Nr 2/2014 (4) LUTY
Redaktor naczelny Magdalena Kluszczyk m.kluszczyk@kobieta-lider-mentor.pl
Zastępca redaktora naczelnego Inga Zawadzka i.zawadzka@kobieta-lider-mentor.pl
Korekta Anna Mróz
Od redakcji Drodzy Czytelnicy! To już czwarty numer magazynu KLM. Czas biegnie nieubłaganie. Okres świąt wraz z sylwestrem już za nami. Mamy nadzieję, że spędziliście ten czas w z najbliższymi. W duchu radości i spokoju. Rok 2014 zapowiada się dla nas jako czas pełen nowych wyzwań, poszukiwań i inspirującej pracy. Także w życiu prywatnym. W tym miejscu, w imieniu zespołu KLM, pragnę z całego serca pogratulować dwóm kobietom z naszej redakcji, które zostały mamami. Ewo i Marysiu, życzymy Wam ogromu radości, ciepła i miłości. A Wam, drodzy czytelnicy, życzymy pasjonującej lektury!
3
LUTY 2014
Spis treści KomuniMagia 6 Muszę niestety być szczęśliwa 9 Program uodparniania na złość 15 Zmiana nawyków językowych 19 Korespondencja
Kobieta na rynku pracy 22
Jednostronicowy biznesplan
24 Jednostronicowy plan autopromocji
Oblicza Kobiet 25 W kapciach zamiast w szpilkach, czyli z korporacji do kuchni
Strefa rozwoju 32 Postanowienia noworoczne 36 Podsumowanie roku 38 W nowym roku będę…
6
42 Obrońca i oskarżyciel 45 Lider własnego życia 48 Błękitny zamek
Kij w mrowisko 51 Trzeba by
Opowieści dla duszy 53 Dusze Tary
Na zdrowie 55 Rav avocado pie
Rozwijak-informator o warsztatach rozwojowych 58 Zapraszamy na warsztaty w lutym
5
KomuniMagia
Inga Zawadzka
Muszę niestety być szczęśliwa
Siedziałam sobie ze znajomym w kawiarni na herbatce, zagadaliśmy się i nagle on patrzy na zegarek i mówi: - Czas na mnie. Muszę wracać do domu, bo tam, niestety, rodzina na mnie czeka. Zatkało mnie. Pytam delikatnie czy coś jest w jego życiu dramatycznego, czy mogę mu jakoś pomóc? Może ich wytruć? Albo załatwić mu pracę w Bangladeszu, żeby już nigdy nie MUSIAŁ owej rodziny oglądać? Wtedy mógłby powiedzieć:
- Chcę wypić z tobą jeszcze jedną herbatę, bo na szczęście nikt na mnie w domu nie czeka. Powstrzymałam się resztką sił, by uniknąć polemiki ze znajomym, o którym wiem, ze rodzinę kocha bardzo i tylko mało myśli nad słowami jakie wypowiada, a wyrazy „muszę” i „niestety” weszły mu w krew i używa ich nieświadomie. Nie on jeden zresztą. Słyszę wokół wiele takich komunikatów:
6
Muszę odrobić z dziećmi lekcje (musiałeś robić te dzieci to teraz musisz się z nimi męczyć, trudno). Muszę kupić zonie prezent (współczuję, wyobrażam sobie, jakie to straszne – robić przyjemność ukochanej osobie). Jestem szczęśliwy, niestety (taki tekst wygłosił całkiem na poważnie mój kolega, kiedy zapytałam o owo „niestety” okazało się, że nawet nie zauważył, że to powiedział… na szczęście – szczęście nie trwało zbyt długo…) Muszę iść do pracy (a bodajby Cię wyrzucili, żebyś już nie musiał..) Muszę wstać (no to pech, że się w ogóle obudziłeś…) Po pierwsze: modalny operator konieczności (muszę, powinienem, jestem zobowiązany) odbiera energię życiową. Jedno użycie „muszę” zabiera około 10% energii (uwierz mi, proszę, na słowo). Od przebudzenia się do momentu dotarcia do pracy – jesteśmy już nieźle wykończeni. No bo musiałam się przecież umyć, musiałam zjeść śniadanie, musiałam wyjść z psem, musiałam wyrzucić śmieci… aaaa! Musiałam się też ubrać! Niektórzy jeszcze muszą dzieci do szkoły wyprawić albo do przedszkola zawieźć i muszą się pożegnać z mężem albo z żoną… Do wieczora jeszcze sporo czasu, a już jakby spadek sił. Muszę pracować, muszę spotkać się z szefem albo z klientem, muszę przejrzeć pocztę. Muszę zrobić zakupy, muszę przygotować kolację, bo, niestety, mam dzisiaj gości. Muszę się dobrze bawić (skoro już tę kolację zrobiłam). Idziemy spać (w końcu kiedyś przecież musimy spać, prawda?) z ujemną energią życiową. Podczas snu regenerujemy siły. Budzimy się i zaczynamy dzień od „muszę wstać!” Po drugie: odbieramy sobie umiejętność dostrzegania dobrych stron naszej rzeczywistości:
Na szczęście mam jeszcze do czego wstawać rano. Na szczęście mam jeszcze komu robić prezenty. Cieszę się, że zrobię zakupy i przygotuję coś dobrego do jedzenia, żebyśmy mogli usiąść razem przy stole. Chętnie wyjdę z psem na spacer i łyknę trochę ruchu i powietrza. Słowa, słowa, słowa… Używamy ich, nie zastanawiając się, jaki niosą przekaz, co sączą do naszej nieświadomości. I nie tylko do naszej. Słyszę często od młodych ludzi: - Nigdy się nie ożenię, nie założę rodziny. W domu matka bez przerwy coś musi: musi sprzątać, musi gotować, musi robić zakupy. Ojciec musi zarabiać, a ja muszę się uczyć. Mam dość, chcę żyć tak jak chcę, a nie jak muszę. Rodzina to krew, pot i łzy, masa wyrzeczeń i poświęceń. Praca to ciężki kawałek chleba, a życie jest okropne i niesprawiedliwe. Czego uczymy swoje dzieci? Co im przekazujemy? Z odpowiedzialności za rodzinę robimy gehennę, z miłości robimy posługę, z jednej z największych wartości w życiu człowieka – przynależności do rodziny, do stada – robimy niewolnictwo i wyrok dożywocia. Potem mamy do nich pretensje, że są niefrasobliwi i uciekają od obowiązków. Bo nasza frasobliwość wyszła im bokiem. Szczerze mówiąc, gdyby mój partner zaczął mówić, że „musi” zrobić mi herbatę, „musi” odebrać mnie z pociągu, „musi” mnie przytulić – to zwolniłabym go z obowiązku bycia ze mną, bowiem nikomu nie życzę takiego kieratu. Myślę, że on zrobiłby to samo, gdybym „musiała” się o niego troszczyć, „musiała” uprasować mu koszulę, „musiała” ugotować zupę. Robię to jednak z przyjemnością, ponieważ sama wybrałam tego człowieka na towarzysza życia i – na szczęście – z wzajemnością.
Z przyjemnością zawiozę męża na lotnisko – dzięki temu spędzę z nim więcej czasu. 7
KomuniMagia Zajmę się jeszcze słowem „niestety”, którego używamy nieświadomie, bezwiednie – niemal jak mantrę. W listopadzie zadzwoniła do mnie koleżanka, a ja nieopatrznie spytałam co u niej słychać? - Chora byłam, - powiedziała. – Ale jutro muszę iść do pracy, bo niestety, już jestem zdrowa. - A po co ty chodzisz do tej pracy, która jest gorsza od choroby? – spytałam. – Na szczęście często ostatnio chorujesz. Może twój organizm coś do ciebie ważnego mówi? Może warto posłuchać? Obraziła się. Kilka dni temu dowiedziałam się, że złożyła wypowiedzenie i od stycznia zaczęła nową pracę – znacznie bliższą swojej specjalizacji. Do mnie nie dzwoni. Powiedziała naszym wspólnym znajomym, że zadałam jej okropne pytania, które zmobilizowały ją do drastycznych posunięć. I że, niestety, jest z tych posunięć zadowolona…
Inga Zawadzka jemy moc zdarzeniom czyniąc z nich pułapki (niestety) lub wartościowe lekcje (na szczęście). A wszystko zaczyna się od sformułowania, od użycia określonych słów, za pomocą których myślimy i mówimy. Życzę Wam z całego serca, by Nowy Rok przyniósł Wam potrzebę zmiany osłabiających nawyków językowych na nawyki wspierające. By słowa niosły swoją moc, jaką im nadacie świadomie, by wzmacniały wszelkie Wasze zamierzenia i nadawały właściwy koloryt sprawom wokół Was. Słowa poprzedniego roku należą do języka poprzedniego roku, a słowa nowego roku czekają na nowy głos- T.S.Elliot Dobrego Nowego Roku Dobrego Nowego Głosu Dobrego Nowego Słowa
Nigdy tak naprawdę nie wiemy czy to, co się dzieje – zadziało się „niestety” czy „na szczęście”. Chciałam wyjechać na tydzień urlopu, ale – niestety – mój pies się rozchorował. A może rozchorował się na szczęście? Na szczęście w przeddzień wyjazdu, bo gdybym wyjechała, to prawdopodobnie nikt nie zauważyłby pierwszych objawów i mógłby nie dostać na czas pomocy? Na szczęście, bo może gdyby jego choroba nie zatrzymała mnie w domu, to stałoby się coś złego w drodze? Któż to wie? Wolę myśleć, że coś nade mną czuwa, niż że coś się na mnie uwzięło. Oba przekonania są równie prawdziwe jak fałszywe, ale z tym pierwszym jest mi po prostu łatwiej – więc czemu nie? Bo przecież muszę, niestety, być szczęśliwa. Powiadają, że co się stało, to się już nie odstanie. I by nie płakać nad rozlanym mlekiem. Powiadają słusznie. To my nada-
8
Zmiana nawyków językowych
Nowy rok sprzyja zmianom. Styczeń jest miesiącem wspaniałych postanowień, myślenia o zmianach, a nawet podejmowania działań na ich rzecz (zdarza się!). Ten umowny czas niesie sporo nadziei, motywacji i energii. Byłoby zaiste cudownie, gdyby para nie poszła w gwizdek… No właśnie… Dokąd zatem owa para pójść powinna? Dziś co nieco O JĘZYKU PROBLEMU i JĘZYKU CELU czyli próba zachęcenia Was do zmiany nawyków językowych, które pociągną za sobą zmianę nawyków myślowych, a w rezultacie – zmianę
otrzymywanych rezultatów w Waszej rzeczywistości. Proste ćwiczenie: Pomyśl o słoniu. Przez chwilę po prostu pomyśl o słoniu. Może to być żywy słoń albo pluszowy, z podniesioną trąbą lub z opuszczoną. Wyobraź sobie słonia, obejrzyj go dokładnie z każdej strony. Udało się? Jeśli tak, to teraz poproszę Cię, abyś NIE myślał o słoniu. Nie wyobrażaj sobie słonia pod żadnym pozorem. Nie ma słonia. Nie ma słonia pluszowego, nie ma słonia różowego. Po prostu nie myśl o słoniu. 9
KomuniMagia Tak, właśnie O SŁONIU nie wolno Ci myśleć. Możesz myśleć o innych rzeczach, ale nie o SŁONIU, dobrze? O SŁONIU – NIE! Jasne, być może jakimś sporym wysiłkiem umysłu dałeś radę wyobrazić sobie żyrafę, psa albo sałatkę jarzynową. Gdyby jednak ktoś stał nad Tobą i uporczywie nakazywał Ci o SŁONIU nie myśleć to jak długo SŁOŃ byłby obecny w Twojej głowie? Była już mowa o filtrach metamodelu w komunikacji. Pisałam o tym, że nasz mózg myśli obrazami, dźwiękami, odczuciami, skojarzeniami z danym wyrazem na poziomie wszystkich zmysłów, że słowa znaczą tyle ile znaczą dla danej osoby – nic więcej ani mniej. Nasz mózg jest tak skonstruowany, że zaprzeczenie jest pseudoinformacją. Umysł nie potrafi stworzyć „niesłonia” nie tworząc przy tym słonia. Eliminuje zatem słowo „nie”, a resztę komunikatu przekazuje do nieświadomości i rozpoznaje jako komunikat docelowy. Nazywa się to „presupozycja” albo „instalowanie stanu” albo „dołączona sugestia” – mówimy o skojarzeniach, jakie wywołuje dany wyraz, zdanie, ciąg zdań. Jak wskazuje sam termin, sugestie dołączone są słowami i frazami osadzonymi wewnątrz szerszego kontekstu. Mają one wpływ na nieświadomość, poza tym, co jest widoczne lub co jest intencją większej struktury, wewnątrz której się pojawiają. O każdym słowie czy zwrocie można myśleć jako o sugestii dołączonej. Kiedy włączysz radio lub telewizor, zwróć uwagę na słowa, zwroty i obrazy, używane w reklamach. W dobrze skonstruowanych reklamach sugestie dołączone poruszają podświadome skojarzenia. Skojarzenia zaś inspirują stany emocjonalne.
Inga Zawadzka
Po stronie dodatniej takie wyrazy jak: ciepły, czysty, miękki, potężny, zysk, większy, lepszy, przyjemność, ukojenie, relaks, gdy powtarzane są w różnych kombinacjach, mają efekt kumulatywny, prowadzący słuchacza do określonego stanu umysłu. Takie słowa, jak: niespokojny, ciasny, drogi, ciężki, słaby, zgroza, beznadziejny, mogą spowodować, że będziesz miał odczucia związane z tymi słowami. Porównaj: 1. Nie choruj - bądź zdrowy 2. Nie myśl o słoniu – pomyśl o wodospadzie. 3. To nie jest zła propozycja – to jest dobra propozycja. 4. Nasze produkty się nie psują – nasze produkty są sprawne. 5. Nie chcę cię oszukać – chcę być wobec ciebie uczciwy. 6. Nie jestem zdenerwowany – jestem spokojny. 7. Nie chcę stracić pracy – chcę zachować pracę. 8. Nie chcę rozmawiać o polityce – chcę rozmawiać o sadzeniu drzew. 9. Nie martw się o pieniądze – bądź spokojny o pieniądze. 10. Nie zginiemy – poradzimy sobie. Przykłady można mnożyć, ale zostawiam już Wam tę przyjemność – wyłapywania u siebie i u innych przykłady JĘZYKA PROBLEMU i zastępowania go JĘZYKIEM CELU. Pytania pomocne to: Czego chcę- ZAMIAST- czego nie chcę? Jak ma być –ZAMIAST- jak ma nie być? Co mam robić - ZAMIAST- czego mam nie robić? 10
Co mi jest potrzebne- ZAMIAST- czego się boję? (Boję się, że nie zdążę na spotkanie versus Chcę zdążyć na spotkanie, potrzebuję zatem zrobić to i to…) Co mi jest potrzebne- ZAMIAST- co mi przeszkadza? Język PROBLEMU to język i myślenie reaktywne, język „ofiary okoliczności” prowadzący często do syndromu wyuczonej bezradności i fiksowania się na problemie. Zawodowi kierowcy wiedzą, że jeśli na drodze nagle pojawia się przeszkoda, to koncentracja na niej powoduje zderzenie. Jeżeli chcesz tego zderzenia uniknąć – skoncentruj się na przestrzeni, w którą zamierzasz wjechać. Podobnie rzecz ma się z koncentracją na problemie ZAMIAST na rozwiązaniu (na słoniu ZAMIAST na nosorożcu). Zaś komunikat „nie chcę myśleć o problemie” zmusza nasz mózg do myślenia o problemie właśnie. Nazywamy to samospełniającą się przepowiednią. Huna mówi: „energia podąża za uwagą”. W innych interpretacjach znajdziemy określenie: „myśl przyciąga zdarzenie”, „wydarza się tylko to czemu dajesz uwagę” itp. Ja mówię: jeśli czegoś chcesz – dostaniesz to, jeśli czegoś nie chcesz – też to dostaniesz. Używaj zatem swoich myśli i języka uważnie, bowiem lepiej dostać to, czego chcesz niż to, czego nie chcesz. Komunikaty, jakie dajemy innym stanowią silną sugestię i kierują ich uwagę na przekaz, który stoi za „nie”. Tak działają wszystkie zakazy – również są pseudoinformacją, mówią bowiem czego NIE robić ZAMIAST – CO robić. Najbardziej obrywają nasze dzieci: Nie garb się ZAMIAST wyprostuj się.
Nie biegaj- ZAMIAST- idź powoli. Nie krzycz- ZAMIAST- mów cicho. Nie rysuj po podłodze- ZAMIAST- rysuj tylko na kartce. Najbardziej podoba mi się zwrot, który często słyszę w wydaniu rodziców i menedżerów: NIE RÓB TEGO W TEN SPOSÓB. Mistrzostwo absurdu. Tracimy czas i nerwy tłumacząc innym czego mają nie robić, co robią źle, jak mają nie postępować i czego mają nie myśleć – wzmacniając tym samym niepożądane zachowania, myśli, działania. ZAMIAST powiedzieć wprost: jak ma być, co mają robić, jak działać właściwie, czego ty naprawdę chcesz? Dodam, że JĘZYK PROBLEMU jest jednym z bardziej paskudnych demotywatorów, jakie znam. Odbiera energię, zatruwa, zniechęca. Przeprowadziłam wiele ciekawych eksperymentów z zamianą JĘZYKA PROBLEMU na JĘZYK CELU – wśród menedżerów, rodziców, lekarzy, nauczycieli, wychowawców itp. Jednym z eksperymentów była zmiana regulaminu BHP w kilku firmach produkcyjnych. Wszystkie sformułowania zakazowe z „nie” zamieniliśmy na ich przeciwieństwo. Zamiast „nie biegać po schodach” pojawiło się „po schodach należy iść powoli stawiając całą stopę na schodku”. Zamiast „nie spożywać posiłków i napojów na hali produkcyjnej” – „posiłki i napoje mogą być spożywane wyłącznie w pomieszczeniu socjalnym”. Zamiast „nie wolno palić papierosów w szatni” – „papierosy wolno palić wyłącznie w palarni” . Zamiast „nie spóźniaj się do pracy ponieważ opóźniasz uruchomienie taśmociągu” – „przychodź do pracy punktualnie – dzięki tobie taśmociąg ruszy na czas”. W wyniku tych zmian zmniejszyła 11
KomuniMagia
Inga Zawadzka
się liczba wypadków i czynów zakazanych o ponad 70%, a spóźnień o ponad 80% (w przypadku spóźnień ludzie mówili „nareszcie ktoś zauważył, że dzięki mojej punktualności coś się dzieje dobrego, a nie tylko straszenie i straszenie – do porzygania”). Oczywiście, nie stało się to z dnia na dzień, potrzeba było kilku tygodni, żeby zauważyć zmiany. Sami oceńcie czy było warto.
prawę niepożądanych zachowań, znajdowanie rozwiązań zamiast wielotygodniowej analizy problemu, szukanie zasobów zamiast szukania winnych. Ludzie w zespołach odżyli i wzięli się do roboty, a nie do narzekania. Nie będę Was zadręczać liczbami – procentowym wynikiem zmian w wybranych kryteriach – jeżeli kogoś to zainteresuje, proszę po prostu o kontakt ze mną przez redakcję KLM.
Menedżerowie, którzy zmienili JĘZYK PROBLEMU na JĘZYK CELU odnotowali znaczny wzrost motywacji, szybszą po-
Dziś chcę tylko powiedzieć Wam, że gra jest warta świeczki.
Język problemu
Język celu
Nie stawiaj tego na parapecie.
Postaw to na stole.
Nie denerwuj się.
Zachowaj spokój.
Dlaczego to nie wychodzi?
Jak to zrobić inaczej, żeby osiągnąć cel?
Nie dam rady tego zrobić.
Dam radę pod warunkiem, że……
Muszę…
Chcę / Zrobię
Niestety, musicie stosować tę procedurę…
Dzięki stosowaniu tej procedury, możecie….
To sytuacja trudna.
To sytuacja, w której mogę się dużo nauczyć.
To jest problem.
To jest wyzwanie.
Co Ci przeszkadza?
Co Ci pomoże?
Dlaczego nie możesz tego zrobić?
Pod jakimi warunkami mógłbyś to zrobić? 12
JĘZYK PROBLEMU to również używanie modalnych operatorów konieczności – „muszę”, „powinienem”, „czuję się w obowiązku” – ZAMIAST „chcę”, „zrobię”, „wybieram”, „decyduję się na…”
Powinienem mniej się martwić – chcę częściej się uśmiechać (zacznę od zaraz). Muszę wam powiedzieć – chcę wam powiedzieć, powiem wam, zdecydowałem, aby wam powiedzieć (przestań robić z siebie ofiarę na wstępie każdego zdania – chcesz wzbudzić litość czy zainteresowanie?) Do JĘZYKA PROBLEMU zaliczane jest również pytanie „DLACZEGO?’ zwane też ramą winy lub ramą przeszłości: Dlaczego to nie wychodzi? ZAMIAST Jak mam zrobić to inaczej? Dlaczego nie posprzątałeś? ZAMIAST Czego potrzebujesz, żeby posprzątać? Dlaczego drzwi są zamknięte? ZAMIAST Jak te drzwi otworzyć? Pytanie „dlaczego?” jest najczęściej poszukiwaniem winnych lub analizą tego, co się już zdarzyło i czego w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zmienić. Wywołuje u odbiorcy usprawiedliwianie się, tłumaczenie, poczucie winy i nie rozwiązuje sytuacji na przyszłość.
Muszę rzucić palenie – chcę prowadzić zdrowy tryb życia (to chyba ma Ci wyjść na dobre, prawda?). Muszę odebrać dzieci ze szkoły – odbieram dzieci ze szkoły (jeszcze lepiej: mam szczęście odebrać dzieci ze szkoły i spędzić z nimi trochę czasu. Przecież to Twoje dzieci, prawda? Kochasz je? Więc gdzie tu miejsce na przymus?) – o tym napiszę jeszcze oddzielnie w artykule „Muszę niestety być szczęśliwa”.
Pytanie „JAK?” zwane „ramą celu” lub „rzutowaniem w przyszłość” przekierowuje uwagę z analizy problemu na poszukiwanie rozwiązania. JĘZYK CELU to język i myślenie proaktywne, to postawa „twórcy okoliczności” zamiast „ofiary okoliczności”. To język motywujący do działania, język sięgania do zasobów, a nie do strat. Wiele napisano i powiedziano o motywacji. Rzadko zdajemy sobie sprawę, jak bardzo język, jakim się posługujemy, potrafi skutecznie zmotywować lub zdemotywować, wspierać lub ograniczać. Nagadamy 13
KomuniMagia się, nagadamy: o tym, czego NIE chcemy, co nas PRZERASTA, co musimy zrobić, żeby NIE zwariować i NIE pójść na dno, żeby NIE skończyć w czarnej dziurze. Opowiemy sobie, co nam SZWANKUJE, z czym NIE dajemy sobie rady. Czasem odważymy się powiedzieć co byśmy chcieli, ale zaraz przychodzi opamiętanie: przecież to i tak niemożliwe, ale fajnie było pomarzyć… Właśnie wykorzystaliśmy spory zapas energii, żeby się zdołować… I skąd tu wziąć siły na ruszenie z miejsca? Bo przecież ruszyć TRZEBA, MUSZĘ! Przecież NIE mogę tak tu tkwić. Ostatnio podczas wymiany telefonu u operatora sieci komórkowej usłyszałam takie zdanie: „Proszę się nie martwić, to nie są złe telefony. Nie psują się, nie zawieszają. W zasadzie nie mamy na nie reklamacji. No i nie są wcale ciężkie ani nieporęczne”. Wykonałam ogromną pracę myślową, żeby przełożyć to na JĘZYK CELU: „Zapewniam panią, że to są dobre telefony. Działają sprawnie we wszystkich swoich funkcjach. Klienci są z nich zadowoleni. Są również lekkie i poręczne, (wygodne w użyciu, dobrze leżą w ręku)”.
Inga Zawadzka was oszukiwać, nie zależy mi na konflikcie i nie chcę żadnych rozwiązań siłowych. 2. Proszę się nie denerwować, nie ma
powodów do obaw, na pewno nikt nie zostanie zwolniony ani nikomu nie obniżymy pensji. Ten projekt nie jest wymierzony przeciwko Wam. 3. Nie chcę bez przerwy myśleć o pracy,
nie zamierzam spędzić wieczoru w zdenerwowaniu i panice przed jutrzejszym dniem. Następnie zacznij słuchać siebie i ludzi wokół Ciebie, zamieniając w myślach JĘZYK REAKTYWNY (PROBLEMU) na JĘZYK PROAKTYWNY (CELU). Jeśli wytrwasz w słuchaniu, wyłapywaniu i zamianie przez parę dni, to naturalną konsekwencją zacznie być proaktywne myślenie i formułowanie zdań już odruchowo w JĘZYKU CELU. A to pozwoli Ci się skupić na tym czego chcesz i co jest Tobie potrzebne. A wtedy para pójdzie… w co?
I jeszcze jeden manieryzm, który przyszedł do nas z Ameryki („No problem”) i zadomowił się w języku: „Nie ma problemu”. Gdy słyszę „nie ma problemu” to zwykle pytam: „a co JEST?” Proponuje Ci na rozgrzewkę ćwiczenie polegające na zamianie JĘZYKA PROBLEMU na JĘZYK CELU w trzech poniższych zdaniach (proszę, zachowaj treść, zmieniając tylko problem na cel) : 1. Nie widzę powodu, żebyście
kiedykolwiek nie byli zadowoleni z tego rozwiązania. Nie zamierzam przecież 14
Program uodparniania na złość
Proponuję Wam poniższy program w związku z tym, ż w kolejnych numerach KLM chcę napisać o komunikacji w sytuacjach emocjonalnie trudnych, a do tego czasu – zachęcam do poćwiczenia z poniższym programem. Program uodparniania, czyli trening odporności na stres, to skuteczna 6-etapowa metoda uzyskania właściwej kontroli nad swoim gniewem. Polega ona na odtworzeniu w wyobraźni sytuacji wywołującej gniew oraz zmianie swojej „wewnętrznej listy dialogowej”. Dla lepszych efektów należy ćwiczyć „odporność na stres” i ko-
jarzyć ją z konkretnymi, istotnymi wymaganiami i naciskami, które są na nas wywierane, czy to w życiu prywatnym, czy zawodowym – z sytuacjami, z którymi wiąże się stres, złość, konflikt i prowokacja. Realne wprowadzanie programu „odporności na stres” w życie „Uodparnianie” naprawdę działa, lecz wszystko zależy od nas samych. Im więcej ćwiczymy, tym bardziej gniew działa na naszą korzyść, a mniej na niekorzyść. Zyskujemy większą kontrolę nad własną energią i własnymi działaniami. 15
KomuniMagia Podejmijmy zobowiązanie, by wykonywać ćwiczenia treningu odporności na stres – tak by w pełni uświadomić sobie płynące zeń korzyści oraz jego zastosowania. Należy określić sytuację, która prowokuje nasz gniew, a następnie wprowadzić program w życie. Trzeba przeznaczyć pewną ilość czasu (najlepiej o stałej porze) raz w tygodniu na ćwiczenie wizualizacji sytuacji prowokacyjnej i pracę nad zmianą „wewnętrznego dialogu”.
Inga Zawadzka oczami wszystkie jej aspekty. Przeprowadź następującą „pozytywną” rozmowę z samym sobą:
Następnie za każdym razem, kiedy spotkamy się z realną, prowokacyjną sytuacją, odwołujemy się do naszego treningu i czerpiemy z niego siłę, które uczynią nasze zarządzanie stresem i gniewem bardziej skutecznym. Wkrótce zyskamy kontrolę nad sobą, swoim gniewem i nad sytuacją.
6-ETAPOWY PROGRAM ODPORNOŚCI NA STRES
1. Obecne myślenie – obecne zachowanie Określ sytuację, która cię denerwuje i wzbudza twoją złość i w której stosujesz niewłaściwe sposoby radzenia sobie z gniewem, na przykład powstrzymywanie gniewu (PG), wybuch gniewu (WG) czy gniew, który zmienia się we wściekłość (GW). Odtwórz i na nowo „przeżyj” w myślach tę sytuację, skupiając się na swoich myślach, uczuciach, postawach i zachowaniach, które stosujesz, próbując sobie z nią poradzić. Podsumuj swoje doświadczenia, zwracając szczególną uwagę na destruktywne aspekty gniewu. Stwórz pełny obraz sytuacji prowokującej gniew i wszystkich jej aspektów.
Ta sytuacja zazwyczaj mnie denerwuje, ale to nic, wiem, jak sobie z nią poradzić. Mogę opracować plan działania, radzenia sobie z tą sytuacją. Wiem, że sobie z tym poradzę. Wiem, co mam zrobić, kiedy poczuję, że narasta we mnie złość. Wiem, że pobudzenie emocjonalne jest oznaką mojej energii. Wykorzystam tę energię, żeby dobrze rozegrać tę sytuację, właściwie nią zarządzać. Prowokacja jest dla mnie sygnałem, że mam zrealizować swój plan. Ta sytuacja jest sprawdzianem, testem umiejętności – po prostu wykonuję ćwiczenie. Wierzę w siebie. Wezmę kilka głębokich oddechów. Mam poczucie humoru. Jestem gotowy, odprężony i czujny, myślę racjonalnie.
3. Moment „zderzenia” i konfrontacji Nadal kontroluj swoje myśli, uczucia i zachowanie. Wizualizując sytuację, przypominaj sobie, że to ty ją kontrolujesz, ty nad nią panujesz. Kontynuuj wewnętrzny dialog, powtarzając sobie następujące pozytywne zdania:
2. Przygotowanie na prowokację
Odpręż się i wyobraź sobie wybraną prowokacyjną sytuację, niech staną ci przed
Nadal będę opanowany i spokojny, ale jednocześnie czujny i aktywny. Będę konsekwentnie patrzeć na sytuację z tej perspektywy. 16
Mogę zachować panowanie nad sobą lub mogę je stracić –wybór należy DO MNIE!!! Będę się trzymał wyznaczonych celów. Postaram się osiągnąć w tej sytuacji tyle, ile to konieczne i ile sobie założyłem. W tej sytuacji jestem na wygranej pozycji – panuję nad nią. Teraz skoncentruję się tylko na dobrych stronach sytuacji. Szkoda, że on (ona, oni) muszą zachowywać się w ten sposób. To oczywiste, że mają jakiś problem, że coś ich niepokoi. Mogę w siebie wierzyć lub wątpić – wybór należy do mnie. Wszystko jest pod kontrolą.
Negatywne uczucia rodzą tylko więcej negatywnych uczuć. A wtedy sytuacja wymyka się spod kontroli. Nawet, jeżeli on (ona, oni) się zdenerwują i wybuchną gniewem, to ja zachowam spokój. Teraz ja jestem panem sytuacji. Całkowicie ją kontroluję.
4. Panowanie nad wzburzeniem / pobudzeniem emocjonalnym Pracując nad sobą i robiąc postępy w uzyskiwaniu kontroli nad gniewem, przygotowuj się na prowokację i konfrontację, stosując autoafirmacje – pozytywne stwierdzenia dotyczące swojego pobudzenia emocjonalnego. Kontynuuj swój nowy, wewnętrzny dialog, zwracając się do siebie w następujących słowach:
Moje mięśnie przesyłają mi informacje o tym, do jakiego stopnia jestem rozluźniony lub spięty. Kiedy czuję, że moje mięśnie się napinają, to znak, że trzeba się rozluźnić. Mogę zachować spokój. Chcę tylko zwolnić trochę tempo. Właśnie tak. Złość, zdenerwowanie nic tu nie pomogą. Zrealizuję mój plan. Będę się dokładnie trzymać planu, krok po kroku, zdanie po zdaniu. Działam powoli, z rozwagą, zachowam zimną krew. Dobrze to przemyślałem. Tak, traktuję tę sytuację z należytą powagą. Każdy z nas ma swoje racje.
5. Analiza i refleksja nad czynnikami wywołującymi gniew Ćwicząc kontrolę nad gniewem, należy unikać obwiniania (zarówno siebie, jak i innych), rzucania oskarżeń i narzekania. Zachowania takie zmniejszają szanse na skuteczne zarządzanie gniewem. Zamiast obwiniać, lepiej powtarzać sobie afirmacje i pozytywne, „korygujące” komentarze:
Zapominam o irytacji i złości. Sprawiają, że zbaczam z drogi. 17
KomuniMagia
Inga Zawadzka
Nie obwiniam siebie. Obwinianie tylko pogarsza sprawę. Obwinianie nie rozwiązuje żadnych problemów. Ignoruję prowokacje. To dobrze, nie pozwolę, żeby przeszkadzały mi w realizacji moich celów i planów. Wiem, że trening czyni mistrza. Ćwiczę swój plan. Czuję się lepiej. Mogę to dokładnie przeanalizować i przemyśleć na przyszłość.
6. Gratulowanie sobie właściwej postawy / reakcji (nowe myślenie – nowe zachowanie)
Kiedy już uda ci się rozwiązać lub zażegnać sytuację prowokacyjną lub konfliktową, pogratuluj sobie sukcesu. Coś ci się udało – zrobiłeś to dobrze. Nabyłeś nową umiejętność i nowy sposób zachowania. Panujesz nad sobą i sytuacją. Możesz użyć wybranych lub wszystkich z poniższych afirmacji:
Tym razem naprawdę świetnie się spisałem. Dobrze to rozegrałem. Dobra robota! W tej sytuacji potrafię już odzyskać lub zachować równowagę!. Dzięki mnie to wyszło dobrze. Udało się! I nawet to było łatwe, choć z początku wydawało się trudne.
Spokój i opanowanie są dużo lepsze niż destruktywna złość; nie można pozwolić na jej niszczące działanie. Cieszę się, że nie biorę tego do siebie. W ten sposób jestem na silnej pozycji, wychodzę zwycięsko z trudnej sytuacji. Cały czas spokojnie oddycham i jestem odprężony. Potrafię zachować spokój nawet wśród „podgrzanych” emocji. Jestem mile zaskoczony. Myślałem, że może być dużo gorzej. Mogłem się zdenerwować i rozzłościć jak kiedyś, ale tego nie zrobiłem. Zachowałem spokój, panowanie nad sobą, pozostałem w swoim KOLE WPŁYWU. Poradziłem sobie z demonami: winą i dumą, jestem w tym dobry! Potrafię wykonać zadanie i osiągnąć swój cel nawet w niesprzyjających okolicznościach. Taka postawa jest dużo bardzo korzystna, lepiej mi służy. Te sytuacje denerwują mnie znacznie mniej, niż kiedyś.
Pamiętaj, naprawdę możesz zapanować nad swoim gniewem!
18
Korespondencja
- Drogi Wszechświecie! Pisze do Сiebie Marysia z miasta N. Bardzo, ale to bardzo chcę być szczęśliwa! Daj mi, proszę, ukochanego męża i dziecko, najlepiej syna, a ja wówczas zrezygnuję z pracy, w której więcej płacą i jest lepsza. Z poważaniem, Marysia. - Droga Marysiu! Szczerze mówiąc, aż się za głowę złapałem, gdy przeczytałem o pracy. Możesz zmieniać pracę dowolnie, a ja przez ten czas poszukam Сi męża. Powodzenia! Twój Wszechświat. - Szanowny Wszechświecie! Dziękuję za szybką odpowiedź! Ale… moja babcia mówiła, że kto dużo dostaje, ten musi dużo oddać. A co, jeśli będę miała i to i tamto, a ty mi za to obetniesz nogę, gdy będę przechodzić przez tory tramwajowe? Nie chcę. Zrobimy tak: zmieniam pracę, mam męża,
ale w zamian za to jestem gotowa całe życie spędzić w kawalerce. Zgadzasz się? - Droga Marysiu! Padłem ze śmiechu czytając o nodze. Sens babcinego powiedzenia jest taki, że kto więcej otrzymuje talentów, możliwości, wiedzy i umiejętności, od tego ludzie więcej oczekują. Przecież masz odłożone pieniądze na spore mieszkanie, kupuj je sobie na zdrowie. Nogę zachowaj. - Drogi Wszechświecie! W zasadzie bardzo się ucieszyłam, gdy przeczytałam o nodze. ALE: będę miała męża, dziecko, miłość, mieszkanie i nogę. To znaczy: dwie nogi. Co będę musiała Ci za to oddać? - Marysiu! Dlaczego rozmawiasz ze mną jak z biurem windykacyjnym? Dostałem zlecenie – to wykonuję. Czy kiedykolwiek 19
KomuniMagia powiedziałem, że będziesz mi coś za to winna? - Tak! To znaczy – nie. Po prostu nie może być tak, żeby wszystko było dobrze, rozumiesz??? Płakałam dziś przez całą noc, bo wpłaciłam zaliczkę na mieszkanie. Piękne mieszkanie, z widokiem na rzekę. Pewnie mąż będzie brzydki. Powiedz wprost. Jestem na to przygotowana.
- Droga Marysiu! Mąż będzie taki jak trzeba. Poznasz go w najbliższych dniach. Odpowiadam na twoje pytanie: MOŻE TAK BYĆ, że wszystko jest dobrze. W zasadzie, jest mi wszystko jedno co zamawiacie – dobre czy złe. Chodzi o to, żeby człowiek wiedział, czego chce. - Szanowny Wszechświecie! A może tak być, żeby przez cały czas było dobrze… Bo jeśli będzie przez pięć lat, to zgadzam się na zalanie mieszkania… - Marysiu, odpowiem szczerze. Może być dobrze przez cały czas, ale nie może być dobrze tak samo. Wszystko będzie się zmieniać, nie zmienia się tylko to, co jest martwe. A gdy się będzie zmieniać, to może Ci się wydawać, że jest źle. Chwilowo.
Inga Zawadzka co prosi. Mam tylko jedną prośbę: masz talent i serce do szycia. Gdy już się ogarniesz, zacznij szyć, może narzuty? Wiele radości możesz ludziom sprawić. - Drogi Wszechświecie! Od rana skaczę z radości! Naprawdę nie będę Ci nic winna? - Droga Marysiu! Wszystko w porządku. Możesz robić co chcesz, dopóki nikogo świadomie nie krzywdzisz. Nic Ci za to nie grozi. Przeciwnie, jeśli przestaniesz się martwić, to mnie uszczęśliwisz. Najgorzej mam z marudami, szczerze mówiąc, mam na nich alergię, cały się drapię. Powodzenia, Marysiu! Muszę się zająć nowym zamówieniem na trojaczki, strasznie się rodzice targują, proponują w zamian swoje zdrowie. Ale po co mi ich zdrowie?... Twój Wszechświat. - Cześć Wszechświat! Co u Ciebie? Córka rośnie wspaniale. Uszyłam najpiękniejszą narzutę na świecie, zajęłam pierwsze miejsce w konkursie na narzuty, przychodzą nowe zamówienia, chyba otworzę firmę. Budzę się rano, ptaki śpiewają… Czasem myślę, że nie zasłużyłam na takie szczęście… Twoja Marysia. Mąż też pozdrawia! - Witaj Marysiu! Głupio wyszło, trochę się pomyliłem, zamawiałaś syna… Ale widzę, że jesteś szczęśliwa. Bycie szczęśliwym – to normalne. Nie traktuj tego w kategorii wspaniałego prezentu, tylko jako spokojne tło dla swojego życia. Zachwyt natomiast czasem dają takie drobiazgi, które każdy ma bez żadnego proszenia: to nie moja sprawa kazać ptakom śpiewać pod Twoim oknem. To się każdemu należy, pakiet bazowy, że tak powiem. Twoją sprawą jest usłyszeć te ptaki i… już, dalej kombinuj sama. Pisz, jakby co. Twój Wszechświat.
- Wszechświecie! Tylko nie noga!!! Lepiej niech mąż mnie zdradzi. - Mario! Przestań się ze mną targować, nie jesteśmy na bazarze!!! Nie kieruję losem. Moim zadaniem jest dać człowiekowi to, o 20
KomuniMagia
Inga Zawadzka
Inga Zawadzka redaktor działu KomuniMagia Współzałożycielka i opiekun merytoryczny Konsorcjum Firm Szkoleniowych OPEN – Grupa Dobrych Trenerów, które prowadzi wraz z córką – szefem OPEN. Trener, coach, autor wielu programów edukacyjnorozwojowych oraz programów dla osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Od 20 lat szkoli i wspiera trenerów na wszystkich poziomach zaawansowania, jest współtwórcą, opiekunem merytorycznym i jednym z trenerów Akademii Trenera Open oraz Programu Trenerskiego Open by Horses. Od 1993 roku jest również szefem i trenerem zespołu negocjacyjnego, specjalizującego się w trudnych negocjacjach.
21
Kobieta na rynku pracy
Jednostronicowy Biznesplan
Odpowiedz na wszystkie pytania krótkim zdaniem lub dwoma.
PYTANIA OGÓLNE: Co będziesz sprzedawał?.............. Kto to kupi? W jaki sposób Twój pomysł na biznes może być pomocny dla innych?
KASA: Za co będziesz pobierać opłaty?................. Jak będziesz pobierał należności?.............. W jaki jeszcze inny sposób możesz zarobić na tym projekcie?................ 22
Kobieta na rynku pracy
LANSOWANIE: W jaki sposób klienci dowiedzą się o Twojej działalności?.................. Jak możesz ich zachęcić do rekomendowania Twojej firmy innym?....................
SUKCES: Projekt odniesie sukces, kiedy spełnione zostaną następujące parametry: Liczba klientów…………………… Roczny dochód netto………………
PRZESZKODY, WYZWANIA, OTWARTE PYTANIA: Konkretny problem lub pytanie nr 1………………….. Proponowane rozwiązanie………………………..
Konkretny problem lub pytanie nr 2………………… Proponowane rozwiązanie…………………………
OSTATECZNY TERMIN: Ten projekt przedstawię światu nie później niż……………
Źródło: Chris Guillebeau, „Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji”, wyd. Helion 2013
23
Kobieta na rynku pracy
Jednostronicowy plan autopromocji Cel: aktywne i skutecznie zainteresować nowych klientów swoją działalnością i jednocześnie nie dać się zawalić robotą.
ZADANIA WYKONYWANE CODZIENNIE
Codziennie bądź aktywny w mediach społecznościowych, ale nie rozpraszaj swojej uwagi i trzymaj się wybranego tematu. Zamieszczaj trzy albo cztery wpisy, odpowiadaj na pytania i kontaktuj się z każdym kto potrzebuje pomocy. Monitoruj jedną lub dwie najważniejsze statystyki (nie więcej!). ZADANIA WYKONYWANE RAZ W TYGDNIU Poproś o pomoc kolegów albo zaproponuj im zorganizowania wspólnej promocji. Upewnij się, że Ty także jesteś im pomocny. Regularnie kontaktuj się z potencjalnymi i dotychczasowymi klientami. ZADANIA WYKONYWANE CO NAJMNIEJ RAZ W MIESIĄCU
Utrzymuj kontakt z obecnymi klientami, aby mieć pewność, że są zadowoleni. Przygotuj się do nadchodzącego wydarzenia, konkursu lub wypuszczenia produktu na rynek. ZADANIA WYKONYWANE RAZ NA JAKIŚ CZAS
Wykonuj audyt swojej działalności. Co jakiś czas upewnij się, że regularnie pracujesz nad stworzeniem czegoś ważnego, a nie tylko reagujesz na bieżące wydarzenia.
Źródło: Chris Guillebeau, „Niskobudźetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji”, wyd. Helion 2013 24
Oblicza Kobiet
Lucyna Augustyn
W kapciach zamiast w szpilkach, czyli z korporacji do kuchni
Marta Meszko-Stępień. Obecnie właścicielka Restauracji W Kapciach (www.wkapciach.com) w Toruniu oraz niezależny doradca biznesowy (Opum Consulting) z ponad 16to letnim doświadczeniem biznesowym na rynku FMCG. Przez lata zdobywała doświadczenie w jednym z koncernów spożywczych, pnąc się po szczeblach kariery w obszarach marketingu, sprzedaży, zarządzania kategorią zarówno w Polsce, jak i na rynkach zagranicznych. Prywatnie wiecznie uśmiechnięta mamy dwójki „wysokoenergetycznych” pociech, kochająca taniec i narty, na które ostatnio niestety nie starcza jej czasu.
To niezwykła przyjemność rozmawiać z prawdziwą kobietą biznesu, świadomą w podejmowaniu celów i świetnie odnajdującą się w realiach polskiego rynku. Osobiście imponuje mi jej wiedza i sposób patrzenia na życie oraz przeświadczenie, że marzenia są po to, aby je realizować. Dla wielu, będzie receptą na sukces, przekonajcie się więc sami, jaka jest Marta Meszko-Stępień. Zanim rozpoczęłaś „przygodę” z prowadzeniem restauracji „W Kapciach” zada-
wałaś sobie pytania w stylu „jak będą wyglądały moje finanse za 5 lat, kim będę po tym czasie?” Zadawałam sobie głównie pytanie o to, co będę robić za te 5 czy 10 lat. W głowie miałam tylko jedną nie do końca doprecyzowaną myśl – chciałam być samodzielna, zrealizowana, robić rzeczy które lubię, z ludźmi których lubię i którzy mnie szanują. O finansach mniej myślałam. To miała być raczej naturalna konsekwencja mojego działania. Coś co musi się pojawić 25
Oblicza Kobiet przy moim pełnym zaangażowaniu i ciężkiej pracy.
Jaka jest różnica między byciem pracownikiem, a właścicielem firmy i jednocześnie pracodawcą? Ogromna. Zwłaszcza w skali odpowiedzialności. Będąc pracownikiem jesteśmy odpowiedzialni zwykle za zadania, projekty, budżety. Jeżeli nawalimy widzimy zwykle konsekwencje, które sami możemy ponieść. Jako pracodawca jestem odpowiedzialna również za moich pracowników i ich rodziny.
Uczy się nas, jak być dobrym pracownikiem i jak pracować dla kogoś. Nie wiemy jednak, jak będzie to wyglądalo, jeżeli będziemy pracować dla siebie. Nie wiemy, jak zbudować dobry biznesplan, nie umiemy podjąć decyzji, aby być na swoim. Żadna szkoła do tego nie przygotowuje. Na Twoim przykładzie widzimy, że warto wyrwać się z „wyścigu szczurów”. Co było takim decydującym momentem w Twoim życiu, że tak właśnie zdecydowałaś? Trudno wyłapać ten jeden moment. Myślałam o tym od kilku lat, ale zawsze znajdował się pretekst aby nic nie zmieniać.
Lucyna Augustyn Z biegiem czasu złota klatka robiła się coraz bardziej złota… lepszy samochód, jeszcze lepsza pensja, wyższe stanowisko, a ja wciąż siedziałam za kratami. W podjęciu decyzji pomógł mi bardzo… mój organizm, zbliżająca się 40tka i oczywiście wsparcie mojego męża. Głęboka depresja pokazała mi, że muszę w końcu zacząć żyć w zgodzie ze sobą. Ze swoimi wartościami, aspiracjami. Wszystko co działo się potem, było już naturalną konsekwencją. Podjęłam stosowne kroki ,aby wzmocnić wiarę w swoje możliwości, złapać dystans a w efekcie zrealizować marzenia o usamodzielnieniu się.
O własnym biznesie marzy wielu. Niewielu jednak decyduje się na własną firmę. Pomysł na biznes, dobry pomysł, to to od czego trzeba zacząć. Następnie dobry biznesplan i co dalej? Ja też przez lata marzyłam o czymś własnym. Pomysłów miałam dziesiątki i blokad przed tym krokiem jeszcze więcej. Dlatego myślę ,że na samym początku potrzebna jest gotowość. Gotowość na samodzielność, ciężką pracę, ryzyko i wielką odpowiedzialność. Bez tego żaden, nawet najlepszy pomysł i biznesplan nie mają szansy na realizację. Ileż ja miałam już przez te lata skonkretyzowanych, dokładnie policzonych świetnych biznesplanów, które pozostały w czeluściach arkuszy kalkulacyjnych… zabrakło gotowości. 26
Jak już jesteśmy gotowi, mamy pomysł i dobry biznes plan, czeka nas najtrudniejszy etap, czyli wyjście z etapu euforii, planów, marzeń – z tego co nam się wydaje, do brutalnej rzeczywistości i realnego działania. Ważne, żeby być przygotowanym na to, że pomimo największych starań i świetnego przygotowania, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich okoliczności, trudności, ograniczeń, czy reakcji które się pojawią. Ale żeby się nie poddać, nie załamać się kiedy się pojawią i cały czas pamiętać, co chcemy stworzyć, dlaczego i przede wszystkim dla kogo (myślę o potencjalnych klientach, użytkownikach). Tak więc odpowiadając na Twoje pytanie co dalej odpowiem dalej potrzebna jest wielka determinacja, konsekwencja, samodyscyplina, umiejętność słuchania, otaczanie się odpowiednimi ludźmi, racjonalne myślenie, wyobraźni i … praca, praca, praca. No i chociaż odrobina szczęścia, a ja jestem szczęściarą.
one realnie wnoszą. Teraz, jeżeli nawet zdarzy mi się stanąć na zmywaku – czuje że robię coś co ma sens i realny wpływ na mój biznes. To oczywiście dość dosadny przykład, ale znakomicie ilustruje co mam na myśli.
Całe życie pracowałaś w dużej korporacji. Kiedy nastąpił ten przełomowy moment, kiedy powiedziałaś sobie: STOP, od dzisiaj pracuję dla siebie? Miałam tez okazję popracować w mniejszych firmach, chociaż rzeczywiście w korporacji spędziłam kilkanaście lat. Myśl o czymś własnym pojawiła się, kiedy zaczęłam postrzegać czas spędzony w pracy dla kogoś, jako bezpowrotnie stracony. Trudno było mi wyobrazić siebie jako 50latkę nadal pracującą u kogoś na tzw. etacie. Chciałam być panią siebie, decydować i ponosić konsekwencje tych decyzji. Chciałam tworzyć, działać robić rzeczy, które mają rzeczywisty wpływ na biznes, co jest trudne w dużych zbiurokratyzowanych organizacjach, w których często liczy się ilość odbytych spotkań a nie to co
Dzień Dobry TVN w cyklu „Eurokorzyści” mówiło o tym, jak Funduszom Europejskim udaje się zmienić ludzkie życie. Cykl pokazywał osoby, którym udało się dzięki dofinansowaniu z Uni Europejskiej stworzyć własną działalność gospodarczą. Byłaś bohaterką jednego z tych odcinków. Jaki wpływ na Twoją działalność miało to dofinansowanie i udział w tym cyklu? Sama pożyczka ze środków europejskich była zastrzykiem finansowym, którego potrzebowałam na starcie, do tego na bardzo korzystnych warunkach. Gdybym się o nią nie starała, musiałabym skorzystać 27
Oblicza Kobiet z komercyjnej oferty jakiegoś banku, co byłoby droższe i trudniejsze w spłacie ze względu na krótsze okresy kredytowania. Jeżeli chodzi o program „Eurokorzyści” to przede wszystkim zobaczyłam, jak czasami zwykłe sytuacje (mam na myśli wzięcie pożyczki) mogą mieć całkowicie nieprzewidywalne konsekwencje – czyli w moim przypadku udział w Eurokorzyściach, występ na żywo w TVNie. To były ciekawe doświadczenia. Możliwość sprawdzenia się w nowych okolicznościach. Biznesowo trudno to oszacować. Nie odczułam wielkiego najazdu gości w związku akurat z tym programem, ponieważ nie mogłam użyć w wywiadzie nazwy restauracji. Bardzo wnikliwi obserwatorzy mogli wejść na stronę projektu i mnie odnaleźć. Do dzisiaj (a audycja była emitowana we wrześniu) przychodzą do mnie osoby, która mówią, że widziały program i bardzo je zaciekawiłam. Link do wywiadu jest na naszej stronie www więc cały czas mam jeszcze szansę powiedzieć każdej zainteresowanej osobie, jak bardzo wierzę w moją restaurację i ludzi z którymi pracuję.
Lucyna Augustyn Skoro kelnerki mają chodzić w kapciach, jeżeli ma być domowo, przytulnie i ciepło jak we własnych kapciach…. Nie było innej nazwy, która lepiej by oddała to, o co mi chodzi. Nazwa jest oryginalna, ciekawa, budzi uśmiech, dobrze się kojarzy i łatwo wpada w ucho. To bardzo ważne cechy. Jest to bardzo wdzięczny marketingowo materiał. Jak tworzone jest menu? Mają na to wpływ pory roku, czyli kuchnia sezonowa, czy też bardziej upodobania klientów? Wszystko po trochu Nasi goście cały rok chcą jeść dobrze, smacznie, zdrowo i staramy się taką właśnie kuchnię tworzyć. Kochają sezonowe warzywa, owoce a my bardzo lubimy urozmaicać nasze menu, tak więc pojawiają się w naszej ofercie oprócz standardowych dań całorocznych, chłodnik litewski z botwinki, zupa dyniowa z prażonymi migdałami i wiele innych propozycji sezonowych.
Wracając do Twojej restauracji „W Kapciach”, czy to prawda, że pracownicy chodzą tam właśnie w kapciach? Tak to prawda. Kelnerki chodzą w ślicznych różowych kapciach, prawie takich samych jak w logo mojej restauracji. Kapcie dla mnie są symbolem domu, spokoju, ciepła i mam nadzieję że te właśnie atrybuty, oprócz oczywiście doskonałej kuchni, znajdą u nas nasi goście. Ostatnio pojawili się również goście, którzy nas odwiedzili…. w swoich domowych kapciach. Jesteś marketingowcem. Skąd wzięła się więc nazwa Twojej restauracji? Jak domniemam, nie pojawiła się przypadkowo.
Ile Ciebie jest w Twojej kuchni? Moja kuchnia oparta jest w większości na starych rodzinnych recepturach. Sprawdzały się przez lata więc i teraz cieszą się uznaniem naszych gości. Mam ciekawe korzenie – moi dziadkowie ze strony taty pochodzili spod Wilna i jestem z tego bardzo dumna, zwłaszcza że kresowa kuchnia 28
jest bardzo kolorowa, różnorodna - zapraszam więc na przepyszne kołduny, czy babkę ziemniaczaną przepisu mojej babci Heli. Ale mam też wspaniałą szefowa kuchni, której kreatywność połączona ze znajomością tradycyjnej kuchni polskiej i włoskiej daje gwarancję ciekawych propozycji dla naszych gości. Jeżeli chodzi o moją fizyczną obecność w kuchni, to spędzam tak każdą chwilę jaką tylko mam. Uwielbiam gotować i patrzeć jak powstają dania. Gotowanie dla gości, to też wielka odpowiedzialność, najchętniej więc przyjrzałabym się każdemu talerzowi wychodzącemu z kuchni, co oczywiście na szczęście nie jest możliwe ;-) Nie da się poprowadzić restauracji samemu – są wspólnicy, personel, układy rodzinne i biznesowe. Lokal może upaść, jeśli sobie tego odpowiednio nie poukładamy. Jak dobierałaś sobie współpracowników? Przez lata pracowałam z ludźmi, zarządzałam nimi, w dużych i mniejszych projektach, tak więc potrafię stworzyć skuteczny zespół. Dobierając pracowników szukałam ludzi, którzy będą zdolni wraz ze mną czynnie tworzyć to swoje miejsce pracy w taki sposób, aby sami chcieli tu codziennie przychodzić, pracować z zapałem, zaangażowaniem. Mimo, że jestem bardzo wymagająca, to bardzo szanuję swoich współpracowników, wspieram ich w różnych sytuacjach życiowych i staram się im pokazać, że bardzo mi na nich zależy. Wierzę, że nasi goście to czują w daniach które im serwujemy, w obsłudze i atmosferze którą zapewniamy. A na czym polegają problemy w kalkulowaniu kosztów? Jak obliczyć food cost i
nie przeinwestować, jak potraktować marżę? To wszakże wyzwanie, któremu nie łatwo jest sprostać.
Jest kilka metod ustalania ceny. Możemy wyjść od food cost`u dołożyć marżę, którą chcemy uzyskać i mamy gotową cenę. Inny sposób to dostosowanie ceny do tego co dzieje się u konkurencji, a następnie takie operowanie food cost`em aby wypracować odpowiedni zysk. Każdy restaurator ma swoja metodę, najczęściej mieszaną. Aby dobrze zarządzać ceną, marżą potrzebne są ciągłe analizy kosztów (nie tylko surowców), mixu sprzedawanych dań (na niektórych daniach marża jest mniejsza, na niektórych większa) i oczywiście dostosowanie strategii cenowej do oczekiwań klientów a konkretnie uzyskaniu odpowiedniej relacji ceny do wartości postrzeganej przez klienta. To bardzo trudne, zwłaszcza na początku funkcjonowania restauracji.
Jak Twoi bliscy, dzieci, mąż odnajdują się w Twoim „nowym” życiu? Dużo lepiej niż w moim poprzednim jestem Panią swojego czasu i staram się tak ułożyć dzień pracy, aby znaleźć czas dla moich bliskich. Mąż i dzieci widzą mnie uśmiechniętą, nie zrzędzę, nie marudzę, 29
Oblicza Kobiet nie chodzę nerwowa. Bardzo chętnie moja rodzina angażuje się w życie restauracyjne, oczywiście w miarę możliwości i chęci (a chęci są duże) czują, że to przecież tak samo ich miejsce, ich życie.
Lucyna Augustyn Branża gastronomiczna jest bardzo trudna. Wchodząc w nią nie zdawałam sobie do końca sprawy jak bardzo. Może i dobrze, bo kiedy powiedziałam A musiałam powiedzieć B i C… Jestem uparta i konsekwentna, więc pomimo trudności dam radę. Mimo że jestem kobietą albo właśnie dlatego … Z perspektywy czasu, co być poradziła osobom, które „męczą” się w pracy dla dużych firm, korporacji, a wciąż nie są pewni, czy to jest ten odpowiedni moment?
Jak jest Twoja recepta na przyciągnięcie swoich gości? Jak w każdym biznesie zrozumienie potrzeb i przygotowanie produktu, który im odpowiada. Nasi goście – Ci do których kierujemy naszą ofertę chcą jeść smacznie, domowo w miłej, ciepłej atmosferze. I takie miejsce stworzyliśmy, miejsce którego sami stalibyśmy się stałymi gośćmi. Prowadzenie lokalu gastronomicznego to bardzo trudny i wymagający biznes. Większość właścicieli lokali gastronomicznych to mężczyźni. Jak myślisz, dlaczego tak mało kobiet jest w tej branży? Trudno powiedzieć jednoznacznie. Niestety jeżeli przyjrzymy się zarządom, właścicielom film z wielu branż, nie tylko restauracyjnej, to mężczyźni stanowią w nich większość. Myślę że to wynik wielu czynników: historycznie ukształtowanej tradycyjnej roli społecznej kobiety, innego podejścia do pracy i potrzeby awansu, stereotypów itd. A szkoda, bo znam wiele kobiet, które są wspaniałymi szefami.
Praca w korporacji to wspaniała szkoła, którą polecam każdemu. Miałam okazję nauczyć się bardzo wiele nie tylko w aspekcie biznesowym ale społecznym, ludzkim. Dlatego dopóki się uczymy, rozwijamy, cieszy nas to co robimy, odpowiadają nam zasady i wartości rządzące daną społecznością- czerpmy z tego stanu rzeczy . Jeżeli jednak jest inaczej i jeżeli stoimy w miejscu, lub się wręcz cofamy, jeżeli czujemy że zaczynamy się bać, że zostaniemy tam do końca, nie widząc świata poza korporacją, lub bojąc się go – czas otworzyć klatkę – niekoniecznie od razu zupełnie się usamodzielnić. Możemy na początek zmienić pracę, złapać zdrowy dystans do siebie i otaczającego nas świata, by stwierdzić czy jesteśmy gotowi na podjęcie takiego wyzwania i takiej odpowiedzialności jaką jest własny biznes.
Z Martą Meszko-Stępień rozmawiała Lucyna Augustyn.
30
Oblicza Kobiet
Lucyna Augustyn
Lucyna Augustyn Absolwentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu na Wydziale Prawa i Administracji. Zawodowo copywriter, wieloletni praktyk marketingu i wielbicielka tworzenia sloganów. Lubi bawić się językiem i słowotwórstwem. Miłośniczka ocappuccino i serów. Obserwatorka życia i ciągłych udoskonaleń. Zakochana w Social Mediach, ze szczególnym uwielbieniem Instagramu i Pinterest. Pisze bloga i relacjonuje trendy i owędy, które zaprzątają głowy nie tylko zwyczajnym ludziom. Nieodporna na krzywdy, co przekłada się na akcje społeczne, w których czynnie bierze udział, wspierając w tym zakresie fundacje: VIVA! Akcja dla Zwierząt, PAH czy coroczne przedsięwzięcia Szlachetnej Paczki. Nie lubi: chamstwa, matactwa i zawiści – w obu jej wymiarach.
31
Strefa rozwoju
Ewa Kawecka
Postanowienia noworoczne
Minął właśnie 20 stycznia, trzeci poniedziałek w tym miesiącu, określany jako najbardziej nieszczęśliwy dzień w roku. Obliczając tę datę, angielski psycholog o nazwisku Arnal wziął pod uwagę szereg czynników - od finansowych począwszy: po okresie intensywnych wydatków bożonarodzeniowych, w styczniu nasze konto zazwyczaj świeci pustkami, poprzez pogodowe, czyli aurę panującą dookoła, na psychologicznych kończąc. Wokół tego, czy wyliczenia Arnala mają w ogóle rację bytu, narosło wiele kontrowersji, tym niemniej rzeczywiście jest tak, że w drugiej połowie stycznia opada z nas powoli magia świąt
i magicznej daty Nowego Roku. Większość z nas (wg niektórych statystyk aż 90%) zaczyna zdawać sobie sprawę, że noworoczne postanowienia właśnie biorą w łeb. A dzieje się tak zazwyczaj kolejny rok z rzędu. Cały czas siedzimy w tej samej nielubianej pracy, zarabiamy za mało, nie możemy rzucić palenia, a zapał do chodzenia na fitness wypala się po kilku tygodniach. Jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Pierwsza i podstawowa to niepoprawne zdefiniowanie celu. Rzecz niby banalna, a jednak. Druga to przejście przez proces zmia 32
ny, o tyle trudny, że każda zmiana trwa i kosztuje, jest zwyczajnie wydatkiem energetycznym dla organizmu, stąd mózg, przyzwyczajony do pracy na autopilocie, bardzo niechętnie przestawia się na nowe tory. Nie stawiajmy więc sobie wielu celów równocześnie. To jeden z powodów, dla których nasze postanowienia noworoczne pozostają w sferze pobożnych życzeń. O pracy z pętlą nawyku można by spokojnie napisać kolejny artykuł a nawet książkę, więc ten temat potraktuję tu po macoszemu. I last but not least – żelazna dyscyplina. Zajmijmy się najpierw pierwszym i zarazem kluczowym czynnikiem – poprawnym zdefiniowaniem celu.
Wydaje się to być proste, lecz większość zgłaszających się do mnie klientów ma motywację „od”, nazywaną też antycelem, czyli doskonale wie, czego nie chce, natomiast nie bardzo wie, czego chce w zamian. Kiedy już stajemy się bliżsi określenia, z jakim celem chcemy pracować, ważną kwestią jest sprawdzenie, z jakiego powodu chcemy swój cel zrealizować. Cele definiujemy często błędnie, bo poprzez
kroki, które należy podjąć na drodze do ich realizacji, a nie zastanawiamy się, po co tak naprawdę nam to jest. Weźmy na warsztat popularny cel noworoczny: rzucam palenie. Ok, fajnie, tylko po co? Co dzięki temu uzyskam? Co dostanę w zamian? Co jest dla mnie tak naprawdę ważne i znaczące w życiu? Dbanie o zdrowie? Poprawa kondycji fizycznej, bo marzę o przebiegnięciu maratonu? Czy wreszcie stanie się posiadaczem ładniejszej cery?
Warto też uczciwie przymierzyć się do pytania, jakie będą koszty osiągnięcia tego celu. Żeby coś zyskać, zazwyczaj trzeba najpierw coś stracić – w tym konkretnym przypadku może to być szybki i skuteczny sposób na rozładowanie stresu, zajęcie dla rąk czy chociażby czysta przyjemność z palenia. Niejeden palacz wie przecież, jakie to jest przyjemne uczucie, zapalić papierosa do popołudniowej kawy. Dobrze by więc było, aby zysk z wprowadzenia zmiany znacząco przewyższał w naszych oczach potencjalną stratę. Sprawdzić to można poprzez wizualizację, ale taką z użyciem wszystkich zmysłów. Jak najdokładniej wyobraź sobie zatem moment, kiedy osiągnąłeś swój cel. Co widzisz, co słyszysz? Jakie uczucia się pojawiają? Bo jeżeli nie czujesz przyjemnego dreszczyku ekscytacji, radości, a po twarzy nie przemknął ci uśmiech, to może nie jest to Twój cel? Jednoznacznym kryterium wyboru celu jest to, czy potrzebujemy przekonywać samych siebie. Jeżeli tak, to zastanówmy się dobrze, czy to jest nasza droga, czy aby na pewno nie realizujemy cudzego pomysłu na własne życie. Żona w kółko powtarza, żebyś rzucił palenie, lekarz ciosa ci kołki na głowie, a Ty tak naprawdę lubisz palić i dobrze ci z tym, pomimo całych konsekwencji, które możesz ponieść. Jeżeli mamy określony cel, który czujemy wręcz na poziomie komórkowym, który jest nasz, bo zgodny z naszymi wartościami, to poszerza się i nasza perspektywa widzenia. Dostrzegamy więcej możliwości 33
Strefa rozwoju realizacji celu, nasza uwaga staje się wyostrzona. To tak, jak z ćwiczeniem: policz, ile jest rzeczy koloru niebieskiego w pokoju, a teraz zamknij oczy i powiedz, ile jest rzeczy koloru czerwonego. Nie wiemy tego, bo nasza uwaga była całkowicie skoncentrowana na niebieskim. Poniżej kilka zasad prawidłowego formułowania celu. Cel musi być pozytywny czyli czego chcę, a nie - czego nie chcę. Pozytywny to znaczy również zawierający pozytywne treści. Zamiast spłacić kredyt - zarabiać tyle i tyle miesięcznie (w domyśle - ma starczyć na spłatę raty kredytowej, bieżące wydatki, przyjemności, edukację i inwestycje). To na czym się koncentrujemy rośnie, dlatego warto, aby było pozytywne i wzmacniające już w samej warstwie słownej. Jeżeli wiemy, czego chcemy (więcej zarabiać, a nie spłacić długi), to uruchamiamy nasze zasoby i naszą kreatywność, zaczynając szukać, a i też dostrzegać nowe możliwości. W tym miejscu warto sobie zawsze odpowiedzieć na pytanie, po co chcemy więcej zarabiać – jaką mamy wizję zagospodarowania większej ilości gotówki, co to ma zmienić w naszym życiu, jak mamy się dzięki temu rozwinąć. Dobrze jest też uczciwie skonfrontować się z własnymi lękami, chociażby takimi, że inni mogą nam pozazdrościć czy złorzeczyć. Moment formułowania celu sprzyja uruchomieniu się różnych przekonań związanych z jego tematyką – w tym przypadku pieniędzy: pierwszy milion trzeba ukraść, pieniądze szczęścia nie dają i inne podobne, aczkolwiek mocno osłabiające przekonania zaczynają wybijać się w naszym umyśle. Bez ich solidnego przepracowania realizacja celu będzie stała pod znakiem zapytania.
Cel musi być też jasno określony – samo stwierdzenie – zwiększyć sprzedaż, niewiele mówi. Zwiększyć sprzedaż czego, o ile procent, do kiedy?
Ewa Kawecka Cel musi być mierzalny – chcę być bardziej asertywny. Świetnie, ale o ile bardziej? I po czym poznasz, że jesteś bardziej asertywny? Tutaj polecam prowadzenie dziennika/ notatnika, w którym odnotowujemy wszystkie sytuacje wymagające asertywności wraz z naszą na nie odpowiedzią. Po kilku tygodniach możemy sprawdzić, czy nasze zachowanie się zmieniło, czy nadal pozostaje takie samo. Bez prowadzenia notatek bądź poproszenia o feedback od szczerej, a zarazem życzliwej nam osoby, trudno nam będzie jednoznacznie ocenić, jak zmieniło się nasze zachowanie. Cel musi być też ambitny, a zarazem realny – jest to o tyle trudna do wyważenia kombinacja, że cel zbyt ambitny zniechęca, przyjmujemy go bardziej na zasadzie udowodnienia czegoś sobie samemu, a nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Z kolei cel zbyt realny nie motywuje, jest po prostu nudny, oczywisty. Te dwa składniki – realność celu i jego atrakcyjność, trzeba zmieszać w takich proporcjach, aby przy realizacji celu pojawiło się poczucie zarówno sprawstwa, jak i kontroli. Tylko wtedy czujemy, że zmieniamy, zmieniamy na lepsze, pozostając przy tym panem sytuacji. Dobrze by było, aby cel był terminowy, czyli określony w czasie. Tutaj z kolei wiele osób boryka się z problemem magicznych dat, stąd nagromadzona liczba postanowień na początek roku – „od początku roku przestanę jeść słodycze, ale dziś jeszcze zjem porcję lodów, może nawet taką ciut większą, na zapas“, „od początku roku wezmę się za siebie i zacznę ćwiczyć”. To cele życzeniowe, bardzo ogólne, a przez to pozostające najczęściej w strefie marzeń. Ćwiczyć 2 czy 4 razy w tygodniu, rano czy wieczorem, co ćwiczyć, samemu czy w fitness clubie, a może z osobistym trenerem, jak długo ma trwać trening – to tylko część pytań, które przy takim poziomie ogólności pozostają bez odpowiedzi. 34
Cel pozytywny, sformułowany według wyżej przytoczonej zasady SMART, jest bardzo przejrzysty i zrozumiały. Nie bujamy więc w obłokach, a dokładnie określamy, czego chcemy. Aby wzmocnić wewnętrzną motywację, warto swój cel zakomunikować bliskim nam osobom. Niechętnie konfrontujemy się z etykietką osoby niewiarygodnej, stąd pomimo wielu wymówek, które sami sobie sprzedajemy, bierzemy się do roboty i biegniemy o 6
rano kilka kilometrów, przygotowując się w ten sposób do udziału w maratonie. Wnioski: najważniejsze jest, aby cele były jasno określone, konkretne, pozytywne i PRAWDZIWE w najgłębszym tego słowa rozumieniu. Jeżeli zamiast listy noworocznych mrzonek wyznaczymy sobie jeden taki cel, połowa sukcesu będzie już za nami.
Ewa Kawecka Międzynarodowy coach ICC oraz certyfikowany doradca zawodowy i edukacyjny. Ukończyła 2-letnie studia podyplomowe z zakresu coachingu kariery (SWPS) oraz roczne studia podyplomowe z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi (SWPS). Przez kilka lat kierowała działem HR w międzynarodowym koncernie chemicznym, gdzie zdobyła szerokie doświadczenie związane z rekrutacją i selekcją pracowników, przeprowadzaniem assessment centre, planowaniem ścieżek karier, zarządzaniem talentami oraz procesami outplacementu. Obecnie, podążając za swoimi marzeniami, pracuje jako coach z menedżerami średniego oraz wyższego szczebla, wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, adwokatami i radcami prawnymi, a także przedsiębiorcami prowadzącymi własną działalność. Zajmuje się też doradztwem zawodowym dla osób poszukujących pracy lub pragnących ją zmienić. Zapraszamy na stronę: http://www.jobcoaching.com.pl/
35
Strefa rozwoju
Paulina Siwecka
Podsumowanie roku... jak wielkie białe płótno pełne barw
Początek roku to czas noworocznych postanowień, ale i podsumowań. Najczęściej poddajemy ocenie to, co w minionym roku było i planujemy przyszłość. Zapraszam Was do krótkiej refleksji i znalezienia tego, co było dla Was nie tylko trudne w ciągu ostatnich 12. miesięcy, lecz przede wszystkim wartościowe i ważne. Siądźcie więc wygodnie i wyobraźcie sobie wielkie białe niezapisane płótno, na którym malujecie właśnie pozytywną historię Waszego 2013 roku. Używając barw, plam, symboli, zastanówcie się:
co udało Wam się zrobić, czego się nauczyliście i co dzięki temu już teraz wiecie, jak wygląda zmiana, której dokonaliście?
Wyjście poza schemat własnych zachowań, opuszczenie bezpiecznej, osobistej strefy komfortu wymaga odwagi, determinacji, a czasem nawet odrobiny szaleństwa. Pochwalcie się tym, co już zrobiliście! Tak jakbyście dodawali kolorów i ostrości na Waszym rysunku...
Z czego możecie się cieszyć, co dało Wam radość? Co sprawiło, że jesteście z siebie dumni? Co przybliżyło Was najbardziej do Waszego zeszłorocznego celu?
Uznać samych siebie, docenić trud i zobaczyć kim teraz jesteście - to dalsza cześć tego graficznego podsumowania. Zastanówcie się więc:
za co możecie się pochwalić, 36
jakie wartości i potencjał dostrzegacie teraz sami w sobie, co jest wewnętrznym skarbem, z którym wyruszacie w 2014 rok?
A na koniec najmniej trzy jak najlepiej Wami. Sami
może przedstawiać Wasz obraz... ja dodam tylko jeszcze jedno, ostatnie pytanie – No i co dalej?
wymyślcie dla siebie przypytania, które pomogą Wam podsumować to, co już za najlepiej wiecie, co jeszcze
Paulina Siwecka Trener z 10 letnim doświadczeniem w pracy w biznesie i korporacjach, coach i absolwent The Art of Coaching Ericsson College/Wszechnica UJ. Od wielu lat odpowiedzialna za programy rozwojowe, szkolenia menadżerskie i trenerskie, assesor DC/AC, moderator. W pracy łączy wiedzę i 6 letnie doświadczenie na stanowisku kierowniczym. Z wykształcenia absolwentka stosunków międzynarodowych, podyplomowych studiów z obszaru HR i studium marketingu. Zafascynowana projektami wspierającymi budowanie zespołów, kreatywne rozwiązywanie problemów i rozwijanie kompetencji przywódczych. Głęboko wierzy, że wiedza jest w ludziach, a rozwiązania, które wypracowuje grup a trudno znaleźć w podręcznikach. Fascynująca jest dla niej radość odkrywania i obserwowanie jak uruchamia się wola działania. W wolnych chwilach podróżnik i kucharz.
37
Strefa rozwoju
Martyna Bajurska
W nowym roku będę… W nowym roku zrobię… O tym, dlaczego w nowym roku mamy stare postanowienia
Noworoczne postanowienia i plany – tym zaprzątamy sobie głowy w ostatnich dniach grudnia i pierwszych tygodniach stycznia. Większość z nas myśli w tym czasie o zmianie trybu życia na zdrowszy, rozpoczęciu regularnych ćwiczeń, przejściu na dietę, rzucaniu palenia, rozwiązaniu problemów osobistych. Dlaczego tak trudno wytrwać w tych postanowieniach? I czemu mamy ciągle te same postanowienia noworoczne?
Po pierwsze i moim zdaniem najważniejsze: my, kobiety, jesteśmy zbyt ambitne. Planujemy z dużym rozmachem, narzucamy sobie od razu wiele i mamy wielkie cele do osiągnięcia. Druga kwestia to dobór czasu. Początek roku to nie jest dobry moment na radykalne zmiany. W 78 proc. przypadków noworoczne postanowienia kończą się fiaskiem. Dlaczego zmiana nawyków sprawia nam tyle kłopotów? Przede wszystkim problemem okazu 38
je się niefortunnie wybrana data. Wydaje się, że Nowy Rok to w pewnym sensie „czysta karta”, przełomowy moment, po którym łatwiej będzie wytrwać w złożonych sobie obietnicach. Tymczasem z badań psychologów wynika, że odkładanie rzucenia palenia albo diety do momentu, kiedy zdarzy się jakaś „zewnętrzna” okoliczność, jak właśnie początek nowego roku, to duży błąd. To tak, jak z zaczynaniem diety „od poniedziałku” – dzień tygodnia czy data niczego nie zmieniają. Naprawdę liczy się tylko wewnętrzna motywacja. Co gorsza – jeśli potrzebujemy wzmocnienia w postaci szczególnego wydarzenia, oznacza to z dużym prawdopodobieństwem, że po prostu nie jesteśmy wystarczająco silni i gotowi na zmianę. Początek nowego roku zwykle sprawia też, że chętniej snujemy mało realistyczne i zbyt ambitne plany. A wygląda to tak… Mamy już swoje postanowienie – w głowie widzimy siebie malujących niczym Picasso, galopujących konno, po bezkresnych równinach albo z figurą modelki/ kulturysty. Pracująca pełną parą wyobraźnia sprawia, że poprawia nam się humor i już nie możemy się doczekać tego nowego roku… Niestety zapominamy o bardzo ważnej rzeczy - nic nie zrobi się samo. Piękna wizja to jedno, a jej realizacja to coś zupełnie innego. W blasku sztucznych ogni i huku petard mija Nowy Rok – pojawia się proza życia. W optymistycznej wersji wydarzeń zapisujemy się raz czy dwa na siłownię lub basen, przez dwa dni nie palimy, przez tydzień staramy się np. zdrowo odżywiać – i na tym koniec.
Po ćwiczeniach bolą mięśnie, palić się chce, a zdrowe posiłki wymagają czasu i zrobienia zakupów w odpowiednich miejscach. Szybko przychodzi zniechęcenie, pojawiają się przeszkody, o których wcześniej nie pomyśleliśmy i w ostateczności tylko nielicznym udaje się zrealizować coś z tego, co sobie założyli jako postanowienie noworoczne. Rozsądek przede wszystkim! Musimy mierzyć siły na zamiary. Nie obiecujcie sobie, że w nowym roku np. pojedziecie na 2-tygodniową wycieczkę na Teneryfę, jeśli już teraz wiecie, że to przekracza wasze możliwości finansowe, będzie problem z urlopem w dogodnym terminie lub niedługo pojawi się nowy członek rodziny i wyjazd z noworodkiem będzie niemożliwy. Warto wystrzegać się również deklaracji typu: „Na siłownię będę chodzić codziennie” (bo tak szybciej kilogramy znikną) – w efekcie bowiem tak się zmęczycie, że odechce wam się ćwiczyć choćby raz w tygodniu. Entuzjazm jest ważny, ale jego nadmiar, pozbawiony zdrowego rozsądku, może doprowadzić do całkowitej porażki w realizacji noworocznych postanowień (i to już na samej linii startu). Po co wam dodatkowy stres, frustracje, obwinianie się o brak konsekwencji w działaniu – nie róbcie takiego błędu i nie rzucajcie się z motyką na słońce. Nie należy podejmować decyzji pochopnie, chwila refleksji zawsze się przyda i będzie czymś cennym. Pozwoli zwiększyć szansę na to, by noworoczne posta
39
Strefa rozwoju nowienie zostało zrealizowane z pełnym sukcesem. Czy istnieje przepis na sukces w dziedzinie noworocznych postanowień? Podaje go Richard Wiseman, profesor psychologii badający to zjawisko. Jego zdaniem najważniejsze jest wyznaczenie sobie realistycznych celów i określenie mniejszych kroków, które mają doprowadzić do ich osiągnięcia. Po każdym małym sukcesie otrzymamy wówczas dużą dawkę pozytywnego wzmocnienia i łatwiej będzie posuwać się naprzód. Przy okazji trzeba unikać obwiniania się o każde niepowodzenie. Kolejną przydatną radą jest podzielenie się swoimi planami z przyjaciółmi albo rodziną. Można też wyznaczyć sobie nagrody za kolejne postępy w dążeniu do celu. Zatem… • Weź notes i usiądź wygodnie. Niech nie rozpraszają cię inni domownicy . • Przypomnij sobie, jaki był mijający rok, co było w nim dobre, a co złe, jak go oceniasz, czego się w jego trakcie nauczyłeś? • Zastanów się, co Cię najbardziej denerwuje w Tobie, twoim zachowaniu, nawykach, co byś chciał zmienić i dlaczego. Jakie konsekwencje by to przyniosło i jak mogłoby odmienić Twoje życie na lepsze? • Punkt po punkcie spisz wszystkie propozycje postanowień noworocznych, jakie przyjdą Ci do głowy.
Martyna Bajurska postanowienia/postanowień? Bądź uczciwy względem siebie. • W zależności od tego, jak dużą konsekwencją w działaniu się wykazujesz – wybierz teraz to, co wg Ciebie ma największą szansę na sukces. Postanowień może być kilka, jednak jak uczy życie - lepiej wybrać jedno, by móc się w pełni na nim skupić. Przy większej ilości postanowień istnieje spore ryzyko, że na górnolotnych deklaracjach się skończy. • Wyznacz sobie terminy, opisz jak będziesz wcielać w życie swoje postanowienie – unikaj deklaracji typu: „Od nowego roku zacznę biegać”. Bez określania daty postanowienie rozpłynie się w czasie. Wyznacz daty, częstotliwość; im więcej szczegółów, tym lepiej. • Zapisz swoje postanowienie. Uwzględnij je również w swoim kalendarzu (np.: do 30 stycznia szukam ciekawej oferty kursu tańca, chcę chodzić na zajęcia raz w tygodniu – np. w soboty, bo wtedy mam czas. Kurs chcę zacząć od lutego, bo w styczniu mam dużo różnych zobowiązań i nie będę w stanie znaleźć na to czasu i pieniędzy).
Bądź konsekwentny i uparty. To Twoje życie i w wielu przypadkach od Twojego samozaparcia zależy, jakie ono będzie. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym razem noworoczne postanowienia nie będą tylko słowami rzuconymi na wiatr.
• A teraz czas na realne spojrzenie na każdą z nich. Z czym się będzie wiązała taka zmiana? Czy jest realna? Będziesz w stanie znaleźć czas, pieniądze, będziesz miał dość sił, by zaistniała szansa wcielenia w życie 40
Strefa rozwoju
Martyna Bajurska
Martyna Bajurska Kobieta, Mama Tośki, szkoli, działa społecznie, ciągle dba o swój rozwój; absolutna fanka kuchni włoskiej, uzależniona od optymizmu, pasjonatka marketingu politycznego i teorii zarządzania samym sobą, właścicielka Akademii Rozwoju Osobistego. Kobieta z apetytem na życie. Moja firma Akademia Rozwoju Osobistego Martyna Bajurska www.akademiaro.pl
41
Strefa rozwoju
Maria Urbańczyk
Oskarżyciel i obrońca
Twoim zadaniem jest zmiana stanu, nie jego wyeliminowanie. Milton H. Erickson
„Jestem beznadziejna, nigdy nie uda mi się tego skończyć, wszyscy inni są lepsi ode mnie” itd… Prawda, że łatwo jest myśleć o sobie w ten sposób? Skąd biorą się te oskarżenia, jak poradzić sobie z tym ciągle nadającym radiem w naszej głowie?
W szkole coachingu miałam szczęście obejrzeć sesję Rea T. Chois z moją koleżanką z grupy; to było niesamowite przeżycie. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam, że krytyka to nie tylko oskarżenia, krytyka, ocena, niezadowolenie. Dokładne przyjrzenie się „gremlinowi” pokazuje, że stara się on nas przez swoje ciągłe nadawanie chronić, chce zadbać o nasze dobre imię, bezpieczeństwo. Pokazuje nam nasze niedociągnięcia i braki po to, abyśmy mogli nad sobą popracować. Ważne jest jednak, aby nie zaczął nas 42
zadręczać i przejmować nad nami kontroli, a to często wychodzi mu bardzo dobrze.
Co do ciebie mówi, gdy ponosisz porażkę („ale jesteś beznadziejna”, czy „ale jestem beznadziejna”)?
Jak więc zaprzyjaźnić się z Krytykiem? Po pierwsze właśnie uzmysłowić sobie, że ktoś taki istnieje, ponieważ wszystko to, co sobie uświadamiamy jesteśmy w stanie kontrolować, a to, czego sobie nie uświadamiamy kontroluje nas.
Co do ciebie mówi, gdy odnosisz sukces („ super to zrobiłam”, czy „super to zrobiłaś”)? Jeśli nie podoba ci się, jak z tobą postępuje, ustal nowe zasady współpracy – może, gdy odnosisz sukces, ma do ciebie mówić „super to zrobiłam”? Stwierdzenia „nigdy” lub „zawsze” przekształć na: „dziś mi się to nie udało”. Stojąc rano przed lustrem, powiedz do siebie coś miłego. Pamiętaj, że nie musisz być perfekcyjna, bo jest to życie w ciągłym napięciu, doskonal się we własnym tempie. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała, naucz się doceniać własne wysiłki. Dzięki temu łatwiej będzie ci zapanować nad krytycznymi myślami. Okaż sobie szacunek i spraw, aby Twój głos wewnętrzny był dla ciebie wspierający, ciepły i życzliwy. Kiedyś ktoś powiedział, że osoba, która bardzo siebie nie lubi, cały czas o sobie myśli – ja się pod tym podpisuję. Pamiętaj! To, co mówi Krytyk, jest zazwyczaj powtórzeniem tego, co kiedyś słyszałeś od kogoś innego, a nie Twoją opinią na swój temat.
Po drugie – wizualizacja: wyobraź sobie, a może nawet narysuj swojego Krytyka (jak on wygląda, jak mógłby mieć na imię?). Po trzecie - co chce ci powiedzieć, jaki cel ma jego zachowanie (zapytaj o zakres jego obowiązków i zapisz je). Zapytaj, co robi dla ciebie dobrego (postaraj się podziękować mu za to „dobro”). Jakim zdaniem się do ciebie zwraca najczęściej?
Rick Carson bardzo dobrze ujął to w swojej książce: „To jest Twoje życie. To nie jest życie Twojej matki, życie Twojego ojca, męża czy żony, pracodawcy czy dziecka. To jest Twoje bardzo własne życie. Prezent dla Ciebie bezpośrednio od stworzyciela całego tego interesu. Jest to najwspanialszy dar, jaki w ogóle można dostać, a Ty już go masz”. Jeśli to zawiedzie, możesz jeszcze spróbować ośmieszyć swojego Krytyka, dorysować ogromny nos, założyć pantalony, napompować go helem, aby śmiesznie mówił. Giacomo Puccini, słynny twórca ope 43
Strefa rozwoju rowy, w reakcji na krytykę prasową napisał telegram: „Drogi Panie Krytyku. Udałem się w ustronne miejsce (WC). Teraz mam Pańską krytykę przed sobą, za chwilę będę ją miał za sobą. Pozdrawiam. G. Puccini". Posunięcie Pucciniego okazało się bardzo skuteczne, ku zaskoczeniu wszystkich.
Maria Urbańczyk Znajdź swój sposób i do dzieła!
Maria Urbańczyk Manager/Coach/Trener
Posiadam piętnastoletnie doświadczeniem w pracy w korporacjach na stanowiskach kierowniczych. Jestem coachem (ukończyłam The art and science of coaching) oraz trenerem szkoleń twardych. Potrafię: tworzyć mocne wspierające się zespoły, osiągać cele, wnikliwie analizować, obserwować, wspierać, słuchać i dawać przestrzeń odmiennym punktom widzenia. Potrafię dzielić się wiedzą i doświadczeniem, przyznać się do błędu i śmiać się z siebie. Chcę: Zarażać radością życia, czuć przestrzeń i swobodę, mieć wyzwania. I chcę Cię zaprosić w coachingową podróż.
44
Strefa rozwoju
Magdalena Kluszczyk
Lider własnego życia II. Cele.
Nowy rok. Postanowienia. Nadzieje. Energia i, często… rozczarowanie. 31 grudnia, godzina 23.59. Sekundy odliczane w ekscytacji, bo nadchodzi coś upragnionego - nowy rok, który zapewni nam to, czego poskąpił rok miniony. Moment przejścia, który sprawia, że zamykamy stary rozdział i zaczynamy pisać kolejny. Sycimy się wiarą, że teraz nam się uda, że w końcu zmienimy siebie i nasze życie.
Nowy rok to metafora zmiany. Utożsamia nasze pragnienia i nadzieje. Bez względu na to, czy wierzysz w noworoczne postanowienia, warto wykorzystać ten czas, aby zrobić coś dobrego dla siebie i dla innych, aby przekuć energię i wiarę w konkretne działania. Właśnie ta wiara i energia stają się cennym darem nowego roku, który warto wykorzystać. Aby było to możliwe,
45
Strefa rozwoju
Magdalena Kluszczyk
powinniśmy popracować nad naszymi celami i motywacją.
osiągnąć więcej, niż ludzie bez celów są w stanie sobie wyobrazić. (Brian Tracy)
Świadome kierowanie własnym życiem wymaga ustalenia drogi, którą chcemy podążać - wyznaczenia celu wędrówki.
Cel to również odpowiedź na pytanie, gdzie jesteś w danym momencie, a gdzie chcesz być w przyszłości. Obszar pomiędzy stanem aktualnym, a przyszłym mają wypełnić wyznaczane przez Ciebie cele. Budujesz mapę, która ma doprowadzić Cię do konkretnego miejsca.
Wyznaczenie celu to tak naprawdę udzielenie odpowiedzi na pytanie o to, jak chcę żyć, jak chcę, żeby wyglądało moje życie, jaką chcę być osobą. Zachęcam Cię do wykonania kilku ćwiczeń, które przygotowałam - ćwiczeń, które wesprą Cię w określeniu najważniejszych celów i wartości, jakim pragniesz podporządkować swoje życie. Do każdego z ćwiczeń będziesz potrzebować kartki, czegoś do pisania i przede wszystkim spokojnego miejsca, które pozwoli Ci na refleksję nad pytaniami. Ćwiczenie: „Wizja przyszłości” Wyobraź sobie, że wygrałaś 20 milionów na loterii (jeśli potrzebujesz konkretnego bodźca, przed wykonaniem tego ćwiczenia kup los na loterii. Mając go w ręku, w oczekiwaniu na wyniki, łatwiej Ci będzie wyobrazić konkretne aspekty). Pieniądze te uwolnią Cię z wszelkich dotychczasowych ograniczeń. Mając tak ogromną sumę pieniędzy, wyobraź sobie:
kim chciałabyś być, co chciałabyś mieć, co chciałabyś robić?
Spisz teraz odpowiedzi na te pytania, tworząc w ten sposób listę swoich marzeń.
Nasze cele to również nasze wartości. Aby wieść życie pełne satysfakcji i spełnienia, warto zadbać właśnie o tę sferę - o nasze wartości. Jeśli masz problem z określeniem tego, co jest naprawdę dla Ciebie ważne, spróbuj wykonać poniższe ćwiczenie. Ćwiczenie: „Moja ostatnia droga” Wyobraź sobie, że twój lekarz oznajmia, że pozostało Ci pół roku życia. Drastyczne? Bardzo. Ale pozwoli spojrzeć na własne życie z innej perspektywy. Zastanów się:
jak zmieniłoby się Twoje życie, z kim spędzałabyś czas, co chciałabyś zrobić, co stałoby się dla Ciebie ważne, co straciłoby na znaczeniu?
Te pytania pozwolą Ci sobie uświadomić, co tak naprawdę jest ważne dla Ciebie. Jeśli już wiesz, jak ma wyglądać Twoja przyszłość i co jest dla Ciebie najważniejsze, warto na koniec przejść przez siedem kroków określania celu, zaproponowane przez guru zarządzania - Briana Tracy’ego.
Zapamiętaj! Ludzie mający jasne, sprecyzowane i zapisane cele mogą w o wiele krótszym czasie 46
Ćwiczenie: „7 kroków do określania celu” 1) CEL - zdecyduj co dokładnie chcesz osiągnąć i zapisz to. 2) KIEDY - rozplanuj realizację celu w czasie (cele krótkoterminowe i długoterminowe). 3) WYZWANIE - określ, jakie przeszkody będziesz musiała pokonać na drodze do realizacji celu. 4) UCZENIE SIĘ - określ, jakich dodatkowych informacji lub umiejętności potrzebujesz. 5) POMOC - wybierz osoby, grupy lub organizacje, które pomogą Ci osiągnąć Twój cel. 6) PLAN - przygotuj plan osiągnięcia celu. 7) DZIAŁANIE - najważniejsze: zacznij niezwłocznie działać według planu.
Magdalena Kluszczyk
Coach, trener, filolog, niebawem psycholog. Założycielka Pracowni Zmian. Organizatorka projektu Zmieniaj-Pomagaj, Projektu Poliglota oraz Projektu Empatia. Prywatnie opiekunka dwójki adoptowanych północniaków. Miłośniczka dogtrekkingu i bikejoringu. Członek Stowarzyszenia Aktywne Kobiety oraz SOS Husky.
Wybierz swoją drogę i podążaj nią. Pomyśl, ile możesz dokonać w jeden rok i zrób to! Trzymam za Ciebie kciuki!
47
Strefa rozwoju
Anna Weinar
Błękitny zamek
Jestem uzależniona od książek już od dzieciństwa i tak mi zostało do dziś. Nie wyobrażam sobie zaśnięcia bez przeczytania choćby paru stron. Większość osób ma w CV wpisane czytanie książek jako hobby, ja jednak uważałam, że to nie jest takie prawdziwe hobby, jak malowanie czy uprawianie sportów ekstremalnych. Lecz ja, dzięki książce (oczywiście!) Gretchen Rubin pt.: „Projekt Szczęście” odkryłam i z dumą podkreślam, że czytanie jest moim HOBBY, bo mnie uszczęśliwia, relaksuje i dostarcza inspiracji. To właśnie jest moja pasja, to mnie kręci. Czytam w zasadzie wszystko, chociaż oczywiście mam swoich faworytów, książki na pogodę i niepogodę. Niektóre są jak przyjaciele, u których można szukać wsparcia, odpowiedzi na dręczące pytania lub wytchnienia. Często wracam po kilkadziesiąt razy do jednej pozycji i mam tak zaczytane egzemplarze, że muszę kupować nowe wydania. Praw-
dziwy szał wyprzedaży to nie kupowanie ciuchów, ale torby pełne książek. Przez kolejne 12 miesięcy będę prezentowała postacie, które są dla mnie ważne, pomogły mi coś zrozumieć lub zaszły za skórę. Każda jest związana z jakąś cechą i wpisuje się w to, co prezentujemy w naszym magazynie. Nie będzie to wysublimowana krytyka literacka, ale absolutnie subiektywny wybór. Trudno było z tych wszystkich wartościowych pozycji wybrać tylko 12 – to była naprawdę syzyfowa praca! Czasem będą to książki lekkie, czasem poważne, niekiedy wybitne dzieła, a innym razem zwykłe czytadła. W każdej z nich znalazłam coś tak ważnego, że chciałabym się tym podzielić i zachęcić do sięgnięcia po tę właśnie książkę.
48
Oto pierwsza z nich. Błękitny zamek Joanny - ODWAGA Myślę, że większość czytelników kojarzy rudą dziewczynkę z marzycielską duszą pokonującą wiele przeszkód w życiu. Jak zapewne tysiące innych dziewczynek pochłaniałam przygody Ani z Zielonego Wzgórza. Ale to inna bohaterka Lucy Maud Montgomery, do powieści której mam słabość, została moją mentorką. Joanna z „Błękitnego zamku” to zahukana 29-letnia kobieta, traktowana przez swoją rodzinę jak dziecko i ktoś gorszy. A jeszcze gorzej traktuje siebie sama. Boi się wszystkiego i wszystkich. Powiastka nie jest dziełem wysokich lotów literackich, ale porusza ważny temat poczucia własnej wartości.
Wracam do niej bardzo często jak do akumulatora ładującego baterie. W prostej, ale bardzo urokliwej opowiastce odnalazłam oczywiste prawdy, o których tak łatwo zapomnieć, z powodu ich oczywistości właśnie. Opowieść, osadzona w realiach początku XX wieku, gdzie kobieta niewie-
le miała do powiedzenia, a stara panna była na dole drabiny towarzyskiej, niezauważana przez nikogo, bezwartościowa, jest ponadczasowa. Joanna nie miała łatwego życia w zimnym domu, bez miłości, spętana konwenansami i prozaicznym brakiem pieniędzy. Nagle rozkwita, odnajduje siłę by zawalczyć o siebie. Dziewczyna podejmuje ryzyko, robi to co zawsze chciała i przestaje się bać. Poczucie, że jest śmiertelnie chora paradoksalnie ją wyzwala i wreszcie pozwala żyć. Wydaje się, że jest to taka bajeczka o Kopciuszku, pozwalająca oderwać się od szarej rzeczywistości, ale to ta zwodnicza zwyczajność jest tu siłą. Dlaczego ta książka jest dla mnie tak ważna? Jest to przesłanie o odwadze do życia, o wyzwalaniu się z krzywdzących własnych i cudzych przekonań. O pokonywaniu barier na zewnątrz, ale przede wszystkim w sobie samym. Te wszystkie myśli: „co ludzie powiedzą”, „nie mogę”, „może później”, „jeszcze wytrzymam”, „zacisnę zęby, kiedyś będzie lepiej…”, „jeszcze nie teraz…może kiedyś”, są tak ponadczasowe. Zapominamy o naszych marzeniach lub żyjemy, trzymając się kurczowo czegoś, co od dawna jest już martwe. Olśnienie i siła przychodzi zwykle w krytycznym momencie życia. Czasami nie zdążymy już nic zrobić i tylko żałujemy straconych chwil i okazji. Marzenia odgrzewane często nie smakują już tak samo, jak w tym momencie życia, kiedy bardzo ich pragnęliśmy. Realizując je po latach, odkrywamy, że nie cieszą nas tak bardzo jak myśleliśmy. Strach to grzech pierworodny. Niemal wszystko zło na świecie ma swe źródło w tym, że ktoś się czegoś boi. Jest to zimny, oślizgły wąż, który owija się wokół ciebie. Nie ma nic okropniejszego, ani bardziej poniżającego, niż żyć w bojaźni- L.M. Montgomery. 49
Strefa rozwoju
Anna Weinar
Błękitny zamek to opowieść o znajdywaniu siły, odkrywaniu swoich możliwości i o ryzyku. Joanna podjęła wyzwanie, zawalczyła o siebie i postanowiła coś zmienić, nawet jeżeli miałaby za to zapłacić wysoką cenę. Oczywiście pojawia się i rycerz na białym koniu, a raczej w ryczącej maszynie, ale to dziewczyna wybiera, to ona kieruje swoim losem to ona wreszcie podejmuje decyzję. Pokonanie własnego lęku przed, często wyolbrzymionym,
potworem jest pierwszym krokiem do innego życia, zgodnego z tym, jak przeżyć je chcemy i o jakim marzymy. Joanna stałą się panią swojego życia. Zrobiła krok do przodu i znalazła szczęście, którego tak długo szukała. Odnalazła swój błękitny zamek.
Anna Weinar Doradca zawodowy, księgowa, analityk systemowy.
.
50
Kij w mrowisko
Anna Weinar
Trzeba by
Jest takie wyrażenie ,które działa jak płachta na byka i prowokuje mnie do niecenzuralnych odpowiedzi. To okropieństwo to chętnie używane: trzeba by . Trzeba by to zrobić - to częste hasło podczas spotkań w pracy szczególnie wtedy, gdy jest szukany „ochotnik ” do załatwienia czarnej roboty ,na którą to chodzący w glorii wymyślacz innowacyjnych ulepszeń nie ma zapału ani wytrwałości. Trzeba by pomóc - poza smutnym lub pełnym zapału stwierdzeniem nic się nie zmienia. Trzeba by się spotkać – zazwyczaj gładkie zakończenie small talk ze znajo-
mymi i wiadomo ,że żadna ze stron nie ma właściwie takiego zamiaru. Wersja ulepszona :trzeba by gdzieś razem , ale niestety w najbliższym dziesięcioleciu mamy inne plany. Trzebacz – to osobnik bardzo utalentowany w odnajdywaniu co wrażliwszych osób ,które ulegną wizji i presji Trzebacza podejmując się wykonania za niego pracy . Rozdmuchuje problem tak aby zwrócono na niego uwagę jako na pomysłodawcę , a potem zostawia bałagan innym . Często gardłujący działacz społeczny spraw różnych z jedynie słuszna koncep51
Kij w mrowisko
Anna Weinar
cją z wielką niechęcia do konkretnych działań. W skrajnych przypadkach osobnik ( najczęściej płci żeńskiej niestety) zalewający się łzami nad biednymi zwierzętami/ludźmi, piętnujący nieudolność i oszustwa w fundacjach itp., dający wyraz swojej wiedzy i fachowości i dużą ilość dobrych rad w mediach społecznościowych, ale ze zbyt wielką wrażliwością żeby pomóc choremu zwierzęciu lub chociażby oddać rzeczy potrzebującym.
dury, posprzątać po psie ,przetańczyć cała noc, pogadać o tym, dopilnować , wyjaśnić, wyjść na spacer ,robić to co nam sprawia radość , być dla kogoś …
Jak słyszę często powtarzane trzeba by … to na 99,9% wiem ,że dana osoba nie skala sobie rąk pracą ,a tylko będzie umiejętnie wynajdywać pracę dla innych . Takie spotkanie w pracy niczym konkretnym nie zaowocuje poza uśpieniem połowy uczestników ,biciem piany oraz wzrostem zadowolenia z siebie Trzebacza .
Trzeba by
Dlaczego często uważamy, że to ktoś inny powinien zrobić to co trzeba , ktoś inny załatwić, pomóc. Przecież od tego są odpowiednie służby, ja nie ma czasu, nie mogę, nie potrafię … Trzeba by odwiedzić Marysie, zadzwonić do Kasi - może jutro, może za tydzień. Tak koniecznie się spotkajmy, tak było miło, ale czasem ta chwila uleci nie mamy już z kim się spotkać. Tak jest łatwiej ,nie musimy brać odpowiedzialności i się angażować, ale wtedy nie mamy żadnego wpływu na tę rzeczywistość w której żyjemy tylko przepływamy obok. Trzeba by: coś zmienić, sprzątnąć pomalować, skończyć kurs, odwiedzić ciocię, zapłacić rachunek, zrobić coś dobrego, pomóc dziecku, usprawnić proces, uśmiechnąć się, przeprosić, poprosić o pomoc, zadzwonić, dziękować za każdy dzień, podnieść papier, sprawdzić proce-
Ostatnio moja wspaniała przyjaciółka rzekła: przestańmy trzebać i po prostu zróbmy. I tak uczyniłyśmy…
Dawnymi czasy, jak pewna wieść niesie, Czterech podróżnych zabłądziło w lesie, Mróz był tak mocny, noc była tak ciemną, Że chęć podróży stała się daremną. Ogień więc rozłożyli I dnia czekać uradzili. - Trzeba by - rzecze jeden i poziewa Przynieść więcej drzewa. - Trzeba by - rzecze drugi Legając jak długi Rozszerzyć ogniska, By wszystkich grzało z bliska. - Trzeba by - zamruczał trzeci Czym zasłonić od zamieci. - Trzeba by nie spać - bąknął czwarty, Na łokciu oparty. Tak każdy powiedział, Co wiedział, I myśląc jeszcze o lepszym sposobie, Zasnął sobie. Cóż z tego: ogień zgasł, a nieostrożni Pomarli podróżni. Gdzie bez czynu sama rada, Biada radźcom, dziełu biada! Aleksander Fredro
52
Opowieści dla duszy
Ewa Król
Dusze Tary
Jest taka godzina na granicy dnia i nocy, na krawędzi ciemności i światła, między starym i nowym rokiem. Nikt jeszcze nie zdołał jej uchwycić, ani nawet nazwać. Wiadomo tylko, że jest i, że od czasu do czasu, o tej właśnie godzinie rodzi się kwiat, zwierzę albo człowiek. Kwiat naznaczony tym szczególnym czasem jest długowieczny, zwierzę zwinne, chłopiec waleczny a dziewczynka…otrzymuje dwie dusze. Tak, jak Tara. Jak większość z nas, znałam tę jasną dziewczynkę. Jej błękitne oczy, plamki rozgadanych piegów i poobijane z ciekawości kolana. Od zawsze wiadomo było, że Tara urodziła się o tej właśnie godzinie. Lgnęły do niej zwierzęta, kwiaty budziły się dla niej po zachodzie słońca a ludzie… kochali ją albo się jej bali. Albo jedno i drugie. Gdziekolwiek była, czułeś, że nigdy nie jest sama. Czasem szła zatopiona w rozmowie, jakby
prowadziła kogoś pod ramię, czasem zdawała się uciekać przed kimś i chowała się w spróchniałej olszynowej dziupli. Podczas najlepszej zabawy odwracała się i odchodziła nagle nie odpowiadając na wołania rówieśników. Ale zawsze mogliśmy liczyć na jej radę i zainteresowanie. Tara słuchała, jak nikt inny nie słuchał i to, co mówiła zawsze niosło ze sobą mądrość budzącą zaufanie, mającą swoje źródło w przeżytych doświadczeniach całego plemienia. Wiedzieliśmy, że Tara miała dwie dusze: młodej dziewczyny, którą znaliśmy i Starej Kobiety, która przychodziła tylko do niej. Ten dar, który dla jednych mógł wydawać się błogosławieństwem, przecinał życie Tary, jak bolesna rana. Nie potrafiła pogodzić się z losem, który został jej narzucony. Jej ciekawość świata zawsze podszyta była lękiem, naiwność spierała się z mądrością. Potrafiła stronić od ludzi 53
Opowieści dla duszy tak bardzo, jak bardzo ich potrzebowała. Na świat patrzyła z perspektywy, która mogła wydawać się cyniczną a zarazem każde zło, każda podłość bolała ją niemal fizycznie. Tara dorastała i czuła się, jak ptak , który wypadł z gniazda. Nie zagrzała nigdzie miejsca na długo: coś ją gnało, coś uwierało. To właśnie był mankament znajomości ze Starą Kobietą. Kiedy dziewczyna siadała, Stara Kobieta pojawiała się znienacka na krześle. Powodem bezsennych nocy było łóżko zajęte na wiele godzin.
Ewa Król ona sama gniotła Tarę w przeróżne miejsca. W miarę upływu czasu Tara czuła tę niewygodę coraz dotkliwiej i wierciła się przez to w życiu okropnie. Pewnego dnia Tara, jak oparzona, po raz kolejny wyskoczyła z fotela, na którym właśnie siadała: tuż pod sobą poczuła bowiem kościste ciało Starej Kobiety. Odwróciła się gwałtownie, spojrzała na gościa z wyrzutem i głośno zapłakała. I wtedy Stara Kobieta nie podnosząc się z miejsca zapytała szlochającą Tarę: „a dlaczego po prostu nie usiądziesz mi na kolanach?”
Samo towarzystwo Starej Mądrej Kobiety było często upragnione i wyczekiwane, ale
Ewa Król - twórca bajek Na krakowskiej teatrologii nauczyłam się tego, co okazało się najważniejsze: spełniania marzeń. W tym czasie redagowałam teatrałki do lokalnego oddziału Gazety Wyborczej i koncertowałam śpiewając autorskie piosenki. Praca w Radiu Bielsko umożliwiła mi świadome korzystanie z głosu i słowa a słowo zamieniło się później w bajki i opowieści. Jedna z nich została wyróżniona pierwszym miejscem w konkursie na bajkę terapeutyczną Stowarzyszenia „W Naszych Rękach”, inne towarzyszyły mi w prowadzonych przeze mnie szkoleniach z zakresu komunikacji interpersonalnej. Nadal piszę i spełniam marzenia.
54
Na zdrowie!
Raw avokado pie (8 dużych porcji)
Zmodyfikowany przepis na key lime pie z książki „Funky fresh foods”.
Składniki na spód: - ½ szkl. namoczonych w zimnej wodzie i odcedzonych rodzynek (70g) - 1 szkl. orzechów nerkowca (180g) - garść orzechów włoskich (30g) - 1 łyżeczka nierafinowanego oleju kokosowego tłoczonego na zimno - szczypta soli - ¾ szkl. wiórków kokosowych (60g) Składniki na masę: - 2 bardzo dojrzałe banany (im dojrzalsze tym słodsze ciasto) (450g)
55
Na zdrowie! - 3 dojrzałe awokado (450g) - 3 limonki (230g) - 3 łyżeczki nierafinowanego oleju kokosowego tłoczonego na zimno - ulubione świeże owoce do dekoracji (u mnie borówki amerykańskie i płatki kokosowe)
miąższem, zeskrobujemy skórkę z jednej limonki i dodajemy sok z 2 limonek. Jeśli chcemy, żeby limonki łatwo się wyciskały (są twardsze niż cytryny) należy przed tym mocno wymasować je dłonią o blat kuchenny.
Wykonanie: - Orzechy, rodzynki, olej kokosowy (niepłynny), sól umieszczamy w robocie kuchennym i miksujemy na szybkich obrotach aż do momentu, gdy orzechy zaczną spajać się w masę (możliwą do lepienia w dłoniach), ale nie zamienią się w jednolitą papkę (patrz zdjęcia).
Wszystko miksujemy parę minut na bardzo wysokich obrotach w robocie kuchennym aż do momentu zniknięcia wszystkich grudek i wylewamy na spód orzechowy do tortownicy i wierzch wyrównujemy łyżką. - Całość ozdabiamy ulubionymi owocami, przykrywamy folią spożywczą i wkładamy na 3 h do zamrażalnika. Przed serwowaniem należy ciasto wyciągnąć na kwadrans.
- Okrągłą tortownicę (22cm średnicy)ze zdejmowanym pierścieniem delikatnie smarujemy łyżeczką oleju i posypujemy jej ścianki wiórkami kokosowymi (opcjonalnie). Masę z orzechów przekładamy do tortownicy i delikatnie palcami lub łyżką ubijamy spód. - Misę robota kuchennego przepłukujemy w wodzie (wystarczy pozbyć się resztek wiórków kokosowych i orzechów, nie trzeba myć w płynie) i umieszczamy w niej obrane i rozerwane na mniejsze części banany, oraz awokado przecięte na pół z usuniętymi pestkami i wydrążonym
Ciasto najlepiej smakuje mrożone ok. 3 h. Jeśli nie zjemy go całego i z powrotem włożymy do zamrażalnika, będzie trzeba czekać dłużej przed kolejnym podaniem aż 56
Na zdrowie! odtaje, a masa nie będzie już taka kremowa (będą wyczuwalne kryształki lodu w głębszych warstwach masy).
Przepisy dla Państwa przygotowała Jagoda Gruchacz.
Zapraszamy na stronę:
http://ecookland.com/
57
ROZWIJAK Informator o warsztatach rozwojowych ZAPRASZAMY NA WARSZTATY W LUTYM – ZNIŻKA 25% DLA CZYTELNIKÓW KLM!!!
PODSTAWY COACHINGU Termin: 18-19 luty 2014 Miejsce: Warszawa Cena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM) Zgłoszenia: info@open.edu.pl (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy) Cele warsztatu Przybliżenie pojęcia „coaching” w odróżnieniu od pojęć: trening, uczenie, doradztwo. Poznanie i przećwiczenie kluczowych postaw i umiejętności coacha. Poznanie i przećwiczenie narzędzi w prowadzeniu coachingu. Nabycie i doskonalenie umiejętności prowadzenia rozmów coachingowych. Więcej: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/podstawycoachingu_79
58
ROZWIJAK Informator o warsztatach rozwojowych TRENING TRAFNEGO ZADAWANIA PYTAŃ I SŁUCHANIA
Termin: 25-26 luty 2014 Miejsce: Warszawa Cena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM) Zgłoszenia: info@open.edu.pl (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy) Jeśli:
mimo najlepszych chęci – zdarza Ci się nie dopuszczać rozmówcy do głosu (szczególnie, gdy jest to „trudny” rozmówca), a mówienie zajmuje Ci więcej niż połowę czasu spotkania; zadajesz zbyt mało pytań, niżby to było możliwe; zbyt często – Twoim zdaniem – Twój rozmówca wycofuje się z lub nie możesz się z nim porozumieć (np. uzyskać zgody na swoje propozycje); zbyt często – Twoim zdaniem – pozostawiasz swemu rozmówcy inicjatywę, by poprowadził rozmowę, a tym samym – by to on kontrolował jej przebieg; Twoim zadaniem jest przedstawienie takich rozwiązań, które najlepiej pokrywają się z potrzebami odbiorcy oraz umożliwiają dotarcie do niego i jego oczekiwań, a Ty chcesz skutecznie sprostać temu wyzwaniu; zbyt często – Twoim zdaniem – masz wrażenie, że Twoje wypowiedzi są przeinaczane lub ktoś zarzuca Ci, że go źle zrozumiałeś; zbyt często – Twoim zdaniem – marnujesz czas na poszukiwanie informacji i nie jesteś z tego zadowolony; ktoś zarzucił Ci, że go nie słuchałeś lub „nigdy” nie słuchasz...
to trening techniki zadawania trafnych pytań jest dla Ciebie. Jeśli masz choć w połowie tyle poczucia humoru, co Uczestnicy, którzy już przeszli ten trening, to przygotuj się na intelektualnie stymulujące, fascynujące, miejscami wręcz bardzo zabawne szkolenie. Więcej: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/treningzadawania-trafnych-pytan-i-sluchania_20
59
ROZWIJAK Informator o warsztatach rozwojowych
KOMUNIKACJA INTERPERSONALNA Termin: 27-28 luty 2014 Miejsce: Warszawa Cena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM) Zgłoszenia: info@open.edu.pl (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy) Jeżeli zdarza Ci się, że ludzie nie zrozumieli, co chciałeś im przekazać zostałeś odebrany inaczej, niż zamierzałeś wydawało Ci się, że właściwie zrozumiałeś przekaz, ale potem okazało się, że jednak nie... miewasz nieporozumienia w komunikacji nie zawsze jesteś w stanie dotrzeć do wszystkich - z niektórymi rozumiesz się w lot, nadajesz na tej samej fali albo osiągasz porozumienie od pierwszego spojrzenia, natomiast z innymi - ciężko to idzie, cały czas są jakieś zgrzyty, porozumienia nie widać gołym okiem... w sytuacjach emocjonalnie trudnych wybuchasz albo się wycofujesz... masz kontakt z grupą ludzi - prowadzisz zebrania, spotkania, prezentacje, szkolenia Zbudowaliśmy ten trening z myślą o wszystkich, którzy chcą poprawić swoją skuteczność w komunikowaniu się z otaczającym światem - zawodowym, biznesowym, prywatnym, rodzinnym.
60
ROZWIJAK Informator o warsztatach rozwojowych Dla wszystkich, którzy chcą rozwijać i doskonalić sztukę ŚWIADOMEJ, UKIERUNKOWANEJ komunikacji z innymi ludźmi. Dla wszystkich, którzy chcieliby lepiej radzić sobie w sytuacji, gdy emocje spychają nas z drogi do porozumienia i realizacji celów. Dla wszystkich, którzy chcą, aby ich przekaz docierał do jak największej liczby odbiorców i był dla wszystkich atrakcyjny i motywujący. Dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć na czym polegają różnice między ludźmi w procesie komunikacji i poćwiczyć mówienie wieloma językami w ramach jednego języka polskiego. Ponieważ życie nie dzieli się na pracę i dom. Życie dzieli się z innymi. Więcej: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/komunikacjainterpersonalna_51
61
62