vol. 27, Dzień „końca świata” aktualności
INSTrefa
21 grudnia 2012 r. magiel / daily scout Poradnik nieharcerski
Piotr Brejwo radzi do czego wykorzystać popularny napój
Dorota Szymańska
Na koniec świata…IŚR przemyślenia
o wytyczaniu celów
Jacek Wójcik
Szukając harcerzy wśród harcerzy
niekoniecznie o wszechogarniającym harcu
Zlot rozpoczął tradycyjnie apel… i to w sumie jedyny moment, w którym byliśmy umundurowani. wrażenia
Ad astra czy na pewno per aspera?
Michał Sawczuk o utworzonym szczepie
Rozkaz Komendanta Hufca ZHP Szczecin-Pogodno z dnia 15.11.2012 przyniósł miłą nowinę. Otrzymujemy w nim bowiem taką oto informację: Powołuję Szczep 81. Gromad Zuchowych i Drużyn Harcerskich „Ad Astra”.
odkurzone
Połczyn dla seniorów
Olga Chojecka - Kasprzyk (debiut) lekkim piórem o wyjeździe seniorów
Uroczysta zbiórka seniorów herbaciarnia Twórcy „końca świata”
Genowefa Bałdyka (debiut) relacja z wręczenia Krzyża za Zasługi dla ZHP
Maciej Grabowski o skomplikowanej metodzie liczenia
PPrzykładowy rzykładowyzapis zapisdaty datywedług wedługtego tegokalendarza kalendarzato: to:12.19.19.17.19. 12.19.19.17.19.Datę Datęnależy należyczytać czytaćod odkońca: końca: (…) (…) ostatnia cyfra to dzień – kin. 20 tworzy kin tworzy 1 uinal 18 uinali tworzy 1 tun x 20=360 ostatnia cyfra to dzień – kin. 20 kin 1 uinal (20 (20 dni),dni), 18 uinali tworzy 1 tun (18 (18 x 20=360 dni),dni), 20 20tun tuntworzy tworzy11katun katun(360 (360xx20=7200 20=7200dni), dni),20 20katun katuntworzy tworzy11bakatun bakatun(20 (20xx7200=144000 7200=144000dni). dni).
globtroter
Scouting for paperboys (2)
Michał Borun o trudach odnalezienia się w Norwegii
vol.27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Jak to możliwe, że już święta ? i znów (po)ciąg (do) wigilii
Plan 4x5 coraz bliżej realizacji !!!
harcerskich Podobno w EWIDENCJI mieszkają smoki.
Nasz magiel nie jest zgodny z obowiązującym Systemem Identyfikacji Wizualnej ZHP. Troche martwi, ze tyle mamy Lekko Głupawych
Drużyny nam się odbudowują, jak skrzyżowanie Bramy Portowej w Szczecinie Niby śnieg, niby bałwany .. a już ciepły podmuch obozów i kolonii czuć ( albo jeszcze ) Buon Natale!
Czyli, że koniec świata to już za moment.
… wedrownikow. Maligayang Pasko!
No, a zuchy i w sniegu kasztany potrafia znalezc, szkoda tylko, ze nie udało ich sie w ognisku upiec Wędrownicy do szufli !!!
No i orkiestra znów gra. I ta klasyczna i ta Galowa. Januszu, ach Januszu … znów żeś na naszej ziemi. Jak akademicy to
tylko w TREKach, czy w jesienny
deszcz, czy zimową zawieruchę.
Wesołych Swiat!
Pogodno, czyta najmłodszym pacjentom szpitalnym, piekna patrycjowa idea
No i trochę nam zagramanicom powiało .
Jacek! Jacek! Zeskanuj mi zdjęcie! A MOŻE WARTO KORZYSTAĆ Z NOWYCH WIATRÓW !!! Nowa konkurencja hufcowa – (prze)bieg przez szkoły w poszukiwaniu miejsca na biwak
Piosenka, na rozgrzanie, na rozgrzanie serc rozgrzewa mnie takie z Chesterem granie , jak w domu ciepły piec.
Się nam nowe zaSZCZEPIŁO
BANK INFO & ZAPO
wydanie 27
21 grudnia 2012 r.
GRUDZIEŃ 21.12 28.12
SPOTKANIE WIGILIJNE HUFCA WYJŚCIE NA LODOGRYF
STYCZEŃ 2013 11.01 13.01 19.01
II SZCZECIŃSKA GALA WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY 21. FINAŁ WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY TRZECIE SPOTKANIE Z PIOSENKĄ
LUTY 2013
Bądź czujny … wędrownicy są wszędzie
Czekaliśmy, czekaliśmy…
16.02 22.02
RAJD WALENTYNKOWY DZIEŃ MYŚLI BRATERSKIEJ
i JEST!!! WITAJ GABRYSIU!
GRUDZIEN: Taki miesiac na koniec roku, w ktorym pisze sie zaproszenia.
Przecudnej urody, nowa, piękna strona internetowa Hufca ¡ Feliz Navidad!
RAZ, DWA, TRZY do Jurka jedziesz TY! Święta miłości kochanej ojczyzny, oto w Twą służbę wchodzi hufiec nasz. Od lat najmłodszych do późnej siwizny pragnie przy tobie czujną trzymać straż.
Druhny Borkowskie znalazły w grudniu godne zastępstwo.
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Poradnik nieharcerski
INSTrefa
Piotr Brejwo No to zaczynam. Zainspirowała mnie lektura jednego z poradników harcerskich, który zawierał mnóstwo cennych, ciekawych ale wątpliwie użytecznych rad. Pewnie niektórzy się oburzą, i słusznie. A potem niech sobie przypomną, kiedy ostatni
raz
pozostawiali
znaki
patrolowe
w
postaci
odpowiednio związanych kęp trawy? Piotr Brejwo Święta przed nami, wszędzie pełno obrazków z krasnalkiem Były instruktor hufców Gryfice (6 Gryficka Drużyna Starszoharcerska) i Szczecin Pogodno (Bieszczadzki Krąg Instruktorski WADERA), Człowiek z lat 60-tych, wielbiciel U2, Jacka Kleyffa i wszystkiego, co można zrobić samemu. Z zawodu inżynier, z wyboru sprzedawca. Niespokojny ojciec Marka (64 ze sztandarem) oraz Oli i Marcina (POTERNA). Kolekcjoner wrażeń.
(nie mylić ze Świętym Mikołajem) wylansowanym przez koncern The Coca-Cola Company więc na początek kilka „patentów” opartych o flagowy produkt tego koncernu: Po pierwsze - cola leczy niestrawność. Jeśli masz wrażenie, że coś Ci „leży na żołądku” napij się coli, ale uwaga! O temperaturze pokojowej i odgazowanej. A jak szybko odgazować colę? Wsyp szczyptę soli lub cukru. Po drugie - jest świetnym środkiem czyszczącym – można nią czyścić stal, szkło, większość tworzyw sztucznych. Jeśli jedząc kiełbaskę z ogniska pochlapiesz sobie ubranie tłuszczem, polej tłustą plamę colą, będzie znacznie łatwiej sprać plamę. Cola także spiera plamy z krwi. Po trzecie - wszelkie marynaty do mięs wzbogacone o colę powodują,
że
mięso
jest
znacznie
bardziej
kruche.
Dodatkowo w smaku pojawia się karmelowa nutka, palce lizać. Po czwarte - włosy sklejone gumą do żucia można umyć coca-colą. Po piąte - nie przypadkiem o coli mawia się „odrdzewiacz”. Zanurzone w niej przedmioty żelazne odzyskują blask a zardzewiałe zamki błyskawiczne po kilkukrotnym przetarciu colą odzyskują ruchomość. Po szóste - odgazowana cola może okazać się świetną odżywką do włosów - polej je obficie, a następnie spłucz pod letnią, bieżącą wodą. Inne zastosowanie fryzjerskie: cola okazuje się przydatna również podczas farbowania włosów. Jeśli nowy kolor okazał się odrobinę za ciemny, wypróbuj colę. Umyte w niej włosy powinny lekko się rozjaśnić.
„Jest zima to musi być zimno”, zatem izolujemy się. Polaryzujemy. A jak prać polary, aby jak najdłużej zachowały swoją puszystość, która jest kluczem do izolacji? Po pierwsze - nie wolno używać żadnych płynów zmiękczających, środków do prania wełny zawierających lanolinę i innych substancji, które na wypranym materiale pozostawiają COŚ. Polar, żeby poprawnie działał, musi być czysty. Pierzemy zatem w wodzie z proszkiem do prania, płuczemy w czystej wodzie. I NIE WIRUJEMY. W trakcie wirowania materiał polarowy się zbija, filcuje, przez co traci na
puszystości. Polar po wypłukaniu należy powiesić i pozwolić wodzie ściec. Podobnie z kurtkami z wszelkich „texów” i membran: żadnych środków z lanoliną, żadnych płynów zmiękczających, tylko proszek. Natomiast do ostatniego płukania warto dodać impregnat przeznaczony do tkanin oddychających. Nie wirować. I jeśli producent zezwala, przeprasujmy kurtkę, gdy wyschnie. Zwróćcie uwagę na temperaturę żelazka, nie przegrzejcie go. Przygładzimy w ten sposób mikrowłoski, którymi najeżył się materiał w trakcie prania. A jak je przygładzimy, woda będzie łatwiej spływała. Następnym razem napiszę (i pokażę) co można zrobić z butelek PET i innych opakowań plastikowych.
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Na koniec świata… IŚR
INSTrefa
Dorota Szymańska
phm. Dorota Szymańska HR Członkini Komendy Hufca ds. kształcenia i pracy z kadrą Komendantka 3. Szczepu Sosnowej Szyszki
„Kadrówka” w RZGW w Szczecinie Socjolog Studentka Podyplomowych studiów pedagogicznych
Indywidualna Ścieżka Rozwoju, tytułowe IŚR to za definicją zamieszczoną w Systemie pracy z kadrą ZHP „narzędzie planowania rozwoju kadry, uwzględniające predyspozycje osobowościowe oraz zadania, których osoba pełniąca funkcję ma się podjąć w ustalonym czasie”. Dokument ten tworzony jest dobrowolnie przez zainteresowanego oraz jego osobistego mentora lub/i przełożonego. Zainteresowanym może instruktor posiadający doświadczenie harcerskie (np. w stopniu harcmistrza) ale również nie-instruktor - osoba pełniąca funkcję instruktorską. Stworzenie IŚR może popchnąć do otwarcia próby instruktorskiej lub zmotywować do zamykania kolejnych prób. Kolejny papier? Kolejny dokument? Kolejna próba? Kolejny opiekun? Kolejna komisja? Otóż nie. To plan. Spisany przez nas samych dla nas samych przy pomocy doświadczonego instruktora lub kogoś kto jest dla nas ważny. Plan długoterminowy i indywidualny. Możliwy do zrealizowania. Żadna komisja nie będzie w niego zaglądała ani go weryfikowała. Możemy pokazać go komendzie hufca, oczywiście o ile będziemy tego chcieli IŚR to plan rozwoju; dochodzenia do mistrzostwa w różnych dziedzinach życia, również tych poza harcerskich. To spisany plan systematycznego udziału w szkoleniach. To program zawierający: - bieżące cele osobiste i harcerskie związane z pełnioną funkcją. Cele te powinny uwzględniać działania je realizujące oraz niezbędne kompetencje do ich realizacji; - dalsze plany harcerskie; - oczekiwania wobec organizacji; - podsumowanie oraz wnioski z oceny. Bo jak każdy plan i ten potrzebuje podsumowania oraz wyciągnięcia wniosków. Pomysł na IŚR powstał w wyniku przeprowadzonych badań, w których chciano sprawdzić między innymi, dlaczego instruktorzy odchodzą ze Związku. Część z nich nie widziała w nim swojego miejsca, dalszego rozwoju. Część z nich postawiła na rozwój zawodowy i życie rodzinne. Nadmiar osobistych obowiązków oraz poczucie braku celowości w działaniu sprawił, że zaczęli odchodzić z ZHP. W wyniku takich sytuacji Związek co roku traci wielu potencjalnych członków komend hufców, chorągwi czy szczepów. A gdyby tak na początku swojej instruktorskiej drogi spisać swoje marzenia - te harcerskie i prywatne, by następnie można było je oznaczyć na kilkuletniej osi czasu, zaznaczając datę ich realizacji? Na takiej osi czasu mogłyby się znaleźć kolejno realizowane próby instruktorskie; podejmowane funkcje ale i te, które powierzymy w następstwie innym instruktorom; umiejętności, w których chcemy osiągnąć mistrzostwo i małe kroczki – cele pośrednie pchające nas do ich osiągnięcia; podjęcie pracy; założenie rodziny, moment odejścia ze Związku.
Można byłoby w ten sposób świadomie obrać kurs o określonym kierunku?
Każde hufcowe działanie jakiego się podejmujemy wynika z potrzeb jakie ma drużyna, namiestnictwo czy kadra hufca. Czasami jest to wydarzenie spontaniczne, czasami dużo wcześniej zaplanowane i wpisane w plan pracy hufca. Czy w ten sam sposób można podjeść do naszych osobistych planów, marzeń, działań? Nie zliczę ile razy miałam poczucie, że chciałabym coś zrobić, potem okazywało się, że coś ważniejszego jest do zrobienia i w konsekwencji pomysł na popełnienie czegoś osobistego schodził na dalszy plan, a potem w zapomnienie, albo na dalszą półkę: „do realizacji – kiedyś”. Tylko kiedy będzie to „kiedyś”? Jak nie wpiszę go w kalendarz, to pewnie odłożę je na półkę: „nigdy”. Nie wszyscy mają potrzebę spisywania planów do realizacji. Mi, tej często niezdecydowanej, osadzenie działań w czasie pomaga realizować to, co sobie wymyśliłam. Czasami pomysł traci na wartości i zastępuje go inny, ale wtedy pojawia się refleksja – dlaczego dany plan nie wypalił.
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Szukając harcerzy wśród harcerzy…
Przemyślenia
Jacek Wójcik Jakiś czas temu zadałem sobie pytanie: kiedy i dlaczego zaginęła w nas magia harcerstwa? Dlaczego idąc przez miasto nie widać harcerzy? Dlaczego zaczęli wstydzić się swoich mundurów, barw i krzyża na piersi? Dlaczego je chowają przed ludźmi, zdejmując bluzy tudzież kurtki dopiero, dh Jacek Wójcik
gdy dotrą do celu? Przecież działamy w harcerstwie dla pewnej idei.
Przewodniczący Harcerskiego Kręgu Akademickiego T.R.E.K Student Zarządzania i Inżynierii Produkcji Członek zarządu stowarzyszenia „Po to jestem”
Ale powiem Wam, że to jest „pikuś”. Pojechałem w tym roku na zlot do Krakowa i mnie zamurowało. Przyjechałem tam m.in. z dwiema nowymi druhnami z myślą, że to będzie idealne miejsce,
aby poczuły atmosferę
towarzyszącą
wyjazdom harcerskim, zapoznały się z naszymi zwyczajami, obrzędowością, aż w końcu z nadzieją, że porwie je czar harcerstwa. Po raz pierwszy w życiu było mi wstyd za harcerzy. Przyjechali wędrownicy z całej Polski, od Rzeszowa przez Katowice, Poznań, aż do Torunia i Trójmiasta. Okazało się, że ta wcześniej wspomniana magia ZHP, umarła u nich już wiele lat temu. Zlot rozpoczął tradycyjnie apel… i to w sumie jedyny moment, w którym byliśmy umundurowani. W sobotę w godzinach wieczornych komendantka zlotu zaprosiła nas do kręgu. Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdyż właściwie chwilę wcześniej skończył się blok programowy. Część osób doszła do nas z kuchni, część z sal, w których spaliśmy, a reszta dołączyła do nas tak jak stała. Pomijając fakt, że byliśmy w brudnych roboczych ubraniach, najbardziej przygnębiającą sytuacją było rozwiązanie kręgu. Wtedy cała sala zaczęła wiwatować, klaskać i wygwizdywać w szale radości. Nie wiedziałem gdzie jestem, wtedy miałem pierwszy kryzys i myśli, że pomyliłem imprezy. Podczas wręczania odznaczeń i nagród nikt nie pokusił się nawet
o najdrobniejszą
gratulacyjną harcerską przyśpiewkę. Za każdym razem kończyło się na oklaskach i wiwatach. Jedna z naszych dziewczyn zapytała się mnie: „A u Was w harcerstwie to jest normalne…?”. A ja nie potrafiłem jej nic odpowiedzieć, czułem się podle. Przez cały zlot szukałem harcerzy i mimo, że było ich tam
pełno, nie znalazłem
ani jednego.
Rozglądając się wokół widziałem smutny obraz ludzi, którzy przyjechali na spotkanie ze starymi znajomymi.
Jedni
oglądali film w komputerze, inni zaś w swoich środowiskach pozamykali się w salach, niektórzy cały czas spali. Przez cały weekend miałem dziwne wrażenie, że ZHP to temat tabu, o którym najlepiej nie wspominać, bo ktoś przypadkiem się dowie, że jesteśmy harcerzami, dramat. Wieczorem rozpoczęła się kawiarenka, na której zjawiło się większość osób. Szkoda tylko, że po trzech kwadransach zrobiły się pustki, a w akompaniamencie przeważały piosenki z list przebojów… Biesiada ta trwała w najlepsze, a my udaliśmy się do siebie, aby
zakończyć ten dzień nutką harcerskiej tradycji. Po powrocie nastąpiła refleksja, że nie jest z nami tak źle! Może nie widać nas na ulicy, może niektóre ideały się zatarły, ale jedno jest pewne, że jak już się wszyscy spotkamy w jednym miejscu to tworzymy jedną wielką bratnią więź, której cała Polska może nam pozazdrościć, a uczucie, które mi
towarzyszy podczas
obrzędowych
spotkań
jest
niezastąpione.
Najgorsze jest to, że potrzebowałem kilku lat, żeby docenić tę magię i do Was powrócić, dlatego proszę dbajcie o nasze zwyczaje i tradycje, aby nikt nie musiał się doszukiwać harcerzy wśród harcerzy.
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Ad astra – czy na pewno per aspera? O nowym szczepie w hufcu.
Wrażenia
Michał Sawczuk Rozkaz Komendanta Hufca ZHP Szczecin-Pogodno z dnia 15.11.2012 przyniósł miłą nowinę. Otrzymujemy w nim bowiem taką oto informację: Powołuję Michał Sawczuk
Szczep
81.
Gromad
Zuchowych
i
Drużyn
Harcerskich „Ad Astra”. W skład szczepu wchodzą:
Przyboczny 81 DW „Zodiak” i 81 DH „Orion”
Muzyk jazzowy, uczeń II LO im. Mieszka I w Szczecinie Zainteresowania: sztuka (ta szeroko i ta wąsko pojmowana), literatura, historia, turystyka.
- 81 Drużyna Wędrownicza „Zodiak”, - 81 Drużyna Starszoharcerska „Halleya”, - 81 Drużyna Harcerska „Orion”, - Próbna Gromada Zuchowa „Zielone Iskierki”. Całkiem długo całe nasze środowisko czekało na swój szczep. Dzięki temu, że udało się zamknąć okres próbny dwóch nowych drużyn spod znaku 81. - 81 DH „Orion” i 81 DSH „Halleya” - a do tego stworzyć próbną gromadę zuchową „Zielone Iskierki”, wszystkie drużyny o zielonych barwach mogą teraz działać wspólnie, jednoczyć
się
i integrować. Nazwa szczepu została wyłoniona po burzliwym głosowaniu. Spośród kilku propozycji, liczyły się dwie - „Ad astra” i „Uniwersum” - i to o nie toczyła się dyskusja. W końcu Rada Szczepu zadecydowała (stosunkiem głosów 2:3), że nowy szczep będzie zwał się „Ad astra”. Miano to zgadza się z „kosmicznymi” nazwami drużyn 81., a do tego nawiązuje do harcerskiej symboliki. „Przez ciernie do gwiazd!”, zdaje się przemawiać Krzyż Harcerski. Ksiądz Kazimierz Lutosławski opisywał tę maksymę w ten sposób: „Ma on pośrodku kółko – symbol doskonałości, a w nim gwiazdę promienną, jakby światło przewodnie: "ad astra!”. Takim samym światłem ma być szczep dla jego członków – zuchów i harcerzy wszystkich pionów. 18 listopada w harcówce 81. na osiedlu Somosierry m iały miejsce obrzędowe śpiewanki z okazji założenia szczepu. Brali w nich udział harcerze starsi i wędrownicy. Poza odczytaniem wspomnianego już rozkazu. Przeprowadzona została kuźnica na temat „Jakie możliwości daje nam założenie szczepu? Jakie problemy mogą się z tym wiązać?”. Była to jednocześnie pierwsza okazja do integracji między drużynami w ramach szczepu, czyli spełnianie jednego z jego
podstawowych zadań. Pierwszym sprawdzianem dla szczepu „Ad Astra” był Biwak Mikołajkowy, który odbył się pomiędzy 30 listopada a 2 grudnia 2012 w budynku Liceum Plastycznego w Szczecinie. Brały w nim udział drużyny wszystkich pionów metodycznych a jego temat brzmiał „Ze świętym Mikołajem dookoła świata”.
Ponieważ 81. od zawsze nastawione było artystycznie, dalsza współpraca z Liceum bardzo dobrze wpłynie na rozwój środowiska. Już na biwaku większość zajęć związana była z rozwijaniem kreatywności harcerzy – chociażby
warsztaty
w pracowni
rzeźbiarskiej.
Wędrownicy,
nocą
odkrywali zakamarki Kamienicy Loitzów. Zuchy, harcerze, harcerze starsi oraz
wędrownicy
bawili
się
i
współpracowali
ze
sobą
podczas
świątecznego rajdu po Starym Mieście. Dlaczego droga do gwiazd musi wieść zawsze przez ciernie? Przecież szczep „Ad Astra” pokazuje, że można wciąż mierzyć wyżej i dalej, nie tracąc przy tym przyjemności z harcerskiego życia.
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Połczyn dla seniorów
Odkurzone
Olga Chojecka – Kasprzyk
dh. Olga Chojecka – Kasprzyk
Członkini Kręgu Seniorów „Korzenie”
Jak co roku od wielu lat, wiosną korzystaliśmy z możliwości wypoczynku i leczenia (16 - 29. 04.2012 r.). Grupa 10 harcerzy seniorów ze Szczecina, Sławna, N o wo g a r d u, i c h b li s c y i s y m p a t yc y w łą c z ne j li c z b i e 3 5 o s ó b p o dc z a s dwutygodniowego pobytu korzystało z kąpieli perełkowej, masażu klasycznego i wibracyjnego, lasera, soluxu, krioterapii, magnetronu, jo noforezy, biodynamiki, inhalacji oraz gimnastyki rehabilitacyjnej. Tym razem harcerskie spotkania, tzw. świeczkowiska, organizowane w klubie odbywały się w grupie po nad 70osobowej. Razem z nami w ośrodku przebywali harcerze seniorzy z Lęborka, Gdańska i Lubania Śl. „pod wodzą" dh. komendanta Jana Mrugasiewicza z Lęborka. Dwa wspólne harcerskie spotkania wieczorne to nie tylko śpiewy i zabawy, ale też opowieści i wspomnienia. Nierzadko znajdowaliśmy wspólne. Jak zwykle w grupie osób towarzyszących wielu doszukało się i chętnie opowiadało o swojej przygodzie z harcerstwem w latach szkolnych. Każdy turnus (a było ich już ok. 16) to niemal obowiązkowe wyjścia na tańce, bo te w klubie, w ośrodku nie zaspokajają naszej potrzeby ruchu. Jak na wszystkich poprzednich turnusach, tak i teraz zorganizowałam wycieczkę autokarową. Trasa to: Czaplinek i Borne Sulinowo, przez Stare Drawsko i Drahim do Połczyna. Wydawać by się mogło, że trasa jest nam znana, a jednak poznaliśmy nowe miejsca i nowe historie. Dzięki dyrektorowi Muzeum Miasta Borne Sulinowo przeżyliśmy wspaniałą lekcję historii. Natomiast lubiących piesze wędrówki szlakiem wiodącym doliną Parku Drawskiego poprowadziłam do Borkowa. Jeden z wieczo rów umiliły nam występy zapro szo nego do o śro dka rodzinnego zespołu muzycznego z Ukrainy. Następny wspó lny wy jazd zaplanowałam na okres bezpośrednio po świętach wielkanocnych w 2013 roku. Istnieje możliwość wcześniejszego rozpoczęcia pobytu, czyli już w święta. Te wszystkie atrakcje mamy za około 60 zł stawki dziennej. W pokojach 2 osobowych z sanitariatem i TV. Wszyscy, którzy już byli uczestnikami turnusów mogą wiele dobrego powiedzieć na temat wyżywienia. Zapraszam!
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Uroczysta zbiórka Kręgu Seniorów „Korzenie”
Odkurzone
Genowefa Bałdyka
hm. Genowefa Bałdyka
Członkini Kręgu Seniorów „Korzenie” Członkini Chorągwianej Komisji Historii
O uroczystym charakterze naszej zbiórki w dniu 8 listopada 2011r. zdecydowało kilka okoliczności. Miała być poświęcona zbliżającej się rocznicy Odzyskania Niepodległości, na dodatek zapowiedzieli w niej udział goście z Komendy Chorągwi i Komendy Hufca. Przyszliśmy na zbiórkę w mundurach. Przybyli również goście: hm. Rafał Raniowski przewodniczący Rady Chorągwi Zachodniopomorskiej, hm. Edyta Siwińska - komendant Hufca Szczecin Pogodno oraz phm. Maria Dorota Szymańska - szczepowa Szczepu „Sosnowej Szyszki”. Rozpoczęła się zbiórka. Druh hm. Adam Mrowiec zameldował Krąg komendantce hufca, odśpiewaliśmy Hymn Harcerski, a potem głos zabrał dh. Staszek Ziołecki. Mówił o wydarzeniach, które przywróciły naszej Ojczyźnie niepodległość, przypomniał sylwetki ludzi, czytał przepiękne wiersze tego okresu. Doskonale oddał atmosferę patriotycznego zrywu i wspólnego entuzjazmu. Zaśpiewaliśmy kilka pieśni niepodległościowych. W drugiej części zbiórki dh. Adam odczytał Rozkaz Komendantki Hufca. Najistotniejszą jego część stanowiło przytoczenie wyjątku z Rozkazu Naczelnika ZHP L.6/2011 z dnia 27 maja 2011 r. o przyznaniu druhnie hm. Bożenie Kusztelskiej Srebrnego Krzyża za Zasługi dla ZHP. Dekoracji Krzyżem dokonała komendantka hufca. Druhna Bożena była bardzo wzruszona, my również. Były gratulacje i kwiaty. Wszyscy przyjęliśmy to wyróżnienie z radością. Nie ma wśród nas osoby bardziej godnej tego wyróżnienia, dh. Bożena bowiem jest twórczynią i żywą historią Szczepu „Sosnowej Szyszki” i Hufca Szczecin Pogodno. Tu była harcerką, drużynową, namiestnikiem zuchowym. Prowadziła wiele obozów, szkoliła kadrę, organizowała pracę z młodzieżą, była inicjatorką wielu zadań programowych. Była również współorganizatorką Kręgu „Korzenie”, jego przewodniczącą, kronikarzem, twórcą programu pracy. Dh. Bożena jest osobą o wrażliwym i dobrym sercu, gotową do okazania pomocy, wsparcia każdego z nas. Jest dobrym duchem Kręgu „Korzenie”. Dziękujemy Komendzie Hufca za okazane jej uznanie. W dalszej części zbiórki, wykorzystując obecność gości, pytaliśmy o aktualne problemy pracy hufca. Dowiedzieliśmy się o zamierzeniach, o rezultatach szkolenia drużynowych i przybocznych, o stanie drużyn i kadry instruktorskiej. Usłyszeliśmy także słowa uznania za aktywność naszego kręgu, doskonalenie wiedzy instruktorskiej, zdobywanie stopni. Podziękowano nam za wspieranie inicjatyw hufca i pracę z młodzieżą. Tradycyjnie zbiórkę zakończyliśmy w kręgu. zaśpiewaliśmy „Bratnie słowo sobie dajem”.
Tym
razem
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Twórcy „końca świata”
Herbaciarnia
Maciej Grabowski Koniec
cyklu kalendarzowego
cywilizacji
Majów,
który
przypada (prawdopodobnie) na 21 grudnia 2012 r., budzi ogólnoświatowe
zainteresowanie.
Jednak
wbrew
powszechnemu mniemaniu, w tym dniu nie kończy się kalendarz Majów (ten bowiem nie ma końca, podobnie jak hm. Maciej Grabowski Zastępca Komendanta Hufca Szczecin-Pogodno
nasz współczesny kalendarz). Kończy się natomiast jeden z jego cyklów zwany bakatun. Po nim powinny nastąpić kolejne. No właśnie… powinny.
Zastępca Przewodniczącego Sądu Harcerskiego Chorągwi Zachodniopomorskiej ZHP
Prawnik
Majowie byli twórcami wielkiej cywilizacji na obszarze dzisiejszego Hondurasu i Gwatemali oraz Półwyspu Jukatan (Ameryka Środkowa). Szczytowy okres funkcjonowania ich społeczeństwa przypadał na X i XI wiek, w momencie przybycia w te rejony Hiszpanów, większość miast była już opuszczona. Struktura państwa Majów podobna była do starożytnej Grecji – opierała się o państwa-miasta tworzące konfederacje. Społeczeństwo dzieliło się na stany, istniało niewolnictwo. Harmonogram życia wyznaczały pory roku oraz wydarzenia religijne. Majowie byli wielkimi budowniczymi, znawcami gwiazd oraz matematyki. Posługiwali się także skomplikowanymi systemami rachuby czasu.
Do obliczania czasu, Majowie stosowali kilka kalendarzy. Do codziennego oznaczania dat, stosowali sprzężone ze sobą kalendarze cykliczne: rytualny (tolkin) obejmujący 260 dni oraz słoneczny (haab) obejmujący 365 dni (uwagę zwraca brak roku przestępnego, mimo iż Majowie mieli świadomość tego, że pełna droga Ziemi dookoła Słońca trwa nieco ponad 365 dni). Była to tak zwana Krótka Rachuba, w której to samo oznaczenie dnia powtarzało się co 18980 dni, czyli co 52 lata haab. Był to niewątpliwie największy minus tego kalendarza,
gdyż zapis daty na steli lub kodeksie (kalendarzu) mógł się odnosić do roku 826 lub 774 (według naszej rachuby). Z tego powodu, aby uściślić zapis ważnych dla historii dat, wprowadzono kalendarz linearny, w którym każda data była oznaczona innym, indywidualizującym zapisem (jak w kalendarzu dzisiejszym) – była to tzw. Długa Rachuba. Opisana według Długiej Rachuby data oznaczała ilość dni, jaka upłynęła od dnia zerowego do oznaczanego dnia. Zasadą
działania tego kalendarza była pozycyjność, którą można przyrównać do zasady działania wodomierza – obrócenie się jednego wskaźnika o określoną liczbę cyfr powoduje „przeskoczenie” kolejnego o jedną pozycję itd. Do zapisu daty według Długiej Rachuby, Majowie używali pięciu liczb. Przykładowy zapis daty według tego kalendarza to: 12.19.19.17.19. Datę należy czytać od końca: ostatnia cyfra to dzień – kin. 20 kin tworzy 1 uinal (20 dni), 18 uinali tworzy 1 tun (18 x 20=360 dni), 20 tun tworzy 1 katun (360 x 20=7200 dni), 20 katun tworzy 1 bakatun (20 x 7200=144000 dni). Wskazane w przykładzie liczby należy przemnożyć przez odpowiadające im ilości dni i zsumować, co da nam 1871999 dni (ok. 5128 lat od daty „0”). Po upływie 20 bakatun, Majowie dodaliby na początku daty dodatkową cyfrę oznaczającą pictun, czyli 20 bakatun (system dwudziestkowy stosowany u Majów wynika z liczenia na palcach rąk i nóg). Data wyglądałaby wtedy tak: 1.0.0.0.0.0 (a właściwie zostałaby zapisana za pomocą hieroglifów odpowiadających tym cyfrom). Kwestia roku 2012 pojawia się właśnie w oparciu o podany wyżej przykład, który wskazuje na datę 20 grudnia 2012 roku. 21 grudnia, wartości te zwiększą się o 1 i zgodnie z zasadą pozycyjności kalendarza, poszczególne jego pozycje „przeskoczą” o jedną pozycję, co da: 13.0.0.0.0, czyli początek czternastego cyklu bakatun. Nie powinno się z tym wiązać żadnych szczególnych wydarzeń, bowiem wraz z końcem trzynastego bakatun, powinny następować kolejne cykle – czternasty, piętnasty itd., aż do dwudziestego, kiedy to numeracja zacznie się od zera, ale już w ramach jednostki wyższej rachuby .
Jednak kwestia końca trzynastego bakatun wydaje się nie być zupełnie bez znaczenia dla cywilizacji Majów. Wynika to chociażby z tego, że liczba 13 miała dla nich magiczne znaczenie, zwłaszcza jeżeli chodzi o obrzędy religijne i odmierzanie czasu (używali oni, jak widać na podanych wcześniej
przykładach,
dwudziestkowego
i trzynastkowego
systemu
liczbowego). Pewnym jest, że Majowie nie wiązali tej daty z końcem świata, gdyż swoich obliczeń (np. w zakresie ruchu ciał niebieskich, czy cyklicznych świąt) dokonywali daleko naprzód – do roku 4772 naszej ery. Co więcej, samo pojęcie „końca świata” było im obce. Co ciekawe, wszystkie daty przewidywane przez Majów po końcu 13 bakatun, numerowane są od początku, tj. od zera, a zgodnie z systemem liczenia, powinny zachować ciągłość do 20. Może to mieć związek z istniejącym w wierzeniach Majów pojęciem „wieków świata”, zgodnie z którym żyjemy obecnie w czwartym ze światów stworzonych przez bogów. Pierwsze trzy okazały się nieudane i dopiero czwarte jego stworzenie pozwoliło na zamieszkanie go przez ludzi. Każdy z tych światów obejmował 13 bakatun – trzeci świat skończył się 5125 lat temu, czwarty skończy się z nadejściem 21 grudnia 2012 roku. Mimo powyższych wierzeń, brak jest jakichkolwiek przepowiedni, czy zapowiedzi jeżeli chodzi o okres końca 13 bakatun. Zdaje się, że z końcem czwartego świata, Majowie wiązali przemianę duchową ludzkości i nadejście nowego społeczeństwa. Kwestia końca 13 bakatun została tylko raz poruszona w piśmiennictwie Majów. W Tortuguero Monument 6 zawierającym szereg napisów mających upamiętnić ówczesnego władcę Bahlam Ajawę, odnaleziono następującą frazę: Ma się dokonać trzynastego b’ak’tun. Jest czwartym Ajaw trzecim K’ank’in, co uczyni widzialnym. Jako manifestacja B’olon-Yokte’, w wielkim „nadaniu”. Sens
tych
słów
nie
jest
znany.
Archeologowie
uważają,
że
prawdopodobnie odnosi się do ceremonii, która według Majów, miała się odbyć właśnie 21.12.2012 r., w dniu końca 13 bakatun, jakkolwiek nie wiemy co miało się zarówno podczas, jak i po niej, wydarzyć. Możliwe że miało się odbyć wtedy święto z okazji „końca wieku”, co zresztą było przez Majów praktykowane przy okazji cyklicznych końców kalendarzy rytualnego i słonecznego. Należy też zaznaczyć, że mimo iż „koniec świata” przypada na dzień przesilenia zimowego, nie był on dla Majów okresem szczególnym. Majowie nie wiązali z tym dniem żadnych szczególnych obrzędów religijnych. W tym zakresie większe znaczenie przypisywano równonocy wiosennej. Dzień przesilenia zimowego w 2012 roku nie wyróżnia się też
na tle innych przesileń jeżeli chodzi o układ Słońca, czy gwiazd – tożsame ułożenia miały miejsce trzykrotnie w ostatnich 200 latach. Okazać się może zatem, że koniec 13 bakatun w dniu przesilenia zimowego, jest czystym przypadkiem. Z datą „końca świata” wiąże się jeszcze jeden problem. Mianowicie ustalenia kiedy dokładnie ten dzień przypada. Przyjęcie, iż jest to 21 grudnia 2012 roku ma charakter pewnego rodzaju umowy, bowiem ustalenie daty dnia „0”, od którego należałoby policzyć odległość 13
bakatunów, uzależnione jest od stosowanych przez uczonych układów odniesienia. Według stosowanego układu GMT (odnoszącego się do kalendarza gregoriańskiego), rok „0” miał miejsce 11 sierpnia 3114 p.n.e. (według innych założeń 10 lutego 3641 p.n.e. lub 10 sierpnia 3214 p.n.e.), a zatem 13 bakatun zakończy się 21.12.2012 r. Zgodnie z innym układem – Lounsbury/GMT+2, dzień końca 13 bakatun przypadnie na 23.12.2012 r. Uczeni nie są w stanie stwierdzić, która metoda ustalenia daty roku „0” jest bardziej prawdopodobna. Warto też zwrócić uwagę na to, co na dzień 21 grudnia 2012 r. przewidywali Aztekowie (kalendarz Azteków, to cykliczny kalendarz wróżbiarski, w oparciu o który decydowano o podjęciu konkretnych przedsięwzięć, przewidywano los nowonarodzonych itp.). Zgodnie z tym kalendarzem, dzień 21 grudnia 2012 roku, to czwarty dzień („Dzień Kwiatu”), pierwszego 13-dniowego cyklu „Ruchu”, w roku solarnym „Domu”. I co prawda, dnia tego Aztekowie w żaden sposób nie wiązali z końcem świata, to zgodnie z ich kalendarzem dzień ten, przypada na 13dniowy okres dziwnych zrządzeń losu, podczas których „ciemnieją serca”, „wąż tęczy”, symbol radości i szaleństwa, lewituje pośród całunu dymu i cierni, a ziemia sama się trzęsie… Może więc jednak coś w tym jest?!
vol. 27
Dzień „końca świata”
21.12.2012
Scouting for paperboys
Globtroter
Michał Borun Przy osiedleniu się w Norwegii załatwienie formalności to chwila. Są nawet polskojęzyczne formularze (może by tak i u nas wprowadzić język polski w urzędach?).
Michał Borun
Kulturoznawca Ekonomista Student fizyki
Członek ZHP w latach 1990-2007 (instruktor: 1995-2005). Więcej: eksphm.borun.pl.
W latach 2008-10 pracował w Oslo jako roznosiciel gazet i pacownik tymczasowy. Tekst stanowi wybór z cyklu Norges Lover opublikowanego na blogu morzeprzygody.pl.
Podczas meldunku w urzędzie pani wypytała mnie dokładnie, gdzie mieszkam i jak do mnie dojść – które piętro i które drzwi w drodze ze schodów. Czekałem, nie gasiłem nocnej lampki, a na klamce zawiesiłem butelkę szampana. Nie przyszła. Zrozumiałem wtedy, skąd w tym mieście tyle świateł świecących się całe noce. To, co tak bardzo urzeka tutaj nocnych przechodniów, okazuje się być tragedią wielu samotnych dusz. W ten sposób opisuje się tu po prostu miejsce zamieszkania, bo zwyczajne numery mieszkań funkcjonują rzadko. Według wprowadzanego właśnie standardu numery mieszkań mają się składać z litery i czterech cyfr. Dwie pierwsze to piętro, dwie kolejne – numer drzwi od lewej, licząc od schodów (albo wejścia do budynku), zgodnie ze wskazówkami zegara. Zasada numeracji nadana jest więc urzędowo, ale bazuje na opisie mieszkańca, który sam zamawia etykietkę do naklejenia na drzwi. Nie dziwi więc, że platońskiemu światu idealnych numerów mieszkań odpowiada absolutne zamieszanie w praktyce. Wystarczy, że mieszkaniec nie zrozumie instrukcji. A że w czytaniu tekstów Norwegowie wypadają w teście z Pizy za Polakami, wygląda na to, że na moim piętrze tylko ja będę miał poprawny numer mieszkania. Zdarza się, że całe piętro jest zgodne i zamówi z urzędu naklejki normalizacyjne, tyle że nalepi je w odwrotnej kolejności. Mieszkanie H0201 będzie więc na drugim etażu za pierwszymi drzwiami z prawej, a nie z lewej. Przy nieparzystej liczbie mieszkań jest szansa, że chociaż jedno z nich będzie miało właściwy numer (ale zawsze przecież mogli zacząć liczyć od innych drzwi). Nikogo nie zdziwi, że inne piętra mają inaczej, bo i tak rzadko się zdarza, żeby któraś z opcji uzyskała optyczną większość. W każdej klatce na tym samym osiedlu może być ponadto inny system numeracji albo kilka takich systemów na raz. Numery, o ile się pojawiają, to rzadko jako tabliczki przy (nie na) drzwiach. Najczęściej są to papierowe nalepki na framugach. Jedne drzwi mogą mieć takie trzy nalepki, np. z numerami 20, 3006 i 15.6, a do tego jeszcze czwartą, tę znormalizowaną. (Ta ma znów to do siebie, że jest słabo czytelna, przynajmniej dopóki nie obróci się głowy o 90 stopni albo nie chodzi się po ścianach). Roznosząc gazety, znam nazwisko prenumeratora i numer jego klatki – i czasem nic więcej. Zwyczajowo podaje się także numer etażu – ale kiedy przychodzi do numeru mieszkania, to o ile się pojawi, i tak nie jest pewny. Jeden klient może podać numer mieszkania w różnych systemach, prenumerując różne czasopisma, które
przynoszę mu za jednym razem. Mam to wszystko niby znormalizowane w PDA, którego używam i klienci, których zastałem, są już poprzydzielani do kolejnych mieszkań. Ale nowych często muszę zlokalizować sam, a do tego i ze starymi wynikają ciągłe problemy. Jeśli zniknie na chwilę z naszej bazy (np. urlop), znikną także moje poprawki. Następnym razem trafia do nas z danymi, jakie przekazał sam gazecie. I np. wyskoczy mi w systemie, że mieszka w jednym mieszkaniu z kim innym. W Polsce dwa różne nazwiska w jednym mieszkaniu od razu wyglądałyby podejrzanie (szczególnie w myśl nieśmiertelnej frazy przedwojennego kina: „dwaj mężczyźni w jednym łóżku?“) i można by łatwo znaleźć błąd. Tylko że tutaj do czterech różnych nazwisk w jednym mieszkaniu to standard. Kiedy więc do braku numerów mieszkań dodać konglomeraty nazwisk na tabliczkach, albo raczej konglomeraty tabliczek na drzwiach, bo często każda jest z innej bajki, to sytuacja „bardzo-nieco“ się komplikuje. Czy wspominałem już o samych imionach na drzwiach – albo o wywieszaniu absolutnie nieczytelnych rysunków dzieci?
Jedni tacy powiesili sobie wielką czwórkę na drzwiach, ale nie pasuje to do żadnego ze znanych mi systemów numeracji. Podejrzewam, że to tajny znak swingersów, wziąłem więc to mieszkanie pod baczną obserwację (plusy pracy w nocy). Wydawało by się, że w ustaleniu, gdzie ktoś mieszka, pomógłby układ skrzynek pocztowych na parterze. Ale to już połączenie testu IQ i kostki Rubika (no i wolontariatu, bo za te nadgodziny nikt mi nie zapłaci). Na skrzynkach nie ma z reguły informacji o piętrach i rzadko kiedy są numery mieszkań – za to, podobnie jak na drzwiach, są na nich czasem tylko imiona, a na jednej skrzynce często pojawiają się 2-4 nazwiska. Wtedy pozostaje się domyślać, w jakim porządku powieszono skrzynki. Odgadnięcie zasady w jednym budynku niewiele daje gdzie indziej, bo dana zasada nie musi (a właściwie: musi nie) obowiązywać na jednym osiedlu. Jeżeli którejś nocy nie znajdę jednego nazwiska, nie znaczy to, że następnej mam go znów nie szukać – bo przecież mogło GDZIEŚ zostać dopisane! Pozostaje mi tylko pocieszać się, że fluktuacja moich klientów to nic przy tym, co musi znosić taki listonosz. Najważniejsze, że praca ta nauczyła mnie jednego: nie zadawać tutejszym dziewczynom pytania „Gdzie mieszkasz?“. Ani się obejrzysz, a spędzisz z nią pół życia, zanim uda ci się ją pocałować. Tak, szanta ze słowami: „Weź ją, bracie, nie czekaj – wyjaśnisz potem“ musiała powstać w Norwegii! James Bond powróci w odcinku „Live and Let Die (Finding Where You Live)“.
Róbta co chceta!
Okładka: Przepowiednia na koniec świata
vol. 27, 21.12.2012 r. wydawca:
Koncepcja i wykonanie: Maciej Grabowski
Komenda Hufca Szczecin-Pogodno © 2012 ul. Dworcowa 19 70-206 Szczecin exe@szczecinpogodno.zhp.pl red. naczelny wydania: Dorota Szymańska nakład: 40 egz.
redakcja: Paulina Borkowska . Maciej Grabowski . Dorota Szymańska korekta: Maciej Grabowski . Dorota Szymańska autorzy tekstów: Michał Borun . Piotr Brejwo . Olga Chojecka – Kasprzyk hm. Genowefa Bałdyka . hm. Maciej Grabowski . Michał Sawczuk . phm. Dorota Szymańska hm. Edyta Siwińska (magiel) . Jacek Wójcik