WYTAŃCZYLI SOBIE MIŁOŚĆ Agnieszka & Gracjan
Los rzucił ich w swoje ramiona, choć na początku tylko w tańcu. Nie przypuszczali, że zwykła przygoda w studenckim zespole ludowym przerodzi się w najpiękniejszą historię ich życia – historię prawdziwej miłości.
Wszystko zaczęło się w 2017 roku, w Studenckim Zespole Pieśni i Tańca Połoniny, gdzie oboje trafili dzięki namowom bliskich. Gracjan, zaciągnięty tam przez kolegę Jarka argumentem, że „będą tam ładne dziewczyny”, spotkał na swojej drodze Agnieszkę, w której miłość do tańca ludowego zaszczepiła siostra. Od zawsze zafascynowana tańcem towarzyskim, postanowiła spróbować czegoś nowego, nie wiedząc, że właśnie tu odnajdzie coś
znacznie cenniejszego niż nową pasję. Od pierwszej chwili Agnieszka miała dziwne przeczucie, że już wcześniej spotkała Gracjana. Zapytała go o to, co on skwitował żartobliwie, oskarżając ją o „oklepane teksty na podryw”. Tak zaczęła się ich znajomość, a nić porozumienia między nimi – w myśl zasady: kto się czubi, ten się lubi – z każdym kolejnym dniem zacieśniała się jeszcze bardziej. Tańczyli razem, dużo się śmiali
i droczyli ze sobą.
Choć Agnieszka początkowo widziała w Gracjanie jedynie lekkoducha i kobieciarza, on nie zamierzał się poddawać. Wiedząc, że lubi jeździć na rolkach, zapytał, czy nie nauczyłaby go jazdy, choć w rzeczywistości nienawidził tej aktywności, czego Agnieszka dowiedziała się dopiero po jakimś czasie. W końcu umówili się na rozmowę o tym, co ich łączy – miała powiedzieć mu tylko, że lubi go, ale nic więcej z tego nie bę-
dzie. Gdy tylko zaczęła, przerwał jej, twierdząc, że na takie tematy nie rozmawia się z pustym żołądkiem. Zaproponował burgera, tym sposobem wyciągając ją –trochę podstępem – na pierwszą randkę. Burger okazał się niedobry, więc ani nie pojedli, ani nie porozmawiali. Tamto spotkanie pamiętają szczególnie jeszcze z jednego powodu – gdy w drodze powrotnej wstąpili na chwilę do Gracjana, przypadkiem wpadli na jego mamę. Nieplanowane spotkanie Agnieszki z przyszłą teściową (choć wtedy nawet przez myśl nie przeszłoby jej, żeby ją tak nazwać) wspominają dziś ze śmiechem – zasypany pytaniami o dziewczynkę, z którą przyszedł, Gracjan
skłamał, że boli ją brzuch, chcąc wyjaśnić jej obecność. Tym sposobem Agnieszka wylądowała w domu Gracjana z termosem na brzuchu i herbatą w ręce. Zbliżały się urodziny Agnieszki. Gracjan – pamiętając, że ulubiona bransoletka Agnieszki z czterolistną koniczyną zerwała się po latach noszenia – postanowił podarować jej bransoletkę z tym samym motywem, grawerując jednak na koniczynie sarenkę, bo Agnieszka przypominała mu ją w tańcu. Losowo dodany do niej czerwony sznurek skojarzył się Agnieszce z japońską legendą o czerwonej nici przeznaczenia, co tylko wzmocniło jej wrażenie, że Gracjan jest jej pisany. Jednym z przełomo-
wych momentów ich relacji był niespodziewany pocałunek Gracjana, który całkowicie zaskoczył Agnieszkę, wprawiając ją w tak wielkie zdumienie, że aż… popłakała się z emocji. To wydarzenie przypieczętowało ich związek, a Agnieszka, mimo wcześniejszych oporów, zdała sobie sprawę, że czuje do Gracjana coś więcej niż tylko przyjaźń. W końcu, pod koniec 2018 roku, oficjalnie zostali parą.
Zaręczyny w 2022 roku były naturalnym krokiem dalej, choć przygotowania do nich okazały się nie lada wyczynem. Gracjan musiał przejść prawdziwą logistyczną batalię, aby dowiedzieć się, jaki rozmiar pierścionka nosi Agnieszka. W końcu, dzięki pomocy siostry Agnieszki, udało się ustalić wszystkie szczegóły, a Gracjan zdecydował się na oświadczyny podczas weekendowego wyjazdu w Bieszczady. Na szczycie Dwernik Kamień, w otoczeniu mgły, która nadała całej tej chwili klimatu tajemniczości, wyciągnął pierścionek, wydusił z siebie kilka słów (których potem nie pamiętał) i zapytał, czy Agnieszka zostanie jego żoną. Choć oświadczyny były nietypowe, miały w sobie coś magicznego, co idealnie pasowało do ich relacji – pełnej niespodzianek i głębokiego uczucia. Tak oto, Agnieszka i Gracjan, mimo różnic, które początkowo ich dzieliły, odnaleźli w sobie nawzajem to, czego szukali przez całe życie – miłość, która przetrwa wszystko, każdy najbardziej mglisty dzień na szlaku i każdą przeciwność losu.
PARA MŁODA
Agnieszka Radoń z.d. Baran
ROZTAŃCZONA EKONOMISTKA
Urodzona: 1 lipca 1996 r.
Pani magister finansów i rachunkowości, sprawnie poruszająca się w świecie podatków i audytów. Pracuje w rzeszowskim oddziale Telewizji Polskiej na stanowisku specjalistki ds. ekonomicznych, choć skrycie marzy jej się, aby zostać pogodynką. Po godzinach, gdy tylko zamyka Excela, zakłada buty taneczne i rusza na scenę wraz ze Studenckim Zespołem Pieśni i Tańca „Połoniny”. Aktualnie jej czas zajmuje tylko taniec ludowy, choć trenowała niegdyś także taniec towarzyski z elementami baletu. Uwielbia podróże, jazdę na rowerze i szusowanie po stokach narciarskich. Ma słabość do Kultury Japonii, Korei Południowej i Północnej, jej lubionym punktem na mapie są Włochy oraz Chorwacja, a marzeniem i celem zarazem: zdobycie Korony Gór Polski. Jej kulinarne upodobania to miks tradycji z egzotyką: od domowego barszczu z uszkami, przez pizzę i makarony, aż po sushi, kimchi oraz ramen. Gdy potrzebuje chwili relaksu, sięga po dobrą książkę albo zasiada przed ekranem, wybierając stare dobre kino, oscarowe produkcje lub koreańskie dramy.
Jej imię oznacza: NIESKALANA
Agnieszka to jedno z najpopularniejszych polskich imion. Pojawiło się wraz z chrześcijaństwem. Wywodzi się z greckiego słowa hagne i oznacza dosłownie „czysta”, „dziewicza”, „nieskalana”. Niektóre źródła podają, że może pochodzić także od łacińskiego agnus oznaczającego baranka. Symbolizuje początek i jest dobrą wróżbą dla kobiet, które je noszą – wszystko przed nimi. Imię to nosiło 11 świętych, w tym św. Agnieszka, męczennica, patronka dzieci, panien oraz ogrodników.
Gracjan Radoń
INŻYNIER MAJSTERKOWICZ
Urodzony: 26 listopada 1995 r.
Mistrz mechaniki, budowy maszyn i inżynierii lotniczej, który nie boi się wyzwań, zarówno tych na ziemi, jak i w powietrzu. Jako kierownik produkcji w firmie zajmującej się wentylatorami przemysłowymi, nie tylko dba o to, by wszystko działało jak w dobrze naoliwionej maszynie, ale też modeluje 3D te potężne maszyny. Po pracy zamienia biuro na warsztat, gdzie spawa, majsterkuje i buduje np. baterie do pojazdów elektrycznych. Czasem lubi też pojechać Ducatem na fuszkę, pójść na rower albo na piwo z kumplami. Relaksuje się z kosiarką w rękach, dzielnie broniąc rodzinnych majątków przed nieokiełznaną trawą. To kolekcjoner złomu użytkowego i niezrównany łowca promocji. W jego lodówce zawsze znajdzie się miejsce na schabowego z młodymi ziemniaczkami i kapustką, pierożki kebabowe, barszcz czerwony z uszkami, makaron z krewetkami i oczywiście pizzę. To koneser kina – od „Skazanego na Shawshank”, przez serialowe produkcje typu „Rick i Morty” lub „Breaking Bad”, aż po „Harry’ego Pottera”.
Jego imię oznacza: WDZIĘCZNY
Gracjan to imię o starożytnych korzeniach. Wywodzi się z łacińskiego imienia Gratianus, będącego pochodną słowa gratus, przymiotnika oznaczającego „wdzięczny”, „miły”, „pełen łask”. Imię to nosiło kilku cesarzy rzymskich, a także świętych, w tym św. Gracjan, męczennik, który jest patronem miast Tours i Poitiers we Francji. Imię Gracjan symbolizuje elegancję i życzliwość, a jego posiadacze często są postrzegani jako osoby o łagodnym i uprzejmym usposobieniu.
WYWIAD
Z NOWOŻEŃCAMI
CZYM JEST DLA
WAS MIŁOŚĆ?
A: Dla mnie miłość objawia się w małych gestach i spojrzeniach. Jest uczuciem, bez którego nie da się zbudować udanego związku czy małżeństwa, bo to właśnie dzięki niej jesteśmy w stanie starać się i walczyć o relację. Miłość to umiejętność uzyskiwania kompromisów i mówienia sobie nawzajem zarówno o tych poważnych, jak i tych błahych rzeczach. Na pewno wzajemne zrozumienie, zaufanie i umiejętność radzenia sobie z codziennymi obowiązkami.
G: Trudno jest mi wytłumaczyć, czym jest miłość. Dla mnie jest tym momentem, w którym każda z osób chce, aby ta druga miała dobrze. To może objawiać się we wszystkim, zarówno w wielkich czynach, jak i drobnych gestach. Na mnie na przykład najlepiej działa, jak ktoś coś dobrego mi ugotuje, bo utożsamiam się z powiedzeniem: przez żołądek do serca.
W WASZYM PRZYPADKU TO NIE BYŁA MIŁOŚĆ
OD PIERWSZEGO WEJRZENIA, PRAWDA?
A: Zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Przy naszym pierwszym spotkaniu pomyślałam, że Gracjan jest przystojny, ale na pewno nie pojawiły się myśli, że to „ten jedyny na całe życie”. Nasze początki były trochę na zasadzie: „kto się czubi, ten się lubi”. Im więcej ze sobą rozmawialiśmy i więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej widzieliśmy, jak dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Gracjan pierwszy się zakochał, ale ja uważałam go za podrywacza i miałam obawy, że zaraz to jego zakochanie mu przejdzie. Nie chciałam psuć naszej fajnej koleżeńskiej relacji, przez co Gracjan parę razy spotkał się z odmową. Jednak ujął mnie tym, że był bardzo uparty i pokazywał mi na każdym kroku, że naprawdę mu na mnie zależy.
Koniec końców stwierdziłam, że zaryzykuję (chyba od początku byłam na przegranej pozycji, bo z rasowym flirciarzem się przecież nie wygra) i tak oto skończyliśmy jako małżeństwo. (śmiech)
G: To prawda, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Byłem młody, a na studiach 90% to byli faceci, więc jak wpadłem na tańce, a tam 70% stanowiły dziewczyny, to już mi się podobało, więc nie skupiałem się na żadnej. Generalnie to Aga mnie zaczęła zaczepiać. Pewnie i tak będzie twierdzić, że ja zacząłem, ale w żadnym wypadku! (śmiech) Pamiętam to, jak dziś. Mieliśmy tańczyć i Aga mówi: „mam wrażenie, że już kiedyś się spotkaliśmy”. Ja w głowie: „ale denny tekst na podryw”. (śmiech) Wiadomo, co mi tam jakaś Aga będzie głowę zawracać. No i tak sobie chodziliśmy na te tańce, chodziliśmy, aż w końcu coraz bardziej ta Aga mi się przewijała przed oczami, bo często z nią żartowałem i trochę sobie dokuczaliśmy. Potem zaczęły się wspólne imprezy po tańcach, aż w końcu się pocałowaliśmy i się zaczęło.
FAKT, ŻE TAŃCZYLIŚCIE
RAZEM W ZESPOLE, MIAŁ WPŁYW NA TO, ŻE ZBLIŻYLIŚCIE SIĘ DO SIEBIE?
A: Myślę, że przeznaczeniu trzeba czasem pomóc. Gdybyśmy się nie poznali w zespole, może byłaby szansa,
że gdzieś byśmy na siebie wpadli np. na uczelni, ale –tak jak już wspomnieliśmy wcześniej – nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, więc mogłoby nie zaiskrzyć. Dzięki zespołowym próbom czy imprezom mieliśmy czas się poznać. Nie bez powodu mówi się, że taniec zbliża ludzi – w końcu samo tańczenie z kimś w parze, może dużo o tej drugiej osobie powiedzieć. Z Gracjanem tańczyło mi się najlepiej, dlatego najczęściej chciałam być z nim w parze i w sumie trochę od tego się właśnie zaczęło.
G: O tak, tańce miały gigantyczny wpływ! Zaciągnął mnie na nie mój kumpel, Jarek. Pamiętam, że przyszedłem pierwszy raz i nie mogłem w ogóle załapać, nawet rozgrzewki. Jeszcze były dla mnie szokiem te śmieszne baletki na stopach. Miałem wtedy ciężko na studiach, więc musiałem odreagować i tańce okazały się super odskocznią. A tam, wiadomo, tańczy się razem – z niektórymi lepiej, z niektórymi gorzej, różnie bywa. My nie zawsze tańczyliśmy razem jako para, jednak z Agą jakoś tak najlżej mi się tańczyło. I tak, to prawda, że taniec zbliża ludzi – okazało się, że zbliżył też mnie i Agnieszkę.
ZA CO SIĘ POKOCHALIŚCIE?
TAKIE DWIE
NAJWAŻNIEJSZE ZALETY WASZEJ DRUGIEJ POŁÓWKI.
A: U Gracjana spodobało mi się to, że pomimo pierwszego wrażania, jakie sprawił – że jest lekkoduchem i podrywaczem – od samego początku odpowiedzialnie podchodził do naszej relacji. Kocham w nim to, że jest bardzo ciepłą, pomocną i rodzinną osobą. Zawsze, jak jestem zła, to potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy. Imponuje mi tym, że jest bardzo pracowity, zaradny i lubi wiele rzeczy zrobić sam. Dodatkowo nie ma sobie równych w polowaniu na promocje!
G: Zawsze jest ten aspekt fizyczny, wiadomo. (śmiech) Kocham Agę za to, że pasuje do mnie: jest wysoka, ma czarne oczy, jest szatynką. Ale to tylko cechy zewnętrzne. Tak naprawdę pokochałem ją ze względu na charakter. Jest
czasami nieznośna i uparta, ale w tym wszystkim racjonalna i przewidywalna. Dobrze wiem, co może się jej nie spodobać i dobrze wiem, że w danej sytuacji zachowa się odpowiednio. Jest zorganizowana i miła dla wszystkich.
A WADY JAKIEŚ SĄ? CO ZMIENILIBYŚCIE W SOBIE NAWZAJEM, GDYBYŚCIE MOGLI?
A: Gracjan nie potrafi określać priorytetów i dobrze organizować sobie czasu, przez co o wszystkim zapomina i jest roztrzepany. Dodatkowo sprzątanie to dla niego raczej przykry obowiązek, więc zawsze kombinuje, jak tu się z tego wymigać albo zrzucić na kogoś innego. (śmiech)
G: Oczywiście, że są. (śmiech) Aga nie umie w kasę. Totalnie nie ogarnia promocji i oszczędzania, ale całe szczęście ja ogarniam. Najgorsze, że ona nie chce za bardzo tego w sobie zmienić. Dodatkowo trudno jest jej przyznać się do błędu – zawsze ma jakąś wymówkę, w którą i tak nie wierzę.
WASZE NAJPIĘKNIEJSZE WSPOMNIENIE RAZEM? TAKIE, DO KTÓREGO WRACACIE Z UŚMIECHEM NAJCZĘŚCIEJ.
A: Z sentymentem wspominam nasze początki i wspólne małe wyjazdy – to gdzieś w Bieszczady, to Przemyśl, Sandomierz, Czorsztyn, Krzyżtopór, Zwierzyniec itd. Korzystaliśmy z tego, że byliśmy studentami i nasz plan zajęć pozwalał nam jeździć na tygodniu, a gdzie tylko mogliśmy, braliśmy rowery i robiliśmy jakieś fajne trasy.
G: Najmilej mimo wszystko wspominam wspólne wycieczki rowerami. Dla mnie dużą radością było odkrywanie lokalnych miejsc, o których nie miałem pojęcia, a dzięki Agnieszce miałem ochotę je poznawać.
JEST ŚLUB, BYŁY ZARĘCZYNY – NA SPOWITYM MGŁĄ SZCZYCIE. JAK JE WSPOMINACIE?
A: Nawet jeśli wchodziliśmy na górę w takich warunkach, że czuliśmy się jak rodem z horroru, to uważam, że oświadczyny na szycie spowitym mgłą miały niesamowity i niepowtarzalny klimat. Z uśmiechem na twarzy wspominam śpiewane przez całą drogę dla otuchy piosenki. Na samym szczycie Gracjan zaskoczył mnie oświadczynami i oczywiście zrobił to w swoim niepowtarzalnym stylu, przez co wyszło dość zabawnie. Myślę, że był to szczęśliwy dzień dla nas obojga.
G: Zaręczyny to jednak będę pamiętał do końca życia, bo sceneria, którą zapewniła nam natura zapadła mi głęboko w pamięć i to głównie przez obawy, że gdzieś zaraz wyskoczy niedźwiedź, bo szlak był bardzo mało uczęszczany. (śmiech) Sam moment oświadczyn – oczywiście, jak to u mnie – trochę nie wyszedł, ale nie mam szczęścia do takich wystąpień. Było to rzecz jasna dla mnie stresujące, ale mimo wszystko bardzo fajnie to wspominam.
AGA POWIEDZIAŁA „TAK” I PRZYGOTOWANIA DO ŚLUBU, KTÓRE POWOLI DOBIEGAJĄ KOŃCA. JAK BĘDZIECIE WSPOMINAĆ TEN CZAS? STRES JUŻ SIĘ POJAWIŁ?
A: Ja należę do osób, którym organizowanie i planowanie raczej sprawia przyjemność, więc zaczęło się od euforii i ekscytacji. Był kalendarz z harmonogramem i podejście, że wszystko ogarniemy, bo mamy przecież dużo czasu. Aż tu nagle zaskoczenie, bo ślub już za kilka dni, a jeszcze tyle rzeczy do ogarnięcia. No i się zaczęła panika. (śmiech)
G: Będę wspominał jako czas, w którym Agnieszka co chwilę każe mi coś robić i wybierać – mam nadzieję, że jej
tak nie zostanie. (śmiech) Do ślubu jest jeszcze tydzień i nie czuję na razie stresu, ale coś czuję, że najbardziej będę się bał „wystąpień”, bo jednak to one z reguły mi nie wychodzą. (śmiech)
A JAKIE MACIE PLANY
NA PRZYSZŁOŚĆ? MOŻE SĄ
JAKIEŚ MARZENIA, KTÓRE
CHCIELIBYŚCIE SPEŁNIĆ WE DWOJE?
A: Na pewno po weselnym szaleństwie planujemy pojechać razem w podróż poślubną w jakieś fajne miejsce, gdzie będziemy mogli odpocząć. I nie, na pewno nie będzie to Słonne! (śmiech) Skończymy też urządzać własny kąt. A co będzie potem, to zobaczymy. Jedno jest pewne: nie będziemy się razem nudzić.
G: Generalnie plan jest prosty. Poza codzienną egzystencją, z której mam nadzieję będziemy czerpać radość wspólnego życia, to w odległej przyszłości chcemy wykończyć dom i starać się o przedłużenie nazwiska Radoń. Po drodze na pewno Aga będzie męczyć o jakieś wakacje, więc pewnie gdzieś się tam pojedzie, póki jeszcze nic nas za bardzo nie trzyma. (śmiech)
JAK MYŚLICIE, JAKI
JEST SEKRET UDANEGO MAŁŻEŃSTWA?
A: Trzeba ze sobą dużo i szczerze rozmawiać, a konflikty i nieporozumienia wyjaśniać od razu. Chodzić na randki i fajnie spędzać ze sobą czas. Po prostu osoba, z którą zdecydowało się iść przez życie, powinna być również naszym najlepszym przyjacielem, przy którym dobrze się bawimy, darzymy go zaufaniem i wzajemnym szacunkiem. A tak jest właśnie u nas, dlatego myślę, że z Gracjanem jesteśmy w stanie stworzyć zgrany duet małżeński. Oczywiście po drodze na pewno będą pojawiać się jakieś trudności, ale myślę, że sekretem udanego małżeństwa są właśnie takie solidne fundamenty, które były budowane małymi rzeczami przez wszystkie lata związku.
G: Zawsze to powtarzam, że rozmowa. Trzeba rozmawiać i trzeba się też kłócić. Nie jestem zwolennikiem niedomówień. Dzięki rozmowie jesteśmy w stanie się zrozumieć i ustalić coś, co będzie odpowiadać obojgu. Warto spędzać czas rekreacyjnie razem. Trzeba mieć też hobby –niekoniecznie takie samo, jak nasza druga połówka.
Agnieszka to numerologiczna
Trzydziestki Trójki w życiu kierują się głównie intuicją. Niosą ze sobą pewnie wszystkie doświadczenia i prze-
życia, dzięki którym łatwiej jest im zrozumieć otaczający świat oraz innych ludzi. W szczęśliwej relacji rozkwitają, dbając o swojego partnera i starając się, aby związek trwał jak najdłużej.
Gracjan to numerologiczna
Siódemki są introspektywne, duchowe i skłonne do poszukiwań głębszego sensu życia. Cenią sobie samotność, refleksję i mają skłonności do analizowania. Gracjan to urodzony filozof, którego naturalna ciekawość świata przy jednoczesnej silnej więzi z innymi ludźmi, są jego największą wartością.
WSPÓLNA DROGA ŻYCIA: 4
Liczba 4 symbolizuje stabilność, ale też pracowitość. W związku wskazuje na potrzebę budowania stabilnych, zaufanych relacji, które opierają się na wzajemnym wsparciu, odpowiedzialności i praktycznym podejściu do życia. To dobra wróżba! Związek Agnieszki i Gracjana opiera się na solidnych podstawach, jest pełen miłości, troski i wspólnych celów – niczym dobrze zaprojektowana miłosna maszyna.
WIBRACJA DNIA ŚLUBU: 22
Liczba 22 jest jedną z najpotężniejszych liczb w numerologii, znaną jako „Mistrz Budowniczy”. Reprezentuje ona zdolność do przekształcania wielkich marzeń w rzeczywistość. W kontekście dnia ślubu oznacza to, że ten dzień ma w sobie ogromny potencjał do tworzenia czegoś trwałego, znaczącego i pełnego harmonii. Małżeństwo zawarte w dniu o wibracji 22 może być wyjątkowo silne, zorientowane na wspólne cele i pełne mocy do realizacji marzeń, zarówno na poziomie osobistym, jak i materialnym.
WIBRACJA ICH NAZWISKA: 7
Szczęśliwa siódemka przyświeca wspólnemu nazwisku Agnieszki i Gracjana. To oznacza jedno: małżeństwo PAŃSTWA RADOŃ będzie charakteryzowało się głęboką więzią duchową, wzajemnym zrozumieniem i dążeniem do odkrywania prawd o sobie nawzajem. Dla tej dwójki poszukiwanie sensu życia staje się dziś wspólnym celem, który zbliży ich do siebie.
DZIĘKUJEMY
Dziękujemy za Waszą miłość. To Wy nauczyliście nas, co znaczy kochać.
Za wspaniałe dzieciństwo: beztroskie, pełne zabawy i najpiękniejszych wspomnień.
Za opatrywanie ran i zbitych kolan. Za opiekę w chorobie.
Za utulanie do snu, za każdą opowiedzianą na dobranoc bajkę.
Za wychowanie, wykształcenie i wiatr w skrzydła, gdy wkraczaliśmy w dorosłość. Za szacunek do naszych wyborów, nawet gdy nie zgadzaliście się z nimi. I za bezwarunkowe wsparcie w każdym momencie naszego życia.
Za to, że nigdy nie odmówiliście nam rozmowy i dzieliliście się doświadczeniem. Za każdą wylaną łzę, każdy uśmiech i każdą wspólną chwilę.
A także za pomoc w organizacji tego dnia. Bez Was nie byłby taki sam!
DZIECIŃSTWO
Panny Młodej
WIECZÓR KAWALERSKI
Data: 15 czerwca 2024
Miejsce: Kraków i okolice
Uczestnicy: Pan Młody, Mateusz (główny organizator), Grzegorz, Adrian, Eryk, Jarek, Krystian, Marcin, Patryk, Wojtek i dwóch Bartków.
Wieczór kawalerski Gracjana rozpoczął się wcześnie, bo już o 7:00 rano, kiedy to cała ekipa zebrała się pod jego domem rodzinnym. Nie miał pojęcia, co go czeka, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że kumple kazali mu zabrać sportowe ciuchy, płetwy, maskę i… paszport. Wprowadzony do godziny 11:00 zakaz picia i fakt, że trasa prowadziła w kierunku Krakowa, a na horyzoncie zaczęło majaczyć lotnisko Balice, nasuwały jeden wniosek: mają zarezerwowany lot i chcą zabrać go za granicę! Kiedy jednak 2 km przy zjeździe na lotnisko, odbili i po kilku minutach znaleźli się na strzelnicy, wszystko stało się jasne. Strzelanie do rzutek okazało się o wiele trudniejsze, niż zakładali, co nie przeszkadzało im się świetnie bawić. Zmęczeni udali się w miasto, aby na krakowskim Kazimierzu zjeść zapiekanki na wypasie – najlepsze, bo (dla pana młodego) darmowe. Na scenie pojawiło się też w końcu piwo. Po szybkim dostarczeniu paru kalorii i kilku procentów przyszła pora na rozgrywki sportowe – ośmiu chętnych wskoczyło w dmuchane kule i na sporym deficycie tlenowym próbowało rozegrać coś, co przypominało mecz. Wytrzymali tak godzinę, po czym rzucili Gracjanowi kolejne wyzwanie – skok na bungee. Chociaż był to stresujący moment, na szczęście nie zabrakło mu odwagi i oddał skok, który zapamięta na całe życie. Wieczór zakończyła wizyta w escape roomie, gdzie drużyna Gracjana przegrała, co było szczególnie dotkliwe z powodu obecności Bartka Sikory w drużynie przeciwnej. Po zakupach w Lidlu cała ekipa udała się do luksusowego domku w Krosnej, gdzie czekały na nich basen, jacuzzi, sauna i grota solna. Wieczór spędzili więc na relaksie i dalszym imprezowaniu. Następnego dnia Gracjana czekała rześka pobudka, gdy został tradycyjnie wrzucony do basenu. Po śniadaniu wszyscy udali się na grillowanie. Jednak największym wyzwaniem dnia okazała się gra w paintball, w której Gracjan musiał wystąpić w stroju kurczaka, będąc celem dla wszystkich uczestników. Było to doświadczenie DOSŁOWNIE bolesne, ale niezapomniane – podobnie zresztą jak cały weekend, pełen intensywnych i emocjonujących atrakcji, które cała ekipa zapamięta na długo, a mimo to zakończony bez większych kontuzji.
WIECZÓR PANIEŃSKI
Data: 15 czerwca 2024
Miejsce: Okuninka nad Jeziorem Białym
Uczestnicy: Panna Młoda, Ewelina (organizatorka), Paulina, Kinga, Basia, Karolina, Sabina, Patrycja, Marta, Zuza, dwie Patrycje i dwie Ole.
Wieczór panieński Agnieszki to była prawdziwa niespodzianka. Do samego końca nie wiedziała, gdzie zabierają ją dziewczyny. Patrząc po drodze na znaki, mogła się jedynie domyślać, czy będzie to Janów Lubelski, Lublin, Zamość – nie trafiła z żadnym ze swoich przewidywań, a gdy zbliżały się do miejsca docelowego, miała już zasłonięte oczy. Atrakcje zaczęły się, jeszcze zanim dziewczyny dojechały na miejsce, gdy niespodziewanie zatrzymała je straż graniczna. Powód? Spalona żarówka. Skończyło się bez mandatu, za to pamiątkowym zdjęciem ze strażnikiem. Na miejscu Agnieszkę przywitał głos Gracjana: „No dzień dobry, Agniesiu! Cieszysz się na mój widok?”. Miała jeszcze zasłonięte oczy i nieco ją to zdezorientowało, ale – gdy tylko je odsłoniła – wszystko stało się jasne. Na miejscu czekały na nią pozostałe dziewczyny… w maskach z podobizną jej przyszłego męża, Gracjana, co wywołało falę niepohamowanego śmiechu. Jego twarz spoglądała na nią z DOSŁOWNIE każdego miejsca. Dziewczyny przygotowały dla Agnieszki tradycyjny strój, w tym gorset (wzorowany na gorsecie rzeszowskim) z jej przyszłym nazwiskiem „Radoń”, wianek ze świeżych kwiatów oraz czerwone korale. Można było zacząć zabawę! Dziewczyny zaplanowały dla Agnieszki zabawy, które miały za zadanie sprawdzić, jak dobrze zna swojego przyszłego męża. Za każde zadanie zdobywała nagrody, m.in. gąbki do mycia naczyń i wino Kogut Czerwony za quiz ze znajomości Gracjana oraz album wspomnień ze zdjęciami, który otrzymała tuż po tym, jak perfekcyjnie odnalazła jego części ciała spośród wielu zaprezentowanych nosów, ust, uszu, kolan czy pępków. Nie byle jaki album, bo uzupełniony przez dziewczyny już w trakcie imprezy o zdjęcia z Instaxa zrobione tego właśnie wieczoru. Nie mogło zabraknąć też tortu i uroczystego przebrania panny młodej w sprezentowany szlafrok oraz welon. Po zabawach razem udały się do klubu nad jeziorem, gdzie spędziły dwie godziny na tańcach, żeby tuż po powrocie zrelaksować się w jacuzzi. Drugiego dnia, po śniadaniu i spacerze wzdłuż jeziora, zmęczone, ale szczęśliwe, wróciły do domu. Cały ten wyjazd był dla Agnieszki wyjątkowym przeżyciem, które na długo pozostanie w jej pamięci – jest wdzięczna dziewczynom za tak cudowną jego organizację. Najlepszym podsumowaniem tego, jak udany był to panieński, niech będzie komentarz Kingi na pytanie o to, czy chciałaby coś o nim napisać: „Ja nie chcę nic pisać, ja chcę po prostu jeszcze raz!”.
HOROSKOP WESELNY
KOZIOROŻEC (22.12 – 19.01)
Górskie hale i strome turnie to Twój chleb powszedni, Koziorożcu. Wspiąłeś się ostatnio na wyżyny i osiągnąłeś najwyższy poziom dobrej zabawy. W nadchodzącym tygodniu zejdź jednak na ziemię, urządzając sobie odpoczynek wojownika.
BARAN (21.03 – 19.04)
Powiedzmy to sobie otwarcie: w ostatnim czasie potulnym barankiem raczej nie byłeś. Wziąłeś Byka za rogi i wspólnie pokazaliście, że parkiet jest Wasz. Wytańczyliście młodym szczęście i pomyślność. Pora na tydzień… regeneracji stóp.
RAK (22.06 – 22.07)
Gdy chodzi o huczne zabawy nie zawsze rak jest na tak. Tym razem jednak było inaczej! Pomyśl teraz o regeneracji po weselnych trudach. Dobrze wiesz, jak to zrobić: wystarczy zaszyć się na jakiś czas tam, gdzie raki zimują.
WAGA (23.09 – 22.10)
Ponoć Waga to powaga… ale nie w ten weekend. Odważyłaś się, Wago, na wielkie wyczyny. Nikt tak nie umie krzesać hołubców na parkiecie. Nawet po wielu toastach Wadze towarzyszy równowaga… i oby tak przez cały tydzień.
WODNIK (20.01 – 18.02)
Popłynąłeś, Wodniku. Wesele było wspaniałe, ale w następnym tygodniu unikaj zabawy z wodą (tą ognistą). Skoncentruj się na nowym sporcie wodnym: pij 2 litry wody dziennie. Niech każdy łyk zdrowia będzie toastem dla młodej pary.
BYK
(20.04 – 22.05)
Było byczo, Byku? Świetnie, ale poślubna korrida już się skończyła. Pora wrócić ze słonecznej Hiszpanii i po raz ostatni zabawić się w matadora, ujarzmiając weselny temperament: daj sobie czas na wypoczynek i myśl ciepło o młodej parze.
LEW (23.07 – 22.08)
Niezastąpiony król dżungli wszędzie okazuje swój majestat. Pokazałeś, że królujesz na każdym polu, Lwie. Misję „wesele” rozegrałeś po królewsku. Teraz pora na odpoczynek władcy – relaksuj się w zaciszu swych królewskich komnat.
SKORPION (23.10 – 21.11)
Woda ognista pali równie mocno, co jad Skorpiona, ale Ty się nie lękasz niczego. Gdy wchodzisz na parkiet, wszyscy wstrzymują oddech – teraz jednak pora na odpoczynek… może w Egipcie? W końcu to starożytne miejsce Skorpiona.
RYBY (19.02 – 20.03)
Nikt tak dobrze, jak Ty nie wie, że rybka lubi pływać, także w kieliszku. W tej konkurencji nie miałaś sobie równych, Rybko. W nadchodzącym tygodniu pływaj raczej spokojnie: biorąc długie, relaksacyjne kąpiele w wannie pełnej piany.
BLIŹNIĘTA
(23.05 – 21.06)
Ze względu na dwoistość swojej natury Bliźnięta bawią się zawsze podwójnie dobrze, więc weseliłeś się ze zdwojoną mocą. Czego się nie robi dla tak wspaniałej pary! Ten tydzień spędź spokojnie: potrzebujesz odpoczynku do kwadratu!
PANNA
(23.08 – 22.09)
Gdzie gra muzyka, tam Panna bryka. Doskonale wiesz, że pełne pasji pląsy na parkiecie to Twoja domena! Jednak w następnym tygodniu skup się przede wszystkim na zasłużonym odpoczynku i pielęgnacji swych wdzięków.
STRZELEC (22.11 – 21.12)
Ty na weselu to STRZAŁ w 10! Trafiłeś w gusta wszystkich weselników, Strzelcu. Młodzi cieszyli się, mając w swych szeregach takiego wodzireja. W tym tygodniu odstaw łuk i strzały. Nawet tak wystrzałowy Strzelec musi czasem odpocząć.
POLSKIE TRADYCJE
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO
Wyfrunięcie dzieci z rodzinnego gniazda przypieczętowane jest oficjalnym błogosławieństwem od matek i ojców, o które proszą nowożeńcy. W niektórych regionach podczas tego momentu klęczą oni na prześcieradle, które zgodnie ze zwyczajem miało służyć im w noc poślubną.
WYKUPINY
Bywa, że pan młody musi wykupić swoją przyszłą żonę z domu rodzinnego, składając na ręce jej rodziców lub druhen pieniądze, słodycze lub wódkę. W niektórych częściach Polski pan młody musi postawić butelkę wódki na każdy róg stołu, w innych odbywa się tradycyjne targowanie. Ma to oczywiście w symboliczny sposób pokazać, ile warta dla swojego męża jest panna młoda.
WYPROWADZINY
Wykupiny kończą się hucznym wyprowadzeniem pary młodej przez orkiestrę. Kapela często towarzyszy im już od samego przyjazdu pana młodego do domu swojej wybranki, przygrywając na akordeonach i wyśpiewując kolejne rymowane zwrotki przyśpiewek. Wszystko to sprawia, że moment opuszczenia domu przez parę młodą jest niezwykle barwny i niejako rozpoczyna świętowanie zamążpójścia.
BRAMY WESELNE
Droga do małżeństwa nie jest łatwa, co zgodnie z tradycją mają podkreślić bramy. Para młoda musi pokonać je w drodze do kościoła, płacąc za przejazd stosowną ilością wódki. Dawniej tworzono je ze sznurków, kolorowych bibuł i kwiatów, aby przeszkodzić w korowodzie wiozącym parę młodą.
GORZKA WÓDKA
Tradycyjna przyśpiewka, która ma zachęcać nowożeńców do pocałunków. Podczas toastu goście śpiewają „Gorzka wódka, gorzka wódka, trzeba ją osłodzić”, na co młodzi muszą odpowiedzieć pocałunkiem, którego długość często „mierzy się” wraz z biesiadnikami, odliczając od dziesięciu.
OCZEPINY
Gdy wybije północ, nadchodzi czas oczepin. Dawniej polegały na zdjęciu z głowy panny młodej wianka, ścięciu włosów i ozdobieniu ich tzw. czepcem, symbolem małżeństwa. Od niego wzięła się nazwa oczepin. Aktualnie z tego symbolicznego porzucenia panieństwa robimy element zabawy weselnej. Panna młoda rzuca welonem za siebie, a łapią go obecne na weselu panny. Ta, w której ręce wpadnie, ma wyjść za mąż jako pierwsza. Podobnie w przypadku pana młodego. Podczas oczepin para młoda ma zasłonięte oczy, aby to los zdecydował, kto złapie welon i muchę.
TORT WESELNY
Niegdyś para młoda miała wypiekać weselny kołacz/korowaj samodzielnie i częstować nim gości. Dziś stawia się na torty zamawiane w cukierniach. Symbolika jest jednak taka sama – deserem należy podzielić się z gośćmi, aby podarowana im w ten sposób słodycz wróciła do pary młodej w duecie z dostatkiem.
ZBIERANIE NA WÓZEK
W wielu regionach Polski w trakcie oczepin para młoda wychodzi na parkiet i rozpoczyna walc, aby goście weselni mogli podejść i rozpocząć „odbijanego” – panowie tańczą kolejno z panną młodą, a panie z panem młodym. Za taniec trzeba jednak zapłacić do koszyczków (często przypominających dziecięcy wózek). Symboliczne kwoty mają być zgodnie ze zwyczajem przekazane na wózek dla pierwszego dziecka nowożeńców.
Kochani Goście!
Jeśli kochać, to tylko na 100%.
A jeśli brać ślub, to tylko w towarzystwie takich ludzi, jak Wy – najlepszych gości weselnych.
Dziękujemy, że jesteście dziś z nami. Za wspólne świętowanie, każde ciepłe słowo i życzenia. Za wsparcie przed ślubem i niezapomnianą zabawę tego wieczoru. Za każdy toast wypity za nasze zdrowie.
DZIĘKUJEMY!
Rozwiąż krzyżówkę i sprawdź
JAK DOBRZE ZNASZ PARĘ MŁODĄ?
1. To ona ich połączyła, choć zaczęło się od przyjaźni.
2. Nazwa zespołu pieśni i tańca, w którym się poznali.
3. Wypity dziś za zdrowie Nowożeńców.
4. Wygrawerowana na bransoletce od Gracjana.
5. Miesiąc, w którym ta dwójka się zaręczyła.
6. Spędzili tam swój zaręczynowy weekend.
7. Zwyczajowo o północy na weselu.
8. Produkuje je firma, w której pracuje Gracjan.
9. Pan Młody jest mistrzem w ich wyszukiwaniu.
10. Studia i specjalizację Agnieszka ma właśnie z niej.
11. Panna Młoda chciałaby nią zostać.
12. Nazwa rocznicy, którą będą świętować za rok.
13. Od dziś wspólne dla nich nazwisko.
14. Miesiąc, w którym urodziny obchodzi Gracjan.
15. Agnieszka jest nim z zodiaku.