W NUMERZE
4
Foto: własne
styczeń 2012
WYDARZENIA Czerwony Widelec podpisał umowę Kolejne debiuty spółek InQbe e-Starup, czyli survival w sieci FELIETON Czy startup różni się od firmy? Twarda okładka RYNKOWE TRENDY Omijaj korki zawodowo Masz talent? Zostań gwiazdą sieci Pozycjonowanie a konkurencyjność polskich firm Trzecia droga
NA OKŁADCE: WOJCIECH KULIŃSKI FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
14
7
Foto: www.naviexpert.pl
E-SPÓŁKA MIESIĄCA Igoria Trade OKIEM INWESTORA Wyróżnij się lub zgiń Automaty na giełdzie ROZMOWA MIESIĄCA Michał Samojlik
JAKUB LEBUDA Foto: materiały prasowe
31
WARTO WIEDZIEĆ Kampanie reklamowe Dzień z mentorem Mentoring, czyli co? Warto to zrobić PO GODZINACH Szykuje się zadyma Ukraińskie hokus-pokus Your english zone Z biblioteki startupowca Ludzie internetu
38
Foto: stadionnarodowy.org.pl
OD REDAKCJI
N
Marek Dornowski
REDAKTOR NACZELNY
Wydawca: InQbe sp. z o.o. ul. Towarowa 1, 10-416 Olsztyn NIP 524-256-87-12 REGON 140440822 KRS 0000250743 www.inqbe.pl <http://www.inqbe.pl> Redakcja: Marek Dornowski, Marta Przyłęcka, Małgorzata Zawadzka, Jerzy Kawa Projekt okładki i skład: Ateneo Korekta: ITEL Solutions Tomasz Łukiańczyk
o i jesteśmy. Mniej lub bardziej hucznie wkroczyliśmy w nowy 2012 rok. Jaki on będzie? Zadaliśmy to pytanie kilku osobom znanym w branży i spotkaliśmy się z podobnymi odpowiedziami – trudno coś prognozować. Może to i dobrze. Unikniemy pokusy mądrzenia się, jak to wszystko może się dalej potoczyć. Przynajmniej pod koniec roku, kiedy ktoś sięgnie po archiwalny już numer, nie będzie miał się z czego śmiać. Prawda jest taka, że warto mówić tylko to, co wiemy. A co wiemy na pewno? Na dziś niewiele. Będzie Euro 2012. w Polsce i na Ukrainie. To już się raczej nie zmieni, choć na pewno tytuły gazet ogłoszą jakiś alternatywny scenariusz 1 kwietnia. Będzie kolejny koniec świata – i to zapowiadany od tak dawna, że niemało będzie o nim w mediach, może nawet na tyle, by w niewielkim stopniu wpłynąć na rynek? No i mamy nadzieję, będą kolejne numery naszego magazynu. Tu z naszą dalekowzrocznością się zatrzymajmy i skoncentrujmy się na tym, co jest tu i teraz. A jest całkiem ciekawie. W grudniu na rynku NewConnect zadebiutowała spółka Igoria Trade. Niby nic wielkiego, ale połączenie faktu udanego debiutu z zakresem działania (wymiana walut on Line i rachunek e-scrow) daje trochę pozytywnych emocji. Dlatego w tym numerze o Igorii piszemy szerzej. A skoro już jesteśmy w temacie e-spółek finansowych, to zachęcam do lektury artykułu Automaty na giełdzie. Czy maszyny faktycznie będą w stanie podejmować trafniejsze decyzje inwestycyjne? Zanim odpowiecie koniecznie przeczytajcie ten tekst. Po zorganizowanej w grudniu konferencji e-Startup, czyli survival w sieci, zadaliśmy parę pytań Michałowi Samojlikowi, przy okazji zainteresowaliśmy się szerzej promowanym, między innymi przez Niego, pomysłem mentorowania startupom. Brzmi ciekawie, ale czy się sprawdzi? Tak czy inaczej kilka słów o mentoringu znajdziecie. Powrócił też temat pozycjonowania. Nie ma od niego ucieczki. Zresztą, jak przyjrzycie się wykresom przedstawiającym wyniki przeprowadzonych badań, nie będziecie mieli żadnych złudzeń. Bez tego elementu sukces w e-biznesie jest praktycznie niemożliwy. Na koniec polecam artykuły, których lektura może ułatwić Wam życie, zarówno prywatne (jak unikać korków), jak i zawodowe (jak przeprowadzić kampanię marketingową przy niskim budżecie). Miłej lektury.
3
WYDARZENIA e-Startup, czyli survival w sieci 1 grudnia w Warszawie odbyła się konferencja e-Startup, czyli survival w sieci, poświęcona praktycznym aspektom prowadzenia e-biznesu. Gośćmi byli między innymi wiceprezes Capital Partners Konrad Korobowicz, prezes InQbe Wojciech Przyłęcki oraz inne znane postacie ze świata e-biznesu (Artur Kurasiński, Grzegorz Marczak czy Paweł Lipiec). Podczas spotkania poruszono kilka ważnych i praktycznych dla startupów wątków: od kwestii przekonania do pomysłu inwestora, poprzez elementy wyboru najbardziej odpowiedniej domeny, prowadzenia niskobudżetowych kampanii PR, a kończąc na omówieniu najczęściej popełnianych przez początkujących e-biznesmenów błędów. Całość materiału video z tego spotkania, podzielona tematycznie, publikowana jest na stronie www. inqbe.pl.
Foto: własne
Czerwony Widelec S.A. podpisał umowę z największym regionalnym serwisem Trojmiasto.pl Dzięki tej umowie już w styczniu 2012 roku użytkownicy portalu Trojmiasto.pl zamówią jedzenie przez internet. Trojmiasto.pl to największy w Polsce portal regionalny. Codziennie odwiedza go ponad 170 tys. mieszkańców Gdańska, Gdyni i Sopotu. Współpraca z Czerwonym Widelcem to dodatkowa wartość Foto: materiały prasowe dla naszych użytkowników. Zdecydowaliśmy się na nią po kilku tygodniach testów. Ponieważ sami jesteśmy zadowolonymi klientami, wierzymy, że nasi użytkownicy też będą chętnie zamawiać jedzenie przez internet – mówi Michał Kaczorowski, prezes Trojmiasto.pl. Dla Czerwonego Widelca jest to pierwsza umowa z dużym portalem. Umowa ta wpisuje się w obraną przez nas strategię. Po pierwszych miesiącach weryfikacji usługi na rynku poszukujemy partnerów, którzy pozwolą na osiągnięcie zaplanowanych wyników finansowych – powiedział Przemysław Witka, prezes Czerwonego Widelca S.A. CzerwonyWidelec.pl zanotował w zeszłym miesiącu 97% wzrost obrotów. Liczba użytkowników w stosunku do października wzrosła o 111%. Trudno jest oszacować wzrosty, które przyniesie podpisana właśnie umowa, ale może to być zmiana nawet o rząd wielkości w stosunku do obecnych wyników. Z umowy tej cieszą się restauracje, które widzą w Czerwonym Widelcu doskonały kanał docierania z ofertą do mieszkańców Trójmiasta. Z serwisem Czerwony Widelec współpracujemy od kilku miesięcy. Cenimy sobie tę współpracę ze względu na obroty, które generują nam zamówienia grupowe z firm. Bardzo cieszy mnie informacja o podpisanej umowie z Trojmiasto.pl. Dla nas oznacza to więcej zamówień i większe obroty – powiedział Paweł Dobrowolski, szef restauracji Jadalnia pod Zielonym Smokiem.
Kolejne debiuty spółek InQbe Igoria Trade, Legal Stream oraz M10 to kolejne spółki z portfela InQbe, które zadebiutowały na rynku NewConnect. Igoria Trade oraz M10 to spółki działające w sektorze usług finansowych, podczas gdy przedmiotem działalności Legal Stream jest działalność, którą można określić jako e-commerce usług prawniczych.
odpowiedzi ze str 37: 1A 2C 3C
4
E2O, Seo Power i Prawomaniacy to trzy spółki z portfela inwestycyjnego InQbe, które otrzymały dofinansowanie na rozwój swoich biznesów Wdrożenie systemu automatycznego zarządzania treścią, budowa platformy do świadczenia usług transmisji on-line oraz budowa systemu do automatycznego aktualizowania stanu prawnego oraz aplikacji na urządzania mobilne – to nazwy projektów, stworzonych przez spółki z portfela InQbe, które otrzymały dofinansowanie w ramach Osi Priorytetowej – 7 Infrastruktura społeczeństwa informacyjnego, Działania 7.2 Promocja i ułatwienie dostępu do usług teleinformatycznych/Poddziałania 7.2.2 Usługi i aplikacje dla MŚP Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007–2013. Łączna kwota dofinansowania dla tych projektów wynosi 710 067,20 zł.
FELIETON
Czy startup różni się od firmy?
Z
łośliwi śmieją się, że startup staje się firmą, kiedy zaczyna zarabiać. A ja przekornie uważam, że są takie firmy, które nie zarabiają i takie startupy, które zarabiają – różnica leży zupełnie gdzie indziej. Najbliżej mi jest do definicji, którą w książce „The Lean Startup: How Today’s Entrepreneurs Use Continuous Innovation to Create Radically Successful Businesses” stworzył Eric Ries: (…) a human institution designer to create New products and services under conditions of extreme uncertainty.
Paweł Lipiec redaktor prowadzący ecommerce.edu.pl Bloger WebFan.pl
To między innymi warunki, w jakich tworzymy produkt powinny być kryterium określania młodej firmy startupem. Poza tym jest jeszcze jeden, równie ważny (jeśli nie ważniejszy) parametr – produkt. Jak twierdzi Eric Ries – szereg eksperymentów ma na celu stworzenie dokładnie takiego produktu, jakim będą zainteresowani klienci. Tworzenie MVP i prowadzenie na nim eksperymentów na pierwszych grupach klientów to właśnie czas startupu. Dzięki przeprowadzeniu serii odpowiednio dobranych eksperymentów, które wskazują drogę rozwoju produktu (lub sugerują pivot) startup zmienia się w firmę. Firma posiada już co najmniej jeden funkcjonujący na rynku produkt. I to właśnie sprawia, że różni się ona od startupu jak motyl od poczwarki. Dlatego twierdzę, że rozróżnienie nie powinno przebiegać na linii przychodów i dochodów. Mogę sobie wyobrazić startup, który jest już dochodowy, jednak produkt (lub usługa) nadal dynamicznie ewoluuje, tak jak równie łatwo można sobie wyobrazić firmę, która na tej ścieżce ewolucji produktu poszła w złą stronę i stworzyła produkt, który przestał zadowalać klientów. Dlatego upieram się właśnie, że zarabiający staratup to nie koniecznie już firma.
5
FELIETON
Twarda okładka
M
iałem nadzieję, że to nastąpi już teraz: czołowe sklepy, w których zaopatrujemy się w prezenty, zaczną edukować użytkowników (i zarabiać na tym oczywiście) w zakresie e-booków i czytników. Niestety, w sklepach właściwie cisza – nikt nic nie wie o czytnikach, jeśli ktoś koniecznie chce się dowiedzieć, czym jest e-czytnik, jak działa i czy będzie dobrym prezentem, to raczej powinien szukać w ciągle niszowych sklepach z e-publikacjami. Wystarczyło jednak wejść na Amazon.com i od razu wiemy, co w USA będzie jednym z najbardziej popularnych prezentów – tak, Kindle. Do Polski oczywiście też wysyłają, a całkowity koszt podstawowego czytnika to około 160 dol. z wysyłką i VATem. Dostawa w ciągu kilku dni z USA (Tak, kilku dni w okresie przedświątecznym).
Sylewster Kozak wydawca serwisów internetowych: e-biznes.pl wystartowali.pl
Dlaczego mnie dziwi postawa polskich sprzedawców? Amazon niedawno zapowiedział, że pojawi się w Polsce – oczywiście możemy tylko zastanawiać, w jakim zakresie i którym segmencie. Czy jednak nasi wydawcy nie przespali idealnej okazji do zajęcia zdecydowanie lepszej pozycji startowej w wyścigu o e-booki? Żeby tylko wspomnieć o nagrodzie, jaka czeka na zwycięzcę – Amazon sprzedaje teraz więcej książek w formacie elektronicznym niż tradycyjnych. Mało tego – zwróćmy uwagę, że często jest tak, że czytnik jest tylko początkiem zakupów użytkownika. Później będzie kupować książki, czyli jeden użytkownik to szansa na stały przychód. Brzmi zachęcająco? Nie dla naszych wydawców i sklepów. Jeszcze na chwilę wrócę do edukacji – wielu uczniów ma problem z lekturami. Niektórzy nie lubią czytać, inni nie mogą zdobyć książek w bibliotekach. Wystarczy wejść na stronę projektu Wolnelektury.pl, gdzie znajduje się ponad półtora tysiąca darmowych lektur. Czy połączenie nowoczesności w postaci czytnika i darmowych lektur nie jest więc idealną zachętą dla uczniów?
6
RYNKOWE TRENDY
Omijaj korki
ZAWODOWO
Z dostępnych w sieci danych wynika, że Warszawiacy spędzają w korkach ponad 8 godzin tygodniowo, ale nawet jeśli nie mieszkasz w Warszawie i tak słowo korek najprawdopodobniej wywołuje u Ciebie negatywne skojarzenia. Gdyby ktoś wpadł na pomysł, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zlikwidować korki, stałby się jednym z bogatszych ludzi na świecie. Na to pewnie jeszcze poczekamy, a tymczasem na rynku dostępne jest nowe rozwiązanie, które korków może nie zlikwiduje, ale za to pozwoli nam ich uniknąć. Marek Dornowski
Nowy sposób precyzyjniej – bo w postaci kolorów pokazuje, które odcinki dróg są zakorkowane, a po których ruch samochodowy jest płynny.
Foto: www.naviexpert.pl
K
orkosfera.pl to projekt, dzięki któremu kierowcy zyskują dostęp do bieżących danych traffic, prezentowanych na mapach w postaci kolorów, zarówno z poziomu komputera, jak i telefonu komórkowego. System wykorzystuje dynamiczne dane o natężeniu ruchu drogowego w czasie rzeczywistym. Źródłem danych jest Community Traffic on-line – technologia generująca i przetwarzająca na bieżąco dane dotyczące prędkości poruszających się po Polsce samochodów, pochodzące łącznie z monitoringu kilkuset tysięcy pojazdów.
– Web planner pozwala na obserwację natężenia ruchu na terenie całego kraju, a także wytyczanie optymalnych oraz alternatywnych tras przejazdu z pominięciem korków i utrudnień – mówi Andrzej Jaszkiewicz, prezes NaviExpert – Jeszcze przed rozpoczęciem podróży, przy komputerze, możemy wejść na stronę Korkosfea.pl, sprawdzić, jak prezentuje się bieżąca sytuacja na naszej trasie do pracy i zaplanować najszybszą drogę dojazdu. Wizualny sposób demonstracji korków i utrudnień jest bardziej przejrzysty i pomoże kierowcom efektywniej planować każdą podróż samochodem. Docelowo będzie można także importować wybrane punkty na naszej drodze do telefonu oraz nawigować zgodnie z założonym w komputerze planem. Na stronie pojawiają się również aktualizowane na bieżąco dane na temat remontów, a także aktualne lokalizacje fotoradarów.
Dynamiczna warstwa traffic prezentowana na mapie w postaci kolorów, sprawia, że kierowca bardziej świadomie podąża optymalną drogą z pominięciem korków i remontów. Automatyczne przeliczanie trasy odbywa się, kiedy sytuacja na podstawie zmiennych danych o natężeniu ruchu drogowego może mieć znaczący wpływ na przebieg wcześniej wytyczonej drogi. Wszystko wydaje się być przemyślane i ukierunkowane na dobro kierowcy. Pewnych uprzykrzeń wyeliminować się jednak nie da. Informacja w poniedziałkowy poranek, że jedyna droga dojazdu do pracy jest kompletnie zakorkowana, nie zmienia faktu konieczności odczekania swojego w korku. Poza tym pozostaje zadać sobie pytanie, co będzie, gdy zalety nowego systemu wszyscy docenią jednocześnie i, żeby ominąć sygnalizowany korek na Wisłostradzie, wybiorą dla przykładu aleję Jana Pawła II? Z całą pewnością nowo wprowadzany system to krok w dobrym kierunku, ale do tego, by z naszych ulic na dobre zniknęły korki, jest jeszcze bardzo daleka droga.
7
RYNKOWE TRENDY
Masz talent? Zostań gwiazdą sieci Telewizyjne programy rozrywkowe poświęcone odkrywaniu talentów cieszą się coraz większą popularnością. Mediarun podaje, że Polacy spędzają kilka godzin tygodniowo na oglądaniu umiejętności profesjonalistów i amatorów w takich programach, jak Taniec z Gwiazdami, X Factor czy Mam Talent. Jak moda na prezentację talentów wpływa na nasze inspiracje, w tym między innymi świat internetowego biznesu? Anna Bielicka
Podobną popularnością cieszyła się ostatnia edycja Tańca z Gwiazdami, która każdej niedzieli skupiała przed telewizorami kilka milionów miłośników talentu swoich ulubionych artystów. Tak duża popularność tego typu programów wynika z wielu czynników. Z jednej strony jesteśmy spragnieni wrażeń, to zazwyczaj główny powód, dla którego chwytaliśmy za pilota, z drugiej strony znudziła nas już standardowa konwencja programów rozrywkowych. Dziś widz oczekuje od telewizji więcej dynamiki, więcej emocji oraz możliwości zaangażowania się w to, co widzi na
8
Telewizyjne inspiracje a rozwój e-biznesu Telewizyjne programy rozrywkowe interesują nie tylko telemaniaków, lecz także powoli przenoszą się do świata internetowego biznesu. Wraz z ich rosnącą popularnością, powstaje coraz więcej portali i serwisów typu talent show, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem na całym świecie. Pierwszym w Polsce prawdziwie rozbudowanym serwisem tego typu jest Mytalent.pl, który daje użytkownikom możliwość zaprezentowania swoich umiejętności, wzięcia udziału w castingach on-line, nominacji do udziału w konkursach, oceniania i komentowania, a także nawiązywania znajomości z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Każda osoba, która ma do zaproponowania coś interesującego lub posiada wyjątkowe umiejętności może je upublicznić w ramach swojego profilu w serwisie, zdobyć rzeszę fanów,
a nawet zyskać możliwość realizacji występów w realu. Dzięki takim serwisom poszukiwacze talentów mogą przenieść swoją uwagę do internetu i bez ograniczeń zapoznawać się z sylwetkami uzdolnionych. – Mytalent.pl stworzony został z myślą o osobach, które pragną promować siebie – swoją urodę, osobowość czy umiejętności. Zakres prezentacji jest dowolny i zależy od tego, czym użytkownik planuje podzielić się w ramach swojego profilu – tłumaczy Michał Sokołowski, pomysłodawca i właściciel Mytalent.pl – Każda osoba posiadająca profil w serwisie może poddawać ocenie swoje umiejętności, korzystać z konstruktywnej krytyki oraz cieszyć się sukcesami. Serwis skierowany jest także do przedstawicieli firm z branży rozrywkowej, które mają możliwość prezentowania swoich ofert, komentowania, głosowania oraz udzielania wskazówek użytkownikom. Ich obecność to dla użytkowników serwisu dodatkowy motywator do prezentowania swoich umiejętności. Droga talentów od telewizji do internetu jest już bardzo dobrze znana. Czas na odwrotny kierunek.
Foto: agencja Personal PR
P
rogramy rozrywkowe cieszą się dużą popularnością wśród Polaków i, mimo dużej konkurencji, stacje telewizyjne z powodzeniem tworzą nowe projekty skupione na szukaniu młodych utalentowanych muzyków, tancerzy czy gimnastyków. Każdy kolejny program w krótkim czasie zdobywa rzeszę wiernych fanów i podczas każdej emisji skupia przed telewizorami kilka milionów widzów. Dla przykładu pierwszy odcinek drugiej edycji programu Mam Talent przyciągnął aż 4,36 mln osób, drugi oglądało już 5,07 mln.
ekranie. To dają programy skupione na szukaniu talentów, w ich przypadku mamy szansę doświadczać różnych emocji oraz na bieżąco śledzić poczynania najbardziej utalentowanych. Dodatkowo programy takie jak Mam Talent czy X Factor stanowią interesującą i niewymagającą rozrywkę oraz motywują do tego, aby samodzielnie kształtować w sobie ciekawe umiejętności.
RYNKOWE TRENDY
Pozycjonowanie a konkurencyjność polskich firm Ponad 90% menedżerów firm korzystających z pozycjonowania uważa, że ta usługa poprawia ich konkurencyjność i rozpoznawalność na rynku oraz zwiększa skuteczność dotarcia do klientów. Choć promocja w sieci przynosi wiele korzyści, nie jest ona zadaniem łatwym. Warto więc pamiętać o kilku kwestiach, które pozwolą zwiększyć efektywność podejmowanych działań przedsiębiorców. Sebastian Kopeć, specjalista ds. pozycjonowania firmy Procreate Sp. z o. o.
A
by wyróżnić się na tle konkurencji, w pierwszej kolejności należy zadbać o podstawowe sprawy związane z obecnością firmy w wirtualnym świecie. Ważnym elementem pozycjonowania jest optymalizacja strony www. Działania związane z dostosowaniem jej kodu i treści pod kątem wyszukiwarek internetowych, powinny poprzedzać promocję w sieci. Warto przygotować również odpowiednią mapę serwisu oraz opis podstron, na których prezentowany jest dany produkt czy usługa. Nieodłącznym elementem SEO jest także dobór słów kluczowych dopasowanych do zawartości danego portalu www. Ma on wpływ na jego widoczność w sieci, czyli konkurencyjność firmy w internecie, a tym samym i w realnym świecie.
Foto: Procreate
Dokonanie optymalnego wyboru Dla ponad połowy respondentów, którzy wzięli udział w badaniach, pozycjonowanie cechuje się niskim jednostkowym kosztem dotarcia do klientów.
Zdobycie dobrej pozycji w wynikach wyszukiwania bywa niekiedy trudne, czasochłonne i kosztowne. W optymalizacji kosztów istotny okazuje się wybór słów kluczowych. Przede wszystkim należy zdecydować się na takie wyrażenia, które najlepiej charakteryzują działalność danego przedsiębiorstwa. Warto zastanowić się, które frazy przyniosą Wykres 1 Atrybuty usługi pozycjonowania stron – rozpoznawalność
Wykres 2 Atrybuty usługi pozycjonowania stron – konkurencyjność
maksymalne korzyści, a tym samym będą mieć najlepszy wpływ na jej konkurencyjność. Z drugiej jednak strony powinny one odpowiadać możliwościom danej firmy. Zasada ta dotyczy zwłaszcza małych i średnich podmiotów o zasięgu lokalnym, dla których dobrym rozwiązaniem jest wybór fraz związanych z regionalizacją. Zamiast pozycjonować stronę www dla słów ogólnych, określających tylko np. daną branżę, lepiej skoncentrować się na wykorzystaniu nazwy województwa, miasta czy nawet dzielnicy, w której znajduje się siedziba przedsiębiorstwa, sklep.
9
RYNKOWE TRENDY Optymalizacja portalu www pod kątem dużej liczby bardziej szczegółowych fraz pozwala na osiągnięcie „długiego ogona” pozycjonowania. Takie działanie sprawia, że strona wyświetla się w wyszukiwarce internetowej dla wielu różnych wyrażeń kojarzących się z działalnością firmy. Odpowiedni dobór słów kluczowych to jednak nie jedyny czynnik mający wpływ na konkurencyjność w sieci.
Wykres 3 Atrybuty usługi pozycjonowania stron – niski jednostkowy koszt dotarcia do klientów
Pokonanie ograniczeń Właściciele stron www mogą wpływać na skuteczność podejmowanych działań e-marketingowych. W tym celu powinni zadbać przede wszystkim o treść i właściwą budowę strony oraz liczbę i jakość prowadzących do niej linków. Ostatnie zagadnienie wiąże się z poszukiwaniem partnerów w internecie. Podobnie jak w realnych kontaktach biznesowych, również i w wirtualnym świecie, warto stworzyć sieć wzajem-
nych powiązań. Podstawowym zadaniem jest zatem nawiązanie współpracy z portalami, których tematyka wiąże się z działalnością danego przedsiębiorstwa. W zależności od jej rodzaju, należą do nich portale branżowe, biznesowe serwisy informacyjne etc.
Przedsiębiorca promujący się w sieci może jednak natrafić na ograniczenia SEO. Powszechnie uważa się, że aby skutecznie przeprowadzać działania marketingowe, należy postawić się na miejscu klienta i spróbować przewidzieć jego ruchy w sieci. Są jednak sytuacje, w których warto zachować szczególną ostrożność. Użytkownicy internetu robią literówki w wyszukiwanym tekście. Dotyczy to nie tylko skomplikowanych wyrażeń, lecz także prostych słów, pod kątem których pozycjonowany jest dany portal. Planując kampanię promocyjną, nie sposób przewidzieć jednak wszystkich możliwości. Takie działanie generowałoby zresztą zbyt wysokie koszty. Rozwiązanie w tym wypadku stanowią linki sponsorowane, które – przy odpowiedniej konstrukcji – mogą wyświetlać się nawet dla nieograniczonej liczby słów kluczowych. Odpowiedni dobór strategii promocyjnej i znajomość kilku wspomnianych sposobów są kluczem do osiągnięcie przewagi
konkurencyjnej w sieci. Wykorzystanie nowoczesnych metod wpływa bowiem na widoczność firmy w internecie, zwiększając tym samym szansę dotarcia do nowych klientów, jest również pomocne w budowaniu nowoczesnego wizerunku przedsiębiorstwa.
Wykres 4 Atrybuty usługi pozycjonowania stron – budowanie wizerunku nowoczesnej firmy
Wykres 5 Atrybuty usługi pozycjonowania stron – skuteczność dotarcia do klientów
Sebastian Kopeć Powszechnie uważa się, że aby skutecznie przeprowadzać działania marketingowe, należy postawić się na miejscu klienta i spróbować przewidzieć jego ruchy w sieci. Są jednak sytuacje, w których warto zachować szczególną ostrożność. Użytkownicy internetu robią sporo literówek w wyszukiwanym tekście.
10
RYNKOWE TRENDY
Trzecia droga – innowacje dla niepełnosprawnych Powoli mija trzeci rok działania inkubatora InQbe. O rocznicy jeszcze się nie mówi, bo ta minie w maju 2012 r., prawie w trakcie EURO. Warto więc już teraz, przy okazji noworocznych podsumowań, spojrzeć na rezultaty kilkuletniej działalności. Przy czym nie chciałbym skupiać się na biznesowej stronie przedsięwzięć, które zgłaszali wnioskodawcy, ani o projektowych wskaźnikach. O tym niech mówią i piszą inni. Natomiast mało kto zdaje sobie sprawę, że w InQbe, a pewnie także w wielu innych inkubatorach IT i niezależnych firmach „komputerowych”, powstają projekty, które mogą poprawiać jakość życia osób niepełnosprawnych. Jerzy Kawa, ekspert InQbe
N
Foto: własne
a czym polega problem osób niepełnosprawnych?
Jeśli osoby silnie zaangażowanym w życie rodzinne i zawodowe nie zetknęły się bezpośrednio z niepełnosprawnością, świadomość istnienia wielkich stref ubóstwa wydaje się niezbyt przyjemną i dość odległą abstrakcją. W tej abstrakcji ludzie ubodzy – w tym także osoby niepełnosprawne – pochodzą jakby z innego świata ludzi niezaradnych, może pechowców lub leniwych. „Nasz” świat puka przecież do grupy najbogatszych państwa świata (tzw. Grupy G-20). Tymczasem około połowy społeczeństwa w Polsce zalicza siebie do grupy osób żyją-
cych w ubóstwie subiektywnym lub obiektywnym. W dużym stopniu są to osoby niepełnosprawne i ich rodziny. Ich średni dochód w gospodarstwie domowym jest o około 615 zł niższy niż rodzin, w których osoby niepełnosprawne nie występują, a ok. 60% tych gospodarstw nie posiada komputera. Z przyczyn wynikających z przewlekłych chorób (genetycznych, powypadkowych, zawodowych lub wynikających z podeszłego wieku) osoby niepełnosprawne oraz osoby opiekujące się nimi, zwykle członkowie rodzin, często z konieczności są bierne zawodowo: nie pracują i nie szukające pracy. Oprócz przyczyn czysto ludzkich (np. niechęć do pracy, otrzymywanie zasiłku
w „wystarczającej” wysokości), wiele z nich nie pracuje ze względu na obiektywne trudności stanowiące konsekwencję niepełnosprawności. Negatywnymi skutkami niepełnosprawności i pozostawania w strefie ubóstwa są bierność zawodowa i wykluczenie społeczne, na co składa się nieuczestniczenie w społecznym podziale pracy, a także w codziennym życiu społecznym – nieutrzymywanie kontaktów ze znajomymi i członkami rodzin, z kolegami z pracy, a także nie uczestniczenie w wydarzeniach kulturalnych (teatr, kino, biblioteki), sportowych i/lub turystycznych oraz dysponowanie ograniczonym dostępem do mediów (prasa, tv, a nawet internet).
RYNKOWE TRENDY Osoby te także w niższym stopniu dokonują zakupów towarów codziennego użytku – nie tylko z powodu braku pieniędzy, lecz także obniżonej mobilności (np. osoby na wózku inwalidzkim, niedowidzące).
lub pośrednio do osób niepełnosprawnych.
Projekt Laudio
Potencjał innowacji IT do poprawy jakości życia osób niepełnosprawnych Według opinii Artura Kurasińskiego (konferencja e-Stratup, czyli survival w sieci z 1 grudnia 2011 r.), innowacją jest wszystko to, co można sprzedać i przynosi zysk. Trudno się z tym nie zgodzić. Zdrowy rozsądek podpowiada, że rzeczywiście trudno rozwijać coś, do czego trzeba by cały czas dopłacać lub zyskowny byt projektu nie jest pewny z powodu niskiej lub niepewnej opłacalności, niejasnego modelu biznesowego czy niewystarczającej populacji użytkowników. Z tych powodów wiele projektów upadło lub nie nadawało się do ścieżki inwestycyjnej poprzez fundusze wysokiego ryzyka. Jednak na podstawie dotychczasowych zgłoszeń lub kontaktów można znaleźć wiele rozwiązań innowacyjnych, które bezpośrednio kierowane są do osób niepełnosprawnych lub mogą za takie zostać uznane, pomimo że główny cel projektu i jego funkcjonalności autorzy kierowali do „wszystkich” lub ścisłe określonych użytkowników internetu. Dotarcie do osób niepełnosprawnych może także zwiększyć atrakcyjność biznesową wielu rozwiązań i zapewnić ich dalszy ekonomiczny i rynkowy rozwój (np. poprzez zwiększenie liczby „uu”). Poniżej prezentuję przykłady innowacyjnych projektów skierowanych bezpośrednio
12
Opracowany przez spółkę Laudio.pl, kierowaną przez Jarosława Czyrko z Olsztyna. Projekt od początku opracowywany był z myślą osobach niewidomych, niedowidzących oraz 50+. Serwis Ladio.pl dystrybuuje przetworzone syntezatorem mowy ulotki, zarówno w wysokiej rozdzielczości, jak i w formie audio. Tekst jest zsynchronizowany z dźwiękiem, można go też powiększać i wyświetlać z kontrastem. Takie rozwiązanie może być znacznie wygodniejsze dla osób słabowidzących lub starszych. Oczywiście z punktu widzenia użytkownika usługa jest całkowicie darmowa. Podstawowym zadaniem Laudio jest zmniejszenie przepaści informacyjnej w kwestiach podstawowych (tj. ulotki, instrukcje obsługi) pomiędzy ludźmi czytającymi bez żadnych przeszkód a tymi, którzy są pozbawieni tej możliwości. Laudio ocenia, że w grupie docelowej może znaleźć się aż ok. 8 mln osób.
EUREK NEWS.pl
Projekt o misji popularnonaukowej. O pewnym znaczeniu portalu
dla osób niepełnosprawnych może przemawiać jego formuła oparta na krótkich, opatrzonych często ciekawymi ikonografikami artykułach. Trzeba bowiem pamiętać, że większość osób niepełnosprawnych może mieć trudności w zapoznawaniu się z długimi artykułami w popularnych portalach informacyjnych. Niezależnie, szczególnie ciekawa może okazać rubryka zdrowie, gdzie zamieszczane są najświeższe rezultaty badań na medykamentami, które wejdą w życie za jakiś czas, ale pokazują, gdzie szukać pomocy dla danego rodzaju schorzenia. Niestety portal nie zainstalował jeszcze modułu dla osób niedowidzących (wprowadzający kontrastowe odczytywanie treści, jak np. w projekcie Laudio czy na stronie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej) oraz modułu czytającego tekst (Laudio, Onet, Arslege.pl), co w przypadku osób niedowidzących czy leżących oraz 50+ znacząco ogranicza możliwość zapoznawania się treścią portalu (a z biznesowego punktu widzenia ogranicza liczebność wspomnianych wyżej tzw. uniq users).
Arslege.pl
Portal prawniczy, którego misją jest przygotowanie studentów do egzaminów na aplikacje prawnicze różnego typu. Osoby z uszkodzonym narządem wzroku oczywiście największy problem mają z czytaniem. Chociaż na rynku dostępne są programy udźwiękawiające
RYNKOWE TRENDY i ubrajlawiające system Windows, to jednak są one dość drogie. Portal Arslage dostarcza plik MP3 audioustawa, który jest odtwarzany z wykorzystaniem standardowych narzędzi. Rozwiązuje więc problem w najtańszy możliwy sposób – z treścią ustawy zapoznamy się ze słuchu, korzystając z komputera lub odtwarzacza MP3.
Projekt Exnui
Biuro w chmurze pozwala na obsługę firmy z każdego miejsca, ponadto wprowadza ruchome „okienka” pozwalające przesuwać zadania od „biurka” do „biurka” i śledzić jego realizację. Dlatego jest też możliwe, aby korzystały z programu także osoby niedowidzące i poruszające się na wózku inwalidzkim – w swoim domu. Program został stworzony z myślą o osobach sprawnych, ale jego prostota daje szanse na zatrudnienie w trybie telepracy praktycznie dla każdego.
Jaka przyszłość dostępu do internetu dla osób niepełnosprawnych? Kluczowym zagadnieniem, gdy przyjdzie zastanowić się, w jakim stopniu te wymienione i inne rozwiązania będą mogły faktycznie wpływać na życie osób niepełnosprawnych, jest na pewno kwestia dostępności. Jak wspomniano, osoby te należą do osób najuboższych i często najsłabiej wykształconych, a także równie słabo wyposażo-
nych w sprzęt komputerowy. Jednak wiadomo, że zdecydowana większość organizacji NGO, w tym stowarzyszeń i fundacji pracujących na rzecz osób niepełnosprawnych jest obecna w sieci internetu. Organizacje te stanowią dobry przyczółek do rozpowszechniania najnowszych rozwiązań w tej niemałej przecież społeczności (przydatny, chociaż nieco rozdrobniony kanał dystrybucji nowych projektów). Na przeszkodzie stoją koszty i kryzys sektora finansowego, w tym rządowego. W jednym z punktów expose premiera Tuska możemy poznać zamiar rezygnacji z ulgi internetowej. Można z dużą pewnością założyć, że fani internetu jakoś przełkną tę „żabę”, jednak dla osób niepełnosprawnych (i jednocześnie ubogich) oznacza to dalsze odroczenie momentu wejścia do innego, znacznie bardziej przyjaznego dla nich świata. Internet to także możliwość wykonywania pracy bez wychodzenia z domu (tzw. telepraca). Wiele korzyści stanowi ograniczenie kosztów transportu, który w przypadku osób niepełnosprawnych wymaga często dostępu do specjalistycznego pojazdu czy osoby opiekuna. Jest więc dostęp do wiedzy, wydarzeń, znajomych i ludzi o podobnych zainteresowaniach (np. z tą samą niepełnosprawnością). Wykorzystanie możliwości płynących z technologii IT/internetu jest zatem uwarunkowane „tylko”: • dostępem do internetu – oznacza to co najmniej możliwość wykupienia dostępu do internetu, przebywanie w zasięgu sieci telewizji kablowej (sieci internetowej) lub internetu bezprzewodowego, radiowego – a więc może i utrzymania ulg podatkowych,
• posiadaniem odpowiedniego komputera, • szkoleniem i promocją nowych rozwiązań – pamiętajmy, że ponad połowa osób niepełnosprawnych to osoby o relatywnie niskim wykształceniu i wieku 50+, jednak rozwiązania internetowe stają się coraz prostsze, intuicyjne, a więc łatwe w obsłudze.
Internet to także możliwość wykonywania pracy bez wychodzenia z domu (tzw. telepraca). Wiele korzyści stanowi ograniczenie kosztów transportu, który w przypadku osób niepełnosprawnych wymaga często dostępu do specjalistycznego pojazdu czy osoby opiekuna.
13
E-SPÓŁKA MIESIĄCA
Trejdoo nowe możliwości Igoria Trade S.A. Kilkadziesiąt razy tańszy, bezpieczniejszy i dostępny non stop sposób rozliczania transakcji dla biznesu będzie oferować nowa platforma internetowa Trejdoo.com. Powstaje produkt dostarczany w formacie nowoczesnej i bezpiecznej usługi internetowej – przejaw nowego trendu w sektorze usług finansowych Marek Dornowski
J
uż w styczniu tego roku działalność rozpocznie Trejdoo. com, platforma internetowa do elektronicznej wymiany walut i obsługi rachunków Escrow. Atuty Trejdoo.com to dostępność 24/7 i natychmiastowa realizacja, przy jednoczesnym radykalnym obniżeniu kosztów obsługi i ryzyka transakcji. Platforma planuje po
premierze dwóch pierwszych usług stopniowe wprowadzanie całej palety produktów finansowych. Swoją ofertę kieruje na rynek krajowy i zagraniczny. Jej użytkownikami będą kupujący, w tym importerzy oraz sprzedający, także eksporterzy, klienci indywidualni i biznesowi w kraju i zagranicą. Trejdoo.com jest przykładem nowego zjawiska w sektorze usług finansowych.
Foto: Igoria Trade
E-SPÓŁKA MIESIĄCA Pojawiają się na rynku nowi, zwinni, elastyczni gracze, którzy operują w znakomity sposób możliwościami stwarzanymi przez nowoczesne technologie przy komponowaniu produktów. Wykorzystują potencjał, jaki reprezentuje rosnąca grupa wyedukowanych technologicznie i ekonomicznie konsumentów i odnajdują rynkowe nisze, które mogą obsłużyć. W ciągu roku Trejdoo.com chce pozyskać 45 tys. użytkowników i obsługiwać miesięczne obroty rzędu 50 mln zł dzięki innowacyjnemu rozwiązaniu problemu kosztu, bezpieczeństwa, wygody i szybkości w transakcjach b2b i b2c. Escrow – reaktywacja Rachunek powierniczy typu escrow powstał w latach 30. ub. wieku na rynku amerykańskim. To znakomite i proste rozwiązanie zabezpieczenia transakcji dzięki zamrożeniu przez kupującego środków do zapłaty u powiernika do czasu, kiedy towar lub usługa zgodnie z kontraktem zostaną dostarczone lub zrealizowane. Od dłuższego czasu escrow przestał jednak błyszczeć. W ofercie bankowej jest niczym produkt uboczny, przestarzały, spoza obszaru gorących, rozwijanych produktów w które się inwestuje. Typowy escrow to produkt niereformowany od lat, drogi (3-5% wartości transakcji plus koszty wszystkich dodatkowych operacji typu przyjęcie lub wydanie dokumentów, zmiany w kontrakcie, udzielenie promesy, przyznanie limitu, cesja), trudny do uzyskania (od kilku dni do kilku tygodni na podpisanie kontraktu) i trudno dostępny (tym produktem zajmują się zwykle pracownicy, dla których jest to uboczna i dodatkowa działalność, często nawet trudno ustalić, kto mógłby pomóc w jego uzyskaniu) – mówi Wojciech Kuliński, Prezes Zarządu Igoria Trade, spółki będącej operatorem platformy Trejdoo.com. Trejdoo.com planuje przywrócić Escrow blask, oferując jego internetową wersję, z prostymi zasadami, stałym dostępem i niskim kosztem, przy zachowaniu podstawowych za-
let: neutralności powiernika, gwarancji środków finansowych i eliminacji ryzyka transakcji. Odnowiony escrow na platformie Trejdoo.com sprzężony jest ponadto z internetowym serwisem wymiany walut. Kantor bez spreadu i... bez przerwy O innowacyjności całej platformy decyduje połączenie kilku produktów w nową, adekwatną do aktualnych oczekiwań rynkowych ofertę. Same w sobie także stanowią jednak nową wartość. Tak jest w przypadku drugiego składnika platformy – usługi pośrednictwa wymiany walut. Model biznesowy zakłada ominięcie takich pośredników, jak bank, czy kantor, którzy zarabiają na spreadzie. Platforma Trejdoo.com pozwoli na bezpośrednie kojarzenie zleceń klientów kupna i sprzedaż waluty. Kurs określają sami zainteresowani. Rozliczenie transakcji na rachunku klienta będzie odbywać się w pełni automatycznie, a operator gwarantuje realizację transakcji niezależnie od wielkości kwoty. Transakcji można dokonywać 7 dni w tygodniu bez względu na porę, a koszty są kilkadziesiąt razy niższe niż w przypadku skorzystania z usługi banku lub kantoru. Biorąc pod uwagę rosnące zapotrzebowanie na elektroniczną wymianę walut i bezgotówkową obsługę transakcji, zapotrzebowanie na wymianę polskich złotych na walutę obcą (na przykład 700 tys. Polaków posiada kredyt mieszkaniowy we frankach szwajcarskich), widzimy znaczący rynek na nasze usługi – mówi Wojciech Kuliński.
komfortowym. Perspektywa otwierania rachunku w nowym banku, aby zawrzeć transakcję escrow nie będzie zapewne interesowała partnera handlowego. Alternatywą jest uczestnictwo „banku korespondenta” w kontrakcie escrow, ale w tym wypadku koszty i wspomniany formalizm pomnożyć należy przez dwa – zauważa Wojciech Kuliński. Takie warunki nie przysparzają popularności usłudze powierniczej. Funkcjonalność rachunku Escrow na platformie Trejdoo.com pozwoli na zawieranie poprzez internet kontraktów, w których występować będą trzy strony transakcji: kupujący, sprzedający oraz pośrednik. Strony kontraktu będą negocjować i definiować kontrakt, ustalać terminy i warunki płatności, a pośrednik będzie zarządzał przebiegiem kontraktu zgodnie z umową między stronami. Ogrywa on też rolę neutralnego powiernika, dostawcy narzędzi i gwaranta finansowego rozliczenia kontraktu Escrow. Użytkownikami Trejdoo – usług wymiany walut i escrow – będą klienci indywidualni i biznesowi. Ci pierwsi, posiadający kredyty walutowe, dokonujący zakupu towarów i usług w walucie obcej, osoby pracujące za granicą, przesyłający środki do kraju, dokonujący inwestycji, planujący wyjazdy służbowe i wakacyjne. Z Escrow skorzystają osoby zdecydowane na dowolne transakcje zakupu towarów i usług, na przykład zakup auta, oprogramowania, mieszkania, sprzętu gospodarstwa domowego.
Trejdoo.com powszechny Dotychczas usługę powierniczą przy transakcji oferowała akredytywa lub inkaso obsługiwane przez bank, bądź umowa powiernicza zawarta u notariusza. Skorzystanie z nich wiąże się jednak z koniecznością wizyty kontrahentów w banku lub u notariusza, przedstawienia szeregu dokumentów i przeprowadzenia kosztownej i długotrwałej procedury. Kiedy kontrahenci są z różnych miast lub krajów, kiedy posiadają rachunki w różnych bankach – trudno nazwać to rozwiązaniem
Klienci biznesowi będą mogli skorzystać z obsługi wymiany walut obcych w celu rozliczenia dowolnych transakcji między kontrahentami, wymiany waluty przed lub po rozliczeniu kontraktu Escrow, a także do bezgotówkowej obsługi rozliczania transakcji między importerem i eksporterem, producentem i dystrybutorem, kupującym i sprzedającym, przy zakupie towarów i usług w kraju i za granicą. Zależy nam na wypromowaniu odnowionej usługi Escrow jako standardu rozliczeń transakcji między klientami biznesowymi
E-SPÓŁKA MIESIĄCA i indywidualnymi – mówi Wojciech Kuliński. Pomóc ma w tym udostępniony szeroki wybór gotowych definicji i typów kontraktów, wzorów umów, metod i instrukcji płatności. Przyszłość – to obsługa kontraktów międzynarodowych importu–eksportu towarów. Trudno w to może uwierzyć, ale jeszcze dziś w handlu z takimi krajami, jak Rosja, Ukraina, Chiny, Hong Kong czy Indie eksporter podróżuje do producenta z walizką żywej gotówki. Jakie to rodzi ryzyko, łatwo sobie wyobrazić – mówi Wojciech Kuliński. Jeśli przedsiębiorca chce takiej podroży uniknąć – minimum 30% wartości kontraktu musi wpłacić, zanim kontrahent rozpocznie produkcję, a 100%, zanim wyśle gotowy produkt do odbiorcy. Na polskim rynku zdecydowanie brakuje podmiotu, który umożliwiłby obsługę tego typu transakcji w bezpieczny i tani sposób. Aby wypełnić tę rynkową lukę, Trejdoo.com będzie przygotowana do obsługi kilku najpopularniejszych języków handlowych. Siła innowacji Unikalny, innowacyjny jest wspomniany fakt połączenia na platformie Trejdoo.com elektronicznej wymiany walut i rachunku Escrow. Integracja tych składników w oparciu o przejrzysty, domyślny interfejs dla klienta zadecyduje o rozszerzeniu zastosowania platformy na zakupy na aukcjach i w sklepach internetowych oraz całą globalną sferę e-commerce – mówi Wojciech Kuliński. Dostępność, przejrzystość opłat, bezpieczeństwo transakcji i komfort przy ich realizacji mają swoje znaczenie przy jednocześnie zdecydowanie konkurencyjnym modelu cenowym. Dostępność non stop na wszystkie platformy sprzętowe wydaje się w przypadku usług finansowych standardem, póki co jednak na naszym rynku można także traktować to jako dowód rynkowej przewagi poprzez zastosowanie innowacji – mówi Wojciech Kuliński.
Probierz instytucji finansowych Nadzór nad operatorem platformy Trejdoo.com, spółką Igoria Trade, sprawuje NBP, KNF i GPW. Od 7 grudnia 2011 r. Igoria Trade S.A. jest spółką notowaną na rynku NewConnect, osiagając w dniu debiutu jeden z największych wzrostów, blisko 65% od ceny nominalnej. Igoria Trade S.A. planuje aktywnie uczestniczyć i wspierać program Ministerstwa Finansów dotyczącego rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce w latach 2010–2013.
Katalog korzyści Powiernicza platforma finansowa Trejdoo obejmująca usługi wymiany walut i rachunek Escrow, to korzyści dla użytkowników rachunku Escrow: • • • • • •
wyeliminowanie ryzyka niewypłacalności kontrahenta, ograniczenie ryzyka otrzymania wadliwych towarów lub opóźnień w płatnościach, możliwość negocjacji warunków kontraktu, dostęp do szablonów umów, typów transakcji, definicji i instrukcji płatności, łatwy i mobilny dostęp do zainicjowania, negocjacji i przeprowadzenia transakcji, dostęp do dokumentacji i raportów o stanie transakcji oraz przepływach płatności użytkowników usługi wymiany walut: • bezpieczna wymiana walut w trybie 24/7, • uniknięcie kosztu spreadu, tj. różnicy między kursem kupna i sprzedaży, • dostęp przez urządzenia mobilne.
Użytkownicy platformy, którzy połączą obie usługi, np. do realizacji transakcji zagranicznych, uzyskają: • • • • •
zwiększenie płynności finansowej i gwarancję zapłaty za towar lub usługę, najtańsze rozliczenie wymiany walutowej, realny wpływ na poprawę jakości i terminu dostawy towarów lub usług, mobilny i tani dostęp do platformy usług non stop, doradztwo prowadzone przez dział obsługi klienta.
OKIEM INWESTORA
Automaty na Giełdzie
W mediach, ale także w rozmowach prywatnych, coraz częściej pojawia się widmo groźnych automatów czy robotów handlujących na giełdach, które się zbuntują (jak już nieraz przecież bywało w literaturze science fiction), wyeliminują ludzi z rynków i przejmą władzę albo przynajmniej zabiorą im wszystkie pieniądze. Wiele z tych obaw i mitów wynika z braku wiedzy i nieporozumienia. Andrzej Endler
18
OKIEM INWESTORA
W
e wszystkich dziedzinach naszego życia, rola komputerów, internetu i innych nowoczesnych technologii jest coraz większa i naturalna (przynajmniej dla młodszego pokolenia, nieco starsi mają z tym trochę problemów). Od ich obecności nie ma już odwrotu. Nie jest to możliwe w żadnej innej dziedzinie życia, na rynkach finansowych także. Kiedyś na giełdach królowali maklerzy Maklerzy biegający po parkiecie z telefonami komórkowymi, wykrzykujący zlecenia – wszystko sprawiało wrażenie wielkiego chaosu. Inwestorzy składali zlecenia przez telefon lub osobiście w biurze maklerskim. Brokerzy przekazywali je do maklerów na parkiecie, a ci znajdowali drugą stronę dla transakcji. Tak płynęły lata i stosunkowo niewiele zmieniało się na rynkach. Dane transmitowano za pomocą kabli i przedstawiano na tzw. taśmie, na której drukowały się notowania. Do dzisiaj zwyczajowo nazywa się parę walutową GBP/USD „Cable” – ponieważ kiedyś notowania funta transmitowano podoceanicznym kablem do USA.
Foto: M10 S.A.
Dzisiaj królują komputery Z czasem inwestorzy zamiast kartek papieru, na których wykreślali wykresy, zaczęli używać komputerów. Stopniowo pojawiła się możliwość podłączenia komputerów bezpośrednio do brokerów, obserwowania rynku oraz składania zleceń na ekranie. Z giełd zniknęły parkiety, które zastąpiły systemy automatycznego parowania zleceń. Nasza giełda (ponieważ powstała później) od samego początku była elektroniczna, nigdy nie było na niej parkietu. Dzięki internetowi powstała możliwość podłączenia już nie tylko do lokalnego brokera, lecz także do dowolnego
rynku lub brokera na całym świecie. To całkowicie zmieniło rynek. Wielu dzisiejszych traderów w ogóle nie ma kontaktu z żywym maklerem. Komputery zaczęto oczywiście stosować także do analizy danych i wyszukiwania okazji inwestycyjnych. Inwestorzy śledzili przebieg wykresów, stosowali różne oscylatory, średnie kroczące, szukali formacji cenowych, próbując reagować i przewidzieć zachowania rynku. Stąd był już tylko krok do tego, aby tworzyć systemy, które, będąc podłączone bezpośrednio do systemów brokerskich, same zaczną składać zlecenia. Okazało się, że takie systemy mogą mieć bardzo wiele zalet i pozwalają rozwiązać kilka problemów. Problemy traderów Największym problemem ludzi handlujących na rynkach jest brak dyscypliny i emocje – głównie strach i chciwość. Aby być dobrym traderem trzeba mieć ściśle opracowane zasady wchodzenia na rynek, wychodzenia z niego oraz zarządzania wielkością pozycji i zarządzania ryzykiem – czyli np. określania, ile akcji kupujemy w danym momencie, jakie podejmujemy ryzyko. A co najważniejsze nie tylko te zasady mieć, ale ściśle się do nich stosować. Wszystko to brzmi stosunkowo prosto, gdy się o tym pisze lub słucha, ale każdy, kto kiedykolwiek handlował prawdziwymi pieniędzmi na giełdzie wie, jak bardzo emocje z tym związane potrafią zakłócić racjonalny osąd. Kiedy rynek odwraca się i idzie przeciw nam, zaczynamy tracić pieniądze i pojawia się strach. Strach nie tylko o pieniądze, ale także jak ocenią nas inni, jeżeli teraz stracimy pieniądze, strach przed przyznaniem się, że nie mieliśmy racji. Kiedy idzie nam dobrze, może pojawić się (i często się pojawia) chciwość. Trader zarabia całkiem pokaźne pie-
niądze. Chce więcej, zaczyna być nieostrożny, podejmuje coraz większe ryzyko i w końcu w jednej transakcji traci to, co zarobił przez miesiące. Trader to tylko człowiek, może mieć zły dzień, może właśnie dzisiaj rano pokłócił się z żoną, może ma chore dziecko, a może zwyczajnie bierze go grypa. Wszystko to rozprasza i zakłóca właściwą analizę rynku. Trader przegrywa. Komputery nie mają emocji. Zaprogramowane podejmują decyzję bez emocji. Utrzymują pozycje tak długo, jak dyktuje im algorytm. Nie kłócą się z żoną, nie chorują im dzieci. Wreszcie, z punktu widzenia firmy „zatrudniającej” je, nie biorą zwolnień, nie chcą podwyżek czy udziału w zyskach, nie odejdą z najlepszymi klientami. Żeby jednak nie spisać nas, ludzi, całkiem na straty trzeba oczywiście pamiętać, że komputer nie ma intuicji i wyobraźni (choć prace nad sztuczną inteligencją cały czas trwają), nie potrafi też analizować wielu zmiennych, które nie zostały mu zaprogramowane, a które żywy trader widzi na wykresie czy w danych. Ale jeżeli jest dobrze zaprogramowany, brak emocji i żelazna dyscyplina daje mu przewagę. Choć teza, że zastosowanie automatycznych systemów eliminuje całkowicie emocje z handlu jest oczywiście nieprawdziwa – to wie każdy, kto miał okazję takich systemów używać i zarządzać nimi. Kiedy na rynku są prawdziwe pieniądze zawsze są emocje, ale na innym poziomie. Człowieka korci, aby poprawiać komputer, aby jakieś sygnały odrzucić, samemu zamknąć pozycję. Ale nie tylko o emocje tutaj chodzi. O kolejnej przewadze poniżej. Rynki 24 h, tysiące instrumentów Przeciętny człowiek nie jest w stanie analizować i aktywnie handlować na więcej niż 3–4 rynkach finansowych, używając najwyżej kilku systemów in-
19
OKIEM INWESTORA w pary, w koszyki, handlować ich wartości względną, a nie tylko cenami bezpośrednimi itd. To za dużo dla pojedynczego człowieka, ale nie dla komputerów… Na bieżąco mogą monitorować tysiące instrumentów, sprawdzać korelację pomiędzy nimi, kontrolować ryzyko portfela złożonego z dziesiątek różnych instrumentów itp. Są też tańsze niż duża grupa wysoko wykwalifikowanych traderów. Czas Kolejny ciekawy aspekt to zachowanie się cen w różnych skalach czasowych. Badania wykazują, że im krótsza skala czasowa, tym bardziej przewidywalne mogą być krótkookresowe ruchy cen, a potencjalny zarobek jest coraz większy. Czasami oblicza się i stosuje się jako pewien wskaźnik, maksymalny poten-
cjalny zarobek dzienny (czy też w innym okresie). Oblicza się go jako sumę zakresów wahań cen w danym przedziale czasowym. Mierzy się w ten sposób maksymalny możliwy zarobek przy idealnym inwestowaniu tzn. jeżeli w ciągu 5 minut ceny wahały się od wartości mniejszej x do większej y, to przyjmuje się że kupiliśmy przy cenie x, a sprzedaliśmy przy y. Oczywiście nikt nie jest w stanie tak handlować, a rozważania nie uwzględniają kosztów transakcji, opóźnień itp. Jednak jest to wygodny poziom odniesienia i miara, do której można porównywa inne systemy „nieidealne”. Pokazuje ona także tendencje, jak zmienia się ten potencjalny zysk wraz z ze zmniejszaniem skali czasu. Aby określić zmianę procentową, dzielimy zakres wahań cen przez cenę na
foto: M10 S.A.
westycyjnych. Komputery jednocześnie są w stanie analizować setki rynków, aktywów oraz systemów. Wiele dzisiejszych rynków działa 24 h na dobę, instrumentów notowanych na nich są tysiące. Aby efektywnie poruszać się po tych rynkach i wychwytywać jak najwięcej okazji inwestycyjnych, potrzeba komputerów. Na nowojorskiej giełdzie notowanych jest ponad 8 tys. instrumentów, a przecież giełd są dziesiątki. Oprócz giełd współcześnie powstały platformy obrotu niezwiązane z giełdami. Są obligacje, kontrakty terminowe, są opcje, waluty i ich pary, kontrakty terminowe na indeksy giełdowe i stopy procentowe, na towary, takie jak tusze wołowe czy sok pomarańczowy, kontrakty na pogodę i wiele innych. Wszystkie te instrumenty dodatkowo można łączyć
20
OKIEM INWESTORA początku okresu. Na przykładzie poniżej widzimy zmiany maksymalnego potencjalnego zysku dla ETF-ów (Exchange traded fund) dla S&P 500. Jak widać wyraźnie, wraz z skracaniem czasu czasu (wzrostem częstotliwości) znacząco rośnie maksymalny potencjalny zysk. Im krótszy ten czas, tym trudniej jest
uzyskać możliwość jak najszybszego dokonywania transakcji. To przekłada się bezpośrednio na zyski. Firmy przy pomocy szybkich komputerów są w stanie składać nawet kilka tysięcy zleceń w ciągu sekundy. Kiedy Państwo czytają to zdanie mogło zostać otwartych i zamkniętych co najmniej kilka, a może nawet kilkadziesiąt, tysięcy transakcji. Każda z nich mogła być nie-
nie, ponieważ działają na zupełnie innych skalach czasowych i większości tradycyjnych traderów nie przeszkadzają, a wręcz pomagają poprzez zwiększenie płynności i zmniejszenie spreadów. Mogą trochę przeszkadzać traderom stosującym bardzo krótkie horyzonty czasowe, poprzez likwidowanie wcześniej przez nich wykorzystywanych nieefektywności czy formacji. Choć oczywiście istnieją niebezpieczeństwa związane z systemami automatycznymi w tym szybkich częstotliwości, o czym poniżej. Zagrożenia
Wykres Zmiany potencjalnego maksymalnego zysku ze względu na długość transakcji
reagować człowiekowi. Kiedy mówimy już o milisekundach, jest to zwyczajnie niemożliwe. Komputery, oczywiście, mogą reagować znacznie szybciej. Wszystko, co napisałem powyżej, pokazuje dlaczego tyle firm wchodzi ten biznes, dlaczego wykorzystuje komputery, aby uzyskać przewagę na rynkach i zwyczajnie zarabiać pieniądze. HFT – czyli jak to robić jeszcze szybciej Automaty działają na bardzo różnych skalach czasowych od milisekund aż nawet po lata. Dziś bardzo modne (i zyskowne) stało się zjawisko HFT – high frequency trading – czyli handlu wysokich częstotliwości. Choć automaty HFT stanowią tylko część świata automatów inwestycyjnych, to o nich mówi się najwięcej. Co jest, a co nie jest handlem wysokiej częstotliwości istnieją spory, ale dla naszych potrzeb przyjmijmy, że jest to bardzo szybkie (w ciągu nawet ułamków sekundy) dokonywanie transakcji na rynkach. Wiele dużych firm i banków inwestycyjnych lokuje ogromne pieniądze, aby
wielka, zysk czy strata to ułamek procenta, ale jeżeli takich transakcji dokonujemy miliony, to robią się całkiem duże pieniądze. Mówi się, że firmy typu Goldman Sachs zarabiają w ten sposób nawet 100 tys. dolarów dziennie. Jak to się odbywa? Jest kilka rodzajów algorytmów używanych podczas takiego handlu (choć oczywiście szczegóły stanowią pilnie strzeżoną tajemnicę). Większość z nich nie używa tzw. kierunkowych strategii, czyli nie przewiduje wzrostu lub spadku ceny, jak robią tradycyjni inwestorzy, ale stosuje strategie arbitrażowe, wykorzystując chwilowe nieefektywności wycen aktywów czy też składa zlecenia po obu stronach rynku, działając jako market maker i zadowalając się zyskami rzędu 1 centa. Wykorzystywane bywa także tzw. opóźnienie czasowe, czyli zawieranie transakcji zanim reszta rynku zobaczy zlecenia lub wolniejsza część rynku zareaguje na ruch szybszej, wykorzystuje się wiedzę o kolejce zleceń czy gra o rabaty od giełd za płynność. Czy takie strategie są zagrożeniem dla tradycyjnych traderów? Najczęściej
Jak wszystko na świecie, automatyczne systemy mają także swoje ciemniejsze strony. Czasami problemy generują błędy ludzi lub systemów, a czasami są to intencjonalne zachowania. Systemy automatyczne, jak inne programy, mogą posiadać błędy, błąd może popełnić obsługujący je człowiek. Gdy wiele systemów działa jednocześnie na rynku, mogą pojawić się nieprzewidziane zdarzenia. Zagrożenia zmieniają się i ewoluują wraz z rozwojem systemów i zabezpieczeń na rynkach. Kiedyś, przykładowo, były obawy o efekt domina uruchamianych automatycznie zleceń zabezpieczających, tzw. stop loss. Uruchomienie jednego zlecenia mogło powodować spadek ceny uruchamiające kolejne, to znowu następne itd. Ale każdy się uczy. Systemy są dzisiaj „mądrzejsze”, a giełdy posiadają zabezpieczenia – np. przerywają lub spowalniają handel na krótki czas w ekstremalnych sytuacjach, przerywając efekt domina. Dziś pojawiły się obawy związane z wykorzystaniem systemów wysokich częstotliwości. Zawsze istnieje pokusa niewłaściwego wykorzystania technologii. Zdarza się wykorzystywanie automatów może nie w sposób sprzeczny z prawem, ale nie całkiem etyczny. Przykładem jest np. tzw. quote stuffing – czyli „zapychanie” kwotowań. Polega to błyskawicznym wprowadzaniu kilku
21
OKIEM INWESTORA
Krach zainicjował zwykły fundusz (a nie automat), który złożył bardzo duże zlecenie sprzedaży (wartości ok. 4 mld dol.). Jednak później duży udział w rozprzestrzenianiu się tego zdarzenia miały automaty. Co ciekawe, część z nich się zwyczajnie wyłączyła, co spowo-
dowało kryzys płynności, nie miał kto kupować aktywów. Kryzys zaczął się na kontraktach indeksowych, ale błyskawicznie przeniósł się na rynek ETF-ów i akcji. Choć przyczyną problemów nie były automaty, zdarzenia te pokazały jak ważna dla dzisiejszego rynku jest ich obecność – to właśnie ich wycofanie spowodowało brak płynności i gwałtowne ruchy cen. W zależności od giełdy mówi się, że od 30 do nawet 90% obrotów jest generowane przez automaty. Pokazało także, jak bardzo rynki są ze sobą powiązane i jak szybko rozprzestrzeniają się ekstremalne zdarzenia na rynkach. To, co się stało, udowodniło braki w zarządzaniu systemem giełd i niejednakowego ich reagowania na zdarzenia ekstremalne. Spowodowało kolejne zmiany i wprowadzenia nowych zabezpieczeń na giełdach. Problemem jest też nadzór nad automatami w instytucjach. Jeżeli ciągle słyszy się o braku nadzoru nad „ludzkimi” traderami i skandalach, które prowadzą do dużych strat, np. banków dla których pracują, to taki sam mechanizm może zadziałać przy braku właściwego nadzoru nad algorytmami.
Podsumowanie Choć rozwój technologii i używanie komputerów do aktywnego handlu na giełdach powoduje pewne zagrożenia i zmienia zachowania na rynkach, to – jak się wydaje – nie ma od niego odwrotu. Nie da się zatrzymać postępu technologicznego w żadnej dziedzinie, a tym bardziej w dziedzinie inwestycji finansowych. Korzyści z automatów inwestujących na rynkach zdają się znacznie przewyższać ewentualne problemy z nimi związane. Stanowi to ogromną szansę na zyskowną działalność firm, a dla pozostałych inwestorów oznacza płynność rynku (więc możliwość wejścia i wyjścia z rynku bez problemów), mniejsze spready i koszty transakcji. Rynek automatów rośnie gwałtownie i warto się do niego przyłączyć, aby być częścią tej zyskownej rewolucji. To właśnie robi spółka M10 S.A., wchodząca na rynek NewConnect. M10 prowadzi działalność badawczą, rozwojową i licencyjną w obszarze tzw. automatów i algorytmów inwestycyjnych.
Foto: M10 S.A.
tysięcy zleceń na sekundę i ich błyskawicznym anulowaniu, po czym znowu składa się takie zlecenia itd. Kiedy robi tak kilka firm na kilkuset akcjach jednocześnie, powoduje to olbrzymie zapychanie łączy i opóźnienia – właśnie to starają się wykorzystać traderzy wysokich częstotliwości i na nich zarobić niektórzy. Czasami zdarza się także, że obecność automatów nie jest źródłem problemów, ale kiedy się one pojawią, to przyczyniają się do ich pogłębienia. Tak się stało 6 maja 2010 r. podczas, tzw. flash crash, kiedy index Dow Jones Industrial Average (czyli jeden z głównych indeksów amerykańskich) w ciągu kilku minut spadł do minus 9%, aby w ciągu kilku następnych wrócić do prawie poprzednich poziomów. Po drodze kilka miliardów dolarów zmieniło właściciela, a niektóre aktywa były wyceniane na 1 cent, a inne np. na 100 tys.
OKIEM INWESTORA
Wyróżnij się lub zgiń, czyli jak rozmawiać z inwestorem?
Przepis na sukces startupu jest relatywnie prosty. Wymyśl genialny pomysł, zbierz świetny zespół, znajdź inwestora i… zarabiaj. Jak to mówią: sky is the limit. Najczęściej jest jednak tak, że albo pomysł, albo zespół okazują się nie być idealne i… przeminęło z wiatrem. Jeśli czytając to, uśmiechasz się i kiwasz głową, przytakując, ponieważ tak to właśnie wyglądało w Twoim przypadku, to nie czytaj dalej tego tekstu, jeśli jednak wierzysz zarówno w swój pomysł, jak i zespół, a jedyną barierą do sukcesu upatrujesz w braku inwestora, to usiądź wygodnie. Powiemy Ci jak go znaleźć. Marek Dornowski
I
nwestor oznacza realną szansę na zysk. Znaleźć inwestora to tak, jak dostać bilet na występ w finale Mam talent czy Szansy na sukces. Wchodzisz na rynek – jesteś na scenie. Masz swoją chwilę prawdy, swoje pięć minut. Nie myśl jednak, że za samo bycie należą Ci się oklaski. Twój występ kosztuje, a inwestor to nie to samo, co sponsor i liczy, że na Twoim występie uda mu się konkretnie zarobić. Ale po kolei. Potrzeba, model, rynek, ludzie Samo znalezienie adresów skrzynek e-mailowych należących do inwestorów nie jest rzeczą trudną. Trudność pojawia się, gdy trzeba przedstawić się tak, by nie trafić to folderu trash. Jak to zrobić? Za każdym projektem powinny stać cztery elementy: potrzeba, model, rynek, ludzie. Pokaż je inwestorowi. Nie każ mu tego szukać. Puste opakowanie nie jest nic warte, ale ten sam produkt lepiej opakowany ma większą szansę na znalezienie nabywcy. Opakuj więc swój projekt, niech będzie atrakcyjny. Możesz zyskać więcej niż myślisz. Jaki powinien być zespół? W praktyce dotarcie do inwestora nieodłącznie związane jest zarówno z pomysłem, jak i z zespołem. Jaki powinien być zespół? Przede wszystkim zbudowany na bazie kompetencji. Doskonałe kwalifikacje w zakresie wymyślania pomysłów na wspólne spędzanie wolnego czasu nie są, to
znaczy nie powinny być, brane pod uwagę. Po drugie, musi mieć motywację. Grupa osób, które od czasu do czasu lubią w wolnej chwili spotkać się i porozmawiać o tym, co byłoby gdyby… nie zbuduje zespołu zmotywowanego do osiągnięcia sukcesu. Wreszcie musi mieć lidera. Demokracja na polu bitwy sprawdza się raczej słabo. A rynek jest takim biznesowym poligonem. Chcesz zaprezentować dobrze zespół? Pokaż, że ma on wszystkie te elementy. Tylko wówczas inwestor będzie miał podstawy, by w niego uwierzyć. Jakich pomysłów szukają inwestorzy? No i dochodzimy do sedna sprawy. Pomysł na biznes – czyli jak chcesz osiągnąć sukces? Jakich pomysłów szukają inwestorzy? No cóż, dobrze, jeżeli pomysł jest skalowalny. W e-biznesie myślenie na zasadzie stworzenia serwisu społecznościowego dla mieszkańców osiedla X czy Y to niekoniecznie droga do sukcesu. Skalowalność biznesu daje podstawę do jego rozwoju, a z punktu widzenia inwestora to duży plus. W internecie nie działasz na rynku Pcimia Dolnego (choć może być to najpiękniejsze miejsce na ziemi), ale na rynku globalnym. Kolejna kwestia, to odpowiedź na pytanie: czy to jest właściwy moment na ten pomysł? Może on być świetny, ale czy aby na pewno to jest już jego czas? Może zamiast się spalać, trzeba odrobiny cierpliwości i wyczucia? Wyczucie
czasu to w biznesie rzecz bezcenna. Równie ważna jest prostota (nie mylić z prostactwem). Biznes innowacyjny nie musi oznaczać skomplikowany. Innowacja to przede wszystkim inne spojrzenie na problem. Próba jego uproszczenia i przedstawienia prostej recepty na jego rozwiązanie. Im bardziej dany produkt czy usługa będzie skomplikowana w użyciu, tym mniej osób będzie w stanie z niej korzystać. Tu mamy do czynienia z jasną zasadą: im prościej tym lepiej. Twój projekt to źródło przychodów No i punkt kulminacyjny. Wracamy do tego, o czym już wspominaliśmy. Darczyńca, sponsor a inwestor to zupełnie inne role. Krótko mówiąc: pokaż, gdzie są pieniądze, udowodnij, że Twój projekt to źródło przychodów, a nie rozwiązanie problemów, które na tym świecie trapią jedynie Ciebie i Twój zespół. Tak naprawdę, jeżeli spełnisz wszelkie inne warunki, ale tutaj polegniesz, na nic Twój trud. A zatem, drogi Czytelniku, jeśli poświęciłeś chwilę swojego czasu i zadałeś sobie trud, by to przeczytać, wiesz już to, na co czeka każdy inwestor. Wiesz to, na co czekamy również my w InQbe. Jeśli więc teraz, czytając ten tekst, kiwasz przytakująco głową, to znak, że jak najszybciej powinieneś wejść na stronę www.inqbe.pl. Szukasz inwestora? Właśnie go znalazłeś.
23
ROZMOWA MIESIĄCA
y m z s Śpie py, ta star tu . . ą z d o odch
Dzisiaj ściem o g m y z s na którym o , k e i w o jest czł wiedzieć wiele, można po ewno nie to, ale na p ię nudzić. że lubi s upówi przedtart Pasjonats , który smaku siębiorca udowanego nowo b świadczał o biznesu d – Michał e osobiści ojlik
Sam
ski rek Dornow a M ł ia w a seed Rozm agazyn Pro ał Rząca/M Foto: Mich
Ä&#x2021; a w y s i p o Ä&#x2122; i s y o k b y z s ak ..
ROZMOWA MIESIĄCA
M
ichał, zrobiliśmy krótki wywiad środowiskowy na Twój temat i wyszło z niego, że jesteś strasznie zapracowaną osobą. Wybacz wścibskość, ale chyba Twoje zaangażowanie w kilka różnych projektów nie wynika z tego, że musisz zarobić na czynsz i przetrwać do pierwszego. Prowadzisz własną firmę, nadzorujesz coraz bardziej popularny portal Mamstartup.pl, teraz coś słyszymy o mentorach, bawisz się w konferansjera. Powiedz, skąd czerpiesz motywację i siły? Robię to, co lubię, więc sił i motywacji nie braknie. Problemem jest czas. Gdyby nie ludzie, z którymi współpracuję, to nie byłoby możliwe. W firmie nieocenionym wsparciem jest moja żona, jak również i pozostała część zespołu. W Mam Startup mamy bardzo zaangażowaną ekipę, biorą na siebie operacyjne obowiązki. Po pierwsze ludzie – to nie jest banał. Okej, zacznijmy od serwisu, który nasi czytelnicy, zakładam, w większości znają. Mówiłeś kiedyś, że Mamstartup.pl narodził się z pasji do startupów. To prawda. Tematyka internetowego biznesu była mi od zawsze bliska, jest moim hobby i po części zawodowym zajęciem. W pewnym momencie uznałem, że nie ma miejsca w polskim internecie w 100% poświeconego startupom. Nie minęło wiele czasu, gdy zdecydowaliśmy się na własny tytuł. Wiem, że wydawnictwo jest trudnym przedsięwzięciem, ale na pewno nie żałuję tej decyzji. No to chyba ostatnio musiałeś się zmartwić? Dlaczego?
26
Na konferencji e-Startup, czyli survival w sieci, którą zresztą prowadziłeś, bodajże Artur Kurasiński powiedział bardzo istotną rzecz: przestańcie nazywać swoje biznesy startupami, tak jakby to miał być jakiś parasol ochronny i argument, że nie musicie zarabiać. Zabierzcie się do zarabiania. Osobiście odniosłem wrażenie, że faktycznie wiele osób zatrzymuje się na etapie projektu, jego funkcjonalności i generalnie wspaniałości, a zapomina o modelu biznesowym, o tym, że na tym projekcie trzeba zarabiać. Może więc zamiast mówić mam startup, powinniśmy po prostu mówić mam biznes. Może trzeba zmienić nazwę serwisu? A… domena mam biznes.pl jest już zajęta. Artur świadomie wybrał i napiętnował konkretne słowo. Wroga wszak trzeba nazwać, by skutecznie prowadzić wojnę. Nikt przecież nie uwierzył, że ten właśnie wyraz jest problemem naszej branży. Zwrócił jednak uwagę na niepokojący trend. Mam wrażenie, że część z projektów, zespołów bierze udział w ciągłym plebiscycie. Mamy już celebrytów, gale, rankingi, plotki. Startupy błyszczą, a niekoniecznie mają sens i bronią się w konfrontacji z najprostszymi argumentami. Michał, przez Wasz serwis, w różnych miejscach, przewija się masa rożnych firm. Można odnieść wrażenie, że jesteśmy drugą doliną krzemową. Ale to chyba tylko wrażenie, bo wiele firm pojawia się i… znika. Nie przebija się na rynek. Mimo że na pierwszy rzut oka wszystko wygląda okej. Gdzie, Twoim zdaniem, jest źródło ich słabości? Przewijają się masy, ale nie firm, tylko pomysłów, koncepcji, nazw. Śpieszmy się je opisywać, tak szybko odchodzą. Słabości należy upatrywać w 2 najważ-
niejszych filarach, zawsze tak się kończy. Pomysł i zespół – jedno z dwóch nawala i prowadzi do przedwczesnego finiszu. Brałeś udział w wielu konferencjach, startup weekendach i tego typu wydarzeniach. Jakie ogólne wnioski z nich wyciągasz? Nie pytam, czy są one potrzebne czy nie, bardziej chodzi mi o wnioski dotyczące prezentowanych tam pomysłów. Czy wpasowują się one w stare sprawdzone prawa ekonomii – jest rynek, potrzeba, klienci, biznes, czy raczej są świetne pomysły, ale nikt nie wie, kto chciałby za nie zapłacić? Szokowało mnie to na samym początku, dopóki nie poukładałem sobie tego w głowie. Słabe prezentacje, niekompetentni ludzie, beznadziejne pomysły – tak, to wszystko spotkasz na tych imprezach. Dobre rzeczy są niestety w mniejszości. Jednak jak już zrozumiesz, że w tym wszystkim nie chodzi o twardy biznes, ale edukację, zdobywanie doświadczenia, networking, otrzaskiwanie się w pracy w zespole i na końcu przyjemność z przebywania wśród ludzi o dobrej energii to te wydarzenia są potrzebne i cenne. Idąc na kolejny „weekend” warto o tym pamiętać. A jak w kontekście tego wszystkiego skomentowałbyś projekt Myguide.pl? Cholerna nazwa, każdy robi w niej błąd. Nasza wina, czasu nie było dużo, a domenę Guid.ie przyblokowało nam irlandzkie prawo. Co do samego projektu było to świetne doświadczenie. Musiałem sprawdzić, czy faktycznie da się coś zrobić przez weekend. I dało się, choć oczywiście kończyliśmy serwis już po imprezie. Sam model nadal pozostaje niezweryfikowany i potrzeba czasu, by przekonać się, że mieliśmy rację, stawiając pewne hipotezy. Mam
ROZMOWA MIESIĄCA jednak zaufanie do Oli, ona zrobi to, co trzeba, by dać największą szansę temu projektowi. Zdradzisz nam coś więcej o tym projekcie? Gdzie widzisz dla niego rynek? W ostatnich dniach MyGuidie wystartował w nowej wersji. Już nie chodzi o samą turystykę, ale po prostu o zaoferowanie pomysłu na ciekawe spędzenie czasu. Paradoksalnie, mam teraz skojarzenia z Gruponami, gdzie zupełnie nieświadomy trafiam na nieznane mi dotąd uciechy. Trafiam, poznaję i kupuję. Ten mechanizm może też sprawdzić się w MyGuidie. Myślałeś kiedyś, żeby zostać misjonarzem? Po przeanalizowaniu bilansu finansowego Mam Startup za pierwsze 9 miesięcy, to jedna (o ile nie jedyna) z milszych rang, jakie przychodzą mi do głowy w kwestii nazewnictwa mojej osoby. Pozostałe są bardziej dosadne, więc pozostawię je dla siebie. Pytam, bo przyglądając się bliżej projektowi „Mentorzy”, a bierzesz w nim udział, odnoszę trochę takie wrażenie, że chcecie nieść oświaty kaganek. Robicie to w poczuciu jakiejś misji społecznej, czy to biznes jak każdy inny? Nie będę dorabiał tu jakiejś wydumanej gęby, choć cieszę się, że zaoferowaliśmy usługę, która w opinii wielu osób jest potrzebnym przedsięwzięciem. W planie jednak od początku są %, zł i cel biznesowy. Mam Startup musi zarabiać, jeśli mamy dostarczać coraz lepszych jakościowo treści. Tego się od nas oczekuje i nie możemy zawieźć naszych czytelników. Sam pomysł muszę przyznać bardzo mi się podoba, ale czy rynek już do
tego dojrzał, czy startupy są gotowe płacić za mentoring? Są opory, ale coraz więcej osób pyta o usługę. Kto rozumie, jak łatwo popełnić błąd z braku wiedzy i jak wiele w efekcie to kosztuje, nie ma problemu z zapłaceniem kilkuset złotych mentorowi. Rynek dojrzewa, a zapotrzebowanie na usługę wzrośnie. Mamy początek roku, jak myślisz, co ten rok przyniesie w branży startupów, przepraszam w branży młodych spółek technologicznych? Nie mam pojęcia i chyba to jest, kurcze, w tym wszystkim najfajniejsze. Jesteś kolejną osobą, która nie chce podjąć się próby odpowiedzi na pytanie, co nas czeka w nowym roku. To rozsądne podejście. Nieprzewidywalność e-biznesu jest faktycznie bardzo duża. A czy pokusisz się chociaż o podsumowanie tego, co wydarzyło się w ubiegłym? Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem, tym pozytywnym? A co największym rozczarowaniem? Dziwne, ale to właśnie wzrost popularności branży startupów internetowych w Polsce przyniósł w moim odczuciu zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje w 2011 roku. Z jednej strony kumuluje się wielka energia, której pole rażenia obejmuje już nawet mainstreamowe media. Mamy w kraju kilka tysięcy osób zaangażowanych w tworzenie społeczności. Co ciekawe, bardzo wiele dzieje się poza internetem, co mnie szczególnie cieszy. Niestety negatywnym efektem tej swoistej mody na startupy jest ogromne spłycenie tematu. Czekam na książkę Startup w weekend, chyba już czas. Masę przypadkowych ludzi, śmieciowych projektów. Odsiewanie ziarna od
plew nabrało szczególnego znaczenia. Tak się składa, że wśród znajomych na jednym z portali społecznościowych, mam wiele osób prowadzących własne e-biznesy. Czytając ich wpisy, czasami w poźnych godzinach wieczornych, odnoszę wrażenie, że część z nich żyje swoim e-życiem gdzieś w wirtualnym świecie. Chce wierzyć, że to tylko takie złudzenie. Czy Ty też masz podobne przemyślenia? Uzależnienie od bycia on-line jest niestety efektem ubocznym naszej branży. Pokutuje mit, że aby pracować i rozwijać firmę, trzeba być podłączonym do sieci, siedzieć przed komputerem, smartfonem. Polecam wszystkim przetestowanie dnia bez internetu, a najlepiej sprzętu. Dzień na myślenie, rozmowy, ostatecznie telefony. Efekt będzie zadziwiający. Żeby nie było – mądrzę się, mając samemu z tym problem. Czym żyjesz, gdy już wyłączasz komputer, gdy wychodzisz z fimy, gdy – o zgrozo – znajdziesz się w miejscu bez zasięgu sieci? Co, poza startupami i calym tym wirtualnym swiatem, pasjonuje Cię najbardziej?
Przede wszystkim muzyka. Jestem typem dłubacza, który cieszy się z odkrycia ciekawego nagrania na Youtube. Uwielbiam też gry komputerowe, szczególnie Football Manager i strategie. Po trzecie sport: piłka nożna i narciarstwo biegowe. Dumny jestem, że od 2 lat udaje mi się utrzymać systematyczność treningów. Przywracasz mi wiarę, że jesteśmy jednak normalni. Wielkie dzięki.
27
WARTO WIEDZIEĆ
Kampanie reklamowe dla startupów – czy to możliwe przy niskim budżecie? Nawet największe marki były kiedyś tymi rozpoczynającymi budowanie swojego dorobku finansowego, rozpoznawalności oraz pozytywnego wizerunku. Przykładowo, największy światowy brand – Coca-Cola – została wynaleziona przez farmaceutę z Atlanty w 1886 roku. Na początku sprzedaż Coca-Coli była nierentowna, jednak dzięki działalności marketingowej i reklamowej napój stał się hitem, a dziś wciąż jest najpopularniejszym napojem na świecie.
Foto: Premium PR
Robert Stępniewski, Interactive Media Director w Value Media
WARTO WIEDZIEĆ
K
ażdy, kto zakłada firmę, jest nastawiony na sukces swojego projektu, zdobycie rozpoznawalności na określonym przez siebie rynku. Każdy z tych przedsiębiorców ma swoją wizję i strategię, jak tego dokonać. Czy zatem startupy powinny inwestować w działania reklamowe i marketingowe? Reklamowe wsparcie dobrego produktu lub usługi jest niewątpliwie bardzo ważne w procesie zdobywania rynku oraz budowania świadomości istnienia promowanej marki. Jest bardzo dobrym sposobem na to, aby poinformować potencjalnych konsumentów o unikalnych cechach proponowanych dóbr/usług. W jaki zatem sposób rozpocząć działania reklamowe startupu? Są dwa sposoby prowadzenia działań marketingowych. Można to robić samodzielnie lub rozpocząć współpracę z odpowiednim partnerem biznesowym, dla którego ten obszar działań to chleb powszedni. Takim partnerem może być dom mediowy o szerokich kompetencjach zarówno związanych z tworzeniem strategii komunikacji, jak i strategii mediowych. Oczywiście tutaj od razu pojawia się pytanie o budżet i koszty. Profesjonalny dom mediowy podchodzi do każdego klienta w taki sposób, aby dysponowany przez niego budżet został wykorzystany skutecznie oraz z pomysłem. Dziś, aby rozpocząć działania reklamowe, nie trzeba mieć już milionów złotych na kampanie telewizyjne. Internet i digitalizacja mediów tradycyjnych pozwalają na budowanie zasięgu przy wykorzystaniu znacznie mniejszych nakładów finansowych. Wpływa natomiast w dużym stopniu na pozyskiwanie konsumentów on-line, którzy coraz chętniej wydają pieniądze w świecie cyfrowym. Analitycy
twierdzą, że w roku 2012 wydamy w internecie 17 mld zł. Jest zatem o co powalczyć!
Jak przygotować dobry brief?
Czy warto wiązać się z domem mediowym? Jak najbardziej tak. Nawet duże brandy wśród domów mediowych nie powinny być barierą dla startupów. Właściciele małych firm niczego nie tracą na prowadzeniu rozmów z domami mediowymi, nawet tymi największymi. Mogą natomiast zyskać poprzez nawiązanie współpracy na warunkach, które pozwolą firmie dalej się rozwijać i odnosić sukcesy. Jak się przygotować przed rozpoczęciem współpracy? Z punktu widzenia właścicieli startupów dobrze jest zrobić wstępne rozeznanie. Najprościej zaprosić kilka domów mediowych na spotkanie prezentacyjne, na którym opowiedzą o sobie i swoich osiągnięciach. Na tej podstawie można wyselekcjonować tych partnerów, którzy proponują najlepsze warunki oraz z którymi współpraca mogłaby korzystnie przebiegać. Najlepiej wybrać np. dwóch dużych sieciowych i dwóch lokalnych, mniejszych graczy i przekonać się, kto tak naprawdę może dostarczyć potrzebne usługi. Przed spotkaniem z przedstawicielami domów mediowym warto przygotować brief, który przedstawi cele, jakie firma chce osiągnąć. Brief jest niezwykle ważnym elementem procesu przygotowania strategii, ponieważ w dużym stopniu decyduje o tym, czy kampania odniesie sukces. Jeżeli reklamodawca nie wie, jak przygotować odpowiedni brief, może liczyć na pomoc domu mediowego.
Każdy brief niezależnie od branży oraz wysokości budżetu powinien zawierać: •
USP (unikalną cechę produktu/ marki)
•
Cele kampanii (wizerunkowe, marketingowe,
sprzedażowe,
komunikacyjne, mediowe długoi krótkoterminowe) •
Informacje dotyczące konkurencji
•
Grupę docelową
•
Czas trwania aktywności
•
Budżet
•
Informacja o aktywnościach w innych mediach (jeżeli nie jest to brief na całość działań)
Dobrze poszerzyć brief o dodatkowe informacje: •
Rynek – na którym reklamodawca realizuje swój biznes
•
Pozycję rynkową reklamodawcy oraz konkurencję
•
Strategia marki/produktu w skali makro
•
Badania dotyczące świadomości marki oraz jej postrzegania przez konsumentów
•
Wyniki sprzedażowe, jeżeli klient chce realizować kampanie stricte sprzedażowe
29
WARTO WIEDZIEĆ
Czy zamawianie doradztwa dla startupu ma sens? Marcin Małecki, Mamstartup.pl
W środowisku startupów bardzo mocno funkcjonują zjawiska mentoringu, doradztwa i coachingu. Przedsiębiorcy startujący często ze swoim pierwszym biznesem w internecie dobrze wiedzą, jak cenne są rady bardziej doświadczonych kolegów oraz ekspertów w danej dziedzinie. Stąd też właśnie bierze się duża popularność startupowych eventów, podczas których pojawiają się osoby gotowe do tego, by dzielić się z innymi swoim doświadczeniem i wiedzą. Na tej samej potrzebie bazują również akceleratory startupów, które w zamian za pomoc swoich mentorów, coachów i advisorów, obejmują udziały w projektach zgłaszających się do programu. Dostęp do ludzi z branży, którzy są w stanie wspomóc startup swoją radą, nie jest jednak łatwy, bo przecież nie każdy może/chce z różnych powodów brać udziału w eventach, a tym bardziej, w którymś, z nielicznych jeszcze
30
w naszym kraju, programów akceleracji startupów. Jak więc w takiej sytuacji dotrzeć do mentorów? Gdzie szukać niezbędnej wiedzy? Te pytania przyświecały nam, kiedy postanowiliśmy stworzyć serwis MamStartup.pl. Chcieliśmy, by było to miejsce w sieci, w którym poprzez wywiady z doświadczonymi startupowcami, inwestorami, ekspertami oraz ich artykuły i felietony uda nam się zagregować w jednym miejscu sporą dawkę wartościowych informacji i inspiracji dla ludzi chcących tworzyć swoje własne startupy. Lektura tekstów na serwisie internetowym to oczywiście jednak nie to samo, co spotkanie z mentorem twarzą w twarz i rozmowa o swoim projekcie i konkretnych problem, trudnościach czy zagrożeniach, jakie przed nim stoją. Tu właśnie pojawił się ten prosty pomysł – zebrać grono doświadczonych ekspertów, którzy gotowi będą spotkać się ze startupami w uzgodnionym miejscu i terminie i udzielać im prywatnej konsultacji. Tak na MamStartup.pl pojawił się „Dzień z mentorem”. Jak to działa w praktyce? Osoba, która planuje np. zorganizować sesję strategiczną w swoim startupie, chce zweryfikować swój pomysł albo szukająca po prostu odpowiedzi na trudne pytania, może znaleźć wśród
grona mentorów ogłaszających się na naszej stronie ekspertów specjalizujących się w danych branżach i zagadnieniach. Dalej wygląda to w ten sposób, że ustalane są: tematy rozmowy, dogodny termin oraz miejsce spotkania, a następnie na 48h przed planowanym spotkaniem należy wnieść opłatę, potwierdzając jednocześnie konsultacje. Ceny konsultacji są ustalane indywidualnie przez mentorów. Pomysł na tego typu płatne usługi w naszym kraju, a zwłaszcza w tej branży, jest dosyć nowy, więc nie ma w tym nic dziwnego, że „Dzień z mentorem” w ciągu właściwie niewielu dni, które minęły od jego startu, zdążył już wywołać sporo dyskusji i komentarzy. Tymczasem do grona ekspertów chcących dzielić się ze startupami swoją wiedzą za pomocą naszej strony dołączają kolejne osoby. Otrzymujemy już także zapytania od pierwszych internetowych przedsiębiorców zainteresowanych ich usługami. Czy jednak jesteśmy już gotowi na płatny, branżowy mentoring? – jak pytał Grzegorz Marczak, autor blogu Antyweb.pl, komentując naszą akcję. Niebawem powinniśmy poznać odpowiedź.
Foto: mamstartup.pl
W
iedza i doświadczenie to dwie rzeczy, których prowadząc biznes nie da się przecenić. To dość oczywiste stwierdzenie i chyba o jego prawdziwości nikogo nie trzeba mocno przekonywać. Zwłaszcza, jeśli biznesem, o którym myślimy, jest startup internetowy.
WARTO WIEDZIEĆ
Mentoring, czyli co? Mentoring, czyli jak? Ostatnio dużo się dzieje na rynku startupów – konkursy, hackatony wszelkiej maści czy akceleratory (BIC Summer Start, Gamma Rebels, Start-up School, itd.). Istotnym, jeśli nie najważniejszym elementem tych wydarzeń – co podkreślają zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy – jest mentoring. Ta formuła wsparcia młodego biznesu została uznana za pewien standard, must have. Jej zalety są nie do przecenienia. Dlaczego? Otóż startup to bardzo często biznes, w którym jest duża chęć do walki, jednak nie zawsze pełny zestaw kompetencji – mentoring z założenia ma uzupełniać braki w doświadczeniu i kierować biznes na ścieżkę pewnego wzrostu. Jakub Lebuda
C
Foto: mat. prasowe
zym jest mentoring?
Mentoring jest zwykle działaniem ad hoc ze strony mentora – poznaje on biznes w ciągu kilkudziesięciosekundowego pitchu i na bieżąco dzieli się z teamem swoimi radami. Rady te możemy podzielić na dwa rodzaje: po pierwsze kontakty, umożliwienie dostępu do osób, które mogą przyczynić się do rozwoju biznesu, po drugie wsparcie typu doradczego. O ile pierwszy element jest zupełnie bezdyskusyjny (i szybko mierzalny), to już drugi rodzaj wsparcia wymaga głębszej refleksji. Nie twierdzę, że mentoring tego typu jest niekorzystny dla startupów, jednak jeśli zastanowić się nad nim dokładniej, to wsparcie tego typu jest rodzajem konsultingu w obszarze zarządzania – czy firmy doradcze mogłyby pozwolić sobie na doradzanie swoim klientom bez drobiazgowej analizy ich biznesu? Pojawia się więc pytanie, na ile mocnym fundamenJakub Lebuda – przedsiębiorca, Partner Zarządzający w akcelera- tem może być mentoring tego typu dla torze 1410ventures oraz Disruptive Concepts. Doradca w obsza- młodego biznesu? W branży przyjmuje się powszechnie i niemal bezdyskusyjrze dotacji na działalność badawczą i rozwojową. Organizator nie, że takim fundamentem jest. Zależy BIC Summer Start.
31
WARTO WIEDZIEĆ to na pewno od samego mentora i jego doświadczenia oraz poziomu, z jakiego startuje zespół. Ja byłbym jednak ostrożny. Warto korzystać z tego typu wsparcia – traktować trzeba je jednak w sposób krytyczny i prowadzić do syntezy rekomendacji wielu różnych mentorów. Dlaczego? Otóż doświadczenia wielu zespołów mówią, że rady mentorów są zwykle różne, a czasem nawet sprzeczne. Cóż, czasem można wejść na tę samą górę z dwóch stron, czasem jednak mentor może się mylić. Dlatego warto, aby mentor był partnerem sparingowym teamu. Jego rolą jest zadawanie wielu, czasem pozornie banalnych pytań i dzielenie się wnioskami, a zadaniem startupu będzie ich weryfikacja, a nie bezkrytyczna internalizacja.
Mentoring jak coaching Opinie zebrane wśród uczestników akceleratora www.summerstart.pl wskazują, że prawdziwie cenny wkład wnoszą: mentorzy przygotowani do sesji (znający założenia biznesu, tacy którzy poświęcili kilka godzin, aby zastanowić się nad możliwymi strategiami dla startupu) oraz ci z mentorów, którzy są skłonni angażować się na dłużej (a więc Ci którzy asystują w nierzadko trudnym procesie implementacji ich rad). Ilustracją nietrywialności tego zagadnienia jest dowcip, jaki opowiadają konsultanci jednej ze znanych firm doradczych: Myszy nękane przez kota, udają się do firmy doradczej z prośbą o rozwiązanie ich problemu. Doradcy sugerują zmianę w sowy. Kiedy myszy zwracają się z pytaniem, jak to uczynić? – konsultanci rozkładają ręce i ripostują: nie zajmujemy się implementacją. Tak więc ważne jest zarówno przygotowanie, jak i zaangażowanie na czas dłuższy w prace teamów. Część młodych przedsiębiorców twierdzi wręcz, że idealnym trybem mentoringu, jest aktywny udział mentora w roli członka teamu, przez przynajmniej kilka dni podczas planowania rozwoju biznesu.
32
Pieniądze czy/i sława? Udział w roli mentora w intensywnie promowanych w mediach wydarzeniach jest pewnym wyróżnieniem samym w sobie. Przyjęło się, że mentoring jest rodzajem gestu tych doświadczonych, o stabilnej pozycji na rynku, dla młodych, słabszych, ale świetnie się zapowiadających. Ponieważ jednak trudno o darmowe obiady, organizatorzy eventów, akceleratorów oraz zarządzający funduszami poszukują przejrzystych i motywujących modeli wynagradzania (dobrego) mentoringu. Coraz popularniejsze są praktyki przydzielania kilku procent equity (zwykle 1–5%) dla wspierających startup w dłuższym okresie lub dla tych, którzy przysporzą mu strategiczny kontakt. Mechanizm taki obowiązuje m.in. w funduszu HackFwd (jest to jednak wynagradzanie symboliczne i często następuje niejako po fakcie, nie jest więc to zadanie płatne sensu stricte). Rynek zagraniczny zna także przykłady finansowego wynagradzania mentoringu: startupy często alokują część swojego budżetu na stałe wsparcie mentora, rolę opłacającego mentoring przyjmują także czasem fundusze oferujące mentoring niejako w pakiecie z finansowaniem, zwykle w trybie szkoleń organizowanych dla całego portfela swoich firm. Model ten przenika powoli na rynek polski – zarówno w formie szkoleń kupowanych indywidualnie przez startupy, jak i fundusze VC.
Jaki mentor to dobry mentor? Na koniec – bez zbędnego komentarza – chciałbym pokazać (jako subiektywny wybór z wielu klasyfikacji) cechy, które najczęściej określane są jako kluczowe dla dobrego mentora: 1. Autentyczna chęć wsparcia teamu: wiedzą, doświadczeniem, umiejętnościami – to dla mentora często wyjście z roli szefa i wejście w buty nauczyciela – wymagającego, ale wyrozumiałego na niedoskonałości ucznia.
2. Entuzjazm: poszukiwanie zalet rozwijanego przez startup produktu/usługi – budowanie dobrego morale teamu i motywowanie go do wytężonej pracy. 3. Umiejętność dostrzegania i komunikowania postępów, jakie robi team pod okiem mentora. 4. Wyłącznie konstruktywna krytyka, a więc taka, która sugeruje alternatywne rozwiązania i drogi. 5. Szacunek w branży i uznanie otoczenia: zespół musi wierzyć, że poświęca swój czas na dialog z właściwą osobą. 6. Umiejętność sprawnej organizacji procesu mentoringowego i jasnego zakomunikowania take-away’u: cele, kamienie milowe, terminy. 7. Wierzący/praktykujący: a więc taki mentor, który działa i odnosi sukcesy w branży w której prowadzi mentoring, a jednocześnie stale poszerza swoją wiedzę i nie boi wstrzymać się od głosu w sprawach na których się nie zna.
Memento dla mentorów: primum non nocere! Na koniec chciałbym przytoczyć ciekawe spostrzeżenie, którym podzielił się ze mną jakiś czas temu Artur Kurasiński. Podzielam jego obserwację i staram się działać rozumnie. Artur zaobserwował, że ludzie zapytani o zdanie na wybrany temat (projekt strony www, koncept biznesu itp.) zawsze starają się go storpedować, a przynajmniej mocno skrytykować ten przedmiot (Artur użył bardziej barwnego języka). Tak samo mogą postępować mentorzy. Czy powinni? A może czasem warto ugryźć się w język? Nie zawsze należy mieć zdanie na każdy temat – mentor to, ponad wszystko, rola odpowiedzialna.
WARTO WIEDZIEĆ
Warto to zrobić! Czyli jak chronić nasze pieniądze zainwestowane w domenach, znakach firmowych, identyfikującej nas marce
Do napisania niniejszego artykułu skłoniła mnie refleksja, która nasunęła mi się podczas Konferencji e-startup, czyli survival w sieci. Otóż w jednym z paneli poświęconych „Najczęstszym błędom popełnianym przez startupy” padło zagadnienie dotyczące wymyślania odpowiednich nazw domen, dobierania właściwych logotypów itp. Niestety prelekcja zamknęła się konkluzją, że „…warto podejmować” działania prawne, by zabezpieczyć owe „domeny”, nie mówiąc nic więcej. Zabrakło najważniejszego… jak to zrobić? Tomasz Szulgo
N
ie można zapominać, że marka, nazwa, firma przy udanym sukcesie projektu (a przecież tylko taki efekt zakładamy, startując z nowym biznesem) będzie dodatkową wymierną wartością, powiem więcej, z czasem może stać się naszym, dosłownie, bardzo cennym aktywem. Z mojego doświadczenia wynika, iż temat zarządzania własnością intelektualną czy też własnością przemysłową w firmach małych i średnich jest praktycznie znikomy – a co dopiero mówiąc o startupach. Zatem w czym rzecz, o co chodzi? Co to jest własność intelektualna i przemysłowa? Jak zabezpieczyć naszą wiedzę i wartości niematerialne na wypadek sukcesu naszego biznesu? Próba mojej odpowiedzi poniżej. Własność intelektualna i dobra niematerialne to dobra występujące w obrocie cywilnoprawnym, nieposiadające postaci materialnej. Stanowią one wynik twórczości artystycznej, naukowej i wynalazczej. Dla bardzo wnikliwych Czytelników przedstawiam miejsce
unormowania prawnego. Uregulowania prawne własności intelektualnej mają swoje zakorzenienie w różnych gałęziach prawa. Podstawowymi aktami prawnymi skupiającymi się na ich ochronie to: • w zakresie ochrony własności intelektualnej – własności artystycznej, naukowej i literackiej/ prawa autorskiego/ – Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2000 nr 80, poz. 904); • Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (p.w.p) (Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1117 ze zm. Ustawy te obejmują w zasadzie wszystkie najważniejsze kwestie związane z prawem własności intelektualnej. Dla uproszczenia i efektywnego zapamiętania najważniejszych kwestii ochrona na gruncie przepisów prawa autorskiego powstaje z chwilą powstania utworu, natomiast ochrona patentowa wywodzi się z decyzji właściwego organu publicznego (urzędu patentowego), czyli rejestracji. Na drodze rejestracji możemy objąć
ochroną prawną znaki towarowe, patenty/wynalazki/ wzory przemysłowe, wzory użytkowe, oznaczenia geograficzne oraz tzw. topografie układów scalonych. ZNAKI TOWAROWE Może nim być znak firmowy, nazwa, logo, logotyp, marka, slogan, symbol, rysunek, hasło, melodia, dźwięk bądź inny znak umożliwiający odróżnienie towaru bądź usługi na rynku. Znakiem towarowym może być także kształt towaru lub opakowania bądź jego niektóre elementy. Z orzecznictwa Urzędu Patentowego /UP/ wynika, co do zasady znakiem towarowym nie może być kompozycja zapachowa czy smakowa. Otrzymanie prawa ochronnego z rejestracji następuje po dokonaniu zgłoszenia, następnie badaniu tego zgłoszenia przez Urząd Patentowy RP i wniesieniu oczywiście opłaty za ochronę. Prawo ochronne na znak towarowy jest udzielane na mocy decyzji administracyjnej UP na 10 lat. Może zostać przedłużone
33
WARTO WIEDZIEĆ na kolejne okresy dziesięcioletnie po złożeniu odpowiedniego wniosku. Zapewne większość z czytelników jest świadoma praw wynikających z rejestracji, ale ku podsumowaniu najważniejszych kwestii to po rejestracji mamy wyłączne prawo do jego używania, do zakazywania konkurentom kopiowania, naśladowania czy też podpinania się pod naszą renomę i reputację. Co ważne i o czym często zapomina się, znak towarowy można zastawić, wnieść do spółki w postaci aportu, udzielać licencji na jego wykorzystanie czy też po prostu sprzedać. Jest oczywistym skutecznym narzędziem dla marketingu w firmie, obowiązkową częścią strategii marketingowej – budowania wizerunku, promocji towarów, renomy itp. Jakie dokumenty są niezbędne? Przygotować należy logo znaku w formie elektronicznej (np. jpg, cdr). Należy wypełnić formularz podania o udzielenie prawa ochronnego na znak towarowy, oczywiście załączając NIP, REGON, KRS – jeśli jesteś osobą prawną oraz zaświadczenia o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej, w przypadku osoby fizycznej. PATENTY Zgodnie z przepisami ustawy Prawo własności przemysłowej, patenty są udzielane na wynalazki, będące rozwiązaniami o charakterze technicznym, które są nowe, posiadają poziom wynalazczy, nadają się do przemysłowego stosowania. Co jest najważniejsze – czas trwania patentu wynosi 20 lat liczonych od daty dokonania zgłoszenia wynalazku w UP, a nie od daty wydania decyzji. Zgodnie z zapisami ustawy Prawo własności przemysłowej do wynalazków nie można zaliczyć teorii naukowych i metod matematycznych, wytworów o charakterze jedynie estetycznym, planów, zasad i metod dotyczących działalności umysłowej lub gospodar-
czej. Ponadto wynalazkiem nie mogą być gry i wytwory niemożliwe do wykorzystania, co wynika z zasad nauki. WZORY PRZEMYSŁOWE Bardzo często wygląd zewnętrzny produktów, podczas wyborów dokonywanych przez potencjalnego klienta, jest elementem posiadającym większe znaczenie (a w wielu przypadkach nawet decydujące), niż względy techniczne. W związku z tym ochrona wzoru przemysłowego powinna stanowić pierwszoplanowy element strategii marketingowej każdego projektanta lub producenta. Wzorem przemysłowym jest nowa i posiadająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, strukturę. Przykładem wzoru przemysłowego może być karoseria samochodu, zewnętrzna postać AGD – linia, kształt odkurzacza, robota kuchennego, ekspresu do kawy itp. wzory biżuterii, mebli itd. Prawa z rejestracji wzoru udziela się na okres 25 lat od daty dokonania zgłoszenia w UP. WZÓR UŻYTKOWY Wzorem użytkowym jest nowe i użyteczne rozwiązanie o charakterze technicznym – dotyczące kształtu, budowy lub zestawienia przedmiotu o trwałej postaci. Należy wskazać, że wzór użytkowy uważa się za rozwiązanie użyteczne, jeżeli pozwala on na osiągnięcie celu mającego praktyczne znaczenie przy wytwarzaniu lub korzystaniu z wyrobów. Wzór użytkowy może być utrwalony np. w formie modelu, schematu, rysunku, fotografii lub opisu. Na wzór użytkowy może być udzielone prawo ochronne – decyzją administracyjną Urzędu Patentowego. Czas trwania prawa ochronnego wynosi 10 lat od daty dokonania zgłoszenia wzoru użytkowego w Urzędzie Patentowym.
OZNACZENIA GEOGRAFICZNE Oznaczenia geograficzne odgrywają szczególną rolę przede wszystkim w marketingu handlowym. Producenci, którzy wykorzystują je do oznaczania swoich produktów podkreślają w ten sposób związek produktu z danym krajem, regionem lub miejscowością, co często jest głównym czynnikiem dla kupującego podczas wyboru towaru. Przykładowe oznaczenia geograficzne to znane nam wszystkim sery „bryndza”, „oscypek”, czy też woda „Żywiec”. Na oznaczenie geograficzne może być udzielone prawo z rejestracji w drodze decyzji administracyjnej Urzędu Patentowego. Ochrona oznaczenia geograficznego jest bezterminowa i trwa od dnia dokonania wpisu do rejestru oznaczeń geograficznych prowadzonego przez Urząd Patentowy. TOPOGRAFIE UKŁADÓW SCALONYCH Pod nazwą „topografia układu scalonego” rozumie się rozwiązanie polegające na przestrzennym rozplanowaniu elementów oraz połączeń układu scalonego. Od momentu, kiedy Polska weszła do wspólnoty europejskiej, polskie przedsiębiorstwa mogą skuteczniej chronić swoją własność intelektualną we wszystkich 27 krajach członkowskich. Nie muszą już równolegle rejestrować swoich praw wyłącznych – osobno w trybie wspólnotowym i osobno w trybie krajowym. Wystarczy zdecydować się na tryb wspólnotowy, który automatycznie obejmuje terytorium Polski. Dla wnikliwych Czytelników zainteresowanych bardziej szczegółowymi kwestiami załączam link do samego źródła Urzędu Patentowego RP (www.uprp.pl).
PO GODZINACH
UKRAIŃSKIE hokus-pokus Czy oglądając losowanie grup Euro 2012, zastanawialiście się, jak odbieralibyście je, piastując ważne funkcje ministerialne w Polsce? Co byście myśleli, gdybyście odpowiadali za sport, a co, gdyby była to gospodarka? Jak wyglądało to w naszym rządzie? Co myśleli nasi politycy? Nie wiemy. Puśćmy na moment wodze fantazji i spróbujmy sobie to wyobrazić. A co najważniejsze odpowiedzmy na pytanie, dlaczego mogli myśleć tak, a nie inaczej. Marek Dornowski
najmniej mają niedaleko – premier próbował pocieszać Ministra Gospodarki, który przez moment nawet się uśmiechnął, jednak po chwili zasępił się, widząc, że nasi przyjaciele znad Sekwany wylądowali w grupie z Ukrainą i Warszawę zobaczą, co najwyżej, z lotu ptaka, tudzież z perspektywy Okęcia. Po chwili stan jego przygnębienia jeszcze się pogłębił. Grecja – krzyknęła znowu radośnie pani Minister Sportu!!! Grecja – powtórzył beznamiętnie Minister Gospodarki, powoli chowając twarz w dłoniach. No, Ci to raczej pieniędzy u nas nie zostawią, chyba że na kredyt. No, ale przynajmniej zamieszek nie powinno być – wtrącił Minister spraw Wewnętrznych, ci Grecy to nieźli wojownicy. Choć w sumie nie jestem taki pewien. Widziałem kiedyś taki film o Spartanach, wystarczyło ich 300, a potrafili nieźle namieszać – dodał. Dobrze, że chociaż Irlandczycy przylecą do Polski, z nimi się zintegrujemy, wzrośnie sprzedaż piwa, będzie wesoło – Premier próbował robić dobra minę. W gabi-
Foto: stadionnarodowy.org.pl
B
yło piątkowe popołudnie. Niby weekend, ale w gabinecie premiera kilku ministrów wraz ze swoim szefem nerwowo wpatrywało się w ekran telewizora, gdzie za chwilę rozpocząć się miała transmisja z losowania grup piłkarskich mistrzostw Europy (dla niewtajemniczonych EURO 2012). Podczas gdy większość fanów robiła zakłady, czy trafimy na Niemców czy może znowu na Anglię i po raz tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty obejrzymy przed meczem powtórkę gola Domarskiego z Wembley z roku tysiąc dziewięćset… eee, nawet nie kończmy, a Jan Tomaszewski będzie musiał po raz tysiąc osiemset któryś, odpowiedzieć na pytanie, jak zatrzymać Anglików, oni doskonale wiedzieli, że stawka tego, co akurat dzieje się na bratniej Ukrainie jest o wiele ważniejsza. Jeszcze chwila wyczekiwania i …zaczęło się. Czechy!!! – krzyknęła pani Minister Sportu z nieukrywaną radością. Premier z Ministrem Gospodarki spojrzeli na siebie w milczeniu. Hmmm… No, nie jest źle, może nie są tak bogaci jak Francuzi, ale przy-
Foto: stadionnarodowy.org.pl
PO GODZINACH necie zapanowała cisza. Pozostał drugi A ludzie żyją wspomnieniami z lat 70. i stanowią oni bardziej łakome kąski. Tu koszyk. Czyżby Niemcy? A może jednak wierzą, że trafiliśmy do grupy marzeń. cieszy się też zapewne Minister Kultury Anglia, tak na pewno Anglia. Rosja!!! Ciężko będzie wytłumaczyć, dlaczego – Krakowskim zabytkom, które przeży– Minister Sportu wykrzyknęła rado- zagraliśmy tylko mecz otwarcia, mecz ły już niejeden stag party nic nie grozi. śnie, jednak po chwili, widząc miny o wszystko i mecz o honor – pomyślała. Takich porównań można by mnożyć, wszystkich dookoła, usiadła spokojnie Gdybyśmy trafili na Niemcy czy Francję kto zyska, kto straci, kto się cieszy, kto i dodała – szkoda, że nie Niemcy, z nimi nikt nie robiłby sobie nadziei a teraz?... narzeka? Faktem jest, że chyba mimo ostatnio o mało nie wygraliśmy. Ale Czy tak rzeczywiście było? Pewnie nie, wszystko, było to udane losowanie. jeszcze nie skończyła zdania, gdy już ale taki sposób myślenia nie jest do Takie, które pozwoli jeszcze przez te 6 zaczęła żałować, że przypomniała sze- końca dziennikarską fikcją. Ze sporto- miesięcy nakręcać biznesową machifowi o tym wrześniowym wieczorze, wego punktu widzenia trafiliśmy na nę promocji, konkursów z biletami na gdy w jego ukochanym mieście byliśmy ekipy, które owszem – trzeba to sobie mecze, w których Polska nie jest z góry tak, tak blisko. Właściwie to wygrali- jasno powiedzieć – są od nas lepsze, skazana na pożarcie, sprzedaży różnego śmy, oni strzelili już rodzaju gadżetów oraz w doliczonym czasie, wszystkiego, co na wszystko to wina sęswoim opakowaniu dziego – próbowała będzie miało znaczek naprawić swój błąd, Euro 2012. W czaale Premier wydawał sach, gdy Grecja kosię być już nieobecjarzona jest ostatnio ny. Rosja – szeptał raczej z perturbacjapod nosem. No to mi finansowymi, bębędzie się działo… dziemy mogli poczyW prasie przetoczy tać o niej z zupełnie się patriotyczna fala innej, przyjemnejszej opiewająca wspólperspektywy. W czane losy historyczsach, gdy szykowane ne ze szczególnym są trudne, często buuwzględnieniem dzące kontrowersje „Koloseum XXI wieku. Tu w czerwcu będzie tworzyć się historia” 1920 roku, a jeśli nie daj Boże reformy, będziemy mogli powieprzegramy, to pewnie znajdą się i tacy, ale przy dobrej dyspozycji dnia i wspar- dzeć: najważniejsze żeby wygrać z Roktórzy powiedzą, że to spisek, na czele ciu ze strony kibiców mogą być w na- sją. A jeśli tak się stanie rzeczywiście, którego stoi Rząd i Premier. Oj to nie szym zasięgu. To dobra wiadomość, to może na nowo odnajdziemy się w było szczęśliwe losowanie… – pomy- dla naszej gospodarki, bo optymizm naszej małej ojczyźnie, zapomnimy o ślał Premier i zasępił się. Nawet fakt, społeczny i wiara w sukces będą na- naszych sporach i waśniach, może na że w jego ukochanym mieście zagrają pędzane do samego końca. Euro nadal moment znów wszyscy będziemy Polaze sobą Hiszpanie i Włosi niespecjalnie będzie magnetyzować, wywoływać kami. Może… go pocieszył. Spojrzał kątem oka na emocje, i – co najważniejsze – otwie- Trudno w tej sytuacji nie zgodzić się Ministra Gospodarki, który siedział w rać portfele. Wszystko ma jednak swo- z tym, co kiedyś powiedziała jedna fotelu i poluzowywał krawat. Anglicy, je cienie i faktycznie, gdyby spojrzeć na z legend futbolu: piłka nożna to nie jest Niemcy i Holendrzy tez jadą na Ukra- temat z punktu widzenia gospodarki, sprawa życia lub śmierci, to coś o wiele inę – mówił zrezygnowany, a my w War- to ani Czesi, ani tym bardziej Grecy bardziej poważnego. Już niedługo bęszawie będziemy organizować mecz Grecja nie są tymi kibicami, którzy mogliby dziemy mieli w Polsce sytuację, w któ– Rosja. I jak na tym zarobić, przecież ze wszystkich ekip zostawić nad Wisłą rej bardzo wiele w każdym aspekcie większe poruszenie na mieście wywo- najwięcej waluty. Czego by nie mówić naszego społecznego życia zależeć bęłują miejscowe derby – pytał sam sie- o Niemcach czy Anglikach (tu Minister dzie od tak banalnego wydarzenia jak bie. Minister Sportu, której początko- Spraw Wewnętrznych może pewnie fakt, czy skórzana piłka kopana przez wo uśmiech nie schodził z twarzy, teraz odetchnąć z ulgą, bo te dwie ekipy 22 facetów na kawałku pola zwanego trochę się zasępiła. Zapomniałam, że znane są z historii, przy których ostat- boiskiem trafi w słupek czy do bramki, Grecy 7 lat temu zdobyli mistrzostwo nie zamieszki w Warszawie to zwykła i co najważniejsze tej właściwej. Życie Europy, a w sumie i Czechy i Rosja we zabawa dla dzieci), to ekonomicznie potrafi naprawdę być zabawne. wszelkich rankingach są przed nami…
39
PO GODZINACH
Szykuje się zadyma!!! Zdjęciowa zadyma… Robienie zdjęć jeszcze nigdy dotąd nie było tak proste. Przez cały dzień mamy przy sobie banalnie łatwe w obsłudze urządzenie, które pozwala na wykonywanie zdjęć – telefon komórkowy. Im nowszy model, tym więcej funkcji oraz lepsza jakość fotografii.
J
ednak nie każdy jest wytrawnym fotografem i bardzo często zrobione zdjęcie wymaga nieznacznej korekty. Na rynku jest wiele propozycji oprogramowań służących do tego typu zadań, ale większość z nich wiąże się ze znacznymi kosztami. Poza tym, gdy już uda się wygospodarować z domowego budżetu te kilkaset złotych, kupić wymarzony program, zainstalować go i uruchomić, radość szybko znika. Dlaczego? Problemem okazuje się obsługa programu: wykonanie nawet najprostszej czynności powoduje, że zamiast frajdy z edycji zdjęć odczuwamy frustrację. W natłoku dostępnych funkcji nie możemy znaleźć tej, która nas interesuje, a praktycznie każda czynność wymaga przeczytania najpierw instrukcji. Znacie ten problem? Jeśli również często go doświadczacie, to dalsza część powinna Was zainteresować. Szybko, prosto i przyjemnie Na rynku dostępny jest serwis Dymki.com, przygotowany z myślą o osobach, które nie mają doświadczenia w fotografii i grafice komputerowej, ale chcą prostymi sposobami uzyskać na swoich zdjęciach
ciekawy efekt wizualny i mieć przy tym dużo dobrej zabawy. Główną funkcjonalnością serwisu jest „Edytor zdjęć” – narzędzie on-line służące do obróbki plików graficznych. Posiada on całkiem szeroką gamę funkcji, poczynając od przycinania zdjęcia, zmiany rozmiaru, wyostrzenia, czy zmiękczenia, a kończąc na pikselizacji. Osoby szukające bardziej wyszukanych efektów, mają możliwość usunięcia efektu czerwonych oczu, wybielania zębów, kolorowania ust czy… poprawy opalenizny. Można zatem zażartować, że to pierwsze profesjonalne solarium w sieci. Wszystkie funkcje dostępne są za pomocą kilku kliknięć z prostego w obsłudze i przyjaznego użytkownikowi menu. Każde zdjęcie można umieścić bezpośrednio na serwisach społecznościowych (NK.pl, Facebook, Moja generacja czy Fotka.pl). Co ciekawe, edytor docenią również osoby, które mają problem z przygotowaniem zdjęć pod aukcje internetowe na portalach typu Allegro, Gratka czy Gumtree. Każde zdjęcie można zapisać bezpośrednio do formatu akceptowanego w danym serwisie.
Zadyma dla zabawy Edycja zdjęć dla amatorów to w sumie znane już w sieci zagadnienie. Serwis Dymki.com rozszerza jednak swoje możliwości o kierunki… rozrywkowe. Innymi słowy osoby, które do tej pory nie interesowały się obróbką zdjęć, teraz mają taką możliwość. O ile korekta nosa teściowej na zdjęciu zrobionym u cioci na imieninach nie bawi każdego, o tyle możliwość budowania w prosty i szybki sposób komiksów zdjęciowych z sobą w roli głównego bohatera brzmi już ciekawie, zwłaszcza jeżeli wszystkimi tymi komiksami, kalendarzami i zdjęciami można podzielić się ze znajomymi w sieci. Oczywiście nikt nie powiedział, że multimedialne zabawy muszą pozostać wyłącznie na dysku. Spersonalizowane kalendarze i komiksy z serii „Wakacyjne przygody Jasia we Władysławowie część 3” mogą doczekać się wersji drukowanej i to bezpośrednio z serwisu – bez potrzeby pobierania i instalowania jakichkolwiek dodatkowych aplikacji. Serwisu z pewnością nie można nazwać rewolucją w dziedzinie rozwoju fotografii w Polsce, ale Ci którzy, o profesjonalnej fotografii mają dość mgliste pojęcie, raczej powinni docenić jego prostotę i funkcjonalność. Zabawa w dymki na długie zimowe wieczory zapewniona. Ale uwaga – to wciągające.
Foto: dymki.com
Dawid Wesołowski Project Menager AMBlog Sp. z o.o.
Foto: dymki.com
PO GODZINACH
Rafał Janik | Z BIBLIOTEKI STARTUPOWCA
Nie sposób przeczytać wszystkie pozycje dotyczące prowadzenia biznesu w sieci. Nie czytać niczego, też nie jest dobrym rozwiązaniem. W tym numerze rozpoczynamy cykl rekomendacji wartościowych lektur, które powinny stać na półce każdej biblioteki startupu. Przeglądu lektur i rekomendacji dokonuje Rafał Janik
Tytuł: Do More Faster Autor: David Cohen i Brad Feld Wydawca: Wiley Liczba stron: 352 Rok wydania: 2010 Polskie wydanie: w przygotowaniu
42
TechStars to accelerator startupów, który pomaga im rozwinąć skrzydła. Co roku w kilku miastach Stanów Zjednoczonych wybiera i finansuje startupy, którym pomaga rozwinąć biznes i znaleźć inwestorów. Twórcy tego akceleratora, napisali książkę, która jest szybkim poradnikiem, jak stworzyć biznes, na co zwrócić uwagę. Jest to zbiór porad od mentorów TechStars, którzy mają swój wkład w sukces wielu firm internetowych. W Do More Faster, założyciele TechStars identyfikują główne problemy napotykane przez młodych, początkujących przedsiębiorców i proponują sprawdzone porady ludzi, którzy odnieśli sukces i pracowali z programem TechStars. Autorzy podzielili najważniejsze kwestie na siedem pól tematycznych: Pomysł i Wizja, Ludzie, Wykonanie, Produkt, Pozyskiwanie Środków, Aspekty prawne i kształt firmy, Równowaga Praca/Życie osobiste. Duża część przykładów pochodzi z osobistych doświadczeń przedsiębiorców, z których utworzona została płynna opowieść – równocześnie opowieści te funkcjonować mogą bez osobistego tła. Książka odsłania wiele mitów o młodych firmach, a także kilka zaskakujących prawd. Autorzy wyjaśniają na przykład, że zalążek młodego przedsiębiorstwa to nie zawsze pomysł, który zrewolucjonizuje świat – w rzeczywistości, najczęściej młode przedsiębiorstwa, które odniosły sukces rozpoczynały działalność robiąc coś zupełnie innego. Autorzy zaznaczają także, jak ważna jest skuteczność wykonywania: wielcy przedsiębiorcy wiedzą, jak syntetyzować dane, podejmować decyzję o tym, jaką drogę obrać, i podążać nią. Autorzy podają kilka różnych sposobów na pozyskiwanie pieniędzy, przy czym dodają też, że nie powinno się wychodzić z założenia, że pozyskiwanie pieniędzy będzie konieczne. Według autorów książki, aby odnieść sukces, należy się skupić na siedmiu polach i w każdym z nich znaleźć równowagę, która pozwoli osiągnąć zamierzone efekty biznesowe. Pomysł i Wizja: Wszystko zaczyna się od pomysłu, który po wielu przemianach i prototypach może wyglądać zupełnie inaczej od tego, od czego zaczynałeś. Według autorów najważniejszą cechą jest umiejętność szybkiego przystosowania się i skupiania się na jednej rzeczy, a nie na „wszystko-chceniu”, ktore prowadzi do rozmycia.
Idea projektu jest prosta. Pokazać ludzi tworzących Internet w Polsce. Chcemy pokazać ludzi zróżnicowanych, ciekawych, barwnych, uchwyconych w czarno-białych fotografiach Aleksandry Anzel.
web2
LUDZIE POLSKIEGO INTERNETU
www.webdowadratu.pl, www.olaanzel.pl
ANNA AŁASZKIEWICZ Profesjonalnie z branżą interaktywną związana od 6 lat. Obecnie pracuje na stanowisku dyrektora ds. rozwoju produktu i marketingu, jest członkiem Zarządu Trader.com (Polska). Wcześniej jako dyrektor promocji Segmentu Internet Agory odpowiadała za promocję kluczowych marek i PR. Z Agorą związana od 2005 roku. W segmencie Internet Agory pracuje od 2006 roku, początkowo na stanowisku brand managera w zespole marketingu portalu Gazeta.pl, następnie zastępcy dyrektora marketingu. Studiowała na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, jest absolwentką podyplomowych studiów z dziedziny marketingu internetowego w Szkole Głównej Handlowej. Fascynują ją sieci społeczne i nowe modele komunikacji. Zgłębia temat użyteczności reklamy i jej konsumpcji przez użytkowników internetu. Jest jednym z pomysłodawców i organizatorów StartupFest –konkursu dla najciekawszych startupów, orgaznizowanego przez Agorę (www.startupfest.pl) Prywatnie: jeździ konno i uprawia sporty wodne. Jest pasjonatką pustyń.
PARTNERZY PROJEKTU:
43