4 minute read

Pierwsza podróż we dwoje – Bogna Wernichowska

Pierwsza podróż we dwoje

Moda na poślubne wojaże narodziła się – jak twierdzą historycy obyczajów – w XVIII stuleciu we Francji, a później przez Wielką Brytanię rozpowszechniła się w całym cywilizowanym świecie. Młoda Para wyruszała na pierwszą wspólną eskapadę, kiedy tylko rozjechali się goście weselni, a czasem nawet wcześniej…

Advertisement

Bogna Wernichowska

Wopisach XIX-wiecznych hucznych wesel w kręgach bogatego ziemiaństwa czy mieszczaństwa można znaleźć wzmianki, że po paradnym obiedzie z szampanem i tortem, Panna Młoda znikała w swoim pokoju, zmieniała białą suknię z welonem na podróżny kostium z jasnym kapeluszem. Z nowo poślubionym małżonkiem, który też zdążył przebrać się z fraka w garnitur, wyruszała na dworzec. Towarzyszyli im co młodsi z gości niosący bukiety i pudła ze słodyczami. Przedział w ekspresie był zarezerwowany już wcześniej, konduktor otrzymywał stosowny napiwek aby zatroszczył się o wygody młodych i dopilnował ich bagaży. Serdeczne pożegnania na peronie przerywał dopiero gwizdek wzywający do zajmowania miejsc w wagonach, a białe chusteczki gości powiewały na peronie tak długo, aż pociąg zniknął w oddali.

Podróże poślubne

Dlaczego zaczęto odbywać poślubne wojaże? Podobno bogaci ziemianie wyruszali by pokazać młodej małżonce włości, jakie wymagać będą jej kobiecego starania. Wskazywano też przyczyny natury obyczajowej – Młoda Para chciała – jak pisano eufemistycznie: „nacieszyć się szczęściem we dwoje, z dala od oczu postronnych”. Dawne podręczniki dobrego tonu poświęcały niemało miejsca właściwemu zachowaniu – przede wszystkim – młodego męża wobec żony – w podróży poślubnej. Powinien więc zapewniać jej wszelkie wygody, zabawiać ciekawą rozmową, wskazywać godne widzenia zabytki, zjawiska przyrody, etc. A młoda małżonka ma „doceniać jego starania, nie narzekać na kaprysy pogody, nie okazywać zbytniej tęsknoty za swoją rodziną i nie popadać w migrenę tudzież melancholijne nastroje”. O bardziej intymnych sprawach autorzy nie wspominali zgodnie z pruderyjnym nastawieniem tamtej epoki… Poślubne wojaże trwały zwykle około miesiąca, chociaż zdarzały się i znacznie dłuższe, szczególnie w pierwszej połowie XIX wieku. Niekiedy – co odnotowywali pamiętnikarze – Młoda Para nie tylko zostawała rodzicami, ale i zdążyła nieco podchować pierworodnego. A jako, że dalekie podróże nie były wtedy zdrowe dla niemowląt, wracano do domu po upływie dwóch lat. Nie-

Dlaczego zaczęto odbywać raz dorodny potomek wyglądający poślubne wojaże? Podobno na starszego niż wskazywała metryka, stawał się powodem szeptanych bogaci ziemianie wyruszali dyskretnie pogłosek, że jest owocem by pokazać młodej małżonce przedmałżeńskich uciech rodziców. włości, jakie wymagać będą jej Miejsca na podróże dawniej kobiecego starania. Wskazywano Gdzie wyruszano najchętniej? Majętteż przyczyny natury obyczajowej ni nowożeńcy jechali tradycyjnie do Włoch. Wenecja, Florencja, Rzym – – młoda para chciała – jak odwiedzenie tych trzech pięknych i zapisano eufemistycznie „nacieszyć bytkowych miast – i jeśli tylko się dało, uczestniczenie w papieskiej audiencji, się szczęściem we dwoje, z dala było powodem szczególnej dumy młood oczu postronnych”. dych par. Wędrowano też na południe Francji – na Riwierę, po drodze zwiedzając Paryż. Z bliższych podróży chętnie podróżowano do Wiednia, gdzie nie tylko zabytków, ale i rozrywek było wiele. Jeśli podróż poślubna przypadła na lato czy wczesną jesień, z Wiednia kierowano się na południe nad Adriatyk, by w Trieście czy Abacji zobaczyć morze, będące dla mieszkańców Galicji wręcz egzotyczną atrakcją. Wielu nowożeńców pragnęło w XIX stuleciu łączyć poślubną podróż z turystycznymi atrakcjami. Ci podążali do modnego wówczas Zakopanego, by wspólnie przemierzać szlaki wiodące do Morskiego Oka, 

Poślubne wojaże trwały zwykle około miesiąca, chociaż zdarzały się i znacznie dłuższe – szczególnie w pierwszej połowie XIX wieku. Niekiedy – co odnotowywali pamiętnikarze – młoda para nie tylko zostawała rodzicami, ale i zdążyła nieco podchować pierworodnego. A jako że dalekie podróże nie były wtedy zdrowe dla niemowląt, wracano do domu i po upływie dwóch lat.

Doliny Pięciu Stawów – a nawet na Giewont, co uchodziło w tamtych czasach za prawdziwy sportowy wyczyn. Podjęli to wyzwanie dobijający się sławy malarz Wojciech Kossak i jego właśnie poślubiona żona Maria z Kisielnickich która, mimo że wychowana na nizinach – w skróconej spódnicy i wysokich sznurowanych bucikach dzielnie towarzyszyła mu na tatrzańskich szlakach. Z podróży przywożono rozliczne pamiątki, zdjęcia na sztywnych kartonikach z napisem „Venetia”, „Roma” czy Wien” i wiele na ogół miłych wrażeń. Chociaż – wyjątkowo – zdarzały się pary, dla których ta pierwsza podróż we dwoje skończyła się w konsystorzu prośbą o unieważnienie małżeństwa. Taki był kres drugiego małżeństwa sławnego pisarza Henryka Sienkiewicza, który po zmiennym w nastrojach narzeczeństwie ożenił się z 19-letnią Marią Włodkowiczówną. Z podróży poślubnej do Włoch wrócili po kilku tygodniach osobno z zamiarem zakończenia związku. W latach międzywojennych podróże poślubne zdecydowanie się zdemokratyzowały i skróciły. Często planowano je na miarę urlopu młodego męża, a nieraz i żony, jako że niektóre kobiety też pracowały. Mieszkający w mniejszych miastach jechali na parę dni by odwiedzić Warszawę czy słynny z zabytków Kraków, wybierając się też nieco dalej do Ojcowa, Pieskowej Skały albo Zakopanego. Powodzeniem cieszył się też Lwów i jego malownicze okolice. Wiele par przyciągało polskie morze i Gdańsk. Zdarzało się, że w podróży poślubnej odwiedzano też słynne miejsca odpustowe – Częstochowę, Kalwarię czy Ostrą Bramę w Wilnie, zamawiając mszę w intencji wspólnego życia w zdrowiu i pomyślności.

This article is from: