5 minute read

Architektura obrazu. Rozmowa z Pawłem Boćkiem

Architektura obrazu

Rozmowa z Pawłem Boćkiem

Advertisement

Lilianna Wolnik: Od jak dawna fotografujesz i jakie były Twoje fotograficzne początki?

Paweł Boćko: Wielokrotnie na to pytanie słyszy się odpowiedź: „od zawsze” albo „od dzieciństwa”. Owszem, miałem aparaty i wykonywałem nimi zdjęcia jako dziecko, potem zaś fotografowałem w szkole podstawowej, nie były to jednak w pełni świadome działania artystyczne. Wynikały one bardziej z chęci dorównania mojemu Tacie i naśladowania Go. Tato wykonywał wtedy zdjęcia czechosłowackim Flexaretem oraz (chyba) Kievem. Wysyłał swoje prace na konkursy, na których zdobywał nagrody, medale oraz wyróżnienia. Myślę, że pierwszy aparat dostałem dlatego, że On pasjonował się fotografią. Tak naprawdę swoją przygodę z fotografią zacząłem na studiach. Wtedy zdobyłem świadomość przedstawiania przestrzennej sceny na płaskim nośniku. Dużo dała mi też nauka rysunku. Dzięki niej to, co wcześniej było intuicyjne, stało się oczywiste — kompozycja, głębia ostrości, perspektywa we wszystkich jej aspektach itp.

Potem doczekałem się własnej ciemni... Wtedy też rozpocząłem eksperymenty z wielokrotną ekspozycją, twardością papieru, czasem naświetlania i maskowaniem. To była zabawa, ale pokazywała, że nie jestem ograniczony przez aparat, pobudzała moją wyobraźnię oraz motywowała do działania i podejmowania wyzwań. Reasumując, mogę dziś powiedzieć, że świadoma, przemyślana fotografia zaczęła się tak naprawdę od okresu studiów.

Jesteś z wykształcenia architektem. Jak ten kierunek nauki wpłynął na Twoją twórczość?

Tak, jestem z wykształcenia architektem, ale zawsze dodaję, że... niepraktykującym! Studia ukierunkowały moje postrzeganie tego, co nas otacza, ukształtowały moją „estetykę” i wrażliwość. Doświadczenie i wiedza wyniesione ze studiów pomagają mi pracować nad architekturą każdego kadru. Bywa jednak i tak, że moja wiedza mnie ogranicza, architekt bowiem patrzy na zagadnienie przestrzenne ściśle technicznie. Interesują go krawędzie, linie, perspektywa, proporcje, kąty etc. Artysta zaś przełamuje te constans i szuka w wórczości samego siebie...

Twoje inspiracje to...

Ostatnio uczestniczyłem w spotkaniu z Christianem Coigny’m i padło podobne pytanie. Dla niego inspiracją jest to, co nas otacza. Muzyka, rzeźba, malarstwo, ale i ryza papieru, draperia, sztuka starożytna, jednym słowem — wszystko. Myślę, że taki sposób świadomego czerpania ze świata to niesamowity dar.

Jednak na tak zadane pytanie powinienem udzielić bardziej złożonej odpowiedzi. W trakcie mojej przygody z fotografią przechodziłem różne etapy i fascynacje, fotografowałem też różne rzeczy. Wiele tematów bardzo mi się podobało, lecz nie potrafiłem ich zrealizować w satysfakcjonujący sposób. Nie byłem zadowolony z efektów moich poszukiwań, porzucałem zatem niektóre

[57]

pomysły. Wielokrotnie też samo życie kierowało moimi pracami. Podróżowałem do krajów egzotycznych i siłą rzeczy pojawiły się w moim portfolio pejzaże oraz plenery miejskie z odległych miejsc. Mam w swojej bibliotece zdjęć sporo fotografii z Chin, Srilanki, Meksyku, Tajlandii i innych — dalszych lub bliższych miejsc. W trakcie swych podróży spotkałem wielu ludzi i im też robiłem zdjęcia. Najpierw nieśmiało, z dużej odległości, z czasem podchodziłem bliżej i pytałem, czy mogę zrobić zdjęcie. To niesamowite, jak szybko nawiązuje się kontakt z przypadkowym modelem. Oczywiście ludzie nie zawsze się zgadzali i nie zawsze udawało mi się wykonać portret, ale te osoby, które na to pozwoliły, pozostały ze mną w pamięci komputera, na dyskach przenośnych, papierze fotograficznym... a także i w sercu.

Dziś inspiracją są dla mnie rzeczy, które mnie zaskoczą lub zachwycą w danej chwili.

Czy akt jest wiodącym tematem Twojej twórczości? Co skłoniło Cię do podjęcia tej tematyki?

Myślę, że większość świadomych fotografów próbowało bądź też spróbuje swoich sił w fotografii aktu. Akt nie jest głównym tematem, którym się zajmuję, ale bardzo lubię ten rodzaj fotografii. Wymaga on pomysłu, pewnego zarysu sesji, scenariusza. Znam artystów, którzy przygotowują się do sesji wyjątkowo skrupulatnie, kreślą rysunki, planują ustawienie świateł na scenie. Dobre przygotowanie do sesji jest — moim zdaniem — niezwykle pomocne.

Znam jednak i takich fotografów, którzy podchodzą do pracy z modelkami spontanicznie, idą na żywioł. Krytycznie oceniam takie zachowanie. Każda świadoma modelka chce wiedzieć, czego się od niej oczekuje. Zawsze warto omówić z nią pomysły przed zdjęciami po to, by mogła się przygotować

[58]

do ich ralizacji lub też skorygować zamierzenia fotografa. Współpraca w studiu czy w plenerze wnosi bardzo dużo — w końcu to ich wspólne dzieło. Fotografia aktu wymaga od obu stron zaufania i zrozumienia, dlatego koniecznie trzeba zadbać o dobre relacje z modelem i wykazać się w tej materii dużym zrozumieniem.

W moim wypadku zaczęło się od lektury obrazów Edgara Degasa. Jego tancerki niezmiennie mnie zachwycają. Chciałem wykonać projekt inspirowany właśnie twórczością tego malarza. Pomysł ewaluował i powoli „układał” mi się w głowie. Poszukiwałem modelki odpowiadającej moim oczekiwaniom. W ten sposób rozpoczęła się moja przygoda z fotografią aktu. Akt jednak nie dominuje w mojej twórczości. Owszem — „mam go w głowie”, szczególnie te niektóre już rozpoczęte projekty, ale jednak to szerzej rozumiany portret przeważa obecnie renesans w mej twórczości. I w nim czuje się dobrze, jeśli nie najlepiej.

Fotografia to dla Ciebie…

Odskocznia, możliwość samorealizacji i pozostawienia czegoś po sobie. Chwile poświęcone fotografii to czas, w którym skupiam się na rzeczach oderwanych od codzienności i tworzę coś niepowtarzalnego, a także bardzo własnego, niemal intymnego. Te momenty dają mi radość i poczucie pewnego rodzaju spełnienia. Fotografia dla mnie to też kontakty z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Dzięki niej mogę poszerzać grono znajomych o podobnych do mnie pasjonatów obrazu.

Czym jest dla ciebie działalność w grupie mgFoto ?

Nasze Stowarzyszenie powstało w celu szerzenia wiedzy i świadomości fotograficznej w społeczności lokalnej, ale też w celu wspierania zrzeszonych w nim artystów. Praca w naszym Stowarzyszeniu jest dla mnie ogromną przyjenością. Widzę jej sens i wierzę w celowość istnienia takiego związku twórców.

[59]

[60]

Chciałbym móc poświęcać więcej czasu grupie, niestety jak każdy mam obowiązki i nie zawsze umiem pogodzić je ze sobą, a doby nadal rozciągnąć się nie da... Czas pandemii ograniczył nasze możliwości, ale mam nadzieję, że już niedługo wrócimy do projektów, które zrodziły się w naszych głowach. Teraz przed nami kolejne wyzwanie. Po wielu latach wreszcie będziemy dysponować własnym lokalem. Urządzamy w nim studio, miejsce spotkań, szkoleń, ciemnię fotograficzną. Udaje się to dzięki wspólnym wysiłkom. Jestem pewien, że ta nowa „baza” przyczyni się do większej kosolidacji naszego Stowarzyszenia oraz spowoduje jego rozwój. Albowiem posiadanie siedziby jest zobowiązaniem!

Dziękuję za rozmowę!

[61]

[62]

[63]

FotoArtFestival, Bielsko-Biała 2021 r. Reakcja młodej kobiety na fotografie autorstwa Livia Senigalliesi’ego, przedstawiające tragiczne i wieloletnie skutki wykorzystania przez Amerykanów broni chemicznej podczas wojny w Wietnamie. W trakcie działań bojowych na Wietnam zrzucono około 10 milionów galonów preparatu fitotoksycznego Agent Orange. (foto Marcin Kania)

[64]

This article is from: