2 minute read

ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Andrzej Kruszewicz

W świecie ptaków jesień nie zaczyna się wraz z pierwszym żółtym liściem, ale po odchowaniu potomstwa, wymianie upierzenia i, oczywiście, zgromadzeniu zapasu tłuszczyku. Bez rezerw energetycznych ich wędrówka jest skazana na niepowodzenie. Maleńki mysikrólik, najmniejszy z europejskich ptaków, w momencie rozpoczęcia swojej podróży w Szwecji powinien ważyć około 5 g. Jego wędrówka nie jest długa – musi „zaledwie” przelecieć Bałtyk. Gdy doleci na Hel, będzie o 2 g lżejszy. Ptak, który nie ma tych dwóch zapasowych gramów, zginie w morskich odmętach. W świecie ptasich wędrówek liczą się tylko osobniki silne i tłuściutkie.

Advertisement

W czasach studenckich brałem udział w tak zwanej Akcji Bałtyckiej, czyli badaniu ptasich wędrówek polegającym na łowieniu w sieci, ważeniu, mierzeniu i obrączkowaniu skrzydlatego towarzystwa. Pewnego poranka cały Hel brzmiał głosami tysięcy mysikrólików. Były dosłownie wszędzie. Mimo że przyleciały ze Szwecji, to były zmęczone. Takie z masą ciała poniżej 3 g chowałem za koszulę. Dawałem im po kropli glukozowego roztworu z witaminami i maleńkie mokre ciałka lądowały za pazuchą. Gdy tylko wyschły oraz nabrały sił, zaczynały rozrabiać i nawoływać. Rozpinałem wtedy koszulę i wypuszczałem wędrowców, by zrobić miejsce następnym chuderlakom. To było cudowne spełnienie moich marzeń, gdyż już od dziecka chciałem leczyć i ratować ptaki. Swoje marzenie zrealizowałem, a stworzony z niego Ptasi Azyl w warszawskim zoo jest pierwszym w kraju profesjonalnym ośrodkiem rehabilitacji ptaków. Teraz azylów dla zwierząt jest w Polsce ponad 70. Ich listę znajdziemy na stronie GDOŚ.

Czasem słyszę ekologów pytających, po co pomagać słabym lub rannym osobnikom, skoro natura je odrzuciła? Jaka natura? – pytam. Szklany ekran przy drodze? Oślepiająca reklama? Pędzące auto? Domowy kot? Żyłka wędkarska? A może oprysk przeciwko owadom? To ludzie stworzyli pułapki na zwierzęta. I nie ma to z naturą nic wspólnego. Nie ma takiego czynnika ewolucyjnego, jak kolizje z szybami czy insektycydy. To, że jakieś zwierzę miało pecha i wpadło w cywilizacyjną pułapkę, to nie jest wina zwierzęcia ani ewolucji. To nie jest efekt naturalnej selekcji, tylko antropocentrycznego rozwoju cywilizacji. Dlatego ludzie powinni czuć się w obowiązku udzielania pomocy zwierzętom, które wpadły w tarapaty. I, na szczęście, niektórzy to robią!

Celem działania ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt nie jest ratowanie gatunków, ale wsparcie osobników, które mają kłopoty, zwykle z winy ludzi. Danie im jeszcze jednej szansy na normalne życie jest ludzkim obowiązkiem.

Mam jeszcze jedno marzenie. Byłoby cudownie, gdyby sieć ośrodków rehabilitacji zwierząt była ze sobą skoordynowana, miała wspólne standardy postępowania, szkolenia i spotkania robocze. Przed dekadą w Warszawie odbyło się takie szkolenie z udziałem fachowców ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Były z tym związane wielkie nadzieje, ale para poszła w gwizdek, a krew w piach. Zainteresowanie było niewielkie. Pożądane były tylko certyfikaty ukończenia kursu, ale już nie dalsza współpraca. Może warto do tego wrócić?

Na razie mamy wiele ważniejszych spraw, ale jest nadzieja, że centralny ośrodek rehabilitacji zwierząt da początek skoordynowanej współpracy ludzi na rzecz pomagania dzikim, nie tylko egzotycznym, zwierzętom. Czego ludziom i zwierzętom życzę.

This article is from: