Południk Praski nr 11

Page 1

ISSN 2544-7203 »»»»»»»»»»»»»»»»» Gazeta bezpłatna » nakład 10 000 egz. » wrzesień

2018 » NR 9(11)

» Z apraszamy na Nasz portal Internetowy

http://apragapoludnie.pl/ oraz na facebooku APragaPołudnie - Południk Praski

» A rchiwalne numery gazety są na stronie

http://apragapoludnie.pl/index.php/gazeta-poludnik-praski/

»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»» Fontanny i wóda – na Szembeku jest speluna?

Zaczęło się spokojnie, od tematu głośnych kościelnych dzwonów, a skończyło … »s. 2 Przewodniczący rad osiedli wybrani!

We wszystkich Radach Osiedli zostali już wybrani Przewodniczący. »s. 2 Boks

Boks jest najstarszym sposobem prowadzenia walki wręcz. Pierwsze wzmianki na temat walki na pięści pochodzące z malowideł naściennych datowane są na 2500 lat p.n.e. »s. 3 Praski włóczykij

Większość z nas, po wyjściu z pracy marzy tylko o tym aby dotrzeć do domu... Dlatego postanowiliśmy przybliżyć Wam i sobie ciekawe miejsca i ciekawych ludzi z naszej dzielnicy. »s. 4–5 Grochów moich marzeń

Jaki jest Grochów moich marzeń? »s. 6 Młodości! Dodaj mi skrzydła

»s. 7

Drogie holowanie

»s. 7

RADY OSIEDLI

Grochów Centrum, Gocław

»s. 8

»»»»»»» Gocław » Saska Kępa » Grochów » Gocławek » Kamionek » Przyczółek

PRZECHYTRZ SYSTEM – DOPISZ SIĘ DO REJESTRU WYBORCÓW NA PRADZE POŁUDNIE Czyli jak głosować w wyborach bez zmiany meldunku 21 października czekają nas wybory samorządowe, jednak wielu z naszych sąsiadów nie może w nich zagłosować, bo są zameldowani na stałe poza naszą dzielnicą. Zameldowanie czasowe nie uprawnia do głosowania. Spis wyborców powstaje na podstawie meldunku, jednak jest droga obejścia tego wymogu – REJESTR WYBORCÓW. Każdy mieszkaniec naszej dzielnicy może dołączyć do wyborców na Pradze Południe, wystarczy w tym celu wypełnić specjalny wniosek, który można pobrać w urzędzie dzielnicy, wydrukować z internetowej strony www.warszawa19115.pl lub – HIT! Razem z Południkiem znaleźć w swojej skrzynce. Tę ideę podsunęli nam lokalni działacze Kukiz’15 i specjalnie dla Państwa przygotowaliśmy kilka tysięcy formularzy, które w nowych osiedlach dołączamy do gazety. Zależy nam bowiem, aby każdy miał szansę zagłosować i wybrać swojego radnego! Wybrani reprezentanci będą przecież decydowali o losie wszystkich, także tych, którzy nie zagłosują. Szanowni Państwo, którzy jesteście tu zameldowani: znacie krewnych/przyjaciół, któ-

PRZEWODNICZĄCY RAD OSIEDLI WYBRANI! We wszystkich Radach Osiedli zostali już wybrani Przewodniczący. Oto ich lista: Gocław – Paweł Łokietek Grochów Centrum – Krzysztof Daszkiewicz – Bortnowski Grochów Kinowa – Joanna Rybicka Grochów Południowy – Michał Suliborski Grochów Północny – Marek Borkowski Kamionek – Dorota Jankowska Lamcha Saska Kępa – Grzegorz Jaworski Przyczółek Grochowski w tej kadencji nie ma Rady Osiedla… Zakończył się zatem przedostatni etap wyborów do Rad Osiedli. Ostatnim będzie ukonstytuowanie zarządów Rad. Gratulujemy wybranym, oczekujemy owocnej pracy!!! Na kolejnych stronach znajdziecie Państwo wypowiedzi dwóch Przewodniczących. REDAKCJA.

rzy nie mają meldunku na Pradze Południe? Pokażcie im ten artykuł, przekażcie wniosek. Udowodnijmy, że możemy zmobilizować społeczeństwo.Nie zostawiaj tego na ostatni moment! Wypełnij dziś! Czas jest tylko do 1 października! Jak to zrobić? Co potrzeba? 1. Należy zdobyć i wypełnić wniosek o wpisanie do rejestru wyborców. 2. Wypełniony wniosek wraz z załącznikami złóż osobiście w Delegaturze Biura Administracji i Spraw Obywatelskich w Urzędzie Dzielnicy Praga Południe – stanowisko 34 (bez pobierania numerka). 3. D ecyzję możesz odebrać osobiście lub zostanie ona wysłana pod adres

zamieszkania wskazany we wniosku w ciągu 3 dni. Wymagane Dokumenty 1. Wniosek o wpisanie do rejestru wyborców wraz z deklaracją (na odwrocie wniosku), w której wnioskodawca podaje swoje imiona, nazwisko, obywatelstwo i adres stałego zamieszkania na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. 2. K serokopia ważnego dokumentu stwierdzającego tożsamość. 3. Dowód osobisty lub inny dokument potwierdzający tożsamość – do wglądu. 4. D owód potwierdzający związanie z miejscem stałego zamieszkania [np. umowa najmu] Redakcja

Reklama ���������������������������������������������������

Czy dokucza Ci przewlekły ból? Cierpisz na ból kręgosłupa, stawów? Masz ograniczoną ruchomość?

Terapia manualna

ZAPRASZAMY NA PROMOCYJNE ZABIEGI!

Konsultacje w cenie zabiegu!

REHABILITACJA

Centrum Zdrowia

REWITAL

Telefon: 22 390 55 35

Fizykoterapia


Str. » 2

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

Fontanny i wóda – na Szembeku jest Zaczęło się spokojnie, od tematu głośnych kościelnych dzwonów, a skończyło … określeniem Placu Szembeka mianem szamba! Podobnego sformułowania można by się spodziewać po relacji z przyjęć weselnych, które odbywają się nad Zalewem Zegrzyńskim. W tym przypadku nie chodzi jednak o mocno zakrapianą imprezę w hotelu, a o jeden z najważniejszych placów wschodniej części Warszawy. Plac Piotra Szembeka w ostatnich tygodniach stał się niemal tematem numer jeden dla okolicznych mieszkańców! Najpierw powróciły skargi na kościelne dzwony, budzące okolicznych mieszkańców już od ponad sześćdziesięciu lat. Z tej okazji rozgoryczeni malkontenci udali się do gazety. Po jednym tekście okazało się, że w stolicy istnieje wiele grup przeciwników porannych dzwonów. Nie pomagają telefony, straż miejska ani nawet wiadomości e-mail. Niestety, nikt nie przesunął kłopotliwych budowli sakralnych gdy budowano nowe bloki, ani nie wpadł na pomysł instalacji trybu „nie przeszkadzać” w dzwonnicy. Ani rozebrać, ani przesunąć, ani nawet wyciszyć, jak nowego smartfona. Wszystko wskazuje na to, że na rozwiązanie problemu hałaśliwych wież z pewnością trzeba będzie jeszcze poczekać. Podobno była to jedna, przypadkowa, nocna awaria w kościele przy Placu Szembeka, a przelała czarę goryczy i przypomniała o kolejnym problemie grochowskiej przestrzeni publicznej. Co sprawia, że mieszkańcy tej części miasta codziennie przeżywają horror? Pijani użytkownicy ławek, brak zieleni, czy ponad sześciocyfrowy rachunek za nieudaną rewitalizację? Niewtajemniczeni mogą nie wiedzieć o tym, że nocne życie warszawskiego Place Pigalle z różowymi latarniami, od dekad wypełniają opary taniego alkoholu, dźwięki tłuczonego szkła i widok spoczywających jeszcze nad ranem „pachnących trunkami”, w objęciach desek masywnych ław. Urząd dzielnicy stawia sprawę jasno – lokalny klub koneserów tanich wódek pokonał służby porządkowe, dzięki znacznej przewadze liczebnej! W ostatnim wywiadzie do sobotniego wydania Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego wskazano jasno, że gdy jednego „smakosza” zabierze patrol, to w jego miejsce przychodzi dwóch następnych. W tym przypadku, to nawet reklamowane ostatnio „poranki na Kolskiej” chyba już nie pomogą. Przedstawiciele urzędu dzielnicy, jako kadra zarządza-

jąca, z pewnością mają rację. Przecież powtarzane przez mieszkańców, m.in. na grupie Grochów, komentarze o braku zieleni i atmosferze rodem z rozgrzanej patelni, nie mają tu żadnego znaczenia. Z pewnością nie gra również roli to, że wydano miliony na projekt, który wygląda zupełnie inaczej niż prezentowana mieszkańcom jego pierwotna koncepcja. Miały być szpalery drzew, lampy w chodniku, kramy, plenerowe wystawy, pomnik patrona, a nawet zaułek kawiarniany. Wizja, jak za dotknięciem magicznej różdżki zamknęła ulicę Chłopickiego, i przez dwa lata zmieniała się w rzeczywistość. Napięcie z każdym dniem opóźnień rosło i sięgnęło zenitu, gdy wiosną 2012 roku powiedziano, że na otwarcie zamiast kwiatów bzu będzie śpiewanie kolęd. Robotnicy w końcu odeszli, przyszły tłumy i okazało się, że wyszło jak zawsze – trochę rachitycznych brzózek, wiszące na trzepakach latarenki (budzące niejednoznaczne skojarzenia z miejscami uciech), ławki wstawione w parking i zaułek bez kawy, za to z solidnymi promilami. Plac otwarto pod koniec 2012 roku i już wówczas szeroko komentowano różnorodne braki. W przeciągu sześciu lat pojawiły się nawet informa-

speluna?

cje o rzekomych planach wprowadzenia korekt do projektu. Na forach internetowych toczyła się burzliwa, aczkolwiek bezowocna dyskusja. Niektórzy pokusili się również o pomysł, by plac ukwiecić. Pojawił się projekt umieszczenia kwietników pośród brzóz, zaparkowanych (niekoniecznie legalnie) aut i ław wypoczynkowych. Autor, stojąc y na straży swej wizji grochowskiej odnowy, wprowadzania takich jarmarcznych innowacji do swego „Big City Square” ponoć zdecydowanie zabronił. Lata mijają, przyuliczne słupki znikają, a brudu, szkieł i członków klubu konesera przybywa. W zeszłym roku towarzystwo nawet dorobiło się własnego materaca! Niby słychać, że brakuje swojskiego klimatu, kawiar-

ni lub wydarzeń artystycznych w sztywnej jak granit na cmentarzu koncepcji rodem z Wersalu, ale głosy niezadowolenia milkną, gdy padają propozycje podjęcia konkretnych działań. Tymczasem użytkowników tej przestrzeni publicznej nie brakuje. Imprezy trwają tu 24 godziny na dobę nawet bez weneckich, karnawałowych strojów, czy orkiestry z Rio. Dla nieletnich w brudnej, kolorowej fontannie, a dla dorosłych mocno zakrapiane, pod kioskiem! I powiedz mi tu, drogi czytelniku, jak realizować te sny o metropolii szklanych wież, gdy kamraci wciąż po staremu opróżniają butelki w blasku różowych lamp grochowskiego Pigalle? Jerzy S. Tarłowski

Reklama ���������������������������������������������������


Str. » 3

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

Szanowni Seniorzy z Pragi-Południe! Z przyjemnością informujemy, że dnia 29 września w godz. 11.00 – 15.00, na stadionie warszawskiej Polonii odbędzie się druga edycja Warszawskiej Olimpiady Seniorów. Mamy nadzieję, że seniorzy z naszej dzielnicy licznie wezmą udział w tych zawodach. Ocz y w iście licz y się uczestnictwo, ale zajęcie kilku miejsc „na pudle”, czyli w pierwszej trójce różnych konkurencji, które wymienione są w załączonym plakacie imprezy, będzie mile widziane. Oprócz konkurencji w trzech kategoriach wiekowych (60-69, 70-79 i powyżej 80 roku życia), w kategorii „open” odbędzie się turniej szachowy oraz turniej brydża sportowego par. Organizator przewidział też konkurencje rekreacyjne dla każdego: łowienie „rybek”, rzuty kółkiem ringo na kolczatkę, strzelanie z wielkiej procy, wrzucanie frisbee do sieci, turniej rycerski i wiele innych atrakcji. WSTĘP WOLNY. Szczegółowe informacje na stronie organizatora: http://tkkfchomiczowka.waw.pl/index.php/18-imprezy-sportowe-dla-seniorow-2018/ 317-warszawska-olimpiada-seniorow Jerzy Mądry

Ogłoszenie wyborcze ����������������������������������������

STRATEGIA ZMIANY

PRAGI POŁUDNIE Składaliśmy petycję podpisaną przez setki mieszkańców w sprawie poprawy losu lokatorów kamienic

Zablokujemy deweloperom możliwość zabudowy terenów zielonych

Podczas protestu broniliśmy działek przy Waszyngtona przed ryzykiem zabudowy

Podłączymy kamienice miejskie do centralnego ogrzewania i rozwiążemy problem smogu

Pomagaliśmy starszym osobom zagłosować w Budżecie Partycypacyjnym

Usprawnimy komunikację w dzielnicy poprzez budowę mostów, linii metra i tras tramwajowych

Przedstawiliśmy koncepcję przebiegu drugiej linii metra w dzielnicy

Wybudujemy parkingi wielopoziomowe, by zwiększyć ilość miejsc do parkowania

Nasz program l iczy ponad 40 zobowiązań. Znajdziesz go oraz inne nasze działania na:

/KKZ15PRAGAPLD

Sfinansowano ze środ ków KWW Kukiz’15

Boks

Boks jest najstarszym sposobem prowadzenia walki wręcz. Pierwsze wzmianki na temat walki na pięści pochodzące z malowideł naściennych datowane są na 2500 lat p.n.e. Boks od czasu swojego powstania przechodził różne modyfikacje i zmiany. Wynikało to przede wszystkim z prób usystematyzowania dyscypliny. Obecnie pięściarstwo jest powszechnie znane na całym świecie i należy do grona olimpijskich dyscyplin sportowych. Cechą charakterystyczną boksu jest możliwość używania podczas walki tylko rąk. Nie wolno chwytać ani rzucać przeciwnika. Nie występuje walka w parterze – walczymy na stojąco. Kopnięcia są zabronione. Przeciwnika, który się przewróci, nie atakujemy dopóki nie wstanie. Strefy w które można uderzać to głowa i tułów. Wyróżniamy trzy podstawowe ciosy: cios prosty, sierpowy (uderzenie z boku) i podbródkowy (uderzenie z dołu). Z kolei

każdy z nich występuje w dwóch odmianach. Mianowicie cios może być zadany w głowę lub tułów przeciwnika. Ten sam cios może być zadany lewą lub prawą ręka. W konsekwencji mamy 12 typów ciosów. Z pozoru wydaje się, że boks to typowo ofensywny sposób prowadzenia walki. Biorąc jednak pod uwagę, że występują w nim aż 24 typy obron, nie jest to do końca prawdą. Pokazuje to, jak bogatą w rozwiązania techniczne dyscypliną jest pięściarstwo. W starożytnej Grecji nie istniał podział na kategorie wagowe i wiekowe. Zawodnicy o różnych parametrach fizycznych walczyli między sobą. Istniał tylko podział na chłopców i mężczyzn. Wielokrotnie zdarzało się że młodzi, atletyczni chłopcy rywalizowali z dorosłymi w obecnym rozumieniu mężczyznami.

Powodowało to, iż zawodnicy o gorszych parametrach fizycznych (wzrost, waga, wiek) byli zmuszani do szukania rozwiązań technicznych, pozwalających im nawiązać równorzędną rywalizację z przeciwnikiem. Wiele z tych antycznych rozwiązań przetrwało do naszych czasów. Dzięki temu boks daje konkretne narzędzia osobom słabszym fizycznie, aby skutecznie mogły walczyć przeciwko osobom wyższym i cięższym od siebie. Dlatego też pięściarstwo idealnie sprawdza się w samoobronie. Dla osób, które chcą rozpocząć swoją przygodę ze sportem walki, ale są niezdecydowane na konkretny styl, mogę śmiało polecić boks. Dlaczego? Ponieważ boks świetnie rozwija tężyznę fizyczną i jednocześnie uczy właściwych zachowań podczas walki. Zarówno od strony technicznej jak i psychicznej. Istotne jest to, iż prak-

tycznie każdy może rozpocząć wspaniałą przygodę z pięściarstwem, ponieważ ani wiek ani predyspozycje fizyczne nie są istotne. Oczywiście mowa o rekreacyjnym uprawianiu pięściarstwa. Dla osób, które szukają dobrej bazy wyjściowej do dalszego rozwoju w stronę MMA (mieszane sztuki walki), boks nadaje się idealnie. Najlepiej ze wszystkich uderzanych stylów walki uczy prawidłowej gardy (zasłony) i pozycji nóg, poruszania się w walce, właściwego zadawania ciosów, obrony itp. Nabyte umiejętności przydadzą się nam, jeżeli będziemy chcieli wzbogacić naszą wiedzę np. o kopnięcia. Do posiadanej już wiedzy dodamy wtedy nowe umiejętności. Grzegorz Fijałkowski


Str. » 4

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

Praski włóczykij Większość z nas – zaganiana, zaabsorbowana własnymi problemami, po wyjściu z pracy marzy tylko o jednym: jak najszybciej dotrzeć do domu, zrobić coś do picia, usiąść w fotelu i „odlecieć” od rutynowych zajęć, odprężyć się po szarej codzienności. Umykają nam przez to szczegóły i ciekawostki naszych małych ojczyzn. Dlatego postanowiliśmy przybliżyć Wam i sobie ciekawe miejsca i ciekawych ludzi z naszej dzielnicy. Serbowie na Grochowie Włócząc się po okolicach Ronda Wiatraczna zawędrowałem na ulicę Fundamentową. Zaskoczyło mnie, że numery budynków na tej ulicy zaczynają się od 38/42, gdzie mieści się Liceum im. Zbigniewa Herberta po jednej stronie, po drugiej – od kamienicy mieszkalnej z numerem 41. Idąc dalej w kierunku Grenadierów, po prawej stronie, w przyziemiu dość nowego bloku (Grenadierów 29) znalazłem niedużą knajpkę z ogródkiem, „Balkan grill”. A ponieważ i tak miałem zamiar gdzieś coś zjeść – wszedłem i poczułem się niczym w jugosłowiańskiej gostinicy przed laty. Przywitał mnie wysoki, smagły barman mówiący po polsku z wyraźnym, południowo-słowiańskim akcentem. Moja chęć jedzenia wyparowała, a zainteresowanie przeniosło się na tego mężczyznę. Srdjan Stojanović – tak nazywa się współwłaściciel i szef kuchni „bałkańskiego grila”, jedynego prawdziwego serbskiego lokalu po naszej stronie Wisły. Trafił do Polski w 1999 roku, po nalotach NATO na Serbię podczas wojny o Kosowo. Nie nazywa siebie uchodźcą, ale widać, że tęskni za swoją Ojczyzną. Od początku pobytu w Polsce pracuje jako szef kuchni. Początkowo w Olsztynie w serbskiej restauracji, później, przez cztery lata, w Ambasadzie Jugosławii w Warszawie. „Mała Serbia” przy Emilii Plater to następny etap w karierze Srdjana. Tam poznał swojego obecnego wspólnika – Ćedomira Jovićia, który do Polski trafił w połowie lat osiemdziesiątych. W 2012 wspólnie postanowili zacząć pracę „na swoim”. W taki sposób powstał „Balkan grill”, w dość nieoczekiwanej dla wielu warszawiaków lokalizacji, przyzwyczajonych do tego, że lokale z regionalną kuchnią znajdują się w przeważającej większości po lewej stronie rzeki. Jednak Srdjan chwali sobie to miejsce: przyjazna okolica, mili ludzie, w nowym budynku, blisko dużego biurowca Blue Point. Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że dwaj wspólnicy bazują tylko na klientach biznesowych. Ich lokal jest już dość dobrze znany, nie tylko na Pradze Południe, ale w całej Warszawie. Często trudno jest znaleźć miejsce czy to przy jednym z pięciu stolików wewnątrz, czy to w ogródku. Tu

nie ma miejsca na podróbki, wszystkie potrawy są przyrządzane z oryginalnych składników, ściśle według receptur, których większość Szef Kuchni strzeże jak oka w głowie. Każdy, kto był czy to niegdyś w Jugosławii, Chorwacji czy w Serbii – tutaj odnajdzie swoje ulubione potrawy, smaki i klimat. Zjadłem niesamowicie smaczne leskovaczkie usztipcy na kajmaku (kto był w Serbii, ten wie co to) z prawdziwą sałatką szopską. Nie zabrakło mi nawet oryginalnej jugosłowiańskiej śliwowicy… Do Pana Szewca… Z Fundamentowej poszedłem Grenadierów w kierunku Al. Waszyngtona. Minąłem „przecięty globus”, a za Spalinową, pod numerem 39, ujrzałem starą, kilkupiętrową kamienicę z malutkim szyldem nad równie małymi drzwiami i oknem. Tutaj, od 35 lat mieści się warsztat szewski Pana Leszka Siwka, znany wielu warszawiakom, nie tylko mieszkańcom Grochowa.

dzie, często z pierwszych stron gazet. Pan Leszek pokazał mi buty własnoręcznie zrobione bez grama kleju 50 lat temu (na zdjęciu) i używane do dzisiaj! Nieprawdą okazało się zatem powiedzenie „szewc bez butów chodzi”. Konia z rzędem temu, kto pokaże mi równie „wiekowe” buty w tak znakomitym stanie. Swą doskonałą kondycję, mimo 79 lat życia, Pan Leszek zawdzięcza pracy, „która konser w uje” i sportowi – przez wiele lat uprawiał kolarstwo. Nasza rozmowa zeszła więc na temat tego sportu i smutnego losu toru kolarskiego „Nowe Dynasy”. „To jest katastrofa, to zadziwiające, że jedyne w stolicy miejsce, gdzie można było doskonalić technikę kolarską, niekoniecznie zawodową, zostało doprowadzone do stanu upadku” – powiedział. „Przecież przy takim ruchu samochodów trudno jest trenować na jezdniach, Warszawa powinna mieć taki tor, żeby młodzi mogli gdzieś trenować”. Niestety, Pan Leszek

Ten mistrz szewski zaczynał swoją karierę przed pięćdziesięciu z górą laty, początkowo przede wszystkim robiąc nowe buty, a od kilkunastu lat, m.in. z powodu zalewu „chińszczyzny”, naprawami zniszczonego obuwia. Przez tyle lat jego klientami byli znani lu-

jest przedstawicielem ginącego zawodu, bowiem nie może znaleźć godnego następcy. Po zgłoszeniu do Cechu zapotrzebowania na ucznia trzy lata czekał na odpowiedź, a kiedy kandydat przyszedł, jego pierwszym pytaniem było, ile może zarobić. Jest jesz-

cze kilku szewców w okolicach Nowego Światu, kontynuujących wielopokoleniowe tradycje tej niełatwej profesji. Wyszkolenie dobrego szewca trwa ładnych kilka lat, dlatego ten zawód ginie, podobnie jak wiele innych rzemiosł.


Str. » 5

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

Do Buska, czy na Garibaldiego? Idę dalej. Mijam szpital po lewej, po prawej „Karuzelę” i „Delicje”. Zapuszczam się w Kirasjerów, cichą, wąziutką, opanowaną przez parkujące samochody uliczkę, wiodącą ku Rondu Wiatraczna. Na końcu ogromne bloczyszcze, zajmujące całą przestrzeń od Waszyngtona do Stanów Zjednoczonych i samego Ronda. Odczytuję tabliczkę – jestem na ulicy Giuseppe Garibaldiego 4. W przyziemiu, obok siebie, dwa centra terapii: psycholog i fizjoterapia. Pomocy psychologa chyba nie potrzebuję, ale jakaś forma rehabilitacji mogłaby mi się przydać. Schodzę więc do fizykoterapeuty, aby dowiedzieć się, co mogą mi zaoferować. Na pierwszy rzut oka oferta nie powala – magnetoterapia i jakieś, nieznane mi, badanie ABI. Szukam wzrokiem typowych dla tego rodzaju zabiegów łóżek z obręczami – nie ma. Kątem oka widzę salę z kilkoma łóżko-fotelami, na których leżą dziwne materace. Okazuje się, że są to nowoczesne urządzenia do terapii zmiennym polem magnetycznym. Gabinet prowadzą specjaliści z sanatorium wojskowego z Buska Zdroju. Wyjaśniam rehabilitantowi moje dolegliwości, a ten zaprasza mnie na fotel. „Opatula” mi biodra tym matera-

cem, a pod kark kładzie coś błyskającego światłem. Zabieg trwa 50 minut, i w tym czasie rehabilitant objaśnia zasadę działania urządzenia i jego zalety. Zaczynam drzemać… Koniec zabiegu, wstaję z fotela i nie wierzę własnym zmysłom. Dokuczający mi od lat ból biodra wyraźnie się zmniejszył, podobnie jak sztywność karku. Zapisuję się na kontynuację zabiegów. Piątego dnia kręgosłup szyjny działa mi jak świeżo naoliwiony, a ból biodra zmniejszył się na tyle, że mogę bez zmęczenia i przerw wejść na moje czwarte piętro. Ten „materac” okazał się skomplikowanym, komputerowo sterowanym urządzeniem z wbudowanymi 30 programami, stosowanymi w zależności od dolegliwości odczuwanych przez pacjenta. Dodatkowy program służy do magnetyzacji wody – zabiegu polecanego przez wielu specjalistów. W najbliższym czasie oferta Rewitala powiększy się o laseroterapię, ultradźwięki, prądy i sonoterapię. Na pewno skorzystam! Na przestrzeni niecałego kilometra kwadratowego znalazłem ciekawe miejsca i fasynujących ludzi. Ile takich niespodzianek kryje Nasza dzielnica? O tym w kolejnych odcinkach… Włodek Pawłowski


Str. » 6

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

Grochów moich marzeń Jaki jest Grochów moich marzeń? To dzielnica czysta, zadbana, z wyremontowanymi budynkami, z przywróconymi do dawnej świetności zabytkami. Pełna zieleni, skwerów, ławeczek, parków i fontann. Z przestronnymi pięknymi osiedlami, pełnymi kwiatów i zieleni.

Wyobrażam sobie równe chodniki i ulice z dobrą nawierzchnią, nawet te osiedlowe. Dzielnica z dostateczną ilością żłobków, przedszkoli i szkół. Place zabaw, siłownie napowietrzne. Marzy mi się na Grochowie tężnia solankowa, przy której na ławeczce można byłoby odpocząć i pooddychać jodem, poprawić zdrowie. Ośrodki zdrowia i rehabilitacyjne bez kolejek. Szpitale wyremontowane z najlepszym sprzętem medycznym. Pragnęłabym, aby na Grochowie były kina, teatry, sale koncertowe. Miejsca ze zgromadzonymi dziełami sztuki otwarte dla zwiedzających, mieszkańcy życzliwi sympatyczni, kulturalni. To są marzenia. Realia są nieco inne. Ludzie tu są życzliwi i uczynni, ale mają różne priorytety. Jak w każdej dzielnicy są i u nas smakosze napojów procentowych. Mamy zbieraczy złomu, np. znanego Tuptusia, którego pchany wózek wypełniony złomem przewyższa. Są i inni „dodający folkloru” temu miejscu. Rzeczywistością są wyszczerbione, nierówne chodniki, o które ciągle się wszyscy potykają. Wiele zniszczonych z odpadającymi tynkami domów, zaniedbane ostańce, kamienice bez centralnego ogrzewania, wiecznie zatkane studzienki odpływowe. Przepełnione śmietniki i gabaryty poustawiane wkoło, dopełniają całości śmieci porozrzucane na niekoszonych trawnikach. Ubolewam nad tym, że komunikacja autobusowa nie trzyma się godzin rozkładu i kursów; niektórych linii jest za mało, np. 102 i 135. Widzę zniszczoną i zaniedbaną zieleń, brak ławek (w zamian wszechobecne słupki) i wiele jeszcze innych mankamentów spotykanych na co dzień. Grochów mimo wszystko kocham najbardziej, jego klimat starej Pragi. I ludzi nadających ten klimat. Na tym Grochowie się urodziłam i wychowałam.

Tu mieszkała moja babcia i rodzice. Tu mieszkam ja ze swoją rodziną. Na tym osiedlowym trzepaku robiłam przewrotki i się wspinałam. Po tym chodniku osiedlowym biegałam, bawiąc się z dzieciakami z osiedla. A była nas wówczas wielka grupa. Bawiliśmy się w wojnę, berka, chowanego, graliśmy w kapsle, klasy i gumę. Wówczas były to blokowiska jeszcze bez zieleni. Jedynym elementem były piaskownice i porozrzucane odpady

materiałów budowlanych. Wszędzie poniewierała się wata szklana, która wbijała się w dłonie i kolana dzieciarni. Całe moje życie i wspomnienia zawsze łączą się z Grochowem. Mogę jedynie dodać, że wcześniej jako małe dziecko do 5 roku życia, mieszkałam na Grochowie przy ul. Kickiego w małym domku jednorodzinnym z ogrodem pełnym kwiatów. Potem przeprowadzka do bloków, gdzie mieszkam do dziś.

Tu chcę być do końca swoich dni. Dla mnie to najwspanialsze miejsce na ziemi. Znam potrzeby naszej dzielnicy, jej wady i zalety. Pragnę w każdy możliwy sposób pomagać jako redaktor tej gazety i wpływać na lepszy rozwój naszego Grochowa. Pomagać rozwiązywać ludzkie problemy i walczyć pisząc o poprawę warunków życia w naszej dzielnicy. Miło i pomocnie będzie, gdy mieszkańcy zgłoszą do nas do redakcji problemy związane z dzielnicą. Może uda się je wspólnie rozwiązać. Małgorzata Witak.


Str. » 7

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

W naszym wrześniowym numerze ja opowiem Państwu w ramach naszej serii o szkołach. Opowiem o wyjątkowej placówce, do której miałem przyjemność uczęszczać aż 9 lat. Mowa o Szkole Podstawowej nr 135 im. Marii Kownackiej, oraz o wygaszonym gimnazjum nr 29 im. Janusza Korczaka, mieszczących się w jednym budynku przy ulicy Przemyka 5 [dawniejsze Bartosika 5]. A łącznie to Zespół Szkół Integracyjnych nr 75. Czy ta szkoła jest wyjątkowa, ponieważ do niej chodziłem? Chodzi o coś zupełnie innego, placówka na Gocławiu jest pionierem integracji. Powołano ją 18 stycznia 1980 roku – w czasie, gdy Gocław był jednym wiel-

kim placem budowy. W nie tak dawnych czasach, gdy budowano osiedla, to razem z całą potrzebną infrastrukturą, i w ten sposób między obecną ulicą Przemyka a Rogalskiego powstał kompleks szkolno-przedszkolny. Już w marcu ’80 rozpoczęły się pierwsze lekcje. Po jednym roku funkcjonowania, szkoła miała już bardzo dużą liczbę uczniów i liczną kadrę nauczycielską. Był to czas boomu demograficznego. Na Gocławiu była tak wielka liczba uczniów, że szkoła na Bartosika musiała zmieścić 1200 uczniów pracujących na 3 zmiany do godziny 18:00 (obecnie liczba uczniów nie przekracza 400). Nadzór nad tym, by cały proces edukacji i budowy nowej historii przebiegał do-

DROGIE HOLOWANIE

W rozmowach między znajomymi często przewija się temat kosztów holowania naszych źle zaparkowanych samochodów przez Straż Miejską. W 2017 r. Rzecznik Praw Obywatelskich skierował do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego skargę na wysokość kosztów holowania na terenie Warszawy w 2016 i 2017 r (sygn. akt VII SA/Wa 1063/17VII SA/ Wa 1088/17). Sąd w marcu 2108 uznał, że kwoty te są zawyżone i nie stanowią jedynie rzeczywistych kosztów holowania. Część z tych pieniędzy stanowi bowiem dochód miasta Warszawy. Rada miasta zakładała, że wpływy z tego tytułu będą opiewały na ponad 8 mln złotych rocznie. WSA podzielił stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, który kwestionował wysokość stawek ustaloną niezgodnie z przepisami. Sąd zakwestionował uchwały rady Miasta Stołecznego Warszawy z 2015 i 2016, dotyczące stawek usuwania pojazdów z ulic miasta w latach 2016 – 2017 uznając, że Rada pod-

jęła je z naruszeniem obowiązujących przepisów. Ustawa Prawo o ruchu drogowym jasno stanowi, że opłaty pobierane za holowanie nie powinny stanowić źródła dochodów miasta, czy też być sposobem na karanie kierowców, lecz jedynie pokrywać rzeczywiste koszty holowania. Tymczasem Rada Warszawy przyjęła najwyższe dopuszczone prawem opłaty za odholowywanie pojazdów. W roku 2017 koszt odholowania pojazdu o masie do 3,5 t wynosił 478 zł, a powyżej 16 t – 1247 zł, opłata parkingowa zaś odpowiednio 37 zł i 132 zł za dobę. W bieżącym roku stawki są jeszcze wyższe: dla pojazdu o masie do 3,5 t 486 zł za hol i 40 zł za dobę na parkingu, dla tych powyżej 16 t – 1263 zł i 136 zł. Jeżeli wyroki się uprawomocnią, to kierowcy, którzy w latach 2016 2017 mieli odholowywane auta, będą mogli zwracać się do miasta Warszawy o zwrot kosztów holowania swoich samochodów. RUMCAJS

spi135.waw.pl

Młodości! Dodaj mi skrzydła

brze, sprawowała wieloletnia dyrektor, Pani mgr Grażyna Stankiewicz. W latach późniejszych sytuacja się unormowała dzięki oddaniu do użytku nowych szkół na naszym osiedlu. W 1985 mojej szkole nadano imię Marii Kownackiej, wspaniałej pisarki, której duch „z dziećmi i dla dzieci” towarzyszy do dziś. Wielką zmianą w historii mojej dawnej szkoły było uruchomienie oddziałów integracyjnych. Moja siostra była w jednej z pierwszych takich. Gwoli wyjaśnienia – jak wygląda życie w klasie integracyjnej? Jest 2 nauczycieli, główny oraz wspomagający. Zadaniem wspomagającego jest opieka przede wszystkim nad dziećmi z niepełnosprawnościami, ale jak sięgam pamięcią, zawsze mogliśmy wszyscy liczyć na pomoc Pani Wiesławy czy Iwony (nauczycieli wspomagających jest dużo więcej). Lekcje odbywają się normalnie, dzieci żyją obok siebie normalnie. Nie jest tak, że ktokolwiek jest izolowany. W mojej klasie integracyjnej panowało pełne zespolenie, wzajemnie sobie pomagaliśmy, pracowaliśmy, uczyliśmy, odgrywaliśmy spektakle teatralne. Można wręcz powiedzieć, że niczym to się nie różniło od normalnej szkoły. Jedna różnica jest znacząca, dzięki takiej szkole dzieci zdrowe uczą się tolerancji i akceptacji dla osób niepełnosprawnych. Jak wiemy, wśród wielu dorosłych takie osoby są traktowane z dystansem, ponieważ „pełnosprawni” nigdy w swoim otoczeniu nie mieli szansy ich poznać. Natomiast dzięki szkole integracyjnej wszyscy uczyliśmy się, jakie potrzeby mają nasi rówieśnicy, z czym może być im trudniej, jak im możemy pomóc. Jestem pewien, że pod tym względem setki absolwentów Zespołu ruszyło w dorosły świat mając zrozumienie dla tych osób, i myślę, że zaszczepiają te ideały u innych.

Początki były trudne, szkoła ma kilka pięter i proszę sobie wyobrazić, że nauczyciele osobiście wnosili dzieci na wózkach po schodach, a dopiero po kilku latach starań udało się oddać do użytku windę. Pod koniec 2 tysiąclecia powołano zespół szkół integracyjnych a szkoła stała się bez rejonową [tzn. nabór do niej odbywa się na innych zasadach niż do zwykłych i nie ma gwarancji dostania się]. W 2002 roku rozpoczęto budowę ogromnej i nowoczesnej hali sportowej, przy czym warto zwrócić na pewien szczegół uwagę. Jak Państwo wiedzą, obecnie gdy coś się buduje, to w ruch idą piły łańcuchowe. Tymczasem kilkanaście nie takich młodych drzew na terenie budowy zostało PRZESADZONYCH!!! Dziś pięknie rosną wzdłuż kanałku Gocławskiego. Szkoda, że dziś nie ma takich standardów jak kiedyś… Pamiętam, że na początku mieliśmy WF na korytarzu, ale potem dostaliśmy już do dyspozycji wspaniałą halę, oddaną do użytku jesienią 2005 roku, kiedy ja akurat wtedy zaczynałem edukację. Wtedy też po 25 latach pracy odeszła na emeryturę Pani Dyrektor, której, niestety, nie miałem możliwości poznać. Nowym dyrektorem została Pani Monika Bazułka. Do dziś wspominam ją jako ciepłą i wspaniałą pedagog. Niestety, 2 lata po objęciu funkcji choroba zabrała Panią dyrektor od nas… Obecna Dyrektor, Pani Krystyna Pawlaczyk, rozwija idee, które zbudowały poprzedniczki. Z powodu „reformy” oświaty gimnazjum uległo likwidacji, natomiast szkoła podstawowa działa dalej. Do dziś, mijając często jej mury, widzę w oddali dzieci bawiące się wspólnie na boisku… Jak niegdyś ja… Michał Sawicki


Str. » 8

wrzesień 2018 » NR 9 (11)

RADY OSIEDLI – Grochów Centrum W tym krótkim artykule chciałbym przybliżyć Państwu najniższy szczebel samorządowej administracji, czyli Radę Osiedla. W jej skład wchodzą mieszkańcy naszej dzielnicy, pełniący swą funkcję społecznie, nie pobierając żadnego wynagrodzenia. Do zakresu działania Rady należy opiniowanie, składanie wniosków i podejmowanie inicjatyw, m.in. w sprawach administrowania budynkami komunalnymi, tworzenia i utrzymania terenów zielonych, placówek usługowych, handlowych i targowisk, parkingów, jak również działania komunikacji miejskiej, placówek oświatowych i opiekuńczych, projektów planów zagospodarowania Osiedla i jego rozwoju. O ważnej roli Rady Osiedla niech świadczą efekty jej działań z poprzedniej kadencji, podczas której udało się nam m.in. zablokować budowę olbrzymiej betoniarni na ulicy Chrzanowskiego, utworzyć parking koło akademików na ulicy Kickiego, unormować ruch na ulicy Kobielskiej (zlikwidowano tam podwójną linię ciągłą i umożliwiono dalsze parkowanie aut mieszkańców) czy obronić kilka placówek oświatowych przed likwida-

cją na skutek reprywatyzacji. Takimi właśnie podstawowymi sprawami, najbliższymi mieszkańcom się zajmujemy. To właśnie podobne sprawy decydują w dużym stopniu o jakości naszego codziennego życia. W zeszłym tygodniu rozpoczęła działalność nowa Rada Osiedla Grochów-Centrum, której jestem Przewodniczącym. Członkowie Rady ustalili plan działań na kolejny okres i podzielili się zadaniami. We wrześniu zajmiemy się problemami, z którymi zgłosili się do nas mieszkańcy. Otrzymaliśmy wiele zgłoszeń, dotyczących umieszczenia progów zwalniających na ul. Mycielskiego. Nieprzemyślana przebudowa ul. Dwernickiego spowodowała przeszkody w postaci niezliczonej ilości słupków, które uniemożliwiają prawidłowe funkcjonowanie służbom miejskim. Podczas wspomnianej przebudowy przeniesiono także przystanki komunikacji miejskiej, co zmniejszyło komfort podróżowania okolicznym mieszkańcom. Istotne są również kwestie powiększenia terenu Przedszkola „Niezapominajka” i budowa nowego placu zabaw dla Przedszkola „Słonecznego”. Rada Osiedla planuje jedno-

RADY OSIEDLA – Gocław Gdybym miał zachować w pamięci Gocław z mojego dzieciństwa, to zapamiętałbym wspaniałe, zielone osiedle, pełne życia i bawiących się dzieci przy osiedlowych trzepakach. Byłem zresztą jednym z nich. Mijały jednak lata, a Gocław stawał się bardziej szary i betonowy. Pamiętam boisko przy Pawlikowskiego, na którym spędzałem pół dnia po zajęciach w szkole UNICEF. Obecnie już go nie ma, jednak w pamięci pozostała ekscytacja prawdziwymi rozgrywkami amatorskich drużyn – jednolite koszulki, barwy zespołów, okrzyki radości i zawodu po przegranym meczu. Podczas przerw meczowych na boisko wpadaliśmy my — dzieciaki z podwórka, ze szkoły, z Gocławia. To nie działo się przy Łazienkowskiej, ale 200 metrów od mojego bloku. Dzisiaj nieco starsze dzieci, które wyrosły z placów zabaw nie mają przestrzeni dla siebie. Są pozostawione samym sobie i dlatego częściej szukają swojego świata w sieci internetowej. Nic w tym złego, pod warunkiem, że

istnieje jakaś alternatywa od komputera – niestety na naszym osiedlu nie istnieje. Mieszkam na Gocławiu od 27 lat, czyli od urodzenia. Znam to osiedle z perspektywy dziecka bawiącego się na placach zabaw, starszego dziecka, które szuka własnego świata, zbuntowanego, młodego licealisty i dorosłego — obserwowałem, jak wszystko się zmienia. Pewnego wieczoru szedłem do Klubu Seniora na prezentację projektów z budżetu partycypacyjnego i dostrzegłem przyklejone na szybie kartki. Na jednej kartce A4 widniała lista dzieci przyjętych do przedszkola, natomiast na czterech kartkach — nieprzyjętych… To wywołało we mnie wewnętrzną złość. Gocław zawsze było blokowiskiem, ale w okresie mojego dzieciństwa nie było problemów z parkingami, miejscami w przedszkolach i znikającą zielenią. Zadałem więc sobie pytanie – czy ja mogę coś zmienić w tej sytuacji? Odpowiedzi udzielili mi starsi sąsiedzi, z którymi rozmawiałem „jesteś młody –

Redaktor naczelny: Michał Sawicki michal.7.sawicki@gmail.com Wszelkie uwagi oraz propozycje współpracy proszę zgłaszać na adres redakcji: redakcja@poludnikpraski.pl Wydawca: IWOG Sp. z o.o. 03-315 Warszawa, ul. Budowlana 7/2 REGON: 365259873; NIP: 5242807387

Skład i łamanie:

biuro@v-arts.pl fb: visualartsolsztyn

Reklama ��������������������

cześnie wystąpić do Urzędu o zintensyfikowanie przycinki drzew oraz unormowanie parkowania aut w okolicy Hali Siennickiej, gdzie nagminne jest blokowanie drogi ewakuacyjnej. Brak bezpiecznego przejścia dla pieszych stanowi problem, a wręcz zagrożenie dla użytkowników. Dodatkowo mieszkańcy okolic ul. Mycielskiego skarżyli się na hałas generowany przez lokalną piekarnię. Pojawiła się także propozycja utworzenia miejsca parkingowego „Kiss and Ride” pod szkołą na ul. Paca, gdzie aktualnie dojeżdżający samochodem Rodzice nie mają gdzie zaparkować samochodu nawet na chwilę. Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców do kontaktu z nami. Chciałbym, aby wszyscy mieli świadomość, że zawsze chętnie pomożemy rozwiązać pojawiające się problemy. Zależy nam na tym, aby na naszym osiedlu wszystkim żyło się coraz lepiej z każdym mijającym rokiem. Pozdrawiam serdecznie Krzysztof DaszkiewiczBortnowski Przewodniczący Zarządu Rady Osiedla Grochów-Centrum

działaj! My będziemy Cię wspierać!”. Spróbowałem zatem i zostałem wybrany do Rady Osiedla Gocław z drugim, największym wynikiem. Zrobiło się poważnie… Gdy zaproponowano mi, abym został przewodniczącym rady, zrobiło się już bardzo poważnie… Czy zastanawiałem się nad przyjęciem tej roli? Oczywiście, że tak, ale wystarczy krótka rozmowa z sąsiadami, aby nabrać wiatru w żagle. Przy okazji chciałbym zachęcić wszystkich młodych ludzi – nie bójcie się, angażujcie, działajcie, zacznijcie od zebrania spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej, poszukajcie lokalnych organizacji pozarządowych, wpadnijcie na dyżur Rady Osiedla, napiszcie do naszej redakcji z pomysłem na ciekawy artykuł (nawiasem mówiąc nasza redakcja składa się w większości z młodych ludzi) – warto, ponieważ młodzi to osiedle budowali własnymi rękoma (Spółdzielnia Młodych) i młodzi muszą być siłą napędową tego miejsca! Ze spraw już stricte Rady Osiedla Gocław: Niedawno przeprowadziłem pierwsze posiedzenie rady. Pojawiło się wiele tematów. Jednym z nich był ośrodek dla osób wychodzących z uzależnienia od narkotyków, który może powstać na Gocławiu. Na Grochowie odrzucono pomysł i teraz próbuje się przenieść inwestycję na nasze osiedle. Jesteśmy zgodni, że potężne osiedle pełne bloków nie jest dobrym miejscem dla takich ośrodków, dlatego podejmiemy stosowne kroki, aby zmieniono lokalizację. Przy okazji znów okazuje się, że mieszkańcy dowiadują się ostatni i nie ma żadnych konsultacji. Będziemy zabiegać o to, aby kon-

sultacje Urzędu Dzielnicy z mieszkańcami stały się normą, a nie wyjątkiem. Zamiast tego proponujemy MAL, czyli Miejsce Aktywności Lokalnej, które buduje pozytywne sąsiedztwo, aktywizuje młodych i starszych, tworzy przestrzeń do kreatywnego myślenia o własnej okolicy – projekt na wzór Paca40 (Grochowski MAL) popieram całym sercem, od kiedy kilka lat temu osobiście uczestniczyłem w wielu warsztatach na Paca40 jak „Akademia Inicjatyw Sąsiedzkich” – takich miejsc potrzebujemy, ponieważ nie możemy myśleć o naszym osiedlu w standardowych kategoriach dlatego, że nie jesteśmy standardowym osiedlem. Brakuje miejsc na cokolwiek, gdy blok stoi ściśnięty przy bloku… Dlatego należy o naszym ogromnym osiedlu myśleć kreatywnie i wykorzystać mocne strony, czyli ogromną społeczność. Gocław to siła społeczności, niesamowity potencjał, który obecnie nie ma przestrzeni do realizowania się. Chcemy to zmienić i postawić na tę przestrzeń, która nie ma ograniczeń obszarowych i którą możemy sami kształtować — kulturalną, kreatywną i społeczną. Tak, aby życie na Gocławiu było czymś, czym będziemy mogli się pochwalić przed znajomymi z innych dzielnic. Paweł Łokietek Przewodniczący Rady Osiedla Gocław


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.