4 minute read
W MORZU MĘŻCZYZN
from MAEM MAGAZINE 6 PL
by MAEM
Przez wieki rola kobiet w żegludze była niedoceniana i ograniczana do minimum. Sytuacja ta zaczęła się diametralnie zmieniać dopiero w minionym wieku, za sprawą rosnącej liczby kobiet sprzeciwiających się obowiązującym ograniczeniom.
Po dziś dzień w szeregach męskiej części załogi statków kultywowane są różnorodne wierzenia, mające zapewnić bezpieczeństwo i pomyślne fale. Wiara ta działa na nich korzystnie, dając poczucie kontroli nad rzeczywistością, ukojenie oraz redukcję lęku przed chorobą czy śmiercią. Świadomość zagrożeń, jakie czekają na morzu, spowodowała powstanie wielu przesądów. Jednym z nich jest zabobon mówiący o tym, że obecność kobiety na pokładzie jednostki wojskowej, czy też statku handlowego, może rozgniewać morskich bogów, przyczyniając się do gwałtownego pogorszenia pogody lub wzburzenia fal. Wiara w przynoszącą pecha obecność kobiet na statkach doprowadziła do wykluczenia płci pięknej z żeglarstwa oraz do licznych tragedii. Jedną z nich było wyrzucenie za burtę w 1379 roku ponad 60 kobiet, które skończyły życie w Morzu Irlandzkim. W sprzeczności do tego przesądu pozostawała wiara, że kobieca rzeźba dziobowa, mająca szeroko otwarte oczy i obnażone piersi, obdaruje statek łaską morskich bóstw. Innym w yjaśnieniem w ykluczenia kobiet z pracy na statkach było przekonanie, że mogą one rozpraszać urodą męską część załogi, przyczyniając się do konfliktów, zazdrości oraz obniżenia morale.
Pomimo możliwości utraty życia, część kobiet decydowała się na służbę na statku w męskim przebraniu. Jedną z nich była Mary Read, urodzona w 1685 roku w Anglii, która w momencie urodzenia zyskała tożsamość niedawno zmarłego przyrodniego brata. Zabieg ten umożliwił jej i matce spokojne życie na koszt babci zmarłego chłopca, do momentu osiągnięcia przez Mary nastoletniego wieku. Gdy ten czas nastąpił, Mary, w męskim przebraniu, najpierw zdobyła pracę jako goniec, po czym zmieniła ją na służbę na angielskim statku wojskowym, walcząc na wielu frontach.
Sytuacja kobiet w żegludze zaczęła się zmieniać dopiero w XVIII wieku, za spra- wą toczonych w tym okresie wojen. To wtedy część kapitanów zaczęła umoż- liwiać kobietom życie u boku swoich mężów na statku. Sytuacja ta nie nale- żała do najłatwiejszych, bowiem każda kobieta decydująca się na to rozwiąza- nie musiała dzielić z mężem hamak lub koję oraz rację żywieniową, składającą się z porcji solonej wołowiny, suszone- go groszku, bułki i sera. Oprócz tego do jej codziennych obowiązków nale- żało utrzymywanie czystości na statku, dostarczanie prochu podczas bitew oraz pielęgnowanie rannych.
Wraz z upowszechnieniem się pod koniec XVIII wieku bardzo szybkich żaglowców, zwanych kliperami, słu- żących do transportu na dalekie trasy produktów spożywczych (takich jak na przykład herbata z Chin), rola kobiet na statkach uległa dalszym przemia- nom. W tym okresie przyjął się zwyczaj zabierania w rejs przez kapitana swojej żony, której rolą była pomoc w nawiga- cji, naprawa żagli, asystowanie przy pro- wadzeniu dziennika oraz obrachunków.
Jedną z pierwszych kobiet w historii żeglugi, która w 1856 roku przez 56 dni dowodziła amerykańskim statkiem handlowym „Neptune’s Car”, była Mary Ann Brown Patten. Miała wówczas 19 lat i była w ciąży ze swoim pierwszym dzieckiem. Ze względu na zły stan zdrowia męża, który był kapitanem statku, Mary musiała stanąć na wysokości zadania – opanowała bunt, a następnie przejęła dowodzenie.
Kolejną kobietą, która przyczyniła się do zmiany praw kobiet w żegludze morskiej, była Kate Tyrrell. To ona, jako pierwsza kobieta w historii, w 1899 roku, została oficjalną właścicielką irlandzkiego statku „Denbighshire Lass”. Kate walczyła o to przez dziewięć lat, zainspirowana ruchem sufrażystek. W tym czasie jej statek należał do zaufanego pracownika, który był jego oficjalnym właścicielem przez ponad 13 lat.
Pierwszą kobietą w historii żeglugi morskiej, która została kapitanem statku handlowego, była Anna Shchetinina. Miało to miejsce w 1935 roku, a Anna liczyła wówczas zaledwie 27 lat. Jej pierwsza podróż statkiem MV „Chavycha” rozpoczęła się w hamburskim porcie (w którym został on zakupiony), a zakończyła się na Dalekim Ws cho dzie Ro sji. A nna za s woje zasługi na rzecz Związku Radzieckiego została uhonorowana jednym z najważniejszych odznaczeń w kraju – tytułem Bohatera Pracy Socjalistycznej. Po jej śmierci w 1999 roku rząd Federacji Rosyjskiej nazwał nazwiskiem Anny jedną z Wysp Kurylskich.
Przez kolejne 72 lata rola kobiet jako kapitanów statku nie uległa zmianie, była to wciąż nieliczna grupa dzielnych, walczących o swoje prawa do równego traktowania pań. Wśród nich znalazła się też pierwsza w Polsce, a druga na świecie kapitan żeglugi wielkiej, Danuta Kobylińska-Walas, która objęła tę funkcję dopiero w 1962 roku.
W 2007 roku nastąpił przełom – wtedy to kapitanem jednego z największych na świecie statków pasażerskich (dla 2744 pasażerów) o nazwie „Monarch of the Seas” została Szwedka – Karin Stahre-Janson. Ten wyczyn stał się inspiracją dla innych, przyczyniając się do coraz liczniejszego obejmowania stanowisk kapitańskich przez wiele kobiet na świecie. Przykładem jest Belinde Bennett, która w 2016 roku została kapitanem na bahamskim statku pasażerskim, jako pierwsza w historii czarnoskóra kobieta.
Według szacunków Chamber of Marine Commerce na statkach pracuje obecnie 1,2 miliona osób, z czego tylko 24 tysiące to kobiety. Dlaczego tak jest? Mówi się, że panie w dalszym ciągu są postrzegane jako słabsza płeć, której brak odpowiednich umiejętności i predyspozycji do pracy w branży morskiej. Ponadto w dalszym ciągu pokutuje błędne przekonanie, że lepiej zatrudnić mężczyznę, nawet mającego niższe kwalifikacje, niż kobietę.
Starodawne wierzenia i błędne opinie przez wieki uniemożliwiały kobietom równe traktowanie w branży morskiej. Miejmy nadzieję, że na świecie będzie coraz więcej mężczyzn opierających swoje decyzje na faktach, a nie na błędnych i krzywdzących przekonaniach. Dzięki temu wzrośnie obecność kobiet w branży morskiej, a wraz z tym wydajność i efektywność pracy na statkach. Tylko ludzie zaangażowani i pełni pasji przyczyniają się do sukcesu miejsca, w którym pracują. Płeć nie ma tu nic do rzeczy.