Gazeta Weselna - Karolina & Dawid

Page 1


Życie bez miłości nie ma sensu. Kto nie kochał, ten nigdy nie żył.

Od zawsze byli blisko, choć przez lata się mijali. Ich rodzice przyjaźnili się od lat, ale tej dwójce długo nie było dane się poznać. Bo choć historie obu tych rodzin połączyły się w momencie, gdy nie było ich jeszcze nawet na świecie, a ich ojcowie chodzili razem do jednej szkoły i bawili się na swoich weselach, to los postanowił trzymać ich z dala od siebie przez bardzo długi czas. Raz ona w Polsce, on za granicą; innym razem odwrotnie. Do dziś wszyscy śmieją się, że Karolina najpierw poznała całą rodzinę Dawida i przyszłych teściów, a dopiero potem jego samego. Widać tak właśnie miało być. Nie byłoby jednak tej opowieści, gdyby w końcu szczęśliwe zrządzenie losu nie zbliżyło ich do siebie. Zaczęło się od kilku niewinnych wiadomości

Karolina & Dawid

MIŁOŚĆ NIE Z PRZYPADKU

Przypadki chodzą po ludziach, a czasem rozpoczynają najpiękniejsze historii miłosne. Prawda o Karolinie i Dawidzie jest bowiem taka, że wiedzieli o sobie jeszcze na długo przed tym, gdy poznali się faktycznie – potrzeba było jednak przypadku, aby wpadli sobie w ramiona.

wymienionych przez Internet. Z czasem pisali ze sobą coraz więcej, dnia i nocami, a każda kolejna wiadomość sprawiała, że więź między nimi stawała się coraz mocniejsza, mimo że tak naprawdę znali się tylko ze zdjęć. To wystarczyło, by Karolina poczuła, że musi zobaczyć Dawida na żywo. On też nie mógł doczekać się już spotkania z nią twarzą w twarz.

Pewnego letniego dnia Karolina odwiedziła wreszcie Dawida w Holandii. Mieli spędzić razem miesiąc jej wakacji. Gdy w końcu nadszedł moment spotkania, serce biło jej jak oszalałe, a z każdym krokiem uśmiech coraz szerzej malował się na jej twarzy. Dawid wyszedł po nią o kulach, bo był po niedawnej operacji kolana, a wtedy sytuacja przybra-

ła komiczny obrót –z emocji podeptał ją trochę, z czego śmiali się długo, jak dzieci. Tak właśnie zaczęła się historia ich przyjaźni, która niedługo później przeobraziła się w prawdziwą miłość.

Aż w końcu… stało się! Nadszedł czas Walentynek 2020 roku. Z pozoru zwykła wycieczka z przyjaciółmi do Paryża przerodziła się w magiczny mo-

ment, którego Karolina nie zapomni do końca życia, choć do dziś nie dowierza, jak mogła nie domyślić się, że stanie się to właśnie tam – na szczycie wieży Eiffla. Umknęło jej zdenerwowanie Dawida, gdy kilometrowe kolejki do wejścia stawały się ciągnąć w nieskończoność, a w głowie miał tylko jedną myśl: czy zdąży. Serce biło mu coraz mocniej, ale gdy tyl-

ko wjechali na górę, tuż po paryskim niebem, przyciągnął Karolinę do siebie i zapytał: „Czy wyjdziesz za mnie?”. Odpowiedziało mu morze oklasków i łzy wzruszenia w jej oczach. Odpowiedziała, ale prawda jest taka, że wszystko dotarło do niej dopiero dzień później, gdy stojąc pod prysznicem, spojrzała na pierścionek i zrozumiała, co tak naprawdę się stało. Wyszła z łazienki cała zapłakana, a Dawid zdezorientowany zapytał, co się stało. „Teraz do mnie dotarło... Kocham Cię” – odpowiedziała cicho i wpadła mu w ramiona. A potem roześmiała się, gdy przypomniała sobie, jak tuż po zaręczynach zjechali na dół windą, a jej świeżo upieczony narzeczony wyszedł z niej, nieświadomie trzymając za rękę nie ją, ale… ich świadka!

WYDANIE SPECJALNE • 7 LISTOPADA 2024

NA NASZEJ PLANECIE

ŻYJE PIĘĆ MILIARDÓW

LUDZI, TYMCZASEM

CZŁOWIEK ZAKOCHUJE

SIĘ W JAKIEJŚ JEDNEJ

OSOBIE I NIE WIADOMO

DLACZEGO, NIE CHCE

JEJ ZMIENIAĆ NA

ŻADNĄ INNĄ.

Jostein Gaarder

Niektórym ludziom jest pisane się spotkać. Niezależnie od tego, gdzie się znajdują czy dokąd się wybierają, któregoś dnia na siebie wpadną.

Czasami wystarczy tylko kilka pytań, żeby zobaczyć, jak dopasowaną parą jesteśmy. Tym razem pytań było 30, a odpowiadających dwójka. Karolina i Dawid ten partnerski test zgodności zdali śpiewająco, mimo że rozwiązywali go osobno i nie widzieli swoich odpowiedzi. Egzamin z dojrzałości małżeńskiej ukończyli z wynikiem 80%, awansując tym samym do pierwszej ligi wśród najbardziej zgranych par młodych. Nie zgodzili się tylko w kilku pytaniach –o to, kto w tym duecie lepiej gotuje, kto jest lepszym kierowcą albo kto częściej dzwoni do drugiego. To jednak drobne różnice. Najważniejsze, że w tym najważniejszym z pytań – o to, kto będzie głową tej rodziny – byli w 100% zgodni! Obydwoje wskazali tu na... Dawida! Czas pokaże, a czujne oko bliskich zweryfikuje, jak deklaracje te przełożą się na małżeńską rzeczywistość.

PRZESĄDY ŚLUBNE

COŚ NIEBIESKIEGO I COŚ STAREGO

Recepta na szczęśliwe małżeństwo? Coś starego (poszanowanie dla tradycji), coś nowego (wróżba dostatku), coś pożyczonego (dobre relacje z rodziną) i coś niebieskiego (gwarancja wierności małżonka). To elementy, które – według Brytyjczyków, bo stamtąd przywędrował ten zwyczaj – powinien zawierać strój każdej panny młodej.

NIE PRZED ŚLUBEM!

Pan młody nie może zobaczyć panny młodej przed ślubem w jej sukni. Jeżeli do tego dojdzie nieszczęście w małżeństwie murowane. A jeżeli podczas przymierzania sukni ślubnej, coś się popruje lub rozedrze, jej zszywanie jest zabronione – wróży to nieszczęście i łzy. Panna młoda nie powinna też przeglądać się w lustrze w pełnym stroju, jeśli chce uniknąć pecha.

DROGA BEZ POWROTU

Kiedy narzeczeni wyruszą już z domu, nie wolno im zawracać. Jeśli czegoś zapomną, powinni poprosić kogoś z bliskich o przywiezienie niezbędnego przedmiotu. Przerwanie drogi do ślubu i zawrócenie przyniesie małżeństwu nieszczęście. Podobnie jak zbyt długie postoje w drodze na ślub – tych również się odradza, aby i przerw w miłości później nie było.

CZASEM SŁOŃCE, CZASEM DESZCZ

Ślub najlepiej brać w miesiącach z literą R w nazwie. Dlaczego? Czerwiec, sierpień, wrzesień – to właśnie wtedy pogoda jest najlepsza. A w końcu słońce to dobra wróżba dla przyszłych małżonków. Ulewny deszcz niesie niestety wróżbę przeciwną, choć drobną mżawkę osoby wierzące uznają za oznakę bożego błogosławieństwa na nową drogę życia dla młodej pary.

NIE PŁACZ EWKA

Czy na ślubie wolno płakać? Czasem wzruszenie odbiera mowę, a łzy pojawiają się w kącikach oczu i nic nie możemy z tym zrobić. To nic złego! Zgodnie z przesądem, mimo że młodzi powinni do ślubu iść z radością, to łzy szczęścia mogą im przynieść na dalszą drogę życia wyłącznie radość.

MAŁŻEŃSKA WŁADZA

Kto ma większą szansę wieść prym w małżeńtwie? Ten, którego dłoń znajduje się na górze, podczas kiedy ksiądz przykrywa dłonie małżonków stułą albo ten, kto okręci małżonka przy odchodzeniu od ołtarza w swoją stronę. Małżeńską kasę trzymać będzie natomiast ten, kto pod kościołem zbierze więcej pieniędzy spośród rozsypanych przez gości grosików.

POTKNIĘCIA NIEWSKAZANE

Zwyczaj nakazuje, aby mąż w trosce o bezpieczeństwo swojej świeżo upieczonej żony przeniósł ją przez próg – potknięcie żony symbolizuje bowiem potknięcia w małżeństwie. A pierwszy taniec? Oczywiście należy do nowożeńców, ale również jest wróżbą – plączące się kroki oznaczają, że w życiu będzie podobnie, małżeństwo będzie niezgodne i małżonkowie będą zmierzać w różne strony.

DLA CAŁEGO ŚWIATA MOŻESZ BYĆ NIKIM, DLA KOGOŚ MOŻESZ BYĆ CAŁYM ŚWIATEM.

POLSKIE TRADYCJE ŚLUBNO-WESELNE

Śląsk i Opolszczyzna: KOŁACZ

Na Śląsku i Opolszczyźnie tydzień przed weselem rodzinę, sąsiadów i znajomych obdarowuje się ciastem. Ale nie zwykłym! Chodzi o śląski „kołocz”, tradycyjnie z serem, jabłkami lub makiem. Każda obdarowana osoba dostaje także czasem gałązkę mirtu i kartkę z wierszykiem. Przyjęcie kołacza oznaczało dawniej, że gość pojawi się na weselu. Czasem ci, którzy roznoszą kołacz, są poprzebierani za różne postacie np. księdza, zakonnicę lub pannę młodą.

Łódzkie: WYKRADANIE BUTÓW

Ten zwyczaj praktykuje się zwłaszcza na terenie łódzkiego, ale w tej lub innej formie pojawia się także w innych regionach. Polega na tym, że podczas wesela goście zabierają buty (tzw. fanty) parze młodej, czasem tylko pannie młodej. Zadaniem jest wykupienie fantów, ale walutą jest tradycyjnie wódka.

Podkarpacie: ZWIADY

Na czym polegają podkarpackie Zwiady? Rodzina pana młodego wysyła do rodziców panny młodej zaufaną osobę (najczęściej jest to świadek lub starosta). Zadanie jest proste: przekonać ich oraz ich córki do wybranka. Zwyczajowo na koniec następują negocjacje związane z wysokością posagu (tzw. poseliny).

Wielkopolska: POLTERABEND

Polterabend (zwany też trzaskaniem) to zwyczaj praktykowany w trzech regionach: również na Śląsku i Pomorzu. Dzień przed weselem rodzina i znajomi gromadzą się pod domem panny młodej, żeby… potłuc szkło i porcelanę dla pomyślności oraz szczęścia nowożeńców. W ruch idą talerze, misy, szklanki. Aby wróżba się spełniła, młodzi muszą je posprzątać.

Lubelszczyzna: WYPROWADZINY

Wyprowadziny rozpoczynają dzień ślubu. To tradycja, która ma symbolizować wzbranianie się kawalera przed ożenkiem. I mimo że dziś panowie raczej świadomie decydują się na ślub, to na Lubelszczyźnie i tak wyprowadzani są z domu przez druhny lub siostry. To one oddają pana młodego w ręce jego przyszłej żony.

Podlasie: SWATY

Na Podlasiu, gdy tylko kawaler pojawia się w domu swojej wybranki, musi ją wywołać. Zanim jednak to ona pojawi się w drzwiach, wychodzi ku niemu jeden z mężczyzn przebrany za niezbyt urodziwą pannę, która w kabaretowym stylu próbuje poderwać pana młodego. Ta zabawa powtarza się trzykrotnie.

Pomorze: TANIEC MASZKAR

Na Pomorzu w trakcie wesela na parkiecie pojawiają się przebierańcy. Postaciami typowymi dla tego teatru są m.in. przynosząca zapowiedź dobrych zbiorów baba zwana

kulejką, a także weselny byk oraz koń. Maszkary z pomocą orkiestry zabawiają gości, organizując konkursy i inscenizując śmieszne scenki.

Mazowsze: ZBIERANIE NA WÓZEK

Tradycja popularna na Mazowszu to zbieranie na wózek. Przed oczepinami para młoda wychodzi na parkiet i rozpoczyna „odbijanego”. Goście mogą zatańczyć z panną lub panem młodym, ale za taniec trzeba zapłacić. Symboliczne kwoty zgodnie ze zwyczajem mają być przekazane na wózek dla pierwszego dziecka.

Małopolska: OBGRYWKA

Obgrywka to małopolska tradycja weselna. Wodzirej, zaraz po obiedzie, podchodzi z kapelą do każdego gościa i śpiewa o nim krótką rymowankę –wymyślaną na bieżąco. Kapeli towarzyszą dwie osoby (jedna z rodziny panny młodej, a druga od pana młodego), które podpowiadają, kto jest kim i co o danej osobie można zaśpiewać. Za obgranie goście wrzucają drobniaki do koszyka – zwyczajowo przekazywane są one dla zespołu.

MUZYKA

Zespół RODOS fb.com/zespol.rodos.opolskie

ZDJĘCIA I FILM

MovieTak – film i fotografia ślubna www.movietak.pl

DRINK BAR

VipBar Gerard Krakowski www.vipbar.pl

FOTOBUDKA

Beautiful Story www.beautiful-story.pl

SAMOCHÓD

Klasykiem w nowe życie Lincoln Continental Mark V 1979

fb.com/klasykiemwnowezycie

FIRESHOW

Enigma – teatr ognia fb.com/teatrenigma

Bez Was ten dzień nie byłby tak wspaniały. Dziękujemy!

Małżeńskie gody są nadawane „ustawowo”, by celebrować niepodległość i wielkość małego, zjednoczonego państewka miłości. Cały kłopot w tym, że niezwykle łatwo poplątać się w owych rocznicach. Papierowa, drewniana, płócienna. Co ma piernik do wiatraka, a małżeństwo do... drewna?

Czasami może być romantycznie. Już ta najmłodsza, pierwsza rocznica ślubu jest ujmująca. Niby staż mały i może niezbyt imponujący, ale uczucie silne. Wciąż płynąc na miłosnej emfazie, wyznajemy tak ogromny kult miłości, że papier całego świata nie byłby w stanie oddać jej bezmiaru. Fakt, że niektórym ten „papier” z pierwszych godów kojarzy się z podpisanym cyrografem… tak, tak: wiele wyjaśnia się w tym pierwszym roku.

Druga rocznica, zwana bawełnianą. Że niby małżeństwo niczym 100% cotton? Czemu nie!

Wciąż czysta bawełna, czyli miłość bez syntetyków. Tylko high quality bez made in China

Dalej robi się ciekawiej. Trzecia rocznica, skórzana. Nie ma wątpliwości, że nazywa się tak, ponieważ czujemy już przez skórę, gdy małżonek(-ka) coś kręci. Znacie się jak łyse konie. Gratulacje! Zaczynają się lata, gdy rozumiecie się bez słów. Kwiatowa rocznica jest tą najbardziej oczywistą – Wasze małżeństwo przechodzi rozkwit, niczym starannie pielęgnowany kwiat. Szanowni Mężowie, skoro jesteśmy przy kwiatach: czerwone róże czynią cuda, dlatego warto czasem złożyć kwiaty pod państwowym pomnikiem miłości.

Pięciolecie to drewniana rocznica. Kamień milowy we wspólnej historii małego państewka. Wspólnie płyniecie niezmiennie na tej małżeńskiej tratwie przez ocean życia i wiecie już, że niesie Was solidny kawał… drewna, któremu niestraszne sztormy ni

burze. Ze zgraną załogą żegluga jest cudowną przygodą, a nie tylko walką z morskim żywiołem. Nie zawsze jest tak ekstremalnie. Po żywiołowej, drewnianej rocznicy następują przyjemne, miłe i otulające serca rocznice wełniane, a także te słodkie cukrowe. Poczucie siły w małym rodzinnym państewku sięga wyżyn i każda późniejsza rocznica to jak formalne poparcie dla trwałości i niezawisłości małżeństwa: spiżowa, blaszana, cynowa… to prawda, że niektórzy słyszą tu szczęk oręża. Wówczas na skutek rozbicia dzielnicowego jedna połówka zamieszkuje sypialnię, druga przenosi się na kanapę i odgradza zasiekami z nieupranych skarpet. Los lubi zmiennym być, dlatego po metalowych latach nadchodzi rocznica trzynasta – nie taka pechowa, bo (a jakże!) koronkowa.

A kiedy już odczynicie pecha i klątwę trzynastki, czeka Was moc kryształu, ekskluzywność porcelany, perły i koralowce, aby w końcu dojść do złotej, 50-tej rocznicy ślubu. To święto, które jest honorowane autentycznym Medalem za Długoletnie Pożycie Małżeńskie nadawanym przez prezydenta. Miłosne odznaczenie ma 35 mm średnicy i kształt gwiazdy. Dostajecie własną, oksydowaną gwiazdkę z nieba, choć najjaśniej i tak świeci dla Was ta, której powiedzieliście sakramentalne „tak”. Najlepsze jest to, że do takich świąt nie trzeba szykować wykwintnych potraw. Małżeńskie gody karmią się tylko jednym: miłością przyprawioną szczyptą ciepła i serdeczności. Uczucie, które jest między dwojgiem ludzi, smakuje jak najlepszy koktajl świata. Pijcie go na zdrowie, niezależnie od tego, czy wychylacie toast za pierwszą, piątą czy piętnastą rocznicę. Oby zawsze miał słodki smak miłości!

W tym pięknym dniu naszego ślubu

DZIĘKUJEMY

Za życie, bo to właśnie ono sprawiło, że nasze drogi się połączyło.

Za wychowanie i serce, bo dzięki nim wiemy, co znaczy wierzyć, kochać i szanować.

Za wyrozumiałość i pomocną dłoń, którą zawsze do nas wyciągaliście.

I za to, że jesteście z nami zawsze – niezależnie od okoliczności.

Kochamy Was!

Drodzy Goście!

Podobno miłość najpiękniejsza jest wtedy, gdy można się nią dzielić. To dlatego postanowiliśmy, że w tym dniu podzielimy się nią właśnie z Wami! Dziękujemy, że przyjęliście nasze zaproszenie i stawiliście się tutaj tak licznie, żeby wspólnie świętować. Doceniamy, że nam kibicujecie i trzymacie za nas kciuki. Mając takie wsparcie, wiemy, że miłość, która nas połączyła, z roku na rok będzie silniejsza. Mamy nadzieję, że ten dzień zapisze się na kartach naszej wspólnej historii jako wspaniałe wspomnienie.

WASZE ZDROWIE!

Świadkiem nie każdy zostać może, to wyjątkowa osoba, która doradzi, pomoże.

Która niezwłocznie przybędzie, gdy bardzo potrzebna będzie.

Gdy poleci łezka szczęścia, chusteczkę poda, dla nas czasu jej poświęcić nie będzie szkoda.

Takich świadków na ślubie chcieliśmy, dlatego właśnie Was,

Angeliko i Łukaszu, wybraliśmy!

HUMOR

POKŁÓCENI

Mąż pokłócił się z żoną. Nie odzywali się do siebie, więc wieczorem zostawił na stole karteczkę. „Obudź mnie jutro o 6”. Budzi się rano, patrzy na zegarek, a tu już prawie 10. Obok karteczka od żony. „Wstawaj, już 6”.

AKT ŚLUBU

Mąż przegląda akt ślubu. Żona pyta zaciekawiona: „Czego tam szukasz?”, na co on odpowiada w zamyśleniu: „Terminu ważności”.

ONA TEMU WINNA

Żona mówi do męża:

– Kochanie, jutro nasza 25 rocznica ślubu. Może ubiję kurę? – A co ona winna?

PO KŁÓTNI

Tuż po kłótni małżeńskiej żona przymila się do męża:

– No, misiu, nie gniewaj się już na mnie. Oboje jesteśmy winni, ale szczególnie Ty...

OGŁOSZENIE

Facet dał ogłoszenie do gazety: „Szukam żony”. Jeszcze tego samego dnia otrzymał odpowiedzi. Zdecydowana większość zaczynała się słowami: „Weź pan moją”.

DZIEŃ PRZYMIERZA

Rozmawiają dwie przyjaciółki: – A wiesz, ja mam jutro z mężem dzień przymierza i zgody. – To znaczy?

– Ja przymierzam, on się zgadza.

PO ZĘBY

Małżeństwo leży w łóżku. Nagle żona szepcze do męża:

– Dawniej przed snem całowałeś mnie…

Kiedy mąż ją pocałował, mówi:

– Dawniej przed snem namiętnie gryzłeś mnie w szyję… Na co mąż zakłada kapcie i gdzieś idzie. Zdziwiona żona pyta:

– A ty dokąd?

– Po zęby idę.

Największym szczęściem jest przekonanie, że jesteśmy kochani, tacy, jacy jesteśmy, a raczej pomimo tego, jacy jesteśmy.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.