Vol 29

Page 1

pogo dno exe

ISSN 2084-1957


vol. 29, Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi aktualności metodyka INSTrefa

28 września 2013 r.

magiel / daily scout

Znak służby, co to takiego? Wizja nas - młodych

Jacek Wójcik o wędrowniczym instrumencie metodycznym

Patrycja Kmiecik o tym, czego oczekują młodzi instruktorzy

Powiedziałem: chorągiew jest to taki większy hufiec, tylko że hufiec dba o drużyny, a chorągiew opiekuje się hufcami.

innym opinie przemyślenia

Damy radę sprostać wyzwaniom, które nas czekają

Patrycja Kmiecik

Czemu u nas to nie działa? LZ 128 Hindenburg. Katastrofa, z której możemy wyciągnąć wnioski Granatowi harcerze w Szczecinie

wrażenia

Rozmawiają Elżbieta Chudzik i Maciej Grabowski o tym, jak jest tam, gdzie nie ma nas

Maciej Grabowski o tym, że lepiej zapobiegać, niż usuwać skutki

  

Parę słów o kursach…

Anna Brejwo

Pozostanie wspomnień garść

Agata Maszczykowska

\

Pasja, adrenalina, rywalizacja i braterstwo odkurzone

o magii szkoleń o spotkaniu po latach

 Grzegorz Surma   o propozycji, z której warto skorzystać Julia Siemińska „Oczywistym było, żeby napisać: »Harcerz jest zawsze z Pogodna«”

3. Zlot Kadry ZHP Mój wspaniały tydzień, czyli 3. Zlot Kadry ZHP

  

o tym, że było warto w tekście, o wspaniałej kolonii

Michał Borun

pogodno.exe od deski do deski (2) III Chorągwiane Zawody w Pierwszej Pomocy

Ryszard Maciulewicz Julia Siemińska

Nie z Orbisem, ale z Pogodnem…

herbaciarina

Jakub Mazurkiewicz o odradzających się wodniakach

o okładkach pogodno.exe

  

Magda Opulska o tym, jak uczą ratować

Podharcmistrz Jossarian i sprawność na dwa razy pojmowana Jacek Wójcik Marzenia o tym, że podstawowa paleta barw jest dla tych, którzy depczą swoje szanse

bibliowóz globtroter prezentacje dodatek

Bruno Schulz o znaczkach (markach) pocztowych

Bruno Schulz

Scouting for paperboys (4)

Michał Borun

Świstak zawija w sreberka, a Legia maszeruje dalej… Kalendarium wydarzeń chorągwianych w latach 2010-2013

Rozmawiają Janusz Czyż i Michał Borun


Bo gdy kończy się okres gwarancyjny…

Okładka: Katastrofa? Koncepcja: Maciej Grabowski, Michał Borun Wykonanie i kolorowanie: Maciej Grabowski Wykorzystano zdjęcie z katastrofy sterowca LZ 128 Hindenburg w porcie w Lakehurst (picture-alliance / dpa) Kolorowanie własne Wykorzystano element zdjęcia autorstwa Wiesława Gardasa

vol. 29, 28.09.2013 r. wydawca: Komenda Hufca Szczecin-Pogodno © 2013 ul. Dworcowa 19 70-206 Szczecin exe@szczecinpogodno.zhp.pl red. naczelny wydania: Maciej Grabowski nakład: 70 egz.

redakcja: Maciej Grabowski . Dorota Szymańska . Paweł Wnuk korekta: Aleksandra Songin . Magda Jania autorzy tekstów: phm. Arkadiusz Bojarun . Michał Borun . hm. Anna Brejwo hm. Elżbieta Chudzik . hm. Janusz Czyż . hm. Maciej Grabowski pwd. Patrycja Kmiecik . phm. Ryszard Maciulewicz . pwd. Agata Maszczykowska Jakub Mazurkiewicz . pwd. Magdalena Opulska . Grzegorz Surma . Bruno Schulz Julia Siemińska . hm. Edyta Siwińska (magiel) . pwd. Jacek Wójcik


vol.29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

   I tutaj ponownie należy zaznaczyć, że Edyta Siwińska, już tradycyjnie, nie jest autorem wszystkich tekstów w maglu. Proszę jej nie przypisywać wszystkich zasług w tym zakresie!

I tylko znów za rok „rozstawimy mały obóz ...”

A tymczasem, skrajem hufców, po cichutku, po wielkiemu cichutku idzie zjazd za zjazdem (z niewielkim czasu zapasem) Tak, czy siak... byleby to nie był zjazd na byle czym.

Michał, tobie też niech Bozia w zuchach itd. My już tam wiemy co druh Paweł na tej kolonii ... pismaki już doniosły Szereg – taka harcerska forma stania. W archiwum Sławomira Mrożka odnaleziono arcydzieło. Uroczysta prapremiera 28 września - tylko w Szczecinie! Mariolka !!!!! Kapturrrrrrr!!!! W chorągwi nabór na ambasadorów Jamboree 2023. Ja wtedy będę już pod czterdziestkę, czyli od kilku lat na harc-emeryturze. Maciek Nabór tu, nabór tam, każdy z nas dziś nabór ma Słowniczek wyborczy: Umowa o dzieło - głos. Umowa zlecenie - milczenie.

Jak jesienią grzyby po deszczu, tak latem instruktorzy po zobowiązaniu. 30 lat minęło jak jeden dzień, tak w ten ton brzmi dziś pocztowy dzwon Czy ktoś może mi w końcu powiedzieć, gdzie się podziały tamte prywatki?! Maciek Raz, dwa, trzy, komendantem bedziesz Ty. No i gdzież Matka Baden Powella ? I znóóóówww zaplanowaliśmy i znóóóówww do pracy czas  Jodlex Jodlexa Jodlexem pogania

We’re on the higway to hell... sobie siedzę i nucę. Klawiatura Swype w służbie kontr-wywiadu: Poczta harcerska to klub specjalnościowy, który może liczyć minimum sześciu członków, kiedyś w przypadku pizzy już nawet trzech! Liczy się dzielenie i ludzie Poczty harcerskie wydają karty pocztowe, znaczki, stemple, falowniki Starszych instruktorów, którzy koncentrują się głównie na wygnaniu kadetek Karki są naszymi pozycjami misyjnymi

No KSI, do dzieła... kolejka się tworzy  Hasło na ten rok JAKOŚĆ i ewaluacja (że co, że niby podsumowania ???) Druh-Towarzysz? Redakcja pogodno.exe przyjmuje rezerwacje na pobyt w tym hotelu, co go ci tajemniczy sympatycy harcerstwa wybudują nam w HOMie za 4 mln zł. Miłośnikom survivalu rozstawiamy dychę przy recepcji.


Druhny i Druhowie, Oddajemy w Wasze ręce najnowszy numer pogodno.exe, ukazujący się w tym istotnym momencie, jakim jest Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP. Spotykamy się w dniu, w którym możemy i powinniśmy zastanowić się jakiej chorągwi chcemy - nie przez pryzmat naszych partykularnych potrzeb, ale w oparciu o to, co najlepsze dla nas, jako ruchu; odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy utrzymać obecny status quo, czy wolą naszą są zmiany w funkcjonowaniu chorągwi? To czy, co, oraz w jakim zakresie należy zmienić, każdy z nas, musi dzisiaj ocenić sam przed swoim sumieniem i w myśl odpowiedzialności wynikającej z Zobowiązania Instruktorskiego. Bez wątpienia każdemu z nas marzy się harcerstwo silne i prężne, szczególnie tutaj - na Pomorzu Zachodnim – w naszym środowisku działania. Nie bójmy się zatem wyzwań, nie bójmy się zmian, kierujmy się tym, co najlepsze dla harcerstwa - nie dziś, nie jutro, ale w perspektywie lat. Kierunek w którym podąży Chorągiew Zachodniopomorska zdecydowanie zależy od tego, kto zostanie jej komendantem. Chcąc przybliżyć uczestnikom Zjazdu sylwetki tych osób, redakcja pogodno.exe zwróciła się do zgłoszonych i potencjalnych kandydatów na tę funkcję z prośbą o komentarz do sytuacji, w której się znaleźliśmy, o wskazanie, co ich zdaniem będzie dla chorągwi najlepsze, jakie kwestie związane z jej funkcjonowaniem uważają za najważniejsze. Niestety tylko jedna z nich zgodziła się na prezentację swoich poglądów na łamach pogodno.exe. Z propozycji komentarza nie skorzystali także członkowie ustępującej komendy chorągwi, jak i Rada Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP. Prośba nasza, mająca charakter otwartej formuły – wywiadu, artykułu, prezentacji sylwetki - nie nakładała na nikogo obowiązku wypowiedzi, jakkolwiek zwiększała szansę na podjęcie przez delegatów świadomego wyboru - nie tylko w oparciu o imię i nazwisko kandydata, ale także przy uwzględnieniu jego poglądów, dokonań i zamierzeń na najbliższy czas. Tiziano Terzani, był zdania, że dziś dla większości ludzi demokracja to udanie się raz na cztery lata, aby postawić krzyżyk na kartce papieru i wybrać kogoś, kto by zadowolić wielką liczbę wyborców, musi być przeciętny i banalny, jak wszystkie większości. Jeśli pojawi się jakaś osoba wyjątkowa, ktoś z ideami wykraczającymi poza horyzont codziennych przyjemności, nigdy nie zdobędzie poparcia. Wyjątkowego komendanta. hm. Maciej Grabowski

BANK INFO & ZAPO

wydanie 29

28 września 2013 r.

WRZESIEŃ 28.09

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi Zachodniopomorskiej

PAŹDZIERNIK 05.10 26.10

Harcerski Start (M. Osadowska, J.Mazurkiewicz) Rajd Kasztanek (K.Czarnecki, N.Mikosza)

LISTOPAD 01.11 16.11 23.11 30.11 30.11

Spacer po cmentarzu (M.Majak, Ł.Janicki) Rajd Złotego Liścia (J.Chmiel, T.Araszkiewicz) Zjazd Sprawozdawczy Hufca SzczecinPogodno Konferencja dla kadry zuchowej (P.Kmiecik, M.Otmianowska) Rajd Bohater (P.Jaworski)

GRUDZIEŃ 14.12

Rajd na Berlin (J.Bober, K.Szymkiewicz)

Komenda Hufca Szczecin-Pogodno ogłasza, że od listopada 2013 r. rozpoczyna się w hufcu Kurs Zastępowych „Watra”! Druhu Drużynowy, nie zapomnij o swoich zastępowych!


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Znak służby, co to takiego? Metodyka Jacek Wójcik

  

Jednym z instrumentów metodycznych wykorzystywanych w pracy drużyn wędrowniczych, kręgów instruktorskich, akademickich i jednostek pracujących metodyką wędrowniczą są znaki służb. Moim zdaniem jest to jedna z najciekawszych form pracy, szczególnie gdy członkowie jednostki chcą przedsięwziąć razem jakieś zadanie. pwd. Jacek Wójcik

Przewodniczący Harcerskiego Kręgu Akademickiego „T.R.E.K”

Fot. M. Grabowski

Student Zarządzania i Inżynierii Produkcji

O co chodzi w znakach służby? Znaki służb przygotowują do świadomego podjęcia stałej służby i uczą pracy w zespole. Poprzez zdobywanie znaków służb wędrownik poznaje obszary aktywności, na których ma możliwość pełnić służbę na rzecz organizacji i społeczeństwa. Zdobywanie znaków służb ma być szkołą odpowiedzialności za siebie i zespół, pokazywać, jak indywidualny wysiłek składa się na efekty pracy zespołowej; ma wyzwalać aktywność społeczną młodych ludzi, budować postawy obywatelskie. Zdobywanie znaku jest próbą podjęcia służby na rzecz innych, swojego otoczenia, wspólnoty lokalnej, regionu, kraju, społeczności międzynarodowej. Czy są korzyści ze zdobywania znaków służb? Oczywiście. Jak pisałem, uczy nas to współpracy, kształci, wychowuje i przygotowuje do samodzielnego życia. Jest też służbą na rzecz społeczeństwa i rozwoju młodzieży. Osobiście uważam, że największą wartością znaku służby jest sama służba drugiemu człowiekowi oraz to, że wędrownik otwiera się na potrzeby innych. No dobra, jak zacząć? Aby zacząć realizować zdobywanie znaków służb, muszą znaleźć się chętni. W pierwszej kolejności zbiera się zespół wędrowników, który układa próbę na konkretny znak służby. W takiej próbie powinien znaleźć się wykaz osób zdobywających znak, szef zespołu, zadania do realizacji i czas przewidziany na ich wykonanie, nieprzekraczający jednego roku. Zadania nie powinny być zbyt łatwe, ale muszą być przede wszystkim wykonalne. Każda osoba realizująca próbę na znak służby jest odpowiedzialna za konkretne zadanie np. sporządzenie informatora na konkretny temat.


  

Jednak część zadań realizowana jest zespołowo, np. sprzątanie lasu, pomoc w sadzeniu kwiatów w zielnikach miejskich. Zadania, podejmowane przy zdobywaniu znaków służb przez zespół wędrowniczy, mają stworzyć pole do indywidualnego rozwoju każdego z jego członków. Zadania, których podejmuje się wędrownik w zespole zdobywającym znak służby, powinny być zapisywane jako zadania w indywidualnych próbach na stopnie harcerskie. Oznacza to, że zadania, które samodzielnie realizujemy zdobywając znak służby, można jednocześnie realizować w ramach zdobywania stopnia Harcerza Orlego / Harcerki Orlej. Po ułożeniu zadań, drużynowy/komendant w rozkazie otwiera próbę całemu zespołowi. Znaku nie muszą zdobyć wszyscy. Na koniec próby członkowie zespołu zdobywającego znak opracowują podsumowanie i przekazują informację drużynowemu, który podejmuje decyzję o jego przyznaniu. Jak wybrać znak służby? Chcąc zdobyć odpowiedni znak służby, trzeba zrobić rozpoznanie wśród chętnych do realizacji danego znaku. Przykładowo, jeśli wędrownicy interesują się turystyką, to mogą zdobywać znak służby turystyce. Jeśli mają skłonności wychowawcze (np. drużyna żeńska), mogą zdobywać znak służby dziecku. Na dobry początek proponuję wybrać jeden/dwa znaki i wyspecjalizować się w danej dziedzinie. Jak się oznacza znak służby? Znaki nosimy nad prawą kieszenią. Jest to mały metalowy znaczek o średnicy 10 mm. Jakie są znaki służb? Obecnie w Związku Harcerstwa Polskiego obowiązuje 10 programów znaków służb zatwierdzonych przez Główną Kwaterę w czerwcu 2003 roku: 1. znak służby dziecku

2. znak służby gospodarce

6. znak służby przyjaźni

7. znak służby przyrodzie

3. znak służby kulturze

8. znak służby turystyce

4. znak służby nauce

9. znak służby wspólnocie lokalnej

5. znak służby pamięci

10. znak służby zdrowiu

Szczegółowe informacje na temat konkretnych znaków można uzyskać na stronie internetowej: www.dokumenty.zhp.pl w zakładce: IX. Instrukcje i zasady organizacyjne i dalej: IV. System metodyczny.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Wizja nas - młodych

INSTrefa

Patrycja Kmiecik

pwd. Patrycja Kmiecik Drużynowa 13 GZ „Pogodne Gryfiki" Zastępca przewodniczacego HKA „T.R.E.K" Namiestniczka zuchowa Hufca Szczecin-Pogodno

Studentka medycyny laboratoryjnej na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym

W naszym zachodniopomorskim środowisku działa wielu młodych instruktorów, drużynowych, szczepowych, którzy także mają wizję tego, jak powinna wyglądać chorągiew; którzy wprost mówią, jakie mają wobec niej oczekiwania. Postanowiłam zapytać ich o tę kwestię, mając nadzieję, że temat zaciekawi osoby kandydujące do składu komendy chorągwi. Co więcej, myślę że osoby te powinny wziąć sobie do serca nasze potrzeby - to, czego nam brakowało do tej pory oraz zastanowić się nad możliwymi zmianami. Wszystkim nam zależy na dobrej, przyjaznej i otwartej na ludzi chorągwi, która jest nie tylko instytucją, o której słyszymy, ale która istnieje i z której możemy czerpać wszystko to, co najlepsze. Pierwszą osobą, z którą rozmawiałam był przewodniczący Harcerskiego Kręgu Akademickiego „T.R.E.K” – jedynej takiej jednostki w naszym województwie. Jego pierwsze zdanie brzmiało: „Obecnie Chorągiew Zachodniopomorska jest instytucją widmo, której przeciętny instruktor, jakim jestem ja, nie tyle co nie potrzebuje, ale unika przy realizacji swoich celów”. Myślę, że już to zdanie powinno nam dać dużo do myślenia. Po chwilowym namyśle dodał: „Brakuje innowacyjnych rozwiązań, co widać między innymi po grafice plakatów, czy samej stronie internetowej chorągwi. Oczekuję zainteresowania potrzebami hufca oraz jednostkami i dostosowania do nich planu pracy i form realizacji poszczególnych zadań. Jest odczuwalna potrzeba integracji między drużynami i kadrą z różnych miast, przecież jest więcej hufców niż szczecińskie”. Mój rozmówca chciałby także, aby istniała możliwość spotkania się ze wszystkimi członkami Chorągwi Zachodniopomorskiej. „Dla Harcerskiego Kręgu Akademickiego przydatna byłaby pomoc w promocji kręgu. Warto zaznaczyć, ze HKA gromadzi wszystkich »akademików« naszej chorągwi – ludzi, którzy studiują kierunki, mogące być przydatnymi naszej komendzie; bardzo dobrym przykładem są graficy, informatycy, ekonomiści, osoby interesujące się fotografią, czy medycyną. Żyjemy w XXI wieku i oczekujemy od członków komendy elokwencji, oraz tak prozaicznych rzeczy, jak przejawianie instruktorskiej postawy, czy zachowanie poziomu podczas publicznych dyskusji. Konieczna jest zmiana nastawienia i przekonań związanych z ideą samej chorągwi. Myślę, że bez zmiany kadry decyzyjnej i programowej, nie osiągniemy poziomu jakiego oczekuje od nas współczesny Związek Harcerstwa Polskiego”. Kolejne osoby, z którymi rozmawiałam, to drużynowi wszystkich pionów, osoby, bez których niewiele moglibyśmy zdziałać. Są to ludzie, którzy mają bezpośredni kontakt z dziećmi, i to oni przekazują im to, co zakłada w swej formule harcerski system wychowawczy. Moim zdaniem, taka instytucja jak chorągiew, powinna szczególnie interesować się potrzebami drużynowych; powinna z nimi rozmawiać.

  


  

To czego oni oczekują, to przede wszystkim wsparcie programowe, organizacja imprez (typu zlot) oraz takich przedsięwzięć, na które nie powstydzilibyśmy się zaprosić samej Naczelniczki. Niech to będzie coś, czym będziemy mogli chwalić się na zewnątrz. Wtedy rodzice szukający dodatkowych zajęć dla swoich dzieci, chętnie zwrócą uwagę na ZHP, bo będą wiedzieć, że jest to organizacja warta zaufania. Nikt nie oczekuje, że chorągiew zacznie organizować nagle dziesięć takich imprez rocznie, ale co najmniej dwie, należy traktować jako minimum. Reszta działań w tym zakresie powinna się skupiać na wsparciu przedsięwzięć organizowanych w hufcach, np. przez pomoc w załatwieniu sprzętu czy pozyskiwaniu sponsorów, promocji rajdu, festynu, czy festiwalu. Instruktorzy z naszych hufców wspominają także o konieczności powołania w chorągwi ciał, które będą wspierały drużynowych w poszczególnych pionach metodycznych – tj. oprócz ZKK, czy Inspektoratu Ratowniczego, także innych referatów – np. zuchowego, harcerskiego itp. Warto zwrócić uwagę, że powstanie takich zespołów z pewnością ułatwiłoby pracę komendy chorągwi. Dobrze działający referat jest skarbem! Dobrze przeszkolony instruktor może więcej zdziałać i z pewnością posiada większe umiejętności, dlatego też kierujemy prośbę o większą ilość kursów w rozsądnych cenach, oraz lepszy przekaz informacji o takich szkoleniach odbywających się poza naszą chorągwią. Zauważalny jest także brak współpracy z regionalnymi władzami oraz organizacjami. Ostatnimi osobami, z którymi poruszyłam temat byli szczepowi. Jeden z nich powiedział, że marzy mu się taka chorągiew, która myśli o swoich hufcach i próbuje na różne sposoby je integrować. Odczuwalny jest brak chorągwianych imprez takich jak rajd, czy zlot. Jeden ze szczepowych, przytoczył mi anegdotę: „Pewnego dnia harcerz zapytał mnie o to, co robi chorągiew? Osobiście nie wiedziałem, co mam na to pytanie odpowiedzieć. Ale jak to, druh drużynowy może nie znać odpowiedzi? Zatem powiedziałem: chorągiew jest to taki większy hufiec, tylko że hufiec dba o drużyny, a chorągiew opiekuje się hufcami”. Przyszedł czas, abym i ja mogła napisać, czego oczekuję od nowej komendy chorągwi. To, na czym mi najbardziej zależy, to powstanie referatu zuchowego. Chciałabym większego wsparcia programowego; chodzi mi o konkrety, np. zorganizowanie rajdu w danym dniu o danej godzinie, gdzie spotkam harcerzy także spoza Szczecina, gdzie będę mogła wymienić się doświadczeniami, a przy tym świetnie się bawić. Chciałabym brać udział w rajdzie ogólnopolskim, ale organizowanym w naszym województwie, dorównującym poziomem Arsenałowi lub Grunwaldowi. Nie oczekuję nagłego przewrotu ale myślę, że osoby reprezentujące naszą chorągiew powinny także prezentować odpowiednią postawę instruktorską, tak, abyśmy my – drużynowi, mogli brać z nich przykład i z dumą mówić, że jesteśmy z Zachodniopomorskiej. To wszystko co tu napisałam, usłyszałam od instruktorów - członków naszej chorągwi, która powinna nas jednoczyć, którą powinniśmy się szczycić na wyjazdach ogólnopolskich. Mam nadzieję, że ten artykuł czytają przyszłe władze Chorągwi Zachodniopomorskiej. Mam również nadzieję, że wezmą sobie głęboko do serca nasze oczekiwania i będą starać się nas nie zawieść, bo przecież to my tworzymy ten Związek takim, jakim jest.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Damy radę sprostać wyzwaniom, które nas czekają

Innym

Z Elżbietą Chudzik rozmawia Maciej Grabowski

hm. Elżbieta Chudzik Komendant Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP w latach 2007 - 2013

Wcześniej m.in.: Drużynowa drużyny zuchowej, harcerskiej i starszoharcerskiej Członkini Referatu Zuchowego Hufca Szczecin- Śródmieście Członkini Komisji Stopni Instruktorskich Hufca ZHP Szczecin Członkini Wydziału Instruktorskiego GK ZHP Członkini Wydziału Zuchowego Chorągwi Członkini Komisji Stopni Instruktorskich i Kształcenia Chorągwi Przewodnicząca Chorągwianej Komisji Stopni Instruktorskich Członkini Zespołu Kadry Kształcącej Chorągwi Kierownik Referatu Zuchowego Chorągwi Z-ca Komendanta Chorągwi ds. Programowych

W ZHP od 1964 r. (obietnica zuchowa w 1964 r., Przyrzeczenie Harcerskie w 1968 r., Zobowiązanie Instruktorskie w 1972 r.)

Dziękuję, że zgodziła się Druhna na spotkanie, bo co prawda wiemy dzisiaj, że kandydatów na funkcję komendanta chorągwi może być kilku… Ja wiem dzisiaj o dwóch - o mnie i o druhnie Elizie Gilewskiej, ale wiem też, że każdy, kto spełnia wymagania do objęcia funkcji komendanta chorągwi, może wystartować w wyborach. Każdy instruktor ma prawo iść wyżej, dalej, stawiać sobie nowe wyzwania i spełniać swoje marzenia.

  

Tak, tylko nie każdy zgodził się na rozmowę. A ja się cieszę, że jest ta rozmowa, bo mnie nigdy nikt o nic nie pytał. Myślę, że to jest właśnie taki moment, w którym mogę odpowiedzieć na pytania, które interesują instruktorów naszej chorągwi. Chciałbym zacząć od tego kim jest Elżbieta Chudzik? Wiele osób kojarzy Druhnę wyłącznie z chorągwią. Z jakiego środowiska się druhna wywodzi? Nie dziwie się, że kojarzona jestem z chorągwią, bo na etacie w chorągwi pracuję od 1996 r. Wywodzę się z Hufca Szczecin-Śródmieście, jestem instruktorką z wieloletnim stażem, w zeszłym roku było 40-lecie mojej służby instruktorskiej. Z zamiłowania jestem zuchowcem, to była moja specjalność, chociaż prowadziłam także drużyny harcerskie i starszoharcerskie. W czasie tych czterdziestu lat, zajmowałam się wieloma rzeczami, ale tak zwana kariera instruktorska, rozpoczęła się od pracy na funkcji drużynowej i obejmowała kolejne funkcje w różnych ciałach hufca i chorągwi. Byłam członkiem zespołów hufcowych, w tym także referatu zuchowego, bo takie kiedyś były w hufcach, pełniłam funkcję w hufcowej komisji stopni. Przez moment nawet prowadziłam drużynę wodniacką, ale okazało się, że ze względów zdrowotnych nie mogę pływać. W 1996 r. rozpoczęłam pracę w chorągwi – wtedy jako szef biura, a do 12 sierpnia pełniłam funkcję komendanta chorągwi. Te 40 lat, to miły i sympatyczny okres, który w całości traktuję jako instruktorską służbę. To muszę zapytać, jak czuje się dzisiaj były komendant chorągwi? Czuje się zdradzony, opuszczony, oszukany przez towarzyszy, czy mimo tego co się stało, czuje radość z tego, co udało się osiągnąć? Jedno i drugie. (pauza) Nie ukrywam, że jak analizuję to, co stało się w komendzie chorągwi, to mam wrażenie, że została Druhna opuszczona. Być może słowo „zdrada” jest radykalne, ale to trochę tak wygląda - że została Druhna zdradzona przez ludzi, z którymi Druhna pracowała. Mi to się nie mieści w głowie, bo jeżeli tworzymy zespół, to wspólnie świętujemy sukcesy i wspólnie odczuwamy smak porażki. Ale chyba nie każdego na to stać.

hm. Maciej Grabowski Z-ca komendanta Hufca Szczecin-Pogodno Z-ca Przewodniczącego Sądu Harcerskiego Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP

Wcześniej m.in.: Drużynowy 30 GZ „Wesołe Słoneczka” Drużynowy 30 DH, DSH, DW „Mury” Namiestnik harcerski Hufca Szczecin-Pogodno

Prawnik


  

Czuje się Druhna zdradzona? Jest w tym też trochę mojej winy, bo o tym, co się stało, nie poinformowałam członków mojej komendy. I tu ich rozumiem, bo zatrzymałam pewną informację tylko dla siebie i z nią sama się borykałam, i rozumiem, że członkowie mojej komendy stracili do mnie zaufanie. Mieli do tego prawo. Natomiast czuję, że nie potraktowano mnie jak człowieka. Bo nawet najgorszy przestępca ma możliwość wypowiedzenia się i przedstawienia swoich argumentów. Jeżeli chodzi o członków mojej komendy, to zabrakło mi normalnej, ludzkiej rozmowy, zwykłego pytania „Dlaczego to zrobiłaś?”. W tej sytuacji rzeczywiście poczułam się trochę zdradzona, bo ja nie uciekałam od rozmowy, dla mnie człowiek jest najważniejszy, obojętnie co zrobił w życiu. W takich sytuacjach doceniam wartość rozmowy, a tej po prostu zabrakło. Zastanawiałem się jak ta cała sytuacja wyglądała, bo oficjalnie to Druhna złożyła rezygnację. Komenda chorągwi nie może odwołać komendanta, a zatem albo mogła sama zwołać zjazd, albo skłonić Druhnę do rezygnacji. Została do niej Druhna zmuszona? Tak, jak już mówiłam na spotkaniu instruktorskim w Harcerskim Ośrodku Morskim, za to, co się stało, biorę winę na siebie. Bo to, co się stało, to moja wina. Rezygnację złożyłam sama, ale jak patrzę na to z perspektywy czasu, to sądzę, że nie powinnam była jej składać. Mnie postawiono pod ścianą – niezależnie od tego, czy zrezygnujesz, czy nie, i tak zwołamy zjazd nadzwyczajny, to by się stało niezależnie od mojej decyzji. Czy to zachowanie było w porządku? Myślę, że nie. Gdy wróciłam do Szczecina 29 lipca, mieliśmy spotkanie komendy przed ogólnopolskim złazem seniorów. Wtedy uchwała o zwołaniu zjazdu była już gotowa. Zostałam zobligowana, do dnia 12 sierpnia, do przedstawienia dokumentów dotyczących sprawy. To był ten moment, w którym zabrakło mi właśnie tej rozmowy i dania mi możliwości wyjaśnienia, co właściwie się stało. Ja tylko przypomnę, że ta umowa z firmą, która remontowała kontenery w Pogorzelicy, a o której wszyscy mówią, to był rok 2009; ona była podpisana jeszcze za czasów poprzedniej komendy chorągwi. To nie było w porządku, że ta nowa komenda nie wgłębiła się w to, i tak naprawdę nie przeanalizowała tej całej sytuacji. Dopiero w toku dalszych wyjaśnień niektórzy członkowie komendy chorągwi powiedzieli, że to nie jest tak, jak im to zostało przedstawione. Padło nawet stwierdzenie: „Zostaliśmy podpuszczeni, to nie tak powinno być załatwione”. A dlaczego nie powiedziała Druhna swojej komendzie o tej całej sytuacji? To też ciężko mi zrozumieć, bo przynajmniej w Komendzie Hufca Szczecin-Pogodno, wszyscy wzajemnie informują się o pojawiających się problemach. Firmę, która wyremontowała nam kontenery w Pogorzelicy, „przyprowadziłam” ja. Ja prowadziłam też pierwsze rozmowy z tą firmą, dalsze rozmowy były prowadzone w obecności druha Leona Sulżyckiego i druha Darka Rybickiego. Oni byli przy tym obecni. Ja czułam się na tyle odpowiedzialna za rozpoczęcie współpracy, że nie chciałam obarczać nowej komendy tą sprawą i dlatego pilotowałam ją sama. Na ten temat krąży wiele plotek, które nie mają żadnego związku z rzeczywistością. Ja z tą firmą osobiście nie mam nic wspólnego, nie miałam ze współpracy z nimi żadnych korzyści finansowych. Wszystko, co robiłam, robiłam w dobrej wierze, po to, aby uruchomić bazę przed latem – bo kontenery które były ściągnięte na HAL, były w opłakanym stanie. To nie jest też tak, że my straciliśmy te 34.000 zł, bo gdy podzielić tę kwotę na 18 kontenerów, które naprawdę były w bardzo złym stanie, to daje niecałe 2.000 zł za jeden kontener. To nie jest dużo, gdy weźmie się pod uwagę ich stan. W nich trzeba było wyremontować wszystko – od


podłóg, przez założenie instalacji elektrycznej, wstawienie okien, aż po malowanie. W pierwszych moich informacjach wskazywałam, że naraziłam chorągiew na stratę, ale z perspektywy czasu patrzę na to trochę inaczej. Oczywiście, to jest pewna kwota, którą mogliśmy przeznaczyć na coś innego, ale to należy odnieść do sytuacji, która miała miejsce w 2009 roku. Wtedy nie mieliśmy żadnych pieniędzy, aby te kontenery wyremontować, a trzeba było przygotować bazę tak, aby ją odebrał sanepid, więc w tamtych realiach, zawarcie umowy z tą firmą, było bardzo istotne. Ja chcę zaznaczyć, że te pierwotne rozmowy, które prowadziliśmy z tą firmą, były zaakceptowane przez druha Leona Sulżyckiego i druha Darka Rybickiego, oni wiedzieli o współpracy z tą firmą. Moim błędem było zaś to, że nie poinformowałam komendy o problemach, które pojawiły się w związku ze współpracą z tą firmą. To był ewidentnie mój błąd, ale nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów. Bycie komendantem, szefem zespołu, pełnienie odpowiedzialnej funkcji w ZHP, jawi się jako ryzykowna sprawa, bo jak przychodzą problemy, to zostajemy z nimi sami. Czy uważa Druhna, że ZHP jest niewdzięczne wobec swoich instruktorów? ZHP to wspaniała organizacja, dająca możliwość osobistego rozwoju, poznawania i nawiązywania przyjaźni do końca życia, a przede wszystkim oddawania siebie drugiemu – małemu, czy dużemu człowiekowi. Podobnie jak inne osoby, jestem w niej od wielu lat, więc coś w tym musi być. To jest tak, że instruktorzy ZHP poświęcają się dla tej organizacji, poświęcają jej swój czas, i gdy to ziarenko służby ktoś w nas zasieje, to będziemy to robili zawsze. Nie mogę powiedzieć, że niewdzięczne jest ZHP, niewdzięczni są czasami ludzie. Praca z ludźmi - niezależnie od tego, czy pracujemy z drużyną, czy w zespole instruktorskim - to ten element, który jest zawsze najtrudniejszy i najcięższy. Ja na pewno będę dalej służyć harcerstwu, niezależnie od tego, czy będę komendantem czy nie. Na pewno znajdę sobie miejsce na działanie w ZHP. Natomiast czasem dobierając sobie ludzi do współpracy, popełniamy błędy. To chyba ludzie w tej naszej organizacji nie zawsze są w porządku. Co jest największym sukcesem chorągwi od ostatnich wyborów, tj. od 2010 roku? Jest ich kilka. Wrócił do życia Inspektorat Ratowniczy, co jest bardzo ważne, to przyciąga wielu ludzi do działania w ZHP. Nie ukrywam, że Inspektorat odrodził się dzięki phm. Kasi Chmurze, bo to ona jest jego inicjatorem. Współpraca z instruktorami hufców szczecińskich nie zawsze układała się nam tak, jak powinna, ale sukcesem jest to, że udało się namówić instruktorkę Hufca Szczecin-Pogodno – phm. Annę Waszewską, do objęcia funkcji pełnomocnika komendanta chorągwi ds. zagranicznych. Ania zadeklarowała, że obejmie funkcję i zbuduje zespół, chorągiew dofinansowała kurs pełnomocników zorganizowany przez GK ZHP. Uważam, że bardzo cenne jest to, że stać nas na dofinansowanie kursów na poziomie chorągwi, czy odbywających się na szczeblu centralnym opłacamy je z 1% i z tej części składek, która przypada na chorągiew. Ważne jest powstanie drużyn wodniackich i powołanie Zespołu Pilota – to zasługa pwd. Michała Dubiny – oraz powstanie szkółki żeglarskiej przy HOM. Dużym wyzwaniem był XXII Złaz Seniorów, bardzo pozytywnie odebrany przez uczestników. Tylko szkoda, że środowiska nie włączyły się w jego realizację. Tu podziękowanie należy się dla Hufca Ziemi Wolińskiej i Hufca Stargard Szczeciński za wsparcie. Ważne trzy konferencje poświęcone: służbie, szkole i rodzinie wzmocniły nasz wizerunek, bo odbywały się pod patronatami Wojewody, Marszałka, Kuratora Oświaty i Prezydenta Miasta Szczecin. Cykliczne „Wesołe Podwórka” niestety nie miały odzewu wśród hufców. Powołanie przy chorągwi Klubu Krwiodawstwa „Krwilijka”, to również bardzo ważna inicjatywa hm. Jakuba Cichockiego. Ważną rzeczą też jest też to, że udało się stworzyć Zespół Kształceniowy, który oferuje mnóstwo form kształceniowych. Co prawda nie zawsze wszystko udaje się przeprowadzić - z uwagi na brak chętnych - ale te

  


propozycje są. Program, który przyjęła komenda chorągwi, był realizowany tak jak sobie założyliśmy. Co prawda, jak słyszę, nie odpowiadał on wszystkim hufcom, ale ciężko budować program chorągwi, nie mając do dyspozycji programów hufców, a my takich nie otrzymywaliśmy. Harmonogramów pracy hufca, nie należy utożsamiać z ich programami, tj. przedsięwzięciami programowymi, które hufiec zakłada do przeprowadzania w ciągu roku.

  

Może to wynikało z niefunkcjonującego zespołu programowego, bo w ciągu ostatnich kilku lat, zespół programowo-metodyczny był chyba fikcją? O tę kwestię należy spytać druha Ryszarda Łuczkowskiego, to on za to odpowiadał. Ja wiem, że komendant odpowiada za wszystko, ale to jest też tak, że ludzi do współpracy dobiera sobie szef zespołu. To Druh Ryszard dobrał sobie takie osoby, z jakimi chciał współpracować. Niezależnie od tego, trzeba zaznaczyć, że dzięki temu wszystkiemu, co w ciągu ostatnich lat udało się zorganizować, ZHP medialnie bardzo mocno zyskało. Ja wiem, że są głosy, że chorągiew nie współpracuje z władzami wojewódzkimi, ale to nie jest prawda. Inspektorat Ratowniczy nawiązał współpracę z urzędem marszałkowskim, dzięki czemu, co roku wpisani jesteśmy w budżet tego urzędu jako organizator zawodów ratowniczych, również tych, które odbędą się w przyszłym roku. Nie są to duże kwoty, ale pozawalają one zabezpieczyć np. nagrody dla grup ratowniczych. Po wielu latach odnowiliśmy współpracę z urzędem wojewódzkim oraz innymi urzędami na tym szczeblu. W tym roku, we współpracy z Zachodniopomorskim Urzędem Wojewódzkim, Zachodniopomorskim Kuratorium Oświaty oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska, realizowaliśmy projekt związany z cyfryzacją. Chorągiew Zachodniopomorska ruszyła z tym projektem jako pierwsza w Polsce. Muszę powiedzieć, że gdyby nie dwa środowiska, które włączyły się w realizację zadań konkursowych trudno byłoby zrealizować wspólny projekt. Nie wszystkie hufce umieściły na stronach informację o tym projekcie. W to nie trzeba się było mocno angażować, to były bardzo proste rzeczy, jak zorganizowanie konkursu rysunkowego, gry dla harcerzy starszych itp.; tym bardziej, że to obejmowało okres ferii zimowych, a nagrody dla drużyn były bardzo atrakcyjne – głównie sprzęt turystyczny kupiony specjalnie z myślą o potrzebach drużyn. Może zatem wina w niefunkcjonującym programie chorągwi, leży po stronie hufców? Ja mam właśnie takie wrażanie, i nie tylko jeżeli chodzi o cyfryzację, chociaż ten projekt był bardzo ważny z uwagi na współpracę z województwem, pozwalał na pokazanie, że my - harcerze, nie tylko siedzimy w lesie, ale idziemy wraz postępem i włączamy się w to, co dzieje się dookoła nas. Chcę jeszcze raz podkreślić, że tą współpracę na poziomie wojewódzkim było nam odbudować bardzo trudno. Zwykliśmy narzekać na programy chorągwiane, że są dla nas nieodpowiednie, przestarzałe, że nie odpowiadają na wymagania podopiecznych, ale cyfryzacja była właśnie takim projektem, który był właściwie gotowcem, wystarczyło tyko go otworzyć i przeprowadzić zbiórkę. Dlaczego on się nie powiódł? Właśnie tak było – gotowiec, tylko to jest moim zdaniem też tak, że wypłynęło to z chorągwi. Myślę, że musimy zmienić spojrzenie instruktorów hufców na chorągiew. Dla niektórych chorągiew to zło konieczne, to miejsce, gdzie pracują osoby, które nic nie robią, poza tym że sobie siedzą i spędzają miło czas, a od czasu do czasu pójdą pod pomnik, To nie jest tak, bo już samo bycie komendantem chorągwi, to wielka odpowiedzialność - całym sobą i całym swoim majątkiem. Ta odpowiedzialność prawna spada na całą komendę i my nie możemy sobie pozwolić na działanie na zasadzie „wyjdzie lub nie”. Te czasy już minęły. Musimy mieć świadomość, że spraw chorągwi nie da się załatwić tylko siłami społecznymi. To widać już na poziomie hufców, w których,


społecznej kadrze, która ma jeszcze wiele innych, nie tylko harcerskich obowiązków, czasami coś umyka. Ja wiem, że w przypadku nieetatowych członków komend hufców, nie można wymagać, aby byli zawsze i wszędzie, szczególnie, że niektóre przedsięwzięcia, czy uroczystości odbywają się w godzinach przedpołudniowych. Wtedy jesteśmy właśnie my - instruktorzy chorągwi, którzy reprezentują ZHP, a nie promują siebie, jak kiedyś usłyszałam. My musimy zmienić patrzenie na siebie nawzajem, przełożyć słowa „dla dobra hufca, chorągwi i związku” na konkretne wspólne działanie. Podczas ostatniego zjazdu nadzwyczajnego Hufca Szczecin, Kapelan Chorągwi powiedział, że żadna komenda nie ma możliwości efektywnego działania bez wsparcia ze strony innych ciał. Ja się z tym zgadzam, bo komenda chorągwi, bez wsparcia ze strony komend hufców i ich instruktorów, nie jest w stanie sama nic zrobić. Jedyną jednostką, która ma bezpośredni przydział do chorągwi, jest Krąg Seniorów „Dęby”, na który, muszę przyznać, zawsze można liczyć. Aby pracować, pokazywać wychowawczy charakter naszej organizacji, musimy wszyscy współpracować. Problem z hufcami może wynikać z tego, że przez wiele lat chorągiew nie działała dobrze i hufce nauczyły się robić wszystko we własnym zakresie. Większość z nich nie potrzebuje chorągwi do zapewnienia spraw programowych, czy kształceniowych. Czy zatem chorągiew w naszym województwie jest w ogóle potrzebna? Od dawna w ZHP mówi się o potrójnej osobowości prawnej, ale ja sobie tego na dzień dzisiejszy nie wyobrażam. Owszem są hufce samowystarczalne, takie, które poradziłyby sobie również z kwestią osobowości prawnej i wynikającej z tego faktu odpowiedzialności prawnej, ale tych hufców nie jest wiele. W obecnej sytuacji uważam, że chorągiew jest nam potrzebna, ona nas scala. Bez chorągwi, zapewne doszłoby do sytuacji, w której część hufców przestałaby istnieć, ja nie mówię o tych silniejszych hufcach, jak hufce szczecińskie, bo te pewnie skrzyknęłyby się razem i stworzyły jeden hufiec – żeby było łatwiej, czy silnych środowiskach, które mają bardzo ustabilizowaną sytuację w swoich powiatach, jak Sławno, czy Szczecinek. Obawiam się, że te mniejsze hufce, w mniejszych powiatach, mogłyby sobie nie poradzić, a wtedy na harcerskiej mapie byłoby więcej białych plam, niż jest. Chorągiew jest nam potrzebna. To jest nasz teren, nasze województwo i byłoby mi przykro, gdyby tej chorągwi nie było. W przyszłym roku jest 80-lecie harcerstwa na Pomorzu Zachodnim, będziemy mieli swoje święto, które zresztą jest wpisane w kierunki działania chorągwi. Co według druhny powinno być priorytetem pracy chorągwi na najbliższy czas? Przyjęliśmy jako komenda kierunki programowe na rok 2014. Zaproponowałam komendzie dwie, moim zdaniem, istotne do zrealizowania propozycje. Pierwsza to oferta kształceniowa, która miałaby odbywać się cyklicznie w ferie zimowe. Jestem zdania, że takie 10-dniowe formy, są o wiele lepsze niż cykle weekendowych spotkań; pozwalają lepiej poznać się kadrze. Ten pomysł jest odpowiedzią na zapotrzebowanie, jakie zgłosiły do nas hufce. Drugim wyzwaniem jest zlot chorągwi Czyli będzie? Myślę, że niezależnie od tego, kto będzie komendantem, to ten zlot powinien się odbyć, bo jest ku temu potrzeba. Ostatni zlot chorągwi był w 2004 r., byłam wtedy jego komendantem. Marzy mi się też, aby odbyła się taka forma, jak sejmik dla kadry instruktorskiej lub zlot drużynowych, bo tego też u nas od wielu lat nie było – osoby, które dotychczas kierowały programem chorągwi nie widziały takiej potrzeby. Ja ją widzę.

  


  

Czy jest szansa na powstanie referatów metodycznych? Do 2006 r. za program w chorągwi odpowiadałam ja i wtedy te referaty były, razem działaliśmy przecież w referacie zuchowym, ale gdy druh Andrzej Kaszubski odebrał mi kierowanie programem w chorągwi i przekazał to druhnie Elizie Gilewskiej, to od tego momentu referatów już nie było – zostały rozwiązane jednym rozkazem. Wtedy było takie przeświadczenie, że program jest chorągwi niepotrzebny, stawiano na kształcenie i funkcjonowanie Komisji Stopni Instruktorskich. Mi było żal rozwiązania tych referatów, ale wtedy nie miałam na to wpływu. Osobiście pracowałam w referacie zuchowym, byłam nawet jego szefem, i wiem jak to scala kadrę instruktorską w każdym pionie metodycznym, wiem jak ta wspólna praca przekłada się na realizację wypracowanych pomysłów. Dlatego widzę potrzebę ich powołania, wrócę do tematu po objęciu funkcji komendanta chorągwi. Czy Druhny nowa komenda, będzie różniła się od dotychczasowej? Będzie zupełnie inna. Jedna osoba z obecnej komendy chorągwi otrzymała ode mnie propozycję wejścia w jej skład. To osoba, która potraktowała mnie jak w rodzinie, harcerskiej rodzinie, rozmawiając ze mną tak po prostu. Komenda będzie 6-osobowa. To będzie zespół, który mimo różnic osobowościowych, będzie potrafił się wspierać i da radę sprostać wyzwaniom, które nas czekają. Dziękuję bardzo za rozmowę.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Czemu u nas to nie działa?

Opinie

Patrycja Kmiecik

pwd. Patrycja Kmiecik Drużynowa 13 GZ „Pogodne Gryfiki" Zastępca przewodniczącego HKA „T.R.E.K" Namiestniczka zuchowa Hufca Szczecin-Pogodno

Studentka medycyny laboratoryjnej na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym

W tym roku w Leśnej Hucie odbył się 3. Zlot Kadry Związku Harcerstwa Polskiego. Przez trzy dni drużynowi, szczepowi i inne osoby pełniące funkcje w ZHP ciężko pracowali nad sobą, tak aby ich instruktorska praca była w przyszłości lepsza, wydajniejsza oraz aby godnie prezentowała działanie naszej organizacji. Każdy, kto wrócił ze zlotu, jest z pewnością bogatszy o ogrom wiedzy, nie tylko przekazanej przez świetnie przygotowaną kadrę, ale także zdobytej podczas z rozmów z nowo poznanymi ludźmi z całej Polski Naszą chorągiew na zlocie drużynowych reprezentowali członkowie hufców Szczecin-Pogodno i Szczecin. Szkoda, że nie mieliśmy okazji spotkać tam ludzi z innych rejonów naszego województwa. Tu nasuwa się pytanie, czy chorągiew dołożyła wszelkich starań, aby pojechało nas tam jak najwięcej? W przypadku Chorągwi Mazowieckiej czy Stołecznej, ludzie byli namawiani do tego wyjazdu, dzięki czemu instruktorów ze stolicy i okolic było naprawdę dużo. Tłumaczenie, że jest nas mniej, jest dość niefortunne – w chorągwi jest nas więcej niż dziesięć osób, które pełnią funkcje instruktorskie. Jednak nie zlotowi chcę poświęcić ten artykuł, a temu co tam usłyszałam, następnie sprawdziłam na stronach internetowych i porównałam z naszymi zachodniopomorskimi realiami. Cieszy mnie fakt, że posiadamy inspektorat ratowniczy, lecz ku mojemu zdumieniu, ciężko znaleźć chorągiew bez takiej jednostki. Powiem więcej, wiele takich jednostek w innych chorągwiach obstawia imprezy zewnętrzne – np. organizowane przez miasto, co pozwala im zaistnieć w środowisku działania, pozyskać środki finansowe na działalność, czy po prostu zdobyć sponsorów. W rezultacie swoje imprezy zabezpieczają przy użyciu profesjonalnego sprzętu, czego doskonałym przykładem był punkt medyczny na zlocie. Oczywiście wszystko jest do wypracowania; mamy świetne zaplecze, a współpraca zewnętrzna na pewno nam nie zaszkodzi. Jednak to, co mnie najbardziej zabolało, to brak referatów metodyczno-programowych. Podczas warsztatów z metodyki zostaliśmy zapytani o działanie takich ciał i niestety byliśmy jedną z nielicznych chorągwi, która nie mogła pochwalić się takim dobrem. Po rozmowie z uczestnikami dowiedziałam się, że jest to dla nich wielkie wsparcie metodyczne i programowe. W poszczególnych pionach metodycznych dla jednostek organizowane są wspólne imprezy, dla kadry zaś odprawy i spotkania. Dzięki temu wszyscy dobrze się znają, wymieniają doświadczeniami, uwagami, a często nawet organizują wspólne przedsięwzięcia. Taki referat nierzadko organizuje konkursy dla harcerzy/zuchów, czy turnieje jednostek. Niewątpliwie referat metodyczny jest niesamowitym wsparciem dla komendy chorągwi, a zwłaszcza dla programu chorągwianego.

  


  

Oprócz referatów i inspektoratu ratowniczego, w innych chorągwiach działają też inspektoraty specjalnościowe – np. lotnicze, pożarnicze, zespoły pilota chorągwi, czy zespoły wychowania duchowego. Może my nie odczuwamy takiej potrzeby, ale warto mieć coś, czym będziemy mogli się chwalić i szczycić, jak np. Harcerski Klub Miłośników Gór. Uczestnicy zlotu mówili o propozycji programowej chorągwi, takiej jak roczna praca z bohaterem, czy „Moja chorągiew-moja historia”. Wszystkie jednostki pracują z takim programem przez cały rok, w okolicy czerwca często organizuje się zlot chorągwi, gdzie taki projekt ma swój finał i podsumowanie. Moim wielkim zaskoczeniem był jednak fakt, że Chorągiew Łódzka posiada swoją audycje radiową „Mafeking”. Harcerze z województwa łódzkiego mają wyznaczony czas w tygodniu, w studenckim radiu politechniki. Regularne wystąpienia w radiu, to coś niesamowitego, ale warto też wspomnieć, że wiele chorągwi posiada swoje gazetki podobne do „pogodno.exe”. Może my też jesteśmy w stanie zainwestować we własną promocję, a tym samym sprawić, że większa ilość mieszkańców naszego województwa usłyszy o naszej działalności. Po przejrzeniu stron internetowych wszystkich chorągwi mój wniosek jest dość smutny. Większość z chorągwi ma dużo czytelniejsze strony od naszej; można tam znaleźć aktualności z hufców, plan kształcenia, program rozwoju, odnośnik do strony z kursami oraz bardzo czytelne kalendarium z zaznaczeniem wszystkich wydarzeń w hufcach, czy na poziomie centralnym. Czas na podsumowanie tego co usłyszałam, zobaczyłam i napisałam. Po przeczytaniu mojego artykułu, można pomyśleć, że mam bardzo złe zdanie o naszej chorągwi, ale chyba każdy przyzna, że nie jest dobrze. Są miejsca na mapie Polski gdzie jest gorzej, to fakt, ale czy powinniśmy się szczycić tym, że gdzieś jest gorzej niż u nas? Stanowczo nie! Powinniśmy się chwalić tym, co wypracowaliśmy, tym czego planujemy dokonać. I pamiętajmy, że rodzic szukający dla swojego dziecka miejsca w Związku Harcerstwa Polskiego najczęściej w pierwszej kolejności trafia na stronę internetową chorągwi. Myślę, że warto zrobić wszystko, aby każdy kto tam zajrzy, był przekonany, że to organizacja, do której warto zapisać swoje dziecko.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

LZ 129 Hindenburg. Katastrofa, Przemyślenia z której możemy wyciągnąć wnioski Maciej Grabowski

hm. Maciej Grabowski

  

Historia sterowców, największych w historii statków powietrznych, przyćmiona jest katastrofą jednostki Hindenburg, która miała miejsce w 1937 r. w Los Angeles. Nie dziwi to, bo spektakularna katastrofa przyćmić może wszystkie wcześniejsze sukcesy i, jak pokazała właśnie ta historia, na trwałe zapisać się w powszechnej świadomości ludzi, odbierając jednocześnie zaufanie, nad przywróceniem którego, trzeba było pracować przez wiele kolejnych lat.

Z-ca komendanta Hufca Szczecin-Pogodno

Fot. New York Daily Times

Z-ca Przewodniczącego Sądu Harcerskiego Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP

Prawnik

Idea stworzenia tanich i szybkich statków powietrznych przyświecała ludziom od momentu, gdy transport powietrzny rozpoczęto wykorzystywać na masową skalę. Sterowce nie tylko umożliwiały szybkie przemieszczanie się, ale co więcej, pozwalały czynić to na dalekich odległościach - podróż z Niemiec do USA zajmowała ok. 59 godzin, do Brazylii ok. 111 godzin, co w ówczesnych warunkach było świetnym wynikiem. Konstrukcja sterowców zakładała zbudowanie dużej bańki, którą należało wypełnić gazem lżejszym od powietrza. Początkowo był nim wodór, jednak po katastrofie brytyjskiego sterowca R-101 w 1930 r., podczas której doszło do wybuchu wodoru, postanowiono zastąpić go niepalnym helem. Z takim założeniem przystąpiono też do prac konstrukcyjnych nad Hindenburgiem. Zastąpienie wodoru helem, oprócz zwiększenia bezpieczeństwa, dało jeszcze jeden skutek – z uwagi na fakt, że siła wyporu helu jest mniejsza niż wodoru, trzeba było powiększyć konstrukcję statku, tak aby zachować wcześniej zakładane parametry nośne. W efekcie, powstał największy na świecie sterowiec, mający 245 metrów długości oraz nieco ponad 41 metrów średnicy. Kolos miał jednak mieć gliniane nogi. Budowę Hindenburga rozpoczęto w 1931 r., zaś w 1933 r. do władzy w Niemczech dochodzą Naziści. Retoryka rosnącej w siłę totalitarnej władzy powoduje, że Stany Zjednoczone – wówczas główny dostawca helu na całym świecie – nakłada na Niemcy embargo i zakazuje sprzedaży gazu do tego kraju. W tym czasie budowa Hindenburga jest już znacznie zaawansowana, co uniemożliwia przeprowadzenie znacznych zmian w jego budowie. Konstruktorzy, nie mając innego wyjścia, postanawiają zastąpić hel wodorem. W 1935 r. Herman Göring powołuje do życia Deutsche Zeppelin Reederei – państwowy zakład, który ma zajmować


  

się produkcją sterowców. Na rok przed zakończeniem prac konstrukcyjnych, od projektu odsunięty zostaje dotychczasowy architekt i projektant Hindenburga, a przy tym przeciwnik ideologii nazistowskiej – dr Hugo Eckener. Ta polityczna decyzja, również nie mogła pozostać bez wpływu na przyszłe losy statku, który po raz pierwszy wzniósł się w powietrze w marcu 1936 r. Hindenburg, mimo że swoją potęgą wzbudza zachwyt, na świecie przyjmowany jest bez szczególnego entuzjazmu. Umieszczone na sterowcu swastyki, budzą w powszechnej świadomości niepokój. Nie bez znaczenia jest też fakt, że sterowiec wykorzystywany jest do nazistowskiej propagandy – zrzucane są z niego ulotki, z głośników emitowane są chwalące nazistowski ustrój nagrania. Pojawiają się pytania, czy Niemcy mogą wykorzystać sterowce w roli bombowców. W świecie konstruktorów, Hindenburg oceniany jest też przez pryzmat odsunięcia od prac nad nim dra Hugo Eckenera. W maju 1937 r. Hindenburg rozpoczyna kolejny lot do Stanów Zjednoczonych. Na pokładzie znajduje się jedynie 36 pasażerów oraz 61 osób załogi. Do celu – portu w Lakehurst - LZ 129 dociera 6 maja 1937 r. Pogoda nie sprzyjała tej wyprawie – tuż przed przybyciem do celu Hindenburg musiał przedrzeć się przez burzę, zaś w samym Lakehurst było wietrznie i deszczowo. Jak później wskazywali konstruktorzy – w takich warunkach sterowiec nie powinien był w ogóle podchodzić do lądowania. Mimo powyższego, duma nazistowskich Niemiec, jedno z największych osiągnięć myśli technicznej w zakresie transportu powietrznego, nie mogło do lądowania nie podejść, tym bardziej, że jego przybycie obserwowały setki osób, w tym dziesiątki dziennikarzy. Sterowiec spłonął w nieco ponad pół minuty, zabijając 13 pasażerów i 22 członków załogi, 1 członka załogi naziemnej oraz kapitana i ostatniego konstruktora – Ernsta Lehmanna. Rozmiar sterowca, transmisja na żywo w radiu, a także materiał filmowy i sam spektakularyzm katastrofy, związany z wybuchem wodoru, utrwaliły to tragiczne wydarzenie w społecznej świadomości, powodując niemalże natychmiastowe porzucenie projektu transportu przy użyciu sterowców. Należy przy tym zauważyć, że rozmiar konsekwencji spowodowanych katastrofą, nie odpowiadał w żadnym stopniu jej skutkom, bowiem 2/3 członków załogi Hindenburga przeżyła katastrofę, co w obliczu katastrof lotniczych, jest wynikiem rzadko spotykanym. Przyczyny katastrofy do dzisiaj nie są pewne, a większość stawianych hipotez nie została nigdy potwierdzona. Były wśród nich: wyładowanie elektrostatyczne spowodowane burzą, nieszczelność zbiorników z wodorem, usterki powłoki, czy nawet sabotaż dra Hugo Eckenera. W ostatnim czasie największą rzeszę zwolenników zdobywa teoria o wywołaniu iskry przez elektryczność statyczną, która z kolei była wynikiem nagromadzenia się ładunku elektrycznego na poszyciu sterowca, w wyniku tarcia powietrza spotęgowanego podczas burzy, przez którą przed lądowaniem przelatywał Hindenburg. Niezależnie od powyższego, podkreśla się przyczyny pośrednie – tj. zastąpienie wodoru helem, zastosowanie nieodpowiednich – łatwopalnych – materiałów do poszycia sterowca, odsunięcie od projektu eksperta w dziedzinie i zastąpienie go mniej wykwalifikowaną kadrą, dążenie do szybkiego ukończenia jednostki i wykorzystania jej w celach propagandowych. Pewne jest, że do upadku Hindenburga doprowadził nie jeden czynnik, ale szereg zaniedbań, które przez lata gromadziły się nad projektem jego budowy. Ich wypadkową było zdarzenie z 6 maja 1937 r. Katastrofy można było uniknąć, zaś odpowiedź na pytanie, co należało zrobić, jak zwykle przychodzi po czasie. Zazwyczaj po czasie też wdrażane są programy naprawcze, które w przyszłości uchronić nas mają przed kolejnymi podobnymi wydarzeniami. Nigdy nie da się przewidzieć wszystkiego, zaś człowiek, zawsze będzie się mylił. To naturalne. Nie oznacza to jednak, że nie można podejmować prób zapobiegania negatywnym wydarzeniom, wdrażania stosownych procedur mających im zapobiec, czy dokonywać realnej oceny sytuacji. Wszak lepiej zapobiegać, niż usuwać skutki. Gdy myślę o dzisiejszej sytuacji Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP, na myśl od razu przychodzi mi katastrofa Hindenburga. Katastrofa, która może być spektakularna i może odbić się szerokim echem w społeczności lokalnej; katastrofa, która może spowodować utratę przez szczecińskie harcerstwo, i tak już dziś nadszarpniętego, zaufania lokalnego społeczeństwa. Podobnie jak w przypadku Hindenburga, jest to katastrofa, której możemy uniknąć – dzięki podejmowaniu przemyślanych i odpowiedzialnych decyzji oraz wybraniu do władz chorągwi osób, które swoim wykształceniem, postawą, dotychczasową służbą oraz zamiłowaniem do harcerstwa, dają należytą rękojmię prawidłowego sprawowania swoich funkcji. Mam nadzieję, że 29 września 2013 r., obudzę się rano ze świadomością, że właśnie takie osoby, kierują naszą chorągwią.

Dane techniczne LZ 129 Hindenburg: Długość – 245 metrów Średnica – 41,2 metra Szerokość – 46,8 metra Pojemność –200.000 m3 Ilość zbiorników z gazem: 16 Gaz nośny – wodór Masa własna – 118 ton Maks. masa całk. – 242 tony Napęd – cztery wysokoprężne, czterosuwowe, chłodzone cieczą silniki Daimler-Benz typ LOF 06, 16 cylindrowe w układzie V, o mocy 772 KW (1050 KM) przy 1400 obr/min każdy Ilość zabieranego paliwa – 88 000 litrów Rodzaj paliwa - olej napędowy Ilość zabieranego oleju silnikowego – 4 500 litrów Balast wodny – do 40 000 litrów Powierzchnia powłoki – 27 000 m2 Prędkość maksymalna -140 km/h Zasięg – do 16 000 kilometrów. Załoga – ok. 60 ludzi, w tym obsługa techniczna sterowca ok. 45 ludzi, pozostali to obsługa pasażerów, czyli stewardzi, kucharze itp. Liczba zabieranych pasażerów – 50, po przebudowie w początkach 1937 roku –72. Ilość zabieranego frachtu – ok. 11 ton.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Granatowi harcerze w Szczecinie

Przemyślenia

Jakub Mazurkiewicz

HO Jakub Mazurkiewicz Drużynowy 25 Szczecińskiej Wodnej Drużyny Harcerskiej Członek Zespołu Pilota przy Chorągwi Zachodniopomorskiej

Student Kulturoznawstwa Jachtowy Sternik Morski Hobby: żeglarstwo, jeździectwo, muzyka

Na początku był pomysł… Szczecin, miasto leżące u ujścia Odry do Zalewu Szczecińskiego, dawna morska potęga handlowa, stolica Księstwa Pomorskiego. Miasto związane z żeglarstwem, jak mało które. Niemalże w jego centrum, znajduje się jezioro 2 o powierzchni 54 km . Z jeziorem tym łączy się Odra i Zalew Szczeciński, który wraz z jego niemiecką częścią i Dąbiem, 2 tworzy akwen o powierzchni 741 km . Płynie z tego prosty wniosek, iż zdecydowanie mamy gdzie żeglować, a gdyby komuś jeszcze było mało, to prosto z Zalewu, można wypłynąć na Zatokę Pomorską i cały Bałtyk. Na kurs drużynowych w 2012 roku pojechałem mając już w głowie plan założenia drużyny wodnej (która działałaby na terenie Szczecina) i oswojenia mieszkańców tego pięknego miasta z granatowymi mundurami harcerzy. Życie jednak potrafi zaskoczyć, i tak w październiku zostałem poproszony o przejęcie jednostki, w której zaczynałem swoją przygodę z harcerstwem, 25 Szczecińskiej Jeździeckiej Drużyny Harcerskiej „Celt”. Sytuacja nie była najlepsza. Mało ludzi, zaginione kroniki, dokumentacja, sztandar, brak harcówki, brak dostępu do koni i zaległości składkowe. Krótko mówiąc, trójka harcerzy bez żadnego zaplecza i środków do działania. Po próbach reanimacji w niezmienionej formie, doszliśmy do wniosku, że czas na radykalne zmiany. Przygotowaliśmy plan zdobywania specjalności wodnej i zaczęliśmy od początku. Tyle przydługiego wstępu. Bo nie stoi prawdziwie, kto nigdy nie upadł. Łatwo nie było. W naszym mieście działają już organizacje propagujące żeglarstwo, i o ile Okręgowy Związek Żeglarski, czy Szczecińska Szkoła Pod Żaglami są potencjalnymi sojusznikami, to największa z nich - Centrum Żeglarskie, jest już bardziej konkurencją. W dodatku część szczecinian wciąż pamięta o wydarzeniach w Harcerskim Ośrodku Morskim sprzed kilku lat: zniszczeniu jedynego pełnomorskiego jachtu harcerskiego (który już od jakiegoś czasu, nie służył harcerzom) - Tytana, i oczywiście o sprzedaży ośrodka. W rezultacie jedni krzywo na nas patrzyli, inni przyjmowali z otwartymi rękami, a jeszcze inni, po prostu pukali się w głowę. Ostatecznie zyskaliśmy jednak wielu przyjaciół. Między innymi wspaniałych ludzi, zajmujących się animacją szczecińskiej kultury i budowaniem świadomości lokalnej wśród mieszkańców naszego miasta. Z nimi to zorganizowaliśmy Rajd Legendarny, skupiający się na historii oraz legendach Szczecina i Księstwa Pomorskiego - z nimi będziemy organizować kolejne tego typu akcje. Naszą pracę ze specjalnością rozpoczęliśmy od nawiązania (dzięki uprzejmości dh. Władysława Kijowskiego) współpracy z HOM.

  


Szanse na przyszłość? Czy jednak nie mogło być prościej? Czy jest szansa na ułatwienie działania przyszłym drużynom wodnym? Moim zdaniem jest. Co zatem Chorągiew Zachodniopomorska mogłaby zrobić dla rozwoju harcerstwa wodnego w Szczecinie, i nie tylko? Przede wszystkim zmienić swój charakter działania. Dziś odnoszę wrażenie, że Chorągiew swój majątek traktuje głównie jak maszynkę do zarabiania pieniędzy, a przecież ten powinien przede wszystkim służyć wsparciu wychowania młodych ludzi. Od kilku lat w Związku mówi się o tym, że to drużyny i ich drużynowi jako instruktorzy są najważniejsi, bo to oni w praktyce zajmują się wychowaniem harcerzy. To drużyny powinny dysponować narzędziami, które to wychowanie umożliwiają. Chorągiew, posiadająca osobowość prawną, powinna pomagać drużynom w pozyskiwaniu tych narzędzi. Dla nas, wodniaków, podstawowym narzędziem wychowawczym są jachty. Drużyna wodna to nie tylko żeglowanie, ale i dbanie o własną jednostkę, przygotowywanie jej co rok do sezonu nawigacyjnego, słowem, odpowiedzialność za sprzęt, z którego się korzysta. Czy nie lepiej by było, gdyby Chorągiew, zamiast utrzymywać jachty, z których harcerze korzystają sporadycznie, pomogła pozyskać jednostki drużynom i udostępniała im miejsce w przystani jaką jest HOM? Czy harcerze i przyszli instruktorzy wodni ze Szczecina muszą jeździć do Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni, by podnosić swoje kwalifikacje, zdobywać uprawnienia żeglarskie? Czy pozyskiwanie środków na działalność statutową przez Chorągiew, nie było by prostsze, gdyby dostosowano się do współczesnych standardów? Wystarczy spojrzeć na strony internetowe Chorągwi i Harcerskiego Ośrodka Morskiego, w dzisiejszym świecie stanowiące ich główne wizytówki. Jak cię widzą tak cię piszą. Na szczęście dla nas, w tym roku zaszły znaczne zmiany w przepisach, dzięki czemu drużyny same mogą przygotowywać swoją przyszłą kadrę do egzaminów na patenty żeglarskie. Potrzebują tylko sprzętu, na którym harcerze mogliby żeglować, i kogoś, kto tajniki żeglarstwa już poznał. Co dalej? Mam nadzieję, że Komenda Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP, niezależnie czy zasiadać w niej będą ci sami, czy inni instruktorzy, skupi się na tym, by dbać przede wszystkim o dobro harcerzy, wspierając hufce i drużyny. Spore nadzieje pokładam, w powołanym niedawno Zespole Pilota Chorągwi. Cokolwiek jednak przyniesie najbliższa przyszłość, my, jako rozwijające się środowisko wodne, będziemy konsekwentnie realizować postawione sobie cele. Wierzymy, że można w Szczecinie stworzyć silny szczep wodny, dysponujący własnym sprzętem, wychowujący młodych ludzi na świadomych, odpowiedzialnych, gotowych do bezinteresownego działania obywateli. Bo nic tak wspaniale nie uzupełnia się z metodą harcerską jak żeglarstwo. Bo jeśli tak wielu harcerzy wodnych jest na Śląsku, czy w Łodzi, to dlaczego nie w Szczecinie? Będzie granatowo, czy to się komuś podoba czy nie.

Fot. R. Raniowski

  

W zamian za opiekę nad jedną z omeg (typ małego jachtu), mogliśmy żeglować na jednostkach należących do Chorągwi. Stan naszej podopiecznej pozostawiał wiele do życzenia, jednak wczesną wiosną, gdy wkoło wciąż leżał śnieg, zabraliśmy się do pracy. Niestety, z powodu uszkodzenia w dniu planowanego wodowania i braku funduszy na materiały do naprawy, nasza omega spędziła sezon w hangarze. Druga z omeg uległa zniszczeniu w trakcie wakacji, kiedy to, wyczarterowana przez osobę prywatną, straciła maszt. Na szczęście, w momencie gdy zostaliśmy pozbawieni możliwości prowadzenia zajęć na wodzie, z pomocą przyszli prywatni armatorzy, których udało nam się do siebie przekonać. Na horyzoncie pojawiły się nowe szanse na harcówkę. W drużynie przybyło sporo nowych twarzy. Słowem wyszliśmy z sytuacji obronną ręką.


vol. 28

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Parę słów o kursach...

Przemyślenia

Anna Brejwo Ludzie uczą się w 25 procentach od mistrza, w 25 procentach słuchając samych siebie, w 25 procentach od przyjaciół, a w 25 procentach uczy ich czas. Paulo Coelho

hm. Anna Brejwo

Przewodnicząca Komisji Stopni Instruktorskich Chorągwi Zachodniopomorskiej Członek Chorągwianego Zespołu Kadry Kształcącej Członek Poczty Harcerskiej Szczecin II, Hufiec Szczecin

Wcześniej m.in.: komendant Bieszczadzkiego Kręgu Instruktorskiego „WADERA”, działającego w Hufcu SzczecinPogodno w latach 19901995 Członek Komisji Stopni Instruktorskich Hufca Szczecin-Pogodno

Pedagog Specjalista ds. bezpieczeństwa pocztowego w Biurze Zarządzania Ryzykiem i Zgodnością w Centrali Poczty Polskiej S.A.

Prywatnie: mężatka z dłuuuuuuuuuuugim stażem, mama trójki harcerzy (jedno w 57 pDSH, Hufiec Szczecin, dwójka w XXX DH „Poterna”)

Każdy instruktor i funkcyjny przeżył przynajmniej jeden kurs. Nie odbył, ale właśnie przeżył – ja pamiętam mój pierwszy kurs drużynowych jako wspaniałą przygodę odbytą w ferie zimowe: konkurs na rzeźbę ze śniegu, grę terenową w zasypanym śniegiem lesie, i wieczorne czytanie przez komendanta kursu książki o obozie letnim… niewiele pamiętam z treści zajęć. Za to pamiętam ludzi, niektórzy do dziś są moimi przyjaciółmi; pamiętam ducha, jaki unosił się nad zajęciami, entuzjazm i długie rozmowy po nocach (co niekiedy kończyło się alarmem). Potem był następny kurs i następny… Po kilku latach ja stanęłam obok tych, którzy mnie uczyli. Miałam możliwość przeżycia kursu od drugiej strony. A od paru lat ponownie staję po stronie prowadzących kursy. Zawsze jestem dumna z naszych kursantów; zawsze z kadrą kursów przeżywam oceny i podejmowanie decyzji o ukończeniu kursu przez kursantów. Czasem są to długie rozmowy znane już niejednej osobie, która była na naszych kursach; czasem to wystarczy wymienienie imienia aby wszyscy byli na „tak”. Lecz nigdy nie zdarzyło się żeby komenda kursu nie miała przy tym dylematów. Niektórzy z nas nie śpią po nocy, prowadzimy długie rozmowy rozważając wszystkie plusy i minusy naszych decyzji. Przekonujemy innych do naszych racji, wybiegamy myślami w przyszłość i chcemy odgadnąć, czy nasi kursanci będą dobrymi instruktorami. A potem przyglądam się emocjom na twarzach na ognisku kończącym kurs, na apelu. Widzę wtedy radość, dumę, czasem łzy i smutek… Nieukończenie kursu jest zawsze znakiem, że to nie jest jeszcze ten czas, że kursant musi dojrzeć, dorosnąć do pełnienia funkcji instruktora. Jednak nie przekreśla to harcerza jako kandydata na instruktora. Zawsze może jeszcze raz wziąć udział w szkoleniu. Natomiast ukończenie kursu przewodnikowskiego, daje przepustkę do dalszej drogi – do udziału w kursie drużynowych. A w międzyczasie, wcześniej lub później, kandydat na instruktora staje przed komisją stopni instruktorskich. I prawdziwą weryfikacją kandydata na instruktora jest właśnie próba instruktorska. I to komisja stopni instruktorskich ma najtrudniejsze zadanie i jednocześnie, decydujące zdanie. Podobna droga czeka przewodnika, który chce zdobyć stopień podharcmistrza. Ukończenie kursu kadry kształcącej umożliwia zdobycie

  


Odznaki Kadry Kształcącej, która daje uprawnienia do prowadzenia samodzielnych form kształceniowych. Ukończenie pozytywne kursu jest też pewnym etapem na drodze do tej Odznaki. Po kursie, kandydat na trenera musi jeszcze zrobić parę rzeczy pod okiem instruktora z Odznaką, po czym może wystąpić z wnioskiem o przyznanie OKK.

  

Zawsze ukończenie kursu jest więc znakiem, że można ruszać dalej. Jest znakiem, że dana osoba przeszła szkolenie, posiada wiedzę i umiejętności wymagane w standardzie kursu. Ale jeżeli wpadnie do głowy myśl, że jest to wiadomy znak o doskonałości danego harcerza/instruktora, to powinien przegonić tę myśl ze swojej głowy jak najszybciej. To nie jest tak, że po kursie przewodnikowskim otrzymujemy „gotowca”, „produkt” w pełni idealny. Podobnie jak po każdym innym kursie. Kadra kursu dostarcza wiedzę i umiejętności. Ale jak wykorzysta je nasz kursant - tego nikt nie wie. Przy podejmowaniu decyzji o ukończeniu kursu, kadra też musi wykazać się olbrzymią wyobraźnią, a przede wszystkim wiarą w kursanta, popartą wiedzą o jego osobie. Gdy kursanci wracają do swoich środowisk, w dużej mierze od rodzimego hufca zależy ich rozwój. Bowiem praca w zespole instruktorskim, czy drużynie, gdzie dana osoba pełni funkcję przybocznego, będzie doskonałym uzupełnieniem jego kształcenia kursowego. To praca w namiestnictwie, wspólne wyzwania i realizowane zadania, w których kandydat na instruktora, pod okiem doświadczonych instruktorów, będzie mógł ugruntować zdobytą wiedzę oraz kształtować swoje umiejętności. Dzięki wzajemnemu oddziaływaniu, naturalności tych działań oraz pozytywności, wynikających z metody harcerskiej, młody instruktor na pewno nie będzie czuł się samotnie rzucony na głęboką wodę… Będzie związany ze swoim środowiskiem. My jako kadra kursów śledzimy z wypiekami na twarzy Wasze drogi, Wasze sukcesy, patrzymy z radością na nowopowstałe i rozrastające się liczebnie drużyny. Podobnie jak Wasze komendy hufców. Radość sprawia też fakt, że nie mijacie nas obojętnie, tylko podchodzicie do nas, rozmawiacie z nami, uśmiechacie się do nas. To znak, że przekazaliśmy Wam coś więcej niż tylko wiedzę…. Do zobaczenia znów na kursach – może następnym razem będziemy je prowadzić…


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Pozostanie wspomnień garść

Wrażenia

Agata Maszczykowska

pwd. Agata Maszczykowska Członkini Komendy Hufca Szczecin-Pogodno

Studentka 5 roku Pedagogiki Szkolnej na Uniwersytecie Szczecińskim

Wcześniej: Drużynowa 33 WDH "ZZWR"

Jakiś czas temu były harcerz z drużyny, którą prowadziłam, napisał do mnie na Facebooku, że chwile z nami spędzone, to najlepsze, co mógł przeżyć w dzieciństwie, i wiele by oddał, aby znowu powróciły. Zapytałam go wtedy, jak na przestrzeni tych wszystkich minionych lat ocenia mnie, jako swoją drużynową. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się rewelacyjnej, zapierającej dech w piersi, odpowiedzi. Jakież było moje zdziwienie, gdy na ekranie monitora wyskoczył tekst: „Dobrze nas wychowałaś”. Trzy słowa, a znaczą tak wiele. Trzy słowa, a sprawiły, że w tym momencie przebiegło mi przed oczami całe moje instruktorskie życie. Od słowa do słowa padł pomysł, abyśmy zrobili spotkanie byłych członków drużyny. Pomyślałam sobie: „Młodzi pewnie będą chcieli iść na imprezkę do pubu”. Myliłam się. Umówiliśmy się na ognisko z kiełbaskami, gitarą i garścią wspomnień. Szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie liczba tych, którzy przyszli w ustalone miejsce. Wszyscy razem stanowiliśmy trzy pokolenia 85 Drużyny Harcerskiej. Moja drużynowa - Nina, dziewczyny i chłopcy (w zasadzie to już kobiety i mężczyźni), z którymi dorastałam i goniłam marzenia, oraz „moi harcerze” – dwudziestoletni ludzie, przewyższający mnie o głowę (albo i dwie), w najmniejszym stopniu nie przypominający tych kochanych urwisów sprzed kilku lat. Przy wtórze gitary przegadaliśmy całą noc - trochę się nazbierało tych wspomnień! Wiele się u nich pozmieniało. Nina ma swój własny interes, Żaba z kolei prowadzi firmę z mamą. Obie są szczęśliwie zaręczone. Pola, Kasia, Asia właśnie zaczynają poznawać uroki studenckiego życia. Niby starsze i dojrzalsze, ale wciąż widzę w ich oku ten sam blask. Ania studiuje medycynę - pewnie zostanie lekarzem! Krzysiek zmienił się nie do poznania. Gdybym mijała go na ulicy, mogłabym mieć problem z rozpoznaniem. Olek gra na gitarze i trochę podróżuje. Krzysiek, Hugo, Kocu i Lewicz to już niemalże mężczyźni, którzy próbują odnaleźć swoją drogę w życiu. Ilonka urodziła i wychowuje wspaniałą córeczkę. A Jacek – może celowo, może całkiem przypadkiem, był taką iskierką, która rozpaliła na nowo moją harcerską watrę. Gdy nadszedł czas, aby zakończyć nasze spotkanie, stanęliśmy wspólnie w kręgu, aby po raz kolejny przypieczętować przyjaźń i niesamowitą magię, jaka nas łączyła. Z ust „moich chłopców” padły ponownie te słowa, których nie zapomnę do końca swojego życia: „Byłaś najlepszą drużynową, jaką mogliśmy mieć. Oddalibyśmy wiele, by mieć znów po trzynaście lat i wspólnie z naszą 85 DH śpiewać przy ognisku”. Wzruszyłam się. Takie słowa, wypowiedziane przez byłych podopiecznych to skarb. Najcenniejszy, jaki dotąd otrzymałam od losu. Czy zastanawialiście się kiedyś, czym jest wychowanie? Na czym ono polega? W literaturze pedagogicznej możemy znaleźć od groma jego definicji. Najbliższy nam przykład

  


(jak przypuszczam) przedstawiają słowa statutu ZHP: „Naszą misją jest wychowywanie młodego człowieka, czyli wspieranie go we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru przez stawianie wyzwań.”

  

Z czystym sumieniem mogę przyznać się do tego, że nie byłam idealną drużynową. Takich chyba nie ma. Z chęcią zmieniłabym bieg niektórych wydarzeń, podjęła decyzje zupełnie odmienne od tych z przeszłości. Prawdopodobnie któreś z Was też by tego chciało. Ale wychowanie właśnie na tym polega, że czasu nie można cofnąć. Musimy jednocześnie planować swoje działania wychowawcze, ale i być gotowi na nowe sytuacje, które się pojawiają. Przy ognisku zapytałam swoich harcerzy, byłą drużynową i rówieśników, co najbardziej pamiętają z harcerstwa, co im się kojarzy z tymi czasami. I nie były to ładnie przyszyte plakietki, czy równo wykonywane zwroty podczas musztry. Jak myślicie - co to mogło być? Wszyscy doskonale to wiemy: ogniska aż po świt, nocne warty, przebyte wspólnie kilometry, chwile śmiechu, momenty, w których czuliśmy się bezradni, a ktoś wyciągał do nas dłoń. Chciałabym Wam, drodzy instruktorzy, drużynowi, powiedzieć, że dla takich ulotnych chwil warto wstawać rano i przygotowywać zbiórki, spędzać weekendy w lesie. Warto działać. Bo dobrze jest wiedzieć, że to, co zrobiliśmy, miało sens i wiele dla kogoś znaczyło. Pragnę podziękować wszystkim wymienionym w artykule osobom, ponieważ to dzięki Wam stoję teraz w tym miejscu i jestem w pełni sobą. Bez Was byłoby to niemożliwe.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Pasja, adrenalina, rywalizacja i braterstwo

Wrażenia

Grzegorz Surma Pasja, adrenalina, rywalizacja i braterstwo. Czy wiesz, co oznaczają te słowa? Czy przygoda, nowe znajomości i wspomnienia, są dla Ciebie ważne? Czy kiedykolwiek poszukiwałeś

adrenaliny,

odnajdywałeś

spełnienie

oraz

pragnąłeś sprawdzić samego siebie podczas biegania? Jest dh Grzegorz Surma

to ciągła walka z samym sobą, doskonalenie siebie. Zainteresowany? Opowiem Ci więcej drogi czytelniku. Czy wiesz, co to

Drużynowy 20 DW „Białe Wilki” Organizator i uczestnik ERnO Harpagan Wolontariusz Fundacji Malatańskiej Służby Medycznej

Pracownik PKP Energetyka S.A.

Wcześniej: p.o. Namiestnika Wędrowniczego Hufca Szczecin-Pogodno

jest „Harpagan”? To Ekstremalny Rajd na Orientację. Potrzebujesz plecaka z przemyślanym „wkładem”. Pamiętaj, że bez mapnika, czołówki oraz umiejętności przewidzenia tego, co jest potrzebne podczas długich tras pieszych i rowerowych, może być ciężko. No i suchy prowiant, abyś nie osłabł w czasie przygody, na jaką się decydujesz. Za dużo? Przeczytałeś kilka tych zdań i uważasz, że nie jest to coś dla Ciebie? Nie przestawaj czytać, proszę. Trochę niżej mam dla Ciebie inną propozycję, być może ważniejszą, niż sama przygoda

i

osiąganie

celu.

Otóż,

jeżeli

nie

czujesz

się na siłach, by stanąć ramię w ramię z naturą, uczestnikami i przede wszystkim ze swoimi słabościami, proponuję Ci uczestnictwo w obsłudze rajdu. To właśnie dzięki takim osobom ten rajd może się odbywać. Nudne? Być może Cię zadziwię, bo właśnie osoby pomagające przy organizacji rajdu, niejednokrotnie mają największe wyzwania. Jakie? Przede wszystkim walka z czasem - nie jest łatwo przygotować wszystko, kiedy czas pędzi niemiłosiernie szybko, ciemność lasu nie dla wszystkich kojarzy się z drugim domem, okiełznanie gilotyny do papieru i ksera często przyprawia o złość. No i ludzie, a to właśnie z nimi spędza się najwięcej czasu. Brzmi ciekawie?? Impreza odbywa się dwa razy w roku. By jednak się do niej przygotować, trzeba znacznie więcej, niż tylko dwa dni przygotowań. Skąd to wiem? Otóż sam byłem uczestnikiem. Moja przygoda rozpoczęła się trzynaście lat temu. Wybrałem próbę rowerową. Było ciężko, uczciwie mogę przyznać, że dwumiesięczne

przygotowania

nie

pozwoliły

mi

na

nieprzerwaną jazdę. Po 150 km musiałem odpocząć. Sprawdziłem siebie, pokonałem siebie i wygrałem siebie. To zaczęło uzależniać; na stałe związałem się z tą imprezą.

  


Zaczynałem jako uczestnik, byłem wolontariuszem przy obsłudze rajdu, i pomimo tego, że moja rola w rajdzie z biegiem lat wciąż się zmieniała, wciąż podejmuję próby, zmierzenia się z samym sobą. Wykorzystałem daną mi szansę i wybrałem opcję pieszą. Pomimo tego, że nie

zdobyłem

tytułu,

mogłem

oglądać

przepiękne

widoki,

poznać

wspaniałych ludzi. Dziś wszystko jest nowe, lepsze oraz inne niż wtedy, kiedy zaczynałem; technologia pozwala na szybsze sprawdzenie czasów i miejsca do którego dotarli uczestnicy.

  

Czemu rekomenduję tę imprezę? Ponieważ wszyscy, dla których ważna jest przyroda, adrenalina, którzy uwielbiają uczucie zmęczenia, połączone z satysfakcją osiągniętego celu, powinni spróbować. Zainteresowany? Chcesz dołączyć do najlepszych i najwytrwalszych? Chcesz mieć tytuł „Harpagana”? Nic prostszego. Dołącz do nas, bądź uczestnikiem lub wolontariuszem. Być może właśnie na Ciebie czekamy, na Twoje pomysły i wolę walki. Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: www.harpagan.pl Do zobaczenia przyszły mistrzu.

Mapa używana podczas rajdu.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

3. Zlot Kadry ZHP

Odkurzone

Julia Siemińska 3. Zlot Kadry ZHP odbył się w dniach 14 - 18 sierpnia, w Leśnej Hucie koło Chojnic, na bazie Hufca Sopot. Przewodnim hasłem zlotu było równanie: KREATYWNOŚĆ + INNOWACJA = NOWA JAKOŚĆ.

dh. Julia Siemińska Drużynowa XXX GZ „Wesołe Słoneczka”

Uczennica I LO w Szczecinie

Trenuje i uwielbia windsurfing

Dojazd na miejsce zlotu nie był zbyt prosty i nie obyło się bez paru przesiadek, a i tak po dojechaniu do Czarnej Wody, czekał nas godzinny spacerek z plecakiem (całe szczęście razem z Patą załapałyśmy się na podwózkę). Przy wejściu do bazy stała wielka brama, zbudowana bez użycia gwoździ przez uczestników warsztatów z pionierki, którzy zrobili także wiele innych ciekawych i zadziwiających rzeczy. Po rejestracji, każdy otrzymał pakiet gadżetów (kubek, torbę bawełnianą, notes itp.) i mógł się już rozbijać w wyznaczonym dla niego miejscu. Na podobozie Zlotu Drużynowych był rozwieszony materiał, który miał pełnić funkcję Hyde Parku – tu każdy mógł napisać coś od siebie (oczywistym było, żeby napisać: Harcerz jest zawsze z Pogodna). Dodatkowo rozwieszona była drewniana mapa Polski, a na niej zaznaczone miejsca, z których przyjechaliśmy; wisiały też hasła, które danego dnia miały nadawać kierunek warsztatom. Trzeba stwierdzić, że baza była świetnie urządzona przez „pionierkowiczów”. Wieczorem, w dzień przyjazdu, mimo deszczu, odbyło się oficjalne rozpoczęcie zlotu i dwa koncerty, a jako niespodziankę Hufiec Sopot przygotował ogromny tort z logo zlotu. Pierwszy dzień zakończył się na naszym podobozie wspólnym odpaleniem świeczek i zdmuchnięciem ich, w momencie podjęcia decyzji na temat tego, co chcemy wynieść ze zlotowych warsztatów w zależności od hasła dnia - dla swojej drużyny, swojego środowiska, dla siebie. W taki sposób żegnaliśmy każdy dzień. W czwartek, po przebudzeniu, każdy biegł do tablicy ogłoszeń, aby zerwać sobie bilecik na warsztaty, ponieważ ilość miejsc była ograniczona. Razem z Patą trafiłyśmy na zajęcia zatytułowane „Roboty w kosmosie i na Ziemi”, na których ze specjalnych klocków Lego budowałyśmy roboty, które trzeba było następnie zaprogramować. Na koniec warsztatów odbyły się „zawody sumo-robotów”, które polegały na wypchnięciu wroga poza narysowany okrąg. Nasz robot zajął ex aequo pierwsze miejsce, i w nagrodę, mogłyśmy napisać karteczkę, która zostanie umieszczona w konstrukcji robota, i za około rok zostanie wysłana do stratosfery. Po powrocie na pewno się nią pochwalimy. Popołudniu pracowaliśmy w poszczególnych pionach metodycznych. Z tego co zauważyłyśmy, wsparcie metodyczne dla drużynowych zuchowych będzie coraz lepsze - powstanie wiele ciekawych inicjatyw, m.in. reaktywacja Zuchowych Wieści, czy wielki internetowy bank pomysłów. Wieczorami, każdy mógł udać się do kawiarenek, a do wyboru były: turystyczna „Głodówka” i żeglarska „Tawerna” oraz salon gier i Centrum Duchowe. Dlatego na

  


Fot. 3. Zlot Kadry ZHP

  

nudę nie można było narzekać o żadnej porze. W piątek pogoda zaczęła w końcu dopisywać. Hasłem dnia było: „Środowisko zewnętrzne”. Od rana rozpoczęła się gra terenowa drużynowych. Obeszliśmy w swoich zastępach chyba całą okolicę (i jeszcze trochę), ale warto było dla takich atrakcji, jak: kajaki, zorbing (dmuchana kula, w której się „chodzi” po wodzie), strzelanie do balonów z helem oraz zadań typu: rozmowa z rodzicami harcerza, projektowanie plakatu dla potencjalnego sponsora i innych. Do bazy wróciliśmy po zmroku, zmęczeni, ale zadowoleni. Czwartego dnia odbyła się kolejna seria warsztatów, tym razem pod hasłem: „Ja”. Bileciki szybko się rozeszły. Zadziwiające było, iż najwięcej chętnych było na zajęcia pn. „Sytuacje intymne”. Zajęcia, w których brałam udział miały nazwę „Jak nie być harcerzem” i wydaje mi się, że miały skłonić nas do przemyślenia tego, co w swojej harcerskiej pracy robimy niemal automatycznie – bez namysłu, bo tak zostaliśmy nauczeni. Przykład: po rozgrywce w piłkę siatkową usiedliśmy wspólnie, a prowadząca postawiła nam pytanie: „Jak myślicie dlaczego zagraliśmy?”. Odpowiedzi były oczywiste: integracja, rywalizacja itp. Wtedy usłyszeliśmy, że ćwiczenie odbyło to bez powodu, a harcerz w każdym zajęciu, doszukuje się jakichś celów. Wieczorem mogliśmy zobaczyć widowiskowy fireshow, a potem, w konkretnych pionach metodycznych, udać na ognisko. W naszym pionie zrobiliśmy coś, w stylu „szugerkapsów”, z tą różnicą, że pisaliśmy na bawełnianych chustach. Tak zakończył się ostatni wieczór kursu. Następny dzień to głównie sprzątanie, pakowanie, składanie sprzętu. Po oficjalnym zakończeniu nadszedł ten niefajny czas pożegnań... Zlot uważam za bardzo udany, i mam nadzieję, że spotkam jeszcze kiedyś tych niesamowitych ludzi, których miałam okazję poznać podczas tych kilku dni.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Mój wspaniały tydzień, czyli 3. Zlot Kadry ZHP

Odkurzone

Ryszard Maciulewicz

Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Hufca Szczecin-Pogodno

Gdy 23 DSH „Skaut” pakowała się i wyjeżdżała na swój własny obóz, trwała już rejestracja na Zlot Kadry. Ja zapisałem się na moduł kadry wspierającej. Poza tym, były jeszcze moduły: drużynowych i Letnia Akcja Szkoleniowa. Zajęcia przed i popołudniu przebiegały w modułach, wieczorami na zlotowej scenie miały miejsce koncerty, działała Kawiarenka Podróżnicza, Tawerna, Salon Gier, Hyde Park, Centrum Duchowe. Oprócz wielu, wielu zajęć integracyjno-zabawowych, wieczorami odbywały się też konsultacje materiałów na Zjazd ZHP. Nie sposób wymienić wszystkich zajęć, które działy się na zlocie – tam trzeba było po prostu być. Cztery zlotowe dni minęły szybko i gdy w niedzielę nadszedł czas odjazdu, byłem bogatszy o zdobytą wiedzę i nawiązane znajomości. Dla mnie Zlot był bardzo, bardzo udany (może tylko szkoda, że uczestników było jednak nie za wielu, ale to już temat na inną opowieść) i na pewno, jeśli tylko nic mi nie stanie na drodze, pojadę na następny. Polecam wszystkim, aby wzięli w nim udział, bo naprawdę warto. Oprócz zdobytej wiedzy, poznać można mnóstwo ludzi z całej Polski, wymienić z nimi doświadczenia. Wszystkich zainteresowanych złotem i zdjęciami zapraszam na stronę zlotu na Facebooku.

  

Fot. 3. Zlot Kadry ZHP

phm. Ryszard Maciulewicz

Zlot Kadry ZHP rozpoczął się dla mnie od udziału w warsztatach z pionierki i zdobnictwa. Prowadzącymi zajęcia byli dh. hm. Krzysztof Manista wraz z 23 DSH „Skaut” z Krotoszyna – mistrzowie tego typu budowli. Przez trzy pracowite dni, pod ich okiem i wraz z nimi, uczestnicy warsztatów budowali urządzenia obozowe: bramy, mostki, grzybki, drogowskazy, tablice informacyjne, platformy pod namioty, kaplicę i wiele innych. Ozdabiali je i upiększali. Gdy warsztaty dobiegły końca, wszyscy, chociaż zmęczeni, byliśmy bogatsi o zdobytą wiedzę i szczęśliwi, bo zbudowane urządzenia miały posłużyć uczestnikom Zlotu Kadry.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Nie z Orbisem, ale z Pogodnem...

Odkurzone

Julia Siemińska

Drużynowa XXX GZ „Wesołe Słoneczka”

Uczennica I LO w Szczecinie

Trenuje i uwielbia windsurfing

dobrych radach, gdy już wszyscy siedzieli w przedziałach, pociąg ruszył rozpoczynając podróż do tajemniczego świata dżungli Mowgliego. Zarzecze przywitało nas deszczem. Byliśmy przygotowani na taką niesprzyjającą aurę, więc z początku zajęcia odbywały się na świetlicy, a rozpoczęliśmy je od rozszyfrowania i poznania prawa dżungli. Na szczęście pogoda w następnych dniach się poprawiła (a nawet bardzo poprawiła!), więc wycieczki do Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku – Białej, na Szyndzielnię, do lunaparku i do Żywca udały się. Streszczanie każdego dnia zajęłoby mi mnóstwo miejsca, bowiem mieliśmy dużo różnorodnych zajęć, i w planie pracy kolonii nie było żadnych luk. Dużym plusem kolonii był jej plan. W trakcie jej trwania nie musieliśmy wymyślać dodatkowych zajęć, a nawet mieliśmy kilka w zapasie. Podczas tych paru dni zdobyliśmy cztery sprawności: przewodnią – Mowgliego oraz dworki/rycerza, dziennikarza i olimpijczyka. Mimo takiego zróżnicowania, sprawnie wpletliśmy je do tematyki Księgi Dżungli. Drugim plusem - z mojego punktu widzenia – była zgrana kadra. Wszyscy się świetnie dogadywaliśmy, pomagaliśmy sobie nawzajem i śmialiśmy się. Wielu z nas wyjechało z Zarzecza z „kopem motywacyjnym”. Kolejną zaletą kolonii była Komendantka – dziękuję bardzo druhnie Ani Zacharewicz, która to wszystko (łącznie z nami) zebrała w całość. Dzięki niej zorganizowaliśmy naprawdę fajną kolonię, na której nie było czasu na nudę. Mam nadzieję, że ta czterdziestka zuchów, która wyruszyła w niezapomnianą przygodę, za rok równie chętnie pogna w poszukiwanie niezapominanych wrażeń. Trafność mojego podsumowania kolonii popieram niepodważalnymi dowodami, jakimi są roześmiane buźki wszystkich kolonijnych zuchów (i kadry również!).

  

Fot. Julia Siemińska

dh. Julia Siemińska

Kolonia zuchowa Hufca Szczecin – Pogodno w tym roku odbyła się na bazie w Zarzeczu (k. Żywca), w terminie od 12 do 23 lipca. Stanica jest położona w malowniczym miejscu, z pięknym widokiem na góry Beskidu Śląskiego, nad samym Jeziorem Żywieckim. Na terenie bazy znajdowała się przystań, którą, dzięki udanej pogodzie, chętnie odwiedzaliśmy, aby się kąpać lub pływać na rowerach wodnych. Motywem przewodnim wyjazdu była Księga Dżungli. Mimo trochę spóźnionych informacji o kolonii, 12 lipca, równo o godz. 17.30, na dworcu, razem z rodzicami, stawiła się czterdziestka zuchów, która za chwilę miała wyruszyć na niezapomnianą przygodę. Po pożegnaniach i ostatnich

„Słoneczne Gryfiki” przed wejściem na bazę


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

pogodno.exe od deski do deski (2)

Odkurzone

Michał Borun

Kulturoznawca Ekonomista Student fizyki Członek ZHP w latach 19902007 (instruktor: 1995-2005) W redakcji pierwszych 13 numerów pogodno.exe Więcej: eksphm.borun.pl

Piąta okładka, przygotowana na Dzień Myśli Braterskiej (22.02.1998 r.), była najpewniej efektem niemocy twórczej. W jednej z ostatnich chwil na przygotowanie okładki Romek Proszkowski zaczął rzucać na szybę ksera co popadnie. Nie osiągnąwszy spodziewanego efektu z druhenkami, Romek zabrał się za rzeczy bardziej poręczne. I tak załapała się kartka z Norwegii, którą przysłaliśmy kiedyś hufcowi, zaproszenie na moją prezentację o Niemczech, która miała się odbyć na DMB, kilka dokumentów, książeczka wojskowa, chyba też jakieś mandaty czy inne kwity, spis baretek BadenPowella, plakietka hufca. Także ulotka bazy w Miroszewie. Nie mogło rzecz jasna zabraknąć wszędobylskiej wówczas naklejki z nieśmiertelnym hasłem „Harcerz jest zawsze z Pogodna“ (Krzysiek Kowalczyk lubił je naklejać na rozsuwanych drzwiach, bo w praktyce zdrapanie tego okazywało się niewykonalne). Dzisiaj można uznać, że był to ten nieuchwytny moment, w którym zdecydowało się, że Romek zostanie zawodowym specjalistą od ksero. Sytuacja powtórzyła się w redakcji exe po 10 latach, kiedy to Maciek Grabowski wykonał podobny zrzut na okładkę numeru 12. Czy określił tym samym swoją przyszłość? Zakłady przyjmuje hufcowa kolektura „4:1 Wstrzemięźliwość“. Następny numer ukazał się na Rajdzie Pogranicza z datą 23.04.1999 r. – dość znienacka, bo pismo straciło już impet i od poprzedniego numeru minął ponad rok. Wszystko złożyłem sam i wydrukowałem na uczelni we Frankfurcie nad Odrą – na ogólnodostępnych drukarkach w salach komputerowych. Zabrakło więc tej specyficznej „domowej“

vol. 6 –„Miejsca opuszczone przez środowiska starszoharcerskie hufca”

  

atmosfery, która wcześniej zawsze towarzyszyła składowi pisma – kiedy to wokół nowego numeru kotłowało się mnóstwo osób – ze starej ekipy i nowych. Nic więc dziwnego, że ta pierwsza próba wskrzeszenia pogodno.exe była mało udana. Na szczęście był to taki jedyny raz. Pamiętając ten koszmar, po latach wpisałem sobie do próby harcmistrzowskiej, że zamykając ją, nic już nie będę robił przy

vol. 5 –„ Sałatka.exe”

Michał Borun

W zamyśle twórców pogodno.exe format pisma miał umożliwić wykorzystanie okładki jako osobnej całości, tak merytorycznej, jak artystycznej (plakat). Nad wyborem i przygotowaniem okładek pracowaliśmy starannie, stanowiły ważny znak rozpoznawalny pisma, nasz manifest. Często to sam ciekawy pomysł na okładkę był motorem prac nad całym numerem. Nie raz okładka pogodno.exe wzbudziła kontrowersje.


pogodno.exe, a jednak pismo będzie się wciąż regularnie ukazywało. Chorągwiana komisja nie zrozumiała jednak tego pomysłu. Przyklasnęłaby każdemu, kto by obiecał, że wyda sam dziesięć takich numerów i nikomu gazety nie odda… Harcmistrzem nie zostałem, ale mój plan się udał: pismo przetrwało moją aktywność w hufcu, czego dowód trzymasz w rękach.

Minął rok. Następna prowokacja była umyślna – inaczej niż epidemia ataków serca, którą wywołała na Apelu Hufca kilka dni przed 23.04.2000 r. (niestety nie wszyscy zrozumieli, że wydźwięk okładki jest jednoznacznie krytyczny). Zdjęcie powstało specjalnie dla okładki exe, w ówczesnym pubie Corvette (przy PKP Szczecin-Turzyn). Tego dnia ruch nie był wielki i parę godzin zbieraliśmy po stołach eksponaty, które posłużyły do pstryknięcia okładki. Potem dopisaliśmy na kartce tekst „Druhu drużynowy, czekaliśmy 5 minut i poszliśmy się zabawić. Czuwaj!“ i tak to opublikowaliśmy. Pub Corvette współprowadziła moja pierwsza drużynowa Kasia Grabowska (82 DHSG) – w „Maglu“ pisaliśmy więc jeszcze, że „niezłe druhna leje piwo w tym aucie“. Historia zatoczyła koło, gdy po latach to ja podejmowałem swą pierwszą drużynową, stojąc za barem w bacówce przy Szczecińskiej Gubałówce.

vol. 8 – „Prace nad Statutem”

Na kolejne exe czekać trzeba było półtora roku i ukazało się z datą 9.10.2001 r. jako numer możliwie otwarty na całe środowisko harcerskie Szczecina – przywiozłem go z Kasią Grabowską do Binowa, gdzie hufce Szczecin i SzczecinPogodno wybierały delegata na XXXII Zjazd ZHP. Okładka musiała więc być odpowiednia na te okazję! I taką mogła się wydać każdemu, kto miał przed oczami pierwszą stronę zamkniętego pisma: druh, plakietka GK z biało-czerwoną lilijką... Zdjęcie zrobiłem na kursie w Perkozie, przez ramię ówczesnego instruktora Centralnej Szkoły Instruktorskiej i członka Głównej Kwatery ZHP Ryszarda Polaszewskiego. To, co dla fotografika byłoby mankamentem zdjęcia – bijąca biel kartek, stanowiło inspirację dla czujnego kolektywu exe. Wiedzieliśmy, że to materiał na okładkę, byleby coś tam wkleić... Tylko co? (rozterka dobrze znana twórcom okładek). Podczas kolejnej wizyty w Perkozie zapytałem o radę Rafała Klepacza. Rafał bez chwili namysłu wypalił: „Jak to co? Gołą babę!“. Pośmialiśmy się i poszedłem. Po czasie w mojej głowie wykiełkował jednak diaboliczny plan, by dać tę gołą babę, a w stopce napisać (zgodnie z prawdą przecież), że to koncept Klepacza – to nikt nas nie ruszy (co najwyżej Rafał straci pracę w Perkozie). Na prawą stronę papierów Ryszarda trafiła więc kolejna z moich tapet, z lewej zaś widzimy fikcyjne pismo urzędowe ZHP – collage opracował Krzysiek Malicki. Sam model nie protestował (lub zaprotestował aksamitnie). Swój exe-mplarz Ryszard przyjął z kamienną twarzą na konferencji wędrowniczej w Katowicach. Dla bezpieczeństwa z konferencji wyszedłem jednak w miejscowej obstawie (dane do wiadomości redakcji).

vol. 7 – „Ścieżkami zdrowia”

  

Okładka miała chyba według oryginalnego zamysłu symbolizować puste miejsca po redakcji, zdjęcie z jakiegoś folderu przywiezionego z targów Polfoto w Międzyzdrojach samo jednak narzuciło drugie dno. Takie numery, jak na krzesłach, nosiły akurat dawne drużyny starszoharcerskie hufca (dziś nazwano by je wędrowniczymi), po których też zostało w hufcu puste miejsce. Do początku lat 90., nowym drużynom starszoharcerskim nadawano w hufcu numery trzycyfrowe, kolejno powyżej 100. (Ja poznałem 102 i 108 oraz wspomnienie po 104 w postaci naramienników Marka „Bizona” Burko i Arka „Zubka” Bojaruna). Od tej urzędowej procedury odstąpiono, gdy środowiska drużyn harcerskich zaczęły tworzyć własne „starszaki“, którym zależało na utrzymaniu numeru i utworzeniu związku drużyn lub szczepu (pierwsza była 81).


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

III Chorągwiane Zawody Odkurzone w Pierwszej Pomocy Magdalena Opulska Rok oczekiwania, miesiące przygotowań, dziesięć punktów na trasie, pięć zespołów, trzy dni i jeden cel, czyli w skrócie - III Chorągwiane Zawody w Pierwszej Pomocy o Puchar Komendanta Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP.

pwd. Magdalena Opulska Z-ca szefa Inspektoratu Ratowniczego Chorągwi Zachodniopomorskiej Szef Harcerskiego Klubu Ratowniczego „Stargard” Drużynowa 33 DSH „Zwiad” Członek Komendy Hufca Stargard Szczeciński Sędzia na III Chorągwianych Zawodach w Pierwszej Pomocy w Goleniowie

Fot. Laura Mulica

Inspektorat Ratowniczy Chorągwi Zachodniopomorskiej w ciągu roku organizuje kursy dla harcerzy i instruktorów, na których daje możliwość zdobycia wiedzy i umiejętności z zakresu pierwszej pomocy, a przede wszystkim, wykorzystywania ich w praktyce. Wśród kursantów coraz częściej znajdują się osoby, które „łapią ratowniczego bakcyla” i chcą dalej rozwijać się w tym kierunku. Inspektorat niejednokrotnie zaprasza Ratowników ZHP (czyli osoby, które ukończyły Wędrowniczy Kurs Pierwszej Pomocy HSR) oraz członków Harcerskich Klubów Ratowniczych do współpracy przy różnych wydarzeniach, takich jak zabezpieczenia medyczne imprez (np. The Tall Ships Races, przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju), festyny, pokazy, czy warsztaty doszkalające. Od 2011 roku organizuje również zawody, w których może wziąć udział każdy, bez względu na ukończone kursy, czy posiadane kwalifikacje. Nie jest to jednak typowa rywalizacja – oprócz wiedzy członków patrolu, ocenie podlega również współpraca i umiejętność radzenia sobie w trudnych, niecodziennych i stresujących sytuacjach. W tym roku Goleniów w dniach 13-15 września, stał się miejscem pełnym ratowników, którzy nie zawahali się wykorzystać swojej wiedzy i umiejętności, by nieść pomoc każdemu potrzebującemu. Uczestnicy mieli możliwość wzięcia udziału w warsztatach dotyczących obsługi systemu GPS, które przydały się podczas zadań na trasie nocnej. Zawodnicy pomagali ofiarom porachunków mafii, postrzałów, porwań i prób samobójczych. W każdym przypadku, oprócz udzielenia pierwszej pomocy poszkodowanym, należało

  


zachować czujność i przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo zespołu. Na punktach trasy dziennej również nie brakowało mocnych wrażeń. Strażak wynoszący nieprzytomnego kolegę oraz (ku zaskoczeniu uczestników) psa ratowniczego z zadymionego budynku – za to zadanie odpowiedzialni byli członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej „Gryf” ze Szczecina, którzy nie pierwszy raz pomagali w organizacji zawodów. Niełatwym zadaniem okazało się także instruowanie przez rozmowę internetową osoby, która była świadkiem zdarzenia i nie potrafiła udzielić pierwszej pomocy.

  

Fot. Laura Mulica

Wieczorem, dzięki naszym gościom z Ochotniczej Straży Pożarnej „Wołczkowo”, zespoły miały możliwość poznania specyfiki pracy sekcji poszukiwawczo-ratowniczej w terenie i na gruzowisku oraz zadań stawianych przed przewodnikiem i jego czworonożnym wspólnikiem. Poziom tegorocznych zawodów był naprawdę wysoki, o czym świadczy wysoka skuteczność wykonywanych przez ratowników działań. Uczestnicy przekonali się, że dobry lider i zgrany zespół, to klucz do sukcesu. Na podium znaleźli się: I miejsce: „Parkinsonowi Chirurdzy” - Hufiec Stargard oraz Szczecin-Pogodno, II miejsce: „Czarna Kompania” - Hufiec Ziemi Koszalińskiej, III miejsce: „Turbo” - Hufiec Stargard oraz Szczecin-Pogodno. Gratulujemy zwycięzcom, a wszystkim zawodnikom życzymy, by nigdy nie musieli wykorzystywać swoich umiejętności w codziennym życiu, choć gdy zajdzie taka potrzeba – najważniejsze, to zrobić pierwszy krok i nie tracić głowy. Do zobaczenia na harcersko-ratowniczym szlaku!


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Podharcmistrz Jossarian i sprawność na dwa razy pojmowana

Podharcmistrz Jossarian ma takie chwile, że wydaje mu się, że uchwycił jakąś ważną myśl, ale nie może sobie jej przypomnieć. To coś jakby mieć receptę na szczęście całej ludzkości i mieć kłopot z jej dokładnym składem. Niby wiem, co trzeba zrobić, ale gdy dochodzi do szczegółów to już jest kłopot. Każdy potrafi powiedzieć jak musi wyglądać dom i z czego się składa, ale żeby go wybudować potrzeba kilku niezłych, łebskich fachowców. Podharcmistrz Jossarian uważa, że podobnie jest z wychowaniem młodego człowieka, co jego stworzyciele, powierzają ulubionej organizacji podharcmistrza Jossariana, oczekując przede wszystkim, że nie stanie mu się krzywda. Oczywiście podharcmistrz Jossarian zdaje sobie sprawę z wysokich standardów stawianych wychowawcom w jego ulubionej organizacji, które zakładają, że bezpieczeństwo jest ważne, ale równie ważny jest rozwój, braterstwo i inne ważne słowa. Żeby coś takiego robić to dopiero trzeba być fachowcem, specjalistą itp. synonimami człowieka uczonego i doświadczonego. A tymczasem młodzi liderzy ulubionej organizacji podharcmistrza Jossariana są... młodzi. Zapytajcie - skąd u nich taka mądrość i możliwość? Co ciekawe podharcmistrz Jossarian spodziewał się tego pytania i wydaje mu się, że zna odpowiedź. Otóż – z mądrej metody. A owa metoda składa się z małych cegiełek (myśli podharcmistrza Jossariana wciąż krążą wokoło tematów budowlanych), a dwoma z nich są stopnie i sprawności. Od najmłodszych swoich lat w ulubionej organizacji podharcmistrza Jossariana, młodzi jej członkowie poddawani są nieustannemu bombardowaniu przez kolejne wymagania i umiejętności podzielone na kolejne stopnie (takie jak schody w... budowanym domu), po których dochodzi się do wiedzy, mądrości i doświadczenia. W nagrodę można potem oznaczyć na swoim ubraniu organizacyjnym kolejny stopień (rozumiany jako oznaczenie pokonania kolejnego... stopnia trudności) lub kolejną sprawność. Podharcmistrz Jossarian wie, że są tacy wśród liderów jego ulubionej organizacji, którzy uważają, że owe sprawności (oznaczane, trzeba przyznać, dość infantylnymi piktogramami w trójkątach i kółkach, i jeszcze trzeba je nosić na dość eksponowanym miejscu) to obciach i żenada oraz że we współczesnym świecie nie są one już potrzebne. Tym właśnie podharcmistrz Jossarian dedykuje poniższe wspomnienie. Były takie czasy, że ulubiona organizacja podharcmistrza Jossariana zmuszona była do prowadzenia kampanii

Herbaciarnia

  


reklamowej. I to takiej prawdziwej z jasno kreślonym celem, który przy oczywistym poprawieniu wizerunku, miał także przynieść konkretną sumę w gotówce. Krótko mówiąc była na tyle poważnie poważna, że o pomoc poproszono agencję, która na co dzień zajmowała się przygotowaniem reklam i kampanii reklamowych komercyjnych klientów: proszków do prania, samochodów, lodów na patyku itd. Przedstawiciele organizacji spotkali się z przedstawicielami agencji, opowiedzieli o organizacji (przywożąc całą taczkę materiałów do przejrzenia), określili swoje oczekiwania i wrócili do swojej „harcówki”, by czekać na to, co wymyślą zawodowcy.

  

Tymczasem w agencji zorganizowano trust mózgów, a potem ich burzę. Wgryziono się w temat, przetrawiono go i przygotowano do przegryzienia, a po obróbce na ciepło i zimno, powiedziano – SPRAWNOŚCI NA CAŁE ŻYCIE. Tak właśnie w najbardziej skrócony sposób zobaczyli organizację podharcmistrza Jossariana najbardziej chyba nieharcerscy ludzie (od pracowników agencji reklamowej bardziej nieharcerscy mogą być chyba tylko ogoleni na łyso skinoszatańskopunkorastafarianie). Indagowani przez przedstawicieli organizacji przedstawiciele agencji powiedzieli, że owe sprawności wydały im się jedną z największych wartości organizacji. Albowiem, gdy rozumie się je jako kolorowe trójkąciki i kółka na ubraniu organizacyjnym, są śmieszne i infantylne (i to fajne bo czasami pasują w ten sposób do nosicieli), ale gdy pomyśli się o nich jako o sprawnościach, czyli umiejętnościach, zaczynają pokazywać co naprawdę daje organizacja młodym ludziom. Ha! Zrozumieliście wspomnienie podharcmistrza Jossariana? Tym, którzy jeszcze nie... podharcmistrz Jossarian podpowie. Ostatnio ma on okazję przebywać w obecności młodych ludzi w wieku studenckim, którzy jego ulubionej organizacji nie znają od środka i podharcmistrz wielokrotnie już to zauważył. gdy mieli trudności z prozaicznymi, jak się wydaje, czynnościami: rozpalenie ognia, szycie, orientacja w terenie i innymi, z których wszystkie są podstawowymi... sprawnościami, zdobywanymi w ulubionej organizacji podharcmistrza Jossariana. Kolejna podpowiedź: Zastanówcie się - ile razy w waszym życiu przydały się wam sprawności zdobyte w organizacji? Zubek


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Marzenia

Herbaciarnia

Jacek Wójcik Człowiek przechodząc przez życie trzyma się ogólnie przyjętych schematów, jednak całą tę układankę zdarzeń zabarwiają wciąż na nowo wyznaczane cele. Wyrywając się spod rdzenia codziennego, szarego życia, usiłujemy zrobić coś dla siebie, dla naszych potrzeb i pragnień, aby z dumą pwd. Jacek Wójcik

i uśmiechem zakończyć pewien etap w swoim życiu. Przeważnie nasze działania opierają się na krótkotrwałych wyzwaniach, ponieważ z natury boimy się niepowodzeń

Przewodniczący Harcerskiego Kręgu Akademickiego „T.R.E.K”

Student Zarządzania i Inżynierii Produkcji

i porażek, które napotykamy już w codziennym – tym obowiązkowym – życiu.

Dlaczego? Nie bój się! Nie odkładaj tego na później! Bo co? Bo powiedzą, że porwałeś się „z motyką na słońce”? Czy Oni doświadczyli tak wiele w życiu? Co mają na swoim życiowym zapleczu, czym mogą się pochwalić? Czego dokonali, co pokolorowało ich szarą egzystencję? Nic! Osoba z bagażem doświadczeń będzie Cię wspierać i pomoże Ci dążyć do celu, bo wie, jakie to ciężkie, i ile pracy nowicjusz musi włożyć, aby się udało. Każdy z nas ma wokół siebie osoby, które w odpowiednim momencie wyciągną pomocną dłoń. Należy jedynie dobrze ją zacisnąć. Życie wcale nie depcze wyobraźni. To człowiek, który nie próbuje, zaprzepaszcza swoje szanse. Myślisz, że nie wiem o czym mówię? Otóż niestety wiem, i to bardzo dobrze. Jest jeden człowiek, który sześć lat temu popełnił największy błąd w życiu, odebrał sobie marzenia. Potrzebował pięciu lat, żeby zrozumieć, że podstawowa paleta barw jest dla tych, którzy depczą swoje szanse. Powrócił, żeby zacząć wszystko od nowa, łapał wyciągane do niego ręce, obserwował życiowe dokonania innych osób, i postanowił porwać się „z motyką na słońce”. Postawił sobie za cel zrobienie czegoś, czego nie ma, i na czym zupełnie się nie

zna,

ale

wiedział,

że

jak

się

uda,

to

będzie

najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Założył jednostkę, do której trafiły osoby, które zupełnie się nie znały, nie znały lokalnego środowiska, a do tego nie miały aspiracji do

  


współdziałania. Na początku było bardzo ciężko, począwszy od małej ilości

członków,

a

skończywszy

na

barierze,

jaką

były:

brak

doświadczenia, tradycji i wzajemnej znajomości. Czy się udało? Oczywiście! To właśnie wtedy te osoby, na które zawsze mógł liczyć, nie pozwalały mu się poddać i wskazywały ścieżkę, którą mógł dalej sam deptać. Okazało się, że członkowie zaczęli przyprowadzać swoich znajomych, Ci zaczęli systematycznie uczęszczać na spotkania i stworzyła się silna drużyna, która zaczęła wspólnie działać i dobrze się przy tym

  

bawić. Dzisiaj już mają swoją obrzędowość, tradycję, wspomnienia oraz cały wachlarz zwariowanych historii, które można by opowiadać godzinami. Nikt nie spodziewał się takiego efektu. Najbardziej budujący jest fakt, że Ci ludzie, których niedawno nic nie łączyło (lub bardzo niewiele) nie mogą się doczekać kolejnych spotkań, a wyzwania i cele, które stawiają sobie aktualnie, są dużo bardziej ambitne, niż poprzednie. Wspominam o tym, ponieważ było to jedno z moich największych marzeń, które udało mi się zrealizować i nadało koloru mojemu życiu. Na początku, jak każdy, bałem się porażki i tego, że dla mnie jest już za późno, że nie odnajdę swojego miejsca w szeregu. Otóż nigdy nie jest za późno, a tym bardziej nie ma rzeczy, których nie da się zrobić. Dzięki A.W., P.K., A.B. i E.Ś.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Bruno Schulz o znaczkach (markach) pocztowych

Bibliobóz

Bruno Schulz

Bruno Schulz (1892-1942)

Subiekt Leon, wszedłszy za kontuar, usiłował wysunąć fikcyjną szufladę. O, jakże męczył się biedny, jak przygryzał wargi z daremnego wysiłku. Nie! Należało walić w brzuch lady pięściami z rozmachem, z całej siły. Kmiotek, zachęcony przez subiektów, czynił to z przejęciem, pełen uwagi i skupienia. Wreszcie, gdy to nie pomagało, wylazł na stół, tupiąc bosymi nogami, zgarbiony i siwiutki. Zanosiliśmy się od śmiechu. (…) Świat był naówczas ograniczony Franciszkiem Józefem I. Na każdej marce pocztowej, na każdej monecie i na każdym stemplu stwierdzał jego wizerunek niezmienność świata, niewzruszony dogmat jego jednoznaczności. Taki jest świat i nie masz innych światów prócz tego – głosiła pieczęć z cesarsko-królewskim starcem. Wszystko inne jest urojeniem, dziką pretensją i uzurpacją. Na wszystkim położył się Franciszek Józef I i zahamował świat w jego wzroście. Skłaniamy się z głębi naszej istoty do prawomyślności, drogi czytelniku. Lojalność naszej układnej natury nie jest nieczuła na urok autorytetu. Franciszek Józef I był najwyższym autorytetem. Jeżeli ten autorytatywny starzec rzucał całą swą powagę na szalę tej prawdy – nie było rady, trzeba było zrezygnować z urojeń duszy, z żarliwych jej antycypacji – zaaranżować się, jak się da, w tym jedynie możliwym świecie, bez złudzeń i bez romantyki – i zapomnieć. Ale gdy już więzienie zamyka się nieodwołalnie, gdy ostatni otwór jest zamurowany, gdy wszystko sprzysięgło się, ażeby Cię przemilczeć, o, Boże, gdy Franciszek Józef I zatarasował, zalepił ostatnią szparę, ażeby Cię nie dojrzano, wtedy powstałeś w szumiącym płaszczu mórz i kontynentów i kłam mu zadałeś. Ty, Boże, wziąłeś wtedy na siebie odium herezji i wybuchnąłeś na świat tym ogromnym, kolorowym i wspaniałym bluźnierstwem. O, Herezjarcho wspaniały! Uderzyłeś wtedy we mnie tą płonącą księgą, eksplodowałeś z kieszeni Rudolfa markownikiem. Nie znałem jeszcze wówczas trójkątnego kształtu markownika. Zamieniałem go w mym zaślepieniu z papierowym pistoletem, z którego strzelaliśmy w szkole pod ławką, ku utrapieniu profesorów. O, jakże wystrzeliłeś z niego, o, Boże! To była twoja żarliwa tyrada, to była płomienna i świetna filipika Twoja przeciw Franciszkowi Józefowi I i jego państwu prozy, to była prawdziwa księga blasku! Otworzyłem ją i zajaśniało przede mną kolorami światów, wiatrem nieobjętych przestrzeni, panoramą wirujących horyzontów. Ty szedłeś przez nią, karta za kartą, ciągnąc za sobą ten tren utkany ze wszystkich stref i klimatów. Kanada, Honduras, Nikaragua, Abrakadabra, Hiporabundia... Zrozumiałem Cię, o, Boże. To były wszystko wybiegi Twojego

  


  

bogactwa, to były pierwsze lepsze słowa, które Ci się nawinęły. Sięgnąłeś ręką do kieszeni i pokazałeś mi, jak garść guzików, rojące się w Tobie możliwości. Tobie nie chodziło o ścisłość, mówiłeś, co Ci ślina na usta przyniosła. Mogłeś tak samo powiedzieć: Panfibras i Haleliwa, i powietrze załopotałoby wśród palm papugami do potęgi, a niebo, jak ogromna, stokrotna, szafirowa róża rozdmuchana do dna, ukazałoby olśniewające sedno – oko Twoje pawiookie, urzęsione i przeraźliwe – i zamigotałoby jaskrawym rdzeniem Twej mądrości, zalśniłoby nadkolorem, zawiałoby nadaromatem. Ty chciałeś mnie olśnić, o, Boże, pochwalić się, skokietować mnie, bo i Ty masz chwile próżności, kiedy się sam sobą zachwycasz. O, jakże kocham te chwile! Jakże pogrążony zostałeś, Franciszku Józefie I, i twoja ewangelia prozy! Nadaremnie szukały cię moje oczy. Na koniec znalazłem cię. Byłeś także w tym tłumie, lecz jakże mały, zdetronizowany i szary. Maszerowałeś z innymi w prochu gościńca tuż za Ameryką Południową, a przed Australią i śpiewałeś z innymi: Hosanna! (...) Z markownikiem w ręku czytałem tę wiosnę. Czyż nie był on wielkim komentarzem czasów, gramatyką ich dni i nocy? Ta wiosna deklinowała się przez wszystkie Kolumbie, Kostaryki i Wenezuele, bo czymże jest w istocie Meksyk i Ekwador, i Sierra Leone, jeśli nie jakimś wymyślnym specyfikiem, jakimś zaostrzeniem smaku świata, jakąś krańcową i wyszukaną ostatecznością, ślepą uliczką aromatu, w którą zapędza się świat w swych poszukiwaniach, próbując się i ćwicząc na wszystkich klawiszach. Główna rzecz, ażeby nie zapomnieć – jak Aleksander Wielki – że żaden Meksyk nie jest ostateczny, że jest on punktem przejścia, który świat przekracza, że za każdym Meksykiem otwiera się nowy Meksyk, jeszcze jaskrawszy – nadkolory i nadaromaty...

Fragmenty opowiadań ze zbioru „Sanatorium pod Klepsydrą” (1937 r.). Tekst z przygotowywanego do druku nowego wydania wykorzystano dzięki życzliwości wydawcy. Copyright © 2013, wydawnictwo MG


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Scouting for paperboys (4)

Globtroter

Michał Borun Obchodzą 30-lecie i wszędzie ich pełno... Znów zachwalają swoje produkty, wcale nie lepsze, a tylko lepiej (więc i drożej) sprzedawane.

Michał Borun

Kulturoznawca Ekonomista Student fizyki Członek ZHP w latach 19902007 (instruktor: 1995-2005) W redakcji pierwszych 13 numerów pogodno.exe

Ceny w McDonald's są tu najwyższe na świecie - Norwegii udało się wrócić na pierwsze miejsce stworzonego przez The Economist the Big Mac index - przez chwilę wyprzedzała ją... Wenezuela. A jednak sam pewnie się skuszę, jako że z okazji 30-lecia McDonald's w Norwegii ukazała się jubileuszowa kanapka z norweskim serem Jarlsberg i sosem żurawinowym. Na plakacie wygląda zacnie... no, ale właśnie: na plakacie. Co to ja pisałem ze Szwecji przed dziesięciu laty: Widziałem Bornholm! Przez morze. Mały. Na reklamach był większy. Widać ma tego samego speca od marketingu, co McDonald's.

Więcej: eksphm.borun.pl W latach 2008-10 pracował w Oslo jako roznosiciel gazet i pracownik tymczasowy. Tekst stanowi wybór z cyklu Norges Lover opublikowanego na blogu morzeprzygody.pl

Wszędzie teraz pełno ich reklam, ciekawe, czy wydadzą też znaczek pocztowy. Mógłby przedstawiać np. pomidora z kanapki w skali 1:1. Może bym dostał zlecenie? W liceum nauczyciel zawsze powtarzał, że powinienem rysować znaczki pocztowe, tak strasznie drobię. Ale ja do znaczków nigdy nie miałem szczęścia. Przed pięciu laty pojawił się tu taki z nową operą w Oslo - a ledwo co kilka tygodni wcześniej bezskutecznie usiłowałem nabyć jakiś oryginalny walor na poczcie. Pytam panią w okienku, czy mają coś oprócz króla i zwierzaczków. Pani się żachnęła i wyciągnęła klaser. Przeglądając go, mruczy do siebie... „król, zwierzaczki, zwierzaczki, król“. Kiedy zamknęła klaser, powstrzymując się od śmiechu, wycedziła - ale za to zwierzaczki mamy różne! Darowałem już sobie pytanie, czy są wśród nich króle. Gazety podały, że norweski znaczek z królem, wydrukowany błędnie: bez ceny, jest... bezcenny! (Strach pomyśleć, co by się stało z tutejszym ustrojem, gdyby jakiś anarchista przejął kontrolę nad drukarnią i wyprodukował znaczki bez króla). W klaserze zaś mojego dzieciństwa rolę schulzowskiego Franciszka Józefa I pełnił Adolf Hitler, mieniący się we wszystkich barwach tęczy... Nic więc dziwnego, że zamiast znaczków wolałem zbierać opakowania po herbatach

  


i puszki. Większość czasu zajmowało mi równe ustawianie puszek na szafie w rytm rozkładu jazdy tramwajów na mojej ulicy. Nie dziwi więc, że okazałem się mieć wymagane kwalifikacje i do pracy w sklepie, gdzie dużą część czasu zajmuje ustawianie towaru równo na półkach. Destrukcyjną rolę tramwajów przejęli w nim klienci. W gazecie pisali, że jedna pani dostała zakaz wstępu do Sainsbury's Superstore w Oxfordzie, a to ze względu na zachowania jej męża uwiecznione na kamerach. Podczas gdy żona kupowała w najlepsze, małżonek miał m.in.:

  

- 15 czerwca: wrzucić 24 paczki prezerwatyw przypadkowym klientom do koszyków, - 2 lipca: ustawić co 5 minut alarmy na zegarach w dziale z elektroniką, - 14 sierpnia: przenieść tabliczkę „Uwaga! Mokra podłoga“ na dywan, - 4 października: wpatrywać się w kamerę, dłubiąc w nosie, - 18 grudnia: schować się w wieszaku z ubraniami, krzycząc „Weź mnie, weź mnie!“, - 28 grudnia: krzyczeć z zamkniętej przymierzalni: „Papier się skończył!“. W Oslo zaś od ponad już pięciu lat w jednym z supermarketów sieci Meny w każdy wtorek i czwartek wieczorem pracownicy tymczasowi wykładają nowy towar, po czym już po zamknięciu przystępują do „wypychania“ go na półkach. Produkty mają być na właściwym miejscu, możliwie blisko skraju półki, a etykietki mają równo „patrzeć“ na klienta. Ten tzw. 'facing' porównuję do jednorękiego bandyty - muszę sprawić, by klient, widząc rządek takich samych wzorów, poczuł się, jakby coś wygrał - i jako nagrodę zechciał zgarnąć z półki jak najwięcej. (Oczywiście już to się odbiło na moich własnych zachowaniach konsumenckich, bo będąc sam na zakupach, zawsze biorę towary z tyłu i poprawiam to, co stoi na froncie). W pracy szefowie doceniają moją skrupulatność, chociaż nawet dla nich nadgorliwością są niektóre moje pomysły. Jak na przykład ten, by z każdą zmianą kursu funta przestemplowywać etykiety towarów z wagą podaną w uncjach. (A chciałem się pochwalić ekonomicznym i ścisłym wykształceniem). W każdym razie tak polubiłem tę pracę, że wracam do niej nawet na tydzień, dwa z Polski. To podejście dokładnie odwrotne do standardowego w tym miejscu, skąd każdy chce się wydostać, jak tyko skończy studia, wygra w totka czy bogato się wyda. Wciąż inna ekipa wita mnie więc zawsze jak żółtodzioba i instruuje na każdym kroku; aż nie okaże się, że na pytania klientów to ja jeden znam zawsze właściwą odpowiedź (np. sypki słodzik stoi przy wypiekach, ale w tabletkach - z herbatami). Kiedy ktoś pyta jednak o moje zdanie, nie mam już litości. Raz podeszła klientka, pytając, które chipsy jej polecam. Odpowiedziałem krótko: „Ja tego g... nie jem, proszę pani“. No i nie kupiła. I rzeczywiście nie jem chipsów, co jednak nie znaczy, że ich nie lubię! Przeciwnie, lubię je układać najbardziej ze wszystkich towarów. Raz przez dwie godziny układałem wyłącznie wieżę z 64 pudeł z chipsami (po 20-21 paczek). Lubię też tampony, chociaż trudno je wyciągnąć, gdy już utkną (w regale). Szybko i wygodnie ustawia się wieżę z papieru toaletowego, ale trudniej o nią potem zadbać, jako że klient-destruktor zawsze sięgnie po element o istotnej funkcji nośnej. A co dopiero, gdy jest promocja takiego Lambi i wciąż muszę odpowiadać na nerwowe pytania klientów: „A gdzie jest ten tańszy papier?“; „A ile paczek może kupić jeden klient“; „A ile kosztuje?“. Udzielając odpowiedzi na ostatnie, poczułem się jak Chef zapytany w 7 odc. 5 serii South Parku o właściwy wiek inicjacji seksualnej: - 17. - 17, ale jeśli jesteś zakochany? - Nie, po prostu 17. - Ale co jeśli nie jesteś na to gotowy? - 17 lat i jesteś gotowy. Tyle że ja akurat mówiłem: 14,90.


vol. 29

Zjazd Nadzwyczajny Chorągwi

28.09.2013

Świstak zawija w sreberka a Legia maszeruje dalej…

Prezentacje

Z okazji 30-lecia Poczty Harcerskiej Szczecin II z jej naczelnikiem Januszem Czyżem rozmawia Michał Borun

hm. Janusz Czyż Naczelnik Poczty Harcerskiej Szczecin II (od 1990 r.) Członek Chorągwianej Komisji Stopni Instruktorskich

wcześniej: Naczelnik Poczt Harcerskich ZHP w latach 1997-2001 Członek Komendy Chorągwi Przewodniczący Rady Hufca Szczecin Nad Odrą Z-ca Komendanta Hufca Szczecin ds. organizacyjnych Członek Komendy Hufca Szczecin Przewodniczący Komisji Stopni Instruktorskich Hufca Szczecin Nad Odrą Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Hufca Szczecin Przewodniczący Młodzieżowego Kręgu Instruktorskiego „Bielik”

Komendant 17 obozów (stałych i wędrownych)

Magister prawa i administracji Pułkownik rezerwy Straży Granicznej Zainteresowania - historia II wojny światowej, broń i barwa Sympatyk Hufca SzczecinPogodno :)

Największa frajda to gdy widzi się, że coś rośnie; że po pierwsze realizuje się treść Zobowiązania Instruktorskiego: „wychowam swojego następcę” (następców!) i że po drugie to, co tworzymy w postaci wydawnictw, odpowiada na zapotrzebowanie dzieci i młodzieży. I w tym czujemy się spełnieni. No, i jeszcze to, że możemy zanieść uśmiech i radość do wiosek, w których organizujemy imprezy… Kiedy od pani ze świetlicy mamy sygnał, że tam Boguś już od godziny 9:00 czeka na przystanku i się nie może doczekać, a my jeszcze pakujemy sprzęt w magazynie… I to jest takie motywujące – to po prostu nakręca nas do działania.

  

Mam listę pytań przygotowaną… Wiem, miałeś podesłać, a nie podesłałeś, a to celowo... Nie, spokojnie, pytania nie są podchwytliwe. Ot, choćby: od kiedy harcmistrz? (pauza) Od kiedy harcmistrz? O ho, ho, to żeś mnie zaskoczył. Nawet nie liczyłem. (pauza) Nie pamiętam, bo nie przykładam do tego aż takiej wagi. Pewnego dnia komisja chorągwiana zaprosiła mnie na spotkanie, stwierdzając, że czas skończyć okres bycia podharcmistrzem i otworzyć próbę na harcmistrza. No, to taką próbę otworzyłem i zamknąłem. Czyli nie harcmistrz od zawsze??? Nie, nie, przez 15 lat byłem podharcmistrzem, bo dla mnie było bardziej istotne działanie niż zdobywanie kolejnych stopni. Działanie i ludzie. Jacy ludzie? W Poczcie są w tej chwili 32 osoby, które działają różnie, w zależności od możliwości i czasu. Z tego jest 21 instruktorów, z których 15 pełni funkcje instruktorskie od Głównej Kwatery po hufce (w tym Adrian w waszej KSI). Uważam, że jeżeli jest się instruktorem, to trzeba brać na siebie odpowiedzialność za organizację i pełnić funkcje w ciałach statutowych. Ponadto w naszym szczepie są systematycznie otwierane i zamykane próby na stopnie instruktorskie. Staramy się, by w Poczcie każdy był opiekunem jednej czy dwóch prób. Ale to nie wszystko, w zeszłym roku doszło do nas dwoje instruktorów, którzy wrócili do Związku, w tym roku szykuje się kolejna taka osoba, która powraca do czynnej działalności. Dlaczego ludzie wracają i dlaczego akurat do was? Prócz tego, że jesteśmy chyba jedynym takim dużym środowiskiem instruktorskim w Hufcu Szczecin, to też ludzie chętnie idą tam, gdzie coś się robi. Robi się w tym sensie, że pełnimy służbę; na różnych funkcjach, ale przede wszystkim pełnimy służbę dla dzieci. W ogóle przekrój

Michał Borun Kulturoznawca Ekonomista Student fizyki Członek ZHP w latach 1990-2007 (instruktor: 1995-2005) W redakcji pierwszych 13 numerów pogodno.exe wcześniej m.in.: Naczelnik Poczty Harcerskiej 76 Szczecin III (2001-05) Naczelnik Poczt Harcerskich ZHP w latach 2001-03

Więcej: eksphm.borun.pl


zawodowy ludzi w Poczcie jest spory: poczynając od położnej, poprzez inżynierów, architektów, plastyków, żołnierzy, policjantów, księgowych, ekonomista… informatyk… nauczyciel nauczania początkowego – i to też jest siła środowiska, bo wszelkie uprawnienia zawodowe, które ludzie zdobyli, przenoszą się na bieżącą działalność, np. kursy i szkolenia naszych harcerzy i instruktorów.

  

Czym motywujecie tych ludzi, bo jeśli do Was chętniej wracają, to chyba też chętniej u was zostają? Motywacją jest to, że ludzie widzą, że działamy. Działamy z drużynami, wspomagamy młodych drużynowych, jesteśmy z nimi na dobre i na złe, organizujemy obozy, imprezy dla dzieciaków niezrzeszonych promujące harcerstwo. Niedawno byliśmy już po raz czwarty w Starej Studnicy koło Kalisza Pomorskiego. Myślimy dalekosiężnie, że kiedyś powstanie tam może drużyna. Tak samo w Stolcu (gmina Dobra) czy Wieleniu koło Chociwla. W ten sposób właśnie wracają do nas ludzie: ktoś taki najpierw jedzie z nami do pomocy na jedną imprezę jako były instruktor, no i widzi, że coś się dzieje, że coś robimy dla samej idei, dla samej sprawy i wtedy pozostaje z nami. Oddzielamy też czytelnie imprezy wolontariackie od zleconych – bo takie też realizujemy. Wypracowane pieniądze z takich imprez pozwalają nam zakupić nowy sprzęt i zabezpieczyć bieżącą działalność programową i wydawniczą Poczty. Jaki sprzęt? Głównie biwakowy. Był kiedyś nawet zamysł, żeby kupić małą maszynę poligraficzną, żeby drukować wszystko samemu. Ale to były koszty. I dzisiaj to już nie miałoby sensu, bo jakość techniki jest tak ogromna. No, i do tych wszystkich czynników, które do nas przyciągają ludzi, dodać trzeba jeszcze transparentność, czyli przejrzystość finansów. Nikt nie jest na etacie, wszystkie pieniądze przeznaczamy czy na sprzęt, czy dofinansowanie wyjazdów i udział naszych ludzi w kursach i obozach. Czy inne poczty w kraju działają podobnie? Jest zasadnicza różnica. Niektóre działają w ramach drużyn, np. jako zastęp pocztowy – jak bardzo fajna poczta z Szamotuł. Zgodnie z przepisami poczta harcerska to klub specjalnościowy, który w tym wypadku może liczyć 6 członków. Są więc także poczty, które składają się z kilku starszych instruktorów, koncentrujących się głównie na wydawaniu znaczków, stempli, kart i kopert okolicznościowych dotyczących chorągwi, hufca, jakichś lokalnych imprez, rocznic państwowych. Ich działalność jest bardzo pożyteczna i fajna, ale nasze potrzeby i możliwości były inne – co od początku zrodziło pewne animozje w środowisku poczt. Wyjście poza ścisłą formułę poczty, w tym poza wąski kanon pocztowych wydawnictw, pozwala nam lepiej realizować podstawowe cele wychowawcze spoczywające na nas jako na dużym kręgu instruktorskim. Zrodziło się to z dwóch rzeczy: z jednej strony możliwości, bo jest Adrian Łaskarzewski, bo jest Wiesław Gardas, i oni ogarniają to graficznie, plus oczywiście pomysł na to, żeby tak funkcjonować, żeby coś robić i pozyskiwać środki, a z drugiej strony potrzeb – na które odpowiadamy naszymi wydawnictwami. To kiedy zrobiliście ostatni znaczek pocztowy? Robimy to też, tylko że w mniejszej skali… Z tradycyjnych wydawnictw ostatnio robiliśmy na Złaz Seniorów kartę i datownik okolicznościowy. Wydajemy znaczki i koperty, nie uciekamy od tego… ale to, co wydajemy, jest odpowiedzią na zapotrzebowanie… Czyli jeśli nikt się tym nie interesuje, to wy – odpowiadając na zainteresowanie – tego nie wydajecie? Pytam o znaczek, bo poczty harcerskie wyszły z nurtu filatelistycznego. Czy nie jest wam żal, że coraz mniej z tej pasji zostaje w pocztach harcerskich, no i w ogóle w młodych ludziach? Czy wy sami zbieracie znaczki, jest w was jeszcze ta żyłka?


Zbieramy. Ta żyłka jest, może głównie w Marku Iwanie, który był naczelnikiem Poczty przede mną i pilnował tych filatelistycznych rzeczy: zbierał całostki itd. I ja też, poszczególne serie to zbieram jeszcze. Ale jako Poczta chcemy robić po prostu coś więcej, bo znaczki, koperty są OK, ale jeżeli jest np. zapotrzebowanie na dobry śpiewnik, wydawnictwa metodyczne opracowane przez hm. Grzegorza Całka czy np. fajne kartki dla zuchów... Bo standardowo poczty wydają nie „pocztówki”, a „karty pocztowe” – czyli powinny pozostawić całą jedną stronę na tekst, a rysunek umieścić obok pola adresowego. Wy tymczasem zasłynęliście z kolorowych pocztówek o tematyce harcerskiej, czym śmiało wykroczyliście poza kanon poczt harcerskich… Dlaczego pocztówki… Nasze pierwsze wyjazdy na pocztowe patrole to przede wszystkim była sprzedaż kopert i kartek, a ludzie się zaczęli pytać o różne rzeczy: czy nie macie tego, czy nie macie tamtego – i stąd rodziły się pomysły. Rodziły się pomysły różne, ale wiele rzeczy wynika po dziś dzień z zapotrzebowania środowisk, które poznajemy, jeżdżąc w patrolach po wybrzeżu. Był taki rok – 2011, kiedyśmy odwiedzili łącznie 25 obozów. Czyli po prostu wiemy – jadąc gdzieś i rozkładając stoisko, rozmawiamy z ludźmi, sprzedajemy nasze rzeczy i automatycznie wiemy, co się podoba, a co nie. Ludzie mówią na przykład: „Fajnie by było, abyście zrobili to a to”, więc staramy się na to odpowiedzieć. Jeżdżąc po obozach, widzieliśmy, że harcerze kupują chętnie w kiosku za 50 gr czy mniej kartki z ładnymi dziewczynami w strojach kąpielowych i doszliśmy do wniosku, że musimy przygotować taką samą kartkę: fajną, kolorową, z ciekawym rysunkiem – żeby ten harcerz, mając wybór, kupił i wysłał do domu kartkę o tematyce harcerskiej, a nie tę z kiosku. Ale musiałby być spełniony następujący warunek: nasza kartka musiałaby być ciekawa, kolorowa, o harcerskiej treści i… w takiej samej cenie albo i tańsza. To, co się dzieciakom podoba, to my się staramy robić. Sam na pewno zezowałeś i chciałeś zobaczyć krzyż, prawda? (mowa o stereogramach z 1995 r. – przyp. red.). Tak, tak, ale to dlatego, że mi powiedzieli, że tam jest pani w stroju kąpielowym, a ja jej ciągle nie mogłem wypatrzyć pod tym krzyżem… Teraz dopiero rozumiem, że to było po to właśnie, żeby mi tę panią wybić z głowy... Do tego z wielu prób dawniej czy dziś zostaje ciekawy materiał metodyczny – i tak z wydawnictw książkowych czy broszurowych pierwszą pozycją, którą zaczęliśmy wydawać w większych nakładach, był poradnik harcerski opracowany przez Adriana. I to od tego się zaczęło… Dziś poradnik i miniporadnik harcerski są tak jakby naszymi pozycjami misyjnymi, czyli po prostu chcemy, aby jak najwięcej ich dotarło do ludzi. Dziś na biegu harcerskim praktycznie każdy zastęp jest już zaopatrzony i posiada własny miniporadnik. Jego pomysł wziął się stąd, że Adrian kiedyś na biegu podpatrzył, jak druh przyszedł, wyjął właśnie taki plik spięty spinaczem i rozwinął w formie wachlarzyka. Czasami ludzie odzywają się z Polski: „Słuchajcie mam fajny pomysł, czy możemy to zrobić wspólnymi siłami?”. Tak jak domino – które przywieźliśmy z bazy w Niesulicach – pomysł dh. Pamuły, komendanta Hufca Świdnica. Nie było śpiewnika dla zuchów – no to zrobiliśmy śpiewnik-kolorowankę. Puzzle zrobiliśmy też zuchowe. Albo to my zwracamy się do kogoś, jak do dh. Całka, bo wiemy, że są już pewne rzeczy gotowe. Rysunki na Zlot Gniezno 2000 wykonał dla nas śp. Szymon Kobyliński – mieliśmy okazję go poznać, przyjął nas w swoim domu w Warszawie. Niedawno wydaliśmy książkę Stefana Wojtkiewicza „Zawisza Czarny” z rysunkami Andrzeja Fonfary. Wiesław Gardas był zdziwiony, że takie fajne rysunki można zrobić na tablecie i postanowił przygotować podobnie materiał do „Pionierki harcerskiej”. Przez dwa lata Wiesław wykonał na tablecie ponad 400 rysunków, z czego pierwsze przerysował na nowo, bo kiedy się uczył rysować, to mu się podobały, ale jak już narysował czterysta któryś, to mu

  


się te pierwsze już w ogóle nie podobały... Książkę właśnie co wydaliśmy i naprawdę jest na bardzo wysokim poziomie.

  

Właśnie… wciąż ten Wiesław i ten Adrian… Ale czy macie jakieś zastępy klonów, ich następców, czy może Poczta zmieni formułę, kiedy przyjdzie nowe pokolenie szefów, magików, guru? Wiesz, nic nie trwa wiecznie, wszystko się kiedyś zaczyna i wszystko się kiedyś kończy. W 2011 r. z inspiracji naszego środowiska zawiązany został szczep: II Szczeciński Szczep „Brzask”, gdzie w tej chwili jest z nami dziewięć środowisk harcerskich: trzy gromady zuchowe, dwie drużyny starszoharcerskie, no i drużyny harcerskie, i z tego grona po prostu szukamy następców. Kiedyś sami wyjeżdżaliśmy wiele w Polskę, ale teraz już coraz częściej jeżdżą młodzi. Uważam, że fajną rzeczą jest to, że młodzi jeszcze chcą i że działają. Natomiast rzeczą, która dotyka nas wszystkich, cały Związek, jest ta luka pokoleniowa, która się wytworzyła: między pokoleniem moim a tych, którzy w tej chwili prowadzą drużyny. Zakres zainteresowań ludzi młodych jest na dzień dzisiejszy całkowicie inny. Natomiast chcemy tym młodym ludziom, czy przynajmniej ich części, która wykaże zainteresowanie chociażby wyjazdem z nami na patrole, pokazać, jak to funkcjonuje i że to jest fajne. Że to jest fajne, jeżeli coś się tworzy od początku, to jest od samego pomysłu poprzez tworzenie, produkcję, magazynowanie, liczenie, wyjazd na patrol i spis sprzedanych egzemplarzy. I muszę powiedzieć, że jak jeździliśmy w tych patrolach mieszanych, to co poniektórzy chwytali temat. Czy są następcy? Na dzień dzisiejszy już są deklaracje poszczególnych młodych osób, które są już w Poczcie, natomiast na pewno będziemy musieli po jakimś czasie dokonać zmiany warty, żeby oni wnieśli tę nową jakość na bazie tych wszystkich technologicznych nowin i na bazie naszych doświadczeń. Kiedy to się dokona? Trudno mi powiedzieć. Nie ma ludzi nie do zastąpienia. Każdy przecież chciałby, żeby ktoś go w życiu zmienił, wnosząc tę nową, współczesną jakość... Skoro o tym; wy w swoim czasie byliście innowacyjni (to jest teraz modne słowo) – używaliście komputera dużo wcześniej niż inni. Dziś wszyscy mogą już robić to samo, co wy. Wy robicie to dobrze, sprawnie i macie doświadczenie. Ale jest to już głównie rzemiosło, które macie po prostu opanowane do perfekcji. Są pomysły na nowe wydawnictwa, wymienione wyżej, ale czy to jest wielka zmiana jakościowa? Gdzie dziś jest ta awangarda, którą stanowiliście przed laty? W czym widziałby Druh innowację na miarę dnia dzisiejszego? Tych nowych Adrianów? Chcemy zachęcić grupę młodych ludzi do działalności pocztowej i pewne rzeczy z tych najnowszych technologicznie pozostawić im – niech się na tym polu realizują. W naszym szczepie powtarzamy młodym: „My mamy wiedzę i doświadczenie, ale to w was jest siła i power”. Mam wrażenie, że podobnie budował swój sukces Google… Czy można więc powiedzieć, że przed Google była Poczta Harcerska Szczecin II? Przełamaliście w końcu kilka schematów, osiągając więcej niż inni, a jednocześnie dając ludziom… Możliwość samorealizacji? Tak mi w tej chwili podpowiedziałeś jeszcze jedną rzecz, która do nas przyciąga: po prostu formuła Poczty jest taką formułą bardzo swobodną dla ludzi, to znaczy jeżeli się umawiamy na coś, to już nie ma swobody, bo umawiamy się na konkretną godzinę i na konkretną rzecz, każdy dostaje zadanie i je po prostu realizuje. Natomiast jest tak, że nie ma jakichś systematycznych zbiórek. Do każdego zadania jest dobierany zespół zadaniowy: znając dobrze umiejętności i predyspozycje ludzi, tworzy się zespół, bo ten robi dobrze to, ci robią to, powstaje więc zespół załóżmy kwatermistrzowski czy taki, który zajmie się realizacją wysyłek. Dziś w szczepie „Brzask” jest tak duża liczba młodej kadry, że to oni rządzą, decydują – my im podpowiadamy, ale oni podejmują decyzje. Stwarza to możliwość, że na pewno za jakiś czas będzie nowe pokolenie pocztowców Szczecin II – albo też będzie całkiem nowa Poczta; nie


wiadomo – czas rozstrzygnie. „A Legia maszeruje dalej” – to nasze motto od Zlotu Zegrze 1995 i można je wyjaśnić w ten sposób: zmieniają się naczelnicy ZHP, komendanci chorągwi, komendanci hufców Nad Odrą czy Szczecin (Szczecin-Pogodno!? – przyp. red.), a my po prostu zawsze pełnimy służbę, zawsze jesteśmy na posterunku: i instruktorskim, i pocztowym. Staramy się robić swoje. Czasami wyjdzie, czasami nie wyjdzie, bo wiesz, że daleki jestem od popadania w samozachwyt, jesteśmy jak każde środowisko harcerskie… Właśnie, „Brzask” to już druga próba stworzenia szczepu, po nieudanej „Watrze”? Tak, tak, to była pierwsza próba z 1997 r., która nam po prostu nie wyszła, bo popełniliśmy błąd i nie oparliśmy działalności tych drużyn o szkoły. Po pewnym czasie wyczerpały się kadrowo, a powinny być systematycznie uzupełniane. Nie wyszło, życie składa się z sukcesów i porażek – ja osobiście bardzo to przeżyłem – ale wyciągnęliśmy z tego wnioski i tym razem pierwszym warunkiem było to, żeby oprzeć działalność o szkoły. Dzisiaj ktoś, kto zakłada drużynę i ma przybocznego czy dwóch, już przygotowuje swoich następców, bez względu na to, kiedy go zmienią – oni już są. Dziś stanowimy spory odsetek członków hufca, szczep liczy około dwustu osób. Szykują się kolejne drużyny – jedna jest na bank. To już będzie więc dziesięć drużyn… (pauza)… czyli... (śmiech). Czyli…? Zgodnie ze Statutem możemy zawiązać swój własny hufiec! A, to jest interesująca konkluzja… Nie, nie, nie, nie chcemy wychodzić z hufca! Jesteśmy związani z Hufcem Szczecin i tutaj absolutnie… Choć ja osobiście bardzo żałuję, że nie doszło do połączenia hufców miejskich…

Naczelnik startuje do lotu, sprzęt OK!!! Ale na ile wystarczy mu paliwa???

  


I to jest już temat na osobną rozmowę… W każdym razie terytorialnie i tak wykraczacie poza Hufiec Szczecin? W dniu dzisiejszym funkcjonujemy w trzech dzielnicach. Działalność „Brzasku” oparliśmy o SP 7, SP 16 i SP 46. Jedna drużyna ma zbiórki na osiedlu Książąt Pomorskich w naszej starej harcówce, którą miał kiedyś MKI „Bielik” – pozyskaliśmy ją w 1986 r.

  

MKI „Bielik”, czyli krąg, przy którym powstała Poczta Harcerska Szczecin II? Nie, nie. Inicjatywę powołania poczty podjęli phm. Darek Rutkowski i phm. Marek Iwan w 1982 r., po tym jak na wodowaniu „Powstańca Warszawskiego” spotkali Pocztę Harcerską Wilanów. Porozmawiali i podjęli decyzję o zawiązaniu swojej poczty. Poczta Wilanów to była jak na te czasy bardzo prężna poczta, wydawała piękne walory filatelistyczne. W Szczecinie też już była wtedy jedna poczta, założona przez druha Józefa Grabarczyka w latach 60. przy Szczepie Głuchych. (Zaprosiliśmy go ostatnio w 2009 r., kiedy w Szczecinie odbył się zlot Poczt Harcerskich – był bardzo szczęśliwy, mogąc w nim uczestniczyć). „Dwójka” została powołana rozkazem L1/83 z dn. 1 stycznia 1983 r. i funkcjonowała najpierw w małym gronie. Ja prowadziłem w tym czasie Młodzieżowy Krąg Instruktorski „Bielik”, którego członkiem był także Marek Iwan, wyjeżdżaliśmy więc z nim na patrole i w pewnym momencie to się po prostu przeniknęło. Później część ludzi z „Bielika” pozakładała swoje drużyny i odeszła, tak że krąg jakby wygasł, natomiast formuła poczty okazała się bardziej funkcjonalna i Poczta działała dalej… Po ile mieliście wtedy lat, zakładając Pocztę? Ja wiem… Dziewiętnaście – dwadzieścia. To kiedy następne uroczyste obchody? Sześćdziesięciolecie? (śmiech). Instruktorem jestem od 1973 roku, harcmistrzem od 21 lat, Naczelnikiem PH Szczecin II 23 lata... Chyba czas na zmianę! Na jaką zmianę? Czy potrzebna jest biało-czerwona podkładka? Pewnie, że nie! Myślę o zmianie naczelnika Poczty. Druha najwyższa funkcja w ZHP? Naczelnik Poczt Harcerskich ZHP. A czemu nie komendant chorągwi? Bardzo podchwytliwe pytanie (śmiech). To co mam zapisać? Że bardzo podchwytliwe pytanie (śmiech). To może – jako taki pomysł – byście wydali jako poczta harcerska serię znaczków pocztowych z komendantami chorągwi? Na pewno dzieci by kupiły… Zapewne tak… (pauza) „Zapewne tak” – bardzo dyplomatyczna odpowiedź. Mówimy o Chorągwi Stołecznej czy Chorągwi Zachodniopomorskiej? A kto jest komendantem Zachodniopomorskiej? (pauza) Ale pomysł jest dobry…


dodatek do pogodno.exe vol.29

kalendarium_kch (wybór)

2010

pogo dno exe

27 listopada - Zjazd Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP 18 grudnia - przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju mieszkańcom Szczecina Przekazanie Światła poprzedzone było harcerską sztafetą, której patrole, niosące płomień z Betlejem, wyruszyły z sześciu miejsc naszego miasta związanych z historią harcerstwa. O godz. 17:00 przed gmachem Katedry rozpoczęła się uroczystość, w której wzięli udział zaproszeni goście oraz mieszkańcy Szczecina. Przekazaniu towarzyszył m.in. kolęd, koncert, pastorałek, ogniobranie przy obrzędowym ognisku. Fot. materiały promocyjne Chorągwi

22-25 września - XII Złaz Seniorów Chorągwi Zachodniopomorskiej 16 października - zakończenie 54. sezonu żeglarskiego w Harcerskim Ośrodku Morskim w Szczecinie, połączone z uroczystym opuszczeniem bandery.

Fot. Alkina

2011 14-16 stycznia 21-23 stycznia - Kurs Pierwszej Pomocy Harcerskiej Szkoły Ratownictwa (dawniej BORM) 14-25 lutego - Półkolonie dla dzieci i młodzieży W ramach zajęć odbywały się m.in. wyjścia do kina, Teatru Lalek Pleciuga, zwiedzenie wystawy Eureka i Podziemnego Szczecina, zajęcia świetlicowe, zabawy w terenie. 26 maja - Konferencja naukowa pn. „Mam szczerą wolę służyć Bogu i Polce - czyli współczesne wyzwania harcerskiej służby”. Wśród prelegentów konferencji znalazła się hm. Małgorzata Sinica - Naczelnik Związku Harcerstwa Polskiego. Konferencja została zorganizowana w ramach V Tygodnia Inicjatyw Pozarządowych.

19 listopada - prezentacja projektu programowego „Zostań mistrzem”. Przedsięwzięcie odbyło się w ramach narady komend hufców i obejmowało m.in. sportowe zawody sportowe pomiędzy Komendą Chorągwi, a reprezentacjami komend hufców. Sędzią głównym zawodów była mistrzyni Europy w siatkówce Pani Maria Liktoras. 17 grudnia - przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju mieszkańcom Szczecina. Przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju poprzedził „Festiwal Smaku i Tradycji”, na którym można było spróbować wigilijnych potraw wykonanych przez przedstawicieli organizacji pozarządowych, wysłuchać kolędujących rodzin, zobaczyć ozdoby choinkowe wykonane własnoręcznie przez dzieci ze szczecińskich świetlic środowiskowych .

2012 Fot. materiały promocyjne Chorągwi

2-4 września - Zawody w Pierwszej Pomocy o Puchar Komendanta Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP. Przedsięwzięcie objęte patronatem Marszałka Województwa Zachodzniopomorskiego. Podczas zawodów patrole złożone z harcerzy udzielały pierwszej pomocy w siedmiu symulowanych wypadkach, m.in.: wypadku z udziałem rowerzysty, ofierze ataku z użyciem noża, czy poparzeń chemicznych. Na ostatnim punkcie, zadaniem harcerzy było zachęcenie mieszkańców miasta do nauki pierwszej pomocy oraz przeprowadzenie dla nich krótkiego szkolenia z użyciem fantoma do nauki resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

22 maja - otwarcie sezonu żeglarskiego w Harcerskim Ośrodku Morskim w Szczecinie. Armatorzy, sponsorzy, przyjaciele, a przede wszystkim ponad 60 zuchów i harcerzy otwierało 12 maja 55. sezon żeglarski w Harcerskim Ośrodku Morskim w Szczecinie. W otwarciu wzięli udział podopieczni nowootwartej Harcerskiej Szkółki Żeglarskiej im. kpt. Ludomira Mączki, którzy tworzą 55 Wodną Drużynę Harcerską. Najmłodsi w tym dniu złożyli Obietnicę Zuchową i otrzymali Znaczek Zucha. W uroczystości wziął udział m.in. Zastępca Prezydenta Miasta Szczecin Pan Mariusz Kądziołka.


22 maja - Konferencja naukowa pn. „Harcerstwo i jego metoda jako element wspierający system wychowawczy współczesnej szkoły.”

20 grudnia - Przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju mieszkańcom Szczecina. Poprzedzone „Marszem dobrych ludzi”, który o godz. 16:00 wyruszył w asyście policji i straży pożarnej spod gmachu Urzędu Miasta Szczecin. Przekazanie Światła miało miejsce w Kościele Garnizonowym w Szczecinie.

2013 18 marca - finał konkursu na pracę plastyczną „Cyfrowa rewolucja”. Konkurs zorganizowany we współpracy z Z a c h o d n i o p o m o r s k i m U r z ę d e m Wo j e w ó d z k i m o r a z Zachodniopomorskim Kuratorium Oświaty w Szczecinie. Spośród jednostek ZHP, w konkursie wzięły udział: 2 Gromada Zuchowa „Dzielne Gumisie”, 5 Gromada Zuchowa „Dzielni Apacze”, 7 Drużyna Harcerska „Zielona 7” (Hufiec Szczecin). Fot. materiały promocyjne Chorągwi

Sierpień - Chorągwiana akcja szkoleniowa „SKIPER”. W ramach akcji szkoleniowej na terenie Harcerskiego Ośrodka Morskiego w Szczecinie odbyły się: w dniach 23-28.08 - kurs przewodnikowski „Spinaker”, w dniach 29.08-02.09 - kurs drużynowych gromad zuchowych oraz drużyn harcerskich. 7-9 września - XIII Złaz Seniorów Chorągwi Zachodniopomorskiej w Myśliborzu

Fot. materiały promocyjne Chorągwi

12 – 14 kwietnia 10 – 12 maja - Kursy Kadry Kształcącej i Komendantów Szczepów „KaDwa”. Formy szkoleniowe zostały zorganizowane przez Zespół Kadry Kształcącej Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP. 12-14 maja - XIV Złaz Seniorów Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP Fot. Krąg Seniorów „Korzenie”

21-23 września - II Chorągwiane Zawody w Pierwszej Pomocy o Puchar Komendanta Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP. Zawody odbyły się w Stargardzie Szczecińskim. Pierwszego dnia zawodów uczestnicy wzięli udział w warsztatach z zakresu ratownictwa Drugiego dnia natomiast odbyła się gra miejska, podczas której zespoły musiały dotrzeć do wyznaczonego punktu i udzielić pomocy poszkodowanym w symulowanym wypadku. Punkty były rozrzucone po całym terenie miasta Stargard Szczeciński.

18 maja - Konferencja naukowa „Oferta szczecińskich organizacji pozarządowych jako element wspierający współczesną rodzinę”. Celem Konferencji była prezentacja działań podejmowanych na rzecz wspierania szczecińskich rodzin, promocja programu „Szczecin Przyjazny Rodzinie” oraz tworzenie płaszczyzn współpracy szczecińskich organizacji pozarządowych w działaniach na rzecz rodziny. 31 lipca - 4 sierpnia - 22. Ogólnopolski Złaz Seniorów ZHP „Kurs na Szczecin”. W imprezie wzięło udział ponad 200 osób. Seniorzy uczestniczyli m.in. w spotkaniu „Opowiedz mi Szczecin”, propozycji pn.”Wciąż jesteśmy młodzi”, „Odkryj na dobre Szczecin”, a także zwiedzaniu żaglowców biorących udział w finale regat The Tall Ships Races oraz w Balu Kapitańskim w Harcerskim Ośrodku Morskim.

Fot. Polskie Radio Szczecin

Impreza odbyła się pod patronatem Prezydenta Miasta Stargard, patronatem honorowym Członka Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego - Anny Mieczkowskiej, patronatem medialnym Radia Szczecin i przy współpracy z Ośrodkiem Sportu i Rekreacji Stargard, Stowarzyszeniem Misie Ratują Dzieci, OSP „Gryf" i Państwową Strażą Pożarną w Stargardzie.

Fot. materiały promocyjne Chorągwi

13-15 września - III Chorągwiane Zawody w Pierwszej Pomocy o Puchar Komendanta Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP. Relacja pwd. Magdy Opulskiej w tym wydaniu pogodno.exe.

Opracowano na podstawie informacji zawartych na stronach internetowych Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP, Chorągwi Lubuskiej ZHP, w serwisie: reiony.zhp.pl oraz w oparciu o rozkazy Komendanta Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.