n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n
w całym kraju
w ó ik ln te zy c 0 0 0 0 0 1 ń ie dz ty Co
NR 2
l
ROK II
l
6 STYCZNIA 2009
www.kurierkoninski.pl
Na ten Nowy Rok Ten numer Kuriera jest nieco inny, bo większość jego tekstów to wszelkiego rodzaju podsumowania. Chcąc nie chcąc wszyscy je robimy, nawet jeśli Sylwestra najchętniej byśmy przespali z dala od wojennych huków petard i cały ten zgiełk ze zmianą kalendarza nic a nic nas nie obchodzi.
Wszyscy tez sporządzają rankingi wygranych i przegranych i redakcja Kuriera też ma swoje typy. Ale nie tyle wygranych i przegranych, co osób, które rozczarowały i tych, które natchnęły nas optymizmem. Zaczniemy od tych lepszych wiadomości. Działalność Toma-
sza Andrzeja Nowaka i ludzi wokół niego skupionych, poczynania osób (czy osoby) stojących za portalem http://koninnaszemiasto.blox.pl i wielu innych ludzi, ktzy coraz ソywiej dyskutujケ o sprawach Konina i swojej maウej Ojczyzny napawa otuchケ, ソe wreszcie przes Bo nasi politycy, bez względu na partię, to największe rozczarowanie, nie tylko zresztą minionego roku. Co ciekawe, marnymi politykierami stają się nawet te osoby, które przed zanurzeniem w politykę były całkiem sensownymi ludźmi. A o co te pretensje do naszych lokalnych „mężów opatrznościowych”? Przede wszystkim o brak odwa-
gi mówienia nam wszystkim tego, co nieprzyjemne, ale ozdrowieńcze. Jak gorzkie lekarstwo. To zrozumiałe, że wejście ekologów na teren kopalni wyzwoliło odruch solidarności w obronie tysięcy miejsc pracy i podstawy gospodarki całego regionu. Choć hałas był w gruncie rzeczy zbędny, bo węgiel brunatny długo jeszcze będzie filarem polskiej energetyki - innego po prostu nie ma! To była jednak dobra okazja, by podyskutować, co będzie, kiedy najdalej za 20 lat ostatnia odkrywka zniknie z konińskiej ziemi. A kopalniane pieniądze zaczną z niej odpływać dużo wcze-
śniej, wraz z zaprzestawaniem pracy poszczególnych odkrywek. Ale po co mówić coś, co mogłoby nie spodobać się
górnikom, którzy stanowią całkiem sporą gromadka wyborców? RE DAKCJA
Co tam panie w Marketystanie? Jest sporo racji w twierdzeniu, że Konin rozwija się głównie poprzez budowę nowych sklepów wielkopowierzchniowych, co stało się powodem złośliwego nazywania miasta Marketystanem. Pierwsze tegoroczne otwarcie odbyło się pod koniec lutego na Zatorzu: tuz obok Netto otworzyło swoje podwoje Tesco. W kwietniu, już na terenie gminy Stare Miasto, ale przecież obliczony na klienta z Konina, ruszył market budowlany Castorama – pierwszy użytkownik Galerii Handlo-
wej „Ferio”. Nie była jeszcze wtedy oddana do użytku droga łącząca nowy koniński most z autostradą, więc niejeden błądził i kluczył, zanim dotarł na miejsce. Ale najbardziej oczekiwane otwarcie nastąpiła pod koniec listopada, kiedy w trzeciej części Ferio uruchomiła swój sklep sieć Media Markt. Niektórzy klienci czekali pod drzwiami całą noc. Wiele osób płaciło przy kasie po kilka tysięcy złotych. Dokończenie na str. IV
Beemką zabił nauczycielkę Irena pamięta tylko szybko zbliżający się biały kształt, a Dagmara nie pamięta niczego. Pani Kazimiera, ich dawna nauczycielka, zginęła na miejscu przygnieciona przez ważący 1,5 tony samochód.
Dagmara i Irena wyszły na przystanek na „dwójkę”. W autobusie miała już być Marta, z którą we trzy wybierały się do Konina na ostatnie przed świętami Bożego Narodzenia spotkanie ze znajomymi. To był poniedziałek, 22 grudnia. Stały we dwie na znajdującym się przed ośrodkiem zdrowia w Sławsku (gmina Rzgów) przystanku i powoli zaczynały się już niecierpliwić. Zanim zdecydowały się sięgnąć po telefon, by zapytać Martę, dlaczego nie ma jeszcze autobusu, ukłoniły się pani Kazimierze, która uczyła je w szkole podstawowej. Była lubianą nauczycielką. Pani Kazimiera rozmawiała przez chwilę ze znajomym, który zatrzymał przy niej rower i, na swoje szczęście, zdążył odjechać tuż przed pojawieniem się BMW. Samochód jechał od strony Konina i na łuku drogi, znajdującym się kilkadziesiąt metrów od przystanku, wpadł w poślizg. Białe BMW szorowało jakiś czas po przeciwległym krawężniku, by w końcu odbić się od niego i wpaść na przystanek. Ten sam, przy którym stały obie 16-latki i starsza
od nich o pół wieku kobieta. Kierowca musiał jechać z bardzo dużą prędkością, przynajmniej kilkakrotnie szybciej, niż nakazywał to znak ograniczenia prędkości do 40 km/h, skoro siłą bezwładu pokonał jeszcze kilkadziesiąt metrów, odbił się i zdołał na koniec dosłownie zmieść z powierzchni ziemi solidną przystankową wiatę. Dokończenie na str. 4