Dolacz do nas
redakcja Ewa Juszczak
Ula Szczepańska
Monika Grochot
Krzysztof Zgoda
Marta Pilarska
Marysia Bocheńska
Klaudia Dobija
Agnieszka Drońska
Mała ka(f)ka, www.zmalakafka.blogspot.com
Mery Selery, www.meryselery.blogspot.com
Labirynt Słów, www.labiryntslow.com.pl
Labirynt Słów, www.labiryntslow.com.pl
Urszula Turyna, Sylwia Zaremba Ośrodek psychoterapi Mały Książe, www.psychoterapia–malyksiaze.pl
Jacek Wrzesiński Fotograf, www.wrzesinski.art.pl
Marzena Łada Tłumacz
Katarzyna Dębińska Łatak Kuchnia nastrojowa www.kuchnianastrojowa.blogspot.com
Badzmy w kontakcie! Słyszałeś o czymś ciekawym, o czym warto powiedzieć innym? Znasz kogoś niesamowitego, o kim wszyscy powinni usłyszeć? Pisz: kontakt@funpik.pl Prowadzisz blog? Zajmujesz się czymś pasjonującym? Pisz: wspolpraca@funpik.pl Prowadzisz firmę i chciałbyś się zareklamować? Pisz: reklama@funpik.pl
goscie wydania Agnieszka, Tomek www.booso.pl
Emilia Dziubak
emiliaszewczyk.blogspot.com
Malwina
filozofiasmaku.blogspot.com
Monika, Krzysiek smagaprojektanci.pl
spis tresci 10
32
46
zabawy zrob to sam
pokoj
moda
58
76
czytel- kuchnia nia +
94
108
zabawy psychodo druku logia
114 logopedia
nasz misz masz milosnie 1
1 Deska, PLAJSTER
2 Taboret Majtek z serduszkiem, DREWNOLOT 3 Ilustracja, CHUCK GROENINK 4 Fochatek, FOCH!
zabawy zrob to sam
y
m
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
• • • • • • •
• • • • •
kawałek tektury kolorowy papier nożyczki flamaster sznurek (sznurowadła) klej flamastry
na papierze wyrysuj kontur podeszwy wytnij przyklej do tektury nożyczkami zrób małe dziurki flamastrami udekoruj buty
3. Baw się! Zastanów się, którego buta chcesz najpierw zawiązać. Zabierz sznurek (sznurówkę). Wymyśl wzór. Nawlekaj sznurówkę i na końcu zawiąż.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
•
•
•
kilkadziesiąt kamyków, (mogą być także zakrętki po butelkach) flamaster
na każdym kamyku napisz inną literkę
3. Baw się! Rozdajemy po kilka literek. Losujemy gracza który rozpoczyna grę. Tworzymy wyrazy. Przy braku możliwości ułożenia wyrazu, dobieramy kolejne literki. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza wykorzysta wszystkie literki.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
3. Baw się!
• klocki
• wyznacz jeden klocek, który będzie "lustrem" • z jednej strony lustra zbuduj jakąś figurę
Ćwicz spostrzegawczość spróbuj dobudować drugą część figury za pomocą lustrzanego odbicia
wielkości) • - pojemnik
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
3. Baw się!
• dwa ołówki • kilkanaście pomponów (najlepiej różnej
• rozłóż pompon na stole • używając ołówków, tak jak pałeczek, przenoś pompon ze stołu do pojemnika
Dzięki tej zabawie rozwijasz nie tylko małą motorykę, ale także świetnie się bawisz. Zabawa będzie ciekawsza, jeżeli zorganizujesz zawody na czas. Kto pierwszy przeniesie wszystkie pompony wygrywa.
3. Baw się! Porozcinane elementy wymieszaj. Odszukaj części w tym samym kolorze i z tym samym wzorkiem. Dopasuj poszczególne elementy w taki sposób, aby powstała cała figura.
2. Zmajstruj: • na każdym arkuszu narysuj dowolną figurę geometryczną • wytnij • następnie stwórz na każdej figurze jakieś wzorki np. kółka, kropki, • gwiazdki etc. • poprzecinaj na mniejsze elementy
1. Przygotuj: • kilka kolorowych arkuszy piankowych (lub kolorowy papier) • flamastry (różnokolorowe) • cyrkiel • linijkę • nożyczki
1. Przygotuj: • • • •
kartkę papieru plastelinę rurki do napojów kulkę (u nas koralik)
2. Zmajstruj: •
przygotuj tor wyścigowy trasę zbuduj z rurek i plasteliny
3. Baw się: Ustaw kulkę na starcie i dmuchając w rurkę, przeprowadź ją przez cały tor. Zmierz czas! Kto pierwszy doprowadzi kulkę na metę wygrywa.
1. Przygotuj: • plastikową butelkę (u nas po wodzie 0,5l.) • mulinę • kulkę (u nas większy koralik)
2. Zmajstruj: • odetnij butelkę na 1/3 wysokości • jeden koniec muliny przywiąż do szyjki butelki, drugi sznurek przywiąż do • koralika
3. Baw się: Rozruszaj kulkę siłą swoich rąk tak, aby wpadła do pojemniczka.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
• kilka papierowych kubków • patyczki do szaszłyków (mogą być ołówki) • kolorowe tasiemki
• na środek każdego dna kubka wbij po jednym patyku
3. Baw się: Zabierz tasiemki. Stań w pewnej odległości od kubków i rzucając poszczególne tasiemki, staraj się trafić na patyki. Wygrywa osoba z większą liczbą trafień.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
•
• •
• • • • •
2 przezroczyste kubeczki (u nas plastikowe kubki na napoje) 1 dowolny przedmiot (u nas ludzik) kartkę papieru linijkę długopis woreczek
•
na kartce wyrysuj równe pola na polach zapisz wyrazy określające położenie: pod, na, w, pomiędzy, z lewej strony, z prawej strony, z przodu, z tyłu, w środku itd wytnij wzdłuż wyrysowanych linii i schowaj do woreczka
3. Baw się: Można bawić się samemu lub zespołowo. Gracze losują jednocześnie po jednej kartce z hasłem. Każdy z nich musi jak najszybciej poprawnie wykonać zadanie. Np. jeżeli wylosuje hasło "pomiędzy" to musi jak najszybciej ustawić ludzika pomiędzy kubeczkami. Po każdej rundzie zapisujemy nazwisko zwycięzcy. Ustalamy ilość rund i na koniec zliczamy, które imię pojawiało się najczęściej. Ta osoba wygrywa.
1. Przygotuj: • • •
2 kartki papieru linijkę długopis
2. Zmajstruj: •
na 2 kartkach papieru wykreśl pola
•
na 1 kartce zapisz działania, na drugiej kartce wyniki
•
kartkę z działaniami potnij wzdłuż linii wyznaczającej pola
3. Baw się: Pola z działaniami ułóż na jednej kupce. Losuj działanie, wylicz i szukaj wyniku na planszy. Odgadnięte działanie połóż na polu z prawidłowym wynikiem. Można bawić się w to samemu, można tworzyć drużynowe zawody. Każda drużyna losuje 10 działań. Która pierwsza je rozwiąże i zapełni pola z wynikami, ta wygrywa. Planszę można tworzyć dowonej wielkości i o dowolnym skomplikowaniu (dodatkowo można wprowadzić mnożenie, dzielenie lub porównywanie cyfr).
pok
koj
zabawn 1
2
nie
4
1 Zestaw do samodzielnego wyszywania, KIRIKI 2 Dziergane maskotki, BLABLA KIDS 3 Tutli jeĹşdzik dla dzieci, LASZLO NEMETH 4 Notes origami, LOLLIPOP
3
4
2
sma/g pro/jek/tan/ „
Nasze prace to takie niekończące się opowieści, które poprawiamy i poprawiamy i poprawiamy
„
Krzysztof i Monika, Smaga projektanci smagaprojektanci.pl
fot. archiwum prywatne
Krzysztof
ga/ci
kwestionariusz • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… Krzysiek: od wielkiego wybuchu :) Monika: od pierwszych drewnianych łuków, które robiłam z bratem. • NASZE PRACE… K: to takie niekończące się opowieści, które poprawiamy i poprawiamy i poprawiamy... M: zawsze powstają w najmniej spodziewanych okolicznościach. • NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJE... K: sprawia mi etap, w którym nasze idee i pomysły przybierają formę gotowych obiektów. M: sprawiają mi żywiołowe i radosne reakcje dzieciaków i rodziców na nasze produkty. • INSPIRUJĄ MNIE… K: rozmowy, spotkania, nowe punkty widzenia. M: ostatnio najbardziej dzieci na warsztatach, z pomysłami rozwiązań, które nigdy by mi do głowy nie przyszły… • PODZIWIAM… K: piękne umysły, geniuszy, których idee i pomysły zmieniły świat. M: ludzi, którzy potrafią wstawać bardzo wcześnie rano. fot. archiwum prywatne
• NAJBLIŻSZE PLANY… K: kontynuacja świetnej zabawy, jaką są warsztaty z dziećmi, udział w przedświątecznych targach i nowy produkt. M: dopiąć nieskończone projekty, trochę odpocząć i zacząć kolejne. • MARZY MI SIĘ… K: słoneczny, dwutygodniowy urlop. M: wiosenny targ spożywczy w Palermo. • W WOLNEJ CHWILI… K: próbuję sprawić, aby mój stary Ford wyjechał na ulice. M: poluję na starą polską ceramikę. • W DZIECIŃSTWIE… K: czytałem mnóstwo książek i robiłem bomby z saletry. M: podobno byłam strasznym urwisem.
Monika
• ŚWIAT DZIECKA… K: to nieograniczona wyobraźnia. M: to źródło niewyczerpanej radości. Powinniśmy do niego zaglądać jak najczęściej. • POMYSŁ NA ZABAWĘ Z DZIECKIEM… K: Od małego w chowanego!
fot. Krzysztof Smaga
fot. Krzysztof Smaga
fot. Krzysztof Smaga
fot. Krzysztof Smaga
fot. Michał Gmitruk
fot. Michał Gmitruk
Mile dla ka 1
2
1 Zegar, TIKUTIKU DESIGN 2 Krzesło Tropicalia, MOROSO 3 Krzesło Pompula, MUOTO2 4 Ubrane meble, KAMKAM 5 Lampa Nowa Stołowa, TABANDA
3
4
5
reklama
reklama
mod
da
boos „ marzy nam się pokazać wszystkie nasze projekty i pomysły, które skrzętnie skrywamy w głowach
„
Agnieszka i Tomek, booso www.booso.pl
fot. archiwum prywatne
Agnieszka
so
kwestionariusz • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… dosyć niespodziewanie. Wykształcenie, dotychczasowa praca oraz zainteresowania ocierały się o zagadnienia mody, lecz nigdy konkretnie nas w nie nie zagłębiały. Pewnego dnia stwierdziliśmy, że nie będziemy zmieniać tylko architektury w naszym kraju, ale również wygląd ludzi na ulicach, zaczynając od dzieci. Stworzyliśmy pierwsze szkice czarno białych ubrań - jak przystało na architektów, po czym powstała pierwsza jesienno -zimowa kolekcja. Od tamtej pory stworzyliśmy już 3 kolekcje i coraz więcej w nas chęci i pomysłów :) • NASZA MARKA… powstała z ideą dawania innym radości z noszenia ubrań booso i staramy się, aby to było najważniejsze! Projektujemy i szyjemy dla dzieci (92 cm do 128 cm) i sporadycznie dla dorosłych. Planujemy powiększyć rozmiarówkę i pokazać inne odsłony marki booso, nie tylko te tekstylne :). • NASZA KOLEKCJA… wyróżnia się użyciem naturalnych dzianin i tkanin, między innymi certyfikowanej bawełny oraz najlepszej jakości włoskiej wełny. Kolekcja stworzona jest dla małych indywidualistów, ubrania wyglądają na niedokończone, ale są w 100% przemyślane i każde cięcie niesie za sobą pewną ideę. Dopełnieniem całości są metki i opakowania, w których ubrania wędrują do naszych klientów. Każda kolekcja dzieli się na kolekcję basic, gdzie znaleźć możemy longsleeve'y, legginsy itp., które stanowią podstawę ubioru, oraz kolekcję limited, do której wędrują swetry, bluzy, płaszczyki. Wszystko kolorystycznie spięte w jedną całość, która nazywa się booso.
fot. archiwum prywatne
• INSPIRUJĄ NAS… przede wszystkim dzieci oraz uśmiechnięci ludzie, których spotykamy każdego dnia na swojej pełnej zakrętów drodze. • MARKI, KTÓRE CENIMY / PODZIWIAMY… Mini & Maximus, New Generals. • KONKURENCJA… jest, była i będzie :) Szanujemy, podziwiamy i szczerze życzymy powodzenia. • NAJBLIŻSZE PLANY… kolekcja wiosenna pełna naturalnych materiałów i prostych, ale konkretnych krojów. • MARZY NAM SIĘ… pokazać wszystkie nasze projekty i pomysły, które skrzętnie skrywamy w głowach. • W WOLNEJ CHWILI… cieszyliśmy się ze znajomymi że zakończyliśmy studia :) I od tamtej chwili nie ma wolnych chwil. • W DZIECIŃSTWIE… skakaliśmy po drzewach i nie wiedzieliśmy co to problemy :) • ŚWIAT DZIECKA… to nadal trochę nasz świat, pełen kolorów, miłości, nadziei i idei, która nas prowadzi.
Tomek
fot. Krzysiek Opaliński fot. PinkWings
fot. PinkWings
fot. PinkWings
fot. PinkWings
fot. PinkWings
fot. PinkWings
fot. PinkWings
Kolekcja
AW 13/14
Bozzolo bozzolo.pl
fot. PinkWings
fot. PinkWings
Kolekcja
AW 13/14
fot. PinkWings
fot. PinkWings
Katarzyna Sokół
www.facebook.com/katarzynahalinasokol fot. apasz
fot. Małgorzata Turczyńska
fot. Małgorzata Turczyńska
fot. Małgorzata Turczyńska
Kolekcja
AW 13/14
lous.pl fot. Małgorzata Turczyńska
Kolekcja
AW 13/14
Uszyto dla
www.facebook.com/Uszytodla
czyte
elnia+
emilia dziubak „ inspiruje mnie spokój, cisza, przyroda, to, co jest najbliżej mnie
Emilia Dziubak
emiliaszewczyk.blogspot.com
„
kwestionariusz
fot. archiwum prywatne
• WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ…
od kiedy sięga moja pamięć. Od najwcześniejszego dzieciństwa ciągnęło mnie do rysunku, później malarstwa, wreszcie ilustracji. Oczywiście po drodze musiałam pokonać kilka innych bardzo istotnych barier, jak np. pragnienie zostania kierowcą autobusu, albo czarnoksiężnikiem, ewentualnie zegarmistrzem.
• MOJE ILUSTRACJE…
Zawsze staram się, aby były autentyczne i szczere z tym, co czuję.
•
NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJĄ...
•
INSPIRUJE MNIE…
•
PODZIWIAM…
Emilia
jest dla mnie współpraca z Autorami, z którymi nadaję na wspólnej częstotliwości. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego w mojej pracy niż uczucie dopełnienia pomiędzy tekstem a ilustracją, wzajemnej nici porozumienia z Autorem, której nie da się wyrazić słowami, a wyraża się ona jako skończona praca w postaci książki. To stworzenie wspólnej wartości opartej na wzajemnym zaufaniu we własną, indywidualną wrażliwość. Bardzo cenię sobie to, gdy Autorzy i Wydawcy ufają mi i pozwalają mi na szczerość w interpretacji tekstu. spokój, cisza, przyroda, to, co jest najbliżej mnie, moje własne życie. W połączeniu z wyobraźnią najbardziej inspirująca jest zwykła codzienność. ludzi, którzy wstają wcześnie rano ;) Podziwiam w ludziach coś, co nazywam dojrzałością. To pewien rodzaj spokoju w połączeniu z doświadczeniem i znajomością samego siebie. Umiejętność pogodzenia się z samym sobą i własnymi słabościami.
• NAJBLIŻSZE PLANY…
Skończenie dwóch tytułów nad którymi właśnie pracuję. Chodzi mi także po głowie projekt autorski, na który wiecznie brakuje mi czasu. Ale mam już wyklarowany pomysł, przy odrobinie mobilizacji myślę, że się uda doprowadzić go do końca :)
• MARZY MI SIĘ…
jakiś bonus pod postacią dodatkowego czasu. A oprócz tego przeprowadzka do jakiegoś cichego miejsca, gdzie godzinami mogłabym słuchać ptaków :)
• W WOLNEJ CHWILI…
czytam.
• W DZIECIŃSTWIE…
byłam okropną marzycielką. Wiecznie potykającą się, gubiącą coś, zamyśloną i trochę nie w tym świecie.
• ŚWIAT DZIECKA…
to świat, który powinniśmy w sobie pielęgnować całe życie. To czas nieograniczonej ekspresji, marzeń i fantazji. Tylko dziecko potrafi stworzyć „coś” z niczego. No i jeszcze Autor lub ilustrator książek dla dzieci ;)).
w
c
lutym
czytam Marta Pilarska, Mała ka(f)ka, www.zmalakafka.blogspot.com
LOTTA. TRZY OPOWIADANIA Autor: Astrid Lindgren Ilustracje: Ilon Wikland Wydawnictwo: Wydawnictwo Zakamarki
Lotta to papierowa córka Astrid Lindgren. Bo Astrid miała nie tylko Dzieci z Bullerbyn.
L
otta to papierowa córka Astrid Lindgren. Bo Astrid miała nie tylko Dzieci z Bullerbyn. Ale też z ulicy Awanturników. Jest tam Jonas i Mia-Maria - starsze rodzeństwo Lotty. I jest właśnie mała, ale rezolutna, zawsze z rozwianym włosem i z rozwiązanymi sznurówkami dziewczynka, co „umie prawie wszystko”. No bo umie przecież jeździć na rowerze – nie takim małym, starym trzykołowym. Tylko na normalnym, na takim jak jej brat i siostra. Też umie śmigać w górę i w dół ulicy Awanturników, mimo że ma dopiero pięć lat. Co prawda w duchu Lotta przyznaje się do tego, że tak naprawdę to nie umie jeździć na rowerze, nawet po kryjomu, ale przecież nie może zdradzić tego nikomu, nikomusieńku. Postanawia więc zmierzyć się z prawdziwym rowerem. A w komórce cioci Berg jest przecież jeden i nawet jeśli jest pięć razy większy od Lotty, to przecież wystarczy się na niego wdrapać i już się będzie dalej wiedziało, co zrobić... Lotta umie też załatwić choinkę. Mimo że w całym mieście nie ma już choinek i że tatuś przychodzi do domu trochę zmartwiony tą wiadomością. No bo jak to – Boże Narodzenie bez świątecznego drzewka? Bez zapachu igliwia? No i na czym wieszać bombki, papierowe łańcuchy i pierniczki? Lotta bierze pod pachę Niśka, swoją maskotkę świnkę, którą uszyła jej mama i idzie poszukać w mieście choinki. Bo to jest przecież ona, a dla niej choinka musi się znaleźć!
A nawet gdy Lotta jest zła, to umie wszystko. Bo gdy Jonas i Mia-Maria obiecują, że w Wielki Czwartek pójdą z nią, przebrani za czarownice, po całej ulicy Awanturników, żeby zaśpiewać i pozbierać cukierki, a potem nie przychodzą, to to boli bardziej, niż stłuczony łokieć. A jeszcze bardziej boli, że sklep ze słodyczami na jej ulicy nie ma już w oknach cukierków ani czekoladek, bo właściciel pan Vasilis wraca do Grecji. A co, jeśli zajączek wielkanocny właśnie u Vasilisa kupował czekoladowe jajka, żeby potem ukryć je w ogrodzie domu Lotty? I co, jeśli teraz nie będzie miał gdzie ich kupić? Lotta i na to ma sposób, bo nie dość, że jest wesołym dzieckiem, że umie jeździć na rowerze, to umie przecież prawie wszystko! Lotta to siostra nie tylko Jonasa i Mii-Marii, choć to oni są jej rodzeństwem. To chyba trochę siostra Pippi – nieco szalonej, która zawsze umie postawić na swoim i wierzy we własne siły. Jest mała, ledwo odrosła od ziemi, a już to ziemię zdobywa – szturmem i hurmem – to znaczy z Niśkiem, który oprócz tego, że jest wypchany i pluszowy, to jest najlepszym przyjacielem Lotty, ma chyba tyle samo lat co ona i uszy pełne jej głosu. Bo to jemu się zwierza, jego całuje pierwszego na dzień dobry i ostatniego tuż przed snem. To dziecko, które niepostrzeżenie ładuje ci się na kolana i tam zostaje, rozgoszczone i nieskrępowane. A potem nagle odkrywasz, że siedzi głęboko w twoim sercu. A jednocześnie właśnie huśta się na huśtawce. Jest głośna, bo gdy spadnie z roweru i rozbije kolano, to wie o tym cała ulica Awanturników. Ale jest też dobra – jak babka lancetowata na to zbite kolano. I koniecznie naklejony na krzyż plaster. No bo z Lottą „to jest dziwnie. Ona tyle umie. Skombinować choinkę i różne inne rzeczy. Tak, naprawdę umie wszystko. (...) Chociaż oczywiście – dodała Lotta – nie umiem zjeżdżać slalomem!”
Lotta jest głośna, bo gdy spadnie z roweru i rozbije kolano, to wie o tym cała ulica Awanturników. Ale jest też dobra – jak babka lancetowata na to zbite kolano.
TYRANOZAUR
I TRAKTORZYSTKI Autor: Tina Oziewicz Ilustracje: Aleksandra Woldańska-Płocińska Wydawnictwo: Czerwony Konik
J
edna ma na imię Porce, a druga Lana. Usłyszały kiedyś głos, który pytał „Co to jest?” i drugi, co odpowiadał „To jest porcelana.”. Nie wiedziały co to por-ce-la-na, więc przyszło im do głowy „A może to my?”. Podzieliły się nieznanym słowem po połowie i już gotowe były imiona. Adekwatne, pasujące jak ulał. Bo Porce i Lana żyły na dnie porcelanowego talerza. Jedna jeździła na traktorze a druga na motorze. Ich świat był zupełnie jak kula ziemska – okrągły, tylko trochę mniejszy, bo można go było objechać w jeden dzień. Ale miał polną drogę i stoki i nawet obłoki. Więc cóż więcej było potrzeba do szczęścia dwóm małym dziewczynkom z porcelany? Czasem zalewała ich ciemność – pachniała raz ogórkową, a raz owsianką. A potem był ciepły prysznic i znów polna droga i obłoki. Myślały, że nic więcej ich w życiu nie czeka. I choć nie było to życie złe, nawet całkiem przyjemne, to okazało się, że za okręgiem talerza jest wiele, wiele więcej... Bo któregoś dnia talerz spadł i rozbił się na kawałki I nie było już motoru ani traktora. Było traktomotor lub mototraktor, co wziął na grzbiet i Porce i Lanę i zabrał je w dziwny, nieznany świat – sufit był tak biały, jak dno talerza, ale tapeta w dziecinnym pokoju już nie – tam był las i tyranozaur – postrach wszystkich tapetowych rowków i zakamarków. I może by nawet Porce i Lana nie uszły z życiem, gdyby nie... Chce się krzyczeć i tańczyć do tej książki, że taka jest inna od innych, że tak gra nieznane melodie, że się po niej biegnie bez tchu, żeby już, natychmiast, wiedzieć, co będzie dalej. Tina Oziewicz nigdy nie pisze o żabkach i królewnach i nigdy nie daje prostych rozwiązań. Wkłada dłoń w rzeczywistość, nabiera dużo i wszystkiego, a potem pisze z tego bajki. I czasem jest o słuchawce prysznicowej (jak w „O wiadukcie kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką”), czasem o wieży Eiffle'a („Pamiątka z Paryża”), a czasem jest o dziewczynkach, które do tej pory mieszkały w talerzu. To takie bajki zwyczajne-niezwyczajne. A za rękę trzyma się Oziewicz z Olgą Woldańską-Płocińską. I wymachują złączonymi dłońmi wysoko w niebo, bo tak im
wyszedł ten duet, tak się udał! Woldańska też nie jest łatwa – to nie kolorowe kucyki i przesłodzone misie. To rudowłosa dziewczyna w ogrodniczkach i kaloszach, najprawdziwszy z prawdziwych traktorów i dinozaur, co ten traktor może chwycić na jeden kieł. I kolory w tej książce nie wrzeszczą tak, że trzeba zatykać uszy. Mówią, po prostu. Dialog z tekstem uprawiają, głaszczą go po literkach, dowartościowują. Ach, dziełko sztuki wyszło. I wcale nie takie małe, bo do kieszeni się nie mieści.
To książka o tym, że nigdy świat nie jest tak mały, jak nam się wydaje. Że zawsze ma jeszcze jeden zakręt i jeszcze jedną prostą za tym zakrętem. A za rękę trzyma się Oziewicz z Olgą Woldańską-Płocińską. I wymachują złączonymi dłońmi wysoko w niebo, bo tak im wyszedł ten duet, tak się udał! To książka o tym, że nigdy świat nie jest tak mały, jak nam się wydaje. Że zawsze ma jeszcze jeden zakręt i jeszcze jedną prostą za tym zakrętem. Że warto czasem wyjść z domu, choć jesteśmy w nim szczęśliwi, bo może się okazać, że istnieje stopniowanie, że jest „szczęśliwsi”, a na samym końcu może nawet „naj...”. O tym, żeby się nie ograniczać, żeby poznawać, zdobywać, mącić wodę – niech nie stoi!
Ale też o tym, że w każdym przejawie codzienności kryje się cud. Że gdy na kubku namalowanego mamy kota, to możemy być pewni, że podpija nam mleko, gdy je do kubka wlejemy, że gdy na zakładce do książki mamy mola, to on może podgryźć strony, że gdy zamykamy oczy, to pluszaki w pokoju dziecięcym tańczą. Wniosek z lektury jest nader prosty – uważaj, co malujesz na ścianach – to żyje!
kapselek Autor: Kamil Niewiński Ilustracje: Robert Romanowicz Wydawnictwo: Tashka Kiedyś, ale nie tak bardzo dawno dawno temu świat był mniej kolorowy. Kolory mieszkały na górnych półkach w sklepach i nie każdy ich dosięgał. Trzeba było na dole, w szarej rzeczywistości ułożyć sobie dobre życie. Wtedy śmiechem dzieci rozbrzmiewały podwórka. Od rana do nocy i wciąż było mało. Bo dzieci potrzebowały do życia powietrza, biegania i w gumę skakania. Nie było zabawek. To znaczy były, ale nie na wyciągnięcie ręki. Były znacznie dalej, wyżej. Trzeba było na nie czekać. Do urodzin. Albo do Gwiazdki. A Lego i Barbie były tylko w Pewex-ie. A Pewex był drogi i zazwyczaj przyklejało się tylko nos do szyby, by zajrzeć do środka. Rzadko kiedy przekraczało się próg. W tym świecie zabawką mogło być wszystko. Kawałek gumki, samolot ze starej gazety albo kapsel z butelki po oranżadzie. Każdy miał swoje kapsle w kieszeni, jedne ozdobione, a inne zwyczajne. Nadawał im imiona i stawiał do wyścigów z innymi kapslami z bloku. To książka o takim właśnie świecie, choć dzieje się tu i teraz, w świecie wypchanym pluszowymi maskotkami, drewnianymi zabawkami edukacyjnymi, grami komputerowymi i rowerami z milionem przerzutek. Taki kapselek ze starych czasów odnajduje pewien chłopiec podczas sprzątania. Kapselek kryje się w małym pudełku, które najpierw miało być wyrzucone do śmieci, ale w ostatniej chwili chłopiec usłyszał cichy kapselkowy głos... I dowiaduje się, że ten kapselek jest starszy od niego samego, że w tym innym świecie mały tata podarował go małej mamie, żeby mogli razem się pobawić. Że wtedy między ich dłońmi przeskoczyła jakaś iskra i że kapselek zamknięty w pudełku to jest coś więcej niż zwykły przedmiot, że to Wspomnienie. A Wspomnienia są ważne, bo bez nich człowiek zapomina sens życia. Staje się trochę maszyną, bo wyciekają z niego uczucia, zapomina, co jest tak naprawdę ważne i nawet czasem zaczyna się kłócić z tym, kogo naprawdę kocha. Tak dzieje się też tym razem – między mamą i tatą chłopca staje Gniew. Jest
wielki, potężny i śmieje się, upewniony o swojej sile. Rozsiewa dookoła Troski, a z oczu chłopca mogą tylko płynąć łzy. I może się tak zdarzyć, że zatopią cały świat. Tylko Miłość jest w stanie pokonać Gniew, ale trzeba wyruszyć w długa drogę przez Starą Szafę, żeby ją odnaleźć i wysuszyć powódź.
Wspomnienia są ważne, bo bez nich człowiek zapomina sens życia.
To książka w pewnym sensie doskonała – nie mówię tu o warstwie graficznej, choć przyznaję, że to ona najpierw skradła mi serce. Robert Romanowicz stworzył mikroświat z kawałków materiału, miniaturowych mebelków, starych maskotek, koralików, strzępków gazet, drucików i kilku żarówek. Z wielkim kunsztem, precyzją i wyobraźnią, która trąciła nosem moją własną wyobraźnię. Mówię tu o tekście - mądrym, ważnym i napisanym w taki sposób, że każdy może poczuć się boha-
terem tej książki. Bo chłopiec nie ma imienia. Jego pierwsza maskotka też nie ma imienia. Wszędzie tam można wstawić swoje własne. I swoje własne Troski, Gniewy i Miłości. I swój własny talizman. Bo to nie musi być kapselek. Może to być kawałek wstążki z warkocza najlepszej koleżanki, albo mała figurka aniołka z nartami, tylko bez nart, bo się gdzieś zgubiły. To książka szczególna. Książka o tym, że w rysiku ołówka może mieszkać adres i telefon pierwszej miłości. Że w pozornie zwykłym stole, który stoi w kuchni, przechowują się wspomnienia pierwszego upieczonego własnoręcznie chleba. Że to, iż na dnie szafy pięćdziesięcioletniej kobiety leży pluszowy miś, a ona wciąż pamięta jego imię, to działanie miłości. Bo ten miś jest od jej męża, który wtedy jeszcze nie był mężem, a tylko miał najpiękniejsze zielone oczy na świecie. To książka o tym, że ludzie tak łatwo zatracają siebie, gdy wyrastają z dziecięcych spodenek. Że przestają wierzyć w gadające kapselki i nawet w Świętego Mikołaja. Że czasem z wielką łatwością wyrzucają do wielkiego kontenera na śmieci swoją pierwszą w życiu łyżeczkę, a wraz z nią w ponurym wnętrzu ląduje tyle wspomnień, które już nie mają szansy złapać się dorosłego płaszcza i dorosłej teczki. Że zawsze wtedy, gdy wyrzucamy jakiś przedmiot, umiera Wspomnienie, bo nie ma gdzie mieszkać. Że czasem, zapamiętali w Gniewie nie potrafimy sobie przypomnieć gdzie schowała się Miłość. A wystarczy wejść do Starej Szafy i przypomnieć sobie imię pierwszego misia. Albo zagrać w kapsle. Nawet jeśli za oknem pada akurat śnieg.
blekitna
ksiega bajek Autor: Lubomir Feldek Ilustracje: Albín Brunovský
Bardzo się spieszyłam. Miałam umówioną rozmowę w sprawie pracy i wpadłam do głównej biblioteki na momencik, bo przecież nie mogłam przejść obok obojętnie. Chwyciłam tę książkę właściwie w locie. Zaintrygowała mnie okładka i „Bajka wstępna” - o tym, jak pewnemu chłopczykowi przyśnił się sen, w którym był wazon, dziewczynka, balkon i kwiat. O tym, jak każdy do swojej miary dociął tę dziewczynkę i ten balkon. I o tym, jak powstała z tego wszystkiego
Bo Feldek ma taki zmysł, że wszędzie tropi baśniotworzywo. cała księga bajek. Format A4 wystawał z mojej zgrabnej torebeczki to jednym rogiem, to drugim. Ale już w tramwaju, w drodze powrotnej wiedziałam, że niebieskie wołanie to było wprost do mego ucha. Feldek na bajki umie przerobić wszystko – swoją rodzinę, rozrzucone kartki papieru, lalki swojej córki, albo pierwszy dzień szkoły swojego synka. Snuje opowieści, zaczepia o znane motywy, a potem się okazuje, że bajka mieszka nawet na śmietnisku. Bo Feldek ma taki zmysł, że wszędzie tropi baśniotworzywo. W swoich oświadczynach żonie Oldze, które wywołała ryba z obrazu, w tym, jak rosną jego dzieci, w psie, który wydaje się zwyczajnym psem, a tak naprawdę potrafi mówić. Zresztą tropi nie tylko baśnie, bo jest też poetą, tłumaczem, pisze sztuki i jest w dziesiątce najczęściej tłumaczonych pisarzy, piszących w języku słowackim (według „Index Translationum”). I bezsprzecznie ma poczucie humoru, które łechcze
moje kąciki ust. Jego baśnie mogą zadziwiać. Dzieci czytając je mogą być skonsternowane. Bo to nie są proste przekazy o tym, ze żyli długo i szczęśliwie. I że zawsze wszystko jest dobrze. Bo czasem jest źle i na przykład syn nie chce myć zębów i zęby mu się psują, a to strasznie mocno boli. A córka, która nie chce myć zębów ma straszny sen o tym, że jej wypadają. A czasem to takie życiowe refleksje i pogrywanie z czytelnikiem i puszczanie oczka i nawet naśmiewanie się z niego. Tyle tylko, że pamiętam siebie z dzieciństwa i smak lektur, których nie do końca rozumiałam. To były ważne lektury w moim życiu, bo ja czułam się dorosła czytając je. I teraz powracają do mnie z wielką mocą, gdy patrzę na nie inaczej, po dorosłemu.
W 1976 roku „Błękitna księga bajek” została wpisana na Honorową listę im. Andersena, a ja bym Feldkowi przyznała jakąś nagrodę zupełnie prywatnie, ale z fanfarami za moją ukochaną bajkę o kaczce Kaśce, która wymyka się spod opieki rodziców, wpływa na nieznane wody i nagle, zupełnie przypadkiem, wypływa w wannie kąpiącej się dziewczynki. I jakże porównać tę kaczkę niby prawdziwą, a niby gumową do jakichś nudnych i zwyczajnych księżniczek i królewiczów, co to w każdej bajce, wciąż i do znudzenia? Te bajki są czasem makabryczne, czasem przerażające, a ilustracjami zajął się Albín Brunovský i namalował je w taki sposób, żeby podkreślić ten rys grozy – grubas z wagą odmie-
Jego baśnie mogą zadziwiać. Dzieci czytając je mogą być skonsternowane. Bo to nie są proste przekazy o tym, ze żyli długo i szczęśliwie. rzający kostki cukru, baba-jaga Ból, albo zbójcy z wydętymi brzuchami i pistoletami wywołują dreszcze, szybko biegnące po plecach. Nic dziwnego, że są dorosłe, mocne, czasem szokujące – to poważny artysta, który kształcił się na wydziale Grafiki i Ilustracji Książkowej, który zdobywał liczne nagrody (m.in. Nagrodę Herdera w Wiedniu), był grafikiem, plakacistą, scenografem, a także projektował banknoty i znaczki pocztowe. I znów wspominam siebie, jako małą dziewczynkę, z okiem w maleńkiej szparce w drzwiach, oglądającą jakieś fragmenty horroru – ten dreszcz, ten błysk w moim oku, smak zakazanego owocu, jabłka trochę nadgniłego. To ilustracje, których nie można nazwać pięknymi, nie można ich nawet określić jako ładne, ale hipnotyzują, nie pozwalają o sobie zapomnieć, przyciągają wzrok. W tym egzemplarzu, który wypożyczyłam, jest mała naklejka z różowym dinozaurem i psem Pluto – fosforyzuje wśród oszczędnych ilustracji Brunovský'ego, wśród czerni, bieli i odcieni błękitu. Wyobrażam sobie dziecko, które przyklejało ją tam lekko drżącą dłonią – bo te bajki wywarły na nim ogromne wrażenie i chciało je trochę oswoić znajomym, kolorowym elementem, ale też przykleiło tam swoją ulubioną naklejkę, bo chciało zaznaczyć, że ta właśnie książka jest szczególna i bardzo ważna. I na swój sposób ulubiona. I do powracania – w każdą zimę i lato...
kuch
hnia
filozofia
smaku Wszystko zaczęło się dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką. Była to duża kuchnia z drewnianym stołem i starym piecem kaflowym. Babcia zagniatała ciasto na pączki, kot wspinał się na firankę, a ja siedziałam z buzią umorusaną cukrem pudrem.
fot. archiwum prywatne
Malwina fot. archiwum prywatne
Malwina, Filozofia smaku filozofiasmaku.blogspot.com
kwestionariusz • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką. Była to duża kuchnia z drewnianym stołem i starym piecem kaflowym. Babcia zagniatała ciasto na pączki, kot wspinał się na firankę, a ja siedziałam z buzią umorusaną cukrem pudrem. Już wtedy wiedziałam, że kuchnia i gotowanie jest czymś bliskim mojemu sercu. • W MOJEJ KUCHNI… znajdziesz świeżo upieczony chleb, poczęstuję Cię zieloną herbatą i nakarmię pysznym ciastem czekoladowym. • NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJĄ... jest dla mnie uśmiech bliskiej sercu osoby. • INSPIRUJE MNIE… cały otaczający świat. • PODZIWIAM… ludzi z pasją, którzy świadomie i konsekwentnie dążą do postawionego sobie celu. • NAJBLIŻSZE PLANY… to przede wszystkim poświęcenie więcej czasu najbliższym. • MARZY MI SIĘ… dom za miastem z dużym ogrodem, obszczekującym listonosza psem i kotem plączącym się pod nogami. • W WOLNEJ CHWILI… czytam, piszę, rozmawiam, tworzę, liczę wschody i zachody Słońca. • W DZIECIŃSTWIE… wspinałam się na najwyższe drzewa, objadałam wiśniami i marzyłam, by zostać kominiarzem. • ŚWIAT DZIECKA… to świat nieskrępowanych emocji, odwzajemnionego uśmiechu i niekończących się marzeń. Świat, który nie zna granic.
fot. Filozofia Smaku
fot. Filozofia Smaku
fot. Filozofia Smaku
Przepis blogera Filozofia smaku.
Placuszki kakaowo -pomarańczowe Skład: • 1 szklanka mąki • 1 łyżka kakao • 2 łyżeczki proszku do pieczenia • 1-2 łyżki cukru • 3/4 szklanki soku z pomarańczy, świeżo wyciśniętego • 1 jajko • do podania: bita śmietana i kawałki owoców
A oto jak to zrobić: W misce umieszczamy mąkę, kakao, proszek do pieczenia i cukier, mieszamy. Wbijamy jajko, wlewamy sok z pomarańczy, całość łączymy przy pomocy trzepaczki. Ciasto odstawiamy na 15-30 minut. Na patelni rozgrzewamy olej. Przy pomocy chochelki wylewamy na patelnię porcje ciasta. Smażymy z obu stron na rumiano. Usmażone placuszki podajemy z bitą śmietaną i kawałkami pomarańczy.
fot. Filozofia Smaku
k
k
kuchnia
kasi
Katarzyna Dębińska Łatak, Kuchnia nastrojowa www.kuchnianastrojowa.blogspot.com
OBIADOWO Domowy makaron czekoladowy w sosie waniliowym z pistacjami Składniki (Porcja dla 4 osób): Makaron czekoladowy: • 2 jajka (klasa wielkości M) • ¾ – 1 szklanka mąki pszennej + do podsypania • 3 łyżki kakao • 2 łyżki cukru dark muscovado • Szczypta soli z podanych proporcji otrzymasz około 250 g makaronu Sos waniliowy: • Laska wanilii • 1 szklanka mleka (250 ml) • 3 łyżki cukru trzcinowego dark muscovado • 200 g serka mascarpone Dodatkowo: • 2 łyżki posiekanych pistacji
Mąkę razem z kakao i solą przesiej przez sito na stolnicę lub blat. Dodaj cukier rozdrabniając go w rękach i łącząc z resztą składników suchych. Jajka lekko roztrzep i wlej do mąki z cukrem i kakao. Wyrabiaj do czasu, aż składniki się połączą, a ciasto będzie elastyczne i miękkie. Jeżeli ciasto będzie kleiło się do rąk podsyp mąką, gdy będzie zbyt zbite podlej odrobiną wody. Ciasto cienko rozwałkuj i ostrym nożem tnij makaron dowolnej długości i szerokości. Zagotuj 3 l wrzątku z pół łyżeczki soli. Wrzuć makaron i ugotuj al dente. Czas gotowania uzależniony jest od grubości i szerokości makaronu, w przypadku szerokich wstążek optymalny czas to około 5 minut. Najlepiej stać przy garnku i próbować co jakiś czas czy makaron jest odpowiednio ugotowany Sos waniliowy: Zagotuj mleko z cukrem i wanilią i gotuj na średnim ogniu przez 10 minut, aż płyn zgęstnieje. Zdejmij z ognia i dodaj serek mascarpone. Mieszaj łyżką do czasu, aż uzyskasz gładki sos. Ciepłym sosem polej świeżo ugotowany makaron i posyp posiekanymi pistacjami. Od razu podawaj.
Przygotowała:
Katarzyna Dębińska Łatak, kuchnianastrojowa.blogspot.com
To danie na pewno nie jest jedną z pięciu zalecanych porcji owoców i warzyw. Jednak czasami warto zaskoczyć nasze dzieci i podać na obiad czekoladę. Poza tym miło się patrzy, gdy dziecko zjada cały obiad :)
fot. Kuchnia Nastrojowa
napoj Karmelowa czekolada do picia
Składniki (Porcja dla 4 osób): • 400 ml mleka • 1 tabliczka gorzkiej czekolady (70% zawartości kakao) • ½ tabliczki białej czekolady • 3 łyżki cukru
fot. Kuchnia Nastrojowa
fot. Kuchnia Nastrojowa
„
Do rondelka wlej mleko i połamaną na kosteczki czekoladę. Gotuj na wolnym ogniu, cały czas mieszając, do połączenia się składników. Na patelni zrumień cukier, aż wytworzy się karmel. Gorący karmel przelej do czekolady i energicznie wymieszaj. Przelej do filiżanek i od razu podawaj. Smacznego!
Wspaniały aromatyczny napój, rozgrzewa w chłodne wieczory i dodaje energii. Nie bójmy eksperymentować i dodajmy do czekolady inne składniki jak orzechy, owoce, przyprawy.
„
fot. Kuchnia Nastrojowa
Z DOMOWEJ PIEKARNI Kruche ciasteczka czekoladowe Składniki • 100 g zimnego masła • ¾ szklanki mąki pszennej (90 g) • 3 łyżki mąki amarantusowej • 3 łyżki kakao • 1 jajko • ½ łyżeczki cynamonu • 1/3 łyżeczki soli
Wymieszaj suche składniki i przesiej przez sito. Dodaj masło i jajko, zagnieć w kulę. Wstaw do lodówki na godzinę. Po tym czasie zimne ciasto rozwałkuj na papierze do pieczenia na grubość 3-5 mm. Wycinaj dowolne kształty i wstaw do pieca nagrzanego do 180°C. Piecz przez około 8-10 minut, do czasu, aż brzegi zaczną brązowieć. Studź na kratce. Smacznego!
fot. Kuchnia Nastrojowa
„
W tym przepisie należy wyjaśnić pojawienie się dwóch składników: mąki amarantusowej i soli. Mąka amarantusowa jest mąką bezglutenową o dużej zawartości białka, nada naszym ciastkom przyjemny orzechowy posmak, natomiast sól wzmacnia smak czekolady.
„ fot. Kuchnia Nastrojowa
Desero piszinger maślanoczekoladowy z nutą pomarańczy Składniki: • 4 wafle o wymiarach 25x25 cm • 200 g miękkiego masła • ½ szklanki cukru (80 g) • 1 tabliczka czekolady (70% zawartości kakao) • 100 ml świeżo wyciskanego soku pomarańczowego • 100 g drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej
Masło z cukrem utrzyj na biały puszysty krem. Stopniowo wlewaj sok, tak żeby połączył się z masłem. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej i dodaj do masy. Gdy krem będzie gładki wymieszaj go ze skórką pomarańczową. Gotowym kremem przełóż wafle, dociśnij je ciężkim przedmiotem , może być deska do krojenia, i wstaw do lodówki na około godzinę czasu. Gotowe wafle pokrój ostrym nożem na dowolne kształty. Smacznego! fot. Kuchnia Nastrojowa
owo „
Deser, który często pojawia się w wielu domach. Warto zrobić go samemu, dzięki temu zyskamy pewność, że nasz piszinger zrobiony jest z naturalnych, najlepszych składników.
„
zaba do dr
awy ruku
Rekordowa
Polska Czy wiesz, gdzie mieści się geometryczny środek naszego kraju? Czy znasz najcieplejsze i najzimniejsze miejsce w Polsce? Które drzewo jest najstarsze? Wyrusz z nami na niezapomnianą wycieczkę i poznaj najciekawsze rekordy Polski. Włącz się do gry.
ZASADY GRY: Do każdej wyprawy należy się przygotować. Zaopatrz się w jedzenie i napoje, gdyż czeka Cię długa i pełna niezapomnianych wrażeń przygoda. A więc do dzieła! Ustaw pionki na polu START - jak widzisz nasza wyprawa rozpocznie się w północnej części Polski. Ustal, kto pierwszy wyruszy z nami na wyprawę (najmłodszy, najwyższy, z najkrótszymi włosami, osoba, która wyrzuci najmniej lub najwięcej oczek na kostce). Przeskakuj z pola na pole zgodnie z ilością oczek, którą wskazuje rzucona kostka. W trakcie gry będziecie mieli okazję spotkać rekordowe miejsca w Polsce. Zatrzymaj się w nich na chwilę. Dowiedz się na czym polega ich wyjątkowość i ruszaj dalej. Pamiętaj - wygrywa osoba, która pierwsza dotrze do METY. Powodzenia.
Rysowała:
Marysia Bocheńska, Mery Selery www.meryselery.blogspot.com
Tutaj śc
iągnij
GRE REKORD
OWA
POLSKA
Rysowała:
Marysia Bocheńska, Mery Selery www.meryselery.blogspot.com
Tutaj śc
iągnij
3 SWINKI
W kurniku gwarno gdyż małe kurczaki – bliźniaki mają urodziny! Znajdź bliźniacze kurczątka i zakreśl je kółkiem.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Zbliża się pora obiadu. W gospodarstwie wielki gwar. Zwierzątka wołają gospodarza, aby przyniósł im pyszne jedzonko. Połącz zwierzątka z wydawanymi przez nie odgłosami
Pi pi pi
I ha ha Gę gę Tutaj śc
iągnij
ZABAWE, Beeee
Muuuu
Zwierzęta bawią się w ganianego i rozbiegły się po całym podwórku. Spróbuj je policzyć.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Co by było gdyby zwierzątka pozamieniały się różnymi częściami ciała? O np. taka psiogęś z kręconym ogonkiem? Narysuj własne zmiksowane zwierzątko i nazwij je.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Połącz kropki, a dowiesz się które zwierzątko radośnie bryka na rysunku. 46 34 31
35
40
38
32
39
30
33
41
Tutaj śc
43
49
28
16
50
27 25 23 21
24 22
47
48
29
iągnij
ZABAWE,
44
37
36
45
42
51 17
26
15
18
55
19
54
56
20 14
64
53
71
8 7 13
3
2
1 65
9
12
52
63
57
62
70 10
61
66
11 4 6
58
69
5
68
59 67
60
Zwierzęta coś dziś takie niewyraźne. Obrysuj jasne linie i pokoloruj zwierzęta.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Które ze zwierzątek nie pasuje w szeregu?
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Które zwierzęta zaczynają się na literkę K? Zaznacz kółkiem i pokoloruj.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Zaprowadź małego konika do mamy idąc drogą z konikami
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Dorysuj brakującą część zwierzątka i pokoloruj obrazek
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
psyc logia
ch a
Szklanka
MILOS i szczypta Z Luty to miesiąc zimowy. Jednocześnie jest to miesiąc gorący, bo w samym jego środku świętujemy Dzień Zakochanych. Dlatego nasz artykuł pragniemy poświęcić właśnie uczuciom związanym z zakochaniem. Zakochanie, umiejętność zauroczenia się, a następnie bycia w intymności, zależności i zaangażowaniu mają swoje podwaliny w relacjach z rodzicami. Zygmunt Freud stworzył koncepcję fazy edypalnej. Odkrył, że każda dziewczynka przechodzi etap zakochania w ojcu, a każdy chłopiec etap zakochania w matce. Choć brzmi to całkiem zwyczajnie, jest to skomplikowany proces, bogaty w sprzeczne i niezwykle silne emocje do obojga rodziców.
W klasycznym ujęciu psychoanalitycznym, ok. 3 letni chłopiec odkrywa swoją płeć i jego relacja z mamą nabiera innego charakteru. Kieruje do niej „męskie” pragnienia, tzn. chce zostać jej mężem, w zabawach staje się rycerzem, który chroni lub walczy o swoją księżniczkę oraz pragnie zająć miejsce ojca. Ojciec staje się tu rywalem, który wywołuje pragnienie walki, a jednocześnie lęk przed karą. Staje się też obiektem identyfikacji, chłopiec buduje swoje poczucie męskości dzięki upodabnianiu się do taty. Ścieżka dziewczynki jest nieco inna, w pewnym sensie trudniejsza. Dziewczynka porzuca mamę, aby zakochać się w tacie. Matka, która dotychczas była głównym obiektem pragnień, teraz staje się rywalką. Dziewczynka coraz więcej pragnień kieruje do taty, jednocześnie intensywnie podejmuje aktywności, w których identyfikuje się z mamą, np. zakłada jej korale, bądź maluje paznokcie.
Opracowała:
Urszula Turyna, Sylwia Zaremba, Mały Książę www.psychoterapia-malyksiaze.pl
SCI ZAZDROSCI Powyższy opis jest pewnym uproszczeniem. Wiemy przecież, że realność dzieci jest bardzo różna: wychowują się w rozbitych lub zrekonstruowanych rodzinach, są wychowywane przez samotnego rodzica, babcię itd. Samo przeżywanie fazy edypalnej jest również bardzo zróżnicowane. Dzieci kierują pragnienia do obojga rodziców, czasem obiektem pragnień może się stać starszy brat, ciocia, partner/partnerka rodzica lub inna ważna osoba. Ponadto aktualnie bardzo zróżnicowane są wzorce kobiecości i męskości, a większa otwartość w tematyce seksualności i płciowości minimalizuje obecność tabu. Mimo wszystko warto mieć na uwadze 3 poniższe wskazówki, dotyczące potrzeb dziecka w tym wieku:
•
Potrzeba doświadczenia bliskości z rodzicem tej samej płci, która daje możliwość identyfikowania się i kształtowania swojej tożsamości płciowej. Dziecko uczestniczy w niektórych aktywnościach mamy/taty (np. gra w piłkę tylko z tatą, wychodzi na ryby z tatą, piecze ciasta z mamą itd.).
•
Potrzeba doświadczenia gratyfikacji i celebracji własnej płci w relacji z rodzicem przeciwnej płci, ale bez przeżycia totalnego triumfu (np. dziewczynka doświadcza że jest najpiękniejszą księżniczką taty, ale to mama nadal jest królową).
•
Doświadczenia równowagi pomiędzy otwartością a tabu. Dziecko, coraz bardziej świadome seksualności i płciowości, wykazuje coraz więcej ciekawości, czym różnią się chłopcy od dziewczynek, jak wygląda pocałunek, co rodzice robią w sypialni. Ważne jest zaspokajanie ciekawości dziecka poprzez rozmowy adekwatne do wieku przy jednoczesnym zachowaniu pewnej tajemnicy. Nie obawiajmy się tego, że dziecko będzie doświadczało zazdrości. Szczypta zazdrości o rodzica, brata czy siostrę jest rozwojowa!
Walentynkowe pocztówki:
50 sp bów n zanie m
Z okazji walentynek każdy obdarowuje wszystkie osoby z rodziny kartką – walentynką z wpisem – za co kogoś kocha. Walentynka powinna być anonimowa. Taką kartkę można wręczyć bądź włożyć pod poduszkę również bez okazji. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na fakt, że to rodzice są parą Wspaniała zaba zakochanych w rodzinie i pewna część świętowania dziny. Będzie potr jest przeznaczona tylko dla nich (np. czekoladki papieru, flamastry. dla wszystkich, ale kwiatki tylko dla mamy lub plakat z całą rodziną wspólne wyjście rodziców na walentynkową swój sposób na okaza kolację). nie, przyniesienie ciepłe rysunku, zaśpiewanie pi wisieć gdzieś w widocznym chwili można było dopisywa stać z tych k Mama z córką organizuje „wieczór kolorowych paznokci”. W dzień wolny od nauki (przedszkola) wspólnie malują paznokcie, np. na kolory uczuć jakie towarzyszyły im w ostatnim tygodniu. Dziewczynka czerpie przyjemność z Zróbcie swojemu dziecku kobiecej aktywności, jaką jest malowanie paznokci będzie nakrywany w w i jednocześnie ma możliwość nazywania uczuć swoich szpitalu, zdanie egzam i bliskich. nie. Na materiale nar waszą pociechę. Mo ków, rodzeństwo, lub napisać coś członek
Wieczór kolorowych paznokci.
Obru
Miłe niespodzianki.
Na spacerze z jednym z rodziców układamy bukiet dla drugiego rodzica. W domu podczas nieobecności jednego rodzica rysujemy mu rysunek. Dziecko wtedy widzi, że mama czy ojciec wyrażają zgodę na zakochanie się w drugim rodzicu…
Opracowała:
Urszula Turyna, Sylwia Zaremba, Mały Książę www.psychoterapia-malyksiaze.pl
propozycje
ZABAW
posona okamiłości
awa dla całej rorzebny duży arkusz Spróbujcie stworzyć ą. Niech każdy zapisze anie miłości. (przytulaej herbatki, narysowanie iosenki itd.) Plakat może m miejscu, tak żeby w wolnej ać kolejne pomysły (i korzyktóre już są).
us „Kocham cię”.
u (każdemu z osobna) specjalny obrus, który ważne dni dziecka np. urodziny, pobyt w minu, imieniny, przed wyjazdem na kolorysujcie i napiszcie jak bardzo kochacie ożna zaangażować całą rodzinę: dziadchrzestnych. Każdy może narysować ś od siebie. Zachęcamy, aby każdy w rodzinie miał taki obrus.
Ważne Historie Opowiadajcie dziecku jak się poznaliście, jak poznali się wasi rodzice, jak ono się pojawiło na świecie. Te historie można powtarzać w każdej sprzyjającej chwili. Dzieci uwielbiają słuchać ich kilka razy. To nie tylko wzmacnia więzi, ale daje możliwość poznawania korzeni i doświadczeń rodziców.
logo pedia
o a
aby
jezyk byl gi
W TYM NUMERZE SIĘGAMY PO TRADYCYJNY TEMAT LOGOPEĘ DYCZNY - JAK ZADBAĆ O PRAĘ WIDŁOWĄ WYMOWĘ (ROZWÓJ ARTYKULACYJNY) DZIECKA? JAK „PRACOWAĆ” Z MALUSZKIEM? W dużej mierze sami mamy wpływ na wyrazistość artykulacyjną dziecka poprzez wyćwiczenie właściwych nawyków karmienia, gryzienia, picia i oddychania.
KARMIENIE Od 6 miesiąca życia dziecka dokonujemy pierwszych prób karmienia łyżeczką. Łyżeczka nie powinna być zbyt twarda, ani zbyt miękka, nie powinna być również głęboka i duża. Początkowo warto wybrać małą i płaską łyżeczkę, co pomoże dziecku opanować samodzielne zgarnianie pokarmu. Odpowiednio dobrana łyżeczka na pewno ułatwi naukę karmienia. Podając dziecku pyszny deserek łyżeczką, zawsze wkładamy ją poziomo do ust i lekko dociskamy łyżeczką środek języka, by następnie powoli wysunąć ją z buzi. Wyciągając łyżeczkę z buzi, możemy delikatnie docisnąć górną wargę dziecka do łyżki, ale uwaga – nigdy nie wyciągamy łyżeczki w sposób uniemożliwiający dziecku samodzielne zbieranie pokarmu! Przy wyjmowaniu łyżeczki z buzi, nie podnosimy jej zbyt wysoko do góry, ale staramy się wyciągnąć ruchem poziomym, co pozwoli na uaktywnienie
warg dziecka. Taki sposób ułatwia też jedzenie. Co więcej karmienie łyżeczką we właściwy sposób otwiera drogę do prawidłowego sposobu oddychania. Dlaczego? Uczymy bowiem dziecko domykania ust. Jak wiemy właściwy sposób oddychania, to oddech przez nos. Będąc przy tematyce oddychania warto wspomnieć o zadbaniu o wydmuchany nosek dziecka. Przewlekły nieżyt nosa przyczynia się do wad wymowy i nieprawidłowej pracy przepony. Jeszcze jedno… Od 13 miesiąca życia pozwólmy dziecku także na samodzielne próby posługiwania się widelcem i łyżką. Skoro naukę rozpoczęliśmy w 6 miesiącu życia, maluszek będzie świetnie przygotowany.
GRYZIENIE Ważne, aby dziecko już od 8 miesiąca życia było przyzwyczajane do gryzienia. Miksując zupkę powinny znaleźć się w niej grubsze cząstki warzyw. Miksowanie już nie musi być dokładne. Maluszek sobie poradzi. W 10 miesiącu życia możemy wprowadzić niewielkie ilości pieczywa, biszkopty i sucharki. Jeśli chodzi o pieczywo, najpierw zaczynamy od miękkich fragmentów chleba – cienko pokrojonych - aby następnie wprowadzać jego twardsze części. Taki sposób postępowania pozwala świetnie przygotować aparat mowy, a także zadba o właściwy zgryz i uzębienie. Dziecko od 24 miesiąca życia powinno codziennie gryźć lekko podgotowaną marchewkę, kawałki owoców czy skórkę od chleba.
PICIE Między 13 a 16 miesiącem życia niemowlak może pić już z kubeczka z ustnikiem, w późniejszych miesiącach życia (najpóźniej od 18 miesiąca życia) wprowadźmy zwykły
ietki kubeczek. Wystrzegamy się butelki! Długie picie z butelki, a także korzystanie ze smoczka przyczynia się do powstawania wad wymowy.
CO ROBIĆ Z DWULATKIEM? Z dzieckiem w drugim roku życia możemy wprowadzać wstępne ćwiczenia logopedyczne. Ćwiczenia powinny mieć formę zabawy. Bawiąc się samolotem, helikopterem lub rakietą, naśladujemy ich lot, mówiąc uuuuuuuuuuuuu, a pokazując lądowanie pojazdu, wypowiadamy z wyraźnym uśmiechem: iiiiiiiiiiiiiii. Podczas, gdy słuchamy z dzieckiem piosenki, śpiewamy wolno: la, la, la z charakterystycznym wysokim uniesieniem języka do wałka dziąsłowego. Ruchy powinny być przesadne. Bawiąc się figurkami zwierzątek, naśladujemy dźwięk galopującego konika, a także inne odgłosy wydawane przez zwierzątka, podczas których ćwiczymy mięśnie okrężne ust. Ważne są również zabawy z innymi wyrażeniami dźwiękonaśladowczymi: bach, bam – kiedy wrzucamy klocki, drobne przedmioty do pudełka, wiaderka; szu szu szu – podczas zabawy dziecięcą miotełką; huś huś – będąc na huśtawkach, ciach ciach – wycinając nożyczkami lub krojąc plastelinę plastikowym nożykiem. Bawiąc się pacynkami, zachęcamy dziecko do powtarzania samogłosek i sylab, najpierw dwóch, a potem trzech. Co istotne dla mam, ćwiczenia te pozwalają utrzymać młody wygląd skóry, ponieważ przeciwdziałają powstawaniu zmarszczek mimicznych.
Dla właściwego rozwoju mowy ważne są ćwiczenia manualne – rysowanie, malowanie, lepienie z plasteliny, modeliny . Ośrodki odpowiadające za mowę oraz zdolności manualne znajdują się w mózgu bardzo blisko siebie. Nie zapominajmy więc o zabawach plastycznych.
A CO Z TRZYLATKIEM? Dla dzieci od trzeciego roku życia ćwiczenia artykulacyjne warto wzbogacić o ciekawe opowieści. Buzia może być niewysprzątaną przez wiewiórkę dziuplą. Język będzie wiewiórką, która zmęczona bałaganem postanawia wysprzątać swój domek. Ruchy języka musimy wykonywać razem z dzieckiem. Uwaga! Instrukcje opatrzone nawiasami skierowane są wyłącznie dla rodzica. Wiewióra Gosia bardzo uwielbiała spędzać czas w swojej dziupli. Ostatnio jednak nie sprzątała tu zbyt często. „Oh, nie mam gdzie układać swoich nowych orzeszków! Dziś muszę tu posprzątać!” – powiedziała Wiewiórka. Na ścianach i na suficie było mnóstwo pajęczyn. Wiewiórka Gosia przeprosiła, mieszkające na nich pająki, i znalazła im bezpieczniejsze miejsce. Pajęczyny ze ścian zdjęła szczotką (czubek języka „myje” raz jeden, a raz drugi policzek), a z sufitu miotłą (sprzątanie rozpoczynamy od górnych zębów, język cofa się w głąb buzi). „Oh, zapomniałabym o drzwiach wejściowych! – zawołała Wiewiórka. Gosia szybko wyczyściła wejście do dziupli (oblizywanie warg kilkoma ruchami okrężnymi). Wiewiórka była z siebie bardzo zadowolona i kiedy usiadła w swoim fotelu, nagle przypomniała sobie, że musi poukładać orzeszki na półeczkach (języczek dotyka po kolei najpierw górne, a potem dolne zęby). „ A teraz zawołam Klarę, Honoratę i Malwinę, żeby zjadły ze mną pyszny orzeszkowy podwieczorek” – pomyślała. Wychyliła się z dziupli (języka opiera się na górnej wardze) i zawołała szybko: LO LO LO! Chodźcie na orzeszki! Wiewiórki zebrały się w pięknym, czystym salonie i wspólnie zajadały pyszne orzeszki (mlaskanie). Dla dzieci od 4 roku życia polecamy gry planszowe, podczas których możecie wykonywać ćwiczenia artykulacyjne. Poniżej mamy dla Was grę o przygodach Misia Poli. Udanej zabawy!
Opracowała:
Agnieszka Drońska, Klaudia Dobija, Labirynt Słów www.labiryntslow.com.pl
WYPRAWA MISIA PO MIÓD
Pewnego razu miś poli wybrał się do lasu po miodek. Jego smak znany był wszystkim misiom w krainie niedźwiedźów zwanej polina. Poli nigdy nie skosztował miodu, bo mama misia nie chciała, aby pobrudził swoje piękne futerko. Misiu postanowił wybrać się do lasu, aby choć raz skosztować pysznego miodu. Ale nie sądził, że po drodze będzie musiał zmierzyć się z kilkoma zadaniami…
1.
7. Kukuła wita się z Misiem POLI, wołając trzy razy: kuku kuku kuku.
Miś spotyka konika Hipolita. Ten wskazuje mu najkrótszą drogę przez las. Razem z Konikiem Hipolitem galopujecie, kląskając językiem.
2.
6.
Miś POLI wciąż je słodką czekoladę. Mlaskając, budzi kukułkę.
5.
Miś czuje miodek? Wciągasz powietrze noskiem, a potem wypuszczasz je buzią. Zrób trzy oddechy. Brawo! Ruszasz w drogę.
Oj, Miś POLI zgłodniał. Ale co to? W jego plecaczku jest kawałek czekolady. Miś POLI zje pyszną czekoladę razem z Tobą. Mama lub Tata przykleja kawałek rozmiękczonej czekolady lub smaruje nutellą wałek dziąsłowy, a dziecko zlizuje smakołyk.
3.
Oj! Misiu POLI usłyszał dziwne pomruki. Niedaleko dróżki ktoś wygląda przez krzak. Misiu rozgląda się. Teraz spróbuj wypychać językiem raz jeden, a raz drugi policzek. Uff, udało się. Niebezpieczeństwo minęło.
8.
4. Miś POLI jest zmęczony. Wysuń języczek na zewnątrz buzi i udawaj zmęczonego pieska.
14.
Miś POLI jest zaskoczony widokiem Kukułki. Ułóż buzię w ryjek, wypowiadając uuuu, a następnie uśmiechnij się szeroko, mówiąc: i i i i i .
9. Miś cieszy się z towarzystwa Kukułki i śpiewa z nią głośno: la la la la la la.
10. Śpiew Misia i Kukułki słyszy Zajączek. Wygląda ze swej norki. Teraz twój języczek próbuje dotknąć nosa!
11.
Miś postawania wrócić do domku, ale na jego futerku został miód. Teraz Misiu zlizuje resztki miodu z buzi i łapek. Ty też musisz wyczyścić buzię. Obliż buzię kilka razy.
13. Pszczoły zostawiły dla Misia dzbanek. Jest w nim pełno miodu. Misiu nakłada miodzik na talerzyk i zjada go. Poproś Mamę, aby nalała Ci miodu na mały talerzyk, a teraz spróbuj zlizać miodek, aby na talerzyku nie pozostał żaden ślad.
12.
Udało się! Misiu dotarł do pysznego miodu. Razem z Misiem rozglądacie się czy pszczoły zostawiły miodek w dzbanku. Twój języczek wędruje raz od jednego kącika buzi do drugiego.
Zajączek podpowiada Misiowi, gdzie znajduje się miodek. Misiu szybko biegnie. Razem z nim wypowiadamy szybko: la lo lu le li.
www.funpik.pl www.funpikmag.com