Magazyn 204 nr 1/2017 (5) luty-marzec

Page 1

Jak się studiowało za Platona?

No. 1/2017 (5)

Zbawcza moc drzemki

Gwara okupowanej Polski


Wstępniak!

Słowem wstępu Z

wielką przyjemnością prezentujemy Wam już piąty numer „Magazynu 204”. W tym miesiącu obchodzimy pierwsze urodziny naszego pisma. Bardzo się cieszę, że jesteście z nami już rok! W tym numerze przeniesiemy się wiele lat wstecz do Akademii Platona. Warto zobaczyć, czy współczesne uniwersytety mają wiele wspólnego z akademią założoną 387 lat przed naszą erą. W dziale kulturalnym uraczymy Was recenzją filmu Jackie przygotowaną przez Prawie Kino, a wszystkich zmęczonych sesyjnymi zmaganiami z pewnością zainteresuje, jak w 15 minut dodać sobie energii. Informacje na ten temat znajdziecie w artykule o drzemce. Możecie poczytać także o sposobie na poprawę swojej sytuacji finansowej dzięki popularnemu na całym świecie Forexowi.

No. 1/2017

W tym numerze także zaprezentujemy Wam gwarę okupowanej Polski. Warto wiedzieć, co znaczyły takie zwroty jak na przykład „Ciocia Ania”, „ciocia Frania”, czy „plujka”. Zachęcamy również do zapoznania się z tekstem o stereotypach na temat zdrowia psychicznego. Niewątpliwie jest to temat, który zmusza do refleksji. W tym numerze mamy dla Was do wygrania dwa bilety do kina Praha. Więcej informacji na stronie 16. Życzę Wam miłej lektury!

Napisz do mnie: magdalena.sibicka@nzs.org.pl

2


Spis treści

W tym numerze: 4

Zdrowie psychiczne w Polsce

Zbawienna moc drzemki

9 14

7

Jackie - recenzja filmu Jak studiowano w Akademii Platona?

12

Niebezpieczny FOREX

18

Gwara okupowanej Polski

Wydawca: Niezależne Zrzeszenie Studentów Organizacji Uczelnianej Uniwersytetu Warszawskiego

Skład i łamanie: Maciej Witkowski Szef działu korekty: Klaudia Uberman

Przewodnicząca: Sylwia Wasiłek

Projekt okładki: Magdalena Bąk

Adres redakcji: Krakowskie Przedmieście 24 00-927 Warszawa; pokój 204

Projekt logo: Magdalena Bąk Stali współpracownicy:

Kontakt: magazyn204@nzs.org.pl

Angela Kormańska, Anna Pernal, Kinga Potocka, Krzysztof Ślasa, Natalia Świerczewska, Agnieszka Salamon, Karolina Sobieszek, Nina Putyńska

Redaktor naczelna: Magdalena Sibicka mail: magdelena.sibicka@nzs.org.pl I Redaktor wicenaczelny: Maciej Witkowski II Redaktor wicenaczelna: Michalina Nowak

No. 1/2017

3


Studencki Insider

Nie jestem wariatem

czyli zdrowie psychiczne w Polsce No. 1/2017

4


Studencki Insider O zdrowiu psychicznym mówi się coraz więcej i częściej. Poruszają ten temat telewizje śniadaniowe, powstają grupy i fanpage’e poświęcone tematyce zdrowia oraz zaburzeń psychicznych takich jak depresja, nerwica i schizofrenia. Rozpowszechnione są również informacje o technikach relaksacyjnych takich jak mindfullness, medytacja czy trening pracy z ciałem autorstwa Lowena. Psycholog/terapeuta potrzebny od zaraz

przymusu nieustannej aktywności, konsumpcjonistycznej postawy, nadmiernego poświęcania się obowiązkom zawodowym i studenckim czy też schematyczności życia. W tym ciągłym biegu i presji, ważne jest, aby znaleźć także czas dla siebie, pogłębić swoją samoświadomość i czerpać z życia jak najwięcej.

Coraz większą popularność zyskują konsultacje psychologiczne bądź regularna terapia z psychoterapeutą. Z każdym rokiem zwiększa się świadomość społeczna dotycząca korzystania z tych form leczenia. Jeszcze kilka lat temu osoby korzystające z tego typu pomocy postrzegane były jako „psychiczne”, że coś jest z nimi „nie tak”, w związku z tym najlepiej trzymać się od nich z daleka. Obecnie pójście do psychologa czy rozpoczęcie terapii jest coraz częściej postrzegane jako chęć pracy nad sobą, a nie bycie tytułowym „wariatem” .

Formy pomocy, czyli co? To, z jakich form pomocy skorzystamy, zależy od problemu jaki nas dotyka, oraz tego, jakie jest jego nasilenie. Jeśli trudnością jest jedynie stres w pracy, można udać się na warsztaty medytacji czy technik relaksacyjnych. Jeżeli natomiast dotyczy to problemów takich jak nerwica, depresja, dystymia czy zaburzenia osobowości, wręcz konieczna jest długotrwała, regularna terapia. Wiąże się to z tym, iż nieleczenie tego typu schorzeń może nam bardzo utrudnić codzienne funkcjonowanie, a nawet doprowadzić

Niestety, w obecnych czasach możemy zaobserwować wzrost stresu, nieumiejętność zrelaksowania się, zwłaszcza wśród ludzi młodych, a co za tym idzie – większą zachorowalność na choroby o podłożu emocjonalno-psychicznym. Jest to wynik szybkiego życia,

No. 1/2017

5


Studencki Insider

Pomimo wzrostu świadomości na temat schorzeń psychicznych, wciąż można spotkać osoby, które na sam dźwięk słowa „psychoterapeuta” czy „psychiatra” dostają drgawek. do sytuacji, w których ze względu na stan zdrowia nie będziemy w stanie normalnie pracować lub uczyć się. Pomimo wzrostu świadomości na temat schorzeń psychicznych, wciąż niestety można spotkać osoby, które na sam dźwięk słowa „psychoterapeuta” czy „psychiatra” dostają drgawek. Potrafią bagatelizować swój problem nawet latami i wmawiać sobie, że wszystko z nimi w porządku, że poradzą sobie sami, a po pomoc sięgają tylko „ciężko chorzy ludzie”. Ważne jest dostrzeżenie swojego problemu i porzucenie wstydu „bycia potrzebującym pomocy” oraz myślenia typu „co powiedzą na to moi znajomi?” Jeżeli nie akceptują Was takimi jakimi jesteście – mówi się trudno. Praca nad sobą i swoim zdrowiem psychicznym jest tak samo ważna jak studia i praca. Świat nowych technologii pozwala bardzo łatwo znaleźć miejsca, gdzie możemy szukać pomocy. Są to chociażby Terapeutyczna Kawiarnia na Natolinie czy Ośrodek Rozwojowy „Inspiro”

No. 1/2017

na Żoliborzu. Dzięki takim miejscom łatwo znaleźć terapeutę czy warsztaty relaksacyjne. Zatem pamiętajcie: żyjecie tylko raz i warto zadbać o siebie już dziś!

Kinga Potocka

6


Studencki Insider

Dobranoc więcej się nauczę

Okres sesji to czas wzmożonej nauki. Wielu studentów zastanawia się, co robić, aby mieć więcej energii i łatwiej zapamiętywać informacje. Odpowiedź może być zaskakująca, wystarczy drzemać .

K

ażdy w ciągu dnia, przeżywa dwa kryzysy energetyczne. Pierwszy około południa i kolejny około godziny 16-17. Warto wtedy uciąć sobie nawet krótką drzemkę, ponieważ płyną z tego wszelakie korzyści. Przede wszystkim drzemka to potężny zastrzyk energii. Jest to najlepszy substytut kawy, czy niezdrowych napojów energetycznych. Co więcej drzemki świetnie wpływają na pamięć, kreatywność i procesy zapamiętywanie. To niezwykle ważne, kiedy uczymy się i mamy do przyswojenia potężną porcję wiedzy. Dodatkowo

No. 1/2017

regularne drzemki obniżają poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. Dzięki temu znacznie mniej się denerwujemy i mamy lepsze samopoczucie. Przerwy na sen nie powinny być za długie. 20 minut drzemania, sprawi, że poprawi się nasza zdolność do koncentracji. Przez ten czas zdążymy wejść w lżejsze fazy snu, dlatego łatwo wybudzimy się. Dłuższe, ok 60 minutowe drzemki korzystnie wpływają na procesy zapamiętywania. Jednak w tym czasie wkracza się w głębsze fazy snu i zaraz po przebudzeniu będziemy

7


Studencki Insider czuć się senni i zmęczeni. Istotna jest też pozycja. Znacznie łatwiej zasnąć i wygodniej drzemać w pozycji leżącej. Jednak z pozycji siedzącej szybciej się wybudzimy i powrócimy do swoich obowiązków.

długiej drzemki w pracy. Jedyną ze znanych firm w Polsce, w której można drzemać w ciągu dnia jest oddział Google’a. Drzemka, która mylnie kojarzy się z lenistwem, jest bez wątpienia jednym z najlepszych sposób na regenrację sił. Wszystkich zainteresowanych tematyką odsyłam do lektury „Take a Nap! Change your life” dr Sary Mendic.

Wiele osób obawia się, że sen w ciągu dnia sprawi, że wieczorem długo nie zmrużą oka. W rzeczywistości jest jednak wręcz przeciwnie! Drzemki nas odstresowują, dlatego wieczorem nie mamy problem z szybkim zaśnięciem i zapadnięciem w głęboki sen. Należy jednak pamiętać, że nie wolno drzemać trzy godziny przed pójściem spać.

Magdalena Sibicka

W Polsce idea drzemania nie jest zbyt popularna, w porównaniu z krajami śródziemnomorskimi, gdzie popularna jest poobiednia sjesta. Z kolei w Chinach każdy obywatel ma zapewnione prawo do odpowiednio

No. 1/2017

8


Trochę kultury

Półtorej godziny dla pani

Kennedy

No. 1/2017

9


Trochę kultury

2

2 listopada 1963, Dallas w stanie Teksas. Słoneczny dzień, luksusowy samochód marki Lincoln, a w nim para uwielbiana przez całą Amerykę. Wszystko trwa dosłownie chwilę. W wyniku zamachu, na oczach całego świata, umiera 35. prezydent Stanów Zjednoczonych – John Fitzgerald Kennedy. Przełomowy moment w historii Ameryki, którego okoliczności do dziś pozostały niewyjaśnione. Jednak to nie JFK poświęcony zostanie półtoragodzinny seans. W cieniu tej tragedii rozgrywa się inna i to właśnie o niej traktuje najnowszy film Pablo Larraína. Mowa o przejściach małżonki prezydenta, ikony mody (jej różowy strój już na zawsze przejdzie do historii jako symbol zamachu na męża) i kobiety, która przeszła w życiu niejedno – Jacqueline ‘Jackie’ Kennedy. Fabuła produkcji opiera się na dwóch osiach czasowych. Pierwszą staje się wywiad, którego Jackie udziela niedługo po śmierci prezydenta, drugą zaś wspomnienia, jakie przywołuje rozmowa z dociekliwym dziennikarzem. Kobieta, początkowo mało wylewna, stopniowo ulega emocjom, kreśląc niesamowicie poruszający obraz wydarzeń z jej punktu widzenia. Widz przeniesiony zostaje nie tylko do tragicznego dnia zamachu, lecz także do scen, które wcześniej mógł sobie tak naprawdę tylko wyobrazić. Przygotowania do pogrzebu, szukanie miejsca pochówku, trudna rozmowa z dziećmi – to tylko kilka sytuacji zza kulis tragicznej śmierci Kennedy’ego.

– czy Jackie nie urasta do rangi filmu uniwersalnego, traktującego najzwyczajniej w świecie o stracie bliskiej osoby? Odpowiedź dla wielu może być twierdząca. Należy jednak pamiętać, że mowa tu o wydarzeniach, które wstrząsnęły całą Ameryką. Portret wdowy staje się zarazem portretem pierwszej damy, żony najważniejszej osoby w kraju. Kobiety, która musi stawić czoło trudnościom losu i na oczach całego świata zadbać o pochowanie prezydenta z godnością. Jackie zależy tak naprawdę na jednym – godnym uczczeniu pamięci męża. Pragnąc ocalić go od zapomnienia, robi wszystko, aby podkreślić, jak ważną był postacią dla świata polityki i dla niej samej. Reżyserem Jackie jest Pablo Larraín – Chilijczyk, który po sukcesie odniesionym w ojczyźnie, debiutuje w Hollywood. Pracę nad filmem zaproponował mu sam Darren Aronofsky, obejmujący tym razem stanowisko producenta. Lepiej jednak odstawić na bok gdybanie, jakim widowiskiem mogłaby być Jackie, gdyby nakręcił ją reżyser Czarnego łabędzia. Larraín wprowadza bowiem do kinematografii powiew świeżości, ciekawe spojrzenie hollywoodzkiego nowicjusza. Fakt jednak, że przy tak poważnym temacie może zostać przez wielu niedoceniony, a szkoda. Na uwagę zasługuje także znakomita, przeszywająca muzyka (nominowana z resztą do Oscara), która idealnie oddaje ciągły niepokój i cierpienie Jacqueline.

W tym momencie warto sobie odpowiedzieć na pytanie

No. 1/2017

10


Trochę kultury Czas w końcu wspomnieć o Natalie Portman, której zdecydowanie należy się więcej niż chwila uwagi. Gra niesamowicie przejmująco, z wyjątkową starannością oddając portret Jacqueline Kennedy. Każdy jej najmniejszy gest, charakterystyczny sposób mówienia postaci, dowodzą tylko, jak dobrze przygotowała się do roli. Roli, niewątpliwie, trudnej – przepełnionej tłumionym smutkiem, zwątpieniem i ciężarem odpowiedzialności, jaki spływa na kobietę po utracie męża. Gra Portman w połączeniu z ‘ciasnym’ kinem Larrina (bliskimi planami, licznymi zbliżeniami na twarz aktorki) stwarzają niesamowicie szczery portret Jacqueline. Kreację tworzoną przez Portman dopełniają także wspaniałe kostiumy z największą dokładnością oddające wyrafinowany gust pani Kennedy.

potencjał kinematografii, filmy takie jak Jackie wpisują się w bardzo ważną kategorię. Ta intymna biografia połączona z odrobiną kina historycznego to hołd. Półtorej godziny poświęcone kobiecie żyjącej w cieniu legendy. Należało jej się chociaż tyle.

Nie nazwałabym Jackie kinem wybitnym. Film, mimo iż nakręcony przez Chilijczyka, jest ‘amerykański’ w pełnym tego słowa znaczeniu. Zrobiony z impetem i rozmachem. Ten rodzaj kina nie każdemu przypadnie do gustu. Początkowo zdawało mi się, że Jackie zrzeszy dwie grupy odbiorców – zainteresowanych śmiercią JFK i fanów Natalie Portman. Jeśli jednak należycie do tej pierwszej, uprzedzam, Jackie nie zaspokoi waszej ciekawości. Zastanawiając się jednak nad tym, jak dziś można wykorzystywać

No. 1/2017

11

Wiktoria Andrukajtis


Historia, która trwa

Akademia Platońska wino, muzy i matematyka Dzisiejsze akademie mają niewiele wspólnego z tą, którą Platon założył w 387 roku przed naszą erą. Trzeba przyznać, że styl i metoda nauczania stosowana przez filozofa w dzisiejszych czasach wielu by zdziwiła.

A

kademia Platońska jest przez wielu uważana za prababcię współczesnych uczelni. Jej celem było „kształcenie dusz zdolnych”. Jej uczniowie, podobnie jak dziś studenci najlepszych uczelni, przygotowywani byli do roli uczonych i mężów stanu. W tamtych czasach szkolnictwo nie było uregulowane państwowo, dlatego też Platon miał w jej prowadzeniu pełną dowolność. Czas poznać jego szkołę od kuchni. Jakie są progi? Nauka w Akademii nie była dostępna dla każdego.

No. 1/2017

Legenda głosi, że nad wejściem do szkoły widniał napis: „Nie ma tu wstępu nikt, kto nie zna geometrii”. Egzamin wstępny do Akademii przeprowadzał sam Platon. Do Akademii przyjmowano zarówno młodych uczniów (Arystoteles wstąpił tam w wieku siedemnastu lat) jak i znanych uczonych w podeszłym wieku (niektórzy wstępowali do szkoły razem ze swoimi własnymi uczniami). Studiowanie w Akademii było przywilejem wybranych, lecz mimo to przybywali do niej adepci z całego greckiego świata, m. in. z północnej

12


Historia, która trwa Grecji, Macedonii i wybrzeży Morza Czarnego. Wykłady i biesiady W Akademii nauczano w formie wykładów, seminariów, rozmów i dyskusji toczonych na spacerach w ogrodzie lub w portykach miejskich. Szczególną formą zajęć dydaktycznych był sympozjon, czyli uroczysta uczta sowicie zakrapiana winem. Mimo że wychowanie w Akademii było surowe, picie wina było uznawane przez Platona za istotny element przygotowania do życia obywatelskiego. Według niego udział w zabawach pozwala poznać prawdziwy charakter człowieka i czyni ludzi bardziej otwartymi. Jeden z najbardziej znanych dialogów Platona – Uczta - opisuje właśnie taki sympozjon. Na temat biesiad wiele pochlebnych słów można znaleźć także w Prawach. Wspólne przyjęcia były w Akademii czymś na tyle ważnym, że istniał nawet specjalny urzędnik, który

miał czuwać nad ich przebiegiem. Dość dalekim echem tego rodzaju uczt są Juwenalia, lecz wydaje się, że obecnie nie mają one charakteru dydaktycznego, i raczej nikt ich nie traktuje jako istotny element kształcenia studenta. A szkoda! Historyczna szkoła Platon prowadził swoją szkołę przez czterdzieści lat. Po jego śmierci historia Akademii się nie skończyła. Trwała aż do 529 roku naszej ery, gdy cesarz Justynian nakazał zamknąć szkołę. Próbę jej reaktywacji podjęto potem w renesansowej Florencji. A dziś wszystkie uczelnie, które mają słowo „akademia” w swojej nazwie przypominają nam o Platonie, jego szkole i wielkich biesiadach, które się tam odbywały.

Maciej Witkowski

Mimo że wychowanie w Akademii było surowe, picie wina było uznawane przez Platona za istotny element przygotowania do życia obywatelskiego.

No. 1/2017

13


Historia, która trwa

Enigma ulicy gwara okupowanej Polski W czasie II Wojny Światowej życie zeszło do podziemia. To tam wytworzyła się gwara przepełniona prześmiewczymi określeniami czy słowami o ukrytym znaczeniu, które tworzyły niezrozumiały dla Niemców szyfr. Mimo że po latach większość tych wyrazów wyszła z użycia, w jakiś sposób wciąż są one żywe. W książkach, wspomnieniach, czy muzyce wciąż pobrzmiewa gwara okupowanej Polski.

No. 1/2017

14


Historia, która trwa

Kim był więc „malarz” wspomniany w pierwszej zwrotce? Oczywiście mowa o Hitlerze, który jak powszechnie wiadomo, był niespełnionym artystą, po tym, gdy w latach 1907 i 1908 na próżno próbował dostać się do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu. „Masz górala i mnie puść…” Chyba każdy zna przynajmniej kilka wersów niezwykle popularnej w okupowanej Warszawie zakazanej piosenki „Siekiera, motyka”, która w swoim tekście opisywała codzienne życie mieszkańców stolicy. Jednak nie sposób zrozumieć całego przekazu, który krył w sobie ten utwór bez znajomości gwary okupowanej Warszawy. Kim był więc „malarz” wspomniany w pierwszej zwrotce? Oczywiście mowa o Hitlerze, który jak powszechnie wiadomo, był niespełnionym artystą, po tym, gdy w latach 1907 i 1908 na próżno próbował dostać się do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu.

No. 1/2017

Kolejnym określeniem na pozór niezrozumiałym dla dzisiejszego odbiorcy jest „hycel”. Pod tym hasłem kryje się jednak po prostu obraźliwe określenie okupanta. Co jednak ze słowem „góral”? W dzisiejszej mowie oznacza ono oczywiście mieszkańca terenów górzystych. Jak było jednak podczas II Wojny Światowej? Wtedy ten wyraz wprawdzie był używany również w dzisiejszym znaczeniu, ale w mowie potocznej oznaczał także pięćset złotych. Skąd taka nazwa? Na ówczesnym banknocie o takiej wartości widniał wizerunek górala. Ze zrozumiałych powodów określenie to nie występuje w dzisiejszych czasach.

15


Historia, która trwa Co jednak będzie, gdy na nowo w Polsce pojawią się „pięćsetki”? Wrócimy do starego slangu, czy może utworzymy nowe określenie? „Plujka”, czyli danie główne powstańczej Warszawy Gdy pierwszego dnia sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00 zabrzmiał sygnał do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego, nikt się nie spodziewał, że będzie ono trwało tak długo. Dlatego też żywność, którą zebrano przed początkiem walk, wystarczyła tylko na kilka dni. Zakładano, że wszelkie późniejsze braki będą uzupełniane zdobyczami od Niemców. Mimo że rzeczywistość nie okazała się tak kolorowa jak na początku przewidywano, to jednak w walkach zdobyto browar Haberbusha i leżący w nim chmiel. To on stał się głównym składnikiem zupy „plujki”. A skąd taka nazwa tego dania? Podobno jedząc ową potrawę trzeba było wielokrotnie pluć, bo w powstańczym wytworze było mnóstwo kłujących „ości”. Według relacji świadków nie było to najsmaczniejsze danie, jednak żołądek trzeba było czymś zapełnić. Wiele osób może jednak to słowo kojarzyć z czymś innym. Jeśli wasze babcie

zaproponują Wam „plujkę”, to wiedzcie, że najprawdopodobniej chodzi po prostu o herbatę z fusami. To znaczenie tego słowa narodziło się z kolei w czasach PRL. Jeśli mowa o nazwach, którymi etykietkowano niektóre okupacyjne „przysmaki”, warto wspomnieć również o „dźwiękowcu”, czyli niezbyt smacznym czarnym chlebie, który po zjedzeniu miał powodować wzdęcia. Stąd też zresztą jego nazwa. W czasach II Wojny Światowej, kiedy o jedzenie było naprawdę trudno, ludzie często musieli zadowalać się niekoniecznie przyjemnymi w smaku daniami. Nic więc dziwnego, że z tak smutną rzeczywistością radzono sobie, wymyślając chociażby humorystyczne nazwy tych okupacyjnych potraw. Konspiracja w słowie Dużą część wyrazów używanych w Polsce podczas II Wojny Światowej wprowadzono w konspiracji. Oczywiście cel takiego przedsięwzięcia był prosty - ukryć prawdziwe znaczenie wiadomości przed wrogiem. Tak też powstały takie określenia jak „ciocia Ania” czy równie niewinnie brzmiąca „ciocia Frania”.

UWAGA, KONKURS! Kto w gwarze okupacyjnej nazywany był „hyclem”?

Do wygrania dwa BILETY do Kina Praha na film McImperium! Do wykorzystania w dniach 6-12.03.2017r.

Odpowiedzi przesyłajcie na adres: magazyn204@nzs.org.pl Na odpowiedzi czekamy do 2 marca 2017 roku! No. 1/2017

16


Historia, która trwa Któż mógłby się spodziewać, że takie dwie niewinne osoby znaczeniowo kryją za sobą naszych sprzymierzeńców: Anglię i Francję. O ile z takich sposobów na komunikację najczęściej korzystano w listach czy podczas rozmów w miejscach publicznych, o tyle bez większych obaw i szyfrów Polacy mogli porozmawiać w „melinie”, czyli lokalu konspiracyjnym. Co jednak działo się, gdy Niemcy próbowali złapać jednego z konspiratorów w domu? Wśród Polaków mówiło się wtedy o założeniu „kocioła”, czyli pułapki w miejscu zamieszkania. Podczas rozbudowy Armii Krajowej jasnym było, że wszelkie przekazywane informacje trzeba było jak najlepiej ukryć. Dlatego też powstała cała lista określeń, które dane było zrozumieć tylko tym wtajemniczonym.

Polaka XXI wieku, jednak mała część, nie wiedzieć kiedy, na stałe zapisała się w naszym ojczystym języku.

Małgorzata Gruca

Sytuacja, w której znaleźli się Polacy po 1 września 1949 roku miała bardzo duży wpływ na kształtowanie się języka potocznego w następnych latach. Pojawiające się słowa dotyczyły wszystkich możliwych płaszczyzn. Pojawiały się w konspiracji, barwnie opisywały smutną rzeczywistość, oraz służyły obraźliwemu określeniu zarówno okupanta, jak i jego propagandowych działań. Co prawda, wiele z nich nie pojawi się w słowniku Akcja Historia

No. 1/2017

17


Studencki Insider

FOREX Dlaczego nie zawsze warto bawić się pieniędzmi?

G

dy w dzieciństwie słyszeliśmy, żeby nie bawić się pieniędzmi, zazwyczaj posłusznie odkładaliśmy je na bok. W życiu dorosłym nie jest to już takie proste, a wizja szybkiego pomnożenia włożonej sumy kusi pójściem do kasyna, grą na giełdzie czy na rynku walut. Najbardziej znanym, największym i międzynarodowym jest Forex (z ang. Foreign Exchange), który pozwala na grę nawet pięcioma dolarami, zapewnia olbrzymią płynność oraz łatwy dostęp. Wraz z otworzeniem się na indywidualnych klientów, Forex znacznie zyskał na popularności. Z początku handel walutami dostępny był tylko dla banków i dużych korporacji. Obecnie indywidualni inwestorzy mogą założyć konto i przy współpracy z brokerem zacząć grę o mnożenie gotówki albo przy niekorzystnym scenariuszu, który według Komisji Nadzoru Finansowego przytrafia się w Polsce czterem na pięciu graczy, liczyć straty. Z jednej strony możliwość zysków jest praktycznie nieograniczona, z drugiej można stracić

No. 1/2017

dużo więcej niż wynosiła początkowo włożona kwota. Ciężko jest wyłączyć emocje, gdy źrenice zamieniają się w symbole dolarów, jednak, grając na Forexie, trzeba być świadomym ryzyka, jakie jest z tym związane. Zanim na dobre rozpoczniemy handel walutami, możemy założyć konto demo, gdzie będziemy uczestniczyć w grze fikcyjnymi środkami bądź skorzystać ze szkoleń oferowanych przez brokerów. Niemniej jednak, nawet najbardziej doświadczeni nie mogą zniwelować ryzyka do zera. I chyba właśnie to najbardziej przyciąga klientów, bo w życiu chodzi o emocje. Kto z nas przez chwilę nie chciałby poczuć się jak Leonardo DiCaprio w Wilku z Wall Street? Jednak trzeba pamiętać, że mimo tego że na Forexie gramy online, obracamy rzeczywistymi pieniędzmi.

18

Michalina Nowak


Inside NZS UW

NZS UW na fb:

Wampiriada

Akcja Historia

No. 1/2017

19



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.