Południk Praski nr 7

Page 1

ISSN 2544-7203 »»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»» Gazeta bezpłatna » nakład 10 000 egz. » maj 2018 » NR 5(7)

» Z apraszamy na Nasz portal Internetowy

http://apragapoludnie.pl/ oraz na facebooku APragaPołudnie - Południk Praski

» A rchiwalne numery gazety są na stronie

http://apragapoludnie.pl/index.php/gazeta-poludnik-praski/

»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»» 300 tysięcy śmieci rocznie spalane nieopodal nas

Problem spalarni na Targówku wraca i będzie powracał. Inwestycja na europejskim poziomie, czy kolejne obietni»s. 2 ce Miasta bez pokrycia?! Walka ma sens!

PKW przyznała rację społecznikom! Okręgi wyborcze zmieniono z narusze»s. 3 niem prawa!

»»»»»»» Gocław » Saska Kępa » Grochów » Gocławek » Kamionek » Przyczółek

Lokalna waluta pomysłem na rozwój stolicy

Bo ja jestem Taksówkarz Warszawski!

Kto z nas nie jechał warszawską taksówką? Kto nie słyszał negatywnych opinii o ludziach wykonujących ten zawód? »s. 4-5 Jak ożywić okolice Dworca Wschodniego, Mińską i sąsiednie ulice?

Któż nie boleje nad zaniedbaniem okolic Dworca Wschodniego i ulicy Mińskiej? »s. 6 Chemikalia pryskają na ludzi!

Czy burmistrz i miasto podejmą decyzję na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców. »s. 6 Fenomen Kolonii Praussa!

»s. 7

Cool Kids

»s. 7

Sprawdziliśmy radnych dzielnicy. Prawie nikt nie odpisuje. Czytelnicy piszą „Południk” odpowiada

»s. 8 »s. 7

W jednych miastach biją pamiątkowe szylingi dla turystów, w innych można wykorzystać karty rabatowe. Warszawa póki co preferuje zniżki dla osób płacących podatki. Posiadacze „Karty Warszawiaka” mogą korzystać z rabatów oferowanych przez partnerów programu i zapłacić kilka złotych mniej za wejście na basen, usługę stomatologiczną czy zakupy w sklepie internetowym. Na co dzień znamy i posługujemy się w sklepach bonami i różnego rodzaju kartami lojalnościowymi „na punkty”. Są to bądź co bądź pewnego rodzaju alternatywne w stosunku do naszej krajowej waluty środki płatności. Możemy z nich korzystać w określonych sytuacjach, regulując zobowiązania, czyli

płacąc za nabyte towary lub usługi. Skoro i tak korzystamy z zamiennika tradycyjnego pieniądza, to dlaczego nie wprowadzić w Warszawie lokalnej waluty? Należy podkreślić, że pomysł na lokalną walutę nie jest wcale abstrakcyjną ideą. Nie jest też zupełnie nową inicjatywą. Skąd się wziął? Historia funkcjonowania lokalnych walut sięga ubiegłego stulecia. W latach 30. dwudziestego wieku miał miejsce kryzys ekonomiczny, wraz z którym nastąpił wzrost bezrobocia. Burmistrz jednego z austriackich miast, chcąc opanować trudną sytuację ekonomiczną regionu, rozpoczął eksperyment, który jak się okazało uchronił lokalną społeczność przed finansowym marazmem. Podjęto decyzję o stworzeniu własnego, lokalne-

go pieniądza. Zaczęto od serii certyfikatów, którymi płacono pracownikom za wykonywana pracę. Szybko okazało się, że w ten sposób można regulować także inne należności w mieście. Miejscowe „pieniądze” akceptowane były także w lokalnych sklepach. Można było nimi opłacić również lokalne podatki. Miejscowy „szyling” charakteryzował się sztywnym kursem wymiany 1:1 w stosunku do narodowej waluty austriackiej. Austriacki lokalny „pieniądz” każdego miesiąca tracił 1% wartości. Co miesiąc wymagał przestemplowania, z czym wiązała się pobierana opłata w wysokości 1%. W obliczu utraty wartości lokalnego pieniądza, ­m ieszkańcy woleli szybciej go wydać, dokończenie na str. 2-3

Reklama ������������������������������������������������������������������������������������������������������������������

ANTYKI Kupno - Sprzedaż Monety, medale Obrazy, platery - Srebro, złoto

UL. GROCHOWSKA 158 TEL. 508-151-340


Str. » 2

maj 2018 » NR 5 (7)

300 tysięcy śmieci rocznie spalane nieopodal nas Spółka Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w m. st. Warszawie (MPO) od lat podejmuje działania zmierzające do realizacji inwestycji polegającej na rozbudowie i modernizacji Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych (ZUSOK) przy ul. Zabranieckiej 2 w dzielnicy Targówek. Inwestycja wywołuje liczne kontrowersje i protesty społeczeństwa. Sama procedura uzyskiwania decyzji i uzgodnień, niezbędnych do realizacji inwestycji pozostawia wiele do życzenia. Analiza dokumentacji sprawy pozwala przypuszczać, że inwestycja rozbudowy i modernizacji spalarni może zostać zrealizowana z naruszeniem prawa. Konsultacje społeczne również sprawiają wrażenie pozornych. Zdaniem Spółki MPO prowadzone są szeroko zakrojone działania informacyjne. Tymczasem mieszkańcy i aktywiści uskarżają się na problemy z uzyskaniem podstawowych informacji dotyczących funkcjonowania rozbudowanej spalarni. Inwestycja ma zostać wykonana w oparciu o decyzję Prezydenta m. st. Warszawy z 22 marca 2017 r. zatwierdzającą projekt

Źródło: www.eko-impuls.pl/media

Problem spalarni na Targówku wraca i będzie powracał. Inwestycja na europejskim poziomie, czy kolejne obietnice Miasta bez pokrycia?!.

budowlany oraz projekt rozbiórki i udzielającą pozwolenia na budowę oraz pozwolenia na rozbiórkę. Powyższe pozwolenie mogło zostać wydane tylko w efekcie uzyskanego postanowienia Prezydenta m. st. Warszawy z 28 kwietnia 2015 r. mocą którego Prezydent stwierdził, że przedmiotowe przedsięwzięcie będzie realizowane etapowo oraz nie zmieniły się warunki określone w decyzji ustalającej środowiskowe uwarunkowania zgody na realizację tego przedsięwzięcia. Gdyby nie wskazane postanowienie, ważność straciłaby decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia (decyzja Prezydenta m. st. Warszawy z 16 czerwca 2009 r.

Lokalna waluta pomysłem na rozwój stolicy dokończenie ze str. 2

aby nie stracić nawet niewielkiej kwoty. W rezultacie eksperyment doprowadził do ożywienia miejscowej gospodarki. Austriacki eksperyment nie jest jedynym przypadkiem w historii na wprowadzenie przez społeczności lokalnych walut. Tego typu lokalny „pieniądz” był emitowany także w innych krajach, jak Szwajcaria, Niemcy, Stany Zjednoczone i Kanada. Nie można pominąć, że w Szwajcarii po dzień dzisiejszy oficjalnie i w pełni legalnie funkcjonuje lokalna waluta WIR, jako waluta równoległa do Franka (WIR Franc i WIR Euro). Podobnie także w Polsce funkcjonują lokalne waluty. Przykładowo można wskazać walutę lokalną „Zielony”, czy

walutę lokalną „Dobry” bądź walutę lokalną „Piast”. Warto też wspomnieć o kolejnych pomysłach na wprowadzenie lokalnych walut. Wciąż aktualny bowiem pozostaje pomysł wprowadzenia lokalnej waluty w położonym nieopodal stolicy Otwocku. Dlaczego Warszawa miałaby być pod tym względem gorsza? Wzorując się na chociażby zagranicznych przykładach, można wdrożyć rozwiązanie pobudzające stołeczną gospodarkę, angażujące mały biznes czy rzemieślników. Niewątpliwie też Warszawski Złoty miałby szansę stać się atrakcją dla turystów. Katarzyna M. Gorzkowska

W świetle obowiązujących wówczas przepisów Spółka MPO, aby skorzystać z ww. decyzji, zobowiązana była najpóźniej w dniu 27 czerwca 2015 r. złożyć wniosek o wydanie pozwolenia na budowę ww. przedsięwzięcia. Spółka MPO nie złożyła w tym terminie przedmiotowego wniosku, a zamiast tego skorzystała z prawnej możliwości przedłużenia tego terminu o 2 lata tj. do dnia 27 czerwca 2017 r. Nastąpiło to poprzez uzyskanie postanowienia Prezydenta stwierdzającego że ww. przedsięwzięcie będzie realizowane etapowo oraz że nie zmieniły się warunki jego realizacji określone w ww. decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Jednakże procedura uzyskania przedmiotowego postanowienia zawiera szereg nieprawidłowości. Pozwalają one przypuszczać, iż postanowienie o stwierdzeniu etapowej realizacji przedsięwzięcia zostało wydane niezasadnie. W konsekwencji może dojść do realizacji inwestycji znacząco oddziaływującej na środowisko i zdrowie ludzi, bez uwzględnienia wymaganych prawem środowiskowych uwarunkowań realizacji przedsięwzięcia. Ostatecznie wniosek o pozwolenie na rozbudowę spalarni został złożony w dniu 15 grudnia 2016 r., a decyzją z 22 marca 2017 r. Prezydent m. st. Warszawy zatwierdził projekt budowlany oraz projekt rozbiórki oraz udzielił pozwolenia na budowę oraz pozwolenia na rozbiórkę. Co istotne, informacja o wydaniu pozwolenia na budowę pojawiła się na stronie BIP Urzędu m. st. Warszawy dopiero w dniu 9 maja 2017 r., a więc półtora miesiąca po jego wydaniu i znacznym czasie po nadaniu mu waloru ostateczności. Następnym działaniem Spółki MPO było ogłoszenie dnia 19 maja 2017 r. przetargu na wybór generalnego wykonawcy

inwestycji (Zaprojektowanie i rozbudowa Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów na terenie Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych (ZUSOK) w Warszawie. Po kilkukrotnym przesunięciu terminu składania ofert, ostatecznie został on wyznaczony na dzień 24 stycznia 2018 r. Do przetargu przystąpiły trzy podmioty, jednak do dnia dzisiejszego nie został on rozstrzygnięty. Warto podkreślić, że wszystkie złożone oferty przekraczają kwotę jaką Spółka MPO planowała przeznaczyć Dodatkowo 26 kwietnia 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie, oddalił skargę kasacyjną Marszałka ws. Planu Gospodarki Odpadami dla Mazowsza. Oznacza to, że MPO musi czekać do uchwalenia nowego Planu Gospodarki Odpadami. Pozyskanie środków unijnych ponownie zostanie przesunięte, a tym samym kolejny raz przesuwa się termin realizacji inwestycji. Spółka MPO niespełna rok temu twierdziła, iż w roku 2020 będzie funkcjonował rozbudowany ZUSOK. Tymczasem, zgodnie z przyjętym harmonogramem, czas niezbędny na budowę inwestycji i oddanie instalacji do użytkowania to 36 miesięcy od dnia rozpoczęcia budowy. Można przypuszczać, że Spółka MPO nie poradzi sobie z wyzwaniem i nie zrealizuje rozbudowy spalarni. Inwestycja jest planowana od lat. Nie dość, że rzetelność dokumentów posiadanych przez Spółkę pozostawia wiele do życzenia, to finansowanie inwestycji może okazać się niemożliwe. Nasuwa się pytanie, czy opór przy rozbudowie spalarni jest na pewno uzasadniony racjonalnym działaniem dla Społeczeństwa i ich potrzeb. Katarzyna Maliszewska Stowarzyszanie Rady Na Odpady


maj 2018 » NR 5 (7)

Str. » 3

Walka ma sens!

PKW przyznała rację społecznikom! Okręgi wyborcze zmieniono z naruszeniem prawa! Podział dzielnicy na pięć zamiast dotychczasowych czterech okręgów wyborczych podnosił znacznie próg wyborczy, nie dając szans mniejszym komitetom, a także drastycznie dzielił okręgi Grochów i Gocław, tradycyjnie nieco bardziej sprzyjające PIS. Komisarz wyborczy odrzucił skargi złożone przez społeczników oraz Kukiz’15. Obie strony nie dały za wygraną i odwołały się do Państwowej Komisji Wyborczej. Ta przyznała rację mieszkańcom. Nakazano komisarzowi wyborczemu uznać uchwałę rady miasta za naruszającą prawo i zobowiązać radę do naprawy sytuacji. Złamana została bowiem zasada stałości okręgów wyborczych. Teoretycznie więc powinny wrócić stare okręgi wyborcze z niewielką korektą granic Saskiej Kępy, by mogła funkcjonować jako odrębny pięciomandatowy okręg. Pokazaliśmy radnemu z PO Pawłowi Lechowi, który bronił się w TVP Warszawa, że nikt nie może nakazać radnym głosować wbrew sumie- że machinacje nie przejdą. Miasto może niu (przy czym zapomniał, że radni mu- odwołać się jeszcze do sądów administraszą jeszcze przestrzegać prawa) i burmi- cyjnych, tak że batalia nie jest zakończostrzowi Pragi-Południe – autorowi zmian, na, ale wygraliśmy ważną bitwę. Reklama ���������������������������������������������������

Słupki z Męcińskiej znikną – akcja mieszkańców zakończona sukcesem Parę miesięcy temu pisaliśmy o akcji, której pomysłodawczynią była nasza redaktorka Małgorzata Witak, a wspierał ją Portal Warszawski. Wraz z radnym Pawłem Zalewskim zawalczyła przeciwko słupkom zainstalowanym na środku chodnika nieopodal dawnego Universamu. Zebrane wtedy podpisy mieszkańców, nagłośnienie sprawy w mediach i pisma słane do władz miasta odniosły skutek. Słupki nastręczające tyle niewygody pieszym zostaną zdemontowane! Pytanie tylko, dlaczego nie można było tak od razu? Szkoda pieniędzy wydanych na montaż i na likwidację.

Rowery czy miejsca parkingowe? Leszek Siejka walczy z absurdem na Kamionku Gdy ZDM przeniósł stację rowerów Veturilo w niefortunne miejsce na ul. Grochowskiej kosztem aż 10 miejsc pa rk i ngow ych, do a kcji wk rocz ył mieszkaniec Kamionka i działacz społeczny, Leszek Siejka. Wprawdzie w poprzednim miejscu, na wysepce, stacja zasłaniała widok wyjeżdżającym z ul. Mińskiej pojazdom, sęk jednak w tym, że likwidując ten problem, wywołano jeszcze gorszy. Nowa lokalizacja stacji – pod dwunastopiętrowym budynkiem bez żadnego zaplecza, za to z największym sieciowym sklepem w okolicy – wzbudziła wściekłość zarówno mieszkańców bloku, jak i klientów sklepu. Pan Leszek stanął zatem pod sklepem i zebrał ok. 400 podpisów pod petycją o przeniesienie stacji w inne miejsce. Protest poparła Rada Osiedla Kamionek, kierując do ZDM pismo z trzema propozycjami bezkonfliktowej lokalizacji stacji w pobliżu. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach lokalnych i ogólnopolskich. 1 maja br. ZDM wymontował jeden moduł stacji, przywracając dwa miejsca parkingowe, lecz to wciąż nie satysfakcjonuje mieszkańców. Walka trwa. Wszystkie trzy omówione przypadki dowodzą, że zaangażowanie popłaca, że warto i należy walczyć o swoje z bezmyślnością, bezdusznością bądź złą wolą władz miasta. Inicjatorom protestów oraz wszystkim mieszkańcom, którzy je poparli, należą się podziękowania i gratulacje. Michał Sawicki


Str. » 4

maj 2018 » NR 5 (7)

Bo ja jestem Taksówkarz Warszawski! Kto z nas nie jechał warszawską taksówką? Kto nie słyszał negatywnych opinii o ludziach wykonujących ten zawód? Wedle stereotypowych, nieprawdziwych opinii taksówkarze to ludzie, których pierwszym odruchem jest „zrobienie leszcza na kasę” (*) (słowniczek pojęć na końcu artykułu). Zapewne wielu z nas zna powiedzonko, że „pies, putana i cierpiarz (*) nie dadzą sobie krzywdy zrobić”. Dość powszechną jest opinia o niedomytym, śmierdzącym papierosami „złotówie”(*), prowadzącym jeżdżący złom. Równie powszechnym przekonaniem jest, że olbrzymia większość taksówkarzy to tajni współpracownicy, handlarze prochami, w końcu sutenerzy… O tym, jak niesprawiedliwe są opinie deprecjonujące rangę tego zawodu, jakie są prawdy i mity o taksówkarzach, o problemach tego środowiska, rozmawiam z Jarosławem Iglikowskim, taksówkarzem z Grochowa, Przewodniczącym Związku Zawodowego Taksówkarzy „Warszawski Taksówkarz”, współinicjatorem powołania Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Taxi. Włodzimierz Pawłowski: Jarku, jak doszło do tego, że Ty, człowiek z wyższym wykształceniem, zdecydowałeś się zostać taksówkarzem? Przecież wg obiegowych opinii to zawód poniżej Twoich aspiracji? Jarosław Iglikowski: Odpowiedź jest złożona. Po pierwsze, zawód taksówkarza ma wiele dobrych stron. Pracuję wtedy, kiedy chcę. Spotykam ciekawych ludzi, jestem wolnym ptakiem. A ja bardzo to lubię. Po drugie, wyższe wykształcenie zdobyłem w taksówce. Oczywiście studiowałem, ale wtedy już byłem taksówkarzem. Siedząc w taksówce napisałem pracę licencjacką i pracę magisterską. A że lubię ten zawód, to w nim zostałem. Po trzecie, nie jestem przystosowany do pra-

cy, w której mam szefa głupszego ode mnie. Może teraz się to zmieniło, ale gdy ja wchodziłem na rynek pracy, większość kierowników była zatrudniona po znajomości. Z reguły byli to ludzie mierni, ale wierni. A ja jestem nieprzystosowany mentalnie do pracy z takimi ludźmi. WP: A jak doszło do tego, że postanowiłeś zawalczyć o poprawę bytu wszystkich warszawskich taksówkarzy, nie patrząc na swoje prywatne interesy? JI: Dawno temu pewien chłopak, Michał Szczygłowski, postanowił powalczyć z patologiami na rynku przewozu osób taksówką. Zwołał kolegów i tak powstała grupa w Warszawie. Byłem w tej grupie. Przez kilka lat pierwsze skrzypce grał Michał, a gdy się wypalił, pałeczkę przejąłem ja. Nie lubię przegrywać, więc ciągnę to dalej. Do zwycięstwa. WP: Czy któraś ze spraw, którymi zajmuje się Związek, zyskała szczęśliwe zakończenie? I jakie znaczenie dla ludności Warszawy i dla samych taksówkarzy mają Wasze działania? JI: W mediach mówi się o naszych du-

żych bitwach, czyli o nielegalnych przewoźnikach i nowelizacji Ustawy o transporcie drogowym. Na tym froncie mamy sukcesy, ale do zwycięstwa jeszcze daleko. Sukcesem jest to, ze politycy zajmują się naszym problemem i coraz więcej służb (policja, Inspekcja Transportu Drogowego, służby skarbowe) podjęło działania wymierzone w szarą strefę przewozu osób. Także media zauważyły wreszcie, ze nielegalni przewoźnicy to nic fajnego. Udało nam się nawiązać współpracę z taksówkarzami z całej Polski. Już nie jesteśmy jedyni na froncie walki. Dołączyli koledzy z Wrocławia, Poznania, Olsztyna, Trójmiasta czy Łodzi. Jednak poza tymi działaniami na co dzień pomagamy taksówkarzom. Często mają problemy z urzędami lub ze służbami. Pomagamy im je rozwiązać. I to są najważniejsze nasze małe sukcesy. WP: Na czym polega problem z nielegalnymi przewoźnikami? Czy nie jest to tylko walka w obronie partykularnych interesów taksówkarzy?

JI: Media często piszą o walce taksówkarzy z konkurencją. Ale to nie jest prawdą. Nielegalni przewoźnicy nie są naszą konkurencją. Nikt nie mówi o tym, ze paser jest konkurencją dla sklepów, a meta dla sklepów monopolowych. Jedni działają legalnie, drudzy łamią prawo i w związku z tym nie można ich porównywać. Każda branża rozwija się prawidłowo tylko wtedy, gdy panują w niej zdrowe zasady konkurencji. Nie da się konkurować ze złodziejem. Towar kradziony zawsze wydaje się atrakcyjniejszy. Poza tym walczymy także o bezpieczeństwo naszych klientów. Licencja nam nic nie daje. Ona służy temu, ż e b y k lient m i a ł pewność, ze nie wiezie go osob a c hor a umysłowo. Gwarantuje k lientowi, ze jego dziecko ze szkoły odwozi normalny człowiek, a nie pedofil. Że przesyłkę z ważnymi dokumentami wiezie uczciwy kierowca, a nie złodziej skazany za wielokrotne kradzieże. I w końcu badania, które przechod zimy reg ularnie, sprawdzają nasze zachowanie w kryzysowych sytuacjach. W Warszawie nielegalni przewoźnicy powodują ponad 8 razy więcej wypadków, niż taksówkarze. A jest ich dwa razy więcej niż legalnych. Często są to ludzie, którzy kupili ukraińskie prawo jazdy (mówił o tym nawet materiał nakręcony przez TVN), ludzie, którzy nigdy nie przeszliby testów psychotechnicznych, które my przechodzimy co 5 lat. WP: OK., mówisz o Uberze i innych firmach, współpracujących z ludźmi bez uprawnień, narzucających stawki za kilometr teoretycznie niższe niż ceny stosowane przez taksówkarzy. Taksówkarze, oprócz podatków i składek ZUS, ponoszą też wyższe koszty obowiąz-


maj 2018 » NR 5 (7)

kowego ubezpieczenia OC. Co grozi pasażerowi nielegalnego przewoźnika w przypadku uszczerbku na zdrowiu, spowodowanego wypadkiem takiego kierowcy? JI: Docelowo nic. Dostanie odszkodowanie, ale dopiero po sprawie sądowej. A więc później. Przy czym nie to jest największym zagrożeniem dla pasażera. Jak już mówiłem wcześniej, ryzyko wzięcia udziału w wypadku spowodowanym przez nielegalnego przewoźnika jest prawie 20 razy większe, niż w przypadku przejazdu z taksówkarzem. A przy kontroli drogowej pasażer będzie dodatkowo ciągany po komendach policji i sądach w charakterze świadka.

W P: A co pow ie sz o tym konkretnym przypadku spod Dworca Wschodniego: doskonale wiesz o pseudotaksówkarzu, wystającym obok postoju taxi przy Lubelskiej. Ma auto oznakowane niezgodnie z przepisami Miasta Warszawy, stosuje złodziejskie stawki 20 zł/km. Czy Związek nie będzie walczył z takimi przypadkami? Przecież podobnie dzieje się i pod Centralnym, pod Zachodnim i w innych miejscach miasta? JI: Media często o tych przypadkach mówią. Uderza to w wizerunek taksówkarzy, ponieważ dziennikarze z reguły nie widzą różnicy między okazjonalnym przewozem osób, a taksówką. Ten proceder jest, niestety, legalny. Od lat wnioskujemy do polityków o zmianę tych przepisów, ale nie słuchają. Obecnie jest podobnie.

Str. » 5

Mogę tylko apelować do ludzi, żeby zwracali uwagę na to, do czego wsiadają. Czy to jest taksówka, czy coś przypominającego taksówkę. W Warszawie taksówka jest oznakowana żółto-czerwonymi paskami na przednich drzwiach, herbem Warszawy (żółtą syrenką na czerwonej tarczy herbowej z napisem Warszawa pod spodem), lampą dachową z napisem TAXI. Dodatkowo w prawym górnym rogu przedniej szyby jest naklejka z numerem rejestracyjnym i hologramem, a na prawej tylnej szybie informacja o obowiązującej cenie za kilometr. Wewnątrz, w widocznym dla pasażera miejscu, musi znajdować się identyfikator kierowcy ze zdjęciem, wydany przez Urząd Miasta. WP: tajemnicą poliszynela jest, że i wśród ta k sówkarzy, podobnie jak w każdym inny m z awod zie , zdarzają się ludzie nieuczciwi, wożący klientów „na wycieczki” (*), stosując y t z w. „dopa ł ” (*). Czy Związek ma jakieś pl a ny z w i ą zane z wyeliminowaniem tego procederu? Czy ma w tym zak resie jakieś możliwości? JI: Związki zawodowe n i e m aj ą narzędzi do kontrolowania takich nieuczciwych praktyk. Wskazaliśmy policji miejsca, w których najczęściej stoją taksówki z dopałem. Cały czas naciskamy na rządzących, żeby za dopał była odbierana licencja w trybie natychmiastowym. W poprzedniej kadencji Sejmu udało się taki zapis wpisać do projektu ustawy. Niestety politycy nie zdążyli tego przegłosować. Obecna władza nie chce o tym słyszeć. Nie wiemy dlaczego. WP: Co Związek robi w celu poprawienia opinii warszawiaków o taksówkarzach? JI: Tu nie mamy zbyt wiele do powiedzenia. Mamy zbyt mało członków, abyśmy mogli przeprowadzać jakieś skuteczne akcje marketingowe. Przeprowadziliśmy akcję krwiodawstwa na Dworcu Centralnym. Współpracu-

jemy z Urzędem Miasta. Propagujemy akcję Sprawdź, zanim wsiądziesz prowadzoną przez UM. Ale walka o poprawę wizerunku taksówkarza, to zadanie na długie lata. I potrzebna jest do tego dużo większa siła niż ta, którą my dysponujemy. WP: Czy postulaty środowiska taksówkarzy znajdują zrozumienie u władz? JI: Większość naszych postulatów znajduje zrozumienie u polityków. A przynajmniej takie odnosimy wrażenie. WP: mam nadzieję, że Twoje słowa wyjaśniły szerokiej rzeszy warszawiakom niejasności, związane z pracą warszawskich taksówkarzy. Rozmawiam z Jarkiem w Jego taksówce na słupie (*) przy Pl. Szembeka, zadaję więc bardziej osobiste pytanie. WP: Czy tutaj skończyłeś kurs i czekasz na następnego Klienta, czy może mieszkasz na Grochowie i stąd zaczynasz pracę? JI: Mieszkam na Grochowie od urodzenia. I stąd zaczynam pracę. WP: Rozumiem zatem, że jesteś rodowitym Grochowianinem. Co Ci się podoba w naszej dzielnicy i czy coś chciałbyś zmienić? Czy zgłosiłeś jakiś projekt do budżetu partycypacyjnego? JI: Grochów zmienia się cały czas, jak cała Warszawa. Jest coraz ładniejszy. I coraz bardziej przyjazny mieszkańcom.

Najbardziej podoba mi się w nim to, ile mamy parków z placami zabaw dla dzieci. W promieniu 2 kilometrów ode mnie są 4 takie miejsca. Do budżetu partycypacyjnego nie zgłosiłem żadnego projektu. Nie mam czasu na taką działalność. Ale co roku biorę udział w głosowaniu na najlepsze, moim zdaniem, projekty, do czego także wszystkich zachęcam. WP: Oho, widzę, że dostałeś zlecenie. Wobec tego dziękuję Ci za rozmowę. Mam nadzieję, że udało Ci się rozwiać niejasności, związane z potocznymi opiniami o taksówkarzach i że przybliżyłeś mieszkańcom Warszawy problemy tego środowiska. Rozmawiał: Włodzimierz Pawłowski Słowniczek: „zrobienie leszcza na kasę” – oszukanie pasażera „pies” – policjant „putana” – pani niezbyt ciężkich obyczajów „cierpiarz”, „złotówa” – potoczne określenie taksówkarza wożenie „na wycieczki” – obwożenie Klienta nieznającego miasta okrężną trasą „dopał” – nielegalny impulsator przyspieszający pracę taksometru, montowany przez nieuczciwych kierowców „słup” – potoczne określenie postoju taxi

Reklama ���������������������������������������������������


Str. » 6

maj 2018 » NR 5 (7)

Jak ożywić okolice Dworca Wschodniego, Mińską i sąsiednie ulice? Któż nie boleje nad zaniedbaniem okolic Dworca Wschodniego i ulicy Mińskiej? Okolica nie ma nic do zaoferowania, wszędzie straszą pustostany, nieliczni działający tu przedsiębiorcy, choć niewiele płacą za czynsz, notują bardzo skromne obroty. Rezygnują po roku, po dwóch.

Choć program rewitalizacji wdrażany jest już od paru lat, to nadal sporo brakuje do tego, by miejsca te tętniły życiem. A przecież przechodzi tędy sporo ludzi dojeżdżających koleją do pracy. Przybywa też mieszkańców wraz z budową nowych apartamentowców w Soho czy pojedynczych domów przy ul. Mińskiej i sąsiednich uliczkach. Krokiem w kierunku racjonalnego zagospodarowania tych terenów, aby lepiej służyły mieszkańcom, mają być konsultacje

społeczne dotyczące koncepcji gospodarowania lokalami użytkowymi należącymi do zasobu m. st. Warszawy w dzielnicach Praga-Północ i Praga-Południe. Konsultacje dotyczyć mają obszarów rejonu Dworca Wschodniego (46 lokali użytkowych będących w zasobie Miasta),Kamionka (70 lokali użytkowych będących w zasobie Miasta). Na Pradze-Północ – Nowej Pragi (282 lokali użytkowych będących w zasobie Miasta), Starej Pragi (221 lokali użytkowych będących w zasobie Miasta). Władze miasta chcą poznać opinie mieszkańców, osób odwiedzających Pragę oraz osób prowadzących działalność gospodarczą i społeczną na temat usług, które są obecne we wskazanych obszarach, a także tych, których brakuje albo powinno być więcej. Zebrane opinie przyczynią się m.in. do opracowania zestawu branż i profili podmiotów, których działalność na obszarach Pragi-Północ i Pragi-Południe będzie korzystna z punktu widzenia mieszkańców i najemców lokali. Przy czym

Chemikalia pryskają na ludzi!

Jest myjnia przy ul. Grochowskiej. Do niedawna rósł przed nią rząd topól, które niestety wycięto. I pojawił się problem. Myjnię odgradza teraz od chodnika tylko pas trawnika. W czasie mycia woda z chemikaliami pryska na przechodniów. Nie wszyscy lubią śmigusa-dyngusa, a alergicy mają poważniejszy problem, ponieważ dostają ataków kaszlu. Właściciel myjni zdaje sobie sprawę, że wiatr niesie krople wody w stronę chodnika i nawet chciał swojego czasu temu jakoś zaradzić. Okazało się jednak, że sam mógłby postawić ogrodzenie tylko na dzierżawionym przez siebie terenie. A ten jest za mały – wtedy samochody nie miałyby miejsca na manewr.

Radny Marek Borkowski wystosował interpelację do burmistrza o zamontowanie od strony chodnika jakiejś przesłony. Problem można byłoby rozwiązać bardziej estetycznie – np. przez nasadzenie na trawniku żywopłotu, ale na to, by krzewy urosły dostatecznie duże, potrzeba paru lat. Do tego czasu możliwe jest jeszcze postawienie pełnych, przenośnych paneli budowlanych, takich, jakimi ogradza się np. budowy. Pozostaje pytanie, czy burmistrz i miasto podejmą decyzję na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców. Małgorzata Witak

wezź udziałL w konsultacjach!

należy wspomnieć, że zmiany wynikające z opracowanej koncepcji gospodarowania lokali będą wprowadzane stopniowo i nie będą powodowały rozwiązania dotychczasowych umów najmu lokali. Nadarza się niepowtarzalna okazja, aby wpłynąć na to, co zaoferuje nam najbardziej zaniedbana część dzielnicy. Dodajmy – także część dzielnicy z największym potencjałem, bo znajdująca się w okolicy dużego, obsługującego ruch ogólnopolski i międzynarodowy, a także szybką kolej miejską dworca kolejowego. Czego tam potrzeba? Rzemieślników? Sklepów? Szewca? Sklepu chemicznego? Warzywniaka? A może za mało jest punktów gastronomii? Jak można wziąć udział w konsultacjach: Swoje opinie w prowadzonych konsultacjach będzie można wyrazić, spacerując na obszarach, odwiedzając punkty konsultacyjne, biorąc udział w warsztatach czy też przesyłając uwagi przez Internet. W maju na obszarach Pragi-Północ i Południe będzie można spotkać ankieterów, którzy zapytają o usługi zlokalizowane w okolicy. Ankieterzy odwiedzą także poszczególne lokale użytkowe. Uruchomione zostaną punkty konsultacyjne – w dni powszednie między 16.00 a 20.00, a w soboty mię-

dzy 10.00 a 14.00): 17 maja (czwartek) i 19 maja (sobota) – lokal przy Grochowskiej 322 (Kamionek), 18 maja (piątek) i 19 maja (sobota) – Klub Sąsiada przy ul. Skaryszewskiej 10 (rejon Dw. Wschodniego), 24 maja (czwartek) i 26 maja (sobota) – Czytelnia w Centrum Kreaty wności przy ul. Targowej 56 (Stara Praga), 25 maja (piątek) i 26 maja (sobota) – lokal przy ul. Wileńskiej 31 (Nowa Praga). Punkt może odwiedzić każdy, by porozmawiać i zostawić swoje opinie – na papierze albo elektronicznie. W czerwcu natomiast odbędzie się seria spotkań (zawsze od 18.00 do 20.00), na których będzie można porozmawiać o potrzebnych zmianach w zakresie obecnie dostępnych usług, a także wyzwaniach związanych z prowadzeniem działalności na terenie Pragi: 4 czerwca (poniedziałek) – Dzielnicowe Biuro Finansów i Oświaty (DBFO) przy ul. Grochowskiej 262 (Kamionek), 5 czerwca (wtorek) – Centrum Kreatywności przy ul. Targowej 56 (Stara Praga), 6 czerwca (środa) – Towarzystwo Przyjaciół Pragi przy ul. Stalowej 28/1 (Nowa Praga) oraz 7 czerwca (czwartek) – LO im. gen. J. Jasińskiego przy ul. Grochowskiej 346/348 (rejon Dw. Wschodniego) Można także wziąć udział w ankiecie elektronicznej na stronie: https://konsultacje.um.warszawa.pl


maj 2018 » NR 5 (7)

Str. » 7

Fenomen Kolonii Praussa Spacerując dziś wąskimi uliczkami w okolicach Olszynki Grochowskiej, trudno uwierzyć, że jeszcze sto lat temu w miejscu tamtejszych domów i dróg znajdowały się pola, łąki i pojedyncze wierzbowe aleje, charakterystyczne dla mazowieckiego krajobrazu. Jeszcze mniej osób uwierzyłoby, że ponad dziewięćdziesiąt lat temu to odludzie postanowiły zasiedlić średniozamożne elity, związane z Polską Partią Socjalistyczną,. Kolonia Praussa do dziś stanowi swoistą ciekawostkę urbanistyczną tej części miasta. Niewielkie osiedle składa się z 28 domów jednorodzinnych, zlokalizowanych między ulicami: Chłopickiego, Szaserów, Żółkiewskiego i Boremlowską. Domy powstały z inicjatywy Spółdzielni Mieszkaniowej „Domy Spółdzielcze”. Projekt autorstwa Witolda Matuszewskiego został zrealizowany w modnym wówczas stylu dworkowym i reprezentuje swoisty „przeplataniec” domów wolnostojących i tzw. „bliźniaków”. Do każdego z domów od początku były doprowadzone nowoczesne media takie jak: elektryczność, bieżąca woda, a nawet telefon. Właściciele od samego początku nanosili poprawki do projektu, dzięki czemu każdy z domów, mimo identycznej bryły i stylu, posiadał indywidualne akcenty. Koncepcję osiedla oparto o idee miasta-ogrodu. Co więcej, założenie to zostało wpisane w projekt zagospodarowania terenu, który odejmuje obszar

od ulicy Grochowskiej, aż do ul. Makowskiej. Analizując plany i mapy, można dojrzeć, że Kolonia Praussa znajduje się na osi Placu 1831 roku, która z kolei kończy się gmachem szkoły przy ul. Boremlowskiej. Warto zaznaczyć, że główną ulicą założenia jest najszersza ulica Płowce – stanowi ona naturalne przedłużenie tejże osi. Właścicielami kolonijnych domów byli przedstawiciele średniozamożnej inteligencji, w tym – zgodnie z nazwą osiedla – po-

słowie i senatorowie Polskiej Partii Socjalistycznej. Jak wspominał znany historyk i varsavianista Jerzy Kasprzycki, osiedle miało czysto inteligencki charakter. Wśród mieszkańców znajdowali się działacze polityczni, członkowie parlamentu oraz ludzie kultury i sztuki. Do najbardziej znanych można zaliczyć: działaczy socjalistycznych Kazimierza Pużaka, Tomasza Arciszewskiego i Antoniego Pączka, senatora Stanisława Siedleckiego, dyrekto-

ra polskich linii transatlantyckich Romana Kutyłowskiego, pisarkę Helenę Boguszewską, kustosza gabinetu numizmatów Muzeum Narodowego w Warszawie Annę Szemiothową oraz architekta i ojca jednego z najsłynniejszych polskich konserwatorów zabytków Wincentego Zachwatowicza. Prowadzili tu oni bogate życie towarzyskie. W domach organizowano proszone kolacje, wieczorki brydżowe czy nawet prywatne minikoncerty. Nocą osiedla ponoć miał pilnować stróż. W dzień z kolei o porządek dbała pomoc domowa. Jednym z głównych atutów, odróżniających tę Kolonię od innych warszawskich realizacji tego typu, są stosunkowo duże jak na warunki miejskie ogrody. Historyczne fotografie wskazują na to, że jeszcze w czasach dwudziestolecia międzywojennego mieszkańcy spędzali wiele czasu między wypielęgnowanymi grządkami, czy to odpoczywając na przykład przy fontannie, czy podejmując gości. Mimo upływu lat większość domów Osiedla Posłów i Senatorów PPS zachowała swój przedwojenny urok. Szczególnie w maju wieczorem warto wyruszyć na spacer jedną z historycznych ulic, by nacieszyć się zapachem lilaków, które posadzili tu przedstawiciele międzywojennej inteligencji. Jerzy S. Tarłowski Działacz społeczny, muzeolog i badacz kultury. Miłośnik Warszawy

Cool Kids

– projekt społeczny warszawskich licealistek na rzecz dzieci z domów dziecka Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś nie mógł rozwijać swoich pasji? Czy myślałeś o tym, co czują osoby postawione w takiej sytuacji? Każdy powinien mieć tak samo dużą szansę rozwijania swojej kreatywności, pasji i wszystkich innych zainteresowań, a trudno jest żyć z poczuciem, że ktoś młody nie może spełnić się w życiu, mimo że bardzo by chciał. W takiej sytuacji są często dzieci z domów dziecka. Myśląc o tym oraz zastanawiając się, w jaki sposób mogłybyśmy pomóc i w jakimś, chociażby najmniejszym stopniu, zmienić na lepsze społeczeństwo, w którym żyjemy, zaczęłyśmy realizować projekt społeczny. Nasza grupa liczy 9 uczestników, ale w projekt angażowało się i wspierało nas wiele innych osób. Patronat nad projektem objęli: Fundacja Akogo?, Radio Kampus, Radio RDC, a naszymi darczyńcami zostali: firma Wikaro Sport, Sporty Flo-

wer i Liceum im. Narcyzy Żmichowskiej. Głównym celem naszej inicjatywy było zaznajomienie młodych ludzi ze sztuką i tańcem i pokazanie im, że każdy może spełniać swoje marzenia oraz rozwijać swoje pasje bez względu na sytuację, w jakiej się obecnie znajduje. Chciałyśmy, aby wszyscy uczestnicy naszego projektu poczuli się jak ich wielu innych rówieśników. W tym celu od połowy lutego przeprowadzałyśmy regularne zajęcia taneczne w 4 domach dziecka oraz szkole specjalnej w Warszawie. Jeden z domów objętych projektem to Dom Dziecka nr 4 mieszczący się przy ul. Łukowskiej na Pradze-Południe. I traf chciał, że 28 kwietnia br. właśnie trzy podopieczne tego Domu wystąpią na uroczystej gali kończącej Mistrzostwa Polski w Piłce Nożnej Dzieci z Domów Dziecka, organizowanych przez Stowarzyszenie Nadzieja na Mundial.

Każda grupa dzieci nauczyła się choreografii tanecznej, którą zaprezentowała na pokazie kończącym projekt. Pokaz odbył się 21 kwietnia w Liceum im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie, w ramach organizowanego również przez nas balu. Oprócz pokazów tańca na balu pojawił się także DJ i zaaranżował wspaniałą dyskotekę dla dzieciaków. Nie zabrakło również poczęstunku i pięknych dekoracji, które udało nam się zorganizować dzięki współpracy naszych partnerów. Na zakończenie całego projektu oraz na pamiątkę cyklu zajęć tanecznych każdy uczestnik warsztatów otrzymał dyplom ich ukończenia, a także niewielki upominek. Poza lekcjami tańca organizowały-

śmy także kilka pojedynczych spotkań plastycznych w szpitalach dziecięcych, na których uczestnicy mieli możliwość rozwinąć swoją kreatywność, zgłębić tajemnice chemii, a przy tym świetnie się bawić. Zarówno zajęcia taneczne, jak i plastyczne miały za zadanie zachęcić dzieci do szukania tego, co może je zainteresować (jeśli dotychczas nie odkryły swojego powołania) i wzmocnić ich poczucie własnej wartości. Być może któryś z uczestników zdecydował, że w przyszłości zostanie światowej sławy artystą? Jedno jest pewne – dla nas wszystkich, instruktorek i uczestników warsztatów, to była fantastyczna przygoda. Weronika Kopacz


Str. » 8

maj 2018 » NR 5 (7)

Sprawdziliśmy radnych dzielnicy.

Reklama ��������������������

Prawie nikt nie odpisuje. Jako redakcja napisaliśmy do każdego radnego prośbę o spotkanie w najbliższym terminie i porozmawianie o lokalnych, ważnych sprawach dla radnego oraz jego działaniach dla dzielnicy. Byliśmy bowiem sceptyczni wobec informacji od naszych czytelników, że większość radnych nawet nie odpisuje na maile. Postanowiliśmy to sprawdzić. Dostępność do radnych dzielnicy to sprawa kluczowa dla samorządu, czyli dla nas – mieszkańców. Im trudniej o kontakt z radnym, tym gorszy stan ulic, chodników, szkół, ośrodków sportowych, placów zabaw itd. Mechanizm jest prosty. Gdy wychodzimy do pracy, szkoły czy sklepu i widzimy zniszczony i niebezpieczny chodnik w swoim otoczeniu to możemy poprosić radnego o interwencję. Dzięki informacji od mieszkańców radni wiedzą, jakie są problemy i mogą przedstawić sprawę burmistrzowi dzielnicy, który następnie zleca naprawę. Taka jest rola radnych, których w wyborach samorządowych wybieramy jako reprezentantów naszej społeczności. Niestety niewielu mieszkańców zgłasza niedoświetlone trasy rowerowe, niebezpieczne przejścia dla pieszych, złe warunki sanitarne w szkołach, brak miejsc siedzących w parkach i skwerach. Czasem wynika to z braku czasu, może z nieznajomości swoich radnych, a także z braku jasnych informacji, gdzie szukać do nich kontaktu. Jak się okazuje, wynikać to może również z tego, że radni mogą nie odpisywać mieszkańcom. Jeżeli już kontakt do radnych znajdziemy na oficjalnej stronie internetowej dzielnicy Pragi Południe i zdecydujemy się napisać wiadomość, to czeka nas rozczarowanie. Aż 23 na 25 radnych w ogó-

le nam nie odpisało na wiadomość. Przypomnijmy zatem. Rada dzielnicy to reprezentanci mieszkańców na poziomie lokalnym i organ uchwałodawczy, czyli taki, który decyduje o powstaniu nowego basenu, parku czy ośrodka kultury. Prowadzi gospodarkę finansową dzielnicy. Powołuje oraz odwołuje Burmistrza dzielnicy. Wybieramy ich w wyborach samorządowych. Płacimy podatki, aby pracowali dla mieszkańców naszej dzielnicy, a zatem utrzymujemy ich. To jednak nie przeszkadza 23 radnym nie odpisywać na wiadomości. Dla korzystających z internetu sprawa jest prostsza i szybsza niż zejście kilka pięter po listy w skrzynce pocztowej. Tak samo proste jest odbieranie poczty internetowej. Można to zrobić z komputera, laptopa, tabletu czy telefonu. Dla tych urządzeń poczta jest jedną z najbardziej podstawowych funkcji, a jej odebranie zajmuje dosłownie minutę. Pragę Południe reprezentuje 25 radnych, lecz tylko radny Marek Borkowski i Dariusz Lasocki odpisali na naszą wiadomość. Radny Borkowski odpisał nam jeszcze tego samego dnia, co oznacza, że regularnie czyta i odpisuje mieszkańcom na wiadomości. Radny Lasocki po niespełna dwóch tygodniach – długo, ale mija już 8 tydzień i pozostałych 23 radnych w ogóle nie odpisało. Dlatego zarówno dla radnego Borkowskiego, jak i Lasockiego ślemy gratulacje w imieniu własnym i czytelników. Jednocześnie apelujemy o większą dostępność do po-

Redaktor naczelny: Michał Sawicki michal.7.sawicki@gmail.com Wszelkie uwagi oraz propozycje współpracy proszę zgłaszać na adres redakcji: redakcja@poludnikpraski.pl Wydawca: IWOG Sp. z o.o. 03-315 Warszawa, ul. Budowlana 7/2 REGON: 365259873; NIP: 5242807387

Skład i łamanie:

biuro@v-arts.pl tel. 535 691 054

zostałych radnych. Czy naprawdę tyle czasu musi czekać mieszkaniec na interwencję radnego? Samorząd to nie tylko radni i burmistrz. Samorządem są wszyscy mieszkańcy. Gdy widzimy problem, to musimy mieć do kogo o tym napisać. Radni mają dbać o nasze sprawy. – W jaki sposób macie to czynić, skoro nawet nie czytacie poczty? – pytają zawiedzeni mieszkańcy. Oczywiście poczta elektroniczna nie jest jedyną formą kontaktu z mieszkańcami. Pozostaje kontakt bezpośredni czy telefoniczny. Być może część radnych preferuje kontakt bezpośredni. Jeżeli tak, to nie wolno zaniedbywać pozostałych form. Niech to będzie 2 tygodnie czekania, ale nie 2 miesiące lub nieskończoność… Zatrważa fakt, że aż 23 spośród 25 radnych w ogóle nie odpisało. Jak mamy dbać o dzielnicę, skoro nawet radnym się nie chce? Jak mamy zmieniać dzielnicę na lepsze, skoro interwencje mieszkańców trafiają w próżnię? Z tym pytaniem zostawiam moich czytelników, którzy każdego dnia ciężko pracują na diety radnych. Paweł Łokietek

Czytelnicy piszą „Południk” odpowiada W odpowiedzi na artykuł pt. „Znów te idiotyczne słupki” D. Lamchy i A. Wójcika napisała do nas Pani Małgorzata. Przypomnijmy, artykuł dotyczył nadmiernego „nasadzenia” słupków na ul. Grochowskiej 304, gdzie znajdują się sklep spożywczy i piekarnia. Przez co dostawy do sklepów trwają zbyt długo, a samochody dostawcze zatrzymują się na jezdni i blokują jeden pas ruchu. Samochody te nie mogą zatrzymać na wysokości kamienicy ze sklepami, bo to za blisko przejścia dla pieszych i skrętu w prawo. Przez co tworzy się niebezpieczeństwo na drodze. Jednak Pani Małgorzata zauważa drugą stronę medalu: „Wszędzie na chodnikach parkują samochody, zajmują min. 3/4 powierzchni chodnika. Trzeba często robić slalom miedzy autami. Przechodzenie z dzieckiem- w wózku lub na hulajnodze lub rowerku to MAKABRA, bo nie ma miejsca. Parkujące samochody, do tego pędzący rowerzyści (na chodnikach!!!!!).

Dlatego uważam, że „idiotyczne” słupki są WYBAWIENIEM!!!! dla chodzących chodnikiem!!!. To nie są „idiotyczne słupki”- tylko „BEZPIECZNE SLUPKI”!!!! dla przechodniów. Jedno, co trzeba zrobić i to szybko, to wyznaczyć ścieżki rowerowe i przestrzegać (kontrolować!!!!) rowerzystów” [pisownia oryginalna] Dziękujemy w imieniu redakcji za ten głos. Nasz o słupkach dotyczył konkretnego i być może niezamierzonego utrudnienia, które te słupki spowodowały. Jednak z miłą chęcią przybliżymy Pani punkt widzenia na naszych łamach. Krzysztof Wilkosz Na Wasze opinie czekamy pod adresem poczty e-mail: redakcja@poludnikpraski.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.