Fot. Darek Golik
FELIETON
Andrzej Kruszewicz
Źródło różnorodności w lesie
Wiele jeszcze wody w leśnych strumieniach upłynie, zanim samozwańczy eksperci od gospodarki leśnej zrozumieją, skąd biorą się ich drewniane meble, domy i zabawki dla dzieci. Próby podjęcia dyskusji są z reguły skazane na niepowodzenie, mam jednak na swoim koncie małe sukcesy. Tej wiosny udało mi się wytłumaczyć pewnej pani, że z innymi naturalnymi zasobami jest podobnie jak z drzewami. Woda w kranie jest dla nas czymś oczywistym. Zapominamy, że pochodzi ze złóż, które muszą być fachowo pielęgnowane i chronione przed nadmierną eksploatacją, by się zdążyły odnowić. Tak samo jest z lasami. Lasów i drewna w lasach przybywa, czyli gospodarkę leśną mamy prowadzoną prawidłowo. Oczywiście, zwiększanie leśnych zasobów ma swoje granice, gdyż musi pozostać miejsce dla pól i miast. Jak na razie wciąż odrabiamy zaległości z czasów ostatniej wojny i okresu rabunkowej eksploatacji przez zaborców. Argumenty, o dziwo, dotarły i zostały przyjęte ze zrozumieniem. O wiele trudniej było z pewnym jegomościem, który wykrzyczał, że „leśnikom idzie tylko o zyski z drewna, a lasy są coraz uboższe”, i odszedł zadowolony z siebie, bo „wygarnął, co myśli”. Gdyby te zarzuty były prawdziwe, to w lasach nie byłoby rozlewisk, bagien oraz wrzosowisk, gdzie nie hoduje się drzew. Często odwiedzam leśne ostępy na tzw. ścianie wschodniej, gdzie zalane wodą lasy ciągną się kilometrami. Wiem, jak wyglądają leśne „nieużytki”, gdzie nie prowadzi się pozyskania drewna. Są to obszary, na których rządzą siły i prawa natury, a człowiek może tam tylko czasem zajrzeć. I ja zaglądam tam regularnie. Taki zalany wodą las jest nie
4
tylko efektem powrotu bobrów, lecz także przemyślanym działaniem leśników, zapewniającym retencję wody i stanowiącym barierę przeciwpożarową. Tak, w tych stojących w wodzie lasach nie ma wiele ptasiego pospólstwa: pierwiosnków, piecuszków i świstunek; nawet zięby i pokrzewki są rzadkością. To prawda, że w takim lesie pod względem różnorodności ptaków, ssaków czy roślin wydaje się ubogo. To są jednak tylko pozory, gdyż jak się dobrze przyjrzeć, to takie miejsca dają unikatową szansę rzadkim gatunkom. Licznie gniazdują tam dzięcioły trójpalczaste, sóweczki i włochatki, tam w letnie upały kryją się żubry, łosie i dziki. Jest to kraina bobrów i wydr, a także cyraneczek, żurawi, łabędzi krzykliwych, a nawet pstrągów, których narybek licznie żeruje w śródleśnych ciekach. Te rozlewiska to także raj dla płazów. Tam koncerty rzekotek bywają wręcz oszałamiające. Poza wykorzystywaniem naturalnych możliwości zwiększenia retencji wody w lasach tworzone są także oczka wodne i ujęcia wody do celów przeciwpożarowych. To ogrom działań, które nie mają związku z pozyskaniem drewna, tylko z ochroną przyrody. A jak do tego dodamy społeczne funkcje lasów, rozwój leśnej turystyki, możliwość biwakowania w lesie, to zacznie się jawić zupełnie inny obraz naszych lasów. I nie słuchajmy słów bezpodstawnej krytyki ani sloganów typu: „Wielkość człowieka poznaje się po jego stosunku do zwierząt”, bo prawdziwą klasę człowieka poznaje się po jego stosunku do ludzi, a nie do zwierząt. Także tych ludzi, którzy mają inne poglądy lub wykonują pracę, której nie rozumiemy.