Kobieta-Lider-Mentor

Page 1

Nr 6/8 CZERWIEC 2014


Szczegóły program KLIKN


mu i formularz zapisu: NIJ TUTAJ


Redaktor naczelna Magdalena Kluszczyk m.kluszczyk@kobieta-lider-mentor.pl Zastępca redaktora INGA ZAWADZKA i.zawadzka@kobieta-lider-mentor.pl Korekta i redakcja ANNA MRÓZ ZDJĘCIE NA OKŁADCE:

OD REDAKCJI Drodzy Czytelnicy! Czerwcowy wpis od redakcji dedykuję niezwykłej afroamerykańskiej poetce- Maya Angelou. Kobiecie, która słowami inspirowała, poruszała i urzekała. Kobiecie, która ze stylem i humorem patrzyła na świat. „Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach”. Chwil, które zapierają Was dech w piersiach, życzę Wam.

PASJONUJĄCEJ LEKTURY! Magdalena Kluszczyk

Redaktor naczelna

4


SPIS TREŚCI KOMUNIMAGIA 6 Komunikacja niewerbalna 9 O tłumaczu

OBLICZA KOBIET 10 Pierniczki do zadań specjalnych- wywiad z Beatą Prusak 15 Mama z Klasą

KOBIETA NA RYNKU PRACY 16 Wanted- kompetencje poszukiwane na rynku pracy

STREFA ROZWOJU 19 Slow life w wielkim mieście 24 Bizne plan na życie 26 Na kim wzoruje się Twoje dziecko? 28 Żelazowa Wola – nie tylko dla melomanów

OPOWIEŚCI DLA DUSZY 29 Bajka o dwóch młynarzach NA ZDROWIE 31 Sałatka z rukoli z białą rzodkwią, grejpfrutem i jagodami goji 33 ROZWIJAK

5


KOMUNIMAGIA

Komunikacja niewerbalna

Słowa stanowią jeden ze sposobów przekazywania komunikatów. Często nie doceniamy znaczenia komunikacji niewerbalnej, która jest bliższa naszej biologicznej, zwierzęcej, niż społecznej naturze. Możemy nie odzywać się do siebie przez długi czas, jednak nadal wtedy nieświadomie wysyłamy do siebie sygnały niewerbalne. Kilka prawidłowości dotyczących tzw. mowy ciała, zwanej również mową niewerbalną: •komunikaty niewerbalne wieloznaczne - uśmiech nie musi oznaczać radości, łzy niekoniecznie związane są ze smutkiem, dlatego sygnały niewerbalne powinny być interpretowane w kontekście sytuacji oraz w zestawieniu z komunikatami werbalnymi; 6

•nawet nic nie mówiąc, ludzie wysyłają komunikaty niewerbalne - nie jest jednak łatwo interpretować samą mowę ciała bez znajomości kontekstu, nawyków osoby, jej oczekiwań; • gdy komunikaty niewerbalne i werbalne są niezgodne, większość osób wierzy językowi ciała - wiele fizjologicznych reakcji organizmu sprzężonych z mową ciała jest, w sposób ograniczony lub niemal całkowity, niekontrolowalnych (np. pocenie się, czerwienienie, drobne grymasy mimiczne twarzy). Badania prowadzone przez psychologów dowodzą, że tylko 7% informacji jest przekazywanych werbalnie, czyli za pomocą znaczenia poszczególnych słów. Resztę, czyli 93%, przekazujemy w sposób niewer-


-balny. Łatwiej skłamać słowami – ciało nie tak łatwo poddaje się zachowaniem manipulacyjnym. Do głównych form komunikacji niewerbalnej należą:

• wyraz twarzy, • kontakt wzrokowy, • gesty i inne ruchy ciała, • dotyk/kontakt fizyczny, • postawa ciała, • odległość, • wygląd zewnętrzny, • niewerbalne aspekty mowy, • uśmiech.

WYRAZ TWARZY stanowi najbardziej wymowny sposób komunikacji niewerbalnej. Duża ilość mięśni odpowiedzialnych za mimikę uniemożliwia praktycznie wyuczenie się wyrazu mimicznego, którym można by oszukać otoczenie. Zwłaszcza ukrywanie emocji lub udawanie innych niż te, które rzeczywiście w danym momencie odczuwamy, jest bardzo trudne i zazwyczaj osoby z otoczenia szybko i dość trafnie odczytują właściwy afekt. Sposób, w jaki mówimy, poruszając wargami, układ ust i brwi podczas rozmowy, grymas twarzy, wyraz oczu – to wszystko świadczy o naszym stanie emocjonalnym oraz najczęściej jest pierwszą reakcją na komunikat nadawany przez inną osobę. Dlatego warto przyglądać się twarzom osób, z którymi rozmawiamy – często, po krótkim treningu udaje się szybko ocenić stan emocjonalny osoby i adekwatnie na niego zareagować – w porę wygasić zachowanie agresywne, uspokoić, udzielić dodatkowych wyjaśnień. KONTAKT WZROKOWY ujawnia nasz stosunek do rozmówcy. Nie przez przypadek mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. W zależności od tego, czy i jak patrzymy na drugą osobę oraz jak długo utrzymujemy kontakt wzrokowy, ludzie są mniej lub bardziej zainteresowani towarzystwem i podtrzymywaniem konwersacji z nami. Unikanie kontaktu wzrokowego może być odebrane jako objaw znudzenia lub braku szczerości i zdecydowania. Z drugiej jednak strony, natarczywe wpatrywanie się może stawiać naszego rozmówcę w niezręcznej sytuacji i w efekcie utrudniać rozmowę. GESTY I INNE RUCHY CIAŁA towarzyszą niemal każdej rozmowie. Gdy mówimy, bardzo często pomagamy sobie, kreśląc rękoma w powietrzu różne kształty, kiwamy głową, zaciskamy pięści. Każdy z tych gestów ma swoje znaczenie. Stanowi on w ten

sposób nieodłączny element procesu komunikowania się oraz ważne dopełnienie komunikacji werbalnej. Pewne symbole i znaki towarzyszą nam jako sygnały przynależne do danej kultury, inne wypracowaliśmy sobie, przebywając w określonym środowisku społecznym lub zawodowym. Gesty mogą również dawać sygnały o naszym samopoczuciu lub stanie emocjonalnym. Przesadna gestykulacja, podobnie jak jej brak, znacznie utrudnia słuchanie naszych wypowiedzi przez inne osoby. O ile wyraz twarzy wymyka się naszej kontroli, o tyle właściwą motorykę, czyli ruchy ciała i gesty możemy z powodzeniem trenować. DOTYK/KONTAKT FIZYCZNY oznacza zazwyczaj pewną zażyłość z daną osobą, ale modyfikowany jest przez wiele czynników – zależy od wieku osób, płci, pozycji w hierarchii władzy, kultury. Może mieć charakter pozytywny, wyrażający chęć niesienia pomocy lub akceptacji zachowania drugiej osoby (uścisk dłoni, klepanie po plecach), lub negatywny, świadczący o braku akceptacji drugiej osoby albo o dezaprobacie w stosunku do tego, co robi (uderzanie, potrącanie). Warto wiedzieć, że każdy z nas ma indywidualną wrażliwość i własne preferencje w zakresie stosowania różnych form kontaktu fizycznego. Przez wzgląd na tę wrażliwość oraz etykietę, w sytuacjach służbowych kontakt fizyczny powinien ograniczać się zasadniczo do uścisku dłoni. POSTAWA CIAŁA przyjmowana podczas rozmów wyraża zazwyczaj stosunek do danej osoby. Gdy aprobujemy kogoś, jesteśmy zwróceni do niego twarzą i stopami. Ogólnie uważa się, że osoby otwarte i pewne siebie przyjmują postawę swobodną, a nawet nieco ekspansywną, z prosto uniesioną głową. Natomiast postawa z głową pochyloną do przodu i rękoma założonymi lub kurczowo coś trzymającymi, może wskazywać na niepewność i uległość. W pozycjach siedzących postawa osoby lekko pochylonej do przodu, z dłońmi opartymi na kolanach lub skierowanymi ku górze, świadczy o czystych zamiarach, gotowości słuchania i otwartości. Skrzyżowanie jednej nogi na kolanie mówi o pewności siebie, poczuciu wyższości, a nawet chęci ataku. Osoba siedząca w pozycji półleżącej, tzn. silnie przechylona do tyłu z mocno wyciągniętymi nogami, wyraża dezaprobatę dla otoczenia, natomiast osoba bezwładnie siedząca z podpartą na dłoni głową komunikuje otoczeniu swoją bezsilność, zmęczenie lub przeciążenie pewnymi kłopotami. Chcąc czerpać wskazówki z postawy ciała, należy pamiętać, że pierwsze wrażenie wyniesione z takiego kontaktu może być błędne ze względu na nawyki, jakie posiadamy (np. krzyżujemy ręce i nogi w różnych 7


bo tak nauczyliśmy się robić w przeszłości, a nie dlatego, że „psychicznie” odgradzamy się od zagrażającej obecnie sytuacji). ODLEGŁOŚĆ od partnera jest związana z relacją zachodzącą między dwiema osobami i walką o własne terytorium psychologiczne. Im większa jest nić sympatii i otwartości, łącząca osoby, tym odległość utrzymywana miedzy nimi podczas rozmów jest mniejsza – i odwrotnie. Warto wiedzieć, że podobnie jak w przypadku kontaktu fizycznego, każdy z nas ma własną indywidualną wrażliwość związaną z dystansem do innych osób. Są osoby, których tolerancja na bliskość innych jest bardzo duża – one także często nieświadomie wkraczają na terytorium psychologiczne innych osób, wywołując u nich dyskomfort psychiczny i chęć oddalenia się na bezpieczną odległość. Są z kolei osoby, które preferują duży dystans do innych osób, niezależnie od stopnia zażyłości. Chcąc utrzymywać dobry kontakt z ludźmi, należy bacznie przyglądać się ich zachowaniom, aby przez przypadek nie naruszyć ich przestrzeni psychologicznej. WYGLĄD ZEWNĘTRZNY i higiena osobista. Te cechy wywierają silne wrażenie na ludziach i albo będą ułatwiać proces komunikowania się, albo stworzą barierę. Bardzo często tzw. pierwsze wrażenie decyduje o powodzeniu rozmowy, zdanym egzaminie, przyjęciu do pracy. NIEWERBALNE ASPEKTY MOWY podkreślają znaczenie przesyłanych komunikatów oraz nasz stosunek do tego, co i o czym mówimy. Bardzo często wpływają one na efektywność wysyłanego przez nadawcę komunikatu. Należą do nich: intonacja i barwa głosu, tempo i rytm mówienia, sposób akcentowania odczuć i emocji. UŚMIECH również stanowi jedną z form mowy niewerbalnej. Może być on miły, zachęcający, ciepły, nieśmiały albo ironiczny, złośliwy, ośmieszający, lekceważący. Uśmiech ma wpływ na nawiązanie, podtrzymywanie lub zakończenie komunikacji niewerbalnej. Warto jednak przyjrzeć się sytuacjom, w których może i powinien się pojawić. Trudno zdobyć się na uśmiech, gdy jesteśmy zdenerwowani albo poirytowani. Wtedy zamiast uśmiechu (który jeśli się pojawi, z reguły odczytany zostanie jako nieszczery), lepiej szczerze powiedzieć o przeżywanych trudnych emocjach.

8

INGA ZAWADZKA redaktor działu KomuniMagia Współzałożyciel i opiekun merytoryczny Konsorcjum Firm Szkoleniowych OPEN–Grupa Dobrych Trenerów, które prowadzi wraz z córką–szefem OPEN. Trener, coach, autor wielu programów edukacyjno-rozwojowych oraz programów dla osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Od 20 lat szkoli i wspiera trenerów na wszystkich poziomach zaawansowania, jest współtwórcą, opiekunem merytorycznym i jednym z trenerów Akademii Trenera Open oraz Programu Trenerskiego Open by Horses. Od 1993 roku jest również szefem i trenerem zespołu negocjacyjnego, specjalizującego się w trudnych negocjacjach. http://www.openbyhorses.pl/


tłumaczu.... OOtłumaczu... On zaczął pierwszy: - Kocham cię. Ona wzruszyła ramionami ze złością, ale Tłumacz pospieszył z pomocą: - On mówi, że ma cierpliwość i gotów jest wysłuchać Cię, a także postara się zrozumieć, co chcesz powiedzieć. Ona chrząknęła i powiedziała z goryczą: - Zawsze umiałeś pięknie mówić, ale czynów to się pewnie nigdy od Ciebie nie doczekam. Tłumacz zwrócił się do niego i powiedział: - Ona mówi, że też cię kocha i że tylko miłość pomogła jej to wszystko znieść. On zaczął mówić i w Jego głosie brzmiało cierpienie: - Nie mogę tak dłużej. Jesteś zawsze niezadowolona, cokolwiek bym nie zrobił. Ciągle mnie krytykujesz. Tłumacz ponownie zwrócił się do Niej: - On mówi, że ma przerośnięte i wrażliwe ego, które każe mu przyjmować wszystkie twoje słowa jak atak. Dlatego, wbrew swojej woli, zaczyna widzieć w tobie wroga. Ona spojrzała na niego życzliwie. Już bez złości. W jej spojrzeniu pojawiła się czułość, a od czułości do miłości już tylko półtora kroku. - Postaram się o tym pamiętać, ale musisz wydorośleć, wypadałoby przed czterdziestką… Tłumacz zwrócił się do Niego… … Wychodzili razem, ramię w ramię, prawie trzymali się za ręce. W progu On się odwrócił, spojrzał na Tłumacza i powiedział: - Zawodowiec z ciebie! Gdzie takich rzeczy uczą, powiedz? Tłumacz nie odpowiedział. Spojrzał tylko na Nią i bezgłośnie, poruszając tylko ustami przetłumaczył: - On powiedział, że chce sam nauczyć się ciebie rozumieć.

Inga Zawadzka

9


OBLICZA KOBIET - Kobiety z pasją...

Pierniczki do zadań specjalnych

Wywiad z Beatą Prusak – mamą i Piernikową Wróżką, która wyczarowuje Pierniczki, a każdy z nich jest niepowtarzalny…

„Uczę swoje dzieci, że każdy ma jakiś talent, a talenty trzeba rozwijać. Mogą przerodzić się w pasję, a pasja niesie na swych skrzydłach tam, gdzie wzywają marzenia... Moje dzieci uczą się ode mnie, że zawsze jest wyjście z sytuacji, że nie można czekać na mannę z nieba i cud, tylko trzeba iść w stronę pragnień, a wszystko ułoży się jak trzeba...”

KIEDY UPIEKŁAŚ PIERWSZEGO PIERNICZKA? JAKA JEST HISTORIA PIERNICZKÓW?

10

Odkąd sięgam pamięcią - lubiłam rysować. Z różnych względów nie było mi dane rozwijać się w tym kierunku. Zawsze pojawiała się jakaś przeszkoda. Gdy robiłam wypieki na pierwsze urodziny mojego syna - specjalnie dla niego skorzystałam z jego zabawek, bo foremek nie miałam ani tak małych, ani tak róż-

norodnych. Zdobienie ich lukrem było niesamowitą przyjemnością. I wtedy zostało zasiane ziarenko... Gdy w moim życiu nadszedł trudny moment, gdy wywróciło się do góry nogami - malowanie ukazało mi najgłębsze uczucia, nawet te, których nie byłam świadoma. Z pomocą barw i kształtów samoistnie dotarłam w głąb siebie. Malując farbami witrażowymi marzyłam o takich ciasteczkach i wyobrażałam sobie, jak pięknie by wyglądały. Gdy zamieszkałam


we własnym mieszkaniu, miałam już możliwość realizowania marzeń. Piekarnik kupiłam dużo wcześniej i stał, czekając na swój wielki dzień. Zaczęłam piec pierniczki na choinkę. Rozchodziły się błyskawicznie, wzbudzając zachwyt. Dzięki nim mogłam kupić opał na zimę i prezenty dla najbliższych pod choinkę. Piekłam dalej z przyjemności, jak też z powodu możliwości załatania dziury budżetowej. Coraz bardziej fascynowało mnie to ciasto i jego historia, doskonaliłam technikę zdobienia i poznawałam możliwości związane z różnymi właściwościami lukru oraz cukru do niego użytego. DLACZEGO PIERNICZKI, A NIE NP. CIASTECZKA? Piernik jest najstarszym ciastem. Jego nazwa pochodzi od słowa „pierny” czyli ostry, bo pierwotnie był używany do zakąszania trunków. Ponieważ wtedy cukier był niesamowicie drogi (1 kg kosztował 1 woła) używano do niego miodu, łatwo dostępnego. Przez Toruń przebiegał szlak handlowy, którym wożono przyprawy z dalekich krajów. Dodawano ich do piernikowego ciasta. Ponieważ te przyprawy również były drogie - piernik stał się luksusowym towarem. Bogaci piekarze i zamożni ludzie po narodzinach córki rozrabiali ciasto piernikowe, które było pieczone dopiero na jej wesele. Pierniki rozpieszczały podniebienia królewskie i były prawdziwym rarytasem. Pewien król został piernikami wyleczony z długotrwałej depresji! Ma to swoje naukowe wyjaśnienie. Pierniki mają właściwości lecznicze ze względu na zawartość przypraw użytych do ich przygotowania. Kiedyś kupowano je w aptece na receptę! Tak, na receptę. Jest to ciasto bardzo ekskluzywne, choć w naszej kulturze pamiętamy o nim szczególnie i nierozerwalnie w czasie Bożego Narodzenia. A to ciasto było i jest nadal wyjątkowe. Podkreśla doniosłe uroczystości. Jest bardzo dużo legend o piernikach. Bardzo mnie to wszystko fascynuje i stale ulepszam recepturę. W zależności od okoliczności dodaję taką czy inną przyprawę jako dominującą lub uzupełniającą. Bukiet smakowy komponuję jak barwy farb do obrazu z pełnej gamy. To nie mniej twórcze zajęcie od samego zdobienia. Ważna też jest temperatura wypieku, bo choć z jednego ciasta, to w różnych zakresach ciepła inaczej ciasto się zachowuje i smakuje. Pierniczki do Zadań Specjalnych to moje marzenia realizujące się każdego dnia. Nie ciasteczka - pierniczki. Bo ja kocham szczególnie to ciasto. Chciałabym, by wróciło do łask nie tylko na Boże Narodzenie.

CZYM SIĘ ZAJMUJESZ ZAWODOWO? JAKI ZWIĄZEK MAJĄ PIERNICZKI Z TYM, CO ROBISZ NA CO DZIEŃ? I to trudne pytanie, ale spróbuję bez martyrologii. Więc zajmuję się domem i dziećmi. Generalnie to się nazywa nic. Lubię siedzieć w domu. Mam niepełnosprawne dziecko wymagające większej opieki. Ponieważ przy 4 dzieci i samodzielnym rodzicielstwie nie jest łatwo podjąć pracę, sama sobie to zorganizowałam, za zachętą wielu osób. Pojawiały się możliwości, a ja z nich korzystałam i robię to nadal. Możliwości zawsze są, tylko nie każdy potrafi je dostrzec. Jestem matką na pełen etat i mam swoje pasje. Prowadzę warsztaty dla dzieci, to jedno z zadań specjalnych moich pierniczków. Pragnę, by dzięki tym zajęciom dzieci poczuły swoją sprawczość, poznały coś nowego, uwierzyły w swoje możliwości, rozwijały kreatywność i wyobraźnię, rozwijały marzenia i dzieliły się ze ważnymi dla siebie osobami swą radością tworzenia. Ponieważ wiele dobra dostałam i dostaję od ludzi mi znanych, jak i nieznanych, oddaję to dalej na swój sposób.


Odpowiedź na to pytanie jest poniekąd zawarta w poprzednich punktach, ale pierniczki mają taki związek, że są spełnieniem moich marzeń, są nierozerwalną częścią mnie i swoją przyszłość wiążę właśnie z nimi. Chcę się rozwijać w tym kierunku, być niezależna i bardziej niż teraz pomagać innym za pomocą swoich prac. Chcę móc wyjechać z dziećmi na wakacje i zapewnić im rozwijanie ich własnych talentów. Córkę pomaga mi rozwijać Stowarzyszenie „Możesz Tanecznie”. Jest wszechstronnie uzdolniona i ma szerokie zainteresowania. Podobnie z chłopcami. Też mają artystyczne dusze, choć są raczej jednokierunkowi pod względem zainteresowań. Pierniczki cały czas przypominają mi kim jestem i pchają naprzód, pokazując kolejne ciekawe swoje oblicza. Rozwijają mnie, dzięki temu jestem bogatsza wewnętrznie. Dają radość i spełnienie, a moim dzieciom szczęśliwą mamę. SKĄD CZERPIESZ INSPIRACJE? PRZYZNAM, ŻE PIERNICZKI DO ZADAŃ SPECJALNYCH TO OGROMNE WYZWANIE TWÓRCZE… Inspiracje czerpię zewsząd. Widzę promień słońca odbijający się tęczą od szkiełka - myślę jak pięknie by takie ciastko wyglądało i jak je zrobić? Kwiaty, zdjęcia, prace innych artystów dekorujących ciastka, mistrzów swego fachu i moich osobistych Mistrzów. Jest ich wielu, np. Irina Goncar, Maro Karapetyan, Tunde Dugansi, Libuše Mokrá, KriKri i wielu innych, których lista jest długa. Czasem usłyszę piękny utwór i muszę to namalować, czasem jestem tak szczęśliwa, że malowaniem daję temu wyraz. Kocham to całą sobą. Moje pierniczki mają swoje zadania. Często bardzo 12

ważne. Dają mi niesamowite szczęście, gdy się wywiążą. Np. w szkole moich dzieci była taka wiecznie zgorzkniała woźna. Dzieci mijały ją szerokim łukiem, a i dorośli stronili od niej. Z radości pieczenia i z myślą o konkretnych osobach z personelu szkoły zrobiłam pierniczki, którymi ostatniego dnia przed przerwą świąteczną obdarowałam zamyślone wcześniej osoby. Była tam wówczas i ta skwaszona woźna. Jej również z radością złożyłam życzenia i wręczyłam drobny upominek. Nigdy nie zapomnę tego momentu. Kobiecie zabłysnęły oczy ze zdziwienia i z zachwytu. - Ooo, pani Beatka dziś jak Święty Mikołaj wszystkich raduje - powiedziała z lekkim uśmiechem zadowolenia. - Bo ja lubię, jak się ludzie cieszą i się uśmiechają odpowiedziałam radośnie. - Ale nie zawsze jest się z czego cieszyć, brak powodów do uśmiechu... - odpowiedziała zamyślona i lekko posmutniała. - Wie pani? Czasem uśmiech jest jedyną dobrą rzeczą, którą od kogoś możemy dostać, a możemy też to dać. To nic nie kosztuje, nic się nie traci - odpowiedziałam z łagodnym uśmiechem. Ona spojrzała na mnie i też się uśmiechnęła... Nigdy potem nie widziałam u niej poprzedniego wyrazu twarzy. Gdy wchodziłam do szkoły, a ona mnie nie widziała - sama buzia mi się śmiała razem z sercem, gdy tę kobietę z lekkim uśmiechem widziałam. Nie fukała na dzieci i kolce jej odpadły. Nawet kiedyś, zwierzając się pokrótce ze swojego wielkiego smutku, nie było w niej tego czegoś odpychającego. I miała łagodny wyraz twarzy, a lekki uśmiech również się pojawiał... Tak więc pierniczek wykonał zadanie. Spisał się! W JAKI SPOSÓB REALIZUJESZ ZAMÓWIENIA? Zamówienia wysyłam pocztą, dostarczam osobiście, jeżeli jest to gdzieś w pobliżu; można zamawiać tak przez moją stronę: Pierniczki Do Zadań Specjalnych, jak i inne strony, z którymi współpracuję, tzn. Rock&Flowers i Cud Miód Malina, gdzie można nabyć moje prace. Co chciałabyś powiedzieć kobietom, które o czymś marzą, ale sprawy codzienne odsuwają te marzenia na dalszy plan? Tym kobietom chciałabym powiedzieć, że chcieć to móc. Marzenia uskrzydlają i dają możliwości otrzymywania. Trzeba marzyć i walczyć o swoje marzenia, iść im naprzeciw i za nic na świecie nie pozwolić im


umrzeć ani nikomu ich zabrać. To one wyznaczają nam drogę, na którą trzeba wejść z ufnością, radością i wiarą, że nasze własne marzenia zaprowadzą nas do osobistej szczęśliwości. Nie ma chyba nic cenniejszego nad poczucie spełnienia. I tam nas niosą na skrzydłach marzenia. To zajęcie bardzo mi służy. Rozwija mnie i wyzwala siły, o które nigdy bym się nie podejrzewała. To pierniczki zmusiły mnie do nauki kolejnych języków, szczególnie szlifowania angielskiego. Poznałam kawał historii Polski z zakresu, o którym się na ogół nie mówi. Poznałam nowe technologie i nawiązałam rozmaite kontakty. One otwierają mi kolejne możliwości i z każdym dniem uzmysławiam sobie, jak mało o nich wiem. Nie mogę nic dać swoim dzieciom w posagu za jakiś czas, ale mogę dać im umiejętności. Uczę je, że każdy ma jakiś talent, a talenty trzeba rozwijać. Mogą przerodzić się w pasję, a pasja niesie na swych skrzydłach tam, gdzie wzywają marzenia... Moje dzieci uczą się ode mnie, że zawsze jest wyjście z sytuacji, że nie można czekać na mannę z nieba i cud, tylko trzeba iść w stronę pragnień, a wszystko ułoży się jak trzeba. Cud też będzie i to nie jeden, ale musimy zrobić pierwszy krok. Trzeba umieć sobie pomarzyć... Marzenia otwierają możliwości otrzymywania. Ten, kto boi się marzeń, nigdy ich nie spełni. A ja marzę o wielkiej i funkcjonalnej, dobrze wyposażonej pracowni. Osiągnęłam już sporo w kwestii pomocy w swojej pracy. Jestem z tego bardzo dumna i szczęśliwa. Każda foremka, pędzelek, brokat, posypka, barwnik czy inna rzecz są dla mnie jak biżuteria, ciuszek, torebka, buty czy tipsy dla innych kobiet... Z Beatą Prusak rozmawiała Inga Zawadzka

Zapraszamy do odwiedzenia strony PIERNICZKI DO ZADAŃ SPECJALNYCH KLIKNIJ TUTAJ, ABY ZOBACZYĆ STRONĘ



Mama z Klasą

Obecnie realizuję się tworząc Akcję Społeczną „Mama z Klasą”. 5 maja dwanaście Mam wraz z dziećmi zapozowało do , z którego dochody zostaną przekazane na Dom Matki i Dziecka w Opolu. Kalendarz planuję wydać w lipcu i pracuje nad tym by był dostępny na terenie całego kraju. Przed sesją zdjęciową Mamy przeszły metamorfozę w Akademii Fryzjerskiej L’Oreal, następnie o makijaż Mam zadbała wizażystka Marta Socha, ubrań do zdjęć użyczyła projektantka mody Agnieszka Światły (która też jest mamą), biżuterię lokalny jubiler Onyx, a szpilek sklep Korzo. Zdjęcia wykonała genialna młoda fotografka i zarazem Mama dwuletniego urwiska- Natalia Kalina. Mamy zapozowały we wnętrzach nowopowstałego Hotelu Atrium w Skarbimierzu, który jest głównym sponsorem projektu. 1 czerwca odbędzie się wystawa zdjęć „Mama z Klasą” w Hotelu Atrium, podczas której dla gości wystawy przygotowany będzie poczęstunek. Do akcji dołączyła szkoła Medyczna, która odda nam do dyspozycji opiekunki, które zabawią dzieci podczas wystawy, by ich mamy miały chwilkę dla siebie. Przewiduję prelekcje psychologa, który doradzi jak radzić sobie w okresie wstąpienia w etap macierzyństwa, kosmetyczka pokaże triki na szybki makijaż, masażystka zaprezentuje masaż shantala oraz przewiduję różne inne atrakcje. Pomysł na Akcję powstał, ponieważ etap przejścia z nierozważnej panienki w odpowiedzialna mamę był dla mnie bardzo ciężki. Jestem szczęśliwą mamą cudnego dwuletniego Brajanka, ale mimo to zaczęłam odczuwać potrzebę realizowania siebie. Długo borykałam się z czymś w rodzaju depresji, po porodzie moje ciało zmieniło się nie do poznania, ciężko mi było rano wstać do dziecka i iść na dwór, każdy dzień wyglądał tak samo. Pewnego dnia powiedziałam dość! Mój synek nie może mieć takiej mamy, przecież jak ja jestem smutna to mój synek na pewno to czuje. Wymyśliłam akcję w której wzięłam udział razem z 11 innymi mamami. Jest to niesamowite przeżycie dla mnie jak i dla innych mamusiek. Kto tak naprawdę ma okazję być w kalendarzu i w dodatku przejść darmową metamorfozę? Ja nam stworzyłam taką możliwość i jestem szczęśliwa z tego jak „Mama z Klasą „ nabiera rozgłosu. W tym roku zyski z kalendarza mają być przekazane na Dom Matki i Dziecka w Opolu. Marzę by cyklicznie organizować tego typu akację w różnych miastach Polski. Początkowo cały projekt wymyśliłam by realizować siebie. Na dzień dzisiejszy po sesji zdjęciowej z Mamami, gdy wszystkie się wspierałyśmy, pilnowałyśmy wzajemnie swoich dzieci, przeżyłyśmy wspólnie niesamowitą przygodę. Czuję że chce dalej organizować tego typu akcje, które gwarantuje że dla wielu Mam są przygodą ich życia! A zarazem wspólnie możemy pomóc potrzebującym Mamą i dzieciom. Obecnie jestem na etapie pozyskiwania sponsorów kalendarza „Mama z Klasą”, który planuję wydać w lipcu. Im więcej sponsorów dołączy do akcji, tym więcej będziemy w stanie wydać kalendarzy, z których zysk zasili konto Domu Matki i Dziecka w Opolu! „Mama z Klasą” nabiera coraz to większy rozgłos, mówią o nas w Radio Park, Radio Opole, piszą w NTO, Panorama Powiatu. Ostatnio o akcji mówiono w wiadomościach TVP1. To jest dowód na to ,że każdy może zrobić coś niezwykłego! wystarczy tylko chcieć a marzenia są w zasięgu ręki ! Sandra Bosiak

15


KOBIETA NA RYNKU PRACY

-WANTED Kompetencje poszukiwane na rynku pracy

Jest takie branżowe (czytaj HR-owe) powiedzenie, że zatrudnia się za kompetencje, a zwalnia za osobowość. I coś w tym rzeczywiście jest. A ponieważ artykuł ma w tytule słowo „kompetencje”, to im najpierw się przyjrzę, zanim przejdę do opisu osobowości. Kompetencje są mierzalną charakterystyką, która tłumaczy różnice w efektywności pracowników na danym stanowisku pracy, w danej kulturze organizacyjnej. Można powiedzieć, że kompetencje zawodowe są wypadkową wiedzy, umiejętności i postaw. Twardymi kompetencjami w postaci wykształcenia zajmowałam się częściowo w poprzednim artykule; w tym miejscu nadmienię jedynie, że większość pracodawców zdaje sobie doskonale sprawę, iż aż 5 lat studiów wyższych nie jest konieczne do tego, aby wypełniać większość typowych obowiązków w pracy. Bardziej liczy się praktyka, zaangażowanie, chęć rozwoju i nauki czy chociażby znajomość języka obcego (bo tego już przeciętny pracownik nie jest w stanie się 16

snauczyć w przeciągu kilku miesięcy). Wracając krótko do tematu osobowości - można nauczyć pracowników naprawdę wielu rzeczy, można próbować wpływać na ich postawy, ale to, jak dana osoba postrzega siebie i swoją rolę w organizacji, na czym buduje swoją motywację do pracy i jakimi wartościami kieruje się w życiu, jest względnie stałe i ciężko się poddaje wpływowi z zewnątrz. Stąd zawsze zachęcam moich klientów poszukujących pracy, aby przeprowadzili możliwie najszerszy wywiad o firmie, dowiedzieli się, jaka jest kultura organizacyjna i jakie są wartości firmy – część informacji jest dostępna bezpośrednio na stronie internetowej firmy, po część trzeba sięgnąć głębiej, czytając przykładowo fora internetowe, wpisy na temat firmy ogólnie dostępne w internecie czy poszukując bezpośrednich źródeł kontaktu. Zostawiając na boku osobowość oraz wiedzę i umiejętności niezbędne do wykonywania danej pracy,


skupmy się na tzw. kompetencjach miękkich, pożądanych przez pracodawców. Brian Tracy, w swojej bestsellerowej książce „Sztuka zatrudniania najlepszych”, podaje cztery cechy idealnego kandydata zgodnie z formułą SWAN, od nazwiska specjalisty na polu rekrutacji menedżerów wyższego szczebla: - S – smart, czyli po prostu inteligentny – zaprezentuj się jako osoba bystra, bo, wg. M. Seligmana, to właśnie IQ w ponad 70% odpowiada za zdolność osoby do wykonywania swojego zakresu obowiązków. A osoby inteligentne to te, które podczas rozmowy rekrutacyjnej zadają dużo trafnych pytań - o firmę, o dział, o strategię, a bynajmniej nie o to, czy w pakiecie jest opieka medyczna i jaki jest przewidziany samochód służbowy na dane stanowisko pracy, a uwierzcie mi, że już na pierwszej rozmowie rekrutacyjnej takie pytania padają. Osoby inteligentne dają się przede wszystkim poznać jako partner w rozmowie, a nie stawiają się na pozycji petenta o pracę. - W – working hard, czyli tzw. pracuś – bo nikt przecież nie chce zatrudnić uroczego lenia. To, czy ktoś ma zacięcie do pracy i rozwoju, poznać można, śledząc jego historię zatrudnienia, odbyte kursy, szkolenia, studia podyplomowe, wolontariat i inne aktywności okołopracowe. - A – ambitious – tutaj trzeba mieć przygotowaną dobrą odpowiedź na pytanie, jak widzi Pan/i siebie za 5 lat? Zastanów się więc, jak wygląda Twoja wizja życia, cel zawodowy w tym okresie. Jak chcesz, żeby było? Jak chcesz pracować? Z kim? Gdzie? Jaką wartość Twoja praca wniesie do życia innych ludzi? Spróbuj doprecyzować to na tyle konkretnie, na ile możesz. Ubierz we właściwe słowa, ale przede wszystkim sprawdź, czy potencjalny pracodawca jest w stanie w ogóle zaoferować Ci takie możliwości. - N – nice, czyli miły, optymistycznie nastawiony do życia. Zakrawa na banał, ale sukces w pracy jest w dużej mierze uzależniony od właściwego poziomu optymizmu. Uważany za najsłynniejszego menedżera na świecie, Jack Welch, były dyrektor generalny General Electric, po latach własnych doświadczeń opracował z kolei plan 4E, zgodnie z którym poszukiwany pracownik, obok wymaganego doświadczenia, powinien posiadać: - Energy – pozytywną energię; - Energize – umiejętność stymulowania innych; - Edge – odwagę w podejmowaniu trudnych decyzji; - Execute – umiejętność realizacji powierzonych mu celów. Obaj panowie, zarówno Tracy, jak i Welch, mówią o

dwóch wspólnych cechach idealnego pracownika – optymizmie i ambicji niepozwalającej stać w miejscu. Polscy pracodawcy, w odpowiedzi na to samo pytanie, dodali do kompetencji miękkich efektywną komunikację, sumienność i dokładność, samodzielność i umiejętność pracy w zespole. Spośród kompetencji twardych, obok wymaganego na dane stanowisko wykształcenia i doświadczenia zawodowego, powtarza się znajomość języków obcych i obsługa programów informatycznych. Połączenie umiejętności komunikacyjnych oraz informatycznych procentuje zwłaszcza w sektorze usług generującym obecnie największą liczbę miejsc pracy. Jeszcze krótko nawiążę do języków obcych – rzecz z pozoru oczywista, ale jeżeli w ogłoszeniu o pracę widnieją 2 języki obce, zamiast – standardowo - jedynie j. angielskiego, przesyłanych aplikacji jest zazwyczaj kilka razy mniej, co w sposób oczywisty przekłada się na wzrost szansy na zatrudnienie. Z badania przeprowadzonego przez Szkołę Główną Handlową, Amerykańską Izbę Handlową w Polsce oraz Ernst & Young (raport dostępny na stronie http://www.sgh.waw.pl) wynika natomiast, że z umiejętności „miękkich“, których najbardziej brakuje absolwentom szkół wyższych, pracodawcy wymieniają przede wszystkim organizację pracy, umiejętność określania priorytetów oraz rozumienie własnych mocnych stron i ograniczeń. Dwie pierwsze kompetencje można nakryć wspólnym parasolem, zatytułowanym „zarządzanie sobą w czasie“. To umiejętność nadawania priorytetów, przekucia na własną realność zasady Pareto (80% wyników pochodzi od 20% działań – jakie są Twoje działania?), odróżniania rzeczy ważnych od pilnych, posiadania wizji swojego rozwoju, wyznaczania celów i konsekwentnego dążenia do ich osiągnięcia. Pamiętaj, że wskazówką, co jest dla Ciebie priorytetem na ten moment życia jest to, na co rzeczywiście poświęcasz swój czas. Bo jeśli mówisz, że ważny jest dla Ciebie awans, a w pracy koncentrujesz się na tzw. bieżączce i nią, czyli nawałem rzeczy pilnych, a mało istotnych, tłumaczysz swój brak zaangażowania w kluczowe projekty, to po prostu oszukujesz samego siebie. Przy okazji zarządzania sobą w czasie, jedna ważna uwaga dla pracujących matek – ustalenie realnych priorytetów w pracy i w domu pozwala lepiej radzić sobie z poczuciem winy, które dotyka wiele kobiet mających dzieci, a zarazem pracujących zawodowo. Sheryl Sandberg, w swojej książce „Lean In“, przypomina, że „zamiast do perfekcji, powinniśmy dążyć do równowagi i spełnienia. Zamiast zadawać sobie pytanie: »Czy jestem to w stanie pogodzić?«, spytaj17


my siebie: »Czy mogę zrobić to, co najważniejsze dla mnie i dla mojej rodziny?«. Celem jest to, aby nasze dzieci były szczęśliwe i dobrze się rozwijały. To, czy na dzień św. Patryka włożą zieloną koszulkę, jest sprawą drugorzędną“. Kolejną ważną kompetencją, której w oczach pracodawców brakuje absolwentom szkół wyższych, a w moim poczuciu nie tylko im, lecz także przeważającej liczbie pracowników, jest znajomość własnych zasobów: cech, umiejętności, mocnych i słabych stron, preferencji oraz wartości. Warto zastanowić się tutaj, czego uczysz się szybciej niż inni? Co robisz dobrze, zazwyczaj lepiej niż inni? Podczas jakiej czynności zapominasz o upływającym czasie – mając takie poczucie – o kurczę, to już się wieczór zrobił? Czy lepiej radzisz sobie, pracując z danymi lub liczbami, czy raczej wolisz przebywać z ludźmi i z nimi rozmawiać? Jak całe Twoje dotychczasowe doświadczenie – zawodowe, związane z pasją, z życiem prywatnym (np. opieka nad małymi dziećmi czy osobami starszymi) możesz wykorzystać tam, gdzie obecnie pracujesz lub w zupełnie nowym miejscu pracy? Eksplorując siebie warto też skonfrontować swoje wyobrażenia o wymarzonej pracy z rzeczywistością. Stąd powtarzam moim klientom, zarówno tym, którzy wchodzą dopiero w życie zawodowe, jak i tym, którzy zasadniczo zmieniają pracę, aby rozpoczęli zawsze od porozmawiania z osobami, którzy wykonują daną pracę, zebrali jak najwięcej informacji, co się tym osobom podoba w wykonywanej pracy, a co wręcz przeciwnie – nie, od czego zaczęli tę pracę, jakich mogliby udzielić wskazówek. Można też przestudiować opisy stanowisk pracy, o ile są one zrobione we właściwy sposób przez kompetentne osoby. Zaznaczam to wyraźnie, bo wiele opisów stanowisk pracy, z którymi się zetknęłam, zrobionych było na zasadzie sztuka dla sztuki, kazali – szef, centrala, to zrobiliśmy. Natomiast jedno jest pewne - zupełnie inaczej rozmawia się z kandydatem, który ma wgląd w siebie i wie, dlaczego akurat tu chce pracować, jak siebie widzi w danej pracy, jakie ma oczekiwania wobec swojego przyszłego rozwoju, a zupełnie inaczej z osobą, która pytana o swoje mocne strony – mówi: punktualna. Na Boga, to nie jest kluczowa kompetencja wyróżniająca nas na rynku pracy. Kompetencje, które wymieniasz, muszą być istotne dla danego stanowiska pracy, a najlepiej jeszcze wyróżniać Cię na tle innych kandydatów. Za każdą wymienianą mocną bądź słabą stroną musi iść przykład, bo jak inaczej pracodawca ma poznać, że tak rzeczywiście jest. Warto pamiętać, o czym mówi też wspomniany 18

jwyżej raport - firmy poszukują ludzi z pasją, którzy są aktywni w sferze zawodowej i prywatnej. A co z ocenami na dyplomie? Teoretycznie nie są one uznawane za ważne (w ankietach nie miały dużej liczby wskazań), ale już rozmowy z pracodawcami pokazały, że jednak mają one istotne znaczenie, gdyż są wskazówką, jak dana osoba się angażuje w to, co robi i jaki ma potencjał. Zbierając w jedną całość wyniki badań publikowane na stronach różnych uczelni, to, co mówią guru zarządzania i całą moją dotychczasową praktykę, można nakreślić obraz idealnego kandydata do pracy: świadomy siebie, optymistyczny, zaangażowany, umiejący się efektywnie komunikować (w min. 2 językach obcych), nastawiony na rozwój, dążący do celu i kreatywny. Uff, dużo tego. Ale idealnych ludzi przecież nie ma…

EWA KAWECKA Jestem międzynarodowym coachem ICC oraz certyfikowanym doradcą zawodowym i edukacyjnym. Ukończyłam 2-letnie studia podyplomowe z zakresu coachingu kariery (SWPS) oraz roczne studia podyplomowe z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi (SWPS). Obecnie, podążając za swoimi marzeniami, pracuję jako coach z menedżerami średniego oraz wyższego szczebla, wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, adwokatami i radcami prawnymi, a także przedsiębiorcami prowadzącymi własną działalność. Zajmuję się też doradztwem zawodowym dla osób poszukujących pracy lub pragnących ją zmienić. Zapraszam na stronę:

http://www.jobcoaching.com.pl/


STREFA ROZWOJU

Slow life w wielkim mieście

„Slow life to nie ucieczka od życia, tylko panowanie nad nim, intensywne przeżywanie go, zadawanie sobie pytania: po co to robię? Nie trzeba czekać na weekend czy wakacje, tylko żyć w każdej chwili.”

Uwielbiam małe urokliwe miasteczka, duże zielone ogrody i wodę płynącą w rwącej rzece. Uwielbiam też promienie słońca padające na twarz, kiedy z ledwie otwartymi oczami w piżamie wychodzę na ogród, żeby podziwiać budzącą się przyrodę. Lubię tą powolność życia, kiedy na boso z kubkiem zielonej herbaty w ręce zwiedzam zielone zakamarki ogrodu, który z miłością stworzyli moi rodzice. Kocham zieleń drzew, zapach rosy i błękit wiosennego nieba. Ale nie mieszkam w małym miasteczku, nie mam domu, a już tym bardziej własnego ogrodu. Mieszkam w centrum wielkiego miasta. A jednak żyję slow. I odkryłam je właśnie tu, w wielkim mieście. I tu je uprawiam, w moim mentalnym ogrodzie.

.Slow life… nie znaczy wolniej. Znaczy bardziej. Głębiej. Świadomie. To nie ucieczka od tego, co jest tu i teraz. To pełne zagłębianie się w chwili obecnej i znajdowanie w niej szczęścia. To wyczucie zapachu świeżo zmielonej kawy i zatrzymanie się na ułamek sekundy przed każdym łykiem. To bukiet pachnącego bzu pośrodku biurka zawalonego pracą, to głęboka akceptacja chwili obecnej i świadome wykorzystanie tu i teraz. Żyjąc według filozofii slow wierzysz, że tu i teraz to miejsce, gdzie właśnie powinieneś być. Jeśli coś ci nie odpowiada, zmieniasz to, jeśli nie możesz tego zmienić (uwierz mi, wiele da się zmienić przy odrobinie wysiłku!), to albo odchodzisz, albo to akceptujesz. Zdarza się też tak, że czasem starasz się coś 19


zmienić, odejść, znaleźć coś innego… ale Ci nie wychodzi. Oznacza to, że tu gdzie jesteś masz jeszcze coś do zrobienia albo do nauczenia się. Wtedy skup się na zapachu bzu. Żyjąc slow, poświęcasz uwagę temu, co jest ważne w Twoim życiu. Partnerowi, relacjom, rozwijaniu charakteru, budowaniu kariery, zdrowiu, podróżom, pasjom. Duchowości. Dla mnie filozofia slow to właśnie filozofia duchowości wykorzystanej w każdym aspekcie życia. Duchowe jest dla mnie wąchanie owoców kupowanych na targu, dostrzeganie promieni słońca odbijających się w czyichś oczach, zauważenie zmiany koloru trawy od ostatniej niedzieli i podziwianie rozwijającego się pąku róży. To zwracanie uwagi na ludzi w tramwaju, na ulicy, zauważanie ich emocji, to pomoc, jak komuś wysypie się zawartość torebki i zatracenie się w czytaniu książki na ławce w parku. Pewnie myślisz, że łatwo jest żyć slow jak nie trzeba codziennie rano wstawać do pracy, jak nie ma się dzieci i obiadu na głowie, jak żyje się w małym uroczym miasteczku, jak ma się zabezpieczenie finansowe, jak jest się młodym i pełnym energii, jak nie pracuje się 12 godzin na dobę… mam wymieniać dalej, czy odnalazłaś już siebie? Być może uznasz to za paradoks, ale brak zajęć nie ma nic wspólnego z życiem w trybie slow. Czas wolny też ma niewielkie znaczenie, choć oczywiście, jest ważny i cenny. Chcę, żebyś zrozumiała, że życie slow to przeżywanie każdej chwili takiej, jaka ona jest, to znajdowanie drobiazgów, dostrzeganie tego, co dzieje się wokół, zwracanie uwagi na ludzi, którzy nas otaczają i na to, co dzieje się w naszym wnętrzu. To nieustanne zadawanie sobie pytania: „Po co to robię?”. I nieustanne szukanie odpowiedzi na to pytanie. Może się okazać, że wiele zadań, które codziennie wykonujesz, okaże się zbędne i bezwartościowe. A wiele zadań, które były ‘obowiązkiem’ nabierze innego wymiaru i zaczniesz je wykonywać z pasją i miłością. Przykład? Codziennie rano robię makijaż. Ty też, prawda? Wiele razy denerwowała mnie ta czynność, bo uważałam, że to strata czasu i właśnie ‘przykry obowiązek’, bo przecież należy jako tako wyglądać. Dziś robię makijaż z radością, biorę malutką filiżankę aromatycznej kawy do łazienki, staję przed lustrem i uśmiecham się do siebie. Makijaż zajmuje mi maksymalnie 5 minut, a dzięki temu przez cały dzień czuję się świetnie sama ze sobą. Za każdym razem, gdy niechcący lub chcący ukradkiem spojrzę w lustro w ciągu dnia, jestem zadowolona, bo wyglądam dobrze. Jak spotkam kogoś znajomego lub kogoś poznam, wciąż jestem zadowolona i nie muszę się zastanawiać nad tym jak wyglądam. To jest moje slow i robię to dla siebie. Te pięć minut dają mi wolność przez kolejne 12 godzin. 20

Jak żyć naprawdę slow life w wielkim mieście? Oto kilka propozycji: 1. DBAJ O SIEBIE. Poświęcaj sobie czas i energię codziennie rano. Dzięki temu będziesz czuła się dobrze sama ze sobą i nie będziesz zawracać sobie głowy swoim wyglądem więcej niż 10 minut dziennie (5 na makijaż, 5 na ubranie). To da Ci więcej przestrzeni w ciągu dnia, a także więcej pewności siebie. I wieczorem. Zadbaj o swoją skórę, weź kilka głębokich oddechów, przeczytaj coś inspirującego na noc (wystarczy kilka zdań), albo posłuchaj ulubionej muzyki. Jakość Twojego snu będzie lepsza, a Ty bardziej wypoczęta i spokojniejsza. 2. UPRAWIAJ SPORT Sport to chwila dla Ciebie, dla Twojego ciała i umysłu. To oderwanie od codzienności, od problemów, obowiązków, pół godziny dziennie wystarczy. Postaraj się wtedy myśleć o możliwościach, marzeniach, celach. Powtarzaj pozytywne afirmacje i ciesz się chwilą. Poczuj ruch swojego ciała i obserwuj świat wokół Ciebie. Możliwości jest mnóstwo. Ja uwielbiam


i przeżywajcie przygody, wyjdźcie z domu na piknik, na lody, pojedźcie za miasto. Przy obiedzie nie włączaj telewizji. Nie trać czasu na nieustanne surfowanie po Internecie w oszukiwaniu przepisu na lepsze życie. Życie na zewnątrz jest takie piękne. 5. KORZYSTAJ Z CHWIL Zdarzyło się coś miłego w pracy? Cudownie! Pozwól sobie na radość i w ramach świętowania przygotuj wyjątkową kolację, nawet jeśli zjesz ją sama. Widzisz piękny zachód słońca? Pooglądaj go 3 minuty. Przecież zaraz się skończy. Zachwycił Cię jakiś smak lub zapach? Delektuj się. Piękne chwile nie trwają wiecznie. To tylko krótkie momenty, wycinki rzeczywistości, ale to dzięki nim nasze życie jest wyjątkowe. Zatrzymaj się, jak tylko pojawi się okazja i zanurz w swoich doznaniach. 6. CELEBRUJ JEDZENIE

biegać codziennie rano po parku, ale Ty możesz wybrać basen, długie spacery po mieście, jogę lub jazdę rowerem do pracy (miejskie rowery są takie piękne i można jeździć nawet w sukience, wkładając buty na obcasie do koszyka!). 3. ZATRZYMAJ SIĘ Codziennie na chwilę przestań pędzić. Na 5 minut usiądź na ławce, zaparz herbatę i wyjdź na balkon, spokojnie czekaj na tramwaj na przystanku nie przestępując z nogi na nogę, ale będąc obecną w danej chwili. To Twój dzień, poczuj go. Nie żyj wiecznie tym , co się zdarzyło, albo tym, co ma się zaraz zdarzyć. Zbyt często myślimy nieustannie o przeszłości albo o przyszłości, tracąc życie, które dzieję się wokół nas. Stań się częścią swojego życia. 4. Bądź w jednym miejscu naraz. Ćwicz swoją uważność. Jesteś w pracy? Nie myśl o problemach osobistych. Wyskoczyłaś na kawę z przyjaciółką? Bądź z nią w pełni. Nie odbieraj wtedy telefonu od męża czy z pracy, dopóki to nie jest konieczne. Kiedyś nie było telefonów i ludzie świetnie sobie radzili! Angażuj się w społeczne inicjatywy, w bycie z innymi ludźmi. Spędzając czas z bliskimi, bądź w pełni z nimi, bawcie się

Każdy posiłek jaki jesz, niech będzie ładnie podany. Kupuj dobre składniki, niech Twoje jedzenie będzie piękne i zdrowe. Prosty, ale zdrowy posiłek jest o wiele bardziej wartościowy, niż ‘skomplikowane’ danie z torebki. Jedzenie to podstawa Twojego samopoczucia i energii, kupuj sezonowe produkty, zastanawiaj się nad tym po co sięgasz i jak to wpływa na Twoje ciało i umysł. W Warszawie jest na przykład wspaniała inicjatywa ogródka miejskiego w centrum miasta. Stwórz taki na balkonie, albo na parapecie, wystarczy posadzić i podlewać! Próbowałaś kiedyś zrobić windowfarm? To idealne rozwiązanie kiedy masz mało miejsca. Jest wiele miejsc , gdzie możesz kupić ekologiczne produkty od lokalnych dostawców. Poszukaj. 7. UCZ SIĘ NOWYCH RZECZY, ROZWIJAJ SIĘ Czytaj książki, zamiast oglądać seriale. Idź na spacer, zamiast siedzieć w Internecie. Idź do teatru, zamiast siedzieć wieczorem na portalach społecznościowych. Noś ze sobą książkę w torebce i używaj jej w wolnych chwilach, zamiast telefonu komórkowego. Szukaj darmowych inicjatyw, inwestuj w szkolenia i rozwój duchowy. Życie jest takie niesamowite. Dowiedz się o nim jak najwięcej. Ty jesteś niesamowita. Poznaj siebie. 8. PODRÓŻUJ To dla mnie esencja slow life. Nigdzie nie nauczyłam się więcej i więcej nie doświadczyłam, niż podróżując. Zawsze podróżując, lepiej poznaję siebie, rozwi21


jam się i wtedy też maksymalnie korzystam z chwil. Wyjeżdżaj kiedy to tylko możliwe. Do innego miasta, kraju, na inny kontynent. Na parę godzin za miasto, na parę dni i na dłuższe wakacje. Najlepiej nie z biura podróży, ale tak, żeby poczuć życie, które toczy się w innym miejscu na ziemi. Podróże nigdy nie były prostsze i tańsze… dziś możesz zabrać się kimś samochodem, znaleźć tani lot, spać gdziekolwiek na ziemi za darmo, korzystając z życzliwości innych ludzi. Cały świat na wyciągnięcie ręki! A może zaczniesz od wyprawy na targ ze świeżymi owocami? 9. ODDYCHAJ

żeń i doznań. Będąc tu i teraz jesteśmy świadomi i szczęśliwi. Żyjąc slow, przeżywasz w pełni swoje życie, nie pozwalając mu, żeby działo się obok Ciebie. Można podróżować po całym świecie i nie zobaczyć nic, niczego nie doświadczyć. Można też spędzić całe życie w małej wiosce u podnóża gór i każdego dnia żyć niesamowitą przygodą, czując każdy oddech, widząc każdy wschód słońca i czując każdy powiew wiatru. A Ty? Jak żyjesz? „Podobno życie jest jak butelka dobrego wina: niektórym wystarcza lektura etykiety na butelce, inni wolą jej zwartość – chcą poczuć zapach i smak. Każdy dzień celebrować jak wino.”

To najprostszy sposób odnajdywania swojego tu i teraz. Skupiając się na oddechu, nie da się być gdzie indziej. Weź kilka głębokich wdechów, zatrzymaj powietrze i bardzo powoli wypuść. Rozejrzyj się dookoła i zobacz gdzie jesteś, co się dzieje, co czujesz. Zobaczysz jak zmieni się świat, który widzisz. Pozwól sobie naprawdę go dostrzec. 10. ZASTANAWIAJ SIĘ Nad wszystkim. Nad zasadnością swoich wyborów i decyzji, nad słowami, które wypowiadasz i emocjami, które przeżywasz. Nad tym co jesz i czy Twoje życie jest zgodne z Twoimi wartościami. Żyjesz tylko ten jeden raz. Czy to życie, w którym jesteś, jest Twoim wymarzonym? Jeśli nie, nie bój się zmian. Świat zadba o Ciebie, jeśli tylko mu na to pozwolisz. Żyj pełnią, bądź prawdziwą sobą i dawaj z siebie to, co najlepsze! Nie przyjmuj bezwarunkowo poglądów innych, ani decyzji, które ludzie podejmują za Ciebie. Jesteś odrębną jednostką i Ty decydujesz o tym, gdzie jesteś, co robisz i co czujesz właśnie teraz. Ty wybierasz kierunek swojego życia i Ty stawiasz kolejne kroki. Idź tam, gdzie chcesz, a nie tam, gdzie powinnaś. Nic nie powinnaś. Za to możesz wszystko. Slow life to styl życia, to filozofia, którą każdy dopasowuje do siebie. To nie leżenie na kanapie czy medytowanie po kilka godzin dziennie, to po prostu inny poziom przeżywania tego, co dzieje się tu i teraz. Możesz pójść do parku i chodzić boso po trawie, możesz pojechać na wieś i przywieźć świeże owoce i warzywa, możesz zatracić się w czytaniu tomiku poezji Poświatowskiej lub spędzić godziny na patrzeniu na chmury. Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest bycie tu i teraz, niezależnie od tego, co robisz i gdzie jesteś. Dostrzeganie chwil, bycie w danym momencie, a nie poza nim. To ciągła medytacja teraźniejszości, dzięki której nasze życie jest pełniejsze, pełne przygód, wra22

MARTA ŻUBRYCKA Jestem absolwentką Psychologii stosowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim, coachem szkolącym się w Noble Manhattan Coaching i trenerem, którego pasją są warsztaty rozwojowe. Łącząc to wszystko nazwałabym siebie Life Designer’em, bo najbardziej dla mnie fascynującym obszarem rzeczywistości jest zmiana i kreacja. Zmiana, jaka zachodzi w ludziach pod wpływem różnorodnych czynników, potencjał jaki ludzie w sobie rozwijają, odkrywanie duszy kogoś, kto myślał (nigdy więcej!), że jest ‘przeciętny’. Nie ma przeciętnych ludzi, ani przeciętnych dni. Uczę tego innych, ale najpierw nauczyłam tego samą siebie.



Biznes plan na życie

Pobudka! Już czerwiec! Najwyższa pora zakasać rękawy i wziąć się do realizacji naszych marzeń. Chciałabym Wam zaproponować sposób na stworzenie biznes planu na życie. Jeśli ktoś z Was się oburzy, że przecież życie to nie biznes, już wyjaśniam. Zakładanie własnego biznesu wymaga pewnych wkładów, przemyślanych kroków i szeregu inwestycji. Tak samo jest z życiem. Czy jest coś ważniejszego i godnego wszelkich „inwestycji” niż nasze własne życie? Jeśli po raz kolejny zastanawiasz, co zrobić ze swoim życiem, którą drogą pójść i jak się realizować, zapraszam do zapoznania się ze sposobami na stworzenie biznes planu na życie. 5 KROKÓW BIZNES PLANU NA ŻYCIE: 1. ZNAJDŹ CEL Zastanów się, co kochasz robić, co sprawia Ci przy24

jemność i pochłania Cię bez reszty, w czym jesteś dobra. Jak znajdziesz taką rzecz, pomyśl, jak możesz przeobrazić swoją pasję w realne zajęcie. Mówiąc inaczej, jak możesz realizować to, co daje Ci radość każdego dnia. Załóżmy, że uwielbiasz robić biżuterię i chcesz włączyć tę pasję w codzienne życie. Jednym ze sposobów na realizację tej pasji jest założenie własnej firmy. 2. ZOBACZ TO Jak już wiesz, co chcesz robić, zobacz to w swoim umyśle. Stwórz obraz, jaki chciałabyś oglądać każdego dnia. W jakim miejscu się znajdujesz? Jakimi przedmiotami jesteś otoczona? Jakie zapachy docierają? Jakie emocje pojawiają się w ciele?


Zobacz wszystkie rzeczy, jakie przychodzą Ci na myśl o prowadzeniu firmy sprzedającej biżuterię (od aktu tworzenia do momentu otrzymania wiadomości od klientów). Jeśli stworzony obraz sprawia, że rozpiera Cię energia i masz 100% pewności, że właśnie to chcesz robić w swoim życiu, przejdźmy do kolejnego punktu. 3. SPAKUJ SIĘ Metafora plecaka dobrze oddaje tę część planu. Plecak to nasze doświadczenia i umiejętności, która mamy zawsze przy sobie. Nasze mocne i słabe strony. Zastanów się, w czym jesteś dobra, nad czym powinnaś jeszcze popracować. Często w naszym plecaku znajdują się rzeczy, które utrudniają dalszą wędrówkę, droga jest długa, a ciężar plecaka odbiera nam siły. Pomyśl o rzeczach, które warto z niego usunąć (to mogą być pesymistyczne myśli, pożeracze czasu lub inne obciążenia). Kiedy spakujemy nasz plecak i ruszymy w drogę, może się zdarzyć, że w trakcie wędrówki natrafimy na różnego rodzaju niedogodności- zamknięta droga, objazdy, korek, czyli tzw. trudności. Wypisz, jakie trudności mogą się pojawić i pomyśl nad sposobami radzenia sobie z nimi. 4. STWÓRZ PLAN Kiedy już wiemy, co zabieramy ze sobą, na co mamy uważać i nad czym pracować, przechodzimy do stworzenia PLANU. Wypisujemy wszystkie, nawet bardzo małe, kroki jakie będą nam potrzebne, żeby osiągnąć nasz cel. Wyznacz granice czasowe na wykonanie każdego z kroków.

MAGDALENA KLUSZCZYK Self-leadership coach, Animal Assisted Coach, trener, filolog. Twórca innowacyjnej metody rozwoju Experience In Action.

Serdecznie zapraszam do udziału w bezpłatnym miesięcznym programie rozwoju pewności siebie JESTEM PEWNA SIEBIE. Szczegóły na stronie: www.pracowniazmian.org

5. STEP BY STEP Krok po kroku realizuj swoje założenia. Mierz postępy, nagradzaj się i motywuj do dalszej drogi. 6. CELEBRACJA Ostatni, ale równie ważny krok- celebracja! Pora na świętowanie Twojego sukcesu. Nagradzanie siebie jest ważne przez cay proces, ale główna nagroda powinna czekać na Ciebie na zakoJak go uczcisz?

25


Na kim wzoruje się Twoje dziecko?

„Potrzeba całej wioski, by wychować dziecko” – przysłowie afrykańskie Na kim wzoruje się Twoje dziecko? Kto jest jego autorytetem? Czy zastanawiałeś się może, ile uwagi poświęcasz codziennie swojemu dziecku? Jeśli możesz, zwróć na to uwagę i sprawdź, ile czasu - ale w 100%, masz tylko dla niego, ponieważ dziecko musi wiedzieć, że jest czas w ciągu dnia, gdzie jesteś tylko dla niego. Te momenty będą solidnymi podstawami do budowania własnej wartości. Nasze rodzicielstwo jest coraz uboższe w czas spędzony tylko z dzieckiem, przez co cierpią na tym nasze prawidłowe relacje z pociechami. Nie jesteśmy już wzorem do naśladowania, zostaliśmy zastąpieni bohaterami z bajek czy rówieśnikami. Dlaczego tak się dzieje? Otóż większość czasu dzieci spędzają przed telewizorem i komputerem 26

albo z kolegami, przez co rośnie ich przywiązanie do nich, zaczynają naśladować swoich znajomych, często upodabniając się do nich pod względem ubioru, zachowania, postawy, wysławiania, a tracąc przy tym swoje prawdziwe ja. Żyją w przekonaniu, że wśród rówieśników są podziwiane, lubiane czy kochane np. za dobry wygląd, a nie za osobowość. Na czym więc zbudowana jest ich samoocena? Na tym, kto kogo lubi? A co, jeśli jutro okaże się, że Twoje dziecko przestało być lubiane? Nie pielęgnując wzajemnego przywiązania, oddalamy się od siebie, pojawia się coraz więcej konfliktów i problemów, z którymi dzieci nie przychodzą do nas, ale często do swoich rówieśników, którym brakuje dojrzałości emocjonalnej. Rówieśnik


świadomie będzie budowało własną odrębność. Pamiętajmy, że bliskość i czułość pomagają naszym dzieciom lepiej odnaleźć się w świecie. „...widząc grzecznego młodzieńca musimy pamiętać, że źródłem i przyczyną jego zachowania jest rodzina i społeczność w jakiej dorasta”.

nie wytłumaczy im, jak uczyć się na błędach, nie nauczy samokontroli czy poczucia własnej wartości. Działamy ciągle schematycznie, a przykładem może być tutaj powrót dziecka do domu ze szkoły: codziennie pytamy, co w szkole, co masz zadane, jak było itd. Często dziwimy się, że słyszymy te same, zbywające odpowiedzi - nic, wszystko w porządku itp. A może dziecko samo by opowiadało, gdybyś przywitał je słowami: „jak dobrze że jesteś…”, a nie zasypywał lawiną pytań. Myślimy, co z tym dzieckiem, dlaczego tak bardzo się zmieniło, zaczynamy się denerwować i nie możemy tego zrozumieć, a to nie wina dziecka - problem tkwi w nas. Ciągłą gonitwą wdrukowaliśmy w mózg dziecka, że nie mamy dla niego czasu, że słuchamy go między gotowaniem a sprzątaniem. Porównaj swoją rozmowę z koleżanką z rozmową ze swoim dzieckiem. Czy też siadasz z nim przy stole, patrzysz w oczy i chcesz zrozumieć, współodczuwać, wspierać? Pozbawiamy dzieci wrażliwości, bo od kogo mają się jej uczyć. Dawniej na jedno dziecko przypadało czterech dorosłych; w domu była babcia, dziadek, mama, tata. Dzieci miały od kogo uczyć się dojrzałych zachowań, wrażliwości. Zapomnieliśmy, że wrażliwość to rozwój; jeśli przestajesz być wrażliwy to przestaje ci zależeć. Myślimy, że zmotywujemy dziecko do działania przez nagrody. Tak, owszem, ale po drodze niszczymy jego wewnętrzną motywację, a ona powinna płynąć z wewnątrz nas. A co z własną odrębnością, kto tłumaczy dziś dziecku, że zawsze może być sobą? Nie zdajemy sobie sprawy, że przez kopiowanie drugiej osoby dziecko narażone jest na ciągłą niepewność, ponieważ nie wiemy, co jutro, za tydzień będzie na czasie. Rozwijajmy w dziecku świadomość, że każdy jest odrębną indywidualnością, dzięki temu

MARIA URBAŃCZYK Manager/Coach/Trener Jestem osobą z piętnastoletnim doświadczeniem w pracy w korporacjach na stanowiskach kierowniczych. Jestem coachem (ukończyłam The art and science of coaching) oraz trenerem szkoleń twardych. Potrafię: Tworzyć mocne wspierające się zespoły, osiągać cele, wnikliwie analizować, obserwować, wspierać, słuchać i dawać przestrzeń odmiennym punktom widzenia. Potrafię dzielić się wiedzą i doświadczeniem, przyznać się do błędu i śmiać się z siebie. Chcę: Zarażać radością życia, czuć przestrzeń i swobodę, mieć wyzwania .

27


Żelazowa Wola – nie tylko dla melomanów Wielkimi krokami zbliżają się wakacje. Aura coraz bardziej sprzyja wędrówkom i wyprawom. Każdy z przyjemnością stwierdzi, że coraz bardziej sprzyjają im także polskie drogi. Dzięki nim zmniejszają się odległości, a przeciwny naszemu kraniec Polski jest osiągalny bez konieczności żmudnego i niebezpiecznego toczenia się po dziurawych szosach. Dlatego każdy, kto znajdzie chęć i nieco czasu może bez trudu dotrzeć do Żelazowej Woli. Pięknie tu o każdej porze roku, ale szczególnie miło jest pospacerować po parku wiosną i latem, kiedy w drzewach kwilą ptaki, a wokoło pełno cudnej roślinności. Można przysiąść nad rzeką, wsłuchać się w jej szmer. Park, ze swoim pięknym starodrzewiem, rozbrzmiewa również muzyką, delikatnie sączącą się z ukrytych głośników. A już od maja każdej niedzieli można posłuchać muzyki fortepianowej na żywo i przy dzwiękach nokturnów wyciszyć myśli, zapomnieć o pracy, problemach, uspokoić nerwy. Muzyka łagodzi obyczaje i jest balsamem dla duszy, a w Żelazowej Woli ma się dodatkowo wrażenie, że tu się te brzmienia narodziły i że jest się ich częścią. Miejsce jest światowe – bywa, że są tu tłumy (w parku się ich nie czuje!), również dzieci (choć nie można deptać trawników, to jest naprawdę dużo alejek do biegania). Dla zwiedzających wybudowano kilka lat temu stołówkę i niczego sobie kawiarnię. Nowoczesna architektura bardzo zgrabnie komponuje się z dworkowym otoczeniem. Na obiad można się udać również poza mury muzeum – pamiętam jeszcze czasy, kiedy co najwyżej można było liczyć na z hot-doga z przyparkingowej budki – teraz są tu przyjaźnie wyglądające restauracje. Jednym słowem: szczypta kultury i kosz natury. A do tego niezła kawa i puchar lodów. Czy jest na co pomarudzić? Aktualny program koncertów znajduje się na stronie: http://pl.chopin.nifc.pl/institute/concerts/zelazowa_wola

ANNA MRÓZ W magazynie pełni rolę redaktora językowego. Z wykształcenia archeolog, redaktor językowy i korektor, z charakteru humanistka. Na cały etat pracuje w domu z dziećmi, ale zawsze znajdzie czas, aby coś napisać lub poprawić. Zawsze otoczona książkami, spośród których chętnie wybiera literaturę polską. Lubi dobrą fotografię i wyjścia do teatru. Ale nade wszystko lubi podróżować, poznawać nowe smaki i odkrywać zakątki bliskie i dalekie.

28


OPOWIEŚCI DLA DUSZY

Bajka o dwóch młynarzach

Na południowych zielonych nizinach oświetlonych słońcem i zraszanych ciepłym rzęsistym deszczem, sąsiadowały ze sobą dwie wioski. W każdej z nich mieszkał młynarz. Obaj znali swój fach i kochali pracę pachnącą sypką, białą mąką. Wokół ich domów rozpościerały się pola tak rozłożyste, że sąsiadowały ze sobą na granicy osad. Młynarze sami siali ziarno, doglądali jego wzrostu, zbioru, wreszcie mielenia, a nawet wypieku chrupkiego, świeżego chleba. Byli bogaci i beztroscy. Pewnego jednak dnia jeden z nich postanowił z młynarskiego zawodu i zamiłowania uczynić niezapomniane dzieło swego życia, które zapisałoby jego imię na zawsze w pamięci potomnych. Przez wiele lat zbierał najlepsze ziarno, które wydawało obfity plon i z którego chleb smako-

jak żaden inny. Krzyżował te ziarna i stworzył zboże niepowtarzalne i dorodne. Wreszcie stworzył smak chleba, za który ludzie oddawali ostatnie swoje pieniądze. Zainwestował w te działania swój czas i majątek. Czas zabrał mu piękną dziewczynę, zaś majątek zwielokrotnił się niepomiernie. Zyskał sławę i dobre imię. I choć wydawało się, że może już odpocząć, okazało się, że jeszcze sporo wysiłku musi włożyć w zabezpieczenie interesu. Po jego chleb zjeżdżali ludzie z całego świata. Każdy choć raz w życiu chciał zakosztować smaku nieba na ziemi. Ludzie całymi pielgrzymkami zjeżdżali codziennie do wioski, by kupić choć kromkę chleba i dzielić się opowieściami o niej przez resztę życia. Pojawiali się także w młynarskich posiadłościach ci, którzy chcieli kupić

29


niezwykłe ziarno, by uprawiać je w swoich krajach. Jednak młynarz nie chciał się na to zgodzić. Włożył tyle wysiłku w uprawę, że miał prawo być jedyny na świecie. Zabezpieczył się więc umowami, klauzulami i paragrafami do umów, w których wyraźnie oznajmił, iż nikt, pod żadnym pozorem i pod groźbą ogromnych kar finansowych, nie może posiać jego ziarna. I kiedy już wydawało się, że może odpocząć, okazało się, iż ptactwo z najdalszych zakątków świata zlatywało, by wykraść człowiekowi smakowite ziarno, rodzące siłę w skrzydłach i dające tchnienie w ptasie trele. Młynarz zrobił wszystko, by odstraszyć podniebnych smakoszy jego ziarna. Ptaki odleciały. Wszystkie. Na zawsze. Wioska zamilkła. Co jakiś czas młynarz przechadzał się po swoich polach i z niekłamaną satysfakcją obserwował, jak pola sąsiada obrastają trawą, kwiatami, wreszcie drzewami. Osiągnął swój cel: już nikt nie był tak wszechmocny jak on. Jakież było więc jego zdumienie, gdy pewnego dnia dowiedział się, że dwóch jest największych ludzi sukcesu na świecie: on sam i młynarz z ościennej wioski. Postanowił więc odwiedzić jak najszybciej konkurenta i poznać miarę jego sukcesu. Ten, kiedy dowiedział się o odwiedzinach gościa, przyjął go z otwartymi ramionami i oprowadził po swej kwitnącej posiadłości. Jego dom zachwycał wytwornością i gustem. Była to niewątpliwie zasługa dobrego smaku pięknej żony. Drzewa chłodziły cieniem, kwiaty upajały zapachem. Z gałęzi drzew dobiegał gościa dawno niesłyszany śpiew ptaków. Śpiew niezwykły, perlisty, dźwięczny, wyzwalający w wyobraźni obrazy najpiękniej muskające duszę. „Jak osiągnąłeś to wszystko?” – zapytał młynarz młynarza. „Stworzyłem pole biwakowe i apartamenty dla wszystkich tych, którzy zjeżdżają tu po Twój chleb. Nocują u mnie i nabierają sił na drogę powrotną do domu. Ponieważ Twój chleb jest bardzo drogi, pieczołowicie chronią go, by wystarczył dla wszystkich krewnych i przyjaciół. Posilają się więc moimi wypiekami. Zostawiłem część pól uprawnych na te potrzeby. Co miesiąc kupuję od Twoich magazynierów Twe cudowne ziarno. Nie obawiaj się. Przestrzegam wszystkich paragrafów, które stworzyłeś. Żadne z ziaren nie spada na ziemię. W locie karmię nimi ptactwo, które wypędziłeś ze swoich pól. Wdzięczne ptaki zlatują tu z całego świata, a za nimi zjeżdżają ich miłośnicy, by podziwiać tę jedyną na świecie wielobarwną oazę dźwięków. Każdego dnia wszyscy moi goście siadają wspólnie na rozłożystych łąkach, by słuchać koncertu najwspanialszych ptasich śpiewaków. Jestem doprawdy szczęśliwy” – dodał gospodarz. Gość spojrzał przed siebie i wrócił do domu. 30

EWA KRÓL Na krakowskiej teatrologii nauczyłam się tego, co okazało się najważniejsze: spełniania marzeń. W tym czasie redagowałam teatrałki do lokalnego oddziału Gazety Wyborczej i koncertowałam śpiewając autorskie piosenki. Na Festiwalu Piosenki Studenckiej zdobyłam wówczas Stypendium im. Wojciecha Bellona, co, zważywszy na brak tzw. oczywistych warunków wokalnych, uważam za jeden z największych moich sukcesów. Praca w Radiu Bielsko umożliwiła mi świadome korzystanie z głosu i słowa a słowo zamieniło się później w bajki i opowieści. Jedna z nich została wyróżniona pierwszym miejscem w konkursie na bajkę terapeutyczną Stowarzyszenia „W Naszych Rękach”, inne towarzyszyły mi w prowadzonych przeze mnie szkoleniach z zakresu komunikacji interpersonalnej. Nadal piszę i spełniam marzenia.


NA ZDROWIE!

Sałatka z rukoli z białą rzodkwią, grejpfrutem i jagodami goji

SKŁADNIKI:

SOS:

- 2 małe garście wymytej i osuszonej rukoli - 2 małe garście wymytej i poszatkowanej sałaty lodowej - ½ obranej białej rzodkwi - 1 czerwony grejpfrut - 2 małe garście obranych orzechów włoskich - 1 garść jagód goji - ½ małego, obranego korzenia selera - kilkanaście kosteczek sera feta (opcjonalnie dla niealergików)

- 6 łyżek oliwy z oliwek, lub oliwy z pestek winogron - 2 łyżki soku z limonki - 2 płaskie łyżki skórki pomarańczy - 1 duża szczypta cynamonu - świeżo mielony czarny pieprz do smaku - szczypta soli - 2 łyżki syropu z agawy (lub płynnego miodu, jeśli nie ma alergii na miód lub pyłki drzew i kwiatów)

31


WYKONANIE: Korzeń selera wrzucamy na wrzątek do małego garnka i gotujemy bez przykrycia ok 3 minut. Ściagamy z ognia. Jagody goji przekładamy do durszlaka i przelewamy wrzątkiem. Odkładamy do ostudzenia. Orzechy włoskie zalewamy wrzątkiem i po 5 minutach odcedzamy i studzimy (jeśli są świeżo luskane nie trzeba zalewać wrzątkiem). Do małej miski wsypujemy rukolę i salatę lodową. Mieszamy rękoma. Rozdzialamy miks sałat na 2 talerze. Rzodkiew kroimy na bardzo wąskie, 2mm plastry, seler w wąskie słupki i układamy na rukoli i sałacie lodowej. Grejpfruta obieramy dokładnie, usuwamy białe skórki i błonki i dzielimy na cząstki i dokładamy na talerze. Całość posypujemy orzekami włoskimi i jagodami goji. Do miskeczki wlewamy oliwę, szybko mieszając dolewamy sok z limonki, dodajemy skorkę z pomarańczy, cynamon, pieprz, sól i syrop z agawy. Składniki dokładnie mieszamy i polewamy sałatkę. Można dorzucić na wierzch po kilka kosteczek sera feta (wersja dla niealergików).

Przepisy dla Państwa przygotowała Jagoda Gruchacz. Zapraszamy na stronę: http://ecookland.com/

32


ROZWIJAK

Rozwijak Informator o wydarzeniach rozwojowych

33




Szczegóły na stronie: www.pracowniazmian.org/jestem


mpewnasiebie



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.