7 minute read

wyższego, jego rola i wewnętrzne zróżnicowanie

2.2. (Niekontrolowany) rozwój niepublicznego sektora szkolnictwa wyższego, jego rola i wewnętrzne zróżnicowanie

Pierwszą niepubliczną uczelnię (Prywatną Szkołę Biznesu i Administracji w Warszawie, wpisaną do rejestru pod numerem 1) utworzono na mocy decyzji ministra z 29 czerwca 1991 roku. W roku akademickim 1991/1992 rozpoczęło w niej naukę ok. 400 studentów16. Dalszą, bezprecedensową dynamikę rozwoju rynku najłatwiej zobrazować, posługując się liczbami. W ciągu pierwszych pięciu lat obowiązywania ustawy z 1990 roku na edukacyjnej mapie Polski pojawiły się 72 uczelnie niepaństwowe, a w ciągu zaledwie dekady ich liczba wzrosła do 195, przy czym kolejnych 200 wniosków o utworzenie uczelni oczekiwało w 2000 roku na decyzję ministra. Już wtedy ok. 400 tysięcy z 1,4 miliona studentów stanowili studenci uczelni niepaństwowych (dla przypomnienia, jeszcze w 1991 roku było w Polsce nieco ponad 400 tysięcy studentów ogółem). W pierwszych latach od wprowadzenia ustawy uczelnie niepaństwowe powstawały głównie w dużych miastach, takich jak Warszawa, Poznań czy Łódź, gdzie dostęp do wykwalifikowanej kadry akademickiej był łatwy. Później zaczęły pojawiać się również w mniejszych miejscowościach, często bez tradycji akademickich, np. w Nowym Sączu, Płocku, Pułtusku, Bielsku-Białej czy w Olecku, aby wymienić tylko kilka z nich. Z czasem w niemal każdym mieście liczącym powyżej 50 tysięcy mieszkańców powstała przynajmniej jedna szkoła wyższa (Kruszewski, 2000; Pawłowski, 2004). Ze względu na wspomnianą skalę zjawiska należy przyjąć, że nowo powstające szkoły, choć miały pewne cechy wspólne (np. portfolio najpopularniejszych kierunków), były zróżnicowane pod bardzo wieloma względami. Krzysztof Pawłowski, założyciel jednej z pierwszych szkół prywatnych – Wyższej Szkoły Biznesu National Louis University (WSB-NLU) w Nowym Sączu – jako kluczową oś podziału uczelni niepublicznych zaproponował motywy ich twórców. Na tej podstawie wyróżnił kilka grup uczelni. Pierwszą z nich były szkoły tworzone z pobudek misyjnych (w ramach wsparcia polityki edukacyjnej państwa, przy czym istotną rolę odgrywała tu również realizacja indywidualnych i grupowych aspiracji), najczęściej przez przedstawicieli środowiska naukowego. Oprócz nich na rynku funkcjonowały tzw. szkoły „spółdzielcze”, tworzone z pobudek ekonomicznych, na bazie aktualnej koniunktury, przez „spółdzielnie” profesorów. Podmioty te traktowane były przez założycieli, często osoby spoza branży szkolnictwa wyższego, w kategoriach czysto biznesowych. Zakładano je na podstawie obserwacji rynku i jego potencjału rozwojowego. Zasadniczą różnicę między

16 Uczelnia, jako Warszawska Uczelnia Medyczna, funkcjonuje do dziś (wcześniej jako Prywatna

Wyższa Szkoła Nauk Społecznych, Komputerowych i Medycznych).

tymi dwoma typami szkół stanowiła według Krzysztofa Pawłowskiego strategia zarządzania finansami uczelni. W przypadku „spółdzielczych” szkół wyższych przychody z czesnego były na bieżąco konsumowane przez wykładowców (w postaci wynagrodzeń za prowadzenie zajęć), uczelnie z misją część zarobionych środków inwestowały w rozwój bazy dydaktycznej, zespołów naukowych, a także w doskonalenie obsługi studentów, realizując w ten sposób strategię obliczoną na długofalowe cele (Pawłowski, 2004). Naturę tych uczelni trafnie udało się ująć Andrzejowi Koźmińskiemu, twórcy jednej z najlepszych polskich uczelni niepublicznych, Akademii Leona Koźmińskiego, w poniższej wypowiedzi: Nasza uczelnia to kombinacja dwóch rzeczy, taka hybryda. Z jednej strony jesteśmy uczelnią misyjną, to znaczy mamy poczucie misji wobec rodzącej się polskiej klasy średniej i tego, co się dzieje w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie wydaje się, jesteśmy czołową uczelnią w dziedzinie zarządzania. Próbujemy w tym zakresie dorównać najlepszym na świecie. Ale równocześnie musimy pamiętać o biznesowej stronie całego przedsięwzięcia, bo nam nikt za nic żadnych pieniędzy nie daje. Musimy je zarobić (Koźmiński, 2017)

Ogromny głód edukacyjny i chłonność rynku wzmacniana przez procesy demograficzne stworzyły w latach 90. przestrzeń dla realizacji wielu odważnych, jak na owe czasy, pomysłów. Historia m.in. wspomnianej już WSB-NLU jest doskonałym przykładem spektakularnego sukcesu (a następnie równie spektakularnego upadku) z pozoru szalonej idei. Wizją założyciela było stworzenie najlepszej w kraju, elitarnej szkoły biznesu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że idea ta miała się urzeczywistnić na obszarze edukacyjnie „peryferyjnym”, w 80-tysięcznym Nowym Sączu. Umiejętnie wykorzystano do tego celu „amerykański mit” (zagranicznego partnera oraz jego standardy), a także premię wynikającą z pierwszeństwa i unikalności (Pawłowski, 2004, s. 204). Już po kilku latach od utworzenia uczelni na studia do Nowego Sącza przyjeżdżali (raczej zamożni) młodzi ludzie z całej Polski17, a ukończenie tamtejszej szkoły stało się rodzajem snobizmu.

Program kształcenia uczelni zagranicznej, rozbudowany program nauki języków obcych, a także kultura organizacyjna oparta na wzorcach amerykańskich (student-centred orientation), gdzie student jest partnerem i celem pracy wszystkich zatrudnionych pracowników (Pawłowski, 2004, s. 211), w połączeniu z nowym, biznesowym modelem zarządzania uczelnią18, ogromnymi ambicjami i odważną wizją twórców stanowiły o specyfice tej uczelni19. Założyciel szkoły, wywodzący

17 Dwie trzecie studentów stanowiły dzieci właścicieli lub menedżerów firm albo przedstawicieli wolnych zawodów (Pawłowski, 2004). 18 Uczelnia publikowała np. roczny bilans finansowy (Pawłowski, 2004). 19 Jak łatwo zauważyć, dziś te atuty spowszedniały i wiele uczelni traktuje je jako (wątpliwy już) wyróżnik, jednak w początku lat 90. była to orientacja nowatorska.

się z kręgów Business Centre Club, korzystał z rozbudowanej sieci kontaktów w środowisku gospodarczym na rzecz budowy zaufania do uczelni. Wkrótce przełożyło się to nie tylko na wysoką zatrudnialność ludzi „od Pawłowskiego”, ale i zainteresowanie szefów firm ofertą edukacyjną adresowaną do pracowników różnego szczebla. Uczelnia świadomie i skutecznie wykorzystywała również swoich absolwentów (którzy szybko stali się rozpoznawalni na rynku pracy) w procesie budowy własnej marki. Jednocześnie tym najmłodszym pomagała w rozpoczęciu kariery, m.in. co roku rozsyłając do zaprzyjaźnionych firm z całej Polski listę najlepszych absolwentów (Pawłowski, 2004; Filas, Olejnik, 2001). W latach 90. te inspirowane amerykańskimi wzorcami działania uczelni mogły uchodzić za prawdziwie nowatorskie.

Sukces uczelni nie byłby możliwy bez dbałości o jakość kształcenia. WSB-NLU wielokrotnie wygrywała rankingi uczelni niepublicznych („Wprost”, „Polityka”), z powodzeniem konkurując z uznanymi uczelniami państwowymi (wyprzedzając np. SGH). Uczelnia stworzyła z czasem własny zespół naukowo-dydaktyczny składający się z uznanych wykładowców, wykorzystujący kompletne i nowoczesne zaplecze dydaktyczne, a także mający sprawną administrację (dużo mniejsza liczba pracowników niż na uczelniach publicznych, zaś jakościowo dużo wyższy standard obsługi) – (Pawłowski, 2004). Szkoła była jednym z nielicznych wyjątków, gdyż sektor prywatny charakteryzowała, po pierwsze, wyraźna orientacja dydaktyczna, po drugie zaś, zależność od sektora państwowego związana z brakiem własnej kadry akademickiej. Właśnie z uwagi na dostępność kadry uczelnie niepaństwowe powstawały często w miastach będących ośrodkami akademickimi, oferując pracownikom uniwersytetów atrakcyjną finansowo możliwość pracy na drugim etacie (Antonowicz, 2015a, 2015b).

Niewątpliwym wsparciem wizerunkowym dla nowosądeckiej uczelni była niezwykła przychylność mediów. W 2001 roku np. „Wprost” w tekście o przedstawicielach „globalnej elity” pisał: Większość […] wywodzi się zaledwie z kilku uczelni: najwięcej z WSB-NLU w Nowym Sączu, Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej. Przedstawiciele tej generacji nie szukają pracy, to praca ich szuka (Filas, Olejnik, 2001).

Wiele rozpoznawalnych polskich uczelni niepublicznych datuje początki swojej działalności właśnie na lata 90., są to m.in.: Uczelnia Łazarskiego (założona w 1993 roku jako Prywatna Wyższa Szkoła Handlowa), Akademia Leona Koźmińskiego (założona w 1993 roku jako Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania), Polsko-Japońska Akademia (w momencie założenia Wyższa Szkoła Technik Komputerowych (1994), Uniwersytet Humanistycznospołeczny SWPS (założony w 1996 roku jako Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej), Collegium

Civitas pod patronatem Polskiej Akademii Nauk (1997). Wszystkie wymienione uczelnie są zlokalizowane w Warszawie (choć dzisiaj z wydziałami zamiejscowymi). Jednak istnieją również przykłady na to, że rynkowy sukces można było osiągnąć poza granicami metropolii. Pod koniec lat 90. największą uczelnią niepubliczną, z ponad 18 tysiącami studentów, była Bałtycka Wyższa Szkoła Humanistyczna w Koszalinie (działająca do 2011 roku), drugą pod względem wielkości zaś – Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku (działająca, dziś w statusie Akademii jako filia Akademii Finansów i Biznesu Vistula), gdzie studiowało 12,5 tysiąca osób (Kruszewski, 2000).

Zbigniew Kruszewski20 opisał funkcje, jakie spełniały w systemie szkolnictwa wyższego uczelnie niepaństwowe. Rozszerzenie sieci placówek edukacyjnych umożliwiło przede wszystkim kształcenie większej liczby osób. I to nie tylko ze względu na to, że samych miejsc na studiach było więcej, ale i dlatego, że szkoły pojawiły się na obszarach edukacyjnie „peryferyjnych”, ułatwiając ich mieszkańcom dostęp do kształcenia. Uczelnie niepaństwowe dotarły tam, gdzie nie dotarły wcześniej państwowe szkoły wyższe. Po drugie, rozwój studiów niestacjonarnych (ten tryb od początku dominował na uczelniach niepublicznych) zwiększył dostępność studiów dla osób z różnych kategorii wiekowych, w tym osób dorosłych, pracujących, które bądź wypadły z systemu edukacyjnego, bądź w ogóle nie miały w młodości możliwości podjęcia studiów (tzw. rezerwuar edukacyjny)21. Z kolei realizacja studiów licencjackich (w przypadku szkół niepaństwowych studia prowadzono początkowo tylko na tym poziomie, a na niektórych pozostały one główną formą kształcenia wyższego) umożliwiała zdobycie wyższego wykształcenia w krótszym czasie, a ponadto przyczyniała się do upowszechnienia i zwiększenia rozpoznawalności dyplomów licencjackich na rynku pracy. Zbigniew Kruszewski zwrócił również uwagę na korzyści dla najbliższego otoczenia, na jakie przekłada się lokalizacja uczelni. Wyjazd na studia to często „bilet w jedną stronę” do dużych ośrodków akademickich i oznacza w konsekwencji powiązanie dalszych planów życiowych absolwentów z nowym miejscem zamieszkania. Szkoły wyższe umożliwiające studia w rodzinnej miejscowości lub w jej bliskiej okolicy miały zapobiegać procesowi „drenażu mózgów”, a gęstsza sieć szkół („gęstsze sito”) miała dawać szansę zarazem na wyłowienie, jak i na rozwój większej liczby talentów. Kruszewski wskazał też na duży potencjał kulturotwórczy szkół wyższych – nie tylko w znaczeniu budowania środowiska naukowego (to akurat udało

20 Kolejny twórca prywatnej uczelni wyższej: współzałożyciel, a następnie rektor Wyższej

Szkoły im. Pawła Włodkowica w Płocku. 21 Tę samą funkcję pełniły studia niestacjonarne rozwijane na uczelniach państwowych.

This article is from: