3 minute read
Kultura w czasach zarazy i nie tylko Maciej Farski
Kultura w czasach zarazy i nie tylko
tekst: Maciej Farski
Advertisement
W światowym dniu książki Biblioteka Narodowa podała, że wzrosło nam czytelnictwo z 37 w 2018 do 39% w 2019 roku. Głębsze analizy wskazują, że ogromny wpływ ma na ten wynik przede wszystkim dwoje autorów: twórca niezliczonych kryminałów Remigiusz Mróz i posiadaczka niezrozumiałych przez elity władzy „myśliwsko-nielubnych”, nagrodzonych Noblem talentów Olga Tokarczuk. A co dopiero pokażą przyszłoroczne badania, kiedy zamknięte społeczeństwo wchłania podobno wszystko, co drukiem, ogląda wszelkie niepolskie seriale w nie-telewizjach, zapada się w nałogu słuchania podcastów i audiobooków?
Okazuje się, że zamknięci w domach śmigamy po wirtualnych przedstawieniach teatralnych, odwiedzamy komputerowe wystawy w muzeach bądź uczestniczymy w powtórkach niezliczonych koncertów albo wpadamy na niedawne premiery kinowe filmów, które trafiają do przeróżnych GO…
Tylko w poprzedzający napisanie artykułu weekend mogłem uczestniczyć w ciekawym spektaklu Teatru Dramatycznego, zahaczyć o dwa świetne przedstawienia baletowe, wysłuchać interesujących rozmów z aktorami i pisarzami na kwarantannie, doświadczyć premiery muzycznej mojego krajana Leskiego, pana z Athens Mike’a Stipe’a, być na domówce u Kandace Springs w Nashville i odwiedzić gwiazdy
Lalloopaloozy, a i potupać nogą do pierwszego od 8 lat premierowego nagrania The Rolling Stones. Do tego cały czas można wirtualnie spacerować po Tate Galery i podziwiać niebywały zmysł marketingowy Warhola czy rozpamiętywać się w koncertach Filharmonii Berlińskiej. I jest tego zapewne dużo, dużo więcej. Zupełnie nie trzeba grzebać w pudłach z płytami z muzyką czy filmami sprzed lat.
W tym samym czasie Ministerstwo Kultury, po licznych głosach sarkazmu, na dniach podniosło pomoc dla środowisk kulturalnych z 1% rocznej dotacji na TVP do 4% jej wartości – jest więc super: kultura okazuje się być przydatna i pomocna, jest potrzebna i zyskuje zewsząd kupę pomocy z poważną przewagą kupy.
Skąd to czarnowidztwo? Z dnia na dzień obserwujemy rekordowe zamykanie tysięcy firm, ludzie tracą pracę i oszczędności. Koncerty, spektakle i festiwale zostaną odblokowane w bliżej nieznanej, ale ostatniej kolejności i gdy to nastąpi raczej niewiele osób będzie miało i ochotę, i środki, by cieszyć się turystyką kulturalną. Za to parę chwil temu odwołano polski Woodstock. Aktorzy zarabiają, gdy grają, muzycy wydają płyty, by zarabiać na trasach koncertowych, autorzy książek mają na chleb, gdy te książki ktoś kupuje. Dziwnym trafem łatwiej nam przelać trochę grosza za webinar czy zajęcia jogi online niż za muzykę czy film – przecież te rzeczy od lat są bezpłatne, jak nie my sami, to uczynni znajomi ściągną nam coś z przeróżnych torrentów. Miasta za nasze, ale niby bezpłatnie organizują nam festyny i przeróżne capstrzyki. Walczące ze sobą rozgłośnie radiowe nauczyły nas koncertów najlepszych i najgłośniejszych, to samo robiły piwa puszczające do nas oko czy korporacje kiedyś niechcące, byśmy przenosili się do konkurencji. I tak nam zostało. Dlaczego mielibyśmy to zmieniać?
A jednak: niedawno ogłoszone wyniki badań jednego z instytutów śledzących trendy mówią, że gdy tylko będzie można, to zaraz po tym, jak poprawimy swoje fryzury, damy fachowcom usunąć odrosty, rozdwajające się końcówki, nałożyć nowy kolor i przytniemy profesjonalnie brody, powędrujemy na koncert i dawno zaplanowany festiwal, a zaraz potem rzucimy się do kawiarń, by poplotkować, pośmiać się, powygłupiać z długo niewidzianymi przyjaciółmi i podzielić się swymi emocjami – tylko czy będzie miał kto dla nas zagrać i wystąpić? Tylko czy będziemy mieli czym za te przyjemności zapłacić?
Relatywizujemy sobie nieznane i optymistycznie zakładamy, że to złe dotknie innych. To nie my i nie nasi znajomi jesteśmy w finansowym dołku (a potem dole, a jeszcze potem rowie mariańskim lub na końcu sznura). To nikt ze znanych nam osób nie jest ani ofiarą, ani oprawcą przemocy domowej. To nie naszym znajomym zabiorą leasingowane samochody czy linie produkcyjne. My będziemy sobie nadrabiać zaległości czytelnicze i serialowe, będziemy psioczyć, że skończyła się w piwniczce skrzynka tego czerwonego wina, że nie polecimy nigdzie na wakacje i trzeba będzie przypomnieć sobie o troszkę nudnej cioci spod Sejn czy Gołdapi, zaciskać kciuki, żeby jeden z niewielu nie odwołanych, a przeniesiony z końca kwietnia festiwal odbył się pod koniec lata. I obyśmy mieli tylko takie problemy. Oby…
Maciej Farski – indywidualista kochający pracować w zespołach; współorganizator festiwali muzycznych – m.in. Ladies’ Jazz Festival i Siesta Festival; wydarzeń kulturalnych i sportowych; skutecznych strategii i kampanii komunikacyjnych; również politycznych, przez co (bo „skutecznych”) po czasie niekiedy z nich zawstydzony. Zajmuje się promocją kultury, miejsc, idei. Uwielbia muzykę od zawsze, słucha wszędzie i niemal wszystkiego, lubi wiedzieć i rozumieć… Autor audycji muzyczno-mówionej „Z powrotem w czasie” w gdyniaradio.com.