Dolacz do nas
redakcja Ewa Juszczak
Ula Szczepańska
Monika Grochot
Krzysztof Zgoda
Marta Pilarska
Marysia Bocheńska
Klaudia Dobija
Agnieszka Drońska
Mała ka(f)ka, www.zmalakafka.blogspot.com
Mery Selery, www.meryselery.blogspot.com
Labirynt Słów, www.labiryntslow.com.pl
Labirynt Słów, www.labiryntslow.com.pl
Urszula Turyna, Sylwia Zaremba Ośrodek psychoterapi Mały Książe, www.psychoterapia–malyksiaze.pl
Jacek Wrzesiński Fotograf, www.wrzesinski.art.pl
Joanna Guszta
Marzena Łada
Ładne halo, www.ladne-halo.pl,
Tłumacz
Katarzyna Dębińska Łatak Kuchnia nastrojowa www.kuchnianastrojowa.blogspot.com
Badzmy w kontakcie! Słyszałeś o czymś ciekawym, o czym warto powiedzieć innym? Znasz kogoś niesamowitego, o kim wszyscy powinni usłyszeć? Pisz: kontakt@funpik.pl Prowadzisz blog? Zajmujesz się czymś pasjonującym? Pisz: wspolpraca@funpik.pl Prowadzisz firmę i chciałbyś się zareklamować? Pisz: reklama@funpik.pl
goscie wydania Dorota, Uglytoys
www.uglytoys.com.pl
Magda, Am mniam www.ammniam.pl
Agata Kr贸lak
www.agatakrolak.pl
Zuzia i Kasia, sus.ka
www.facebook.com/sus.kapoland
spis tresci 10
32
44
zabawy zrob to sam
pokoj
moda
56
74
czytel- kuchnia nia +
92
106
zabawy psychodo druku logia
Niech
zyje
bal!
110 logopedia
nasz misz masz Co nas kręci / w tym miesiącu
1
MAGIA Anna Carin Dahl www.annacarindahl.com/tealights
Wieczór. Taniec ognia. I tylko sarna czmychnie od czasu do czasu między drzewami.
WYSTAWA 2 vickny.com www.vickny.com
Odwiedź sąsiada wieczorową porą.
POMYSŁ 3 Miss Ella www.etsy.com
Zerknij na wszystko z nowej perspektywy.
1
2
3
zabawy zrob to sam
y
m
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
• modelina / plastelina / inna masa plastyczna • rurki do picia • klej na gorąco
• ulep bałwankowe atrybuty – nos, oczy, guziki • na rewersie każdego elementu rurką do picia zrób dziurki • przygotowane elementy upiecz w piekarniku zgodnie z przepisem podanym na opakowaniu • gdy modelina ostygnie, gorącym klejem doklej do niej rurki (rurki włóż w przygotowane wcześniej dziurki)
3. Baw się!
Zima za oknem? Ubieraj kombinezon i wyskakuj z domu. Ulep bałwana i przytwierdź przygotowane elementy. Czyż nie jest to najpiękniejszy bałwan w okolicy?
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
-
- złącz klocki i doklej do nich obrazek
klocki obrazek klej nożyk do tapet
- natnij obrazek przy krawędzi każdego klocka za pomocą nożyka do tapet
3. Baw się! Wymieszaj klocki i układaj obrazki.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
3. Baw się!
• 2 butelki, np. po płynie do płukania tkanin • nożyczki • nożyk do tapet • kolorowy papier samoprzylepny • piłeczkę
• odetnij końcówki butelek nożykiem do tapet (w obydwu butelkach na tej samej wysokości) • jeżeli linia cięcia jest poszarpana lub ostro zakończona, to oklej ją papierem samoprzylepnym • ozdób łapacz wg uznania
Przed Tobą prawdziwie gorący mecz. Z kim zagrasz w tej rundzie? Z mamą, tatą, a może rodzeństwem? Uwagaaaa łap – piłka w grze.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
3. Baw się!
• rurki do picia • taśmę klejącą • nożyczki
• weź kilka rurek • przytnij je tworząc rząd rurek o różnej długości (każdą kolejną rurkę skracaj o centymetr) • połącz rurki od najmniejszej do największej za pomocą taśmy klejącej i gotowe
Dmuchaj w fujarkę – słyszysz ile dźwięków wydobywa ten instrument? Może skomponujesz jakiś utwór?
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
• • • •
• tablicę korkową wyklejamy bristolem • z papieru kolorowego wycinamy znak dodawania i naklejamy na tablicy • na dnie plastikowego kubka rysujemy okrąg odpowiadający średnicy rolki • wycinamy zaznaczony okrąg • rolki po ręcznikach wkładamy do wyciętej dziury w kubku • za pomocą taśmy klejącej przymocuj kubki z rolkami do tablicy • na dole postaw doniczkę ze znakiem = lub pudełko kartonowe
• • • • • •
tablicę korkową taśmę klejącą kolorowy bristol 2 plastikowe kubki (mogą też być małe pudełka kartonowe np. po ryżu) rolki po ręcznikach papierowych kolorowe tasiemki (u nas washi tape) nożyczki doniczkę lub większe kartonowe pudełko papier kolorowy kolorowe pompony i lub zakrętki po butelkach
3. Baw się! Dodawanie nie musi być nudne, od teraz możesz mieć swoją małą fabrykę dodawania. Do każdego kubka wrzucaj po kilka pomponów i zakrętek zapisuj na kartce po ile wrzuciłeś, zastanów się ile w sumie powinno być w doniczce i sprawdź, czy dobrze odpowiedziałeś.
1. Przygotuj: - kolorowy papier lub maty piankowe - czarny flamaster - papierowe kubki - zszywacz - nożyczki
3. Baw się: Rozstaw na stole lub dywanie kolorowe okręgi. Szukaj na kubkach ich odpowiedników i zakrywaj. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza sparuje okręgi z kubkami.
2. Zmajstruj: - kolorowy papier potnij na paski - na każdym pasku narysuj np. kropki, możesz także wypisać różne stolice, lub słówka w obcym języku - zwiń w okrąg i zszyj za pomocą zszywacza (ewentualnie sklej klejem) - na kubkach dopisz brakujące pary w naszym przypadku cyfry odpowiadające narysowanym kropkom. W przypadku stolic byłyby to Państwa, a w przypadku języków obcych ich polskie odpowiedniki.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
• arkusz kolorowego bristolu • czarny flamaster • dowolne przedmioty (u nas. łyżeczka, drewniany klocek, zakrętka po butelce, nożyczki, ołówek, zakrętka od słoika)
• rozłóż zgromadzone przedmioty na bristolu, tak aby żaden nie "wychodził" poza arkusz • odrysuj ich kształty • zabierz przedmioty z arkusza
3. Baw się: Przyjrzyj się śladom odciśniętym na arkuszu, rozejrzyj się wokół siebie i zobacz co to może być. Sprawdzaj, przymierzaj, zostań detektywem, który na bazie pozostawionych śladów rozwiąże zagadkę tajemniczych konturów.
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
• • • • • •
• w kartonowym pudełku rozrysuj bramki • wytnij nożyczkami • pudełko oklej według uznania, wewnątrz i z zewnątrz • na dnie przyklej zielony papier • nożyczkami zrób małe dziurki i przełóż przez nie patyki do szaszłyków • końcówki patyków oznacz kolorami, aby każdy wiedział, w której jest drużynie • klamerki oklej tasiemkamitworząc 2 zespoły piłkarskie • przypnij klamerki do patyków • na środku połóż piłkę
pudełko po butach patyczki do szaszłyków klamerki kolorowe tasiemki nożyczki zielony samoprzylepny papier kolorowy • kolorowy papier • kulkę • klej
3. Baw się: Za oknem zimno i śnieg, ale nie martw się, nasz domowy zestaw małego piłkarza pozwoli Ci stoczyć swoją rodziną ligę piłki nożnej. Podzielcie się na zespoły i grajcie. Kto zdobędzie Puchar Mistrzostw Rodzinnych?
1. Przygotuj:
2. Zmajstruj:
-
- na papierze napisz słowa polskie i ich angielskie odpowiedniki - wytnij - polskie słowa naklej na kolorowym arkuszu - angielskie doklej do klamerek
kolorowy arkusz papier długopis drewniane klamerki klej nożyczki
3. Baw się: Lubisz dopinać, przepinać? Połącz przyjemne z pożytecznym, ucz się języków obcych poprzez zabawę.
1. Przygotuj: • •
plansze z wzorami klocki
2. Zmajstruj: •
ułóż z klocków jakąś figurę, zrób zdjęcie i wydrukuj. W ten sposób powstanie plansza do gry.
•
daj dziecku plansze i poproś o odbudowanie figury wg wskazanego wzoru.
3. Baw się: Uważnie przyjrzyj się figurze na planszy. Z ilu klocków się składa? Z jakich? Jakie mają kolory? Myślisz, że uda Ci się rozwiązać tą zagadkę?
pok
koj
1
zabawni 2
1 Garaż/parking DREWNORELE 2 Zestaw wypoczynkowy „Mali moderniści”, MALI WORKSHOP 3 Klocki ANDY REMENTER
5
4 Puzzle TULIMYTULIMY 5 Matrioszki BLANK
2
ie 2
3
4
fot. archiwum prywatne
Dorota
Dorota, Uglytoys
www.uglytoys.com.pl
kwestionariusz • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… od kota, którego uszyłam dla córki mojej koleżanki. Z doświadczeniem w szyciu równym prawie zeru, wzięłam obrus mamy, spodnie sztruksowe taty, stare zamszowe obicie fotela i… uszyłam kota. Przekonana o tym, że daleko mu do ideału piękna, nazwałam go brzydal, stąd nazwa UGLYTOYS. • MOJE PRACE… to zwierzaki, stwory przeróżnej maści, koloru, kształtu. Wszystkie szyte ręcznie z materiałów z 'rynku wtórnego'. Zazwyczaj są to płaszcze, swetry, spodnie czy marynarki. Uszyte z nich lisy, wilki, miśki, myszy czy borsuki są pojedynczymi egzemplarzami. • NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJE... mam, gdy dostaję list z podziękowaniem za stworzenie wyjątkowej zabawki. Ostatnio dostałam maila od hiszpańskiego projektanta sztuki użytkowej, który podziękował mi po prostu za to, że tworzę UGLYTOYSY dając ''coś zupełnie innego światu''. Unosiłam się tuż pod chmurami. • INSPIRUJĄ MNIE… obrazy, które widzę na co dzień. Nigdy nie rozstaję się ze szkicownikiem. Graffiti na ścianie, cień drzewa czy dziecięcy bazgroł na placu zabaw może stać się inspiracją dla kolejnego UGLYTOYSa. Tym samym pomysłów na kolejne zwierzaki nie brakuje. • PODZIWIAM… ludzi z pasją. • NAJBLIŻSZE PLANY… W grudniu zostałam mamą po raz drugi. Tym samym UGLYTOYSy muszą na chwilkę zejść na drugi plan. Choć one i tak teraz podróżują - niedawno przekroczyły polskie granice, wyruszając w dalekie europejskie zakątki. Można je spotkać w Mediolanie, Amsterdamie i Nottingham… to duża motywacja do dalszej pracy i znak, że UGLYTOYSy rozwijają się w dobrym kierunku. Nowe serie mam w głowie i na szkicach, wystarczy teraz usiąść do maszyny. Tym samym najbliższe UGLYplany to Europa. • MARZY MI SIĘ… podróże całą rodziną po całym świecie. • W WOLNEJ CHWILI… a co to takiego? :) Pracuje jako architekt, Uglytwórca, jestem mamą i żoną. Jeśli wolna chwila się zdarzy, to siadam i myślę co by tu zrobić :) • W DZIECIŃSTWIE… chodziłam po drzewach, darłam sukienki, rysowałam kredą po wszystkim i przepadałam na całe dnie z domu. Miałam wspaniałe dzieciństwo. • ŚWIAT DZIECKA… wkroczył ponownie do mojego życia 2,5 roku temu. Za chwilę przybierze na sile wraz z pojawieniem się drugiego synka. Wiem, że będzie jeszcze bardziej wesoło, kolorowo i jeszcze głośniej. Chyba nic lepszego nie mogło mnie spotkać. • POMYSŁ NA ZABAWĘ Z DZIECKIEM… Ostatnio wzięłam dwa kartony i zrobiłam z nich trasę z tunelami, mostami , rampami dla samochodów syna. Było tyle samo radości w budowaniu, używaniu co niszczeniu. Na szczęście to tylko karton :)
Mile dla oka 1
2
3
4
1 Wieszak VIVIDGREY 2 Lampa FRANTAAGI 3 Koc wełniany EFFII 4 Krzesło IRINA NEACSU
mod
da
sus.k „ „
Len, minimalizm, prosta forma.
fot. archiwum prywatne
Zuzia i Kasia, sus.ka
www.facebook.com/sus.kapoland
Zuzia
ka
kwestionariusz • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… spontanicznie w miłej atmosferze i towarzystwie. • NASZA MARKA… Po pierwsze: stawiamy na len, materiał popularny na zachodzie, a u nas wciąż niedoceniany. Po drugie: lubimy minimalizm i unikamy krzykliwych nadruków. Po trzecie: uwielbiamy czerń i szarości. • NASZA KOLEKCJA… cechuje się prostotą, ciemnymi odcieniami i jesienną nostalgią. • INSPIRUJE NAS… styl małych Francuzów i Skandynawów, nordycki i surowy, odarty z niepotrzebnych ozdobników i urzekający prostą formą.
fot. archiwum prywatne
• MARKI, KTÓRE CENIMY / PODZIWIAMY… Emile et Ida, Louise Misha, Gray label, Soft gallery. • KONKURENCJA… nie śpi i zapewne prężnie się rozwija. • NAJBLIŻSZE PLANY… Obecnie trwa poszukiwanie inspiracji do kolekcji wiosennej. • MARZY NAM SIĘ… jak najbardziej etyczna firma, tkaniny z certyfikatem fair trade i pochodzące z recyklingu, opakowania z surowców wtórnych. • W WOLNEJ CHWILI… robimy przetwory na zimę i marzymy o podróżach. • W DZIECIŃSTWIE… wszystko było prostsze! • ŚWIAT DZIECKA… nieustannie nas zaskakuje!
Kasia
fot. Krzysiek Opaliński fot. Miłosz Kozioł i Ewa Nizioł
fot. Miłosz Kozioł i Ewa Nizioł
fot. Miłosz Kozioł i Ewa Nizioł
fot. Miłosz K
fot. Miłosz Kozioł i Ewa Nizioł
fot. Mił
Kozioł i Ewa Nizioł
łosz Kozioł i Ewa Nizioł
fot. Miłosz Kozioł i Ewa Nizioł
fot. zezuzulla
fot. zezuzulla
fot. zezuzulla
Kolekcja
AW 13/14
zezuzulla
www.zezuzulla.pl fot. zezuzulla
fot. apasz
fot. apasz
fot. apasz
Kolekcja
AW 13/14
PATKAS KIDS
www.facebook.com/patkas.berlin fot. apasz
fot. Pan Pantaloni
fot. Pan Pantaloni
Kolekcja
AW 13/14
Noch Mini
www.nochdesign.com fot. Pan Pantaloni
fot. PąPą by Kiuik
fot. PąPą by Kiuik
Kolekcja
AW 13/14
Macarons
www.macarons-shop.com
czyte
elnia+
agata krola „ „
Moje ilustracje sprawiają mi wielką frajdę
Agata Królak
www.agatakrolak.pl
kwestionariusz
ak
• WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ…
od bazgrania kredkami po ścianach kiedy byłam mała.
•
MOJE ILUSTRACJE…
•
NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJĄ...
•
INSPIRUJE MNIE…
•
PODZIWIAM…
sprawiają mi wielką frajdę. był samotny wyjazd do Nowego Jorku, no i moja pierwsza książka na półce w księgarni! dużo różnych dziwnych rzeczy, stare zdjęcia, komiksy i czasopisma, graty znalezione w piwnicy, widokówki z prl-u i wszystko co z lat sześćdziesiątych :). zawodowo: Bohdana Butenkę, Janusza Stannego, Piotra Młodożeńca i jeszcze wielu wielu innych, życiowo: wszystkich tych, którzy dążą do tego, żeby marzenia i plany się spełniały.
• NAJBLIŻSZE PLANY… fot. archiwum prywatne
odpocząć w ciepłych krajach a potem skończyć rysować to, co już zaczęte i czeka.
• MARZY MI SIĘ…
podróż przez Stany Zjednoczone, opuszczone stacje benzynowe i motele z wielkimi neonami.
• W WOLNEJ CHWILI…
piję mnóstwo herbaty, czytam baśnie tysiąca i jednej nocy i podlewam kwiaty.
• W DZIECIŃSTWIE…
oglądałam bajki Disneya, robiłam wszystkie możliwe fikołki na trzepaku, no i dużo dużo rysowałam.
• ŚWIAT DZIECKA…
jest najlepszy na świecie.
Agata
• POMYSŁ NA ZABAWĘ Z DZIECKIEM …
Uwielbiałam kiedy mama spisywała moje wymyślone historie, a potem mogłam dorabiać do nich ilustracje. Poza tym zawsze najlepsza jest gra w statki!
w
c
styczniu
czytam Marta Pilarska, Mała ka(f)ka, www.zmalakafka.blogspot.com
Cudowna
studzienka
Autor: Joanna Papuzińska Ilustracje: Elżbieta Wasiuczyńska Wydawnictwo: Media Rodzina
To baśnie z podtekstem, obarczone trochę takim bagażem, taką specyficzną polskością, jaka siedzi w naszej słowiańskiej duszy od zarania dziejów. Zaczęłam czytać tę książkę od końca. Onieśmielona byłam jej majestatem, onieśmielona jej w pewnym sensie cudownością – bo choć to nasze dziedzictwo niewiele z tych baśni znam. Jedne kołaczą się po głowie w trochę innej formie – Twardowski wybrzmiewa mickiewiczowskim „podparł się w boki jak basza (…) śmieszy, tumani, przestrasza”, a „Złota kaczka” dotąd wyryta była obrazami ze starej serii Z krasnoludkiem. Żeby jakoś oswoić ten tom zaczęłam więc od posłowia Joanny Papuzińskiej, która wybrała i opracowała tych dwadzieścia polskich baśni. Sięgnęła pamięcią do czasów, gdy wszędzie, gdzie ona, to i „Bajarz polski”. Z czasem rozleciał się i zatarły mu się litery, ale do dziś, w plastikowej torebce, resztki „Bajarza”, którego nic nie może zastąpić Papuzińska przechowuje. To pewnie coś jak talizman, jak maszyna do przenoszenia w czasie, jak pamiętnik. Oczywiście „Baśnie polskie” nie są przedrukiem „Bajarza”, bo Papuzińska rozszerzyła pole poszukiwań i dodała baśnie, które uważała za niezbędne w podstawowym i prawdziwym wydaniu baśni polskich. Plączą się między kartkami nazwiska Morcinek, Kasprowicz, Oppman, Sienkiewicz, Kraszewski... Nazwiska ze szkolnej ławy i z elementarzy polskiej literatury. To niezwykła książka właśnie z tego powodu. Była hitem jeszcze zanim wystawiła czubek okładki poza
drukarnię. Wiele osób przebierało nogami z niecierpliwością. Bo w końcu w serii Baśni świata z wydawnictwa Media Rodzina, obok baśni norweskich, afrykańskich czy indiańskich, pokazało się nasze, polskie, tutejsze, bliskie. Są tu nasze polskie zwierzęta – bo zając jest i pies, zwykły burek, a nie żaden rasowy dalmatyńczyk. Są strony rodzinne, bo lasy, takie z grzybami i czasem jakaś kopalnia i Ojców na przykład, albo Wielkie Księstwo Poznańskie. Jest polskie „ja też tam byłem miód i wino piłem”. Jest polskie „Bóg, honor, ojczyzna” - może brzmi to zbyt wzniośle i górnolotnie, ale o to walczą bohaterowie tych bajek. Nie tylko o siebie samych, o swoją skórę, o dobry ożenek i masę złota – obok tego wszystkiego jest jeszcze własne dziedzictwo, własna historia, jest religia, o której nigdy się nie zapomina, jest rodzina, którą stawia się na pierwszym miejscu – nawet przed ukochaną kobietą – jakąś mistyczną i prawie nieosiągalną królewną, którą cudem się zdobyło, zabijając siedmiogłowego smoka. To baśnie z podtekstem, obarczone trochę takim bagażem, taką specyficzną polskością, jaka siedzi w naszej słowiańskiej duszy od zarania dziejów. I w końcu język, na którym wyrosło dzisiejsze nasze porozumiewanie się. I z tym językiem jest trochę problem. Bo zapomnieliśmy mowę „z dziada pradziada”, myszką trącą „na próżno szukał”, „upojony tym widokiem obwodzi oczyma”, czy „O frater! Jak żeście to misternie wykalkulowali!”. Co prawda jest na końcu mini-słowniczek, w którym znajdziemy „natyłek”, „złaj”, przebość” czy „konsolację” (mój edytor tekstów większość z nich podkreśla czerwoną falbankową linią, jako błędy). Co prawda Papuzińska troszkę te baśnie wygładziła, uwspółcześniła, ale dała też posmakować „staropolskiej mowy” i nasz nawykły do skrótów, do uproszczeń, do anglicyzmów język potyka się, łamie i czasem nawet upada na niektórych słowach, zdaniach. Czytanie tych baśni trochę przypomina wędrówki baśniowych bohaterów – każdy z nich musiał pokonać jakąś przeszkodę, żeby na końcu
dostać rękę królewny, albo pół królestwa, albo garniec złota, albo zdrowie, albo tylko (i aż) naukę na przyszłość, na całe życie. My też czasem brniemy i musimy obciąć język samemu smokowi, ale warto, bo to, co nas czeka na końcu to satysfakcja, to jakaś duma z tego, że się za siebie spojrzało i własny ogon pogłaskało. Że nie tylko „Dziewczynka z zapałkami”, „Jaś i Małgosia” czy „Śpiąca królewna” układają się pod poduszkami naszych dzieci. Że jest tam miejsce na Hansa, Zeflika i Francika, którzy poszli w świat szukać szczęścia, albo na królewną zamkniętą w wieży, z włosów której wyrasta bór nieprzenikniony, lub na zajączka, który Maćkowi przykazuje „Wdzięczność i sprawiedliwość miej w sercu, choćbyś tylko taki sam jeden był na świecie”. Nie sposób też pominąć szaty graficznej – Elżbieta Wasiuczyńska, ilustratorka „Cudownej studzienki” znana do tej pory najszerzej z wizerunku okrągłego i przemiłego Pana Kuleczki i jego towarzystwa, z obrazków łagodnych, przyjemnych dla oka i kojących, nagle pokazała mrocz-
niejszą, ale też doroślejszą, dojrzalszą stronę swoich prac. „Zły pan” ze „Skarbu ukrytego” zamiast oczu ma monety, Dziad rudy w „Cudownej studzience” jest przygarbiony, obdarty i nie wiadomo, co może ukrywać pod płaszczem, z dzbana patrzy na nas płaczące oko, w kipieli wodnej kotłują się jakieś dziwne, przerażające ryby, a drzewa złowieszczo wyciągają do nas gałęzie jak sękate dłonie... Oczywiście jest też tęcza, są piękne kwiaty, gołębie, anioły, bo baśnie kończą się przeważnie dobrze i mądrze, ale wszystko przepełnione jest wzniosłością i znaczeniem. Wasiuczyńska stanęła na wysokości zadania, wskoczyła ze swoimi ilustracjami w ten nasz bagaż polski. Jej ilustracje są dodatkowymi baśniami i można czytać także obok tekstu. Piękna, ważna książka, małe edytorskie dziełko sztuki, potrzebna, choć ciężka znaczeniowo. Ważne, żeby usiąść nad nią razem z dzieckiem, pokazać, że w tych baśniach są nasze korzenie, cierpliwie wytłumaczyć wszelkie „perki”, „ongi” i „zimnice” i dać mu szansę wozić własny egzemplarz na każdy kraj świata.
mysia orkiestra Autor: Dorota Gellner Ilustracje: Emilia Dziubak Wydawnictwo: Wydawnictwo Bajka
Muszę się przyznać. Do obiektywizmu mi daleko. Jak stąd do Księżyca i z powrotem. Daję się oczarowywać. Poddaję się pięknu. Bez mrugnięcia okiem pozwalam dobrym książkom tak mnie omamiać, by wciąż o nich mówić. Łatwo się zakochuję i bardzo często pozostaję wierna. Te gorące uczucia sprowadziły w moje ręce „Mysią orkiestrę”. Bo Emilia Dziubak to bezsprzecznie jedna z moich najukochańszych polskich ilustratorek. Nie umiem powiedzieć o niej że zdolna, że młoda, że dobrze rysuje, że jedna z najulubieńszych. Słowo „kochana” ciśnie się na usta samo, bo jej ilustracje właśnie takie są – przepełnione miłością do bohaterów, choć oni wcale nie są idealni, zaokrąglone, więc nie kłują w łapczywie odwracające strony dłonie, robią oku masaż relaksacyjny i zawsze i wszędzie je wypatrzę, gdy migną mi chociaż przez sekundę. Lubię je po prostu. Bardzo. W „Mysiej orkiestrze” Dziubak nie zawiodła. Znów podarowała takie postaci, co się chce je przerysować na kartki pocztowe i rozesłać w świat – wściekłego, podpartego na dłoni czarodzieja z różdżką w torbie popcornu, siedzącego na kinowym fotelu; skromną, naturalną, królewnę w koszulce z poziomką, moczącą stopy w strumyku (żadnego różu, żadnego pudru, żadnego brokatu! królewna z klasą); kota ze słuchawkami na uszach i mojego najulubieńszego wielkoluda z głazem! Ja wiem, że powinnam najpierw o Gellner, bo to w końcu najpierw były opowiastki, tekst, literki. Był rytm, wiersze, ukryte w prozie, wszystko ulepione w gładki cukierek, słodki, powoli rozpuszczający się na języku. Ale Gellner się obroni sama – dorobkiem i nazwiskiem. Sygnowano „Gellner” i wiadomo, że jest dobrze. I jest. I nie tylko dobrze. Bo jest też zabawnie, jest też pouczająco i jest też trochę czarodziejsko. Nie w tym znaczeniu, że ktoś wyciąga z kapelusza królika, albo zza mojego ucha złota monetę. Jest czarodziejsko, bo myszy grają na bębenku i gitarze, bo dom sam się maluje, gdyż jako
jedyny na ulicy był szarobury i nie miał lokatora, bo smok dostaje w prezencie śpiewnik i urządza próbę, a zamek zaś urządza rewię mody. Jednocześnie jest całkiem zwyczajnie, bo jest mrowisko, do którego mrówki spieszą z rozwianym włosem i walizkami, w których jest „niewiadomoco”, krasnoludek spada z muchomora – przecież to wydarzenie najzwyklejsze ze zwykłych!, kosz na śmieci wyrusza na wędrówkę, bo nudzi mu się stanie w jednym miejscu, a zając niesie w prezencie królowi soczystą główkę kapusty, która w niewyjaśnionych okolicznościach znika na końcu wiersza... No wszystko się zdarza na co dzień. Dzieciom uciekają w niebo balony, bojąc się gwoździków i biorą ślub pod chmurami, albo pod regałem pojawia się nagle złota kareta – tylko na chwilę, prosto z bajki, na wycieczkę, na oglądanie drugiej strony baśni... Ta „Wycieczka” to kwintesencja tego tomiku. O tym, że nie tylko goście z bajki czasem mają ochotę zobaczyć, jak jest po tej stronie liter. Ale my też mamy wielką ochotę, żeby nas ci goście odwiedzali. Potrzebujemy w życiu baśni, potrzebujemy wiedzieć, że jest coś jeszcze oprócz brudnych skarpet, gotowania obiadu i pracy w biurze w godzinach 8-16. Dzieci, które do tego tomiku zajrzą, pewnie nie poczują szybszego bicia serca, bo dzieci widzą niezwykłe w każdej rzeczy i czynności, potrafią zachwycić się źdźbłem trawy i nie potrzebna im do wstrzymanego oddechu historia o wielkoludzie, który przykręca do tęczy dzwonek, znaleziony po deszczu na polu. Dziecko widzi tego wielkoluda jeszcze zanim pojawi się pod tęczą, wtedy, gdy jeszcze het, het daleko, na samym skraju horyzontu... „Mysia orkiestra” będzie dla nich kroniką wydarzeń dnia codziennego, tych małych cudów, które zdarzają im się w każdej chwili, pamiętnikiem, w którym mogłyby umieścić swoje własne przygody i będzie ciepłą lekturą na zimowy czas – śnieg, który dostał się za kołnierz kurtki można przecież roztopić dobrą historyjką.
Sygnowano „Gellner” i wiadomo, że jest dobrze. I jest. I nie tylko dobrze. Bo jest też zabawnie, jest też pouczająco i jest też trochę czarodziejsko.
zagadkowa koperta LISTONOSZA ARTURA Autor: Gerard Moncomble Ilustracje: Paweł Pawlak Wersja polska: Paweł Pawlak, Ewa Kozyra-Pawlak Wydawnictwo: Wydawnictwo Format
Dawno, dawno temu były sobie listy. I wcale nie za siedmioma górami i siedmioma rzekami. Ale tu, na miejscu, na wyciągnięcie dłoni. Miałam pudełko po butach, w którym segregowałam swoją korespondencję. Był taki czas, że do mojej skrzynki wpadało po kilka listów dziennie. Były osoby w moim życiu, które znałam tylko z charakteru pisma, a stawały się najlepszymi przyjaciółmi. Na końcu kolorowych gazet zawsze była rubryka, coś w stylu „poznajmy się” i tam zamieszczało się kilka słów o sobie i adres. I z niecierpliwością wyczekiwało się kolorowej koperty w skrzynce. Chociaż jednej. I były papeterie, nawet zapachowe. I do koperty czasem wkładało się zasuszony kwiat, czasem jakieś zdjęcie wycięte z gazety, a czasem swoje własne. I pisało się piórem, bo było ładniej i bardziej elegancko. Teraz jest ochrona danych osobowych. Teraz jest klawiatura komputera. Teraz ręka nie umie liter. Teraz jest mejl, który dochodzi szybciej i mniej zawodnie. Ale nie można wdychać zapachu koperty. Nie drżą palce, gdy otwiera się pocztę elektroniczną. Zdjęcia wysłanego w mejlu nie można włożyć w ramkę. I jak przesłać zasuszony kwiat przez klawiaturę komputera? Na szczęście torba listonosza Artura wypełniona jest po brzegi. Najpierw Artur wstaje wcześnie rano i segreguje przesyłki, bo są listy, paczki i gazety i różne ulice, na które Artur musi przesyłki dostarczyć. Tego dnia idziemy za nim i zaglądamy mu do torby i podążamy śladem zaklejonych pieczołowicie kopert i obwiązanych sznurkiem wielkich kartonów. W jednym są zamówione przez internet ubrania dla męża, a w drugich konfitury od ukochanej babuni. Czasem zdarza się zdjęcie
noworodka z informacją, ile ważył, gdy się urodził, a czasem pocztówka z zachodem słońca, wysłana z ciepłych krajów do siostry w kraju zimnym. Jest nawet list z pogróżkami. I kartka urodzinowa dla Tomasza od Tomasza. I list miłosny pełen czerwonych serduszek, z kilkoma skreśleniami, pisany czerwoną kredką. I przesyłka do rodziny Figureas... Tylko bez dokładnego adresu, z samą nazwą ulicy. Artur jest w kropce, bo musi list doręczyć – każda przesyłka musi przecież trafić do adresata. Inaczej nadawca będzie czekał na odpowiedź na próżno. Tymczasem ulica Złotego Dębu się kończy, a Figuerasów jak nie było, tak nie ma... To historia troszkę detektywistyczna, bo przecież Artur musi wytopić tę rodzinę i oddać im list. To trochę jak misja, jak obrona dobrego imienia wszystkich listonoszy... Zabawna książeczka ze świetnym zakończeniem. Ale przede wszystkim fantastycznie zilustrowana, opracowana i „zaznaczkowana”. No bo na okładce jest dziura, przez którą możemy podglądać listonosza Artura. No bo na każdej stronie są jakieś pieczątki, podpisy, znaczki, oznaczenia – tu „Priorytet”, tu „Airmail” tu „ Awizowano...” tu „Urząd celny...”, a tu „Urząd Pocztowy...”. Znaczki i pieczątki, w które ubrana jest książka, zostały wypożyczone z Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu. Ilustracje Pawła Pawlaka są pełne szczegółów, są bogate we wszelkiego rodzaju bibeloty, szczególiki, drobiażdżki, których odkrywanie daje dodatkowy smaczek lekturze – bo jest na przykład figurka wieży Eiffle'a, stojąca na komodzie jednej z mieszkanek ulicy Złotego Dębu; lew, który kryje się przy napisie Zoo; plakat z Merlin Monroe Warhola na ścianie domu Tomasza, czy też koszyk
Teraz jest ochrona danych osobowych. Teraz jest klawiatura komputera. Teraz ręka nie umie liter. Teraz jest mejl, który dochodzi szybciej i mniej zawodnie. Ale nie można wdychać zapachu koperty. jabłek w sadzie pana Brażalskiego. No i wszędzie są znaczki – w oknach domu, na słupach informacyjnych, na gazecie, w tramwaju czy na koszulce. Ale to nie koniec. Bo jeszcze na samym końcu książki, po rozkładówce, we wnętrzu której kryje się rozwiązanie zagadki rodziny Figureasów, jest wielki arkusz ze znaczkami! A nawet nie jeden arkusz, ale dwa! Jest znaczek z nadzieją, znaczek z radością, z latarnią morską, kropkowany, z budynkiem poczty, z bukietem kwiatów, z drzewem owocowym, no i oczywiście z samym Arturem. Warto wysłać list, oklejony chociaż takim znaczkiem – z „ciepłem” do babci, która wydziergała na szydełku czapkę na zimę, z „poznaniem” do nowego kolegi z klasy, z „wakacjami” do przyjaciółki z wakacji, z „życzeniami” do cioci, co obchodzi imieniny, a z „uśmiechem” do własnego listonosza!
w bibliotece wyszperalam
Ewka marchewka
i inne wiersze Autor: Krystyna Pokorska Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Moje dzieciństwo zawsze idzie ze mną. Czasem za rękę, trzymamy się i machamy złączonymi dłońmi, a czasem odbiega, oddala się, nie wiem, na lody idzie, czy na plac zabaw. Ale są takie momenty w roku, że przytulamy się do siebie bardzo mocno. I bardzo mocno o sobie nawzajem myślimy. Taką chwilą jest połowa stycznia, gdy moja przyjaciółka, co kawał tego dzieciństwa ze mną stworzyła, ma urodziny. Teraz już nie rysujemy sobie nawzajem laurek i nie wymyślamy prezentów, ale wciąż pamiętam, żeby szepnąć jej choć jedno słowo w ten dzień. Moja przyjaciółka miała zawsze najpiękniejsze włosy – grube, mocne i trochę falowane. Ja miałam cienkie i nie układały się w takie piękne fale, jak jej. Wszyscy lubili ją czesać, nawet ciocia, która była moja i tylko moja, wolała robić warkocze z jej pukli. Ale oprócz tej zazdrości, nie było między nami żadnej innej. To była przyjaźń z gatunku na zawsze i na wieki. Razem chodziłyśmy do żłobka, potem razem do przedszkola. I czasem, gdy w weekend, którego nikt jeszcze wtedy nie nazywał weekendem, a zwykłym końcem tygodnia, nocowałyśmy u siebie, wymyślając w blasku księżyca niestworzone historie, bawiłyśmy się po ciemku w lekarza, w sklep, albo w szkołę. Gdy oszukiwałyśmy w kartach to zawsze tak, żeby były dwa pierwsze miejsca. Gdy ona akurat najbardziej lubiła różowy, to ja też. I gdy nie lubiłyśmy Renaty – to obydwie naraz. Ewka. Tak miała/ma na imię. Mgliście pamiętam, że na któreś urodziny dostała ode mnie zbiorek Krystyny Pokorskiej „Ewka Marchewka i inne wiersze”. Czytałyśmy go razem, pożyczałyśmy sobie i znałyśmy
te wiersze na pamięć. Choć teraz tylko jakieś strzępki jakieś: „Oczy psa patrzą w twoje oczy i mówią: za tobą w ogień bym wskoczył!” i jeszcze jakaś Małgosia ze zbitym kolankiem i potargana ruda lisia kita... Za to wciąż i wciąż dźwięczy mi w głowie ta „Ewka-Marchewka” - bo moja Ewka, mimo że nie była ruda, to już na zawsze została tą Marchewką. I moja mama tak mówiła i mój tata Jurek (a wiadomo, że jak Jurek, to Ogórek, że w wierszu to on najgłośniej krzyczał za Ewką). Chyba każdy tego Jurka i tę Ewkę zna... Za to z mamą Ewki trochę gorzej. Bo mamą Ewki jest Krystyna Pokorska. Chciałam wiedzieć, jak wygląda, jakie ma oczy i czy podobna do Ewki z uśmiechu, albo z rudości włosów. Chciałam wiedzieć, czy napisała coś jeszcze, czy tylko tę Ewkę stworzyła piórem po papierze. I nic, cisza... Milczą o niej encyklopedie, milczą leksykony, milczą almanachy... Internet wypluwa kilka zdawkowych słów, jakąś książkę „Jeden, dwa, trzy”, słowo „Świerszczyk” i garść tytułów. I nic więcej. I nie wiem, gdzie jej szukać, którędy jej drogi mkną.. Co innego z mamą numer dwa, która Ewkę namalowała. Nie ze słów, z obrazów. Julittę Karwowską-Wnuczak znają wszyscy, choć mogą o tym nie wiedzieć. I wcale nie z „Tygrysków” Papuzińskiej, może trochę z „Poczytaj mi mamo”, albo z „Naszej Księgarni”, z którą była związana, albo z „Kukuryku na ręczniku” - tego starego wydania z żółtą
okładką i śmiejącymi się na niej dziećmi. Wszyscy ją znają z Bonifacego, czarnego jak smoła, leniwego, grubaśnego i bardzo kociego. I z Filemona, białaska, który patrzy na świat szeroko otwartymi zdziwionymi oczami. I z Dziadka i Babci, z małymi, poczciwymi oczkami, którzy są dobrzy i pracowici. I w „Marchewce” Wnuczak jest bardzo charakterystyczna – ogromniaste, szczere oczy, grzywki na nie opadające, śmieszne bereciki i podkolanówki, czasem niechlujnie zsunięte do połowy łydki, a czasem podciągnięte pod same kolana. I teczki. I zwierzęta, których żadną miarą nie można pomylić z innymi. Trochę skośne oczy lisa i wierne spojrzenie psa. Dokładnie takie, jakie być powinno. Martwi tylko, że Filemon ma swoją stronę na Wikipedii, a Karwowska-Wnuczak nie. I Ewka Marchewka też nie ma. Ale z tą książką to w ogóle jest dziwna sprawa. To jak zapomniany skarb, który się uwięziło kiedyś w kapsule czasu, zakopało, albo zamknęło w podziemnym „widoczku”. I teraz nagle się odkopuje. I ze zdumieniem odkrywam, że tę książkę każdy miał kiedyś w rękach. Gdy pytałam o egzemplarz, wszyscy uśmiechali się tak jakoś błogo. I wszyscy pamiętali. I nikt nie umiał żadnego wiersza. Ani nie potrafił powiedzieć o czym te wiersze były. A były, zwyczajnie – o Terce, która nie wie, czy jest mała czy duża, bo Tata jej mówi „Moja Maleńka”, a mama „Duża Córeńka”, przymierzając sukienki, w które Terka już się nie mieści. Albo o Małgosi, co się zgubiła. I jeszcze o biedronce, takiej zwykłej, łąkowej. I o Wróblu, co zazdrościł Rakiecie, że może oglądać gwiazdy z bliska. I na koniec „Mrugają okna”, gdzie każde z nich żegna się z dniem, z dziećmi ciekawymi świata i tego, co za oknami widać i gdzie okna mówią „Dobranoc”. Ale tylko po to, żeby kolejnego dnia na nowo pod szybami, pod ramami, pod firankami usłyszeć „Ewka-Marchewka i „Jurek-Ogórek!”.
kuch
hnia
am mniam W mojej kuchni rządzą rośliny - warzywa, owoce, rośliny strączkowe, kasze, orzechy, pestki.
fot. archiwum prywatne
Magda
fot. archiwum prywatne
Magda, Am mniam www.ammniam.pl
fot. Am M
Mniam fot. Am Mniam
kwestionariusz • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… niecałe 3 i pół roku temu. Założyłam bloga Am mniam, bo chciałam dzielić się z innymi rodzicami przepisami na zdrowe, smaczne i proste przepisy na dania dla dzieci, a tym samym szerzyć wiedzę na temat tego jak ogromny wpływ na zdrowie dzieci i dorosłych ma odżywianie. • W MOJEJ KUCHNI… rządzą rośliny - warzywa, owoce, rośliny strączkowe, kasze, orzechy, pestki. Nie ma miejsca dla żywności wysoko przetworzonej i kiepskiej jakości. Nie używam białej mąki i cukru. Jest pysznie, zdrowo, kolorowo i różnorodnie. • NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJĄ... jest dla mnie moja rodzina. Cudowny mąż i dwoje kochanych dzieci (Kacperek 5 lat i Karolinka 4 miesiące). • INSPIRUJE MNIE… przyroda, ludzie, książki, muzyka. • PODZIWIAM… otaczający mnie świat! • NAJBLIŻSZE PLANY… napisać moją pierwszą książkę kucharską, o którą coraz częściej pytają czytelnicy bloga. • MARZY MI SIĘ… mieszkać poza miastem, bliżej natury i mieć wielki ogród warzywno-owocowo-ziołowy. • W WOLNEJ CHWILI… snuję plany. • W DZIECIŃSTWIE… mnóstwo czasu przebywałam na podwórku - skakałam w gumę, grałam w podchody, w dwa ognie, skubałam słonecznik. W szkole chodziłam do klasy sportowej , trenowałam lekkoatletykę i koszykówkę! • ŚWIAT DZIECKA… to świat, w którmy nigdy nie powinno zabraknąć miłości i poczucia bezpieczeństwa.
Przepis blogera Am mniam.
Zupa z soczewicą i warzywami Skład: • 2/3 szkl. czerwonej soczewicy, • 2-3 pokrojone w kostkę ziemniaki, • 1-2 pokrojone w kostkę marchewki, • 1/2 małego selera, • 1 cebula, • 2 ząbki czosnku, • 1,5 l. wody, • 250 ml przecieru pomidorowego, • 3 ziela angielskie, • 2 liście laurowe, • 1 łyżeczka majeranku, • 1łyżeczka słodkiej papryki, • 1 łyżeczka oregano, • 1/2 łyżeczki curry, • sól.
A oto jak to zrobić: W garnku zeszklić na oliwie drobno posiekaną cebulę i czosnek. Następnie wlać 1,5 l. wrzątku, dodać ziele angielskie, liście laurowe, seler, marchewkę, a po chwili również ziemniaki i soczewicę. Całość zagotować. Pod koniec gotowania, gdy soczewica i warzywa będą prawie miękkie wlać przecier pomidorowy i ponownie zagotować. Doprawić do smaku solą, majerankiem, oregano, curry i sodką, mieloną papryką. Smacznego !
d
fa
domowy
astfood Katarzyna Dębińska Łatak, Kuchnia nastrojowa www.kuchnianastrojowa.blogspot.com
OBIADOWO Frytki z marchewki z keczupem Ketczup Składniki: • 400 g pomidorów z puszki • ½ czerwonej papryki (około 100 g) • 3 pomidory suszone + 2 łyżki oleju ze słoika • 1 średnia cebula • 1 ząbek czosnku • 1 łyżka ulubionych ziół (np. czosnek niedźwiedzi) • 1 łyżka cukru dark muscovado • 1 łyżka octu winnego • 1/3 szklanki wody
Przygotowała:
Katarzyna Dębińska Łatak, kuchnianastrojowa.blogspot.com
Na patelni rozgrzej olej ze słoika z pomidorami, dodaj drobno posiekaną cebulę, czosnek, paprykę, pomidory suszone. Smaż na średnim ogniu około 5 minut, mieszając od czasu do czasu.
W domowym keczupie najważniejsze są pomidory, długo smażone i przetarte. Reszta składników jest umowna - i tak będzie pysznie! Dodaj pomidory razem z zalewą, rozgnieć je widelcem na patelni. Dopraw ziołami, cukrem, octem, solą. Smaż na średnim ogniu, aż całość się rozpadnie (około ½ godziny). Mieszaj od czasu do czasu i podlej odrobiną wody, gdy cały płyn odparuje. Po przestudzeniu zmiksuj blenderem i przetrzyj przez sito aby otrzymać gładki keczup.
Frytki Składniki (obiad dla 4 os.): • 3 średnie marchewki • 3 łyżki oliwy • sól do smaku
Piekarnik nagrzej do temperatury 200°C. Marchewki obierz i pokrój w słupki, im grubsze tym lepsze Wrzuć je na blaszkę i polej oliwą. Wymieszaj dokładnie marchewki z tłuszczem i wstaw do piekarnika na 25-30 minut. Ostatnie 10 minut piecz frytki pod grillem aby wierzch zrobił się chrupiący i złocisty. W tym czasie doglądaj frytek, gdyż łatwo je przypalić. Przed podaniem posyp solą. Smacznego!
„
Chrupiące frytki można uzyskać nie tylko z ziemniaków smażonych w głębokim tłuszczu. Pieczone słupki z marchewki to tylko jedna z wielu warzywnych alternatyw. Warto eksperymentować!
„
fot. Kuchnia Nastrojowa
fot. Kuchnia Nastrojowa
Z DOMOWEJ PIEKARNI Batoniki musli Składniki • 1 szklanka płatków owsianych • 1 szklanka dowolnych składników (na zdjęciu: pestki dyni, pestki słonecznika, płatki kokosowe, żurawina, rodzynki) • 3 czubate łyżki masła orzechowego • 3 łyżki płynnego miodu • ½ dużego rozgniecionego banana
„
Pachnące i wspaniałe. Słodycz i smak zawdzięczają tylko zdrowym składnikom.
„
Piekarnik nagrzej do temperatury 180°C. Wymieszaj w misce wszystkie składniki suche. Dodaj miód, masło orzechowe i rozgniecionego banana, ponownie wymieszaj do połączenia się składników. Kwadratową formę o wymiarach 20 x 20 cm wyłóż papierem do pieczenia, tak aby z dwóch stron wystawały kawałki papieru o długości co najmniej 10cm. Wyłóż masę do formy, wystające brzegi papieru ułóż na wierzchu i mocno dociśnij całość, tak aby uzyskać równą powierzchnię. Wstaw do nagrzanego piekarnika na 25-30 minut (wierzch powinien delikatnie zbrązowieć). Gdy całość przestygnie, pokrój ostrym nożem na batoniki dowolnej wielkości. Smacznego!
fot. Kuchnia Nastrojowa
Desero Cukierki Składniki (Deser dla 2-4 osób): • ½ szklanki mleka • ½ szklanki płynnej śmietanki 36% • 25 g masła • 8 łyżek cukru • 3 łyżki cukru dark muscovado • 3 łyżki miodu
Wszystkie składniki umieść w garnku i gotuj około 30 minut na średnim ogniu. Przez ostatnie 10 minut stale mieszaj i zmniejsz ogień. Masa powinna mieć ciemno-bursztynowy kolor i konsystencję budyniu. Przelej do małych silikonowych foremek na cukierki lub kwadratowej formy wyłożonej folią spożywczą. Po przestudzeniu wstaw do lodówki na całą noc. Przed podaniem wyjmij krówki z foremek lub pokrój je ostrym nożem. Smacznego! fot. Kuchnia Nastrojowa
owo „
Słodkie, tłuste, kaloryczne – to pewne. Pewne jest również to, że w domowych cukierkach nie znajdziemy składników, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia
„
do picia Shake waniliowy
Składniki: • 400 g jogurtu greckiego • 1 szklanka mleka • 1 dojrzały banan • Ziarenka z 1 laski wanilii • 2 łyżki płynnego miodu
fot. Kuchnia Nastrojowa
Wszystkie składniki umieść w blenderze, dokładnie zmiksuj i przelej do szklanek. Shake podawaj schłodzony lub w temperaturze pokojowej. Smacznego!
„
Bardzo pożywny i odżywczy napój, który spokojnie może zastąpić drugie śniadanie lub kolacje. Jego wykonanie nie zajmie więcej czasu niż minutę.
„
zaba do dr
awy ruku
Gra kosmos Przed przystąpieniem do gry wydrukuj i rozetnij dołączone do gry karteczki z pytaniami. Będą niezbędne w pierwszym etapie. Kosmonauta, zanim wyruszy w podróż musi odbyć specjalne szkolenia, Ty także aby móc podróżować naszą rakietą musisz udowodnić nam, że posiadasz podstawową wiedzę, w tym celu zapraszamy na egzamin do naszego budynku szkoleń. Po zdaniu egzaminu będziesz mógł postawić pionek na polu start, a stamtąd nasza rakieta zabierze Cię w najwspanialszą podróż po wszechświecie. Wygrywa gracz, który pierwszy dotrze do mety.
Zasady gry: ETAP 1 Zanim wsiądziesz do rakiety: 1. Ustaw pionki na polu o nazwie SZKOLENIE- (jak widzisz jest to budynek, z salami, w którym każdy gracz będzie musiał wykazać się wiedzą teoretyczną o układzie słonecznym. 2. W wyznaczonym miejscu na planszy, połóż kartki z pytaniami (tak, aby pytania były niewidoczne) 3. Ustal, kto pierwszy będzie ciągnął kartkę i odpowiadał na pytanie (najmłodszy / najwyższy / z najkrótszymi włosami). 4. Po zabraniu kartki z kupki, przekaż ją drugiemu graczowi, to on przeczyta Ci pytanie i sprawdzi, czy dobrze na nie odpowiedziałeś. 5. Osoba, która prawidłowo odpowie na pytanie, może umieścić swój pionek na polu start, (którym jest nasza rakieta). 6. Jeżeli nie znasz odp. na pytanie lub jest ona nieprawidłowa- pozostajesz na szkoleniu, do momentu udzielenia prawidłowej odpowiedzi.
Zasady gry ETAP 2 po przebytym szkoleniu (gdy Twój pionek jest już na polu start): Gratulujemy i witamy na pokładzie naszego statku kosmicznego, zdałeś egzamin i od teraz wyruszysz z nami w podróż po wszechświecie. 1.
Przeskakuj z pola na pole zgodnie z ilością oczek, którą wskazuje rzucona kostka. W trakcie gry podzielimy się z Tobą wiedza o układzie słonecznym i zabierzemy Cię na dodatkowe interesujące szkolenia. Pamiętaj jednak, że tak samo jak w życiu w kosmosie także czyhają niebezpieczeństwa, które mogą utrudnić Ci dotarcie do mety. Tak więc uważaj i pamiętaj wygrywa osoba, która pierwsza dotrze do mety. Powodzenia.
Do gry będzie dołączonych 14 kart z pytaniami i odpowiedziami do druku oraz kilka pustych kart na których możesz zapisać swoje pytania.
Rysowała:
Marysia Bocheńska, Mery Selery www.meryselery.blogspot.com
Tutaj śc
iągnij
GRE KOSMOS
Rysowała:
Marysia Bocheńska, Mery Selery www.meryselery.blogspot.com
Tutaj śc
iągnij
KROLOWA SNIEGU
c e i N
e j y z h c
! l ba
Gniewko, Albert i Penelopa wybierają się na bal karnawałowy. Penelopa postanowiła przebrać się za wróżkę, Gniewko za muszkietera, a Albert za królika. Niestety z braku czasu zapomnieli o charakterystycznych atrybutach, każdego z przebrań. Penelopa - zamponiała o różdżce, Gniewko o kapeluszu, a Albert o króliczych uszach. Pomóż im i odnajdź poniżej brakujące elementy.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Mały Leon otrzymał w szkole maskę, którą należy wyciąć, ozdobić i zabrać ze soba na bal. Jak ty ozdobił byś swoją.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Aby zabawa karnawałowa była udana, trzeba przygotować odpowiednio sale. W tym celu potrzebnych będzie kilka balonów, stoły z przekąskami, girlandy etc. Zabaw się w projektanta sali, wyznacz miejsce do jedzenia i do tańczenia. Narysuj dekoracje, tak aby sala nabrała karnawałowego charakteru.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Jak myślisz dlaczego Gniewko, Penelopa i Helenka zdecydowali się przebrać za poniższe postacie? Napisz po 3 charakterystyczne cechy tych postaci.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
W Mikołajkowie na balu karnawałowym dzieci miały się przebrać, za dowolne zwierzęta. Gerwazy, nie słuchał na lekcjach i przebrał sie za... Znajdź Gerwazego i powiedz za kogo się przebrał.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Na żadnym balu nie może zabraknąć jedzenia i picia dorysuj brakujące elemnty i wykoloruj. Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
W przedszkolu w miejscowości Nastrojowo, każde dziecko zamiast przebrania karnawałowego miało przygotować opaskę z charakterystycznym motywem np. ulubionego zwierzaka lub innej postaci. Niestety 5 osób się rozchorowało i nie dokończyło przygotowywać swoich opasek. Zastanów się kim chcieli zostać Ala, Felicjan, Benek, Tomek i Krysia i domaluj brakujące elemnty opaski.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Dzieci tak szybko przebierały się na bal, że pomyliły górną część przebrania. Niestety w trakcie przebierania zaczęły się kłócic o poszczególne elementy ubioru i potrzebują Twojej pomocy. Dopasuj górne części stroju do odopowienich osób, tak aby idąc na bal każde dziecko miało pewność, że jego strój jest kompletny.
Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Gniewko, Helenka, Albert i Leoś mają już swoje karnawałowe przebranie, a Ty kim chciałbyś zostać? Narysuj swój strój karnawałowy Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
Za cztery dni będzie bal karnawałowy, a dzieci ciągle nie wiedzą, gdzie i o której. Niestety organizator zapomniał o wysłaniu zaproszenia, a bez tego dzieci nie dotrą na bal. Pomóż organizatorowi i stwórz plakat z zaproszeniem na bal. Pamiętaj poinformować wszystkie dzieci, gdzie i o której rozpoczyna się zabawa. Tutaj śc
iągnij
ZABAWE,
psyc logia
choa
KĄCIK ZŁYCH HUMORÓW Miejsce potrzebne w każdym domu Złość jest nieodłącznym elementem relacji, zwłaszcza bliskich relacji. Nie unikniemy jej również w relacjach rodzinnych. Dzieci złoszczą się od narodzin. Na początku jest to „złość” instynktowna, która wyzwala krzyk i płacz, gwarantuje opiekę rodziców, dostarczenie pokarmu, ciepła, czystej pieluchy. W kolejnym etapie dzieci złoszczą się kiedy kształtuje się ich pierwotna autonomia i niezależność (ok. 2 lat). Tupią nogami, mówią nie, buntują się. Rodzice wymagają od swoich pociech coraz więcej, np. oczekują, że dostosują się one do ich zasad, co dodatkowo wywołuje złość. W wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym dzieci kształtują w sobie umiejętność dostosowania się do zasad rodzicielskich i społecznych. Złoszczą się kiedy muszą zrezygnować ze swoich pragnień i impulsów na rzecz oczekiwań rodziców, nauczycieli, opiekunów. Bojąc się utraty ich miłości, aprobaty, decydują się na to. Nieco trudniej jest w okresie dojrzewania kiedy złość, bunt, walka nabierają na sile, kiedy nastolatek przede wszystkim obawia się utarty miłości i aprobaty w grupie rówieśniczej (bo miłości rodziców jest już pewien). Rodzice stoją wówczas w obliczu stąpania po cienkiej linii, gdzie po jednej stronie jest uległość wobec nastolatka,
poddanie się jego złości i buntowi, a po drugiej stronie ograniczenie go, jego woli, decyzyjności, niezależności. Zdarza się czasem, że rodzice na różnych etapach rozwoju dziecka zmagają się z jego złością do nich i własną złością do niego. Obawiają się że dopuszczenie złości do relacji okaże się niszczące i burzące spokój rodzinny. Tłumią wszelkie przejawy złości i agresywności, nie będąc świadomymi tego, jak niezbędna jest ona w budowaniu zdrowej dojrzałej relacji oraz jak niebezpieczna może być kiedy przez lata tłumiona - wybuchnie. Zachęcamy rodziców do tego, aby dialogowali z własną złością do dzieci oraz ze złością dzieci do nich. Aby tworzyli przestrzeń do przeżywania tego, niewątpliwie trudnego, uczucia, mówienia o nim i okazywania go. Pamiętajmy że dziecko musi coś zniszczyć i zaatakować, aby nauczyć się przeżywania zdrowego poczucia winy. Musi coś zburzyć, aby później to odbudować i pozostać z doświadczeniem własnego wpływu na otoczenie (umiem coś zniszczyć, ale umiem również naprawić, potrafię zawalczyć o siebie, swoje granice i swoje potrzeby, moja złość nie jest czymś nie do okiełznania). Pozwalając dziecku na wyrażenie złości w wyznaczonych ramach nauczymy je, że jest ona naturalnym uczuciem pojawiającym się w bliskich relacjach. Pamiętajmy, aby w sytuacji złości dziecka zachować spokój. Dziecko widzi wtedy, że cały świat nie wymyka się spod kontroli, nawet jeżeli ono samo traci panowanie nad sobą.
Opracowała:
Urszula Turyna, Sylwia Zaręba, Mały Książę www.psychoterapia-malyksiaze.pl
Poniżej przedstawiamy kilka propozycji zabaw, gier, zasad rodzinnych, które mogą stać się przestrzenią dla złości w naszych rodzinach: Kącik złych humorów Wyznaczyć miejsce, gdzie ktoś, będący w napadzie złości będzie zaprowadzony. Kącik można opuścić kiedy zły humor przejdzie. Kiedy złość zostanie opanowana można porozmawiać o tym: Co się stało? Jak pomóc? Jak zapanować nad tym uczuciem? Warto dostarczyć „magiczny kartonik gotowych rozwiązań”. Magiczny kartonik gotowych rozwiązań Do kartonika wielkości pudełka po butach wrzucamy karteczki z rożnymi sposobami, jak można konstruktywnie wyrazić bądź rozładować złość. Każdy wpisuje swoje pomysły, ich ilość może być dowolna. W sytuacji napadu złości losujemy karteczkę, która podpowie nam jak sobie z nią poradzić. Przykłady od nas: „Wypić szklankę posłodzonej wody”, „Zjeść plasterek cytryny”, „Zaśpiewać głośno piosenkę”, „Grać na nosie przez 5 minut”, „Przez minutę krzyczeć pierwszą literę imienia osoby, która mnie zezłościła”, „Włączyć głośno muzykę – jedna wybrana piosenka”, „Ułożyć puzzle”, „Uderzyć 13 razy w poduszkę”, „Nadmuchać balona”, „Policzyć guziki na ubraniach obecnych osób”. Tablica złośnika Wyznaczamy tablicę (lub np. drzwi lodówki) jako przestrzeń na rysunki. Każda osoba, która się złości rysuje obraz „Tak wygląda moja złość” i wiesza ją w wyznaczonym miejscu. Raz w tygodniu w drodze głosowania wybieramy złośnika tygodnia (głosujemy na rysunki, każdy musi oddać jeden głos, nie można głosować na siebie).
Uczciwa kłótnia Zabawa ta polega na określeniu reguł rodzinnych sporów. Cała rodzina ustala 5 reguł uczciwej kłótni, np.: „Nie bij i nie przezywaj złośliwie innych”, „Wyrażaj własne uczucia, ale nie kosztem innych osób”, „W czasie kłótni siedzimy po turecku na dywanie”, „Gdy jeden mówi, drugi słucha”, „Na koniec kłótni – uścisk dłoni lub poklepanie po ramieniu”. Irytujesz mnie Z włóczki robimy tuzin małych robaczków, ok 3 cm długości każdy. Tniemy włóczkę na małe kawałeczki, które pośrodku długości mocno ze sobą wiążemy. Kształtujemy z nich kuleczki. Gotowe kulki wkładamy do pojemnika, który trzymamy w pogotowiu na wypadek gdy jeden z członków rodziny, zaczyna irytować drugiego. Wtedy tej osobie wręczamy „robaka” i mówimy „irytujesz mnie”. Warto namówić dziecko żeby stłumiło rodzącą się w nim agresję a zamiast tego podarowało włóczkowego robaka. Bitwa na kule Kiedy pociecha wpada w złość dajesz mu przygotowane wcześniej i odłożone gazety. Jego zadaniem jest zgnieść gazety i zrobić z nich kule. Wyznaczamy „linię frontu” (np. przez użycie włóczki). Dziecko staje po jednej stronie a druga osoba (brat, siostra, rodzic) po drugiej. Wyrzuca wszystkie swoje kule poza linię, a druga osoba odrzuca je z powrotem. Można stworzyć własne zasady bitwy na kule, które będą adekwatne dla przestrzeni i zagwarantują bezpieczeństwo.
logo pedia
o a
zabawy sluchowe Pewnego dnia Oko powiedziało: "Tam, za dolinami, widzę górę spowitą błękitną mgłą. Czyż to nie piękne?". Ucho natężyło słuch i po chwili rzekło: "O jaką górę chodzi? Wcale jej nie słyszę". Na to przemówiła Ręka: "Na próżno próbuję ją wyczuć i dotknąć. Nie znajduję żadnej góry". Wtedy wtrącił się Nos: "A gdzie ta góra, w ogóle jej nie czuję". Oko popatrzyło w drugą stroną, a reszta zaczęła rozprawiać o jego dziwacznych ułudach. W końcu stwierdzono zgodnie: "Coś chyba jest nie najlepiej z tym Okiem”.
Krótka opowieść jest świetną ilustracją współczesnej kultury, posługującej się obrazem jako nośnikiem informacji i działającej przede wszystkim na zmysł wzroku. Spacerując, co krok, widzimy reklamy wyświetlane na ekranach, kolorowe szyldy i banery. Na około znajduje się wszystko to, co „cieszy oko”. Dzieci chętniej wybierają gry komputerowe niż książki, bo są one atrakcyjniejsze wizualnie. Już czterolatki radzą sobie z obsługą gier komputerowych lub uczą dziadków obsługi telefonu komórkowego, ale nie znają wierszyków, nie potrafią ułożyć historyjki obrazkowej według usłyszanej kolejności! Coraz bardziej zaawansowana technologia powoduje, że w roli niani dla naszego dziecka występuje telewizor, laptop, tablet. Co więcej nasza pociecha chętnie korzysta z nowoczesnych technologii, bo jest ona bardziej atrakcyjna... Rozwój najnowszych technologii powoduje, że rozwijają się ośrodki prawej półkuli mózgu – nieprzygotowane do pełnego przetwarzania języka. Co gorsza nasza Pociecha
zostaje pozbawiona możliwości rozwijania umiejętności społecznych oraz prawidłowego rozwoju emocjonalnego. Rozmowa z multimedialnymi postaciami nie zastąpi kontaktu z rodzicami, kolegami, dziadkami. Dla przeciwwagi musimy w taki sposób organizować dziecku zabawy, aby mocno stymulować lewą półkulę mózgu poprzez zabawy językowe. Sięgajmy więc po książeczki, bajki, wierszyki, wyliczanki, rymowanki oraz znane nam z dzieciństwa piosenki śpiewane przez rodziców, babcię. Rezygnujmy z zabawek interaktywnych, które głosem robota przeczytają „Lokomotywę” Tuwima bądź zanucą jedną z kołysanek. Czytajmy wierszyki naszym dzieciom, opowiadajmy wspólnie bajki, czytajmy książki dla dzieci, ale dostosowując słownictwo do ich poziomu, wieku. Bawmy się w teatrzyk z postaciami wyciętymi z papieru. Zamiast dobranocki poświęćmy 15 minut na zabawę z dzieckiem, wykorzystując znaną bajkę (teatrzyk o Czerwonym Kapturku, Jasiu i Małgosi) czy wiersz. OBSERWACJE PRAKTYKA Praca z dziećmi pokazuje nam ogrom problemu, jakim są zaburzenia percepcji słuchowej. Słuchając, włączają one prawą półkulę, bo właśnie ta część mózgu poprzez oglądanie telewizora, rozwija się. Z wcześniejszych artykułów wiemy, że to lewa półkula odpowiada za „słuchanie” mowy. W czasach najnowszych technologii przybywa dzieci z problemami słuchowymi. Nieustalona lateralizacja, skrzyżowana lateralizacja z lewousznością (u dzieci z dominacją lewego ucha dźwięki mowy kierowane są do prawej półkuli mózgu) pogłębiają trudności z percepcją słuchową naszych dzieci. Dzieci mylą głoski podobne (s – sz, f – ch, t- k, itp.), nie potrafią powtórzyć sekwencji usłyszanych sylab czy wyrazów. Z czasem rozwija się wada wymowy, problemy z dyktandami słuchowymi czy z nauką języka obcego w szkole. Nie
sposób wymienić wszystkich problemów związanych z zaburzeniami percepcji słuchowej. Telewizor, komputer niestety przyczyniają się do rozwoju problemu. Dzieci nie potrafią się skupić na treści wierszyka, bo przyzwyczajone są do szybko zmieniających się obrazów. Dzieci nie potrafią słuchać, bo dominuje u nich prawa półkula mózgu. Trzeba zaznaczyć, iż naukowcy twierdzą, że dopiero od 12 roku życia dziecko może korzystać z komputerów czy telewizora. Oczywiście, nie zmienimy tempa rozwoju technologii, ale możemy uchronić nasze dziecko przez zgubnymi efektami spędzania wolnego czasu przed komputerem czy telewizorem. Z pomocą pędzi do naszych dzieci znany wszystkim poeta. Zdejmijcie więc z szafki „Lokomotywę” Juliana Tuwima. Teraz włączcie wyobraźnię i przenieście się na dworzec kolejowy, gdzie stoi piękna, stara lokomotywa. Skorzystajcie z naszych szablonów. Powycinajcie lokomotywę, wagony, tory, dworzec i rozłóżcie na dywanie. Na czym polega zabawa? Przeczytajcie wierszyk i narysujcie wszystkie rzeczy o których czytacie, a które znajdują się w wagonach. Następnie doklejcie narysowane rzeczy do wagoników. Rozsypcie wagoniki po podłodze i zacznijcie czytać od początku. Słuchajcie tekstu i dokładajcie kolejno wagony z odpowiednią zawartością. Taki rodzaj zabawy stwarza doskonałą okazję do ćwiczeń sekwencji słuchowych i nabywania umiejętności słuchania dłuższych tekstów czytanych. Cudownie, jeśli za jakiś czas Wasze dziecko będzie dopowiadało ostatnie wyrazy wersów lub recytowało wierszyk samodzielnie! Dzieci pokochają zabawy z wierszykiem czy bajeczką!
Opracowała:
Agnieszka Drońska, Klaudia Dobija, Labirynt Słów www.labiryntslow.com.pl
Tutaj śc
iągnij
POCIAG
www.funpik.pl www.funpikmag.com