kolor miłości

Page 1


Kolory miłości © 2010 C. Suszka, K. Kocybik Wiersze Cecylia Suszka Obrazy Krystyna Kocybik Opracowanie graficzne, skład i łamanie Piotr Kocybik i inni.pl Publikacja powstała dzięki finansowemu wsparciu Nadleśnictwa Wisła


3

Spis rzeczy 5

Wiersze Słowa, słowa, słowa Staruszka Koncert •••(Śnij mnie…) Prośba Mojra Strzępy czasu Zapewnienie Przebudzenie U mamy Chleb mamy Studnia Tata

5 6 Pożegnanie 7 Mistrz 8 Łoże 9 Powrót 10 Jonek 11 Marynka 12 Józik 13 Lament i albo Kain 14 Lament ii albo Minotaur 15 Lament iii albo Dedal 16 Wyprawa 18 Wiara 20

O poezji Cecylii Notka biograficzna

22 23 24 25 26 27 28 30 32 34 36 38

40 42 5

Obrazy

45

O twórczości Krystyny Notka biograficzna

74 75 5

Nadleśnictwo Wisła Podziękowanie

76 78



5

Wiersze

Cecylia Suszka

•


6

Słowa, słowa, słowa Wywrócone na nice słowa kapryszą. Rzeczywistość oddycha z ulgą – znowu może sobie poznaczyć. ••• Rozrzucone w pośpiechu słowa osiadają na dnie milczenia. Stąpając wyczuwam ich kształty. Są nieoswojone


7

Staruszka Utykając sunęła powoli jej siatka pełna pobożnych życzeń ciążyła wymownie. Alejka bez końca kipiała bzami i nadzieją na kawałek lepszego nieba


8

Koncert W filharmonii późnego lata siedzę oczarowana Właśnie rozpoczął się koncert świerszczy Delikatne dźwięki niekończącego się staccato magnetyzują mnie bez reszty Doskonałość tonu absolut natury Nade mną baldachim nieba Wielki Wóz zahacza dyszlem o wierzchołek świerka jakby chciał go unieść w przestworza Konstelacje gwiazd układają poemat nieskończoności a pękaty jak dynia księżyc gładzi światłem liście aronii Smakuję tę chwilę z namysłem nieśpiesznie z dala od zgiełku tego świata


9

••• (Śnij mnie…) Śnij mnie na kolorowo z wiatrem we włosach uśmiechem malin powabem rusałki w sukience z mchu Śnij mnie na nowo od nowa znowu Nie budź się Naprawdę mam tylko szatę Dejaniry


10

Prośba Przepisz mnie na czysto W brudnopisie życia za dużo błędów pierwszego stopnia kleksów nieuwagi rozedrganych liter smaganych wichrem emocji źle postawionych przecinków pytajników porozrzucanych przez interpunkcję ambicji nie w porę albo za późno użytych kropek Za mało łagodnych słów dzielonych na sylaby dobroci logicznych zdań zamykanych wykrzyknikiem miłości wielokropków ciszy Przepisz mnie mistrzu ortografii


11

Mojra Siedziała na pniu wtulonym w mech siwe zwichrzone losem włosy stapiały się z aureolą słońca Strudzona służbą u obcych bogów z kądzielą czasu zastygła w bezruchu Tu na skrawkach życia wiodła swój odwieczny dyskurs z Panem Bogiem Z jej ust spływało zaklęcie jak mistyczna mantra: Już czas najwyższy czas


12

Strzępy czasu W ciszy południa pomagam słońcu wyplątać się z włosów. Czuję jak chwila zastyga mi w palcach ••• O zmierzchu kształty rozpływają się w resztkach rzeczywistości. Nastaje pora zmyśleń. ••• Zamykając dzień dostrzegłam smugę czasu. To jutro podglądało mnie przez dziurkę od klucza


13

Zapewnienie Na ustach cieniem kładzie ci się niepewność jutra A przecież co dzień rzeźbisz z życia wieczność Kosisz trawę pielisz chwasty w ogrodzie miłości malujesz dach czytasz synom bajki patrzysz na deszcz uczysz milczenia z maestrią dawnego garncarza zlepiasz okruchy szczęścia a z muzyki dnia mościsz posłanie dla ciszy w której później tulisz rodzinę do snu


14

Przebudzenie Podchodzę bezszelestnie do granicy snu Pochylona nad łóżeczkiem zapisuję w sercu buzię syna zaróżowione policzki uniesione dłonie Zsuwam kołdrę podnoszę uśpione ciało Najpierw budzą się ręce otulają moją szyję w ucieczce przed chłodem Później nosek szuka niecki obojczyka Na piątym schodku zaciśnięte piąstki wędrują ku oczom by rozpocząć poranny rytuał budzenia powiek Tylko usta pozostają nieme Czekają na pocałunek Otwieram je delikatnym muśnięciem warg


15

U mamy U mamy to co innego krowy trzeba napoić nakarmić kury kaczki przegnać znad rzeki Dopiero później można rozsiąść się w słońcu i sączyć tajemnicę istnienia z rozmowy pszczół tańca motyli zapachu lipy U mamy to co innego czas tam zawraca do źródeł życie krząta się od wschodu nadziei aż po zachód ulgi a problemy lewitują w powietrzu lepkim od snów U mamy to co innego


16

Chleb mamy Mama stawia zakwas w glinianym garnku aby dojrzał w cieple i nabrał mocy zaczynu Oblepiona mączną bielą warzęcha dygoce cicho gotowa do tańca w rytm monotonnego ruchu sita i szmeru przesiewanej mąki Później mama wnosi nabożnie pękatą dzieżę Miesi w niej ciasto zaprawione garścią soli i kwartą mleka Potem zostawia je by rosło w oczach Teraz dogląda pieca który iskrzy żarem bukowego drewna


17

Ogarki wyjmuje w pośpiechu żeby nie ostudzić kaflowego łona Ciasto zaczyna kipieć a wtedy mama poskramia jego wolność mokrymi od studziennej wody rękami Kładzie na drewnianej łopacie formuje kształt kuli wygładza mlekiem by skórka błyszczała i zsuwa na rozgrzany popiół Odlicza sobie tylko wiadomy czas w którym alabastrowe ciasto staje się bochnami w ugrach i beżach Uśmiecha się łagodnie Trud mamy smak i zapach tego chleba chciałabym ocalić od zapomnienia


18

Studnia Jeszcze dziś widzę mamę stoi przed kamienną cembrowiną gotowa do codziennego odkrywania znaków istnienia Kręci korbą dostojnie jakby zataczała kręgi doskonałości albo rysowała w powietrzu drogi przeznaczenia Uderza z siłą w lustro wody bo dzięki tej mocy wiadro nie ślizga się jałowo po powierzchni lecz zanurza w głębi i wypełnia po brzegi A wtedy mama zatacza kręgi po raz wtóry i pilnuje aby łańcuch nawykły do frywolności posłusznie obwijał drewniany wał


19

Wiadro wynurza się z mroków i mama zanim przeleje wodę pochyla się nad nią patrzy w odbicie świata na niebo w zasięgu ręki Teraz już wie że zaniesie dzieciom kawałek Boga


20

Tata Dziś widzę go już tylko w szkatule wspomnień Siedzi na krześle ze schyloną głową z okularami na nosie W spracowanych rękach trzyma książkę Czyta Czyta zachłannie i szybko jakby chciał wyprzedzić czas oszukać przemijanie Owinięty kokonem własnej pasji nie dostrzega codzienności rozkrzyczanych dzieci krzątającej się żony stygnącej zupy


21

Czyta z gorliwością samouka i podejrzliwością mędrca Wie że czytanie pomnaża życie znosi śmierć Nieśpiesznie wraca do rzeczywistości Ociera oczy z resztek fikcji Ze spokojem człowieka spełnionego przechodzi do rozdziału wieczność


22

Pożegnanie pamięci mojego brata

Odszedłeś zbyt szybko W pół słowa jakbyś śpieszył się do wieczności albo obawiał czułości rozstania Nie zdążyliśmy Ci podziękować za niepokorną naturę fantazję Ikara pielęgnowanie ogrodu miłości trudne wybory niełatwe życie za to że byłeś Twój duch wieczny wędrowiec któremu za ciasno było na tym świecie wyruszył w ostatnią bezkresną podróż by przygotować nam miejsce w domu nadziei


23

Mistrz Mistrzem się nie jest mistrzem się bywa Kiedy pochyla się nad uczniem nad jego światem myśli galaktyką wyobrażeń i rzeźbi się jego umysł dotykiem słów dłutem rad rylcem pytań A później budzi się ten kształt do życia w pięknie


24

Łoże Mama z naręczem słomy podchodzi do łoża układa płowe włosy żyta w drewnianej niecce Źdźbła szeleszczą pod naporem rąk są zarozumiałe jak wszystko co puste w środku A jednak matczyne dłonie nawykłe do poskramiania formują słomianą kopułę którą później spowija lniane płótno Z czasem niesforna słoma pozna ciężar snu i smak pokory mimowolnie poddając się kaprysom bezwładnych ciał Tak z dzieciństwa pamiętam właśnie pękate łoże i zapach słomy który przenikał do snów odpędzał koszmary oswajał oddech natury


25

Powrót Nim życie zatoczy krąg raz jeszcze wrócę ścieżką dzieciństwa do domu Zobaczę wielką izbę nad którą rozpościerały się skrzydła Anioła Stróża okna za którymi przechadzały się pory roku kaflowy piec którego łono rodziło w trzaskach bezpieczeństwo i rumieńce szczęścia Usłyszę ciszę która uczyła znaków łagodności i milczenia tulącego w ramionach gniew Poczuję zapach beztroski karmionej chlebem swobody A później usiądę na progu i na chwilę przed zmierzchem młodości odkryję tę prawdę absolutną że wszystkie drogi prowadzą do źródeł istnienia


26

Jonek z cyklu Odmieńcy

Jonek śpiewał wniebogłosy tak że święty Piotr wyglądał zza furty raju z miną poruszonego melomana Co innego sąsiedzi Jonka Z jego krzyku wyławiali skaleczone nadzieje i szaleństwo osamotnienia Jonek krzyczał bo strzępy życia które za dnia rozpadały się sklejał co wieczór pajęczyną marzeń topioną we łzach wódki Nie miał nic prócz lepianki dziurawego szczęścia i głosu śpiewaka od którego trzęsły się domy dygotały drzewa a ludzie kamienieli Jonek krzyczał bo gdyby milczał usłyszałby w sobie łkanie łkanie dziecka o którym zapomniał Bóg


27

Marynka z cyklu Odmieńcy

Marynka biegła przez życie jakby chciała dogonić szczęście którego poskąpił jej los albo uciec przed przeznaczeniem nieomylnie zapisanym jej w gwiazdach Śmiała się przy tym śmiechem w którym dźwięczało obłąkanie pomieszane z okruchami rzeczywistości

Najbardziej do twarzy było jej w roli odmieńca lub popychadła Szybko przywykła do szponów kłótni i pazurów krzyku Wprost nie umiała bez nich żyć Zawstydzała ją cisza jak innych grzech Tak Marynka poznała doczesność kruchą i kaleką jak ona sama I choć biegła przez życie jakby chciała dogonić szczęście zatrzymała się przecież by umrzeć gdzieś za wrotami zapomnienia


28

Józik z cyklu Odmieńcy

Tak naprawdę Józik istniał Był tylko niezauważalny Ot głupi wiejski niedojda który kaleczył słowa uśmiechał się kiedy inni płakali i kochał jak dziecko Miłość Józika do ludzi była nad wyraz podejrzana Zamiast złorzeczyć Bogu i wygrażać światu Józik błogosławił dzień pomagał sąsiadom a nawet chodził na spacery z księżycem Fakt lubił wódkę Z nią mu się najlepiej rozmawiało ona jedna pojmowała bełkot jego myśli ona jedna była mu wierna


29

Nic dziwnego że poślubił ją zanim jeszcze dojrzał do małżeństwa Na przekór stereotypom ich związek nie był burzliwy Kipiał harmonią oślepiał szczęściem Józik wtulał się w jej ramiona łkał na jej łonie albo śmiał się z nią do rozpuku Była przy nim do końca Kiedy umierał trzymała go za rękę A on delikatnie gładził jej włosy


30

Lament i albo Kain Ablu Tu w ziemi Nod gdzie jałowość rodzi się zamiast plonów dożywam późnej starości Schylony nad pługiem przeoruję raz jeszcze własną doczesność Spod skib wyziera moja zbutwiała pycha i snująca się jak perz zawiść Bracie na nic moje starania Z przeklętego zboża wyrastają puste kłosy a ich jęk słyszę nawet we śnie Zaiste nawiedzają mnie koszmary ale czymże one są wobec okrucieństwa jawy


31

Na próżno dociekać mi co bardziej mnie nęka wspomnienie twych niewinnych oczu chwila odrzucenia piętno bratobójcy czy potępienie Ablu moje życie kruszeje zwolna zamienia się w pustynny piasek którym później posypią mi twarz Tu na wschód od Edenu niosę swój krzyż choć coraz częściej upadam pod ciężarem świadomości że wybawienie nie nadejdzie


32

Lament ii albo Minotaur Spóźniłeś się Tezeuszu czekałem na ciebie wystarczająco długo by wyróść z bydlęcej naiwności Odkąd nauczyłem się mówić nie ustaję w próbach rozmawiania z samym sobą Wciąż na nowo podejmuję moje codzienne soliloqium Pomny swojego rozdwojenia jaźni często daję się uwieść ruchomym piaskom obłędu W mrocznej wędrówce po labiryntach duszy napotykam zagubione oczy matki i Posejdonową chuć opuszkami palców wyczuwam chropowaty charakter Minosa a później schodzę do piwnic swojego jestestwa gdzie dojrzewa od dawna skrywane odrzucenie


33

Czasami w Dedalowych komnatach zakładam coraz to nowe maski i gram do bólu prawdziwy spektakl życia Tak czekałem na ciebie mój przyrodni bracie w didaskaliach smutku w monologach ciszy w aktach osamotnienia Przeto już czas Tezeuszu czas najwyższy na katharsis


34

Lament iii albo Dedal Synu w upalne noce śpię z szeroko otwartymi oczami Drążę wzrokiem ciasne uliczki Kamikos w poszukiwaniu ciszy która odeszła ode mnie wraz z niedowierzającym spojrzeniem Talosa O świcie zakamarkami własnej pamięci docieram do wrót rzeczywistości Czeka na mnie odarta ze złudzeń prawda Bogowie odebrali mi ciebie by już za życia smagały mnie skrzydła Eumenid Bo musisz wiedzieć Ikarze że kiedy spadałeś miałeś tak samo niewinnie wygięte ciało jak Talos


35

Nie synu nie zabiła cię młodzieńcza fantazja ani jak utrzymują potomni niedoświadczenie Zabił cię mój grzech Bo zamysł bogów był taki abym stał się architektem pałaców i niszczycielem szczęścia Dlatego mój synu pochylam się nad gruzami doczesności i w popiele marzeń grzeję od dawna martwą duszę


36

Wyprawa A jeśli jutro nie nadejdzie pochylę się nad życiem by uporządkować chaos doczesności W końcu podróż ku bezkresom zobowiązuje Do walizki spakuję cały mój świat Uśmiech dzieci i ich niesforne charaktery ułożę na dnie by nie wymknęły się zafascynowane stanem nieważkości Matczyne troski umieszczę dla kurażu obok błogich nadziei Łzy szczęścia wsunę do etui ciszy Ułamki doskonałości pozbieram do naparstka wyścielonego marzeniami


37

Moje butne ego owinę szczelnie spokojem męża niech dojrzewa do pokory Słowa modlitwy rozrzucę po całej walizce by koiły zalęknione myśli Na wierzchu ułożę okruchy miłości i dobroci być może z nich wykiełkuje moje zbawienie


38

Wiara Kiedyś krzyczałam Nie obiecuj ziemi obiecanej Nie zsyłaj manny z nieba Na szczycie Nebo i tak nie uwierzę w Kanaan Dziś w skorupie dłoni ściskam z pokorą ziarnko gorczycy Czuję jak kiełkuje we mnie wiara



40

O poezji Cecylii Jak opisać swój świat, swoje sprawy, swoje życie? Cecylia Suszka wie, że nie sprosta temu, bo literatura stale się z tym zadaniem mierząc, nie potrafi go udźwignąć. Ale przecież mimo to, autorka próbuje opisać choćby jego część, tę najważniejszą, fundującą jej tożsamość. Jest to pamięć dzieciństwa, matka piekąca chleb, macierzyństwo, czułe chwile, a także własna kobieca natura pełna sprzecznych emocji, ludzie zamieszkujący okolicę oraz kulturowe dziedzictwo, tradycja zarówno o korzeniach biblijnych, jak i hellenistycznych. Świat Cecylii Suszki poznawany przez jej liryczne „ja” wydaje się być stale w ruchu: czasem skupia się na sprawach bardzo osobistych, obrazach chwili, zapachach, błyskach słońca, „na skrawkach życia", czasem znów oddala perspektywę, żeby stworzyć galerię postaci niezwykłych, odmieńców okaleczonych przez życie, innym razem znów próbuje się zmierzyć z wielkimi tematami antycznymi i biblijnymi, pokazując swój talent w pełnej lirycznego napięcia i emocji analizie motywów, które ożywiają postaci Kaina, Tezeusza, Dedala. Ten dobór tematów wierszy wskazuje na to, że Cecylia Suszka w odwiecznej dyskusji o to, z czego tworzy się poezję: z natury czy z kultury, opowiada się za tym, co pośrodku, budując swoją poezję zarówno ze swoich emocji, ze swoich doświadczeń, jak i z tego, co jest dla niej ważne w tradycji. Miłość jest ideą, która spaja wszystkie wiersze tego tomu, nadając mu wyrazistość i charakter. Miłość jest jedna, jedyna i wieczna, ale różne są sposoby jej przejawiania się i różne sposoby jej wyrażania. Dlatego możemy widzieć ją w rozmaitych barwach, nie zawsze jasnych. W poezji Cecylii Suszki dokonuje sie w ten sposób synestetyczna idea łączenia w jedno doznań płynących z różnych zmysłów, odmiennych źródeł. Niektórzy z nas – wybrańcy – nie muszą nawet uruchamiać swej wyobraźni, by tego dokonać. Dla pozostałej większości Kolory miłości pozostaną tylko metaforą. Zachęcam wszystkich czytelników, aby dokonali wysiłku wyjścia


41

poza metaforę, bo tylko wtedy świat poetki przed nimi będzie mógł sie prawdziwie otworzyć. Dorota Różycka – literaturoznawca, animator kultury

5 Poezja Cecylii Suszki to poezja niezwykłej urody. Jej wiersze to wytrych do zapomnianego trochę świata, w którym liczą się takie wartości jak wiara, uczciwość, praca. Na szczęście autorka nie moralizuje, nie osądza, opowiada swoje historie z empatią, posługując się językiem miłości. Dlatego jej wiersze oprócz walorów artystycznych mają jeszcze jedną zaletę. Są jak prawdziwe diamenty na straganiarskim rynku poezji, gdzie blichtr często kłóci się z prawdą. Moje ulubione to Jonek, U mamy, Powrót. W tryptyku Lamenty Cecylia dała świadectwo swojego twórczego kunsztu, prezentując doskonały warsztat poetycki. Beata Kalińska – poetka, przewodnicząca Grupy Literackiej Nawias

5 Już pierwsze słowa wiersza Śnij mnie na kolorowo… przywołują u mnie melodie piosenek Anny Marii Jopek. Słyszę utwór pt: Ale jestem. Z kolei Odmieńcy, o których zapomniał Bóg – Jonek, Marynka wprowadzają w klimat innej piosenki pani Anny. W uszach dźwięczy mi: „(…)Joszko gra na cały świat, (…), tyle jasnych nut, tyle ciemnych nut...". To tylko intuicyjne, bardzo osobiste skojarzenia. Niemniej jednak zawsze mam nieodparte wrażenie, że to właśnie Cecylia jest autorką słów piosenek pani Jopek. Obie artystki wyróżnia profesjonalizm, posługują się piękną, wysublimowaną polszczyzną, są równie wrażliwe na otaczający je świat i mają delikatną, jasną duszę. I zastanawiam się, dla której z Pań owo porównanie jest większą nobilitacją? Jolanta Skóra – poetka, prezes Klubu Literackiego Nadolzie


42

Notka biograficzna Cecylia Suszka urodziła się w 1970 r. w Dębicy. Ukończyła filologię polską na uj, tam też w 2000 r. uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Obecnie mieszka wraz z mężem i dziećmi w Koniakowie. Jest nauczycielem języka polskiego w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Istebnej. W 2005 r. zdobyła wyróżnienie w konkursie poetyckim Credo, zorganizowanym przez Stowarzyszenie Promocji Kultury Podbeskidzie. W 2008 została laureatką VIII Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego O Złotą Wieżę Piastowską. W 2009 roku zajęła drugie miejsce w V Ogólnopolskim i Polonijnym Turnieju Poetyckim O Srebrne Pióro Prezydenta Miasta Mielca oraz – tego samego roku – zdobyła wyróżnienie w XX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jana Krzewniaka. W bieżącym roku zdobyła główną nagrodę – Srebrne Pióro Prezydenta Miasta Mielca w kolejnej edycji wspomnianego konkursu oraz wyróżnienie w X Ogólnopolskim Konkursie Literackim O Złotą Wieżę Piastowską. Jest też autorką esejów literackich, które publikowała na łamach: Dekady Literackiej, Ruchu Literackiego oraz Forum Nauczycieli. Współpracuje także z Naszą Trójwsią oraz Kalendarzem z Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa, gdzie publikuje swoje wiersze.




45


46

Kury 30×70, akryl


47

Ploteczki 40×40, akryl


48

Okno 40×50, akryl


49

Podwórko 40×50, akryl


50

Stara chata 50×70, pastel


51

Pod stodołą 24×37, pastel


52

Drewutnia 26×38, pastel


53

Zimowe podwórko 45×70, pastel


54

Stara studnia 22Ă—34, pastel

•


55

Słoneczna zagroda 22×34, pastel


56

Jesień w lesie 30×40, akryl


57

Jesienna droga 30×40, akryl


58

Sołowy Wierch 65×70, akryl


59

Jesień 65×70, akryl


60

Po deszczu 40×50, akryl


61

Szlak pod chmurami 40×50, akryl


62

Pejzaż z głogiem 33×40, akryl


63

Łąka w górach 30×30, akryl


64

Przed nocą 15×21, pastel


65

Zimowe przejaśnienia 15×21, pastel


66

Nad stawem 40×50, akryl


67

Potok 27×33, akryl


68

Pejzaż holenderski 50×70, pastel


69

Ochodzita 50×70, pastel


70

Dymion 40×40, akryl


71

Degustacja 37×57, akryl


72

Bukiet z tacą 40×50, akryl


73

Fiołkowy ukłon 40×50, akryl


74

O twórczości Krystyny Sztuka malarska Krystyny Kocybik zaskakuje bogactwem form i barw. Artystka wchłania w siebie, a następnie oddaje w obrazach cały otaczający świat i nie pozwala uciec niczemu, co mogłoby stworzyć oryginalną kompozycję. Istotny jest zatem każdy refleks świetlny, odbicie, cień, wreszcie ciekawy kształt czy układ linii. Wszystkie te elementy w sposób dekoracyjny zapełniają powierzchnię płótna czy papieru. Jest to proces pochłaniający artystkę, no i oczywiście odbiorcę, który śledzi w obrazie cały ten panteistyczny świat. Michał Kawulok – historyk sztuki

5 Wydawać by się mogło, iż istota malarskiego piękna tkwi głównie w harmonijnych relacjach kolorystycznych oraz szlachetnej materii malarskiej. Piękno, które znajduje swe odzwierciedlenie na papierze czy płótnie stanowi przede wszystkim refleks duszy twórcy i jego indywidualnej osobowości czerpiącej swe inspiracje z harmonii natury. Postawa twórcza Krystyny Kocybik w pełni odpowiada powyższym spostrzeżeniom, gdyż wyraża się poprzez solidną kompozycję konstrukcyjno rysunkową mającą swój pierwowzór w kadrowanych fragmentach pejzażu i poprzez impresyjne zestawienia barw chromatycznych. Harmonia malarska jej obrazów współbrzmi z harmonią jej wnętrza. dr hab. Ernest Zawada – prof. ath w Bielsku-Białej

5 Krysia z coraz większą swobodą interpretuje malarskie motywy przybliżając nam piękno zakątków Beskidu Śląskiego i wprowadzając w poetycką refleksję: „Szczęsliwi są, którzy mają dar dostrzegania cudu Koniakowskiego Piękna". Stanisław Mazuś


75

Niecodzienna wrażliwość, dotyk delikatnie kładzionej barwy, jak muskanie powietrza skrzydłami motyla, które zachwycają nawet najbardziej zatwardziałych. Zapach sadów pełnych darów natury, którą i sam Stwórca bardzo umiłował. Szelest spadających liści i bezruch do gorąca nagrzanej ulotności, nieustanna walka cienia ze światłem w wiejskich płotach i zagrodach. Pianie zachwyconego, imponującego świeżością po zbyt krótkiej nocy koguta, polne drogi beskidzkich krajobrazów i szereg jeszcze bardziej lub mniej ważnych motywów wypełniają niemal całą twórczość Krystyny. Jej szczere, niczym niezakłamane umiłowanie natury, własnego otoczenia, podwórka, przedmiotu którego dotyka i z którym obcuje na co dzień, sprawia, że w twórczości nie poszukuje zbędnej dla niej samej metafory, nie szuka kluczy, nie wyważa już otwartych przez Boga drzwi. Krystyna maluje świat jakim on jest, bo taki ją urzeka i zachwyca i tylko takiemu swym malarstwem chce oddać osobisty hołd i wyrazić najszczerszą do niego miłość. Malarstwo Krystyny jest szczere i prawdziwe jak ona sama. Wacław Jagielski

Notka biograficzna Krystyna Kocybik, urodzona w Bielsku-Białej jest absolwentką tamtejszego Liceum Sztuk Plastycznych. Ukończyła studia na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym Uniwersytetu Śląskiego, gdzie uzyskała dyplom w pracowni grafiki. Swoje dorosłe życie związała z Koniakowem – pełną uroku miejscowością w Beskidzie Śląskim. Tam mieszka, pracuje i tworzy. Blisko 30 lat pracy zawodowej poświęciła pracy pedagogicznej (ostatnie lata to kształcenie artystyczne młodzieży w istebniańskim gimnazjum). Uprawia malarstwo olejne, akryl, pastel oraz grafikę. Uczestniczy w plenerach malarskich, wystawach zbiorowych oraz indywidualnych. Jej prace znajdują się w zbiorach prywatnych w kraju oraz za granicą.


76

Nadleśnictwo Wisła Nadleśnictwo Wisła prowadzi szereg zakrojonych na dużą skalę przedsięwzięć związanych z ekologią. Jednym z nich jest wychowywanie dzieci i młodzieży w duchu poszanowania przyrody. Stąd też ścisła współpraca z poszczególnymi szkołami, a zwłaszcza z Gimnazjum im. Jana Pawła II w Istebnej. To z inicjatywy tej placówki edukacyjnej – wspieranej duchowo i finansowo przez Nadleśnictwo Wisła – zrealizowano wiele ciekawych pomysłów ekologicznych. Rokrocznie (na wiosnę i jesienią) gimnazjaliści z Istebnej wraz ze swymi wychowawcami uczestniczą w akcji sprzątania świata. Uczniowie mają też okazję wziąć udział w szczególnym przedsięwzięciu ekologicznym, a mianowicie w akcji sadzenia drzewek. Przyczyniają się tym samym do odnowienia usuniętych drzewostanów i poznawania sposobów walki ze śmiercionośnym kornikiem, który pustoszył beskidzkie lasy. Pracownicy Nadleśnictwa Wisła wspólnie z nauczycielami gimnazjum zachęcają młodzież do wzięcia udziału w różnych projektach ekologicznych np. „Tajemnice lasu” czy „Kto mieszka w moim drzewie?”. Wielkim uznaniem istebniańskich gimnazjalistów cieszą się organizowane w ramach owych projektów akcje zbierania nasion buczyny czy makulatury („Drzewko za makulaturę”). Inną formą współpracy Nadleśnictwa Wisła z Gimnazjum w Istebnej są liczne prelekcje leśników na temat ochrony przyrody, a zwłaszcza lasów organizowane w Ośrodku Edukacji Ekologicznej dla uczniów gimnazjum. Najbardziej spektakularnym efektem współpracy z Ośrodkiem Edukacji Ekologicznej jest profesjonalne wydanie zbiorku Baśni zasłyszanych w lesie. Książka ta zawiera utwory napisane przez gimnazjalistów oraz ilustracje, które wykonały dzieci ze Szkółki Malarskiej Iwony Konarzewskiej. Innym – równie efektownym – dowodem współpracy obydwu placówek jest wydanie Wierszy o lesie. Na ów zbiorek poezji składają się utwory nagrodzone w szkolnym konkursie poetyckim, jak


77

również ilustracje przygotowane przez gimnazjalistów na konkurs plastyczny z okazji obchodów Dnia Ziemi. Warto też nadmienić, że do wspomnianej powyżej Szkółki Malarskiej Iwony Konarzewskiej uczęszczają nie tylko dzieci, ale również młodzież gimnazjalna, a prace młodych artystów można podziwiać na organizowanych przez opiekunkę oraz Nadleśnictwo Wisła wernisażach. Nierzadko też dzieła te (pastele, obrazy olejne, ceramika) są nagradzane w ogólnopolskich czy wojewódzkich konkursach plastycznych. Wieloletnia, finansowana przez Nadleśnictwo Wisła, działalność Szkółki Malarskiej Iwony Konarzewskiej to chluba istebniańskiej społeczności.

Akcja sadzenia drzewek

Wernisaż prac Szkółki Malarskiej Iwony Konarzewskiej


78

Podziękowanie Niniejszy tomik poezji Cecylii Suszki i malarstwa Krystyny Kocybik – nauczycielek Gimnazjum w Istebnej – został sfinansowany przez Nadleśnictwo Wisła. W tym miejscu autorki pragną złożyć gorące podziękowania za zrozumienie i ofiarność, jakiej doświadczyły ze strony Dyrekcji oraz pracowników Nadleśnictwa Wisła.

5




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.