Vol 10

Page 1

pogo dno exe


vol. 10, Dzień św. Jerzego metodyka

INSTrefa

Robert Baden-Powell

Jeśli kurs zastępowych, to w hufcu

Agnieszka Kołodziejczyk

Odpowiedzialność cywilna za czyny popełnione przez podopiecznych

Maciej Grabowski

Gawęda o Korczaku

[nie znamy autora]

Wolontariat bez granic oryg. opubl. w “Na Tropie” 1/2007

Paweł Królik

prezentacje

hm. Adrian Łaskarzewski

Poczta Harcerska Szczecin III vol. 1, 22.02.1997 exe.com.bat d. szermierka

herbaciarnia

23. kwietnia 2007

Skauting dla Chłopców. Rozdział I (wybór) vol. 2, 23.04.1997

innym

wrażenia

magiel / daily scout

Klub Wędrowniczy “Vita Brevis” vol. 2, 23.04.1997

Harcerska Grupa Ratownicza vol. 7, 23.04.2000

Haerzy, kwiat młodzieży, harcerscy alumni vol. 8, 9.10.2001

Filip Lewandowski vs. Anita Regucka-Kwaśnik

Na pograniczu rozpaczy vol. 5, 22.02.1998

Michał Borun

Harcerstwo dziś

Katarzyna Czerniawska

Podróż za wschodnią granicę/Podrożę kształcą vol. 6, 23.04.1999

Edyta Siwińska/ Krzysztof Kowalczyk

Nasze wewnętrzne bogactwo - Ogień

Katarzyna Czerniawska

“Jestem dobry!? - czyli z kim rywalizować” vol. 4, 29.09.1997, przedruk z Harcerza Pomorskiego

[nie znamy autora]

ON vol. 4, 29.09.1997, przedruk z Harcerza Pomorskiego

Arkadiusz Bojarun

Rycerstwo i jego regułę stworzył w Anglii król Artur; zebrał sobie zastęp rycerzy i zwykł był siadać z nimi przy okrągłym stole, od czego nazwano ich “rycerzami okrągłego stołu”. Jako patrona obrali sobie świętego Jerzego, on jeden bowiem z pośród świętych był jeźdźcem. Dniem św. Jerzego jest 23 kwiecień i wszyscy prawdziwi skauci noszą w tym dniu na jego cześć różę i rozwijają swoje sztandary. Nie zapomnijcie o tym w najbliższy 23 kwietnia. Robert Baden-Powell: Skauting dla Chłopców, rozdział VII: Rycerskość.


vol. 10

Dzień św. Jerzego

W czasie tegorocznego WOSP-u Hufiec ZHP SzczecinPogodno zebrał:

45.536,63 złote oraz 2.229,22 euro. SPAL BUTY pobiły tegoroczne rekordy w: - spalaniu butów, - długości trasy rajdu, - ilości uczestników.

Uwaga! Pogodno oferuje specjaliste od gubienia sie zawsze i wszedzie. Magda jest niezastapiona!

23.04.2007

pogo dno exe Komenda Hufca ogłasza przetarg na: sprzęt do monitorowania spotkań namiestnictwa harcerskiego.

„Gdyby Królik był blizej, mógłby zrobic dobrze” (Puchatek na Jodlexie)

Ostatnio w komunikatorach internetowych niektórzy namawiają do budowania Arki, czyżby zbliżał się PoToK???

W nast. numerze szykujemy sie do Szermierki (exe.com.bat).


BANK INFO & ZAPO

wydanie 10

23 kwietnia 2007

KWIECIEŃ 17 IV Rozpoczęcie

50 lat minęło

zdobywania Odznaki

W tym roku przypada 50. rocznica powstania hufców miejskich. W roku 1957 komendant chorągwi powołał do działania 4 hufce miejskie, m.in. Hufiec Szczecin-Pogodno. Pierwszym komendantem hufca został hm. Telesfor Badetko. Tak się zaczęło… Podczas wrześniowego planowania na biwaku Jodlex pracy hufców postanowiliśmy, że taki jubileusz musi zostać odpowiednio uczczony. Przed feriami komendy hufców Szczecin i Szczecin-Pogodno przyjęliśmy program obchodów 50 lecia. Ma być to święto wszystkich harcerzy tych młodych ale również tych starych czasem już nie działających w ZHP. Obchody to doskonały czas by promować harcerstwo w środowisku lokalnym stąd odbędzie się kilka przedsięwzięć kierowanych do mieszkańców Szczecina. Zachęcamy do aktywnego włączenia się do organizacji poszczególnych przedsięwzięć jak i uczestnictwo w nich wraz z drużynami.

50-lecia Hufców Miejskich 20 - 22 IV KURS POTOK

MAJ Wystawa prezentacji środowisk harcerskich 11-13 V

Zlot wędrowników

18 - 20 V

KURS POTOK

26 V

FESTYN TACY SAMI

Szczegółowe informacje już wkrótce na stronach internetowych hufców CZERWIEC

Koordynator obchodów phm. Michał Dusza

1-3 VI

ZLOT HUFCÓW

MIEJSKICH 16.VI

Piknik harcerski podsumowanie zdoby-


vol. 10

Dzień św. Jerzego

23.04.2007

Kurs zastępowych,

Jeśli to w hufcu

Metodyka

Agnieszka Kołodziejczyk Mam dla Was jeszcze jedną informację - mówi na koniec zbiórki druhna drużynowa do swoich harcerzy. Za trzy tygodnie będziemy mieli biwak drużyny. Pojedziemy nad morze, będziemy bawić się na plaży, w wodzie, w lesie, a nawet odwiedzimy straż graniczną. Hura! - woła najmłodszy zastęp nie mogąc się doczekać wyjazdu. pwd. Agnieszka Kołodziejczyk Zastępczyni komendanta hufca Komendantka Związku 81 Drużn Harcerskich i Gromad Zuchowych Drużynowa 81 DH Kometa Wcześniej: członkini Komisji Rewizyjnej Hufca członkini Rady Namiestnictwa Zuchowego drużynowa 81 GZ Leśne Iskierki

A będziemy spali pod namiotami, a w nocy pójdziemy na grę do lasu? - pyta uradowany Mikołaj. Oczywiście - odpowiada druhna - jak co roku. No właśnie - krzywi się Asia, która w drużynie jest już trzeci rok jak co roku, ciekawe czy pan od straży granicznej dalej ma tego psa. Oj, Asiu. Trochę więcej optymizmu - poucza dziewczynkę drużynowa. A gdyby tak, choć raz nad naszymi namiotami rozpaliła się jaskrawa kula słońca, a ziemia lekko zadrżała od tętnienia kopyt gazeli przebiegających po rozcierającej się przez nami afrykańskiej równinie? - pomyślała Asia i w milczeniu poszła do domu. Utarte schematy, powtarzające się zabawy - komu z nas nie wydaje się czasami, że wszystko już było? Co zrobić, aby nad namiotami naszych harcerzy naprawdę pojawiła się jaskrawa, rozpalona kula słońca? Gdzie szukać nowych rozwiązań? Co zrobić, aby nasi harcerze chcieli i potrafili ich poszukiwać? Jedną z odpowiedzi na te pytania może być kurs zastępowych, podczas którego rozwijać się będą mogli nie tylko młodzi harcerze, ale także ich drużynowi. Możliwości takie stwarza kurs organizowany na poziomie hufca. Taki kurs, podczas którego zajęcia prowadzą obecni, ale także przyszli i byli drużynowi. Każdy prowadzący ma swój własny styl, ulubione zabawy oraz formy pracy wykorzystywane podczas zajęć. Im więcej osób prowadzi zajęcia, tym stają się one dla harcerzy ciekawsze, a tym samym bardziej motywują do pogłębiania wiedzy i poszukiwania nowych rozwiązań. Także dla drużynowych taki układ jest korzystny. Mają oni okazję, często po raz pierwszy, poprowadzić zajęcia na kursie. Korzystając z pomocy komendy kursu uczą się dobrze przygotowywać do zajęć, tworzyć plan działania (przez niektórych nazywany konspektem) oraz skutecznie go realizować. Niektórzy drastycznie zderzają się z koniecznością postawienia celów oraz wyprowadzenia z nich założeń, co nieuchronnie prowadzi do stworzenia konkretnych zadań do realizacji podczas zajęć. Doświadczenie takie może pomóc drużynowym w poprawieniu jakości pracy drużyny. Pokazując, co już potrafią, odkrywają w sobie nowe potencjały pozwalają się poznać. Spotykają drużynowych z hufca, pomagają sobie nawzajem przy przeprowadzeniu zajęć, patrząc jak wspólnie bawią się harcerze z kilku drużyn - nawiązują współpracę. Drużynowy samodzielnie prowadzący swoją jednostkę nie zostaje pozostawiony sam sobie. Nie dość, że może kształcić swoją małą kadrę, to jeszcze rozwija się jako instruktor na polu hufca.

pogo dno exe


Naturalnie taki system organizacji niesie ze sobą pewne zagrożenia. Wśród mnogości osób prowadzących zajęcia trudno jest zapanować nad przekazywanymi kursantom informacjami - łatwo o zgubienie niektórych treści, nigdy do końca nie wiadomo, co zostało powiedziane, a co wymaga powtórzenia. Niepewnym wydawać się może również poziom zajęć - nigdy przecież nie można mieć pewności, że osoba prowadząca zajęcia na kursie po raz pierwszy zrobi to dobrze. Zastanowić może również atmosfera związana z częstą wymianą osób, może ona zbędnie rozpraszać kursantów i odrywać od istotnych dla nich zadań. Jak każda działalność ludzka, także organizacja kursu zastępowych na poziomie hufca może okazać się pomysłem nieudanym, przytłoczonym przez zagrożenia, które sama sobie stworzyła. Gdyby jednak nie konieczność pokonywania problemów, stalibyśmy w miejscu. Nie należy zatem bać się trudności, które mogą pojawić się na drodze wiodącej do realizacji słusznego celu, tylko odważnie pokonywać je patrząc im w oczy. Otwierając się na ludzi poznajemy inne punkty widzenia, wspólnie łatwiej nam iść naprzód. Nie warto ograniczać się do poznawania własnego podwórka - bo to harcerze mogą poznać podczas zbiórek drużyny - lepiej otworzyć szeroko oczy i czerpać z całego otaczającego nas świata. Stwórzmy zatem naszym harcerzom możliwość spotkania drugiego harcerza. Jeśli dziś nauczą się ze sobą przebywać, bawić, pracować to w przyszłości (już jako instruktorzy) bez zbędnych kłopotów będą tworzyć wspólny hufiec. Pamiętajmy o tym, że kurs zastępowych ma nie tylko poszerzyć wiedzę harcerzy, ale i nauczyć ich bawić się ze swoim zastępem, dobrze wykorzystywać wspólnie spędzany czas. Im więcej osób harcerze spotkają podczas kursu, tym większa jest szansa, że wniosą do swojej drużyny świeże spojrzenie (np. nowe zabawy - bo w tak prozaicznych rzeczach przejawiać się będzie świeżość spojrzenia harcerza). Ciesząc się na spotkanie podczas ostatniego biwaku Kursu Zastępowych Harcerskich WATRA VIII, zastępczyni komendanta hufca pwd. Agnieszka Kołodziejczyk


vol. 10

Dzień św. Jerzego

23.04.2007

Odpowiedzialność cywilna

INSTrefa

za czyny popełnione przez podopiecznych

Maciej Grabowski Wszyscy mamy świadomość odpowiedzialności za dzieci pozostające pod nasza opieką. Warto poświęcić chwilę, by dowiedzieć się, za co tak naprawdę odpowiadamy.

pwd. Maciej Grabowski Drużynowy XXX DH „Mury” Namiestnik harcerski hufca Członek Komisji Rewizyjnej Hufca Student III roku prawa na Uniwersytecie Szczecińskim

Wychowawca, instruktor, podczas organizowanych przez niego zajęć zastępuje swoim podopiecznym prawnych opiekunów. Przejmuje zatem ciążącą na nich odpowiedzialność za zdrowie, życie oraz niektóre ich czyny. W prawie można zasadniczo wyróżnić dwa rodzaje odpowiedzialności: karną i cywilną. Odpowiedzialność cywilna jest zawsze odpowiedzialnością majątkową (np. obowiązek wypłaty odszkodowania). Odpowiedzialność karna związana jest z popełnieniem przestępstwa (przestępstwa i odpowiednie kary wymienione są w kodeksie karnym i innych ustawach). Odpowiedzialność karna to odpowiedzialność osobista (zw. z karą pozbawienia wolności) oraz odpowiedzialność majątkowa (np. kara grzywny). Jak wspomniałem na wstępie, wychowawca przejmuje prawną odpowiedzialność za dzieci pozostające pod jego opieką. Nie odpowiada on jednak zawsze za czyny popełnione przez jego podopiecznych. Kodeks Cywilny (k.c.) w księdze III (Zobowiązania) reguluje zasady odpowiedzialności osoby (wychowawcy) za czyny popełnione przez inną osobę (w tym przypadku zucha, harcerza itd.) Art. 415. Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia. Art. 426. Małoletni, który nie ukończył lat trzynastu, nie ponosi odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Art. 427. Kto z mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru. Przepis ten stosuje się również do osób wykonywających bez obowiązku ustawowego ani umownego stałą pieczę nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można. Art. 428. Gdy sprawca z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego nie jest odpowiedzialny za szkodę, a brak jest osób zobowiązanych do nadzoru albo nie można od nich uzyskać naprawienia szkody, poszkodowany może żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody od samego sprawcy, jeżeli z okoliczności, a zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i sprawcy wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego. Zgodnie z ogólną zasadą - każdy, kto wyrządził komuś szkodę zobowiązany jest do jej naprawienia. Oznacza to, że w przypadku, gdy ktoś porysuje innej osobie samochód, będzie zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy. Harcerz, który wyrządza drugiemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawy. Pamiętamy jednak, że harcerze pozostają pod naszą opieką zobowiązani jesteśmy do nadzoru nad nimi. Zaniedbanie tego obowiązku rodzi tzw. winę w nadzorze, która może prowadzić do obowiązku naprawienia przez drużynowego szkody wyrządzonej przez harcerza. Należy rozróżnić tutaj dwie sytuacje: - gdy sprawcy (harcerzowi) można przypisać winę za popełniony czyn, - gdy sprawcy winy przypisać nie można (nie mylić z zawinieniem lub niewinnością).

pogo dno exe


Pierwsza sytuacja to taka, gdy winę za czyn ponosi harcerz, jednak popełnienie czynu wynika z winy w nadzorze (harcerz wybił szybę w szkolnym oknie, co wynika z braku nadzoru jego drużynowego). W takim przypadku poszkodowany (szkoła) może dochodzić naprawienia szkody od harcerza lub od drużynowego. W praktyce dochodzenie naprawienia szkody od wychowawcy jest niezwykle trudne, gdyż wymaga udowodnienia samej winy w nadzorze, jak i związku przyczynowego pomiędzy winą w nadzorze a powstałą szkodą (czyli tego, że to zaniedbanie nadzoru przez drużynowego spowodowało, iż harcerz wyrządził szkodę). Taka sytuacja (trudnego dowodzenia) jest akceptowana przez prawo, gdyż poszkodowany może dochodzić swoich roszczeń od sprawcy lub od wychowawcy. Inaczej ma się sytuacja, gdy sprawcy nie można przypisać winy. K.c. stanowi, że winy za czyn nie można przypisać osobie poniżej 13 roku życia. Nie będzie ona zatem odpowiadała za czyn nawet jeśli czyn ten spowoduje szkodę. W takim przypadku, zgodnie z art. 427 k.c. poszkodowany będzie mógł d o c h o d z i ć n a p r a w i e n i a s z k o d y o d w y c h o w a w c y. Przeprowadzenie dowodu jest tutaj ułatwione (istnieje domniemanie winy wychowawcy). Wychowawca nie będzie ponosił odpowiedzialności, jeżeli: udowodni brak winy w nadzorze lub udowodni, że szkoda powstałaby nawet gdyby nadzór był sprawowany należycie. Jeżeli przeprowadzenie tych dowodów będzie skuteczne, wychowawca nie będzie ponosił odpowiedzialności, a żądanie naprawienia szkody będzie można skierować do samego sprawcy (wyjątek od zasady, iż małoletni poniżej 13 roku życia nie ponosi odpowiedzialności). Taka odpowiedzialność jest także możliwa, jeżeli odszkodowania nie można uzyskać od osoby zobowiązanej do nadzoru. W tym miejscu warto przytoczyć ciekawe uzasadnienie orzeczenia Sądu Najwyższego. Drużynowy ponosi odpowiedzialność za czyny popełnione przez podopiecznych także wtedy, gdy spóźni się na zbiórkę a wypadek zdarzy się pod jego nieobecność: „Wypadek zdarzył się w czasie nieobecności drużynowej W., która wprawdzie zjawiła się na terenie szkolnym przed godz. 16, tj. przed wyznaczoną godziną zbiórki, lecz wpierw udała się do budynku szkolnego w celu przyniesienia materiałów potrzebnych do zajęć harcerskich. Dziewczynki w tym czasie samorzutnie zorganizowały zabawę w formie rzucania kamieniami na odległość z tzw. wyrzutu. Drużynowa w momencie, gdy zdarzył się wypadek, była jeszcze w budynku szkolnym. Zdaniem Sądu Wojewódzkiego pozwana W. nie uczyniła zadość obowiązkowi nadzoru, bo przy jego starannym wykonywaniu nie doszłoby do wypadku, gdyż W. nie pozwoliłaby harcerkom na zabawę tak niebezpieczną, jak rzucanie kamieniami z obrotu, wymagającą specjalnego przygotowania terenu oraz zabezpieczenia współzawodniczących. Do wypadku przyczyniła się w pewnym stopniu także sama powódka, z racji bowiem swego stanowiska w harcerstwie (była zastępową) powinna była przestrzec koleżanki przed niebezpieczną zabawą, a tymczasem nie tylko je nie przestrzegła, lecz sama brała w niej udział, kontrolując uzyskiwane przez nie wyniki.” (OSNC 1963/7-8/148). Podsumowanie Wobec osoby, która nie ukończyła 13 roku życia wyłączona została odpowiedzialność za wyrządzoną szkodę (wyjątek 428 k.c. przytoczony powyżej). Za szkodę tę odpowiada osoba, która sprawowała nadzór nad małoletnim w chwili wyrządzenia szkody. Wynika to z zaniedbania przez tę osobę obowiązku nadzoru nad małoletnim (wina w nadzorze). Ukończenie 13 roku życia powoduje, iż małoletni nabywa zdolność deliktową (odpowiedzialność za czyny niedozwolone) i zarazem ponosi on odpowiedzialność za szkodę wywołaną swoim czynem. Należy pamiętać, że sytuacje przedstawione wyżej to tylko ogólne zarysowanie tematu odpowiedzialności wychowawcy. Warto wspomnieć, ze wychowawca ponosi także odpowiedzialność karną za popełnione przestępstwa (np. przeciwko życiu i zdrowiu), a z samą odpowiedzialnością łączą się także przepisy wynikające z ustaw szczególnych i r o z p o r z ą d z e ń , n p . U s ta w a o k u l tu r z e fi z y c z n e j , Rozporządzenie MEN w sprawie bezpieczeństwa osób przebywających w górach czy Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania.


vol. 10

Dzień św. Jerzego

23.04.2007

Gawęda o Korczaku Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to abym ja działał i kochał. JANUSZ KORCZAK 1878(?)- 1942

Jego siła i wielkość polega na tym, że plan życiowy, który sobie nakreślił, będąc jeszcze bardzo młodym człowiekiem, realizował w codziennym życiu. Pisał o tym w 1938 roku: Przypominam sobie chwilę, gdy postanowiłem nie zakładać własnego domu ... z siłą i mocą poprowadziłem swe życie ... za syna wybrałem ideę służenia dziecku i jego sprawie. Został tym ideałom wierny do końca życia, rozgłos i sławę, jaką przynosiły mu działalność lekarska i literacka, traktując jako sprawy drugorzędne.

Innym

pogo dno exe


Był więc przede wszystkim znakomitym pedagogiem i wychowawcą dzieci, chciał być także świadomym wychowawcą wychowawców i rodziców; sam dążąc do wiedzy o samym sobie i świadomości własnych poczynań wychowawczych. W swej twórczości pisarskiej wciąż zwracał się do wychowawców, zwłaszcza młodych, doradzając im- chcąc w ten sposób ułatwić start, przystosowanie i identyfikację zawodową w najlepszym rozumieniu tej profesji, która nigdy nie wyzbędzie się znamion powołania, ponieważ zawsze i nieustannie więcej wymaga twórczej inwencji i pomysłowości niż rutyny. Co dzisiaj zostało z nauk Starego Doktora - ważnych i nieprzemijających w metodzie wychowawczej a przecież coraz mniej uświadamianych w codziennym życiu i pracy? Pisał w „Jak kochać dziecko”: Jeśli chcesz być dozorcą, możesz nie robić nic. Jeśli jesteś wychowawcą masz szesnastogodzinny dzień roboczy, bez przerwy, bez świąt. Dzień złożony z pracy nie dającej się ani określić, ani dostrzec, ani skontrolować, ze słów, myśli, uczuć, którym imię- tysiąc. Zewnętrzny ład, pozorne dobre ułożenie, tresura na pokaz- wymagają tylko twardej ręki i licznych zakazów. Rok 1900. Początek pisarskiej drogi Janusza Korczaka. W artykule „Dzieci i Wychowanie” pyta: Czy uczymy jak żyć i dla kogo żyć należy, czy dajemy młodzieży cel w życiu? I odpowiada: Nie- duszę dziecka od powicia oddajemy w obce ręce: umysł szkole, serce światu, otoczeniu, książkom (...), ciało dziecka oddajemy naturze, ale nie tej naturze, która powietrze niesie z pól i łanów, lecz tej skarłowaciałej naturze, co je czerpie z dusznej izby szkolnej, ciemnego dziecinnego pokoju i pełnego gości salonu. 38 lat później, w regułach wychowania przekazanych redakcji „Młodego Pioniera” są to przemyślenia podobne, głębsze tylko: Każde dziecko to wielki i ważny świat. Dwoje dzieci- to trzy światy. Troje dzieci- to wcale nie jeden plus jeden, plus jeden. To więcej: pierwsze i drugie, pierwsze i trzecie, drugie i trzecie i cała trójka razem: łącznie więc siedem wielkich światów. Niechęć, przyjaźń, bójka, przysługa, radość i smutek. Oblicz sam, ile światów ma w swoim posiadaniu dziesięcioro, dwadzieścioro czy trzydzieścioro dzieci. Bez ich pomocy nie możesz poznać tych światów i nie uda ci się praca wychowawcza. Korczak - wychowawca mówił, że, by skutecznie wychowywać nie wystarczy gromadzić wiedzę o dziecku. Niezbędnym warunkiem jest wczuwanie się w świat jego przeżyć, współodczuwanie i współprzeżywanie. A jak wychowywać? Powinności w tym względzie układają się w normy korczakowskiego kodeksu wychowawczego: Uczyć, jak żyć i po co żyć. Zapewnić harmonijny rozwój. Wychowywać w imię najwyższych wartości ludzkich. Kształcić charakter. Uczyć kochać, co trudne. Prowadzić od marzeń do programu życia. Odnosić się do dziecka z szacunkiem, życzliwością i zrozumieniem. Umieć przebaczać. Pracując w innych niż Korczak warunkach, dysponując szerszą wiedzą, od niego uczyć się możemy i powinniśmy postawy wobec dziecka. O tym jak bardzo jest ona dziś potrzebna i aktualna świadczyć może fakt iż prof. Kotarbiński przedstawiając w „Rozważaniach o życiu godziwym” osobowość spolegliwego opiekuna, jako przykład podaje właśnie postawę Janusza Korczaka.

Tekst odnaleziony przez phm. Ryszarda Maciulewicza. Autora nie znamy.


vol. 10

Dzień św. Jerzego

23.04.2007

Wolontariat bez granic

Innym

Paweł Królik Zostanie wolontariuszem w ramach programu „Młodzież w Akcji” jest bardzo proste. Wystarczy połączyć trzy elementy układanki: siebie, czyli wolontariusza, zagraniczną organizację goszcząca i polską organizację wysyłającą.

Paweł Królik HO Drużynowy 81 DW „Zodiak” Zastępca komendanta Związku 81 Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych Współzałożyciel i aktor Stowarzyszenia „Teatr Karton” ze Szczecina Absolwent informatyki i ekonometrii Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego

Artykuł opublikowany oryginalnie w "Na Tropie" 1/2007 natropie.zhp.pl

pogo dno exe

Wszystko, jak każda przygoda, zaczęło się banalnie. Jak ze wszystkimi przygodami w moim życiu, tej też specjalnie nie szukałem. Po prostu mój przyjaciel zapytał, czy nie mam ochoty wybrać się na warsztaty teatralno-cyrkowo-taneczne. Od lat trenowana wrażliwość na takie sygnały podpowiedziała mi od razu, że chcę… i pojechałem… wpadłem, jak ze wszystkimi przygodami w moim życiu, jak przysłowiowa śliwka w kompot. Hm, w tym przypadku powiedziałbym raczej, że była to wręcz ogromna śliwa w całym morzu kompociochu. To były trzy szalone dni, spędzone w zimnej, nieogrzewanej sali… godziny spędzone na nauce żonglerki maczugami, pierwsze kroki z diabolo, odwrócony do góry nogami świat akrobatyki… i ten magiczny stan przeczucia czegoś niezwykłego. To było trzy lata temu.

Dziś W ramach Akcji 2. programu „Młodzież” - Wolontariat Europejski - pracuję jako wolontariusz w Kinder- und Jugendzirkus CABUWAZI e.V. w Berlinie. Ze swoimi czterema namiotami w różnych dzielnicach miasta i prawie 650 trenującymi dziećmi i młodzieżą jest to jeden z największych, o ile nie największy, cyrk dziecięco-młodzieżowy w Europie. Organizacja ta, bazując na pedagogice cyrku, zajmuje się zarówno działalnością artystyczną, jak i socjalnopedagogiczną. W chwili obecnej prowadzimy cztery projekty. Pierwsze dwa projekty, z którymi mam bezpośrednio do czynienia, to: bazowa działalność CABUWAZI oraz „Lernen unter Sternen”. Działalnością bazową jest wszechstronna oferta darmowych treningów dyscyplin cyrkowych. Przez cały tydzień popołudniami nasz namiot stoi otworem dla dzieci i młodzieży - pozwalając jej znaleźć alternatywę dla codziennej bezczynności. Z otwartych grup wyłaniają się z czasami osoby, które zaczynają trenować częściej i intensywniej. Przygotowują własne programy. W tym zakresie prowadzę dwa razy w tygodniu otwarty trening szczudlarski. „Lernen unter Sternen” zaś, to trwająca juz półtora roku współpraca z sąsiadująca szkoła podstawową. W danym roku szkolnym wszystkie klasy piąte przychodzą do nas w ramach lekcji raz w tygodniu na trzy godziny. Dzieci, trenując przez pół roku w dwóch wybranych przez siebie dyscyplinach, przygotowują spektakl cyrkowy. Wybierają też grupy robocze, w których pracują nad reżyserią, kostiumami, dokumentacją projektu oraz przygotowaniem działań reklamowych (plakaty, zaproszenia, ulotki). W tym projekcie prowadzę trening szczudlarski, wspieram trening grupy żonglerskiej, a także jestem współodpowiedzialny za prowadzenie działań grupy zajmującej się reklamą. Dwa inne projekty, z którymi częściowo mam do czynienia, to projekt Manege - we współpracy z JobCentrum - które przysyła do nas grupę około 30 osób w wieku 18-22 lat, z problemami w szkole, dotkniętych też problemem bezrobocia. W ramach projektu młodzież trenuje, ale przede wszystkim zdobywa praktykę w naszym warsztacie, przy pracach konserwacyjnych i remontowych. Kolejny - podobny do „Lernen unter Sternen” - tylko prowadzony we współpracy z niemieckim odpowiednikiem naszych gimnazjów. W tym jednak przypadku klasy przychodzą do cyrku tylko przez jeden tydzień, ale codziennie.

EVS w sieci http://www.youth.org.pl Strona Agencji Narodowej Programu Młodzież w Akcji (dawnego Programu Młodzież) 100% informacji na temat wszystkich akcji Programu, w tym Wolontariatu Europejskiego. Znajdziecie tu też kontakt do osób odpowiedzialnych za EVS, warto dzwonić, pełne ciepła przyjęcie gwarantowane. http://ec.europa.eu/youth/program/sos/ vh_future_en.html Oficjalna strona Wolontariatu Europejskiego stworzona przez Komisję Europejską. Zawiera m.in. bazę danych projektów goszczących, pliki i formularze, użyteczne informacje dla wolontariuszy i dla organizacji zainteresowanych wysyłaniem, jak i goszczeniem. Na tej witrynie znajdziecie też przydatne informacje dotyczące organizowania projektu Wolontariatu Europejskiego oraz spraw praktycznych związanych poruszaniem się po Europie (warunki uzyskiwania prawa do zamieszkania, wymogi wizowe, problemy związane z mobilnością itp.) - informacja z www.youth.org.pl. http://ec.europa.eu/youth/program/sos/ hei/hei_en.cfm Bardzo przydatna strona na początek, baza danych projektów goszczących. Nie gwarantuje 100% wszystkich projektów, ale na pewno spora większość (aktualizacja niekoniecznie musi być błyskawiczna, stąd szanse na braki). http://www.trampolina.org.pl To może trochę na potem, ale jednak, „Trampolina” to stowarzyszenie byłych wolontariuszy. Podobne organizacje istnieją również w innych krajach. Ja sam współpracuję w Berlinie z podobną organizacja niemiecką.


Nie jestem sam Jednym z przejawów międzynarodowej aktywności CABU, jest udział w Akcji Wolontariatu Europejskiego (EVS). W tej chwili przygotowane jest osiem miejsc dla wolontariuszy, z czego pięć już jest obsadzone (jakby ktoś się pisał wystarczy dać znać). Ze wspomnianej piątki ja byłem pierwszy. Potem przyjechała Anja ze Słowenii, Aron z Izraela i Islam z Palestyny. Ich obecność jest niejako następstwem projektu Circolibre inicjatywą Cabuwazi zawiezienia cyrku w ognisko konfliktu pomiędzy oboma krajami. Od dwóch miesięcy mieszkamy z Islamem w jednym mieszkaniu. Ostatnia z piątki jest Agnieszka z Torunia, która przyjechała dwa tygodnie temu. Co potem? Mój pobyt tu zaplanowany jest na rok czasu. Jest to maksymalna długość trwania projektu w ramach Wolontariatu Europejskiego. Niemniej jednak, z mojej inicjatywy cyrk złożył aplikację do Fundacji HamburgMannheim z projektem stworzenia nowej formy aktywności - piłki nożnej na szczudłach. W tym celu chcemy stworzyć w Berlinie kilka drużyn, których zadaniem byłoby wypróbowanie w praktyce przygotowanych zasad. Krótko przed wakacjami odbędzie się pierwszy turniej, a po nim konferencja podsumowująca. Następnie, mamy nadzieje rozpocząć regularne rozgrywki ligowe, a także zarazić inne miasta. W październiku planujemy pierwszy turniej międzynarodowy podczas dziecięcego festiwalu cyrkowego w Berlinie. Future Capital Udział w EVS daje każdemu wolontariuszowi po zakończeniu projektu możliwość aplikowania o fundusze w ramach akcji skierowanej specjalnie do byłych wolontariuszy „Future Capital”. Korzystając z tej okazji, stworzyłem projekt, który chciałbym zrealizować po zakończeniu wolontariatu. Jego celem długofalowym jest stworzenie w Polsce organizacji parasolowej dla działających dziecięcych i młodzieżowych grup cyrkowych, której zadaniem byłoby ich wspieranie, inicjowanie powstawania nowych, tworzenie standardów, organizacja szkoleń dla pedagogów i trenerów cyrkowych, a również współpraca z innymi organizacjami w ramach międzynarodowej sieci. Zmierzając w tym kierunku, w ramach projektu, mam zamiar wziąć udział w kilku szkoleniach dla pedagogów cyrkowych, organizowanych w Niemczech. Planuję uczestniczyć w konferencji organizacji parasolowych w Amsterdamie w kwietniu 2007 r. oraz w konferencji N.I.C.E w Finlandii w październiku 2007 r.. Przede wszystkim jednak, na bazie dostępnych materiałów szkoleniowych w Niemczech, chcę przygotować konspekt i współpracując z Cabuwazi i pracującymi tu trenerami stworzyć multimedialny podręcznik wspierający osoby i grupy rozpoczynające pracę z cyrkiem pierwszy taki materiał w języku polskim. EVS - mission impossible? Zostanie wolontariuszem w ramach programu „Młodzież w Akcji”, pomimo jego pozornego skomplikowania, jest bardzo proste. Wystarczy połączyć trzy elementy układanki: siebie, czyli wolontariusza, z organizacją goszczącą, która przygotowała w ramach swojej działalności projekt dla wolontariusza, za pomocą organizacji wysyłającej, która jest naszym formalnym reprezentantem wobec programu „Młodzież w Akcji”. O ile doświadczenie ze spotkań na seminariach z innymi wolontariuszami pokazuje, że wiele jest sytuacji trochę szalonych, o tyle ja osobiście najpierw odnalazłem w sobie motywację do wyjazdu, potem poszukałem projektu, który obracałby się w kręgu moich zainteresowań, skontaktowałem się z organizacją w Niemczech, a dopiero później znalazłem reprezentanta w Polsce. Bardzo ważną informacją jest też fakt, iż dotychczasowy Program „Młodzież” zakończył się. Zastąpił go trwający od 2007 do 2013 roku Program „Młodzież w Akcji”. Tak naprawdę to jest ten sam

program, ilość zmian szacuje na jakieś 20%, niemniej jednak niektóre z nich dotyczą również EVS. Co za tym idzie, wszystkich zainteresowanych odsyłam na podane na końcu tekstu strony, tam na pewno znajdziecie najświeższe informacje. I to fajnie tak w ogóle? I nie bałeś się tak? Porównując moją decyzję z podobnymi podjętymi przez innych wolontariuszy, których spotkałem przed wyjazdem na szkoleniu przygotowawczym (wprowadzenie do projektu, prawa i obowiązki wolontariusza, ubezpieczenie i komunikacja międzykulturowa), można powiedzieć, że jestem tchórzem. Nie wybrałem się 12 tysięcy kilometrów od domu (w Europie są wolontariusze z Ameryki Południowej), nie pojechałem do Finlandii nieznając słowa po fińsku (takiego wariata też spotkałem), nie spędziłem dwóch tygodni na okrajaniu listy rzeczy do zabrania, tak żeby mnie wpuścili do samolotu. Ja po prostu zapakowałem pół swojego pokoju do samochodu taty, pojechałem do Berlina, 120 km od domu (połowa moich przyjaciół studiuje trzy, cztery razy dalej). W sumie nic nadzwyczajnego. Z drugiej strony, wybrałem sobie miejsce zesłania na następny rok. Musiało być ciekawe, musiało wynikać z wewnętrznej motywacji, musiało rokować plany na przyszłość. Musiało być w Niemczech, tak aby wcześniejsza znajomość języka pozwoliła mi od razu w pełni brać udział w działaniu organizacji, w której będę pracował. Musiało być niedaleko - nie byłem w stanie nagle zerwać kontaktu z moim teatrem, kabaretem, drużyną, dziewczyną. Udało mi się znaleźć to, czego szukałem. Od drugiego tygodnia pobytu samodzielnie prowadzę grupę treningową, przynoszę i realizuję własne pomysły, jestem w Szczecinie średnio raz, dwa razy w miesiącu, nadal grywam w moim teatrze, nadal prowadzę drużynę spędziliśmy razem trzy tygodnie wędrówki podczas wakacji. Niełatwo jest mówić o obawach. Kiedy po raz pierwszy wyprowadza się z domu i to w dodatku przenosząc się nie tylko do innego miasta, ale i innego kraju, gdzie znajomość języka mimo wszystko nie pozwala czuć się zupełnie swobodnie, gdzie nie zna się praktycznie nikogo. Czeka cię praca, która jak bardzo nie byłaby związana z zainteresowaniami, jest czymś kompletnie nowym. Jednocześnie masz świadomość ciążących na tobie obowiązków. Można swobodnie powiedzieć, że patrzy się w przyszłość pod znakiem jednej wielkiej obawy. Że nie wspomnę, iż początek mojego wyjazdu związany był z trwającymi dobre trzy miesiące komplikacjami formalnymi i prawie do ostatniego tygodnia wyjazd nie był pewny. Dwukrotnie byłem informowany, że wszystko zostało załatwione i dwukrotnie informacja ta była odwoływana. Tak naprawdę, pod koniec nie myślałem o niczym innym, tylko o tym, żeby po prostu zacząć. A potem martwić się o detale. Doświadczenie? Jedno można powiedzieć na pewno. Miejsce i projekt, z którym się pracuje, nigdy nie są 100% takie, jakimi je sobie wyobrażaliśmy. Dwa, należy zawsze pamiętać, że jesteśmy w tym projekcie partnerem to my jesteśmy tą lekko zwariowaną osobą, która postanowiła wyjechać, żeby pomagać. Trzy, nigdy nie zapominać o inicjatywie. Szczególnie na początku. I co? I to w ogóle się opłaca? Bardzo. W moim przypadku wiem już teraz, że to był strzał w dziesiątkę. Myślę, że odnalazłem swoją ścieżkę w życiu, dużo potrzebnej i pozytywnej motywacji. Poznałem wielu ciekawych ludzi, nareszcie zrozumiałem potrzebę nauki języków, poszerzyłem swoje horyzonty. Czuję się bardziej odpowiedzialny za to, co się dookoła mnie dzieje, za to, co dzieje się na świecie. Czuję jeszcze większą potrzebę wpływania na to, co mnie otacza. Stałem się dużo bardziej samodzielny i niezależny, dorosłem. No i przede wszystkim dopisałem kolejną do listy przygód życia.


vol. 10

Dzień św. Jerzego

23.04.2007

„Służbowy” telefon - od Przyjaciela

Prezentacje

rozmowa z Adrianem Łaskarzewskim „Służba dobrowolna, z własnej chęci i bez niczyjego przymusu przynosi najwyższy człowiekowi zaszczyt” (A. Małkowski) Taką służbę pełni każdy z nas, instruktorów, wędrowników. Udzielamy się tu i ówdzie. Lecz są również tacy, którzy służbę pełnią nie tylko w swoim macierzystym hufcu. Czym jest podwójny przydział służbowy, jaką pracą zajmuje się KSI i jakie ma spojrzenie na harcerską rzeczywistość, przedstawia poniższy wywiad z hm. Adrianem Łaskarzewskim. hm. Adrian Łaskarzewski Hufiec Szczecin Poczta Harcerska Szczecin II Członek KSI Hufca SzczecinPogodno Harcerz od 1978 roku Komendant Kursów Drużynowych Wędrowniczych WĘDKA I i WĘDKA II Od 14 miesięcy zajmuje go tomek.laskarzewski.pl

Czym się zajmujesz „harcersko”? W Hufcu Szczecin jestem członkiem Poczty Harcerskiej Szczecin II a w Hufcu Szczecin-Pogodno jestem członkiem Komisji Stopni Instruktorskich. Czy to, że jesteś w jednym i drugim hufcu i pełnisz w nich różne funkcje, wpływa jakoś na Twoje życie osobiste? Zupełnie tego nie odczuwam. Jak doszło do tego, że jesteś w KSI Hufca SzczecinPogodno? Pewnego dnia zadzwonił do mnie Michał Borun i zapytał, czy nie chcę pracować w waszej KSI. Po zastanowieniu wyraziłem zgodę, przy założeniu, że nie będzie przeszkód formalnych. Nie było takowych, więc jestem. W naszym hufcu nie brak instruktorów, którzy mogliby zasiąść w KSI. Co zatem zadecydowało, że zwrócono się do Ciebie? To jest pytanie do ówczesnych członków komisji. KSI może składać się z podharcmistrzów i harcmistrzów, z czego harcmistrzów musi być co najmniej połowa. Istniała wtedy potrzeba uzupełnienia jej składu właśnie o harcmistrza. Widocznie ówczesna KSI uznała, że w gronie harcmistrzów Pogodna nie ma osób, którym można by to zaproponować, a ja mam kilkuletnie doświadczenie w pracy w KSI Hufca Szczecin, jako członek i przewodniczący komisji. Czy miałeś jakiekolwiek obawy przed podjęciem takiej współpracy? Nie. Żadnych. Czego mam się obawiać? I tu, i tu są instruktorzy. W Pogodnie znam osobiście instruktorów z okresu aktywności Michała Boruna, Krzyśka Kowalczyka, Bizona. Młodych drużynowych znam z widzenia. Pozwala mi to zachować dystans i odmienne w porównaniu do pozostałych członków komisji spojrzenie na kandydatów i ich próby. Przy moim doświadczeniu i naszej wspólnej wizji prób instruktorskich dobrze się uzupełniamy. To nawet jest w pewnym sensie zaletą - pozwala mi obiektywnie skupić się na treści próby, a nie na mojej opinii o danej osobie. Ponieważ ostatnio w życiu osobistym absorbuje mnie tomek.laskarzewski.pl i nie uczestniczę bardzo aktywnie w życiu instruktorskim mojego macierzystego hufca, to podejrzewam, że gdybym obecnie pracował w KSI Hufca Szczecin, to moja rola w niej byłaby bardzo podobna. Czy spotkałeś jakieś bariery, przeszkody, coś, co wpłynęło na Ciebie negatywnie i stwierdziłeś: „Nie, dam sobie spokój”? Nie, aż tak skrajnych odczuć nie miałem. Jeśli chodzi o KSI, to pracuje mi się dobrze w tym zespole, chyba głównie dlatego, że podobnie postrzegamy stopnie instruktorskie. Poza tym czuję się jak w „Seksmisji” - trzy kobiety, ja sam, „praktycznie żadnej konkurencji…”

pogo dno exe


A satysfakcja? Czy jestem zadowolony z tej pracy? Tak, dzięki moim pomysłom, uwagom, kilka osób ma moim zdaniem, lepsze i ciekawsze próby. Ważne jest to, że decyzje, które podejmujemy i treści, które przekazujemy są odzwierciedleniem pracy całej Komisji, a nie tylko mojej osoby. Dokładam się do naszego wspólnego dzieła, które daje pozytywne efekty, i to mnie całkowicie zadowala. Cel jest osiągnięty. Czy widzisz jakieś zagrożenia dla KSI w Pogodnie? Zagrożeniem jest brak kadry. W hufcach szczecińskich potrzeba nam średniej podharcmistrzowskiej kadry, która mogłaby zasilić Komisję (i inne ciała hufca). Odpowiedzią na to zapotrzebowanie jest Podharcmistrzowski Trening Kadry „PoToK”, na który zapraszam. Czy to posunięcie, by Ciebie zaprosić do naszej KSI mogło być pierwszym krokiem do połączenia hufców? To chyba zbyt daleko idący wniosek. W tym okresie sprawa łącznia hufców nie była szeroko omawiana. Stanowiło to strefę pomysłów, nie było natomiast konkretów. Dlatego nie łączyłbym jednego z drugim. Myślę, że KSI po prostu chciała uzupełnić swój skład. W owym czasie, znany z niekonwencjonalnych pomysłów Michał Borun i ja, intensywnie pracowaliśmy przy tworzeniu galerii foto.zhp.pl, może to stąd powstał pomysł, dlaczego by nie sięgnąć po kogoś spoza własnego środowiska? Czy to, że jesteś w KSI w Pogodnie, jest dobrym rozwiązaniem na drodze do połączenia hufców? Na pewno w jakimś stopniu przysłuży się to idei połączenia hufców. Ja, będąc obecny swoimi mniej lub bardziej formalnymi działaniami w dwóch środowiskach, w jakiś sposób je łączę. Poza KSI są jeszcze takie wspólne działania, w których biorę udział, jak kursy WęDKa, czy przygotowywany PoToK. Patrząc na obecną rzeczywistość, na to, jak pracują młodzi ludzie w obu hufcach, uważasz że do połączenia dojdzie? Moim zdaniem do połączenia dojdzie niezależnie od tego jak pracują obecnie młodzi instruktorzy. Wymusi to na nas życie. Jakość ich pracy będzie miała wpływ tylko na to, czy dojdzie do tego prędzej, czy później. Ale tak naprawdę to wszystko zależy od liderów. Jakiś czas temu zostało zorganizowane duże spotkanie w szkole przy al. Piastów. Wszystko wskazywało na to, że jest duży entuzjazm dla tej idei, mimo pewnych oporów Dąbia. Oba środowiska miały wyrazistych komendantów, zarówno Anna Miszczak i Mariusz Cyrulewski, które to osoby dawały gwarancję, że proces łączenia będzie się odbywał sprawnie. Kilka miesięcy później, gdy nikt nie zadeklarował chęci objęcia funkcji komendanta nowego, połączone hufca, pojawił się pewien kryzys, i ja widzę go do dzisiaj. Jeśli nie ma lidera, który by stanął na czele idei, to ludzie nie mają za kim iść. Owszem spotykają się we własnych środowiskach, wśród znajomych, robią wspólne imprezy między drużynami poszczególnych hufców, ale nie ma tego światełka, latarni, która by to wszystko poprowadziła. Zgodzisz się w takim razie, że obecnie młodzi ludzie nie chcą podejmować odpowiedzialnych funkcji, nie chcą brać na siebie dodatkowych obowiązków? Powodem jest strach, lęk przed nieznanym, czasem niechęć do wzięcia na siebie odpowiedzialności. Dlatego wolą nie ryzykować mówiąc: „to nie dla mnie, ja się nie nadaję, zostawiam wszystko i idę sobie”. Tak, właśnie tak jest, że tego się boją. Znacznie mniej jest dzisiaj młodych ludzi, którzy mają idee, ambicje, stawiają sobie cele. Młodzież zmuszona jest do myślenia kategoriami ekonomicznymi. Kiedyś student nie musiał myśleć jak zarobić i jechał na dwa miesiące wakacji na obóz, teraz jedzie, a nawet musi jechać, do pracy. Jaką radą na przyszłość podzieliłbyś się z nami na koniec naszej rozmowy? „Rzeczywistych wartości nie osiąga się idąc drogą łatwą i przyjemną. Osiąga się je w trudzie i ten trud ma smak wielkiej przygody”. Cytat ten pochodzi ze śpiewnika mojego drużynowego, który i ja mam w swoim śpiewniku. Jest to dla mnie trafny opis harcerskiego stylu życia. Żeby docenić korzyści, trzeba za nie zapłacić, dając w zamian coś od siebie, własny wysiłek, pracę. Jeśli robimy to prawdziwie, to przeżywamy wspomnianą przygodę. Kto raz tego doświadczył, zostaje harcerzem „całym życiem”.

Rozmowę przeprowadziła pwd. Katarzyna Czerniawska „Pchełka”


vol. 10

Dzień św. Jerzego

23.04.2007

Harcerstwo dziś

Wrażenia

Katarzyna Czerniawska Podczas drugiego biwaku podharcmistrzowskiego treningu Kadry „PoToK”, na jednych z zajęć, gdzie byliśmy podzieleni na grupy tworzące zespoły pracujące w hufcu, pisaliśmy wzajemnie do siebie listy. Jeden z nich, mógłby być pewnym przesłaniem na przyszłość. Żeby nie być gołosłownym, zamieszczę tu jego treść. Powstał na podstawie tekstu Stanisława Soyki „Tolerancja”.

pwd. Katarzyna Czerniawska

PoTok Podharcmistrzowski Trening Kadry

Od: Komendy Hufca Do: Komendanta Hufca

„Pchełka” Drużynowa 82 DW „Harmattan” Sekretarz Komisji Rewizyjnej Hufca

Szczecin, 17.03.07

„Dlaczego nie mówimy o tym co nas boli otwarcie? Budować ściany wokół siebie marna sztuka... Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą Czasami tylko tego pragniemy, tego szukamy. Na miły Bóg! Hufiec nie tylko po to jest, by brać! Funkcja nie po to, by bezczynnie trwać! I aby żyć, siebie samego trzeba dać... Problemy Twoje, nasze boje, polityka, A przecież każdy włos jak nasze lata policzony Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci... Daleko Raj, gdy na Komendę się zamykasz!! ...” Czuwaj! pwd. Piotr Płaczek pwd. Katarzyna Czerniawska HO [autorzy listu] List listem, treść treścią, i nie szukajmy w nim podtekstów zwłaszcza godzących i wskazujących na negatywny wizerunek naszej organizacji. Interesujący i dość konfliktowy jest moment, w jakim obecnie znalazło się Harcerstwo. Rok, w którym obchodzimy 100-lecie skautingu, rok w którym 100 lat minie od pierwszego obozu skautowego, rok, którego celem jest wspólnie odnowić nasze przyrzeczenie i nie tylko!..., ale. No właśnie, jest to „ale”. To czas, w którym dyskutuje się w ZHP, czy zmieniać Prawo, czy go nie zmieniać. To czas, w którym Krzyż Harcerski nagle staje się przedmiotem wystawionym na licytację. „Kto da więcej”, nabędzie prawa do jego legalizacji, i będzie dyktował swym siostrom i braciom warunki, z jego korzystania. Czas tajemniczej choroby, jaką jest „harcerianizm”. Czym jest? Dla przykładu, jedna z wypowiedzi na ten temat na liście dyskusyjnej Czuwaj, hm. Michała Góreckiego: „A tym instruktorom dla których harcerstwo to w olbrzymiej mierze duch, idea i emocje polecam wspólnoty religijne. Ja chciałbym, żeby harcerstwo było traktowane jak organizacja wychowawcza, nie jak religia. Może dlatego, że sam jestem Chrześcijaninem nie Harcerianinem”. Tajemnicza choroba, która trawi naszą Organizację. Odpowiedzcie sami sobie, czy i jak groźna jest. Może Wasza definicja będzie tym „strzałem w 10” w zdefiniowaniu owej „choroby”.

pogo dno exe


Potyczki na słowa i nieścisłość argumentów zarówno „romantyków” jak i „pozytywistów”. Takich kwiatków jest wiele! A gdzie sens i prawda, która towarzyszyła nam... od zawsze?! Czy harcerstwo to to samo, co skauting? Czy Harcerstwo musi być takie jak zagraniczny skauting? Pozwolę sobie przytoczyć tu fragment wypowiedzi z hm. Witolda Pietrusiewicza „Smyrwy”, z tej samej listy dyskusyjnej: Kiedyś mówiono, że harcerstwo = skauting + niepodległość. Ergo, że harcerstwo to skauting, ale też coś więcej. Skauting plus Wkład własny Polaków. Krzyż harcerski wzorowany na polskim odznaczeniu wojskowym, Filareci, nawiązania do rycerstwa, powitanie „Czuwaj”, Zawisza Czarny, rogatywki, itp. Formalnie zresztą w statucie od ostatniego Zjazdu mamy: „ZHP działa zgodnie z zasadami, celami i metodą wprowadzonymi przez założyciela skautingu Roberta Baden-Powella i rozwiniętymi przez Andrzeja Małkowskiego” (§2 ust. 1). Więc nie jesteśmy tacy sami jak inni skauci. Choć jesteśmy skautami. Nie to, że lepszymi skautami. Jesteśmy skautami z pewną specyfiką. Z rozwinięciem. Z lokalnym kolorytem. Życie w naszej szerokości i długości geograficznej miało i ma swoje reperkusje, trzeba było inaczej rozłożyć pewne akcenty. Stąd nie lojalność względem królowej i kraju tylko służba Ojczyźnie/Polsce. Brytyjczycy nie musieli zabiegać o istnienie swojego państwa, o swobodę mówienia po angielsku, poznawania własnej historii. To jeden z wielu głosów w dyskusji, lecz przytaczanie wszystkich… no, sprowadziło by się do napisania książki, a nie krótkiego podsumowania, jakie chcę Wam przedstawić. Czy jest ono właściwe i odpowiada w pełni na postawione pytania znów, odpowiedź pozostawiam Wam. Przez tyle lat w naszej organizacji „nie mówiliśmy o tym co nas boli otwarcie” - co za tym idzie, wniosek nasuwa się sam. Wszelkiego rodzaju nieporozumienia, zderzenia wizji na Harcerstwo XXI wieku są obecnie tak gorączkowe i opieszałe w swym działaniu, że gubimy się w tym labiryncie myśli, gotowych rozwiązań, tradycji i historii. Czy tak? Szufladkujemy się. Zamiast burzyć ściany PRL-owskiej przeszłości, budujemy mur. Następnie kłócimy się o jego charakter i to, że w ogóle któraś ze stron (mam tu na myśli konflikt miedzy ZHP a ZHR odnośnie legalizacji Krzyża Harcerskiego) raczyła rozpocząć nad nim pracę. „Zemsta” A. Fredry przyniesie nam rozwiązanie? Tylko co z tym „nieszczęsnym” Krzyżem Harcerskim, tą pierwszą i ostatnią cegła jaką mamy? „Jeśli nie chcesz mojej zguby, Krokodyla daj mi luby” mówiła Klara do Papkina. Baa… tylko skąd my mamy wziąć Krokodyla?! Gdzie go szukać? Tyle innowacji wokół a my „stoimy w miejscu”?! A co z naturą?? A woodcraft? Natura daje nam tyle rozwiązań, tylko my słuchać jej nie umiemy. Chciałoby się powiedzieć: „Tyle rozwiązań ile głów mądrych w tej organizacji”. Ale... no tak, znów jest jakieś „ale”. Czy w takim razie nie lepiej powiedzieć: „Róbmy swoje, nabierzmy dystansu do tego, co dzieje się wyżej, bo tylko to jeszcze ma sens”?! Na zakończenie pod rozwagę, dwie myśli, dwóch osób. Andrzej Małkowski: Służba dobrowolna, z własnej chęci i bez niczyjego przymusu przynosi najwyższy człowiekowi zaszczyt. Paulo Coelho: Każdy człowiek ma prawo zwątpić w swoje powołanie i czasem zbłądzić. Nie wolno mu tylko o nim zapomnieć. Kto nie wątpi w siebie, jest niegodzien, bo ślepo wierzy w swą moc i popełnia grzech pychy. Błogosławiony nich będzie ten, kto doświadcza chwili zwątpienia. Harcersko i Bratersko, Czuwaj! pwd. Katarzyna Czerniawska HO


vol. 10

Dzień św. Jerzego Nasze wewnętrzne bogactwo -

23.04.2007

Ogień

Herbaciarnia

Katarzyna Czerniawska

pwd. Katarzyna Czerniawska „Pchełka” Drużynowa 82 DW „Harmattan” Sekretarz Komisji Rewizyjnej Hufca

Na początku było nic, które wybuchło!!! „Tylko gwiazdy, rozsypane w mroku, jakby Stwórca rozbił szybę w swoim samochodzie i nie zatrzymał się, żeby zmieść odłamki.” (Terry Pratchett). Ta historia rozpoczyna się w zielonej krainie w odcieniach tańczących cieni. Kiedy się zaczyna, a kiedy kończy, to kwestia bardziej problematyczna, ale jeden z jej początków sięga ery kamienia łupanego. W zasadzie uderzenia krzemienia o krzemień, małego elektrycznego spięcia i... efektu zdumienia na twarzach naszych przodków. Pojawił się On. Zapatrzeni w ogień, poczuli jego siłę, usłyszeli jak przemawia. Złoty Płomień wypali Ci pamiętnik harcerskich dni. Barwą ognia jest czerwień. Tak samo gorąca krew charakteryzuje ten żywioł w człowieku. Wyróżnia go żywy umysł, który pozwala mu być nieustannie aktywnym. To dzięki niemu czerpiemy moc i siłę, zapalamy się jasnym płomieniem, wykrzesujemy energię, którą będziemy się dzielić z innymi. Mamy nieograniczoną możliwość budowania swoich wizji i celów. „Najlepszym przyjacielem, choć niezbyt wymownym jest ogień, bo gdy ów błyśnie, Człek dłużej z smutnymi myślami nie kiśnie; gdy dymek poleci, gdy płomień wystrzeli, coś dziwnie człowieka na sercu weseli, i puszcza się światem myślami jak w drogę.” (Wincenty Pol). Myślą jest światło, a drogą życie. Wędrujemy zawsze i wszędzie. Po problemach, po zagadnieniach rozszerzających horyzonty w wybranych dziedzinach wiedzy. Nasze wędrowanie jest świadomym wyborem obieranych przez nas dróg. Idziemy przez ten ogień z uśmiechem, z przyjaciółmi a moc i siła tego żywiołu jest powolna, lecz trwała. Tę ideę wyraża dewiza wędrownicza. Dlaczego ku temu przesłaniu dążymy? Ponieważ decydujemy się np. wędrować ścieżkami przyrody, by rozmawiać z drzewami. To takie wspaniałe i... całkiem za darmo. Jesteśmy zapaleni płomieniem żywiołu, który jest w nas i w najbardziej zaniedbanej dzielnicy naszej duszy sercu przyświeca. Pytanie: czym jest watrowy ogień? Odpowiedź: Słowacki napisał w jednym ze swych dzieł „Ogniem rzuca po narodzie, z trzema płomieniami w dłoni.” To źródło inspiracji, życia, harmonii, uczuć, ale i nie tylko. To dbałość o zdrowie i tężyznę fizyczną Ogień to siła ciała. To również dążenie do wiedzy i rozwijanie swojego intelektu, bo wiadome jest, że „Ogień nie zdoła ani miecz powstrzymać myśli w biegu” (Adam Asnyk). Ogień to siła rozumu. Patrząc w karty przeszłości „Ten lud widzę, cały chory, Wszędy gdzie oczyma skinie, widzi ogień i upiory; A ja wszędy w tej krainie widzę jednę wielką bliznę, Jednę moją cierpiącą Ojczyznę” (Juliusz Słowacki). Naszym obowiązkiem jest kształtowanie charakteru, dążenie do prawdy i Boga Ogień to siła ducha. „Nam trzeba za cenę życia po ogień jasny iść, przejść siedem czarnych pól, minąć siedem czarnych bram, aż się zahartuje ból... do samego dotrzeć ołtarza, porwać ogień strzeżony, zanieść w ojczyste strony. To cel” (Stanisław Wyspiański). Tak i nam trzeba dążyć do ideału, bo życie to wędrówka od szczytu do szczytu, od celu do celu. Tu ogniem będzie nasza wizja. Nie dorzucisz drwa do ogniska nie zapłonie, stanie się tylko zaprzepaszczonym marzeniem. Ułożysz byle jak szybko zgaśnie, a nas opuszczą chęci i siły do dalszej wędrówki. Jeśli materiał będzie niewłaściwy, będzie palić się nierównym, płochliwym płomieniem. Każdy z nas widzi oczyma duszy siebie, swe dotychczasowe dokonania. Rozmyśla, zapatrując się w chochlikową iskierkę np. świecy. Ja sama, lubię nieraz wsłuchać się w ogień, pożerający kolejne drwa palące się w ognisku lub kominku. Podsumować swoją pracę i ocenić ją, pomyśleć, co należy jeszcze zrobić i co naprawić, by być coraz lepszym człowiekiem, mądrzejszym, bardziej kochanym. To jest coś pięknego, niezastąpionego.

pogo dno exe


Te chwile kojarzą mi się dodatkowo z najpiękniejszymi chwilami życia nie tylko harcerskimi. Chciałabym tu przywołać, zeszłoroczne ogniobranie na II Ogólnopolskim Zlocie Drużynowych w Krakowie. Stałam wśród ciemności, wokół byli inni, więc nie byłam sama, mogłam czuć się bezpiecznie. Cisza, napięcie i nierówny oddech. W oddali szepty i nieruchomy spacer sylwetek ludzkich, przeszywających morze nocy. Gdzieniegdzie płonęły drogowskazy jasnego światła, zapalając nasze dusze chwilą, która jak kot, skrada się bezszelestnie za swoją ofiarą. Wtem maestro rozpoczął swój koncert. W moich oczach wzburzone morze po policzku płynęło. Gra światła na granatowym płótnie nieba toczyła ze sobą otwartą walkę. Iskierki paliły swym językiem ciemności, które otulały wszystkich słuchaczy. W myślach pobiegłam drogą mojego barwnego świata, do domu na wzgórzu. Chwyciłam pędzel i tęczową paletę barw, poczęłam malować... żar wylewał się z serc i ta cisza dookoła... cokolwiek wtedy myślałam i w co wierzyłam, mogłam to osiągnąć, czułam w sobie tę siłę. To jak uścisk dłoni osoby, która stała się bratnią duszą. Pierwszy dotyk słońca budzący ze snu zmęczone ciało. I tęsknota za kimś, za czymś, co mogło tak wiele zmienić w mym życiu. Koncert dobiegł końca. Po ogniobraniu. Taniec ognia trwał jednak nadal poza czasem i przestrzenią. W głowie rozbrzmiewała wciąż muzyka, nuta po nucie budował się stos watrowy. Księżyc w pełni ognia płynął z rozpiętymi żaglami. Chwytał wiatr i nadzieje. Wokół iskier moc, gwiazd światłem płonął, tak cudownie. Stałam patrząc w serce jak goreje i płakałam. I my zbudujmy w sobie ognisko, układając je na długie palenie. Pierwszym polanem „pracy nad sobą” włóżmy cząstkę siebie. Tę małą cześć, która zbierze plon. Musimy uparcie szukać swego miejsca w społeczeństwie. Nam nie wystarczy znajomość miejsca zamieszkania, Nas ciekawi świat. Patrząc w swą przyszłość, pragnijmy odnaleźć własną ścieżkę - włóżmy zatem, drugie polano w ogień. Trzecim, będzie służba. Wszyscy, mając mniej bądź więcej lat w swym życiu przyrzekaliśmy. Obiecaliśmy, że będziemy z własnej szczerej woli „pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym/posłuszną Prawu Harcerskiemu”. Słowa przysięgi dudnią gdzieś w sercu. Powinny, składana jest raz na całe życie. W takich chwilach, w których milknie las, kiedy wiatr przestaje śpiewać i wytęża słuch w oczekiwaniu na znak pierwszej siarkowej nuty, gdy wzrok skupia się a głos wspólnych myśli powtarza: „jedną zapałką...” większość z nas weszła do Harcerskiego kręgu. Cały czar ukrywa się w tych właśnie maleńkich szczególikach. „Czy tylko w zwyczaju i obrzędach Niewinność i piękno się rodzą?” (William Butler Yeats). Tak! Zwyczaje i obrzędy wprowadzają piękno, przywracając poczucie cudu w naszym harcerskim życiu. Smutnym jest jednak fakt, że większość z nas jest zbyt zmęczona, by je kultywować. Znamy już to wszystko. Nic nie może nas zaskoczyć. Przecież to stare jak świat, wszyscy o tym wiedzą. Nie przywiązujemy więc najmniejszej wagi, do tego, co robimy, co czynimy, nie wspominając już o uczuciu. Nie dostrzegamy bogactwa, które otacza cały obrzęd, piękna i niezwykłości w tak prostej czynności, jaką jest rozpalenie ogniska, choćby na zwykłej zbiórce. Na Nas spoczywa odpowiedzialność, jak przekażemy tę tajemnicę naszym podopiecznym. Pamiętajmy, że urozmaicając każdy obrzęd o nowe elementy, odświeżamy zdolność odbierania przez nasze zmysły wrażeń, tak ważnych w naszym życiu. Ile to jest ognisk, w których możemy zaobserwować te same elementy, ale mimo tego, każde pamiętamy inaczej? W każdym, co innego nas tak naprawdę porwało, zachwyciło, ścisnęło za duszę, bo serce mocniej zabiło. Wystarczy zapatrzeć się w płomień. Zobacz, on taki nieporadny, niewinny, a potrafi tak wiele... jest cząstką w duchu świata, łączącym całą ludzkość. Ogień to nasze serce, nasze wewnętrzne bogactwo. Migoce, muska swym językiem duszę. Tak łatwo ją zapalić, jak i zgasić. Rozpalmy wieczny ogień i starannie pielęgnujmy, by blask, żar, ciepło, jakie daje, porażało wszelkie zło, pokonywało przeszkody, dawało siłę, moc, wiarę, nadzieję. By było tą „jedną zapałką” do rozpalenia ogniska w drugim człowieku. Musimy nauczyć się być strażnikami żywiołu, który jest w nas samych, by móc zanucić w chwilach, niekoniecznie pozytywnych w życiu, słowa piosenki: „Strażniku ognia dorzuć drew, niech ogień, tak jak w sercu krew, zatętni mocno, ciepło da... czerwony płomień…” Bądźmy ogniem, ale tak, by nikogo nie poparzyć. Wszystko jest w naszych rękach. Pamiętajmy: „Każda epoka ma swe własne cele i zapomina o wczorajszych snach: Nieście więc wiedzy pochodnie na czele i nowy udział bierzcie w wieków dziele, Przyszłości podnoście gmach! Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, Choć macie sami doskonalsze wznieść, Na nich się jeszcze święty ogień żarzy, i miłość ludzka stoi tam na straży, i wy winniście im cześć! Ze światem, który w ciemność już zachodzi wraz z całą tęczą idealnych snów, Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi: I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi, w ciemnościach pogasną znów!” (Adam Asnyk). Słowami poety kończę swą wypowiedź i harcerskim Pozdrowieniem, CZUWAJ!


vol 1, 22.02.1997 red.: Borun . Lubiejewska . Pogorzelski . Proszkowski oraz: Gomułkiewicz . Kułakowski . Pańkowska . Siwińska

vol 2, 23.04.1997 red.: Borun . Lubiejewska . Maciaszek . Proszkowski oraz: Chojnacka . Gomułkiewicz . Kułakowski . Marciniak Pańkowska . Siwińska

vol 3, 1.06.1997 red.: Borun . Lubiejewska . Maciaszek . Proszkowski oraz: Pańkowska . Siwińska

vol 4, 29.09.1997 red.: Borun . Lubiejewska . Maciaszek . Proszkowski oraz: Pańkowska . Siwińska

vol 5, 22.02.1998 red.: Borun . Lubiejewska . Maciaszek . Proszkowski oraz: Pańkowska . Siwińska

vol 6, 23.04.1999 red.: Borun . Maciaszek . Malicki oraz: Pańkowska . Siwińska

vol 7, 23.04.2000 red.: Borun . Lubiejewska . Malicki . Proszkowski oraz: Kułakowski . Pańkowska . Siwińska

vol 8, 9.10.2001 red.: Borun . Czerniawska Geniusz . Malicki . Mużyło . Proszkowski

vol 9, 11.10.2004 red.: Borun . Malicki Korekta 1 - 9: Aleksandra Geniusz Numery 1 - 7 wydała redakcja pod nazwą Pogodna Egzekutywa Wydawnicza. Numery 8 - 9 wydała Poczta Harcerska Szczecin III.

vol. 10, 23.04.2007 okładka: “A jednak się kręci (pogodno.exe)”

wydawca: Komenda Hufca Szczecin-Pogodno © 2007

redakcja: Michał Borun . Katarzyna Lubiejewska . Edyta Siwińska Roman Proszkowski . Katarzyna Czerniawska (Prezentacje) autorzy tekstów: Robert Baden-Powell . phm. Arkadiusz Bojarun . Michał Borun pwd. Katarzyna Czerniawska . pwd. Maciej Grabowski . pwd. Agnieszka Kołodziejczyk hm. Krzysztof Kowalczyk . Paweł Królik HO . Filip Lewandowski . hm. Adrian Łaskarzewski hm. Anita Regucka-Kwaśnik . hm. Edyta Siwińska


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.