n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n
w ó ik ln te zy c 0 0 0 0 0 1 ń ie dz ty Co
w całym kraju
NEPAL JEST TYLKO JEDEN - STR. IV I V NR 6
l
ROK II
l
3 LUTEGO 2009
l
NAKŁAD 5000 egz.
www.kurierkoninski.pl
Ko nin na kra wę dzi kry zy su
Upadek Konwartu Bez spektakularnych akcji strajkowych, z towarzyszącą im medialną wrzawą, upadł Konwart, największa w regionie firma szyjąca koszule.
Trzy dni po decyzji sądu o unieważnieniu układu, który, wraz z ogłoszeniem upadłości, zawarto z wierzycielami firmy cztery lata temu, syndyk wręczył wypowiedzenia 278 zatrudnionym tam osobom. W zdecydowanej większości są to kobiety, których pracowało w szwalni dokładnie 255.
Kamień u szyi Choć już od kilku lat spółka funkcjonowała na krawędzi, dla pracujących w Konwarcie kobiet to był
cios. Wiele z nich przepracowało w tej firmie po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Dla niejednej ta chuda pensyjka była jedynym źródłem utrzymania. Kiedy Marek Dudziak, wyznaczony przez sąd na syndyka, pojawił się w szwalni, otoczyły go zwartym kołem. Największe pretensje miały do członków zarządu, którzy brali sowite pensje i nic nie zrobili dla ratowania zakładu. Później, w nieoficjalnej rozmowie, opowiadały, że jeden z nich miał otworzyć szwalnię na swoją żonę i co lepsze zlecenia kierować właśnie do niej. Ale konkretów nie umiały podać. Tymczasem prawdziwym kamieniem u szyi był dla Konwartu przede wszystkim budynek – wiel-
kie gmaszysko, w którym hala produkcyjna mieściła się bez problemu na jednej kondygnacji. Choć usiłowano go sprzedać, udało się zbyć tylko parter. Utrzymanie reszty kosztowała spółkę co miesiąc 300 tys. zł, niewiele mniej niż wszystkie płace wraz z pochodnymi.
W czterech ratach W ostatnim czasie portfel zamówień Konwartu zastraszająco chudł, a przyczyną tego był wysoki kurs złotego. Teraz, gdy jego spadek mógłby zaowocować lukratywnymi zamówieniami z Europy Zachodniej, kryzys sprawił, że i z tamtej strony klienci zaczęli zaciskać pasa. Dokończenie na str. 3
Pen sjo na riu sze opusz cza ją Kopalniane dylematy „Zielony Dom” Co z no wy mi od kryw ka mi wę gla bru nat ne go?
W ubiegłym tygodniu ślesińscy radni zapalili wreszcie zielone światło dla nowej odkrywki KWB Konin na swoim terenie.
Podczas piątkowej sesji Rady Miasta i Gminy ślesińscy radni zgodzili się na przystąpienie do zmian planu zagospodarowania przestrzennego, które pozwolą wejść na teren gminy odkrywce Ościsłowo. To dobry sygnał nie tylko dla kopalni i górników, ale i dla całego Konina. Na taki sygnał kopalnia czekała od roku. Planowana odkrywka miałaby zająć ponad 340 hektarów na terenie tej gminy. To jednak sprawa przyszłości bowiem najpierw trzeba uruchomić procedurę zmian planu zagospodarowania przestrzennego. Spośród trzynastu radnych, dwóch głosowało przeciwko, dowodząc że kopalnia już eksploatowała reklama
węgiel na terenie gminy i nie zrekultywowała odpowiednio tego obszaru. Radości konińskich górników nie mogą podzielać ich koledzy z Turku, starający się o koncesję na eksploatację złoża pod Łodzią. Mieszkańcy gminy Zgierz, gdzie miałaby powstać nowa odkrywka, boją się jednak powstania „drugiego Bełchatowa” w okolicach swoich domów. Zamiast tego woleliby uzdrowisko, które wykorzystywałoby inny skarb ukryty pod ziemią – wody geotermalne solanką o temperaturze ponad 110 stopni. Pokłady węgla brunatnego znajdują się tuż nad wysadem solnym, ale kopalnia zainteresowana jest wykorzystaniem obu źródeł energii. Przeciwko takim rozwiązaniom protestują jednak przedstawiciele zgierskiego Centrum Zrównoważonego Rozwoju. Dokończenie na str. 2
Emocje, nerwy, sztab kryzysowy, zaangażowanie różnych środowisk, nawet politycznych, spotkania i wiele dyskusji poprzedziło decyzję o przeniesieniu 38 pensjonariuszy zakładu pielęgnacyjno-opiekuńczego „Zielony Dom” w Koninie do innych placówek.
Do budynku przy ulicy Południowej wejdą bowiem lada dzień ekipy remontowe. Tak w bólach powstaje konińskie hospicjum, które ma nosić imię Jana Pawła II. Większość pensjonariuszy „Zielonego Domu” w ciągu najbliższego tygodnia zostanie przeniesieniona do konińskiego szpitala i pozostaną w nim do czasu znalezienia lepszego rozwiązania. Przyjęci zostaną tam także mieszkańcy ościennych gmin. Pozostali stopniowo będą przenoszeni do domów pomocy społecznej. Takimi ustaleniami zakończyło się sobotnie spotkanie rodzin pensjonariuszy i właścicieli „Zielonego Domu”, którzy o konieczności opuszczenia budynku wiedzieli od pół roku, z władzami miasta. Podczas burzliwej dyskusji krewni schorowanych, starszych ludzi, wyrażali niepokój o to, gdzie trafią ich bliscy. Zastępca prezydenta Konina Tadeusz
Tylak zaznaczył bowiem, że remont budynku pod przyszłe hospicjum jest nieodwołalny i musi się zacząć w najbliższych dniach, a więc jak najszybciej trzeba opuścić jego mury. - Musimy to zadanie wykonać w tym roku, inaczej budynek trafi z po-
wrotem w ręce marszałka - przekonywał zastępca prezydenta. - Powinna być jednak wola rodzin i prowadzących zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy, aby rozwiązać problem. Dokończenie na str. 6