ARENA nr 16

Page 1

Magazyn ARENA Sprawy międzynarodowe nr 16 | styczeń–marzec 2015

Czasopismo Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego

Teoria stosunków międzynarodowych

KONSERWATYZM W DOBIE PRZEŁOMU Rozmowa z prof. Bogdanem Szlachtą dziekanem Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ

nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

// Margaret Thatcher // Konflikt na Ukrainie – jak przeciąć ten węzeł gordyjski? // Czy konstruktywizm może nam pomóc zrozumieć zimną wojnę? // Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej // Zagadnienie podmiotowości micronations – czy każdy może stworzyć własne państwo? // Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw

1


2

Czasopismo Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego Magazyn ARENA. Sprawy międzynarodowe nr 16 | styczeń–marzec 2015 Teoria stosunków międzynarodowych Powtórka z rozrywki // Karolina Wojciechowska

str. 4

Władysław Bartoszewski (1922–2015)

str. 7

Twarzą w twarz – Margaret Thatcher // Zuzanna Halkiewicz

str. 8

15 pytań do prof. Bogdana Szlachty // Adam Krzykowski

str. 10

Konflikt na Ukrainie – jak przeciąć ten węzeł gordyjski? // Nadia Gubernat

str. 16

Czy konstruktywizm może nam pomóc zrozumieć zimną wojnę? // Zuzanna Halkiewicz

str. 21

Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej // Adam Krzykowski

str. 27

Zagadnienie podmiotowości micronations – czy każdy może stworzyć własne państwo? // Agata Kleczkowska

str. 38

Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw // Karolina Chyla

str. 44

Nabór tekstów do magazynu ARENA. Sprawy międzynarodowe

str. 53

Sprawozdanie z działalności KSSM UJ // Joanna Sozańska

str. 54

Redaktor naczelny ////////////////// Adam Krzykowski Sekretarz redakcji ////////////////// Beata Beliavska Zespół redakcyjny ////////////////// Zuzanna Halkiewicz Patryk Kopacz Karolina Wojciechowska Redakcja artystyczna ////////////////// Aneta Semik Skład ////////////////// Karolina Korbut Korekta ////////////////// Karolina Korbut Natalia Karpińska Weronika Panecka Estera Sendecka Opieka naukowa ////////////////// dr Piotr Bajor Recenzenci ////////////////// dr hab. Andrzej P. Kluczyński, prof. ChAT dr Piotr Bajor dr Zbigniew Czubiński dr Marcin Grabowski dr Ewa Szczepankiewicz-Rudzka Wydawca ////////////////// Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego ul. Jabłonowskich 5, 31-114 Kraków Druk ////////////////// KON „Tekst” Nakład ////////////////// 300 egzemplarzy ISSN ////////////////// 1896-8511

Czasopismo dofinansowane ze środków:

Copyright by Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego & the Authors. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za prezentowane w artykułach opinie autorów. Wszystkie teksty podlegają ochronie własności intelektualnej. Przedruk bez zgody redakcji zabroniony. Kraków 2015 Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


TYTUŁEM WSTĘPU

Historia magistra vitae Kraków, 30 kwietnia 2015 r. Historia jest nauczycielką życia. Całokształt wiedzy, umiejętności i doświad­ czeń człowieka jest wszak zakorzeniony w przeszłości. Niestety, ostatnimi czasy autorytet nauczyciela został mocno nadszarpnięty, co potwierdzić mogą nie tylko osoby zawodowo związane z oświatą. Możemy wprawdzie zżymać się na program nauczania obfitujący w przedmioty historyczne i teoretyczne. Jed­ nak, parafrazując rzymską paremię, należy stwierdzić, że ignorantia historiae nocet – nieznajomość historii szkodzi. Historia bowiem, podobnie jak życie, rzadko pozwala na poprawkę w drugim terminie.

Motywem przewodnim niniejszego wydania maga­ zynu „ARENA. Sprawy międzynarodowe” jest szeroko pojęta teoria stosunków międzynarodowych. Jed­ nakże teoria, której żadnym sposobem nie można przekuć w praktykę pozostaje zaledwie sztuką dla sztuki. Podobnie z resztą praktyka, pozbawiona swojej teoretycznej podbudowy, prowadzić może – jako lekkomyślne działanie – do tragicznych kon­ sekwencji. Innymi słowy, teoria bez praktyki nie ma racji bytu – i vice versa. Dlatego też, nieco na prze­ kór tytułowi, na kolejnych stronach próżno będzie szukać rozważań czysto teoretycznych. Wszelkie zagadnienia o charakterze teoretycznym rozpatrzone zostały w ścisłym związku z konkretnymi, intere­ sującymi naszych autorów, wydarzeniami na arenie międzynarodowej. Można stwierdzić, że 24 kwietnia 2015 r. dobiegła końca pewna epoka w historii polskiej polityki zagra­ nicznej. Tuż przed zamknięciem niniejszego wydania naszego magazynu, do redakcji wpłynęła niezwykle smutna wiadomość. Pożegnaliśmy prof. Władysława Bartoszewskiego – historyka i dyplomatę, więźnia obozu zagłady Auschwitz, żołnierza Armii Krajowej, uczestnika powstania warszawskiego, a ponadto dwukrotnego ministra spraw zagranicznych wolnej Rzeczpospolitej. Była to postać prawdziwie wielkiego formatu. Człowiek, który szedł pod prąd obu zbrod­ niczych systemów, nie ustając w walce o godność ludzką, wolność i pojednanie między zwaśnionymi niegdyś narodami. Chylimy czoła przed osobą, któ­ rej ton zawsze był stanowczy i jednoznaczny. Przed osobą, która wespół z postaciami takimi jak Wiesław Chrzanowski, Marek Edelman czy Irena Sendlerowa dała świadectwo, że mimo piekła XX stulecia czło­ wieczeństwo jeszcze nie umarło. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Blaise Pascal mawiał, że człowiek jest „trzciną myślącą wśród traw”. To właśnie owa zdolność rozu­ mowania sprawia, że człowiek – istota z natury niedoskonała i skłonna do podejmowania błędnych decyzji – jest w stanie budować swoje państwo na ziemi. Zdolność ta pozwala również wyciągać wnioski z wydarzeń zakorzenionych w bliższej lub zupeł­ nie odległej historii, aby uniknąć upadków, jakie stały się udziałem przodków. Znajomość historii jest szczególnie cenna dziś, kiedy znana nam cywi­ lizacja europejska znalazła się na krawędzi osobli­ wego przełomu. Katastrofa statku z nielegalnymi imigrantami na Morzu Śródziemnym stawia Unię Europejską przed kapitalnym dylematem: czy Stary Kontynent w dalszym ciągu jest w stanie pozwolić sobie na miano terytorium otwartego na wszystko i dla wszystkich? Problem ten porusza szczególny gość na łamach naszego magazynu. Prof. Bogdan Szlachta, dziekan Wydziału Studiów Międzynaro­ dowych i Politycznych UJ rozważa odpowiedź na powyższe pytanie z perspektywy historyka myśli politycznej, rozprawiając się jednocześnie z błędnymi przekonaniami dotyczącymi istoty konserwatyzmu we współczesnym świecie. Serdecznie zapraszam do lektury rozmowy, jaką miałem przyjemność przepro­ wadzić tuż przed konferencją zorganizowaną przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ Czy islam podbija Europę? ( Kraków, 26 marca 2015 r. ). Wkraczamy tym samym w kolejną dekadę istnie­ nia magazynu „ARENA. Sprawy międzynarodowe”. Niepostrzeżenie minęło bowiem 10 lat od reaktywacji naszego czasopisma. Życzę owocnej lektury Adam Krzykowski

3


4 POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI

POWTÓRKA Z ROZRYWKI Subiektywny wybór wydarzeń w polityce międzynarodowej Opracowanie: Karolina Wojciechowska

1 stycznia formalną działalność rozpoczęła Euroazjatycka Unia Gospodar­ cza ( EUG ) – organizacja zrzeszająca Rosję, Białoruś, Kazachstan, Armenię i Kirgistan, która powstała na bazie Unii Celnej i Wspólnej Przestrzeni Gos­ podarczej Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Celem sojuszu jest zintegrowanie gospodarek państw członkowskich i zwiększenie ich konkurencyjności na rynku światowym. Porozumienie założycielskie EUG przewiduje zwiększenie swobody przepływu towarów, usług, kapitału i siły roboczej. „Euroazjatycka integracja oparta jest na wspólnych korzyściach i uwzględnia wspólne inte­ resy” – oświadczył Władimir Putin. 8 stycznia w Wielkim Pałacu Ludowym na placu Tiananmen zainauguro­ wano pierwsze Forum Ministerialne z udziałem szefów dyplomacji 20 państw członkowskich Wspólnoty Państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów ( C ELAC ) i prezydenta Xi Jinpinga. Podczas dwudniowego szczytu chiński przywódca zapowiedział, że jego kraj w ciągu 10 lat zainwestuje w krajach Ameryki Łacińskiej 250 mld dolarów; dotąd inwestycje te wynosiły 10 mld rocznie. Pomnożenie chińskich inwestycji w tym regionie jest częścią strategii prezy­ denta Jinpinga, który dostrzega potencjał i perspektywy rozwoju wschodzą­ cych gospodarek Ameryki Łacińskiej. 26 stycznia w wyborach w Grecji zwyciężyło skrajnie lewicowe ugrupowa­ nie SYRIZA, zdobywszy 149 mandatów w 300-osobowym parlamencie. Funkcję premiera powierzono Aleksisowi Ciprasowi, który obiecuje odejście od poli­ tyki zaciskania pasa oraz renegocjacje niekorzystnej umowy z UE w sprawie udzielonej Grecji pomocy finansowej. Zwycięstwa Ciprasowi pogratulował Władimir Putin, żywiąc nadzieję na kontynuację „tradycyjnie konstruktywnej” współpracy między Moskwą i Atenami. Zaniepokojenie wynikiem greckich wyborów wyraził minister finansów Wielkiej Brytanii George Osborne. Zda­ niem brytyjskiego polityka wygrana SYRIZY świadczy o „porażce nietrafionych planów ekonomicznych”, a przedwyborcze obietnice Ciprasa będą bardzo trudne do zrealizowania. „Wybory w Grecji zwiększą ekonomiczną niepew­ ność w całej Europie. Dlatego właśnie Zjednoczone Królestwo musi trzymać się swojego planu i zapewniać bezpieczeństwo kraju” – w ten sposób wyniki wyborów skomentował premier David Cameron na Twitterze. 29 stycznia w Sławkowie ( hist. Austerlitz ) w Czechach premierzy trzech kra­jów – Austrii, Czech i Słowacji – podpisali deklarację powołującą tzw. Trójkąt sławkowski. W obszarze zainteresowania nowej platformy współpracy wymie­niono kwestie infrastruktury i transportu, bezpieczeństwa energetycz­ nego, zatrudnienia młodzieży, relacji transgranicznych, społecznego wymiaru integracji europejskiej oraz kontaktów z krajami sąsiadującymi z UE. Szczyty na szczeblu szefów rządów mają odbywać się raz w roku, a prace Trójkąta będzie koordynowała trójstronna grupa robocza. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Karolina Wojciechowska

12 lutego po wielogodzinnych negocjacjach kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz prezydenci Rosji Władimir Putin, Ukrainy Petro Poroszenko i Francji François Hollande podpisali porozumienie przewidujące uregulowanie trwającego od kwietnia 2014 r. konfliktu w Donbasie. W dokumencie przewi­ dziano m.in. rozejm między siłami ukraińskimi i separatystami oraz wyco­ fanie ciężkiego uzbrojenia ze strefy walk. Ustalono również powstanie strefy buforowej, którą obie stronny miały opuścić w ciągu 14 dni. 19 lutego podpisano fińsko-szwedzkie porozumienie przewidujące stałą współ­pracę wojskową. Zdaniem szwedzkich komentatorów pakt ma wymiar „historyczny” i stanowi realizację koncepcji sprzed II wojny światowej. Niektó­ rzy obserwatorzy ze Szwecji i Finlandii liczą na to, że w dalszej perspektywie współpraca przekształci się w pakt obronny Europy Północnej. Przewiduje się m.in. utworzenie szwedzko-fińskich sił morskich na Bałtyku oraz wystawie­ nie wspólnej brygady sił lądowych. 1 marca prezydent Wenezueli Nicolás Maduro zapowiedział zmniejszenie obsady amerykańskiej ambasady w Caracas oraz wprowadzenie obowiązku ubiegania się o wizy turystyczne przez obywateli USA. Ponadto część amery­ kańskich polityków została objęta zakazem wjazdu do Wenezueli. Maduro zarzuca władzom Stanów Zjednoczonych ingerowanie w wewnętrzne sprawy Wenezueli oraz „aroganckie uchylanie się” od rozmów mających załagodzić napięcia we wzajemnych stosunkach. W odpowiedzi 9 marca Barack Obama wydał dekret w sprawie objęcia sankcjami kolejnych wenezuelskich polityków i urzędników oskarżonych o łamanie praw człowieka i korupcję. 3 marca premier Benjamin Natanjahu wystąpił w amerykańskim Kongresie. Szef izraelskiego rządu w swoim wystąpieniu nawoływał do powstrzymania „irańskiego marszu podboju, zniewolenia i terroru”. Zdaniem Natanjahu irański reżim „stanowi ogromne zagrożenie nie tylko dla Izraela, ale i dla pokoju całego świata”. Izraelski premier większość przemówienia poświęcił negocjowanej umowie z Teheranem w sprawie programu nuklearnego Iranu. Jego zdaniem jest to „bardzo złe porozumienie”. Natanjahu został zaproszony do Kongresu przez republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów Johna Boeh­ nera bez wcześniejszych konsultacji z Barackiem Obamą i Demokratami. 8 marca szef chińskiego MSZ Wang Yi przedstawił plany intensywnej współ­ pracy gospodarczej z Rosją. Podczas konferencji prasowej w kuluarach dorocz­ nej sesji parlamentu ChRL zapowiedział m.in. podpisanie porozumienia, na mocy którego Rosja zaangażuje się w tworzenie „Nowego Jedwabnego Szlaku”. Projekt przewiduje budowę kolei, autostrad, portów w Azji Południo­wej i Środkowej, a jego celem jest ożywienie handlu na kontynencie. Wang zaz­naczył, że przedstawione przez niego plany współpracy z Moskwą nie mają związku z zachodnimi sankcjami, którymi objęta została Rosja w związku z konfliktem na Ukrainie. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI

11 lutego prezydent Chin Xi Jinping zapowiedział, że we wrześniu br. złoży pierwszą oficjalną wizytę w Stanach Zjednoczonych. Jak podkreśla Associa­ ted Press, krok ten świadczy o pozytywnym okresie w napiętych stosunkach obu państw. Chiński przywódca przyjął zaproszenie Baracka Obamy podczas telefonicznej rozmowy, w której poruszony został temat porozumienia o inwe­ stycjach między USA i Chinami. Ponadto, jak zaznaczono w opublikowanym komunikacie, oba kraje potwierdziły wolę ścisłej współpracy w walce z global­ nymi zagrożeniami.

5


6 POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI POWTÓRKA Z ROZRYWKI

Powtórka z rozrywki

9 marca przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk złożył oficjalną wizytę w Waszyngtonie, gdzie oprócz rozmów z Barackiem Obamą i Joem Bidenem, spotkał się z amerykańskimi senatorami: szefem senackiej komisji spraw zagranicznych Republikaninem Bobem Corkerem oraz jego poprzed­ nikiem – Demokratą Robertem Menendezem, a także z Johnem McCainem. Głównym tematem rozmów z prezydentem Stanów Zjednoczonych były: sytu­ acja na Ukrainie, działalność Państwa Islamskiego oraz negocjowana obecnie przez UE i USA umowa TTIP ( Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji ). Były polski premier podsumowując swoje spotkanie z Barackiem Obamą powiedział, że jego rozmowy mają „bardzo duże zna­ czenie dla utrzymania jedności transatlantyckiej”. Odnosząc się do kwestii związanych z kryzysem na Ukrainie podkreślił, że obie strony ustaliły pod­ jęcie wspólnych działań na rzecz implementacji porozumień mińskich, które zdaniem Tuska są „najlepszym sposobem na powstrzymanie Rosji od agre­ sywnych działań na Ukrainie”. Jeśli chodzi o umowę TTIP, szef Rady Euro­ pejskiej zapewniał, że porozumienie to przyczyni się do wzmocnienia pozycji UE i Stanów Zjednoczonych na świecie, a jego podpisanie, wbrew opinii wielu osób, nie będzie tak skomplikowane. 11 marca urząd kanclerski w Berlinie poinformował, że Angela Merkel nie weźmie udziału w tradycyjnej paradzie wojskowej na moskiewskim Placu Czerwonym z okazji obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Uroczystość ta odbędzie się 9 maja. Niemiecka kanclerz dzień późnej wraz z prezydentem Władimi­rem Putinem złoży wieniec na grobie nieznanego żołnierza pod murem Kremla. 23 marca szefowa unijnej dyplomacji złożyła dwudniową wizytę w Hawanie, gdzie spotkała się m.in. z przywódcą Kuby Raulem Castro oraz ministrem spraw zagranicznych Bruno Rodriguezem. Po spotkaniu Federica Mogherini oświadczyła, że UE i Kuba zgodziły się „przyspieszyć” rozmowy na temat nor­ malizacji stosunków, aby umożliwić osiągnięcie porozumienia między stro­ nami przed końcem roku. Była to pierwsza od lat wizyta unijnego przedstawi­ ciela tej rangi na Kubie. Normalizacja stosunków między Brukselą a Hawaną nastąpiła w 2008 r., a w ubiegłym roku strony rozpoczęły rozmowy odnośnie porozumienia politycznego i współpracy gospodarczej. 29 marca w drugim dniu szczytu Ligi Państw Arabskich prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi poinformował o decyzji arabskich przywódców o utwo­ rzeniu połączonych sił wojskowych, które mają powstać w kwietniu. Wspólne siły militarne to reakcja na rosnące zagrożenie ze strony rebeliantów w Jeme­ nie i Libii oraz dżihadystów z Państwa Islamskiego. Udział w tej formacji ma być dobrowolny. //

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Władysław Bartoszewski fot.: PAP/Bartłomiej Zborowski

19.02.1922–24.04.2015

Młodziutki Władysław Bartoszewski w wieku 12 lat udzielił odpowiedzi na pyta­ nie „Kim chcę zostać i dlaczego?”. Znalazła się ona w ilustrowanym tygodniku dla dzieci „Moje Pisemko” z 1934 r. Pisał wówczas: „Chciałbym zostać geogra­ fem, bo interesuję się i lubię geografję [ pisownia oryginalna – red. ]”. Geogra­ fia była dla niego źródłem wiedzy – jak sam pisał – o Ojczyźnie, jej dzielnicach, mieszkańcach, klimacie, o obcych krajach, miastach, górach, rzekach itd. Urodził się 19 lutego 1922 r. w Warszawie. Już jako 17-latek uczestniczył w cywil­ nej obronie Warszawy we wrześniu 1939 r. Rok później w wyniku łapanki trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Dzięki staraniom Polskiego Czerwonego Krzyża został zwolniony w kwietniu 1941 r. i rozpoczął studia polonistyczne. Podczas II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej. W 1944 r. walczył w Powstaniu Warszawskim oraz został awansowany przez dowódcę AK gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego na stopień podporucznika. W okresie powojennym był więziony przez sześć i pół roku w związku z represjami stalinowskimi. Był redaktorem naczelnym takich gazet jak „Gazeta Ludowa”, „Sto­ lica” czy „Tygodnik Powszechny”. Od 1969 r. aż do 2010 r. był w zarządzie polskiego PEN Clubu (w latach 2001–2010 pełnił funkcję prezesa). Wykładał najnowszą historię Polski na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz w Bawarii, gdzie otrzymał tytuł profesorski. Był ambasadorem Polski w Austrii (1990–1995), dwukrotnie ministrem spraw zagranicznych (1995, 2000–2001) oraz senatorem (1997–2001). Pełnił funkcję przewodniczącego Rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Władysław Bartoszewski był sekretarzem stanu, pełnomocnikiem Prezesa Rady Ministrów ds. dialogu międzynarodowego. Troszczył się o rozwój stosunków polsko-niemieckich oraz kontaktów z państwem Izrael i diasporą żydowską. Odznaczony został wieloma nagrodami, tytułami, wyróżnieniami zarówno polskimi, jak i zagra­ nicznymi, m.in.: Orderem Orła Białego, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec, medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i tytułem Honorowego Obywatela Izraela, a także wysokimi odznaczeniami Austrii, Estonii, Litwy, Hiszpanii i Węgier. Władysław Bartoszewski był człowiekiem wrażliwym na ludzkie cierpienie i krzywdę. Protestował przeciwko odwracaniu oczu od zła. Kochał swoją ojczy­ znę, a rodakom nie szczędził krytyki, dla ich dobra. Mówił: „Kocham moich rodaków, choć doprowadzają mnie do cholery.” Profesor zmarł 24 kwietnia 2015 r. w wieku 93 lat. Spocznie w Alei Zasłużonych na wojskowych Powązkach.

nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

7


8

fot.: Reuters/Roy Letkey

Opracowanie: Zuzanna Halkiewicz

Margaret H ilda Thatc 3.10.1925–8 her .04.2013

„Nie idź za tłumem, bo nigdzie nie dojdziesz” Postać, którą zna każdy, kto choć trochę rozumie historię ostatniego stulecia. Pierwsza kobieta na sta­ nowisku przewodniczącego Partii Konserwatywnej, pierwsza w brytyjskiej historii kobieta premier i naj­ dłużej urzędujący szef rządu brytyjskiego w XX w. Żelazna Dama, która dzięki swojej stanowczości i determinacji przeszła do historii. Margaret Roberts urodziła się w 1925 r. w Grantham. Została wychowana w oparciu o nauczanie kościoła metodystów, co wielokrotnie podkreślała. Ambicje polityczne odziedziczyła po ojcu – Alfred Roberts działał aktywnie w miejscowej społeczności poli­ tycz­nej. Mając 19 lat, dostała się na Uniwersytet Oks­fordzki, gdzie studiowała chemię. W 1946 r. uczel­ niane koło konserwatystów wybrało ją na swoją prze­ wodniczącą. Po ukończeniu studiów pracowała jako chemik doświadczalny w przemysłowym instytucie naukowym British Xylonite. Interesowała się życiem publicznym i politycznym. W 1949 r. Stowarzyszenie Konserwatystów w Dartford wysunęło jej kandyda­ turę do parlamentu, jednak nie zyskała ona mandatu ani w roku 1950, ani rok później. Aktywność polityczna Roberts sprawiła, że zwrócił na nią uwagę Denis Thatcher, bogaty przed­siębiorca, za którego wyszła w 1951 r. Za jego namową rzuciła pracę i rozpoczęła zaoczne studia prawnicze. W 1953 r. zdała egzaminy do angielskiej palestry; karierę adwokacką rozpoczęła w korporacji prawniczej Lincoln’s Inn. Specjalizowała się głównie w prawie podatkowym i patentowym. Dopiero rok 1959 przyniósł Thatcher miejsce w Izbie Gmin. Wystartowała w wyborach z okręgu Finchley, który reprezentowała do końca swojej kariery politycznej. W 1961 r. opowiedziała się w par-

lamencie za przywróceniem kary chłosty; głosując w ten sposób, sprzeciwiła się zaleceniom Partii Kon­ serwatywnej. Nie przeszkodziło jej to w uzyskaniu miejsca w przedniej ławie poselskiej. Po przegranych dla konserwatystów wyborach Thatcher znalazła się w gabinecie cieni, gdzie zajmowała się kolejno spra­wami należącymi do resortu skarbu, kwestiami ener­getycznymi, transportem i edukacją. W 1966 r. sku­piła na sobie uwagę mediów silnym ata­k iem na propozycje podatkowe Partii Pracy, które naz­wała krokiem ku socjalizmowi, a nawet ku komu­nizmowi. W parlamencie opowiadała się za dekryminalizacją kontaktów homoseksualnych, jak również za lega­ lizacją aborcji. Była jednak przeciwna zniesieniu kary śmierci oraz ułatwieniom w procedurze rozwodowej. W 1970 r. Partia Konserwatywna wygrała wybory i Margaret Thatcher została ministrem edukacji. Znacząco okroiła budżet resortu szkolnictwa. Pod­ jęła decyzję o niedofinansowywaniu programu do­s­tarczania bezpłatnego mleka do szkół, co dało jej przydomek „Mrs Thatcher – the Milk Snatcher”. Naciskała na lokalne władze, aby przekształcić szkoły gimnazjalne w licea ogólnokształcące. Jak łatwo się domyślić, jej stanowcze posunięcia wywoływały masowe protesty. Konserwatyści przegrali następne wybory w 1974 r. Thatcher w gabinecie cieni zajęła się kwestiami ochrony środowiska i finansów. W tym samym roku zgłosiła swoją kandydaturę na szefa Partii Konserwatywnej. Niespodziewanie pokonała swoich kontrkandydatów i jako pierwsza kobieta w Europie objęła przywództwo w dużej i znaczącej partii. Została liderką opozycji w czasie, kiedy kobiety stanowiły ok. 5% liczby par­ lamentarzystów. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Zuzanna Halkiewicz

W 1976 r. Thatcher wygłosiła w Londynie mowę skierowaną przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Mówiła o dominacji, do której dąży Moskwa, i zdecydowanie ją krytykowała. Rosyjskie media odebrały to jako atak i zaczęły nazywać ją „Żelazną Damą”, co bardzo jej się spodobało. Konserwatyści po wyborach w 1979 r. uzyskali w Izbie Gmin przewagę, która pozwoliła Thatcher na uformowanie rządu. 4 maja 1979 r. została pre­ mierem. Poparcie konserwatystów pozwoliło jej na zmianę polityki gospodarczej kraju. Za remedium na problemy ekonomiczne uważała ograniczenie roli państwa w gospodarce. Jej uwagę od polityki wewnętrznej odwróciła inwazja wojsk argentyńskich na Falklandy w kwietniu 1982 r. Thatcher zareagowała natychmiast: już kilka dni później wysłała tam flotę wojenną, której zadaniem było odbicie wysp. Sukces operacji obudził w Anglikach nastroje patriotyczne, a Żelaznej Damie przyniósł ogromną popularność, wzrost poparcia i wygraną w kolejnych wyborach. Następnym celem, który sobie wyznaczyła, było stopniowe ograniczanie władzy związków zawo­ dowych. Na ich reakcję nie trzeba było długo czekać; związki ogłaszały strajki, a za swoją misję uznały znisz­czenie Margaret Thatcher. Najgroź­n iej­szy wyda­wał się strajk Krajowego Związku Górników w 1984 r. Pani premier jednak bardzo dobrze przy­ go­towała się do jego stłumienia. Zgroma­d zono wcześ­niej duże zapasy węgla, aby uniknąć przerw w dostawach prądu, a policja powstrzymywała się od gwałtownych działań. Zaczęto publikować zdjęcia uzbrojonych górników, którzy zmuszali innych do przerwania pracy. Wszystko to spowodowało, że opinia publiczna przestała popierać strajkujących, w efekcie czego musieli oni ustąpić, nic nie zyskaw­ szy. Wręcz przeciwnie – rząd zdecydował bowiem o zamknięciu wszystkich kopalń, oprócz 15 sprywa­ tyzowanych w 1984 r. Dla Thatcher był to trudny rok. Przeżyła prze­ prowadzony przez Tymczasową Irlandzką Armię Repu­blikańską zamach, w którym miała zginąć wraz z innymi członkami swojej partii. Następnego dnia zaplanowane było wystąpienie premier, którego nie pozwoliła przełożyć, mimo stwierdzonego zagrożenia. Chciała w ten sposób pokazać terrorystom, że nie da się zastraszyć, co spodobało się nawet jej poli­ tycznym oponentom. Thatcher opowiadała się za tym, aby o przyszłości Irlandii Północnej decydowali jej obywatele. Jako szef rządu Wielkiej Brytanii była oczywiście skazana na potępienie ze strony irlandzkich nacjonalistów, walczących o przyłączenie północnej części wyspy do Irlandii. Thatcher ideologicznie zgadzała się z Ronaldem Reaganem, który prywatnie był jej przyjacielem. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Wspierała jego rządy w polityce odstraszania Związku Radzieckiego, co dla Zachodu oznaczało odejście od poprzednio stosowanej doktryny powstrzymywania. W późniejszym czasie Thatcher została pierwszym przywódcą zachodniego państwa, który pozytywnie odniósł się do reformatorskich zamiarów Gorbaczowa. W 1987 r. Thatcher po raz trzeci z rzędu objęła urząd premiera. Stała się najdłużej nieprzerwa­ nie spra­w ującym swój urząd premierem od czasu Roberta Banksa, lorda Liverpool, i pierwszą osobą, która trzykrotnie z rzędu wygrała wybory od czasów Henry’ego Temple’a, lorda Palmerston. W trakcie jej trzeciej kadencji zreformowano system opieki spo­ łecznej i pomocy bezrobotnym. Tworzono pro­gramy mające zaktywizować społeczeństwo, szcze­gólnie bezrobotnych. Jednak w 1989 r. popularność Thatcher bardzo spadła. Było to związane z pod­niesieniem poziomu stóp procentowych, które nie­korzystnie wpłynęło na gospodarkę. W tym samym roku stoczyła walkę o przywództwo w partii. Jej przeciwnikiem był Anthony Meyer. Thatcher z łatwością go pokonała, jednak aż 60 człon­ków partii wstrzymało się od głosu lub popierało Meyera. Był to pierwszy alarm dla tracącej poparcie Thatcher. Przeforsowanie niepopieranego przez spo­łeczeństwo podatku pogłównego było najbardziej krytykowaną decyzją urzędującej premier. Protesty i zamieszki stały się codziennością, a miliony ludzi po prostu odmawiały płacenia podatku. Od 1989 r. sondaże wskazywały na rosnące poparcie dla Partii Pracy. 22 listopada 1990 r. Margaret Thatcher ogłosiła, że nie będzie kandydatem w drugim głosowaniu na przywódcę partii, co było równoznaczne z rezygnacją z urzędu premiera. Jeszcze przez kilka lat była aktywna politycznie, potem przeszła na emeryturę i działała w wielu fundacjach. Zmarła 8 kwietnia 2013 r. na udar mózgu. Zbiór poglądów i stanowiącą ich wynik działalność polityczną Żelaznej Damy nazwano thatcheryzmem. Łączy on elementy konserwatyzmu, neoliberalizmu i monetaryzmu. Jego podstawą jest przekonanie, że bogactwo narodu wynika z pracy, uporu i zdolności jednostek, a interwencjonizm państwowy jest szkod­ liwy dla gospodarki. Wśród większości Brytyjczyków Margaret Thatcher budzi mieszane uczucia. Przez jednych jest wielbiona, przez innych wręcz znienawidzona. Zwolennicy Żela­ znej Damy uważają, że to dzięki niej brytyjska gospodarka stała się jedną z najprężniejszych w Europie, a przeciwnicy – że premier zdławiła inflację kosztem wzrostu bezrobocia. Wbrew niepochlebnym opi­ niom należy jednak przyznać, że polityka Thatcher pozwoliła ożywić przedsiębiorstwa, które nie gene­ rowały zysków. Dzięki temu udało się wyprowadzić gospodarkę Wielkiej Brytanii z zapaści. //

9


10 15 pytań do…

15

pytań do… prof. Bogdana Szlachty,

dziekana Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ

Konserwatyzm w dobie przełomu Historia lubi się powtarzać, dlatego też niezwykle istotna jest umiejęt­ ność wyciągania odpowiednich wnio­sków z minionych wydarzeń. Współczesny Europejczyk zupełnie przesiąk­nął kate­gorią postępu, która wyznacza niemal każdy cel ludzkich działań. Pełna optymizmu pogoń drogami oświecenio­­wego racjo­ nalizmu sprawiła jednak, że ujaw­ niły się problemy, na które wskazy­ wał już Edmund Burke, krytykując zmiany zachodzące pod wpły­wem rewolucji francus­kiej. Odcię­cie czło­ wieka od jego korzeni, zane­gowanie wpływu historii na kształ­towanie jednostki oraz abso­lutyzacja celów o charakterze racjonalistycznym na krótką metę zaowocowały przyspie­ szonym rozwojem cywilizacji euro­ pejskiej; każdy rozwój ma jednak również swoje granice. Nieoczeki­ wanie możemy stać się świadkami sytuacji, kiedy oświeceniowe projekty – z pozbawieniem społeczeństwa naturalnego elementu spajającego w postaci religii na czele – po upływie przeszło 200 lat przyczynią się do bolesnego upadku tejże cywilizacji. Warte przypomnienia są słowa św. Augustyna, który powiadał, że „błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską”. Serdecznie zapraszam do lektury rozmowy, jaką tuż przed otwarciem konferencji Czy islam podbija Europę? miałem przyjemność przeprowa­ dzić z dziekanem Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ prof. Bogdanem Szlachtą. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

ARENA: Szanowny Panie Profesorze, znajdujemy się w Krakowie – ośrodku silnie utożsamianym z ideą konserwatyzmu. Proszę powiedzieć, w jaki sposób można przekuć wartości, którym hołduje nasza Uczelnia, w atrakcyjną alternatywę o charakterze społeczno-politycznym? Prof. Bogdan Szlachta: Pytanie naprowadza na złożony problem. Po pierwsze, czy Kraków jest zasadnie kojarzony z siedliskiem konserwatyzmu? Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujemy kon­ serwatyzm. Jeżeli jako przywiązanie do pewnych tradycyjnych zachowań, wzorców kształtowanych w stosunkowo długim okresie, to zapewne Kraków jest miejscem, gdzie pewne tradycyjne wzorce wciąż są honorowane. Zapewne zdecydowanie mniej kon­ serwatywni są mieszkańcy Krakowa w porównaniu z mieszkańcami osiedli i wsi podkrakowskich. Jeżeli zaś – co w polskich realiach zdarza się niezwykle często – konserwatyzm kojarzymy z przywiąza­ niem do katolicyzmu, to należałoby powiedzieć, że Kraków jest mało konserwatywny. Z badań wynika, że stosunkowo niewiele osób uczęszcza do kościo­ łów. Jest to bardzo niewielki odsetek, zdecydo­ wanie niższy niż nawet 30%! Wobec tego, jeżeli idzie o Kraków, w zależności od naszych skojarzeń związanych z konserwatyzmem, będziemy mieć do czynienia z różnymi odpowiedziami na pańskie pytanie. Z kolei na Uniwersytecie Jagiellońskim, podobnie jak na innych uczelniach, występują przeświadczenia, które wpisują się w najbardziej aktualny dyskurs prowadzony w obrębie nauk społecznych i humanistycznych. Czy Kraków jest bardziej odporny na to, co najpopularniejsze? Na Uniwersytecie jesteśmy bardziej świadomi obowią­ zujących trendów, staramy się je ukazywać jako dominujące i oceniać krytycznym okiem, ale wiele z nich przyjmujemy. Może bardziej refleksyjnie, ale przyjmujemy. Co dla Pana Profesora oznacza dziś tożsamość konserwatywna? Każdy badacz historii myśli politycznej próbuje odróżnić co najmniej dwa znaczenia terminu „kon­ serwatyzm”. Celowo pomijam znaczenie wiązane z nazwami ugrupowań politycznych. Z jednej strony pojmujemy konserwatyzm jako postawę, która jest bezrefleksyjna w tym sensie, że uzasadnia sprze­ ciw wobec wszelkich poważniejszych zmian bez względu na uzasadnienie stojące za tym sprzeciwem. W tym znaczeniu można na przykład powiedzieć, że konserwatywny był komunista, który sprzeci­ nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

wiał się wszelkim zmianom proponowanym przez nieortodoksyjnych marksistów; mawia się, że kon­ serwatystą jest ten, kto bez względu na uzasadnie­ nie sprzeciwia się wszelkim nowinkom pojawia­ jącym się na kolejnych soborach powszechnych i tak dalej… W tym sensie można by powiedzieć, że konserwatyzm jest nazwą postawy, która jest neutralnie polityczna – nie zawsze wiadomo, jakie ewentualnie uzasadnienie polityczne byłoby brane pod uwagę dla usprawiedliwienia niechęci wobec zmian. W innym znaczeniu – bardziej interesują­ cym historyka myśli politycznej – konserwatyzm jest w miarę zwartym podejściem nade wszystko teoretycznym. Zawiera ono w sobie z jednej strony pewne uzasadnienia o charakterze metafizycznym, epistemologicznym, etycznym czy, szerzej mówiąc, filozoficznym, a z drugiej strony zawiera namysł nad ładem normatywnym: obyczajowym, moralnym i prawnym, funkcjonującym w społeczeństwie. Po trzecie zaś, jest to namysł wieńczący pewne polityczne rozwiązania, które ewentualnie pasują do wspomnianych założeń filozoficznych i służą temu, co zostało ustalone na poziomie społecznonormatywnym. Jaki zdaniem Pana Profesora charakter ma współczesny konserwatyzm? W moim przekonaniu, które oczywiście nie musi być w pełni zasadne, niewielkie znaczenie posiada ten wariant konserwatyzmu, którego zwolennicy odwo­ łują się do tzw. moralnego absolutyzmu ( np. jednej natury gatunkowej decydującej o analogii postępo­ wania wszystkich istot należących do tego samego gatunku ). Konserwatyzm dzisiejszy jest w moim przekonaniu zdominowany przez podejścia cha­ rakterystyczne dla Edmunda Burke’a i Josepha de Maistre’a, podobnych w tym zakresie, że zwracają uwagę na wielość podmiotów zbiorowych. Czy będą one nazywane narodami, cywilizacjami czy kulturami – o to mniejsza. Natomiast istnieje wiele podmiotów, spośród których każdy posiada inaczej rozumianą konstytucję naturalną. Czy ta wielość została sprawiona przez Boga, czy wykształciła się w jakiś inny sposób – to kwestia drugorzędna. Wielość ta sprawia jednak, że poszukiwania doty­ czące absolutyzmu normatywnego są do pewnego stopnia problematyczne. Innymi słowy, konserwa­ tyści – wbrew temu, co się niekiedy mówi – mało mają dziś wspólnego z podejściem Platona, który oczekiwał powszechnych treści w umysłach ludzi, niezależnie od miejsca, czasu i grupy, do której należą.

11


12

15 pytań do prof. Bogdana Szlachty

Co wynika z rozstania z Platonem? Rozstawszy się niejako z platonizmem, a później również ze swojego rodzaju uniwersum chrześci­ jańskim, współczesny konserwatysta zwraca uwagę na wielość zróżnicowanych konstytucji naturalnych, która sprawia, że nie ma jednego projektu norma­ tywnego wspólnego dla całego gatunku ludzkiego. Tu konserwatyści zaczynają się różnicować na tych, którzy powiadają, że wielość istnieje i treść każdego z poszczególnych projektów normatywnych może się przekształcać ( jest to podejście uwzględniające ewolucyjną zmianę konstytucji naturalnej ), oraz na tych, którzy powiadają, że wielość istnieje, ale trzeba o nią dbać poprzez ciągłe nawracanie do punktu początkowego właściwego dla poszczegól­ nych konstytucji naturalnych. Jeżeli chcemy rozma­ wiać o konserwatyzmie jako podejściu teoretycz­ nym, które ma jeszcze jakikolwiek wpływ, musimy pogodzić się z faktem, że jest to do pewnego stopnia projekt pluralny. Nie jest to projekt ujednolicający cały ludzki gatunek. Uwzględnia on bowiem wielość cywilizacji, kultur, narodów, a nawet mniejszych grup – wspólnot wspominanych od czasu do czasu przez komunitarystów. Problematyczne może wobec tego stać się odnalezienie powszechnego punktu odniesienia, wspólnego autorytetu – zwłaszcza w czasach naznaczonych duchem postmodernizmu. W społeczeństwach ukształtowanych przez kato­ licyzm, do których należy również Polska, wciąż jesteśmy przyzwyczajeni do sięgania po projekty uni­ wersalizujące – kojarzymy je np. ze zwierzchnikiem Kościoła rzymskokatolickiego. Z punktu widzenia refleksji nad konserwatyzmem jako sposobem myśle­ nia jest to pewien widzialny autorytet. Nawet jeżeli pomyślimy o Janie Pawle II i Benedykcie XVI, którzy nawracali do pewnych utrwalonych kategorii ( choć nieco inaczej sprawa przedstawia się z obecnym Ojcem Świętym ), wyraźnie widać, że apel do auto­ rytetu, którym mógłby być Bóg, jest coraz słabszy. Gdzie zatem upatrywać można sedna konserwatyzmu? Obecnie apel kierowany jest do postaw kształto­ wanych w długim okresie, postaw niezaprojekto­ wanych przez nikogo, postaw sceptycznych wobec wszelkich projektów zwanych „racjonalistycznymi”, opartych na pojedynczych czy „prostych” ideach w rodzaju wolności czy równości. Konserwatyzm

wymaga, by każdy podmiot poznawał i przyjmował pewne treści kultury wspólnoty, do której należy, i w oparciu o nie był sceptycznie nastawiony wobec wszechogar­niających projektów ideologicznych, które są niebezpieczne dla jego kultury i dla niego samego. Z jednej strony widzimy jednostkę zakorze­nioną w zróż­nicowanej, odmiennej od innych wspólnocie, a z drugiej strony ta sama jednostka ma się inspiro­wać tym, co wspólnotowe, ma bronić tego, co wspólno­ towe, by móc zachować sceptycyzm wobec wszelkich upow­szechnianych dzisiaj projektów. Skoncentrujmy się teraz na momencie religijnym. Przy okazji ostatniego wywiadu dla portalu onet.pl ( Kto rządzi Polską? „Bardzo dobre pytanie” ) stwierdził Pan Profesor, że duchowni jako obywatele państwa również należą do narodu politycznego. Proszę rozwinąć tę myśl. Myśl ta jest w gruncie rzeczy trywialna. Wiąże się ona z ostatnimi 150 laty poszukiwań rozwiązań w obrębie tzw. katolickiej nauki społecznej. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że w drugiej połowie XIX w. istniała wyraźna dystynkcja między państwami katolickimi i państwami niekatolickimi, w których katolicy wprawdzie byli, ale nie stanowili większości. Różne były stanowiska papieży, w szczególności Leona XIII, którzy tworzyli zręby katolickiej nauki społecznej, niemniej aż do lat 50. XX w. w państwach katolickich zalecano wprowadzanie do ustawodaw­ stwa rozwiązań moralnych odpowiadających etyce katolickiej, podnosząc argument związany z Prawdą ( także moralną ). Z drugiej strony w państwach nie­katolickich trwała batalia o wolność wyznania, także dla katolików, i możliwość głoszenia własnych ( i wielu ) roz­w iązań moralnych. Problem w tym, że nawet w tzw. pań­stwach katolickich już w pierwszej połowie XX w. przełożenia projektu moralnego na normy prawne mieli podejmować się nie księża, lecz poszczególni obywatele, którzy są zarazem członkami Koś­cioła rzymskokatolickiego. Oni to, nie ze względu na to, że Kościół jest partią poli­ tyczną ( bo tak oczywiście nie jest ), ale ze względu na przynależność do pewnej wspólnoty duchowej, z której czerpią swoje przeświadczenia moralne, winni te przeświadczenia – jako katolicy – prze­ kazywać dalej przy okazji uczestnictwa w sferze publicznej oraz w ciałach przedstawicielskich usta­ nawiających normy prawne. Co istotne, ma to się odbywać nie z nakazu księdza, ale z wewnętrznego przekonania. Warto przecież uświadamiać sobie, że katolik – obok wyznawców innych religii i ewentu­ alnie innych podejść moralnych, także nieuzasad­ nianych w związku z jakąś religią – jest członkiem Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

tzw. narodu politycznego, zwanego powszechnie suwerenem. Być może należy on również do danego narodu etnicznego, obok którego w danym naro­ dzie politycznym występują przedstawiciele innych narodów etnicznych. Także ksiądz, już z uwagi na posiadane obywatelstwo, jest członkiem narodu politycznego, będąc zarazem członkiem jakiegoś narodu etnicznego.

ściwe jego wspólnocie, aniżeli czyni to muzułmanin. Nie zamierzam w tym miejscu operować żadnymi danymi statystycznymi, ale mam wrażenie, że szans na ukształtowanie się fundamentalizmu zarówno po stronie katolików, jak i pozostałych wyznań chrześci­ jańskich obecnych w Europie, nie ma. Zauważają to profesorowie z państw arabskich, z którymi miałem okazję niejednokrotnie rozmawiać.

Gdzie zatem zdaniem Pana Profesora znajduje się granica, po przekroczeniu której przestajemy mieć do czynienia jedynie z udziałem Kościoła w życiu publicznym, a zaczynamy mówić o dominacji Koś­ cioła w państwie?

Namysł ten wynika z tezy postawionej przez Paula Tillicha, XX-wiecznego teologa ewangelickiego. Obserwując historyczny rozwój doktryn teologicznych, wywiódł on prawidłowość, że idee fundamentalistyczne są skwapliwie podchwytywane w okresie osobistej lub wspólnotowej dezintegracji.

Kluczowa sprawa, o której się w tym miejscu dysku­ tuje, niejako zamazując wskazane dystynkcje, jest następująca: czy w sytuacji, kiedy dominuje jeden Kościół zachodzi niebezpieczeństwo budowy pań­ stwa wyznaniowego lub teokracji rozumianej raczej jako rządy kleru aniżeli rządy Boga? Co w sytuacji, kiedy duchowni przedstawiają rozwiązania pożą­ dane z punktu widzenia danej religii, nawołując wiernych do realizacji danych postulatów poprzez działania publiczne, np. reprezentację określonych ugrupowań politycznych? Problem polega na tym, że to, co partyjne, jest do pewnego stopnia zama­ zywane przez to, co kościelne. Aspekt religijny ma – z pewnego punktu widzenia – przeważać nad aspektem czysto politycznym. Dostrzegamy tu spotkanie dwóch partykularyzmów: partykulary­ zmu politycznego z partykularyzmem religijnym. Wynika stąd fakt, że przedstawiciele partykula­ ryzmu religijnego mają o wiele większy problem z dojściem do konsensu z przedstawicielami innych partykularyzmów, ponieważ ich partykularyzm polityczny jest dodatkowo wzmocniony owym par­ tykularyzmem religijnym. Polska wciąż jest krajem, w którym moment religijny odgrywa w społeczeństwie dominującą rolę. Czy w dobie otrzeźwienia z wolnościowego snu, które serwują nam muzułmańscy fundamentaliści, możemy spodziewać się, że stronnictwa identyfikujące się z Kościołem również przyjmą postawy fundamentalistyczne? Sądzę, że jest to w gruncie rzeczy niemożliwe, ale jest to jedynie moja subiektywna opinia. Odnoszę w każdym razie wrażenie, że poczucie religijne wśród katolików jest zdecydowanie słabsze niż analogiczne poczucie u muzułmanów. Współczesny chrześcijanin w zupełnie inny sposób uświadamia sobie treści wła­ nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Rzeczywiście potrzebny jest jakiś moment krytyczny. Zauważmy jednak, że owe momenty krytyczne co rusz pojawiają się w kolejnych krajach. Sytuacja ta skłania do debaty, czy Europa ma być kontynentem o pewnej określonej identyfikacji religijnej, czy też decydujemy się uwolnić od niej Europę, otwierając się na wszelkie religie – przy całej świadomości kon­ sekwencji wynikających z takiego posunięcia. Proszę ocenić kondycję chrześcijaństwa w Europie. Europa pod względem religijnym jest wyschnięta, wyjałowiona. Dotyczy to zarówno protestantów, jak i katolików, zwłaszcza gdy są oni oglądani przez muzułmanów. Czy wewnątrz Kościoła rzymskoka­ tolickiego jest poczucie wygasania zainteresowania religijnego oraz zainteresowania treściami, które różnicują Kościół rzymski od islamu oraz pozo­ stałych wyznań chrześcijańskich – tego nie jestem w stanie powiedzieć. Sądzę jednak, że w którymś momencie potrzebny będzie poważny namysł nad tym, czy kontynent europejski jest pod względem kulturowym odrębny od świata islamu, czy też stał się miejscem, w którym zaistnieć może amal­ gamat rozmaitych wyznań: dawnych chrześcijan wyzutych ze swojej religijności oraz muzułmanów i przedstawicieli innych religii. Jest to obecnie bardzo istotna alternatywa. Wedle mojego przeko­ nania, Europa jest miejscem zamieszkałym przez ludzi świadomych swojego zakorzenienia na kon­ tynencie. Są oni gospodarzami zapraszającymi do swojego wolnego terytorium przedstawicieli wszystkiego, co inne. Problem w tym, że niemal wszyscy zapraszani „z zewnątrz” będą posiadać jakąś identyfikację religijną, od której uwolnili się zapraszający gospodarze.

13


14

15 pytań do prof. Bogdana Szlachty

Obserwowane ostatnimi czasy wydarzenia o charakterze politycznym, a zatem wzrost poparcia stronnictw eurosceptycznych oraz roszady w parlamentach państw basenu Morza Śródziemnego, mogą zwiastować rychłe przesilenie na arenie międzynarodowej. Czy w obliczu odrodzenia świadomości interesu narodowego możemy spodziewać się regresu integracji europejskiej? Począwszy od przełomu lat 80. i 90. bardzo wpły­ wowa jest szeroko opisywana wiara w możliwość zbudowania jednego, wspaniałego, zglobalizowanego świata, który będzie się cechował wolną gospodarką, swobodnym przepływem kapitału, ludzi itd. Nie wiem, czy „ludzkość” jest przygotowana na taki etap. Rozmaitych momentów związanych z grupowością, podziałami – chociażby na płcie, grupy etniczno-kulturowe czy narody – jest mnóstwo. Co więcej, właśnie w naszych czasach odżywać zaczyna pamięć dotycząca tych identyfikacji, które zostały niejako zatracone. Bardzo istotne są ruchy podkreślające szkockość czy walijskość, ugrupowania funkcjonu­ jące na Półwyspie Pirenejskim itd. Ponadto jest wiele krajów, które odzyskały swobodę po rozpadzie bloku sowieckiego. Każda z tych grup pragnie niejako glo­ kalizować się ( w ydobyć swoją odrębność i obronić ją przed tendencjami globalizującymi ). Widzimy splot wielu tendencji, które do pewnego stopnia się przeciwważą. Zjawiska, o których pan wspomniał, są tylko pewnym aspektem wahań, które w mojej opinii są jak najbardziej naturalne – między tendencją uniwersalizującą z jednej strony a tendencjami party­ kularystycznymi z drugiej. Zmaganie to będzie trwało w moim przekonaniu aż do momentu przesilenia. Jeżeli nacisk ze strony zewnętrznych grup, takich jak muzułmanie, będzie coraz większy, być może w Europie zwycięży jednak tendencja integracyjna – jako tendencja uzasadniona względami samoobrony, tendencja podyktowana instynktem samozachowaw­ czym. Oczywiście przy całej świadomości tego, że Europa może zdecydować się być jedynie terytorium „przyjmującym”. Czy tak rzeczywiście będzie i czy dla obrony kontynentu Europejczycy poświęcą swoje partykularne interesy – czas pokaże. Jeśli już jesteśmy przy partykularyzmie politycznym – czy możemy mówić o ogólnym interesie Unii Europejskiej jako całości? Musimy sobie zdać sprawę z tego, że próby integro­ wania Europy nie doprowadziły jeszcze do zamaza­ nia wielości podmiotów, które tę strukturę tworzą. Dopóki nie powstanie jeden wielki podmiot zwany

Unią Europejską, dopóty za każdym razem zwracać się będziemy ku poszczególnym podmiotom, które rzeczywiście mają zróżnicowane interesy lub też inaczej je identyfikują. Możemy się zżymać na to, że wszyscy powinni na ołtarzu jedności europejskiej poświęcić swoje partykularne interesy. To nasze zżymanie się może być jednak niejako odparte argu­ mentem, że nas – jako podmiotów – jest w obrębie tego superpodmiotu, jakim jest Unia Europejska, wiele. Jeszcze nie zatraciliśmy swojej odrębności. Co więcej, nasze interesy są często wyraźnie odmienne od interesów innego podmiotu należącego do tej superstruktury. Wobec tego nasze interesy zawsze są pierwsze wobec interesów realizowanych przez tę superstrukturę. Przykładem dbałości o własną rację stanu mogą być Węgry rządzone przez Viktora Orbána. Czy jego do pewnego stopnia bezkompromisowa postawa nie jest jednak działaniem krótkowzrocznym? Zapewne dąży pan do pytania, czy odpowiedzią powinna być próba wypchnięcia podmiotu, który inaczej identyfikuje swoje interesy. Jest to sprawa do rozważenia na poziomie instytucjonalnym. W moim subiektywnym przekonaniu nie jest to krótkotrwały eksperyment, ponieważ partykularyzmy poszczegól­ nych podmiotów należących do Unii Europejskiej będą się wzmagać wówczas, kiedy bardzo wyraźnie będą się nasilać takie zjawiska, jak migracja z północ­ nej Afryki w kierunku Włoch ( a wkrótce być może Hiszpanii i Portugalii ), nacisk ze strony Federacji Rosyjskiej i potencjalne zagrożenie dla państw bałtyc­ kich ( a kto wie, czy również nie dla Polski ), napływ imigrantów z krajów muzułmańskich położonych na Bliskim Wschodzie, zapowiedzi licznej imigracji Hindusów czy wreszcie napływ Chińczyków i innych ludów żyjących w Azji Południowo-Wschodniej. Gdy wymienione zjawiska pojawią się w rozmaitych miej­ scach struktur europejskich, wówczas partykularne interesy zaczną się nasilać, ponieważ będą one wobec siebie odmienne. Za kilka chwil otworzy Pan Profesor konferencję naukową zorganizowaną przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ pod nazwą Czy islam podbija Europę? Jak w kilku słowach odpowiedziałby Pan na to pytanie? Po pierwsze, chciałbym powiedzieć, że jako dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ niezmiernie cieszę się z zaproszenia na konferencję Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

organizowaną przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ – jedno z najlepszych kół naukowych w Rzeczpospolitej Polskiej. Odpowiadając zaś na pana pytanie, chciał­bym po­wiedzieć, że na pewno to nie islam pod­bija Euro­pę. Z całą zaś pewnością są to ludzie, którzy islam wyz­ nają. Owszem, coraz liczniejsze grupy dawnych chrześcijan, ale również bezwyznaniowców, ateistów i agnostyków dążą do przyjęcia rozmaitych elemen­ tów o niewątpliwie muzułmańskiej proweniencji. Spoglądając z tego punktu widzenia, mam wraże­ nie, że w Europie jest coraz liczniejsza społeczność muzułmanów i ta społeczność będzie się rozrastać. Nie spoglądałbym tu jedynie na aspekt fundamen­ talizmu, który jest kojarzony z terroryzmem islam­ skim. Zwróciłbym raczej uwagę na procesy, które z perspektywy tożsamości europejskiej, zbudowanej wszak na tradycji chrześcijańskiej, są wyjątkowo

niepokojące. Czy jesteśmy jeszcze w stanie zidenty­ fikować różnice występujące między chrześcijani­ nem a muzułmaninem? Jest to kwestia niezwykle trudna. Jeśli nawet po stronie hierarchów Kościoła rzymskokatolickiego słyszymy, że tradycja i kul­ tura chrześcijańska są niejako otwarte na islam, otwarte na dialog i wymianę stanowisk ze światem islamu – szukamy tego, co wspólne, z pominięciem elementów różnicujących – to stwierdzić można, że przy ostatecznym zamazaniu identyczności chrze­ ścijańskiej, muzułmanów będzie coraz więcej. Wszak część osób odczuwa jeszcze potrzebę identyfikowania się z jakimś aspektem boskości, chce identyfikować się z podejściem właściwym dla tej boskości i chce wciąż ku tej boskości się zwracać. // Rozmawiał: Adam krzykowski

Prof. dr hab. Bogdan Szlachta – absolwent studiów prawniczych i filozoficz­ nych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, doktor i doktor habilitowany nauk prawnych, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny UJ oraz Akademii Ignatianum w Krakowie, kierownik Katedry Filozofii Polityki w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Autor siedmiu monografii ( Ład–Kościół–Naród. Filozofia i myśl polityczna polskich ultramontanów w latach 1834–1883, Kraków 1996; Konserwatyzm. Z dziejów tradycji myślenia o polityce, Kraków–Warszawa 1998; Z dziejów polskiego konserwatyzmu, Kraków 2000; Polscy konserwatyści wobec ustroju politycznego do 1939 roku, Kraków 2000; Monarchia prawa. Szkice z historii angielskiej myśli politycznej do końca epoki Plantagenetów, Kraków 2001; Konstytucjonalizm czy absolutyzm? Szkice z francuskiej myśli politycznej XVI wieku, Kraków 2005, i Monarchia prawa? Angielska myśl polityczna doby Tudorów, Kraków 2008 ) i kilku zbiorów esejów ( Wokół katolickiej myśli politycznej, Kraków 2007; Szkice o konserwatyzmie, Kraków 2008; Faktyczność. Normatywność. Wielokulturowość, Kraków 2012 ), kilkuset artykułów naukowych i haseł encyklopedycznych, redaktor Słownika społecznego ( Kraków 2004 ) i współredaktor serii „Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej”, współau­ tor Słownika historii doktryn politycznych ( t. I–VI, Warszawa ) i Encyklopedii politycznej ( t. I–II, Warszawa ) oraz kilku innych książek. Od 2004 r. redaktor naczelny kwartalnika „Politeja. Pismo Wy­działu Stu­ diów Międzynarodowych i Politycznych UJ”, dziekan Wydzia­łu Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ w kadencjach 2008–2012 i 2012–2016. Promotor piętnastu doktorów i opiekun licznych doktorantów; kierownik pię­ ciu tzw. grantów promotorskich; promotor ponad pięciuset magistrów na UJ, w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego i w Akademii Ignatianum. Członek Academia Europaea w Londynie.

nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

15


16 Inspi­ racje

Konflikt na Ukrainie – jak przeciąć ten węzeł gordyjski? Tekst: Nadia Gubernat Recenzja naukowa: dr Piotr Bajor

W powszechnej opinii negatywna ocena aktualnych działań rosyjskich na Ukrainie wydaje się uzasadniona: My, cywilizacja zachodnia, powinniśmy interweniować i powstrzymać Ich – stronę rosyjską. Czy jednak którakolwiek ze stron może rościć sobie prawo do ingerencji w sprawy państwa trzeciego? Czy użycie sił zbrojnych w tym przypadku mogłoby być przykładem wojny sprawiedliwej, a jeśli tak, to po której stronie leżałaby racja? A może, jak sugerują niektórzy naukowcy, lepiej byłoby, żeby Zachód nie kierował się „mesjanistyczną fantazją czy liberalnym urojeniem”1 i nie sięgał po osta­ teczne środki rozwiązania problemu na Ukrainie? Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, należałoby rozważyć argumenty, którymi posługują się zarówno zwolennicy polityki Władimira Putina, jak i jej przeciwnicy.

Możliwość użycia sił zbrojnych we współczesnym prawie międzynarodowym Współcześnie prawo międzynarodowe ogranicza możliwość użycia sił zbrojnych tak znacząco, że w doktrynie zaczęto używać określenia ius contra bellum – prawo zakazujące prowadzenia wojny. Warto podkreślić, że prawo to zakazuje użycia siły w każdej sytuacji – nie dopuszcza ono nawet prowa­ dzenia tzw. wojny sprawiedliwej2. Idea całkowitego wykluczenia siły w kontekście polityki międzyna­ rodowej, mimo iż wydaje się słuszna, w praktyce może jednak okazać się niemożliwa. Art. 2.4 Karty Narodów Zjednoczonych mówi wprawdzie o zakazie używania siły zbrojnej w stosunkach międzynaro­ dowych i brzmi: Wszyscy członkowie powstrzymają się w swych stosunkach międzynarodowych od groźby uży­ cia siły lub użycia jej przeciwko integralno­ ści terytorialnej lub niezawisłości politycznej któregokolwiek państwa bądź w jakikolwiek inny sposób niezgodny z celami Organizacji Narodów Zjednoczonych3.

Jak zatem widać, artykuł zakazuje nie tylko uciekania się do wojny, ale także użycia sił zbrojnych, którego nie można w danej sytuacji interpretować jako pro­

wadzenie wojny. Co więcej, ochronie podlegają nie tylko państwa członkowskie, ale również pozostałe kraje. Jednak w dalszej części dokumentu odnaleźć można wyjątki od zakazu użycia sił zbrojnych: ◆◆ art. 51 – użycie siły zbrojnej w samoobronie, kiedy jest to konieczne, proporcjonalne i niezbędne do zakończenia napaści oraz stanowi odpowiedź na zbrojny atak. Użycie siły zbrojnej powinno być dodatkowo jedynym dopuszczalnym środkiem zastosowanym bez zbędnej zwłoki; ◆◆ art. 42 – użycie siły zbrojnej na podstawie decyzji Rady Bezpieczeństwa; ◆◆ art. 107 – użycie siły zbrojnej w stosunku do byłych państw nieprzyjacielskich ( regulacja o znaczeniu historycznym dotycząca wrogów państw sojusz­ niczych z okresu II wojny światowej )4. Powyższe wyjątki nie stanowią jednak katalogu zamkniętego. Zwyczajowo uznaje się również za zasadne dokonanie zbrojnej napaści w przypadku konieczności ochrony własnych obywateli przebywa­ jących na terenie innego państwa, zapewnienia naro­ dom prawa do samostanowienia oraz prowadzenia interwencji humanitarnej. Interwencja humanitarna, mimo kontrowersji, jakie budzi, może zatem stać się przykładem wojny sprawiedliwej. Jak jednak ocenić sprawiedliwość dwóch pierwszych przesłanek, szcze­ gólnie prawa narodów do samostanowienia? Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Nadia Gubernat

Problem suwerenności narodu Pojęcie suwerenności i kwestia wyznaczenia suwe­ rena są przykładami najistotniejszych zagadnień myśli społeczno-politycznej dotyczących demokracji. Współcześnie „suweren” nie oznacza już bowiem jednostki w postaci wszechwładnego monarchy. Naj­ częściej analizuje się suwerenność państwa, która składać ma się z samowładności oraz całowładności. Jak zauważa Teresa Łoś-Nowak: Samowładność to prawna niezależność od innego podmiotu prawa międzynarodowego, całowład­ ność zaś to zdolność do regulowania wszystkich spraw i zadań w obrębie terytorium państwowego na zasadzie całkowitej wyłączności kompetencji. Takie rozumienie suwerenności zawiera w sobie domniemanie, że władza państwowa jest władzą najwyższą, niepodlegającą żadnej innej płynącej z zewnątrz, ograniczoną co najwyżej zasadami prawa międzynarodowego5.

Warto zauważyć, iż Karta Narodów Zjednoczonych nie definiuje wprawdzie pojęcia suwerenności, ale jej preambuła wyrażona jest jako deklaracja „ludów” i „narodów”, nie zaś państw6. Takie stwierdzenie ma ogromne znaczenie dla interpretacji prawa i identyfi­ kacji suwerena. Państwo bowiem rozumiane jako byt zależny od własnych obywateli zostaje pozbawione prawa do stawiania żądań, jeżeli są one niezgodne z wolą mieszkańców. Również odmienna staje się hierarchia wymagań narodów wobec państwa. Na pierwszy plan wysuwają się kwestie dotyczące bez­ pieczeństwa i dobra osobistego poszczególnych jed­ nostek, a nie wzmacniania pozycji samego państwa na arenie międzynarodowej. Wśród najważniejszych potrzeb ludu należy wymienić: 1. bezpieczeństwo i zapobieganie wojnom; 2. ochronę praw człowieka i godności jednostki; 3. szacunek dla postępu społecznego i działanie na rzecz poprawy warunków życia. Podkreślanie naczelnej roli woli narodu w procesie rządzenia państwem jest zgodne z rosnącą współcze­ śnie rolą praw człowieka. Jak stwierdza David Luban: „Wojna sprawiedliwa to wojna w obronie społecznie podstawowych praw człowieka”7. Jasne zatem wydaje się usprawiedliwienie użycia siły przez obywateli wobec władzy, która nie zaspokaja potrzeb miesz­ kańców i jest niesprawiedliwa. Taka argumentacja często pojawiała się w czasie protestów na Majdanie zapoczątkowanych w 2013 r. i będących wyrazem niezadowolenia obywateli z sytuacji panującej na Ukrainie oraz niechęci względem ówczesnego prezy­ denta Wiktora Janukowycza. Słuszność aktywnego przeciwstawienia się władzy w tym przypadku nie nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

budzi wątpliwości ( mimo głosów ze strony rosyjskiej, wskazujących, iż prezydent został wybrany w sposób demokratyczny i nie powinien być usuwany przed końcem kadencji ). Znacznie trudniejsza w świetle prawa międzynarodowego jest ocena późniejszych wydarzeń, które miały miejsce na Krymie. Interwencja rosyjska na Krymie Podczas gdy sam akt aneksji Krymu przez Rosję został uznany za niezgodny z powszechnym prawem międzynarodowym, interwencja obcych sił na terenie Ukrainy wywołała sprzeczne głosy. Mimo że, jak wcześniej wspomniano, prawo zabrania narusza­ nia integralności terytorialnej państwa, spełniono ( a przynajmniej starano się spełnić ) kryteria zezwa­ lające na użycie sił zbrojnych. Na pierwszy plan wysunęły się tu kwestie ochrony własnych obywateli oraz prawo narodów do samostanowienia. Wniosek do Rady Federacji o zgodę na użycie sił zbrojnych na terytorium Ukrainy prezydent Rosji Władimir Putin uzasadnił właśnie „nadzwyczajną sytuacją powstałą na Ukrainie, zagrożeniem życia oby­ wateli Federacji Rosyjskiej, naszych rodaków, składu osobowego kontyngentu wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej” oraz tym, że „mieszkańcy Krymu i Sewastopola zwrócili się do Rosji z apelem o obronę ich prawa do życia”8. Chcąc udowodnić konieczność ochrony obywateli rosyjskich, którzy stanowią na Krymie ponad 60% ludności, powołano Radę ds. Roz­ woju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej, która udała się na Krym w celu skontrolowania sytuacji ludności. Udowodnienie występowania prześladowań mniej­ szości rosyjskiej rzeczywiście byłoby wystarczającym powodem użycia siły i dokonania interwencji na tym terenie. Jednak nawet sam przewodniczący stałej komisji ds. praw człowieka za granicą Andriej Jurow stwierdził: „z mojego punktu widzenia sytuacja tu w znacznym stopniu jest podgrzewana bardzo poważną propagandą, przy czym ta propaganda często prowa­ dzona jest przez obie strony” oraz „szczerze mówiąc, zrozumiałem z oświadczeń kierownictwa Krymu, że oni nie są nastrojeni na wyjście z granic Ukrainy, chcą tylko wzmocnienia autonomii Krymu”9. Jak widać, argument o ochronie własnych obywa­ teli okazał się chybiony i nikt na arenie międzyna­ rodowej nie uznał go za poważny. O wiele bardziej kontrowersyjna i dająca pole do manewru okazała się kwestia prawa narodów do samostanowienia. Ukraina rzeczywiście boryka się z problemem braku jedności i poczucia przynależności do państwa ukra­ ińskiego. Jak wynika z analizy Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Ukraina składa się z dwóch części

17


18

Konflikt na Ukrainie

podzielonych „niewidzialną granicą”. Podział ten wynika między innymi z: 1. historycznego dziedzictwa; 2. głębokich podziałów politycznych i kulturowych ukraińskiego społeczeństwa na Wschód i Zachód ( „Dwie Ukrainy” ); 3. tendencji separatystycznych10. O skali problemu mogą świadczyć wypowiedzi pro­ rosyjskich polityków, wśród których najbardziej cha­ rakterystyczna wydaje się postać Władimira Żyrinow­ skiego, lidera lojalnej wobec Kremla nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji ( LDPR ), który znany jest z takich wypowiedzi jak: „prawdziwa Ukraina to centralna Ukraina, bez zachodnich ziem, które bardziej są polskie, i bez wschodnich, które bardziej są rosyjskie”11. Taka postawa nie sprzyja integracji i powoduje, że Wschód ( Ukrainy ) opowiada się za polityką prorosyjską i powstrzymuje działania integracyjne z UE i NATO części centralnej. Chęć przyłączenia przez mieszkańców Krymu do Rosji miało potwierdzić referendum przeprowadzone 16 marca 2014 r. Oczywiście wyniki końcowe zostały znacznie zawyżone, na przykład głosowało nie 83% uprawnionych mieszkańców, a zaledwie 30%12, jednak trudno zaprzeczyć poparciu większości obywateli rosyjskich ( którzy, jak wcześniej wspomniano, sta­ nowią około 60% populacji półwyspu ) dla połączenia z Rosją*. Dzięki pozytywnemu wynikowi referen­ dum Putin mógł powołać się na prawo narodów do samostanowienia i legitymizować interwencję. Jak zauważyła Elizabeth Piper: Putin rzucił zachodnim dyplomatom w twarz ich własnym argumentem, że obalenie Janu­ kowycza musi zostać zaakceptowane jako wola narodu ukraińskiego. Teraz będą musieli zaak­ ceptować wolę narodu na Krymie13.

Dodatkowo Rosja powołała się na wyrok Międzyna­ rodowego Trybunału Sprawiedliwości z 2010 r. w spra­ wie uznania za zgodne z prawem międzynarodowym ogłoszenia przez Kosowo deklaracji niepodległości. Interwencja NATO pokazała, iż główni gracze na arenie międzynarodowej potwierdzili uznanie woli narodu za wiążące oraz stwierdzili dopuszczalność naruszenia integralności terytorialnej w takim przypadku. Argu­ ment ten był chyba najmocniejszą kartą przetargową Rosji, która podzieliła Zachód. Wprawdzie część środo­ wisk argumentowała, że w Kosowie doszło do katastrofy humanitarnej, więc sytuacja była odmienna niż ta na Krymie, jednak zaczęły pojawiać się również głosy poparcia dla działań rosyjskich. Sporo kontrowersji * Nastroje na Krymie również przed protestami na Majdanie ilustruje dokument Ihora Czajki Wyspa Krym – Déjà vu.

wzbudził na przykład artykuł Johna J. Mearsheimera, profesora University of Chicago, który na łamach „Foreign Affairs” winił za kryzys na Ukrainie Zachód i NATO. Uważał on, iż nadmierna chęć rozszerzania NATO i działania promujące demokrację na Ukrainie wywołały słuszny niepokój Rosji. Argumentował, że nie można dziwić się drastycznym środkom podjętym przez Putina, skoro z jego punktu widzenia Zachód zagroził rosyjskim interesom strategicznym, co prezydent Rosji powtarzał wielokrotnie. Przykładem takiego „ostrze­ żenia” miała być wypowiedź Putina w czasie szczytu NATO w Bukareszcie, gdy stwierdził, że w razie przy­ jęcia Ukrainy do NATO „państwo to przestanie istnieć” oraz „Ukraina nie jest państwem! Czym jest Ukraina… Część jej terytorium – to Europa Wschodnia, a część, znaczna, została podarowana przez nas”14. Sposobem na zażegnanie międzynarodowego kryzysu ma być według Mearsheimera wykluczenie ekspansji NATO na Ukrainę i Gruzję. Zachód powinien też znacznie ograniczyć swoje działania prodemokratyczne wewnątrz Ukra­ iny. Nadszedł czas, aby położyć kres zachod­ niemu wsparciu dla innych »pomarańczowych rewolucji«. Niemniej jednak USA i europejscy przywódcy powinni zachęcać Ukrainę do posza­ nowania praw mniejszości, zwłaszcza praw swoich rosyjskojęzycznych obywateli. […] Z tym scenariuszem każda strona będzie wygranym15.

Wojna spra­wiedliwa? Jak widać powyżej, konflikt na Ukrainie nie jest tak łatwy w ocenie, jak mogłoby się wydawać. Czy spełnia on jednak przesłanki, aby zostać uznany za przykład wojny sprawiedliwej? Wiele argumentów może prze­ mawiać za taką interpretacją. Za najistotniejszy z nich należy uznać uszanowanie woli większości narodu wyrażonej w prawnie uznanej formie referendum. W takiej perspektywie obalenie prezydenta Janukowy­ cza, wybranego zgodnie z prawem w demokratycznych wyborach, mogło wywołać destabilizację w państwie. Ewentualna utrata niezawisłości politycznej i brak władzy, która reprezentowałaby interes narodu na arenie międzynarodowej, wywołało lęk mieszkańców o własne dobro. W celu obrony swoich praw mogli prosić o interwencję inny kraj, szczególnie ten, któ­ rego byli obywatelami. Dodatkowo Rosja miała jasno określony cel działania i – jak się okazało – realną szansę na zwycięstwo. Mimo tych istotnych argumentów nie spełniono dwóch najważniejszych przesłanek. Po pierwsze, Ukraina w żaden sposób nie zagroziła bezpośrednio integralności terytorialnej Rosji; nie miały miej­ Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Nadia Gubernat

sca potyczki na granicy czy koncentracje wojsk. To właśnie ze strony rosyjskiej widać, że akcja było długo i dokładnie planowana. Już w 2010 r. na łamach wło­ skiego czasopisma geopolitycznego „Limes” pojawił się artykuł z informacjami rzekomo przekazanymi przez byłych agentów rosyjskich, iż Rosja planuje podzielenie Ukrainy na trzy części: 1. Ukraina Wschodnia i Krym ( obwody: charkowski, ługański, doniecki, dniepropietrowski, zaporoski ), które wejdą w skład Rosji; 2. Ukraina Środkowa ( obwody: czernihowski, sum­ ski, żytomierski, kijowski, połtawski, winnicki, czerkaski, kirowogradzki, mikołajowski, odeski, chmielnicki, czerniowiecki ), mająca wejść do „Unii Rosyjskiej”, której powstanie włoscy dziennikarze również przewidują; 3. Ukraina Zachodnia ( obwody: równieński, lwowski, tarnopolski, iwano-frankowski i zakarpacki ), która ma zachować neutralność. Dodatkowo włoscy analitycy twierdzili, że Wołyń przyłączy się do Białorusi16. Informacje te przyjęto wówczas jako teorię spiskową i materiał do rozważań strategicznych, a nie zapo­ wiedź przyszłych wydarzeń. Abstrahując od braku agresji ze strony Ukrainy, należy stwierdzić, iż współcześnie najważniejszym argumentem charakteryzującym teorię wojny sprawie­ dliwej jest wykluczenie działań przeciwko ludności cywilnej, czego Rosja nie przestrzega od samego początku interwencji. Mimo że chciała stać na straży praw mniejszości, nie potrafiła ich zapewnić wszyst­ kim grupom. Coraz częstsze doniesienia o prze­ śladowaniu mieszkańców nie dotyczą wyłącznie Ukraińców, ale również Tatarów krymskich, którzy stanowią 10% ludności na tym terenie17. Należy również podkreślić, iż doszło do złamania zasady proporcjonalności, jednej z najważniejszych w prawie humanitarnym konfliktów zbrojnych, oraz zasady pokojowego rozwiązywania sporów, ponie­ waż – pomimo możliwości zastosowania arbitrażu – od początku odrzucono takie metody. Jak zakończyć tę niesprawiedliwą wojnę? Powyższe rozważania pokazują, że mimo wielu kontrowersji i głosów poparcia polityki Putina pada­ jących również z kręgów zachodnich, działania rosyjskie na Ukrainie nie mogą zostać uznane za wojnę sprawiedliwą. Takim rodzajem wojny byłaby już jednak interwencja Organizacji Narodów Zjed­ noczonych ( ONZ ). Dlaczego prawdopodobnie nigdy ona nie nastąpi? Państwa członkowskie ONZ wskazują często na art. 42 jako argument usprawiedliwiający brak pod­ nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

jęcia ewentualnej interwencji. Wskazuje on, iż użycie siły zbrojnej jest możliwe w praktyce wyłącznie na podstawie decyzji Rady Bezpieczeństwa. Należy rów­ nocześnie pamiętać, że Rosja jako stały członek tej Rady posiada prawo weta. Sytuacja mogłaby zatem wydawać się patowa. Nadzieję na rozwiązanie pro­ blemu daje jednak uchwalona 3 listopada 1950 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ rezolucja „Zjednoczeni dla pokoju” ( Uniting for Peace ), która głosi: we wszystkich wypadkach, które zdają się sta­ nowić zagrożenie pokoju, złamanie pokoju lub akt agresji, a Rada Bezpieczeństwa z powodu braku jednomyślności stałych członków prze­ staje ponosić odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, Zgromadzenie Ogólne powinno się zająć sprawą niezwłocznie w celu skierowania odpowiednich zaleceń do swych członków odnośnie do środ­ ków zbiorowych, wliczając w to, w przypadku złamania pokoju lub aktu agresji, użycie sił zbroj­ nych, jeżeli będzie to niezbędne do utrzymania lub przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa18.

Z pewnością aneksja Krymu spełnia wymagania uwzględnione w powyższym opisie. Co więcej, nie można stwierdzić, iż jest to „martwe prawo”, gdyż z możliwości określonej w rezolucji skorzystano dotychczas dziesięć razy19. Jaki jest zatem prawdziwy powód opieszałości Zachodu wobec Rosji? Od spra­ wiedliwości międzynarodowej ważniejsze okazują się kwestie polityczne. Jak podkreśla Roman Kuźniar: „Zachód ulega Rosji, gdyż wyobraża sobie zupełnie inny kraj niż ten, w którym rządzi Putin”20. Henry Kissinger stwierdza, iż sytuacja ta spowodowana jest strachem przed powrotem do zimnej wojny; Zachód, chcąc za wszelką cenę utrzymać stabilną sytuację w obszarze swych wpływów, nie reaguje odpowiednio na wydarzenia rozgrywające się na „obrzeżach”21. Konsekwencją takiej postawy jest poli­ tyka ustępstw, która jak można zaobserwować, okazała się nieskuteczna. Roman Kuźniar proponuje zastąpić ją agresywniejszą „polityką powstrzymywania 2.0” nawiązującą do doktryny Trumana22. Postulat ten wydaje się słuszny, gdyż jak stwierdza Lilia Szewcowa: Ukraina to eksperyment, pole doświadczalne nowej rosyjskiej strategii. Putin testuje, jak daleko może się posunąć i kiedy Zachód zare­ aguje. W radzieckiej taktyce wojskowej to się nazywa: rozpoznanie bojem23.

Tylko stanowcza postawa Zachodu jest zatem w stanie wyznaczyć te granice i zapobiec dalszej ekspansji. //

19


20

Konflikt na Ukrainie

1 2 3 4 5 6 7 8

9 10 11

12

13

14 15

16

17

18 19

20

21 22 23

R. Zięba, Międzynarodowe implikacje kryzysu ukraińskiego, „Stosunki Międzyna­ rodowe” 2014, t. 50, nr 2, s. 22. S. K. Sharma, The Legacy of Ius Contra Bellum: Echoes of Pacifism in Contemporary Just War Thought, „Journal of Military Ethics” 2009, vol. 8, No. 3, p. 218. Karta Narodów Zjednoczonych, strona internetowa Ośrodka Informacji ONZ w Warszawie, http://www.unic.un.org.pl/dokumenty/karta_onz.php ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ). Ibidem. T. Łoś-Nowak, Wstęp do teorii stosunków międzynarodowych, Poznań 1999, s. 127. Karta Narodów Zjednoczonych…, op. cit. D. Luban, Wojna sprawiedliwa a prawa człowieka, tłum. R. Pucek, [w:] T. Żuradzki, T. Kuniński (red.), Etyka wojny, Warszawa 2009, s. 211. W. Sokołowski, Kwestia praw człowieka w konflikcie wokół Ukrainy, strona internetowa Forum Ekonomicznego, http://www.forum-ekonomiczne.pl/article/kwestia-praw-cz­ lowieka-w-konflikcie-wokol-ukrainy/#.VLYo88ntDts ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ). Ibidem. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Kwestia jedności Ukrainy w kontekście bezpieczeństwa wewnętrznego i międzynarodowego, Warszawa 2010, s. 3. Żyrinowski proponuje Polsce, Węgrom i Rumunii rozbiór Ukrainy, strona internetowa tygodnia „Newsweek”, http://swiat.newsweek.pl/zyrinowski-proponuje-polsce-rozbior -ukrainy-newsweek-pl,artykuly,282327,1.html ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ). Wpadka Rosjan. Przypadkiem podali prawdziwe wyniki referendum, strona internetowa tygodnia „Newsweek”, http://swiat.newsweek.pl/prawdziwe-wyniki-referendum-na-kry­ mie-wpadka-rosjan-newsweek-pl,artykuly,285461,1.html ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ). K. Lepczyński, Putin jeszcze rok temu chciał „cywilizowanej dyplomacji” i „końca języka siły”. Dziś zajmuje Krym, strona internetowa TOK FM, http://m.tokfm.pl/Tokfm/51,110219,15604021. html?i ( data dostępu: 28 grudnia 2014 ). „Kommiersant”. Putin groził w Bukareszcie podziałem Ukrainy, strona internetowa dziennika „Rzeczpospolita”, http://www.rp.pl/artykul/1150791.html ( data dostępu: 23 grudnia 2014 ). J. J. Mearsheimer, Why the Ukraine Crisis Is the West’s Fault, strona internetowa „Foreign Affairs”, http://www.foreignaffairs.com/articles/141769/john-j-mearsheimer/why-the -ukraine-crisis-is-the-wests-fault ( data dostępu: 13 stycznia 2015 ). A. Kwiatkowski, Ukraina rozpadnie się na trzy części, strona internetowa kresy.pl, http://www.kresy.pl/volgal,publicystyka-3?zobacz/ukraina-rozpadnie-sie-na-trzy-czesci# ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ). Tatarzy krymscy prześladowani. „Zaczęły się sądy na całym półwyspie”, strona interne­ towa Polskiego Radia, http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1117704,Tatarzy-krymscy -przesladowani-Zaczely-sie-sady-na-calym-polwyspie ( data dostępu: 6 stycznia 2015 ). K. Kocot, K. Wolfke, Wybór dokumentów do nauki prawa międzynarodowego, Wrocław 1978. I. C. Kamiński, Czy Organizacja Narodów Zjednoczonych niczego nie może zrobić w sprawie Ukrainy?, strona internetowa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, http://www.hfhr.pl/ czy-organizacja-narodow-zjednoczonych-niczego-nie-moze-zrobic-w-sprawie-ukrainy/ ( data dostępu: 15 lutego 2015 ). R. Kuźniar, Z Putinem jak z jajkiem, strona internetowa dziennika „Gazeta Wybor­ cza”, http://wyborcza.pl/magazyn/1,142069,16935038,Z_Putinem_jak_z_jajkiem.html ( data dostępu: 28 grudnia 2014 ). Kissinger: „Nikt nie chce walczyć o wschodnią Ukrainę”, strona internetowa dziennika „Rzeczpospolita”, http://www.rp.pl/artykul/1156137.html ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ). R. Kuźniar, op. cit. M. Kacewicz, Drugi rozbiór Ukrainy, strona internetowa tygodnia „Newsweek”, http://swiat. newsweek.pl/drugi-rozbior-ukrainy-rozejm-na-ukrainie-newsweek-pl,artykuly,347337,1. html ( data dostępu: 28 stycznia 2015 ).

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Czy konstruktywizm może nam pomóc zrozumieć zimną wojnę? Tekst: Zuzanna Halkiewicz Recenzja naukowa: dr Marcin Grabowski

Analiza każdego konfliktu międzynarodowego wymaga znajomości nie tylko faktów, ale również całego szeregu zagadnień teoretycznych. Konstruktywizm pozwala nam spojrzeć na zimną wojnę, jako zjawisko złożone z ogromnej ilości pojęć i idei, które, podzielane przez miliony ludzi na całym świecie, miały wpływ na bieg historii. W niniejszym artykule staram się ukazać podstawy społeczne i intelektualne konfliktu zimnowojennego, jak również antagonizmu dzielącego Stany Zjednoczone i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Przedstawione przeze mnie argumenty ukazują, że normy, idee i wartości, kreujące zimnowo­ jenną rzeczywistość stanowią istotny element pozwalający zrozumieć ten konflikt. Na początku artykułu przedstawiam założenia samej teorii konstruktywistycznej i podkreślam jej najważniejsze aspekty. Natomiast w dalszej części pracy, analizuję sam konflikt na podstawie wyszczególnio­ nych wcześniej tez oraz interpretuję poszczególne działania stron, mające wpływ na historię XX w. W dziedzinie stosunków międzynarodowych od zarania dziejów mamy do czynienia z teoriami, które pomagają w zrozumieniu tego, co determi­ nuje politykę międzynarodową. Wszystkie mają na celu określenie, co i jak badać, z uwzględnieniem wpływu na międzynarodową rzeczywistość. Teo­ rie analizujące stosunki międzynarodowe można podzielić m.in. na pozytywistyczne i postpozyty­ wistyczne. Pierwsze z nich ukierunkowane są na analizę materialnej siły aktorów i czynników na nią wpływających. Z reguły skupione są na cechach stosunków międzynarodowych, takich jak wielkość siły militarnej czy zasoby ekonomiczne państwa. Z kolei teorie postpozytywistyczne – w znacznym uproszczeniu – odrzucają pomysł, że świat spo­ łeczny istnieje i może zostać zbadany w sposób obiektywny. Celem niniejszego artykułu jest ana­ liza okresu tzw. zimnej wojny przez pryzmat teorii konstruktywistycznej. Główną tezą zawartą w mojej pracy jest stwierdzenie, że wszelkie działania i poję­ cia związane z konfliktem zimnowojennym miały podłoże społeczne i intelektualne. Jednym z kierunków, który stoi w opozycji do założeń pozytywistycznej teorii stosunków między­ nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

narodowych jest konstruktywizm. Po raz pierwszy to pojęcie w interesującej nas dziedzinie zostało użyte przez Nicholasa Onufa w 1989 r. Przedstawi­ ciele tego nurtu krytykują empiryczne podejście do stosunków międzynarodowych. Zwracają oni uwagę przede wszystkim na wspólne idee, które wpły­ wają na struktury związków międzyludzkich. Owe idee, podzielane przez ludzi, tworzą ich tożsamość i wspólne interesy1. Konstruktywiści są zaintereso­ wani w pierwszej kolejności świadomością ludzką i jej miejscem w polityce światowej. Twierdzą oni, że nie istnieje zewnętrzna, obiektywna rzeczywistość społeczna. Tak samo świat społeczny i polityczny nie są obiektami materialnymi, znajdującymi się poza ludzką świadomością. System międzynaro­ dowy również nie jest czymś istniejącym material­ nie. Wszystkie te pojęcia funkcjonują jedynie jako intersubiektywna świadomość międzyludzka. Są one wytworami człowieka i mają charakter czysto intelektualny. Stanowią pewne zestawy myśli, zbiory światopoglądów, systemy norm, wypracowane przez konkretnych ludzi w konkretnym miejscu i czasie. Gdy zmieniają się owe myśli i idee, zmienia się także sam system. Dzieje się tak, dlatego że system mię­

21


22

Czy konstruktywizm może nam pomóc zrozumieć zimną wojnę?

dzynarodowy jest stworzony według określonych zamysłów i rozumowań. Intersubiektywny charakter stosunków międzynarodowych nakazuje badanie ich za pomocą metod, które są uznane za naukowe w znaczeniu historycznym i socjologicznym, ale nie ściśle pozytywistycznym. W tym sensie konstruk­ tywizm odrzuca pozytywistyczną metodę badania stosunków międzynarodowych2. Konstruktywizm uznawany jest czasami za podej­ ście nowe, w istocie jednak jego początków można się dopatrywać już w XVIII-wiecznych pismach wło­ skiego filozofa Giambattisty Vico. Według niego świat naturalny jest dziełem Boga, a świat histo­ ryczny – dziełem człowieka. Historia nie jest proce­ sem rozwoju lub ewolucji przebiegającym niezależnie od ludzkich spraw. To ludzie tworzą swoją historię. Oni również budują państwa, będące historycz­ nymi konstrukcjami3. Konstruktywizm zakłada, że stosunki międzyludzkie, w tym stosunki mię­ dzynarodowe, nie składają się z sił materialnych i kształtujących je uwarunkowań, tylko w dużej mierze z powszechnie podzielanych przez ludzi idei i myśli. Owe idee, założenia czy koncepcje to inter­ subiektywne przekonania, które tworzą oraz wyra­ żają interesy i tożsamość ludzi, np. poprzez sposób, w jaki ludzie postrzegają samych siebie w relacjach z innymi. Przedstawiciele konstruktywizmu skupiają swoją uwagę na sposobach kształtowania i wyraża­ nia tych relacji, np. za pomocą łączenia się w grupy społeczne czy zakładania zbiorowych instytucji społecznych, takich jak suwerenne państwa. Każda sytuacja, w jakiej znajdują się państwa, jest skutkiem działań zarówno ich samych, jak i ich obywateli4. Za istotnych przedstawicieli konstruktywizmu uznaje się Alexandra Wendta, wspominanego już Nicholasa Onufa, czy Petera Katzensteina. Ten ostatni skupia się na normach międzynarodowych kształtujących inte­ resy państw i ich tożsamość, podczas gdy A. Wendt swoją uwagę w większym stopniu koncentruje na czynnikach wewnętrznych i ich roli5. P. Katzenstein definiuje również w nowy sposób pojęcia kojarzone wyłącznie z realizmem, takie jak sojusze wojskowe, czy interwencje militarne. Dzięki swoim badaniom rozpowszechnił tezę, że konieczne jest badanie procesu kształtowania się interesów państwowych, ponieważ tylko to pozwala tworzyć rzetelne analizy. Stosunki między ludźmi, a więc i stosunki mię­ dzynarodowe, są wytworem myśli i idei, a nie sił materialnych. Jest to filozoficzny element idealizmu w poglądach konstruktywistów. Wszystko to, co składa się na świat społeczny, jest budowane i two­ rzone przez ludzi. Świat społeczny stanowi część sfery intersubiektywnej, co oznacza, że ma on sens tylko i wyłącznie dla ludzi, którzy go utworzyli i którzy

w nim żyją. Rozumieją go tak dobrze i odnajdują się w nim właśnie dlatego, że jest ich wytworem. Cały świat polityczny, do którego zaliczamy wszelkiego rodzaju stosunki międzynarodowe, jest w pełni two­ rzony i ustanawiany przez ludzi. Dlatego zdaniem konstruktywistów stosunki międzynarodowe są niezwykle złożone i do pełnej ich analizy niezbędne jest zwrócenie szczególnej uwagi na różne, w tym kulturowe i instytucjonalne aspekty. Dla konstruktywistów najważniejszym przekona­ niem podzielanym przez grupę ludzi jest ich świa­ domość bycia jednym narodem. Przeświadczenie o własnej historii i tradycji, własne przekonania poli­ tyczne, uprzedzenia czy ideologie − to kwestie świa­ topoglądowe, które aby odgrywały jakąś rolę, muszą być powszechnie uznane. Jedną z cech narodu jest ogólnie przyjęty pogląd, że zbiorowość ludzi stanowi wspólnotę o własnej, odrębnej tożsamości. Kształtują ją wyraźne przekonania, które obejmują jedynie okre­ ślone czas i przestrzeń. Jeśli jednak przekonanie takie jest wspólne tylko dla nielicznych, nie można go uznać za mające realne znaczenie społeczne i polityczne. Liczy się zatem nie tylko wspólnota przekonań i idei, ale również granice takiej wspólnoty, ponieważ inter­ subiektywność nie sięga dalej. Wspólne przekonania tworzą i wyrażają interesy oraz tożsamość pewnych ludzi − sposób, w jaki dana grupa się postrzega i myśli o sobie w stosunkach z innymi grupami, które z istot­ nych względów uważa za odmienne od siebie6. Konstruktywiści skupiają uwagę nie tylko na kwe­ stiach, które różnią od siebie ludzi, ale również na tym, w jaki sposób ludzie tworzą i utrzymują sto­ sunki gospodarcze i polityczne pomimo dzielących ich różnic społecznych. Udaje się to osiągnąć dzięki wieloletniej pracy nad kwestiami takimi jak suwe­ renność, prawa człowieka, handel i organizacje mię­ dzynarodowe, jak również dzięki gromadzeniu się w rozmaitych organizacjach społecznych. Wszystkie efekty współpracy i wiążące się z nimi uregulowania są wyrazem lub skutkiem zastosowania idei i przeko­ nań wspólnych dla różnych ludzi na całym świecie. Umożliwiają one utrzymywanie wzajemnych stosun­ ków i nawiązywanie nici porozumienia. Wszystkie należą do sfery intersubiektywności i są wytworem ludzkiego intelektu. A. Wendt przyjmuje, że sam system międzynarodowy to w istocie zbiór zasad i norm, które wymuszają na społeczeństwie określone zachowania, natomiast ograniczają inne7. Zagadnienie konfliktu jest analizowane przez kon­ struktywistów w typowy dla nich sposób. Konflikt nie oznacza zderzenia sił czy materialnych bytów, ale raczej spór, nieporozumienie. Jest efektem braku komunikacji bądź jakiejś innej intelektualnej niezgodności, dyso­ nansem między aktorami, którzy są świadomi istnie­ Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Zuzanna Halkiewicz

jącego nieporozumienia. Konflikt jest zawsze sporem umysłów i woli każdej z zaangażowanych stron, i, aby go poprawnie zrozumieć, trzeba dogłębnie przeanali­ zować dane wydarzenie oraz czynniki wpływające na aktorów, którzy w nim uczestniczą. Pozwala to dotrzeć do źródła i ocenić stopień zaawansowania sporu, ale też dostrzec przeszkody intelektualne i możliwości ich ewentualnego przezwyciężenia8. Podejście konstruktywistyczne zachęca do przyj­ rzenia się, jak aktorzy stosunków międzynarodowych skonstruowani są społecznie. W tym przypadku są nimi strony konfliktu zimnowojennego. Zaangażo­ wanych było wiele państw, lecz każda z dwóch stron miała swojego lidera. Spór przez wiele lat rozgrywał się głównie między Stanami Zjednoczonymi a Związ­ kiem Radzieckim. Za jedną z pierwszych deklaracji początku zimnej wojny uznawana jest wypowiedź Winstona Churchilla9. 5 marca 1946 r. w swoim wystą­ pieniu w Fulton powiedział on o żelaznej kurtynie, która zapadła i rozdzieliła świat między dwie strefy wpływów. Konflikt, który podzielił świat na dwa przeciwległe bieguny, był starciem dwóch ogromnych ideologii, odmiennych systemów wartości, które rządziły światem w XX w. Zimna wojna dla wielu ludzi jest synonimem rywalizacji, która rozgrywała się na wszystkich płaszczyznach życia politycznego i społecznego. Różnice między dwoma systemami zauważalne były we wszystkich aspektach życia. Przeciwstawiały sobie nie tylko polityków czy samych przywódców, ale również dwa ogromne społeczeń­ stwa, które zostały ukształtowane przez odmienne normy, wzorce i tradycje10. Wyrażenie „zimna wojna” na początku nie było przypisywane do konkretnej sytuacji. Po raz pierwszy zostało użyte w XIV w. przez hiszpańskiego pisarza don Juana Manuela. W jednym ze swoich dzieł pisał on, że zimne i gorące wojny różni przede wszystkim sposób, w jaki się kończą. Twierdził, że zimna wojna nigdy nie kończy się pokojem. Sądził również, że nie przynosi ona zaszczytu żadnej ze stron, które ją prowadzą11. W odniesieniu do sytuacji międzynarodowej, która zaistniała po II wojnie światowej, pojęcie zimnej wojny użyte zostało po raz pierwszy przez Bernarda Barucha. Jednak nie byłoby ono tak znane, gdyby nie Walter Lippmann. Był to jeden z czołowych amery­ kańskich intelektualistów XX w. Właśnie wyrażeniem „zimna wojna” zatytułował on swoją książkę, w której opisywał pojawiające się napięcia między dwoma byłymi sojusznikami − Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Lippmann twierdził, że okres koalicji antyhitlerowskiej dobiegł końca, a roz­ poczynający się etap to czas konfrontacji między mocarstwami zachodnimi a ZSRR12. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Konstruktywiści wskazują na społeczne podłoże antagonizmów pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi. Pojawiały się one już o wiele wcześniej niż w XX w. Jednak Doktryna Mon­ roe’a, którą kierowały się Stany Zjednoczone w swojej polityce zagranicznej od lat 20. XIX w., nakazywała wycofanie się i nieingerowanie w sprawy państw europejskich. Niezależnie od tego, jak bardzo oba państwa się od siebie różniły, ani Amerykanie, ani Rosjanie nigdy nie uważali, że jeden kraj mógłby coś zyskać, próbując zmienić drugi. Dlatego też każdy z nich rozwijał się we własnym tempie i według własnych zasad. Wraz z postępem technologii i roz­ wojem transportu w XIX w. Amerykanie zaczęli odkrywać tajemnice Imperium Rosyjskiego. Z kolei Rosjanie przyjeżdżający do Stanów Zjednoczonych opowiadali o nędzy panującej w ich kraju i o coraz powszechniejszych sankcjach i prześladowaniach. Gdy historie na temat represyjnego charakteru car­ skich rządów docierały do opinii publicznej i śro­ dowiska politycznego, zaczęły pojawiać się pytania, czy demokratyczne Stany Zjednoczone powinny utrzymywać stosunki z rządem, który traktuje ludzi w sposób tak bezwzględny. Ostatecznie owe wątpli­ wości doprowadziły do ochłodzenia się stosunków między państwami. Do momentu wybuchu I wojny światowej oficjalne kontakty cechowały się głęboką nieufnością13. W późniejszych latach rewolucja paź­ dziernikowa wyniosła do władzy nowy rząd, na czele którego stanął Włodzimierz Lenin. Za główne zadanie postawił on bolszewikom doprowadzenie do ogólnoświatowej rewolucji. Drugim, równie ważnym celem było zlikwidowanie kapitalizmu na całym świecie. Obiecywana przez Lenina rewolucja miała być skrajną formą ingerencji w wewnętrzne sprawy innych państw. Jej obowiązkiem było obalenie działających rządów, jak również całego porządku społecznego. W tym samym czasie prezydent Stanów Zjedno­ czonych Thomas Woodrow Wilson tworzył ideolo­ giczną podbudowę swojej polityki zagranicznej. Za najważniejsze zostały uznane trzy zasady: samo­ stanowienia, zbiorowego bezpieczeń­stwa i wolnego rynku. Dla Stanów Zjednoczonych była to pewnego rodzaju rewizja politycznych priorytetów. Jednak celem rewolucji Wilsona nie było objęcie nią całego świata. Miała na zawsze wyeliminować wojnę z poli­ tyki międzynarodowej, ale bez nadmiernego ingero­ wania w sprawy wewnętrzne poszczególnych państw. W tym celu Wilson opowiadał się za utworzeniem organizacji stojącej na straży światowego pokoju i współpracy. Udało się to w czerwcu 1919 r., kiedy z jego inicjatywy powołano Ligę Narodów14. Jednak polityka izolacjonizmu nie pozwoliła Amerykanom na przystąpienie do tej organizacji.

23


24

Czy konstruktywizm może nam pomóc zrozumieć zimną wojnę?

Ideolodzy obu państw przekonywali, że to po ich stronie stoją historia, sprawiedliwość i słuszność. Wilson i Lenin w tym samym czasie nakreślili prze­ ciwstawne ideologicznie wizje i narzucili je krajom, na czele których stali. Dla swoich następców pozo­ stawili wytyczne i wskazania, jak powinna wyglądać realizacja ich postulatów. Zjednoczenie przeciw wspólnemu wrogowi mogło przezwyciężyć różnice dzielące dwa mocarstwa. Fak­ tycznie podczas II wojny światowej Stany Zjedno­ czone i Związek Radziecki walczyły po jednej stronie. Państwa wystąpiły razem, aby pokonać nazistowskie Niemcy. Istniejące zagrożenie i obawy, jakie się z nim wiązały, doprowadziły do tego, że kwestia bezpieczeń­ stwa stała się ważniejsza niż różnice. Jednak okres ten nie trwał długo. Schyłek wojny ukazał wyraźnie rosnącą przepaść pomiędzy zachodnimi aliantami a Związkiem Radzieckim. Józef Stalin miał jednak do dyspozycji coś, bez czego koalicjanci nie mieli szans na zwycięstwo w wojnie. Była to wielomilionowa Armia Czerwona. Dlatego też, mimo pogłębiających się wątpliwości, to właśnie Stalin nadawał kierunek działań dyplomatycznych Wielkiej Koalicji. Skutkiem tego była rezygnacja zachodnich aliantów z walki o wpływy na terenach zajętych w Europie przez Związek Radziecki15. Po pokonaniu wspólnego wroga, którym była III Rzesza, oba mocarstwa chciały objąć rolę świato­ wego lidera. Niestety ich wizje powojennego porządku na świecie były zupełnie różne, a przez to nie do pogo­ dzenia. Sytuacja, która zaistniała po wygranej wojnie, wymagała ostrożności zarówno ze strony Rosjan, jak i Amerykanów. Obie strony miały wiele powo­ dów, aby sobie wzajemnie nie ufać. Przeciwstawne demokratyczne i totalitarne tradycje wydawały się niemożliwe do pogodzenia. Również zagrożenie, jakie stanowiły dla siebie komunizm i kapitalizm, nie wróżyło pokojowego rozwiązania. Stany Zjednoczone, dążąc do hegemonii w powo­ jennym świecie, czyniły to w przekonaniu, że tylko one mają dość siły, by zbudować globalny pokój. Miał on zagwarantować bezpieczeństwo nie tylko samym Stanom Zjednoczonym, ale całej społeczności międzynarodowej. Oczywiście pokój miał zostać stworzony po myśli Amerykanów i zgodnie z tym, co oznaczało dla nich stabilne i spokojne współist­ nienie16. Stalin również myślał o bezpieczeństwie w kategorii priorytetu. Zastąpił ideę ogólnoświato­ wej rewolucji brutalną formą egocentryzmu, dlatego bezpieczeństwo państwa było dla niego równo­ znaczne z własnym. Usiłował zapewnić je tylko i wyłącznie sobie, co wiązało się z pozbawieniem go wszystkich innych narodów. Ta kwestia była odmiennie postrzegana przez demokratyczne Stany

Zjednoczone i totalitarny Związek Radziecki. Dla Amerykanów system bezpieczeństwa miał wyklu­ czać przemoc i groźbę jej użycia. Pokój i stabil­ ność natomiast miały stać się dobrem wspólnym, a nie przywilejem. Spojrzenie Stalina było zupełnie odmienne − według niego bezpieczeństwo było rów­ noznaczne z obronnością i polegało na zastraszaniu lub zupełnym eliminowaniu osób, które stanowiły potencjalne zagrożenie17. Józef Stalin postrzegał Związek Radziecki jako ośrodek, z którego miał rozprzestrzeniać się socja­ lizm. Ostatecznym celem było zaś doprowadzenie do całkowitej klęski kapitalizmu. Rola światowego lidera, w której Stalin widział ZSRR, miała przyczynić się do rozszerzenia zasięgu jego polityki z krajowej na ogólnoświatową. W obliczu takiej sprzeczności interesów konflikt wydawał się już nie do unik­ nięcia18. Stalin nadal wzniecał w społeczeństwie płomienny rosyjski nacjonalizm. Władze stwarzały nastrój ksenofobii, czym dążyły do odciągnięcia obywateli od wpływów Zachodu. Jego oddziały­ wanie kulturalne na społeczność rosyjską uważano za skandaliczne i kompromitujące. Utwierdzano społeczeństwo w przekonaniu, że każde działanie państw zachodnich obliczone jest na osłabienie rosyjskiej obrony, kultury i tradycji. Na konferencjach Wielkiej Trójki przyznano Sta­ linowi prawo do nabytków terytorialnych w Europie. Było to równoznaczne z zaakceptowaniem radzieckiej strefy wpływów od Bałtyku po Adriatyk. Dyktator oczekiwał, że wdzięczność wyzwolonych spod nie­ mieckiej okupacji narodów będzie dominowała nad obawami przed radzieckim ekspansjonizmem19. Miał nadzieję, że uda mu się zdławić przejawy nacjonali­ zmu w krajach, które podporządkowywał Związkowi Radzieckiemu. Przeliczył się, zakładając, że owe państwa i ich obywatele pozostaną serdecznie nasta­ wieni do nowej sytuacji. Rosnąca świadomość, co tak naprawdę reprezentuje narzucany przez Stalina system sprawiła, że zaczęły odżywać lęki przed totalitary­ zmem − już nie niemieckim, a radzieckim20. Franklin Delano Roosevelt, 32. prezydent Stanów Zjednoczo­ nych, wraz z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem próbowali przekonać społeczeństwo europejskie, że plany Stalina nie są w stosunku do niego krzywdzące. Zgodzili się przecież, aby Europa była pod wpływem Związku Radzieckiego, a sam Stalin niejednokrotnie deklarował przywiązanie do demokracji i wolę współdziałania po wojnie. Dzięki tym zapewnieniom zachodni przywódcy początkowo sami uwierzyli, że Stalin nie chce szerzyć swojego systemu wbrew opinii społeczności międzynarodowej, w szczególności tej w Europie. On jednak nigdy nie brał jej pod uwagę. Jak większość dyktatorów skłaniał Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Zuzanna Halkiewicz

się ku zasadzie, że cel uświęca środki. Do realizacji celów, które sam określał, nie potrzebował zgody społeczeństwa. I bez tego podporządkował sobie i swoim poglądom wszelkie poczynania Związku Radzieckiego i jego satelitów21. Stalin uczynił ze swojego kraju przedłużenie własnej osobowości, a ponieważ jego środowisko było pełne podejrzliwości i głębokiego cynizmu, w taki też sposób sprawował władzę. Uważał gotowość do ustępstw za słabość i naiwność. Taka metoda uprawiania polityki spychała społeczeństwo na dalszy plan. Propaganda szerzyła określone przez Stalina poglądy i zachowa­ nia, a manipulacja intelektualna i emocjonalna były na porządku dziennym. Zmierzało to do utrwalenia postaw społecznych, które były nie do wyobrażenia dla zachodnich demokracji22. W końcu Amerykanie dostrzegli poszerzające się wpływy Związku Radziec­ kiego i zaczęli uważać je za niebezpieczne. Ostrzegali Kreml, że nie będą tolerować łamania zasad ustalonych na konferencjach Wielkiej Trójki. Jednak ich rozcza­ rowanie nie wpłynęło w żaden sposób na działania Związku Radzieckiego. Amerykanom po pewnym czasie udało się pogodzić własną wizję międzyna­ rodowego porządku, opartego na idei zbiorowego bezpieczeństwa, z nowo powstałą koncepcją przeciw­ stawienia się rosnącej potędze Związku Radzieckiego. Stalin zgadzał się z powszechnie panującym prze­ konaniem, że wojna pomiędzy kapitalizmem a komu­ nizmem jest nieunikniona. Sam zapowiadał zimną wojnę. W 1945 r., w ciągu zaledwie kilku miesięcy zanotowano dwie jego wypowiedzi, w których prze­ widywał wybuch konfliktu. Z tego powodu za swój obowiązek uważał militarny rozwój i wzmacnianie Związku Radzieckiego, aby ten był na tyle silny, by móc wygrać ewentualne starcie23. Wyścig zbrojeń rozgrywający się w późniejszych latach, był efektem obaw przed kolejną wojną, która mogła wybuchnąć w każdej chwili. Przez kilka kolejnych dziesięcioleci niepokój i niepewność odgrywały dużą rolę przy planowaniu polityk obu stron. Każdy kolejny przy­ wódca kraju przywiązywał ogromną wagę do jego siły militarnej, odchodząc równocześnie od doskonale­ nia ideologii. Jedynie Nikita Chruszczow próbował swoim nowym politycznym nurtem zaangażować się w sprawy społeczeństwa. Nie chciał, aby jedyną formą kontaktu z obywatelami była nadal propa­ ganda. Polityka Chruszczowa, określana jako „odwilż”, miała masowo wynagrodzić ofiarom terroru krzywdy, których doznali przez system. Chciał dążyć do libera­ lizacji życia kulturalnego i społecznego. Jednak jego plany działania związane z procesem destalinizacji i próby ujawnienia prawdy o krwawych aspektach rządów Stalina były bardzo źle oceniane przez innych polityków. Ci popierający przeszłe działania dyktatora nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

nie raz próbowali pozbawić Chruszczowa władzy. Ostatecznie udało się to dzięki spiskowi, w efekcie którego Chruszczow został zwolniony z obowiązków24. Konflikt, który trwał przez prawie 50 lat, przybie­ rał najróżniejsze formy. Rozgrywał się na wszyst­ kich płaszczyznach życia politycznego i społecznego. Wreszcie zaczął jednak słabnąć. Obie strony były już zmęczone walką o pozycję światowego lidera, lecz żadna z nich nie chciała się poddać. Oprócz poli­ tycznych przywódców, również społeczeństwo miało dość konfliktu. Ludzie podporządkowani Związkowi Radzieckiemu i komunistycznej doktrynie zaczęli szukać drogi do wolności i wyzwolenia się spod radzieckiego wpływu. Stało się to możliwe ze względu na słabnącą kondycję polityczną i gospodarczą Kremla. Społeczeństwa narodowe zaczęły się usamodzielniać, a radzieckie wpływy przestawały mieć tak istotne zna­ czenie25. Koniec zimnej wojny nastąpił nieuchronnie, ponieważ podział świata i rządzenie nim okazało się nieprawdopodobieństwem dla obu potęg. Dlatego w ostatnich latach konfliktu przestawały do tego dążyć. Jednak ciężar trwających prawie pół wieku działań był ogromny. Związek Radziecki słabł, a jego sytu­ acja polityczna była coraz mniej stabilna. W efekcie tego w 1991 r. uległ rozpadowi na 15 niepodległych państw. Zniknęło zagrożenie światowym konfliktem militarnym pomiędzy dwiema ówczesnymi potęgami. Władze Stanów Zjednoczonych odczuły ulgę, kiedy ustała obawa przed dalszym pogłębianiem sporu. Jego wygaszenie radykalnie poprawiło stan bezpieczeństwa międzynarodowego. Amerykanie stworzyli nowy rodzaj demokratycz­ nego imperium. Udało im się to, ponieważ ich polityka miała historycznie zakorzeniony demokratyczny charakter. Władze Stanów Zjednoczonych przez lata przywykły do negocjowania i zawierania układów, i – co najważniejsze – do słuchania głosu obywateli. Kompromisy i polubowne metody rozwiązywania konfliktów były po części dyktowane przez opinię ludności. Stanowiło to zachętę do tworzenia nowych instytucji i metod konsultacji, które uzupełniałyby tradycyjną dyplomację. Opór społeczeństwa lub pojedynczych jego przedstawicieli nie był trakto­ wany jako zdrada czy brak posłuszeństwa. Dzięki takiemu przykładowi system demokratyczny mógł rozpowszechniać się, ukazując wszystkie swoje zalety, a system rządów w Stanach Zjednoczonych mógł owocnie współistnieć z innymi demokracjami. Po drugiej stronie konfliktu stali Rosjanie, któ­ rym tradycja podsuwała raczej autorytarne, a nawet totalitarne rozwiązania. Właściwie nie znali innej metody kierowania państwem. Jedynym znanym im sposobem reagowania na przejawy niezależnego myślenia było dławienie oraz inwigilacja. Wszelkie

25


26

Czy konstruktywizm może nam pomóc zrozumieć zimną wojnę?

oznaki samorządności czy wolności były uznawane za odstępstwa, które należało jak najszybciej stłumić. Efektem takich działań było podporządkowanie się społeczeństwa aparatowi administracji i rodząca się w ludziach służalczość26. Konstruktywiści koncentrują się na normach oraz wartościach, a także sposobach ich kształtowania i wyrażania. Przedstawione argumenty pokazują, że elementy te, kreując zimnowojenną rzeczywistość, pozwalają zrozumieć ów osobliwy konflikt. Prze­ konania podzielane przez miliony ludzi wyrażały sprzeczne interesy dwóch stron, a zimna wojna toczyła się w ludzkiej świadomości. Ówczesny system między­ narodowy był zestawem idei i myśli wypracowanych przez ludzi, którzy już dawno przeszli do historii.

Jednym ze źródeł wrogości między supermocar­ stwami był na pewno ideologiczny zapał obu stron. Każda z nich uważała, że jest predestynowana do kształtowania świata zgodnie ze swoimi wyobraże­ niami27. Dopiero później konflikt zaczął przybierać militarny charakter, choć do bezpośredniego starcia nigdy nie doszło. Jednak to ideowe antagonizmy doprowadziły do rozwinięcia się konfliktu. Ludzie w niego zaangażowani sami tworzyli historię, jednak to nie oni wybrali początkowe okoliczności. Dzia­ łali oni w takich warunkach, w jakich się znaleźli. Cały ich dorobek historyczny, oceniany pozytywnie czy negatywnie, powstał na podstawie danych im uwarunkowań. Współcześnie patrząc, możemy go analizować i oceniać, ale nie możemy go zmienić. //

22

A. Wendt, Społeczna teoria stosunków międzynarodowych, Warszawa 2008, s. 11−13. Ibidem, s. 15−17. R. Jackson, G. Sørensen, Wprowadzenie do stosunków międzynarodowych. Teorie i kierunki badawcze, Kraków 2006, s. 269−271. Ibidem, s. 270−273. Ibidem. S. Burchill [et al.], Teorie stosunków międzynarodowych, Warszawa 2006, s. 269−280. A. Wendt, Anarchy Is What States Make of It, “International Relations” 1992, No. 46. Ibidem, p. 272−276. F. J. Harbutt, The Iron Curtain: Churchill, America, and the Origins of the Cold War, Oxford 1986, p. 124−129. J. L . Gaddis, We Now Know: Rethinking Cold War History, New York 1997, p. 15−27. M. McCauley, Russia, America and the Cold War 1949−1991, Abingdon 2008, p. 11−13. Ibidem, p. 11. J. L . Gaddis, op. cit., p. 30−38. Ibidem, p. 40−43. Idem, The United States and the Origins of the Cold War 1941–1947, New York 1972, p. 47−49. J. P. D. Dunbabin, The Post-Imperial Age: The Great Powers and Wider World, New York 1994, p. 60−68. L. M. Lüthi, The Sino-Soviet Split. Cold War in the Communist World, Princeton 2008, p. 106−117. J. L . Gaddis, op. cit., p. 40−46. D. Williamson, Europe and the Cold War, 1945−1991, London 2006, p. 97. J. Dülffer, Jałta, 4 lutego 1945: Druga wojna światowa i dwubiegunowy podział świata, Warszawa 2000, s. 22−27. W. Malendowski, Zimna wojna: Sprzeczności, konflikty i punkty kulminacyjne w radziecko-amerykańskiej rywalizacji, Poznań 1994, s. 72. Ibidem, s. 91−93.

23 24 25 26 27

M. McCauley, op. cit., p. 34−37. M. Sewell, The Cold War, Cambridge 2002, p. 99−108. J. Holzer, Europa zimnej wojny, Kraków 2002, s. 801−818. D. Williamson, op. cit., p. 113−117. A. Toffler, Trzecia fala, Poznań 2006, s. 122.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej Tekst: Adam Krzykowski Recenzja naukowa: dr hab. Andrzej P. Kluczyński, prof. ChAT Oto przekazałem wam tę ziemię, która jest przed wami. Wejdźcie do niej i weźcie w posiadanie tę ziemię, którą Pan przysiągł dać waszym ojcom, Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi oraz ich potomstwu po nich. Księga Powtórzonego Prawa 1, 8

Księga Jozuego oraz Księga Sędziów, dzieła wchodzące w skład chrześci­ jańskiego kanonu Pisma Świętego, dostarczają interesującego materiału dotyczącego obejmowania przez lud żydowski Kanaanu, urodzajnego terytorium nad zachodnim brzegiem rzeki Jordan, które w judaizmie oraz chrześcijaństwie uznawane jest za darowaną przez Boga Jahwe Ziemię Obiecaną. Jednakże każde ze źródeł przedstawia to wydarzenie w zupełnie odmienny sposób. Biblistom oraz badaczom starożytnych stosunków mię­ dzynarodowych przychodzą dziś z pomocą archelodzy. Prawdy o minionych wydarzeniach poszukują oni w ziemi, która była ich naocznym świadkiem. Dzięki nim możemy przedstawić kilka prawdopodobnych scenariuszy zajmowania Ziemi Obiecanej przez Izraelitów w II tysiącleciu przed Chr.

Dla archeologa ziemia jest otwartą księgą, z której niejednokrotnie wyczytać można daleko więcej aniżeli z bogatego dziedzictwa starożytnej literatury. O ile bowiem język pisany od zarania dziejów podatny był na wpływ subiektywnych odczuć autora, o tyle materialne pozostałości dawnych epok przemawiają same za siebie. Należy tylko uważnie wsłuchać się w ich głos, aby dotrzeć do tego, co zakryte przed oczyma większości. Kiedy jednak przychodzi nam rozważać dzieje opisane na kartach Pisma Świętego, naturalna dąż­ ność człowieka do poznania i usystematyzowania swojej przeszłości natrafia na osobliwą barierę. Oto w obrębie jednego, uznanego za święte dzieła zawarte są liczne, częstokroć sprzeczne ze sobą i fizycznie nierealne opowiadania, które – pozostawione bez odpowiedniego komentarza – siać mogą zwątpienie. Nie inaczej jest w przypadku doniosłego wydarzenia, jakim był powrót Izraelitów do Ziemi Obiecanej po wyjściu z niewoli egipskiej i czterdziestoletniej tułaczce po pustyni w drugiej połowie II tysiąclecia przed Chr. Historyczność biblijnego opisu podwa­ nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

żana jest przez szereg czynników. Najważniejszymi z nich są chociażby stosunkowo późne spisanie tej historii, mała liczba istniejących współcześnie punk­ tów odniesienia mogących potwierdzać jego treść oraz – co szczególnie istotne – różnice i konflikty merytoryczne zachodzące w obrębie jednego dzieła, jakim jest Stary Testament1. Prezentacja problemu zajmowania Ziemi Obieca­ nej przez Izraelitów wymaga wprowadzenia trzech paradygmatów stanowiących ramy dalszych roz­ ważań. Po pierwsze, uznać należy doskonałość i samowystarczalność Pisma Świętego w tym sensie, iż zawiera ono komplet prawd dotyczących zbawie­ nia człowieka. Jakiekolwiek luki i niedociągnięcia tekstu Biblii nie umniejszają jej świętości, gdyż nie przesądzają o wymowie całości dzieła. Po wtóre, do współpracy przy badaniu historii ludu wybranego zaprząc należy współczesne dziedziny nauki oraz instrumenty badawcze przez nie stworzone. Nie można pochopnie przyjmować, że pewne wyda­ rzenia, które zaszły w czasie wędrówki pod wodzą Mojżesza, są z pewnością zmyślone, ponieważ fizycz­

27


28

Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej

nie nierealne. Badania archeologiczne, ale także meteorologiczne, geologiczne, biologiczne i inne dostarczają bowiem przekonujących dowodów na prawdziwość biblijnej relacji. Spostrzeżeń takich nie mogli sformułować autorzy tekstów biblijnych ze względu na stan ówczesnej nauki, bądź specy­ fikę języka, którym się posługiwali2. Po trzecie, niezgodność opisów wypływających z różnych tradycji i warstw Starego Testamentu absolutnie nie podważa ich prawdziwości. Autorzy tekstów kano­ nicznych przedstawiali bowiem bądź to aktualną sytuację, w jakiej znalazło się ich państwo, bądź to wydarzenia o silnym zabarwieniu emocjonalnym. Nietrudno wówczas o daleko idące rozbieżności w indywidualnym pojmowaniu stanu rzeczy oraz jego ocenie. Widać zatem, że prawidłowe odczytanie historii obejmowania Kanaanu przez plemiona izraelskie uza­ leżnione jest od uwzględnienia kontekstu powstania danej warstwy źródłowej ksiąg Starego Testamentu, a także od umiejętnego wyczucia subtelnych detali lingwistycznych. Pewne jest bowiem to, że histo­ ria spisana na kartach Biblii jest prawdziwa. Co więcej, jest ona znamienna w skutkach dla wszyst­ kich późniejszych przedstawicieli narodu izrael­ skiego. Wieloletnie badania prowadzone wspólnymi siłami przez biblistów i teologów z jednej strony oraz archeologów i przedstawicieli innych nauk z drugiej zaowocowały kilkoma teoriami zajmowania Ziemi Obiecanej. Teorie te mają na celu uczynienie zadość ludzkiej ciekawości i dążności do obliczenia wszelkich napotkanych niewiadomych. Dopowiadają one to, co w tekście biblijnym zostało pominięte, zlekceważone, lub nawet celowo przemilczane. Nie wnoszą niczego nowego do samej nauki o zbawieniu, która – jak to już zostało zaznaczone – jest kompletnie wyłożona w tekście kanonicznym Pisma Świętego. Pomóc one jednak mogą w lepszym poznaniu, głębszym przeżyciu wspaniałej historii, wyjątkowej sagi, która odegrała tak doniosłą rolę w życiu religijnym Żydów i chrześcijan. Zajęcie kraju w ujęciu prawa międzynarodowego W prawie międzynarodowym publicznym uznaje się, że nabycie terytorium jest legalnym rozciągnięciem zwierzchnictwa terytorialnego danego podmiotu politycznego. Skutkuje ono zaistnieniem dwóch zasadniczych praw. Po pierwsze, jest to prawo do wykonywania kompetencji państwowych na danym obszarze. Po drugie, jest to swoboda dysponowania nabytym krajem ze skutkami erga omnes, a więc wiążącymi wszystkich jego mieszkańców i wszystkie zainteresowane podmioty. Choć kwestie te w sta­

rożytności pozostawały nieunormowane, a treścią ówczesnych stosunków międzynarodowych był zbrojny podbój i ekspansja terytorialna, to jednak pewne elementy podboju Kanaanu przez Izraelitów wykazują znaczne podobieństwo do współczesnych kazusów. Nie jest rzeczą zaskakującą, iż w starożytności tery­ torium państwowe, jako własność monarchy-suwerena traktowane było tak jak każdy inny przedmiot, który można lekką ręką nabyć, wykorzystać i odsprzedać. Doprecyzowania wymaga także status samego Izraela jako ludu koczowniczego. Pomimo braku własnego terytorium państwowego stanowił on bezsprzecznie istotny i aktywny podmiot polityczny starożytnej areny międzynarodowej. Samo pojęcie nabycia terytorium zazwyczaj nie występuje abstrakcyjnie, w kategoriach czysto teo­ retycznych. Często używane jest w kontekście kon­ kretnych sporów terytorialnych, kiedy działanie jednego podmiotu zmierzające do rozciągnięcia strefy wpływów napotyka na opór ze strony państwa, którego kosztem miałby się ten proceder odby­ wać. Praktyka międzynarodowa nie dąży zatem do wypracowania ogólnych definicji i zasad rządzących nabyciem tytułu do terytorium, lecz raczej zaintere­ sowana jest ważeniem i badaniem roszczeń i zażaleń stron partykularnej sprawy3. Niemniej jednak na przestrzeni dziejów skrystalizowała się klasyfikacja sposobów rozciągania władzy terytorialnej. Genezy niektórych z nich doszukiwać się możemy właśnie w epoce współczesnej Jozuemu. Uznani specjaliści w dziedzinie prawa między­ narodowego publicznego Remigiusz Bierzanek oraz Janusz Symonides zaproponowali przejrzysty podział metod nabywania praw do obszaru znajdującego się pod jurysdykcją innego podmiotu. Nim przyjrzymy się najważniejszym teoriom stawiającym sobie za cel odtworzenie przebiegu zdarzeń sprzed ponad trzech tysięcy lat, przypomnieć należy podstawowe zagadnienia aktualnej klasyfikacji. Cesja We współczesnych stosunkach międzynarodowych transfery terytorialne następują najczęściej na drodze cesji. Cesja ma miejsce wówczas, gdy w rezultacie umowy następuje przeniesienie zwierzchnictwa nad danym terytorium z jednego podmiotu na drugi. Cesja przybiera różne formy, począwszy od dobrowolnego porozumienia stron, poprzez traktaty pokojowe, na odsprzedaży skończywszy. Nieraz dochodziło również do wymiany terytoriów. Cesja staje się skuteczna w momencie, kiedy terytorium i jego zasoby realnie przechodzą pod jurysdykcję nowego suwerena4. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

Efektywna okupacja ( zawłaszczenie ) Metoda nabywania ziemi drogą zawłaszczenia była niezwykle popularna w epoce kolonialnej. Efektywna okupacja polega na rozciągnięciu pełnej zwierzch­ ności terytorialnej nad terra nullius – ziemią niczyją. Nie ulega wątpliwości, że lud izraelski prowadził wcześniej koczowniczy tryb życia. Przyjrzawszy się sposobowi rozbijania okresowych obozów na bezludnych obszarach bogatych w wodę i pokarm dla zwierząt, można dojść do wniosku, że nosi on znamiona efektywnej okupacji5. Zasiedzenie Nabycie terytorium poprzez zasiedzenie opiera się na konieczności trwałego i efektywnego wykonywania praw suwerennych na danym obszarze. Sytuacja musi być ustabilizowana w stopniu dającym mieszkańcom przeświadczenie o ostateczności takiego stanu rzeczy oraz motywującym do obrony suwerena6. Przyrost W stosowaniu tej metody rozciągania władzy tery­ torialnej z pomocą przychodzi sama przyroda. Granice poszerzone zostają wskutek oderwiska, zmiany koryta rzeki, przemieszczania się mas ziemi czy tworów skalnych. Nie bez znaczenia pozostają także ruchy tektoniczne skorupy ziemskiej, zmiana poziomu wód, wypłukiwanie mułu, przyrost ujścia deltowego i inne zjawiska geograficzne. Do nabycia terytorium poprzez przyrost zakwalifikować należy również działalność człowieka usypującego sztuczne wyspy, regulującego rzeki i dokonującego innych rodzajów ingerencji w krajobraz7. Zawojowanie ( podbój ) Szczególnie interesującym z punktu widzenia niniejszej pracy sposobem objęcia zwierzchnictwa terytorialnego jest zawojowanie. Wszak w staro­ żytności była to podstawowa metoda rozszerzania strefy wpływów. Dominująca hipoteza objęcia Kanaanu przez Izraelitów doskonale wpisuje się w tę metodę. Archaiczność podboju przy użyciu siły nie oznacza jednak, że był to sposób prosty i prymitywny. Wręcz przeciwnie – o jego skutecz­ ności decydował szereg czynników8. Po pierwsze, był to wymóg ostateczności nakła­ dający na agresora obowiązek całkowitego pobicia przeciwnika przed ogłoszeniem aneksji. Co ciekawe, samo wojskowe opanowanie terytorium nie mogło ipso facto stanowić tytułu do nabycia ziemi. Warun­ kiem była ostateczność podboju, w wyniku którego nic nie wróżyło zmiany sytuacji. Jednym słowem, przeciwnik miał w wyniku akcji zbrojnej zostać zupełnie unicestwiony. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Po drugie, był to wymóg nieodwracalności warun­ kujący aneksję terytorium od zakończenia wojny. Innymi słowy, powoływanie się na zawojowanie jest bezpodstawne w sytuacji, kiedy strona przeciwna zachowuje rudymentarną choćby zdolność działa­ nia. Doktryna o zawojowaniu pozostaje nieważna, dopóki nie upadną ostatnie siły próbujące zwrócić najechany kraj jego prawowitemu właścicielowi. Do tego momentu nabycie ziemi uznawane jest za przedwczesne9. Choć w czasach patriarchów tego typu uregulowa­ nia nie były znane w formie prawa pozytywnego, to jednak wyraźnie dostrzegalna jest ich wewnętrzna spójność i logika. Pozwala to domniemywać, że pod­ czas podboju Kanaanu zastosowanie znalazły konwe­ nanse dyplomatyczne o podobnej treści i wymowie. Na uwadze należy mieć bowiem fakt, że mitolo­ gizowany częstokroć lud wybrany, mimo swojej szczególnej roli w dziejach świata, pozostawał wciąż zaledwie jednym z wielu podmiotów ówczesnych stosunków międzynarodowych, na arenie których nie brakowało dalece potężniejszych i silniejszych graczy. Takie osadzenie Izraela w starożytnej rze­ czywistości może okazać się niezwykle pomocne w zrozumieniu wydarzeń, które nastąpiły w drodze do Ziemi Obiecanej. Zajęcie kraju w ujęciu Księgi Jozuego Nieuchronny upływ czasu oraz niszcząca działal­ ność człowieka sprawiają, że nawet mimo licznych wykopalisk proces zdobywania Kanaanu przez Izraelitów, a także wygląd zakładanych przez nich osad pozostaje nierozwiązaną zagadką. Pomni na występowanie wielu warstw źródłowych w obrębie Starego Testamentu, jesteśmy w stanie wyodrębnić dwa zasadnicze, alternatywne względem siebie sce­ nariusze obejmowania kontroli nad Ziemią Obiecaną. Pierwotny opis znajduje się w księdze Jozuego. Cieszy się on dużo większą popularnością niż ten zawarty w Księdze Sędziów. Wpływ na to mogą mieć dwa czynniki: schematyczność i prostota relacji, a także uwydatnienie roli Boga pomagającego odnosić spek­ takularne zwycięstwa10. Problematyka historyczna Począwszy od XV w. przed Chr. w Kanaanie stabilizo­ wał się dwubiegunowy układ sił politycznych. Ziemia ta pozostawała pod wpływem dwóch ówczesnych mocarstw regionalnych: Egiptu i państwa nowohetyc­ kiego. Momentem kulminacyjnym przewagi Egiptu nad Hetytami była zwycięska dla faraona Ramzesa II bitwa pod Kadesz w 1296 r. przed Chr. Po niej supre­ macja Egipcjan w ziemi kananejskiej zaczęła słabnąć,

29


30

Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej

doprowadzając do małżeństwa faraona Ramzesa II z córką Mutallu, króla Hetytów. Celem tej unii per­ sonalnej nie była jednak chęć zawieszenia walk z Hetytami, co mogłoby sugerować nawet uległość Egiptu względem królestwa z północy. Wręcz prze­ ciwnie – był to rodzaj sojuszu obronnego zawartego przeciwko rosnącym w siłę Filistynom, którzy nie kryli swojej ekspansywnej polityki mającej w efekcie doprowadzić do wypchnięcia z Kanaanu zarówno Egipcjan, jak i Hetytów. O przynależności państwowej mieszkańców Ziemi Obiecanej decydowały zatem rozgrywki polityczne i strategiczne na wyższym szczeblu. Sami byli oni bowiem zbyt słabi i nieliczni, by autorytatywnie stawić czoła którejkolwiek ze stron. Opisy biblijne zamieszczone w Księdze Rodzaju potwierdzają taki stan rzeczy. Przybywający do tej ziemi Abraham nie miał najmniejszych trudności, by odszukać dla siebie obiecujące pastwisko. Podobnie napływające plemiona izraelskie mogły swobodnie osiedlać się wokół zajętych już pastwisk i studni, oczywiście na mocy porozumień z autochtonami11. Filistynom udało się po części zrealizować swoje ambicje. Zmusiwszy dotychczasowych hegemo­ nów do odwrotu, posiedli oni szereg fortyfikacji granicznych: Dor, Megiddo, Taanak, Jibleam i Bet-Szean na północy oraz Gezer, Ajjalon, Bet-Horon, Gibeon i Jebus na południu. Dla Izraelitów była to niewygodna i niebezpieczna sytuacja, gdyż kon­ trolowane przez Filistynów twierdze o znaczeniu strategicznym umożliwiały szybką i skuteczną akcję zbrojną zarówno w rejonie galilejskiej północy, jak i na judzkim południu. Zadanie objęcia w posiadanie Ziemi Obiecanej związane było zatem ze śmiertelnym ryzykiem. Trudno ocenić, jaki przebieg miała cała kampania repatriacyjna Izraelitów. Księga Jozuego koncentruje się głównie na zaciekłych walkach zbroj­ nych w środkowym Kanaanie. Położenie geograficzne teatru zmagań sugeruje, że w podboju uczestniczyły pokolenia Beniamina, Efraima i Manassesa. Niewy­ kluczone, że do Kanaanu północnego wkroczyły inne plemiona. Z kolei południe miało już wkrótce stać się celem sił nadciągających z Kadesz12. Sytuacja polityczna zmieniała się na korzyść Izraeli­ tów koczujących na polach Moabu, naprzeciw Jerycha. Uwagę faraona Ramzesa III ( 1198–1166 r. przed Chr. ) odwrócił najazd „Ludów Morza”, z kolei imperium hetyckie legło w gruzach. Ludy kananejskie, nie wykształciwszy samoświadomości, pozostawały roz­ drobnione, podzielone i wyniszczone wzajemnymi najazdami. W obliczu sprzyjających okoliczności Izraelici zdecydowali się rozpocząć inwazję. Pierw­ sze uderzenie wyszło z miasta Szittim, które od pierwszego celu – Jerycha – oddzielone było jedynie rzeką Jordan.

Po przeprawie przez bród w pobliżu miejscowości Adam, lud pod wodzą Jozuego dokonał oblężenia Jerycha. Było to samotne, niezwiązane żadnymi sojuszami obronnymi miasto. Po rekonesansie zwia­ dowców nocujących u kolaborantki znanej jako Rachab, Jozue przez siedem dni okrążał miasto wyko­ rzystując strategię uśpienia czujności przeciwnika. Siódmego dnia po pozorowanym odwrocie przepu­ ścił on ostateczną inwazję skutkującą zrównaniem Jerycha z ziemią. Zwycięstwo to zainicjowało serię kolejnych błyskawicznych akcji militarnych, które czyniąc pewne nadużycie, porównać można nawet do Blitzkriegu13. Zaznaczyć trzeba, że Izraelici świadomi byli braku doświadczenia bojowego i znajomości sztuki oblęż­ niczej miast. Mankamenty te skutecznie rekompen­ sowali jednak wytrzymałością fizyczną oraz umie­ jętnością stosowania wyrafinowanych podstępów14. W dalszej kolejności po dwóch podejściach upa­ dło miasto Aj sprzymierzone z Betel. Dostrzegając pogrom kolejnych twierdz kananejskich, mieszkańcy Gibeonu i Kirjat Jearim wyłudzili od Jozuego poko­ jowe przymierze. Spotkało się to z bardzo negatywną reakcją króla miasta Jebus, późniejszej Jerozolimy. Adoni Sedek, nie chcąc pozostawać biernym obser­ watorem rzezi swych sąsiadów, a później i własnej, zawiązał zbrojną koalicję Amorytów, w skład której weszli obok niego Hoham ( k ról Hebronu ), Piream ( król Jarmutu ), Japia ( król Lachisz ) oraz Debir ( król Eglonu ). Na jego nieszczęście nawet tak potężny sojusz nie był w stanie zatrzymać rozpędzonego ludu izraelskiego, który niszcząc wszystko, co napotkał na swojej drodze, zakładał własne osiedla i twier­ dze. Izraelici, mimo że do samego końca byli armią piechoty, bez trudu radzili sobie z wyposażonymi w rydwany i łuki wojskami kananejskimi. Na swoją zgubę Kananejczycy nie byli bowiem w stanie prze­ zwyciężyć wewnętrznych podziałów i uformować jednolitej armii. Pozostające w rozproszeniu oddziały jazdy dawały łatwo pokonać się przy użyciu odpo­ wiednich podstępów, forteli i zasadzek15. Po rozbiciu koalicji pięciu królów i zdobyciu ich miast Jozue przegrupował swoją armię. Część ple­ mion kontynuowała rajd na północne rejony, inni skierowali się na południe. Sam Jozue z kolei roz­ gromił Jabina, króla Hazor. On to jako ostatni stał na jego drodze do zajęcia całości Przedjordania. W ten sposób zbrojne zawojowanie Kanaanu stało się faktem dokonanym. Sytuacja ta wydała się Jozuemu dogodna do prze­ prowadzenia podziału zdobytego terytorium pomię­ dzy poszczególne plemiona izraelskie. Obszary te rozdzielone były nielicznymi stawiającymi opór miastami kananejskimi, których los był już przesą­ Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

dzony. Przed zupełną izolacją chroniła poszczególne plemiona religia skupiająca przedstawicieli całego narodu w miejscach kultu takich jak Szilo, Hebron czy Betel. Taki obrót spraw wymusił na Izraelitach zmianę trybu życia z koczowniczego na osiadły, co wiązało się z poznaniem sztuki budownictwa i rolnic­ twa. Pewne struktury pozostały jednak niezmienne. Każde plemię w obrębie przydzielonego mu przez Boga Jahwe terytorium dzieliło się na klany oraz rody. Ważność zachowała organizacja wojskowa, na którą składało się zasadniczo pospolite ruszenie. To właśnie w obliczu konfliktów zbrojnych rozniecał się w Izraelitach dawny duch jedności, stłamszony niejako przez postępujące podziały polityczne16. Problematyka teologiczna Archeolodzy stacjonujący na Bliskim Wschodzie do dziś czerpią inspirację z historii zawartej w Księdze Jozuego. Musimy jednak pamiętać, że problematyka historyczna pozostaje w tym przypadku na dalszym planie względem problematyki teologicznej. Wska­ zuje na to już choćby specyficzne ujęcie redakcyjne dzieła. Choć historycznym bohaterem podboju Kanaanu jest niewątpliwie Jozue – mężny żołnierz, sprawiedliwy przywódca i błyskotliwy strateg – to jednak za powodzeniem wieloletniej walki Izraelitów w rzeczywistości stoi Bóg Jahwe. To właśnie On poprzez ustawiczną ingerencję w dzieje człowieka dał swojemu ludowi szansę wyj­ ścia z niewoli, pomógł przeprawiać się przez rzeki i pustynie, a wreszcie stanął u boku walczącego z wrogiem Jozuego. Historyczna kampania zbrojna ma być jedynie tłem, kontekstem dla teologicznej wymowy Księgi Jozuego. Szczególnie zaakcentowana jest tu wierność Boga złożonym obietnicom. Co więcej, już na tym etapie rola Jahwe przestała być ograniczana jedynie do funkcji demiurga otaczają­ cej rzeczywistości. W Księdze Jozuego znajdujemy bowiem wiele fragmentów wprowadzających naukę o zbawieniu, która swą kontynuację znajduje u pro­ roków oraz w Nowym Testamencie. Bóg nie tylko stwarza, ale i swoją silną ręką wyprowadza z niewoli i obdarowuje krainą mlekiem i miodem płynącą. Fakt, że w momencie podboju Ziemia Obiecana spływała bardziej krwią, aniżeli mlekiem i miodem, uwydatnia jedynie nakaz całkowitego, bezwzględ­ nego i bezkompromisowego podporządkowania się Bogu. Niewytłumaczalność niektórych cudów, jak zatrzymanie się słońca podczas ataku na koalicję Amorejską, jest jedynie pozorna. Poetyckie sfor­ mułowania użyte na określenie nieznanych zjawisk meteorologicznych mają za zadanie jeszcze bardziej uwypuklić wierność i lojalność Boga względem ludu wybranego. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

W Księdze Jozuego uchwycić można szereg figur, które przejawią paralelizm zarówno z dziejami Abra­ hama, jak i ze zbawczą historią Jezusa. Przejście Abrahama przez Morze Czerwone oraz przejście Jozuego przez Jordan zestawione z chrztem pro­ wadzącym do Kościoła, obchód Paschy, teofania czy spersonifikowana w Rachab zapowiedź włącze­ nia pogan do społeczności Bożej to tylko niektóre przykłady wewnętrznej spójności historii zbawienia zainicjowanej już w czasach patriarchów. Pełnia znaczenia Księgi Jozuego możliwa jest do odkrycia jedynie wówczas, gdy z bogatego tła historycznego wydobędziemy ponadczasowe wartości religijne17. Teoria migracji i podboju Wydarzenia schyłku epoki brązu spisane na kartach Księgi Jozuego stały się fundamentem jednej z dwóch zasadniczych grup obejmujących różne teorie zaj­ mowania Ziemi Obiecanej. Naturalną konsekwencją postawienia Księgi Jozuego za punkt wyjścia dalszych rozważań jest rozwój hipotez zakładających szybkie zbrojne zajęcie Kanaanu drogą zawojowania, poprze­ dzone masową zorganizowaną repatriacją Izraelitów z niewoli egipskiej. Niestety już na samym początku zapał studzi Abraham Malamat, izraelski biblista i historyk, który podkreśla, że znana z Księgi Sędziów historia pod­ boju otrzymała swój obecny kształt wiele lat po samym wydarzeniu w wyniku szeregu poprawek, retuszów i kompleksowych przeróbek będących odzwierciedleniem indywidualnych koncepcji póź­ niejszych wydawców i redaktorów18. Wątpliwości dostarcza także zupełnie odmienny opis zawarty w Księdze Sędziów. Odpowiedzi na pytanie, czy zbrojny podbój Ziemi Obiecanej rzeczywiście miał miejsce, dostarczyć mogą badania archeologiczne. Naukowcy pozostają zgodni co do tego, że biblijne opisy nie mogą stanowić źródeł historycznych sensu stricto, gdyż nie zostały sporządzone przez naocznych świadków wydarzeń. Szkołę koncentrującą się na teorii migracji i pod­boju stwo­rzył William F. Albright. Wiąże on udokumen­ towane ślady zniszczeń dokonanych u schyłku epoki brązu właśnie z pojawieniem się ludu izraelskiego. Drogę tę podjęli także Yigael Yadin i wspomniany już A. Malamat, którzy w wyniku skrupulatnych badań starożytnych ruin uprawdopodobnili wyjętą z Księgi Jozuego relację. Jako wskazówki posłużyły tutaj zarówno ślady destrukcji, jak i pozostałości nowej kultury. Zgadza się metoda inwazji poprzez palenie miast i równanie zgliszcz z ziemią. Szczątki nowych i słabo ufortyfikowanych osad wczesnej epoki żelaza również sugerują, że w tym miejscu osiedlały się ludy pół-koczownicze, które dopiero

31


32

Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej

poznawały smak osiadłego trybu życia. Ponadto wspomniany wcześniej brak świadomości naro­ dowej Kananejczyków miał umożliwić Izraelitom bezproblemowe przekroczenie Jordanu i atakowanie pojedynczych wyobcowanych miast nie poczuwa­ jących się do obrony całego kraju. Biorąc pod uwagę ówczesny ustrój polityczny oraz wzajemne relacje poszczególnych miast kananej­ skich, najbardziej prawdopodobny wydaje się model zajmowania Ziemi Obiecanej polegający wpierw na wojskowym opanowaniu terytorium, a następnie na stopniowym zasiedleniu podzielonych obszarów. Jozue musiał pamiętać, że wbrew ogólnej tendencji niektóre miasta kananejskie dojrzały już do zawią­ zywania intratnych koalicji z bliskimi sąsiadami, tak jak to miało miejsce w przypadku Aj i Betel. Atak Jozuego na to pierwsze miasto stał się casus foederis dla kilku tysięcy mężów z Betel, którzy pospieszyli sprzymierzeńcowi z pomocą. Asem w rękawie piechoty izraelskiej stojącej naprzeciw wrogiej jazdy były militarne fortele, ale także umie­ jętność obserwacji przyrody. Nie bez powodu wybrał Jozue wczesną wiosnę na termin oblężenia Jerycha. Wtedy to bowiem zaczynało dojrzewać zboże, więc armia miała pod dostatkiem jedzenia niezależnie od położenia. Strategia Jozuego polegała na efek­ tywnym wykorzystaniu zasobów znajdujących się na podbijanej właśnie ziemi. Tu rodzi się jednak pytanie: jak biblijny opis ma się do topografii Palestyny? Naukowcy podnoszą, że ukształtowanie terenu w kilku miejscach uniemożli­ wiałoby skuteczne przeprowadzenie akcji zbrojnych pokroju tych znanych z Biblii. Po raz kolejny zachodzi podejrzenie, że gloryfikacja męstwa i odwagi izrael­ skich żołnierzy jest jedynie późniejszym zabiegiem służącym kształtowaniu świadomości Izraelitów. Prawdziwość tych hipotez uzależniona jest jednak od prawidłowej identyfikacji miejsc biblijnych na współczesnej mapie Palestyny. Na dzień dzisiejszy jedynymi miastami, których szczątki stanowią niezbity dowód zbrojnej inwazji Izraelitów są Lakisz i Chasor. Wykopaliska dostarczają świadectw na zniszczenie tych miast nie później, niż w połowie XIII w. przed Chr., a także na powstanie kilku nieufortyfikowanych osad charakterystycz­ nych dla pół-nomadycznego ludu Izraela. Y. Yadin, zachowując umiar w swych sądach, przyznaje, że współczesna archeologia potwierdza militarną klę­ skę kilku miast kananejskich. Niewskazane jest jednak dogmatyczne pojmowanie opisu zdarzeń z Księgi Jozuego głównie ze względu na ich późniejszą poetycką proweniencję. Redaktor dzieła deuterono­ mistycznego miał wszak na celu uwydatnienie teolo­ gicznego znaczenia podboju Kanaanu, co skutkowało

niekonsekwencją chronologiczną i historyczną19. Zewnętrzne poparcie zyskuje z całą pewnością sam fakt przybycia ludu wybranego do Ziemi Obiecanej oraz datowanie tego zdarzenia20. Istotną kwestią jest również umiejscowienie w czasie momentu podziału ziemi. W myśl teorii podboju Jozue uczynił to dopiero po pokonaniu Kananejczyków i całkowitej aneksji Ziemi Obiecanej. Nieco inne spojrzenie na powyższe kwestie przynosi Księga Sędziów. Zajęcie kraju w ujęciu Księgi Sędziów Kwestia zajęcia Kanaanu drogą ekspansji militarnej byłaby bezdyskusyjna, gdyby nie diametralnie różny opis tego procesu zawarty w następnym dziele tradycji deuteronomistycznej: Księdze Sędziów. Tutaj heroiczny pochód niezwyciężonych wojsk Jozuego zajmujących Ziemię Obiecaną w ciągu zaledwie kilku lat ustępuje miejsca historii wielu kolejnych pokoleń infiltrujących państwo kananejskie przez okres czterech wieków. Co ciekawe, nie można jednoznacznie stwierdzić absolutnej słuszności któregokolwiek opisu, ponieważ powstawały one w różnych środowiskach i reprezen­ tują odmienne spojrzenia na tę samą kwestię21. Problematyka historyczna Dla właściwej oceny tej relacji niezbędne jest wprowa­ dzenie kontekstu społecznego. Ziemia Obiecana nie była wszak bezludnym pustkowiem. Zróżnicowane etnicznie ludy, zwane ogólnie kananejskimi, rozpro­ szone były nierównomiernie po całym kraju. Obwa­ rowane miasta charakterystyczne dla społeczeństw osiadłych schyłku epoki brązu powstawały najgęściej na żyznych i urodzajnych równinach. Ze względu na utrudnione warunki do rozwoju rolnictwa osad z reguły nie lokowano na terenach górzystych. Sto­ sunkowo duże rozproszenie siedzib kananejskich umożliwiło zakładanie Izraelitom własnych miast na niezagospodarowanych obszarach bez narażania się na konflikty z ludnością autochtoniczną. Izraelici podpatrywali sposób zagospodarowania przestrzen­ nego u dotychczasowych mieszkańców Kanaanu. Badania archeologiczne wykazały jednak, że nie grzeszyli oni umiejętnością wznoszenia trwałych fortyfikacji. Naturalną konsekwencją rosnącego zapotrzebowania na tereny uprawne była kolizja interesów ludów żyjących do tej pory w pokojowej koegzystencji. Wielce prawdopodobne, że w fer­ worze rozszerzania stref wpływów dochodziło do krwawych potyczek charakterystycznych dla relacji wyjętych z Księgi Jozuego. Niekoniecznie była to jednak reguła, a metody rozwiązywania poszcze­ gólnych konfliktów przybierały różny charakter w zależności od czasu i miejsca. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

Nigdy nie doszło jednak do pełnej asymilacji izra­ elskich repatriantów z ludem tubylczym. Przepaść dzieląca kulturę koczowniczą od wielowiekowej tradycji rozwoju warownych miast okazała się zbyt głęboka, by móc ją w sposób bezkonfliktowy pokonać. Wzajemne animozje miały podłoże: ◆◆ ekonomiczne – nawet upływ czasu nie zdołał zmienić podejścia Izraelitów do przejawów życia gospodarczego takich jak handel i rzemiosło, które nie były znane ludom stale przemieszczającym się w poszukiwaniu pastwisk. Lud wybrany świado­ mie pozostawał przy dawnych tradycjach, uznając profesje kupców i handlarzy za obce i niegodne wolnego Izraelity; ◆◆ polityczne – w społeczeństwach nomadycznych najlepiej sprawdzał się egalitarny ustrój spo­ łeczny, w którym wszystkie jednostki z przy­ wódcą włącznie pozostawały równe wobec siebie. Wszedłszy do Kanaanu, lud izraelski zetknął się z radykalną stratyfikacją społeczną. Miasta kananejskie – w zależności od wewnętrznych regulacji – rządzone były przez księcia lub króla koncentrującego w swoim ręku pełnię władzy. Ten samodzielnie czuwał nad wykonywaniem prawa. Wokół monarchy skupiona była posiada­ jąca warstwa arystokracji, wykorzystująca swych poddanych do wszelkich prac związanych z rolą i posługą. Pamiętajmy, iż ze względu na czterdzie­ stoletnią tułaczkę po pustyni, do Ziemi Obiecanej nie wkroczył żaden Izraelita pamiętający ustrój egipski z czasów niewoli; ◆◆ prawne – lud izraelski przez wieki wykształcił oso­ bliwy ustrój polityczny oparty na zasadach teokra­ cji. Wszelkie prawo pozytywne pochodziło lub pozostawać musiało w zgodności z prawem natu­ ralnym rozumianym jako prawo Boskie, nadane przez Jahwe. Instytucja monarchy w miastach kananejskich znacząco ograniczała rolę wspo­ mnianych źródeł prawa w procesie formowania się norm. Nie mogło się to spotkać z powszechną aprobatą ludu Bożego, którego ruchy były jednak powściągane przez militarną przewagę ludności kananejskiej; ◆◆ religijne – pogarda Izraelitów dla moralności Kananejczyków zasadza się w prastarej tradycji spisanej na kartach Księgi Rodzaju, w opowiadaniu o Noem i jego bezwstydnym synu Chamie, ojcu Kanaana. Izraelici uznawali obrzędy autochto­ nów za wypaczone i wręcz obrzydliwe. Z jednej strony niekorzystny stereotyp ludności kananejskiej nie pozwolił na mieszanie się religii Boga Jahwe z wyuzdanymi praktykami opartymi na kulcie płodności i urodzaju. Z drugiej jednak strony adoracja kobiecych bóstw, prostytucja sakralna nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

i inne zwyczaje mogły intrygować konserwatywny lud izraelski, co stanowiło wyzwanie dla sędziów i proroków stojących na straży moralności22. Wyidealizowana i poetycka relacja sporządzona przez natchnionego autora Księgi Jozuego posiada niewątpliwą wartość religijną. Jednak bezkrytyczne sugerowanie się zawartymi w niej wskazówkami historycznymi może łatwo sprowadzić na manowce, gdyż w dziele tym wszelkie aspekty zdają się być podporządkowane problematyce teologicznej. Dalece wiarygodniejszym dla badacza historii Izraela źró­ dłem jest właśnie Księga Sędziów, której treść obfituje w rozmaite argumenty chronologiczne, a także relacje geograficzne oraz tablice genealogiczne świadczące przynajmniej o dążeniu redaktora do wyłożenia obiektywnego i faktycznego stanu rzeczy. Co najważniejsze, księga ta stanowi nie tylko pomnik chlubnych epizodów z dziejów ludu wybra­ nego. Daleka jest wszak od idealizowania, co objawia się w przytaczaniu szczegółów mogących rzucić cień na moralny autorytet narodu. Znajdziemy wśród nich kilka wątków wpisujących się w analizowaną wcześniej teorię zawojowania Kanaanu, np. opis krwawej rzezi dokonanej na mieszkańcach Jerozo­ limy czy relację z przymusowego zastępowania kultu Baala religią Izraelitów, potwierdzone przez wyko­ paliska odsłaniające ślady długotrwałych, wynisz­ czających wojen. Z drugiej jednak strony dowody archeologiczne wskazują na stopniowe i łagodne zgoła przenikanie się obu ludów. Zgodnie z zaob­ serwowaną w socjologii tendencją lud stojący na wyższym poziomie rozwoju ( Kananejczycy, którzy wkroczyli już w epokę żelaza ) wyparty został po wielu latach przez lud bardziej zacofany, ale odpor­ niejszy fizycznie i zdolny przyjmować sprawdzone przez innych rozwiązania ( Izraelici uczący się osia­ dłego trybu życia ). To właśnie długotrwałość tego procesu odróżnia teorię błyskawicznego podboju od ugruntowanej na Księdze Sędziów hipotezie wieloletniej infiltracji. Czas trwania epoki sędziów szacuje się na nieco ponad cztery wieki. Wtedy to plemiona izraelskie po uprzednim ustaleniu granic stref wpływu doko­ nały zasiedlenia Ziemi Obiecanej. Nad wiernością i czystością religii czuwali sędziowie, których funk­ cja polegała bardziej na wybawianiu ludu z ucisku i przemocy wroga aniżeli na sprawowaniu władzy sądowniczej w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Byli to wybitni mężowie Boży posłani, aby wyprowadzać nieporadny lud z opresji. Był to jednak okres nazna­ czony anarchią i brakiem jedności wśród Izraelitów, nad którymi zawisło widmo klęski z rąk Filistynów. Jakże odmienna jest to wizja od tej zawartej w Księ­ dze Jozuego23!

33


34

Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej

Problematyka teologiczna Choć myśl teologiczna Księgi Sędziów pozornie nie dotyka kwestii zajmowania Ziemi Obiecanej, to jed­ nak pewne rozwiązania i koncepty religii Izraelitów determinowały takie, a nie inne metody działania. Punktem wyjścia refleksji teologicznej jest charakter urzędu sędziego. Była to funkcja piastowana przez ludzi wybranych przez Boga w mniej lub bardziej schematycznym procesie w celu utrzymania politycz­ nej i religijnej jedności ludu wybranego. Co ważne, godność ta nie była w żadnym wypadku dziedzi­ czona. Oznacza to, że każde nowe pokolenie musiało samodzielnie podejmować znamienną w skutkach decyzję, komu chce oddawać cześć i jakimi kierować się zasadami. Centralną ideą Księgi Sędziów jest konieczność obrony Ziemi Obiecanej, która dana została Izra­ elitom jako wieczyste dziedzictwo, przed dwoma groźnymi wrogami. Jednym z nich był oczywiście lud ościenny mający zakusy na żyzną i urodzajną ziemię, która – obok dostępu do słodkiej wody – była wówczas istotnym czynnikiem warunkującym prze­ życie. Czymże jednak było to w obliczu wewnętrz­ nego zagrożenia, jakim była utrata wiary Ojców i porzucenie odwiecznych zasad pochodzących od Boga? W myśl ustroju teokratycznego sędziowie konsekwentnie odrzucali zwierzchność ziemskich monarchów, pozostawiając najwyższą władzę w ręku Boga Jahwe24. Wszelkie próby objęcia władzy nad ludem izraelskim, powodowane ślepą żądzą i par­ tykularnymi interesami, kończyły się zwykle nie­ powodzeniem i tragedią. W Księdze Sędziów uwypuklone zostało dążenie do zachowania jedności kultu i pielęgnowania przy­ mierza z Bogiem niezależnie od przyjętych metod obejmowania kontroli nad Kanaanem. Ostrzeże­ nia przed łamaniem praw natury, lekceważeniem przykazań darowanych Mojżeszowi na górze Synaj i asymilacją z pogańskim ludem są wyraźnymi ele­ mentami historii zbawienia znajdującej swój finał w osobie Jezusa Chrystusa25. Teoria pokojowej infiltracji ( penetracji ) Opierając się na egipskich źródłach pochodzących z późnej epoki brązu niemiecki badacz Albrecht Alt doszedł do wniosku, że środkowa część Kana­ anu pozostawała stosunkowo słabo zaludniona. Potwierdzałoby to pochodzące z Biblii informacje o umiejscowieniu pierwszych osad izraelskich wła­ śnie w tym regionie. Szerokie przestrzenie pomiędzy kananejskim systemem miast-państw eliminować miały ryzyko jakiegokolwiek oporu ze strony ludności autochto­ nicznej w stosunku do Izraelitów przybywających

sezonowo na wzgórza po zachodniej stronie Jordanu w celu wypasu bydła. Optymalizacja nakładu sił skłonić miała Izraelitów do zaprzestania corocznych wędrówek i założenia pierwszych stałych osad. W ten sposób stopniowo porzucony miał być koczowniczy tryb życia. Tak przeprowadzone zasiedlanie Kana­ anu siłą rzeczy nie mogło prowokować konfliktów zbrojnych, gdyż interesy żadnej ze stron nie zostały naruszone. Uczeń szkoły A. Alta Martin Noth, rozwijając swoją hipotezę stopniowego zasiedlania, stworzył sce­ nariusz formowania się nowego ustroju politycznego wśród narodu izraelskiego. Poszczególne plemiona, osiągnąwszy pełnię suwerenności nad powierzonym im wcześniej terytorium, zawiązały zamknięty sojusz z chwilą akcesji ostatniego, dwunastego członka (naród izraelski składał się z dwunastu plemion). Tak powstała konfederacja plemienna nosząca wedle M. Notha znamiona greckiej amfiktionii. Spoiwem konfederacji była wspólna religia uznająca Jahwe za jedynego Boga. Jedność religijna utrzymywana była dzięki stworzeniu wspólnych miejsc kultu oddalających ryzyko izolacji poszczególnych plemion. Naród izraelski gromadził się wokół mobilnego sanktuarium – Arki Przymierza wędrującej między świątyniami wzniesionymi w Szilo, Hebronie i Betel. Taki pokojowy układ sił trwać miał aż do końca epoki sędziów, kiedy to Izraelici, wykształciwszy pod­ stawowe mechanizmy osiadłego życia, przystąpili do ekspansji terytorialnej, co godziło w żywotne interesy dotychczasowych mieszkańców Kanaanu. Narodowi izraelskiemu udało się na drodze walk zbrojnych zdobyć kilka ufortyfikowanych twierdz, jednak kampania zajmowania kraju okupiona była wieloma porażkami mającymi odbicie w świado­ mości narodowej ludu wybranego. Martyrologia ta legła u podstaw przeświadczenia, że Kanaan został odziedziczony siłą. Propaganda sukcesu, którą nasycona jest treść Księgi Jozuego, pozostaje wyraźnie na drugim biegunie rozważań o przebiegu obejmowania Ziemi Obiecanej. O ile bowiem w myśl teorii podboju objęcie Kanaanu uzależnione było od powodzenia gwałtownej i zmasowanej inwazji na kananejskie twierdze, o tyle zdaniem zwolenni­ ków teorii pokojowej infiltracji ewentualne walki mogły mieć miejsce dopiero ok. XI w. przed Chr., a więc na etapie formowania się przyszłej monar­ chii izraelskiej. Stanowisko Alta wywołało niekończącą się pole­ mikę z przedstawicielami szkoły W. F. Albrighta. Każda ze stron posiadała bowiem w swoim arsenale wiarygodne argumenty archeologiczne i historyczne potwierdzające słuszność tej czy innej tezy. Wykopa­ liska dokumentują bowiem – w myśl teorii infiltra­ Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

cji – powstanie kilkuset nieufortyfikowanych osad na słabo zaludnionych wzgórzach środkowej Palestyny we wczesnej fazie epoki żelaza. Można jednak stwierdzić, że hipoteza Alta oparta jest o błędne założenia. Badacz polegał bowiem kon­ sekwentnie na socjologicznej teorii Maxa Webera, w myśl której istnienie diametralnych różnic mię­ dzy stylem życia kananejskich wieśniaków oraz izraelskich nomadów nieuchronnie implikowałyby konflikt. Wedle Alta Izraelici, stosując metodę wyra­ finowanej obserwacji sąsiadów, wykorzystywali wszelkie luki i słabości systemu kontroli terytorium, by zdobywać nowe tereny pod pastwiska dla swych trzód. Konkluzja ta wynika z zastosowania analogii do zachowań współczesnych nomadów, co nieko­ niecznie znajduje swoje uzasadnienie w najnow­ szych badaniach socjologicznych. Te wykazują, że w starożytności różnice w stylu życia koczowników i osiadłych rolników nie były na tyle drastyczne, by ipso facto prowokować agresywne pociągnięcia26. Z całą pewnością współczesne odkrycia archeolo­ giczne nie są w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przebieg zajmowania Ziemi Obieca­ nej. Można jednak domniemywać, że w obliczu występowania dowodów naukowych potwierdzają­ cych słuszność tak jednej, jak i drugiej teorii, obie mają prawo okazać się właściwe. Biorąc pod uwagę wewnętrzne zróżnicowanie ludów zamieszkujących Kanaan, trudno bowiem uwierzyć, by proces ten wszędzie przebiegał w jednakowym tempie. Nałożenie obu tych teorii na siebie może zaowo­ cować konkluzją, iż relacja pochodząca z Księgi Jozuego odpowiadałaby krainom gęsto zaludnionym, dobrze ufortyfikowanym, gdzie ruch jakiegokolwiek nowego gracza na arenie stosunków międzyple­ miennych skutkowałby uszczerbkiem na interesach którejś ze stron. Ponadto rola wojsk danego miasta rośnie wprost proporcjonalnie do liczby i bliskości sąsiadów. Sugerowałoby to, że jedyną drogą pod­ porządkowania sobie obiecanej przez Boga ziemi była walka zbrojna. Analogicznie w sytuacji, kiedy miasta i osady kananejskie nie były w stanie maksymalnie wyko­ rzystać potencjału geograficznego środkowej Pale­ styny, pojawienie się Izraelitów na niezamieszkałych obszarach wywołało co najwyżej ambiwalentną akceptację autochtonów, których interesy nie były nawet zagrożone. Dopiero późniejsza naturalna dla każdej formacji politycznej chęć ekspansji terytorial­ nej doprowadziła do serii pojedynczych, niezwią­ zanych ze sobą potyczek znanych z Księgi Sędziów. Późniejsza redakcja tej księgi mogła inspirować się nimi tworząc wzniosłe hymny pochwalne na cześć wyzwolicielskich sił Izraela. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Zajęcie kraju w ujęciu teorii rewolucji Przedstawione w poprzednich rozdziałach teorie zajęcia Kanaanu swą wyraźną dwubiegunowością wyznaczają ramy dla badań o bardziej umiarko­ wanym charakterze. Nawet pominąwszy wyniki badań archeologicznych, dostrzec można, że na pół koczownicza i rolnicza społeczność Izraela nie mogła reprezentować sobą cech właściwych regularnej armii. Nie oznacza to jednak, że obejmowanie kontroli nad Ziemią Obiecaną miało przebiegać w sposób zupełnie pokojowy. Teoria rewolucji Zupełnie innym tropem podążył George E. Men­ delhall, który w swoich rozważaniach odrzuca obie powyższe hipotezy na rzecz swojej teorii rewolucji, a raczej – buntu uciśnionych wieśniaków przeciwko możnym ówczesnego świata. Pogląd ten z dystansem podchodzi do nauki, jakoby Izrael miał powstać bezpośrednio w wyniku najazdu ludności transjor­ dańskiej na wzgórza środkowej Palestyny. Według G. E . Mendelhalla nieprawidłowe jest określanie Izraelitów mianem półkoczowniczych militarnych zdobywców przenikających kanaańskie wzgórza w poszukiwaniu nowych pastwisk pod wypas swo­ ich trzód. Przedstawiciele teorii rewolucji uznają, że powsta­ nie Izraela jest konsekwencją rewolucyjnego ruchu społecznego, w ramach którego wyzyskiwani miesz­ kańcy wsi zbuntowali się przeciwko panom i arysto­ kracji urzędującej w warownych miastach. Z tygla kulturowego ówczesnego Kanaanu wyłonić się miał nurt odnowy w duchu religii izraelskiej. Nieuzna­ jący ustroju politycznego opartego na prymacie osobowego monarchy Hebrajczycy nawoływali do swoistego nieposłuszeństwa obywatelskiego. Pole­ gało ono na wyrwaniu się spod jurysdykcji pań­ stwa, podporządkowaniu się jedynemu legalnemu władcy – Bogu Jahwe – oraz odnowieniu przymierza solidarności z Nim. Rewolucja ta wybuchnąć miała według G. E. Men­ delhalla w Transjordanii, gdzie napływowa ludność Izraela przyłączyła się do zbuntowanych ludów tubyl­ czych usiłujących obalić rządy amoryckich królów. Walka wyzwoleńcza rozlać się miała następnie na zachodni brzeg Jordanu, gdzie występował bardzo silny konflikt między dawną hierarchiczną ideologią dominującą w kananejskich państwach-miastach a teokracją Izraelitów nie uznających żadnego suwe­ rena poza Bogiem Jahwe27. Odmienna jest również sama definicja Izraela. W myśl teorii G. E. Mendelhalla jest to szeroki sojusz wszystkich zniewolonych i uciśnionych elemen­

35


36

Teorie zajmowania Ziemi Obiecanej

tów społeczności kananejskiej, do których zaliczyć można rolników, pasterzy, banitów, najemników i awanturników28. Model buntu biednych przeciwko ciemiężycielom wyprowadzony został na podstawie analogicznych wydarzeń mających miejsce sto lat wcześniej, kiedy to lud Habiru również podniósł bunt przeciwko wyznaczonym przez Egipt książętom-wasalom. Choć formalnie klasyfikuje się owo wydarzenie jako narodowowyzwoleńcze powstanie przeciwko egipskiemu okupantowi, to w rzeczywistości była to zwykła walka polityczna uciśnionych wieśniaków z władcami Kanaanu pozbawiona jakiegokolwiek zabarwienia narodowościowego, a tym bardziej religijnego. Kontekst religijny jest tym, który odróżnia zryw ludu Habiru od izraelskiej wiosny ludów. Jednak w samej ocenie problematyki religijnej opisywanego powstania występują już diametralne różnice, które spowodowały trwały rozdźwięk między najwybit­ niejszymi przedstawicielami teorii rewolucji: wspo­ minanym już G. E. Mendelhallem oraz Normanem K. Gottwaldem29.

cyjności. Jej najsłabszym ogniwem jest jednak brak jakiejkolwiek podbudowy historycznej i archeologicz­ nej. Wykopaliska nie dostarczają żadnych dowodów przemawiających na korzyść tej tezy. Biblia hebrajska również nie ma nic do powiedzenia na temat ewen­ tualnego buntu wieśniaków. Jest to o tyle znamienne, że motyw ucisku słabych i biednych z pewnością ujęty byłby w teologicznej refleksji tejże warstwy źródło­ wej Starego Testamentu, która akcentuje równość stworzenia przed obliczem Boga. Fundamentem, na którym G. E. Mendelhall, a póź­ niej M. Noth i N. K. Gottwald zbudowali swą wartą głębszej analizy teorię, są nauki społeczne. Nawet jeżeli współczesna socjologia dostarcza nam coraz nowszych odkryć, zapewne dalece trafniejszych aniżeli te, na których polegali przywołani powy­ żej naukowcy, to jednak brak solidnego wsparcia w postaci twardych dowodów archeologicznych i – co najistotniejsze – biblijnych pozostawia teorię rewolucji ( buntu wieśniaków ) co najwyżej w sferze domniemań i spekulacji30.

Teoria G. E. Mendelhalla Pierwotna wersja teorii rewolucji stworzona przez G. E. Mendelhalla zakłada uprzedniość i nadrzędność religii jahwistycznej. Idealistycznie twierdzi on, że ewentualny bunt wieśniaków stał się konsekwen­ cją pogłębionej myśli teologicznej, wskazującej na rozbieżność między stanem faktycznym a naka­ zami Boga. Monarchomachia była zatem działaniem podyktowanym względami religijnymi i moralnymi: chęcią dochowania wierności prawu Bożemu.

Objęcie przez Izraelitów kontroli nad Kanaanem przy zachowaniu pełnej wartości historycznej i teolo­ gicznej pozostaje niewątpliwie znaczącym wydarze­ niem znajdującym się w kręgu zainteresowań nauk międzynarodowych i politycznych. Pozwolić sobie można w tym miejscu na obszerny cytat z książki autorstwa Wiesława Dobrzyckiego, niekwestiono­ wanego autorytetu w dziedzinie historii i politologii. Jest to fragment znanej monografii poświęconej historii stosunków międzynarodowych po kongresie wiedeńskim:

Teoria N. K. Gottwalda Drugi model interpretacji kontekstu religijnego buntu wieśniaków oparty jest na historyczno-kulturowym materializmie wyciągniętym z refleksji Karola Marksa. Filozofia ta nadaje prymat podejściu materialnemu i utylitarnemu, przesuwając je ponad względy reli­ gijne. Tak instrumentalnie pojmowana religia jahwi­ styczna stać się miała wtórnym uzasadnieniem i legitymacją ideałów społecznych wczesnego Izraela dążącego do wyzwoleńczej rewolucji. Niezależnie jednak od przyjętej opcji teoria rewolu­ cji traktuje podbój Kanaanu jako bunt zamieszkującej tam już od dłuższego czasu ludności. Hipoteza ta odchodzi od tradycyjnego przekazu, jakoby Kanaan zajęty został przez podmiot zewnętrzny w drodze jednolitej kampanii zbrojnej okupionej brutalną i bezwzględną egzekucją ludności autochtonicznej. Szereg analogii historycznych z wydarzeniami XX w. bezsprzecznie dodaje teorii G.E. Mendelhalla atrak­

Podsumowanie

Wielkie cezury w historii stosunków międzyna­ rodowych mają wartość symboliczną, wskazują bowiem na wydarzenia najbardziej reprezenta­ tywne dla swoich czasów, silnie ugruntowane w świadomości zbiorowej. Dla myślenia historycznego ważniejsze są jednak procesy, których ani początków, ani końca nie można wskazać z dokładnością do jednego dnia. Nowy ład międzynarodowy wyrasta zwykle na gruncie starego porządku i po kolejnym przełomie dziejowym nie znika zazwyczaj bez śladu31.

Choć cytowane dzieło dotyka współczesnej historii stosunków międzynarodowych, to jednak aktual­ ność powyższego stwierdzenia rozciąga się także na wydarzenia sprzed ponad trzech tysięcy lat. Nie można bowiem stwierdzić, że zajęcie Ziemi Obiecanej miało miejsce konkretnego dnia i zaprowadziło nowy porządek w trybie natychmiastowym, ku czemu Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Adam Krzykowski

wyraźnie skłania się teoria podboju. Tym bardziej, że na dzień dzisiejszy nikt nie jest w stanie stwierdzić, jak naprawdę przebiegał ten proces. Wewnętrzna różnorodność i niejednolity charakter podbijanego terytorium musiał implikować konieczność zastoso­ wania rozmaitych, mniej lub bardziej pokojowych, zachowań względem ludności autochtonicznej. Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości zdoby­ cze archeologii rzucą nowe światło na dotychczasowe

hipotezy zajęcia Ziemi Obiecanej bądź staną się fun­ damentem dla zupełnie nowych teorii. Niezależnie od historycznej faktografii na pierwszym planie powinien jednak pozostać teologiczny wymiar historii zaprezentowanej w tak odmienny sposób na kartach analizowanych ksiąg. Spoglądając całościowo na Pismo Święte, dostrzec można, że darowanie Ziemi Obiecanej stanowi preludium dla historii zbawienia, której zwieńczeniem były dzieje Jezusa Chrystusa. //

1 2 3 4

M. Liverani, Nie tylko Biblia. Historia starożytnego Izraela, Warszawa 2010, s. 73–76. A. Tschirschnitz, Dzieje ludów biblijnych, Warszawa 1994, s. 204–224. R. Bierzanek, J. Symonides, Prawo międzynarodowe publiczne, Warszawa 2005, s. 203–204. Ibidem, s. 204–205.

5 6 7 8

Ibidem, s. 205–206. Ibidem, s. 206–207. Ibidem, s. 207. M. Chorośnicki, Egzekwowanie prawa międzynarodowego przy użyciu siły, wykład prawa międzynarodowego publicznego przeprowadzony na Wydziale Studiów Międzynarodo­ wych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie 5 grudnia 2013 r. R. Bierzanek, J. Symonides, op. cit., s. 207–208. J. A. Callaway, J. M. Miller, Osiedlanie się w Kanaanie, [w:] H. Shanks ( red. ), Starożytny Izrael, Warszawa 2012, s. 99. J. K. Pytel, Księgi w opracowaniu deuteronomistycznym, [w:] L. Stachowiak ( red. ), Wstęp do Starego Testamentu, Poznań 1990, s. 174. Ibidem, s. 174–175. J. A. Callaway, J. M. Miller, op. cit., s. 107–109. A. Tschirschnitz, op. cit., s. 224. J. A. Callaway, J. M. Miller, op. cit., s. 118–119. A. Tschirschnitz, op. cit., s. 226–228. J. K. Pytel, op. cit., s. 175–177. A. Malamat, How Inferior Israelite Forces Conquered Fortified Canaanite Cities, „Biblical Archaeology Review” 1982, vol. 8, No. 2, p. 26. J. A. Callaway, J. M. Miller, op. cit., s. 101–119. J. K. Pytel, op. cit., s. 175. J. A. Callaway, J. M. Miller, op. cit., s. 100–101. A. Tschirschnitz, op. cit., s. 229–230. J. K. Pytel, op. cit., s. 177–182. K. Chojnicka, H. Olszewski, Historia doktryn politycznych i prawnych, Poznań 2004, s. 16. J. K. Pytel, op. cit., s. 183. J. A. Callaway, J. M. Miller, op. cit., s. 120–123. Ibidem, s. 123–125. B. W. Anderson, Mendelhall Disavows Paternity, „Bible Review” 1986, vol. 2, No. 2, p. 47. J. A. Callaway, J. M. Miller, op. cit. Ibidem. W. Dobrzycki, Historia stosunków międzynarodowych 1815–1945, Warszawa 2010, s. 17.

9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

37


38

Zagadnienie podmiotowości micronations – czy każdy może stworzyć własne państwo? Tekst: mgr Agata Kleczkowska ( Instytut Nauk Prawnych PAN ) Recenzja naukowa: dr Ewa Szczepankiewicz-Rudzka

Współcześnie wskazuje się na istnienie więcej niż 190 państw na świecie ( 193 państwa są członkami ONZ1; „The CIA World Factbook” podaje liczbę 195 państw2 ). Niemal wszystkie są uznawane przez resztę społeczności międzynarodowej i nie kwestionuje się spełniania przez nie kryteriów państwowości. Powstanie nowego państwa ( ostatni kazus – Sudan Południowy ) wiąże się nie tylko z nagłośnieniem medialnym, ale przede wszystkim z dyskusją na forum organizacji międzynarodowych i w dok­ trynie prawa międzynarodowego publicznego na temat legalności powstania nowego podmiotu prawa międzynarodowego. Niemniej jednak, choć wydaje się, że termin „państwo” nie jest nadużywany ani w doktrynie prawa, ani w dziedzinie stosunków międzynarodowych, a każdy przypadek jego zasto­ sowania jest szczegółowo analizowany, istnieje cały szereg formacji, którym ich twórcy przypisują nazwę „państwa”. Większości z nich z pewnością nie należy traktować poważnie. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę, że coraz częściej powstają takie właśnie „hrab­ stwa”, „księstwa”, „królestwa” czy „republiki”, można zastanowić się nad ich znaczeniem, zarówno w prawie międzynarodowym publicznym, jak i w krajowym porządku prawnym państwa, na terytorium którego powstają. Celem niniejszego artykułu jest analiza sytuacji prawnej tzw. micronations i udowodnienie tezy, że ich powstanie nie wywołuje żadnych skutków praw­ nych ani w prawie międzynarodowym, ani w prawie wewnętrznym poszczególnych państw, w tym sensie, że ani nie powstaje nowy podmiot prawa międzyna­ rodowego ani nie następuje utrata części terytorium przez uznawane państwo. Tak zakreślony problem badawczy będzie wymagał w pierwszej kolejności zde­ finiowania czym są micronations, wskazania, czym się charakteryzują oraz krótkiego przedstawienia historii tworzenia „własnych” państw przez obywateli państw powszechnie uznawanych. Dalej, analizie zostaną poddane pewne cechy micronations, na podstawie danych o tych „państwach”, podanych przez ich twórców, pod kątem spełniania przez micronations

kryteriów państwowości. W podsumowaniu zosta­ nie podjęta próba odpowiedzi na pytanie o motywy i konsekwencje tworzenia takich „państw”. Micronations – charakterystyka Przewodnik „Micronations: The Lonely Planet Guide to Home-Made Nations”3 przytacza przypadki 51 takich formacji. Jako przypadki micronations podaje: Hutt River Province Principality, Northern Forest Archipe­ lago, The Copeman Empire, Principality of Trumania i wiele innych. Położone są one w różnych częściach świata, mają odmienne „ustroje” polityczne, wielkość i historię powstania. Najbardziej znanym micronation jest Principality of Sealand położone na sztucznie stworzonej platformie przeciwlotniczej u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Roy Bates, założyciel Sealand, prowadził pirackie radio, które właśnie tam miało swoją siedzibę. Po ukaraniu przez władze brytyjskie za nadawanie nielegalnych audycji oraz po zwycięstwie w zamieszkach z innym radiowcem, który chciał pozyskać na potrzeby wła­ snego radia siedzibę Batesa, 2 sierpnia 1967 r. Bates ogłosił niepodległość H. M. Fort Roughs ( nazwa fortu znajdującego się na platformie ) i utworzenie Principality of Sealand4. Większość z micronations powstała stosunkowo niedawno, choć sam pomysł tworzenia „własnych” państw nie jest nową ideą. Od dawna bowiem powo­ ływano się na wolność morza otwartego, używając statków, aby pomóc uchronić się obywatelom od sankcji, które zostałyby na nich nałożone w rodzi­ mym porządku prawnym5. Przykładem może być historia ze Stanów Zjednoczonych, gdzie w 1910 r. zdelegalizowano hazard. Zapotrzebowanie wśród społeczeństwa na korzystanie z różnych jego form było jednak tak duże, że od 1926 r. potencjalni klienci byli dowożeni statkami wycieczkowymi na barki, na których działały kasyna, zacumowane poza obszarem morza terytorialnego należącego do USA6. Mimo tego, iż proceder był powszechnie znany, nie stanowił naruszenia prawa, przez sam fakt Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Agata Kleczkowska

uprawiania hazardu poza amerykańskimi wodami terytorialnymi, a więc nie na terytorium USA. Dzia­ łalność kasyn poza zasięgiem prawa krajowego nazywano nawet „an offshore independent sovere­ ignty”7 ( „przybrzeżna niezależna suwerenność” ). Z kolei już w 1811 r. po raz pierwszy odnotowano deklarację suwerenności wobec niewielkiego tery­ torium na lądzie, kiedy to Jonathan Lambert ogłosił utworzenie własnego państwa na trzech wyspach na południowym Atlantyku8. Przechodząc do cech charakterystycznych micronations, przede wszystkim należy zauważyć, że tłu­ maczenie angielskiego terminu na język polski jako „mikronarody” nie oddaje w pełni jego znaczenia. Nie istnieje co prawda żadna legalna definicja tego terminu, ale biorąc pod uwagę desygnaty niniejszego pojęcia oraz poglądy wyrażane w doktrynie prawa wobec micronations, trudno uznać, że termin ten oznacza po prostu „mikronarody”. Co więcej, przynależność do micronations dekla­ rują zazwyczaj osoby podkreślające swoją odrębność od grupy, z której się wywodzą, ale mające takie samo pochodzenie etniczne jak reszta osób należąca do tej grupy. Osoby te nie tworzą więc prawdziwie nowego, niewielkiego liczebnie narodu. Ponadto terminu nie należy mylić z pojęciem „mikropaństw”, nazywanych też „państwami kar­ łowatymi” lub „minipaństwami” ( np. Monako, Lichtenstein, Andora, San Marino ). Są to określenia odnoszące się do państw „o szczupłym terytorium i relatywnie niewielkiej liczbie ludności”9. To właśnie rozmiary spowodowały, że w doktrynie pojawiały się poglądy kwestionujące ich suwerenność, zgodnie z którymi miałyby one być zaledwie protektora­ tami10. Takie podejście związane było z tym, iż dla ochrony swoich interesów, państwa te przeka­ zały część swoich uprawnień, np. do przyjmowania i wysyłania przedstawicieli dyplomatycznych czy zawierania umów międzynarodowych, silniejszym państwom ościennym11. Przez pewien czas odma­ wiano im również członkostwa w ONZ, właśnie ze względu na niewielkie rozmiary i wątpliwy potencjał, uniemożliwiający realizowanie obowiązków członka tej organizacji12. Współcześnie jednak mikropaństwa należą do ONZ, a społeczność międzynarodowa nie kwestionuje ich podmiotowości. Podsumowując, pod pojęciem „minipaństw” rozumie się podmioty prawa międzynarodowego, spełniające wszystkie kryteria państwowości, z tym że o niewielkiej powierzchni i małej liczbie ludności. W pojęciu „micronations” na najważniejszą cechę charakteryzującą omawiane formacje wskazuje człon „mikro” – w rachubę wchodzi bowiem grupa licząca od kilkunastu do kilkudziesięciu osób ( np. Republic nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

of Molossia ma 21 „obywateli”13, a Aerican Empire – 4114 ) oraz terytorium o powierzchni kilku hektarów ( Principality of Hutt River zajmuje 7,5 hektara15, Republic of Trumania – 20 hektarów16 ). Mimo braku spójnej definicji, można wskazać na pewne cechy, które charakteryzują micronations. Po pierwsze, jak zostało już wskazane, tym, co łączy osoby tworzące takie formacje, nie jest przynależność do niewielkiej grupy etnicznej, ale pewien cel, który chcą wspólnie realizować17. Może być to zamierze­ nie o charakterze politycznym, takie jak sprzeciw wobec przepisów prawnych delegalizujących jakieś praktyki obywateli uznanego państwa, np. hazard. Utworzenie micronation może być również specy­ ficzną formą manifestu politycznego18, np. powodem utworzenia Gay and Lesbian Kingdom of the Coral Sea Islands miała być dyskryminacja mniejszości seksualnych przez władze Australii19. Grupa tworząca micronation może również kierować się celem o cha­ rakterze gospodarczym ( np. prowadzenie działalności gospodarczej, polegającej na sprzedaży pamiątek związanych z utworzonym „państwem”, takich jak znaczki, proporczyki czy herby ). Po drugie, twórcy micronations deklarują suweren­ ność20 w stosunku do reszty społeczności między­ narodowej i podmiotów prawa międzynarodowego. W prawie międzynarodowym publicznym znany jest akt nabycia suwerenności nad terytorium, nie­ zależnie od tego, czy przyjąć, że jest to akt opierający się na materialnych działaniach czy stanowi jedynie oświadczenie woli21. W każdej jednak sytuacji jest to akt dokonany przez organy państwa. Daleko idące wątpliwości budzi więc kwestia posiadania przez omawiane formacje organów, które mogą dokonać efektywnego nabycia takiego terytorium i objęcia nad nim suwerenności ( efektywne wykonywanie władzy nad terytorium wskazywane jest w doktry­ nie jako jedno z kryteriów państwowości – szerzej w kolejnym rozdziale ). Ponadto, analizując poszczególne sposoby nabycia terytorium, trudno byłoby też wskazać, jaki sposób nabycia suwerenności nad terytorium miałby mieć miejsce w omawianym przypadku. Nie byłaby to ani cesja ( która wynika z umowy międzynarodowej ), ani podbój ( czyli efektywne nabycie terytorium w wyniku agresji ), ani okupacja22 ( ponieważ ta może dotyczyć tylko ziemi niczyjej lub terytorium porzu­ conego23 ). Problemem w przypadku micronations jest więc wskazanie, jaki sposób nabycia suwerenności nad terytorium ma miejsce w przypadku tych formacji oraz jakie ( pod względem posiadanych kompetencji i faktycznego potencjału władzy ) organy takiego „państwa” są w stanie dokonać odpowiedniego aktu,

39


40

Zagadnienie podmiotowości micronations

a następnie faktycznie sprawować suwerenność. Mimo pojawiającej się w przypadku praktycznie każdego micronation deklaracji stworzenia suwe­ rennego państwa, nie można mówić o wyodrębnie­ niu terytorium spod władzy uznawanego państwa. Jeżeli w ogóle może być mowa o jakimś władztwie, to w rachubę wchodzi ewentualnie prawo własno­ ści nieruchomości na gruncie prawa prywatnego, jako że niektóre micronations powstały na terenie nieruchomości będących własnością założyciela „państwa”24. Micronations a kryteria państwowości Powyższe uwagi w dużym stopniu wykluczają już możliwość uznania państwowości micronations. Często jednak ich twórcy wskazują na pewne cechy takich formacji, które stwarzają wrażenie, że micronation ma nie tylko terytorium i populację, ale również posiada organy państwowe, w tym bardzo często te odpowiedzialne za prowadzenie polityki zagranicznej. Dlatego warto przeanalizować pewne cechy micronations pod kątem spełniania przez nie kryteriów państwowości. Poniższe uwagi zostaną oparte o wymogi wymienione w Konwencji z 1933 r. o prawach i obowiązkach państw25 ( z racji obszerności tematu państwowości w prawie mię­ dzynarodowym, uwagi te zostaną ograniczone jedynie do kwestii istotnych z punktu widzenia omawianego tematu ). W art. 1 Konwencji z Montevideo wskazano, że „osoba prawa międzynarodowego powinna posiadać następujące cechy: a ) stałą ludność; b ) określone tery­ torium; c ) rząd; d ) zdolność nawiązywania stosunków z innymi państwami”*. Kryteria ludności i terytorium nie są szczegółowo zdefiniowane ani w aktach prawnych, ani w doktrynie prawa. Co się tyczy ludności, ani legislacja, ani nauka nie wskazują jaka jest minimalna lub maksymalna liczba ludności, aby można było mówić o istnieniu państwa26. Jedynym wymogiem, podkreślonym przez przymiotnik „stała”, jest posiadanie przez tę lud­ ność zwykłego miejsca zamieszkania na terytorium danego państwa, a nie tylko czasowe przebywanie w jego granicach27. Z kolei jeśli chodzi o terytorium, podobnie jak w przypadku ludności, prawo międzynarodowe publiczne nie określa żadnych wymogów co do jego wielkości28. Ponadto, wbrew znaczeniu terminu „okre­ ślone terytorium”, nie musi posiadać ono jasno spre­ *  The state as a person of international law should possess the following qualifications: a ) a permanent population; b ) a defined territory; c ) government; and d ) capacity to enter into relations with the other states.

cyzowanych granic29. Co więcej, może toczyć się spór co do roszczeń wobec całego terytorium państwa i nawet to nie przekreśla istnienia państwowości30. Mając to na uwadze, wydaje się, że micronations spełniają kryteria posiadania ludności i terytorium. Jak zostało wskazane w pierwszym rozdziale, mają co prawda niewielką liczbę ludności i małe terytorium, ale te cechy nie dyskwalifikują ich jako formacji aspirujących do uznania ich państwowości. Niemniej jednak, dokonując bliższej analizy tej problematyki, można dostrzec, że pewne specyficzne uwarunkowa­ nia micronations nie pozwalają na proste stwierdzenie, że kryteria te są bez żadnych wątpliwości spełnione. Status prawnomiędzynarodowy micronations badał w 1978 r. Sąd Administracyjny w Kolonii31. Postę­ powanie sądowe wszczął Roy Bates, wspomniany twórca Sealand. Wnioskował on o sądowne stwier­ dzenie utraty przez niego obywatelstwa niemieckiego z racji nabycia obywatelstwa Księstwa Sealand ( zgod­ nie z niemieckim prawem obywatel, który nie miał stałego miejsca zamieszkania na terenie Republiki Federalnej Niemiec i nabywał obce obywatelstwo na swój wniosek, tracił obywatelstwo niemieckie ). Sprawa ta stała się przyczynkiem do rozstrzygnięcia przez sąd o państwowości Sealand jako okoliczności warunkującej utratę obywatelstwa. Ostatecznie sąd odmówił stwierdzenia utraty obywatelstwa z racji tego, iż Sealand nie jest państwem. W kwestii terytorium państwowego, sąd doszedł do wniosku, że za terytorium państwa nie można uznać przeciwlotniczej platformy, która nawet jeśli jest na stałe osadzona w podłożu, nie stanowi „naturalnego fragmentu powierzchni ziemi”32. Według sądu admi­ nistracyjnego jedynie takie wycinki „powierzchni ziemi, które powstały w naturalny sposób mogą być uważane za tworzące terytorium państwa”33. Z kolei w odniesieniu do ludności, sąd stwierdził, że i to kryterium nie zostało spełnione, bowiem nie można mówić o ludności państwa, jeśli miałaby ją tworzyć grupa kilkudziesięciu osób niezwiązanych ze sobą „obowiązkiem promowania życia w społeczności”34, niepodtrzymujących formy życia we wspólnocie, a połączonych jedynie kwestiami podatkowymi czy gospodarczymi. Jeśli chodzi o uwagi sądu odnoszące się do teryto­ rium, nie są one aktualne w stosunku do wszystkich micronations, przypadek Sealand jest raczej odosob­ niony. Większość z micronations posiada terytorium w postaci „naturalnego fragmentu powierzchni ziemi” czy to na stałym lądzie ( np. Aerican Empire w Austra­ lii ), czy na wyspie ( np. Republic of Trumania na Vashion Island w stanie Waszyngton w USA ). Jednak zastrzeżenia sądu co do spełnienia wymogu ludności odnoszą się do wszystkich micronations. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Agata Kleczkowska

Kolejnym kryterium państwowości jest posiadanie rządu. Konwencja z Montevideo nie doprecyzowuje tego pojęcia, niemniej jednak w doktrynie wska­ zuje się, że posiadanie rządu należy uznać za cen­ tralną przesłankę państwowości35. Mimo iż wszystkie kryteria państwowości powinny być oceniane pod względem efektywności36, wymóg ten ma szcze­ gólne znaczenie właśnie w odniesieniu do rządu, bowiem „władza państwowa musi sprawować rzeczy­ wistą kontrolę nad terytorium i jego ludnością, musi mieć możliwość stanowienia prawa i egzekwowania jego przestrzegania”37. Ani prawo międzynarodowe, ani doktryna nie stawiają przy tym dodatkowego wymogu związanego z ustrojem politycznym państwa i formą sprawowania władzy, co oznacza, że rząd ma być przede wszystkim efektywny dla stwierdzenia państwowości, a nie musi realizować zasad demo­ kratycznego systemu władzy. Podobnie jak w przypadku kryteriów ludności i terytorium, przy ocenie posiadania efektywnego rządu na podstawie informacji podawanych przez twórców i członków micronations, wydaje się, że w praktycznie każdym wypadku w ramach tych formacji funkcjonują organy, które sprawują władzę. Zazwyczaj deklarowanym ustrojem jest monarchia. Stąd w Principality of Hutt River władzę sprawuje książę jako głowa państwa; ponadto działa rząd, a w jego ramach kilka ministerstw38. Z kolei system polityczny Grand Duchy of The Lagoan Isles oparty został na trzech filarach: Wielkim Księciu, Privy Council oraz rządzie39. Innym przykładem może być reżim polityczny w Księstwie Westarctica, gdzie władzę sprawują Wielki Książę ( który stoi na czele rządu ) i premier ( który pełni funkcję „naczelnego legislatora” )40. Jest to oczywiście tylko kilka przy­ padków, ale obrazują one trafnie, jak różne systemy polityczne oparte na rozmaitych organach obdarzo­ nych specyficznymi funkcjami, zostały stworzone w micronations. Niezależnie jednak od tego, jakie instytucje „pań­ stwa” są deklarowane, należy odpowiedzieć na pytanie, czy organy te mogą sprawować efektywnie władzę. Mimo tego, iż micronations mają często bardzo jasno sprecyzowany system władzy i podział kompetencji między poszczególne organy, nie jest możliwe, aby organy te wykonywały efektywną władzę. Odnosząc się tylko do kilku aspektów tej problematyki, należy zauważyć, że po pierwsze, jeśli nawet została wyod­ rębniona władza wydająca akty prawne ( Republic of Trumania ma nawet dwuizbowy parlament41 ), to powinny powstać też instytucje, które będą w stanie chronić prawa i egzekwować obowiązki obywateli wynikające z tej legislacji. Tymczasem, chociaż funk­ cje takich organów jak rząd czy parlament są często nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

bardzo szczegółowo opisane, brakuje w micronations np. wymiaru sprawiedliwości. Ponadto, pozostając przy tej problematyce, wąt­ pliwym jest, że uznawane państwo, na terytorium którego micronation powstało, zgodziłoby się na realizowanie norm wynikających z porządku praw­ nego takiej formacji de facto na swoim terytorium. Jeżeli, dla przykładu, w akcie prawa wydanym w micronation ogłoszono by, że zabójstwo nie jest karalne, państwo, na terytorium którego znajduje się micronation, i tak z pewnością podjęłoby czynności zgodne ze swoim prawem wewnętrznym, zmierzające do wszczęcia i prowadzenia postępowania karnego w związku z popełnioną zbrodnią. Państwo to raczej nie uznałoby argumentu, że w danym micronation obowiązuje inny porządek prawny, a oskarżonym jest obywatel obcego państwa ( co potwierdza kazus Roya Batesa i jego próby zrzeczenia się obywatel­ stwa przed niemieckim sądem ). W takiej sytuacji, „organy” micronation nie miałyby realnych możli­ wości doprowadzenia do umorzenia postępowania czy niewykonania kary. Gdyby z kolei odwrócić sytuację do sprawy ochrony praw „swoich” oby­ wateli, to z racji nieuznawania micronations przez społeczność międzynarodową, trudno byłoby pro­ mować ochronę „obywateli” takiego tworu, zawierać w tym przedmiocie umowy międzynarodowe, nie wspominając o występowaniu przed międzynaro­ dowymi organami. Kwestia ta jest z kolei związana bezpośrednio z czwartym kryterium państwowości, wskazanym przez Konwencję z Montevideo, a mianowicie zdolno­ ścią nawiązywania stosunków z innymi państwami. Ten wymóg nie zawsze w doktrynie jest wymieniany oddzielnie jako kolejne kryterium, ponieważ bardziej niż kryterium państwowości stanowi konsekwencję państwowości. Niemniej jednak, zdolność nawiązy­ wania relacji z resztą społeczności międzynarodowej jest nieodłącznym atrybutem państwa. Mimo że w ramach micronations deklaruje się istnienie mini­ sterstw spraw zagranicznych i utrzymywanie relacji dyplomatycznych ( choć, dla przykładu, Republic of Molossia według oficjalnych informacji nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych i nie uczestniczy w orga­ nizacjach międzynarodowych42 ), trudno mówić o prowadzeniu polityki zagranicznej, jeśli formacje takie nie są uznawane za państwa ( co oczywiście nie świadczy jeszcze o tym, że nie są państwami ), a, co więcej, są uznawane za część składową innych państw, np. Wielkiej Brytanii czy Australii. Niezależnie jednak od interpretacji utrzymywania stosunków dyplomatycznych, niespełnienie pozostałych atry­ butów państwowości wyklucza prowadzenie przez micronations polityki zagranicznej.

41


42

Zagadnienie podmiotowości micronations

Podsumowując, micronations, mimo deklaracji posiadania określonych struktur „państwowych”, nadawania własnego obywatelstwa, posiadania określonego terytorium i ludności, nie są państwami w rozumieniu prawa międzynarodowego. Przede wszystkim, nie spełniają kryteriów państwowo­ ści. Ponadto, co związane jest również z brakiem efektywnego rządu, akt nabycia suwerenności nad terytorium w przypadku micronations nie następuje na żaden ze znanych w prawie międzynarodowym sposobów. Za taki sposób zdecydowanie nie można uznać prostej deklaracji jednej osoby lub niewielkiej grupy, że od momentu jej wydania będą sprawować suwerenność nad fragmentem terytorium dotych­ czas należącym do uznawanego państwa, bo taka władza nie będzie nosić cech efektywności. Mając na względzie wszystkie powyższe uwagi, należy stwierdzić, że teza, iż powstanie micronations nie ma żadnego znaczenia dla prawa międzynarodowego i prawa wewnętrznego, jest prawdziwa, ponieważ micronations nie stanowią państw. Pozostaje jeszcze odpowiedź na pytanie, jaką przyszłość ma tworzenie micronations i czego tak naprawdę jest wyrazem. Przede wszystkim, co pokazują toczące się latami dyskusje na forach organizacji międzynarodowych oraz w nauce prawa

1 2 3 4

5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

międzynarodowego, stwierdzenie państwowości określonej organizacji terytorialnej jest jedną z naj­ trudniejszych kwestii do rozstrzygnięcia na forum całej społeczności międzynarodowej ( np. kazus Palestyny ). Mając na względzie powyższe rozważa­ nia, wydaje się niemożliwym, aby takie twory jak micronations, gdzie o państwowości mowa jest tylko za sprawą ich twórców, a nie przez spełnienie pod­ stawowych przesłanek prawa międzynarodowego, były traktowane przez społeczność międzynarodową jako państwa. Jeśli chodzi o motywację twórców micronations, jak już zostało wspomniane, tworzenie „własnego” państwa może być albo specyficzną formą manifestu politycznego, albo oryginalnym pomysłem bizne­ sowym. Biorąc pod uwagę skalę, na jaką działają micronations, trudno również stwierdzić, czy ich przywódcy, twórcy i członkowie mają faktycznie ambicję stworzenia państwa które w przyszłości mogłoby aspirować do uznania przez resztę spo­ łeczności międzynarodowej. Micronations z całą pewnością nie zagrażają więc międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu, choć zapewne mogą przyczynić się w pewien sposób do dewaluacji wagi terminu „państwo”, w znaczeniu nadanym mu przez prawo międzynarodowe publiczne. //

Growth in United Nations Membership, strona internetowa ONZ, http://www.un.org/en/ members/growth.shtml ( data dostępu: 29 stycznia 2015 ). The World Factbook, strona internetowa Central Intelligence Agency, https://www.cia.gov/ library/publications/the-world-factbook/geos/xx.html ( data dostępu: 29 stycznia 2015 ). G. Dunford, J. Ryan, S. Sellars, Micronations: The Lonely Planet Guide to Home-Made Nations, London 2006. O. S. Balloun, The True Obstacle to the Autonomy of Seasteads: American Law Enforcement Jurisdiction over Homesteads on the High Seas, „University of San Francisco Maritime Law Journal” 2011–2012, vol. 24, issue 2, p. 421. Ibidem, p. 411. Ibidem, p. 412–413. Ibidem, p. 413. Ibidem, p. 419. J. Białocerkiewicz, Prawo międzynarodowe publiczne. Zarys wykładu, Toruń 2007, s. 121. R. Bierzanek, J. Jakubowski, J. Symonides, Prawo międzynarodowe i stosunki międzynarodowe, Warszawa 1980, s. 141. J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 121. J. Gilas, Prawo międzynarodowe, Toruń 1998, s. 112. National Database, strona internetowa Republic of Molossia, http://www.molossia.org/ database.html ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ). The Aerican Empire: Citizens, strona internetowa The Aerican Empire, http://www.aeri­ canempire.com/pep2.html ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ).

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Agata Kleczkowska

15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29

30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42

Government of the Principality of Hutt River, strona internetowa Principality of Hutt River, http://www.principality-hutt-river.org/gov/ ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ). Home, strona internetowa The Republic of Trumania, http://ptrumania.webs.com/ ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ). A. Clanton, The Men Who Would Be King: Forgotten Challenges to U.S. Sovereignty, „UCLA Pacific Basin Law Journal” 2008, vol. 26, issue 1, p. 1. O. S. Balloun, op. cit., p. 419. Declaration of Independence, strona internetowa The Gay and Lesbian Kingdom, http://gay­ kingdom.info/sovereign.htm ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ). A. Clanton, op. cit. R. Saganek, Akty jednostronne państw w prawie międzynarodowym, Warszawa 2010, s. 202–203. Ibidem, s. 203–205. J. Białocerkiwicz, op. cit., s. 189. O. S. Balloun, op. cit., p. 418. League of Nations Treaty Series, vol. 165, p. 19. J. Crawford, The Criteria for Statehood in International Law, „British Yearbook of International Law” 1976, vol. 48, issue 1, p. 114. J. Crawford, The Creation of States in International Law, Oxford 2006, p. 52. Idem, The Criteria…, p. 111. I. Scobbie, A. Margalit, S. Hibbin, Recognizing Palestinian Statehood, strona internetowa „Yale Journal of International Affairs”, http://yalejournal.org/2011/08/recognizing-pale­ stinian-statehood/ ( data dostępu: 16 października 2012 ). J. Crawford, The Criteria…, p. 112. Wyrok w sprawie Duchy of Sealand, 3 maja 1978 r., strona internetowa United Settlement, http://www.uniset.ca/naty/80ILR683.htm. ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ). Ibidem. Ibidem. Ibidem. J. Crawford, The Creation…, p. 55. G. M. Ferreira, Good Governance and the Failed State, „Comparative and International Law Journal of Southern Africa” 2008, vol. 41, issue 3, p. 429. W. Czapliński, A. Wyrozumska, Prawo międzynarodowe publiczne – zagadnienia systemowe, Warszawa 2004, s. 134. Government of the Principality of Hutt River, strona internetowa Principality of Hutt River, http://www.principality-hutt-river.org/gov/ ( data dostępu: 30 stycznia 2015 ). Political System, strona internetowa The Grand Duchy of The Lagoan Isles, http://lago­ an-isles-gov.tripod.com/id2.html ( data dostępu: 29 stycznia 2015 ). Westarctica’s Executive Team, strona internetowa Westarctica, http://travisdmchenry.wix. com/westarctica#!prime-minister/c1y6d ( data dostępu: 29 stycznia 2015 ). Government, strona internetowa The Republic of Trumania, http://ptrumania.webs.com/ government.htm ( data dostępu: 29 stycznia 2015 ). Diplomatic Policy, strona internetowa Republic of Molossia, http://www.molossia.org/ diplopolicy.html ( data dostępu: 29 stycznia 2015 ).

nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

43


44

Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw

Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw Tekst: mgr Karolina Chyla (Uniwersytet Wrocławski) Recenzja naukowa: dr Zbigniew Czubiński

Obserwowany od ostatnich dwóch dekad wzrost zainteresowania Arktyką przekłada się bezpośrednio na zmianę jej politycznego i ekonomicznego zna­ czenia. Jedną z kluczowych kwestii jest konieczność ustanowienia statusu prawnomiędzynarodowego tego obszaru. W przeciwieństwie do Antarktydy, Arktyka nie podlega odrębnemu jednolitemu reżimowi prawnemu. Na dzień dzisiejszy regulację stanowią: Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza, pojedyncze traktaty oraz prawo zwyczajowe. Brak delimitacji granic szelfu kontynentalnego otwiera państwom arktycznym drogę do poszerzenia zasięgu swojej jurysdykcji, o ile przedłożą wystarczające dowody geologiczne do Komisji Granic ds. Szelfu Kontynentalnego. Możliwości każdego z państw w tym zakresie są różne, jednak nie zniechęca to ich do prowadzenia dynamicz­ nych badań w tym zakresie. Pojawia się zatem pytanie: czy badania zmierzające do poszerzenia stref ekonomicznych przyczynią się do pogorszenia stosunków między państwami arktycznymi i czy istnieje szansa na kooperację mimo sprzeczności interesów i nierozwiązanych sporów terytorialnych?

Arktyka jest jednym z najbardziej wyjątkowych obszarów na kuli ziemskiej. Stanowi przedmiot zainteresowania badaczy, nieprzerwanie zgłębiają­ cych tajemnicę surowego uroku bieguna północnego. Jednak ze względu na swoją specyfikę geograficzną Arktyka długo pozostawała poza zasięgiem polityki międzynarodowej. Topnienie pokrywy lodowej postępujące wskutek ocieplenia klimatu sprawia, że obszar bieguna polarnego staje się przedmiotem międzynarodowej rywalizacji zarówno o terytorium, jak i dostęp do zasobów naturalnych. Ta wyraźnie dostrzegalna intensyfikacja aktyw­ ności międzynarodowej wobec Arktyki* i w samej Arktyce bezpośrednio implikuje zmianę jej znacze­ nia politycznego i gospodarczego. Należy podkre­ ślić, iż w dobie rosnącej współzależności zjawisk i procesów na arenie międzynarodowej kwestia Arktyki wykracza daleko poza te dwa aspekty i niesie *  Określenie „Arktyka” ma swą etymologię w greckim arctos ( „kraina pod niedźwiedziem” ). Oznacza ziemię leżącą pod konstelacjami Wielkiej i Małej Niedźwiedzicy.

następstwa o charakterze globalnym, wpływając tym samym na szeroko pojmowane bezpieczeństwo światowe. W niniejszym opracowaniu postaram się przedstawić tę problematykę wraz ze wskazaniem wpływu, jaki wywiera ona na uregulowania prawne dotyczące Arktyki. Specyfika Arktyki Nieustające badania procesów klimatycznych jed­ noznacznie dowodzą, że Ziemia wchodzi w fazę ocieplenia. Zagadnienie to jest niezwykle złożone i szczegółowe jego omówienie znacznie przekracza­ łoby potrzeby tego pracowania. Pod­k reślić jednak należy, że zjawisku ocieplenia klimatu nie ulega każde miejsce na Ziemi, a dość często z takim rozu­ mieniem można się spotkać. Bezpośrednim efektem ocieplenia jest topnienie pokrywy lodowej. Proces ten zachodzi dość dynamicznie. Przykładowo: gdy w połowie lat 70., we wrześniu ( gdy powierzchnia pokrywy lodowej jest najmniejsza ), zasięg lodu wyno­ sił 8 mln km2, to w 2002 r. było to już ok. 6 mln km2. Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Karolina Chyla

Il. nr 1. Zmiany w zasięgu powierzchni sta­ łej pokrywy lodowej w latach 1982–2007 Źródło: Hugo Ahlenius, UNEP/GRID–Arendal, Global Outlook for Ice and Snow, http://www.grida.no/graphics­ lib/detail/arctic-sea-ice-minimum-extent-in-september1982-2005-and-2007_1489 ( data dostępu: 20 marca 2015 )

Według szacunków każdego roku powierzchnia pokrywy lodowej maleje średnio o ok. 35 tys. km2.1 Porównanie zasięgu pokrywy lodowej w latach 1982 i 2007 zostało przedstawione na ilustracji nr 1. Wśród następstw zanikania pokrywy lodowej na obszarze bieguna północnego wskazuje się najczę­ ściej ułatwienie dostępu do surowców mineralnych oraz otwarcie atrakcyjnych szlaków morskich, które znacznie skrócą dystans pomiędzy Azją i Europą oraz wybrzeżem Ameryki Północnej. Krzysztof Kubiak zwraca także uwagę na to, że zanikanie lodowców może spowodować zmiany w przebiegu linii podstawowych. Dotyczy to w szczególności Danii, Kanady oraz Federacji Rosyjskiej, które linię tę wyznaczyły w oparciu o zewnętrzny zasięg for­ macji lodowych2. Specyfika Arktyki jest jeszcze bardziej wyraź­na przy okazji próby określenia jej rozciągłości terytorialnej oraz granic. Najczęściej przyjmuje się tzw. granicę klimatyczną, która wyznaczona jest lipcową izotermą +10°C na lądzie i +5°C na oceanie. Linia ta zakreśla obszar o powierzchni ok. 26,5 mln km2 i pokrywa się zasadniczo z tzw. linią Nordenskiölda – linią o charakterze botanicznym wyznaczaną przez północną granicę występowania drzew3. Istnieje jeszcze trzecia koncepcja, zgodnie z którą zewnętrzną granicą Arktyki jest koło pod­ biegunowe północne. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

W ujęciu geograficzno-politycznym obszar Ark­ tyki obejmuje rozległe obszary Federacji Rosyjskiej, Norwegii, USA przez Alaskę, Danii przez obszar Grenlandii oraz Kanady. Z kolei w ujęciu izotermal­ nym obszar obejmuje także częściowo terytorium Islandii. Gdy weźmiemy pod uwagę koncepcję koła podbiegunowego, obejmie ponadto część Szwecji i Finlandii, natomiast Islandia znajdzie się całkowicie poza obszarem arktycznym. Zostało to przedstawione na ilustracji nr 2. Centrum Arktyki stanowi Ocean Lodowaty Pół­ nocny o powierzchni 14,75 mln km2. Tworzące go dwa baseny – Euroazjatycki i Kanadyjski – rozdziela podwodny Grzbiet Łomonosowa. To wypiętrzenie skalne o długości 1,7 km i szerokości od 60 do 200 km, rozciągające się od Wysp Nowosyberyjskich do Ziemi Ellesmere’a4 jest podstawowym punktem odniesienia w dążeniach do dominacji państw na biegunie północnym. Kwestia ta zostanie szerzej omówiona w dalszej części pracy. Według rozmaitych szacunków pod powierzch­ nią Arktyki kryje się ok. 90 mld baryłek ropy oraz ok. 44 mld baryłek gazu skroplonego ( LNG ). Łączne zasoby Arktyki mogą stanowić ok. 50% nieodkry­ tych węglowodorów na całym globie5. Wielkości te mogą wydawać się imponujące, jednak ich udział w światowych zasobach jest raczej niewielki. Należy raczej wspomnieć o pokładach cennych pierwiastków –

45


46

Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw

Il. nr 2. Obszar Arktyki Źródło: The Arctic: Location & Geography, http:// www.divediscover.whoi. edu/arctic/location.html ( data dostępu: 20 marca 2015 )

tzw. metali ziem rzedkich (MZR)* i minerałów, jak np. diamenty. Ponadto Arktyka to drugi po Antarktydzie największy na Ziemi rezerwuar wody słodkiej pod postacią lodowców lądowych6. Przy rozważaniach dotyczących potencjału surowcowego Arktyki należy mieć na uwadze, że wielkość tych zasobów nie jest precyzyjnie oszacowana, a przeważająca ich część zalega pod dnem morskim. Eksploatacja jest zatem mało prawdopodobna. Warunki klimatyczne jeszcze przez długi czas skutecznie uniemożliwią jakąkolwiek działalność górniczą na omawianym obszarze. Topnienie pokrywy lodowej otwiera także dostęp do atrakcyjnych arterii komunikacyjnych. Pierwsza z nich to przejście północno-zachodnie obejmujące cały obszar kanadyjskiego Archipelagu Arktycznego między Grenlandią a północnym wybrzeżem Kanady ( w yłączając Zatokę Hudsona i Cieśninę Hudsona ). Ewentualna przyszła eksploatacja tego szlaku stwo­ rzy alternatywę dla dotychczasowej trasy z Europy *  Metale ziem rzadkich – cenne pierwiastki wykorzysty­ wane w rozwoju nowoczesnych technologii. Grupę tę stanowi 17 pierwiastków w układzie okresowym Mende­ lejewa: 15 lantanowców ( lantan, cer, prazeodym, neodym, promet, samar, europ, gadolin, terb, dysproz, holm, erb, tul, iterb, lutet ) oraz dwa z grupy skandowców ( skand i itr ).

na Daleki Wschód przez Kanał Panamski i skróci ją o ok. 4 tys. km.7 Drugim szlakiem jest przejście północno-wschodnie, znane także jako północna droga morska. Szlak biegnący wzdłuż północnych wybrzeży Eurazji stanowi atrakcyjną alternatywę dla dotychczas wykorzystywanej trasy „wokół” Azji8. Co warte podkreślenia, latem 2009 r. oba szlaki były w pełni żeglowne, czego potwierdzeniem był rejs nie­ mieckiego statku Polarstern, który przeprawił się przez oba przejścia bez konieczności kruszenia lodu9. Podjęte później rejsy eksperymentalne również zakończyły się sukcesem10. Zaprezentowana na powyższych przy­ kładach możliwość wzmożonego wykorzystywania północnych szlaków morskich jest kwestią odległej przyszłości. Trudnym do przewidzenia pozostaje bowiem dalszy przebieg zmian lodowych w regionie. W związku z tym żegluga polarna jest obarczona dużym ryzykiem. Ponadto istnieją znaczne rozbież­ ności w interpretacji zasad korzystania z tych szlaków. Status prawny Arktyki Złożoność kwestii Arktyki podkreśla fakt, iż nie posiada ona uregulowanego statusu prawnomię­ dzynarodowego. Jako przykład rozwiązania tego Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Karolina Chyla

problemu częstokroć przywołuje się regulację prawną dotyczącą południowego bieguna polarnego. Sta­ tus Antarktydy został ustanowiony w Traktacie antarktycznym podpisanym 1 grudnia 1959 r. Na mocy jego zapisów Antarktyda jest obszarem nasta­ wionym pokojowo i całkowicie zdemilitaryzowa­ nym. Jakiekolwiek przedsięwzięcia o charakterze wojskowym, takie jak tworzenie baz wojskowych, czy przeprowadzanie manewrów oraz doświadczeń z użyciem wszelkich rodzajów broni są zakazane. Zakaz obejmuje także wykorzystywanie środków jądrowych. W Antarktyce panuje swoboda badań naukowych i współpracy międzynarodowej. W kwe­ stiach roszczeń terytorialnych zachowany jest status quo z 1959 r.11 Dopóki będzie on posiadał moc prawną, dopóty będzie jedynym gwarantem suwerenności kontynentu ( art. IV ). Wszelkie kwestie sporne będą wyjaśniane na drodze pokojowej, w ramach kon­ sultacji czy mediacji12. Warto podkreślić, iż Traktat antarktyczny posiada wiele uzupełnień. Są to m.in. konwencje w sprawach: ochrony fok antarktycznych ( 1972 ), ochrony żywych zasobów morskich Antark­ tyki ( 1980 ) oraz eksploatacji zasobów mineralnych ( 1990 ), a także protokół do Traktatu o ochronie środowiska ( 1991 ). Ponadto uchwalono także ponad 200 zaleceń. W ten sposób powstał System Traktatu Antarktycznego ( Antarctic Treaty System ), który obejmuje swym zasięgiem obszar daleko wykracza­ jący poza 60° południowej szerokości geograficznej. Tworzy on wyjątkowy mechanizm prawa między­ narodowego, regulujący działalność człowieka w tej części globu. W odróżnieniu od Antarktyki obszar bieguna pół­ nocnego nie został uregulowany podobnym reżimem prawnym. Na dzień dzisiejszy status tego obszaru oparty jest o Konwencję Narodów Zjednoczonych o prawie morza (United Nations Convention on the Law of the Sea – UNCLOS) z 1982 r. Inne ważne kwe­ stie są uregulowane w Konwencji dotyczącej szelfu kontynentalnego z 1958 r. ( a obowiązującej od 1964 r. ) oraz w porozumieniu odnoszącym się do części XI UNCLOS o eksploatacji zasobów dna morskiego. Ponadto zastosowanie mają traktaty regulujące kwe­ stię żeglugi uchwalone na forum Międzynarodowej Organizacji Morskiej ( I MO ). Teoria sektorów odwołuje się do zasad przyległo­ ści i ciągłości. Zakłada, że państwo ma prawo do obszaru nakreślonego trójkątem, którego podstawą jest linia styku z wschodnim i zachodnim krań­ cem północnej linii brzegowej. Linie boczne wzdłuż południków zbiegają się w wierzchołku, którym jest biegun. Wyznaczony tą metodą sektor obejmuje obszary morskie wraz z dnem i wszystkie wyspy. Obrazuje to ilustracja nr 3. nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Zaproponowane rozwiązanie nastręcza jednak wielu problemów, gdyż nie jest wystarczająco pre­ cyzyjne, co więcej między państwami istnieją nie­ uregulowane spory terytorialne. Zważywszy na nasilające się animozje, w maju 2008 r. zainicjowano obrady w Ilulissat na Gren­ landii, w których wzięły udział wszystkie państwa Arktyczne: Dania, Kanada, Norwegia, Rosja i Stany Zjednoczone. Efektem spotkania była deklaracja ustanawiająca rozstrzyganie wszelkich sporów doty­ czących granic morskich w ramach regulacji ONZ. Podstawową regulacją ONZ jest wspomniana Kon­ wencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza, która powstała 10 grudnia 1982 r. na konferencji doty­ czącej prawa morskiego w Montego Bay na Jamajce. Na dzień dzisiejszy stanowi ona jedyny wyznacznik sposobu, w jaki każde z państw arktycznych może kształtować swą politykę wobec regionu. Dokument ten zakłada, że w strefie Morza Arktycznego panuje wolność żeglugi analogiczna jak na wodach między­ narodowych. Każde z państw mających dostęp do tego morza sprawuje władzę nad wyłączną strefą ekonomiczną o szerokości 200 mil morskich. Roz­ szerzenie tej strefy stwarza możliwość uzyskania praw do kontroli i eksploatacji nowych terenów na obszarze Arktyki. Warunkiem niezbędnym do zgło­ szenia roszczeń terytorialnych jest przedstawienie szczegółowych i udokumentowanych badań dna morskiego. W celu rozpatrzenia wniosku powoływana jest specjalna podkomisja, której członkowie zbierają się wyłącznie w celu rozpatrzenia danego zgłosze­ nia. Ze względu na wyraźne spory dotyczące granic i przynależności Grzbietu Łomonosowa, kluczową rolę w tym względzie odgrywa Komisja ds. Granic Szelfu Kontynentalnego. Pojęcie szelfu reguluje art. 76 UNCLOS stanowiący, że: szelf kontynentalny państwa nadbrzeżnego obej­muje dno morskie i podziemie obszarów podmorskich, które rozciągają się poza morzem terytorialnym na całej długości naturalnego przedłużenia jego terytorium lądowego aż do zewnętrznej krawędzi obrzeża kontynentalnego albo na odległość 200 mil morskich od linii pod­ stawowych, od których mierzy się szerokość morza terytorialnego, jeżeli zewnętrzna krawędź obrzeża kontynentalnego nie sięga do tej odległości13.

Kolejne zapisy regulują zasady wyznaczania granic szelfu oraz umożliwiają przedkładanie dokumen­ tacji pozwalającej potwierdzić, że szelf określonego państwa wykracza daleko poza 200-milową gra­ nicę. W 2008 r. sporządzono obszerny dokument Rules of Procedure, w którym sprecyzowano zasady postępowania w kwestii roszczeń. Dokładnie opi­

47


48

Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw

sano działanie komisji, a także metodę składania wniosków oraz sposób ich rozpatrywania. Uzupeł­ nieniem tego regulaminu są Wytyczne naukowe i techniczne14, których głównym celem jest ułatwienie państwom skompletowania wniosku oraz wskazanie, na czym powinny koncentrować się badania szelfu, by zaistniała szansa na pozytywne jego rozpatrzenie. Wniosek powinien zostać zostać złożony w ciągu 10 lat od przystąpienia do UNCLOS. To komisja podej­ muje decyzję, czy spory związane z wnioskiem powinny być brane pod uwagę przy dalszych pracach, którymi zajmuje się specjalna podkomisja zwoły­ wana osobno do konkretnego wniosku. Główne badania nad wnioskiem oparte na Wytycznych… są utajnione. Po rozpatrzeniu wniosku wydawane są zalecenia, które – zatwierdzone przez komisję – są przedstawiane sekretarzowi generalnemu ONZ i pań­ stwu-wnioskodawcy. Sam werdykt może przybrać jedną z trzech form. Pierwsza to uznanie roszczeń za słuszne. Druga – uznanie wniosku za niekom­ pletny oraz poinformowanie państwa-wnioskodawcy o konieczności wprowadzenia poprawek. Trzecią jest odrzucenie wniosku, co państwo-wnioskodawca musi zaakceptować i odpowiednio się do decyzji odnieść. Państwo-wnioskodawca może przyjąć wer­

dykt członków ONZ lub też przygotować wniosek nowy bądź uzupełniony o uwagi komisji15. Jeżeli państwa sąsiadujące lub leżące naprzeciw wniosko­ dawcy nie zgłoszą zastrzeżeń, dochodzi do wiążącego rozstrzygnięcia: państwo-wnioskodawca składa do depozytu sekretarza generalnego dane geologiczne opisujące zewnętrzną granicę szelfu z dołączeniem otrzymanego zalecenia. Ponadto informacje te przed­ kłada sekretarzowi Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego. Gdy zainteresowane strony zgło­ szą zastrzeżenia, spór powinien być rozstrzygnięty z zastosowaniem przepisów art. 83 i 84 UNCLOS lub na drodze koncyliacji. Roz­strzygnięciem jest wer­ dykt Międzynarodowego Try­bunału Prawa Morza lub Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwo­ ści. Po zgłoszeniu sekretarzowi Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego, delimitacja szelfu jest ostateczna i wiążąca16. Niezwykle klarowna procedura mogła­by skłaniać do stwierdzenia, że kwestia delimitacji powinna przebiegać bez przeszkód. Jednakże istnieje kilka aspektów, które nastręczają problemów. Po pierwsze, ustalenia z obrad w Ilulissat o wykładni UNCLOS wobec roszczeń terytorialnych nie mogą dotyczyć wszystkich pięciu państw arktycznych uczestniczą­ Il. nr 3. Sektorowy podział obszaru arktycznego Źródło: Arktisches Meereis. Folgen und Ursachen einer Schmelze, http://bildungsserver.ham­ burg.de/contentblob/4267890/ data/nordpolareis.pdf ( data dosępu: 19 marca 2015 )

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Karolina Chyla

cych w obradach ( Dania, Norwegia, Rosja, Kanada i Stany Zjednoczone ). Dotychczas Konwencji nie podpisały Stany Zjednoczone, co oznacza, że w świe­ tle jej zapisów nie są stroną, a to z kolei stawia pod znakiem zapytania możliwość występowania z wnioskami do komisji. Należy bowiem rozróżnić podmiot jakim jest „państwo nadbrzeżne” od „pań­ stwa-strony”, co podkreśla w swych opracowaniach sędzia Rüdiger Wolfrum17. Najbardziej dostrzegalna aktywność badawcza państw dotyczy podmorskich grzbietów, zwłaszcza Grzbietu Łomonosowa. Każde z państw wykłada ogromne środki na badania mające udowodnić, iż grzbiet ten jest przedłużeniem ich szelfu kontynen­ talnego. Potwierdzenie przynależności tego pasma do określonego szelfu oznaczałoby objęcie kontroli nad znaczną częścią Arktyki. Najaktywniej w tej sferze działają Dania, Kanada, oraz Rosja. Czynnikiem, który wpłynął dynamizująco na działania państw w tym zakresie była szeroko oma­ wiana i komentowana wyprawa rosyjskiej ekspedycji naukowej „Arktyka 2007” pod przewodnictwem Artura Czilingarowa, której zwieńczeniem było zatknięcie tytanowej flagi rosyjskiej na dnie morskim dokładnie pod biegunem. Motywem przewodnim działań Rosji jest udowodnienie, że Grzbiet Łomo­ nosowa jest naturalnym przedłużeniem syberyjskiej płyty kontynentalnej, natomiast biegnący nieopodal Grzbiet Mendelejewa jest naturalną częścią litosfery kontynentalnej Rosji18. Ekspedycja nie przyniosła Rosji żadnych korzyści, bowiem komisja nie uznała złożonego wniosku. Odzwierciedla ona jednak rosyjski „apetyt” na terytoria polarne oraz swoistą manifestację siły i możliwości technicznych. Można postawić tezę, że pozytywnym efektem rosyjskiej misji jest intensyfikacja działań na rzecz rozwiązania sporów terytorialnych pomiędzy państwami nad­ brzeżnymi. Za przykład może posłużyć zakończenie trwającego ponad 40 lat sporu między Norwegią i Rosją o przebieg granicy na Morzu Barentsa19. Doszło także do wyciszenia sporu na linii Ottawa– Kopenhaga na rzecz realizacji wspólnego programu badań geologicznych dna oceanicznego na północ od Grenlandii20. Poza powyższymi rozwiązaniami istnieje szereg innych nieuregulowanych ostatecznie kwestii tery­ torialnych. Należy do nich m.in. granica pomiędzy Rosją i USA na Morzu Beringa, wyznaczona w oparciu o koncepcję sektorów. Zawarte w 1990 r. porozumie­ nie nie zostało ratyfikowane przez parlament rosyj­ ski21. Na Morzu Beauforta nieuzgodniony pozostaje obszar o powierzchni 22,600 km2, pomiędzy USA i Kanadą. Ottawa stoi na stanowisku, że prawidłową granicą jest linia biegnąca wzdłuż południka na nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

141° długości geograficznej zachodniej, natomiast według Waszyngtonu granicą tą powinna być linia środkowa. Na chwilę obecną nie prowadzi się w tym zakresie żadnych rozmów. Obserwowana działalność naukowo-badawcza jest bezpośrednio związana ze zbieraniem mate­ riałów geologicznych, które mogłyby posłużyć pań­ stwom do udokumentowania roszczeń i przebiegu zewnętrznej granicy szelfu kontynentalnego. Mając na względzie konieczność uwzględnienia realiów morfologiczno-geograficznych, można założyć, że prace będą przebiegały dość długo22, co z kolei oznacza, że ostateczne ustalenie granic szelfu jest perspektywą dość odległą. Kwestią otwartą pozostaje także status polarnych szlaków morskich oraz ich potencjalny charakter tranzytowy. Na chwilę obecną korzystanie z nich wymaga zgody zarówno Rosji, jak i Kanady, które nie organizują stałych szlaków w rejonie, uważając je za nieopłacalne finansowo. Co więcej, państwa te nie zezwalają na tranzyt tymi arteriami, o co zabiegają USA i UE. Można domniemywać, iż poza oczywistym argumentem warunków klimatycznych, znaczącą rolę odgrywa czynnik polityczny. Wydarzenia z ostatnich tygodni mogą przyćmić pozytywny wydźwięk zawieranych porozumień. Jednym z takich incydentów była niespodziewana wizyta Dmitrija Rogozina na Spitzbergenie23. Jako oficjalny powód podaje się uroczystość otwarcia rosyjskiej dryfującej stacji badawczej „Biegun Pół­ nocny 2015”* położonej kilkadziesiąt kilometrów od bieguna północnego. Kwestia nie byłaby może tak problematyczna gdyby nie fakt, iż Rogozin znajduje się na liście osób objętych sankcjami wizowymi UE w związku z aneksją Krymu, której w ubiegłym roku dokonała Federacja Rosyjska. Poza tym, że jest wicepremierem, odpowiada także za przemysł zbrojeniowy i kosmiczny. Najważniejsze w kon­ tekście niniejszych rozważań jest to, że w jego gestii znajdują się sprawy związane z umocnieniem rosyjskiej obecności na bezludnych i bezkresnych obszarach dalekiej Północy. Stoi on na czele Pań­ stwowej Komisji ds. Rozwoju Arktyki koordynującej różne inicjatywy naukowe oraz wojskowe. Zgodnie z oświadczeniem MSZ Rosji niespodziewana wizyta Rogozina na Svalbardzie wynikała wyłącznie ze względów bezpieczeństwa lotniczego24. Norwegia zażądała wyjaśnień, bowiem, mimo że nie należy *  Stacja „Biegun Północny 2015” jest jedną z najnowszych inicjatyw Rosji. Obsadę stanowi ok. 20 naukowców. Stacja ma przemieszczać się wraz z lodem przez kilka miesięcy i służyć jako baza do różnych badań środo­ wiska Arktyki.

49


50

Status prawnomiędzynarodowy Arktyki a interesy państw

do UE, podziela unijne stanowisko i przyłączyła się do sankcji. Ponadto stronę rosyjską poinformo­ wano, że osoby objęte sankcjami będą niechętnie widziane na Spitzbergenie. W ocenie Moskwy reak­ cja Norwegii była absurdalna i zupełnie nieuzasad­ niona z perspektywy prawa międzynarodowego. Na poparcie tego stanowiska przywołuje się zapisy Traktatu spitzbergeńskiego z 1920 r.*, obowiązują­ cego nawet pomimo ustanowienia przez UE sankcji, w których partycypuje Norwegia. Natomiast sam fakt przyłączenia się Norwegii do unijnych sankcji określono jako negatywnie rzutujący na stosunki rosyjsko-norweskie25. Śledząc doniesienia medialne, można jednak wysnuć wniosek, iż tłumaczenia strony rosyjskiej są do pewnego stopnia uzasad­ nione. Szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę przebieg całej wizyty i towarzyszące jej wypowie­ dzi Rogozina, z których jednoznacznie wynika, iż Rosja powinna wkroczyć do Arktyki i objąć część za jaką jest odpowiedzialna. Po ceremonii na stacji badawczej delegacja udała się na biegun północny, gdzie zatknięto flagę Rosji ( sztandar zwycięstwa ), banderę rosyjskiej floty ( flaga św. Andrzeja ) oraz flagę Rosyjskiego Stowarzyszenia Wojskowo-Histo­ rycznego26. Oczywiście wydarzenia te mają wyraźny podtekst propagandowy, ale odbiły się szerokim echem w mediach i ponownie skierowały uwagę na rosyjskie poczynania na biegunie. Już po wstępnej analizie nasuwa się wniosek, że Federacja Rosyjska traktuje Arktykę jako „pewną” zdobycz i nie zamie­ rza się poddawać w arktycznym wyścigu. W dyskursie o delimitacji granic i uregulowaniu sporów główną rolę odgrywają czynniki geogra­ ficzne i geologiczne. Powyższe rozważania wskazują, iż nie jest to kwestia łatwa, a z całą pewnością uza­ leżniona od woli porozumienia samych zaintereso­ wanych stron. W tym kontekście należy zwrócić szczególną uwagę na porozumienie norwesko-ro­ syjskie. Rozwiązanie wieloletniego sporu teryto­ rialnego ma duże znaczenie dla całego regionu polarnego. Oznacza bowiem, że państwa arktyczne są skłonne do sąsiedzkiej współpracy. Po drugie, może być wyzwaniem ale jednocześnie zachętą do rozwiązania pozostałych sporów. Po trzecie, zaprzecza poniekąd retoryce „nowej zimnej wojny” czy „walki o biegun”, która w dyskusjach o Arktyce nadal jest obecna. Często zapomina się bowiem o tym, że państwa postępują w zgodzie z prawem *  Traktat spitzbergeński to unikatowe rozwiązanie prawne. Suwerenną władzę nad Spitzbergenem posiada Norwe­ gia. Sygnatariusze, w tym Rosja, posiadają natomiast prawo swobodnego dostępu oraz prawo do działalności gospodarczej w tym regionie.

międzynarodowym. Warto w tym miejscu podkre­ ślić fakt poszanowania roli postanowień Komisji ds. Granic Szelfu Kontynentalnego27. Interesujące jest spostrzeżenie Janusza Symonidesa o nowych możliwościach interpretacyjnych art. 76 i 83 UNCLOS, na których opiera się rosyjsko-norweski traktat. Otóż nie odwołano się w nim do kryteriów geo­ graficznych i geomorfologicznych, lecz do umowy zaangażowanych stron w sprawie okoliczności umożliwiających sprawiedliwe rozwiązanie. Nie musi to zatem oznaczać podziału spornego obszaru na równe części. W przypadku omawianej umowy jest to całościowe traktowanie i wspólna eksploatacja transgranicznych zasobów28. Traktat ten wskazuje także drogę do ustanowienia ostatecznego statusu prawnomiędzynarodowego Arktyki. Może się to jednak odbyć jedynie z udziałem wszystkich państw arktycznych. Do głębszego rozważenia pozostaje jedynie sensow­ ność eksploatacji tamtejszych złóż. Jak wspomniano, nie są one dokładnie oszacowane, a ich udział w glo­ balnych zasobach jest raczej niewielki. Pojawia się więc pytanie, czy tamtejsze złoża naprawdę są potrzebne. Ponadto, eksploatacja nadal pozostaje obarczona zbyt dużym ryzykiem dla ekosystemu. Kluczowe, by jakiekolwiek działania państw były podejmowane ze świadomością, że bezpieczeństwo Arktyki leży w interesie całej społeczności między­ narodowej. W tym miejscu jako rozwiązanie może posłużyć koncepcja wspólnego dziedzictwa ludzkości, którą objęto biegun południowy. Arktyka jest obsza­ rem unikatowym, ale jednocześnie niezwykle wraż­ liwym. Nie bez powodu nazywana jest „barometrem Ziemi”. Wspólne dziedzictwo ludzkości wyklucza jednak istnienie roszczeń terytorialnych i nakazuje dzielenie się zyskami uzyskanymi z eksploatacji dóbr. Przesłanki, którymi kierują się państwa na arenie międzynarodowej nakazują jednak wątpić w możliwość altruistycznej rezygnacji z ekspansji terytorialnej oraz chęci dzielenia się potencjalnymi dochodami. Można przewidywać, że specyfika obszaru Arktyki oraz mnogość nierozwiązanych kwestii znacznie opóźni powstanie dokumentu w pełni regulującego jej status. W perspektywie krótkoterminowej należy skłaniać się ku rozwiązaniom opartym o porozumie­ nia dwu- i wielostronne zawierane przez państwa Arktyczne. Ich podstawą pozostanie jednak UNCLOS. Niezwykle trudne jest natomiast nakreślenie per­ spektywy długoterminowej. Nie ulega wątpliwości, że objęcie Arktyki układem na kształt Traktatu antarktycznego, który zapewniałby multilateralne zarządzanie w oparciu o UNCLOS oraz polityczny dialog, jest dziś koniecznością. // Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Karolina Chyla

1 2

3 4 5

6

7 8 9

10

11

12 13 14

15

16

Arctic, strona internetowa National Snow & Ice Data Center, http://nsidc.org/data/seaice_index ( data dostępu: 22 marca 2015 ). Obecnie jest to mało prawdopodobne, jednakże ze względu na możliwą dezintegrację lodowców szelfowych należy rozważyć taką ewentualność zwłaszcza, że zjawisko ocieplenia postępuje. K. Kubiak, Interesy i spory państw w Arktyce w pierwszych dekadach XXI wieku, Warszawa 2012, s. 49 i nast. Więcej szczegółowych informacji znajduje się na stronie internetowej Arktyka. Serwis o małych ludach Północy, http://www.arktyka.org ( data dostępu: 22 marca 2015 ). J. Maj-Szatkowska, Oceany i morza. Leksykon, Warszawa 2004, s. 113–120. D.W. Houseknecht, Oil and Gas Resources of the Arctic Alaska Petroleum Province, „U.S. Geological Survey Professional Paper” 2005, 1732-A, strona internetowa U.S. Geological Survey, http://pubs. usgs.gov/pp/pp1732/pp1732a/pp1732a.pdf ( data dostępu: 12 marca 2015 ). Istotne, by rozróżniać lodowce morskie, czyli zmarzliny słonej wody morskiej, od lodowców lądowych będących efektem zamarznięcia wody słodkiej. Lodowce lądowe zajmują ok. 2,1 mln km2, czyli ok. 14% całkowitej lądowej pokrywy lodowej. All About Sea Ice, strona internetowa National Snow & Ice Data Center, https://nsidc.org/cryosphere/seaice/characteristics/formation.html ( data dostępu: 13 marca 2015 ). A. Majewski, Oceany i morza, Warszawa 1992, s. 209. Ibidem. Z Zachodu na Wschód przez Arktykę – bez łamania lodu, strona internetowa wp.pl, http://wiadomosci. wp.pl/kat,1356,title,Z-zachodu-na-wschod-przez-Arktyke-bez-lamania-lodu,wid,10480126,wiado­ mosc.html? ( data dostępu: 19 marca 2015 ). Warto wspomnieć choćby o tranzycie całookrętowego ładunku gazowego, którego w sierpniu 2010 r. dokonał zbiornikowiec SCF Baltica. Transport odbywał się północną drogą morską w asyście lodołamaczy. Natomiast pod koniec września 2010 r. kontenerowiec o klasie lodowej Monchegorsk wyszedł w eksperymentalny rejs ( bez asysty lodołamaczy ) z Dudinki do Szanghaju. First tonnage tanker through Northeast Passage, strona internetowa Barents Observer, http://barentsobserver. com/en/sections/regions/first-high-tonnage-tanker-through-northeast-passage ( data dostępu: 19 marca 2014 ); K. Kubiak, Rosyjska żegluga arktyczna, „Przegląd Morski” 2008, nr 10, s. 4. Traktat reguluje status terytoriów na południe od 60° szerokości geograficznej południowej i obowiązuje przez czas nieokreślony. Podpisały go: Argentyna, Australia, Belgia, Chile, Francja, Japonia, Nowa Zelandia, Norwegia, RPA, ZSRR, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. To 12 państw, których naukowcy prowadzili aktywną działalność w rejonie Antarktyki podczas Mię­ dzynarodowego Roku Geofizycznego ( lata 1957–1958 ). Realizacja międzynarodowych programów naukowych ukazała możliwość prowadzenia zgodnej współpracy naukowej między zespołami różnych narodowości mimo istnienia roszczeń terytorialnych wobec obszaru Antarktyki. Od dnia ratyfikacji, tj. 23 czerwca 1961 r., liczba państw, które przyłączyły się do Układu wzrosła do 47. Stałym organem Traktatu jest sekretariat działający od 2004 r. z siedzibą w Buenos Aires. Układ Antarktyczny, strona internetowa stacji Polskiej Akademii Nauk w Arktyce, http://www. arctowski.pl/arctowski/biblioteka/pdf/ukad_antarktyczny.pdf ( data dostępu: 12 marca 2015 ). Ibidem. United Nations Convention on the Law of the Sea, strona internetowa ONZ, http://www.un.org/ depts/los/convention_agreements/texts/unclos/closindx.htm ( data dostępu: 19 marca 2015 ). Pełna nazwa to „Scientific and Technical Guidelines of the Commission on Continental Shelf”. Oba dokumenty są dostępne na stronie internetowej ONZ: http://www.un.org/depts/los/clcs_new/ commission_documents.htm ( data dostępu: 19 marca 2015 ). Status of the United Nations Convention on the Law of the Sea, of the Agreement relating to the implementation of Part XI of the Convention and of the Agreement for the implementation of the provisions of the Convention relating to the conservation and management of stradding fish stocks and highly migratory fish stocks, strona internetowa ONZ, http://www.un.org/Depts/los/ reference_files/status2010.pdf ( data dostępu: 19 marca 2015 ). Ibidem.

nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

51


52 17

18 19

20

21 22

23

24

25 26

27

28

Sędzia R. Wolfrum w latach 2005–2008 piastował stanowisko prezesa Międzynarodowego Trybunału Praw Morza. Przytoczone kwestie zawarł w opracowaniu The Outer Continental Shelf: Some Considerations Conerning Applications and the Potential Role of the International Tribunal for the Law of the Sea, strona internetowa Międzynarodowego Trybunału Praw Morza, https://www.itlos.org/fileadmin/itlos/documents/statements_of_president/wolfrum/ ila_rio_210808_eng.pdf ( data dostępu: 13 marca 2015 ). M. Byers, International Law and the Arctic, Cambridge 2013, p. 96. Porozumienie zawarto 15 września 2010 r. w Murmańsku. Uregulowanie przebiegu bocz­ nej granicy szelfu ma swoje uzasadnienie także w chęci eksploatacji występujących tam bogatych złóż gazu ziemnego, jednakże obie strony spierają się o status Svalbardu i wód go otaczających. Jest porozumienie ws. granic w Arktyce, strona internetowa TVP Info, http://www.tvp.info/2702953/informacje/swiat/jest-porozumienie-ws-granic-w-arktyce/ ( data dostępu: 19 marca 2015 ). Spór dotyczy niewielkiej, bezludnej wysepki Hans w Cieśninie Naresa. Chodzi o wykorzysta­ nie przesmyku jako drogi morskiej. W rejonie tym wielokrotnie dochodziło do incydentów manifestujących przynależność wysepki do zwaśnionych stron. Ponadto niejasna pozostaje delimitacja stref na Morzu Lincolna. K. Kubiak, Interesy i spory…, s. 99–104. M. Łuszczuk, Rozwój sytuacji międzynarodowej w Arktyce a delimitacja obszarów morskich na oceanie arktycznym, „Stosunki międzynarodowe” 2010, nr 3–4. A. Makowski, Szelf kontynentalny Arktyki: źródło kryzysu czy współpracy międzynarodowej, [w:] M. Łuszczuk, Arktyka na początku XXI wieku. Między współpracą a rywalizacją, Lublin 2013, s. 53 i nast. Norway Seeks Explanation over Rogozin’s Visit to Svalbard, strona internetowa Euractiv, http://www.euractiv.com/sections/global-europe/norway-seeks-explanation-over-rogozin­ s-visit-svalbard-313909 ( data dostępu: 21 kwietnia 2015 ). Warunki atmosferyczne panujące wówczas na lotnisku w Longyearbyen uniemożliwiły przyjęcie samolotu dostosowanego do startu i lądowania na lodzie. W związku z powyższym delegacja odwiedziła rosyjskie osiedle Barentsburg na Spitzbergenie, gdzie Rosja wydo­ bywa węgiel i prowadzi stację badawczą. Комментарий официального представителя МИД России А.К.Лукашевича в связи с реакцией норвежской стороны на посещение заместителем Председателя Правительства России Д.О.Рогозиным архипелага Шпицберген, strona internetowa MSZ Federacji Rosyjskiej, http://www.mid.ru/BDOMP/ Brp_4.nsf/arh/1B6D2B49EC11B93143257E2D002EFE1E?OpenDocument ( data dostępu: 21 kwietnia 2015 ). Ibidem. Rogozin to Top of the World After Controversial Svalbard Visit, strona internetowa Barents Observer, http://barentsobserver.com/en/arctic/2015/04/rogozin-top-world-after-contro­ versial-svalbard-visit-19-04 ( data dostępu: 21 kwietnia 2015 ). Należy przy tym pamiętać, że komisja nie jest organem głównym ani też pomocniczym ONZ, a jedynie organem doradczym. W jej skład wchodzi 21 specjalistów wybieranych na 5-letnią kadencję w drodze głosowania państw będących stronami Konwencji. Wybierani są oni spo­ śród obywateli państw będących stronami Konwencji. Reprezentują oni środowisko naukowe w dziedzinie geologii, geofizyki i hydrografii. R. Wolfrum, International Tribunal For The Law Of The Sea. The Outer Continental Shelf: Some Considerations Concerning Applications and the Potential Role of the International Tribunal for the Law of the Sea, strona internetowa Międzynarodowego Trybunału Praw Morza, https://www.itlos.org/fileadmin/itlos/documents/ statements_of_president/wolfrum/ila_rio_210808_eng.pdf ( data dostępu: 19 marca 2015 ). J. Symonides, Delimitacja obszarów morskich na Morzu Barentsa i Oceanie Arktycznym między Rosją a Norwegią, s. 57–81, [w:] U. Jackowiak, I. Nakielska, P. Lewandowski (red.), Współczesne problemy prawa, Gdynia 2010, s. 57–81.

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


NABÓR TEKSTÓW! Z przyjemnością ogłaszamy nabór tekstów do nowego numeru magazynu „ARENA. Sprawy międzynarodowe”.

Temat następnego numeru: Czwarta władza rola mediów w polityce • komunikowanie międzynarodowe ewolucja środków masowego przekazu • społeczeństwo informacyjne opinia publiczna • cywilizacja medialna • kultura masowa Oczekujemy tekstów w dwóch kategoriach: // Artykułów naukowych będących analizą konkretnych zagadnień związanych z tematem numeru. Objętość: 8–12 stron stand. tekstu.

// Artykułów będących jedną z ogólnie przyjętych form dziennikarskich, jak np. felieton, wywiad, esej, recenzja, reportaż. Objętość: 4–6 stron stand. tekstu.

Wytyczne dla Autorów są dostępne na stronie internetowej www.kssm.pl w zakładce publikacje. Propozycje artykułów oraz wszelkie pytania i sugestie prosimy kierować na adres arena@kssm.pl.

Termin nadsyłania tekstów mija:

31 maja 2015 r.

Stań do walki na nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

ARENIE 53


54 -- S P R A W O Z D A N IE -Przegląd wydarzeń organizowanych przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych uj styczeń–marzec 2015

Galeria zdjęć jest dostępna na stronie internetowej www.kssm.pl

Ogólnopolska konferencja naukowa Czy islam podbija Europę? Kraków, 26 marca 2015 Ogólnopolska konferencja naukowa Czy islam podbija Europę? to kolejny sukces Koła Studentów Stosun­ ków Międzynarodowych uj! Konferencja odbyła się w Sali Wystawowej A Auditorium Maximum uj. Na otwarciu konferencji był obecny prorektor uj prof. dr hab. Andrzej Mania oraz dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ prof. dr hab. Bogdan Szlachta. Publiczność liczyła niemalże 150 osób. Inspiracją do zorganizowania konferencji był fakt, iż media oraz opinia publiczna częstokroć powielają wiele ste­reo­typów i uproszczeń dotyczących problematyki islamu. Ukazanie tematu islamu w Europie wymaga poruszenia aspektów nie tylko religijnych, lecz także politycznych, kulturowych, ekonomicznych czy społecznych. Podczas konferencji próbowaliśmy odpowiedzieć na kilka niezwykle istotnych pytań. Czy możemy obecnie mówić o kolejnym podboju Europy przez muzułmanów, który w większości krajów zaczął się od wzmożonej emigracji zarobkowej? Jakie są reakcje muzułmanów wobec wzrastającej niechęci społeczeństw przyjmujących? Gdzie wyznaczyć granice tolerancji i poszanowania pluralizmu kulturowego? Czy wojna na tle religijnym, która wydawała się być reliktem przeszłości, zagraża obecnie Europie? A może „islamofobia” to jedynie bezzasadny neologizm? Konferencja została podzielona na cztery panele: Społeczeństwo i kultura, Bezpieczeństwo i integracja społeczeństwa, Aspekty polityczne oraz Wybrane zagadnienia. vi Festiwal Dyplomatyczny Kraków, 22–24 kwietnia 2015 Festiwal Dyplomatyczny to jedno z najważniejszych wydarzeń uniwersyteckich organizowanych przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych uj. Wydarzenia związane z Festiwalem Dyplomatycznym trady­ cyjnie odbywały się w Auditorium Maximum uj oraz w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie. Myślą przewodnią VI edycji Festiwalu Dyplomatycznego była dyplomacja gospodarcza – temat idealnie wpisujący się w ideę projektu, niezwykle szeroki, poruszający interesujące, ważne i aktualne kwestie doty­ czące wielu aspektów współczesnych stosunków międzynarodowych. Gospodarka jest narzędziem, które nieraz steruje polityką zagraniczną państw. Aspekt gospodarczy jest też nieodłącznym elementem wizyt przedstawicieli resortu spraw zagranicznych i spotkań z delegacjami innych krajów. Negocjacje, prezentacje ofert, spotkania eksporterów i inwestorów mają swoje stałe miejsce w kontaktach zagranicznych. Dyploma­ cja może znacząco wpływać na poprawę ekonomicznej pozycji państwa. Najważniejszą częścią VI Festiwalu Dyplomatycznego był turniej negocjacyjny zrealizowany przy współ­ pracy z partnerem strategicznym projektu, firmą szkoleniową Neraida – szkolenia z pasją! Główną nagrodą był wyjazd do Parlamentu Europejskiego ufundowany przez panią europoseł Różę Thun. Uczest­ nicy Festiwalu mogli ponadto wziąć udział w konferencji naukowej z udziałem ekspertów, a także – po raz pierwszy w historii wydarzenia – praktycznych warsztatach z zakresu protokołu dyplomatycznego.

Sekretarz KSSM UJ

Joanna Sozańska Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego ///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego (KSSM UJ) jest samorządną organizacją studencką o charakterze naukowym. Działa przy Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego (INPiSM UJ). Od początku działalności celem Koła jest poszerzanie wiedzy dotyczącej problematyki studiów, przygotowanie studentów do przyszłego zawodu, współpraca z instytucjami i organizacjami zajmującymi się tematyką stosunków międzynarodowych oraz integracja środowiska studenckiego. W latach 2010-2015 Koło było organizatorem lub współorganizatorem ponad 60 wydarzeń, w tym: // sześciu edycji Festiwalu Dyplomatycznego – interdyscyplinarnego wydarzenia łączącego ogólnopolską konferencję naukową, Turniej Negocjacyjny oraz warsztaty, // międzynarodowych i krajowych wyjazdów badawczych i konferencyjnych, // ponad 25 ogólnopolskich i międzynarodowych konferencji naukowych, // ponad 15 debat eksperckich, // kilkunastu spotkań i wykładów otwartych. Koło od kilku lat wydaje naukowy periodyk „Zeszyty Naukowe KSSM UJ”, magazyn „ARENA. Sprawy międzynarodowe” oraz liczne publikacje tematyczne, np. „Kryzys w Unii – Unia w kryzysie?”, „Podsumowanie polskiej prezydencji w Radzie UE”, „Polityka zagraniczna Polski. Wybrane zagadnienia i problemy”, „W murach Wiecznego Miasta – między państwem a Kościołem”. Koło prowadzi także działalność samokształceniową w oparciu o sekcje tematyczne (afrykańska, azjatycka, europejska, prawa międzynarodowego i praktyki dyplomatycznej, strategii i bezpieczeństwa międzynarodowego, teorii stosunków międzynarodowych, wschodnia). W ramach Koła funkcjonują także zespoły badawcze. Projekt jednego z nich –­ „Dywizje papieża – najlepsza armia świata? Studium wpływu Stolicy Apostolskiej na wybrane aspekty stosunków międzynarodowych za pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI” – został wyróżniony w konkursie StRuNa 2011 w kategorii „Projekt Roku 2011”.

W konkursie StRuNa 2014 Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego zostało wyróżnione w kategorii „Koło Naukowe Roku 2014”. kssm@kssm.pl www.kssm.pl facebook.com/KSSMUJ nr 16 (2015)  Teoria stosunków międzynarodowych

Przewodnicząca: Beata Beliavska Opiekun naukowy: dr Piotr Bajor

55


56

Inspiracje

Stań do walki na ARENIE Magazyn ARENA Sprawy międzynarodowe

Prawa człowieka

nr 15 | październik–grudzień 2014

Czasopismo Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego

Polityka bezpieczeństwa Unii Europejskiej

// René Pleven

// Powszechna deklaracja praw człowieka // Kobiety-potwory // Unia Europejska a EKPC // WNP a prawa człowieka // Tajne operacje CIA // „Niewidzialna wojna” z różą w chodniku

Krucjata vs.

dżihad

Wywiad z dr. hab. Aleksandrem Głogowskim

// Projekt EcoGrid a bezpieczeństwo energetyczne // Polityka Unii Europejskiej wobec uchodźców // Perspektywy utworzenia urzędu Prokuratury Europejskiej // Europejski nakaz aresztowania – propozycje reform // Rozwój współpracy między UE a Rosją w dziedzinie WPBiO // Na własne oczy – Separatyzm w Hiszpanii

Magazyn „ARENA. Sprawy międzynarodowe” – czasopismo popularno-naukowe Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego o tematyce międzynarodowej ukazujące się od 2005 r. // POSZUKUJEMY osób z różnych kierunków studiów i o różnych zainteresowaniach, z dobrym piórem, zacięciem naukowym lub dziennikarskim oraz głową pełną ciekawych pomysłów.

// OFERUJEMY publikację w profesjonalnym, rozpoznawalnym i cenionym magazynie, połączoną z możliwością doskonalenia warsztatu naukowego i dziennikarskiego pod okiem specjalistów.

// OCZEKUJEMY artykułów naukowych oraz ogólnie przyjętych form dziennikarskich.

// ZACHĘCAMY do dołączenia do zespołu autorów. Wyjdź na ARENĘ, pisząc na arena@kssm.pl!

Magazyn Magazyn ARENA. ARENA. Sprawy Sprawy międzynarodowe międzynarodowe


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.