6 minute read
Naturalne dla klimatu - piece na drewno
Kominki i piece w całej Europie są ważnym elementem niezależnego energetycznie domu. W Polsce obarczono je bezpodstawnie przyczyną smogu. Dlaczego? Zapytaliśmy o to starszego Cechu, od dawna walczącego o zmianę takiego postrzegania emisji ze spalania drewna.
Świat Kominków: Dlaczego w naszym kraju wprowadza się dziś ograniczenia i zakazy palenia drewnem, a w innych szeroko promuje i wprowadza systemy wsparcia, by jeszcze zwiększyć jego stosowanie?
Jacek Ręka, Starszy Małopolskiego Cechu Zdunów i Zawodów Pokrewnych: Ponieważ tylko w naszym kraju spalaniu drewna w piecach i kominkach – formalnie i medialnie – przypisano emisję pyłów na poziomie kilkukrotnie wyższym niż nawet ze spalania węgla w starych „kopciuchach”, wyliczając wielkość emisji zanieczyszczeń powietrza w oparciu o błędnie zawyżone wskaźniki. W konsekwencji przyjęcia zawyżonych wskaźników, przy obliczaniu wielkości emisji i modelowaniu stężeń pyłu w powietrzu, niemal we wszystkich lokalnych programach ochrony powietrza (POP-ach), przypisano najwyższy wpływ na złą jakość powietrza właśnie spalaniu drewna w domowych piecach i kominkach.
W krajach Europy, w których używa się porównywalnych technicznie i technologicznie wkładów kominowych i technologii budowy pieców pokojowych, przyjmuje się do wyliczeń wpływu spalonego drewna na jakość powietrza wielokrotnie niższe wskaźniki emisji pyłu, które nie dają podstaw do wprowadzania podobnych jak w Polsce zakazów czy ograniczeń. Ten fakt w naszym kraju zupełnie zignorowano, a w dodatku stosowany wskaźnik nie potwierdzono przeprowadzeniem żadnych wiarygodnych badań rzeczywistych wg norm dot. pieców i kominków. Błędnie zawyżone wskaźniki zwiodły w ten sposób nie tylko zatroskanych o czyste powietrze urzędników czy mieszkańców, ale też wielu aktywistów antysmogowych. Na ich podstawie, stworzono więc ogólnokrajową nagonkę na używanie drewna w domowych piecach i kominkach, przypisując mu główną przyczynę złej jakości powietrza, a nawet – jak w Krakowie – smogu.
W ten sposób kiedyś, przed ponad 10 laty popełniony w paru opracowaniach eksperckich błąd, stał się podstawą do formalnego przyjęcia i rekomendowania aktualnych „wskaźników eksperckich”. W rezultacie uzasadniono nimi wprowadzenie w życie najbardziej kuriozalnej na skalę Europy i będącej przedmiotem wielu żartów, krakowskiej uchwały antysmogowej, która całkowicie bezpodstawnie wyklucza możliwość palenia drewnem w piecach i kominkach. Odkrycie i wykazanie przez ekspertów z branży zduńskiej popełnionego błędu powoduje, że nie można już dalej przypisywać spalaniu drewna w piecach i kominkach tak wysokiego poziomu emisji i nie można w ten sposób uzasadniać wprowadzanych w uchwałach antysmogowych ograniczeń czy zakazów jego stosowania. Palenia drewnem w piecach i kominkach – nawet tych starszej generacji, również nie będzie można dalej wskazywać jako źródła emisji najbardziej przyczyniającego się do złej jakości powietrza, a tym bardziej do licznych chorób czy nawet zgonów – jak to się czyni obecnie. Nie ma zatem uzasadnionego powodu, dla którego mieszkańcy innych regionów kraju mieliby się więc obawiać, że wkrótce także i u nich palenie drewnem w kominkach może zostać zakazane – podobnie jak w Krakowie. Mamy nadzieję, że do odpowiedzialnych za wyznaczanie wskaźników, bardziej przemówią „fakty niż mity” i już wkrótce krakowska uchwała podzieli los innych „bubli” prawnych.
Na ten oczywisty błąd formalnego stosowania wadliwie zawyżonych wskaźników, jako pierwszy – a zarazem najbardziej pokrzywdzony – wskazał Małopolski Cech Zdunów i Zawodów Pokrewnych z Krakowa, wykazując w ten sposób całą bezcelowość walki z paleniem drewnem w piecach i kominkach. Ostrzegł również, że w konsekwencji wydłuża się tylko w ten sposób okres oczekiwania na rzeczywistą poprawę powietrza, gdyż pomija się w działaniach faktyczne źródła zanieczyszczeń. Spowalnia się także wymianę starych „kopciuchów węglowych”, gdyż skoro ich dotychczasowi użytkownicy nie mogą ich wymienić na zapewniające tańsze ciepło piece i kominki na drewno, to zrozumiałe że trudniej jest ich przekonać na przejście i stosowanie proponowanych, wyraźnie droższych systemów ogrzewania.
Cech, wskazując na popełnione błędy, podważył opracowania eksperckie wskaźników i dlatego teraz wraz z całą branżą zduńską oczekuje, by odpowiedzialne instytucje państwowe jak najszybciej skorygowały stosowany zawyżony wskaźnik, a Sejmiki wojewódzkie, odrzuciły wszystkie wprowadzone wadliwie uzasadnione uchwały antysmogowe ograniczające palenie drewnem w piecach i kominkach. Opóźnienie tych działań, spowoduje że nadal będzie blokowana możliwość wykorzystywania największego krajowego, neutralnego klimatycznie źródła OZE – biomasy drzewnej, a transformacja energetyczna będzie niepotrzebnie droga. W innych, o wiele bogatszych krajach, drewno skutecznie wykorzystuje się dziś dla pozyskiwania neutralnego klimatycznie ciepła z OZE i w ten sposób znacznie przyczynia do przyśpieszenia, a zarazem złagodzenia kosztów europejskiej transformacji energetycznej. Sprzyjają temu także działania mające do doprowadzić do sytuacji, by praktycznie każdy dom posiadał tzw. strategiczną infrastrukturę energetyczną, umożliwiającą indywidualne ogrzewanie drewnem. Oczywiście, przyczyni się to do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa energetycznego tak samych mieszkańców, jak i całego kraju.
Zważywszy na wymienione wyżej fakty, branża rzemiosła zduńskiego nie może dłużej godzić się, by w naszym kraju ogrzewanie domów drewnem było nadal ograniczane czy nawet zakazywane, a w tym samym czasie w innych krajach wręcz odwrotnie – promowane. Nie może być tak, że w jednych krajach europejskich (np. w Belgii), gdy rezygnuje się z ogrzewania domu gazem i przechodzi na ogrzewanie drewnem, uzyskuje się wysokie dopłaty i wsparcie, a u nas za palenie drewnem w kominkach można zostać ukaranym – a równocześnie dopłaty na cele promocji czystego powietrza, kierowane były np. na ogrzewanie gazem ziemnym (będącym kopalnym i tylko przejściowym źródłem energii).
Dlatego nasza branża podnosi głośny APEL: wróćmy do normalności i tak jak w innych krajach Unii Europejskiej, zamiast ograniczać – promujmy i wspierajmy działania, które przyczynią się do tego, by jak najwięcej polskich gospodarstw domowych zaczęło pozyskiwać ciepło z drewna jako neutralnego dla klimatu odnawialnego źródła energii. Pozwoli to w najprostszy i najtańszy sposób przyspieszyć Zieloną transformację energetyczną i uniknąć ponoszenia dodatkowych kosztów unijnego parapodatku od emisji CO₂. Na rangę i konieczność takich działań wskazują również proste wyliczenia, z których wynika, że tylko 0.5 mln domów ogrzewanych biomasą drzewną spalaną w pokojowych piecach zduńskich, pozwoliłoby wytworzyć niemal o 50% więcej energii cieplnej z OZE (ponad 10.000 GWh – przyjmując średnio 20 MWh na piec rocznie, spalający ~ 12 m³ drewna ), niż wszystkie zamontowane dziś w systemie prosumenckim ogniwa fotowoltaiczne (~ 7 GW mocy zainstalowanej czyli max. 7.000 GWh wytworzonej). A przecież branża zduńska może liczbę takich pieców w najbliższej przyszłości znacznie zwiększyć.
Czy zatem nie najwyższy już czas, by zacząć wreszcie rejestrować wytworzoną w gospodarstwach domowych energię cieplną z drewna jako OZE (tak jak w energetyce przemysłowej), skoro według danych GUS spala się go w nich podobną, a nawet większą ilość?
Czy również w krajowym miksie energetycznym i wśród promowanych technologii OZE, nie powinna być obecna technologia pieców zduńskich, oparta na ogrzewaniu budynków najtańszym ciepłem pozyskanym z biomasy drzewnej?