Leon Wyczółkowski - Prace na papierze z kolekcji Włodzimierza Kaweckiego.

Page 1



Leon Wyczółkowski Prace na papierze z kolekcji Włodzimierza Kaweckiego

Galeria Dyląg, 12 VI– 6 VII 2018



Urszula Kozakowska-Zaucha To jeden z przedstawicieli m a l a r z a d l a m a l a r s t w a. Wyczółkowski patrzy, czuje i tworzy wyłącznie po malarsku. Obrazy jego są znakomitym odtworzeniem tego, co widzi oko ludzkie, tryumfem kształtu i barwy (Adam Łada-Cybulski, 1903) Leon Wyczółkowski (1852–1936) zaliczany jest do grona najwybitniejszych młodopolskich artystów. Kształcił się w Warszawie w Klasie Rysunkowej u Wojciecha Gersona i Aleksandra Kamińskiego, naukę kontynuował w Monachium w Akademii Sztuk Pięknych i w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych u Jana Matejki. Po studiach zamieszkał we Lwowie, później przeniósł się do Warszawy; w 1895 roku znów powrócił do Krakowa, by na zaproszenie Juliana Fałata objąć stanowisko profesora w reformowanej wówczas Szkole Sztuk Pięknych. Był jednym z członków-założycieli Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”. Pobyty w Warszawie i Krakowie przerywały wyjazdy na Kresy czy w Tatry. Lata 1929–1936 artysta spędził w Poznaniu i Gościeradzu, dojeżdżając do Warszawy, w której od 1934 roku prowadził katedrę grafiki w Akademii Sztuk Pięknych. Jego twórczość była różnorodna, odzwierciedlała kolejne fascynacje i zainteresowania, zmieniające się mody czy odkrycia artystyczne. Interesowało go malarstwo, ale był również mistrzem pastelu, uprawiał akwarelę i rysunek, był wreszcie grafikiem – zapalonym eksperymentatorem warsztatowym, uprawiającym zarówno litografię, fluorofortę, ceratoryt, jak i akwatintę, akwafortę, algrafię, vernis mou. Mówił „moje rzeczy graficzne zostaną. Więcej przywiązuje do tego wagi, niż do wszystkich moich obrazów”1. I właśnie rysunki, akwarele i grafiki reprezentujące różne zainteresowania Wyczółkowskiego znajdują Leon Wyczółkowski, Listy i wspomnienia, oprac. Maria Twarowska, Wrocław 1960, s. 194. 1

się w kameralnej i wysmakowanej kolekcji Włodzimierza Kaweckiego. Kawecki był artystą, ale również inżynierem leśnikiem i autorem bardzo osobistych wspomnień ze spotkań z „dziadziem” – bo tak do Wyczółkowskiego mówił – wydanych w 1937 roku w czasopiśmie „Sylwan”, a następnie przedrukowanych w krakowskim „Czasie”2. W jego kolekcji znalazły się zarówno rysunkowe wizerunki drzew, jak i widoki miejskie, a także portret i plansze z tek graficznych. Artystyczna kariera Leona Wyczółkowskiego rozpoczęła się od klimatycznych scen „buduarowo-salonowych”, po których, dzięki wyjazdowi w 1883 roku na Kresy zaczął tworzyć bliskie impresjonizmowi kompozycje – migawki z wędrówek po tamtejszych terenach. Na Kresy powracał wielokrotnie w latach 1894–1897, w 1903 i 1911 roku. I to właśnie tamtejsze, kresowe światło i koloryt ukształtowało twórczość Wyczółkowskiego, co sam podkreślał: „Ukraina (...)[...] przełom dla mnie. Tam odnowiłem i zrzuciłem z siebie wpływy akademii. Na Ukrainie płaszczyzna, szalenie kolorowy kraj”3 i podkreślał: „Plener mój pochodzi ze wsi, Ukrainy, nie z Paryża” 4. 2 Włodzimierz Kawecki, Nasze drzewa i lasy w artystycznej twórczości Leona Wyczółkowskiego. (Wspomnienie pośmiertne), Sylwan. Organ Polskiego Towarzystwa Leśnego, R. LV, 1937, nr 5, s. 101-105. Artykuł ten z niewielkimi zmianami ukazał się krakowskim Czasie: Włodzimierz Kawecki, Nasze drzewa i lasy w twórczości Wyczółkowskiego, Czas 1939, nr 3. 3 L. Puget, Wyczółkowski o bracie Albercie i Ukrainie, „Światowid” 1934, nr 11, s. 10. 4 M. Twarowska, Leon Wyczółkowski. Listy i wspomnienia, oprac. M. Twarowska, Ossolineum, Wrocław 1960, s. 62.

3


Na Ukrainie powstawały efektowne pejzaże, w tym te najsłynniejsze jak „Orka na Ukrainie”, do której Wyczółkowski zafascynowany, światłem, barwą, rytmem wielokrotnie powracał szkicując różne jej ujęcia w różnych technikach. Ukraina przyniosła również inspirację do kolejnych rysunków, a następnie grafik. Znalazły się one między innymi w wydanej w 1912 roku „Tece ukraińskiej”. Wśród 19 autolitografii i autoalgrafii ukazujących pejzaże stepowe, prace w polu, czy wreszcie charakterystyczne typy ludzkie, znajduje się rysowane lekko i swobodnie przedstawienie „Rybaka naprawiającego sieci”. Jak zauważa Danuta Muszanka ten „ rysunek to prawie czysty kontur, równy i mocny. Z tego konturu występują tylko miękko cieniowane plamy twarzy i rąk; one tu działają – to kontrast i podkreślenie”5. Ważny okres w twórczości Wyczółkowskiego wiąże się ze zwrotem ku młodopolskiemu symbolizmowi, ku romantycznej historiozofii czytelnej w znakomitym cyklu kompozycji „wawelskich”, związanych z przeszłością Polski. Tematów dostarczał mu wówczas Kraków i Wawel. ,,[...] Wpadał na niebywałe pomysły. Chciało mu się malować królewskie sarkofagi. Wyrzeźbił je najprzód w gipsie w wielkości naturalnej, zasmarował, zakurzył, dał się im pokryć pajęczynami i dopiero tak przyprawioną własną rzeźbę portretował na płótnie. Chciało mu się! Miał dosyć imaginacji i ochoty, aby sobie cały ten trud zadać. Taki mu koncept strzelił do głowy, bawiło go zakosztować rzeźbiarki, nie powiedział sobie, że szkoda czasu i fatygi, że przez ten czas mógłby namalować o cztery więcej portrety czy inne obrazy już wówczas dobrze płacone...’’6. W latach 1903–1914 powstała seria olejnych, akwarelowych, pastelowych i graficznych widoków Krakowa, 5

D. Muszanka, Litografia Leona Wyczółkowskiego, Kraków 1958, s. 35.

Wypowiedź Ludwika Pugeta przytoczona za: Tadeusz Z. Bednarski, ,,Krakowskim szlakiem Leona Wyczółkowskiego, Kraków 2003. 6

4

w której szczególnie dużo uwagi poświęcił Wyczółkowski Wawelowi, zwłaszcza wnętrzu katedry. Kilkakrotnie podejmował temat wawelskiego krucyfiksu królowej Jadwigi; inspiracji dostarczały mu rysowane w różnych ujęciach i z różnej perspektywy barwne arrasy zdobiące ciemne wnętrze katedralnej nawy głównej. Wyczółkowski był również autorem doskonałych portretów krakowskich profesorów, literatów, artystów, kolekcjonerów i aktorów, wykonywanych w różnych technikach i przy różnych okazjach. W kolekcji Kaweckiego znajduje się kameralny wizerunek Teodora Axentowicza, rysowany na ulotce reklamowej, a powtórzony w wersji graficznej. Na identycznym podkładzie powstał, zapewne przy tej samej okazji, datowany na około 1913 rok konterfekt Erazma Barącza (w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy). Ważne miejsce w tym okresie twórczości Leona Wyczółkowskiego zajęły również Tatry, które po raz pierwszy odwiedził w 1896 roku i od tego czasu prawie rokrocznie – do 1926 roku – Zakopane stało się celem jego wyjazdów. Odczytywane symbolicznie, niedostępne tatrzańskie piargi, stawy odbijające w swojej tafli skały, skalne urwiska i słynna tatrzańska limba zaczęły dominować w jego twórczości. Są to prace wykonane w technice pastelu, akwareli, ale również olejne i graficzne. Ta zapoczątkowana w katedrze na Wawelu i w skalistych Tatrach dramatyczna symbolika, odpowiadająca katastroficznym wizjom końca wieku z czasem ustąpiła miejsca fascynacji siłami witalnymi natury, afirmacji życia. Wyczółkowski odkrył dla swojej twórczości barwy różnych kwiatów, kolorowych ogrodów by następnie tworzyć zarówno graficzne, jak i rysunkowe „portrety” drzew. Powstawały one zarówno podczas pobytu Leona Wyczółkowskiego w Krakowie i wizyt w pobliskim w Ojcowie jak i w Połądze na Litwie, w Tatrach, podczas wyjazdów na rodzinne Podlasie, do Puszczy Białowieskiej czy Rogalina.


Pięć portretów wiekowych, potężnych, mrocznych, zniszczonych czasem drzew, które „dźwigają w konarach historię stuleci” znalazło się w kolekcji Włodzimierza Kaweckiego. „Drzewa, drzewa, drzewa. Sosny o smukłych, szorstkich tułowiach, dęby o grubej, spękanej skórze, wsparte szeroko w ziemię, drobne brzozy o łaciatych pniach. Człowiek dziwnie karleje w tym otoczeniu. Widzi tylko odcięte górą wycinki, kudłate poszycie i dolne części drzew. Dal zgęszcza w ciemności”7. Kawecki posiadał między innymi ekspresyjne studium starej sosny, rysowanej w Ojcowie. W jego zbiorach była również praca Sosna i mogiły, znana z graficznej wersji, wchodzącej w skład teki Wspomnienia z Legionowa. Stworzona podczas legionowego epizodu Wyczółkow7

D. Muszanka, Litografie…, s. 50.

skiego, który w lutym 1916 roku ubrał mundur i zameldował się w Komendzie Legionów Polskich w Legionowie pod Wołczeskiem. Powstałe wówczas prace, za wyjątkiem przedstawienia trębacza wojskowego to pozbawione życia pejzaże, w których jedynym „wojennym” akcentem są krzyże wołczańskiego cmentarza, a najważniejszym bohaterem imponujące sosny. Prace te, by znów odwołać się do tekstu Kaweckiego są jego bajeczną opowieścią o życiu naszych drzew i lasów, w których Wyczółkowski genialnie oddaje dostojny nastrój, potęgę przyrody i niepowtarzalną atmosferę leśnej gęstwiny. Kraków, maj 2018


Włodzimierz Kawecki *

Nasze drzewa i lasy w artystycznej twórczości Leona Wyczółkowskiego. (Wspomnienia pośmiertne) Sylwan. Organ Polskiego Towarzystwa Leśnego, R. LV, 1937, nr 5, s. 101-105.

Porywisty wicher, szumiący złowrogą pieśnią w koronach odwiecznych, rozłożystych dębów, sosen, strzelistych smreków i jodeł, odwrócił wielką, wspaniałą kartę historii. Zachwiał mocarnym dębem, którego zdało się nic zmóc nie potrafi, strzaskał Go – dąb legł bezwładnie. Wspaniała, sarmacka postać Leona Wyczółkowskiego przeszła już do historii. Jego wielka, genialna artystyczna twórczość, będąca najczystszym wyrazem Sztuki, pozostała i pozostanie nadal żywą i nieśmiertelną. Obcowanie od dzieciństwa z przyrodą – zwłaszcza zaś, spędzenie długich 9-ciu lat na Wołyniu i Ukrainie, które stały się kolebką przepojonego słońcem swoistego, polskiego impresjonizmu, zrodzonego samoistnie i dojrzewającego bez wzorów paryskich i bodźców zachodniej stolicy Sztuki – zaznaczyło swe wybitne piętno w Jego iście królewskiej twórczości. W Leonie Wyczółkowskim, twórcy impresjonizmu polskiego, tym cudownym dziecku przyrody, żyła – do ostatnich chwil życia, mimo podeszłego wieku – młodość i świeżość, żyła miłość wielka a bezinteresowna dla ojczystej Sztuki. Specjalnym umiłowaniem otaczał Mistrz Wyczółkowski stare drzewa i lasy. Nie obce Mu były kopulaste włoskie pinie, czy piramidalne cyprysy i tuje Grenady, nade wszystko jednak ukochał Mistrz nasze rodzime drzewa i ich leśne skupienia. Wszechstronny, znakomity był to zaiste talent, który osiągnął wyżyny geniuszu. Portret, martwa natura, stara architektura miast, plain-air’y wibrujące rozpylonym złotem słońca, nie mają równych sobie. Stare drzewa i lasy, to jednak najulubieńsze tematy Jego prac malarskich i gra6

ficznych. Drzewa – olbrzymy, dźwigające w swych konarach historię stuleci, „pomniki natury”, odwieczne dęby rogalińskie, sędziwe borów, „świętych gai” tucholskich cisy, gotyckie, niebosiężne smreki Puszczy Białowieskiej i karpackiej, przebajeczne w formie i kolorze strzały starych sosen, wiekowe limby tatrzańskie przeglądające się w przejrzystej, lustrzanej tafli Morskiego Oka – to jakżeż częste tematy Jego arcydzieł malarskich. Jako artysta grafik, jeden z największych współczesnych grafików, mistrzowsko władający wszelkimi technikami tej wspaniałej czarno-białej Sztuki, Sztuki – kryjącej w sobie niesłychaną ilość możliwości artystycznego wypowiedzenia się, – niezliczoną ilość razy daje w Swych kapitalnych planszach portretowe studia i wizje drzew oraz leśnych ostępów. Boć Wyczółkowski, śmiało rzec można – to niezrównany twórca portretów drzew, któremu żaden z artystów nie dorównał i zapewne nie prędko dorówna. Szeroką, płynną kreską ulubionej litograficznej kredy, ostrzem igły – rylca, bądź miękką tuszową plamą pędzla, wyczarowywał z niesłychanym rozmachem przebajeczne formy drzew; kapitalne oleje, akwarele, pastele, ołówkowe bądź litograficzną kredą mistrzowskie rysunki drzew, szczególnie zaś wspaniałych sosen z Wołczeska (z roku 1916), sosen o strzałach gonnych, zwieńczonych konarzystą, zaokrąglona koroną, z przewalonymi pniami drzew w fantastycznym splocie ramion – gałęzi na pierwszym planie, napawają nas jakąś niewysłowiona rozkoszą. Patrząc na te kartony, wyczuwamy subtelny szum koron przemożnych sosen pełnych życia.


Te portretowe wizje drzew wyczarowała subtelna ręka artysty pod niezaprzeczonym urokiem lasu. Operując po mistrzowsku, niesłychanie prostymi środkami, a dając w efekcie maksimum ekspresji, – zaklął Wyczółkowski w swych kartonach – duszę drzew; żaden z artystów dotychczas tego nie potrafił uczynić. Lecz trzeba było samemu całą duszę im oddać, tak głęboko, szczerze, uczuciem dziecka ukochać nasze drzewa i lasy, tak jak je Wyczół ukochał. A z jakimż zachwytem, w całej swej wyniosłej postaci, wyrażał się Mistrz o drzewach i jaką czcią je otaczał? Żywo staje mi przed oczyma słoneczny letni ranek, skrzący się brylantowymi kroplami rosy, wywczasów spędzonych w 1928 roku, w gościnnym dworku Wyczółkowskich w Gościeradzu pod Bydgoszczą. Spacerowaliśmy wczesnym rankiem z Mistrzem po olbrzymim parku, otaczającym dworek. Zdążaliśmy do grupy smreków, z których jeden – jak sądzić można było z rozmiarów – liczył z górą sto lat. Przechodząc obok starego smreka, kochany Dziaduś zerwał swój słomkowy kapelusz z głowy i uśmiechając się rzekł do mnie: „Włodek, – odkryj również przed takim >Starym panem< głowę”, – co też pospiesznie uczyniłem. Dziaduś spojrzał z przemiłym swoim uśmiechem, w którym malował się radosny zachwyt, w kręte konary sędziwego drzewa, pokiwał z lubością głową i prosił mnie bym klęknął przed świerkiem w głębokim pokłonie. Szkicował. – Byłem jakimś kapłanem prasłowiańskim, modlącym się do bóstwa, odwiecznego smreka. To była – jak mawiał – codzienna „placówka”, którą Mistrz do ostatnich dni życia stale uprawiał. Po powrocie w roku 1921 z Rogalina, gdzie Mistrz goszcząc u hrabstwa Raczyńskich, z właściwą sobie pasją twórczą, nieokiełznanym, młodzieńczym temperamentem, malował wspaniałe, wiekowe, słynne dęby rogalińskie, opowiadali znajomi, iż Dziaduś – Wyczół idąc rano do swej ulubionej pracy, przychodząc w pobliże dębów, przed rozpoczęciem pracy, wpierw zawsze im się ukłonił i serdecznie pozdrowił.

W pracowni swej w Krakowie, gdzie co dzień niemal wieczorem zbierało się grono najbliższych przyjaciół i byłych uczniów Mistrza, na miłej pogawędce, często zastawaliśmy na sztalugach przepiękne wizje drzew bądź lasów. Dziaduś – zmęczony pracą nad portretem czy architekturą, by odpocząć – wyciągał z tek wspaniałe plansze dębów, sosen, czy fragmentów leśnych, i stwarzając sobie w ten sposób w pracowni atmosferę lasu, kojącej ciszy leśnej – odpoczywał. Drzewa, które tak Wyczół ukochał, odpłacały się wzajemnością, pozwalając Mu wyczarowywać bajeczne wizje malarskie, napawać Jego dobre, złote, kochane serce radosną twórczością. A te ranki czy zachody słońca, przekradające się poprzez gęstą woalkę gałęzi smreków, leśne mgły, wichury, okiście, sędzieliny drzew, stwarzające w lasach krainę fantastycznej bajki, – to niezrównane w swym nastroju arcydzieła; akwaforty, akwatinty, mezzotinty, suchoryty, algrafie, litografie, litotinty, litoryty, – to szereg technik graficznych, którymi mistrzowska ręka, posłuszna ukochanej w przyrodzie duszy Dziadusia, snuła bajeczne opowieści o życiu naszych drzew i lasów. Ten stosunek do przyrody, był czysto uczuciowym i malarskim; było to głębokie uczucie lirycznego poety do otaczającego Go świata rzeczywistego. Ukochanie przyrody ojczystej, to zasadnicze tło całej genialnej, artystycznej twórczości Leona Wyczółkowskiego. Głębią ujęcia tematu a prostotą użytych środków malarskiej ekspresji, Mistrza Wyczółkowskiego porównać można do artystów japońskich, którzy malując tylko jedną kwitnącą gałązkę, dają w niej cały radosny czar wiosny. Wyczół – bawiąc się Sztuką – jak to mawiał St. Witkiewicz, potrafił genialnie oddać, dostojny nastrój leśnej gęstwiny Puszczy Białowieskiej, nieopisany urok i czar gonnych strzał bądź też karłowatych z wydmowych piasków sosen – w swych niewielkich rozmiarów kartonach i planszach graficznych. 7


W ciągu Jego pracowitego żywota, powstał cały szereg tek graficznych, których tematem wyłącznym niemal, jak np. teki „Wrażenia z Białowieży” (1922), czy „Gościeradz” (1922–24) są nasze drzewa i lasy. Drzewa i ich leśne skupienia, – to wielki, niewyczerpany temat Jego klejnocików malarskich i graficznych. W technice algrafii, jeszcze w 1898 roku, powstają „sosny w Połądze”, a dalej cały szereg przepysznych rysunkowych studiów tych sosen: w tece „tatrzańskiej” (1906), wykonanej w technice akwatinty, najwięcej zbliżonej do faktury malarskiej i najbardziej Mistrzowi odpowiadającej, oraz kombinacji akwatinty z akwafortą, widzimy kapitalne plansze, jak „okiść”, „las”, „las w słońcu”, itd. W technice vernismou, tworzy Mistrz (1906) również „sosny”, później zaś głównie w litografii, litotincie i litorycie, daje niezapomniane wizje drzew, które przewijają się w tekach autolitografii „wspomnienia z Legionowa” (1916), „Gościeradz”, serii dębów rogalińskich, wśród kwitnącego runa wiosennego, latem i śnieżną zimą, i wielu, wielu innych. Teka „wrażenia z Białowieży”, – to najpiękniejsza, cudnie zharmonizowana, niejako ballada symfoniczna o naszych drzewach, uroczyskach leśnych, pełna niezapomnianych wzruszeń, poetyckich uniesień, zrodzona pod potężnym wrażeniem pełnej uroku Puszczy Białowieskiej. Artystyczna twórczość Wyczółkowskiego, Jego prace, to w finezyjny sposób zmaterializowanie najczystszych uczuć człowieka do drzew i lasów. Mistrz uczy nas, jak kochać las należy, jest więc również naszym najdroższym druhem, cichym a jakżeż czynnym członkiem „Braci leśnej”, która winna, składając hołd Jego artystycznej twórczości, pasować Go na swego członka honorowego. Mistrz Wyczółkowski, to gorliwy wyznawca, entuzjasta i propagator, zataczającej coraz szersze kręgi, przepięknej Idei Ochrony Przyrody, to wybitny „ochraniarz”, którego twórcze życie, tak ściśle związane było z umiłowanym przez Niego tym ciekawym tworem przyrody żywej, jakim był, jest i będzie las. 8

Odszedł od nas 27 XII 1936 na wieki. Jego wspaniały dorobek artystyczny jest niezniszczalny, pozostanie nieśmiertelny. Wizje drzew i lasów będą upajać również szeregi następnych naszych pokoleń, będą mówić o pięknie naszych lasów i drzew, będą uczyć patrzeć na nie rozmiłowanym spojrzeniem, jakim Mistrz je widział. Leon Wyczółkowski spoczął – wedle Swego życzenia – na cichym, wiejskim cmentarzyku we Wtelnie pod Bydgoszczą, wśród ukochanych drzew sosnowych, szumiących Mu na podzwonne cichą pieśń miłości i uwielbienia. *Włodzimierz Jan Kawecki (ur. 26 maja 1905 w Jaworznie, zm. wiosna 1940 w Charkowie) – polski malarz, poeta, grafik, inżynier leśnik, podporucznik rezerwy piechoty Wojska Polskiego, ofiara zbrodni katyńskiej. Był synem Bolesława i Krystyny z Abstorskich. Uczestnik walk o Lwów w 1918 podczas wojny polsko-ukraińskiej (miał wówczas 13 lat). Absolwent Wydziału Rolno-Lasowego Politechniki Lwowskiej z tytułem inżyniera leśnika, a następnie Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty. Pełnił służbę w 12 Pułku Piechoty. Autor publikacji i broszur związanych z leśnictwem i Żywiecczyzną. Wobec zagrożenia konfliktem, w 1939 został zmobilizowany, a po wybuchu II wojny światowej walczył w kampanii wrześniowej. Po agresji ZSRR na Polskę z 17 września 1939 został aresztowany przez sowietów. Był przetrzymywany w obozie starobielskim. W 1940 wraz z jeńcami osadzonymi w Starobielsku został przewieziony do Charkowa i rozstrzelany przez funkcjonariuszy Obwodowego Zarządu NKWD w Charkowie oraz pracowników NKWD przybyłych z Moskwy na mocy decyzji biura politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 (część zbrodni katyńskiej). Zamordowani jeńcy są pochowani na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie w Piatichatkach. W 2007 pośmiertnie został awansowany do stopnia porucznika. 17 września 2010 w ramach akcji „Katyń... pamiętamy”/„Katyń... Ocalić od zapomnienia”, w Jaworznie został zasadzony Dąb Pamięci w sposób zbiorowy upamiętnia dziewięć ofiar zbrodni katyńskiej, w tym Włodzimierza Kaweckiego. Ponadto w kwietniu 2011 w Ostrowi Mazowieckiej-Komorowie zasadzono Dąb Pamięci honorujący Włodzimierza Kaweckiego (posadziła go córka Barbara Kawecka).


Sosna i mogiły, Wołczesk, 1916, pastel, węgiel/papier, 78 x 64,5 cm 9


Wołczesk wieś – Cmentarze, 1916, ołówek/papier, 23,5 x 33,2 cm (recto Trębacza) 10


Trębacz, 1916, ołówek/papier, 23,5 x 33,2 cm 11


Samotna sosna, Ojcรณw, kredka/papier, 51 x 36,7 cm 12


Limba nad Morskim Okiem, 1917, akwarela, pastel/papier, 48 x 33 cm 13


Panorama Lwowa, oล รณwek/papier, 21 x 33 cm 14


Rybak naprawiający sieci – z teki ukraińskiej, 1912, litografia, 32,5 x 43,2 cm 15


Portret Teodora Axentowicza, 1907-1913, oล รณwek/papier, 16,8 x 13,7 cm 16


Stary dąb, ołówek, kredka/papier, 32,5 x 23 cm 17


Dęby rogalińskie, 1926, kredka litograficzna/bibuła, 39 x 28 cm 18


Kościół św. Michała w Lublinie, ok. 1918, kredka/papier, 30,2 x 19,5 cm 19


Spichlerz Ulanowskich w Kazimierzu nad Wisłą, 1920, litografia, 35,5 x 45, 20


Stary dÄ…b, tusz lawowany/papier, 30,5 x 27,8 cm 21


Widok na krużganki wawelskie, ołówek, kredka/papier, 33 x 25,2 cm 22


Arras nad grobem Wł. Jagiełły, 1922, akwarela, pastel, ołówek/papier, 49 x 32 cm 23


Redakcja: Wiesław Dyląg, Martyna Rabajczyk Projekt: Wiesław Dyląg Fotografie: Karolina Dyląg

ISBN: 978-83-8111-068-6 Wydawca i druk: Towarzystwo Słowaków w Polsce www.tsp.org.pl

ul. św. Tomasza 22, Kraków, tel.: +48/12 431 25 21, +48/ 501 011 103, www.dylag.pl, galeria@dylag.pl




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.