39 zima 2018/2019 temat numeru:
Dlaczego wciąż jesteśmy w Kościele? Maria Rościszewska Inny Kościół jest możliwy
Katolicy LGBT, kobiety i ofiary
Oscar Romero
Towarzystwo Krajoznawcze Krajobraz Puszcza Białowieska
KRAJOZNAWCZY
Gdy pogoda zabija
OBYWATEL
Ida Nowak
POZA EUROPĄ
KULTURA
i męczennicy teologii wyzwolenia
KATOLEW
WIARA
O kim Kościół zapomina?
ZMIENNa
magazyn nieuziemiony magazynkontakt.pl
1 magazyn nieuziemiony magazynkontakt.pl redakcja@kik.waw.pl
redaktor naczelny Misza Tomaszewski misza.tomaszewski@gmail.com
Od redakcji
zastępca redaktora naczelnego i sekretarz redakcji Cyryl Skibiński cyryl.skibinski@gmail.com
zespół redakcyjny: redaktor prowadzący numer Ignacy Dudkiewicz Katolew Misza Tomaszewski Kultura Wanda Kaczor Obywatel Stanisław Krawczyk Poza Europą Hanna Frejlak Krajoznawczy Tomek Kaczor Wiara Ignacy Dudkiewicz Zmienna/Zmiennik Mateusz Luft Dwutygodnik magazynkontakt.pl: Ala Budzyńska, Szymon Rębowski Paweł Cywiński, Andrzej Dębowski, Anna Dobrowolska, Kamil Lipiński, Jan Mencwel, Maciek Onyszkiewicz, Maria Rościszewska, Hubert Walczyński, Jan Wiśniewski, Stanisław Zakroczymski, Konstancja Ziółkowska, Jarosław Ziółkowski Stale współpracują: Rafał Bakalarczyk, Dorota Borodaj, Julia Chibowska, Oscar Cole-Arnal, Aleksandra Fabia-Tugal, Stanisław Gajewski, ks. Andrzej Gałka, Antoni Grześczyk, Maciej Januszewski, Stanisław Jaromi OFMConv, Jan Jęcz, Paula Kaniewska, Kasper Kaproń OFM, Piotr Karski, Karol Kleczka, Rafał Kucharczuk, Katarzyna Kucharska-Hornung, Anna Libera, Jan Libera, Julia Lis, Katarzyna Majchrowska, Hanka Mazurkiewicz, Kuba Mazurkiewicz, Grzegorz Michalczyk, Olga Micińska, Krzysztof Nawratek, Maciej Papierski, Mateusz Piotrowski, Piotr Popiołek, Zuzanna Radzik, Zofia Różycka, Marek Rybicki, Joanna Sawicka, Antek Sieczkowski, Jakub Szymik, Krzysztof Śliwiński, Joanna Święcicka, Ignacy Święcicki, Zuzanna Wicha, Zuzanna Wojda, Monika Woźniak, Antoni Zając, Marysia Złonkiewicz
projekt graficzny Urszula Dubiniec urszula.dubiniec@gmail.com skład i łamanie Zosia Mironiuk fotoedycja Tomek Kaczor ilustracja na pierwszej stronie okładki Łukasz Drzycimski komiks na str. 2–3 Kuba Mazurkiewicz zespolwespol.org korekta Ida Nowak i zespół redakcyjny wydawca KIK Warszawa Poglądy wyrażane przez autorki i autorów tekstów nie są tożsame z poglądami wydawcy. prenumerata magazynkontakt.pl/prenumerata złożono krojami Range Serif, Bree, Tabac Sans nakład 1000 egzemplarzy Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Tytuł tego numeru nie jest prowokacją. Pytanie: „Dlaczego wciąż jesteśmy w Kościele?”, słyszymy coraz częściej. Dlaczego jako środowisko – oraz jego poszczególni członkowie i członkinie – trwamy w instytucji naznaczonej strukturalnymi słabościami oraz przestępstwami i przewinami jej przedstawicieli? Czy nie lepiej byłoby odejść – dając wyraźny znak dezaprobaty dla stanu wspólnoty – i nie musieć się już tłumaczyć: za cały Kościół oraz za tych, którzy nim kierują? Mierzymy się z tym pytaniem także sami, gdy nasz gniew wywołują choćby doniesienia o ukrywanych przez dekady przestępstwach seksualnych oraz brak gotowości hierarchów, by realnie wziąć odpowiedzialność za sytuację ofiar. Zadajemy je sobie, gdy widzimy strukturalne przyczyny wielu problemów Kościoła – jak brak transparentności, praktyka wykluczania ze wspólnoty określonych grup (na przykład chrześcijan LGBT) czy zarządzanie pozbawione realnego udziału wiernych (zwłaszcza kobiet) – oraz jego liczne, konkretniejsze bolączki. Niektóre z nich opisujemy bardziej szczegółowo. Ich całościowe omówienie wymagałoby jednak znacznego przekroczenia ram numeru, dlatego przypominamy również – w postaci wyimków na marginesach – dotychczas opublikowane przez nas teksty na podobne tematy. Do tych zagadnień będziemy wracać w kolejnych artykułach. Wiemy także, że nie jesteśmy z tymi dylematami sami. Że poszukiwanie uzasadnienia dla dalszego ufania Kościołowi instytucjonalnemu, który w tak wielu sferach tego zaufania nadużył, nie jest tylko naszym doświadczeniem. Nie chcemy przy tym skupiać się wyłącznie na krytycznej diagnozie. Numer ten jest więc świadectwem dwóch zasadniczych stanowisk naszego środowiska. Pierwsze z nich, owszem, bazuje na przekonaniu, że Kościół jest w kryzysie i wymaga gruntownych reform. Drugie jest jednak wyrazem pragnienia, by – często mimo wszystko – w tym Kościele trwać. Wierzymy, że jego przemiana jest możliwa. Chrześcijaństwo jest dla wielu z nas wyjątkową i po prostu prawdziwą opowieścią o świecie i człowieku. Kościół zaś – jak i całe chrześcijaństwo – ma wciąż potencjał przemieniania świata na lepsze. Nie wolno nam go zmarnować. Właśnie dlatego – motywowani nadzieją, że Kościół powinien i naprawdę może się zmienić – za obowiązek naszego środowiska uznajemy angażowanie się w celu dokonania reformy naszej wspólnoty. Mimo jej wszystkich przewin i wad, ciągle chcemy wierzyć, że warto być jej częścią. Że możliwe jest zatrzymanie pędu w stronę przepaści, do której niebezpiecznie szybko zbliżamy się w polskim Kościele, oraz trwała zmiana panujących w nim stosunków. To dom często duszny, zamknięty i wypełniony trudnymi relacjami. Ale to ciągle dom nasz.
2
numer:
39
zima 2018/2019
d l ac z e g o w c i ą ż j e s t e ś m y w Ko ś c i e l e ?
4
Ignacy Dudkiewicz:
Kościół do gruntownego remontu
12
Rozmowa z Ewą Kusz:
Nie ma sensu ciągle czekać na biskupów
Róbmy swoje – wtedy być może biskupi nie będą mieli innego wyjścia niż zgadzać się w coraz większym stopniu na to, że otwarcie i w normalny sposób mówi się o problemie nadużyć seksualnych w Kościele. Że się interweniuje i zawsze stawia dobro ofiar na pierwszym miejscu.
20
Infografika:
Czy nadchodzi czas pustych kościołów?
22
Stanisław Zakroczymski:
Konkordat niezgody
28
Jan Wiśniewski:
Klucze do parafii
34
Katarzyna Sroczyńska:
Puk, puk. Kto tam? Ponad połowa Kościoła
40
Maria Rościszewska:
Inny Kościół jest możliwy
3
f ot or e p orta ż
46
Dorota Borodaj: Z nich zaś największa jest miłość
w i a r a
56
Karol Kleczka:
Hiobowie
62
Paweł Śpiewak:
Szukając głosu Boga
k a t o l e w
p oz a e u ropą
92
Ida Nowak:
Ucieczka przed klimatem
98
Bartosz Wróblewski, Weronika Rzeżutka:
W Palestynie spółdzielnia chce być kobietą
krajoznawczy
106
TK Krajobraz:
Przypuszcza. Półprzewodnik po Puszczy Białowieskiej i okolicach
108
Jerzy Parfianowicz: Drogi w Puszczy
66
Łukasz Mossakowski:
Rewolucjoniści w sutannach
114
Joanna Mikulska: Dziewięć dowodów na istnienie Łuki
72
Oscar Romero:
119
Ida Nowak: Żubr odzyskany
Ubodzy są Chrystusem
78
Wojciech Żmudziński SJ:
Pedro Arrupe – Mistrz szybkiego reagowania
k u lt u r a
80
Rozmowa z Dorotą Folgą-Januszewską: Muzea wrażliwe
86
Alicja Beryt: Architektura w cieniu
o by wat e l
124
David Graeber:
Jeśli nie możemy się bawić, to po co to wszystko?
Czemu zwierzęta się bawią? A czemu nie miałyby? Prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego aktywność wykonywana dla czystej przyjemności, wysiłek dla czystego wysiłku, to rzeczy, które instynktownie odbieramy jako zagadkowe? Co nam to mówi o nas samych? zmienna
132
Rozmowa z Moniką Sadkowską:
Odzyskujemy energię!
4
dlaczego wciąż jesteśmy w kościele?
Kościół do gruntownego remontu Mamy obowiązek ostrzec nasz Kościół przed dalszą jazdą w obecnym kierunku. Gdy cała rodzina zmierza samochodem w stronę przepaści, to również ci, którzy nie trzymają kierownicy, powinni działać: starając się zmienić tor jazdy oraz przekonując kierowcę do opamiętania.
Ignacy Dudkiewicz
Model patologicznej rodziny
Jak zauważył w prywatnej rozmowie pewien publicysta, to model patologicznej rodziny. Wszyscy spodziewają się, że w święta ojciec powie coś głupiego lub łuchanie homilii części polskich krzywdzącego – przygotowują się do hierarchów Kościoła katolickiego nich w strachu przed tym, co usłyszą. wygłaszanych przy okazji Bożego I ojciec rzeczywiście za każdym razem Narodzeniaczy Wielkanocy podobne mówi coś, co sprawia, że całą świąteczjest do gry w bingo. Również przy okazji ną atmosferę szlag trafia. Rodzina pakazań wygłoszonych przez kilku bisku- trzy w talerze, próbując szybko zmienić pów w trakcie ostatnich pasterek można temat, żeby przypadkiem nie doszło do było zgarnąć pełną pulę. Polityka par- kłótni. Zbagatelizować, uznając, że „on tyjna? Była. Wspieranie władzy i chło- już tak ma”. Albo odwrócić się do siedząstanie opozycji? Punkt. Utożsamianie cego obok mądrego wujka, który spojrzy polskości i katolicyzmu? Krzyżyk. Abor- ze zrozumieniem, a po kolacji wesprze – cja, in vitro, związki homoseksualne? Są. choć głośno też się nie odezwie. Rzecz nie w tym, żeby znęcać się nad Czynienie z księży ludzi o szczególnych predyspozycjach moralnych? Zaliczone. kolejnymi upartyjnionymi homiliaWreszcie: rozmywanie odpowiedzialno- mi arcybiskupów Jędraszewskiego czy ści za przestępstwa seksualne dokony- Głódzia albo skandalicznymi wypowiewane przez księży? Bingo! Proszę się dziami tego drugiego na temat krzywzgłosić po nagrodę. dzenia dzieci. Nie w tym, by chłostać Patricija Bliuj-Stodulska
S
wypowiedzi arcybiskupa Gądeckiego, gdy stwierdza, że ofiarom przestępstw seksualnych będzie mówił, że Kościół „potrzebuje cierpienia za swoją egzystencję”. Albo gdy mówi, że nie poszedł na „Kler”, bo „nie jest pozbawiony rozumu”, choć z pewnością wie, że są w Polsce biskupi, którzy na film się wybrali. Nie w tym, by na każde takie słowa reagować kolejnym publicystycznym oburzeniem – bo życia publicystom i publicystkom na to nie starczy. Również nie w tym, by nie dostrzegać i nie doceniać szlachetnych i prawych postaw i wypowiedzi innych hierarchów czy członków i członkiń Kościoła. Czas postawić diagnozę mocniejszą i bardziej ogólną: tak właśnie dziś funkcjonujemy w polskim Kościele. Na patologicznych zasadach, pudrując głębokie podziały opowiastkami o rzekomej jedności, której nie ma. Pozwalamy ojcom naszej rodziny udawać, że wszystko →
5
→
6
dlaczego wciąż jesteśmy w kościele?
Kościół mógłby być strategicznym partnerem architektów „lepszej zmiany”. Dość wspomnieć o zasięgu jego społecznego oddziaływania, o jego niemałym wciąż jeszcze autorytecie, o jego formacyjnym i wspólnototwórczym potencjale. Społeczeństwo przeorane głębokimi bruzdami podziałów społecznych i kulturowych potrzebuje Kościoła, który konsekwentnie upomina się o ubogich i wykluczonych, który mobilizuje do zaangażowania się w ich sprawę i który dąży do ich upodmiotowienia. Wszystkich: czy to bezdomnych traktowanych z buta w biały dzień, czy też ofiar skrzętnie skrywanej przemocy domowej; czy to ludzi uwikłanych
jest dobrze. Bo dzieci wciąż przybywają na kolejne święta, nawet jeśli coraz rzadziej przyjeżdżają przy innej okazji. Bo przez lokalne władze nasza familia jest szanowana i fetowana. Za plecami ojca, owszem, komentujemy, że wcale dobrze nie jest. Sąsiedzi też wiedzą, że źle się u nas dzieje, i coraz głośniej o tym mówią. Nawet część krewnych zastanawia się, czy reagować, ale ostatecznie powstrzymuje się ze względu na konwenanse i „dobro rodziny”. Ojciec pozwala więc sobie na dalsze rozdawanie razów – również dlatego, że wie, że nie spotka się ze sprzeciwem. Póki co – jak wskazują dane – członkowie rodziny odchodzą po cichu. Jest ich coraz mniej, ale przy dużej liczbie gości trudniej dostrzec puste miejsca, które jeszcze niedawno były zajęte. Wszystkim wygodniej jest nic nie zmieniać i nie reagować. A gdy drzwi będą trzaskać nieustająco, w rytm odcinania się od rodziny kolejnych jej członków, będzie już za późno. Być może nawet ojciec przestanie
wreszcie wygłaszać swoje niemądre opinie, ale nie będzie to miało już żadnego znaczenia, bo i tak nikt nie będzie chciał słuchać – ani jego, ani innych ojców. Niemądrzy po irlandzkiej szkodzie Wbrew przekonaniu o wyjątkowości polskiego katolicyzmu historia naszej rodziny wcale nie jest wyjątkowa. Również jej część z zagranicy przechodziła przez podobne kryzysy i zauważała je zbyt późno. A ponieważ nie potrafiła sobie z nimi poradzić, dziś większość niedawnych członków i członkiń już nie chce do rodziny należeć. Tak było w Irlandii, której społeczeństwo jeszcze niedawno było przedstawiane – podobnie jak polskie – jako jedno z najbardziej katolickich w Europie: katolicyzm uznawano za kluczowy element irlandzkiej tożsamości. Tam również Kościół chełpił się liczbą wiernych, społecznym szacunkiem i wpływem. Także na prawodawstwo – w kwestii aborcji najbardziej konserwatywne w całej Unii
w lokalne struktury wyzysku, czy też „obcych kulturowo” uchodźców i imigrantów ekonomicznych; czy to nienarodzonych jeszcze dzieci z zespołem Downa, czy też ich poddanych symbolicznej i ekonomicznej przemocy matek. O tym, że polski Kościół rzeczywiście mógłby na tę potrzebę odpowiedzieć, przekonuje bardzo wrażliwy społecznie pontyfikat Franciszka. Na dzień dzisiejszy dość trudno sobie to jednak wyobrazić. Fragment pochodzi z tekstu Miszy Tomaszewskiego„Lewą nawą”. https://bit.ly/2F9Opvj
Europejskiej. Także na rządzących, którzy wielokrotnie nie umieli przeciwstawić się presji tamtejszych hierarchów, wycofując się z proponowanych zmian. Brzmi znajomo? Niewiele było potrzebne, by w krótkim czasie cały ten pejzaż odmienił się całkowicie: szereg skandali związanych z przestępstwami seksualnymi wobec dzieci i systemowym ich ukrywaniem, nieumiejętna i zbyt późna reakcja biskupów na kryzys, rosnąca niechęć społeczeństwa wobec wpływania przez hierarchów na władze oraz szerokiego finansowania działań Kościoła z budżetu państwa, przemiany kulturowe dotyczące choćby podejścia do uregulowania związków jednopłciowychczy aborcji. Efekt? Wahadło zawróciło. W 2015 roku w referendum zalegalizowano już nie tyle związki partnerskie, ile małżeństwa jednopłciowe (poparcie dla których na gruncie prawa państwowego wyrażaliśmy już kiedyś w „Kontakcie”). W 2018 roku w kolejnym referendum
7
66,4 procent Irlandczyków opowiedziało się za liberalizacją prawa aborcyjnego. W sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży oraz w placówkach prowadzonych przez Kościół uzbierała się masa krytyczna. Trzeba było otwarcie przyznać, że sprawa dotyczy nie pojedynczych przypadków, lecz sporej liczby sprawców, znacznie wyższej liczby ofiar oraz – co szczególnie istotne – skandalicznego (nawet jeśli typowego dla długiego okresu działania całego Kościoła powszechnego) zachowania przełożonych kościelnych. Gdy wybuchały kolejne skandale, a ich skala stawała się coraz bardziej szokująca, zaobserwowano tąpnięcie w liczbie wiernych w kościołach – z 81 procent w roku 1990 do 44 procent w roku 2005 – a proces wcale się wtedy nie skończył. Wielu duchownych zrezygnowało z kapłaństwa, kandydatów do seminariów brakuje, a ponad dwie trzecie Irlandczyków wyraża zdanie, że Kościół utracił swój moralny autorytet.
To samo może czekać Kościół w Polsce. Ostrzeżenia tej treści padają od lat. Już w 2003 roku ojciec David Sullivan, irlandzki przełożony zakonny, na łamach „Tygodnika Powszechnego” opisywał przyczyny kryzysu w tamtejszym Kościele, wskazując między innymi na klerykalne samozadowolenie oraz na skandale seksualne. Pisał także: „Do niedawna Kościół był najważniejszą instytucją w społeczeństwie irlandzkim. Dziś otrzymuje bolesną lekcję pokory. (…) Inne kraje zazdrościły nam pełnych kościołów i seminariów. Ale samozadowolenie usypia; tworzy inercję i przekonanie, że sukces trwa wiecznie, że nie trzeba odczytywać znaków czasu i słuchać krytyki tych, którzy myślą inaczej. (…) Niech Kościół w Polsce uczy się na irlandzkich błędach, aby ich nie powtarzać. Życzę, abyście byli mądrzy po naszej szkodzie…”. Cytaty te wyraźnie pokazują, jak głucha na przestrogi była nasza wspólnota przez ostatnie piętnaście lat. Tekst ten
mógłby być dziś niemal w całości przedrukowany jako zaskakująco aktualny – tylko ocena obecnej sytuacji Kościoła w Irlandii mogłaby być jeszcze bardziej dramatyczna. Takie byłoby więc również skierowane do Kościoła polskiego ostrzeżenie. I zapewne także dziś nie zostałoby usłyszane. Kościół traci, bo zyskuje Kościół w Polsce znajduje się dziś w sytuacji uderzająco podobnej do tej, w jakiej znajdował się Kościół w Irlandii. Wielu jego członków – w tym biskupów – od lat angażuje się publicznie po stronie jednej partii, a także działało na rzecz zmiany politycznej, która dokonała się w 2015 roku. Niemała część hierarchii oraz kleru uważa, że obecny rząd jest najbardziej chrześcijański z dotychczas rządzących Polską. Władza zaś – choć respektuje dalece nie wszystkie napomnienia nie wszystkich biskupów, na przykład w kwestii uchodźców czy ustawy aborcyjnej – odwdzięcza się Kościołowi za →
8
dlaczego wciąż jesteśmy w kościele?
W polskim Kościele funkcjonujemy na patologicznych zasadach, pudrując głębokie podziały opowiastkami o rzekomej jedności.
wsparcie: także w sposób przeliczalny na złotówki. Przekłada się to na uproszczone publicystyczne tezy o rządach biskupów, ich wszechmocy, a także budowie państwa wyznaniowego, wspieranego zarówno przez PiS, jak i episkopat. Ów sojusz tronu z ołtarzem budzi coraz większy sprzeciw niemałej części społeczeństwa – co ważne, także niektórych obywateli i obywatelek spośród popierającychPrawo i Sprawiedliwość. Niechęć oraz zniecierpliwienie budzą także inne elementy funkcjonowania Kościoła: jego skupienie na abstrakcyjnych dla zwykłego wiernego sporach (jak ten o „ideologię gender”), kwestiach bioetycznych (jak aborcja czy in vitro) czy tak zwanych kwestiach światopoglądowych (jak prawa osób homoseksualnych). Razi rezygnacja z zajmowania się innymi zagadnieniami społecznymi i ekonomicznymi, bogactwo i przepych, buta i arogancja znaczących polskich hierarchów. Ogromną rolę odgrywa wreszcie – last but not least – coraz jawniejsza skala przestępstw seksualnych dokonywanych przez księży, a ukrywanych przez przełożonych. Owo zniechęcenie widać w twardych liczbach opisujących zaangażowanie ludzi – zwłaszcza
młodych – w praktyki religijne (między 2000 a 2016 rokiem liczba osób regularnie chodzących do Kościoła spadła o ponad 10 punktów procentowych), skalę powołań (liczba kleryków spadła w tym czasie dwukrotnie) czy wyniki badań opinii publicznej na przykład na temat postawy Kościoła wobec pedofilii. Ta ostatnia kwestia wydaje się potężnym katalizatorem społecznych emocji. Buzują one jednak od lat, i to – wbrew temu, co chcieliby sądzić niektórzy hierarchowie czy świeccy – nie tylko w środowiskach „tradycyjnie” wrogich Kościołowi. Dotąd jednak nie znajdowały dla siebie trwałego ujścia, zmieniając się raczej w chwilowe wzburzenia – takie jak krótka historia Ruchu Palikota. Tym razem prawdopodobnie będzie inaczej. Jak ważnym czynnikiem dla stosunku wobec Kościoła jest sposób reagowania jego przedstawicieli na przestępstwa seksualne, widać wyraźnie po historii wielu krajów. Nie tylko Irlandii, ale też Stanów Zjednoczonych, Chile, Austrii czy Niemiec. Ponadto postawa krytyczna wobec Kościoła i jego działań przybiera na sile nie tylko wśród ludzi z nim niezwiązanych. Pojawia się także – a raczej ujawnia lub nasila już wcześniej istniejący
– krytycyzm jego członków i członkiń. I jeśli nic się nie zmieni, można przewidywać, że wspomniana tendencja spadkowa będzie się jedynie pogłębiać. Przestańmy się bać różnic Przy okazji zarzutów– w olbrzymiej części zupełnie uprawnionych – stawianych Kościołowi i jego działaniom w różnych sferach, rykoszetem obrywa się również poszczególnym katolikom i katoliczkom oraz ich indywidualnej wierze i zaangażowaniu religijnemu. W przestrzeni publicznej widać wzrost nie tylko nastrojów antykościelnych, ale również szerzej: antykatolickich czy antychrześcijańskich. Kościół w Polsce z całą pewnością nie jest prześladowany czy szykanowany. Nie zaskakują jednak opowieści księży, którzy opisują sytuacje, gdy ktoś spluwa na ich widok czy przerywa rozmowę ze słowami: „Z pedofilem nie rozmawiam”. Również katolicy i katoliczki dzielą się obserwacją, że coraz częściej muszą odpowiadać na pytania, co właściwie robią w instytucji naznaczonej tak poważnymi strukturalnymi słabościami oraz przestępstwami jej znaczących przedstawicieli. Coraz więcej katolików i katoliczek zadaje to pytanie również samym sobie.
9
Z drugiej strony, wśród osób niechętnych Kościołowi i krytycznych wobec jego działań można też dostrzec ulgę związaną ze świadomością, że także w samym Kościele istnieją środowiska, które mówią o jego winach i błędach jasno, klarownie i bez niedopowiedzeń. Zaobserwować można również formułowane przez nich oczekiwanie, że odnowa Kościoła będzie postępowała nie tylko w wyniku zewnętrznej presji, ale również działań podejmowanych w jego wnętrzu. Pytanie, co należy zrobić, aby z jednej strony odpowiedzieć na to słuszne i uzasadnione oczekiwanie, z drugiej zaś nie pozwolić – w uproszczeniu – na wylanie chrześcijaństwa z kąpielą krytyki, której poddawany jest Kościół. By to osiągnąć, nie wystarczą szumne apele do osób spoza Kościoła, by uszanowały decyzję tych, którzy decydują się w nim trwać – często mimo wszystko. Potrzebne są również, w pierwszej kolejności, poważne zmiany w praktyce funkcjonowania Kościoła. Po drugie zaś: rozwinięte i wyraziste działania oraz apele osób świeckich o dokonanie tych zmian. Kościół nie przestanie być atakowany, dopóki się nie zreformuje.
Dopóki jego ojcowie nie przestaną głównych problemów upatrywać wszędzie poza własną wspólnotą i swoim działaniem. Dopóki nie podda się w większym wymiarze społecznej kontroli – dokonywanej zarówno przez jego członków i członkinie, jak i osoby spoza tego grona. Dopóki nie rozliczy się w sposób jednoznaczny z najciemniejszych kart związanych z krzywdzeniem i brakiem ochrony dzieci przed wykorzystaniem seksualnym. Dopóki – wreszcie – Kościół instytucjonalny nie otworzy się na rozmowę: zarówno z ludźmi sobie niechętnymi oraz z wiernymi, jak i we własnym gronie. Dopóki nie ujawni różnic, a hierarchowie niewpisujący się w schemat działania „patologicznego ojca” nie zaczną mówić pełnym głosem – dając tym samym nadzieję i poczucie przynależności wielu świeckim czekającym, aż od biskupów swojego Kościoła usłyszą głos inny niż ten, do którego przywykli. Rzecz nie w tym, by dzielić Kościół, lecz w tym, by nie ukrywać rzeczywistych różnic – równie realnych jak jedność w sprawach najbardziej fundamentalnych, dotyczących podstawowych treści wiary. Owych różnic najwyższy czas przestać się panicznie bać.
Cztery drogi dla krytyków Wszystko wskazuje na to, że ta wizja się nie spełni, jeśli nie wzrośnie zaangażowanie i presja ze strony wiernych. Jak mówi Ewa Kusz, wicedyrektorka Centrum Ochrony Dziecka, w wywiadzie zamieszczonym w tym numerze „Kontaktu”: „Nie ma sensu cały czas czekać na biskupów. Trzeba działać”. Nie znaczy to, że wszyscy świeccy zdecydują się przyjąć właśnie taką postawę. Wielu z nich – za co trudno ich winić – uzna, że reforma jest niemożliwa. Taka decyzja jest tym naturalniejsza, im luźniejsze związki łączą kogoś z Kościołem. Ktoś, kto chciałby jednak pozostać katolikiem lub katoliczką, a jednocześnie podziela krytyczną ocenę stanu Kościoła na świecie i w Polsce, ma – jak się wydaje – do wyboru kilka dróg. Nie są to drogi rozłączne, po części można iść kilkoma z nich naraz – poniższe opisy stanowią raczej modele idealne niż obraz rzeczywistych postaw. Wybór ścieżki jest decyzją indywidualną, ale możliwą również do przetłumaczenia na język wyborów i deklaracji środowiskowych. Pierwsza strategia to oparcie się na indywidualizmie religijnym w myśl klasycznej formuły: „Chrystus tak, Kościół nie”. W takiej sytuacji – nie musząc się →
10
dlaczego wciąż jesteśmy w kościele?
Wbrew przekonaniu o wyjątkowości polskiego katolicyzmu nasza sytuacja wcale nie jest wyjątkowa – wystarczy spojrzeć na Irlandię.
tłumaczyć z indywidualnej wiary – można nie brać odpowiedzialności za wspólnotę, której częścią nie chce się dalej w pełni czuć. Jednocześnie wciąż można rozwijać swoją duchowość, a nawet zajmować się Kościołem z pozycji recenzenckich czy eksperckich – być może nawet z nadzieją na powrót w innychczasach. Druga stanowi ucieczkę w niszę czy wewnętrzną emigrację – zdecydowanie się na indywidualizm religijny, ale bez oddalania się od Kościoła. Może przyjąć postać wyboru określonej duchowości, świątyni czy kierownika duchowego, ale bez angażowania się w życie szerszej wspólnoty. Wszystko to może odbywać się pod hasłem odnalezienia swojej przystani, w której realizowane są moje potrzeby duchowe i religijne, bez brania odpowiedzialności za kondycję całego Kościoła w Polsce i Kościoła powszechnego. Trzecią możliwość można określić mianem „wewnątrzkościelnego symetryzmu”. Polegać by mogła na szukaniu i podkreślaniu tego, co w Kościele dobre, przy jednoczesnym niezakrywaniu tego, co złe. To w największym stopniu postawa oparta na pragnieniu, by „nie wylewać dziecka z kąpielą”, skoro – co jest ewidentną prawdą – „nie cały Kościółjest zły”, choć wymaga nieustającej naprawy i autorefleksji. Taka droga wymaga
również podkreślania różnorodności Kościoła, w szczególności zaś akcentowania tych postaw jego przedstawicieli i środowisk, które niosą nadzieję i odnowę. Wybierający tę ścieżkę częściej skupiają się na konkretnych osobach i ich indywidualnych działaniach, rzadziej zaś – na problemach strukturalnych. Wreszcie: czwarta postawa to aktywna walka o inny, lepszy Kościół. Wymaga wyraźnego zaangażowania się w spory wewnątrz wspólnoty. Ten wybór – mimo krytycznej oceny stanu Kościoła – z pewnością nie oznacza odcięcia się od niego. Wręcz przeciwnie, wymaga mocnego osadzenia w nim oraz zaangażowania zarówno w konkretne działania, jak i w krytykę strukturalnych przyczyn słabości naszej wspólnoty. Wszystko to w imię wiary w nieutracalną wartość chrześcijaństwa i Kościoła. Zawrócić znad przepaści Potencjał realnej zmiany wspieranej od wewnątrz Kościoła niesie za sobą przede wszystkim czwarta strategia, skorygowana w zdrowej mierze przez elementy postawy trzeciej. To wybór świeckich, którzy za swój obowiązek uznają ostrzeżenie wspólnoty przed dalszym kroczeniem obecną drogą i ignorowaniem lampek ostrzegawczych palących się
coraz mocniejszym światłem. Gdy bowiem cała rodzina zmierza samochodem w stronę przepaści, to – choć najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy dzierżą kierownicę – także inni podróżujący powinni działać: zarówno aktywnie starając się zmienić tor jazdy, jak i przekonując kierowcę do opamiętania. By robić to skutecznie i przekonująco, warto wskazać najważniejsze wyzwania, przed jakimi stoi wspólnota Kościoła w Polsce (i nie tylko w Polsce – choć ich oblicze zawsze nosi na sobie znamię specyfiki poszczególnych Kościołów lokalnych). Wśród nich należy wymienić między innymi trzy zasadnicze problemy, które można ująć w hasłowym skrócie: transparentność (i jej brak), praktyka wykluczania ze wspólnoty określonych grup oraz pozbawione udziału wiernych zarządzanie Kościołem. Konsekwencje tych kłopotów widać na przykład w problemach z finansowaniem Kościoła, brakiem jego przejrzystości oraz skutkami tegoż braku dla wspólnoty – również takimi jak rozwarstwienie majątkowe wśród księży czy ryzyko karierowiczostwa. Z wyzwaniem tym ściśle wiąże się kwestia hierarchicznych relacji władzy między klerem (zwłaszcza biskupami) a laikatem oraz niedopuszczanie świeckich do
11
rzeczywistego współtworzenia Kościoła, a także uniemożliwianie im artykułowania swoich potrzeb. W szczególny sposób dotyczy to grup mniejszościowych (takich jak chrześcijanie i chrześcijanki LGBTQ) lub tych dopuszczanych do pełnego uczestnictwa w Kościele w stopniu jeszcze mniejszym niż ogół wiernych (jak kobiety). Kluczowy i znaczący problem stanowią również wspomniane niejasne relacje części Kościoła z władzą, w ramach których Kościół zarówno wykorzystuje państwo i część sił politycznych dla swoich celów, jak i sam daje się rozgrywać politykom prawicy. Wreszcie, powtórzmy, olbrzymie wyzwanie stanowi nieumiejętność adekwatnego poradzenia sobie i prawdziwego rozliczenia się przez Kościół z przestępstw popełnianych przez księży oraz z ukrywania ich przez hierarchów i przełożonych, a także brak zgody Kościoła na wzięcie rzeczywistej, moralnej i finansowej, odpowiedzialnościza powyższe. * Kościół w Polsce (a także, na wielu polach, Kościół powszechny) jest w kryzysie i wymaga gruntownych reform – nie małych poprawek, lecz generalnego remontu. To jednak wciąż nasz dom, z którego – jako środowisko – nie chcemy się
wyprowadzać. Chcemy trwać w Kościele, wierząc, że zmiana jest możliwa, a chrześcijaństwo ma w sobie potencjał przemieniania świata na lepsze (więcej na ten temat pisze w swoim tekście Maria Rościszewska). Znamy przewiny i wady naszej rodziny. Widzimy, że wynikają nie tylko ze słabości poszczególnych ludzi (również nas samych), ale też ze strukturalnych przyczyn dotyczących sposobu funkcjonowania Kościoła. Ich źródło dostrzegamy także w zbyt mało emancypacyjnym charakterze jego nauczania, szczególnie w wydaniu polskim. Mimo to wciąż wierzymy, że możliwe jest zatrzymanie pędu w stronę przepaści oraz zmienianie panujących w rodzinie stosunków. Dlatego nie chcemy biernie przyglądać się temu, co się dzieje. Na kryzysy w rodzinie trzeba reagować, póki nie jest za późno. A żeby to zrobić, trzeba o nich otwarcie rozmawiać. Bez wbijania wzroku w talerz przy kolejnej tyradzie przyzwyczajonego do braku reakcji ojca. Bo to również nasz dom i nasza rodzina.
Ignacy Dudkiewicz jest publicystą i dziennikarzem. Członek zarządu warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Redaktor Magazynu „Kontakt”, w którym odpowiada za dział „Wiara”. Z wykształcenia bioetyk.
Patricija Bliuj-Stodulska facebook.com/zibrou
39
cena : 15 pln (w tym 5% VAT)