Gazeta Weselna - Paulina & Michał

Page 1


HISTORIA MIŁOŚCI

Z GÓRAMI W TLE

Wyobraźcie to sobie: Kraków, królewskie miasto, idealna scenografia do najpiękniejszych filmów o miłości, a w nim oni, dwójka nieznajomych, którzy znaleźli się w tym samym miejscu przez przypadek. A może to było przeznaczenie? Tylko żadne z nich nie odczytało tego jako znaku, bo kto by zaprzątał sobie głowę miłostkami, gdy świat czeka na odkrycie.

To były czasy liceum. Paulina i Michał przyjechali do Krakowa do szkoły – ona z Radomska, on z Przybysławic. Każde z nich pełne marzeń, wyzwań i młodzieńczej ciekawości świata. Zamieszkali w tym samym internacie i – mimo że nie chodzili do tej samej klasy, choć równoległych – od początku spędzali razem dużo czasu. Na pierwszy rzut oka brzmi, jak początek typowej opowieści o licealnej miłości – wspólni znajomi, niewinne rozmowy, pierwsze zauroczenia. Tutaj jednak historia potoczyła się nieco inaczej, bo związek tej dwójki trwał zaledwie… 2 dni. To był epizod, który wyraźnie pokazał, że to nie był dla nich jeszcze czas na miłość. Los jednak bywa przewrotny. Po zakończeniu liceum ich ścieżki rozeszły się na dobre sześć lat – Paulina podążyła do Warszawy, by zdobywać wiedzę z medycyny, Michał zaś pozostał w Krakowie, zgłębiając tajniki budownictwa. Te lata były jak cisza przed burzą –nie rozmawiali, nie widzieli się. Każde z nich oddawało się pasjom, nauce, snując plany na przyszłość i nie zdając sobie sprawy, że ta przyszłość jest już dla nich napisana.

Kiedy Paulina wróciła do Krakowa, wszystko zaczęło nabierać tempa. Michał, pamiętając dawną znajomość, postanowił odnowić kontakt. Zaproszenia na wesela, które raz za razem spotykały się z odmową, mogłyby zniechęcić każdego, ale nie jego. Wiedział, że aby zdobyć serce Pauliny, musi podejść do sprawy inaczej.

I tak pojawił się pomysł – rowery. Początkowo były to krótkie przejażdżki, z czasem jednak wycieczki stawały się dłuższe, a ich rozmowy bardziej intymne. Spędzali całe dnie w okolicach Krakowa, odkrywając nie tylko piękno przyrody, ale także siebie nawzajem.

Aż w końcu nadeszła chwila, w której serce Pauliny wreszcie zabiło mocniej. To był wieczór po jednej z wycieczek. Z lekkim uśmiechem, nieśmiało zaprosiła Michała na ciasto, które własnoręcznie upiekła. Jakież było jej zdziwienie, gdy Michał odmówił – spotkanie z Tomaszem okazało się ważniejsze. Zabolało. I choć nie było to celowe, poczuła się tak, jak on, gdy wielokrotnie odmawiała jego propozycjom.

To małe rozczarowanie mogło wpłynąć na ich relację, ale nic takiego się nie stało. Miłość rozgościła się już w ich sercach i tylko czekała na moment, kiedy oboje poczują, że to właśnie to. I mimo że do dziś nie zgadzają się, kiedy dokładnie nadszedł ten moment (według Pauliny było to 27 września 2020, a według Michała dzień wcześniej), ważne było jedno – w końcu zostali parą. Tak oficjalnie.

Niedługo później odkryli swoją wspólną pasję – wyprawy w góry. Razem odwiedzali urokliwe zakątki Polski, wspinając się wyżej i wyżej, jakby chcieli dosięgnąć nieba. Wciąż brakuje im trzech szczytów do zdobycia Korony Gór Polskich, ale to tylko kwestia czasu. Najpierw połączyła ich miłość do siebie, potem do

gór, a w listopadzie 2021 narodziła się kolejna – miłość do kociego towarzysza imieniem Burczuś, który dopełnił ich małą rodzinę swoją puchatą obecnością. Brakowało już tylko jednego – pewnego ważnego pytania i deklaracji, że chcą razem być już na zawsze. Paulina była niemal pewna, że Michał oświadczy się jej podczas wakacji na Santorini. To się jednak nie stało. Ba! Tego nawet nie było wtedy w planach! Kiedy więc na Sylwestra 2022/23 wyjechali do Palermo, na Sycylię, nie spodziewała się już niczego. Tym razem jednak Michał plan już miał i cały dzień szukał odpowiedniego momentu, by go zrealizować, podczas gdy ona cieszyła się włoskim klimatem, jedzeniem i muzyką. O północy usiedli razem przed apartamentem, otworzyli szampana i celebrowali chwilę. W końcu Paulina zaczęła szykować się do snu, a wtedy Michał zawołał ją jeszcze na balkon. Niechętnie, ale się zgodziła.

Czy domyślała się, że właśnie w tamtym momencie, 1 stycznia 2023, Michał klęknie przed nią na tle malującej się granatem nocy Sycylii, oświadczając jej się z pierścionkiem o 5 rozmiarów za małym? Absolutnie! Była zarówno zaskoczona, jak i szczęśliwa. Najważniejsze „tak” w ich życiu zakończyło tamten wieczór, otwierając tym samym zupełnie nowy etap w ich życiu. „Chwilo, trwaj” – pomyśleli, po czym zasnęli z uśmiechem na twarzy, a miłość otuliła ich jak miękki kocyk.

Małżeńskie gody są nadawane „ustawowo”, by celebrować niepodległość i wielkość małego, zjednoczonego państewka miłości. Cały kłopot w tym, że niezwykle łatwo poplątać się w owych rocznicach. Papierowa, drewniana, płócienna. Co ma piernik do wiatraka, a małżeństwo do... drewna?

Czasami może być romantycznie. Już ta najmłodsza, pierwsza rocznica ślubu jest ujmująca. Niby staż mały i może niezbyt imponujący, ale uczucie silne. Wciąż płynąc na miłosnej emfazie, wyznajemy tak ogromny kult miłości, że papier całego świata nie byłby w stanie oddać jej bezmiaru. Fakt, że niektórym ten „papier” z pierwszych godów kojarzy się z podpisanym cyrografem… tak, tak: wiele wyjaśnia się w tym pierwszym roku. Druga rocznica, zwana bawełnianą. Że niby małżeństwo niczym 100% cotton? Czemu nie! Wciąż czysta bawełna, czyli miłość bez syntetyków. Tylko high quality bez made in China Dalej robi się ciekawiej. Trzecia rocznica, skórzana. Nie ma wątpliwości, że nazywa się tak, ponieważ czujemy już przez skórę, gdy małżonek(-ka) coś kręci. Znacie się jak łyse konie. Gratulacje! Zaczynają się lata, gdy rozumiecie się bez słów.

Kwiatowa rocznica jest tą najbardziej oczywistą – Wasze małżeństwo przechodzi rozkwit, niczym starannie pielęgnowany kwiat. Szanowni Mężowie, skoro jesteśmy przy kwiatach: czerwone róże czynią cuda, dlatego warto czasem złożyć kwiaty pod państwowym pomnikiem miłości.

Pięciolecie to drewniana rocznica. Kamień milowy we wspólnej historii małego państewka. Wspólnie płyniecie niezmiennie na tej małżeńskiej tratwie przez ocean życia i wiecie już, że niesie Was solidny kawał… drewna, któremu niestraszne sztormy ni burze. Ze zgraną załogą żegluga jest cudowną przygodą, a nie tylko walką z morskim żywiołem.

Nie zawsze jest tak ekstremalnie. Po żywiołowej, drewnianej rocznicy następują przyjemne, miłe i otulające serca rocznice wełniane, a także te słodkie cukrowe. Poczucie siły w małym rodzinnym państewku sięga wyżyn i każda późniejsza rocznica to jak formalne poparcie dla trwałości i niezawisłości małżeństwa: spiżowa, blaszana, cynowa… to prawda, że niektórzy słyszą tu szczęk oręża. Wówczas na skutek rozbicia dzielnicowego jedna połówka zamieszkuje sypialnię, druga przenosi się na

kanapę i odgradza zasiekami z nieupranych skarpet. Los lubi zmiennym być, dlatego po metalowych latach nadchodzi rocznica trzynasta –nie taka pechowa, bo (a jakże!) koronkowa.

A kiedy już odczynicie pecha i klątwę trzynastki, czeka Was moc kryształu, ekskluzywność porcelany, perły i koralowce, aby w końcu dojść do złotej, 50-tej rocznicy ślubu. To święto, które jest honorowane autentycznym Medalem za Długoletnie Pożycie Małżeńskie nadawanym przez prezydenta. Miłosne odznaczenie ma 35 mm średnicy i kształt gwiazdy. Dostajecie własną, oksydowaną gwiazdkę z nieba, choć najjaśniej i tak świeci dla Was ta, której powiedzieliście sakramentalne „tak”. Najlepsze jest to, że do takich świąt nie trzeba szykować wykwintnych potraw. Małżeńskie gody karmią się tylko jednym: miłością przyprawioną szczyptą ciepła i serdeczności. Uczucie, które jest między dwojgiem ludzi, smakuje jak najlepszy koktajl świata. Pijcie go na zdrowie, niezależnie od tego, czy wychylacie toast za pierwszą, piątą czy piętnastą rocznicę. Oby zawsze miał słodki smak miłości!

Czasami wystarczy tylko kilka pytań, żeby zobaczyć, jak dopasowaną parą jesteśmy. Tym razem pytań było 30, a odpowiadających dwójka. Paulina i Michał ten partnerski test zgodności zdali śpiewająco, mimo że rozwiązywali go osobno i nie widzieli swoich odpowiedzi. Egzamin z dojrzałości małżeńskiej ukończyli z wynikiem 70%, awansując tym samym do pierwszej ligi wśród najbardziej zgranych par młodych. Nie zgodzili się tylko w kilku pytaniach –o to, które z nich częściej wyznaje miłość, które pierwsze podaje rękę na zgodę czy które prędzej będzie pamiętać o zbliżającej się rocznicy. To jednak drobne różnice. Najciekawsze, że również w tym najważniejszym z pytań – o to, kto będzie głową tej rodziny – nie byli w 100% zgodni! Obydwoje wskazali tu na... siebie samych! Czas pokaże, a czujne oko bliskich zweryfikuje, jak deklaracje te przełożą się na małżeńską rzeczywistość.

WYWIAD

Z RODZICAMI PARY MŁODEJ

JAKI JEST WEDŁUG WAS SEKRET UDANEGO MAŁŻEŃSTWA?

R. PANNY MŁODEJ:

Oto przepis na udane małżeństwo: - 1kg miłości, - filiżanka szacunku, - łyżka kompromisu, - szklanka zaufania, - i (opcjonalnie) dwa wspólne zainteresowania. Wszystko wymieszać i posypać odrobiną czułości. Przepis do wypróbowania. Polecamy!

R. PANA MŁODEGO:

Nie wiemy, czy istnieje przepis idealny, ale my mamy taki.

Zmieszajcie: - miłość, - przyjaźń, - kompromis, - szacunek, - zrozumienie, - wspólne plany i pasje, - umiejętność czytania między wierszami, - i trochę szczęścia. Do tego zgromadźcie dobrych ludzi wokół siebie, a na pewno wyjdzie z tego udany związek! I pamiętajcie: „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.

JAKIMI DZIEĆMI BYLI MŁODZI? JAK WSPOMINACIE ICH DZIECIŃSTWO?

R. PANNY MŁODEJ:

Paulina w dzieciństwie była bardzo ciekawa świata. Ciągle dążyła do pozna-

wania i uczenia się czegoś nowego. Jej zakres zainteresowań był bardzo rozległy. Już od szkoły podstawowej aktywnie uczestniczyła w życiu harcerskim, uczęszczała do szkoły muzycznej, gdzie grała na skrzypcach, gitarze, keyboardzie, chodziła na karate, a także próbowała swoich sił w tańcu towarzyskim. Była bardzo uparta w dążeniu do swoich celów, a po ich osiągnięciu stawiała sobie kolejne poprzeczki.

M. PANA MŁODEGO:

Jakim dzieckiem był Michał? No cóż... Wstawał o 6 rano, wkładałam mu buty i szedł z dziadkiem karmić króliki, a ja mogłam się jeszcze trochę przespać. Nie chciał chodzić do przedszkola – codziennie rano ojciec wiózł go na stację PKP, żeby zobaczył pociąg i dopiero był spokój. Zawsze miał porządek w szufladzie biurka i tylko tam. Lubił Harry’ego Pottera, ale nigdy nie skończył czytać Sierotki Marysi i siedmiu krasnoludków – nie dało się przez to przebrnąć (ja też tak myślę). Okres nastoletni niezbyt burzliwy, chociaż były wzloty i upadki. Po gimnazjum zamieszkał w Krakowie i zawsze, kiedy dzwoniłam, mówił, że się uczy – parę razy zgubił telefon i dokumenty w taksówce, chyba jak wracał z nauki od kolegi (śmiech). Z tej pilności w nauce wyszło tyle, że pewnego dnia w ostatniej klasie liceum wezwała mnie polonistka i powiedziała, że nie dopuści go do egzaminu maturalnego, bo nie przeczytał obowiązkowych lektur (zrobił to). Wyrzucili go z internatu, bo nie zdążył się schować w szafie,

jak inni koledzy. Potem zadzwonili do mnie, żeby wrócił, ale za karę mamusia postanowiła wynająć mu pokój u pewnej starszej wdowy (niech cierpi) – wytrzymał rok. Był dobrym dzieckiem. Nigdy nie powiedział „musisz mi to kupić, bo inni mają”. Po maturze został kelnerem (wakacyjna praca) – pamiętam, że lato było deszczowe, a on stał na rynku w ogródku kawiarnianym. Zarobił przez noc 39 zł, a potem musiał to wydać na taksówkę, żeby wrócić do domu po pracy. Od tej pory daję napiwki kelnerom. Teraz myślę, że to było nawet trochę zabawne.

A JAK PATRZYCIE NA NICH TERAZ, JAKO NA DOROSŁYCH LUDZI?

R. PANNY MŁODEJ: Jest wyjątkową i wartościową osobą. Czujemy wielką dumę i radość z tego, jakie drogi wybrała. Dla nas, jako rodziców, nadal jest tym samym dzieckiem, nadal wspieramy ją w osiąganiu wymarzonych celów w życiu, ale ich osiągnięcie jest jej własną zasługą.

R. PANA MŁODEGO:

Wcześnie opuścił dom i radził sobie. Jest odpowiedzialnym, fajnym facetem. Może jeszcze szuka drogi zawodowej, ale jak już znajdzie, to z pewnością zostanie Pracownikiem Roku. (żart) Będzie dobrym mężem, już żona się o to postara!

PAMIĘTACIE, JAKIE BYŁO WASZE PIERWSZE WRAŻENIE, KIEDY POZNALIŚCIE SWOJEGO PRZYSZŁEGO ZIĘCIA / SWOJĄ PRZYSZŁĄ SYNOWĄ?

R. PANNY MŁODEJ: Michał od pierwszego momentu zdobył sobie nasze zaufanie, a swoją otwartością i szczerością tylko je potwierdził. Jest osobą bardzo pozytywną.

ONI PIERWSI

R. PANA MŁODEGO: Pierwsza myśl: „ładna, mądra, miła, normalna – nasz Michałek to ma szczęście!”. Chwilę potem: „Hmm... gdzie tu haczyk?”. (śmiech)

JAK MYŚLICIE – BIORĄC POD UWAGĘ CHARAKTERY OBYDWOJGA – JAKIM MAŁŻEŃSTWEM BĘDĄ?

R. PANNY MŁODEJ: Jesteśmy przekonani, że obydwoje mają takie charaktery, które gwarantują udany związek.

M. PANA MŁODEGO: Myślę, że pasują do siebie! Jestem przekonana, że mogą stworzyć dobry związek, ale każde z nich musi się starać. Zalet macie dużo, a nad wadami trzeba pracować (prawda, Michał?).

CZY JEST COŚ, CO CHCIELIBYŚCIE POWIEDZIEĆ NOWOŻEŃCOM NA KONIEC?

R. PANNY MŁODEJ: Kochani, niech Wasze wspólne życie będzie pełne zdrowia, sukcesów i spełnienia marzeń. Małżeństwo to niezliczona ilość pięknych chwil, ale także ogromne wsparcie w trudnych momentach. Życzymy Wam, abyście zawsze potrafili się nawzajem motywować i znajdować w sobie oparcie.

R. PANA MŁODEGO: Kochani!! Chyba nikt nie pragnie szczęścia dzieci bardziej niż rodzice. Życzymy Wam, żeby wszystkie Wasze wspólne chwile były szczęśliwe i godne wspomnień. Życzymy mądrych decyzji życiowych. Żebyście umieli pokonać wszystkie przeciwności losu, które pojawiają się na drodze każdego małżeństwa. I pamiętajcie: zawsze możecie na nas liczyć!

STAROPOLSKIE STOPNIE POKREWIEŃSTWA

PO MIECZU CZY PO KĄDZIELI?

Zacząć należy oczywiście od podziału na linię PO MIECZU (od strony ojca) oraz PO KĄDZIELI (od strony matki). To odwołanie się do tradycyjnego podziału ról w małżeństwie – kiedy matka przędzie (kądziel to pęk włókien do przędzenia), ojciec walczy (stąd symboliczny miecz).

Przodków ze strony ojca nazywano AGNATAMI , a ze strony matki – KOGNATAMI

WUJEK, STRYJEK I RESZTA

Rodzeństwo rodziców określamy dziś jako wujostwo. Dawniej jednak WUJ był zarezerwowany tylko dla brata matki. Jego żona to WUJENKA lub WUJNA. Natomiast brat ojca to STRYJ, którego żoną jest STRYJENKA lub STRYJNA. To określenia, które można jeszcze czasami spotkać w użyciu, choć powoli odchodzą do lamusa. Z kolei siostra naszego rodzica – zarówno ojca, jak i matki – to CIOTKA Przy czym jej męża nie określilibyśmy dawniej wujkiem, ale użylibyśmy na swój sposób uroczego terminu POCIOT lub NACIOT

Kuzynostwo ojca i matki również można nazwać wujami, ciotkami i stryjami, rozróżniając ich ewentualnie jako tych dalszych. Jeśli mówimy o wuj-

kach, stryjkach i ciotkach, warto wspomnieć też o ich dzieciach. Dziś to po prostu kuzynostwo. Dawniej mieliśmy BRACI i SIOSTRY CIOTECZNYCH (po kądzieli) oraz STRYJECZNYCH (po mieczu).

KIEDY RODZEŃSTWO MA DZIECI

My też stajemy się odpowiednio wujami, stryjami i ciotkami, gdy naszemu rodzeństwu rodzą się dzieci. Kim one są dla nas? W przypadku siostry określenia SIOSTRZENIEC i SIOSTRZENICA funkcjonowały dawniej i używane są dzisiaj. Jednak dzieci brata były BRATANKAMI i BRATANICAMI tylko dla kobiety, a dla mężczyzny były to SYNOWCE i SYNOWICE (lub NIEWIASTKI). Terminami równie zapomnianymi są NIECI i NIEŚCIORY, czyli ogólne określenie potomstwa rodzeństwa.

MAŁŻEŃSTWO, CZYLI SWAĆBA

Przejdźmy do tematu dnia! Dziś, gdy dwoje ludzi bierze ślub, stają się małżeństwem. Dawniej określilibyśmy to powiązanie jako SWADŹBA (ewentualnie SWAĆBA) od czasownika „swatać”. Ze swaćbą wyraziście kojarzy się także określenie SWAT – lub w żeńskiej wersji: SWATKA – czyli rodzice męża córki. Nie nazwiemy już tak jednak rodziców żony syna. Ci w staropolsz-

czyźnie nosili odpowiednio nazwy: WSPÓŁTEŚĆ i WSPÓŁTEŚCIOWA

Oczywiście TEŚĆ i TEŚCIOWA (dawniej także CIEŚĆ i CIEŚCIOWA) to rodzice żony. Aktualnie oba te określenia utrwaliły się również jako określenie rodziców męża, podczas gdy dawniej kobieta nazwałaby ich odpowiednio ŚWIEKREM lub ŚWIEKIEREM (ojciec męża) oraz ŚWIEKRĄ (matka męża).

Istnieją też odpowiednie określenia na żonę syna oraz męża córki. Dzisiejsza synowa to w dawnych czasach SNECHA lub – nieco zdrobnialej – SNESZKA. Tylko mąż córki od zawsze był i jest ZIĘCIEM, choć niegdyś funkcjonowało też bardzo urocze określenie ZIĘTASZEK

WIELKI WUJ

I WIELKA CIOTKA

Jeśli chodzi o seniorów rodu, czyli naszych dziadków i babcie, w staropolszczyźnie nazywano ich mniej zdrobniale: DZIAD i BABA

My kiedyś bylibyśmy nie wnuczkami, ale odpowiednio WNĘKIEM lub WNĘKĄ, WNĘCZKĄ, WNUKWIĄ Istniały też określenia wnucząt uniwersalne, które można było użyć niezależnie od płci, czyli DZIECIĘCIE lub CZĘD. A jak nazwać siostrę lub brata jednego z naszych dziadków? Na to też mieli kiedyś określenia! Siostra babki to WIELKA CIOTKA

JAK ONI WYGLĄDALI, KIEDY BYLImali?

lub PRACIOTKA, natomiast brat babki WIELKI WUJ, STARY WUJ lub PRZEDWIEĆ

Jeśli chodzi o rodzeństwo dziadka, to dla sióstr stosowano takie samo określenie, ale bracia byli już dla wnucząt nie wielkimi wujami, a WIELKIMI

STRYJAMI, PRASTRYJAMI albo (dość zabawnie jak na dzisiejsze standardy językowe) PRZESTRYJAMI

DALSZE

STOPNIE POWINOWACTWA

I kiedy wydawałoby się, że to już wszyscy… to dopiero początek! W staropolszczyźnie funkcjonowało określenie na każdego powinowatego, czyli krewnego małżonka. O siostrze męża żona powiedziałaby kiedyś ZEŁWA, ŻEŁWIA, ZOŁWA, ZEŁWICA lub ŻOŁWICA, a o jej mężu ZEŁWIN Podczas gdy brat męża to DZIEWIERZ, a jego żona –JĄTREW lub JĄTREWKA Z drugiej strony wygląda to podobnie. Siostra żony dla jej męża to ŚWIEŚĆ, a jej mąż jest PASZENOGIEM. Natomiast brat żony nosił nazwę SZURZY lub SZURZYN i jego żoną była SZURZYNA. Tylko żona brata to niezmiennie BRATOWA, natomiast mąż siostry to znany po dziś dzień SZWAGIER (choć swego czasu nazywano go też SWAKIEM).

KORONA GÓR POLSKI

PRZESĄDY ŚLUBNE Burcz

COŚ NIEBIESKIEGO I COŚ STAREGO

Recepta na szczęśliwe małżeństwo? Coś starego (poszanowanie dla tradycji), coś nowego (wróżba dostatku), coś pożyczonego (dobre relacje z rodziną) i coś niebieskiego (gwarancja wierności małżonka). To elementy, które – według Brytyjczyków, bo stamtąd przywędrował ten zwyczaj – powinien zawierać strój każdej panny młodej.

NIE PRZED ŚLUBEM!

Pan młody nie może zobaczyć panny młodej przed ślubem w jej sukni. Jeżeli do tego dojdzie nieszczęście w małżeństwie murowane. A jeżeli podczas przymierzania sukni ślubnej, coś się popruje lub rozedrze, jej zszywanie jest zabronione – wróży to nieszczęście i łzy. Panna młoda nie powinna też przeglądać się w lustrze w pełnym stroju, jeśli chce uniknąć pecha.

DROGA BEZ POWROTU

Kiedy narzeczeni wyruszą już z domu, nie wolno im zawracać. Jeśli czegoś zapomną, powinni poprosić kogoś z bliskich o przywiezienie niezbędnego przedmiotu. Przerwanie drogi do ślubu i zawrócenie przyniesie małżeństwu nieszczęście. Podobnie jak zbyt długie postoje w drodze na ślub – tych również się odradza, aby i przerw w miłości później nie było.

CZASEM SŁOŃCE, CZASEM DESZCZ

Ślub najlepiej brać w miesiącach z literą R w nazwie. Dlaczego? Czerwiec, sierpień, wrzesień – to właśnie wtedy pogoda jest najlepsza. A w końcu słońce to dobra wróżba dla przyszłych małżonków. Ulewny deszcz niesie niestety wróżbę przeciwną, choć drobną mżawkę osoby wierzące uznają za oznakę bożego błogosławieństwa na nową drogę życia dla młodej pary.

NIE PŁACZ EWKA

Czy na ślubie wolno płakać? Czasem wzruszenie odbiera mowę, a łzy pojawiają się w kącikach oczu i nic nie możemy z tym zrobić. To nic złego! Zgodnie z przesądem, mimo że młodzi powinni do ślubu iść z radością, to łzy szczęścia mogą im przynieść na dalszą drogę życia wyłącznie radość.

MAŁŻEŃSKA WŁADZA

Kto ma większą szansę wieść prym w małżeńtwie? Ten, którego dłoń znajduje się na górze, podczas kiedy ksiądz przykrywa dłonie małżonków stułą albo ten, kto okręci małżonka przy odchodzeniu od ołtarza w swoją stronę. Małżeńską kasę trzymać będzie natomiast ten, kto pod kościołem zbierze więcej pieniędzy spośród rozsypanych przez gości grosików.

POTKNIĘCIA NIEWSKAZANE

Zwyczaj nakazuje, aby mąż w trosce o bezpieczeństwo swojej świeżo upieczonej żony przeniósł ją przez próg – potknięcie żony symbolizuje bowiem potknięcia w małżeństwie. A pierwszy taniec? Oczywiście należy do nowożeńców, ale również jest wróżbą – plączące się kroki oznaczają, że w życiu będzie podobnie, małżeństwo będzie niezgodne i małżonkowie będą zmierzać w różne strony.

DZISIEJSZEGO WIECZORU

W przerwach od tańca zachęcamy do wpisywania się do naszej KSIĘGI GOŚCI. Będzie nam miło, jeśli napiszecie kilka słów i wkleicie swoje zdjęcie z Instaxa.

Aby ten wieczór jeszcze bardziej zapadł nam w pamięci, obok księgi gości czeka na Was TELEFON ŻYCZEŃ, na który możecie nagrać wiadomość głosową. Będzie nam niezmiernie miło wysłuchać po weselu życzeń, rad i słów od Was.

DLA KORZYSTAJĄCYCH Z TRANSPORTU

Transfer do Hotelu Komfort: 00:00 – 05:00 Transfer do Krakowa: 01:30, 03:00, 04:30 / 05:00

PRZYSTAWKA

Tatar z marynowanego łososia z majonezem limonkowym, kompresowanym ogórkiem i paloną cytryną Roladki z bakłażana z mascarpone i suszonymi pomidorami

ZUPA

Bulion na gęsinie z kluskami szczypiorkowymi, pieczoną wołowiną i warzywnym tagliatelle Krem paprykowy z pieczoną fetą i pestkami dyni

DANIE GŁÓWNE

Pierś z kaczki sous-vide w sosie figowym z miodem pitnym podany na musie z buraka oraz ziemniakami z rozmarynem Boczniak panierowany podany z pieczonym batatem i sałatką z groszku cukrowego

DESER

Gruszka w czerwonym winie podana na musie czekoladowym z pianką truskawkową z bazylią

I KOLACJA

Żeberko glazurowane z pieczonym ziemniakiem i dipem serowym Risotto ze szparagami, cukinia z dodatkiem cydru i sera pecorino

II KOLACJA

Strogonow wołowy na śmietanie i musztardzie dijon Pulpety z czerwonej soczewicy w sosie dyniowym, podane z komosą ryżową i warzywami III KOLACJA

Barszcz czerwony z pasztecikiem mięsnym w cieście francuskim Lasagne ze szpinakiem i feta w sosie beszamelowym

Drodzy Goście!

Podobno miłość najpiękniejsza jest wtedy, gdy można się nią dzielić. To dlatego postanowiliśmy, że w tym dniu podzielimy się nią właśnie z Wami!

Dziękujemy, że przyjęliście nasze zaproszenie i stawiliście się tutaj tak licznie, żeby wspólnie świętować. Doceniamy, że nam kibicujecie i trzymacie za nas kciuki. Mając takie wsparcie, wiemy, że miłość, która nas połączyła, z roku na rok będzie silniejsza. Mamy nadzieję, że ten dzień zapisze się na kartach naszej wspólnej historii jako wspaniałe wspomnienie.

WASZE ZDROWIE!

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.