numer 8 sierpień / wrzesień 2014
Mamy piękne lato. W moim ogrodzie wysyp czereśni i wiśni, więc mam co robić. Słoiki przestawiane są z miejsca na miejsce. Najpierw puste później pełne, pasteryzuję i odstawiam, wypełniając półki spiżarki. Oczywiście nie zapomniałam zalać owoców procentami, co wielu moich przyjaciół oraz rodzinka uwielbia. Jak co roku, tak i w tym sąsiadka przychodzi z ogromnymi wiadrami jagód leśnych. Kupuję zawsze wiaderko i przerabiam na różne sposoby.
Ale najwięcej radości sprawiło mi zbieranie płatków róży. Zrobiłam wiele nektarów, pasty, spróbowałam nawet robienia kosmetyków, a dokładnie soli kąpielowych. Fantastyczna zabawa oraz idealny relaks po długim dniu pracy. Tego lata postanowiłam skoncentrować się na nauce. Chciałabym rozwijać swoje pasje do granic możliwości. W mojej głowie kłębią się pomysły. Zaczyna brakować tam miejsca :)
Ilona Klein - Tragier
zdjęcie na okładkę: Żaneta Hajnowska
W tym numerze W tym numerze 8 nasz zespół 12 owoce lasu 18 kulinarne trójmiasto 26 lody domowe 36 płatki dzikiej róży 44 szczęście w słoiku zamknięte 48 podróż przez książkę 50 ocet jabłkowy 52 jabłka na słodko 58 Czarna soczewica 64 fotografia z podróży—szymbark 74 kreatywnie z Marią 76 zatrzymane chwile 84 biżuteria 86 Filcowy świat Katarzyny
Nasz zespół Ilona Klein – Tragier Zakochana w pięknych przedmiotach. Wielbicielka dzieł ręcznie tworzonych, ale przede wszystkim wielka miłośniczka dobrego jedzenia. Lubi gotować i eksperymentować w kuchni, Wszystkie dania testuje na rodzinie i przyjaciołach. Pomysłodawczyni i redaktor naczelna magazynu „Pasje i Smaki” kuchniailony.pl kuchniailony@gmail.com
Robert Tragier Jego pasją jest historia, a w szczególności II wojny światowej. Wie chyba o niej wszystko. Poza tym uwielbia fotografię, którą amatorsko uprawia od lat.
Kamila Szyrowska Dziewczyna zawsze zabiegana. Uwielbia ruch, kryjący się w różnych dziedzinach sportu. Kreatywna mama, kochająca żona pielęgnująca ognisko domowe. Miłośniczka dobrego jedzenia, od dziecka piecze ciasta idealne. Księgowa i sekretarz w firmie rodzinnej.
Grzegorz Klein Bliźniak o wielu twarzach, jednak wszystkie kochają podróże. Fascynuje go kultura i obyczaje wielu krajów. Nie przejdzie również obojętnie obok specjałów kulinarnych zwiedzanych przez niego regionów. Delektuje się, fotografuje, podróżuje.
Natalia Mazurkiewicz Psycholog z wykształcenia i z zamiłowania. Uwielbia pracę z ludźmi. Zawsze szczera i uśmiechnięta. Kocha gotowanie, podróże i wszystkie książki, ale fantastyka jest zdecydowanie jej konikiem. n.mazurkiewicz@wp.pl www.przystań.org
Maria Kozioł Uśmiechnięta, zawsze życzliwie nastawiona do ludzi. Spełnia się w wielu pasjach, ostatnio w tworzeniu z papierem. Zły nastrój poprawia w kuchni gotując lub piekąc dla bliskich. To zawsze mobilizuje ją do działania. Uwielbia próbować nowych technik, choćby z ciekawości, co pozwala jej się rozwijać. arttscrap.blogspot.com
Klaudia Sroczyńska Z wykształcenia jest biologiem, od 3 lat prowadzi bloga kulinarnego. Kocha fotografię i gotowanie. Z powodzeniem łączy wszystkie te dziedziny w jedną całość. dusiowakuchnia.pl
Ewa Romańska—Cieślińska Rodzina-Tradycja-Dom, takie wartości są dla Ewy podstawą, takie wyniosła z domu rodzinnego i takie chce pokazać potomstwu. Od lat zamyka mamine receptury w słoikach i tworzy własne. Jest wesołą, bystrą, pracowitą i bardzo zorganizowaną osobą. Z powodzeniem przekazuje swoje mądrości całemu światu prowadząc bloga. mojetworyprzetwory.blogspot.com
Żaneta Hajnowska Świeżo upieczona pani domu, żona, blogerka i fotografka kulinarna. Od kilku miesięcy wyżywa się artystycznie na babeczkach i ciasteczkach, ku uciesze znajomych i rodziny.
Katarzyna Hojan—Sitkowska Żyje z pasją, tworząc i dobrze się przy tym bawiąc. Projektantka i twórca odzieży unikatowej, malarka, nauczycielka Vedic Art. motyleduszy@gmail.com www.facebook.com/nauczyciel.vedicart?ref=hl
Adam Majkowski Z zamiłowania fotografik, nazywany też człowiekiem renesansu, bratnią duszą. Człowiek ciekawy świata i ludzi. Szuka odpowiedzi na każdy temat. Szczególnie bliska jego sercu jest fotografia portretowa.
sezon owoce
nowo e lasu
Tekst i zdjęcia ŝaneta Hajnowska
tarta z jagodami i budyniem cytrynowym Składniki (foremka 24 cm) Ciasto: • 300 g mąki • 200 g masła – b. zimnego • 100 g cukru pudru • 2 żółtka Na wierzch: • jagody • kilka pokruszonych bez
Krem: • 300 ml mleka • 100 g cukru pudru (można dać mniej) • 30 g mąki pszennej • szczypta soli • 4 żółtka • sok z całej cytryny + skórka z połowy
Ciasto: mąkę i cukier przesiewamy na blat. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i siekamy wszystko nożem na drobno. Dodajemy 2 żółtka i zaczynamy zagniatać ciasto, ale tylko do momentu, aż wszystkie składniki się połączą. Ciasto formujemy w kulę i zawinięte w folię wkładamy do lodówki na 1 godzinę. Po wyciągnięciu układamy ciasto między 2 warstwami folii spożywczej i wałkujemy (już nie wyrabiamy!). Po rozwałkowaniu na grubość ok. 34 mm i średnicę o kilka cm szerszą niż nasza forma, ściągamy jedną warstwę folii, nawijamy na wałek i przenosimy na foremkę do tarty. Nakłuwamy ciasto widelcem, a na wierzch układamy folię aluminiową i przysypujemy grochem, fasolą albo ryżem. Nastawiamy piekarnik na 200° (180 z termoobiegiem) i wkładamy foremkę do lodówki, nim się nagrzeje. Najpierw podpiekamy ok 10-15 minut z folią aluminiową i obciążeniem . Czas zależy od piekarnika, musicie zerknąć pod folię, czy ciasto jest już “ścięte” i nie spłynie po ściankach, wtedy można ściągnąć folię i podpiec jeszcze kolejne 1015 minut na złoty kolor. Krem: w średniej misce lekko roztrzepujemy żółtka, żeby połączyły się dokładnie ze sobą. W drugiej, mniejszej misce mieszamy trzepaczką mąkę, sól i cukier puder-mają się dokładnie połączyć. W międzyczasie podgrzewamy mleko – ma się mocno zagrzać, ale nie zagotować. Do żółtek dodajemy suche składniki – powstanie gładka, gęsta masa, do której powoli, stopniowo dolewamy gorące mleko. Całość przelewamy z powrotem do garnka po mleku, dodajemy sok i skórkę z cytryny i stawiamy na średni ogień. Podgrzewamy cały czas mieszając. Kiedy krem zacznie gęstnieć, przerywamy mieszanie i czekamy, aż zaczną pojawiać się bąbelki – krem się gotuje. Wtedy natychmiast zaczynamy znowu mieszać, ok. 10-15 sekund. Po tym czasie krem jest gotowy. Przekładamy go do miseczki lub pojemnika i przykrywamy folią spożywczą – folia ma dotykać kremu, przeciwdziała to pojawianiu się kożucha. Ostudzony krem wykładamy na kruche ciasto, posypujemy dużą ilością jagód i pokruszonymi bezami.
Tekst i zdjęcia ŝaneta Hajnowska
brownies z malinami Składniki na 16 sztuk: •
2,5 tabliczki gorzkiej czekolady (70% kakao)
•
250 g cukru
•
200 g masła
•
5 jajek
•
175 g mąki
•
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
•
szczypta soli
•
250 g malin
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i czekamy, aż ostygnie. W międzyczasie mieszamy jajka z cukrem – trzepaczką lub w mikserze na niskiej prędkości, aż lekko się spienią. Dodajemy rozpuszczoną czekoladę i dokładnie mieszamy. W osobnej misce łączymy mąkę, sól i proszek do pieczenia, wsypujemy partiami do masy czekoladowo-jajecznej i znowu mieszamy szpatułką lub łyżką, aż całość ładnie się połączy. Na koniec dosypujemy maliny i chwilkę mieszamy. Masę przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia prostokątnej formy i pieczemy w temp. 160 stopni od 25 do 35 minut (pod koniec pieczenia sprawdzamy ciasto nożem – nie może być płynne, ale musi być dalej wilgotne). Odstawiamy blachę do całkowitego ostygnięcia. Kiedy ciasto wystygnie, kroimy je na 16 kawałków, możemy posypać je dodatkowo cukrem pudrem.
Otwarte miejsce w Sopocie, które serwuje przepyszne mrożone jogurty. Jedyna jogurciarnia w województwie pomorskim. Miejsce oczarowało mnie swoim słodkim różowo-niebiesko-białym designem. Co najlepsze mrożone jogurty są niskotłuszczowe oraz beztłuszczowe i bez cukru, są także sorbety dla osób, które nie przyswajają laktozy. Jogurty są bogate w bakterie probiotyczne.
Tekst i zdjęcia: Klaudia Sroczyńska
I wiecie, że przy tym wszystkim to jest niesamowicie pyszne! Nie wierzyłam, aż nie spróbowałam! Na początku skosztowałam jogurtu na bazie kostki waniliowej z malinami, beztłuszczowego i bez cukru to jest coś dla prawdziwych miłośników sorbetów, czyli dla mnie :) Do takie mrożonego deseru możemy dobierać sobie dodatki, u mnie padło na ciasteczka Oreo:) Sorbet jest mocno mrożony, możemy wziąć do kina czy przynieść komuś do domu - podobno wytrzymuje 30minut:)Szereg dodatków do wyboru, przeróżne owoce, żelki, ciasteczka czy też orzechy. Drugą fantastyczną opcją jest nakładanie sobie samemu porcji lodów jogurtowych już z cukrem, wspaniale pachnące jogurtem do wyboru mamy 4 smaki:naturalny, czekoladowy, truskawkowy i jagody. Skusiłam się na naturalny i czekoladowy, powiem Wam to jest coś lepszego niż jogurt nie da się opisać, trzeba spróbować :) Tutaj nakładamy sobie ile chcemy, czego chcemy a za 100g płacimy 6,20zł jest waga, można zważyć :) Poczułam się jak małe dziecko, co za frajda:)))
Miejsce polecam każdemu, nie tylko tym, którzy są na diecie-chociaż to dla nich jest najbardziej odpowiednie miejsce. Pysznie, lekko i efektownie :) Mnie oczarowało. Szukałam wad, nie ma. Yogen Fruz jest także w Warszawie.
Yogen Fruz Sopot, ul. Haffnera 6 (Krzywy Domek)
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
sorbet truskawkowy Składniki na ok. 1,3 litra sorbetu: 1 kg truskawek (obranych, wymytych) 6 łyżek cukru* łyżeczka ekstraktu waniliowego
Z truskawek robimy puree, czyli miksujemy, aż nie będzie nawet kawałeczka całego owoca. Dodajemy cukru do smaku i łyżeczkę ekstraktu z wanilii, mieszamy dokładnie. Całość przekładamy do plastikowego pojemnika i wstawiamy do zamrażarki. Co godzinę wyciągamy i miksujemy dokładnie (jakieś 3-4 razy). Wyciągnąć kilkanaście minut przed podaniem, bo sorbet zamarza na kamień i po prostu nie dacie rady go nabrać :) *Ilość cukru totalnie orientacyjna. Miałam słodkie truskawki i chciałam, żeby lody nie wyszły za słodkie, więc dałam mało cukru. Musicie spróbować przed mrożeniem, czy dla Was taka ilość jest wystarczająca.
lody truskawkowe Składniki na ok. 1,3 litra lodów: 500 g wypłukanych, przebranych i wyszypułkowanych truskawek 250 ml mleka 3,2% 250 ml śmietanki 30% 5 żółtek 160 g cukru (można dać więcej, jeśli truskawki są bardzo kwaśne)
Śmietankę i mleko wlewamy do większego garnka z grubym dnem i podgrzewamy, aż się zagotuje. Zdejmujemy z ognia. Żółtka jajek ubijamy z cukrem na jasnożółty, puszysty krem, który następnie powoli zalewamy przestudzoną śmietanką z mlekiem. Masę przelewamy z powrotem do garnka i podgrzewamy na małym ogniu, aż zgęstnieje. Nie możemy doprowadzić do wrzenia, bo zetną nam się żółtka. Kiedy masa będzie lekko gęsta wyłączamy gaz i zostawiamy do schłodzenia. W tym czasie przygotowujemy truskawki. Ja odłożyłam sobie ok. 100 g i pokroiłam je w małe cząstki. Resztę miksujemy dokładnie za pomocą malaksera lub innego robota kuchennego na truskawkowe puree. Dodajemy nasz truskawkowy mus i pokrojone owoce do masy śmietankowo-jajecznej i dokładnie mieszamy. Masę przekładamy do pojemnika i wstawiamy do zamrażarki. Mieszamy jakieś 3-4 razy w trakcie mrożenia, średnio co godzinę. Ma to na celu niedopuszczenie do wytworzenia się kryształków lodu, co niestety mi się do końca nie udało :) Lody wyjmujemy na kilka minut przed podaniem – łatwiej się je nabiera, niż takie prosto z zamrażalnika.
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
lody malinowe Składniki na ok. 1,3 litra lodów: 350 g malin 250 ml mleka 3,2% 250 ml śmietanki 30% 5 żółtek 160 g cukru
Śmietankę i mleko wlewamy do większego garnka z grubym dnem i podgrzewamy, aż się zagotuje. Zdejmujemy z ognia. Żółtka jajek ubijamy z cukrem na jasnożółty, puszysty krem, który następnie powoli zalewamy przestudzoną śmietanką z mlekiem. Masę przelewamy z powrotem do garnka i podgrzewamy na małym ogniu, aż zgęstnieje. Nie możemy doprowadzić do wrzenia, bo zetną nam się żółtka. Kiedy masa będzie lekko gęsta wyłączamy gaz i zostawiamy do schłodzenia. W tym czasie przygotowujemy maliny. Miksujemy je dokładnie za pomocą malaksera lub innego robota kuchennego na puree. Ja nie pozbywałam się pestek, ale jeśli za nimi nie przepadacie, to w tym momencie należy przetrzeć mus przez drobne sitko lub gazę. Dodajemy mus malinowy do masy śmietankowo-jajecznej i dokładnie mieszamy. Masę przekładamy do pojemnika i wstawiamy do zamrażarki. I tu zmieniłam sposób mrożenia. Poprzednio włożyłam lody do zamrażarki rano i miksowałam co godzinę, jakieś 4 razy. Jednak przy większej ilości lodów zamrażarka mroziła powoli i powstały kryształki. Tym razem wstawiłam lody późnym wieczorem i zaczęłam miksowanie rano, kiedy były już na wpół zamarznięte. W ten sposób rozbiłam kryształy lodu, które powstały w nocy. Wszystko jednak zależy od mocy waszej zamrażarki i ilości przygotowywanych lodów. Im większa ilość, tym później zaczynamy miksowanie. Lody wyjmujemy na kilka minut przed podaniem – łatwiej się je nabiera, niż takie prosto z zamrażalnika.
Tekst i zdjęcia Ilona Klein-Tragier
Jogurtowe lody z kiwi Potrzebne będą: 1 kiwi 1 szklanka jogurtu bałkańskiego Szykujemy pojemniczek do lodów na patyku. Jeżeli nie mamy, możemy wykorzystać małe opakowania po jogurtach lub kieliszki do wódki o podłużnym kształcie. Kiwi obieramy, wykrawamy stwardniałą końcówkę wkładamy do blendera i miksujemy na sorbet. Gotowy wkładamy po łyżeczce do każdego pojemnika pozostawiając w blenderze około 1-2 łyżek. Następnie do pozostawionego kiwi dokładamy jogurt i miksujemy pulsacyjnie, około 4-5 razy, tak żeby owoc lekko zabarwił jogurt. Taką miksturą uzupełniamy pojemniki do lodów, wkładamy do nich patyczki i wstawiamy do zamrażalnika na minimum 2 godziny. Lody muszą porządnie się zmrozić. Aby łatwiej wyciągnąć lody, pojemnik polewamy gorącą wodą.
lody kokosowo—imbirowe Składniki (na ok. 0,5 l lodów): 3 żółtka 100 ml śmietany 30% 100 ml mleka 150 g mleka kokosowego 80 g cukru 6 łyżek syropu imbirowego garść kandyzowanego imbiru (opcjonalnie)
Śmietankę, mleko i mleczko kokosowe wlewamy do garnka z grubym dnem i podgrzewamy, aż się zagotuje. Zdejmujemy z ognia. Żółtka jajek ubijamy z cukrem na jasnożółty, puszysty krem, który następnie powoli zalewamy przestudzoną śmietanką z mlekiem. Masę przelewamy z powrotem do garnka i podgrzewamy na małym ogniu, aż zgęstnieje. Nie możemy doprowadzić do wrzenia, bo zetną nam się żółtka. Kiedy masa będzie lekko gęsta wyłączamy gaz, dodajemy syrop imbirowy i zostawiamy do schłodzenia. Masę przekładamy do pojemnika i wstawiamy do zamrażarki. Przy tak małej ilości są gotowe po ok. 6 godzinach. Lody wyjmujemy na kilka minut przed podaniem – łatwiej się je nabiera, niż takie prosto z zamrażalnika.
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
Płatki dzikiej róży
Dzika róża, dzika królowa kwiatów, niesamowicie aromatyczna i trudno się jej oprzeć. Jest bardzo popularna i rośnie prawie wszędzie. Należy jednak pamiętać, aby płatków, czy owoców nie zbierać przy drodze. Jest wiele odmian tego kwiatu, na szczęście wszystkie są jadalne. ale do przetworów, warto wybrać tą najbardziej aromatyczną. Kwiaty fantastycznie działają na niestrawność, czy bóle gardła. Naparem z płatków można przemywać twarz, a z suszonych zrobić sole kąpielowe, które idealnie zrelaksują i nadadzą skórze przyjemny zapach. Na przełomie sierpnia i września, warto pozbierać owoce. I choć troszeczkę się z nimi będziemy bawić, konfitura wynagrodzi nam ten trud.
Tekst i zdjęcia Ilona Klein-Tragier
pasta z dzikiej róży pasta z dzikiej róży
Składniki: • • •
4 szklanki płatków z dzikiej róży 1 szklanka cukru 1/2 cytryny
Płatki róży, oczyszczone, wkładamy do makutry, zasypujemy cukrem i ucieramy na gładką masę. Pod koniec dodajemy sok wyciśnięty z połowy cytryny. Wszystko ponownie ucieramy. Gotową pastę przekładamy do słoiczka. Przechowujemy w lodówce kilka dni. Pasta różana idealnie nadaje się do nadziewania nią pączków, rewelacyjnie smakuje z serkiem wiejskim i maleńkimi placuszkami.
Tekst i zdjęcia Ilona Klein-Tragier
syrop z płatków dzikiej róży Składniki: • • • •
2 1 1 1
szklanki płatków dzikiej róży szklanka cukru litr wody cytryna
Płatki róży oczyszczamy strumieniem zimnej wody i wrzucamy do garnka, dodajemy cukier, całość zalewamy zimną wodą. Wstawiamy na średni ogień i gotujemy do czasu, aż cukier się rozpuści, a woda zacznie wrzeć. Następnie zmniejszamy ogień i wlewamy sok z 1 cytryny. Mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia. Gotowy syrop przecedzamy przez sito z małym oczkiem lub gazę, żeby jak najdokładniej przefiltrować.
Dobra rada: Możemy syrop przelać do słoiczków i pasteryzować lub trzymać przez krótki czas w lodówce. Jeżeli chcemy jeszcze większą kondensację syropu możemy użyć połowę wody. Do czego używam syrop? Jako polewę do lodów, jako dodatek do herbaty, łączę z wodą, cytrusami i robię pyszną lemoniadę. Polecam.
Tekst i zdjęcia Ilona Klein-Tragier
cukier z płatkami dzikiej róży Składniki: • 2 szklanki cukru gruboziarnistego (rafinowanego) • 1 szklanka płatków dzikiej róży Płatki dzikiej róży oczyszczamy. Możemy opłukać zimną wodą, ale należy dokładnie osuszyć ręcznikiem papierowym. Tak przygotowane płatki wrzucamy do miksera i siekamy na drobne kawałki. Następnie wrzucamy cukier i kilkoma ruchami (pulsująca opcja miksera) łączymy cukier z płatkami. Należy uważać, aby zbyt nie rozdrobnić cukru. Sok z płatków delikatnie go zabarwi na różowo. Tak przygotowany cukier wysypujemy cienką warstwą na blasze do pieczenia lub dużym talerzu i odstawiamy na około 24 godziny do wyschnięcia. Moja rada: Warto od czasu do czasu przemieszać widelcem, ponieważ mogą powstać grudki i ciężko później rozdrobnić. Cukier najlepiej przechowywać w papierowych torebkach w suchym miejscu.
woda różana Zbieranie róży wprawia mnie w bajkowy nastrój, sprawia, że czuję się jak jakaś wróżka, która zbiera najpiękniej pachnące jadalne kwiaty! Uwielbiam! I choć już wiele różanych smakołyków jest zamkniętych za szkłem w tym roku, nie poprzestanę i będę robiła kolejne octy, wody różane, cukry i nalewki ;)Dziękuję naturze, że stworzyła róże!!! Składniki na 1 l wody różanej: 300 g płatków róży 1 l bardzo gorącej wody sok z 1 cytryny Przygotowanie: •
•
•
•
płatki róży przebrać i oczyścić, jak nie lubicie smaku goryczki usunąć białą część z płatków - mi ona nie przeszkadza, ja jej nie usuwam, jak dla mnie jest delikatnie wyczuwalna, bo o niej wiem ;) delikatnie i przez krótką chwilę opłukać płatki - następnie zalać 1 l gorącej wody dodać świeżo wyciśnięty sok z cytryny i odstawić na 2-3 dni w chłodne miejsce - ja trzymałam w lodówce po minionym czasie odcedzić płatki od wody różanej, przechowywać w lodówce i zużyć jak najszybciej - póki co mija już tydzien i z tą w mini butelce i z tą w większym wydaniu jest wszystko w porządku
Tekst i zdjęcia: Ewa Romańska—Cieślińska
Wyobraźmy sobie świat, w którym wszystko, w co wierzymy, mam na myśli bogów, bóstwa i inne fatum, istnieją. A właściwie współistnieją. Nie koniecznie się lubią. Załóżmy też, że niektórzy z nich wiedzą więcej, umieją więcej i potrafią używać swojej „magii”. Irlandzcy druidzi to właśnie przedstawiciele tego gatunku. Jak się okazuje wymarłego, prawie… Atticus O’Sullivan jest ostatnim żyjącym druidem. Jak na kogoś, kto ma około 2100 lat, to trzyma się naprawdę nieźle. Przystojny, wyglądający na 20-klkuletniego, rudego studenta o irlandzkim pochodzeniu, właściciel intrygującej księgarni z książkami okultystycznymi, w której serwuje ziołowe herbatki. Ma też wiernego i niezwykłego przyjaciela, Oberona, który jest wilczarzem irlandzkim. I nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że jeden bardzo potężny irlandzki bóg chce go dopaść… od dwóch tysięcy lat. Pierwsza z 5-tomowej (jak do tej pory) serii Kroniki Żelaznego Druida autorstwa Kevina Hearne zaprowadzi Was do świata pełnego irlandzkich wróżek – faerii, greckich i rzymskich bogów, wiedźm z Polski, wilkołaków, wampirów i wielu innych, którzy w osobliwy sposób wtapiają się w ludzką rzeczywistość. Do tego sarkastyczny druid, masa zwrotów akcji i sąsiadka Atticusa, starsza pani -wdowa MacDonagh. Kto w tej walce zwycięży, kto po czyjej stronie stanie? Gorąco polecam!
Tekst: Natalia Mazurkiwicz i zdjęcia: Ilona Klein-Tragier
Tekst i zdjęcia: Ilona Klein-Tragier
ocet jabłkowy Potrzebne będą: obierki z jabłek (można użyć całych owoców, bez gniazd nasiennych ze starej odmiany jabłek) cukier woda Owoce myjemy, wykrawamy gniazda nasienne i dzielimy na małe części. Wrzucamy do dużego słoja i zalewamy przegotowaną i ostudzoną wodą z dodatkiem cukru w stosunku 3 dkg cukru na 1 litr wody. Płyn musi całkowicie przykrywać owoce. Następnie słój obwiązujemy kawałkiem płótna i odstawiamy w ciepłe miejsce na kilka tygodni. Od czasu do czasu ocet mieszamy drewnianą lub plastikową łyżką. Mój był gotowy po 4 tygodniach. Gdy ocet sfermentuje należy przecedzić przez gazę i przelać do butelek.
Pieczone jabłka z kremem cytrynowym i sosem karmelowym Składniki: • 6 jabłek jednakowej wielkości • cynamon (najlepiej świeżo starty, ale może też być z paczki) Cytrynowy krem mascarpone: • 250 g serka mascarpone (b. zimnego) • 100 ml śmietany (b. zimnej) • 1 łyżka soku z cytryny • 2 łyżki cukru pudru Sos karmelowy: • 100 g cukru • 60 ml wody • 120 g śmietany 30% • szczypta soli Zaczynamy od sosu. W rondelku mieszamy wodę z cukrem, aż większość się rozpuści. Jeśli zostaną jakieś drobinki kryształków na ściankach, należy je zebrać, najlepiej pędzelkiem – zmniejszamy prawdopodobieństwo skrystalizowania się cukru. Rondelek stawiamy na duży ogień i doprowadzamy do wrzenia. Pod żadnym pozorem nie mieszamy, ani nie ruszamy rondelka! Inaczej macie jakieś 99% szans, że cukier się wytrąci. Gotujemy mieszaninę aż do momentu, kiedy zacznie się złocić – wtedy ew. można lekko pokręcić rondelkiem, ale dalej nie mieszamy jego zawartości łyżką czy innym mieszadłem. Kiedy osiągniemy pożądany kolor – głęboki ciemno-złoty, zmniejszamy gaz. Powoli i delikatnie dolewamy śmietanę wymieszaną z solą. Uwaga! Całość mocno bulgocze i może pryskać! Dlatego wlewamy bardzo powoli. Mieszamy, aż wszystkie składniki się połączą, a następnie odstawiamy do wystygnięcia. Jabłka myjemy, kroimy na pół w poziomie i pozbawiamy gniazd nasiennych – tworzymy coś w stylu miseczki. Posypujemy obficie cynamonem i wstawiamy na 20-30 minut (zależy od wielkości jabłek) do piekarnika rozgrzanego do 200° (180° z termoobiegiem). Serek, śmietanę i cukier puder ubijamy na sztywny krem. Pod koniec dodajemy powoli sok z cytryny – zawsze istnieje możliwość tego, że cytryna zważy masę, jeśli dodacie ją za szybko. Odstawiamy do lodówki, w celu schłodzenia. Na upieczone jabłko kładziemy sporą łyżkę kremu i polewamy sosem karmelowym. Można przyozdobić miętą lub świeżą bazylią.
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
/
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
Mini szarlotki z bezą Składniki na 12 sztuk: Kruche ciasto: • 300 g mąki • 200 g masła – b. zimnego • 100 g cukru pudru • 2 żółtka Jabłkowe nadzienie: • 5 jabłek średniej wielkości • cynamon • łyżeczka cukru z wanilią Beza: • 80 g cukru pudru • 2 białka Zaczynamy od kruchego ciasta. Mąkę i cukier przesiewamy na blat. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i siekamy wszystko nożem na drobno. Dodajemy 2 żółtka i zaczynamy zagniatać ciasto, ale tylko do momentu, aż wszystkie składniki się połączą. Ciasto formujemy w kulę i zawinięte w folię wkładamy do lodówki na 1 godzinę. Po wyciągnięciu układamy ciasto między 2 warstwami folii spożywczej i wałkujemy (już nie wyrabiamy!). Po rozwałkowaniu na grubość ok. 3-4 mm ściągamy jedną warstwę folii i wykrawamy okrągłe płaty o 1-2 cm szersze, niż otwory w blaszce do muffinków. Przenosimy ciasto po kolei do każdej dziurki, dopasowując je do dna i ścianek. Wstawiamy z powrotem do lodówki . Nastawiamy piekarnik na 200° (180° z termoobiegiem). Kiedy ciasto jest w lodówce przygotowujemy jabłka. Obieramy, wycinamy gniazda nasienne i kroimy na małe kawałki. Smażymy na patelni z dodatkiem cynamonu (ile kto lubi) i odrobiny cukru z wanilią, aż z części zrobi się “marmolada”, a część jabłek pozostanie w całości. Kiedy piekarnik się nagrzeje wyciągamy blaszkę z lodówki. Wykładamy środki babeczek papierem do pieczenia i wsypujemy obciążenie, np. fasolę. Najpierw podpiekamy ok 10 minut. Kiedy ciasto będzie „ścięte” i nie spłynie po ściankach, można ściągnąć papier i podpiec jeszcze kolejne 10 minut, aż nie będzie surowe. Spody babeczek wysypujemy bułką tartą, nakładamy usmażone jabłka, aż po brzegi. Nie wyłączamy jeszcze piekarnika. Robimy bezę. Przygotowujemy garnek z lekko gotującą się wodą do kąpieli wodnej, tak jak przy rozpuszczaniu czekolady. Do miski wkładamy przesiany cukier puder i białka, umieszczamy ją na garnku (uwaga! miska nie może dotykać wody!) i ręczną trzepaczką mieszamy, aż cukier się rozpuści – najlepiej sprawdzać w palcach, czy jest jeszcze wyczuwalny. Kiedy cukier się rozpuści ściągamy miskę z kąpieli wodnej i ubijamy mikserem, aż białka będą sztywne (sprawdzamy odwracając miskę do góry dnem). Nakładamy krem do rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką i wyciskamy małe bezy. Wstawiamy babeczki na bardzo krótko do nagrzanego piekarnika z funkcją opiekania z góry, żeby zbrązowiały. Wyjmujemy z formy po ostygnięciu, bardzo powoli, podważając babeczki lekko nożem.
Drożdżówka z jabłkami Składniki na 11-12 sztuk: • 500 g mąki pszennej • 40 g drożdży • 250 ml mleka • 80 g cukru • 100 g masła • 1 jajko • odrobina soli Nadzienie: • 2 łyżki masła • cynamon • cukier brązowy • 4 jabłka (średniej wielkości) Przygotowujemy zaczyn: 2 łyżki mąki, 2 łyżki cukru, 5 łyżek ciepłego mleka i drożdże rozpuszczamy i dokładnie mieszamy (składniki na zaczyn odmierzamy z tych przygotowanych na ciasto). Przykrywamy ściereczką i zostawiamy na ok. 30 minut do wyrośnięcia. W misce łączymy przesianą mąkę, cukier, letnie mleko, jajko i zaczyn. Chwilę wyrabiamy, dodajemy sól, mieszamy wszystko razem i przekładamy na stolnicę lub blat. Powinniśmy otrzymać dość ciężkie i twarde ciasto. Do ciasta dolewamy po troszkę roztopionego i ostudzonego masła, ciągle wyrabiając, aż cały tłuszcz się wchłonie, a ciasto zrobi się błyszczące i gładkie. Pamiętajcie, że ciasto drożdżowe trzeba wyrabiać dość długo – wtedy na pewno pięknie wyrośnie. Gotowe ciasto wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ok. godzinę w ciepłe miejsce. Kiedy ciasto wyrasta, przygotowujemy jabłka. Obieramy, wydrążamy środki, kroimy na drobne kawałki i podsmażamy na patelni z odrobiną wody, można całkiem je zesmażyć, albo tylko trochę, żeby zostały całe kawałki. Zostawiamy do ostygnięcia. Po godzinie ciasto rozwałkowujemy na posypanym mąka blacie na kształt prostokąta. Mi zależało, żeby drożdżówki były wysokie, więc prostokąt był raczej długi i wąski. Na rozwałkowanym cieście rozprowadzamy rozpuszczone masło, sporo brązowego cukru i jeszcze więcej cynamonu. Na to wszystko nakładamy nasze usmażone jabłka. Ciasto zawijamy, jak roladę, zaczynając od dłuższego brzegu. Następnie kroimy kawałki o długości ok. 4 cm. Roladki układamy w okrągłej blaszce, jeden obok drugiego i zostawiamy jeszcze chwilę do wyrośnięcia. Potem wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy ok. 30 minut.
Tekst i zdjęcia: ŝaneta Hajnowska
Tekst i zdjęcia: Ilona Klein-Tragier
Sałatka z czarnej soczewicy z ananasem i papryką marynowaną Składniki: • • • • •
1 szklanka ugotowanej czarnej soczewicy 3-4 krążki ananasa w syropie 2 duże marynowane papryki natka pietruszki 8-9 dużych listków bazylii
Dressing do sałatki • 2 łyżki musztardy francuskiej • 5 łyżek soku z ananasa Ugotowaną soczewicę wrzucamy do miski, dokładamy pokrojonego na kawałki ananasa oraz paprykę. Kawałki nie mogą być zbyt małe. Następnie dokładamy posiekaną całą natkę pietruszki oraz liście bazylii. Robimy dressing. Musztardę zalewamy sokiem ananasa z puszki i bardzo dokładnie mieszamy. Odstawiamy na około 10 minut, żeby smaki się połączyły i wlewamy do sałatki delikatnie łącząc wszystkie składniki. Smacznego.
Czarna soczewica z piersią kurczaka i karmelizowanymi warzywami Składniki: • • • • • • • • • • •
1 szklanka czarnej soczewicy 3 marchewki młode 3 mini cukinie 4 łyżki cukru 2 łyżki octu balsamicznego 1 pierś z kurczaka oliwa z pestek winogron (do smażenia) masło (do smażenia) pieprz, sól himalajska sos z karmelizowanych owoców kwiaty bazylii do dekoracji
Soczewicę płuczemy i wrzucamy do osolonej, gotującej się wody. Gotujemy około 20 minut, aż zmięknie. Następnie odsączamy. W czasie gotowania się soczewicy szykujemy pierś z kurczaka. Umytą, osuszamy i kroimy w dość grube kawałki (pasy), solimy i pieprzymy do smaku. Smażymy na rozgrzanej mieszance oliwy z masłem, aż się zarumienią. Marchewki myjemy, skrobiemy (młodych nie obieramy) i kroimy w słupki. Cukinię myjemy i kroimy wzdłuż na pół. Jeżeli cukinia jest większa, kroimy ją na słupki troszeczkę większe niż marchewka. Na małej patelni rozpuszczamy cukier, nie mieszając, kiedy będzie gotowy wkładamy łyżeczkę masła, pokrojone marchewki i ocet balsamiczny. Podsmażamy na małym ogniu, aż marchewka zmięknie i ładnie obtoczy się w karmelu. Pod koniec smażenia dokładamy cukinię i obtaczamy w karmelu. Smażymy jeszcze 2 minuty i odstawiamy do lekkiego przestygnięcia. Na talerz nakładamy dwie łyżki soczewicy, układamy na niej przekrojone piersi z kurczaka oraz karmelizowane warzywa. Całość polewamy sosem z karmelizowanych owoców i posypujemy kwiatem bazylii do dekoracji. Smacznego.
Tekst i zdjęcia: Ilona Klein-Tragier
Tekst i zdjęcia: Ilona Klein-Tragier
Sałatka z czarnej soczewicy i marynowanego buraka Składniki: • • • • • •
1 szklanka ugotowanej czarnej soczewicy 2 duże marynowane buraki 1/4 szklanki słupków migdałowych 1/2 szklanki sera feta 3-4 gałązki mięty opcjonalnie: cytryna
Marynowanego buraka kroimy w dość dużą kostkę, następnie dokładamy ugotowaną soczewicę. Słupki migdałowe prażymy, wystudzone dokładamy do naszej sałatki, kruszymy ser feta i całość delikatnie mieszamy. Na koniec dokładamy posiekane liście mięty. Mieszamy. Przed podaniem można skropić sokiem z cytryny. Smacznego.
W kolejnym odcinku, poznawania regionu, kraju i Europy, zapraszam ponownie do odwiedzenia mojego regionu pomorskiego. Zapraszam do Szymbarka, nie tylko ze względu na jego piękne położenie wśród lasów i jezior Szwajcarii Kaszubskiej, ale głównie ze względu na obiekty które można tam zobaczyć. Jego główna atrakcja to odwrócony dom. Niby chodzimy normalnie, na nogach, ale po suficie i jakoś dziwnie ciężko i w głowie też jakoś dziwnie. Niesamowite wrażenie. Okazuje się, że nie wszyscy mogą wejść do tego domu. Z ulgą wyszedłem.
Gdybym nie przyjechał samochodem chętnie wypiłbym lokalne piwo warzone na miejscu ale zjeść kaszubską kiełbasę to już mogłem. Bardzo smaczna.
Dużo refleksji wzbudza Dom Sybiraka oraz rekonstrukcja sowieckiego łagru i wagonu którym przewożeni byli zesłańcy. Jest to bardzo smutny obraz ale unaocznia nam minione ciężkie czasy i pogmatwane losy życiowe naszych rodaków. Przy okazji warto przypatrzyć się wspaniałej kolekcji fotografii z północnej Rosji wykonanych przez mojego ulubionego podróżnika Pana Romana Koperskiego, który opisał tę krainę w swojej trylogii o Syberii. Tam i teraz mają bardzo ciężkie życie.
No i coś z The Guinness Book of Records. Najdłuższa deska świata i Stół Noblisty. Jeść obiad po przeciwnych stronach? Chyba trzeba by jeździć na rolkach, żeby zupa w wazie nie ostygła między jednym, a drugim talerzem. Przedstawiłem tylko te najbardziej interesujące wg mnie obiekty. Zainteresowanych szczegółami zapraszam na stronę www.cepr.pl. Zapraszam do zwiedzania świata. Naprawdę warto. Tekst: Grzegorz Klein Zdjęcia: Grzegorz Klein i Robert Tragier
Skoro jesteśmy przy kuchennych klimatach, warto mieć w swojej kuchni notes na przepisy. Zwany inaczej zapiśnikiem lub przepiśnikiem. Taki zeszyt możemy sami zrobić przy uzyciu gotowej bazy, kilku papierów i ozdób. A jeśli nie mamy specjalnej bazy, można zrobić to w inny sposób. Wystarczy do tego segregator, do którego będziemy wpinać nowe kartki. Oklejamy go papierem lub fajną tapetą. Dodajemy jakieś ozdoby, koronkę albo wyhaftowany obrazek. Z guzika i sznurka lub wstążki można zrobić zapięcie. I mamy piękną oprawę dla naszych receptur, niekiedy skrywanych całe lata na strychu. Bo przeciez takie przepisy to skarb, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Zapraszam po więcej inspiracji na bloga www.arttscrap.blogspot.com
Tekst i zdjęcia: Maria Kozioł
wiosenno letnie przygody z portretem Człowiek patrząc na drugą osobę, najczęściej zwraca uwagę na oczy. Twarz zdaje się być najczęściej oglądanym fragmentem naszego ciała, jednocześnie z wpatrywaniem się w twarz, przekazujemy mimiką najwięcej komunikatów niewerbalnych, po prostu mówimy oczami i gestem. Nie bez powodu mówi się iż oczy są zwierciadłem duszy… tak, wszyscy to wiemy, może dlatego tak bardzo lubię portret, zwłaszcza kobiecy. Wiosna nastraja bardzo pozytywnie do ludzi, po zimie, jakakolwiek by ona nie była, aż chce się żyć! toteż postanowiłem w tym roku wybrać się na warsztaty fotograficzne, w myśl zasady że żaden sprzęt ani książka nie przekaże wiedzy tak, jak bezpośrednie obcowanie z jej autorami i życie fotografią. Wśród wielu ciekawych ofert na fotograficznym rynku, wiedziony przyznaję, wieloletnią już sympatią do organizatorki, udałem się na „fotograficzne, twórcze wczasy” do Marceliny Oczkowskiej do Złodziejewa. Po chwili zastanowienia i rachunku zysków i strat, postanowiłem pojechać i podszlifować warsztat. Tygodniowy niemal pobyt spełnił moje oczekiwania i wypełnił pomysłami po brzegi. Wspaniała atmosfera, zdolni ludzie, zarówno organizatorzy jak i uczestnicy, w końcu każdy z przybywających do Złodziejewa wie poco tutaj jest ;) oraz ogrom wiedzy przekazany w zwartej formie i co tu dużo mówić dobre warunki bytowe, no i bardzo dobra kuchnia, zachęcają do przebywania i życia fotografią właśnie tutaj. Mógłbym rozpisywać się w superlatywach jeszcze długo, ale nie o to chodzi. Zainteresowanych portretem zachęcam do przejrzenia zdjęć i pozdrawiam. Zdjęcia powstały na Warsztatach Fotografi Artystycznej w Złodziejewie
Tekst i zdjęcia: Adam Majkowski
Biżuteria, która z nas jej nie lubi. Moja propozycja na lato jest mniej błyszcząca. Nazywam ją biżuterią ekologiczną. I choć to bardzo modne ostatnio słowo, działające niekiedy jak magnez, z ekologią niewiele ma wspólnego. Naturalny sznurek przywołuje klimat nieco sielski. Detale naszego stroju, w tej stylizacji, można dostać w sklepach stacjonarnych i internetowych oferujących ręcznie tworzone dzieła. Znajdziecie ją na jarmarkach i kiermaszach, których o tej porze roku jest wiele w całej Polsce. Warto uzupełnić „biżu” o eko-styl.
biżuteria
Recyklotki, tak została nazwana szalona biżuteria, stworzona w pracowni Magiczna Szuflada. To na pozór chaotyczny zbiór wisiorków i paciorków, mieniących się i delikatnie dzwoniących. Jest to biżuteria dość ciężka i nie mówię tu o wadze, lecz o wyglądzie. Idealnie pasuje na wieczorne, niezobowiązujące spotkanie z przyjaciółmi w pubie, ale także doskonale się prezentuje w kompozycji sportowej kreacji. Wykonywana jest na zamówienie, więc wśród tak zwanych „dyndadełek” można powiesić swój magiczny kamień.
Tekst i zdjęcia: Ilona Klein-Tragier
Do mojej małej pracowni, nie w centrum miasta trafiają różne klientki. Pani Justyna przyszła z pytaniami. Przyniosła torebkę kupioną za 75 zł w galerii w centrum miasta. Ręcznie robioną torebkę do noszenia na przedramieniu. Położyła swój nabytek na stole w pracowni pokazując, że odpruły się doszywane uszy, a cała reszta rozchodzi się pod palcami. Prosi mnie o naprawienie. Rozmawiamy o cenach w mojej pracowni, Pani Justyna się dziwi ich wysokości. Cóż... Nie chciałam tego „dzieła” naprawiać ale chciałam pokazać Klientce różnicę w cenie :) Więc do dzieła! Nieprzemakalny fartuszek, ciepła woda, dobre szare mydło i folia bąbelkowa! Pani Justyna rozpoczęła ochoczo mocząc „torebkę” kulając, miziając i głaszcząc. Po godzinie zaczęła dopytywać „czy już” :) Po półtorej godziny z „torebki” zrobiła się doskonale ufilcowana... portmonetka! Pani Justyna zrozumiała różnicę wynikającą z jakości i ceny. Zamówiła marynarkę w małej pracowni, nie w centrum miasta :) Dlaczego Wam opowiadam o tym zdarzeniu? Lato to czas jarmarków i kiermaszy. Wszędzie pełno rękodzieła. To rewelacyjnie, że Polacy kupują to co polskie. Ważne jednak jest to, by to co polskie było dobre. Najczęściej w tym wypadku dobre znaczy nie najtańsze! Dlaczego? Ponieważ cena jest wypadkową wielu składników: • materiału ( powinien być najlepszej jakości i odpowiedniej ilości), •
czasu tworzenia – to najczęściej parę godzin mozolnej pracy,
•
wartości intelektualnej artysty,
•
zużycia narzędzi,
•
i jeśli artysta sprzedaje na jarmarku MUSI mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą, a co za tym idzie koszty działalności – ok 1200 zł miesięcznie. Jak to się dzieje, że można kupić rękodzieło taniej? Na to pytanie odpowiedźcie Państwo sobie sami. Wracając do wyrobów z wełny merynosów – jak rozpoznać dobrze ufilcowane? Osoba tworząca z wełny powinna mieć rozeznanie jak duża ma być tworzona praca. Do tej wielkości powinna doliczyć procent kurczenia się (to spory procent:) I na ten duży wymiar powinna rozłożyć wełnę. Pokażę to na przykładzie aplikacji do płaszcza jaką przygotowałam. Stworzyłam górnolotnie mówiąc, wzór o długości 28 cm i szerokości około 12-15 cm.
Rozłożyłam wełenkę, powiększając ją odpowiednio i ułożyłam na niej jedwab dla dekoracji.
Moczenie, mydlenie, kulanie... kulanie...kulanie! Tam w folii dzieją się czary – wełenka przechodzi przez jedwab, obkurcza się i tworzy cudowne struktury!
Jeśli się rozłożyło za mało wełny, a już uzyskało się wymagany rozmiar może się okazać, że wyrób będzie nie dofilcowany. Wygląda to na sucho jak delikatny puszek. Wyrób jest mieciutki i baaaardzo puchaty. Jest śliczny póki leży i nikt go nie dotyka. Jeśli sprzedawca obiecuje, że taki puchaty szal będzie trwały to nie mówi prawdy. Rączki, dredy łamią się i rozwarstwiają. Wszystko po paru godzinach użytkowania będzie się ogromnie kulkowało. To niestety są jednorazowe wyroby.
Jak więc to powinno wyglądać? Splot wełny powinien być elastyczny i pewny w dotyku. Nic się nie może rozchodzić. Jedwab powinien stworzyć widoczną strukturę i nie wymaga doszywania igłą i nicią. Mimo wszystko pozostając cieniutki i delikatny.
Jeśli kupujecie Państwo od nieznanego sobie twórcy, koniecznie weźcie ulotkę, by mieć kontakt w razie reklamacji. To nie filc jest kiepski... Filc jest pięknym, wdzięcznym materiałem na każdą porę roku i dla każdego wieku. Polecam Państwu zerknąć na Poland Handmade, wszyscy twórcy posiadający ten symbol robią dobre, polskie rękodzieło. Polecam. http://polandhandmade.pl/
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Hojan-Sitkowska
Pasje i Smaki Koncepcja magazynu, redaktor naczelna: Ilona Klein-Tragier Zdjęcie na okładce: Ilona klein-Tragier Wydawca: Kuchnia Ilony Team Wejherowo kuchniailony.pl kuchniailony@gmail.com Publikacja dzięki issuu.com Reklama: Ilona Klein-Tragier kuchniailony@gmail.com Kontakt: pasjeismaki@gmail.com Korekta: Kamila Szyrowska kszyrowska@gmail.com Zespół redakcyjny: Kamila Szyrowska, kszyrowska@gmail.com **Maria Kozioł, arttscrap.blogspot.com **Natalia Mazurkiewicz, n.mazurkiewicz@wp.pl, www.przystań.org **Danuta Narazińska **Grzegorz Klein **Robert Tragier **Klaudia Sroczyńska, dusiowakuchnia.pl, klaudia.sroczynska@gmail.com **Aleksandra BurczykWacławiak stolikwkropki.pl, stolikwkropki@gmail.com, www.facebook.com/stolikwkropki **Maja Bryning— Mazgaj, wszystkocokocha.blogspot.com **Anna Zaprzelska, ana-brises.blogspot.com **Ewa RomańskaCieślińska, mojetworyprzetwory.blogspot.com, mojetworyprzetwory@op.pl **Adam Majkowski, www.facebook.com/MajkiFotografia **Katarzyna Hojan -Sitkowska, motyleduszy.blogspot.com, motyleduszy@gmail.com **Żaneta Hajnowska, cupcakefactory.pl, netga86@gmail.com
Dziękujemy gorąco za wspólnie spędzony czas. Mamy nadzieję, że zaciekawiły Cię nasze Pasje i Smaki. Napisz i podziel się Swoją pasją. pasjeismaki@gmail.com