HARMONIZOWANIE PRZESTRZENI
HARMONIZOWANIE PRZESTRZENI PERSPEKTYWY STUDIA INTERWENCJE
Robert Barełkowski (red.)
Wydawnictwo Exemplum Poznań 2013
Harmonizowanie przestrzeni Perspektywy, studia, interwencje
Redaktor Robert Barełkowski
Zdjęcie na okładce Torre Montjuic, Barcelona, foto: R. Barełkowski, 2011
O ile nie wskazano inaczej, ilustracje stanowią własność autorów i zostały użyczone do niniejszej publikacji zgodnie z jej przeznaczeniem. Poniższe prawa wyłączności nie dotyczą materiału ilustracyjnego pozostającego w gestii autorów.
© Copyright by Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy Bydgoszcz 2013 www.utp.edu.pl
Utwór w całości ani we fragmentach nie może być powielany ani rozpowszechniany za pomocą urządzeń elektronicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadacza praw autorskich.
ISBN 978-83-69963-07-2
Wydawca Exemplum www.exemplum.pl
Spis treści Wstęp........................................................................................................................... 7 Robert Barełkowski
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości? ........................ 9 Robert Łucka
W poszukiwaniu języka kultury. Analiza obrazu architektury w wybranych utworach Umberto Eco.......................................................................... 21 Janusz Rębielak
Refleksje na temat architektury charakterystycznych obiektów miasta Yazd w Iranie.................................................... 35 Zbigniew Jan Białkiewicz
Wybitny architekt Filip Pokutyński i jego działalność na polu dydaktyki i ochrony zabytków Galicji w drugiej połowie XIX w.................................. 51 Daria Bręczewska-Kulesza
Kształtowanie przejazdów bramnych w bydgoskich kamienicach czynszowych na przełomie XIX i XX stulecia ......................................... 77 Joanna Jadwiga Białkiewicz
Z problematyki konserwatorskiej zespołu pałacowego w Bieganowie.......................... 95 Jan Janusz
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej.................................................................. 115 Anna Trzebińska
Waterfront – przekształcenia urbanistyczne terenów nadwodnych i ich wpływ na rozwój miasta ....................................................................................... 127 Katarzyna Barełkowska, Robert Barełkowski, Leszek Chlasta, Łukasz Wardęski
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych.............................. 137 Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych murów z betonu komórkowego autoklawizowanego................................................................ 149 Agnieszka Dębczyńska
Obserwacja piękna ....................................................................................................... 161
Kosmos II, 2012 r., 60 na 60, olej na płótnie (Grafiki w publikacji - Agnieszka Dębczyńska)
Wstęp
Książka prezentuje relacje między człowiekiem a szeroko pojętym środowiskiem przestrzennym, zarówno tym zastanym przez człowieka, naturalnym, z jego walorami przyrodniczymi, jak i tym ukształtowanym przez siły cywilizacji, wyrażającym się trwałym przekształceniem otoczenia, uformowaniem obszarów miejskich i wiejskich, które człowiek ubogaca wartościami dodanymi. Znaczna część tej publikacji poświęcona jest analizie, jak te wartości dodane rozumieć, jak je utrwalać, pamiętać, a także jak je tworzyć i chronić. Temat łączy bardzo różne opracowania, rozpoczynające się od rozważań teoretycznych z zakresu doktryny konserwacji zabytków architektury, poprzez teorię architektury oraz wielorakie analizy historii architektury i rozumienia dorobku jej twórców, kończąc na współczesnych aplikacjach wielkiej i małej skali. Zebrano opracowania z czterech ośrodków: Bydgoszczy, Krakowa, Poznania i Szczecina, podejmując tematy teoretyczne, historyczne, konserwatorskie, urbanistyczne, architektoniczne i inżyniersko-budowlane. Przestrzeń otaczająca człowieka może być dzielona na fragmentaryczne analizy, ale nieustannie musi za tym przyswajaniem podążać perspektywa widzenia problematyki przestrzeni w całej złożoności, w jej interdyscyplinarnej naturze.
Robert Barełkowski
Zaułek ze starej fotografii, Bydgoszcz 2013, 32,5 na 24, olej na płótnie
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości?
Robert Barełkowski ZPA IAiPP / Katedra Architektury, WBAiIŚ ZUT w Szczecinie / UTP w Bydgoszczy
Nieuchronna zmienność wartości Rozpoznawanie znaczenia obiektu architektonicznego, w szczególności takiego, o którym można powiedzieć, że należy do zasobu dziedzictwa architektonicznego, odbywa się w kontekście rozumienia, atrybucji i użytkowania pojęcia wartości. Wartości, którą można rozumieć dwojako. Jedno pojęcie można odczytać jako wartość zunifikowaną obiektu, to, co przedstawia sobą obiekt będąc synergicznym połączeniem wszystkich idei, elementów, cech, informacji, jakie łącznie reprezentuje. Jest to wypadkowa i wyselekcjonowane według przyjmowanego paradygmatu znaczenie obiektu. W takim ujęciu wartość zunifikowana obiektu jest waloryzacją względną, osadzającą dzieło architektoniczne w posiadającym pierwszeństwo obszarze odniesienia, jakim jest dla niego historyczny kontekst, subietywnie interpretowane odczytanie relacji między intencją projektową a osiągniętym rezultatem, miejsce w zasobie architektonicznym danego czasu, jakość obecności w przestrzeni. Drugie pojęcie odnosi się nie do zależności obiekt – jego wartość, lecz poddaje ów obiekt weryfikacji pod kątem abstrakcyjnych walorów. W tym ujęciu nie tyle architektura jest wartością, co wartość zaznacza swoją obecność w architekturze, gdy ta spełnia określone kryteria przypisane danej definicji abstraktu. To odczytanie wartości w sposób bezwzględny, dla którego można, ale nie trzeba wyznaczać odniesienia.
9
Robert Barełkowski
Trudno dziś dociekać czy Marcus Vitruvius Pollio, znany powszechnie jako Witruwiusz, rozważając wartości architektury stawał przed takim właśnie dylematem, ostatecznie dochodząc do przekonania, że ocenę wartości całościowej dzieła pozostawić należy przyszłym pokoleniom i że z racji skażonej relacji między dopiero co powstałym obiektem a jego współczesnymi odbiorcami nie sposób właściwie wyekstrahować to, co mogłoby stanowić niezbędny obszar odniesienia. To tylko przypuszczenie, że Witruwiusz doszedł do wniosku wskazującego, że jedynie abstrakcyjne atrybuty architektury pozwalają na ocenę współczesności, teraźniejszości architektonicznej, procesu kształtowania z chwilą introdukcji dzieła. Witruwiusz miał zadanie nieporównanie łatwiejsze, niż współcześni obserwatorzy architektonicznej sceny. Jego ewidentnie ponadczasowa triada, która potrafiła nawet przetrwać zawieruchę modernizmu i wryć się w świadomość dwudziestowiecznych rebeliantów architektury, napiętnuje dziś nawet skrajnie ortodoksyjnych relatywistów powtarzających jak mantrę wypaczone echo witruwiańskiej koncepcji: funkcja, forma, konstrukcja... To zdeformowane w krzywym zwierciadle odbicie abstraktów zaproponowanych przez Rzymianina jako system wartościowania architektury – na tyle bezwzględny i zobiektywizowany, na ile się da – utilitas, venustas, firmitas. Użyteczność, piękno i trwałość były prostą, przejrzystą i trafną propozycją dla silnie skodyfikowanej, ujętej w karby systemów proporcji i ustandaryzowanych relacji estetycznych architektury starożytnej. Propozycją, która pozwalała poddawać weryfikacji koncepcje architektoniczne i istniejące budynki. Ówczesna koncepcja architektury odrzucająca aprobatę dla upływającego czasu, próbująca mu się przeciwstawiać stawianiem materialnych pomników kultury wznoszonych jako wieczne, zadowalała się cyzelowaniem detalu, skodyfikowanej dyspozycji przestrzennej, dążąc do perfekcji w wariantach generowanych z zamkniętego zbioru elementów. Dokonywała niespiesznych zmian i postępu, bez presji i bez konieczności proponowania nowości dla niej samej. Pozwalała na ewolucyjne testowanie zróżnicowanych rozwiązań, dając im czas by poddane testowi udowodniły swe walory. Przypisanie architekturze atrybutów użyteczności, piękna i trwałości było więc naturalnym wyborem w świecie pozornej niezmienności. Architektura grecka stała się pierwszym stylem międzynarodowym, zaabsorbowanym praktycznie wszędzie od d omniemanego grobowca Aretasa IV w Petrze (El Khazneh Faraoun) po świątynię Diany w Evora w Portugalii, wyznaczającym zarówno standardy kształtowania rzutu budowli, jak i estetyki detali wraz z ich wzajemnymi relacjami. Wzorce antyczne, tak greckie, jak i ich rzymskie transformacje czy uzupełnienia, zdeterminowały myślenie architektoniczne przez wieki. Przecież nie tylko wprowadziły do arsenału projektantów rozmaite kanony związane z dyspozycją przestrzenną ujmowaną zarówno w rzutach (sale hipostylowe, układy wielonawowe halowe i bazylikowe), ale i narzuciły utrwalony do dziś w wielu gremiach pogląd o utożsamianiu znaczenia architektury z kompozycyjno-estetycznym aspektem bytu architektonicznego. Jakkolwiek triada Witruwiusza trwała i przyjęta przezeń metodyka waloryzacji architektury okazywała się nad wyraz praktyczna, nie krępując ocenianej przestrzeni, to jednak gdy
10
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości
przychodziło budowniczym różnych epok wybierać rozwiązania dla opus a rchitecturae, rezygnowali ze strukturalnej analizy procesów architektury wybierając hierarchię ważności komponentów tworzących materialny kształt przestrzeni. A jednak system Witruwiusza podlegał nieuchronnej erozji. Nie za sprawą zmieniających się stylistyk, nie ze względu na poszukiwania formalne. Wydaje się uzasadnione twierdzić, że sam Rzymianin dostrzegał ryzyko nadmiernego przywiązania do powierzchowności architektury, dlatego tyle miejsca w swoich wywodach poświęcał pokazywaniu, w jak bogaty i różnorodny sposób abstrakty manifestowane są w obiekcie architektonicznym. Następcy jednak często zdawali się o tym zapominać i analizując strukturę budowli wybierali powłokę, formę, pozostawiając badanie treści jako obszar niezagospodarowany. Erozja utilitas, venustas, firmitas nastąpiła za sprawą czynników dynamicznych. Była skutkiem zmiany roli architekta, odpowiedzi na wzrastającą złożoność zadania architektonicznego i na potrzebę akumulacji pełniejszych, bardziej wieloznacznych treści, ale i procesów interakcji użytkowników i obiektu. Architekt oddalał się od rozumienia całości zadania budowlanego i coraz silniej kierunkował swoje zainteresowania ku konceptualizacji przestrzeni i koordynacji wysiłku kreacyjnego, połączeniu wysiłków wielu specjalistów, których – jeśli wziąć pod uwagę tempo przyrostu ilości profesji związanych z realizacją przedsięwzięć budowlanych – szczególnie wielu zaczęło się pojawiać w epoce nowożytnej. Można by przypuszczać, że kulminacja rewolucji modernistycznej, całkowitego obalenia dotychczasowych pryncypiów architektonicznych, ukierunkowanie na funkcję,wydobycie struktury jako istotnego waloru samego w sobie, obok utylitarnego znaczenia, będzie wyznaczać kres triady. Jednak modernizm kontestując dokonania poprzedników nie zaproponował de facto nowego systemu wartościowania, tylko w to miejsce zaaplikował nowy system oceniania estetyki. Dramatyczna transformacja wpierw doprowadziła do zastąpienia dotychczasowych stylów nowym, radykalnym zerwaniem z postrzeganą postacią przestrzeni, z rytmem filarów i ścian nośnych utożsamianymi z konstrukcją, z zewnętrznymi przegrodami utożsamianymi z silną, masywną barierą złożoną z budulca i otworów, wypełnionych drzwiami i oknami, ale tak naprawdę została zredukowana do wprowadzenia na grunt architektury poglądów relatywistycznych, niekiedy bezrefleksyjnie uznawanych za pełne przyzwolenie do budowania rzeczy a bsurdalnych. Oficjalnie nieodrzucona, witruwiańska triada po prostu nie została należycie zrozumiana. Obecna w wybitnych dziełach każdej epoki, przecież w takim samym stopniu w doskonałych dokonaniach eklektyzmu czy właśnie modernizmu, doktrynalnie została zastąpiona substytutem – w miejsce abstrakcyjnych wartości wprowadzono nie wartości, a ich materialne manifestacje: rozkładu funkcji dla użyteczności, formy dla piękna i struktury dla trwałości. To pomieszanie pojęć nie zdeprecjonowało samego systemu, jedynie uczyniło go, w tej niezaktualizowanej postaci, nieco anachronicznym.
11
Robert Barełkowski
Nie mogąc się odnosić do kanonów piękna wzrastających ewolucyjnie i zmienianych w toku mniej burzliwych przemian, nie sposób było utrzymać w ryzach sam system wartości, który co najmniej od początku XX wieku aż do dziś pozostaje niedookreślony. Piękno nadal jest istotą dążeń architektonicznych, ale stało się trudne do uchwycenia. Piękno, dawniej definiowane w oparciu o relatywnie proste zasady i kryteria, dziś jest ucieleśniane na tak wiele sposobów, że trudno znaleźć w nich wspólną płaszczyznę. Emancypacja autorskiej wypowiedzi architektonicznej jest dziś niemal arbitralna, poddawana wątpliwej w swej rzetelności krytyce architektonicznej, hołubiącej raczej aktualne trendy, aniżeli próbującej docierać do sedna ewaluacji. Piękno zrelatywizowane, na szczęście tylko pozornie (bo jego ocena odbywa się nieustająco, a jej skutki stają się architektoniczną rzeczywistością afirmacji lub zapomnienia), wymaga dziś zadawania pytania „jakie piękno?” praktycznie przy każdej realizacji, każdym pomyśle architekta. Trwałość także nie uchowała się nienaruszona. Dawno już bowiem zatarto uznaną za nieadekwatną granicę między tym, co ważne, reprezentacyjne i trwałe, a tym, co nieistotne, tymczasowe i nietrwałe. Dziś architektura tymczasowa, zaznaczająca swoją obecność w przestrzeni przez kilka lat, kilka miesięcy, a nawet architektura zdarzenia, mają niekiedy znaczenie większe, niż obiekty obdarzone zdolnością do trwania przez dekady. Zatem także trwałość wymaga pytania o własną celowość, o to, czemu ma służyć (i przez jaki okres). Użyteczność obiektu jest rozumiana w pełniejszy sposób, dojrzalej. Wyznaczana jest nie tylko przez program i funkcję, ale i przez przenoszenie znaczeń, przez zdolność do oddziaływania na jednostki i społeczności, przez pełnienie funkcji ideowych mających konkretne przełożenie na sferę bytową i kulturalną ludzi dysponujących obiektem architektonicznym we własnym otoczeniu. Zmienność przydatności budynku do wypełniania określonych funkcji w czasie jest bezpośrednio powiązana z poziomem optymalizacji programu i parametrów przestrzennych. Rodzi nieuchronnie analogiczne do poprzednich pytanie – „jaka użyteczność?”.
Pustka wymaga wypełnienia Relatywizacja wartości architektonicznych jest procesem równoległym i niezależnym od procesu rozszerzenia puli wartości potrzebnych do zaktualizowania współczesnego postrzegania znaczenia architektury. Rozszerzenie wynika ze złożonych zjawisk cywilizacyjnych, z zarysowanego wyżej trendu specjalizacji i wzrostu złożoności problematyki architektonicznej, podczas gdy relatywizacja ma podłoże czysto ideologiczne, przywiązane znacznie bardziej do dzisiejszych kanonów myślenia o architekturze – i nie tylko o niej, zasadniczo subiektywnego. Silna w czasie fluktuacja form użytkowania obiektów architektonicznych, a także zagęszczająca się amplituda trendów estetycznych (i wielu innych, jak na przykład technologicznych) powodują, że dla zapewnienia właściwego analizowania, rozumienia i oce-
12
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości
niania architektury, konieczne staje się dysponowanie dynamiczną matrycą wartości. Jej rola jednak wykracza daleko poza wewnątrzdyscyplinarne dyskusje, bowiem owa matryca służy także do monitorowania i kreowania relacji między użytkownikami przestrzeni a obiektami ją wypełniającymi. Świadomość znaczeń przenoszonych przez architekturę i zdolność do ich programowania jest tym, co pozwala zachowywać witalność przestrzeni zurbanizowanej, co utrwala jej tożsamość, kulturowy potencjał i na zasadzie sprzężenia zwrotnego zasila kulturowo lokalną społeczność i odwiedzających jej przestrzenne siedlisko przyjezdnych. Architektura jako część kultury wymaga bycia zrozumianą przez pryzmat abstraktów, w tym abstrakcyjnych wartości, które nawet pozbawione precyzyjnej definicji wyraziście komunikują naturalną potrzebę człowieka – zostawianie śladów, znaków, które inni mogą odczytywać z zamierzeniem nadania tym śladom wartości ponadczasowej. Problem w tym, że w coraz mniejszym stopniu zapis architektoniczny staje się zapisem trwałym, zrozumiałym przez wieki, dekady, a nawet lata. Ten interesujący paradoks nie zmienia jednak samego założenia, że o ile dzieło może być tymczasowe, to jego znaczenie – przez sam fakt jego cechowania, próby nadawania mu możliwie jak najlepszej jakości – intencjonalnie ma mieć te atrybuty, których w stosunku do architektury domagał się Witruwiusz. Dziedzictwo architektoniczne wymaga nie tylko zrozumienia, opisania i uprzystępnienia na potrzeby społeczności, ale wytworzenia sprzężenia zwrotnego, w którym inkulturacja społeczeństwa stanowi źródło świadomego korzystania z architektury i w ten sposób wzbogacania kultury generowanej dziś, a także poprawnego odczytywania roli szczególnego statusu architektury, respektowania jej w swoim otoczeniu i z poszanowania hierarchii przestrzeni i hierarchii wartości architektury. Utrzymanie wartości architektury wymaga nieustającej relacji między użytkownikami przestrzeni a obiektem architektonicznym. Wymaga też jej podtrzymywania, bez którego zarówno architektura traci swoją podstawową rolę, jak i społeczność zostaje zubożona, pozbawiona potencjału wygenerowanego przez określone wartości umocowane w przestrzeni niezależnie od tego, czy obiekt architektoniczny sam w sobie te wartości reprezentuje, czy służy do ich generowania. Ten sposób funkcjonowania wyraźnie odzwierciedlają zrujnowane obiekty architektoniczne, których materialna postać jest substandardowa w klasycznym rozumieniu, na przykład, cechy użyteczności. Wprawdzie nie sposób mówić o użyteczności bezpośredniej ruiny obiektu architektonicznego, to ma ona znaczenie i użyteczność zgoła odmienną. Sztandarowym przykładem pełnienia takiej funkcji jest Kaiser-Wilhelm-Gedaechtnis-Kirche w Berlinie (ryc. 1)), a konkretnie jego pozostałości z XIX wieku stanowiące autonomiczną część wyeksponowaną jako memoriał przypominający obecność oryginalnej świątyni, pomnik zniszczenia II wojny światowej (kościół został zburzony podczas bombardowania Berlina w 1943 roku), ale i aktywny element w przestrzeni społecznej, generujący określone przesłanie, przekazujący wiedzę i wspierający kształtowanie zaplanowanego systemu poglądów. Pamiętać należy, że zarówno pierwotny projekt Schwechtena wyrażał konkretne przesłanie
13
Robert Barełkowski
Ryc. 1. Kaiser Wilhelm Gedaechtnis Kirche, Berlin, źródło: internet, domena publiczna
wielkości Rzeszy z czasów wilhelmowskich, opowiadając przepychem neoromańskiej architektury, a nade wszystko wystroju kościoła1, jak i pozostała po nim ruina zapisuje proces zniszczenia wielkości ówczesnych Niemiec. Tak jak nowy kościół klamrujący „pusty ząb”, jak niekiedy nazywana jest ruina, pokazywać ma odrodzenie nowych Niemiec, pomnych tragedii wojennych i swojego w niej udziału, dokumentując nie zawsze chlubną przeszłość Berlina2, tak dzisiejszy brak udziału państwowego mecenatu w tym istotnym miejscu, w zestawieniu z jego równoczesnym silnym zaangażowaniem w projekt odbudowy pałacu Hohenzollernów jest demonstracją tego, jak wykorzystywana jest użyteczność architektury przy pisaniu historii Niemiec na nowo3. Dzieło eliminowania tych elementów, które osłabiają poczucie wspólnoty lub kierują je w niewłaściwą stronę, a wzmacniania tych, które społeczność lub naród spajają nie zawierając treści nie zaprogramowanych przez inwestora.
Krieg (2010: 22-23). Grech (2002: 121). 3 Jak zaprezentował to i opublikował Runesson, nie zabrakło rządowi Niemiec środków na burzenie istotnego dla wielu Berlińczyków Pałacu Republiki Niemiec i odbudowę pałacu Hohenzollernów, znacznie obszerniejszego i bardziej kosztochłonnego przedsięwzięcia, gdy brakuje na renowację „pustego zęba” około 5 milionów Euro. Runesson, 2009: 207. Por. Smee, J.: 2008, Germany: Crunch Time for Berlin’s Hollow Tooth, The Guardian, 15 Sep 2008; http://www.guardian.co.uk/world/2008/sep/15/germany, dostęp w dniu 20 sierpnia 2012 roku. 1 2
14
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości
Powyższy przykład dobitnie ujawnia to, że w odniesieniu do obiektu architektonicznego nie sposób pominąć relacji go wartościujących, ale rozpatrywanych w aspekcie osi czasu. Tylko w ten sposób można po pierwsze zdeterminować występowanie trwałego systemu wartości, a po drugie zdiagnozować, jakie w danym obiekcie wartości się ujawniają. Wiele wartości reprezentowanych przez obiekt w momencie jego powstania z czasem zanika, by w to miejsce pojawiły się inne atrybuty, często te, które chronione będą dla przyszłości. Wartości wcale nie stabilizują się w zabytku samoistnie, mogą natomiast być stabilizowane przez uznanie ich za trwały składnik otoczenia społecznego, w którym społeczeństwo podejmuje wysiłek utrzymywania więzi z obiektem, z troską o kondycję własnego środowiska kulturowego. Warto tu wspomnieć o kolejnej analogii, w której wykorzystać można obiekty zabytkowe, będące przecież także częścią większego zbioru obiektów architektonicznych. Wartości sankcjonują proces szczególnego, zindywidualizowanego traktowania obiektu – ale czy o coś innego chodzi w ogóle w architekturze? Czy jest do pomyślenia działanie unifikujące i czyniące przestrzeń bezosobową, bez wyrazu, nieidentyfikowalną? Czy jest to w ogóle zasadne i zgodne z intencjami któregokolwiek architekta, by w przestrzeni, której rzeczywista postać składa się z samych unikalnych miejsc, można było doprowadzić do powstania obiektu architektonicznego trwającego przez dłuższy czas jako swoista antyspołeczna przestrzeń? Wartości są pretekstem do tego, by obiekt, miejsce lub otoczenie uznać za przestrzeń o szczególnym statusie, obszar, w którym część zwykłych procesów cywilizacyjnych zostaje zawieszona i gdzie zmienia się nie tyle funkcja, substancja czy forma, ale treść, idea, manifestowana przez strukturę uznaną za cenną, albo przynajmniej oswojoną na potrzeby użytkowników przestrzeni w danej lokacji. Refleksyjne podejście do obiektu architektonicznego, czy szerzej – przestrzeni architektonicznej albo przestrzeni zurbanizowanej, każe uznać, że architektura jest zarówno generatorem jak i przetrwalnikiem kultury, naturalnie w jej fragmencie poddanym transformacji w postać kubatury, wyobrażonej lub znacznie częściej przecież materialnej. Jako przetrwalnik absorbuje informacje, idee i emocje najpierw przetwarzane przez twórcę, nie działającego jednak w pełni autonomicznie, lecz obciążonego szeregiem założeń, obowiązków, regulacji prawnych, aspiracji. Komunikacja oczekiwanych idei musi być na tyle klarowna, jeśli nie wyeksplikowana, by przekaz stał się czytelny, zrozumiały i akceptowany. Dalej każdy element, drobiazg, buduje złożoność informacji, bogatszą zarówno o zróżnicowane, możliwe do odczytania skale w obiekcie materialnym, jak i sensoryczność przekazu – światło, dotyk zróżnicowanych materiałów także komunikujących informacje, idee lub emocje, dźwięk. Reakcja użytkowników i obserwatorów przypisuje powstałemu obiektowi kolejne znaczenia, wzbogacając go o interpretacje i skutki oswajania przestrzeni zmodyfikowanej przez jego pojawienie się. Ale dość wcześnie obiekt staje się także generatorem. To właśnie proces wywoływania społecznej reakcji daje architekturze moc inicjowania skojarzeń, wyobrażeń, czytania przestrzeni na nowo, doświad-
15
Robert Barełkowski
czania tego, co próbowali komunikować odpowiedzialni za budowę obiektu, ale i tego, co ostatecznie ukształtowało się jako treść przestrzeni niezależnie od ich woli. System wartości dla architektury, tylko zaprojektowanej, wybudowanej czy zrujnowanej, ale pozostającej w przestrzeni, jest niemal identyczny i w pełni sankcjonuje prawo użytkowników do oceny, bowiem ocena jest właśnie tym, co wskutek interakcji z obiektem rodzi się w umysłach odbiorców. W wielu przypadkach proces owej interakcji uznaje się za intuicyjny, w najlepszym wypadku za inicjowany przez architekta – twórcę. A przecież architektura jako okruch kultury generowanej przez społeczeństwo przypomina ziarno, które stosownie oprogramowane przeobraża się i przeistacza swoje środowisko. Jest zaplanowana, by przechowywać dorobek teraźniejszości, by odzwierciedlać rzeczywistość w jej złożoności, nawet jeśli fragmentarycznie. Zatem przypadkowość, albo zdawanie się na intuicję twórcy nie pozwala w pełni na zrozumienie architektury; co więcej, oznacza potencjalne przyzwolenie na jej wynaturzenie. Przez to rozumieć należy również taką sytuację, w której celowość architektury zostaje narzucona, nie jest efektem ewolucyjnego i zrównoważonego działania wszystkich zainteresowanych stron – z użytkownikami i odbiorcami architektury włącznie. Niewątpliwie trudną do osiągnięcia jest sytuacja, w której udać miałoby się zsynchronizowanie wizji projektowej z wizją inicjatorów obiektu architektonicznego i jego ostatecznych odbiorców. Niekiedy jest to przypadek niemożliwy w zaplanowanym od początku do końca procesie. Z drugiej strony inicjatywa realizacji obiektu może przecież zarówno ewaluować, jak i wzbogacać się wyprzedzająco skonstruowanym dialogiem, albo przynajmniej antycypacją tego dialogu uzupełnioną o oceny porealizacyjne i uwzględnienie w projekcie i wybudowanej przestrzeni potencjału niezbędnego do tego, by przestrzeń ta mogła ewolucyjnie obrastać dodatkowymi znaczeniami przypisywanymi już przez społeczność, przez odbiorców. Brak tego zaplanowanego miejsca dla osadzenia przekazu odbiorcy, brak woli, by odbiorcę wciągnąć w dialog i uczynić go współtwórcą charakteru miejsca – planując to wszystko arbitralnie zamiast niego – jest czynnikiem odpowiedzialnym za deformację przestrzeni architektonicznej, a w konsekwencji deformację przestrzeni społecznej. Przestrzeń architektoniczna traci więź ze społecznością, która tę przestrzeń użytkuje i obiekt staje się obcy, wrogi, albo niepotrzebny. Specyficznym przypadkiem jest tu Wielki Mur (ryc. 2), który naturalnie trudno definiować jako jeden obiekt. Niemniej, to monstrualne założenie fortyfikacyjne, uznane powszechnie za dzieło o epokowym znaczeniu, egzemplifikuje współcześnie wiele zagrożeń wynikłych wskutek zbagatelizowania wartości przestrzennych i niezrozumienia, albo też zaplanowanego wypaczenia znaczenia obiektu architektonicznego. Niektóre niezwykle cenne pod względem historycznym i kulturowym odcinki muru ulegają niemal nieodwracalnej destrukcji4. Selektywne decyzje co do zachowania odcinków Wielkiego Muru 4
Su (2009: 49-50).
16
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości
dotyczą nie miejsc o wartościach historycznych, tylko miejsc mających znaczenie propagandowe i ekonomiczne (w zakresie aktywizacji turystyki). Toleruje się od lat praktykę wykorzystywania reliktu jako źródła darmowego materiału, na przykład wykorzystywanego jako podbudowę dróg. Spontanicznie wytworzone relacje ekonomiczne, w których firmy budowlane ś wiadomie lub nieświadomie wspierają ten proces przez opłacanie dostaw taniego materiału przez pojedynczych ludzi, członków lokalnych społeczności. Także sytuacja społeczno-ekonomiczna, w której zaniedbana kultura i brak gdzie indzie ulokowanych wartości ustępuje miejsca prozie codzienności i konieczności zapewnienia podstawowych potrzeb5. Inne fragmenty stają się przedmiotem upolitycznionej propagandy chińskiej zintegrowanej z zaplanowaną i zorientowaną na komercję rozbudową potencjału turystycznego. Autentyzm miejsca, jego krajobrazową spójność likwiduje się na rzecz pasożytujących na odcinkach Wielkiego Muru kompleksów rozrywkowych, stacji obsługi ruchu turystycznego, zależnej gastronomii6. Erozja wartości architektonicznych tego miejsca, tej przestrzeni, nie jest całkowicie ulotna i niemierzalna – badania relacjonowane przez Shepherda wskazują, że nawet zorientowany na powierzchowną percepcję zabytku przeciętny turysta zagraniczny postrzega architekturę muru jako fałszywą inscenizację7. Miejsca takie, jak Badaling czy Mutianyu zatracają się jako przestrzeń architektoniczna współbrzmiąca z przestrzenią spo łeczną, a ujawniają jako element kształtowania oderwanego od rzeczywistości, politycznie uwarunkowanego wizerunku Chin, chińskiej kultury i Wielkiego Muru.
Ryc. 2. Wielki Mur Chiński 5 6 7
Gruber (2008: 284-285). Shepherd (2002: 192). Ibid. (2002: 191).
17
Robert Barełkowski
W innej sferze kulturowej, we Francji, znaleźć można przykład o odmiennym zgoła charakterze – realizacje kompleksów mieszkaniowych i apartamentowych Ricardo Bofilla wzniesione w drugiej połowie lat 80. czy to pod Paryżem, czy w Montpellier, są dobrą egzemplifikacją formalizmu, który powoduje zerwanie w procesie projektowym więzi między projektantem a docelowymi użytkownikami (nawet tej więzi, która jest imaginowana, wynika z niezbędnej empatii projektowania) i skutkuje powstaniem przestrzeni substandardowej. Zarówno Les Echelles du Baroque, jak wcześniejszy o cztery lata kompleks Le Numero d’Or, dają obraz zgeometryzowanego, poddanego rygorowi proporcji środowiska mieszkaniowego, które w skali człowieka, w jego percepcji i identyfikacji otoczenia stają się najpierw odmienną (wyłącznie estetycznie) formą blokowiska, nieoswajalną, zimną, wreszcie z czasem coraz bardziej odpychającą. Obiekty architektoniczne są zdolne do wchłaniania znaczeń kulturowych, gdyż są używane, a użytkowanie to jest podtrzymywane dzięki aktywnemu i biernemu funkcjonowaniu w życiu społeczno-kulturowym. Tożsamość społeczności wiąże się z tożsamością środowiska przestrzennego, a takowe istnieje odrębnie – choć zależne od tożsamości ludzi.
Pętla interakcji Kluczem do zrozumienia architektury wydaje się zatem być nie tyle uświadomienie sobie tego czy architektura jest przetrwalnikiem, w którym zapisywane są aktualne wartości kulturowe, czy też jest generatorem wytwarzając takie wartości lub pośrednio do ich powstania się przyczyniając, bo oczywiście pełni ona obie role na raz. Jest to zatem uznanie i próba przełożenia na działalność projektową i opis teoretyczny tego, w jaki sposób ujmować obydwie role w obiekcie architektonicznym. Różnica między pojmowaniem równoczesnego statusu przetrwalnika i generatora, co niekoniecznie oznacza refleksyjne odniesienie się do wniosków z takiej konstatacji, a pełnym docenieniem tego faktu i wykorzystaniem go w ramach działań dyscyplinarnych i interdyscyplinarnych, polegać musi na zrozumieniu tego jak owe role się formują, od czego zależą i jak mogą być wykorzystane – na pożytek lub na niekorzyść społeczeństwa. Zaplanowanie jakie wartości obiekt architektoniczny powinien wchłonąć, jakie odrzucić, a także w jakim stopniu powinien pozwalać na absorpcję wartości nieplanowanych, tych, które wygenerowane zostaną w czasie użytkowania obiektu, a więc w przyszłości z punktu widzenia projektanta, jest tym co buduje świadome i prawdziwe zrównoważone otoczenie (przede wszystkim pod względem społecznym, w drugiej kolejności środowiskowym). Postulat ten nie jest ukierunkowany na obiekty wyjątkowe, dotyczy dowolnej kreacji w mniejszym lub większym stopniu odpowiedzialnych za jakość
18
Dziedzictwo architektoniczne – przetrwalnik czy generator wartości
przestrzeni. Przyjęcie systemu jawnych wartości i celów interwencji pozwala na zniwelowanie działań – nawet, jeśli prowadzonych w najlepszej wierze – podporządkowanych celom doraźnym, politycznym, w miejsce tego współdziałając przy tworzeniu właściwej otoczki społeczno-kulturowej budującej zrozumienie obiektu architektonicznego wśród jej odbiorców.
Bibliografia Grech, J.: 2002, Empty Space and the City: The Reoccupation of Berlin, in I. C. Fletcher and Van Gosse (eds), Radical History Review: Citizenship, National Identity, Race, and Diaspora in Contemporary Europe, Duke University Press, no. 83 (Spring), Durham, 114-142. Gruber, S.: 2008, Protecting China’s Cultural Heritage Sites in Times of Rapid Change: Current Developments, Practice and Law, Asia Pacific Journal of Environmental Law, Vol. 10, Issues 3 and 4, 253-301. Krieg, A.: 2010, The Walls of the Confession: Neo-Romanesque Architecture, Nationalism, and Religious Identity in the Kaiserreich, University of Pittsburgh, Pittsburgh. Runesson, L.: 2009, Quarterizing East Berlin: The Creation and Politics of Palast der Republik in DDR, in M. Legner and D. Ponzini (eds), Cultural Quarters and Urban Transformation: International Perspectives, Gotlandica Förlag, Klintehamn, 182-208. Shepherd, R.: 2002, Commodification, culture, and tourism, Tourist Studies, Vol. 2(2), 183-201. Su, M. M.: 2009, Preservation and Development at the Great Wall World Heritage Sites, China, University of Waterloo, Ontario.
Streszczenie W artykule przeanalizowano rolę wartości i systemu wartości dla ochrony zabytków. Współczesny paradygmat sposobu realizacji ochrony zabytków jest tu poddawany analizie krytycznej, w której zestawiono ze sobą elementy doktryny, jej wykładnię, z interpretacją, przykładami aplikacji i rzeczywistością, w której zabytki ze względu na przenoszone znaczenia stają się elementami gry negującej pryncypia ochrony, służącej zapisywaniu i manifestowaniu treści. Autor wskazuje na konieczność formowania treści i uczytelniania wartości, by odzyskać kontrolę nad kulturowym, w opozycji do politycznego, przekazem wyrażanym przez zabytki architektury. Słowa kluczowe: ochrona zabytków architektury, system wartości zabytków architektonicznych, doktryna konserwatorska, znaczenie zabytku.
19
Droga, 2013, 70 na 90, olej na płótnie
W poszukiwaniu języka kultury. Analiza obrazu architektury w wybranych utworach Umberto Eco
Robert Łucka Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
Poszukiwanie metodologii zrozumienia i kreacji zjawiska, któremu na imię „architektura”, osadzone jest w szerokim i odwiecznym dążeniu do trafnej kreacji przestrzennej. W procesie poznania istotna jest umiejętność odczytania komunikatu zawartego w przedmiocie – zjawisku i odnalezienia wygenerowanego znaczenia znaku. W tym rozumieniu przedmiotem poznania abstrakcyjnego i bezpośrednim przedmiotem pochodzącej od niego wiedzy są nie rzeczy – widziane zjawiska, empirycznie pozyskane dane, lecz to co je zastępuje – supponit pro, albo stat pro re – pojęcia albo nazwy i używane w języku terminy. „O ile pojęcia, jako znaki rzeczy powiązanych swymi podobieństwami pozostają względnie ustalone pod wpływem danych rzeczowych, o tyle terminy, czyli nazwy językowe, są czysto umowne i zmienne w zależności od danego języka”8. Prawidłowość powyższego stwierdzenia można dostrzec w metodologii poznania, propagowanej już w czasach Williama Ockhama, który widział w ogólnych pojęciach rozumu produkt myśli i mowy nieodpowiadający żadnemu ogólnemu bytowi. Ten sposób myślenia można odnaleźć w nurtach współczesnej filozofii.
8
Legowicz (1986: 607).
21
Robert Łucka
Triumfalizm Oświecenia oraz scjentystyczna redukcja ludzkiej wiedzy jedynie do rezultatów nauk doświadczalnych wydają się nie odpowiadać dostrzeganej aktualnie rzeczywistości, w tym i architektury. „Egzystencję człowieka konstytuują wspólnie: położenie (rzucenie w świat, w tu i teraz, w język, w cielesność, epokę historyczną itd.) oraz rozumienie, tj. możliwość aktywnego, twórczego odniesienia się do zastanej rzeczywistości”9. Percepcja otaczającego świata warunkowana jest przez wiele nieświadomych, wstępnych przeświadczeń i przesądzeń, które podmiot nosi w sobie i które w zasadniczy sposób wpływają na optykę widzenia danego zjawiska. Zrozumienie złożoności przedmiotu będącego obiektem zmysłowego, czy też mentalnego oglądu, przebiega w procesie porozumienia, tzn. rozmowy dotyczącej tego, co podlega rozumieniu. Jedność oglądu rzeczy poprzez pryzmat zastępujących je pojęć i odpowiadających im terminów, umożliwia podmiotowi dostęp do tych rzeczy jedynie poprzez znane i zrozumiane znaczenie poddanych percepcji znaków kodujących pojęcia. Należy zaznaczyć, że znakiem jest to, co rozumiemy, dzięki czemu możemy dotrzeć do substratu, na bazie którego powstają późniejsze komunikaty kodujące jego tożsamość. Treść zawarta w przedmiocie i jej odczyt mogą dotrzeć do podmiotu jedynie w formie języka, którego spektrum rozumienia jest bardzo szerokie, poczynając od języka gestu, poprzez rozmaite alfabety, języki poszczególnych sztuk, w tym i architektury, na języku mówionym kończąc.
Ryc. 1. Jedna z form języka.
Wspomniane powyżej zjawiska są elementami składowymi pojęcia „semiotyka”, którą słownik terminologii językoznawczej (Warszawa, PWN, 1968) zawiera w krótkim haśle: „Nauka traktująca o istocie i funkcjonowaniu znaków językowych w ogóle, ze stanowiska logistycznego. Termin używany też w znaczeniu semiologii.” Tak sformułowana definicja zawiera w sobie zjawisko „kultury”, która rozumiana jest, jako proces komunikacji. Semiotycy szkoły tartusko-moskiewskiej uważają, że kultura posiada, oprócz układu dynamicznie zmiennych determinant i ich zobrazowań, obszar rozumiany statycznie i przedmiotowo, 9
Przyłębski (2006: 26).
22
W poszukiwaniu języka kultury
gdy myślimy o skodyfikowanych, w pełni zdefiniowanych z pozycji nadawcy tekstu wypowiedziach zawartych w napotkanych dziełach sztuki – książkach, obrazach, rzeźbach, architekturze itp. Dotycz to również „komunikujących ciągów symbolicznych, jakimi są choćby wszelkie rytuały (…) środki służące do komunikowania, jednostkowe symbole (i ich cząstki), z których wypowiedzi są składane”10.
Semiotyka u Eco Powyżej nakreślony świat komunikacji, znaków, symboli i kodów stał się przestrzenią, w której swą kartę zapisał Umberto Eco. We wczesnych pracach, których publikacje odbiły się szerokim echem wśród semiotyków i zafascynowanych odczytywaniem i teoretycznym objaśnianiem wszelkich symboli, czytelników, należy wymienić, dotyczący struktury utworu literackiego, traktat „Opera aperta”. W pracy tej można dostrzec kontynuację myśli Romana Ingardena, który również zadawał pytania zrodzone w przestrzeni znakowej komunikacji występującej w ustabilizowanym przekazie językowym: „Co zwłaszcza gwarantuje nam identyczność dzieła, jeśli jest ono czytane przez różnych czytelników, co zatem gwarantuje jego intersubiektywną identyczność?”11. W swym kolejnym dziele „Apocalittici e integrati” Eco podejmuje problematykę dotyczącą immanentnych elementów plastycznych i audiowizualnych przekazów masowych, o swoistych cechach komiksów, widowisk telewizyjnych i innych manifestacji zachodniej pop-kultury. Najwięcej przemyśleń dotyczących architektury można odnaleźć w „Pejzażu semiotycznym”. Eco podejmuje tu próbę stworzenia teorii „języka” architektury. „Sprawa wydaje się z wielu względów trudna, już choćby wskutek obojnaczego charakteru tej dyscypliny, wytwarzającej zarazem przedmioty użyteczne i (o tyle, o ile jest to sztuką) symbole”12. Zdaniem autora problem z architekturą związany jest z zaistnieniem zależności proporcji pomiędzy „znaczonym” a „znaczącym”. Terminy te jednak zawierają się w sobie tworząc całość, gdy dotyczą zjawiska kształtowania przestrzeni. „Dzieło architektoniczne, jako twór artystyczny nie mówi o rzeczywistości względem siebie zewnętrznej, tak jak obraz, jak powieść – mówi ono o sobie, o swojej zawartości, o swoim funkcjonowaniu”13. Opinia ta zrodziła się z przeświadczenia, że architektura podlega percepcji, także, jako akt komunikacji kulturowej, posiadający ugruntowany aspekt funkcjonalny, bez którego trudno sobie wyobrazić jej istnienie. Eco zauważa jednak, że nawet, gdy utwór zawiera treści dotyczące władzy, przepychu, czy też sacrum, to są one integralnie związane z jego funkcją.
Eco (1972: 9). Ingarden, 1988, 439 12 Op. cit. Eco (1972: 18). 13 Ibid. (19). 10 11
23
Robert Łucka
Znaczenie postmodernizmu Trudno się zgodzić z powyżej przedstawioną opinią Eco. Wspomniany przez filozofa sposób rozumowania osadzony jest jedynie w historycznej myśli architektonicznej, której prawidłowości zostały zdecydowanie przełamane już w czasach fin de siècle, z chwilą nastania art nouveau. Dziwi fakt niedostrzegania przez Eco specyfiki modernistycznej formy przestrzennej zrodzonej na gruncie socjalistycznej myśli początków XX w. Barceloński pawilon Miesa van der Rohe, oprócz znanej funkcji wystawienniczej, mógłby być równie dobrze współczesnym domem mieszkalnym, jak i wejściem do stacji metra. Komunikat rewolucyjnej formy nie jest jednoznacznie czytelny, a poprzez to nie koduje w sobie klarownej informacji o funkcjonalnej zawartości dzieła. To samo tyczy się budynku Bauhausu w Dessau, z roku 1926, autorstwa Waltera Gropiusa. Niewielu, wówczas niewykształconych architektonicznie odbiorców, odczytało w przedmiotowej formie funkcjonalną treść obiektu edukacyjnego. Większość, bez chwili zastanowienia, osadziło budynek w profilu działalności przemysłowej. Wydany w roku 1972 „Pejzaż semiotyczny” nie zawierał w sobie przede wszystkim doświadczeń architektury postmodernistycznej, która rodząc się w latach 70. ubiegłego wieku posiadała zamierzony, podwójnie kodowany przekaz dzieła. Pojawiły się wówczas opinie postmodernistów informujących, że „Pragniemy życia poprzez czas,
Ryc. 2. Pawilon niemiecki M. van der Rohe, Barcelona. fot. R. Barełkowski.
24
W poszukiwaniu języka kultury
w więcej niż jednym wymiarze, to z pewnością nie tylko moda lub nostalgiczne marzenia, jak określają to nieliczni, pozostali moderniści…”14. W projektach postmodernistów istotne są brzegowe odniesienia do minionego czasu, do obszarów kulturowej pamięci, dzięki czemu forma obiektu jest znaczeniowo przesłonięta dodana treścią, która celowo odbiega od zawartej w niej funkcji. Wystarczy spojrzeć na Belweger Giorgina, Gerona, 1971-1972, autorstwa Lluisy Cletot, Oscara Tusquetsa i Pera, aby zostać zwiedzionym monumentalną, klasycystyczną formą, skrywającą w sobie jedynie sypialnię i parking na jej dachu. Czymże innym, jak nie falliczną reminiscencją jest Beverly Tom, Hokkaido, 1973-1974, którego autorem jest Minoru Takeyama. Bardziej prawdopodobne jest, że bryła zawiera wytwórnię filmów pornograficznych, niż zwieńczony restauracją i ogrodem hotel. Można zadać sobie pytanie, co też może w sobie skrywać Dom – Twarz Kazumasu Yamashity, Kioto, 1974? W tym obiekcie może być dosłownie wszystko. Sklep, zakład optyczny, bar, dom studenta, budynek mieszkalny itp. O żadnym z powyższych przykładów nie można powiedzieć, że obiekt architektoniczny mówi jedynie „o sobie, o swojej zawartości, o swoim funkcjonowaniu.” Eco wydaje się jedynie opierać na ugruntowanym w jego estetycznie świadomości obrazie opisywanej architektury. Nie uwzględnia wcześniejszych dokonań fenomenologów i prac z obszaru psychologii postaci, gdzie podkreśla się znaczenie „pola stanu wewnętrznego” tj. o zindywidualizowanej percepcji dzieła sztuki, która jest warunkowana pokładami wiedzy i wrażliwości każdego podmiotu podejmującego próbę odczytu komunikatu zawartego w przestrzennym utworze. Można stwierdzić, że funkcja obudowana płaszczyznami, według wytycznych modernizmu, jest bazą formy postmodernistycznej, jej substratem. Dodane elementy przestrzenne, tak jak u Richarda Meiera, Roberta Venturiego, czy też Petera Eisenmana lub też ludyczne zauważane u Michaela Gravesa i Charlesa Moore’a, są superstratem pozostawiającym ślad w finalnym obrazie dzieła architektonicznego.
Ryc. 3. Nieodgadnięta denotacja funkcji. Ryc. 4. Architektoniczna anegdota.
14
Jencks (1987: 5).
25
Robert Łucka
Siła oddziaływania architektury Eco przytacza w „Pejzażu semiotycznym” słowa Charlesa W. Morrisa, który nakreśla pojęcie znaku, jaki istnieje „jeżeli element A kieruje zachowanie ku pewnemu celowi, podobnie (choć niekoniecznie tak samo), jak czyniłby to inny element B, gdyby go obserwować, to A jest znakiem”15. Architektura w procesie swego oddziaływania implikuje konkretny zakres zachowań, który jest fundamentalnie uzależniony od mentalno-emocjonalnych cech podmiotu poddającego się percepcji zastanego dzieła. Zupełnie inaczej obszar działań podmiotu jest antycypowany we wnętrzu i w polu oddziaływania sacrum, niż pośród obiektów o merkantylnych cechach, a jeszcze inny jest w środowisku zamieszkiwania. Odczytane w architekturze znaki niosą określony komunikat, który jest impulsem pobudzającym do najczęściej przewidywanych behawioralnych działań podmiotu. Przedmiot użytkowy, jakim jest budynek, posiada rolę oznacznika konwencjonalnie denotowanego znaczenia, którym jest jego funkcja. Obiekt, w którym się mieszka denotuje pewien sposób jego zamieszkania. „Patrząc na okno w fasadzie budynku, zazwyczaj nie myślimy o jego funkcji; myślimy o znaczeniu „okno”, które opiera się na funkcji, ale do tego stopnia ją wchłonęło, że możemy o niej nawet zapomnieć i pojmować
Ryc. 5. Ramy antycypowanych zachowań.
15
Op. cit. Eco (1972: 279).
26
W poszukiwaniu języka kultury
okno w zestawieniu z innymi oknami tylko, jako element określonego rytmu architektonicznego”16. Można wyobrazić sobie, że architekt projektuje blendy, które funkcjonalnie są oknami pozornymi. W tej sytuacji denotują one, zdaniem Eco, funkcję niefunkcjonującą, ale przede wszystkim komunikowaną. Z opinią tą można jednak się nie zgodzić, gdyż Eco nie zwraca uwagi na fakt, że komunikat funkcjonalny został poddany redukcji, która sprowadziła go jedynie do czynnika wspomagającego orientację w przestrzeni. Mając na względzie integralny dla architektury imperatyw istnienia w określonym kontekście przestrzennym, który częstokroć jest kreowany poprzez obiekty architektoniczne, można stwierdzić, że pewne obszary obiektów kubaturowych są wchłaniane przez podmiot bezwiednie i nieuważnie. Zjawisko to występuje w sposób oczywisty w przypadku wykazania analogii do percepcji przykładów flory w jednorodnie, pod względem dendrologicznym, zalesionym obszarze. Można również odwołać się do percepcji utworu muzycznego, którego zaistnienie w dźwiękowej przestrzeni może być jedynie tłem do twórczej, czy też codziennej działalności podmiotu. Zjawisko to zachodzi, jak już wspomniano, bezwiednie m.in. z tego też względu, że „Stosunkom, które regulują wymiary świątyń greckich, odstępy pomiędzy kolumnami lub proporcje pomiędzy różnymi częściami fasady, odpowiadają te same stosunki, które regulują interwały muzyczne”17. Opinia Eco nie zawiera gry przestrzennej, jaka ma miejsce pomiędzy jednostkową, mocno zdefiniowaną formą, a będącym dla niej tłem, harmonijnym przestrzennie zespołem elementów. Dopiero odmienne w formie obiekty, które wyróżniają się z zastanego kontekstu, są w stanie przykuć uwagę świadomego odbiorcy.
Architektura jest sztuką Zdaniem Eco wypowiedź architektoniczną wchłania się, „tak jak wypowiedź filmową i telewizyjną, komiksy, powieści kryminalne (a nie jak sztukę we właściwym tego słowa znaczeniu, które wymaga zaabsorbowania, uwagi, oddania się interpretowaniu dzieła, szacunku dla przypuszczalnych intencji nadawcy)”18. Próbując sięgnąć do definicji „sztuki” jaką można odnaleźć w twórczości Eco, interesujące wydaje się być zacytowanie poglądu zrodzonego na przełomie XIX i XX w.: „Głębokie przekonanie o twórczej potędze sztuki nie jest typowe wyłącznie dla dekadentyzmu, ale to właśnie dekadentyzm od stwierdzenia, że piękno może być jedynie przedmiotem długiej i miłosnej rzemieślniczej pracy, dochodzi do konstatacji, że doświadczenie jest tym cenniejsze, im bardziej sztuczne. Od idei, zgodnie z którą „sztuka tworzy drugą naturę, przechodzi się do idei, że sztuką jest wszelkie 16 17 18
Ibid. (285). Eco (2005: 64). Op. cit. Eco (1972: 319).
27
Robert Łucka
pogwałcenie natury”19. Fakt, że w twórczości samego Eco trudno odnaleźć definicję pojęcia sztuki w jej tradycyjnej formie, wynika z faktu zastąpienia jej pojęciem „dzieła otwartego”. „Dzieło otwarte”, w szerokim rozumieniu tego terminu, to nie typ dzieła sztuki, ale propozycja możliwości interpretacyjnych każdego tekstu kulturowego, którym, zdaniem semiotyków jest każdy wytwór kultury stanowiący całość uporządkowaną według określonych reguł. Układ niedookreślonych bodźców w dziele sprawia, że odbiorca poddany jest procesowi ciągłego odczytywania komunikatu w nim zwartego, a każdy z tych odczytów będzie inny, jednak zaistnieje zjawisko bazowego zamocowania w wykreowanej przez autora dzieła przestrzennej osnowie. Ze względu na ilość i mentalno-emocjonalną różnorodność odbiorców, a także z powodu zmienności w czasie przyswajanej treści dzieła, rzadko się zdarza, aby przyjmowane komunikaty były takie same. Każde dzieło ma potencjalnie nieskończenie wiele odczytań i sensów, zachodzi wówczas zjawisko polisemiczności dzieła. Zdaniem Eco, kreator dokonując aktu twórczego, nie tylko tworzy nową rzeczywistość, której obszarem odniesienia i inspiracją jest rozległe spektrum otaczającego świata, ale także ingeruje w pokłady języka, które opisują przekaz zawarty w dziele. Nie ma możliwości, aby autor tworząc swój świat, był w stanie antycypować wszystkie warianty rozkodowania jego treści i przekazu estetycznego. Trudno jest zrozumieć i zgodzić się z przywołanymi powyżej słowami Eco, który stwierdził, że architektura nie jest sztuką „we właściwym tego słowa znaczeniu, które wymaga zaabsorbowania, uwagi, oddania się interpretowaniu dzieła, szacunku dla przypuszczalnych intencji nadawcy).” Sięgając do doby Oświecenia należy przywołać słowa Charlesa Batteux’a, który podzielił sztuki na piękne i mechaniczne. Dodał do nich też trzecią kategorię, „jakby pośrednią grupę sztuk, które cechuje zarówno przyjemność, jak i użyteczność; do grupy tej zaliczał tylko dwie sztuki; architekturę i wymowę”20. Jeżeli słowa te uzupełnimy opinią Emmanuela Kanta, który sztuki dzielił „po platońsku na sztuki prawdy i sztuki pozoru, zaliczając architekturę do pierwszych, a malarstwo do drugich”21, opinie Eco stają się tym bardziej niezrozumiałe. Architektura wydaje się być „dziełem otwartym”, które posiada szereg konotacji znaczeniowych uzależnionych od pokładów wiedzy i estetycznej empatii podmiotu poddanego oddziaływaniu danej formy przestrzennej. Ilość interpretacji, m.in. z powodu najczęściej braku form przedstawieniowych we współczesnej architekturze, jest bardzo duża. Nie wydaje się być trafnym kolejne stwierdzenie Eco, że architektura nie absorbuje i nie przykuwa uwagi odbiorcy. Dzieła przestrzenne zawłaszczają wręcz odbiorcę, tworzą scenografię, w której fizycznie może zaistnieć podmiot, czego bez wątpienia nie niesie ze sobą świat malarstwa i rzeźby, bez których można egzystować. 19 20 21
Op. cit. Eco (2005: 340). Tatarkiewicz (1988: 75). Ibid. (78).
28
W poszukiwaniu języka kultury
Warunki materialnego przetrwania architektury Eco ma wiele racji, gdy mówi o zjawisku szybkiego starzenia się architektury i wymianie znaczeń w niej zawartych. Należy jednak podjąć próbę określenia, co oznacza „proces szybkiego starzenia”. Architektura jest kulturowym zwierciadłem czasów, w których powstaje i w których funkcjonuje. Na tym polega jej siła i prawo do istnienia. Czym innym jest ponadczasowość dzieł malarstwa i rzeźby, które są zastygłym obrazem danej epoki niepodlegającym przemianom i najmniejszym nawet korektom, a czym innym jest żywe, dzięki umiejętności przyswajania różnych funkcji, egzystowanie architektury. Wymarła funkcjonalnie architektura ulega destrukcji. Niezamieszkałe domy zapadają się w sobie. Przy zmianach własnościowych, czy też w procesie przemian politycznych, architektura pod względem formy może pozostać niezmienna, co jednak jest warunkowane dostosowaniem jej wnętrza do zaktualizowanych potrzeb nowopowstałych podmiotów. Wspomniane wyżej starzenie się, we współczesnej dobie, posiada najczęściej kilkudziesięcioletni interwał upływającego czasu, w dawnych epokach okresy funkcjonalnych przemian dzieliły setki lat. Współczesność pełna jest relatywizmu pojęciowego, przewartościowań i swoistej estetycznej nowomowy. Fetysz nowości i przemian dotknął również architekturę, co obrazuje również szybka fluktuacja funkcji poszczególnych obiektów lub jej „zagubienie” w przy
Ryc. 6. Architektoniczny kamp.
29
Robert Łucka
padkowo spotkanej bryle. Prowadzi to do zjawisk zgodnych z opinią Oscara Wilde’a, dla którego „bycie naturalnym to poza tak trudna do utrzymania...”22. Są obiekty sacrum zawarte w bryłach przypominających hale sportowe. Są domy jednorodzinne, które wyglądają jak fortyfikacje linii Maginota, a inne jak pretensjonalne pałace. Mimowolne, niezamierzone najczęściej zaistnienie architektury w świecie przestrzenno-semiotycznych nieporozumień jest najczęściej wynikiem estetycznych preferencji inwestora lub też „talentu” projektanta. Poszukując w obiektach kubaturowych elementów sztuki, trudno jest dostrzec tożsamość jej wyrazu i trwałości estetycznej z innymi obszarami działalności twórczej, gdzie „aby powstało dzieło, potrzebny jest skończony i dopracowany projekt oraz szczególny charakter wypowiedzi (niepowtarzalność, niemożność modyfikowania dopracowanych elementów dzieła), które można przypisać jedynie świadomemu działaniu twórczemu autora – jednego lub wielu autorów połączonych jednakową wolą twórczą i jednością kultury…”23. Przedstawiony zestaw przymiotów skończonego utworu jest ideałem, którego zaistnienie satysfakcjonowałoby wielu architektów. Ciągle żywe są pragnienia dotyczące „niemożności modykowania” dzieła. Jeżeli jednak kreatorzy przestrzeni zarzucą życzeniowe traktowanie otaczającej rzeczywistości, zrozumieją wówczas, że ich oczekiwania są jedynie idee fixé. Architektura stanowiąc materializację dążeń inwestora, potencjału technologicznego danej epoki i talentu architekta, ulega, o czym wspomniano już wcześniej, częstym przemianom funkcjonalnym. Jeżeli dzieło koryfeusza XX w. architektury, Le Corbusiera, osiedle
Ryc. 7. Pierwotna stylistyka osiedla w Pessac. 22 23
Eco (2007a: 408). Eco (2008: 39).
30
W poszukiwaniu języka kultury
mieszkaniowe w Pessac, uległo takiemu przetworzeniu, że trudno w jego obrazie z lat 60. odnaleźć pierwowzór powstały na początku lat 20. minionego wieku, jeżeli w roku 1974 wyburzono budynek szeregowy Francisco Terrace Apartments w Chicago, autorstwa Franka Lloyda Wrighta, trudno oczekiwać, aby w czasie dynamicznych, permanentnych przemian techniczno-estetycznych współczesnej doby, architektura tkwiła w status quo. Istnieje również wąska grupa architektów, która niczym pierwszy modernista zachowuje się lub chociaż „podaje w wątpliwość wszystkie pojęcia dotyczące sposobów uprawiania sztuki, jakie zostały mu przekazane, i sam ustala, w jaki sposób ma działać, tak jakby świat zaczynał się od niego albo przynajmniej jak gdyby ci wszyscy, którzy przyszli przed nim, byli mistyfikatorami zasługującymi na zdemaskowanie i postawienie pod ścianą”24. Wydaje się, że błędne są przywołane powyżej słowa Eco, co dostrzec można w powstałym po czasach modernizmu, nurcie postmodernistycznym, gdzie zauważalne są nostalgiczno-ludyczne nawiązania do minionych epok. W grze wspomnianych stylistyk można dostrzec, „że z pewnością istnieją pojęcia wspólne wszystkim kulturom...”25, które każdy architekt może, na użytek własnej twórczości, odnaleźć również w obszarze minionych epok i stworzyć z nich swój filozoficznie własny kościec projektowy.
Ryc. 8. Proces humanizacji architektury – Pessac 70 lat później. 24 25
Ibid. (248). Ibid. (80).
31
Robert Łucka
Komunikat kulturowy generowany przez architekturę Niezmiennie i niezależnie od rytu danej epoki, można powiedzieć, że architektura jest zjawiskiem przestrzennym kreującym różnorodne gesty materii. To, że „gesty zależą od kodów kulturowych jest dziś uznanym pojęciem z zakresu antropologii kultury”26. Warto zwrócić uwagę na fakt, że całkiem odmiennie, w stosunku do chwili obecnej, rysowały się w przestrzeni i były bezbłędnie odczytywane bryły świątyń, siedziby władz, czy też zwykłe budynki mieszkalne. Były one czymś więcej niż tylko „gestami”. Były konglomeratem myśli i technologii danej epoki. Czytelność przekazu uległa zdecydowanej degradacji w ostatnich dziesięcioleciach. Funkcjonujące w architekturze, przez setki lat, komunikaty nie zostały zastąpione jasnymi zamiennikami, lecz zaginęły w kakofonii form, których pierwotne znaczenie jest w stanie odczytać jedynie ich twórca. Rzadko w tej sytuacji występuje harmonijna współpraca trzech semiotycznych czynników, takich jak znak, przedmiot i jego interpretant. Zaistnienie równości pomiędzy progresem wartości i nowością, zaowocowało zagubieniem i brakiem pewności w odczycie komunikatu sztuki, w tym i architektury. Niezrozumiałe stały się mechanizmy sygnifikacji zjawisk kulturowych, a przecież kultura może być badana i komunikowana, jako zjawisko semiotyczne. Przy istniejącej mnogości znaczeń, które generuje nieskodyfikowana forma, właściwie nie sposób odczytać komunikat, który pojawia się „w momencie, gdy został użyty, jako rozpoznawalny poprzednik przewidywanego następnika, wówczas można go uznać za znak, jeśli (w przekonaniu nadawcy) zastępuje on następnik”27. Używane w architekturze ostatnich lat, nobilitujące daną realizację pojęcie „ikony”, jest również dalekie od semiotycznego – wykreowanego przez Eco i powszechnie używanego znaczenia. Znak ikoniczny, w tym i forma przestrzenna, powinien być pod wieloma względami podobny do tego, co denotuje. Mało kiedy znajdziemy w architektonicznej formie ikonicznej, pośród jej desygnatów, jednoznaczny komunikat funkcjonalno-znaczeniowy. Należy przypuszczać, że obiekt naznaczony terminem „ikona architektury polskiej” najczęściej denotuje jedynie wartość estetyczną. Czym jednak jest ten termin przy zawrotnym tempie przemian wspomnianych wartości? Ikona w sensie sakralnym jest pojęciem nie ulegającym przewartościowaniu na przestrzeni wieków, jej treść jest zawsze czytelna. Można się z tą treścią nie zgadzać, można potraktować za obrazoburczą, ale właśnie dlatego, że jej komunikat jest czytelny. Na ile pozostanie czytelnym przekaz współczesnych, przestrzennych ikon, pokaże czas. Możliwość zapoznania się z poglądami Eco na temat architektury stwarza przyczynek do dyskusji nad zasadnością użytych terminów i nośnością zaprezentowanych poglądów, w kontekście przemian, które przyniósł ze sobą XXI w. Można na tej bazie poszukać 26 27
Eco (2009: 11). Ibid. (51).
32
W poszukiwaniu języka kultury
nowych pojęć i definicji, które mają szansę w wydatny sposób wpłynąć na ocenę i metodologię kreacji współczesnych form przestrzennych. Ten filozof i pisarz nie będący kubaturowym projektantem popada czasem, przy relacjonowaniu zjawisk architektonicznych, w pojęciową niekonsekwencję, a nawet popełnia błędy. Nie wpływa to jednak na ogólną ocenę jego jakże wartościowej twórczości. Możliwość podjęcia dyskursu z autorem „Pejzażu semiotycznego” wydatnie wpływa na ogląd współczesnych zjawisk kulturowych, oraz ich odzwierciedlenia w świecie architektury, gdyż kultura jest komunikacją.
Bibliografia Umberto, E.: 1972, Pejzaż semiotyczny, PIW, Warszawa Umberto, E.: 2005, Historia piękna, Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań Umberto, E.: 2007a, Historia brzydoty, Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań Umberto, E.: 2007b, Sztuka, Wydawnictwo M, Kraków Umberto, E.: 2008, Pięć pism moralnych, Wydawnictwo Znak, Kraków Umberto, E.: 2009, Teoria semiotyki, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków Ingarden R.:1988, O dziele literackim, PWN, Warszawa Jencks Ch.: 1984, Architektura postmodernistyczna, Arkady, Warszawa Legowicz J.: 1986, Historia filozofii średniowiecznej, PWN, Warszawa Przyłębski A.: 2006, Gadamer, Wiedza Powszechna, Warszawa Tatarkiewicz W.: 1988, Dzieje sześciu pojęć, PWN, Warszawa
Streszczenie We współczesnej dobie rozważań nad kulturą zauważalna jest potrzeba rozszerzenia obszaru badań – w tym i nad architekturą – poza triumfujący w dobie Oświecenia zredukowany do scjentyzmu racjonalizm. Żyjąc w czasach przewrotu lingwistycznego należy spojrzeć na zjawisko kultury, jako na proces generowania i odczytu komunikatu semiotycznego. Na kanwie wybranych publikacji Umberto Eco dokonuje się analizy myśli w nich zawartych pod kątem odniesienia do zjawisk występujących w świecie architektury. Słowa kluczowe: semiotyka; przewrót lingwistyczny; komunikat przestrzeni; kultura.
33
Złoty rok, 2013 r., 30 na 20, olej na płótnie
Refleksje na temat architektury charakterystycznych obiektów miasta Yazd w Iranie
Janusz Rębielak Zakład Technik Budowlanych, Wydział Architektury Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
Wprowadzenie Niemal każdy kraj lub region posiada miasto, którego architekturę można przyjąć za reprezentatywną dla danego obszaru kulturowego i cywilizacyjnego. Obiekty tam usytuowane charakteryzują się specyficznymi cechami właściwymi dla warunków środowiskowych mających wpływ głównie na rodzaj stosowanych materiałów, sposoby wznoszenia i kształtowania przestrzeni obiektów oraz stosowania detali architektonicznych. Budynki miasta Yazd zlokalizowanego w centralnej części Iranu mogą służyć jako przykłady typowej architektury nie tylko dla tego regionu kraju, lecz także mogą reprezentować wybitne rezultaty sztuki budowania dawnej Persji oraz współczesnych osiągnięć kraju, który w latach 30. ubiegłego wieku zmienił swą nazwę na Iran.
35
Janusz Rębielak
Opis ogólny Yazd Miasto Yazd, znane także pod nazwą Yezd, jest usytuowane w centralnej części współczesnego Iranu, na skraju Wielkiej Pustyni Słonej, na wysokości średnio około 1230 m.n.p.m. jest jednym z najstarszych stale zamieszkałych miast świata. O lokalizacji miasta w tym trudnym pustynnym terenie zadecydowało wiele czynników natury geograficzno-środowiskowych. Miejsce to leży na przecięciu wielu historycznie znaczących połączeń handlowych, było jednym z ważnych punktów dawnego jedwabnego szlaku, przebywał w nim oraz opisał je Marco Polo podczas swej podróży do Chin. Ponadto w pobliżu znajdują się bogate złoża rud różnych metali, w tym cynku, ołowiu, miedzi i żelaza. Surowce te stały się już dawno podstawą gospodarki miasta i przyczyniły do rozwoju rzemiosła oraz handlu. Tradycyjnie najbardziej znanymi produktami stąd pochodzącymi są dywany, tkaniny jedwabne, wyroby jubilerskie, a lokalny przemysł spożywczy słynie w całym Iranie z wyśmienitych słodyczy. Yazd liczy obecnie około 450 tysięcy mieszkańców, jest ważnym węzłem komunikacyjnym i ośrodkiem przemysłowym Iranu.
Ryc. 1. Średniowieczne mury obronne miasta Yazd.
36
Refleksje na temat architektury..
Lokalizacja oraz dostępne materiały sprawiły, że budownictwo z miejscowej gliny z domieszką słomy jest powszechnie obecne w starej, historycznej zabudowie miasta, które otoczone jest takimi właśnie średniowiecznymi murami obronnymi datowanymi na XII-XIV wiek, będącymi teraz przedmiotem troskliwej opieki konserwatorskiej (ryc. 1). Materiał ten nadaje całemu miastu właściwej mu barwy, a klimat pustynny wymusił stosowanie historycznie ważnej innowacji technicznej w postaci tzw. wież wiatrowych (badgris) zwanych także „łapaczami” wiatru28, które obok kopuł są wszechobecne w przestrzeni miasta. Przechadzając się wąskimi liczkami starego miasta można namacalnie odczuć konieczność stosowania chociażby prostych postaci rozpór zapobiegających niepożądanym odkształceniom pionowych ścian wykonywanych z cegieł glinianych suszonych na słońcu. Jednocześnie staje się oczywiste zastąpienie cennego na obszarach pustynnych drewna tanią – i co najważniejsze – powszechnie dostępną gliną poprzez stosowanie rozpór łukowych. Forma łuku ostrego jest najbardziej logicznym kształtem takiego systemu konstrukcyjnego szczególnie w tych uwarunkowaniach środowiskowych.
Ryc. 2. Zabytkowe centrum Yazd widziane z tylnej części meczetu Amir Chakhmaq.
28
Kasrian i Afshar Naderi (2003). Por. także Rębielak (2010), Rębielak (2012) oraz The Splendor of Iran (2007).
37
Janusz Rębielak
Ryc. 3. Widok jednej z typowych ulic w zabytkowych dzielnicach mieszkalnych.
Ryc. 4. Przestrzeń ulicy prowadzącej do bazaru na starówce Yazd.
38
Refleksje na temat architektury..
Ryc. 5. Widok głównej części meczetu Amir Chakhmaq.
Ryc. 6. Fronton meczetu Jameh w Yazd.
39
Janusz Rębielak
Przykłady obiektów sakralnych Meczet jest najważniejszym obiektem dla społeczeństwa muzułmańskiego i zajmuje szczególnie ważne miejsce w przestrzeni każdego miasta obecnego Iranu i dawnej Persji, w której islam stał się religią panującą już w VII wieku naszej ery. Szyizm jest tu od dawna dominującym nurtem islamu, a trzykondygnacyjna fasada (takieh) meczetu Amir Chakhmaq Complex jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych widoków świątyń w Iranie i tłem ceremonii religijnych upamiętniających śmierć Imama Hosseina. Jednakże za najcenniejszy zabytek architektury jest uważany meczet Jameh, którego dwa minarety, każdy o wysokości 48 metrów, są do tej pory najwyższymi w Iranie i dominują nad starówką Yazd. Meczet ten został zbudowany przez władców dynastii Seldżuków w latach 1324-1365 na fundamentach dawnej zoroastriańskiej świątyni ognia wzniesionej uprzednio za czasów dynastii Sassanidów29. Dekoracje ceramiczne frontonu (liwanu) głównego, pokrywające w całości także wszystkie powierzchnie sklepienia stalaktytowego, są zaliczane do arcydzieł sztuki dawnej Persji. Zachował się tu stary ludowy zwyczaj aranżowania szczęśliwych małżeństw, którego spektakularny rytuał odbywa się w piątkowe poranki i dlatego dość często można
Ryc. 7. Sklepienie stalaktytowe we frontowej części meczetu Jameh.
29
Pope (1976). Por. także Rębieltak (2012).
40
Refleksje na temat architektury..
na dziedzińcu wewnętrznym zespołu meczetu Jameh zauważyć przebywające tam pary młodych ludzi. Mimo możliwości wielożeństwa ogromna większość małżeństw w Iranie, nie tylko wśród warstw wykształconych, jest monogamiczna. W pobliżu znajduje się jeden z głównych bazarów miasta oraz mauzoleum Saed’a Roknaddina (Bogheh-ye Sayed Roknaddin), będące jednym z najważniejszych muzułmańskich miejsc kultu w Yazd. Starożytną, rodzimą religią Persów jest zoroastryzm, a jego wyznawcy stanowią również obecnie znaczący procent populacji tego miasta, dla potrzeb której działa pięć stale czynnych świątyń. Założycielem tej religii był ok. 550 r. p.n.e. Zoroaster znany także pod imieniem Zaratustry. Religia ta ma charakter dualistyczny, a kult wiecznego ognia jest egzemplifikacją jej podstawowych zasad dotyczących np. czystości i świętości wody oraz ziemi i związanym z nimi ceremonii pogrzebowych odbywających się na tzw. wieżach milczenia. Budynek Ateshkadeh, będącej najokazalszą z tych świątyń, wybudowano w roku 1940. Ogień na jej ołtarzu płonie stale od ok. 470 roku naszej ery podsycany codziennie przez kapłanów suchym drewnem pochodzącym najczęściej z drzew morelowych i migdałowców.
Ryc. 8. Dziedziniec wewnętrzny meczetu Jameh.
41
Janusz Rębielak
Obiekty użyteczności publicznej z przekryciami kopułowymi Kopuły i wieże wiatrowe są charakterystycznymi obiektami architektonicznymi Yazd. Wieże te są pomysłowymi konstrukcjami inżynierskimi umożliwiającymi efektywne chłodzenie wnętrz obiektów w terenie pustynnym za pomocą bardzo prostych środków technicznych. Są to pionowe konstrukcje o przekroju wielokątnym, najczęściej prostokątnym lub kwadratowym, podzielone przegrodami biegnącymi wertykalnie w taki sposób, aby przy dowolnym kierunku wiatru minimum jedna z komór prowadziła powietrze w dół, do przestrzeni wewnętrznej obiektu. Tym sposobem zostaje wymuszona cyrkulacja powietrza nawet pod działaniem bardzo słabego prądu powietrza na zewnątrz, stąd uzasadniona jest popularna nazwa tych wież jako łapaczy wiatru. Bezpośrednio pod tymi komorami znajduje się najczęściej płytki basen z wodą, dzięki czemu gorące i suche pustynne powietrze schładza się i uzyskuje stosowną wilgotność. Najwyższa w Iranie wieża wiatrowa lub też łapacz wiatru o wysokości 33,8 metrów znajduje się w Doulat Abad, dawnej rezydencji gubernatora prowincji Yazd zaprojektowanej jako jednorodne założenie pałacowo-parkowe. W głównym budynku rezydencji znajduje się jedna z najpiękniejszych kopuł zbudowanych z materiałów tradycyjnych. Podobne formy przykryć kopułowych można odnaleźć w wielu innych obiektach takich jak bazar lub np. w budynku dawnej łaźni adaptowanym na potrzeby współczesnej restauracji (ryc. 12), we wnętrzu której zachowano przestrzenie basenów i dawną kolorystykę ścian. Obiektem o bardzo dużym znaczeniu historycznym jest dawne więzienie założone przez Aleksandra Wielkiego przed ok. 2300 lat, strefę wejściową którego pokazano na ryc. 13. Główny obiekt tego zespołu jest przekryty kopułą wykonaną ok. 600 lat temu z cegieł glinianych suszonych na słońcu. W wielu innych pomieszczeniach tego zespołu można obserwować mniejsze kopuły o bardzo ciekawych formach architektonicznych. Główne pomieszczenia dawnego więzienia znajdują się znacznie poniżej poziomu terenu i często mają sklepienia kopułowe. Na przestrzeni wieków obiekt zmieniał swoje przeznaczenie, w średniowieczu był siedzibą ważnej szkoły religijnej założonej przez Ziaoldin Hossein’a, a teraz pełni funkcję muzeum. W bezpośrednim sąsiedztwie antycznego więzienia Aleksandra Wielkiego jest usytuowane Mauzoleum Dwunastu Imamów (ryc. 14) przekryte kopułą o bardzo podobnej konstrukcji i rozpiętości. Źródła i zbiorniki wody mają szczególnie duże znaczenie dla społeczności zamieszkujących tereny pustynne. Woda pochodząca z bardzo skromnych opadów atmosferycznych jest w Yazd starannie gromadzona w podziemnych zbiornikach przekrytych kopułami wystającymi zwykle nad poziom terenu (ryc. 15). Zbiorniki te są dość liczne, znajdują się we wszystkich kwartałach starego miasta, każdy z nich jest otoczony zespołem kilku łapaczy wiatru, których celem jest utrzymanie odpowiedniej jakości wody tam magazynowanej i używanej głównie do celów gospodarczych.
42
Refleksje na temat architektury..
Ryc. 9. Ateshkadeh – jedna ze świątyń zoroastriańskich w Yazd.
Ryc. 10. Doulat Abad – dawna rezydencja gubernatora prowincji.
43
Janusz Rębielak
Ryc. 11. Wnętrze kopuły w rezydencji Doulat Abad.
Ryc. 12. Kopuła nad jedną z dawnych łaźni publicznych w Yazd.
44
Refleksje na temat architektury..
Ryc. 13. Kopuła nad pomieszczeniem dawnego więzienia zbudowanego przez Aleksandra Wielkiego w Yazd.
Ryc. 14. Grobowiec Dwunastu Imamów przekryty kopułą.
45
Janusz Rębielak
Ryc. 15. Zbiornik wodny otoczony tzw. łapaczami wiatru.
Budynki mieszkalne i użyteczności publicznej Warunki geograficzno-klimatyczne i kulturowe sprawiają, iż przestrzeń pomieszczeń mieszkalnych jest organizowana wokół dziedzińca wewnętrznego. Elewacje zewnętrzne są bardzo proste, pozbawione okien i wręcz surowe pod względem estetycznym, a wejście do domu znajduje się w ścianie przylegającej do wąskiej uliczki o podobnym wyglądzie. Drzwi wejściowe są zwykle starannie zaprojektowane i wykonane, uwzględniając w swej podstawowej formie także obowiązujące kanony życia społecznego. Na dwóch skrzydłach drzwi znajdują się dwie kołatki, ta po lewej stronie jest przeznaczona dla mężczyzn, a ta po prawej dla kobiet pragnących dostać się do wnętrza. Każda z nich wydaje odpowiednio inny dźwięk co sprawia, iż nieznanemu gościowi drzwi otworzy osoba tej samej płci. W niektórych domostwach strefa wejściowa jest bardziej rozbudowana zarówno w przestrzeni ulicy jak i w tzw. buforowej strefie sieni. Życie rodzinne ogniskuje się w przestrzeni dziedzińca centralnego, wokół którego rozmieszczone są wszystkie pomieszczenia, a ich okna zwrócone ku niemu. Liczba okien danego pokoju, zawsze nieparzysta, świadczy o statusie jego lokatora. Pomieszczenia z pięcioma oknami należą do głowy rodziny oraz jego
46
Refleksje na temat architektury..
Ryc. 16. Dziedziniec wewnętrzny rezydencji Khan-e Lari, należącej dawniej do kupca z Yazd.
żony, co często manifestowane jest bogactwem detalu architektonicznego. W zależności od pory roku koncentracja życia rodzinnego występuje w północnej lub południowej części dziedzińca. Latem ma ona miejsce w części południowej przekrytej zwykle odcinkiem sklepienia walcowego lub ostrołukowego i otwartej na pozostałą część dziedzińca, w którego centrum znajduje się niewielki basen wypełniony stale wodą. Nad tym basenem lub wokół niego rozmieszczone są tradycyjne łoża biesiadne. Wielkość domu i status materialny właściciela może być odczytany z zewnątrz na podstawie wysokości i liczby łapaczy wiatru, których bardzo skromne domostwa mogą nawet nie posiadać. Podobny wzór organizacji przestrzennej powtarzają współczesne budynki hotelowe wznoszone nie tylko w tym regionie. Gorący klimat sprawia, iż centralna część niektórych dziedzińców znajduje się znacznie poniżej poziomu terenu przez co liczba chłodnych pomieszczeń latem, rozmieszczonych wokół nich, staje się znacznie większa, umożliwiając jednocześnie sadzenie krzewów lub drzew, których korzenie mają łatwiejszy dostęp do nikłych tu zasobów wód gruntowych. Materię i przestrzeń jednej z najbardziej rozległych dawnych rezydencji mieszkalnych starówki przystosowano do funkcji dydaktycznych i adaptowano na siedzibę Wydziału
47
Janusz Rębielak
Architektury Uniwersytetu w Yazd. Dawna rezydencja posiadała kilka dziedzińców i była zamieszkiwana przez spokrewnione i wielopokoleniowe rodziny, dzięki czemu liczba różnych dostępnych dla obecnych użytkowników pomieszczeń jest duża. Młodzi adepci architektury poznają jej arkany przebywając w przestrzeni ukształtowanej zgodnie z najlepszymi wzorcami architektury antycznej Persji i współczesnego Iranu.
Uwagi końcowe Metody budowania i architektura obiektów wzniesionych w Yazd są znakomitymi przykładami dostosowywania się ludzi do życia w obszarach geograficznych o bardzo trudnych warunkach środowiskowych. Rozwiązania techniczne i architektoniczne, pochodzące nawet z czasów antycznych, mogą być inspiracją dla twórczego poszukiwania efektywnych technologii oraz koncepcji budowania współczesnych obiektów architektonicznych, których wzniesienie wymaga zużycia stosunkowo niewielkiej ilości energii i surowców materialnych.
Ryc. 17. Przestrzeń wewnętrzna jednego ze współczesnych hoteli w Yazd.
48
Refleksje na temat architektury..
Bibliografia Kasrian, N., Afshar Naderi, K.: 2003, Iranian Architecture, Agah Publishing House, Tehran. Pope, A. U.: 1976, Introducing Persian Architecture, Soroush Press, Tehran. Rębielak, J.: 2010, Oblicza dawnej oraz współczesnej architektury i inżynierii Iranu, Inżynieria i Budownictwo, Nr 4, 2010, 200-204. Rębielak, J.: 2012, Architektura w dawnej Persji i we współczesnym Iranie. Przyroda, ekologia, kultura, E. Dobierzewska-Mozrzymas i A. Jezierski (red.), Studium Generale Universitatis Wratislaviensis im. Profesora Jana Mozrzymasa, Tom XVI, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, 219248. 2007, The Splendor of Iran, Yassavoli Publications, Tehran.
Streszczenie Autor dokonuje wglądu w kulturę Iranu. Przedstawia zróżnicowane osiągnięcia architektury dawnej Persji, analizuje cechy szczególne obiektów biorąc pod uwagę ich kunszt konstrukcyjny i architektoniczny. Obiekty podzielono według prostej taksonomii, grupując sposób oddziaływania na zbiorowość użytkowników – obiekty sakralne, świeckie użyteczności publicznej, mieszkalne. Słowa kluczowe: historia architektury krajów Azji, architektura Iranu, dziedzictwo architektoniczne, rozwój technik konstrukcyjnych.
49
Kenia I, 2012, 21 na 15, tusz na papierze
Wybitny architekt Filip Pokutyński i jego działalność na polu dydaktyki i ochrony zabytków Galicji w drugiej połowie XIX w.
Zbigniew Jan Białkiewicz Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno–Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
Filip Pokutyński zalicza się, bez wątpienia, do grona najważniejszych postaci galicyjskiej architektury drugiej połowy XIX wieku. Był jednym z tych budowniczych, którzy po roku 1850 kształtowali obraz krakowskiego historyzmu. Położył również duże zasługi na polu dydaktyki, kształcąc młodych adeptów budownictwa oraz badań nad architektonicznymi pomnikami przeszłości, na tle rodzących się dopiero w środowisku galicyjskim zagadnień historii sztuki, stylów dawnych i ochrony zabytków. Niniejsze opracowanie oparte jest w głównej mierze na badaniach archiwalnych przeprowadzonych przez autora przy okazji kompletowania materiałów do monografii architekta30 i ma na celu zwrócenie uwagi na ten właśnie specyficzny aspekt działalności Filipa Pokutyńskiego, jako profesora w krakowskim Instytucie Technicznym. Pokutyński urodził się w Warszawie 19 sierpnia 1829 roku31, do Krakowa przeniósł się z rodzicami prawdopodobnie na początku lat 30.32, wiadomo iż w roku 1841 zaczął Białkiewicz (1976). Datę podaje odpis z aktu chrztu „przy aktach ślubnych z r. 1858”, znajdujący się w posiadaniu rodziny architekta;, op. cit., Białkiewicz (1976: 18). 32 W roku 1831 ojciec architekta, Bartłomiej Pokutyński uzyskał „paszport emigracyjny”, a w roku 1833 został mianowany przez Zgromadzenie Reprezentantów Rzeczypospolitej Krakowskiej podsędkiem jednego z pięciu okręgów sądowych – daty na podstawie archiwaliów będących w posiadaniu rodziny; Ibidem, (19-20). 30
31
51
Zbigniew Jan Białkiewicz
uczęszczać do Instytutu Technicznego, gdzie profesorem budownictwa był podówczas Feliks Radwański junior33. W 1849 r. zapisał się do berlińskiej Allgemeine Bauschule (późniejsza Königliche Bauakademie), gdzie studiował do roku 185134, uczęszczając m.in. na wykłady Wilhelma Stiera35 – ucznia Karla Friedricha Schinkla. Kolejnym przystankiem na drodze edukacji Pokutyńskiego było Monachium36, a we wrześniu roku 1852 zdał on egzamin w Wiedniu, uzyskując kwalifikacje budowniczego37. W latach 1854-1855 Pokutyński odbywał podróż do Włoch i Francji, skąd przywiózł rozliczne szkice i notatki na temat dzieł architektury, malarstwa i rzeźby; wiadomo, iż przebywał także w Berlinie38. Podróż ta wydaje się mieć kluczowe znaczenie nie tylko dla praktycznej działalności Pokutyńskiego jako architekta tworzącego w nurcie historyzmu, ale przede wszystkim dla jego zainteresowania samymi zabytkami, które szczegółowo opisywał, szkicował i inwentaryzował. Z pewnością to właśnie te doświadczenia skłoniły go do podjęcia podobnych działań względem zabytków Krakowa, do którego powrócił w roku 1856 i podjął pracę w Instytucie Technicznym, prowadząc wykłady w zastępstwie schorowanego Feliksa Radwańskiego39. Początkowo nauczał inżynierii lądowej i wodnej, a od roku 1860, po odejściu Feliksa Księżarskiego, do zakresu jego obowiązków dołączyły zajęcia z rysunku architektonicznego. Jak się okazało, Filip Pokutyński bardzo dobrze odnalazł się w pracy dydaktycznej, którą owocnie połączył ze swym zainteresowaniem zabytkami i ich inwentaryzacją. Równocześnie z działalnością w Instytucie Technicznym Pokutyński rozwijał się jako architekt. Jego pierwszym ważnym dziełem jest utrzymany w charakterze neogotyckiego zameczku projekt willi Miliewskich w Piekarach40, w tym samym czasie (1856) przygotował on projekt gmachu krakowskiego Towarzystwa Naukowego41, a następnie prowadził 33 Edukację Pokutyńskiego w Instytucie Technicznym można prześledzić na podstawie zachowanego kompletu świadectw będących w posiadaniu rodziny; Ibidem, (20-21, 31-32). O Feliksie Radwańskim juniorze zob. np. Łoza (1954: 252-253); Nowacki (1974: 112-127); Ręgorowicz (1913: 168). 34 Świadectwo wystawione Pokutyńskiemu przez ówczesnego dyrektora szkoły Carla Ferdinanda Bussa z 20 marca 1851 roku podaje wykaz 10 przedmiotów, na które uczęszczał, m.in. „formy sztuki antycznej”, plany i rysunki budynków, budownictwo lądowe i wodne; op. cit., Białkiewicz (1976: 33). 35 Wśród przechowywanych przez rodzinę dokumentów zachował się zeszyt z notatkami z wykładów Stiera, bogato ilustrowanymi; Ibidem, (33-34). 36 Zaświadczenie o zezwoleniu na uczęszczanie na zajęcia do Akademii Sztuk Pięknych, podpisane przez Wilhelma Kaulbacha, w zbiorach rodziny; Ibidem, (34). 37 Pokutyński zdał „egzamin prywatny” u Józefa Strummera, profesora prawa budowlanego i rachunkowości budowlanej w Instytucie Politechnicznym w Wiedniu; Ibidem, (34-35). 38 Zeszyt z notatkami z podróży znajduje się w zbiorach rodziny. Wiadomo, iż Pokutyński odwiedził Triest, Pulę na Istrii, Wenecję, Weronę, Brescię, Mediolan, Certosę, Turyn, Genuę, Lukkę, Pizę, Florencję oraz Rzym. W 1856 przebywał w Paryżu i Berlinie, gdzie nawiązał współpracę z wydawcami „Zeitschrift für Bauwesen” Ernstem i Kornem; Ibidem, (35-38). 39 Korespondencja między Pokutyńskim a dyrekcją Instytutu Technicznego w tej sprawie zachowana w archiwum Szkoły Przemysłowej w Krakowie, Akta Personalne Szkoły Przemysłowej Krakowskiej, rkps nr 8; Ibidem, (42). 40 Pokutyński opracował i wydał album z rysunkami planów budynku, detali i wystroju wnętrza – F. Pokutyński, Willa w Piekarach, wyd. autograficzne w 14 tablicach, Kraków 1856; zob. op. cit., Białkiewicz (1976: 90). We wstępie do albumu Pokutyński odnotowuje, iż wybór stylu neogotyckiego był „(…) niemal koniecznością do zharmonizowania budynku z ogólnym położeniem miejscowości, równoważącej wzniosłe wieże tynieckiego zamku, który tylko o szerokość Wisły od nowego budynku jest oddalony…”; zob. Ibidem, (98-99). 41 Zob. Stachowska (1966: 35-78); op. cit., Białkiewicz (1976: 102-130).
52
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
jego budowę (1857-66), co, jak trzeba zauważyć, było zleceniem bardzo prestiżowym, zwłaszcza dla tak młodego twórcy. Gmach TNK, uważany obecnie za najlepszy przykład neorenesansu schinklowskiego w architekturze XIX-wiecznego Krakowa42, wyznaczył kanon stylu do którego odwoływali się lokalni budowniczowie przez całą kolejną dekadę. W roku 1859 Pokutyński został powołany na stanowisko zastępcy członka Dyrekcji Towarzystwa Sztuk Pięknych, co również świadczy o estymie, jaką cieszył się wówczas w krakowskim środowisku artystycznym. W latach 1858-1862 Pokutyński prowadził prace przy rozbudowie pałacyku Antoniego Marfiewicza, pozostając w kręgu form schinklowskich łączonych z elementami „romantycznego” neogotyku oraz dla tego samego zleceniodawcy zaprojektował neogotycki budynek Łazienek Miejskich (późniejszy Hotel Krakowski)43. Kolejnym przykładem neorenesansu schinklowskiego w twórczości Pokutyńskiego jest dom Mieroszewskich, zaprojektowany w połowie lat 6044. W Instytucie Technicznym Pokutyński pracował do roku 1869, kiedy to został mianowany dyrektorem biura architektonicznego Towarzystwa Galicyjskiego Wyrobu Cegieł Maszynowych i Przedsiębiorstwa Budowlanego w ówczesnej stolicy Galicji – Lwowie45. Pobyt Pokutyńskiego we Lwowie trwał nieco ponad 3 lata, w tym czasie architekt nadzorował budowę krakowskiego kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa (Sióstr Szarytek), uważanego za jedną z pierwszych krakowskich budowli neoromańskich, oczywiście w duchu „romantycznego” eklektycznego historyzmu46. W samym Lwowie Pokutyński zaprojektował gmach Banku Hipotecznego (1872)47, w którego stylistyce ujawnia się już znacząca ewolucja w stronę „dojrzałego” neorenesansu w duchu Gottfrieda Sempera. Na początku roku 1873 architekt wrócił do Krakowa, gdzie ruch budowlany ulegał właśnie znaczącemu ożywieniu. Wykorzystując koniunkturę, Pokutyński skupił się na działalności projektowej48. W tym okresie nadzorował budowę kilku kamienic49, a w latach 1875-1877 powstał szczególnie okazały dom własny architekta przy ul. Karmelickiej, w stylu „dojrzałego” neorenesansu opartego przede wszystkim o formy włoskiego Cinquecenta50. W dziedzinie architektury sakralnej zaprojektował kościół pw. św. Wincentego a Paulo (XX Misjonarzy), oszczędny stylowo i nawiązujący do form Trecenta, przebudowany w późniejszych latach przez Jana Sasa Zubrzyckiego51. Przez ostatnie dwa lata życia PokuZob. Białkiewicz (1978: 141-166); Idem (1994: 88-89, 148-149); Idem, (1998: 177); Białkiewicz (1979: 25-31). 44 Idem (1980: 7-12). 45 Idem (1976: 58-63). 46 Ibidem (163-190). 47 Ibidem (191-198). 48 Zob. Ibidem (73-74). Oficjalnie firma Pokutyńskiego („biuro techniczno-architektoniczne”) została wpisana do rejestru sądowego w Krakowie dopiero 23 maja 1876 roku; kopia decyzji sądowej w zbiorach rodziny. 49 Jako godne uwagi można wymienić kamienicę Miliewskich przy ul. Karmelickiej 27 oraz kamienicę przy ul. Sławkowskiej 20; zob. Ibidem (224-236). 50 Op. cit. Białkiewicz (1978: (152-162); zob. także op. cit., Zgórniak (1991: 115); Grygiel, (1998: 171-212). 51 Op. cit., Białkiewicz (1976: 199-210). 42 43
53
Zbigniew Jan Białkiewicz
Ryc. 1. Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt I, Kościół ś. Piotra w sześciu tablicach, Kraków 1864.
54
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
Ryc. 2. Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt I, Kościół św. Piotra w sześciu tablicach, Kraków 1864.
55
Zbigniew Jan Białkiewicz
tyński zmagał się z poważną chorobą, która ostatecznie doprowadziła do jego śmierci 30 października 1879 roku52. Biorąc pod uwagę jego dorobek projektowy, Filipa Pokutyńskiego należy uznać za jednego z najwybitniejszych krakowskich architektów XIX wieku, szczególnie uwzględniając nowatorski na gruncie lokalnym charakter jego twórczości. Powołana w roku 1829 Krakowska Szkoła Techniczna, zreorganizowana i przemianowana w 1834 r. na Instytut Techniczny53 miała w założeniu kształcić przede wszystkim w zakresie rzemieślnictwa i kupiectwa, w praktyce jednak łączyła w sposób nieco osobliwy bardzo różne kierunki. Składała się bowiem ze szkoły wydziałowej 3-letniej, szkoły technicznej o 5 kursach rocznych i połączonych z nią szkół malarstwa i rzeźby, szkoły handlowej i szkoły jazdy konnej. Program Instytutu, sformułowany w połowie lat 40., głosił, iż przygotowuje on uczniów „do pracy w różnych gałęziach: budownictwa cywilnego, inżynierii cywilnej, miernictwa, fabryk chemicznych lub zawodu rolnika (…) Poświęcający się architekturze lub hydraulice mają sposobność dalszego kształcenia się za granicą z funduszu śp. Ledóchowskiej Akademii Krakowskiej”54. Połączenie tak różnorodnych kierunków zawodowych w praktyce nie sprzyjało rozwojowi uczelni, której trudną sytuację w latach 30. (mała liczba uczniów) pogłębiała kontrowersyjna postać dyrektora Ludwika Kosickiego, filologa i historyka, usiłującego w swej działalności marginalizować przedmioty techniczne na korzyść językowych55. Ważną postacią wśród grona nauczycieli Instytutu był wspomniany już Feliks Radwański junior (1789-1861), profesor budownictwa w latach 1835-185756. Szczególnie godny odnotowania pozostaje fakt, iż przed podjęciem pracy w Instytucie Technicznym przez 6 lat wykładał on „architekturę cywilną oraz budownictwo hydrauliczne” na katedrze Architektury i Hydrauliki Uniwersytetu Jagiellońskiego, aż do jej zamknięcia w roku 1833. W 1842 r., a więc w czasie gdy w Instytucie Technicznym uczył się już Pokutyński, Feliks Radwański wydał drukiem opracowany przez siebie podręcznik estetyki architektury57. Jego treść, oscylująca wokół klasycznej problematyki porządków architektonicznych, wykazywała zauważalny wpływ racjonalistycznej doktryny Jean-Nicolas-Louis Duranda58, jednak najIbidem (83-88). Krakowska Szkoła Techniczna powstała na bazie fundacji Szczepana Humberta (1756-1829) – architekta pochodzenia francuskiego, osiadłego w Polsce w 1775, mianowanego w 1788 budowniczym miasta Krakowa. Humbert przeznaczył testamentem cały swój majątek (60 tys. zł.) miastu na utworzenie szkoły kształcącej rzemieślników: „Przekonany, że sztuki i rzemiosła to główna sprężyna pomyślności narodowej, na których krainie tej dotąd zbywa, mniemam, że przywiązania mego do niej dam najlepszy dowód tworząc Instytut, którego celem byłoby wykształcenie dobrych rzemieślników” – na temat historii Instytutu Technicznego zob. np. op. cit., Ręgorowicz (1913); Mianowski (1955); Gierdziejewski (1956: 243-282). 54 Program nauk w Instytucie Technicznym w Krakowie, Kraków 1848-1849, s. 11 i nast. 55 Op. cit., Ręgorowicz (1913: 48 i nast.). 56 F. Radwański jun. studiował m.in. w Paryżu, od 1817 roku pełnił funkcję budowniczego okręgu miasta Krakowa. op. cit., Łoza (1954: 252-253); Żeleńska-Chełkowska (1987: 22-23); zob. także Bęczkowska (2010: 29-31). 57 Radwański (1842). Tekst litografowany z tablicami. Zob. Rottermund (1990: 80-83). 58 Jak zauważa A. Rottermund, Radwański zbliżył się do klasycznego wykładu doktryny Duranda tak w zakresie definicji, rozważań o istocie architektury i kryteriach jej wartościowania (przeniesienie akcentu z kategorii 52
53
56
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
Ryc. 3. Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt II, Kaplica Zygmuntowska w katedrze krakowskiej w pięciu tablicach, Kraków 1865;
57
Zbigniew Jan Białkiewicz
Ryc. 4. Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt III, Kaplica Zygmuntowska w katedrze krakowskiej w pięciu tablicach (Dokończenie), Kraków 1866.
58
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
bardziej nowatorskim aspektem tej publikacji był fakt, iż autor odnotowywał i pozytywnie oceniał pewne przejawy architektury historyzującej: monachijskie budowle Leo von Klenze, twórczość Heinricha Hübscha oraz Friedricha Gärtnera. Zainteresowanie Radwańskiego twórczością wymienionych architektów niemieckich postawiło go przed koniecznością określenia i sprecyzowania stylu, jakim architekci ci się posługiwali – oszczędnego w formach, płaszczyznowego stylu operującego półkoliście zamkniętymi otworami, odwołującego się m.in. do wczesnorenesansowych florenckich palazzi. Feliks Radwański nazwał to odwołanie renesansem – jako jeden z pierwszych w polskim piśmiennictwie posłużył się określeniem renaissance w jego nowym XIX-wiecznym znaczeniu – jako „epoki powrotu stylu dawnego, inaczej [...] włoskiego”, obejmującej okres od Brunelleschiego do Michała Anioła59. Inspirowane architekturą niemiecką schematy fasad przywodzących na myśl formy florenckiego Quattrocenta, pojawiły się również na dołączonych do jego podręcznika tablicach. Takie zasygnalizowanie w pracy Radwańskiego problematyki nawiązań do architektury historycznej wydaje się szczególnie istotne w świetle późniejszej neorenesansowej twórczości Pokutyńskiego. Doświadczenie Feliksa Radwańskiego w pracy na Uniwersytecie miało niebagatelne znaczenie przy układaniu przezeń programu nauczania w Instytucie Technicznym. Wykładając na Katedrze Architektury i Hydrauliki Radwański usiłował połączyć w jedną całość metody nauczania obowiązujące w szkołach typu politechnicznego i szkołach sztuk pięknych, a więc połączyć treści estetyczne i teoretyczne z praktycznymi i technicznymi60. Niestety na przekazanie tak obszernego materiału miał zaledwie dwa semestry po 6 godzin zajęć tygodniowo, co siłą rzeczy odbijało się na ilości czasu poświęcanego na praktyczną naukę projektowania i rysunek architektoniczny61. Gdy więc w roku 1835 Radwański rozpoczął pracę w Instytucie, korzystając z tych doświadczeń, zaproponował program, według którego zajęcia z architektury odbywały się w ciągu trzech lat po 18 godzin tygodniowo62. Znacznie większy nacisk został położony na rysunek architektoniczny, czemu sprzyjał dość bogaty zbiór pomocy naukowych: rycin, modeli konstrukcji i maszyn, a także biblioteka zaopatrzona w podręczniki i wzorniki, przede wszystkim francuskie, ale również nieliczne publikacje sprowadzone z Karlsruhe, piękna na użyteczność), jak i metod komponowania budynku. Jednocześnie traktat Radwańskiego weryfikował pewne nazbyt doktrynalne sformułowania Duranda, czerpiąc z osiągnięć polskich teoretyków architektury, przede wszystkim Karola Podczaszyńskiego i Feliksa Pancera. Ibidem (61-63, 80-83). 59 Op. cit., Zgórniak (1991: 113); Białkiewicz(2010). 60 Op. cit., Bęczkowska (2010: 31-32). 61 Jak pisze U. Bęczkowska „Radwański, zdając sobie sprawę z nieprzystosowalności swoich zajęć do standardów obowiązujących w zakresie kształcenia architektonicznego na europejskich uczelniach, proponował wprowadzenie choćby nieznacznej reformy. Już w 1828 roku wystąpił z wnioskiem o podzielenie nauki architektury i hydrauliki na trzy równoległe kursy, w ramach których treści programowe byłyby rozłożone bardziej racjonalnie. Przede wszystkim Radwański chciał wygospodarować więcej czasu na przygotowywanie rysunków architektonicznych bez których nie można wiele osiągnąć w budownictwie (AUJ, SI 452, Uwagi F. Radwańskiego nad kursem architektury i budownictwa wodnego i propozycje podzielenia go na lat trzy, 1 XII 1828). Pomysł ten nie zyskał jednak akceptacji władz Uniwersytetu.” Zob. op. cit., Bęczkowska (2010: 32). 62 Zob. Op. cit., Białkiewicz (1994: 27-33).
59
Zbigniew Jan Białkiewicz
Lipska, Berlina czy Monachium63. Wiadomo, iż studenci odbywali zajęcia praktyczne, m.in. pomiary z geometrii i geodezji64, a także z architektury, w ramach których rysowano i mierzono m.in. plan kościoła św. Floriana i jego fasadę (1842-1843), kościół Paulinów na Skałce czy kościół Kapucynów (1845-1846). Dzięki tym uwarunkowaniom, kończąc naukę w Instytucie Technicznym, Filip Pokutyński mógł wynieść znacznie więcej solidnej wiedzy i doświadczenia rysunkowego niż architekci studiujący wcześniej na Uniwersytecie jak np. Karol Kremer65. Poza Feliksem Radwańskim juniorem w Instytucie Technicznym nauczali w latach edukacji Pokutyńskiego m.in. Józef Podolski (1803-1850) – specjalista w zakresie mechaniki, Paweł Brzeziński (1815-1884) – inżynier wykształcony w Paryżu, prowadzący zajęcia z matematyki i fizyki, oraz nauczyciele rysunku: Michał Łuszczkiewicz (1800-1884) – następca Kosickiego na stanowisku dyrektora, Jan Nepomucen Bizański (1804-1878) i Jan Nepomucen Głowacki (1802-1847)66. Z zachowanych świadectw wiadomo, iż w trakcie swojej edukacji w Instytucie Technicznym w latach 1841-1847 Pokutyński odbywał na kursach niższych zajęcia z religii, języka polskiego, niemieckiego, francuskiego i rosyjskiego, łaciny, historii powszechnej, historii naturalnej, arytmetyki, geometrii, fizyki, rysunku i perspektywy, kaligrafii, mineralogii, chemii, zaś na kursach wyższych (specjalistycznych) – z budownictwa, rysowania machin, mechaniki, geometrii wykreślnej i analitycznej, technologii i teorii gospodarstwa, rachunku różniczkowego i całkowego, „rysunku krajowidoków” i kamieniarki67. Warto odnotować, iż Pokutyński ukończył szkołę z pochwałą. Wiedza wyniesiona z Instytutu Technicznego stanowiła bazę i minimum wymagane do podjęcia pracy w zawodzie. Krakowski architekt postanowił jednak nie poprzestać na tym podstawowym poziomie edukacji zawodowej i uzupełnić ją za granicą, co zaprowadziło go w progi berlińskiej Allgemeine Bauschule. Jest to niezwykle istotny punkt w jego życiorysie. Dzięki pobytowi na zdominowanej przez myśl Karla Friedricha Schinkla prestiżowej uczelni Pokutyński miał szansę „u źródeł” poznać stylistykę wczesnego klasycyzującego neorenesansu schinklowskiego, która okazała się kluczem do jego własnej 63 Spośród pozycji francuskich wymienić można np.: M. de Perthuis, Traité de l’architecture rurale; C. J. Toussaint, Traité de Geometrie et d ’Architecture, Paris 1811-1812; J. Ch. Krafft, Traité sur l ’art de charpente, Paris 1820; C. Normand, Recueil varié de Plans et de Facades, Paris 1823; Idem, Vergleichende Darstellung der Architektonischen Ordnungen..., Potsdam 1830. Z publikacji niemieckich np. C. Arnold, Practische Anleitung zur Bürgerlichen Baukunst, Carlsruhe und Freiburg 1832-1833; J. A. Romberg, Der Rathgeber bei dem Bau und der Reparatur der Wohngebäude, Leipzig 1845; Polytechnisches Centralblatt, Leipzig 1848; Crelle, Journal für die Baukunst, Berlin 1829-1836; C. A. Menzel, Facaden und Städten und Landhäusern, Berlin 1834; J. Mayer, Griechische Ornamente der neuesten Zeit, 6-tes Heft, München [b.d.w.]; C. W. Dempp, Die Bürgerliche Baukunst, München 1844. Zob. op. cit., Białkiewicz (1994: 29). 64 Wiadomo, że uczniowie dokonywali pomiarów wsi Piaski (1842-43), dla „obeznania się z użyciem busoli i głównych zasad niwelacji pod przewodnictwem także prof. architektury, zdjęli plan wierzchu góry św. Bronisławy i takowy niwelowali” (1845-46). Według Wykazu nauk wykładanych w Instytucie Technicznym, jako też w szkołach z tymże połączonych drukowanych w latach 1841-42, 1842-43, 1843-44, 1844-45 oraz 1848-49; zob. op. cit., Białkiewicz (1976: 30). 65 Op. cit., Bęczkowska (2010: 33). 66 Zob. op. cit., Ręgorowicz (1913: 167 i nast.); Op. cit., Białkiewicz (1976: 28-29). 67 Ibidem (31-32).
60
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
twórczości i zaważyć miała w znacznym stopniu na obrazie krakowskiego budownictwa po 1850 roku68. Filip Pokutyński był jednym z pierwszych krakowskich budowniczych wykształconych w Berlinie, warto odnotować, iż przed jego powrotem do Galicji recepcja form schinklowskich na niewielką skalę odbywała się głównie dzięki obecności w Krakowie pruskich architektów, takich jak Piotr Rosenbaum, Hirt, Plessner, Wilhelm Hofbauer, Bogumił Trenner czy August Plasqude69. W roku 1853 Feliks Radwański jun. wraz z Karolem Kremerem wydali instrukcję dla uczniów odbywających zagraniczne studia w ramach stypendium fundacji Joanny hr. Ledóchowskiej, precyzującą, iż pierwszym miejscem do którego należało kierować młodych krakowskich adeptów architektury jest Berlin „jako ognisko dzisiejszej architektury, równie jak i szkoły w duchu Szinkla prowadzonej, a w Europie niepoślednie miejsce zajmującej”70. Pomijając kilka kamienic wzniesionych przez wspomnianych pruskich budowniczych, to właśnie gmach TNK projektu Pokutyńskiego był pierwszą monumentalną realizacją stylu schinklowskiego na krakowskim gruncie. Edukacja Pokutyńskiego w Berlinie nie trwała długo, ale okazała się bardzo owocna. Z wystawionego 20 marca 1851 roku świadectwa wiemy, że uczęszczał on na zajęcia z przedmiotów matematycznych (algebra i geometria z trygonometrią), budownictwa lądowego i wodnego, nauki o maszynach, rysunku, oraz na wspomniane wykłady Wilhelma Stiera z „form sztuki antycznej”71. Niewiele wiadomo na temat pobytu Pokutyńskiego w Monachium i Wiedniu, zakończonego uzyskaniem kwalifikacji zawodowych, bardzo istotne jest jednak to, co nastąpiło potem, czyli podróż do Włoch i Francji, podjęta, jak pisze sam architekt, „celem dalszego wykształcenia się estetycznego i praktycznego w zawodzie obranym”72. Zagraniczne podróże szkoleniowe nie były w tym okresie popularne73, tak więc Pokutyński i pod tym względem okazał się pionierem na gruncie krakowskim. Z zachowanych notatek widać, że młody architekt traktował swą podróż bardzo profesjonalnie i starał się utrwalić jak najwięcej ze swych wrażeń w kontakcie z najwybitniejszymi zabytkami przeszłości. Obszernym i fachowym opisom dzieł architektury, malarstwa i rzeźby towarzyszą liczne szkice. Ogromne wrażenie wywarła na nim Wenecja, gdzie notował entuzjastycznie: „Włochy – to sztuka pod każdym względem, Włochy – to sztuka w całym znaczeniu tego słowa (…). Gdzie stąpić wszystko przemawia ci do duszy (…) co za niebo, co tu słońca i życia i kolorytu. A u nas
Krakowski (1988: 436-438); Op. cit., Zgórniak (1991: 111-112); Op. cit. Białkiewicz (1998: 167-185). Ibidem (167-170). 70 K. Kremer, F. Radwański, Instrukcja, 28 styczeń 1853, Archiwum UJ, S II 1164. Por. Białkiewicz (1994: 32). 71 Op. cit., Białkiewicz (1976: 33). 72 Zdanie to pochodzi z podania, które Pokutyński wystosował w roku 1865 do magistratu miasta Lwowa w związku z ogłoszonym konkursem na stanowisko dyrektora budownictwa miejskiego. Podanie zachowane w zbiorach rodziny; zob. Ibidem (35). 73 Spośród ważniejszych krakowskich architektów zagraniczne podróże odbyli I. Hercok, T. Majewski, P. Barański oraz K. Kremer. W Wiedniu przed 1848 rokiem kształciło się tylko dwóch czynnych później w Krakowie budowniczych: J. Wiśniewski oraz K. Szydłowski. Zob. Białkiewicz (1994: 27, 31-32). 68 69
61
Zbigniew Jan Białkiewicz
wszystko i mdłe i szare i chmurne…”74. Zamiłowanie do zdejmowania planów i rysowania budynków Pokutyński wykorzystał następnie w Paryżu, gdzie wykonał rysunki rzutów i widok zewnętrzny pałacu „Hotel Soltikoff ”, wydane przez Ernsta i Korna w berlińskiej „Zeitschrift für Bauwesen”75. Wyjeżdżając z Krakowa w roku 1849 Filip Pokutyński dysponował solidnym, jak się okazało, przygotowaniem zawodowym wyniesionym z Instytutu Technicznego. Gdyby na tym poprzestał, byłby zapewne sprawnym budowniczym projektującym głównie kamienice mieszkalne, tak jak wielu jego rówieśników76. Dzięki pobytowi w Berlinie udało mu się jednak wyrwać z ograniczeń edukacji na szczeblu lokalnym, dzięki czemu po powrocie mógł ubiegać się o prestiżowe zamówienia, wcześniej zlecane przede wszystkim architektom zagranicznym77. Pobyt we Włoszech również przyniósł Pokutyńskiemu rozliczne korzyści: bez wątpienia uwrażliwił go w kontakcie z najświetniejszymi zabytkami tego kraju – projektując w formach neorenesansowych krakowski architekt mógł teraz czerpać inspirację ze „źródeł” stylu do którego się odwoływał. Ponadto ugruntował jego umiejętności w zakresie rysunku architektonicznego, zwłaszcza inwentaryzacji budowli zabytkowych, co w Krakowie nie było wówczas praktykowane. Wyjechał więc Pokutyński jako szeregowy absolwent szkoły zawodowej, a wracając do miasta w roku 1856 był już architektem o określonych i nowatorskich na lokalnym gruncie preferencjach stylistycznych, wykształconym na prestiżowej uczelni i obytym w świecie. Powrócił zaś tam skąd wyszedł, a więc w mury Instytutu Technicznego. Już w połowie roku 1856 Feliks Radwański złożył do władz szkoły podanie z prośbą o przeniesienie w stan spoczynku. Ostatecznie na emeryturę przeszedł oficjalnie dopiero w roku szkolnym 1857-1858, ale już od października 1856 na stanowisko profesora w jego zastępstwie powołano Filipa Pokutyńskiego78. Na początku wykładał on tylko budownictwo lądowe i wodne w wymiarze 12 godzin tygodniowo, po odejściu Feliksa Księżarskiego dołączyły do tego zajęcia z rysunku architektonicznego. Instytut Techniczny nosił wówczas (od 1854) nazwę Akademii Technicznej, a realizowany plan zajęć został ujednolicony z obowiązującym w innych instytucjach politechnicznych Cesarstwa. Niestety sytuacja uczelni nie była w tym okresie dobra79, płace pracowników zostały zamrożone, nie powoływano też nowych profesorów, a ci którzy przychodzili na miejsce odchodzących (tak jak Pokutyński) otrzymywali tytuł profesora-zastępcy i pensję niższą o jedną trzecią. Sytuacja Pokutyńskiego jako pracownika Instytutu przedstawiała się w ten sposób, że rosnącym obciążeniom Op. cit., Białkiewicz (1976: 37). Ibidem (38). 76 Zob. np. Purchla (1987: 98-99); Idem (1988: 117-118); Białkiewicz (1994: 34). 77 W Krakowie czasowo działali wówczas K. F. Schinkel, F. M. Lanci, P. von Nobile, H. Bergmann, P. Rosenbaum. Zob. Purchla (1988: 117-118). 78 Op. cit., Białkiewicz (1976: 41-42). 79 Według autorów piszących o historii Instytutu Technicznego szkoła nie nadążała w tym czasie za faktycznym rozwojem nauki i potrzebami kadrowymi Galicji Zachodniej, gdzie była jedyną uczelnią tego typu. Zob. op. cit., Ręgorowicz (1913: 127 i nast.). 74 75
62
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
dydaktycznym nie towarzyszył wzrost uposażenia. W roku szkolnym 1856/1857 prowadził on, jak już wspomniano, 12 godzin wykładów (po 6 godzin inżynierii lądowej oraz inżynierii wodnej i budowy dróg), a w roku 1861/1862 zakres jego obowiązków obejmował już nie 6 a 8 godzin inżynierii wodnej i budowy dróg, 6 godzin inżynierii lądowej i 4 godziny rysunku80. Ostatecznie ilość godzin została ustalona na 20 tygodniowo (dodatkowe 2 godziny inżynierii lądowej). Jeśli chodzi o budownictwo lądowe, to program przedmiotu obejmował, jak czytamy w dokumencie z roku 1865 „naukę konstrukcji murarskich, ciesielskich i kamieniarskich w ścisłym zastosowaniu do budownictwa cywilnego. W godzinach rysunkowych uczniowie stosownie do wykładów przerabiają np. pojedyncze części składowe nauki konstrukcji, jako to: łączenia elementów drewnianych, więźby dachów, konstrukcja schodów, drzwi, okien, wiązania murów przy różnych grubościach, konstrukcja sklepień, gzymsów itd.; w półroczu drugim obeznanie więcej z konstrukcją przerabiają projekty mniejszych budowli gospodarskich lub wiejskich”81. Budownictwo wodne obejmowało zagadnienia budowlane dróg, mostów oraz konstrukcji takich jak jazy i śluzy, ponadto zabezpieczanie i umacnianie brzegów82. Pomimo niezachęcających warunków zatrudnienia Pokutyński okazał się bardzo dobrym nauczycielem. Szczególną wagę przywiązywał do zajęć z rysunku, prowadzonych przezeń na wysokim poziomie, co dawało się zaobserwować podczas dorocznych wystaw prac uczniów. Na potwierdzenie tych słów warto przytoczyć fragmenty artykułu z krakowskiego „Czasu” z roku 1864: „znawcy oceniają pracowite wykończenie robót uczniów Instytutu Technicznego, między któremi wiele odznacza się wykonaniem dokładnem i takiem wykończeniem we wszystkich szczegółach, iż roboty te mogłyby posłużyć za wzory. Widzieliśmy dziś budowniczych i inżynierów oddających tym robotom pochwały wiele zapowiadające. Roboty uczniów z kursów mianowicie wyższych są z natury zdejmowane w budynkach lądowych i wodnych, machinach i wymiarach, a prócz tego z budownictwa plany i pomysły własne”83. Na łamach tej samej gazety Walery Wielogłowski, sekretarz Dyrekcji Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, odnotowywał: „nie tylko ta wystawa w ogóle jest niemal lepszą od poprzednich, ale nadto liczbą i dokładnem prac wykonaniem świadczy o znakomitych zdolnościach i pilności naszej poczciwej młodzieży. Jest kilka prac z wydziału mechaniki i budownictwa tak lądowego jak i wodnego, któreby mogły stanąć obok najlepszych wypracowań szkół politechnicznych za granicą. (…) Wszystkie zaś rysunki tak z mechaniki, architektury, miernictwa i topografii czysto i ze ścisłością matematyczną są wyrobione. Takie owoce nauki i pracy każą nam się spodzie-
Zob. Białkiewicz (1976: 44). Program zajęć według Wykazu nauk wykładanych w c.k. Instytucie Technicznym jako też w szkołach z tymże połączonych w Krakowie w r. 1865/66, Kraków1865. 82 Zob. Białkiewicz (1976: 45). 83 „Czas” 23 VII 1864, s. 3. 80 81
63
Zbigniew Jan Białkiewicz
wać, iż młodzież nasza, kształcąca się w szkole technicznej pod kierunkiem światłych i pilnych profesorów, pojmie albo już pojęła, że tylko prawdziwa cywilizacja i wytrwała na drodze nauk praca jest zdolną pomyślną dla kraju przyszłość budować…”84. Poza działalnością dydaktyczną Filip Pokutyński żywo zaangażował się w będący swego rodzaju „nowinką” na gruncie krakowskim nurt „archeologii”, a więc zainteresowania lokalnymi zabytkami w ich znaczeniu nie tylko historycznym, ale i artystycznym. Tu kluczowe znaczenie miała, jak już wspomniano, podróż architekta do Włoch i bezpośredni kontakt z tamtejszymi dziełami architektury i sztuki dawnej. Przed rokiem 1850 zabytki w Krakowie były postrzegane właściwie wyłącznie jako obiekty historyczne, stanowiły „ilustrację dziejów narodowych” i wspomnienie przeszłości. Nie poddawano ich analizie krytycznej pod kątem wartości artystycznej i miejsca w rozwoju sztuki, nie dostrzegano też potrzeby organizacji zinstytucjonalizowanej opieki nad zabytkami. Pionierami w zmianie tego sposobu myślenia byli przede wszystkim historyk, kolekcjoner i antykwariusz Ambroży Grabowski (1782-1868), autor takich opracowań jak „Historyczny opis miasta Krakowa i jego okolic” (1822), „Dawne zabytki miasta Krakowa” (1850) czy „Skarbniczka naszej archeologii, obejmująca średniowiekowe pomniki wojennego budownictwa Polaków, wiadomości do dziejów sztuk pięknych w Polsce, oraz wspomnienia z naszej przeszłości itp.” (1854), oraz Karol Kremer (1812-1860), architekt i działacz TNK85, autor opracowania „Wiadomości o niektórych starożytnych budynkach krakowskich ze stanowiska sztuki uważanych” (1852), który jako pierwszy wspominał o analizie stylu budowli będących „wyrażeniem wieku, w którym powstały, niejako martwymi wyrazicielami kultury, potrzeb i skłonności swego czasu”86. Zainteresowania Kremera zagadnieniem ochrony zabytków miały swe źródło w jego doświadczeniu zawodowym przy restauracji średniowiecznych budynków87. Dostrzegał on w swym programie potrzebę podjęcia systematycznych studiów nad historią sztuki rodzimej, a niezbędnym do tego środkiem miało być gromadzenie rozproszonych i zagrożonych zniszczeniem dzieł w ramach postulowanego do utworzenia Ibidem. K. Kremer został przyjęty w poczet członków Towarzystwa w roku 1848. Przed tą datą TNK jako instytucja nie dostrzegała potrzeby podjęcia studiów nad sztuką dawną i opieki nad zabytkami. W tym samym roku przeprowadzono reformę Towarzystwa polegającą na wyodrębnieniu wyspecjalizowanych jednostek – oddziałów. 20 marca 1849 na posiedzeniu Oddziału Sztuk i Archeologii Kremer wygłosił przełomowy referat pt. „Niektóre uwagi o ważności zabytków sztuk pięknych na naszej ziemi”, w którym postulował, iż „do licznych zbawiennych i pięknych celów, jakie sobie nasze Towarzystwo założyło, można by przydać jeszcze jeden, a takim jest zbieranie wiadomości o wszelkich zabytkach sztuki, pomnikach, ważnych już to pod względem historycznym, już to pod względem artystycznym, na naszej ziemi się znajdujących, [a także] wpływanie całą siłą moralną, aby istniejące dotąd zabytki od zniszczenia zachowane zostały.” Kremer (1849: 546-560); zob. Dłużyk i Treiderowa (1957: 201-275); op. cit., Bęczkowska (2010: 145-148). 86 Kremer (1852). Zob. op. cit., Bęczkowska (2010: 68); Op. cit., Białkiewicz (1976: 53). 87 Kremer zajmował się tym praktycznie od początku swojej działalności zawodowej. Już jako Budowniczy Akademicki (od 1838) prowadził prace restauracyjne przy obiektach uniwersyteckich, m.in. Collegium Iuridicum, Collegium Minus, rozpoczął wreszcie wieloletnią gruntowną renowację Collegium Maius (1839-60); prowadził ponadto restaurację Barbakanu (1840), a po wielkim pożarze 1850 – odbudowę kościołów św. Norberta, św. Józefa oraz kościoła Franciszkanów, renowację prezbiterium kościoła św. Katarzyny, przygotował też projekt restauracji Sukiennic; zob. op. cit., Bęczkowska (2010: 59-61, 69-71). 84
85
64
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
Muzeum Starożytności oraz zinwentaryzowanie wszystkich zabytków nieruchomych, nie tylko na terenie Galicji ale całej Polski88. Swoje zaangażowanie w kwestie badania i ochrony krakowskich zabytków Filip Pokutyński zdołał w interesujący sposób połączyć z pracą w Instytucie Technicznym i ze wspomnianym wielokrotnie zamiłowaniem do rysunkowej inwentaryzacji dzieł dawnej architektury. W roku 1859 rozpoczął akcję zdejmowania pomiarów i opracowywania szczegółowej dokumentacji rysunkowej ważnych zabytków architektury sakralnej. W połowie następnej dekady rzeczone rysunki doczekały się publikacji, wywołując bardzo pozytywne komentarze krytyków. Jako pierwsze z serii „Kościoły krakowskie” ukazały się drukiem ryciny kościoła śś. Piotra i Pawła (1864)89, a w kolejnych latach (1865-66) – Kaplica Zygmuntowska90. Rysunki wykonane techniką autograficzną oparte były na pracach uczniów Instytutu91. Zestaw 6 tablic dla kościoła śś. Piotra i Pawła („Zeszyt I”) obejmował widok fasady, rzut, przekrój podłużny, przekrój poprzeczny, rysunek portalu i okna w fasadzie. Recenzent „Czasu” z 29 września 1864 roku podkreślał nowatorskie znaczenie wydawnictwa Pokutyńskiego dla poznania zabytków budownictwa, kładąc szczególny nacisk na inwentaryzatorską dokładność i skrupulatność pomiarów: „wprawdzie posiadamy już niejedną rycinę wyobrażającą ten lub ów kościół w Krakowie, lecz nie tylko, że są to prace sporadycznie przedsiębrane, nie składające jednego zbioru, lecz co ważniejsza, są one raczej obrazkami, niż rycinami ściśle i wiernie pod względem architektonicznym wykonanymi. Roboty te bywały dziełem rysowników lecz nie budowniczych; służyły więcej dla oka niż dla prawdy; dawały ledwie ogólne wyobrażenie o przedmiocie rysowanym a nie wierne przedstawienie we wszystkich szczegółach na podstawie dokładnych wymiarów. Praca p. Pokutyńskiego jest pierwszą u nas tego rodzaju, i należałoby sobie życzyć, aby za tym pierwszym zeszytem niebawem następowały inne”92. W przedmowie do pierwszego zeszytu serii Pokutyński odnotował, iż celem, jaki mu przyświecał, jest chęć przyczynienia się do dzieła stworzenia polskiej historii sztuki, poprzez poznanie zabytków budownictwa na terenie całego kraju i porównanie jak największej ich liczby; „nie posiadając zaś
Ibidem (68). Warto w tym miejscu nadmienić, iż Kremer był jednym z głównych organizatorów Wystawy Starożytności w Krakowie w 1858 roku. Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt I, Kościół ś. Piotra w sześciu tablicach, Kraków 1864. 90 Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt II, Kaplica Zygmuntowska w katedrze krakowskiej w pięciu tablicach, Kraków 1865; Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt III, Kaplica Zygmuntowska w katedrze krakowskiej w pięciu tablicach (Dokończenie), Kraków 1866. 91 „Pod okiem jego [Pokutyńskiego – przyp. aut.] wykonywane bywają corocznie przez uczniów wyższego kursu Instytutu Technicznego pomiary szczegółowe znakomitszych budowli. Co rok przybywa jeden budynek, którego najdrobniejsze części konstrukcyjne i ozdobnicze wiernie są zdejmowane, i one ułatwiają wydanie niniejsze a zarazem mogą posłużyć za świadectwo szkole i jej profesorowi”. Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Arch. i Prof. Bud. w Inst. Techn., „Czas” 29 IX 1864, s. 2. 92 Ibidem. 88
89
65
Zbigniew Jan Białkiewicz
ściśle wykonanych rysunków architektonicznych, niepodobna sobie wyrobić należytego sądu o wpływach różnego rodzaju stylów na nasze budownictwo i o ścieraniu się różnych kierunków, a przewadze którego z nich w różnych epokach”93. Jak łatwo zauważyć, stanowisko Pokutyńskiego jest tu w pełni zbieżne z programem Kremera, a podjętą akcję inwentaryzacji krakowskiej architektury sakralnej należy uznać za praktyczną realizację jego postulatów, tym cenniejszą, że angażującą uczącą się młodzież. Podobnie jak pierwszy zeszyt serii, pochwalne recenzje zebrały również dwa kolejne wydawnictwa Pokutyńskiego, poświęcone Kaplicy Zygmuntowskiej: „Zeszyt II” zawierający 5 tablic (1865): widok elewacji, rzut, przekrój poprzeczny, widok ściany z nagrobkami Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta, widok ściany wejściowej; oraz „Zeszyt III” (1866), również prezentujący 5 rycin: widok ściany z nagrobkiem Anny Jagiellonki, widok ściany ołtarzowej, 2 rysunki bębna kopuły i widok portalu od strony kościoła. Bardzo ciekawym aspektem jest zamanifestowane w przedmowie krytyczne stanowisko Pokutyńskiego wobec zastanej materii zabytkowej, decyduje się on bowiem oddać na swych rysunkach tylko te elementy, które sam ocenia jako czyste stylowo i pierwotne, pomijając późniejsze uzupełnienia, jak sam pisze: „chcąc uniknąć możebnej krytycznej recenzji, jakoby w przedstawianych przeze mnie rysunkach, znajdowały się opuszczone bądź ornamenta, bądź przybudowania istniejące, uważam za obowiązek oświadczyć: że wszystkie przybudowania późniejsze lub ornamenta, które organicznie nie wchodzą w skład pierwiastkowej budowy, opuszczam; np. nad posągiem Zygmunta I, na tle nyży, znajduje się medalion mosiężny, zapewnie kiedyś złocony, przedstawiający Najśw. Maryę Pannę – uważam go jako późniejszy, dowolnie przyczepiony – bowiem wypełnienie wnęk oprofilowanych i forma podziału tychże, stanowią niezaprzeczony dowód; dlatego więc na rysunku Tabl. IV medalionu tego nie przedstawiłem”94. Pomimo tego, ryciny Pokutyńskiego chwalone były jako posiadające szczególną wartość „i budowniczą i artystyczną i historyczną”, tak jak w przypadku pierwszego zeszytu podkreślano architektoniczną skrupulatność prac: „dotychczasowe, jakie posiadamy ryciny zabytków historii i sztuki po naszych kościołach, były dowolnym rysunkiem optycznym; dopiero kościoły p. Pokutyńskiego są architektonicznie wiernem ich oddaniem”95. 93 Ibidem. Znamienne jest tu wyrażone przez Pokutyńskiego pragnienie wyjścia poza lokalną krakowską „archeologię”: „Jeżeli tą podjętą pracą przyczynię się do bliższego rozpoznania się z naszem budownictwem monumentalnem; - choć w części ułatwię pogląd i sąd archeologom i badaczom sztuki poza obrębem murów miasta naszego; jeżeli zwrócę lub naprowadzę uwagę naszych architektów, do wyrabiania pomiarowych studiów z budynków monumentalnych kraju całego; jeżeli wreszcie wydawnictwo to, choćby jako ścisła pomiarowa szkica, posłuży lub ułatwi wydania na drodze odpowiedniejszej ważności przedmiotu, będę prawdziwie szczęśliwym, gdyż osiągnę cel który zamierzam” – Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt I, Kościół ś. Piotra w sześciu tablicach, Kraków 1864. 94 Kościoły krakowskie. Wydanie autograficzne przez F. Pokutyńskiego, Archit. Profes. Budown. w Instytucie Technicznym, Członka c.k. Tow. Nauk. Krak. &c., Zeszyt II, Kaplica Zygmuntowska w katedrze krakowskiej w pięciu tablicach, Kraków 1865. 95 „Czas” 21 VII 1865, s. 3. W tej samej notatce czytamy: „Wszystkie ryciny są wykonane w ścisłem zastosowaniu się do rozmiarów nie tylko ogólnych, ale aż w najdrobniejszych szczegółach i ornamentyce pilnowanych. Bogate ozdoby tej kaplicy (…) oddane zostały z najściślejszą wiernością rysunku, oraz z taką czystością odbicia,
66
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
Z notatki w „Czasie” wiadomo, iż w roku 1866 zostały także wydane na 6 tablicach ryciny z kościołem św. Katarzyny96. Zaangażowanie Filipa Pokutyńskiego na polu historii sztuki i ochrony zabytków przejawiło się także zabraniem przezeń głosu w kontrowersyjnej sprawie odbudowy Sukiennic w 1861 r. W artykule pt. „Jeszcze o Sukiennicach”97 architekt przeciwstawił się renowacji budynku w stylu „barocco” ponieważ pierwotnie, według jego analizy, był on wzniesiony w stylu gotyckim. Pogląd ten jest zbieżny z „purystycznym” stanowiskiem zaprezentowanym wobec Kaplicy Zygmuntowskiej. We wspomnianym artykule Pokutyński, czerpiąc zapewne ze swych doświadczeń podczas podróży do Włoch, dość szeroko rozpisuje się na temat architektury renesansowej (który to styl datuje na lata 1450-1580) oraz „barokowej” (od 1540), dowodząc gotyckiej genezy Sukiennic jako zbudowanych w XIV wieku i postulując odejście od stylu w którym zostały one odbudowane w XVI wieku przez Padovana, dając w ten sposób swe poparcie dla stanowiska Józefa Łepkowskiego98. Godny odnotowania pozostaje fakt, iż Pokutyński wykazał się tu dobrą znajomością epok stylowych, co szczególnie wyraźnie widać na tle ignoranckich wypowiedzi jego adwersarzy99. Działalność Pokutyńskiego w Instytucie Technicznym, choć owocna i doceniana przez ówczesnych komentatorów, nie dawała jednak krakowskiemu architektowi możliwości rozwoju. Ogólna zła sytuacja Instytutu odbijała się negatywnie na kadrze nauczycielskiej. Przez okres 13 lat pracy na stanowisku profesora-zastępcy budownictwa cywilnego, wodnego, dróg i mostów Pokutyński nie doczekał się awansu na profesora zwyczajnego. Zarabiał początkowo 400, potem 600 zł. reńskich, co przy ówczesnych cenach było pensją głodową100. Ponadto zajmowane stanowisko nie dawało mu prawa do emerytury. Nie wiadomo do końca, co faktycznie skłoniło architekta do podjęcia poszukiwań nowej pracy we Lwowie, czy brak perspektyw w Instytucie i niski status tej uczelni, czy sytuacja finansowa, czy poszukiwanie lepszego rynku zbytu dla swoich projektów101. Bez wątpienia Pokutyński że nie zginął tam ani nie zatarł się najdrobniejszy szczegół z nagromadzonych w tej kaplicy bogactw rzeźby”. 96 W sprawozdaniu z wystawy prac uczniów Instytutu Technicznego i Szkoły Sztuki Pięknych odnotowano: „Prócz tych studiów szkoły sztuk pięknych, są na wystawie rysunki uczniów Instytutu Technicznego (…) wreszcie rysunki architektoniczne (prof. F. Pokutyński, asystent E. Baudisz). Te ostatnie przedstawiają prócz licznych wzorów porządków budowniczych i ich ornamentów, pomiary, plany i przekroje kościoła Ś. Katarzyny, które też okazano na 6 tablicach autografowanych przez uczniów, odbitych w litografii Czasu”. „Czas” 25 VII 1866, s. 3. 97 F. Pokutyński, Jeszcze o Sukiennicach, „Czas” 18 VII 1861, s. 2. 98 Na temat polemiki J. Łepkowskiego i P. Popiela oraz restauracji Sukiennic zob. s. Frycz (1975: 116-117). 99 Według Pawła Popiela – ówczesnego „Konserwatora dla Galicji” – attyka Sukiennic miała „kazimierzowską genezę”, zaś według architekta i matematyka Teofila Żebrawskiego Sukiennice były utrzymane w stylu „Odrodzenia” datującego się na XIV wiek [!], kiedy to jednocześnie działali w Polsce budowniczowie niemieccy (propagujący gotyk) i włoscy – zob. op. cit., Bęczkowska (2010: 317-318). 100 Op. cit., Ręgorowicz (1913: 163); zob. Białkiewicz (1976: 59-60). 101 Lwów – ówczesna stolica Galicji, a od 1867 siedziba Sejmu Krajowego, rozwijał się znacznie prężniej niż Kraków i obtował w inwestycje budowlane. Ruch budowlany w Krakowie w latach 60. XIX wieku był wyraźnie osłabiony. Jest prawdopodobne, że Pokutyński liczył w przyszłości na stanowisko dyrektora Urzędu Budowlanego, dlatego powołanie w roku 1872 Juliusza Hochbergera mogło wpłynąć na podjęcie przez architekta decyzji o powrocie do Krakowa. W liście z 1 września 1869 do dyrekcji Instytutu Technicznego Pokutyński tak wykłada powody swojej rezygnacji: „nie zapewniona przyszłość jako profesora-zastępcy budownictwa, nie uregulowany stosunek naukowy Instytutu, a nade wszystko wobec ogromnej pracy nieodpowiednia dotacja przywiązana do
67
Zbigniew Jan Białkiewicz
mógł odczuwać, iż posada profesora-zastępcy jest poniżej jego ambicji i kwalifikacji. Mierzył wyżej. Już w roku 1865 ubiegał się o stanowisko dyrektora budownictwa miejskiego we Lwowie102, ostatecznie, jak już wspomniano, trzy lata później został mianowany szefem biura architektonicznego Towarzystwa Galicyjskiego Wyrobu Cegieł Maszynowych i Przedsiębiorstwa Budowy, z wynagrodzeniem ośmiokrotnie przewyższającym pobory w Instytucie Technicznym. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Dyrekcja Instytutu próbowała zatrzymać Pokutyńskiego, proponując mu podwyższenie pensji103, co dowodzi, iż był on postrzegany jako pracownik, którego trudno zastąpić. Formalne problemy w znalezieniu następcy Pokutyńskiego wynikały też z faktu jego zatrudnienia na stanowisku profesora-zastępcy, a więc na posadzie tymczasowej. O ogromie zaś wykonywanej przezeń pracy dydaktycznej może świadczyć fakt, iż przynależne mu zajęcia zostały ostatecznie podzielone na trzy osoby – rysunek miał prowadzić inż. Matusiński (12 godzin), budownictwo lądowe – na powrót Feliks Księżarski (4 godziny), budownictwo wodne zaś inż. Andrzej Lorencki (również 4 godziny). Odejście Pokutyńskiego i związane z tym kłopoty kadrowe Instytutu były komentowane w ówczesnej prasie. Okazało się bowiem, iż Feliks Księżarski formalnie nie mógł łączyć pracy dydaktycznej i sprawowanej przez siebie funkcji urzędniczej. Warto zacytować fragment nieco uszczypliwej notatki w „Czasie”: „Ponieważ p. Księżarski jest budowniczym rządowym, przeto miał sobie wzbronione temi dniami udzielanie nauki w Instytucie technicznym. Ministeryum nie rozpisało dotychczas konkursu na posadę opróżnioną po p. Pokutyńskim, czyż i ta również była tymczasową, jak wszystkie posady profesorów tej szkoły od r. 1846, która tym sposobem blisko ćwierć wieku wygląda organizacji. (…) Uproszeni po nim [Pokutyńskim – przyp. aut.] teraźniejsi nauczyciele podjęli się pracy jedynie przez wzgląd na dobro szkoły, bo płaca jaką pobierają nauczyciele techniki naszej, nie zapewniająca im nawet emerytury, jest tak szczupłą, iż się równa chyba z płacą nauczyciela wiejskiego w jakiej ubogiej gminie. Ubytek przeto p. Księżarskiego jest bardzo dotkliwy dla szkoły, a nie rozumiemy, dlaczego mu wzbronił rząd poświęcać czterech godzin tygodniowo na naukę młodzieży, skoro wolno profesorom uniwersytetu być adwokatami, urzędnikom administracyjnym podejmować się prywatnych obowiązków, budowniczym urzędowym robić plany i projekta dla osób prywatnych. Ten zbyteczny formalizm idzie szkole na szkodę. Oczywiście, że obsadzenie stale posady po p. Pokutyńskim opróżnionej, byłoby temu zapobiegło, ale (…) rozpisanie konkursu na posadę tymczasową, a taką jest dotąd każda posada przy instytucie technicznym jest w Austryi nieznane i nie daje się podciągnąć pod żaden z istniejących przepisów. Czyż lepiej przeto, żeby szkoła publiczna była bez nauczycieli, niż żeby jeden z urzędników katedry, zmusza podpisanego upraszać Prześwietną c.k. Dyrekcję Instytutu Technicznego w Krakowie o łaskawe wyjednanie uwolnienia od obowiązków profesora-zastępcy budownictwa cywilnego, wodnego, dróg, mostów, a to z dniem 1 października b.r.”; zob. op. cit., Ręgorowicz (1913: 164). 102 Podanie z 1865 w zbiorach rodziny; zob. Białkiewicz (1976: 57-58). 103 Pismo dyrekcji Instytutu oraz negatywna odpowiedź lwowskiego Namiestnictwa w: Akta personalne Szkoły Przemysłowej Krakowskiej, rkps nr 19.
68
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
rządowych cztery godzin tygodniowo w niej wykładał, albo żeby rozpisano konkurs na posadę niesystemizowaną?”104. Filip Pokutyński bez wątpienia był człowiekiem ambitnym i pracowitym. Jego edukacja przypadła na czas po likwidacji katedry Architektury na Uniwersytecie Jagiellońskim i przejęciu tego kierunku przez nowo powstały Instytut Techniczny. Instytut Techniczny z założenia był szkołą o profilu politechnicznym, a więc kształcącą sprawnych fachowców – nie artystów. To swoiste „rozdwojenie” systemu edukacji, wyraźnie zaznaczające się od początku XIX stulecia, prowadziło do wyraźnego rozdzielenia charakteru pracy inżynierów – absolwentów szkół politechnicznych, przygotowanych przede wszystkim do objęcia stanowisk w państwowych służbach budowlanych, od architektów – artystów, wykształconych na akademiach sztuk pięknych, którzy działalność swą wiązali z prywatnymi zamówieniami. To artyści mieli za zadanie wyznaczać nowe tory sztuce i kreować nowe kierunki stylowe, inżynierowie byli zaś biegli w kwestiach konstrukcji, materiałów, przepisów budowlanych105. Krakowski Instytut Techniczny bez wątpienia miał charakter bardziej szkoły zawodowej niż wyższej uczelni106. Dodatkowo praktycznie od samego początku swej działalności borykał się z problemami, najpierw z brakiem jasno sprecyzowanych zadań i metod działania107, potem z kłopotami finansowymi, kadrowymi i małą liczbą uczniów. Pokutyński miał to szczęście, iż w murach Instytutu trafił na bardzo zaangażowanego nauczyciela jakim był Feliks Radwański jun., dbający, na miarę możliwości, o dobry poziom kształcenia adeptów budownictwa. Z pewnością pozytywny wzór Radwańskiego miał wpływ na późniejszą postawę Pokutyńskiego jako pedagoga, zwłaszcza iż objął posadę bezpośrednio w miejsce swego nauczyciela. Wykształcenie inżynierskie wyniesione z Instytutu Technicznego dawało solidne podstawy do wykonywania zawodu budowniczego, lecz ambicja Pokutyńskiego była większa. Nie tylko zapragnął uzupełnić swą wiedzę na akademii, zbliżając się w ten sposób do artystycznego traktowania architektury, lecz co więcej, zdecydował się na uczelnię zagraniczną i bardzo prestiżową. To dzięki studiom w Berlinie Pokutyński stał się prawdziwym architektem, wyczulonym na kwestie stylu budowli, zaznajomionym z historią architektury, wreszcie czerpiącym u źródeł z popularnej wówczas doktryny schinklowskiej. Dzięki temu mógł po powrocie stać się jednym z pionierów nowych tendencji stylowych. Uwieńczeniem procesu jego edukacji była podróż studyjna i bezpośrednie zetknięcie się z wybitnymi zabytkami nowożytnymi Włoch. Kiedy po powrocie do Krakowa objął stanowisko profesora, do pracy podszedł bardzo rzetelnie. Pomimo niskiej pensji i mało prestiżowego stanowiska Pokutyński jako nauczyciel starał się nie tylko realizować program, ale też wdrażał uczniów w nowe przed„Czas” 14 XII 1869, s. 2. Zob. Krakowski (1990: 115-131). 106 Op. cit., Purchla (1988: 117); Białkiewicz (1994: 27-31). 107 Szkołę Techniczną powołano do życia w roku 1829, w 1833 dokonano pierwszej reorganizacji, a własnego statutu szkoła doczekała się dopiero w 1838; zob. op. cit., Ręgorowicz (1913: 172). 104 105
69
Zbigniew Jan Białkiewicz
sięwzięcia, takie jak pomiary i sporządzanie rysunków krakowskich kościołów, co było zbieżne z jego zainteresowaniem architekturą zabytkową i jej ochroną. Wysoki poziom prac rysunkowych jego uczniów był wielokrotnie podkreślany w lokalnej prasie. W ciągu ponad 10 lat pracy Pokutyńskiego na stanowisku profesora Instytut Techniczny bez wątpienia stał się ważnym ośrodkiem myśli architektonicznej i konserwatorskiej w Krakowie. Niestety, uczelnia ta pozostawała wciąż niejako w więzach swego charakteru szkoły zawodowej, a większość uzdolnionych adeptów architektury młodego pokolenia wyjeżdżała już na studia za granicę. Pomimo wyraźnego zaangażowania w pracę dydaktyczną, a także uznania, jakim cieszył się jako architekt, Pokutyński nie doczekał się awansu, a jego ambicja kazała mu szukać lepszej – lepiej płatnej i bardziej eksponowanej posady. Z pewnością z racji wykształcenia i doświadczenia widział swoje miejsce w wyższych strukturach państwowej służby budowlanej. Nie udało mu się jednak uzyskać powołania na stanowisko dyrektora Urzędu Budowlanego we Lwowie. Po powrocie do Krakowa starał się o posadę dyrektora urzędu budownictwa miejskiego, co również zakończyło się niepowodzeniem108, dopiero pod koniec roku 1874 został mianowany „budowniczym przy budowlach z funduszu pożyczkowego stawiać się mających” co w praktyce oznaczało nadzór nad wznoszeniem budynków szkolnych109. Ze stanowiska tego został zwolniony na własną prośbę z początkiem 1876 roku po nagłośnionym wypadku przy budowie jednej ze szkół110. Abstrahując od twórczości projektowej, interesująco przedstawia się porównanie postawy Pokutyńskiego i drugiego bardzo ważnego architekta krakowskiego trzeciej ćwierci XIX wieku – Feliksa Księżarskiego111. Księżarski po ukończeniu gimnazjum przez dwa lata uczęszczał na zajęcia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego (1835-1837), jednocześnie uczęszczając do „szkoły technicznej” – czyli Instytutu Technicznego112. Nie dysponujemy żadnymi bliższymi informacjami na temat edukacji Księżarskiego w Instytucie, trwała ona jednak krótko i nie była tak kompletna jak w przypadku Filipa Pokutyńskiego. Wydaje się, iż na tym etapie Księżarski nie był jeszcze zdecydowany co do tego, jaką drogę zawodową chce obrać. Ostatecznie porzucił naukę w Krakowie, O staraniach Pokutyńskiego wiadomo z zachowanej korespondencji architekta z radcą miejskim Walerym Rzewuskim (Archiwum BJ, rkps nr 4952 i 4953). W liście z 30 VII 1873 roku Pokutyński pisze, iż podejmie się opracowania projektów dwóch szkół miejskich (przy ul. św. Marka i przy placu Wolnica na Kazimierzu) pod warunkiem nominacji na stanowisko dyrektora urzędu budownictwa miejskiego, jeśli zaś to nie nastąpi projekty zostaną rozliczone jako zlecenie prywatne: „oświadczyłem bowiem ustnie JWP Prezydentowi [ Józefowi Dietlowi – przyp. aut.] (…) że jeżeli moje warunki, pod którymi gotów byłbym przyjąć obowiązki dyrektora rzędu budownictwa przyjęte zostaną – co lada dzień zdecydowanym być miało wtedy z natury swej bezzwłocznie zajmę się opracowaniem żądanych planów”; zob. Białkiewicz (1976: 78). Ostatecznie stworzono dla Pokutyńskiego „ad personam” stanowisko budowniczego szkół, co doprowadziło do napięć i niesnasków pomiędzy nim a budowniczym miejskim Adamem Nowickim; zob. Ibidem (79-82). 109 Ibidem (77). 110 Przy budowie szkoły na Kazimierzu runął mur i spowodował śmierć robotnika. Pokutyński, Adam Nowicki i przewodniczący Komisji Technicznej do oceny budowli miejskich Teol Żebrawski przerzucali się nawzajem oskarżeniami o winę za ten nieszczęśliwy wypadek. Polemika nabrała ostrego tonu i w konsekwencji spowodowała rezygnację Pokutyńskiego; Ibidem (82). 111 Zob. Białkiewicz (2008). 112 Według własnej relacji architekta – zob. Ibidem (21). 108
70
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
ponieważ zamożny stryj postanowił wysłać go na dalsze studia za granicę. W ten sposób trafił do Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, a następnie na Politechnikę w Karlsruhe i do elitarnej szkoły artylerii i inżynierii w Metz113. O ile więc Księżarski nie odebrał, tak jak Pokutyński, podstawowego wykształcenia zawodowego w kraju, o tyle jego edukacja zagraniczna musiała budzić respekt wśród współczesnych i stawiała go ponad lokalnymi budowniczymi. Księżarski nie tylko wykształcił się za granicą, ale również podjął tam pracę w służbie publicznej: w roku 1840 zatrudnił się jako pomocnik architekta departamentu dolnego Renu w Strasburgu, a cztery lata później został mianowany „konduktorem dróg i mostów” w Paryżu114. Z pewnością to doświadczenie zadecydowało, iż po powrocie do Krakowa został od razu przyjęty jako aplikant przy Dyrekcji Budownictwa. Ponieważ było to stanowisko bezpłatne, Księżarski starał się jednocześnie o posadę profesora matematyki elementarnej, niwelacji i miernictwa w Instytucie Technicznym, której jednak nie otrzymał, dopiero w roku 1851 został mianowany profesorem-zastępcą rysunku architektonicznego i perspektywy, a w 1855 r. – asystentem katedry budownictwa przy Feliksie Radwańskim115. W przeciwieństwie do Pokutyńskiego, Księżarski nie przykładał się do pracy dydaktycznej, z zachowanych programów nauczania wynika, iż nie przejawiał żadnej inwencji czy podejścia reformatorskiego116. Pracę w Instytucie wyraźnie traktował jako zajęcie tymczasowe, ponieważ nastawiony był na karierę w służbach budowlanych. I tak w roku 1855 uzyskał stały etat w Oddziale Budownictwa, podjął również zatrudnienie jako praktykant przy Dyrekcji Fortyfikacji. W roku 1857 opuścił na dobre Instytut Techniczny i od tego czasu sukcesywnie pokonywał kolejne szczeble kariery zawodowej, od inżyniera asystenta w Dyrekcji Budownictwa we Lwowie, poprzez inżyniera II i I klasy, nadinżyniera, aż do mianowania go w roku 1874 radcą budownictwa117. Praca w służbach publicznych pociągała za sobą prestiżowe zamówienia, dzięki czemu Księżarski mógł zaprojektować m.in. szpital garnizonowy na wzgórzu wawelskim (1855), krakowski urząd celny (1856-1863), koszary, budynki uniwersyteckie: drukarnię akademicką, teatr anatomiczny, rezydencję metropolity ormiańskiego w Czerniowcach (1878), wreszcie dwa czołowe swe dzieła: gmach lwowskiego Namiestnictwa (1876) i budynek Collegium Novum UJ (1883-1887). Księżarski brał także udział w ważnych przedsięwzięciach konserwatorskich, takich jak restauracja gmachu Collegium Maius (1864-1870)118. Kariera urzędnicza W Monachium Księżarski studiował w latach 1837-1839 u Petera con Corneliusa i Juliusa Schnorra von Carolsfelda, zaś w Karlsruhe w latach 1840-1842 u samego Heinricha Hübscha. W roku 1842 przeniósł się do Paryża, gdzie dzięki protekcji księcia Adama Czartoryskiego został przyjęty do prestiżowej i zamkniętej dla cudzoziemców szkoły w Metz, gdzie przebywał do końca 1843; zob. Ibidem (22-23). 114 W Strasburgu Księżarski pracował m.in. przy pomiarach katedry, we Francji prowadził i nadzorował „budowy wodne” na Sekwanie powyżej Paryża (m.in. budowę zapór piętrowych w Nogent), do jego obowiązków należało też zdejmowanie planów doliny rzeki; zob. Ibidem (22-24). 115 Ibidem (24). 116 Ibidem (25). 117 Ibidem (25-28). 118 Ibidem (28-30). 113
71
Zbigniew Jan Białkiewicz
Księżarskiego przypomina do pewnego stopnia drogę zawodową Karola Kremera, również wykształconego na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i za granicą119. Po powrocie do Krakowa Kremer jednocześnie podjął aktywność w służbach publicznych120 i pracę dydaktyczną – przez 9 lat nauczał matematyki i architektury na cieszącej się bardzo dobrą renomą prywatnej pensji swego brata Józefa121. Według zachowanych relacji uczniów, Karol Kremer podobnie jak Pokutyński, był dobrym i zaangażowanym nauczycielem, dbającym o wysoki poziom prowadzonych przez siebie zajęć122. Kremer wykładał osobno budownictwo i historię architektury z położeniem szczególnego nacisku na rozwój stylów historycznych123. Szkoły prywatne, takie jak pensja Józefa Kremera, z pewnością były w tym czasie dobrą alternatywą dla szkół publicznych, takich jak Instytut Techniczny, a warunki zatrudnienia kadry nauczycielskiej nie dawały się porównać z tymi, na jakich pracował np. Pokutyński. Równocześnie z pracą na pensji Kremer robił karierę w służbach budowlanych – praca w prywatnej szkole dawała mu możliwość połączenia tych dwóch aktywności, co, jak wspomniano, było niemożliwe w przypadku pracowników szkół publicznych. I tak w roku 1838 został adiunktem przy Urzędzie Budownictwa oraz Budowniczym Akademickim124, a w 1842 Dyrektorem Urzędu Budownictwa125. Po kolejnych reformach służb budowlanych zajmował stanowiska Referenta Budownictwa w Wydziale Spraw Wewnętrznych Tymczasowej Rady Administracyjnej (1846-1847), Inspektora Budownictwa przy C.K. Komisarzu Nadwornym w Krakowie (1848), wreszcie Dyrektora C.K. Budownictwa Krajowego (1848-1854) i Inspektora przy C.K. Dyrekcji Budownictwa Krajowego (1859-1860)126. Jak łatwo zauważyć, pomimo podobnego poziomu wykształcenia, o jakości którego zadecydowały studia zagraniczne, drogi zawodowe wymienionych architektów: PokutyńKremer rozpoczął studia na Oddziale Matematyczno-fizycznym Wydziału Filozoficznego w roku 1822, dopiero na ostatnim roku (1832) uczęszczał na kurs architektury cywilnej i budownictwa hydraulicznego prowadzony wówczas przez F. Radwańskiego jun. W 1834 wyjechał najpierw do Monachium, gdzie wstąpił na Wydział Filozoficzny Uniwersytetu i został członkiem tamtejszego Towarzystwa Architektonicznego, następnie do Paryża, Londynu, Szwajcarii i Włoch. Zob. op. cit., Bęczkowska (2010: 28-54). 120 W 1837 Kremer został przyjęty w poczet członków Komitetu Ekonomicznego przy Senacie, współpracującego z Urzędem Budownictwa – opiniującym projekty i kosztorysy przedsięwzięć budowlanych. Ibidem (54-55). 121 Józef Kremer, z wykształcenia prawnik i filozof, prowadził prywatną pensję do roku 1852, gdy został mianowany profesorem estetyki i historii sztuki w Szkole Sztuk Pięknych. Była to pensja przeznaczona dla młodzieży chcącej uczyć się prywatnie, z zastrzeżeniem, że uczniowie mieli co pół roku zdawać egzaminy w Liceum św. Anny lub w Instytucie Technicznym. Po reformie w roku 1843 pensja Kremera otrzymała status pensji „pierwszego rzędu” – a więc miała prawo opracowywać i realizować własny program, niezależny od szkół publicznych. Ibidem (55-56). 122 Ibidem (56-57). 123 Według autorskiego programu Józefa Kremera z roku 1843 nauka architektury oparta była na dziełach J.A. Borgnisa „Traité élémentaire de construction appliquée à l’architecture civile” (Paris 1838) oraz G. Wagnera „Die Aesthetic der Baukunst” (Leipzig 1838). Szczególnie ta druga pozycja, poświęcona rozwojowi stylów od czasów starożytnych do współczesnych, miała nowoczesny charakter i mogła świadczyć o wysokim poziomie kształcenia. Ibidem (57). 124 Ibidem (58-61). 125 Ibidem (63-64). 126 Ibidem (72-73, 80). 119
72
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
skiego oraz Księżarskiego i Kremera znacząco się od siebie różnią. Pokutyński, mówiąc kolokwialnie, „utknął” na długie lata w Instytucie Technicznym, gdzie zaangażował się szczerze w pracę dydaktyczną, nie przyniosło mu to jednak gratyfikacji finansowej ani nie pociągało za sobą napływu zamówień. Dopiero po 13 latach niezaspokojona ambicja kazała mu szukać lepszej posady i ostatecznie zdołał uzyskać stanowisko nadzorcy nad krakowskimi budynkami szkolnymi, które choć nie tak prestiżowe, zapewniało przynajmniej godziwe wynagrodzenie127, niestety zajmował je tylko przez 2 lata. Feliks Księżarski od początku zorientowany był na pracę w służbach budowlanych i konsekwentnie piął się po drabinie stanowisk. Mimo że nie zarabiał wiele, miał jednak dostęp do ważnych zamówień publicznych, które określiły kształt jego architektonicznego oeuvre. Z kolei Karolowi Kremerowi udało się skutecznie połączyć błyskotliwą karierę urzędniczą i pracę dydaktyczną dzięki temu, że miał możliwość pracować na prywatnej pensji. Postaci tych trzech budowniczych są niezwykle ważne w architektonicznym krajobrazie Krakowa drugiej i trzeciej ćwierci XIX wieku. Dla samego miasta był to bardzo ciekawy okres – o jego specyfice decyduje zarówno sytuacja polityczna do uzyskania przez Galicję autonomii w roku 1867, jak i sytuacja na rynku budowlanym, cierpiącym z powodu braku zaplecza finansowego, braku inwestorów, wreszcie szczególna koniunktura na tle zniszczeń poczynionych przez wielki pożar w roku 1850 (restauracja i odbudowa obiektów zabytkowych). Wszyscy trzej architekci przywieźli do Krakowa „powiew wielkiego świata” – umiejętności i zainteresowania stylowe wyniesione z czołowych europejskich uczelni. Dzięki temu mogli odegrać, jak pisze J. Purchla o Księżarskim i Pokutyńskim, pionierską rolę w kształtowaniu się środowiska „nowoczesnych” architektów miejscowych128. Warto w tym miejscu zaznaczyć istotną różnicę – zarówno Kremer jak i Księżarski jako główny ośrodek swych zagranicznych studiów wybrali Monachium, z kolei Pokutyński zdecydował się na Berlin, dzięki czemu mógł „przywieźć” do Krakowa neorenesans schinklowski, który stał się źródłem inspiracji dla wielu kolejnych architektów129. Filip Pokutyński starał się organicznie połączyć pracę nauczyciela i budowniczego ze swym zainteresowaniem architekturą zabytkową i szczególnym zamiłowaniem do rysunku. Być może gdyby jego droga zawodowa potoczyła się inaczej, tak jak to miało miejsce w przypadku Księżarskiego czy Kremera, miałby szansę projektować więcej i na większą skalę. Jednak jego rola w podniesieniu poziomu edukacji architektonicznej w Instytucie Technicznym, poprzez rzetelne nauczanie rysunku i zainteresowanie uczniów materią zabytkową, nie może pozostać niedoceniona. Pokutyński otrzymał pensję roczną w wysokości 3 tys. zł., w tym samym roku (1874) Księżarski jako radca budownictwa zarabiał 2 tys. zł.; zob. Białkiewicz (1976: 77); Idem (2008: 28). 128 Op. cit., Purchla (1988: 119). 129 Można tu wymienić np. Antoniego Stacherskiego (projekt domu przy ul. Brackiej 11, 1858), Feliksa Księżarskiego (projekty z lat 60.: dom przy ul. Szewskiej 4, 1863; dom przy ul. Grodzkiej 17, 1863; dom przy ul. Poselskiej 8, 1863; dom przy ul. Stolarskiej 13, 1866; oraz projekty budynków uniwersyteckich: zakładu chemicznego, 1864, i zakładu anatomicznego, 1869-1871), Maksymiliana Nitscha (ucznia Pokutyńskiego, projekty domów przy ul. Karmelickiej 36, 1871, i Karmelickiej 37, 1871-1873, oraz przy ul. św. Filipa 21, 1874, i Pędzichów 3, 1875. Zob. Białkiewicz (1998: 179-181); Idem (1994: 89); Op. cit., Zgórniak (1991: 115-116). 127
73
Zbigniew Jan Białkiewicz
Jak odnotowano w nekrologu Pokutyńskiego, w krakowskim „Czasopiśmie Technicznym”: „(…) gruntowność i jasność z jaką wykładał swój przedmiot, zamiłowanie i zapał, z jakim traktował naukę, pozwoliły mu wykształcić siły techniczne, stanowiące dzisiejszy zastęp budowniczych i inżynierów w kraju i za granicą…”130.
Bibliografia Bęczkowska, U.: 2010, Karol Kremer i krakowski urząd budownictwa w latach 1837-1860, Ars Vetus et Nova, t. 31, Kraków, 29-31. Białkiewicz, Z. J.: 1976, Filip Roman Pokutyński (1829-1879). Studium z dziejów architektury romantyzmu i eklektyzmu, rozprawa doktorska przygotowana pod kierunkiem dra hab. Józefa T. Frazika w Instytucie Historii Architektury i Konserwacji Zabytków na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej, Kraków. Białkiewicz, Z. J.: 1978, Trzy budowle Filipa Pokutyńskiego, Rocznik Krakowski, t. 49, 141-166. Białkiewicz, Z. J.: 1979, Pałacyk Marfiewicza w Krakowie i dawne Łazienki Miejskie, późniejszy Hotel Krakowski, Teka Komisji Urbanistyki i Architektury, t. 13, 25-31. Białkiewicz, Z. J.: 1980, Pałacyk Mieroszewskich w Krakowie, Teka Komisji Urbanistyki i Architektury, t. 14, 7-12. Białkiewicz, Z. J.: 1994, Przemiany architektury krakowskiej w połowie XIX wieku, Kraków. Białkiewicz, Z. J.: 1998, Wpływ środowiska berlińskiego na architektów krakowskich w drugiej tercji XIX wieku, Teka Komisji Urbanistyki i Architektury, t. 30. Białkiewicz, Z. J.: 2008, Feliks Księżarski (1820-1884). Krakowski architekt epoki historyzmu, Kraków. Białkiewicz, Z. J.: 2010, W nurcie neorenesansu włoskiego architektury XIX-wiecznego Krakowa, Kraków. Dłużyk, J. i Treiderowa, A.: 1957, Zagadnienie opieki nad zabytkami w działalności Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, Rocznik Biblioteki PAN, t. 3, 201-275. Frycz, J.: 1975, Restauracja i konserwacja zabytków architektury w Polsce w latach 1795-1918, Warszawa. Gierdziejewski, K.: 1956, Instytut Techniczny w Krakowie i jego przemiany w latach 1834-1917, Studia i materiały z dziejów nauki polskiej, z. 4, 243-282. Grygiel, T.: 1998, Florenckie Cinquecento w historyzmie. Z problematyki recepcji, Rocznik Historii Sztuki, t. 23, 171-212. Krakowski, P.: 1988, Schinkel w Krakowie, w: Podług nieba i zwyczaju polskiego. Studia z historii architektury, sztuki i kultury ofiarowane Adamowi Miłobędzkiemu, Warszawa, 436-438. Krakowski, P.: 1990, Architekt w XIX wieku – artysta czy inżynier?, Folia Historiae Artium, t. 26, 115-131. Kremer, K.: 1849, Niektóre uwagi o ważności zabytków sztuk pięknych na naszej ziemi, Rocznik Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, t. 19, 546-560. Kremer, K.: 1852, Wiadomości o niektórych starożytnych budynkach krakowskich ze stanowiska sztuki uważanych, Rocznik Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, z. 2. Łoza, S.: 1954, Architekci i budowniczowie w Polsce, Warszawa. Mianowski, H.: 1955, Rozwój szkolnictwa zawodowego w Polsce a Państwowa Szkoła Przemysłowa (1827-1937), Kraków. Nowacki, K.: 1974, Początki architektury teatralnej w Polsce (od powstania sceny zawodowej w Pałacu Spiskim do antrepryzy w Starym Teatrze), rozprawa doktorska, mps w Bibliotece Głównej Politechniki Krakowskiej, Kraków 1974. 130
„Czasopismo Techniczne” (Kraków) R. 1, 1880, s. 1-3; zob. Białkiewicz (1976: 87-88).
74
Wybitny architekt Filip Pokutyński...
Purchla, J.: 1987, O architekturze krakowskiej połowy XIX wieku, Rocznik Krakowski, t. 53, 98-99. Purchla, J.: 1988, Formowanie się środowiska architektów krakowskich w drugiej połowie XIX wieku, Rocznik Krakowski, t. 54, 117-118. Radwański, F.: 1842, Nauka budownictwa dla użytku uczniów Instytutu Technicznego, cz. I: O Pięknie, Kraków (tekst litografowany z tablicami). Ręgorowicz, L.: 1913, Historia Instytutu Technicznego w Krakowie, Kraków. Rottermund, A.: 1990, Jean-Nicolas-Louis Durand a polska architektura 1 połowy XIX wieku, Wrocław. Stachowska, K.: 1966, Dzieje budowy domu Towarzystwa Naukowego Krakowskiego w latach 1857-1866, Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie, R. 12, Kraków, 35-78. Zgórniak, M.: 1991, Neorenesans w architekturze Krakowa, Rocznik Krakowski, t. 57. Żeleńska-Chełkowska, A.: 1987, Feliks Radwański (jun.), w: PSB, t. XXX, Ossolineum, 22-23.
Streszczenie Artykuł stanowi obszerną analizę życiorysu wybitnego architekta Filipa Pokutyńskiego. Pokutyński, architekt i tutor akademicki, formował swoje doświadczenia zarówno w toku intensywnej edukacji w przodujących ówcześnie ośrodkach, ale i widział głęboką potrzebę samoedukacji, absorpcji piękna zawartego w architekturze antyku, wieków średnich. Wzbogacająca rola podróży i analizy architektury była czynnikiem współkształtującym postać, która dla zaboru austriackiego – Galicji – stała się znacząca. Artykuł analizuje również poszczególne dokonania architektoniczne i ujmuje portret Pokutyńskiego w kontekście jego współczesnych. Słowa kluczowe: Filip Pokutyński, architektura XIX wieku, architektura Galicji końca XIX wieku.
75
Kenia III, 2012, 21 na 15, tusz na papierze
Kształtowanie przejazdów bramnych w bydgoskich kamienicach czynszowych na przełomie XIX i XX stulecia Daria Bręczewska-Kulesza Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno–Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
Pod koniec XIX wieku rozpoczął się w Bydgoszczy wzmożony ruch budowlany trwający z niewielkimi przerwami aż do wybuchu I wojny światowej. W połowie XIX stulecia znacznemu rozszerzeniu uległ obszar miasta, wytyczono wówczas nowe dzielnice, intensywnie zabudowywane od lat 70. XIX wieku. Kwartały ulic zapełniały się nowymi budynkami. W dzielnicach Elizabethstadt i Fridrich Wilhelmstadt położonych między ulicą Gdańską a terenami kolejowymi wzniesione zostały, głównie w czwartej ćwierci XIX wieku, rzędy kamienic o historyzujących formach. Po wschodniej stronie ulicy Gdańskiej zabudowa powstawała pod koniec XIX i na początku XX stulecia, prezentując całe bogactwo stylistyczne tamtego okresu. W obu rejonach za budynkami frontowymi rozciągały się mniej lub bardziej rozległe podwórza, do których dostęp zapewniano na dwa sposoby. W wypadku budynków wolnostojących lub wzniesionych w częściowo zwartej zabudowie przejazdy na podwórze usytuowane były wzdłuż ściany szczytowej budynków, odgrodzone od ulicy zwykle kutymi bramami. Do wnętrza domu frontowego prowadziła sień wejściowa. Gdy kamienice wzniesione były w zwartej zabudowie, do tylnej części posesji prowadziły przejazdy bramne zlokalizowane wewnątrz struktury budynku frontowego. Czasem nie było bezpośredniego dostępu do tylnej części posesji, zwłaszcza przy
77
Daria Bręczewska-Kulesza
działkach narożnych, wówczas zazwyczaj korzystano z przejazdu na sąsiedniej parceli131. Zgodnie z obowiązującymi w mieście przepisami budowlanymi, wszystkie budynki mogły być wznoszone tylko na gruntach dostępnych z publicznej ulicy lub placu. Do budynków podwórzowych należało zostawić dojście o szerokości co najmniej 1,5 m. Jeżeli parcela była zabudowana na głębokość większą niż 30 m od ulicy, wówczas wymagano aby wszystkie budynki, ich części i podwórza miały połączenie z ulicą. Przy zwartej zabudowie frontowej przepisy mówiły o przejazdach z ognioodpornymi ścianami o minimalnej szerokości 2,3 m i wysokości 2,8 m w prześwicie132.
Ryc. 1. Typy sieni przejazdowych w bydgoskich kamienicach czynszowych (fragmenty rzutów ze zbiorów APB). Od lewej: Sień na osi budynku z klatką schodową nad przejazdem; Sień na skraju budynku z klatką schodową obok przejazdu; Sień umieszczona obok przejazdu z osobnym wejściem.
Przejazdy bramne łączyły ulicę z wnętrzem posesji, często z zabudową oficynową i gospodarczą, rzadziej tylnymi budynkami mieszkalnymi133. Pod względem funkcjonalnym można wyróżnić dwa typy przejazdów występujące w całym omawianym okresie, choć z różnym natężeniem. Inaczej sytuacja wyglądała na Starym Mieście, gdzie średniowieczny układ wąskich i długich parcel wymuszał zwartą zabudowę z dostępem do tylnej części jedynie od tylnych, gospodarczych uliczek. Niektóre posesje nie miały wcale dostępu do podwórza. 132 Najważniejszym zbiorem przepisów dotyczących budownictwa było Rozporządzenie policji budowlanej dla miast i kilku gmin wiejskich z miejskim sposobem budowania obwodu rejencyjnego Bydgoszcz, z dnia 12 grudnia 1905 r. (Baupolizeiverordnung für die Städte und einige Landgemeinden mit städtischer Bauart des Regierungsbezirks Bromberg), wydane w 1906 r. Dotyczyło wszystkich spraw związanych z architekturą miejską i było podsumowaniem wszystkich dotychczas publikowanych rozporządzeń. 133 Na terenie Bydgoszczy duże parcele o gęstej zabudowie mieszkalnej występowały stosunkowo rzadko, tylko przy głównych ulicach miasta. Zazwyczaj na podwórzu znajdowały się skrzydła oficyn budynku frontowego oraz zabudowa gospodarcza i przy starszych obiektach „higieniczna”. Na większych posesjach lokowane były też warsztaty rzemieślnicze lub niewielkie zakłady produkcyjne. 131
78
Kształtowanie przejazdów bramnych...
Ryc. 2. Sień przejazdowa, ul. Pomorska 35, proj. F. Weidner, 1897 r.
79
Daria Bręczewska-Kulesza
Pierwsza grupa to przejazdy dwufunkcyjne – pełniące rolę łącznika z tylną częścią posesji oraz mieszczące wejście do wnętrza budynku i klatki schodowej, tzw. sienie przejazdowe. Druga to przejazdy będące wyłącznie łącznikiem z podwórzem, gdzie często w oficynie mieściło się tylne wejście dla służby i dostawców. Główne wejście do kamienicy prowadziło wówczas do sieni wejściowej połączonej z główną klatką schodową. Tego typu przejazdy mieściły się na skrajnych osiach budynków, miały proste przekrycia (stropy odcinkowe, potem Kleina) i zazwyczaj gładkie ściany bez dekoracji (np. Śniadeckich 12, 27 i 46, Gdańska 67, Dworcowa 75). Ulokowane były w strefie przyziemia, a tam gdzie wprowadzono frontowe ogródki, co oddalało ulicę od budynku przejazdy sytuowano w suterenach (np. Cieszkowskiego 5 i 12, większość kamienic przy ul. Paderewskiego i 20 stycznia 1920 roku – wzniesione na początku XX w.). Tego typu przejazdy nie były połączone z budynkiem frontowym. Przejazdy łączące dwie funkcje stanowiły swego rodzaju przedłużenie fasady i wizytówkę domu. Tędy nie tylko przechodziło się na podwórze, ale również wchodziło się do frontowej kamienicy. Stanowiły swego rodzaju węzeł komunikacyjny. Ich rozwiązania i dekoracje podnosiły prestiż budynku, były wyrazem statusu ekonomicznego właściciela oraz standardu mieszkań i miały zachęcać konkretną grupę potencjalnych najemców. Rozwiązania przejazdów w tej grupie budynków były powiązane ze stylistyką fasad, nie tylko dekoracyjnie, ale i w formie architektonicznej. Połączeniem obu typów były występujące na początku XX stulecia realizacje, w których obok siebie umieszczano przejazd i sień z wejściem. Zaopatrywano je w osobne drzwi i wrota bramy, ale wnętrza były zespolone na różne sposoby. Stosowano tu kolumny, arkady, ganki oraz spójną dla całości dekorację. Szerokość i wysokość bydgoskich przejazdów spełniała normy zawarte w przepisach, a w większości przypadków stanowczo je przewyższała. Średnia szerokość przejazdu wynosiła około 2,5 m lub więcej. Nieliczne przejazdy miały szerokość 2,3 m. Wysokość zazwyczaj wynosiła powyżej 4 m. W kamienicach gdzie klatkę schodową umieszczano nad przejazdem w tylnym trakcie wysokość znacznie się obniżała i wynosiła niecałe 3 m. W przejazdach połączonych z sieniami frontowa część była szersza – wynosiła od 4,1 do 4,4 m, następnie dzielono ją na sień (ganek) – ok. 1,3-1,9 i przejazd 2,5-2,8 m. Najczęściej występującym rozwiązaniem były przejazdy połączone z wejściem do budynku. W zależności od wielkości domów i ilości mieszkań na kondygnacji można wyróżnić dwa typy sieni przejazdowych134. W kamienicach mieszczących po dwa mieszkania na kondygnacji przejazdy usytuowane były na środkowej osi budynku. W mniejszych domach, mieszczących po jednym mieszkaniu na kondygnacji, ewentualnie drugim, małym składającym się z pokoju i kuchni, przejazdy lokowano na jednej ze skrajnych osi budynku. Dwa wymienione rozwiązania występowały w znacznej części kamienic z czwartej ćwierci 134 Bydgoska zabudowa czynszowa z omawianego okresu charakteryzuje się kameralnością form, większość stanowią budynki mieszczące dwa lub jedno mieszkanie na kondygnacji. Rozwiązania z większą ilością mieszkań na piętrze należą do rzadkości.
80
Kształtowanie przejazdów bramnych...
XIX stulecia, zwłaszcza w dzielnicach położonych na wschód od ul. Gdańskiej. W obu komunikacja z klatką schodową była podobna. Występowały dwa zasadnicze warianty umiejscowienia właściwej klatki schodowej względem przejazdu. W kamienicach z przejazdem na osi budynku mniej więcej na środku przejazdu, po obu stronach mieściły się schody wyrównawcze prowadzące do mieszkań na parterze, usytuowane prostopadle do przejazdu. Klatki schodowe lokowano równolegle do przejazdu w dwojaki sposób – albo bezpośrednio nad nim albo w sąsiedniej osi. W pierwszym przypadku do klatki schodowej ze schodów wyrównawczych przez podest prowadził dodatkowy bieg schodów, umieszczonych równolegle do przejazdu, obok niego. Tylna część przejazdu, mieszcząca się pod klatką schodową była niższa, czasem zabudowana, a czasem pozostawiano odsłonięte podniebienia schodów. W drugim właściwa klatka schodowa zaczynała się w strefie parteru i była bezpośrednio połączona przez podest ze schodami wyrównawczymi. Wówczas nad przejazdem lokowano dodatkowe pokoje. Częstszym był pierwszy schemat. Modyfikacją tego typu było rozwiązanie użyte w kamienicy przy Pl. Wolności 1 wzniesionej w latach 1896-1898, założonej na planie prostokąta z dziedzińcem w środku. Projektant budynku Józef Święcicki ulokował przejazd w skrzydle od strony pl. Wolności. W wewnętrznej części przejazdu umieszczone zostało przejście do westybulu, prowadzącego dalej do głównej, reprezentacyjnej klatki schodowej. Między przejazdem a klatką usytuowany był szyb windy. Analogiczne rozwiązania stosowano w kamienicach z jednym mieszkaniem na kondygnacji i sienią przejazdową ulokowanym na jednej ze skrajnych osi budynku. I tu nieco za środkiem przejazdu sytuowano schody wyrównawcze. Klatka schodowa mieściła się albo nad przejazdem i skomunikowana była dodatkowym biegiem schodów bądź równolegle do niego, na drugiej osi tylnego traktu budynku. W tym przypadku często nad przejazdem mieściło się dodatkowe, małe mieszkanie złożone z jednego pokoju i kuchni. Rzadko występowało rozwiązanie z międzytraktowym korytarzem prowadzącym od wejścia i schodów wyrównawczych w przejeździe do klatki schodowej usytuowanej mniej więcej na środku tylnego traktu budynku. (ul. Pomorska 26, proj. E. Degs 1895-1897) Rozwiązania takie stosowano gdy frontowy trakt kamienicy zajmowały lokale handlowe. Na początku XX wieku w bardziej reprezentacyjnych kamienicach usytuowanych przy głównych ulicach miasta stosowano architektoniczne wyodrębnienie sieni i przejazdu w elewacji frontowej. Wnętrza obu były zazwyczaj połączone poprzez arkady, kolumny itp. Wówczas schody wyrównawcze lokowane były równolegle do przejazdu na przedłużeniu sieni. W przypadku umieszczenia na parterze lokali handlowych sień prowadziła prosto do klatki schodowej. Stylistykę i wyraz estetyczny sieni przejazdowych kształtowało wiele elementów. Należały do nich rodzaj przekrycia, podział ścian, dekoracja sztukatorska oraz elementy wyposażenia jak posadzka, wykładziny ścian, rodzaj bankietów, odboje, balustrady a przede wszystkim wrota bram. Istotnym elementem estetycznym była również kolorystyka wnętrza i malowidła, niestety zachowana w bardzo nielicznych przypadkach.
81
Daria Bręczewska-Kulesza
Ryc. 3. Sień przejazdowa, ul. Gdańska 60, proj. C. Meyer, lata 90. XIX w.
82
Kształtowanie przejazdów bramnych...
Ryc. 4. Sień przejazdowa, ul. Gdańska 16, proj. C. Stampehl, 1882 r.
83
Daria Bręczewska-Kulesza
Najpopularniejszą formą przekrycia sieni przejazdowych w bydgoskich kamienicach przejazdów były przekrycia płaskie. W starszych budynkach z lat 70. i 80., być może jeszcze w 90. XIX wieku zapewne stosowano stropy drewniane z trzcinową podsufitką, którą tynkowano. Zwłaszcza obudowa tylnej części przejazdu osłaniająca klatkę schodową była wykonywana w ten sposób. Na przełomie wieków popularniejszym rozwiązaniem zdaje się być użycie stropów odcinkowych na belkach stalowych135, wypełnionych cegłą układaną w jodełkę, a później płaskich stropów Kelina. Dokładne rozeznanie technik wykonania stropów wymaga przeprowadzenia wnikliwych badań konserwatorskich136. Płaskie przekrycia dominowały przez cały omawiany okres, zarówno w prostych rozwiązaniach, jak i w bardziej dekoracyjnych formach. Najczęściej dzielono je na dwa lub trzy pola, akcentując w ten sposób część środkową, mieszczącej przejście do wnętrza kamienicy. Do tego celu wykorzystywano potężne, proste belki, czasem dekorowane w formie odpowiadającej dekoracji fasady. W rozwiązaniach z klatką schodową nad przejazdem, pole „wejścia” od tyłu ograniczała ściana zakrywająca podniebienie klatki schodowej. W przypadkach pionowej ścianki, często umieszczano na niej malowidła ukazujące pejzaże. Czasem była to ścianka usytuowana ukośnie. W jednym i drugim przypadku tylna część przejazdu była znacznie obniżona i zazwyczaj nie była dekorowana. W niektórych kamienicach podniebienie schodów pozostawiano nieosłonięte, występowały też podesty ograniczone tralkowymi balustradami z widokiem na przejazd z góry. W kamienicach, w których klatka schodowa znajdowała się obok przejazdu, nie obniżano go i wówczas z obu stron strefa wejścia była tak samo wydzielana. Innym sposobem akcentowania części wejściowej, być może wynikającym ze sposobu przekrycia, było zastosowanie w przejeździe poprzecznych ścian przeprutych wysoko łukami o różnych kształtach. Obie formy miały zazwyczaj kontynuację w artykulacji ściany w stylizowanych pilastrach lub lizenach, ujmujących wejście. (ul. Pomorska 35, ul. Garbary 9). Rzadziej stosowano zestawienie dwóch rodzajów przekryć. Frontową i tylną część przejazdu przykrywano płaskim stropem, natomiast strefę wejścia do kamienicy przekrywano sklepieniem krzyżowym, na polu prostokąta, „wspartym” na pilastrach lub lizenach ujmujących wejścia. (ul. Gdańska 60). W obu wariantach pola przekryć otoczone były na styku ścian z sufitem fasetami o różnych motywach roślinnych lub w formie profilowanych gzymsów i fryzów. Inne formy przekryć przejazdów występowały w Bydgoszczy znacznie rzadziej, zazwyczaj w kamienicach o wyższym standardzie, wzniesionych pod koniec XIX i na początku XX stulecia. Wśród nich występują sklepienia krzyżowe, żaglaste i pseudoNa przykład w Warszawie stosowano sklepienia odcinkowe, które doprowadzano do płaskiej powierzchni wypełniając je do poziomu zaprawą i tynkiem, patrz Roguska (2010: 98-101). Wiele przejazdów w bydgoskich kamienicach czynszowych jest w bardzo złym stanie. Autorka prowadziła badania na podstawie widocznych przez ubytki w tynkach i wyprawach belek, desek lub podbitek. Nie daje to jednak pełnego obrazu zagadnienia. Niestety przy remontach (przy których bardzo wiele elementów ulega zniszczeniu) dokumentacja prowadzona jest tylko dla obiektów wpisanych do rejestru zabytków, jakich wśród kamienic czynszowych jest stosunkowo niewiele.
135 136
84
Kształtowanie przejazdów bramnych...
kolebkowe. Wyjątkowe na gruncie bydgoskim rozwiązanie zastosowano w kamienicy przy ul. Gdańskiej 16, wzniesionej w latach 1882-1884. Autor projektu Carl Stamphel zastosował tu sekwencję sklepień żaglastych, wspartych krótszą krawędzią półkoliście na ścianach, dłuższą na gurtach rozpiętych poprzecznie do osi przejazdu. Gurty wsparte zostały na pilastrach o uproszczonych głowicach, artykułujących ściany. Różnego typu, najczęściej niekonstrukcyjne sklepienia, nawiązujące do sklepień krzyżowych lub kolebkowych z lunetami stosowano w kamienicach o formach historyzmu malowniczego. Karl Bergner stworzył ciekawą oprawę wejścia kamienicy przy ul. Śniadeckich 10, wzniesionej w 1895 r. Zastosował tu kilka sklepień krzyżowych rozpiętych nad kwadratowymi polami o różnej wielkości. Przy ul. Gdańskiej znalazły miejsce trzy kamienice (nr 28, 79, 91) wzniesione w tej stylistyce według projektów Fritza Weidnera, gdzie w rozległych przejazdach połączonych z sieniami zastosowane zostały przekrycia o eklektycznie połączonych formach. W budynku przy ul. Gdańskiej 28 zastosowano sklepienie kolebkowe z lunetami, z zaznaczonymi w tynku pasami pseudożeber. W kamienicach nr 79 i 91, architekt użył sklepień o formach krzyżowo-żebrowych, wspartych na kolumnach, filarach lub wspornikach. W tylnych częściach przejazdów zastosował sklepienia pseudokolebkowe. Tego typu sklepienia zastosowano także między innymi w kamienicach przy ul. Cieszkowskiego 13-15 oraz ul. Wileńskiej 6 i Śniadeckich 29. Natomiast przy ul. Gdańskiej 31 zastosowano sklepienie kolebkowe we frontowej i środkowej części przejazdu. Z kolei w kamienicy przy ul. Kościuszki 22 zastosowano sklepienie nieckowe. Istotnym elementem wystroju przejazdów były podziały ścian. W znacznej części przejazdów artykulacja ta była skromna i odpowiadała tylko podziałom przekryć. Obecny stan wielu obiektów nie pozwala na dokładne odtworzenie całości dekoracji. Wandalizm, a także źle przeprowadzane remonty, doprowadziły do zniszczenia wielu elementów wystroju sieni przejazdowych. W znacznej części kamienic zapewne stosowano różnego rodzaju lamperie lub boazerie, pozostały z nich jedynie gzymsy wieńczące na wysokości około 1,5 metra. Bogatą artykulację ścian otrzymała wspomniana już kamienica przy ul. Gdańskiej 16. Zastosowano tu podziały poziome i pionowe. Całość wsparta została na wysokim cokole, skąd wychodzą pilastry wydzielające kolejne przęsła. Między nimi znajdują się prostokątne, malowane na ciemny kolor płyciny, a nad nimi kolejne wyższe, zakończone łukiem odcinkowym i wypełnione dekoracją malarską. Za przęsłem mieszczącym wejście do wnętrza kamienicy, podkreślonym od frontu zdwojonymi pilastrami, usytuowano niszę, z podestem, na którym niegdyś zapewne stała rzeźba. W niektórych kamienicach o formach historyzujących zachowały się pionowe podziały pilastrami bądź lizenami oraz gzymsami poziomymi, na wysokości ok. 1,5 m i ok. 3 m (np. ul. Gdańska 60). Rzadko zdarzały się kamienice o podziałach przypominających ślepe, spłaszczone arkady, wydzielone pilastrami lub lizenami, zamknięte odcinkami łuku (np. ul. Focha 24 i ul. Dworcowa 22). W kamienicach wzniesionych na początku XX wieku stosowano często podziały za pomocą dekoracji
85
Daria Bręczewska-Kulesza
sztukatorskiej w formie pasów listew, pseudogurtów, gzymsów, pseudopilastrów z dekoracją o formach roślinnych zamiast głowic. (np. ul. Gdańska 31, ul. Kościuszki 22 i 24). Nieco inaczej wyglądały przejazdy sąsiadujące z sieniami. Pomimo osobnego opracowania wejścia i wjazdu w fasadzie część z nich nie była oddzielona ścianami w środku. Dawało to dużą przestrzeń do odpowiedniego, reprezentacyjnego zagospodarowania. Nieco przed połową sieni wydzielano optycznie przejazd i swego rodzaju ganek wejściowy mieszczący schody wyrównawcze i wejście do mieszkania na parterze. W tym celu stosowano arkady wspierane na kolumnach lub filarach, z balustradami ograniczającymi ganki od dołu. Połączenie to sprawiało wrażenie dużo większej przestronności i rozmachu w rozplanowaniu poszczególnych elementów. W tak rozplanowanych przejazdach stosowano różnego rodzaju sklepienia, które świetnie dopełniały całości (np. ul. Cieszkowskiego od 13 do 15, ul. Gdańska 27, ul. Gdańska 79, ul. Gdańska 91, ul. Wileńska 6). Niestety po współczesnych remontach wszystkie realizacje otrzymały podobną kolorystykę, zapewne niezgodną z pierwotną, co mocno zaciera wartości estetyczne sieni. Rzadko zdarzały się sienie przejazdowe, na tyle szerokie, że można było w nich wydzielić ganek wejściowy. Przykładem takiej realizacji jest kamienica przy ul. Śniadeckich 10, wzniesiona według projektu Karla Bergnera z 1895 r. We frontowej części przejazdu pozostawiono dużą przestrzeń na wjazd i wejście, środek podzielono na dwie części, przejazd oddzielono od ganku wejściowego za pomocą czterech kolumn ustawionych na wysokim cokole. Z ganku dodatkowy bieg schodów prowadził do właściwej klatki schodowej. Wśród sztukatorskich elementów dekoracyjnych najczęściej występowały fasety. Umieszczano je w polach przejazdów o prostych przekryciach i fasadach o stylistyce neorenesansowej i neobarokowej lub neorokokowej, wznoszonych głównie w czwartej ćwierci XIX stulecia. Można tu zauważyć bardzo duże bogactwo motywów, zasadniczo trudno spotkać dwie identyczne fasety137. Panele faset wykonane były w formach klasycznych pasów ornamentów – kimationów, astragali, fryzów kostkowych czy perełkowych. Składały się z różnie opracowanych konsolek samych lub połączonych girlandami kwiatów i owoców, stylizowanymi kartuszami o bogatych formach, oplecionych motywami roślinnymi. Między konsolkami np. z ornamentem cekinowym występowały główki lwów lub innych zwierząt bądź ludzi (niestety nakładanie kolejnych warstw tynków i farb w trakcie remontów spowodowało, że część motywów jest nieczytelna). Występowały tu również kartusze z ornamentem wstęgowo-cęgowym połączone girlandami kwiatowymi oraz same, bardzo zróżnicowane motywy roślinne – zwłaszcza kwiatowe i wici. Kolejnym motywem łączącym girlandy kwiatów i owoców były stylizowane, ustawione pionowo liście akantu. Sądząc 137 W Bydgoszczy na przełomie XIX i XX stulecia działało wiele warsztatów sztukatorskich. Na podstawie Akt miasta Bydgoszczy oraz Akt budowlanych miasta Bydgoszczy i bydgoskich ksiąg adresowych wiadomo, że w mieście funkcjonowały warsztaty, niestety nie zachowały się katalogi czy projekty ich wyrobów. Można było również zamówić gotowe elementy z katalogów licznych firm działających na terenie Prus. Należy jednak pamiętać, że wiele faset zostało zniszczonych i nie wiadomo jakie miały wzory.
86
Kształtowanie przejazdów bramnych...
po niewielkich śladach kolorowej farby fasety były malowane138. Motywy występujące na fasetach często nie odpowiadały ściśle formom dekoracji fasad, zachowywano jedynie stylistykę historyzującą. Na środku pół zdobionych fasetami umieszczano niewielkie, okrągłe plafony, pod którymi wieszano żyrandole. Być może otaczała je dekoracja malarska. Motywy dekoracyjne plafonów odpowiadały motywom z faset. Czasem jak na przykład w kamienicy przy ul. Gdańskiej 69 na ścianach umieszczano tonda z przedstawieniami scen mitologicznych. W kamienicach wznoszonych na przełomie XIX i XX stulecia o rozbudowanych formach przejazdów nie stosowano faset. Zastąpiła je dekoracja sztukatorska usytuowana w różnych miejscach. Na wspornikach i głowicach umieszczano na przykład obok liści akantu dekoracje kwiatowe (np. ul. Śniadeckich 10), bądź całe głowice oplatano liśćmi kasztanowca, które umieszczano też jako formy pseudozworników (ul. Gdańska 28 i 79). Używano również motywów kwiatów słonecznika, lilii, stylizowanego słońca. Przy ul. Wileńskiej 6 jako „wsporniki” „gurtów” wystąpiły medaliony z głowami kobiecymi, a filar zaopatrzono w głowicę o fantazyjnie przetworzonych na modłę secesyjną liściach akantu. Stosowano także motywy geometryczne jak kwadratowe kasetony (ul. Gdańska 27), czy w geometryczny sposób przestylizowane woluty na głowicach kolumn (ul. Kordeckiego 16)139. Całości dopełniały elementy wyposażenia przejazdu. Wrota bramy zazwyczaj wykonywane z drewna, umieszczano najczęściej w linii fasady, czasem były nieco cofnięte, przez co tworzył się swego rodzaju przedsionek (ul. Gdańska 31). W kamienicach o stylistyce historyzującej wrota wykonywano w konstrukcji ramowo-płycinowej, ze zdobieniami o formach detalu architektonicznego. Stosowano przeszklone nadświetla, często wypełnione witrażami. Wrota w mniej okazałych domach wykonywano całe z drewna, w bardziej reprezentacyjnych używano metalowych zdobień lub przeszkleń. Szkło, witraże i kute, metalowe, wijące się motywy roślinne chętnie były używane do zdobienia wrót w kamienicach z początku XX stulecia. Wtedy również używano prostego dzielenia płycin wrót na prostokątne, niewielkie, przeszklone kwatery. Rzadko występowały ażurowe wrota z kutego metalu (ul. Jagiellońska 12) lub pełne wrota obite metalową okładziną (ul. Sienkiewicza 31). Przed bramami umieszczano także kamienne odboje, niestety niewiele z nich zachowało się do naszych czasów. Posadzki najczęściej wykonywane były z niewielkich, terakotowych płytek, głównie w kolorze żółtym, w zestawieniu z czarnym. Żółte płytki stanowiły tło, z czarnych układano wzory – głównie formę gwiazdy i bordiurę. W niektórych 138 Kolorystyka przejazdów i sieni jest kolejnym tematem do badań konserwatorskich. W niektórych kamienicach w trakcie remontów oczyszczono i powtórnie pomalowano fasety co nadało im bardzo estetycznego wyglądu i podkreśliło charakter dekoracji. Niestety dzieje się tak bardzo rzadko, zazwyczaj kolejne remonty przyczyniają się do coraz większego zniszczenia sztukaterii. 139 Wzory geometryczne stosowano chętnie w kamienicach wzniesionych na początku XX stulecia, w których zdobiono za pomocą tych motywów sienie. Przejazdy umieszczone w suterenach miały tu funkcję czysto użytkową.
87
Daria Bręczewska-Kulesza
Ryc. 5. Sień przejazdowa, ul. Śniadeckich 10, proj. C. Bergner, 1897 r.
88
Kształtowanie przejazdów bramnych...
Ryc. 6. Sień przejazdowa, ul. Wileńska 6, proj. F. Weidner, 1903 r.
89
Daria Bręczewska-Kulesza
kamienicach posadzki układano z „cegły na płask”, czasem dodatkowo żłobkowanej (np. ul. Kościuszki 4, ul. Świętojańska 3), zachowały się także nieliczne brukowane przejazdy. Na przełomie wieków popularne były również posadzki z lastrico, głównie szare z czarnymi lub kolorowymi bordiurami (np. ul. Kwiatowa 7). W niektórych kamienicach w przejazdach zachowały się metalowe, zagłębione szyny na koła pojazdów. Stosowano również (zapewne w wielu budynkach rozebrane) bankiety. Spotykane były bankiety murowane z okładziną drewnianą lub z płytek terakotowych. W nielicznych przejazdach można było znaleźć bankiety wykonane z kamiennych bloków (ul. Mazowiecka 9). Dodatkowym elementem występującym w przejazdach połączonych z sieniami były ozdobne bariery schodów wyrównawczych. Były to zarówno masywne tralkowe balustrady, jak i lekkie, wykonane z kutego metalu, często o secesyjnych formach. Te elementy również bardzo wzbogacały wnętrza. Przejazdy pokrywały także dekoracje malarskie. Niestety do dzisiaj zachowały się nieliczne140. Pięknym przykładem dekoracji całego przejazdu jest wspomniana już kamienica przy ul. Gdańskiej 16. Tu dekorację malarską podporządkowano architekturze. Polichromie pokryły pola arkadowe, sklepienie, gurty, pilastry oraz cokół. Malowidła wykonane zostały w technice olejnej, na zaprawie wapienno-piaskowej141. Sklepienie pokryto kolorem niebieskim, a na nim umieszczono żółte formy przypominające płatki śniegu lub gwiazdki, wykonane według szablonu. W arkadowych blendach na ciemnym, zielononiebieskim tle umieszczono neorenesansowe motywy – formę baldachimu z lambrekinem, wieniec laurowy, wszystko otoczone wiciami i girlandami o złotawym odcieniu. U dołu umieszczono antyczną maskę. Dekorację powtórzono we wszystkich blendach. Niektóre przejazdy ozdobione zostały malowidłami przedstawiającymi pejzaże. Dekoracje te naśladowały obrazy oprawione w ramy i zawieszone na ścianie142. Umieszczane były na ściankach zakrywających klatkę schodową, na wprost wejścia do sieni przejazdowej. Malowano widoki lasów, wsi, pejzaże włoskie czy holenderskie, o stonowanej kolorystyce. (np. ul. Mazowiecka 15, ul. Świętojańska 5). Często umieszczano również szablonowe pasy dekoracji malarskiej nad lamperiami (obecnie relikty). Miały one bardzo skromne motywy geometryczne lub stylizowane roślinne (relikty ul. Gdańska 58, ul. Kościuszki 9). W zwartej zabudowie kamienicowej miast na ziemiach polskich przejazdy komunikujące ulicę z podwórzem, połączone z wejściem do budynku frontowego występowały bardzo często. W Poznaniu wykształciły się cztery typy przejazdów. Najstarszy mieścił przejazd i klatkę schodową, usytuowaną w tylnej części, ponad sienią. Z czasem klatki schodowe usamodzielniały się, ale były cały czas dostępne przez sienie przejazdowe. Na początku XX stulecia nastąpiło rozdzielenie sieni i przejazdu, przy czym przejazd loko140 141 142
Szerzej na ten temat – Gordon (2012: 151–162). Ibidem (153–154). Ibidem (154–155).
90
Kształtowanie przejazdów bramnych...
wany był zazwyczaj na skraju budynku. Ostatni typ to rozwiązanie z przejazdem i sienią wejściową na osi budynku, rozdzielonymi ścianą143. Jak widać w Bydgoszczy występowały analogiczne rozwiązania funkcjonalne. Ogromny wpływ na rozwój architektury miast zaboru pruskiego, w tym również Bydgoszczy, miał Berlin. Zarówno bydgoscy architekci jak i inwestorzy chętnie odwiedzali stolicę, korzystając z wypracowanych tam wzorów. W Bydgoszczy dostępne były liczne, niemieckie (zwłaszcza berlińskie) czasopisma architektoniczne i podręczniki budowlane, w których również można znaleźć opisane wyżej wzory. Rozwiązania bydgoskie odpowiadają skromniejszym rozwiązaniom berlińskim144. Dużym niemieckim ośrodkiem miejskim na przełomie stuleci był Wrocław. Tu również występowały analogiczne formy sieni przejazdowych lub przejazdów. Sienie przejazdowe bogato dekorowano, artykułując ściany pilastrami, podtrzymującymi wydatne belkowania, stosowano również różnego rodzaju, zazwyczaj niekonstrukcyjne sklepienia, gurty sklepień podtrzymywane były przez półkolumny i pilastry. W partiach cokołowych stosowano boazerie lub ich stiukowe imitacje145. Budownictwo berlińskie i wrocławskie stanowiło również wzór dla szybko rozrastającej się na przełomie wieków Łodzi146. Powstające wówczas w zwartej zabudowie kamienice zazwyczaj mieściły sień przejazdową i klatkę schodową na osi budynku lub nieco z niej przesuniętą. Aby klatka schodowa zajmowała jak najmniejszą część kamienicy często umieszczano ją w tylnym ryzalicie147. Sienie przejazdowe były skromne lub bardzo bogato zdobione. Stosowano płaskie przekrycia lub sklepienia, rzędy kolumn, podtrzymujących dzielące na pola przekrycia wydatne belkowania. Stosowano również stiukowe imitacje boazerii, z płycinami dekorowanymi secesyjnie stylizowanymi motywami roślinnymi. Bardziej zróżnicowane dekoracje i sklepienia sieni przejazdowych stosowano w kamienicach warszawskich. Zastosowano tu różne sklepienia nawiązujące do sklepień historycznych jak kolebkowe z lunetami, sekwencje sklepień żaglastych, krzyżowe, poprzecznie żaglaste na gurtach oraz „kopuły na żaglach”. Poza tym cały szereg przekryć płaskich od stropów odcinkowych wyrównywanych do poziomu do płaskich stropów Kleina. Odpowiednio do przekryć artykułowano ściany148. Niezależnie od miejsca powstania, formy czy dekoracji sienie przejazdowe pełniły funkcję węzła komunikacyjnego kamienicy i były jej wizytówką oraz swego rodzaju przeSkuratowicz (1991: 156–158). Bręczewska-Kulesza (2009: 67–82). W zbiorach Technische Verein – Stowarzyszenia Technicznego, działającego w Bydgoszczy od 1858 r. znajdowały się między innymi: podręczniki Assmann G., Grundrise für städtische Wohngebäude, Berlin 1862, Issel Hans, Entwerfen der Fassaden, Leipzig 1907; Das Handbuch des Bautechnikers, Bd.XVII, [Klasen Ludwig], Grundriss – Vorbilder von Gebäuden aller Art, Abt I: Grundriss – Vorbilder von Wohn und Geschäftshäusern, Leipzig 1884; Weissbach C., Wohnhäuser, [w:] Handbuch der Architektur, Stuttgart 1907, t. 4, Halb. 2, H. 1 oraz czasopisma Architektonisches Skizzen-Buch, Berliner Architekturwelt, Zentralblatt der Bauverwaltung, Architekt, Architektonische Rundschau, Zeitschrift des Architekten und Ingenieur Vereins zu Hannover, Die Architektur das 20 Jahrhundert. 145 Tomaszewicz (2003: 89–93). 146 Popławska (1992: 49). 147 Ibidem (29–56). 148 Op. cit., Roguska (2010: 93-124). 143 144
91
Daria Bręczewska-Kulesza
Ryc. 7. Medalion zdobiący sień przejazdową, ul. Gdańska 69, proj. kamienicy J. Święcicki, 1896.
Ryc. 8. Malowidło ścienne w sieni przejazdowej, ul. Mazowiecka 15, lata 90. XIX w.
92
Kształtowanie przejazdów bramnych...
dłużeniem fasady. W kamienicach reprezentacyjnych, rezydencjonalnych, usytuowanych w modnych, drogich dzielnicach przejazdy były stosownie opracowane i posiadały bogatą dekorację. W skromniejszych budynkach, przeznaczonych dla mniej zamożnych mieszkańców rozwiązania i dekoracje były skromniejsze, bardziej standardowe. Sienie przejazdowe bydgoskich kamienic powtarzają wzory berlińskie, dopasowując je do lokalnych potrzeb prowincjonalnego, ale szybko rozwijającego się miasta. Skromne dekoracje sieni przejazdowych mają swój własny, bardziej kameralny wyraz dostosowany do stylistyki budynków. W bardziej reprezentacyjnych kamienicach, ulokowanych przy głównych ulicach miasta przejazdy również nabierały bardziej dekoracyjnego charakteru, zachowując jednak mimo wszystko swoisty odcień kameralności, charakterystyczny dla zabudowy mieszkaniowej Bydgoszczy. Niestety te „wizytówki miasta” są obecnie w bardzo złym stanie odstraszając bardziej niż zachęcając do wejścia. Często niszczone oraz niekompetentnie remontowane tracą swą wartość i ulegają degradacji. Pozostają po nich wnętrza często zdewastowane, a po pseudoremontach pozbawione wyrazu, wartości stylistycznych i estetycznych.
Bibliografia Bręczewska-Kulesza, D.: 2009, Wpływ architektury i architektów berlińskich na bydgoskie budownictwo mieszkaniowe na przełomie XIX i XX stulecia, w: Od kamienicy do apartamentowca. Wielorodzinne, miejskie budownictwo mieszkaniowe, Architektura miast II, Bydgoszcz, 67-82. Gordon, R.: 2012, Dekoracje malarskie klatek schodowych i bram przejazdowych bydgoskich kamienic z przełomu XIX i XX w., w: Architektura malowana, architektura rzeczywista. Miasto z epoki Leona Wyczółkowskiego, Bydgoszcz, 151-162. Popławska, I.: 1992, Architektura mieszkaniowa Łodzi w XIX w., Studia i materiały do Teorii i Historii Architektury i Urbanistyki, Warszawa. Roguska, J.: 2010, Kształtowanie strefy wejściowej kamienic warszawskich w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku, Kwartalnik architektury i urbanistyki, z. 1-2, 98-101. Skuratowicz, J.: 1991, Architektura Poznania 1890-1918, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań. Tomaszewicz, A.: 2003, Wrocławski dom czynszowy 1808-1918, Wrocław.
Streszczenie Interesującym elementem struktury architektonicznej kamienic końca XIX w. i początku XX w. są przejazdy bramne, których obecność w fasadzie kamienic oznaczała konieczność zmierzenia się z wyjątkowym, a potrzebnym ze względów funkcjonalnych, zaburzeniem kompozycji elewacji. W artykule przeanalizowano formy, detale i przykłady wykończenia poszczególnych obiektów w Bydgoszczy. Słowa kluczowe: przejazdy bramne, kamienice czynszowe, architektura śródmiejska przełomu XIX i XX wieku, architektura Bydgoszczy, historia architektury.
93
Natura I, 2013, 19 na 19, olej na płótnie
Z problematyki konserwatorskiej zespołu pałacowego w Bieganowie
Joanna Jadwiga Białkiewicz Wydział Architektury Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
W wielkopolskiej wsi Bieganowo (gmina Kołaczkowo, powiat wrzesiński) wznosi się niezaprzeczalnie wartościowy pod względem artystycznym, sukcesywnie niszczejący i najwyraźniej zapomniany przez służby konserwatorskie zabytek. Jest to pałac wzniesiony w latach 1914-1916 na zlecenie hrabiego Edwarda Grabskiego, zaprojektowany przez znanego poznańskiego architekta Stefana Cybichowskiego. Rezydencja ta, pomimo iż wpisana w roku 1973 do rejestru zabytków (pod nr 1444/A), a więc oficjalnie objęta szczególną opieką konserwatorską, znajduje się niestety w opłakanym stanie. Materia zabytkowa niszczeje nie tylko na skutek upływu czasu, ale i nieumiejętnego obchodzenia się z nią przez kolejnych właścicieli, przy braku reakcji ze strony Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Celem niniejszego opracowania jest zwrócenie uwagi na szczególną artystyczną i historyczną wartość pałacu w Bieganowie, na stan jego zachowania, z postępującą destrukcją i w najwyższym stopniu niewłaściwymi pod względem konserwatorskim działaniami podjętymi w ostatnich latach oraz nakreślenie konserwatorskiego planu ratowania tego cennego zabytku.
95
Joanna Jadwiga Białkiewicz
Edward Zenon Grabski herbu Wczele (1883-1951)149 – ziemianin, przemysłowiec, działacz społeczny, szambelan papieski, twórca i pierwszy dowódca 3/17 Pułku Ułanów Wielkopolskich, rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego – odziedziczył majątek Bieganowo po swej matce, Helenie z Broniszów (1850-1897). Ziemie te pozostawały w posiadaniu rodziny Broniszów herbu Wieniawa od 3 ćwierci XVIII wieku. Grabski przejął zarząd nad Bieganowem w roku 1906 i od samego początku dał się poznać jako reformator i społecznik, zakładając Kółko Rolnicze i modernizując zastaną infrastrukturę, m.in. wznosząc w roku 1907 nowe czworaki dla pracowników majątku. W roku 1914 rozpoczął budowę pałacu, który w okresie dwudziestolecia międzywojennego pełnił funkcję nie tylko rodowej siedziby, ale również był ważnym ośrodkiem życia towarzyskiego i kulturalnego. Projekt rezydencji przygotował inż. Stefan Cybichowski (1881-1940), wykształcony na berlińskiej politechnice, ceniony poznański architekt, późniejszy naczelnik Wydziału Budowlanego w Urzędzie Wojewódzkim150. Cybichowski specjalizował się przede wszystkim 149 Na temat życia i działalności Edwarda Grabskiego zob. Białkiewicz i Błaszczyk (2012: 5-19). Urodził się w Kruszy Podlotowej koło Inowrocławia; w latach 1904-1905 odbywał służbę wojskową w 4 Pułku Huzarów Pruskich im. Von Schilla w Oławie; w roku 1908 rozpoczął studia ekonomiczne na Uniwersytecie w Lipsku, a w 1911 r. ożenił z Janiną Prądzyńską. W czasie I wojny światowej służył najpierw w armii pruskiej (do której został powołany), na początku roku 1919, po wybuchu powstania wielkopolskiego, sformował w Gnieźnie pułk kawalerii i został jego pierwszym dowódcą. Ze stanowiska tego ustąpił na rzecz gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, pozostając w oddziale jako adiutant, w marcu 1919 r. awansowany do stopnia porucznika, w sierpniu przeniesiony do rezerwy. Od połowy 1920 do 1921 roku piastował stanowisko zastępcy komendanta Powiatowej Komendy Uzupełnień w Gnieźnie. Po opuszczeniu wojska Grabski zajął się sprawami gospodarczymi – jego majątek w tym czasie obejmował Bieganowo wraz z przyległymi folwarkami Gozdowo Młyn i Bieczewo, Kruszę Podlotową, oraz inne dobra administrowane z racji prowadzenia Fundacji po śmierci stryja Leona Grabskiego. Ponadto był współwłaścicielem cukrowni w Gnieźnie, posiadał udziały w cukrowniach w Mątwach i we Wrześni oraz był właścicielem gnieźnieńskiej garbarni skór (zakłady te odziedziczył po stryju). Prowadził również szeroką działalność publiczną, był m.in. prezesem kilku towarzystw i rad nadzorczych: Wielkopolskiego Towarzystwa Kółek Rolniczych na powiat wrzesiński, Towarzystwa Urzędników Gospodarczych powiatu wrzesińskiego i gnieźnieńskiego, Towarzystwa Pomocy Naukowej im. Karola Marcinkowskiego (na powiat wrzesiński), Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Gnieźnie, Wrzesińskiego Koła Wielkopolskiego Związku Ziemian, sprawował też wiceprezesurę Rady Nadzorczej Poznańskiego Banku Ziemian, był członkiem Sejmiku Wojewódzkiego, Wielkopolskiej Izby Rolniczej, Sejmiku Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego, Rady Nadzorczej Banku Ziemstwa Kredytowego w Poznaniu, Rady Nadzorczej Centrali Rolników w Poznaniu, Państwowej Rady Kolejowej w Warszawie i in. Pełnił funkcję kuratora Wielkopolskiej Szkoły Rolniczej we Wrześni i zasiadał w Komisji Szkolnictwa Rolniczego Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Prowadził szeroko zakrojoną działalność filantropijną, wspomagając przede wszystkim żołnierzy w trudnej sytuacji materialnej i szkolnictwo – m.in. finansując remont szkoły w Bieganowie. Wspierał również wydatnie bieganowski kościół, nad którym patronat przejął po ojcu, m.in. ufundował nowe dzwony i opłacił remont, a w roku 1928 zlecił budowę nowej plebanii. Wspierał finansowo budowę Domu Nuncjatury Stolicy Apostolskiej w Warszawie oraz renowację katedry gnieźnieńskiej. Za działalność na rzecz Kościoła papież Pius XI nadał mu w 1929 roku honorowy tytuł szambelana papieskiego. Po wybuchu II wojny światowej Grabski zgłosił się do wojska i otrzymał przydział do oddziałów zapasowych Wielkopolskiej Brygady Artylerii. Jeszcze jesienią 1939 roku został przez Niemców wysiedlony z Bieganowa i odesłany do Gniezna, gdzie przebywał w obozie przejściowym dla rodzin ziemiańskich, a następnie przeniósł się do Warszawy. W latach 1940-1944 pracował w niemieckim urzędzie przy Alejach Jerozolimskich, działając jednocześnie w konspiracji. W 1944 r. został wysłany wraz z żoną i dwiema córkami na roboty przymusowe do Niemiec. Do Polski powrócił w roku 1946, lecz władze Polski Ludowej nie pozwoliły mu na powrót do rodzinnego majątku i zakazały osiedlania się w promieniu 100 km do Bieganowa. Edward Grabski udał się zatem do Krakowa, a następnie do Tarnowa. W 1950 r. wrócił do Poznania, gdzie wspomagała go rodzina, gdyż władze odmówiły mu przyznania emerytury. Do końca swoich dni żył w niedostatku. 150 Stefan Cybichowski uzyskał dyplom z architektury na politechnice w Charlottenburgu w roku 1905. W latach 1907-1909 był docentem Akademii Przemysłowej w Berlinie; do Poznania przeprowadził się w 1910 roku i zało-
96
Z problematyki konserwatorskiej...
w budownictwie sakralnym, zaprojektował ponad sto obiektów tego typu na terenie całej Wielkopolski i Pomorza151, realizował również zlecenia z zakresu architektury publicznej, takie jak neobarokowy Bank Włościański przy Placu Wolności 9 (1911), modernistyczny Zespół Szkół Handlowych w Poznaniu przy ul. Śniadeckich (1927-1928), przebudowa Teatru Polskiego tamże (1929), obiekty przemysłowe: zakłady Fabryki Kosmetyków firmy Falkiewicz przy ul. Gnieźnieńskiej (1934), fabryka Pebeco przy ul. Głównej, Elektrownia Miejska w Poznaniu na terenie byłego Fortu Roon (Fortu Czecha, 1924-1925), czy dom towarowy „The Gentleman” na rogu ul. Paderewskiego i Szkolnej (1939). Stylistycznie Stefan Cybichowski wypowiadał się głównie w formach klasycystycznych, lecz nieobce były mu również rozwiązania neostylowe i modernizujące. Na tym tle szczególnie ciekawie przedstawia się bieganowska rezydencja, wraz z całym założeniem pałacowo-parkowym. Jak wynika z zachowanych szkiców sygnowanych przez Cybichowskiego, istniało kilka różniących się od siebie wariantów funkcjonalno-stylistycznych pałacu, co może wskazywać, iż zleceniodawca mógł zgłaszać własne propozycje, mające wpływ na ostateczny kształt rezydencji. Wszystkie warianty łączy jednak wyraźnie reprezentacyjny charakter budowli i stylistyczny rozmach, świadczący, iż mamy tu do czynienia z czymś więcej niż tylko wiejskim dworem mieszkalnym, że Bieganowo od początku miało być miejscem podejmowania i goszczenia wysoko postawionych gości oraz organizowania kulturalnych wydarzeń. Dysponujemy zachowanymi szkicami pałacu z roku 1912 i 1913. Pierwsza propozycja Cybichowskiego, zaprezentowana na rysunkach z roku 1912, oparta była przede wszystkim o formy neobarokowe i odznaczała się większym rozmachem i przepychem dekoracji niż wersja ostateczna, co widoczne jest szczególnie w bardzo ozdobnym potraktowaniu opraw okien parteru. Architekt zaprojektował tu pałac wyższy – z dwiema kondygnacjami i poddaszem mieszkalnym pod dachem mansardowym, z ośmiokątnymi opilastrowanymi ryzalitami flankującymi fasadę. Elewację ogrodową ożywiać miały trzy płaskie ryzality żył własne studio architektoniczne. W 1918 r. został pierwszym prezesem Koła Architektów Stowarzyszenia Techników w Poznaniu, w 1921 r. wstąpił do Koła Architektów przy Stowarzyszeniu Inżynierów i Architektów, do 1925 r. był jego prezesem. W latach 1919-1922 jako naczelnik Wydziału Budowlanego w Urzędzie Wojewódzkim przeprowadził spolszczenie tego urzędu. W latach 1920-1926 wykładał budownictwo wiejskie na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego. Był członkiem Rady Miejskiej Poznania (1919-1926), a później honorowym radcą magistratu miasta Poznania (1927-1939). Podobnie jak Edward Grabski uzyskał tytuł honorowy szambelana papieskiego. Zginął rozstrzelany przez hitlerowców 6 stycznia 1940 roku. Na temat życia i twórczości Stefana Cybichowskiego zob. Czarnecki (1983: 120); Rutowska i Serwański (1987: 54-55); Sobkowicz (1988: 147); Rezler (1994: 732); Dworecki (1994); Kondziela (2000: 14). 151 M.in. kościół św. Stanisława Kostki w Poznaniu (1930), kościoły w Bydgoszczy: Matki Boskiej Nieustającej Pomocy (1926-1928), św. Antoniego Padewskiego (1935), kościół NMP w Brzozie (1935), kościoły w Gołańczy koło Gniezna, Kiszewie, Rynarzewie, Ryczywole, Kuczkowie koło Pleszewa, Bruszewie, Sokolnikach koło Wrześni, Górnej Brodnicy, Jarocinie, Inowrocławiu, Lubichowie, Trzemesznie, Kruszwicy, Cielczy, Gniewkowie, Jeleńcu koło Tucholi, kościół św. Józefa w Tczewie, kościoły w Łasinie, Rybnie, Legbądzie; S. Cybichowski zajmował się również renowacją kościołów zabytkowych, m.in. katedry i kościoła franciszkanów w Gnieźnie, także Złotej Kaplicy przy katedrze w Poznaniu. Z uwagi na dużą liczbę dzieł tego typu, K. Sobkowicz nazwał Cybichowskiego „niekwestionowanym rekordzistą projektów budowli sakralnych”, zob. op. cit., Sobkowicz (1988: 147); zob. także Wysocka (2009: 259-271).
97
Joanna Jadwiga Białkiewicz
Ryc. 1. S. Cybichowski, projekt pałacu w Bieganowie, 1912 r.
Ryc. 2. S. Cybichowski, projekt pałacu w Bieganowie, 1912 r., rzut parteru.
98
Z problematyki konserwatorskiej...
Ryc. 3. S. Cybichowski, projekt pałacu w Bieganowie, 1913 r.
Ryc. 4. S. Cybichowski, projekt pałacu w Bieganowie, 1913 r., rzut parteru.
99
Joanna Jadwiga Białkiewicz
Ryc. 5. S. Cybichowski, projekt pałacu w Bieganowie, 1914 r., widok elewacji frontowej.
Ryc. 6. Pałac w Bieganowie, widok elewacji frontowej, lata 80. XX w.
100
Z problematyki konserwatorskiej...
półkoliste. Również układ wnętrza w tej wersji zasadniczo różnił się od ostatecznego: z frontowej sieni i garderoby przechodziło się od razu do wielkiego holu z wyjściem na ogród – po prawej stronie miała znajdować się duża jadalnia, zaś po lewej salon z kominkiem. Klatka schodowa umieszczona została na uboczu, po prawej stronie sieni. Po lewej stronie salonu architekt zaproponował okrągły buduar. Projekt Cybichowskiego nasuwa tu skojarzenia np. z pałacem Druckich-Lubeckich w Dłoni koło Rawicza, budowanym w tym samym czasie (1912-1913) przez Rogera Sławskiego152. Podobieństwa są wyraźnie zauważalne nie tylko w proporcjach bryły i ogólnej stylistyce (w stosunku do omówionego powyżej projektu), ale również w pewnych szczegółach wystroju wnętrza – w dłońskim pałacu pojawia się bowiem otwarta drewniana klatka schodowa prowadząca na balkon wyższej kondygnacji – bardzo zbliżona do ostatecznie zrealizowanej w Bieganowie. Ta pierwsza propozycja Cybichowskiego nie spotkała się jednak z akceptacją ze strony Edwarda Grabskiego. Kolejna wersja z roku 1913 prezentuje malowniczą bryłę wciąż neobarokowego dworu, lecz znacznie skromniejszego, bez portyku, a jedynie z ryzalitem pośrodku fasady i rozbudowanym portalem z półkolistym naczółkiem zdobionym dekoracją rzeźbiarską. Piętro, podobnie jak w wersji ostatecznej, ukryte jest pod wysokim dachem mansardowym, po lewej stronie głównego korpusu architekt zaproponował prostopadłe 2-kondygnacyjne skrzydło kryte dachem dwuspadowym, a po prawej – przysadzistą okrągłą wieżyczkę, w stylu neorenesansu francuskiego, z zewnętrzną klatką schodową. Należy zwrócić uwagę na specyficzny układ wnętrza z centralnym holem z klatką schodową – to samo rozwiązanie pojawia się w ostatecznej wersji rezydencji. Za holem architekt zaproponował obszerną jadalnię z półokrągłym ryzalitem wychodzącym na taras od strony ogrodu, a po bokach dwa salony i bibliotekę153. Skrzydło mieścić miało m.in. sypialnię i garderobę, a wieżyczka – kancelarię. Propozycje Cybichowskiego, oscylujące wokół ozdobnie traktowanego neobaroku, nie do końca musiały odpowiadać Edwardowi Grabskiemu, stąd w ostatecznym swym kształcie pałac prezentuje formy bardziej klasycyzujące, nawiązując przy tym do tzw. „stylu krajowego”, opisanego w roku 1896 przez Zygmunta Czartoryskiego w wydanej w Poznaniu broszurze pt. „O stylu krajowym w budownictwie wiejskim”154. Ogólna koncepcja niskiego rozłożystego dworu z wyższą kondygnacją ukrytą pod dachem, z gankiem wspartym na kolumnach i 4-połaciowym dachem łamanym odpowiada postulatom Czartoryskiego155, choć dach w Bieganowie nie jest typowym łamanym dachem polskim, lecz Na temat twórczości R. Stawskiego zob. Klause (1999). Na piętrze projektowane były pokoje gościnne oraz przeznaczone dla służby. 154 Czartoryski (1896). 155 Ogólne cechy dworu w „stylu krajowym”, jakie wymienia Czartoryski to m.in. parterowa bryła (zamiast piętra autor proponuje skrzydła lub oficyny, budynki kilkupiętrowe uważa za domenę architektury miejskiej), układ typu entre cour et jardin z krytym gankiem od frontu, od ogrodu również ganek lub weranda; tynkowane ściany (jako opozycja wobec „obcej mody” pozostawiania odsłoniętej cegły); dach namiotowy 4-połaciowy z wysuniętym okapem krajowym biegnącym wokół całego budynku. Ibidem (5-25). 152 153
101
Joanna Jadwiga Białkiewicz
dachem mansardowym. Nasuwa to, wraz z formą ośmiokątnych ryzalitów i klasycznym portykiem w wielkim porządku, oczywiste skojarzenia z architekturą francuską, będącą również popularnym źródłem inspiracji w wielkopolskim budownictwie rezydencjonalnym XIX i początku XX wieku156, oraz w polskim klasycystycznym budownictwie dworkowym XVIII stulecia – jako przykłady wymienić można dwór w Ludzisku, przy którego przebudowie pracował Stefan Cybichowski czy tzw. stary dwór w Poznaniu-Morasku (1786)157. Najbliższym geograficznie jak i stylistycznie wzorem dla Bieganowskiej rezydencji mógł być pałac w Winnej Górze w powiecie średzkim – wzniesiony w 1909 roku dla Henryka Mańkowskiego według projektu Stanisława Boreckiego. W proporcjach bryły i elementach zdobniczych prezentuje on taką samą fuzję elementów neoklasycystycznych w duchu francuskim158 i „stylu krajowego”159, oba pałace wykazują bardzo duże podobieństwo w kształcie portyku wspartego na czterech smukłych jońskich kolumnach i zwieńczonego trójkątnym tympanonem, w formach obramień okiennych parteru i wreszcie w mansardowym dachu z ukrytym piętrem mieszkalnym. W Bieganowie, tak samo jak w Winnej Górze, elewacja ogrodowa flankowana jest ryzalitami zdobionymi pilastrami w wielkim porządku i zwieńczonymi trójkątnymi przyczółkami. Różnice są także łatwo zauważalne, chociażby w rozwiązaniu bieganowskich ryzalitów w elewacji frontowej czy w potraktowaniu środkowego ryzalitu od ogrodu, jednak jedność stylistyczna obu obiektów jest na tyle wyraźna, iż można zaryzykować stwierdzenie, iż pałac w Winnej Górze, położony po sąsiedzku w stosunku do Bieganowa, mógł być źródłem inspiracji dla Edwarda Grabskiego, który przekazywał swe sugestie Stefanowi Cybichowskiemu. Wybór stylistyki nasuwającej skojarzenia ze „stylem krajowym” z pewnością odpowiadał patriotycznemu światopoglądowi Grabskiego bardziej niż ozdobne formy neobarokowe160.
156 Inspiracja renesansem francuskim w budownictwie rezydencjonalnym przejawiła się głównie jako tzw. kostium francuski, popularny w latach 60. i 70. XIX wieku. Jako przykłady wymienić można m.in. pałac Bagatela koło Czekanowa (przebudowany w 1879 według projektu Zygmunta Gorgolewskiego), pałac w Brodach (w stylu inspirowanym architekturą francuskich zamków renesansowych, lata 80. XIX w.), pałac w Posadowie (1870 r., proj. S. Hebanowski), pałac w Tarcach (1871 r., proj. S. Hebanowski), pałac w Zimnowodzie (1864 r., proj. S. Hebanowski), pałac w Zakrzewie (1867 r., proj. L. Ballenstaed). W przypadku pałacu w Bieganowie mamy do czynienia z nawiązaniem do form francuskiego klasycyzującego baroku – podobne rozwiązania stylistyczne stosowali w tym czasie w swych projektach Stanisław Borecki – jako przykłady można wymienić pałace w Jarogniewicach (1893), w Objezierzu (pocz. XX w.) i w Słomowie, oraz wspomniany już Roger Sławski – np. pałac w Wolsztynie (1911). 157 Dwór w Ludzisku został wzniesiony pod koniec XVIII w., S. Cybichowski zaprojektował dobudowany do dworu w roku 1920 portyk wsparty na jońskich kolumnach zwieńczony półokrągłym tympanonem. Inne przykłady zastosowania dachów mansardowych w wielkopolskiej architekturze rezydencjonalnej XVIII w. to np. dwór w Brzostkowie (1781), dwór w Gryżynie (1793), dwór w Mikoszkach (koniec XVIII w. – początek XIX w.), dwór w Prusimiu (2 poł. XVIII w.), dwór w Ujeździe (XVIII w., przebudowany w poł. XIX w.). 158 Stanisław Borecki często posługiwał się w swej twórczości motywami nawiązującymi do klasycyzmu francuskiego. W tym samym stylu projektował również wspomniany Roger Sławski, np. pałac w Wolsztynie (1911). 159 Podobne formy prezentuje np. pałac w Czaczu (przebudowany w latach 1911-1912 według projektu Mariana Andrzejewskiego) czy późniejszy pałac w Chociczy (1920). 160 Na temat stylu krajowego zob. Skuratowicz (1979).
102
Z problematyki konserwatorskiej...
Ryc. 7. Pałac w Bieganowie, elewacja ogrodowa, widok ryzalitu od strony wschodniej, stan obecny.
Aby należycie ocenić rozmiar obecnej dewastacji pałacu w Bieganowie, należy przypomnieć, jak dokładnie prezentował się on w stanie pierwotnym. Zadanie to ułatwiają pozostawione w spuściźnie po Cybichowskim rozliczne szkice, dzięki którym można również łatwo rozpoznać, które z elementów wyposażenia wnętrz są oryginalne. Należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, iż mamy tu czynienia z całym zespołem pałacowo-parkowo-folwarcznym, na który składały się trzy elementy: część rezydencjonalna z pałacem, parkiem i umiejscowionym na osi pałacu od strony północnej kościołem, zabudowania gospodarcze z oborą i stajnią po stronie południowej i południowo-wschodniej oraz kolonia mieszkaniowa dla pracowników folwarku, usytuowana w zachodniej części wsi, wzdłuż głównej drogi. Krajobrazowy park dworski miał formę nieregularnego wielokąta. Ogrodzony z trzech stron, prowadziły do niego trzy bramy, z których najbardziej ozdobne formy miała brama zachodnia. Głównym akcentem kompozycji parku był podjazd przed pałacem, od którego odchodziły trzy główne osie widokowe: na zachód do rozległej polany z klombem kwiatowym, od tarasu w stronę stawów, oraz aleja grabowa prowadząca do kościoła. Sam pałac, usytuowany w centrum parku, wzniesiono jako budynek murowany z cegły, otynkowany, podpiwniczony, parterowy z użytkowym poddaszem, nakryty dachem łamanym mansardowym. Elewacja frontowa 15-osiowa, z głównym wejściem poprzedzonym portykiem wysokim na dwie kondygnacje, wspartym na czterech kanelowanych kolumnach o kapitelach jońskich, zwieńczonym trójkątnym tympanonem z herbem rodziny Grabskich. Na osiach skrajnych fasady wieloboczne ryzality, kryte dachami mansardowymi wielopołaciowymi. Elewacje korpusu głównego i ryzalitów rozczłonkowane rzędem prostokątnych okien parteru, w bogatych obramieniach z gzymsami nadokiennymi
103
Joanna Jadwiga Białkiewicz
o formach klasycystycznych, same okna dwuskrzydłowe, o podziałach szczeblinami drewnianymi. Rytm okien powtarzają facjatki w dachu mansardowym, ponad nimi w połaci dachu symetrycznie umieszczone dwa okna powiekowe. Elewacja ogrodowa 13-osiowa, z wejściem poprzedzonym dużym tarasem z tralkową balustradą, na której umieszczone były pierwotnie cztery rzeźby figuralne. Ryzalit środkowy w dolnej kondygnacji półkolisty, w górnej prostokątny, z wyjściem na balkon, zwieńczony półkolistym przyczółkiem z oknem okrągłym, obramowanym dekoracją sztukatorską. Ryzality boczne również dwukondygnacyjne, opięte lizenami, kryte dachami dwuspadowymi z okrągłymi oknami w szczytach, pozostałe okna w prostokątnych obramieniach oraz facjatki jak w elewacji frontowej. Elewacja wschodnia 5-osiowa z wejściem poprzedzonym kilkustopniowymi schodkami, rozczłonkowana trzema otworami okiennymi okrągłymi i jednym prostokątnym. Elewacja zachodnia opracowana analogicznie, z dwoma oknami okrągłymi i trzema prostokątnymi. Podziały osiowe na obu elewacjach bocznych podkreślone lizenami. Zachowane rzuty każdej z kondygnacji pałacu, sygnowane przez Cybichowskiego, pozwalają w pełni odtworzyć pierwotny układ wnętrz. Jest to układ dwutraktowy, z dużym holem mieszczącym główną klatkę schodową i salonikiem dla pań (Dammenzimmer) na osi. Z saloniku prowadziło wyjście do ogrodu. Pomieszczenia na osiach skrajnych w układzie amfiladowym; architekt zaprojektował m.in. salon i jadalnię od strony wschodniej, a od zachodu – salon dla panów (Herrenzimmer). Boczne skrzydła mieściły m.in. gabinet, klatki schodowe, ogród zimowy, salonik muzyczny, sypialnię, łazienkę. Z głównej klatki schodowej wychodziło się na poddaszu na balkon biegnący wzdłuż frontowej ściany holu. Z bocznych klatek schodowych prowadziły wejścia do sypialni gościnnych. Sufity większości pomieszczeń na parterze zdobiły sztukaterie, w holu architekt zaproponował drewniany strop kasetonowy, spójny stylistycznie z drewnianą ażurową balustradą schodów. Warto zwrócić szczególną uwagę na specyficzny układ wnętrz pałacu w Bieganowie – jego najbardziej oryginalny element stanowi bez wątpienia centralny hol z otwartą klatką schodową. Sposób rozplanowania wnętrz potwierdza ponadto, iż pałac był zaprojektowany i przystosowany do przyjmowania dużej liczby gości. Na południowy zachód od dworu mieściła się piętrowa oficyna tzw. „rządcówka”, niestety obecnie całkowicie przebudowana. Zabudowania gospodarcze obejmowały m.in. stajnię, kurniki i stodołę, które były również projektowane przez Cybichowskiego. Szczególną uwagę zwraca oryginalna forma stajni z wozownią (1923), krytej łamanym dachem polskim, z mocno wysuniętym okapem, wspartym na półkolistych arkadach i kolumnowym portyku w fasadzie, z ozdobnym obramieniem głównych drzwi i urozmaiconymi formami otworów okiennych prostokątnych i okrągłych. W tym samym stylu zaprojektowany był budynek mieszczący kurniki. Nawet tak pobieżny z konieczności opis i szkicowa analiza stylistyczna pozwalają z łatwością stwierdzić, iż mamy tu do czynienia nie z przeciętnym dworkiem wiejskim, lecz z wartościowym zabytkiem architektury rezydencjonalnej, którego ochrona powinna
104
Z problematyki konserwatorskiej...
Ryc. 8. Pałac w Bieganowie, elewacja ogrodowa, stan obecny, zrujnowany taras.
leżeć na sercu odpowiednim służbom konserwatorskim. Pałac w Bieganowie jest cenny zarówno od strony artystycznej, jako przykład bardzo interesującego i znamiennego dla budownictwa okresu międzywojennego łączenia form klasycyzujących ze „stylem krajowym”, jak i historycznej, był bowiem miejscem, które gościło wielu wybitnych Polaków. Edward Grabski podejmował w swej rezydencji m.in. prezydenta Ignacego Mościckiego, dwóch kolejnych prymasów: kardynała Edmunda Dalbora i kardynała Augusta Hlonda, premiera Władysława Grabskiego, ministrów, generałów, artystów i wynalazców. W pałacu co dwa lata odbywał się uroczysty zjazd rodziny Grabskich pod egidą Fundacji śp. Leona Grabskiego, organizowano tam również cykliczne kilkudniowe rekolekcje dla nauczycieli powiatu wrzesińskiego, częstymi bywalcami w Bieganowie byli też oficerowie i żołnierze 17 Pułku Ułanów. Bieganowska rezydencja była miejscem gromadzenia dóbr kultury, zgromadzono tam obszerny księgozbiór, kolekcję obrazów i rzeźb, pokaźną kolekcję numizmatyczną, zbiór broni, ręcznie tkane dywany, zabytkowe meble, wyroby z brązu oraz zbiór glinianych waz z wykopalisk. Niestety, losy pałacu po wybuchu II wojny światowej odbiły się bardzo niekorzystnie zarówno na samej zabytkowej materii architektonicznej jak i na wyposażeniu. Należy przy tym zwrócić uwagę, iż powojenna historia majątku jest bardzo znamienna, rezydencja podzieliła los wielu innych tego typu obiektów. Po wysiedleniu Edwarda Grabskiego z Bieganowa późną jesienią 1939 roku władze okupacyjne osadziły w pałacu pochodzącego z Łotwy Ericha von Siversa, który objął zarząd nad całym majątkiem. Cenne meble i dzieła sztuki zgromadzone w pałacu zostały rozgra-
105
Joanna Jadwiga Białkiewicz
bione i wywiezione do Niemiec. Po roku 1945 dobra bieganowskie zostały przejęte przez Urząd Ziemski w Poznaniu i rozparcelowane, a w 1946 r. przekształcone w PGR. Bieganowo zostało siedzibą Kombinatu PGR obejmującego ponadto gospodarstwa w Bugaju, Gorazdowie, Grabowie Królewskim, Młodziejowicach, Unii i Zielińcu. PGR Bieganowo prowadziło jeden z najlepszych w Polsce ośrodków łowieckich i specjalizowało się w produkcji dziczyzny. Dawne czworaki i budynki gospodarcze zostały przebudowane, w samym pałacu do roku 1970 mieściło się biuro PGR. W 1970 roku przeprowadzono remont rezydencji w związku ze zmianą jej funkcji: mieściły się tam mieszkania, następnie stołówka, sala konferencyjna i hotel. W roku 1973 pałac został oficjalnie objęty opieką konserwatorską poprzez wpisanie go do rejestru zabytków. Po przemianach ustrojowych Bieganowo przeszło w posiadanie Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, od 1993 roku użytkownikiem obiektu była spółka „Biegrol”, która w roku 2001 ogłosiła upadłość pozostawiając długi sięgające kwoty 60 mln zł. Kolejnym użytkownikiem rezydencji był Ośrodek Hodowli Zwierzyny w Bieganowie, należący do Agencji Nieruchomości Rolnych. Kilka razy do roku w pokojach gościnnych pałacu pomieszkiwali myśliwi przyjeżdżający na odbywające się w bieganowskich lasach polowania. W tym czasie, ignorując zupełnie katastrofalny stan zewnętrzny pałacu, przeprowadzono daleko posunięty i nie uzgodniony ze służbami konserwatorskimi „remont” wnętrza wiążący się niestety ze zniszczeniem bądź zasłonięciem pewnych zabytkowych elementów wyposażenia. W grudniu 2012 roku ANR ogłosiła przetarg na dzierżawę OHZ Bieganowo, który wygrało Gospodarstwo Rolno-Hodowlane Jadwigi Szafarek z Zieleńca, które przejęło w dzierżawę grunty rolne. Kompleks myśliwsko-hodowlany przejął Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowiectwa w Poznaniu. W roku 1989 w Karcie Ewidencyjnej Zabytków Architektury i Budownictwa dla Bieganowa stan zachowania pałacu określono jako bardzo dobry. Rzeczywiście, na zdjęciach z tamtego okresu budynek prezentuje się zadowalająco zarówno od strony zewnętrznej, jak i wnętrza. Niestety w chwili obecnej, po upływie ponad 20 lat i opisanych licznych zawirowaniach w kwestiach własnościowych bieganowskiego majątku, stan pałacu uległ drastycznemu pogorszeniu. Stało się tak nie tylko za przyczyną niszczącego działania czasu, ale i niewłaściwych działań osób go użytkujących. W stosunku do stanu pierwotnego, architektonicznie pałac nie ulegał większym przebudowom, które w sposób radykalny zmieniłyby jego formę. We wschodnim ryzalicie od strony ogrodu, gdzie architekt przewidział ogród zimowy, zamurowano okno w bocznej elewacji, a dwa duże okna od frontu wymieniono na mniejsze, pozbawione oryginalnych opraw. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że od strony zewnętrznej bieganowska rezydencja znajduje się w stanie wręcz alarmującym. Elewacje niszczeją na skutek postępującego zawilgocenia, zarówno pasa cokołu, jak i ścian fundamentowych. Na wszystkich czterech elewacjach: frontowej, ogrodowej i bocznych, odnotowujemy popękany i odpadający płatami tynk. Od strony fasady uwagę przykuwa szpecący i niedbale wykonany podjazd z wylewki asfaltowej.
106
Z problematyki konserwatorskiej...
Ryc. 9. S. Cybichowski, projekt stajni z wozowniÄ… (1922-1923), widok elewacji frontowej.
Ryc. 10. Stajnia z wozowniÄ… w Bieganowie, stan obecny.
107
Joanna Jadwiga Białkiewicz
Najbardziej tragicznie pod względem konserwatorskim prezentuje się elewacja ogrodowa z tarasem. Ściana oporowa tarasu jest w tej chwili prawie zupełnie zrujnowana, wraz z jej zawaleniem się zniszczeniu uległa oryginalna balustrada z tralek z postumentami. Zdobiące pierwotnie postumenty rzeźby figuralne – postać satyra i grupa trzech amorków – leżą uszkodzone i porzucone na tarasie, w żaden sposób nie zabezpieczone przed dalszą dewastacją lub kradzieżą. Nie tylko ściana oporowa i balustrada, ale sama płyta tarasu również znajduje się w bardzo złym stanie. Bliższe przyjrzenie się elewacjom ujawnia kolejne problemy: zły stan oryginalnej stolarki okiennej i drzwiowej, alarmujący stan rynien, rur spustowych i dachówki. Wnętrze pałacu również ucierpiało na skutek postępującego zawilgocenia. Widać to szczególnie na poddaszu – pokrycie dachowe przecieka, drewniana więźba wymaga pilnej konserwacji, podobnie jak stolarka. Pierwotny układ wnętrz pozostał w zasadzie zachowany, nie licząc kilku dobudowanych ścianek działowych. Niestety, już w czasie II wojny światowej pałac został ograbiony z dzieł sztuki i cennych elementów wyposażenia. Wojenną i powojenną zawieruchę przetrwało jednak wiele wartościowych pod względem artystycznym elementów, takich jak oryginalna boazeria w holu, drewniane schody, kasetonowy strop, oryginalna stolarka drzwiowa, wykonana ściśle według rysunków Cybichowskiego, sztukaterie na sufitach pomieszczeń parteru, na poddaszu zaś – szafy ścienne. Na parterze zachował się ponadto oryginalny piec oraz wystrój łazienki z kaflami i bardzo ciekawym freskiem wyobrażającym brodzące w wodzie flamingi. Charakter wnętrza został oczywiście zmieniony, wieloletnie użytkowanie pałacu jako miejsca noclegowego dla myśliwych narzuciło niewyszukany styl dekoracji składających się głównie ze zwierzęcych poroży, w bardzo dużej liczbie „zdobiących” główny hol. Niestety, w ostatnich latach dzierżawcy pałacu postanowili przeprowadzić nieuzgodniony ze służbami konserwatorskimi „remont”, w ramach którego zniszczeniu uległo m.in. wspomniane oryginalne wyposażenie łazienki. Międzywojenny zabytkowy fresk z flamingami został zamalowany beżową farbą, a w miejsce oryginalnych kafli położono tanią glazurę i powieszono taflę lustra, a nad nią proste kinkiety. Zachowane sztukaterie sufitowe i ścienne zostały usunięte. Na oryginalne parkiety położono panele. Całości wątpliwego estetycznie obrazu obecnego wyposażenia pałacu dopełniają bezstylowe meble i dobudowane kominki. Wnętrze bieganowskiej rezydencji prezentuje się obecnie jako niespójne stylowo, oscylujące pomiędzy historycznym charakterem zachowanych elementów a niewyszukanym, czasem wręcz tandetnym współczesnym umeblowaniem i przytłaczającymi liczebnie, dyskusyjnymi od strony estetycznej „dekoracjami” myśliwskimi. Zachowane na terenie zespołu pałacowo-parkowego zabudowania gospodarcze podzieliły niestety los samej rezydencji. Projektowana przez Cybichowskiego z taką starannością stajnia z wozownią również znajduje się w opłakanym stanie, o czym świadczy zawilgocenie ścian i odpadanie tynku (miejscami widać cegłę) oraz zły stan dachu. Otwory okienne i drzwiowe zostały częściowo zamurowane, całość w chwili obecnej jedynie z ogólnej formy architektonicznej przypomina budynek pierwotny. Interwencji
108
Z problematyki konserwatorskiej...
konserwatorskiej wymaga również główna brama wjazdowa na teren posiadłości. Pozostałe zabudowania gospodarcze, a także rządcówka i czworaki, zostały całkowicie przebudowane, tracąc wartość zabytkową. Dla osoby oglądającej zdjęcia pałacu, nie tylko z okresu jego świetności przed wybuchem II wojny światowej, ale nawet z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, wydaje się rzeczą niewiarygodną, w jaki sposób tak wartościowy obiekt mógł ulec tak dalece posuniętej dewastacji, w tak stosunkowo krótkim czasie, nie mówimy tu bowiem o stuleciach zaniedbania, a jedynie o okresie ok. 25 lat. Niszczące działanie czasu jest kwestią oczywistą, nasuwa się jednak pytanie, dlaczego pałac nie został przed nim w żaden sposób zabezpieczony i nie był na bieżąco poddawany zabiegom konserwatorskim. Jako obiekt wpisany do rejestru zabytków winien podlegać szczególnej ochronie konserwatorskiej, tymczasem nie zostały podjęte żadne działania mające na celu zahamowanie czy spowolnienie procesu niszczenia tkanki architektonicznej pałacu, ani też mające na celu naprawę dokonanych już zniszczeń. Brak tej podstawowej ochrony to pierwsza kwestia, którą należy poruszyć, drugą – równie ważną jest samowolna działalność użytkowników pałacu, którzy bez porozumienia z Urzędem Ochrony Zabytków podejmują zupełnie ignoranckie pod względem konserwatorskim prace „remontowe” we wnętrzu, ze szkodą dla zabytkowej substancji, czego głównym przykładem jest zamalowanie fresku z flamingami. Tu również zwraca uwagę brak reakcji ze strony upoważnionych służb. Według litery obowiązującej „Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami” z dnia 23 lipca 2003 roku ochrona zabytków polega na podejmowaniu przez właściwe organy administracji publicznej działań mających na celu: „zapewnienie warunków prawnych, organizacyjnych i finansowych umożliwiających trwałe zachowanie zabytków oraz ich zagospodarowanie i utrzymanie; zapobieganie zagrożeniom mogącym spowodować uszczerbek dla wartości zabytków; udaremnianie niszczenia i niewłaściwego korzystania z zabytków; (…) kontrolę stanu zachowania i przeznaczenia zabytków”161; zaś opieka nad zabytkiem sprawowana przez jego posiadacza lub właściciela polega na zapewnieniu warunków „(…) zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie; korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości”162. Prowadzenie jakichkolwiek robót budowlanych przy obiekcie wpisanym do rejestru zabytków lub „podejmowanie innych działań, które mogłyby prowadzić do naruszenia substancji lub zmiany wyglądu zabytku wpisanego do rejestru” wymagają każdorazowo pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków163. Ochrona konserwatorska pałacu jako obiektu widniejącego w rejestrze zabytków została także zapisana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego gminy Kołaczkowo z roku 2010, 161 Ustawa z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, Dz. U. 2003, Nr 162, poz. 1568; Dz. U. 2004, Nr 96, poz. 959, Nr 238, poz. 2390; Dz. U. 2006, Nr 50, poz. 362, Nr 126, poz. 875; Dz. U. 2007, Nr 192, poz. 1394, Dz. U. 2009, Nr 31, poz. 206, Nr 97, poz. 804; Dz. U. 2010, Nr 75, poz. 474, Nr 130, poz. 871, Art. 4, pkt 1, 2, 3, 5. 162 Ustawa…, Art. 5, pkt 3, 4. 163 Ustawa…, Art. 36, pkt 1, ppkt 1, 11.
109
Joanna Jadwiga Białkiewicz
gdzie czytamy, iż „wszelka działalność inwestycyjna przy obiektach zabytkowych (…) musi być uzgadniana w WWKZ w Poznaniu, a zwłaszcza – prace przy budynkach wpisanych do rejestru zabytków oraz ujętych w ewidencji konserwatorskiej, polegające na przebudowie, tynkowaniu i malowaniu elewacji, wymianie stolarki okiennej i drzwiowej oraz w niektórych przypadkach przebudowie wewnątrz, winny uzyskać zgodę Służby Ochrony Zabytków”164. Jak łatwo zauważyć, żadne z wymienionych powyżej ustawowych działań nie zostało podjęte w stosunku do bieganowskiej rezydencji. Zabytek nie został zabezpieczony przed dewastacją naturalną, jego stan zachowania nie był należycie kontrolowany, jak i nie zostały udaremnione działania właściciela wpływające niekorzystnie na jego wartość. Odpowiedź na pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy może być wieloraka. Podstawowym problemem jest, jak się wydaje, brak precyzyjnych regulacji kwestii własnościowych. Właścicielem pałacu jest obecnie Agencja Nieruchomości Rolnych, która w drodze przetargu oddaje obiekt w dzierżawę. Jednocześnie toczy się nierozstrzygnięte postępowanie sądowe mające na celu odzyskanie rezydencji przez potomków Edwarda Grabskiego. Dzierżawcy podejmują opisane już samowolne działania mające na celu doraźną „poprawę” wyglądu wnętrza pałacu, rezygnując zupełnie z kosztownych inwestycji mających na celu ratowanie i zabezpieczenie budowli z zewnątrz. W ten sposób pałac sukcesywnie niszczeje i w czasie, gdy dzierżawca maluje łazienkę i kładzie nowe płytki, z elewacji odpada tynk, taras się wali, a zabytkowe drewniane drzwi bliskie są przegnicia. Z praktycznego punktu widzenia łatwo jest zrozumieć niechęć tymczasowych dzierżawców do tak daleko posuniętego inwestowania w obiekt, którego przyszłe losy i własność stoją pod znakiem zapytania. Tu jednak powinny w swych kompetencjach wkroczyć służby konserwatorskie, przeprowadzić kontrolę i wydać nakaz wykonania niezbędnych prac oraz przywrócenia zabytku do pierwotnego stanu po zrealizowaniu robót, na które nie zostało wydane stosowne pozwolenie. W sytuacji, która ma obecnie miejsce, ustawowo sprecyzowana ochrona zabytku w odniesieniu do Bieganowa jest ochroną wyłącznie na papierze, bez pokrycia w faktycznych działaniach. Z pewnością na niekorzyść działa tu fakt, iż zabytków architektury rezydencjonalnej porównywalnej klasy na terenie Wielkopolski jest bardzo wiele. Bieżąca kontrola stanu zachowania każdego z nich byłaby bez wątpienia zadaniem na dużą skalę angażującym służby konserwatorskie. Zapewne stąd właśnie – z bardzo dużej liczby obiektów zabytkowych na tym terenie – wynikają niedociągnięcia w praktycznym sprawowaniu nad nimi opieki. Sytuację poprawiłoby z pewnością szybkie ostateczne uregulowanie kwestii własnościowych, które pozwoli określić, kto, kolokwialnie mówiąc, ma wyłożyć niezbędne na ratowanie Bieganowa i jemu podobnych rezydencji środki: czy prywatni właściciele czy skarb państwa. Obecnie postępowania sądowe trwają latami, a zabytki w tym czasie popadają w ruinę. 164 Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kołaczkowo, załącznik nr 1 do uchwały Nr XXXV/231/2010 Rady Gminy Kołaczkowo z dnia 28 września 2010 r., załącznik nr 1 do uchwały Nr XXXV/232/2010 Rady Gminy Kołaczkowo z dnia 28 września 2010 r., Kołaczkowo 2010, s. 66-67.
110
Z problematyki konserwatorskiej...
Pałac w Bieganowie, w takim stanie, w jakim znajduje się obecnie, wymaga szybkiej interwencji. Wobec rozmiaru zniszczenia przywrócenie go do pierwotnego wyglądu będzie zadaniem kosztownym i długotrwałym. Należy jednak się go podjąć, gdyż tak niszczejący cenny artystycznie i historycznie obiekt, wystawia złe świadectwo lokalnemu samorządowi i służbom konserwatorskim. Najbardziej pilne prace dotyczą zrujnowanego tarasu i przeciekającego dachu. W pierwszej kolejności należy naprawić konstrukcję tarasu wraz z wymianą instalacji wodno-kanalizacyjnej, która spowodowała jego zniszczenie w przyziemiu. Następnie należy uzupełnić płytę tarasu oraz zamontować na powrót i uzupełnić pierwotną balustradę z tralek. Uszkodzone rzeźby figuralne, będące oryginalnym i integralnym elementem wystroju tarasu, należy poddać konserwacji i ustawić na postumentach balustrady. Naprawy i uzupełnienia wymagają także segmentowe schody prowadzące do parku. W partii dachu należy przełożyć i uzupełnić dachówkę, naprawić rynny i rury spustowe oraz wykonać inne potrzebne roboty blacharskie związane z dachem i gzymsami pod- i nadokiennymi. Po wykonaniu tych najpilniejszych prac należy podjąć dalsze działania o charakterze konserwatorskim i restauratorskim, mające na celu przywrócenie budynku do stanu dobrego pod względem technicznym i jak najbliższego stanowi pierwotnemu. Za sprawę priorytetową należy uznać wykonanie izolacji pionowych ścian fundamentowych i odnowienie elewacji wraz z ich malowaniem. Fatalny stan tynków, obok zrujnowanego tarasu, ma w tej chwili decydujący wpływ na ogólny zły wygląd zewnętrzny budynku. Aby przeciwdziałać dalszemu zawilgoceniu ścian należy usunąć wylewkę asfaltową i przywrócić prawidłową niweletę terenu. Konieczne jest również podjęcie prac konserwatorskich przy więźbie dachowej – drewniane elementy muszą zostać odgrzybione i zaimpregnowane, a częściowo wymienione. Naprawy wymagają kominy i system wentylacji grawitacyjnej. Należy również naprawić bądź wymienić elementy stolarki okiennej i drzwiowej, m.in. odtworzyć oryginalne okna wewnętrzne. Przywrócenia do stanu pierwotnego wymaga pomieszczenie we wschodnim ryzalicie od strony ogrodu – projektowane jako ogród zimowy, które zostało przebudowane dla pomieszczenia sali przedszkola. W oparciu o zachowane rysunki Cybichowskiego należy zrekonstruować stolarkę okienną, z odtworzeniem okna zamurowanego i rekonstrukcją opraw okiennych w fasadzie od strony ogrodu. Kolejne działania konserwatorskie winny dotyczyć wnętrza pałacu. Przede wszystkim należy wyburzyć dostawione w okresie powojennym ścianki działowe (m.in. we wschodnim skrzydle, pomiędzy pierwotnym ogrodem zimowym a kredensem – Anrichte; oraz po lewej stronie holu, gdzie dobudowana ścianka wydziela korytarz pomiędzy dwoma pokojami) i odtworzyć pierwotny układ pomieszczeń, również na podstawie zachowanych planów sygnowanych przez architekta. Konieczne jest przywrócenie oryginalnego wystroju łazienki czyli odsłonięcie i renowacja zamalowanego bezprawnie fresku. Należy również usunąć współczesne panele podłogowe i odsłonić parkiety. Na sufitach i ścianach należy odtworzyć dekoracje sztukatorskie, według rysunków Cybichowskiego. Proponuje się także
111
Joanna Jadwiga Białkiewicz
rekonstrukcję pierwotnej formy kominka. Fakt, iż zachowały się rozliczne szkice, przekroje i plany dla Bieganowa, wykonane przez architekta, m.in. bardzo szczegółowe rysunki boazerii, stropu kasetonowego, plafonów sufitowych i sztukaterii ściennych, kominków, drzwi i okien, stanowi bardzo sprzyjającą okoliczność i jest dla konserwatorów dużym ułatwieniem, tak iż można wiernie odtworzyć te elementy i przywrócić wnętrze pałacu do wyglądu jak najbliższego pierwotnemu, przynajmniej w zakresie stylistyki wnętrza, skoro wyposażenie zostało rozgrabione. Pałac w Bieganowie jest, jak już wielokrotnie podkreślano, wartościowym obiektem, co potwierdza najlepiej wpis do rejestru zabytków. Jest zarówno miejscem historycznym, które gościło w swych progach wielu znamienitych Polaków, jak i bardzo ciekawym zabytkiem na tle jakże różnorodnej stylistycznie wielkopolskiej architektury rezydencjonalnej. Analizując formę pałacu – zarówno jego plan, bryłę, rozwiązania architektoniczne, jak i elementy dekoracyjne, dostrzegamy czytelne nawiązania do „stylu krajowego” ujętego w klasycyzujące ramy, z reminiscencjami francuskiego neorenesansu. Warto zwrócić uwagę, iż mamy tu do czynienia nie tylko z okazałym pałacem, ale z całym rozległym założeniem z rozwiązanym krajobrazowo parkiem i projektowanymi przez Stefana Cybichowskiego budynkami gospodarczymi, jak kurniki i stajnia, którym architekt również starał się nadać ciekawą formę artystyczną. Z pewnością kształt rezydencji miał być manifestacją patriotycznej postawy jego właściciela, miała ona wyrastać z tradycji polskiego budownictwa wiejskiego, tak jak je opisywał Zygmunt Czartoryski, będąc jednak transformacją form architektury dworkowej na język bardziej monumentalny i reprezentacyjny. W trakcie i po wojnie pałac i całe dobra bieganowskie podzieliły losy wielu podobnych im majątków – ogołocone z wyposażenia, przekształcone w PGR, a po przemianach ustrojowych przechodzące z rąk do rąk i pozostawione bez praktycznej opieki konserwatorskiej. Jest to z pewnością bolączka polskiej zabytkowej architektury rezydencjonalnej – dwory i pałace niegdyś odebrane właścicielom, obecnie zarządzane przez państwo, które nie ma funduszy na ich należyte utrzymanie i konserwację, dzierżawione przez osoby nieświadome ich historycznej i artystycznej wartości, będące wreszcie przedmiotem wieloletnich postępowań sądowych. Skutkiem takich okoliczności pałac w Bieganowie znajduje się obecnie w stanie alarmującym i wymagającym podjęcia natychmiastowych działań, które opisano powyżej. Konieczna jest także zmiana świadomości osób zarządzających obecnie rezydencją, uzmysłowienie im, że mają do czynienia z obiektem zabytkowym, w którym niedopuszczalne jest przeprowadzanie samowolnych „remontów” polegających na niszczeniu elementów oryginalnych. Konieczne jest wreszcie większe zainteresowanie obiektem służb konserwatorskich, które upoważnione są do przeprowadzenia kontroli i wydania zaleceń pokontrolnych.
112
Z problematyki konserwatorskiej...
Bibliografia Białkiewicz, J. J. i Błaszczyk, M.: 2012, Edward Grabski. Bogu, Ojczyźnie, Rodzinie, Bieganowo – Kraków, 5-19. Czarnecki, W.: 1983, Cybichowski Stefan, w: A. Gąsiorowski i J. Topolski (red.), Wielkopolski słownik biograficzny, Warszawa – Poznań, 120. Czartoryski, Z.: 1896, O stylu krajowym w budownictwie wiejskiem, Poznań. Dworecki, Z.: 1994, Poznań i poznaniacy w latach II RP 1918-1939, Poznań. Klause, G.: 1999, Roger Sławski 1871-1963 Architekt, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań. Kondziela, H.: 2000, Cybichowski Stefan, w: Polski słownik biograficzny konserwatorów zabytków, z. 1, Poznań, 14. Rezler, M.: 1994, Sylwetki zasłużonych poznaniaków. Biogramy historyczne, w: Wielka Księga Miasta Poznania, Poznań, 732. Rutowska, M. i Serwański, E.: 1987, Losy polskich środowisk artystycznych w latach 1939-1945. Architektura, sztuki plastyczne, muzyka i teatr. Problemy metodologiczne strat osobowych, Prace Instytutu Zachodniego, nr 49, Poznań, 54-55. Skuratowicz, J.: 1979, „Styl krajowy” w budownictwie rezydencjonalnym Wielkopolski przełomu XIX i XX wieku, Sztuka XIX wieku w Polsce. Naród – miasto, materiały sesji SHS Poznań, grudzień 1977, Poznań. Sobkowicz, K.: 1988, Architekci Wielkopolscy: biogramy, dzieła, stowarzyszenia. Cz. I, lata 1886-1939, Poznań, 147. Wysocka, A.: 2009, Kościoły projektu Stefana Cybichowskiego w Bydgoszczy i okolicach miasta, Kronika Bydgoska, t. XXX, Bydgoszcz, 259-271.
Streszczenie W artykule przedstawiono szczegółową analizę ukształtowania ważnego przykładu wielkopolskiej architektury rezydencyjnej – pałacu w Bieganowie. Autorka prezentuje sposób kształtowania rozwiązania projektowego na styku relacji architekt-klient, pokazuje referencje i sposób ich twórczej interpretacji prowadzący do interesującej postaci bieganowskiego dworu. Dalsza analiza obejmuje kolejne przekształcenia zabytkowej substancji, które w znacznej mierze przyczyniły się do deformacji pierwotnej formy. Autorka wskazuje również aktualny stan i przyczyny zniszczenia wielu partii budynku, postuluje też, że należy wykorzystać szansę zachowania tego niszczejącego, ale trwającego jeszcze ważnego obiektu architektonicznego zaprojektowanego przez Stefana Cybichowskiego. Słowa kluczowe: założenie dworskie w Bieganowie, architektura rezydencjonalna XIX wieku, architektura Wielkopolski, historia architektury, Stefan Cybichowski.
113
Natura II, 2013, 35 na 35, olej na płótnie
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej
Jan Janusz Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
Wstęp Od początków cywilizacji budynki związane z kulturą, nauką i sztuką stanowiły dominanty struktur urbanistycznych, będąc przy tym obrazem danej społeczności, jej hierarchii i podstawowych wartości nią kierujących. Szczególnym przykładem obiektów tego typu są muzea i założenia ekspozycyjne z nimi związane, gdyż w swojej idei, formie i strukturze zapisu odzwierciedlają one dojrzałość danej społeczności. Co więcej, jest to dwustronna zależność kształtująca zbiorową tożsamość. Sam wyraz muzeum wywodzi się z greckiego słowa mouseios, co oznacza miejsce poświęcone muzom. Artur Schopenhauer twierdził, że sztuka stanowi niezawodny paliatyw przeciw męce życia165. To właśnie jako zapis tak wzniosłej idei powstały pierwsze budynki tego typu. Na dalszym etapie historii wraz ze zmianami społecznymi nazwa ta straciła swe pierwotne znaczenie, a jej zakres poszerzył się o formy upamiętniające osiągnięcia cywilizacyjne oraz najważniejsze przeżycia danej społeczności. Ponadto zmieniła się diametralnie także forma obcowania zwiedzającego z przedstawioną tematyką, a co za tym idzie jakość architektoniczna. 165
Schopenhauer (1994: 239).
115
Jan Janusz
Obiekty muzealne z samego założenia gromadzą wartości najważniejsze dla danej społeczności166. Są swoistym obrazem kondycji społecznej. Poniższy artykuł jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak wyraża się to w programie funkcjonalnym ich założeń. W celu czytelnego określenia architektonicznych zasad kształtowania wnętrz oraz tworzenia ekspozycji niezbędna jest analiza zależności pomiędzy zmianami społecznymi, a jakościami architektonicznymi prezentowanymi wewnątrz obiektu. W odniesieniu do teraźniejszości jest to identyfikacja potrzeb wobec obiektów kultury i nauki. Na podstawie tych badań pojawia się pytanie, co w kształtowaniu przestrzeni uległo zmianie, a co pozostało niezmienne.
Kryteria oceny i systematyzacji Artykuł ten koncentruje się przede wszystkim na relacji zwiedzającego z eksponowaną wartością w ujęciu architektury. Witold Przewoźny167 w swojej pracy dzieli muzea na „statyczne” oraz „aktywne”. W pierwszej grupie najważniejszym elementem jest eksponat i to jemu podporządkowane jest całe założenie, natomiast w przypadku obiektów „aktywnych” ogniwem najistotniejszym jest zwiedzający, a cała struktura obiektu podporządkowana jest jego wygodzie. Ta różnica oraz mnogość reprezentowanych dziedzin tworzą szeroką problematykę kształtowania programu funkcji i układu wnętrz168. Ta bogata systematyka nie została jednak sztucznie wytworzona w wyniku poszukiwania analogii pomiędzy różnymi obiektami. Jest to przykład ewolucyjnego rozwoju i posiada wszystkie jego cechy. Ze wspólnego przodka wykształciła się cała różnorodność obecnej struktury obiektów muzealnych, więc cechy ich funkcji można podzielić na pierwotne, które są fundamentalne dla każdego założenia oraz wtórne, które wykształciły się na pewnym etapie historii i wynikają ze specyfiki danej rzeczywistości społecznej.
Początki zagadnienia – antyk Ludzkie pragnienie do symbolicznego gromadzenia przedmiotów o kulturowej wartości zaowocowało pojawieniem się pierwszych ekspozycji już w dobie wczesnego antyku. Ludy asyryjsko-babilońskie pozostawiły najstarszy ślad obiektów tego typu. Znajdowały się w nich trofea wojenne. Przy bramie miasta Aszur nad rzeką Tygrys odnaleziono zdobytą w bitwach broń. Wśród nich znajdowała się zdobyta przez króla Szalmanasara III w 843 r. p.n.e. magnezytowa głowica buławy. Za najwcześniejszy znany budynek tego typu uważa się gabinet cudów w Babilonie. Jego kuratorem była królewna nosząca imię 166 167 168
Gerald (2006). Przewoźny (2006: 131-133). Żygulski jr (1982: 81-106).
116
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej
En-nigaldi-Nanna córka króla Nabonida. Również jego poprzednik Nabuchodonozor II kolekcjonował wartościowe kulturowo przedmioty. Odnaleziony na terenie obecnego Iraku zabytek datowany jest w przybliżeniu na rok 600 p.n.e. Zadziwiający jest fakt, że te archaiczne obiekty pod względem społecznym od początku obrały kierunek, na który muzea powróciły dopiero w dobie renesansu. Były bowiem otwarte dla zwiedzających o czym świadczy odnaleziony szyld z napisem „do oglądania przez wszystkich ludzi”169. W tych budynkach należy szukać pierwszego ogniwa ewolucji, której przyczyna znajduje się w ludzkiej walce z przemijaniem. Ich lokalizacja i architektura przedstawiała je jako miejsca społecznie istotne, stanowiące czytelny znak w przestrzeni. Co więcej, ich monumentalne pomieszczenia tworzą pewne sacrum, w którym eksponat pełni najważniejszą funkcje, a rola odwiedzającego sprowadza się wyłącznie do obserwacji. Pomimo lokalnych różnic i nielicznych odstępst był to jedyny model aż do XX w., a obecnie wciąż jest formą dominującą170. Kultura starożytnego Egiptu manifestowała analogiczne pragnienie w sposób równie silny, lecz przekierowała je w zamkniętą formę mauzoleum. Podobnie Grecy we wczesnych okresach wznosili ozdobne grobowce gromadzące dzieła sztuki i kolekcje. Równolegle powstawały publiczne pinakoteki. Najsławniejsza pinakoteka ateńska mieściła się na Akropolu. Jej wnętrze stanowiła prostokątna sala o wymiarach 10,76 na 8,96 m oraz przedsionek z kolumnami w porządku doryckim. Podobnie w przypadku Olimpii, Delf i Efezu skarbce dzieł sztuki związane były z ośrodkami religijnymi. Motyw ten odnaleźć można we wszystkich kulturach, gdyż nawet chrześcijańskie kościoły oprócz funkcji liturgicznej przez wieki skutecznie spełniały funkcje edukacyjną i kulturalną. Wierni mogli obcować w nich z dziełami sztuki poświęconymi historii i kulturze kościoła. Aktualnie wiele świątyń odwiedzanych jest przez świeckich zwiedzających. Pokazuje to istotę autentyczności dla eksponowanych wartości, obiektów i przestrzeni oraz silne powiązanie funkcji świeckiego muzeum z obiektem kultu, które w dużym stopniu posiadają wspólny rodowód. Połączenie wzorca rzymskiego, który koncentrował się głównie na kulcie siły, porządku i władzy z wpływem innych kultur zaowocował powrotem do świeckiej idei kolekcjonerstwa. Podobnie do Asyryjczyków po zwycięskich bitwach gromadzono broń pokonanych i wystawiano do publicznego wglądu. Ponadto powstawało wiele prywatnych zbiorów. Pierwsze obiekty pełniące funkcję miejsca poświęconego gromadzeniu dzieł kultury powstały jako prywatne skarbce dzieł sztuki należące do możnowładców, patrycjuszów i rodzin posiadających wysoki rodowód. Oprócz dzieł sztuki znajdowały się w nich zabytki związane z danym rodem, lokalną tradycją i kultem religijnym. Niekiedy zbiory te były wystawiane do publicznego wglądu, lub umieszczane w świątyniach. Duch ten przejawiał się także w formie publicznych bibliotek. Z punktu widzenia architektury ważne jest 169 170
Ibid. (12-13). M. Rogińska-Nasłuchowska, Współczesne muzeum jako miejsce i znak w przestrzeni miasta.
117
Jan Janusz
zwrócenie uwagi w jak dużym stopniu forma i tematyka muzeum odzwierciedla zarys społeczeństwa. Imperializm Cesarstwa Rzymskiego objawiał się w tematyce ekspozycji, czego przykładem może być ekspozycja przedstawiona na forum Cesarza Augusta personifikująca Wojnę, Zwycięstwo i Triumf. Co więcej zdecydowana większość dzieł sztuki pochodziła z wypraw wojennych, lub została nielegalnie skonfiskowana od sojuszników Rzymu. Biorąc pod uwagę te okoliczności można stwierdzić, że główną ideą tych obiektów nie była troska o sztukę, kulturę, ani obywateli, ale manifestacja potęgi Rzymu rozumianej jako bogactwo elit. Nie mniej jednak epoka ta znacząco rozwinęła ujęcie dzieł sztuki, jako stałego elementy ekspozycji związanej z przestrzenią publiczną171.
Otwarcie skarbców – średniowiecze, renesans i barok Podobne skarbce funkcjonowały przez cały okres średniowiecza na terenie Azji i Europy jednak były one bardziej elitarne, co odzwierciedlało feudalny model społeczeństwa. Funkcje publicznego dostępu do sztuki przejęły kościoły prezentujące rzeźby, obrazy oraz monumentalną architekturę. Przełom nastąpił w dobie renesansu, gdy w 1471 roku papież Sykstus IV udostępnił do publicznego wglądu muzeum na Kapitolu. Niedługo później w 1506 roku papież Juliusz II zorganizował w muzeum Watykańskim publiczną wystawę kolekcji rzeźb. Zmiany społeczne mające miejsce w Oświeceniu również sprawiły, że dla szerokich mas otwarte zostało wiele znanych muzeów, w tym Kunstkamera w St. Petersburgu w roku 1727 oraz Muzeum Brytyjskie 51 lat później, Pałac Belwederski w Wenecji oraz Ogrody Drezdeńskie i wiele innych. Nie zmieniło to jednak w żaden sposób faktu, że w dalszym ciągu były to prywatne zbiory zarządzane przez magnatów, lub związane z najważniejszymi osobami w państwie172. Co więcej sama idea udostępniania przestrzeni i ekspozycji należących do najbogatszych i najbardziej wpływowych sfer w państwie szerokim masom wynikała z chęci ciągłego podkreślania osiągnięć rodowych i pokazania symbolu swojej potęgi173. Na przykładzie Kunstkamery w St. Petersburgu powstałej jako „gabinet cudów” widać już dojrzały model kształtowania przestrzeni ekspozycyjnej ściśle nastawiony na eksponat. Położenie obiektu związane jest z warunkami krajobrazowymi i wykorzystuje bliskość rzeki dla podkreślenia architektury. Obszerne wnętrza zachowane w minimalistycznej jak na owe czasy stylistyce zapewniają równomierne rozchodzenie się światła poprzez białe sklepienia kolebkowe. W układzie funkcjonalnym dominuje przejrzystość, czytelność i rytmika. Jest to czytelny model skromnego wnętrza elastycznie podporządkowanego zmiennej ekspozycji. Amfiladowy układ pomieszczeń organizuje trasę Ibid. (16-17). Geoffrey Lewis, The history of museums, źródło artykułu: http://www.britannica.com/EBchecked/topic/398827/history-of-museums [Encyclopaedia Britannica] 173 Bennet (1995: 19-22). 171 172
118
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej
zwiedzania. Model ten aktualny jest po dziś dzień dla muzeów „statycznych”. W związku z jego pierwotnym zastosowaniem strefa holu nie jest w pełni przewidziana dla aktualnych potrzeb zwiedzania.
Od oświecenia przez „wiek stali” po współczesność Poważne zmiany dotyczące rozumienia pojęcia muzeum związane są z rewolucją francuską. Louvre został otwarty dla szerszego grona zwiedzających, a jego ekspozycja została zasadniczo zmieniona174. M. A. Lenoir, francuski malarz i działacz społeczny wykreował ideę stworzenia nowego obiektu pełniącego funkcję dydaktyczną, naukową i wychowawczą. W wyniku tego w 1794 roku powstało Muzeum Starożytności i Zabytków Francuskich w zarekwirowanym klasztorze Augustianów w Paryżu. Obiekt został przystosowany do prowadzenia zajęć edukacyjnych, wykładów oraz częstych wycieczek szkolnych. Burzliwa sytuacja polityczna sprawiła, że obiekt ten przetrwał blisko dwie dekady. Był to jednak precedens pod względem układu funkcjonalnego muzeum w zaadoptowanym budynku.
Ryc. 1. Kondygnacje Kunstkamery w St. Petersburgu.
174
Op. cit. Żygulski (1982).
119
Jan Janusz
W przeciwieństwie do zamkniętych zbiorów, muzeum zapraszało zwiedzającego dziedzińcem wejściowym bogato udekorowanym rzeźbami i fragmentami elewacji zabytkowych budynków. Źródła przekazują informacje m.in. o kamiennych portalach z zamków Château d’Écouen i Château Gaillon. Układ przestrzenny wnętrz rozpoczynał się od Sali Wprowadzającej. Następne pomieszczenia zorganizowane były pod względem ekspozycji według układu chronologicznego. O nowej idei muzeum świadczy również wykorzystanie światła przez Lenoira do podkreślenia charakteru prezentowanych epok. W ten sposób znajdujące się na początku sale poświęcone wczesnym wiekom średnim są bardzo ciemne, a kolejne pomieszczenia stają się coraz jaśniejsze aż ostatecznie sztuka baroku zostaje przedstawiona w pełnym świetle dziennym. Ten teatralny zabieg jest ukłonem w stronę widza. W takim wypadku układ funkcjonalny oprócz wygodnego pokazania eksponatu stawał się także narzędziem do budowania napięcia i zapewnienia rozrywki zwiedzającemu. Oczywiście cała kolekcja była pieczołowicie opisana, a ponadto wydano 11 edycji katalogu dobytku muzealnego, co oprócz archiwizacji służyło edukacji i propagowaniu kultury175. Był to jednak przełom nie tylko ze względu na egalitarny charakter, ale także relację przestrzeni ekspozycyjnej z ogólnodostępnym założeniem parkowym, które również służyło jako ekspozycja176. W tym układzie był to powrót do rzymskiej idei prezentowania zabytkowych przedmiotów i fragmentów architektury w przestrzeni miejskiej. Kolejna zmiana kształtowania przestrzeni muzeów miała miejsce dopiero w XIX wieku i związany była z reformatorami społecznymi oraz wizjami miast idealnych. Do najbardziej znaczących koncepcji należy miasto Hygeia Benjamina W. Ritchardsona, który oprócz miejsc związanych ze zdrowiem fizycznym takich jak szpitale, sale treningowe i publiczne łaźnie przewidział obiekty pozwalające na właściwy rozwój psychiczny i kulturalny, takie jak biblioteki i muzea177. Te dynamiczne zmiany w wieku XIX wynikały nie tylko z transformacji społecznych związanych z liberalizmem i demokratyzacją, które przedstawiały każdego obywatela jako narratora rodzimej kultury, ale także z niespotykanym do tej pory rozwojem nauki. Takie działy wiedzy jak fizyka, chemia, geologia, biologia i antropologia nabrały znaczenia jako najwybitniejsze osiągnięcia myśli człowieka, a wystawy im poświęcone organizowano w istniejących już obiektach oraz nowopowstałych poświęconych wyłącznie tej tematyce. Prym w tej dziedzinie wiodła Anglia, w której dyrektorem kolekcji historii naturalnej w Muzeum Brytyjskim oraz późniejszym współzałożycielem Muzeum Historii Naturalnej w South Kensington w roku 1881 był naukowiec i działacz społeczny Richard Owen. Wspomniane Muzeum Brytyjskie jest założeniem, które przez lata swojego istnienia podlegało rozwojowi, w myśl zmieniających się potrzeb i tendencji społecznych. Może ono służyć za wiarygodny przykład, gdyż po dziś dzień cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. 175 176 177
Sroczyńska (2009). Grabska i Poprzecka (1974: 297). Op. cit. Bennet (1995: 17-18).
120
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej
Ryc. 2. Ewolucja muzeum brytyjskiego, za Foster, Sudjic i De Grey (2001: 30)
Obecnie odwiedza je ponad 6 milionów osób rocznie178. Badanie zmian struktury pomieszczeń pozwala zilustrować ewolucję przestrzennej i funkcjonalnej idei muzeum. Decyzje o powołaniu instytucji podjął parlament w roku 1753. Początkowo zaadaptowano istniejący gmach z 1675 roku, w którym umieszczono przekazane zbiory. Już od samego początku był to obiekt otwarty, z którego korzystać można było za darmo, jednak dostęp ten był bardzo utrudniony. Terminy rezerwacji trwały wiele miesięcy, a samo zwiedzanie było mocno kontrolowane przez przewodników, którzy nie pozwalali na zatrzymywanie się przy eksponatach179. Znaczące zmiany nastąpiły w roku 1823, gdy podjęto decyzje o budowie założenia muzealnego, które powierzono architektowi Robertowi Smirke. Przełom oprócz omawianego obiektu niejako dotyczył całej Europy, gdyż w tym czasie na kontynencie powstało wiele podobnych obiektów. Nowa koncepcja wzorowana była na klasycznej świątyni, a pod względem układu tworzyła szeregowy ciąg pomieszczeń z określonym kierunkiem zwiedzania na planie obwodu prostokąta, w środku którego znajdował się plac. Poprzedzone portykiem wejście stanowczo wyznaczało zamknięty obszar założenia. Nie poświęcona żadnej ekspozycji przestrzeń przed wejściem zaczęła z czasem pełnić funkcje parkingu. Relatywnie mały hol wejściowy spełniał swoją podstawową funkcję, nie zatrzymując odwiedzających. Przestrzenie ekspozycyjne znajdowały się w podłużnych, przejściowych salach o neutralnej estetyce i oświetleniu. W układzie takim najistotniejszym elementem był prezentowany okaz. Wewnętrzny plac z założenia miał mieć charakter otwarty, jednak idea ta została szybko zatracona. Już w roku 1854 na środku placu rozpoczęto trwającą trzy lata budowę 178 179
Foster, Sudjic i De Grey (2001: 6). Ibidem (22).
121
Jan Janusz
budynku czytelni. Składał się on z monumentalnej sali na planie koła, a swoją nową funkcją ostatecznie wyrwał wewnętrzny dziedziniec z przestrzeni muzeum. Po zamknięciu dla zwiedzających zabudowa gospodarcza dopełniła dzieła dewastacji placu. Z biegiem czasu problemy układu funkcjonalnego muzeum zaczęły być coraz bardziej odczuwalne. Hol wejściowy okazał się niewystarczający, a próba jego powiększenia w 1870 r. wiązała się ze zniszczeniem wewnętrznego portyku. Brakowało przestrzeni przeznaczonej na wypoczynek i wydarzenia kulturalne. Co więcej założenie cyrkulacyjnej komunikacji powodowało nadmierny tłok i utrudniało obcowanie ze sztuką. Wraz ze wzrostem liczby odwiedzających sale wystawowe stały się zatłoczonymi korytarzami. Nagromadzenie tak złożonej problematyki wymagało rozwiązania, które zabytkowy obiekt dostosuje do współczesnych wymagań. Nie będzie przy tym traktowało budynku jako skansen, ale zachowując istniejące wartości przebuduje jego funkcjonowanie. W tym celu w roku 1993 zorganizowano konkurs, w wyniku którego rozpoczęto współpracę projektową z biurem
Ryc. 3. Ewolucja muzeum brytyjskiego, za Foster, Sudjic i De Grey (2001: 34-35).
122
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej
Foster&Partners. Podstawowe potrzeby funkcjonalne zawarte w dokumencie przygotowanym przez administracje muzeum wymieniały przede wszystkim poszerzenie infrastruktury przeznaczonej dla odwiedzających, stworzenie centrum edukacyjnego, miejsca wypoczynku ze sklepami restauracjami, a także wykształcenie czytelnej i wygodnej komunikacji. Zrealizowany projekt zakładał stworzenie wyraźnego centrum poprzez oczyszczenie z zabudowy i przykrycie szklanym dachem atrium wewnątrz kwartału zabudowy z wyeksponowanym na środku budynkiem czytelni przekształconym na centrum kultury180. Zabieg taki w subtelny estetycznie sposób zmienia charakter układu funkcjonalnego muzeum odzwierciedlając tym samym współczesne postrzeganie idei przestrzeni muzealnej. Wartości zawarte w takim podejściu to przekierowanie uwagi na zwiedzającego poprzez wytworzenie przestrzeni otwartej, centrum porządkującego komunikacje oraz ukazanie formy architektonicznej jako ekspozycji i narzędzia budującego nastrój. W tym odniesieniu widoczna jest zmiana modelu korzystania z takich obiektów. W przeszłości grupy zwiedzających były prowadzone przez przewodników poprzez szereg ekspozycji, natomiast obecnie forma obcowania ze sztuką zaprasza zwiedzającego do miejsca, gdzie swobodnie może kontemplować wybrane ekspozycje, uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych, lub poświęcić czas rekreacji. Projekt asymiluje na potrzeby obiektu także plac przed wejściem, który do tej pory wykorzystywany był jako parking. W ten sposób integruje muzeum z zewnętrzną przestrzenią, poszerzając jego strefę funkcjonalną. Wszystkie zmiany są po części powrotem do wizji pierwszego architekta Robertowi Smirke, który w utopijnym, niezrealizowanym założeniu przewidział wewnątrz ogólnodostępny ogród. Oprócz muzeów statycznych, innym owocem zaawansowanej ewolucji założeń jest centrum nauki. Wartości wykształcone przez człowieka nie dotyczą wyłącznie przedmiotów, ale również intelektualnego dorobku. Przedstawienie zdobyczy nauki miało początek w wieku XIX, czego przykładem mogą być Muzeum technologii w Paryżu z 1799 r., Muzeum Historii Naturalnej z 1850 r., lub Muzeum Nauki w Londynie otwarte w 1857 roku181. Były to jednak wciąż ekspozycje nie zakładające interakcji ze strony zwiedzających, co najwyżej wykłady i pokazy eksperymentów. Znaczący przełom miał miejsce w pod koniec lat 60. XX wieku. Powstała wtedy idea centrum nauki. Do pierwszych realizacji tego typu zalicza się The Lawrence Hall of Science w Berkeley, Ontario Science Center w Toronto i Exploratorium w San Francisco z 1969 r. lokowane w już istniejącym budynku182. Ich koncepcja przewidywała interaktywne uczestnictwo w doświadczeniach oraz wykorzystanie najnowszych technik w ekspozycji i wykładach. Pod względem architektonicznego kształtowania funkcji są to obiekty bardzo zróżnicowane, co utrudnia wybranie reprezentacyjnego przykładu. To zerwanie z obecną w muzeach statycznych konwencją przestrzenną 180 181 182
Ibidem (39-40). Erduran i Rudolph (2008: 271). Źródło: http://www.exploratorium.edu/
123
Jan Janusz
manifestuje się w przykładach ogrodów doświadczeń, Clore Garden of Science183 lub polskim Ogrodzie Doświadczeń w Krakowie184, które funkcjonują jako założenia zewnętrzne. W zrozumieniu systematyki kształtowania przestrzeni muzealnej istotny jest fakt postrzegania takich obiektów jako zupełnie innej kategorii. Konwencja muzeum każe patrzeć na centra nauki z ich swobodą przestrzeni i wyrazu architektonicznego jak na dygresje. Perspektywa przytoczonych przykładów pokazuje wzrost znaczenia zwiedzającego w kreowaniu układu funkcjonalnego muzeum. Z roli magazynu lub świątyni, w której widz wydaje się być niepotrzebnym gościem, wykształca się miejsce obcowania z dorobkiem kulturowym. Liniowy program zwiedzania często ustępuje bardziej swobodnemu układowi zogniskowanemu w reprezentacyjnym holu głównym. Charakter architektury wnętrz nastawiony jest na budowanie nastroju i napięcia u obserwatora, często wykorzystując w tym celu zabiegi teatralne i symbolizm. Wydaje się równocześnie, że autentyczność eksponatu przestała być dogmatem, a ważniejsze stało się czytelne wytworzenie tożsamości prezentowanych przedmiotów. Niezmienne pozostała jednak powaga i sacrum związane z muzeum. Ta nobilitująca nazwa wymaga kompletnej homogeniczności funkcji i wytworzenia własnego zamkniętego świata.
Bibliografia Bennet, T.: 1995, The Birth of the Museum: history, theory, politics, Routledge, New York. Erduran, S. i Rudolph, J. L.: 2008, Institutional History of an Interactive Science Center: The Founding and development of the Exploratorium, Wiley Periodicals, Santa Cruz. Foster, N., Sudjic, D. i De Grey, S.: 2001, Norman Foster and the British Museum, Prestel Verlag, Munich. Gerald, M.: 2006, Muzeum jako przedsiębiorstwo. Łatwo i przystępnie o zarządzaniu instytucją kultury, Fundacja ALETHEIA, Warszawa. Grabska, E. i Poprzecka, M.: 1974, Teoretycy, artyści i krytycy o sztuce 1700 – 1870. Historia doktryn artystycznych, wybór przedmowa i komentarze, PWN, Warszawa. Malkowski, T.: 2010, Ogród Doświadczeń w Krakowie, Architektura Murator, Nr 186, Czerwiec 2010 r., 68-72. Przewoźny, W.: 2006, Edukacyjna rola muzeów, w: A.W. Brzezinska, A. Hulewska i J. Słomska (red.), Edukacja regionalna, Warszawa, 131-133. Rogińska-Nasłuchowska, M.: 2008, Współczesne muzeum jako miejsce i znak w przestrzeni miasta, Wydawnictwo Politechniki Krakowskiej, Kraków. Schopenhauer, A.: 1994, Świat jako wola i przedstawienie, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Sroczyńska, J.: 2009, Cité de l’architecture et du patrimoine – modelowa prezentacja dziedzictwa architektonicznego Francji, Wyd. Politechniki Krakowskiej, Kraków. Żygulski jr, Z.: 1982, Muzea na świecie. Wstęp do muzealnictwa, PWN, Warszawa.
183 184
http://www.weizmann.ac.il/chemphys/anna/FACULTY/images/gan1.jpg Malkowski (2010: 68-72).
124
Ewolucja przestrzeni ekspozycji muzealnej
Streszczenie W obiektach muzealnych krystalizuje się dorobek kulturowy i intelektualny człowieka, co samo w sobie nadaje tym miejscom wyjątkowy charakter. Wraz z rozwojem cywilizacyjnym odzwierciedlały się w nich kluczowe zmiany, innymi słowy odbijał się w nich duch danej wspólnoty. Ideą muzeum nie jest tylko gromadzenie rozmaitych dzieł w pięknych budynkach, lecz także ich przedstawienie odwiedzającym. Charakter tego obcowania i jego materialny zapis w formie szeroko pojętych przestrzeni ekspozycyjnych został wybrany jako kluczowy dla przedstawienia niezwykłej wagi muzeów w ewolucji ustroju społecznego. Wybiórcze zwrócenie uwagi jak odpowiednie kształtowanie relacji pomiędzy odbiorcą a przedstawianą wartością, uzyskiwane jest przez określone zabiegi formalne. Słowa kluczowe: przestrzeń muzealna, schematy przestrzenne muzeum, historia architektury, projektowanie architektoniczne muzeów.
125
Las II, 2011, 29,5 na 21, tusz na papierze
Waterfront – przekształcenia urbanistyczne terenów nadwodnych i ich wpływ na rozwój miasta Przykład Forum 2004 w Barcelonie
Anna Trzebińska Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
Woda od zawsze miała znaczący wpływ na rozwój oraz wizerunek miasta. Przede wszystkim stanowiła punkt inicjujący rozwój osadnictwa, dając możliwość bezpośredniego korzystania do celów bytowych i przemysłowych. Tereny nadwodne przekształcały się głównie w przestrzenie przemysłowe, obsługujące szlaki transportowe, względnie w ośrodki rybackie i powiązane z nimi ośrodki przetwórcze czy usługowe. Dziś wraz ze wzrostem komfortu życia na terenach zurbanizowanych miasta przechodzą metamorfozę – ewoluują ze struktur uprzemysłowionych w tereny mieszkalne, rekreacyjne, handlowe, usługowe. W ślad za tą tendencją również miejskie tereny nadmorskie, nadrzeczne i nadjeziorne podlegają przemianom. Przemysł, wyparty przez procesy społeczno-ekonomiczne, wyprowadzający się w inne obszary, generujące niższe koszty produkcji, pozostawia po sobie przestrzeń o atrakcyjnej lokalizacji, którą oddaje się mieszkańcom. Zamknięte, niszczejące fabryki, opustoszałe dzielnice przemysłowe, nieuporządkowana, zaniedbana zieleń, stają się kanwą dla zmiany wizerunku, dla ożywczej przebudowy. Tereny stwarzają możliwość powstania nowego tworu urbanistycznego, jakim jest waterfront – termin wywiedziony z języka angielskiego i ugruntowany w literaturze wielu języków, opisujący przestrzenną strefę nabrzeża, kompleksowo traktowanej tkanki miasta,
127
Anna Trzebińska
funkcjonującej w powiązaniu z wodą, niekoniecznie bezpośrednio nad nią. Nadanie nowych znaczeń funkcjonalnych terenom nadwodnym, także tym nie mającym postindustrialnych korzeni, wiąże się z możliwością przystosowania ich do wielu potrzeb mieszkańców, a więc także bogatych programowo – budując mieszankę sportu, rekreacji, kultury i turystyki. Cel realizowany jest przy wykorzystaniu ekonomicznie efektywnych rozwiązań, zaprzęga się też najnowsze technologie. Atrakcyjność bezpośredniego sąsiedztwa wody powoduje, iż każde miasto, w którym pojawiła się myśl powstawania waterfrontu, zyskuje automatycznie na atrakcyjności w oczach mieszkańców i turystów, nierzadko jako nowe dzielnice. Życie człowieka od zawsze było i do dziś wciąż jest ściśle związane z wodą. Woda, jako źródło i symbol życia, a także czystości, przemijalności, postępu, czy też – ze względu na swoje trzy różne stany skupienia – zmienności, stanowi nierozerwalną część ludzkiej codzienności, we wszystkich kulturach świata (ceremonie, rytuały, obrzędy, festyny, wydarzenia sportowe etc.). Obecnie, kiedy model życia mieszkańca dużego miasta zmienił się na bardziej zrównoważony pomiędzy pracą a indywidualną rekreacją, gdy rośnie samoświadomość ludzi i chęć do zdrowego i aktywnego spędzania wolnego czasu, pojawia się potrzeba powstawania terenów miejskich umożliwiających taką formę wypoczynku. Wychodząc naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom, w efekcie procesu dezindustrializacji terenów nadwodnych powstają lokalizacje łączące rekreację indywidualną i zorganizowaną na otwartej przestrzeni z terenami usługowymi (sklepy, restauracje, kawiarnie). Umiejętnie zaprojektowany waterfront w wyważony sposób umożliwi te różne sposoby użytkowania przestrzeni obumarłej i zapomnianej, dając jej nowe życie. Przybrzeżne transformacje, często przeprowadzane z rozmachem, w skali kwartału lub wielu kwartałów, przywracają aktywność obszarów o ograniczonym dotychczas lub nawet zamkniętym dostępie. Pierwsze przykłady współczesnego sposobu organizacji nabrzeży powstały na przełomie lat 50. i 60. XX wieku w wielu miastach jednocześnie, m.in. w Londynie, Lieverpoolu,
Ryc. 1. Położenie Forum przy Av. Diagonal, Barcelona. Schemat na podstawie GoogleMaps
128
Waterfront – przekształcenia urbanistyczne...
Oakland, Seattle, San Francisco. Jednym z bardziej interesujących przykładów transformacji terenów nadwodnych jest hiszpańskie Forum w Barcelonie. Urbanista Ildefonso Cerda założył w swoim planie z 1859 roku przedłużenie drogi Avinguda Diagonal i zakończenie jej placem w pobliżu linii brzegowej (Placa de les Glores Catalanes). W roku 2000 postanowiono zmienić przeznaczenie przemysłowej dzielnicy położonej miedzy deltą rzeki Besos a Avinguda Diagonal, co stanowiło pierwszy krok ku zintegrowaniu granicznych obszarów miedzy Barceloną a Santa Adria de Besos. Przestrzeń ta miała pomóc w przywróceniu równowagi środowiska postindustrialnego, służyć mieszkańcom jako miejsce rekreacyjne i kulturalne, jak również generować aktywność ekonomiczną. W celu osiągnięcia tych zamierzeń Avinguda Diagonal została przedłużona aż do linii brzegowej i zakończona waterfrontem Forum. Nazwa Forum została przejęta od pierwszego kulturalnego wydarzenia na tym terenie – Forum 2004. Było to pierwsze wydarzenie kulturalne, w którym wykorzystano bogate zaplecze techniczne (high-tech, sieci elektryczne, wodne, etc). Dominującym obiektem kompleksu jest Edifici Forum, budynek zaprojektowany przez architektów Jacques Herzog i Pierre de Meuron, zbudowany w roku 2004. Usytuowany został u wejścia na teren Forum, od jego północnej strony. Nazywany ironicznie przez Katalończyków „kawałkiem sera”, licznie oprotestowany, z biegiem czasu stał się wizytówką „Nowej” Barcelony i nierozerwalną częścią Forum. Jego nietypowy plan trójkąta równobocznego (o bokach długości 180 m i wysokości równej 25 m) jest wynikiem równoległego dopasowania się do ulic: Avinguda Diagonal, Rambla de Prim i Ronda Litoral. We wnętrzu zaprojektowano audytorium na 3200 miejsc oraz przestrzeń wystawową o powierzchni 5000 m2. Prostą fasadę obiektu przecinają dowolnych kształtów lustrzane lub metalowe pasy.
Ryc. 2. Plan waterfrontu, Barcelona. Schemat na podstawie GoogleMaps
129
Anna Trzebińska
Zagospodarowanie terenu wokół (duża otwarta przestrzeń z elementami małej architektury) rekompensuje zagospodarowanie przyziemia budynku, które odbierane jest jako martwa i opresyjna przestrzeń. Budynek Forum niewątpliwie prezentuje śmiałość oryginalnej bryły oraz zastosowanych materiałów wykończeniowych. Ciemny kolor budynku stanowi kontrast wobec ciepłej i jasnej kolorystyki użytej na placu Esplanade. Ciekawym zabiegiem jest uniesienie części budynku ponad powierzchnię terenu. Tworzy się tym samym kadr panoramy pobliskich zabudowań oraz umożliwia to przejrzenie się w podniebieniu wspornika budynku. Dominują tu oszczędne formy, proste linie oraz duża skala obiektu w stosunku do człowieka. Oryginalne przyziemie budynku, wraz z wyższą kondygnacją częściowo nadwieszoną 2-3 m nad terenem, jest niewątpliwie osiągnięciem – generuje efekty wizualne godne obserwacji, fotografowania. Niestety, brak aktywnego przyziemia powoduje, że przytłaczająca bryła przyczynia się do martwoty przyległej przestrzeni, nie wykorzystanej przez użytkowników Forum. Kolejnym elementem tego założenia urbanistycznego jest Esplanade, które zaprojektowali architekci Jose Martinez Lapena i Elias Torres. Esplanade jest to zrealizowana także w 2004 roku przestrzeń ulokowana przy Edifici Forum i Centre Internacional de Convencions, o kształcie zbliżonym do rozłożonej dłoni. Powierzchnię stanowi 14-hektarowe przedłużenie Avinguda Diagonal. Miejsce to przeznaczone jest dla ruchu pieszych oraz rowerzystów, z parkingiem podziemnym przeznaczonym na 720 samochodów. „Palce”
Ryc. 3. Edifici Forum, proj. Herzog de Meuron, Barcelona. Fot.: R. Barełkowski
130
Waterfront – przekształcenia urbanistyczne...
Ryc. 4. Pergola Fotovoltaica, proj. Lapena y Torres, Barcelona. Fot.: R. Barełkowski
Ryc. 5. Esplanade – okolice portu jachtowego, Barcelona. Fot.: R. Barełkowski
131
Anna Trzebińska
Esplanade unoszą się, formując swego rodzaju klify, pomiędzy którymi zaprojektowano zejścia do nowego portu oraz zaplecza portowego, razem ze szkołą żeglarską i centrum nurkowania. Zejście stanowią schody, rampa oraz schody ruchome, umożliwiając ruch również osobom niepełnosprawnym, rowerom, wózkom dziecięcym itp. Esplanade to otwarta przestrzeń zbudowana z zestawionych ze sobą podobnych materiałów w różnych kolorach (patchwork). Plac otaczają obiekty małej architektury o dostosowanej skali (przeskalowanie w stosunku do skali człowieka). Pomimo dużych gabarytów są lekkie w odbiorze dzięki użyciu prostych linii, zastosowaniu lekkich konstrukcji oraz braku przesłon bocznych, dzięki czemu nie ograniczają widoczności dalszego planu. Ukształtowanie form ma wpływ na różnorodność aktywności (spacery, jazda na rolkach, rowerach, etc.) Zejście schodami do marin ukształtowano niczym zejście do sali balowej. Proste linie rampy dla osób niepełnosprawnych tworzą jakby wachlarz, rozkładający się nad przystanią. Powtarzalność elementów oraz kontrastowa kolorystyka ramp w stosunku do reszty tej
Ryc. 6. Zejście do przystani, Barcelona. Schemat.: A. Trzebińska
132
Waterfront – przekształcenia urbanistyczne...
części obiektu sprawia, że nie odczytujemy jej jako rampy dla osób niepełnosprawnych, ale jako jeden z elementów gry w tej przestrzeni. Dominują tu otwartość, wielokrotność elementów i prostota. Przestrzeń tworzą zintegrowane i przeskalowane części komunikacji: rampa, schody, schody ruchome. Pergola Fotovoltaica na Esplanade, to zaprojektowana przez zespół Lapena y Torres rzeźba składająca się z czterech betonowych, powyginanych podpór, podtrzymujących nachyloną pod kątem 30˚ prostokątną płaszczyznę, pokrytą płytami fotowoltaicznymi (4500 m2). Od strony morza ukazuje się ona jako jeden z elementów podkreślających industrialny charakter waterfrontu. Pergola Fotovoltaica jest silnym przestrzennie akcentem, kończącym oś Avinguida Diagonal. Obiekt ten jest jednym z kilku obiektów przetwarzających energię na terenie Forum, wchodzących w skład systemu promującego odnawialne źródła energii. Pergola Fotovoltaica jest kolejnym z wielu obiektów o skali monumentalnej. Proste, zdecydowane linie projektowe oraz użycie jasnego betonu nadają temu gigantowi niespodziewaną lekkość. Intrygujące jest użycie tak wielkiej formy przy jednoczesnym wyeksponowaniu funkcji obiektu jako wielkiej baterii fotowoltaicznej. Jest to rodzaj społecznego manifestu pokazującego konieczność bilansowania gospodarki energetycznej, odpowiedzialność za środowisko, społeczną misję przestrzeni publicznej, jako przestrzeni inkulturacji. Parc dels Auditoris z 2004 roku zaprojektowany został przez parę architektów: Alejandro Zaera-Polo oraz Farshid Moussavi (znanych również pod nazwą Foreign Office Architects – FOA). Teren ten położony jest przy linii brzegowej morza i stanowi przedłużenie przestrzeni Esplanade. Powierzchnia parku to wykonana ludzką ręką siedmiohektarowa rzeźba terenu, przypominająca wydmy. Między wydmami zostały zaprojektowane dwa otwarte audytoria na 8500 i 3500 miejsc. Pomiędzy powierzchniami wertykalnymi zaprojektowano „pęknięcia”, wypełnione kępami traw i bambusa. Zastosowane ziemiste kolory bloczków betonowych sugerują kontynuację naturalnej powierzchni ziemi. Parc dels Auditoris to przestrzeń, w której dominują miękkie linie. Płynne przejścia – zespolenie wydm w zieleń lub audytoria – powodują, iż miejsce to jest odczytywane niczym naturalnie ukształtowany teren. Widoczna jest tu wyraźna konsekwencja w zastosowaniu kształtów oraz materiałów (siedziska, schody audytorium, miejsca siedzące audytorium oraz chodniki). Te przykładowe elementy kompleksu urbanistycznego Forum stanowią dobry przykład umiejętnej gry kontrastów, widocznej w doborze materiałów, ich różnego stopnia przezroczystości, chropowatości, gładkości, matowości oraz konsekwencji w użyciu i zastosowaniu. Wykorzystano zarówno materiały naturalne, jak drewno, kamień kruszony, marmur, jak również materiały sztuczne, przede wszystkim beton odbierany jako surowy. To uformowanie przestrzeni, w którym połączenie różnych materiałów w odpowiedniej proporcji stwarza iluzję naturalnego ukształtowania powierzchni. W całym założeniu urbanistycznym dominują proste, ale potraktowane z rozmachem elementy – to przykład zasadniczego
133
Anna Trzebińska
elementu formowania waterfrontu. Podejście to pokazuje dobitnie konieczność kształtowania akcentów tworzących sieć bodźców i znaków przestrzennych, pozwalających odbierać ukrytą strukturę, podążać wytyczonymi ścieżkami, doświadczać odmiennych funkcji rozlokowanych nad Morzem Śródziemnym. Monumentalizm jest tu narzędziem, które dla wielomilionowego miasta daje odpowiednią siłę oddziaływania, organizując długą linię brzegową równocześnie nie zakłócając jej walorów krajobrazowych.
Ryc. 7. Parc dels Auditoris, Barcelona. Schemat.: A. Trzebińska
134
Waterfront – przekształcenia urbanistyczne...
Barcelońskie Forum jest stanowi spójne i konsekwentne założenie projektowe, które skutecznie zagospodarowało tereny opuszczone i stworzyło spójną pierwszą linię struktury urbanistycznej Barcelony. Po dziewięciu latach wiadomo dziś, że zabieg projektowy odniósł sukces ekonomiczny oraz znalazł akceptację mieszkańców, na stałe wtapiając się w tkankę miejską. Obszar ten stał się na mapie Barcelony ważnym rezerwuarem przestrzeni rekreacyjnej, reprezentacyjnej, potrzebnej jako bufor dla okolicznych struktur mieszkaniowych. Dzięki oryginalnym rozwiązaniom, ciekawym zestawieniom form i materiałów oraz dobrze wkomponowanej zieleni waterfront stał się jednym z ulubionych miejsc rekreacji Barcelończyków oraz obowiązkowym punktem wycieczek turystów.
Bibliografia Gerald, M.: 2006, Muzeum jako przedsiębiorstwo. Łatwo i przystępnie o zarządzaniu instytucją kultury, Fundacja ALETHEIA, Warszawa. Grabska, E. i Poprzecka, M.: 1974, Teoretycy, artyści i krytycy o sztuce 1700-1870. Historia doktryn artystycznych, wybór przedmowa i komentarze, PWN, Warszawa. Sroczyńska, J.: 2009, Cité de l’architecture et du patrimoine – modelowa prezentacja dziedzictwa architektonicznego Francji, Wyd. Politechniki Krakowskiej, Kraków. Żygulski jr, Z.: 1982, Muzea na świecie. Wstęp do muzealnictwa, PWN, Warszawa.
Streszczenie W artykule zaprezentowano przykład kształtowania przestrzeni nadwodnych w Barcelonie. Jest to przykład waterfrontu dużej skali, realizowanego z rozmachem. Przedstawiono genezę obszaru przyległego do Forum, znaczenie urbanistyczne, główne elementy organizujące przestrzeń nadwodną, a także ich rolę. Pokazano mechanizmy rewitalizujące przestrzeń miejską, przywracające obszary zdegradowane do pełnej jakości – w służbie lokalnej społeczności. Zdiagnozowano język budowania przestrzeni publicznych waterfrontu. Słowa kluczowe: waterfront, nadwodne obszary miejskie, urbanizacja nabrzeży, przestrzeń publiczna, architektura na rzecz sportu i rekreacji.
135
Las I, 2011, 29,5 na 21, tusz na papierze
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych
Katarzyna Barełkowska1, Robert Barełkowski2, Leszek Chlasta3, Łukasz Wardęski4 Katedra Urbanistyki, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy ZPA IAiPP / Katedra Architektury, WBAiIŚ ZUT w Szczecinie / UTP w Bydgoszczy 3 Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy 4 Armageddon Biuro Projektowe, Poznań 1
2
Poszukiwanie skutecznego narzędzia ochronnego Preambuła ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym185 jest często w polskich realiach pustą deklaracją, gdyż ustawa nie podejmuje w ogóle wątków kluczowych nie tylko dla zrównoważonego, ale w ogóle do jakościowo dobrego kształtowania środowiska otaczającego człowieka. W art. 1, ust. 1 ustawa wskazuje na konieczność realizacji polityki przestrzennej ukierunkowanej na ład przestrzenny i zrównoważony rozwój. Przez ład przestrzenny należy tu rozumieć, zgodnie z semantyczną interpretacją pojęcia, nie tylko porządek, ale też aspekt jakościowy, estetyczny, harmonizujący powiązania pomiędzy zróżnicowanymi komponentami środowiska, w szczególności zurbanizowanego, względnie poddawanego urbanizacji. W art. 1, ust. 2, ustawa deniuje obszary, które powinny mieć 185 Ustawa z dnia 27 marca 2003 roku o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012 roku, poz. 647, ze zmianami).
137
Katarzyna Barełkowska, Robert Barełkowski, Leszek Chlasta, Łukasz Wardęski
swoje odzwierciedlenie w dalszej treści przepisu będącego przecież fundamentem kształtowania polityki przestrzennej wszystkich szczebli administracji. W pkt. 1 tego ustępu mowa jest o wymaganiach ładu architektonicznego i urbanistycznego, w pkt. 2 o walorach architektonicznych i krajobrazowych, w pkt. 4 wskazuje się na konieczność ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków oraz dóbr kultury współczesnej, zatem nie tylko zabytków architektonicznych, urbanistycznych czy archeologicznych, wreszcie w pkt. 9 wskazuje się potrzeby interesu publicznego. Który z tych elementów zdefiniowany jest w ustawie na tyle, by pozwalać na sformułowanie wykładni przepisów wykonawczych ustawy, by wskazać jej celowość? Żaden z wyszczególnionych. Przyjęta obecnie przez administrację interpretacja sposobu implementacji przepisów ustawowych postępuje w kierunku coraz bardziej literalnego stosowania przepisów, z pominięciem ich celowości. Przykładem tego może być dość powszechnie ugruntowane przekonanie o tym, że regulacje szczegółowe dotyczące zabudowy na opracowywanym terenie mogą obejmować wyłącznie wątki wskazane literalnie w ustawie, a podanie jakiejś cechy architektonicznej, o której w ustawie wprost się nie mówi, jest uznawane za naruszenie przepisów. Potwierdzeniem tego może być choćby analiza Skrenty, która sama w sobie jest już skażona – autorki nie dziwi bowiem fakt, że szeroki zakres zdefiniowany w ustawie i niezbędny zdaniem ustawodawcy do wykreowania ładu przestrzennego jest subordynowany względem przepisów wykonawczych. Jak pisze Skrenty, „przepisów art. 1, ust. 2 nie można traktować jako bezpośrednio obowiązujących, lecz tylko w zakresie określonym w innych artykułach ustawy (…) i przepisach prawa materialnego”186. Przyjęcie postawionej na głowie hierarchii ważności, w której instrumentarium dyktuje pryncypia, a nie odwrotnie, widać tu w prymitywizacji postrzegania ładu przestrzennego jako manifestowanego czy to rygorem dopasowania do linii zabudowy jako obligatoryjnym wyznacznikiem ładu, czy też definiowaniem zmiennych parametrów wysokości, odbiegających znacząco od wysokości obiektów w najbliższym otoczeniu187. Nie jest bowiem prawdą, że ład przestrzenny może być sparametryzowany, bowiem przesycony treścią społeczną staje się wartością niekwantyfikowalną, niemożliwą do określenia wyłącznie przy pomocy prawnego aparatu, wartością, dla której osiągnięcia zachłanni prawnicy powinni pogodzić się z perspektywą oddania władztwa w ręce ekspertów, jakimi niewątpliwie są rozumiejący naturę przestrzeni specjaliści od gospodarowania przestrzenią, planowania i urbanistyki. Dla obiektywizacji sporu przywołać należy tu dyskurs związany z przeregulowaniem nie tylko przepisów, ale i ich wykładni w sposób uniemożliwiający osiąganie ustawowych celów188. Skrenty (2010: 247). Ibid. (248). Barełkowski (2010a: 29-30). Przykładem absurdu założenia wskazywanego przez Skrenty jako właściwe jest np. sposób uwzględniania potrzeb polityki bezpieczeństwa państwa. Obowiązuje bowiem przepis wskazujący na potrzebę uwzględnienia stanowiska właściwego dla danego województwa sztabu wojskowego, ale już wytyczne przez ten sztab przygotowywane i sposób uwzględniania polityki obronnościowej nie jest przecież przedmiotem przepisów czy norm prawnych, lecz wiedzy specjalistycznej, którą determinują osoby znające specyfikę danego 186 187 188
138
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych
Tego rodzaju tło przedstawione jest tu wyłącznie jako kanwa – by ujawnić potrzebę swoiście rozumianej innowacyjności polegającej na wykorzystywaniu dostępnych mechanizmów mocno wadliwego systemu, w którym jednakże architekci i urbaniści funkcjonują, i w którym muszą tworzyć opracowania mające aplikacyjny sens. Szczególnym wyzwaniem jest tu działanie, w ramach którego próbuje się ochronić elementy krajobrazu kulturowego, ważne kompozycyjnie elementy krajobrazu – zieleń, formacje terenowe, istniejącą zabudowę nie mającą statusu zabytkowej, lecz posiadającą wysokie walory architektoniczne, strukturę przestrzenną wsi czy miasta. W szczególności potrzeba poszukiwania mechanizmów ochronnych dotyczy tu obszarów peryferyjnych, w których struktury miejskie ulegają rozrzedzeniu, nie przyjmując jednak form wiejskich, natomiast obszary otwarte podlegają stałej presji inwestycyjnej, areały rolnicze przekształcane są przypadkowo i bezładnie w tereny zabudowy. W ujęciu tym wskazać trzeba, że mniejszą rolę odgrywa status ochronny gruntów – np. rolniczych czy leśnych, chodzi bowiem nie o ochronę obszarów chronionych z mocy innej ustawy, lecz całokształtu percypowanego środowiska. Ochrona obszarów przejściowych ma bowiem strategiczne znaczenie w kwestii stanowienia ładu189 – to tu, w obszarze suburbiów mają miejsce najsilniejsze transformacje, tak co do sposobu użytkowania, jak i form zagospodarowania, jakości gruntów, profilu gatunkowego flory i fauny wraz z procesami synantropizacji, i wiele innych. Urbaniści stają zatem przed problemem braku mechanizmów umożliwiających realizację zamierzonego celu i zarazem spełnienia postulatów preambuły ustawowej, a równocześnie chcą tę preambułę wypełnić należytą treścią. Jest to kompilacja umiejętnego wpisania mechanizmów ochronnych, opracowanych indywidualnie i dopasowanych do systemu formalno-prawnego sankcjonującego przepis miejscowy – miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Najważniejszy rdzeń postępowania planistycznego można by opisać ciągiem: cele planowania > środki realizacji celów > zapis legislacyjny > analiza zgodności i korekty. W przypadku założeń związanych z ochroną należy mieć na względzie cele i strategie ochronne – w związku z tym cele planowania dla planów ochronnych będą tożsame z celami ochronnymi. Z kolei w zależności od problematyki zagadnienia ochronne obejmować będą działania ukierunkowane na człowieka (ochrona zdrowia i komfortu ludzkiego), środowisko naturalne (ochrona przyrody, komponentów środowiska), krajobraz kulturowy (krajobraz otwarty, krajobraz miejski), dziedzictwo historyczne (architektoniczne, urbaobszaru (np. rozmieszczenie newralgicznych instalacji wojskowych, których nie można ujawnić, a których bezpieczeństwo musi być opisane przepisem miejscowym). Przykładów z innych zakresów można by mnożyć, problem w tym, że specyfika kształtowania ładu przestrzennego nie doczekała się uwzględnienia swojej autonomii na polu architektury i urbanistyki, czyli podstawowej dyscypliny, dla której akt prawny – ustawę – sformułowano. 189 Barełkowski (2010b: 373-374).
139
Katarzyna Barełkowska, Robert Barełkowski, Leszek Chlasta, Łukasz Wardęski
nistyczne, archeologiczne). Do realizacji zadań posłużą natomiast narzędzia w postaci aparatury prawnej, określonej w rozporządzeniu definiującym sposób opracowywania planów miejscowych: wykluczające (zakazy), ograniczające (ograniczenia), wymuszające (nakazy)190.
Ochrona krajobrazu otwartego a praktyka Znakomicie ilustruje omawiany problem sytuacja koniecznej ochrony krajobrazu otwartego. Główną formą zagospodarowania takich obszarów jest zazwyczaj użytkowanie rolnicze, a bliskość terenów zurbanizowanych jedynie częściowo obniża możliwości produkcji rolniczej w zakresie upraw polowych czy sadowniczych. Siatka zróżnicowanych klas bonitacyjnych gleb, a więc zróżnicowana przydatność rolnicza, wespół z bardzo zdywersyfikowanym stosunkiem do aspektów ekonomicznych prowadzenia działalności rolniczej powoduje, że choć część gospodarstw rozkwita, inne są traktowane jako podmiejski rezerwuar terenów zabudowy mieszkaniowej. Rolnicy w takich przypadkach rozpoczynają działalność quasi-deweloperską, która zasadniczo polega na sprzedaży gruntów. W cennym krajobrazie otwartym, gdzie gospodarka rolna jest elementem ekstensywnie kształtującym percepcję środowiska takie działanie niesie ze sobą znaczące ryzyka, niektóre z nich grożące daleko posuniętą dewastacją i marnotrawstwem publicznych środków191. Ochrona krajobrazu jest pustym pojęciem bez konkretu w postaci regulacji planistycznych o restrykcyjnym, ograniczającym charakterze. Niestety, władza lokalna, rzadko kiedy oświecona w materii znaczenia zagospodarowania przestrzennego, traktuje tę problematykę instrumentalnie, jako źródło możliwych do dystrybuowania nagród bądź kar (stąd tak powszechne powstrzymywanie się przed sporządzaniem MPZP, gdyż bez planów miejscowych władza ma jeszcze szersze kompetencje nagradzania i karania). Działalność quasi deweloperska jest więc tym, co ujawnia politykę „pro-inwestycyjną” lokalnej administracji – niestety z wsparciem inwestycji nie mającą nic wspólnego. Efektem braku zdolności powstrzymywania ekspansji zabudowy i braku zdolności egzekwowania konsolidacji terenów zurbanizowanych (które są niewystarczająco wypełnione zabudową, w związku z czym poświęcanie kolejnych areałów jest bezsensownym aktem marnotrawstwa) jest działanie przyjmujące rozmaite i interesujące z socjologicznego i ekonomicznego punktu widzenia warianty: 190 Rozporządzenie z dnia 26 sierpnia 2003 roku w sprawie wymaganego zakresu projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (Dz. U. z 2003 roku Nr 164, poz. 1587, ze zmianami). Dopuszczenia nie będą miały naturalnie znaczenia ograniczającego i ochronnego i służyć będą przede wszystkim stanowieniu wyjątków, dopuszczanych w zgodzie z nadrzędnymi celami ochrony przestrzeni. 191 Vide problem kontrproduktywnej skali przedsięwzięć infrastrukturalnych na obszarach rozproszonej zabudowy, która z pseudo-zagrodowej ewoluuje bardzo szybko w kierunku typowej zabudowy mieszkaniowej, równocześnie generując żądania nowych użytkowników, by gminy ze swoich środków pokryły – zgodnie z obowiązkami ustawowymi – koszty uzbrojenia.
140
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych
•
Wariant „rolnik deweloperem”, to wariant, w którym właściciel gruntu postanawia sam dokonywać wstępnych działań przygotowujących urbanizację; w takim przypadku należy się spodziewać silnie rozproszonej zabudowy – brak planowej sprzedaży i uwzględniania jakichkolwiek pryncypiów związanych z racjonalizacją uzbrojenia terenu – nie właściciel gruntu bowiem terenu będzie uzbrajał. Właściciel jest zaradny i sprzedaje często grunt z udziałem w drodze, maksymalizując zyski, którym sprzyja przyjazna gmina pozwalając na lokalizację dróg wewnętrznych. Prowadzi to niekiedy do ekstremalnych patologii, jak opisywane przez Marzęckiego już na początku ery transformacji ustrojowej w Polsce przypadki z zachodniopomorskiego, osiedla, na którym niektórzy właściciele postanowili wziąć współwłasność drogi literalnie, wydzielając płotem swój fragment gruntu pod hasłem świętej własności192. • Wariant „wykup spekulacyjny”, to wariant, który pozbawia gminę cennego wsparcia finansowego, wynikającego z odłożonego na pięć lat zwolnienia z opłaty z tytułu wzrostu wartości gruntów. Gmina pozbawiona tej specyficznej formy podatku, której ustanowienie miało służyć właśnie działaniom przestrzennym, uzbrajaniu terenu, nie jest w stanie prawidłowo realizować swoich ustawowych zobowiązań. Teren jest wykupywany jako teren rolniczy, a następnie zamrażany na co najmniej 5 lat. • Wariant „infrastruktury ultraskompresowanej” – polega na zgodzie na poniesienie opłat w zamian za wolność inwestycyjną na terenach, co prowadzi do nieproporcjonalnie małych działek, a nade wszystko nieproporcjonalnie małych dróg, które dla właścicieli są nie tyle niezbędnymi korytarzami komunikacyjnymi, ile złem koniecznym. Jeszcze silniej kontestowana jest wówczas potrzeba wykształcania przestrzeni publicznej. Powyższa lista nie wyczerpuje naturalnie wariantów ingerencji w krajobraz otwarty, pokazuje jednak pewne podstawowe mechanizmy i zagrożenia. Dodatkowym zjawiskiem patologicznym jest póki co nieskonsumowana i niemająca oparcia w systemie prawnym, ale szeroko rozpropagowana teza o nieuchronności odszkodowań, które będą musiały być wypłacane właścicielom, którym pogorszono warunki korzystania z dobrodziejstw urbanizacji wskutek zmian studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego193. Powoduje to nieustanne przesuwanie się granic terenów zurbanizowanych – wyłącznie w jedną stronę. Fakt, że cenny krajobraz nie będzie mógł być chroniony bez politycznej woli władz lokalnych (głos ekspercki w sprawie nie będzie miał mocy sprawczej) jest wystarczająco wymowny. Marzęcki (1990: 110-112). Nie jest to jednak prawdą, czego przykładem zrealizowane w 2011 studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Rokietnica, obecnie obowiązujące i zmniejszające tereny zurbanizowane o około 25%. W opracowaniu brali udział wszyscy współautorzy.
192 193
141
Katarzyna Barełkowska, Robert Barełkowski, Leszek Chlasta, Łukasz Wardęski
Planista bądź urbanista mogą podjąć działania wyłącznie w przypadku, w którym lokalna władza uzna i zrozumie, jak niekorzystne są mechanizmy pozwalające na rozlewanie się niekontrolowanych obszarów zabudowy, w szczególności właśnie w krajobrazie otwartym. Nie jest to wyłącznie kwestia utraty zadrzewień i zakrzewień śródpolnych, ciągów ekologicznych, przecięcia struktur melioracyjnych, i tak już przecież od dziesięcioleci nie pielęgnowanych. Nie jest jedynym problemem utrata ekspozycji krajobrazowych, pozostawianie przestrzeni życiowej faunie i florze, która dla swego dobrostanu wymaga na przykład koegzystencji systemu leśnego (dającego schronienie) i polowego (dającego możliwość łatwego znajdowania pokarmu). To także kwestia nieracjonalnego kształtowania struktur osadniczych, wydłużania dróg dojazdowych do obiektów użyteczności publicznej – szkół, urzędów, placówek służby zdrowia. To problem konieczności budowy dróg gminnych dłuższych i mniej efektywnych w użytkowaniu. To kwestia bezpieczeństwa mieszkańców, którzy będą mieć problem z odśnieżaniem dróg, skutkami ewentualnych awarii itp.
Casus Żydowo Żydowo w gminie Rokietnica jest wsią posiadającą już zdewastowaną strukturę przestrzenną. Zabytkowy kościół, którego geneza sięga jeszcze XIV wieku, w aktualnej zabytkowej bryle funkcjonujący od przełomu XIX i XX w., zespół dworsko-parkowy z klasycystycznym dworem z XVIII wieku, dziś mają sąsiedztwo „gomułkowskich bloków” demonstrujących potęgę socjalistycznej kolektywizacji wsi. Niemniej otoczenie wsi stanowi enklawę w okolicy Poznania, nie skalaną jeszcze tak typową rozproszoną zabudową. Po Sepno w gminie Oborniki, po Rostworowo w gminie Rokietnica oraz aż po zbiornik Jeziora Pamiątkowskiego ciągną się rozległe pola o dobrych właściwościach glebowych, dających bogate plony i odzwierciedlających typowy wielkopolski krajobraz rolniczy wymieszany z cennymi terenami leśnymi oraz zgrupowaniami drzew i krzewów. Żydowo, pomimo swoich walorów, styka się z procesami urban sprawl, czyli postępującej chaotycznej urbanizacji przedmieść. Wyrazem tego jest zawłaszczanie terenów rolnych polegające na wstępnym wydzielaniu działek – tak zwanych zagrodowych – które w dalszym ciągu podzielone zostaną na 2 lub 3 mniejsze jednostki gruntowe, tym razem w oparciu np. o prawo o zniesieniu współwłasności. Ten trik właścicielski powoduje, że gminy bezsilne, ale chcące powstrzymać negatywną tendencję, mogą się odwołać do niewielu mechanizmów zapobiegających takiemu nadużyciu dysponowania terenem niezurbanizowanym i nieprzewidzianym do urbanizacji – do planu ochronnego. Taki plan opracowano dla Żydowa i uchwalono z końcem 2013 roku194.
194
W opracowaniu tego MPZP brali udział wszyscy współautorzy.
142
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych
Ryc. 1. Plan ochronny – MPZP Żydowo, 2013. Oprac.: autorzy oraz Zbigniew Barełkowski, Łukasz Szajek, przy współpracy Michała Beygi.
143
Katarzyna Barełkowska, Robert Barełkowski, Leszek Chlasta, Łukasz Wardęski
Plan ochronny tym różni się od typowego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, że reguluje przede wszystkim restrykcje, których celem jest zapobieżenie lokalizacji niechcianych form użytkowania. Działanie takie odwołuje się do gwarantowanego konstytucją prawa wykonywania własności, które w ten sposób ulega ograniczeniu. W związku z tym nie można przywileju regulacji planistycznej traktować jako przywileju niczym nie ograniczonego, ramy restrykcji wyznaczają tu bowiem przesłanki prawne, w omawianym przypadku nie związane z terenami chronionymi pod względem przyrodniczym. Na prezentowanym obszarze nie występują tereny ustawowo chroniące formy przyrody (na podstawie przepisów ustawy o ochronie przyrody i wynikających z tego dla MPZP konsekwencji195), nie ma tutaj stanowisk archeologicznych, ochrona zespołu dworskiego nie obejmowanego w planie opracowaniem jest niesprecyzowana przestrzennie – właściwe służby konserwatorskie nigdy nie opracowały ani nie wystarały się o opracowanie studium krajobrazowego dla kompleksu obejmującego dwór, park przydworski, zabudowania gospodarcze, a także (choć to odrębny obiekt) wspomniany kościół. Pozostają dla tego obszaru zapisy ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, stanowiące przesłankę dla ochrony ponad 300 ha niezabudowanych pól i nieobjętych inwazją urbanizacji obszarów leśnych. Ochrona terenów leśnych ze względu na duże znaczenie lasów w gospodarce krajowej oraz potencjał biologiczny, a także ochrona wysokich klas bonitacyjnych gleb jest czynnikiem w zupełności wystarczającym, by względy pozaprawne – niestety od lat nie ujmowane w przepisach prawa wyłączając wspomnianą niedziałającą preambułę do ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – stanowić mogły uzupełnienie dla tak przyjętej linii postępowania. Plan ochronny – by nazwać to precyzyjnie MPZP typu ochronnego – obejmować musi precyzyjne wskazanie terenu chronionego, na przykład przez jednoznaczne określenie symbolem literowo-liczbowym, delimitować obszar ochrony przez wskazanie granic i zasięgu restrykcji, podawać przesłankę prawną (w postaci delegacji prawnej przywołanej w treści uchwały lub w uzasadnieniu do uchwały), a następnie określać jednoznacznie rodzaj i sposób działania restrykcji w postaci głównie nakazów, zakazów i ograniczeń. Omawiany plan obejmuje wyłącznie tereny chronione, co nie zawsze jest możliwe, a niekiedy nie jest uzasadnione. Pierwszym krokiem do wprowadzenia ochrony jest ustalenie przeznaczenia terenu, na którym nie są lokalizowane przedsięwzięcia inwestycyjne (co do zasady). W katalogu terenów oznaczanych symbolami ZB, R, ZL czy WS znajdujemy obszary zieleni w stanie naturalnym (dzikim), rolnicze, leśne oraz wody otwarte. Pamiętać należy jednak o tym, że samo określenie przeznaczenia nie jest wystarczającym czynnikiem do wykluczenia form zagospodarowania nie akceptowanych przez organ przyjmujący uchwałę. Zwłaszcza na obszarach rolniczych przeznaczenie może być uznane za przesłankę Należy tu jednak zauważyć, że tuż za granicą gminy Rokietnica, w gminie Oborniki, jest obszar specjalnej ochrony ptaków Natura 2000.
195
144
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych
dla lokalizacji zabudowy zagrodowej. Nie da się natomiast wykluczyć wszystkich inwestycji ze względu na potrzeby realizacji zadań infrastrukturalnych, czy to przez gminę czy też przez podmiot zarządzający daną infrastrukturą (energetyczną, gazową, telekomunikacyjną). Wprowadzenie całkowitego zakazu zabudowy, zgodnie z prawną definicją zabudowy obejmującej wszelkie formy obiektów budowlanych196, byłoby sprzeczne z przepisami prawa197. W definiowaniu inwestycji zabronionych należy zatem przeprowadzić analizę statusu poszczególnych inwestycji oraz określić jakie inwestycje budowlane związane z budynkami, budowlami oraz małą architekturą mogą być na danym obszarze uznane za nieinwazyjne. Sprawa wykluczenia realizacji budynków wydaje się nie budzić kontrowersji, co innego budowle, do których zalicza się przecież i te nadziemne (wiaty, maszty) i te naziemne lub podziemne (drogi, magistrale energetyczne, wodociągowe, kolektory sanitarne). Część z tych przedsięwzięć wymusza zmianę statusu terenu, a w konsekwencji prowadzi do wyłączenia spod ochrony, jak ma to miejsce w przypadku dróg publicznych. Inne zamiary regulacyjne nie mają takiego skutku, jak w przypadku dróg wewnętrznych, wśród których znajdują się na przykład także drogi leśne198. Wykluczenia małej architektury są łatwiejsze interpretacyjnie i pod względem mechaniki zapisu. Interesującym wątkiem jest konieczność definiowania zabudowy na terenach leśnych. Jest to związane ze specyficznym statusem gospodarki leśnej, w tym zabudowy służącej gospodarce leśnej. Teren pod budynkami związanymi z gospodarką leśną nie zmienia swojego statusu, pozostaje więc terenem oznaczanym w planie ZL i mającym cechy terenu chronionego. Niemniej potrzeby gospodarowania lasem powodują, że istnieje potrzeba opisywania parametrów zabudowy, aby uczytelnić reguły wykorzystywania areału do realizacji leśniczówek oraz budynków pomocniczych. A takie założenie należy przyjąć, o ile uchwała MPZP nie precyzuje tego jak w omawianym przypadku, gdzie autorzy zdecydowali się na jednoznaczne wskazanie definiowania zabudowy budynkami. 197 W szczególności z kuriozalną, ale obowiązującą przecież ustawą z dnia 7 maja 2010 roku o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (Dz. U. z 2010 roku Nr 106, poz. 675 ze zmianami). Art. 46 wprowadza niejasną swobodę realizacji przedsięwzięć telekomunikacyjnych, zakazując zakazów wznoszenia elementów sieci i urządzeń telekomunikacyjnych w MPZP w zakresie łączności publicznej. Nie czyni jednoznacznego rozróżnienia dla inwestycji z zakresu łączności publicznej i przedsięwzięć realizowanych przez prywatnych operatorów, ani też nie jest w tym względzie dokonana jednoznaczna wykładnia, komentarz, itp., co wielokrotnie stawało się już polem do nadużyć i lokalizowania komercyjnych wież telefonii w obszarach cennych krajobrazowo, przyrodniczo, rolniczo itd. Pomimo patologiczności zapisu ustawowego i jego konsekwencji autorzy planów są związani brzmieniem „zakazu wprowadzania zakazu”. 198 Patrz treść ustawy z dnia 28 września 1991 roku o lasach (Dz. U. z 2011 roku, Nr 12, poz. 59, ze zmianami) wskazuje w art. 3, pkt. 2, że lasem w rozumieniu ustawy jest grunt związany z gospodarką leśną, zajęty pod wykorzystywane dla potrzeb gospodarki leśnej: budynki i budowle, urządzenia melioracji wodnych, linie podziału przestrzennego lasu, drogi leśne, tereny pod liniami energetycznymi, szkółki leśne, miejsca składowania drewna, a także wykorzystywany na parkingi leśne i urządzenia turystyczne. Dalej, w art. 6, ust. 1, pkt. 8 ustawy o lasach wskazuje się, że drogi leśne to drogi położone w lasach niebędące drogami publicznymi w rozumieniu przepisów o drogach publicznych. Z kolei ustawa o drogach publicznych z dnia 21 marca 1985 roku (t.j. Dz. U. z 2013 roku, poz. 260, ze zmianami) w art. 8 precyzuje definicję dróg wewnętrznych, wskazując, że są to drogi, parkingi oraz place przeznaczone do ruchu pojazdów, niezaliczone do żadnej z kategorii dróg publicznych i niezlokalizowane w pasie drogowym tych dróg. Ustawa nie dokonuje rozróżnienia między drogami lokalizowanymi na terenach urbanizowanych czy terenach chronionych. 196
145
Katarzyna Barełkowska, Robert Barełkowski, Leszek Chlasta, Łukasz Wardęski
Podsumowanie Z zaprezentowanego kazusu widać wyraźnie, że zapisy MPZP wymuszają odpowiednią autorsko ukształtowaną dyscyplinę zapisu planistycznego. Kontrowersje i sprzeciw podmiotów próbujących obchodzić prawo ochronne określone w ustawach mogą być, w przypadku niezastosowania takiej dyscypliny, skuteczne. Potrzeby w zakresie sporządzania planów ochronnych są znacznie większe, niż skala ich opracowywania. Plany te wymagają specyficznej metodologii obejmującej przynajmniej znormalizowane kroki definicyjne, uwidocznione stosownymi zapisami w uchwale. Podstawowy ciąg decyzyjny: cele planowania > środki realizacji celów > zapis legislacyjny > analiza zgodności i korekty, o jakim była mowa wyżej w artykule uległby wypełnieniu w postaci zapisów warsztatowych: walory przeznaczone do ochrony + zakres terytorialny niezbędny do ich ocalenia > definicja przeznaczenia terenu (ZL, R, ZB itp.) + eliminacja nieakceptowanych form zagospodarowania + pozostawienie form zagospodarowania (zabudowy) w zakresie infrastruktury > nakazy + zakazy + ograniczenia > analiza ryzyk związanych z wykluczeniami i zakazami + analiza ryzyk związanych z pozostawieniem dopuszczeń, Dla planów ochronnych niezwykle istotna jest ich celowość, zadanie, jakiemu służą. Zadanie to musi mieć umocowanie w postaci nadrzędności interesu publicznego (ochronnego) nad prywatnym (możliwościami swobodnego dysponowania gruntem). Kluczowe staje się również pełnozakresowe zweryfikowanie katalogu rozwiązań przestrzennych, jakie potencjalnie mogłyby się pojawić w chronionym terenie i sprawdzenie, które muszą być w nim – pomimo ochrony – usankcjonowane, a które wykluczone w sposób eliminujący możliwość nieprawidłowej interpretacji, wykładni czy też po prostu przemilczenia niezbyt jasno sprecyzowanych zapisów, jakże często niezgodnych z technikami zapisu MPZP, zasadami techniki prawodawczej – np. popularnego zapisu „ustala się ochronę walorów przyrodniczych dla terenu XX” wyrażającego wyłącznie intencje autorów tekstu, ale w sensie prawnym wadliwego i nic nie znaczącego. Ważne jest również widzenie problemu planów ochronnych w kontekście zjawisk społeczno-gospodarczych w skali gminy (negatywne skutki permisywnej polityki przestrzennej), ale i w skali mikro, gospodarstwa pojedynczego właściciela i mechanizmów, które stosuje by uzyskać maksimum korzyści i zaktywizować swoje aktywa (w czym nie można się dopatrywać automatycznie złych intencji). Ocena działań planistycznych okazuje się nie być wolna od zagadnień formujących etykę dyscypliny, od rozstrzygnięć – zarówno przez planistę jak i przez władze samorządowe – definiujących granice dobra i zła w relacji
146
Plany ochronne – narzędzie zachowania walorów krajobrazowych
do interesu publicznego i ogólnie rozumianych postaw społecznych. Plany ochronne są zatem także formą kształtowania klarownego przekazu władzy gminnej na temat walorów, które chronione będą przed partykularnym wykorzystaniem, formą edukacji i dialogu społecznego pokazującego, że polityka przestrzenna jest jak najbardziej miejscem określania pryncypiów działalności społeczno-politycznej powiązanej z dysponowaniem przestrzenią.
Bibliografia Barełkowski, R.: 2010a, Planistyczne mechanizmy formowania zrównoważonego środowiska, w L. Zimowski (red.), Eco-Architektura-Urbanizm-Studia, Wydawnictwo Uczelniane WSG, Bydgoszcz, 29-34. Barełkowski, R.: 2010b, Suburbia as a battlefield. Between the society, the environment and planning strategies, w C. A. Brebbia, S. Hernandez i E. Tiezzi (red.), The Sustainable City VI. Urban Regeneration and Sustainability, Wessex Institute of Technology, WIT Press, Southampton & Boston, 371-382. Marzęcki, W.: 1990, Procesy deformacji i degradacji struktur urbanistycznych oraz możliwości przeciwdziałania tym zjawiskom na przykładzie wybranych fragmentów miasta Szczecina, Politechnika Wrocławska; Wydział Architektury; Instytut Architektury i Urbanistyki, Wrocław. Skrenty, Ż.: 2010, Podstawowe zasady planowania przestrzennego – istota i cele ustanowienia, Studia Lubuskie, PWSZ IPiA, T. VII, 245-260.
Streszczenie W artykule przeanalizowano uwarunkowania wymuszające ochronę krajobrazu w planach ochronnych; jak określono szczególną kategorię miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Przedstawiono tło problemowe, przyczyny podejmowania działań ochronnych, niewydolność wykładni prawnej w tym zakresie i potrzeby stanowienia indywidualnych mechanizmów planistycznych zmierzających do zabezpieczenia cennych walorów przestrzennych. Słowa kluczowe: planowanie przestrzenne, plany miejscowe, regulacje prawa miejscowego, metodyka sporządzania MPZP, ochrona krajobrazu kulturowego.
147
Kwiaty, 2010, 50 na 40, olej na płótnie
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych murów z betonu komórkowego autoklawizowanego
Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka Katedra Mechaniki Konstrukcji, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
Wprowadzenie Autoklawizowany beton komórkowy (AAC) należy w Polsce do najpopularniejszych materiałów budowlanych, zwłaszcza do wykonywania ścian. Elementy z tego materiału stosowane są w budownictwie przemysłowym, użyteczności publicznej, głównie jednak w budownictwie mieszkaniowym. Dotyczy to nie tylko Europy, ale także krajów pozaeuropejskich, różnych stref klimatycznych. Pierwsze patenty związane z wytwarzaniem betonu komórkowego zarejestrowano w Niemczech (1890), Norwegii (1910), Danii (1921) i Szwecji (1924 i 1931). Najważniejszymi wydarzeniami związanymi z powstaniem betonu komórkowego było opracowanie w USA przez Aylswortha i Dyera metody spulchniania betonu przy użyciu proszku aluminiowego w roku 1914 i później w 1923 roku, wynalezienie przez szwedzkiego architekta Axela Erikssona najkorzystniejszego sposobu utwardzania betonu komórkowego w autoklawach za pomocą gorącej pary199.
199
Zapotoczna-Sytek (2000). Łaś, Zapotoczna-Sytek i Kruk (2002). Babiński et al. (2005).
149
Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka
Ryc. 1. Przykład łącznego wykorzystania własności konstrukcyjnych i izolacyjnych bloczków
Beton komórkowy występuje pod różnymi nazwami: Ytong, Siporex, Hebel, ale także gazobeton, Unipol, belit, termorex, porobeton. Obecnie Polska jest największym producentem tego ważnego tworzywa budowlanego w Europie. Beton komórkowy może być stosowany do budowy prawie każdego rodzaju ścian, tj. zewnętrznych, wewnętrznych, nadziemnych, podziemnych. Można też wykorzystywać ten materiał do konstruowania innych części budynków, np. stropów, dachów. Coraz częściej stosuje się wyroby z gazobetonu do wykonywania ścian zewnętrznych, jednowarstwowych, w których beton komórkowy pełni z powodzeniem funkcję konstrukcyjno-izolacyjną (ryc. 1).
Ryc. 2. Produkty rmy SOLBET, od lewej obudowa nadproża Solbet U, bloczki Solbet, Solbet Ideal
150
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych...
Ryc. 3. Produkty firmy YTONG, od lewej bloczek Ytong, nadproże Ytong, kształtka U Ytong
Ostatnio wprowadzono do stosowania lekkie, bardziej ciepłochronne AAC o gęstościach 300÷500 kg/m3, o wysokiej dokładności wymiarów elementów murowych (ryc. 2 i 3). To z kolei pozwoliło na używanie nowych technologii łączenia tych elementów, między innymi zapraw klejowych do wykonywania spoin o grubości 1÷3 mm. Zaprawy te najczęściej przewyższają kilkakrotnie wytrzymałość elementów AAC. Jednocześnie zakupiony materiał z AAC jest dość często prawie od razu wbudowywany w obiekt budowlany. Poza tym powszechnie stosowna paletyzacja tych wyrobów utrudnia wysychanie materiału w trakcie składowania. To wszystko sprawia, że ściany wykonane z takiego materiału i łączone we wspomnianej nowoczesnej technologii ulegają licznym zarysowaniom o charakterze skurczowym. W pracy podaje się różne zalecenia techniczne i technologiczne, które istotnie ograniczają zarysowania ścian wznoszonych z elementów AAC.
Konstrukcje ścian z betonu komórkowego Autoklawizowany beton komórkowy zaliczany jest do grupy betonów lekkich o gęstości do 1800 kg/m3. Betony lekkie dzielimy na betony z wypełniaczami organicznymi (o gęstości 600÷1500 kg/m3), z kruszyw porowatych (o gęstości 800÷1500 kg/m3) i betony komórkowe (o gęstości 300÷900 kg/m3). Wyróżnia się następujące betony komórkowe200: • •
200
w zależności od rodzaju uż ytego spoiwa (cementowe, wapienne, cementowo-wapienne), w zależności od rodzaju użytego kruszywa (piaskowe, popiołowe, piaskowo-popiołowe).
Ibidem (we wszystkich trzech wymienionych wyżej pozycjach).
151
Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka
Najbardziej charakterystycznymi cechami gazobetonu jest niska gęstość i wyraźna porowatość. Gęstość rzutuje na inne właściwości betonu komórkowego, tj. wytrzymałość, przewodność cieplną, mrozoodporność, nasiąkliwość i izolacyjność akustyczną. Elementami do wykonania muru z betonu komórkowego są: • bloczki, które mają powierzchnie boczne gładkie, albo wyprofilowane (wpusty i wypusty), często mają też uchwyty ułatwiające ich przenoszenie, • płytki, które są cieńsze od bloczków i stosuje się je przede wszystkim na warstwy elewacyjne w ścianach trójwarstwowych lub jako deskowanie tracone nadproży i wieńców stropowych. Beton komórkowy może być stosowany do budowy następujących ścian201: • ścian zewnętrznych nośnych, • ścian piwnic, • ścian wewnętrznych nośnych, • ścian wewnętrznych nienośnych, • wypełnień konstrukcji szkieletowych, • ścian ogniowych i kompleksowych przegród ściennych. Ogólnie wyróżnia się trzy rodzaje ścian (ryc. 4) z betonu komórkowego: • ściany jednowarstwowe, • ściany dwuwarstwowe, • ściany trójwarstwowe.
Ryc. 4. Przykład ściany jednowarstwowej, dwuwarstwowej i trójwarstwowej
201
Ibidem (we wszystkich trzech wymienionych wyżej pozycjach).
152
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych...
Ściany jednowarstwowe o grubości 30÷42 cm wykonuje się z bloczków o odmianie 300, 400 i 500 i łączy na cienkie spoiny: • z zaprawy klejowej o grubości 1÷3 mm, • z zaprawy ciepłochronnej o grubości 1÷1,5 cm. Zwraca się uwagę, że cienkie spoiny można stosować wyłącznie do bloczków o wysokiej dokładności wykonania. Do budowania ścian jednowarstwowych nie należy stosować klasycznej zaprawy cementowo-wapiennej, gdyż to ostatecznie obniża izolacyjność cieplną przegrody. Ściany dwuwarstwowe o grubości 26,5÷44 cm wykonuje się z bloczków odmiany 600 i 700. Warstwa grubsza (nośna) ma grubość 17,5÷30 cm i wykonywana jest zwykle z użyciem zaprawy cementowo-wapiennej. Można stosować spoiny z użyciem lepszej zaprawy, ciepłochłonnej lub cienkiej klejowej. Warstwa zewnętrzna (termoizolacyjna) może być cieńsza (9÷14 cm). Ściany trójwarstwowe mogą mieć różną strukturę, np.: • płytki z betonu komórkowego (grubości 12 cm), termoizolacja (styropian lub wełna mineralna), bloczki z betonu komórkowego gr. 24 cm (warstwa nośna), • cegła kratówka (grubości 12 cm), termoizolacja, bloczki z betonu komórkowego (grubość 24 cm), • cegła klinkierowa lub silikatowa (grubości 12 cm), termoizolacja, bloczki z betonu komórkowego (grubości 24 cm). Ściany te można konstruować jako nośne lub z przestrzenią wentylowaną (ściany szczelinowe), przy czym szczelina znajduje się przy warstwie elewacyjnej.
Niektóre zarysowania i spękania ścian wykonanych z autoklawizowanego betonu komórkowego (AAC) W podstawowych zasadach wykonania ścian z betonu komórkowego podaje się m.in.202: • budowanie z betonu komórkowego wymaga stosowania podstawowych zasad, takich samych jak przy wykorzystaniu innych materiałów, • do murowania należy stosować zaprawy klejowe do łączenia na cienkie spoiny (grubości 1÷3 mm) lub lekkie ciepłochłonne zaprawy (grubości około 10 mm); zaprawy cementowo-wapienne można stosować do wykonywania ścian wewnętrznych, • bezwzględnie należy przestrzegać prawidłowego wiązania elementów w murze (w zaleceniach technicznych podawane są szczegóły tych wiązań), • ścianek działowych nie należy murować na styk ze stropami (należy pozostawić szczelinę o szerokości 8÷10 mm), 202
Ibidem (we wszystkich trzech wymienionych wyżej pozycjach).
153
Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka
•
przy długich ścianach należy konstruować dylatacje; w ścianach jednowarstwowych w odległościach maksymalnie 25 m, a w ścianach warstwowych – maksymalnie 30 m (wydaje się, że te rozpiętości są zbyt duże). Ścianki działowe o grubości 8 i 12 cm powinny być wzmacniane poprzez zbrojenie spoin poziomymi płaskownikami lub prętami układanymi w co drugiej spoinie. Dość dokładnie budowę ścian z betonu komórkowego przedstawiono w poradniku opracowanym pod kierunkiem Babińskiego203. W pracy tej podano zasady i wytyczne dotyczące produkcji i transportu betonu komórkowego, opis właściwości, ogólne zasady projektowania i wykonywania obliczeń statycznych. W zasadach wykonywania ścian przedstawiono: • dane dotyczące wyboru elementów do wykonywania poszczególnych rodzajów ścian (bloczki, zaprawa, elementy uzupełniające), • dane dotyczące pewnych aspektów wykonawczych z uwypukleniem elementów szczególnie istotnych oraz podano najczęstsze błędy. Warto tutaj zwrócić uwagę na najczęściej powtarzające się błędy przy budowaniu ścian z betonu komórkowego: • nierówny układ warstw z niepotrzebnie pogrubioną spoiną, • liczne uszkodzenia mechaniczne bloczków (ubytki) usuwane przy użyciu nieodpowiedniej zaprawy, • pozostawienie zbyt szerokich szczelin pomiędzy bloczkami łączonymi na „pióro i wpust”, • niedokładne ułożenie termoizolacji pomiędzy warstwami zewnętrznymi, • niedostateczne przymocowanie warstwy elewacyjnej do warstwy zasadniczej (ściany warstwowe), • brak przewiązania (lub specjalnego połączenia) ścian wewnętrznych ze ścianami zewnętrznymi, • brak przewiązania ścian działowych ze ścianami wewnętrznymi i zewnętrznymi, • m u r o w a n i e ś c i a n d z i a ł o w y c h n a n i e o c z y s z c z o n y m , z a p y l o nym i niezwilżonym stropie, • uzupełnienie ubytków w bloczkach zaprawą tynkarską. Warto też zauważyć, że małą uwagę przywiązuje się w analizowanych pracach204 do wpływu składowania elementów gazobetonowych (AAC). Czas składowania (sezonowania) ma wpływ na stabilizację cech mechanicznych, a o skurczu napisano jedynie, że beton komórkowy „wykazuje mały skurcz”205. W pracach tych podaje się najczęstsze błędy powstałe przy 203 204 205
Babiński et al. (2005). Ibidem (we wszystkich trzech wymienionych wyżej pozycjach). Zapotoczna–Sytek (2000: 44).
154
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych...
Ryc. 5. Zarysowania ścian gazobetonowych
155
Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka
wykonywaniu ścian, ale nie podaje się powstałych w związku z tym uszkodzeń i destrukcji ścian, nie wspomina się o istotnym wpływie wilgotności elementów wykonanych z betonu komórkowego (w momencie ich wbudowania) na późniejszą „kondycję” ścian. Zauważa się dużo niekorzystnych zjawisk polegających na spękaniach i zarysowaniach ścian wykonanych z betonu komórkowego. Z obserwacji takich obiektów wynika, że wiele rys i pęknięć ścian spowodowane jest wadami konstrukcyjno-projektowymi elementów konstrukcji całego obiektu lub wykonawczymi, które już wcześniej wyspecyfikowano. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że wśród monitorowanych obiektów są takie, w których nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości projektowych i wykonawczych, a w których ściany wykonane z betonu komórkowego (AAC) popękały i zarysowały się. Wśród tych destrukcji można wyróżnić następujące typy (ryc. 5): • zarysowania w postaci „pajęczyny” występujące na powierzchniach bloczków, • zarysowania pionowe przechodzące przez całą wysokość ściany zewnętrznej lub wewnętrznej (jednowarstwowej) lub na wysokości kondygnacji w przypadku ścian warstwowych. Drugi rodzaj zarysowań powstaje zwykle przy stosowaniu cienkich spoin grubości 1÷3 mm z użyciem zaprawy klejowej. Zauważono też, że oba typy destrukcji powstały na krótko po wbudowaniu bloczków AAC w ściany, a ponadto: • bloczki AAC miały zwykle niską gęstość objętościową, dostarczane były w foliowanych paletach krótko przed wbudowaniem, • do łączenia bloczków stosowano zwykle zaprawy o wysokich wytrzymałościowych (wyraźnie przekraczających wytrzymałość bloczków), • pierwszy rodzaj zarysowania to rysy powierzchniowe o włoskowatej rozwartości i głębokości dochodzącej do kilku centymetrów, • drugi rodzaj zarysowania to rysy o rozwartości w granicach 1,0 mm i głębokości jednakowej na całej grubości muru w formie jednej linii zbliżonej do pionowej. Rysy te przebiegają w linii spoin lub leżą na jednej prostej.
Analiza przyczyn zarysowania i spękania ścian wykonanych z betonu komórkowego (AAC) Poniżej nie analizuje się spękań i rys ścian wynikających z błędów projektowych i wykonawczych. Uwagę skupia się na zarysowaniach i spękaniach ścian wynikających z przyczyn tkwiących w materiałach użytych do wybudowania tych ścian (bloczki i zaprawa). Autoklawizowany beton komórkowy (AAC) ma szczególne cechy polegające na dużej ilości porów (około 80% objętości), co stwarza możliwości magazynowania dużej ilości wilgoci. Duże ilości wilgoci w elemencie AAC pojawiają się w procesie produkcji
156
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych...
(może dochodzić do 40% masy) i później na skutek wpływów otoczenia. W tej sytuacji po wyprodukowaniu, elementy AAC w trakcie „sezonowania” powinny pozbyć się wilgoci technologicznej i dopiero takie bloczki powinno wbudowywać się w obiekt (ściany). W przypadku wbudowania w ściany bloczków zawierających duże ilości wilgoci technologicznej i zastosowaniu zaprawy klejowej o wytrzymałości większej od elementu AAC stwarza się dogodne warunki do powstania zarysowań skurczowych. Trzeba też zwrócić uwagę, że przy grubości spoin 1÷3 mm, spoiny stanowią zaledwie około 0,6÷1,7% powierzchni ściany (w murach z cegieł ceramicznych udział spoin wynosi około 17%). Biorąc pod uwagę zauważalną elastyczność zapraw cementowo-wapiennych stosowanych w klasycznych murach należy stwierdzić, że wyższa wytrzymałość zaprawy klejowej niż wytrzymałość bloczków AAC oraz mała ilość spoin czynią dużą wrażliwość muru AAC na odkształcenia skurczowe. Z norm dotyczących betonu komórkowego wynika jednoznacznie, że wytrzymałość muru na spoiny cienkie jest wyraźnie wyższa niż wytrzymałość muru na zwykłe spoiny206. Do tego wszystkiego należy dodać występującą łatwość zakupu materiałów, paletyzację z foliowaniem, unikanie składowania materiałów na placu budowy, kupowanie i szybkie murowanie ścian, a to powoduje skracanie czasu odsychania betonu komórkowego AAC. Dalsze wysychanie takiego betonu komórkowego następuje więc w murze, w okresie kiedy zaprawa klejowa uzyskała dużą wytrzymałość, przekraczającą wytrzymałość bloczka AAC, a to może przyczynić się do szybkiego wzrostu naprężeń rozciągających, co w konsekwencji prowadzi do przekroczenia stanu granicznego zarysowania. Powstałe zarysowania mają wyraźnie charakter skurczowy, a tymczasem w monografii Zapotocznej-Sytek napisano207: „To właśnie proces autoklawizacji powoduje, że bezpośrednio po jego zakończeniu beton komórkowy uzyskuje odpowiednią wytrzymałość i inne korzystne właściwości”, a w pracy208 stwierdza się, ponadto: „Autoklawizacja eliminuje tzw. skurcz chemiczny tworzywa”. Z tego wynika, że w podstawowej literaturze nie dostrzega się właściwie zjawisk skurczowych w betonie komórkowym AAC. Skurcz betonu komórkowego rozważał w pracy doktorskiej209 i później także w pracy doktorskiej Kruk210. Z pracy wynika, że mury z AAC przy wilgotności wmurowania około 10% masy elementów rysowały się w zakresie rozwarcia rys 0,1÷0,2 mm211. Stwierdzono, że powstawanie rys i pęknięć w rozważanych murach związane jest istotnie z wilgotnością wmurowywanego materiału. Wilgotność elementów murowych z AAC nie powinna przekraczać 10÷15% (w momencie ich wmurowywania). Mury wykonane z AAC – przy wilgotności autoklawizacyjnej materiału – na kruszywie popiołowym mają większą tendencję do powstawania zarysowania, natomiast w murach wykonanych z AAC na kruszywie Op. cit. Babiński et al. (2005). Op. cit. Zapotoczna-Sytek (2000). 208 Op. cit. Babiński et al. (2005). 209 Pielas (1989). 210 Kruk (2010). 211 Ibidem. 206 207
157
Adam Podhorecki, Justyna Sobczak-Piąstka
piaskowym zarysowania nie przekraczały rozwartości 0,6 mm, a w przypadku zastosowania zaprawy ciepłochłonnej maksymalna rozwartość rys wynosiła 0,3÷0,4 mm. Ponadto stwierdzono, że wyniki korzystniejsze otrzymano dla murów wykonanych z elementów na kruszywie piaskowym łączonych zaprawą ciepłochłonną niż łączonych na zaprawie do cienkich spoin. W przypadku stosowania cienkich spoin lepsze rezultaty otrzymano w przypadku stosowania zaprawy klejowej o zbliżonej wytrzymałości do wytrzymałości elementów AAC.
Wnioski końcowe Naprężenia skurczowe w murach wykonanych z elementów z betonu komórkowego AAC są często na tyle duże, że powstają zarysowania takich murów. Wielkość tych naprężeń zależy istotnie od kruszywa użytego do produkcji AAC (piasek jest korzystniejszy niż popiół) oraz od wilgotności elementów AAC w momencie ich wbudowywania w ściany. W przypadku niekorzystnego zestawienia tych cech, bardziej sprzyjają zarysowaniu: • cienkie spoiny (zaprawa klejowa), • istotnie wyższa wytrzymałość zaprawy klejowej od wytrzymałości elementów AAC. Lepsze wyniki uzyskuje się w takim przypadku, gdy: • stosuje się zaprawy ciepłochłonne, • wytrzymałości zaprawy i elementów AAC są do siebie zbliżone. Obniżenie prawdopodobieństwa powstawania rys skurczowych w murach wykonanych z betonu komórkowego AAC można istotnie obniżyć, gdy: • wytrzymałość na ściskanie zaprawy i elementów AAC są na zbliżonym poziomie, • skład materiałowy do produkcji betonu komórkowego jest tak ukształtowany, aby produkty charakteryzowały się niskim skurczem przy wysychaniu, • wilgotność elementów z AAC w chwili wmurowania nie przekracza 15%.
Bibliografia Babiński, Z., Brunarski, L., Kosiorek, M., Pawłowski, A. Z., Pogorzelski, J. A., Siejko, J., Sikorski, J., Szudrowicz, B., Werner, W., Woźniak, G. i Zapotoczna-Sytek, G.: 2005, Jak to się naprawdę robi? Budowanie z betonu komórkowego. Poradnik – Katalog: Zeszyt 1 – Co to jest beton komórkowy, Zeszyt 2 – Katalog wyrobów i narzędzi, Zeszyt 3 – Budowanie z betonu komórkowego, Zeszyt 4 – Jak projektować budynki z betonu komórkowego?, Zeszyt 5 – Zasady obliczeń statycznych, Zeszyt 6 – Ile to naprawdę kosztuje? Producenci Betonu komórkowego, Stowarzyszenie Producentów Betonów, Warszawa. Kruk M., Kształtowanie cech mechanicznych muru z betonu komórkowego z uwagi na zarysowanie, Praca doktorska, Politechnika Lubelska, Lublin 2010
158
Problematyka powstawania zarysowań skurczowych...
Łaś, M., Zapotoczna-Sytek, G. i Kruk, M.: 2002, Skurcz betonu komórkowego (AAC) badany wg PN-89/B-06258+Az1:2001 i PN-EN680:1998, Materiały Konferencyjne XLVIII Konferencji Naukowej KILiW PAN i KN PZITB, Krynica. Pielas J., Naprężenia skurczowe w elementach z betonu komórkowego wywołane nieliniowym rozkładem wilgoci w przekroju, Centralny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Budownictwa Ogólnego, Warszawa 1989 Zapotoczna-Sytek, G.: 2000, Buduję dom z betonu komórkowego, Centralny Ośrodek Informacji Budownictwa PP, Warszawa.
Streszczenie Autoklawizowany beton komórkowy (AAC) należy w Polsce do najpopularniejszych materiałów budowlanych, zwłaszcza do wykonywania ścian. Ostatnio wprowadzono do stosowania lekkie, bardziej ciepłochronne AAC o gęstościach 300÷500 kg/m3, o dużej dokładności wymiarów elementów murowych. To z kolei pozwoliło na używanie nowych technologii łączenia tych elementów, między innymi zapraw klejowych do wykonywania spoin o grubości 1÷3 mm. Zaprawy te najczęściej przewyższają kilkakrotnie wytrzymałość elementów AAC. Jednocześnie zakupiony materiał z AAC jest prawie od razu wbudowywany. Poza tym powszechnie stosowana paletyzacja tych wyrobów utrudnia wysychanie materiału w trakcie składowania. To wszystko sprawia, że ściany wykonane z takiego materiału i łączone we wspomnianej technologii ulegają licznym zarysowaniom o charakterze skurczowym. W pracy podaje się różne zalecenia techniczne i technologiczne, które istotnie ograniczają zarysowania ścian wznoszonych z elementów AAC. Słowa kluczowe: ściany z AAC, zarysowania, skurcz, dobór materiałów, technologia murowania.
159
Las - Borówno, 2010, 40 na 30, olej na płótnie
„Prawdziwy artysta nie posiada dumy. Widzi on, że sztuka nie ma granic, czuje, jak bardzo daleki jest od swego celu, i podczas gdy inni podziwiają go, on sam boleje nad tym, że nie dotarł jeszcze do tego punktu, który ukazuje mu się w oddali, jak światło słońca.”
Ludwig van Beethoven
„Sztuka to wieczne przezwyciężanie wszystkiego co niedołężne, ułomne i niedojrzałe, poszukiwanie coraz to doskonalszej formy, coraz to pełniejszego wyrazu.”
Karol Szymanowski
„Trzeba zawsze pamiętać o pasji: bez pasji nie ma sztuki; sztuki nie ma bez ryzyka. […] W sztuce nie ma spokoju. Jako artysta pan spokoju nie zazna nigdy, a wyrzec się świętej sztuki dla powszechnego spokoju jest zbrodnią.”
Wojciech Kuczok
„Obraz ożywia, ilekroć zbliżysz się do niego z uczuciem. Głębia dzieła sztuki często jest uzależniona od głębi odbiorcy.”
Bogumił Buczyński
Obserwacja piękna Odkąd sięgam pamięcią nie rozstawałam się ze szkicownikiem, każdą wolną chwilę poświęcałam na rysowaniu. Wraz z dojrzałością życiową wzrastała potrzeba tworzenia. Uczestnicząc w 2005 roku w zajęciach z rysunku i malarstwa nauczyłam się postrzegać świat z perspektywy plam i światła. Wtedy też głębia odczuwania i przeżywania nabrała innego wymiaru. Rozumiejąc otaczające mnie piękno natury moja świadomość nabrała głębi. W efekcie poniosło mnie dalej do odkrywania wszystkiego, co ze sztuką związane. Bagaż życiowych doświadczeń wraz z poznawaniem nowego pobudziły zmysły i zachęciły do silniejszego obcowania ze sztuką, sięgania po literaturę fachową, otaczania się wszystkim, co ze sztuką ma wspólny mianownik. Bywanie w środowiskach twórczych utwierdziło mnie, że prawdziwą pasją jest sztuka – sztuka nie zawsze zrozumiała. Malarstwo sztalugowe, malarstwo plenerowe przy wykorzystaniu farby olejnej, rysunek w kredce, rysunek tuszem, pastel, akwarela, monotypia, rzeźba, płaskorzeźba to techniki, z którymi się zetknęłam. Odkrywanie, eksperymentowanie przynosi niezapomniane wrażenia. W chwili tworzenia świat zewnętrzny przestaje istnieć, zamykam się we własnym wnętrzu. Liczy się „tu i teraz”. Nie odczuwam zmęczenia, adrenalina, ekscytacja przykuwają do sztalugi na kilka godzin. Dopiero kiedy błogi stan minie, wraca rzeczywistość.
161
Agnieszka Dębczyńska
Formę narzuca nieodparte wewnętrzne pragnienie, stan duchowy. Utrwalenie przelotnego chwilowego wrażenia szczególnie w malarstwie plenerowym. Istotą jest rzeczywistość odczuwana. Światło i barwa w ich wzajemnej współzależności nadaje charakteru malowanym obrazom. Główne narzędzie – szpachla i farba nanoszona bezpośrednio na płótno grubą warstwą – potęguje i wzmacnia wrażeniowość. Przyjmuję teorię piękna subiektywnego, oryginalnego, niepowtarzalnego, kierowanego uczuciami i zmysłami. Twórczość nie jest i nie musi być spójna, brak w niej stałych środków wyrazu. Wynika to z potrzeby zmiany, nieodpartej chęci poszukiwania nowego. Jedynym stałym akcentem jest paleta przepełniona kolorami ziemi: błękit królewski, żółcień błyszcząca, zieleń, ochra, siena palona, umbra naturalna, szarość Payne’a. Jestem zafascynowana żywiołem, ruchem, pędem, niezwykłością zjawisk – tajemnicą. Odkąd zaczęłam interesować się sztuką, życie nabrało innego wymiaru. Stało się bogatsze, piękniejsze i barwniejsze. Otworzyłam się na otaczający mnie świat i uświadomiłam sobie, co w życiu jest ważne i cenne. Praca w Katedrze Architektury jest dopełnieniem zainteresowań. Spotkanie ludzi o szerokich horyzontach, stąpających twardo po ziemi, a zarazem mających pozytywne nastawienie i polot. To wszystko dodaje skrzydeł i utwierdza w przekonaniu , że jestem na właściwym miejscu podążając we właściwym kierunku. Agnieszka Dębczyńska Katedra Architektury, Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy
162