HP_08_2011

Page 1

sierpien-okladka_Layout 2 11-08-18 21:40 Page 1

Fot. Dominik Dziecinny

POLSKA

nr 8 (52) • sierpień 2011 • ISSN 1897-0958 • cena 7 zł (w tym 5% VAT)

UWERTURA LIGI MISTRZÓW SAKSOFON, JAZZ, SZACHY, BRYDŻ OLIMPIJSKIE MARZENIA CZAR SIÓDMEGO METRA GWIAZDA KUKUSIA


sierpien-okladka_Layout 2 11-08-18 21:40 Page 2


sierpien-okladka_Layout 2 11-08-18 21:40 Page 3


sierpien-okladka_Layout 2 11-08-18 21:40 Page 4


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:48 Page 3

handball Polska nr 8 sierpień 2011

FLESZEM

Niemcy najlepsi W rozegranych w Grecji mistrzostwach świata młodzieżowców triumfowała reprezentacja Niemiec. W finale siódemka naszych zachodnich sąsiadów wysoko pokonała Danię 27:18. W spotkaniu o brązowy medal Tunezja wygrała z Egiptem 24:18. Polacy nie zakwalifikowali się do finałów.

Szkolenie bramkarzy

Fot. Paweł Godlewski

Bartosz Dudek (Orlen Wisła Płock), Michał Kapela (Chrobry Głogów), Adam Malcher (Zagłębie Lubin), Krzysztof Szczecina (MMTS Kwidzyn), Sławomir Szmal (Vive Targi Kielce), Piotr Wyszomirski (Azoty Puławy) – to zawodnicy, którzy wezmą udział w specjalistycznym szkoleniu bramkarzy z udziałem zagranicznych ekspertów. Tę szóstkę wytypował trener Bogdan Wenta, a szkolenie odbędzie się w dniach 21-23 sierpnia w Kielcach.

W Świnoujściu walczono o trofea Zespoły Reflex Pyrki AZS AWF Poznań wśród kobiet i BHT Damy Radę Inowrocław wśród mężczyzn zostały triumfatorami Pucharu Polski w piłce ręcznej plażowej. Impreza odbyła się w Świnoujściu. Równolegle z PP odbył się Międzynarodowy Turniej Oldboy 2011, w którym zwyciężył zespół z Kaliningradu.

Fot. Andrzej Pomorski

Gdynia jest silna

Weiner zmienił barwy Adam Weiner nadal będzie grał w Bundeslidze, choć zmieni barwy. 36-letni nasz były reprezentacyjny golkiper pożegnał się z drużyną Frisch Auf Goeppingen (zdobył z tym zespołem Puchar EHF-u) i w nowym sezonie będzie występował w drużynie TSV Hannover-Burgdorf. W tej drużynie gra także inny były reprezentant Polski, Piotr Przybecki.

W dobrej formie znajdują się już piłkarki ręczne Vistalu Łączpolu, które z kompletem zwycięstw triumfowały w silnie obsadzonym turnieju w Gdyni. Podopieczne duńskiego szkoleniowca Thomasa Orneborga (zastąpił Jerzego Cieplińskiego) w pokonanym polu zostawiły Politechnikę Koszalin, SPR Lublin oraz mistrzynie Polski, zespół KGHM Metraco Zagłębie Lubin. W bramce zespołu brązowych medalistek MP po raz pierwszy pojawiła się 24-letnia Ukrainka, ostatnio grająca w Zaporożu, Maryna Własenko. Będzie ona konkurencją dla Patrycji Mikszto, bowiem inna bramkarka tego klubu, Małgorzata Sadowska-Gapska, przebywa na urlopie macierzyńskim. W Vistalu Łączpolu zadebiutowała również Karolina Siódmiak (na zdjęciu), ostatnio grająca we Francji. Dodajmy, że dwudniowym zawodom przyglądał się trener naszej żeńskiej reprezentacji Kim Rasmussen.

Kudłacz pod nóż „Fedor” w Nowym Sączu 65-letni Adam Federowicz w najbliższym sezonie poprowadzi pierwszoligowy MKS Beskid Nowy Sącz. – W drużynie jest wiele ciekawych piłkarek. Jestem przekonany, że możemy wspólnie sporo namieszać w lidze. Uważam, że można tu zrobić ekstraklasę. Z tym potencjałem, który jest w Nowym Sączu wszystko jest możliwe – mówi znany z niekonwencjonalnych metod pracy szkoleniowiec, który w karierze prowadził już zespoły Slupi Słupsk, Jelfy Jelenia Góra oraz Piotrcovii Piotrków Trybunalski.

Reprezentantka Polski, Karolina Kudłacz musi poddać się operacji ścięgna achillesa. Leczenie zachowawcze grającej na co dzień w niemieckim HC Lipsk nie przyniosło efektów, więc nie mogło się obyć bez interwencji skalpela chirurgicznego. Rehabilitacja „Kudi” po zabiegu potrwa kilka tygodni.

www.zprp.pl • 3


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 4

W NUMERZE

3

FLESZEM

6

ORLEN HANDBALL CUP

6

Postraszyli gwiazdy Kilonii

10

CHALLENGE CUP

13

EUROPEJSKIE PUCHARY

16

REPREZENTACJA POLSKI

18

MŁODZIEŻOWE MISTRZOSTWA EUROPY

22

HEINE JENSEN

24

REPREZENTACJA POLSKI JUNIOREK

28

PIŁKA RĘCZNA PLAŻOWA

30

ALEJA GWIAZD SPORTU

32

AZS AWFIS GDAŃSK

34

BOGDAN ZAJĄCZKOWSKI

36

RAPORT RZUTÓW KARNYCH

40

REFLEKS MIEDŹ LEGNICA

42

NAJLEPSI POLSCY SZCZYPIORNIŚCI SEZONU 2010/11

Kierunek – południe Europy Wszyscy chcą grać Grać pod presją Materiał do przemyśleń Jeden cel Bogatsze o olimpijskie marzenia Finał czas zacząć Gwiazda Kukusia Z prozaicznych przyczyn... Brakowało mi adrenaliny

18

Czar siódmego metra Z Motyczyńskim na rywali Kilku wyszło z cienia

48

AKS CHORZÓW (2)

50

ZMARŁ ANDRZEJ FRANK

Pierwsi byli panowie Dusza człowiek

4 • www.zprp.pl

POLSKA Wydawca: Związek Piłki Ręcznej w Polsce 02-819 Warszawa, ul. Puławska 300 tel.: +48 (22) 82 90 12, 892 90 13, faks: +48 (22) 892 90 11 www.zprp.pl, e-mail: handball@zprp.org.pl Prezes: Andrzej Kraśnicki Redaktor Naczelny: Marek Skorupski Nakład: 5000 egz. Opracowanie graficzne: Izabela Ciemny Przygotowanie do druku: Studio 63, s63@studio63.com.pl Druk: Drukarnia Edit, Warszawa


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 5

handball Polska nr 8 sierpień 2011

28

Goni(ń)my Europę rzed nami drugi sezon rozgrywek PGNiG Superligi. Ostatnie rozstrzygnięcia rywalizacji o medale mistrzostw Polski wykazały, że liga może być ciekawa i trzymać w napięciu do samego końca. Co ważne faworyci nie zawsze zjawiają się na mecie w roli zwycięzcy. Drużyny przed kolejną batalią o trofea zrobiły przegrupowania. Zobaczymy jak to wpłynie na wyniki.

P

awodnicy o rozpoznawalnych, uznanych nazwiskach, wyższy poziom meczów, lepsza organizacja klubów, wszystko to powoduje, że nasze najlepsze drużyny systematycznie gonią czołówkę europejską;. Turniej Orlen Handball Cup do reszty przekonał niedowiarków, że jeśli się uczyć to tylko od najlepszych. Płockiej Wiśle do wielokrotnego mistrza Niemiec, THW Kiel, trochę jeszcze brakuje, ale obrany kierunek jest słuszny.

Z

36

o występach naszej żeńskiej młodzieżówki w mistrzostwach Europy rozgrzała dyskusja jak to możliwe iż zespół, który w finałach przegrywa zaledwie dwoma bramkami z późniejszym triumfatorem – Danią, a z pozostałymi medalistami, Holandią i Austrią wygrywa w okresie przygotowawczym, zajmuje odległe miejsce. Zabrakło przede wszystkim doświadczenia, które nabywa się grając w meczach o stawkę. Kim Rasmussen wręcz deklaruje, że na miejscu trenerów Superligi nie miałby oporów przed pozyskaniem do zespołów ekstraklasy tych zawodniczek. W Holandii i Dani już dawno się o tym przekonano. Efekt? Patrz wyżej.

P

isanie tego akapitu jest trudne. No bo jak można kilkoma słowami pożegnać Wspaniałego Kolegę. Niestety Andrzeja Franka wieloletniego pracownika biura ZPRP, wielkiego entuzjasty sportu, działacza społecznego, nie ma już wśród nas. Nigdy nie odmówił pomocy, wręcz przepraszał, gdy nie mógł jej udzielić na czas. Był systematyczny i bardzo sumienny w swojej pracy. Był. Wiesz Andrzeju, przyznaję, że zdarzało się, że nie mogłem znieść Twojego głośnego pisania na maszynie. Teraz jednak będzie mi tego bardzo brakować. Żegnaj.

P

42

Marek Skorupski

www.zprp.pl • 5


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 6

ORLEN HANDBALL CUP

Postraszyli gwiazdy Kilonii

Zdjęcia  Dominik Dziecinny

Najlepszy polski zespół zajął drugie miejsce w towarzyskim turnieju „Orlen Handball Cup”. Wygrał wicemistrz Niemiec z Thierrym Omeyerem, Danielem Narcissem i Kimem Anderssonem w składzie. Michał Kubisztal szybko zaaklimatyzował się w Płocku

Mistrzowie Polski rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu. Tydzień spędzili na ciężkim obozie w Kleszczowie, gdzie trenowali trzy razy dziennie, a po powrocie do Płocka, wyczekując sparingów, kontynuowali pracę nad kondycją, techniką oraz zgraniem nowych zawodników. Na pierwszy ogień poszedł beniaminek PGNiG Superligi z Ciechanowa, który dwukrotnie poległ różnicą 13 bramek. Parę dni później wiślacy zmierzyli się z kwidzyńskim MMTS-em i również okazali się lepsi (32:30). Był to tylko przedsmak tego, co zbliżało się wielkimi krokami – I Międzynarodowego Turnieju Piłki Ręcznej „Orlen Handball Cup”.

6 • www.zprp.pl

O zwycięstwo rywalizowało 30 reprezentantów z 12 krajów, a wśród nich mistrzowie olimpijscy, świata i Europy. Nie da się ukryć, że gwiazdą była drużyna wicemistrza Niemiec – THW Kiel. Oprócz nich pojawił się w Płocku wicemistrz Słowenii – Gorenje Velenje oraz reprezentacja Japonii. Dla wszystkich drużyn był to pierwszy turniej w okresie przygotowawczym. Prezes SPR-u Wisły Płock, Andrzej Miszczyński, cieszył się z obsady zawodów podkreślając, że będzie to dobre przetarcie przed Ligą Mistrzów. „Nafciarze” w grupie C zmierzą się m.in. z niemieckim HSV Hamburg i słoweńskim RK Cimos Ko-

per, czyli drużynami prezentującymi podobny do ekip obecnych na turnieju poziom i styl.

Egzotyka z Kraju Wiśni Egzotycznym dla wszystkich rywalem była reprezentacja Japonii, która na ostatnich mistrzostwach świata uplasowała się na miejscu szesnastym. Średnia wzrostu reprezentacji Japonii wynosi jedynie 183 cm, co w porównaniu z europejskimi zawodnikami nie stawiało ich w roli faworytów. Warunki fizyczne nadrabiają jednak swoją szybkością i zwinnością. Do tego są świetnie wyszkoleni technicznie i w płoc-


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 7

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Występ w tym turnieju pozwolił nam nauczyć się bardzo wiele. Szczególnie cenny był mecz z płocką Wisłą. Drużyny, którymi zmierzymy się w listopadowych kwalifikacjach olimpijskich, podobnie jak płocczanie, mają dwóch różnych kołowych. Jednego wysokiego, a drugiego bardzo dobrze zbudowanego. Mecz z gospodarzami turnieju pozwolił nam przećwiczyć różne warianty obrony. W Japonii nie ma profesjonalnej ligi piłki ręcznej. Wszyscy zawodnicy mojego zespołu pracują w dużych korporacjach. Ich dzień wygląda następująco: rano idą do pracy, po kilku godzinach udają się na trening, po którym wracają do pracy. Wieczorem po raz kolejny stawiają się na treningu. trener reprezentacji Japonii Kiyoharu Sakamaki

kim turnieju nie raz pokazali, że w pojedynkach jeden na jeden potrafią ograć gwiazdy piłki ręcznej. Najlepszym i najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem zespołu jest Daisuke Miyazaki, na co dzień występujący w japońskiej Osace Electric. Jako jedyny zaliczył epizod w Europie, bowiem w sezonie 2009/10 grał w hiszpańskim BM Alcobendas. To nietuzinkowy zawodnik, który od pięciu lat występuje w telewizyjnym show. Swój kunszt Japończycy pokazali szczególnie w ostatnim spotkaniu z Gorenje Velenje, pokonując Słoweńców 12 bramkami. Pomimo wysokiej przewagi ani na chwilę nie zwalniali tempa zachwycając techniką, czym zyskali sobie sympatię kibiców zgromadzonych w płockiej Orlen Arenie.

Super przyjęcie Dla płockiej drużyny najważniejsze było zgranie się z nowymi zawodnikami. Do Wisły dołączyli bowiem: Michał Kubisztal, Nikola Eklemović, Muhamed Toromanović oraz Christian Spanne. – Wszystko

jest super, zostaliśmy przyjęci bardzo fajnie. Mnie jest trochę łatwiej, bo jestem Polakiem. Tym bardziej, że znam paru chłopaków z reprezentacji i wspólnych występów kilka lat temu – stwierdził były gracz Fuechse Berlin, Michał Kubisztal. Słowa te znalazły odzwierciedlenie na parkiecie. Michał był jednym z wyróżniających się zawodników i najszybciej z całej czwórki zaaklimatyzował się w drużynie mistrzów Polski. W całym turnieju zdobył 16 bramek, a jego doświadczenie zebrane na parkietach Bundesligi było bezcenne. Szczególnie w meczu z THW Kiel, w którym to już od pierwszych minut wziął na siebie ciężar gry. Od reszty zespołu nie odbiegali również Eklemović, Toromanović i Spanne. Udowodnili, że mogą stanowić o sile płocczan. Wszyscy zgodnie potwierdzają, że najwięcej czasu potrzebować będzie pierwszy z nich. Serb, występujący na środku rozegrania, musi zrozumieć się z resztą zespołu, poznać jego grę. Również pozostali zawodnicy muszą

przyzwyczaić się do stylu Nikoli. Parę razy zaskoczył kolegów swoimi zagraniami, ale widać, że drzemią w nim ogromne możliwości i z czasem powinien stać się kluczową postacią „Nafciarzy”. Podobnie wygląda sytuacja z Toromanoviciem. Przyznaje to również sam szkoleniowiec, Lars Walther. – Toromanović zarówno przeciwko Japonii jak i THW pokazał się z dobrej strony. Jest to ważny zawodnik i musi się wkomponować w nasz system gry. Trochę mu to zajmie czasu. Tak samo Eklemović. Nikola jest jak mózg drużyny i każdy musi zrozumieć jak on gra.

Trema przełamana Ostatnim z czwórki nowych w Płocku jest Norweg, Christian Spanne. Po przełamaniu tremy zaprezentował kibicom swój bogaty repertuar rzutów i doskonałe wyszkolenie techniczne. Jego jedynym problemem był brak świeżości. Powodem tego jest natężenie odbywanych treningów, to dla Christiana było nowością.

www.zprp.pl • 7


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 8

ORLEN HANDBALL CUP

Wyniki Orlen Handball Cup Gorenje Velenje – THW Kiel 27:30 (13:18), Orlen Wisła Płock – Japonia 37:32 (18:16), THW Kiel – Japonia 39:28 (21:13), Orlen Wisła Płock – Gorenje Velenje 37:33 (17:15), Gorenje Velenje – Japonia 32:44 (15:24), Orlen Wisła Płock – THW Kiel 29:31 (13:15). 1. THW Kiel 2. Orlen Wisła Płock 3. Japonia 4. RK Gorenje Velenje

3 3 3 3

6 4 2 0

100:84 103:96 104:108 92:111

MVP – Momir Ilić (THWl)

All stars turnieju Bramkarz: Morten Seier Lewe skrzydło: Dominik Klein i Adam Wiśniewski Prawe skrzydło: Arkadiusz Miszka Koło: Markus Ahlm Środek rozegrania: Luka Dobelsek Lewe rozegranie: Kim Andersson Prawe rozegranie: Momir Ilić

Japoń czycy dziękowali za umożliwienie im gry w turnieju

8 • www.zprp.pl

– Spanne przed przyjściem do nas miał tylko jeden trening dziennie. Teraz ćwiczył trzy razy dziennie i jest to dla niego bardzo wyczerpujące, ale musi się przyzwyczaić i z czasem będzie mu łatwiej – zauważa Walther. Pozostali wiślacy również zaprezentowali się z dobrej strony. – Jestem bardzo zadowolony. Szczególnie jak patrzę, że tworzą grupę przyjaciół, tworzą drużynę. Robią wszystko, by stworzyć jak najlepszą atmosferę – podsumowuje szkoleniowiec płocczan. Cieszyć może fakt, że sztab szkoleniowy starał się wprowadzać również młodszych zawodników. Kamil Syprzak i Paweł Paczkowski, na tle o wiele bardziej doświadczonych zawodników, zaprezentowali się przyzwoicie. Szczególnie 18-letni rozgrywający, który w spotkaniu z wicemistrzem Niemiec nie miał żadnych kompleksów, dwukrotnie pokonując Thierrego Omeyera. Sam mecz decydujący o pierwszym miejscu w turnieju okazał się jednocześnie


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 9

handball Polska nr 8 sierpień 2011

cia z THW, który wywalczył również tytuł króla strzelców – uzbierał na swoim koncie 21 bramek.

Obiecująca forma

Trenerska pogawędka – Larsa Walthera (Wisła) i Alfreda Gislasona (THW)

najbardziej emocjonującym widowiskiem całej imprezy. Kilończycy udowodnili, że prezentują bardzo wysoką klasę sportową, ale gospodarze nie zamierzali im w czym-

kolwiek ustępować. Ostatecznie górę wzięło większe doświadczenie zespołu z Bundesligi, który zwyciężył 31:29. Tytuł MVP turnieju dostał się w ręce Momira Ili-

Płoccy kibice mogą więc być zadowoleni z formy swoich ulubieńców. Zważywszy na to, że jest to dopiero początek przygotowań do nowego sezonu, cele stawiane przed Wisłą nie wydają się być wygórowane. Z dnia na dzień mistrz Polski będzie coraz silniejszy, a nowi zawodnicy coraz bardziej zgrani z zespołem. Od 21 sierpnia „Nafciarze” trenować będą w Kilonii, a pięć dni później wezmą udział w Unser Norden Cup 2011, w którym obok płocczan i gospodarzy zagra również wicemistrz Danii, BSV Bjerringbro-Silkeborg. Planowane są również sparingi z innymi niemieckimi drużynami. Pierwsze spotkanie o punkty PGNiG Superligi mężczyzn odbędzie się 3 września, a rywalem Wisły będzie olsztyńska Warmia. Pod koniec miesiąca mistrzów Polski czeka inauguracja Ligi Mistrzów.

Tekst Piotr Czajkowski

KONKURS NR 42 – SIERPIEŃ 2011

1 2

Hasło z pionowej kolumny wraz z kuponem należy przesłać na adres redakcji: 02-819 Warszawa ul. Puławska 300.

3 4

Nagrodami są: • dwie piłki do streethandballa firmy select. • koszulka reprezentacji Polski Mariusza Jurasika

5 6

Wyniki konkursu nr 41

7

Prawidłowa odpowiedź: Puchar Europy.

8

Nagrody firmy Balcerzak otrzymują: polar: Dorota Podrzycka – Poznań; koszulki polo + czapeczki: Marek Małek – Niemce i Konrad Skaryszewski – Radom.

9 10

1. Fundacja, największa w Polsce baza dawców komórek macierzystych, którą wspiera ZPRP 2. Obrończynie tytułu Mistrzyń Polski w plażowej piłce ręcznej, które wystąpią w finałowym turnieju tegorocznych rozgrywek w Starych Jabłonkach 3. Województwo, które triumfowało w tegorocznym finale Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w kategorii piłkarek ręcznych 4. Piłkarz ręczny, olimpijczyk z Montrealu i Moskwy, który w tym roku został uhonorowany w Alei Gwiazd we Władysławowie-Cetniewie

5. Jeden z grupowych przeciwników Orlenu Wisły Płock w rozgrywkach EHF Ligi Mistrzów 6. Zwycięzca Orlen Handball Cup 2011 7. Dawna nazwa klubu RK Bjelovar, który będzie przeciwnikiem Azotów Puławy w 3. rundzie EHF Challenge Cup 8. Grupowy rywal reprezentacji Polski kobiet w grupie eliminacyjnej do ME 2012 9. Miasto, w którym będą rozgrywane mecze jednej z grup w rundzie wstępnej MŚ 2011 Kobiet 10. Klub Daniela Żółtaka w sezonie 2011/2012 Autor: K.L.

KUPON nr 42 www.zprp.pl • 9


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 10

CHALLENGE CUP

Kierunek – południe Europy Zdjęcia  Łukasz Grochala/Cyfra Sport i Azoty Puławy

Polskie kluby w rozgrywkach Challenge Cup mężczyzn trafiły na drużyny z południa Europy. Azoty Puławy zmierzą się w trzeciej rundzie, na przełomie listopada i grudnia, z chorwackim RK Bjelovar, a Stal Mielec z greckim A.C. Diomidis Argous. Rewanże zaplanowano na terenie przeciwników.

Niewątpliwie z dwójki rywali polskich zespołów bardziej znany na arenie europejskiej jest zespół z północnej Chorwacji. Klub założony w 1955 roku w czasach zjednoczonej Jugosławii nosił nazwę Partizan i zanotował dużo sukcesów. Do nich należy zaliczyć zdobycie w 1972 roku, po pokonaniu w finale VfL Gummersbach,

10 • www.zprp.pl

Pucharu Europy (grał także dwukrotnie w finale tych rozgrywek w 1962 i 1973) oraz wywalczenie w latach 1958-1979 dziewięciu tytułów mistrza Jugosławii. Okazało się to najlepszym dorobkiem spośród wszystkich klubów rywalizujących o to trofeum. Dodatkowo siedmiokrotnie klub finiszował na drugim miejscu w krajowych


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 11

handball Polska nr 8 sierpień 2011

RK Bjelovar przygotowania do nowego sezonu rozpoczął pod koniec lipca. Żaden z nowych zawodników o znanym nazwisku nie pojawił się w klubie. Oczywiście związane to jest z brakiem pieniędzy. Ta sytuacja datuje się od czasu rozpadu Jugosławii. Wszystko co jest dobre w tym zespole, sprzedawane jest do Zagrzebia lub innych klubów. To wstyd, gdyż Bjelovar jest zdobywcą Pucharu Europy. W podobnej sytuacji są drużyny z Metkovic czy Splitu. Klub z Zagrzebia jest w stanie zniszczyć wszystko co stanie na jego drodze. W Bjelovarze nie ma zawodników ze stażem w kadrze narodowego zespołu, ale to nie może dziwić. Predrag Zukina (dziennikarz Planet Handball)

Sztaby szkoleniowe naszych zespołów na razie niewiele wiedzą o rywalach. Liczą, że na początku sezonu uda im się pozyskać płyty z nagranymi meczami. – Na razie udało się zgromadzić niewiele materiałów na temat zespołu z Bjelovaru. Wchodziłem na internetową stroną klubu, ale mało tam jest informacji. Słyszałem o zawirowaniach kadrowych w tej drużynie – powiedział trener Azotów Mariusz Kurowski.

W Puławach testują nowych

Trener Ryszard Skutnik obmyśla plan na grecki zespół rozgrywkach. W tym okresie w barwach Partizana grał m.in. Zvonimir „Noka” Serdarusić, późniejszy trener THW Kiel i reprezentacji Słowenii. Po rozpadzie Jugosławii klub zmienił nazwę na RK Bjelovar, a rolę dominującą w chorwackim handballu stopniowo zaczął przejmować RK (Croatia Osiguranje) Zagrzeb.

Puławianie solidnie przepracowali obóz w Zakopanem. Pod koniec pierwszego tygodnia sierpnia zespół Azotów wystąpił w dwudniowym turnieju o puchar prezesa MMTS Kwidzyn. Mecze rozgrywane były systemem 2x25 min. Podopieczni Kurowskiego nie zachwycili formą, ale na tym etapie przygotowań nie jest to najważniejsze. Azoty przegrały z Nielbą Wągrowiec, Warmią Olsztyn (triumfator turnieju) i MMTS oraz zremisowały z Jurandem Ciechanów. Impreza była okazją do sprawdzenia nowych nabytków drużyny – wychowanków Ostrovii Ostrów Wlkp. – Damiana Krzywdy i dwóch byłych zawodników kadry młodzieżowej Michała Bałwasa i Krzysztofa Łyżwy, a także pozyskanego z Piotrkowianina Piotra Masłowskiego. – Bałwas już w pierwszym meczu podkręcił kostkę, ale pokazał, że ma olbrzymie możliwości. Masłowski też zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Dwaj pozostali muszą poradzić sobie jeszcze z tremą. Pracujemy nad wzmocnieniem składu, ale by nie zapeszyć nie chcę zdradzić o jaką pozycję nam chodzi – powiedział Kurowski. Następne sprawdziany zaplanowano w Puławach dokąd miały przyjechać uznane krajowe firmy – Vive Targi Kielce i Orlen Wisła Płock. Szlif formy Azotów miał się dokonać w Dzierżoniowie, w międzynarodowym Memoriale Jerzego Klempela.

www.zprp.pl • 11


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 12

CHALLENGE CUP

Azoty w ostatniej edycji Challenge Cup w ćwierćfinale uległy Cimosowi Koper – późniejszemu triumfatorowi rozgrywek

Umiarkowane zadowolenie RK Bjelovar to brązowy medalista ekstraklasy chorwackiej z ub. sezonu. Zespół trapiły kontuzje i trener Żeljko Vidakovic przyznał, że ostatni stopień na podium było maksimum tego co się udało osiągnąć. Zresztą potwierdza to duża strata punktowa do mistrza (RK Zagrzeb) i wicemistrza (Nexe Nasice). Wywalczenie brązowego medalu jest godne podkreślenia, gdyż przed sezonem 2010/2011 klub opuściło aż dziewięciu zawodników. Po roku sytuacja się powtórzyła i zespół ponownie doznał ubytków kadrowych. – Nie za bardzo jesteśmy zadowoleni z wyników losowania. Dobrze znamy siłę polskiej piłki ręcznej. Mogliśmy lepiej trafić. Z drugiej strony nie będziemy musieli tak daleko jechać. Owszem Azoty zaproponowały nam rozegranie dwóch spotkań w Puławach, ale z tego nie skorzystamy. Stoimy na stanowisku, że każdy zespół powinien zagrać u siebie. Zapowiada się ciekawa rywalizacja dwóch równorzędnych drużyn – przyznał Miroslav Habijanec, dyrektor techniczny RK Bjelovar.

Chorwaci nie jedzą kolacji W ostatnich latach chorwacki klub tylko raz rywalizował w europejskich pucharach. W 2003 roku w trzeciej rundzie Pucharu EHF został wyeliminowany przez Warszawiankę (26:26 i 23:23). Oba mecze zostały rozegrane w Bjelovarze. – To miasto oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od Zagrzebia – wspomina Jarosław Cieślikowski, ówczesny trener Warszawianki. – Miejscowa hala przypomina wielki betonowy bunkier. Publiczność zapamiętałem jako szowinistyczną, żywiołowo reagująca. Czuje się obecność tych kibiców. Adrian Anuszewski w obu meczach zaprezentował wyśmienitą formę. Gospodarze wręcz pytali – co to za zawodnik? Chorwaci myśleli, że jak nam opłacili przelot samolotem to się przed nimi położymy na boisku. Doszło do tego, że gdy ich wyeliminowaliśmy z dalszej gry to po meczu nie pojawili się na pożegnalnym bankiecie. Zostały dla nas podwójne porcje. Sytuacja powtórzyła się pięć lat później. Chrobry Głogów pod wodzą Cieślikowskiego w 1/8 finału Challenge Cup okazał się lep-

12 • www.zprp.pl

szą drużyną od Perutniny Pipo Cakovec. Wściekły prezes chorwackiego klubu zakazał swoim zawodnikom pójścia na wspólną kolację i zapakował głodną drużynę do autokaru.

Lekkie wzmocnienie Szkoleniowiec Stali Mielec, Ryszard Skutnik, z rozbrajającą szczerością przyznał, ze jego wiedza na temat A.C. Diomidis Argous, trzeciej drużyny greckiej ligi nie jest na chwilę obecną za duża. – Gra tam m.in. Rosjanin, zawodnik z byłej Jugosławii i Skandynaw. Grecy dwa lata temu przegrali wysoko w pierwszej rundzie Pucharu EHF z włoską drużyną (Gammadue Secchia przyp. red.) – wyznał trener czwartej drużyny PGNiG Superligi z ub. sezonu. Trener mielczan nie miał dotąd kontaktu z greckim handballem na poziomie klubowym. W 2000 r. prowadził za to reprezentację Polski juniorów, która w Atenach podczas mistrzostw Europy pokonała Grecję 30:29. – Bilansujemy koszty i wiele wskazuje na to, że Grekom zaproponujemy rozegranie dwóch meczów w Mielcu. Z drugiej strony szkoda wyjazdu do tak atrakcyjnego kraju – wyjawił Witold Pieróg, dyrektor sportowy Stali. Stal nie tylko utrzymała dotychczasową kadrę zawodników, ale sprowadziła jeszcze trzech graczy. Klubu nie stać na spektakularne transfery dlatego trudno w tym przypadku mówić o znanych nazwiskach. Nowe twarze to kołowy Orlen Wisły Płock – Wiktor Jędrzejewski, rozgrywający Unii Tarnów – Łukasz Szatko oraz pozyskany z GSPR Gorzów Wlkp. bramkarz Paweł Kiepulski. Drużyna w okresie przygotowawczym zdążyła rozegrać dwa sparingi z grającym w pełnym składzie Vive Kielce, które wysoko przegrała. Humory kibicom z Mielca powinno poprawić zwycięstwo 45:40 (grano 3x25 min.) nad uczestnikiem kwalifikacji do Ligi Mistrzów Tatranem Presov. Ciekawym testem możliwości zespołu z Podkarpacia będzie turniej w Belgii z udziałem miejscowych zespołów, a także z Holandii i Luksemburga.

TekstMarek Skorupski


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 13

handball Polska nr 8 sierpień 2011

EUROPEJSKIE PUCHARY

Małgorzata Majerek

Wszyscy chcą grać Zdjęcia  Krzysztof Lignarski, Paweł Godlewski

Zmienne szczęście miały w losowaniu europejskich pucharów czołowe polskie drużyny kobiece. O ile SPR Lublin, wygrzebujący się z kłopotów, będzie faworytem rywalizacji z CSM Bukareszt, o tyle Vistal Łączpol trafił na dużo lepiej znanego rywala – HC Lipsk z Karoliną Kudłacz na czele. Pucharowy debiut czeka KSS Kielce, który pojedzie do Bośni na turniej eliminacyjny Challenge Cup. Jeszcze raz zaufały Wszelkie rozważania o pucharowych szansach SPR-u Lublin należy poprzedzać opisem aktualnej sytuacji organizacyjnej klubu. Piłkarki Edwarda Jankowskiego jeszcze raz zaufały działaczom i udały się na obozy przygotowawcze do Rijeki i Kościerzyny. Duża część zespołu, w barwach Wyższej Szkoły Społeczno-Przyrodniczej im. Wincentego Pola, zajęła piąte miejsce na Akademickich Mistrzostwach Europy. Większą pomoc, szczególnie od nowego roku kalendarzowego zaoferowało miasto, a w Kozim Grodzie liczą, że nie są to tylko

obietnice przedwyborcze. Wicemistrzynie Polski wzmocniły lewoskrzydłowa Agnieszka Kocela i środkowa Valentina Nestsiariuk, mogące być objawieniem nowego sezonu. Ostateczny skład lubelskiej drużyny jest jednak niewiadomą, a wszystko zależy od finansów klubu. W listopadzie wicemistrzynie Polski przystąpią do trzeciej rundy Pucharu EHF, gdzie ich przeciwnikiem będzie rumuński CSM Bukareszt. Dziennikarz Marius Hutu z Prosport.ro podkreśla, że wiele piłkarek CSM występowało wcześniej w zespole

Rapidu Bukareszt, a Elena Avadanii, Cristina Niculae i Alina Dobrin mają w sportowym CV mecze w reprezentacji kraju. Ta pierwsza przechodzi jednak rehabilitację po odniesionej kontuzji i jej występ przeciwko lubliniankom stoi pod znakiem zapytania. Zarówno Hutu, jak i rumuńska piłkarka Vistalu Loredana Mateescu przyznają, że CSM reprezentuje podobny poziom do Stiinty Baia Mare, którą SPR wyeliminowało dwa lata temu również w ramach Pucharu EHF. Popularna „Lori” dodaje, że warto zwrócić uwagę na leworęczną Andreeę Cruceanu wracającą do

www.zprp.pl • 13


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 14

EUROPEJSKIE PUCHARY

składu po urazie i na wspomnianą już kapitan zespołu, wszechstronną rozgrywającą Dobrin. Praktycznie jedynym sponsorem klubu, założonego raptem trzy lata temu, jest miasto, a poza sekcją piłki ręcznej CSM ma także zespoły siatkówki, koszykówki i rugby. O różnicy między najlepszą drużyną Rumunii, a CSM niech świadczy wynik rozegranego w sierpniu Superpucharu, w którym słynny Oltchim Valcea znokautował piłkarki z Bukaresztu 45:25. Pierwsze spotkanie SPR-CSM odbędzie się w Lublinie 5 lub 6 listopada, rewanż tydzień później w stolicy Rumunii.

„Kudi” wystąpi w Gdyni Znacznie mniej szczęścia w losowaniu miały piłkarki Vistalu Łączpol, które w drugiej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów zmierzą się z HC Lipsk. zespół Karoliny Kudłacz wiosną rywalizował jeszcze w rundzie głównej Champions League i choć nie obronił krajowego tytułu mistrzowskiego, na papierze jest znacznie mocniejszą drużyną niż gdynianki. Katarzyna Duran zapowiada jednak, że Polki nie

sprzedadzą tanio skóry. – Liczyłam, że nie trafimy na Lipsk, ale teraz już na spokojnie twierdzę, że nie było to złe losowanie. jestem przekonana, że jeśli wyeliminujemy Niemki będziemy iść jak burza w pucharze aż do wielkiego finału – odważnie zapowiada była reprezentantka Polski. Gdynianki przygotowują się do nowego sezonu pod okiem duńskiego szkoleniowca Thomasa Orneborga, co brązowym medalistkom mistrzostw Polski ma przynieść nową jakość gry. – Czas pracuje na naszą korzyść – zapewnia Duran. – Współpraca z trenerem układa się świetnie, dlatego mogę być optymistką nawet przed konfrontacją z Lipskiem. Pytana o to, czy w rozpracowaniu rywalek pomoże analiza DVD wielu spotkań Niemek powszechnie dostępnych w internecie, Duran odpowiada, że nie ma to aż tak dużego znaczenia. – Video a boisko to dwie zupełnie inne bajki. Dopiero jak staniesz naprzeciw takiej Postnovej, Gorbicz czy Kudłacz i zobaczysz kilkanaście kilogramów mięśni, poczujesz na własnej skórze, czym pachnie taka rywalizacja. dopiero wtedy za-

czyna się prawdziwy „materiał” i rozumiesz, że video spowalnia ruchy. Analiza DVD da ci obraz obrony przeciwnika oraz przewodnią myśl w ataku, ale to pierwszy gwizdek arbitra rozpoczyna rzeczywistą „zabawę” – obrazowo tłumaczy gdyńska rozgrywająca. Podekscytowana rywalizacją z Polkami jest też wywołana do tablicy Karolina Kudłacz, dla której będzie to pierwszy od siedmiu lat pucharowy występ w ojczyźnie. – Miałam przeczucie, że trafimy na Vistal i tak się stało. Cieszę się bardzo z tego powodu, bo każdy

Katarzyna Duran

Joanna Drabik (nr 20) i Katarzyna Skrzyniarz w nowym sezonie zagrają w tych samych barwach

14 • www.zprp.pl


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 15

handball Polska nr 8 sierpień 2011

mój przyjazd do „domu” (rodzice Karoliny mieszkają w Gdańsku – przyp.red.) wzbudza bardzo pozytywne emocje. Moim koleżankom z drużyny opowiadałam wiele razy o naszym pięknym Trójmieście, a teraz będą się mogły przekonać o jego uroku na własne oczy. Jeśli chodzi o aspekt czysto sportowy, nie ukrywamy, że w tym roku chcemy zajść bardzo daleko zarówno w lidze, jak i pucharach, a nasz skład, który zmienił się od poprzedniego sezonu będzie się docierał z meczu na mecz i z pewnością przyniesie jeszcze wiele radości kibicom w Lipsku – zapowiada popularna „Kudi”.

– Kwestia organizatora rozstrzygnie się w połowie sierpnia, bo nie jest do końca pewne, czy drużyna z Bośni będzie mogła ugościć trzy pozostałe zespoły. Gdyby żaden z uczestników rozgrywek nie wyraził zainteresowania organizacją, kwalifikacje do następnej rundy będą rozstrzygane w systemie mecz i rewanż – tłumaczy trener KSS, z którym rozmawialiśmy przed ostateczną decyzją. Świętokrzyska drużyna po jakże udanym sezonie zanotowała kilka strat personalnych. Kielce opuściły bohaterki naszego niedawnego materiału – Litwinki Lina Abramauskaite i Mari-

też bardzo ciekawa zawodniczka, grająca dla zespołu i coraz lepiej z nim skonsolidowana. Na pewno musi jeszcze dużo popracować nad obroną, ale w ataku już nam dużo daje, co pokazują gry kontrolne. Mówi się, że to nie koniec transferów, lecz to pytanie należy kierować do pana prezesa Rolaka. Ja ze swojej strony mogę tylko podkreślić, że przyjemnie mi pracować z grupą tak mądrych dziewczyn o dużej kulturze osobistej – przyznaje z dumą w głosie szkoleniowiec KSS. – Jeśli kielczanki wygrają turniej w Mostarze, w trzeciej rundzie rozgrywek zmierzą się z amatorską drużyną z Austrii, SSV Dornbirn Schoren.

ja Gedroit. Do Szczecina przeszła bramkarka Paulina Kozieł, a na urlopie macierzyńskim jest Katarzyna Grabarczyk. Nowymi nabytkami są za to była zawodniczka SPR Kamila Skrzyniarz i Bułgarka Stefka Agova. Do zespołu wraca też po rekonwalescencji Małgorzata Kawka. Jak zapewnia trener Wąs – największym jego problemem w sierpniu była mała liczba trenujących szczypiornistek. – Jestem zadowolony z przygotowań, wielu sparingów i tego, że gramy bez kontuzji, ale jest nas zwyczajnie mało, tym bardziej, iż na młodzieżowe mistrzostwa Europy pojechała Joanna Drabik. Pozytywnie oceniam za to nasze transfery, bo Kamila Skrzyniarz ma w sobie takie pokłady, że nawet jak nie będzie chciała, ja je z niej „wyszarpię”. Stefka Agova to

W Pucharze Challenge Polskę reprezentować będą też szczypiornistki AZS-u Politechniki Koszalińskiej, lecz czwarta drużyna poprzedniego sezonu europejską przygodę rozpocznie dopiero od 1/16 rozgrywek i swojego pierwszego rywala pozna dopiero w listopadzie. Na koniec z przyjemnością należy podkreślić, że po raz pierwszy od lat żadna z polskich kobiecych drużyn nie zrezygnowała na starcie z rywalizacji z zagranicznymi klubami, co daje nadzieje na zatarcie dramatycznego wyniku z ubiegłego sezonu, gdy na dziewięć spotkań w europejskich pucharach nasze zespoły wygrały tylko jedno.

HC Lipsk w ub. sezonie nie obronił tytułu mistrza Niemiec

Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane 1 lub 2 października w Gdyni, rewanż tydzień później w Niemczech.

Debiutantki z Kielc O ile SPR i Vistal znają już dobrze smak pucharowej przygody, o tyle prawdziwy debiut w Europie czeka KSS Kielce. Piąta drużyna ostatniego sezonu Superligi na przełomie września i października rywalizować będzie w trzydniowym turnieju w Mostarze o trzecią rundę Challenge Cup. Przeciwnikami podopiecznych Zdzisława Wąsa będą miejscowy ZRK „Zrinski”, czeski Sokol Pisek i białoruski HC Druts. Bośniacy mieli pierwszeństwo w organizacji turnieju i skorzystają z tego prawa.

Tekst Michał Pomorski www.zprp.pl • 15


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 16

REPREZENTACJA POLSKI

Grać pod presją Zawodniczki reprezentacji młodzieżowej muszą być pod presją przez cały sezon. Powinny zatem grać o punkty ze świadomością, że jest wielka różnica między wygraną a porażką. Uważam, że piłkarki, które widziałem w Holandii, muszą występować w Superlidze – mówi Kim Rasmussen. Zdjęcia  Kuba Gucma, Paweł Godlewski

Jak daleko nam do najlepszych drużyn Europy w kategorii młodzieżowej? Prawdę mówiąc, nie widzę gigantycznych różnic między zespołami. Oczywiście wiedziałem, że Dania jest taktycznie bardzo sprytna, ale widziałem też dobrą reprezentację Polski i kilka zawodniczek, które wkrótce mogą być w orbicie moich zainteresowań. Musimy im szybko pokazać, o co nam chodzi i jak pracujemy z kadrą seniorek. Dobrze wyglądały kołowe, nieźle skrzydłowe, a generalnie drużyna wydaje się interesująca i rokująca na przyszłość. Problemem jest chyba to, że wiele z nich występuje w pierwszej lidze, która jest tak naprawdę drugą klasą rozgrywkową w Polsce. W mojej opinii zawodniczki reprezentacji młodzieżowej muszą być pod presją przez cały sezon. Powinny zatem grać o punkty ze

16 • www.zprp.pl

świadomością, że jest wielka różnica między wygraną a porażką. W szkole sportowej tego rodzaju presji nie mają, dlatego powinny znaleźć się w nowym środowisku. Uważam, że piłkarki, które widziałem w Holandii, muszą występować w Superlidze. Być może nie w zespołach najlepszej czwórki, ale w drużynach środka czy dołu tabeli. Inaczej nie nauczą się prawdziwej piłki ręcznej.

To chyba też kwestia trenerów ligowych, którzy muszą zaufać młodej zawodniczce, która dziś może nie daje takiej gwarancji, jak 30-letnia piłkarka z dużym doświadczeniem. Jeśli trenerzy ligowi wezmą dziewczyny z młodzieżówki, dostaną zawodniczki na fali wznoszącej, które będą się rozwijać. Te piłkarki potrafią grać i powinny występować w Superlidze, której poziom znam przecież z obserwacji. Jako trener ligowy nie bałbym się wziąć do zespołu żadnej zawodniczki polskiej młodzieżówki. Absolutnie nie bałbym się.


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 17

handball Polska nr 8 sierpień 2011

trenować dwa i pół miesiąca latem, aby dobrze przygotować się do Igrzysk Olimpijskich w Londynie.

Skład reprezentacji będzie się znacznie różnił od tego z czerwcowego dwumeczu z Danią? To nie tak, że jestem rozczarowany postawą którejś zawodniczki grającej wówczas w czerwcu. Wiem, że chciały jak najlepiej, ale żeby wygrywać trzeba być znacznie sprytniejszym. Szczególnie przy finalizacjach akcji i końcowym rzucie oddawanym na bramkę strzeżoną przez wysokiej klasy golkiperki. To jest coś, nad czym musimy stale pracować. Musimy być jak rodzina, która się wspiera i wierzy w to, co robi. Na tym polega właśnie nasza praca, szkoleniowców, by znaleźć najlepszych członków tej rodziny. Czasem jest tak, że najlepsi gracze ligowi nie pasują do reprezentacji, a lepiej postawić na młodszą piłkarkę, która jest na fali wznoszącej. Ona być może teraz nie jest całkowicie gotowa, ale będzie za rok czy dwa, gdy reprezentacja będzie nadal jej potrzebowała. Wiem, że musimy patrzeć do przodu i wybierać młode zawodniczki. Nie dokonam wielu zmian, gdyż niewątpliwie potrzebujemy i doświadczonych zawodniczek, i tych młodszych, z których trzeba stworzyć najlepszą mieszankę.

Jak z perspektywy dwóch miesięcy, od meczów w Elblągu i Randers, ocenia pan rywalizację naszej pierwszej reprezentacji z Danią? Cały czas mam w głowie te spotkania i wciąż jestem rozczarowany, jak zmieniła się nasza gra w drugiej połowie każdego z tych meczów. Nauczyliśmy się wiele rywalizując z Danią i tak jak reprezentacja młodzieżowa – musimy wiedzieć, jak grać pod presją. Kadrowiczki muszą rozgrywać więcej spotkań o stawkę przy dużej presji, tak jak na przykład piąty, decydujący mecz finałowy o mistrzostwo Polski, który oglądałem w Lubinie. Za każdym razem, gdy będziemy grali z najlepszymi na świecie, będzie to dla nas ważna lekcja. Miejmy nadzieję, że w przyszłości zagramy dobrze nie tylko pierwsze 30 minut, ale 45 czy 50. Czy już zbiera pan materiały dotyczące Czarnogóry i Rosji, z którymi zmierzymy się jesienią w kwalifikacjach mistrzostw Europy? Mam dobry układ z pewnym człowiekiem w Polsce, który pomógł mi zdobyć płyty z meczami Czarnogóra – Czechy (śmiech). We wrześniu Czarnogóra prawdopodobnie zagra w turnieju na Bałkanach, więc postaramy się o nowe materiały. Co do Rosji, dostałem dwie płyty z ich kwietniowych meczów z Danią, ale mistrzynie świata przyjadą we wrześniu do Aarhus, więc nie będzie problemów ze zdobyciem ich najświeższych występów. Mamy szanse na dokładne przygotowanie się do tych spotkań, choć wiem dobrze, że rywalki pracują bardzo ciężko. Rosjanki mają

W nadchodzącym sezonie będziemy mieli drugą Polkę w lidze duńskiej. Do Aalborg przechodzi z Politechniki Malwina Leśkiewicz, którą dobrze pan zna ze zgrupowań reprezentacji seniorek. To bardzo dobra decyzja Malwiny, która dostaje wielką szansę bycia w drużynie, stawiającej na młode piłkarki. Leśkiewicz będzie pod presją na każdym treningu i meczu, dlatego nie mogę się doczekać, by zobaczyć jak dojrzewa w nowym, wartościowym środowisku sportowym. Na pewno pierwszy sezon będzie dla niej bardzo trudny, bo będzie musiała poprzestawiać wiele rzeczy w głowie, ale znam Malwinę i wiem, że da z siebie wszystko, a to przyniesie korzyści i jej, i naszej reprezentacji. Słyszałem, że ma pan nową pracę w Kopenhadze. To prawda. Oczywiście chcę nadal robić jak najwięcej dla polskiego zespołu narodowego, ale tak jak zawsze podkreślałem, potrzebuję codziennej pracy, która wyostrzy moją bystrość na pewne elementy. Będę trenował jeden z najlepszych juniorskich zespołów w Danii, lecz tym razem będą to chłopcy, a nie dziewczyny. To drużyna z Kopenhagi, która występuje w lidze do lat 18 i będzie dla mnie świetnym materiałem testowym przed zgrupowaniami reprezentacji Polski. Nawet w Polsce seniorskie drużyny kobiece grają sparingi z juniorami, bo takie spotkania przynoszą z reguły pozytywne efekty dla obu stron. Co pan na to? Zgadza się. Pod pewnymi względami to podobny poziom. Jestem perfekcjonistą i zawsze szukam nowych rozwiązań, testując różne elementy na moich drużynach, z którymi pracuję. Może właśnie dzięki temu „test teamowi” duńskich nastolatków, przestawię kilka rzeczy w reprezentacji Polski i przyniesie to nam lepsze rezultaty.

Tekst Michał Pomorski www.zprp.pl • 17


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 18

MŁODZIEŻOWE MISTRZOSTWA EUROPY

Materiał do przemyśleń

Zdjęcia  EHF, Michał Pomorski

Cztery porażki i trzy zwycięstwa – to bilans młodzieżowej reprezentacji Polski kobiet, która zajęła 13. miejsce w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Holandii. W okresie przygotowawczym podopieczne Andrzeja Niewrzawy pokonały późniejsze medalistki – zespół gospodarzy i Austrię. Czego w takim razie Polkom zabrakło? Stara zasada obowiązująca w naszej dyscyplinie mówi o tym, że mecze wygrywa się obroną. Od obrony też, wedle podręcznikowych prawideł, należy zaczynać budowę zespołu. Pierwsze mecze młodzieżowej reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy w Holandii przypomniały nam jednak, że mecze wygrywa się przede wszystkim w głowie. I choć nasze rodaczki należy pochwalić za to, że rywalizowały jak równy z równym z najlepszymi drużynami Starego Kontynentu, to trudno nie mówić o niedosycie, skoro grupowe zwycięstwa z Węgrami i Danią były tak blisko. Wtedy, końcowa pozycja Polek byłaby znacznie wyższa.

Wymagający rywale

Mecz Węgry – Polska

Mecz Chorwacja – Polska

18 • www.zprp.pl

Polki trafiły do niezwykle silnej grupy grającej w Leek, gdzie musiały stawić czoła reprezentacjom Węgier, Danii i Chorwacji. Awans do najlepszej ósemki turnieju wywalczały dwie najlepsze ekipy i choć nastroje biało-czerwonych były bojowe, a aspiracje wysokie, każdy zdawał sobie sprawę ze skali trudności. Już pierwsze fragmenty spotkania z Madziarkami, u których prym wiodły doświadczone w pucharowej rywalizacji seniorek Dora Hornyak i Kinga Klivinyi. Niestety, 13 minuta meczu okazała się pechowa dla Małgorzaty Mączki, która doznała urazu stopy, a kontuzja eliminowała ją z kolejnych grupowych potyczek. Polki bez jednej ze swoich liderek traciły w drugiej połowie już siedem bramek do rywalek. Ambitny pościg skończył się jednak porażką. Drugi mecz grupowy z Danią rozpoczął się dla Polek nieudanie, gdyż rywalki momentalnie odskoczyły na 4:0. Biało-czerwone niezrażone nieobecnością M. Mączki i poważną kontuzją Klaudii Waty, nie tylko odrobiły straty, ale w 22 minucie prowadziły już 12:10, dużo zawdzięczając dobrej postawie bramkarki Dominiki Montowskiej. Widowisko było przednie, Polki dyktowały warunki gry. Tym razem przeciwniczkom pomogły słabo dysponowane holenderskie sędziny, które przy stanie 24:22 dla Polski, na 7 minut przed końcową syreną, z sobie tylko wiadomego powodu nie uznały trafienia poniewieranej przez Dunki Ewy Andrzejewskiej. Niezależnie od postawy sędzin, biało-czerwone mogły sobie „pluć w brodę”, bo po raz drugi z rzędu nie wytrzymały presji ostatnich minut, ulegając ostatecznie dwoma bramkami. Przegrana ta definitywnie zamykała Polkom drogę do najlepszej ósemki turnieju.


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 19

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Trzecie i ostatnie spotkanie grupowe naszej reprezentacji było najsłabszym występem w 10-dniowych zmaganiach. Chorwatki, dzięki korzystnemu dla nich wynikowi meczu Dania-Węgry, wciąż grały o awans. Ewentualnym „zarobkiem” Polek mogły być jedynie punkty zapisane do drugiej fazy turnieju, w rywalizacji o miejsca 9-16. Dość jednostronne widowisko zakończyło się zasłużonym triumfem Chorwacji, która tylko lepszym bilansem bramek „przeskoczyła” w tabeli Węgierki. Grupę z kompletem punktów wygrały Dunki. Takie rozstrzygnięcia skutkowały tym, że Polki zostały w Groeningen i musiały rozegrać kolejne dwa mecze w pobliskim Leek. W naszej reprezentacji doszło do jednej zmiany. Kontuzjowana z Danią Wata wróciła do kraju, a dołączyła do zespołu Agnieszka Pieniowska.

Francuski przełom Pierwszym przeciwnikiem biało-czerwonych w tej fazie turnieju były Niemki. Niestety, nawet powrót do zdrowia Mączki nie przyniósł nam upragnionych punktów. Polki przez całe spotkanie miały więcej z gry, prezentowały też ciekawszą piłkę ręczną, lecz po raz kolejny w niewyjaśniony sposób przegrały samą końcówkę rywalizacji. W 53 minucie po serii goli aktywnej Pauliny Piechnik było 18:16, skończyło się zaś na 19:20 i bramce rywalek na trzy sekundy przed ostatnią syreną. To spotkanie było... przełomem naszych kadrowiczek – w kolejnych meczach to one pokazały charakter i niezbędny spokój w kluczowych momentach rywalizacji. Dość dziwny przebieg miał mecz z Francją, która budziła duży respekt. Pierwsza połowa okazała się jednostronnym widowiskiem przynosząc biało-czerwonym gigantyczną wręcz przewagę 10 trafień. Jeszcze na kwadrans przed końcem, gdy Polska prowadziła 27:17, nic nie zapowiadało emocji. Tymczasem rozjuszone rywalki zaczęły szybko odrabiać straty. Biało-czerwone mogły jednak liczyć w końcówce na Martę Wawrzynkowską w bramce, która trzykrotnie wychodziła z trudnych sytuacji obronną ręką. Mimo pierwszego zwycięstwa, Polkom pozostała rywalizacja o miejsca 13-16. Spotkania rozgrywano już w Arnhem, a wszystkich uczestników tej fazy turnieju zakwaterowano w pięknym ośrodku przygotowań olimpijskich w pobliskim Papendal.

Runda zasadnicza

31:27 (18:14) WĘGRY

Kurucz, Pasztor - Gavia 2, Planeta 4, Kovacs, Schatzl, Kuhinko, Kopecz, Kaiser 1, Palko 1, Such 4, Siska, Klivinyi 12, Szekerczes 2, Hornyak 5. Kary 10 min.

POLSKA

Wawrzynkowska, Montowska – Gadzina 2, Galińska 2, A.Mączka 2, Wata, Piechnik 3, Andrzejewska, Matuszczyk 2, Królikowska 6, M. Mączka 2/1, Zych 3/3, Drabik 4, Grobelska 1. Kary 4 min.

Sędziowali: Amar Konjicanin i Dino Konjicanin (Bośnia i Hercegowina). Widzów 200.

26:28 (13:13) POLSKA

Montowska, Wawrzynkowska – Gadzina, Galińska 6, A. Mączka 4, Wata, Piechnik 1, Andrzejewska 4, Matuszczyk 5, Królikowska, Zych 4, Fierka 1, Drabik 1, Grobelka. Kary 6 min.

DANIA

Greve, Clausen – Biltoft, Pedersen 6, Baek Anderson 1, Heindahl 3, Kristiansen, Hjort Nielsen 2, L. Kristensen 1, Johansen Strangholt 3, Woller 2, Madsen 3, Burgaard 1, M. Kristensen, Bjerregaard, Aagaard Poulsen 6. Kary 4 min. Sędziowali: Carla Van Dijk i Yvonne Wijtenburg (Holandia). Widzów 150.

28:20 (11:7) CHORWACJA

Jukic, Razum – Covic, Plahinek 4, Jakara, Krsnik 3, Vuckovic 1, Vukujevic, Dragisic, Toto 10, Pasaric, Zulicek, Jezic 7, Vidak, Milic 3. Kary 8 min.

POLSKA

Montowska, Wawrzynkowska – Gadzina 4, Galińska, A. Mączka 7, Piechnik, Andrzejewska 3, Matuszczyk, Królikowska 1, Wasiak, Zych 2, Fierka 1, Drabik, Grobelska 2. Kary 8 min.

Sędziowali: Amar i Dino Konjicaninc (Bośnia i Hercegowina). Widzów 100.

Dwa kwadranse Kolejnym turniejowym rywalem biało-czerwonych były Słowenki o nie lubianym przez nas bałkańskim stylu gry. Młode Polki, chyba wzorem seniorskiej reprezentacji, zagrały dobrze dwa kwadranse. Całe szczęście, że nie w jednej połowie, ale te najważniejsze, czyli pierwszy i ostatni. Na piętnaście minut przed końcem nasze dziewczyny przegrywały 14:19 i chyba mało kto wierzył w powodzenie. Tymczasem skuteczne kontry Joanny Gadziny oraz błyskotliwa postawa kołowych Drabik i Sylwii Matuszczyk przy kolejnym dobrym dniu Wawrzynkowskiej, dały nam symboliczne, ale podnoszące na duchu jednobramkowe zwycięstwo i prawo gry o 13. lokatę w mistrzostwach. Ostatnim przeciwnikiem Polek były dobre znajome, Węgierki, które mimo plejady bardzo interesujących szczypiornistek, nie po-

Mecz Polska – Dania

www.zprp.pl • 19


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 20

MŁODZIEŻOWE MISTRZOSTWA EUROPY

O miejsca 9-16

19:20 (11:11) POLSKA

Montowska, Wawrzynkowska – Gadzina 1, Galińska, A.Mączka 8/6, Pieniowska, Piechnik 4, Andrzejewska 3, Matuszczyk 1, Królikowska 1, Wasiak, M. Mączka, Fierka, Drabik 1, Grobelska. Kary 6 min. Giegerich, Veith – Haupt 3, Hubinger, Moschter, J. Hummel 1, NIEMCY Windisch 2, Mazzycco 3, S. Hummel 1, Schmelzer 3, Muller 1, Behnke 1, Hertlein, Minevskaja 1, Diehl 4. Kary 14 min. Sędziowały: Vajna Antic i Jelena Jakovljevic (Serbia). Widzów 100.

29:30 (11:21) FRANCJA

Chatellet, Glauser – Dupuis 2, David, Ngo Leyi 2, Lombardo 9, Coatanea, Lanzieme, Bouchard, Lassource 3, Francois 2, Moretto 2, Rassinoux, Asperges 3, Priou 1, Zaadi 5. Kary 12 min. Montowska, Wawrzynkowska – Galińska, A. Mączka 5, Pieniowska, POLSKA Piechnik, Andrzejewska 4, Matuszczyk 3, Królikowska 6, Wasiak, M. Mączka 7, Fierka, Drabik 1, Grobelska 4. Kary 10 min. Sędziowali: Amar Konjicanin i Dino Konjicanin (Bośnia i Hercegowina). Widzów 200.

O miejsca 13-16

25:26 (13:9) SŁOWENIA

Brecelj – Gobbo, Krajnc 7, Ceckova 2, Likar, Nakic, Hren 2, Baric 5, Sunaric, Cajko 1, Amon 3, Mrmolja 3, Hoffinger, Pelikan 2. Kary 4 min.

POLSKA

Wawrzynkowska, Montowska – Gadzina 4, Galińska, A. Mączka 5/3, Pieniowska, Piechnik 1, Andrzejewska 1, Matuszczyk 4, Królikowska 6, Wasiak, M. Mączka 4, Fierka, Drabik 1, Grobelska. Kary 8 min. Sędziowały: Carla van Dijk i Yvonne Wijtenburg (Holandia). Widzów 50.

O 13. miejsce

27:23 (14:10) POLSKA

Wawrzynkowska, Montowska – Gadzina 1, Galińska, A. Mączka 11, Pieniowska, Piechnik 1, Andrzejewska 5, Matuszczyk 5, Królikowska 2, Wasiak, M. Mączka 1, Zych, Fierka, Drabik, Grobelska 1. Kary 2 min. Kurucz, Hrankai, Pasztor – Gavia, Planeta 1, Kovacs, Schatzl 5, WĘGRY Kuhinko, Kopecz, Kaiser 1, Palko 1, Such 6, Siska, Klivinyi 5, Szekerczes, Hornyak 4. Kary 8 min. Sędziowali: Samuel Bernet i Diminique Wick (Szwajcaria). Widzów 89.

Półfinały: Dania – Austria 29:17, Holandia – Serbia 42:33

O 3. miejsce Serbia – Austria 28:34 (13:15)

20 • www.zprp.pl

trafiły przekuć na wynik. Środkową Hornyak z DVSC Forum będzie można podziwiać we wrześniu w Głogowie na turnieju eliminacyjnym Ligi Mistrzyń, a lewa rozgrywająca Klivinyi rzuciła 5 bramek w ubiegłorocznej zwycięskiej rywalizacji Syma-Vac z Vistalem Łączpolem. Tercet w drugiej linii dopełniała leworęczna Szimonetta Planeta z Gyori Audi ETO, mierząca, bagatela, 194 cm wzrostu.

Udany rewanż Pomimo ogromnej przewagi doświadczenia po stronie „Madziarek” i ich przewagi psychologicznej dzięki grupowemu triumfowi nad Polską, biało-czerwone w ostatnim swym występie w Holandii zaprezentowały się bardzo dobrze. Zespołem wspaniale dowodziła środkowa Anna Mączka, która aż jedenastokrotnie wpisała się na listę strzelczyń. Po raz kolejny potwierdziło się też, że Polki były świetnie przygotowane motorycznie do turnieju i lepiej znosiły jego trudy od większości przeciwników. W pełni zasłużona wygrana 27:23 oprócz 13. lokaty oznaczała prawidłowo odrobioną lekcję z pierwszych spotkań. Po tym spotkaniu słów uznania dla naszej reprezentacji nie krył selekcjoner „Madziarek”, Janos Gyurka. – Z Polską graliśmy dwa razy w Holandii i mogę stwierdzić, że z meczu na mecz prezentowaliście się coraz lepiej. Widać, że zawodniczki mają większą pewność siebie, rośnie wam naprawdę dobra drużyna. Idąc tą drogą, niedługo będziecie mieli grupę o cechach i duchu wielkich zespołów.

Triumf Dunek Mistrzostwa zakończyły się zasłużonym i efektownym triumfem Dunek, co dodatkowo podkreśla siłę grupowego rywala biało-czerwonych. Warto zauważyć, że miejsca w pierwszej czwórce nie zachowała żadna z najlepszych drużyn turnieju sprzed dwóch lat na Węgrzech. Tuż nad naszą reprezentacją uplasowały się Norweżki, o oczko wyżej w klasyfikacji są Niemki. Rację ma zatem trener Niewrzawa, twierdząc że w Holandii ugraliśmy znacznie więcej niż 13. lokatę. Jego podopieczne, choć wróciły do kraju z niedosytem, zdobyły niezwykle cenny materiał do przemyśleń. – Medale nie biorą się z niczego i choć żal przegranych w pierwszej fazie turnieju, lepsza lokata zacierałaby rzeczywisty obraz i problemy naszego handballu. Chciałbym, żeby moje podopieczne występowały już w zespołach Superligi – podsumował polski selekcjoner.

Polskie sędziny w finale! Polskie sędziny, Joanna Brehmer – Agnieszka Skowronek, dostąpiły zaszczytu prowadzenia wielkiego finału. Spotkanie Holandii i Danii zgromadziło nadkomplet widzów w Sportcentrum Rotterdam. Z trybun mecz obserwowali m.in. Marit Breivik i Jan Pytlick. Samo widowisko stało na świetnym poziomie, a od pierwszych minut nieznaczną przewagę uzyskały Dunki. Na kwadrans przed końcem przewaga Skandynawek wynosiła już 6 trafień. Ostatni fragment konfrontacji był typową „kosmetyką” wyniku z kilkoma przebłyskami gospodyń. Polskie sędziny, choć mecz nie należał do najłatwiejszych, mogą być zadowolone ze swojej postawy. Dla Dunek to trzeci tytuł młodzieżowego mistrza Europy.


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 21

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Finał

Holenderski opiekun naszej ekipy

27:29 (13:17) HOLANDIA

Van Dorst, Wester – Abbingh 9, Michielsen 6, Knippenborg 3, Polman 3, Van de Wiel 2, Hoekstra 2, Van der Mast 1, Malestein 1, Van Nijf, Wilmsen. Kary 6 min. Greve – Woller 7, Aagaard Poulsen 6, Burgaard 5, Biltoft 2, DANIA Heindahl 2, , L. Kristensen 2, Johansen Stranhholt 2, Bjerregard 1, Madsen 1, Kristiansen 1. Kary 6 min. Sędziowały: Joanna Brehmer i Agnieszka Skowronek (Polska).

Klasyfikacja końcowa 1. Dania, 2. Holandia, 3. Austria, 4. Serbia, 5. Szwecja, 6. Rumunia, 7. Chorwacja, 8. Hiszpania, 9. Rosja, 10. Francja, 11. Niemcy, 12. Norwegia, 13. POLSKA, 14. Węgry 15. Słowenia, 16. Ukraina.

Biało-czerwone pod dobrą opieką Wszystkie drużyny uczestniczące w turnieju miały swojego opiekuna, ale w przeciwieństwie do mistrzostw sprzed dwóch lat na Węgrzech organizatorzy do pomocy zespołom narodowym nie wyznaczyli młodzieży, stawiając na doświadczenie Holendrów w sile wieku. Te kryteria spełniał też George van Leeuwen, niezwykle zaangażowany i dowcipny opiekun biało-czerwonych. – Jeśli trener jest głową, pamiętaj że ja jestem szyją – żartował sympatyczny mieszkaniec Hagi, który na jednym z meczów prezentował efektowną flagę Polski namalowaną na czole.

All Stars Bramka: Jovana Risovic (Serbia) Lewe skrzydło: Fie Woller (Dania) Lewe rozegranie: Maria Adler (Szwecja) Środek rozegrania: Estavana Polman (Holandia) Prawe rozegranie: Louise Burgaard (Dania) Prawe skrzydło: Angela Malestein (Holandia) Koło: Katarina Jezic (Chorwacja)

Węgierki wróciły wcześniej Włodarze węgierskiej federacji niezadowoleni z postawy swoich reprezentantek, które zajęły dopiero 14. miejsce, zadecydowali o „przebukowaniu” drużynie biletów powrotnych do Budapesztu, co pozbawiło „Madziarki” możliwości obejrzenia decydujących starć w Rotterdamie. Polki nie tylko obserwowały rywalizację najlepszej czwórki, ale ubrane na galowo, były też prawdziwą ozdobą końcowego bankietu.

Najskuteczniejsza: Lois Abbingh (Holandia) – 65 bramek Najlepsza w obronie: Mathilde Bjerregaard (Dania) MVP: Sonja Frey (Austria).

Organizacja do poprawki Na tle węgierskiego turnieju dwa lata temu, Holendrzy pod względem organizacyjnym zaprezentowali się dużo słabiej. Zespoły nie mogły wprawdzie narzekać na miejsca zakwaterowania, ale o nielicznych przedstawicielach mediów kompletnie zapomniano. Miejscowi wolontariusze przyznawali, że dopiero się uczą, więc miejmy nadzieję, iż w przyszłym roku, gdy Holandia gościć będzie mistrzostwa Europy seniorek, również dziennikarze będą mogli być zadowoleni.

Mecz Polska – Niemcy

TekstMichał Pomorski www.zprp.pl • 21


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 22

HEINE JENSEN

Heine Jensen – 34-letni Duńczyk jest jednym z najciekawszych przedstawicieli grupy młodych trenerów w Europie. W wieku raptem 31 lat objął drużynę HC Lipsk, z którą wywalczył dwa tytuły mistrzowskie i dotarł do ósemki najlepszych drużyn Champions League. W dowód uznania 25 marca 2011, jako pierwszemu obcokrajowcowi w historii, powierzono mu prestiżowe stanowisko selekcjonera reprezentacji Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi na pierwszy sukces kadry pod wodzą Jensena czekali niecałe trzy miesiące, gdy Niemki pokonały w dwumeczu Węgierki i awansowały do mistrzostw świata w Brazylii.

Jeden cel Zdjęcia  Michał Pomorski, Paweł Godlewski

Podstawą działania każdej federacji musi być współpraca trenerów. Tak jest właśnie w Danii i Niemczech, i powinno to obowiązywać w całej Europie. Tak, aby każdy szkoleniowiec wymieniał się doświadczeniem, a wszystkim przyświecał jeden cel: piłka ręczna – mówi Heine Jensen, duński selekcjoner żeńskiej reprezentacji Niemiec i były trener HC Lipsk.

Rozmawiamy podczas turnieju Euro U-19 w Holandii, gdzie pomagał pan Andreasowi Schwabe w prowadzeniu niemieckiej młodzieżówki. Niemki mimo wyższej lokaty od Polski, i świetnego meczu o 11. miejsce z Norwegią, nie zachwyciły mnie. Musi pan jednak pamiętać, że mamy naprawdę młody zespół i dopiero za kilka lat będzie można ocenić, co z niego wyrosło. W meczu z Polską mieliśmy dużo szczęścia, bo na dwie i pół minuty przed końcem meczu przegrywaliśmy dwoma bramkami, a ostatecznie wygraliśmy. Niewątpliwie problemem jest to, że większość reprezentantek niemieckiej młodzieżówki występuje tylko w trzeciej lidze.

22 • www.zprp.pl

Podobnie jest z Polkami, z których tylko kołowa Joanna Drabik wywalczyła znaczącą pozycję w zespole Superligi. Chyba więc dobrze się stało, że nasze zespoły nie znalazły się w finale, bo byłby to krok w złym kierunku europejskiej piłki ręcznej i zaprzeczenie tezy, że do rywalizacji o podium potrzebne jest doświadczenie zdobyte z seniorkami. Widać to było doskonale na przykładzie Holandii i Danii. Pana rodaczki dostają szanse gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Polki na razie nie, na co otwarcie narzekał Kim Rasmussen.


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 23

handball Polska nr 8 sierpień 2011

To zadanie nie tylko dla klubów, ale głównie dla federacji, żeby wypracować najlepszy model pracy z młodymi zawodniczkami. Nie chodzi wcale o to, żeby na siłę wprowadzić je do najwyższej ligi, ale o to, by szkolić tak, aby trenerzy czołowych zespołów sami po nie sięgali. To pierwszy turniej reprezentacji młodzieżowych, który obserwowałem i widzę jeszcze dużo pracy przed zawodniczkami nawet najlepszych ekip.

Sam prowadził pan przez kilka lat HC Lipsk, więc wie pan, że wprowadzanie młodzieży do zespołu seniorek nie jest łatwym zadaniem. Nie jest, a do tego dochodzi fakt, że kluby mają swoje priorytety i podstawowym zadaniem nie jest wcale dbanie o rozwój juniorek, tylko dbanie o sukcesy i wynik. Trzeba więc mieć odwagę i dużo cierpliwości. Podstawą działania każdej federacji musi być współpraca trenerów. Tak jest właśnie w Danii i Niemczech, i powinno to obowiązywać w całej Europie. Tak, aby każdy szkoleniowiec wymieniał się doświadczeniem, a wszystkim przyświecał tylko jeden cel: piłka ręczna. Trudno, korzystając z okazji, nie zapytać pana o HC Lipsk, który już pod wodzą nowego trenera rywalizować będzie z Vistalem Łączpolem w Pucharze Zdobywców Pucharów. Na papierze faworytkami będą Niemki, tym bardziej że mimo przebudowy składu wiele zawodniczek występuje ze sobą od 3-4 lat. Karolina Kudłacz przekazywała ciepłe słowa o polskiej drużynie, dlatego na pewno Lipsk będzie miał należyty szacunek do rywala i nie zlekceważy go. Kontaktowałem się z Karoliną w trakcie Euro U-19, gdy jeszcze nie było wiadomo, czy przejdzie operację. Operacja będzie konieczna, a wszystko podyktowane jest troską o zdrowie Karoliny. Jej kontuzje nie są wcale czymś nowym, nabytym podczas gry w Niemczech. Prawdą jest jednak, że w ostatnim sezonie Kudłacz miała duże obciążenie meczowe w Lipsku i w reprezentacji Polski, a ja nie miałem dla niej alternatywy w postaci innej zawodniczki. Przyzna pan, że nasza rodaczka ma wielkie serce do gry i nie ma nigdy dla siebie taryfy ulgowej, nawet gdy odczuwa skutki urazów. Ciężko jej powiedzieć „nie”, gdy powszechnie liczy się na jej pomoc. Tak, to wielka profesjonalistka i przykład, jaki można stawiać młodym zawodniczkom. Sukces Karoliny polega na tym, że ona cały czas chce się doskonalić i nigdy nie zadowala się tym, co już osiągnęła. Powiem tak – gdyby Polska miała dwadzieścia Karolin Kudłacz, byłaby mistrzem świata. Kiedy zagraliście ostatni raz na mistrzostwach? Cztery lata temu we Francji. To dużo czasu, ale sukces reprezentacji nie bierze się z niczego. Dla rozwoju piłki ręcznej w Polsce byłoby dobrze, gdyby chociaż jedna drużyna ligowa kwalifikowała się do Champions League albo

Karolina Kudłacz

dochodziła przynajmniej do ćwierćfinału innych pucharowych rozgrywek.

Herbert Muller stwierdził na konferencji prasowej po meczu Polska-Austria, że Kudłacz powinna zmienić klub, bo takie piłkarki są stworzone do wygrywania Ligi Mistrzyń. W Lipsku takiej szansy na sukces nie ma. Proszę pamiętać, że Muller chciałby mieć Karolinę w swoim zespole, a każdy trener ma notes z nazwiskami piłkarek, jakie go interesują. Uważam też, że jeśli Lipsk odzyska tytuł mistrzowski z nowymi zawodniczkami – jak Maura Visser czy Saskia Lang, w ciągu kilku najbliższych lat będzie jedną z najlepszych drużyn w Europie. Jeśli tak się nie stanie, Kudłacz powinna poszukać innego klubu? Tak, ale teraz to ja panu zadam pytanie. Co tak naprawdę liczy się w życiu? Szczęście? Brawo. Ma pan zatem odpowiedź na pytanie, dlaczego Kudłacz od tylu lat gra w Lipsku. Ona ma ten klub w sercu, czuje się szczęśliwa, a gdy jest szczęśliwa, gra wspaniale.

TekstMichał Pomorski www.zprp.pl • 23


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 24

REPREZENTACJA POLSKI JUNIOREK

Składanie podpisów na fladze PKOl

Bogatsze o olimpijskie marzenia Zdjęcie  Marek Skorupski, EHF

Reprezentacja polskich piłkarek ręcznych do lat 17 zajęła 5. miejsce na XI Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy. „Igrzyska” odbyły się w tureckim Trabzonie w dniach 23-30 lipca. Biało-czerwone na pięć spotkań wygrały trzy. Podopieczne Edyty Majdzińskiej udawały się nad Bosfor z zamiarem zatarcia złego wrażenia po nieudanym występie w finałach Mistrzostw Europy, w których zostaliśmy sklasyfikowani na przedostatnim, 15. miejscu. W Turcji w grupie Polki rywalizowały z Rosjankami, złotymi medalistkami ME oraz szóstymi Szwedkami, a także gospodyniami zawodów. Zajęliśmy w grupie B trzecią lokatę za bezkonkurencyjną w całym turnieju Rosją i siódemką Szwecji, a w pokonanym polu zostawiliśmy Turcję. Potem wygraliśmy jeszcze dwie potyczki dające nam w ostatecznej klasyfikacji piąte miejsce. –

24 • www.zprp.pl

Cieszę się, że wyciągnęliśmy wnioski z nieudanych dla nas mistrzostw Europy – mówi trener Edyta Majdzińska. – W Turcji zaprocentowało doświadczenie zdobyte w mistrzostwach. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej, choć osobiście żałuję porażki ze Szwecją poniesionej w trochę pechowych okolicznościach. Potem rozkręcałyśmy się z każdym meczem turnieju i ostatecznie skończyliśmy festiwal na dobrym, piątym miejscu. Szkoleniowiec naszych dziewcząt chwali organizację turnieju, zapewnia, że udział w takiej imprezie zaprocentuje w przyszłości. – Przed wylotem do Turcji dziew-

częta składały olimpijskie ślubowanie, otrzymały olimpijski sprzęt. Otwarcie turnieju, także jego zakończenie, miało bardzo uroczystą oprawę. Ta olimpijska otoczka na każdym miejscu robiła wielkie wrażenie. Na poważniejsze analizy sportowych wątków i wnioski z tych dwóch najważniejszych imprez w tym roku przyjdzie jeszcze czas, mogę jednak zapewnić, że dziewczęta wróciły do kraju bogatsze o doświadczenia wyniesione z konfrontacji z różnymi stylami gry rówieśniczek z Europy oraz o marzenia o udziale w igrzyskach olimpijskich.

TekstZbigniew Cieńciała


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 25

handball Polska nr 8 sierpień 2011

21:35 (8:22) POLSKA

Pozostałe wyniki grupy B Szwecja – Turcja 30:24 (13:13), Turcja – Rosja 22:38 (7:23), Szwecja – Rosja 20:37 (7:18).

Świtaj, Borkowska – Gutkowska 2, Stasiak, Nowak, Janiszewska 4/1, Noga 2, Damaziak, Staniczek, Tomczyk 2, Kozimur 6/3, Kozłowska 2, Ważna 2, Szarawaga 1. Kary 16 min. Anoszkina, Samarskaja – Czernowa 8, Denikajewa 2, Bogdanowa ROSJA 4/2, Ikniewa 4, Dmitriewa 2, Pawłowa 4, Pankowiczenko 2, Wjukiriewa 4, Vedekina 2, Matlaszowa 1, Pierowa 2. Kary 12 min. Sędziowali: Kim Astrom i Morad Astrom (obie Szwecja).

Tabela B

21:28 (11:13)

Tabela A

POLSKA

Borkowska, Świtaj – Gutkowska 2, Stasiak, Nowak, Janiszewska 2, Noga 4/1, Damaziak 1, Staniczek 2, Tomczyk 2, Kozimur 4/2, Kozłowska 1, Ważna, Szarawaga 3. Kary 22 min. Daglun – Nordstroem 2, Larsson, Barrogard 2, Johansson 5, SZWECJA Hellstroem 1, Berndtsson 6/6, Gustin 3, Massing 2, Karlsson 3, Enberg, Petren 4. Kary 10 min. Sędziowali: Benjamin Horeszi i Kevin Bosch (obaj Austria).

1. Rosja 2. Szwecja 3. Polska 4. Turcja

1. Holandia 2. Dania 3. Norwegia 4. Austria

3 3 3 3

6 4 2 0

110:63 78:82 68:86 69:94

3 3 3 3

6 4 2 0

90:77 83:68 78:85 72:93

26:23 (10:11) POLSKA

Świtaj, Borkowska – Gutkowska, Stasiak 2, Nowak 1, Janiszewska 3/3, Noga 4, Damaziak 1, Staniczek, Tomczyk 2, Kozimur 5/4, Kozłowska 3, Ważna 2, Szarawaga 3. Kary 8 min. Kegeci, Arslan – Sari 2, Bedel 4, Tuemer, Oztokat 1/1, Atasever, TURCJA Adiyaman 5/1, Agsar, Guler 3, Kaya 2, Karameke 6/3, Tansaling, Demir. Kary 6 min. Sędziowali: Jacob Handsen i Thomas Nielsen (obaj Dania).

38:21 (19:9) POLSKA

Świtaj, Borkowska – Gutkowska, Stasiak, Nowak 3, Janiszewska 7, Noga 1, Damaziak 3, Staniczek 4, Tomczyk 4, Kozimur 5/4, Kozłowska 1, Ważna 4, Szarawaga 6/1. Kary 12 min. Rauter, Topic – Keskin 1, Schimon 2, Kernbichler 3, Solleder 2/2, AUSTRIA Stroehle 3, Ortmann 1, Mueller, Schindler 4, Gruber, Kietaibl 2, Wess 1, Krasic 2. Kary 6 min. Sędziowali: Pablo Garcia i Alberto Murillo (obaj Hiszpania).

Półfinały Holandia – Szwecja 22:31 (8:12), Dania – Rosja 20:38 (9:19).

O miejsca 5-8 Norwegia – Turcja 30:27 (14:15), Austria – Polska 21:38 (9:19).

O 5. miejsce Polska – Norwegia 31:25 (15:13)

O 7. miejsce Austria – Turcja 26:35 (11:20)

31:25 (15:13) Świtaj, Borkowska – Gutkowska, Stasiak, Nowak 1, Janiszewska 6/1, POLSKA Noga 1, Damaziak 1, Staniczek 1, Tomczyk, Kozimur 5/3, Kozłowska 1/1, Ważna 8/1, Szarawaga 7/1 Kary 6 min. Christiansen 1, NORWEGIA Kristiansen, Sundet – Ingstad, Heggset 8/1, Jensen, Elven 1/1, Hilby 7/2, Bakkerund 2, Steinheim, Refsnes 3, Ludvigsen, Larsen 3/1, Klausen. Kary 10 min. Sędziowali: Kim Astrom i Morad Astrom (obaj Szwecja).

O 3. miejsce Dania - Holandia 22:26 (11:13)

Finał Szwecja – Rosja 20:38 (11:17)

Końcowa kolejność 1. Rosja, 2. Szwecja, 3. Holandia, 4. Dania, 5. Polska, 6. Norwegia, 7. Turcja, 8. Austria.

www.zprp.pl • 25


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 26

Fot. Dominik Dziecinny


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 27

Michał Kubisztal


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 28

PIŁKA RĘCZNA PLAŻOWA

Finał czas zacząć

Zdjęcia  Andrzej Jaworski

Turnieje w Warszawie i Opolu były ostatnimi, w których można było zdobyć punkty uprawniające do występu w finałowym turnieju Mistrzostw Polski w piłce ręcznej plażowej w Starych Jabłonkach.

Beach Handball Warsaw był drugą edycją turnieju zgłoszonego jako EBT do EHF. Atrakcyjność miejsca spowodowała duże zainteresowanie drużyn z całej Polski. W kategorii kobiet uczestniczyło 8 drużyn, a w kategorii mężczyzn aż 16. Do Warszawy przyjechała czołówka zespołów, które będą liczyły się w tym sezonie w walce o medale Mistrzostw Polski. Zmagania tych drużyn stały na wysokim poziomie sportowym (zarówno u kobiet jak i mężczyzn) i były atrakcją dla zgromadzonej na trybunach dużej grupy kibiców. W kategorii kobiet w finale spotkały się dwie drużyny, które walczą ze sobą od kilku lat o krajowy prymat – AZS AWF Wrocław i Reflex Pyrki AZS AWF Poznań. Mecz mógł się podobać, a dzięki bardzo dobrej postawie w bramce Magdaleny Słoty z AZS AWF Wrocław – została wybrana

28 • www.zprp.pl

na najlepszą bramkarkę turnieju – to wrocławianki mogły cieszyć się ze zwycięstwa w Warszawie. W meczu o 3. miejsce spotkały się zawodniczki coraz lepiej grającej miejscowej drużyny z Warszawy pod nazwą – Warszawa Skład z drużyną Byczków z Kowalewa Pomorskiego. Tym razem nieznacznie lepsze okazały się zawodniczki z Kowalewa Pomorskiego i miejscowa drużyna nie obroniła 3. miejsca z zeszłego roku. Na uwagę zasługuje fakt, że poziom grających drużyn kobiecych wyrównuje się i notuje tendencję zwyżkową. Do rywalizacji zgłosiły się nowe drużyny jak: Relax Warszawa czy Klasztor Pruszków. Duszą turnieju były zawodniczki z drużyny Pogoni Szczecin, które swoją postawą, poczuciem humoru wpłynęły na atmosferę zawodów. Mimo że nie zajęły wysokiego

miejsca, pokazały wszystkim jak można wspaniale bawić się na sportowo. W kategorii mężczyzn w meczach półfinałowych spotkały się drużyny, które na pewno będą walczyły o czołowe miejsca w Mistrzostwach Polski. W pierwszym z nich GRU Poznań przegrało po zaciętym meczu z Gwardią Opole 1:2. GRU pokonało wcześniej jednego z faworytów, zespół z Inowrocławia. Z kolei Gwardia Opole uporała się z grającym na bardzo dobrym poziomie zespołem Gwardii z Koszalina. W drugim półfinale spotkały się drużyny Warmii Olsztyn i Rondel Team Legnica. Lepsi okazali się zawodnicy z Olsztyna i to oni zagrali w finale z Gwardią Opole. Finałowa rozgrywka stała na wysokim poziomie i mimo bardzo dobrej postawy zawodników z Opola – Bogumił Baran został wybrany najlepszym zawodnikiem


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:49 Page 29

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Do finałowego turnieju o Mistrzostwo Polski w plażowej piłce ręcznej, który odbędzie się w dniach 20-21.08.2011r. w Starych Jabłonkach zakwalifikowały się następujące drużyny w kategoriach kobiet i mężczyzn: Klasyfikacja końcowa mężczyzn po turniejach eliminacyjnych 1. BHT GRU Poznań – 92 pkt 2. SMS Rondel Team Legnica – 81 pkt 3. Gwardia Koszalin – 68 pkt 4. BHT Damy Radę Inowrocław – 62 pkt 5. LKS Promień Kowalewo Pom. – 51 pkt 6. Warmia Olsztyn – 48 pkt 7. Gwardia Opole – 45 pkt 8. Fuzja Olsztyn – 38 pkt 9. KSZO Ostrowiec – 28 pkt rezerwa

turnieju, a Łukasz Romantowski najlepszym bramkarzem, to musieli oni uznać wyższość i doświadczenie zawodników ekstraklasy z Warmii Olsztyn. Równie zacięty był mecz o 3. miejsce i tu lepsi okazali się zawodnicy z Poznania pokonując Rondel Team Legnicę 2:0. Mecze finałowe można było oglądać na żywo w internecie. Turniej w Warszawie był wspaniałą promocją plażowej piłki ręcznej. Można było zaobserwować ducha dyscypliny, który oprócz sportowych zmagań jest również wspaniałą zabawą. Organizatorzy udowodnili, że zmagania na plaży są też sposobem na wspólne spędzanie wolnego czasu na sportowo z przyjaciółmi. Turniej w Opolu miał skromniejszą obsadę. Wzięło w nim udział 6 drużyn męskich

i 4 kobiece. Pogoda nie zachęcała do gry na piasku, ale udało się rozegrać dwudniowe zawody bez deszczu. W kategorii kobiet bezkonkurencyjne okazały się aktualne mistrzynie Polski z AZS AWF Wrocław, które wygrały wszystkie mecze bez straty seta. Niespodziankę sprawiły zawodniczki Toru Dobrzeń Wielki, które zajęły 2. miejsce i należy zwrócić uwagę, że ta drużyna z każdym turniejem gra coraz lepiej. Na ostatnim miejscu na podium uplasowały się Byczki z Kowalewa Pomorskiego. W kategorii mężczyzn klasę pokazały drużyny, które dłużej grają na piasku, tj. Gwardia Opole i SMS Rondel Team Legnica. W meczu grupowym Gwardia okazała się lepsza i pokonała Legnicę 2:0. W me-

Klasyfikacja końcowa kobiet po turniejach eliminacyjnych 1. Byczki Kowalewo Pomorskie – 55 pkt 2. AZS AWF Wrocław – 51 pkt 3. III-V. Reflex Pyrki AZS AWF Poznań – 40 pkt 4. III-V. Tor Dobrzeń Wielki – 40 pkt 5. III-V. Warszawa Skład – 40 pkt 6. VI-VII. Red Hod Czili Buk – 24 pkt 7. VI-VII. Relax Warszawa – 24 pkt 8. Po-goń Szczecin – 20 pkt

czu finałowym legniczanie zrewanżowali się Gwardii 2:1. Trzecie miejsce zajęła drużyna składająca się z seniorów z Opola. Miejsca 4, 5 i 6 obsadzili młodzi chłopcy Gwardii Opole, którym granie na piasku sprawiło bardzo dużo radości i zadowolenia. Na uwagę zasługuje fakt, że turniej odbył się na nowo wybudowanym obiekcie (własność miejscowego OSiR), który oprócz piaskowych boisk ma profesjonalne zaplecze i sprzęt sportowy do gier plażowych. Dobra organizacja, zainteresowanie lokalnych władz i mediów, które przychylne są piłce ręcznej, zaowocuje na pewno jeszcze niejedną plażową imprezą w tym ośrodku.

Tekst Andrzej Jaworski www.zprp.pl • 29


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 30

ALEJA GWIAZD SPORTU

Kolejna wielka postać związana z piłką ręczną doczekała się swojego miejsca w Alei Gwiazd Sportu w Cetniewie. 6 sierpnia w ten sposób został uhonorowany Jerzy Klempel. Cztery lata temu ten zaszczyt spotkał Bogdana Wentę.

Gwiazda Kukusia Zdjęcia  Jan Rozmarynowski, Archiwum

ZPRP w Cetniewie reprezentował Marek Gó ralczyk

Jerzy Klempel Ur.: 23.04.1953, zm. 28.05.2004 Rozgrywający: 192 cm/90 kg Pseudonim boiskowy: Kukuś Kluby: Gwardia Opole (1970-1971), Śląsk Wrocław (1971-1982), Frisch Auf Goeppingen (1982-1991) Sukcesy: dwukrotny olimpijczyk (1976, 1980), brązowy medalista olimpijski z Montrealu (1976), król strzelców turnieju w Moskwie (1980); brązowy medalista MŚ z Dortmundu (1982), dwukrotny srebrny medalista Pucharu Świata (1974, 1979); 221-krotny reprezentant Polski (1973-1987), zdobywca 1170 bramek; 8-krotny mistrz Polski (1972-1978, 1982); jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy ręcznych w historii; trener Śląska Wrocław, z którym wywalczył tytuł mistrza Polski (1997) i wicemistrza kraju (1998).

30 • www.zprp.pl

XII Edycja AGS rozpoczęła się krótko po godzinie szesnastej, a poprzedziły ją imprezy towarzyszące. Ogromna scena, trybuna dla publiczności, ogródek dla zaproszonych gości, banery i balony reklamowe sponsorów niczym na kolarskim Tour de Pologne. Gwarno, uroczyście, ale bez żadnego zadęcia, no i przede wszystkim była piękna pogoda, co tego roku jest nad Bałtykiem prawdziwą rzadkością. Grał słynny jazzband Jurka Detki – kiedyś znanego dziesięcioboisty i lekkoatletycznego reprezentanta Polski, a od lat wypróbowanego przyjaciela Alei. Atmosfera wyczekiwania. W kuluarach trwały dyskusje i spotkania, coś więcej niż tylko okazjonalne rozmowy... Przybyli wybitni sportowcy uhonorowani podczas poprzednich odsłon Alei na czele z Sobiesławem Zasadą i Waldemarem Marszałkiem. Był Kazimierz Zimny, Teresa i Robert Skolimowscy, którzy dwa lata temu odsłonili gwiazdę swej niezapomnianej córki – Kamili, mistrzyni olimpijskiej. Z zaproszonych gości trzeba wymienić ministra i posła Sławomira Nowaka, który reprezentował Urząd Prezydenta RP, a także sekretarza stanu Ryszarda Stachurskiego z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Honory domu pełnili – pomysłodawca i animator AGS, szef Fundacji Aleja Gwiazd Sportu Jerzy Szczepankowski, mający na swojej głowie skomplikowaną logistykę przedsięwzięcia i burmistrz Władysławowa Grażyna Cern. Sekretarz generalny ZPRP Marek Góralczyk odsłonił gwiazdę zmarłego w roku 2004 Jerzego Klempela, uznawanego za najlepszego zawodnika w historii naszego handballu, brązowego medalisty z igrzysk olimpijskich w Montrealu 1976, króla strzelców wielu turniejów. Aleja w tym roku wzbogaciła się również o gwiazdy: Marcina Dołęgi – trzykrotnego mistrza świata w podnoszeniu ciężarów w wadze 105 kg, tyczkarki Anny Rogowskiej – brązowej medalistki igrzysk w Atenach 2004, halowej mistrzyni Europy i mistrzyni świata z Berlina z 2009 roku oraz Jerzego Młynarczyka – legendy koszykówki, 112-krotnego reprezentanta Polski i podpory gdańskiego Wybrzeża, naukowca światowej sławy – specjalisty od prawa morskiego, byłego prezydenta Gdańska i posła na Sejm. Były gratulacje, zdjęcia, wywiady, autografy, a w chwilę po uroczystości, jak każe tradycja Alei, każdy z przybyłych wyróżnionych zasadził swoje drzewko na terenie cetniewskiego OPO.

Tekst MAS


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 31


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 32

AZS AWFIS GDAŃSK

Ta wiadomość spadła na środowisko piłki ręcznej nie tylko w Gdańsku jak grom z jasnego nieba. Żeńska siódemka AZS AWF Gdańsk została zlikwidowana. O wycofaniu drużyny z rozgrywek poinformował oficjalnie Związek Piłki Ręcznej w Polsce dyrektor klubu Igor Łuczak. Drużyna, która w 2004 roku sięgała po mistrzostwo Polski, jako jedyna w ciągu 16 lat przełamała hegemonię piłkarek ręcznych z Lublina, która dostarczyła reprezentacji Polski tej klasy zawodniczki, jak m.in. Karolina Kudłacz, Małgorzata Sadowska, Daria Bołtromiuk, Alina Wojtas, przestała istnieć.

Tej drużyny już nie ma

Z prozaicznych przyczyn...

Decyzja zapadła z prozaicznych przyczyn – czyli zadecydowały o tym względy finansowe – mówi prezes klubu Tomasz Tomiak. – Geneza ma jednak głębsze podłoże. Jesteśmy klubem wielosekcyjnym, w którym każda sekcja ma swoją autonomię. To odrębne środowiska, każde z nich samo musiało zadbać o swoją egzystencję, o sponsorów. Trudno żeby prezes klubu, czy jego dyrektor układał plany każdej z sekcji, szukał jej sponsorów, dbał o jej finanse. Sygnały o tym, że dzieje się niedobrze wokół akademiczek, zaczęły się pojawiać już w marcu, gdy dziewczętom cofnięto stypendia, a także finansowanie akademików. Większych i mniejszych kryzysów w ostatnich latach było sporo, więc w klubie liczono – że jakoś to będzie. Potem pocztą pantoflową dotarła

32 • www.zprp.pl

Zdjęcia  Paweł Godlewski informacja, że podobno dyrektor klubu, Igor Łuczak, „przechwalał” się, iż... zlikwiduje sekcję. – Żenujące są takie pomówienia – irytuje się prezes Tomiak. – Natomiast prawdą jest, że w kompetencjach dyrektora klubu leżało czuwanie nad finansami. By nikt nie wydawał więcej, niż miał, a tak się niestety zdarzało. Problemy zaczęły się, gdy sytuacja żeńskiej piłki ręcznej została zrównana z innymi sekcjami. Przedtem ta równowaga była zachwiana, piłkarki ręczne były hołubione. Jednak ja pierwszego dnia urzędowania powiedziałem, że nie będzie innego przepływu pieniędzy, niż sprawiedliwie i równo dla wszystkich. Że sytuacja wszystkich studentów musi być taka sama, więc i finanse piłkarek ręcznych zostały zrównane z pozostałymi sportsmenkami.


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 33

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Prezes Tomiak przyczyn upadku handballu szuka także w fakcie, że to środowisko nie skupiło wokół siebie ludzi, którzy potrafiliby sobie poradzić z zarządzaniem sekcją. – Piłka ręczna nie miała nawet swoich przedstawicieli w zarządzie klubu, choć zgodnie ze statutem w wyborach przysługiwały jej dwa miejsca. Starzy działacze się wykruszyli, nowi się nie sprawdzili i katastrofa gotowa. Dziś na sportowej mapie próżno szukać sympatycznych gdańskich akademiczek. Czy istnieje jednak choćby iskierka nadziei, że kobieca piłka ręczna jeszcze kiedyś odrodzi się w Gdańsku? – Myślę, że tak – odpowiada prezes Tomiak. – Musi ona jednak stanąć na twardych filarach. Musi też mieć stymulant wewnętrzny, a nie zewnętrzny, czyli pewne, swoje dochody. To wymaga czasu, bo do tego o czym mówię trzeba dojrzeć.

I po problemie... Przez 25 lat pracował w gdańskim klubie. Nie spodziewał się jednak, że będzie ostatnim trenerem, który prowadził akademiczki w meczach ligowych. Po likwidacji klubu wycofał się zupełnie z piłki ręcznej, zajął się inną działalnością. Z perspektywy czasu uważa, że do likwidacji sekcji musiało dojść prędzej czy później, bo nikomu na jej istnieniu tak naprawdę nie zależało w klubie. – Ani klub, ani władze uczelni nie były zainteresowane dalszym prowadzeniem sekcji żeńskiej piłki ręcznej – wspomina z żalem Ireneusz Rutkowski. – Nikt też nie chciał nam pomóc. Gdy wisieliśmy na krawędzi sam namawiałem wszystkich wokół, by się

spotkać z władzami uczelni, marszałkiem, sponsorami. By choć podjąć próbę, by zaradzić kłopotom. Dlaczego pana głos był wołaniem na puszczy? Dyrektor klubu, prezes są ludźmi z innych dyscyplin, oni nie mieli czasu i serca dla piłki ręcznej. „Jeżeli sami znajdziecie sobie sponsora, to będziecie funkcjonować, jeżeli nie, to będzie wasz koniec” – to było ich przesłanie dla nas. Piłka ręczna była dla nich kamieniem u szyi. Piątym kołem u wozu, problemem. A jak jest problem, to wiadomo, że trzeba się go pozbyć. Więc pozbyto się go ostatecznie... Wie pan, skoro dyrektor Igor Łuczak mówił wokół, że zlikwiduje piłkę ręczną, to dla mnie nie jest to profesjonalista. Niestety nie był to właściwy człowiek na właściwym miejscu. To nie był dobry wybór. Gdzie mu tam do niestety nieżyjącego już dyrektora Ryszarda Malca. To jest już koniec, nie ma już nic? Koniec. Nawet juniorek już nie ma. Drużynę juniorek też zlikwidowano. A najsmutniejsze jest to, że tym wysoko postawionym ludziom, którzy powinni być autorytetami dla młodzieży, po prostu zabrakło cywilnej odwagi, by stanąć przed zespołem i powiedzieć prawdę w oczy. Podziękować za trud, za kilka lat wspólnej pracy. Może nawet postawić swoim studentom po piwku na koniec. Powiedzieć, że coś się nie udało, coś nie wyszło, ale rozstać się z klasą. Tej klasy najbardziej mi zabrakło, choć przecież to nic nie kosztowało...

TekstZbigniew Cieńciała

Gdańszczanki zdobyły w sumie sześć medali mistrzostw Polski

www.zprp.pl • 33

P


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 34

BOGDAN ZAJĄCZKOWSKI

Brakowało mi adrenaliny Saksofon, jazz, szachy, brydż czy maratony nie są mu obce. Największą pasją jest jednak handball. Po krótkiej przerwie były szkoleniowiec biało-czerwonych wraca więc na ławkę trenerską, z której będzie dyrygował beniaminkiem PGNiG Superligi, NMC Powen Zabrze. Bogdan Zajączkowski ma wiele pasji. Jedną z nich jest saksofon. – Gram od dziecka, ale to tylko hobby. Aczkolwiek na kilku festiwalach jazzowych miałem okazję wystąpić. Do najlepszych jednak mi daleko – uśmiecha się były szkoleniowiec biało-czerwonych. – W Zabrzu dostałem mieszkanie, ale w nim z graniem może być ciężko. Nie chciałbym być uciążliwy dla sąsiadów. Myślę jednak, że jakoś to przeżyjemy. Zresztą w ostatnim czasie saksofon został odstawiony nieco na bok. Zabrałem się za to za bieganie maratonów, półmaratonów itp. To teraz zabiera mi sporo czasu i na muzykowanie go brakuje – dodaje trener, którego ulubionym nurtem muzycznym jest jazz. – Oczywiście klasyka również. Bo przecież praktycznie od niej wszystko się zaczęło – zaznacza Zajączkowski.

Pasji jest więcej Okazuje się, że pasji trener ma więcej. Brydż i szachy też nie są mu obce. – Nasze pokolenie musiało umieć grać we wszystko. W jakiś sposób trzeba było zabić wolny czas. Wtedy nie było komputerów, playstation czy innych tego typu „wynalazków”. A robić coś trzeba było. Dla nas rozrywką było rzucanie nożem do drzewa, granie w „zośkę”, kapsle czy bardziej wy-

34 • www.zprp.pl

Zdjęcie  Łukasz Grochala/Cyfra Sport


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 35

handball Polska nr 8 sierpień 2011

szukane gry jak właśnie szachy i brydż – tłumaczy. To co dostarcza zabrzańskiemu szkoleniowcowi najwięcej przyjemności jest jednak piłka ręczna. Jej poświęcił całe życie i nie wyobraża sobie, aby mogło być inaczej. Dlatego po krótkim rozbracie z prowadzeniem zespołu – Zajączkowski był wiceprezesem Orlen Wisły Płock – wrócił na ławkę trenerską i w nowym sezonie poprowadzi beniaminka PGNiG Superligi, NMC Powen Zabrze. Jak to się w ogóle stało, że były selekcjoner, który świętował mistrzostwo czy Puchar Polski z wielką Wisłą, znalazł się na Śląsku? – To był zwykły zbieg okoliczności. Po tym jak klub rozstał się z poprzednim trenerem, Krzysztofem Przybylskim, rozmawiałem z działaczami NMC Powenu kilka razy. W ostatnim czasie wróciliśmy do tematu i rozmowy zakończyły się pozytywnie – odpowiada Zajączkowski, który doskonale zdaje sobie, że zadanie przed nim dość ryzykowne. Mimo tego podjął się tej roli. – Sport opiera się na ryzyku. Kto go nie podejmuje, ten się nie liczy. Drużyna po raz kolejny awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej i działacze chcieliby stabilizacji. Zabrze jest jedynym przedstawicielem Górnego Śląska w elicie i chce godnie reprezentować ten region. W mieście jest klimat, aby stworzyć silny zespół – tłumaczy.

Brakowało adrenaliny Jednym z powodów powrotu na ławkę trenerską była... – chęć poczucia tej adrenaliny oraz emocji jej towarzyszących. Przyznam, że brakowało mi już tego. Niedawno zrodził się pomysł założenia akademii handballu w Płocku, gdzie miałem być szkoleniowcem. Nic z tego jednak nie wyszło. Dlatego związałem się z Zabrzem – mówi Zajączkowski, który podobno w zeszłym sezonie starał się o angaż w Nielbie Wągrowiec. – Nie nazwałbym tego „staraniami”. Niemniej luźne telefony w tej sprawie były – przyznaje. Po powrocie do elity w Zabrzu myślę o dłuższym zadomowieniu się wśród najlepszych. Wiceprezes Powenu, Franciszek Michów, wspomniał nawet o szóstym miejscu. – Jako beniaminek będziemy my-

śleć głównie o utrzymaniu. Ambicje trzeba mieć jednak wysokie. Mamy świadomość, że konkurencja będzie spora, bo każdy zespół się wzmocnił. Chcielibyśmy być groźni dla wszystkich, grać ładną piłkę i dostarczać radość kibicom – stwierdza ostrożnie Zajączkowski, który wierzy, że zadanie utrzymania jest jak najbardziej realne. – Gdyby tak nie było, nie byłoby sensu awansować. Zresztą nigdy nie można składać broni. Kto poddaje się jeszcze przed wyjściem na parkiet, lepiej niech zostanie w szatni – podkreśla.

Zabawa w politykę W przeszłości oprócz trenerki oraz wiceprezesury Zajączkowski chciał zrobić coś jeszcze. Kandydował do rady miasta Płocka, z którym jest mocno związany. Chodziło o zabawę w politykę? – Nie. Chciałem coś zdziałać dla miasta w sferze sportowej. Bo na tym polu jeszcze wiele jest do zrobienia. Niestety, nie było mi dane – tłumaczy decyzję o kandydaturze. Kilka sezonów temu trener z wielkim powodzeniem prowadził Wisłę. W 2008 roku po wywalczeniu dubletu dość niespodziewanie podziękowano mu za współpracę. – Skończył mi się kontrakt i działacze nie zdecydowali się go przedłużyć. Nie chciałbym jednak roztrząsać tej sprawy – kwituje krótko. Jak Zajączkowski ocenia poprzedni sezon w wykonaniu płocczan? – Wisła planowała, że dopiero za cztery lata zdobędzie tytuł. Sytuacja jest patowa. W Płocku nie wiedzą jak to zrobili, a w Kielcach nie wiedzą jak go przegrali. Myślę, że to przyspieszy rozwój klubu i w kraju nie będzie już tylko dominacji Vive, tak jak to było w ostatnim czasie. Kielcom dojdzie przynajmniej równorzędny konkurent. Płocczanie mają teraz szansę na pokazanie się w Europie i sądzę, że ją wykorzystają. Z grupy awansują cztery zespoły. Kto pokona u siebie Hamburg, ten powinien wyjść do kolejnej fazy. A uważam, że wygrana Wisły z HSV wcale nie jest niemożliwa – odpowiada. Nieco mniejsze szanse na występ w Lidze Mistrzów daje natomiast Vive Targów Kielce. – Organizując turniej o dziką kartę działacze zrobili wielki krok w tym kierunku. Teraz piłka leży po stronie zawodników.

Muszą udowodnić, że dorównują poziomem do szefostwa. W walce o złoto pokazali, że nie. Jest więc sposobność na rehabilitację – rokuje Zajączkowski.

Wprowadzał Szmala Przed laty szkoleniowiec ten wprowadzał do reprezentacji Polski Sławomira Szmala oraz Grzegorza Tkaczyka. Teraz – w barwach Vive – staną oni przeciw jego drużynie na parkiecie. – Strachu na pewno nie będzie. Albo chcemy grać w piłkę, albo nie. Marząc o występach w elicie, nie można uniknąć starć z takimi tuzami. Dlatego w okresie przygotowawczym mamy zaplanowany mocno obsadzony turniej w Dzierżoniowie oraz kilka sparingów z silnymi rywalami. Wszystko po to, aby się „otrzaskać” z mocniejszymi od siebie. Bez porażki nie ma nauki – stwierdza trener nie bojąc się podjąć rękawicy. Ostatni rok reprezentacji Polski nie był najlepszy. Na drużynę Bogdana Wenty – a przede wszystkim samego selekcjonera – spadło sporo słów krytyki. Trenerowi Wencie obrywa się za powołania. Mówi się, że bierze tylko „swoich”. Z mistrza Polski powołał tylko Piotra Chrapkowskiego. – To samo ja słyszałem, kiedy prowadziłem reprezentację. Wówczas większość graczy była z Wisły, a nie z Kielc. Też mi zarzucano sentyment przy doborze zawodników. To jest jednak sprawa trenera. On bierze to na siebie i rozliczajmy go z wyników, a nie z tego kogo sobie dobiera. Widocznie im ufa i na nich stawia. A faktycznie, w ostatnim czasie było sporo zawirowań wokół kadry. Mamy wiele indywidualności, ale zespół nie jest tak wyrównany i silny, jak jeszcze niedawno. Pozostałe reprezentacje mają szerokie kadry i zmienników, którzy potrafią utrzymać poziom gry. U nas widać braki wśród rezerwowych – mówi Zajączkowski. – Obecna grupa, dosyć wąska, nie będzie grała wiecznie. Niestety, brakuje nam zdolnej młodzieży. Kilku następców bym jednak znalazł. A jak nie, to trzeba naturalizować (śmiech). Tak na poważnie, to jednak musimy zacząć działać. Przede wszystkim z infrastrukturą, bo to podstawa – podkreśla były trener reprezentacji.

TekstMariusz Polak www.zprp.pl • 35


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 36

RAPORT RZUTÓW KARNYCH

Czar siódmego metra

Mirza Dzomba wygrał klasyfikację rzutów karnych i …pożegnał się z PGNiG Superligą

Zdjęcia  Katarzyna Plewczyńska/CyfraSport, Marek Skorupski

Gdyby Grzegorzowi Sobutowi odjąć wszystkie bramki zdobyte z rzutów karnych, i tak zostałby królem strzelców PGNiG Superligi, bo wykorzystał ich ledwie... trzy. Najczęściej z siedmiu metrów trafiał Mirza Dzomba – 81 razy. Niewiele gorszą skutecznością wykazał się Wojciech Gumiński. W sezonie 2010/11 polskiej ekstraklasy sędziowie podyktowali 1358 rzutów karnych, co daje około 7,71 „siódemki” na mecz. 70 egzekutorów wykorzystało 1026 z nich, czyli 76 procent. Przy czym od razu wyjaśniamy, że z zestawień wychodzi, iż strzelców było 72, ale to efekt transferów w trakcie sezonu Wojciecha Gumińskiego (z GSPR do Zagłębia) i Władimira Chuziejewa (z GSPR do Miedzi), którzy trafiali dla obu klubów. Nie zdarzył się ani jeden mecz, w którym nie podyktowano by rzutu karnego. Natomiast w pięciu spotkaniach jedna z drużyn takiej szansy nie dostała. Najbardziej „poszkodowana” była Stal, której arbitrzy w dwóch meczach nie przyznali żadnej „siódemki”. Stosunek goli z karnych do ogólnej sumy bramek całego ze-

36 • www.zprp.pl

społu w przypadku mielczan jest najmniej korzystny i wynosi zaledwie 7 procent.

Obrotowi się nie nadają Rekord liczby rzutów z siedmiu metrów w jednym meczu padł 17 listopada w rozegranym awansem spotkaniu 11. kolejki Azoty – Zagłębie. Sędziowie Grzegorz Budziosz i Tomasz Olesiński aż 18 razy przerywali wtedy grę, by wskazać na siódmy metr. Ten mecz był rekordowy z jeszcze jednego powodu – wszystkie (!) 18 strzałów zostało wykorzystanych (10 przez puławian, a konkretnie przez Wojciecha Zydronia, a 8 przez lubinian – 7 goli Piotra Obrusiewicza, 1 Tomasza Kozłowskiego).


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 37

handball Polska nr 8 sierpień 2011

NAJLEPSI EGZEKUTORZY 1. Mirza Dzomba (Vive) 2. Wojciech Gumiński (GSPR/Zagłębie) 3. Michał Matyjasik (Piotrkowianin) 4. Wojciech Zydroń (Azoty) 5. Vegard Samdahl (Wisła) 6. Dawid Przysiek (Nielba) 7. Maciej Ścigaj (Chrobry) 8. Arkadiusz Miszka (Wisła) 9. Rastko Stojković (Vive) 10. Piotr Swat (Miedź)

81/93 70/82 49/58 78/95 18/22 77/95 59/74 48/60 30/38 29/37

87 85 84 82 82 81 80 80 79 78

Kolejno: zawodnik, klub, karne wykorzystane, karne wykonywane, procent skuteczności

NAJSŁABSI EGZEKUTORZY 1. Dmitrij Kuzielew (Wisła) 2. Bartłomiej Tomczak (Zagłębie) 3. Tomasz Kozłowski (Zagłębie) 4. Robert Fogler (GSPR) 5. Tomasz Paluch (Wisła)

8/18 7/15 7/13 9/16 10/16

44 47 54 56 62

NAJSKUTECZNIEJSI Z GRY

Władimir Chuziejew w ub. sezonie karne rzucał dla dwó ch klubó w

1. Grzegorz Sobut (Stal) 2. Adam Babicz (Stal) 3. Bartłomiej Tomczak (Zagłębie) 4. Mariusz Jurasik (Vive) 5. Robert Orzechowski (MMTS) 6. Marek Szpera (Stal) 7. Piotr Masłowski (Piotrkowianin) 8. Dmytro Zinczuk (Azoty) 9. Sebastian Rumniak (Warmia) 10. Arkadiusz Miszka (Wisła)

198 (201) 152 (152) 148 (155) 136 (139) 135 (153) 135 (145) 135 (136) 130 (139) 129 (129) 127 (175)

Kolejno: zawodnik, gole z gry, gole ogółem

W całym sezonie do rzutów z siedmiu metrów podchodziło 35 rozgrywających, 29 skrzydłowych oraz tylko 6 obrotowych, co świadczy, że trenerzy nie bardzo ufają graczom z koła, jeśli chodzi o tego typu umiejętności. Wyjątkiem jest Rastko Stojković, który zdobył 30 bramek (na 38 prób), czyli aż 68 procent wszystkich goli, strzelonych z karnych przez obrotowych. Zdecydowanie najczęściej rzuty karne dyktowano na korzyść Vive – 140 razy. I trzeba przyznać, że kielczanie umieli robić z tego użytek, bo wykorzystali ich aż 84 procent, najwięcej z całej ligi. Ten wynik to w największej mierze zasługa chorwackiego skrzydłowego Mirzy Dzomby, który na 93 próby pomylił się tylko 12 razy i to on otwiera listę najbardziej bramkostrzelnych egzekutorów „siódemek” minionego sezonu z 87 procentami skuteczności (braliśmy pod uwagę tych, którzy rzucali przynajmniej 20 razy). Najrzadziej szansę dostawali gracze z Piotrkowa – tylko 94 karne. Jednak umieli (głównie Michał Matyjasik) je wykorzystać. Piotrkowianin miał gorszą skuteczność z rzutów karnych jedynie od Vive i Azotów. Inna sprawa, że nie pomogło mu to się utrzymać.

Kto otwiera listę największych pechowców? Podobnie jak najskuteczniejszych, obcokrajowiec. Tyle że już nie Chorwat, a Rosjanin. Dmitrij Kuzielew z Wisły zamienił na bramki zaledwie 8 z 18 karnych, osiągając 44 procent skuteczności (w tej klasyfikacji uwzględniliśmy graczy, którzy próbowali chociaż dziesięciokrotnie). Co ciekawe, na drugim miejscu tego niechlubnego rankingu jest Bartłomiej Tomczak, który w reprezentacji Polski jest wyznaczony drugi w kolejności do wykonywania rzutów karnych.

Mistrz był... najgorszy Ligowi trenerzy mieli duże zaufanie do obcokrajowców. Nie licząc golkiperów, wystąpiło ich 20, z czego aż 11 dopuszczono do takiego pojedynku z bramkarzem. Jak im szło? Lepiej niż Polakom, ale minimalnie. Wykorzystali 165 z 215 karnych, co daje 76,74 procent skuteczności. Bilans rodzimych zawodników to 861 na 1143, czyli 75,33 procent skuteczności.

www.zprp.pl • 37


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 38

RAPORT RZUTÓW KARNYCH

BILANS KLUBÓW Wisła Vive MMTS Stal Azoty Warmia Zagłębie Chrobry Miedź Nielba Piotrkowianin GSPR

87 118 74 73 89 73 93 92 76 96 74 81

126 140 99 99 110 102 133 123 98 124 94 110

69 84 75 74 81 72 70 75 78 77 79 74

8,9 10,4 8,2 7,0 11,3 8,6 10,7 11,6 9,9 12,0 9,9 10,0

9 5 6 5 3 4 7 6 5 5 7 10

Arkadiusz Miszka 48/60 (80) Mirza Dzomba 81/93 (87) Michał Waszkiewicz 46/60 (77) Paweł Albin 34/44 (77) Wojciech Zydroń 78/95 (82) Michał Bartczak 31/46 (67) Piotr Obrusiewicz 37/49 (76) Maciej Ścigaj 59/74 (80) Piotr Swat 29/37 (78) Dawid Przysiek 77/95 (81) Michał Matyjasik 49/58 (84) Wojciech Gumiński 50/57 (88)

Kolejno: klub, karne wykorzystane, karne wykonywane, procent skuteczności, procent bramek z karnych w ogólnym dorobku bramkowym, liczba egzekutorów, główny egzekutor

KTO RZUCAŁ

Dmitrij Kuzielew największy pechowiec i najstarszy strzelec

Wisła Vive MMTS Stal Azoty Warmia Zagłębie Chrobry Miedź Nielba Piotrkowianin GSPR SUMA

20/26(4) 3/3(1) 69/93(4) 47/64(3) 11/15(2) 10/12(1) 21/30(2) 76/101(4) 24/30(3) 83/106(4) 12/18(3) 26/44(6) 402/542(36)

58/79(4) 85/99(3) 5/6(2) 26/35(2) 78/95(1) 63/90(3) 71/102(4) 16/22(2) 52/68(2) 13/18(1) 59/72(3) 54/65(3) 580/751(30)

9/21(2) 30/38(1) 0/0 0/0 0/0 0/0 1/1(1) 0/0 0/0 0/0 3/4(1) 1/1(1) 44/65(6)

Kolejno: rozgrywający, skrzydłowi, obrotowi; w nawiasie liczba egzekutorów.

Przy rzucie z siedmiu metrów ważne jest doświadczenie, więc szkoleniowcy chętnie stawiali na starszych graczy. 24 z 70 strzelców to zawodnicy po trzydziestce. Chociaż trenerów trudno raczej uznać za niewolników formy, zwłaszcza Larsa Walthera z Wisły, u którego rzucał zarówno 42-letni Kuzielew (najstarszy strzelec w lidze), jak i 20-letni Kamil Syprzak (najmłodszy strzelec w lidze, trafił 1/3). Zresztą Walther w ogóle lubił eksperymentować – do karnego w płockim zespole podchodziło aż dziewięciu szczypiornistów. Ale trudno się dziwić poszukiwaniom Duńczyka, bo mistrzowie Polski osiągnęli najgorszą skuteczność w omawianym elemencie w całej ekstraklasie! Natomiast trenerzy Azotów delegowali Dmytro Zinczuka i Tomasza Pomiankiewicza prawie tylko wtedy, gdy Wojciech Zydroń był kontuzjowany lub siedział na ławce kar. A jak sprawa wygląda, jeśli chodzi o to, którą ręką lepiej zdobywa się gole z karnych? Trenerzy często powtarzają, że lepszymi egzekutorami są mańkuci, bo są bardziej nieprzewidywalni dla praworęcznych zwykle bramkarzy. Praktyka pokazuje, że nominalnie nie do końca tak to wygląda. Z 70 egzekutorów 23 było lewo-, a 47 praworęcznych. Jednak trzeba zauważyć, że leworęczni egzekutorzy rzutów karnych stanowili aż 50 procent ogółu mańkutów w PGNiG Superlidze (wystąpiło ich 47), czyli ich odsetek był znacznie większy niż praworęcznych, których zagrało ponad 140 (oczywiście nie liczymy tu bramkarzy).

38 • www.zprp.pl

Gospodarze mieli fory Na koniec zostawiliśmy sędziów. Na 24 pary prowadzące spotkania w PGNiG Superlidze mężczyzn najbardziej hojni jeśli chodzi o przyznawanie karnych byli Andrzej Rajkiewicz i Jakub Tarczykowski ze Szczecina, którzy aż 128 razy kazali rzucać z siedmiu metrów. Inna sprawa, że prowadzili najwięcej meczów (16), więc średnia nie jest przesadnie wysoka – 8 „siódemek” na mecz. Największą przeciętną mogą się pochwalić Andrzej Kierczak i Grzegorz Wojtyczka (10), ale oni sędziowali tylko dwa spotkania, więc nie jest to miarodajny wynik. Z tych, którzy gwizdali przynajmniej siedem razy bezkonkurencyjni byli zabrzanie Grzegorz Schiwon i Grzegorz Toczyński – 9,33 karnego na mecz, a tuż za nimi uplasowali się ich koledzy z Kwidzyna Włodzimierz Chmielecki i Mirosław Majchrowski (100 karnych w 11 meczach, średnia 9,09). Jedyne panie w tym towarzystwie Joanna Brehmer i Agnieszka Skowronek niezbyt często pokazywały na kreskę oddaloną o 7 m od bramki. W sześciu spotkaniach uczyniły to tylko 35 razy (5,83 na mecz). Jest jeszcze jedna ciekawa prawidłowość. Z 24 par aż 16 częściej dyktowało karne dla gospodarzy. W siedmiu przypadkach częściej zyskiwali goście, a jedna para miała równy bilans.

TekstWojciech Osiński „Przegląd Sportowy”


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 39

handball Polska nr 8 sierpień 2011

JAK TO ROBILI W BUNDESLIDZE W najlepszej lidze świata dyktuje się znacznie więcej rzutów karnych niż w Polsce. W ubiegłym sezonie niemieccy sędziowie odgwizdali 2749 „siódemek”, co daje średnio 8,98 na mecz, czyli ponad 2,2 karnego na spotkanie więcej niż u nas. Strzelcy z PGNiG Superligi nie powinni jednak mieć kompleksów. W Niemczech wykorzystano bowiem 73 procent okazji, a więc o 3 procent mniej niż u nas. Inna sprawa, że w Bundeslidze nietrudno o lepszych bramkarzy niż w Polsce. Do karnych podchodziło tam 93 zawodników. Najwięcej w Wetzlarze (11), najmniej w Hamburgu, Magdeburgu, Burgdorfie i Balingen (po 3). Podobnie jak u nas, w Bundeslidze obrotowi też raczej nie nadają się do egzekwowania „siódemek”. Próbowało ich tylko pięciu, zdobywając w sumie 56 goli na 84 rzuty, czyli osiągnęli niecałe 67 procent. Lwią część tego dorobku wypracował gracz Lemgo

Christoph Theuerkauf (47/68). Złośliwie można by rzec, iż nic zatem dziwnego, że ten klub miał drugi najgorszy wynik pod względem skuteczności z siedmiu metrów w Bundeslidze. Gorszy był tylko Wetzlar, w którym próbowało aż 11 zawodników. Z przedstawionych obok statystyk wiemy już, kto był najskuteczniejszym egzekutorem. A kogo strzelcy bali się najbardziej? Otóż największym specjalistą od obrony rzutów karnych okazał się Węgier z Burgdorfu Nenad Puljezevic, który odbił 34 rzuty w 34 występach. Sławomir Szmal w tej klasyfikacji uplasował się na 10. pozycji z 21 udanymi interwencjami w 30 spotkaniach. Adam Weiner w Goppingen odbił tylko cztery karne w 16 meczach, ale grywał zwykle bardzo krótko, bo dobrze radził sobie Enid Tahirović (32 obrony w 34 meczach, drugi w rankingu). Słynny Thierry Omeyer zajął w tej klasyfikacji szóste miejsce (22 obrony w 33 meczach).

Z 13 Polaków grających w polu tylko trzech stawało na linii siedmiu metrów. Czynił to oczywiście Tomasz Tłuczyński w Lubbecke (68/93), ale także Michał Kubisztal w Fuechse (10/14) i Maciej Dmytruszyński w DHC Rheinland (1/2). Ciekawostką jest fakt, że w Niemczech rzuty karne niezwykle pomogły duńskiemu lewoskrzydłowemu Flensburga Andersowi Eggertowi w zdobyciu korony króla strzelców. Z 248 goli aż 132 uzyskał w ten sposób. Po odjęciu „siódemek” zostało mu 116, a ten wynik nie daje mu miejsca nawet wśród dwudziestu najlepszych snajperów Bundesligi, biorąc pod uwagę tylko bramki z gry. W tej sytuacji nasz król strzelców Grzegorz Sobut może być dumny – lider Bundesligi w golach z gry Adrian Pfahl z Gummersbach trafił 189 razy w 33 spotkaniach. Mielczanin dokonał tego 198 razy w takiej samej liczbie gier.

TekstOSA

NAJWIĘCEJ BRAMEK Z RZUTÓW KARNYCH 1. Anders Eggert (Flensburg) 2. Robert Weber (Magdeburg) 3. Hans Lindberg (Hamburg) … 8. Tomasz Tłuczyński (Lubbecke) 18. Thorir Olafsson (Lubbecke, obecnie Vive)

132/151 103/138 100/131

(87) (75) (76)

68/93 46/61

(73) (75)

Kolejno: zawodnik, klub, karne wykorzystane, karne wykonywane, procent skuteczności

BILANS KLUBÓW HSV Hamburg THW Kiel Fuechse Berlin Rhein-Neckar Loewen FA Goppingen Flensburg-Handewitt SC Magdeburg VfL Gummersbach TBV Lemgo TV Grosswallstadt HSG Wetzlar TuS N-Lubbecke MT Melsungen Hannover-Burgdorf Balingen-Weilstetten DHC Rheinland HSG Ahlen-Hamm TSG Friesenheim

118/155 124/172 100/147 112/151 92/129 140/162 119/159 115/161 92/139 128/154 103/159 125/171 106/136 90/127 121/157 111/151 100/143 125/176

76,12 72,09 68,03 74,17 71,32 86,42 74,84 71/43 66,19 83,12 64,78 73,10 77,94 70,87 77,07 73,51 69,93 71,02

3 5 7 4 4 4 3 6 7 4 11 4 4 3 3 8 5 8

Hans Lindberg 100/131 (76) Momir Ilić 86/109 (79) Ivan Nincević 51/72 (71) Uwe Gensheimer 81/107 (76) Maximilian Schubert 59/81 (73) Anders Eggert 132/151 (87) Robert Weber 103/138 (75) Vedran Zrnić 65/91 (71) Christoph Theuerkauf 47/68 (69) Michael Spatz 94/111 (85) Lars Friedrich 66/97 (68) Tomasz Tłuczyński 68/93 (73) Michael Allendorf 51/63 (81) Lars Lehnhoff 58/79 (73) Benjamin Herth 77/101 (76) Max Holst 64/79 (81) Chen Pomeranz 42/58 (72) Philipp Grimm 61/85 (72)

Kolejno: klub, karne wykorzystane, karne wykonywane, procent skuteczności, liczba egzekutorów, główny egzekutor

www.zprp.pl • 39


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 40

REFLEKS MIEDŹ LEGNICA

Z Motyczyńskim na rywali

Zdjęcie  Przemysław Szyszka/CyfraSport

Ten sezon w wykonaniu legnickiej drużyny ma być zdecydowanie lepszy i spokojniejszy. Gwarantem sukcesu ma być osoba nowego trenera – Marka Motyczyńskiego. Ostatni sezon PGNiG Superligi nie był do końca udany w wykonaniu szczypiornistów Refleksu Miedzi Legnica. Beniaminek ligi sporo wydał na kontrakty i wydawało się, że będzie walczył o wysokie miejsce. Ostatecznie musiał bić się w fazie play-out o utrzymanie. Bił się z powodzeniem. Przyszedł jednak czas na zmiany. Drużynę Miedzi opuściło czterech zawodników. Rozgrywający Tomasz Fabiszewski zagra w beniaminku I ligi ŚKPR Świdnica, Marek Boneczko też ma trafić do I ligi. Najbliżej mu teraz do Sokoła Kościerzyna. Nie wiadomo jeszcze jak potoczy się przyszłość Artura Szabata i Piotra Swata. Pierwszy rozważa zakończenie kariery. Z drugim w klubie nie pożegnano się całkiem fair i sprawa najprawdopodobniej zakończy się w sądzie. „Koza” trenował ostatnio we Wrocławiu z zespołem WKS Śląsk Wrocław Handball Team. Latem zmienił stan cywilny. Blisko znalezienia nowego pracodawcy jest natomiast trener Edward Strząbała, który na razie „przygląda się” pracy szczypiornistów Politechniki Radomskiej. Zespół w nowym sezonie poprowadzi Marek Motyczyński. Szkoleniowiec ten doświadczenie zdobywał głównie we Francji. W Polsce prowadził Wisłę Płock i Azoty Puławy. Skład uzupełnili natomiast: 27-letni lewy rozgrywający Aleksander Kokoszka, który przeszedł z niemieckiego HG Saarlouis. Wychowanka Energetyka Gryfino, który w przeszłości reprezentował barwy m.in. Śląska Wrocław, już przed rokiem chciał ściągnąć do Legnicy Strząbała. Teraz ta sztuka się powiodła. Oprócz niego w Miedzi w nowym sezonie zobaczymy 31-letniego Pawła Witę. Rozgrywający ostatni sezon spędził w drugoligowej Żagwi Dzierżoniów. – Inaczej patrzę teraz na piłkę ręczną. Miałem też okazję obserwować wielu młodych, ciekawych zawodników – mówi Wita. Jednym z nich był 20-letni Wojciech Czuwara, który też trafił do Legnicy z Dzierżoniowa. Rosły lewoskrzydłowy ma 194 cm wzrostu i ma zastąpić na tej pozycji Swata. Z kolei Marka Boneczko ma zastąpić 24-letni Łukasz Jarowicz. Kołowy przed dwoma sezonami próbował swoich sił w Superlidze, w Zagłębiu Lubin, ale nie udało mu się przebić do pierwszego składu, więc wrócił do pierwszoligowego AZS-u Zielona Góra. Ostatnim wzmocnieniem ma być wracający z wypożyczenia do Zielonej Góry wychowanek – Bartłomiej Koprowski. 22-letni, mierzący 201 cm wzrostu, lewy rozgrywający. Przygotowania do nowego sezonu Miedź zaczęła już 4 lipca. – Treningi rozpoczęliśmy jako pierwsi w lidze. Jestem przekonany,

40 • www.zprp.pl

że to przyniesie efekty – mówi kołowy Jarosław Paluch. Po tygodniu na własnych obiektach zespół wyjechał na zgrupowanie do Myślenic. Jedną z niespodzianek były zajęcia... fitness. Okazało się, że wcale nie są takie proste i po kwadransie wielu zaczęło się krzywić. – Skoncentrowaliśmy się na budowaniu siły i zajęciach taktyczno-technicznych – wyjaśnia Motyczyński. Legniczanie mają za sobą cztery mecze kontrolne [do 17 sierpnia – inf. red.]. Wygrali z niemieckim drugoligowym HG Saarlouis 31:29 i Nielbą Wągrowiec 33:27. Przegrali natomiast derby Dolnego Śląska: z Zagłębiem Lubin 22:27, a z Chrobrym Głogów aż 15:27. Ostatecznym sprawdzianem przed sezonem ma być potyczka z beniaminkiem Powenem Zabrze. Nie wiadomo na razie, kiedy Miedź rozpocznie sezon. Na inaugurację miała zagrać z Vive Targi Kielce, ale w dniach 3-4 września kielczanie będą organizatorem turnieju o „dziką kartę” w Lidze Mistrzów. Termin nie został jeszcze ustalony. – Nam pasowałoby zagrać jeszcze przed terminem pierwszej kolejki. Dla kielczan byłoby to natomiast przetarcie przed walką o Ligę Mistrzów – proponuje Motyczyński. Wiele jednak wskazuje na to, że mecz Miedź – Vive zostanie rozegrany już po rywalizacji kielczan o Champions League.

TekstDaniel E. Groszewski


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 41


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 42

NAJLEPSI POLSCY SZCZYPIORNIŚCI SEZONU 2010/11

Kilku wyszło z cienia Zdjęcia  Łukasz Grochala/CyfraSport, Marek Biczyk

Reprezentacja słabo wypadła w mistrzostwach świata i dość pewnie awansowała do mistrzostw Europy. W PGNiG Superlidze zaskakujący triumf Orlenu Wisły Płock nad faworytem Vive Targi Kielce, które na osłodę wywalczyło Puchar Polski. Oto najważniejsze momenty sezonu 2010/11. Poniżej jak co roku oceniamy jego bohaterów – najlepszych polskich szczypiornistów na każdej z siedmiu pozycji. Marcin Wichary

Przy ocenianiu graczy braliśmy pod uwagę ich występy i osiągnięcia w reprezentacji Polski, lidze i europejskich pucharach. Styczniowe mistrzostwa świata w Szwecji były najsłabszym turniejem Polaków od wywalczonego w 2007 roku wicemistrzostwa świata. Zawiedli zwłaszcza rozgrywający i z tego powodu żadnemu z nich nie przyznajemy teraz najwyższej klasy międzynarodowej. Kilku graczy jednak się pokazało, jak np. wychodzący z cienia kolegów Mariusz Jurkiewicz czy Piotr Grabarczyk. W ciągnących się od końca października do połowy czerwca eliminacjach mistrzostw Europy zgubiliśmy trzy punkty, w tym jeden niespodziewanie z Portugalczykami. Skończyło się jednak dobrze, na awansie z pierwszego miejsca. W pucharach śledziliśmy głównie zmagania Vive Targów Kielce w bardzo trudnej grupie Ligi Mistrzów, z której zespół trenera Bogdana Wenty miał szansę wyjść, ale w najważniejszych momentach zawiódł (zmarnowana szansa na zwycięstwo nad Lwami

42 • www.zprp.pl

w Hali Legionów i porażka z bardzo osłabionym Celje). Orlen Wisła Płock już drugi rok z rzędu przegrał szybko ze słabszym kadrowo rywalem (rumuńska Resita), a Azoty Puławy po przejściu dwóch rund uległy późniejszemu triumfatorowi Pucharu Challenge Cimosowi Koper ze Słowenii. W ekstraklasie Wisła zachowała się jak doświadczony ośmiusetmetrowiec. Przez cały sezon czaiła się za plecami Vive, by w decydującym momencie wyskoczyć mu przed nos i zgarnąć zwycięstwo. W naszym rankingu oba te zespoły mają po czterech zawodników. Pewnie miałyby więcej, ale sporo kluczowych ról odgrywali w nich obcokrajowcy. MMTS Kwidzyn potwierdził miano trzeciej siły w ekstraklasie, choć Stal Mielec niespodziewanie do końca liczyła się w batalii o medal. Zaowocowało to aż sześcioma graczami z Mielca w zestawieniu magazynu „Handball Polska”. W porównaniu z zeszłoroczną listą z rankingu wypadło 18 zawodników, a w pierwszej siódemce doszło do trzech zmian – na wszystkich pozycjach w drugiej linii. Klasę międzynarodową przyznaliśmy dwóm szczypiornistom, a reprezentacyjną – pięciu. Spośród 49 piłkarzy 14 jest z klubów zagranicznych (10 z niemieckich, 2 z francuskich oraz po 1 z hiszpańskiego i szwajcarskiego), a 35 z polskich. Najwięcej ze Stali Mielec (6) oraz MMTS Kwidzyn i niespodziewanie Zagłębia Lubin (po 5). Tym razem wszystkie 12 klubów PGNiG Superligi ma swoich reprezentantów w rankingu „Handball Polska”.

BRAMKARZE KLASA MIĘDZYNARODOWA 1. (1.) Sławomir Szmal (rok urodzenia 1978, klub Rhein-Neckar Loewen – Niemcy) KLASA REPREZENTACYJNA – KLASA LIGOWA 2. (2.) Sebastian Suchowicz (76, MMTS Kwidzyn) 3. (4.) Marcin Wichary (80, Orlen Wisła Płock) 4. (3.) Piotr Wyszomirski (88, Azoty Puławy) 5. (-) Adam Wolański (69, BRW Stal Mielec) 6. (-) Maciej Stęczniewski (73, Azoty Puławy) 7. (5.) Adam Malcher (86, Zagłębie Lubin)


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 43

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Banisza z Miedzi (zwłaszcza za jesień) i Rafała Stacherę z Chrobrego. Natomiast chyba już na dobre z rankingu wypadł wicemistrz świata Adam Weiner, który wprawdzie zdobył z Frisch Auf Goeppingen Puchar EHF, ale zwykle tylko na krótko zastępował w FAG Enida Tahirovicia.

LEWI ROZGRYWAJĄCY KLASA MIĘDZYNARODOWA – KLASA REPREZENTACYJNA 1. (3.) Mariusz Jurkiewicz (82, Renovalia Ciudad Real – Hiszpania) KLASA LIGOWA 2. (1.) Karol Bielecki (82, Rhein-Neckar Loewen – Niemcy) 3. (7.) Michał Kubisztal (80, Fuechse Berlin – Niemcy) 4. (-) Piotr Chrapkowski (88, Orlen Wisła Płock) 5. (-) Dawid Nilsson (77, Dunkerque – Francja) 6. (-) Grzegorz Sobut (83, BRW Stal Mielec) 7. (6.) Michał Adamuszek (86, MMTS Kwidzyn)

Bartosz Jurecki Pierwsze miejsce Sławomir Szmal dostaje już niemal z urzędu. Rozegrał dobry sezon w Rhein-Neckar Loewen, choć znowu zakończony bez żadnego sukcesu. Może byłoby lepiej, gdyby w półfinale Ligi Mistrzów z Barceloną nie doznał kontuzji. Na mistrzostwach świata w Szwecji wypadł średnio. Nie zszedł poniżej dobrego poziomu, ale na takim turnieju powinien zaprezentować się lepiej. Sebastian Suchowicz miał ogromny wkład w brązowy medal dla MMTS Kwidzyn. Nie miał równorzędnego zmiennika i w wielu meczach bronił przez 60 minut i to bardzo dobrze. A przecież ma już 35 lat. Duża klasa. Marcin Wichary miał okazję wykazać się tylko w lidze, ale w całym sezonie udowadniał, że jest w ścisłej czołówce polskich bramkarzy. W finale play-off był świetny, obronił wiele ważnych rzutów i walnie przyczynił się do zdobycia złotego medalu. Piotr Wyszomirski miał w tym sezonie wahania formy. Nieźle wypadł w mistrzostwach świata, ale potem obniżył loty, w dwumeczu eliminacji ME ze Słowenią zagrał przeciętnie, za to z Portugalią dał Szmalowi dobrą zmianę. Adam Wolański był jednym z liderów Stali, świetnie bronił i wyprowadzał kontry. A to wszystko w wieku 42 lat. Cztery lata młodszy Maciej Stęczniewski to przy Wolańskim niemal junior, ale nie da się ukryć, że piąte miejsce Azoty w dużej mierze zawdzięczają właśnie jemu. Adam Malcher z siódmego miejsca z Zagłębiem cieszyć się nie może, ale do swojej gry większych pretensji mieć nie powinien. Chociaż gdyby zimą był w wyższej formie, mógłby mocniej powalczyć z Wyszomirskim o wyjazd na MŚ. Generalnie wśród bramkarzy posuchy nie ma – wyróżniamy jeszcze Artura

Pierwszy raz liderem rankingu został Mariusz Jurkiewicz. Po transferze do Ciudad Real wreszcie mógł powalczyć o coś konkretnego, a nie tylko o środek tabeli Ligi Asobal. Z największych trofeów nic nie wyszło, ale krajowe puchary jego drużyna zgarnęła w komplecie. W reprezentacji też się wybił i w obliczu słabszej formy Karola Bieleckiego i Michała Jureckiego pokazał, że Bogdan Wenta może na niego liczyć. Bielecki dokonał rok temu rzeczy niesamowitej, wrócił do sportu po utracie oka, pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Pod względem sportowym ten sezon nie był jednak dla niego dobry. Wprawdzie zdobył 114 bramek w Bundeslidze, ale był to jego najgorszy rezultat od 2004 roku, czyli od początku występów w Bundeslidze. Trener Lwów Gudmundur Gudmundsson jakby nie wierzył w Karola i dawał mu mało szans gry. W reprezentacji Bielecki miał nieudane MŚ, a potem zrezygnował z występów w kadrze do końca sezonu. Michał Kubisztal po kontuzji przeżywał słabszy okres, ale i tak miał wkład w osiągnięcie zaskakująco wysokiej, trzeciej lokaty Fuechse Berlin w Bundeslidze i awans do Ligi Mistrzów. Kubisztal medalem pożegnał się z Niemcami, a w przyszłym sezonie będzie grał w Płocku, gdzie spotka Piotra Chrapkowskiego. 23-latek zadziwił wszystkich w drugim meczu finału ligi w Kielcach, gdy w pojedynkę rozbił Vive. Następnym krokiem „Chrapka” powinno być wywalczenie stałego miejsca w reprezentacji. Dawid Nilsson przypomniał o sobie, w pierwszym roku gry we Francji, zdobywając brązowy medal z Dunkierką, Grzegorz Sobut został królem strzelców PGNiG Superligi (198 goli z gry, 3 z karnych), a Michał Adamuszek po nieudanym romansie z Vive zdobył kolejny medal z MMTS, będąc jego czołowym zawodnikiem. Niespodzianką może być brak na liście zeszłorocznego wicelidera Michała Jureckiego, ale „Dzidziuś” miał nieudany sezon, głównie przez kontuzje, choć na początek i koniec eliminacji ME pokazywał się z dobrej strony. Blisko miejsca w siódemce byli Piotr Przybecki (pomógł w utrzymaniu Burgdorfu w Bundeslidze) i Łukasz Gierak (niezły sezon w Nielbie).

www.zprp.pl • 43


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 44

NAJLEPSI POLSCY SZCZYPIORNIŚCI SEZONU 2010/11

Grzegorz Tkaczyk

ekstraklasy (imponujące 152 bramki Babicza z gry, świetna końcówka sezonu Albina). Michał Waszkiewicz miał trudne zadanie, bo przez większą część sezonu na zdrowie narzekał pierwszy rozgrywający MMTS Maciej Mroczkowski. Syn asystenta trenera reprezentacji Polski wywiązał się jednak z tego bez zarzutu. Dawid Przysiek rozegrał słabszy sezon, podobnie jak cała Nielba. 24-latkowi dokuczały urazy, często pauzował, ale i tak został ze 144 golami najlepszym strzelcem zespołu. Połowę zdobył z rzutów karnych. Z pozostałych środkowych kilka niezłych meczów rozegrał 21-letni Maciej Pilitowski z Piotrkowianina, a do momentu odniesienia kontuzji korzystnie prezentował się gorzowianin Filip Kliszczyk.

PRAWI ROZGRYWAJĄCY KLASA MIĘDZYNARODOWA – KLASA REPREZENTACYJNA 1. (2.) Marcin Lijewski (77, HSV Hamburg – Niemcy) KLASA LIGOWA 2. (1.) Krzysztof Lijewski (83, HSV Hamburg – Niemcy) 3. (4.) Robert Orzechowski (89, MMTS Kwidzyn) 4. (-) Marek Szpera (87, BRW Stal Mielec) 5. (6.) Michał Szyba (88, Azoty Puławy) 6. (3.) Mariusz Jurasik (76, Vive Targi Kielce) 7. (7.) Adam Świątek (90, Reflex Miedź Legnica)

ŚRODKOWI ROZGRYWAJĄCY KLASA MIĘDZYNARODOWA – KLASA REPREZENTACYJNA 1. (5.) Grzegorz Tkaczyk (80, Rhein-Neckar Loewen – Niemcy) 2. (2.) Bartłomiej Jaszka (83, Fuechse Berlin – Niemcy) KLASA LIGOWA 3. (1.) Tomasz Rosiński (84, Vive Targi Kielce) 4. (-) Adam Babicz (85, BRW Stal Mielec) 5. (-) Paweł Albin (76, BRW Stal Mielec) 6. (-) Michał Waszkiewicz (82, MMTS Kwidzyn) 7. (4) Dawid Przysiek (87, Nielba Wągrowiec) Powrót w wielkim stylu na pierwsze miejsce Grzegorza Tkaczyka. Wprawdzie w klubie występował na lewym rozegraniu, sadzając na ławce rezerwowych swojego kolegę Karola Bieleckiego, ale postanowiliśmy przydzielić go do środkowych, bo to jego koronna pozycja. Wiosnę zaczął na... trybunach, bo trener Lwów odstawił go od składu, ale potem Tkaczyk grał tak, że Gudmundur Gudmundsson musiał posypać głowę popiołem. Do klasy międzynarodowej Tkaczykowi zabrakło jednak dobrego występu w mistrzostwach świata. Bartłomiej Jaszka poprowadził berlińskie Lisy do Ligi Mistrzów, jest jednym z najlepszych środkowych w Bundeslidze, ale w kadrze ciągle czegoś mu brakuje, żeby stać się jej wiodącą postacią. Tomasz Rosiński był jednym z niewielu kielczan, którzy na dobrym poziomie zagrali w finale z Wisłą. Bez Adama Babicza i Pawła Albina Stal nie awansowałaby do półfinału

44 • www.zprp.pl

Marcin Lijewski


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 45

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Tomasz Tłuczyński

Na czołowych miejscach nastąpiła zamiana. Marcin Lijewski pokazał wielką klasę w HSV Hamburg, był jednym z najważniejszych graczy drużyny i zdobył swój drugi tytuł mistrza Niemiec (poprzednio z Flensburgiem w 2004 roku). 34-letni rozgrywający przez całą jesień i część wiosny nie mógł liczyć na pomoc swojego młodszego brata, bo ten był kontuzjowany, ale z zadania wywiązał się znakomicie. Przypisalibyśmy w tym sezonie Marcinowi klasę międzynarodową, jednak w chwili największej próby w reprezentacji Polski w MŚ zawiódł, choć miał być jednym z liderów drużyny. Jego brat całą jesień leczył kontuzję, nie było go na MŚ, ale przyczynił się do mistrzostwa i awansu do Final Four Ligi Mistrzów Hamburga. Tuż za Lijewskimi znalazł się Robert Orzechowski, który wyrasta na jednego z liderów MMTS. Wprawdzie w kadrze występuje na skrzydle, ale bez jego goli z drugiej linii Kwidzyn medalu by nie zdobył. Dobrą końcówkę sezonu miał Michał Szyba, gorszy – Mariusz Jurasik. Kielczanin zdobywał sporo bramek w ekstraklasie, ale kiedy przyszło do najważniejszych gier, zgasł. Nie pomógł też Vive

w Lidze Mistrzów, a o występie w MŚ w ogóle nie ma co wspominać. Adam Świątek głównie się leczył w minionym sezonie, ale gdy decydowały się losy utrzymania Miedzi w lidze, stanął na wysokości zadania i pod koniec rozgrywek był czołowym strzelcem drużyny.

LEWOSKRZYDŁOWI KLASA MIĘDZYNARODOWA – KLASA REPREZENTACYJNA 1. (1.) Tomasz Tłuczyński (79, TuS N-Luebbecke – Niemcy) KLASA LIGOWA 2. (6.) Leszek Starczan (77, Kadetten Schaffhausen – Szwajcaria) 3. (2.) Wojciech Zydroń (78, Azoty Puławy) 4. (3.) Bartłomiej Tomczak (85, Zagłębie Lubin) 5. (-) Adam Wiśniewski (80, Orlen Wisła Płock) 6. (-) Adam Skrabania (85, Reflex Miedź Legnica) 7. (-) Wojciech Gumiński (89, GSPR Gorzów/Zagłębie Lubin)

www.zprp.pl • 45


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 46

NAJLEPSI POLSCY SZCZYPIORNIŚCI SEZONU 2010/11

Nie ma lepszego od Tomka Tłuczyńskiego. Syn byłego wybitnego reprezentanta Polski Zbigniewa od lat wygrywa nasz ranking. W sezonie 2010/11 też na to zasłużył. Zdobył ponad 100 bramek w Bundeslidze dla Luebbecke, a w kadrze podczas mistrzostw świata był jednym z nielicznych graczy, którzy wyróżnili się pozytywnie. Za Tłuczyńskim znalazł się trochę w Polsce zapomniany Leszek Starczan, który zdobył w minionym sezonie mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Szwajcarii, a i w Lidze Mistrzów radził sobie dobrze. Jego Kadetten wyszli z grupy, a Starczan rzucił 25 goli. Wojciech Zydroń znowu był głównym snajperem Azotów, ale wiosenna obniżka formy nie pozwoliła mu obronić tytułu króla strzelców. Dobra i równa forma Bartłomieja Tomczaka dała mu transfer do Vive i stałe miejsce w reprezentacji. Będzie o nie teraz rywalizował ze swoim klubowym kolegą Mateuszem Jachlewskim, który jednak miał w tym sezonie kłopoty ze zdrowiem, a w Vive nie zawsze wygrywał rywalizację z trzema kolegami na swojej pozycji. Wrócił za to do naszego rankingu Adam Wiśniewski, ostro walczący o miejsce w składzie Wisły z Joakimem Baeckstroemem, a pojawił się w nim Adam Skrabania, utrzymujący wysoką formę przez cały sezon gracz Miedzi i jej najlepszy strzelec. Wojciech Gumiński trafiał dla dwóch klubów – Gorzowa i Zagłębia. W tym drugim klubie czeka go trudne zadanie zastąpienia odchodzącego do Kielc Tomczaka. Na uwagę zasługuje jeszcze nie mieszczący się w rankingu Przemysław Krajewski z Nielby.

PRAWOSKRZYDŁOWI KLASA MIĘDZYNARODOWA – KLASA REPREZENTACYJNA – KLASA LIGOWA 1. (1.) Patryk Kuchczyński (83, Vive Targi Kielce) 2. (3.) Arkadiusz Miszka (80, Orlen Wisła Płock) 3. (-) Łukasz Janyst (83, BRW Stal Mielec) 4. (-) Michał Bartczak (87, Warmia Anders Group Społem Olsztyn) 5. (7.) Piotr Obrusiewicz (73, Zagłębie Lubin) 6. (-) Michał Matyjasik (76, Piotrkowianin) 7. (2.) Paweł Piętak (82, Chrobry Głogów) Wśród prawoskrzydłowych w porównaniu z zeszłorocznym notowaniem jest trzech nowicjuszy. Nie dotyczy to dwóch czołowych pozycji. Pierwsze miejsce obronił Patryk Kuchczyński, choć nie było łatwo, bo Arkadiusz Miszka błyszczał równą formą przez cały sezon, sadzając definitywnie na ławce Wisły Tomasza Palucha. Na korzyść „Chińczyka” przemawia wygranie rywalizacji w klubie ze słynnym Mirzą Dżombą oraz niezły występ w szwedzkich mistrzostwach świata. Miszka w finale play-off zagrał nieco słabiej niż wcześniej, ale w decydujących momentach w Płocku nie zadrżała mu ręka przy karnych. Najniższy zawodnik ekstraklasy Łukasz Janyst był ważnym ogniwem w taktyce Stali, a dobry sezon ukoronował debiutem w reprezentacji. Wprawdzie symbolicznym i wymuszonym przez kontuzje kolegów, ale zawsze. Michał Bart-

46 • www.zprp.pl

czak grał na tyle dobrze w Warmii, że gdy po sezonie skończył mu się kontrakt, ustawiła się do niego kolejka chętnych. Piotr Obrusiewicz rzucił swoją (prawie) setkę, z czego 62 gole z gry, tyle samo co Michał Matyjasik, ale ten ostatni nie zdołał pomóc w utrzymaniu Piotrkowianina w lidze. Paweł Piętak obniżył loty w stosunku do sezonu 2009/10, ale trochę przeszkadzała mu kontuzja.

OBROTOWI KLASA MIĘDZYNARODOWA 1. (1.) Bartosz Jurecki (79, SC Magdeburg - Niemcy) KLASA REPREZENTACYJNA – KLASA LIGOWA 2. (-) Piotr Grabarczyk (82, Vive Targi Kielce) 3. (7.) Michał Peret (87, MMTS Kwidzyn) 4. (2.) Artur Siódmiak (75, TuS N-Luebbecke – Niemcy) 5. (5.) Michał Stankiewicz (85, Zagłębie Lubin) 6. (-) Arkadiusz Bosy (86, GSPR Gorzów) 7. (-) Robert Lis (73, Istres – Francja) Bartosz Jurecki to człowiek instytucja w polskim handballu. Świetny w Magdeburgu, z którym pomału wraca do czołówki Bundesligi, rewelacyjny w reprezentacji Polski. Oczywiście zdarzają mu się słabsze występy, ale praktycznie nigdy nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. W klubie broni i rzuca, w kadrze gra tylko w ataku, bo od czarnej roboty ma zastępców. Ostatnio jest nim głównie Piotr Grabarczyk, który dzięki dobrej grze w Vive wywalczył miejsce w kadrze – podczas mistrzostw świata został wezwany w trybie awaryjnym do Szwecji za kontuzjowanego Michała Jureckiego i nie zawiódł. Michał Peret zdobył w lidze sto goli i dołożył brązowy medal z Kwidzynem, a nie było mu łatwo, bo musiał przez cały sezon grać w ataku i w obronie. Artur Siódmiak dobrze sobie radzi w Niemczech, ale w Luebbecke jest aż dwóch dobrych ofensywnych kołowych, więc „Król Artur” ograniczał się głównie do defensywy. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu 18 bramek. Najskuteczniejszym polskim obrotowym w naszej ekstraklasie był Michał Stankiewicz i trudno się oprzeć wrażeniu, że ten zawodnik traci sezon za sezonem. Fakt, w obronie grać nie potrafi, ale umiejętności trafiania piłką do siatki wielu może mu zazdrościć. Dla Arkadiusza Bosego dobry sezon okazał się przepustką do Bundesligi, wprawdzie tylko drugiej, ale jak dla obrotowego to i tak nieźle. Za to na pożegnanie z ligą francuską Robert Lis z Istres znalazł się wśród pięciu najlepszych obrońców ligi mistrzów świata. Z pozostałych kołowych więcej można było się spodziewać po Mateuszu Jankowskim z Warmii, który odżył dopiero w drugiej połowie sezonu, kiedy drużynę objął Zbigniew Tłuczyński. Można jeszcze wspomnieć o Dariuszu Kubisztalu ze Stali. Choć na mieleckich kołowych trochę narzekano, to jednak wkład Kubisztala w awans beniaminka do półfinału był spory.

Tekst Wojciech Osiński „Przegląd Sportowy”


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 47


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 48

AKS CHORZÓW (2)

Pierwsi byli panowie Zdjęcia  Archiwa rodzinne Ryszarda Tila, Henryka Wieczorka, Marcela Truchana i Michała Pisuły.

W poprzednim numerze przypomnieliśmy chwalebne karty z historii żeńskiej piłki ręcznej w AKS-ie Chorzów – klubie, który w ub. roku obchodził stulecie istnienia. Warto jednak pamiętać, że nim medale zaczęły zdobywać panie spod znaku „Zielonej Koniczynki”, bezapelacyjnymi królami zielonego boiska w „jedenastkach” byli szczypiorniści z Góry Wyzwolenia. Paweł Til (z prawej) – jeden z najwybitniejszych szczypiornistów w historii jedenastoosobowej odmiany tej dyscypliny. Irenę, późniejszą reprezentantkę kraju. Znalazłyby się w tym scenariuszu również sceny batalistyczne – obaj bracia w czasie wojny służyli w „Kriegsmarine”. Wreszcie są i fascynujące obserwacje obyczajowe, dotyczące polskiej rzeczywistości lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Być może przyjdzie nam jeszcze do opowieści o dwóch rodzinach, które łączyła miłość do szczypiorniaka, powrócić przy innej okazji. Na razie zaś – przejdźmy do meritum, czyli do panów trenujących piłkę ręczną.

Działacze rozdawali... zielone krawaty

Historia piłki ręcznej w Chorzowie sięga jeszcze czasów przedwojennych. W latach trzydziestych szczypiorniści Azotów dzierżyli krajowy prym w tej dyscyplinie sportu, sięgając w roku 1931 i 1936 po tytuły mistrza Polski. Sama gra cieszyła się ogromną popularnością, przyciągając na boisko liczne grono dzieci i młodzieży. I to właśnie wśród tych przedwojennych „młodziaków”, stawiających pierwsze handballowe kroki wśród starszych kolegów z Azotów, wychowały się późniejsze gwiazdy szczypiorniaka z Góry Wyzwolenia.

Scenariusz rodzinny Zaczęło się od Franciszka Tomana, który jeszcze przed II wojną światową stał w bramce najpierw Ruchu, a potem właśnie Azotów. Po ustaniu wojennej zawieruchy grono kolegów pasjonujących się rzucaniem (a nie kopaniem) piłki do bramki zabrał ze sobą pod skrzydła Amatorskiego Klubu Sportowego. Wśród młodziaków (a nazbierała się ich prawie setka!) prym wiedli Paweł i Jerzy Tilowie (a właściwie Thielowie), którzy wkrótce poprowadzili „amatorów” do całego szeregu triumfów na niwie krajowej. Życiorys obu braci i ich najbliższych – pisany „Zieloną Koniczynką” – to świetny materiał na... filmowy scenariusz. Jest w nim miejsce na miłość – za sprawą Jerzego, Thielowie „wżenili” się w rodzinę Setników, i natchnęli do uprawiania piłki ręcznej m.in.

48 • www.zprp.pl

Inauguracja działalności sekcji nastąpiła w roku 1946, a już niespełna 12 miesięcy później chorzowianie sięgnęli po mistrzostwo Polski! W nagrodę – jak głosi klubowa legenda – triumfatorzy dostali od swych działaczy... zielone krawaty. Kolejne lata przynosiły konsekwentne „powtórki” w wykonaniu chorzowian. Rok 1949 na przykład zawodnicy chorzowscy skończyli bez porażki (!) w oficjalnym meczu. W grupie eliminacyjnej wygrali wszystkie osiem spotkań, w tym dwukrotnie – 14:4 i 17:5 – ze Spójnią Katowice, która wraz z nimi weszła do walki o medale. W fazie finałowej „Koniczynki” dorzuciły jeszcze dwa zwycięstwa nad ŁKS-em Łódź (6:3 i 7:6). Punkcik zdołali im odebrać tylko szczypiorniści Budowlanych Opole: po porażce w Chorzowie 2:5, u siebie zremisowali z AKS-em 8:8. Niemal identycznie wyglądał kolejny sezon (1950). Znów bezprzykładna seria zwycięstw chorzowian, znów przerwana jedynym „potknięciem” w Opolu (tym razem było 7:7, pierwszy mecz wygrał AKS 10:7). Niewiele zmieniło się w roku 1951 i 1952, przy czym w tych ostatnich rozgrywkach chorzowianie wręcz zmiatali rywali. Grając turniej półfinałowy w Szczecinie, potrafili miejscową Unię rozbić 30:5! W rundzie finałowej w 1952 roku największy opór stawili „sąsiedzi zza miedzy”, czyli AZS AWF Katowice (14:13, 8:7). No i po raz pierwszy chorzowianie znaleźli pogromcę – rewanż z warszawskimi akademikami przegrali 3:6. Ale nawet ta porażka nie mogła im odebrać „złota” – już szóstego z rzędu! W uznaniu tych zasług najwybitniejsi szczypiorniści z „Koniczynką” na piersiach i w sercu, otrzymali tytuły Mistrzów Sportu. Jerzy Til – w 1951 roku, Franciszek Toman i Paweł Til – rok później.


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 49

handball Polska nr 8 sierpień 2011

Lata pięćdziesiąte upływały pod znakiem dominacji piłkarzy i piłkarek ręcznych AKS-u w Polsce.

Trener Jerzy Til z reprezentacją Polski w Zagrzebiu podczas debiutu drużyny narodowej „w siódemkach” na arenie międzynarodowej.

Od „złota” po „brąz” Dominacja „akaesiaków” trwała jeszcze w 1953 roku. Wciąż była bezprzykładna, choć w grupie finałowej ponieśli oni dwie porażki. Przegrali z Budowlanymi 7:8, i w ostatniej kolejce – gdy mieli już zapewniony tytuł mistrzowski – ze Stalą Kuźnia Raciborska. To akurat była wręcz klęska, bo chorzowianie ulegli wicemistrzowi kraju 5:14! Ale klęska ta była – jak się okazało – zapowiedzią końca niepowtarzalnej ery królowania jednej drużyny w męskim szczypiorniaku, choć rok później „Koniczynki” jeszcze walczyły jak lwy. Na jedną kolejkę przed końcem chorzowianie, wespół z AZS AFW oraz Stalą, mieli na koncie 21 punktów i bardzo prawdopodobny wydawał się... baraż o mistrzostwo. Katowiczanie grali bowiem z kuźnianami, natomiast AKS jechał do Gdańska, raczej w roli faworyta. Nad morzem jednak Ślązacy niespodziewanie przegrali 8:11, i zostali zdetronizowani przez Stal, która uporała się z „akademikami”. Po siedmiu latach królowania, w 1954 roku „Zielone Koniczynki” spadły z najwyższego stopnia podium! Kolejny sezon rozpoczął staczanie się drużyny po równi pochyłej w ligowej tabeli. Chorzowianie niby uplasowali się tuż za podium, na czwartym miejscu, ale już z dużą stratą punktową do medalowej trójki. Rok później było 8. miejsce w lidze, w 1957 – ostatnie, dwunaste. Jerzy Til był w tym czasie trenerem kadry szczypiornistów

Pokolenie przełomu lat 50. i 60. do sukcesów złotej drużyny braci Tilów już nie nawiązało. Ale parę indywidualności wydało, by wymienić choćby Marcela Truchana (blondyn w środku). w „jedenastkach” (wrócił później na to stanowisko w „siódemkach”, współprowadząc biało-czerwonych m.in. podczas igrzysk w Monachium), ale w owym sezonie gotów był zrezygnować z pracy z nią, by próbować ratować „akaesiaków”. Misja się nie powiodła, ale ekstraklasa szczypiorniaka męskiego na Górze Wyzwolenia pozostała – za sprawą fuzji z 7. w tabeli Stalą Kościuszko. Fuzja oczywiście odbyła się pod patronatem Huty Kościuszko, która przejęła opiekę nad całym AKS-em. To pozwoliło handbalistom „odbić się od dna”. W 1958 roku znów było więc czwarte miejsce w lidze „jedenastek”, potem było siódme (1959), ósme (1961), szóste (1962 i 1963). Ta odmiana piłki ręcznej traciła jednak na popularności. Od 1964 mistrza kraju – jeszcze tylko przez trzy lata zresztą – wyłaniano w systemie turniejowym. W dwóch kolejnych edycjach „Zielone Koniczynki” zajęły trzecie miejsca, i były to ostatnie medalowe występy szczypiornistów z Góry Wyzwolenia w mistrzostwach Polski...

Z „siódemką” się nie udało Mistrzostwa Polski w „siódemkach” panowie zaczęli rozgrywać od połowy lat pięćdziesiątych. W roku 1961 AKS wywalczył sobie przepustkę do ekstraklasy! Chorzowianie występowali w niej przez cztery kolejne lata, w dwunastozespołowej stawce zajmowali miejsca 9, 7, 8 i 11. Ta ostatnia lokata oznaczała spadek. Ale niemal natychmiast znów wygrali Ligę Śląską – i to z imponującym dorobkiem 42 punktów w 22 meczach – a potem przebili się znów przez dwie rundy eliminacji, wracając do I Ligi Państwowej wespół z Grunwaldem Poznań. Tym razem jednak flirt z handballową elitą potrwał tylko rok – „Zielone Koniczynki” zajęły ostatnie miejsce w lidze (12 punktów) i – już na dobre – pożegnały się z najwyższą klasą rozgrywkową. W roku 1970 nastąpił kolejny spadek. Jeszcze przez kilkanaście lat chorzowianie grywali poniżej II ligi, ostatecznie sekcja męska piłki ręcznej na Górze Wyzwolenia została rozwiązana pod koniec lat osiemdziesiątych.

TekstDariusz Leśniowski* * Na podstawie książki „100 lat AKS Chorzów. Ludzie, wydarzenia, emocje” (W. Krzystanek, D. Leśnikowski) www.zprp.pl • 49


HP sierpien 2011_Layout 1 11-08-18 21:50 Page 50

ZMARŁ ANDRZEJ FRANK

W ub.r. podczas meczu Polska – Chorwacja w Warszawie

Dusza człowiek Zdjęcie  Marek Skorupski

Andrzej Frank nie żyje – ta bardzo smutna wiadomość dotarła do nas w sobotę rano, 13 sierpnia. Przeżywamy ją z bólem i żalem tym bardziej, że jeszcze w piątek Andrzej był między nami w biurze ZPRP i umawiał się na wtorkowe spotkania po świątecznym weekendzie. Wspólnie planowaliśmy wyjazd do Serbii na styczniowe mistrzostwa Europy. Miał tam wielu przyjaciół. Jak z takiej pomocy nie skorzystać? Niestety nie zobaczymy Go już wśród nas, Tego, który z właściwą tylko Sobie skrupulatnością i bezgranicznym, społecznikowskim oddaniem ukochanej piłce ręcznej poświęcał Swój czas i energię pomagając nam w rozwiązywaniu wielu problemów. Andrzej Frank urodził się w 1938 roku w Warszawie. Tu też po zakończeniu w 1961 r. studiów na Wydziale Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej i uzyskaniu tytułu mgr inż. geodezji podjął pracę w Wojewódzkim Biurze Geodezji i Terenów Rolnych, w którym pracował do 1970 r. Z tego okresu wiążą się Jego pierwsze związki z piłką ręczną – w latach 1967-1969 był społecznym sekretarzem ZPRP, a w kolejnych trzech latach pracował i funkcję kierownika męskiej drużyny AZS Politechnika Warszawa. Do podjęcia etatowej pracy w związku pełnił odpowiedzialne funkcje kierownicze, m.in. był dyrektorem w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Wołominie oraz wiceprezesem urzędującym w klubach sportowych „Świt” Nowy Dwór Mazowiecki i „Huragan” Wołomin. Od lipca 1985 r. do przejścia w sierpniu 2005 r. na emeryturę, a po nim do końca sierpnia 2008 r., pracował z krótką przerwą w ZPRP na

50 • www.zprp.pl

stanowiskach specjalisty i kierownika sekcji organizacji imprez. Był z nami w bardzo ciężkich dla piłki ręcznej i związku czasach dzieląc codzienne troski, a przede wszystkim biorąc na Swe barki rozliczne obowiązki, będąc gotowym je wypełniać w dowolnym czasie i trudnych okolicznościach. Z wielką życzliwością wspomagał nas Swą wiedzą i doświadczeniem, a nade wszystko niebywale sumienną, uporządkowaną pracą. Zaangażowanie Andrzeja jako pracownika było nierozłącznie związane z Jego umiłowaniem piłki ręcznej. On był przede wszystkim kochającym naszą dyscyplinę działaczem. Nie sposób wymienić wszystkich Jego funkcji i obszarów działalności. Już w latach 60-tych był bardzo aktywnym działaczem Mazowieckiego Związku Piłki Ręcznej, między innymi jego wiceprezesem. W młodości rozpoczął współpracę z ZPRP będąc przez bardzo długi okres członkiem jego Komisji Gier i Dyscypliny. Udzielał się również jako sędzia okręgowy, a w latach 70-tych należał do grona sędziujących zawody szczebla centralnego. Szczególnie bliska była Mu żeńska piłka ręczna. Swoją energię poświęcał jako działacz wielu klubów pełniąc funkcję kierownika kobiecych drużyn takich klubów jak BKS Skra Warszawa, MKS MDK (potem Unia) Tarnów, AZS AWF Wrocław i Via – Wena Warszawa. Dzięki Andrzejowi i Jego biegłej znajomości języka serbskiego oraz środowiska piłki ręcznej byłej Jugosławii wiele polskich klubów nawiązało kontakty sportowe z należącymi do czołowych na świecie klubami tego regionu. Nie komu innemu jak właśnie Andrzejowi zawdzięczamy uczestnictwo czołowych trenerów republik byłej Jugosławii w kursokonferencjach naszych szkoleniowców. Gdy trzeba było pozyskać materiały o drużynach z tego regionu, to pierwsza myśl, która się pojawiała była – „Andrzej przecież to załatwi”. W ostatnim czasie, już nie jako pracownik, Andrzej był częstym gościem w ZPRP. Korzystaliśmy z Jego nieocenionej wiedzy o historii piłki ręcznej, którą chętnie się dzielił. Pomagał zwłaszcza naszym kolegom z Wydziału Szkolenia prowadząc m.in. niezbędne statystyki, w tym dotyczące uczestnictwa reprezentantów w zawodach międzynarodowych. Do ostatnich Swoich chwil był bardzo aktywnym członkiem Komisji Dyscyplinarnej ZPRP. Andrzej posiadał Złotą Odznakę Zasłużonego Działacza Kultury Fizycznej, Zasłużonego Działacza Województwa Warszawskiego, a w 1993 r. odznaczony został Diamentową Odznaką ZPRP. Nagła śmierć Andrzeja jest dla całego środowiska piłki ręcznej bardzo dotkliwym ciosem. Był wielkim entuzjastą sportu, dla którego poświęcił wiele lat życia. Straciliśmy życzliwego i nadzwyczaj uczynnego, wspaniałego Przyjaciela.

Tekst MS


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.