Takich weselników, jak Wy, może pozazdrościć nam każda para młoda!
Dzięki Wam to wesele ma szansę stać się najlepszą imprezą tego roku, o której opowiadać będziecie jeszcze długo po odejściu od weselnego stołu. Bawcie się dzisiaj tak, jakby jutra miało nie być i pamiętajcie: tylko toasty wypite za zdrowie nowożeńców nie kończą się porannym kacem.
Dziękujemy, że jesteście dziś z nami!
WASZE ZDROWIE!
Paula Łukasz
WŁAŚNIE WZIĘLI ŚLUB!
Bohaterów dzisiejszego dnia jest dwójka – Paula i Łukasz. Połączyła ich miłość, a jako że właśnie powiedzieli sobie „tak”, rozpoczynając podróż zwaną małżeństwem, bez dwóch zdań należy im się okładka! Oto oni – najpiękniejsza Para Młoda!
Paula studiowała architekturę na Politechnice Gdańskiej. Potem zmieniła ścieżkę kariery, kończąc z wyróżnieniem studia podyplomowe na Uniwersytecie SWPS, i dziś celuje w karierę UX Designera. Ma siostrę bliźniaczkę Arletę i jest szczęśliwą kocią mamą Basi, która trafiła do niej przez przypadek i została na stałe. Wychowanie kota to dla niej nowość – jej dom rodzinnym był pełen psów. Od trzeciej klasy podstawówki trenowała pływanie, dochodząc czasem do 10, a nawet 11 treningów tygodniowo. Brała udział w zawodach, w tym Mistrzostwach Polski i choć dziś już w nich nie startuje, to miłość do pływania pozostała. Najbardziej lubiła dystans 800 metrów stylem dowolnym. Miała krótki
romans z kitesurfingiem, któremu przeszkodziła niechęć do długich dojazdów na półwysep. Kocha sport i chętnie chodzi z Łukaszem na ściankę, siłownię, a czasami biegać, ale wyjazd na narty – w zupełnej kontrze do niego – to dla niej bardziej obóz przetrwania niż świetna zabawa. Nadrabia popołudniowymi drzemkami i dobrym jedzeniem. To wielka fanka słodyczy, zwłaszcza żelków i tiramisu. Jej ulubionym owocem jest arbuz. Wszystko to najlepiej w zestawie z dobrym filmem lub serialem. Na Filmwebie ma zaliczone już ponad 1700 tytułów, a i tak największym sentymentem darzy sagę o Harrym Potterze. Na poprawę humoru włącza „Teorię Wielkiego Podrywu” lub „Jak poznałem waszą matkę”.
Łukasz to inżynier automatyki i robotyki. Magister informatyki. Oba kierunki ukończył na Politechnice Gdańskiej. Gdańsk to zresztą jego ulubione miasto. Planuje – ku zmartwieniu Pauli – zostać tu na zawsze. Ma starszą siostrę Martę i delikatną alergię na kota Basię, którą dostał w pakiecie wraz z Paulą.
Nie przeszkadza mu to jednak w byciu oddanym kocim tatą. Niegdyś powiedziałby, że programowanie nie jest dla niego, ale życie bywa przewrotne, dlatego dziś pracuje jako programista aplikacji mobilnych na Androida. Po godzinach żyje na pełnych obrotach. To sportowy entuzjasta: biega, pływa, chodzi na siłownię i ścianki wspinaczkowe.
Zimą obowiązkowo zalicza przynajmniej jeden stok narciarski. Marzy o kolejnych triathlonach, choć nie przepada za jazdą na rowerze. Od dziecka trenował karate, ale w walkach nie miał łatwo jako ten najniższy i najlżejszy. Wzrostem nigdy nie grzeszył – portierka w liceum myślała, że do szkoły przyszedł szukać starszego rodzeństwa. Mimo to zdobył tytuł mistrza Polski karate Kyokushin w konkurencji kata. Ma słabość do gier komputerowych, książek z gatunki sci-fi oraz filmów akcji – jego ulubionym jest „300”. Udział w wyścigu autostopowym do Czarnogóry? Zaliczony. Wakacje w Tajlandii bez planu? Oczywiście. Maraton? Przebiegnięty raz i tyle wystarczy.
PMACIEJ STUHR
OŚWIADCZENIE PRYWATNE FELIETON
odobno z tony złota można zrobić
400 tysięcy obrączek…
Opowiedział mi kiedyś znajomy historię, która poruszyła moją wyobraźnię. Otóż swego czasu odbył się ślub. W Wołominie. Wszystko dopięte na ostatni guzik, goście, rodzina, organista, kwiaty, ryż – no nic, tylko się żenić! Panna młoda szczęśliwa. Pan młody tymczasem z przyczyn, których ta anegdota, niestety, nie wyjaśnia, wziął i się zestresował…
Do tego stopnia on się wziął i zestresował, że nałykał się jakichś pastylek na uspokojenie. Nie mając jednak doświadczenia w tym temacie, nałykał się ciut za dużo, więc jak go dowieziono do kościoła i postawiono przed ołtarzem, to on już sobie tylko stał i się uśmiechał, i właściwie poza tym, że stoi i się uśmiecha, nic więcej nie rozumiał. Młoda dojechała, tatuś doprowadził, wszyscy szczęśliwi, że młody taki uśmiechnięty.
Ceremonię poprowadził ksiądz, staruszek, znany w wołomińskiej parafii również za sprawą słabej pamięci. Zwłaszcza do imion (co w przypadku ślubów, chrztów i pogrzebów miewa pewne znaczenie). Dotarłszy w odpowiednie miejsce, ksiądz, oczywiście, zapomina imienia młodego, więc dyskretnie podpytuje: „Jak pan ma na imię?”. A młody, jako się rzekło, stoi i się uśmiecha. I prawdopodobnie nawet nie wie, że się go ktoś o coś pyta. Ksiądz zatem, nie doczekawszy się odpowiedzi, ponawia pytanie, tym razem głośniej, tak, że nagłośnił to już mikrofon na pół kościoła: „jak pan ma na imię?!”. I ten biedny młody to nagle usłyszał, ocknął się, wytężył wszystkie dostępne mu zmysły i mówi, modląc się, żeby udzielić prawidłowej odpowiedzi: „Pan… ma na imię… Jezus…!”.
Co się działo w głowie tego biednego chłopca przez te dziesięć sekund? Co mu przemknęło przed oczami? Egzamin z katechezy? Nauki przedmałżeńskie? „A imię jego będzie…”, a potem jakiś liczebnik, jak ka-
liber? Bóg raczy wiedzieć… Co dzieje się z nim dzisiaj?
Jak mu się wiedzie na tej obranej wtedy drodze życia? A może mu się już droga zmieniła i ma już drugie, trzecie, czwarte Słońce, póki śmierć go nie rozłączy? I znowu to samo: „deska nieopuszczona!”, „od kogo ten SMS?”, „ile znowu wydałaś?”, „gdzie byłeś?!”, „czemu tak późno!?”, „zupa była za słona”, „dlaczego nic mi nie mówisz, że przytyłam?”, „dlaczego mówisz mi, że przytyłam?”, „Stefan, mówię do ciebie!”, „dlaczego miałaś zajęte przez dwie i pół godziny?”, „Kulczyk sobie założył te wszystkie firmy i jakoś się dało, a ty co? Jednej nie możesz?!”, „dzisiaj nie, głowa mnie boli…”. No i co? Po co to wszystko? Dlaczego koniecznie tak trzeba się męczyć? Podobno z tony złota można zrobić 400 tysięcy obrączek… Wyobrażam sobie, że gdyby jednemu człowiekowi dali tę tonę złota, toby się ucieszył, a tak… 400 tysięcy ludzi ma problem… A jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, nawet znając te wszystkie historie, te dowcipy, że mąż wraca pijany, że żona go zdradza z hydraulikiem, dalej chcemy usłyszeć: „tylko ty się liczysz!”, „będę z tobą zawsze!”, „ten cały świat tak naprawdę się nie liczy”… I nawet jak się mylimy, nawet jeśli ktoś nas strasznie skrzywdził, nawet jeśli tracimy wiarę… to nadal chcemy to słyszeć.
I ja dziś, stary pryk zwany wciąż młodym Stuhrem, a czasem nawet aktorem młodego pokolenia (Panie, co masz na imię Jezus, dzięki Ci!), wbrew swoim zwyczajom składam niezwykle prywatne oświadczenie inspirowane szczególnymi ciężkimi wydarzeniami ostatniego roku: Mamo! Tato! Dziękuję Wam, że jesteście do dziś razem, że nie poddaliście się upierdliwości życia, że nie podążyliście za błyskotkami, które mamią, że potrafiliście czasem poświęcić siebie na rzecz kompromisu. Dziękuję! Warto było!
MĘŻCZYZNA: KOBIECA DEFINICJA
uchWyć miŁość
MIEJSCE WESELA
INSTRUKCJA:
1. BAW SIĘ I RÓB ZDJĘCIA
2. ZESKANUJ KOD QR
3. DODAJ PLIKI Z TELEFONU
4. WRACAJ NA PARKIET
Stary Maneż | Gdańsk
To miejsce z bogatą historią, które już na stałe wpisało się w kulturalną mapę Gdańska. Na terenie obecnego Garnizonu, na przełomie XIX i XX mieściły się koszary, w których stacjonowała elitarna jednostka huzarów pruskich, zwanych też „czarnymi huzarami”. Budynek Starego Maneżu pełnił w tym czasie funkcję ujeżdżalni koni.
Dziś jednak Stary Maneż pełni funkcję centrum kulturalnego, gdzie odbywają się koncerty, wystawy oraz imprezy takie, jak ta dzisiejsza. Charakterystyczna architektura budynku, w której historia harmonijnie łączy się z teraźniejszo-
ścią, sprawia, że miejsce jest niezwykle klimatyczne.
To właśnie ten wyjątkowy klimat Starego Maneżu sprawił, że Paula i Łukasz zdecydowali się uczynić go scenerią dla jednego z najważniejszych dni w ich życiu. Choć nie tylko!
To szczególnie bliskich ich sercu punkt na ich miłosnej mapie, bo to właśnie tu –dokładnie pięć lat temu, 6 września 2019 roku –miała miejsce ich pierwsza randka. To tu swój początek ma historia, której kolejny rozdział zaczynają pisać właśnie dzisiaj.
Dziś z uśmiechem wracają do tamtego dnia. Paula spóźniła się wtedy pół go-
dziny, co zmusiło Łukasza do czekania przed restauracją w deszczu, po czym zakomunikowała, że zapomniała portfela i zapytała, czy ma po niego wracać. Odparł, że stać go jeszcze na piwo, po czym zabrał ją do środka, gdzie spędzili długie godziny, rozmawiając aż do zamknięcia lokalu.
I tylko kelnerka uśmiechała się do nich znacząco, za każdym razem, gdy mijała ich stolik – do dziś nie wiedzą, czy widziała już rodzącą się między nimi miłość, czy może po prostu śmiała się z Łukasza, który tego właśnie wieczoru postanowił zagadać swoją towarzyszkę.
NIE MOGĘ NARZEKAĆ
KRZYŻÓWKA O PARZE MŁODEJ
SPRAWDŹ SIĘ W TEŚCIE WIEDZY O NOWOŻEŃCACH. ODPOWIEDZ NA PYTANIA I ODGADNIJ HASŁO GŁÓWNE.
1. To ona ich połączyła.
2. Imię kota Pary Młodej.
3. Szkolna ksywka Pana Młodego.
4. Miejsce tego wesela.
5. Łukasz jest nim z zawodu.
6. Jego ukochane miasto.
7. Pan Młody kiedyś na niej grał.
8. Miasto urodzenia Pauli.
9. Kiedyś trenowała ten sport.
10. Studiowała ją Panna Młoda.
11. Drugie imię Pauli.
12. O północy na weselu.
HASŁO GŁÓWNE:
Racuszki z cukinii z grzybowym ratatouille i oliwą balsamiczną
Cukinia grillowana z grzybowym ratatouille i oliwą balsamiczną
ZUPA
Krem z pomidorów ze śmietaną i grzankami Krem z pomidorów
DANIE GŁÓWNE
Polędwiczka wieprzowa z sosem kurkowym, gratin ziemniaczanym i warzywami w emulsji maślanej
Stek z kalafiora z boczniakami, prażonymi ziarnami i groszkiem cukrowym
DESER
Panna cotta z paloną białą czekoladą, owocami sezonowymi i sosem malinowym
Wegańska panna cotta z paloną białą czekoladą, owocami sezonowymi i sosem malinowym
PO PÓŁNOCY
Barszcz czerwony na domowym zakwasie z wegetariańskim pasztecikiem Gulasz wieprzowy z kopytkami