Vol 04

Page 1


Metodyka

“Skauting dla chłopców”

Crazy people from 108 s p r z e d

Rozdział II: Obozowanie

Innym

Niecodzienna służba – PCK przedruk z “Na tropie” lato`97

Powódź – raz jeszcze instruktorka o powodzianach

Aktualnoś ci

i

Hufiec :

z

MAGIEL; Daily Scout Szermierka

o b o z u

kilka scenek z życia harcerzy z komentarzem Brata Dżefa

Powódź - tj. tekst spowodowany Michała głos w sprawie 10. punktu

Smrud o europejskich skautach

Odkurzone

Lipowy Rajd Ciaha niekoniecznie obiektywna relacja

WYR.KO antologia zdań wyrwanych z kontekstu

Herbaciarnia

Jestem dobry ?! – czyli z kim rywalizować (HP)

ON Zubek (Harcerz Pomorski)

Wraż enia

Mam problem… ustępujący komendant o naszych problemach

Zezwolenie na uż ywanie logo wę drowniczego otrzymaliś my od dh. Krzysztofa Sikory hm. kierownika Wydział u Harcerstwa Starszego i Specjalnoś ci GK ZHP oraz redaktora naczelnego „ Na tropie”


Metodyka

Chłopcy z tubylczych plemion południowoafrykańskich, Zulusów i Swazów. muszą zaprawić się w życiu skautowym zanim zostaną uznani za ludzi dojrzałych. Czynią to w następujący sposób: kiedy chłopiec dojdzie do piętnastego czy szesnastego roku życia, jeden z mężczyzn rodzinnej wioski rozbiera go do naga, maluje na biało od stóp do głowy, daje mu tarczę i assegaj, czyli małą włócznię i wypędza z osiedla uprzedzając, że zostanie zabity, jeżeli go ktoś zobaczy, zanim farba z niego zejdzie. Chłopiec musi więc pójść w góry i kryć się przed ludźmi dopóki trzyma się go biała farba, a trwa to zwykle około miesiąca.

ROZDZIAŁ II obozowanie

W południowej zaś Ameryce, w zimnych deszczowych krainach Patagonii, chłopcy plemienia Jagan nie noszą ubrania, a zanim wolno im będzie uważać się za mężczyzn muszą przejść próbę dzielności, która polega na tym, że wbija się chłopcu głęboko w udo włócznię, a on mimo bólu musi się przez cały czas uśmiechać. Surowa to próba, świadcząca o tym że dzicy ci rozumieją jak konieczną jest rzeczą wyćwiczyć męskość w chłopcu, żeby nie stał się bezdusznym nicponiem, który będzie umiał tylko przypatrywać się jak inni pracują.

Bill Hamilton, kanadyjski wywiadowca i myśliwy: „Człowiek, który wyrósł wśród potężnych tworów przyrody czci prawdę, niezależność i samodzielność; popędy jego są szlachetne; jest szczerym w przyjaźni i wiernym sztandarowi swego kraju.”

WYPRAWY BADAWCZE Dobrym sposobem pracy skautowej są wyprawy badawcze zastępami, albo też wędrówki po kraju we dwójkę, na wzór dawnych błędnych rycerzy, w poszukiwaniu ludzi, którzy potrzebują pomocy i niesieniu im jej. Zawsze należy wziąć ze sobą mapy i samym poszukać sobie drogi a przechodniów, o ile to tylko możliwe, nie pytać. Wyprawy wasze muszą mieć zawsze jakiś cel. W czasie drogi powinniście zwracać na wszystko uwagę i zapamiętać możliwie najwięcej, aby móc potem udzielić wskazówek komuś, co by po was chciał odbyć tę samą drogę. Badacze, rzecz jasna, prowadzą dziennik, zapisując krótko każdego dnia co się działo, i ilustrując go rysunkami lub fotografiami. Równie wspaniałą rzeczą dla zastępu jak włóczęga piesza lub na rowerach jest wyprawa łodzią w podróż po kraju. Ale nikomu nie wolno używać łodzi, kto nie umie dobrze pływać, bo jakieś wypadki zdarzyć się muszą. Każdy skaut musi koniecznie umieć pływać, nigdy bowiem nie może wiedzieć, kiedy mu przyjdzie przeprawiać się przez rzekę, płynąc dla uratowania swego życia, lub rzucić się w wodę dla ocalenia kogoś od utonięcia. Wspinaczka: jest to sport znakomity i stanowi praktyczną próbę wszelkich waszych sprawności skautowych w znajdywaniu drogi i wygodnym urządzaniu się w obozie.

Doświadczenia w szkole…

…i w Afryce


Metodyka

Ćwiczenia nocne

Stare wilki morskie

Skaut musi umieć znaleźć drogę równie łatwo w nocy jak w dzień. Jeżeli nie będziecie urządzać częstych ćwiczeń, będą chłopcy w nocy błądzić: odległości wydają się większe, znaki terenowe trudno dojrzeć. Marsz nocą powoduje też więcej hałasu niż we dnie. W śledzeniu nieprzyjaciela nocą musicie więcej polegać na słuchu niż wzroku. Ważny jest także nos. Skaut dobrze wprawiony w wywąchiwanie w nocy, a nie psujący zmysłu powonienia paleniem tytoniu, potrafi często wywąchać nieprzyjaciela z dużej odległości. Robiłem to często i bardzo mi się przydawało. Wynajdywanie drogi U czerwonoskórych Indian wywiadowca, który umiał dobrze znaleźć drogę w obcym terenie nosił nazwę „wskazidrogi”, co było nazwą bardzo honorową, ze skauta bowiem, który drogi znaleźć nie umie nie wiele pożytku. Najważniejszą rzeczą jest nie zbłądzić z miejsca.

Starzy wywiadowcy są zwykle ludźmi bardzo milczącymi, przyzwyczaili się bowiem skupiać całą uwagę na tym, co robią. Nieraz zobaczycie jak „żółtodziób”, pierwszy raz będący w polu, w przekonaniu że prowadzący skaut jest osamotniony, będzie maszerował, dreptał, czy jechał koło niego i rozpoczynał rozmowę dotąd aż wywiadowca zachowaniem się lub w inny sposób da mu do zrozumienia, że wcale go specjalnie tutaj nie potrzebuje. Na niektórych parowcach zobaczycie napis „Proszę nie zwracać się do sternika”, a to samo odnosi się do skauta prowadzącego oddział.

Za czasów królowej Elżbiety, jakieś czterysta lat temu, żeglarze Hiszpanii, Brytanii, Holandii i Portugalii zdobyli sobie sławę śmiałymi wyprawami przez nieznane oceany na małych żaglowcach, na których odkrywali w odległych zakątkach świata nowe lądy dla swej ojczyzny. Na małym brygu przybrzeżnym, kursującym w Kanale Angielskim służył mały chłopak, który marzył o tym, żeby się stać jednym z takich odkrywców, ale kiedy zastanowił się nad praktyczną stroną tej sprawy, wydawało mu się beznadziejnym, żeby taki mały biedny chłopiec, jak on, mógł się kiedyś podnieść na świecie ponad swoje obecne ciężkie życie na obmierzłym małym okręcie przybrzeżnym, gdzie żył kiepską strawą a z reguły otrzymywał więcej szturchańców niż pieniędzy. Przypatrzcie się jednak jak nawet najbiedniejszy chłopiec może się wybić, jeżeli się tylko przypnie do tego. Młody Drake - tak się on nazywał - mimo wszelkich trudności - przepychał się. Pracował z takim wysiłkiem nad spełnianiem swych obowiązków, aż oficerowie spostrzegli, że chce się wybić i awansowali go. W dwieście lat po Drake`m. przyszedł Nelson. Był on synem pastora z Norfolk - małym chorowitym chłopcem. Przez pewien czas służył, w flocie handlowej. Pierwszy krok do wielkości postawił, kiedy raz okręt, na którym służył, wziął w niewolę okręt nieprzyjacielski i pierwszy oficer otrzymał polecenie udania się łodzią z niewielką załogą dla ściągnięcia okupu. Ponieważ jednak morze było bardzo wzburzone, oficer zrezygnował z przedsięwzięcia, a wtedy Nelson, jako dobry skaut, wystąpił i podjął się tego zadania. Udało mu się i został odznaczony jako dobry oficer.

Duma Hiszpanii starta została w proch, a Anglia osiągnęła odrazu najwyższą rangę między narodami świata” To było dawno. A potem pod Trafalgarem pobiliśmy w morskiej bitwie Francuzów, a na Bałtyku Duńczyków. Te czasy dawno minęły, my zaś żyjemy odtąd z tymi narodami w doskonałej zgodzie.

Twarde walki nauczyły nas szanować się wzajemnie i dzięki temu dzisiejsza nasza przyjaźń jest tym silniejsza. Teraz, kiedy we wszystkich tych krajach są skauci mamy i ten jeszcze powód do wzmocnienia przyjaźni na przyszłość.

SYGNAŁY I KOMENDY

Otrzymałem kiedyś list od przyjaciela napisany w języku hinduskim lecz pismem angielskim, tak że

Skaut musi umieć bardzo sprytnie przekazywać tajne wiadomości z jednego miejsca na drugie lub podawać je sygnałami.

każdy, czytając go zdumiewałby się, co to może być za język, a dla mnie wszystko było jasne jak słońce.


Metodyka

Sygnalizacja Kapitan John Smith był jednym z pierwszych pomiędzy tymi, którzy przed trzystu latami używali sygnałów dla przesyłania na odległość zwyczajnych słów mowy ludzkiej. Otóż był on wynalazcą systemu sygnalizacyjnego w formie rzucania reflektorami świateł w nocy, i z połączenia sygnałów odczytywania znaczeń pewnych słów. Sygnalizacji nie można nauczyć się w jednym dniu, ale nauczyć się warto. Ogniska sygnalizacyjne Skauci wszystkich krai używają do sygnalizowania ogniska i dymu w dzień, płomienia w nocy. Sygnały dymem Żeby uzyskać ognisko z dużym dymem, załóżcie je zwyczajnie, a kiedy już będzie duże rzućcie na nie zielonych liści i trawy, albo mokrego siana lub tp., które będą dymić.

trzy wielkie kłęby w dużych odstępach małe kłęby następujące po sobie ciągła kolumna

wyruszyć w drogę zbiórka, przybądźcie tutaj zatrzymać się

przeplatane duże i małe kłęby niebezpieczeństwo Różne sygnały Następnie bardzo pożyteczna, zupełnie łatwa do wyuczenia się a znana każdemu żołnierzowi i marynarzowi w służbie czynnej jest sygnalizacja semaforem, system znaków budowany przez ustawianie ramion pod różnymi kątami w stosunku do siebie. Tak samo jeśli chcesz, żeby twój patrol posługiwał się tajemnym językiem zasadź wszystkich do nauki „esperanta”. Wcale nie jest trudne, a wyłożone jest w małej książeczce za pensy. Język ten zaczyna wchodzić w użycie we wszystkich krajach, tak że będziecie mogli posługiwać się nim zagranicą. Komendy i sygnały

Ognisko nakrywa się wilgotnym kocem, który Zastępowy winien posiadać gwizdek zdejmuje się dla wypuszczenia dymu, a później V E V E VE zapowiedź sygnalizacji K gotów (jako odpowiedź na V E , oznaczająca gotowość do odebrania sygnalizacji) Q czekać (jako odpowiedź na V E , oznaczająca że odbiorca nie jest gotowy do przyjęcia wiadomości) T odpowiedź „zrozumiano” (używana do odpowiadania na każdy sygnał o ile nie ma innej umowy) AR koniec sygnalizowanej wiadomości R wiadomość odebrano poprawnie (odpowiedź na A R) ........ wymazać (usunąć coś mylnie nadanego GB „Good-bye” używane, jeżeli stacja zamierza się zwinąć znów kładzie na ognisko. umocowany na sznurku lub rzemyku. Niżej podane komendy i sygnały musisz posiadać w małym palcu, abyś mały kłąb - ognisko odsłonięte przez 2s. duży kłąb - ognisko odsłonięte przez 6s. mógł nauczyć ich swój zastęp i wiedzieć jak je przerwa ognisko zakryte przez 8s. wydawać należycie. Krótkie i długie płomienie znaczą w nocy to co Zbiórka (w szeregu); Baczność; sygnały dymem w dzień. Spocznij; Usiąść w spoczynku (usiąść lub położyć się nie opuszczając szeregów); Rozejść Dwu skautów trzyma koc przed ogniem, tj. tak się (rozwiązanie zbiórki); W prawo; W lewo; że przyjaciele wasi nie widzą płomieni, dopóki Szybki marsz (iść sprawnie, wychodząc lewą sami tego nie zechcecie. nogą); Podwójny (bieg sprawnym krokiem z rękami luźno zwieszonymi); Skautowy krok (chód i wolny bieg na zmianę tę samą ilość krótki błysk - ognisko odsłonięte przez 2s. kroków). długi błysk 6s. między błyskami - ognisko zakryte przez 4s.


Metodyka

Skautmistrz, chcąc zwołać swoją drużynę wygwizduje „zawołanie skautowe”. Na ten znak zastępowi zwołują zastępy gwiżdżąc i wykrzykując zawołanie zastępu (głos swego zwierzęcia). Potem >podwójnym< zdążają do skautmistrza.

Jeżeli zastępowy, wykrzykuje rozkaz lub zlecenie skautowi, znajdującemu się w pewnej odległości, skaut na znak że słyszy, co do niego się mówi, trzyma przez cały czas dłoń przy głowie. Jeżeli nie może słyszeć, ma stać spokojnie nie dając żadnego znaku. Wtedy zastępowy powtórzy głośniej albo skinie na skauta, żeby podszedł bliżej.

Sygnały gwizdkiem  Spokój Baczność Uwaga na następny sygnał jeden długi gwizd  Wymarsz Iść dalej Naprzód Rozciągnąć linię Rozsypać się powolne długie gwizdy  Zbiórka Skupić się Zebrać się Do szeregu krótkie ostre gwizdy  Alarm Uwagi Gotowi Obsadzić miejsca alarmowe krótkie i długie naprzemian  Zastępowi do mnie trzy krótkie i jeden długi Każdy sygnał gwizdkowy musi być spełniony krokiem >podwójnym<; musicie biegnąc jak tylko potraficie szybko, porzucając wszystko, cobyście wtedy nie robili.

Sygnały laską Niżej podane sygnały wykonuje laską skaut wysłany na rekonesans w zasięgu wzroku ze stanowiska jego zastępu.  Widać kilka nieprzyjaciół trzymanie laski poziomo, tj. płasko oboma rękami nad głową  Daleko widać nieprzyjaciela to samo ale z wolnym poruszaniem laską w górę i w dół  Wróg na widoku, niedaleko to samo ale z szybkim poruszaniem laską w górę i w dół  Nie ma wroga w zasięgu wzroku trzymanie laski prostopadle ponad głową

Wskazówki dla instruktorów: Wszelkie gry i zawody należy tak urządzać, żeby, jeśli to możliwe, wszyscy skauci brali czynny udział, nie chcemy bowiem mieć jednego czy dwu wspaniałych wykonawców, a resztę bezużyteczną zupełnie. Wyćwiczyć się muszą wszyscy i wszyscy muszą być zupełnie dobrzy (...) a grę należy wyszukać taką, by wysuwani byli najgorsi, a nie najlepsi. Sygnały ręką / chorągiewką  Nie W żaden sposób Nic nie zmieniać kilkakrotne machnięcie przed twarzą  Rozciągnąć linię Posunąć się naprzód Rozsypać się bardzo wolne poruszanie z jednej strony na drugą ręką lub chorągiewką trzymaną wysoko na całą długość ramienia  Zebrać się Zbiórka Do mnie szybkie poruszanie z jednej strony na drugą ręką lub chorągiewką trzymana na całą długość ramienia  Iść w tym kierunku

pokazanie kierunku

 Biegnąć szybkie kilkakrotne wyrzucanie i opuszczanie zaciśniętej ręki lub zwiniętej chorągiewki  Stać Zatrzymać się głową

równe trzymanie nad

Wymyślcie sobie tez i sygnały dla innych komend wyłącznie do użytku swojego zastępu.


Innym

NIECODZIENNA HARCERS Wielu harcerzy i instruktorów równolegle do swej działalności w Związku Harcerstwa Polskiego znajduje dla siebie pola działania również w innych organizacjach i stowarzyszeniach. Nie wynika to bynajmniej z niemożności pełnej samorealizacji w harcerstwie. Najczęściej wynika to z faktu, że znajdujemy jeszcze dość czasu i chęci, by oddać cząstkę siebie innym również poprzez organizacje, których założenia nie są sprzeczne z systemem wartości przez nas przyjętym. 

KA SŁUŻBA - PCK

Jedną z takich organizacji jest niewątpliwie Polski Czerwony Krzyż. Drogi harcerzy i działaczy czerwonokrzyskich bardzo często zbiegają się. Obie te organizacje zrzeszają ludzi, którym nieobca jest chęć niesienia pomocy potrzebującym, wrażliwych na ludzkie nieszczęście, bezinteresownych, gotowych do poświęceń, widzących bliźniego w każdym innym człowieku. 

Oprócz wielu innych programowych działań PCK, szczególnym i bardzo szeroko reprezentowanym jest ruch honorowych dawców krwi. Piszę, że jest to ruch szczególny, bo jako harcerz i instruktor, zostając w wieku 18 lat honorowym krwiodawcą, mogłem w wymierny sposób przyczynić się do ratowania życia innych ludzi. Do gotowości w tym zakresie sposobiłem się zdobywając kolejne sprawności i odznaki harcerskie z ratownictwa i samarytanki. Szybko uświadomiłem sobie, że mogę zrobić więcej, niż tylko doskonalić swoje umiejętności teoretyczne i praktyczne. To zdecydowało, że pierwszego dnia po ukończeniu osiemnastego roku życia skierowałem swe kroki do punktu krwiodawstwa. Czynnym krwiodawcą jestem do dzisiaj. Do chwili obecnej oddałem ponad 30 litrów krwi pełnej. Stąd też widzę Dwadzieścia dwa lata oddawania krwi nie potrzebę podzielenia się z wami odrobiną przemyśleń i informacji przyniosły uszczerbku mojemu zdrowiu. Nie wiem i wynikających z czynnego uczestnictwa w ruchu HDK i harcerskiej nigdy nie dowiem się, kto i kiedy otrzymał pobraną służbie. ode mnie krew lub leki z niej wytworzone. Mam Każde z was, druhny i druhowie, jeśli jesteście pełnoletnimi natomiast świadomość, że należę do grona ludzi, ludźmi, może czynnie włączyć się do tego humanitarnego działania którym rzesze innych zawdzięczają zdrowie, a może na rzecz drugiego człowieka. Dorosły człowiek ma w swoim nawet życie. Zapewniam was, że to wspaniała organizmie 5,5 litra krwi, którą może podzielić się z innymi. świadomość. Między innymi z niej wynika moje Jednorazowe oddanie 450 ml krwi nie spowoduje negatywnych postanowienie dalszego czynnego uczestnictwa w skutków ubocznych, a ubytek ten w krótkim czasie zostanie ruchu HDK.  zregenerowany przez wasz organizm. Pobranie krwi jest też zabiegiem całkowicie bezpiecznym. Nie jest możliwe przeniesienie jakiejkolwiek choroby podczas zabiegu, gdyż wszystkie czynności wykonywane są przy użyciu sprzętu jednorazowego. Nie jest to też bolesne, dzięki specjalnie zaostrzonym igłom.  ISTNIEJE WIELE OPOWIASTEK TWORZONYCH I SZERZONYCH PRZEZ LUDZI, KTÓRZY NIE ZNALEŹLI W SOBIE DOŚĆ ODWAGI, BY SPRÓBOWAĆ OSOBIŚCIE JAK TO JEST Z TYM ODDAWANIEM KRWI. Opowiastki te najczęściej straszą negatywnymi skutkami, ryzykiem, uzależnieniem organizmu, bólem. W rzeczywistości są zwykłym usprawiedliwieniem dla braku odrobiny śmiałości przed pierwszym krokiem, bo przy następnym już żadna odwaga nie jest potrzebna. Najlepiej spróbować samemu, aby się przekonać. Wystarczy tylko podjąć decyzję, wziąć dowód tożsamości, aktualne badanie RTG klatki piersiowej i udać się do najbliższej stacji lub punktu krwiodawstwa. Wszystkie konieczne badania wykonają na miejscu, a lekarz kwalifikujący dawców udzieli wszelkich informacji na interesujące was tematy związane z oddawaniem krwi. poza tym można zajrzeć do licznych materiałów informacyjnych wydawanych przez Polski Czerwony Krzyż. Dzieląc się z wami tymi kilkoma refleksjami, nie sposób nie wspomnieć o wspaniałych tradycjach harcerskich związanych z krwiodawstwem. 

We wrześniu 1939 roku podczas obrony Warszawy zorganizowana została Harcerska Służba Krwi. Jej twórcą był obok profesora Hirszfelda druh Andrzej Fersten ps. Baca. Harcerska krew pozwoliła wtedy zachować życie wielu obrońcom stolicy, czy też rannym kobietom i dzieciom nie uczestniczącym czynnie w walkach z najeźdźcą. Druh Baca również po zakończeniu kampanii wrześniowej był aktywnym dawcą, propagatorem i organizatorem krwiodawstwa. Na potrzeby coraz liczniejszych oddziałów partyzanckich zorganizował punkty łącznikowe Harcerskiej Służby Krwi. On i wielu innych zaangażowanych w ruch krwiodawstwa harcerzy również w ten sposób pomogło ocalić niejedno życie, a byli tacy młodzi… 

Dzisiaj, czując się w pewnym sensie spadkobiercą druha Bacy i jego wspaniałej idei, zastanawiam się czy nas, harcerzy końca dwudziestego wieku, stać na reaktywowanie HSK. Co możemy z siebie dać rodzinie, przyjaciołom, sąsiadom? Honorowe krwiodawstwo jest tak prostym, a jednocześnie tak znaczącym działaniem na rzecz bliźniego…

Pragnę, by inni harcerze, krwiodawcy i nie tylko, wypowiedzieli się na ten temat.

phm. Sławomir Kaczyński (Hufiec Ziemi Łomżyńskiej Chorągiew Mazowiecka)

A OTO PROJEKTY NOWYCH SPRAWNOŚCI:


Innym

*Propagator honorowego krwiodawstwa

 wie czym jest krew i jaką funkcję spełnia w organizmie,  zna cel oddawania krwi i jej dalsze wykorzystanie,  wraz z drużyną (zastępem) odwiedził najbliższy punkt (stację) krwiodawstwa. **Propagator honorowego krwiodawstwa

 spełnia warunki sprawności I i ponadto:  wraz z zastępem przygotował zbiórkę tematyczną poświęconą HDK,  przeprowadził wraz z zastępem akcję propagującą honorowe krwiodawstwo,  włączył się w organizację obchodów Dni HDK PCK. ***Propagator honorowego krwiodawstwa

 spełnia warunki sprawności II i ponadto:  zna i rozumie pojęcie antygenu Rh,  zna zróżnicowanie serologiczne krwi ludzkiej,  zna wymogi obowiązujące przy rekrutacji HDK,

Powódź - raz jeszcze... Większość z nas, instruktorów Hufca, ma dość powodzi. I to wcale nie dlatego, że nas dotknęła, czy nie chcemy nieść chętnej pomocy bliźnim. Powody są inne - czujemy się rozgoryczeni, upokorzeni i zawiedzeni. Dlaczego? Ponieważ chcieliśmy pomóc, robiliśmy co tylko mogliśmy, aby dzieciom z powodzi na naszej bazie w Miroszewie niczego nie brakowało - zbieraliśmy kadrę, fundusze itp. Tylko nie przewidzieliśmy jednego, że przyjadą do nas dzieci w większości dobrze uposażone, z pieniędzmi, które oczekiwały wypoczynku w hotelu, a nie na obozie harcerskim. Ale nie to było najgorsze, najbardziej bolały oskarżenia ze strony opiekunów, ich wrogość, egoizm i niechęć do robienia czegokolwiek. Nie skończyło się to na obozie - ostatnio mieliśmy zaszczyt przeczytać w gazecie wydawanej w Nysie, że dzieci były niedokarmione, wyzywane, okradane z darów itp. Bez komentarza. Ale drodzy instruktorzy nie przejmujmy się - życie nie jest usłane różami. Wierzcie w głębi serca, że jednak są dzieci naprawdę poszkodowane, biedne i im trzeba pomóc A że do nas nie dotarły - no cóż, zdarza się... Powódź była czymś strasznym, my mogliśmy przekonać się o tym z reportaży, nie z autopsji. Ogrom tragedii ludzkiej jest niewyobrażalny Więc pomagajmy, ile tylko możemy - im i innym, to jest naszym harcerskim, a także ludzkim obowiązkiem. Od redakcji: Służba HKD jest czymś szczególnym - niesie ze sobą ratunek dla życia. Apelujemy (jako Honorowi Krwiodawcy) o oddawanie krwi, a także zapoznawanie dzieci z tym tematem.


To przez Ewę utraciliśmy Raj ...

Czterdzieści lat minęło... I więcej nie będzie! Inicjator-C hufcowych „porządków” 82 DSH Sedina dziękuje za uszkodzenie materiału dla Głównej Kwatery.

Sunlicht (!) (?) gdzie jesteś - Twoja Poczta...

Niezorientowanym przypominamy, ze zgodnie z prawodawstwem amerykańskim od 1815 roku bizony są pod ochroną. Jedna z członkiń PH Szczecin III ostatnio bardzo często (pomyłkowo!) określa się jako PH Szczecin II. Oczywiście chodzi tylko o zbieżność nazw.

82 DSH Sedina dziękuje wszystkim, którzy pomogli nam w zdobywaniu Znaku Służby Dziecku.

Astra

… forever ?!? Kochany Kotku!

Każdego roku o zwykłej porze każdy Ci życzy co tylko może,

Pozdrowienia dla wszystkich z NAL-u przesyła Magda Czapla z Czech.

więc korzystając z tej sposobności życzymy Ci szczęścia, zdrowia, radości, to o czym marzysz by się spełniło, a to co kochasz by Twoim było. Dni pełnych słońca, szczęścia, radości, marzeń bez końca, snów i miłości, milion uśmiechów, życia słodyczy, młodości grzechów tego Ci życzy z okazji 21 Urodzin

Uwaga ! Harcerska Agencja Wywiadowcza czuwa !

PH Szczecin III oraz Redakcja.

Wyrwane z kontekstu: Zygmunt Kałużyński – krytyk filmowy:

„Radio Maryja chce nam wmówić, że Pan Bóg jest kretynem. Z tym nie mogę się zgodzić. Wyobrażam Go sobie jako lewicowego intelektualistę.” Nielewicowy Tomek.

jest O.K. ! W poni edzi al ek 29 wr zesni a ukazuj e si e nowa pl yt a Boba Dyl ana.

... Czy także i hufiec

Wszyst ki m sł owa

pr ot est uj ącym

?

Ni cka Masona ( per kusi st y Pi nk Fl oyd) : >So hel p me. . . Bob Dyl an. <

dedykuj emy


WANTED ostatnio w hufcu w okolicznościach giną rzeczy:       

niewyjaśnionych

kłódka dolna klucze od sekretariatu dyktafon oryginał exe.3 pudełko (całkiem spore) dyskietek Komenda Ordnung

ostatnio znaleziono:  namiot  … to i tak dużo.

BANK INFO & ZAPO

wydanie 4

29 września 1997

Poczta Harcerska Szczecin III wzięła udział w obozie SAS 82 Drużyna Starszoharcerka „Sedina” pierwszym rokiem działalności w nowym składzie zarobiła sobie na wakacje w „Perkozie”. A to za zajęcie 2. miejsca w zadaniu przedzbiórkowym XIV PZHS dokumentacją Znaku Służby Dziecku. Konkurencja była duża, żeby nie powiedzieć: ogólnopolska. .

Czy na pewno chcemy w hufcu Halloween ? W piątkowy wieczór przed Zjazdem Hufca Poczta Harcerska Szczecin III oraz jej przyjaciele wybierają się do Delfina na „Piąty Element”.

A co powiecie na wspólne wyjście do kina w niedzielę, 28 – po Biwaku ? Kino Delfin, Szczęśliwego Nowego jorku

Ważne! Kandydatów na Komendanta Hufca należy zgłaszać do tygodnia przed Zjazdem w Komendzie Chorągwi. Pełnomocnikiem ds. Zjazdu jest dh hm Ewa Kamińska.

Honorowi Dawcy Krwi hufca - łączcie się! Powstaje Koło HDK Hufca Szczecin-Pogodno. Zainteresowani proszeni są o kontakt z Krzyśkiem lub Cyrkiem (56 DH) albo Kasią, Lesiem, Michałem (PH Sz-n III). Jeśli nie interesuje Cię Koło, a oddajesz krew, też daj znać - w przyszłym numerze exe chcemy opublikować listę krwiodawców; jeśli nie oddajesz krwi, ale interesuje Cię praca Koła i propagowanie idei - też daj znać. Już za miesiąc – 8. Doroczny czyli druga część 1. Dorocznego - free your mind 2; dość liczb! na Osówisko zaprasza w imieniu KADR Michał. Rusza inicjatywa obozu hufca w… Bieszczadach. O to ma postarać się nieoficjalnie już istniejący Bieszczadzki Krąg Instruktorski z…Bereźnicy.  


Szermierka

KILKA SCENEK Z ŻYCIA HARCERZY SCENKA 1 Ubiegłoroczny Zlot Hufca. W domku przy komputerach pracuje kilka osób. Nagle wpada któryś z organizatorów i pyta jednego z siedzących (też organizatora): - Jedziemy do Warpna na piwo, jedziesz z nami? - Tak, tylko zaczekajcie chwilę, muszę to skończyć.

SCENKA 2 Drużyna wraca pieszo z hufca z harcerskiej imprezy. Niektórzy mają jeszcze na sobie mundury. Pora późna, ale po drodze jest czynna stacja benzynowa. Jeden ze starszych chłopaków oddala się w jej kierunku. - Na pewno idzie na piwo - rozlegają się głosy. Chłopak odwraca się i dobitnie oświadcza: - Jestem bez munduru - to mogę.

SCENKA 3 Kurs drużynowych "Jodła". Idą razem przez miasto na obiad. Są "w cywilu". Ktoś zostaje nieco w tyle, wyciąga papierosa i zapala. Ktoś inny podchodzi i znacząco wymawia jego imię. - O co ci chodzi? - w głosie słychać pretensję. - Są tacy, którzy może jeszcze wierzą odpowiada świadoma swej bezsilności harcerka, wskazując głową na idącą z przodu najmłodszą uczestniczkę kursu.

SCENKA 4 Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Harcerze spotykają się na koniec dnia w zatłoczonych "Kontrastach". Występuje zespół "Grupo Costa". Publiczność siedząca przy stolikach słucha i nagradza artystów brawami. W pewnym momencie ktoś rzuca pomysł: - Chodźcie, pokażemy im, że harcerze umieją się bawić! Na parkiet wychodzą trochę nieśmiało, ale szybko zaczynają tańczyć nie zwracając uwagi na zgromadzonych przy stolikach. Spontanicznie przyłączają się do nich "cywile", z zaciekawieniem patrząc na harcerskie mundury, celowo nie zdjęte jeszcze przez niektórych. Wokalistka, uśmiechając się coraz szerzej, gestami zaprasza innych do zabawy. Tymczasem w pomieszczeniu obok grupka harcerek i harcerzy relaksuje się przy stołach bilardowych. Kilkoro pociąga co jakiś czas z kufli. Dobrze, że żadne z nich nie jest w mundurze - przemyka mi przez głowę.

SCENKA 5 Rozmawiają zastępowa z drużynowym o jednej z harcerek. W pewnym momencie zastępowa mówi: - Ale na obozie zabiorę ją na piwo. - Nie! - Przecież ona ma już szesnaście lat. Pozwól mi. - Nie, bo chłopaki też będą chcieli iść, a ja się na to nie zgodzę. - Przecież nie dowiedzą się... - Dobrze. Ale ja nic o tym nie chcę wiedzieć. A jak się wyda, to będziecie miały przerąbane.

SCENKA 6 Rozmawiają trzy osoby - harcerka, harcerz, "cywilka". W pewnym momencie harcerka napomyka coś o tym, że za jakiś czas będzie chciała zamieszkać ze swoim chłopakiem (w domyśle - przed ślubem). Na to "cywilka" zdumionym głosem: - I ty to mówisz? Ty, harcerka? - Wiesz co? - odpowiada zagadnięta, cicho ale z pasją w głosie - To harcerstwo to dla mnie jest wielkie g…


Szermierka

 Tak wygląda harcerstwo na codzień. I to nie jest margines. Byłem świadkiem wszystkich tych scen i wielu innych - nie wymyśliłem ich sobie. A szczerze żałuję... I chyba najbardziej odczuwam wstyd, którego oni się już pewnie wyzbyli. Prawo Harcerskie łamie znaczna większość h.s.-ów. I to jest złe. Jeszcze gorsze jest to, że wcale nie zamierzają tego zmienić - już się przyzwyczaili. Ale najgorsze jest to, że taki negatywny przykład dają im instruktorzy, często cieszący się autorytetem. Młody człowiek, od chwili kiedy dostanie się w "objęcia" troskliwego instruktora, jest wychowywany w duchu Prawa Harcerskiego. Jest ono w niego wpajane jak świętość - każde odstępstwo od niego jest niegodne harcerza. Trwa to jakiś czas. Gdzieś w okolicach 14 roku życia (niekiedy wcześniej, niekiedy później) do biednego harcerzyka dociera w końcu prawda - nie wszyscy harcerze przestrzegają Prawa Harcerskiego - więc nie wszyscy godni są nosić zaszczytne miano harcerza. Ale nic to - myśli sobie - będę lepszy od tych wyjątków. W pewnym momencie od tych wyjątków robi się wokół naiwnego harcerzyka aż gęsto. I biedak ów ma dylemat moralny dużej wagi - przestrzegać? nie przestrzegać? a może przestrzegać tylko "oficjalnie" a po cichu robić swoje? Harcerzyk dobrze "wychowany" wybierze wariant pierwszy; niezbyt dobrze "wychowany" wybierze drugi (tym już dalej nie bedę się zajmował); a "przeciętny" wybierze trzeci wariant. Prześledźmy, co będzie się działo z naszym "przeciętniaczkiem". Po jakimś czasie "wyrobi" mu się charakter i... stanie znowu przed tym samym dylematem. Z tym, że w obecnej fazie jego życia wybór będzie o wiele bardziej brzemienny w skutki. Jeśli wybierze "przestrzegać" - najpewniej zmieni się w radykała walczącego o "czystość idei harcerstwa". Jeśli wybierze "nie przestrzegać" - stanie się z nim to, co w poprzednim akapicie (czyli - dalej nie będę się już nim zajmował). A jeśli wybierze znowu "drogę środka", to po jakimś czasie zapewne stwierdzi i tak, że coraz bardziej odchyla się na jedną ze stron. Ale wyobraźmy sobie, co dzieje się z naszym "twardzielem", który wybrał "przestrzegać". On jeszcze wierzy... Jeśli ma szczęście to wytrwa mimo przeciwności losu (czytaj: powiększającego się grona harcerzy - „nieharcerzy") będzie starał się świecić przykładem i ratować z idei co się da. Jeśli ma pecha (a przeważnie ma), to okaże się, że instruktor(rzy) będący dla niego największym autorytetem, nie przestrzega(ją) Prawa. Taki upadek autorytetów grozi albo zaostrzeniem postawy radykalnej (a ja im pokażę!), albo odejściem z szeregów, albo wreszcie przejściem na stronę "nieprzestrzegających". Reasumując - ZHP wychowuje: znikomą garstkę idealistów-radykałów i sporą ilość nie wierzących w ideały (a w każdym razie nie w harcerskie). Wniosek ZHP bardzo dobrze wykonuje swoje funkcje statutowe (czytaj: wychowawcze), szkoda tylko, że nie całkiem w zgodzie ze swoim Statutem. Tak sobie wykoncypowałem, że jeśli nic się tu nie zmieni, to harcerstwo wkrótce przestanie istnieć - rozpadnie się z wielkim hukiem. Przepraszam - nie harcerstwo tylko ZHP. Obym był złym prorokiem - tak gdzieś do 2030 roku - o ile wcześniej nie nastąpi koniec świata. Po prostu organizacja o takich zadaniach, a jednocześnie tak pełna hipokryzji (to chyba odpowiednie słowo) nie ma dla mnie racji bytu. Tak czasem się zastanawiam ile wysiłku musi kosztować instruktora wpajanie dzieciom zasad i ideałów, w które on sam nie wierzy... BRAT DŻEF


Szermierka militaryzm, a to znów na 10. punkt. (znacznie zaś rzadziej na ważniejszy problem przydługich spódnic, co wydaje mi się poważnym - że użyję obrazowego określenia niedopatrzeniem).

czyli tekst spowodowany bla-blaniem o 10.punkcie -mój wkład w lanie wody Nigdzie na świecie nie wartościuje się ludzi według tego czy piją lub palą. Kto się z tym nie zgadza, przytoczy zapewne świeży przykład premiowania pracowników wolnych od nałogów. OK., nałogowi palacze coś na tym tracą (alkoholicy nie mają czego tracić, bo już się ich pozbyli szefowie; nb. ci sami, z którymi do dobrego tonu należy wypić czasem drinka, nieprawdaż?). Palacz utraci więc lukratywną (?) premię, ale nikomu nie przyjdzie na myśl pozbawiać go pracy, szczególnie jeśli jest specjalistą. Bo cóż znaczy dla firmy niepalący partacz? Widmo uprzedzeń krąży po świecie; kobiety i kolorowi wywalczyli sobie coś zwanego równouprawnieniem. I jeśli ich dzisiaj jest wciąż mniej wśród rządzących czy profesjonalistów niż białych mężczyzn, to dlatego że ci ostatni to co robią mają po prostu we krwi, w genach i w małym palcu na dodatek. W palcu, który (co prawda najmniej chyba z całej ręki) często nasiąka zapachem nikotyny. Moda na niepalenie obecna dziś w kulturze yuppies jest czymś wtórnym - mogą sobie na nią pozwolić specjaliści, ludzie którzy nie chcą tą niewątpliwą zaletą nadrobić braku profesjonalizmu. Samym niepaleniem nie osiągnie się nic - by do czegoś dojść trzeba na to zapracować. Że rak płuc? A w czym on, jeśli się już gościnnie pojawi, przeszkodzi wykwalifikowanemu pracownikowi? Nawet jeśli pracodawcy bardziej opłaci się wieniec żałobny raz na jakiś czas od ciągłego szkolenia żółtodzioba. No tak, ale to na dalekim świecie, „lecz my jesteśmy harcerzami”. Brzmi to co najmniej jak zdanie z liturgii jakiejś sekty. Dlaczego mamy nie pić i nie palić? Bo tak jest napisane. A co jest napisane: 10a. „Harcerz jest czysty w myśli, mowie i uczynkach…” 10b. „… nie pali tytoniu nie pije napojów alkoholowych” Mogą odetchnąć palacze i pijący - ich czyny, jak twierdzi nasze Prawo nie są czymś nieczystym, skoro zostają wyszczególnione w drugiej części zdania. Są, rzecz jasna zabronionym, ale wyjątkiem wśród czynów czystych. Chyba się ze mną zgodzisz, Bracie Dżefie, jako osoba „umiejętnizująca” się w prawie. Harcerstwo czerpie głównie ze skautingu - to jasne; tożsama metoda wychowawcza, jednakowe założenia programowe. Ale często skarży się a to na jego przesadny

Skauting powstał dzięki wojnom; cokolwiek twierdzi Seton, wychowanie militarne uczyło zaradności, dyscypliny i patriotyzmu na równi z ukochaniem przyrody i społeczności. Odpowiednio prowadzona drużyna obronna czy survivalowa musi być więc na dodatek jeszcze drużyną ekologiczną, turystyczną czy reprezentacyjną. Podkreślam: odpowiednio prowadzona. Bi-Pi niewątpliwie nie zacierał rąk, gdy wybuchła Druga Wojna; ciężka to była dla młodych chłopców cena za udowodnienie swego patriotyzmu, lecz to jasne, że trzeba ją było zapłacić. A już po fakcie różne społeczeństwa poszły drogami odpowiadającymi ich narodowym charakterom. Nie da się w nie nie wierzyć. I czy źle nam dziś z kultem bohaterstwa, jeśli na każdego innego skauta mamy haka (jakże miło wyszeptać Francuzowi przez zęby „…Vi…chy…”, że o Niemcu już nie wspomnę !). Poczwórna wstrzemięźliwość. Związki gimnastyczne. Oto polska szlachetna odpowiedź na próbę spicia narodu. Pięknie to wygląda. Ale dwie wątpliwości nasuwają się po latach: primo - kto nas chce dzisiaj spijać? secundo - czy, skoro buntowniczość leży w naszego narodu naturze, czy na próbę zaszczepienia przez zaborcę trzeźwości nie spijalibyśmy się gremialnie w poczuciu spełnienia patriotycznej powinności bycia przeciw? Hybrydą jest to nasze harcerstwo i rzeczywiście o schizofrenię ociera się dualizm: skaut-harcerz; który z nich ma we mnie priorytet - ot dylemat. „Dziękuję, nie palę - jestem harcerzem.” - mówiły stare byki przed wojną. I nikogo to jakoś nie dziwiło, nie śmieszyło. Fakt - budziło wręcz podziw. Wierzę w ten piękny czysty idealizm młodych chłopców, w siłę ich autorytetów, w moc moralną harcerstwa sprzed wojny. I chylę przed nim czoło. Potem nastał socreal (młodszym wyjaśniam, iż nie jest to nazwa supermarketu). I dzięki niemu mit Przedwojnia potęgował a przecież wszyscy dobrze wiemy, że poruszany tu problem dotknąłby harcerstwo bez względu na krajobraz polityczny - pora stawić więc kropkę temu niestosownemu wtrąceniu. „Dziękuję nie palę.” - to jasne, że harcerz przedwojenny. I tak bardzo chcemy go naśladować. I też nie palić. Tak po prostu dla zasady - bo to piękne, romantyczne, mądre, pełne nawiązań. Niebezpieczeństwo! powtarzanie wzorców zachowań przy ignorowaniu ich powodów nazywa się ślepym naśladownictwem. Bądźmy rycerscy - nośmy zbroje ! na komary ? itp. Indyjski jezuita Anthony de Mello pisze:


Szermierka „Kiedy mędrzec wskazuje księżyc, idioci patrzą na palec”. Spójrzmy w ten księżyc miast przypatrywać się skrętom w palcach innych. Dlaczego, dlaczego nie palę? Mnie tutaj zawsze przychodzi na myśl termin „silna wola”. Nie palę, by pokazać, że potrafię się oprzeć pokusom - że jako urzędnik nie wezmę łapówki, że jako pracodawca nie będę wykorzystywał pracownicy (oczywiście chodzi o wykonywanie służbowych telefonów, bo nocą tańsze) itd. Niepalenie świadectwem mej siły moralnej. Niepicie miarą wszechwstrzemięźliwości. Piękne to, piękne. Ale na prawdę sądzę, że świat dziś jest tak parszywy, że wystarczy zabić jednego gościa mniej tygodniowo, by być na szczytach rankingów moralnego prowadzenia się. Że obniżam poprzeczkę, że nie dążę do ideału? Ideałowi staram się być zawsze w swej osobistej skali coraz bliższy, zaś poprzeczkę obniża ciągle samo życie. Zło nabiera tyle imion, że nie starczałoby dni na Zjazdy ZHP uaktualniające Prawo Harcerskie. I dobrze, że jakoś nikt się do dalszego piętnowania nie kwapi, dostaje się wciąż biednym używkom. A problem harcerstwa to totalne, wcale nie gorzej zauważalne - jak piszesz, Bracie Dżefie, w EXE.3 nieprzestrzeganie wszystkich (!!!) innych punktów Prawa. Dochodzi do tego, że ja - harcerz, boję się dać harcerzowi pieniędzy na powodzian. Bo diabli wiedzą co się z nimi stanie. (nie z powodzianami, bo tych to wiadomo - fala porwie do Miroszewa, tylko z pieniędzmi). Mój komentarz: „Jestem harcerzem - zbieram na piwo” budzi oburzenie w przechodzącym obok starszym panu. Przedwojenny, co? Nie ma co ukrywać. Bywamy o wiele gorsi od moralnych tytanów II RP. Ale cóż złego w przetartej przez Buddę drodze środka? Niektórzy moralnie chwalebni przecież miast zapalić papieroska, zapalali sobie w przerwach między posiłkami to heretyka, to czarownicę (wersja light), to jakąś inną mętę (wersja mentolowa). My jesteśmy bogatsi w doświadczenia uprzednich pokoleń. To nasze dziedzictwo, na którym przychodzi nam budować szarą codzienność (przez przodków naszych zwaną świetlaną przyszłością). Silną wolę ścieramy na tak potężnych problemach, że miliony duszyczek dziękują dziś Stwórcy, iż pozwolił im żyć w czasach, gdy mogły dostąpić łaski zejścia na dżumę. Skoro o plagach mowa - powróćmy do harcerstwa. Czyli uważam, że harcerz może pić i palić? Oczywiście. O ile jest w odpowiednim do

tego wieku. Zdrowie, rozwój psychofizyczny, to wszystko zostało już opisane i nie ma po co powtarzać. Przypomnę tylko, że młodość jest czasem ortodoksji, bo tam gdzie się czegoś nie rozumie, po prostu jest się pewnym swojej racji; jakiejkolwiek. Nam dana jest świadomość relatywizmu; „co wolno wojewodzie…” powiada stare i nie znoszone przeze mnie, ale trafne wiadomo-co. Młodym nie ma co tłumaczyć, wyjaśniać, że to, że tamto; że palenie rozładowuje stres, że picie towarzyszy ludzkości od wieków itd. Ich wyobraźnia w poszukiwaniu antidotów skłania się ku idealizowaniu, pragną łatwizny. Trzeba mówić twardo: nie. A więc oszukiwać? No jasne, że tak. Ale pamiętając o cechach Harcerskiej Metody Wychowawczej. Wiem, że ty nie kurzysz - by to podkreślić zmieniłeś nawet ksywę, co zanadto się kojarzyła. I ja nie palę. Bo mi się nie chce, nie mam potrzeby i nawet silna wola tu nie ma nic do rzeczy. Na myśl mi dziś nie przychodzi, by łączyć to z harcerstwem, choć kiedyś z dumą tak czyniłem. Ale piję, choć kiedyś z dumą stroniłem (dorabiałem ideologię, bo to na co wówczas trafiałem po dziś dzień i tak mi nie smakuje). Spojrzenie mam jednak wystarczająco trzeźwe by zauważać dwie oczywistości: primo - że są w naszym hufcu (taka paralela do chorągwi, kraju, wszechświata) nałogowcy, którym jednak bliżej niż mnie do Zawiszy, oszczędniejsi, bardziej pogodni (ode mnie to nietrudno), no może jedynie na równi (nie)posłuszni rodzicom. Przy nich po prostu kapituluję. Ich krytykom radzę odłożyć podręcznik szybkiego czytania lektur dla licealistów i nie koncentrować się tylko na ostatnich linijkach. I pies trącał ten mit punktu dziesiątego. Chcę dążyć do ideału nakreślonego przez całe Prawo - a każdy punkt jest równie ważny. Ilość oznacza więc jakość - 9 do 1 to chyba trochę lepiej niż na odwrót ? Tezą o wyższości pracownika dobrego nad złym nie zszokowałem chyba nikogo. Bo to jest problem dzisiejszego harcerstwa: jesteśmy coraz gorsi! Gorzej pracujemy, marniej pełnimy służbę, o ile w ogóle odbija nam się w nią pakować. Braterstwo- tak! Samorealizacja - jak sama nazwa wskazuje: przyjdzie sama; Służba? To coś sprzed wojny chyba… no tak, taki palant, co wiązał sznurowadła jaśniepanu… I choć w roku 2030 będziesz zrzędził, jakie to harcerstwo było „idealne” za twoich czasów, ono cię, bracie (Dżefie) przeżyje; ciesząc się wciąż dobrym zdrowiem (pomimo kilku nowotworów ponad przeciętną).

Michał (kolejny phm, na którego można coś napisać)


Szermierka

WYSEPEK KILKA NA HORYZONCIE - czyli odpowiedź moja na „

1. Bardzo mi przykro Michałku, że odczytałeś mój tekst jako kolejną rozprawkę na temat 10. punktu; jako "osoba 'umiejętnizująca' się w prawie" wysławiam się dość precyzyjnie (przynajmniej staram się) i jeśli piszę o całym Prawie, to oprócz punktu nr 10 mam na myśli także punkty nr 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 i 9 a czasem zahaczam nawet i o Przyrzeczenie, jak to robi punkt nr 1. Zapewne przykłady dobrałem dość tendencyjnie - fakt, mea culpa, biję się w piersi (uwaga na "harcerz jest czysty w myśli") - ale mogłem spodziewać się, że kto jak kto, ale tak inteligentny chłopczyk jak Ty umie trochę czytać "między wierszami".

2. Nie wartościuję ludzi wg tego, czy piją i palą ani nawet czy są "czyści w (...)", a wg innych zgoła kryteriów; jednym z nich jest szczerość i uczciwość - przez co rozumiem także wykazywanie postaw zgodnych z deklarowanym światopoglądem (religijnym, harcerskim [patrz Prawo], czy jakimkolwiek innym).

3. Drobna uwaga - nawet jeśli poprzeczkę obniża samo życie, jak piszesz, to jednak to życie tworzymy my: Ty, ja, nasi sąsiedzi, znajomi, menele spod budki z piwem, księża, politycy, złodzieje, i mógłbym tak wymieniać ad defecum morte... Jeśli więc podoba się Tobie droga Buddy, to sam musisz przyznać, że jeśli są tacy, co poprzeczkę obniżają, to żeby zachować równowagę potrzebni są i ci, którzy będą ją (poprzeczkę znaczy się) podwyższali - wg mnie po tej właśnie stronie jest miejsce harcerzy (a może znowu się mylę?). I im więcej jest tych, którzy ciągną w dół, tym bardziej powinni się starać ci, którzy ciągną w górę (10 do 0 to chyba trochę lepiej niż 9 do 1). A droga Buddy to przecież nie droga przeciętności (powiedzmy - nie pierwowzór "statystycznego Polaka", który rocznie wypija 4 litry czystego spirytusu), ale ucieczka od wszelkich skrajności - zarówno od cierpienia, jak i od szczęścia - to droga ludzi, którzy nie tyle chcą być dobrymi, ile chcą mieć tzw. święty spokój.

4. Po przeczytaniu Twojego artykułu można odnieść wrażenie, że wymyśliłeś (? - nie wiem czy to dobre słowo) cały system wychowawczy dla harcerzy i nie tylko. Co więcej, po pewności siebie, jaką wykazujesz w tym względzie, można mniemać, że odnosisz spore sukcesy w tej dziedzinie. Niektóre tezy są nawet dość oryginalne, że zacytuję tę, która zrobiła na mnie największe wrażenie: "Młodym nie ma co tłumaczyć(...) A więc oszukiwać? No jasne, że tak. Ale pamiętając o cechach Harcerskiej Metody Wychowawczej." Nie obraź się ale: a)w tym kontekście wygląda na to, że HMW to jakiś nowy doskonały sposób na robienie dzieciom "prania mózgu" (a nawet i farbowania w pożądany wzorek); może jeszcze instruktorzy harcerscy uczą się jak to robić - na kursach, jak przyszli księża w seminariach? b)wolę stosować metody bardziej tradycyjne - np. przedwojenne metody niejakiego Henryka Goldszmita*; jeśli za kilka lat osiągniesz na arenie międzynarodowej sukcesy wychowawcze rzędu choćby 1/4 sukcesów tegoż pana, "przejdę na Twoją naukę" jako bardziej nowoczesną i odpowiadającą naszym czasom. c)chyba zaczynam rozumieć o co chodzi z tą "wirtualną gromadą zuchową" w Twojej drużynie - realia życia pewnie nie za bardzo zgadzały się z Twoimi teoriami? I dlatego prowadzenie prawdziwej gromady byłoby zbyt męczące?

5. Mam cichą nadzieję, że pomimo tego artykułu, jeszcze choć przez kilka tygodni będę tym jednym gościem w tygodniu, którego nie zabijesz, aby znaleźć się na szczytach rankingów moralnego prowadzenia się.

* Niezorientowanych z prawdziwą przykrością informuję, że pan ten, bardziej znany jako doktor Korczak, zdobył sobie w świecie uznanie nowym (wówczas) podejściem do wychowania dzieci i młodzieży, polegającym (w dużym skrócie) na tym, że nawet najmniejsze dziecko traktuje się jako normalnego (czytaj: pełnowartościowego) CZŁOWIEKA(!!!!), tyle że nieco mniejszego, młodszego więc i mniej wiedzącego, rozumiejącego i doświadczonego od dorosłego, a co za tym idzie wymagającego więcej troski, cierpliwości, wyjaśnień i dobrego przykładu.

BRAT DŻEF

PRZEMILCZANA SCENKA Z ŻYCIA HARCERZY Tegoroczne wakacje. W Komendzie Hufca przez tydzień pełni dyżur harcerz starszy; przyszły instruktor, a do tego czasu Harcerz - taki przez duże ‘H’, jeden z nielicznych prawych. Dyżur ów sprawuje, zdawałoby się wzorem swych poprzedników. Któż bowiem z nas nie spędził miłych chwil w zastępstwie, delektując się biurkiem z telefonem i kserem spod ściany… Ileż to godzin oddanych naszemu wspólnemu hufcowi społecznie, po prostu ze zwykłego poczucia obowiązku, uczucia więzi… Ów Harcerz za 20 godzin układania pasjansów na hufcowym komputerze bierze jednak 100 zł.

„Tak czasem się zastanawiam - ile wysiłku musi kosztować instruktora wpajanie dzieciom zasad i ideałów, w które on sam nie wierzy...” O nie, bracie: to ja się mogę zastanawiać. Ty zaś mógłbyś mi to wytłumaczyć. Bracie?; „za brata uważam każdego innego harcerza”… - Michał


Szermierka

WYSEPEK KILKA NA HORYZONCIE - czyli odpowiedź moja na „

1. Bardzo mi przykro Michałku, że odczytałeś mój tekst jako kolejną rozprawkę na temat 10. punktu; jako "osoba 'umiejętnizująca' się w prawie" wysławiam się dość precyzyjnie (przynajmniej staram się) i jeśli piszę o całym Prawie, to oprócz punktu nr 10 mam na myśli także punkty nr 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 i 9 a czasem zahaczam nawet i o Przyrzeczenie, jak to robi punkt nr 1. Zapewne przykłady dobrałem dość tendencyjnie - fakt, mea culpa, biję się w piersi (uwaga na "harcerz jest czysty w myśli") - ale mogłem spodziewać się, że kto jak kto, ale tak inteligentny chłopczyk jak Ty umie trochę czytać "między wierszami".

2. Nie wartościuję ludzi wg tego, czy piją i palą ani nawet czy są "czyści w (...)", a wg innych zgoła kryteriów; jednym z nich jest szczerość i uczciwość - przez co rozumiem także wykazywanie postaw zgodnych z deklarowanym światopoglądem (religijnym, harcerskim [patrz Prawo], czy jakimkolwiek innym).

3. Drobna uwaga - nawet jeśli poprzeczkę obniża samo życie, jak piszesz, to jednak to życie tworzymy my: Ty, ja, nasi sąsiedzi, znajomi, menele spod budki z piwem, księża, politycy, złodzieje, i mógłbym tak wymieniać ad defecum morte... Jeśli więc podoba się Tobie droga Buddy, to sam musisz przyznać, że jeśli są tacy, co poprzeczkę obniżają, to żeby zachować równowagę potrzebni są i ci, którzy będą ją (poprzeczkę znaczy się) podwyższali - wg mnie po tej właśnie stronie jest miejsce harcerzy (a może znowu się mylę?). I im więcej jest tych, którzy ciągną w dół, tym bardziej powinni się starać ci, którzy ciągną w górę (10 do 0 to chyba trochę lepiej niż 9 do 1). A droga Buddy to przecież nie droga przeciętności (powiedzmy - nie pierwowzór "statystycznego Polaka", który rocznie wypija 4 litry czystego spirytusu), ale ucieczka od wszelkich skrajności - zarówno od cierpienia, jak i od szczęścia - to droga ludzi, którzy nie tyle chcą być dobrymi, ile chcą mieć tzw. święty spokój.

4. Po przeczytaniu Twojego artykułu można odnieść wrażenie, że wymyśliłeś (? - nie wiem czy to dobre słowo) cały system wychowawczy dla harcerzy i nie tylko. Co więcej, po pewności siebie, jaką wykazujesz w tym względzie, można mniemać, że odnosisz spore sukcesy w tej dziedzinie. Niektóre tezy są nawet dość oryginalne, że zacytuję tę, która zrobiła na mnie największe wrażenie: "Młodym nie ma co tłumaczyć(...) A więc oszukiwać? No jasne, że tak. Ale pamiętając o cechach Harcerskiej Metody Wychowawczej." Nie obraź się ale: a)w tym kontekście wygląda na to, że HMW to jakiś nowy doskonały sposób na robienie dzieciom "prania mózgu" (a nawet i farbowania w pożądany wzorek); może jeszcze instruktorzy harcerscy uczą się jak to robić - na kursach, jak przyszli księża w seminariach? b)wolę stosować metody bardziej tradycyjne - np. przedwojenne metody niejakiego Henryka Goldszmita*; jeśli za kilka lat osiągniesz na arenie międzynarodowej sukcesy wychowawcze rzędu choćby 1/4 sukcesów tegoż pana, "przejdę na Twoją naukę" jako bardziej nowoczesną i odpowiadającą naszym czasom. c)chyba zaczynam rozumieć o co chodzi z tą "wirtualną gromadą zuchową" w Twojej drużynie - realia życia pewnie nie za bardzo zgadzały się z Twoimi teoriami? I dlatego prowadzenie prawdziwej gromady byłoby zbyt męczące?

5. Mam cichą nadzieję, że pomimo tego artykułu, jeszcze choć przez kilka tygodni będę tym jednym gościem w tygodniu, którego nie zabijesz, aby znaleźć się na szczytach rankingów moralnego prowadzenia się.

* Niezorientowanych z prawdziwą przykrością informuję, że pan ten, bardziej znany jako doktor Korczak, zdobył sobie w świecie uznanie nowym (wówczas) podejściem do wychowania dzieci i młodzieży, polegającym (w dużym skrócie) na tym, że nawet najmniejsze dziecko traktuje się jako normalnego (czytaj: pełnowartościowego) CZŁOWIEKA(!!!!), tyle że nieco mniejszego, młodszego więc i mniej wiedzącego, rozumiejącego i doświadczonego od dorosłego, a co za tym idzie wymagającego więcej troski, cierpliwości, wyjaśnień i dobrego przykładu.

BRAT DŻEF No cóż, bracie… mój obraz odmalowałeś jak obok: specjalna metoda wychowawcza z praniem mózgu jako głównym narzędziem, do tego wyraźnie podkreślona opozycja do Janusza Korczaka… Powiadają, że metody Starego Doktora nie przystosowywały dzieci do życia w szerokim świecie, gdzie często panowały surowe prawa. Ale nam dość zgodzić się, że dla nas obu jest on autorytetem;

„Jesteś porywczy - mówię chłopcu - Dobrze, bij, byle niezbyt mocno, złość się, ale raz na dzień tylko. Jeśli chcecie, w tym jednym zdaniu streściłem całą metodę wychowawczą, którą się posługuję.”

P.S.: buddysta dąży przecież do szczęścia, nie zaś, jak piszesz go unika.

„Dobry [wychowawca] wie, co robi na żądanie triumfującej władzy, panującego Kościoła, mającej moc tradycji, przejętego zwyczaju, pod żelaznym nakazem warunków. Wie, że nakaz ma o tyle tylko dobro dzieci na celu, że uczy je naginać się, ulegać, obliczać, przyucza do kompromisów przyszłości, gdy dorosną. Zły wychowawca sądzi, że dzieci w samej rzeczy powinny nie hałasować, nie plamić ubrań, sumiennie wykuwać gramatyczne formułki.” (temat do innej dysputy)


Szermierka

SmruD czyli „Jak daleko to zaszło?” Niedawno wybrałem się na wycieczkę do Szwecji. Było naprawdę fajnie, ale nie oto się tu roznosi. Mianowicie ważna jest dla mnie pewna sprawa, z którą spotkałem się w drodze powrotnej. Byliśmy z kuzynem na promie około godziny pierwszej nad ranem. Uwagę moją przykuła dość duża grupa skautów. Jak się chwilę później dowiedziałem pochodzili z Niemiec. Na pierwszy ogień pójdzie ich „mundur”. Ludzie! Czy tak może wyglądać mundur? To czyste kpiny! Wszystko wygniecione, brudne, a u niektórych nawet podarte. Normalny człowiek gotów pomyśleć, że to nie skauci ale pracownicy zakładów oczyszczających. Jedyny fakt świadczący o ich powiązaniu ze skautingiem to wstrętna, wygnieciona chusta i widniejąca na prawym rękawie Lilijka Skautowa. Inna sprawa to typ bycia. Kiedy wyruszyliśmy z portu, na promie otwarto sklep wolnocłowy. Zanim jednak to nastąpiło, przed sklepem zebrała się niemała grupa ludzi, a wśród nich również nasi koledzy z Niemiec. Jak uważacie jaki towar poszedł na pierwszy ogień? Nietrudno się domyśleć. I to nie wszystko!

Wyobraźcie sobie co nasi skauci robią po udanych zakupach. Powiem krótko: Butelki na stół, fajki do gęb i zaczyna się biba. Na początku pomyślałem: Młodzież korzysta z nieobecności opiekunów i bawi się. Ale nawet nie zdążyłem się obejrzeć, a do „młodzieży” przyłączyli się starsi o jakieś piętnaście lat. Teraz myślę: no, koniec, przyłapali was! Chwilę później zorientowałem się, że ci tylko przynieśli szklanki. Szczerze, nie znalazłem żadnego, a było ich z dwudziestu, który by nie palił papierosów (no, co niektórzy woleli cygara) ! Ale nic to! Kilku z nich po imprezie wybrało się znów do sklepu. Jako że też tam byłem, mogłem im się dokładnie przyjrzeć. Zauważyłem, że jeden ma długie, szerokie bojówki (takie są teraz w modzie). I nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że on te bojówki dokładnie napełniał różnymi artykułami począwszy od sztachet z fajkami, a skończywszy na piwie w puszkach. Tymczasem jego koledzy skutecznie go zasłaniali, a jeden zagadywał kasjerkę. Koniec przykładów...

Kochane harcerzyska, harcerze starsi, instruktorzy! Czy widzicie co się dzieje? Zamiast gnać na przód stoimy w miejscu, a jak wiadomo „Kto stoi w miejscu, ten się cofa”. Szczycimy się tym, że jesteśmy już w Związku Skautowym, a tymczasem skauci hulają w najlepsze. Ktoś powie: „Eeee tam! Inny kraj, inny obyczaj, inne prawo”, ale przecież nie ma takiego kraju, w którym kradzież nie byłaby przestępstwem cywilnym, a oni najzwyczajniej w świecie kradli. Rozmyślania na ten temat zostawiam już wam samym. zdRUZGOtany P.S. Ostateczną rzeczą, która przekonała mnie, że byli to naprawdę skauci było pozdrowienie. Kiedy dla próby zasalutowałem do jednego z nich, ten oddał mi znak, a następnie podał lewą rękę (po czym odszedł, przeklął po niemiecku i zapalił papierosa).

Ten artykuł przeznaczony jest przede wszystkim dla nas - harcerzy starszych, bowiem jak ogólnie wiadomo - my też nie jesteśmy święci...


Odkurzone

Cucarachas enojadas versus vanitas vanitatum

dramat psychologiczny Miejsce akcji :

Puszcza Wkrzańska - Szczecińska Gubałówka za „Rancho Cetus”. Końcowy linii nr 51 na Osowie. A tak na prawdę to Puszcza Lipowa i okolice.

Czas akcji: 7,8.06.97r., godzina 22:00-10:00

Osoby dramatu: Lesió i jego wesoła kąpania- organizerzy; Inne patrole- bohaterowie niezależni; zbieranina robiąca sztuczny tłok; HBzPkD- nasz nieutulony w nerwach Wesouy Patrolowy, a także wspaniały rycerz michau boróń; OlA- Nasz osobisty geniusz, doratca ds. logiki przemysłowo-zielarskiej, a także giermek HBzPkD na puł etató; Martha Pańkofzkha- piękna białogłowa, kandydatka na miss lutego’74 oraz maskotka Wesouego Patrolu; Szogun- osobhisty rycerz Wesouego Patrolowego no i obrońca Wesouego Patrolu (mianowany przez samego Organizera); Roman Narkoman- osobisty zielarz Wesouego Patrolowego, a także błazen i znawca alkaloidów nielekkich, szczególnie znany jako Starszy Nadszyszkownik KADRu; Ciahooooo?ooo!o- przyczepka do błazna, śmietnik na jadalne odpadki, a nawet człekokształtny człowiek; Krzychó- przyczepka do przyczepki błazna, doratca doratcy Wesouego Patrolowego, niedzielny miss środy’97; Mr. Dżem Sokowirufka- osobnik ściślej nie znany.

Akt I:

godz. 22:00

Scena 1: Piękna, pogodna noc na pętli 51 na Osowie. Zbieranina ok. 60 ludzi, panuje wśród nich niemiła atmosfera burzy. Z oddali słychać kroki dochodzących właśnie organizerów. Lesió: (do siebie) Kurde bele! Miało być ich tylko pięciu! Mirek: (do siebie) Kurtche! Co ich tak mało!

Akt I:

godz. 22:15

Scena 2: Pogodna noc za pętlą 51 na Osowie. Zbieranina ok. 45 ludzi. Lipny apel. Pośród naszego patrolu wybuchła kłótnia o nazwę. Martha: (donośnie) Wesołe Kometki! Ciahooo:(donośniej) Wesołe Nadirki!! Martha: (jeszcze donośniej) Kometki!!! Ciahooo:(donośnie jak cholera) Nadirki!!!! HBzPkD:(cicho)CICHO!!!

Akt I:

godz. 22:45

Scena 3: Noc za pętlą 51 na Osowie. Zbieranina ok. 27 ludzi. Odjazd. Nasz patrol wysuwa się na prowadzenie, a po chwili całkowicie znika nam z oczu. Kurde! Gdzie oni się podziali? Po chwili za nami słychać dyszenie. Szogun: (zdyszany) Przepraszam za spóźnienie...eee...eee...eee...ale właśnie urodził mi się syn. HBzPkD: (oburzony) To jeszcze nie powód żeby się spóźniać na Szósty Doroczny Rajd Harcerzy Starszych Czwarty Rajd po Puszczy Bukowej - Lipowy Rajd! Roman: Właśnie... OlA: Noo... Szogun: (ze spuszczoną głową) Przepraszam... to się więcej nie powtórzy...


Odkurzone

Akt III:

godz.

Akt V:

23:55

godz.

2.30

Scena 1:

Scena 2:

Środek lasu. Ciemno, głucho do domu zadziwiająco blisko. Idziemy zwartym szykiem. Ze snu budzi mnie cichy głos. Krzyśek: (wesoło) Za pięć minut północ.

Oblewamy odejście michaua OlA: Za michaua! Żeby zdał! Wszyscy: (głośno) Żeby zdał!!! Krzysiu: (idiotycznie) A jak nie zda? Szogun: No, ja myślę że zda... Jeszcze jeden toast i w drogę!

Akt III:

godz.

0:00

Scena 2: Nikt nie spodziewał się, że słowa Krzyśka będą prorocze.

Akt V:

Akt IV:

Idziemy drogą. Nagle dostrzegamy michaua treptającego ze spuszczoną głową. Wszyscy: (chórem) ZDAŁEŚ!!? HBzPkD: (smutno) Nie... Jedna miała pękniętą szyjkę... Wszyscy: Uuuuu!

godz.

0.30

Scena 1: Rzeka, most, sturęki rycerz i te sprawy. Romek próbował trzy razy i klops, Szogun raz. Morał: „I narkotyk nic nie wskóra Gdy z Szoguna wielka Kura”

Akt IV:

godz.

0.45

Oblewamy zwycięstwo Szoguna. HBzPkD: Wyypiijmyy zaaa błęęęędyy! Martha: czyje? HBzPkD: Oszywiście, Organizazerów!! godz.

4.00

Scena 3:

Akt VI:

godz. 5.00

Scena 1:

Scena 2:

Akt V:

godz.

2.00

Zatrzymuje nas MSP. Przeszukują, notują, przyglądają się. eMeSPer: (do Romka, wskazując na jego torebkę przy pasku) Co to k... jest? Romek: (spokojnie) Nic takiego, zwykła ładownica do M16.

Scena 1: Michau nas opuszczaaaaa!!! Uuaaaa! HBzPkD: (do Marthy) Nie płacz moja droga. Muszę odejść. W życiu mężczyzny nadchodzi taki dzień, że trzeba podjąć decyzję. Ja ją właśnie podjąłem i muszę odejść. Nie zatrzymuj mnie, na nic to się nie zda. Muszę odejść, ale nie płacz. Może kiedyś wrócę, a jeśli to nastąpi to już zawsze będę przy tobie... Martha: (zdejmując słuchawki z uszu) Słucham?

Epilog:

godz. 7.00

Wygraliśmy! Dostaliśmy piękną nagrodę, którą zaraz popsuła Martha. Jednakże wszyscy zwarto wróciliśmy do domu, umyliśmy się i pojechaliśmy na festyn do Dąbia. Hmm... prawie wszyscy. Mnie tam nie było, oszywiście.

Koniec Dla niewtajemniczonych nie będę nic dodawał. Niech sami się popytają u kogo trzeba i gdzie trzeba. Mimo wszystko, jak na lipny rajd było świetnie i chociaż naż skład nie był w 300% zgrany potrafiliśmy się fajnie bawić. CIAHENCKI


Odkurzone

wyr.ko - Antologia zdan …wyrwanych… z kontekstu Redakcja pod latającym NS-em... pełen odlot! Idę i co drzewo to harcerz. A harcerze wracają na drzewo. Ciepła harcerska woda... ...I nie ma co się wstydzić używania wyrazu proszę... Stworzyliśmy sobie wirtualną gromadę, bo z małymi dziećmi byłoby za ciężko. Kultura - wbrew pozorom to nie jest wyraz bardzo obcy. Ramek na gwałt potrzebuję Gdzie pędzisz slajdolocie?... A co tam było? Mokre podkoszulki? Jak mokre? Czas chyli się ku upadkowi... Już upadł! Chyba nie trafiłem w mikrofon... Co u nich tak cicho? Bo oni są niedosłyszący. Daj trochę popisać! To nie są zajęcia pisania! Te twarze tęskniące za rozumem... Zajęcia kosmiczne. Bo ci prześwietlę film! (do druha bawiącego się dyktafonem) Najszybszy ssak świata - Ferrari Co robił Batory na zjeździe w 1100? Za ile dzwonek? To deszcz pada? Nie, komary. Nie będę spała w śpiworze z jakimiś trupami... Czy tańczyłeś kiedyś z komarem w świetle księżyca? Muchów jak mrówków. Komary są fajne, tylko bliski kontakt nieszczególny. Albo deszcz pada albo komary zdychają. Śmietniki rozległe i niekontrolowane. Co łaska na końcówkę...


Odkurzone

Ja... nie jestem pedałem! Nie bójcie się, ja zawsze tak nie wyglądam... Sześcioro z nas jest w nim zakochanych. Cicho, bo ja zrobię coś głupiego... No, nie rozbawiaj mnie!... Chcesz z buta? Red But doda ci skrzyyyydeł! Posuń się (Druh do druha leżącego na trawie) Fajnie, poszli już, lubię ich ale dobrze że poszli... Słoneczka się ubierają, bo zimno na dworze... Druhu Wojtku, druhu Pawle! Popelina! Klej jest jako taki, ale nie wiemy gdzie... Ja nie mam lilijki, jestem wieśniaczką... Przefarbuj włosy na blond, bo ci nie pasują... Powiedzcie, że wyglądam jak wieśniaczka... - Zróbmy sobie kanapki - Ale nie mamy chleba... - Trudno, zrobimy bez chleba... - Daj kawałek MARSA! - Czekaj, tylko ugryzę to co najlepsze... Ja tu cierpię ze z tego pragnienia. - Nie poszedłem spać! To po pierwsze! - Nie spałeś w ogóle? - Nie, dopiero o drugiej się położyłem... Jak można być namiotem, kiedy ciągle się śpi? - Idźcie stąd! - A wy? - my mamy rezerwację... Jest już dziesiąta… za godzinę będzie dziesiąta! Proszę nie palić głupa! Sabotaż! Ktoś nam śledzie powyciągał! To ona nas zabłądziła… na drodze! - (z oburzeniem) na szosie! Jedne są mniejsze, drugie są krótsze. To był minus ale mam nadzieję, że będzie plus. Zrozum, muszę się cofnąć do przodu!...

RADOSNA TWÓRCZOŚĆ WŁASNA

ZLOT HUFCA 1997


„Do mety przybywa się tylko po to, by znów wyruszyć dalej. A tam, gdzie jesteśmy obecnie, to tylko etap naszej drogi.”

Jestem dobry !? - czyli z kim rywalizować ?

Bez względu na to, czy po stwierdzeniu : „Jestem dobry” stawiasz kropkę, wykrzyknik lub znak zapytania - do ciebie właśnie kieruję tych kilkanaście zdań. Bardzo bym się cieszył, gdybyś postawił na końcu trzykropek, ale czy mogę wymagać, że pozwolisz komuś na dokończenie tego zdania? Zawsze się przecież znajdzie ten sarkastyczny kolega ze szkoły lub drużyny, przyboczny, drużynowy, który sformułuje je tak : - No, jest dobry, ale... - Ale może jest ktoś lepszy, - Ale ma jeszcze sporo do zrobienia, - Ale przecież nie potrafi zawiązać 32 węzłów, - Ale na obozie był najbardziej nadętą osobą, itd. Hm. Ale? I wariant drugi : trzykropek stawiasz tylko dla siebie. To jednak wymaga już ogromnej odwagi.

Czy wyobrażasz sobie, żeby móc się przyznać do tego, że przyszedłeś do organizacji dlatego, że nie stać Cię było na żadną rywalizację... Przyciągnęło cię harcerstwo, bo jest to wspaniała, cudowna grupa, która z definicji akceptuje każdego. I istnieje dzięki tym, którym trzeba pomagać. Co chcesz tu osiągnąć? Zbudować kolejny tzw. harcerski autorytet, który będzie błyszczał dwa, trzy, może cztery sezony harcerskich akcji letnich? Inni już to przerabiali - te kolejne, „niepowtarzalne” mity o wielkości sypały się w gruzy jeden za drugim. Mylisz się, jeżeli myślisz, że chcę Cię zniechęcić, obrazić lub zachęcić do myślenia. Nic z tych rzeczy nie jest moim celem, bo zniechęcony byłeś już na pewno kilkakrotnie, myślisz każdego dnia, a obrażony ... Przypomnij sobie. Chcę, abyś odpowiedział sobie na jedno pytanie: co z siebie, ze swoich umiejętności, wiedzy, talentu wniosłeś do harcerstwa? Bardzo interesuje mnie, co z ciebie pozostaje po odjęciu : - wiedzy o węzłach, busoli, mapie - miernych umiejętnościach samarytańskich - parokrotnego zbudowania niewygodnego szałasu - milczenia przez 24h, wymazania sobie policzków pastą do zębów lub innym świństwem... I jeszcze jedno. Co pozostanie po wymazaniu z pamięci 10 punktów Prawa Harcerskiego? Jesteś przystosowany do życia bez munduru? Nie wyobrażasz sobie bez tego życia? Nie umiałbyś tak, byłbyś uboższy o coś...? Mylisz się kolego, już wkrótce będziesz tak żył. Zobaczysz, że już niedługo, bo piasek w klepsydrze przesypuje się szybciej niż myślisz! Dlatego, choć może cię to zdenerwować to, co teraz napiszę, uwierz, że jesteś przede wszystkim sobą, człowiekiem z pewną wiedzą i umiejętnościami, a dopiero później członkiem organizacji. Nie przeczę tu, że możesz też zdobyć wiedzę i umiejętności, ale proszę cię - zdobywaj to, co będzie ci potrzebne. Nie trać czasu na bzdury. I rywalizuj - tak, do upadłego. Z samym sobą. „Bo nigdy nie będziesz od siebie lepszy”. Wiesz, kto to powiedział ostatnio w TV? Tak, to ja.

-

T wój ALF


Herbaciarnia

ON

on

BYŁ SAM, BYŁ WOJOWNIKIEM TO BYŁA JEGO WOJNA WIEDZIAŁ, ŻE MUSI WALCZYĆ PRZECIEŻ BYŁ WOJOWNIKIEM !

O N o n

CZASEM ZAWIERAŁ „SOJUSZE” BRAŁ POD OPIEKĘ MALUCZKICH LUBIŁ DOWODZIĆ, ALE ZAWSZE BYŁ PONAD NIMI PRZECIEŻ BYŁ WOJOWNIKIEM ! SWYM PODWŁADNYM STAWIAŁ WYMAGANIA MUSIELI BYĆ WSPANIALI ! INACZEJ NIE MOGLI LICZYĆ NA WEJŚCIE DO KASTY WOJOWNIKÓW

o

n

BYŁ IDEAŁEM GDY BRAKŁO WROGÓW ROZJĄTRZAŁ STARE RANY, PROWOKOWAŁ PRZECIEŻ BYŁ WOJOWNIKIEM !

o n

MUSIAŁ MIEĆ WOJNĘ BYŁ WIELKI I POTĘŻNY BALI SIĘ GO MALUCZCY LECZ INNI WOJOWNICY OPUSZCZALI GO NIE WSZYSCY MOGLI ŚCIERPIEĆ

o n

JEGO WIELKOŚĆ POZOSTAŁ SAM I WALCZYŁ PRZECIEŻ BYŁ WOJOWNIKIEM !

o n

ŻYŁ PRZED TYSIĄCEM LAT

Zubek


The crazy people from 108 WIADOMOŚCI Ze świata:  Mrówki cyklopy zniszczyły Statuę Wolności.  Jelcyn dostał zawału gdyż nie mógł znaleźć tłoków do Arki Noego.  W Czernobylu pojawiły się pierwsze grzyby.  Szwajceneger znajduje się w szpitalu psychiatrycznym, gdyż nie może się otrząsnąć po śmierci swego męża, który zginął w damskiej toalecie. Śledztwo w toku (z toalety zginęły dwie rolki papieru toaletowego)

Z kraju:  Kwaśnieski został obrzucany w Paryżu jajkami młodzieży.  W Szczecinie spłonęły 3 wozy strażackie, sprzęt gaśniczy, mundury strażackie. Powodem pożaru był niedopałek wrzucony do kosza przez komendanta Straży. Straty szacuje się na ok. 1500 pln zł. Txt Czubek

Wytłumaczanie niewytłumaczalnego

:

- Trochę jest to mniej niż więcej, a więcej niż mniej. Dlaczego woda jest mokra - bo nie jest sucha. Jakby była sucha, to by nie była mokra. Stety jest to przeciwieństwo słowa niestety lub jak kto woli to drugie jest przeciwieństwem pierwszego. Wyrazy i pytania prosimy kierować do Czubka ze 108 DSH „Nadir” MYŚLISZ ŻE WSZYSTKO JEST MOŻLIWE? SPRÓBUJ UGRYŹĆ SIĘ W TYŁEK! W następnym konciku: - kocham cię oraz to co skierujecie do j.w. Txt:CZUBEK

ZAGADKA To było tak: bociana dziobał szpak, później była zmiana szpak dziobał bociana, później były jeszcze trzy zmiany. Ile razy szpak był dziobany? R A DA DN I A Nie słuchajcie Brzechwy.

Brzechwa kłamie! Txt: ciaho i czubek

Redagują Czubek & Ciaho

NASI Rodacy

Dwa tygodnie temu sławny psychiatra Henryk Badziewny (znany też pod pseudonimem

Michał Borun) został laureatem rolniczej Nagrody Bobla. Zasługujemy mu między innymi ekonomiczną dojarkę zasilaną antymaterią, atomowo-kwarcową suszarkę do włosów w nosie, czy też tak sławny wynalazek jak pasta do zębów w tubce. Nagrodę otrzymał za wspaniały projekt ekologicznej podlewarki do nawozu sztucznego. Obecnie pan Henryk odbywa tournee po Australii, gdzie będzie promował swoje wyroby. Niedługo o krowie dającej kwaśne mleko i o Samsonie Soksie wynalazcy nieśmierdzących skarpetek.


O

Blondynkach... Zapewne nie obce są wam dowcipy o blondynkach. Wszyscy (oczywiście bywają wyjątki) śmieją się z nich wcale nie podejrzewając, że istotnie żyją na naszym świecie osobniki takiegoż gatunku - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wszystkie blondynki zapewne pochodzą z bardzo odległej rasy wywodzącej się od Homo Sapiens, nazywanej Homo Blondinus. Już w erze kamienia łupanego żeńskie blond osobniczki wykazywały cechy znane dzisiaj jako Szeroka nadgłupotliwość pstrokata. Niestety, wielka wrażliwość ludzkiego serca (i oka!) spowodowała, że nasze chłopy zaczęły wiązać się z żeńskimi osobnikami Homo Blondinus, w wyniku czego ewolucja wykluczyła prawie wszystkie cechy tegoż gatunku. Hmm... no właśnie! Prawie wszystkie, gdyż jak już wspominałem u niektórych przed-

stawicielek są one nad wyraz widoczne. Obecnie, ze względu na iloraz inteligencji oraz usposobienie, blondynki dzielimy na właściwe, pośrednie, błękitnokrwiste oraz współczesne. Blondynki właściwe, czyli tzw. rasowe, są najliczniejszą grupą na kuli ziemskiej (najwięcej występuje w USA). Charakteryzują się brakiem jakiejkolwiek inteligencji. Są nad wyraz piękne,

młode i za chłopaków mają kulturystów, ratowników czy gwiazdy muzyki. U W A G A ! ! ! Są najczęściej świetne w łóżku! Najdziwniejsze jest to, że indywidua tej grupy wcale nie muszą mieć włosów naturalnego koloru blond! Przedstawicielki instynktownie farbują włosy na tęże barwę. Inną cechą jest

całkowity brak logiki. Blondynki te nie rozumieją przeważnie żadnych dowcipów (nawet tych o sobie). Blondynki pośrednie są często mylone z właściwymi. Różni je jednak bardzo wiele rzeczy. Mają przede wszystkim zawsze naturalny kolor włosów (blond, oczywiście). Inteligencja kształtuje się nawet do 130 IQ! Blondynki te uczą się, pracują, zakładają normalne rodziny. Nie są jednak specjalnie bystre. Dowcipy rozumieją za trzecim, rzadziej drugim powtórzeniem (mimo wszystko śmieją się za pierwszym). Ten typ blondynek jest generalnie najbardziej pozytywny (w samej 108 są dwie!). Blondynki błekitnokrwiste to prawdziwe księżniczki (nie dosłownie). Robią tylko to, co im się powie, za żywota nie nauczą się gotować, nie mają poczucia humoru, są złośliwe, dociekliwe, ch ci w e, s k ąp e , wygodnickie, chociaż wcale nie głupie (IQ do 135). Niestety, sam osobiście jeszcze nie spotkałem się z przedstawiciel-


kami tej grupy (i szczerze mówiąc nie żałuję). Blondynki współczesne są raczej typowymi mieszankami blondynek w ł a ś c i w y c h i pośrednich. Wychowała je cywilizacja, a ich cechy stanowią zlepek cech poprzednich grup. Są oczywiście piękne, jak wszystkie blondynki, mogą (nie muszą) być mądre, są prawie zawsze wesołe i promienne, potrafią się obrazić (ostrożnie z dowcipami na ich temat!). Wszystkie anegdoty rozumieją za kilkukrotnym powtórzeniem, czasem z a b l i ż s z y m wytłumaczeniem. Często zamyślają się, gubią w rozmowach. Jeżeli czegoś nie zrozumieją (nawet najprostszych spraw) potrafią się zapytać o co chodzi (w przeciwieństwie do blondynek właściwych). Przykładem znakomitej blondynki współczesnej może być Dorotka Kossowska, drużynowa 81 ŻDH „Andromeda” i 81 ŻGZ „Wesołe biedronki”. Nie jest głupia - przeciwnie: bardzo bystra, wesoła i pojętna. Jej cechą główną jest słabość do dowci-

pów. Postarajcie się obejrzeć też fotografie z Dorotką w roli głównej do naszych się nawet nie umywają. Pełny i zupełny odlot! Wacia Hoperek

Jakiekolwiek osoby, które wiedzą lub domyślają się tożsamości autora powyższego artykułu proszone są o kontakt z redakcją. Na pierwszego >odkrywcę< czeka nagroda.

P.S. Zastanawiacie się pewnie dlaczego nie pisałem o męskich przedstawicielach gatunku blondynki. Otóż dlatego, iż jestem Męską szowinistyczną świnią i nie będę się Poniżał do obrażania swoich kolegów. HA!

ODZEW

P.S. 2 Kopernik nie była kobietą!

Artykuł powyższy powstał bez zgody żadnej z osób z redakcji i nie wiadomo skąd wziął się w naszej gazecie. Osoby, które go tu umieściły zostaną natychmiast ukarane grzywną lub ewentualnym zawieszeniem w czynnościach życiowych. Tożsamość autora nie jest znana. REDAKCJA


Mam problem... Tak mam problem. Mógłbym powiedzieć dzisiaj, że mam go z głowy. Ale nie jest to do końca prawdą. Problem jest tak duży, jak duże jest terytorium działania hufca i jak dużą ilość ludzi hufiec skupia. Poważny jest na tyle, na ile my jesteśmy poważni i na ile poważnie traktujemy harcerstwo. Biorąc niejako w posiadanie te ziemie i ludzi zastanawiałem się, czy przyjdzie mi rozwiązać Hufiec i być jego ostatnim komendantem. Dziś wiem, że nie ja go rozwiążę, co wcale nie oznacza, że nie stanę się ostatnim jego komendantem. Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta jak to co to powoduje: Pieniądz. Niewielki metalowy krążek z wybitym nominałem. Oto główny problem. Problem, od którego zaczynają się kłopoty i przenoszą na inne pola działalności. Myślę, że problem tkwi w przeszłości głębiej niż dwa lata, faktem jednak jest też, że nie

potrafiłem go zminimalizować. Chociaż może to, że przetrwaliśmy te dwa lata świadczy o tym że jakąś pracę wykonano. Tak dalej jednak być nie może. Nie możemy się nastawiać na przetrwanie. Żyjmy! Żyjmy pełną piersią albo gnijmy. Nie gódźmy się na bylejakość, że jakoś tam będzie. Nie uczmy się tak żyć. Żyjmy godnie. Temu ma służyć nasze spotkanie w dniach 26-28 września. Mam nadzieję, że spotkam na nim wszystkich instruktorów i że razem będziemy mogli zaradzić naszym kłopotom. Cześć, do zobaczenia w Miroszewie. Bizon


A może by tak jeszcze raz... Kiedy jadę autobusem Przepełnionym ponad miarę Moje myśli biegną kłusem I się łączą para w parę Wtedy myślę o koledze, Który latem nos mi złamał Lub o innym, który zimą Do piwnicy mi się włamał I wspominam przyjaciela Co mi szybę zbił burakiem Myślę też o innych wielu Co patrzyli na mnie rakiem Przypominam sobie cwałem Gdymniesprali i gdzieśwTrzebieży LubwDziwnówku,kiedy chciałem Nie dopuścić do grabieży Oraz wszystkie inne chwile, Kiedy wzdycham i marudzę Pytasz-czemu się tak kwilę? Bo się w autobusie nudzę! Poeta pisał te wierszyki w czasie, kiedy inni sobie spali albo się byczyli bykiem czy może jakoś inaczej Ale czy ktoś im mógł zabronić?

Nie!* 3 Tak to bywa na obozie Raz pod wozem raz na wozie Żeby było raz ciekawie

to nasz obóz wam przedstawię: Nasz przecinek drużynowy, Łażą za nim wszystkie krowy A gdy która już podlezie Szymek dzwonek jej zabierze Ten zaś to prawdziwy góral, Gdyż po górach gna jak kura (Ta prawdziwa- żecz jest jasna, Gdyż Kamilek nie dorasta Mu do włosów pod pachami. Kamil woli chodzić z nami. Czasem jak dostanie spida Nie dogonisz już go chyba. Czekoladą nas częstuje Ale nikt się nie przejmuje) Krzyś zadaje wciąż pytania Za Przecinkiem się ugania Łeb mu zawracają c wodą, Którą w proszku ponoć wiodą Mała jak się zdenerwuje Karimatą bombarduje A gdy który w łeb dostanie To nie może mówić mamie Marta śpiewać chce bez przerwy, Że aż wysiadają nerwy Więc każemy jej gotować By się mogła rozładować A Monika ciągle płacze Bo wyglądać chce inaczej Choć ją ciągle boli stopa Całkiem nieźle łapie stopa Wolka lubi się szamotać I się każe wciąż łaskotać O blondynkach zna kawały Chociaż blondyn z niej niemały No a XXXXX- cóż o sobie Ja mogę powiedzieć tobie Jaki jestem wiesz już sam Ja cię także świetnie znam!


Żeński Hufiec Pogodno? Ostatnio w naszym hufcu widoczna stała się tendencja do powstawania ŻEŃSKICH gromad zuchowych. Nawet te, które nie podkreślają tego w swojej nazwie, są w znacznej mierze sfeminizowane. Sytuacja ta znalazła odzwierciedlenie na kolonii zuchowej. W podróż do Imiołek wyruszyło 26 Zuchenek i 3 (słownie: trzech) chłopców, na dodatek niezrzeszonych w ZHP. Co prawda dziewczynki twierdziły, że byli 2 chłopcy i Jurek, ale ponieważ jednym z przybocznych był Kułak, możemy uznać, że było ich w sumie trzech. Kolonia ta stała się, dla nas ostrzeżeniem, aby czym prędzej postarać się o mężczyzn w najmłodszym pionie. Już bowiem w pociągu Adaś szczerze żałował, że nie zabrał wiatrówki (dosłownie: wiatłówki), aby powystrzelać >>te głupie baby<<. Poza tym na każdym kroku podkreślał, że jest dyskryminowany, czego dowody często okazywał. Żądał, aby nosić za niego bagaże, bo przecież jest mu ciężko. Czując sią zagrożony (tak myślę) chciał pobić obozową pigułę. INNy przedstawiciel płci męskiej Mateusz już na widok uczestniczek obozu na dworcu przed odjazdem rozpłakał się i stwierdził, że woli być harcerzem niż zuchem. Jurek pozostawał obojętny. Dla niego wszystko działo się zbyt szybko. Od razu posadzono chłopców w przedziale z dziewczynkami (ku ogromnym protestom tych drugich), potem zakwateowano we wspólnym pokoju z 11 dziewczynkami (w tym wieku panowie nie potrafili tego docenić). Na dodatek przydzielono ich do żeńskich szóstek. Tego było za wiele! Chłopcy postanowili zawiązać koalicję. Stworzyli własną trzyosobową szóstkę o wdzięcznej nazwie >>Zdechłe Spajki<<. Najciekawszym zajęciem było dla nich wytruwanie mrówek wyprodukowanymi przez siebie specyfikami (mydło+szampon+pasta do zębów+woda+... nie wiadomo co jeszcze). Ignorowali część proponowanych zajęć, organizując sobie inne. Wszystko było w porządku, bo się nie nudzili. Na kominkach zabawiali >>Babską<< część kolonii scenkami teatralnymi, w których dentysta strzelał do pacjenta, relacjami z meczu koszykówki, w których dominowały gole. Sami zaś surowo oceniali występy wokalne i taneczne dziewcząt, wnikliwie sprawdzając nawet kolor ich bielizny. Coś jednak ich w końcu zdenerwowało lub też nastąpiła u nich kulminacja poczucia zdominowania przez >>baby<<, bo oto pewnego dnia po odstaniu w 25- osobowej kolejce do jedynego sklepu spożywczego w okolicy, zakupili kilka opakowań ...proszku do pieczenia. Przynajmniej nie w celach, do których jest on przeznaczony.


Postanowili skonstruować bombę. Po co? Chyba wiadomo. Ujawnili jednak proces technologiczny druhom uznając, że nie są kobietami, bądź że są >>istotami wyższymi<<(wolimy myśleć, że chodziło o tę drugą ewentualność). Na usilne prośby druhenek zgodzili się poprzestać chwilowo na eksperymentowaniu z dala od miejsca zakwaterowania. Całe szczęście, że kolonia trwała tylko dwa tygodnie i chłopcy zdołali jakoś z nami (kobietami) wytrzymać. Co prawda Jurek próbował już ucieczki w Biskupinie, ale druhna Edytka skutecznie odwiodła go od tego zamiaru wysadzając z pociągu. Przyżyli i wrócili do domu. Dziewczynki też - na szczęście wszystkie. W poczucie troski o losy dziewcząt, apeluję o werbowanie chłopców do zuchów. KIZ myśli też o przygotowaniu cennej nagrody dla tego, kto pierwszy u nas w hufcu założy MĘSKĄ gromadę zuchową. Kto podejmie to wyzwanie? Ania Dla zainteresowanych przepis mogą udostępnić w uzasadnionych przypadkach zuchówki z Pogodna.


vol.4 – 29.09.97

Pogodna Egzekutywa Wydawnicza Michał

Borun Kasia Lubiejewska

Paweł

Maciaszek Roman Proszkowski

dziękujemy za pomoc przy składzie Adrianowi Łaskarzewskiemu. slajd na okładkę dostarczył Przecinek. rysunek w „Szermierce” (TOM TOM) ©1996 Thomas Kostron, Wiedeń

Redakcja pod Latają cym NS-em Zlotu Hufca 1997 Katarzyna Gruż ewska . Anna Kasprzak . Katarzyna Kciuk . Kinga Krzywicka Maciej Nejman . Aleksandra Wilgocka . Kamil Wilgocki oraz ludzie dobrej (a niekiedy i stalowej) woli

autorzy tekstów: Robert Baden-Powell . Arkadiusz Bojarun phm . Michał

Borun phm

Marek Burko pwd . Marcin Czubkowski . Sł awomir Kaczyń ski phm Katarzyna Lubiejewska pwd . Adrian Ł askarzewski hm Paweł

Maciaszek . Anna Stachowska phm . Kamil Wilgocki

w numerze wykorzystano materiały z pisma 68 PDHS „Harcerz Pomorski” oraz

NA TROPIE

kwartalnik metodyczno-programowy


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.