RYNEK SZTUKI
EKONOMIA KULTURY Sylwia Pawełkowicz, „Zielony Kazimierz”, 2013 18 x 24 cm
48 30 stycznia – 5 lutego 2015 r.
W opiece nad sztuką ważny jest, jak wszędzie, rozsądek oraz kompleksowe spojrzenie na problem. Spełnienie tylko jednego z warunków nie zapewni długowieczności obiektowi, jeśli pozostałe zostaną zaniedbane. Ważne więc, aby na wszystkich polach zapewnić podstawowy stopień ochrony – nawet najprostszymi środkami.
PRZYZIEMNIE O SZTUCE, CZYLI JAK DBAĆ O OBRAZY? Malarstwo, choć jest dla nas źródłem mniej lub bardziej ulotnych wrażeń, jest w gruncie rzeczy sztuką niezwykle materialną. Efekty estetyczne dzieła, a więc jego oddziaływanie, związane są z jego stanem zachowania. Spękania, wyblakłe kolory – to jedne z tych zjawisk, które mogą zakłócić odbiór obrazu.
Sylwia Pawełkowicz, „Rogowo III”, 2012, 30 x 40 cm
Sylwia Pawełkowicz
Z jednym musimy się pogodzić – malarstwo bez względu na technikę wykonania podlega tym samym prawom fizyki, co wszelka materia. Nie da się pewnych procesów zatrzymać – można je jedynie przyspieszyć albo opóźnić. Nowoczesne metody zarządzania kolekcjami opierają się na standardach (PN-EN 15 757:2012) opracowanych przez specjalistów różnych dziedzin: konserwatorów dzieł sztuki, fizyków, chemików, mikrobiologów i inżynierów, którzy prowadzą badania dotyczące optymalizacji metod przechowywania dzieł sztuki. Dostępne są liczne publikacje na ten temat. Warte polecenia są wydawnictwa Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, w tym seria Ochrona Zbiorów zeszyty nr 2 i 3/2013 „Zarządzanie klimatem w muzeach: ochrona zbiorów i energooszczędność”* oraz „ABC profilaktyki konserwatorskiej w muzeach”**. Bardziej obszerne i specjalistyczne opracowania znaleźć można na stronach internetowych Kanadyjskiego Instytutu Konserwatorskiego (CCI)***. Natomiast podstawową lekturą w tym zakresie są wytyczne opracowane przez Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Ogrzewnictwa, Chłodnictwa i Klimatyzacji (ASHRAE)****. Jak zarządzać kolekcją? Jednym z pierwszych kroków w zarządzaniu kolekcją powinno być uporządkowanie jej pod kątem użytych materiałów. Innych warunków
49 30 stycznia – 5 lutego 2015 r. Sylwia Pawełkowicz, „Gospodarstwo za oknem”, 2012, 30 x 40 cm
przechowywania i ekspozycji wymaga papier (bardzo wrażliwy na światło), innych zaś malarstwo olejne (mniej wrażliwe na światło). Rozróżnić należy również obiekty sztuki dawnej i nowoczesnej. Stuletnie płótno lniane mniej reaguje na zmiany wilgotności względnej niż nowe czy bawełniane. Do najbardziej wymagających obiektów należą te zbudowane z tworzyw sztucznych. Malarstwo na szkle i metalu również wymaga bardziej restrykcyjnych warunków. Przy dokonywaniu podziału na grupy, warto skonsultować się ze specjalistą konserwatorem. Ogólne zalecenia uwzględniające materiał, z którego zbudowany jest obiekt, powinny również zostać poszerzone o analizę stanu zachowania dzieła sztuki. Zgodnie z nowoczesną teorią konserwatorską wychodzącą z praktyki warto przy planowaniu warunków ekspozycji czy przechowywania wziąć pod uwagę historię obiektu i przeanalizować klimat historyczny, a więc warunki do jakich nasz obiekt się już zaaklimatyzował. Temperatura i wilgotność W pomieszczeniach wyznaczonych do przechowywania dzieł sztuki powinny panować przede wszystkim stabilne warunki klimatyczne zarówno w ujęciu rocznym, jak i przede wszystkim dobowym. Obecnie przyjmuje się, że dla większości obiektów utrzymanie temperatury na poziomie
16 – 25°C oraz wilgotności względnej (RH) 40–60 proc. jest wystarczające, przy czym fluktuacje dobowe nie powinny przekraczać ± 2°C, a wilgotności względnej ± 8 proc. Analiza klimatu historycznego, w jakim przechowywany był dany obiekt, może pozwolić nam na rozszerzenie tych ram. Badania jednak wskazują, że po przekroczeniu wartości RH 65 proc. znacznie wzrasta prawdopodobieństwo ataku mikrobiologicznego. Za idealne warunki przechowywania uznaje się wilgotność względną na poziomie 50 proc. RH (±5 proc.). Osobno należy rozpatrywać obiekty metalowe, które wymagają klimatu suchego i te z tworzyw sztucznych, dla których należy stworzyć warunki suche i zimne. Światło Ważnym elementem jest oświetlenie. Zniszczenia wywołane promieniowaniem świetlnym są nieodwracalne. Uważa się, że promieniowanie to ma charakter kumulatywny, a więc te same zmiany nastąpią w obrazie, jeśli będziemy go oświetlać przez godzinę strumieniem światła 500 luksów (otrzyma wówczas dawkę promieniowania 500 luksogodzin), co jeśli obraz oświetlać będziemy przez pięć godzin strumieniem 100 luksów (otrzyma również 500 luksogodzin).
Normy opracowane w latach 70. XX w. (Garry Thomson, The Museum Environment, 1978), które wynikały z szeregu założeń i ówczesnych możliwości technicznych, zalecały oświetlenie 50 luksów dla obiektów bardzo wrażliwych (papier, barwniki organiczne, akwarele, gwasze, tkaniny), 150–200 luksów dla obiektów średnio wrażliwych (malarstwo olejne, tempera jajowa) i 500 luksów dla obiektów niewrażliwych na promieniowanie świetlne (kamień). Dziś stosuje się obliczenia kumulatywne, tzn. rozważa się dawkę promieniowania, jaką obiekt otrzymuje przez określony czas. Jeśli stanowi ona zagrożenie dla trwałości obiektu, proponuje się ekspozycję rotacyjną, np. obiekt wystawiany jest przez trzy miesiące w roku. Zanim wybierzesz oświetlenie Prezentowanie swojej kolekcji w świetle pięknych południowych promieni słońca (ok. 100 000 luksów) lub w naturalnym bardziej zacienionym miejscu (ok. 10 000 luksów) nie jest zalecane. Kanadyjski Instytut Konserwatorski (CCI) opracował specjalny kalkulator zmian wywołanych promieniowaniem świetlnym*****. Jeśli wiemy, jakich pigmentów i barwników malarz użył, możemy zasymulować zmiany, które nastąpią w obiekcie przy określonych poziomach natężenia światła. Jeśli natomiast nie wiemy, jaki jest skład chemiczny farb zastosowanych przez artystę,
Zgodnie z nowoczesną teorią konserwatorską wychodzącą z praktyki warto przy planowaniu warunków ekspozycji czy przechowywania wziąć pod uwagę historię obiektu i przeanalizować klimat historyczny, a więc warunki do jakich nasz obiekt się już zaaklimatyzował
50 30 stycznia – 5 lutego 2015 r. Sylwia Pawełkowicz, „Nokturn bałtycki”, 2012, 30 x 40 cm
51 30 stycznia – 5 lutego 2015 r.
Paleta malarska dawnych twórców była dość wąska i składała się w przeważającym stopniu z pigmentów mineralnych odpornych na światło. Jednak wraz z rozwojem przemysłu chemicznego na rynek wprowadzono wiele barwników organicznych nie zawsze o dobrych parametrach. Dotyczy to zwłaszcza współcześnie dostępnych tańszych serii farb o niskiej światłotrwałości – stąd tym większą uwagę do oświetlenia należy przywiązywać w przypadku obiektów sztuki współczesnej możliwe jest przeprowadzenie mikroniszczącego badania mikroblaknościomierzem (microfadeometer), które pokaże, na ile nasz obiekt jest wrażliwy na światło. Uwaga na sztukę współczesną Paleta malarska dawnych twórców była dość wąska i składała się w przeważającym stopniu z pigmentów mineralnych odpornych na światło. Jednak wraz z rozwojem przemysłu chemicznego na rynek wprowadzono wiele barwników organicznych nie zawsze o dobrych parametrach. Dotyczy to zwłaszcza współcześnie dostępnych tańszych serii farb o niskiej światłotrwałości – stąd tym większą uwagę do oświetlenia należy przywiązywać w przypadku obiektów sztuki współczesnej. Ultrafiolet zabójcą sztuki Przede wszystkim zabójcze dla obrazów są promienie ultrafioletowe. Oświetlenie w pomieszczeniu ekspozycyjnym, lecz również i magazynowym powinno być raczej sztuczne i pozbawione promieni UV. Jeśli do pomieszczenia wpada światło słoneczne, okna powinny być zaopatrzone w folie blokujące UV oraz rolety. Opakowania Kiedyś gdy rodzina opuszczała swoją siedzibę letnią (taką jak Pałac w Wilanowie), żeby na zimniejsze miesiące przenieść do cieplejszego domu (król Jan III jechał wówczas do swojej rezydencji w Żółkwi), meble i obrazy zakrywano kapami i prześcieradłami, aby nie niszczały. Dziś ten obyczaj wraca powoli do sal muzealnych, bo jak się okazuje, jest najoszczędniejszym i najprostszym sposobem ochraniania tego, co akurat nie jest eksponowane. Zabezpieczenie obiektów w magazynach Obrazy, jeśli nie są eksponowane, mogą być przechowywane tak jak w muzeach na siatkach magazynowych lub w prostych regałach, ułożone niczym książki. W tym drugi przypadku istotne jest zabezpieczenie narożników. W celu ochrony przed kurzem obiekty należy osłonić papierem bądź na przykład fizeliną. Ważne, aby materiał, którego użyjemy, nie wydzielał szkodliwych lotnych związków organicznych (ang. VOC), które przyspieszają procesy degradacji materiałów malarskich. Obiekty papierowe można przechowywać w szufladach z przekładkami z papierów bezkwasowych, czyli o pH neutralnym. Unikajmy folii latem Popularna folia bąbelkowa ze względu na to, że nie przepuszcza powietrza i pary wodnej oraz ponieważ jest wrażliwa na podwyższoną temperaturę nie jest zalecana. Należy uważać
zwłaszcza w okresie letnim, ponieważ może przykleić się do warstw werniksu lub świeżej farby. Obrazy olejne schną przez rok (i dłużej), stąd przynajmniej w tym okresie nie powinniśmy ryzykować. Lepiej owinąć obraz w bezkwasowy papier, a dopiero potem w folię bąbelkową. Gabloty Wszystkie wymienione zasady dotyczące temperatury, wilgotności czy neutralnego pH opakowań dotyczą również gablot. Ważna jest temperatura i wilgotność wewnątrz gabloty. Istotne są również materiały, które zostały zastosowane do jej wykonania, a więc wykładziny, kleje, farby, które podobnie jak materiały opakowaniowe nie mogą wydzielać lotnych związków organicznych. Niektóre amatorskie rozwiązania szklanych szafek stylizowanych na gabloty muzealne mogą się okazać szkodliwe dla naszych obiektów. Należy również zastanowić się, co w gablocie zamkniemy i czy nasz obiekt sam nie wydziela związków mogących zaszkodzić pozostałej części kolekcji. Stosunkowo nowym rozwiązaniem na rynku są ramy i gabloty anoksyjne do przechowywania obiektów w warunkach beztlenowych, co znacznie spowalnia naturalne procesy fotodegradacji. Nie jest to jednak panaceum na wszystkie bolączki ani dobre rozwiązanie dla wszystkich obiektów. Całościowa ochrona gwarancją bezpieczeństwa W opiece nad sztuką ważny jest, jak wszędzie, rozsądek oraz kompleksowe spojrzenie na problem. Spełnienie tylko jednego z opisanych warunków (np. odpowiedniego poziomu oświetlenia) nie zapewni długowieczności obiektowi, jeśli pozostałe zostaną zaniedbane. Ważne więc, aby na wszystkich polach zapewnić podstawowy stopień ochrony – nawet najprostszymi środkami. * http://nimoz.pl/pl/wydawnictwa/wydawnictwa-nimoz/ zarzadzanie-klimatem-w-muzeach-ochrona-zbiorow-ienergooszczednosc (dostęp z 19.01.2015) ** http://nimoz.pl/pl/wydawnictwa/wydawnictwa-nimoz/ abc-profilaktyki-konserwatorskiej-w-muzeach-1 (dostęp z 19.01.2015) *** http://www.cci-icc.gc.ca/resources-ressources/carepreventivecons-soinsconspreventive/enviro-eng.aspx (dostęp z 19.01.2015) **** http://unesdoc.unesco.org/images/0014/001 410/141067e.pdf (dostęp z 19.01.2015) ***** http://www.cci-icc.gc.ca/resources-ressources/tools-outils/ldc-cdl/index-eng.aspx (dostęp z 19.01.2015) Autorka jest artystką i ekspertem współpracującym z Galerią Sztuki STALOWA, prowadzi Laboratorium Konserwacji www.labko.pl.
52 30 stycznia – 5 lutego 2015 r.
Obraz balansuje na pograniczu abstrakcji i realizmu, fascynuje wszystkimi odcieniami złota, które pogłębiają stworzoną przeze mnie „czerń doskonałą”. Można by nieco humorystycznie nazwać ten obraz również „przenośną dziurą”.
Tak rodzi się dzieło Obraz olejny „Anish Kapoor” mojego autorstwa powstał pod wpływem wieloletniej fascynacji instalacjami tegoż artysty. Mieszkając w Nowym Jorku, przez cztery lata miałam możliwość obejrzenia kilku jego wystaw i obiektów w przestrzeni na Rockefeller Center. Sylwia Gorak Anish Kapoor zajmuje się głównie formami, które wprowadzają widza w zakłopotanie poprzez swoje działanie psychooptyczne. Stworzone przez niego „byty” zakrzywiają przestrzeń, wprowadzają w „czwarty wymiar”, zadają pytanie o skalę, fizykę zjawisk i możliwości percepcyjne ludzkiego oka. Ogromne rzeźby-obiekty, okrągłe i obłe o lustrzanej powierzchni są dość dobrze znane, np. obiekt z Chicago.
Na moim obrazie przedstawiłam na pół fikcyjną na pół prawdziwą pracę Kapoora, która przypomina wiele jego rzeczywistych prac, ale działanie wizualne stworzyłam sama, używając iluzjonistycznej techniki malarskiej. Praca przedstawia obiekt z wystawy Kapoora, który oczywiście nawiązuje do fizyki i optyki, ale przeze mnie namalowany działa jak pochłaniająca światło czarna dziura na ścianie.
W świecie malarskim poszłam więc dalej niż Anish i namalowałam coś, co w świecie rzeczywistych obiektów nie miałoby szansy powstać. Nie da się stworzyć fizycznie czarnej dziury, jednak w malarstwie wszystko jest możliwe. Ta czarna dziura znajduje się w dodatku na moim obrazie w eleganckim, złotawym wnętrzu. Obraz balansuje na pograniczu abstrakcji i realizmu, fascynuje wszystkimi odcieniami złota, które pogłębiają stworzoną przeze mnie „czerń doskonałą”. Można by nieco humorystycznie nazwać ten obraz również „przenośną dziurą”. Była kiedyś taka fascynująca bajka dla dzieci, w której chłopiec
Sylwia Gorak Urodzona w 1979 r. w Nowej Sarzynie. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu – dyplom z malarstwa i rysunku w zakresie performance w pracowni prof. Jarosława Kozłowskiego. Wielokrotna stypendystka m.in. Pro Helvetia w Szwajcarii, CECArtsLink w Nowym Jorku, Landeshauptstadt Kulturamt w Dusseldorfie. Laureatka Biennale Sztuki Młodych RYBIE OKO 5. Malarka i performerka, wokalistka. Miała wystawy i koncerty m.in. w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Autorka Największego Zegara Słonecznego na świecie (urban-art) w Dusseldorfie. Mieszka i pracuje w Leżajsku. wrzucił do „przenośnej dziury” całą masę swoich skarbów, a potem zwinął ją w rulonik i włożył do kieszeni. Potem przykleił dziurę na ścianie i wyjął to, co wcześniej do niej wrzucił. Jest to więc magiczne, sprzeczne z ziemskimi prawami fizyki miejsce o nieograniczonej pojemności.
Sylwia Gorak, „Anish Kapoor”, 2009, 98 x 149 cm, olej, płótno, zdjęcie dzięki uprzejmości Galerii Stalowa
53 Obecnie na międzynarodowym rynku sztuki najważniejszymi klientami stają się Chińczycy, którzy w zeszłym roku zapewnili Sotheby’s 14-proc. wzrost zarobków, generując przy tym już 22-proc. przychód.
30 stycznia – 5 lutego 2015 r.
POTENCJAŁ INWESTYCJI W SZTUKĘ W 2015 ROKU Krzysztof Maruszewski Rynek sztuki odporny jest na wszelkie zawirowania na rynkach kapitałowych. Nie groźny mu ani wysoki kurs franka, ani niski WIBOR. Niezależność to jeden z największych atutów tej alternatywnej formy lokowania pieniędzy. Inwestowanie w sztukę wymaga znajomości tematu, czasu i nie należy do najłatwiejszych. Trzeba nieustannie śledzić trendy, brać udział w wernisażach oraz aukcjach. Co tworzy wartość dzieła? O wartości danego dzieła decydują przede wszystkim trendy, popularność artysty oraz
popyt. Inwestowanie w sztukę oparte jest na specyficznych prawach rynku, które trzeba dobrze poznać. To rynek wzrostów, ale także ryzyka, dlatego wymaga od inwestora doskonałego wyczucia, cierpliwości i wiedzy. Dzieła sztuki i przedmioty kolekcjonerskie to kategorie najbardziej atrakcyjne dla inwestorów, którzy chcą łączyć inwestycję z zainteresowaniami czy pasją, wybierając przedmioty posiadające namacalną wartość. Więcej niż inwestycja W przypadku dzieł sztuki zysk często stawiany jest na dalszym miejscu, ponieważ poza wzrostem wartości materialnej liczy się przede wszystkim fakt, czy dane dzieło nam się podoba. Kolekcjonowanie sztuki nie jest wyłącznie inwestycją, to często również element stylu życia. Jeśli dysponujemy dużym portfelem, inwestowanie można zacząć od zakupu dzieł wybitnych artystów, bo gwarantują one stabilne wzrosty.
Polskie rekordy Pod koniec ubiegłego roku sprzedano obraz Romana Opałki z serii „liczonych” – za 2 015 500 zł. Był to rekord sztuki współczesnej sprzedanej na aukcji w Polsce. Licytacja obrazu rozpoczęła się od ceny wywoławczej 1,6 mln zł, a finalnie nowy nabywca zapłacił za
Jeszcze niedawno kupowanie dzieł sztuki przez internet wydawało się nie do pomyślenia, ale świat pędzi do przodu i nawet tacy potentaci, jak domy aukcyjne Christie’s i Sotheby’s będą musiały korzystać z tego kanału sprzedaży. Obecnie na międzynarodowym rynku sztuki najważniejszymi klientami stają się Chińczycy, którzy w zeszłym roku zapewnili Sotheby’s 14proc. wzrost zarobków, generując przy tym już 22-proc. przychód. Z kolei na portalu Ebay każdego dnia 3,5 tys. aukcji dzieł sztuki serwisu kończy się wylicytowaniem produktu za cenę przekraczającą 5 tys. dol. i liczba ta cały czas rośnie. Internetowe serwisy nie będą sprzedawać najdroższych dzieł, ale będą popularyzować inwestycje w sztukę.
niego 2 015 500 zł. Na tak wysoki wynik wpłynęła m.in. duża popularność artysty także poza granicami naszego kraju.
Atrakcyjna sztuka współczesna Nieco bardziej ryzykowną, lecz tańszą opcją jest inwestycja w młodych, obiecujących twórców. Dzieła takich artystów mają też największą szansę na uzyskanie zwrotu z inwestycji, gdyż kupujemy je, gdy twórca nie jest jeszcze „modny”, a galerie nie windują cen jego dzieł. Kiedy sprzedać dzieło? Średnio wylicza się, że odsprzedaż dzieła powinna następować po około siedmiu latach, ale coraz częściej sprzedaje się sztukę nawet po trzech latach. Wielu kolekcjonerów woli jednak tworzyć kolekcje przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ku zmianom Na przestrzeni ostatnich lat podejście do inwestycji alternatywnych uległo znacznej zmianie i wciąż będzie ona zachodzić. Obecnie inwestycje w sztukę obejmują coraz większą liczbę portfeli inwestycyjnych. Polscy kolekcjonerzy tak naprawdę dopiero za dekadę będą mogli ocenić swoje zakupy z początku lat 90., ale jedno jest pewne – ich potencjał systematycznie rośnie.
Rola internetu w rozwoju rynku Zainteresowanie sztuką systematycznie wzrasta, rynek sztuki rozszerza się na nowe kraje i zyskuje nowych klientów na całym świecie. Następuje globalizacja działań kulturowych. Sprzyja temu m.in. rozwój technologii wspierany przez internetowe domy aukcyjne, bazy danych, targi internetowe, strony artystów oraz nowe kanały komunikacji.
Autor jest prezesem firm Stilnovisti
Jeszcze niedawno kupowanie dzieł sztuki przez internet wydawało się nie do pomyślenia, ale świat pędzi do przodu i nawet tacy potentaci, jak domy aukcyjne Christie’s i Sotheby’s będą musiały korzystać z tego kanału sprzedaży
Źródło: freepik.com
Polscy artyści zyskują coraz większe uznanie poza granicami naszego kraju. Międzynarodowy sukces rodzimej sztuki i artystów może otworzyć szersze perspektywy dla inwestorów, a także wpłynąć na dynamiczny rozwój polskiego rynku. Inwestowanie w ten sektor nieustannie zwiększa w Polsce i na świecie swój potencjał.
54 30 stycznia – 5 lutego 2015 r.
Polski rynek sztuki na tle cen funkcjonujących na rynkach dojrzałych jest nadal relatywnie tani, co z jednej strony może być szansą dla inwestorów, z drugiej jednak sprawia, że potencjał tkwiący w tym obszarze nie jest powszechnie dostrzegany.
0 Jak kupić, aby zarobić?
Niepewna, ale przyjemna inwestycja Paweł Wrotek
Skoro w ostatnich latach inwestowanie na kapryśnych rynkach okazuje się sztuką, nie powinno dziwić, że sztuka coraz powszechniej uznawana jest za dobrą inwestycję. Wynika to z wielu czynników. Jednym z nich jest sprawa dywersyfikacji portfela inwestycyjnego.
Nasilająca się konwergencja rynków w skali globalnej sprawia, że dywersyfikacja geograficzna w obrębie tradycyjnych aktywów, takich jak papiery dłużne i udziałowe, przestaje być skuteczna. Poważnym zakłóceniom uległy również ostatnimi czasy cykle koniunkturalne i korelacje pomiędzy podstawowymi rynkami – akcji, obligacji i towarów. To utrudnia uzyskiwanie satysfakcjonującej stopy zwrotu z inwestycji na tych rynkach.
Wsparcie dla koneserów-inwestorów Rynek sztuki wydaje się intuicyjnie mieć niską korelację z giełdami, co czyni go interesującą propozycją dla skutecznej dywersyfikacji portfela. Pytanie, na ile ta intuicja ma pokrycie w rzeczywistości, wciąż nie jest łatwe do weryfikacji, ale wiele się w tym względzie zmienia na korzyść inwestorów, którzy lubią intuicję wspierać na faktach. Rynki sztuki przyciągają zainteresowanie analityków, czego efektem są stosowne statystyki, mogące stanowić cenną pomoc dla inwestorów. Pojawiły się nawet indeksy rynku sztuki, jak choćby World All Art Index autorstwa profesorów Jianping Mei i Michaela Mosesa bazujący na cenach odnotowanych na aukcjach publicznych. (Nie)pewne prognozy Naturalnie stosowanie do wykresów takiego indeksu metod analizy technicznej zapożyczonych z najbardziej płynnych rynków giełdowych może łatwo zaprowadzić na manowce, tym niemniej niektóre wnioski z nich płynące mogą się okazać pomocne w pewnym ograniczonym zakresie. Zapewne najbardziej zasadne będą wnioski dotyczące długiego, czyli wieloletniego horyzontu czasowego. A wnioski te wskazują przede wszystkim na niską lub wręcz ujemną korelację pomiędzy dynamiką cen na giełdach akcyjnych a na aukcjach dzieł sztuki, przy czym prawidłowość ta dotyczy zarówno ostatnich 10, jak i 20, 40 i 60 lat. Podobnie wygląda korelacja wspomnianego wyżej indeksu do rynków obligacji. Prosta, przyjemna inwestycja Obok kwestii dywersyfikacji pojawia się też problem zrozumiałości. Poziom komplikacji instrumentów finansowych na rynkach wzrósł w skali ostatnich kilkudziesięciu lat
w stopniu uniemożliwiającym w praktyce ich skuteczną analizę przez przeciętnego inwestora. Szereg wydarzeń, z krachem słynnego „funduszu noblistów”, czyli LTCM (Long Term Capital Management), w 1998 r. na czele, wskazuje na to, że tak naprawdę chodzi tu już nie o przeciętnego, ale nawet najbardziej wykwalifikowanego inwestora. Nieprzewidywalność wspomnianych instrumentów i bazujących na nich strategii zwiększa niepewność na rynkach i skłania inwestorów o większej wyobraźni do szukania aktywów bardziej zrozumiałych i przewidywalnych. Dzieła sztuki doskonale odpowiadają takim potrzebom. Niezależnie od złożonej głębi artystycznego przesłania są to przede wszystkim obiekty namacalne i zmysłowo uchwytne, dające wiele satysfakcji przez sam fakt ich posiadania. Potrzeba wiedzy Nie znaczy to oczywiście, że do inwestowania na rynku sztuki nie jest potrzebna
fachowa wiedza. Przeciwnie, z oczywistych względów jest to rynek, na którym niezbędna jest kompetencja eksperta. Selekcja aktywów jest tu dużo trudniejsza niż na rynku akcji czy obligacji, zwłaszcza gdy ograniczymy się do rynków regulowanych. Jednocześnie selekcja jest tu dużo ważniejsza, by nie rzec – kluczowa dla sukcesu naszej inwestycji. W rezultacie coraz większą popularnością cieszą się usługi tzw. art bankingu oraz fundusze inwestycyjne dedykowane sztuce. Pomagają one coraz szerszemu gronu zainteresowanych inwestycjami na rynku sztuki uporać się z barierą kompetencji i progu wejścia. Rosnące ceny na rynku sztuki podnoszą tę ostatnią barierę coraz wyżej, aczkolwiek dotyczy to przede wszystkim dzieł już uznanych. Inwestowanie w dzieła młodych twórców, zwłaszcza w takich dopiero „wschodzących” gałęziach sztuki jak fotografia, jest wciąż dostępne dla mniej zasobnych portfeli.
Niedoceniony potencjał polskiego sektora Trzeba tu generalnie podkreślić fakt, że polski rynek sztuki jest nadal relatywnie „tani” na tle cen funkcjonujących na rynkach dojrzałych, co z jednej strony może być szansą dla inwestorów, z drugiej jednak sprawia, że potencjał tkwiący w tym obszarze nie jest powszechnie dostrzegany. Znacząco utrudnia to ocenę perspektyw polskiego rynku sztuki w najbliższym czasie, choć nie widzę powodu, by tendencje widoczne w krajach rozwiniętych nie pojawiły się i u nas. Zależeć to będzie od poziomu zamożności społeczeństwa, ale i od regulacji prawnych umożliwiających chociażby funkcjonowanie funduszy inwestycyjnych kupujących dzieła sztuki. Fundusze takie istnieją na całym świecie, mogłyby też wiele zrobić dla rozruszania rynku sztuki w naszym kraju. Autor jest ekspertem i członiem zarządu w firmie Multispektrum Sp. z o.o. Centrum Finansowego: Kredyty i Inwestycje
Aleksander Gierymski, „Ogród Luksemburski w Paryżu”, 1892, olej, płótno, 54.5 x 65 cm., zdj. z archiwum Domu Aukcyjnego Agra Art
55 30 stycznia – 5 lutego 2015 r. Stanisław Wyspiański, „Dwie Dziewczynki”, 1893/94, pastel, papier czerpany typu „Ingres”, 62 x 47 cm., zdj. z archiwum Domu Aukcyjnego Agra Art