2 minute read
Janusz CZAJKOWSKI Co autor miał na myśli?
Co autor miał na myśli?
Janusz Czajkowski*1
Advertisement
Jeszcze nie tak dawno niełatwo było kupić dobrą książkę o fotografii. Natomiast starą, wypróbowaną literaturę, zdobywało się. Dzisiaj sytuacja jest odwrotna. Trzeba wybierać w dosyć szerokim wachlarzu literatury fachowej i pilnować, aby niepotrzebnie nie wydać zbyt dużo pieniędzy. Większość współczesnych książek (o ile nie wszystkie), omawiających techniki fotograficzne, jest bogato ilustrowana. To dobrze i źle. Dobrze, dlatego że konkretne przykłady są łatwiej przyswajalne. Źle, gdyż oglądane obrazy skłaniają nas do mechanicznego naśladownictwa.
Jednak w obszarze odbioru beznamiętne przyjmowanie dobrych rad od autorów książek często prowadzi na manowce. Dla fotografującego opanowanie techniki jest rzeczą nieodzowną, ale nie stanowi panaceum na uzyskanie dobrych fotografii. A jeszcze większy problem ma odbiorca, „czytelnik” zdjęć, któremu znajomość techniki fotograficznej jest nieobca. Większość dyskusji o zdjęciach sprowadza się do oceny standardów technicznych, do najprostszej warstwy dającej się ująć w ramy zasad i miar. Dominują w tym względzie mocne punkty, proste horyzonty, nieostrości, przepalenia (te ostatnie często badane histogramem). Ciekawe jaki histogram mieli fotografowie posłu-
* Autor zmarł w sierpniu 2011 roku. Pozostawił po sobie dużą liczbę tekstów teoretycznych, które będziemy przypominali na łamach naszego Magazynu. Paweł Boćko — przyjaciel. gujący się kliszami? Czym innym jest analiza techniczna fotografii, a czym innym jej odbiór. Przeniesienie atrybutów technicznych do warstwy estetyki odbioru jest wielkim nieporozumieniem i w dyskusjach znalazło swoje niechlubne określenie: „stosowanie linijki”. Ocena „od linijki” — takowej ocenie często podlega też powierzchowne porównywanie kilku fotografii o podobnych walorach technicznych, różniących się jednak w sferze estetyki, fotogeniczności, czasami wręcz metafizyki. „Linijki” działają też przeciw innowacyjności, czyli dość istotnej cesze dobrej fotografii. Świetnym, humorystycznym przykładem był zbiór fikcyjnych, lecz bardzo znamiennych i charakterystycznych komentarzy zdjęć znanych fotografów, sporządzony przez Michaela Johnstona na swoim blogu: The Online Photographer.
Dla odbioru zdjęć zasada „linijki” jest zbędna i szkodliwa. Jeśli jednak ją pokonamy, czeka na nas, z uporem wpajana od młodych lat, chęć poznania „co autor miał na myśli”. Poważnie tę kwestię można traktować tylko w formie zabawy. Co to kogo obchodzi? W jakim celu zastanawiać się nad odpowiedzią, która nigdy nie będzie prawdziwa? Fotograf fotografuje, my widzimy produkt jego pracy. Proces fotografowania (świadomie używam określenia proces, a nie czynność) jest interpretacją odautorską mającą swój finał w postaci publikacji. Publikacji nie tylko „publicznej” ale i takiej zwyczajnej, polegającej choćby na pokazaniu zdjęcia rodzinie, znajomym. W tym momencie do dalszych interpretacji upoważnieni jesteśmy my, odbiorcy. Jeśli nie chcemy, aby była ona płytka, to warto zadbać o coś więcej niż znajomość linijkowych aspektów fotografii. Warto zapoznać się z literaturą typu innego niż techniczna, oglądać prace uznanych historycznie autorów i współczesnych również, chodzić na wystawy.
Wszystko po to, aby nauczyć się czuć, a nie rozumieć. Linijkom oraz zastanawianiu się nad myślami autora — wstęp wzbroniony!
[23]
Artyści z grupy Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, Klonówka, rok 1983. Od lewej: Jerzy Komoda, Wacław Cisłowski, Janusz Buczkowski, Paweł Pierściński, Tadeusz Jakubik, Jan Spałwan. Brakuje mentora grupy Jana Siudowskiego