pogo dno exe
vol. 13, Dzień św. Jerzego
23. kwietnia 2008
aktualności innym
magiel / daily scout My Wszyscy z Nich?
Monika Nowicka
A
ndrzej Małkowski odszedł mając 31 lat, w naszej pamięci już na zawsze pozostanie młody - ale czy On i inne znane nam postacie nie staną się coraz dalsi? 7 lutego 2008 r. Senat RP ogłosił Rok Małkowskich.
Akcja zarobkowa - to jest to
Beata Araszkiewicz o pakowaniu zakupów w marketach
opinie
Harcerskie życie od KucHni
Katarzyna Czerniawska
część 2
o strategii
Przewróciło się, niech leży...
Dorota Szymańska przewrotnie o słowie
wrażenia
Green is better
Agata Maszczykowska bo fajnie być przybocznym
Bitwa o Promocję i Informację odkurzone
Marta Mużyło
Głuchołazy dziura
Maciej Grabowski XXXI Harcerski Rajd Zimowy 2008
Wspólna wędrówka z PoToK-iem w tle
Edyta Siwińska
- opublikowane w „Czuwaj”, 2/2008
o Podharcmistrzowskim Treningu Kadry
Kronika zuchowej kolonii w Milówce - opubl. w Gazetce HSI Hufca Ziemi Wolińskiej, X 2004
wypowiedzi zuchów
Jerzy śni o Maćku
Katarzyna Czerniawska i Dorota Szymańska
herbaciarnia
J
GADAJĄCY J E Ż ?
eż opowiedział swą historię (...) Rok temu, by uczcić pamięć Wielkiego Rycerza, odbył się turniej rycerski. Strzelano z łuku, walka na drewniane miecze, wyścigi sztafet, i oczywiście róże. Nie zabrakło tego momentu, gdy zaskoczeni mieszkańcy Szczecina, zostali uraczeni, niezwykłym kwiatem - Różą. Ciekawe, co by powiedział Mały Książę?!
W numerze także ŚCIEEEEMA
pecjalny dodatek pogodno.exe
Humor Spinaczowy
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Myj po sobie naczynia - to wezwanie do czegoś zobowiązuje?!
pogo dno exe
Myj ryj! Jeżyk Jerzy
Ataki zimy przypominają, że wędrownicza „ustawka” powinna jednak odbyć się
A SPINACZ spiął wszystkich
Apel Hufca: Zuchy? Są. Harcerze? Są. Harcerze Starsi? Są. Wędrownicy?.... Wędrownicy?? A ktoś ich zaprosił?
przybocznych do pracy [A. Spinacz na komendanta!]
Akcja odbicia projektora w toku - nie poddamy się. ZWYCIĘŻYMY! [A. Spinacz! A. Spinacz! A. Spinacz!]
Sam myj! Maciuś
- Edyta, Tobie biogram siê nie zmieni³? - Chyba nie. STARZEJÊ SIÊ
Podajemy do wiadomości, że
omc. pwd. Dorota Sz. wyda swój autorski numer
.exe [A Maciek?]
Polowanie na smoka zakończyło się niepowodzeniem. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Lato, Lato, lato czeka, razem z latem czeka… k w a t e r k a . Drużyny hufca myślą o wakacyjnym pakowaniu
[... jeżyk?]
Edyta na dyżurze w hufcu wydaje z siebie przerażające dźwięki - czyżby była głodna? - Dorota, nast. razem napisz o słowie komendantki! (sprawa miała pozostać m. nami)
Po utracie prądu, z rana strona hufca nie działała... Wieści donoszą, że od około godziny 11 jest już w pełni sprawna, co poniektórzy mogą powiedzieć: „Ja nie sprawdzałam...”
Maciusia myj! Wujek Sam
Wygraliśmy z obcymi - Szczecin jest nasz, a prąd znów popłynął w przewodach
-
Jerzy (rozhasany zwierzyk)
Osobliwa „Nadzieja Roku
Totalizator Skautowy “4:1 Wstrzemizliwosc” ogłasza zakłady, kto zadebiutuje w następnym wyborze opisów GG.
S t a t u s y
G G
(3)
„Biegać skakać latać pływać w tańcu w ruchu wypoczywać” Michał Dusza - czyżby był kandydat na komendanta obozu'08?
„kto ma do oddania materac?? taki łóźkowy fajny....”
BANK INFO & ZAPO
wydanie 13
23. kwietnia 2008 r.
Paweł Królik - Rafał pewnie ma łuk i strzały.
„good better the best!”
KWIECIEŃ
Zuzia Szklarska - matura coraz bliżej...
„UŁANI RZĄDZĄ!!!” Rafał Raniowski - Edka rządzi!
„Maciek z fantazją ... czyli ... motywowania nad kawą i czekoladą :)” Edyta Siwińska - czyli co zrobić, żeby się nie uczyć do sesji...
„Maleństwo jest WIEEELKIE!” Rafał Raniowski
19.04 Rajd Św. Jerzego, na którym rządzić będą Księżniczka Przemiła i Dama Dworu - Dobromiła. W planach walka ze Smokiem Rzeczywistości. 26/ 27.04 Gra Nocna - głosy donoszą, że harcerze dokonają pochówku żołnierzy oraz będą naprawiać czołg.
„Mieszkam w Terrorystanie” Zuzia Szklarska
„Jestem DZIWNY yeeeeeeeeeeah ! zawsze chciałem odstawać od społeczeństwa” Daniel Głowa - a wystarczyło tylko zostać drużynowym GZ...
„Nie dorastajcie, świat dorosłych to monotonia i gadanina bez czynu...” Piotr Czajkowski - biedne te zuchy, nie wiedzą co je czeka...
„zasrany obowiązek kształcenia”
MAJ 1618.05 Zlot Zuchowy „Śladami Wielkiej Maćkowej Stópki” - zuchy wyruszają do Grecji! 24.05 Kolorowe Emocje, czyli idea zbiorowego tworzenia plastycznych dzieł w przestrzeni miejskiej.
Edyta Siwińska
„Czas na PiS (...)” Gosia Borowczyk - skryta zwolenniczka?
CZERWIEC
„Urrraaatowani” Maciej Grabowski - I TY możesz zostać zamknięty w hufcu!
68.06 LEDNICA
„szukam pokoju!.... na wczoraj!!!!!”
8.06 Spotkanie Organizacji Pozarządowych „Pod Platanami” na Jasnych Błoniach – harcerze bardzo mile widziani
Paweł Królik
„Potrzebuje odpoczynku dużooo!” Piotr Czajkowski - czyżby... Ziew Nocy?
„szukam tłumacza... takiego co przysięga :D...”
LIPIEC
Paweł Królik
„Ktoś zna kociego zoopsychologa w Szczecinie?” Kasia Bilicka (Hufiec Szczecin-Dąbie)
„smacznego i mokrego!” Agnieszka Kołodziejczyk - tuż przed „Spal Butami"! No ładnie!
927.07 Obóz Hufca - Szlakiem Orlich Gniazd 2131.07 Kolonia Zuchowa - Podróż dookoła świata.
„Na SpInAcZu ;) Skolwin opanują przyszli przyboczni ;)” Beata Araszkiewicz - wieść głosi, że zwijanie spinaczy bardziej się opłaca niż skręcanie długopisów.
„Zbiórka a później praca... eh... monotonia :(” Maciej Leśniak - zbióka monotonna? a gdzie przemienność elementów?
„kto wie gdzie w szczecinie znajde profile duraluminiowe??” Paweł Królik - dla osoby, która pomoże Pawłowi w tych wszystkich problemach - nagroda!
„nie wiem jak sie nazywam. (...)” Przypominam: Katarzyna Czerniawska.
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
My Wszyscy z Nich?
Innym
Monika Nowicka 7 lutego 2008 r. Senat RP ogłosił Rok Małkowskich. W takich chwilach palimy znicze i czcimy Ich pamięć. Czerpiemy radość z tego, że patrząc na ich zdjęcia, możemy spojrzeć na Ich twarze - takie uśmiechnięte. Andrzej Małkowski odszedł mając 31 lat, w naszej pamięci już na zawsze pozostanie młody - ale czy On i inne znane nam postacie nie staną się coraz dalsi? pwd. Monika Nowicka Namiestnik zuchowy Drużynowa XXX GZ „Tęczowe Ludki” Studentka II roku stosunków międzynarodowych
Tak mało się o Nich mówi, pisze, w telewizji oglądamy amerykańskich gangsterów, wszędzie typowo polskie zwroty np. „I love you”. Ludzie jak marionetki pociągane za sznurki, idą za tym, co przyniesie większe bogactwo materialne. Dzieci oglądają bajki, gdzie każdy bohater ma minimum 3 życia - gdzie czas na wspomnienia, na to, co tak ważne w harcerskim życiu? Czy ktoś dziś powie, że oddałby całe życie, aby przeżyć choć minutę z Nimi w tamtych czasach? Może nie trzeba poświęcać życia, może wystarczyłoby ożywić w swoim sercu przeszłość i nie rozpaczać, że nie było nam dane stać w szeregu z Małkowskim i walczyć o Polskę. My tworzymy ją dziś - wypełniając swoją harcerską służbę. Odnajdujmy wszystko, co pomoże ocalić pamięć o Nich, odnajdujmy ludzi, którzy przeżyli - niech nam pomogą pełnić służbę i szukać drogi, którą warto iść... „Patriotyzm to uczucie identyfikujące mnie ze wspólnotą Rodaków, nie tylko obecnie istniejących, ale i ze wszystkimi poprzednimi i przyszłymi pokoleniami”
Jan Nowak-Jeziorański
Niejeden powiedziałby: po co mam rzucać się pod wiatr, po co mam walczyć, nawet jeśli tego mi żal - to postaram się o następne. Ludzie chowają głęboko prawdę i uparcie idą do celu, nie spoglądając zbyt często na innych ludzi, ich potrzeby i uczucia. Patrząc na to zachowanie, można powiedzieć „ambitnie”, ale czy idąc taką drogą ludzie nie zamienią się w głaz, który trudno będzie rozkruszyć, aby wtłoczyć w niego troszkę uczucia i bezinteresowności? Nie warto żyć tylko dla siebie, ważne, aby oddawać siebie innym, każdy oddany kawałek siebie sprawi, że będziemy jeszcze więksi, pełniejsi. Nasz jeden harcerski gest może pomóc wielu ludziom. Wygrajmy z tym, co Nas w dzisiejszych czasach przytłacza, otwórzmy drzwi do lepszych dni. Szare ulice, szare życie i My, na których narzucono szare mundury - tak i to właśnie My tyle możemy! Wołajmy: Ojczyzno! My żyjemy, póki Ty żyjesz w nas! Żyjmy tak, abyśmy mogli powiedzieć - My wszyscy z Nich...
pogo dno exe
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Akcja zarobkowa - to jest to
Innym
Beata Araszkiewicz
pogo dno exe
Odkąd pamiętam, w drużynach zawsze były kłopoty z pieniędzmi. Jeżeli na składki, na biwak, rajd czy obóz nie było stać rodziców, to drużyny tym bardziej - bo nie zarabiała. Harcerze są z różnych rodzin - z tych mniej i bardziej zamożnych i trudno wymagać, by np. na obóz hufca pojechała CAŁA drużyna. Około 4 lat temu pojawiła się możliwość zarobkowania przez całe drużyny. Mówię tu o akcji polegającej na pakowaniu towarów klientom hipermarketów (takich jak Carrefour, Real, Tesco, Geant) - przez umundurowanych harcerzy. Każdy harcerz, stojąc przy kasie, ma swoja puszkę, do której klient może, ale nie musi, wrzucić jakiś grosz - a często nie jest to mały grosz. Na puszce zazwyczaj pisze się hasło „zbieramy na obóz” (lub ferie zimowe). Najczęściej organizuje się akcje przed większymi świętami, sylwestrem lub długim weekendem. Można na tym zarobić prawdziwe kokosy, pod warunkiem, że wszyscy pracują, a nie „biegają” po sklepie i wydają kasę, którą dostali od rodziców. W jeden dzień akcji, czyli średnio stojąc ok. 4 godzin można zarobić na pełne umundurowanie. Spokojnie więc każdy przez kilka dni może uzbierać tyle pieniędzy, by starczyło na dwutygodniowy obóz. Nie jest to łatwa praca, bo jednak się stoi, schyla i dźwiga zakupy. Niekiedy w hipermarketach prowadzone są różnego typu akcje promocyjne, zachęcające przy tym klientów do większych zakupów. Na przykład takie pieski - maskotki, które można było sobie wybrać, jeśli się uzbierało odpowiednią liczbę naklejek. Ta promocja była przeprowadzona w Carrefourze, gdzie wiele drużyn ma akcje zarobkowe. Sprawiła ona, że dzieci z drużyn chętnie przyszły na akcję, ponieważ w większości przypadków klienci oddawali im swoje naklejki, które potem można było wymienić. Była to dodatkowa motywacja do pracy - uzbierać na obóz i zimowisko, a przy okazji też uzbierać na miłą maskotkę. Raz nawet kierownictwo któregoś hipermarketu podarowało pewnym drużynom bilety do cyrku. Dlatego warto poświęcić trochę czasu na pracę, a potem mieć dużo więcej przyjemności. Obojętnie, w jakiej formie będzie przeprowadzona akcja zarobkowa, czy to w hipermarkecie, czy sprzedając znicze lub sianko, uczy młodych harcerzy przedsiębiorczości, oszczędności oraz współpracy w grupie, jak też tego, jak zachowywać się wśród nieznanych im ludzi. Przy okazji harcerze uczą się wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu. A rodzice na pewno będą zadowoleni, że ich dziecko samo uzbiera choć część pieniędzy na obóz.
pwd. Beata Araszkiewicz Drużynowa 44 Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej „DODO” im. Szarych Szeregów Komendantka kursu przybocznych „Spinacz” Studentka V roku ogrodnictwa na Akademii Rolniczej w Szczecinie
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Harcerskie życie od Kuchni
Opinie
(odsłona 2) Katarzyna Czerniawska Było duszno i parno. Dzban zimnego mleka nie dawał ukojenia, mimo że wybijała pora zmiany warty słońca z księżycem. Gwar zgromadzonych z każdą minutą ożywiał się bardziej, jakby zależał od pory dnia. W jednej z sal, przy niewielkim okrągłym stole, zasiadło grono wybrańców. Tylko elfie ucho mogło wsłuchać i swobodnie śledzić przebieg ich rozmowy.
pwd. Katarzyna Czerniawska Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Hufca SzczecinPogodno Studentka IV roku geografii na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Szczecińskiego, w specjalizacji społecznoekonomicznej
- Moim zdaniem, program jest strategią. - Może tak, ale może nie? Może jest w tym głębsza myśl strategiczna? I czy jest tak, że robią jedno, a czym innym się nie zajmują? - Może. Może to taka cisza medialna tylko. Może tak naprawdę praca wre, tylko nikt o tym nie jest informowany... No cóż, ciekaw jestem, na jakim poziomie stoi strategia i jej realizacja.... W tym momencie rozległy się brawa. Tłum zgromadzony wewnątrz, przywitał barda, by usłyszeć kolejną jego pieśń. Cisza. Muzyka poprzez jego palce popłynęła do zgromadzonych… „Z miejsca na miejsce z wiatrem wtór, z lasu do lasu z pól do pól, wszędzie nas pędzi wszędzie gna…” Rozmówcy po wysłuchaniu pierwszych słów pieśni zrezygnowali i powrócili do dyskusji. Przedtem zamówili kolejny dzban zimnego mleka. Rozejrzeli się uważnie, czy nikt ich przypadkiem nie widzi i nie rozpozna. Wychylili duszkiem po szklanicy. - Musimy pamiętać, że naszą misją jest wychowanie młodego człowieka. - To wprowadźmy proces zarządzania strategicznego. Ile to razy próbowaliśmy uatrakcyjnić nasze działania. Trzeba tylko dobrze wszystko zaplanować. - Co masz na myśli?! Jak chcesz to zrobić?! - Kluczem jest: analiza, planowanie i wdrażanie. - Mówisz o wspólnej wizji, celach i działaniach? - Jak najbardziej. Dlatego najwyższy czas wziąć sprawy w swoje ręce, czas zacząć myśleć i działać strategicznie! - Wchodzę w to. - Ja też. - I ja. - Też się zgadzam. - Działamy?! Działamy! Grunt to dobra motywacja! Szklanki stuknęły. Wszyscy zgodnie zobowiązali się do działania. Bard właśnie kończył swą pieśń: „A żeś jest wolny tej ziemi syn, Swoje marzenia przekuwaj w czyn!” W oddali, w ciemnym rogu sali, całej rozmowie przysłuchiwały się dwie postacie. Tajne spotkanie właśnie dobiegło końca. Wszyscy się rozchodzili. Na twarzy jednego z dwóch przyjaciół powoli pojawiał się uśmiech. - Czego rechoczesz? Ty jesteś poeta, nie wiesz, co to strategia. - Zaskoczę cię. Wiem. - A ja ci powiadam, że nie rozpoznałbyś strategii nawet wtedy, gdyby wyskoczyła z krzaków i kopnęła cię w dupę. W tekscie wykorzystano fragmenty piosenek „Harcerska dola”, „Pod lilii znakiem” oraz fragment rozmowy Zoltana Chivaya z Jaskrem - Andrzej Sapkowski: „Chrzest Ognia”. Inne źródła inspiracji: „Poradnik Młodego Stratega” oraz lista dyskusyjna
pogo dno exe
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Przewróciło się, niech leży...
Opinie
- przewrotnie o słowie
pogo dno exe
Do popełnienia tego artykułu, nie ukrywam, natchnęło mnie (chociaż to za dużo powiedziane) kilka dobrych tekstów z poprzedniego „pogodniaka”. Zresztą fajnie (nie lubię tego słowa, ale tu pasuje) od czasu do czasu skrobnąć coś od siebie. Piszemy o sprawach dla nas ważnych, czasami „na gorąco”, pod wpływem emocji... albo dlatego, że Edka nam „kazała” takie przypadki oczywiście nie zdarzają się. Ale nie o tym ja tu chciałam... Pisząc ten artykuł jestem jeszcze przed złożeniem Zobowiązania Instruktorskiego. I nastał dla mnie czas rozmyślań egzystencjalnych: czy każdy instruktor „pełną gębą” przed złożeniem Zobowiązania zastanawiał się nad jego słowami? Tego nie wiem, trzeba by było zapytać obecnych instruktorów. Pomijając Zobowiązanie Instruktorskie, czy w ogóle zastanawiamy się nad złożonymi przysięgami, danymi sobie słowami czy zawartymi umowami? Czy zgadzamy się na pewne rzeczy tylko dlatego, że o to nas poproszono, a my nie potrafiliśmy odmówić? Czy zobowiązujemy się pełnić daną funkcję tylko dlatego, że „fajnie” jest nosić sznur danego koloru i gabarytu „wagi”. Zakładając, że wplątaliśmy się w wyżej wymienione sytuacje z pełną świadomością - powinniśmy być szczęśliwi i pełni entuzjazmu - nic to, że „czasem może się nie chcieć”. Ale mamy to czego chcieliśmy i chciałoby się rzec - sami jesteśmy sobie winni. Jednak chcąc być odpowiedzialnymi znajdujemy motywację do tego, by dalej wykonywać dobrą robotę i wpadać na coraz to lepsze pomysły. Przecież ktoś na nas liczy! POWIERZONEJ SŁUŻBY NIE OPUSZCZĘ SAMOWOLNIE... a w głowie pojawia się hasło: działać!!! I działamy. Znacznie gorzej mają Ci, którzy podejmują się zadań, których nie chcieli się podjąć, albo na początku im się wydawało, że chcą, ale potem z jakichś powodów się rozmyślili. Mam nadzieję, że takich osób nie ma. A jeśli są? Czy szukają byle pretekstu do tego, by porzucić powierzone im zadanie, winą za swoje wewnętrzne kłopoty obarczając osoby postronne? Czy też „walczą” szukając pomocy i rozwiązań? Sytuacja nie jest prosta. Ja widzę jedno rozwiązanie - dialog ze szczyptą świadomości tego, co chce się robić lub tego, czego się nie chce robić. Najprościej jest „pozbierać zabawki”, trzasnąć drzwiami i powiedzieć (albo i nie) „radźcie sobie sami”. Najprościej jest zapomnieć o wadze danego komuś słowa. A może słowo nie jest już takie ważne i nie można na nim polegać? Być może odwrót z wcześniej zajętej pozycji przyniesie komuś ulgę, ale wydaje mi się, że niezręczność chwili pozostaje. Żeby nie doszło do takiej sytuacji, w której trzeba szukać wymówek i usprawiedliwień, myślę, że warto mimo wszystko, zastanowić się, czy złożona nam propozycja jest faktycznie niezbędna dla naszego funkcjonowania. I lepiej jest to zrobić przed, niż po fakcie. Zaoszczędzi to wielu nieporozumień, niezręczności i niedomówień.
H.O. Dorota Szymańska Z-ca ds. programowych komendanta III Szczepu Sosnowej Szyszki Drużynowa Próbnej Gromady Zuchowej „APACZE” Z-ca komendanta 12 Szczecińskiego Wędrowniczego Kręgu Kawaleryjskiego „Ułani” Studentka V roku doradztwa psychospołecznego na Uniwersytecie Szczecińskim
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Green is better
Wrażenia
- bo fajnie być przybocznym Agata Maszczykowska Parę lat temu, gdy byłam na kursie drużynowych, nawet by mi przez myśl nie przeszło, że kiedyś stanę „po drugiej stronie lustra”. Dzisiaj niemożliwe wydaje się możliwe, a w toku przygotowań kolejny biwak Szkolenia Przybocznych „Spinacz” 2008. A wszystko zaczęło się od… ... POTRZEBY.
H.O. Agata Maszczykowska Drużynowa 33 Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej „ZZWR” P.o. namiestnika starszoharcerskiego Członkini komendy kursu przybocznych „Spinacz” Studentka I roku pedagogiki opiekuńczej i resocjalizacyjnej
Instruktorzy dookoła organizują kursy zastępowych, drużynowych i innych wyższych funkcji. A co z przybocznymi? Przecież to oni będą naszymi następcami. Przejmą nasze drużyny i będą kontynuować to co zaczęliśmy - będą wychowywać harcerzy! Tak oto wpadliśmy z Beatą i Maćkiem na pomysł organizacji szkolenia dla przybocznych. Bo przecież wszyscy chcemy, aby pieczę nad naszymi drużynami przejmowały osoby kompetentne. Szkolimy zastępowych i drużynowych? Zadbajmy również o naszych przybocznych! Stawiajmy na ich rozwój i samorealizację! Potem pomysł „Spinacza” przenieśliśmy także na własny rozwój, wpisując go jako zadania w próbach. Praca nad przedsięwzięciem z dnia na dzień „wciągała” nas coraz bardziej i jednocześnie utwierdzała w przekonaniu, że kurs ten jest naprawdę potrzebny. Mamy już za sobą pierwszy biwak. Poza zdobywaniem wiedzy spróbowaliśmy odpowiedzieć sobie z kursantami na pytanie: „Dlaczego fajnie jest być przybocznym?” Spotkaliśmy się z przeróżnymi odpowiedziami. Wśród nich większość ceni sobie odpowiedzialność i pomoc drużynowemu w prowadzeniu zbiórek, wspieranie go w wychowywaniu harcerzy. Jednak każdy medal ma dwie strony. Jak mówi druhna Ola z 77 DH „Biedrony”: „Bycie przybocznym ma swoje zalety i wady. Z jednej strony jest to możliwość wykazania się (…), przekazania wiedzy swoim podopiecznym. Z drugiej strony jest to odpowiedzialność za młodszych, duży obowiązek. Na pewno przyboczni są o wiele poważniej traktowani. Jest to z pewnością bardzo satysfakcjonująca funkcja”. Oczywiście „zielony sznur” sprawia, że czujemy się potrzebni: „Czuję się ważna, prowadzę zbiórki, pomagam i po prostu jestem, i to jest fajne” - pisze druhna Patrycja z 88 DH „Uroczysko”. Chyba nikt z nas nie zaprzeczy, że funkcja przybocznego wzmacnia pewność siebie i poczucie bycia potrzebnym innym. Według dh. Tomka z 20 DW „Białe Wilki”, bycie przybocznym to także „klucz do naszego wnętrza” - „poprzez organizowanie zbiórek i prac grupowych możemy poznać siebie samych i wypróbować swoje możliwości. Możemy wiele się nauczyć i przygotować do przyszłego życia w społeczeństwie”. Poza rozwojem i spełnianiem się, daje to też, według druha Michała Koca, możliwość korzystania z przywilejów, takich jak spanie w kadrówce. „Przyboczny odwala całą brudną robotę, ale to chyba właśnie urok bycia przybocznym. Nie widzę wielkich wad, raczej same zalety”- takiego zdania jest druhna Ola z XXX DSH „Mury”. Kolega zaś z drużyny, Grzegorz „po prostu lubi pomagać komuś z ZHP”. Powody, dla których „fajnie jest być przybocznym” moglibyśmy wymieniać w nieskończoność. Każdy z naszych kursantów ma swoje własne, indywidualne spojrzenie na tę funkcję. I każde z nich jest dobre - dlatego, że należy do nich. Jako kadra, chcielibyśmy przekazać uczestnikom „Spinacza” te słowa: fajnie, że jesteście. Fajnie, że chcecie się rozwijać i współpracować nad rozwojem Waszych drużyn. Jesteśmy z Was dumni, trzymamy kciuki. I to nie tylko za to, abyście zdali kurs, lecz przede wszystkim, aby praca na funkcji przybocznych, teraz lub w przyszłości, sprawiała Wam ogromną satysfakcję i radość.
pogo dno exe
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Bitwa o Promocję i Informację
Wrażenia
Marta Mużyło
pogo dno exe
Wszystko zaczęło się 29 marca. Stanica Hufca SzczecinDąbie. Warsztaty medialno-radiowe dla ekipy chcącej reaktywować radio.zhp.pl. Zajęcia prowadzą Rzecznik Prasowy ZHP phm. Adam Zawadzki, były Rzecznik Prasowy ZHP phm. Arkadiusz Bojarun „Zubek” oraz dziennikarz radiowy i instruktor phm. Michał Piotrowski. Pojechałam tam na chwilę, by sprawdzić jak im idzie. Zostałam natomiast postawiona przez Adama przed faktem dokonanym: w terminie 11-13 kwietnia br. zorganizujesz warsztaty promocji i informacji dla zespołów hufcowych. Pojawiły się wątpliwości. Czy zdążymy? Czy uda się zebrać odpowiednią ilość osób, czy w ogóle ktoś przyjedzie? Czy na pewno to dobry moment dla Chorągwianego Zespołu Informacji i Promocji, by takie warsztaty organizować!?
pwd. Marta Mużyło Członkini komendy hufca ds. promocji i informacji Członkini Chorągwianego Zespołu Promocji i Informacji Ekonomistka, pilot wycieczek Właścicielka agencji turystycznej
Nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego podjęliśmy się przygotowania warsztatów oraz walki o to, by w ogóle się odbyły. Przygotowany został kosztorys, zapotrzebowanie, program, czyli to wszystko, co było nam niezbędne. Stało się - informacja poszła do hufców. Nastał czas niecierpliwego oczekiwania oraz licznych rozmów na gadu-gadu z Adamem, na temat tego, co chcemy poprzez warsztaty osiągnąć. Minął termin zgłoszeń. Okazało się, że było ich ich o wiele mniej niż zakładaliśmy. Warsztaty „zawisły na włosku”. Postanowiliśmy, że tak łatwo się nie poddamy - jednak w naszej chorągwi nie jest to takie łatwe. Ludzie nie są przyzwyczajeni, że Chorągiew „coś dla nich robi”. Przedłużyliśmy termin zgłoszeń, rozpoczęliśmy również rozmowy indywidualne z osobami odpowiedzialnymi za promocję i informację w hufcach, z administratorami stron hufcowych. Okazało się, że część osób po prostu pominęła tę informację. Dopiero w rozmowie przez telefon czy gadu-gadu cokolwiek zostało ustalone. Udało się! Zgłosiła się odpowiednia ilość osób, by warsztaty mogły się odbyć. Same warsztaty były bardzo intensywne. Na zewnątrz mokro i zimno. Za płotem Cmentarz Centralny, można by pomyśleć, że będzie panować istnie „grobowa” atmosfera. Zaczęliśmy od niezwykle dynamicznej gry, pokazała nam, że warto wysłuchać informacji lub polecenia do końca, a następnie dopiero przechodzić do działania, ponieważ pozwala to zaoszczędzić niezwykle dużo czasu i zbędnego wysiłku. Polecam gorąco film „Czeski sen”, którym zakończyliśmy piątkowy wieczór. Wart obejrzenia nie tylko przez osoby zajmujące się promocją i informacją. Kształt wizerunku organizacji, kierunki promocji w ZHP, znaki wizualne, zasady udzielania informacji mediom, pisanie newsów, sytuacje kryzysowe, to tylko część materiału, przez jaki musieliśmy przebrnąć w sobotę. Tego dnia zrobiło się już cieplej i słońce nawet wyjrzało! Stworzyliśmy propozycję gadżetu: ZHP-tapeta na komórkę. Ciekawym doświadczeniem było udzielenie wywiadu dwóm prawdziwym dziennikarzom, phm. Michałowi Piotrowskiemu oraz Pawłowi Drzewińskiemu (dziennikarz, fotoreporter, grafik). Pytania dotyczyły trudnych sytuacji i wydarzeń w Związku Harcerstwa Polskiego, były bardzo wnikliwe i czasem naprawdę ciężko było odpowiedzieć na niektóre zarzuty. Tylko phm. Adam Zawadzki potrafił sobie z nimi profesjonalnie poradzić, w końcu to rzecznik prasowy naszej organizacji! Kto wytrzymał to wszystko, mógł jeszcze do piątej rano pograć w Monopol lub w Tabu (gra w skojarzenia). W niedzielę omówiliśmy zasady przepływu informacji w Chorągwi oraz zrobiliśmy sobie kilka wspólnych pamiątkowych zdjęć. Adam pojechał, zabierając ze sobą słoneczną pogodę. Po tych warsztatach żałuję dwóch rzeczy. Po pierwsze, że tak szybko się skończyły, a po drugie, że w warsztatach wzięło udział tylko pięć z trzynastu środowisk w naszej Chorągwi. Mam jednak nadzieję, że na następnym razem pojawi się już więcej osób, które nie pominą informacji, tylko dlatego, że robi je jakiś chorągwiany zespół. Przy tej okazji chciałam również bardzo serdecznie podziękować Kadrze Kursu Przybocznych „SPINACZ” za możliwość zorganizowania warsztatów w miejscu kursu.
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Głuchołazy dziura
Odkurzone
Maciej Grabowski
phm. Maciej Grabowski Drużynowy XXX DSH „Mury” Członek komendy kursu przybocznych „Spinacz” Student IV roku prawa i administracji na Uniwersytecie Szczecińskim
(w rytmie „We’ll rock you”) „Głuchołazy dziura/przeszła tam wichura/jeszcze większa dziura”. Sześć tras, sześć dni w drodze, sześć dni niespodzianek. Tak można podsumować nasz wyjazd na XXXI Harcerski Rajd Zimowy Głuchołazy 2008. Pomysł wyjazdu na XXXI HRZ zrodził się w mojej głowie w ramach planowania zadań do zdobywania przez drużynę specjalności turystycznej. Wszystko, o dziwo, się układało. Rajd jednak (mimo wcześniejszych wątpliwości) miał się odbyć, termin ferii pokrywał się ze studenckimi - członkowie drużyny zadowoleni z pierwszego wspólnego zimowiska. Słowem: super! Pomysł spodobał się także innym drużynowym i ostatecznie na rajd wybrały się XXX DSH Mury, XXX DW Barbakan, 82 DH Fen i przedstawiciel XXX DH Fosa. Summa summarum wyszło nas ponad 40 osób, które podzieliły się na dwie ekipy - Barbakan uczestniczył w trasie starszoharcerskiej (trasa VI), reszta w trasie harcerskiej (trasa III). Jak się okazało na miejscu, oznaczenie trasy zasadniczo nie gra roli, bo na każdej z nich można było spotkać przekrój od harcerza do wędrownika. Co ciekawsze, harcerze chodzili chyba nawet więcej (a wliczając zgubione kilometry to dużo więcej) Jedyne, co tak naprawdę różniło trasy, to program.
1
Dzień pierwszy upłynął nam w pociągu. Po 8 godzinach podróży dotarliśmy do Głuchołazów, i jak się okazało nazajutrz, najdłuższą z możliwych dróg dotarliśmy do miejsca noclegu. Oczywiście, jak to zawsze bywa na początku imprez zamieszanie, ale zwinny Szczecin potrafił się ogarnąć. Kolacja, partyjka „mafii” i spać.
2
Drugiego dnia rozpoczynał się rajd. Zobaczyliśmy też po raz pierwszy komendanta trasy - ubrany w szkocki strój zwracał na siebie uwagę. Krótka wymiana informacji i w drogę. Mapa którą dostaliśmy, powiedzmy szczerze, była gorzej niż kiepska, ale na szczęście mieliśmy swoją (dzięki temu mogę dzisiaj tu do was pisać). Warto zauważyć, że organizatorzy wiele rzeczy robili, tak jakbyśmy co najmniej wszyscy pochodzili z Głuchołazów - to jeden większy minus. Trasa była długa. Co więcej, oprócz tego, że miała 25 km, przechodziła przez szczyt Biskupiej Kopy, tak więc jej przebycie zajęło nam ok. 12 godzin. Na ostatnim odcinku - tj. ok. godziny 20 - niektórzy załapali się na transport (wybrańcy mogli zwiedzić bagażnik samochodu Komendanta). Po dniu wędrówki, na osłodę życia, magiczne zajęcia (motyw przewodni naszej trasy) wraz z Balem Kicz Medżik. Tego dnia Zuzia doznała kontuzji nogi. Od tej pory mogła się wozić samochodem, podczas gdy my…
3
…z bólem nóg powitaliśmy dzień trzeci. Zapowiadał się dobrze, bo i pogoda ładna i komendant zapewniał, że trasa będzie krótsza. Żeby wzmocnić się przed drogą, na pierwszym punkcie skosztowaliśmy surowej wątróbki... pyyycha. Na mapie trasa rzeczywiście prezentowała się krócej… ale my postanowiliśmy (nie do końca świadomie) to zmienić. Wersja oficjalna: punktowi się zgubili. Wersji mniej oficjalnej chyba się domyślacie. Skończyło się na tym, że do miejsca noclegu dotarliśmy PKSem i pociągiem. Na wieczór kolejne zajęcia, m.in. przygotowanie teatrzyku kukiełkowego nt. kadry rajdu.
pogo dno exe
4
Czwartego dnia spadł długo wyczekiwany śnieg. Już nawet nie chcieliśmy wierzyć, że będzie krócej, chociaż Komendant znowu zapewniał. Tym razem miało być 6 km. Oczywiście było więcej, ale o fakcie kolejnego zgubienia się woleliśmy nikogo nie informować, gdyż plan powrotu na właściwy szlak został szybko opracowany i, co więcej, wydawał się całkiem realny. Udało się. Tym razem, po raz pierwszy, zeszliśmy ze szlaku przed zmierzchem. Może dzięki temu mogliśmy w końcu ugotować sobie porządny harcerski - obiad. Wieczorny festiwal piosenki troszeczkę nas zdziwił. Okazało się, że piosenka o tematyce zimówkowej to wcale nie piosenka o zimie, ale piosenka o rajdzie, w stylu: „Głuchołazy dziura…”. Tego dnia, oficjalnie przyłączyliśmy się do wszechobecnych na trasie ‘Słoneczek’ i innych okrzyków, pląsów i zabaw. Stanęło na stwierdzeniu, że się ‘zaraziliśmy’.
5
Piąty dzień to tradycyjnie dzień głuchołaski, podczas którego organizatorzy zapewniają atrakcje w samym mieście. Były quady, zajęcia linowe, zwiedzanie zabytków, herbaciarnia… Każdy kto chciał, mógł coś dla siebie znaleźć. Później główny festiwal piosenki, w którym brali udział przedstawiciele siedmiu tras, kabareton, dwa koncerty rockowe i pokaz fajerwerków, a na koniec dnia (nocy?) gra nocna.
6
Poranek szóstego dnia upłynął nam na szukaniu chleba, bo jak się okazało, brak ciszy nocnej wpływa na zwiększenie jego spożycia. 10.00 apel podsumowujący i… II miejsce na trasie!!! Nieźle, chociaż pozostał lekki niedosyt. Szkoda, że nagrody pachniały malizną, ale cóż, najważniejsze, że się dobrze bawiliśmy. Szczerze polecam zimówkę w Głuchołazach. Gwarantuję wam, że wrócicie z niej z niezapomnianymi wspomnieniami i pozytywnie naładowanymi bateriami na cały rok. Początki są ciężkie (trzeba wczuć się klimat), trasy długie, ale za to oboźny jest taki jak u nas - ciągle zrzędzi.
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Wspólna wędrówka
Odkurzone
z PoToK-iem w tle Edyta Siwińska
hm. Edyta Siwińska
„Jak pokazuje doświadczenie, motorem napędowym Związku Harcerstwa Polskiego są podharcmistrzowie. Podharcmistrzowie, których ciągle brakuje. Podharcmistrz jest namiestnikiem, komendantem szczepu, opiekunem prób instruktorskich. Może zdobyć odznakę kadry kształcącej. Może samodzielnie prowadzić obóz drużyny, kurs drużynowych. Podharcmistrz wreszcie pracuje w zespołach hufcowych i chorągwianych tj. KSI, ZKK, Zespół Programowy, Referat. Podharcmistrzowie są komendantami hufców, członkami komend. ( …) To Wy będziecie niebawem opiekunami przyszłych instruktorów, to Wy wykształcicie przyszłych drużynowych i będziecie wspierać ich pracę z ramienia zespołów hufców i chorągwi. To dla Was powstał PoToK”. Idea kursu PoToK - fragment
Komendantka Hufca ZHP Szczecin-Pogodno Posiada Srebrną Odznakę Kadry Kształcącej Pedagog rewalidacyjny, socjolog, socjoterapeuta
Krok pierwszy (naprzód) pomysł, idea, źródła, czyli pomysł aby wyruszyć
Pomysł dokształcania podharcmistrzów nie jest pomysłem nowym. Od zawsze organizowane są konferencje, sympozja, warsztaty doskonalące, kursy kadry kształcącej, od zawsze też istnieje idea kształcenia ustawicznego oraz ciągłego podnoszenia swoich kompetencji i umiejętności. Jednak u nas w środowisku również od zawsze istniała pewna luka, polegająca na tym, że podharcmistrzowie kończyli drogę swojego rozwoju na kursach drużynowych, potem nieliczni decydowali się na kursy kadry kształcącej i sporadyczne formy dokształcania jedno, dwudniowego. Rosła luka, rosło poczucie kadry hufców, że jednak warto motywować i dokształcać podharcmistrzów, że warto szukać nowych sposobów na pracę z kadrą instruktorską. I nagle na kursie komendantów hufców, który był organizowany na Głodówce pojawiła się idea… kurs podharcmistrzowski. Krok drugi (naprzód) czyli zbieramy ekipę, a zatem przygotowania do drogi czas zacząć
Z kadrą, która zapaliła się do pomysłu, nie było problemu. Była to sprawdzona ekipa z dużym doświadczeniem i pomysłami, która szybko podzieliła się obowiązkami i zakresem działań. Kadra zmotywowana, która na pytanie, dlaczego zdecydowała się na organizację kursu, odpowiada z przekonaniem: „Po pierwsze - z analizy środowiska chorągwi zachodniopomorskiej wynikała pilna potrzeba kształcenia kadry na poziomie wyższym niż kurs drużynowych. (...) Ja i moi przyjaciele zdecydowaliśmy się odpowiedzieć na taką potrzebę. Po drugie - kurs PoToK był w naszym środowisku pomysłem nowym. W ZHP nie istnieją standardy kursów podharcmistrzowskich. Stworzenie od podstaw idei i programu kursu, wydawało się być niezwykle rozwijające. Po trzecie - PoToK z założenia miał być kursem otwartym na szerokie grono instruktorskie, zakładaliśmy zaproszenie instruktorów spoza Chorągwi Zachodniopomorskiej. Możliwość współpracy z instruktorami z całej Polski, a także ze zgranym, „przetestowanym“ wcześniej zespołem tworzącym komendę kursu, była zdecydowanym plusem. Podsumowując, o moim zaangażowaniu w projekt zdecydowały: potrzeba środowiska, innowacyjność szkolenia, możliwość rozwoju instruktorskiego, dobry zespół”. phm. Anna Błaszczak - programowiec kursu
„Najważniejszy [powód - red.] to poczucie misji - w hufcu brakuje podharcmistrzów. Drugi nie mniej ważny to chęć uczestniczenia w czymś nowym - w boskiej sztuce kreacji. Trzeci powód łączy się z drugim czyli rozwój własny bo kiedy tworzy się coś nowego nie powiela szablonów wtedy najłatwiej się rozwinąć. Powód czwarty to może nie tyle powód, co możliwość - sprawdzona kadra, czyli zespół z którym już wcześniej pracowałem i wiedziałem na co Nas stać”. phm. Michał Dusza - członek kadry kursu
pogo dno exe
Jednak od samego początku było jasne, że dla takiego kształcenia to jednak za mało… była to kadra, która doskonale znała środowisko, wielokrotnie z nim pracowała, wiedzieliśmy, że nasza wiedza i doświadczenie dla przyszłych kursantów będą cenne, ale mogą nie być już inspirujące, że należy szukać nowych spojrzeń, poszerzać horyzonty. Wiedzieliśmy, że chcemy kadry z całej Polski oraz że chcemy ludzi, którzy są specjalistami w tym, co robią (nie zawsze harcerskimi). Krok trzeci (trudny, jednak nadal naprzód) cel drogi, czyli dokładnie dokąd chcemy dotrzeć, a więc przygotowania trwają
Kolejnym naszym zadaniem było jasne określenie, kogo chcemy kształcić i do czego. Po długich analizach powstała wizja i idea kursu skierowanego do kadry podharcmistrzowskiej, który nie zawęża się do wyspecjalizowanych funkcji namiestnika, komendanta szczepu czy szefa zespołu kadry kształcącej. Chcieliśmy kształcić ludzi dynamicznych, młodych, którzy poprzez swoje działania będą motorem napędowym swoich środowisk, którzy będą szukać nowatorskich rozwiązań w swej pracy, z drugiej strony będą mieli solidną wiedzę instruktorską i umiejętności niezbędne do kierowani zespołem. Tak powstała idea kursu. „Podharcmistrzowski Trening Kadry ma przygotowywać do tej roli młodych, dynamicznych instruktorów (...) PoToK jest kursem opartym na standardach kursu namiestników. Absolwenci treningu zdobędą uprawnienia w tym właśnie zakresie. Jednak wychodząc naprzeciw potrzebom - poszerzyliśmy treści kursu o warsztaty dotyczące generalnych umiejętności pracy i kierowania zespołem instruktorskim”. Idea kursu PoToK - fragment
Wiedzieliśmy po co, wiedzieliśmy dla kogo, zaczęliśmy wiec szukać materiałów, o które moglibyśmy się oprzeć - szukaliśmy programów innych kursów podharcmistrzowskich organizowanych w kraju, no i tu zaczęły się pierwsze problemy - ogromna luka kształceniowa w naszym związku. W rezultacie postanowiliśmy oprzeć nasz kurs o standardy kursu namiestników, poszerzając go o wybrane zagadnienia związane z kształceniem oraz z prowadzeniem zespołów instruktorskich. Krok czwarty (kolejny etap za nami) czyli planowanie, programowanie...
W planie kursu podharcmistrzowskiego znalazły się zajęcia otwarte o następującej tematyce: - „100 pytań do Komendy Chorągwi Zachodniopomorskiej” - spotkanie z władzami chorągwi, - „ZHP dzisiaj” - dyskusja panelowa o aktualnych problemach organizacji - z udziałem członków władz ZHP z Chorągwi Zachodniopomorskiej, - Pozyskiwanie młodej kadry - warsztaty poświęcone pozyskiwaniu i uaktywnianiu młodej kadry. Nowością, którą zaplanowaliśmy w trakcie planowania kursu były tzw. „zajęcia półotwarte”, czyli otwarte bloki zajęć przeznaczone dla instruktorów chcących dokształcić się w konkretnej wąskiej tematyce. W programie zaplanowane zostały następujące bloki: - metodyka wędrownicza w pracy z dorosłymi, - warsztaty dla członków rad szczepów, - warsztat podstawowy dla osób prowadzących zajęcia kursowe, - warsztat podstawowy dla organizatorów HAL i HAZ, - warsztaty poświęcone wychowaniu seksualnemu w ZHP, - warsztaty dla opiekunów prób na stopnie. Krok piąty (trochę w tył) czyli problemy, zwątpienia…
Pojawiły się tez pierwsze wątpliwości. W typowym myśleniu o formie kształcenia, jaką jest kurs, przeważa przekonanie, że jest to forma, która daje uprawnienia do czegoś, np. kurs drużynowych - do prowadzenia drużyny, kurs prawa jazdy - do prowadzenia pojazdu. Jakie więc uprawnienia będą mieli uczestnicy kursu podharcmistrzowskiego - czy do zamknięcia lub otwarcia próby? Czy może jakieś inne, jakie? Dużo upłynęło Odrą wody do morza, nim przekonaliśmy sceptyków, że nie chodzi nam o konkretne uprawnienia, które może posiadać podharcmistrz, lecz o umiejętności, predyspozycje, jakimi powinien się cechować. Fakt, że kadra kursu była ekipą, która prowadziła już szkolenia w naszym środowisku, spowodował, że trzon kursantów stanowili nasi wychowankowie, którzy znali nas dość dobrze. Taki układ kadra - kursanci spotęgował w nas chęć, by część zajęć prowadziła kadra spoza Szczecina. Niestety, jak się okazało w praktyce, nie było to łatwe zadanie. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych i udało się, by niektóre zajęcia prowadziły osoby z innych chorągwi, jak również specjaliści z innych organizacji.
Następnie nie pozostało nam nic innego, jak ułożyć wszystkie nasze pomysły w ramowy program. Opierając się o standardy kursów, zaplanowaliśmy cztery pełne biwaki kursowe oraz jedną sobotę, poświęcone następującej tematyce: - ogólna wiedza instruktorska, - praca zespołów na szczeblu hufca, - umiejętności interpersonalne lidera, - organizacja HAL i HAZ, oraz warsztaty poświęcone samorozwojowi instruktorskiemu i pracy opiekunów prób.
Rozpoczęliśmy więc wspólna podróż PoToK-iem, wraz z 12 przyszłymi i obecnymi podharcmistrzami, pięcioosobową kadrą i zaproszonymi gośćmi. W podróż, która trwała pół roku, dawała nam wiele motywacji w codziennej pracy instruktorskiej, niosła też chwile wątpliwości i poważnych przemyśleń - i tych instruktorskich, i prywatnych.
Korzystając z doświadczeń poprzednich naszych kursów zdecydowaliśmy, że w trakcie tego kursu również będziemy realizować formę zajęć, która została przez nas nazwana „zajęciami otwartymi”. Są to zaplanowane zajęcia na kursie, w których mogą wziąć udział wędrownicy i instruktorzy z naszych hufców, niebędący uczestnikami kursu. Zajęcia takie z zasady odbywają się w sobotę wieczorem, tak, by każdy chętny mógł swobodnie w nich uczestniczyć. Idea takich zajęć nie przewiduje zgłaszania się na nie, co powoduje, że nigdy nie wiadomo, ilu będzie uczestników - czy 10 czy może 25.
Kurs PoToK był zarówno nowym doświadczeniem dla nas jako kształceniowców, ale był tez nowatorskim przedsięwzięciem w środowisku chorągwianym. Kurs ukończyło 10 instruktorów. Teraz ich drogi są różne pełnią funkcje w komendach, w komisjach rewizyjnych, kształcili się też i tacy, którzy poszli dalej inną, nieharcerską ścieżka. Kurs był dla nas przede wszystkim platformą wymiany poglądów, poznania się jeszcze bliżej, wspólnego szukania pomysłów i stawiania sobie trudnych pytań. Po kursie pozostał niedosyt, bo zawsze można inaczej, więcej, lepiej, ale właśnie to powinno cechować podharcmistrzów stawianie sobie i innym poprzeczki coraz wyżej.
A po podróży czas na podsumowania, czyli chwila na zatrzymanie, aby potem ruszyć dalej… samodzielnie
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Kronika zuchowej kolonii w Milówce, 2004 r.
Odkurzone
Zuchy z Hufca Ziemi Wolińskiej
pogo dno exe 4 GZ „Morskie Ludki” 22 GZ „Dwór Neptuna” Hufiec Ziemi Wolińskiej
Wypowiedzi uczestników kolonii w wyborze i redakcji jednego z rodziców zuchów, p. Fajkowskiej.
Wszystkim podróżnikom buzie się śmieją - w y r u s z a m y w ś w i a t k o l e j ą ! Nasza kolonia w Milówce zaczęła się 26.07, kiedy jechaliśmy pociągiem - tak mówiła druhna Ania, „że już jesteśmy na koloni”. Długo jechaliśmy i wcale się nie chciało spać, ale wszyscy kazali. W czasie drogi poznaliśmy zuchy ze Szczecina, niektóre grzeczne, ale nie wszystkie. B e s k i d z k i e b i u r o p o d r ó ż y ! Dojechaliśmy na miejsce rano, znaczy nie na miejsce, ale prawie. Wysiedliśmy w Bielsko Białej i tu niektórzy mieli problem. Było chyba ze 100 schodów na dworcu, a takie dziewczyny miały walizki na kółkach - śmiesznie było. Dołączyła do nas Patrycja, która była tu u babci. Nasz domek był w samych górach, jechaliśmy tam autobusem. Kiedy go zobaczyliśmy nie podobało nam się, ale druhna Marta mówiła: „Zuszki będzie fajnie, zaraz pobawimy się tak?” - nam w cale się nie chciało bawić. Zmieniliśmy zdanie jak zobaczyliśmy piętrowe łóżka. Później poznaliśmy regulamin pożarowy, poruszania się po drodze, kolonijny i wodny - druhna Ania nas maglowała z tego i wyjść nie można było. Bawiliśmy się też i rzucaliśmy piłkę, to było po to, żeby zapamiętać imiona druhen, bo druh Maciek był jeden i go było widać. Późno się zrobiło i trzeba było iść spać, druhna Monika czytała nam bajkę. Podróż do prehistorycznej krainy! Dzisiaj bawiliśmy się w jaskiniowców. Druhna Monika uczyła nas pisma jaskiniowego, a druh Maciek czytał historyjki, pomagał druhnie, bo straciła głos, bo na zuchy krzyczała i robiliśmy orzechowe naszyjniki z imionami. Później bawiliśmy się w plakaty z zadaniami, jak rozwiązaliśmy je to czytaliśmy tajemniczy napis na kamieniu i mieliśmy zrobić scenkę o polowaniu na mamuta. Fajnie było, jedni byli „Szybcy i wściekli”, nasze skóry były z koca i zabijaliśmy się kamieniami. W i e l k a W ę d r ó w k a L u d ó w ! Ciągle padało i dziś też. Dzisiaj zobaczyliśmy pokój druhen i druha, tam trzeba było pukać i czekać na proszę, a do nas wchodził, kto chciał i nie można było drzwi zamykać. Od rana musieliśmy robić porządek i dostawaliśmy za to obrazki. Kalosz był najgorszy, ale potem wszyscy go chcieli, najlepsza była korona. Wymyślaliśmy tez piosenkę i nazwę gromady, my nazywaliśmy się WESOŁA CIUCHCIA. Pokazywaliśmy nasze plakaty na święcie lata, tańczyliśmy żeby jutro było słońce, bo jedziemy do Krakowa.
W y c i e c z k a d o K r a k o w a ! Dziś byliśmy w Krakowie. Nasze piosenki pomogły, bo zaświeciło pierwszy raz słońce. Byliśmy na Wawelu, ale nasza pani cicho mówiła. Poszliśmy do smoczej jamy i zrobiliśmy sobie zdjęcie ze smokiem. Później chodziliśmy po sklepach i kupiliśmy pamiątki. Kupiliśmy takie z gąbki smoki, a druhna Ania nazywała je Brytany. Było nas tak dużo, że się nie mieściliśmy na ulicy i raz tramwaj nas zatrzymał. Jak wracaliśmy, to prawie wszyscy spali albo wymiotowali. Witajcie w czarodziejskiej krainie! Rano druhna Zuzia była czarownicą i powiedziała nam, że mamy zrobić zielniki. Poszliśmy na długa, pod górkę wycieczkę, a potem musieliśmy wrócić. Było gorąco i druhny się porozbierały, chlapaliśmy się też w strumieniu. Po obiedzie robiliśmy różdżki, był quiz i składaliśmy koszulkę po chińsku - druh Maciek umiał. S z k o ł a M a g ó w ! W niedzielę byliśmy w kościele i sklepie, mogliśmy też zadzwonić do rodziców. Ksiądz mówił, że trzeba trawę skosić, wszyscy się śmiali, a druhna Monika udawała, że to nie jest śmieszne. Paulina kupiła tyle rzeczy, że było więcej od niej. Po obiedzie był jarmark cudów, super było. Mięliśmy stoły i koce z różnymi rzeczami. Malowidła, fryzjer, wróżby, kamienie, masaże. N a k r ó l e w s k i m d w o r z e ! Rano jak wstaliśmy, była gimnastyka, śniadanie, a potem bawiliśmy się w zamek. Druh Maciek był królem, ale miał taką czarną pelerynę jak ksiądz i korona mu z głowy spadała. Druhna Martyna była królową i była w ciąży, ale nie wiemy czy z królem. Robiliśmy kodeksy i swoje herby rycerskie. Każdy zuch postępuje po rycersku! Dzisiaj robiliśmy kapcie dla druha Maćka i kapelusz dla królowej. Trudno było bo król miał nr 45 buta, ale druhna Monika dała nam karton taki duży. Później porwał ktoś druhnę Martynę i jej szukaliśmy po górach i nagle burze usłyszeliśmy i musieliśmy wracać, a królową uratowaliśmy. Wieczorem druhna Monika była drugą królową i z druhną Anią, która miała płaszcz króla pasowały nas na rycerzy. A prawdziwy król i królowa dostali od nas kapcie i kapelusze. Było ciemno i dostaliśmy certyfikaty. Podróż wehikułem do krainy górali i owiec na hali! Dzisiaj byliśmy w Zakopanym i jechaliśmy kolejka, a druhna Monika prawie zemdlała. W dół jechaliśmy pociągiem. Potem chodziliśmy po sklepach i stoiskach kupowaliśmy pamiątki. I nie można było denerwować druhny Moniki i druha Maćka, bo druhna Natalia rzuciła taką cuchnąca bombę. Wróciliśmy bardzo zmęczeni. I jechała z nami nowa druhna Edyta. A druhny znowu wygrały, bo było 8:0. D z i e n n i k a r s k i e w y p r a w k i ! Dziś rano robiliśmy wywiady, krzyżówki, rebusy. Pisaliśmy gazetę najlepszą miały dziewczyny od druhny Gosi. My przeprowadziliśmy wywiad z druhną Moniką i okłamała nas, że nie ma chłopaka, a druhna Zuzia powiedziała, że ma. Później bawiliśmy się w telewizję, były różne programy: o gotowaniu gołąbków z piasku, o muzyce i druhna Martyna była Shakirą, przygody prosiaczka i Kubusia, a jeden zuch miał urodziny. Najlepszy był druh Maciek, prowadził najsłabsze ogniwo i powiedział, ze śpi z gitarą. A Wojtek był prezenterem dziennika, śmieszny był. Wieczorem był teleturniej dzieciaki z klasą i Patrycje brały udział, ale nie wygrały, bo druhna Ania za wolno czytała. P o d r ó ż s t ą d d o p r z y s z ł o ś c i ! Dzisiaj był chrzest i było okropnie. Druhna Ania miała taka zupę, co wyglądała jak rzygi i była bardzo cuchnąca. Druh Maciek nas pasował i dawał imiona, dawali nam tez keczup na włosy, a druhna Monika miała stara szczotę i nas szorowała w zimnej wodzie. Później był pokaz mody kosmicznej. Na ognisku dostaliśmy prezenty. C z a s p o w r o t ó w , c z a s p o w r o t ó w …
Przedruk z Gazetki HSI Hufca Ziemi Wolińskiej (październik 2004)
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Jerzy śni o Maćku...
Herbaciarnia
Katarzyna Czerniawska i Dorota Szymańska
H.O. Dorota Szymańska Z-ca ds. programowych komendanta III Szczepu Sosnowej Szyszki Drużynowa Próbnej Gromady Zuchowej „APACZE” Z-ca komendanta 12 Szczecińskiego Wędrowniczego Kręgu Kawaleryjskiego „Ułani” Studentka V roku doradztwa psychospołecznego na Uniwersytecie Szczecińskim
Pogodno. Wczesny wiosenny wietrzyk porusza lekko… ale czym, przecież liści jeszcze nie ma! Wszelkie rośliny w biurze pousychały lub znalazły nowego właściciela. To jednak nie przeszkadza przedzierać się pwd. Katarzyna leniwym promieniom słońca poprzez szare Czerniawska nieszczelne okna. Przy jasno dębowym biurku siedzi na wpół zgarbiona druhna Edka Przewodnicząca Komisji - Komendantka, jakby nie było. Wtem jej Rewizyjnej Hufca SzczecinPogodno uwagę zaabsorbowało cichutkie „phi phi”. - Czyżby to mój brzuch? Niee, noo halloo. To Studentka IV roku Geografii na nie to! A więc co to?! Wydziale Nauk Przyrodniczych „Phi phi” rozległo się po raz drugi. Tym razem Uniwersytetu Szczecińskiego, w specjalizacji społecznozza pełniusieńkiego, przelewającego się jak ekonomicznej zwykle kosza na śmieci, wytruchtał Jeż Jerzy. W jego drobnych, ciemnych oczach pojawiły się łzy jak grochy. Komendantka i Jeżyk popatrzyli po sobie, a na ich twarzach, gdyby mógł wyrysowałby się wielki znak zapytania, podkreślający ich zdziwienie. - Coś Ty za jeden? - zapytała Edka. - Jam jest Jeż Jerzy - odparł ze smutkiem. Uprzedzając kolejne pytanie Komendantki opowiedział swą historię. Dawno, dawno temu, kiedy na ziemi było czyściej, wielkie elektroniczne maszyny wchodziły w ludzkie łaski, grupa młodych ludzi spotkała się i myślała, co by tu dobrego zrobić. Pamiętnego dnia 23 kwietnia stała się rzecz niesłychana: wywołano Wielkiego Ducha Rycerza, co na swym ognistym rumaku ugodził straszliwego Smoka. Może nie był najpiękniejszy, ale jego czyny mówiły za siebie. Nie zrezygnował ze swej wiary, przeszedł wszelkie próby. Zwyciężył. Był człowiekiem przykładnym, wzorowym, prostolinijnym. Majątek swój rozdał ubogim, a wezwany przed cesarza zdecydowanie odmówił złożenia ofiar bóstwom pogańskim i wyrzeczenia się swej wiary - chrześcijaństwa. Spotkali się najstarsi na placu Colleoniego, wspomnieli wielkie czyny i posmutnieli, że dziś wśród nich samych to mało który mógłby się z Wielkim Duchem Rycerza mierzyć. Humory jednak, powróciły, gdy rozchodząc się, każdy mógł przypiąć sobie do swej zbroi różę. Rok temu, by uczcić pamięć Wielkiego Rycerza, odbył się turniej rycerski. Strzelano z łuku, walka na drewniane miecze, wyścigi sztafet, i oczywiście róże. Nie zabrakło tego momentu, gdy zaskoczeni mieszkańcy Szczecina, zostali uraczeni, niezwykłym kwiatem - Różą. Ciekawe, co by powiedział Mały Książę?! W tym roku zaistniała konieczność zwołania wszystkich rycerzy z regionu. Myśleliśmy, że wszystkie smoki wyginęły lub zostały wybite przez rycerzy szukających łatwego zarobku. Okazało się jednak, że nie jest to prawda... Został jeden... najgroźniejszy, siejący popłoch wśród miejskich chłopów i mieszczan. Dlatego zwołaliśmy z Królewną Przemiłą i Damą dworu Dobromiłą wielki turniej rycerski. Mamy nadzieję, że zwycięzca pokona Smoka. Po chwili jego rozmarzona twarz nabrała bardziej pochmurnego wyrazu. - Dlaczego przerwałeś? - zapytała zaniepokojona Komendantka. - Mm..., bo widzisz, od dłuższego czasu śnią mi się koszmary. Straszliwe, potworne. W zasadzie jest to jeden i ten sam sen. Na samą myśl o nim, ciarki mi po grzbiecie przechodzą, me igły stroszą się.
pogo dno exe
- Cóż to takiego Ci się śni? - A czy zostanie to między nami? - zapytał zaniepokojony Jerzy. - Tak, oczywiście, masz słowo Komendantki. - Bo widzisz, śni mi się wciąż ta sama postać. Tylko zmienia kolory. Raz jest brązowa, raz srebrna, a nawet potrafi być złota. Jest to młody chłopiec. Nie wiem, do czego jest zdolny. Bardzo się go boję. Wołają na niego: Maciek i… Jerzy urwał swą opowieść. Edka spojrzała na niego wymownie, by kontynuował. On jednak uniósł swój nosek ku górze a chwilę potem znikł za stertą papierów. Drzwi otworzyły się. - Edka, co Ty robisz pod tym biurkiem? - Do biura hufca wszedł Maciek.
Przyczynek do legendy o św. Jerzym Jacek Kaczmarski z płyty „Między Nami” Zabił święty Jerzy smoka, w płaszcz z atłasu wytarł miecz. Czarna zdobi go posoka. Smocza śmierć - rycerska rzecz. Odrąbanym skrzydłem gadzim mąż opędza się od much. Dowód triumfu w sakwę wsadził komplet świeżych smoczych kłów. Święty Jerzy, święty Jerzy, smok bezzębna paszczę szczerzy, chociaż już się nic mu nie śni. Zabić gada los ci każe, żebyś trafił na ołtarze. Ale to nie koniec pieśni. Zasłużoną karmił sławą smokobójcę wdzięczny lud i podziwiał sakwę krwawą z której snuł się smoczy smród. Rycerz pocił się w purpurach wśród koronowanych głów i nie było trubadura co nie śpiewałby tych słów. Święty Jerzy, święty Jerzy, gadzi zewłok w prochu leży, na robactwa żer i pleśni. Zabić smoka los ci kazał byś się znalazł na ołtarzach. Ale to nie koniec pieśni... Wszędzie swą postawił stopę, wszędzie dowiózł gadzi sąd. Pokrył świat swój świętym tropem, aż posiwiał, schudł i zwiądł. A z rozprutej sakwy ... krok po kroku kieł za kłem i odrastał smoczy pomiot z triumfu dobra drwiąc nad złem Święty Jerzy, święty Jerzy, święty sen ci się należy, wymęczyli cię współcześni. Bo uprawiać smokobicie łatwiej jest niźli walczyć z życiem. Ale to nie koniec pieśni. Umarł rycerz, a w Kościele rozprawiano parę lat, jak podzielić jego szkielet, bo relikwii żąda świat. Smoków się wyraja mrowie, za to świętych nigdy dość, sprawiedliwie ktoś podpowie - mit za mit i kość za kość. Święty Jerzy, święty Jerzy, liczą kości buchalterzy, ile w nich się wiary zmieści. Niepisany sen twym szczątkom musisz zacząć od początku. I nie będzie końca pieśni.
Fotografie z obchodów Dnia św. Jerzego pochodzą z galerii III Szczepu Harcerskiego „Słowianie” ze Świnoujścia ( w w w . s l o w i a n i e . e z h p . p l ) - na zdjęciach och. Agata Wróbel i dh. Kalina Piwońska oraz mł. Radosław Barciński.
vol. 13
Dzień św. Jerzego
23.04.2008
Humor Spinaczowy
Dodatek
pogo dno exe Wybór:
Maciej Grabowski
Z kursow
ych pism
„Szanow na Proszę p Pani Dyrektor a biwak(… nią o udostępnie ). Po biw nie szko aku ły tej prośby serdeczn wszystko posprz podstawowej nr ie dzięku 3 na ątamy. Z jemy.” a przecz ytanie „Czuwaj! Proszę o w Wypożyc ypożyczenie proje zenie pro kto Harcersk jektora m ra multimedialne iej porus go (…). ultimedia z a przeprow adzenia w nie się po wodny lnego ułatwi Dru ch ży pźniejszy m czasie kanałach Odry w nie „Szanow spływu ka c na Kwate jakowego elu wypożyc ro Hufca .” zenie z h Szczecin ufc Serdeczn ie dzięku a projektora multim Pogodno Pros imy o jemy za bardziej przeczyta edialnego (…). byśmy nie tej p dziękowa udostępn roś ili.” li jakbyś cie pań by a jeszcze stwo na m go „Szanow na Dyrek cjo Szkoły Chciałby ! m prosić państwa na biwak ou h darmo, w arcerski (…). Oc dostępnienie bud ynku szk zywiście ięc oferu olnego je w harcerzy będzie ok my 20 zł od ucze iemy, że nie ma stnika biw nic za . 30.” aku. Obe cnych „Szanow na Zwracam Dyrekcjo Szkoły ! y szkolneg się z uprzejmą o w posta prośbą o c skłonni o fiarować i projektora na ok wypożyczenie s p p re pracowa „Luzik blusik jakby nie było ć psychic omoc szkole w po s dwóch dni. Je rzętu steśmy znie lub fi staci grup jest bardzo miło” zycznie (… y ludzi ch ętnych )” „Co się robi z frytkami? – Siejeje, siejeje, siejeje…”
Podslucha ne na kursie
Z kursowych gawed „Była sobie pewna dziewczynka,
„Styl mowy… trzeba umieć mówić, nie?” „Temat zbiórki jest prostotrudny”
ale ponieważ jest to bajka o dziewczynce,
„W konflikcie dwie strony dążą do wspólnego celu, który dla każdego z nich jest różny”
p r z y j m i j m y, ż e t o d z i e w c z y n k a . ”
„Oddaj mi tego misia albo
choć tak naprawdę nikt nie wie, jak wyglądała, a c h o d z ą s ł u c h y, ż e m ó g ł t o b y ć c h ł o p i e c ,
proj. Marta Mużyło
Okładka: Jerzy śni o Maćku...
vol. 13, 23.04.2008
w roli Jerzego - Rafał prawdziwe imię znane redakcji
projekt i wykonanie - Rafał prawdziwe imię znane redakcji
Na zdjęciu: Miroszewo, wiek XX
wydawca: Komenda Hufca Szczecin-Pogodno © 2008
redakcja: Michał Borun . Marta Mużyło . Edyta Siwińska autorzy tekstów: pwd. Beata Araszkiewicz . pwd. Katarzyna Czerniawska phm. Maciej Grabowski . Agata Maszczykowska . pwd. Marta Mużyło pwd. Monika Nowicka . hm. Edyta Siwińska . Dorota Szymańska