e-PROFIT Wszystko o e-biznesie
Marzec 2012
Aleksandra Mikołajczyk – StartupTV InQbe – Z naszej perspektywy Milion w szufladzie
Wojciech Przyłęcki
Ryzyko jest wkalkulowane
Rzeź niewiniątek
Czy to koniec tradycyjnego SEO?
Fot. Bartek Warzecha www.bartekwarzecha.pl
Rozmowa Miesiąca – Kobieta o wielu twarzach
Marzec 2012
Od Redakcji W NUMERZE Od Redakcji
W
Wydarzenia
iosno przybywaj. To hasło powtarzam coraz częściej, i to bynajmniej nie tylko w kontekście otaczającej nas aury. Ta wiosna potrzebna jest też w e-biznesie. Potrzeba wybudzenia z zimowego letargu i pomysłów, które na nowo ożywią nasz rynek. Pomysłów prostych, ale niekonwencjonalnych, ot choćby takich jak ostatnia inwestycja InQbe, czyli serwis Kissbox. Nie często zdarza się dziś, by cały miesięczny asortyment rozchodził się w kwadrans. A jednak można. Wystarczy pomysł i nieszablonowe podejście do klienta, przepraszam w tym wypadku do klientki. A skoro już o kobietach mowa, to z przerażeniem odkryliśmy, że w całej naszej historii tylko raz kobieta była na okładce naszego magazynu. Czy to oznacza, że w polskim e-biznesie brakuje kobiet? Absolutnie nie. Z miejsca ruszamy naprawić tę wpadkę i w tym numerze z nawiązką chcemy pokazać, że jednak jest inaczej. Pomagają nam w tym Aleksandra Mikołajczyk, Ola Sitarska i Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka, które są dowodami na to, że kobieta potrafi.
Znak it! na londyńskiej konferencji Paywall Strategies Ucz się od najlepszych
Felieton
Skończcie z tymi startupami! Wypełnić misję
Wojciech Przyłęcki
Ryzyko jest wkalkulowane
Z naszej perspektywy Milion w szufladzie Ryzyko jest wkalkulowane W poszukiwaniu pereł
Rynkowe trendy
Decyzje biznesowe startupów a przydatność internetowych portali finansowych Czego pragną kobiety? Jak wygląda zachodni rynek zakupów w subskrypcji? Reklamowy „raport mniejszości” E-mail marketing w wersji automatycznej, czyli jak działają wiadomości „follow up” Bankowe social media E-fotografia, czyli 360 punktów widzenia na produkt w sieci Rzeź niewiniątek
Anna Ratajczak
Bankowe Social Media
Temat miesiąca
Marek Dornowski Redaktor Naczelny
StartupTV – nie tylko o startupach
Rozmowa miesiąca
Aleksandra Mikołajczyk – Kobieta o wielu twarzach
Dossier – kobiety i e-biznes Don Kichot w spódnicy To idzie młodość
Warto wiedzieć Marek Gawdzik
Zapnij... i się nie zatnij
Spread is dead REO (Recomendation Engine Optimalization) i nowa jakość informacji, czyli Informacja Społecznie Istotna (ISI) Zapnij... i się nie zatnij Body language – czyli o mowie ciała ciąg dalszy
Po godzinach
Ludzie internetu Your English Zone Okiem CD Rollera Z biblioteki startupowca
WYDAWCA InQbe sp. z o.o. ul. Towarowa 1 10-416 Olsztyn NIP 524 256 87 12 REGON 140440822 KRS 0000250743 www.inqbe.pl Redakcja Marek Dornowski, Marta Przyłęcka Małgorzata Zawadzka, Jerzy Kawa Korekta ITEL Solutions Tomasz Łukiańczyk Projekt + skład Imogen
Wspólnie z organizatorami Warsaw Pitch Rally przedstawiamy też projekty, które miały prezentację podczas ostatniego spotkania z tego cyklu. Robimy to nie po to, by zachęcać kogoś do plagiatu, lecz by zmotywować i dodać odwagi, pokazując, że nawet na pozór dziwne projekty mają szansę znaleźć uznanie w oczach inwestorów. W sumie, każdy może mieć milion w szufladzie… Wierząc głęboko, że reklama jest dźwignią biznesu, pokazujemy Wam też najnowsze gadżety reklamowe, które już wkrótce mogą sprawić, że nasza marketingowa rzeczywistość będzie przypominać tę ze znanego filmu z Tomem Cruisem. Chodzi przecież o to, by zostać dostrzeżonym. Proste? Bardzo proste – tylko jak? Co zrobić, gdy nagle tradycyjne SEO przestaje działać? Czy to jakaś SEO-wa rewolucja i czeka nas rzeź niewiniątek? A może nie SEO tylko REO – Recomendation Engine Optimisation? Jak się pozycjonować w sieci i jakie są nowe ciekawe trendy w tym obszarze również przeczytacie w tym numerze. W nawale spraw, niestety, nie przygotowaliśmy analizy wpływu śmierci Ryszarda „Ryśka” Lubicza z Klanu na wzrost oglądalności telewizji i rozwoju w naszym kraju usług VOD. Ale tylko dlatego, że do końca wierzyliśmy, że to plotki. Prawdę mówiąc, do dziś nie możemy się otrząsnąć… Niech już przynajmniej ta wiosna przyjdzie.
okładka 03/2012 Aleksandra Mikołajczyk Foto: Bartek Warzecha
2 e-PROFIT
e-PROFIT 3
Wydarzenia
Felieton
Znak it! na londyńskiej konferencji Paywall Strategies
Skończcie z tymi startupami!
Znak it! (www.znakit.com), dostępna w Polsce platforma do zarządzania treściami na podstawie autorskiego systemu mikropłatności, została zaprezentowana podczas jednej z najważniejszych w Europie imprez poświęconych nowościom e-marketingu, mikropłatnościom i skutecznym modelom zarządzania treścią w internecie.
N
aszła mnie taka refleksja i zastanowiłem się, ile startupów – które widziałem na ostatnich kilku Startup Weekendach i innych podobnych wydarzeniach – jeszcze pamiętam. Usiłuję sobie przypomnieć… choć jeden. Muszę coś pamiętać, przecież osobiście byłem na trzech czy czterech SW w ciągu ostatniego roku… NIC!
Wierzę, że nasza obecność na Paywall Strategies 2012 będzie doskonałą okazją do prezentacji Znak it! ludziom zajmującym się biznesem internetowym na świecie. Jesteśmy jednym ze współsponsorów konferencji, w której wezmą udział m.in. Google, The Economist online, Times Digital, Bild.de, a z Polski również Agora. Wydawcy z całego świata poszukują nowych modeli pozwalających na komercyjną dystrybucję treści, modeli alternatywnych, których my dostarczamy w atrakcyjnym modelu biznesowym. Chcemy nie tylko nawiązać nowe kontakty handlowe, ale przede wszystkim zaprezentować nasze rozwiązania pozwalające na monetyzację każdego rodzaju kontentu premium – mówi założyciel i CEO firmy Znak Inc. Grzegorz Gołębiewski. Źródło: informacja prasowa
Trochę się jednak interesuję tak zwaną „branżą” i co? Żaden sensowny startup nie zapadł mi w pamięć?! Może to nie tak. Może to nie jest kwestia mojej pamięci. Wydaje mi się, że po chwili zastanowienia odnajduję rozwiązanie tego „problemu”. Na co dzień stykam się z dziesiątkami marek. Dziesiątki, jeśli nie setki firm bombardują moje skrzynki e-mailowe mniej lub bardziej ciekawymi materiałami pokazującymi określone firmy i ich produkty jako najlepsze w swojej gałęzi przemysłu. Przeglądam pocztę i w żadnej skrzynce odbiorczej nie ma informacji od startupów.
Ucz się od najlepszych Działająca w ramach IAB Polska grupa robocza Brand Advertising Online stworzyła zbiór case studies najciekawszych kampanii brand advertising online z ubiegłego roku. Zbiór może być doskonałym źródłem wiedzy oraz inspiracji dla brand managerów i marketerów. Zbiór Case studies Brand Advertising Online to kolejny tego typu dokument stworzony przez przedstawicieli firm członkowskich IAB Polska. Tworzenie ich ma za zadanie promowanie przykładów wzorowo przeprowadzonych kampanii marketingowych w Sieci. Dzięki temu marketerzy odpowiadający za wizerunek poszczególnych marek, mogą brać przykład z najlepszych Patrycja Sass-Staniszewska, dyrektor biura IAB Polska, koordynująca prace grup roboczych IAB Tylko niestandardowe rozwiązania i pomysły pozwalają na komunikację z konsumentami na niespotykane w innych mediach sposoby. Umożliwiają doświadczanie produktów poprzez zaangażowanie, przyciągają uwagę zaskakującymi rozwiązaniami i dają miejsce na natychmiastową reakcję. Z drugiej strony są często użyteczne dla internautów, przez co są bardzo pozytywnie odbierane. To wszystko powoduje, że projekty tego rodzaju cieszą się niezwykłą popularnością,
4 e-PROFIT
a to w efekcie przekłada się na ich skuteczność, potwierdzoną badaniami postaw konsumenckich Krzysztof Beniowski, dyrektor sieci AdPlayer i HandyNet, Agora S.A., szef grupy roboczej Brand Advertising Online Dokument Case studies Brand Advertising Online zawiera najciekawsze projekty budujące wizerunek marki w internecie. Zaprezentowane tu przykłady pokazują, że innowacyjne idee nie są tylko ładnym dodatkiem do kampanii, ale przekładają się także na konkretne efekty wizerunkowe lub sprzedażowe, i to wszystko przy dużym zaangażowaniu użytkowników. Liczę na to, że w najbliższym czasie nastąpi wzrost tego typu działań, a kolejne wydanie Case studies osiągnie objętość książki telefonicznej Anna Zawadzka z Business Ad Network, członkini grupy roboczej Brand Advertising Online
Na podstawie wielu kampanii przeprowadzonych w 2011 roku można zauważyć, że coraz większa liczba marketerów sięga po rozwiązania, które oferuje Rich Media, a także po portale społecznościowe, na które coraz przekierowuje się część ruchu z kampanii reklamowej. Interaktywne filmy, gry zaszyte w kreacjach, multimedialne prezentacje produktów to narzędzia, które coraz częściej spotykamy w komunikacji marketingowej Bartłomiej Buczkowski, Wirtualna Polska S.A., członek grupy roboczej Brand Advertising Online
Co z tego, że na każdej jednej konferencji tłumaczę (zresztą nie tylko ja) jak istotne jest komunikowanie produktu, że trzeba to zaczynać From The Day 1. Nasi młodzi przedsiębiorcy są pochłonięci dopieszczaniem produktu, którego nikt nie kupi, bo nie będzie miał zielonego pojęcia o jego istnieniu.
Paweł Lipiec Redaktor prowadzący ecommerce.edu.pl Bloger WebFan.pl
I wiecie co – stawiam dolary przeciw orzechom, że po tym tekście komunikacja w startupach wcale się nie zmieni. Jeśli naprawdę nie macie pomysłu na komunikację produktu na zewnątrz, to dajcie sobie spokój. Zostawcie te startrupy i idźcie do jakiejś „uczciwej” pracy na etacie. www.ecommerce.edu.pl ■
Zbiór case studies dostępny jest pod adresem: http://www.iabpolska.pl/index. php?mnu=62&id=218 Źródło: informacja prasowa
Your English Zone
Secret Code is B B C A
e-PROFIT 5
Felieton
Z naszej perspektywy
Wypełnić misję
Milion w szufladzie
K
Napoleon twierdził, że każdy z jego żołnierzy ma batutę generalską w swoim plecaku i od niego tylko zależy, czy będzie chciał z niej skorzystać i kiedyś tym generałem faktycznie zostanie. Nasze tradycje wojskowe z minionej epoki również większą uwagę przykuwały do szczerej chęci niż do matury. A jak sprawa wygląda w przypadku e-biznesu? Czy też każdy z nas ma milion w szufladzie i wystarczy chęć szczera, aby zrobić z nas milionera?
iedy ostatnio czuliście, że odkrywacie coś nowego, coś, czego trzeba się nauczyć? Pamiętacie, co wtedy czuliście? I to właśnie powinni odczuwać użytkownicy startupów!
Pamiętacie jakieś startupy w ostatnim okresie, które potrafiły wpłynąć na Was na tyle, żebyście zmienili swój plan dnia? I jeszcze za to zapłacili? Pewnie do tego można przyrównać pierwsze zetknięcie z jakimś serwisem społecznościowym takim jak Facebook czy NK. Inne projekty? Nie ma ich za wiele?
Sylwester Kozak Wydawca serwisów internetowych e-biznes.pl wystartowali.pl
6 e-PROFIT
A co powiecie na połączenie poznawania i rywalizacji. Do tego w wersji online i offline? Takim projektem jest WallaBee, projekt prowadzony przez Bena Dodsona, twórcy m.in. Highlights. Na czym polega zabawa? WallaBee jest swego rodzaju grą geolokalizacyjną – takie inne podejście do Foursquare. Pewnie widzicie jak Wasi znajomi „czekinują się” w kawiarniach, na lotniskach czy kinach. Z tego właściwie nic nie wynika. Tylko informacja. Ben dołożył do tego element gry – poza „czekinowaniem się” w wybranych miejscach musisz zbierać przedmioty! Mało tego, przedmioty te nie są pozostawione przypadkowo, np. watę cukrową znajdziesz w kawiarni, a okulary w biurze. Części przedmiotów jednak nie znajdziesz – trzeba je łączyć, ale też w sposób logiczny, np. cyrkowiec powstanie dopiero, gdy połączysz lwa i słonia. Przedmioty są częścią zestawów – jeśli zbierzesz wszystkie, twoja misja jest ukończona i możesz szukać kolejnych przedmiotów. Proste? Pewnie tak, ale wyobraźcie siebie, że idziecie do biura z telefonem w ręku dłuższą drogą, tylko po to, aby poszukać jakiegoś przedmiotu w przychodni! Przyznam szczerze, od bardzo długiego czasu nie widziałem tak dopracowanego projektu. Prostoty, świetny pomysł, rywalizacja i wreszcie element offline – tak w skrócie można podsumować WallaBee. I takich właśnie projektów brakuje na naszym rynku, dlatego trzymam kciuki za Was, żeby takie startupy powstawały nad Wisłą! ■
O
d początku działalności przeanalizowaliśmy w InQbe ponad tysiąc rożnego rodzaju pomysłów na e-biznes. Z pewnością nie do wszystkich z nich słowo analiza jest najodpowiedniejsze, gdyż niekiedy wystarczył rzut oka na założenia biznesowe projektu, by stwierdzić, że ryzyko jego niepowodzenia zbyt niebezpiecznie blisko graniczy z pewnością. Wówczas pozostaje nam tylko trzymać kciuki lub wierzyć, że pomysłodawca wziął sobie do serca nasze uwagi i spróbuje podejść do swojego projektu inaczej. Bywało też i tak, że pomysł był znakomity, ale analiza rynku pokazywała, że jeszcze nie jest on dojrzały, że jeszcze trzeba chwilę odczekać i trzymać rękę na pulsie. Bywało też i tak, że w ramach inkubacji opracowaliśmy biznes plan, ale ostatecznie nie zainwestowaliśmy i… w projekt zainwestował ktoś inny. Trafiały się wreszcie projekty, które miały swoje miejsce i swój czas i dzisiaj obserwujemy, jak rosną i zdobywają rynek. Wszystkie one mają jednak jeden wspólny mianownik — decyzję, by wyjąć swój pomysł z szuflady i sprawdzić, ile tak naprawdę jest on wart.
Marek Dornowski Wiele mówi się o różnicy, jaka dzieli nasz rynek od tego za oceanem. Ile jeszcze musimy nadrobić w mentalności, sposobie patrzenia na biznes. Nie zamierzam z tym polemizować, być może tak faktycznie jest. Raczej na pewno. Ale im częściej rozmawiam z pomysłodawcami, tym bardziej widzę, że coraz więcej w nas odwagi. Odwagi do tego, by wyjąć na światło dzienne schowane, czasem lekko zakurzone pomysły, które jednak gdzieś chodzą po głowie i nie dają spokoju. Odwagi do tego, by marzyć, że rozwiązania, które doskonale sprawdziły się na zachodzie mają szansę przebić się i u nas. Wreszcie odwagi do tego, by teoretyczne rozwiązania samemu zacząć przekuwać na praktykę. Często nawet w trakcie prywatnych rozmów, gdy opowiadam o tym, jak działa InQbe słyszę: wiesz, ja kiedyś też miałem taki pomysł… Im więcej przeprowadzam takich rozmów, tym bardziej wierzę, że większość z nas ma swoją szufladę z wirtualnym milionem. Nie wszyscy jednak mamy odwagę, by ją otworzyć.
Rodzi się pytanie, czy warto? A co jeśli okaże się, że ten mój genialny, tak długo analizowany pomysł, ma się nijak do biznesowej rzeczywistości? Nic!!! Nie stanie się nic poza tym, że uwolnimy swoją głowę od zbędnego balastu i otworzymy się na nowe pomysły. Wiele osób, w których pomysły nie zdecydowaliśmy się zainwestować mówi, że nie żałują swojej decyzji, bo w trakcie inkubacji wiele się nauczyli i patrzą na nowe możliwości zupełnie innym okiem. A co jeśli nasza idea ma szansę monetyzacji? Jeśli usłyszymy od inwestora: to świetny pomysł, wchodzimy w to? W InQbe powiedzieliśmy tak już ponad 20 razy, biorąc na siebie pełne ryzyko tego, że przecież możemy się mylić, ten biznes może nie wypalić, rynek może zachować się inaczej niż przewidzieliśmy. Warto jednak próbować i dlatego wciąż szukamy żołnierzy z batutą generalską w plecaku, którzy mają odwagę do niego zajrzeć. ■
e-PROFIT 7
Z naszej perspektywy
Ryzyko jest wkalkulowane Czy w Polsce jest szansa na startup klasy światowej? Jak szukać dobrych pomysłów na e-biznes i jak wygląda droga od pomysłu do finalnej inwestycji? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź, czytając rozmowę z Wojciechem Przyłęckim – prezesem zarządu InQbe. Marek Dornowski Wojtku, z poziomu samego InQbe w ciągu ostatnich 2 lat dokonałeś ponad 20 wejść kapitałowych. To liczba bardzo duża, zwłaszcza jeśli porównać ją do inwestycji innych inkubatorów przedsiębiorczości. Jak wytłumaczyć to, że tak odbiegliście od reszty? Trudno mi jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego inne inkubatory dokonały tylko 2–3 wejść lub nie dokonały ich wcale. Nie znam ich strategii inwestycyjnej, a bez tego samo porównywanie cyferek nie ma sensu. Poza tym ważniejsza jest liczba udanych wyjść, bo one docelowo weryfikują jakość naszej pracy. Do nas trafiły setki pomysłów, z czego około 20 okazało się na tyle interesujące, że postanowiliśmy w nie zainwestować. Myślisz, że wszystkie odniosą sukces? Gdybyśmy nie wierzyli w ich sukces, nie zainwestowalibyśmy w nie. W tym biznesie jednak wyższe ryzyko jest wkalkulowane. Wyższe ryzyko, ale również wyższa stopa zwrotu. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to może się srodze rozczarować. Statystycznie jedynie 10% startupów ma szansę odnieść jakikolwiek sukces. Jeśli więc spojrzeć na nasze inwestycje czysto statystycznie, to potrzeba 10 wejść, by choć 1 przyniosło efekt. InQbe – gdyby wierzyć statystykom – ma zatem szanse na 2 udane inwestycje. Osobiście jestem przekonany, że będzie ich o wiele więcej, ale naiwnością byłoby wierzyć, że 100% naszych inwestycji będzie trafionych. Skoro już mówimy o statystykach to na 1 inwestycję InQbe przypada kilkadziesiąt zgłaszanych projektów. Od początku wpłynęło ich już ponad 1000. Gdzie jest klucz, aby odróżnić projekt dobry od takiego, który jest dobry wyłącznie w wyobraźni autora? Szablony, klucze, wzory to raczej nie najlepsze zestawienie słowne z takimi pojęciami jak innowacja czy nowe technologie. To nie jest tak, że mamy jakiś szablon projektu idealnego i każdy pomysł, który do nas trafia, podstawiamy do tego szablonu i w zależności od tego, jak to się ze sobą pokrywa, decydujemy się na inkubację lub nie. Każdy pomysł to oddzielna analiza, zupełnie inne pytania, które oczywiście docelowo sprowadzają się do prostej odpowiedzi: czy jesteśmy w stanie na tym zarobić? To chyba jedyny wspólny mianownik. Zresztą nie przypisujemy sobie prawa do nieomylności. Na rynku są projekty, w które z różnych względów nie zdecydowaliśmy się zainwestować, a które znalazły innych inwestorów i się rozwijają. Po części dzięki wiedzy, którą otrzymały od nas w procesie inkubacji.
8 e-PROFIT
Z naszej perspektywy Czy jest coś takiego jak „złoża dobrych pomysłów”? Źródła, w których jako inwestor wiesz, że znajdziesz pomysł, mający szansę okazać się ziarnem a nie plewą? Najczęściej znajdują nas projektodawcy. My również na bieżąco monitorujemy rynek. Teraz jest coraz więcej takich inicjatyw, gdzie możliwe jest spotkanie pomiędzy pomysłodawcą a inwestorem. Ostatnio nasi ludzie uczestniczyli w spotkaniu z serii Warsaw Pitch Rally, odbyli parę rozmów i nawiązali kontakty, które być może w przyszłości czymś zaowocują. Takich inicjatyw jest coraz więcej, jeśli ktoś ma pomysł i szuka wsparcia, to warto w nich uczestniczyć. Gdy już zapada decyzja, o tym, że dany projekt nadaje się do inkubacji, jak wygląda w praktyce taki proces? Co w nim jest najtrudniejsze? Główny cel inkubacji to wypracowanie biznes planu. Jest to praktycznie jedyny dokument, który trafia do Rady Inwestycyjnej i który ma przekonać nas do inwestycji. Niektórym Projektodawcom wydaje się, że skoro poświęcamy im swój czas, to z pewnością zdecydujemy się na wejście i skupiają się już nie na rozwoju biznesu, tylko na tym jak rozdmuchać budżet. Inni są tak zafiksowani w swojej wizji projektu, że nie dopuszczają do siebie racjonalnego tłumaczenia, że model biznesowy należy skorygować. I jedni i drudzy zapominają, że inkubacja do niczego nas nie zobowiązuje. To dopiero przymiarka mająca dać odpowiedź, czy jest nam ze sobą po drodze. W jednym z wywiadów wspomniałeś, że Twoim marzeniem jest zainwestowanie w projekt, który okaże się sukcesem na miarę światową. Ostatnio Arek Skuza w swoim felietonie (http://mamstartup.pl/ felietony/1546/dlaczego-polski-vc-nie-zbuduje-predkoglobalnego-exitu) twierdzi, że polski VC nie zbuduje prędko globalnego exitu. Wierzysz, że projekty, nad którymi pracujesz, mają potencjał międzynarodowy, czy raczej widzisz je głównie jako rekiny rodzimego e-biznesu? Możliwość skalowalności biznesu to jeden z elementów, które oceniamy jeszcze przed wejściem w dany projekt. Mamy spółki, które mają potencjał i plany międzynarodowe, ale są też takie, które na obecnym etapie rozwoju walczą na froncie krajowym i nawet nie zaprzątają sobie głowy tematem podbijania rynków zagranicznych. Na pewno zgodzę się z Arkiem Skuzą, że większość projektodawców nie jest jeszcze mentalnie gotowa na międzynarodowy sukces, wielu nie myśli takimi kategoriami. Na drugim biegunie są wizjonerzy, którzy przekonują nas, że wystarczy im 100 tys. zł, a zbudują serwisy, które w ciągu roku zdystansują
gigantów typu Facebook czy Google. Myślę, że warto patrzeć zdroworozsądkowo. Większość największych e-biznesów pochodzi ze Stanów, a różnica mentalnościowo-technologiczna pomiędzy Polską a USA jest ciągle jeszcze ogromna. Jeśli porównalibyśmy to do skoków narciarskich, to Austriacy czy Norwedzy generalnie zawsze będą przed nami, ale nie oznacza to, że nie może się nam trafić taki Małysz, który zaprezentuje klasę światową. Polskie VC boją się porażek, do tego stopnia się ich boją, że paraliżuje to ich wyobraźnię – to cytat z powyższego felietonu. Jak to jest w praktyce? Boisz się porażki? Ryzyko jest w tej branży o wiele większe i porażki, czyli nietrafione inwestycje, muszą być wkalkulowane. Nie trzeba się tego bać. To tak, jakby bać się tego, że przy nauce pływania można się pomoczyć. Podczas konferencji E-startup, czyli survival w sieci wymieniłeś kilka kluczowych elementów, niezbędnych do zbudowania dobrego startupu i przekonania do siebie inwestora. Wspomniałeś o takich kwestiach, jak pokazanie potrzeby rynku, zespół, skalowalność biznesu no i zdanie klucz show me the money – czyli na czym możemy zarobić. Gdybyś miał prześledzić w pamięci, co było najczęstszą przyczyną odrzucenia przez Ciebie projektów? Zdarzyło się nam nie wejść w inwestycję, mimo iż z biznesowego punktu widzenia była całkiem poukładana, ale mieliśmy wątpliwość czy zespół, który zgłosił się z pomysłem po prostu sobie z nim poradzi. Były też projekty, które miały ciekawy, dobry zespół i pomysł, który w trakcie inkubacji, jeszcze przed inwestycją, zmieniliśmy o jakieś 180° – ale w końcu zainwestowaliśmy. Wniosek jest taki, że prościej jest zmienić projekt niż ludzi. Najczęściej przyczyna leży po stronie zespołu, chociażby w braku elastyczności do wprowadzenia koniecznych zmian. Ostatnio w branży modne stało się słowo mentoring. Uczestniczysz w wielu imprezach startupowych jako członek jury lub właśnie mentor. Gdybyś jednym zdaniem miał przekazać potencjalnym startupowcom przesłanie czy myśl, co by to było? Nie jestem jeszcze w wieku, by rozdawać na lewo i prawo porady, jak żyć czy jak prowadzić biznes, ale na pewno przed rozmową z inwestorem radziłbym samemu sobie zadać pytanie: czy Twój projekt jest na tyle dobry, że zainwestowałbyś w niego własne pieniądze? Jeśli sam masz co do tego wątpliwości, to wstrzymaj się jeszcze. Trudno uwierzyć w kogoś, kto sam nie wierzy w siebie. ■
e-PROFIT 9
Z naszej perspektywy
Rynkowe trendy
W poszukiwaniu pereł
Decyzje biznesowe startupów a przydatność internetowych portali finansowych
InQbe wspólnie z Hard Gamma Ventures, współorganizatorem Warsaw Pitch Rally rozpoczyna przegląd dostępnych na rynku projektów, które szukają wsparcia inwestorskiego. Jeśli macie swoje pomysły wysyłajcie je na adres: mdornowski@inqbe.pl. Najciekawsze modele przedstawimy na łamach E-PROFIT. Zachęcamy również do bezpośrednich prezentacji przed inwestorami. Szkoda nie skorzystać z takiej szansy. Warsaw Pitch Rally to doskonały przykład, że inwestorzy są dostępni, a właściwa rozmowa z nimi może przyspieszyć rozwój naszego biznesu.
Podejmowanie decyzji biznesowych stanowi bardzo ważny czynnik determinujący standard naszego życia. Wybór wykształcenia, ścieżki kariery, a czasami nawet pojedynczego produktu bankowego przyczynia się do naszego sukcesu lub porażki w niedalekiej przyszłości. Te same zasady dotyczą młodych firm, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z biznesem. Najprostszą metodą skutecznego zaplanowania wydatków oraz uniknięcia rozczarowań jest śledzenie informacji z lokalnych i światowych rynków finansowych.
Marek Dornowski i Zuzanna Stańska
Anna Bielicka
D
obry startup jest jak złoto – trzeba przesiać dużo piasku zanim się do niego dotrze, nie mówiąc już o tym, że najpierw trzeba w ogóle wiedzieć, gdzie szukać. Jest jak perła – jej znalezienie wymaga mnóstwo czasu i wysiłku, ale jak już się ją znajdzie zapomina się o całym trudzie, które to poszukiwanie zajęło. Oto przykłady pomysłów, które pokazały się na ostatniej edycji Warsaw Pitch Rally. Całość prezentacji na Warsaw Pitch Rally odbywa sie w języku angielskim.
Let’s Jump In — www.letsjumpin.com
eCall — e-call.mobi
Mission: Develop mobile software applications between vehicles and mobiles in order to accomplish Emergency Call European Specifications (eCall).
Square It! is the easiest way to follow all your expenses shared with friends: trips costs, nightlife, bills and everyday loans. Easy to use while very complex (concerning available functionality).
InfoDiagram — www.infodiagram.com
Sugentum — www.sugentum.com
InfoDiagram.com is website offering pre-designed content-rich visualizations in form of editable PowerPoint graphics. Visualizations are created in cooperation with our contributing partners - experts on specific topics covered by infoDiagram products. We created infoDiagram to help presentation authors to communicate more effectively by using simple to use visuals.
Meevl — www.meevl.com
Meevl is a tool that connects you and lets you share anything with your friends, family and favorite communities, spread on separated networks. Communication without borders.
ScatchAPP — www.scatchapp.com
ScatchApp is a technology which help you transform your paper sketches into working, interactive models using phone’s built-in camera.
10 e-PROFIT
Imagine Skype mixed with YouTube for live events. That’s us. We aim to develop a totally new way to attend live events over the internet. With LJI you will be able to experience music concerts and festivals and feel like you are almost there yourself! Long gone are days when you are sat in front of the TV feeling jealous of all the other lucky people who got the tickets before you did.
Square it! — www.squareit.net
We provide online retailers with an access point for new distribution channels, such as Facebook, mobile and TV.
Traffix.pl — www.traffix.pl
A simple plug-and-play technology of mobile monitoring, which lets users check current view but also allow them to see historical view of any length in multiple ways. Jak widać, zakres tematyczny jest różnorodny. Inwestorzy zainteresowani szerszymi informacjami dotyczącymi tych projektów, mogą kontaktować się z przedstawicielami Hard Gamma Ventures. ■
B
ieżące informacje związane z rynkiem finansowym w Polsce i na świecie to w rzeczywistości produkt dla każdego. Powód jest prosty – aby móc dokonywać odpowiednich wyborów, musimy posiadać wystarczający zasób informacji. Ma to szczególne znaczenie, gdy w grę wchodzi nasza przyszłość czy sukces firmy. Bez odpowiednich danych na temat sytuacji gospodarczej oraz aktualnych trendów na rynku, nie osiągniemy sukcesu finansowego.
Niezbędna wiedza dla startupów
Informacja – obok pieniądza – jest najcenniejszym produktem na rynku. Dla startupów i dużych korporacji stanowi ważny determinant sukcesu w biznesie. Aktualne wiadomości pozwalają na efektywne zarządzanie finansami zarówno w firmie, jak i w przypadku domowego budżetu. Każda decyzja odnośnie konkretnego produktu bankowego, oszczędności czy sposobu finansowania przedsiębiorstwa powinna być poparta wiedzą na temat realiów panujących na rynku, a do tego niezbędne jest rzetelne źródło – wyjaśnia Mateusz Mazurek, twórca serwisu SerFin.pl. Z pomocą przychodzą m.in. portale finansowe, niezwykle przydatne zarówno studentom, młodym przedsiębiorcom, jak i doświadczonym biznesmenom. Jest to dobre źródło informacji dla młodych przedsiębiorców, którzy często nie mają w zwyczaju śledzić prasy branżowej ani inwestować w prenumeratę tygodników. W doborze odpowiedniego źródła informacji istotna jest jego kompleksowość oraz wiarygodność. W internecie mamy do czynienia z wieloma serwisami informacyjnymi, gdzie każdy dostarcza innych treści. Warto skupić się na lekturze, która zobrazuje nam cały rynek finansowy.
– Portale finansowe to dobre rozwiązanie szczególnie dla początkujących przedsiębiorców – choć nie tylko. Młodzi ludzie są przyzwyczajeni do śledzenia nowinek ze świata w internecie – aby do nich dotrzeć, należy posłużyć się najczęściej wykorzystywanym przez nich kanałem informacji – mówi Mateusz Mazurek, twórca serwisu SerFin.pl. Kompleksowy serwis finansowy to cenne źródło treści dla przedsiębiorców poszukujących korzystnych kredytów oraz rozwiązań finansowych, jak też tych, którzy potrzebują porad w konkretnym momencie swojego życia (np. studenci lub emeryci). W portalu cenne informacje mogą znaleźć także przedsiębiorcy planujący zatrudnienie oraz osoby zainteresowane inwestycjami w Polsce i nie tylko. Młode firmy mogą w bardzo prosty i szybki sposób również zaczerpnąć informacje o pozyskaniu funduszy na start, możliwości wzięcia udziału w różnego rodzaju konkursach oraz projektach, jak też dowiedzieć się, w jaki sposób wesprzeć swój biznes dostępnymi na rynku narzędziami. Dziś, kiedy mamy dostęp do tak obszernych i licznych źródeł informacji, naszym nawykiem powinno stać się bieżące śledzenie tego, co dzieje się na świecie. Brzmi to banalnie, ale w rzeczywistości nadal wiele osób nie zastanawia się nad aktualnie panującymi trendami w gospodarce i podejmuje ważne decyzje finansowe, bazując na przeczuciach lub poleceniach zależnych instytucji. Aby uniknąć niepotrzebnych rozczarowań i porażek, warto zadbać o aktualny i rzetelny przepływ informacji z rynku – wtedy będziemy mieli pewność, że nasze marzenia realizujemy „z głową”. ■
e-PROFIT 11
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
Czego pragną kobiety? Ostatnio w sieci można było znaleźć informację o inwestycji InQbe w projekt Kissbox. Z pozoru wszystko wygląda prosto. Kissbox dostarcza na wskazany adres elegancko zapakowane pudełko, w którym jest 4–5 kosmetyków renomowanych marek, wszystko w cenie znacznie niższej niż gdyby te same produkty oddzielnie kupować w sklepie. Nikt nie wie, co w danym Kissboxie akurat się znajduje. Pozostaje element niespodzianki – i to comiesięcznej. Pomysł na tyle się spodobał, że cały lutowy asortyment rozszedł się w kilkanaście minut!!! Zainteresowanie jest więc ogromne. Wszystko fajnie, ale czy to oznacza, że InQbe zainwestował w projekt kosmetycznej platformy handlowej? Nic bardziej mylnego.
J
Marek Dornowski
eżeli przyjrzeć się modelowi biznesowemu 3QM (spółki realizującej projekt Kissboxa) okaże się, że z handlem kosmetykami nie ma ona nic wspólnego. Co więcej, Kissbox nie tylko nie konkuruje z tradycyjnymi sklepami internetowymi oferującymi kosmetyki, ale z nimi współpracuje, dając im wartość dodaną, zupełnie nową od tej, którą do tej pory oferowało SEO czy SEM.
Jak to działa?
Cały sekret, choć po chwili zastanowienia wydaje się to oczywiste, kryje się w… reklamie. Sklepy współpracujące z KissBox.pl, dostają przede wszystkim reklamę swojego asortymentu. Reklamę trafiającą bezpośrednio do mocno zdefiniowanej grupy docelowej, gdzie szansa konwersji na późniejszy zakup jest bardzo duża. Patrząc na liczne filmy pojawiające się od jakiegoś czasu na serwisie YouTube.com, można stwierdzić, że jest to jedna z atrakcyjniejszych form reklamy. Jeśli dodamy do tego opcję informacji zwrotnej o produktach, mamy tu do czynienia z czymś na kształt focusowego badania rynku, a to nieoceniona pomoc w lepszym doborze asortymentu. Wraz z pojawianiem się recenzji na temat kosmetyków, na licznych Blogach oraz Vlogach, ruch z Kissbox.pl kierowany jest bezpośrednio do współpracujących sklepów. Innymi słowy klientka zachwycona jakimś produktem, chcąc dowiedzieć się o nim więcej lub dokonać jego zakupu trafi do konkretnego sklepu X.
12 e-PROFIT
Jeśli dodać do tego rolę tzw. poczty pantoflowej w tym biznesie wszystko zaczyna się łączyć w całość. Oczywiście Kissbox ponosi tu pewne ryzyko, zły dobór sklepów partnerskich przełoży się bezpośrednio na reputację firmy. Z punktu widzenia klientek marką obejmującą całą akcję pozostaje Kissbox. Model jest jeszcze w miarę świeży. Osoby związane z Kissboxem przyznają, że firma planuje organizowanie niestandardowych akcji marketingowych, ale szczegóły pozostają jeszcze tajemnicą. Rodzi się pytanie, czy taki model biznesowy może działać nie tylko w branży kosmetycznej? Teoretycznie wydaje się, że tak, ale dopiero w praktyce okaże się, na ile pasuje on do polskich realiów. Branża kosmetyczna wydaje się być trafionym miejscem do tego typu testów, gdyż tam możemy zaobserwować znaczny ruch i zakupy oparte na emocjach. Takie spojrzenie na tę inwestycję rzuca zupełnie nowe światło na możliwości jej rozwoju. Klucz leży w potencjale grupy docelowej, a o tym, że jest on spory wiadomo od dawna. W końcu sam Mel Gibson swój zawodowy sukces opierał na poznaniu tajemnicy tego Czego pragną kobiety. ■
Jak wygląda zachodni rynek zakupów w subskrypcji? KissBox.pl to pierwsze w Polsce podejście do tematu zakupów w subskrypcji. Tymczasem na Zachodzie działa szereg serwisów tego typu i mają na koncie pierwsze sukcesy. Zapraszam do krótkiego przeglądu najciekawszych projektów. Krzysztof Bartnik, eKomercyjnie.pl
W
Stanach Zjednoczonych największą witryną spod znaku zakupów w subskrypcji jest ShoeDazzle.com. Serwis oferuje regularną dostawę butów do swoich klientów w cenie 39,95 USD, ale zakupy rozpoczynają się w nim od określenia… swojego ulubionego stylu obuwia w krótkiej ankiecie. Na tej podstawie są dopasowywane produkty do konkretnego odbiorcy. ShoeDazzle.com udało się pozyskać kilku inwestorów (w sumie ponad 60 mln USD na rozwój), a także popularnych ambasadorów, w tym celebrytkę Kim Kardashian. Kim nie tylko promuje to przedsięwzięcie, ale także ocenia wybrane buty i doradza stylistkom pracującym przy serwisie. Dzięki znanym nazwiskom serwis ten przebił się do mainstreamu w USA (telewizja, prasa dla kobiet, itd.), dzięki czemu zdobył sporą grupę klientów (profil firmy na Facebooku śledzi 1,7 mln osób!). Pomysłodawcą i założycielem ShoeDazzle.com jest Brian Lee, który nie zatrzymał się na jednym projekcie. Niedawno w sieci pojawiła się strona Honest.com, która zajmuje się sprzedażą naturalnych produktów dla dzieci, od pieluch po szampony.
Kolejnym ciekawym projektem w opisywanej kategorii jest BeachMint.com, któremu udało się zdobyć 38,5 mln USD na rozwój. Należą do niego też serwisy JewelMint.com, StyleMint. com, BeautyMint.com oraz ShoeMint.com. Każdy z nich stara się korzystać z pomocy zachodnich celebrytów (np. bliźniaczki Mary-Kate Olsen and Ashley Olsen w StyleMint) i atakować różne kategorie asortymentowe.
Serwisy zakupów w subskrypcji to świetny pomysł na unikatowy e-commerce
Serwisy zakupów w subskrypcji mają przed sobą ciekawą przyszłość – nie są narażone na bezpośrednią rywalizację z dużymi markami w stylu Amazon.com, a jednocześnie maksymalizują przychody z jednego użytkownika w skali roku. To świetny pomysł na unikatowy e-commerce i cieszę się, że zakupy w subskrypcji powoli przenoszą się na polski rynek. Zobaczymy, czy przypadną do gustu klientom znad Wisły. ■
Statystycznie każda mama wydaje na pieluchy 900–1000 USD rocznie, a cały rynek w Stanach Zjednoczonych jest wart zawrotne 8 mld USD w skali roku. Oczywiście, żeby się przebić nie wystarczy dobry produkt, potrzebny jest też efektywny marketing. Brian Lee sięgnął tutaj po sprawdzoną broń z ShoeDazzle.com i „twarzą” projektu Honest.com została… Jessica Alba. Kto jak kto, ale znani ludzie sprzedają najlepiej. Na szczęście nie zawsze trzeba szukać pomocy u celebrytów, czego przykładem jest serwis zakupów w subskrypcji dla facetów – ManPacks.com. Na tej witrynie możemy zamówić regularną dostawę majtek, skarpetek, koszulek i wszystkich innych, kluczowych „akcesoriów” dla każdego mężczyzny. Całość jest reklamowana hasłem Wyobraź sobie, że Netflix czy iTunes mają swój odpowiednik, który sprzedaje bieliznę dla facetów. Coś w tym jest, ManPacks.com ciągle ewoluuje pod względem oprawy graficznej oraz dostępnych ofert i widać, że jego założyciele nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tym zakresie.
Świetnym pomysłem jest też BabbaBox.com prowadzony przez BabbaCo. To pudełko z akcesoriami do zabawy dla dzieci, które rozwijają kreatywność najmłodszych (np. farby do malowania, zadania do wykonania, książka do czytania, prosty aparat do robienia pierwszych zdjęć, itd.). Co miesiąc oferowany jest inny, ciekawy zestaw, dzięki czemu dzieci nie mogą narzekać na nudę, a rodzice mają rozwiązany problem z wymyślaniem zabaw. Wsparcie 29,99 USD na miesiąc wydaje się być idealną kwotą. BabbaBox.com udało się też pozyskać inwestora i kwotę 1,2 mln USD na dalsze działania.
Krzysztof Bartnik – redaktor naczelny eKomercyjnie.pl, największego w Polsce serwisu poświęconego e-commerce, który działa od 2008 roku.
e-PROFIT 13
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
Reklamowy raport mniejszości Rok 2054. Nowy York. Film Raport Mniejszości. Bohater grany przez Toma Cruisa ucieka przed wymiarem sprawiedliwości. Przedziera się przez tłum w obrębie centrum handlowego. Wszędobylskie kamery skanują jego siatkówkę. Umiejscowione na trasie ucieczki, przezroczyste ekrany wyświetlają spersonalizowane komunikaty reklamowe. John! Może napijesz się Guinnessa? kusi ekran z reklamą piwa. Lexus to jest samochód dla Ciebie John! – zachęca drugi z reklamą samochodu. Czas na wakacje John! Hawaje czekają na Ciebie! – kusi display biura turystycznego. Science fiction? Nie – to już praktycznie rzeczywistość! Damian Rezner
Technologia ta pozwala na łączenie świata rzeczywistego z generowanym komputerowo za pośrednictwem nośników reklamowych. Klient, niczym w magicznej szklanej kuli, jest w stanie zobaczyć na ekranie reklamowym siebie, otoczonego nieistniejącymi obiektami i przedmiotami. Naturalnie nawiązują one do aktualnie prowadzonej kampanii reklamowej. Rozwiązanie świetnie sprawdza się w centrach handlowych. Klienci mogą zobaczyć własną osobę w towarzystwie dinozaurów, duchów czy aniołów. Mogą na moment poczuć sławę, stając się piosenkarzem, gwiazdą sportu czy politykiem. Możliwości Augmented Reality ogranicza tylko wyobraźnia media planerów. Technologia już wkrótce wejdzie w powszechne użycie, a pierwszym klientem będą sklepy odzieżowe. W przebieralniach pojawią się w miejsce luster – ekrany, a na nich klient za pomocą gestów będzie w stanie zmieniać fasony i kolory. Świat rzeczywisty i wirtualny stanie się bliższy niż kiedykolwiek.
14 e-PROFIT
System Screen Network na stacjach LUKOIL – przykład zastosowania systemu targetowania kontentu opartego o aplikacje Intel AIM
W codziennych zakupach coraz większe znaczenie mają Smartphony. Urządzenia te już dawno przestały odgrywać rolę aparatów telefonicznych. Dziś są to multimedialne kombajny, które w połączeniu z stałym dostępem do sieci mogą być świetnym narzędziem zakupowym. Screen Network wykorzystuje technologię QR kodów w sieciach RTV Saturn oraz Media Markt.
P
ostęp technologiczny pozwala dziś na realizacje śmiałych wizji autorów książek fantastycznonaukowych. Jeszcze nigdy interakcja z klientem nie była możliwa na tak szeroką skalę. Konsument XXI wieku to konsument niezwykle wybredny. Atakowany ze wszystkich stron komunikatami reklamowymi, mimowolnie się na nie uodparnia. Aby do niego trafić, niezbędne jest zindywidualizowane, nowoczesne podejście. Jak to zrobić? Przeanalizujmy to, co w tej kwestii robi lider rynku. Screen Network wdraża w zarządzanych przez siebie sieciach rozwiązania oparte o technologię poszerzonej rzeczywistości znanej jako Augmented Reality.
Równolegle do rozwoju technologii następuje rozwój nośników reklamowych. Ekrany Plazmowe, LCD oraz LED zaczną wkrótce ustępować miejsce najnowszej technologii ekranów transparentnych. Technologia ta pozwala na wyświetlanie w rozdzielczości Full HD i pełnej palecie kolorystycznej materiałów reklamowych na przezroczystej matrycy przypominającej szybę.
Przykład kampanii z wykorzystaniem Augmented Reality National Geographic
To się nazywa reklama dedykowana
Reklama najbliżej dekady będzie reklamą perfekcyjnie „ztargetowaną”. Wizja z Raportu Mniejszości staje się bardzo realna. Screen Network, wspólnie z firmą Intel, stosuje w wybranych punktach swoich sieci system „Intel AIM”. Aplikacja ta pozwala na wykrycie płci oraz przybliżonego wieku, osób oglądających w danej chwili przekaz reklamowy. Po osiągnięciu danego parametru (np. wykrycia w okolicy nośnika obecności kobiety w średnim wieku) aplikacja automatycznie zmieni nadawany na nośniku kontent reklamowy na kontent wycelowany w konkretnego odbiorcę. I tak na przykład młode kobiety zobaczą reklamę zachęcającą do zakupu ulubionych perfum, a starsi mężczyźni informacje o promocji na najnowsze modele telewizorów. Nośnik reklamowy dodatkowo poinformuje konsumenta, w jakiej dokładnie odległości znajdzie punkt sprzedaży z reklamowanym produktem, w odniesieniu do jego aktualnego położenia.
Technologia ta otwiera drogę do budowy interaktywnych witryn sklepowych, gdzie statycznego manekina zastąpi znany rajdowiec dosiadający nowego modelu samochodu czy projektant zachwalający swoją najnowszą kolekcje. Screen Network wdrożyła pierwsze w Polsce lodówki oraz ekspozytory z wbudowanym transparentnym ekranem dla piwa Żywiec i marki perfum Bruno Banani. Ekran wmontowany w lodówkę wyświetlał reklamę zimnego, orzeźwiającego piwa. We wskazanym momencie obraz się odsłaniał, prezentując butelki ułożone w środku lodówki. Ekspozytor dla Bruno Banani zamontowany został w perfumerii „Douglas” w warszawskim Centrum Handlowym Arkadia. W kluczowym momencie emisji, na ekranie pojawiał się żarzący się ogień, odsłaniający perfumy umiejscowione we wnętrzu ekspozytora.
QR kody to obrazki z zakodowaną informacją możliwą do odczytania za pomocą aplikacji wgranej w Smartphona. Mogą być w nich ukryte linki do dowolnych zasobów dostępnych z poziomu internetu takich jak produkty, gry czy filmy. Kampanie realizowane na telewizorach sieci Media Markt mogą być okraszone dodatkową grafiką z QR kodem. Klienci po zeskanowaniu kodu wyświetlanego na telewizorach w markecie, za pomocą telefonu, otrzymują informacje o przyznanym rabacie na dowolny produkt możliwy do odebrania w obrębie sklepu, w którym aktualnie się znajdują.
Ekran Transparentny – Wdrożenie Screen Network w perfumerii Douglas CH Arkadia, dla Bruno Banani
Reklama na ekranach transparentnych intryguje i oddziałuje na zmysły dużo skuteczniej niż statyczne formy reklamy drukowanej.
Reklama z użyciem QR Kodów w sieci Media Markt
Przyszłość zaczyna się dzisiaj. Oglądając Raport Mniejszości 9 lat temu powiedzielibyśmy – „bajka”. Dziś stoimy u progu rewolucji dokonującej się na naszych oczach – świat z filmów science fiction już teraz puka do naszych drzwi. ■
e-PROFIT 15
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
E-mail marketing w wersji automatycznej, czyli jak działają wiadomości „follow up”
Bankowe social media
Zwiększają rozpoznawalność marki, pomagają budować relacje z odbiorcami i przyczyniają się do wzrostu konwersji – wiadomości „follow up”, niezbędny element każdej efektywnej kampanii e-mail marketingowej. Jak działają wiadomości „follow up”?
Polskie marki bankowe intensywnie zaznaczają swoją obecność w mediach społecznościowych. Na Facebooku funkcjonuje już kilkadziesiąt profili prowadzonych przez instytucje finansowe. Zarządzanie działaniami w mediach społecznoścowych jest dla bankowych marketerów dużym wyzwaniem, gdyż w świadomości społecznej funkcjonuje stereotyp banku jako konserwatywnej i mało interesującej instytucji.
Piotr Krupa — GetResponse.com
W
iadomości „follow up” to najczęściej seria newsletterów, które są wysyłane automatycznie do wybranej grupy subskrybentów w wyznaczonych wcześniej odstępach czasowych. Oznacza to, że praca marketera polega na przygotowaniu i wdrożeniu wiadomości, a ich wysyłka jest generowana automatycznie. Co ciekawe, przesyłki „follow up” wyróżniają się od tradycyjnych newsletterów promocyjnych tym, że mogą tworzyć całościową kampanię, np. powitalną, edukacyjną, sprzedażową lub wprowadzającą do produktu lub usługi (przydatna w przypadku firm oferujących ograniczone czasowo, darmowe wersje swoich usług online). Podstawą ich działania jest funkcja autorespondera, dostępna niemal we wszystkich profesjonalnych platformach do e-mail marketingu. Oznacza to, że jeśli trzy pierwsze wiadomości w cyklu mają być wysyłane w dwudniowych odstępach, to osoba A, zapisując się do listy e-mailingowej w poniedziałek, otrzyma drugą wiadomość w środę, a trzecią w piątek. Z kolei osoba B, dołączając do kampanii we wtorek, dostanie e-mail numer dwa w czwartek, a e-mail numer trzy w sobotę. Pozwala to stworzyć znamiona indywidualności dla każdego subskrybenta.
16 e-PROFIT
Jak to wygląda w praktyce? Sklep internetowy oferujący różnego rodzaju koszule męskie planuje kampanię e-mail marketingową. Jej celem jest promocja konkretnych modeli koszul oraz edukacja klientów w kwestii ich odpowiedniego doboru (np. fason, kolor, spinki, krawat, itp.) do danej sytuacji. W ramach kampanii zostało zaplanowanych 6 newsletterów. Zostaną one wysłane do każdego nowego subskrybenta. Pierwszy newsletter jest wiadomością powitalną, która wprowadzi odbiorcę w kampanię oraz przedstawi najmodniejsze fasony koszul. Natomiast, kolejne 5 wiadomości będzie poświęconych już poradom stylistycznym, i tak: • wiadomość druga: koszule oraz dodatki na spotkanie biznesowe • wiadomość trzecia: jak łatwo popełnić towarzyskie faux pas • wiadomość czwarta: koszule na imprezę • wiadomość piąta: koszula w wersji weekendowej • wiadomość szósta: czasami lepiej wybrać T-shirt
subskrybenci zapisani do tej kampanii będą otrzymywać również pozostałe newslettery informujące o promocjach i nowych kolekcjach koszul. Jest to tylko jeden z wielu przykładów. Sklep internetowy sprzedający aparaty cyfrowe, może wysyłać kurs fotografowania rozłożony na kilkanaście wiadomości. E-sklep ze sprzętem sportowym może wysyłać informacje na temat różnych metod prowadzenia treningów, a sklep ze zdrową żywnością, może wysyłać oryginalne przepisy. Podczas szukania pomysłu na cykl wiadomości „follow up” nie trzeba kierować się wyłącznie doborem informacji bezpośrednio związanych ze sprzedażą lub aktualną ofertą firmy. Mogą one również dostarczać odbiorcy atrakcyjnych i nieszablonowych informacji oraz pomogą w budowaniu trwałych i długofalowych więzi, które zaowocują wzrostem sprzedaży. ■ Piotr Krupa (piotr.krupa@getresponse.com) jest koordynatorem ds. PR w GetResponse, największym w Polsce dostawcy usług e-mail
Każda z wiadomości może zawierać konkretne modele koszul wraz z cenami, co pozwoli zachować wątek promocyjny. Warto pamiętać również o przycisku wzywającym do działania, który w każdej chwili może przenieść subskrybenta na stronę e-sklepu. Poza tym
marketingow ych. Autor wielu publikacji związanych z e-mail marketingiem prezentowanych w czołowych mediach branżowych.
Anna Ratajczak — specjalistka ds. marketingu internetowego
J
ak wynika z badań eVOC Insights przeprowadzonych w styczniu 2012 roku, blisko 60% użytkowników Facebooka „polubiło” profil wybranej marki w ciągu ostatnich 6 miesięcy. Co więcej, ponad połowa z nich stwierdziła, że „lubienie” komercyjnego profilu na Facebooku wpływa na ich lojalność wobec marki. Bankowi marketerzy, kojarzeni wciąż z branżą uznawaną jako tradycyjną i mocno ograniczoną prawem, zauważają te tendencje i coraz odważniej decydują się na podejmowanie aktywnych działań w sferze mediów społecznościowych. Jak to wygląda w praktyce? Ciekawym przykładem jest polityka Meritum Banku. Bank wkroczył w sferę mediów społecznościowych wraz z kampanią „Przejdź do Meritum – zrób to dla pieniędzy”, w ramach której na stronie www.ZrobToDlaPieniedzy.pl i powiązanym z nią facebookowym fan page’u, odbywał się konkurs skierowany do internautów. Należało zgłosić ciekawy filmik, zdjęcie lub pomysł i tym samym zachęcić inne osoby, aby oddawały swoje głosy. Poza nagrodami dla uczestników, w ramach działań CSR konkurs zakładał zakup 120 indeksów dla dzieci w ramach współpracy z Akademią Przyszłości.
– Jako bank stawiający przede wszystkim na nowe technologie i internet prowadzimy dialog z naszymi potencjalnymi i obecnymi klientami w mediach społecznościowych. Nasza strategia obecności w social media opiera się na angażowaniu naszych sympatyków, stąd takie inicjatywy jak gry czy quizy dostępne na Facebooku. W ten sposób chcemy dbać o wysoką jakość relacji z naszymi odbiorcami, dla których internet jest głównym środkiem komunikacji z marką – mówi Małgorzata Adamczyk, dyrektor ds. bankowości internetowej Meritum Bank. Nie tylko Facebook Banki mogą komunikować się z potencjalnymi i obecnymi klientami nie tylko na Facebooku. Ważnym kanałem komunikacji marketingowej są także serwisy networkingowe, takie jak LinkedIn czy Goldenline. Jak wynika z raportu Social Media 2012 przygotowanego przez Internet Standard, ten pierwszy na świecie ma już ponad 115 mln użytkowników, z których ponad 80% ma zaufanie do informacji przekazywanych za pośrednictwem serwisu. W Polsce z Linkedin korzysta prawie 556 tys. osób, a z jego polskiego odpowiednika – Goldenline, ponad 2 mln. Należy jednak pamiętać,
że społeczność userów serwisów networkingowych ma inne oczekiwania niż użytkownik Facebooka, szukający przede wszystkich rozrywki oraz informacji o promocjach czy nowinkach produktach. Goldenline czy Linkedin będą dobrym miejscem do prowadzenia działań z zakresu bankowego employer branding, czyli budowania pozytywnego wizerunku instytucji finansowej jako pracodawcy, a pożądanymi treściami będą informacje o nowych ofertach pracy, stażach czy np. programach skierowanych dla studentów. Najmłodszym i szybko rozwijającym się serwisem społecznościowym jest Google+. Według ComScore, w styczniu br. już 1,1 mln Polaków korzystało z tego medium. Strony firmowe na Google+, podobne do tych oferowanych przez Facebooka, można zakładać od niespełna 5 miesięcy i wyglądem niewiele się różnią od profili prywatnych. Obecnie największą popularnością wśród użytkowników cieszą się strony związane z tematyką nowych technologii, jednak wśród profili firmowych łatwo odnaleźć także te prowadzone przez polskie banki.
■
e-PROFIT 17
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
E-fotografia, czyli 360 punktów widzenia na produkt w sieci Sprzedaż internetowa co roku bije kolejne rekordy we wszystkich statystykach i przestało to już kogokolwiek ekscytować. Przyzwyczailiśmy się do optymistycznych danych z sieci i obserwujemy wzrosty cen akcji dużych firm sprzedających w internecie tj. Amazon czy Ebay. Nasze rodzime przedsięwzięcia Neo24.pl, Allegro.pl czy Empik to już poważne korporacje zatrudniające setki ludzi, a ich przychody ciągle rosną.
Najpierw było zaskoczenie. Prima Aprilis w środku zimy? Dlaczego wycieli największe porównywarki cen? Czyżby Google chciał wybić konkurencję? Nie, to raczej nie ma sensu, a więc skąd to zamieszanie? Czy mamy tu ingerencję w wolny rynek i rzeź niewiniątek? A może odpowiedź jest prosta: działania Google to konsekwencja polityki firmy od dawna zakazującej działań SEO z wykorzystaniem sztucznych linków. Jeśli przyjąć taką hipotezę, to sprawa nabiera zupełnie innych rumieńców.
Mikołaj Bator — www.mode360.eu
Marek Dornowski
P
rzychody polskich firm wg raportu Internet 2K11 wyniosły w 2010: Neo24.pl – 217mln, Allegro.pl – 660 mln oraz Empik.pl – 209 mln. Oznacza to, że na tym polu będą zachodzić w najbliższych latach poważne zmiany związane z walką tych spółek o udział w rynku. Rodzi to potrzebę stosowania innowacji, narzędzi marketingowych, skutecznych managerów sprzedaży i ciągłego podglądania kolegów zza oceanu, gdzie i jak w inkubatorze powstają rewolucyjne koncepcje wspierające e-commerce jak np. ostatni boom na social media. Sprzedając w sieci, nie unikniemy kwestii wizualizacji naszej oferty, ponieważ jest to najszybszy sposób komunikacji z klientem, który – szukając produktu – musi w ciągu kwadransa znaleźć zadowalającą go ofertę i podjąć decyzję o zakupie. Te decyzje zakupowe powstają już nie w oparciu o merytorykę oferty, ale o prezentację, która nie pozostawi złudzeń i potwierdzi atrakcyjność ceny. Standardowe zdjęcia produktowe, będące dostępne po chwili w każdej wyszukiwarce. Zdjęcia katalogowe producenta lub własne impresje z namiotów bezcieniowych to już niestety za mało dla klienta, nawet jak na decyzję o zakupie bukietu róż online. Drogie packshoty, czyli profesjonalne i dopieszczone produkcje z Photoshopa cechują się małą dostępnością i dłuższym czasem na opracowanie, a w finale i tak będą dla klienta czymś syntetycznym. E-fotografia to pojecie wymyślone na potrzeby tego artykułu dla pokazania nowych rozwiązań dla e-commerce w dziedzinie wizualizacji produktu. Mowa tu o prezentacjach 360° dostępnych już dość powszechnie i emitowanych w formatach Flash lub HTML 5, które są znane głównie z postprodukcji sprzedawanych przez agencje reklamowe. Wykorzystanie tych narzędzi dotyczyło wyłącznie incydentalnych kampanii lub
18 e-PROFIT
Rzeź niewiniątek
portfolio produktów na zamówienie, zachodzi jednak potrzeba wykorzystywania tych narzędzi do sprzedaży na aukcjach, sklepach internetowych i mobilnych katalogach dostępnych z poziomu poręcznego tabletu. Cały pomysł opiera się na tych samych założeniach, co dawne filmy animowane, czyli animacje poklatkowe z serii zdjęć w odpowiedniej sekwencji. Do wykonania animacji potrzeba aparatu fotograficznego, małego studia lub namiotu bezcieniowego oraz tzw. platformy obrotowej z oprogramowaniem. Aby samemu wykonać takie prezentacje, można skorzystać z ofert kilku dostawców z USA, Francji i naszego rodzimego rynku. Oferowane rozwiązania to kompaktowe ministudia fotograficzne wyposażone w takie narzędzia spakowane do rozmiaru sprzętu biurowego. Wykorzystuje się oświetlenie LED, które znacząco podnosi jakość zdjęć i ułatwia operowanie aparatem. Dzięki możliwości zintegrowania aparatu, komputera i komory bezcieniowej z platformą obrotową użytkownik osiągnie pożądane efekty bez specjalnej znajomości fotografii. Finalny efekt pozwala klientowi sklepu internetowego lub aukcji na obejrzenie produktu z każdej perspektywy. Łatwość wykonania animacji, pozwala na szybkie przygotowywanie wizualizacji. Ma to znaczenie szczególnie tam, gdzie estetyka odgrywa priorytetową rolę. Dziś może brzmi to jeszcze wizjonersko, ale stosowanie takich rozwiązań z punktu widzenia kupującego jest pożądane. Kupując jakikolwiek przedmiot na aukcji internetowej, wielu chętnie obejrzałoby go ze wszystkich stron. Doświadczenie zaś podpowiada, że jeśli na rynku cokolwiek jest na tyle atrakcyjne dla kupującego, że może zachęcić go do zwiększenia zakupów, to raczej prędzej niż później staje się na danym rynku standardem. Czy tak będzie również i w tym przypadku? Pewnie niedługo się przekonamy. ■
Dlaczego Google zakazuje handlowania linkami? To proste, broni jakości swojego flagowego produktu: wyszukiwarki internetowej. Upraszczając zasadę działania wszystkich wyszukiwarek, wiadomo, że opiera się ona na algorytmach bazujących na linkach odwołujących do danej strony. Im więcej linków, tym dana strona znajduje się wyżej. Wszystko wydaje się oczywiste. Problem pojawia się jednak w sytuacji, gdy przez handel linkami możliwe jest wypozycjonowanie strony na dane hasło, która nawiązuje do tematu, ale wysoko znajduje się nie ze względu na docenianą przez internautów treść, lecz dzięki linkom zakupionym często na stronach dotyczących zupełnie innej tematyki. Internauta dostaje więc śmieciowy produkt. Jego reakcję nie trudno przewidzieć. Winna jest wyszukiwarka. Jeśli byśmy przyjęli założenie, że zablokowane serwisy faktycznie wykorzystywały do pozycjonowania sztuczne linki to w takiej sytuacji działania Google stają się racjonalne. Nie zmienia tego nawet fakt, że przecież większość pozycjonerów korzysta ze sztucznych linków. Po pierwsze większość nie znaczy wszyscy, po drugie skoro Google było w stanie
powiedzieć „dość” dużym graczom w jednej branży, to co stoi na przeszkodzie, by powiedziało „stop” również innym? Jeśli takie hipotezy są prawdziwe, to najwyższy czas poważnie pomyśleć o naturalnym pozycjonowaniu, czyli linkach treściowo zgodnych z naszym serwisem, linkach, które nie będą doklejone gdzieś z boku na zasadzie „zapchaj dziury”, ale które zamieszczone będą w treściach wysokich jakościowo serwisów. Takie myślenie wydaje się być przyszłościowe i racjonalne. – Trudno dziś całkowicie wyobrazić sobie SEO bez kupowania linków, choć być może szybciej niż większość myśli taka sytuacja nastąpi. Trzeba natomiast oswoić się z myślą, że trzeba ilość, przekuć na jakość. Sytuacja przypomina trochę tę z rynku samochodów z połowy lat 90., gdy kraje Europy zachodniej zakazały wjazdu na swoje terytorium samochodom starszym niż x lat, i tym których emisja spalin przekracza określone normy. W praktyce oznaczało to, że szczęśliwi posiadacze trabantów ze Szczecina będą zmuszeni zrezygnować z cotygodniowych zakupów w Berlinie, chyba że zdecydują się na wymianę auta – mówi Artur Pleskot z Linkolo.pl – jedynej w Polsce giełdy linków w treści.
– Oczywiście budziło to sprzeciw i pytania o wolności obywatelskie, prawa człowieka itd., ale fakt jest taki, że dzisiaj w Berlinie poza zlotami miłośników aut, trabanta raczej nie uraczysz – dodaje Pleskot. Google daje jasny sygnał: albo przesiądziecie się z waszych trabantów na bardziej przyjazne środowisku mercedesy, albo po naszych autostradach sobie nie pojeździcie. Właściwie można powiedzieć więcej, Google mówi przestańcie całkowicie jeździć samochodami, chodźcie albo latajcie naszymi samolotami. Można oczywiście stać na granicy, protestować i kombinować, jak oszukać celnika, ale większość raczej zainwestuje w porządne auta, którymi będzie się ścigać z policjantami Google, lub faktycznie rozpocznie piesze pielgrzymki. Gdyby nie wydarzenia ostatnich dni można by to było nazwać SEO – wym science fiction, ale prawda jest taka, że do 1 kwietnia jeszcze daleko. ■ Foto: www.sxc.hu/sachyn
e-PROFIT 19
Temat miesiąca
Temat miesiąca
StartupTV – nie tylko o startupach W marcu planowany jest oficjalny start nowej telewizji internetowej – StartupTV. Osoby bezpośrednio związane z projektem jednym głosem twierdzą, że nie chcą skupić się wyłącznie na samych startupach, niemniej jednak jest to kolejny dowód na to, że tematyka młodego i rozwojowego biznesu technologicznego staje się w Polsce coraz bardziej popularna.
S
Prowadząca: Aleksandra Mikołajczyk Bohaterkami „Damokracji” są przedsiębiorcze i niezależne kobiety, które mają silną osobowość, chęć do rozwijania swojej pasji tak, by przerodziła się w przynoszący zyski biznes. Program składa się z czterech serii tematycznych: 1. Mentoring (zagadnienia związane z założeniem i prowadzeniem własnego biznesu) 2. Coaching (trener NLP wyjaśnia wybrane zagadnienia dot. psychologii biznesu), 3. Kobieta i biznes (prezentujemy kobiety, które odniosły sukces w biznesie), 4. Moda i Biznes. (sekrety stylu, wygląd bizneswomen).
Seria z AK74
Appgrade
Testy aplikacji mobilnych. W Appstore i Android Market znajdziemy ich setki tysięcy. Trudno się połapać w takim gąszczu programów. Appgrade jest prostym wideoprzewodnikiem po świecie mobile apps.
Startup Kumite
Prowadząca: Aleksandra Mikołajczyk Specjalistka od technik kończących. Pytaniami potrafi znokautować interlokutora. Swoje umiejętności sprawdza na adeptach startupowej sztuki. Gośćmi są reprezentanci projektów dofinansowanych przez inkubatory przedsiębiorczości. Próbkę zobaczcie na http://bit.ly/wgx6jk
YouTube – virale
Program poświęcony fenomenowi tworzenia się wirusowych wideo oraz najbardziej rozpoznawalnym twórcom polskiego i światowego YouTube.
Show me the money
Czyli polska odpowiedź na projekty typu Dragons Den. Inwestor spotyka się z projektodawcami, prezentacje, pytania, decyzje... Czy inwestor skusi się i zainwestuje realne pieniądze w przedstawiane pomysły?
Artur Kurasiński
Prowadzący: Artur Kurasiński Biznesowa wojna na argumenty, trudne pytania, niecodzienni rozmówcy i cała masa inspiracji dla przedsiębiorców. Gośćmi programu są zarówno
bootstrapujące geeki, dojrzali startupowcy, blogerzy, vlogerzy, artyści, jak i szefowie polskich firm zarabiających miliony. Wszystkich łączy jedno: innowacja. Przykładowy odcinek znajdziecie na http://bit.ly/zC7qda
Ciekawie zapowiadają się również projekty, które dopiero są w fazie doprecyzowania i produkcji:
To tylko przykłady tego, co już wkrótce czeka nas na łamach StartupTV. Czy pomysł spotka się z uznaniem w branży? Jest na to duża szansa, choćby ze względu na to, że nie stoją za nim osoby anonimowe.
Jakub Mazurkiewicz – StartupTV
tartup to ostatnio słowo odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Mamy Startup Weekend, Magazyn, meeting, fest… mamy wreszcie Startup TV. Nazwa mówiąca wiele, ale z drugiej strony, po zapoznaniu się z ramówką, którą Startup TV przygotował i zamierza dalej rozwijać, można odnieść wrażenie, że to nazwa trochę za ciasna jak na ambicje i plany osób zaangażowanych w projekt. Znajdziemy tu programy dedykowane startupowcom, ale również osoby, które interesują się e-biznesem jako takim, niekoniecznie we wczesnej fazie rozwoju, powinni znaleźć też coś dla siebie. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami.
20 e-PROFIT
Damokracja
przedsiębiorca, inwestor (Metafund) oraz bloger z branży interaktywnej działający w obszarze nowych mediów ze szczególnym naciskiem na Internet i mobile. Współtwórca serii spotkań środowiska przedsiębiorców Aula Polska. Bierze udział w rozwoju Grupy Naturalniej.pl, która umożliwia sprzedaż produktów związanych ze zdrowiem, ekologią, sportem i urodą. Aleksandra Mikołajczyk polska aktorka serialowa, filmowa i teatralna, prezenterka telewizyjna. Absolwentka Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi. Zagrała m.in. w Pogodzie na piątek, Oficerach, Mroku, Pensjonacie pod Różą, M jak miłość, Samym życiu. Od września 2007 można ją było oglądać w TVN w serialu Twarzą w twarz. Aktorka Teatru Nowego w Łodzi. Prowadziła programy internetowej telewizji Lookr.tv oraz w serwisach Grupy Infor. Była twarzą programu Rytm miasta na antenie TVN Warszawa. Weronika Jagodzińska Vlogerka. Prowadzi popularny kanał wideo w serwisie YouTube poświęcony modzie, stylizacjom, kosmetykom. Każdy jej odcinek jest oglądany blisko 40 tys. razy. Jest właścicielką butiku internetowego: szusz.com.pl. Wszystko wskazuje na to, że wraz z wiosną na polskiej scenie e-biznesu zagości nowa telewizyjna jakość. Ze swojej strony nie możemy już się doczekać. ■
e-PROFIT 21
Rozmowa miesiąca
Rozmowa miesiąca
Aleksandra Mikołajczyk – Kobieta o wielu twarzach Podobno kobieta zmienną jest i ma wiele twarzy. Czy to prawda? O zmienności trudno jest się wypowiadać, ale dziś gościmy kobietę, która z pewnością ma wiele twarzy. I nie chodzi tu o to, że jako aktorka z sukcesami zagrała role komediowe i dramatyczne zarówno w teatrze, jak i na szklanym ekranie, ale o to, że spełnia się jako artystka, dziennikarka, działaczka charytatywna, a ostatnio również jako szefowa StartupTV.pl – pierwszej polskiej telewizji internetowej poświęconej nie tylko młodym firmom, ale też szerzej biznesowi, technologiom i trendom. Mamy dzisiaj przyjemność rozmawiać z Aleksandrą Mikołajczyk.
Wiesz, pytam, bo niecodziennie ktoś w Polsce robi telewizję internetową poświęconą biznesowi, nowym technologiom, startupom. A jeśli już, to pewnie w pierwszym odruchu widziałbym, że za takim projektem stoi jakiś zafiksowany na punkcie nowych technologii facet, że to wszystko będzie takie zaprogramowane… A tymczasem widzę coś zupełnie innego. Przecież ja nie projektuję strony, nie filmuję, nie montuję i nie robię oprawy graficznej. Od tego mam fantastycznych, zdolnych, „zafiksowanych na swojej pracy” i kreatywnych mężczyzn.
Powiedz, jaka jest ta prawdziwa twarz Aleksandry Mikołajczyk? Artystka, dziennikarka, business woman? Artystą się bywa… – tak się czuję, kiedy stoję na scenie. Dziennikarsko udzielam się głównie jako prezenterka. Natomiast biznesu uczę się w praktyce – dzięki mojej pracy nad StartupTV.pl, mogę spotykać fantastycznych ludzi, których podziwiam i którym pozytywnie zazdroszczę, że już ich projekty są już prężnymi przedsiębiorstwami.
Czy u nas wszystko jest takie zaprogramowane? Hm… Od czasu pracy nad projektem musieliśmy zmienić model biznesowy i kierunki rozwoju projektu. W końcu kobieta zmienną jest, więc może łatwiej było wprowadzać zmiany w życie. Były jednak takie sytuacje, kiedy współpracownicy, musieli mnie długo przekonywać do zmiany koncepcji.
Reasumując, prawdziwa twarz Oli Mikołajczyk: kobieta ciekawa świata, empatyczna, ambitna, perfekcjonistka z poczuciem humoru, ucząca się dystansu do siebie…
Do mnie przemawiają merytoryczne argumenty i wiem, że nie zawsze muszę mieć rację.
Aktorstwo i biznes – czy to się nie kłóci?
Co prawda statystyka może być najgorszym kłamstwem, ale statystycznie te wszystkie nowe biznesy, startupy i techniczne nowinki to raczej męska domena. Dlaczego tak się dzieje, czy wierzysz, że ta tendencja się wkrótce zmieni?
Dziś aktorstwo to nie tylko sztuka, ale przede wszystkim biznes. Powstało wiele prywatnych teatrów np. Teatr 6. piętro Michała Żebrowskiego, Teatr Polonia Krystyny Jandy, Teatr Kamienica Emiliana Kamińskiego – to prężnie działające firmy. A jeśli nie masz swojego teatru i zrezygnowałeś z etatu w teatrze państwowym, musisz szukać pracy i o nią walczyć na castingach, zdjęciach próbnych, dlatego coraz więcej aktorów tworzy sobie backup, który może pomóc w uzyskaniu niezależności artystycznej, ale też finansowej. To trochę jak prowadzenie małej firmy, bo przecież rozwijając interes, musisz także nieustannie pozyskiwać partnerów biznesowych, klientów... Czy nie jest to podobne?
Taka statystyka sprawia, że to właśnie kobiecość jest atutem (śmiech). Faktycznie trzon zespołu StartupTV.pl stanowią mężczyźni. Mam wrażenie, że kobiety, zanim zdecydują się na własny biznes, najpierw muszą wszystko gruntownie przemyśleć, a dopiero potem działają. Mężczyźni częściej podejmują ryzyko. Ale to się szybko zmienia! Ostatnio znajomy powiedział mi dwuznaczny komplement: Olka masz jaja... (śmiech). Realizując program DAMOkracja, który będzie prezentowany w ramach StartupTV.pl, poznałam wspaniałe, przedsiębiorcze kobiety. Świadome, spełnione i zaangażowane! Fot. Bartek Warzecha
22 e-PROFIT
www.bartekwarzecha.pl
e-PROFIT 23
Rozmowa miesiąca
Rozmowa miesiąca
Aleksandra Mikołajczyk – Kobieta o wielu twarzach
Skąd w ogóle wziął się pomysł stworzenia StartupTv.pl? Co sprawiło, że powiedziałaś: tak wchodzę w ten temat, to jest to?
Jest wiele kanałów biznesowych, ale one są takie… perfekcyjnie binzesowe. Rozumiesz o czym mówię?
Tak jak to często w życiu bywa... przypadek. Choć myślę, że pomysł telewizji internetowej kiełkował w mojej głowie już dobrych parę lat temu, kiedy jeszcze pracowałam jako prezenterka przy podobnym projekcie. Potem trafiłam do telewizji tradycyjnej. W międzyczasie koleżanka zmobilizowała mnie do realizacji mojego pomysłu na biznes. Wzięłam udział w konkursie i udało się! Otrzymałam z AIP Seed Capital dofinansowanie na telewizję internetową. W sumie to nie ja powiedziałam: wchodzę w ten temat, to jest to. Te słowa raczej wypowiedział inwestor, który uwierzył w projekt StartupTV.pl.
Biel + błękit. Garnitury, poważne rozmowy o biznesie… StartupTV ma być połączeniem biznesu z tzw. lifestylem. Kobiece rozmowy nie muszę być tylko o ciuszkach i kosmetykach, a męskie biznesowe rozmowy nie muszą być nudne, można tam wpleść luz i humor.
Ale dlaczego akurat startupy, myślisz, że to jest teraz w Polsce taki modny temat, że faktycznie coraz więcej młodych osób wyznaje zasadę Yes, we can i chce zakładać nowe firmy?
W formatach biznesowych, które oglądałam na różnych kanałach nie znalazłam tyle luzu w formie i używanym języku – u nas taki luźny styl obowiązuje. Poza tym każdy nasz format ma swój odmienny charakter. Programy dotyczące aplikacji i testów telefonów różnią się od tych obecnych w sieci. Są nie tylko merytoryczne, ale też zabawne. Do programów autorskich także wprowadziliśmy elementy ożywiające narracje. Myślę, że widzowie, którzy mieli okazję oglądać materiały video na naszym fejsbukowym profilu sami dostrzegli różnicę, między tym, co my proponujemy, a co jest dostępne na innych kanałach biznesowych.
Może zabrzmi górnolotnie, ale mam nadzieję, że nasza telewizja stanie się miejscem, które będzie startupy wspierać, promować i jednoczyć. Młode firmy mają podobne problemy. Sama prowadząc startup, coś o tym wiem. Programy w StartupTV.pl mają być inspiracją. Pokazujemy osoby, które odniosły sukces i porażki i nie boją się o nich mówić.
Mówisz, że StartupTv ma być inne od tradycyjnych, czasem nudnych w formie programów biznesowych, uchylisz nam rąbka tajemnicy? Co przygotowujecie, jakieś specjalne formaty, coś, o czym będzie można powiedzieć: tego jeszcze w Polsce nie było?
Wracając do tematu, możesz podać przykłady pomysłowości i biznesowej zadziorności kobiet? Kobiety opanowały biznesy związane z usługami – zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, salony spa. Realizując program DAMOkracja, nie mogłam się nadziwić kobiecej kreatywności, zarówno w skali mikrobiznesów, jak i większych przedsiębiorstw: salony fryzjerskie dla psów, internetowy sexshop dla pań, Muffiniarnia Goodies, Showroom Aliganza, marka odzieżowa Bizuu oraz Me like – oferująca różańce ozdobne... Właścicielki nie tylko tych firm wkrótce będzie można zobaczyć w programie DAMOkracja na StartupTV.pl. W takim razie czekamy, dzięki za rozmowę. Dziękuję. ■ Fot. Bartek Warzecha
24 e-PROFIT
www.bartekwarzecha.pl
e-PROFIT 25
Dossier – kobiety i e-biznes
Dossier – kobiety i e-biznes
Don Kichot w spódnicy Z czym kojarzy się Wam pani pedagog? Panowie, proszę bez szowinistycznych skojarzeń… Lorem ipsum dolor tylko sit amet, consectetur adipiscing elit. Quisque Jeśli Wasze pierwsze skojarzenia powracały do pani w okularach straszącej kolejnym spotkaniem z rodzicami at massa eu nisi ultrices tempor. Fusce vulputate mauris i obniżeniem oceny z zachowania za orci. wagary na dzień eros wiosny, to mamy dla Wasquis dziś cursus osobę, która Vivamus metus, sodales eget,przełamie rutrum te fałszywe stereotypy. Z wykształcenia jest pedagogiem, zawodowo – managerem projektów. id neque. Aliquam erat volutpat. Duis ac lacus sit amet nunc Choć niektórzy żartują, że jest muzykiem, bo to typ człowieka orkiestry. Don Kichot w spódnicy, który kocha aliquet faucibus sit amet at nisi. Suspendisse potenti. Aliquam pracę z ludźmi, koty i żadnego wiatraka się nie boi. Już wiecie o kim mowa? Fot. Bartek Kucharczyk – www.bartekkucharczyk.pl
erat volutpat. Donec malesuada sem pulvinar tortor cursus et vehicula mauris eleifend. Pellentesque in tempor quam. To Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka, o której większość z Was słyszała przy okazji Startup School. Imię i nazwisko autora artykułu Agnieszko podobno jesteś wytrwała w walce z wiatrakami. Jesteś taką polską odmianą Don Kichota? Jeśli chodzi o pasję do tego, co robię i zacięcie, z jakim to robię – to tak. Ale mam nadzieję, że moje wiatraki są prawdziwe i walka ma jakiś sens. Masz kontakt z wieloma osobami, zespołami, choćby przy okazji Startup School? Potrzeba Ci często cierpliwości? To ważna cecha. I jasne, że się przydaje. Podobnie jest z pracowitością, punktualnością czy kreatywnością – też przydają się w każdej pracy. Ale są też cechy dużo bardziej przydatne. Praca z młodymi i inteligentnymi ludźmi wymaga przede wszystkim niewyczerpanych zasobów energii. Skąd ją bierzesz? Pedagogiczna dusza czy źródło jest gdzie indziej? Jak się robi to, co się lubi, ma się siłę to robić. A co jest takim największym wiatrakiem rodzimego e-biznesu? Biurokracja, administracja, korporacyjny sposób myślenia i ludzka głupota. Pierwsze trzy powodują, że przedsiębiorca marnuje dużo czasu i energii na rzeczy, które nie mają bezpośredniego przełożenia na przychody w jego firmie. Na ostatnie leku nie ma. A to taki wiatrak, który w ogóle da się pokonać? Na głupotę leku nie ma.
26 e-PROFIT
„Jak się robi to, co się lubi, ma się siłę to robić.” Oglądałem swego czasu rozmowę Rafała Agnieszczaka z Wojtkiem Przyłęckim, realizowaną przy okazji Startup School. Wiele osób ją widziało w internecie. Warto, bo można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Problem tylko w tym, że ludzie oglądają tego typu rozmowy, ale rzadko wyciągają wnioski. Potem przychodzą z nowymi pomysłami i robią te same szkolne błędy. Nie masz wrażenia, że czasem ta cała nauka idzie w las? Mądrych rozmów i cennej wiedzy można znaleźć w internecie dużo. A odnosząc się do błędów... Trudno się dziwić, że przedsiębiorcy internetowi popełniają szkolne błędy, skoro nie ma szkół, które mogłyby nauczyć, jak tych błędów uniknąć. Natomiast nasi absolwenci nie popełniają takich szkolnych błędów. Ale chodzili, w końcu, do dobrej szkoły. Inna sprawa, że w Polsce nie zachęca się do tworzenia własnych biznesów, a to przecież na nich najlepiej wychodzi nauka.
Dlaczego robisz to, co robisz? Co sprawia, że chcesz na nowo pracować z nowymi pomysłami, nowymi ludźmi? Statystycznie większość z tych pomysłów, startupów nie przebije się na rynek. Statystycznie byłabym 28-letnim Chińczykiem, który nie posiada konta bankowego. A Mark Zuckerberg nie zarabia tyle, co statystyczny Amerykanin (myślę, że Zuckerberga możemy podmienić również na Rafała Agnieszczaka). Nie można patrzeć na startupy tylko przez pryzmat statystyki. Robię to, co lubię, w co wierzę i w czym widzę sens. Dlaczego w e-biznesie jest tak mało kobiet? Oj, trudny temat. Pewnie nawet na interdyscyplinarną pracę doktorską. Bo to jest kwestia społecznego postrzegania roli kobiety i mężczyzny.
Ostatnio InQbe zainwestowało w projekt Kissbox, gdzie grupą docelową stanowią kobiety. Sądzisz, że takich projektów będzie więcej? Internet jest odbiciem rzeczywistości offlinowej. W sklepach z kosmetykami kobiety stanowią większą grupę klientów, a w zakładzie mechanicznym częściej pojawiają się panowie. I to się przenosi do sieci. Tak samo jak to, że domowym budżetem zazwyczaj zarządzają kobiety. Nie dziwi więc, że coraz więcej projektów e-commerce skierowanych jest właśnie do tej grupy docelowej. Agnieszko, ostatnie, ale jakże ważne w tym miesiącu pytanie. Był taki film Czego pragną kobiety z Melem Gibsonem, widziałaś? Muszę cię rozczarować, ale nie.
Czy to się zmieni?
No to zdradź nam proszę, czego ty pragniesz?
Cały czas się zmienia. Kiedyś kobiety nie miały prawa głosu i sprowadzano je do roli opiekunek i nauczycielek. Dziś kierują rządami i wielkimi firmami.
Chciałabym w najbliższym czasie zwiedzić Gruzję i znaleźć czas na nadrobienie książkowych zaległości. ■
e-PROFIT 27
Dossier – kobiety i e-biznes
Dossier – kobiety i e-biznes
Tytuł artykułu tytuł artykułu tytuł artykułu tytuł artykułu tytuł artykułu
To idzie młodość
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Quisque at massa eu nisi ultrices tempor. Fusce vulputate mauris orci. Vivamus eros metus, sodales quis cursus eget, rutrum id neque. Aliquam erat volutpat. Duis ac lacus sit amet nunc aliquet faucibus sit amet at nisi. Suspendisse potenti. Aliquam erat volutpat. Donec malesuada sem pulvinar tortor cursus et vehicula mauris eleifend. Pellentesque in tempor quam.
Miała zaledwie 17 lat, gdy jej serwis Animili.pl okazał się jednym z sukcesów Startup School. Dziś ma już na swoim koncie kolejne serwisy – FashionStyle.pl. oraz MyGuidie. Osoba, która jest chodzącym zaprzeczeniem teorii, że e-biznes i programowanie to nie robota dla kobiet. W marcowym numerze nie mogło zabraknąć z nami Oli Sitarskiej. Marek Dornowski Olu, jak czyta się Twoje CV, można odnieść wrażenie, że jesteś takim internetowym Michaelem Jacksonem. Zachowując oczywiście wszelkie proporcje, ale nie często spotyka się, by ktoś w tym wieku bawił się w e-biznes i to bawił się w takim stylu.
Imię i nazwisko autora artykułu spellaccum eaquiam, sunt ius arum ullabor as sequi od estendis excepe nus, sum rem. Nequo eiur? Sequia cum es aut essendipidis renis am nihic tendipi dentis et laboribus dolum fugia voluptatur, ea idit, tempe dolorror sunt ut quiaectures pos moloreicil moluptatur? Qui nonsendi andis moluptasitia dolore et excest aspere voloreped ea volorporrum faccus, odisquodi dolum re ducipsum is quaturio volores quibusdam doloreprat aut a del earumqu iaesto eos et atuscium as utem ut labor a sundamus il ium facestium dus. Landestet am re, nihil moditinvent adit poriae volupta ssimintorrum qui rersperum quo doluptatium natempero esed quam ea ducitatur? Occulpa dolum et acipict otatet aut quias siminihicte nis eaquat et in cullatem harcid es nobis consequi omnis dici rescimusa voloreseque occatur aut am faces dit ullorum qui aut modis aut re intotas sitam, alictum dererrovid erioreicid que ad que nimus sae. Moluptatur seria consed eaquidebis eatur arci alia conestorit vendusam, expliqui dolum fugit imporporrum rectas destios di resciam ne minvenis dis ea core verro omnit res as quiae volorep
rehendel ipitatqui qui culpa volo berum vel esequiam faciis ni volupta tustotas maximus dolorporro evenis pelectibusci aut optaquos ne volorunt. Iducillam reres utetur? Evendae porerspid maximai onseque maiossinci berum quid moles dolupist dunda sunti dolorer ferferae. Pe nihit officab int erchil es volore rerepe prae. Pudaesto vent alibus sume provid et ex eatem eossimin rempossedit liqui ut unt escia velestrum vid eatur aut identur restrum que idel modiasi tatiis etus ped quas delibusapid ut restota sim ilit imin perum esed molor as dolupta as mil ma invendemquas a vent fugitiate oditibus volla dolenimus, od estibus et labor sus sandit quam aut rera con repe voloritium et ipit mi, quam fugitate nobisciassit ■
„Bądźmy dobre w tym, co robimy, kopmy tyłki światu i nie bierzmy całej winy za wszystkie niepowodzenia na siebie, bo to prędzej sprawi, że się poddamy”
28 e-PROFIT
– Ola Sitarska
Nie porównywałabym siebie do Michaela Jacksona, ale dziękuję. Niedawno sama zaczęłam zgłębiać temat bardzo młodych osób, które wcześnie zaczęły bawić się w e-biznes i o dziwo – nie jest to tak nieznana droga zagranicą. Będąc na konferencji DLD 2012 w Monachium, poznałam np. 16-letniego Brytyjczyka, który zbudował swój pierwszy poważny biznes w wieku 14 lat, a niedawno pozyskał kilkaset tysięcy dolarów od miliardera z Hong Kongu na rozwój swojej firmy. Fashionstyle.pl rozumiem – moda, młode kobiety to wszystko do siebie pasuje, ale MyGuidie? Skąd u Ciebie taki pomysł? Fot. Bartek Kucharczyk – www.bartekkucharczyk.pl
Eris et ipsum asperiam exerion sequia il min porro consed ut vendese quamusapid ulpa nos rem ipiderit voluptatis de voluptate culpa quatem quiantio modisincium fugitatius disit, volupti non rem eum et exceate mporrovid mos eatenimpor apit qui rerro con poreped quid eations entium earchilitis essitat ibusam ea nonseque porem id eum natempor a vellecu mquae. Oloribus. Sam rempores dionsec usdandis et labor aliberc hillab il millandus. Modis venestion reperovit re prem quod molo molupta eruptatur asperuntibus dem experibusdam vel ius, nit volumquis sum fuga. Nest, sim soluptat vellit perumet autatis quiatet endus, ipsaeperia num fuga. Niminctus eserum faceptibus et et libusani cum fugit reped modia que es audae porecuptatur rerrundus aut laut quam, impor maxim solorecto estis di quas ut perovitibus acerunt, voloreprem que prem quia vercium consequi tem aboreror asped quam expero expedit di inimodi quatur, incientet quis esenditio qui ipsaperit aut odi volupta tectur sitis di am rerum repeditas expe consed maximilit ellatem oluptat voluptiissim in rerfernate sin nihicia nulla dis etur, cus dent est ped eum nimus dolupta
Bardzo dużo podróżuję, czasem biznesowo, a gdy tylko mam czas podróżuję po to, żeby poznawać inne kultury, prawdziwych ludzi, którzy żyją gdzieś po drugiej stronie globu. MyGuidie ma to ułatwiać i pozwalać przeżywać ludziom jeszcze więcej cudownych chwil nie tylko podczas podróży, również we własnym mieście. Na przykład wczorajszy wieczór spędziłam z 9 znajomych, degustując 12 różnych win w malutkiej, pięknej winiarnii w Warszawie, gdzie ekspert od wina przybliżał nam tajniki jego spożywania. Mam ogromną nadzieję, że niedługo takie doświadczenie będzie można kupić na MyGuidie :)
Popuść wodze fantazji, nie masz żadnych ograniczeń finansowych, jaki serwis byłby Twoim marzeniem, co chciałabyś stworzyć? Nie mam jeszcze takich marzeń – pomysły przychodzą z dnia na dzień, a ograniczenia finansowe nie są największymi problemami, z którymi przychodzi nam się zetknąć. Wolałabym, żebyś zapytał mnie, co bym zrobiła gdybym nie miała ograniczeń czasowych :) Olu, czy czujesz się wyobcowana w męskim świecie programistów? Nie, nigdy się tak nie czułam. Tu nie chodzi o płeć, wiek, rasę, a o wspólną pasję, styl życia itd. Poznałam w życiu wiele fantastycznych kobiet, które w tym „męskim świecie” zrobiły więcej niż nie jeden mężczyzna. Byłoby super, gdyby więcej kobiet miało odwagę wziąć swoje życie w garść i zaczeło prowadzić swój biznes, ale nie chcę nikogo zmuszać – jest przecież wiele dróg w których można się realizować, a o to właśnie chodzi. W tym numerze staramy się w wielu rozmowach znaleźć odpowiedź na pytanie gdzie jest miejsce kobiet we współczesnym e-biznesie. Pomożesz nam w tym? Obawiam się, że nie :) Miejsce kobiet w biznesie jest tym samym miejscem, gdzie znajdują się mężczyźni. Nie lubię parytetów, nie jestem feministką, nie uważam, że kobiety powinny robić biznes tylko dlatego, że są kobietami, a dlatego, że po prostu są w tym dobre. Bądźmy dobre w tym, co robimy, kopmy tyłki światu i nie bierzmy całej winy za wszystkie niepowodzenia na siebie, bo to prędzej sprawi, że się poddamy. ■
e-PROFIT 29
Warto wiedzieć
Warto wiedzieć
Spread is dead
REO (Recomendation Engine Optimalization) i nowa jakość informacji, czyli Informacja Społecznie Istotna (ISI)
Niemal zawsze zakupowi mieszkania bądź innej nieruchomości towarzyszy stres i szereg obaw o bezpieczeństwo i pewność transakcji oraz niespodziewane koszty. Ktoś może zapytać a co to ma wspólnego z e-biznesem? Otóż ma i to bardzo dużo. Rzadko zdarza się, byśmy takie zakupy robili w całości za gotówkę. Najczęściej posiłkujemy się kredytem.
Media społecznościowe zmieniają internet, czy jest szansa, że zmienią również sposób pozycjonowania w sieci? Marcin Gromke
Joanna Kolkowska Jeśli finansujemy transakcję kredytem hipotecznym w obcej walucie, obawy te mogą być jeszcze mocniejsze. Po pierwsze, koszty spreadu – czyli różnicy między kursem kupna i sprzedaży w banku – dodatkowo zwiększają wysokość rat. Po drugie, zanim do kupna dojdzie, musimy „upolować” interesującą ofertę i zabezpieczyć przyszłą, ostateczną transakcję. Wpłacenie zadatku czy zaliczki w gotówce, z rąk do rąk, to spore ryzyko. Nawet umowa przedwstępna z udziałem pośrednika nie jest żadnym gwarantem, że przyrzeczenie zostanie dochowane i spełnione, wpłacona zaliczka bądź zadatek nie przepadnie. Między innymi w rozwiązaniu tych obaw i problemów widzi swoją szansę na biznes platforma transakcyjna Trejdoo.com, którą kilka tygodni temu uruchomiła należąca do InQbe i jednocześnie, notowana na rynku NewConnect, spółka Igoria Trade S.A. – Platforma oferuje dwa produkty finansowe: wymianę walut online oraz escrow, czyli zabezpieczenie transakcji – mówi Wojciech Kuliński, prezes zarządu Igoria Trade i pomysłodawca Trejdoo.com.
30 e-PROFIT
Korzystając z platformy, nabywca skorzysta z obu usług. Wymieniając walutę za pomocą platformy, unika kosztów spreadu, może też dokonać wymiany waluty po dużo lepszym kursie niż w banku czy kantorze. Również koszt transakcji jest dużo niższy (0,2% wartości transakcji). Z kolei za pomocą escrow, może skutecznie zabezpieczyć transakcję, a całkowity koszt tej procedury to 0,5% wartości.
Gdyby dodać usługę pośrednictwa kredytowego, można byłoby praktycznie stwierdzić, że cały proces finansowania danej nieruchomości obsługiwany byłby w jednym miejscu. Mimo niepewnej sytuacji na rynkach finansowych i wahań kursów walut, kredyty zaciągane w walutach obcych nadal mają powodzenie. Jeśli już ktoś decyduje się na taki krok, warto żeby zrobił go z głową. Szczegółowe informacje na ten temat można znaleźć na stronie www. trejdoo.com/kredytbezspreadu. Czy już wkrótce nowa usługa zmusi pozostałych graczy do większej walki o klienta, a w konsekwencji doprowadzi do tego, że koszty spreadu zostaną w praktyce zniwelowane? Jest na to szansa, gdyż każdy z nas z pewnością podpisałby się pod zdaniem, po co płacić więcej, jeśli można płacić mniej? ■
– Strony umowy przedwstępnej zabezpieczają środki na escrow, które uwalniane są dopiero w momencie spełnienia warunków umowy, na które obie strony przystały. Oznacza to pewność i bezpieczeństwo tak dla kupującego, jak i sprzedającego – wyjaśnia Kuliński.
Od momentu powstania wyszukiwarek internetowych pojawiło się nam wszystkim znane zjawisko SEO (Search Engine Optimization), czyli działania zmierzające do osiągnięcia przez dany serwis internetowy jak najwyższej pozycji w wynikach wyszukiwarek internetowych. Wszystko po to, aby trafić z treścią, którą chcemy zakomunikować do jak największej rzeszy odbiorców, aby ten, który szuka – znalazł. Od kiedy upowszechniły się media społecznościowe, pojawiły się nowe możliwości rozpowszechniania swojej treści. Możliwość bardzo łatwego rekomendowania treści (najczęściej za pomocą jednego kliknięcia) sprawiło, że treści są teraz powszechnie społecznie oceniane i przekazywane dalej czytelnikom, którzy „śledzą” rekomendującego (followers). Wysoka pozycja w wyszukiwarce internetowej nie jest już jedyną drogą. Opłacalne stało się być rekomendowanym, aby trafić do szerokiego grona odbiorców (dzięki zjawisku „śledzenia”) i równocześnie podnieść ocenę treści (dzięki jawności ilość rekomendacji).
Ważne stało się optymalizowanie treści pod społeczność, tak aby została przez nią polubiona i przesłana dalej (Social Optimization) poprzez np. Viral Marketing, Social Media PR. Z uwagi na ogromny natłok nowych informacji w dzisiejszym świecie powstają serwisy, które agregują treści (np. Google News, Sport Informer). Jednak nie wykorzystają one faktu, iż wiele treści jest już oceniona przez społeczność. W tym modelu zdobywania informacji problem oceny jakości materiału pozostaje na szukającym. Przeglądając serwisy internetowe w poszukiwaniu aktualnych wiadomości, istnieje ryzyko, że natrafimy na te treści, które są dobrze wypozycjonowane, ale niekoniecznie muszą być rekomendowane. Tę rynkową lukę będzie starał się zagospodarować nowo dostępny serwis 80SEC.Info – 80 Socially Essential Current Information.
Sposób jego działania polega na bieżącym gromadzeniu nowych wiadomości, poselekcjonowanych na kategorie tematyczne, filtrowaniu ich (jako główne kryterium przyjmując ilość rekomendacji, ich szybkość narastania oraz czas) i prezentowaniu jedynie tych „społecznie istotnych”. Dzięki temu średnio w 80 sekund można przeczytać nagłówki i streszczenia najpopularniejszych (gorących) wiadomości z danego obszaru. Obecnie serwis dostępny jest jako aplikacja na Facebooka i grupuje treści tematyczne takie jak „Sport”, „Biznes” czy „Technologia”. Czy już wkrótce pojawią się również inne serwisy tego typu, które będą zawierać w sobie coś, co można nazwać Recomendation (Search) Engine? Kto wie, może w przyszłości równie wielkie znaczenie jak SEO będzie miało REO (Recomendation Engine Optimization)? ■
e-PROFIT 31
Warto wiedzieć
Warto wiedzieć
Zapnij...i się nie zatnij Czyli kilka oczywistości o przygotowaniu strategii marketingowej na przykładzie działania zamka błyskawicznego. Marek Gawdzik Zamek błyskawiczny. Wynalazek szwedzkiego inżyniera Gideona Sundbacka prosty i zarazem idealny. Można wszystko zapiąć błyskawicznie, ale równie szybko i łatwo można się… zaciąć... Wystarczy, że jeden z elementów, tzw. ząbek, jest wyszczerbiony lub przekrzywiony, a innego brakuje. Podobnie jest ze strategią. Musi być przemyślana, spisana i dobrze przygotowana przed wprowadzeniem produktu na rynek (zamknięciem zamka). Zetknięcie ząbków ze strony wartości tworzonych przez firmę przy tworzeniu produktu z oczekiwaniami i potrzebami klientów z drugiej strony, wymaga idealnego dopasowania. Bardzo często potrafimy sobie poradzić z poszczególnymi działaniami marketingowymi i opracowujemy kolejne materiały: layout, logo, komunikat
prasowy, kreacje reklamowe itd. Dopiero pociągnięcie za suwak może pokazać, że jednak nie wszystko do siebie pasuje: jedne ząbki są większe od innych, kolejne nie pasują do tych po drugiej stronie... Aby suwak nie zaciął się na żadnym etapie, musimy od początku mieć wizję całości i poszczególnych fragmentów, które będą spójnie tę całość tworzyć. Poniższa infografika przedstawia wybrane przeze mnie elementy, których zaniedbanie, ominięcie w myśleniu o strategii, może spowodować problemy z zapięciem wszystkiego na ostatni guzik. Lewa strona zamka to wszystko, na co startup i jego twórcy mogą i powinni mieć wpływ. Prawa to czynniki wynikające z potrzeb tych, którzy mają z produktu korzystać.
Czy determinacja twórców, ich know-how i sam pomysł wystarczą, aby spełnić potrzeby i sprostać wyobrażeniom potencjalnych odbiorców? Najważniejsze jest, aby wiedzieć, dla kogo jest to, co się tworzy.
marketingową czy logotyp marki, należy mieć pewność, że sam produkt spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje i działa jak należy. Bez sprawnego i właściwie funkcjonującego produktu, nawet doskonale przygotowana strategia nic nie da.
Zawsze należy dobrze znać grupę docelową produktu. Ważne są ich zainteresowania, postawy życiowe oraz wyobrażenie, jak powinno wyglądać to, co spełni ich potrzeby. Tylko z taką wiedzą można mieć pewność, że tworzy się coś, czego inni rzeczywiście oczekują i mogą potrzebować. Najlepszy sposób na poznanie swoich odbiorców to porozmawianie z kilkunastoma przedstawicielami, poobserwowanie ich zachowań w grupie. Nigdy nie powinno na to zabraknąć czasu.
Na suwaku wszystko się jednak jeszcze nie kończy. Suwak jest kompletny tylko wtedy, kiedy kończy się języczkiem – chwytakiem. To na chwytak zwraca się uwagę w pierwszej kolejności. Trzymając za chwytak, można łatwo i sprawnie zapiąć zamek. Bez chwytaka jest to bardzo trudne. Chwytak to marka produktu. Ta również musi uwzględniać, jacy są i co lubią jej odbiorcy.
Projektowanie i wdrożenie to kolejne ważne momenty, w których nie można zapomnieć o obranej strategii. Takie tematy jak usability czy layout (grafika) strony muszą być opracowane na podstawie analizy preferencji przyszłych odbiorców serwisu. Ważne jest, aby wiedzieć, jakiego typu serwisów używają, co im się podoba, jakich funkcjonalności oczekują, a jakie rozwiązania ich denerwują. Poobserwujmy najpopularniejsze w tej grupie serwisy, skonsultujmy nasze pomysły na forach. To, czy rynek przyjmie produkt, często zależy od tego, czego użytkownicy doświadczyli do tej pory i czego im np. teraz brakuje. Nigdy nie odpuszczajmy pożądanych rozwiązań i pomysłów w zetknięciu z ograniczeniami develpmentu. Wszystko da się zrobić. Warto na to poświęcić nawet więcej czasu, aby efekt był naprawdę taki, jakiego oczekują ludzie. Komunikacja marketingowa to moment, kiedy produkt jest już gotowy, aby ujrzeć światło dzienne i przemówić własnym głosem. I w tym przypadku znajomość odbiorcy komunikatów jest niezwykle istotna. Na tym etapie jednak nie chodzi tylko o zaspokajanie wyobrażeń, a o powodowanie w ludziach pozytywnych emocji, budowanie relacji. Sposób, w jaki marka komunikuje się z otoczeniem (mówi: zabawnie, z luzem czy ekspercko, poważnie) musi być zgodny z językiem, w jakim porozumiewa się grupa docelowa produktu, musi być dla niej zrozumiały. Nie chodzi tu wyłącznie o język, którym posługujemy się w reklamie, ale o to, w jaki sposób nasz brand komunikuje się poprzez dział obsługi klienta, newslettery czy w korespondencji z kontrahentami. Pomimo, że dziś nasz startup jest innowacyjny i „jedyny”, za chwilę, może pojawić się na rynku produkt identyczny. Wtedy właśnie zbudowane relacje i wywołane przez markę emocje ostatecznie zadecydują, którą markę wybierze konsument. Oprócz opisanego wyżej znaczenia poszczególnych ząbków, należy pamiętać, że zamek ma jeszcze coś bardzo ważnego czyli suwak. Suwak to produkt. To on połączy obie strony i spowoduje ich scalenie. Projektując komunikację
32 e-PROFIT
Najczęściej twórcy projektów startupowych zapominają, że zapinając zamek, nie myśli się o całej mechanice dziejącej się wewnątrz. Konsument widzi to, co jest na zewnątrz i najważniejsza jest dla niego funkcja, jaką spełnia produkt. Dlatego wszyscy w firmie startupowej (zarówno twórcy, jak i podwykonawcy) muszą czuć, rozumieć i widzieć produkt w ten sam sposób, dokładnie tak, jak chcą go pokazać odbiorcom. I nie chodzi tutaj o wewnętrzną budowę i techniczne aspekty produktu, a jego wizję i budowany wizerunek. Tylko wtedy marka będzie szczera, prawdziwa, godna zaufania i jest szansa, że konsumenci ją polubią. I jeszcze jedno objaśnienie: zamek nie ma końca, bo i nasza praca przy tworzeniu kolejnych miejsc styku marka – odbiorca nigdy nie powinna się skończyć... Dlatego życzę wszystkim startupowcom, aby bez przerwy ciągnęli za suwak, a on płynnie łączył kolejne fragmenty zamka i nigdy się nie zaciął! ■
Marek Gawdzik W marketingu od ponad 10 lat. Absolwent Politechniki Gdańskiej, Studium Wywierania Wpływu na Nabywcę oraz Szkoły Strategii Marki przy SAR. W latach 2006–2008 w Wirtualnej Polsce, od 2009 roku jako kierownik zespołu komunikacji portalu. Realizowane przez niego strategie i promocje zdobywały szereg nagród oraz wyróżnień: MediaTrendy (Wp.tv), nominacja Effie Awards (NoCoTy?!), GoldenArrow (Tanio.pl), Webstar Creative (A-dresik na WP). W marcu 2011 r. założył autorskie atelier marketingu kreatywnego „stand out”. Wspiera twórców ciekawych projektów, przygotowując ich marki do kontaktu z potencjalnymi odbiorcami, planuje i realizuje zintegrowane kampanie promocyjne.
e-PROFIT 33
Warto wiedzieć
Po godzinach
Body language –
Idea projektu jest prosta. Pokazać ludzi tworzących Internet w Polsce. Chcemy pokazać ludzi zróżnicowanych, ciekawych, barwnych, uchwyconych w czarno-białych fotografiach Aleksandry Anzel.
czyli o mowie ciała ciąg dalszy Anita Kijanka Zgodnie z obietnicą dziś ciąg dalszy tematu z poprzedniego numeru i garść dodatkowych informacji na temat mowy ciała w trakcie wystąpień publicznych. Po przeczytaniu tego tekstu do końca, poznasz kilka ciekawych sposobów na zwiększenie zainteresowania słuchaczy swoją prezentacją. Dowiesz się, w jaki sposób zapewnić wzrost sprzedaży oferowanych produktów. Wcześniej jednak zadam Ci pytanie. Czy pierwsze dwa zdania tego artykułu nie sprawiły, że masz większą chęć przeczytać ten tekst? Czy zaczynając swoje prezentacje, rozpoczynasz od przedstawienia korzyści, które wynikają z wysłuchania Cię do końca? Jeśli nie, zachęcam, by choć raz spróbować właśnie w ten sposób przygotować swoje wystąpienie. Tzw. presupozycje werbalne dają dużo większe szanse na to, że będziemy wysłuchani do końca, a słuchacze nie zanudzą się, a z zaciekawieniem będą czekać finału prezentacji. Wykorzystując je w swoich prezentacjach, od razu stwarzamy atmosferę zainteresowania i chętniej się nas słucha. Są tylko dwa warunki: nie nadużywamy ich i jeśli coś obiecamy, musimy dotrzymać słowa. Nie wszyscy jednak są na tyle śmiali, żeby, nie mając dużego doświadczenia, od razu rozpocząć swoje wystąpienie w ten sposób. Często wychodząc przed publiczność, mówią bardzo cicho albo starają się tak szybko przekazać swoją wiedzę, by jak najszybciej zejść ze sceny. Kręcą się, nerwowo przestępują z lewej nogi na prawą. Nie jest to złe, tak długo jak nad tym panują, a przede wszystkim uświadamiają sobie, jakie błędy robią. Stąd za każdym razem podkreślam, żeby wcześniej przećwiczyć swoje wystąpienie. Nawet przed lustrem, żeby zobaczyć, jak zachowujemy się w trakcie prezentacji, jakie miny robimy i jak brzmi nasz głos, gdy opowiadamy o danej rzeczy. Virginia Satir dokonała podziału na typy mówców, które przedstawiają ciekawe role, jakie wielu z nas przyjmuje w takich sytuacjach, a które powszechnie wykorzystują praktycy NLPCoaching.
34 e-PROFIT
web 2
LUDZIE POLSKIEGO INTERNETU
www.webdokwadratu.pl, www.olaanzel.pl
1. Otwarta – taką osobę można poznać po postawie ciała bezpośrednio skierowanej w stronę widowni. Ma otwarte ramiona, utrzymuje stały kontakt wzrokowy ze słuchaczami, dopytuje się, czy wszystko jasne. Posługuje się słowami, które potwierdzają prawdziwość, podkreślają wiarygodność tego, o czym mówi. Wystąpienie jest pełne pasji i zaangażowania. 2. Analityczna – to przeciwieństwo postawy osoby otwartej. Ramiona ma złożone na piersi, nie przeszkadza jej w tym trzymanie mikrofonu, a postawę ma odchyloną do tyłu. W wystąpieniu tej osoby praktycznie nie dostrzegamy uczuć, a jedynie chłodne, analityczne przedstawienie tematu. 3. Winiąca – od początku podkreśla dominację, posługuje się silnymi gestami, jak wskazywanie palcem, ma mocny tembr głosu. Akcentuje swój profesjonalizm, niemalże nieomylność. W trakcie pytań praktycznie nie przyjmuje uwag krytycznych do wiadomości, bo on wie lepiej. Niemniej może to być pozytywna postawa w momencie, kiedy prosimy takiego mówcę o pomoc – będzie szczery i zaproponuje konkretne rozwiązanie. 4. Opiekuńcza – wzbudza zaufanie, jak żadna inna postawa prelegenta. Taki mówca zachęca do słuchania, uśmiecha się i na każdym kroku chce wszystko wyjaśnić, aby słuchacze nie mieli wątpliwości, co do żadnej z kwestii. 5. Rozpraszająca – zaprosiliśmy daną osobę, aby opowiadała o wpływie pogody na nasz nastój, a mówi o ostatniej wycieczce w góry. Stale przeplata swoje prezentacje żartami, ciekawostkami. Rzadko kiedy mówi na temat, a w trakcie wystąpienia chodzi po scenie. W zasadzie poprzez swoją nadpobudliwość ruchową rozprasza nie tylko słuchaczy, ale siebie samego.
AGATA MAZUR Współzałożycielka amerykańskiej firmy Future Simple tworzącej innowacyjne i intuicyjne aplikacje dla małych i średnich firm. Na co dzień sercem i duszą związana z Applicake - jednym z największych europejskich software house’ów tworzących aplikacje webowe i mobilne. Wierząc w potencjał krakowskiej sceny technologicznej, stara się ze wszystkich sił wspierać wszelkie związane z nią inicjatywy. Od trzech lat współorganizuje cykl TEDxKraków - lokalną edycję konferencji TED. Ostatnio mocno zaangażowana w organizację Railsberry - europejskiej konferencji Ruby on Rails. A jako programistka tej technologii, gorąco wspiera przedstawicielki płci pięknej wkraczające w świat IT. Wraz z zespołem umieszczona na 17 miejscu w subiektywnym rankingu “100 Pretendentów do Najbogatszych Polaków 2011” miesięcznika Wprost. Zakochana w narciarstwie (instruktor), stara się każdą wolną chwilę spędzać aktywnie.
Zastanów się nad tym, jakim Ty jesteś mówcą. Często powtarzam słowa Anthony’ego De Mello z Przebudzenia: Co sobie uświadamiasz, to też kontrolujesz. To, czego sobie nie uświadamiasz, kontroluje Ciebie. Zatem ćwicz prezentacje przed lustrem, przed kimś albo nagraj i obejrzyj. Wyciągaj wnioski tak, aby każda kolejna była coraz lepsza. ■
Anita Kijanka Trener umiejętności miękkich, doktorantka Uniwersytetu Marii Cure Skłodowskiej w Lublinie oraz organizatorka barcampy KielceCom.
PARTNERZY PROJEKTU
e-PROFIT 35
Po godzinach
Po godzinach
www.langloo.com
Your English Zone by langloo.com
Szanowni czytelnicy! Witamy Was w kolejnej ods onie cyklu Your English Zone by Langloo.com, dzi ki ktĂłremu macie mo liwo poznania biznesowego j zyka angielskiego w praktyce. Obok s ownictwa mo ecie pozna tutaj charakterystyczne dla j zyka angielskiego z o enia, kolokacje i idiomy. Dzi ki temu z pewno ci pog bicie Wasze umiej tno ci w zakresie stosowania i rozumienia j zyka Szekspira. Zgodnie z Waszymi suges ami poni szym tekstem ko czymy cykl o znanych i najbardziej spektakularnych oszustwach ďƒžnansowych w historii. Od najnowszego numeru zajmiemy si bie cymi tematami dotycz cymi szeroko rozumianych zagadnie biznesowych. W bie cym artykule z naszej serii dowiecie si o kolejnej interesuj cej ba ce spekulacyjnej znanej w historii biznesu jako Krach Kompanii MĂłrz Po udniowych. Pami tajcie, e ta historia wydarzy a si naprawd !
The South Sea Bubble
Considering that this event occurred right around the me that France tried the same thing with the Mississippi Company, one can only wonder if the people in charge of both weren’’t some foreign interest, such as Canada. Canada has es to both France and the Bri sh crown, so perhaps their goal was to bankrupt both companies by stealing all their wealth in some elaborate string of investment failures. If I were as nice as Canada, I probably wouldn’’t go to war to separate myself from my brothers across the water. I’’d probably exact some elaborate plan to make them all kill themselves, and it probably would have worked, too, if it weren’’t for those pesky hipster kids and their slush funds which they aptly named the ““sinking fund”â€?. I guess it does pay o to put some away for a rainy day a er all. A naysayer by the name of Robert Walpole who had rallied against the South Sea Company from the beginning was the only one with a plan on how to ďƒžx the solu on, which he ““conveniently”â€? happened to have on hand, already wri en out as if he knew he would need it, isn’’t that interes ng? He used a li le bit of leverage to get himself appointed Chancellor of Exchequer and split the debt in three pieces like a big old humble pie. He gave one slice to the Bank of England, one slice to the people and their ““sinking fund,”â€? and with a big ““I told you so”â€? gave the last slice to the na onal treasury. While I have to admit it was a tragedy, people thought that such a thing could never happen again. Well, un l the stock market crash on Wall Street, or the Watergate investment group, or even the huge Dotcom Fiasco that drove many modern get-rich-quick schemers into total des tu on, but at least it only took four mes to learn because the whole mul -billion dollar corporate buy-out performed recently is nothing like this at all, it’’s merely the government inves ng the money of the American people into a bunch of corpora ons with inďƒ&#x;ated worth and no basis for marketability in today’’s ďƒžnancial structure system. So in a sense, it’’s exactly the same, all the way up to and including when the bo om falls out and plunges us back into a feudal society. At least when it occurs, our friendly neighbor to the north, Canada, will be there to help us out, just like it did England and France. Then again, I bet that was their plan all along. First England, then France, and one by one Canada starts gaining inďƒ&#x;uence in every country un l it creates its ďƒ&#x;annel-wearing super power; the beret-wearing Moun es waving Billy clubs while riding Harley Davidsons. Yes, when you look at it, it all seems to fall into place so easily, like dominoes. One can only imagine what grand scheme will arise next, and what country will befall its treachery. Will it be Russia? Nah...They would just end up prin ng more money.
to be in charge –– zarz dza
slush fund –– fundusz apówkowy
Chancellor of Exchequer –– Kanclerz Skarbu na onal treasury –– skarb pa stwa
stock market –– gie da papierĂłw warto ciowych schemer –– intrygant buy-out –– wykup inďƒ&#x;ated –– zawy ony
to fall into place –– uk ada si w ca o scheme –– intryga
Another specula ve bubble ďƒžnancial crisis –– kryzys ďƒžnansowy
to make a quick buck –– zarobi szybko troch szmalu cannonball –– kula armatnia
share –– akcja, udzia
IOU –– rewers, skrypt d u ny
dismal –– fatalny
bankruptcy –– bankructwo stock cer ďƒžcate –– wiadectwo udzia owe
36  e-PROFIT
The economic situa on in America is o en regarded as one of the worst ďƒžnancial crises of all me, and as an American I can agree that it is, in fact, pre y bad. Despite the downturn of our modern day outlook when it comes to money and value, I would s ll rather live in Detroit today, than in England during 1720. The blunder of mass blind investments and people looking to make a quick buck was so out of control that no one even ďƒ&#x;inched when it was proposed they lend money for the investment in square cannonballs. True story! By the beginning of the year 1720, stocks in the South Sea Trading Corpora on had boomed to an astonishing one thousand Bri sh pounds per share. This rate, driven en rely by a popula on gone mad with the opportunity to earn money on other people’’s hard work, proved fatal to the economy, and by the end of 1720, every stock was worthless. The company had no problem gathering investors, since it was holding an IOU from the Government valued at ten million Bri sh pounds, especially when it used that IOU to purchase the shipping rights to all trade in the South Seas. By the summer of 1720, the management team of the South Sea Company came to realize that the value of its stock in no way reďƒ&#x;ected the true value of the company or its dismal earnings, and in true Martha Stewart fashion, quietly sold their shares, in hopes no one would leak the company’’s failures. Much like the Enron Scandal, when the SSC (South Sea Company) folded, the loss of wealth caused en re banks to close, and e ec vely forced the en re na on into bankruptcy. The en re ordeal le the country, its people, and its government in such a bad state of a airs, that they banned the issuing of stock cer ďƒžcates for well over a hundred years! Sure, playing the stock market is a gamble, but as the song goes, ““you got to know when to hold them, know when to fold them, know when to walk away, and know when to run.”â€? However, it says nothing about leaving the table and never returning. Didn’’t anyone ever tell those guys that prac ce makes perfect?
e-PROFIT  37
Po godzinach
Po godzinach
Okiem CD Rollera
www.langloo.com
Comprehension ques ons rozumienie tekstu czytanego Sprawd , czy dobrze zrozumia e (-a ) powy szy artyku odpowiadaj c na pytania 1-4. 1. How much were the South Sea Trading Corpora on’’s shares worth at their peak? A) one hundred Bri sh pounds a share B) one thousand Bri sh pounds a share C) ten million Bri sh pounds a share 2. How did the South Sea Trading Corpora on gain the exclusive rights to trade in the South Seas? A) It bought it from the government for ten million pounds. B) It got it because the government was indebted to the Corpora on. C) It got rid of the compe
on by a acking their merchant ships. 3. What does the author of the ar cle suggest? A) That Canada was too weak to ďƒžght Britain in a regular ba le, so it used deceit. B) That the Bri sh were unwise not to learn from the Mississippi Company’’s mistakes. C) That Canada was behind the South Sea specula ve bubble. 4. Why would Robert Walpole say ““I told you so”â€? to the Bri sh na onal treasury? A) Because he was always against the government inves ng in the South Sea Company. B) Because he was convinced his repair program would be successful. C) Because he knew he would be appointed the Chancellor of Exchequer. Prawid owe odpowiedzi na powy sze pytania znajduj si na stronie 4. Je eli chcecie sprawdzi swoj umiej tno rozumienia ze s uchu tekstĂłw angielskich, to zapraszamy na stron www.langloo.com, gdzie b dziecie mogli ods ucha powy szy tekst czytany przez angielskiego lektora. Tekst znajduje si pod adresem:
Roger Waters The Album Collection 2011 rok upłynął pod znakiem Pink Floyd i Rogera Watersa. Fani powinni czuć się usatyfakcjonowani, poniewaş na rynku muzycznym pojawiły się dwa waşne wydawnictwa. Pierwsze to box Pink Floyd Discovery zawierający wszystkie zremasterowane płyty z dyskografii zespołu. Drugie wydawnictwo jest poświęcone solowej działalności byłego członka i załoşyciela Pink Floyd Rogera Watersa. Robert T. Woźniakowski Roger Waters 30 lat po premierze monumentalnego dzieła The Wall wyruszył w marcu 2011 w historyczną trasę koncertową obejmującą ponad 20 europejskich miast. Z tej okazji wytwórnia Sony Music przygotowała unikatowe wydawnictwo Roger Waters The Album Collection zawierające wszystkie albumy artysty wydane w specjalnym, okazjonalnym Tour Boxie. Muzyki Watersa chyba nie trzeba przedstawiać, jako członek grupy Pink Floyd, wielokrotnie udowodnił swój muzyczny geniusz. W solowych projektach pokazał to, co umie najlepiej, czyli płyty koncepcyjne oparte na historii. Często monumentalne w swym charakterze, ale niesamowicie piękne.
Box Roger Waters The Album Collection zawiera solowe dokonania artysty poczÄ…wszy od albumu Pros+ Cons of Hitch-hiking (CD) poprzez Radio Kaos (CD), Amused To Heath (CD), In The Flesh - Live (2CD/DVD) do albumu Ca Ira (2CD). Dyskografia artysty wydana z okazji europejskiej trasy koncertowej bÄ™dzie z pewnoĹ›ciÄ… wspaniaĹ‚Ä… pamiÄ…tkÄ… dla wszystkich fanĂłw Rogera, ale rĂłwnieĹź niepowtarzalnÄ… okazjÄ… do uzupeĹ‚nienia swoich kolekcji o albumy Mistrza. Zdecydowanie CD Roller poleca tÄ™ pozycjÄ™ i nadaje jej status obowiÄ…zkowej w kolekcji kaĹźdego fana muzyki.... Another brick in the wall... â–
h p://www.langloo.com/czytanka-angielska-and-you-thought-americas-economy-was-bad-the-south-sea-bubble.html
www.langloo.com
Je eli spodoba si Wam ten praktyczny sposĂłb nauki j zyka angielskiego, to zapraszamy na serwis www.langloo.com, gdzie znajdziecie setki interesuj cych czytanek i artyku Ăłw, dzi ki ktĂłrym podwy szycie swĂłj poziom znajomo ci j zyka angielskiego. Zapraszamy do lektury. ZespĂł Langloo.com
38  e-PROFIT
e-PROFIT  39
Po godzinach
Z biblioteki startupowca
Grywalizacja. Jak zastosować machanizmy gier w działaniach marketingowych Paweł Tkaczyk O grywalizacji czy gamifikacji mówi się ostatnio coraz częściej. Czy jest w tym jakiś sposób na biznes? W pierwszych promieniach wiosennego słońca, gdy zaczynamy oddychać pełnią życia warto się nad tym głębiej zastanowić, z pewnością pomoże w tym lektura Pawła Tkaczyka, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Rafał Janik każdy, kto przeczytał jego poprzednią książkę lub był uczestnikem jednej z jego prezentacji. Jeden wieczór wystarczy, by przeczytać książkę i mieć podstawy do rozpoczęcia działań związanych z grywalizacją.
Grywalizacja. Jak zastosować machanizmy gier w działaniach marketingowych Autor: Tkaczyk Paweł Wydawca: Helion Numer wydania: I Data premiery: 2012-02-08 Grywalizacja, to oprócz SocialMedia jedno z najpopularniejszych słów kluczy, które rozpalają wyobraźnię ludzi z branży marketingowej. Niby prosta definicja – wprowadzenie mechaniki gry do działań marketingowych – a jednak bardzo trudno jest wdrożyć grywalizację do prowadzonych działań firmy. Bez pełnego zrozumienia, skąd się wziął pomysł na grywalizacje i bez poznania jej podstaw, prowadzenie działań nie jest łatwe. Z pomocą przychodzi książka Pawła Tkaczyka, pioniera grywalizacji na polskim rynku. Paweł wprowadza czytelnika w świat grywalizacji, w swoim własnym stylu, który zna
40 e-PROFIT
Nie ukrywam jednak, że momentami miałem wrażenie, iż podawane przykłady były naciągane. Szczególnie przykład kolejki po kawę, gdzie sama kolejka jest grą. Zastanawia mnie to stale, czy aby na pewno jest to gra, czy też norma społeczna. W tym przypadku pozostanę raczej przy swoim zdaniu, że ten przykład jest normą społeczną, którą niektórzy obchodzą. A ten, kto ominie kolejkę, wcale nie jest hakerem, obchodzącym zasady gry, a raczej kimś, kto łamie normę społeczną. Poza tym książka podaje świetne przykłady wykorzystania grywalizacji w wielu dziedzinach życia: w pracy, w budowaniu marki i moja ulubiona dziedzina w edukacji. Jak się okazuje mechanizmy, które Paweł przekazuje w książce możemy wykorzystać w pracy z własnymi dziećmi, co przynosi naprawdę znaczące korzyści. Dlatego też wykorzystanie gier na iPadzie pozwala rozwijać kreatywność dzieci, poznawać reguły rządzące światem. A skoro dzieci rozwijają się dzięki stałemu uczestnictwu
w grze, to dorośli również mogą na tym skorzystać. Moim ulubionym rozdziałem w książce jest Wpływ i status, który mówi o budowaniu swojej pozycji w społeczności. Pokazuje, że to, co robimy w społeczności buduje naszą pozycję w rankingu osób, które znamy. Tym samym chcąc nie chcąc, wszystkie nasze działania w „social media“ przekładają się na na punkty reputacji wśród znajomych. Podsumowując, uważam, że książka jest bardzo dobrym wstępem do świata grywalizacji. Jednak jeśli chcesz poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie, to musisz podążać za wymienionymi przez Pawła lekturami, na które się powołuje w książce. Najaważniejsze jednak jest to, że po przeczytaniu zaczniesz dostrzegać, że wiele z działań, które Ciebie otaczają, to gry z ich własnymi regułami, w których nieświadomie uczestniczysz. PS. Czytając rozdział o eduakcji, książka potwierdziła, że wybór metodyki Montessori dla edukacji moich dzieci, był wyborem właściwym. Jest to metoda, która odpowiednio wcześnie zastosowała mechanizmy gry, gdzie dziecko zdobywa kolejne poziomy zaawansowania, a nagrodą jest samo przejście do kolejnego poziomu. ■