Magazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2013

Page 1

1D XURF]\VWÈ SUHPLHUÚ Z Sejmie JUXGQLD R JRG] ]DSUDV]DMÈ 0$5,86= % $6=&=$. 3U]HZRGQLF]ÈF\ .OXEX 3DUODPHQWDUQHJR 3L6 /(6=(. 62612:6., 3UH]HV :\GDZQLFWZD %LDï\ .UXN

k s i ą ż k i l i t e r a c k i

ķ.D]DQLD VHMPRZHĵ NV 6NDUJL Į SRZLQQ\ WUDğÊ QD ZV]\VWNLH ELXUND ZbUR]OLF]Q\FK JDELQHWDFK RER]X ZïDG]\ SDUODPHQWX LbZïDG] ORNDOQ\FK 3RZLQQ\ WUDğÊ WDP SR WR E\ ZVWU]ÈVQÈÊ RVREDPL VSUDZXMÈF\PL QD ZV]\VWNLFK SR]LRPDFK U]ÈG\ ļ SRSU]H] RGQLHVLHQLH LFK ĝ\FLD LFK G]LDïDñ GR QRUP GREUD ZVSöOQHJR LbSUDZG]LZHM PLïRĂFL 2MF]\]Q\ RUD] VïXĝE\ GOD QLHM 3URI .U]\V]WRI 6]F]HUVNL

Nr 11/2013 (206) • listopad 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

:(56-$ :63 &=(61$ ļ 7 80$&=(1,( =( 67$5232/6.,(*2

:VWÚS W\ONR ]D ]DSURV]HQLDPL

Autor: ks. Piotr Skarga. 7ïXPDF]HQLH ]bMÚ] VWDURSROVNLHJR LbNRPHQWDU]H 5REHUW .RĂFLHOQ\ :SURZDG]HQLH .U]\V]WRI 6]F]HUVNL

VWU [ FP

twarda lakierowana oprawa, ]ïRFHQLD ISBN: 978-83-7553-153-4

CENA DETAL.

= ] 9$7

=$0 :,(1,$

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO NVLÚJDUQLD ZZZ ELDO\NUXN SO

9 771234 020133 2 013

'ODWHJR ZïDĂQLH SRVWDQRZLOLĂP\ XZVSöïF]HĂQLÊ IRUPÚ .D]Dñ QLH XMPXMÈF QLF ]bLFK SU]HERJDWHM WUHĂFL Db]DGDQLD WHJR SRGMÈï VLÚ GU 5REHUW .RĂFLHOQ\ 2SDWU]\ï ND]DQLD NRPHQWDU]DPL XND]XMÈF\PL NRQWHNVW KLVWRU\F]Q\ ]DĂ ZSURZDG]HQLH SURI .U]\V]WRID 6]F]HUVNLHJR SRVïD QD VHMP 53 Zb NODURZQ\ VSRVöE RGQRVL SU]HVïDQLH -H]XLW\ GR SUREOHPöZ ZVSöïF]HVQHM 3ROVNL 7HQ VNDUELHF P\ĂOL XMÚWR ZbSLÚNQÈ V]DWÚ JUDğF]QÈ ] LOXVWUDFMDPL

l i s t o p a d

ķ.D]DQLD VHMPRZHĵ NV 3LRWUD 6NDUJL ]DG]LZLDMÈ WUDIQRĂFLÈ GLDJQR] MDVQRĂFLÈ ZVND]Dñ GURJL QDSUDZ\ 5]HF]\SRVSROLWHM 8GHU]D LFK QLHZLDU\JRGQD ZUÚF] DNWXDOQRĂÊ ZbREHFQHM V\WXDFML 2MF]\]Q\ Z ;;, Z 2GELöU G]LHïD ]bNRñFD ;9, VWXOHFLD XWUXGQLDï MHGQDN MHJR MÚ]\N NWöUHJR VNïDGQLD LbIUD]HRORJLD DbWDNĝH NRQVWUXNFMH UHWRU\F]QH VÈ F]ÚVWR QLH]UR]XPLDïH GOD G]LVLHMV]HJR F]\telnika.

ISSN 1234-0200

11


Wydawnictwo Sonia Draga poleca nowości na ŚWIĘTA

Dramatyczna relacja z codziennej pracy korespondenta na Bliskim Wschodzie. Ta publikacja obnaża, w jaki sposób media kreują fałszywy obraz świata.

Miłość, przyjaźń, lojalność i trudne Ona, on i jego dzieci – chwytająca za życiowe wybory na irlandzkim dworze. serce historia patchworkowej rodziny Książka dla miłośników historycznych XXI wieku, która na przekór statystykom powieści pełnych emocji. szuka prawdziwego szczęścia...

Chociaż w wyniku zamachów zginęło czterech prezydentów Stanów Zjednoczonych, nikt nigdy nie podejrzewał, że zabójstwa te mogą być ze sobą powiązane. A jeśli wszyscy oni zginęli z powodu pewnego fragmentu Konstytucji Stanów Zjednoczonych, który mógłby zbulwersować większość Amerykanów? Nowe przygody słynnego agenta Departamentu Sprawiedliwości, Cottona Malone’a.

Seria tajemniczych podpaleń, kazirodztwo, pedofilia i fałszerstwo dzieł sztuki – mistrzowska intryga kryminalna kultowego brytyjskiego pisarza.

Kolejna część bestsellerowej serii INNY ŚWIAT. Matt, Amber i Tobias muszą wyruszyć w stronę Kanady, stamtąd bowiem nadciąga niebezpieczeństwo.

Po ulicach Berlina grasuje perfidny zabójca. Okrucieństwo, z jakim popełniane są zbrodnie, rzuca blady strach na mieszkańców miasta.

w w w. s o n i a d ra g a . p l Sonia Draga Sp. z o.o., Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice, tel. 32 782 64 77 e-mail: info@soniadraga.pl, www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga


eplaton to przyjazna i nowoczesna księgarnia internetowa oferująca ebooki oraz audiobooki. Czytelnicy poszukujący ciekawych książek w cyfrowej formie znajdą tutaj różnorodne tytuły i gatunki literackie, m.in.: literaturę obyczajową, faktu, książki sensacyjne, literaturę dziecięcą, poradniki oraz podręczniki do nauki języków obcych. klientó W naszym serwisie dbamy o jakość usług i zadowolenie klientów. Oferujemy książki w najpopularniejszych formatach (epub, mobi, pdf oraz mp3), zabezpieczone wygodnym dla Czytelnika znakiem wodnym (Watermark). Dokładamy starań, aby proces zakupów przebiegał w sprawny, szybki i bezpieczny sposób. Serwis eplaton należy do firmy Platon Sp. z o.o., która jest jednym z największych dystrybutorów książek w Polsce. współprac Zapraszamy wydawców oraz zainteresowane osoby do współpracy. Świadczymy usługi profesjonalnego przygotowania i dystrybucji ebooków. Naszym atutem jest wieloletnie doświadczenie w branży książkowej oraz efektywna i harmonijna współpraca z klientami.

www.eplaton.pl Platon Sp. z o.o. ul. Sławęcińska 16, Macierzysz, 05-850 Ożarów Mazowiecki

tel.: (22) 329 50 00 fax: (22) 329 50 04 platon@platon.com.pl


Spis treści

W numerze Powrót do przeszłości

Numer 11 (206) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert

Niewiarygodne, ale książka historyczna stała się modna! – pisze Piotr Dobrołęcki. I do tego dobrze się sprzedaje. Tę prawdę zrozumieli nawet dystrybutorzy książek i największe sieci księgarskie, których zawsze podejrzewamy o bezduszność i brak wyczucia wartości, a przypisujemy im tylko najczarniejsze żądze zysku. Zarówno Empik, jak i Matras, od pewnego czasu wyraźnie preferują literaturę historyczną, a liczne tytuły eksponowane są na stołach, regałach i witrynach, bo to się opłaca. Z pewnością do promocji książki historycznej w Polsce przyczyniły się takie imprezy jak organizowane systematycznie od 21 lat Targi Książki Historycznej w Warszawie i ich formalny organizator, jakim jest Porozumienie Wydawców Książki Historycznej, które publikuje swój katalog i prowadzi skuteczną sprzedaż wysyłkową. Wspaniałym potwierdzeniem popularności tematyki historycznej jest wręcz zalew czasopism poświęconych przeszłości. Znaczenie książki historycznej potwierdza też rosnąca liczba nagród w tej dziedzinie. Najważniejsza z nich i najstarsza jest z pewnością nagroda Klio. Po niej na pewno bardzo licząca jest nagroda na książki historyczne roku w konkursie im. Oskara Haleckiego oraz młodsza nagroda im. Kazimierza Moczarskiego. Nasza redakcja jest organizatorem Nagrody im. prof. Jerzego Skowronka, ustanowionej w 1996 roku dla uczczenia tego wybitnego historyka, a jej jury składa się z przyjaciół i uczniów patrona nagrody 20-22

Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg

Trzy siostry i brat

Sekretariat: Ewa Zając

Ponurym zagadkom z życia rodziny Brontë poświęcam w książce osobny rozdział, gdzie staram się wydobyć je na światło dzienne, a niektóre rozwikłać. Najwięcej tajemnic osnuwa jedynego brata legendarnych sióstr, Branwella. Zmarnował on wszystkie talenty, którymi hojnie obdarował go los. Bo przecież pisał, publikował, pozostawił po sobie znakomite przekłady z Horacego, próbował swych sił w malarstwie… Był człowiekiem niezwykle ambitnym, lecz ulegał swym słabościom. Od bardzo wczesnej młodości znajdował się pod wpływem miejscowej loży masońskiej, a w interpretacji prostych mieszkańców Haworth doktryna masońska polegała na czynieniu podług własnych interesów, bez względu na cudze koszta. O tym, jak to w praktyce wyglądało można poczytać w „Wichrowych Wzgórzach”. Prawdopodobnie Branwell dopuścił się licznych fałszerstw, a – niewykluczone – że i gorszych jeszcze czynów. Jego życie, a także tajemnicze okoliczności śmierci, stanowiły w rodzinie temat tabu. Gdyby wyszły na jaw, ojciec Branwella mógłby zostać pozbawiony funkcji pastora. Dołożył więc wielu starań, by wymazać po synu wszelkie ślady. Zapewne nie czynił tego bez wyraźnych powodów, zwłaszcza, że w owej chwili jego najstarsza córka Charlotte cieszyła się już sławą najpopularniejszej pisarki po obu stronach Atlantyku – zachęcamy do lektury wywiadu z Erykiem Ostrowskim, autorem książki „Charlotte Brontë i jej 24-25 siostry śpiące”

Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1) Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl

Książki miesiąca

3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

b i b l i o t e k a

a n a l i z

„Historia krain i miejsc legendarnych” Umberto Eco i „Wojtyła. Nadzieja Polaków” 30 „Za żelazną kurtyną” Anne Applebaum i „Wnuczkożonka” Hanny Bakuły 31

Proponujemy także

Wydarzenia 6-12 • Nobel dla Munro 14-15 • Bestsellery 16-18 • Między wierszami 26 • Na-molny książkowiec 27 • Co czytają inni 29 • Felieton Marka Ławrynowicza 34 • Recenzje 32-48 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3



Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem 1.Klub Księgarza

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumerata 900 zł.

2.Salony Biblioteki Narodowej:

Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł.

Książki objęte patronatem

• Salon Pisarzy i Salon Wydawców

(w ciągu 4 ostatnich miesięcy)

1. Biblioteka Akustyczna: • Lucy Maud Montgomery Ania z Avonlea – IX 2013 • Grzegorz Kasdepke Kacper z szuflady – IX 2013

Wiadomości Księgarskie – kwartalnik, roczna prenumerata 36 zł.

2. Egmont: • Eve Edwards Demony miłości – IX 2013 3. Lambook: • Shirin Kader Zaklinacz słów – IX 2013

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

4. MG: • Zbigniew Białas Puder i pył – VIII 2013 • Eryk Ostrowski Charlotte Brontë i jej siostry śpiące – IX 2013 • Antoni Kroh Sklep potrzeb kulturalnych – IX 2013

Andrzej Skrzypczak „Ruch wydawniczy we Lwowie w latach 1929-1939” – książka dr Andrzeja Skrzypczaka przedstawia znaczenie Lwowa w historii i kulturze Polski w tym jej aspekcie, który tyczy bogatego dorobku wydawniczego miasta, nie tylko w zakresie piśmiennictwa polskiego, ale też tych narodów, które tworzyły wspólną Rzeczypospolitą do czasów drugiej wojny światowej. Głównym zadaniem rozprawy jest przedstawienie ruchu wydawniczego Lwowa w okresie międzywojennym, jako fragmentu dziejów rynku książki w Polsce. Czytelnik znajdzie tu także charakterystykę czołowych firm wydawniczych, drukarskich i księgarskich miasta w którego herbie zamieszczona jest dewiza „Semper fidelis” (Zawsze wierny). Cena 25 zł.

5. Rewisz: • Beata i Paweł Pomyklascy Serbia – IX 2013 6. Sorus • Dominik Szmajda Rower góral i na Ural – VIII 2013

Wydarzenia Wystawa Listopad w Rezydencjach Królewskich, Muzeum Łazienki Królewskie, 4-29 XI Przegląd filmów Pisarz też człowiek, Dom Literatury w Warszawie, 25-27 XI

Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie traktuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na polskim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bezpośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.

Program społeczny Czytam sobie

Konkursy Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych. Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej.

„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołębiewskiego, w którym autor wnika w internetową rzeczywistość, bada fenomen portali społecznościowych oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, określa rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł.

Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci.

Targi książki w 2013 roku Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży,

„Rynek książki w Polsce 2013” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, szczegółowo omówione największe wydawnictwa, hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp. Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł, tomu V – 65 zł.

4

b i b l i o t e k a

a n a l i z

15-17 III XIX Targi Wydawców Katolickich, 11-14 IV 8:%"8/*$58" r %:453:#6$+" r 10-*(3"'*" r 1"1*&3 r 8)0 *4 8)0

W POLSCE

2013 Łukasz Gołebiewski Paweł Waszczyk

IV Warszawskie Targi Książki, 16-19 V 3. Targi Książki dla Dzieci w Krakowie, 7-9 VI 1. Targi Książki Kulinarnej, 19-21 VII II Nadmorski Plener Czytelniczy w Gdyni, 16-18 VIII

Bernard Jóźwiak Piotr Dobrołęcki Ewa Tenderenda-Ożóg KOMPLEKSOWA

oferta

DLA WYDAWCÓW

www.antalis.pl

17. Targi Książki w Krakowie, 24-27 X III Salon Ciekawej Książki w Łodzi, 29 XI-1XII

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3



Wydarzenia   Murakami z automatu

P

fot. ET

– Bardzo się cieszę, że fani twórczości Murakamiego dopisali, przecież to z myślą o nich przygotowaliśmy tę nietypową akcję przedpremierowej sprzedaży. Pomysł z automatami nawiązuje do fascynacji technologicznych japońskiej kultury, a miejsce ich usytuowania do treści książki. Główny bohater powieści jest inżynierem dworców i często obserwuje odjeżdżające pociągi – powiedział Marcin Garliński, prezes wydawnictwa Muza. „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa” w Japonii w ciągu doby stał się bestsellerem, osiągając zawrotną liczbę 600 tys. egzemplarzy. Po tygodniu od premiery łączny nakład sprzedanych książek przekroczył milion. (et)

Przegląd filmów o wybitnych twórcach

S

towarzyszenie Pisarzy Polskich – Oddział Warszawski zorganizowało pierwszy przegląd filmów o pisarzach zatytułowany „Pisarz też człowiek” (od 25 do 27 listopada w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu 87/89 w Warszawie). W programie przeglądu znalazły się filmy o Tadeuszu Różewiczu i Mironie Białoszewskim („Tadeusz Różewicz. Twarze” i „Miron”), Marku Nowakowskim i Michale Głowińskim („Powidok” i „Dwie szuflady”), oraz o Janie Himilsbachu i Kazimierzu Orłosiu („Himilsbach. Prawdy, bujdy, czarne dziury”, „Kawałek wody, teledysk literacki według Macieja Malickiego” i „Samotnik. Szkic do portretu Kazimierza Orłosia”). Przed projekcją refleksjami o filmach podzielą się ich bohaterowie, reżyserzy i producenci. Patronat medialny nad przeglądem objął „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (fran)

6

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Po 17. Targach Książki w Krakowie

Kolejny rekord pobity!

W

edług szacunkowych danych w największym i najważniejszym wydarzeniu w branży wydawniczo-księgarskiej w Polsce wzięło udział ponad 40 tys. osób, co jest rekordem frekwencji. „Liczba autorów i wydawców z zagranicy wzrasta z każdym rokiem, więc wraz z przenosinami do nowoczesnego i przestronnego Międzynarodowego Centrum Targowo-Kongresowego Expo Kraków postanowiliśmy umiędzynarodowić nasze targi. Nie ukrywam, że impulsem było też otrzymanie przez Kraków zaszczytnego miana Miasta Literatury UNESCO – to zobowiązuje” – mówi Grażyna Grabowska, prezes Targów w Krakowie. Najdłuższe kolejki ustawiały się do: Janusza Głowackiego, Julii Hartwig, Michała Hellera, Tomasza Jastruna, Marka Krajewskiego, Adama Michnika, Asy Larsson, Doroty Masłowskiej, Beaty Pawlikowskiej, Andrzeja Pilipiuka, Szczepana Twardocha czy wracającego do Krakowa po 12 latach angielskiego pisarza Jonathana Carrolla. „Za każdym razem, kiedy wracam do Krakowa jestem bardzo szczęśliwy. Jestem pod ogromnym wrażeniem wielkiego entuzjazmu czytelników. Na innych targach jest biznes, tutaj przede wszystkim jest atmosfera” – powiedział Carroll. Jednak nie mniejszym, a niekiedy znacznie większym zainteresowaniem niż większość pisarzy obecnych w hali przy ul. Centralnej cieszyli się bohaterowie książek biograficznych, jak: Maryla Rodowicz, Robert Lewandowski czy Janusz Gajos. Kilkaset osób wzięło udział w promującej czytelnictwo akcji, uświetniającej obchody roku Tuwima. W grupie tej znaleźli się m.in.: Jolanta Kwaśniewska, prof. Grzegorz Kołodko, Ryszard Kalisz, Tymon Tymański, Rafał Bryndal, Jerzy Stuhr, Magdalena Różczka czy Krzysztof Hołowczyc. Po raz trzeci w historii wybrano także ambasadorów Targów Książki w Krakowie. Wyróżnienia te otrzymali tym razem: ks. Adam Boniecki, publicysta – wieloletni redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”, Michał Rusinek – prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej, Henryk Podolski – były prezes Stowarzyszenia Wydawców Szkół Wyższych oraz poeta Ryszard Krynicki – wybrany przez fanów wydarzenia na Facebooku. Następne, 18. Targi Książki w Krakowie odbędą się w dniach 23-26 października 2014 roku. (pw) fot. Piotr Dobrołęcki

ierwszy egzemplarz polskiego wydania powieści japońskiego prozaika pt. „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa” trafił z automatu ustawionego w holu Dworca Centralnego w Warszawie wprost do rąk młodej fanki twórczości Murakamiego kilka minut po godz. 17. we wtorek 5 listopada. Tego dnia na dworcach w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu rozpoczęła się przedpremierowa sprzedaż nowej książki Murakamiego i do maszyn z egzemplarzami powieści ustawiały się długie kolejki. Czytelnicy mogli z automatów kupić powieść wcześniej i taniej (30 zł, cena katalogowa 34,99 zł).

Wiedźmin na Allegro

N

a początku listopada do sprzedaży trafiła nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego „Wiedźmin. Sezon Burz”. W oczekiwaniu na książkę każdy czytelnik mógł pobrać z serwisu Allegro pierwszy rozdział nowej książki. „To pierwsza taka niestandardowa akcja na Allegro, przygotowana wspólnie z wydawnictwem superNOWA, która z pewnością ucieszy miłośników polskiej fantastyki i twórczości Andrzeja Sapkowskiego” – twierdzą Jacek Weichert, junior product manager w serwisie Allegro.pl i Wojciech Płotek z wydawnictwa superNOWA. (pw)

Nadchodzi Merbook

P

od koniec października sklep internetowy Merlin.pl zaprezentował swoją nową stronę wizualną. W listopadzie w mediach przeprowadzono jego wizerunkową kampanię reklamową. Natomiast w pierwszej połowie 2014 p r z e d s t a w i a

roku na rynku pojawi się sygnowany przez e-sklep czytnik i nowy system abonamentowej sprzedaży e-booków o nazwie Merbook. E-booki będzie można czytać za pośrednictwem aplikacji mobilnej, a cały projekt ma być realizowany wspólnie z jedną z głównych sieci telekomunikacyjnych. Merbook ma zostać wprowadzony pod koniec drugiego kwartału przyszłego roku. (pw)

Jerzy Pilch w WL

„D

rugi dziennik. 21 czerwca 2012-20 czerwca 2013” Jerzego Pilcha ukaże się nakładem Wydawnictwa Literackiego 5 grudnia 2013 roku. Autor z Wydawnictwem Literackim związany jest od dawna. Pierwszą książką, którą wydał w krakowskiej oficynie, była opublikowana w październiku 1998 roku „Bezpowrotnie utracona leworęczność” – laureatka Paszportu Polityki 1998 i finalistka Nagrody Literackiej Nike 1999.

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Impuls poleca Współpraca z „Impulsem” to cenne doświadczenie, wiążące się nie tylko z przyjemnością tworzenia książki w dobrym towarzystwie, z możliwością uczenia się od specjalistów trudnej sztuki edytorstwa, ale przede wszystkim uczestniczenia w dialogu osób, dla których książka stanowi wspólną pasję, która pomnaża się tym bardziej, im częściej dzieli się ją z innymi. [...] Poleca Redaktor

2ÀF\QD :\GDZQLF]D ,PSXOV ']LDã KDQGORZ\ ul. Fatimska 53B, 31-831 Kraków tel.: (12) 422-41-80, 422-59-47, 506-624-220 H PDLO LPSXOV#LPSXOVRÀF\QD FRP SO

ZZZ LPSXOVRÀF\QD FRP SO


Wydarzenia Jerzy Pilch otwarcie pisze w książce o tęsknocie za zdrowiem, o uldze porannych przebudzeń, szansach na życie wieczne. O Bablu, Cioranie, Dostojewskim. Obok osobistych przemyśleń nie brak tu anegdot i nawiązań do bieżących wydarzeń. Typowe dla autora dystans i ironia, połączone z przeczuciem nieuniknionej, ale i na swój sposób wyzwalającej utraty kontroli nad wszystkim, czynią „Drugi dziennik…” frapującą i nieprzewidywalną lekturą. (pw)

WSiP-owscy „Tropiciele” nagrodzeni

E

uropean Educational Publisher Group (EEPG), które jest stowarzyszeniem wydawców edukacyjnych z 20 krajów, co roku organizuje konkurs na najlepszy europejski podręcznik. W tym roku publikacja „Tropiciele” Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych uznana została za najlepszy europejski podręcznik w kategorii od 6 do 9 lat. Jury doceniło szczególnie: możliwość indywidualizacji tempa i sposobu nauczania w oparciu o podręcznik zależnie od potrzeb dzieci, integrację ćwiczeń, tekstu i obrazków oraz odwołania do życia codziennego. „Tropiciele” to najczęściej nagradzany cykl książek do edukacji wczesnoszkolnej, który jako jedyny z obecnie dostępnych, prowadzi dzieci kompleksowo przez cztery lata nauki, począwszy od zerówki aż do trzeciej klasy. Tradycyjne podręczniki uzupełnia bogaty katalog elektronicznych materiałów edukacyjnych, takich jak wydana w ostatnich tygodniach aplikacja na urządzenia mobilne „Matematyka w działaniu”, która utrzymuje się w pierwszej dziesiątce najczęściej ściąganych aplikacji w 10 krajach na świecie. (pw)

Pociąg do książek we Wrocławiu

W

b i b l i o t e k a

AKCJA „CzyTAM Sobie” rozWiJA Się

„M

iłość do książek trzeba rozbudzać od najmłodszych lat, ponieważ na naukę czytania nigdy nie jest za wcześnie” – twierdzi organizator tej proczytelniczej inicjatywy, wydawnictwo Egmont Polska. W akcję „Czytam sobie” włączyło się wiele autorytetów i osób związanych z kulturą. W zabawnych spotach zobaczymy, dlaczego czytanie jest ważne i jaką spełnia rolę w rozwoju i życiu dzieci. Wśród gwiazd wspierających akcję zwracają uwagę nazwiska m.in.: Andrzeja Seweryna, Katarzyny Żak, Alicji Resich-Modlińskiej, Marcina Kwaśnego, Olgi Borys, Kamili Szczawińskiej i Piotra Cyrwusa. Nie brakuje też autorytetów związanych z literaturą i na co dzień zajmujących się językiem polskim. Działania w ramach akcji „Czytam sobie” wspierają: dr Tomasz Makowski – dyrektor Biblioteki Narodowej, przewodniczący Krajowej Rady Bibliotecznej i Rady ds. Narodowego Zasobu Bibliotecznego, dr hab. Katarzyna Kłosińska – językoznawca w Instytucie Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego, sekretarz Rady Języka Polskiego Państwowej Akademii Nauk, prowadząca popularną audycję radiową „Co w mowie piszczy” (Program Trzeci Polskiego Radia) oraz prof. Grzegorz Leszczyński – prodziekan Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, znawca literatury dla dzieci i młodzieży. Spot promujący akcję można obejrzeć w kinach, telewizji, a także w internecie. Ważnymi miejscami dla odbiorców będą: strona internetowa Czytamsobie.pl oraz profil na Facebooku – facebook.com/CzytanieToDziala. Akcji patronuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. Na rynku jest już 21 tytułów. Od 6 listopada w ramach projektu Akcja „Czytam sobie” we wszystkich restauracjach McDonald’s w Polsce dostępnych jest sześć zupełnie nowych dodatkowych książek z serii „Czytam sobie” i jedna znana już z cyklu. Seria „Czytam Sobie” została doceniona już przez niezależne gremia. Otrzymała Nagrodę im. Kallimacha przyznawaną przez naszą redakcję, nagrodę Komitetu Ochrony Praw Dziecka w konkursie „Świat Przyjazny Dziecku”, wyróżnienie specjalne w konkursie literatury dziecięcej im. Haliny Skrobiszewskiej, wyróżnienie przyznane przez Stowarzyszenie Przyjaciół Książki dla Młodych przy Polskiej Sekcji IBBY oraz została wpisana na listę Skarbów Muzeum Literatury Dziecięcej. (pw) Lokalizacja dworca jest bardzo korzystna, gdyż znajduje się w ścisłym centrum miasta, a po długiej rewitalizacji miejsce to stało się dumą wrocławian. Na dworcu pojawia się 20 tys. podróżnych dziennie, a w weekendy nawet do 40 tys. osób. Organizatorzy wrocławskiej imprezy liczą, że targi odwiedzi znacznie więcej osób niż przed rokiem, kiedy liczba czytelników sięgnęła 17 tys. osób. (fran)

PWN w nowej odsłonie

dniach 5-8 grudnia odbędą się Wrocławskie Promocje Dobrych Książek. Dotychczasowe miejsce targów w zabytkowych przestrzeniach wrocławskiego Muzeum Architektury okazało się zbyt małe dla rozwijającej się imprezy, nie można było już zmieścić tam większej liczby stoisk, a przejścia dla publiczności były za wąskie. Dlatego tym razem targi zlokalizowane zostaną na dworcu Wrocław Główny. Do dyspozycji wydawców oddanych zostanie 3500 mkw. w salach umieszczonych w galerii nad głównym holem dworcowym. Z tego co najmniej 1500 mkw. będzie zabudowanych, gdy w poprzedniej lokalizacji było to nie więcej niż 400 mkw. Wydawcy oraz czytelnicy z pewnością będą się dobrze czuli w klimatyzowanych i nowocześnie wyposażonych wnętrzach, które przy tym zachowują zabytkowy charakter.

8

Poleca „Magazyn Literacki KSiĄŻKi”

a n a l i z

„N

ajbardziej rozpoznawalne na polskim rynku książki wydawnictwo PWN, którego symbolem graficznym od 1951 roku jest tzw. kaganek – dobrze znany pokoleniom Polaków i kojarzony z najwyższą jakością publikacji – właśnie odświeżyło swój znak. To pierwszy krok w budowaniu nowego wizerunku marki PWN, którego celem jest przejście od marki tradycyjnej do nowoczesnej i rozwojowej” – informuje Grupa PWN. Odsłona odświeżonego logo PWN zbiegła się z inauguracją roku akademickiego oraz ze zmianą docelowej siedziby. Wydawnictwo od lat kojarzone z historycznym pałacem na Miodowej, obecnie jako Grupa PWN mieści się w nowoczesnym biurowcu Libra Business Center przy ul. G. Daimlera 2 w Warszawie. Nowy logotyp na początek można podziwiać na ściap r z e d s t a w i a

nie budynku, już wkrótce będą nim sygnowane publikacje i serwisy edukacyjne PWN, które jeszcze w tym roku zmienią swój wygląd i funkcjonalności. (pw)

Wybór UNeSCo

K

raków otrzymał tytuł Miasta Literatury UNESCO. To zwieńczenie trwających ponad trzy lata starań, by doceniono literackie tradycje miasta oraz odbywające się w nim festiwale i imprezy poświęcone literaturze. Kraków jest pierwszym miastem Europy Środkowo-Wschodniej i drugim po Reykjaviku nieanglojęzycznym, które zostało Miastem Literatury UNESCO. Środowiska literackie od 2010 roku zabiegały, by Kraków stał się Miastem Literatury UNESCO. Formalny wniosek w tej sprawie został złożony pod koniec 2011 roku, a proces koordynowało Krakowskie Biuro Festiwalowe. W Krakowie mieszka wielu pisarzy i poetów. Z miastem związani byli m.in. nobliści Wisława Szymborska i Czesław Miłosz oraz zmarły niedawno dramaturg Sławomir Mrożek. Pod Wawelem organizowane były Spotkania Poetów Wschodu i Zachodu. Od 2009 roku odbywają się tu dwa duże festiwale literackie: Festiwal Miłosza i Festiwal Conrada. Kraków jest siódmym Miastem Literatury UNESCO. Tytuł ten uzyskały wcześniej: Edynburg (Wielka Brytania), Melbourne (Australia), Iowa City (miasto na wschodzie stanu Iowa

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


3RPDJDP\ XF]\Ê ,

+% ' $ # '& !& $ & # "#& # ! #&% ! ' ) & # ! )$ !* ' $ # ( $ % "' !


Wydarzenia w USA), Dublin (Irlandia), Reykjavik (Islandia) i Norwich (Wielka Brytania). (pw)

IV Kongres Bibliotek Publicznych

W

Oksana Zabużko laureatką Angelusa

U

kraińska pisarka, poetka i eseistka Oksana Zabużko otrzymała Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus. Nagrodzona została za powieść „Muzeum porzuconych sekretów” (W.A.B.). Do ostatniego etapu zakwalifikowano siedem książek. Oprócz laureata, w finale Angelusa znalazły się polskie powieści: „Dom pod Lutnią” Kazimierza Orłosia, „Dziennik” Jerzego Pilcha, „Grochów” Andrzeja Stasiuka i „Morfina” Szczepana Twardocha. Do finału trafiły także „W gąszczu metropolii” austriackiego pisarza Karla-Markusa Gaussa oraz „Jest noc” autorstwa rosyjskiej prozaiczki Ludmiły Pietruszewskiej. W ramach Angelusa nagrodzona została również tłumaczka Katarzyna Kotyńska, która przełożyła powieść Zabużko. Nagrodę dla tłumacza w wysokości 20 tys. zł ufundowała Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu. Literacka Nagroda Europy Środkowej Angelus przyznawana jest za najlepszą książkę opublikowaną w języku polskim w poprzednim roku. Wydawcy mogą do niej zgłaszać dzieła autorów żyjących, pochodzących z 21 krajów Europy Środkowej. Nagrodę stanowią statuetka Angelusa, autorstwa Ewy Rossano i czek na 150 tys. zł. (pw)

dniach 21-22 października w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie odbył się Kongres Bibliotek Publicznych. Organizatorem tego cyklicznego wydarzenia, które stanowi część Programu Rozwoju Bibliotek jest Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, a partnerem technologicznym firma Orange Polska. Hasło tegorocznego kongresu – „Biblioteka pełna ludzi” – stanowi odzwierciedlenie tego, co dzieje się w bibliotekach w całej Polsce, gdzie dzieci, młodzież, osoby dorosłe i seniorzy spotykają się, uczą, dzielą swoimi pasjami, aktywnie spędzają czas. Warto podkreślić, że program tegorocznego kongresu to efekt konkursu, który Fundacja przeprowadziła w pierwszej połowie tego roku. Konkurs był otwarty – swoje propozycje warsztatów mogli zgłaszać zarówno bibliotekarze, jak przedstawiciele organizacji pozarządowych, biznesu czy grup nieformalnych. Spośród blisko 100 zgłoszeń wybrano 30 propozycji podzielonych na sześć bloków tematycznych: „Ludzie, pomysły, pieniądze, czyli jak zwiększać zasoby biblioteki?”; „Książka: (inter)akcje – o nowoczesnych formach promocji czytelnictwa i nowoczesnym czytelnictwie”; „Porozmawiaj, czyli jak słuchać, aby usłyszeć, jak zmieniać, aby zmienić – o tym, co biblioteki mogą zrobić, żeby ludzie chcieli do nich wracać”; „Całe życie z biblioteką – o wsparciu biblioteki w ważnych momentach naszego życia”; „Po godzinach – edukacja nieformalna w biblio-

Rozmowa z Nele Neuhaus

Sukces okupiony rozwodem

10

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

E-booki z e-mocjami

W

październiku działalność rozpoczęła nowa księgarnia z e-bookami o nazwie Ktoczyta.pl. Nazwa nawiązuje do popularnej maksymy: „Kto czyta książki – żyje podwójnie” autorstwa słynnego włoskiego pisarza Umberto Eco. Księgarnia ma specjalizować się w sprzedaży wydawanej w formie cyfrowej beletrystyki polskich i zagranicznych autorów. Księgarnia współpracuje już z grupą czołowych wydawców, do której należą m.in.: Albatros, Bellona, Bukowy Las, Czarna Owca, Drzewo Babel, Fabryka Słów, G+J, Insignis, Mag, Nasza Księgarnia, Prószyński Media, Rebis, Sonia Draga, Świat Książki, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Olesiejuk czy Zysk i S-ka. Tytuły oferowane przez księgarnię dostępne są w tzw. multiformacie, dzięki czemu czytelnik, nabywając określoną publikację, otrzymuje wszystkie formaty plików, w jakich zapisany jest dany tytuł. Książki są wolne od zabezpieczenia typu DRM i oznaczone wyłącznie znakiem wodnym (tzw. watermarking transakcyjny). (pw)

Nagrody

W

ręczono nagrody PIK-owego Lauru 2013, przyznawanego przez Polską Izbę Książki osobom i instytucjom, które w najciekawszy sposób prezentują książkę w mediach. W kategorii „najciekawsza prezentacja książki i czytania w mediach drukowanych” laureatem został zespół redakcyjny „Biblioteki Analiz” w składzie: Paweł Waszczyk, Łukasz Gołębiewski, Piotr Dobrołęcki i Ewa Tenderenda-Ożóg. fot. Marcin Lassota

–  Skąd czerpie pani pomysły do swych powieści, takich jak „Śnieżka musi umrzeć”? –  Nie muszę ich wymyślać. Po prostu literacko przetwarzam rzeczywiste intrygi i afery, niekiedy dosyć głośne, dodając – tu i ówdzie – elementy kreacji. –  Czy to prawda, że literacki sukces odbił się rykoszetem na pani małżeństwie? –  W pewnym sensie. Byłam klasyczną kurą domową. Małżonek – przedsiębiorca w branży mięsnej – gwarantował mi dostatni żywot, ale nie oczekiwał, abym pracowała na własne konto. Gdy postanowiłam zająć się pisarstwem nie krył zaskoczenia. A kiedy odniosłam sukces i poszłam za ciosem, co wiązało się choćby z częstymi wyjazdami na spotkania autorskie i promocją książek za granicą – bo doczekały się tłumaczeń – wystąpił o rozwód. –  W pani żyłach płynie domieszka krwi polskiej… –  To za dużo powiedziane. Mama wprawdzie urodziła się w Śremie, ale w rodzinie niemieckiej. Jako sześciolatka u schyłku II wojny światowej wraz z rodziną uciekła przed nacierająca Armią Czerwoną za Łabę. –  Akcja jednej z pani książek po części rozgrywa się na Mazurach… –  Ponieważ opisana w niej historia naprawdę miała tam miejsce. To baśniowa, niezależnie od aury i pory roku kraina. Kto wie czy nie najpiękniejsza w Europie, a może i na świecie. Także w Niemczech cieszy się wielką popularnością. Starsza generacja powraca tam z sentymentu, a młode pokolenie poszukuje korzeni. Zapewne obie grupy podpisałyby się pod tytułem wspomnień Hansa Helmuta Kirsta, nawiasem mówiąc urodzonego w Ostródzie, iż „Pan Bóg śpi na Mazurach”. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

tece”; „Wszystko gra! – o grach i rywalizacji”. Dodatkowo organizatorzy przygotowali dwa bloki specjalne: „Zapełnij bibliotekę ludźmi. Pomysły–inspiracje–oferty” oraz „Kadr-Klik, czyli jak strzelić fotkę bez pudła i obrobić w mig – odrębna ścieżka zajęć fotograficznych”. (pw)

Za „najciekawszą prezentację książki i czytania w mediach audiowizualnych i elektronicznych” nagroda trafiła do Izabeli Sadowskiej, założycielki i szefowej serwisu Lubimyczytać.pl. Dodatkowo decyzją Rady PIK Nagrodę Specjalną za szerzenie świadomości o prawie autorskim i jego funkcjonowaniu w dobie internetu i nowoczesnych technologii otrzymał Wojciech Orliński, dziennikarz „Gazety Wyborczej”. Pod koniec września rozstrzygnięto tegoroczną edycję konkursu o Nagrodę im. Jerze-

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


'UXJL WRP QLH]Z\NรกHM VHULL 0DรกJRU]DW\ *XWRZVNLHM $GDPF]\N DXWRUNL EHVWVHOOHURZHM &XNLHUQL 3RG $PRUHP! -Hฤ OL PDU]\ FL VLฤ SUDZG]LZD XF]WD OLWHUDFND SRรกฤ F]RQD ] SRGUyฤชฤ GR SLฤ NQHJR 3DU\ฤชD VLฤ JQLM SR SRZLHฤ รผ 0DรกJRU]DW\ *XWRZVNLHM $GDPF]\N -HM ERKDWHUNL WR NRELHW\ Z\Mฤ WNRZH LQWU\JXMฤ FH L Z\UD]LVWH 'R WHJR ฤ ZLDW IUDQFXVNLHM DU\VWRNUDFML L SDU\VNL V]\N ยฑ MD QLH PRJรกDP VLฤ RGHUZDรผ

BEATA TYSZKIEWICZ

ZZZ PLDVWRVZLDWHO QN FRP SO

PAT RON I

. 6, ฤ ฤฉ . $ '267 ฤ 31$ 7$ . ฤฉ ( -$ .2 ( %22. , $8 ',2%22.

Z Biblioteki Wydawnictwa NASZA KSIฤ GARNIA

ODKRYJ . STAROZYTNA, MAGIE,

GRECKICH I RZYMSKICH

MITร W

patroni medialni

M EDI A LN I :


Wydarzenia go Żuławskiego. Główną nagrodę otrzymała Anna Kańtoch za powieść „Czarne” (Powergraph), Złote Wyróżnienie otrzymał Łukasz Orbitowski za powieść „Widma” (Wydawnictwo Literackie), a Srebrne Wyróżnienie Robert M. Wegner za powieść „Niebo ze stali” (Powergraph). Honorowa Nagroda Wielkiego Kalibru powędrowała w tym roku do Waltera Mosleya. Tymczasem Nagroda Wielkiego Kalibru trafiła do Marty Guzowskiej, którą nagrodzono za powieść „Ofiara Polikseny”. Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru otrzymał Marcin Wroński za „Skrzydlatą trumnę”. Natomiast nagrodę specjalną, ufundowaną za debiut przez Janinę Paradowską, dostał PM Nowak za „Ani żadnej rzeczy”. Poznaliśmy zwycięzców kolejnej edycji konkursu Papierowy Ekran o nagrodę przyznawaną najlepszym serwisom internetowym, zajmującym się promocją książek i czytelnictwa. Do konkursu zgłaszane są serwisy wydawnictw, księgarń, bibliotek, organizacji popularyzujących czytelnictwo, portale kulturalne, blogi oraz strony osób indywidualnych. Dotychczasowi laureaci to: BiuroLiterackie.pl (2007), artPAPIER.com (2008), Niedoczytania.pl (2009), Ryms.pl (2010), Wywrota.pl (2011), Xiegarnia.pl (2012). W tym roku do ich grona dołączyli: serwis www.Pomoderna.pl, który nagrodzono za „nowoczesne podejście do tematu literatury oraz udany mariaż kultury wysokiej z popularną” (kategoria „treść”) oraz serwis www.Readingmalopolska.pl, nagrodzony za „nowoczesność i mobilność (responsive design i estetykę)” (kategoria „forma”). Ponadto wyróżnienie specjalne, za najwięcej głosów Internautów (1112) otrzymał serwis www.Biblionetka.pl Towarzyszącą Targom Książki w Krakowie Nagrodę im. Jana Długosza otrzymał prof. Jerzy Holzer za publikację „Europa Zimnej Wojny” (SIW Znak). Nagrodę – 30 tys. zł – ufundował minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski oraz Targi w Krakowie. „Przedstawione do nagrody głównej dzieło Jerzego Holzera nie jest książką do poduszki, nie tylko ze względu na rozmiary, tj. ponad 1000 stron druku. Z uwagi bowiem na swoją bogatą treść zasługuje ono nie tyle na lekturę, ile na przestudiowanie. W swojej warstwie wydarzeniowej da ono czytelnikowi w moim wieku radość przypomnienia i uporządkowania spraw i rzeczy, o których czytał lub słyszał w różnych okresach swojego życia. W warstwie ekonomicznej, socjologicznej i kulturoznawczej pomoże natomiast wiele rzeczy lepiej poznać i zrozumieć. Młodzieży studiującej, nie tylko zresztą historię czy politologię, dostarczy ono gruntownej wiedzy i bogatego substratu do przemyśleń. Powinno stać się natomiast lekturą obowiązkową dla czynnych polityków i samorządowców” – czytamy w laudacji na cześć laureata. Do tegorocznej edycji konkursu zgłoszono ponad 50 publikacji. Krystyna Dąbrowska, autorka książki poetyckiej „Białe krzesła”, odebrała w Miło12

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Pierre Lemaitre laureatem

FrANCUSKA NAgrodA goNCoUrTóW WręCzoNA

W

ierzę, że członkowie Akademii Goncourt chcieli również uznać umiejętności pisarzy powieści kryminalnych. Korzystam więc z tej okazji, żeby pozdrowić po bratersku wszystkich autorów kryminałów – wyznał Pierre Lemaitre tuż po oficjalnym ogłoszeniu, że jego powieść „Au revoir la haut” (Do zobaczenia na górze) zdobyła tegoroczną nagrodę Goncourt, najbardziej prestiżową we francuskim świecie literackim. Walka o zwycięstwo nie była łatwa. Członkowie jury wybrali powieść Lemaitre dopiero w dwunastej turze głosowania. „Au revoir la haut” została wybrana sześcioma głosami, przeciw czterem, które głosowały na powieść Frederica Verger „Arden”. Pierrre Lemaitre zasłynął dotychczas z powieści kryminalnych, z których najbardziej znane i przetłumaczone na polski są „Ślubna suknia” (Muza), „Zakładnik” (Muza) i „Alex” (Muza). Jego kryminały zyskały szczególne uznanie wśród Anglików, brytyjskie Crime Writers’s Association przyznało mu najwyższą nagrodę. „Au revoir la haut” nie jest w żadnym razie kryminałem, choć sposób prowadzenia narracji, rozwijania poszczególnych wątków powieści, przypomina kryminalną intrygę. Jest to historyczny fresk, liczący prawie sześćset stron. Przedstawia dramat dwóch młodych Francuzów, uczestników pierwszej wojny światowej, którzy nie potrafią znaleźć swojego miejsca w powojennej Francji. Powieść zaczyna się w listopadzie 1918 roku, tuż przed końcem wojny. Albert Maillard zostaje pchnięty przez swojego dowódcę, pułkownika Pradelle, w ogromny lej po bombie, gdzie leżą ciała zabitych. Zostaje uznany za zaginionego. Z pomocą przychodzi mu jednak Edouard Pericourt. Ocalony Albert deklaruje Edouardowi dozgonną przyjaźń i pomoc. Bo Edouard pomocy wymaga. Jego zniekształcona wybuchem pocisku twarz wzbudza we wszystkich strach i obrzydzenie. Pierre Lemaitre z poetycką finezją, a zarazem brutalnością opisuje walkę o przetrwanie obu przyjaciół w powojennym Paryżu. Są tu dylematy moralne dramatu antycznego w aurze dobrze skrojonej powieści sensacyjnej. Francja straciła w czasie pierwszej wojny światowej prawie półtora miliona żołnierzy i 300 tys. ludności cywilnej zmarło albo na skutek głodu, albo chorób, głównie hiszpańskiej grypy. Dla Francuzów pierwsza wojna światowa nadal pozostaje narodową traumą i z ogromną atencją składają hołd uczestnikom tej wojny. Pierre Lemaire poruszył swoją powieścią czułą strunę świadomości zbiorowej pokazując, że bohaterowie stają na piedestale jedynie po śmierci. anna napióRkowska sławiu Nagrodę Fundacji Kościelskich. Przyznano ją po raz 51. W uzasadnieniu jury Fundacji Kościelskich podkreśliło, że Krystyna Dąbrowska prezentuje „poezję wrażliwą na ulotne tematy naszej codzienności, intensywnie przeżywane emocje i uczucia, precyzyjnie dostrzegającą w naszej egzystencji to wszystko, co jest niedomówieniem, milczeniem, trudnym do wyrażenia szukaniem jej ukrytych znaczeń”. Krystyna Dąbrowska jest poetką, tłumaczką i recenzentką. Debiutowała tomem wierszy „Biuro podróży” (2006). Publikowała m.in. w „Twórczości”, „Odrze”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Nowych Książkach”. Jej przekłady wierszy W.C. Williamsa, W.B. Yeatsa, T. Hardy’ego i T. Gunna były drukowane w „Literaturze na Świecie”. Nagroda Kościelskich jest przyznawana od 1962 roku przez Fundację im. Kościelskich działającą w Genewie. Laureatem przyznanej po raz 16. literackiej nagrody „Lista Goncourtów: polski wybór” został Frédéric Verger, którego wyróżniono za powieść „Arden”. Zwycięzcę spośród 15 nominowanych wybrała komisja złop r z e d s t a w i a

żona ze studentów filologii romańskiej 12 polskich uczelni pod przewodnictwem wydawcy Soni Dragi. Polscy studenci wybierają najlepszą, ich zdaniem, książkę z listy nominowanych do Nagrody Goncourtów od 1998 roku. Podczas pierwszego dnia 17. Targów Książki w Krakowie ogłoszono wyniki konkursu na najlepszy podręcznik i skrypt akademicki organizowanego przez Stowarzyszenie Wydawców Szkół Wyższych. Nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Szkół Wyższych „Academicus” – statuetkę „Gaudeamus” – otrzymała publikacja Wydawnictwa Uniwersytetu Opolskiego „Historia planowania i budowy miast” Janusza Słodczyka. Bezpłatne stoisko podczas przyszłorocznych Targów Książki ufundowane przez Targi w Krakowie przypadło Wydawnictwu Uniwersytetu Marii CurieSkłodowskiej w Lublinie za podręcznik „Logopedia. Teoria zaburzeń mowy” Stanisława Grabiasa i Marka Kurkowskiego. Wyróżnienie specjalne – statuetkę rektora Politechniki Krakowskiej otrzymało Wydawnictwo Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie za „Wykłady o ceramice” Romana Pampucha.

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3



Literacka Nagroda Nobla Nobel dla Munro

Ostrożna i uważna 82

fot. Photo_credit to Derek Shapton_international rights cleared

-letnia Alice Ann Munro została laureatką literackiej Nagrody Nobla. W dziejach tego przyznawanego od 1901 roku najważniejszego wyróżnienia pisarskiego jest trzynastą kobietą i pierwszą reprezentantką literatury kanadyjskiej. Na świat przyszła jako Alice Ann Laidlaw 10 lipca 1931 roku w Wingham, w stanie Ontario. Matka jej, Anna była nauczycielką, ojciec Bob, farmerem. Przyszła noblistka poznała biedę po tym, jak ojcu nie powiodło się w interesach, a matka ciężko zachorowała. Ten dramatyczny fragment życia znalazł odbicie w jej opowiadaniach, w których na ogół czytelnik ma do czynienia z odzwierciedleniem biografii autorki będącej jednak jedynie punktem wyjścia do snucia fabuły absolutnie z życiorysem Munro nie związanym. Pisarka wyraźnie oddziela fikcję literacką od swojego życia. Dwukrotnie wychodziła za mąż, najpierw za Jamesa Monro, potem za Geralda Fremlina. Tego pierwszego rzuciła („to ja zdradziłam” – powiada), ale po latach przyzna, że miała szczęście do obu partnerów, gdyż obaj widzieli w niej pisarkę. A to na tym najbardziej jej zależało.

Bez zachłanności, z namysłem Wbrew temu, co podawano u nas w pierwszych doniesieniach, trudno ją uznać za najpopularniejszą pisarkę kanadyjską. To miano chyba jednak przynależy Margaret Atwood, a wielką kobiecą trójcę literatury kanadyjskiej dopełnia Margaret Laurence. Jak najsłuszniej uchodzi jednak Munro za mistrzynię krótkich form literackich. To na pewno dobrze, że Akademia Królewska uhonorowała w jej osobie znaczenie właśnie opowiadań, tej w gruncie rzeczy soli literatury. Kanadyjską noblistkę wyróżnia oszczędny język i głębia w przedstawianych, pozornie niebywale prostych sprawach i wydarzeniach. Ignacy Karpowicz nazywa pisanie Alice Munro „jedną z najświetniejszych Ameryk współczesnej prozy”. Jej „świat bohaterów (…) jest światem ostrożnym i uważnym. Taki też jest ich stosunek do życia – ostrożny i uważny, acz naznaczony pewnym ziewnięciem na okolicz-

14

b i b l i o t e k a

a n a l i z

ność absolutów. Co ciekawe, owo podejście nie łączy się z wykształceniem czy pozycją społeczną (…) biorą z życia, ile mogą, lecz bez zachłanności i z namysłem”. Podkreślić trzeba, że tegoroczny Nobel nagradza literaturę dla każdego. Mimo całego artyzmu tej prozy, książki Munro nie potrzebują wcale wymagającego czytelnika. To nie jest literatura dla koneserów lecz dla zwykłych czytelników, którzy jak najsłuszniej uważają, że i im coś się w końcu od pisarzy należy. Oczywiście, proza Alice Munro jest mocno feministyczna, ale w sposób, który nie obraża inteligencji czytelnika, niekoniecznie mającego również te same poglądy. Nie jest to feminizm wojujący, co najwyżej odwołujący się do przemyśleń odbiorcy, któremu pisarka każe się zastanowić, dlaczego jej bohaterki są zawsze w jakiś sposób niedowartościowane czy skrzywdzone, tyle że czasem są to… bop r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Literacka Nagroda Nobla haterowie, też z jakiegoś powodu niezrealizowani, nieszczęśliwi.

Munro na tym happeningu czytała fragmenty Biblii, pragnąc dowieść, że jeśli chodzi o demoralizację, przewyższa ona nie tylko Salingera.

Wielkie wyzwania, wielkie uczucia Kanadyjską autorkę porównuje się – niezależnie od stopnia przesady – z Antonim Czechowem. Wydała wiele książek, z których w Polsce poznaliśmy: „Taniec szczęśliwych cieni” (1968, edycja polska 2013), „Za kogo ty się uważasz?” (1978, edycja polska 2012), „Przyjaciółkę z młodości” (1990, edycja polska 2013), „Miłość dobrej kobiety” (1998, edycja polska 2013), „Kocha, lubi, szanuje…” (2001, edycja polska 2011), „Uciekinierkę” (2004, edycja polska 2009), „Widok z Castle Rock” (2006, edycja polska 2011), „Zbyt wiele szczęścia” (2009, edycja polska 2011), „Drogie życie” (2012, edycja polska 2013). 23 października Wydawnictwo Literackie przedstawiło polskim czytelnikom kolejną książkę Alice Munro – „Dziewczęta i kobiety”, a w następnej kolejności zapowiada „Księżyce Jowisza” i „Odcienie miłości”. Ogłaszając werdykt Akademii Królewskiej, Peter Englund powiedział, że jego ulubioną książką Munro jest „Widok z Castle Rock”. Ta hybrydowa mieszanka fikcji i faktów powstała po wyjeździe pisarki do Europy, gdzie w Szkocji i Irlandii zbadała swoje rodzinne korzenie, po czym pofantazjowała sobie na temat swoich przodków, wśród których znalazł się nawet angielski romantyk, James Hogg. Powstała z tego historia rodzinna wpisana w historię bardziej ogólną. Ale jej bohaterami, jak zawsze u Munro, są zwykli ludzie, którym jednak przydarzają się całkiem niezwykłe

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Tytuły wyryte na kamieniach Nobel dla Munro pieczętuje inną długą listę – nagród literackich, które otrzymała, wśród nich tak znaczących jak Międzynarodowa Nagroda Bookera (2009), francuski Order Sztuki i Literatury (2010), Rea Award for the Short Story (2001), dwukrotnie przyznany Giller Prize (1998, 2004), National Book Critics Circle Award (1998), PEN/ Malamud Award (1997), trzykrotnie zdobyta Governor General’s Award for Fiction (1968, 1978, 1986).

przypadki. I jeszcze jedno: stają oni wobec wielkich wyzwań, które narzucają im wielkie uczucia, w jakie się angażują. Bohaterki opowiadań Munro są ludźmi z krwi i kości. Żyją zgodnie z zasadami ludzkimi, nie religijnymi, na co należy zwrócić uwagę. Tradycyjne role żony i matki już im nie wystarczają. Wdają się w romanse, za które niekoniecznie muszą ciężko odpokutowywać. Sama pisarka o swoim pierwszym małżeństwie powiedziała, że potrzebne jej było po to, by uprawiać seks. No, takim językiem kobiety w Kanadzie, bardzo tradycyjnej, wcześniej nie mówiły, a i dzisiaj niektóre z deklaracji Alice Munro przyjmowane są z rezerwą. Tak czy inaczej doceniona została ranga tego pisarstwa i mistrzostwo prozy, szlifowane zresztą w „New Yorkerze”, gdzie Munro publikowała swoje opowiadania już w latach 70., skądinąd użerając się z redakcyjną cenzurą, dotyczącą – naturalnie – spraw obyczajowych, nie innych. Autorka „Tańca szczęśliwych cieni” stała się jedną ze współzałożycielek Związku Pisarzy Kanadyjskich, pokazywała się też na uniwersytetach, prowadząc zajęcia z kreatywnego pisania. Trudno było nie zauważyć szybko rosnącego zainteresowania prozą nowej gwiazdy literackiej rodem z Kanady, w różnych krajach świata. Dziś jej książki tłumaczone są na 20 języków i nie przez przypadek nazwisko Munro wymieniane było na samym czele wszelkich list rankingowych przed przyznaniem tegorocznego Nobla. Swoje poglądy ujawniła bez niedomówień w 1977 roku, uczestnicząc w happeningu oprotestowującym wycofanie z listy lektur „Buszującego w zbożu” Salingera, powieści podobno demoralizującej.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Mieszkająca w Clinton pisarka sumiennie portretuje życie w małych, kanadyjskich miasteczkach. A że nie ukrywa ich zapyziałości, miano o to do niej pretensje, choćby w rodzinnym Wingham, gdzie jednak obecnie istnieje Literacki Ogród Alice Munro, w którym na kamieniach wyryte zostały tytuły jej książek. Pisarka zdaje sobie świetnie sprawę z upływu lat, zwłaszcza, że przypominają jej o tym choroby. W 2009 roku zachorowała na raka, wcześniej leczyła się na serce. Orzekła wszak: „Moja śmierć nie będzie katastrofą”. Odbierając w zeszłym roku nagrodę za „Drogie życie” Alice Ann Munro zapowiedziała, że jest to jej ostatnia książka i że wybiera się na pisarską emeryturę. Niewykluczone, że teraz zmieni zdanie. K rzysztof M asłoń •

l i s t o p a d

2 0 1 3

15


bestsellery

Książki listopada

gra terenowa z danem brownem Ogromna i jakże miła niespodzianka! Oto na czele rankingu zaśmiecanego od lat przez utworki-potworki znalazła się najnowsza powieść Wiesława Myśliwskiego „Ostatnie rozdanie”. Niezależnie od faktu, że prozaik ten ma w swoim dorobku – jak się zdaje – pozycje bardziej znaczące, jak np. „Kamień na kamieniu” czy „Traktat o łuskaniu fasoli”, znakomita sprzedaż „Ostatniego rozdania” pokazuje, że zapotrzebowanie na literaturę z najwyższej półki bynajmniej nie wygasło. Nie trzeba tylko wmawiać czytelnikom, że zło to dobro, a czerń to biel, tylko trochę inna. A w nowej powieści Myśliwski napisał zdania, które z całą pewnością okażą się kiedyś „skrzydlatymi słowami”. Jak to: „Historia zawsze dzieje się na naszych oczach, tylko nie zawsze te oczy chciałyby być nasze”.

1

Książką „W otchłani mroku” rozpoczął Marek Krajewski nową trylogię rozgrywającą się w powojennym Wrocławiu, w porównaniu z poprzednimi powieściami popularnego autora – bardziej nasyconą… filozofią. W wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” Krajewski zdradził, że w następnej kolejności chciałby napisać „wielką powieść historyczną, w stylu Sienkiewicza”. A jest do tego, jak dowiadujemy się, nieźle przygotowany: „Chciałbym opisać czas – powiada – gdy my, Polacy, postawiliśmy zwycięską stopę na Kremlu. Rok 1612 to jest coś, co mnie fascynuje. Przełożyłem z łaciny 1000-stronicowe dzieło Stanisława Kobierzyckiego »Historia króla Władysława IV«. Wówczas obudziło się moje zainteresowanie tym okresem, gdy car błagał o zmiłowanie i pełzał u polskich stóp”.

2

„Zbrodnia w efekcie” pieczętuje wieloletnią obecność w tym i innych rankingach książkowych Joanny Chmielewskiej, jednej z najpopularniejszych pisarek polskich, nazywaną „królową polskiego kryminału”. Zmarła w zeszłym miesiącu autorka „Lesia” rzecz ujmowała krótko i węzłowato: „Czytelnicy lubią trupy, to im je daję”. A jednak, na co zwrócił uwagę Mariusz Cieślik, „z Agathą Christie łączyło ją sporo. I nie chodzi tylko o to, że napisała parodię kryminałów w jej stylu zatytułowaną »Wszyscy jesteśmy podejrzani«. Przede wszystkim obie pisarki potrafiły opowiadać. Poza tym kryminały autorki »Dziesięciu małych Murzynków« uchodzą za kwintesencję brytyjskości, a może nawet – mówiąc precyzyjniej – wyspiarskiego poczucia humoru i dystansu. I to

3

16

b i b l i o t e k a

a n a l i z

samo da się powiedzieć o tym, co pisała Chmielewska, tyle że przekładając to na polskie realia”. „Ani penetracja zła i grzechu, który u Dantego wiedzie potępionych do wymyślnych mąk piekielnych, nie spowodowała żadnego drgnienia u Dana Browna, ani też plastyczne obrazy zaświatów nie zasiliły jego powieści” – stwierdza po przeczytaniu książki „Inferno”, najnowszego produktu tego autora, Andrzej Horubała. „Stylizowanie niektórych wypowiedzi na patetyczny język religijny już od pierwszych stron trąci tandetą z horrorów klasy B. Cóż, odwołania do »Boskiej komedii« czynią grę terenową pt. »Ganiamy z miejsca na miejsce, by znaleźć zabójczy ładunek« odrobinkę ciekawszą i nadają jej walor erudycyjny, ale przecież w odróżnieniu od dzieł sztuki inspirowanych »Boską Komedią« ani nie powodują przekształcenia owych poszukiwań w drogę ku poznaniu własnej grzeszności i zła w nas samych, ani też nie stają się inspiracją do rozmyślań o zepsuciu świata tego”.

4

„Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską” namawia wymieniona w tytule autorka pospołu z Lefterisem Kavoukisem. Gdyby tak można było przekonać do lektury książki naszych polityków i jeszcze wymusić na nich stosowne zmiany! Ech, rozmarzył się człowiek.

5

„Doktor Sen” Stephena Kinga to sequel słynnego „Lśnienia”. I jak to z sequelami bywa, zapominamy o nich zaraz po przeczytaniu. Z tego zapamiętamy jedynie, że strzec należy się emerytów ubranych w poliester.

6

Oto nasza odpowiedź na obrazoburczego Greya: „Zgoda na szczęście” Anny Ficner-Ogonowskiej. Patrz także poz. 14 i 24. Trochę to przaśne, ale swojskie, a to już wartość dodana.

7

Czytelnik „Kilku sekund od śmierci” Harlana Cobena natrafi na następujący dialog: „– Słyszałeś o Auschwitz? – zapytała pani Friedman. – Tak. Zdjęła okulary do czytania. – Powiedz mi, co wiesz. – Auschwitz był osławionym hitlerowskim obozem koncentracyjnym. Skinęła głową”.

8

p r z e d s t a w i a

Niewykluczone, że z moją głową nie dzieje się najlepiej, ale w tym momencie lektury odetchnąłem z ulgą. W końcu pani Friedman mogłaby sprostować tę informację, a obóz w Auschwitz przypisać zupełnie komu innemu. Bliższemu jakby. W replice na liczne zarzuty, z jakimi się spotkał po publikacji „Obłędu ’44”, Piotr Zychowicz najpierw cytuje swą książkę: „W całych dziejach Rzeczypospolitej nie mieliśmy większych herosów niż te dzieci, które gotowe były dla ojczyzny ponieść największą ofiarę. Nigdy nie mieliśmy pokolenia, z którego moglibyśmy być równie dumni”, a następnie komentuje: „Żołnierzy naszych darzę wielkim szacunkiem i uważam, że swój obowiązek wobec Rzeczypospolitej wypełnili wzorowo. W powstaniu biło się zresztą kilku członków mojej rodziny. Przedmiotem krytyki zawartej w »Obłędzie ’44« jest grupa wyższych oficerów AK, która podjęła dwie fatalne decyzje. Pierwszą – o przeprowadzeniu akcji »Burza« i drugą – o wywołaniu Powstania Warszawskiego. Były to dwa błędy, które kosztowały naród polski olbrzymią ilość ofiar, zniszczeń i cierpienia, a nie przyniosły nam żadnych pozytywnych skutków politycznych”.

9

Czy wizja nieba zaprezentowana przez naukowca, jakim jest autor „Dowodu” – Eben Alexander jest w stanie przekonać niedowiarków? To chyba nie tak ważne; istotniejsze jest, że ten obraz zaświatów jest pociągający, a zatem co szkodzi… uwierzyć?

10

Tomasz Terlikowski słusznie zauważył, że z napisanej z wyraźną tezą książki Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba „Imperator. Ojciec Tadeusz Rydzyk” wyszła niezamierzona apologia tytułowego bohatera. A swoją drogą tytuł brzmi wyjątkowo fałszywie.

11

Henning Mankell, twórca postaci komisarza Kurta Wallandera, tym razem napisał powieść z kryminalistyką nie mającą nic wspólnego. „Włoskie buty”, bo o nich mowa, są książką psychologiczną, o starości i samotności, winie i pokucie za nią, o zmarnowanym życiu i nadziei, której – mimo wszystko! – nie należy się wyzbywać.

12

13

k s i ą ż k i

„Muszę porozmawiać z Kate – orzeka Anastasia, bohaterka »Pięćdziesię•

l i s t o p a d

2 0 1 3


bestsellery bestsellery „Magazynu Literackiego KSiĄŻKi”

listopad 2013 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Liczba punktów

1

5

2

Ostatnie rozdanie

Wiesław Myśliwski

znak

978-83-240-2780-4

449

2

10

2

W otchłani mroku

Marek Krajewski

znak

978-83-240-2777-4

398

3

16

zbrodnia w efekcie

Joanna Chmielewska

Klin

978-83-62136-70-4

333

4

15

2

Inferno

Dan Brown

Sonia Draga

978-83-7508-712-3

321

5

2

7

Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską

Ewa Chodakowska, Lefteris Kavoukis

K.E. Liber

978-83-60215-99-9

309

Doktor Sen

Stephen King

Prószyński Media

978-83-7839-618-5

299

Zgoda na szczęście

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2034-8

267

Kilka sekund od śmierci

Harlan Coben

Albatros

978-83-7885-725-9

240

Obłęd '44

Piotr Zychowicz

Rebis

978-83-7818-441-6

239

6 7

nowość 3

8 9

4 nowość

1

3

10

6

7

Dowód

Eben Alexander

Znak

978-83-240-2373-8

216

11

25

2

Imperator. Ojciec Tadeusz Rydzyk

Piotr Głuchowski, Jacek Hołub

Agora

978-83-268-1266-8

203

12

28

2

Włoskie buty

Henning Mankell

W.A.B.

978-83-7747-938-4

202

13

7

14

Pięćdziesiąt twarzy Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-556-3

201

14

11

Alibi na szczeście

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2247-2

197

15

21

2

To, co zostało

Jodi Picoult

Prószyński Media

978-83-7839-604-8

191

nowość

Po kres czasu

Danielle Steel

Znak

978-83-240-2439-1

181

Bezcenny

Zygmunt Miłoszewski

W.A.B.

978-83-7747-888-2

176

Nowe oblicze Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-596-9

170

16 17

13

18

9

19

4

5

Trochę większy poniedziałek

Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05171-9

167

20

24

3

Diana. Moja historia

Andrew Morton

Dream Books

978-83-936945-3-2

163

21

27

2

Kurs szczęscia

Beata Pawlikowska

G+J

978-83-7778-434-1

158

Samozwaniec. Tom IV

Jacek Komuda

Fabryka Słów

978-83-7574-870-3

141

22

4

nowość

23

8

Ciemniejsza strona Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-595-2

130

24

12

Krok do szcześcia

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2219-9

128

nowość

Wanna z kolumnadą

Filip Springer

Czarne

978-83-7536-556-6

121

26

nowość

Miasto szkła. Dary Anioła

Cassandra Clare

Mag

978-83-7480-378-6

120

W imię miłości

Katarzyna Michalak

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05208-2

114

Obywatel i Małgorzata

Małgorzata Potocka, Krystyna Pytlakowska

Czerwone i Czarne

978-83-7700-123-3

106

Wołyń we krwi 1943

Joanna Wieliczka-Szarkowa

Wydawnictwo AA

978-83-7864-260-2

99

Dieta bez pszenicy

William Davis

Bukowy Las

978-83-62478-92-7

93

27

14

28 29 30

3 nowość

19

3 nowość

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2013

25

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar”, w serwisie swiatczytelnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xsięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSiĄŻKi”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3

17


bestsellery ciu twarzy Greya« E.l. James. – Mam tyle pytań na temat seksu, a ty jesteś taki zajęty. Jeśli chcesz, żebym robiła wszystkie te rzeczy, skąd mam wiedzieć… – Urywam, szukając odpowiednich słów. – Po prostu nie mam żadnego punktu odniesienia. Przewraca oczami. – Porozmawiaj z nią, jeśli musisz. – Chyba się zirytował. – Ale upewnij się, że nie wspomni o niczym Elliotowi. Oburzam się, słysząc taką insynuację. Kate nie jest taka. – Nie zrobiłaby tego, a ja nie powtórzyłabym tobie nic, co ona mówi o Elliocie. Gdyby mi, oczywiście, cokolwiek powiedziała – dodaję szybko. – Cóż, różnica polega na tym, że ja o jego życiu seksualnym nie chcę nic wiedzieć. Elliot to ciekawski drań. Ale tylko o tym, co robiliśmy do tej pory – ostrzega. – Prawdopodobnie wyrwałaby mi jaja, gdyby wiedziała, co chcę z tobą zrobić – dodaje tak łagodnie, że nie jestem pewna, czy powinnam to słyszeć. – W porządku. – Zgadzam się od razu, uśmiechając się do niego z ulgą. Wizja Kate z jajami Christiana nie wydaje mi się kusząca”. Naprawdę? To przecież byłaby kwintesencja całej trylogii (patrz poz. 18 i 23) E.L. James.

ciał gdzieś tak bardzo mi teraz potrzebny gniew… Jestem odrętwiała. Mam ochotę zwinąć się w kulkę i zniknąć. Mrugam powiekami, próbując powstrzymać napływające do oczu łzy. Biorę drżący wdech, nie odrywając wzroku od twarzy Christiana. Co ja mam począć z tym kontrolującym mężczyzną? Nauczyć się bycia kontrolowaną? Słabe szanse…”. A ja, naiwny, myślałem, że Anastasii o nic innego nie chodzi.

Kuchnia pani Irenki, chyba najważniejszej postaci „Alibi na szczęście” Anny Ficner-Ogonowskiej pachnie szarlotką i sokiem malinowym. To wzorcowy zapach polskiej powieści obyczajowej.

W „Kursie szczęścia” Beata Pawlikowska przestrzega swoje czytelniczki (wyraźnie określając płeć odbiorców książki) przed fałszywymi kodami podświadomości: „Są jak uparta sprężyna. Myślisz, że już je zwinęłaś w nowy kształt, zaczynasz tańczyć z radości, a one łup! Walą cię z powrotem po głowie. Kodów w podświadomości nie można zmienić w ciągu jednego dnia. I nie wystarczy jedna fantastyczna decyzja. Trzeba ją podejmować na nowo codziennie i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć nowy sposób myślenia”.

14

Czy można zaakceptować zadawanie śmierci na życzenie? Z książki Judi Picoult „To, co zostało” wynika, że i owszem, z tym że tu chodzi o zabicie nazisty. Przepraszam za zakłócanie atmosfery, ale co począć ze zbrodniarzem komunistycznym? Czy czerwona legitymacja koresponduje z eutanazją czy wręcz przeciwnie?

15

Po dłuższej nieobecności Danielle Steel znów na liście! Ze „wzruszającą opowieścią o miłości”, jak wydawca reklamuje „Po kres życia”. A czyż wszystkie książki tej autorki nie są właśnie „wzruszającymi opowieściami o miłości”? Problem w tym jedynie, co kogo wzrusza.

16

„Bezcenny” Zygmunta Miłoszewskiego w kryminalnej formie opowiada o rynku sztuki – wczorajszym i dzisiejszym. Ten współczesny wydaje się jeszcze bardziej zdziczały niż tamten, sprzed lat. Kolekcjonerstwo to zresztą niebezpieczna mania, bo w istocie z każdego zbieracza łatwo uczynić może przynajmniej potencjalnego przestępcę.

17

„Przez tego mężczyznę w głowie mam mętlik – użala się nad sobą bohaterka »Nowego oblicza Greya« E.L. James. – Ule-

18

18

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Niektóre czytelniczki Katarzyny Grocholi narzekają, że „Trochę większy poniedziałek” zawiera historie znane im z wcześniejszych publikacji autorki. Czyżby nie wiedziały, że dobrego nigdy za wiele, a skoro gustują w tej prozie, należy nową edycję ulubionej pisarki potraktować jako bonus.

19

Dlaczego księżna Diana stała się tak potężną ikoną końca zeszłego stulecia, pozostaje dla mnie zagadką, którą – przyznaję – nie kwapię się wcale rozwiązywać. Kto jednak pasjonuje się perypetiami monarszej rodziny z drugiej strony kanału La Manche, musi przeczytać „Dianę. Moją historię” Andrew Mortona. Zresztą nie muszę namawiać, już z pewnością stoi u niego (u niej) na półce.

20

21

Czwarty tom „Samozwańcy” Jacka Komudy czyli znów „Orły na Kremlu” (porównaj poz. 2 w części dotyczącej pisarskich zamierzeń Marka Krajewskiego). Ech, nie mamy w naszej historii tak krzepiących momentów jak ten z początków XVII wieku, nic dziwnego więc, że nasładzamy się tym akurat fragmentem dziejów ojczystych. Bo rozbiorów jakoś nie chcemy już roztrząsać.

22

Monolog wewnętrzny z „Ciemniejszej strony Greya” E.L. James: „Kiedy otwieram oczy, Christian przygląda mi się uważnie, mój mroczny książę. To chyba przez ten smoking i muchę, ale wygląda na starszego, bardziej wyrafinowanego, niesamowicie przystojnego rozpustnika z lubieżnymi zamiarami. Po prostu zapiera mi dech w piersiach. Jestem w seksualnej niewoli i jeśli wierzyć jego słowom, on także. Na tę myśl uśmiecham się szeroko”. Anastasia się uśmiecha, a czytelnicy? Ci dopiero rechoczą.

23

p r z e d s t a w i a

Z książek Anny Ficner-Ogonowskiej, w tym – oczywiście – także z „Kroku do szczęścia” kpić jest stosunkowo łatwo, nadto są bowiem przewidywalne. Ale skoro czytelniczki twierdzą, że przede wszystkim są to książki urocze, więc o co chodzi?

24

„Wanna z kolumnadą” – reporterska książka Filipa Springera o estetyce polskiej przestrzeni miejskiej, a ściśle mówiąc – jej braku. I pomyśleć, że byliśmy w tej materii potęgą, mieliśmy urbanistykę na światowym poziomie, a nasz system planowania przestrzennego podpatrywali inni. A potem odpuściliśmy sobie to wszystko i dziś, co tu dużo mówić, patrząc na to, co zostało postawione w ostatnim ćwierćwieczu, więcej znajdujemy powodów do wstydu niż zadowolenia.

25

„Miasto szkła”, trzecia część serii „Dary Anioła” Cassandry Clare czyli Nocni Łowcy, wampiry, wilkołaki… Taa…

26

Katarzyna Michalak, autorka „W imię miłości” wyznała na swoim blogu, że ta książka ją zdumiała. To zjawisko stosunkowo częste wśród ludzi pióra. Czytelnicy też często się dziwią, na ogół jednak z innych powodów.

27

Dobry w „Obywatelu i Małgorzacie” Małgorzaty Potockiej i Krystyny Pytlakowskiej jest tytuł, z Bułhakowa rodem. Co do reszty… Na razie zainteresowane panie grożą sobie sądem. Dobrze, że choć nagrania Republiki i Obywatela G.C. nie podlegają waloryzowaniu. Więcej, z czasem stają się jeszcze lepsze, jeszcze szlachetniejsze.

28

„Niewyobrażalne bestialstwo oprawców może przywoływać na myśl sceny z XVII-wiecznej krwawej tradycji hajdamacczyzny. Stąd przyjmuje się określenie ‘genocidium atrox’ czyli ludobójstwo okrutne, dzikie, straszne, okropne” – podsumowuje swoją książkę „Wołyń we krwi 1943” Joanna Wieliczka-Szarkowa.

29

Dr William Davis reklamuje „Dietę bez pszenicy”, uświadamiając, że to obecnie uprawiane zboże nie ma nic wspólnego z tym, które znaliśmy w latach swego dzieciństwa. Dzisiejsza pszenica jest bezwartościowa a pod wieloma względami szkodliwa. Autor wnioskuje by wykluczyć ją z jadłospisu, zastępując innymi produktami, z których przede wszystkim poleca sery. Wydaje się, że przede wszystkim z niczym nie należy przesadzać. Z zaleceniami dietetyków także, a może zwłaszcza z nimi. r anKing sporządziła Ewa tEndErEnda-ożóg KoMEntarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3



fot - Ewa Tenderenda-Ożóg

Powrót do przeszłości

Starszy świadomy czytelnik

N

ryczna stała się modna! I do tego dobrze się sprzedaje. Tę prawdę zrozumieli nawet dystrybutorzy książek i największe sieci księgarskie, których zawsze podejrzewamy o bezduszność i brak wyczucia wartości, a przypisujemy im tylko najczarniejsze żądze zysku. Zarówno Empik, jak i Matras, od pewnego czasu wyraźnie preferują literaturę historyczną, a liczne tytuły eksponowane

ale za to z szerokim gronem sojuszników i partnerów. Wspaniałym potwierdzeniem popularności tematyki historycznej jest wręcz zalew czasopism poświęconych przeszłości. W salonach prasowych znajdujemy: „Wiadomości Historyczne”, „Newsweek Historia”, „W Sieci Historia”, „Uważam Rze

dakcja jest organizatorem Nagrody im. prof. Jerzego Skowronka, ustanowionej w 1996 roku dla uczczenia tego wybitnego historyka, a jej jury składa się z przyjaciół i uczniów patrona nagrody. W środowisku historyków ceniona jest też nagroda historyczna „Polityki”, jak również krakowska nagroda dla najlepszej

Historia”, „Do Rzeczy Historia”, „Focus Historia” i „Focus Historia Extra”, „History Revue”, a także „Zakazana Historia –

książki historycznej im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego, wybitnych historyków związanych z Uniwersytetem

są na stołach, regałach i witrynach, bo to się opłaca.

Gazeta Warszawska”, nie licząc dodatków do prasy codziennej, z których wymieńmy

Jagiellońskim. Są też nagrody „Przeglądu Wschodniego” oraz Nagroda im. Jerzego

Z pewnością do promocji książki historycznej w Polsce przyczyniły się takie imprezy jak organizowane systematycznie od

tylko „Ale Historię” – dodatek do „Gazety Wyborczej”, czy do tygodników, jak choćby do „Polityki”.

Łojka. Książki historyczne są często uhonorowywane również w nagrodach obejmujących szeroko rozumianą humanisty-

21 lat Targi Książki Historycznej w Warszawie i ich formalny organizator, jakim

Znaczenie książki historycznej potwierdza też rosnąca liczba nagród w tej dzie-

kę. Tak stało się w przypadku prestiżowej Nagrody im. Jana Długosza, związanej

jest Porozumienie Wydawców Książki Historycznej, które publikuje swój katalog i prowadzi skuteczną sprzedaż wysyłkową. Za obydwoma tymi inicjatywami stoi – jak dobrze wiadomo – zasłużone i doce-

dzinie. Najważniejsza z nich i najstarsza jest z pewnością nagroda Klio przyznawana podczas Targów Książki Historycznej w kilku kategoriach. Po niej na pew-

z Targami Książki w Krakowie. W ubiegłym roku nagrodę główną w tym konkursie otrzymała praca prof. Andrzeja Friszke zatytułowana „Czas KOR-u. Jacek Kuroń

no bardzo licząca jest nagroda na książki

a geneza Solidarności”, a w tym roku „Eu-

niane wydawnictwo Bellona, a konkretnie trzech panów z jego kierownictwa: Józef Skrzypiec, Zbigniew Czerwiński i Waldemar Michalski, z niewielkim zespołem,

historyczne roku w konkursie im. Oskara Haleckiego oraz młodsza nagroda im. Kazimierza Moczarskiego organizowana przez „Gazetę Wyborczą”. Nasza re-

ropa zimnej wojny” prof. Jerzego Holzera. Wydawcą obu nagrodzonych książek jest Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, który planuje dalsze dyskontowanie swoich

20

iewiarygodne, ale książka histo-

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


sukcesów w obszarze literatury historycznej skierowanej do szerszej grupy odbior-

Na rynku książki historycznej od lat dominują znane wydawnictwa. Jak wyni-

z Polską związana jako żona polskiego ministra spraw zagranicznych, co powoduje,

ców.

ka z raportu opracowanego w wydawnictwie Bellona, jaki publikowaliśmy w „Bi-

że jej ogląd przeszłości jest unikalny i do

Bardzo ostre aukcje

tego – jak na zachodniego badacza – najgłębszy. Tytuł jej książki brzmi „Za żelazną kurtyną. Ujarzmienie Europy Wschodniej 1944-1956” (Agora i Świat Książki).

– Nieoficjalnie ogłaszamy, chociaż część branży o tym już wie, że Znak postano-

bliotece Analiz” w dwóch sierpniowych numerach tego dwutygodnika, właśnie Bellona zajmuje pierwsze miejsce pod

wił rozwinąć nowy imprint, którego nazwy jeszcze nie ujawniamy – mówi Maciej Ga-

względem wielkości sprzedaży. Wyprzedza krakowski Znak, który – jak widzimy

blanowski, dotychczas zastępca dyrektora wydawniczego krakowskiego wydawnictwa, a teraz szef nowego przedsięwzię-

– chciałby zająć jej miejsce. W czołówce są też: Rebis, Zysk i S-ka, Grupa PWN, Wydawnictwo Literackie, Świat Książki,

cia. Będzie to imprint skoncentrowany wokół historii. Bardzo roboczo można go

Publicat i Iskry. W opublikowanym wówczas zestawieniu wymieniono aż 40 wy-

nazwać Znak Historia, ale takiej nazwy nie przyjmiemy, bo nie będziemy pod nowym brandem wydawać tylko książek hi-

dawnictw, które razem, według autorów raportu, posiadają niemal 90 proc. udziałów w rynku książki historycznej. Publika-

storycznych. Czasem może jest lepiej, jeżeli na książce nie ma oznaczenia, że jest to książka historyczna, gdy kupujący chce sięgnąć po opowieść, reportaż czy biografię. Będzie to więc literatura non-fiction,

cja tego opracowania wywołała liczne komentarze, jak i zastrzeżenia, których nie będziemy tutaj rozwijać. Generalny wniosek jest bezdyskusyjny i zgodny z naszymi założeniami – książka historyczna ma

chociaż w samym Znaku „bezprzymiotnikowym”, jak go nazywam, będzie również publikowana literatura faktu. Nasz pomysł wziął się z obserwacji bardzo dynamicznego wzrostu sprzedaży tytułów historycznych, a od dawna Znak jest w tej dziedzinie jednym z liderów. Mamy bardzo mocnych autorów jak Norman Davies czy Antony Beevor. Chcemy też poprawić dostępność back-listy i spójność naszej oferty, dla której wykorzystamy nowe media i nowe kanały docierania do klienta. Nale-

się dobrze i czeka ją niezła perspektywa, co powoduje, że coraz więcej wydawców sięga po tę tematykę. Jako dowód przytoczmy informacje, bo już nie plotki, że również Grupa Wydawnicza Foksal, która dotychczas nie specjalizowała się w tytułach historycznych, zaczęła inwestycje w tej dziedzinie, a w ramach tych działań jest zakup praw do książki o powstaniu warszawskim w ramach „bardzo ostrej aukcji”, jak mówi o tym konkurencja. Autorką jest Alexandra Richie, synowa prof.

ży podkreślić tutaj olbrzymi sukces naszej księgarni internetowej, przez którą sprzedajemy najwięcej książek w sieci – dodaje Maciej Gablanowski. Pierwsza książ-

Władysława Bartoszewskiego. Angielski tytuł tej pracy brzmi „Hitler, Himmler and the Warsaw Uprising”.

telegramów. Brak urzędów pocztowych – nie istnieje żaden rodzaj łączności, z wyjątkiem przekazywania sobie wiadomości

Dramaty lat niedawnych

z ust do ust. Nie istnieją banki, pieniądze nie mają żadnej wartości. Niczego się nie

Tematyka historyczna to bardzo szerokie pojęcie. Wspomnieliśmy już o nowej, a do tego nagrodzonej i ważnej książce prof.

produkuje, nie ma narzędzi, z wyjątkiem tych, które można wygrzebać z gruzów. Nie ma jedzenia. Prawo i porządek nie ist-

Jerzego Holzera czyli o „Europie zimnej wojny”, a więc książce odnoszącej do się

nieją, gdyż nie ma policji ani systemu sądowniczego”. Czy dzisiaj – z perspektywy

do czasów najnowszych, która z pewnością będzie jednym z przebojów najbliższych miesięcy. Na podobny przebój od-

członka zintegrowanej i zasobnej Unii Europejskiej – potrafimy sobie taką Europę wyobrazić?

noszący się też do czasów najnowszych wyrasta najnowsza książka amerykańskiej

W kompletnej opozycji czasowej do tych trzech książek, które są znakiem za-

dziennikarki Anne Applebaum, która od wielu lat bada najnowszą historię wschodniej części Europy w bardzo szerokim kontekście i jest do tego – jak wiemy – silnie

interesowania historią najnowszą i jednocześnie odkrywają nam dramaty lat niedawnych, stoją książki, jakie również chcemy tutaj przedstawić, a które

ka pod nowym sygnetem wydawniczym ma się ukazać w styczniu przyszłego roku i będzie to … biografia Feliksa Dzierżyńskiego autorstwa Sylwii Frołow, dziennikarki „Tygodnika Powszechnego”, która dotarła do potomków krwawego organizatora sowieckiego terroru. W zapowiedziach są też książki historyczne „dla kobiet”, w rodzaju „Kobiet dyktatorów” czy „Dziewczyn wojennych”, jak również prace autorów najwyższej klasy jak Andrzej Friszke, którego trzeci tom sagi o najnowszej historii Polski zatytułowanej „Rewolucja ‘Solidarności’” też ma się ukazać w przyszłym roku. b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Z przywołanymi tutaj dwoma książkami o dziejach Europy po II wojnie światowej świetnie koresponduje mniej zauważona książka brytyjskiego autora Keitha Lowe zatytułowana „Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej” wydana przez innego czołowego wydawcę literatury historycznej czyli przez poznański Rebis. Dziś już niemal się nie pamięta, jak wyglądał nasz kontynent tuż po zakończeniu działań wojennych. A wówczas w zdruzgotanej wojną Europie było tak: „Wyobraźcie sobie świat bez żadnych instytucji. To świat, w którym się wydaje, że granice międzypaństwowe zniknęły, pozostawiając bezkresny krajobraz, przemierzany przez ludzi poszukujących społeczności, które już nie istnieją. Nie ma rządów – tak na poziomie narodowym, jak i choćby lokalnym. Nie ma szkół ani uniwersytetów, bibliotek ani archiwów, brak dostępu do jakichkolwiek informacji. Nie ma kin ani teatrów i z całą pewnością nie ma telewizji. Radio czasami działa, ale przekaz jest odległy i niemal zawsze w obcym języku. Od tygodni nikt nie widział gazety. Nie ma linii kolejowych ani pojazdów samochodowych, telefonów ani

l i s t o p a d

2 0 1 3

21


w równy sposób wyróżniają się spośród licznej – jak to podkreślamy – literatury historycznej. Chodzi o czasy dawne, a dla Polski najdawniejsze. Takim niewątpliwym przebojem jest praca prof. Przemysława Urbańczyka „Mieszko Pierwszy Tajemniczy” (Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika), która otrzymała Nagrodę Ministra Nauki Szkolnictwa Wyższego w konkursie na Najlepszą Książkę Akademicką, przyznaną podczas tegorocznej edycji Poznańskich Dni Książki Naukowej i to przyznaną w sposób bezdyskusyjny, o czym mogę zaświadczyć (i zdradzić, co czynię z wielką radością, bo w dobrej sprawie) jako przewodniczący jury tej nagrody. Autor od paru lat wywraca utarte przez wieki interpretacje początków państwa polskiego, które zgodnie z dawnymi zasadami badań historycznych opierały się głównie na nielicznych przecież źródłach pisanych i wyprowadza wnioski z osiągnięć archeologii i innych nauk towarzyszących badaniom historycznym. Warto tu przywołać jego wcześniejsze prace, które wywołały niemały zamęt w dotychczasowych ustaleniach: „Władza i polityka we wczesnym średniowieczu” (Wrocław 2000), „Rok 1000. Milenijna podróż transkontynentalna” (Warszawa 2001) i „Trudne początki Polski” (Wrocław 2008). Dzisiaj bez prac prof. Przemysława Urbańczyka nie można myśleć – i nauczać – o powstaniu naszego państwa.

Książki przeterminowane? Gdy jesteśmy przy średniowieczu, nie sposób pominąć niewielkiego krakowskiego wydawnictwa Avalon, które z jednej strony przywraca naszej nauce dawne pomnikowe dzieła polskiej historiografii, a z drugiej jest miejscem dla edycji wąsko specjalistycznych prac polskich mediewi-

nie w 2005 roku podstawowej pracy ge-

nej „Serii Ceramowskiej” Państwowego

nealogicznej, monumentu polskich badań w tej dziedzinie, czyli „Genealogii Piastów” Oswalda Balzera, której pierwotne wyda-

Instytutu Wydawniczego, nazwanej tak od jej pierwszego tomu zatytułowanego „Bogowie, groby i uczeni” autorstwa C.W.

nie ukazało się w 1895 roku, a więc przed 110 laty! Jednak bez tej książki nie moż-

Cerama wydanego w 1958 roku, a noszącej oficjalną nazwę „Rodowody Cywi-

na sobie wyobrazić warsztatu mediewisty i niech to będzie wdzięczny przyczynek do podjętej ostatnio na naszym rynku dysku-

lizacji”. Właśnie nakładem wymienianego już tutaj wydawnictwa Rebis ukazał

sji o „książkach przeterminowanych”. Oczywiście „sędziwe” ustalenia Oswalda Balzera w wielu przypadkach zostały przez lata poddane rewizji, ale ich wartość – jako całości – jest dalej bezcenna. A mały Avalon systematycznie dodaje do tego fundamentu kolejne tomy, zawierające wyniki badań współczesnych historyków, chociaż – jak wspomnieliśmy – grono odbiorców jest, mówiąc elegancko, bardzo elitarne. Są tu monografie – biografie średniowiecznych książąt piastowskich: Henryka Sandomierskiego, Władysława Odonica, wielkopolskiego księcia Bolesława Pobożnego, niepokornego i okrytego złą sławą księcia legnickiego Bolesława Rogatki, głogowskiego księcia Henryka czy „księcia zapomnianego” Konrada VII Białego, pana Oleśnicy i Koźla, i wiele, wiele innych, również władców krajów ościennych. Wśród nich nowością jest Jarosława Nikodema „Witold, wielki książę litewski”. Jednak z pewnością najwyższe oceny dla autorów i wydawnictwa należą się za edycje rozpraw genealogicznych pisanych przez współczesnych następców wielkiego Oswalda Balzera. Tutaj wymienimy takie osiągnięcia jak Janusza Grabowskiego „Dynastia Piastów mazowieckich” czy Dariusza Dąbrowskiego „Genealogia Mścisławiczów”.

Wojna przede wszystkim

się wyraźnie brakujący polskim czytelnikom przekład niezbyt wielkiej, ale fascynująco napisanej rozprawy zatytułowanej „Zapomniana stolica Bizancjum. Historia Mistry i Peloponezu”. Gdzie jest Peloponez, wiemy wszyscy, ale do leżącej na jego południowo-wschodnim krańcu i „zapomnianej” Mistry dociera niezbyt wielu turystów i podróżników, bo chociaż sąsiaduje z antyczną Spartą, z której jednak nie pozostały żadne ślady, to omijają ją główne szlaki turystyczne i dotarcie do tego miejsca wymaga pewnego wysiłku, ale przede wszystkim zainteresowania bizantyjską kulturą, której jest szczególnym pomnikiem. Przypomina też czasy Franków, czyli zachodnioeuropejskich krzyżowców, którzy właśnie na Peloponezie „wykroili” sobie z bizantyjskiego imperium niewielkie państewka. Czasy były bardzo „gęste”, działo się wiele, w książce pojawia się niezliczona rzesza przybyłych z Zachodniej Europy książąt i rycerzy oraz greckich cesarzy, wielmożów i wodzów, których wzajemne związki były niezwykle skomplikowane, lecz autor porusza się swobodnie w tym świecie i z wdziękiem nas do niego zaprasza. Jak widać, świetnych książek historycznych nie brakuje i na pewno znajdą swoich czytelników. Jak twierdzi wspomniana wcześniej amerykańska autorka, istnieje jej prawo nazwane „prawem Anne Applebaum”, które świetnie tłumaczy na-

I na koniec jeszcze jedno wskazanie

sze polskie zainteresowanie przeszłością. Otóż ta zdobywczyni najważniejszej ame-

stów, w tym w dużej mierze poświęconych genealogii rodów panujących Europy Wschodniej. Chociaż trafiają do bardzo

książki wyjątkowej, tak jak wyjątkowy był Steven Runciman, autor takich dzieł jak „Pierwsza krucjata” „Upadek Kon-

rykańskiej nagrody dziennikarskiej czyli Nagrody Pulitzera, stwierdziła w niedawnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”,

ograniczonego kręgu wtajemniczonych, gdyż nakłady tych pozycji osiągają po kil-

stantynopola 1453”, „Nieszpory sycylijskie. Dzieje świata śródziemnomorskiego

że „w Polsce każda rozmowa kończy się tak samo. Można zacząć od ceny nieru-

kaset egzemplarzy, jednak ich znaczenie dla badań historycznych jest nieocenione. Dla badaczy wieków średnich wydarzeniem – i wielką pomocą – było wznowie-

w drugiej połowie XIII wieku”, a przede wszystkim wielokrotnie wznawianych „Dziejów wypraw krzyżowych”, pozycji

chomości, wychowania dzieci czy nowych książek, ale finałem zawsze jest historia. Wojna przede wszystkim”.

sztandarowej, prawdziwej ozdoby słyn-

Piotr Dobrołęcki

22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3



Rozmowa numeru Rozmowa z Erykiem Ostrowskim, autorem książki „Charlotte Brontë i jej siostry śpiące”

Trzy siostry i brat

24

b i b l i o t e k a

a n a l i z

nasuwają się same. Muszę jednak podkreślić, że zagadka autorstwa tych powieści nie była powodem, dla którego zacząłem pisać biografię Charlotte Brontë. Moim zamierzeniem było stworzenie możliwie wiernego konterfektu psychologicznego kobiety, której dzieła dały podwaliny emancypacji. Większość czytelników ma przed oczami tylko ten wizerunek, który Brontë sama wypracowała i na którego utrzymaniu bardzo jej zależało. Ten drugi, wewnętrzny portret, nieprzeznaczony na użytek publiczny, znany jedynie rodzinie i jej dwóm przyjaciółkom, wielu wyda się za pewne szokujący, daje jednak świadectwo prawdzie, jaką cenę płaci się za geniusz. Przyglądając się życiu i twórczości Charlotte, siłą rzeczy dotarłem i do problemu autorstwa powieści. Zawsze miałem niejasne poczucie, wspólne chyba większości czytelnikom tych książek, że coś tu jest nie tak. Podczas pracy nad biografią, gdy zagłębiłem się także i w ten wątek, przestałem mieć wątpliwości, co do legendy o trzech piszących siostrach. –  Zdumiała mnie hipoteza, że Emily Brontë nie jest autorką „Wichrowych Wzgórz”… –  Moja książka stawia wiele hipotez, ale co do jednego nie mam wątpliwości, że ktokolwiek napisał „Wichrowe Wzgórza”, nie była to Emily Brontë. Zagadce genezy powieści poświęcam bodaj najobszerniejszy rozdział swojej książki. Rozważając kwestię autorstwa należy mieć na uwadze fakt, o którym zarówno czytelnicy, jak i badacze zdają się zapominać. Opowieść o trzech piszących siostrach datuje się od chwili opublikowania przez Charlotte Brontë tomu obejmującego powieści „Wichrowe Wzgórza”, „Agnes Grey” oraz wybór utworów poetyckich. Wybór ten pisarka zaopatrzyła w trzy teksty o charakterze wspomnieniowym. Pierwszy z nich to szkic biograficzny Ellisa i Actop r z e d s t a w i a

fot. Malgorzata Lebda

–  Życie rodziny Brontë przypomina kryminał, choć pozbawiony rozwiązania niektórych zagadek… –  Rzeczywiście można odnieść podobne wrażenie, zwłaszcza, że wiele dokumentów zostało zniszczonych, a niektóre prawdopodobnie sfałszowano. Tym ponurym zagadkom z życia rodziny Brontë poświęcam w książce osobny rozdział, gdzie staram się wydobyć je na światło dzienne, a niektóre rozwikłać. Najwięcej tajemnic osnuwa jedynego brata legendarnych sióstr, Branwella. Zmarnował on wszystkie talenty, którymi hojnie obdarował go los. Bo przecież pisał, publikował, pozostawił po sobie znakomite przekłady z Horacego, próbował swych sił w malarstwie… Był człowiekiem niezwykle ambitnym, lecz ulegał swym słabościom. Od bardzo wczesnej młodości znajdował się pod wpływem miejscowej loży masońskiej, a w interpretacji prostych mieszkańców Haworth doktryna masońska polegała na czynieniu podług własnych interesów, bez względu na cudze koszta. O tym, jak to w praktyce wyglądało można poczytać w „Wichrowych Wzgórzach”. Prawdopodobnie Branwell dopuścił się licznych fałszerstw, a – niewykluczone – że i gorszych jeszcze czynów. Jego życie, a także tajemnicze okoliczności śmierci, stanowiły w rodzinie temat tabu. Gdyby wyszły na jaw, ojciec Branwella mógłby zostać pozbawiony funkcji pastora. Dołożył, więc wielu starań, by wymazać po synu wszelkie ślady. Zapewne nie czynił tego bez wyraźnych powodów, zwłaszcza, że w owej chwili jego najstarsza córka Charlotte cieszyła się już sławą najpopularniejszej pisarki po obu stronach Atlantyku. –  W encyklopediach figurują trzy siostry Brontë – Charlotte, Emily i Anna –  tymczasem pan podważa to, że wszystkie parały się pisarstwem… –  Nie byłym w tym względzie pierwszy. Teza, że Charlotte to samotny geniusz w tej rodzinie, była wysuwana już w pierwszych recenzjach jej książek i powracała co pewien czas w rozmaitych pracach. Ich autorzy dochodzili do tego samego wniosku, choć wysuwali różne argumenty. Ja podszedłem do sprawy bardziej konkretnie, w mniejszym stopniu analizując same teksty. Gdy przyjrzeć się faktom, dokumentom, a także sylwetkom rodzeństwa Brontë, pewne wnioski

na Bella, w którym po raz pierwszy publicznie wyjawia autorstwo powieści sygnowanych męskimi pseudonimami Ellis i Acton Bell. Czyni to w rok po śmierci sióstr, które przedwcześnie zmarły na gruźlicę. Opowiada o nich tak, jak to tylko ona potrafi: łamiąc serca czytelników. W tamtym czasie podważanie takiego tekstu, który jest zarazem swoistym nekrologiem, byłoby zwyczajnym nietaktem. Tekst był zresztą niezwykle romantyczny. Zanim przekonano się, że na poparcie tego, co Charlotte Brontë w nim głosi nie istnieją żadne dokumenty, mit zdążył się utrwalić. Myślę, że ważne jest, aby czytelnik mógł poznać źródło, z którego pochodzi legenda o trzech piszących siostrach, a teksty te, od 1851 roku nie były publikowane w jednym wydaniu. Zamieściłem je w apendyksie mojej książki. Sądzę, że dają wiele do myślenia. Mam, oczywiście, pełną świadomość, czym jest pozbawianie czytelników mitu o wielkiej heretyczce Emily Brontë. Wydaje mi się, że największym magnesem jest właśnie ta anonimowość Emily. Pewne w jej życiu wydają się być tylko daty narodzin i śmierci, a reszta skupia się na domysłach, zaś o jej świecie duchowym nie wiadomo nic ponad to, co napisała o niej Charlotte w tych wspomnieniach, a także w powieści „Shir-

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


leyâ€?, ktĂłrej tytuĹ‚owa bohaterka ma rysy Emily. Ale Emily jest fascynujÄ…ca takĹźe bez „Wichrowych WzgĂłrzâ€?. Ilu czytelnikĂłw w Polsce wie na przykĹ‚ad o tym, Ĺźe Ĺ›wietnie malowaĹ‚a? W ksiÄ…Ĺźce zamieĹ›ciĹ‚em reprodukcje jej prac. –  Czemu Charlotte, najbardziej operatywna z rodzeĹ„stwa, publikowaĹ‚a pod pseudonimem? –  ByĹ‚a to praktyka wyrosĹ‚a z jej wczesnych dzieĹ‚, w ktĂłrych wykorzystywaĹ‚a róşne mÄ™skie osobowoĹ›ci w roli narratorĂłw. Od najmĹ‚odszych lat wspĂłlnie z bratem tworzyli czasopismo, ktĂłre stopniowo przerodziĹ‚o siÄ™ w opowieĹ›ci i, wreszcie, w pisane z rozmachem nowele. SkĹ‚adajÄ… siÄ™ one na sagÄ™ o Angrii, a ich Ĺ‚Ä…czna objÄ™tość przekracza wszystkie powieĹ›ci BrontĂŤ zebrane razem. Jest to twĂłrczość prekursorska wobec sag o ĹšrĂłdziemiu Tolkiena, czy Narni C.S. Lewisa, choć nie ma tu czarĂłw. To raczej twarda polityka wyimaginowanych rodĂłw krĂłlewskich, inspirowana historiÄ… Anglii. Róşne pseudonimy juĹź wtedy pozwalaĹ‚y pisarce swobodnie uĹźywać odrÄ™bnego gĹ‚osu dla kaĹźdej opowieĹ›ci. W przypadku Charlotte BrontĂŤ np. w ogĂłle nie moĹźna mĂłwić o jakimĹ› jednym, charakterystycznym stylu, po ktĂłrym rozpoznamy jej twĂłrczość. Te mĹ‚odzieĹ„cze nowele, uznawane za najwybitniejsze juwenilia w Ĺ›wiatowej literaturze, nie majÄ… praktycznie nic wspĂłlnego z późniejszÄ… twĂłrczoĹ›ciÄ…, ktĂłra przyniosĹ‚a jej sĹ‚awÄ™. Czasami trudno wrÄ™cz uwierzyć, Ĺźe wyszĹ‚y spod tego samego piĂłra – a jest to pewne. BrontĂŤ przez caĹ‚e Ĺźycie miotaĹ‚a siÄ™, byĹ‚o w niej kilka róşnych osobowoĹ›ci, ktĂłre nawzajem siÄ™ zwalczaĹ‚y. W debiutanckim tomie poezji jest taki wiersz, w ktĂłrym czytamy: „Trzej bogowie, jak jeden mÄ…Ĺź, / wojujÄ… noc i dzieĹ„. / BrakĹ‚o dla nich miejsca w niebie, wiÄ™c / Oni wszyscy we mnie‌â€?. Ten wiersz sygnowany jest zresztÄ… pseudonimem Ellis Bell. Nic dziwnego, Ĺźe krytycy juĹź wtedy obstawali przy tezie jednego autora, skoro on sam pisaĹ‚ o tym wprost. Kiedy Charlotte BrontĂŤ staĹ‚a siÄ™ sĹ‚awna, walczyĹ‚a o zachowanie incognito. Nigdy nie wyraziĹ‚a zgody na to, by publikować pod wĹ‚asnym nazwiskiem. Gdy jeden z recenzentĂłw ujawniĹ‚ jej toĹźsamość w omĂłwieniu „Shirleyâ€?, zerwaĹ‚a z nim kontakt, a parÄ™ lat później usilnie namawiaĹ‚a swego wydawcÄ™, Ĺźeby „Villetteâ€? wydać‌ anonimowo. TwierdziĹ‚a, Ĺźe powieĹ›ci pisane przez kobiety sÄ… lekcewaĹźone przez krytykĂłw, w czym, rzeczywiĹ›cie, byĹ‚o sporo racji. Ale byĹ‚a jeszcze inna, duĹźo powaĹźniejsza przyczyna, dla ktĂłrej do samego koĹ„ca oddawane do druku utwory sygnowaĹ‚a pseudonimem, nawet wtedy, kiedy jej pĹ‚eć i toĹźsamość dawno przestaĹ‚a być tajemnicÄ…. Zainteresowanych odkryciem tego sekretu zapraszam do lektury.

–  Bliska jej byĹ‚a masoneria. Dlaczego? –  Bliska to za duĹźo powiedziane. Tym ĹźyĹ‚a mÄ™ska spoĹ‚eczność Haworth, a Charlotte od dziecka przejawiaĹ‚a typowo mÄ™skie zainteresowania, o czym w duĹźej mierze zadecydowaĹ‚a zaĹźyĹ‚ość z mĹ‚odszym bratem. Kiedy ma siÄ™ parÄ™naĹ›cie lat, wszystko co zakazane jest fascynujÄ…ce. Jako kobieta nie mogĹ‚a brać udziaĹ‚u w zebraniach loĹźy masoĹ„skiej, ktĂłre odbywaĹ‚y siÄ™ w miejscowej oberĹźy, ale znaĹ‚a ten Ĺ›wiat poprzez Branwella. NiewÄ…tpliwie opowieĹ›ci, z ktĂłrymi brat wracaĹ‚ z gospody, niezwykle rozwinęły jej talent i narzuciĹ‚y mÄ™ski styl, ktĂłrym nacechowana jest saga o Angrii. W późniejszych latach jednak, kiedy zaczęło do niej docierać, co siÄ™ dzieje w Haworth, masoneria staĹ‚a siÄ™ dla niej prawdziwÄ… zmorÄ…. W powieĹ›ciach moĹźna znaleźć wiele aluzji na ten temat. Na pewno po tym, jak oddaĹ‚a do druku „Wichrowe WzgĂłrzaâ€?, gdzie wprost opisane jest np. w jaki sposĂłb przejmowano w wiosce majÄ…tki, BrontĂŤ staĹ‚a siÄ™ dla miejscowych niewygodna. Haworth i tak od dĹ‚uĹźszego czasu zwracaĹ‚o uwagÄ™ brytyjskiego rzÄ…du, czego przyczynÄ… byĹ‚a wysoka umieralność; Ĺ›rednia dĹ‚ugość Ĺźycia byĹ‚a tu najniĹźsza w caĹ‚ej Anglii, wynosiĹ‚a zaledwie dwadzieĹ›cia pięć lat. W takich warunkach dziaĹ‚alność przestÄ™pcza rozprzestrzenia siÄ™ szybko. –  Niejasne sÄ… okolicznoĹ›ci Ĺ›mierci Charlotte BrontÍ‌ –  ZmarĹ‚a wraz ze swym nienarodzonym dzieckiem zaledwie dziewięć miesiÄ™cy po Ĺ›lubie, w przededniu swych trzydziestych dziewiÄ…tych urodzin. ZapadĹ‚a na zdrowiu nagle, a tajemnicza choroba przez wiele tygodni trawiĹ‚a jej organizm. Jej mÄ…Ĺź, Arthur Bell Nicholls, twierdziĹ‚, Ĺźe umarĹ‚a z wycieĹ„czenia. Istnieje jednak domniemanie, Ĺźe zostaĹ‚a zamordowana. Przyczyna Ĺ›mierci okreĹ›lona w akcie zgonu jest rzeczywiĹ›cie nieprawdziwa, co nie znaczy, Ĺźe zostaĹ‚a sfaĹ‚szowana. Jest kilka teorii, sprawa ta jednak pewnie na zawsze pozostanie w sferze domysĹ‚Ăłw, jak wiele faktĂłw z şycia Charlotte i jej rodzeĹ„stwa. PodejmujÄ…c w ksiÄ…Ĺźce ten ostatni rozdziaĹ‚ z şycia Charlotte BrontĂŤ, szybko zdaĹ‚em sobie sprawÄ™, Ĺźe bÄ™dzie to najtrudniejszy do napisania fragment, poniewaĹź nie moĹźna o nim mĂłwić bez naruszenia sfery sacrum – osobistego dramatu pisarki i jej ukochanego męşa. Te ostatnie wspĂłlnie spÄ™dzone chwile zawsze sÄ… Ĺ›wiÄ™te. PrĂłbujÄ…c wyjaĹ›nić Ĺ›mierć pisarki wiedziaĹ‚em, Ĺźe muszÄ™ uczynić to tak, aby nie naruszyć jej wĹ‚asnej prawdy. Mam tu na myĹ›li ostatnie listy, zĹ‚oĹźone z paru linijek, pisane drşącÄ… rÄ™kÄ…, niezdolnÄ… juĹź do utrzymania oĹ‚Ăłwka. Adresowane sÄ… do najbliĹźszych przyjaciółek, lecz w kaĹźdym z nich Charlotte wyznaje miĹ‚ość do męşa. To niezwykle poruszajÄ…ce Ĺ›wiadectwo, ktĂłrego nikt nie ma prawa podwaĹźać. RozmawiaĹ‚ Tomasz Z. Zapert

12:< =%,™5 232:,$'$” $872567:$

*5$Âż<1< 6=$32Â’2:6.,(-

{NOWOŚĆ}

„Poza mną� jest zapisem cudzej codzienności dostrzeşonej przez autorkę na ulicach Warszawy, Delhi, w zaułkach Moskwy, na dubajskiej pustyni, plaşach w Kostaryce czy Portimao. Szapołowska z zauwaşonych gestów, mimowolnych reakcji, usłyszanych słów buduje rzeczywistość swoich bohaterów. Ich historie opisane obrazowym, sensualnym i momentami przewrotnym językiem zdumiewają autentycznością. Poza mną intryguje, bawi i wzrusza, a autorce czasem wystarczą dwie strony papieru, by zamknąć w nich opowieść o czyimś intymnym świecie.

{POLECAMY} PATRONI:

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ JMNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX * - .VLĂˆÄ?NL


Między wierszami

Wielka klapa P

iłkarze ręczni, szermierze, siatkarki, koszykarze, siatkarze, szczypiornistki, sztangiści – w takiej kolejności zawodzili tego roku nasi sportowcy na międzynarodowych arenach. Że nie wspomnę o futbolistach rozczarowujących nieustannie. Z racji pasma spektakularnych klęsk polscy kibice żyją więc głównie wspomnieniami. Dopasowali się to tego wydawcy. Tej jesieni trafiły do księgarń dwie pozycje, z jednej strony krzepiące kibicowskie serca, z drugiej zaś rzucające snop światła na funkcjonowanie kultury fizycznej w Peerelu. Pierwsza, której promocja (szkoda, że tak mało medialna – przedstawiciel TVP Sport przybył bez kamery; jak wieść niesie była niezbędna w Pałacu Prezydenckim, gdzie prezydent RP dekorował szefa redakcji sportowej TVP – miał ułatwione zadanie, bo przecież order najłatwiej wpinać, gdy jest wielka klapa) odbyła się w równie aseptycznej, co wystawnej siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, nosi tytuł „Srebrni chłopcy Zagórskiego” (Studio AWP). Książka została opublikowana w 50. rocznicę największego w dziejach triumfu rodzimego basketu, czyli wicemistrzostwa Europy, zdobytego w 1963 roku we wrocławskiej Hali Ludowej. Polscy koszykarze – trenowani przez Witolda Zagórkiego (postać dziś zapomniana; pewnie dlatego, że w stanie wojennym pozostał w Austrii, gdzie mieszka do dziś) finał z ZSRR przegrali, bo musieli – taka była obiegowa opinia – którą dementują Marek i Łukasz Ceglińscy, autorzy tej znakomicie udokumentowanej (także fotograficznie), skrzącej się dowcipem i pełnej dygresyjnych osobliwości pracy. O żadnych naciskach politycznych nie było mowy. Za to ideologia przesądziła o obsadzie stanowiska prezesa Polskiego Związku Koszykówki: „Z teczki personalnej Mariana Kozłowskiego znajdującej się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że późniejszy prezes PZKosz do głównego Komitetu Kultury Fizycznej skierowany został w 1953 roku, po zwolnieniu ze służby w MBP. W niesławnym resorcie zaczął pracować w roku 1945”. W Kampanii Wrześniowej przyszły sternik naszej koszykówki bronił Warszawy, był dwukrotnie ranny. Zimą

26

b i b l i o t e k a

a n a l i z

1940 roku usiłował zbiec do sowieckiej strefy okupacyjnej. Schwytany nad Bugiem przez niemieckich grenzschutzów, został oskarżony o szpiegostwo i wylądował na Pawiaku – tak brzmi jego autorska wersja życiorysu, trudnego dziś do zweryfikowania. Odzyskawszy po ośmiu miesiącach wolność, nie trafił do utworzonego kilka tygodni później getta. Funkcjonował na fałszywych papierach jako Marian Kozłowski. Żył z korepetycji z języka angielskiego, handlu tekstyliami, bimbrem, mięsem, ponoć jakiś czas ukrywał się w piekarni. Wstąpił też – i w związek małżeński, i do Polskiej Partii Robotniczej. W kwietniu 1945 roku zgłosił akces do bezpieki i „do końca roku 1947 uczestniczył w walkach zbrojnych o utrwalenie władzy ludowej”. Te doświadczenia zdyskontował 15 lat później w powieści „Droga przez front”, a potem scenariuszu filmu „Milczące ślady”. Kolejnym przystankiem na życiowym szlaku Kozłowskiego były posady w… więziennictwie (Gdańsk i Przemyśl), następnie powierzono mu kierowanie krakowskim WUBP. Pełnił tę funkcję przez pięć lat. Aż do raportu kończącego jego bezpieczniacką karierę. Niebawem eks-oficer zostaje prezesem PZKosz i – równolegle – zastępcą redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego”, a po pewnym czasie jego korespondentem w Londynie. Dorabia sobie tłumaczeniem angloamerykańskich opowiadań kryminalnych drukowanych regularnie na łamach „Magazynu Polskiego”. Język Szekspira opanował do perfekcji przed wojną podczas studiów na Uniwersytecie Londyńskim, wymuszonych, gdyż – jak wspominał – w II RP z uwagi na pochodzenie nie mógł dostać się na wyższą uczelnię. Na koszykówce się nie znał, lecz pojął, że „skoro kazali mu zostać prezesem, to on musi się tej roli nauczyć”. I dopiął celu, ale na fali Marca ‘68 wyleciał z posady. W górę, bo wkrótce zaczął rządzić federacją koszykówki europejskiej, co zawdzięczał zażyłości z Williamem Jonesem, włodarzem światowego basketu. Równie wiele ciekawostek o obrzeżach sportu zawierają wielowymiarowe wspomnienia tyczkarza Władysława Kozakiewicza, wnikliwie i rzetelnie opracowane przez Michała Pola w top r z e d s t a w i a

mie „Nie mówcie mi jak mam żyć”, rekomendowane – jak przystało na ten tandem autorski – w restauracji „Champions”. Dla zachęty smakowity cytat: „Na partyjnym bankiecie medalistów olimpijskich (Moskwa 1980) na zaproszenie Edwarda Babiucha, ówczesnego prezesa rady ministrów nawet partyjni dygnitarze podchodzili do mnie klepiąc po plecach i mówiąc ‘Ależ pan tym Ruskom wała pokazał. Zuch! Należało im się!’ (…) Owe spotkanie już na początku okazało się bardzo niefortunne. Jacek Wszoła, Jan Kowalczyk i wielu innych przybyło z żonami, ale nasze panie nie zostały wpuszczone. Kazano im zaczekać przed wejściem do budynku. Weszliśmy na górę i stanęliśmy w szeregu, na zmianę kobieta, mężczyzna. Więc Babiuch witając się z nami, za przemian całował i ściskał dłonie. A że proporcje były nierówne w pewnym momencie cmoknął w rękę Władysława Stecyka, srebrnego medalistę w zapasach. Miał prawo się pomylić, zważywszy, że przed Stecykiem stał potężnej postury Grzegorz Stellak – wioślarz z łapami jak graby. A ze Stecyka był nieduży chłopaczek – startował w kategorii do 59 kilogramów. Ucałowanemu zrobiło się głupio. – Panie premierze, nie trzeba – zaprotestował, co wywołało u nas dodatkowy śmiech i konsternację u oficjeli. Tyle, że zaraz zrobiło się nam nie do śmiechu. Za medal mieliśmy obiecane auta. Za złoto – poloneza, za srebro dużego fiata, za brąz – malucha. Ale Babiuch przemówił ‘wicie, rozumicie, mamy pewne przejściowe trudności, musimy oszczędzać’ (…) Wszyscy byli rozczarowani i mieli gdzieś ten cały bankiet. W pewnym momencie Jacek Wszoła zaczął pakować do kieszeni kabanosy. Nie po kryjomu, ostentacyjnie, aby wszyscy widzieli. Babiuch podszedł do niego z życzliwym uśmiechem: – Panie Jacku, niech pan je, wystarczy dla wszystkich. A jak zabraknie, to doniosą. – Wie pan, panie premierze, ale przed drzwiami czeka moja żona, a ona od dwóch lat tego nie widziała”. Babiuch zmył się z sali jak niepyszny. A niespełna miesiąc później w podobnym stylu opuścił scenę polityczną. Ale to już, jak mawiał Kiping, zupełnie inna historia. (to -rt)

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


:63$1,$’< =%,™5 32575(7™: $872567:$

Na-molny ksiÄ…Ĺźkowiec

SeriÄ…! W

 latach siedemdziesiÄ…tych ubiegĹ‚ego wieku przy ulicy Wiejskiej w Warszawie mieĹ›ciĹ‚a siÄ™ ksiÄ™garnia Czytelnika. Kilkakrotnie widywaĹ‚em tam ogromne kolejki, na przykĹ‚ad kiedy fani prozy Joanny Chmielewskiej czekali na ktĂłrÄ…Ĺ› z jej nowych produkcji. Co prawda nie wszystkie wĂłwczas ksiÄ…Ĺźki okazywaĹ‚y siÄ™ rĂłwnie poşądane. PamiÄ™tam seriÄ™ dzieĹ‚ StanisĹ‚awa Ryszarda Dobrowolskiego, opublikowanych w podziÄ™ce za wsparcie ekipy Gierka podczas czerwcowego buntu w Radomiu, zakoĹ„czonego paĹ‚owaniem robotnikĂłw na „ścieĹźkach zdrowiaâ€?. Podobno redaktorzy bĹ‚agali ekipÄ™ ksiÄ™garzy, aby dano im znać, kiedy zjawi siÄ™ choć jeden chÄ™tny na Ăłw rarytas. Wtedy wezwÄ… PolskÄ… KronikÄ™ FilmowÄ… oraz ekipÄ™ „Trybuny Luduâ€?. Zapewniano mnie, Ĺźe powiadomienie nie nadeszĹ‚o nigdy‌ ByĹ‚y to wiÄ™c zakurzone czasy, kiedy wydawano tomy albo poşądane przez czytelnikĂłw, albo elukubracje trybem nakazowym wtĹ‚aczane do ksiÄ™garĹ„ przez wĹ‚adzÄ™. Tak dziaĹ‚o siÄ™ aĹź do zmiany systemu politycznego w 1989 roku. Ba, sam natykaĹ‚em siÄ™ na takie rarytasy, jak pisma Nicolae Ceausescu, zalegajÄ…ce w zbiornicy makulatury pod dzisiejszym Placem PiĹ‚sudskiego. SwojÄ… drogÄ… ciekawe miejsce. Jak w takich razach wzdychajÄ… bracia Czesi? To se ne vrati! Sentymentalne ogarnęły mnie myĹ›li, kiedy otrzymaĹ‚em z grupy Wydawniczej Foksal przesyĹ‚kÄ™ w postaci pierwszych dwĂłch tomĂłw projektowanej serii dzieĹ‚ wszystkich Milana Kundery. PoniekÄ…d ta sama ulica, bo prozÄ™ Kundery publikowaĹ‚ u nas najpierw PIW (oficyna z ulicy Foksal przecieĹź). Ale firma inna‌ Zatem leşą przede mnÄ… opowiadania zebrane w tom „Śmieszne miĹ‚oĹ›ciâ€? oraz arcydzielna „KsiÄ™ga Ĺ›miechu i zapomnieniaâ€?. Obie prozy Ĺ›wiatowej sĹ‚awy i moĹźe jeszcze przysporzÄ… autorowi literackiego Nobla. Oby! Kundera tego wart ze wszech miar. ZwĹ‚aszcza ten wczeĹ›niejszy, przedemigracyjny. Podobnie jak moi rĂłwieĹ›nicy, ja teĹź czytaĹ‚em wszystko, co wyszĹ‚o spod piĂłra tego Czecha. ZwĹ‚aszcza Ĺźe jego prozÄ™ owiewaĹ‚ nimb literatury poşądanej przez czytelnikĂłw, niepoşądanej zaĹ› przez socjalistyczne wĹ‚adze. MĹ‚odsi czytelnicy zapytajÄ… moĹźe, dlaczego opresyjny reĹźim komunistyczny wydawaĹ‚ zatem KunderÄ™ i innych niepoşądaĹ„cĂłw, skoro siÄ™ na nich krzywiĹ‚?

+$11< %$.8Â’< , +,6725,( ,&+ 32:67$:$1,$

O, to akurat bardzo jest proste. Te ksiÄ…Ĺźki, choć odstawaĹ‚y od ustrojowego strychulca, pozwalaĹ‚y zarobić paĹ„stwowym oficynom na edycjÄ™ zbiorĂłw przemĂłwieĹ„ BreĹźniewa albo kolejny wybĂłr wierszy Lucjana Szenwalda. Hm, gdyby czytelnicy wiedzieli, Ĺźe poeta I Armii Wojska Polskiego rozwaliĹ‚ siÄ™ Ĺ›miertelnie w okolicach Kurowa, kiedy w Warszawie trwaĹ‚o powstanie, lecz nie polegĹ‚ bynajmniej w boju, lecz pijaniusieĹ„ki – w trzy dziewczynki! – wrÄ…baĹ‚ siÄ™ skutecznie gazikiem w czoĹ‚g, ktĂłry siÄ™ po drodze jakoĹ› tak napatoczył‌ Gdyby wiedzieli, pewnie by choć przerzucili nietrzeĹşwe Szenwaldowskie strofy ze zwyklej ciekawoĹ›ci. Tyle Ĺźe wtedy nikt nie pozwalaĹ‚ nawet dla zachÄ™ty napisać, co i jak siÄ™ z ululanym Ĺ›miertelnie wydarzyĹ‚o. Kundera nie Szenwald, choć jego bohaterowie od alkoholu bynajmniej teĹź nie stroniÄ…. Co prawda wolÄ… na ogół piwo od wĂłdki albo teĹź trÄ…biÄ… eleganckÄ… Ĺ›liwowicÄ™ zamiast czystej gorzaĹ‚y. Jednak bardzo przylegajÄ… do ludzkich doĹ›wiadczeĹ„. Chyba kaĹźdy czytelnik, zatopiwszy siÄ™ w prozie pisarza, da siÄ™ wciÄ…gnąć w toĹ„ owej prozy jak spragniony pijak daje siÄ™ wessać aĹź po samo dno chciwie opróşnianej butelki. Wszystkie tomy Kundery czytaĹ‚o siÄ™ nad WisĹ‚Ä… z rosnÄ…cym podziwem dla jego maestrii. PoczÄ…wszy od „ŝartuâ€? z 1967 roku, poprzez wspomniane „Śmieszne miĹ‚oĹ›ciâ€? (1970), aĹź po „NieznoĹ›nÄ… lekkość bytuâ€? (1984). Ten ostatni tom po raz pierwszy ukazaĹ‚ siÄ™ w drugim obiegu i wciÄ…Ĺź stoi u mnie na półce. PorzÄ…dnie sfatygowaĹ‚ ongiĹ› moje oczy mikroskopijnÄ…, wyblakĹ‚Ä… czcionkÄ…. Potem, juĹź w okresie, kiedy pisarz umoĹ›ciĹ‚ siÄ™ solidnie w ParyĹźu, a rytm jego powieĹ›ci zwolniĹ‚ i poczÄ…Ĺ‚ siÄ™ zapÄ™tlać, a nawet meandrować niespodziewanie, czytelnicy w Polsce teĹź stracili impet w zapaĹ‚ach, bowiem „francuskiâ€? Kundera zbyt chyba stanowczo ograniczyĹ‚ walor narracyjny na rzecz stylistycznych fikoĹ‚kĂłw. Tego KunderÄ™ u nas najlepiej rozumie Marek BieĹ„czyk, autoryzowany tĹ‚umacz dzieĹ‚ autora „ZasĹ‚onyâ€? z francuskiego na polski. Jak siÄ™ powiedzie dzisiaj wydawcy serii dzieĹ‚ zebranych Milana Kundery? Bardzo, bardzo jestem ciekaw, zwĹ‚aszcza w dobie kurczÄ…cych siÄ™ ksiÄ™garĹ„, do ktĂłrych juĹź nie ustawiajÄ… siÄ™ przecieĹź kolejki. W kaĹźdym razie zapewniam, po powtĂłrnej lekturze dwĂłch wskazanych tomĂłw, Ĺźe warto w nie inwestować czas, pieniÄ…dze i uwagÄ™. SÄ… przecieĹź ksiÄ…Ĺźki, ktĂłre Ĺ‚adnie siÄ™ starzejÄ…. Tadeusz Lewandowski

12:2ÂĽm

8QLNDODQD NVLĂˆÄ?ND o portretach, rysowaniu, pozowaniu, UR]PRZDFK ] PRGHODPL SHĂŻQD KXPRUX L DQHJGRW RUD] ]DEDUZLRQ\FK GXÄ?Ăˆ GR]Ăˆ V\PSDWLL RSLVĂśZ SRUWUHWRZDQ\FK SRVWDFL 7R RSLV RVĂśE L LFK SRUWUHWĂśZ U\VRZDQ\FK SDVWHODPL Z UĂśÄ?Q\P F]DVLH L UĂśÄ?Q\FK PLHMVFDFK ġ3LHUZV]\ NUĂˆJÄľ REHMPXMH RVRE\ z bliskiego otoczenia artystki.

32/(&$0<

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ JMNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX * - .VLĂˆÄ?NL


Seria Nobliści lektura obowiązkowa każdego inteligenta

Doboru tytułów dokonał osobiście Prof. Leszek Balcerowicz. Każda książka w serii zawiera indywidualne słowo wstępne jego autorstwa.


Co czytają inni

Jak żyć? Ź

le się dzieje, kryzys idzie przez świat. Zwalniają, nie płacą, likwidują miejsca pracy i OFE, a w dodatku wina ma zabraknąć. Bo produkcja nie nadąża za apetytami ochlapusów, pogoda zresztą też coraz gorsza, delikat­ne grona nie wytrzymują takich długich upałów i silnych deszczy. Na szczęście ziemniaki mają się dobrze, wódki wystarczy. Polak przeżyje. Nie takie kryzysy za nami. Ale nie ma się z czego śmiać. U nas najbardziej narzekają bodaj ludzie mediów, jako że rodacy nie chcą czy­t ać, po co im zatem media pisane? W mówionych albo pokazywanych też szlaban, ci, którzy mają pracę, trzymają się kurczowo i nie dopuszczają nowych, wszędzie zmiana etatów na umowy śmieciowe, drakońsko obcinane stawki. Więc pytanie (bynajmniej nie do premiera): jak żyć? Ano, brać sprawy w swoje ręce. Pomagać sobie wzajemnie, wymieniać się tym, co mamy – ty mi obiad, ja popilnuję twoich dzieci, ty mi zrobisz pranie, ja ci skopię ogródek, ty załatwisz moje sprawy w urzędzie, ja odwiedzę twoich chorych w szpitalu. Tak dzieje się już w wielu małych społecznościach w Europie – nagle okazuje się, że pieniądz, owszem, jest potrzebny, ale nie niezbędny. Czy tak nie było aby już kiedyś?… Było i pewnie znów to zobaczymy. „Nowe wraca”, jak mawiano u nas z przekąsem. O wyprzedzeniu tego „nowego” czytałem w Dana Hancoksa „The village agains the world” (Verso), nieprawdopodobnej opowieści o godnym życiu, jakie prowadzą mieszkańcy Marinaledy, niewielkiej wioski w niszczonej kryzysem Andaluzji. Rok temu jej burmistrz, Juan Manuel Sánchez Gordillo, trafił do światowych mediów jako andaluzyjski Janosik czy też Robin Hood: poprowadził członków lewackiego związku zawodowego na supermarkety, skąd zabrali wiktuały – te najbardziej podstawowe, oliwę, chleb, ryż, nic ekstraordynaryjnego – by oddać je bankom żywności, do których zwracali się najbiedniejsi, nie mający już innych możliwości Andaluzyjczycy. Kraina ta bowiem oberwała chyba najgorzej w okresie kryzysu: bezrobocie wynosi tam 36 proc., dla lu­d zi młodych, do 24. roku życia, szanse na prace są mniej niż mikre, 55 proc. z nich jest na zasiłku. Powód jest prosty: gdy w Hiszpanii był budowlany boom, najbardziej rozwijała się właśnie Andaluzja, każdy w Eu­ropie chciał się tam przenieść, stawiano więc b i b l i o t e k a

a n a l i z

dla nich dom za domem. Młodzi ludzie rzucali szkoły, by pra­cować „w budowlance”. Dziś całe wybrzeże pokrywają puste, często nawet niewykończone osiedla, przejęte przez banki, które mimo radykalnego obniżenia cen też mają ogromne trudności z ich sprzedażą. A chłopcy z budowlanki podpierają ściany – i wcale im nie do tańca. Sánchez Gordillo jest Janosikiem z długim stażem – burmistrzem Marinaledy został już w 1979 roku, do dziś wygrywa kolejne wybory w cuglach. Nie jest członkiem żadnej partii, choć nie stroni od przedstawiania się jako komunista z ducha. Jego działanie poświadcza głoszone przekonania: wioska zawsze była „za, a na­wet przeciw”. Za samowystarczalnością, mądrym gospodarowaniem zasobami, właściwą kultywacją grun­tów, przemyślanym wyborem hodowli i upraw. Jak to śpiewał Młynarski o wronach? „Odkładają w komorę zasobną, gdy więcej dziobną” – takiego postępowania nauczył mieszkańców wioski jej burmistrz. Komuna? Ależ oczywiście! Tyle że – co z tego? W Marinaledzie nikt nie przywiązuje wagi do nazwy, liczy się skuteczność. A Sánchez Gordillo jest skuteczny. Gdy w 1991 dzięki jego staraniom (strajkom okupacyjnym, powiedzmy wprost) powstała rolniczo-hodowlana kooperatywa El Humoso, wybrano takie uprawy, które pozwalały dać zatrudnienie (i płacę) jak największej liczbie mieszkańców wioski. A więc oliwki – bo trzeba nie tylko zebrać, ale i przetworzyć, oliwę zlać do butelek, wbić korki, nakleić etykietki, włożyć do skrzynek czy kartonów, wysłać… To samo z karczochami, fasolą, papryką. „Nie zależało nam na zyskach, ale na pracy”. Ziemia miała należeć do społeczności, tych, którzy ją uprawiają, nie do latyfundystów. Ten sposób gospodarowania sprawdza się i dziś: każdy zarabia jednako, 47 euro za dzień pracy trwający sześć i pół godziny (dwa razy więcej niż wynosi najniższa stawka w Hiszpanii!). Kto ma pomysł na własną działalność, może li­czyć na pomoc społeczności – dlatego w wiosce jest tylko jedna knajpa należąca do syndykatu (nie dziwi chyba jej nazwa, „Sindicato”) i siedem prywatnych kafejek. Ale Starbucks nie ma co liczyć na licencję – decy­dują o tym mieszkańcy, raczej negatywnie nastawieni do wielkich sieci. Czy podobne społeczności mają szanse? Odpowiedź nie jest łatwa. Współ-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

praca mieszkańców, wzajemna pomoc to z pewnością metoda przetrwania, i to przetrwania skutecznego. Wiosek, miasteczek, grup tego typu przybywa, do zapoznanych miejscowości przyjeżdżają ludzie z innych krajów, którzy czasem chcą tylko sprawdzić swoje umiejętności, bywa jednak, że zostają na stałe – bo, jak mówił mój znajomy milioner, który też w pewnym momencie odpuścił, „ile obiadów możesz zjeść dziennie”… Problemem burmistrza jest jed­n ak to, że w pewnym momencie do jego biura zastuka fiskus i zażąda podatków. I co wtedy? Hmm, kto to wspierał Robin Hooda? Jacyś chłopcy z Sherwoodu, prawda? I nie uwierzą państwo – kler się pod tym podpisał. Kler angielski, od zawsze walczący z tym wyjętym spod prawa typem. Justin Welby, arcybiskup Canterbury, zwierzchnik kościoła Anglii, zgromił wielkich przedsiębiorców za ciągłe i uzasadnione jedynie chęcią zysku podwyżki cen, jakie serwowane są klientom. Przewie­ lebny doskonale wie, o czym mówi – nim został pastorem, pracował na wysokim stanowisku w jednej z firm wydobywających i przetwarzających ropę naftową. Welby przypomniał szefom podobnych firm, że muszą być „świadomi swych społecznych zobowiązań”. Jak znam życie, to dowiemy się, że tak, są jak najbardziej świadomi, ale mają równie ważne – ważniejsze – zobowiązania wobec akcjonariuszy. Którzy, jak wiemy, nie żądają wiele, jedynie coraz wyższych dywidend. Grzegorz Sowula Eda Ostrowska

„Oto stoję w deszczu ciała” Poetycki dziennik dwudziestoletniej, ponadprzeciętnie wrażliwej dziewc z y ny, p e n s j o nariuszki szpitala psychiatrycznego. Opowieść snuta przez autorkę jest zapisem procesu dojrzewania, buntu przeciwko zastanej rzeczywistości, norm społecznych i relacji międzyludzkich, i ostatecznie – rozczarowania, które popycha do destrukcyjnych zachowań.

www.jirafaroja.pl •

l i s t o p a d

2 0 1 3

29


Książki miesiąca

eSej

Umberto eco

Historia krain i miejsc legendarnych tłum. Tomasz Kwiecień, rebis, Poznań 2013, s. 480, 139 zł, iSbN 978-83-7510-987-0

U

mberto Eco ma pasję do katalogowania, w efekcie której powstają książki niezwykłe. Wydawałoby się, że w czasach Wikipedii i Google katalogowanie można powierzyć armii amatorów i dobrym algorytmom. Umberto Eco pokazuje jednak, że łatwość wyszukiwania jest niczym, jeśli nie wiemy czego szukać i jak to zaprezentować. „Historia krain i miejsc legendarnych”, ale i wcześniejsze: „Historia piękna”, „Historia brzydoty”, a przede wszystkim „Szaleństwo katalogowania” to dzieła, które w cyfrowych czasach pozwalają wierzyć w magię książki w jej najbardziej tradycyjnej formie – książki ilustrowanej, wyszukanej typograficznie, opatrzonej tradycyjną bibliografią, odsyłaczami do źródeł. A jednocześnie przecież te książki doskonale wpisują się we wszechobecny mit kopiowania, pełne są cytatów, stanowią swego rodzaju literacko-naukowe kolaże, czy posługując się muzycznym terminem – mush-upy.

Krainy i miejsca legendarne jak najbardziej wpisują się zarówno w tradycję uniwersalnej księgi, jak i współczesnych marzeń o bibliotece bibliotek, gdyż ich utopijny charakter pasuje doskonale do ponadczasowej idei Liber Mundi. Tak jak ponadczasowe są marzenia o Wyspach Szczęśliwych, Raju, Eldorado czy świętym Graalu. Umberto Eco zwraca jednak uwagę na pozytywny aspekt utopijnych marzeń i poszukiwań. Juan Ponce de León nie odnalazł wprawdzie ani Eldorado, ani źródła wiecznej młodości, ale on i jemu podobni pozwalali innym lepiej rozumieć świat, zapełniali puste miejsca na renesansowych mapach, przywozili informacje o nieznanych ludach i sadzonki nieznanych roślin. Poszukiwania Atlantydy nie ujawniły legendarnego lądu, odkryto jednak że mógł on istnieć gdyż przed ponad 200 mln lat ziemia była Pangeą – jednym kontynentem, jak pisze Eco, przy jej rozpadzie mogło powstać i zatonąć wiele Atlantyd. Opisywany polski podróżnik

Antoni Ferdynand Ossendowski nie odnalazł wejścia do położonej we wnętrzu Ziemi bogatej krainy Agarttha, bo takowej nie ma i nie było, ale pozostawił po sobie fascynujące opowieści, jak choćby książkę „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” (1923). Takich przykładów jest wiele. Im mniej świat kryje przed nami tajemnic, tym mniej wierzymy w krainy i miejsca legendarne, tak jak nie wierzymy w smoki, chimery i leśne elfy. Brak wiary nie oznacza jednak, że wyzbyliśmy się tęsknoty za innym, lepszym światem. W końcu niemal każda religia – o czym przypomina Eco – ma swoje wspaniałe krainy, które oferuje niestety na kredyt – w innym, jakoby lepszym życiu. A tym, którzy nie wyzbyli się marzeń, pozostaje literatura. Cóż z tego że nie istniały wyspy Guliwera, ani Nibylandia Piotrusia Pana, czasami nie trzeba jak Kolumb opływać świata w poszukiwaniu legendarnych krain, wystarczy zamknąć oczy i odbyć podróż w wyobraźni. łuKasz gołębiEwsKi

ALBuM

Mieczysław Żbik (fotografie), Karol Wojtyła (słowo)

Wojtyła. Nadzieja Polaków biały Kruk, Kraków 2013, s. 128, iSbN 978-83-7553-151-0

M

oże zaskakiwać, że autor fotografii z zawodu jest radiotechnikiem i pracował w Instytucie Fizyki Jądrowej w Krakowie, ale jego pasją była i jest fotografia. W swoim dorobku ma wspaniały album „Tatry. Cztery pory roku”, który ukazał się również w krakowskiej oficynie, od której teraz otrzymujemy album szczególny. Opublikowany wybór dokumentuje publiczne wystąpienia Karola Wojtyły z czasów jego arcybiskupiej posługi w Krakowie, głównie podczas majowych procesji z relikwiami św. Stanisława oraz procesji Bożego Ciała, których zasięg był ograniczany przez komunistyczne władze, a mimo tego gromadziły dziesiątki tysięcy wiernych. Są też ujęcia z poświęcenia słynnej Arki Pana, kościoła powstałego w Nowej Hucie-Bieńczycach wbrew oporowi władzy. Jak czytamy w podpisie pod jednym ze zdjęć, „uroczystość konsekracji świątyni zgro-

30

b i b l i o t e k a

a n a l i z

madziła nieprzebrane rzesze wiernych mimo deszczowej pogody. Mieczysław Żbik nie miał zezwolenia służb bezpieczeństwa na fotografowanie, mimo to przyszedł. Udało mu się przedrzeć, wykorzystując nieuwagę służb i udokumentować to wydarzenie”. Zdjęcia z pozoru są anachroniczne, bo czarno-białe, ale – jak zaznacza wydawca – „ta czerń i biel to także świadectwo tamtych lat. Z fotografii tych bije siła ludu Bożego i jego wielkiego Duszpasterza”. Oprócz unikalnych zdjęć kościelnych hierarchów w albumie znajdujemy też wiele kapitalnych ujęć wiernych uczestniczących w uroczystościach, dzięki czemu razem z nimi przeżywamy wielkość i atmosferę tamtych chwil. Uzupełnieniem, a raczej dopełnieniem przekazu fotograficznego są wybrane teksty – fragmenty homilii, głównie wygłoszonych w Krakowie, i listów pasterskich przyszłego papieża. p r z e d s t a w i a

Przy końcu albumu zamieszczono dwie fotografie nieprzebranego tłumu wiernych na krakowskim Rynku Głównym w trakcie procesji Bożego Ciała w czerwcu 1980 roku, gdy arcybiskupem był już Franciszek Macharski, wkrótce kardynał. W podpisie czytamy: „władza ludowa po odejściu kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową miała nadzieję, że teraz przynajmniej w Krakowie będzie miała więcej spokoju, że entuzjazm związany z osobą niezłomnego Kardynała osłabnie; okazało się jednak, że uczestników procesji wcale nie ubywało!”. Widząc te zdjęcia doceniamy pasję autora fotografii, dzięki któremu przetrwał obraz minionej epoki, jak i umiejętność wydawcy, który z takich okruchów przeszłości potrafił stworzyć przekaz nie tylko duchowy czy historyczny, ale też i artystyczny. p iotr dobrołęcKi

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Książki miesiąca

hIStorIA

Anne Applebaum

za żelazną kurtyną tłum. barbara radomska, Świat Książki i Agora S.A., s. 622, iSbN 978-83-7943-290-5

S

życie społeczne

łynne słowa Winstona Churchilla, wypowiedziane w marcu 1946 roku na amerykańskim uniwersytecie w Fulton, brzmiały: „od Szczecina nad Bałtykiem po Triest nad Adriatykiem kontynent przedzieliła żelazna kurtyna”. Właśnie krajami, jakie pozostały na wschód od tej złowrogiej linii, do których wkroczyła Armia Czerwona, a władzę przejęli wyznaczeni przez Stalina przywódcy lokalnych partii komunistycznych, zajęła się słynna amerykańska dziennikarka. Stan taki – poza niewielkimi wyjątkami, jak wycofanie się wojsk sowieckich ze wschodniej części Austrii pod koniec 1955 roku – trwał do 1989 roku, chociaż można go jeszcze przedłużyć do 1993 roku, kiedy w symbolicznym dniu 17 września ostatnie jednostki radzieckiej Północnej Grupy Wojsk wyjechały z Polski. Autorka ujęła w swej pracy okres krótszy – i najtrudniejszy dla ujarzmionych narodów. Datą początkową jest wkroczenie Armii Czerwonej na terytorium Polski oraz krajów sąsiednich i schyłek działań wojennych, a za cezurę końcową słusznie uznała czas, gdy doszło do pierwszych znaczących zmian politycznych w tak zwanych krajach socjalistycznych, które-

go najbardziej znanym odniesieniem był polski „Październik”, w wyniku którego nastąpiły radykalne zmiany personalne w kierownictwie partii, na czele której stanął Władysław Gomułka, ale też i walki na Węgrzech, gdzie oddziały radzieckie krwawo stłumiły próbę uwolnienia się od sowieckiej dominacji. Sytuacja w Polsce, a częściowo także w innych krajach za „żelazną kurtyną”, jest nam nieźle znana, ale wartość książki polega na tym, że została skierowana do czytelnika zachodniego, głównie amerykańskiego, dla którego wiedza ta jest niemal nieznana, czy wręcz odkrywcza. Gdy amerykańscy żołnierze wracali w 1945 roku do kraju ze zwycięskiej wojny i świętowali triumf po pokonaniu przede wszystkim Japonii, jak i Niemiec, wówczas w Europie, „na całym kontynencie setki tysięcy powracały z sowieckiego wygnania, obozów pracy przymusowej w Niemczech, obozów koncentracyjnych i obozów jenieckich, z kryjówek i miejsc schronienia. Drogi, ścieżki, tory i pociągi wypełnili obdarci, głodni, brudni ludzie”. Z wielkim talentem i umiejętnością autorka omawia najważniejsze zagadnienia

w dziejach ujarzmionych krajów podejmując takie tematy jak: „bezpieka”, czystki etniczne, radio, wroga reakcja (jak wówczas mówiono) czy bierny opór. Wykorzystuje przy tym ogromny zasób bardzo różnorodnych źródeł, sięgając nawet do utworów literackich i systematycznie opisuje, a przy tym ocenia sytuację zniewolonych społeczeństw Europy Wschodniej. Właśnie dobór źródeł i ich tak szeroki zakres, a także wzorowa interpretacja i wzajemna konfrontacja jest silną stroną tej pracy. Wielką zaletą książki jest też jej narracja, sposób prezentacji postawionych tez i ich uzasadnianie, a przede wszystkim język i styl, godny laureatki najbardziej prestiżowej nagrody dziennikarskiej, jaką jest Nagroda Pulitzera, którą autorka otrzymała w 2003 roku za „Gułag” w kategorii „general nonfiction” (polskie wydanie: Świat Książki, 2005). Warto tu przypomnieć, że Anne Applebaum dokładnie rok temu – w przeddzień Święta Niepodległości została udekorowana Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej, a w tym roku otrzymała polskie obywatelstwo. p iotr dobrołęcKi

Hanna bakuła

Wnuczkożonka g+J Książki, Warszawa 2013, s. 272, iSbN 978-83-7778-672-7

T

o już kolejna książka Hanny Bakuły nawiązująca do układów męskodamskich. Zmysł spostrzegawczości, pewnych charakterystycznych zachowań u mężczyzn, jak i u kobiet, jest u Hanny Bakuły bardzo wyostrzony. Tak bardzo, że czuje się, że autorka ma coś więcej do powiedzenia niż tylko ukazanie ich w krzywym zwierciadle, zwłaszcza tej starzejącej się grupy pań i panów, którzy na siłę starają się być „młodzieniaszkami”. W sumie nie mam nic przeciwko zadbanym mężczyznom czy kobietom, ale bardziej stawiam na młodość ducha, bo z fizycznością w pewnym momencie lepiej się pogodzić i godnie przyjąć upływający czas. Inaczej wszyscy stają się podobni do „klownów”, grupy szybko ostatnio się powiększającej. I naprawdę, nie wiadomo śmiać się czy płakać nad tym zjawiskiem. Autorka właśnie takie smaczki wyciąb i b l i o t e k a

a n a l i z

ga i w dowcipny sposób okrasza, chociaż przez ten śmiech i rozbawienie przebija się nuta smutku i tęsknoty… Tęsknoty? A za czym? Mam nadzieję, że pewnego dnia Hania w swym prześmiewczym tonie się zatrzyma i powie więcej. A może lepiej żeby pozostała nadal „drapieżnym” obserwatorem życia seksualnego Polek i Polaków? „Wnuczkożonka czyli jak utrzymać laskę” jest zabawna, autorka z lekkością, wręcz „lingwistyczną elastycznością” porusza tematy, które nadal u niektórych kobiet powodują zmieszanie i rumieniec, a u panów ucieczkę wzrokiem w bok z powodu pewnych obscenicznych opisów. Pisanie o seksie, tym szeroko rozumianym, wyzwolonym, nie jest rzeczą łatwą. Bo, jak nie wpaść w pułapkę wulgaryzacji, wręcz chęci zaspokojenia tylko prawie zwierzęcej chuci? A właśnie to podobno nas wyróżnia od zwierząt, że dajemy so-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

bie radę z powstrzymaniem rozszalałego libido. A może nie warto go zatrzymywać? Nie mogę odmówić autorce „skrybowych” umiejętności, a znamy się ponad 20 lat i chociaż żyjemy w dwóch różnych światach (bo ja, tak jak Agnieszka Osiecka, wierzę w miłość) znajdujemy wspólny język i mam nadzieję zrozumienie. Dlatego zrozumiałam, że ja i inne mi podobne, nawiązujemy kontakt z tą drugą Hanią, wrażliwą na krzywdy słabszych. Ostrodowcipną ale subtelną (w książce daje się wyczuć jej drugą naturę) poprzez jej otwartość i ciekawość na drugiego człowieka, która powoduje, że Hania umie się porozumieć z każdym żyjącym nawet na najmniejszym zakątku ziemi. Ma już duży dystans do siebie i otaczającego ją świata. Mnie „Wnuczkożonka” rozbawiła i polecam ją Państwu na długie wieczory. M ałgorzata J. bErwid •

l i s t o p a d

2 0 1 3

31


recenzje ProzA PoLSKA

rozmowa z Marcinem bruczkowskim

W tym szaleństwie jest metoda

Marcin Bruczkowski

Powrót niedoskonały

– Czy właściwie odczytałem powieść jako krytykę globalizacji, gdyż jej bohaterowie: Polak i Japończyk nie mogą znaleźć własnego miejsca w świecie, coraz bardziej podobnym, niezależnie od szerokości geograficznej… – Oj nie, chyba nie do końca właściwie: krytykowanie globalizacji za fakt, że ktoś sobie nie może znaleźć miejsca w świecie, byłoby równie bezsensowne, co krytykowanie prawa powszechnego ciążenia za to, że ktoś spadł z drabiny i złamał sobie nogę. Globalizacja jest zjawiskiem, a zjawiska trudno krytykować one po prostu są. Chyba, że się ma ochotę powybijać kilka szyb w witrynach sklepowych i potrzebuje się czegoś do krytykowania, no bo tak bez uzasadnienia wybijać głupio. – Po kilkunastu latach nieobecności nad Wisłą pański Robert Brakat jest zaskoczony semantyką. Aż tak bardzo zmienił się nasz język ojczysty po powrocie kapitalizmu? – Historycznie zmieniał się mniej od, na przykład, angielskiego. Niemniej ostatnie dwadzieścia pięć lat naszej historii spowodowało pewne przyśpieszenie ewolucji języka. Chodzi mi przede wszystkim o zmiany leksykalne: konieczność wdrożenia do mowy potocznej nowych terminów i zwrotów związanych ze zjawiskami, jakich w PRL-u nie było. Dla mnie, po piętnastu latach mieszkania za granicą (i to w czasach przed-internetowych, kiedy nie miałem tam łatwego dostępu do współczesnej polszczyzny), zmiany te wydawały się na początku naprawdę szokujące. Niby język ojczysty, ale skąd te wszystkie dziwolągi? A drugim źródłem zdziwień była liczba błędów językowych, jakie słyszałem nawet… w radiu! – Skoro mówimy o języku. Od czasu do czasu pański tekst urozmaica japońszczyzna. Nieprzetłumaczona… – W tym szaleństwie jest metoda. Zapraszam do posłowia, gdzie jest wytłumaczone, dlaczego słowa japońskie nie zostały przełożone. – Z własnego doświadczenia jak mniemam pochodzą sekwencje dotyczące licealnej wycieczki pod Wawel urozmaiconej alkoholem czy podwórkowych harców na Mokotowie. – Powroty do starych kątów mają kilka nieuniknionych aspektów, z których jednym jest nostalgia. Zresztą dla mnie ta powieść jest również powrotem do pisania. Pięć lat temu miałem małą przygodę z rakiem, po której dostałem ataku lenistwa i nie chciało mi się nic w ogóle, a pisać w szczególe. Ale… wróciłem. Rozmawiał Tomasz z. z apeRT

Po pięcioletniej przerwie na niwę literatury powrócił najlepszy w naszej prozie specjalista od japońszczyzny. I jego comeback jest wielce udany. Wielowymiarowa powieść obrazuje czy i jak zmienił się świat, a Polska w szczególności, w ciągu minionego ćwierćwiecza. Przetkane humorem frazy czyta się lekko, nawet, jeśli są – a tak nierzadko bywa – inkrustowane językiem japońskim. A epilogi kolejnych rozdziałów zdają się sugerować wpływ na autora literatury magicznego realizmu. Niemało w tej potoczystej prozie celnych spostrzeżeń: „Telewizor, a w nim programy po polsku. W większości durnawe, ale do głupoty programów japońskich jeszcze im daleko. Bardzo daleko. Fakt, program kabaretowy mnie rozczarował. Kiedyś dowcipy kabaretowe były wycelowane ciut powyżej poziomu inteligencji cenzorów, żeby oni nie załapali, a naród – tak. Dzisiaj celują w średni poziom panów spod budki z piwem”. „Czy w Japonii też trzeba było bez przerwy biegać i coś załatwiać?” – pyta powieściowy Robert Brakat swego japońskiego druha, który zacumował nad Wisłą w Warszawie. „Rosnący problem zakłopotania Hattoriego potwierdza moją teorię, że po japońsku nie da się tego powiedzieć. Że nie ma dokładnego odpowiednika. W ‘załatwianiu’ kryje się odrobina słowiańskiego sprytu, osiągania tego, co niełatwe i nierzeczywiste, za pomocą kreatywnego omijania rozlicznych barier. Podtekst kontekstów i znajomości, bez których wielu rzeczy w ogóle nie da się osiągnąć. Duma z sukcesu, jeśli się uda. Załatwienie spraw jest kwintesencją polskości”. „O, pierwszy tom,’Winnetou’. Nareszcie coś znajomego. Kiedyś znałem tę książkę na pamięć. Moim rodzice też byli jej fanami” – cieszy się Brakat, stęskniony za polskim słowem. „Po kilku akapitach sprawdzam czyje to tłumaczenie, bo nic nie brzmi tak jak kiedyś. Gorzej – nie wciąga. Proza taka sobie, do tego lekko irytująca naiwnością. May nigdy nie był Kafką czy Bułhakowem, ale teraz nawet nie wytrzymuje porównania z Dumasem czy Verne’em, jeżeli już wkraczamy na obszary popularne. Jeszcze gorzej. Denerwują mnie rażące błędy merytoryczne na temat Arizony, Apaczów i życia westmanów, których nota bene nikt tak w Stanach nie nazywał, ani nie nazywa. Jak ja mogłem się tym fascynować? (…) Moi rodzice mieszkają w Arizonie, Byłem tam wiele razy. Mam znajomych Indian, głównie Apaczów, bo ich tam najwięcej. Spałem w namiocie na prerii. (…) To wszystko nijak się ma do Ameryki z książek Maya. (…) To są tak ewidentne bzdury. (…) Sorry, Winnetou”. (to-rt) Znak, Kraków 2013, s. 432, ISBN 978-83-240-2454-4

Jerzy Pilch

Wiele demonów „Czego nieistnienia nie dowiedziesz, jakoś jest”, twierdzi pan Naczelnik, jedna z postaci z nowej powieści Pilcha. „Bóg jakoś jest” – demonów jest jednak jakby więcej, w głowach, w duszach, w mrocznych miejscach. Książka Pilcha pisana jest w formie gawędy, a zaludniają ją tacy oryginałowie jak pastor Mrak i jego niezwykłe córki, z których jedna znika, a druga chce wyjść za katolika, Fryc Moitschek – luterski cudotwórca czy jeżdżący na Harleyu organista Somnambulmeister. Są lata 50., luterańska Sigła na Śląsku Cieszyńskim, niby każdy wie o drugim wszystko, a nikt nie wie najważniejszego. Pilch wraca do swoich ulubionych miejsc i wątków, ale tym razem opowiada inaczej, wplata wątki kryminalne i mistyczne, historia osnuta jest mgłą, widać tylko fragmenty, bo ta opowieść jest jak mozaika, w której nie zachowały się wszystkie elementy, część czytelnik będzie musiał sobie sam dopowiedzieć. Zaskakująca to narracja, z jednej strony niemal archaiczna w swej dialogowej formie, z drugiej na wskroś nowoczesna niczym utwór hipertekstowy, pozostawiający miejsce dla odbiorcy, dla czytelnika, który poprzez grę wyobraźni i niedopowiedzeń staje się uczestnikiem historii. Bo przecież każdy mógłby swoje trzy grosze wrzucić do tej Pilchowej gawędy. (łg) Wielka Litera, Warszawa 2013, s. 480, 44,90 zł, ISBN 978-83-63387-91-4

32

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Eugeniusz Sobol

Killer

Tytułowy killer to Wadim Korczagin – związany z półświatkiem przestępczym Ukrainiec mieszkający w Kijowie, którego czeka wyprawa do Polski w celu zabicia szefa warszawskiej mafii, Foksa. Po przyjeździe do kraju nad Wisłą i wywiązaniu się z gangsterskich obowiązków Wadim postanawia zostać w Warszawie i spróbować normalnie żyć. Ma dość chaosu, niepewności i braku perspektyw jakie czekają go na targanej politycznymi rozgrywkami Ukrainie. Żywi nadzieję, że w Polsce, która – jak mu się wydaje jest już typowym zachodnioeuropejskim krajem, będzie miał wreszcie możliwość realizować swoje cele i marzenia. Bohater pomału organizuje sobie życie: znajduje pracę

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Recenzje na budowie, w wolnym czasie czyta filozoficzne rozprawy, wiąże się z Martą, a przede wszystkim sporo myśli o swoim życiu. Z biegiem czasu dochodzi do wniosku, że przeprowadzka na Zachód wcale nie zapewniła mu poczucia bezpieczeństwa i nie wpłynęła też na poczucie stabilizacji, na które tak liczył, opuszczając Ukrainę. Korczagin, poszukując przyczyn braku spełnienia, dochodzi do wniosku, że Zachód, który tak sobie idealizował, oferuje – oprócz wolności i niezależności – również pustkę, brak ideałów i wartości. Jednocześnie Polacy, mimo dużo większych możliwości wyboru sposobu życia niż Ukraińcy, wciąż nie zdołali zrzucić z siebie sposobu myślenia, które narzucił im komunizm, i w tym sensie są bardzo podobni do swoich wschodnich sąsiadów. „Killer” to jedno z kilku opowiadań, jakie znalazły się w książce. W każdym z nich powraca motyw poszukiwania tożsamości, własnego ja w świecie bez wartości, wreszcie trudnych – jak się okazuje relacji polsko-ukraińskich. (mm)

Rozmowa z Tomaszem Sekielskim

Gdybym mógł żyć z pisania… fot. Piotr Dobrołęcki

–  Rozsadza pana energia? Pracuje pan bardzo aktywnie jako dziennikarz telewizyjny, a do tego miał pan czas na napisanie drugiej już książki? –  Swędzą mnie palce. Najchętniej usiadłbym znowu do komputera i napisał trzecią część zaplanowanej trylogii. Mam dosłownie potrzebę wyrzucenia tej historii z siebie. Brakuje mi jednak czasu i muszę go sobie jakoś wygospodarować. To jest jak uzależnienie, chociaż trudno mi jest opisać ten stan, który powoduje, że człowiek robi różne rzeczy, a przy tym cały czas pragnie, aby usiąść i zacząć pisać. –  Do jakiego gatunku mamy zaliczyć pana obie książki? –  To są książki sensacyjne, nie boję się tego określenia. Można je też nazwać thrillerami politycznymi czy też trochę literaturą szpiegowską. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to proza na nagrodę Nobla, ale chciałem pisać tak, aby się dobrze czytało i sprawiało przyjemność czytelnikowi, a także dostarczało mu rozrywki. A przy tym powodowało, że zastanowi się nad niektórymi sprawami. Jednak nie są to książki, które mają zmienić świat. Uwielbiam układać i opowiadać historie, to sobie takie historie ułożyłem. –  Nie pisał pan „dla chleba”… –  Niestety, nie! Bo gdybym mógł żyć z pisania, to bym wszystko inne odłożył i tylko pisał. Ale ciągle jest to dla mnie zajęcie dodatkowe. –  W przypadku pana obu książek czytelnik z pewnością zastanawia się, na ile są to powieści z kluczem, ile jest tu sportretowanych rzeczywistych osób z pańskiego otoczenia, wiele jest przecież w nich postaci ze świata telewizji, w jakim jest pan od lat zanurzony… –  Tak, to jest siedemnaście czy osiemnaście lat. Całe moje zawodowe życie. Dlatego wiele tu odniesień do tego świata, ale nie wprost. To jest zaczerpnięte i opowiedziane inaczej, ale oczywiście takie postacie się pojawiają. Pracuję równolegle nad inną książką – o aferze FOZZ i postać jednego z głównych bohaterów „Obrazu kontrolnego” czyli biznesmena Leonarda Bielaka zrodziła się z pobocznego wątku w tamtej sprawie. –  A więc napisze pan trzeci tom cyklu sensacyjnego, do tego dokumentalną książkę o FOZZ – i co jeszcze? –  Mam ułożoną już w głowie kolejną historię, która dzieje się z dala od służb i jest historią małomiasteczkową z tajemnicą jak w serialu „Twin Peaks”, ale wpierw chcę skończyć cykl rozpoczęty „Sejfem”, nawet nie wiem czy nie będzie się składał nie z trzech lecz z czterech części. Wszystko to sprawia mi wielką przyjemność. Rozmawiał Piotr Dobrołęcki

Wydawnictwo Forma, Szczecin 2012, s. 134, ISBN 978-83-63316-20-4

Tomasz Sekielski

Obraz kontrolny Jak z naciskiem, bo na okładce, informuje wydawca jest to „kontynuacja bestsellerowego ‘Sejfu’, napisana przez jednego z najbardziej popularnych dziennikarzy telewizyjnych, uwiecznionego przez samego siebie w jednym z dialogów: „będziesz miał show jak ci dwaj z TVN-u. Wiesz, ten gruby i chudy”. Chudy to Andrzej Morozowski, a autor to ten drugi, zaś razem tworzyli nieistniejący już program „Teraz my!”. Okazuje się, że Tomasz Sekielski nie tylko świetnie zna się na dziennikarstwie telewizyjnym, ale z równą łatwością potrafi zawiązać fascynującą intrygę, grać z czytelnikiem tasując czasy akcji i zaskakując go kolejnymi suspensami. To się czyta! A gdyby jeszcze było napisane po angielsku, to nie wiadomo, kto byłby dzisiaj mistrzem światowej prozy sensacyjnej. I jeszcze jedna wartość obu książek tego autora. Jakby na marginesie głównych i dramatycznych wątków znajdujemy opis nie tylko eleganckich i luksusowych miejsc w Polsce czy Szwajcarii, a także tajemniczych pomieszczeń, gdzie działają służby specjalne, ale też otrzymujemy niezwykle ciekawy opis współczesnej polskiej prowincji – głównie mało znanych miejscowości na Podlasiu czy na Mazurach. Na to też warto zwrócić uwagę, bo spostrzegawczość autora i jego umiejętność celnego opisu powoduje, że obrazy te są wyjątkowo sugestywne i pozostają w pamięci czytelnika, który nie tylko śledzi karkołomne przygody i wyczyny głównych bohaterów. (pd) Rebis, Poznań 2013, s. 383, ISBN 978-83-7818-429-4

Krzysztof Niewrzęda

Zamęt

Dziwaczna powieść, w której nieokiełznany strumień świadomości rozlewa się i zalewa przerażonego czytelnika, nie dając mu szansy na jakieś uporządkowanie wrażeń i myśli. Powieść, w której jest wszystko oprócz jakiegoś fabularnego następstwa czasu i akcji. W której mieszają się ze sobą gatunki artystyczne i nieartystyczne, fikcja z publicystyką, esej z opowiadaniem kawałów, powieść epistolarna z zapisem internetowej pogawędki. Ale ta chaotyczna forma tworzy zaskakującą jedność z treścią. Jest tu bowiem bohater, nerwus i hejter, trawiący życie na przeżuwaniu informacyjnej papki, której składnikami są zarówno doraźne informacje ze świata polityki czy rozrywki, jak i solidne filozoficzne teorie, strzępy wiedzy historycznej czy wysoka i niska literatura. Ale ta papka już nie daje się strawić. Jest jej po prostu za dużo. Te masy wiedzy nikomu niepotrzebnej i bardzo potrzebnej, głębokiej i płytkiej, wiadomości mądrych i głupich nie dają się w żaden sposób opanować przez umysł, przetworzyć w spójny pogląd na jakąkolwiek sprawę. Im więcej ich, tym bohater mniej rozumie świat i siebie samego, tym bardziej boi się wszystkiego, co w tym świecie b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

rzeczywiste i cielesne. Chętnie więc rozważa, czy to w wewnętrznych monologach, czy w internetowych dyskusjach i pyskówkach, istotę komunikacji i relacji, ale jak tylko może unika rzeczywistego komunikowania się i wchodzenia w relacje z żywymi ludźmi, no chyba że są to niezobowiązujące relacje z podobnymi jak on nerwusami. Nawet flirty i miłości, choć nie brak mu romantycznych tęsknot, chętniej rozgrywałby na facebookowych czatach, wymieniając z kochankami kolejne zasłyszane informacje, niż w realnej przestrzeni. Ciężka to, duszna lektura, choć niezwykle błyskotliwa i dowcipna. Mnie kojarzyła się, przez język i przez typ bohatera, z filmem, z „Dniem Świra” Koterskiego. Tyle że środowiskiem naturalnym Świra jest już •

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3

33


Recenzje nie wielkomiejskie osiedle, ale wirtualna rzeczywistość czy raczej nierzeczywistość. (jg) Wydawnictwo Forma, Fundacja Literatury im. Henryka Berezy, Szczecin – Bezrzecze 2013, 194 s., 35 zł., ISBN 978-83-63316-26-6

Proza obca Ignacio de Valle

Czas obcych władców Autor tej powieści bez wątpienia zdyskontował konwencję kryminału i prozy batalistycznej, jako sztafaż. W istocie chciał ukazać głębokie podziały swoich rodaków po krwawej wojnie domowej. Bynajmniej nie oznacza to, iż książka jest „czytelna” wyłącznie dla Hiszpanów. Akcja „Czasu obcych władców” toczy się u progu 1943 roku na froncie wschodnim. Wojska hitlerowskie wspiera frankistowska Błękitna Dywizja, złożona z hiszpańskich ochotników, widzących w tej walce antykomunistyczną krucjatę. Pewnego dnia na skutej lodem rzeczce zostaje znaleziony martwy młody żołnierz. Na piersi ofiary widnieją wyryte nożem słowa: „Pamiętaj, Bóg na ciebie patrzy”, niebawem w podobnych okolicznościach giną kolejni żołnierze. Makabryczną zagadkę usiłuje rozwikłać Arturo Andrade, eks- inspektor policji, zdegradowany do stopnia szeregowca za popełnioną w przeszłości zbrodnię. Śledztwo staje się wędrówką w labiryncie wzajemnych podejrzeń i zależności. Ukazuje żołnierzy dywizji jako ludzi podzielonych, nękanych wspomnieniami niedawnej wojny domowej i przeczuwających nieuchronną klęskę. Andrade wpada na trop nielegalnego hazardu, w którym stawką jest ludzkie życie. Kolejne tropy kierują go ku masońskim rytuałom. Wkrótce wychodzi na jaw, iż zabójca wprowadza w życie przerażający plan. Przed trzema laty powieść ta z jednej strony intrygująca, a z drugiej niestety odpychająca z racji niczemu niesłużących epizodów homoseksualnych, doczekała się ekranizacji. Dramat sensacyjno-wojenny pt. „Mroźna cisza” w reżyserii Gerarda Herrero mogliśmy w Polsce oglądać w tym roku na ekranach telewizorów. (to-rt) tłum. Dorota Walasek-Elbanowska, Noir sur Blanc, Warszawa 2013, s. 408, ISBN 978-83-7392-378-2

Obrona Kronika szczęśMünchhausena liwej epoki

U

k a z a n ie s ię k s i ą ż k i A nd rzeja W ładysława Wodzińskiego „Nasz Papież i zamiatacze ulic” ma zapewne związek ze zbliżającą się kanonizacją Jana Pawła II. Jednak powieść Wodzińskiego nie jest laurką, co więcej nie Papież jest w niej najważniejszy, lecz owi „zamiatacze ulic”, czyli ludzie zwykli, choć na pewno nie szarzy ani ubodzy duchem. Zwróciłem na tę książkę uwagę, bo bardzo trafnie opisuje ona okres, który można by nazwać „szczęśliwą epoką”, rozpoczętą pierwszą wizytą Jana Pawła II w ojczyźnie. Było biednie, w sklepach pustki,

34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

James Ellroy

Tajna sprawa Fred Underhill to młody i ambitny policjant, który natrafiwszy na potencjalnego seryjnego mordercę upatruje w tym śledztwie możliwości rozwoju własnej kariery. Prawda okazuje się znacznie bardziej zawiła, niż wskazywałyby na to poszlaki. Los Angeles to miasto skrywające wielu podejrzanych osobników, z którymi z racji swojej pracy nasz bohater spotyka się dzień w dzień. Jego moralność zostaje wystawiona na poważną próbę, a sytuacje w jakich się znajduje, wymagają od niego zmian i wyrzeczeń. Mroczna strona powoli staje się tą dominującą, ale Fred musi dalej działać, bo stało się to jego raison d’etre… Pomimo faktu, że oryginał ukazał się ponad trzydzieści lat temu, książka nie straciła nic ze swojej świeżości. Postaci są wprowadzane do akcji szybko i umiejętnie, co można również powiedzieć o stylu Ellroya – jest on znany ze zwięzłości i bardzo konkretnego podejścia do przedstawianej opowieści. Los Angeles lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku to miejsce fascynujące i autorowi świetnie udaje się odmalować świat, w którym blichtr koegzystuje z podstępem i podłością, co tylko potęguje wrażenie upadku, towarzyszące czytelnikowi na kartach powieści. Reasumując, jest to kolejna sprawna, wciągająca i nie dająca się odłożyć na półkę książka samozwańczego „króla kryminału”. Michał Kramar tłum. Wojciech Kallas, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2013, s. 463, ISBN 978-83-7508-677-5

Jeanne Kalogridis

Żona inkwizytora Powieść wzięłam do ręki z mieszanymi uczuciami. Pewnie jakieś romansidło, pomyślałam. Tymczasem nie, zmyliła mnie okładka i opis. Historia zawarta w tej książce została osadzona na tle prawdziwych wydarzeń, rozgrywających się w Sewilli, zimą na przełomie 1480 i 1481 roku. Trzy główne postacie to wytwór wyobraźni autorki i to ich dzieje bardzo umiejętnie autorka wplata w historię faktycznych prześladowań, braku tolerancji, jakiej doznają sefardyjscy Żydzi. Gdy zaczęłam czytać, uległam urokowi słowa i opisom (ukłon dla tłumaczki), które rozbudzały moją wyobraźnię i przeniosły mnie w odległe czasy, na brzeg rzeki Gwadalkiwir. W Sefaradzie mieszkali obok siebie katolicy, Rzymianie, Żydzi, Iberyjczycy, Palestyńczycy i Grecy, i żyli w zgodzie, bo jak powiedziała

kartki na wszystko, Związek Radziecki za płotem, ale wszyscy czuli że „odmienia się oblicze tej ziemi”. Zaczynało się coś nowego, zaskakującego. Niedługo po wizycie Papieża nagrodę Nobla dostał skazany przez komunistów na nieistnienie Czesław Miłosz, a potem wybuchła „Solidarność”. Nawet kiedy nastąpił stan wojenny nie zachwiało to powszechnym przekonaniem, że „zima wasza, ale wiosna nasza”. A że wiosna nastąpiła z pewnym opóźnieniem, to już inna rzecz. Bardzo dobrze, że taka książka powstała, bo dzisiejszym Polakom skłóconym, „bardziej nienawidzącym siebie nawzajem niż innych narodów”, pogrążonych w powszechnej

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

miałkości, głupkowatości, nieudolnym cwaniactwie, przyda się przypomnienie, że zdarzają się w historii momenty, kiedy ludzie szlachetnieją, podlec przez sekundę zachowuje się przyzwoicie, a kanalia idzie się wyspowiadać i żałuje za grzechy. Trwa to zwykle krótko, bo natura ludzka – mimo trwających od ponad stu lat wysiłków marksistów by ją zmienić – wciąż pozostaje ułomna. Po „szczęśliwych epokach” pozostają rzewne wspomnienia kombatantów, których nikt nie chce słuchać i nieco bajkowe powieści takie jak „Nasz Papież i zamiatacze ulic”. To wcale nie tak mało. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com

l i s t o p a d

2 0 1 3


Mariam muzułmanka: „Jest tylko jeden Bóg, ale można do niego dotrzeć na tysiące różnych sposobów. Miłość to najważniejszy z nich. W głębi serca zawsze wiesz, co dyktuje ci miłość”. Książka liczy sobie ponad 400 stron, ale czyta się ją wybornie, oczywiście pomijając opisy tortur, które w tamtych czasach, w imię Boga, zadawano niewinnym często ludziom, wymuszając na nich przyznanie się do niepopełnionej winy. Powieść przybliża czytelnikowi ważne fakty z kultury żydowskiej, pozwalając lepiej ją zrozumieć. Małgorzata J. Berwid tłum. Martyna Bielik, Pascal, Bielsko-Biała 2013, s. 416, 978-83-7642-230-5

José Saramago

Kain

Ostatnia powieść jaką napisał zmarły w 2010 roku laureat literackiej nagrody Nobla z 1998 roku. Na pewno nie jest to książka, za którą czytelnicy będą go pamiętać. „Kain” to kolejna w dorobku Portugalczyka heretycka przypowieść biblijna, głęboko refleksyjna, poświęcona naturze człowieka, jakże odległej od „boskiego” ideału. Czy Bóg jest winnym, że wystawia człowieka na próby? Czy nie jest współwinnym tego, że Kain zabił brata? Zabijały ręce Kaina, ale co z wolą, a co z motywacją? Saramago wraca do rozważań znanych z jego „Ewangelii według Jezusa Chrystusa”. „Kain” jest książką ze wszech miar wtórną w dorobku pisarza, pod względem narracji, konstrukcji, stawianych pytań i diagnoz. Jeśli coś zaskakuje, to poziom wyuzdania tej prozy oraz goryczy i rozczarowania. Saramago miał 87 lat, kiedy kończył tę książkę, był na rok przed śmiercią. Wygląda na to, że podróż w zaświaty odbywał nie tylko bez wiary w Boga, ale też bez wiary w człowieka, targany tęsknotami i namiętnościami. Smutno jest myśleć, że w ten sposób wybitny pisarz, autor arcydzieła „Baltazar i Blimunda”, pożegnał się z czytelnikami. Łukasz Gołębiewski tłum. Wojciech Charchalis, Rebis, Poznań 2913, s. 168, 34,90 zł, ISBN 978-83-7818-415-7

Hannah Tunnicliffe

Kolor herbaty Grace Miller przeprowadza się wraz z mężem na maleńką wyspę Makau, na wschodnim wybrzeżu Chin. Początki są dla niej bardzo trudne. Kiedy jej mąż zajęty jest pracą, ona spędza całe dnie w domu, przed telewizorem, z kieliszkiem wina, zamartwiając się nieustannie i pisząc pełne rozgoryczenia listy do matki. Czuje się mocno wyobcowana i samotna. Na dodatek po wielu nieudanych próbach zajścia w ciążę poznaje ostateczną diagnozę, że nie będzie mogła mieć dzieci. Trzydziestoparoletnia kobieta uznaje to za życiowe niepowodzenie i popada w stan bliski depresji. Przypadkowo natrafia na ogłoszenie dotyczące sprzedaży lokalu gastronomicznego. Postanawia zaryzykować i za wspólne oszczędności zakłada kawiarnię „U Liliany”, gdzie serwuje kawę, herbatę, ciasta i makaroniki – pyszne francuskie ciasteczka. Z każdym dniem jej kawiarnia zyskuje coraz więcej klientów. Z czasem niektórzy z nich, a właściwie niektóre, stają się dla niej kimś naprawdę ważnym. Sięgając po „Kolor herbaty”, byłam przekonana, że będzie to powieść obyczajowa, jedna z tych lżejszych, może nie banalna, ale urocza, przy której wypocznę, pośmieję się itp. Musiałam przebrnąć przez wiele, naprawdę wiele stron zanim akcja wciągnęła mnie bez reszty. Hannah Tunnicliffe pod osłoną smakowitych makaroników, serwuje gorzkie historie kobiet, których w pewnym momencie połączyła praca, pasja i przyjaźń. To ciekawa i intrygująca powieść, o której nie sposób szybko zapomnieć. Nie tylko ze względu na poruszane w niej tematy, ale także, a może przede wszystkim, na zakończenie, z którym trudno jest mi się pogodzić. (ap) tłum. Magdalena Konopko, Bukowy Las, Wrocław 2013, s. 358, ISBN 978-83-63431-29-7


Recenzje Andrea Camilleri

Kryjówka

Rewelacyjnie zapowiada się cykl niekryminalnych powieści włoskiego pisarza. Andrea Camilleri na całym świecie znany jest jako twórca postaci komisarza Salvo Montalbano. Krakowska oficyna postanowiła przybliżyć polskim czytelnikom inne jego dzieła. Cykl otwiera „Kryjówka” w przekładzie znakomitego tłumacza – Jarosława Mikołajewskiego, dyrektora Instytutu Polskiego w Rzymie. Miniaturowa powieść wciąga bez reszty. To inteligentna, świetnie napisana, gęsta proza. Jej bohaterką jest Arianna, młoda, bardzo atrakcyjna dziewczyna, zmysłowa, świadoma swojej kobiecości, a jednocześnie jest w niej wiele z duchowo zagubionej dziewczynki. Tkwi w dziwnym związku, mąż, który nie jest w stanie jej zaspokoić seksualnie, inicjuje dla niej schadzki z przygodnie poznanymi mężczyznami. Taki układ trójstronny nie może skończyć się dobrze…Jest w Ariannie „prawdziwy labirynt”, mroczny i tajemniczy. Postać ma swój pierwowzór w świecie realnym, jak wyznał autor, książka powstała bowiem z podwójnej inspiracji. Pierwszą była notka prasowa o pozbawionym męskości markizie, drugą – spotkanie z piękną więźniarką. Powieści Camilleriego, bez względu na to, czy mamy w nich do czynienia z kryminalnym dochodzeniem czy nie, charakteryzuje jedno – miłość do jedzenia. Pisarz lubi doprawić swoją prozę szczyptą dobrego smaku. Sposób, w jaki Camilleri opisał smakowanie przez Ariannę ostryg, bezwarunkowo rozpala wyobraźnię i zmysły. I niech mi ktoś powie, że jedzenie, podobnie jak czytanie, nie jest przyjemnością… Czekam z niecierpliwością na to, co jeszcze uwarzył Camilleri. (et) tłum. Jarosław Mikołajewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 170, 32,90 zł, ISBN 978-83-08-05276-1

Lena Kitsopoulou

Nietoperze

Grecka pisarka urodziła się w 1971 roku, a polskie wydanie „Nietoperzy” jest jej pierwszym przekładem. To zbiór opowiadań, które uderzają brutalnością zarówno języka, jak i sposobu postrzegania ludzi. Niewiele znajdziemy w tej prozie Grecji, czy to antycznej, czy współczesnej; język wyzwisk jakimi traktują się bohaterowie nie zna geografii, niestety jest mocno naznaczony piętnem czasów. Egoizm w dobie mediów społecznościowych cechuje otwarta wrogość w komunikowaniu potrzeb. Niby już przed ponad dwoma tysiącami lat Plaut pisał, że człowiek człowiekowi wilkiem, ale chyba nigdy nie tak bardzo jak teraz, a opowiadania Leny Kitsopoulou są tego smutnym świadectwem. (ł)

podejmie Tyler? Czy ponownie przypnie odznakę Strażnika Teksasu? Pytań jest dużo więcej, bo i dylematów nasz bohater ma wiele. Zdradzę jedynie, że z jednymi poradzi sobie nadzwyczaj szybko, zaś z niektórymi borykał się będzie praktycznie do samego końca. Charles Martin nie zawiedzie oczekiwań swoich czytelników. Autor idealnie połączył wzruszające wątki z dynamiczną akcją oraz sceny miłosne z brutalną rzeczywistością. Ciekawie przedstawił też zawód Strażnika Teksasu, otoczonego podziwem i szacunkiem Amerykanów. Najlepsze w tej historii jest jednak to, że kiedy jesteśmy już niemal pewni tego, co zaraz się wydarzy, to okazuje się, że autor zaplanował coś zgoła innego. Choć, oczywiście, dobro musi zwyciężyć zło. (ap) tłum. Katarzyna Wydra, WAM, Kraków 2013, s. 422, ISBN 978-83-7767-875-6

Michael Neale

Rzeka

Pewnego dnia na lotnisku jeden z pasażerów dowiaduje się, że jego lot został tymczasowo odwołany. Postanawia przeczekać kilka godzin w odosobnieniu, zająć się lekturą i słuchaniem ulubionej muzyki. Ku jego zdziwieniu jakiś mężczyzna, mając do dyspozycji całą poczekalnię, zajmuje miejsce właśnie obok niego i zaczyna z nim pogawędkę. Chociaż nasz pasażer stara się go ignorować, to wkrótce zrozumie, że nic to nie da i niechętnie wdaje się w rozmowę z mężczyzną. A ten opowiada mu historię swojego życia… Powieść ta to historia Gabriela Clarke’a, któremu rzeka odebrała ojca, gdy był jeszcze małym chłopcem. Gabriel pochodził z Corley Falls w stanie Kolorado. Wychowywał go ojciec, John, doświadczony przewodnik po rzece. Pewnego dnia, podczas wspólnej wycieczki, John pozostawia małego synka na brzegu, by pomóc tonącym kajakarzom. Ratując innych, sam ginie. Po tym tragicznym zdarzeniu Gabriel długo nie może dojść do siebie. Opiekę nad nim przejmuje matka. Oboje wynajmują małe mieszkanko na farmie w Cairo, w stanie Kansas. Chłopiec dorasta w zupełnie innym otoczeniu, ale wydarzenia z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć – panicznie boi się wody, nękają go koszmary i są dni, kiedy całkowicie zamyka się w sobie. Po zakończeniu nauki znajduje pracę w jednym ze sklepów, ale życie w miasteczku jest dla niego wegetacją. Dopiero niespodziewana wyprawa do Kolorado z paczką przyjaciół odmienia na dobre los Gabriela. Tym razem rzeka przynosi mu nowe, lepsze życie. Książka mówi o pokonywaniu własnych lęków, odnajdywaniu samego siebie, patrzeniu w przyszłość, a nie rozpamiętywaniu tego, co było oraz o przeznaczeniu. O tym, że wszystko ma swój sens, miejsce i czas. Trzeba tylko wierzyć, umieć zaufać i przebaczyć. (ap) tłum. Zbigniew Zawadzki, WAM, Kraków 2013, s. 258, ISBN 978-83-7767-887-9

tłum. Alicja Biaduń, Greckie Klimaty, Wrocław 2013, s. 176, 29,90 zł, ISBN 978-83-64169-01-4

Wiesław Kuniczak

Dzień tysiąca godzin

Charles Martin

Piorun i deszcz Tyler – główny bohater powieści, zwany Kowbojem, jest byłym Strażnikiem Teksasu. Swoją niełatwą pracę traktował jak powołanie, któremu oddawał się bez reszty, zapominając, niestety, o rodzinie. Jego żona z trudem znosiła jego absencję w domu i stopniowo pogrążała się w uzależnieniu od używek i hazardu. Znalazła sobie kochanka i na koniec wylądowała w zamkniętym ośrodku odwykowym, pozostawiając męża z ogromnymi długami i małym dzieckiem. Tyler z powodu odniesionych ran i z obawy o przyszłość dziecka przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Poznajemy go w momencie, kiedy próbuje wyjść na prostą. Przede wszystkim chce być dobrym ojcem dla swojego syna. Jednak pewnego dnia, dosłownie, na jego drodze pojawia się kobieta z małą, wystraszoną córeczką, które wymagają nadzwyczajnej ochrony i opieki. Jaką decyzję 36

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Czy ta monumentalna powieść – opublikowana w: USA, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii oraz Nowej Zelandii u schyłku lat 60. zeszłego stulecia, stanie się odtrutką na wizerunek Września 1939 roku utrwalony piórami Jerzego Putramenta we „Wrześniu”, Wojciecha Żukrowskiego w „Dniach klęski” i „Lotnej” oraz Jana Józef Szczepańskiego na kartach „Polskiej jesieni’? Fakt, że zaraz po napisaniu nie mogła się ukazać w ojczyźnie autora wynika z jego życiorysu. Pochodzący ze Lwowa Wiesław Kuniczak (1930-2000) był synem zawodowego oficera, który z racji obowiązków militarno-dyplomatycznych jeździł po całym kontynencie, przed II wojną światową odwiedzając niemal wszystkie ważniejsze państwa europejskie. Po agresji Niemiec na Polskę w 1939 roku Wiesław Kuniczak wraz z rodziną via Bałkany dotarł do Londynu. Tam uzyskał świadectwo dojrzałości i rozpoczął studia, które ukończył już w USA, dokąd jako 19-latek się

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


przeprowadził. Walczył w Korei, jako żołnierz 7. Dywizji Piechoty US Army. Potem pracował jako dziennikarz i doradca reklamowy w Clevelend i Pittsburghu. Jego opus magnum stanowi obszerny tryptyk relacjonujący dramatyczne losy Polski w latach 1939-45. Inauguruje go właśnie „Dzień tysiąca godzin” (1966 rok). „The March” (1979) traktuje o okupacji sowieckiej, a „Valedictory” (1983) o niemożności wybicia się Polski na niepodległość po zakończeniu II wojny światowej. Dwa kolejne tomy są obecnie tłumaczone na język polski. Literacką spuściznę Kuniczaka dopełnia kompendium wiedzy o dziejach Polonii w Stanach Zjednoczonych oraz przekład na angielski sienkiewiczowskiej Trylogii („With Fire and Sword”; „The Deluge”; „Fire in the Steppe”). Niestety amerykańska krytyka dostrzegła jedynie walory awanturniczo-obyczajowo-romansowe tego dzieła, przyrównując je do prozy Waltera Scotta, Aleksandra Dumasa, Jamesa Fenimore’a Coopera, Roberta Louisa Stevensona, a nawet „Przeminęło z wiatrem”. Akcja „Dnia…” zgodnie z tytułem toczy się podczas pierwszego tysiąca godzin II wojny światowej. Za sprawą celnej selekcji realistycznie przedstawionych postaci wywodzących się z rozmaitych sfer społecznych i kulturowych – ukazał Kuniczak wiarygodną, chociaż fabularną, kronikę Kampanii Wrześniowej. Dokumentalne niemal w swej wierności oddanie historycznych realiów i barwna batalistyka, w połączeniu z mnogością pokazanych postaw i moralnych wyborów, stanowi o wysokiej jakości powieści. Tomasz Z. Z apert tłum. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań 2013, s. 856, ISBN 978-83-7506-952-5

J. D. Landis

Dagny. Życie i śmierć. Opowieść jej kochanka W.E. Fin de siècle – okres, w którym z nieznanym wcześniej natężeniem życie artysty stało się przedłużeniem jego twórczości, stopiło się w jedno z jego dziełem. Dla takich twórców, jak Munch, Strindberg czy Przybyszewski – wyznawca szatana i seksu, autora słynnej frazy „Na początku była chuć…” – rezerwuarem natchnienia była właśnie ta szczególnie pojęta i wykreowana biografia, a w niej miejsce centralne zajmowała kobieta – kochanka i muza, z której uczyniono w sztuce tamtego okresu postać femme fatale. Taka rola przypadła wówczas między innymi Dagny Juel, Norweżce, która została żoną Stanisława Przybyszewskiego, ale zarazem była muzą innych twórców – malował ją Edvard Munch, wielbiło całe grono ówczesnych artystów. I to jej postaci poświęcił swoją powieść amerykański pisarz J.D. Landis, rekonstruując dramatyczne losy Dagny, uwikłanej w tragiczną miłość i w końcu porzuconej przez mężczyznę swojego życia, co dobrze podsumowuje ten krótki cytat: „Złożyła się w ofierze dla jego sztuki”. Te dzieje zostały opisane z perspektywy towarzyszącego Przybyszewskiej w ostatnich miesiącach jej życia studenta Władysława Emeryka, wielbiciela zarówno jej urody, jak i twórczości jej męża. Przez pryzmat losów Dagny Juel Przybyszewskiej Landis pokazuje znacznie więcej: wyłania się z powieści panorama życia ówczesnej berlińskiej oraz krakowskiej bohemy, ludzi eksperymentujących z własnym życiem, co prowadziło czasem do dramatycznych skutków. Alkoholików, przeżywających załamania nerwowe, pojmujących sztukę tak jak Munch, który twierdził, że wymaga ona „krwi utoczonej z serca”. Światopogląd końca wieku nie zawsze pozytywnie odnosił się przy tym do kobiety – często obarczano ją winą za cierpienia artystów, upatrywano w niej sił demonicznych, oplatających mężczyznę jak mordercza modliszka. Takich mizoginicznych ocen nie uniknęła także Dagny. Narracja Landisa tego rodzaju osądy podaje w wątpliwość – z powieści wyłania się obraz kobiety wprawdzie nieszczęśliwej, jednak świadomej wyborów. Jest osobą twórczą, dążącą do spełnienia, niezależną i wyzwoloną, potrafiącą zdobyć się na duży dystans wobec świata i siebie samej. Lekturę polecam wszystkim miłośnikom biografii, a także wielbicielom epoki. Ewa Baniecka tłum. I. i P. Grzegorzewscy, Bukowy Las, Wrocław 2013, s. 440, ISBN 978-83-62478-56-9


Recenzje Graham Masterton

Panika

Jack Wallace z pochodzenia jest Polakiem, prowadzi restaurację w Chicago. Jego ukochana żona Agnieszka zmarła dwa lata wcześniej. Jack wychowuje syna, 12-letniego Sparky’ego, dotkniętego zespołem Aspergera. Ich życie zamienia się w koszmar, gdy na obozie skautowskim w Owasippi dochodzi do zbiorowego samobójstwa. Wśród ofiar jest przyjaciel Sparky’ego. Giną kolejni ludzie, a wtedy okazuje się, że w Puszczy Kampinoskiej podczas II wojny światowej popełnił samobójstwo dziadek Wallace’a. Okoliczności jego śmierci do złudzenia przypominają masakrę z Owasippi. W lesie kryje się coś tak przerażającego, że ludzie wolą popełnić samobójstwo, niż się sprzeciwić tej dziwnej mocy. Żeby się przekonać, z jaką siłą mają do czynienia Jack i Sparky lecą do Warszawy, choć Jack do końca się opiera. „I tak byśmy polecieli. Takie jest nasze przeznaczenie. Planety do niczego nas nie zmuszają. Jedynie uprzedzają nas, co zrobimy, zanim to naprawdę zrobimy” – przekonuje ojca Sparky. Towarzyszenie Wallace’owi w tej wyprawie gwarantuje gęsią skórkę z przerażenia. Będzie krwawa jatka i sporo makabry. Krótko mówiąc – Masterton w świetnej formie. A czytelnicy następnym razem wejdą między drzewa z należnym im respektem. „Panika” powinna być lekturą obowiązkową tych, którzy w lesie śmiecą, brudzą i wrzeszczą. Niechaj nie tylko bohaterowie Mastertona wiedzą, jaką potęgą jest strach. Niech przeczytają „Panikę” w ramach resocjalizacji. Może przekona ich zdanie: „Nie można karać przyrody za to, że broni się przed gwałtem”. Joanna Habiera tłum. Piotr Kuś, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2013, s. 318, ISBN 978-83-7510-998-6

Cathy Glass

Kobieta bez przeszłości Dwudziestoletnia Amanda namalowała autoportret siebie sprzed lat. Na obrazie nie miała połowy twarzy, a w miejscu ust widniała dziura z poszarpanymi, krwawiącymi krawędziami. Coś strasznego wydarzyło się w życiu dziewczyny, gdy miała 13 lat. Przez siedem lat żyła, nieświadomie dźwigając ciężar niepamięci. Rodzina niejako zmusiła ją do zapomnienia. Pozbawili ją wspomnień. „Co takiego się stało, o czym wiedzieli wszyscy poza mną?”, rozpaczliwie zastanawia się. Jej dziadek jest umierający i dziewczyna po raz pierwszy lat znalazła się w jego domu. To stąd strasznej nocy rodzice wywieźli ją bez słowa wyjaśnienia. Powoli sobie wszystko przypomina. Pomaga w opiece nad staruszkiem i czuje wiszącą w powietrzu tajemnicę. Niedomówienia, półsłówka, krępujące milczenie, przebłyski pamięci. Wkrótce dowie się, że „ściana milczenia miała ochronić ją – przed nią samą”. Amanda uświadamia sobie, że klucz do odkrycia tajemnicy tkwi w pamięci. Czy trauma będzie miała wpływ na jej dalsze życie? Uświadamia, jak ważne dla ofiar przemocy jest wsparcie rodziny i spotkanie osób, które wyciągną je z otchłani i przywrócą do normalnego życia. (hab) tłum. Patryk Dobrowolski, Hachette, Warszawa 2013, s. 388, ISBN 978-83-7849-031-9

stycznemu terrorowi. W 1922 roku związał się z frakcją skupioną wokół Lwa Trockiego. A gdy po śmierci Lenina do władzy doszedł Stalin, jako pierwszy pisarz określił jego rządy mianem „totalitarnych”. W 1928 roku został wydalony z Partii Komunistycznej i ZSRR. Osiadł we Francji, gdzie – mając status bezpaństwowca – zaczął pisać książki. Niniejsza powieść bazuje na faktach z czasów, gdy czerwona rewolucja pożarła już cudze dzieci i zaczęła konsumować własne potomstwo. Utwór składa się z dziesięciu rozdziałów, w których przedstawiani są kolejni protagoniści. Brak głównego bohatera zastąpiono tytułowym leimotiwem, jakim są stalinowskie czystki, dokonywane po zabójstwie wysokiej rangi dygnitarza partyjnego nazwiskiem Tułajew, mającego wiele ofiar na sumieniu. Pisarzowi nie chodzi jednak o demaskację mordercy, lecz ukazanie reperkusji czynu, czyli uruchomienia gigantycznej machiny polityczno-sądowej eliminującej rzeszę wyimaginowanych wrogów ludu. Wedle prozaika historia nie jest irracjonalna. Kreują ją bowiem konkretne postacie, bardzo zresztą wyraziście naszkicowane. I niemal wszystkie wcześniej czy później wypadają z „lokomotywy dziejów”. (to - rt) tłum. Krzysztof Teodorowicz, W.A.B., Warszawa 2013, s. 416, ISBN 978-83-7747-944-5

Lisa Gardner

Kochać mocniej „Najlepsza książka tej autorki” – napisała jedna z czytelniczek. Rzecz gustu, ponieważ autorka „Samotnej”, „Dziecięcych koszmarów” i „Zaginionej” za każdym razem poprzeczkę umieszcza wysoko i niezmiennie utrzymuje wysoki poziom. Tak czy inaczej „Kochać mocniej” to z pewnością kolejny świetny thriller Lisy Gardner. Z misternie skonstruowaną intrygą i wartką akcją. Brian Darby leży na podłodze w kuchni. Jest martwy. Do morderstwa przyznała się jego żona, Tessa Leoni. Twierdzi, że zastrzeliła drania, bo ją bił. Czyli tragedia rodzinna. Wchodzimy w tę historię, by się przekonać, jak przewrotna może być powierzchowna prawda. Po pierwsze Tessa Leoni nie jest wiecznie posiniaczoną ofiarą przemocy domowej, tylko policjantką. Mąż ją kochał. Ona kochała jego. W dniu jego śmierci zniknęła jej sześcioletnia córka. Tyle że Brian zginął kilka dni wcześniej. Tessa zamroziła jego zwłoki… Sama podsuwa dowody przeciwko sobie. Idzie do więzienia. Gra na zwłokę. „Ciebie kocham mocniej”, zapewnia w myślach córkę. Wyjątkowa mama. Stawia wszystko na jedną kartę – swoją reputację, pracę, wolność, nawet życie – by uratować córkę. Z miłości dla niej zrobi wszystko. Zabije, skłamie, zniszczy każdego, kto jej stanie na drodze. A na tej drodze stanęła jej ciężarna komisarz D.D. Warren i jej partner Bobby Dodge, bohaterowie znani z poprzednich thrillerów Gardner („Kochać mocniej” to już piąty tom tego bestsellerowego kryminalnego cyklu). Na szczęście Tessa postanowiła ich wykorzystać, nie zabić. Lisa Gardner podgrzewa napięcie do wrzenia. Tworzy klimatyczne thrillery psychologiczne, nietuzinkowych bohaterów i dostarcza wielu emocji. Prawdziwa mistrzyni gatunku. Joanna Habiera tłum. Radosław Madejski, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 376, ISBN 978-83-7508-705-5

Victor Serge

Sprawa Tułajewa Choć minęło już niemal ćwierć wieku wolnej Polski, bardzo powoli nadrabiamy cenzuralne zaległości Peerelu. Ze względów politycznych niemożliwa była wtedy publikacja dorobku literackiego Victora Serge’a (18901947). Ten rewolucjonista, pisarz i publicysta, syn rosyjsko-polskiego małżeństwa (o żydowskich korzeniach) antycarskich dysydentów, którzy wyemigrowali do Francji, współpracował z anarchistami, co przed I wojną światowa zaowocowało pięcioletnim wyrokiem spędzonym w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Zwolniony latem 1914 roku wyjechał do Hiszpanii, a w roku 1919 przybył do Petersburga, aby dołączyć do bolszewików. Działał już wówczas w Międzynarodówce Komunistycznej, był jej emisariuszem w Niemczech i Austrii. Rozczarowany sowiecką rzeczywistością już po kilku tygodniach pobytu protestował przeciw komuni38

b i b l i o t e k a

a n a l i z

poezja Jerzy Czech

Wdrapałem się na piedestał Antologia nowej poezji rosyjskiej „Wdrapałem się na piedestał”, będąca dziełem Jerzego Czecha, jednego z najświetniejszych dzisiaj w Polsce tłumaczy literatury rosyjskiej, to autentyczny rarytas dla miłośników poezji. Obejmuje twórców słabo znanych nie tylko w Polsce, ale również w swojej ojczyźnie, za wyjątkiem jednego jedynego Josifa Brodskiego rzecz jasna. Ich utwory przez długie lata ZSRR krążyły w tzw. samizdacie. Od wyjaśnienia tego słowa zaczyna się zresztą artykuł wstępny do antologii zatytułowany „W brzuchu wieloryba”. Jak twierdzi antolo-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Recenzje gista „samizdat” jest jednym z niewielu słów, jakie Rosja wprowadziła do międzynarodowego słownictwa. Tekst ten to znakomite wprowadzenie do lektury poszczególnych poetów. Podobnie jak nad wyraz pożyteczne okazują się noty biograficzne i bibliograficzne poświęcone autorom prezentowanym w tomie. Mamy ich w książce raptem szesnastu, każdy inny, każdy ma swój styl, coś własnego do powiedzenia w poezji. Tom otwierają wiersze Gienricha Sapgira (1928-1999) oraz Igora Cholina (1920-1999). Potem idzie Jan Satunowski (1913-1982) jeden z najobszerniej prezentowanych w książce autorów. Równie obszernie prezentowany jest Dmitrij Prigow (1940-2007), autor cyklu „Postać Reagana w literaturze radzieckiej” oraz Iwan Achmietjew (ur. 1950) i Aleksandr Makarow-Krotkow (ur. 1959). Moją uwagę przykuli Wsiewołod Niekrasow (1934-2009), Władimir Ufland (1937-2007), autor „Pieśni o Kałasznikowie” oraz autorzy, których wcześniej już znałem dzięki publikacjom ich utworów na łamach prasy literackiej (w przekładach rzecz jasna Jerzego Czecha): Michaił Ajzenberg (ur. 1948), Igor Irtieniew (ur. 1947) oraz zamykający antologię Władimir Druk (ur. 1957), autor szalonego wiersza „Józef Wissarionowicz Puszkin” i równie zwariowanych tekstów na temat swojego nazwiska Druk: „Unsere Familia” oraz „Autoepitafium”. Jaka jest to poezja? Po części już odpowiedziałem na to pytanie: szalona i zwariowana, pełna humoru, niekiedy absurdalnego, ale także publicystyczna, polityczna. Niezwykle komunikatywna, ekspresyjna i ekspresywna, zmuszająca czytelnika do żywej lektury. Janusz Drzewucki Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 464, ISBN 978-83-7536-653-2

Gabriel Leonard Kamiński

Mój rok 1968

Zilustrowany przez Teresę Rachwał zbiór wierszy Gabriela Leonarda Kamińskiego to poetycka próba rozliczenia się z prawdą i legendą

roku 1968. Kamiński miał wówczas zaledwie 11 lat i zapewne niewiele pamięta z tamtych wydarzeń, ale nie da się żyć świadomie w Polsce, nie mając zielonego pojęcia o tym, co się wówczas działo w Polsce i w Europie. Swoją liryczną opowieść poeta składa z elementów najrozmaitszego autoramentu: serialu „Czterej pancerni i pies”, piosenek Beatlesów i Rolling Stonesów, płyt Czesława Niemena, występów zespołu pieśni i tańca „Mazowsze”, wystąpień studenckich, zdjęcia „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka z repertuaru Teatru Narodowego, aresztowania Adama Michnika, Henryka Szlajfera i Seweryna Blumsztajna, interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Dalej: nuconych przez młodzież przebojów grup No To Co i Czerwone Gitary, podartej „Trybuny Ludu”, muzyki Fryderyka Chopina granej w radiu bez przerwy, zabójstwa Martina Luthera Kinga, morderstwa senatora Roberta Kennedy’ego, pacyfikacji studenckich manifestacji na placu Tlatelolco na kilka dni przed Igrzyskami Olimpijskimi w Meksyku, tragicznej śmierci kosmonauty Jurija Gagarina, programu „Miś z okienka” w Telewizji Polskiej i sensacyjnego serialu „Święty” z Rogerem Moorem w roli tytułowej, samospalenia Ryszarda Siwca podczas dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Na to wszystko poeta nakłada własną mitologię, dzieciństwo i młodość we Wrocławiu. Akcja liryczna poszczególnych wierszy rozgrywa się w konkretnym, ściśle określonym miejscu, na ulicy Kiełbaśniczej, Chałubińskiego, Przodowników Pracy, dzisiaj Hallera, na Górce Blacharskiej. Następujące po sobie utwory czyta się niczym kolejne rozdziały opowieści. Doprawdy, nie sposób oderwać się od tej książki. Zaletą wierszy Gabriela Leonarda Kamińskiego jest nie tylko narracyjny charakter, ale także jasny i precyzyjny język, bezpośredni charakter wypowiedzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Kamiński ma w swoim dorobku nie tylko zbiory wierszy, ale także kilka książek prozatorskich. Żywioł epicki jest mu równie bliski jak żywioł liryczny. (jd) Oficyna Wydawnicza Atut, Wrocław 2013, s. 70, ISBN 978-83-7432-947-7


Recenzje Kamil Sipowicz

Choroby kartezjańskie Kamil Sipowicz ma w swoim dorobku książkę o filozofii Martina Heideggera, o hipisach w PRL-u, o marihuanie, a nawet „Encyklopedię polskiej psychodelii”, ale jak wiadomo przede wszystkim jest poetą. Zadebiutował w roku 1983 wydanym poza cenzurą tomikiem „Tajemnicze dzieje pierwiastków”, miał wówczas trzydzieści lat. Wspominam o tym dlatego, że sam w chwili mojego poetyckiego debiutu również miałem trzydzieści lat i do dzisiaj nie potrafię powiedzieć czy zadebiutowałem w sam raz, czy za późno. Potem na wiele lat Sipowicz jako poeta zamilkł i dopiero w ostatnich czasie możemy obserwować erupcję jego talentu poetyckiego. W 2005 wydał „Świdra metafizycznego”, w 2007 „I znowu pogrzeb we wrześniu”, zaś w 2009 „Pieśni solarne”. Zbiór „Choroby kartezjańskie” ukazał się jako tom 70. Biblioteki Poezji Współczesnej redagowanej przez Mariusza Grzebalskiego, interesującego poetę, przed laty redaktora dwutygodnika „Nowy Nurt”. Inny poeta Edward Pasewicz jest autorem notki, poświęconej liryce Sipowicza, zamieszczonej na skrzydełku „Chorób kartezjańskich”. Tomik składa się z dwu cykli: ten pierwszy to cykl tytułowy, ten drugi zaś zatytułowany został „Bakalalia”. Wierzyć się nie chce, ale „Chorobami kartezjańskimi” Sipowicz świętuje właśnie swoje sześćdziesiąte urodziny. Jak ten czas leci! I po co leci tak szybko? Autor tych wierszy wsłuchany jest we wszelkie odmiany współczesnej, żywej, potocznej polszczyzny. Nic zatem dziwnego, że poezja Sipowicza raczej niepokoi niż koi. Ale też daje ona wiele do myślenia, jak zadedykowany Henrykowi Berezie dwuwiersz zatytułowany „J.I.”: „Jego języki były tłumaczone/ na wiele języków świata”. Żeby ten wiersz zrozumieć, trzeba wiedzieć kim był zmarły w ubiegłym roku krytyk literacki Henryk Bereza i kim był dla polskiej literatury Jarosław Iwaszkiewicz, którego inicjały widnieją w tytule wiersza. Trzeba wiedzieć, co pisał Bereza o Iwaszkiewiczu. A może jednak wcale nie trzeba wiedzieć tego wszystkiego? (jd) Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2013, s. 74, ISBN 978-83-62717-81-1

Zbigniew Jasina

Drzewo oliwne Tom dojrzałego wiekowo (rocznik 1956) i artystycznie twórcy, będący poetyckim powrotem do dzieciństwa i młodości, także tej górnej i chmurnej (poeta był działaczem jawnej i podziemnej opozycji antykomunistycznej, więźniem politycznym PRL). Zbigniew Jasina przywołuje echo dawnych czasów równie subtelnie, jak czasem może przywołać je przypadkowy dźwięk, zapach czy promień światła. Wiersze z tomiku wytwarzają w czytelniku niezwykle mocne, choć przecież tak ulotne, poczucie doświadczania nostalgii ich podmiotu, wzmocnione jeszcze i ocieplone przez jego serdeczny dystans i wyrozumiałość dla własnych dawnych wyobrażeń, przekonań i błędów. A w pewnym momencie refleksja nad własną przeszłością staje się tutaj refleksją nad czasem, przemijaniem nie tylko pojedynczego ludzkiego życia, ale także ludzkości. Nad przemijaniem zwanym historią, któremu także należy się wyrozumiałość, ciepło i wybaczenie. W wierszach Jasiny przemijanie, choć nieuchronne i nieodwracalne, zawsze niesie ze sobą nadzieję a człowiek nigdy nie traci niczego bezpowrotnie: „(…) jeśli nie zginiemy znajdziemy jakieś lepsze miejsce gdzie tłusta ziemia gotowa nam rodzić oliwki i jęczmień” (jg) Wydawnictwo Forma, Fundacja Literatury im. Henryka Berezy, Szczecin – Bezrzecze 2013, s. 60, 22 zł, ISBN 978-83-63316-29-7

Marek Czuku

Nietrwała kompozycja Tomem wierszy Marka Czuku „Nietrwała kompozycja” Republika Ostrowska inicjuje nową serię wydawniczą, mianowicie Bibliotekę świętego Grzegorza z Nazjanzu. Ów święty, zwany Teologiem, arcybiskup Konstantynopola, doktor Kościoła żyjący w IV wieku po Chry40

b i b l i o t e k a

a n a l i z

stusie jest – jak wiadomo – patronem poetów, doskonale patronuje również Markowi Czuku. Wiele wyjaśnia podtytuł tomu „Wiersze metafizyczne i religijne”. Na książkę, którą zredagowała i poprzedziła wstępem „Droga do wyspy ocalenia” Małgorzata Juda-Mieloch, składają się utwory wybrane z ośmiu zbiorów tego autora, poczynając od tomu „W naszym azylu” z roku 1989, natomiast kończąc na zbiorze z roku 2012 „Facet za szybą”. Oprócz tego w tomie pomieszczono kilkanaście wierszy publikowanych w edycji książkowej po raz pierwszy. Całość została doskonale skonstruowana przez redaktorkę tomu. Składa się z trzech części: „Pragnienie”, „Horror vacui” oraz „Zawsze jest światło”. Ramę stanowi prolog „Rozbitek” oraz epilog „Prawo Archimedesa”. W tym ostatnim utworze czytamy: „im bardziej tracę wiarę/ tym silniej wierzę”. Ten dystych idealnie wręcz oddaje ducha tej liryki. Marek Czuku to jeden z niewielu współczesnych nam świeckich poetów w Polsce, który tak jednoznacznie określa się mianem poety religijnego, dobitnie wyznając w jednym ze swoich wierszy: „Jestem chrześcijaninem”. Nie bez przyczyny zwracają na to uwagę poeta Józef Baran i krytyk literacki Piotr W. Lorkowski w, wydrukowanych na okładce „Nietrwałej kompozycji”, okolicznościowych notkach. (jd) Republika Ostrowska, Ostrów Wielkopolski 2013, s. 112, ISBN 978-83-929200-5-2

Zenon Fajfer

Powieki

Zenon Fajfer to poeta, eseista a także dramaturg i reżyser teatralny z pokolenia czterdziestolatków, twórca koncepcji liberatury, a więc takiej literatury, która konstytuowana jest nie tylko przez bezcielesne słowo, ale także materialną stronę książki. Odbiorca liberatury poszukuje więc znaczeń nie tylko w tekście, ale także w typografii, kroju czcionki, papierze z którego została wykonana książka, w sposobie jaki została ona zszyta, obłożona, w jej formacie, objętości itp. W tomie „Powieki” należy zapewne szukać liberatury, której jeszcze nie zdołałem się nauczyć, więc na wszelki wypadek czytam tak, jak umiem, może nie całkiem tak, jak należy. To nie jest prosta lektura, bo znaczenia poukrywane są tu nie tylko w słowach, nie tylko w metaforach, ale także w samej budowie wierszy, w których odkryjemy łączące się jedne z drugimi i nawiązujące do siebie nawzajem akrostychy, anagramy, graficzne zabawy typografią na podobieństwo internetowych emotikonów. Uważna lektura ujawnia coraz więcej tych powiązań, wyjaśnia nieprzypadkową przypadkowość układu poszczególnych tekstów, pozwala zbliżyć się do rozwiązania zagadki pustych, niezadrukowanych miejsc książeczki. To z pewnością czytelnicze zadanie dla tych, którzy mają czas i zamiłowanie do odgadywania autorskich intencji i odszukiwania porządku w pozornym chaosie. Ale raczej nie dla tych, którzy lubią sobie otworzyć tomik i przeczytać jeden czy dwa wiersze, zachwycić się oryginalną refleksją czy niezwykłą metaforą. „Powieki” to wiadomość zaszyfrowana, w której nie da się pojąć jednego elementu, jeśli nie pojęło się innych. (jg) Wydawnictwo Forma, Fundacja Literatury im. Henryka Berezy, Szczecin – Bezrzecze 2013, s. 60, 28 zł, ISBN 978-83-63316-34-1

Biografie, wspomnienia Maciej Patkowski

Kryptonim »Paderewski« Bohater książki – pianista, kompozytor, polityk, premier II RP, fundator Bristolu, do dziś najwykwintniejszego hotelu w Warszawie dużo zarabiał i równie dużo wydawał. Utrzymywał ponad 20-osobowy dwór. Każdy (nawet dwa psy) dostawał zacny prezent na Boże Narodzenie. Mistrz pijał tylko przednie wina, które zamawiało się skrzynkami, zaś jego piwniczka warta była osobnego majątku. Kiedyś pewna działaczka społeczna z Lozanny zwróciła się z prośbą o 400 franków szwajcarskich, a otrzymała 700. Innym razem kierownictwo zrzeszenia paryskich studentów postanowiło zbudować bursę z całodziennym wyżywieniem dla ubogich a zdolnych żaków z prowincji. Wiedzieli, że Mistrz, jadąc na tournee do Stanów, musi przejeżdżać przez Paryż. Zwrócili się z gorącą prośbą o re-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


recenzje cital dobroczynny, salę dostali za darmo, a muzyk nie odmówił. Z powodu choroby nie mógł jednak usiąść do fortepianu i obiecał uczynić to w drodze powrotnej, wówczas jednak po studentach nie było śladu, poniewaş nie mogąc ponownie dostać sali za darmo i nie mając pieniędzy na wynajęcie, wstydzili się mu o tym powiedzieć. Studenteria! Z recitalu zaś spodziewali się dochodu około 3 tys. dolarów (za te pieniądze moşna było wówczas kupić willę w Paryşu lub w Nowym Jorku); Paderewski wystawił im czek we frankach równowartości 3 tys. dolarów. ‌ Koncertu, więc nie było, ale studenci swoje dostali. (to-rt)

ryki Šacińskiej. Dziennikarzowi z Europy udało się nawet zblişyć do Hugo Chåveza, wystąpił z nim w programie telewizyjnym na antenie tamtejszej telewizji publicznej. Interesujące studium przypadku. Ciekawe, czy kiedykolwiek publikacja ta dostępna będzie w ojczystym kraju El Comandante? (et)

LTW, Ĺ omianki 2013, s. 272, ISBN 978-83-7565-280-2

biec albo umrzeć

Rory Carroll

ChĂĄvez

Wreszcie jest! Rzetelna, obiektywna biografia jednego z najbardziej kontrowersyjnych przywĂłdcĂłw politycznych – tak o ksiÄ…Ĺźce wyrazili siÄ™ moi wenezuelscy znajomi, ktĂłrzy byli bacznymi obserwatorami Ĺźycia politycznego w Wenezueli od lat siedemdziesiÄ…tych. Na ich oczach rozgrywaĹ‚a siÄ™ metamorfoza ChĂĄveza z idealisty w populistÄ™ i despotÄ™ oraz przeistoczenie BoliwariaĹ„skiej Republiki Wenezueli – jak jÄ… szumnie przemianowaĹ‚ – z zasobnej w ropÄ™ naftowÄ… i inne dobra w krainÄ™ popadajÄ…cÄ… w ruinÄ™ gospodarczÄ…, w ktĂłrej nawet mydĹ‚o, mÄ…ka czy papier toaletowy sÄ… produktami deficytowymi. Publikacja wiernie oddaje klimat tego, co siÄ™ dziaĹ‚o w Wenezueli za czasĂłw rzÄ…dĂłw El Comandante od 1999 roku. TÄ™ ksiÄ…ĹźkÄ™ czyta siÄ™ jak powieść sensacyjnÄ…, jest tu sporo niewyjaĹ›nionych tajemnic, afery, spiski, podstÄ™py, korupcja, kartele mafijne, oszustwa. JednÄ… z bardziej zagadkowych spraw jest Ĺ›mierć przyjaciela i ucznia Fidela Castro, istnieje bowiem kilka wersji, wymieniane sÄ… róşne okolicznoĹ›ci i daty zgonu prezydenta. To jednak nie byĹ‚o tematem dociekaĹ„ autora. DzieĹ‚o jest efektem pracy badawczej Irlandczyka, korespondenta dziennika „The Guardiansâ€?. ByĹ‚ korespondentem prasowym na BaĹ‚kanach, w Iraku, Afganistanie. Od 2006 roku zajmuje siÄ™ tematykÄ… Ame-

tłum. Michał Romanek, Šukasz MŹller, Znak, Kraków 2013, s. 364, ISBN 978-83-240-2400-1

Kilian Jornet

Dwadzieścia pięć lat to, wydawać by się mogło, zbyt krótki czas, şeby zgromadzić wystarczającą ilość doświadczeń i przeşyć, pozwalających na stworzenie interesującej autobiografii. Jednak nie w przypadku Jorneta, wielokrotnego mistrza w skyrunningu i ultramaratończyka, najszybszego człowieka na szczycie Kilimandşaro, bijącego wszelkie rekordy i pokonującego nie tylko rywali, ale teş ludzkie słabości, pokusy i granice. Juş jako trzylatek Kilian uczestniczył w wyprawach ze swoimi rodzicami – ludźmi kochającymi góry i przyrodę. Tę miłość skutecznie zaszczepili u swoich dzieci i to im Jornet nieraz dziękuje na kartach „Biec albo umrzeć�. W jego profesjonalnej karierze zwycięstwa są oczywiście bardzo istotne, natomiast nie stanowią one celu samego w sobie. Rywalizacja, chęć poznania i odkrycia swoich moşliwości, w końcu radość czerpana z przebywania wśród lasów, gór, jezior – to rzeczy, które tego niesamowitego młodzieńca pchają do morderczych treningów i zawieszania poprzeczki coraz wyşej. Bo autor ani przez chwilę nie daje nam zapomnieć, şe kaşdy tryumf odniesiony na trasie zawdzięcza hektolitrom potu, niewiarygodnej sile woli i umysłowej samodyscyplinie.

.RQNXUV R 1DJURGĂš 0DJHOODQD Z\VWDUWRZDĂŻD V]ĂśVWD HG\FMD NRQNXUVX ġ1DMOHSV]H SXEOLNDFMH WXU\VW\F]QHÄľ &HOHP NRQNXUVX MHVW Z\ĂŻRQLHQLH QDMEDUG]LHM ZDUWRÄ‚FLRZ\FK SXEOLNDFML WXU\VW\F] Q\FK Z\GDQ\FK Z PLQLRQ\P URNX NDOHQGDU]RZ\P : HG\FML UR]SDWU\ZD QH EĂšGĂˆ W\WXĂŻ\ Z\GDQH Z RNUHVLH VW\F]QLDÄź JUXGQLD URNX : NRQNXUVLH Z\ĂŻRQLP\ ODXUHDWĂśZ Z WU]\QDVWX NDWHJRULDFK SU]HZRGQLN WHN VWRZ\ SU]HZRGQLN LOXVWURZDQ\ SU]HZRGQLN NLHV]RQNRZ\ SU]HZRGQLN GOD DNW\ZQ\FK SU]HZRGQLN GOD G]LHFL SU]HZRGQLN PRELOQ\ SU]HZRGQLN NX OLQDUQ\ DWODV WXU\VW\F]Q\ PDSD L SODQ WXU\VW\F]Q\ NVLĂˆÄ?ND SRGUĂśÄ?QLF]D DOEXP NVLĂˆÄ?ND UHSRUWDÄ?RZD Z\GDU]HQLH URNX :DUXQNL SUDZLGĂŻRZHJR ]JĂŻRV]HQLD GR NRQNXUVX 'RVWDUF]HQLH Z\SHĂŻQLRQHJR IRUPXODU]D ]JĂŻRV]HQLRZHJR 'RVWDUF]HQLH HJ]HPSODU]\ ]JĂŻDV]DQHM SXEOLNDFML 8LV]F]HQLH RSĂŻDW\ UHMHVWUDF\MQHM Z Z\VRNRÄ‚FL ]ĂŻ 9$7 ]D NDÄ?G\ ]JĂŻRV]RQ\ W\WXĂŻ : SU]\SDGNX ]JĂŻRV]HQLD SU]H] MHGQĂˆ Ä&#x;UPĂš ZLĂšFHM QLÄ? SLĂšFLX SXEOLNDFML ]D NDÄ?G\ NROHMQ\ W\WXĂŻ RSĂŻDWD UHMHVWUDF\MQD Z\QRVL ]ĂŻ 9$7 7HUPLQ ]JĂŻDV]DQLD SXEOLNDFML XSĂŻ\ZD OXWHJR URNX 2Ä&#x;FMDOQH RJĂŻRV]HQLH Z\QLNĂśZ L ZUĂšF]HQLH 1DJUĂśG 0DJHOODQD QDVWĂˆSL Z PDMX URNX Äź SRGF]DV 9 :DUV]DZVNLFK 7DUJĂśZ .VLĂˆÄ?NL .RQWDNW ] RUJDQL]DWRUHP 0DJD]\Q /LWHUDFNL .6,kÂż., XO 0D]RZLHFND SRN :DUV]DZD WHO IDNV HZDB]DMDF#U\QHN NVLD]NL SO

6]F]HJÜïRZH LQIRUPDFMH ZZZ QDMOHSV]H SU]HZRGQLNL SO


Recenzje Dzięki otwartości w przedstawianiu zmagań na trasach kolejnych wyścigów, a także nieudanego związku, relacji z rodziną i z ekipą wspomagającą go w zawodach, czytelnicy zyskują obraz ambitnego i zdeterminowanego człowieka sukcesu, któremu jednak nie brak humanizmu i głębokiej wrażliwości. Nie chodzi mu o pokazanie swoich zwycięstw i prostą chęć bycia docenionym przez innych. Ta książka to manifest woli, dowód na to, że zaangażowaniem i parciem do celu przez łzy, ból i wyrzeczenia można sprawić, że meta stanie się tylko przystankiem w dużo ważniejszej podroży – podróży do poznania własnego, prawdziwego „ja”. Bo bieg to tylko narzędzie. Michał Kramar

1897 informował o autentycznym procesie sadowym „wytoczonym przez woźnego nazwiskiem Wilk kupcowi o nazwisku Kanarek o obrażenie go podczas kłótni słowami ‘głupi dudek’. Powód wynajął adwokata Kosa, którego aplikant doktor Kozioł wniósł do sądu odpowiedni pozew. Sędzia, który miał rozstrzygnąć spór, nosił nazwisko Lis, a jako świadek przesłuchany został policjant Zając. Sędziemu udało się pogodzić zwaśnione strony”. Tomasz Z. Z apert

tłum. Barbara Bardadyn, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 246,

Jestem Tyrmand, syn Leopolda

ISBN 978-83-63248-71-0

Lidia Grychtołówna

W metropoliach świata. Kartki z pamiętnika „Zmusza do podziwu swoją witalnością, swoją osobowością a la Martha Argerich. Potrafi wygrać wszystkie odcienie, wszystkie kolory i nie wiadomo, co bardziej podziwiać: jej unerwione uderzenie, jej staccato a la Horowitz, jej czuły liryzm, czy cudowne frazowanie”. Tak o laureatce V Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego z 1955 roku oraz prestiżowych międzynarodowych konkursów w Berlinie, Bolzano i Rio de Janeiro pisał swego czasu krytyk prestiżowego francuskiego pisma „Diapason”. Jej związek z fortepianem rozpoczął się w wieku lat trzech, a publiczne występy dwa lata później. Systematyczne wykształcenie zdobyła u takich mistrzów jak: Wanda Chmielowska, Zbigniew Drzewiecki oraz Arturo Benedetti Michelangeli. Artystka koncertowała we wszystkich krajach Europy, obu Amerykach, Azji i Australii, a nagrywała dla tak renomowanych wytwórni płytowych, jak Deutsche Grammophon czy Philips. Ponadto zasiadała w jury Konkursów Chopinowskich w Warszawie (1980, 1985, 1990, 1995 i 2000) oraz Konkursu Chopinowskiego w Miami (1990). Od 1986 roku zajmuje się pracą pedagogiczną na Uniwersytecie im. Gutenberga w Moguncji, gdzie jako profesor fortepianu prowadzi swoją klasę. W pamiętniku odsłania kulisy fortepianowej kariery, ze swadą opowiada o sławnych artystach, przedstawia osobliwe migawki z egzotycznych zakamarków kuli ziemskiej, ukazuje własną codzienność od ponad półwiecza dzieloną z cenionym krytykiem muzycznym Januszem Ekiertem, (to-rt) Melanż, Warszawa 2013, s. 280, ISBN 978-83-928029-7-6

Mariusz Urbanek

Tuwim. Wylękniony bluźnierca Wiosną zaczytywałem się reporterską monografią Jana Brzechwy, pióra Mariusza Urbanka, jesienią z równym zainteresowaniem czytałem jego tom poświęcony Julianowi Tuwimowi. Pracowity jak pszczoła autor nie ocenia wyborów życiowych, ani tym bardziej światopoglądowych, gruntownie omawianych postaci, pozostawiając to czytelnikom. Misternie, niczym skomplikowane puzzle, układa ich wyraziste konterfekty, dyskontując pieczołowicie selekcjonowane wspomnienia, nierzadko pokryte pyłem niepamięci opisy, o korespondencji nie wspominając. I to jest przepis na wydawniczy sukces w dziedzinie literatury faktu. Życie wieczne zapewniły Tuwimowi nie tylko rymotwórstwo, ale także aforyzmy, takie jak ten: „Żyj tak, aby Twoim znajomym zrobiło się nudno, gdy umrzesz”. I tak się stało po nagłym zgonie autora „Wiosny” w końcu 1953 roku w zakopiańskim pensjonacie „Halama”. A jeszcze kilka godzin wcześniej czarował współurolopowiczów żartami. Być może była pośród nich jego ulubiona anegdota „o pewnej pani z mieszczańskiej rodziny, której zaginęła córka. Po kilku dniach poszukiwań znalazła ją służąca Mania. Melduje pani: – Proszę pani, panienka jest! – Gdzie? – Wisi za kotarą, powiesiła się. – No widzi Mania, jak Mania sprząta!”. Jedną z pasji Tuwima (obok demonologii i lingwistyki) było gromadzenie prasowych osobliwości. Za tygodnikiem „Wędrowiec” z roku 42

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Iskry, Warszawa 2013, s. 340, ISBN 978-83-244-0327-1

Kamila Sypniewska, Matthew Tyrmand

Z obawą brałam do ręki egzemplarz niniejszej książki. Po przerywanej częstym spoglądaniem na cyferblat i ciągnącej się jak flaki z olejem lekturze kuriozalnej książki miksta Agata Tuszyńska – Mary Ellen „Tyrmand” lękałem się, iż będą to kolejne „Tyrmandiana” pisane wazeliną. Na szczęście byłem w błędzie. Syn autora „Złego” pisze bardziej o sobie, niźli o ojcu. Chociaż nie osiągnął jeszcze czterdziestki, bagaż doświadczeń zgromadził już niemały. I skrzętnie się nim dzieli z czytelnikami. Matthew T. który ładnych parę lat spędził na Wall Street, napisał wspomnienia po angielsku, ponieważ języka taty nie zna – nad czym ubolewa, sygnalizując zarazem nadrobienie tej uciążliwej zaległości. Rodzinne miasto antenatów po mieczu od kilku lat systematycznie odwiedza. Nie tyle poszukując śladów przeszłości, ile blondynki, jest bowiem kawalerem. Proszę, więc zainteresowane o składanie stosownych i poważnych fotoofert na adres naszej redakcji. Jednocześnie zastrzegam sobie prawo – w przypadku doprowadzenia do mariażu do stosownej gratyfikacji za skuteczne pośrednictwo w rajfurzeniu. Tomasz Z. Z apert tłum. zbiorowe, Znak, Kraków 2013, s. 208, ISBN 978-83-240-2778-1

Francois Forestier

Marlon Brando. Piękna bestia „Tramwaj zwany pożądaniem”. „Viva Zapata!”. „Dziki”. Marlon Brando to ikona, a kultowych filmów z jego udziałem jest naprawdę wiele. Jednak ich ilość blednie w porównaniu z liczbą kobiet, z którymi aktor był związany – wiele z nich po związkach z gwiazdorem staczało się, a niektóre kończyły naprawdę tragicznie. Jego kariera, pomimo niesamowitej drogi na sam szczyt hollywodzkiego świata, mogła być jeszcze okazalsza, gdyby sam nie stał się swoim największym wrogiem. Brando, dorastający w rodzinie, w której ojciec nigdy nie okazywał mu uczuć, a matka była alkoholiczką, przedstawiony jest w książce jako człowiek nierzadko straszny, choć jednocześnie niezwykle pociągający. Okrutny dla ludzi wokół siebie, ale też wręcz nieodzowny dla wielu. Pozornie niezdolny do prawdziwej miłości, a zarazem wzbudzający szaleńczą miłość innych, pełen przeciwności geniusz, który jeśli tylko chciał, potrafil stworzyć takie kreacje, jak Vito Corleone. Bywały też spektakularne i kasowe porażki, do których się przyczynił. Nie uczył się tekstu, a kiedy juz go umiał to niezrozumiale bełkotał. Stwarzał ogromne zamieszanie i chaos na planie, ale i tak za każdą rolę otrzymywał bajońskie kwoty. Reżyserzy mieli z nim bardzo ciężkie przeprawy, ale w angażach nadal mógł przebierać. Swoimi niezaspokojonymi żądzami niszczył innych i zyskał wielce znamienny przydomek fuck machine i status najgorętszego kochanka ówczesnego świata. Był postacią nietuzinkową i taką jawi się na kartach książki – buntownik pożądający i pożądany, chłodno wykorzystujący swoją niezrównaną urodę do nieustających podbojów miłosnych. Skończył otoczony osobistymi tragediami najbliższych sobie osób, chory i samotny. Barwne historie, anegdoty i ludzie, jakich spotkał na swojej drodze mogłyby posłużyć za materiał na świetny film. Forestier swoją rewelacyjną książką stworzył już gotowy scenariusz. Michał Kramar tłum. Martyna Jarząb, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2013, s. 284, ISBN 978-83-7508-703-1

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Recenzje Poradniki Chris Lowney

tłum. Anna Boniszewska, Wydawnictwo G+J Książki, Warszawa 2013, s. 276,

Heroiczne życie

ISBN 978-83-7778-483-9

Autor w wieku trzydziestu lat został dyrektorem zarządzającym w J.P. Morgan &Co. Zajmował najwyższe stanowiska w Nowym Jorku, Tokio, Singapurze i Londynie. Na kartach prezentowanej książki dzieli się doświadczeniami i ośmiela się wskazać drogę do sukcesu: „Najpierw sformułuj cel. Potem dokonaj właściwych wyborów, związanych z pracą i związkiem. I wreszcie uczyń każdy dzień ważnym i pięknym”. Oto prosta droga do sukcesu, nie znaczy to jednak, że banalna. Autor umiejętnie prowadzi czytelnika przez zawiłości współczesnego świata, odwodząc go od egoizmu, tymczasowych zachcianek, łatwych przyjemności. Książka Lowneya to uwspółcześniona wersja „Ćwiczeń duchowych” Ignacego Loyoli, z kart której czytelnik upewnia się o znaczeniu rangi pracy i wytrwałości w osiąganiu wytyczonego celu. (br) tłum. Łukasz Malczak, Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 250, ISBN 978-83-7767-907-4

Edizioni del Baldo

Dekoracje dla wszystkich Książka zaprasza dorosłych, młodzież i dzieci do świata dekoracji, zdobień i bibelotów. Każdy przecież może stać się artystą, nawet wtedy, kiedy jeszcze o tym nie wie. Wszyscy zaś, którzy czują bluesa w tej dziedzinie, znajdą tu kopalnię pomysłów, wzorów i technik budzących zdumienie. Poszczególne rozdziały tej pozycji prowadzą przyszłego twórcę w tworzenie i dekorowanie za pomocą darów natury, recyclingu, czyli robienia czegoś z niczego, lepienia z gliny, malowania, rysowania, lepienia, nawlekania, splatania, itp. Znajdziemy tu morze pomysłów na upominki codzienne i świąteczne, czyli zrobienie własnoręcznie modnych łańcuszkowych bransoletek z koralikami, bombek patchworków, srebrzystych kryształków, gwiazdek, broszek, wazonów lub pojemników na długopisy, kwiatów, lalek, itp. Książka inspiruje do kreatywnego spędzania czasu. (br) tłum. Agata Pachucy, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2013, s.324, ISBN 978-83-7660-730-6

Mark Goulston, John Ullmen

Skuteczny wpływ

Biorąc tę książkę do rąk można oczekiwać, że będzie to kolejny z serii poradników, których na naszym rynku wydawniczym jest prawdziwe zatrzęsienie. Jednak już od samego początku to wrażenie ulega zmianie – to nie poradnik o tym, jak udoskonalić jedną, konkretną cechę lub umiejętność, ale lektura, która po dokładnym przestudiowaniu pozwoli nam stać się naprawdę lepszymi ludźmi. Goulston i Ullmen na prawie trzystu stronach w bardzo zrozumiały i przejrzysty sposób wyjaśniają, jakie błędy popełniamy praktycznie na co dzień w komunikacji z innymi, i jak te błędy negatywnie oddziałują na postrzeganie nas w towarzystwie. Proste kroki i rozwiązania oferowane przez autorów nie tylko usprawnią naszą skuteczność w przekonywaniu innych do swoich racji, ale pozwolą nawiązać bliższy, lepszy i głębszy kontakt z rozmówcami. Tytuł książki jest nieco zwodniczy, bo osoby zainteresowane usprawnieniem swojego codziennego podejścia do rozmów i interakcji z drugimi mogą ją pominąć sądząc, że jest napisana z myślą o ludziach biznesu. Nic bardziej mylnego! Okazuje się, że gdybyśmy zaczęli uważnie słuchać i aktywnie uczestniczyć w opowieści naszego interlokutora, to on odwdzięczałby nam się tym samym. b i b l i o t e k a

Warto podkreślić, że wyjątkowo klarownie przedstawione zagadnienia zdają się prowadzić czytelnika ‚za rękę’. I na koniec bądźmy uważni, otwarci i życzliwi, a nasza droga przez życie znacznie się uprości! Michał Kramar

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Beata Pawlikowska

Kurs szczęścia Beata Pawlikowska lubi podróżować, a następnie dzielić się z czytelnikami swoimi przeżyciami w kolejnych książkach. Ta książka pokazuje, że podróże nie są jej jedyną pasją. Już od pewnego czasu odkrywa w sobie siły mogące pomóc czytelnikom zmienić ich sposób myślenia, znaleźć szczęście, o ile ktoś go jeszcze nie znalazł. I pojawiają się jak grzyby po deszczu książki autorstwa Beaty Pawlikowskej z serii „poradników szczęśliwego życia”. „Kurs szczęścia” jest jedną z nich, autorka przypomina o tym, o czym każdy wie od najmłodszych lat, ale może niektórzy zapomnieli, że aby być szczęśliwym trzeba być uczciwym i żyć w zgodzie z naturą, z wartościami, być życzliwym i pozytywnie nastawionym. Dużo miejsca autorka poświęca podświadomości, opisuje „fałszywe kody podświadomości”, które, uwaga!, każdy ma w sobie. Drogi Czytelniku, proszę robić miejsce na półce gdyż w przygotowaniu jest kilka kolejnych tomów poradników autorstwa Beaty Pawlikowskiej mówiących o szczęściu i podświadomości, które pozwoliłam sobie nazwać „Poradnikami obsługi życiowego pociągu”. Ja jednak pozostanę przy swoim życiowym haśle: „Schody są po to, żeby je pokonywać”. Małgorzata Berwid G+J Gruner+Jahr Polska, Warszawa 2013, s. 368, ISBN 978-83-7778-434-1

sport Raymond Domenech

Straszliwie sam W latach 2004-2010 był trenerem reprezentacji Francji. Doprowadził ją do finału mistrzostw świata w Niemczech w 2006. Po drodze Francuzi zostawili w pobitym polu, m.in. Hiszpanię, Brazylię i Portugalię. W finale grali z Włochami jak równy z równym. Kto wie czy nie wygraliby, gdyby nie Zinedine Zidane, który na chamskie odzywki Marco Materazziego zamiast zareagować jak gentelman, uderzył z byka. Dostał czerwoną kartkę, a jego rodacy grając w osłabieniu nie sprostali Włochom. Zostali wicemistrzami świata, ale nikt nad Sekwaną nie dziękował trenerowi, lecz piłkarzom. Na mistrzostwach Europy w Szwajcarii i Austrii Francuzi zremisowali z Rumunią, przegrali z Holandią i Włochami, nie wyszli z grupy, za co obwiniono już nie piłkarzy, lecz trenera. Na mistrzostwa świata w RPA w 2010 Francuzi zakwalifikowali się w haniebny sposób, mianowicie dzięki bramce strzelonej po zagraniu ręką. Na mundialu zremisowali z Urugwajem, przegrali z Meksykiem i RPA. W zespole panowała fatalna atmosfera, doszło do buntu przeciwko trenerowi. Ale to chociaż piłkarze nie stanęli na wysokości zadania i zachowywali się jak rozkapryszone gwiazdki, wrogiem publicznym numer jeden we Francji obwołano trenera. Z hukiem wyleciał z posady. Nikt nad Sekwaną nie zostawił na nim suchej nitki. „Straszliwie sam” to rzecz niebywała w środowisku piłkarskim. To nie książka o Raymondzie Domenechu, to także nie autobiografia Domenecha, spisana przez ghost-writera, lecz jego dziennik, osobisty dziennik. Bo Raymond Domenech to ktoś, kto umie pisać i pisze sam za siebie, w swoim imieniu. Pisze zresztą znakomicie, z talentem, soczyście, ale z poczuciem odpowiedzialności za słowo. Jest świetnym •

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3

43


Recenzje analitykiem, widzi co się wokół niego i z nim dzieje, z zimną krwią analizuje to, co się stało i już się nie odstanie. Jego przemyślenia godne są nie tyle trenera, co publicysty i intelektualisty, chociaż trzeba przyznać, że w swoich rozmyślaniach bywa szalony, ale szalony jak na człowieka pióra przystało. Jego jedyną winą okazało się to, że został zdradzony przez zawodników, którym zaufał. Lektura obowiązkowa dla każdego trenera, dla każdego piłkarza, dla każdego kibica. Ale także dla każdego, kto chciałby zrozumieć fenomen piłki nożnej, kto chciałby wiedzieć, co miał na myśli słynny szkocki trener Bill Shankly, gdy w latach siedemdziesiątych XX wieku stwierdził, że futbol to nie jest kwestia życia i śmierci, lecz sprawa o wiele poważniejsza. Janusz Drzewucki tłum. Antoni Bartosz, Rebis, Poznań 2013, s. 352, ISBN 978-83-7818-437-9

Gwen Russell

David Beckham. Piłkarz, celebryta, legenda Nie był najlepszym piłkarzem swoich czasów, ale bez wątpienia najsławniejszym. Nie osiągnął tyle, co Pele czy Maradona, ale zapewne jest bardziej w świecie rozpoznawalny niż ci dwaj razem wzięci. Napisana przez Gwena Russella jego biografia jest właśnie o tym: o piłkarzu, który został celebrytą i stworzył wielką legendę. Grał w wielkich klubach: w Manchesterze United, Realu Madryt, AC Milan i w Paris Saint Germain, po drodze grał nawet w USA, w Los Angeles Galaxy, nieopodal Hollywood. Był filarem reprezentacji Anglii. Strzelał piękne gole z rzutów wolnych, przepięknie podawał z kilkudziesięciu metrów, z precyzją wręcz jubilerską. Nie znaczy to wcale, że jego kariera piłkarska była usłana różami, że okazała się pasmem sukcesów. Nic z tych rzeczy. Na mistrzostwach świata we Francji dał się sprowokować przez Diego Simeone, dostał czerwoną kartkę i wyleciał z boiska, wskutek czego Anglia w dziesiątkę nijak nie mogła wygrać z Argentyną. Na mistrzostwach Europy w Portugalii w meczu przeciwko Portugalczykom nie strzelił karnego i Anglia mogła wracać do domu. Nienawidzono go, ale jednocześnie kochano. Słynny piłkarz Manchesteru United dowcipkował na jego temat, że nie umie kopać piłki lewą nogą, ani uderzać głową, nie potrafi wykonywać wślizgów, ale poza tym jest OK. Najpierw był mężem Posh z grupy Spice Girls, a potem wyszło na to, że to Victoria Adams jest żoną Beckhama. Wokół niego, wokół jego osoby powstał cały przemysł kosmetyczno-galanteryjny, a także reklamowy. Dzisiaj Beckham zarabia po prostu na swoim nazwisku, bo jest ono marką taką jak Nike, Rolex czy Ferrari. Nic więc dziwnego, że Russell opisuje z jednej strony karierę sportową piłkarza, natomiast z drugiej – niemal równolegle – jego karierę medialną. Krok po kroku poznajemy mechanizmy rządzące nowoczesnym futbolem, skomercjalizowanym zresztą do cna, natomiast z drugiej – mechanizmy współczesnego showbussinesu, którego David Beckham jest wielką gwiazdą, nie mniejszą od gwiazd rocka czy filmu. (jd)

tylko sam ze sobą, bawi się biegiem, a na ostatnich metrach wręcz zwalnia. Nikt nigdy w biegu na setkę nie wygrywał tak lekko i swobodnie jak on. W bogato ilustrowanej książce opowiada o tym skąd się wziął, opowiada o swoich rodzicach, o rodzinnym domu, o szkole, o pasji biegania. Opowiada o Jamajce. Ale także o tym, jak trenuje, ile wylał potu na treningach, żeby wygrać wszystko, co było do wygrania, żeby osiągnąć dzisiejszą klasę. A dzisiaj wydaje się kimś większym niż legendarni sprinterzy Jesse Owens, Ben Johnson czy Carl Lewis. Jest kimś, kogo uwielbiają tłumy, kogo kochają media, kogo kochają kamery telewizyjne. Chociaż, gdy na widok wymierzonych w niego obiektywów, już nie tylko po skończonym zwycięskim biegu, ale nawet przed biegiem, na rozgrzewce, wykonuje słynny gest naciągania strzały na cięciwę łuku, zwany już „gestem Bolta”, mam nieznośne wrażenie, że zachowuje się jak chłopiec cierpiący na ADHD. Tak czy owak, jego autobiografia warta jest mszy. Dowiemy się z niej co siedzi w głowie tego potężnego sportowca, bohatera lekkoatletycznych aren, ulubieńca mediów, dowiemy się też cóż takiego myśli on o tym cyrku, w którym bierze udział, a do powiedzenia ma niejedno, zaiste. (jd) tłum. Dawid Wójcik, Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 288, ISBN 978-83-7924-055-5

Historia Nikołaj Nikulin

Sołdat

Nikołaj Nikulin jest doskonałym obserwatorem, który dodatkowo nieźle orientuje się w otaczającej go rzeczywistości. Nie ma problemów z analizowaniem wydarzeń, a ich dokładna charakterystyka sprawia, że jego obraz życia w Armii Czerwonej nie jest przejaskrawiony ani zaciemniony przez niedomówienia. Publikacja stanowi zajmujący zapis życia żołnierza, jego odczuć i obserwacji poczynionych w okresie służby w Armii Czerwonej. Ma znaczny potencjał, zwłaszcza, gdy idzie o charakterystykę żołnierzy i sztabów jednostek z autorem w składzie. Nikulin, jako jeden z nielicznych przeszedł szlak bojowy Leningrad– Berlin. Został odznaczony za męstwo, jednak jego szczegółowe wspomnienia odzierają frontowe przeżycia z heroizmu, burząc mit wielkiej wojny ojczyźnianej. Przyznaje się do potwornego strachu, opisuje głód, śmierć i okrucieństwo czerwonoarmistów. Demaskuje głupotę i cynizm dowodzących, a także bezwzględność sowieckiej machiny wojennej. Publikacja tej relacji – spisanej u schyłku rządów Breżniewa – możliwa była dopiero po rozpadzie Związku Radzieckiego, jej wcześniejsze upublicznienie groziłoby autorowi łagrem. Na przykład za ujawnienie klucza do frontowych zwycięstw nad wojskami III Rzeszy: „Pułkownik wie, że atak nie ma sensu, że jedynie padną kolejne trupy. (…) Jednak pułkownik wykonuje rozkaz i pędzi ludzi do ataku. Jeśli ma sumienie, sam idzie w bój i ginie. (…) Jest im znana tylko jedna taktyka – napierać masą ciał. Ktoś w końcu zabije Niemca”. (to-rt) tłum. Agnieszka Kniat, Carta Blanca, Warszawa 2013, s. 320, ISBN 978-83-7705-231-0

tłum. Dawid Wójcik, Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 320, ISBN 978-83-7924-014-2

Religia

Usain Bolt

9.58. Autobiografia najszybszego człowieka na świecie

Autobiografia najsłynniejszego dzisiaj lekkoatlety świata, sprintera z Jamajki Usaina Bolta, spisana z pomocą dziennikarza Shauna Custisa okazuje się całkiem interesująca w lekturze. Powiedzieć, że Usain Bolt jest mistrzem olimpijskim i świata na 100 i 200 metrów oraz w sztafecie 4x100 metrów, to powiedzieć jednocześnie wiele i niewiele. Tu już nie chodzi o to, że jego rekord w sprincie na królewskim dystansie stu metrów, wybity w tytule książki, to wynik niebotyczny, ale w tym, że swoje zwycięstwa Usain Bolt odnosi w sposób niezwykły. W połowie dystansu uzyskuje tak ogromną przewagę nad rywalami, że w drugiej biegnie już

44

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Karol Wojtyła

Tajemnica Boga

p r z e d s t a w i a

Niepublikowane dotychczas teksty ks. Karola Wojtyły z lat pięćdziesiątych, kiedy był duszpasterzem studentów w krakowskiej parafii św. Floriana. Odkrył je ks. Szymon Fedorowicz w prywatnych zbiorach swojego zmarłego ojca Jacka, należącego do środowiska księdza Wojtyły. Dotyczą misteriów paraliturgicznych, związanych z Matką Bożą Gromniczną, Męką Pańską, uroczystością Chrystusa Króla oraz z Maryją Niepokalaną. Ks. Wojtyła angażował w wystawianie misteriów studentów •

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Recenzje głównie z Politechniki Krakowskiej i studentki z internatu sióstr nazaretanek. Nie omieszkał zapraszać również aktorów i muzyków. Fenomenem tych misteriów, jak pisze w słowie wstępnym Stanisław kardynał Dziwisz, jest próba niezwykle prostego i życiowego wyjaśnienia sensu rozważanych prawd wiary. Oto przykład: „Tajemnica krzyża. Nie wolno być poza nią. Nikt nie potrafi jej już wyrwać z losów człowieka. Im bardziej usiłuje tego dokonać, tym boleśniej wbija się ona w dzieje ludzkie. Człowiek albo się o nią rozbije, albo się przez nią ocali”. Ks. Karol Wojtyła – Jan Paweł II po raz kolejny przemawia i zaskakuje głębią refleksji. Wydawnictwu WAM należą się gratulacje za bardzo staranne wydanie „Tajemnicy Boga”. Bożena Rytel Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s.92, ISBN 978-83-7767-818-3

Richard Rohr

Spadać w górę Podtytuł książki informuje, że tematyka jej dotyczy duchowości na obie połowy życia. Według autora życie jest swoistą podróżą, składającą się z dwóch części. Pierwsza to lata młodości, kiedy m.in. pracujemy na osiągnięcie sukcesu, budujemy własną tożsamość, dążymy do stabilizacji, dającej poczucie bezpieczeństwa. Druga połowa życia, zdaniem Richarda Rohra, winna uświadamiać, że „domy nie są po to, by w nich mieszkać, lecz po to jedynie, by się z nich wyprowadzić”. W tę drugą połowę życia człowiek jest wprowadzany, dzięki doświadczaniu chaosu, bezradności i upokorzenia. Owe zaś doświadczenia nieustannych upadków i powstań z upadków są niezbędnym elementem procesu wznoszenia się, który swój kres znajduje w Bogu. (br) tłum. Beata Majczyna, Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s.226, ISBN 978-83-7767-188-7

piękną, filozoficzną, moralizatorską, poradniki lekarskie, higieniczne, dobrego wychowania, publicystykę, a także ikonografię. Praca spotka się z uznaniem nie tylko środowiska naukowego, także – za sprawą tematu i przejrzystości języka – zainteresuje laików. Joanna Habiera Oficyna Wydawnicza Impuls. Kraków 2013, s. 192, ISBN 978-83-7850-410-8

Jakub Janiszewski

Kto w Polsce ma HIV? To książka, po którą powinien sięgnąć każdy. Po co? Aby poznać odpowiedź na tytułowe pytanie, aby zobaczyć świat, o jakim w większości nie mamy pojęcia. Dotyczy dżumy naszej cywilizacji, epidemii, która nieustająco zbiera swoje żniwo. Opracowanie dziennikarza radia TOK FM nie jest jakimś śmiertelnie nudnym zestawieniem. O nie! To horror, thriller oparty na faktach. I doprawdy krew mrozi się w żyłach, gdy wreszcie dopuścimy do siebie myśl, że w rzeczywistości wszyscy jesteśmy zagrożeni. AIDS dla wielu to obca, nieelegancka choroba, kojarząca się ze środowiskiem narkomanów i homoseksualistów, uruchamiająca mechanizm społecznego wykluczenia, homofobię. Jakub Janiszewski wytyka resortowi zdrowia niefrasobliwość, brak rzetelnego obrazu zjawiska, przesadny optymizm. Przywołuje postać Ani, która zmarła na AIDS, bo nie zdiagnozowano jej na czas w jednym z łódzkich szpitali. Pojawia się też wątek Simona Mola, czarnoskórego mężczyzny, który zaraził wirusem HIV wiele polskich kobiet. Janiszewski bez pardonu wytyka narodowe przywary. W przypadku Mola wielu obwiniało nie Kameruńczyka, ale jego ofiary za to co się stało. Cisi zabójcy to chorzy, którzy pałają chęcią zemsty i nie informują o swojej chorobie, ale z premedytacją zarażają innych. Pojawia się też instytucja Kościoła i jego zakaz używania prezerwatyw. Rzetelna publicystyka Janiszewskiego wsparta została rysem historycznym i wstrząsającymi historiami kilku jego rozmówców. Nie można odmówić dziennikarzowi języka, bystrości obserwacji, trafności spostrzeżeń. Warto przeczytać. (et) Krytyka Polityczna, Warszawa 2013, s. 382, 39,90 zł, ISBN 978-83-62467-92-1

nauki społeczne

kulinaria

Agnieszka Gromkowska-Melosik

Kobieta epoki wiktoriańskiej. Tożsamość, ciało i medykalizacja

Rozmarzona i efemeryczna lady Emily Ishan na okładce. Dalej kobieta z szaleństwem na twarzy na XIX-wiecznym obrazie „Wykład kliniczny w Salpetriere”. Histeryczka i anioł. Przebiegła diablica i symulatorka. Bezwolna i posłuszna żona. Czy kobieta epoki wiktoriańskiej miała coś do powiedzenia? Mogła o sobie decydować? „Jesteśmy biednymi stworzeniami urodzonymi dla przyjemności i rozrywki mężczyzn i przeznaczonymi do przechodzenia przez niekończące się cierpienia i procesy[…]; mężczyźni są bardzo samolubni, a poświęcenie kobiet jest zawsze rodzajem poddaństwa, które powoduje, że położenie naszej płci nie jest godne pozazdroszczenia” – pisała królowa Wiktoria w liście do córki Vicky. Jaka była zatem kobieta tamtej epoki? Piękna, czysta i posłuszna. Miała rodzić dzieci i dbać o ognisko domowe. Słuchać męża i nie odzywać się niepytana. Kobiety z wyższych sfer miały być ozdobą i przydawać swą urodą mężowi prestiżu, symbolizować jego bogactwo. Ideał piękna? Niewiasta o „maleńkich i delikatnych dłoniach i stopach oraz smukłej figurze”. Kobiety wówczas nagminnie cierpiały na blednicę, histerię czy też pospolity „globus”. Można powiedzieć, że panowała epidemia histerii, czyli „nerwicy mózgowia”. Na obrazie „Wykład kliniczny w Salpetriere” widzimy kobietę w napadzie histerii. Jak pisano kilkadziesiąt lat później histeria była bardziej wymysłem lekarzy niż chorobą kobiet. Ileż kobiet straciło wówczas jajniki – wycięte chirurgicznie, by przywrócić im równowagę psychiczną! Autorka przedstawiła oryginalną interpretację problemu tożsamości i cielesności kobiet w wiktoriańskiej Anglii. Wykorzystała anglojęzyczne teksty: literaturę b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Dorota Świątkowska

Moje wypieki i desery Mieszkająca w Walii Dorota Świątkowska jest autorką popularnego bloga z przepisami na ciasta i ciasteczka mojewypieki.com. Jak sama pisze, blog „miał być nowoczesną formą starego zeszytu z przepisami i karteczek z zapiskami, które zawsze się zapodziewały”. Dziś notuje ogromne ilości odsłon, przoduje w rankingach, a jego założycielka jest w czołówce najlepszych blogerek kulinarnych. Jej najnowsza książka (pierwsza pt. „Moje wypieki” wyszła drukiem w 2010 roku) jest smakowita pod każdym względem! Nie tylko z uwagi na treść i kulinarne propozycje, ale też na warstwę graficzną. Kolorowe, doskonałej jakości fotografie, dbałość o szczegóły, nowoczesny layout i ładne wydanie sprawiają, że trudno się od książki oderwać, zwłaszcza łasuchom. Wydawnictwo Egmont dołożyło starań, by książka, a właściwie album, zdumiewał wykwintem. Koncept graficzny jest dziełem Joanny Szułczyńskiej. Wielki zachwyt. Treść książki została podzielona na rozdziały tematyczne, których zawartość stanowią receptury na babeczki, muffinki, tarty, bezy, ciasta, serniki, torty, desery lodowe. Od klasyki – pączków z różą, sernika wiedeńskiego po miniserniczki z białą czekoladą i budyniem żurawinowym i lody piernikowe. W poszukiwaniu gotowych pomysłów, jak i inspiracji do własnych eksperymentów warto sięgnąć po tę książkę. Jest w czym wybierać, a wybór może okazać się trudny. Bardzo duży plus za indeks rzeczowy, to wciąż pomijany element w książkach kucharskich. (et) Egmont, Warszawa 2013, s. 304, ISBN 978-83-237-6116-7

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3

45


Recenzje Suzanne Carreiro

Sekrety domowej kuchni Włochów Tytuł książki jest nieco mylący. Amerykańska pisarka, owszem, zagląda do garnków, ale tylko mieszkańców Umbrii, nie zaś całych Włoch. I chwała jej za to, że poświęciła swój czas, by przybliżyć kuchnię tego niewielkiego i raczej mało znanego regionu. Uchodzi on przede wszystkim za zielone serce Włoch, nie ma tam zbyt wielu zabytków, warto na pewno odwiedzić Asyż, Spoleto, czy też moje ulubione Orvieto położone na szczycie wulkanicznego wzgórza, skąd pochodzi cenione białe wino. Umbria pachnie przede wszystkim truflami, szafranem, ziołami i oliwą. Umbryjska dieta – od czasów Etrusków – w dużej mierze opiera się na płodach ziemi (fasola, soczewica, szparagi, grzyby), z mięsem obchodzi się tu dość szlachetnie, przerabiając na potrawę niemal każdy kawałek zwierzęcia. Autorka przez kilka miesięcy mieszkała w Umpertide, doskonaląc język i korzystając z lekcji gotowania zarówno u zawodowych gospodarzy, jak i u gospodyń, które „potrafią z najprostszych darów umbryjskiej ziemi wyczarować przepyszne dania”. Zbierała receptury i spisywała je, a nie było to łatwe, bo Włosi dozują przyprawy na smak, zapach, na oko. Ta książka z całą pewnością jest małym kulinarnym przewodnikiem po Umbrii, obok przepisów znalazły się tu gawędy o ludziach, jak również informator z adresami restauracji, sklepów z tradycyjnymi produktami, miejsc noclegowych. (et) tłum. Grażyna Grzywna-Tunk, Pascal, Bielsko-Biała 2013, s. 450, 44,90 zł, ISBN 978-83-7642-197-1

Natale Battaglia

Wykwintne desery Jeśli w jesienne i zimowe dnie nie będziemy mieć humoru, to możemy sięgnąć po tę właśnie książkę, aby osłodzić sobie niesprzyjającą aurę. Znajdziemy w niej bowiem przepisy na zaskakujące wariacje z pysznymi musami, budyniami i kremami w roli głównej. Takie puszyste słodkości wykonujemy głownie na bazie mleka, jajek, cukru i śmietany. Składniki nie są więc skomplikowane, można je za to wzbogacać rozmaitymi owocami, sokami, konfiturami, czekoladą. W tej książce każdy znajdzie przepis na swój ulubiony deser. Może to być np. zwykły budyń ryżowy lub bardziej skomplikowany z nugatem, klasyczny krem kawowy lub mus czekoladowy. Oprócz prostych receptur, znajdziemy bardziej złożone np. na bavarese z jogurtem i galaretką ananasową, czy z truskawkami, creme carmel, piankę z ricotty z konfiturą figową, itd. Pozycja ukazała się w znanej serii Jedności „Słodycze w roli głównej”, została pięknie i barwnie wydana. (br) tłum. Zofia Pająk, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2013, s.96, ISBN 978-83-7660-799-3

pedagogika Peg Dawson, Richard Guare

Zdolne, ale rozkojarzone Większość dzieci w przedszkolu jest w stanie usiedzieć 10 minut w kółku. Antek nie wytrzyma nawet 10 sekund. Ciągle gubi rzeczy. Wpada w histerię w miejscach publicznych. Dlaczego? Mama Antka próbowała już wszystkiego. Przekupstwa, krzyków, próśb, tłumaczeń, gróźb i kar. Na darmo. A może to kwestia umiejętności? Może Antoś chce, ale nie potrafi? Co robić, gdy bystre, uzdolnione dziecko ma problemy z wykonywaniem codziennych zadań, takich jak odrabianie lekcji, odkładanie zabawek na miejsce czy słuchanie poleceń w szkole. Gdy dziecko nie umie się zorganizować, utrzymać koncentrację oraz kontrolować impulsy i emocje. „Zdolne, ale rozkojarzone” dziecko może też mieć trudności z przyjmowaniem rozczarowań lub opanowaniem złości. Autorzy, którzy mają ponad trzydziestoletnie doświadczenie pracy z dziećmi z trudnościami w uczeniu się, zaburzeniami uwagi i innymi problemami behawioralnymi, poddają rodzicom w potrzebie łatwe do zastosowania strategie w celu zwiększenia naturalnych zdolności wykonawczych dziecka. Pokazują, jak rodzice sami mogą pomóc swojemu dziecku. Rozpoznać mocne i słabe 46

b i b l i o t e k a

a n a l i z

strony swojego dziecka oraz zastosować sprawdzone metody zwiększania konkretnych umiejętności. Niewielkie zmiany mogą przynieść wielką poprawę. Ta inspirująca książka pokaże ci, jak tego dokonać. Jak poprawić pamięć, pomóc zapanować nad emocjami, podnieść umiejętności utrzymywania uwagi, zwiększyć zdolności planowania i ustalania priorytetów, wyrabiać zdolność zarządzania czasem oraz dążenia do celu. Pomagają tym samym rodzicom w planowaniu wychowania dziecka, co bezpośrednio przekłada się na ich wyniki w nauce i stosunek do szkoły. Rozkojarzonemu trzeba stworzyć warunki do rozwoju, nie przeszkadzać w rozwoju i nauczyć choćby minimalnego przystosowania się do rzeczywistości. Od czegoś trzeba zacząć. Joanna Habiera Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013, s. 380, ISBN 978-83-233-3274-9

komiks Darren Aronofsky, Ari Handel, Niko Henrichon

Noe. Za niegodziwość ludzi

Biblijna przypowieść o Noem i Arce, która ocaliła wybrane zwierzęta i garstkę ludzi przed gniewem Boga jest jedną z najbardziej znanych opowieści Pisma Świętego. Interpretacja Aronofsky’ego i Handela wraz z ilustracjami Henrichona stanowią nowe i dość rewolucyjne spojrzenie na tę historię. Konwencja komiksu daje bardzo duże pole do eksperymentowania autorom decydującym się na jej użycie. Nie inaczej jest tutaj – całość dzieje się w bliżej nieokreślonym czasie, kiedy na świecie pozostały już tylko pustoszące wszystko hordy rzezimieszków, gdzie nikczemność jest zaletą, a występek, zepsucie i przemoc są na porządku dziennym. Noe, uzdrowiciel i mag, pragnie jedynie ochronić swoich najbliższych przed wszechobecnym złem. W trakcie codziennej walki o przetrwanie zaczynają nawiedzać go wizje z przesłaniem od Boga, w których motywem przewodnim jest…woda. Pchany tym, co w nich widzi, zaczyna działać instynktownie i razem z najdroższymi mu osobami wyrusza w niebezpieczną podróż. Podróż, która zaprowadzi go do zdeprawowanego miasta z wieżą Babel, starcia z niegdysiejszymi aniołami teraz zamieszkującymi niedostępne regiony świata, i spotkania ze swoim dziadkiem, który wiele lat wcześniej również doświadczył podobnych wizji… Aronofsky i Handel niewątpliwie sprawdzili się jako scenarzyści. Fabuła jest dobrze skonstruowana i wartka, nie zdradza zbyt wiele na samym początku, ale nie pozwala też na chwilę nudy. Postaci, pomimo że nie poznajemy ich wiele, są przedstawione sugestywnie i wiarygodnie. Tekst stanowi motor napędowy, na szczęście bez dominowania nad całością. Zresztą szata graficzna to prawdziwy majstersztyk. Kreska Henrichona rewelacyjnie oddaje postapokaliptyczny klimat, co było założeniem komiksu. Ilustracje są pełne szczegółów, ale pozostawiają miejsce na własną interpretację czytelnika. Kolorystka jest bardzo mocną stroną kanadyjskiego twórcy – momentami ciepła, czasem wyjątkowa chłodna, kiedy indziej nierealna, choć zarazem bardzo prawdopodobna, co prawda raczej w sennym marzeniu. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to ilustracje stanowią o wielkiej sile tego tomu. „Za niegodziwość ludzi” jest pierwszą pozycją z zaplanowanych czterech mających się ukazać w tej serii. Początek uznać wypada za bardzo zachęcający. (mk) tłum. Marta Duda-Gryc, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 68, ISBN 978-83-7924-080-7

Audio Hennig Mankell

Piąta kobieta Mroczna i przygnębiająca opowieść, w której tle jest chęć wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Straszliwe zbrodnie mają być

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Recenzje dla ofiar karą za wyrządzane wcześniej zło, odrażającym samosądem, w dodatku w wykonaniu kobiety. Książka ponura i przegadana, komisarz Wallander, bohater kryminałów noir Henniga Mankella jest mało ciekawą postacią – stary wyga i rutyniarz, ale w życiu osobistym kompletnie nijaki, żeby nie powiedzieć: przegrany. Nagranie audio to potężna dawka czytanego tekstu, dwie płyty CD, blisko 18 godzin, czyta Leszek Filipowicz, który czytał też inne książki Mankella wydawane w Bibliotece Akustycznej. (ł) tłum. Halina Thylwe, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2013, 2CD-MP3, 49,90 zł, ISBN 978-83-7878-093-9

Marek Kamiński

Warto podążać za marzeniami Marek Kamiński jest nie tylko wybitnym podróżnikiem, ale też otwartym, bezpretensjonalnym, życzliwym dla ludzi człowiekiem. I to przebija przez książki, dzięki sposobowi, w jaki opowiada o swoich dokonaniach – skromnie, bez patosu, nawet z pewną nieśmiałością. Chętniej niż o sobie, mówi o innych, zwłaszcza o rodzinie, ale też o towarzyszach wędrówek czy o przypadkowo napotykanych osobach. „Człowiek jest tym, co daje innym”, pisze Marek Kamiński i nie ma w tym ko-

kieterii. Nie jest dobrym lektorem, ale za to jego opowieść brzmi autentycznie, szczerze. Na nagraniu audio znalazły się fragmenty dzienników oraz wspomnienia i refleksje – z lat dzieciństwa i dojrzewania, z pierwszych podróży, z wypraw polarnych, górskich i przez pustynię Gibsona, z zimowego spływu Wisłą, ale też z podróży z żoną i córką Polą – niekoniecznie egzotycznych. Najważniejsza jest – jak pisze – podróż przez życie, a w tej towarzyszy mu żona i teraz już dwójka dzieci. Refleksja, że „dopóki nie dotkniemy świata pozostanie dla nas nieznany i obcy” dotyczy nie tylko zdobywania biegunów. Zgodnie z tytułem, warto jest podążać za marzeniami. (ł) G+J RBA / National Geographic, Warszawa 2013, CD-MP3, 34,90 zł, ISBN 978-83-7596-460-8

Literaturoznawstwo Dariusz Pachocki

Broniewski w potrzasku uczuć Renesans twórczości Władysława Broniewskiego trwa w najlepsze. W ubiegłym roku doczekaliśmy się świetnej reporterskiej biografii poety wykwintnego pióra Mariusza Urbanka, teraz otrzymujemy szczegółowy opis jego zapomnianego romansu, uzupełniony korespondencją pomiędzy kochankami. Dariusz Pachocki, który na parnas krytyki literackiej dotarł za sprawą gruntownego opracowania niełatwych w odbiorze „Dzienników” Edwarda Stachury, pracujący jako adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wnikliwie rekonstruuje romans Broniewskiego i Ireny Hellman. Polskiej Żydówki, niedoszłej jurystki, publikującej u schyłku międzywojnia w prasie warszawskiej. Jej największym osiągnięciem, często cytowanym przez historyków, jest wywiad przeprowadzony we wrześniu 1939 roku z Julianem Bryanem, amerykańskim fotoreporterem dokumentującym obiektywem oblężenie stolicy Polski, co przyniosło mu nagrodę Pulitzera. Listy kochanków – niestety nie wszystkie, gdyż część, i to niemałą, pochłonęła zawierucha wojenna – dowodzą płomiennej namiętności, lecz zarazem traktują o codzienności, sprawach społecznych, a niekiedy też politycznych. Jak choćby w przypadku relacji autora poematu „Wisła” z podróży po rajskiej krainie, za jaką uważał przed wyb i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

jazdem tam Sowiety. Po powrocie zmienił zdanie, ale iluzji wobec komunizmu pozbył się dopiero zimą 1940 we Lwowie, gdy aresztowało go NKWD. Hellmanówna komunistycznych proweniencji kochanka nie podzielała, w przeciwieństwie do jego żony Janiny, autorki jednej z najbardziej zafałszowanych powieści w dziejach naszej literatury („O człowieku, który się kulom nie kłaniał” – o Karolu Świerczewskim), długo przymykającej oko na skoki w bok małżonka. Do potyczki niewiast o Władka zatem nie doszło, musiał się on za to pojedynkować z bratem Irusi – jak tytułował ją w czułych listach – Anatolem. Ten, w przeciwieństwie do siostry, przeżył II wojnę światową, a potem wyemigrował do USA, gdzie pracował w wyuczonym fachu architekta, stykając się m.in. z Leopoldem Tyrmandem. (to - rt) MG, Warszawa 2013, s. 224, ISBN 978-83-7779-154-7

Literatura faktu Marcin Meller

Miedzy wariatami Ciekawa lekcja historii. Tak, tak, gdybym znów chodziła do szkoły, to życzyłabym sobie właśnie takiego nauczyciela historii. Marcin Meller pisze nie tylko ciekawie, a czasami, gdy wymaga tego sytuacja, dosadnie, po męsku. Autor przede wszystkim ma dar postrzegania rzeczywistości: obiektywnie, co dla historyka i dziennikarza jest niezwykłym darem. Ciekawość, bo myślę że nie tylko poznawcza natura, popychały go do kolejnych, często niebezpiecznych wyjazdów. Był wszędzie tam, gdzie działo się cos ważnego dla drugiego człowieka. Komentarze Marcina Mellera są dowcipne, czasami sarkastyczne i cyniczne, a jednak przebija z nich życie i plastyczność obrazu, która niestety czasami jest dramatyczna, jak w przypadku dzieci-wojowników. Marcin Meller jest dziennikarzem podróżnikiem, który, mimo że często jest w samym środku wydarzeń, nie stawia siebie na piedestale, wręcz przeciwnie, pisze z ogromną empatią dla głównych bohaterów zdarzeń, czyli walczących stron, i cywilów głodujących często od wielu, wielu lat. Zdałam sobie sprawę, że świat ciągle walczy, że tak naprawdę nie ma chwili spokoju na Ziemi. Z czego to wynika? Z natury człowieka? Cóż, odpowiedź w pewnym sensie, znalazłam w książce. Odwaga, z jaką pisze Marcin Meller o sprawach polityki w naszym kraju, pokazuje, że autor ma duży dystans do siebie i otaczającego go świata. Nie kłania się w pas kolegom z redakcji, potrafi pisać mocno, jednak robi to w sposób kulturalny, chociaż czasem wkrada się pewna rubaszność, ale absolutnie do zniesienia. Małgorzata J. Berwid Wielka Litera, Warszawa 2013, s. 400, ISBN 978-83-64142-15-4

Filip Springer

Wanna z kolumnadą Chciałabym, żeby to była fikcja. Niestety, to co opisuje i pokazuje na zdjęciach znany reporter i świetny fotograf jest głęboko obecne w naszej rzeczywistości. Miejsca, zjawiska, trendy, problemy – wszystko to, co znajdziecie w książce, znacie pewnie z opowieści znajomych lub nie raz ukłuło was w oczy na ulicach naszych miast i miasteczek. Pastelowe bloki, wszędobylskie reklamy, wysokie mury strzeżonych osiedli, deweloperskie obiecanki-cacanki, które szybko po podpisaniu umowy zamieniają zielony cichy raj w zakorkowane błotniste piekło z drogą w jedną stronę. Straszydła, koszmarki, absurdy – oto jak w większości wygląda nasza polska przestrzeń. Filip Springer beż żenady obdziera ze skóry złudne nadzieje Polaków, którzy marzą o cichej działce pod lasem na przedmieściach dużego miasta, regulacjach związanych z obecnością reklam na budynkach czy przy drogach, o estetyce przestrzeni publicznej. Nikt nad tym nie panuje, rządzi gust większości, bylejakość. Tę książkę pochłania się błyskawicznie po pierwsze, ze względu na tematykę bliską każdemu bardziej wrażliwemu estetycznie czytelnikowi; po drugie, pod •

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3

47


Recenzje wpływem doskonałego warsztatu reportażowego autora, który jawi się tutaj nie tylko jako wybitny reportażysta, ale i wytrawny pisarz. Pisze ze znawstwem, ale i niesłychanym luzem i dystansem, w sposób niezwykle sugestywny odmalowując opisywaną rzeczywistość. Reportaż najwyższej klasy. (et)

przedszkola lub szkoły. Dwójka niemieckich autorów stworzyła takich bohaterów, z którymi czytelnik mógłby się identyfikować. W przystępny, zrozumiały i bardzo obrazowy sposób tłumaczą rozmaite zjawiska, posługując się wyrazistymi i sugestywnymi przykładami. (et)

Czarne, Wołowiec 2013, s. 248, 59,90 zł, ISBN 978-83-7356-536-6

tłum. Mirosława Sobolewska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 130, 28 zł, ISBN 978-83-7839-636-9

rock

Joanna Wachowiak

Opowiastki dla małych uszu

Gillian G. Gaar

Nirvana bez tajemnic Choć w przyszłym roku minie 20 lat od śmierci Kurta Cobaina, a co za tym idzie, rozwiązania Nirvany w której grał, kapela wciąż uznawana jest za jeden z ważniejszych zespołów w historii muzyki rockowej, które zmieniły jej oblicze w końcówce XX w. Przez ostatnich 20 lat powstały setki, jeśli nie tysiące pozycji dokumentujących mniej lub bardziej zgodnie z prawdą krótki żywot zespołu uważanego za prekursora stylu grunge. W gronie tym znalazła się również Gillian G. Gaar, której „Nirwanę bez tajemnic” udostępniło polskim czytelnikom wydawnictwo Gruner+Jahr. Autorka pokusiła się o drobiazgowe odtworzenie historii zespołu. Z pietyzmem odnotowała każdą wydaną płytę, każdy zagrany koncert czy wywiad udzielony mediom. Wszystko okrasiła biografiami członków zespołu (których w ciągu zaledwie siedmiu lat przewinęło się sporo), relacjami i wspomnieniami osób związanych z kapelą. Z historii opowiedzianej przez Gaar wyłania się obraz zespołu, który jako alternatywa do panującego w końcówce lat 80. cukierkowego popu, stał się objawieniem na rynku muzycznym i który nagle z undergroundowego zespołu grającego do tej pory w małych salkach przemysłowego Seattle zmienił się w międzynarodowej sławy grupę, stale obecną na światowych listach przebojów i coraz mocniej zacieśniającą relacje z tak wyśmiewaną wcześniej komercją. Kto wie, jak i co grałaby dziś Nirvana, gdyby jej charyzmatyczny i wrażliwy wokalista nie odebrał sobie życia. Tego nigdy się nie dowiemy. Najważniejsze, że zespół zdążył nagrać kilka krążków, które są dziś na nowo odkrywane przez kolejne pokolenia fanów. (mm) tłum. Maciej Jakub Jabłoński, G+J Gruner+Jahr Polska, Warszawa 2013, s. 352, ISBN 978-83-7778-329-0

Już sam tytuł zachęca i wyzwala uśmiech na twarzy, gdy spojrzymy na trójkę bohaterów: Myszkę, Wiewiórkę i Królika, znajdujących się na okładce książki składającej się z ośmiu opowiadań napisanych dla młodszych i trochę starszych dzieci. Sprawdziłam już przekrój wiekowy czytelnika z przejęciem słucha dwulatek, a ośmiolatek z radością sam czyta i poznaje nowe słowa i zjawiska. Poprzez świat zwierząt często łatwiej można pokazać wartości i zachowania, które są ważne w życiu małego człowieka. „Opowiastki dla małych uszu” dodają sił czytelnikowi (nawet temu dorosłemu), utwierdzają w przekonaniu, że należy wierzyć, że poradzimy sobie z każdym wyzwaniem, obliczonym na możliwości człowieka. Sympatyczna Żabka chce wskoczyć na Księżyc i…. uwaga! Udaje się jej, ale jak to zrobiła? Odpowiedź ukryta jest w książce, do lektury której serdecznie zapraszam. Autorka już przygotowała kolejną książkową niespodziankę pod tytułem: „O czym nie śniło się dorosłym”. (mjb) Wydawnictwo Bis, Warszawa 2013, s.88, ISBN 978-83-7551-313-4

Pija Lindenbaum

Sonia śpi gdzie indziej Przygody rezolutnej Nusi tej autorki podbiły moje serce. Sonia jest do niej bardzo podobna, pisarka świetnie potrafi oddać odczucia małych ludzi. I ma doskonały talent nie tylko literackki, ale i ilustratorski, książka została znakomicie zilustrowana przez sama autorkę. W życiu głównej bohaterki następuje poważne wydarzenie – nocowanie poza domem. Bez rodziców. Ale za to z przyjaciółką Celestyną. Zapowiada się miły wieczór i rozmowy przez całą noc. Tymczasem dziewczynka szybko zaczyna orientować się, że nie ma to jak w domu, gdzie wszystkie strachy są już oswojone. Najważniejsze to nie wpadać w panikę, gdy wszystko dookoła wydaje się nowe, niebywałe i nierzeczywiste – taką naukę mogą wynieść z lektury mali czytelnicy. Książka pozwoli zrozumieć lęki i obawy przed czymś nowym. (et) tłum. Katarzyna Skalska, Zakamarki, Poznań 2013, s. 32, 27,90 zł,

Dla dzieci i młodzieży

Ramona Badescu, Benjamin Chaud

Petra Maria Schmitt, Christian Dreller

Dlaczego rekiny nie chodzą do dentysty? Przychodzi taki moment w życiu dziecka, gdy zaczyna interesować się otaczającym światem. Udzielanie odpowiedzi na pytanie „A dlaczego?” na początku rozwoju malucha cieszy, nie nastręcza rodzicom trudności, starają się oni jak najprościej przybliżyć to, co nieznane. Ale chłonność intelektualna młodego człowieka nieustannie wzrasta, pytania stają się coraz bardziej dociekliwsze, słuchacz uważniejszy, dojrzalszy, skory do dyskusji. Historyki zebrane w tej książce są doskonałym wsparciem dla rodziców ciekawskich dzieci, zaproszeniem do wspólnego odkrywania tajników nauki. Opowiastki stwarzają również odpowiedni klimat, przestrzeń do dalszych dociekań. Odpowiedzi na tytułowe pytanie – dlaczego rekiny nie chodzą do dentysty – poszukują dwie przyjaciółki Joasia i Amelka, Zosia wraz z babcią wyjaśniają co burczy w brzuchu, a Kostek sprawdza, czy można jeść i pić, stojąc na rękach. Bohaterowie wszystkich dwudziestu dwóch zabawnych scenek są kilkulatkami, chodzą do 48

b i b l i o t e k a

a n a l i z

ISBN 978-83-7776-045-1

Pomelo i przeciwieństwa

To już piąta książka o przygodach niezwykłego zwierzaka, przypominającego słonika, przygotowana dla najmłodszego czytelnika. Pomelo wzrusza, Pomelo uczy świata, uwrażliwia, podpowiada, bawi, tłumaczy trudne pojęcia jak w przypadku książki „Pomelo i przeciwieństwa”. Pomelo pomaga zrozumieć maluchowi co to znaczy, że coś jest „otwarte”, a coś „zamknięte”, albo coś jest „grube” a coś „chude”. Co to znaczy, że jest „wszystko” a co, że nie ma „nic”? Zabawne ilustracje przyciągają wzrok, a pocieszny słonik patrząc na czytelnika swymi ogromnymi okrągłymi oczyma skupia uwagę dziecka. Obrazki są dobrze dobrane wielkością, dzięki czemu maluch je zrozumie. Na przykład cała truskawka obrazuje hasło „przed”, a jej przeciwieństwo czyli „po” ilustruje ogonek owocu. Czy to jest czytelne? Bardzo! Książka ma wygodny format, pozwalający zmieścić się w torebce, lub w większej kieszeni. Kolory w książce są pastelowe, a obrazki przejrzyste, co przemawia na korzyść sympatycznego Pomela, którego kolejna przygoda opowiadająca właśnie o kolorach jest w przygotowaniu. (mjb) tłum. Katarzyna Skalska, Zakamarki, Poznań 2013, s. 124, ISBN 978-83-7776-021-5

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i s t o p a d

2 0 1 3


Wydawnictwo Sonia Draga poleca nowości na ŚWIĘTA

Dramatyczna relacja z codziennej pracy korespondenta na Bliskim Wschodzie. Ta publikacja obnaża, w jaki sposób media kreują fałszywy obraz świata.

Miłość, przyjaźń, lojalność i trudne Ona, on i jego dzieci – chwytająca za życiowe wybory na irlandzkim dworze. serce historia patchworkowej rodziny Książka dla miłośników historycznych XXI wieku, która na przekór statystykom powieści pełnych emocji. szuka prawdziwego szczęścia...

Chociaż w wyniku zamachów zginęło czterech prezydentów Stanów Zjednoczonych, nikt nigdy nie podejrzewał, że zabójstwa te mogą być ze sobą powiązane. A jeśli wszyscy oni zginęli z powodu pewnego fragmentu Konstytucji Stanów Zjednoczonych, który mógłby zbulwersować większość Amerykanów? Nowe przygody słynnego agenta Departamentu Sprawiedliwości, Cottona Malone’a.

Seria tajemniczych podpaleń, kazirodztwo, pedofilia i fałszerstwo dzieł sztuki – mistrzowska intryga kryminalna kultowego brytyjskiego pisarza.

Kolejna część bestsellerowej serii INNY ŚWIAT. Matt, Amber i Tobias muszą wyruszyć w stronę Kanady, stamtąd bowiem nadciąga niebezpieczeństwo.

Po ulicach Berlina grasuje perfidny zabójca. Okrucieństwo, z jakim popełniane są zbrodnie, rzuca blady strach na mieszkańców miasta.

w w w. s o n i a d ra g a . p l Sonia Draga Sp. z o.o., Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice, tel. 32 782 64 77 e-mail: info@soniadraga.pl, www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga


1D XURF]\VWÈ SUHPLHUÚ Z Sejmie JUXGQLD R JRG] ]DSUDV]DMÈ 0$5,86= % $6=&=$. 3U]HZRGQLF]ÈF\ .OXEX 3DUODPHQWDUQHJR 3L6 /(6=(. 62612:6., 3UH]HV :\GDZQLFWZD %LDï\ .UXN

k s i ą ż k i l i t e r a c k i

ķ.D]DQLD VHMPRZHĵ NV 6NDUJL Į SRZLQQ\ WUDğÊ QD ZV]\VWNLH ELXUND ZbUR]OLF]Q\FK JDELQHWDFK RER]X ZïDG]\ SDUODPHQWX LbZïDG] ORNDOQ\FK 3RZLQQ\ WUDğÊ WDP SR WR E\ ZVWU]ÈVQÈÊ RVREDPL VSUDZXMÈF\PL QD ZV]\VWNLFK SR]LRPDFK U]ÈG\ ļ SRSU]H] RGQLHVLHQLH LFK ĝ\FLD LFK G]LDïDñ GR QRUP GREUD ZVSöOQHJR LbSUDZG]LZHM PLïRĂFL 2MF]\]Q\ RUD] VïXĝE\ GOD QLHM 3URI .U]\V]WRI 6]F]HUVNL

Nr 11/2013 (206) • listopad 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

:(56-$ :63 &=(61$ ļ 7 80$&=(1,( =( 67$5232/6.,(*2

:VWÚS W\ONR ]D ]DSURV]HQLDPL

Autor: ks. Piotr Skarga. 7ïXPDF]HQLH ]bMÚ] VWDURSROVNLHJR LbNRPHQWDU]H 5REHUW .RĂFLHOQ\ :SURZDG]HQLH .U]\V]WRI 6]F]HUVNL

VWU [ FP

twarda lakierowana oprawa, ]ïRFHQLD ISBN: 978-83-7553-153-4

CENA DETAL.

= ] 9$7

=$0 :,(1,$

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO NVLÚJDUQLD ZZZ ELDO\NUXN SO

9 771234 020133 2 013

'ODWHJR ZïDĂQLH SRVWDQRZLOLĂP\ XZVSöïF]HĂQLÊ IRUPÚ .D]Dñ QLH XMPXMÈF QLF ]bLFK SU]HERJDWHM WUHĂFL Db]DGDQLD WHJR SRGMÈï VLÚ GU 5REHUW .RĂFLHOQ\ 2SDWU]\ï ND]DQLD NRPHQWDU]DPL XND]XMÈF\PL NRQWHNVW KLVWRU\F]Q\ ]DĂ ZSURZDG]HQLH SURI .U]\V]WRID 6]F]HUVNLHJR SRVïD QD VHMP 53 Zb NODURZQ\ VSRVöE RGQRVL SU]HVïDQLH -H]XLW\ GR SUREOHPöZ ZVSöïF]HVQHM 3ROVNL 7HQ VNDUELHF P\ĂOL XMÚWR ZbSLÚNQÈ V]DWÚ JUDğF]QÈ ] LOXVWUDFMDPL

l i s t o p a d

ķ.D]DQLD VHMPRZHĵ NV 3LRWUD 6NDUJL ]DG]LZLDMÈ WUDIQRĂFLÈ GLDJQR] MDVQRĂFLÈ ZVND]Dñ GURJL QDSUDZ\ 5]HF]\SRVSROLWHM 8GHU]D LFK QLHZLDU\JRGQD ZUÚF] DNWXDOQRĂÊ ZbREHFQHM V\WXDFML 2MF]\]Q\ Z ;;, Z 2GELöU G]LHïD ]bNRñFD ;9, VWXOHFLD XWUXGQLDï MHGQDN MHJR MÚ]\N NWöUHJR VNïDGQLD LbIUD]HRORJLD DbWDNĝH NRQVWUXNFMH UHWRU\F]QH VÈ F]ÚVWR QLH]UR]XPLDïH GOD G]LVLHMV]HJR F]\telnika.

ISSN 1234-0200

11


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.