Gazeta Weselna - Weronika & Adrian

Page 1

Weronika & Adrian DO ZAKOCHANIA JEDEN KROK

Once upon a time… w starym domu przy pabianickiej Zielonej Górce przerobionym na bar, który następnie okazał się jedną z 50 najlepszych pizzerii neapolitańskich w Europie, plasując się pomiędzy paryską Dalmatą a praską Pizza Nuova, poznała się para przyszłych nowożeńców. Ona – kelnerka po maturze zarabiająca na paliwo, aby dotrzeć na medyczne zajęcia rozrzucone po całej Łodzi. On – odbywający praktyki architektoniczne pomiędzy piecykiem do pizzy a piwnymi kuflami.

Ta historia prawdopodobnie tak by się zakończyła, jednak ich drogi spotkały się ponownie. W tym samym miejscu. Dwa lata później.

Ona – szukająca partnera na wesele po wielu wcześniejszych zawodach miłosnych. On – uwolniony z toksycznej drewutni. Perfekcyjne połączenie. Zdecydowali, że będą bawić się razem znakomicie. Przyjęcie poprzedzili wspólnym wypadem na warszawskie zakupy. On – pożyczając samochód od Mamy, zestresowany, że nie podtrzyma rozmowy, skupiając się na trasie. Ona – wypowiadająca 12 słów na sekundę przez całe dwie godziny, całkowicie pozbawiając go tych obaw. Przyjacielski wypad, koleżeńskie rolki kilka dni później, urokliwa weselna noc, ro -

mantyczne spacery podczas poprawin i… idealna historia miłosna gotowa.

A potem poniedziałkowy poranek. On – tonący w oceanie zauroczenia zeszłych nocy, z dumą oznajmiający pracodawcy przez telefon, że nie będzie go dzisiaj w biurze. Ona – z niecierpliwością sprawdzająca ekran powiadomień telefonu w poszukiwaniu nawiązania kontaktu. Aż gdy w końcu się pojawił…

„Odwróć się do mnie plecami, patrz przed siebie, zrobię Ci piękny portret z niewyraźnym miasteczkiem w tle” – powiedział 2 lata później, gdy tłum turystów

finalnie opuścił pomost z widokiem na austriacki Hallstatt. Dodając, że zrobi ich wiele, aby w totalnej improwizacji zyskać jak najwięcej czasu na rozpakowanie z folii bąbelkowej ukrytego w najrzadziej używanej przegródce portfela pierścionka. Pierścionka, który spędził ostatnie dni wycieczki po centralnej Europie przy kole zapasowym po raz kolejny pożyczonego od Mamy samochodu.

I to właśnie był ten ostatni

moment, w którym przyszła Panna Młoda miała na sobie makijaż. Resztę Hallstatt zwiedziła już w okularach przeciwsłonecznych.

Szczerze mówiąc, pytanie brzmiało: „Czy chcesz zwiedzać ze mną świat przez resztę naszego wspólnego życia”. Chciała, nawet bardzo. Wynikiem czego wszyscy się tu dzisiaj znaleźliśmy.

WYDANIE SPECJALNE, 8 CZERWCA 2024

Wywiad

Z NOWOŻEŃCAMI

C Z y M j E st dl A WA s MI ł O ść?

WERONIKA: Dla mnie miłość to świadoma, dobrowolna chęć stworzenia długotrwałej relacji z drugą osobą, z akceptowaniem jej w całości, uczeniem się jej codziennie od nowa i brakiem nieodzownej potrzeby zmiany jej zachowania, zważywszy na to, jak trudno jest zmienić samego siebie.

ADRIAN: Sądzę, że miłość jest na tyle uniwersalnym określeniem, że każda poszczególna ma swoją własną definicję. Nasza miłość to radość z każdej wspólnie spędzonej chwili, na sofie czy na Malcie, w kuchni czy w górach, nad zmianą pościeli czy nad oceanem. Co uważam jeszcze za główne spoiwo naszego uczucia? Solidarnie obrany życiowy cel, możliwy do osiągnięcia wyłącznie razem. A w przyszłości z małą pomocą domowych skrzatków.

K IEDY POCZ u LIś CIE , ŻE t O CO ś WI ę CE j?

WERONIKA: W dzień poprawin Ani i Adama. Wiedziałam, że to nie będzie zwykła znajomość i tylko kolejny partner weselny. W poniedziałek po weselu z utęsknieniem czekałam na telefon od Adriana z propozycją kolejnego spotkania.

ADRIAN: Dla mnie to też zdecydowanie drugi dzień wesela Ani i Adama Madalińskich, na które poszliśmy jako dalecy znajomi, a po którym nie wyobrażałem sobie następnych wesel bez Weroniki.

Gdybyś CIE MOG l I W ró CI ć d O p OCZ ątkó W ZNA j OMO ś CI , ZMIENI l I byś CIE d ZI ś CO ś?

WERONIKA: Nie zjadłabym już więcej ryby na obiad, gdybym wiedziała, że Adrian za kilkanaście minut złoży mi spontaniczną wizytę w przerwie od nauki na egzamin z anatomii.

ADRIAN: Ja bym nie zmienił nic. Każdy, nawet mały błąd doprowadził nas do miejsca, w którym jesteśmy. Być może nawet dzięki tym małym błędom udało się tu dotrzeć.

DWIE CECHY , Z A któr E s I ę p O k OC h A l I ś CIE ?

WERONIKA: Inteligencja i poczucie humoru.

ADRIAN: Najszczerszy na świecie, najbardziej zaraźliwy szeroki uśmiech. Druga cecha to pozostałe 999 razem wzięte.

Zd A r ZA WAM s I ę W OG ól E kłó CI ć?

WERONIKA: Tak. O nieświeże, zapomniane warzywa w lodówce i nieudolnie zagrane uderzenia tenisowe.

ADRIAN: Naturalnie, jak w każdym związku. Nie ukrywam, że z mojej strony najczęściej jest to kłótnia o zestaw pustych szklanek na stoliku nocnym Weroniki. Podobno są osoby, które nie mogą znieść widoku pozostawionej pustej szklanki na wierzchu oraz osoby, które w ogóle jej nie widzą i tak się składa, że najczęściej te osoby biorą ze sobą ślub.

jE st ślub, były ZA rę CZ y N y. jA k j E W sp OMINACIE ?

WERONIKA: Odkąd po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcie Hallstatt, wiedziałam, że jeśli nasze zaręczyny odbędą się w tym miejscu, będzie to strzał w dziesiątkę. Podczas pozowania do zdjęć na tle uroczego miasteczka, jedno z ustawień trwało zdecydowanie za długo. Po obróceniu się do Adriana zobaczyłam go (prawie) klęczącego w swoich białych spodniach, z pierścionkiem w dłoni. Całe szczęście, że okulary przeciwsłoneczne były niezbędnym elementem na tym słonecznym wyjeździe, bo bez nich moja twarz wyglądałaby niczym twarz Jokera.

ADRIAN: Z mojej perspektywy: planowane przez wiele miesięcy, z pierścionkiem ukrytym finalnie w kole zapasowym podczas wakacyjnej trasy po Europie. Jak to bywa z planami, absolutnie unicestwiony przez grupę azjatyckich turystów na tarasie widokowym w austriackim Hallstatt, obklejonym pomarańczowymi reklamami. Co za tym idzie, dalsza pełna improwizacja z towarzyszącym stresem, zakończona jednym z najwspanialszych momentów z ukochaną osobą. Szczerze mówiąc, pytanie brzmiało: „Czy chcesz ze mną zwiedzić cały świat?”, ostatecznie jednak wszyscy tutaj dzisiaj jesteśmy, także uznajmy to za zaręczyny.

A WA s ZE

NA jp I ęk NIE js ZE – POZA ZA rę CZ y NAMI – W spól NE W sp OMNIENIE ?

WERONIKA: Spotykamy się z Adrianem od około miesiąca, a ten weekend spędzam na Openerze z przyjaciółkami. Jest piękny, słoneczny dzień, opalamy się na plaży w Jelitkowie, czekając na wieczorne koncerty. Cały czas wymieniając się wiadomościami z Adrianem na Messengerze, dochodzę do wniosku, że pytania są coraz dokładniejsze, m.in. z prośbą o lokalizację numeru wejścia na plażę, jednak nie zwracam na to szczególnej uwagi, ponieważ nasze przypadkowe spotkanie 300 km od domu wydaje się raczej niemożliwe. Nie mija piętnaście minut, kiedy widzę mojego narzeczonego (teraz, kiedy to czytacie, już męża), idącego po piasku w moim kierunku w błękitnej koszuli i beżowych szortach, z rozwianymi włosami od morskiego wiatru.

ADRIAN: Pierwsze wakacje, izraelska plaża, nocny spacer w falach Morza Śródziemnego, odpoczynek na leżakach na opuszczonej już plaży, tętniący życiem deptak, ulubiona muzyka na żywo, umysł oczyszczony z myśli życia codziennego, wypełniony

2

szczęściem danej chwili. Pierwsze słowne wyznanie miłości, najwspanialsze wspomnienie.

jA k MI j A ją WAM pr Z y GO t OWANIA d O ślubu?

WERONIKA: Dość stresująco, ale staramy się zachować spokój i systematycznie odhaczać rzeczy z listy do załatwienia przed ślubem. Myślę, że gdyby to pytanie zostało zadane tydzień przed uroczystością, nie zdążyłabym udzielić na nie odpowiedzi.

ADRIAN: Odpowiedzi udzielam na dwa miesiące przed weselem, stąd na ten moment jest względny spokój, a stres dotyczy tylko elementów, które niespodziewanie mogą ten spokój zaburzyć.

jA k IE MACIE PLANY NA W spól N ą pr Z ys Z ł O ść?

WERONIKA: Przede wszystkim żyć po swojemu, cieszyć się nową rodziną, którą stworzyliśmy, dużo podróżować, wspierać się w realizowaniu zawodowych celów i spełniać wspólne marzenia.

ADRIAN: Planem jest podejmowanie decyzji oraz wykonywanie czynności, które w dalszym ciągu

będą utrwalały naszą relację i sprawiały, że każdy kolejny dzień będzie charakteryzował się jeszcze silniejszą wspólną więzią.

C O d ZI ś

POWIEDZIELI b Y -

ś CIE s O b IE Z  pr Z ys Z ł O ś CI ? Z A łó ŻM y, ŻE t E sł OWA pr ZECZ ytACIE W  10. r OCZNIC ę s WO j EGO ślubu.

WERONIKA: Cokolwiek bym nie napisała, największym sukcesem będzie, jeśli przeczytacie te słowa wspólnie. Mam nadzieję, że w pędzie życia, procesie powiększania rodziny i zdobywania kolejnych tytułów, nie zapomnieliście o sobie. O tym, jak piękne i szczególne uczucie Was łączy. Uczucie, które zrodziło się z patrzenia w tym samym kierunku, z posiadania podobnego spojrzenia na świat, wspólnych pasji i nieocenionego wzajemnego wsparcia w najtrudniejszych momentach. Ale dość już ocierania łez podczas tej lektury. Mam nadzieję, że bawicie się wspaniale z najbliższymi na Waszej 10 rocznicy ślubu w słonecznej Toskanii, o której spędzeniu w taki sposób zawsze marzyliście!

ADRIAN: Czy szklanki na stoliku nocnym nadal tam stoją???

drodzy Goście!

Nieważne gdzie, nieistotne jak, obojętnie kiedy – ale z Wami. Świadomie stawiamy ten cytat w naszym wspólnym życiu na piedestale priorytetów. Nie zważając na miejsca, sposoby i czasy, największą wartością, która będzie nas prowadzić na dalszych ścieżkach, jest Wasza obecność – rodziny, przyjaciół, znajomych. To za nią chcielibyśmy Wam serdecznie podziękować.

Dziś każde miejsce na sali obciążone jest lżejszą lub cięższą cegiełką, która ukształtowała reprezentowaną przez nas figurę.

W głębi serca wierzymy, że w dalszym ciągu będziemy mieć tę wspaniałą przyjemność korzystania ze środowiska, które wspólnie tworzymy.

d ZI ękuj EM y , ŻE j E st E ś CIE!

3

kochani rodzice!

Świadomie podziękowania te pragnęliśmy zawrzeć na papierze, z prozaicznych względów – braku pewności mentalnej i swobody wypowiedzenia ich na głos w tak ważnym dla nas dniu, do tak ważnych dla nas osób.

Bez dwóch zdań, na pierwszym miejscu:

dziękujemy za to, że pomimo niemałych trudności, solidarnie przetrwaliście serię niepoważnych pomysłów związanych z trwającym weekendem. Ślub w ogrodzie, ciastka zamiast tortu, brak fotobudki z różowymi perukami i wiejskiego stołu, pizza zamiast nóżek w galarecie. To wszystko nie tak!

Na pewno jeszcze nie jeden raz doprowadzimy Was do kwestionowania rodzicielstwa, jednakże po kimś musieliśmy to odziedziczyć…

To, jak i wiele innych, bardziej przychylnych dla Was cech:

• bezwarunkowe dążenie do postawionych sobie celów, • wartość dokonywanego czynu ponad wartością jego efektu,

• troskę o każde istnienie, również te niemówiące w ludzkim języku,

• pewność siebie w samodzielnie dokonywanych życiowych wyborach,

• poczucie pełnego wsparcia w najbardziej kłopotliwych sytuacjach,

• znaczenie domowego ogniska nawet w najchłodniejsze dni.

Powyższa wieloletnia charakteryzacja wymodelowała nas jako Żonę i Męża, Kobietę i Mężczyznę, Przyjaciółkę i Przyjaciela, za co możemy dziś powiedzieć:

d ZI ękuj EM y !

4

Wszystko to zaczyna się od zapachu. I nie chodzi tu o perfumy czy prysznic po siłowni. Ważna jest naturalna woń i – prawdopodobnie – ukryte w niej bezwonne feromony. Ich istnienie u człowieka nie jest jeszcze wyczerpująco zbadane przez naukę. W każdym razie zapach dociera do nosa, gdzie napotyka bardzo czuły narząd lemieszowo-nosowy. Ten z kolei aktywuje podwzgórze – mały obszar w mózgu. Jeśli wszystko „do siebie pasuje”, zaczynamy się interesować partnerem, a nasze szare komórki zaczynają świecić. Widać to podczas badania pozytronową tomografią emisyjną (PET). Podwzgórze zaczyna wydzielać fenyloetyloaminę (PEA), będąca neuroprzekaźnikiem. Jej podwyższone stężenie w mózgu z jednej strony objawia się stanami nieuzasadnionej radości, pewnością siebie, podnieceniem czy nadmierną aktywnością na przemian z brakiem koncentracji. Z drugiej powoduje bezsenność, zaburzenia

łaknienia, brak tchu czy stany niepokoju i depresji. Tak często czują się… narkomani! Fenyloetyloamina jest substancją należącą do grupy amfetamin. Nic więc dziwnego, że potocznie nazywana jest „narkotykiem miłości”.

Wzrost poziomu PEA pociąga za sobą kolejne zmiany. Zwiększa się wydzielanie noradrenaliny – hormonu zwanego „substancją miłości”. Działa on podobnie do adrenaliny –na widok ukochanej osoby podwyższa nam się ciśnienie, przyśpiesza bicie serca, rośnie poziom glukozy we krwi i zmniejsza się apetyt. Na skutek skurczów naczyń krwionośnych pokrywamy się rumieńcem i stajemy się wrażliwi na dotyk.

W miarę jak rośnie poziom noradrenaliny, zaczyna uwalniać się kolejny związek – „hormon szczęścia”, czyli dopamina. Kompletnie opanowuje ona resztę zmysłów i ciała. Odpowiada za procesy chemiczne zachodzące w mózgu, które kontrolują ruch i aktywność ciała oraz zdolność odczuwania przy-

d ZIECIŃ st WO panny Młodej

jemności. Dopaminę znamy z codzienności, bo jej poziom gwałtownie wzrasta, gdy np. zachwycimy się nowym gadżetem, efektowną sukienką czy nieodpakowanym jeszcze prezentem. To właśnie dopamina jest współodpowiedzialna za to, że kochamy „na śmierć i życie”. Drugą cząsteczką w tym duecie jest serotonina. Gdy poziom dopaminy rośnie, jednocześnie gwałtownie spada ilość serotoniny. Odpowiada ona za zdrowy sen i poczucie spokoju, a jej niedobory powodują ogólne rozkojarzenie i brak koncentracji. Zakochana osoba robi się zdezorientowana i popada w skrajne nastroje, nie mogąc się doczekać kolejnego spotkania ze swoją drugą połówką.

Mamy więc fenyloetyloaminę (PEA), noroadrenalinę, dopaminę i serotoninę – neuroprzekaźniki, które sprawiają, że szalejemy z miłości. Najważniejsza z nich jest ta pierwsza, bo kontroluje pozostałe. Niestety, na działanie fenyloetyloaminy organizm się uodparnia.

Z badań wynika, że zwykle pomiędzy 18 a 48 miesiącem (tj. w 4 roku) związku, cały szalejący ogień miłości powoli się wypala i przygasa. Wtedy zakochani mogą się nawet rozstać! Na szczęście, nie jest to reguła. Na skutek działania dopaminy przez cały czas nasz organizm wytwarza bowiem oksytocynę i wazopresynę – hormony o podobnej budowie, ale odmiennym działaniu. Związki te działają w chwilach bardzo ważnych dla człowieka. U kobiet jest więcej receptorów oksytocyny. Hormon ten łagodzi stres, powoduje obniżenie ciśnienia krwi, działa przeciwbólowo i relaksująco. U mężczyzn góruje wazopresyna, uwalniana za sprawą testosteronu i działająca podobnie jak adrenalina. Podwyższenie poziomu obu tych hormonów wywołuje uczucie odprężenia, spokoju, poczucia więzi i wzajemnej akceptacji. Dzięki ich obecności możliwy jest rozkwit dojrzałej miłości pomiędzy partnerami.

d ZIECIŃ st WO pana Młodego

5
Weronika (z lewej) ze Świadkową Magdą Z rodzicami: Agnieszką i Radosławem Gotowa na babskie wyjście! Kiedyś jeszcze jadła mięso! Z tatą i ukochanym psem Atosem Z mamą Za czasów szkoły Pierwszy strój piłkarski Adrian-Śnieżynka Najnowsza moda męska, czyli pomysły taty Adrian z bratem: Świadkiem Kacprem Z rodzicami: Marzenką i Jackiem
MI ł O ść t O C h EMIA
101 Dalmatyńczyków Adrian (z prawej) i brat Kacper

ślub NE tr A dy C j E ś WIA t A

SZWECJA

Narzeczona, która dostaje w Szwecji pierścionek zaręczynowy, powinna odwdzięczyć się ukochanemu tym samym. Zazwyczaj jest to obrączka, którą będzie nosił jako mąż.

DANIA

W Danii podczas wesela mężczyźni podnoszą pana młodego do góry. Robią to po to, by jeden z nich mógł obciąć... kawałek jego skarpetki. Powinna ona być nałożona na tę nogę, na której klęczał podczas oświadczyn. Ma to zapewnić wierność wobec jego żony.

JAPONIA

Ceremonię ślubną w Japonii wieńczy dziewięciokrotne napicie się sake z kieliszków – tuż po założeniu sobie obrączek przez państwa młodych.

HOLANDIA

Podziękowaniem dla gości w Holandii są tradycyjne „bruidssuikers” (cukierki

panny młodej). Każdy dostaje woreczek, w którym znajduje się pięć migdałów w cukrze. Dlaczego pięć? Cukierki oznaczają bowiem: szczęście, miłość, wierność, płodność oraz rzecz jasna dobrobyt.

USA

Typowe dla USA jest „Rehearsal dinner”, czyli... próbne wesele. To okazja do zapoznania się obu rodzin. Na amerykańskim weselu standardem są też pierwsze tańce pary młodej z rodzicami.

WIELKA BRYTANIA

Ochronę Brytyjczykom zapewnia coś starego (poszanowanie tradycji), coś nowego (wróżba dostatku), coś pożyczonego (dobre relacje z rodziną) i coś niebieskiego (gwarancja wierności małżonka).

PORTUGALIA

Po co Portugalczykom na weselu białe chusteczki? Do machania, oczywiście! Tuż po północy z głośni-

ków rozbrzmiewa piosenka „Boa sorte” (dosłownie: powodzenia) i to w jej takt goście machają chustkami, śpiewając i życząc parze młodej powodzenia we wspólnym życiu małżeńskim.

GRENLANDIA

Zgodnie z tradycją Eskimosi mają jedno ognisko i jedną żonę, której starają się być wierni. Nie jest tu modne okazywanie sobie czułości, a całowanie niezbyt popularne. Jeśli para chce wyznać sobie miłość, po prostu... pociera się swoimi nosami.

GRECJA

Greckie wesele poprzedza golenie brody pana młodego przez jego świadka – o poranku w dniu ślubu. Panna młoda na swój ślub powinna się z kolei spóźnić – im dłużej, tym lepiej.

CHINY

Aby Chińczycy mogli wziąć ślub, muszą przedstawić... kartę zdrowia (często z wynikami badań

na obecność wirusa HIV) oraz zgodę rodziców!

SZWAJCARIA

Szwajcarzy obrączki noszą na lewej ręce. Mawiają, że „żyła miłości” na palcu serdecznym tej ręki biegnie wprost do serca, co ma pozwolić na rozkwit małżeństwa.

MEKSYK

W Meksyku panna młoda ma dwa bukiety – jeden dla siebie, a drugi dla Maryi. W prezencie ślubnym od męża dostaje również 13 złotych monet (arras) symbolizujących 12 apostołów i Jezusa.

NIEMCY

Czy są tu jacyś drawle? Ta tradycja się wam spodoba! Niemiecka para młoda tuż przed weselem musi... wspólnymi siłami przepiłować pień drzewa! Ma to symbolizować kłody, które życie może rzucać im pod nogi i z którymi będą musieli się uporać.

h N

I guess that’s why they call it the blues

Pierwsze wspólne wakacje po kilku miesiącach rozwijania wspaniałej relacji, wymarzony kierunek – połączenie cudownej pogody, niespotykanej kultury, niebagatelnej historii, współczesnej architektury, egzotycznego wybrzeża, a przede wszystkim: doskonałej kuchni. Po intensywnym dniu poznawania Bliskiego Wschodu, po zmroku usiedli na wolnych leżakach ciągle tętniącej życiem plaży i nadmorskiego deptaka, wsłuchując się w głęboką ciszę morza, jednocześnie słuchając ulicznego artysty w tle, śpiewającego przeboje ulubionego Eltona Johna. Gdy miasto powoli układało się do snu, już w głośnikach telefonu wybrzmiewał utwór „I guess that’s why they call it the blues”. Degustując regionalne trunki, w dalszym ciągu przepełnieni tak niezwykle długo trwającym uczuciem baśniowego uniesienia, charakterystycznego dla okresu rozkwitu związku, po raz pierwszy wyznali sobie słownie miłość. Później dopiero zaczęli się zastanawiać, jak trudno do tego dobrać jakiekolwiek taneczne kroki.

6

j A k d O br ZE ZNA s Z p A rę M ł O dą ?

1. Ukochana paryska lokalizacja Panny Młodej.

2. Expecto…

3. Gruziński środek transportu, pełen negatywnych wspomnień dla Młodych.

4. Ulubiona wegańska przekąska Pary Młodej.

5. Nazwa resortu z pierwszych wspólnych wycieczek narciarskich.

6. Najczęściej uprawiany wspólnie sport.

7. Imię, które dotarło do finału wyboru razem z imieniem Foster.

8. Pieśni rozbrzmiewające przy portugalskich plażach.

9. Miasto, w którym Para Młoda spędziła pierwszą wspólną noc.

10. Trzecie imię Pana Młodego.

Pierwsze słowo w historii cyfrowej konwersacji między Weroniką a Adrianem.

7 rOZWIąŻ krZyŻóWkę I sprAWdŹ

rOZWIąŻ QuIZ I sprAWdŹ

j A k IM GO ś CIEM j E st E ś ? Menu

przystawka

Plastry wolno gotowanej wieprzowiny, rukola, chutney gruszkowy, piklowana czerwona cebula, sos winny

z U pa s E rwOwa N a

Krem z białych warzyw, chrust z marchwi, oliwa szczypiorkowa

danie główne serwowane

Filet z łososia, puree marchewkowe, sałatka z kopru włoskiego, szpinaku i pomarańczy, sos z czerwonego wina

DE s E r s E rwOwa N y Tiramisu

dr U gi C ie P łY P osiłe K w F or M ie gri LL a m.in.

Plastry golonki w glazurze miodowo-piwnej

Pierś z kurczaka macerowana w jogurcie i papryce, kofty wołowe Ziemniaki pieczone z twarogiem ziołowym, warzywa grillowane

Sałatka ziemniaczana z ogórkiem kiszonym, boczkiem i szczypiorem w majonezie Sałaty z dodatkami do własnej kompozycji Warzywa piklowane, pieczywo

Trze C i C ie P łY P osiłe K w F or M ie b UF e TU

Pizza z rukolą, kozim serem i gruszką Pizza wegetariańska Pizza z salami i oliwkami

CzwarTY C ie P łY P osiłe K w F or M ie b UF e TU

Zupa minestrone z boczkiem i parmezanem, pieczywo

bUF e T słon Y bUF e T słod K i sTół włos K i

* menu wegańskie, wegetariańskie, bezglutenowe oraz cukrzycowe serwowane będzie niezależnie od menu głównego

1. Na ilu ślubach w swoim życiu byłaś/eś jako gość?

a. 0-5

b. 6-10

c. 11-20 d. więcej

2. Czy zawsze potwierdzasz swoją obecność na weselu?

a. nigdy – powinni wiedzieć, czy będę b. nie, chyba że sami dzwonią zapytać c. najczęściej tak, chyba że zapomnę d. za każdym razem!

3. Czy potwierdziłaś/eś kiedyś obecność i nie pojawiłaś/eś się na ślubie?

a. zdarzyło mi się to kilka razy b. tak, ale to była wyjątkowa sytuacja c. nie, staram się tego nie robić d. pojawiam się zawsze

4. Jaka jest Twoja największa motywacja do przyjścia na wesele?

a. idę, ponieważ tak wypada b. miejsce wesela musi być fajne c. chęć wspólnego świętowania tego dnia d. dobre jedzenie, alkohol i zabawa

5. Jesteś zwolennikiem usadzania gości przy stołach?

a. nie, wolę sam/a wybrać sobie miejsce b. jest mi to obojętne c. tak, ale tylko, gdy gości jest dużo d. tak, bo nie lubię wyścigów do krzeseł

Najwięcej odp. A ANTYFAN WESEL

Starasz się unikać wesel, bo to nie Twój klimat. Jeśli już się pojawiasz, znikasz po angielsku szybciej, niż na salę wjeżdża tort. Nie przejmuj się, nawet takiego zagorzałego przeciwnika wesela da się wyciągnąć na parkiet!

6. Co zrobisz, gdy podane jedzenie nie będzie Ci smakowało?

a. pójdę i powiem, co o tym myślę b. będę narzekać za plecami młodych c. wybiorę to, co lubię, a resztę zostawię d. zjem, żeby nie robić przykrości

7. Jakie prezenty najczęściej dajesz nowożeńcom?

a. nie daję prezentów, jestem gościem b. kopertę i symboliczny kwiatek c. własnoręcznie przygotowany podarunek d. coś, co wiem, że im się spodoba

8. Czy bierzesz udział w zabawach oczepinowych?

a. nie, nigdy, uważam je za głupie b. tylko, jeśli ktoś mnie wyciągnie c. gdy wiem, że będą bez podtekstów d. zawsze, bo lubię się dobrze bawić

9. A jeśli nie będziesz na weselu, czy złożysz później życzenia?

a. nie, bo nie było mnie na ślubie b. to zależy, na ile lubię tę parę c. jeśli nie zapomnę, wyślę wiadomość d. oczywiście, zadzwonię kolejnego dnia

10. Czy chętnie oglądasz nagrania lub zdjęcia ze ślubu i wesela?

a. kompletnie mnie to nie interesuje b. jeśli młodzi mi je przekażą c. tak, chętnie oglądam d. zwołuję innych i oglądamy razem

Najwięcej odp. B WESELNY MARUDA

Z reguły chadzasz tylko na wesela najbliższych, bo wypada. Nie jesteś duszą towarzystwa, nie bierzesz udziału w zabawie. Twoją ulubioną weselną rozrywką jest komentowanie wszystkiego. Na szczęście nikt nie traktuje tego serio!

Najwięcej odp. C GOŚĆ IDEALNY

Umiesz się zachować. I choć nie zawsze bawisz się dobrze, nigdy tego nie okazujesz. Jesteś tolerancyjny wobec innych weselników. Nic dziwnego, że wszyscy chętnie zapraszają Cię na wesela – takiego gościa ze świecą szukać!

Najwięcej odp. D WESELNIK NA 100%

Nie ma wesela, na którym by Cię nie było. Jesteś duszą towarzystwa, nie schodzisz z parkietu, kochasz być wodzirejem. I choć czasem w tym szaleństwie trochę Cię poniesie, to młodzi zawsze wspominają Cię z uśmiechem!

8

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.