G A Z E T A
B E Z P Ł A T N A
MARZEC 2019/ NR 3 (15)
NIEZALEŻNY MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO – KULTURALNY
ISSN 2657-3636
Razem zdecydujemy o mieście Budżet partycypacyjny to jedna z najskuteczniejszych praktyk mających na celu zaangażowanie mieszkańców w proces zarządzania ich miastami. W założeniach ma na celu skutecznie podnosić efektywność realizacji dotychczasowej, odgórnie ustalonej polityki miejskiej. Pozwalać uzyskać od mieszkańców szereg szczegółowych informacji dotyczących tego, jak dane miasto funkcjonuje. Narzędzie to jednocześnie skraca dystans pomiędzy rządzącymi i mieszkańcami oraz buduje zaufanie mieszkańców do samorządu, pozwalając im decydować o przeznaczeniu części budżetu miasta.
Bo pisać trzeba umieć 6 marca 2019 roku w Auli PWSZ w Tarnobrzegu odbyło się X Miejskie Dyktando dla Dzieci i Młodzieży organizowane przez Poradnię Psychologiczno–Pedagogiczną. Zmagania z językiem polskim podjęło 110 uczniów tarnobrzeskich szkół. Nie doszłoby do realizacji tego przedsięwzięcia, gdyby nie przypadek.
Fot. Urząd Miasta Tarnobrzega
10
W
latach dziewięćdziesiątych brazylijska metropolia Porto Alegre stała się znana całemu światu i to nie z powodu piłki nożnej tamtejszych piłkarskich klubów. Na początku lat 90. w mieście tym po raz pierwszy w świecie wprowadzono instrument współdecydowania przez mieszkańców o wydatkach publicznych. Nazwano go budżetem partycypacyjnym. Zyskał ogromną popularność. Był prawdziwą inicjatywą oddolną, która zyskała poparcie ówczesnych władz Brazylii. Szybko rozprzestrzenił sie po świecie, stając się podstawowym narzędziem udziału mieszkańców w lokalnej władzy. W Polsce po
raz pierwszy narzędzie wprowadzone zostało w 2011 roku przez miasto Sopot. Dwa lata później, jako pionierskie miasto na Podkarpaciu instrument ten wprowadziła Rada Miasta Tarnobrzega. W 2013 roku ogłoszone zostały konsultacje części budżetu miasta Tarnobrzega, z którego wyodrębniono jeden milion złotych, a o jego przeznaczeniu zdecydować mieli mieszkańcy, zgłaszając własne projekty. Do pierwszego tarnobrzeskiego budżetu obywatelskiego zgłoszono 23 projekty, z czego pod głosowanie mieszkańców poddano 20 z nich. Blisko 1200 mieszkańców wybrało do realizacji 3 pomysły:
siłownię zewnętrzną na osiedlu Serbinów i Siarkowiec oraz projekt modernizacji ul. Borów. W ostatnim roku radni uznali, że w 2019 miasto przeznaczy na realizację projektów obywatelskich 1,6 mln złotych. Rok wcześniej pula środków wynosiła rekordowe 2 mln złotych. Zrezygnowano jednak z kategorii projektów ogólno-miejskich. Pozostała jedynie, wprowadzona dwa lata wcześniej, kategoria projektów osiedlowych. Każdemu z 16 tarnobrzeskich osiedli przyznano identyczną pulę środków, wynoszącą 100 tys. złotych.
lat temu pod patronatem prezydenta Jana Dziubińskiego zostały zorganizowane warsztaty dziennikarskie pod nazwą „Kuźnia dziennikarska”, podczas których uczestnicy poznawali tajniki sztuki dziennikarskiej. To właśnie tam doszło do znamiennego w skutkach spotkania pomiędzy Marią Pałkus, Karoliną Kochańczyk-Sieroń i Justyną Uchańską. Podczas wielogodzinnych dyskusji na temat kondycji języka polskiego zrodził się pomysł, aby zachęcić tarnobrzeską młodzież do zainteresowania językiem polskim. To właśnie wtedy zakiełkował plan, aby wzorem ogólnopolskiego dyktanda organizowanego przez Krystynę Bochenek propagować kulturę języka polskiego. Pomysł został podchwycony przez Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną jak również zyskał przychylność i patronat Prezydenta. Machina poszła w ruch. Aby podkreślić wagę tematu panie ustaliły, że dyktando odbywać się będzie 21 lutego w Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego. Nikt nie przypuszczał, że to wydarzenie będzie miało swoje kolejne edycje i doczeka się pięknego jubileuszu. Przez 10 lat w dyktandzie wzięło udział około 800 uczniów, a także zaproszonych gości jak i lokalnych oficjeli. Ideą organizatorów była przede wszystkim dobra zabawa oraz możliwość propagowania poprawnego pisania. Autorki dbały o to, aby teksty najeżone były trudnymi, często zapomnianymi słowami – aby pokazać młodzieży jak piękny i zarazem wymagający jest język polski.
Dokończenie na s. 2
Dokończenie na s. 2
Jesteśmy na • Twitter/TuZyjemy • fb/tarnobrzegtuzyjemy • www.tarnobrzegtuzyjemy.pl
Narkoman na słodycze
s. 3
Tarnobrzeskie Kulinarny symbole (cz. I) przewodnik s. 4
s. 6
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 2
Razem zdecydujemy o mieście Dokończenie ze s. 1
Choć mieszkańcy zgłosili 35 autorskich projektów to głosowanie odbyło się tylko w trzech tarnobrzeskich osiedlach. W pozostałych zgłoszono tylko po jednym projekcie, co oznaczało, że automatycznie weszły one do realizacji. W budżecie miasta na 2019 rok znalazło się więc 16 projektów, po jednym dla każdego osiedla. Zwycięskie projekty najczęściej dotyczą utworzenia miejsc rekreacji, siłowni napowietrznych, placów zabaw. Często są nimi chodniki, drogi, ciągi pieszo-rowerowe, a nawet parkingi czy oświetlenie uliczne. Jednym ze spektakularnych obywatelskich inwestycji była ścianka wspinaczkowa, która w ostatecznej formie stała się budynkiem. Jej koszt wielokrotnie przekroczył ten oszacowany w zgłoszonym projekcie. Niestety od kilku lat budynek stoi nieużywany, bo zwyczajnie zabrakło pieniędzy na jego wykończenie. Kilka lat temu, obok inwestycji budowlanych, zrealizowano również „obywatelskie” dwie wieże dla żywiących się komarami jerzyków. Bywały chwile kontrowersyjne, gdy zgłaszany był, ostatecznie jednak odrzucony, projekt budowy pomnika Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Innym dyskusyjnym projektem był zakup kserokopiarki dla lokalnej szkoły. Od obecnego roku budżet partycypacyjny stał się obowiązkowy dla miast na prawach powiatu, w tym i dla Tarnobrze-
ga. Ustawa nakazuje przeznaczać na niego minimum 0,5% wydatków budżetu miasta w roku ubiegłym, co w przypadku Tarnobrzega stanowić będzie kwotę ponad 1,3 mln złotych. Miasto zobowiązane jest również do przeprowadzania głosowania powszechnego, a projekty ogólno-miejskie staną się obowiązkowe. Uprawnionymi do głosowania nad projektami są wszyscy, czujący się częścią społeczności miasta, bez względu na wiek i zameldowanie. Brak ograniczeń wiekowych wzbudza uśmiech na wielu twarzach. Oznacza bowiem, że w głosowaniu wziąć może udział nawet noworodek. Jednak takie są regulacje prawne, dotyczące konsultacji społecznych, a do takich ustawodawca zalicza budżet obywatelski. Już niedługo ogłoszony zostanie start budżetu obywatelskiego na 2020 rok. Będziemy mogli zgłaszać i wybierać projekty do realizacji w następnym roku. Co istotne nowe przepisy nakazują samorządom realizację zwycięskich projektów i to w istotnie niezmienionej formie. Nowe przepisy wzbudzają wiele kontrowersji. Narzucają instytucjonalne rozwiązania, często odmienne niż wypracowane praktyki. W wielu miastach nie stosowano kategorii ogólno-miejskiego projektu. Idea budżetu partycypacyjnego wiązała się bowiem od początku z koncentracją na miejscach znajdujących się w szczególnie trudnej sytuacji. Odchodzono również od głosowania powszechnego na rzecz
dialogu ze społecznością, który wyraźnie wskazywał, że współpraca między władzą i mieszkańcami jest możliwa. W wielu polskich miastach budżet obywatelski wciąż nie cieszy się wysoką popularnością. Obserwuje się brak silnej mobilizacji społecznej wspierającej ten instrument. Być może wciąż uczymy się angażować w sprawy publiczne. Wciąż bardziej mobilizują nas zjawiska negatywne niż pozytywne, wymagające kreatywnego działania. Eksperci zajmujący się partycypacją obywatelską podpowiadają nam, by spróbować wdrażać kategorię mniejszych projektów, na małe kwoty. Dotyczyłyby one projektów bliskich mieszkańcom, rozwiązujących małe problemy, pochodzące z najbliższego otoczenia, które można dostrzec wyglądając przez okno. Takie rozwiązanie mogłoby zaktywizować mieszkańców. Pokazać, że ma się wpływ na swoje najbliższe otoczenie. Ucząc się małych projektów stopniowo można przechodzić do tych większych. Potencjał budżetu partycypacyjnego spada, gdy staje się inicjatywą tylko grupy rządzącej, gdy omijany jest dialog z mieszkańcami angażujący władze miasta, jak i mieszkańców. Narzędzie to winno włączać mieszkańców do debaty publicznej, stając się pretekstem do rozmowy, ale też do nawiązania więzi społecznych pomiędzy mieszkańcami, wzrostu integracji społecznej. Pozwalać na swobodne wyrażenie
Bo pisać trzeba umieć Dokończenie ze s. 1
Fot. Marta Król
„Często śni mi się, że jestem wszechpotężnym Nabuchodonozorem, boskim plenipotentem sprzed dwuipółtysiąca lat, a królestwo me jest bezkresne. Moja żona to starobabilońska kapłanka. Znienacka ciut-ciut po północy zmienia się w biało
nakrapianego jednorożca i hyca w dal w czeluść nocy. Bez ceregieli i nie dopuszczając do handryczenia, biegnę co tchu za nią, przedzieram się przez gęsto rosnące chaszcze hibiskusa, złorzeczę i już ją prawie chwytam, gdy ta, przepoczwarzając się w owada o różnokolorowych skrzydłach ze zwisającymi ohydztwami, ulatuje w przestworza. Z od-
dali słychać rzężenie, skowyt chyżych chartów, ogłuszające dźwięki tabunu myśliwskiego. Jestem teraz przywódcą wilczej watahy! Umykam, lecz w półmroku trafiam na ćwierćkilometrową otchłań.” (fragment dyktanda z 2012 r.). Miejskie dyktando stało się również okazją do dyskusji na temat kondycji języka polskiego. Organizatorzy podczas imprezy zapraszali lokalnych pisarzy, dziennikarzy, artystów mocno związanych z kulturą żywego słowa. Podczas konferencji towarzyszącej zmaganiom z językiem polskim gościliśmy prof. Stanisława Ożoga i Janinę Paradowską. Odbywały się projekcje filmowe, czy warsztaty dziennikarskie. 10 lat wspólnych zmagań pokazało, że warto krzewić kulturę języka polskiego wśród młodych ludzi. Musimy pamiętać, że język ojczysty jest naszą tożsamością a dbanie o jego poprawność swoistym rodzajem patriotyzmu. Justyna Uchańska
odmiennych wizji miasta. Nie powinno być to jedynie współdecydowanie w kwestii wyboru najlepszych projektów na poziomie osiedli czy całego miasta. Dyskusja winna brać pod uwagę priorytetowe inwestycje mające wpływ na rozwój całości miasta. Dzięki angażującemu podejściu do partycypacji obywateli, władza ma szansę zdobyć cenną wiedze o potrzebach mieszkańców. Z drugiej strony mieszkańcy mają możliwość zdobycia wiedzy dotyczącej zarządzania miastem, stając się za nie współodpowiedzialnymi. Czy tak się stanie? Wiele zależy nie tylko od władz miasta, ale od nas samych. Czy jesteśmy skłonni zaangażować się w rozmowę o mieście. Nie tylko o potrzebach swojego „ogródka”, ale o całości miasta i jego spójnego rozwoju. Przykłady z innych państw pokazują, że można. Hasło towarzyszące tarnobrzeskiemu budżetowi obywatelskiemu brzmi „Razem tworzymy nasze miasto”. Będzie ono prawdziwe, gdy faktycznie mieszkańcy włączą się masowo w tą szczytną ideę. Przez lata w poszczególnych osiedlach Warszawy do głosowania nie mogło dojść, gdy projekty nie zostały publicznie zaprezentowane przez wnioskodawców i gdy nie odbyła się nad nimi publiczna debata. Dziś jest to niemożliwe, głosowanie jest obligatoryjne. Sensem jednak jest dialog, a nie jedynie akt wyborczy. Robert Chrząstek
Pełna treść tegorocznego dyktanda
Być albo nie być fit Niezadługo po walentynkach Jędrzej, unurzany w hańbie zimowego nieróbstwa, zapragnął zbić zelżałą tuszę i przepoczwarzyć się w chwackiego Herkulesa z nabrzmiałym torsem. Usłyszawszy w RMF-ie, że to Dzień bez Samochodu, w try miga znalazł się na trotuarze i wśród ulicznego rejwachu ruszył grzmocić w worek treningowy. Dla kurażu chłeptał ekstrawartościowy koktajl z rzewienia, jagód goji i żeń-szenia oraz pogryzał słodkawo-korzenne uprażone łodyżki anyżku. Ot, wegański furaż. W odrzwiach Fitness Klubu (Clubu), należącego do Fundacji im. Bellerofonta na rzecz Prezencji i Poprawy Wizerunku, minął się z pilnującym porządku szwajcarem. Wkroczył do środka i zderzył się z blichtrem hebanowoczekoladowych ciał o monstrualnych bicepsach. „(-) Ożeż ty! Do wciórności! Piekło dantejskie to przy tym arkadia” – jęknął nieukontentowany, spozierając na swój opasły bańdzioch (bandzioch). Figle-migle i hopsztosy zgrai chojraków zachęciły go do ćwiczeń na trenażerze eliptycznym. Napiąwszy sflaczały miąższ, okalający jego lędźwie, poczuł paroksyzm bólu. „ (-) Ruszże się! Nie maż się!” – żądało z żarliwością górujące nad nim guru kulturystyki (,) odziane w li i jedynie trykotaż ze streczu (stretchu). Jędrzej wzdychał i achał cichutko, wachlując się chusteczką, lecz mimo to założył na gryf sztangi dwudziestczteroipółkilogramowe talerze. Dźwignąwszy ją, opadł z sił i rzewność wszechpotężna go ogarnęła. Poharatany na duszy, ze zdezawuowanymi ideałami o jędrnym czteropaku, wrócił do domu, gdzie aż nadto żwawo hycnął ku lodówce i pożywił się orzechową chałwą. Hołubiona tężyzna fizyczna przepadła w zamęcie niepamięci…
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 3
Narkoman na słodycze Z Wojtkiem Gwoździowskim spotkaliśmy się wieczorem, w oryginalnej tarnobrzeskiej restauracji Z Lasu. Na szczęście dla naszego gościa, w ofercie lokalu nie było słodkości. Wojtek bowiem mocno ogranicza słodycze, które są jedynym jego nałogiem. Jest człowiekiem, dla którego scena jest całym życiem. Zaznacza jednak, że czasami przekleństwem. Twórca Jesiennych Impresji muzyczno-satyrycznych, założyciel grupy teatralnej Pozytywnie Skopani. Rozmawiały: Iwona Ćwik i Iza Stachowicz-Pyka Jesteś człowiekiem znanym nam przede wszystkim z teatru. Wiemy, że od kilkunastu lat prowadzisz grupę teatralną Pozytywnie Skopani. Czym zajmujesz się na co dzień? Pracuję w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Baranowie Sandomierskim, a na co dzień w filii tego ośrodka – Środowiskowym Domu Kultury w Skopaniu. Tam pracowałem jeszcze za czasu Zakładowego Domu Kultury, który w 1991 roku, z chwilą upadku zakładu Wisan przestał istnieć. Z czasem gmina przejęła ośrodek. Środowiskowy Dom Kultury w Skopaniu funkcjonuje do dziś. Z wykształcenia jesteś… Technik Górnik, Odkrywkowa Eksploatacja Złóż Siarki (śmiech)… Nie pracowałem w tym zawodzie nigdy. Pracuję w ŚDK w Skopaniu jako Młodszy Instruktor ds. Kulturalno – Wychowawczych. Nie ukrywam, że brak kierunkowego wykształcenia pewnie blokuje mi ścieżkę kariery zawodowej, ale pracuję i działam. Impresje? Są takim twoim dzieckiem? Tak, można tak powiedzieć. Przybliż naszym czytelnikom, co to są Jesienne Impresje. Jesienne Impresje to coroczny, klimatyczny koncert odbywający się na jesieni. Układ tego koncertu jest bardzo prosty: kabaret, piosenka, kabaret, piosenka… Staramy się, aby cały koncert był na odpowiednim poziomie. Gdzie się odbywają te koncerty? Zaczynamy w Skopaniu, powtarzamy w Baranowie Sandomierskim, Tarnobrzegu, Nowej Dębie, Padwi Narodowej… W najlepszych czasach zagraliśmy sześć koncertów. Przeważnie są to jednak trzy, cztery koncerty. Przypominam sobie początki Impresji, gdzie właściwie wszystko trzeba było załatwiać, od kabelków, żarówek po drzewka z lasu. Byłem wtedy ambitny, wszystko chciałem zrobić sam. Kosztowało mnie to dużo. Pokutowało. Wychodziłem na scenę, miałem zapowiadać, ścisk w żołądku, a w głowie: czy on dobrze mnie teraz oświetlił, na pewno nie tak jak mu mówiłem, za chwilę wiem, że muszę się przebierać, bo kabaret… Ucierpiało moje zdrowie psychiczne. Liczyłeś ile było już koncertów z cyklu Jesienne Impresje? Pierwszy to rok 2000. Były lata, że koncertów nie było, a był rok, że zrobiliśmy na wiosnę i na jesień. Ja bym zakładał, że było szesnaście koncertów. Rok temu zamiast Impresji miałem przyjemność współtworzyć Koncert Niepodległościowy. Tak na marginesie powiem wam, że powstała na temat Impresji praca dyplomowa. W jaki sposób kompletujesz skład na koncert? Dużo podpatruję. Przez jakiś czas prowadziłem konkurs piosenki angielskiej, konkurs obcojęzyczny, dużo imprez mu-
zycznych odbywa się w gminie, powiecie, województwie. Gdzieś tam ucho przystawię, usłyszę, zobaczę. Potem dzwonię, proponuję. Tak to się odbywa. Miałem na przestrzeni lat cudownie śpiewające dziewczyny: Elę Smyklę, Elę Wilczyńską, Monikę Wilczyńską, Bożenkę Mazur-Kołek, Sarę Trubiłowicz. Współpracujesz z wieloma ludźmi. Zmieniają się. Kogo masz „przy sobie” właściwie cały czas? Ludzie przychodzą i odchodzą. Arkadiusz Chwałek. To człowiek, z którym zawsze mi się fenomenalnie współpracowało, zupełne przeciwieństwo mnie, człowiek „bez systemu nerwowego”. Był moim dyrektorem przez wiele lat. Żona też artystyczna dusza, tancerka? Tak. Kasia dużo mi pomaga i przede wszystkim wspiera duchowo. To jest fenomen, muszę powiedzieć, małżeństwa, które działa w jednej „branży” i potrafi współpracować. Nie zawsze jednak tak było…
Oprócz Impresji jest teatr… Tak, jest teatr. Obecnie to co tworzymy, to pokłosie prawie trzydziestu lat razem, mniej więcej w tej samej ekipie. Główny trzon to: Paweł Dobrowolski, Agata Dobrowolska, Renata Detka. Teatr zawiązał się w Skopaniu. Klimat w tamtych latach w Domu Kultury w Skopaniu był cudowny. Pierwsze nasze występy to Jasełka. Paweł był pasterzem, ja Herodem. Z czasem teatr przybierał coraz większe formy. Graliśmy spektakle, farsy przedwojennych dramaturgów i komediopisarzy: Stanisława Dobrzańskiego – „Podejrzana osoba”, Gustawa Mozera – „Tatuś Pozwolił” i Michała Bałuckiego – „Polowanie na męża”. Nawet nagrała nas nawet Telewizja Polska (Oddział w Rzeszowie). W tym czasie Dom Kultury w Skopaniu był fenomenem, zatrudniał kilka osób, prosperował doskonale. Tętnił życiem. Prężnie działało kino. Nazwa teatru Pozytywnie Skopani nie funkcjonowała od początku?
Tak. Pozytywnie Skopani jesteśmy od trzech lat. Wcześniej byliśmy teatrem Zakładowego Domu Kultury w Skopaniu, który kontynuował swoją tradycje od lat sześćdziesiątych i z tego co pamiętam nie miał swojej nazwy. Dopiero w drugiej połowie lat 90 tych założyliśmy kabaret o nazwie „Bretka” i tak funkcjonowaliśmy przez wiele lat. Kiedy przyszedł moment na kabaret? Mniej więcej w tym samym czasie co pomysł na Impresje. Spotykaliśmy się wtedy już w formach kabaretowych. Była także piosenka. Kilka dobrych lat spełnialiśmy się w kabarecie. Do momentu aż oglądnąłem „Next-ex”. Miałem dwa takie scenariusze w życiu, kiedy na etapie czytania, wiedziałem, że to jest to i grzechem będzie jeśli tego nie zrobię. Pierwszy to „Duży, Zielony Problem”, sztuka dla dzieci (bo dziećmi też się zajmuję), a drugi to właśnie „Next-ex”. Sztukę „Next-ex” zagraliśmy dwadzieścia razy. Wszyscy się w tej sztuce zakochali. Nie mieliśmy już niestety tych odczuć realizując następną sztukę „Matkę brata naszego syna”. Niepotrzebnie jednak się martwiliśmy, bo sztuka okazała się kolejnym hitem. W Tarnobrzegu działa Teatr Czwartek, w Skopaniu Pozytywnie Skopani. Nie ma rywalizacji, jest współpraca. Wiem, że dzielicie się nawet aktorami? Tak, dzielimy się Mateuszem Załuską (śmiech). Jest współpraca, ustalamy między sobą ewentualne terminy spektakli, żeby się nie pokrywały. Rozwieszam plakaty tarnobrzeskiego Teatru Czwartek po naszej gminie. Co uważasz za swój największy sukces zawodowy? „Next-ex”. Zdecydowanie. Ogromną satysfakcję daje mi praca z dziećmi. „Duży, Zielony Problem” – wiele radości. Zaliczasz się do ludzi, którzy spełniają się w swojej pracy zawodowej? Twoja praca stała się pasją? Mógłbyś robić coś innego? Jestem człowiekiem spełnionym, szczęśliwym. Bywają jednak chwile, że obowiązki, pewne sytuacje mnie przerastają. Marzę wtedy, że mógłbym iść do jakiejś fabryki stukać młotkiem cały dzień. To co daje mi radość i odprężenie to teatr. Ludzie powinni mieć pasje.
W najbliższym czasie teatr Pozytywnie Skopani w sztuce „Matka Brata Mojego Syna” możemy zobaczyć: 16.03.2019 (sobota) – MDK Kolbuszowa, godz. 18:00 24.03.2019 (niedziela) – MGOK Baranów Sand., godz. 18:30 28.03.2019 (czwartek) – TDK Tarnobrzeg, godz.19:30 31.03.2019 (niedziela) – GOK Padew Nar., godz. 18:00
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 4
Tarnobrzeskie symbole (cz. I) Każde miasto ma jakiś symbol, który wyróżnia go na tle innych lub bezpośrednio kojarzy się z nim. Może to być pomnik, postać, zamek, drużyna sportowa, miejsce kultu... Czy Tarnobrzeg ma taki symbol?
D
la każdego odpowiedź na to pytanie może okazać się inna. Jedni powiedzą „siarka” inni „zamek” ktoś powie „Bartosz”. Identyfikacja z danym symbolem zależna jest od wieku, historii naszej rodziny czy też chociażby wychowania, więc odpowiedź nie może być jednoznaczna. Myślę, że nasze miasto na przestrzeni wieków miało i ma trzy takie symbole. Dla naszych przodków symbolem jednoznacznie kojarzącym się z miastem i okolicą był obraz Matki Bożej Dzikowskiej. Dla innych od początku powstania takim symbolem był pomnik Bartosza Głowackiego – niemy świadek wszystkich ważnych wydarzeń rozgrywających się w naszym mieście. Dla pokolenia naszych rodziców i dziadków to była „siarka”, która z maleńkiego galicyjskiego miasteczka uczyniła w latach 60 i 70-tych XX wieku prężnie rozwijające się miasto.
Cudowny Obraz Matki Bożej Dzikowskiej Mający wymiary 89 x 66,3 cm, namalowany został na płótnie techniką olejną. Jego powstanie datuje na czas między latami 1515 a 1540 i wiąże go z pierwszą fazą manieryzmu we Flandrii, zwanym również „romanizmem flamandzkim”. Obraz był własnością rodziny Białkowskich z Wołynia, do której trafił jako dar nieznanego żołnierza jazdy. Białkowscy przeprowadzając się do Polski centralnej ofiarowali obraz Janowi Stanisławowi Tarnowskiemu i jego żonie Zofii z Firlejów. Przez wiele lat zapomniany wisiał w jednej z komnat zamku dzikowskiego, a nawet w czasie prac remontowych został schowany. Po remoncie zawisł w pokoju Zofii Tarnowskiej, skąd został przeniesiony do zamkowej kaplicy. Kaplica zamkowa była nie tylko miejscem modlitwy dla Tarnowskich, ale również dla ludności okolicznej. Modląc się przed obrazem zaczęli oni doświadczać łask uzdrowień. Po ogłoszeniu dekretu biskupa krakowskiego Andrzeja Trzebickiego z 11 listopada 1675 r., uznającego wizerunek za cudowny, został 20 maja 1678 r. w uroczystej procesji przeniesiony do nowo powstałego klasztoru ojców dominikanów. Obraz stał się celem pielgrzymek, kult Matki Bożej Dzikowskiej rozrastał się. W roku 1686 ksiądz Wawrzyniec Święcicki zgromadził i opisał świadectwa uzdrowień. Przed obrazem 5 listopada 1734 roku zawiązała się konfederacja w obronie króla Stanisława Leszczyńskiego (Konfederacja Dzikowska). Po rozbiorach rząd carski zakazał pielgrzymowania z Królestwa Kongresowego. Kult Maryi mimo tego nie osłabł. W ponad 300-letniej historii kilkakrotnie jeszcze obraz Dzikowskiej Pani wracał do dzikowskiej rezydencji. W 1862 roku, po wielkim pożarze miasta, w czasie którego dotkliwie ucierpiał też kościół, trafił do Dzikowa na czas renowacji świątyni. W czasie ciężkich walk w 1915 roku Zdzisław Tarnowski w obawie przed zniszczeniem „widząc z zamku grożące niebezpieczeństwo, udał się do klasztoru,
wyjął z czyjąś pomocą obraz z ram w ołtarzu i przeniósł do kaplicy zamkowej”. Za każdym razem Matka Boża Dzikowska w podniosłej atmosferze święta wracała do ołtarza głównego świątyni. Cudowny obraz trzykrotnie, za pozwoleniem władzy kościelnej był uroczyście koronowany. Po raz pierwszy w 1904 roku przez biskupa przemyskiego Sebastiana Pelczara. Uroczystość zgromadziła wielotysięczny tłum po obu stronach Wisły. Uroczystości odbywały się na błoniach za klasztorem oo. Dominikanów. Jak można przeczytać w wielu źródłach z tamtych czasów liczba pielgrzymów wielokrotnie przewyższała liczbę mieszkańców Dzikowa, Tarnobrzega i Miechocina. Pielgrzymi spali w stodołach, klasztorze i pod gołym niebem. „Przed cudownym obrazem, na błoniu nadwiślańskiem, zebrało się przynajmniej 30 tysięcy ludu. Ta zbita masa, przedstawiająca morze głów, sięga od kościoła prawie do brzegu Wisły.” (źródło: „Czas” 9 września 1904 r.). W nocy z 20 na 21 czerwca 1927 roku po raz pierwszy ktoś odważył się zerwać koronę z wizerunku cudownego obrazu. Podjęte zostały starania, by wizerunek Matki Dzikowskiej ponownie zdobiły korony. W efekcie zabiegów przeora, o. Brunona Janiewskiego, 6 lat po profanacji tarnobrzeskiej świątyni, 8 września 1933 roku z rąk biskupa Franciszka Bardy obraz otrzymał nowe korony. Władze Tarnobrzega, Dzikowa oraz rodzina Tarnowskich dołożyli wielu starań, by ta szczególna uroczystość miała nie mniej podniosły charakter, niż ta z początku stulecia. Uroczystości koronacyjne trwały 3 dni. Zainaugurowane zostały 5 września uroczystym nabożeństwem odprawionym przez proboszcza sandomierskiej katedry. W następnych dniach swoje homilie wygłaszali dominikańscy kaznodzieje: o. Lucjan Wołek, o. Anioł Siwek, o. Konstanty Żukiewicz. Podobnie, jak miało to miejsce podczas pierwszej koronacji, również i teraz do Tarnobrzega zjechały wielkie rzesze wiernych, by uczestniczyć w tym wielkim święcie Dzikowskiej Pani. W przeddzień uroczystości przyjechali do miasta biskupi: Franciszek Barda, Józef Jasiński oraz Wacław Kubicki. W przeciwieństwie do poprzednich uroczystości koronacyjnych, tym razem koronacji dokonano na wielkiej łące między zamkiem Tarnowskich a ich wymysłowskim folwarkiem. Nowe korony, wykonane ma wzór regaliów Kazimierza Wielkiego przez złotnika Ungera ze Lwowa od wcześniejszych różniły się kształtem. Reprezentujące typ regaliów otwartych, nawiązywały do koron średniowiecznych. W wyglądzie koronowanego obrazu nic nie zmieniło się do późnego lata 1939 roku, kiedy w obliczu nieuchronnie zbliżającej się wojny regalia wraz z najcenniejszymi zbiorami kolekcji dzikowskiej zostały ściągnięte i wywiezione na wschód Rzeczypospolitej. Wierzono bowiem, że ewentualne działania wojenne nie zagrożą tamtym terenom. Zdeponowane ostatecznie w dominikańskim klasztorze w Żółkwi korony już nigdy nie wróciły do tarnobrzeskiego
Oleodruk. Wydrukowany został w bardzo dużej ilości. Można go było nabyć w trakcie uroczystości. Format A3. Dostępne były również malutkie wersje, takie do schowania w książeczce.
klasztoru. Po zakończeniu II wojny światowej wykonane zostały kopie, które umieszczono na obrazie. W 1954 roku, pomimo niezwykle ciężkich lat stalinizmu, obchodzono jubileusz 50-lecia pierwszej koronacji, w których udział wziął między innymi koronator z 1933 roku, biskup przemyski Franciszek Barda. W nocy z 15 na 16 kwietnia 1959 roku po raz drugi dokonano sprofanowania świątyni i obrazu. Kopie koron z 1933 roku zostały skradzione i podobnie jak poprzednio, sprawcy nie zostali wykryci. Po 7 latach starań, 7 września 1966 roku Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, ponownie nałożył na obraz korony. Obraz kilkakrotnie też był poddawany pracom konserwatorskim. Przed pierwszą koronacją w 1904 roku prace przy obrazie prowadził malarz, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Kazimierz Pochwalski. Z kolei przed trzecią koronacją w 1966 roku wykonano metalowe aplikacje pokrywające tło z motywami orłów i lilii andegaweńskich. Kolejne prace miały miejsce w 1996 roku. Zadania konserwacji na zlecenie o. Stanisława Repetowskiego OP podjął się wtedy Stanisław Filip z Jarosła-
wia. Ostatnią jak do tej pory konserwację obrazu, w 2004 roku, przed uroczystościami rocznicy 100-lecia pierwszej koronacji obrazu, przeprowadziła Małgorzata Sokołowska z Krakowa. Od czasu tych prac, decyzją o. Macieja Złonkiewicza OP z obrazu zdjęto sukienki. Z uwagi na olbrzymi kult jakim obraz został otoczony na przestrzeni ponad 300 lat doczekał się naśladownictwa. Kopie obrazu wykonywano jako drzeworyt, miedzioryty, oleodruki czy mniej lub bardziej wierne oryginałowi obrazy olejne. Najbardziej znane kopie obrazu znajdują się w kościołach w Chorzelowie, Tarnogrodzie, Dydni, Końskich, Wiśniowej, Męcinie, Padwi Narodowej. Zawędrował nawet pod Toruń do miejscowości Młyniec Drugi. Jego ludowe wersje znaleźć możemy w wielu kapliczkach przydrożnych min. w Jodłówce Tuchowskiej, Łękach, Wilkowisku, Stalach i wielu innych. Podczas poszukiwań udało nam się zgromadzić informacje o ponad 30 kościołach i kaplicach w których obraz się znajduje, oraz o ponad 60 wizerunkach znajdujących się w muzeach, skansenach i prywatnych kolekcjach. Piotr Czepiel
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 5 A
R
T
Y
K
U
Ł
S
P
O
N
S
O
R
O
W
A
N
Y
SUPLEMENTACJA ODMŁADZAJĄCA
Czym wpłynąć na naszą skórę? Codziennie nasza skóra narażona jest na wiele czynników, które mają ogromny wpływ na jej wygląd i kondycję. To m.in. środowisko, stres, złe nawyki żywieniowe, palenie papierosów przyspieszają proces starzenia skóry. Jest jednak szereg suplementów, które powstrzymują oznaki starzenia takie jak zmarszczki czy przebarwienia na skórze. Wśród nich jest kolagen, koenzym Q10 oraz kwas hialuronowy.
Kolagen naturalny Kolagen to białko występujące w organizmie. Tworzy on siatkę włókien zbudowanych z aminokwasów, pozwalając skórze zachować elastyczność i zapobiega powstawaniu zmarszczek. Wraz z wiekiem kolagen zawarty w skórze zaczyna się rozkładać, a to prowadzi do osłabienia struktury komórek, skóra staje się cieńsza i bardziej narażona na uszkodzenia. Sprzyja to powstawaniu zmarszczek oraz wiotczeniu skóry. Dlatego nie tylko zewnętrzna aplikacja, ale i spożywanie kolagenu może pomóc w formowaniu się kolagenu jako całości. Doustne suplementy mogą pomóc w zwiększeniu elastyczności skóry. W badaniu z udziałem kobiet z oznakami starzenia się skóry podawano hydrolizowany kolagen w dawce 1g na dobę przez 12 tygodniu. Po sześciu tygodniach stwierdzono, że suplementacja kolagenem zapobiegła pogłębianiu się zmarszczek i kurzych łapek. Pod koniec badania zmarszczki zmniejszyły się o 13,2%. Sugerowana dawka hydrolizowanego kolagenu to 10g na dobę. W przypadku kolagenu rybiego standardo-
pojawiać się zmarszczki, przebarwienia czy też wiotczenie skóry związane z jego degradacją. Koenzym Q10 może zmniejszać jego rozkład. W przeprowadzonych badaniach opublikowanych w „Biofactors” wykazano, że osoby, które przyjmowały Q10 zgłaszały redukcję głębokości i objętości zmarszczek. W żywności koenzym Q10 można znaleźć w czerwonym mięsie krów karmionych trawą, podrobach, brokułach. Dzienna dawka suplementacji waha się od 50 do 300 mg na dobę.
wa dawka to 1g na dobę. Różnica wynika z mniejszych cząsteczek kolagenu ryby i lepszej wchłanialności przy mniejszych dawkach w porównaniu z innymi. Warto pamiętać, że do produkcji kolagenu i elastyny skóra potrzebuje optymalnej ilości witaminy C. Starzenie się i ekspozycja na światło słoneczne czy też zanieczyszczenia krytycznie zmniejszają ilość witaminy C w skórze. Pamiętaj o zróżnicowanej diecie bogatej w warzywa i owoce lub suplementacji naturalną witaminą C.
Kwas hialuronowy
Koenzym Q10
Jest naturalnym składnikiem skóry, wytwarzanym przez komórki fibroblastów, których ilość zmniejsza się wraz z wiekiem. Skóra zaczyna tracić kwas hialuronowy już w wieku 18 lat. Wśród funkcji, jakie spełnia kwas hialuronowy jest, zatrzymywanie wilgoci, naprawa tkanek, amortyzacja, utrzymywanie razem kolagenu i elastyny czy tworzenie bariery ochronnej przeciwko mikroorganizmom. Dzięki zdolności do utrzymywania wilgoci jest powszechnie stosowanym składnikiem nawilżającym. Kwas hialuronowy
Koenzym Q10, tak jak i inne przeciwutleniacze, pomaga komórkom zmniejszać uszkodzenia, również te powstałe na skórze. Posiada bowiem właściwości ochronne i naprawcze skóry w tym, z redukcją uszkodzeń komórek i DNA, spowodowanych promieniowaniem UVA. Skóra jest jednym z miejsc, gdzie koenzym występuje w największych ilościach. Najwyższe stężenia kolagenu w skórze osiągamy w wieku 20 – 30 lat. Po tym okresie jego ilość stopniowo maleje, dlatego też zaczynają A
R
T
Y
K
U
Ł
S
P
najlepiej stosować w połączniu z glukozaminą, która wspomaga tworzenie i utrzymanie na wysokim poziomie kwasu hialuronowego. Rekomendowana dawka to 100 mg na dobę. Trzeba jednak pamiętać, że suplementacja poszczególnych składników nie daje tak szybkich efektów (jak zabiegi upiększające) – taka kuracja powinna trwać minimum trzy miesiące.
O
N
S
O
R
O
W
A
N
Y
Czy grozi nam „epidemia” autyzmu? Diagnoza autyzmu opiera się na wielu bardziej lub mniej wymiernych objawach. Nie jest łatwe określenie, czy obserwowane cechy to autyzm czy też nie. Nie wszystkie cechy ze spektrum autyzmu świadczą właśnie o nim. Poza tym z autyzmem mamy do czynienia tylko wtedy, gdy pewne określone „właściwości” warunkują, a czasem zdominują życie człowieka i jego aktywność. W spektakularnych przypadkach diagnoza jest łatwa do postawienia. Co jednak wtedy, kiedy nie wszystko jest do końca oczywiste, kiedy mamy lub powinniśmy mieć wątpliwości? No właśnie „powinniśmy”. Ale czy zawsze mamy? Własne przemyślenia i lektura w Internecie często niepotrzebnie ukierunkowują nasze myślenie. O czym świadczą cechy ze spektrum autyzmu? a) o autyzmie, b) o innych zaburzeniach, c) o niczym. Jeżeli skupiamy się zbyt mocno na odpowiedzi „a”, mamy do czynienia z nadprodukcją autystów, a co za tym idzie niejednokrotnie, błędną terapią. Cechy „ze spektrum autyzmu” czasem – ni z tego ni z owego – bezpowrotnie znikają z aktywności dziecka w krótkim czasie, co świadczy, że nie powinny były być brane pod uwagę przy diagnozie. Jeżeli diagnoza ta nie opiera się na obserwacji i terapii diagnostycznej, lecz na półgodzinnej wizycie u specjalisty, to w wyżej wymienionym przypadku mamy „autyzm jak się patrzy”.
Jeżeli założymy, że dziecko jest zdrowe somatycznie, możemy podejrzewać trzy przyczyny opóźnień: pierwsza (mile widziana) – zwana brzydko „zapuszczeniem pedagogicznym” oznacza, że ilość docierających bodźców nie wystarcza do harmonijnego rozwoju wszystkich sfer, druga (mniej optymistyczna) – to zaburzenie procesów poznawczych, trzecia to autyzm. We wszystkich trzech przypadkach możemy odszukać cechy ze spektrum autyzmu, jednak nie wszystkie przypadki to autyzm i każdy z nich podlega odrębnej diagnozie – a co za tym idzie – odrębnej terapii. Oczywiście często zdarzają się „mieszanki” tych problemów i wtedy też powinny być określone odpowiednią diagnozą. Proponujemy zastosować naszą metodę, opartą na sporym już doświadczeniu. Opracowaliśmy sposób, który naprawdę się sprawdza. Rozpoczynamy od (jak to nazwaliśmy) „bilansu aktywności”. To nie tylko wywiad i analiza dokumentacji medycznej. „Bilans aktywności” to wynik obserwacji poprzedzający terapię diagnostyczną. Określili-
śmy zespół pożądanych reakcji na poszczególne bodźce w różnych sytuacjach. Z reguły wystarczy sześć następujących po sobie „epizodów diagnostycznych”. Rodzaj tych epizodów jest z góry określony, jednak formę i sposób oceniania dostosowujemy do wieku i możliwości badanego dziecka. Dla pełnej oceny nie przeprowadzamy badania tylko w gabinecie, lecz wykorzystujemy również bodźce zewnętrzne, oceniając możliwości dzieci w różnych sytuacjach. Dbamy przy tym o zminimalizowanie zmiennych predyspozycyjnych w trakcie badania (nastroju, zmęczenia, stanu zdrowia itd.). Po „bilansie aktywności”, którego owocem jest odpowiedni wykres (krzywa aktywności) czas na terapię diagnostyczną. Terapia ta to nic innego jak intensywna, interdyscyplinarna praca z dzieckiem, zawierająca stymulację indywidualną i grupową (maksymalnie czteroosobową). Czas terapii diagnostycznej określamy indywidualnie. Pamiętajcie Państwo, że określamy, czy mamy do czynienia z prostym problemem pedagogicznym, czy z za-
burzeniem. Wszystko to zaważy na dalszych losach dziecka i zdefiniuje ewentualną terapię. Po terapii diagnostycznej przychodzi czas na powtórzenie „bilansu aktywności”, oraz porównanie wykresów przed i po. Mamy już wszystkie informacje potrzebne do określenia zaburzenia lub jego wykluczenia. Cały ten cykl, nazwany przez nas „diagnozą aktywną”, minimalizuje ryzyko pomyłki. Cechy ze spektrum autyzmu nierzadko znikają. Różnica objawów między „zapuszczeniem pedagogiczny m”, obniżonymi możliwościami poznawczymi i autyzmem (u osób somatycznie zdrowych) bywa naprawdę niewielka. Dzięki „diagnozie aktywnej” mamy narzędzie bardzo wymierne i jednoznaczne. Serdecznie zapaszmy Państwa do przeprowadzenia „diagnozy aktywnej”. Dysponujemy doskonałą kadrą diagnostyczno-terapeutyczną i wyśmienitym zapleczem. Aleksander Wilamowski
Dietoterapeuta Daniel Chabzda Kontakt pod nr tel. 513 092 316 lub email: tpz.dietetyk@gmail.com
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 6
Blisko 250 przepisów na sprawdzone dania i kuszące desery w „Tarnobrzeskiej Książce Kucharskiej”
Kulinarny przewodnik po tarnobrzeskich smakach Rolada szpinakowa z nadzieniem z wędzonego łososia, dyniowa zupa kremowa z grzankami na maśle czosnkowym, jajka faszerowane pastą z czarnuszką i lubczykiem, muffinki z wanilią i brzoskwiniami, a także wiele innych przepisów na zdrowe sałatki, wykwintne dania główne, pożywne zupy, domowe lody i poprawiające humor desery znajdą się w „Tarnobrzeskiej Książce Kucharskiej”. Publikacja jest już prawie gotowa. – Takiej książki kucharskiej jeszcze nie było – nie kryje Anna Żarów, dyrektor Biblioteki Pedagogicznej w Tarnobrzegu, która wpadła na pomysł wydania publikacji i zaraziła nim innych miłośników dobrej kuchni. – W książce, którą przygotowujemy znajdzie się około 250 przepisów podesłanych nam przez mieszkańców Tarnobrzega. Są to receptury sprawdzone, które od lat goszczą na tutejszych stołach na co dzień i od święta. Są także przysmaki, z którymi wiążą się rodzinne wspomnienia i historie zakorzenione w naszej małej ojczyźnie. Smak dań podawanych w rodzinnym domu to jedno z najpiękniejszych i najtrwalszych wspomnień jakie pozostaje z nami na lata. Mamy nadzieję, że „Tarnobrzeska Książka Kucharska” będzie swoistym przewodnikiem po takich właśnie smakach i inspiracją dla tych, którzy nie boją się kulinarnych wyzwań. Nikt wcześniej nie podjął się zebrania tarnobrzeskich przepisów w jednym wydawnictwie, więc także z tego powodu, wierzę, że będzie to lektura, po którą warto będzie sięgnąć samemu lub sprezentować ją komuś bliskiemu.
zbiorem przepisów, które szczególnie upodobali sobie mieszkańcy naszego miasta i można je zaliczyć do dań kuchni regionalnej. Są w niej jednak także receptury na dania, które podbiły podniebienia podróżujących po świecie tarnobrzeżan. Zainspirowani daniami różnych kultur, opracowali dania z naszych lokalnych produktów i użyczyli je na potrzeby książki. Rozbudzając zmysł smaku przyszłych czytelników i użytkowników „Tarnobrzeskiej Książki Kucharskiej”, bo przecież ten rodzaj lektury z założenia służy nie tylko do czytania, ale i działania, zdradzamy kilka przepisów, które na pewno znajdą w kulinarnym przewodniku.
Inspirujące gotowce – Długo myślałam nad przepisami, którymi chciałabym się podzielić i wybrałam takie, które sama lubię przygotowywać, które niejednokrotnie sprawdziłam na moich najbliższych i przyjaciołach i mam nadzieję, że przypadną do gustu także innym – mówi Anna Piątek, współautorka „Tarnobrzeskiej Książki Kucharskiej”. – Są to m.in. deser jabłkowy z ziarnami, pestkami oraz bitą śmietaną, rogaliki drożdżowe w posypce z cukru trzcinowego, chleb domowy na rozczynie drożdżowym, pieczeń z mięsa z indyka faszerowana świeżą
Smaki dzieciństwa i pamiątki z podróży „Tarnobrzeska Ksią żka Kucharska” w zamierzeniu jej pomysłodawców ma być R
E
K
L
A
M
A
papryką, sałatka z kaszą gryczaną, zieloną pietruszką i kiełbaskami drobiowymi oraz zapiekanka wiosenna z młodych ziemniaków, marchewki i groszku. Nie są to dania trudne w przygotowaniu i wierzę, że nawet osoby o mniejszym doświadczeniu bez problemu sobie z nimi poradzą.
Książka prawie gotowa Brzmi smacznie? Mało powiedziane, a to tylko przedsmak tego, co znajdzie się w publikacji, której wydanie planowane jest do połowy 2019 roku. Ci, którzy ze względów zdrowotnych mają nieco ograniczone menu także znajdą w książce coś dla siebie. Część przepisów dotyczy bowiem dań bezglutenowych. – Inspiracją dla powstania książki były obchody 425. urodzin Tarnobrzega. Stowarzyszenie „Libri” działające przy Bibliotece Pedagogicznej w Tarnobrzegu zaproponowało, że warto byłoby uczcić tę rocznicę ciekawym wydawnictwem. Obecnie jesteśmy na końcowym etapie zbierania przepisów. Są one opracowywane i przygotowywane do druku, staramy się o fundusze na pokrycie kosztów druku – informuje Anna Żarów. Twórcy książki zapowiadają, że jej premierze będą towarzyszyć także wydarzenia kulinarne.
Premiera z degustacją
bienia i dlatego, gdy będziemy prezentować wydawnictwo zaprosimy wszystkich autorów przepisów. Wraz ze Stowarzyszeniem Dolina Smaku zaplanowaliśmy także degustację potraw, które opisujemy w „Tarnobrzeskiej Książki Kucharskiej” – dodaje Anna Żarów. – Wierzymy, że dobra kuchnia to jeden z najważniejszych sposobów na promocję danego regionu. Tarnobrzeg w okresie letnim jest już od blisko dekady bardzo mocno kojarzony z odpoczynkiem, staje się miastem, które coraz częściej odwiedzają turyści. Czytając przepisy, które do nas napłynęły nie mam wątpliwości, że mamy ogromny potencjał kulinarny, a nasza książka ma szansę stać się inspiracją dla kuchni domowych, a także lokalnych restauracji. Serwowanie dań regionalnych, osadzonych w kulinarnej kulturze danego regionu to przecież sprawdzony pomysł na sukces w tej branży.
Jest się czym chwalić Jedno ze znanych powiedzeń mówi, pokaż mi co jesz, a powiem ci kim jesteś. „Tarnobrzeska Książka Kucharska” to doskonała wizytówka tarnobrzeżan. Dzięki niej każdy może się przekonać, że potrafimy gotować ze smakiem, nie boimy się kulinarnych eksperymentów i mamy wielki sentyment dla dań, które goszczą na tutejszych stołach od wielu, wielu lat.
– Nie mamy wątpliwości, że zgromadzone przez nas przepisy podbiją podnie-
N A S Z Ą
G A Z E T Ę
Miejska Biblioteka Publiczna im. M. Marczaka w Tarnobrzegu (także we wszystkich filiach biblioteki) Biblioteka Pedagogiczna w Tarnobrzegu Mosir Tarnobrzeg Tarnobrzeski Dom Kultury Trattoria Chłopcy z Ferajny KaFe Klimat, ul. Piłsudskiego 2 Czekoladowa Chatka, ul. Sienkiewicza 61 Restauracja „Małgośka”, ul. Wyspiańskiego 19 Roots Pizza, ul. Wyspiańskiego 19 Piekarnie Skalski G A Z E T A
B E Z P Ł A T N A
NIEZALEŻNY MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO – KULTURALNY
Wydawca: IWOG sp. z o.o. 03-315 Warszawa, ul. Budowlana 7/2 REGON: 365259873; NIP: 5242807387
Małgorzata Rokoszewska-Ćwiękała
M O Ż N A
O D E B R A Ć :
Sklepy Stokrotka Delikatesy „Frac” Sklepy „Sezam” Sklep „Pola”, ul. Kwiatkowskiego 29 Sklep spożywczy „Buś”, ul Targowa 4a Sklep „Ilona”, ul.Dekutowskiego Sklep „Gama”, Wyspiańskiego 1 Sklep „Gama Mini”, Mickiewicza 16 Sklep „Groszek”, Mickiewicza 87 (Miechocin) Sklep „Groszek”, Sienkiewicza 180D (Mokrzyszów)
redakcja@tarnobrzegtuzyjemy.pl Redakcja: Izabella Stachowicz-Pyka – redaktor naczelny Patryk Bąska, Iwona Ćwik Skład i łamanie: Izabella Dolińska Nakład: 5000 egz. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam oraz ogłoszeń.
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 7
Owoce z zatrutego drzewa, czyli nielegalne nagranie osób trzecich Czy możemy je wykorzystać w sprawie cywilnej?
Z
nielegalnym nagraniem mamy do czynienia wówczas, gdy osoba nagrywana nie wie, że jest nagrywana lub gdy wie o tym fakcie, ale na nagranie nie wyraża zgody. Pomijamy tu oczywiście względy moralne czy etyczne takiego postępowania (nagrywania bez zgody osób nagrywanych). O ile oczywistym jest, że uzyskane nagranie za zgodą nagrywanych zawsze można wykorzystać jako dowód okoliczności, które potwierdza nagranie, o tyle powstają wątpliwości, czy nagranie można wykorzystać, gdy uzyskaliśmy je bez zgody osób nagrywanych nawet wtedy, gdy osoba nagrywana nie zaprzecza prawdziwości danego nagrania.
Wykorzystać można, ale czy sąd prowadzący postępowanie powinien taki dowód dopuścić? Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że osoba nagrywająca może w łatwy sposób manipulować postępem, treścią czy kierunkiem w jakim zmierza rozmowa na potrzeby danego procesu, ale tego rodzaju ocenę może wywieść sąd dopiero przecież po przeprowadzeniu takiego dowodu z nagrania. Ponadto istnieją tzw. zasady współżycia społecznego, których naruszeniem przecież jest np. potajemne nagranie osoby z wykorzystaniem jej trudnego położenia w danej sytuacji, chodzi tu m.in o stan zdrowia psychicznego osoby nagrywanej. W polskim orzecznictwie możliwość wykorzystania nagrań uzyskanych
z naruszeniem prawa jest raczej dopuszczalne, co nie oznacza, że w wielu przypadkach nie została poddana krytyce, a wręcz oddaleniu przez sąd wniosku o dopuszczenie takiego nagrania jako dowodu w sprawie. Co więcej, należy podkreślić, że przepisy postepowania cywilnego kategorycznie nie zabraniają wykorzystania nielegalnych nagrań w sprawie cywilnej, ani też wprost na takie wykorzystanie nie zezwalają. Z praktyki wynika, że kategorią spraw cywilnych, w których w zdecydowanej większości nielegalne nagrania są wykorzystywane, to sprawy rozwodowe. Tutaj strony zazwyczaj poprzez przeprowadzenie takiego dowodu z nagrania chcą
wykazać winę drugiego współmałżonka w rozkładzie pożycia małżeńskiego. Oczywiście jest szereg innych kategorii spraw cywilnych, w których strony postępowania nagraniem chcą wykazać korzystne dla siebie okoliczności w sprawie. Wydaje się, że w dobie powszechnego i bardzo łatwego dostępu do wszelkich urządzeń utrwalających dźwięk czy obraz, coraz częściej nielegalne nagrania będą chętniej wykorzystywane w procesie dowodzenia, aniżeli tradycyjne środki dowodowe jak chociażby zeznania świadków. adw. Karolina Golik, adw. Ewelina Obara
Depresja - samotność, cierpienie, lęk… 23 lutego to Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jego celem jest zwiększenie społecznej świadomości na temat tego, że depresja jest chorobą wymagającą leczenia i nie powinna być lekceważona. Może dotknąć każdego. I tak jak każda inna choroba, jak zwykłe przeziębienie, czy grypa, wymaga określonego postępowania. Sama jednak nie przejdzie.
że dziecko nie jest szczęśliwe, u większości rodziców budzi niepokój. Warto pamiętać wówczas, że depresja to złożona choroba i rzadko jest tak, by miała jedną przyczynę. Rodzice, którzy zastanawiają się, czy ich dziecko ma depresję, w książce znajdą typowe jej objawy. Pozwolą one lepiej zrozumieć, co się dzieje z dzieckiem. Autorzy proponują także pomocne strategie oparte na technikach terapii poznawczo-behawioralnej.
Depresja u nastolatka: poradnik dla rodziców Monika Parkinson, Shirley Reynolods Depresja może dotknąć każdego i często dotyka dzieci i nastolatków. Wiele badań pokazuje, że depresja wśród nastolatków zdarza się bardzo często. Około jednej czwartej doświadcza jej przed ukończeniem dziewiętnastego roku życia. Uświadomienie sobie,
Niekoniecznie depresja: zrozum swoje emocje i odzyskaj wewnętrzną równowagę dzięki metodzie trójkąta zmiany Hilary Jacobs Hendel W książce autorka opisuje swój własny epizod depresyjny (kiedy w wieku 30 lat dowiedziała się, że jej były mąż ponownie się ożenił). Książka jest także o tym, że uczucia
Witaj wiosno Z
bliża się wiosna, aura będzie nas zapraszać do aktywności na świeżym powietrzu. Do dyspozycji mamy rower, bieganie, a nawet spacery. Każda aktywność na powietrzu pozwala nam dotlenić organizm. Dość przebywania w zamkniętych pomieszczeniach. Czas na odetchniecie pełną piersią. Warto zapomnieć, choć na chwilę o Internecie, telewizji, a zrobić coś dla siebie. Dłuższe wycieczki, czy intensywne ćwiczenia wymagają od nas dostarczania zdrowych kalorii. Przy aktywności fizycznej nie można zapominać o jedzeniu i piciu, a także o dobrym śnie. Te cztery elementy składają się na nasze zdrowie, naszą formę i dobre samopoczucie. Jeżeli do tego dołożymy spotkania z ludźmi, którym sprzyja wyjście z domu to mamy idealną sytuację, aby wieść szczęśliwe życie.
to niezwykle skuteczne drogowskazy, podpowiadające, jak wyleczyć dawne rany, pozbyć się lęków i żyć lepiej niż dotąd. Książka przedstawia metodę terapeutyczną zwaną Trójkątem Zmiany. Jest to jedna z odmian terapii opartych na emocjach. Siłą tej terapii jest przede wszystkim prostota, która niezwykle pozytywnie wpływa na czytelników z problemami emocjonalnymi, porządkując ich myśli i uczucia oraz pozwalając im lepiej poznać samych siebie. Panika. Jak neuronautyka pomaga pozbyć się ataków lęku Klaus Bernhardt Tylko w krajach niemieckojęzycznych zaburzenia lękowe zdiagnozowano u ponad dwunastu milionów osób, z czego ponad dwa miliony to przypadki chronicznych napadów paniki. Największym marzeniem ludzi do-
tkniętych takimi dolegliwościami jest powrót do normalnego życia, do życia bez strachu przed strachem. Autor uważa, że większość terapii lęku jest przestarzała. Proponuje więc nowy rodzaj, który polega na wiedzy, jak ludzki mózg przetwarza informacje. Według Klausa Bernhardta dzięki tej metodzie pacjenci cierpiący na zaburzenia lękowe odzyskują kontrolę nad swoim życiem. Stosując proste ćwiczenia można w ciągu kilku tygodni pozbyć się lęków. Wymienione pozycje dostępne są w Bibliotece Pedagogicznej w Tarnobrzegu, ul. Wyspiańskiego 2A. Przypominamy, że prócz nauczycieli, studentów i uczniów, do biblioteki może zapisać się i korzystać ze zbiorów każdy. Zapraszamy.
PRZEPIS NA BRYTFANKĘ BATONÓW:
Baton, któremu nie można się oprzeć Do picia wystarczy nam zwykła woda, można dodać do niej nieco soku z cytryny oraz szczyptę soli kuchennej. Będzie smaczniejsza i dzięki temu dodamy również odrobinę mikroelementów. Po drugie nie będzie „przelatywała” przez nasz organizm, a łatwiej będzie przez niego przyswajana. Na długie wycieczki proponuję smakowite batony, własnej produkcji. Tanie, bez zbędnych dodatków chemicznych i pełne kalorii i substancji odżywczych. Inspiracją był tu przepis uzyskany od zawodowych sportowców, którzy zjadają je w trakcie zawodów. Po zakończeniu aktywności można oczywiście zjeść dobry obiad, jako nagroda za wysiłek, ale o tym nieco później. Robert Chrząstek
Składniki: Rozgniecione banany – 7 małych bananów Nasiona dyni – 0,5 kubka Mieszanka suszonych owoców (dowolnie, ja użyłem rodzynek, daktyli, śliwek suszonych) – 0,75 kubka Płatki owsiane – 2 kubki Nasiona siemienia lnianego – 0,5 kubka Ziarno słonecznika – 0,5 kubka Posiekane migdały – 0,5 kubka Posiekane orzechy pekan lub włoskie – 0,5 kubka Cynamon i sól do smaku. Ja dodałem jeszcze nieco mielonego kardamonu. Sposób przygotowania: Rozgnieć dokładnie banany, dodaj: pestki dyni, mieszankę suszonych owoców, płatki owsiane, siemię lniane, ziarno słonecznika,
Fot. Robert Chrząstek
posiekane migdały i orzechy. Dodaj: cynamon, kardamon i sól. Zmieszaj na jednolitą masę. Jeżeli masa będzie sucha dodaj nieco dobrego soku, może być z jabłek. Przełóż na brytfankę wyłożoną papierem do pieczenia i piecz przez 20 minut w temperaturze 170°C, aż masa uzyska złoty kolor. Pozostaw do wystygnięcia (ok. 10 minut). Pokrój w batony. Po całkowitym wystygnięciu można zawijać je w papier do pieczenia i zabierać w kieszeń na wycieczkę.
M A R Z E C 2019/ N R 3 ( 15 )
str. 8
Dzień Teatru w Tarnobrzeskim Domu Kultury Prawdziwy, żywy teatr z widownią, jest czymś najistotniejszym dla aktora. Dla kogoś teatr może być trudny, a film łatwy i na odwrót. Ale myślę, że teatr pozostaje, co wynika choćby z tradycji, tym miejscem, które aktora weryfikuje. Może określić go, zdefiniować, nadać mu szlify. – Piotr Fronczewski
M
iędzynarodowy Dzień Teatru, obchodzony 27 marca, jest okazją do celebrowania sztuki aktorskiej oraz dostarczenia widowni rozrywki i odpoczynku od codziennych problemów. Tarnobrzeski Dom Kultury oraz Tarnobrzeskie Stowarzyszenie Inicjatyw Artystycznych FRAM zapraszają na tegoroczne Dni Teatru, które rozpoczną się 20 marca spektaklem „Wystarczy być” Teatru Maska w Rzeszowie. Scenariusz powstał na podstawie książki „Nie każdy umiał się przewrócić” Toona Tellegena. „Wystarczy być” to nie tylko bajka o bezinteresownej przyjaźni, ale również o sile wyobraźni, która potrafi zmieniać rzeczywistość. Bohaterowie wykorzystują siłę, by tworzyć własny, bajkowy świat. Postacie: Wiewiórka, Mrówka, Słoń próbują zmierzyć się ze swoimi pragnieniami i dowiedzieć się, co w ich życiu jest najważniejsze, i co im daje radość. 23 marca TDK zaprasza bajka „Smok Wawelski” w wykonaniu uczniów klasy VI z Zespołu Szkół w Maliniu. Bajkę zrealizowano na podstawie tekstów Wandy Chotomskiej i Zbigniewa Czarnucha. Autorem scenariusza i reżyserem jest nauczycielka Małgorzata Maziarz. Młodzi aktorzy mogą pochwalić się już pierwszymi sukcesami. Ich gra aktorska została doceniona podczas Podkarpackiego Konkursu „Literatura i Dzieci”. 23 marca Teatr Poezji i Piosenki z Biłgoraja zaprezentuje adaptację komedii Aleksandra Fredro pod tytułem „Gwałtu, co się dzieje”. Historia pełna „wiecznie żywych” aluzji R
E
K
L
A
M
A
Tarnobrzeski Teatr Czwartek w sztuce „Parady” Jana Nepomucena Potockiego. Fot. Mariusz Twaróg
politycznych oraz dużej dawki humoru. Fredro przedstawił w niej wizję „świata na opak”, w którym kobiety przejmują władzę i ustanawiają swoje rządy w miasteczku, zmuszając mężczyzn do przebieranek i zajęć typowo niewieścich. 24 marca scenę przejmą tarnobrzescy aktorzy i tancerze. O godzinie 16.30 Teatr „Czwartek” działający przy Tarnobrzeskim Domu Kultury przedstawią „Parady” Jana Nepomucena Potockiego. Tekst powstał ponad 200 lat temu, jednak nie stracił na swojej aktualności. Sztuka w wykonaniu tarnobrzeskich aktorów składa się z 4 części: Gil zakochany, Podróż Kasandra do Indii, Kasander literatem, Kasander demokratą. Każda z jednoaktówek stanowi odrębną całość, których fabuła rozgrywa się na tej samej scenie. Reżyserzy: dr Sylwester Łysiak oraz Mateusz Załuska zadbali o to, aby widzowie otrzymali solidną dawkę humoru. Tego samego dnia o godzinie 19.30 rozpocznie się wyjątkowe widowisko w wykonaniu Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Artystycznych „Fram”. Spektakl
jest swoistym hołdem dla pani Marii Kozłowej, urodzonej w Machowie mieszkanki Baranowa Sandomierskiego. Maria Kozłowa była uzdolnioną twórczynią w zakresie plastyki obrzędowej, tkactwa, hafciarstwa, wycinankarstwa, a nawet malarstwa. Znała wiele pieśni, gawęd, potrafiła barwnie opowiadać o starych zwyczajach i obrzędach ludowych z terenu Puszczy Sandomierskiej (Lasowiaków). Inspiracją dla reżysera Dariusza Chmielowca była właśnie twórczość Marii Kozłowej, niezrównanej propagatorki kultury lasowiackiej. Termin 20 marca 2019 23 marca 2019 23 marca 2019
Godzina 10.00 15.30 18.00
24 marca 2019 16.30 24 marca 2019 19.30
W ramach obchodów Dni Teatru odbędzie się również XVII edycja Konkursu Recytatorskiego „Dziecięce Interpretacje”. W tym roku uczestnicy zaprezentują tylko jeden wiersz z literatury polskiej. Uczniowie mają do wyboru utwory: Stanisława Jachowicza, Juliusza Słowackiego, Juliana Tuwima, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Ludwika Jerzego Kerna, Hanny Niewiadomskiej oraz Grzegorza Kasdepke. Finał konkursu odbędzie się 30 marca br. o godzinie 10.00 na deskach Tarnobrzeskiego Domu Kultury.
Teatr Teatr Maska w Rzeszowie Zespół Szkól w Maliniu Teatr Poezji i Piosenki z Biłgorajskiego Centrum Kultury Teatr Czwartek Tarnobrzeskie Srowarzyszenie Inicjatyw Artystycznych FRAM
Iwona Ćwik
Tytuł spektaklu „Wystarczy być” „Smok Wawelski” „Gwałtu, co się dzieje” Aleksader Fredro
bilety wstęp wolny wejściówki
„Parady” Jana Potockiego wejściówki „Czary, mary wejściówki wspomnienie”
Wejściówki do odebrania w Tarnobrzeskim Domu Kultury od 14 marca 2019r.