Dzieje Tristana i Izoldy
Niezdecydowanie
Skrycka - Zapalski - Sokolska - Jeźdźcy Apokalipsy
T.Ara ARASZKIEWICZ
K. Strojna
Lato Muminków
Świętoszek
Der Wille zur Macht
pogo dno exe E. Chudzik
A. Borowczyk
P. Jaworski
KAPITAŁ
Myśli nieuczesane
NIEOBECNY
SIWIŃSKA D. Głowa
J. Bober
Doktor Śmierć
M. Trawicka
vol. 22, Powstanie Warszawskie aktualności
1 sierpnia 2011 r.
magiel / daily scout Skauting dla chłopców Rozdz. IX - Obozowanie (wybór)
metodyka
Sir Robert Baden-Powell o tym, jak powinien wyglądać obóz skautów
innym
Naczelnik Harcerskiej Poczty Polowej o początkach jej działania
opinie
O celach, ciężkiej pracy i o tym po co właściwie co roku jest obóz
o pracach nad tegorocznym obozem hufca
Wakacje z zuchami
o ciągłym uczeniu się od siebie nawzajem
przemyślenia
Woodcraft galeria
Stanisław Broniewski “Orsza” Anna Waszewska Anna Borowczyk Piotr Jaworski o tym, jak w dzisiejszym świecie kochać przyrodę
Weźmy się i zróbcie! Karolina Strojna
.exe .com .bat (szermierka)
ART.biwak - za kulisami
o problemach i braku wsparcia ze strony drużynowych
Wspólna służba - odpowiedź na „ART.biwak-za kulisami”
Paweł Wnuk
ART.biwak - obiektynie - odpowiedź na „ART.biwak-za kulisami”
Tomasz Araszkiewicz
Kontra - odpowiedź na „ART.biwak-za kulisami”
Jan Bober
herbaciarnia
Przygoda na Półwyspie Brossa Cywilizacja roślinności Literatura harcerska By Zodiak jak skała trwał - historia 81
prezentacje
Charles M. Schulz
Dorota Szymańska we wspomnieniu o pierwszych harcerskich ścieżkach
Beata Araszkiewicz-Ochota o tym, co możemy spotkać na leśnej ścieżce
Elżbieta Kaczewska o tym, co czytać, by wiedzieć
Krzysztof Szymkiewicz wspomina, jak to było dawniej i dzięki komu jest teraz
w tym numerze także okolicznościowa kartka z kalendarza
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
pogo dno exe A zanim nastały wakacje KSI odczuła oblężenie. Jakiś sezon na pwd się rozpoczyna, a czasem kończy. WAKACJE, znów beda wakacje na pewno mam racje wakacje beda znów
No to co z tym trójkącikiem? Maciek to zuchy, to zuchy co tam dalej kryc (kryć się)
Kolejny artykul do pogodno.exe przed Toba! tak wlasnie TOBA
Maciej, załóż mundur ! Oszalałaś ???
okolo 200 to taka magiczna liczba która nam towarzyszy na Pamiętamy wszyscy, że na obozie (byle jednak wrócilo okolo 210) obozie najważniejsze są … KUCHARKI i czasem [EDYTA NA KOMENDANTA!!!] oboźny …
Gdzie sie podziali tamci mezczyzni, orly, sokoly … wszyscy wyjechali kadrowo na obóz, ...ale gdzie sie podzialy kobiety… hmmm
(Edyta! Podzialy, to sie gdzies tamte prywatki! Spragnionemu prawatka na mysli?!)
Pogodno mistrzem swiata pilki noznej i siatkowej !!! (raczej nie zostanie) To co ? Gdzie jedziemy na Jodlex ? WAKACJE _ JODLEX_ NOWY ROK HARCERSKI_ZJAZD HUFCA no i na czym tu się skupić ? aaaaale musło!
[DAĆ JEJ SZANSĘ! DAĆ JEJ SZANSĘ!]
Olek! Wojtek! W tym roku czekamy na nowa ode do Edyty S. W tym roku duzo druzyn posmakowało uroków biwakowania ! brawo !!! trzymamy kciuki za wiecej pozytywnych przygód biwakowych. Współcześnie to nawet opinaczem nie można rzucić w porannych natrętów.
Czy juz zostales czlonkiem pogodno.exe (facebook jest wszedzie) ? [IDŻ NA CAŁOŚĆ! IDŹ NA CAŁOŚĆ!]
Ekhm, żeby tylko niektórzy nie wzięli sobie okładki do serca! Aaaaamen.
Z listów do hufca: OD: BM Do: szczecinpogodno@zhp.pl Data: 25 marca 2011 01:01 Temat: WITAM BANK INFO & ZAPO
Witam. Na samym poczatku chcialbym sie przedstawic i przeprosic za brak polskich znakow w mailu, poniewaz na mojej poczcie nie dzialaja polskie znaki. Nazywam się B.M, pochodze z Radomia, interesuje sie informatyka. W obecnej chwili jestem czlonkiem Radomskiego klubu luczniczego w Radomiu. Strzelaniem z luku zafascynowalem sie juz 2 lata temu, i do tej pory uczeszczam na treningi, a co za tym sie wiaze zawody. Probowalem rownież roznego rodzaju zajec, lecz to niebylo moja dobra strona. Takze znalazlem nowe juz drugie hobby czyli zbieranie gadzetow reklamowych. Tak sie stalo ze juz od 2 miesiecy kolekcjonuje gadzety reklamowe od firm, instytucji, powiatow, urzedow itp. Na razie moja kolekcja nie jest za duza, ale ciesze sie nawet z malego gadzeciku. Na dzien dzisiejszy moja kolekcja liczy kilkadziesiat smyczy, 5 kubkow, 2 t-shirty, troche breloczkow, naklejek, pocztowek, dlugopisow, a najwiecej informatorow, map, pocztowek, i ulotek. (oto linki zdjęc mojej kolekcji: http://fotofotki.pl/images/77z9q0v67f16lwg 6rugo.jpg http://fotofotki.pl/images/emzikgqpgfu8nty mvzj.jpg) Mysle ze z biegiem czasu oraz Panstwa pomoca, uzbieram o wiele wiecej. Teraz opowiem jak zaczeła sie moja przygoda z tym hobby. Wszystko zaczelo sie od znalezienia strony w sieci, ktora oferowala gadzety. Pomyslalem ze to klamstwo, poniewaz wtedy juz zbieralem gadzety bedac na jakis imprezach, badz promocjach firm. Juz wtedy wiedzialem ze ciezko bylo zdobyc gadzet do mojej kolekcji. Wiec postanowilem wyslac pare maili z prosbami o gadzety. Po kilku tygodniach dostalem kilka przesylek z gadzetami, bylem wtedy tak ucieszony ze moja kolekcja sie powiekszyla, poprzez gust jaki wykonaly te firmy. Dla mnie nawet najmniejsza naklejeczka, badz breloczek sie liczy, poniewaz to moja fascynacja. Od tego czasu stalem sie bardzo szczesliwy, poniewaz moglem sie chwalic znajomym moja kolekcja. Spotkalem w Internecie rowniez innych (kolekcjonerow) lecz, okazalo sie ze oni pisali bardzo duzo maili, poniewaz gadzety mogli otrzymac za darmo, a potem sprzedawali. Bardzo nie lubie takich ludzi ktorzy, naciagaja firmy na koszty gadzetow i przesylek a potem sprzedaja je by sie wzbogacic. Ja zbieram gadzety, by miec super
wydanie 22
1 sierpnia 2011 r.
SIERPIEŃ ??.08 Udział w Wędrowniczej Watrze
WRZESIEŃ 16-18.09 JODLEX
kolekcje, i gdy bede juz starym czlowiekiem, chwalic sie nia moim wnuczkom. Do wszystkich gadzetów przeznaczylem swoja szafeczke i porozwieszalem breloczki na sciankach, oraz wszystko posegregowalem. Mysle ze moja fascynacja do gadzetow jest jak kazda inna. Inni zbieraja pocztowki, znaczki, banknoty, a moja kolekcja sa gadzety. Bralem udzial rowniez w roznych konkursach, ale wygrywanie raczej nie jest moja dobra strona :) Zaczalem robic strone internetowa, na ktorej bede umieszczal podziekowania dla tych ktorzy podarowali mi jakis upominek, zdjecia mojej kolekcji itp. Start strony już na dniach :) Mozecie Panstwo zajrzec: http://gadzetykolekcja.tnb.pl Rozniez od chwili czasu, zrobilem profil kolekcji na facebooku, jesli mozecie Panstwo to prosze o klikniecie "LUBIE TO" http://www.facebook.com/pages/Bart%C5%82om iej-Mizera/118956224849385 W zwiazku z tym, chcialbym Was prosic o przeslanie mi, jakiegokolwiek gadzetu, jesli to by było mozliwe. Bym byl mile zaskoczony, oraz cieszylbym sie tym ze moglbym miec drobiazg z Panstwa logiem. Jesli to jest mozliwe prosze o przeslanie na ponizej podany przeze mnie adres. Wystarczy zrobic tak malo, bym byl szczesliwy. Z gory dziekuje za pozytywne rozpatrzenie mojej prosby, oraz za czas poswiecony na przeczytanie mojego maila.
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Skauting dla chłopców - Rozdz. IX - Obozowanie (wybór)
Metodyka
Sir Robert Baden-Powell Wygoda w obozie. Niektórzy opowiadają o „surowym życiu" w obozie. Są to zwykle „żółtodzióby". Stary puszczanin nie ma surowego życia, umie chodzić koło siebie i urządzić się wygodnie dzięki setkom małych sposobików. Jeżeli np. nie ma namiotu, nie siada bezczynnie, żeby drżeć i narzekać, ale od razu bierze się do roboty i kleci schron czy szałas. Wybiera dobre miejsce, gdzie nie trzeba się Sir Robert Baden-Powell
obawiać potopu, gdyby naciągnęła burza. Po tym rozpala
(1857 - 1941)
obozowe ognisko i urządza sobie wygodne materace z paproci
Założyciel skautingu
albo siana. Stary skaut ma głowę pełną pomysłów, to znaczy że
Generał armii brytyjskiej Pisarz
zawsze znajdzie sposób wygrzebania się z trudności albo niewygody. Teren. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, gdzie się chce mieć obóz i jaki to ma być obóz. Im bliżej domu będzie, tym mniej będzie wydatków na drogę tam i z powrotem. Moim zdaniem najlepiej rozbić obóz w pobliżu lasu, w którym wolno ciąć drzewo na opał i do budowy szałasów. Jeżeli zatem wie się o jakimś właścicielu |w pobliżu, który pozwoli na zajęcie miejsca w lesie - oto sposobność! W środku lasu może się być narażonym na wilgoć i kapanie z drzew, jeżeli pogoda jest dżdżysta - trzeba to wiedzieć. Jeżeli zbuduje się dobre nieprzemakalne szałasy, obejdzie się bez namiotów. Dobry teren obozowy da się znaleźć również na wybrzeżu morskim, jeżeli będzie to miejsce, gdzie można używać łódek i kąpać się. Czasem uda się zamieszkać w szopie na łodzi albo w kabinie wyszłego z użycia żaglowca. Trzeba pamiętać, że potrzebna będzie dobra woda i trochę drzewa opałowego. Można też pójść w góry, na wrzosowiska czy nad rzekę i uzyskać pozwolenie rozbicia obozu. Wybierając miejsce trzeba zawsze myśleć o tym, że może przytrafić się pogoda bardzo dżdżysta i burzliwa, trzeba zatem wyszukać miejsce możliwie najsuchsze i najbardziej ukryte, niedaleko od wody, pamiętając że dobra dostawa wody musi być zapewniona w pierwszym rzędzie. Trzeba się upewnić, że woda, którą się będzie piło jest czysta i nie trzeba będzie jej nosić zbyt daleko. Obozy wędrowne. Nad obozy stałe przekłada wielu skautów „obozy wędrowne". Oczywiście znacznie więcej uciechy daje wędrówka przez nieznane okolice, żeby jednak obóz wędrowny był znośny, musi być dobra pogoda. Obmyślając wędrówkę trzeba przede wszystkim wybrać te okolice, które chce się zwiedzić i upatrzyć na mapie miejsca, gdzie się będzie chciało zatrzymać na noc. Przekonacie się, że nie będziecie mieli ochoty robić dziennie więcej niż pięć mil (siedem i pół km).
pogo dno exe
Namioty. Dla obozu stałego, którego nie zamierzacie zmieniać najlepszym namiotem jest gatunek używany przez poszukiwaczy, noszący nazwę namiotu grzbietowego (odpowiednik dzisiejszej „10” - przyp.). Są one dosyć drogie ale niezrównanie wygodne; a przy tym nadają obozowi piękny wygląd. Jeżeli mają płachty ruchome, są zupełnie
Pogodno.exe
nieprzemakalne, nawet gdy się ich dotknie od środka namiotu. Płachty ruchome utrzymują chłód w namiocie w czasie upału a ciepło w niepogody. Rozbijanie obozu. Wybrawszy miejsce na obóz rozbijamy namiot wejściem w przeciwną stronę niż wieje wiatr. Gdyby się zdarzył duży deszcz, trzeba wykopać dookoła mały rowek głębokości ok. trzech cali, żeby ochronić się przed podmyciem. Rowek ten ma odprowadzać wodę w dół ze wzgórka. U podstawy masztu namiotu trzeba wykopać małą dziurę wielkości filiżanki, do której w razie deszczu przesuwa się pal. Pozwala to na równoczesne obluzowanie wszystkich linek i chroni je przed pokurczeniem się z wilgoci. W skautowym obozie nie ustawia się namiotów w równej linii wzdłuż ulic, jak w obozach wojskowych, lecz rozrzuca w wielkie koło co pięćdziesiąt lub sto jardów (niespełna 50 do 100 m) dookoła namiotu skautmistrza, znajdującego się zwykle w środku obok flagi i ogniska obozowego. W ten sposób każdy zastęp stanowi osobną jednostkę. Kąpiel. Podczas pobytu w obozie kąpiel będzie jedną z waszych uciech i jednym z waszych obowiązków: będzie uciechą, bo to takie wesołe, będzie obowiązkiem, bo żaden skaut nie może się uważać za prawdziwego skauta, dopóki nie umie pływać i ratować tonących. Ale w wodzie czyhają niebezpieczeństwa, na które każdy rozsądny skaut będzie przygotowany. Pierwszym z nich jest kurcz. Przytrafia się on często w następstwie długiego pozostawania w wodzie. Dziesięć minut przebywania w wodzie, to reguła dla chłopca, bezpieczniej jednak pięć minut. Jeżeli ktoś kąpie się zanim minie półtorej godziny od spożycia obiadu, tj. zanim pożywienie zostało strawione, o kurcz bardzo łatwo. Kurcz skręca człowieka silnym bólem tak że nie może ruszać ani rękami ani nogami, idzie na dno i tonie i oto koniec wszystkiemu. W czasie kąpieli należy zawsze wystawić wartę kąpielową, złożoną z dwu dobrych pływaków, którzy sami nie będą się kąpać lecz będą w pogotowiu rozebrani i tylko okryci płaszczem, gotowi wskoczyć w każdym momencie do wody, aby pomóc pływakowi, jeżeli znajdzie się w niebezpieczeństwie. Warta nie może się kąpać, dopóki wszyscy inni nie opuszczą wody. Musi też być pod ręką lina ratunkowa. Głupota chłopców, którzy o tych rzeczach nie chcą pamiętać, sprawia, że każdego lata przepada niejedno życie. Kąpać wolno się tylko w bezpiecznych miejscach i pod ścisłą obserwacją. Oczyszczenie terenu obozowego. Nie zapominajcie, że stan, w jakim pozostaje dawny teren obozowy, po zakończeniu obozu mówi dokładnie o tym czy zastęp, względnie drużyna, która go używała, była porządna czy nie. Żaden choć trochę porządny, skaut nie pozostawi terenu obozowego brudnym: zmiecie i
zakopie każdy najdrobniejszy śmieć. Postępuje się tak w wojsku, żeby nie pozwolić nieprzyjacielowi zdobyć jakich informacji z tego, co się pozostawi. Przypuśćmy żeście pozostawili kawałki starych bandaży, kilka guzików od płaszczy, kawałki starego jedzenia itd., nieprzyjaciel będzie wiedział które regimenty były w tym miejscu, że znajdowali się tam ranni i że z jedzeniem jest krucho. W obozach w czasie pokoju zwyczaj oczyszczania obozu przed opuszczeniem go jest tak samo ważny, bo gospodarz nie będzie miał zmartwienia z czyszczeniom gruntu po wzorowym odejściu, a tym samem chętnie pozwoli go znów użyć. Pamiętajcie o tym, że wielki to wstyd dla drużyny, zastępu czy też samotnego skauta pozostawić teren obozowy brudny i zanieczyszczony. Członkowie Klubu Kempingowego robią cuda w zacieraniu wszelkiego śladu po obozie. Raz nawet widziałem jak szczotkowali trawę szczotkami do ubrania, żeby się znów podniosła w tym miejscu gdzie leżeli. Cieszyłbym się bardzo, gdyby skauci postępowali tak samo. Pamiętajcie też, że po zakończeniu obozu winniście pozostawić po sobie te dwie rzeczy: 1.
nic,
2.
podziękowanie dla właściciela gruntu.
Nieraz już na polach moich znalazłem piękne kije dębowe z wypisanym alfabetem Morsego lub znakami indyjskimi podziękowaniem od skautów, którzy tam obozowali. Szkodnictwo. Ze szczególną troskliwością należy starać się o pozwolenie od właścicieli sąsiednich terenów, zanim na nie wejdziecie. Bez pozwolenia nie wolno chodzić po żadnych ścieżkach, większość jednak właścicieli da je wam, jeżeli się do nich zgłosicie i powiecie im kim jesteście i co chcecie robić. Przechodząc przez ich tereny pamiętajcie przede wszystkim: 1.
zamykać za sobą każdą bramkę,
2.
jak najtroskliwiej unikać płoszenia zwierząt domowych i dzikich,
3.
nie uszkadzać płotów, zbiorów czy drzew.
Jeżeli potrzeba wam drzewa opałowego, musicie wpierw spytać, czy wolno zabrać, a wystrzegajcie się pił. Nie zbierajcie też suchego drzewa, którego użyto do zatkania dziur w płocie. Próżniaki obozowe. Obóz to miejsce przestronne, ale nie pomieści się w nim taki gość, co to nie ma ochoty brać udziału w tych licznych małych przykrych robotach, które trzeba wykonać; nie ma miejsca dla oczajduszów i zrzędów - ba dla takich nie ma w ogóle miejsca w skautingu, ale już najmniej na obozie. Pomagać musi każdy chłopiec i to z radosną ochotą, aby obóz stał się dla wszystkich przyjemny. Tak wzrasta przyjaźń. Jeżeli jeden z towarzyszów zmoknie w nocy na służbie, ten co pozostał w namiocie z całą pewnością przygotuje mu filiżankę gorącego kakao, a o takich rzeczach musi pamiętać i wykonywać je każdy skaut. Łóżka obozowe. Wiele jest sposobów urządzenia sobie w obozie wygodnego łóżka, zawsze jednak trzeba mieć między ciałem a ziemią gumową płachtę nieprzemakającą. Na ciętej trawie, słomie czy paprociach można ułożyć się bardzo wygodnie, ale jeżeli nie da się zdobyć nic z tego a trzeba się
położyć na ziemi, nie wolno zapominać, żeby przed położeniem się wygrzebać sobie małą dziurkę, wielkości mniej więcej filiżanki, do której wejdzie biodro, kiedy przewrócimy się na bok: robi to ogromną różnicę, jeżeli idzie o wygodne spanie. Bardzo wygodne łóżko, nieomal że materac sprężynowy, robią w Kanadzie ucinając mnóstwo czubków konarów jodły i wsadzając je prostopadle możliwie gęsto obok siebie w ziemię, tak że tworzą jakby szczecinę szczotki tak gęstą, że kiedy się na tym położyć ma się wygodne i elastyczne legowisko. Świeczniki obozowe. Świecznik obozowy można zrobić z drutu zwiniętego w małą spiralną sprężynę, z rozszczypanego patyka wetkniętego w ścianę, z buły glinianej lub ziemniaka w których drążymy dziurę i wtykamy świecę; umbrę do świecy robi się z flaszki, której odbija się dno a szyjkę, do której wkłada się świecę wtyka się do ziemi. Dno od butelki odcina się albo w ten sposób, że wlewa się do niej cal lub półtora cala wody a później wstawia się ją do żaru ogniska, dopóki nie rozgrzeje się i nie trzaśnie na poziomie wody; albo obwiązuje się butelkę w koło sznurkiem i szybko pociąga się nim tam i z powrotem, aż powstanie w odpowiednim miejscu butelki gorąca linia, która trzaska łatwo pod uderzeniem lub po zanurzeniu do zimnej wody. Pamiętać jednak trzeba, że krajanie szkła i blachy w obozie, to niebezpieczne rzeczy. Trzeba także wiedzieć, jak się siedzi w obozie, kiedy jest wilgotno. Nie siada się, tylko „przykuca". Tubylcy w Indach kucają na piętach, ale, jeżeli się tego nie robi od dziecka, jest to bardzo męczące; można jednak urządzić się wygodniej, wkładając kamień lub kawałek drzewa pod pięty. Guziki zawsze gubią się w obozie, żeby więc nie cierpieć z tego powodu, lepiej nauczyć się robić guzik z sznurówek lub sznurków. Skaut musi umieć także wycinać spinki z drzewa, kości i rogu. Wielkim sekretem wygody obozowego spania jest posiadanie płóciennego worka długiego na dwie a szerokiego na około jedną stopę, w którym niesie się drobiazgi i to, co się gdzie indziej, nie zmieściło, albo zupełnie nic a później wypycha się go trawą lub spodnią bielizną i robi sobie poduszkę na noc. Schludność. Teren obozowy winien zawsze być utrzymany czysto i schludnie i to nie tylko po to, żeby (jak już mówiłem) nie zbierały się muchy, ale i dlatego, że jeśli pójdziecie w inne miejsce pozostawiając za sobą zanieczyszczony grunt, wywiadowcy nieprzyjaciela mogą zaczerpnąć stąd mnóstwo informacji. Z tego powodu wywiadowcy zawsze są porządni, czy są w obozie czy nie - to już przyzwyczajenie. Jeśli się nie jest porządnym w domu, nie będzie się w obozie; a jeśli się nie będzie porządnym w obozie, będzie się żółtodzióbem a nie skautem. Skaut zatem utrzymuje porządek zarówno w namiocie, jak na łóżku i w pokoju, może bowiem być nagle wywołany na zbiórkę alarmową czy też coś nieoczekiwanego, i jeżeli nie wie gdzie po co sięgnąć ręką, będzie się długo guzdrał, zwłaszcza jeśli wywołają go w nocy. Tak więc kładąc się spać, nawet w domu, przyzwyczaić się trzeba do składania ubrania i umieszczenia go tam, gdzie można je będzie znaleźć po ciemku i szybko wdziać. Skaut nawet sznurówki zawiązuje porządnie - po prawdzie nie są one zawiązane lecz przewleczone dziurkami od góry w dół buta, nie potrzebują więc węzła.
Przedruk z: Robert Baden-Powell - Skauting dla chłopców. Wychowanie dobrego obywatela metodą puszczańską. Harcerskie Biuro Wydawnicze "Na Tropie", Warszawa 1938. REPRINT. Warszawa 1990.
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Naczelnik Harcerskiej Poczty Polowej o początkach jej działania
Innym
Wspomnienie o Stanisławie Broniewskim W harcerstwie były trzy grupy wieku: najstarsi - grupy szturmowe, średni - bojowe szkoły, i najmłodsi - tak zwane „Zawiszaki”, „Zawiszacy” od imienia rycerza Zawiszy Czarnego. Ci najmłodsi nie mieli walczyć w pierwszej linii, mieli być w służbie pomocniczej. Między innymi mieli pełnić funkcje łączności. Nie chodziło tutaj o łączność między oddziałami, o łączność bojową, tylko o łączność ludności z wojskiem lub ludności między hm. Stanisław Broniewski “Orsza”
sobą. Jak się potem mogliśmy zorientować, trafione to zostało, ta
(1915-2000)
koncepcja, bardzo. Dlatego, że kiedy się pytało niektórych ludzi,
Naczelnik Szarych Szeregów
co im najwięcej dokucza w momencie Powstania, no to oczywiście bomby, oczywiście wielkie zagrożenie,
Podporucznik Armii Krajowej Ekonomista
niebezpieczeństwo, oczywiście głód, ale najbardziej - brak wiadomości od bliskich. I wobec tego informacja o bliskich
Dowódca Akcji pod Arsenałem Twórca Harcerskiej Poczty Polowej Współzałożyciel Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej Działacz na rzecz zjednoczenia harcerstwa
przerzucana, nieraz z niedaleka, bo tylko przez jakąś ulicę, ale niedostępną dla normalnego człowieka, które to odległości musiały być pokonywane właśnie przez organizację, przez pocztę polową, ta informacja o bliskich była szalenie ważna. Potem poczta pokryła całe miasto. Mieliśmy kilka punktów, tak zwanych stanic, gdzie były gromadzone listy, sortowane i kierowane na różne szlaki. Była nawet cenzura - szereg bardzo zaufanych ludzi. To wszystko, cośmy do tej pory mówili, dotyczy samej organizacji. Natomiast najistotniejsza sprawa to chłopiec, który niósł torbę. To był ten nerw poczty polowej. Oni uczyli się, ci chłopcy, już przez całą okupację, znajomości miasta, wszelkich przejść przez kamienice, przejściowych domów, ulic, połączeń itd. Znali miasto świetnie i teraz mogli wykorzystać doskonale tę swoją znajomość. Były to jednak wycieczki bardzo niebezpieczne. Parę strat utkwiło w pamięci - pogrzeb jednego małego łącznika koło dzisiejszego Konserwatorium. Chowaliśmy chłopca pseudonim „Banan”; potem pod Kurantem chowaliśmy chłopca pseudonim „Lech”, byli jego rodzice na pogrzebie, bardzo dzielnie znieśli ten straszny cios… No tak, ci chłopcy szli, szli w teren. Nazywano ich zwiastunami radości, dlatego że oni nieśli jakieś wiadomości. Rzadko były to wiadomości złe, bo jeżeli ktoś pisał, to był sygnał o tym, że ktoś żyje, że ktoś poszukuje, że ktoś jest. Dlatego oni byli przyjmowani wszędzie niesłychanym entuzjazmem i naprawdę podnosili ten nastrój walczącego miasta. Obok toreb z listami nieśli również gazetki, nieśli pisma, a ta informacja była też przecież rozrywana, była szalenie potrzebna. Ci ludzie chcieli wiedzieć, co nas czeka, jaki może być koniec tego koszmaru. Nie potrafię w tej chwili powiedzieć liczby listów, które oni przenieśli. To było bardzo dużo. W pewnym momencie, zgłosili się urzędnicy, pracownicy poczty, żeby nam pomóc całą swoją fachowością,
pogo dno exe
umiejętnością. Ponieważ w naszych rękach znajdował się gmach Poczty Głównej na dzisiejszym placu Powstańców, na placu Napoleona wówczas, wobec tego ten gmach został zajęty do tego celu. Było parę dni bardzo dobrego, bardzo sprawnego funkcjonowania. Na przykład sprawa cenzury była bardzo poważnie potraktowana przez pracowników poczty, którzy uważali, że na to trzeba mieć specjalne zarządzenie itd. Zostało to wszystko załatwione tak jak trzeba. No niestety, jak to bywa w
Pogodno.exe
tych sytuacjach polowych, nastąpił krach, zostały zrzucone bomby właśnie akurat na ten gmach poczty i paru tych pracowników poczty zginęło, i musieliśmy powrócić do naszego prymitywnego względnie funkcjonowania.
Druh Stanisław Broniewski urodził się w 1915 r. w Warszawie. W 1928 r. wstąpił do 3 Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. ks. J.Poniatowskiego.We wrześniu 1939 współorganizował Pogotowie Harcerzy w Warszawie; współorganizator Szarych Szeregów. W 1941 r. komendant Okręgu Południowego w Chorągwi Warszawskiej i Obwodu Południowego organizacji Wawer, w latach 1941-1943 komendant Chorągwi Warszawskiej „Ul Wisła”, następnie komendant Grup Szturmowych. 26 marca 1943 r. dowodził Akcją pod Arsenałem. Od maja 1943 roku do dnia kapitulacji Powstania Warszawskiego - Naczelnik Szarych Szeregów. Pseudonimy konspiracyjne: Stefan Orsza, Witold, K. Krzemień Po upadku Powstania Warszawskiego został wywieziony do obozu w Bergen-Belsen. Po odzyskaniu wolności w 1945 r. pełnił funkcję komendanta Związku Harcerstwa Polskiego w Niemczech. Do kraju powrócił w 1946 roku. Za działalność okupacyjną został odznaczony Złotym Krzyżem "Za Zasługi dla ZHP" z Rozetą-Mieczami. W 1956 roku uczestniczył w reaktywowaniu Związku Harcerstwa Polskiego. W 1989 r. przewodniczący Krajowego Komitetu Odrodzenia ZHP. Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Szarych Szeregów. Kawaler Srebrnego Krzyża Virtuti Militari i Krzyża Walecznych. Odznaczony Orderem Orła Białego. Kanclerz Kapituły tego orderu.
Cytat z: Wł. Bartoszewski, “Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego”, Warszawa 1989, s. 45-47. Informacje dot. osoby hm. Stanisława Broniewskiego z Rozkazu Specjalnego Naczelnika ZHP - L.1/2001. Z d j ę c i e a u t o r s t w a Ta d e u s z a Bukowskiego.
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
O celach, ciężkiej pracy i o tym po co właściwie co roku jest obóz
Opinie
Rozmowa z Anną Waszewską
phm. Anna Waszewska Członkini Komisji Stopni Instruktorskich hufca Komendant Szczepu 30 GZ i DH „Twierdza” Socjolog
Wyjeżdżamy prawie za miesiąc. Można powiedzieć, że wszystko już gotowe? Nie. To znaczy? Wszystko idzie zgodnie z planem, prawie wszystko, i to co powinno być gotowe, jest gotowe. Nie szkoda ci urlopu w pracy na spędzenie go na obozie harcerskim? Trochę szkoda… To może można go było lepiej wykorzystać? Na pewno mogłabym go inaczej wykorzystać, ale rok temu zobaczyłam harcerzy śpiących na wartowni i uznałam, że trzeba to zmienić i czegoś ich nauczyć. Poza tym, od kiedy pamiętam jeździłam na obozy hufca i zawsze wracałam ze wspaniałymi wspomnieniami, więc jeśli można zrobić coś pożytecznego i przy tym dobrze bawić się w gronie najbliższych znajomych, to chyba nie jest to zmarnowany czas. Bycie komendantem to zaszczyt, obowiązek, powinność każdego instruktora? Jak to odbierasz? Nie sądzę, aby każdy instruktor musiał być komendantem obozu, a już na pewno nie można go zmuszać do organizacji obozu. O obowiązku możemy mówić dopiero, gdy ktoś sam się zdecyduje i zobowiąże do zorganizowania obozu. Nie żałujesz, że większość obozu spędzisz na bazie? Nie będzie ci żal, gdy drużyny obozowe będą wychodziły co rusz na wędrówki? Na szczęście w maju byliśmy na wizytacji bazy i wtedy udało mi się przejść wszystkie szlaki w pobliżu. To też nie jest tak, że cały obóz spędzę na bazie - myślę, że będą dni, kiedy wszystkie lub większość drużyn obozowych będzie na wędrówkach albo zajęciach poza obozem. Wtedy myślę, że uda mi się chociaż przez chwilę zwiedzić okolicę. Na pewno dużo pracy komendant ma przed obozem. Czym, oprócz zbierania honorów na apelu, zajmuje się komendant podczas obozu? Tych zadań jest bardzo dużo. Przy takiej liczbie uczestników myślę, że dużo czasu zajmą mi sprawy finansowe obozu. Stale muszę też być w kontakcie z bazą, instruktorami, którzy będą na miejscu, muszę czuwać nad realizacją programu. Można zatem powiedzieć, że jesteś wymagającym komendantem? Tak. Myślę że nawet bardzo. Czego zatem oczekujesz od kadry obozowej, od wychowawców, przybocznych, członków komendy obozu? Przede wszystkim oczekuję tego, żeby wiedzieli, po co tam jadą. Mam nadzieję, że poświęcą ten czas dzieciom, skupią się na pracy z nimi, a gdy tak będzie, to musi to przynieść dobre efekty. Nie sądzisz, że tematyka obozu - motyw Czarnych Stóp - nie jest zbyt atrakcyjna dla dzieci, a szczególnie dla młodzieży? Dlaczego akurat ten temat, jakie cele wychowawcze chcecie dzięki temu osiągnąć? Myślę, że gdyby tematyka obozu nie była atrakcyjna dla uczestników, to na obozie nie byłoby 160 osób. Wszyscy, którzy się na niego zgłosili, wiedzieli jaki będzie temat obozu i jaki będzie program. Ten temat, to trochę powrót do korzeni, do dobrych tradycji harcerskich. Chcemy, aby tegoroczny obóz był właśnie prawdziwie harcerski, by nie był tylko namiastką harcerstwa. Chcemy w pełni oprzeć swoją pracę o metodę harcerską i odpowiednie metodyki. Z tego co mówisz, wynika, że jest zapotrzebowanie na wakacje z harcerzami. Sądzisz, że to sentyment i wola rodziców, czy wynika to raczej z decyzji dzieci? Jestem przekonana, że jest to przede wszystkim wynik ciężkiej
pogo dno exe
Pogodno.exe
pracy wychowawczej drużynowych podczas całego roku harcerskiego, którzy właśnie w ten sposób chcą ze swoimi harcerzami podsumować to wszystko, co podczas niego się wydarzyło. Nie sądzę, aby była to narzucona z góry wola rodziców; uczestnictwo w obozie musi wynikać przede wszystkim z chęci samych harcerzy. W tym roku, dodatkowo postaraliśmy się o odpowiednią promocję naszej akcji letniej. Powstała strona internetowa www.wakacjezpogodnem.pl, dzięki której w naszym obozie weźmie udział dużo osób niezrzeszonych. Można na niej było przeczytać o programie obozu i zobaczyć kadrę. Myślę, że ta strona również przyczyniła się do tego, że w tym roku dwukrotnie wzrosła ilość uczestników. Czy dostrzegasz jakieś istotne różnice pomiędzy obozami organizowanymi dzisiaj, a wyjazdami organizowanymi jeszcze dekadę temu? Właśnie się zastanowiłam, czy ja byłam dekadę temu na obozie… ale chyba byłam. Lekko się jednak zmartwiłam…(śmiech) Różnice na pewno są i przede wszystkim w programie. Program na obozach teraz jest zupełnie inaczej skonstruowany mniej nastawiony na działania wynikające z opisów metodyk, a to wielka szkoda. Zdecydowanie zmieniły się też dzieci; dzieci w dzisiejszych czasach zdecydowanie bardziej nastawione są na branie niż na dawanie, i tego dawania czegoś z siebie chcemy je teraz uczyć. Co roku przy okazji HAL powraca pomysł wypłacania wynagrodzeń dla kadry obozowej. Co o tym sądzisz? Z jednej strony myślę, że to mógłby być jednak dobry pomysł, ponieważ jako komendant mogłabym mieć jakiś twardy argument, kiedy wymagam czegoś od drużynowych. Z drugiej jednak strony myślę sobie, że dobrze by było, gdybyśmy byli w stanie w dalszym ciągu motywować tak kadrę ZHP, aby ten czas spędzony podczas akcji letniej, opłacał się nam nawet bez gratyfikacji pieniężnej. Przy organizacji tegorocznego obozu pojawiły się zastrzeżenia, co do możliwości uczestnictwa w nim jednostek spoza hufca. Jak się do tego odniesiesz? Ja myślę, że sytuacja idealna byłaby wtedy, gdyby każda drużyna z hufca chciała jechać na obóz tylko i wyłącznie ze swoim hufcem. To byłaby sytuacja wzorcowa, ale niestety tak nie jest i drużynowi dokonują takich, a nie innych wyborów, czego nie możemy im zabronić. Natomiast sądzę, że takie kwestie zdecydowanie powinny być rozstrzygane pomiędzy właściwą komendą hufca a kadrą danej jednostki, i to tak aby nie odbiły się bezpośrednio na harcerzach. Co jest gwarancją dobrego obozu - dobrego to znaczy takiego, podczas którego dzieci i młodzież się nie nudzą, a kadra osiąga założone cele wychowawcze? Właśnie te cele. Myślę, że te cele powinny być dokładnie określone i nad tym jeszcze wciąż pracujemy, aby drużynowi potrafili wyznaczyć sobie, co chcą osiągnąć podczas obozu i przygotowali się do niego jak najlepiej. Przyjęło się tak, ostatnimi czasy, że plan planem, a praca pracą, ja mam nadzieję, że na tym obozie tak nie będzie. Mam nadzieję, że uda nam się zrealizować wszystkie cele, które sobie wraz z drużynowymi założymy. Wspólny obóz trzech hufców szczecińskich w 2012 r. Co o tym sądzisz? Przy okazji tego pytania, chciałam zaznaczyć, że w tym roku, już mamy obóz jednostek z trzech hufców Szczecin-Pogodno, Szczecin i Stargard Szczeciński. Co do obozu trzech hufców szczecińskich, to byłam komendantem I Zlotu Hufców Szczecińskich i tę imprezę wspominam bardzo dobrze. W przygotowaniach do zlotu uczestniczyli instruktorzy wszystkich trzech szczecińskich hufców. O ile taki obóz byłby przygotowywany przez wszystkie trzy hufce, to wtedy tak, ma to sens. Jeżeli byłby przygotowywany przez jeden hufiec, który „wyciągałby” harcerzy z pozostałych, to myślę, że to nie jest dobry pomysł. Taka akcja letnia mogłaby posłużyć integracji szczecińskiego harcerstwa, jednak byłoby to ogromne przedsięwzięcie i aby ten cel został spełniony z pewnością trzeba by poświęcić mu ogromnie dużo pracy. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Dziękuję za rozmowę.
Rozmowę w dniu 03 czerwca 2011 r. przeprowadził Maciej Grabowski
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Wakacje z zuchami
Przemyślenia
Anna Borowczyk Od czasu, kiedy zostałam członkiem namiestnictwa zuchowego Hufca Szczecin-Pogodno, każde moje wakacje związane są z kolonią zuchową. Z roku na rok, w innym stopniu. Wszystko zależny od tego, jaką funkcję wychowawczą przyjdzie mi pełnić podczas Harcerskiej Akcji Letniej. Przyboczny, drużynowy (wychowawca), komendant (kierownik) - to trzy podstawowe funkcje jakie wędrownicy i instruktorzy mogą pwd. Anna Borowczyk HO Członkini Komendy Hufca Szczecin-Pogodno
sprawować podczas każdej kolonii zuchowej. Kiedy już zdecydują się jechać na wypoczynek z zuchami, zadają sobie pytania: do pełnienia jakiej funkcji najbardziej się nadają, jaką
Namiestnik zuchowy
chcą pełnić i na którą z nich jest największe zapotrzebowanie
Członkini Zespołu Programowego Hufca
podczas danych wakacji. Dopiero udzielenie odpowiedzi na
Członkini Zespołu Kadry Kształcącej Hufca Studentka V roku Informatyki i Ekonometrii na Uniwersytecie Szczecińskim
każde z powyższych pytań prowadzi do podjęcia decyzji w jakim charakterze pojadą na kolonię. Dziewięć lat temu nadszedł dzień, w którym to zdecydowałam się pojechać na moją pierwszą kolonię zuchową. Wówczas pełniłam funkcję przybocznej. Jak wiadomo początki bywają ciężkie. Nie inaczej było też w moim przypadku. Wraz z zuchami uczyłam się piosenek i pląsów, z którymi wcześniej niewiele miałam wspólnego. Od kadry wychowawczej pozyskiwałam wiedzę na temat metodyki zuchowej, a przyglądając się, jak prowadzą zajęcia uczyłam się postępować z dziećmi w różnorakich sytuacjach. Z każdą kolejną kolonią było już coraz łatwiej ale do czasu… aż nabyłam uprawnienia do pełnienia funkcji wychowawcy placówek wypoczynku dzieci i młodzieży. I tu zaczęły się schodki. Wiele myśli kłębiło mi się w głowie: czy dam radę, czy się do tego nadaję? W takich sytuacjach zawsze można liczyć na dobrą radę i słowa wsparcia od doświadczonych wychowawców, kierownika kolonii czy bezpośrednich przełożonych w „hufcowej hierarchii”. Oczywiście nie obyło się bez kłopotów i trudnych sytuacji, ale w takich wypadkach należy pamiętać, że nigdy nie zostajemy sami ze swoimi problemami, a w proszeniu o pomoc nie ma nic złego. Jest takie mądre powiedzenie, że „uczymy się przez całe życie” i ja się z nim w pełni zgadzam. Nie wiemy wszystkiego od razu, a bycie wychowawcą to nie lada wyzwanie i jednocześnie duża odpowiedzialność. Należy być rozsądnym, potrafić przewidzieć konsekwencje zachowania zuchów i odpowiednio wcześnie zareagować. Prawdę mówiąc funkcja wychowawcy to praca 24 godziny na dobę, przez cały okres kolonii. Należy mieć oczy dookoła głowy ale również we wszystkim zachować umiar. Nikt nie jest doskonały, więc nie należy załamywać się przy pierwszym niepowodzeniu. Na pytanie, czy każda osoba spełniająca warunki formalne musi pełnić tę funkcję na kolonii -
pogo dno exe
odpowiem krótko - nie musi. Uważam, że powinna to być świadoma i dobrowolna decyzja takiej osoby. Wychowawca podczas kolonii zastępuje dzieciom rodziców, dlatego powinien mieć przede wszystkim na uwadze ich dobro i bezpieczeństwo oraz dbać o ich wygląd, higienę
i zdrowie. U wychowawcy mile widziane jest również jego pozytywne usposobienie. W pracy z kadrą kolonii zawsze będę podkreślała dużą wagę uśmiechu. To z pozoru prosta, nie wymagająca wiele wysiłku
Pogodno.exe
czynność, a bardzo wpływająca na samopoczucie dzieci, które widząc, że druhna czy druh się śmieją, wiedzą że wszystko jest dobrze. Podczas tegorocznej kolonii zuchowej znajduję się w zupełnie nowej roli jaką jest funkcja komendantki (kierownika). Jest to dla mnie niewątpliwie wyzwanie, kolejny stopień wtajemniczenia, następny punkt na mapie harcerskiej drogi. Z pewnością pozwoli mi to zdobyć nowe doświadczenia i wiedzę, ale to jak się odnajdę w nowej sytuacji okaże się po kolonii, na której podsumowanie, jeszcze przyjdzie czas.
Kadra kolonii zuchowej w Dwerniku (2010 r.)
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Woodcraft
Przemyślenia
Piotr Jaworski Jeśli jesteś fanem survivalu, jeśli denerwuje Cię niszczenie przyrody przez człowieka, jeśli uważasz, że flora i fauna to najcenniejszy skarb na świecie i jeśli chcesz nauczyć takiego myślenia o przyrodzie swoich podopiecznych z drużyny, a nie wiesz jak… PRZECZYTAJ "ZWITEK KORY BRZOZOWEJ WOODCRAFTU". Woodcraft to prastara idea pochodząca od Indian. Polega
HO Piotr Jaworski Drużynowy 12 Szczecińskiej Drużyny Harcerskiej „Szeregi” Student Architektury Krajobrazu
na odpowiednim zachowywaniu się w stosunku do przyrody, która Cię otacza. W dzisiejszych czasach trudniej nazwać Ziemię naszym domem, zdecydowanie jesteśmy jej gośćmi. Kiedy odwiedzasz znajomych lub zostałeś do kogoś zaproszony, obowiązują Cię pewne zasady zachowania, zwane savoir vivre’m. W przypadku przyrody obowiązuje woodcraft. Musimy pamiętać, że jeżeli w „gościnie” zachowamy się nietaktownie, to najprawdopodobniej zostaniemy wyproszeni przez gospodarza. Możecie wierzyć lub nie, ale nasza "Matka Natura" (w przypadku Indian: praojciec) również potrafi to uczynić.. Innym wytłumaczeniem pojęcia woodcraftu może być sentencja powiedziana przez gen. Roberta Baden-Powella: "Przyroda jest rzeczą pożyczoną od naszych przyszłych dzieci. Starajmy się ją oddać w nienaruszonym stanie". Uzupełnieniem tej sentencji może być wypowiedź wygłoszona na światowej naradzie do spraw ekologii. Młoda niepozorna dziewczyna, miała może 16 lat, wygłosiła takową przemowę, że „ciary przechodzą po plecach”, a w oku łza kręci się sama. Z całej wypowiedzi najbardziej utkwiły mi w pamięci dwa zdania: "Skoro nie potraficie zmniejszyć dziury ozonowej, skoro nie potraficie spowodować szybkiego wzrostu drzew, skoro nie potraficie odnowić wymarłych gatunków, błagam was, skoro nie potraficie naprawiać, nie NISZCZCIE (…). Jestem tylko dzieckiem i nie potrafię wam pomóc. Ale jednej rzeczy nie rozumiem. Czemu nas uczycie w szkołach, że należy szanować naturę, skoro sami tego nie robicie? Proszę. DAJCIE PRZYKŁAD. Niech to nie będą puste słowa". Zauważyłem, że wielu sympatyków survivalu zapomina o woodcrafcie. Na poczet zabawy niszcząc przyrodę… podczas gdy można, a nawet trzeba, połączyć przyjemne z pożytecznym. Mistrzowie w przetrwaniu w ekstremalnych warunkach stwierdzają, że nie potrzebne są jakiekolwiek szkolenia. Wystarczy słuchać natury. Ona powie Ci, czy coś jest jadalne, czy nie, czy w danym miejscu warto wybudować schronienie. Kiedy nauczysz się odczytywać wskazówki dawane Ci przez naturę będzie to oznaczało, że opanowałeś sztukę łączącą survival z woodcraftem. Jeżeli chcesz tego nauczyć również swoich podopiecznych, zabierz ich na spacer po lesie w milczeniu. Niech obserwują to, co ich otacza. Pod koniec wędrówki rozpalcie ognisko. Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami.
pogo dno exe
vol. 22
Powstanie Warszawskie
rys. Ryszard Druch, w: „Piórkiem Druha Drucha”, Kraków 1985.
01.08.2011
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
ART.biwak - za kulisami
.exe .com .bat (Szermierka)
Karolina Strojna 7-8 maja 2011 r. - to był pierwszy termin, w którym miał odbyć się ART.biwak. Pełna pomysłów, już w lutym, podczas ferii zimowych, zaczęłam go planować z przyjaciółką, która obiecała mi swoją pomoc (gdy przyszło co do czego - niestety nie mogła mi pomóc). Pierwsze pomysły zostały spisane i odłożone na później, ponieważ miałyśmy bardzo dużo czasu. Przyszedł kwiecień, dowiedziałam się, że niestety,
sam. Karolina Strojna
w założonym terminie musi odbyć się inna impreza. Zawiedziona nie wiedziałam, co robić, zniechęciłam się, uznałam, że
Przyboczna XXX DH „Mury” Ratowniczka HSR
w późniejszym terminie będzie zakończenie roku szkolnego, więc mój biwak się nie uda z powodu braku chętnych.
Uczennica XIV LO w Szczecinie
Postanowiłam go nie robić. Początek maja, zaczęły się pytania odnośnie biwaku, zazwyczaj odpowiadałam, że go nie będzie, lecz Paulina Grzybowska nawet nie przyjmowała do siebie takiej wiadomości i od razu postanowiła mi pomóc. Już na drugi dzień pisałyśmy podania do szkół i rozpoczęłyśmy rozmowy z dyrektorami. Po niedługim czasie, pewien bardzo sympatyczny Pan Dyrektor zgodził się udostępnić nam halę sportową. Chciałam, aby do 26 maja, wszyscy chętni z hufców Szczecin, Szczecin-Dąbie i Szczecin-Pogodno zgłosili się. Z naszego hufca nikt tego jednak nie zrobił, a w pozostałych hufcach informacja nie została nawet udostępniona na stronach internetowych. Dopiero, gdy temat ten został poruszony podczas spotkania namiestnictwa, po kilku dniach, zgłosiły się 23 osoby. 3-4 czerwca - drugi i ostatni termin biwaku, w telewizji zapowiadają piękną, słoneczną pogodę, czuję lekki stres, niepewność, ale mam dobre nastawienie i dużo pozytywnej energii. Pozostało parę dni do imprezy, kilka drużyn już wpłaciło pieniądze, z resztą umówiliśmy się, że będą, ale zapłacą na biwaku - nie widziałam w tym żadnego problemu. Z pieniędzy, które pobrałam z hufca kupiłam potrzebne materiały na zajęcia oraz „zorganizowałam" obiad. Dzięki temu, że nie wydałam więcej pieniędzy niż otrzymałam z hufca, nie miałam
problemów, ponieważ dzień przed,
jedna z drużyn, (która miała zapłacić mi na biwaku)
wycofała się. Pomimo moich próśb, zbulwersowani absolutnie nie chcieli zapłacić, chociaż wszystko było dla nich gotowe - zanim się o tym dowiedziałam, zdążyłam już zapewnić im wyżywienie, więc nie mogłam już odzyskać tych pieniędzy. Przez to miałam mniej pieniędzy i musiało to się odbić na jakości materiałów dla pozostałych uczestników. Zawiodłam się, ponieważ nie spodziewałam się, że ktoś może mnie tak wystawić.
pogo dno exe
Piątek wieczór. Uczestników dokładnie piętnastu. Po zakwaterowaniu, już podczas pierwszych zajęć, uczestnicy mieli problemy ze skupieniem się i współpracą. W pewnych momentach polecenia odnośnie wykonywania danego zadania były nadinterpretowane i wykonywane w odwrotny sposób. Drużynowi, którzy powinni współpracować i spędzać czas z drużyną, zwłaszcza podczas krótkiego - 2-dniowego biwaku, zostawili swoich harcerzy
Pogodno.exe
i zajmowali się swoimi prywatnymi sprawami. P r o w a d z ą c y z a j ę c i a zostali sami bez pomocy z ich strony. W sobotę uparci trenerzy sportowi, mimo poinformowania ich o odwołanych zajęciach na hali i tak przychodzili i kłócili się, że oni i tak prowadzą trening, lecz jedna Pani -sprzątaczka- pomagała mi rozwiązać wszystkie problemy, i dzięki temu udało nam się wszystko zrealizować zgodnie z planem. Liczyłam na współpracę ze wszystkimi uczestnikami, ale nie otrzymałam jej. Lepiej pracować zaczęło się nam dopiero w sobotę po południu. Była to moja pierwsza impreza, którą organizowałam na poziomie hufca i bardzo zniechęciłam się do organizowania takich przedsięwzięć. Było mi bardzo ciężko, otrzymałam bardzo mało pomocy, a dookoła gromadziły się tylko problemy. Chciałam żeby był to biwak w formie warsztatów, ale chyba to spowodowało zbyt luźną atmosferę. Nie życzę nikomu, aby kiedyś musiał być w takiej sytuacji i czuł się tak jak ja…
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Wspólna służba odpowiedź na „ART.biwak - za kulisami”
.exe .com .bat (Szermierka)
Paweł Wnuk
pogo dno exe pwd. Paweł Wnuk Drużynowy XXX DSH „Fosa” Uczeń TME
Przyznaję, że święci nie jesteśmy - zachowaliśmy się trochę nie fair, co do ART.biwaku. Niestety, nie tylko my zachowujemy się w taki sposób. Podobnie jest podczas współpracy z drużynami w czasie obstawy świąt kościelnych w parafii pw. Świętego Ducha w SzczecinieZdrojach. Też często jest nam obiecywana pomoc, a w końcu wszystko musimy robić sami. Tak też było w tym roku. Wszystko było już ustalone, mieliśmy podzielone obowiązki. Wszystko byłoby elegancko gdyby nie fakt, że wszystko robiła tylko jedna drużyna - z drugiej pojawiła się tylko kadra. Nie wiem dlaczego tak się stało, jednak zamiast 15 harcerzy na drodze krzyżowej było ich 6. Wielki Czwartek. Jest godzina 18.00. Msza święta się rozpoczyna, nagle dostaje telefon- dzwoni do mnie harcerzlektor, który mówi: „Słuchaj jest problem. Nie ma nikogo z drugiej drużyny. Wszystkie grupy, które działają przy kościele ofiarują prezenty swoim kapłanom, a my nie mam nawet kwiatka, więc jak możesz to pójdź i kup 6 różyczek, a ja Ci kasę oddam.” Gnałem przez ulicę „czerwoną rakietą” by zdążyć przekazać kwiaty lektorowi. Czemu nie było kadry z drugiej drużyny? Chodzą słuchy, że jedna osoba z kadry ów drużyny wyjechała nad morze, gdzie przecież mogła zadzwonić i powiedzieć „Przepraszam, ja jadę nad morze i mnie nie będzie”. Wątpię, że był to spontaniczny wyjazd, w ostatniej chwili… Wielka Sobota dzień, w którym przynosimy pokarmy do święcenia oraz przy którym obstawiamy warty honorowe przy Grobie Pańskim. O godzinie 9 lub 10 dzwoni do mnie harcerz i mówi „Druhu Druhu my już jesteśmy w harcówce!!” Ja się zastanawiam, czemu o tej godzinie, skoro swoją wartę mają dopiero o godz. 14. I tu dostaję kolejną wiadomość: „Bo druhna powiedziała nam, że jeżeli nie będziemy o godz. 9, to napisze do komendantki szczepu, żeby nam dała naganę!”. Wydaje mi się, że tej druhnie po prostu nie chciało się pilnować swoich harcerzy i wyręczyła się kimś innym.
Każdy, powinien przeanalizować tak naprawdę jak sam postępuje i wyciągnąć wnioski. To jak wyszło z ART.biwakiem, to nie z zemsty za wcześniejsze niepowodzenia podczas współpracy, tylko z przyczyn rodzinnych i nagłej zmiany terminu wyjazdu. Swoją drogą, jeżeli zostały zamówione posiłki, to można było zadzwonić dzień wcześniej do restauracji i powiedzieć, że się rezygnuje z 4-5 posiłków raczej nie powinno być to problemem, aby to odpisać od rachunku.
Pogodno.exe
Z tego, co widziałem na zdjęciach, z materiałów były kupione bibuła, farbki itp., a to raczej nie kosztuje 25 zł. Ze szkołą powinno się rozliczać po zakończeniu biwaku, wtedy można powiedzieć ile jest osób i za tyle płacić. To, że nie pojechaliśmy na biwak, wynikało przede wszystkim z tego, że moi harcerze zadzwonili do mnie dzień przed - jednemu z nich mama nie pozwoliła jechać za złe oceny, drugi jechał na ważny wyjazd rowerowy, a trzeci nie chciał jechać sam, skoro jego koledzy nie mogli. Mam nadzieję, że oba artykuły nie spowodują konfliktu między drużynami, a jedynie wyjaśnią całą sytuację.
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
ART.biwak - obiektywnie odpowiedź na „ART.Biwak - za kulisami”
.exe .com .bat (Szermierka)
Tomasz Araszkiewicz Jedna sala, upał na dworze, 2 drużyny, 15 uczestników oraz 4 osoby kadry z czego tylko jedna osoba prowadząca. ART.biwak, bo tutaj o nim mowa, był moim zdaniem udanym przedsięwzięciem patrząc pod kątem poziomu zajęć oraz zadowolenia dzieci w nim uczestniczących. Na tego typu
pogo dno exe
biwakach prowadzi się zajęcia w formie warsztatów, gdzie atmosfera jest luźniejsza i o wiele przyjemniejsza. Dzieci HO Tomasz Araszkiewicz Drużynowy 44 WDH „DODO” im. Szarych Szeregów
zaangażowane w zajęcia i zawsze uśmiechnięta druhna Karolina, która z anielską cierpliwością przekazywała nam swoje artystyczne umiejętności.
Członek Zespołu Kadry Kształcącej hufca
Lecz to jednak za mało. Jak wcześniej wspomniałem wśród kadry były 4 osoby. Lecz żadna z nich nie zaangażowała
Student III roku Towaroznawstwa - specjalizacja Usługi Turystyczne
się na tyle, by wspólnie z Karoliną poprowadzić zajęcia lub chociaż jej pomóc, gdy czasem to
deb iut exe
zadanie ją przerastało. Zamiast tego było głośne puszczanie muzyki, wyjścia do sklepu i ogólne nic nie robienie. Mogę się mylić, może nie potrafię przeprowadzać biwaków w formie warsztatów, ale uważam że powinny być one prowadzone przez organizatorów, a nie przez drużynowych, którzy nie przygotowywali zajęć. Myślę więc, że drużynowi powinni poczuć się trochę luźniej i pozwolić organizatorom by to oni przeprowadzali zajęcia dla ich dzieci . Z mojej perspektywy ART.biwak został przygotowany rewelacyjnie, naprawdę kawał dobrej roboty. Lecz w tej organizacji brakowało jednego - współorganizatorów, którzy przyjechali na biwak polenić się, pobawić w swoim gronie i pochwalić się, że śpią w kadrówce. Może to przez nich właśnie drużynowi stwierdzili, że główny pomysłodawca biwaku, a zarazem osoba odpowiedzialna za całe przedsięwzięcie, tak wyśmienicie sobie poradzi, skoro nie potrzebuje swoich pomocników. Podsumowując: miejsce - super, pogoda - upalna, ale fajna, obiad - przepyszny, przygotowanie biwaku, zajęcia i materiały - na wysokim poziomie, współorganizatorzy - do zmiany.
exe com bat
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Kontra odpowiedź na „ART.Biwak - za kulisami”
.exe .com .bat (Szermierka)
Jan Bober Sam pomysł uważam za bardzo dobry - w dobie komputerów i sprzętu elektronicznego takie zajęcia z dziedziny plastyki są bardzo wskazane. Ale popatrzmy na tegoroczny biwak okiem osoby, która została na ten biwak zaproszona. Prawdą jest, że głównym powodem dla którego wybrałem się na ten biwak, było to iż moja drużyna wymagała integracji - sama oferta malowania nie była wystarczająco kusząca. Nawiasem dh Jan Bober
mówiąc nigdy nie spotkałem się z 24-godzinnym biwakiem, bo
Drużynowy 82 DH „Fen" im. Ks. Kazimierza Lutosławskiego "Szarego"
licząc od przyjazdu do wyjazdu właśnie tyle minęło czasu. Karolina uskarża się na brak pomocy ze strony drużynowych. Już wyjaśniam ten problem: przyczyną
zainteresowania: szermierka średniowiecza, nurkowanie Absolwent 17 LO w Szczecinie
problemów było to, iż zajęcia z malowania farbkami nie muszą być ciekawe dla osoby która ma 19 albo 20 lat. Prowadzący warsztaty powinien być przygotowany na opiekowanie się dziećmi podczas własnych zajęć (ale nie ukrywajmy tego zajęcia były nudne). Ponadto nie było osoby pełniącej funkcję oboźnego - wszystko było na tzw. „kocią łapę”. Głównym powodem (tak to rozumiem) przez który Karolina zniechęciła się do organizacji biwaku było to, iż nikt jej nie wspierał… Niech nikt nie zrozumie mnie źle, ale czy organizator nie powinien o wszystko zadbać sam, znaleźć odpowiednich ludzi którzy mu pomogą, a nie jadą na koncerty po ciszy nocnej? Sytuacja tutaj była o tyle prosta, że organizator znał drużyny które wezmą udział w biwaku. Ale czy gdyby na biwak przyjechała inna, nieznana organizatorowi ekipa, i jej drużynowi nie pomagaliby w zajęciach, to biwak by się „zawalił”, bo organizator liczyłby tylko na pomoc opiekunów? Reasumując, moim zdaniem Karolina powinna się zastanowić nad problemami, które wypisała w sprawozdaniu z ART.biwaku. Bo tak naprawdę nie dostrzegła wielu rzeczy, które były zaniedbane. W moim odczuciu biwak ten był bardziej wolnym spotkaniem niż zorganizowanym przedsięwzięciem. PS. Może jednak nie wszyscy mają umiejętności do organizowania biwaków? Sama chęć nie wystarczy…
exe com bat
pogo dno exe
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Przygoda na Półwyspie Brossa
Herbaciarnia
Dorota Szymańska Kochana Ulu, od naszego wspólnego (mojego pierwszego) obozu minęło matko jedyna - czternaście lat. Pamiętam, jakby to było dziś, kiedy u mnie w domu rozdzwonił się telefon. Moja ciocia, która przez tyle lat wspólnych obozów szefowała w kuchni, namówiła moich rodziców, żeby wysłali mnie z Wami na obóz. I to na cały miesiąc. Jak dziś pamiętam całonocną podróż. Przecież Szczecin i Kielce phm. Dorota Szymańska Członkini Komendy Hufca Szczecin-Pogodno Szef Zespołu Kadry Kształcącej Hufca Komendantka III Szczepu Sosnowej Szyszki Drużynowa 25 SJDH „Celt” Kadrowa w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Szczecinie Socjolog Trener „Odysei Umysłu”
dzieli (jak dla mnie wtedy) potężna odległość. Pamiętam ciężar swojego plecaka, pamiętam dzień, kiedy spotkałyśmy się po raz pierwszy. Podstawiony pod Waszą harcówką autokar czekał, aby zabrać nas na obóz w Bieszczady. Po kolejnych, długich godzinach jazdy wysiedliśmy w Teleśnicy Oszwarowej. Na brzegu Jeziora Solińskiego czekały na nas Omegi, by zabrać nasze plecaki, my szliśmy jeszcze dłuższą chwilę na miejsce naszego obozu. Wędrowaliśmy leśną ścieżką prowadzącą wzdłuż brzegu. Tamtego dnia droga wydawała się nie mieć końca. Pamiętasz, szliśmy przez pastwisko, wszyscy łapali za przewód pod napięciem ogradzający pole. Jak się potem okazało, ziemia należała do naszego gospodarza - Krzysztofa Brossa. Dobrze, że było już niedaleko, bo już byłam zmęczona. Za lasem ukazała nam się wielka (jak dla mnie wtedy) góra, z której szczytu wołały nas namioty stołówki. No dramat jakiś. Wdrapaliśmy się, ledwo dobrze usiedliśmy, a ktoś krzyknął, że mamy zejść na dół po plecaki. No to już była przesada. Ale cóż. Polecieliśmy. Jakimś cudem wleźliśmy z plecakami. Twój wujek (drużynowy) podzielił nas na zastępy. Trafiłyśmy do pierwszego. I od razu mięliśmy służbę w kuchni. Ale nic to. Zabrałyśmy się do pracy. Ziemniaki. Tona ziemniaków. Tona garów do szorowania. Potem tona warzyw. Chociaż to nie było takie złe. Gorsze było bieganie po wodę z baniakami. Agregat stał na dole, a zanim woda została podprowadzona do obozu trochę minęło. Nie pamiętam, ile razy zbiegałyśmy i wbiegałyśmy na tę górę. A to dopiero był wieczór i kolacja. Zdecydowanie chciałam do domu. Pierwsze ognisko. Moc piosenki. Pierwsza noc pod namiotem i jego niezapomniany zapach. Warta nocna i to przejęcie związane z powierzonym obowiązkiem pilnowania terenu (tego na dole też). I kolejny, cały dzień służby. Nie wiedziałam jak się nazywam. O, jak ja chciałam do domu. Czas mijał. I zdecydowanie zaczęłam wkręcać się w tą atmosferę. Imponowały mi Wasze mundury, poranne apele, dyscyplina. To, że zawsze każdy każdemu bezinteresownie pomagał. Że bardzo dużo się działo. Pamiętam, jakie wrażenie wywarł na mnie drużynowy, to był gość. Taki mądry, zawsze miał gotową odpowiedź na zadane pytanie, miał olbrzymią wiedzę harcerską i był żeglarskim pasjonatą. To lubiłam najbardziej. Zaraził mnie „harcem” na zawsze, chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.
pogo dno exe
Na obozie zapomniałam, czym jest nuda. Każda najdrobniejsza chwila wypełniona była jakimiś zajęciami. Pionierka, wiązanie węzłów, sprzątanie łódek, samarytanka, terenoznawstwo, żeglowanie, śpiewanie - i te Wasze klimatyczne śpiewniki - gra w siatkówkę na polu za namiotami. No i chłopaki. Najfajniejsze jest to, że z Mateuszem mam kontakt do dzisiaj. Cudowną ma tę swoją córkę.
Pogodno.exe
Niesamowite było to, że podczas tego miesiąca, czyli dwóch turnusów przeszliśmy wspólnie całe Bieszczady i przepłynęliśmy Jezioro Solińskie we wszystkie możliwe strony. To wtedy pokochałam połoniny. Pamiętasz, jak podczas burzy zwiewaliśmy schodząc z Tarnicy? Spaliśmy w małych namiotach „Pod Tarnicą”. Ty wiesz, że ciągle czuję zapach desek wyłożonych na podłodze w zajeździe. Ha! Ciepła woda, lecąca z kranu a nie z miski, też robiła wtedy na mnie wrażenie. Ciekawe, że z upływającymi dniami na bazie, na której w sumie byliśmy krótko, dystans między szczytem, początkowo wielkiej góry a brzegiem jeziora zmniejszył się, a poranne i wieczorne bieganie do umywalni na dole przestało być czymś uciążliwym. Że obieranie całych worów warzyw na obiad i służba w kuchni przestała być wyzwaniem nie do pokonania, a nocne warty nie były takie straszne, bo spędzone z Tobą (chyba, że chłopakom przychodziły ciekawe pomysły do głowy). Pamiętasz jak kucharki zostawiały nam mleko w proszku na stole, żebyśmy mogły „połasować” trochę? Ha! A pamiętasz to błoto, które pod koniec obozu było już wszędzie? Nie pamiętam ile moich rzeczy, które przywiozłam do domu, musiałam wyrzucić do śmieci, bo nie dało się ich doprać. To miało swój klimat. Miejsca, ludzie, zapachy. To zostaje w sercu na długo. Pamiętasz jak w 2002 roku byliśmy u Brossa? Wszystko wyglądało inaczej. Woda zabrała brzeg. Wszystko zarosło krzakami i trawą. Pozdrów proszę wujka. Powiedz mu, że to dzięki niemu i jego błyskowi w oku i sercu, które wkładał w pełnienie swojej funkcji jestem harcerskim instruktorem. To dzięki Wam, wiem, czym jest drużyna harcerska, znam moc zastępu i przyjaźni, która potrafi przetrwać czas i dzielącą ludzi odległość. Myślę, że to niesamowicie ważne, by spotkać na swojej drodze kogoś, kto potrafi rozpalić w człowieku pasję i pokazać, że trudne chwile oraz wysiłek włożony w działanie czy pokonywanie kolejnych kilometrów górskim szlakiem samonapędzająco motywują do zdobywania kolejnych szczytów i pokonywania swoich słabości. Ucałuj dzieciaki. Ściskam ciepło. Dorota. P.S. Szkoda, że 55 Kielecka Drużyna Harcerska im. J. Falkowskiej „JAGA” przestała istnieć. Znalazłam w szafie Waszą koszulkę. Szkoda, że nie było kolejnych osób, które mogłyby działać w drużynie. Cała nasza paczka poszła w swoją stronę.
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Cywilizacja roślinności
Herbaciarnia
Beata Araszkiewicz-Ochota „I nikomu nie potrzebna jest Dziś cywilizacja. No bo każdy przecież jest Tu na wakacjach, na wakacjach.” Jadąc na biwak czy obóz, zastanawiamy się zazwyczaj jak będzie wyglądało miejsce, w którym spędzimy kilka dni pod
pwd. Beata AraszkiewiczOchota HR
namiotem. Jaki jest krajobraz, zabytki lub jakich ludzi spotkamy. Nigdy jednak nie zastanawiamy się, jaka roślinność tam rośnie, a jest trochę zróżnicowana, w zależności od tego gdzie się
Namiestnik harcerski Członkini Zespołu Promocji i Informacji Członkini Zespołu Programowego hufca Była drużynowa 44 WDH „DODO” im. Szarych Szeregów
wybieramy. Wszystkim harcerzom jadącym na obóz w tym roku zazdroszczę, że będą mogli poczuć zapach lasu, uczucie chłodu podczas opadającej rannej mgły, zapach prawdziwego ogniska oraz emocje i adrenalinę podczas gier terenowych i zajęć obozowych. Spędzając prawie cały czas na łonie natury, zwróćcie uwagę na otaczającą Was roślinność. Polecam przyjrzeć się kilku gatunkom z bliska, bo jeden mały błąd może się skończyć pobytem w szpitalu, a co za tym idzie przeważnie płukaniem żołądka, co nie należy do miłych zabiegów. Podczas zwiadu terenowego, codziennych zajęć, a w szczególności uczestnicząc w „chatce Robinsona” możecie trafić na takie rośliny jak np.: malina, jeżyna, poziomka, czarna jagoda, borówka czerwona,
których owoce są jadalne, ale
spotkacie i takie których nie wolno pod żadnym pozorem ruszyć np.: owoce wawrzynka, wilcze łyko, owoce bluszczu pospolitego, cisa pospolitego (czarny środek) nie wspominając już o grzybach, których jeśli się nie zna na 100%, lepiej omijać szerokim łukiem. Jeśli znajdziecie jakieś jadalne owoce w lesie, to nie znaczy, że tak od razu możecie je sobie wcinać prosto z krzaka! Po zerwaniu owoce trzeba dokładnie umyć, ponieważ na nich mogą się znajdować np. odchody zwierząt i owadów a także nie widoczne gołym okiem mikroorganizmy, które mogą powodować poważne choroby układu pokarmowego. Jeśli ktoś ze starszych harcerzy będzie w lesie gotował, może wykorzystać do przyprawienia, o ile będzie tam rosnąć, rozmaryn, czosnek (liście), szczaw. A z owoców jadalnych polecam do przygotowania kompoty, dżemy oraz owocowe ciasta. W lesie możecie spotkać także rośliny, których nie jada się, ale dotknięcie ich powoduje silne podrażnienie skóry. Pokrzywa zwyczajna i Ostrożeń polny (oset) to „pryszcz” przy Barszczu Sosnowskiego. Na szczęście nie rośnie on tak licznie jak kiedyś, ale ta duża roślina przy zetknięciu ze skórą powoduje poparzenia i trudno gojące się rany zostawiające trwałe blizny. Polecam chodzić zatem tylko po wyznaczonych szlakach lub wydeptanych przez tubylców ścieżkach, bo nie wiadomo co Was spotka na łące lub w gęstwinie lasu.
pogo dno exe
Pogodno.exe
Borówka czerwona
Barszcz Sosnowskiego (pl.wikipedia.org.jpg)
Cis pospolity
Malina właściwa
Wawrzynek wilcze łyko (forum.poradnikogrodniczy.pl)
Poziomka pospolita (forumogrodnicze.info)
Jeżyna fałdowana (national-geographic.pl) Jagoda czarna, Borówka czarna
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
Literatura harcerska
Herbaciarnia
Elżbieta Kaczewska W dzisiejszych czasach, współczesny drużynowy bombardowany jest wiadomościami pochodzącymi z Internetu. Dużo prościej jest wpisać hasło w wyszukiwarkę internetową i na podstawie znalezionych informacji przygotować zbiórkę, niż „szperać” w książkach. Zapominamy jednak, że w Internecie bardzo często pojawiają się błędy i wiele uproszczeń. Zdecydowanie korzystniej byłoby, gdyby drużynowi sięgali pwd. Elżbieta Kaczewska Członkini Kręgu Seniorów „Korzenie”
również po źródła zapisane na stronicach wielu ciekawych pozycji z literatury harcerskiej, które warto przeczytać. Książka pt. „Wilk, który nigdy nie śpi” autorstwa Waltera Hansena, to biografia twórcy skautingu w Wielkiej Brytanii, lorda Roberta Baden-Powella. To historia z życia - pełna przygód
deb iut exe
pasjonaty skautingu. Robert Baden-Powell był generałem armii brytyjskiej. Urodził się 22.02.1857 roku, służył m.in. w Indiach, Afganistanie, południowej Afryce. Wsławił się w obronie twierdzy Mafeking. W 1920 roku został wybrany Naczelnym Skautem Świata. Napisał książkę „Wędrówka do sukcesu” - o sukcesie idei skautingu wśród młodzieży, o tym jak osiągnąć prawdziwe szczęście. Jego mottem było stwierdzenie: „Jeśli chcesz być wielki, zaczynaj od rzeczy małych”. Kolejną wartą przeczytania książką są „Gawędy Druhny Babci” dh. Haliny Wiśniewskiej. To barwna opowieść o historii harcerstwa przedstawiona w dziesięciu gawędach, z własną wizją i oceną minionych lat autorki. Historia harcerstwa od jego założenia w 1911 roku, aż do obchodów 90-lecia, w maju 2001 r. Każdą gawędę poprzedza krótki wstęp dotyczący Polski, którą sporządziła Julia Tazbir. Całość książki ozdobiona jest rysunkami autorstwa Agaty Mazur. Dla poznania historii przedwojennego harcerstwa polecam książkę pt. „Z dziejów harcerstwa polskiego 1910-1939” autorstwa Wacława Błażejewskiego. To również historia z życia, tym razem Andrzeja i Olgi Małkowskich, założycieli drużyn harcerskich na ziemiach polskich w latach 1910-1939. Pierwsza drużyna powstała w Warszawie jesienią 1910 roku. Swoją pracę realizowała poprzez wycieczki, ćwiczenia oraz gry organizowane na wzór skautowy. Pasjonat i twórca polskiego skautingu Andrzej Małkowski, brał udział we wszystkich pracach mających na celu rozwój harcerstwa w Polsce. Natomiast książka „Krąg Rady” Aleksandra Kamińskiego to książka drużynowego zuchów. Zawiera wiele ćwiczeń i zabaw zuchowych i jest przeznaczona dla świadomych wychowawców drużyn zuchowych. Uświadamia, po co są te zabawy i jaka z nich płynie korzyść wychowawcza. Zabawa jest podstawową formą pracy z zuchami. Projekty różnych zabaw, gier i ćwiczeń opracowanych przez
Kamińskiego zawarte
pogo dno exe
zostały w drugim tomie trylogii zuchowej pt. „Książka drużynowego zuchów”. Polecam również do przeglądania prasy harcerskiej m.in. miesięcznika „Czuwaj”, gdzie zawarte są aktualne wydarzenia i propozycje działań harcerskich drużyn, a także wydawanego przez Komisję Historii i Kapituły Seniorów pisma „Harcerskie Barwy Czasu” prezentującego wydarzenia w kręgach seniorów i starszyzny z województwa zachodniopomorskiego.
Pogodno.exe
vol. 22
Powstanie Warszawskie
01.08.2011
By Zodiak jak skała trwał
Prezentacje
- historia 81 Historia zmian organizacyjnych w 81 Wielopoziomowej Drużynie Harcerskiej Zodiak według rozkazów Komendanta Hufca Szczecin-Pogodno. Rozkaz L. 2/83 29.04.1983 r. Powołuję Drużynę Harcerzy Szczep przy SP 48 i nadaję jej Nr 81 Mianuję pwd. Roberta Lisowskiego drużynowym 81 DH Rozkaz L. 8/92 10.09.1992 r.
ćw. Krzysztof Szymkiewicz
Dzielę 81 Drużynę Harcerską „Zodiak” na:
Drużynowy 81 WDH „Zodiak”
- 81 Drużynę Starszoharcerską
Uczeń ZSEE/TME
- 81 Drużynę Harcerską Mianuję drużynowym 81 DSH phm. Wojciecha Karczyńskiego Mianuję drużynowym 81 DH Macieja Aleksandrowicza Rozkaz L. 1/96 12.02.1996r. Przyznaję Próbnej Drużynie Harcerskiej „Kometa” przy osiedlu Somosierry w Szczecinie numer „81” Rozkaz L. 3/96 21.06.1996 r. Zwalniam z funkcji drużynowej 81 Drużyny Harcerek „Kometa” dh. Ewę Kulikowską Mianuję drużynową 81 Drużyny Harcerek „Kometa” dh. Martę Pańkowską. Rozkaz L. 6/96 31.12.1996 r. Rozwiązuję 81 Drużynę Harcerzy „ASTRA” na Osiedlu Somosierry w Szczecinie. Zwalniam z funkcji drużynowego 81 Drużyny Harcerzy „ASTRA” dh. Macieja Aleksandrowicza Rozkaz L. 13/97 31.12.1997 r. Zmieniam nazwę 81 ŻGZ „Wesołe Biedronki” na 81 GZ „Wesołe Biedronki”. Zmieniam nazwę 81 Drużyny Harcerek na 81 Drużynę Harcerską. Rozkaz L. 3/03 05.05.2003 r. Zwalniam z funkcji drużynowej 81 Gromady Zuchowej „Wesołe Biedronki” dh. Agnieszkę Zajączkowską. Mianuje drużynową 81 Gromady Zuchowej „Wesołe Biedronki” dh. Małgorzatę Wichary opiekun dh. Agnieszka Zajączkowska. Rozkaz L. 6/04 27.09.2004r. Podaję do wiadomości wykaz jednostek organizacyjnych Hufca Szczecin Pogodno oraz wykaz kierujących jednostkami: Gromady Zuchowe: 81 GZ „Wesołe Biedronki” dh. Małgorzata Wichary Drużyny Harcerskie: 81 DH „Andromeda” dh. Dorota Kołodziejczyk Drużyny Wędrownicze: 81 DSH „Zodiak” phm. Edyta Siwińska Drużyny Wielopoziomowe: 81 DH „Kometa” pwd. Agnieszka Kołodziejczyk Inne jednostki: Związek 81 DH i GZ pwd. Wojciech Bartz
pogo dno exe
Rozkaz L. 8/04 18.11.2004 r. Zmieniam 81 Drużynie Starszoharcerskiej „Zodiak” nazwę na 81 Drużynę Wędrowniczą „Zodiak”. Rozkaz L. 2/05 31.03.2005 r. Na wniosek rady Związku 81 DH i GZ powołuję na okres próbny Drużynę Starszoharcerską „Polaris”. Rozkaz L. 3/05 17.04.2005 r. pwd. Wojciech Bartz komendant Związku 81 DH i GZ dh. Wojciech Paryś drużynowy PDH „Polaris” pwd. Anna Gawroniak drużynowa 81 DW „Zodiak”
Pogodno.exe
Rozkaz L. 5/05 24.06.2005 r. Na wniosek Zbiórki Konstytucyjnej 81 Drużyny Wędrowniczej „ZODIAK” zwalniam z funkcji drużynowej 81 DW pwd. Annę Gawroniak. Na wniosek Zbiórki Konstytucyjnej 81 Drużyny Wędrowniczej „ZODIAK” mianuję na funkcję drużynowego 81 DW dh. Pawła Królika. Rozkaz L. 10/05 14.12.2005 r. pwd. Wojciech Bartz komendant związku 81 DH i GZ dh. Wojciech Paryś drużynowy PDH „Polaris” dh. Paweł Królik drużynowy 81 DW „Zodiak” Rozkaz L. 2/06 03.02.2006 r. Zwalniam pwd. Wojciecha Bartza z funkcji Komendanta Związku 81 Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych. Mianuję Komendantką Związku 81 Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych pwd. Agnieszkę Kołodziejczyk. Rozkaz L. 2/08 14.03.2008 r. Przekształcam 81 Drużynę Wędrowniczą ZODIAK w 81 Wielopoziomową Drużynę Harcerską ZODIAK. Na wniosek Rady Związku 81 Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych rozwiązuje 81 Drużynę Harcerską „Kometa”. Na wniosek Rady Związku 81 Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych rozwiązuje 81 Drużynę Starszoharcerską „Polaris”. Zwalniam z funkcji drużynowej 81 Drużyny Harcerskiej „Kometa” pwd Agnieszkę Kołodziejczyk. Zwalniam z funkcji drużynowego 81 Drużyny Starszoharcerskiej „Polaris” dh. Wojciecha Parysia. Zwalniam z funkcji drużynowego 81 Drużyny Wędrowniczej „ZODIAK” dh. Pawła Królika. Mianuję na funkcję drużynowej 81 Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej „ZODIAK” pwd. Agnieszkę Kołodziejczyk. Rozwiązuje Związek 81 Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych. Zwalniam z funkcji Komendanta Związku 81 Drużyn i Gromad Zuchowych pwd. Agnieszkę Kołodziejczyk. Rozkaz L. 4/08 06.05.2008 r. Zamykam z wynikiem pozytywnym okres próbny Gromadzie Zuchowej „Łosie Super-Ktosie” i nadaję jej numer 81. Drużynowa Katarzyna Maląg. Rozkaz L. 1/09 19.02.2009r. Rozwiązuję 81 Gromadę Zuchową „Łosie Super- Ktosie”. Zwalniam z funkcji drużynowej 81 Gromady Zuchowej „Łosie Super Ktosie” dh. Katarzynę Maląg. Rozkaz L. 3/11 22.05.2011r. Zwalniam z funkcji drużynowej 81 Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej „ZODIAK” phm. Agnieszkę Kołodziejczyk. Mianuję na funkcję drużynowego 81 Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej „ZODIAK” dh. Krzysztofa Szymkiewicza. Drużyna działa od dokładnie 29.04.1983 r., kiedy to pwd. Robert Lisowski został pierwszym drużynowym 81. Już od początku drużyna działała bardzo prężnie. Niestety, aż do 14.03.2008 r. kiedy to zostały rozwiązane drużyny: Kometa oraz Polaris. W wyniku tego został rozwiązany 81 Związek Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych. Właściwie to dzięki phm. Agnieszce Kolodziejczyk drużyna dalej istnieje. Otóż zebrała ona wszystkich członków drużyny ze Związku Drużyn i założyła 81 Wielopoziomową Drużynę Harcerską, która działa do tej pory. Teraz jako nowy drużynowy, widząc to całe zestawienie zmian organizacyjnych drużyn z numerem “81” dobrze rozumiem swoje zadanie. Wierzę, i mam nadzieję, że będzie nam jeszcze dane poczuć smak Szczepu, oraz że nasz zapał opanuje tłumy. Stań z nami do kręgu, weź w dłoń bratnią dłoń. Niech serca rozbrzmią jak spichrzowy dzwon, Niech iskra przyjaźni nam mądrość, moc da. By Zodiak jak skała trwał.
Telegram, radiostacja... wspomnienie obozu hufca w Bukowcu’98.
vol. 22, 01.08.2011 Okładka: Biblioteczka exe pomysł: Maciej Grabowski opracowanie: Maciej Grabowski, Dorota Szymańska
wydawca: Komenda Hufca Szczecin-Pogodno © 2011 nakład: 100 egz.
redakcja: Maciej Grabowski (red.nacz.) . Dorota Szymańska korekta: Magda Jania . Maciej Grabowski . Dorota Szymańska autorzy tekstów: Tomasz Araszkiewicz . pwd. Beata Araszkiewicz-Ochota Sir Robert Baden-Powell . Jan Bober . pwd. Anna Borowczyk . hm. Stanisław Broniewski Piotr Jaworski . pwd. Elżbieta Kaczewska . hm. Edyta Siwińska (magiel) . Karolina Strojna phm. Dorota Szymańska . Krzysztof Szymkiewicz . phm. Anna Waszewska . pwd. Paweł Wnuk obrazy w dziale Szermierka autorstwa Peter’a Chan