moment #51

Page 1


moment magazyn

Intro http://www.facebook.com/magazyn.moment

Wydawca:

intro patronaty zapowiedzi temat miesiąca news kalendarium wywiad felietony zapowiedzi filmowe recenzje muzyczne kulturalnie i na temat tu nas znajdziesz relacje wykrywacz talentów kulinarna zadyszka

FABRYKA C Sp. z o. o. 85-055 Bydgoszcz ul. Zduny 8 tel. 52 322 52 83 moment@moment.pl general manager: Wojciech Jaworski project manager: Arkadiusz Hapka Redakcja: Kuba Ignasiak (redaktor naczelny) kuba@moment.pl Liwia Jezierska Piotr Aftka Remigiusz Ławniczak Janek Świerkowski Marek Szpak aka Screwball Jakub Chmielewski aka TV Monika Balcer

Partnerzy:

Współpracownicy: Justyna Król Dorota Androsz Karol Wąsik aka Vonsko Sławomir Richert Jarek Jaworski Jarosław Krawczewki aka Counter Arek Wiśniewski aka Pestka, Pe Adam Sierociński aka Sierot Foto: Szymon Milner (okładka) Sylwia Bartchodzie Projekt:

Szymon Kaźmierczak...... www.biteme.pl

Moment dostępny w:

FABRYKA C Sp. z o. o. Szymon Milner (design, skład, reklamy) - www.szymonmilner.wordpress.com Dawid Wiśniewski aka Dawit (kalendarium) Zwonimir Barski vel Dzionas (reklamy) Bartłomiej Pawlicki (DTP) Marketing: Arkadiusz Hapka (project manager) - ahapka@fabrykac.pl tel. kom. 0 504276675 tel. kom. 0 505121011 Wojciech Jaworski - wjaworski@fabrykac.pl

www.biteme.pl


Zapiski na bankietach

Co dalej, co to teraz za licho będzie, czy kozak jaki pod butem łeb zgniecie jak małą hałbicę? To pytanie porządny torunianin zadaje sobie niemal co dzień. Nic dziwnego, w końcu tłuką go po łbie ludziska klepsydrami i budzikami 2016 razy na minutę. Koniec! Koniec! Dzieci biegają ze łzami w oczach sypiąc turkusowe kwiaty na grobie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Nie lękaj się Polsko, nie płacz piernikowy grodzie - jest jedna panienka przenajświętsza, co pomoc niesie, ale pamiętaj niewierny – JEDNA, JEDYNA, bo Wanda Niemca zechciała! Więc drgnęły Madonny, Madonny i orszak stukonny, stukonny – ruszył z kopyta! A nie, to nie pogrzeb jedzie, tylko Krzyżak toruński do bram bydgoskich zapukał. Staropolskim zwyczajem, jak na piewcę kultury przystało, dochował obrządku i zaprezentował złomowisko kiczu i żenady. Dzięki Bogu Bydgoszcz - też kulturalna nad wyraz - Krzyżaka miała w dupie i na umówioną kolację z zakonnikami nie przyszedł nikt. Ale po naszych braciach zza miedzi ciepłych kluch się nie spodziewano już po tym jak prezes tego klubu podpisał i podtarł. Pakt o nieagresji oczywiście. No i wytoczyli przeciwko nam działa najcięższe! Festiwale, teatry, opery, a myśmy im Motoareną po oczach. Blitzkrieg i do tego klasyczny, bo zanim się zaczął już się skończył i nikt nawet nie wiedział czy ten Blitzkrieg właśnie wyprze-

dzał czy był dublowany. A Bydgoskie starania o tytuł rycerza wiosny poprzeć wypadało, bo co jak co, ale z pustego i Salomon, więc co tam - niech sobie chłopaki rzeźbią. Co to jednak jest - ta Europejska Stolica Kultury? Morze pieniędzy, worki kapsułek i tran bezalkoholowy. Moi Drodzy, pozwólcie, że Wam przypomnę, iż na Wyspach Bergamuta, gdzie mieściła się poprzednia Stolica Kultury, widziano Kota w Butach. Zrozumiałe wtedy się staje, że każdy twórca na tym pięknym archipelagu został doceniony! Bez względu na wiek, kolor włosu, oczów, piegi czy zielone świątki. Talent i praca w tym Kotle tak były zbędne, że gdy ktoś nimi się wykazał karano pracami w kamieniołomach króla Mame L.U.C’a. Nie może być przecież tak, żeby artysta znosił krytykę. Czy można się więc dziwić, że co niektórzy rodowici lokalni twórcy i działacze domagają się zwiększenia nakładów na kulturę? Czy można mieć im za złe, że żądają uznania? Żaden nie śmiałby się co prawda porównać do tych wielkich mistrzów z Wysp Bergamuta, ale w kategorii talentu i pracy z pewnością staną w szranki z każdym! Więc żądamy, żeby

skapło im z miejskiego źródełka! A jak nie, to zemrzem z głodu! „Kto Panu dał prawo, żeby decydować o tym, jaka kultura jest dobra, jaka zła. Czy koło gospodyń wiejskich jest gorsze od Pana sztuki?” - krzyczał jeszcze nie dawno ostatni sprawiedliwy do jutrzejszego „właściciela trzeciorzędnej piwiarni”. Dziś cichcem jeden wymienia drugiego. Poszło o wymowę – ET czy AT. W Bydgoszczy miejscowi geniusze politologii piastujący najwyższe stanowiska zorientowali się, że wybory za pasem i zbierają wyborców na magnESK. Szczwani wyborcy stwierdzili, że magnes to nie ogień i swój rozum mają, lecą więc jak ćmy do monopola. Lech Kaczyński w grobie się przewraca, Apator jedzie dalej. Dwa rzuty wolne piernikiem i zabrakło mi tchu. Wiosna w pełni, tlenu pod dostatkiem! Niech ktoś przyniesie domowy zestaw do tracheotomii - jak bociek może to i ja dam radę. Chyba, że wykończy mnie wcześniej monocogito otoczenia.

patronat

Wiosenna karuzela z trenerami ruszyła na dobre. Roman Kołakowski - szkoleniowiec KS ESK Toruń 2016 - jeszcze nie zdążył przyznać się do błędnej taktyki Gwiazdy Podwójnej, a już zdążył się obrazić i zniknąć. I choć niektórzy twierdzą, że poszło o Placebo, główny kat Romana - FC Bydgoszcz Stolicą - natarł z furią i właśnie zrównał się ze Szczecinem w tabeli pretendentów do tytułu.

Tomek Frankowski król strzelców niejednego sezonu

3


Big Band(y) w APK

zapowiedzi news

Indigo Tree razy trzy!

Duet Indigo Tree wstrząsnął polską sceną alternatywną. Filip Zawada, niegdyś grający w Pustkach i AGD, wraz Peve’em Lety’ym, stworzyli we Wrocławiu unikatowy twór muzyczny. W październiku 2009 roku wydali debiutancką płytę „Lullabies Of Love And Death”, która z miejsca stała się sensacją (o płycie można przeczytać w dziale z recenzjami, s. 64). Krytycy prześcigali się w pochwałach. I rzeczywiście, Indigo Tree to wyjątkowe połączenie kapitalnych, popowych melodii, z alternatywnym dysonansem, połączenie szalonego folku z psychodelią. Eteryczne melodie charakteryzują się nie-

bywałym luzem, co sprawia, że słucha się ich bardzo przyjemnie. Aż dziwne, że udało się to osiągnąć za pomocą dwóch gitar i wokalu. Dodatkowo klimatu dodają klipy, chociażby świetny do „I Am The Car” z plastikowym dużym Fiatem na patyku w roli głównej. Wrocławian wspomagać będzie bydgoski zespół Hans Jörg. Postara się przekonać przybyłych do swojej wizji melanżu zimno-falowych brzmień ze współczesnym indie rockiem. Depresyjne opowieści o mieście, jako miejscu postrzeganym i miejscu rzeczywistym. Zespół pod koniec zeszłego roku nagrał EPkę w Electric Eye w Szubinie u braci Kapsów, której można posłuchać na profilu MySpace: http://www.myspace.com/hansjorgpl. Zespół Indigo Tree zagra w maju w trzech miastach kujawsko-pomorskiego: Toruniu (20.05), Aleksandrowie Kujawskim (21.05) oraz Bydgoszczy (22.05). Szczegóły poniżej... kasper.linge Indigo Tree solo oraz z gośćmi 20.05.2010, klub NRD, Toruń (+ Ed Wood) 21.05.2010, klub Fado, Aleksandrów Kujawski 22.05.2010, klub Mózg, Bydgoszcz, godz. 21 (+ Hans Jörg) Bilety: 5 zł (Bydgoszcz)

4

Trzydzieści pięć lat temu w bydgoskim Pałacu Młodzieży powstał jazzowy big band. Tworzyli go najlepsi muzycy pracowni wokalno-instrumentalnej. Dzisiaj, pod wodzą Piotra Dąbrowskiego, działa nie jeden, a dwa zespoły - „Jazz Big Band’75” oraz „Junior Jazz Big Band’75”. Oba wielokrotnie koncertowały na scenach polskich i zagranicznych (m.in. w: Belgii, Francji, Niemczech, Grecji). Brały udział w koncertach, konkursach oraz festiwalach jazzowych zdobywając nagrody i wyróżnienia (wyróżnienie na VII i trzecia nagroda na XIII Big Band Festiwal w Nowym Tomyślu, druga nagroda na III Bydgoszcz Big Band Festiwalu). Zespoły tworzą muzycy z Bydgoszczy i okolicznych miejscowości. Są to uczniowie szkół muzycznych, studenci Akademii Muzycznej, ale również osoby, dla których granie jazzu jest przyjemną odskocznią od szarej codzienności. We wtorek, 11 maja, o godzinie 19 w Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej wystąpią oba zespoły, które podczas koncertu zaprezentują popularne standardy jazzowe i utwory z gatunku muzyki filmowej w doskonałych, big bandowych, aranżacjach. apk Jazz Big Band’75 + Junior Jazz Big Band’75 11.05.2010, sala widowiskowa APK, Bydgoszcz, godz. 19 Wstęp wolny!


Dziecko Klasyki i Dubstepu

„Child of Classic and Dubstep” to synteza dwóch odległych, lecz bardzo bogatych w dźwięki i mających wiele wspólnych tematów, gatunków muzycznych. Głównymi reprezentantami tych dziedzin będą: stypendysta Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego - Michał Dobrzyński, producent muzyki elektronicznej oraz dj Kwazar - absolwent pre-

stiżowego projektu Redbull Music Academy, Barcelona 2008, jak również muzycy Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Nie każdy może sobie wyobrazić spotkanie muzyki undergroundowej, przepełnionej niskimi tonami uderzeń basowych, którą w Polsce można często usłyszeć w alternatywnych klubach, z muzyką współczesną, której elementami są dźwięki żywych instrumentów, m.in. fortepianu, skrzypiec, altówki, fletu, trąbki i perkusji. Jak twierdzą pomysłodawcy projektu, utwory które powstaną, będą nietypowym eksperymentem elektroniczno-akustyczno-wizualnym dowodzącym, że dialog artystów różnych środowisk może przynieść zaskakujące, niekonwencjonalne wrażenia. „Spektakl” przygotowany w ramach projektu dofinansowanego przez Miasto Bydgoszcz, będzie wystawiony 14 i 15 maja o godz. 19 w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Ilość miejsc jest ograniczona, wstęp bezpłatny, a więcej o projekcie, muzykach i rezerwacjach można przeczytać na stronie: www.classicanddubstep.com. apk

Child of Classic and Dubstep 14/15.05.2010, Teatr Polski w Bydgoszczy, godz. 19 Wstęp wolny! (ilość miejsc ograniczona)

„wo” to tak naprawdę Wojciech Morawski, który generuje muzykę za pomocą laptopa. Jest skoncentrowany na dźwięku jako informacji akustycznej. Dźwięk jako metadata - informacja o informacji. Tło, szumy i odbicia, są w pełni równoważnym muzycznym partnerem dla rytmu pojawiającego się pod postacią prostych metrycznych konstrukcji, jak również surowego glitchu. Osobnym elementem muzycznym jest eksploracja górnego pasma słyszalności, dźwięków, które nie występują w życiu codziennym w tak intensywnym nasyceniu.

zapowiedzi

Przewidywalność, prostota, cisza czy brak emocji, to zdecydowanie nie są określenia, które mogą charakteryzować niezwykły projekt muzyczno-wizualny „Child of Classic and Dubstep”, na który zaprasza Koło Inicjatyw Innowacyjnych w Kulturze „Other Way” z Bydgoszczy. Do eventu, który w dniach 14 i 15 maja odbędzie się w bydgoskim Teatrze Polskim bardziej pasują sformułowania takie, jak: głęboki bas, łamanie konwencji, czy intryga dźwięków.

[wo + to]

„to” z kolei, to Tomasz Gęstwicki. Alternatywy dla korporacyjnej rzeczywistości poszukuje w świecie wirujących okręgów i coraz słabiej czytelnych symboli, odsyłających do świata jego paranoicznej wyobraźni. W zeszłym roku „to” wystąpił min. na Heineken Music Open`er Festival i SoundScreen Festival w Bydgoszczy. Razem „wo” i „to” ruszają w trasę. Majowe koncerty promują debiutancką płytę wo „1,2,3,4... yhm...1,2”, która będzie dostępna do nabycia w czasie koncertów. Jako support wystąpi Audio Science Experiment. Twórcą tego projektu jest młody bydgoszczanin Bartek Eckardt. W jego utworach słychać digital dub, chillout, drum&bass i breakcoreowe wariacje w eksperymentalnej formie. W 2008 wydał płytę „Hypnoutopia”, która wprowadza w ponad 40-minutową podróż w nieznane. kasper.linge [wo + to] + Audio Science Experiment 21.05.2010, Mózg, Bydgoszcz, godz. 21 Bilety: 5 zł

5


Phil Riza podwójnie

zapowiedzi

Maj w Buena Vista Przestawienie zegara o godzinę w przód jest sygnałem dla tych wszystkich, którzy budzą się na niedzielny Teleexpress, że zbliża się czas wiosennego muzykowania. Majowy miesiąc w klubie Buena Vista zamyka na dobre okres postu i otwiera nowy rozdział piątkowych fascynacji pod hasłem Sweet & Sexy Music. Naszym zdaniem dość trudno jest znaleźć w piątek kąt w grodzie nad Brdą, gdzie grono głodnych dobrej potańcówki gości znajdzie swoje miejsce. Antidotum znajduje się tutaj… Pierwszy projekt, który na dobre obudzi bydgoszczan z zimowego snu, to odwiedziny znakomitego trębacza Tomka Grzegowskiego aka Tommy’ego, sławnego instrumentalisty w naszym kraju, który w Buena Vista pojawi się już 7 maja. Ten specjalista jazzowego koncertowania zagra pod house’owe dyktando akompaniamentu Emsty – rezydenta klubu. Bydgoscy klubowicze nie często mają okazję „pokicać” w tego rodzaju kompozycji dlatego serdecznie zapraszamy na premierę tego instrumentalnego popisu. Czternasty wieczór maja to z kolei porcja klubowego grania serwowanego przez jednego z rezydentów klubu Moralist – Jarreckiego, do spółki z drugim rezydentem Buena Visty – Deep Pressure.

Połowa miesiąca za nami, dlatego 21 maja, w światowy dzień kosmosu zawita do „Bueny” dobrze znany astronauta, stryj Juri’ego Gagarina - dj SB. Warm up tego wieczoru zaserwuje Emsta. Warto dodać, że najważniejsze na tej imprezie będzie znalezienie się po ciemnej stronie mocy, dlatego pomocni okażą się specjaliści zza baru serwujący leczniczą ambrozję.

Phil Riza urodził się w Marsylii, w połowie lat sześćdziesiątych, a Rock’n’rollerem jest już od lat osiemdziesiątych. Porzucił wojsko, do którego wstąpił w młodym wieku, aby grać na gitarze i tak zostało do dziś. W ciągu ostatnich kilku lat, Phil podróżował dookoła świata, zajmując się nagrywaniem płyt i prezentując swój amerykański styl od Japonii do Indii. Pozostał w drodze przez cały rok mając za cel, grać rock’n’rolla wszędzie i dla wszystkich. Zarówno jako artysta solowy, jak i z zespołem towarzyszącym, Phil raczy nas wszystkimi gatunkami muzyki, jakie Ameryka oferowała w latach 40. i 60. Jego muzyka to mieszanka rockabilly i swingu, a także country i rhythm and bluesa. a.

Na koniec maja do Bydgoszczy przybędzie gość zza miedzy. Profesor i mistrz wieczorowych wykładni house’owego grania z miasta Kopernika, znany Wam dobrze dj Badflame. I w taki sposób kończy się maj w klubie Buena Vista. Więcej informacji na stronie www.buenavistaclub.pl i na kontach klubu w serwisach Facebook oraz Nasza-Klasa.

Phil Riza 14.05.2010, Estrada Pirogen, Toruń, godz. 21 15.05.2010, Estrada Stage Bar, Bydgoszcz, godz. 22

Aha, jeszcze jedno - na drugą środę miesiąca, czyli 12 maja przygotowaliśmy małą niespodziankę. Zdradzę tylko, że impreza ta będzie kierowana do całego środowiska gastronomicznego, ale nie tylko… Więcej informacji już wkrótce na ww. serwisach. bvc

Majowe Sweet & Sexy w Buena Vista: 7.05 - Tommy (trąbka/3city) & Emsta (resident) 14.05 - Jarrecki (Moralist), Deep Pressure (resident) 21.05 - SB (Café Ferber/Sopot), Emsta (resident) 28.05 - Badflame (Underground/Toruń), & Deep Pressure (resident) 12.05 - Special Event???

6


Dość nieśmiało, ale w końcu dotarła. Wiosna w sensie. Jak grzyby po deszczu zaczną się wyłaniać parasole, kiedy tylko promienie słoneczne przebiją się przez chmurę pyłu powulkanicznego zalegającą nad naszą przestrzenią powietrzną. Do 1 maja powinny się przedrzeć. Tak więc oficjalne otwarcie sezonu ogródkowego w Estradzie wydaje się być niezagrożone. Przy okazji nadejście słonecznych dni uświetnią swoimi koncertami grudziądzkie i bydgoskie legendy lokalnych scen punk, czyli Cela nr 3 i Schizma90. Przed nimi wystąpią nieco młodsze formacje A.Q.Q., Game Over oraz Complex.

Wyznawcy Świątyni Zmurszałego Grzyba powracają natchnięci sajkodeliczną mocą pozorną pod wezwaniem domu spokojnej starości o szorstkim szyldzie: „Jeźdźże jeszcze jeźdźcze Gniewomirze!”. Tym razem na deski bydgoskiej Estrady. The Day After, bo o nich mowa, łączy wpływy różnych gatunków muzycznych tworząc własną wizję muzyki z pogranicza rocka i brzmień cięższych strojów niższych. Charakterystyczny styl podkreślają nieszablonowe aranżacje i niebanalne, ‘poetyckie’ teksty odnoszące się między innymi do dwoistości ludzkiej natury, zaniku ludzkiej duchowości oraz zagrożeń czyhających na człowieka i jego miejsca we współczesnej cywilizacji. TDA najchętniej przyznaje się do czerpania inspiracji z otaczającej nas rzeczywistości. Tej namacalnej, czyli ludzi, miejsc czy przyrody, jak i metafizycznej – literatury, kina, filmu, przeróżnych tworów muzycznych (od Szopena, Hauera i muzyki etnooperowej, przez Adama Janeckiego, czy Tomka Brzoskwińskiego, do Chopina rapu i Rachmaninova hardcore’u).

i opracowaniu kilku własnych utworów, pod koniec 2007 roku, grupę zaczęły trapić zmiany personalne, które na długo odsunęły pierwsze nagrania. Wreszcie, jesienią 2009 roku, ukazała się 3-utworowa EPka pod tajemniczym tytułem „0.9”, w pełnej jakości dostępna w Internecie. Wkrótce po nagraniu „0.9”, miejsce Pą w zespole zajął Cobra, przez lata gitarzysta formacji iXion. Obaj jednak wystąpili w teledysku do utworu „(Also Sprach) Franky”, który ukazał się na początku 2010 roku.

zapowiedzi

Punk Rock Show The Day After + Nihil Quest + w Estradzie Dawn of the Golden Age i Otwarcie Ogródka Letniego

Koncert rozpocznie Dawn of the Golden Age, czyli kapela spod znaku mocnego grania. Nazwa zespołu jest inspiracją do tworzenia i mieszania gatunków. Powstają w ten sposób przeróżne wariacje muzyczne. DOAGA gra dźwięki na pograniczu alternative metal i progressive metal. Każdy z członków stara się wnosić do zespołu coś ze swojego świata muzyki. Kwartet przygotowuje się do nagrania debiutanckiej EP’ki. a.

Zespół Nihil Quest powstał w Bydgoszczy latem 2006 roku. Od początku stawiał na muzykę odwołującą się przede wszystkim do klasycznych hardrockowo-metalowych wzorców (Black Sabbath. AC/DC, Slayer), dodając do smaku wpływy tak odmienne, jak blues i industrial. Po udanym starcie

a. Cela Nr 3 + Schizma90 + A.Q.Q. + Game Over + Complex 1.05.2010, Estrada, Bydgoszcz, godz. 18 Bilety: 15 zł

TDA TDA + Nihil Quest + DOAGA 28.05.2010, Estrada, Bydgoszcz, godz. 20 Bilety: 10 zł

7


zapowiedzi

Wacken Metal Battle 2010

Mothra + Searching For Calm + In A House Of Brick + Boogie Nights

Wacken Metal Battle to prestiżowy międzynarodowy konkurs dla zespołów odbywający się od 2004 roku. Jest on podzielony na kilka etapów. Pierwszym z nich jest finał krajowy. Zwycięzca rywalizacji w naszym kraju zmierzy się następnie w Ścisłym Finale, który odbędzie się podczas festiwalu Wacken Open Air 2010 w Niemczech, gdzie fundatorami nagród są miedzy innymi: Marshall, Washburn, Mapex, Sabian, Sure, Dean. Głównymi nagrodami w światowym finale WMB są również profesjonalny kontrakt płytowy oraz koncerty jako gwiazda wieczoru podczas krajowych finałów Wacken Metal Battle 2011 w całej Europie.

Mothra ma na koncie koncerty u boku m.in. Napalm Death, Pelican, Modern Life is War, Maroon, Suffocation, Born From Pain, High On Fire, Omission czy Nyia. Na początku 2008 roku zostały stworzone obrazy do „Technological Death” oraz „Death Walks Slowly”. Jesienią 2008 roku zespół zarejestrował 7 utworów w olsztyńskim Studio X z producentem Szymonem Czechem (Antigama, Blindead, Third Degree, Nyia, Unsun) na druga płytę „Dyes”, która została wydana w 2009 roku w Selfmadegod Records. Mothra to muzyka dla tych, którzy lubią Dillinger Escape Plan, Converge czy Burnt By The Sun.

W ramach konkursu w tym roku zagrają:

Searching For Calm kupili swoim koncertem publikę na Off Festivalu. Znaleźli się tam dzięki głosowaniu ekspertów z branży muzycznej. Co ich wyróżnia? Specyficzne brzmienie oparte na poszukiwaniach. Muzyka kwintetu wymyka się prostym podziałom. Jest w niej wściekłość i wrzask hardcore’u, ale też połamana melodyka kojarząca się z jazzem i alternatywą. Zespół ma na swoim koncie debiutancki krążek wydany w niezależnej oficynie Sing Along.

• CHAIN REACTION www.myspace.com/chainreaction.pl • EMPTY PLAYGROUND www.myspace.com/niemaboga • KILLJOY www.killjoy.metal.pl • NEURONIA www.myspace.com/neuronia • THE NO-MADS www.myspace.com/alkoholization • THE SIXPOUNDER www.myspace.com/thesixpounderband

Repertuar koncertowy uzupełnią zabrzańskie In A House Of Brick oraz Boogie Nights z Warszawy. W ich przypadku również możemy liczyć na sporą dawkę energii dobiegającą ze sceny. Post hc połamane bity, wrzeszczące gitary, widać w tym wszystkim pomysł. Całkiem ciekawy miks koncertowy się szykuje. a. Mothra + Searching For Calm + In A House Of Brick + Boogie Nights 7.05.2010, Estrada, Bydgoszcz, godz. 19

W roli gwiazd wystąpią VIRGIN SNATCH i NONE a.

Wacken Metal Battle 2010 15.05.2010, Od Nowa, Toruń, godz. 16 Wstęp wolny!

8

Searching For Calm


PunkFest 2k10

Bass Massage With Radikal Guru Koncert rozpoczną znane postaci toruńskiego punka skrzyknięte w intrygującym tworze kryjącym się pod nazwą The Muppet Boys. Jak twierdzi organizator można się jeszcze spodziewać niespodzianki w postaci niepotwierdzonego jeszcze lokalnego suportu.

Towarzyszyć mu będą Eye For An Eye - hardcore/ punkowy band z żeńskim wokalem, który wkrótce będzie obchodzić 11. urodziny. Przez ten czas zagrali prawie 250 koncertów w Polsce i poza jej granicami. Między innymi w: Finlandii, Szwajcarii, Włoszech, Niemczech, Austrii i Anglii. W tym roku ukaże się ich piąta już płyta zatytułowana „Cisza”.

a.

Upside down + Eye For An Eye + Anti Dread + The Muppet Boys 29.05.2010, Estrada, Bydgoszcz, godz. 19 Bilety: 15/20 zł

Wcześniej na scenie pojawi się Anti Dread, czyli zespół lidera The Analogs, który poza materiałem z nowej płyty, wieści zaprezentowanie... cytuję „pedalskiego image wokalisty i przesłania: w tym wszystkim chodzi o dupy i forsę...”.

Radikal Guru to producent, dj i instrumentalista urodzony w północnej Polsce. Od ponad 3 lat mieszka w Cork (Irlandia), gdzie regularnie tworzy dubstepowe anthemy mieszając dźwięki reggae z dubstepem. Duży wpływ na jego działalność mają prekursorzy muzyki dub tacy jak King Tubby, Lee Scratch Perry czy Scientist. Swoją przygodę z produkcją zaczynał w 2004 roku od tworzenia trip hopu, jungle czy szeroko pojętej elektroniki. Następnie rozwijał swój warsztat producencki eksperymentując z dźwiękami muzyki etnicznej środkowego i dalekiego wschodu. Jego pierwszym wydawnictwem był dubstepowy remix legendarnego utworu Max Romeo „Chase The Devil”, który uzyskał świetny odbiór wśród słuchaczy w całej Europie. Kolejne świetne i oryginalne utwory oraz remiksy jego autorstwa przynoszą mu olbrzymią rozpoznawalność oraz uznanie zarówno na scenie dubstep, jak i dub/reggae. Dwa jego utwory znalazły się na składance „Dub Out Of Poland 3” w tym utwór „Dread Commandments” otwierający ten krążek.

zapowiedzi

W końcu. Długo oczekiwany koncert zespołu, który stał się filarem sceny diy wreszcie stał się faktem. Po kilkunastu miesiącach Upside Down pojawi się znów w rodzinnej Bydgoszczy z nowymi piosenkami i starym składem, a na scenie zagoszczą różne odcienie punkrocka.

Prócz Radikala w Yakizie zagrają: Bexx aka Zalech / Feel Like Jumping / Track Numba 1 / Trietiak.

a.

Upside Down

Bass Massage 15.05.2010, Yakiza, Bydgoszcz, godz. 20 Bilety: 10 zł

9


zapowiedzi zapowiedzi

Behind The Silence Tour: Kazan + Face of Reality

Run The Track!

Kazan, zespół hardcore z Bydgoszczy, Szubina i Wyrzyska w kujawsko-pomorskim, nagrał drugą płytę. „E=hc2” to dziewięć wściekłych numerów, wymykających się gatunkowym podziałom i ortodoksyjnym ograniczeniom gatunku. Na „E=hc2” Kazan jest bezkompromisowy nie tylko muzycznie. Ważne są teksty – psychosocjalna poezja, autorstwa podziemnego poety hardcore, nieoficjalnego członka zespołu, kryjącego się pod pseudonimem Lord M.A.D. M.A.D. nie tylko obnaża prawdę o pokaleczonej rzeczywistości, korporacjach, chorych ambicjach i ciemnych miejskich gettach, ale także odziera z hipokryzji polską scenę.

Ukochany maj, umiłowany maj... Sorry, zapędziłem się, ale nie bez kozery, bowiem bieżący miesiąc prócz słońca i kwitnących kasztanów przynosi również mnóstwo niebanalnych imprez. Pierwsza z nich z nich już w sobotę 1 maja w toruńskim eNeRDe. Mowa oczywiście o kolejnej edycji Run The Track – imprezy, na której królować będą dźwięki spod znaku jungle/ragga jungle. Na tym jednak nie koniec dobrych wiadomości, bowiem na tej junglowej majówce do tańca rozgrzeje was znakomity dj i producent wprost z UK – dj Aries, który tworzeniem muzyki zajmuje się już od ponad dekady. Jego pierwsza produkcja została wydana na winylu w 2005 roku i nazywała się „Herbsmoke”. Singiel ten okazał się prawdziwym hitem i był wielokrotnie grany przez takie gwiazdy jak Shy Fx, a także remiksowany przez TC czy Marcus Visionary. Po tym niewątpliwym sukcesie Ariesowi udało się wydać jeszcze wiele autorskich winyli. Długo by wymieniać...

Trasa Kazana i Face of Reality wiąże się z wydaniem płyt obu zespołów. Obejmuje 3 miasta na Dolnym Śląsku i 2 w kuj-pom. Yakiza jest ostatnim miejscem, które odwiedzą. „Behind The Silence”, druga płyta Face of Reality, to 10 premierowych utworów zawierających mieszankę newschool’owego hardcora z metalcorowymi blastami. Nie brakuje jednak typowo hc/punkowych korzeni. Całość okraszona jest melodyjnymi, chórkowymi wokalami w tle z dodatkami różnych efektów.

Obecnie Aries pracuje w studio nad nową płytą z takimi wokalistami jak Demolition Man, Ras Tweed i Pablo Rider. Dodatkowo współpracuje z Jacky Murda i dj Tuffist nad wydaniem albumu w Chopstick Dubplate oraz kilkoma wytwórniami, co w roku bieżącym ma zaowocować wydaniem kilkunastu (!) jego singli. Warto przyjść na imprezę 1 maja i na żywo usłyszeć jego najnowsze (tajne?) numery.

a. Kazan + Face of Reality 4.05.2010, Yakiza, Bydgoszcz, godz. 20 Bilety: 5 zł

Lokalnego wsparcia Ariesowi udzielą: Hoody Dread [TRACK NUMBA1/FEEL LIKE JUMPING] / Freedomsound [TRACK NUMBA1/FEEL LIKE JUMPING] / Cook/e [TRACK NUMBA1] oraz tajemniczy goście... kig

Kazan

10

Run The Track with ARIES [UK] 1.05.2010, eNeRDe, Toruń, godz. 20 Bilety: 10 zł


Idealna wystawa w CSW

W środę, 26 maja w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej rozpocznie się Międzynarodowy Festiwal Plakatu i Typografii PLASTER - wydarzenie promujące młodych grafików związanych z twórczością plakatową i projektowaniem graficznym. Zarówno w przestrzeni toruńskiego CSW, jak i w kontekście architektury miasta, prezentowane będą plakaty stanowiące wykładnik tego, co w polskiej sztuce plakatu oryginalne i aktualne. Festiwalowi towarzyszyć będzie konkurs na plakat, warsztaty typograficzne prowadzone przez znakomitych europejskich projektantów, międzynarodowa wystawa plakatu współczesnego na tarasie CSW oraz wystawa Lexa Drewińskiego - wybitnego polskiego plakacisty. Dodatkowym wydarzeniem odbywającym się w ramach PLASTRA będzie ogólnopolska konferencja dotycząca kondycji plakatu współczesnego i jego pozycji we współczesnym, zdigitalizowanym i ‘obrazkowym’ świecie. W konferencji udział wezmą artyści tworzący plakaty oraz teoretycy sztuki. W ramach międzynarodowego festiwalu PLASTER przeprowadzony zostanie konkurs na plakat promujący Toruń jako kandydata do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016. Konkurs ten skierowany jest do studentów i absolwentów wyższych uczelni artystycznych w Polsce. Prace konkursowe oceniane będą przez międzynarodowe jury pod przewodnictwem wybitnego polskiego plakacisty Lexa Drewińskiego. Termin nadsyłania prac konkursowych: 7 maja 2010 r. Szczegółowy program festiwalu znajdziecie w „Kalendarium”.

Z kolei w piątek, 21 maja w toruńskim CSW odbędzie się wernisaż „Idealnej wystawy” Supergrupy Azorro. Ta grupa artystyczna powstała w 2001 roku. Azorro tworzy głównie filmy wideo. Dowcipne działania grupy stanowią swoistą przeciwwagę dla egzystencjalnej powagi sztuki krytycznej poprzedniej dekady; nie są one jednak pozbawione głębszych treści, zawierają dozę ironii określanej jako “lekki krytycyzm”. Głównym tematem podejmowanym przez Azorro jest artystyczny światek galerii, wystaw, kuratorów i marszandów. W ich filmach przewija się problem roli artysty w społeczeństwie, stawianych przed nim oczekiwań, mitów i stereotypów z nim związanych. Z drugiej strony podejmują też kwestię funkcjonowania dzieła sztuki i jego odbioru. Projekt „Idealnej wystawy” zakłada najobszerniejszą jak dotąd prezentację dorobku grupy Azorro, bazującą na koncepcji wystawy retrospektywnej. Tytuł i formuła pokazu zdradzają jednak ironiczne podejście do tematu samej retrospektywy. Na wystawę składać się będzie prezentacja wybranych filmów oraz archiwum złożonego z obiektów, rysunków i dokumentacji w różnej formie, stanowiących ważny element warsztatu pracy artystów wideo. Wybór materiałów na ekspozycję będzie próbą nowego spojrzenia na działalność grupy, która weszła już do oficjalnego kanonu sztuki i jest znana w Polsce i za granicą. Wystawa podejmie też próbę reinterpretacji twórczości grupy Azorro, kładąc szczególny nacisk na wybrane wątki obecne w ich sztuce czy też koncentrując się na prezentacji mniej znanych filmów z dorobku artystów. Azorro pokazuje nam świat na opak, w krzywym zwierciadle, świat pogrążony w absurdzie. Członkowie grupy w żartobliwy sposób pytają - czy artyście wszystko wolno, czy sztuka się skończyła, czy wszystko już było? Dla koncepcji Idealnej wystawy szczególnie

Źródło: CSW Międzynarodowy Festiwal Plakatu i Typografii PLASTER 26-29.05.2010, CSW „Znaki czasu”, Toruń

istotne jest stworzenie archiwum, które ujawnia warsztat pracy artystów, ale również stanowi swego rodzaju kolekcję pozornie nieważnych artefaktów i osobliwości, nigdy dotąd nie prezentowanych publiczności. Archiwum jest ironicznym komentarzem utrzymanym w duchu sztuki Azorro - artyści po raz kolejny pytają o sens produkcji artystycznej oraz o kondycję artysty we współczesnym świecie, zdominowanym przez rynek sztuki. Podczas prezentacji projektu 21 maja planowana jest również realizacja niektórych obiektów, które istnieją jedynie w formie szkiców, jak kino domowe czy idealna rzeźba opisana przez członków grupy w jednym z filmów. Wystawa zrealizowana zostanie we współpracy z kilkoma partnerami w Polsce i za granicą. Projekt jest pierwszą tego typu próbą obszernego przedstawienia dorobku twórców i obejmuje również wydanie monograficznego katalogu dokumentującego działania grupy.

zapowiedzi zapowiedzi

PLASTER w CSW

Źródło: CSW

„Idealna wystawa” - Supergupa Azorro 21.05.2010 – 26.09.2010, CSW „Znaki czasu”, Toruń

11


zapowiedzi

Smooth Festival Złote Przeboje Bydgoszcz 2010 No i doczekaliśmy się. Już 22 maja na bydgoskiej Wyspie Młyńskiej znów będziemy mogli usłyszeć i zobaczyć największe gwiazdy muzyki smooth. Będzie oryginalnie, nastrojowo i światowo... O występach Vaya Con Dios i Cesarii Evory pisaliśmy już w marcowym wydaniu Magazynu „Moment”. Dziś wiemy już, że do tej znakomitej, światowej dwójki dołączy nie mniej znana bogini „gładkiej muzyki” - Ive Mendes. To nazwisko mówi samo za siebie, więc z szacunku dla wszystkich prawdziwych miłośników muzyki w ogóle darujemy sobie jej biografię. Zamiast tego skupimy się na polskich akcentach tegorocznego Smooth Festivalu. A jest się na czym skupiać, co pokazała już ubiegłoroczna edycja festiwalu, na której zachwycił oryginalny recital Andrzeja Smolika z udziałem wielu wspaniałych gości. Nie mniej ciekawie zapowiada się tegoroczny projekt „Muza Miast” przygotowany przez Adama Sztabę – kompozytora, aranżera, dyrygenta, pianistę i niezwykłego producenta muzycznego. Nazwa -„Muza Miast” - nie jest przypadkowa, bowiem projekt ten zabierze widzów w muzyczną podróż po całym świecie. To premierowy recital prezentujący największe, niezmiennie porywające przeboje opowiadające o najpiękniejszych miastach globu. Podczas koncertu usłyszymy w nowych aranżacjach m.in. takie standardy jak: „One Night in Bangkok”, „San Francisco” czy „Under The Bridge”. Wykonaw-

12

com towarzyszyć będzie 20-osobowa orkiestra pod dyrekcją Adama Sztaby. W projekcie weźmie udział wielu spośród najzdolniejszych polskich artystów. Już teraz możemy potwierdzić występy Marii Peszek oraz Natalii Kukulskiej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że męskiego głosu do tego projektu użyczy Maciej Maleńczuk. - W projekcie „Muza Miast” zobaczycie Państwo śmietankę polskich wokali! - zapewnia autor projektu, Adam Sztaba. - Zależało mi na zaproszeniu artystów wyrazistych z różnych kręgów stylistycznych, dzięki którym znane piosenki nabiorą nowego znaczenia. Zaprosiłem twórców niezależnych, niekwestionowane osobowości.

Zapowiada się więc prawdziwa, muzyczna uczta pełna smakołyków, których nie uświadczycie nigdzie indziej. Sprawa wydaje się więc jasna – 22 maja widzimy się na Wyspie! kig Smooth Festival Złote Przeboje Bydgoszcz 2010 22.05.2010, Wyspa Młyńska, Bydgoszcz Bilety: 50/150/300 zł


Juwenalia, juwenalia, kto nie pije ten.. kiem i Atomkiem, czyli corocznej Blokady Łużyka. Dzień później - w czwartek - na scenie przy WSG raczyć nas będą: Czesław Mozil (aka Czesław Śpiewa) - swą grą na akordeonie (nie mylić z kornetem), Sydney Polak – w wersji bardziej lajt, czyli bez T.Love, a za afterparty odpowiadać będzie właściciel Paszportu „Polityki” - L.U.C. Piątek na Collegium Medium zapowiada się emocjonująco zwłaszcza dla fanów gitarowego grania dążącego w stronę mrocka. Najpierw zainstaluje się lokalne The Day After, jeśli ktoś nie zna, niech przyjdzie poznać. Potem zapomniana nieco w kraju, a szkoda, bo poza Polską nadal świetnie kojarzona, Aggressiva 69, przez wielu, słusznie zresztą uważana za jeden z ważniejszych zespołów in-

dustrialnych w Europie na przełomie ostatnich lat. W końcu w ramach nagrody, ciesząca się całkowicie zasłużenie ogromną popularnością Coma wprowadzi nas w stan śpiączki. Chwilę wcześniej wyraz punkowego buntu dadzą jeszcze Analogsi.

zapowiedzi

No i koncerty, koncerty przede wszystkim, bo ogólnie wiadomo przecież, że student nie-kanalia słuchaczem staje się gustującym zwłaszcza w muzyce granej na żywca. Naprawdę będzie w czym wybierać. Bydgoskie juwenalia obchodzone będą przez dwa tygodnie. No i śmiało rzec mogę, że oferta i zróżnicowanie propozycji koncertowych bardzo mi w tym roku odpowiada. Już w pierwszy majowy czwartek na scenie przy UTP zaprezentuje się zawsze świetne na koncertach Lao Che. Tuż przed nimi zagrają Happysad, niekoniecznie już tak świetni, za to bardzo popularni. Dzień następny przy ul. Kaliskiego, to dzień hip-hopu. Prym wieść będą Pezet, Małolat i Eldo. Już niecały tydzień później, bo w następną środę, dojdzie do corocznego grillowania między Rom-

W sobotę odpocząć będziemy mogli przy bujających dźwiękach East West Rockers i Sonique. Odpoczynek ten z pewnością się przyda, bowiem pomiędzy występami wyżej wymienionych bydgoskich studentów (i nie tylko!) z pewnością rozbuja i solidnie zmęczy występ legendarnej, drum’n’bassowej formacji Freestylers. A jeśli ktoś woli się męczyć przy ostrym, raczej gitarowym niż klubowym graniu z pewnością doceni też poprzedzający te trzy występy koncert Cool Kids of Death, po którym ukoić się przecież jakoś trzeba... a.

Czesław Śpiewa

13


zapowiedzi zapowiedzi

Powrót do przeszłości

14 14

Pod takim właśnie hasłem odbędą się toruńskie obchody studenckiej fiesty. Dość naturalnie nasuwa się skojarzenie z trylogią Roberta Zemeckisa o myląco-podobnym tytule. Kandydatem numer jeden do roli doktora Emmeta Browna wydaje się ostro zakurzony już Paweł Kukiz. W końcu kiedyś w Jarocinie przebierał się za Batmana, zawsze to już coś wspólnego z Hollywoodem. Happysad i Myslovitz, jak zawsze przyciągną swoich zwolenników, tego można być pewnym. Ciekawą propozycją, zwłaszcza dla fanów brzmień bardziej klasycznych umiejscowionych wśród rockowych dźwięków wydaje się być Jelonek. O lubiących mocniejsze uderzenie zadbają uczestnicy krajowych eliminacji na Wacken Open Air Festival. Akcent reggae dorzuci toruński Paraliż Band, a swoje trzy grosze w ten temat wplecie też Abradab. A kiedy skończy się czas dekadencji, przyjdzie pora wrócić na zajęcia. Wcześniej szczęśliwie można będzie jeszcze zaliczyć występ Cool Kids of Death, albo, jeśli ktoś konkretnymi upodobaniami kierował się będzie, koncerty zespołów sceny alternatywnej czy też klubowy namiot, gdzie na zmianę rozbrzmiewać będą rytmy house, dub i dancehall. Tyle ze spraw muzycznych. Na bardziej aktywnych ruchowo czekają turnieje sportowe. Dominują wprawdzie gry barowe, jak piłkarzyki, poker, bilard i popularna, choć swego czasu bardziej, karcianka „Magic The Gathering”. Jeśli ktoś koniecznie będzie chciał pobiegać, może wziąć udział w rozgrywkach w streetballa. Dla bardziej statycznych studentów ciekawszy może wydać się turniej gier komputerowych. Ewentualnie obejrzenie pokazu parkour. a. Juwenalia UMK Toruń 2010 12.05.2010, Środa: > 19.00 - Finał Czwartego Boju Akademików w Klubie Kotłownia. Konkurencja finałowa – juwenaliowy wystrój akademika

13.05.2010, Czwartek: > 18.30 - spod Domu studenckiego nr 6 wyruszy wielki Pochód Juwenaliowy -> ul. Słowackiego, Sienkiewicza, Gagarina w kierunku parkingu przed Wydziałem Biologii i Nauk o Ziemi. Do udziału zaproszeni zostaną studenci oraz goście, m.in.: Prorektor UMK ds. Studenckich, Prezydent Miasta, Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Dyrektor Biura Toruń 2016. > 18.00 – 2.00 - Duża Scena na Bielanach na parkingu przed Wydziałem Biologii i Nauk o Ziemi -> wystąpią: 2 toruńskie zespoły / Paraliż Band / Jelonek / Myslovitz / Happysad. Około godz. 20.00 po dotarciu na miejsce pochodu juwenaliowego, nastąpi oficjalne otwarcie oraz przekazanie kluczy do bram miasta. > 21.00 – 5.00 - Namiot Klubowy - w namiocie zbudowanym na placu za Aulą UMK zaprezentują się DJ-e z regionu i nie tylko (muzyka: house) 14.05.2010, Piątek: > 18.00 – 2.30 - Duża Scena na Bielanach na parkingu przed Wydziałem Biologii i Nauk o Ziemi -> wystąpią: 2 lokalne zespoły / Weekend / Grubson / Abradab / Cool Kids of Death > 20.00 - 23.00 - SKPT Od Nowa, scena alternatywna -> wystąpią: Sitelight / Appleseed / Hellow Dog > 21.00 – 5.00 - Namiot Klubowy - w namiocie zbudowanym na placu za Aulą UMK zaprezentują się DJ-e z regionu i nie tylko (muzyka: reggae / dub / dancehall). > W ciągu dnia: śniadanie na trawie - trawniki wokół akademików na Bielanach (od godz. 12.00) / w Auli UMK Turniej Pokera Sportowego, Juwenaliowe Kino / UCNTN – turniej gier komputerowych / na placu przed Wydziałem BiNoZ – akademia bezpiecznej nauki jazdy / Turniej Streetball, Turniej bilardowy / SKPT Od Nowa - turniej piłkarzyków. 15.05.2010, Sobota: > 18.00 – 2.30 - Duża Scena na Bielanach na parkin-

gu przed Wydziałem Biologii i Nauk o Ziemi -> wystąpią: 2 lokalne zespoły / Leniwiec / Kukiz i Piersi / Benzyna / Junior Stress / Akuratt / około północy - pokaz fajerwerków > 21.00 – 5.00 - Namiot Klubowy - w namiocie zbudowanym na placu za Aulą UMK zaprezentują się DJ-e z regionu i nie tylko (muzyka: house) > SKPT Od Nowa - koncert Wacken Metal Battle – eliminacje do międzynarodowego konkursu > W ciągu dnia: śniadanie na trawie - trawniki wokół akademików na Bielanach (od godz. 12.00) / w Auli UMK - Juwenaliowe Kino, turniej gier planszowych, pierwsze w Toruniu eliminacje Mistrzostw Polski w grę karcianą „Magic the Gathering” / UCNTN – turniej gier komputerowych / na placu przed Wydziałem BiNoZ – pokazy Parkour / mecz w błocie.


Twisters Band

Wściekłe Psy

HARMIDERSI to rockandrollowy projekt, który powstał całkiem niedawno w Toruniu. Grają w nim toruńscy muzycy: Archie Sekita (gitara, śpiew), Rafał „Zwierzak” Zieliński (gitara), Piotr „Warszawa” Warszewski (bass) oraz Sławek Ciesielski (perkusja). Wszyscy mogą pochwalić się bogatą muzyczną (i nie tylko) przeszłością: Archie w latach 80. założył reggae’owy Transformers, później grał w The Point; „Warszawa” grał w The Point i z Atrakcyjnym Kazimierzem; „Zwierzak” to znany klubowy coverowiec, a Sławek Ciesielski to perkusista legendarnej Republiki. Harmidersom najbliżej stylistycznie do rodzaju określanego jako punk and roll. „Żadnej rewolucji w muzyce! Jesteśmy z generacji, gdzie najsilniej oddziaływał prosty rockowy przekaz. Nie zmieniamy tego, co dobre!” - zachęcają do odwiedzenia swojego występu torunianie. W repertuarze zespołu są trzy „obce” numery: „I believe in miracles” The Ramones, „Police on my back” The Clash i „Obudź się” Brygady Kryzys.

TWISTERS BAND to blues-rockowy zespół, który swe inspiracje czerpie z muzyki lat 60. i 70. oraz dobrych książek i zadymionych knajp. Popularność przyniósł zespołowi utwór „Wspomnienia są jak igła”, który zaistniał dzięki audycjom „Okolice Bluesa” Andrzeja Jerzyka i „Luz Blues” Ryszarda Glogera, a następnie znalazł się na listach przebojów wielu stacji radiowych, czym wzbudził zainteresowanie także w kręgach poza bluesowych.

Wściekłe Psy to grupa czterech zdolnych chłopaków, grających rytmicznego rock‘n’rolla prosto z lat 50. Swoją mieszanką country, bluesa i rockabilly zdążyli podbić już niejedno dziewczęce serce. Ich muzyka sprawia, że krew zaczyna płynąć szybciej, a nogi same rwą się do tańca. W razie gdyby jednak okazało się podczas koncertu inaczej, na rozruch zalecana wycieczka do baru. Nie muszę chyba mówić co należy zamawiać...

Zespół jest laureatem festiwalu „Blues nad Bobrem”. Od początku istnienia, zagrali kilkaset koncertów na terenie całego kraju, a także w Niemczech i Czechach. Występowali na wielu prestiżowych festiwalach, m.in. Olsztyńskich Nocach Bluesowych, Tyskim Festiwalu im. Ryśka Riedla czy Bluesie na Kujawach.

a. Harmidersi 21.05.2010, Lizard King, Toruń, godz. 20 Wstęp wolny!

zapowiedzi

Harmidersi

a.

Koncerty TWISTERS BAND to obcowanie z ich bogatą w treści muzyką autorską oraz świetna zabawa przy znanych i lubianych standardach blues-rocka zagranych z energią, która naprawdę potrafi „zakręcić”. a. Twisters Band 15.05.2010, Lizard King, Toruń, godz. 19 Wstęp wolny!

Wściekłe Psy 29.05.2010, Lizard King, Toruń, godz. 20 Wstęp wolny!

15


zapowiedzi

##: Powrót Snow Designers? ##: Od dłuższego czasu obserwujemy i zastanawiamy się co się dzieje z techno? Definicja techno się z lekka rozmyła. A to co ma metkę ‘techno’ często nie porusza. Może nie ma TECHNO w tym ‘techno’?

‘techno’ stale się powiększa. W muzyce elektronicznej ‘techno’ to określony stan. Aby doświadczyć techno należy, słuchać specyficznego zapętlonego zestawu dźwięków w połączeniu z zapętloną sekcją rytmiczną generowanym elektronicznie i o wysokim natężeniu.

##: Po prawie dekadzie, ponownie zaczyna pojawiać się techno w swojej krystalicznie czystej formie, cóż to oznacza? ##: Techno pojawia sie w okresie dynamicznych zmian technologiczno - psychospołecznych, co oznacza, że techno potrzebuje podłoża społecznego, a czasem wręcz ‘politycznego’ aby istnieć i aby łączyć. Obserwujemy powrót krystalicznej formy techno. Powraca rave: anonimowość w jedności, surowa ciemna przestrzeń i sygnał przyszłości, który staje się teraźniejszością, staje się świadomością.

##: Jakie jest techno? ##: Techno jest surowe, lecz jednocześnie zawiera mistyczny ładunek emocjonalny. Jeśli słuchasz muzyki i jesteś w stanie określić odczuwaną emocję to na pewno NIE jest to techno. Techno komunikuję sygnał, potocznie zwany - emocją, której nie można jednoznacznie określić. Techno to wyczuwalne napięcie w muzyce, kuszące i niepokojące.

##: To czego teraz słuchamy to jest techno? ##: To co słyszymy tak naprawdę to sygnał, a my sobie jakoś go nazywamy… pytanie czy ten sygnał ma techno?

##: Zarzuca się techno, że jest mało inteligentne? ##: Często skomplikowaną muzykę określa się mianem muzyki inteligentnej. W rzeczywistości często bywa, że genialna muzyka jest banalnie prosta. Inteligentny powinien być proces tworzenia muzyki, reakcji i jej odbioru przez słuchacza.

##: Więc o czym zapominamy, mówiąc techno? ##: Po pierwsze Techno to nie tylko rodzaj muzyki, techno to zjawisko. Bardzo często nazwa ‘techno’ jest mylnie interpretowana wyłącznie jako określenie rodzaju muzyki elektronicznej. Taki zapis w podświadomości tego pojęcia zatraca prawdziwy charakter całego zjawiska jakim jest techno. Na estetykę techno wpływa relacja: człowiek-technologia. Muzyka elektroniczna to sygnał generowany i inspirowany nowoczesną technologią czego wyrazem jest elektroniczna fala dźwięku. Natomiast techno to pewien do końca nieokreślony rodzaj tej fali dźwięku, który zawiera w sobie to coś.

16

##: Zjawisko techno? ##: Zjawisko techno polega na ekspresji sygnału techno w otaczającej nas rzeczywistości. Grupa tzw. ludzi

##: Delikatne techno? ##: Nie ma takiego czegoś. Techno jest techno!

##: Czy Techno to wixa? ##: Wixa to określony sygnał. Rozpatrywanie czy techno to wixa jest nie możliwe. To po prostu dwa różne sygnały skierowane do odmiennych grup odbiorców. ##: Skąd wiedzieć, że sygnał ma techno? ##: To się czuje. ##: Gwiazdy techno? ##: W genezie zjawiska techno nie ma wizerunku. Gwiazd w techno nie ma… co nie oznacza, że nie ma utalentowanych i znanych wykonawców. Są artyści, którzy pragną miana gwiazd w tej stylistyce muzycznej. Takie aspiracje jednak automatycznie detronizują takich artystów i wykluczają z prawdziwej formy techno.

W techno liczy się autentyczność a nie gra czyt. gwiazdorstwo. Zbieranina djów wokół tzw. gwiazdy na dj’ce to straszne nieporozumienie. ##: Vinyl? ##: Techno choć mocno powiązane ze zmianami jakie niesie technologia, nie jest bezpośrednio uzależnione od nośnika sygnału. Muzyka techno to sygnał. Liczy się tylko jakość sygnału, a nie nośnik. ##: Czyli przyszłość to komputery bądź małe czytniki pamięci lub odtwarzacze? ##: Myśląc w ten sposób zamykamy się na nowe możliwości. Komputery, czytniki pamięci etc. to wytwory naszego mózgu, które są tu i teraz. Myślmy dalej. Twórzmy nie stworzone. JEFF MILLS napisał kiedyś, [...]nie dobrze jest patrzyć w przyszłość oczami przepełnionymi lękiem, bo w takiej przyszłości przyjdzie nam egzystować, przyszłość=teraźniejszość.[...] ##: Jaka ta przyszłości? ##: Wymarzona. Inna niż obecna rzeczywistość choć z jej elementami. Techno'logia jest tworzona przez nas dla nas. Uczmy się jej, rozwijajmy ale nie dla samego jej rozwoju. Sens kreacji nowych technologii, nowych sygnałów musi być nieodłącznym elementem ich powstawania. ##: Jaka ta przyszłości? ##: Innej niż obecna rzeczywistość. Ze względu na szerzący się dualizm najważniejsze jest, aby nadawać i odbierać pozytywny sygnał. Nie każdy nadawany sygnał jest bezpieczny i choć z perspektywy długości naszego życia, dla indywidualnego odbiorcy, nie ma to większego znaczenia, to taki niebezpieczny sygnał, odbierany przez dużą grupę ludzi będzie również eksponowany w otaczającej nas rzeczywistości.


S N O W D E S I G N E R S A N D P O L I S H T H E

DA N C E F LO O R

PRESENTS

TYP_IMPREZY_ Impreza TECHNO, która nawiązywać będzie do pierwotnych skojarzeń: underground party, underground people and no 2morrow. MIEJSCE_INDUSTRIALNA PRZESTRZEŃ! Pamiętacie jeszcze berliński „Tresor” w jego pierwotnej lokalizacji? A może londyński The Cross lub Unit 7? Miejsce imprezy „TOTEC” oddaje tamten surowy klimat. Sala główna to idealny parkiet! Praktyczny brak miejsc siedzących jest celowy po to, aby nie można było tam robić nic innego jak tylko delektować się dźwiękiem i tańczyć! SOUND_ Surowy klimat i industrialny powiew przestrzeni to niejedyny mianownik łączący imprezę „TO TEC” z berlińskim Tresorem czy nie istniejącym już The Cross w Londynie. Dźwięk, muzyka i jej brzmienie to priorytet. Nagłośnienie na imprezę przyjeżdża specjalnie z Poznania. Panie i Panowie… 'numero uno' w nagłośnieniu scenicznym zapewni firma L-ACOUSTICS! ARTYŚCI_ Wraz z przyjaciółmi pragniemy stworzyć spektakl, w którym muzyka jest główną bohaterką, a nie artyści czy jej wykonawcy. Zależało nam na tym, aby dotrzeć od samego początku do czasów kiedy w naszej wiadomości tworzyła się scena muzyki elektronicznej w Polsce, czyli lat 90-tych. Jedyną prezentacja artystów (występujących anonimowo) będzie specjalnie wyprodukowany krótki film, który przedstawi koncepcję wydarzenia. Premiera filmu na platformie NU Media_Vimeo, 29 kwietnia br. UWAGA! Z przyczyn od nas niezależnych impreza TO_TEC_SYMBOLISM została przeniesiona do klubu YAKIZA w Bydgoszczy. I choć miała to być niekomercyjna lokalizacją to cieszymy się, że impreza odbędzie się w miejscu, w którym „TOTEC” się narodził. Postaramy się żeby „ta” odsłona była jeszcze lepsza od pierwszej odsłony, czyli imprezy pod szyldem Tresora z rewelacyjnym Dave’em Tarridą. Przy okazji chciemy podziękować klubom YAKIZA oraz MÓZG za wsparcie przy przeprowadzeniu eventu.


zapowiedzi felieton

Żółć

18

Podobno spacery z naniebnym pikselem działają dobrze na polot. Polot ogólnie wszystkiego, bo od myśli twórczej po bogatą migrację tych z wredną miną z „było sobie życie”. Później nie wiadomo dlaczego tyle pomysłów, a nie ma jak ich zrealizować z kilkudniowym niezapowiedzianym gościem, który tę twórczą lawinę jakoś hamuje. Trzeba wtedy umawiać się na randki z kwasem acetylosalicylowym, a on lubi się rozpuszczać przy herbacie i kolejna strata czasu. Najgorzej, gdy herbaciarz nudny postanowi się obrazić. Umawiają Cię wtedy na osobiste spotkania z następnymi. Każdy przepełniony swoją skutecznością. Każdy wypełniony dumą swych lat praktyki. Ostateczność potrafi doprowadzić do spotkania trzeciego stopnia z tzw. „niebieskim snem”. Jego nieskończona perfekcja zbliża wnet do euforycznego braku przejęcia się czymkolwiek, co wprawia w nastrój typu kontent w bardzo szybkim czasie. Później wszystko przechodzi i pojawia się bezsensowna tęsknota. Warto zapukać wówczas do fermentu winorośli i pomyśleć do pecika. Od kiedy jednak dym przestał być dobrym przewodnikiem, wszystko stało się jakieś takie krótsze. Urywane. Jak synapsy. Drzewka delikatnych krzaczków połączonych ze sobą w jakiś system podejrzliwie silnych relacji. Razem z tym wszystkim przyszedł czas i usiadł na kanapie. Rozwalił się jak u siebie. Każe gapić się na się. W oko uwiera. Wpędzający w nieskończone robienie przybysz. Towarzysz nienasyconej ambicji. Nie pozwala usiąść, bezmózgiem obejrzeć to i owo. Z jednej strony irytujące coś. Z drugiej jednak, rusza zatęchłą poprzednim rytmem przestrzeń. Pozwala wpaść na nowe obszary kolorowości. Odkrywa pozakrywane płótnem meble. Wkłada w łapki narzędzia i wszystko jakby samo zaczyna się dziać. Różnie z tym bywa, ale przynajmniej krajobraz się zmienia. Kwitną magnolie. Żywy sym-

bol cennej chwili. Zaraz ich nie będzie. „Co tam. Zobaczę na necie. Co tam. Psiknę se brisem w toalecie”. Z takich zaułków już się raczej nie wraca. Wdycha się freon i ściemnia, że puszki są spoko, a plastikowe torby z lepszego materiału typu eko. Mówią, że da radę obserwować to to zjawisko z daleka, ale trzeba być dobrym lisem. A lis jest. Niby biały – polarny. Gęste futro przepełnione chęcią poznania. Zimne w dotyku. Siedzi i czeka. Ma duszę w łapce lewej. Lubi biegać. Tak po prostu. Dla czystości umysłu. Jest też droga i chęć. Mają podobne imiona. Skacze, biegnie, turla się kulka pluszowa szukająca. Plamy ma w różnorodności kolory. Szuka zrozumienia od czasu, gdy życie zaczęło na nią pluć wzrokiem i oceną oczu społeczeństwa. Tu jest duszno jak nigdy. Tu śmierdzi zachcianką by plusz urobił się w te wszystkie foremki wypracowane masową łapą. Wiatr w sercu wieje. Pył w głowie. Łapki w stronę nieba, uszy wystające ponad kłosem zbożowym. Łapska chwytają za kostki, wylewają olej pod nogę twierdząc, że intencje są dobre, że to on mija się ze szczęściem. Plusz się później brudzi i trzeba to wycierać. Prać w perwolu, do pralki włazić. Syf. Podobno syf syfowi nierówny. Ten jest wyjątkowo paskudny, bo włazi w uszy, zalewa trąbkę, bęben i cała orkiestra jest do wymia-

ny. A tak pięknie grali. A tak pięknie na tych koniach gnali. Bez siodeł. Łapali za grzywę i w galop, i w cug. Jak pełnia wolności. A teraz koniki w stajni i nikt nawet nie wyszczotkuje. Wtedy przychodzi się do pokoju osobistej duszy i milczy się do kotleta. A kotlet marznie i się zieleni. Robi mu się mech na poliku.. Pyk pyk. Uszy odetkane. Są takie duże. Jak radary. Lubią masowanie i delikatny dotyk pachnących miętą dłoni. Ważne, żeby były pełne zrozumienia. Ważne, żeby wiedziały wszystko o czym ciężko opowiedzieć. Futrrro. Miętowe w nim palce jak wiatr. Nie ma co się zastanawiać w tym polu szczerym przepełnionym formami typu „to normalne”. Odkąd „tak się utarło” przeszło w wersję „tak trzeba”, na drogę wspomnianą wylewać zaczęła się żółć. Po woli, po cichu. Zalewa pas nieokreśloności swoją wersją tzw. dobrej woli. Woli czystej, przepełnionej chęcią nawracania na normalność. Przykleja się żółć owa do łapek i każe zostawiać ślady. Nie umyjesz cholerstwa. Nie ma czym. A z resztą. „Po co myć? Przecież to dla Ciebie dobre”. lu_ziq


Czy owce śnią o elektrycznych matkach

Rozlega się pukanie. NAUCZYCIELKA (dalej oznaczona literą N) wychylając się zza ekranu: Proszę. Do pokoju wchodzi kobieta z siatką Media Markt dla idiotów. N przyjaźnie: Proszę. Niech pani wejdzie. Kobieta wchodzi i kładzie siatkę na ławie. N: Słucham panią. KOBIETA: Dzień dobry, jestem matką Marcina Karnowskiego. Przyszłam w sprawie matematyki. N wyciągając rękę: Witam, Danuta Gołębiewska, miło mi. Cieszę się, że pani... MATKA (dalej oznaczona literą M): Dlaczego znowu się go czepiacie? Siada zniecierpliwiona. Nauczycielka także. M: Może mi pani wyjaśni o co tu chodzi? Bo w domu jakoś świetnie sobie radzi. Więc nie wiem skąd takie oceny? N: Spokojnie. Właściwie poprosiłam panią, aby porozmawiać o kłopotach wychowawczych. Ale skoro poruszyła pani sprawę matematyki... M: Wychowawczych? Pani żartuje? N: Bynajmniej. Matka patrzy spode łba. Nauczycielka wytrzymuje. M: A co? N westchnąwszy: No niestety, Marcin ostatnio zaczął zachowywać się niestosownie, zarówno do swoich kolegów z klasy jak i do nauczycieli.

Docierają do mnie sygnały... M: Co znaczy niestosownie? N: Jeśli pani da mi skończyć... M impulsywnie: Nie da! Nauczycielka zaskoczona wstaje. Matka zaczyna terkotać M: Nie chciałam wierzyć, mówię sobie plotki, gdy słyszałam, że w tej szkole nie najlepiej traktuje się dzieci modyfikowane genetycznie. Że nadal panują tu stare przesądy i ciemnogród... N: Ależ, proszę pani... M: ...jak w średniowieczu. Myślę, ludzie ściemniają, to dobra szkoła. Ale teraz widzę, że niepotrzebnie zapisałam dziecko... N: Ależ... M: ...do szkoły, która tkwi, jak widać, nie wyzbyła się jeszcze, a szczególnie nauczyciele starej daty... N zdecydowanie: Chwileczkę! M: ... Nauczycielka zagląda kobiecie w oczy i lekko uśmiecha się, próbując ją uspokoić. N: Chwileczkę. Nie jestem starej daty, zapewniam. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, że Marcin jest dzieckiem genetycznie modyfikowanym. Nie mamy tu dostępu do takich danych. Matka trochę wyluzowała. N: Pani... M: Alicja. N powoli i aksamitnie: Pani Alicjo. Proszę mi wierzyć, że jestem ostatnią osobą, która w ocenie uczniów kierowałaby się jakimikolwiek uprzedzeniami. I to nie tylko ze względu na etykę zawodową. Robi znaczącą pauzę. Podchodzi do Alicji. Odwraca się i kuca przy jej krześle. M: zakłopotana: Co pani...? N: Nic, nic. Chwyta swe długie włosy i unosi, odsłaniając kark. Proszę spojrzeć.

Na szyi znajduje się kod paskowy. Widzi pani? Cisza. M: Widzę. Nauczycielka opuszcza włosy i wstaje. N: Widzi pani, jestem belfrem nowej generacji wypuszczonym przez MEN w ramach projektu „Seneka”. Po okresie próbnym i serii testów zaakceptowano mnie jako rozwiązanie najdogodniejsze. Reprezentuję model XL z klauzulą wykluczającą dyskryminację. Tolerancję zaprogramowano nam jako cechę konstytutywną. M: Eeeee… N: zadzierając nosa: Nie ma w tej chwili na świecie lepszej technologii, która tak precyzyjnie jak model XL odczytywałaby krzywą Hausera. Nikt nie jest w stanie lepiej wychować człowieka niż XL, droga pani. M wstając: Już ja mu dam „uwzięła się na mnie”. N: Pani Alicjo, pani chwilkę zaczeka… M z pasją: O nie, proszę pani! Już ja mu dam wakacje na Księżycu. I wychodzi. Nauczycielka siada z powrotem przy laptopie. Słychać kilka uderzeń na klawiaturze, a później przerywany sygnał dźwiękowy. Po chwili daje się słyszeć trzask i dziecięcy głos: Halo? N: konspiracyjnym szeptem: Twoja mama trochę się zdenerwowała. Nie bardzo wiem, po co to było, ale ja dotrzymałam umowy. Czekam zatem na ten twój nowy program z symulacją marzeń. Cześć. Nauczycielka klika.

felieton zapowiedzi

Pokój nauczycielski. Długa drewniana ława. Krzesła, kwiaty w doniczkach, uchylone okno. Nauczycielka siedzi i czyta coś na ekranie otwartego laptopa. Popija kawę ze szklanki w aluminiowym koszyczku. Nie wyciągnęła łyżeczki.

Marcin Karnowski

1919


zapowiedzi

Krótko mówiąc... po holendersku

20

Holendrzy to mistrzowie oszczędnej, eleganckiej formy – nie tylko w architekturze i sztuce, ale również w filmie. Autorami krótkich form są nie tylko studenci szkół filmowych czy artystycznych, ale w dużej mierze profesjonalni filmowcy i uznani artyści, stąd w wielu wypadkach nie są to efekty prób początkujących twórców, ale misterne krótkometrażowe dzieła na bardzo wysokim poziomie. Zwłaszcza abstrakcyjna animacja jest niewątpliwym atutem Holendrów.

Warto dodać, że bydgoskie Kino w Muzeum – jest nowym projektem kinowym w grodzie nad Brdą. W związku z tym, że kino w naszym mieście nadal jest bezdomne staram się znaleźć bezustannie dla niego miejsce. Bardzo pozytywne wibracje tym razem odebrałem od Muzeum Okręgowego wraz, z którym udało się zaprosić do nas „Krótko mówiąc po holendersku”. Mamy szczerą nadzieję, że ten projekt jest rozpoczęciem nowej przygody filmowej w naszym mieście. Arek Hapka

Filmy te poruszają zazwyczaj tematy uniwersalne, choć nie brakuje także tematyki lokalnej – dotykającej współczesnej Holandii, zarówno w skali makro, jak i w skali mikro. Pełne są charakterystycznej ironii i poczucia humoru nawet w przypadkach, kiedy poruszają sprawy poważne i trudne. Równocześnie autorzy kładą ogromny nacisk na nowatorską formę i eksperyment formalny, dzięki czemu wiele filmów trudno jednoznacznie zaszufladkować zgodnie z tradycyjnym podziałem na fabułę, dokument i animację. Wszystko to sprawia, że spotkanie z krótkim filmem holenderskim to przygoda, zetknięcie się z innym sposobem patrzenia na świat. „Krótko mówiąc... po holendersku” organizowane jest przez KINO.LAB już po raz trzeci (poprzednie edycje odbyły się w latach 2006 i 2008) dzięki pomocy Ambasady Królestwa Niderlandów i Holland Film. Przegląd odbędzie się w dniach 6 - 7 maja w Bydgoszczy w Kinie w Muzeum (Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego, Spichrze na ulicy Grodzkiej 7/11, sala. 25), jednocześnie przegląd odbędzie się w innych polskich miastach: Warszawie (KINO.LAB, CSW Zamek Ujazdowski), Wrocławiu (Kino Atom), Krakowie (Kino Pod Baranami) i Poznaniu (Kino Rialto).

Krótko mówiąc po holendersku – PROGRAM: • 6.05, godz. 18.30, program I - Sens życia: „Variety” (reż. Roelof van den Bergh, 5’) / “Everyone must get over his biography” (reż. Yael Assaf, 19’20’’) / „Jolanda 23” (reż. Pim Zwier, 9’40’’) / „Slow motion suicide” (reż. Corrine Bot, 3’) / „Yuri“ (reż. Willem Baptist) / „The Care Factory” (reż. Kim Brand, 16’) / „Succes” (reż. Diederik Ebbinge, 8’) / „Secunde” (reż. Guusje Kaayk, 3’40’’) / „Theattre Patouffe” (reż. Marteen Koopman, 7’21’’) / „Other thoughts 4” (reż. Henri Plaat, 5’)

• 6.05, godz. 20, program II - Krajobraz współczesności: „Pigs, porks and paradise” (reż. Jan van Ijken, 2008, 4’41’’) / “Sharing a beautiful sunset” (reż. Jasper Elings, 2’) / „DIY” (reż. A. Abrahams, 2009, 8’00”) / „Nashi” (reż. Dava Cahen, 2008, 26’) / “Red-edn And the seemingly symbiotic society” (reż. Robin Noorda & Bethany de Forest, 15’) / “Restauratiewagens” (reż. Ariane Olthane, 15’16”) / “Sketchbook:Water” (reż. Maarten Koopman, 2008, 1’30”) / „The Violin Player” (reż. Yim Brakel, 2009, 8’31”) / „Dag Mama” (reż. Rosa van Hofwegen, 2010, 6’13“) • 7.05, godz. 18, program III – Relacje: „About Fish and Revolution” (reż. Margien Rogaar, 11’35’’) / „Barbee Butcher” (reż. Sophie Lagues, 30’’) / „Phantom of the cinema” (reż Erik van Schaaik, 10’) / “Waiting for Ralf” (reż Julia Kaiser, 15’) / “Cocky Love” (reż. Hanro Smitsman) / „Drop Dead” (reż. Arne Toonen) / „Impasse” (reż Bram Schouw, 5’) / „Dao” (reż Marleen Jonkman) / “Mama super freak” (reż.B. De Visser, 10’) / „Vera” (reż. Thomas Korthals Altes, 2008, 10’30’’) / „Away” (reż. Margot Schaap, 22’44’’) • 7.05, godz. 20, program IV – Dziecko: „Jacco’s Film” (reż. Daan Bakker, 15’00”) / „Den helder“ (reż. Jarien van Nes, 38’) / „Sand” (reż. Joost van Ginkel, 20’38’’) / „Raw honey” (reż. Annick Vroom, 2008, 10’42’’) / „Grandma’s House” (reż. Arend Steenbergen, 2008, 9’)

Away


Czosnkowy On/Kontrowersyjna Ona/Taka piękna miłość Zupa czosnkowa: • • • • •

• • •

8 – 10 ząbków czosnku (2 zł powinien kosztować smakowity czosnek bez azjatyckiego rodowodu) 2 cebule (0,40/0,50 zł) 100 g masła (1,70/1,80 zł) 700 ml mleka (1,5 zł) 700 ml warzywnego bulionu (kilkadziesiąt groszy kosztuje kostka bulionowa, a przeciwników glutaminianu sodu zachęcam do przygotowania bulionu na bazie pęczka włoszczyzny) 4 łyżki mąki (hm...) natka pietruszki (1,5 zł jeśli zużyjemy cały pęczek) kromki chleba (najlepiej grzanki)

Wykonanie jest pochwałą prostoty i nie powinno odstraszyć nawet najbardziej upartych Nigdy Nie Gotujących. Przeciskamy czosnek przez praskę (jeśli nie posiadacie, to polecam zakup najtańszej praski na rynku – najpewniej będzie bardziej niezawodna niż niejedna z najdroższego sklepu; poza tym wierzę w studencką pomysłowość i skoro butelkę wina można otworzyć widelcem, to zmiażdżenie kilku niepozornych ząbków to zajęcie dla początkujących). Razem z posiekaną cebulą podduszamy na maśle w rondelku. Gdy zmiękną, posypujemy mąką, mieszamy i zalewamy mlekiem oraz bulionem. Gotujemy ok. 10 minut. Gotowe posypujemy natką i zagryzamy grzankami. Efekt smakowy z pewnością nie wzbudzi kontrowersji, ale pełne zadowolenie. A zapach... No cóż – whatever works!

kulinarna zadyszka

Gdyby nie ostatni allenowski wyczyn „Whatever Works”, wyszperałabym w osobistym Słowniku Pozostałości Nastoletniego Romantyzmu najdramatyczniejsze powiedzenie dotyczące miłości... Ach! Że „miłość nie wybiera” byłoby idealne! Banał! Oczywistość! Słowem – intelektualne pyszności! Tyle tylko, że – wzorem kolejnego filmowego alter ego Woodiego – winnam się wstydzić takiego języka! Bo truizm to rzecz paskudna! I podobno nam nie przystoi. Ot co. Próżno jednak szukać bardziej trafnego określenia, które opisze moje uczucia do Kawalera o Perłowej Główce. Chyba, że posilę się polskim przetłumaczeniem tytułu (który, niestety, nie chce brzmieć inaczej) na „Co nas kręci, co nas podnieca” i po prostu przyznam się, ze uległam urokowi Czosnku. A powodów jest wiele. Smak. Wyrazisty charakter. Doskonale kremowa konsystencja po upieczeniu (polecam pieczenie w folii aluminiowej po uprzednim polaniu oliwą i oprószeniu solą – 20/30 minut w 200 stopniach; nigdy nie piekę go specjalnie, a zawsze przy okazji pieczenia konkretnego dania, bo w tym przypadku monogamia nie popłaca, po prostu nie opłaca się rozgrzewać piekarnika dla kilku smakowitych kęsów chrupiącego chleba z rozsmarowanym nań czosnkiem, choć przekąska to znakomita). I tylko zapach nadaje Mu kontrowersyjnego wyrazu, a ja po dniu spędzonym w Jego towarzystwie staje się równie kontrowersyjna. Maj uwodzi mnie długim weekendem i juwenaliami, by potem ze zdwojoną siłą zaskoczyć nieuchronnością pierwszych zaliczeń i egzaminów. Wtedy lubię zaopatrzyć się w garnek pełen zupy, która świetnie rozgrzewa i dodaje energii. Łatwo jest przygotować większą ilość i podjadać zawsze wtedy, kiedy nie mamy czasu na przygotowanie mięsa czy surówki czyli właśnie w czasie sesji.

Makaka

21


wykrywacz talentów

Chryst off Dethstar Nie będę nadawał sobie zbędnej określoności słowem, pozostawiam to innym. Dopalając papierosa z kolejnej kończącej się paczki, niezadowolony z bólu brzucha, z miną srogą patrzy w jakiś punkt na ścianie, zastanawia się, co zrobić, by nie zamknąć się we własnych schematach. Dawniej był brud, od którego zaczął uciekać w coraz to sterylniejsze przestrzenie. Teraz zamyka się w białych pomieszczeniach bez zbędnych drzwi i okien. Z uporem maniakalnego pedanta czyści wszystko. Za jakis czas, gdy posprząta wszysko, zapewne splunie na wypolerowane ściany, odchodząc w nieznane nikomu fragmenty świata, których uparcie szuka, zaglądajac w dal poprzez papierosowy dym. Jędrek alchemik; zamienia gówno w złoto wykreował świat przeplatany pieknem i brudem, delikatnością i plugastwem Soniaraz. dwa. trzy. zgon. raz.. dwa.. trzy.. zgon.. raz... dwa... trzy... zgon... pierwszy lepszy, z gorszych powołanych i nieporządanych aktem miłosci do nienawiści.. wyhodowany martwy dzwon Red.dhttp://www.myspace.com/kriss_666 http://christ-off-deadstar.blog.onet.pl/

22

Demon Barber


Spring Depression

Hiv

zapowiedzi

Blast off

Beksa

23


zapowiedzi

24

Picnic at Hanging Rock


zapowiedzi

The Echos of the sky

25


recenzje muzyczne

Recenzje muzyczne

26

El Trio de Omar Rodriguez Lopez „Ciencia de los Inutiles” Folk/pop

Indigo Tree „Lullabies Of Love And Death” Indie pop/folk

Bonobo już nigdy nie będzie takie samo, taki sam. I nikt nie może mieć mu tego za złe. Simon Green kontynuuje swoją wizję muzyki z ostatniej płyty „Days To Come”. Znów w kilku utworach gości kobieta z miłym głosem – tym razem nie ma Bajki, jest Andreya Triana. Cudownie radzi sobie w singlowym „The Keeper”, który nie daje mi o sobie zapomnieć, bo jest najpopowszym utworem na płycie i najprzyjemniej wpada w ucho. Bonobo ostatni raz uraczył nas LP w 2006 roku. Po czterech latach wydaje „Black Sands” i zastanawiam się, czy rzeczywiście pracował nad tym cztery lata. Bo jeżeli tak, to po czterech latach, słuchając jego nowej płyty mam wrażenie, że słucham jej tylko dlatego, że podpisana jest Bonobo. Równie dobrze mógłbym wejść na przypadkowy MySpace kolesia od downtempowych klimatów i bawiłbym się równie dobrze. Trochę się nam Bonobo ustatecznił, zmiękł do cna, nie przygrywa mi może do kotleta, ale ogólnie klimat mocno konfekcyjny. Gdzie te niedociągnięcia, gdzie ten beatowy galimatias, gdzie ta paleta mistrza? Pamiętam jeszcze małego Bonoba ze „Sweetness” i z „Dial M For Monkey”. Chociaż jedno z nas dwóch.

Zaczyna się od poniedziałku „Lunes”, który jest tak zniewalający, że przez długi czas reszta płyty i tygodnia nie istnieje (gdyby nie ciekawość może nigdy by nie zaistniały). To dla Niej poszukałem na mapie Puerto Rico, do którego pobiegnę na boso, byle przy dźwiękach gitarki Omara Rodrigueza Lopeza. Co nie trudno było zgadnąć, dalej mamy wtorek „Martes”, w którym znowu cudna Ximena Sariñana Rivera śpiewa, tym razem coś o Barcelonie, ale niestety nie znam hiszpańskiego. Może dlatego w jej wykonaniu brzmi bardzo pieszczotliwie i w sumie co by nie zaśpiewała, brzmiałoby to jak kołysanka. Dalej jakaś taka niewyraźna środa, można przysnąć troszeczkę, ale idziemy dalej. „Jueves” to czwartek, w czwartki jestem taki dziwny, niby koniec tygodnia, ale do piątkowego wieczoru jeszcze trochę, to też wysilam się tak trochę mniej. I coś się nie może skończyć ten czwartek. W piątek „Viernes” się rozczulam, jest naprawdę miło, choć pada deszcz. W sobotę „Sabado” robi się jakoś dziwnie, piłowanie skrzypek to moje ulubione weekendowe zajęcie. I „Domingo” niedziela taka kojąca po skacowanym dniu poprzednim, znów się uspokajam. A „Noche Dia” wyjaśnia wszystko.

Jeżeli ciekawi jesteście jednego z najlepszych polskich debiutów ostatnich miesięcy, to właśnie zaspokajam waszą ciekawość. „Lullabies Of Love And Death” to płyta, przy której pojęcie „marnowania czasu” nabiera nowego znaczenia i jest jedną z najkorzystniejszych sytuacji, jaką można sobie wyobrazić w ciągu dnia, czy nocy. Mówi się często, że jakaś płyta jest fajna na wiosnę, na wieczór, na spotkanie ze znajomymi z naszej klasy. Nie wiem dokładnie, na co jest ta płyta, ale sprawdza się w wielu życiowych sytuacjach. Świetnie się przy niej pracuje i świetnie się przy niej wypoczywa. Pomaga w tym klimat płyty. Nie ma na niej żadnych spięć, żadnych akrobatycznych figur kompozycyjnych, konstrukcji scalonych, harmonii kosmicznych i akordów typu Z-bol. Ktoś kto nagrał tę płytę, musiał się przy tym dobrze bawić. A mogło być różnie – bo jeżeli okroi się skład do dwóch gitar i głosów, to można jedynie dołożyć reverby i na tym się kończy. Ewentualnie jakieś stuki, do końca nie wiadomo o co. Ale Indigo Tree wyszli obronną ręką, bo dorzucili niesamowicie beztroski, bezpretensjonalny klimat i kilka melodii, które biją na głowę solówki Slasha, stroje Freddiego, narkotyczne przygody Amy Winehouse i fortunę Paris Hilton. Zostaje muzyka.

kasper.linge

kasper.linge

kasper.linge

Bonobo „Black Sands” Down tempo


Just Cause 2 Avalanche Studios / Squere Enix

Andrzej Kondratiuk „Big Bang”

Agnieszka Osiecka „Na wolności. Dziennik dla Adama”

Inwazja obcych. Tajemniczy przybysze z gwiazd wśród jednych budzą strach, a wśród innych nadzieję. Ale goście z kosmosu nie kwapią się do nawiązania kontaktu. Pełne napięcia wyczekiwanie powoduje, że z ludzkich serc wycieka żółta substancja. To mógłby być film science fiction. Ale nie jest. Fantastyka jest wyłącznie pretekstem do refleksji egzystencjalnej. Mowa o, dziś nieco zapomnianym, filmie Andrzeja Kondratiuka „Big Bang”. Że wart jest przypomnienia, niech świadczy choćby obsada: Merle, Benoit, Gajos, Kozień, Dykiel, Pieczka, Kłosowski, Cembrzyńska. I co ważne, nie ma tu słabej roli. Obraz Kondratiuka jest oszczędny, wręcz skrajnie surowy (już czołówka zaskakuje estetyką, która przywołuje skojarzenia z komputerem Atari), rekwizyty proste, swojskie, plan zamknięty, ubogi (rzecz dzieje się w kilku wnętrzach, dlatego „Big Bang” przypomina momentami spektakl teatralny). Przy całej ekonomii środków opowieść otwiera przestrzeń skierowaną do wewnątrz. Rzecz zbudowana jest na bezczelnych zbliżeniach brzydkich twarzy, na dialogach, na metaforach, aluzjach. Film powstał w 1986 roku. Warto go sobie przypomnieć, bo to niezły kop dla umysłu przyzwyczajonego do superprodukcji. No i Gajos z saksofonem. Zostaje w pamięci.

Agnieszka Osiecka jest nadal inspirująca dla wielu osób – zarówno twórczo, jak i osobowościowo. W 1985 roku postanowiła dla Adama Michnika, będącego w więzieniu, opisywać swoje dni „na wolności”. „Na wolności. Dziennik dla Adama”, bo o nim mowa, to swoisty pamiętnik-kronika, który daje binarny, bynajmniej nie sprzeczny, obraz samej Osieckiej. Dlaczego? Dlatego, iż z jednej strony dotyka autorkę „Małgośki” proza życia: Saska Kępa i winiak w Podhalańskiej, monotonne stanie w kolejce po „masełko” i wyroby czekolado-podobne oraz boje z cenzurą (spektakl Osieckiej „Niech no tylko zakwitną jabłonie”). Z drugiej strony jednak teatr, poezja Herberta i Beckett’a, wybory moralne (=Adam Michnik, sama Osiecka), poczucie mijającego czasu i czasów, rozterki emocjonalne. Oprócz stanów emocjonalnych Osieckiej, dużą wartość poznawczą dla czytelnika mogą stanowić plastyczne opisy polskiej rzeczywistości A.D. 1985. I tak: kroczymy z autorką przybrudzoną warszawską ulicą Czerniakowską i śliczną, zabytkową Kozią; obserwujemy unowocześniającą się Gdynię i, dla odmiany, śliczny i ciągle retro Sopot, ale także idylliczne (choć już „nie te same”) Mazury i wczesnojesienny Kraków… Rok 1985 w życiu Osieckiej to, jak sama pisze: „… Z jednej strony te wszystkie sukcesy, a z drugiej strony-poszatkowane życia, pośpiech, bieganina! Ciągłe poprawki-w życiu i w piosenkach…” Warto przeczytać.

Screwball

Marcin Karnowski

Monika Balcer

recenzje gra / płyta / książka

Od kiedy gdzieś tam w połowie lat 90. rozpoczęła się mania na „trójwymiar“, czyli gry typu „Doom“ czy „Quake“, zawsze drażniło mnie w tych produkcjach, że wszystko musi się dziać w jakiś obskurnych korytarzach czy innych śmierdzących lochach. Tak, nigdy nie byłem fanem tych gier, zawsze mnie przytłaczały i powodowały klaustrofobię. Jednak zwykle ta ciasnota wywołana była nie tyle zamysłem autorów, co ograniczeniami sprzętowymi ówczesnych maszyn. Chyba właśnie dlatego lubię współczesne „piaskownice“, czyli otwarte przestrzenie w rodzaju GTA. Szwedzi z Avalanche Studios postanowili przełożyć podobną rozgrywkę z brudnego miasta na rajską wyspę. Tak powstało w 2006 r. „Just Cause“ - gra miła, przyjemna i całkiem ładna, jednak zdecydowanie niedopracowana. Tak to już w tej branży bywa, że (w przeciwieństwie do filmów) sequel jest zdecydowanie lepszy od części pierwszej. Podobnie jest z drugą „Słuszną Sprawą“. Ponownie wcielamy się w niesamowitego akrobatę i sztukmistrza z Lublina - Rico Rodrigueza. Bierzemy udział w super-ważnej misji na fikcyjny archipelag Panau... Gra poraża swoimi rozmiarami. Zwiedzimy niesamowite, różnorodne wyspy, a wszędzie będzie można zrobić to, co tygryski lubią najbardziej. Czyli klasyczny rozpierdal. Co ciekawe, gra sprawdza się również jako swego rodzaju wygaszacz ekranu. Spokojnie można zwiedzać, a przy okazji przeprowadzić udaną imprezę, na której nikt nie zauważy, że nie słuchasz, tylko grasz. Sprawdzałem osobiście, polecam. ;)

2727


kulturalnie i na temat

Kulturalnie i na temat: Rower vs. Auto

Bez zbędnych wstępów... 11.35, Adam: Witam Panie Janie, właśnie dojechałem do pracy rowerem. Piękna pogoda, świetne samopoczucie wszystko to dzięki małemu wysiłkowi. Myśli Pan Jan, że można by lepiej rozpocząć dzień? (Pan Jan gdy wstał, powolnym ruchem wyjął rękę z nocnika i załączył Facebooka. Tam czatował Pan Adam... Pan Jan poczuł się zobowiązany). 11:37, Witek: Panie Adam znam kilka lepszych sposobów na początek dnia! Na przykład - nie budzić kolegi co śpi. Spróbuj Pan kiedyś. 11:46, Adam: No, ale wiosna za pasem. Pogoda jak drut (przynajmniej w Warszawie). Do tego wreszcie nie ma śniegu ani chlapy. Czas Snowboard odstawić na strych i wyciągnąć rower z piwnicy. Jak już pisałem. Dzisiaj przyjechałem na dwukołowej maszynie do pracy i jestem z tego powodu wielce szczęśliwy. Znam Pana zamiłowania do samochodów i Forda Ka-Lotniskowca, ale chciałem też usłyszeć opinie na temat rowerów. No więc jak to jest? 11:46, Witek: Domyślam się do czego Pan Magister pijesz, a Forda Ka się Pan nie czepiaj bo z dworca następnym razem myk myk piechotką i nie posłuchasz sobie Pan Pana Tupaca za friko. Co do rowerów – nie, Panie Adam, nie lubię. Po pierwsze człowiek się męczy. Po drugie muchy jakieś łatają, wypieki na twarzy. Ha - Panie Adam – a jak pod górkę Pan trafisz? Nie, nie, rower nie dla ludzi! 11:52, Adam: Na wstępie chciałbym sprostować. Ford Ka na prezydenta i basta. Co do rowerów i górek to sprawa jest piękna, bo po pierwsze można się

28

zmęczyć, no i pod drugie można się zmęczyć. Oczywiście przed pracą lepiej omijać górki co by się nie zapocić, ale po pracy lepiej wracać dłuższą trasą i podjeżdżać ile wlezie. 11:59, Witek: Panie magister dziękuję! Po tej wazelinie z Fordem Ka widać już, jakim bocznym lukrem tytuł Magistra Pan nie tak dawno zyskałeś! A rower, fakt -faktem, kiedyś uprawiałem ale to się i wywrócić można, i kolana pozdzierać. Nic a nic muzyczki se Pan nie posłuchasz na tym dwukole, a dziewczyny to już w ogóle nie podwieziesz. Nie to, żeby Fordem Ka James Bond śmigał, ale pomyśl Pan, że 007 atakuje na rowerze. Panie! 12:08, Adam: Muzyka leci w mp3 playerze. Z dziewczyną gorzej, jednak jak ma ona rower, to można wyruszyć razem w podróż. Wtedy staje się przyjemnie i romantycznie. Tu jednak wrócę do roweru jako środka komunikacji miejskiej. Toruń jest miastem idealnym na przemieszczanie się rowerem. Szkoda trochę, że jak inne miasta w Polsce choruje na brak odpowiedniej bazy dróg rowerowych. 12:39, Witek: Panie Adam nieraz podróżując niezawodnym Fordem zwróciłem uwagę na brak dróg rowerowych! Jadą ci „romantycy” zapatrzeni w szprychy ładują się pod koła i czasem aż bym pogruchotał z radością, ale co tu robić, nie można. Więc tak! Brakuje miejsca dla Pana i Panu podobnych gdzieś na uboczach pod lasem, czy choćby i na chodnikach. Chociaż nie może być przecież tak jak w Holandii, że jak Pan wejdziesz do takiego coffe shopu i wyjdziesz jak Gustaw Herling w innym świecie - jebudu. Nie żyjesz Pan. Nie Panie, rowery mają swoje prawa i ścieżki też mieć powinny, ale z umiarem!


12:43, Adam: Coś w tym jest Panie Janie. Holandia jest z innej planety. My – Polacy - tam nigdy nie dolecimy. Jednak ja bym czerpał wzorce z Berlina. Mieszkańcy tego miasta sporo podróżują na rowerach, a miejsce dla nich jest wyznaczone na zwykłych drogach po obu stronach. Coś na zasadzie pobocza. Dzięki temu nie potrzeba wielkich wydatków, aby uzdatnić miasto dla rowerzystów. 12:48, Witek: Uzdatnić Panie Adam? Pan chyba przeglądasz słowniczek małego Safarnika, co byś Pan, jak już trafisz do Sudanu, od razu zabrał się do rozwiązywania palących problemów irygacyjnych plemion przyległych. I nie podnoś Pan tylko tematu spalin i globalnego ocieplenia, bo jak w Skandynawii raz na jakiś czas wulkan śmignie, to Panu w dzienniczku o trzy stopnie średnia temperatura roczna skoczy. 12:47, Adam: Problemy plemion są mi obce, więc wrócę do tematu rowerów. Jak już pisałem te dwukołowe maszyny są świetnym środkiem komunikacji miejskiej. Dlaczego? Bo, po pierwsze, rowery są tanie, po drugie - zdrowe i po trzecie - ekologiczne (trójka na cześć plemion - „by żyło się lepiej”). Jeśli chodzi o cenę, to kupno roweru na Allegro to wydatek rzędu 200 - 400 złotych. Zdecydowanie taniejsze niż same utrzymanie samochodu. Taniej też niż jazda autobusami czy tramwajami. Bilet miesięczny w Toruniu kosztuje w granicach 40 - 80 zło-

kulturalnie i na temat

09:32 26 kwietnia Janek Kurde, nawala z rysunkami Ksiądz Konopka! syf kia i mogiła. kropka 09:34 26 kwietnia Adam Najwyżej bez rysunków albo sami nabazgrajmy coś będzie śmiesznie :D:D 09:34 26 kwietnia Ja Hmmmm, w paincie na szybkości? Ja mam tylko touchpada, to już w ogóle będzie dobre!

tych (w zależności czy mamy ulgę). Koszty, jakie poniesiemy w czasie wiosny, lata i części jesieni jeżdżąc „emzetką” to 280 - 560 złotych. To wskazuje, że kupując rower możemy zaoszczędzić. Oprócz oszczędności zdrowiejemy podróżując na dwukole. Codzienne jeżdżenie pozwoli nam spalić tłuszczyk i poprawić kondycję. 12:50, Witek: Zaraz tania forma transportu Panie Adam... a policzyłeś Pan ile kosztuje jedna spalona na rowerze kaloria? Powiedzmy, że Pan spalasz 200 kalorii na 10 km. Niech sto kalorii kosztuje 1 zł. No to na 100 km spalasz Pan za dwie dychy, a do tego dolicz Pan, że na rowerze jedziesz Pan 5 razy dłużej niż ja. 5 h x nawet 5 zł to jest w sumie 45 zł na 100 km. Ford Ka na 100 km - 35 zeta. A jedzie się półtorej godziny - 7,5 zeta, czyli w sumie 42,50 zł. Jak Pan rozłożysz OC i naprawy na cały rok wychodzi 2 złote dziennie. 44,50 to cały czas mniej niż u Pana... 12:53, Adam: Przesada. Kalorie, które gubimy pozwalają nam pozbyć się zapasów zimowych. Zaś z tym jeżdżeniem szybciej samochodem niż na rowerze, to się nie zgodzę. Panie Janie proszę przejechać się w godzinach szczytu po Warszawie lub na drugą stronę mostu w Toruniu. Mała szansa, by najlepszy rajdowiec swoją stiuningowaną mega-furą wygrał ze zwykłym rowerzystą. Tu podjąć rękawice mógłby co najwyżej wykwintny kierowca skutera.

12:54, Witek: W cholerę ze skuterem. Spróbuj się Pan na tym wywrócić, a nasz cykl dialogów zamieni się w monologi Janka Świerkowskiego. Pójdźmy na inny kompromis - spływ kajakiem po „Monciaku”, Szerokiej lub innej Chmielnej najlepszym środkiem komunikacji? 13:16, Adam: Ja wybieram spływ na Szerokiej albo kanałami miejskiej komunikacji w Toruniu. Tak, tu się zgodzę - najbardziej wykwintna forma i ja to kupuję. Proponuje mały spływik w majowy weekend. Myślę, że Pan to też kupuje i basta, koniec kropka ksiądz do worka!

Janek Świerkowski/Adam Sierociński

29


wywiad

Skąd pochodzi ten kac? W kwietniu w TPB odbywały się próby do spektaklu „Kill the kac” - koprodukcji sceny bydgoskiej i teatru z Mannheim. Sztuka już w maju zagości w repertuarze niemieckiego teatru, w Bydgoszczy – podczas tegorocznej edycji Festiwalu Prapremier. Udało nam się porozmawiać z Gesine Danckwart – reżyserką tej oryginalnej sztuki. Zacznę banalnie - o czym będzie „Kill the kac”? Odnosząc się do tytułu, czy całości spektaklu? Oczywiście chodziło mi o treść, choć nie ukrywam, że tytuł jest równie intrygujący. Tytuł polega na takiej grze słów, że polskie słowo „kac” w języku niemieckim nie znaczy to samo co u nas, ale to słowo, które jest, czyli „kater” jakoś nawiązuje do kota (katze – przyp. red.). I właśnie pomiędzy tymi znaczeniami odbywa się ta gra słów. Widzom daje to pewną wskazówkę, jeśli chodzi o treść sztuki. Dla nas oznacza to wyparcie wszelkich wątpliwości i powiedzenie „stop”. Dziś na próbie sami siebie pytaliśmy skąd pochodzi ten kac? Skąd go mamy i co było tą imprezą, która go spowodowała? Prawdopodobnie wszystkie postaci tej sztuki bawiły się na tej imprezie osobno, w pojedynkę, same. Są to postaci wyciągnięte w pewnym sensie z różnych środowisk pracy, są to Polacy pracujący w Niemczech, Niemcy pracujący w Polsce. Osoby, które wybierają się w jakąś drogę, żeby pracować, żeby żyć gdzieś indziej. Czyli zakłada pani, że to bawienie się w pojedynkę, uczucie izolacji i brak czasu na refleksję, jakie towarzyszy dzisiejszemu pokoleniu pracującemu, że te „problemy” są na tyle uniwersalne dla Polaków i Niemców?

30

Mamy taką nadzieję. Liczymy na to, że nawet jeśli są jakieś różnice, to przesłanie naszego spektaklu jest na tyle jasne, że sztuka będzie zrozumiała (to też jest naszym głównym tematem na próbach). Niemcy z mojego pokolenia mają trochę połamany stosunek do tego czym jest „naród” ze względu na historię własnego narodu, do tego w jaki sposób można się do tego odnosić, jaki mieć do tego stosunek. A Polacy, zgodnie z moimi odczytami, mają inny stosunek do narodu i do swojego państwa. Właśnie na tym tle opowiadamy o tym, że występują pewne konieczności, które decydują o tym, co robimy. Czy w swoim spektaklu staracie się dać widzom swego rodzaju receptę na to jak pokonać te dzisiejsze przeciwności losu, czy raczej ograniczacie się do samego opisu zaistniałej sytuacji? Jeżeli przesadzimy i doprowadzimy to dość daleko w przedstawieniu tego bólu, który trawi dzisiejszy, kapitalistyczny świat, to może się okazać, że tą receptą będzie nieco absurdalny fakt, że należy kochać swoją pracę i należy się z nią utożsamiać. Ja również kocham swoją prace, ale ten proces, w którym utożsamiamy się z pracą może sprawić, że zaczniemy „wypadać” z życia społecznego. Chodzi o to, żeby doprowadzić to do jakiegoś wyostrzonego momentu – to jest ta pierwsza rzecz, którą staramy się tu zrobić. Jeśli chodzi o sam tekst, to w punkcie, w którym się właśnie zajmujemy nie mamy zawartej recepty, jak przeciwstawiać się takim zjawiskom. Czasami jednak takie projekty same „wychodzą” w przedstawieniu, w zależności od tego jak aktorzy grają swoje postaci, dają im „życie”, siłę sprawiającą, że widz postrzega je w taki, a nie inny sposób. Spektakl będzie również stawiał pytania o kwestię wolności...

Wolności osobistej, czy raczej wolności w rozumieniu patriotycznym, narodowym właśnie? Właśnie na tym polega różnica między nami - dla mnie to znaczy to samo. (śmiech) Myślę, że chodzi raczej o tę wolność w w waszym rozumieniu patriotycznym. Skoro mówimy już o różnicach chociażby w interpretacji spektaklu, proszę mi powiedzieć, jak się pani pracuje z bydgoskim zespołem? Dobrze. Mamy za sobą tydzień pracy. To duże wyzwanie, szczególnie, że sztuka jest bardzo kompleksowa, składa się z bardzo dużej ilości bardzo różnorodnego materiału. Do tego jest grana w dwóch językach i musi to „zadziałać” w dwóch językach. Staramy się więc znaleźć różne tematy, które będą podobne dla polskich i niemieckich aktorów, które mogły by być pewnym nośnikiem tego spektaklu, a które z drugiej strony mogłyby stanowić pewien powód do jego wystawienia. Czy jest to akcja jednorazowa, czy też jest to raczej wstęp do jakichś szerszych działań? Wprowadzeniem były już moje wcześniejsze kontakty z polskimi i nie tylko teatrami. Bardzo lubię brać udział właśnie w takich międzynarodowych kooperacjach, choć oczywiście są one nie łatwe. Tym bardziej cieszy mnie, kiedy taka współpraca ma jakąś ciągłość. Swego czasu (w 2004 roku - przyp. red.) robiłam warsztaty teatralne we Wrocławiu, był tam również grany mój tekst. Z drugiej strony wystawiałam również polskie teksty na festiwalu w Berlinie. Obecna współpraca z bydgoskim teatrem jest więc pewnym punktem, w którym zbiegają się linie wcześniejszej współpracy. A potem już tylko trylogia... Mamy jeszcze kilka tekstów... (śmiech)


Wiem, że w zeszłym roku zadebiutowała pani jako scenarzysta i reżyser w produkcji filmowej („Umbdein Leben”). Czy była to jednorazowa przygoda, czy też kolejny rozdział w karierze? Miejmy nadzieję, że będzie kontynuacja tej „przy-

Gesine Danckwart

gody”. Bardzo interesują mnie różne formaty i dziedziny sztuki. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że właśnie udało mi się zrealizować kolejny film, tyle że krótszy... Na koniec chciałbym zmienić nieco temat. Na łamach jednego z czołowych tygodników kulturalnych („Przekroju”) rozgorzała ostatnio dyskusja na temat kondycji teatru w Polsce. Wnioski z niej płynące – bardzo upraszczając – są takie, że sceny w Polsce podzieliły się na te narodowe, publiczne, z kulejącym marketingiem i bardzo ciężkim repertuarem oraz na teatry bardzo komercyjne, z agresywną strategią marketingową i, dla odmiany, ze skrajnie lekkim programem, w którym przeważają komedie. Czy w Niemczech jest podobnie, czy również są tak wyraźne podziały? Co więcej, zastanawiam się czy teatr w ogóle, jako forma sztuki, jest u was popularny? Ja, podobnie jak inni ludzie teatru zawsze będę chciała widzieć teatr jako tę „centralną” formę sztuki. Niestety, procentowo rzecz ujmując udział społeczeństwa, które chodzi do teatru jest bardzo niski. Oczywiście nie znaczy to, że w Niemczech nie opłaca się robić teatru, przeciwnie – należy go robić, ale trzeba przekraczać pewne konwencje, trzeba dawać impulsy do wychodzenia poza teatr. Mam wrażenie, że funkcja teatru w Polsce i w Niemczech jest bardzo porównywalna, że tu i tu teatr ma swoje korzenie w takim mieszczańskim byciu. I tu pojawia się pytanie czy chcemy poprzez teatr w pewien sposób odzwierciedlać, ilustrować obecną sytuację społeczną. Taki sam stosunek widzę do innych sztuk plastycznych, do rozwoju awangardy. Zawsze podczas wspomnianych międzynarodowych form współpracy to podejście obu stron wydawało mi się bardzo porównywalne, w wielu rozmaitych kontekstach. Oczywiście w Niem-

czech również toczy się bardzo ożywiona dyskusja na temat tego jaką rolę mają spełniać te publiczne teatry, instytucje kulturalne, które są oczywiście bardzo wspierane finansowo - są z jednej strony poważnymi beneficjentami, z drugiej zaś nie mniej poważnymi zleceniodawcami. To ważne, szczególnie dziś, w czasach wszechobecnego kryzysu ekonomicznego, kiepskiej sytuacji w miastach. W Niemczech jest teraz głośno o skandalu, który wybuchł wokół teatru w Wuppertal, który został zamknięty z powodu braku środków. Z drugiej strony są również liczne teatry komercyjne, robiące głównie musicale. I oczywiście pojawia się pytanie, czy one nie mogłyby się finansować na własną rękę, a środki publiczne przeznaczane byłyby na spektakle, które mają jakąś głębszą wartość.

wywiad

„Kill the kac” w Bydgoszczy będziemy mogli zobaczyć jesienią, podczas tegorocznej edycji Festiwalu Prapremier. Czy zamierza pani doglądać tego przedstawienia własnym okiem? Tak. Co ciekawe, wszystko wskazuje na to, że nie będzie to spektakl typowo festiwalowy, tylko taki, który wejdzie do repertuaru obydwu teatrów – bydgoskiego i tego w Mannheim. W tym drugim zagramy spektakl wielokrotnie, w Bydgoszczy podobnie – najpierw zagramy go na festiwalu, a potem jako spektakl repertuarowy.

Kuba Ignasiak

31


32 kalendarium


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.