ARCHIWUM
Czasopismo ilustrowane dla wszystkich sfer społeczeństwa Opracowano na podstawie numerów archiwalnych ze zbiorów IBL
Sierpień 1938 r.
ENTOMOLOGICZNE BADANIA GÓRNYCH WARSTW POWIETRZA PRZY POMOCY SAMOLOTU
P
o raz pierwszy entomolog amerykański, M. Coad użył samolotu do badań nad aëroplanktonem makroskopowym. Coad posługiwał się samolotem, należącym do biura entomologicznego i dzięki temu według woli i upodobania mógł przeprowadzać pewne rekonstrukcje samolotu. Do badań swoich użył skrzynki o kształcie aerodynamicznym, wewnątrz której znajdowały się ekrany do przesuwania. Powierzchnia ekranów oblepiona była substancją kleistą, do której przylepiały się owady, szczątki roślinne i pył. Entomologią górnych warstw powietrza postanowiłam się zająć tym bardziej, że mam ku temu okoliczności sprzyjające, jako licencjonowana pilotka Aerokl. Krak. Przygotowania, jakie poczyniłam w tym kierunku nie sprawiły mi trudności, bo do połowów entomologicznych użyłam takich środków, jakie są stosowane przy połowach hydroplanktonu. Siatka zrobiona z gazy pytlowej okazała się bardzo wygodna w tego rodzaju badaniach, bo w każdej chwili można było kontrolować otrzymane rezultaty i przenosić się ze strefy uboższej do bogatszej w aëroplankton. […] Opierając się na otrzymanych rezultatach, mogę wnioskować, że atmosfera jest do 100 m dość gęsto zamieszkała
76
przez aëroplankton. Owady latające ponad 100 m są po największej części bardzo małe i źle latające. Przenoszone są przeważnie przez prądy wstępujące powietrza, dlatego właśnie, że źle latają i nie mogą stawiać oporu. […] Ciekawą i znaną rzeczą dla przyrodników są masowe przeloty motyli, ważek i biedronek itp. W czasie przelotu Kraków – Biała Podlaska w dniu 22.8.1936 r. zauważyłam ogromną ławicę lecących motyli „bielinków – kapustników” z kierunku północno-zachodniego w kierunku południowo-wschodnim. Było to nad okolicą Kazimierza. Długość tej chmury motyli, jaką można podać w przybliżeniu na podstawie punktów obserwowanych i porównywanych na ziemi ze samolotu, wynosiła około 300 m. Szerokość około 200 m – krajami o silnych przerzedzeniach. Wysokość, na jakiej były widziane, poczynała się od 800 m, a grubość całej warstwy nie przekraczała 100 m, czyli było to między wysokością 800–900 m. Obserwując tę „chmurę śnieżną” motyli, widziałam, że lecą one silnie zwartą ławicą. Oddalając się samolotem o jakie 80–100 m, nie można było zauważyć nawet pojedynczych motyli. Być może, że było to utrudnione ze względu na dużą szybkość samolotu. Dowodem spotkania
się ze zbiorowym przelotem motyli, była maska samolotu opryskana przez zgniecione szczątki motyli, na skutek silnych wirów powietrznych, jakie wytwarza śmigło. […] Przyczyny tego zjawiska szukaćby należało w fakcie, iż północ Europy uboższa jest w zieleń niż kraje Europy Środkowej. Być może gra tu rolę jakieś odwieczne prawo, skazujące owady podobnie, jak niektóre ryby i ptaki, na lęg w warunkach chłodniejszych i w pokarm uboższych. Zwykle przeloty motyli bywają przy silnych wiatrach, tzn., że owady licząc się z olbrzymim trudem przelotu, nie ufają własnym siłom i oddają się na łaskę wiatru. Stąd wynika, że przeloty te podejmowane były świadomie i przygotowane z namysłem. Pod koniec zaznaczam, że oprócz licznie występujących owadów, w górnych warstwach powietrza chwytałam szczątki roślin w różnej formie, jak: pręciki roślin, płatki kwiatów, cząstki listków, nasiona, owocki i trawy różnej wielkości. Obecność owadów, szczątków roś linnych i pyłu, oznacza, że atmosfera stosownie do rozmaitych czynników fizycznych jest transportem, mogącym przenosić nie tylko aëroplankton mikroskopowy, ale i makroskopowy. Dr inż. Jadwiga Pitulanka