Magazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2012

Page 1

Nr 7/2012 (190) • lipiec 2012 Cena 9,99 zł (23% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

NAJGŁOŚNIEJSZA MUZYCZNA PREMIERA ROKU

Szczera

spowiedź

ojca

Wierzę, że dzięki swojej muzyce, działaniom Fundacji i niniejszej książce, Amy pozostanie z nami na zawsze.

AMY

MITCH WINEHOUSE

www.wsqn.pl/amy

MOJA CÓRKA

fb.me/WydawnictwoSQN


Wydawnictwo poleca

Patronat

Świat rywalizacji we współczesnej nauce, tajemne bractwa i mroczne interesy w nowej polskiej powieści sensacyjno-historycznej Patronat

w w w. b u kow y l a s . p l


90 . 9 2 zł

Każd yt seriiytuł z

29. 95 ZŁ

99 29. zł

90 24. ZŁ

95ZŁ

24.

90

29. ZŁ

95

24.

95

29.

95 34.


Spis treści

W numerze   Rozkosze bezkarnego czytania Numer 7 (190)

Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert

W lipcowym numerze „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” prezentujemy książki na lato. A jest z czego wybierać – zapewniają Ewa Tenderenda-Ożóg i Piotr Dobrołęcki – od literatury wysokiej, no, może nie najwyższej, ale zawsze ambitnej, po urocze „czytadła”, nie zapominając o zabraniu dobrych i coraz ciekawszych przewodników. A nasz tekst niech będzie tylko małym przewodnikiem po tych lekturach. Obserwując letnich turystów w różnych krajach świata można przyjąć jako niemal standard, że w podróżnym bagażu dużej ich części znajduje się co najmniej jedna książka, a czasem i więcej. I to w klasycznej, drukowanej formie. Chociaż liczba użytkowników różnego rodzaju elektronicznych gadżetów do czytania wzrasta w ostrym tempie i widać ich na wszystkich lotniskach i dworcach, w restauracjach i kawiarniach, w samolotach, pociągach i autobusach, to jednak w silnym słońcu zazwyczaj te nowe wynalazki ciągle jeszcze przegrywają z książką na papierze, chociaż — jak tłumaczą miłośnicy postępu — łatwiej jest zabrać ze sobą 50 tytułów wgranych do czytnika lub dostępnych w sieci niż wozić ze sobą ciężką biblioteczkę składającą się z kilku mniej lub bardziej opasłych tomów. Ale jeszcze w tym sezonie książka papierowa nie zginie. Zaglądając więc do tego książkowego bagażu możemy przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że znajdziemy tam niemal zawsze jakiś przewodnik, a także książkę do czytania. Wakacje pozwalają na wyjątkowy luksus, na jaki rzadko można sobie pozwolić w trakcie codziennego zabieganego życia. Wtedy, w ciszy i bez obowiązków, można zagłębić się w nieprzerwanej lekturze nawet przez kilka godzin i przeczytać jednym ciągiem nawet najdłuższą trylogię, zwłaszcza kryminalną     14 – 19

Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg

Z perspektywy „Akwarium”

Sekretariat: Kamila Bauman

Gdy kiedyś opowiadałam Małgorzacie Szpakowskiej o swoim dzieciństwie, zdumiona spytała: – Jak to możliwe, że tak długo pozostawałaś tak nietknięta, tak totalnie nieświadoma? Bo rzeczywiście, nawet szkoła, do której chodziłam, choć TPD-owska, niczego mi nie narzucała. Nie nosiłam czerwonej chusty, nie pamiętam żadnego prania mózgów, za to jakieś awantury uczniowskie, bójki, grę w cymbergaja – owszem. Rodzice dbali zaś o to jedynie, by ich dzieci – to znaczy ja i mój młodszy brat – zdobywały wiedzę i kulturę, poznawały literaturę, kochały Polskę z jej królewską przeszłością i ojczystym krajobrazem. Nie opowiadali nam o swoich przeżyciach okupacyjnych czy tuż powojennych, lecz o swoim dzieciństwie – czystym i wyidealizowanym. Prawdę poznaliśmy dużo później – opowiada w rozmowie z Krzysztofem Masłoniem Ewa Bieńkowska, córka Flory i Władysława Bieńkowskich, eseistka i historyk idei. Autorka książek m.in.: „Dwie twarze losu. Nietzsche. Norwid” (1975), „W poszukiwaniu królestwa człowieka” (1981), „Co mówią kamienie Wenecji” (1999), „Michał Anioł.Nieszczęśliwy rzymianin” (2009). Ostatnio nakładem Wydawnictwa Sic! ukazał się tom jej wspomnień „Dom na Rozdrożu”     20– 22

Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: Tatsu

tatsu@tatsu.pl

Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski

Książki miesiąca

Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2)  RUCH S.A. (kraj): www.ruch.pol.pl 3)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 4)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl

2

b i b l i o t e k a

a n a l i z

„Szkatułki Newerlego” Jana Zielińskiego i „Balagan. Alfabet izraelski” Pawła Smoleńskiego     28 „Opowieści pana Rożka” Małgorzaty Gutowskiej- -Adamczyk i „Naród bez państwa. Czas zaborów” Marty Deszczyńskiej     29

Proponujemy także Wydarzenia 6 – 8 • Bestsellery 10 – 12 • Sukces w kolorze blond Między wierszami 24 • Co czytają inni 25 • Na-molny książkowiec Felieton Marka Ławrynowicza 32 • Recenzje 30 – 48 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

23 26

2 0 1 2



Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumerata 900 zł.

1. Klub Księgarza

Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł. Wiadomości Księgarskie – kwartalnik, roczna prenumerata 36 zł. Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł. Neurokultura – medium zaangażowane „Neurokultura” adresowane jest do osób zainteresowanych najnowszą literaturą polską i europejską, kulturą, sztuką oraz szeroko rozumianą problematyką społeczną. Celem pisma poza promowaniem najnowszej kultury jest poszukiwanie alternatyw dla obecnej rzeczywistości, a także sposobów działania na rzecz wolności, sprawiedliwości, praw człowieka, różnorodności oraz świata wolnego od dyskryminacji, dominacji, wyzysku i degradacji przyrody. „Neurokultura” prezentuje publicystyczne komentarze społeczno-polityczne, jak i artykuły o charakterze teoretycznym, głównie z zakresu filozofii, socjologii, politologii, ekonomii, antropologii kulturowej, gender, a także teksty literackie. Osoby tworzące redakcję zaangażowane są w lokalne i międzynarodowe inicjatywy antywojenne i antyrasistowskie, feministyczne, ekologiczne, na rzecz praw pracowniczych i socjalnych, edukacji społecznej i samorządności. Cena 12 zł.

Antologia [kwartalnik literacki] – Nowe pismo literackie w rodzinie czasopism Biblioteki Analiz. „Antologia” wprowadza w arkana najnowszej literatury (amerykańskiej, polskiej, niemieckiej, ukraińskiej i wielu innych) i przeznaczona jest dla czytelników, którzy interesują się najnowszą literaturą, którzy śledzą jej nurty i ciekawi są tego, co ma do powiedzenia najmłodsze pokolenie, tak w Polsce jak i za jej granicami. Redaktorami pierwszego zeszytu są: Dariusz Szymanowski, Piotr Siwecki i Piotr Makowski, a w zeszycie zawarte są utwory Tomasza Białowskiego, Aminy Cain, Krzysztofa Fałata, Scotta Garsona, Evelyn Hampton, Antoniego Janowskiego, Jasona Jordana, Piotra Makowskiego, Teresa Marksa, Coreya Meslera, Carola Novacka, Douga Smitha, Bena Tanzera, J.A.Tylera i Anny Vesenny. Cena 15 zł. „Rozmowy o rynku książki 11” – zbiór wywiadów z przedstawicielami branży wydawniczo-księgarskiej, drukowanych w 2011 roku na łamach dwutygodnika „Biblioteka Analiz”. Poruszane tematy dotyczyły zarówno aktualnych wydarzeń, jak i długofalowych problemów rynku książki. Cena 40 zł. „Rynek książki w Polsce 2011” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, szczegółowo omówione największe wydawnictwa, hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp. Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 40 zł, tomu II – 35 zł, tomu III – 25 zł, tomu IV – 25 zł, tomu V – 30 zł.

4

b i b l i o t e k a

a n a l i z

2. Salony Biblioteki Narodowej: • Salon Pisarzy i Salon Wydawców Książki objęte patronatem (w ciągu 3 ostatnich miesięcy) 1. Jirafa Roja: • Sara Antczak Klatka – V 2012 2. Egmont: • Julianna Baggott Nowa Ziemia – V 2012 3. Wilga: • Agnieszka Frączek Co się słyszy w ciszy – V 2012 • Wanda Chotomska Wiersze i wierszyki dla najmłodszych – VI 2012 4. Fabryka Słów: • Jarosław Grzędowicz seria Pan Lodowego Ogrodu – V 2012 • Marcin Przybyłek Czas silnych istot – VII 2012 5. Bukowy Las: • Jolanta Kosowska Niepamięć – VI 2012 • Andrzej Dudziński Manuskrypt Jana Żeglarza – VII 2012 6. Mała kurka: • Jane Borodale Księga ogni – VI 2012 7. Impuls: • Przemysław Paweł Grzybowski Doktor klaun – VI 2012 • Czesław Kupisiewicz Dydaktyka – VI 2012 8. Mamania: • Sylwia Chutnik Mama ma zawsze rację – VI 2012 9. Skrzat: • Katarzyna Terechowicz, Wojciech Cesarz Przygody Filipka – VII 2012 Konkursy Nagroda im. Jerzego i Hanny Kuryłowiczów – dla tłumaczy literatury naukowej. Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych. Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej. Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci. Nagroda Literacka m.st. Warszawy. Ogólnopolski Konkurs Rymkiewiczowski. Targi książki w 2012 roku Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży, Poznań 3-5 II 17. Targi Edukacyjne EDUKACJA, Kielce 28-30 III XVIII Targi Wydawców Katolickich, Warszawa 20-22 IV 3. Warszawskie Targi Książki, Warszawa 10-13 V VIII Kiermasz Wydawców Katolickich, Katowice 1-2 VI Targi Książki Historycznej, Kraków, 13-15 IX 16. Targi Książki w Krakowie, 25-28 X II Salon Ciekawej Książki, Łódź, 7-9 XII p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2



Wydarzenia   Łódź ponownie zaprasza

25 lat Noir sur Blanc

Tona książek dla dzieci

Z

akończyła się wiosenna edycja akcji społecznej „Dzielę się książkami” organizowanej przez Fundację „Dziecko i Kultura” (w roku ubiegłym przez firmę Qlturka.pl) we współpracy z Warszawskimi Targami Książki i Fundacją „Miasto Słów”. Od 10 do 13 maja podczas Warszawskich Targów Książki udało się organizatorom zebrać ponad 2 tys. książek. – Pobiliśmy zeszłoroczny wynik o 100 proc. – mówi Ewa Świerżewska, koordynatorka akcji. Teraz tona książek, popakowanych w kartony przekazane przez sponsora – Firmę Księgarską Jacek Olesiejuk, wyruszyła do 6

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Wielkie nazwiska, wielcy autorzy

W

ydawnictwo Nor sur Blanc obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia. Z tej okazji Vera Michalski (na zdjęciu), właścicielka zasłużonej oficyny, zaprosiła do jej warszawskiej siedziby grono szacownych gości. Wśród nich był Tadeusz Mazowiecki, a także Adam Michnik, Elżbieta Penderecka, Andrzej Seweryn, jak też autorzy współpracujących ze szwajcarsko-francusko-polską oficyną: Olga Tokarczuk, Antoni Libera, Magda Miecznicka, Piotr Szewc, a także Dorota Masłowska, której książka ukaże się w październiku tego roku nakładem Noir sur Blanc. Jak poinformował redakcję „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” Mirosław Zaremba, członek zarządu Nor sur Blanc, jej tytuł brzmi „Kochanie, zabiłem nasze koty”. Z okazji jubileuszu redakcja „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” przekazała Verze Michalski, właścicielce wydawnictwa Noir Sur Blanc okolicznościowy dyplom. Wydawnictwo Noir sur Blanc podjęło się przed laty misji wprowadzenia do obszaru języka francuskiego, szczególnie we Francji i w francuskojęzycznej części Szwajcarii, wielu utworów polskich autorów, jak też z innych krajów Europy Wschodniej, a wśród nich Andrzeja Bobkowskiego, Józefa Czapskiego, Janusza Głowackiego, Marka Hłaski, Jarosława Iwaszkiewicza, Tadeusza Konwickiego, Doroty Masłowskiej, Sławomira Mrożka, Jerzego Pilcha, Eustachego Rylskiego, Andrzeja Stasiuka, Olgi Tokarczuk czy Mariusza Wilka. Vera Michalski w wywiadzie, jakiego udzieliła Bibliotece Analiz w maju ubiegłego roku, powiedziała, że „z 300 książek, które wydajemy w ciągu roku, połowa jest wydawana w języku francuskim, a połowa po polsku. Obejmuje to pięć wydawnictw: Phébus, Noir sur Blanc, Buchet Chastel, Le Temps Apprivoisé i Wydawnictwo Literackie”, chociaż ostatnie z nich nie należy do francuskiej grupy. Biuro centralne wydawnictwa Nor sur Blanc znajduje się w Lozannie. (pd) fot. Yves Leresche

W

dniach 7-9 grudnia w Łodzi odbędzie się druga edycja Salonu Ciekawej Książki, organizowana przez Międzynarodowe Targi Łódzkie. Targi odbędą się w nowoczesnym, gwarantującym doskonałe warunki wystawiennicze obiekcie oddanym w tym roku do użytku – Centrum Konferencyjno-Wystawienniczym Międzynarodowych Targów Łódzkich. Jak zapowiadają organizatorzy, „będzie to zupełnie nowa odsłona targów książki – odpowiadająca współczesnym zmianom zachodzącym na rynku książki. Jej podtytuł – Targi Nowej Książki – ma zwrócić uwagę na nowe zjawiska dotyczące książek pojawiające się na rynku w ostatnich latach. Salon Ciekawej Książki – Targi Nowej Książki skierowany jest do wszystkich uczestników rynku: wydawców, księgarzy, dystrybutorów oraz odbiorców końcowych produkcji wydawniczej: bibliotekarzy i czytelników. Nowością targów będzie bardzo zróżnicowana i unikatowa oferta wystawiennicza uwzględniająca wielowarstwowość rynku wydawniczego – adresowana do wszystkich, również najmniejszych podmiotów na nim funkcjonujących”. Targi mają oferować nie tylko możliwość spotkania się książką tradycyjną i jej autorami, ale również przegląd nowych zjawisk na rynku wydawniczym, jak audiobooki, e-booki, tablety, czytniki, oprogramowanie dla księgarzy i hurtowników, programy dla czytelników, nowe modele wydawnicze i dystrybucyjne, produkcję książki niskonakładowej, selfpublishing, książki interaktywne, książki obiektowe, książki w przestrzeni multimedialnej itd. Dopełnieniem prezentacji wydawnictw będzie bogaty program imprez towarzyszących: spotkań autorskich, odczytów i warsztatów. Salon Ciekawej Książki jest jednym z elementów kampanii społecznej „Łódzkie czyta”, której celem jest promocja czytania jako rodzaju atrakcyjnego sposobu spędzania wolnego czasu oraz cennego, niezastąpionego źródła pozyskiwania wiedzy i informacji. (pw)

50 placówek na terenie całego kraju. Transportem przesyłek, tak jak w roku ubiegłym, zajęła się firma DPD Polska, sponsor akcji. Książki dotrą do wybranych szpitali, hospicjów, domów dziecka, świetlic środowiskowych i – co jest nowością tej edycji – małych wiejskich i szkolnych bibliotek. Organizatorzy zapraszają do udziału w jesiennej edycji akcji „Dzielę się książkami”, która odbędzie się podczas Targów Książki w Katowicach (7-9 września). Więcej informacji na www.dzielesieksiazkami.pl. Patronat nad akcją sprawuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (et)

Przygotowania do Targów Academia

W

połowie czerwca odbyło się kolejne posiedzenie Komitetu Organizacyjnego tej wystawienniczej imprezy. Jej tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 7-9 listopada w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej przy pl. Politechniki 1. Organizatorem Targów Academia są dwa wydawnictwa uczelniane: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego i Oficyna Wydawnicza Politechniki Warszawskiej, a organizatorem wykonawczym jest spółka Murator Expo. Podczas spotkania podjęto ustalenia dotyczące programu towarzyszącego Targów. Przewidziano w nim m.in. spotkanie wydawców z prof. Darią Nałęcz, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, która wstępnie przyjęła już zaproszenie wydawców. Omówiono również propozycje p r z e d s t a w i a

spotkań z innymi przedstawicielami władz i instytucji naukowych. Potwierdzono już spotkanie z prof. Grzegorzem Kołodko, który będzie pełnił rolę gościa specjalnego targów. Do współpracy w organizacji programu zostanie zaproszona, jak i w poprzednich edycjach, Federacja Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Naczelnej Organizacji Technicznej. Wiadomo już także, że podczas Targów Academia 2012 zostaną wręczone tradycyjne nagrody związane z tą imprezą: Nagroda Academia za najlepszą książkę akademicką i naukową, Nagroda Rektora Politechniki Warszawskiej za najlepszą książkę techniczną o charakterze dydaktycznym oraz Nagroda Technikus przyznawana przez Naczelną Organizację Techniczną za najlepszą książkę techniczną. Po raz pierwszy na Targach Academia będzie również wręczona Nagroda im. prof. Jerzego Skowronka przyznawana autorom i wydawcom w dziedzinie historii i archiwistyki, a która została ustanowiona w 1997 roku. (pw)

Data w sądzie

F

undacja Nowoczesna Polska złożyła do Sądu Rejonowego w Lublinie wniosek o określenie przez sąd daty śmierci Janusza Korczaka na 6 sierpnia 1942 roku. Wniosek ma rozstrzygnąć sprawę praw autorskich do spuścizny Janusza Korczaka, która budzi emocje od kilku miesięcy. Za datę śmierci Janusza Korczaka przyjmuje się, zgodnie z przepisami polskiego kodeksu cywilnego oraz przepisami wprowadzającymi kodeks cywilny (Dz. Ust. z 18 maja 1964 poz.

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Wydarzenia 94), 9 maja 1946 roku. Fundacja utrzymuje, że w przypadku Janusza Korczaka data ta jest przyjmowana bezpodstawnie. „Fundacja Nowoczesna Polska prowadzi bibliotekę internetową Wolne Lektury, a w związku z tym zawłaszczenie tych praw na kolejne cztery lata jest dla nas bardzo bolesne – Janusz Korczak powinien być dostępny dla każdego, także w naszej bibliotece, już 1 stycznia 2013 roku. Nie chcąc godzić się na takie opóźnianie terminu wygaśnięcia praw, 23 maja 2012 roku. Fundacja Nowoczesna Polska złożyła wniosek o prawidłowe określenie przez sąd daty śmierci pisarza na 6 sierpnia 1942 roku, co jest dniem podawanym w licznych świadectwach i literaturze jako dzień wywiezienia Korczaka i jego wychowanków do obozu w Treblince” – czytamy w komunikacie fundacji na stronie Nowoczesnapolska.org.pl. (pw)

E-podręcznik do UOKiK

P

olska Izba Książki wystosowała do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów list z prośbą o niedopuszczenie do niewłaściwego przeznaczenia pomocy publicznej i wszczęcie przewidzianych prawem działań w związku z nieprawidłowościami dotyczącymi przeznaczenia i wydatkowania środków Eu-

ropejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. W liście branżowa organizacja zwróciła się z prośbą o niezwłoczne podjęcie działań zmierzających do zweryfikowania prawidłowości realizacji projektu „e-podręczniki do kształcenia ogólnego” przede wszystkim pod kątem jego legalności, ale także gospodarności, celowości i rzetelności wydatkowania środków przeznaczonych na jego realizację. (pw)

gli spotkać się, uzyskać autografy i porozmawiać w trakcie spotkań autorskich. Głównym organizatorem imprezy była Biblioteka Narodowa, która dla miłośników książek udostępniła do zwiedzania Pałac Rzeczpospolitej, a w nim specjalnie na Imieniny Jana Kochanowskiego przygotowaną wystawę „Pałac dla wszystkich – Nieznany Kochanowski” – pokaz unikatowych pierwodruków Jana Kochanowskiego oraz jego jedyny zachowany rękopis. (pw)

Czytelnicy na imieninach

Zmiany w dopuszczaniu podręczników

mieniny Jana Kochanowskiego – wydarzenie, które w tym roku zostało zorganizowane w Warszawie po raz pierwszy w Ogrodzie Krasińskich – na zapleczu Pałacu Rzeczpospolitej, gmachu, w którym Biblioteka Narodowa przechowuje swoje najcenniejsze zbiory, było wielkim sukcesem zarówno organizatorów, jak i wydawców, a przede wszystkim licznie przybyłych czytelników. Hasło „Na Świętego Jana czytamy do rana” przyciągnęło tysiące miłośników książek. Na stoiskach blisko 40 wystawców można było obejrzeć i kupić wiele interesujących publikacji z ostatnich lat, jak również tytułów antykwarycznych. Obecnych było kilkudziesięciu autorów, z którymi czytelnicy mo-

inister Edukacji Narodowej Krystyna Szumilas podpisała w czerwcu rozporządzenie w sprawie dopuszczania do użytku w szkole programów wychowania przedszkolnego i programów nauczania oraz dopuszczania do użytku szkolnego podręczników. W rozporządzeniu ograniczono m.in. możliwość składania wniosku o dopuszczenie do użytku szkolnego kolejnych wydań podręcznika zmienionych w części stanowiącej nie więcej niż 20 proc. (nie wcześniej niż po upływie trzech lat od dnia dopuszczenia podręcznika do użytku szkolnego). Wprowadzono również wymóg posiadania przez rzeczoznawców kompetencji w dziedzinie technologii informacyjno-komunikacyjnych. Rozporządzenie wprowadza ponadto zmiany w wymaganiach dotyczących dopuszczania do użytku szkolnego podręczników w formie elektronicznej poprzez uszczegółowienie wymagań, jakie powinny spełniać podręczniki w formie elektronicznej tak, aby mogli z niego korzystać uczniowie o zróżnicowanych umiejętnościach w zakresie posługiwania się technologią informacyjną oraz zmiany w zakresie sporządzania opinii językowych, poprzez wprowadzenie dodatkowej, końcowej opinii językowej. (pw)

I

7. Nagroda Literacka Gdynia przyznana

Czworo laureatów

W

b i bb ll ii oo t t ee k ka a

fot. M. Kasprzyk

ostatni weekend czerwca podczas Festiwalu Literaturomanie ogłoszono kolejnych laureatów Nagrody Literackiej Gdynia. Uroczystość (w reżyserii Roberta Glińskiego) odbyła się na Nowej Scenie w gdyńskim Teatrze Muzycznym. Już po raz siódmy Kapituła przyznała literackie laury w kategoriach poezji, prozy i eseju w postaci Gdyńskich Kostek Literackich (statuetek) oraz 50 tys. zł. Ponadto wręczono, przyznawaną nieregularnie specjalną „Nagrodę Osobną” (10 tys. zł). Przewodniczący Kapituły prof. Piotr Śliwiński podkreśla, że „Gdynia” została przyznana za literaturę najwyższej próby. W kategorii „proza” wygrała Magdaleny Tulli za powieść „Włoskie szpilki” (Nisza), a kategorii „poezja” zwycięzcą okazała się Marta Podgórnik i tomik „Rezydencja surykatek” (Biuro Literackie). Natomiast nagrodę w kategorii „esej” otrzymał Marian Sworzeń za „Opis krainy Gog” (Więź) (troje laureatów na zdjęciu). Specjalną Nagrodę Osobną przyznano Mieczysławowi Porębskiemu. – „Spotkanie z Ablem”, czwarty tom pism wybranych profesora, dopełnia portretu wielkiego badacza sztuki, świetnego pisarza, myśliciela. W Jego twórczości niezrównane znawstwo wyraża się w kapitalnym, czytelnym, eleganckim, a zarazem indywidualnym języku – stwierdził w uzasadnieniu Kapituły jej przewodniczący, prof. Piotr Śliwiński. Do tegorocznej edycji Nagrody Literackiej Gdynia nominacje otrzymali także: kategoria „poezja” – Roman Honet, za „Piąte królestwo” (Biuro Literackie), Eda Ostrowska za „Dojrzałość piersi i pieśni” (Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN), Edward Pasewicz za „Pałacyk Bertolta Brechta” (Wydawnictwo EMG) oraz Marcin Sendecki za „Farsz” (Biuro Literackie) ; w kategorii „proza” – Anna Nasiłowska, za „Konik, szabelka” (Świat Książki), Andrzej Turczyński za „Koncert muzyki dawnej” (Forma), Szczepan Twardoch za „Tak jest dobrze” (Powergraph) i Filip Zawada za „Psy pociągowe” (Biuro Literackie); w kategorii „esej” – Krystyna Czerni za książkę „Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego” (Znak), Adam Lipszyc za publikację „Rewizja procesu Józefiny K. i inne lektury od zera” ( Sic!), Krzysztof Mrowcewicz za „Małe folio” (Instytut Badań Literackich PAN i Stowarzyszenie Pro Cultura Litteraria) oraz Filip Springer za książkę „Miedzianka. Historia znikania” (Wydawnictwo Czarne). (pw) a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

M

Człowiek roku

P

odczas tegorocznej Konferencji 2K12, która odbyła się pod hasłem „W poszukiwaniu źródeł wzrostu”, nagrodę „Człowieka Roku Polskiego Internetu” przyznawaną przez redakcję portalu Internet Standard otrzymał Marcin Beme, twórca serwisu Audioteka.pl, specjalizującego się w sprzedaży książek audio w plikach. „Marcin Beme przekształcił start-up w stabilnie działający biznes, czego dowodem może być transakcja warta 2 mln zł z funduszem Giza Polish Ventures oraz współpraca z takimi gigantami, jak Amazon i iTunes” – informuje Internet Standard w uzasadnieniu werdyktu. (pw)

Polska szybsza niż świat

P

olski rynek e-książek wzrośnie w ciągu najbliższych pięciu lat bardziej niż globalny, bo aż 11-krotnie. Pomoże moda na e-czytniki. Z prognoz firmy PwC wynika, że między 2011 i 2016 rokiem wpływy z elektronicznych książek (razem z podręcznikami) wzrosną w Polsce z 10 mln do 106 mln dolarów przy równoczesnym spadku wpływów ze sprzedaży papierowych książek liczonych łącznie z audiobookami. We-

• k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

77


Wydarzenia Konrad T. Lewandowski, autor powieści „Sensownik Matki Polki”

Emocje starsze niż chrześcijaństwo –  Ile jest w „Sensowniku Matki Polki” prawdy, a ile tzw. literackiego zmyślania? –  Historia jest autentyczna, ale prawdą, taką jaka była, zupełnie nikt nie był zainteresowany. By opowiedzieć historię Patrycji, tak ma na imię pierwowzór powieściowej Klaudii, bezskutecznie szukałem wydawcy przez sześć lat, do czasu aż zaproponowałem ogólnie akceptowaną formę literacką, stanowiącą po trosze pastisz książek Joanny Chmielewskiej. Musiałem przełożyć autentyzm na język popkultury, inaczej ta książka po prostu by nie zaistniała. Zatem pisanie „Sensownika” było podróżą nie tylko w duszę mojej bohaterki, ale też, a może przede wszystkim, w głąb zbiorowej świadomości. W efekcie sam już nie wiem, czy napisałem babskie czytadło, czy coś znacznie bardziej głębszego, jakąś narodową psychoanalizę. Niewątpliwie, na swój sposób ścigałem archetyp Wielkiej Matki i próbowałem nadać mu współczesną postać. –  Czym jest dla pana tzw. dziedzictwo historyczne, które do pewnego stopnia definiuje postawę bohaterki? –  Nie jestem sentymentalny, ale fascynuje mnie zjawisko powtarzania się historii. Kobieta odkrywająca w sobie siłę swoich przodkiń, które musiały sobie radzić w podobnych sytuacjach, wzbudzenie pamięci genetycznej, to było naprawdę intrygujące – być tego świadkiem i móc to opisać. Są to emocje znacznie starsze niż chrześcijaństwo, stąd wzięły się nawiązania do ruchów neopogańskich, a konkretnie rodzimego Kościoła Polskiego, z którym sympatyzuję i którego przedstawiciele czynnie pomogli mi przy pisaniu tej powieści. Chram w Nowej Wsi i żerczyni Lesza istnieją naprawdę. Warto zauważyć, że Polacy-Polanie też są ludem starszym niż aktualna wiara większości z nich, a więc wzorowa Matka Polka wcale nie musi być przykładną katoliczką. Jako zdeklarowany ekumenista szukałem jednak przede wszystkim tego, co łączy. –  Na jednym z portali czytelniczych „Sensownik…” określony został mianem „współczesnej komedii romantycznej”? To pierwsza taka powieść w pańskim dorobku… –  Nie sądzę, aby „Sensownik Matki Polki” był bardzo odległy od mojej dotychczasowej twórczości, chociaż dzieje się tu i teraz i choć jest powieścią kobiecą. Z ducha i klimatu to jest historyczna fantasy, mimo że nie ma w nim jawnej magii, a wszelkie niezwykłości, jakie się tam wydarzają, mają też zupełnie przyziemne wytłumaczenia. Pozostałem więc wierny sobie. Mimochodem pokazuję w tej książce, jak plastyczną literaturą jest fantastyka i jak bardzo można ją zbliżyć do rzeczywistości. To kolejny eksperyment literacki w mojej karierze, ale w odróżnieniu od poprzednich przy „Sensowniku…” wszystkie moje domowe panie i panny miały znacznie więcej uciechy. Rozmawiał Jan Miciński dług PwC polski rynek e-booków będzie rósł znacznie szybciej niż globalny, który ma zwiększyć się z 5,5 mld dolarów w 2011 roku do 20,8 mld dolarów w 2016 roku. E-booki będą wtedy przynosiły już 18 proc. przychodów całego rynku książek na świecie. (pw)

553 opowiadania

O

rganizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu informują, że w ciągu zaledwie czterech lat ponad ośmiokrotnie wzrosło zainteresowanie konkursem literackim związanym z Festiwalem. W 2008 roku prace na zaproponowany przez MFO temat nadesłało 67 autorów. Natomiast na tegoroczny nabór zakończony w połowie czerwca przysłano aż 553 opowiadania, z których selekcję formalną przeszło 528 tekstów. Poprzedni rekord z 2011 roku (365 tekstów) został przy tym pobity tak wyraźnie, że organizatorzy zastanawiają się nad rozbudową formuły konkursu, na przykład nad przekształceniem go w całoroczny, stacjonarny warsztat literacki. Warto jednocześnie odnotować międzynarodowy wy8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

miar konkursu, na który w tym roku zgłaszali się autorzy mieszkający na stałe w Kanadzie, USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemczech, Szwecji, we Włoszech, w Norwegii i, oczywiście, we wszystkich regionach Polski. Prace oceni jury w składzie Marta Mizuro, Natasza Goerke i Marcin Hamkało. Wyniki wstępnej selekcji poznamy na początku sierpnia, następnie zostanie wybrana grupa kilkunastu osób, które organizatorzy zaproszą na październikowe warsztaty. Nazwisko laureata nagrody głównej będzie ogłoszone podczas finału festiwalu na początku października we Wrocławiu. (pw)

Nagrody

R

ozstrzygnięto IV Konkurs Literatury Dzie  cięcej im. Haliny Skrobiszewskiej, który wyłania co roku Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. W tym roku przyznano 3 nagrody i 9 wyróżnień. Nagrodę Główną otrzymała Iwona Chmielewska za książkę „Pamiętnik Blumki”(Media Rodzina). Drugą nagrodę otrzymała Zofia Beszczyńska za „Jajko Księżyca” z ilustracjami Nap r z e d s t a w i a

talii Talarek (Akapit Press), a trzecią – Anna Czerwieńska-Rydel (tekst) i Marta Ignerska (ilustracje), autorki książki „Wszystko gra” (Wytwórnia). Patronką konkursu jest Halina Skrobiszewska, która kierowała Muzeum Książki Dziecięcej w latach siedemdziesiątych, znakomita badaczka literatury dziecięcej, autorka wielu artykułów i książek z tego zakresu, a także inicjatorka poznańskiego Biennale Sztuki dla Dziecka. Nagroda Specjalna przypadła w tym roku duetowi Krystyna Boglar i Bohdan Butenko. Wyróżnienia otrzymali: Paweł Beręsewicz (tekst) i Piotr Fąfrowicz (ilustracje) za książkę „A niech to czykolada!” (Stentor), Marcin Brykczyński (tekst) i Dorota Łoskot-Cichocka (ilustracje) za „W każdym z nas są drzwi do nieba. Jan Paweł II nie tylko dla dzieci” (Centrum Myśli Jana Pawła II), Jarosław Mikołajewski (tekst) i znowu Dorota Łoskot-Cichocka (ilustracje), za „Kiedy kiedyś, czyli Kasia, Panjan i Pagór” (Egmont), Przemysław Wechterowicz (tekst) i Marianna Oklejak (ilustracje) za „Bum! Bum!! Bum!!!” (Gruner und Jahr), Roksana Jędrzejewska-Wróbel, autorka książki „Bzyk Brzęk” z ilustracjami Jony Jung (Bajka), Maria Ewa Letki, autorka książki „Czarusia” z ilustracjami Beaty Zdęby (Bajka), Olga Masiuk, autorka książki „Lenka, Fryderyk i podróże” z ilustracjami Agnieszki Żelewskiej (Literatura), Joanna Papuzińska za zbiór „Król na wagarach” z ilustracjami Artura Gulewicza (Literatura) oraz Barbara Stenka za „Masło przygodowe” z okładką według projektu Olgi Reszelskiej (Literatura). Wszystkie nagrodzone i wyróżnione książki zostały wpisane na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej 2011.

Personalia

Z

Grupą PWN pożegnała się Teresa Włochyńska-Trukawka, która zimą 2011 roku została członkiem zarządu Wydawnictwa Naukowego PWN. Wcześniej przez kilka lat budowała silną rynkową pozycję Ogólnopolskiego Systemu Dystrybucji Wydawnictw Azymut. Obecnie zarząd WN PWN działa w składzie dwuosobowym. Funkcję prezesa pełni w nim Barbara Jóźwiak, a wiceprezesa – Andrzej Nadolski.

Zmarł

W

wieku 86 lat zmarł Henryk Bereza, jeden z najwybitniejszych polskich krytyków literackich, odkrywca Hłaski i Stachury, redaktor miesięcznika „Twórczość”. „Z jego śmiercią kończy się pewna epoka polskiej krytyki literackiej” – powiedział PAP Marek Nowakowski.

Sprostowanie

W

czerwcowym numerze „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” przy recenzji Książki Miesiąca „Itinerarium” błędnie podaliśmy nazwisko autora, którym jest Jakub Skiba. Za pomyłkę przepraszamy.

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


PATOLOGIA ANALFABETYZMU EMOCJONALNEGO Przyczyny i skutki braku empatii w rodzinie i w środowisku pracy Stanisław Kozak Data wydania: 2012, liczba stron: 304, format: B5, cena: 50 zł

Książka traktuje o patologiach emocjonalnych w rodzinach i w środowiskach pracy. Analfabeta emocjonalny to osoba, która nie umie poznawać, odczytywać emocji i uczuć u siebie i u innych osób, w rodzinie czy w pracy. Analfabeci emocjonalni to: dzieci, młodzież, dorośli, którym w życiu codziennym brakuje empatii, czyli ciepła, miłości, przyjaźni, chęci niesienia pomocy, wrażliwości na cierpienia innych.

MÓJ ZŁOŚNIK Czyli jak nauczyć dzieci mądrego radzenia sobie ze złością Agnieszka Gąstoł, Aneta Jegier Data wydania: 2012, liczba stron: 165, format: B5, cena: 35 zł

Książka w przystępny sposób prezentuje mechanizmy powstawania złości oraz ukazuje sposoby radzenia sobie ze złością swoją i innych.

www.ksiegarnia.difin.pl

Księgarnia internetowa

Difin Spółka Akcyjna, ul. Kostrzewskiego 1, 00−768 Warszawa tel. 22 851 45 61 wew. 110, 111, fax 22 841 98 91, www.difin.pl, e−mail: handlowy@difin.pl

Zamówienie prenumeraty faks (22) 827 93 50 Zamawiam prenumeratę miesięcznika „Magazyn Literacki KSIĄŻKI” począwszy od numeru … /2012 w promocyjnej cenie 160 zł za 12 numerów. Tylko dla prenumeratorów – prenumerata elektroniczna gratis! Imię i nazwisko .

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Nazwa firmy .

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Adres korespondencyjny . e-mail .

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Adres do faktury

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Numer NIP .

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Upoważniam firmę Biblioteka Analiz Sp. z o.o., ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416, 00-048 Warszawa, wydawcę „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” do wystawienia faktury VAT bez mojego podpisu oraz do wprowadzenia moich danych osobowych na listę prenumeratorów. podpis Należność prosimy wpłacać na konto 55 1020 1156 0000 7302 0008 4921 w PKO BP o/Warszawa z dopiskiem: „Prenumerata Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”.


Bestsellery

Książki lipca

Jedyny przyzwoity obyczaj Camilla Läckberg jest – daję słowo – producentką zaledwie poprawnych kryminałów w rodzaju „Fabrykantki aniołów”. A jednak bije rekordy popularności, bowiem skandynawskie kryminały są w modzie. Bandytyzm po polsku jest, widać, mniej ciekawy. Co w istocie każdy z nas od dawna podejrzewał. Bohaterka, jak również narratorka „Lilki” Małgorzaty Kalicińskiej tak się przedstawia: „Do wysokich nie należę, sylwetkę mam daleką od modelek na wybiegu. Od dwudziestu lat na dietach, jak połowa kobiet na świecie. Figura typu >>ósemka<<, jak nasze gwiazdy sprzed lat, Kalina Jędrusik… Mam pupę, piersi, normalnie! Mogłabym być wyższa… Podobno babcia Lonia była malutka, a ktoś mi mówił, że >>geny idą w co drugie pokolenie<<. No jasne, bo mama wysoka, szczupła, ciotka Jadwiga, jej siostra, też, i ich brat, którego prawie nie znałam, Józef, także szczupak (wiem ze zdjęć). A ja chyba w tę babcię Lonię, mało mi znaną. Może? Moje włosy… Kiedyś byłam mysi blond, mama mówiła >>popielaty<<, a ja uważałam, że nie ma takiego koloru. Dzisiaj się farbuję na >>sarni brąz<<. Z kilku rożnych tubek idą do miseczki farby, żeby taki niby naturalny kolor osiągnąć, bo mój własny jest dziwaczny – sprana szmatka do kurzu”. No cóż, wyczerpujące. Najpóźniejszy z trzynastu wierszy Wisławy Szymborskiej zawartych w tomiku „Wystarczy” datowany jest 2 listopada 2011 roku. Trzy miesiące przed śmiercią noblistki. Zatytułowany jest „Mapa”. Czy Benito Mussolini mógł się podobać? Myślę, że dziewięć na dziesięć osób powie, że to wykluczone. Facet wyglądał jakby był żywcem wyjęty z kiepskiej operetki, zresztą faszystowska morda i już. Kanon męskiej urody bardzo się jednak zmienił, skoro w 1933 roku kanclerza Austrii Dollfussa – czego dowiadujemy się z „Kobiet dyktatorów” Diane Ducret – olśnił nagi „korpus Mussoliniego”. „Opowiadał nam redakcyjny kolega Szymborskiej, Zygmunt Greń – piszą w >>Pamiątkowych rupieciach. Biografii Wisła10

b i b l i o t e k a

a n a l i z

wy Szymborskiej<< Anna Bikont i Joanna Szczęsna – że kiedyś Jarosław Iwaszkiewicz przysłał w rękopisie nowy wiersz pod tytułem >>Płowienie koni<<. Szymborska zastanawiała się, czy nie chodzi jednak o >>pławienie<<. Automatycznych połączeń telefonicznych wtedy nie było, rozmowę trzeba było zamawiać, czekać, wysłała więc depeszę do Stawiska i przyszła odpowiedź: >>Czarownice i poetki się pławi, konie się płowi<<. Wiersz ukazał się pod tytułem >>Płowienie koni<<. Kiedy mówimy Szymborskiej, że w tomikach poezji Iwaszkiewicza wiersz figuruje jednak pod tytułem >>Pławienie koni<< łapie się za głowę. – A to dopiero. Co ja narobiłam? Nie poznałam się na żarcie”. Carlos Ruiz Zafon w „Więźniu nieba”: „Jedyny przyzwoity obyczaj, którego należy bronić stanowczo, to obyczaj czytania, podczas gdy reszta jest kwestią sumienia każdego z osobna”. „Rzeki Hadesu” to ostatnia część lwowskiej serii kryminałów Marka Krajewskiego z komisarzem Edwardem Popielskim w roli głównej. Co dalej? Autor w wywiadzie dla „Uważam Rze” anonsuje: „To raczej zamknięcie poprzednich cykli. Spotkanie dawnych przyjaciół ma znaczenie symboliczne, czyni zadość oczekiwaniom dużej grupy moich czytelników, którzy uważali, że nie rozstałem się z Mockiem w sposób należyty. Nie bez powodu bohaterowie wypijają wódkę jako wodę z Lete, rzeki zapomnienia – jeden już nie wróci do ukochanego polskiego Lwowa, drugi opuszcza Wrocław, który nigdy nie będzie niemiecki. O „Dla Ciebie wszystko” Nicholasa Sparksa internetowy recenzent pisze: „O ile pod koniec książki fabuła toczy się bardzo dynamicznie i jest emocjonująca, to niestety muszę przyznać, że pierwsze 100 stron było katorgą”. To i tak niezłe proporcje, zważywszy, że powieść liczy 400 stron.

jącym zainteresowaniu czytelników miłością kazirodczą. I o niczym ponadto. Tytułową bohaterkę „Czerwonej księżniczki” Dariusza Kortko i Judyty Watoły czyli prof. Ariadnę Gierek-Łapińską, niegdyś synową samego „Sztygara”, babcia pouczała przed ślubem z Adamem Gierkiem: „Będziesz z nim miała słodkie życie. A miłość przyjdzie z czasem”. Niestety, małżeństwo świetnej okulistki się rozpadło, a później przyszedł, nieproszony, wredny gość – alkoholizm. Ze wstępu Andrzeja Wajdy do książki niedawno zmarłego prof. Andrzeja Szczeklika – „Nieśmiertelność. Prometejski sen medycyny”: „Mój przyjaciel i lekarz przywołał na stronach swego ostatniego dzieła postacie zasłużone dla Dobrej Śmierci: Brata Alberta – Adama Chmielowskiego, Matkę Teresę, Cicely Saunders i Alberta Schweitzera. Jeśli Nieśmiertelność się oddala, potrzebujemy już nie lekarzy, ale mocnej i niezawodnej ręki, która pomaga nam uchylić drzwi Nieśmiertelności – nie tej, którą zostawiamy tutaj dzięki swoim dokonaniom, a których nieśmiertelności zagraża słaba i ulotna ludzka pamięć – ale tej prawdziwej, z którą się już nie rozstaniemy”. Gdyby nie to, że wcześniej Pierwszy Polski Artysta nie omieszkał wspomnieć, że we Francuskiej Akademii przypadł mu fotel po Fellinim, można by pomyśleć, że to cytat z kogoś zgoła innego. Z dziewiątego tomu cyklu „Dom nocny” Kristin Cast i P.C. Cast, zatytułowanego „Przeznaczona” dowiadujemy się, że oto „chwilową stabilizację w świecie wampirów i adeptów przerywa pojawienie się ludzi”, a wśród nich zaklinacza koni Travisa… Tak postępuje humanizacja współczesnej literatury młodzieżowej.

Czego dowodzi najnowsza powieść Manueli Gretkowskiej „Agent”? Tego, że nie umie ona pisać dialogów.

Jerzy Stuhr „Tak sobie myślę…” – choroba zmienia człowieka, bywa że diametralnie. „Pomału, z własnej woli, zamieniam się w obserwatora rzeczywistości i może dlatego warto dla samego siebie to zapisać” – zastanawia się znany aktor. Z całą pewnością.

Powodzenie „Płatków na wietrze” Victorii Cleo Andrews świadczy o stałym, nie male-

Jo Nesbo, autor „Upiorów” jest nie tylko specjalizującym się w sensacji wziętym powie-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

lipiec 2012 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Liczba punktów

1

3

2

Fabrykantka aniołków

Camilla Läckberg

Czarna Owca

978-83-7554-193-9 483

2

8

2

Lilka

Małgorzata Kalicińska

Zysk i S-ka

978-83-7785-014-5 411

3

2

2

Wystarczy

Wisława Szymborska

a5

978-83-61298-35-9 334

4

9

4

Kobiety dyktatorów

Diane Ducret

Znak

978-83-240-1884-0

308

Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej

Anna Bikont, Joanna Szczęsna

Znak

978-83-240-1931-1

306

5

nowość

6

1

4

Więzień nieba

Carlos Ruiz Zafon

Muza

978-83-7758-187-2

271

7

6

2

Rzeki Hadesu

Marek Krajewski

Znak

978-83-240-2239-7

247

8

7

3

Dla Ciebie wszystko

Nicholas Sparks

Albatros

978-83-7659-631-0

230

Agent

Manuela Gretkowska

Świat Książki

978-83-7799-920-2

222

Płatki na wietrze

Virginia C. Andrews

Świat Książki

978-83-7799-742-0

219

Czerwona księżniczka

Dariusz Kortko, Judyta Watoła

Agora

978-83-268-0752-7

190

Nieśmiertelność prometejski sen medycyny

Andrzej Szczeklik

Znak

978-83-240-2235-9

189

9 10

nowość 4

11 12

2 nowość

27

2

13

nowość

Przeznaczona

Kristin Cast, P.C. Cast

Książnica

978-83-245-8019-4

185

14

nowość

Tak sobie myślę...

Jerzy Stuhr

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-04957-0

180

15

nowość

Upiory

Jo Nesbo

Wydawnictwo Dolnośląskie

978-83-245-9257-9

173

Marzenia i tajemnice

Danuta Wałęsa

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-04836-8

160

Jestem kibolem

Krzysztof Korsak

Poligraf

978-83-7856-006-7

159

Siostra Faustyna. Biografia Świętej

Ewa K. Czaczkowska

Znak

978-83-240-1894-9

157

16 17

nowość

18 19

nowość

Dress Code. Tajemnice męskiej elegancji

Krzysztof Łoszewski

Bosz

978-83-7576-155-9

150

20

nowość

Milcząca dziewczyna

Tess Gerritsen

Albatros

978-83-7659-750-8

147

nowość

21

John Grisham

Albatros

978-83-7659-632-7

130

2

Wszyscy mamy tajemnice

Harlan Coben

Albatros

978-83-7659-630-3

129

23

15

2

Dziennik

Jerzy Pilch

Wielka Litera

978-83-63387-05-1

128

24

14

3

Igrzyska śmierci. Trylogia

Suzanne Collins

Media Rodzina

978-83-7278-636-4

126

Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy

Brygida Grysiak

Znak

978-83-240-2223-6

125

Arabska krew

Tanya Valko

Prószyński i S-ka

978-83-7839-108-1

117

25 26

nowość 11

2

27

nowość

Zwiadowcy tom 11. Zaginione historie

John Flanagan

Jaguar

978-83-7686-120-3

116

28

nowość

Polskie piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945

Sławomir Koper

Bellona

978-83-11-12301-4

107

Królowe życia

Katarzyna Miller

Zwierciadło

978-83-63014-18-6

106

Macierzyństwo non-fiction. Relacja z przewrotu domowego

Joanna Woźniczko-Czeczott

Czarne

978-83-7536-375-3

101

29

23

30

2

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2012

Kancelaria

5

22

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w tygodniku „Angora”, który ukazuje się w nakładzie 400 tys. egz., a także przez magazyn „Literadar”. Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2

11


Bestsellery ściopisarzem, ale i muzykiem, frontmanem i tekściarzem kapeli „Di Dere”, głównie zaś ekonomistą. Da sobie radę. Danuta Wałęsowa w „Marzeniach i tajemnicach” porównuje się do automatu: „Niczym (…) maszyna. Jak w wojsku. Rozkaz i wykonać”. Wypada współczuć. Groza, którą wiało z gazet i telewizora w trakcie Euro 2012, zwalnia z oceny książki „Jestem kibolem” Krzysztofa Korsaka. Z lektury tej pozycji także. Na prezentacji „Siostry Faustyny. Biografii świętej” Ewy Czaczkowskiej kard. Stanisław Dziwisz powiedział: „Siostra Faustyna jest darem Bożym dla naszych czasów, dla Jana Pawła II była wzorem prawdziwej miłości, która powinna inspirować współczesnych”. „Dress Code. Tajemnice męskiej elegancji” Krzysztofa Łoszewskiego to – zgodnie z tytułem – podręcznik, jak się ubrać, jakie obuwie włożyć, jaki krawat nałożyć do jakiej koszuli, jak długie winny być mankiety tej koszuli itd. itp. Coraz więcej facetów niczym innym się już nie zajmuje. Jak to śpiewała Danuta Rinn? „Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy…”. W „Milczącej dziewczynie” Tess Gerritsen opowiada o zabójstwie młodej kobiety w chińskiej dzielnicy Bostonu. Nie licząc adresu wstukanego do GPS-u włos zdjęty z ubrania zabitej jest jedynym śladem wiodącym do ustalenia zabójcy. Cóż to jednak dla detektyw Rizzoli! „Kancelaria” Johna Grishama – klasyka gatunku. Ani gorsza, ani lepsza od „Firmy”, tyle, że to już zupełnie nie to samo. Na marginesie dziesiątej powieści Harlana Cobena o Myronie Bolitarze – „Wszyscy mamy tajemnice” można było przeczytać w dzienniku „Polska”: „Coben to doskonały przykład jankeskiego sukcesu. Urodzony w okolicach obskurnego miasta Newark, w żydowskiej rodzinie o rosyjskich korzeniach, jest typowym przedstawicielem Amerykanina awansującego do wyższej klasy średniej. Przykładny mąż i ojciec czworga dzieci, właściciel wielkiego wiktoriańskiego domu z 1865 roku, luksusowego apartamentu na Manhattanie oraz dwóch psów”. Jak widać, jankeski sukces dany być może tylko wybranym. 12

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Jerzy Pilch w „Dzienniku” opowiada o tym, jak razu pewnego wsiadł do warszawskiego pociągu nie w Wiśle Uzdrowisku, ale w Wiśle Głębcach. „Pociąg stał jeszcze w Głębcach ja jeszcze na korytarzu, nagle w jego perspektywie pojawił się, a potem ruszył w moim kierunku młody człowiek. Im był bliżej, tym kroczył prędzej, ale i swoiście – jeśli można tak powiedzieć – nabożniej, z bliska widać było, iż oblicze jego naznaczone jest radością nieoczekiwanego rozpoznania. Przyjaznym uśmiechem dawałem mu do zrozumienia, że się nie myli… >>Czyżby?<< – pytała jego fizys. >>Tak, to ja<< – odpowiadały moje rysy. W końcu dotarł, w kornej pozie stanął tuż przede mną i niemo przepraszając, że zakłóca spokój, i cały z emocji stremowany i rozdygotany zapytał: – Czy jest pan może konduktorem? Sprostowałem chłodno. Owszem, miałem na sobie wykwintną granatową kurtkę firmy Tatuum, ale to za mało, by prostować inaczej niż chłodno. Mylący pozór przyodziewku zresztą ograniczony, nie w kurtce był pies pogrzebany, kurtka niczego nie ratowała, ale też – nie histeryzujmy – specjalnie niczego nie trzeba było ratować, w sumie przecież drobiazg. Żadnych w każdym razie studziennych traum, żadnych konsekwencji, status quo zachowane, konduktorem nie jestem, Głębce dalej moje”. Szanowni, Drodzy, Nieocenieni Twórcy i Celebryci – Odnajdźcie swoje Głębce. Im wcześniej, tym lepiej. Głodowe Igrzyska, z detalami opisane przez Suzanne Collins w „Igrzyskach śmierci. Trylogii”, to transmitowany na żywo przez telewizję reality show, polegający na oglądaniu, jak jedni drugich mordują nawzajem. Dla amatorów. Zabijanie nienarodzonych dzieci nie jest powodem do dumy – powiada w książce „Wybrałam życie. Aborcja” Brygida Grysiak. Rzecz powinna być zadedykowana

humorystce Czubaszek i jeszcze paru podobnie wyzwolonych kobietom. Wyzwolonym z rozumu. Mąż Marysi (Miriam) z „Arabskiej krwi” Tanyi Valko po przyjeździe do rodzinnego Rijadu w Arabii Saudyjskiej przestał okazywać żonie czułość. Dlaczego? „Miłości między ludźmi nie należy okazywać, bo jest ona niczym w porównaniu z wielbieniem Allaha”. „Zaginione historie”, jedenasty tom „Zwiadowców” Johna Flanagana, to ostatnia część cyklu. I to jest optymistyczne. „Polskie piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945” to bryk, który Sławomir Koper sporządził z wielu lektur historycznych, głównie wspomnień i pamiętników. A że wybrał momenty co bardziej pikantne, całość czyta się znakomicie. Rzecz jednak głównie dla tych, którzy w dziedzinie historii raczkują. Katarzyna Miller uważa, że każda kobieta jest wyjątkowa, zupełnie jak bohaterki jej książki „Królowe życia”. A były wśród nich: Grzeczna Dziewczynka, Pierwsza Naiwna, Kochanka, Dziewica i jeszcze parę „monarchiń”. Joanna Woźniczko-Czeczott w „Macierzyństwie non-fiction. Relacji” rezonuje: „Lubię historię znajomych, którzy zarzekali się, że nie chcą mieć dzieci. Przekonywali, że wybierają wolność i krzywili się na perspektywę pieluch. Po cichu wszyscy dzieciaci trochę im zazdrościli. Potem ci niedzieciaci zaliczyli wpadkę. I to jaką – od razu bliźniaki! Po towarzystwie rozszedł się szmer satysfakcji. Jednak jest sprawiedliwość na tym świecie”. R anking sporządziła K amila Bauman Komentarz Krzysztof M asłoń

Lista bestsellerów wydawnictwa Świat Książki Tytuł

Autor

ISBN

Płatki na wietrze

Virginia C. Andrews

978-83-7799-742-0

Czarny styczeń

Sylwester Latkowski

978-83-7799-459-7

Poszukiwania

Nora Roberts

978-83-7799-718-5

Kwiaty na poddaszu

Virginia C. Andrews

978-83-7799-654-6

W świecie wiatru i wierzb. Wyznania chińskiej kurtyzany.

Miao Sing

978-83-7799-600-3

Agent

Manuela Gretkowska

978-83-7799-920-2

Pod niemieckimi łóżkami

Justyna Polanska

978-83-7799-070-4

Pieśń Jedwabnego Szlaku

Mingmei Yip

978-83-7799-167-1

Potęga podświadomości

Joseph Murphy

978-83-7799-482-5

Przerwane milczenie

M. Bridget Cook, Melissa G. Moore

978-83-7799-435-1

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


„Najnowsza historia Meksyku, przedstawiona nadzwyczaj wnikliwie i oryginalnie przez człowieka, który był jej świadkiem.” LIBRARY JOURNAL

Powieść wyróżniona najważniejszą nagrodą literacką w Rosji, „Bolszaja Kniga 2007” oraz nagrodą czytelników.

Do kupienia na


© fot. Charles Knox | Dreamstime.com

Rozkosze bezkarnego czytania Lato z książką

O

, siądź na moim oknie, przecudowne lato, niech wtulę mocno głowę w twoje ciepłe pióra korzennej woni — pisała Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, doskonała poetka natury, obdarzona malarską wyobraźnią córka Wojciecha Kossaka, w wierszu „Pyszne lato”. Wirtuozi pióra potrafią zawładnąć wyobraźnią czytelnika, a pora, która aktualnie króluje w kalendarzu i pogoda są idealne, by dać się wprowadzić w błogi stan zaczytania. Uwodzeni słowem, prowadzeni wprawną ręką twórcy możemy wreszcie jawnie uciec od rzeczywistości, uwolnić się od obowiązków. Pociąg, lotnisko, plaża, taras, ławka w parku — miejsce jest bez znaczenia. Potrzebny jest tylko jeden rekwizyt — książka. Obserwując letnich turystów w różnych krajach świata można przyjąć jako niemal

14

b i b l i o t e k a

a n a l i z

standard, że w podróżnym bagażu dużej ich części znajduje się co najmniej jedna książka, a czasem i więcej. I to w klasycznej, drukowanej formie. Chociaż liczba użytkowników różnego rodzaju elektronicznych gadżetów do czytania wzrasta w ostrym tempie i widać ich na wszystkich lotniskach i dworcach, w restauracjach i kawiarniach, w samolotach, pociągach i autobusach, to jednak w silnym słońcu zazwyczaj te nowe wynalazki ciągle jeszcze przegrywają z książką na papierze, chociaż — jak tłumaczą miłośnicy postępu — łatwiej jest zabrać ze sobą 50 tytułów wgranych do czytnika lub dostępnych w sieci niż wozić ze sobą ciężką biblioteczkę składającą się z kilku mniej lub bardziej opasłych tomów. Ale jeszcze w tym sezonie książka papierowa nie zginie. Zaglądając więc do p r z e d s t a w i a

tego książkowego bagażu możemy przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że znajdziemy tam niemal zawsze jakiś przewodnik, a także książkę do czytania. Taki zastaw króluje pod wszystkimi szerokościami geograficznymi, różne są tylko obszary opisane w przewodnikach, jak różny jest także ich typ — od skromnych kilkunastostronicowych broszur dla mniej ambitnych po grubaśnie i bardzo obszerne opisy interesujących miejsc w stylu „Lonely Planet” czy Rough Guide” dla wymagających. Tak samo różne są gatunki książek zabieranych dla przyjemności czytania. Wakacje zresztą pozwalają na wyjątkowy luksus, na jaki rzadko można sobie pozwolić w trakcie codziennego zabieganego życia. Wtedy, w ciszy i bez obowiązków, można zagłębić się w nieprzerwanej lekturze nawet przez kilka godzin

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


i przeczytać jednym ciągiem nawet najdłuższą trylogię, zwłaszcza kryminalną.

W dzień gorącego lata Upragnione, wyczekane lato wreszcie w pełni, ciśnie się na usta. Tymczasem, „gdy lato przeistoczyło się w niespodziewane mroczne kręgi dantejskiego piekła”, gdy „na niebie słońce jak jądro błękitnego gazowego płomienia, właśnie takie światło, przed jakim nie ochronią okulary przeciwsłoneczne”, niektórzy, jak komisarz Malin Fors, muszą zmierzyć się ze złem. Mons Kallentoft to wyśmienity pisarz powieści kryminalnych, których akcja rozgrywa się za każdym razem o innej porze roku, ale zawsze w jednej miejscowości — w szwedzkim Linköping. Przytoczony wcześniej cytat pochodzi z książki „Śmierć letnią porą” (Rebis), w której autor umiejętnie wzmaga w czytelniku uczucie gorąca, dusznej atmosfery by za chwilę zmrozić mu krew w żyłach. Z niecierpliwością czekamy na „Piątą porę roku”. Nie oszukujmy się, kiedy słupek rtęci dochodzi do 30 stopni, szukamy przeważnie sposobu na ochłodzenie, cieszą się więc powodzeniem opowieści z dreszczykiem. „Dobra dusza opuściła nagle me ciało i jej miejsce zajęła podsycana przez dżin iście diabelska furia. Wyjąłem z kieszeni kamizelki scyzoryk, otworzyłem go, złapałem biedne zwierzę za gardło i z rozmysłem wyłupiłem mu oko” — to fragment opowiadania „Czarny kot” pióra mistrza grozy, szalonego geniusza, Edgara Alana Poego. Do księgarń, dzięki staraniom wydawnictwa Albatros A. Kuryłowicz, trafiła antologia obejmująca 16 najsłynniejszych mrocznych, wciągających, ale zarazem zabawnych opowiadań w nowym przekładzie Andrzeja Szulca (aczkolwiek z zachowanym pięknym, soczystym językiem). Tom wzbogacają eseje wybitnych ludzi pióra, zafascynowanych mistrzem: od Stephena Kinga, Michaela Connelly`ego po Jeffery`a Deavera i Tess Gerritsen. Niezły chłód funduje Kjell Eriksson w „Księżniczce Burundi” (Amber). Akcja powieści toczy się bowiem w grudniu, gdy zima uderza z całą swą mocą. Śnieg zasypuje Uppsalę. W śnieżnej zaspie zostaje odnalezione okrutnie okaleczone ciało Małeb i b l i o t e k a

a n a l i z

go Johna. Ofiara od dawna nie miała konfliktu z prawem, była przykładnym ojcem, mężem, bratem. Policja bezradnie rozkłada ręce i wtedy, jak zwykle bywa w takich opowieściach, zjawia się ona. Komisarz Ann Lindell. „New York Times” świetnie określił „Księżniczkę Burundi” jako „surową prozę doskonale oddającą ducha chłodu i pustki samotnego zimowego krajobrazu”. Brrr. Lato to tradycyjnie czas czytania kryminałów. Biblioteka Akustyczna zaś zachęca, aby kryminałów… posłuchać. Koneserów tego gatunku zachwyci z pewnością „Kolacja z zabójcą” Aleksandry Marininy. To pierwszy tom opowieści o major Anastazji Kamieńskiej, analityczce z moskiewskiej milicji, autorstwa rosyjskiej pisarki, bardzo w naszym kraju lubianej, wysoko stawianej na półce autorów kryminałów. Audiobooka czyta doskonale Roch Siemianowski.

Lato, lato, lato, ech że ty Z czym jeszcze kojarzy się lato? Z radością odkrywania nowych miejsc. A już dziecięca ciekawość świata nie ma sobie równych. Z wielką przyjemnością rekomendujemy młodym podróżnikom przewodniki ExpressMapu, które kuszą fascynującymi opowieściami, w łatwy i przystępny sposób opowiedzianymi, a przy tym doskonale zilustrowanymi przez Mariannę Oklejak, dobrze znaną wielbicielom „pasiastej” Basi. Dotychczas ukazały się książki o Rzymie, Paryżu, Londynie i Krakowie. Autorka, Maria Spingardi, prezentuje absolutnie obowiązkowe miejsca, które wręcz trzeba odwiedzić, ale czyni to w sposób niezwykle intrygujący — „potwór ciężki jak diabli, ale i koronkowo prześwitujący” (to o wieży Eiffla), „Stanisław Wyspiański miał chyba w torbie przenośne akwarium, przez które zerkał sobie na świat, kiedy mu się nudziło. Popatrz, jak on rysował: wszystko jest tak miękko pofalowane”, albo taka ciekawostka: „czy wiesz, że w XVIII wieku kilogram herbaty kosztował równowartość ponad 700 złotych?”. Te nietypowe przewodniki będą wciągającą lekturą dla tych, którzy są ciekawi świata. Pozostańmy w tematyce podróży. Ogromnym zaskoczeniem może okazać

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

się książka Tony`ego Gilesa „Świat w moich oczach” (Prószyński i S-ka). Autor z humorem relacjonuje swoje wyprawy do Ameryki Północnej, Azji i Australii. Sypia w hostelach, podróżuje środkami komunikacji publicznej, zwiedza najróżniejsze zakątki, smakuje nieznane potrawy. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Brytyjczyk jest kompletnie niewidomy i w osiemdziesięciu procentach głuchy na oba uszy. To zupełnie zmienia znaczenie sformułowania „zobaczyć” inny kraj. Oto człowiek, który jest w stanie przekroczyć każdą granicę, aby zrealizować każde marzenie. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, gdy chodzi o podróże, dzięki którym zdobywa nowe doświadczenia, dowiaduje się czegoś nowego o sobie i życiu. Autor zdaje się pytać czytelnika — co jest celem twojego życia? Do podróży w głąb samego siebie, do refleksji, która sprawia, że poznawanie świata staje się najpiękniejszą podróżą zachęca Jakub Skiba w książce „Itinerarium” (Jedność). W słownikach tytułowe łacińskie itinerarium tłumaczone jest jako „związane z podróżą” (od iter, itineris czyli ‘droga’) i oznacza „antyczny opis podróży, zawierający dane dotyczące trasy, często w formie dziennika”. Autor — zafascynowany poznawaniem świata materialnego i duchowego — prowadzi czytelnika w głąb Europy, do miejsc szczególnych, mało odwiedzanych, przybliżając ich architekturę, obyczaje i wierzenia. Nie każdy czytelnik po lekturze tej fascynującej książki, wymagającej jednak znacznego skupienia i podstawowej wiedzy, podejmie decyzję o porzuceniu innych spraw i wyruszeniu w podobną drogę po chrześcijańskiej Europie. Jednak wskazówki i przemyślenia autora z pewnością spowodują, że chociażby do niektórych opisywanych miejsc z radością, a przy tym z zaciekawieniem będziemy chcieli zajrzeć, nawet tylko dla porównania refleksji autora z własnymi odczuciami. Z bardziej standardowych przewodników zwracamy oczywiście uwagę na najbardziej klasyczną serię znanego brytyjskiego wydawcy Dorling Kindersley zatytułowaną w oryginale „Eyewitness”, a w Polsce wydawaną jako „Przewodniki Wiedzy i Życia”. Z tego wyjątkowo obszernego cyklu, •

l i p i e c

2 0 1 2

15


drukowanego niemal we wszystkich językach świata, w każdym razie we wszystkich językach „turystycznych”, wskażmy tutaj tylko jeden, ale bardzo charakterystyczny tytuł jakim jest „Wenecja i Veneto”, czyli przewodnik po mieście i jego regionie, jaki musi obecnie odwiedzić chociaż raz w życiu każdy szanujący się turysta nie tylko z Europy, ale także z obu Ameryk, z antypodów, ale przede wszystkim z Japonii i coraz częściej i innych krajów Azji. Właśnie teraz ukazało się wznowienie pierwszego wydania z 1996 roku i dzięki temu możemy spokojnie ruszyć w podróż do miasta nad najsłynniejszą laguną na świecie. Z przewodników po Polsce zwróćmy uwagę na nowy gatunek nazwany „Plażownikami”, a których wydawcą jest Agora. Ukazał się „Plażownik zachodni. Przewodnik po polskich i niemieckich kąpieliskach”, a poprzednio wydano „Plażownik środkowopomorski”. Ten rodzaj publikacji jest kontynuacją wielkiego sukcesu, jaki przyniosła wydawcy seria „Spacerowników”, które początkowo były tylko skromnymi objętościowo wkładkami do „Gazety Wyborczej”, aby przez kilka lat rozrosnąć się w pokaźną serię przewodnikową dostosowaną do potrzeb współczesnego odbiorcy, pozbawioną ciężkiego, a czasem zabarwionego „smrodkiem dydaktycznym” balastu dawnych przewodników z czasów PRL. Tuż przed sezonem wakacyjnym nakładem Agory ukazała się również książka szczególna, chociaż na to szczególne zainteresowanie zasługuje nie tylko jej ciekawa forma i dopracowana szata graficzna, lecz przede wszystkim osoba, a raczej osoby jej autorów. Książka nosi tytuł „Światoholicy” (znowu mamy do czynienia z nowo wymyślonym słowem!), a jej autorami jest małżeństwo Aleksandra i Jacek Pawlicccy. Nie wszyscy zapewne podążą ich śladami, które prowadzą już niemal przez cały świat, ale poczytać o maniakach podróżowania, a takimi są państwo Pawliccy, zawsze jest przyjemnie. Jeden tylko cytat: „Lotnisko w botswańskiej delcie Okawango to krótki pas startowy na największej z wysepek. Po pasie biegają górce, czasami przetoczy się stado słoni. Zdaniem oczekujących pasażerów jest przeganianie dzikiej zwierzyny z pasa

16

b i b l i o t e k a

a n a l i z

startowego, gdy na horyzoncie pojawia się samolot”. Niektórym ten fragment zupełnie wystarczy, wielu innych będzie zazdrościć, a nieliczni ruszą w świat, jeżeli oczywiście są „światoholikami”. W każdym razie wszystkich zapraszamy do dalszej lektury.

Wakacyjna miłość Zgoła odmienną lekturę zafunduje czytelnikom Marek Lenarcik. Jego książka „Tajski epizod z dreszczykiem” (Bezdroża) dotyka wszelkiego rodzaju uciech cielesnych, których doświadczył sam narrator w tropikalnym raju z pięknymi plażami i krystalicznie czystą wodą. „Książka skierowana jest do ludzi ciekawych świata, Azji, Tajlandii. Zawiera sporo seksu, bo było go dużo w tajskim epizodzie mojego życia” — tłumaczy sam autor. To książka dla marzycieli i podróżników, i dla wszystkich tych, którzy chcieliby odmienić swoje szare życie. Na kilka godzin oderwać się od rzeczywistości — kto o tym marzy. Niech więc sięgnie po książkę Katarzyny ZyskowskiejIgnaciak „Ulotne lato Marianny” (Wydawnictwo MG). Jak reklamuje ją wydawca, to powieść dla wszystkich kobiet o młodym sercu. Akcja powieści toczy się latem 1939 roku. U progu wojna, lecz osiemnastoletnia Marianna właśnie nabrała nieokiełznanego apetytu na życie. Namiętność w niej rozpalił przystojny i zuchwały młody wykładowca prawa. „Sekretne składniki miłości” Nicolasa Barreau (Bukowy Las) to z kolei książka o książce. O miłości oczywiście również, ale wszystko zaczyna się od pewnej powieści młodego Anglika, w której pojawia się mała restauracja Le Temps des Cerises w sercu Paryża. Lokal o takiej samej nazwie w stolicy Francji odziedziczyła po swoim ojcu Aurelie Bredin. Po lekturze książki dziewczyna za wszelką cenę chce poznać jej autora. Słońce praży, upał nie ma litości, względnie spada temperatura, pada i nie ma zamiaru przestać. Anomalia pogodowe coraz częściej spędzają sen z powiek zwykłych obywateli. Jak poradzi sobie gatunek ludzki w tak zmieniających się okolicznościach przyrody? Tego nie wiadomo. Ciekawą wizję zagłady ludzkości ma mistrz czarnep r z e d s t a w i a

go humoru Kurt Vonnegut. Jego osobista wersja darwinowskiego dzieła „O powstaniu gatunków” Darwina zatytułowana „Galapagos”, starannie wznowiona (Albatros), rozbawi czytelników do łez, ale też chyba i przerazi, sądząc po tym, jakim mottem opatrzył książkę „Mimo wszystko nadal wierzę, że w głębi serca ludzie są naprawdę dobrzy” (Anna Frank). Dodajmy tu jeszcze, że wielkim zaskoczeniem jest wakacyjna powieść zatytułowana „Turnus” (W.A.B.), a której autorem jest debiutujący (!) jako powieściopisarz Tomasz Łubieński, znany dotąd głównie z podejmowania „ciężkich” czy nawet „najcięższych” tematów z naszej historii ostatnich dwustu lat, a tytuł jego rozważań o powstaniach narodowych „Bić się czy nie bić” wszedł już do potocznego słownika. Dodajmy jeszcze, że Tomasz Łubieński jest od lat redaktorem szacownego miesięcznika „Nowe Książki” i autorytetem występującym w wielu debatach publicznych. Ale tym razem — jak sądzimy — dobrze się zabawił i napisał zgrabny tekst o wakacyjnym pobycie naszych rodaków na wczasach na Krecie. W sam raz do lektury podczas wakacyjnego turnusu na tej wyspie, która — jak napisał recenzent „Rzeczpospolitej” została przez autora „przedstawiona inaczej niż w turystycznych przewodnikach, a naprawdę fascynująco. Krajobrazy wyspy są w >>Turnusie<< sugestywne, oddają jej zapach i kolor”.

I cóż powiecie na to, że już się zbliża lato? „Radość” — ten tytuł najlepiej określa to, co czują najmłodsi na wieść o nadejściu lata. „Właściwie to zawsze mogłoby być tak jak teraz” — wyznaje kaczka Katastrofa podczas spaceru. Bohaterom przywołanej książeczki Wojciecha Widłaka (Media Rodzina) nie straszna ani letnia ulewa, ani upał. „Jest gorąco, bo jest lato” — wyjaśnia swoim podopiecznym Pan Kuleczka. „Lato może być, ale bez przesady” — odparła mu jak zwykle wygadana Katastrofa. Po czym cała czwórka, z psem Pypciem i muchą BzykBzyk, upaja się smakiem lodów, czcząc przy tym pomysłodawcę tego zimnego dese-

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


ru. Nie straszna im też nuda, wszak są wyjątkowi, w oka mgnieniu znają sobie zajęcie — puszczanie kaczek, zabawę w piratów, w chowanego czy odkrywanie zagadki dmuchawców. Wojnę nudzie wypowiedziało wydawnictwo Jedność, przygotowując dla dzieci dwie książeczki, prawdziwe skarbnice zabaw, które można wykorzystać w domu lub zabrać w podróż. „Księga gier i zabaw — na podwórku, w plenerze, w domu” zawiera zabawy grupowe, do których zaprosić można przyjaciół z podwórka, jak i gry indywidualne, w które można bawić się z rodzicami, rodzeństwem lub samemu, gry karciane, logiczne, zręcznościowe, ruchowe i wiele innych pomysłów. Na „Wielką księgę zabijania nudy” składa się pokaźny pakiet zabaw rozwijających spostrzegawczość i koncentrację, gier intelektualnych, łamigłówek i wykreślanek słownych. Obie publikacje przeznaczone są dla dzieci od siódmego roku życia. Doskonałą letnią rozrywkę zapewni pociechom lektura książki Markusa Majaluoma

„Tato, w studni nie ma wody!”. To kolejny fantastyczny tom fińskiej serii o zwariowanej rodzinie Różyczków. Tata, zupełnie przypadkowo, kupuje letniskowy domek nad jeziorem. Dzieci i sąsiad Rurka nie posiadają się z radości. Na miejscu okazuje się, że jeziora, które widniało w ogłoszeniu w Internecie, nie ma. Są za to ptaki wodne, których trasa lotu wiedzie przez sam środek domku. Niecodzienne poczucie humoru i niesztampowe ilustracje zachwycą zarówno dzieci, jak i rodziców. Upalne lato panuje w Dolinie Muminków. W suchym gorącym powietrzu unosi się sadza. Letni dzień zostaje nagle przerwany przez wybuch wulkanu, który wywołuje powódź. Jakie będą dalsze losy hipopotamopodobnych stworków dorośli z pewnością dobrze wiedzą, dzieciom zaś zalecamy lekturę „Lata Muminków”. W wydanej niedawno opasłej i eleganckiej księdze „Muminki. Księga pierwsza” (Nasza Księgarnia) znalazły się też inne słynne dzieła Tove Jansson „Małe trolle i duża powódź”, „Kometa nad Dolina Muminków”, „W Doli-

nie Muminków” i „Zima Muminków”. Całość liczy blisko 480 stron.

Fakty na plaży Ciekawym i dobrze już znanym zjawiskiem obserwowanym od kilku lat na naszym rynku wydawniczym jest renesans literatury faktu, a zwłaszcza biografii mniej lub bardziej znanych osób, tych, którzy wpłynęli na losy świata lub co najmniej swojego kraju, ale też — zwłaszcza ostatnio — różnego rodzaju celebrytów i bohaterów jednego sezonu. Lektury takie cieszą się też niezmienną popularnością na wakacjach, bo najczęściej jest to lektura miła, łatwa i przyjemna, chyba, że autor zechce nas skatować postmodernistyczną formą czy denerwującą manierą literacką, ale takie książki nie mieszczą się zazwyczaj w urlopowym bagażu. Przebojem ostatnich kilkunastu miesięcy jest oczywiście biografia Danuty Wałęsowej zgrabnie zatytułowana „Marzenia i tajem-


David Miller Historia igrzysk olimpijskich i MKOl. Od Aten do Londynu 1894-2012 Wydawca zdecydował się na wznowienie bardzo cennego opracowania o największych wydarzeniach sportowych, ale też i o historii ruchu olimpijskiego — w roku Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Na marginesie warto przypomnieć, że będą to igrzyska po raz trzeci rozgrywane w tym samym mieście, co jest szczególnym rekordem olimpijskim, a o rekordach traktuje też cała ta wspaniała księga. Poprzednio Olimpiady w Londynie odbyły się w roku 1908 oraz 1948. Wszystko wskazuje na to, że tegoroczna londyńska Olimpiada będzie najciekawsza i zorganizowana z największym rozmachem w historii sportu. Pierwsza edycja tej olimpijskiej historii ukazała się w roku 2008, przed poprzednimi igrzyskami, które odbyły się w Pekinie i wywołały jeszcze przed ich rozpoczęciem wiele obaw i kontrowersji, czego autor nie ukrywał. Trzeba właśnie podkreślić, że tekst angielskiego autora jest niezwykle krytyczny dla wszystkich wypaczeń i nadużyć, jakie od lat dzieją się w sportowym świecie, łącznie chociażby ze skandalem wywołanym wyborem Salt Lake City w 1998 roku na miejsce Olimpiady oraz kontrowersjami związanymi z późniejszym wyborem Pekinu i Soczi na organizatorów igrzysk, a także o coraz skuteczniejszej walce z dopingiem. Obecna edycja jest istotnie rozszerzona o wydarzenia z ostatnich czterech lat, omawia właśnie olimpiadę letnią w Pekinie i zimową w Vancouver, a także zapowiada już kolejne igrzyska w Rio de Janeiro. Należy podkreślić wysiłek wydawcy dla „polonizacji” tomu, bo książkę uzupełnia napisany przez Kajetana Hądzelka rozdział poświęcony historii i teraźniejszości polskiego ruchu olimpijskiego, zawierający też zestawienie wszystkich polskich medalistów igrzysk olimpijskich, co z pewnością ucieszy wszystkich miłośników statystyki sportowej, a jest ich niemało. Monumentalna, bogato ilustrowana, pasjonująca opowieść o wskrzeszeniu igrzysk olimpijskich przez Pierre’a de Coubertina, o często dramatycznym przebiegu zorganizowanych do tej pory igrzysk, o działalności Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, z pewnością znajdzie uznanie u czytelników, zwłaszcza młodszych miłośników sportu, którzy nie pamiętają poprzednich igrzysk olimpijskich, ale też i dla starszych, którzy czytając pasjonującą treść i oglądając interesująco dobrane fotografie olimpijskich mistrzów i działaczy olimpijskiego komitetu, przypomną sobie wydarzenia sprzed lat. Będzie to też wspaniały prezent dla wszystkich prawdziwych kibiców w olimpijskim roku. (PD) tłum. Tomasz Górski, Katarzyna Karłowska, Anna Zdziemborska, Rebis, Poznań 2012, 139 zł, s. 720, ISBN 978-83-7510-904-7 nice” (Wydawnictwo Literackie), więc kto jeszcze jej nie przeczytał może zabrać na wakacje i wyrobić sobie zdanie nie tylko na rolę żony wybitnego przywódcy w kształtowaniu narodowych — i rodzinnych — dziejów, ale też skąd się wzięła tak ogromna popularność tego tytułu. Nieco (ale tylko z nieco!) mniejszym sukcesem wydawniczym był wywiad-rzeka Artura Andrusa z nową (odnowioną?) gwiazdą ostatnich miesięcy czyli z Marią Czubaszek zatytułowany zachęcają-

18

b i b l i o t e k a

a n a l i z

co „Każdy szczyt ma swój czubaszek” (Prószyński S-ka). Kto już czytał, może teraz sięgnąć do kolejnej książki Artura Andrusa (już bez jego książkowej partnerki), której tytuł jest swoistym (jak to u Andrusa) kalamburem, a brzmi „Blog: osławiony między niewiastami” (również Prószyński i S-ka). Biografii, a także wspomnień i dzienników, jest na rynku bezliku. Od gwiazd sceny i ekranu po polityków i ludzi z ich kręgów, aż po sportowców, co w roku piłkarskich mip r z e d s t a w i a

strzostw Europy nie może dziwić. Na wakacyjną lekturę z jednej strony można polecić opowieść portugalskiego autora Manuela Rosa, który pojawił się w tym roku na Warszawskich Targach Książki, zatytułowaną „Kolumb. Historia nieznana” (Rebis), z której dowiadujemy się zdumieni o … polskim pochodzeniu odkrywcy Ameryki! O politykę dobrze „zahacza” biografia dzisiaj niemal zapomnianej Adriany Gierek-Łapińskiej, znanej okulistki i — co najbardziej zwraca uwagę — byłej synowej Edwarda Gierka, I sekretarza Komitety Centralnego PZPR, wszechwładnego polityka w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. „Czarwona księżniczka” (Agora) nie jest jednak tylko opowieścią o życiu najwyższych sfer politycznych tamtych czasów, lecz przede wszystkim dramatycznym życiorysem ówczesnej celebrytki, chociaż nikt wtedy takiego słowa nie znał. Dla ambitnych jest Mirona Białoszewskiego „Tajny dziennik”, który nie mógł ukazać się wcześniej, jest bardzo szczery i obnaża „tajne” strony życia poety. „Mając piętnaście, szesnaście lat po raz pierwszy zdał sobie sprawę ze swojego homoseksualizmu. Pisze w dzienniku o tym, jak rozpoznawał samego siebie. Gdyby mieszkał w Paryżu czy Nowym Jorku, nikt by nie pytał, z kim śpi, o której wstaje i jak się ubiera. On tymczasem żył w peerelowskiej Warszawie”, pisze Tadeusz Sobolewski, jeden z bliskich autora „Dziennika”. Również pewnego przygotowania wymagają biografie dwóch znaczących postaci literackiego życia w czasach PRL czyli Antoniego Słonimskiego (zatytułowana „Słonimski. Heretyk na ambonie” pióra Joanny Kuciel-Frydryszak, przy tym pozytywnie zaskakująca swym wysokim poziomem) i Igora Newerlego („Szkatułki Newerlego” autorstwa wytrawnego biografisty i historyka literatury Jana Zielińskiego), obie wydane przez W.A.B. w niezwykle cennej serii „Fortuna i Fatum”. Z drugiej strony biograficznego wachlarza znajdują się opowieści o znanych sportowcach, a niedawne piłkarskie mistrzostwa spowodowały „wysyp” książek o tematyce futbolowej, wśród nich pojawiło się sporo biografii, czy autobiografii, niemal zawsze spisanych jednak przez współpracujących z piłkarskimi gwiazdami dziennikarzy. Jerzy Dudek, najsłynniejszy nasz bramkarz ostat-

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


nich lat, we współpracy z Pawłem Habratem wydał „Pod presją” (Sport and Profit). Jak zapewnia wydawca: „ale to nie jest biografia! To rozebranie kariery piłkarza na czynniki pierwsze. Z pomocą świetnego psychologa sportowego, Pawła Habrata, Dudek przeprowadza czytelnika przez kilkanaście lat swojego sportowego życia, pokazuje świat piłki z nieznanej dotąd perspektywy. Widzimy ciemne i jasne strony kariery, zarówno wielkie momenty triumfu, jak i smutne chwile porażki. Żeby osiągnąć sukces, czy to w sporcie, czy w życiu, trzeba umieć poradzić sobie w obu tych sytuacjach. Do tego potrzebne są wytrwałość, umiejętność wykorzystania swojej szansy, cierpliwość, a przede wszystkim wytrzymałość psychiczna. A tego każdy musi się nauczyć sam — na błędach swoich lub na błędach innych…”. Z innych książek „piłkarskich” (ale nie tylko o piłce nożnej) wymieńmy tutaj jeszcze „Pierwszą połowę” Radosława Majdana (Elipsa), którą były piłkarz — jak zapewnia wydawca — „postanowił przerwać milczenie”, bo „nadszedł czas, żeby powiedzieć wszystko —

o moim związku z Dorotą, karierze sportowej, tym, co się naprawdę wydarzyło w Mielnie, kiedy zarzucono nam pobicie policjantów. Oraz o wielu innych sprawach”. Jest jeszcze biografia Kazimierza Deyny, legendarnego skrzydłowego polskiej reprezentacji z czasów jej największych sukcesów, gdy jej trenerem był Kazimierz Górski. Jej autorem jest Stefan Szczepłek, najlepszy polski dziennikarz sportowy, tytuł brzmi po prostu „Deyna”, a wydawcą są Marginesy. I na koniec dwie książki o aktorach, co chyba lubią czytać wszyscy. Wywiad-rzeka Karoliny Prewęckiej „Stanisława Celińska. Niejedno przeszłam” (Prószyński i S-ka), w którym świetna aktorka, którą wielu widzów zapamiętało wpierw ze świetnego debiutu filmowego w „Krajobrazie po bitwie” Andrzeja Wajdy, a potem z wielu, wielu innych kreacji filmowych, teatralnych i estradowych, opowiada o swoim życiu artystycznym, ale i prywatnym, w którym — jak głosi tytuł — niejedno przeszła. Natomiast postać Andrzeja Kopiczyńskiego, niezapomnianego „Czterdziestolatka” prezentuje

świetna Krystyna Gucewicz, jego bliska znajoma i osoba przekonana o niezwykłości tego „zwykłego” aktora, który poza popularnym inżynierem Stefanem Karwowskim wykreował dziesiątki innych niezwykłych postaci z najwyższego panteonu teatralnych bohaterów, a przy tym opisuje go jako przyjaciela i świetnego kompana, nie zapominając o jego szczególnej pasji, jaką jest wędkarstwo oraz o jego miłości do zup! Jest więc z czego wybierać — od literatury wysokiej, no, może nie najwyższej, ale zawsze ambitnej, po urocze „czytadła”, nie zapominając o zabraniu dobrych i coraz ciekawszych przewodników. A nasz tekst niech będzie tylko małym przewodnikiem po tych lekturach. Jak jest dobra książka na lato? Taka, która uskrzydla fantazję i skłania do marzeń. Musi mieć dobrą historię do opowiedzenia. A co potem? „A potem wpadło mi do głowy, że mogłabym spędzić resztę lata, pisząc powieść” (Sylvia Plath z książki „Szklany klosz”).

EWA TENDERENDA-OŻÓG PIOTR DOBROŁĘCKI

Audiobooki na wakacje Fakt, że w czasie wakacyjnego wyjazdu audiobook warto mieć pod ręką, jest w miarę oczywisty, pozostaje jednak dylemat, jakie tytuły najlepiej zabrać ze sobą. Przedstawiamy, z lekkim przymrużeniem oka, nasz subiektywny wybór. Tym, którzy obawiają się już samych warunków podróży, a jeszcze bardziej tego, co zastaną na miejscu, polecić można „Jądro ciemności” Josepha Conrada w interpretacji Adama Ferencego — jakiekolwiek by te warunki nie były, przy takiej lekturze wydadzą się nam one całkiem znośne, zaś potencjalnie niemiły dyrektor hotelu, do którego zmierzamy, z pewnością okaże się aniołem w porównaniu z Kurtzem. Jeśli już dotarliśmy na miejsce, a owo miejsce okazało się na tyle egzotyczne, że nasz organizm niezbyt dobrze zareagował na tamtejszą florę bakteryjną, powinniśmy sięgnąć po „Dżumę” Alberta Camusa, również w interpretacji Ferencego (tym samym, przynajmniej lektor pozostanie jakimś punktem stałym). Zrozumiemy, że nasze dolegliwości są jedynie przejściowe, a wieczna może być tylko dobra literatura. Skoro tylko czujemy się dobrze, wypada zwiedzić okolicę. Podczas spaceru po plaży warto sięgnąć po kryminalną „Drogę po plaży” Petera de Jonge’a i Jamesa Pattersona, w interpretacji Zbigniewa Zapasiewicza. Wyprawę w góry uatrakcyjni nam z kolei pozycja, której już sam tytuł w takich okolicznościach wywołać może pożądany dreszczyk grozy, mianowicie „Bezpowrotna góra. Baśnie Japońskie” (czyta Jan Peszek). Pozostaje jeszcze las, do którego jak już wchodzić, to porządnie, co sugeruje nam kryminał „W głębi lasu” Harlana Cobena, a do czego namawia nas Krzysztof Globisz. W lesie zrobić można wiele, przykładowo „Nakarmić wilki” (autor: Maria Nurowska, lektor: Leszek Filipowicz) lub spotkać potencjalnie niebezpiecznego „Drwala”. Z tym ostatnim zapozna nas Michał Witkowski w podwójnej roli autora i lektora. Tych, którzy nie śpieszą się z koniecznym powrotem do codzienności, być może zainspiruje „Przez świat na rowerach w dwa lata” Magdaleny Nitkiewicz i Pawła Opaski (lektor: Łukasz Musiał), tych zaś, którzy nabrali już sił i rwą się do pracy, zadowolą „Wędrówki z Gandalfem. Sprzedaż” poradnik biznesowy Briana Tracy’ego i Roberta Kozaka (lektor: Robert Michalak). Jak widać, każdy znajdzie coś dla siebie. Poleca Tomek Rabsztyn, Audiobook.pl


Rozmowa numeru Ewa Bieńkowska

Z prespektywy „Akwarium”

Kiedy przejrzała pani na oczy, zaczęła co nieco rozumieć z otaczającego ją świata? W trzynastym roku życia, w Październiku ’56. Gdy kiedyś opowiadałam Małgorzacie Szpakowskiej o swoim dzieciństwie, zdumiona spytała: – Jak to możliwe, że tak długo pozostawałaś tak nietknięta, tak totalnie nieświadoma? Bo rzeczywiście, nawet szkoła, do której chodziłam, choć TPD-owska, niczego mi nie narzucała. Nie nosiłam czerwonej chusty, nie pamiętam żadnego prania mózgów, za to jakieś awantury uczniowskie, bójki, grę w cymbergaja – owszem. Rodzice dbali zaś o to jedynie, by ich dzieci – to znaczy ja i mój młodszy brat – zdobywały wiedzę i kulturę, poznawały literaturę, kochały Polskę z jej królewską przeszłością i ojczystym krajobrazem. Nie opowiadali nam o swoich przeżyciach okupacyjnych czy tuż powojennych, lecz o swoim dzieciństwie – czystym i wyidealizowanym. Prawdę poznaliśmy dużo później. Wraz z powrotem Gomułki do władzy, do wielkiej polityki powrócił też pani ojciec, od końca 1948 roku znajdujący się w odstawce – na stanowisku dyrektora Biblioteki Narodowej. Wiele do myślenia dało pewnie wszystkim, że na rozmowy z internowanym w Komańczy księdzem prymasem Stefanem Wyszyńskim wydelegowano właśnie jego. – Z pewnością, ale do władz ojciec został doproszony nie od razu, w przeciwieństwie np. do Zenona Kliszki. Ministrem oświaty został w listopadzie 1956 roku.

20

b i b l i o t e k a

a n a l i z

fot. Archiwum autorki

Gdy zamieszkała pani na Szucha, w kamienicy zwanej „Akwarium”, w okienku siedział żołnierz odnotowujący wejścia i wyjścia, nazwiska gości, a przed bramą przechadzał się wartownik z karabinem. Czy, jako dziecko, nie widziała pani w tym nic dziwnego? Przecież miała pani w szkole koleżanki mieszkające w innych domach, do których wstęp nie był niczym utrudniony. Wstyd powiedzieć, ale będąc dzieckiem, byłam z tego dumna. To było wyróżnienie, jakie i dlaczego, tego nie rozumiałam. Nie wiązałam tego z funkcjami pełnionymi przez ojca, słowa „komunizm” chyba jeszcze w ogóle nie słyszałam, a na pewno nie rozumiałam. Ale podobało mi się, że do mojej mamy wartownik mówił „towarzyszko”, a niektórzy z sąsiadów i do nas, dzieciaków, zwracali się per „wy”.

Ewa Bieńkowska (ur. 1943), córka Flory i Władysława Bieńkowskich, eseistka i historyk idei. Wykłada na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, na stałe mieszka w Wersalu, we Francji. Autorka książek m.in.: „Dwie twarze losu. Nietzsche. Norwid” (1975), „W poszukiwaniu królestwa człowieka” (1981), „Co mówią kamienie Wenecji” (1999), „Michał Anioł. Nieszczęśliwy rzymianin” (2009). Ostatnio nakładem Wydawnictwa Sic! ukazał się tom jej wspomnień „Dom na Rozdrożu”. I był nim do października 1959 roku, gdy zastąpił go na tym stanowisku ówczesny sekretarz Centralnej Rady Związków Zawodowych Wacław Tułodziecki. Paradoksalne, że odwołano go za sprzeciw wobec rugowania ze szkół krzyży i lekcji religii, które wcześniej do szkół wprowadzał. Będąc przecież komunistą, człowiekiem lewicy, niewierzącym. To wszystko było trochę bardziej skomplikowane. Gomułka wściekł się na ojca za memoriały, które ten mu wysyłał, a w których krytykował jego politykę od początku do końca, ze szczególnym uwzględnieniem – tak to zapamiętałam – rolnictwa. Ale sama sprawa religii w szkołach świadczy o ojcu niezwykle pozytywnie. Otóż był on zdania, że nie wolno iść przeciw pragnieniom i przyzwyczajeniom społeczeństwa. To było jego najgłębsze przekonanie. Pamiętam, jak podniesionym głosem mówił: – Jak ci durnie – akcentował tych „durniów” – mogą tak obrażać społeczeństwo! I to był jego najcięższy zarzut wobec Gomułki i jego ekipy. Jak oni sobie to wyobrażają – pytał – że chcą zdobyć posłuch dla swoich idei, poparcie dla swojego rządzenia, gospodarowania, a zarazem na każdym kroku obrażają naród? Nie zważając na to, że p r z e d s t a w i a

to religia jest najważniejszym lepiszczem Polski. Przy czym, co oczywiście nie było najistotniejsze, ale ciekawe, ojciec był zauroczony katolicyzmem jako siłą kulturotwórczą. Dla niego kanon mszy łacińskiej był jednym z najwspanialszych tworów ludzkości. Miał kiedyś przyjaciela uczącego się na księdza i z tego czasu zapamiętał całą mszę po łacinie. Potem w domu, także i przy goleniu, wyśpiewywał ją pięknym basem. A czy ten członek Polskiej Partii Robotniczej od 1942 roku, członek Komitetu Centralnego PPR od 1945 roku, współzałożyciel Krajowej Rady Narodowej, był wierzącym komunistą? Nie. Pewna niezwykle mądra pani, przedwojenna PPS-ówka Wanda Załuska powiedziała mi coś bardzo ważnego: – Słuchaj, twój ojciec był piekielnie inteligentnym kondotierem. Czyli było w tym coś z machiavellizmu i jakiejś niepisanej umowy. Ja swoje talenty – a ojciec miał odwagę przypisywać sobie te talenty, które faktycznie miał – oddaję do dyspozycji Księciu, który walczy o właściwą postać polityczną mojego kraju. Tym Księciem była partia, ale zaprowadziła go do niej – w przeciwieństwie do wielu działaczy komunistycznych

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Rozmowa numeru tamtych lat – nie wiara, nie serce. W tym sensie to nie był człowiek religijny. A, według pani, religijny był, na przykład, Zenon Kliszko? Ależ to był fanatyk ze stanami mistycznymi na temat komunizmu. Przyszedł kiedyś do nas – do czasu nasze rodziny żyły w przyjaźni – i ze łzami w oczach powiedział, że od jutra w Związku Radzieckim chleb będzie za darmo. No, pełen stalinizm. Gomułkę kochał, był jego Aniołem Bożym. Oczywiście, moje pole obserwacji było zawężone, ale takich ludzi jak on, nie znałam wielu. Miałam jeszcze przyjaciółkę, której rodzice przyjechali ze wschodu na tankach i przywieźli nam Dobrą Nowinę. To była ta sama wiara w światło zbawienia poprzez komunizm. W przypadku Kliszki, fatalnie odbiło się to na życiu jednej z jego córek. Przed wojną pani ojciec był bezpartyjny. Czy dlatego, że partia, do której chciał wstąpić, nie istniała, bo rozwiązał ją towarzysz Stalin? Po części pewnie tak, choć możemy tylko budować hipotezy. Moim zdaniem, ojciec miał ogromne poczucie osobistej wolności, i to, że miałby złożyć ją na ołtarzu jakiejś sprawy, nie było dla niego ani łatwe, ani proste. To wykrystalizuje

się dopiero w czasie okupacji, gdy przekonał się, że tu już nie ma żartów i trzeba zadeklarować się politycznie. Wybór był – ze względu na jego przedwojenną lewicowość – oczywisty, chociaż wydaje mi się, że miał on także charakter, niechby i w cudzysłowie, historiozoficzny. Ojciec był przekonany, że losy Europy rozstrzygnęły się na stulecia. Utrzymywał, że zwycięstwa Sowietów pewny był od pierwszej chwili, gdy Hitler napadł na Rosję. Podobnie jak tego, że po wojnie Polska znajdzie się w sowieckiej strefie wpływów. A skoro tak, to jeśli się walczy o Polskę, to nie o odbudowanie Polski przedwojennej. Jego zdaniem, ci, którzy stanęli po stronie Londynu, popełniali niewybaczalny błąd, grzesząc przeciw zdrowemu rozsądkowi. W „oswobodzonej” przez Sowietów Polsce pani ojciec znalazł się od razu we władzach Polskiej Partii Robotniczej, na przełomie 1946 i 1947 roku kierując wydziałem propagandy KC PPR. A to znaczy, że zaszczuł Mikołajczyka. Dokładnie tak. Do końca był z tego powodu niesłychanie dumny, przechwalając się umiejętnościami retorycznymi, które bardzo miały mu pomóc w organizowaniu akcji antymikołajczykowskich. Tego, że Stanisław Mikołajczyk mógł w ich wy-

niku pójść pod stienku, nie brał jakoś pod uwagę. W ogóle jakby nie czuł grozy tamtych dni i wstydu za to, jak władze zachowywały się wobec AK-owców i innych reprezentantów Polski pozakomunistycznej. Pani rodzice zostali usunięci z PZPR. W jakich okolicznościach? Mama, pisarka, w czynnościach członka partii została zawieszona w 1966 roku po podpisaniu listu protestacyjnego przeciw wydaleniu z PZPR Leszka Kolakowskiego, skądinąd mojego nauczyciela akademickiego, gdyż obok filologii romańskiej zaczęłam również studiować filozofię. Właśnie u Kołakowskiego, Pomiana, Baczki… Ojca pani wyrzucono z partii trzy lata później, gdy wydał u Giedroycia „Motory i hamulce socjalizmu”. Książka wydana w Paryżu przypieczętowała jedynie wyrok wydany wcześniej. Usunięto go za przejście na pozycje rewizjonistyczne. On sam gorzko żartował: „Tutaj wszystko jest do zrewidowania, a oni walczą z rewizjonizmem”. A po tym, jak Centralna Komisja Kontroli Partyjnej z przewodniczącym jej sławnym „Gazrurką” – Kazimierzem Witaszewskim wydała swój werdykt, ojciec powiedział: „Nie

Seria Biblioteki > Dzieci > Młodzież red. Anna Krajewska Między dzieciństwem a dorosłością. Młodzież w bibliotece. Seria B-D-M nr 3 ISBN 978-83-61464-66-2 Cena 42 zł format A-5, str. 192 data wydania: 2012 Grażyna Lewandowicz-Nosal Od czterech do sześciu. Książki dla przedszkolaka Seria B-D-M nr 4 ISBN 978-83-61464-62-4 Cena 43 zł format A-5, str. 164 data wydania: 2012

Czekamy na zamówienia: Dział Sprzedaży: Al. Niepodległości 213, 02-086 Warszawa, tel.: 22 825 50 24, fax.: 22 825 53 49, www.sbp.pl, e-mail: sprzedaz@sbp.pl


Rozmowa numeru wiadomo, kto tu kogo powinien wyrzucić” i położył na stole wyjętą z portfela legitymację. Podobno jednak nie wydana powieść pani matki budziła zastrzeżenia nie tylko polityczne, ale i literackie. To z jednej strony przykra, z drugiej – zagadkowa sprawa. Ponieważ znam powieść, mogę się zgodzić z krytyką poszczególnych jej fragmentów. Zastanawiające jednak, że na decyzję o ostatecznym wstrzymaniu kilkakrotnie już kierowanej do druku książki wpłynęła ocena polityczna z 1971 roku, określająca powieść jako „w swoim założeniu i realizacji świadomie i prowokacyjnie antykomunistyczną i antypartyjną”. Matka twierdziła, że sprawcą zatrzymania książki, już wcześniej, był Kliszko. Ale, jak widać, nie tylko on był przeciw. Zmiana ekipy sprawującej władzę w Polsce zasadniczo nie zmieniła stosunku bonzów partyjnych do takich rewizjonistów, jak moi rodzice. Po 1970 roku ojca poproszono tylko raz do Pałacu Mostowskich, gdzie po dziwnym skomplementowaniu jego „Motorów i hamulców socjalizmu” zadano mu pytanie, czy będzie dalej pisał, również o nowych przywódcach. Odpowiedział: „Tego jeszcze nie wiem”. Dalsza rozmowa była już zbyteczna. Ale książkę matki rezenzowali również, na użytek wydawców, koledzy-pisarze. Pozytywną opinię wygłosił o niej Tadeusz Drewnowski, nagatywne – Andrzej Kijowski i Jerzy Lisowski. Szczególnie dziwiła recenzja Lisowskiego, mającego pretensje o przedstawioną przez matkę, wnikliwie i z sympatią, postać Iwaszkiewicza. Jerzy Kornacki po tym, jak mama przesłała mu maszynopis „Południa wieku” zerwał z nią stosunki, gdyż jego zdaniem, nie miała prawa przedstawić publicznie takiego wizerunku „pana Władysława” – czyli mojego ojca. Nie jest tajemnicą, że ojciec miał w swoim czasie coś na kształt drugiego domu, że był niepoprawnym kobieciarzem, co musiało wpłynąć na stosunki między rodzicami. A jednak reakcje Kornackiego czy pewnej bliskiej znajomej „ciotki rewolucji” były symptomatyczne. Ta „rewolucjonistka” oddała maszynopis oburzona. W jej oczach matka popełniła zdradę. To natomiast, że przez lata pisała na oboje moich rodziców donosy, składając szczegółowe meldunki z wizyt w naszym domu, uważała za normalne. O zgrozo, za normalne zachowanie uważał to także mój ojciec. Czy jednak zdawał sobie sprawę ze skali inwigilacji? Tego nie wiem, o tym, na przykład, że inną donosicielką była badaczka historii, prof. Maria Turlejska dowiedziałam się dopiero na początku lat dwutysięcznych. Niedawno ukazał się tom korespondencji Jerzego Giedroycia i Czesława Miłosza.

22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

W jednym z listów Giedroyc chwali się, że lada dzień wyda iście sensacyjną książkę człowieka władzy… Anonsował w ten sposób „Motory i hamulce socjalizmu” pani ojca… Czy nie rozczarował się jednak zawartością książki będącej analizą systemu, a nie zbiorem niedyskrecji rządowych i sejmowych? Niemniej wydał mu potem i „Socjologię klęski. Dramat gomułkowego czternastolecia”, i następną książkę. Gdy byłam w Maisons-Lafitte z, powiedzmy, misją od ojca, Giedroyc powiedział mi: „Jesteśmy zainteresowani wszystkim, co napisze pan Władysław”. Zachowałam dla siebie, jak zmieniał się stosunek ojca do „Kultury”, którą długo uważał za pismo wraże i nie brał do ręki. Podobnie jak nie słuchał Radia Wolna Europa. Powtarzał: – Oni nic nie rozumieją, nic nie wiedzą. Kipiał niechęcią i pogardą, wyzywając emigrantów od zakutych łbów. Już sam fakt, że żyli zagranicą, przekreślał ich w jego oczach. Bo wszystko co tu, było ważne i mądre – a najmądrzejszy był on – wszystko, co tam: nieistotne, gorsze, głupie. Pewnie na tej zasadzie – co akurat jest nawet wzruszające – uważał pani ojciec pobliski waszej kamienicy Park Łazienkowski za najpiękniejszy na świecie. Oczywiście, bo żadnego innego nie widział. Te słowa w ustach pani, mieszkanki Wersalu, mają swoją wymowę… Sekret patriotyzmu ojca tkwił, poniekąd, w braku szerszych perspektyw. Ale jego duma z wielkiej przeszłości Polski była autentyczna. Z jakimże przejęciem obwoził nas po Czerskach i Kruszwicach, a już w Krakowie na Wawelu miał łzy w oczach. To była miłość nieudawana i myślę, że wiele mu można wybaczyć – właśnie za nią. Jak rodzice przeżyli stan wojenny, Solidarność, zmianę ustroju? Mama zmarła w 1990, ojciec w 1991 roku. Ona była entuzjastką Solidarności, on jak zwykle wydziwiał, nie kryjąc rozczarowania, że w 1989 roku nowe władze postawiły na wolny rynek i kapitalizm. Powtarzał, że na Zachodzie wszyscy światli ludzie uciekają od kapitalizmu, który dla niego był patologią historyczną. Ale swoje ostatnie lata przeżył urzeczony postacią Jana Pawła II. Rodzice mieli pogrzeby katolickie, co mniej dziwi w przypadku matki, ale ojca… Na pogrzebie niektórzy starzy towarzysze nie kryli swego oburzenia na widok księdza. Ale ojciec nigdy nie powiedział wyraźnie, że nie życzy sobie religijnego pogrzebu. Mama była wierząca, choć do kościoła doszła na stare lata, ja zostałam ochrzczona… p r z e d s t a w i a

Wspomina pani jednak, że z pani rodzicami chrzestnymi był pewien kłopot. Otóż według legendy rodzinnej mieli być nimi Ryszarda Hanin i Stefan Żółkiewski… Co się nie bardzo zgadza. To znaczy – Żółkiewski tak, ale Hanin, zdaje się, wróciła do Polski dopiero z Berlingiem, a ja urodziłam się w 1943 roku. Matka ukrywała wtedy ojca i moja metryka była potrzebna na wypadek gdyby komuś przyszło do głowy podejrzewać matkę lub ojca o żydowskość. Dla mnie ten okupacyjny chrzest też owiany jest jakąś tajemniczością. Zaś na pogrzebie ojca poza garstką najstarszych komunistów i ich rodzin, nie było środowiska nowej lewicy, zajętego pewnie akurat wyborami. Jeden Henio Wujec przyszedł… Tak sobie myślę, że ojciec pani choć ewoluował w swoich poglądach, pod wieloma względami pozostał jednak nieugięty. Sekciarzem nie był na pewno, ale z komunizmem – w tej czy innej postaci – nie potrafił się rozstać. On chciał lepszego socjalizmu w czasie, gdy nasi dysydenccy luminarze już się z nim żegnali. Czas biegł dla niego za szybko. Z nim było tak, jak z wieloma osobami, które swego czasu oburzył Jacek Kuroń mówiąc, że finlandyzacja jako program dla Polski to już za mało. Co pani czuje przyjeżdżając teraz do Warszawy i, jak sądzę, zachodząc czasem na Aleję Szucha? Ależ bywam tam często, w naszym mieszkaniu zagospodarował się bowiem brat, ma tam pracownię. Odwiedzam więc rodzinę i… przywołuję dawne obrazy. Widzę klatkę schodową z zamurowanym okienkiem, w którym siedział facet wydający przepustki, bramę, przed którą nie stoi żaden żołnierz, z karabinem czy bez. Sentyment to za dużo powiedziane, ale tam właśnie przeżyłam swoje dzieciństwo, młodość, początki pisania. Tołstoj powiedziałby: „Lata chłopięce”. Dobrze też pamiętam, jak wpadałam do rodziców w latach siedemdziesiątych, gdy pracowałam na KUL-u w Lublinie. Wychodzili mi oboje na spotkanie, szczęśliwi z tej wizyty, ale jakby trochę nieobecni, oderwani od biurek, od spraw, o których myśleli i pisali. Wzruszały mnie ich starzejące się twarze, ale to wzruszenie ustępowało irytacji, gdy mama zaczynała swoje wspominki i atakowała ojca, wtedy już ustępliwego, a niebawem usługującego żonie unieruchomionej rozedmą płuc. Oboje zresztą zmarli na to samo. A ja patrzyłam na te kochane twarze, na ten mój ukochany dom, w którym niby czas nie stanął, ale biegł już – jak napisałam we wspomnieniach – innym ściegiem. Rozmawiał K rzysztof M asłoń

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Rynek książki G+J Książki gna do przodu

Sukces w kolorze blond Ł

ączna sprzedaż książek Beaty Pawlikowskiej, sławnej podróżującej „blondynki”, przekroczyła do połowy tego roku pół miliona egzemplarzy. Największym hitem jest seria „Blondynka na językach”, a książka „Blondynka na językach angielski-brytyjski” osiągnęła sprzedaż ponad 300 tys. egz. Seria została stworzona w wydawnictwie G+J, które publikuje wszystkie książki Beaty Pawlikowskiej, w tym relacje podróżnicze ukazujące się także w edycjach kieszonkowych. Właśnie serie pocket book, zupełnie nowe w ofercie znanego z obszernych albumowych edycji wydawcy, okazały się być strzałem w dziesiątkę. I to nie tylko wydania Pawlikowskiej, także: Martyny Wojciechowskiej, Piotra Kraśko, Anny i Krzysztofa Kobusów czy też Olgi Morawskiej. Martyna Wojciechowska, redaktorka należącego do G+J magazynu „National Geographic” to druga najbardziej poczytna autorka pisząca o podróżach. Łączna sprzedaż jej relacji „Kobieta na krańcu świata” przekroczyła już 200 tys. sprzedanych egz. – W 2010 roku, zaraz po moim pojawieniu się w G+J Książki, zmieniłam strategię wydawniczą – mówi Iga Rembiszewska, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu działu książek wydawnictwa G+J RBA. Postawiłam na książkę mass marketową i biznes seryjny. G+J jest potęgą, jeśli chodzi o dobrych autorów i sprawdzone nazwiska, więc postanowiłam postawić na sprawd zonych auto rów i dać czytelnikowi o mniej zasobnym portfelu namiastkę podróży w wersji kieszonkowej. Dzięki seryjności zdobyliśmy ogromną rzeszę lojalnych czytelników, którzy za niewielkie pieniądze co b i b l i o t e k a

a n a l i z

miesiąc mogą podróżować w najodleglejsze zakątki świata. Dwa dzięki ofercie tańszej udało nam się też rozszerzyć kanały dystrybucji o hipermarkety, co z wydaniami albumowymi było niemożliwe. G+J zdyskontowało Euro 2012 wprowadzając do sprzedaży przewodniki po miastach-gospodarzach turnieju oraz mapy. „Mapa kibica Euro 2012 Warszawa” miała sprzedaż na poziomie ponad 13 tys. egz. Inne obszary zainteresowań wydawcy to poradniki, w tym bestsellerowe: „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy” (blisko 78 tys. egz. drugiego wydania – tytuł bestsellera Empiku za 2011 rok), „Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy” (blisko 30 tys. egz.) i „Co każdy duży chłopiec w iedzieć pow inien ( blisko 28 tys. egz.). Z kolei z literatury społecznej dużą sprzedaż miały: „Smoleńsk 10 kwietnia 2010” (26 tys. egz.), „Obrączki. Opowieść o Marii i Lechu Kaczyńskich” (25 tys. egz.) czy „Sekrety PR L-u” (19 tys. egz.). Książki dla dzieci tego wydawcy zbierają kolejne nagrody. Seria „Pieski” („Chcę mieć pieska”, „Mój piesek ma budę”, „Piesek na spacerze”, „Piesek u lekarza”, „Bawmy się”, „Spotkanie z innym psem”) została wyróżniona w X edycji konkursu „Świat Przyjazny Dziecku” organizowanego przez Komitet Ochrony Praw Dziecka. Wcześniej książka „Opowieść o chłopcu, który chciał zostać delfi nem, czaplą, wyżłem i… stonogą” otrzymała wyróżnienie w IX edycji tego konkursu. W konkursie Polskiej Sekcji IBBY wyróżnienie w kategorii Książka Roku 2011 – Wyróżnienie graficzne/Książka obrazkowa zdobyła Marianna Oklejak za ilustracje i projekt grafi czny książki „BUM! BUM!! BUM!!!”, a Przemysław Wechterowicz został nominowany za tekst.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Iga Rembiszewska, pytana o plany na resztę roku, odpowiada: – Kontynuujemy strategię budowania dużych nazwisk zarówno w kategorii podróżniczej, jak i w pozostałych kategoriach. Z ważnych pozycji (każda jest dla nas istotna) w drugiej połowie roku mamy takie hity jak Mariusza Czerkawskiego „Życie na lodzie” (wrzesień 2012), Adama Nergala Darskiego „Spowiedź heretyka” (październik 2012), biografie Fidela Castro i Whitney Houston (październik/listopad 2012) czy „Klątwa rock and rolla” (o gwiazdach światowych, które odeszły za wcześnie). Do grona naszych autorów podróżników dołączył Marek Kamiński. Premiera naszej wspólnej pierwszej książki pod logiem National Geographic „Moje wyprawy” odbędzie się w listopadzie 2012. W beletrystyce mamy też możliwość wydania nowego tytułu – nowelki kryminalnej „Slices of night” autorstwa Alex Kavy, Eriki Spindler i J.T. Ellison oraz kolejny thriller z inspektorem Pendergastem „Granice szaleństwa”, duetu Douglas Preston i Lincoln Child. Wszystkie premiery będą silnie promowane na łamach magazynów G+J Polska – „Gala”, „Glamour”, „Focus”, „National Geographic Polska” i „Traveler”. Za sukcesem tych wszystkich działań wydawniczo-sprzedażowych stoi ciężka praca nie tylko moja, ale przede wszystkim mojego zespołu redakcyjnego i sprzedażowego, jak również silne wsparcie wydawcy Agaty Materkowskiej i pani prezes całej grupy G+J Magdy Malickiej, które zaakceptowały i wspierają właśnie taką strategię wydawniczą. •

l i p i e c

2 0 1 2

23


Felieton Między wierszami

Kadry pamięci to się stało, że scenariusz filmu faJakbularnego o Eugeniuszu Bodo od po-

nad dekady nie może zostać przeniesiony na ekran – zastanawiano się w warszawskim kinie „Atlantic” przy okazji prezentacji monografii tego chyba najpopularniejszego polskiego aktora filmowego okresu międzywojnia (Ryszard Wolański „Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań”, Rebis). Scenariusz pod roboczym tytułem „Za winy niepopełnione” napisał Józef Hen dla reżysera Andrzeja Kotkowskiego, do głównej roli kandydowali Janusz Józefowicz oraz Wojciech Malajkat. Niestety kolejni prywatni producenci zawodzili finansowo, Komitet Kinematografii i jego sukcesor PISF także nie byli skłonni wyłożyć pieniędzy na ten, trzeba przyznać, dość kosztowny (kostium, dekoracje, elementy batalistyki) projekt, podobnie zresztą jak TVP, niezależnie od opcji politycznej tam władającej. Zaskoczenie wśród licznie zgromadzonej widowni wzbudziła informacja, że bohater biografii był zwolennikiem Narodowej Demokracji. Bodo – stały prenumerator tygodnika „Prostu z Mostu”, zaprzyjaźniony z jego redaktorem naczelnym Stanisławem Piaseckim, był – tak jak endecy, nie wspominając o syjonistach – zwolennikiem emigracji polskich Żydów do Palestyny. Aktor uchodzi także za pioniera reklamy pośród polskich aktorów. Zachwalał kapelusze (stetson, eden, panama i borsalino) od renomowanego modysty Cieszkowskiego (dziś Targowa 18), miał własne kopyto u Kielmana (Chmielna), polecał mazurki od Zagoździńskiego (dziś, niestety tylko pączki – Górczewska 15), firmował własnym pseudonimem (po prawdzie nazywał się Junod) za 500 zł miesięcznie kawiarnię przy ulicy Foksal. A skoro o stołecznych adresach mowa to

początkowo zamieszkał z matką w czteropokojowym apartamencie przy ulicy Wareckiej (potem w tym podzielonym za komuny na mniejsze lokalu mieszkał Edward Dziewoński, co akcentuje tablica pamiątkowa wmurowana we front kamienicy), a w połowie lat trzydziestych przeniósł się do nowoczesnego, jakbyśmy to dziś rzekli, apartamentowca przy Marszałkowskiej 132 zniszczonego podczas Powstania Warszawskiego (obecnie w tym miejscu wznosi się dom handlowy Sezam). Nieopodal jest kino Palladium i dawne podziemia dyskoteki Maxim, zajmowane obecnie przez klub Hybrydy, gdzie Agencja Artystyczna MTJ promowała książkę Krystyny Gucewicz „Jak być kochanym” poświęconą Andrzejowi Kopiczyńskiemu. Czterdziestolatek czterdzieści lat później zgromadził tłum (choć obowiązywały zaproszenia) nierzadko z czołówek pism kolorowych. Naturalnie byli współtwórcy nieśmiertelnego serialu o perypetiach inżyniera Stefana Karwowskiego: Jerzy Gruza, Anna Seniuk, Roman Kłosowski, Leonard Pietraszak, Zofia Czerwińska, Stefan Friedmann, Wojciech Malajkat… Tortu dla nikogo chyba nie zabrakło. Książka jest owocem sąsiedzkiej współpracy aktora i wieloletniej dziennikarki działu kultury śp. „Expressu Wieczornego”. Oboje od lat mają działki rekreacyjne pod Mińskiem Mazowieckiem, gdzie starają się spędzać każdą wolną chwilę. Kopiczyński urodzony w Międzyrzeczu Podlaskim wychował się w Augustowie, stąd hobby – wędkarstwo. Rozwijał je w Szczecinie, gdzie na kilkanaście lat zakotwiczył po zakończeniu pod koniec lat pięćdziesiątych warszawskiej PWST. Powiadają, że sama fotografia największego okazu złowionego przez filmowego Mikołaja Kopernika ważyła kilka kilogramów…

Kadrów pamięci nie brakuje również w „Szarej godzinie” Zofii Kucówny (Zysk i S-ka), zaprezentowanej w Klubie Księgarza. To trzecia książka aktorki. Sentymentalna opowieść o dzieciństwie spędzonym w Komorowie, pracy na uczelni ze studentami, wieloletniej działalności w ZASP-ie na rzecz Domu Aktora w Skolimowie, ornamentowana dykteryjkami, doprawiona szczyptą vie privee. Lektura w sam raz na plażę. Pod tym samym adresem W.A.B. rekomendowało wznowienie (znacznie poszerzone) reportażu Krystyny Kurczab-Redlich „Głową o mur Kremla”. Autorka – od lat pracująca jak korespondentka polskich mediów (między innymi Polsatu) w Rosji – gruntownie omawia tamtejszą teraźniejszość, na której cieniem – zwłaszcza pod dyktatem duetu Miedwiediew-Putin – kładzie się postsowiecka spuścizna, zaś przyszłość przypomina wielką niewiadomą. Rzucało się to w oczy podczas lektury fragmentów odczytanych przez Macieja Rayzachera oraz dyskusji fachowo moderowanej przez Marię Przełomiec. Tak, tę samą, która 17 września 1999 roku jako jedyna spośród 18 obecnych w Charkowie przedstawicieli polskich mediów nadała w swej relacji informację o tym, że prezydent Aleksander Kwaśniewski „lekko chwiał się na nogach” podczas uroczystości oddania hołdu zamordowanym polskim oficerom. Pozostałe nasze stacje, rozgłośnie i gazety dopiero po paru dniach odważyły się ostrożnie podjąć temat tej niedyspozycji („pourazowy zespół przeciążeniowy goleni prawej”), która – co dopiero po latach przyznał sam zainteresowany – stanowiła następstwo nadużycia przezeń alkoholu. Tomasz Zb. Zapert

„Magazyn Literacki KSIĄŻKI”

całkowicie za darmo! http://issuu.com/magazynliteracki


Rynek wydawniczy Co czytają inni

Kultura fizyczna A

ni sport mnie nie interesuje, ani lite   ratura dla młodzieży, ale cóż, czasem trzeba… Może dlatego, że godzina taka, piłkę kopie jakichś 22 facetów (a i tak Niemcy wygrają), wszyscy żyją sportem. Ale ja o boksie, nie o futbolu. Robert Sharenow, amerykański scenarzysta i producent telewizyjny, fabułę swej powieści „The Berlin Boxing Club” (Harper Teen) oparł na drobnym fakcie wyłuskanym z biografii największego niemieckiego pięściarza, Maksa Schmelinga: podczas Nocy Kryształowej w 1933 roku Schmeling uratował życie dwóm żydowskim chłopcom. Bokser pojawia się w książce jako postać symboliczna: jest niedościgłym wzorem, celebrytą, który wypada z obiegu, człowiekiem podejrzewanym o kunktatorstwo. Ale, jak powoli poznaje bohater opowieści, 13-letni Karl Stern, ludzkie zachowania są złożone, zależne od wielu okoliczności. Stern jest Żydem, co uświadamiają mu dobitnie – w dosłownym sensie – jego aryjscy szkolni koledzy. Był wychowany w rodzinie dalekiej od ortodoksji, wolnomyślący rodzice nie przymuszali syna i córki do niczego, dzieci miały same wybrać swą przyszłość. Gdy sponiewierany w bójce Karl wraca do domu, ma niewiele czasu na przygotowanie się do wernisażu w galerii prowadzonej przez ojca. Podczas wieczoru pojawiają się nieoczekiwani goście: Max Schmeling i jego żona, aktorka Anny Ondra. Bokser, wojenny kompan ojca Karla, kupuje obraz, za który płaci lekcjami walki w ringu, jakie Karl pobierać będzie w jego klubie – Schmeling nie daje się nabrać na opowieść o upadku ze schodów, przekonuje chłopaka, że boks nauczy go życia, nie tylko umiejętności ataku i obrony.

Jak niemal każda książka dla młodzieży także i ta jest „powieścią drogi”, powieścią formowania. Życiowej edukacji Karla towarzyszą zarówno wielkie wydarzenia historyczne – zdobycie władzy przez Hitlera, szybkie okrzepnięcie nazistów, ustawy norymberskie, pogrom Żydów, antysemityzm i strach – jak i jego prywatne wzloty i upadki: pierwsza miłość, niezbyt szczęśliwie zakończona; równie niełatwe kontakty ze szkolnymi kolegami oraz dorosłymi członkami rodziny i kręgu przyjaciół rodziców; wymuszone okolicznościami przejęcie odpowiedzialności za siostrę, gdy rodzina nagle idzie w rozsypkę. A w tle – bokserskie treningi, podnoszenie kondycji, zmiana sposobu myślenia o walce, opanowanie instynktów. I całkiem niezła jak na amerykańskiego autora panorama przedwojennego Berlina, który powoli poddaje się terrorowi hitlerowców. Schmeling jest typowym berlińczykiem czy też mieszkańcem każdego innego większego miasta: stara się przeżyć, wybiera mniejsze zło, lawiruje. Nigdy nie był członkiem partii nazistowskiej, podpadł Hitlerowi przegrywając walkę o mistrzowski pas z Murzynem (!), za co führer mści się, powołując nie najmłodszego już boksera (w chwili wybuchu wojny Schmeling miał 34 lata) do wojska. Zanim to nastąpiło, pięściarz pomaga jak może rodzinie dawnego przyjaciela: chroni ich w swym hotelowym apartamencie, próbuje wydobyć Sterna seniora z więzienia gestapo, organizuje i płaci za podróż dzieci do Ameryki. Karl, któremu nie podobała się fraternizacja Maksa z hitlerowcami, zaczyna poznawać, że to cena płacona za margines swobody pozostawiony bokserowi. Ciekawa historia i nie najgorzej napisana książka. Zastanawiałem się, czy zna-

Partnerstwo

lazła czytelników, nie jest to bowiem opowieść o wampirach ani kuźni czarodziejów, a tylko takie zdają się przykuwać dziś uwagę małolatów. Po roku od daty publikacji (kwiecień 2011) zajmuje pozycję nr 17656 na liście bestsellerów Amazon.com – to wysoko czy nisko? Żaden wydawca nie zdąży już z przekładem „Igniting the flame” Jima Reislera (Lyons Press) przed letnią Olimpiadą, a szkoda, bo jej tematem jest udział amerykańskich lekkoatletów w pierwszych nowożytnych igrzyskach olimpijskich, zorganizowanych w 1896 roku w Atenach. Ta pisana serio książka budzi mimowolnie śmiech. Z braku miejsca (i nadmiaru ciekawych faktów) powiem tylko, że drużyna licząca niespełna 20 osób (14 zawodników plus oficjele) sformowana została naprędce i bez udziału jakiejkolwiek profesjonalnej organizacji sportowej (nie było ich wówczas w Stanach aż tak wiele). Finanse zapewnili sobie sami – sportowcy należeli do uniwersyteckich drużyn Harvardu, Bostonu i Princeton, a studia na tych uczelniach wymagały finansowego zaplecza ze strony rodziny, inwestycji, spadku itp. Ani media, ani „fellow Americans” nie interesowali się swoją samozwańczą reprezentacją – ot, chcą chłopcy, niech jadą. I pojechali, a raczej popłynęli niemieckim tankowcem, na którego ograniczonym pokładzie usiłowali ćwiczyć – nie tylko strzelanie czy zapasy, ale i bieg, trójskok, a nawet skok o tyczce! A potem było jak u Cezara: „Veni, vidi, vici”. Amerykanie wrócili do domu z 11 złotymi (faktycznie były wykonane ze srebra) medalami, zostawiając w tyle pozostałych 13 narodowych drużyn. Nie muszę dodawać, że „fellow Americans” byli przeszczęśliwi. Grzegorz Sowula

dla księgarń

Program wsparcia szczegóły na www.ksiaznica.pl


Felieton Na-molny książkowiec

En particulier B

yłem tam, byłem kilkakrotnie, wy pełniając wraz z kolejnymi pobytami kolejne braki. Miałem kiedyś nauczyciela, polonistę, nazywał się Karol Matusiak, on tam był znacznie wcześniej i napisał stamtąd książkę dla młodzieży. Książki nikt dziś nie pamięta, mojego polonisty takoż. Cóż, normalna kolej rzeczy. Nauczyciele umierają w ciszy, zazwyczaj wraz ze swymi uczniami. Kto dziś wie, kim był dla Stefana Żeromskiego jego kielecki mistrz, krytyk i belfer, Antoni Gustaw Bem? A przecież to on, głośny publicysta doby pozytywizmu, stał się pierwowzorem profesora Sztettera z „Syzyfowych prac”! Zapędziłem się, wiem. Alors, dobrze, wracam do tematu. Paryż. Jeśli ktoś bardzo młody, nie pojmuje, że w latach sześćdziesiątych minionego stulecia wizyta w Paryżu stanowiła krajowy szczyt marzeń, dla przeciętnego zjadacza chleba nieosiągalny. Tylko tzw. „złota młodzież” (czyli popularni „bananowcy”) szpanowała – jakoby – na Paryż. Oni – podobno – nie mówili inaczej, jak tylko „Paryżewo”. Zazdrościłem im, och, jak ja im zazdrościłem! Kiedy więc przedsięwziąłem pierwszy wojaż za – przerdzewiałą już wtedy – żelazną kurtynę, trafiłem oczywiście do Paryża. Choć sam nigdy nie ośmieliłbym się potraktować stolicy Francji lekceważącym chlaśnięciem: Paryżewo. Zachwyciło mnie wszystko; nawet kompletny brak forsy wydawał

mi się niesłychanie romantyczny, naturalnie przynależny statusowi artysty in spe. Język Francuzów ma takie określenie, flâner, które oznacza „włóczyć się bez celu”. Z rozkoszą przyoblekałem skórę „flanera”, gapiąc się na wszelkie paryskie widoki, podziwiając paryskie pasaże (opisał je później mój studencki kolega, dziś profesor, Krzysztof Rutkowski). Paryska kloszardka, spita do nieprzytomności, ze strumykiem moczu sączącym się między rozrzuconymi nogami, boliwijski karykaturzysta, który naszkicował mój portrecik pod Luwrem za darmo (jeszcze nic dziś nie zarobiłem – tłumaczył – chodź, machnę cię dla wprawy, lubię Polaków. Na fart ofiarowałem mu pomarańczę), małe uliczki śmierdzące resztkami wyrzucanego jedzenia, knajpki wielu narodów cisnące się do klientów w Dzielnicy Łacińskiej, peeps shows w okolicach rue St Denise, pierwszy seans w kinie porno, Międzynarodówka śpiewana co sił w gardle na pohybel burżujskiej Szesnastce o trzeciej rano… Et, ubogie to wszystko było, tandetne, ale bardzo, bardzo prawdziwe. Choć nie istniał już dawno ów żebractwem podszyty raj impresjonistów, choć zamiast Hal, sławnego „brzucha Paryża”, pyszniła się ogromna stacja metra, dziś zresztą już kompletnie przebudowana – mimo wszystko odkrywałem podszewkę mojego snu. Realizowałem marzenie. Potem wielokrotnie odwiedzałem obie strony miasta (rive gauche, rive droite),

pilnie sprawdzając smaki, zapachy i kształty wszystkie dwudziestu dzielnic, czyli arrondissements. Dlatego z błogością chwyciłem kolejną bestsellerową opowiastkę angielskiego dziennikarza Stephena Clarke’a, który z Paryża ulepił siebie oraz uczynił sposób własnej egzystencji. Umościł się tam, zapadł w paryskość i sfrancuział, nawet jeśli puszcza do czytelnika oko, że nie, że on Angol, że kpi z żabojadów i własnego żabojadztwa takoż. Lecz lubi szpan na paryskość, tak jak go lubili – podobno – polscy „bananowcy” lat sześćdziesiątych. W tomie o przybranej na własne potrzeby stolicy, już czwartym albo piątym z serii, zgrabnym i smakowitym, opisuje własny „Paryż na widelcu” z podtytułem „sekretne życie miasta”. Zadaje wstępne pytania, udziela niezłych, dowcipnych odpowiedzi. Kiedy czytam, co zdaniem Clarke’a powinienem na temat sekretnego Paryża wiedzieć, na myśl przychodzą mi odpowiedzi zupełnie prywatne. Najlepsze miejsce do wyznań miłości? Dla mnie ławki przy kopii Statui Wolności. Dlaczego paryżanie sikają na ulicy? Nie wiem, obserwowałem tylko rzeczoną kloszardkę. I tak dalej. Ale jeśli chcesz delektować się tym angolskim Le Paris à la fourchette, zapewniam, jest czym. Jednak każdemu radzę, aby odkrywał Paryż dla siebie. En particulier. Czyli: we własnej szczególności. Tadeusz Lewandowski

Wydawnictwo Jirafa Roja poleca:

Sara Antczak „Klatka” Siedem osób. Wszyscy zamknięci w ciasnym budynku, dzień po dniu oddalają się od rzeczywistości. Łączą ich studia we Wrocławiu. Dzieli wszystko inne. Początkowo są pewni siebie i otwarci na nowe doznania, chętnie rzucają się w maraton niekończących się imprez. Jednak beztroska atmosfera szybko mija. Ciągłe towarzystwo tych samych ludzi. Zamroczenie używkami. Brak perspektyw. Kompleksy. Strach. Samotność. Tajemnice. To wszystko sprawia, że bohaterowie czują się uwięzieni w swoich własnych głowach. Książka dostępna na www.jirafaroja.pl i w sprzedaży wysyłkowiej: tel. (22) 827 93 50. Patroni medialni:


Esej dotyczący przyszłości książki i kultury w dobie cyfryzacji

Łukasz Gołębiewski kontynuuje wątki zawarte w swoich wcześniejszych książkach – „Śmierć książki. No Future Book” oraz „E-książka. Szerokopasmowa kultura”.

Od sierpnia w sprzedaży! www.rynek-ksiazki.pl


BIOGRAFIE, WSPOMNIENIA

Książki miesiąca

Jan Zieliński

Szkatułki Newerlego W.A.B., Warszawa 2012, s. 416, 49,90 zł, ISBN 978-83-7414-598-5

A

REPORTAŻ

utor, krytyk literacki, historyk literatury, a bardziej nawet historyk kultury i jeszcze wykładowca akademicki, napisał książkę, którą można się zachwycić. Jest zresztą osobą jak najbardziej predestynowaną do napisania biografi i jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy XX wieku, chociażby z racji stworzenia wystawy „Żywe wiązanie” w Bibliotece Narodowej na wiosnę 2003 roku, w stulecie urodzin Igora Newerlego. Pomimo że przez wielu krytyków jeszcze w czasach PRL Igor Newerly uważany był za twórcę jednej z dwóch najważniejszych powieści pierwszego dwudziestolecia po II wojnie światowej czyli „Pamiątki z Celulozy” (za drugi najważniejszy tytuł uważano „Popiół i diament” Jerzego Andrzejewskiego), to przez wiele lat przylgnęła do niego etykieta pisarza może nie reżimowego, ale socjalistycznego, piszącego zgodnie z ówczesną linią polityczną. Już dawno okazało się, że pogląd ten był całkowicie błędny, że pisarz zawsze chodził własnymi ścieżkami. Jego życiorys jest tak zaskakujący i pełen punktów zwrotnych, że nadaje się świetnie na wątek literacki, co zresztą jako pisarz dobrze od-

czuwał, wykorzystując wiele wydarzeń ze swego życia we własnych książkach, aż po autobiograficzny i ostatni jego tytuł „Zostało z uczty bogów”. Autor biografii miał więc frapujący materiał na dobrą książkę i tę okazję wspaniale wykorzystał. Igor Newerly był przecież bibliotekarzem, stenografem, stolarzem, szklarzem, dyrektorem Instytutu Produkcji. Był też zapalonym kajakarzem, wędkarzem i myśliwym. Jeden z najważniejszych etapów jego życia to współpraca z Januszem Korczakiem, którego był wpierw sekretarzem, a potem następcą na stanowisku redaktora „Małego Przeglądu”. Przechował też, a następnie opublikował pamiętnik Starego Doktora, a po wojnie dbał o jego pamięć. Niezwykłym – i najbardziej tragicznym – doświadczeniem pisarza był czas uwięzienia w obozie koncentracyjnym na Majdanku, a potem w innych jeszcze hitlerowskich obozach. Do tego trzeba dodać, że Igor Newerly był kaleką, w dzieciństwie stracił nogę i potem przez całe życie poruszał się z protezą, jednak w sposób, który niemal całkowicie maskował jego inwalidztwo.

Ws z y s t k i e t e wydarzenia, ślady, epizody, relacje, teksty, zapiski, wspomnienia posłużyły autorowi na stworzenie biografi i niebanalnej, nie do końca ułożonej chronologicznie, układającej się w jakiś literacki mebel z wieloma mniej lub bardziej ukrytymi szkatułkami, które znalazły się w tytule książki. „I jeszcze miał w swej biografii tajemną szufladkę w postaci współpracy z wydawanym w Warszawie pismem białych Rosjan, miał na swym koncie artykuły wyśmiewające Stalina i obnażające prawdziwe oblicze radzieckiej policji politycznej”, pisze autor biografii, ujawniając tę nieznaną twarz swego bohatera, który z ulubieńca władzy, po odrzuceniu przez nią tzw. „Memoriału” z 1965 roku czyli zbioru postulatów pisarzy, przygotowanego z inicjatywy i pod kierunkiem Igora Newerlego, wycofał się z życia publicznego, jednak interweniował w sprawie więzionych czy prześladowanych za głoszone poglądy, jak to było w przypadku Melchiora Wańkowicza i Marka Nowakowskiego. P IOTR DOBROŁĘCKI

Paweł Smoleński

Balagan. Alfabet izraelski Agora SA, Warszawa 2012, s. 264, 34,99 zł, ISBN 978-83-268-0756-5

A

lija, cymes, chasydzi, gefi lte fisz, intifada, kipa, łojojoj, Mosad, szabat, Talmud, upał, uzi… To spisane z okładki hasła izraelskiego słownika, jaki jest treścią tej książki. Niech jednak nikogo nie zwiedzie przyjęta przez autora forma literacka. Jest to wprawdzie leksykon, jednak mieści się całkowicie w konwencji reportażu, który autor z sukcesem uprawia od lat. „To mój słownik przewodnik po Izraelu. Spotkacie innych ludzi (a spotkacie z pewnością), ułoży wam się własny. Szalom”, pisze autor. I o samym Izraelu: „kraj nie ma jeszcze stu lat, lecz historię liczy od czasu proroków, kiedy morze umiało się rozstąpić, bo chciał tego Bóg i człowiek. Niespełna osiem milionów mieszkańców, lecz zawarty jest w nich cały świat, od salonów Wiednia, bruków Paryża i błota warszawskich Nalewek po pustynie Arabii, żar Afryki, wonne przyprawy Bliskiego Wschodu i śnieg afgańskiego Hindukuszu”.

28

b i b l i o t e k a

a n a l i z

A tytułowy balagan to jedyne polskie słowo, które „na stałe weszło do codziennego repertuaru języka izraelskich Arabów”, a także „słowo przejęte przez hebrajski z polskiego i tak nasączone polskimi znaczeniami, iż nie ma żadnej wątpliwości, skąd wywodzili się założyciele Izraela i twórcy współczesnej hebrajszczyzny”. Wśród książek o Izraelu „Balagan” zajmuje miejsce szczególne, bo w bezpośredni sposób wyjaśnia wiele spraw, które z pewnością interesują polskiego czytelnika. Szczególne miejsce w książce zajmuje Etgar Keret, któremu autor poświecił jedno z haseł, chociaż zastrzega się, że „najtrudniej pisać o przyjacielu, a Etgar to mój przyjaciel, by nie rzec: prawdziwy kumpel, mimo, że dekadę młodszy”. Dzisiaj jest jednym z najważniejszych izraelskich pisarzy, może drugim po Amosie Ozu pod względem popularności nie tylko w Izraelu, ale i na świecie, ale trzeba koniecznie dodać, że jego mama – p r z e d s t a w i a

pani Ornah – kiedyś w Polsce nosiła imię Felicja, a mówi się na nią Fela. To kiedyś było przed wojną, wtedy pani Fela mieszkała pod najlepszym – jak pisze autor – adresem w Warszawie, bo na rogu Nowego Światu i Alej Jerozolimskich, a potem podczas hitlerowskiej okupacji w warszawskim getcie, skąd udało się jej uciec. „Taka mama, jak mama Etgara, zresztą każda jidysze mame, nazywa się w Izraelu ‘polska mama’” jest „strażniczką domowego ogniska i żydowskiej tradycji, jidiszkajt, gwarantką tradycyjnej tożsamości”. „Szalom” oznacza „pokój tobie”, co „w Izraelu brzmi szczególnie, jak pozdrowienie i życzenie”. I tak można odebrać całą książkę, która pokazuje nam dzisiejszy Izrael takim jaki jest. P IOTR DOBROŁĘCKI

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


DLA DZIECI I MŁODZIEŻY

Książki miesiąca

Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Opowieści pana Rożka Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 64, 26,90 zł, ISBN 978-83-10-12160-8

A

utorka znana jest przede wszystkim z bestsellerowej „Cukierni Pod Amorem”, sagi o losach trzech polskich rodzin w ciągu kilku wieków, którą dorośli czytelnicy pokochali za znakomitą opowieść, język, fi nezję i dobry smak literacki. Teraz małym czytelnikom z pewnością spodoba się zbiór niezwykłych, pobudzających wyobraźnię baśni, jaki przygotowała z myślą o nich Małgorzata Gutowska-Adamczyk. „Opowieści pana Rożka” koniecznie trzeba czytać wspólnie z dzieckiem. I nie chodzi o tu o stopień trudności, ale o to, że dotykają spraw uniwersalnych, dotyczących wszystkich – i małych, i dużych. To książka o uczuciach, o znaczeniu emocji w naszym życiu. Najdobitniej o tym mówi pierwsza baśń o Piotrusiu, który spotkał Pragnienie. Chłopiec, najwyraźniej ofiara bezstresowego wychowania, nie znał słowa

„nie”, wszystko miał podane na tacy. Pozostawiony sam sobie nagle odkrywa różne stany emocjonalne i zdumiewa się światem. Pisarka, otwierając przed czytelnikami metaforyczne drzwi, uczy otwartości na otaczający nas świat i zwraca uwagę na niepowtarzalność i uczucia każdej istoty. Co ważne – uczy, ale nie poucza. Bohaterami drugiej baśni są stali bywalcy pokojów dziecięcych czyli zabawki, które żalą się, że dzieci nie odkładają ich na miejsce. Pod płaszczykiem historyki o śwince Albertynce i układance autorka przemyciła krótki wykład o samotności i otwartości na drugą osobę. „Baśń o Rudowłosej” to piękna historia miłosna, która mówi zarazem, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje na pierwszy rzut oka, a szczęście czai się tuż obok. Te trzy opowieści spina klamrą sympatyczna postać pana Rożka, wędrowne-

go sprzedawcy lodów o smaku baśni, który może zaczarować każdego. Książka zachwyca od pierwszej strony – wydana szlachetnie, napisana i zilustrowana przez dwie wysokiej klasy twórczynie – jedna jest mistrzynią pięknego, literackiego stylu pisania, druga – Wanda Orlińska – jest cenioną ilustratorką, dyplom z wyróżnieniem uzyskała w pracowni prof. Jana Marcina Szancera. I tak jak jej znakomite, wrażliwe i piękne w barwach prace dodawały uroku książeczkom Małgorzaty Musierowicz, tak teraz doskonale współgrają z wyobraźnią autorki „Opowieści pana Rożka”. Z pewnością książka znajdzie wielu przyjaciół. EWA TENDERENDA-OŻÓG

ALBUMY

Marta Deszczyńska

Naród bez państwa. Czas zaborów Biały Kruk, Kraków 2012, s. 200, ISBN 978-83-7553-134-3

O

trzymaliśmy kolejny, trzeci już, album z serii „Kościół na Straży Polskiej Wolności”, która w czterech tomach przedstawia w nowatorski sposób historię Kościoła katolickiego w Polsce na tle naszych dziejów ojczystych. Twórcą koncepcji tej serii, jej redaktorem i autorem opracowania graficznego jest Leszek Sosnowski, prezes krakowskiej oficyny i bardzo zasłużony, a przy tym wielokrotnie nagradzany edytor dziesiątków albumów z wyraźnie zarysowanego profilu wydawniczego jego oficyny. Są to głównie publikacje papieskie – o Janie Pawle II, ale także i o Benedykcie XVI, inne znaczące wątki religijne i historyczne, a w dużej mierze również albumy o pięknie naszego kraju. Ten wartościowy dorobek edytorski wzbogaca teraz seria łącząca refleksję religijną z myślą historyczną, w której bardzo umiejętnie powiązano wykład dziejów Kościoła i kraju trafiający do szerokiego czytelnika, ale utrzymany przy tym na poziomie akademickim, z licznymi i ciekawie dobranymi ilustracjami. Każda z czterech epok w dziejach polskiego Kościoła prezentowanych w kolejb i b l i o t e k a

a n a l i z

nych tomach serii przywołuje dramatyczne wydarzenia i sytuacje. Świadczą dobitnie o tym tytuły tych tomów: „Korona i krzyż. Czas Piastów i Jagiellonów”, „Przedmurze chrześcijaństwa. Czas królów elekcyjnych”, czy „Czas walki z Bogiem (1918-1991)”. Tak samo jest w omawianym tomie, w którym autorka przedstawia nam okres niewoli od końca wieku XVIII, aż do uzyskania tak bardzo wyczekiwanej niepodległości w roku 1918. Zaskakująco wiele wątków w tych trudnych dla całego społeczeństwa czasach, a szczególnie dla wiernych i duchowieństwa katolickiego, może być odniesionych do czasów nam współczesnych. Tak można odczytywać sytuację, jaka nastała po utworzeniu Księstwa Warszawskiego, gdy dotychczasowa znacząca rola Kościoła i kapłanów uległa zmianie w duchu zasad wprowadzonych po Rewolucji Francuskiej. Jak pisze autorka „oznaczało to oprawę katolicką dla uroczystości państwowych, nie zaś szczególną pozycję katolicyzmu, tak jak chcieli biskupi”. Innym niemal zapomnianym już – a pouczającym – epizodem była sprawa wygna-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

nia ze stolicy warszawskich redemptorystów zwanych benonitami (od kościółka św. Benona na Nowym Mieście, do którego zresztą po latach wrócił ten sam zakon i obecnie tam rezyduje). Pomimo niezwykle pożytecznej działalności na rzecz ludu warszawskiego, zakonnicy zostali oskarżeni o współpracę z obcymi potęgami i szpiegostwo, co zakończyło się wygnaniem ich z miasta pod wpływem francuskich nacisków. A na czele benonitów stał pochodzący z Moraw Klemens Hoffbauer zwany Dworakiem, po latach wyniesiony na ołtarze i uznany za jednego z patronów Warszawy. Największą zaletą książki jest przypomnienie i wyczerpujące wyjaśnienie szeregu wydarzeń, przedstawienie sytuacji społecznej, narodowościowej i religijnej na polskich ziemiach, gdy państwa polskiego nie było, lecz dzięki wysiłkowi społeczeństwa i związanego z nim silnie Kościoła polskość przetrwała do upragnionej niepodległości. P IOTR DOBROŁĘCKI •

l i p i e c

2 0 1 2

29


Recenzje Proza polska Jolanta Kosowska

Niepamięć

Bukowy Las, Wrocław 2012, s. 488, ISBN 978-83-62478-60-6

Izabela Szolc

Siostry

Autorka, znana głównie jako twórczyni literatury fantastycznej, tym razem zaskoczy stałych czytelników dobrze skrojoną powieścią historyczną. Akcja toczy się na początku XIX wieku, w Jabłonnym Sadzie, na dworze należącym do wysłużonego żołnierza kampanii napoleońskiej. Jan Zygmunt i jego kreolska żona Paulette przywieziona z San Domingo zamieszkują dwór wraz z dwiema córkami bliźniaczkami Anną Konstancją i Józefiną Marią oraz egzotyczną i tajemniczą służącą. Wiarus jest już wątłego zdrowia, wymaga stałej opieki. Gdy umiera jego żona, pielęgnacją i pomocą w czynnościach samoobsługowych zajmuje się córka żołnierza – Anna Konstancja. Jej wysiłek i poświęcenie zostają wynagrodzone – poznaje Jerzego Zacharskiego. Niestety, siostra łakomie już patrzy na potencjalnego szwagra, a ojczyzna stoi o krok od wybuchu powstania listopadowego. Ta powieść nie jest zwykłą opowiastką o rywalizacji dwóch sióstr, ani o toksycznej więzi je łączącej. Książka ukazuje losy kobiet uwikłanych w bolesne doświadczenia. Izabela Szolc, opowiadając ich historie mówi też dużo o mężczyznach, zastanawia się „jakaż to substancja płynąca we krwi mężczyzn sprawia, że tak różnią się oni od kobiet. Serca biją przecież w jednym rytmie”. (et) Smak Słowa, Sopot 2012, s. 120, 29,90 zł, ISBN 978-83-62-122-33-2

Marek Krajewski

Rzeki Hadesu Kryminalna intryga w nowej powieści Marka Krajewskiego to niewątpliwy majstersztyk. Mamy Wrocław 1946 roku, znany z trzech wcześniejszych książek komisarz Edward Popielski jest poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa, a jego kuzynka Leokadia gnije w ubeckiej celi. We Wrocławiu ukrywa się też Eberhard Mock, kolejny dobry znajomy z wcześniejszych książek Krajewskiego. Aby wydobyć z celi kuzynkę Popielski musi złapać zwyrodnialca, gwałciciela dziewczynek, zbrodniarza, który kilkanaście lat 30

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Znak, Kraków 2012, s. 280, 32,90 zł, ISBN 978-83-240-2239-7

Jolanta Kosowska

Dzięki pisaniu jestem nadal sobą –  Z zawodu jest Pani lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Dzieli pani czas pomiędzy pracę, podróże i pisanie powieści. Jednak dopiero teraz pierwsza z nich „Niepamięć” ukazuje się drukiem. Co spowodowało przełom? –  Zawsze przerażała mnie droga wydawnicza, te strzępy informacji w internecie o tym jak trudno jest cokolwiek wydać, zadebiutować, przebić się, zaistnieć… Żyję szybko, może za szybko. W tej codziennej gonitwie zabrakło mi wcześniej jakoś czasu, żeby się tym zająć. Przez parę lat wystarczało mi grono znajomych czekających na moje powieści. Aż kiedyś ktoś powiedział, że warto byłoby spróbować coś wydać i nagle, jakby z dnia na dzień, zaczęło mi na tym coraz bardziej zależeć. –  Czym dla pani jest pisanie? –  Potrzebą ducha, ucieczką od codzienności, antidotum na wszelkie zło, zaprzeczeniem otaczającej mnie obojętności, sposobem na życie … W pewnym sensie to dzięki pisaniu jestem nadal sobą. –  W „Niepamięci” ubolewa pani nad edukacją medyczną. Jak środowisko lekarskie przyjęło pani książkę? –  Ci, którzy przeczytali tę powieść wcześniej, w „ rękopisie”, przyjęli ją bardzo dobrze. Teraz, po premierze jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że reakcja środowiska lekarskiego będzie pozytywna. Wielu moich kolegów ma podobne przemyślenia… –  Akcja „Niepamięci” toczy się w Polsce, ale też w Niemczech i w Chorwacji. Mieszka pani w Dreźnie, więc obecność bohatera w Niemczech nie dziwi, ale Chorwacja? Dlaczego akurat tam? Czy to miejsce ma jakieś szczególne dla pani znaczenie? –  Odwiedzam Chorwację często. Tam właśnie zrodził się pomysł na tę książkę. Byłam w Chorwacji wiele razy, spędziłam tam na przestrzeni kilkunastu lat w sumie parę miesięcy mojego życia. Byłam przed laty w Jugosławii, potem w Chorwacji tuż po zakończeniu konfliktu na Bałkanach, kiedy to jeszcze wioski straszyły dziurami w murach i czernią wypalonych okien… Teraz wyjazdy do Chorwacji są wpisane jakby na stałe w mój coroczny kalendarz. W tym rok też wybieram się latem do Chorwacji… Spotkam przyjaciół, ponurkuję, pożegluję, spróbuję zrobić kolejne ciekawe zdjęcia… –  Dwóch mężczyzn zakochanych w jednej kobiecie, ciężka choroba, do tego amnezja. Nie bała się Pani, że czytelnicy uznają, że to już klasyka, że ograne tematy? –  Z tą klasyką to nie zgadzam się tak do końca… Można na tę powieść popatrzeć jak na klasykę, a można chyba zupełnie inaczej. Tak naprawdę to historia czterech młodych ludzi osadzona dość mocno w realiach dzisiejszej Europy. To w pewnym sensie książka o emigrantach, o obywatelach wolnej, wspólnej Europy, o ucieczkach, wyjazdach i powrotach… No i oczywiście o miłości i przyjaźni… Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

fot. Archiwum

Michała, głównego bohatera powieści, poznajemy w przełomowym momencie jego życia. Zalany jak bela zostaje nakryty przez swojego przełożonego w jednej z knajp. Dostaje ostrą reprymendę, bo, jak się okazuje, dobrze zapowiadający się lekarz demoralizuje na wykładach studentów, mówiąc m.in. do nich tak: „Uczycie się obojętnością pokrywać wszystkie ludzkie uczucia. Chcecie opanować tajemną sztukę bycia idealnym lekarzem – wyuczona empatia i wyuczona asertywność. Przegracie wszytko”. Michał z pewną świadomością i z dostatecznym karbem doświadczenia wypowiada również słowa: „Medycyna to nie tylko wiedza. Medycyna jest czymś innym, to wiedza i ludzie, a tam, gdzie są ludzie, są i emocje”. Zostaje w trybie pilnym przeniesiony do Niemiec. A co dalej? Z każdą przeczytaną stroną lektura o tajemniczym tytule pochłania czytelnika coraz mocniej. Chłopak z małej podtatrzańskiej wioski stał się młodym naukowcem, podnosi się i zapałem robi karierę. Wciąż jednak Michał wraca pamięcią do swej pierwszej miłości, która tak wiele w jego życiu namieszała. Po latach dwóch rywali starających się o względy jednej kobiety spotka się w dramatycznych okolicznościach – jeden będzie ratował życie drugiemu. Powieść mnie urzekła. Jest doskonale skonstruowana. Książka naładowana emocjami, jest miłość, namiętność, gniew, lęk, rywalizacja. Jest też ciepła Chorwacja. Nie zabraknie ironii oraz refleksji i przemyśleń, które szybko pojawiają się podczas lektury. Na przykład taka – czy w tej pogoni za sukcesem zastanawialiście się, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze? (et)

wcześniej umknął sprawiedliwości. Większa część powieści to retrospekcja, historia lwowskiego dochodzenia z lat 30., kiedy Popielski był komisarzem we Lwowie. Trochę szkoda, że otwierające i zamykające powieść wrocławskie fragmenty są takie krótkie, zwłaszcza w ostatniej części zdarzenia pędzą za szybko ku błyskotliwemu rozwiązaniu zagadki nie tyle zbrodni, co pewnej tożsamości, nie zdradzę więcej by nie psuć suspensu. „Rzekami Hadesu” Krajewski kończy trylogię o Popielskim. To najlepsza książka z tego cyklu, osobiście jednak lwowskiego komisarza pożegnam bez żalu. To postać nijaka, epileptyk, sadysta, pedantyczny i niezrównoważony. Nie ma ani silnej osobowości Eberharda Mocka, ani mrocznej natury swego wrocławskiego kolegi. Czytelnicy chyba najbardziej będą kontentni jeśli w następnej powieści Mock powróci, najlepiej w nowej scenografii, w nowym mieście – w „Rzekach Hadesu” Wrocław opuszcza bowiem na zawsze. Łukasz Gołębiewski

2 0 1 2


Recenzje Andrzej Dudziński

Manuskrypt Jana Żeglarza

Bukowy Las, Wrocław 2012, s. 520, 41,90 zł, ISBN 978-83-62478-40-8

Krzysztof Beśka

Trzeci brzeg Styksu Mroczne uliczki, groźne zaułki, ciemne bramy, dymiące kominy fabryczne z czerwonej cegły, niewyobrażalne fortuny i skrajna nędza, Polacy, Niemcy, Rosjanie, Żydzi. Zło, które tak już wrosło w codzienny krajobraz, że nawet nie dziwi. A jednocześnie siedlisko wszelkich nadziei i wiary, że będzie lepiej, że fortuna może się zrodzić w parę chwil, że czeka przecież ziemia obiecana. Słowem – Łódź. Miasto, które w powieści Beśki staje się świadkiem tajemniczych zbrodni, podszyte pozytywistycznym klimatem i odmalowane z godną podziwu precyzją i klimatem niczym Londyn z okresu Kuby Rozpruwacza. Wielkanoc. Porwania dzieci bogatych i wpływowych fabrykantów wstrząsają miastem, a kosmyki włosów pozostawiane na parapetach przez tajemniczego zbrodniarza, przywołują mitologiczne skojarzenia. Znika ceniony lekarz. Znika aktor w trakcie spektaklu. Dźwięki fabrycznych syren mieszają się z cyrkowymi odgłosami. Na domiar złego dziwne się rzeczy zaczynają dziać na łódzkich ulicach. Studnie wysychają, kamienice zapadają się i rozkruszają, a przecież budowane z kamienia, miały chronić mieszkających w nich ludzi. Wartka akcja wątku głównego (choć narracja stawia przed czytelnikiem intrygujące zadanie dokonania wyboru, który z wielowątkowej fabuły jest rzeczywiście tym głównym) przeplata się z zajmującymi opowieściami pobocznymi i tworzy spójną konstrukcję. Mnożą się zdarzenia, pojawiają nowe postaci. A całość doprawiona jest nienachalnym opisem świata z tamtych lat, zapachów, smaków, dźwięków Łodzi sprzed ponad wieku. I nie stanowią te momenty spowolnienia akcji, a budują świetne tło do powieściowych intryg. b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

Rebis, Poznań 2012, s. 412, ISBN 978-83-7510-862-0

Andrzej Dudziński

Tajemniczy żeglarz –  „Manuskrypt Jana Żeglarza” to oczywiście opowieść fikcyjna, twórczo rozwijająca dzieje jednego z najbardziej tajemniczych polskich odkrywców – Jana z Kolna. Czy prowadził pan własne badania dotyczące tej postaci? –  „Manuskrypt” jest powieścią i nie ma ambicji udowadniania żadnych tez naukowych, ani opowiadania się za żadną z koncepcji historycznych na temat tego zagadkowego żeglarza. Chyba udało mi się przeczytać wszystko, co zostało opublikowane na jego temat w Europie i w obu Amerykach. Zdania naukowców są podzielone. Większość z nich nie spiera się jednak co do faktu istnienia tej postaci. Kilkaset lat później Joachim Lelewel w specyficznych warunkach zaboru rosyjskiego postanowił przysposobić postać żeglarza dla sprawy Polski. To oczywiście uruchomiło wiele interpretacji. Postać w powieści jest po trosze sumą tych interpretacji i obrosłych wokół nich legend, a z drugiej strony moją własną wersją losów żeglarza i okoliczności, które w warunkach drugiej połowy XV wieku mogły być bardzo prawdopodobne. W sam raz jako materiał na powieść. –  Czytelnicy pańskiej powieści zwracają uwagę na znakomite przedstawienie w niej realiów żeglarskich, zarówno współczesnych, jak i tych ze schyłku średniowiecza. Czy sam pan żegluje? –  Nie mam patentu żeglarskiego, choć pływałem jako załogant wraz z ekipami, które brały udział w słynnych regatach, jak np. we wspomnianym w powieści Mackinac Race. Aby poznać realia historyczne, zasięgałem opinii znawców, a także przestudiowałem wiele lektur. Nie chciałbym zdradzać zbyt wiele ze swojego warsztatu, lub jak kto woli – kuchni pisarskiej, ale w moim wypadku przelicznik jest prosty – na jedną napisaną stronę przypada około stu przeczytanych i to na zadany temat… –  Prowadzi pan narrację niespiesznie i dwutorowo, bardzo dba o prawdopodobieństwo realiów, zarówno historycznych, jak i współczesnych, wymaga od odbiorcy przyswojenia sporej wiedzy, a może i samodzielnego sięgnięcia do źródeł, a jednocześnie unika pan taniego efekciarstwa. Czy nie obawia się pan, że dzisiejszy polski masowy czytelnik woli nieco mniej wymagające lektury? –  Wręcz odwrotnie. Sądzę, że polski czytelnik jest bardzo wymagający. Wymaga od autora, ale też i od siebie. Literatura pełni również funkcję edukacyjną. To wspaniałe, jeśli jakaś opowieść na tyle pobudzi czytelnika, że zechce on później we własnym zakresie pogłębiać wiedzę na temat wątku, który zainspirował go w powieści. To znaczy, że książka spełniła swoje zadanie. Z drugiej zaś strony warto spojrzeć na listy bestsellerów, jakie książki najlepiej sprzedają się w Polsce. Wiele pozycji pokrywa się z tymi, które królują na renomowanych listach światowych. A to świadczy nie tylko o modzie, ale między innymi również o wyrobionych gustach polskich czytelników. Uważam, że jeśli autor chce odnieść sukces, powinien traktować czytelnika jak partnera, a nawet jak kogoś kto jest od niego mądrzejszy, jeszcze bardziej wymagający. Rozmawiał Jarosław Górski • k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

fot. Tomasz Falba

Czterdziestoczteroletni Robert Nowicki jest historykiem, pracownikiem uczelni, lubiącym zajęcia ze studentami, ale trochę nimi znudzonym. Jego prawdziwą pasją jest morskie żeglarstwo. Odkąd pracuje naukowo, dobiera sobie tematy badań tak, aby ich realizacja wymagała nie tylko odwiedzania archiwów i bibliotek, ale przede wszystkim była pretekstem do morskich wypraw. Starał się o stypendium norweskiej Fundacji Nansena na badanie hipotezy o tym, że kilkanaście lat przed Kolumbem Amerykę odwiedzili niemieccy korsarze pozostający na usługach króla Portugalii. Ponieważ jednak komisja przyznała stypendium komu innemu, profesor Nowicki odwiedza w poszukiwaniu ciekawych dokumentów klasztor franciszkanów znajdujący się na Wyspach Owczych. Wśród znajdujących się tam manuskryptów znajduje jeden szczególnie interesujący, pochodzący ze schyłku średniowiecza i choć spisany alfabetem łacińskim, to jednak w dziwnym, nieznanym badaczom, którzy do tej pory odwiedzali klasztorne archiwa, języku. Wśród tych badaczy nie było jednak dotąd Polaków, a żaden z nich nie przypuszczał, że tak dawny rękopis może być spisany w języku… kaszubskim. Nowicki prosi przyjaciela językoznawcę o przetłumaczenie rękopisu. Okazuje się, że znalezisko ma nadzwyczajną wartość. Przed polskim profesorem otwiera się szansa na bardzo doniosłe odkrycia. Rekonstrukcja dziejów Jana Żeglarza może całkowicie zrewidować historię wielkich odkryć geograficznych. Powieść Dudzińskiego warto polecić wszystkim rodzimym wielbicielom historyczno-detektywistycznych czytadeł w stylu „Kodu Leonarda da Vinci”. Bystra, wartka i gęsta, prowadzona wielotorowo fabuła (będziemy tu śledzić zarówno losy Nowickiego, jak i żeglarza sprzed ponad pięciuset lat) wciąga czytelnika już od pierwszej strony, wabiąc całym mnóstwem prawdziwych fałszywych tropów i niedających się przewidzieć zwrotów akcji (a puenta dopiero zaskakuje!). Jest to świetne czytadło pozwalające czytelnikowi przenieść się w odległe, piękne, pełne przygód i niebezpieczeństw światy. Jarosław Górski

I oczywiście Riepin i Stanisław, którzy niczym przewodnicy po zawiłościach mrocznej Łodzi końca XIX wieku stają na wysokości zadania i z powodzeniem mogą się mierzyć z najlepszymi powieściowymi detektywami. Udał się Beśce bez wątpienia kryminał w stylu retro i śmiało można powiedzieć, że wśród nowości na księgarskim stole „Trzeci brzeg Styksu” warto dostrzec. Może tylko niepotrzebne się wydają współczesne prolog i epilog. Powieść broni się bez tego. Nie trzeba dla opowiadanej historii szukać usprawiedliwienia. Urszula Witkowska

31 31


Recenzje Andrzej Stasiuk

Grochów

Króciutki zbiór opowiadań, za krótki jak na książkę i to jest pierwszy zarzut. Drugi, że to wszystko już u Stasiuka było, był i Grochów z Placem Szembeka, były i trasy tramwajami warszawskimi, i samochodem do Kotoru, był już sentyment za tym, co utracone, była niepewność jutra, rozczarowanie nowoczesnością też było. Niestety, Stasiuk wciąż opowiada tą samą historię, dzieli ją na kawałki by co roku skasować czytelnika za nową książkę. „Grochów” książką pełnoprawną w jego dorobku nie jest i szkoda, że nie poczekał, że nie dodał jeszcze kilku tekstów, a na pewno jeszcze nie raz z tym samym tematem będzie chciał się zmierzyć. Bo myśl przewodnia „Grochowa” to przemijanie – to najbardziej nas dotyczące – śmierć. Śmierć jako fakt, śmierć jako przyszły fakt, śmierć jako uporczywa świadomość. Że pozostaje „rzecz”, czyli martwe ciało, i jeszcze przez jakiś czas wspomnienie. Najbardziej przejmujące, przez swoją oryginalność, jest w tym zbiorze opowiadanie o umierającym starym psie, który już nie czuje zapachów, je bez smaku i wydala pod siebie, ale narrator nie chce go „uśpić”, jak elegancko nazywane jest zabijanie, nie chce, choć cierpi i on, i pies, i nie ma już dla zwierzęcia żadnej szansy, nic poza bólem i bliskością śmierci. Im Stasiuk jest starszy, tym bardziej sentymentalny. I wcale mnie to nie dziwi. (ł) Czarne, Wołowiec 2012, s. 96, ISBN 978-83-7536-288-6

Włodzimierz Kowalewski

Ludzie moralni

Szeptał mi cichy głos do ucha podczas lektury „Ludzi moralnych” Kowalewskiego echa Nietzsche’go, że każdy ma taką moralność, jaką sobie wybierze. Bo nie ma tu postaci głęboko czarnych lub czysto białych i nie ma jednoznacznych odpowiedzi, prostych wyborów. I nic nie jest oczywiste. Jak przewrotna może być nawet myśl i zapisane w człowieku (a często nieuświadomione) schematy postępowania i oceniania? Z jaką łatwością przypisujemy etykiety, z góry zakładamy i trwamy w pewności naszych sądów, podczas gdy życie niejednokrotnie po prostu kpi z naszych założeń i prawd… Z czego z resztą też często nawet nie zdajemy sobie sprawy. Sporo refleksji nasuwa powieść Kowalewskiego. I na wiele bolesnych aspektów otwiera oczy. Jest dotkliwa, ale nie męcząca. Styl pisarza sprawia, że zaczynając czytać wczesnym wieczorem, nim nastanie świt doczyta się ostatnie zdanie…

FELIETON

Obrona Münchhausena

32

b i b l i o t e k a

Coś się stało

W

dwudziestce nominowanej w tym roku do Nagrody Nike znalazły się tylko dwie powieści: Jacka Dehnela i Michała Witkowskiego. Zmartwiło mnie to, bo jako konserwatysta nadal uważam poezję, prozę i dramat za esencję literatury. Oczywiście przyjmuję do wiadomości, że esej czy reportaż to samodzielne gatunki literackie, że mamy mnóstwo gatunków mieszanych i coraz trudniej zdefiniować co jest literaturą a co nie. Niemniej dwie powieści na dwadzieścia pozycji, to za mało i chyba coś z tego jednak wynika. Powieści Dehnela nie znam, ale „Drwala” Witkowskiego

a n a l i z

Bo oto milioner Czesław Żegiesta, który wyznaje zasadę, że bardziej liczy się opowieść niż życie, ma kaprys. Chciałby wydać książkę, a konkretniej swoją autobiografię. Sam jej oczywiście pisać nie będzie. Ma przecież dość pieniędzy, by dobrą opowieść sobie kupić, stać go na ghostwritera. A co! I tak pojawia się na scenie Robert Świderek – pismak z Olsztyna, przez niektórych pewnie zwany nieudacznikiem. I choć może to wszystko brzmi póki co dość naciąganie, to wierzcie mi, że pozory często mylą. „Ludzie moralni” to powieść, na którą Kowalewski kazał swoim czytelnikom sporo czekać. Od premiery jego ostatniej książki minęło już pięć lat. Ale ci, którzy zdążyli przeczytać „Ludzi moralnych” prawdopodobnie potwierdzą, że czekać się opłacało. I wybrzmiewają jak mroczny refren dawnej piosenki, słowa że „nigdy nie wiadomo, kim się jest. Mądrzy będziemy dopiero po czasie”. Urszula Witkowska Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 360, ISBN 978-83-08-04872-6

Tomasz Białkowski

Drzewo morwowe Co może łączyć brutalne morderstwa z męczeńską śmiercią pierwszych chrześcijan? Jaką rolę w rozwiązaniu zagadki odegra młody dziennikarz warszawskiej gazety i ksiądz, który zrzucił sutannę? Jak daleko posuną się bywalcy pałacu Donhoffów z władczym Montalto na czele? I wreszcie, co oznacza motyl jedwabnik pozostawiany przez mordercę w ustach zabitych? Miastem na północy Polski wstrząsa seria brutalnych morderstw. Choć może brutalnych, to za mało powiedziane. Nasuwa się jeszcze groźniej brzmiące słowo: rytualnych… Ofiarami padają starsi mężczyźni, szanowani obywatele. Warszawska gazeta wysyła młodego dziennikarza, by zbadał temat i napisał artykuł. Nie od dziś wiadomo, że krew sprzedaje się prawie tak dobrze jak krew z domieszką seksu. Jednak Paweł Wernes nie jest zachwycony perspektywą powrotu do Olsztyna. Nie darzy rodzinnego miasta pełną zachwytu miłością. Mimo to podejmuje zlecenie. Początkowo sprawę traktuje po macoszemu, ale jak to zwykle bywa, pojawiają się nowe zaskakujące tropy, puzzle układanki zaczynają do siebie pasować, tworząc makabryczny obraz. Robi się coraz niebezpieczniej… Powieść Białkowskiego ma w sobie wszystko to, co powinna mieć świetna powieść kryminalna, a olsztyńskie ulice odsłaniają swoje mroczne oblicze. „Drzewo morwowe” trzyma w napięciu, nieraz zaskakuje i sprawia, że nocą dreszcz strachu przebiega po plecach. Już nie tak bezpiecznie powinni się czuć mieszkańcy Olsztyna spacerując jego ulicami.

przeczytałem. Bardzo zgrabnie napisane, w wielu miejscach dowcipne, inteligentne. Nie wyobrażam sobie jednak tej powieści jako laureatki. To nie ta klasa co Myśliwski, Barańczak, Stasiuk, Tokarczuk, Pilot czy zresztą tylko nominowany Rylski. Uwagi te nie oznaczają, że mam zastrzeżenia do jury nagrody. Sądzę, że wybrali pozycje najlepsze. Po prostu to, co im zaproponowali polscy prozaicy nie było zbyt ciekawe. I to jest dopiero problem. Niedawno mogliśmy się pochwalić całym wachlarzem utalentowanych autorów. Dziś stało się coś dziwnego. Stasiuk bardzo nierówny. Olga Tokarczuk

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

pogrążyła się w sprawach, których nie rozumiem. Inni chyba też nie, bo zamiast się z pisarką spierać, wstydliwie milczą, co mam krytykom za złe, bo kto jak kto, ale Tokarczuk zasłużyła sobie na poważne traktowanie jej wyborów ideowych. Zniknęli mi jakoś z oczu Shuty, Odija, Saramonowicz, Bieńkowski, jeden z moich ulubionych pisarzy Włodzimierz Kowalewski i wielu innych. Na powieść Masłowskiej czekamy od lat. O Kuczoka kłócą się już tylko dziennikarze zainteresowani footballem. O Gretkowską nikt. Stało się coś złego. Ale nikt nie spieszy by nam powiedzieć co. M AREK Ł AWRYNOWICZ WWW. SZKIELKOIOKO.COM

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje A do tego, poza przyjemnością czytania, której przecież od kryminałów wymaga się przede wszystkim, „Drzewo morwowe” daje czytelnikowi obraz współczesnego Olsztyna zderzony z tym z lat siedemdziesiątych, niepokoi pomrukiem grozy i makabry i doprawia tajemnicą masońskiej loży. To mieszanka z pewności godna polecenia. (uw) Szara Godzina, Katowice 2012, s. 302, ISBN 978-83-933462-5-7

Marcin Przybyłek

Czas silnych istot

Fabryka Słów, Lublin 2012, s. 470, ISBN 978-83-7574-556-6

Andrzej Gumulak

Drugie piętro Niezwykła historia przyjaźni dwóch kobiet. Głównymi bohaterkami są przebojowa 78-letnia Lidia i zgorzkniała 82-letnia Helena. Połączone najpierw przyjaźnią, a potem nienawiścią. Pierwsza to eksprimabalerina. Szlak jej kariery wytyczał mąż, ministerialny urzędnik. Druga była uwielbianą primadonną. Kaprys losu sprawił, iż obie jesień życia spędzają mieszkając po sąsiedzku. Niczym Paweł i Gaweł, czynią sobie świadomie lub nie, drobne złośliwości, dając sygnał czytelnikowi, że w ich przeszłości wydarzyło się coś, co nie pozwoli im już nigdy spojrzeć sobie wzajemnie w oczy i ujrzeć w nich tę gorącą przyjaźń, która kiedyś je łączyła. Silna, bezkompromisowa, przetrwała koszmar wojny, prześladowań, nagonek. A jednak wystarczył jeden mężczyzna, aby to, nad czym Lidia i Helena pracowały przez dekady, uległo całkowitej destrukcji. Autor – dawniej dziennikarz, od kilku lat prozaik – stworzył powieść pełną emocji. Wymyślił (czyżby?) postacie zapadające w pamięć czytelnika. Bardzo dobrze skrojona proza, inspirująca do przemyśleń. Wydaje się doskonałym materiałem na słuchowisko radiowe czy sztukę teatralną. Tomasz Zb. Z apert

Drugie życie Michał Jurski nie grzeszy dobrocią. Jest apodyktyczny, egoistyczny i nerwowy. Jako właściciel ogromnej korporacji, doskonale zna się na prawidłach rynku, jest doświadczonym ekonomistą, potrafi podwajać zyski, ale jednocześnie traktuje swoich pracowników instrumentalnie. Ma jednak problem. Jego stan zdrowia z dnia na dzień się pogarsza i wszystko wskazuje na to, że Michał niebawem umrze. Jego najlepszy przyjaciel, profesor medycyny, podejmuje się niebezpiecznego przedsięwzięcia Marcin Przybyłek

Nowe granice wyobraźni –  Podekscytowany? Zmiana wydawnictwa, nowa część sagi o Torkilu… –  Tak, znam pojęcie ekscytacji, ale teraz trudno mi to uczucie w sobie odnaleźć. Być może z powodu nadmiernej ilości zajęć, zmęczenia i kataru. Zmieniłem wydawnictwo i z nowego, czyli z Fabryki Słów, jestem bardzo zadowolony. Panuje tam prawdziwie twórczy duch. Człowiek zaczyna znowu wierzyć w siebie, odnajduje odwagę, by przedstawiać swoje pomysły, ogarnia go radość kreacji, czuje zachętę do wysiłków. To środowisko, w jakim już dawno nie miałem przyjemności przebywać. Nowa część sagi o Torkilu to najjaśniejsza gwiazda na moim osobistym niebie. Cieszę się, że udało się tę książkę napisać i z tego, jaki kształt przybrała. Po raz kolejny popchnąłem granice swojej wyobraźni poza znany, bezpieczny obszar. No i, jak mi się zdaje, udało się stworzyć coś lepszego od poprzedniej części czyli „Zabaweczek”, a było to niełatwe zadanie. Nie przemilczę tu faktu, że pomogli mi redaktor – Krzysztof Ożóg i ilustrator – Dominik Broniek. Dzięki nim czytelnicy będą mogli poznać oblicze GamedecVerse, jakiego nawet ja nie spodziewałem się zobaczyć. –  Na ile „Czas silnych istot” to kontynuacja poprzednich tomów, a na ile jednak samodzielna powieść? –  Mankamentem poprzednich tomów były kwestie czasowe. Czytelnicy czekali sześć lat, żeby poznać całą intrygę. Trudno jest w takich sytuacjach utrzymać napięcie i ekscytację serią. Dlatego „Czas silnych istot”, z fabułą, która dzieje się ponad sto lat po wydarzeniach opisanych w „Zabaweczkach”, jest tak napisana, żeby można ją było czytać bez znajomości poprzednich części i lęku, że to dopiero pierwsza część rozleglejszej całości. W „Czasie silnych istot” opisałem świat znacząco różniący się od rzeczywistości poprzednich tomów. Panują inne normy społeczne, uwarunkowania kulturowe, gospodarcze, polityczne, oczywiście rządzi inna technologia. A sam Torkil jest dojrzalszy, poważniejszy, mniej lubieżny, bardziej sprawczy i znający swoje zalety. Czwarta opowieść o gamedeku jest na tyle samodzielna, na ile może być książka opisująca tego samego protagonistę. Oczywiście to wciąż science fiction, wciąż mój styl i wciąż mój świat, ale po bardzo wielu przeobrażeniach. –  Na ile tomów zaplanowałeś całość przygód Torkila? –  Pierwotnie myślałem o pięciu, czyli „Obrazki z Imperium”, które aktualnie piszę, kończyłyby sagę. Ale tu należy się słowo wyjaśnienia – „Obrazki…” mają być po prostu ostatnią z serii „historycznych”, czyli opisujących, jak powstał „świat docelowy”. Być może powstaną następne, ale postaram się w nich już nie popychać GamedecVerse do przodu. Myślę, że w powieści, którą teraz piszę, stworzyłem świat, w którym „wszystko zdarzyć się może”: rozległy, złożony, umożliwiający stworzenie kroci indywidualnych, zupełnie różnych bohaterów, świat barwny, fascynujący, nieponury i dający do myślenia. Słowem taki, do którego dążyłem przez całą sagę. Już wiem, że nie wykorzystam kilku pomysłów, więc, chcę czy nie, szykuje się materiał albo na opowiadania, albo kolejną, szóstą powieść. (ko)

fot. Andrzej Kopera

W lipcu do księgarń wszedł kolejny tom sagi o gamedeku autorstwa Marcina Przybyłka. Tym razem autor przybywa pod sztandarem Fabryki Słów. Spodziewamy się zatem prawdziwej rewolucji, przynajmniej w warstwie wizualnej, względem wydań SuperNowej. „Czas silnych istot” przedstawia historię sto cykli po tym, jak Imperator zjednoczył ocalałą ludzkość. Co zastajemy po otworzeniu pierwszej z dwóch ksiąg? Jak zawsze, autor popchnął świat do przodu i na początku przyzwyczajamy się do nowych realiów. Później fabuła porywa nas w wir wydarzeń. Sam Torkil nie znajduje już niestety czasu na zabawę w gamedeca, a przecież na co dzień przebywa w trzech (!) wcieleniach. Na głowie ma klan, partnerki, bycie pionierem i dzieci, więc służby w maodionie wyczekuje z utęsknieniem. Osią wydarzeń staje się jubileusz setnej rocznicy istnienia WayEmpire. Z tej okazji Gorgon Nemezjusz Ezra postanawia… odbić Ziemię z rąk Thirów. Na kolejnych kartach dostaniemy to, co uwielbiamy w GamedecVerse – wartką akcję, zaskakujące rozwiązania, Maod-Anów, duchy opiekuńcze i wiele więcej. Bo na horyzoncie pojawiają się Unithirowie, uciekinierzy po Wielkiej Przegranej, którzy chęcią zemsty zatrzęsą całym Imperium Tao. I nic już nie będzie takie samo… „Czas silnych istot” to zdecydowanie najlepsza część sagi. Stanowi samodzielną powieść, co z pewnością ucieszy tych, którzy dopiero planują zacząć przygodę z uniwersum Torkila i jego przyjaciół. Dojrzałość, świeżość spojrzenia i wizjonerskość z jaką autor kreuje swój świat, czy raczej… światy, sprawia, że najnowszy tom zbliża czytelników do zgodzenia się z opinią, że „Gamedec” jest najlepszą polską sagą science fiction. Jedynym negatywem książki jest fakt, że wydawnictwo zdecydowało się podzielić ją na dwie księgi, dlatego przyjdzie nam czekać na zamknięcie rozpoczętych wątków. Na razie wydawca mówi o chęci wydania II księgi miesiąc po premierze I. Trzymamy go za słowo. (ko)

Andrzej Sikora

Prószyński i S-ka, Warszawa, s. 424, ISBN 978-83-7839-117-3

b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

• k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

33 33


Recenzje przeszczepienia mózgu Jurskiego w ciało młodego studenta ekonomii, Juliana Podhoreckiego. Wkrótce po operacji okazuje się, że jego pacjent posiada dwie zupełnie odmienne osobowości. Książka „Drugie życie” to dzieło interesujące, z nutką filozofii, przekraczające granice i wychodzące poza to, co oczywiste z punktu widzenia nauki. Eksperyment medyczny staje się tłem dla problemu „drugiej szansy”, rehabilitacji, smaku prawdziwej miłości i wagi relacji międzyludzkich. Dla Michała osobowość Podhoreckiego stanowi ideał, który pragnie osiągnąć oraz drogę do odkupienia swoich win. Książka jest również ciekawym spojrzeniem na sytuację polityczno-gospodarczą współczesnej Polski. (kk)

Okoliczności powstania jego „Pijaka” są sensacyjne. Hans Fallada (1893-1947) trzy lata przed zgonem trafił do hitlerowskiego więzienia, gdzie w celi napisał tę powieść, a potem wyniósł ją potajemnie na wolność. Należał do najpoczytniejszych autorów niemieckich w okresie międzywojennym, ale też do najbardziej kontrowersyjnych. Oskarżany przez emigrację o kompromisy z nazistami, miał jednocześnie trudną osobowość i trapiły go nałogi. O tym właśnie opowiada w sfabularyzowanej formie ta najbardziej autobiograficzna powieść – historia alkoholika w nazistowskich Niemczech. Narrator to niewątpliwie alter ego autora. Jego nałóg potęgują niesnaski z żoną, przy której skrzętnie ukrywa słabość do trunków. (tzz)

Novae Res, Gdynia 2011, s. 406, ISBN 978-83-7722-068-9

tłum. Bogdan Baran, Czytelnik, Warszawa 2012, s. 292, ISBN 978-83-07-03282-5

Jan Pacześniak

Chris Tvedt

Jan Pacześniak w swojej powieści przedstawia model człowieka, który zmęczony rutyną pracy zawodowej postanawia odpocząć, wybiera się więc na rodzinne ognisko. W miasteczku, gdzie spędził dzieciństwo, dostrzega wiele zmian, które nastąpiły podczas jego nieobecności (nie wszystkie są pozytywne). Główny bohater – inżynier z Warszawy – odnajduje spokój ducha, którego brakowało mu w stolicy. Lecz i tutaj musi niestety borykać się z problemami życia codziennego. Zwieńczeniem jego pobytu w rodzinnej miejscowości jest miłość. Zakochuje się w kobiecie, z którą świetnie się dogaduje i spędza miło czas zapominając o wszystkich problemach. Polecam tą książkę ludziom chcącym coś zmienić w swoim dotychczasowym życiu i tym, którzy zapomnieli już o pozytywnych aspektach życia. (kg)

W pierwszym odcinku nowej serii prawniczo-kryminalnej Tvedta (kolejne skandynawskie odkrycie) podrzędny adwokacina Mikael Brenne właściwie stacza się na dno. Zajmuje się reprezentowaniem w sądzie drobnych złodziejaszków. I przegrywa nawet łatwe sprawy. Nie ma ambicji. Nie ma pieniędzy. Ma za to długi. I wspaniałą sekretarkę, na którą nie zasługuje. Gdy w biurze zjawiają się ubrani w drogie garnitury Serbowie, Mikael łapie się tej szansy na łatwy zarobek jak tonący brzytwy. Będzie ich reprezentował. Interes życia szybko okaże się pułapką. Mikael jest coraz bogatszy, ale też coraz bardziej uwikłany w ciemne sprawki swoich klientów. Zamierza podziękować im współpracę, ale wcześniej musi wyciągnąć z więzienia kochankę jednego z pracodawców. Eva Kaufmann, anioł i dziwka w jednym, ucieleśnienie marzeń każdego faceta, ma nad Brennem sporą władzę. Głównie erotyczną. Ich romans w więziennej sali widzeń to pierwszy moralny błąd bohatera. Drugi będzie znacznie poważniejszy. Nieodwracalny. Odważny debiut w szorstkim, męskim stylu. Niejednoznaczny moralnie. W którym zbrodnia nie zostaje ukarana, a morderca nie ma wyrzutów sumienia. W którym ofiara zasłużyła na podły koniec, a o morderstwo zostaje oskarżony Slavo i nikt mu nie współczuje. Brenne zamiast szukać winnego, stara się uwolnić niewinnego. Akcja rozkręca się powoli, ale kto da mu szansę, ten nie pożałuje. Ciąg dalszy „błyskotliwej” kariery Brenne’a poznamy z kolejnej części serii, zatytułowanej „Na własną rękę”. Joanna Habiera

Nad Widlicą. Opowieść z niedawnej przeszłości

Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2012, s. 218, ISBN 978-83-205-5496-0

Sebastian Uznański

Herrenvolk

II wojna światowa. W ręce SS wpada Artur Sosnowski. Twierdzi, że jest angielskim szpiegiem, ale do tego wciąż dodaje pytania, o to, w którym roku się znajduje. Upiera się przy tym, że pochodzi z przyszłości. Esesmani oczywiście nie wierzą w takie opowieści i najpierw chcą się go pozbyć jako wariata, później torturami zmusić do przyznania się do mistyfikacji. Jednak okazuje się, że Sosnowski zna wiele faktów z przyszłości, a jego przepowiednie zawsze się sprawdzają. Ktoś taki to skarb dla Hitlera usiłującego wraz ze swymi wyznawcami uczynić ze świata przestrzeń życiową dla rasy panów. Sosnowski, który nie ma natury bohatera i nie ma w zwyczaju cierpieć za miliony, chyba że są to szeleszczące miliony, idzie na współpracę z hitlerowcami, swoją bezcenną wiedzą dopomagając im w zwycięstwach. Jednak i z takiego cynika myślącego przede wszystkim o własnym przetrwaniu, wychodzi w końcu polski patriotyzm. Sosnowski przyczynia się do zmiany nastawienia hitlerowców do Polaków i dzięki niemu powstaje, co prawda zależne od Niemiec, ale jednak polskie państwo, i to – czemuż by nie? – cesarstwo. „Herrenvolk” to propozycja dla fanów fantastyki, których umysły są w stanie jakoś przełknąć częściowo przetrawioną mieszankę historii alternatywnej, okultyzmu, cyberpunka i naukowych fantazji, wymyślnych opisów tortur, niewątpliwej fascynacji nazistowską krzepą i elegancją, polskiego mesjanizmu, szpiegowskich intryg i czego tam jeszcze. Wszystko tu jest, w jednej jedynej książce za jedyne 38 złotych, całe dziedzictwo wszechświatowej pulp fiction. Jarosław Górski Fox Publishing, Rzeszów 2011, s. 448, 38 zł., ISBN 978-83-930452-3-5

Proza obca Hans Fallada

Pijak

Dzięki Malcomowi Lowry’emu („Pod wulkanem”) wiemy jak wygląda alkoholizm z perspektywy anglosaskiej, Wieniedikt Jerofiejew („Moskwa Pietuszki”) przedstawił czytelnikom rosyjski punkt widzenia w tej płynnej kwestii, zaś Marek Hłasko w „Pętli” rodzimy. Te trzy wizje wzbogaca czwarta, niemiecka – Hansa Fallady. 34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Uzasadniona wątpliwość

tłum. Katarzyna Tunkiel, Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 416, ISBN 978-83-1012-183-7

Peter Robinson

Niebezpieczny chłopak Do niewielkiego komisariatu w hrabstwie Yorkshire przychodzi niejaka Juliet Doyle, która ma nie cierpiącą zwłoki sprawę do inspektora Alana Banksa, swojego dawnego znajomego. Tego ostatniego jednak nie ma, bo wyjechał na tygodniowy urlop. Pani Doyle rozmawia więc z detektywem Annie Cabbot i po długim wahaniu decyduje się wyznać jej cel wizyty. Okazuje się, że znalazła naładowany pistolet w pokoju swojej córki, studentki Erin. Został on na kuchennym stole pod kontrolą pana Doyle`a, z którym została także Erin. Juliet Doyle zdecydowała się przyjść na komisariat z obawy, że córka mogła się wplątać w coś niebezpiecznego. Policja postępuje zgodnie z procedurą. Na miejsce udaje się jednostka wsparcia, żeby zneutralizować ewentualne zagrożenie, które zawsze istnieje w przypadku, kiedy naładowana broń palna znajduje się w rękach osoby nie posiadającej zezwolenia na jej posiadanie. Podczas wkroczenia do domu Doyle`ów dochodzi do tragedii… Peter Robinson jest mało znanym w naszym kraju współczesnym brytyjskim autorem kryminałów. Uznanie i rozgłos w świecie anglojęzycznym przyniosły mu powieści z udziałem inspektora Alana Banksa, policyjnego detektywa pracującego w prowincjonalnym komisariacie w Yorkshire (autor

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje urodził się i wychował w tym hrabstwie). Fabuła „Niebezpiecznego chłopaka”, jego trzeciej książki na polskim rynku rozpoczyna się wprawdzie bez udziału Banksa (intryga rozwinęłaby się prawdopodobnie zupełnie inaczej gdyby był on na miejscu w chwili przybycia pani Doyle), ale rychło wraca on z zasłużonego odpoczynku i bierze w swoje ręce sprawę tajemniczego pistoletu i jego związku z Erin Doyle. Okazuje się, że Banks i jego współpracownica Annie Cabbot wpadli na trop grubszej afery. Powieści Petera Robinsona, który zadebiutował w 1987 roku, łączą w sobie wątek kryminalny z elementami obyczajowymi i psychologicznymi. Są typowo angielskie z ducha i klimatu, bo nie ma w nich brawurowych, pełnych zaskakujących zwrotów akcji i zapierających dech w piersiach scen rodem z książek Roberta Ludluma, Davida Morella czy Thomasa Harrisa. Jest niespieszna narracja, żmudne rozmowy, drobiazgowe gromadzenie poszlak i informacji, są zróżnicowane typy osobowościowe funkcjonariuszy z tej samej jednostki, słowem realistycznie odmalowana praca policji – i to nie tej wielkomiejskiej, londyńskiej, lecz prowincjonalnej, właśnie z Yorkshire, gdzie służy detektyw Banks, o którego przygodach w Anglii nakręcono telewizyjny serial. Piotr Kitrasiewicz tłum. Marcin Roszkowski, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 416, cena 34,90 zł,

elitarnych ochroniarzach, strzegących bezpieczeństwa polityków, biznesmenów i gwiazd show biznesu. Bohater podejrzewa, że próby zabicia go i seryjne morderstwa na ochroniarzach, jego dawnych znajomych, są ze sobą powiązane. Podejrzewa, że stoi za tym jego dawny przyjaciel, a jednocześnie były kolega z Delta Force. Aaron obejmuje szefostwo swojej byłej firmy ochroniarskiej, Global Protection Services, żeby korzystając z pomocy swoich pracowników stawić czoła zabójcom i odnaleźć ich zleceniodawcę. Zabójcze starcia nabierają coraz większego rozmachu, bo killerzy są zdecydowani na wszystko i posługują się coraz bardziej wymyślnymi środkami do zadawania śmierci. A w dodatku, jak podejrzewa Cavanaugh, wśród pracowników GPS jest zdrajca… Powieść Davida Morrella, twórcy postaci komandosa Johna Rambo w powieści „Pierwsza krew”, a także spiskowej trylogii o Bractwie („Bractwo róży”, „Bractwo kamienia”, „Bractwo nocy i mgły”) charakteryzuje pełna napięcia fabuła oparta na szybkim tempie akcji, dużej liczbie strzelanin, wybuchów, podstępnych pułapek i zaskakujących zabójstw z udziałem rozmaitych rekwizytów. Dużo uwagi poświęca autor nożom, bo tytułowe „Nagie ostrze” to ulubiona broń głównego czarnego charakteru – znakomicie wyszkolonego komandosa z Delta Force, uwielbiającego zadawać ból i śmierć za pomocą tego narzędzia. (pk)

ISBN 978-83-7508-484-9

tłum. Robert Ginalski, Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2012, s. 470, ISBN 978-83-7659-625-9

Ellis Avery

Victoria Cosford

Rok 1927. Rafaela Fano to młoda Amerykanka żydowskiego pochodzenia, która w Paryżu poznaje blaski i cienie samodzielnego życia. Stara się o posadę ekspedientki w eleganckim sklepie, ale aby ją dostać, potrzebuje natychmiast stu franków na czarną sukienkę z białym kołnierzykiem. Rafaeli nieobce są różne sposoby zarabiania pieniędzy, łącznie z użyczaniem własnej, świeżej kobiecości podstarzałym, lecz bogatym klientom luksusowych hoteli. Lecz teraz, jakby to los się do niej uśmiechnął, dostaje niespodziewaną propozycję pozowania do obrazu pięknej, cudzoziemskiej malarki poznanej przypadkowo w Lasku Bulońskim. Malarka, Polka o nazwisku Łempicka, jest zachwycona swoją nową modelką, a jej klienci aktami, na których widnieje Rafaela. Między artystką i modelką zawiązuje się przyjaźń, która wkrótce przeradza się w pełen namiętności romans. Jednak mimo że Rafaela jest uosobieniem kobiecego piękna, to Tamara jest gwiazdą, przyzwyczajoną do hołdów i uwielbienia, często traktującą ludzi wokół siebie przedmiotowo. „Ostatni akt” to powieść przede wszystkim dla kobiet. To wariacja na temat twórczości Tamary Łempickiej, inspirowana jej twórczością (zwłaszcza aktami Rafaeli, które dziś na aukcjach osiągają niebotyczne ceny), pełna cytatów i nawiązań. Podobnie jak obrazy Łempickiej bardzo zmysłowa, choć nieraz i wulgarna, afirmująca piękno i radość sytego życia, umieszczona w uwodzicielskiej atmosferze wyższych sfer Europy szalonej ery jazzu, amoralna. Mimo pogłębiającej i poddającej tę beztroską opowieść w wątpliwość drugiej części (wszak po pięknych latach dwudziestych przyszły mroczne trzydzieste, a później wojna i Zagłada), jest to lektura rozbudzająca marzenia o pięknym życiu. Jarosław Górski

W sam raz na letni czas książka z „toskańską duszą”, w której proza życia miesza się z poezją smaków. Zakochana we włoskim jedzeniu i Włochach Australijka snuje swą opowieść o odkrywaniu radości życia. Przyjechała do Florencji, aby, jako słuchaczka Instytutu Michała Anioła, poznać język włoski, a potem się zakochała. Gianfranco, temperamentny Włoch, odkrywał przed nią ars amandi i la cucina Italiana. Ich związek był burzliwy, wkrótce po ukochanym pozostała jej pasja do gotowania. Kobieta rzuca się w wir jednorazowych przygód z mężczyznami i pracy przy garach. Czasem tylko narzeka na włoską spontaniczność i subiektywne pojmowanie czasu oraz na to, że jej ukochany kraj z tradycjami kulinarnymi łatwo daje się uwieść śmieciowej kulturze szybkich dań (hamburgery) i jednorazowych naczyń. Na koniec szczerze wyznaje: „Oczywiście znowu jestem gruba, ponieważ ani okoliczności, ani natura problemu nie uległy zmianie: niskie poczucie własnej wartości i długie godziny wyczerpującej pracy w połączeniu z nieograniczonym dostępem do wina i potraw, którym nie można się oprzeć!”. (et)

Amore i amaretti

Ostatni akt

tłum. Magda Białoń-Halecka, Bukowy Las, Wrocław 2012, s. 368, 39,90 zł, ISBN 978-83-62478-46-0

David Morrell

Nagie ostrze Aaron Cavanaugh, były komandos Delta Force, porzuca swoje dotychczasowe, pełne niebezpiecznych wrażeń życie, i osiedla się w ranczo na odludziu w Wyoming razem z ukochaną kobietą, zielonooką Jamie. Przeszłość nie daje mu jednak zapomnieć o sobie. Ranczo atakuje grupa zawodowych zabójców, a ich celem jest zabicie Aarona. Dzięki instynktowi wyczuwającemu zagrożenie oraz znakomitemu wyszkoleniu jemu oraz Jamie udaje się uniknąć śmierci, ale ich dom pochłaniają płomienie. Mordercy podążają ich tropem, a kolejne próby zlikwidowania Cavanaugha zbiegają się w czasie z zabójstwami dokonywanymi za pomocą noży na b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

tłum. Paulina Maksymowicz, Bellona, Warszawa 2012, s. 256, ISBN 978-83-11-12233-8

James Ellroy

Tajemnice Los Angeles Zanim powieść ta trafiła na polski rynek poznaliśmy nakręcony na jej podstawie film Curtisa Hansena ze znakomitymi kreacjami Kevina Spaceya, Russella Crowe, Guya Pearce`a i Kim Bassinger. Dzięki perfekcyjnej reżyserii, zwłaszcza w zakresie budowania napięcia, umiejętnemu odtworzeniu atmosfery lat pięćdziesiątych oraz sugestywnemu prowadzeniu narracji, film Hansena stał się nie tylko kasowym hitem, ale i zebrał wysokie oceny krytyków, stając się pozycją „kultową” w kręgach amatorów czarnego kryminału. Zapewne ci ostatni oczekiwali z niecierpliwością na polski przekład pierwowzoru – i doczekali się, aczkolwiek dopiero po 15 latach od premiery filmowej wersji. Wspólne dla obu dzieł są wątki wyjściowe, ale ich rozwinięcie i poprowadzenie okazują się niekiedy całkowicie odmienne. Główni bohaterowie oraz ich psychologiczna charakterystyka są jednak niemal takie same: Bud White katuje facetów bijących kobiety, próżny sierżant Jack Vincennes lubuje się w hollywoodzkim blichtrze na planie serialu, a rygorystycznie przestrzegający prawa porucznik Ed Exley nie waha się donieść na kolegów. Klimat zagrożenia w pogrążonym w korupcji • k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

35 35


Recenzje i bagnie przestępczości „mieście aniołów” pierwszej połowy lat 50. (gwiazdą ekranów była wówczas Lana Turner, co nie jest bez znaczenia dla fabuły) jest w powieści Ellroya nawet bardziej wyrazisty niż w filmie, dzięki surowemu, pozbawionego leksykalnych ozdobników stylowi autora, jak również odautorskich refleksji i komentarzy, przez co jako powieść czarna „Tajemnice Los Angeles” nawiązują bardziej do klasycznych powieści Jamesa Chase`a, będąc równocześnie w opozycji do dorobku Raymonda Chandlera. U Ellroya brakuje także poczucia humoru, elementu stosowanego często w książkach sensacyjno-kryminalnych w charakterze złagodzenia brutalnej wymowy całości. Surowa, napisana stylem twardym, jak twardzi są jej bohaterowie, stróże prawa próbujący oczyścić Los Angeles z kryminalnego brudu lub ci z policjantów, którzy ten brud współwytwarzają, jest na pewno warta lektury i może przynieść sporą satysfakcję koneserom czarnego nurtu, pod warunkiem, że ci z nich, którzy znają film Hansena, zachowają dystans do niego czytając pierwowzór. Piotr Kitrasiewicz tłum. Wojciech Kallas, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 648, 39,90 zł, ISBN 978-83-7508-479-5

Tanya Valko

Arabska krew

tłum. Natalia Kossakowska, Stopka, Łomża 2012, s. 346, ISBN 978-83-85734-98-7

Tej powieści nie trzeba specjalnie reklamować. To wspaniała niespodzianka dla wszystkich fanów „Arabskiej żony” i „Arabskiej córki”. Oto dalsze losy Doroty i Marysi oraz innych bohaterów poprzednich powieści. Dotąd życie matki i córki obfitowało w przeróżne, najczęściej dramatyczne wydarzenia. Druga powieść kończyła się spotkaniem kobiet po latach rozłąki. Wydawałoby się, że jest to dobre zakończenie. Jednak „Arabska krew” nie rozpoczyna się od opisu rodzinnej sielanki. Pierwsze i kolejne spotkania Doroty i Marysi nie przebiegają najlepiej. Matka wciąż widzi w Marysi swoją małą córeczkę i trudno jej pogodzić się z tym, że ta nie pamięta swoich polskich korzeni. Z kolei córka nie rozumie zachowania i poglądów matki. Wychowana przez arabską rodzinę czuje się bardziej Miriam, chociaż do końca nie wie, kim tak naprawdę jest i w co wierzy. Obie kobiety, tak bardzo skrzywdzone w przeszłości, potrzebują dużo czasu, żeby otworzyć się przed sobą. Wspólny wyjazd z Arabii Saudyjskiej do Libii – dawnego domu, rodziny i przyjaciół – ma ocieplić ich wzajemne relacje. Ironia losu sprawia, że podczas ich pobytu wybucha krwawa wojna domowa, którą i my znamy bardzo dobrze z relacji telewizyjnych. Nie tak dawno przecież obserwowaliśmy upadek rządów Kaddafiego. I chociaż wiele z opisanych zdarzeń jest tylko fikcją literacką, to ludzkie pasje i uczucia oraz okropieństwo wojny, bezwzględność tyrana i cierpienia zwykłych ludzi ukazano w jak najprawdziwszy sposób. Oczywiście nie zdradzę czy nasze bohaterki będą mogły cieszyć się wreszcie sobą, czy odnajdą spokój, szczęście i miłość. Historia, którą wymyśliła i spisała Tanya Valko jest niezwykle ciekawa, ponieważ autorka doskonale zna Libię i realia krajów muzułmańskich. Wraz z jej bohaterami przenosimy się w zupełnie obcy nam świat. A to, co jest nam wspólne i dobrze znane, to miłość, strach, ból i rozpacz po stracie najbliższych oraz gniew, złość i oburzenie na wszelką krzywdę, niesprawiedliwość i okrucieństwo, zwłaszcza wobec słabszych i bezbronnych. Podobnie jak i poprzednie, także i tę powieść czyta się jednym tchem. (ap) Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 760, ISBN 978-83-7839-108-1

Karen Gillece

Dryft

Powieść misternie utkana z pozornie nieistotnych chwil, momentów, które niepostrzeżenie decydują o kolejach losu. Lara, główna bohaterka, wraca po latach w rodzinne strony. Ale nie jest już tą samą dziewczyną, która opuszczała irlandzkie skały, wybrzeża i wiatry wiele lat wcześniej. Jest teraz kobietą, która nosi w sobie ciężar cierpienia i odpowiedzialności. Z bagażem doświadczeń powraca niezupełnie przekonana co do słuszności swojej decyzji do świata, który niegdyś opuściła, do ludzi, których kochała, którzy byli jej bliscy. I choć minęły lata, a relacje uległy zmianie, 36

b i b l i o t e k a

to i echa dawnych i te nowe coraz szczelniej zaciskają pętle tworząc ciasny kokon, doprawiony emocjami i demonami ukrytymi w bohaterach opowieści. I kiedy znając już część historii, czytamy jak Lara wyznaje: „Tu chodzi o winę – zdałam sobie sprawę, że o tym mówię. Czuję się tak potwornie winna. Czasem nie potrafię pozbyć się myśli, że nawet jeśli kiedyś minie smutek i strach, nawet jeśli pewnego dnia odnajdę swojego synka i będzie cały i zdrowy, to wyrzuty sumienia pozostaną, jakby były częścią mnie. Nigdy nie uwolnię się od winy”. Już wiadomo, że ta opowieść będzie miała zaskakujący finał. A jeśli trzeba będzie dodać kilka słów więcej, to oczywiście można powiedzieć, że „Dryft” to historia cierpiącej matki, jej pewności w to, że utracone dziecko wciąż żyje, że kiedyś się odnajdzie. Można powiedzieć, że to historia trójkąta miłosnego, uwikłanych we wzajemne relacje ludzi, którzy maskują swoje prawdziwe uczucia pozorami przyjaźni i szczęścia, budują swoje życie niczym domek z kart. Można też powiedzieć, że to opowieść o nadziei na powrót, która jednak nigdy nie będzie mogła się spełnić. Można, ale byłoby to niebezpieczne spłaszczenie. Bo opowiadać fabułę tej powieści, to skupić się na powierzchownej jej warstwie, a książka Karen Gillece zasługuje, by zagłębić się w nią o wiele uważniej. I zasługuje ta powieść by z należytą uwagą doczytać ją do końca, bo jej zakończenie sprawia, że nabiera wyrazu i wybrzmiewa z zaskakująca siłą. (uw)

a n a l i z

Lesley Downer

Ostatnia konkubina Japonia, lata sześćdziesiąte XIX wieku. W górskiej wiosce, u swoich przybranych rodziców, mieszka Sachi, dziewczyna o niezwykłej urodzie. Pewnego dnia zostaje zauważona przez księżniczkę Kazu, młodszą siostrę cesarza, która podróżuje z Kioto do Edo, by poślubić shoguna. Kazu, zachwycona jasną cerą Sachi, postanawia zabrać ją ze sobą do ooku, tej części Zamku Edo przeznaczonej tylko dla kobiet, z wyjątkiem shoguna. Po pewnym czasie Sachi zostaje konkubiną shoguna, co jest szczególnym wyróżnieniem. Wkrótce jednak wybucha wojna domowa, która nadaje Japonii nowy porządek i nieodwracalnie zmienia życie mieszkanek pałacu kobiet. „Ostatnia konkubina” to urzekająca opowieść o świecie, którego już nie ma. O dzielnych samurajach, wytwornych damach pałacowych, dworskich intrygach, kodeksach honorowych itp. Autorka umiejętnie łączy prawdę historyczną z fikcją. Wiernie oddaje czasy upadku shogunatu i związanych z nim przemian oraz ówczesną mentalność i styl życia Japończyków. Gwarantuję, że czytelnicy będą z zapartym tchem śledzić losy pięknej Sachi. I nawet jeśli nie wszystkich oczaruje ten odległy, egzotyczny kraj, to lektura książki z pewnością każdemu dostarczy wiele wzruszeń. (ap) tłum. Bogumiła Nawrot, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 430, ISBN 978-83-7508-519-8

Lesley Downer

Kurtyzana i samuraj Akcja powieści rozgrywa się w 1868 roku w Japonii. Właśnie trwa konflikt pomiędzy zwolennikami szoguna z północnej części kraju a rewolucjonistami z Południa. Yozo Tajima jest jednym z wybrańców, którym pozwolono opuścić Japonię, by w Europie zdobywali wiedzę, doświadczenie i umiejętności. W wojnie domowej staje po stronie szoguna, jednak oddziały z Północy ponoszą klęskę. Yozo wraz ze swoim przyjacielem znajdują schronienie w Yoshiwarze, dzielnicy rozkoszy. Tam obmyślają plan odbicia swego dowódcy z niewoli. Tam również spotyka Hanę, w której zakochuje się bez pamięci. Siedemnastoletnia Hana pochodzi z szanowanej rodziny samurajów lojalnych wobec szoguna i jest żoną jednego z nich. Gdy jej mąż wyrusza na wojnę a dom zostaje zaatakowany przez wrogów, musi uciekać. Przerażoną Hanę, będącą na skraju fizycznego wyczerpania, znajduje stręczycielka Fuyu, która sprzedaje ją do domu publicznego. Kochankowie, aby być razem,

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje muszą pokonać wiele przeciwności. On jest przecież zbiegiem poszukiwanym przez zwycięską armię nowego cesarza. Ona z kolei zostaje sprzedana jednemu z najpotężniejszych ludzi w Japonii. „Kurtyzana i samuraj” to barwna historia miłosna ukazana na tle panoramy kulturowej XIX-wiecznej Japonii, z całym jej przepychem i surowością. Pomimo przewidywalności fabuły nie sposób odmówić jej uroku. Lesley Downer za sprawą pary głównych bohaterów zgrabnie połączyła najlepiej znane i najbardziej atrakcyjne dla europejskiego czytelnika światy: samurajów postępujących zgodnie ze swoim kodeksem oraz gejsz i kurtyzan, nieodmiennie rozpalających wyobraźnię ludzi Zachodu. Autorka, co warto podkreślić, wykreowała całą plejadę interesujących bohaterów, częstokroć niejednoznacznych moralnie, zmuszonych postępować wbrew sobie czy też wybierać pomiędzy równorzędnymi racjami. Jednak największym atutem powieści są wiarygodnie i z dużą dbałością o szczegóły nakreślone realia historyczne i obyczajowe, co z pewnością doceni każdy czytelnik. (ap) tłum. Monika Wyrwas-Wiśniewska, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 304, ISBN 978-83-7508-465-8

Peter Prange

Złodzieje nieba Czy rzeczywiście wielka miłość polega także na tym, że człowiek wie kiedy się ona kończy? Bohaterowie tej powieści pierwszy raz spotykają się na wernisażu w Londynie i zakochują się w sobie bez pamięci. Historię ich miłości poznajemy na tle wojennej zawieruchy. Kim są? Ona to Laura Paddington, niespełna dwudziestoletnia studentka malarstwa, ciekawa świata, poszukująca własnego stylu, on – Harry Winter, artysta i ekscentryk, dużo starszy i żonaty. Wbrew woli rodziców Laura wyrusza za Harrym do Paryża, później Włoch i jeszcze dalej. Podróżują po całej Europie, szukając tego jedynego miejsca dla siebie. Los plącze ich drogi, a okrutna rzeczywistość jest sprawdzianem dla ich wielkiego uczucia. Burzliwy związek tych dwojga artystów nieustannie przepełniony jest sztuką, która dotyka praktycznie każdej sfery ich życia – dokonuje za nich wyborów, jest sposobem przeżywania emocji. W tej opowieści granice fantazji i rzeczywistości są płynne, a sztuka i miłość stanowią jedno. Peter Prange – powieściopisarz, filozof i tłumacz – stworzył opartą na materiale historycznym intrygującą i klimatyczną powieść, wzorowaną na życiu Maxa Ernsta i Leonory Carrington – dwójki wybitnych artystów dwudziestego wieku. To obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy fascynują się prawdziwą sztuką i uwielbiają miłosne historie. (ap) tłum. Daria Kuczyńska-Szymala, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 496, ISBN 978-83-7508-374-3

Poezja Ten cały Brecht Jeden poeta Bertolt Brecht (1898-1956) i czterech tłumaczy: Jacek St. Buras, Jakub Ekier, Andrzej Kopacki oraz Piotr Sommer, a tym samym cztery różne lektury i w pewnym sensie cztery różne interpretacje niemieckiego poety, a także cztery różne szkoły przekładowe, a jeśli nie szkoły, to przynajmniej style. Tym samym „Ten cały Brecht” to nie jest jedna książka, ale cztery w jednej. Na tom składają się bowiem cztery osobne zestawy wierszy Brechta: „O kruchości stosunków międzyludzkich” w przekładzie Burasa, „Kiepski czas na poezję” w tłumaczeniu Ekiera, „Pod drzewem, młoda śliwą” w przekładach Kopackiego oraz „I tak budowałem zdania” w tłumaczeniach Sommera. Każdy z tłumaczy opatrzył swój zestaw stosownym szkicem, w którym mówi o swoim indywidualnym stosunku do poezji niemieckiego pisarza, poddaje ją analizie i interpretacji, dzieli się rozważaniami i refleksjami na temat swojej pracy translatorskiej. Całość Andrzej Kopacki, pomysłodawca książki, opatrzył wstępem zatytułowanym „Zanim”, w którym mowa o tym, jak doszło do powstania książki, jaka jest jej konstrukcja. Okazuje się, że nie tylko sztuki teatralne Brechta („Opera za trzy grosze”, „Matka Courage i jej dzieci”, „Kariera Artura Ui” czy „Kaukaskie b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

koło kredowe”) nie starzeją się, ale także jego poezja, niezwykle publicystyczna i polityczna, zaangażowana ideowo, zarówno intelektualnie, jak i emocjonalnie. Fenomen żywotności tej poezji tkwi w tym, że Brecht posługiwał się wieloma gatunkami i formami poetyckimi – to jedno, a drugie – o sprawach aktualnych, społecznych i politycznych, jak się rzekło, pisał zawsze z większej i szerszej perspektywy filozoficznej, dzięki czemu jego wiersze pasują jak ulał także do naszych czasów. (jd) Biuro Literackie, Wrocław 2012, s. 192, ISBN 978-83-62006-41-0

Sześć poetek irlandzkich Sześć poetek i jeden tłumacz: Jerzy Jarniewicz. Te poetki to: Leontia Flynn, Medbh McGuckian, Paula Meehan, Sinéad Morrissey, Eiléan Ní Chuilleanáin, Nuala Ní Dhomhnaill. Ich poezja była jak dotąd w Polsce praktycznie nie znana, ukazuje się po raz pierwszy poza nielicznymi wyjątkami. Warto więc bliżej przyjrzeć się tym wierszom, ale także ich autorkom, wszystko dzięki temu, że Jarniewicz przygotował także intrygujące, napisane barwnym językiem, biogramy tych poetek, a także esej „Irlandki, córki faraona”, w którym szkicuje kulturalny i literacki kontekst powstającej na Zielonej Wyspie liryki, a ponadto miejsce kobiety w irlandzkim społeczeństwie, którą to kobietę konstytucja z roku 1937 de facto wykluczyła ze sfery życia publicznego i zamknęła w przestrzeni gospodarstwa domowego. Pochodzą z obydwu części Irlandii, Medbh McGuckian z Belfastu, Paula Meehan z Dublina, Nuala Ní Dhomhnaill chociaż urodziła się w Anglii, pisze jednak w języku gaelickim. W jej przypadku Jarniewicz korzystał z przekładów jej wierszy na angielski, które dokonali poeci tak znani i uznani, jak np. Seamus Heaney, Derek Mahon, Michael Longley, Paul Muldoon, Ciarán Carson. Są to poetki jak najbardziej współczesne, jedna z nich urodziła się w latach czterdziestych, trzy w pięćdziesiątych, zaś dwie w siedemdziesiątych. Każda z nich to mocna i wyrazista osobowość twórcza. Jak wiadomo, Jarniewicz tłumaczy od lat poezję i prozę angielskojęzyczną z wielkim sukcesem, nic więc dziwnego, że umiał oddać w polszczyźnie oryginalność poszczególnych autorek, ich niepowtarzalny idiom artystyczny. Dzięki temu śmiejemy się razem z irlandzkimi poetkami, płaczemy razem z nimi. (jd) tłum. Jerzy Jarniewicz, Biuro Literackie, Wrocław 2012, s. 200, ISBN 978-83-63129-05-7

Antoni Pieńkowski

Randka na Nowym Świecie Dawno nie czytałem równie udanych wierszy satyrycznych. Antoni Pieńkowski, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem, póki do moich rąk nie trafił obszerny zbiór jego wierszy „Randka na Nowym Świecie”, widać, że uważnie czytał poezję Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Jana Brzechwy, że równie uważnie wczytał się w lirykę Ludwika Jerzego Kerna oraz Mariana Załuckiego. Jak dowiaduję się z noty biograficznej, zamieszczonej na okładce, jest Pieńkowski autorem kilku zbiorów opowiadań, a także reportaży. W jego wierszach, o których można bez większego ryzyka powiedzieć, że to liryczne reportaże, widać zresztą żyłkę dziennikarską. Każdy z wierszy tego autora to zwięzła opowiastka, przypowiastka, anegdotka. Konstrukcja niemal każdego z jego wierszy zasadza się na wyrazistej, często dynamicznej akcji lirycznej. Pieńkowski opisuje w swoich rymowanych i pełnych humoru wierszach współczesną Polskę, współczesnych Polaków, którzy dzielą się, jak w utworze otwierającym książkę na „My i oni”. Pisze o tym, co zajmowało naszą wspólną, zbiorową uwagę: podsłuchy, donosy, reformy, wybory, dwuznaczne związki biznesu z polityką. Znamienne, że wiele wierszy opatrzył autor mottami zaczerpniętymi z prasy codziennej. Książkę wieńczy cykl ponad dwudziestu wierszy o szefach. Znajdziemy tu kreślone cienką kreską konterfekty m.in. szefa głuptaka, szefa gbura i szefa pociotka, ponadto szefa figuranta, szefa kukułkę i szefa raptusa, a także szefa „który kiedyś był wysoko”, szefa „miłośnika kolan do nieba”, wreszcie szefa „co sam nie weźmie i drugiemu nie da”. Nie ulega wątpliwości, że wiersze Andrzeja Pieńkowskiego mogą przywrócić wiarę w sens poezji satyrycznej dzisiaj. (jd) Wydawnictwo vis-à-vis Etiuda, Kraków 2012, s. 248, ISBN 978-83-61516-90-3

• k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

37 37


Recenzje Literaturoznawstwo Wiesław Kotański

Dziesięć tysięcy liści Ta antologia literatury japońskiej równie dobrze mogłaby nosić tytuł antologii klasyki literatury japońskiej bowiem znalazły się tu teksty najważniejsze, najbardziej reprezentatywne, począwszy od najstarszych kronik, zwojów „Kojiki”, po średniowiecze. Są tu też przykłady japońskiej poezji, a nieżyjący autor antologii i jej tłumacz prof. Wiesław Kotański, próbował odtworzyć w języku polskim pięcio- i siedmio- sylabowe formy tanka, jak i dłuższe fraz chōka. Trudom translatorskim poświęcił wstęp do nowego wydania antologii (po pięćdziesięciu latach!) Mikołaj Melanowicz, uczciwie wskazując przy tym na braki i niedostatki. (Ł) tłum. Wiesław Kotański, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, s. 360, ISBN 978-83-01-16966-4

Miłosz. Przewodnik Krytyki Politycznej Czesław Miłosz po śmierci nie trafił do literackiego czyśćca, wciąż jest pisarzem budzącym kontrowersje i, jak na warunki naszego nieczytającego narodu, poczytnym, a ponieważ miał szczęście bądź nieszczęście żyć długo i dokonywać życiowych wyborów, wciąż jest także ze swojego życia i wyborów rozliczany. Środowisko „Krytyki Politycznej” wydało zbiór własnych tekstów poświęconych Miłoszowi z wyraźną intencją uczynienia najwybitniejszego polskiego eseisty swoim intelektualnym i artystycznym patronem. Próba bardzo interesująca i, mimo że rozmowy i teksty nierówne, bardzo ciekawa. Miłosz rozpoczynał swoją pisarską drogę tekstami bardzo silnie społecznie i światopoglądowo zaangażowanymi, lewicowymi a nawet marksistowskimi z ducha, a jednak twórcy przewodnika oparli się pokusie zbyt łatwego uczynienia z Miłosza lewicowca. Jego polityczność, co wyziera z większości tekstów zbioru, zobaczyli w bardzo wyraźnym kontekście religijności, i to zarówno tej głębokiej, prowadzącej autora „Trzech zim” do ryzykownych często duchowych poszukiwań i herezji, jak i instytucjonalnej, która kazała poecie nazywać siebie katolikiem a pod koniec życia pisać odę do Jana Pawła II i prosić papieża o cenzurkę wyznaniowej poprawności dla własnej twórczości. Z tekstów i rozmów Sławomira Sierakowskiego, Jakuba Majmurka, Andrzeja Franaszka, Ireny Grudzińskiej-Gross, Aleksandry Konarzewskiej, Michała Sutowskiego czy (znakomitego!) Cezarego Michalskiego i innych przebija dość przykra konstatacja, że aktualność Miłosza polega między innymi, a może przede wszystkim na tym, że podejmowane przez poetę przeklęte polskie problemy – podział na nierozumiejące się elity i masy, płytka a fanatyczna religijność, wściekły nacjonalizm, pogarda dla odmienności i dla potrzeby modernizacji – pozostają aktualne, mimo że zmieniają się czasy i światowe koniunktury. Jarosław Górski Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012, s. 304, ISBN 978-83-62467-28-0

Biografie, wspomnienia Claus Hipp

mi dla nich wartościami chrześcijańskimi. „Wartości – twierdzi – nie są czymś, co unosi się ponad nami, lecz tym, co jest potrzebne w każdym obszarze naszego życia, również w działaniu gospodarczym i politycznym. Sposób, w jaki jest ukształtowane państwo, jak powinien wyglądać porządek gospodarczy to tematy, które głęboko dotykają naszej etyki i naszych wartości”. Mimo licznych sukcesów Claus Hipp uważany jest za osobę skromną, uczciwą, kierująca się rodzinną sentencją: „Lękaj się Boga, postępuj uczciwie i nie bój się nikogo”. Bożena Rytel tłum. Zespół studentów filologii germańskiej UJK w Kielcach pod kierunkiem dr Małgorzaty Mochoń, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2012, s.288, ISBN 978-83-7660-434-3

Jean Echenoz

Błyskawice Prąd przemienny. Turbina wodna. Radio. Radar. Fale elektromagnetyczne. To tylko parę z setek wynalazków i pomysłów Nikoli Tesli – uczonego, który zrewolucjonizował bardzo wiele dziedzin naszego życia codziennego. Jednocześnie sam niejednokrotnie komplikował swoje własne życie i gdyby nie pomoc przyjaciół oraz zbiegów okoliczności, część odkryć i pomysłów pozostałoby jedynie opowieściami ekscentrycznego geniusza. W książce Echenoza głównym bohaterem jest niejaki Gregor, który jest swoistą metaforą – w ten sposób można opisywać życie i perypetie Tesli bez potrzeby nazwania go z imienia i nazwiska. Na 127 stronach śledzimy losy Nikoli vel Gregora od – całkiem dosłownie burzliwego – przyjścia na świat w ówczesnej monarchii Austro-Węgierskiej, aż do śmierci – w kompletnym odosobnieniu i osamotnieniu w hotelu „New Yorker” w Nowym Jorku. Amerykański wątek życia naukowca stanowi znaczącą część opowieści, jednak jest to zrozumiałe, ponieważ to właśnie w Stanach Zjednoczonych Tesla pracował najdłużej. To tam przeszedł drogę od „złotej rączki” w zakładach Thomasa Edisona do najbardziej uznanego wynalazcy, a także rozchwytywanego kandydata do małżeństwa, naukowcaeleganta sponsorowanego przez najzamożniejszych i docierającego ze swoimi pomysłami do najbardziej wpływowych. Jednak nonszalancja wobec należnych czy posiadanych przez niego pieniędzy, w połączeniu ze swoistą zarozumiałością czy poczuciem wyższości, spowodowały, że pomimo potencjalnej fortuny skończył samotnie – z ukochanymi przez siebie od dziecka gołębiami – w podrzędnej klasy hotelu, podczas gdy inni pławili się w bogactwie uzyskanemu dzięki jego opatentowanym, ale nieumiejętnie chronionym wynalazkom. „Blyskawice” to napisana barwnym językiem i okraszona wieloma anegdotami opowieść o wielkim umyśle przełomu XIX i XX wieku. Echenoz wiernie oddaje chronologię wydarzeń w życiu Tesli, jednak należy nadmienić, że nie jest to biografia; tych powstało już parę, a stworzenie kolejnej nie było celem autora. Wydaje się, że sfabularyzowane dzieje dodają ludzkiego wymiaru tej – jakże fascynującej, a zarazem dramatycznej – osobowości i przybliżają ją czytelnikowi znacznie lepiej, niż suche wyliczenie wszystkich dokonań Tesli. Świetna książka! Michał Kramar tłum. Anna Michalska, Noir Sur Blanc, Warszawa 2012, s. 128, ISBN 978-83-7392-370-6

Wolność, by czynić to inaczej

Wiesław Helak

Autor jest twórcą znanej marki żywności dla niemowląt i małych dzieci. W książce „Wolność, by czynić to inaczej”, na poły biograficznej, jawią się także wątki dotyczące polityki, gospodarki, etyki w biznesie i w życiu codziennym oraz refleksje odnoszące się do różnych sfer życia społecznego. Hipp przyznaje: „Moje własne życie jest ściśle związane z naszą firmą. Jesteśmy klasycznym przedsiębiorstwem rodzinnym, którym współcześnie zarządza trzecie i czwarte pokolenie”. Pionierem był dziadek Clausa – Josef Hipp. Stał się on pierwszym producentem pożywienia dla dzieci. Claus Hipp mówi o tym w formie świadectwa, podkreślając fakt, że wszystkie pokolenia rodziny Hipp, zaangażowane w produkcję dla dzieci, kierowały się w życiu ważny-

Autor ma osobisty stosunek do Lwowa, stamtąd pochodzi jego rodzina. Urodził się kilka lat po II wojnie światowej, ale pamięć rodzinna, która jest kanwą opowieści, wciąż pozostaje żywa. Lwów jest bardzo „literackim” miastem znanym z poezji, prozy, wspomnień, opracowań historycznych, knajackich piosenek i czego tam jeszcze. Zainteresowanie Lwowem wzmocnione jest niezależnymi od nas decyzjami pozostawienia miasta po II wojnie światowej poza granicami Rzeczypospolitej. Tęsknota za utraconą ziemią ojczystą jest zawsze silnym motywem zainteresowania. Dotyczy to Polaków, Żydów, Niemców i wielu innych nacji. Ale nie chodzi tu tylko o narodowość: znamy Żydów czujących się Lwowiakami i Niemców tęskniących za Mikołajkami (niem. Nikoleiken). W książce przywołane są postacie z rodziny autora, poddanej, tak jak większość mieszkańców Lwowa, doświadczeniom i wydarzeniom

38

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Lwowska noc

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje

Trio, Warszawa 2012, s. 326+2, ISBN 978-83-7436-304-4

David Shaleck, Erol Munuz

Śródziemnomorskie lato Wielki i luksusowy jacht pływa pewnego gorącego lata wzdłuż wybrzeży Włoch i Francji. Bohater jest kucharzem zatrudnionym przez małżeństwo włoskich milionerów o wyjątkowo wygórowanych wymaganiach i zachciankach. Bajkowa sceneria, piękne porty i miasteczka. A z drugiej strony… W tej letniej przygodzie, na jachcie „kapiącym” złotem, w tym odkrywaniu smaków ze straganów i sklepików w odwiedzanych portach – coś skrzypi. Skrzypi nie w narracji książki, ale skrzypi w świecie przepychu, a raczej blichtru. Główny bohater często tylko przez bulaj kambuza ogląda urokliwe miasteczka. Pada z nóg po wielu godzinach pracy, walczy ze sprzętami w kuchni, która jest jakby z innej (koszmarnej?) bajki – w porównaniu z nieprzyzwoitym wręcz bogactwem na górnym pokładzie. Ten wątek dodaje powieści – lekkiej i smacznej – właściwego dystansu i goryczy. Nie spodziewamy się tego w rajskich klimatach i smakach, które przyprawiają nas o zawrót głowy i niespotykany apetyt. Ten dystans sprawia, że dostrzegamy, iż praca na iście królewskim jachcie nie jest bajką. David Shalleck przez ponad dwadzieścia lat był szefem kuchni i producentem telewizyjnych programów kulinarnych. Jest więc, jako autor – a jednocześnie bohater i narrator książki – wiarygodny. Pokonał długą drogę, żeby osiągnąć nie tylko umiejętności techniczne, ale przede wszystkim aby zrozumieć styl życia (a tym samym jedzenia) Śródziemnomorza. Drugi autor – Erol Munuz – przedstawiony jest przez polskiego wydawcę jako: „konsultant wyższego szczebla i strateg komunikacji dla sektora publicznego i prywatnego”. Brzmi tajemniczo? Ale może to jego zasługa, że książka otrzymała moc pochwał, nagród i została przetłumaczona na wiele języków. „Śródziemnomorskie lato” to opowieść o jedzeniu i dążeniu do zrozumienia, w czym tak naprawdę tkwi jego istota. Jest też odkrywaniem radości, jaką daje budowanie harmonii. Dzięki tej odrobinie goryczy, którą książka jest zaprawiona, staje na wyższej półce niż lukrowane opowieści o cudownych chwilach, cudownym jedzeniu i cudownym życiu. Odróżnia ją właśnie ta harmonia. Smacznego! (bk)

Reportaż Jonathan Dimbleby

Rosja. Podróż do serca kraju i narodu Zgodnie ze sławnym określeniem Winstona Churchilla Rosja to „zagadka, owinięta w tajemnicę, wewnątrz enigmy”. Dzisiaj jest to państwo słabo rozumiane przez Zachód. Czy zmieni ją książka pióra renomowanego brytyjskiego dziennikarza? Śmiem wątpić, chociaż autor pisze wprost: „Zaślepienie zachodnich liberałów i lewicowców trudno jest czymkolwiek usprawiedliwić. (…) Apologeci Związku Sowieckiego chcieli wieDavid Shaleck

Zamiłowanie do włóczęgi –  Pana przyjaciel, Mark Franz, powiedział panu, że to może być najważniejsza podróż w pana życiu. –  Nie ma żadnej wątpliwości! Początkowo zamierzałem wyjechać jedynie na sześć lub osiem miesięcy, a wróciłem do Stanów po pięciu latach. Od tego czasu, a minęło już prawie dwadzieścia lat, nadal nie mam poczucia, żebym wkroczył ponownie na amerykańską „drogę”, nadal jest we mnie zamiłowanie do włóczęgi. I muszę z nim walczyć. –  Pracował pan zarówno w restauracjach, które miały gwiazdki Michelina i w takich, które ich nie miały. Jaki jest pana stosunek do tych ocen? –  Gwiazdki Michelina potrafią zdziałać cuda i przyciągać mnóstwo chętnych. Komplet stolików gwarantowany. Ale w restauracjach „bezgwiazdkowych” też nie brakuje gości czy lojalnych, wiernych klientów. Jedyne zastrzeżenie, jakie mogę mieć do oznaczeń Michelina to fakt, że widziałem wielu restauratorów i kucharzy zafiksowanych na cyzelowaniu swoich menu tak, by spełniały domniemane wymogi, pozwalające im zdobyć lub utrzymać gwiazdkę czy gwiazdki. Rewersem tej monety może być utrata więzi z tradycją, z regionalnymi i lokalnymi źródłami. –  Francuscy czy włoscy kucharze są niedoścignionymi mistrzami w swoim fachu. Ale może jest coś, czego mogliby się nauczyć od amerykańskiego szefa kuchni? –  Dwadzieścia lat temu powiedziałbym, że jest to absolutnie niemożliwe. Teraz jednak widzę, że są całe legiony szalenie zdolnych szefów kuchni w Ameryce, których poziom bynajmniej nie odstaje od ich kolegów z Europy. Czerpią z okolicznych źródeł, pomysłów i środków, pozostając w harmonii z tym, co podpowiada im otoczenie. Na przykład Nowy Orlean. Ostatnio byłem w Teksasie i miałem okazję wziąć udział w fantastycznym barbeque, którego twórcą był kucharz, który niewątpliwie wyznaczył standardy sztuki kulinarnej tego typu. –  Od lat pracuje pan także jako producent programów kulinarnych w telewizji. Co sądzi pan o szefach kuchni występujących w reality shows? Czy są to nadal kucharze czy już tylko celebryci? –  Przygotowywałem kilka edycji Iron Chef America. Stres i brak czasu czyni z gotowania na ekranie coś w rodzaju sportu dla oglądającego. Tak, uczestnictwo w rywalizacji tego typu może zepsuć kucharza. Nie brakuje szpanerskiego sprzętu, nie musisz się troszczyć o pieniądze na zakup produktów, asystenci produkcji sprzątają za ciebie, a producenci i redaktorzy dwoją sie i troją, by widz nie zechciał przypadkiem przełączyć programu. A przecież rola szefa kuchnia jest niebagatelna. Po tylu stuleciach pracy nad tym, by z pojedynczych składników stworzyć nadzwyczajną kompozycję na talerzu, ku uciesze jedzących, ta błyskawiczna sława to bardzo ciekawe zjawisko. Rozmawiała Marta Bartosik z Wydawnictwa Literackiego fot. Nigel Pert

najbardziej tragicznym w jego dziejach i w dziejach całego regionu. Jest to opowieść o chyba najdłuższej nocy, która trwała od 17 września 1939 roku (wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie ziemie Polski) aż po formalne zakończenie II wojny światowej, która dla ludzi z kresów wschodnich trwała jeszcze co najmniej o trzy lata dłużej. W niezmiernie zróżnicowanym kotle narodowościowym działy się przez lata rzeczy, które przekraczały ludzką wyobraźnię: bohaterstwo obok najzwyklejszego zbydlęcenia, życzliwość obok nienawiści, bezinteresowna pomoc obok mordowania najbliższych sąsiadów, bezładne ucieczki obok zaplanowanych wysiedleń i wreszcie – już po zakończeniu wojny – masowe wypędzanie Polaków na zachód lub wywózki opornych w głąb Rosji. W tym kotle obok dwóch okupantów – Rosjan, a potem Niemców – mieszali równocześnie nacjonalistycznie nastawieni Ukraińcy, którzy również nie przebierali w środkach, aby pozbyć się Polaków jak i zamieszkujących miasto i okolicę Żydów. Wszystko to w tej opowieści jest pełne dramatyzmu, ale i porozrywanych wątków, ale też tragedii osób i rodzin, o których mowa. Dlatego do lektury tych relacji potrzeba czytelnikowi odwagi. Lektura wywołuje jednak i inne spostrzeżenia. Nie wiem, czy konieczne było używanie dwujęzycznego zapisu dialogów: zależnie od rozmówców autor zapisuje ich wypowiedzi w języku niemieckim, rosyjskim, ukraińskim i dodatkowo tłumaczy na polski. Może to przyzwyczajenie filmowca? Łatwo wówczas o niepotrzebne literówki i pomyłki. Nie wydaje mi się uzasadnione wprowadzenie do relacji rodzinnej wątku „zdradzieckiej” współpracy Tadeusza „Boya” Żeleńskiego z Rosjanami. Pamiętamy przecież, że znany autor i tłumacz wykładał po ucieczce do Lwowa literaturę francuską na uniwersytecie, a po wkroczeniu Niemców został rozstrzelany w 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich wraz z innymi profesorami Uniwersytetu Jana Kazimierza. Bogdan Klukowski

tłum. Sylwia Trzaska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, ISBN 978-83-08-04862-7

b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

• k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

39 39


Recenzje rzyć, że terror, którego Gułag był najbardziej widocznym przejawem, był skutkiem patologicznego nadmiaru rewolucyjnego zapału Józefa Stalina, a nie efektem systemu. W rzeczywistości zbrodnie popełnione w imię rewolucji bolszewickiej zaczęły się wkrótce po tym, jak kontrolę nad aparatem państwowym przejął jego poprzednik, Lenin”. Konkluzja tego – chwilami pasjonującego – eseistycznego reportażu, powstałego na kanwie kilkumiesięcznej podróży autora po Rosji w roku 2009 brzmi: „Szybko zrozumiałem, że sto czterdzieści milionów obywateli Federacji Rosyjskiej jest do siebie zasadniczo podobnych pod dwoma istotnymi względami: wrogości do zachodniej demokracji i żarliwego nacjonalizmu – bezwarunkowej miłości do kraju, który bez zażenowania nazywają >>matuszką Rosiją<<. W ostatnich latach obydwie te cechy znacznie się uwydatniły i są genialnie wyzyskiwane przez rosyjski tandem rządzący w osobach Władimira Putina oraz Dmitrija Miedwiediewa”. Tomasz Zb. Z apert tłum. Tomasz Bieroń, Zysk i S-ka, s. 580, ISBN 978-83-7506-867-2

Bartosz Gardocki

Oczy wuja Sama

Zysk i S-ka, Poznań 2012, s. 476, ISBN 978-83-7506-864-1

historia Buddy Levy

Rzeka ciemności Z pasją opowiedziana historia niezwykłej wyprawy, jaką w latach 1541-1542 odbył hiszpański konkwistador Francisco Orellana. Ów jednooki śmiałek zbudował dwie rzeczne brygantyny i z niewielką grupką ludzi przepłynął tysiące kilometrów przez nieznany kontynent, przez środek tropiku po największej rzece świata nazwanej przez krótki czas jego imieniem, a dziś znanej jako Amazonka. Przepłynął, dostarczył niezwykłą spisaną relację, a potem zorganizował drugą wyprawę, tyle że ta już zakończyła się dla niego tragicznie. Do Europy przyniósł wieści o niezwykłych ludach zamieszkujących brzegi gigantycznej rzeki, o bogatych miastach, o Złotym Człowieku El Dorado, o walecznych Amazonkach, o bajecznej roślinności, egzotycznych zwierzętach, gryzoniach wielkości koni i słodkowodnych rybach wielkości wielorybów. Rozpalił wyobraźnię podróżników, łowców przygód, poszukiwaczy złota, ale i władców, którzy po podboju cywilizacji Azteków, a potem Inków mieli apetyt na 40

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Bartosz Gardocki

Moja Ameryka –  Skąd wzięła się fascynacja Stanami Zjednoczonymi? –  Stany od zawsze mnie interesowały, najpierw jako małego chłopca, który chciał zobaczyć Dziki Zachód, a potem, jako trochę większego, który chciał zobaczyć Las Vegas [śmiech]… A poważnie, tym, co najbardziej pociągało mnie w Stanach były (i nadal są!) bajeczne parki narodowe, kryjące w sobie najbardziej zachwycające miejsca na naszej planecie. Niemniej chciałem poznać mieszkańców Ameryki i spróbować zrozumieć ich sposób patrzenia na świat, na siebie nawzajem, na innych ludzi i na życie. A między tym wszystkim była chęć sprawdzenia, czy „to wszystko” wygląda naprawdę tak jak na filmach i na teledyskach! [śmiech] Rezultaty bywały zaskakujące… Bezpośrednim bodźcem do zorganizowaniu pierwszego wyjazdu na studencki, wakacyjny program dla studentów „Work & Travel” był mój brat Piotrek, który „przetarł szlaki na Zachód” rok wcześniej. Po jego powrocie zobaczyłem jego zdjęcia i stwierdziłem: Muszę to zobaczyć na własne oczy! Jadę tam. Szlaki przecierali wcześniej również mój ojciec, a przed nim jego dziadek, ale to już dłuższa historia, którą zresztą pozna każdy, kto przeczyta „Oczy Wuja Sama”. –  Oblicza tego kraju poznałem przed laty również dzięki „Asfaltowemu saloonowi” Waldemara Łysiaka. Cieszy mnie, że odkurzył pan tę wybitną książkę. –  „Asfaltowy Saloon” również dla mnie był ogromną inspiracją, co zresztą wyraźnie widać na łamach książki. Pierwszy raz usłyszałem od tej książce wiele lat temu, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Trafiłem na nią wreszcie przypadkowo, u ulicznego sprzedawcy książek pod warszawskim Dworcem Centralnym. Do dziś mam ten stary, wytarty egzemplarz i pomimo że później kupiłem też kolejne wydanie (bogato ilustrowane, w twardej okładce), to jednak ten pierwszy „pachnie” lepiej, nie tylko papierem, ale również amerykańską historią. Fantastycznie było czytać o podróży mającej miejsce przeszło 30 lat przed naszą wyprawą i planować trasę w nawiązaniu do tej, którą w 1977 roku przejechał Waldemar Łysiak ze swoim przyjacielem. –  Ulubione miejsce Bartosza Gardockiego w Ameryce to okolice jeziora Tahoe? –  Zdecydowanie tak. Myślę, że to oczywiście bardzo subiektywna ocena, na którą wpływ miało życie i mieszkanie w sumie przez ponad rok w miejscowości South Lake Tahoe. Samo jezioro jest dla mnie kwintesencją tego, co najpiękniejsze w amerykańskim krajobrazie. Ponadto jest to doskonałe miejsce do zabawy. Mieszka tam również wielu wspaniałych ludzi. Dni spędzone nad Tahoe na zawsze pozostaną w mojej pamięci jako jedne z najlepszych chwil, a na pewno najlepszych wakacji w życiu. Jednak bogactwo krajobrazu przyrodniczego Ameryki jest tak duże i tak zróżnicowane, że wybranie jednego najbardziej zachwycającego miejsca w Stanach z pewnością nadal pozostaje niełatwym zadaniem. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

fot. Piotr Biegański

Pełna humoru kronika z wyprawy autora, jego narzeczonej i kumpla przez kilka zachodnich i środkowych stanów Ameryki (Kalifornia, Arizona, Utah, Wyoming, Nevada, Idaho, Nebraska, Kolorado) ze szczególnym uwzględnieniem krajobrazów, flory i fauny tamtejszych parków narodowych. Ale autor ujawnia także amerykańskie cymelia. Na przykład metody budzenia gości hotelowych w Las Vegas: „Właściciele całego biznesu wychodzą z założenia, że goście hotelowi nie przyjechali do miasta, po to by spać. W każdym razie nie leży to w interesie tych, którzy na forsie nie tracą, ale ją zarabiają. Kiedy klient śpi, nie wydaje pieniędzy, nie je, nie kupuje pamiątek, a przede wszystkim (…) nie gra. Zadbano więc o to, aby na sen ludzie w Vegas poświęcali jak najmniej czasu: około godziny 9 rano do pokoi hotelowych wpuszczany jest … czysty tlen. W ten całkowicie bezpieczny dla zdrowia sposób goście są automatycznie wybudzani i nieświadomie wstają wcześniej, aby móc zacząć kolejny dzień swoich wakacji, czyli następną dobę wydawania pieniędzy…”. Albo osobliwy dowód tamtejszej przedsiębiorczości: „ 20 kwietnia 1997 roku dwóch nastolatków weszło do budynku szkoły i rozpoczęło masakrę. Strzelali bez opamiętania na lewo i prawo, raniąc 24 osoby, zabijając 13, a na koniec jeszcze dwie – samych siebie. Chyba tylko w USA możliwe jest, żeby w rocznicę tego tragicznego dnia wydać opartą na tych wydarzeniach grę komputerową – tak zwaną strzelankę – o wdzięcznej nazwie Super Columbine Massacre!…” (to-rt)

kolejne skarby. Niestety, wielka rzeka pochłaniała kolejne ekspedycje, a El Dorado okazało się być mitem. Europejscy przybysze przywlekli ze sobą choroby, które zdziesiątkowały mieszkających wzdłuż brzegów Amazonki Indian, a wybujała roślinność dokończyła dzieła zniszczenia. Po bogatych miastach nie pozostało nic, do dziś archeologowie nie są pewni czy one na pewno istniały, być może jednak skarby ciąż kryją się gdzieś w tropiku lub w kolejnych warstwach rzecznego mułu. W świetle ostatnich badań tereny te zamieszkiwało około pięć milionów ludzi. Orellana był pierwszym, a zarazem ostatnim Europejczykiem, który nawiązał z nimi bliższy kontakt.

2 0 1 2


Recenzje Znakomita książka, kolejna po „Konkwistadorze” jaką Buddy Levy poświęcił XVI-wiecznej Ameryce, nie tylko opisując zdarzenia, ale także przedstawiając ich cywilizacyjne reperkusje. (ł) tłum. Mariusz Ferek, Rebis, Poznań 2012, s. 340, 45,90 zł, ISBN 978-83-7510-694-7

Adam Burakowski, Marius Stan

Kraj smutny pełen humoru. Dzieje Rumunii po 1989 roku Rumunia jest w naszym kraju mało znana, a znaczna część polskiej potocznej wiedzy o tym kraju to mieszanina stereotypów i przesądów, a także specyficznego poczucia wyższości i płynącej z narodowych kompleksów satysfakcji, że istnieje w Europie region bardziej od naszego zacofany (co nie zawsze zgodne z prawdą) i peryferyjny. A przecież Rumunia to kraj, który był nam bliski nie tylko historycznie (w końcu to nasz najbliższy sojusznik z lat międzywojennych), ale i dziś zaskakująco do Polski podobny. Dlatego warto sięgnąć po książkę dwóch młodych historyków – polskiego i rumuńskiego – przedstawiającą ostatnie dwudziestolecie dziejów naszego prawie że sąsiada. Upadek potwornej dyktatury Nicolae Ceausescu 22 grudnia 1989 roku pozwolił Rumunom na stworzenie demokratycznego państwa, ale nie dokonało się to od razu i nie było wcale łatwe. Autorzy książki bardzo wiele miejsca poświęcili nie tylko na przedstawienie autorytarnych i populistycznych zakusów kolejnych rządzących Rumunią, ale także ogromnej i wcale nie chwalebnej roli, jaką w jej polityce i gospodarce odgrywali ludzie dawnych i nowych służb specjalnych, korupcja i powiązanie aparatu władzy ze światem przestępczym. Pokazali państwo dalekie od politycznej stabilności, w którym irracjonalne emocje często mają bardzo duży wpływ na wydarzenia (skąd my to znamy?). A jednocześnie naród i społeczeństwo dążące do modernizacji, dumne z własnych dziejów i pełne nadziei na lepsze czasy. Bardzo ciekawy kraj i bardzo ciekawa książka. Jarosław Górski Instytut Studiów Politycznych PAN i Trio, Warszawa 2012, s. 280, 42 zł, ISBN 978-83-7436-294-8

Ian Kershaw

Führer. Walka do ostatniej kropli krwi Ceniony brytyjski historyk omawia ostatnie miesiące II wojny światowej w Europie. Od nieudanego zamachu na Hitlera w Wilczym Szańcu aż do kapitulacji III Rzeszy. Przede wszystkim jednak rozważa, czemu Niemcy tak zaciekle się bronili, chociaż nie mieli raczej złudzeń co do nieuchronnej klęski. Próba znalezienia odpowiedzi na to pytanie poparta jest wieloma materiałami źródłowymi, przytaczane są liczne historie i wypowiedzi świadków zdarzeń. Z archiwaliów niezbicie wynika ślepa miłość, jaką większość Niemców do samego końca darzyła swojego charyzmatycznego przywódcę. I jeszcze jedno. Fotografia na okładce książki jest fotomontażem. Widzimy żołnierzy stojących przy Aptece Pod Siedmioma Planetami (istniejącej na rynku w Lubaniu – woj. dolnośląskie, do dziś), gdzie Adolfa Hitlera nigdy nie było. Młody żołnierz witający się z Hitlerem to Wilhelm Hubner. W rzeczywistości odbierał tam odznaczenie od Josepha Goebbelsa, wizytującego miasto (wtedy Lauben) wraz z niemiecką kroniką filmową 9 marca 1945 roku, po odparciu rajdu sowieckich czołgów, których aż 15 zniszczono. Tomasz Zb. Z apert tłum. Grzegorz Siwek, Znak, Kraków 2012, s. 584, ISBN 978-83-240-2237-3

Martin Gilbert

Dziennik Norymberski Wnikliwy zapis reakcji oskarżonych na przebieg procesu w Norymberdze. Autorem jest amerykański psycholog, po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny wcielony do armii w stopniu porucznika. Ponieważ biegle znał niemiecki, trafił do Europy, gdzie służył w wywiadzie wojskowym. W roku 1945 został psychologiem na głównym procesie w Norymberdze. Obcując z Goeringiem, Jodlem, Keitlem Speerem, Frankiem, Streicherem i pozostałymi zbrodniarzami napisał wstrząsającą książkę, wyb i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

daną w okrojonej formie już w roku 1947, dziś klasyczną, z pogranicza psychologii i literatury faktu. W Polsce ukazuje się po raz pierwszy, ponieważ zawiera liczne passusy dokumentujące współudział Związku Sowieckiego w wywołaniu II wojny światowej. Gilbert nie daje się ponieść emocjom i nie wydaje wyroków. Unika tanich uogólnień i powierzchownych banałów. Jest beznamiętny wobec materiału, który zdobywa, ale i bezwzględny wobec czytelnika. Nie ukrywa żadnych szczegółów, wykazuje jak łatwo przejść na najczarniejszą stronę mocy. Jego dziennik to memento, że tacy ludzie mogą żyć w każdych czasach. Tomasz Zb. Z apert tłum. Tomasz Łuczak, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 512, ISBN 978-83-7799-480-1

Samuel W. Mitcham jr

Blitzkrieg w Rosji 1941 Gruntowna analiza genezy i przebiegu największej w dziejach współczesnej wojskowości operacji militarnej – wojny Trzeciej Rzeszy przeciw ZSRR. Autor relacjonuje ją nie tylko przez fakty i wydarzenia kształtujące kolejne etapy operacji „Barbarossa”, lecz koncentruje się też na sylwetkach niemieckich dowódców najwyższego oraz średniego szczebla odpowiedzialnych za działania na froncie. Podziela pogląd, że swą szansę na sukces Adolf Hitler zaprzepaścił okrutnym traktowaniem rosyjskiej ludności, nierzadko uważającej wkraczające oddziały Wehrmachtu za wyzwolicieli spod komunistycznego jarzma. Tylko w przypadku wywołania antybolszewickiej rebelii Niemcy mogli zrównoważyć przewagę wroga w sprzęcie i ludziach. Książka złożona jest z dwóch zazębiających się części: skrupulatnego opisu bezprecedensowej w dziejach świata batalii oraz życiorysów uczestniczących w niej strategów. Kiedy w tekście pojawia się nazwisko ważnej postaci tych krwawych zmagań, autor zawsze czyni dygresję na temat jego biografii. Z jednej strony nieco utrudnia to lekturę, z drugiej jednak poszerza wiedzę czytelnika. Tomasz Zb. Z apert tłum. Michał Kompanowski, Bellona, Warszawa 2012, s. 295, ISBN 978-83-11-12-267-3

Janusz Kaliński

Gospodarka w PRL Dogłębny wizerunek naszej gospodarki w latach 1944–1989. Autor jest profesorem zwyczajnym w Katedrze Historii Gospodarczej i Społecznej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i specjalizuje się w najnowszej historii gospodarczej. Wnikliwie analizuje system gospodarki centralnie planowanej i zarządzanej, politykę ekonomiczną podporządkowaną nierealnej doktrynie, tzw. socjalistycznej industrializacji, problemy rolnictwa, zdominowane przez Związek Radziecki stosunki gospodarcze z zagranicą, zastąpienie handlu rozdzielnictwem, ułomność pieniądza oraz warunki bytowe ludności, będące źródłem kryzysów społeczno-ekonomicznych. W podsumowaniu omawia wady strukturalne i negatywne konsekwencje społeczne gospodarki – jak trafnie zauważa – „centralnie kierowanej… na manowce”. Podkreśla iluzję upowszechnianego w dekadzie Edwarda Gierka poglądu, że jesteśmy w dziesiątce najbogatszych państw globu. A porośnięte chwastami pozostałości niejednej wznoszonej wtedy fabryki – w ramach budowania – jak to wtedy określała nachalna propaganda – „drugiej Polski”, nierzadko wciąż szpecą polski krajobraz. Praca jest kolejnym tomem serii „39/89” przedstawiającej popularnonaukowe opracowania historyczne dotyczące wydarzeń i tematów istotnych dla tego – najdramatyczniejszego w dziejach Polski – półwiecza. Cykl w pierwszym rzędzie jest adresowany do licealistów oraz studentów. (to-rt) Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2012, s.128, ISBN 978-83-7629-277-9

• k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

41 41


Recenzje Religia Małgorzata Dziedzic, Stanisław Dziedzic

Arcybiskup Józef Bilczewski

W interesującej serii WAM „Wielcy Ludzie Kościoła” ukazała się kolejna pozycja, poświęcona tym razem życiu i działalności arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, od niedawna, bo od 23 października 2005 roku, zaliczonego przez Benedykta XVI do grona świętych. Józef Bilczewski (1860-1923) był profesorem teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, rektorem uniwersytetu Lwowskiego, najwybitniejszym arcybiskupem lwowskim w sześciowiekowych dziejach archidiecezji. Autorzy tej książki z wnikliwością odtwarzają jego drogę do godności arcybiskupiej oraz posługę Kościołowi lwowskiemu, a wszystkie fakty z życia Józefa Bilczewskiego wspaniale wpisują w problemy współczesnej mu epoki. Zwracają przy tym uwagę, że arcybiskup Bilczewski „był człowiekiem modlitwy i głębokiego zawierzenia Bogu. A jeśli Bogu, to i człowiekowi. Dlatego zawsze szanował ludzi i ich prawo do wyrażania poglądów, nawet gdy się z nimi nie zgadzał, gdy je oceniał, gdy z nimi polemizował jako społecznie i jednostkowo szkodliwe”. Bożena Rytel Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, s.148, ISBN 978-83-7505-915-1

(red.) Krzysztof Faber

Sto modlitw do Maryi W niniejszym zbiorku zgromadzono sto modlitw maryjnych. Ich autorami są święci i błogosławieni, ludzie świeccy i duchowni, żyjący zarówno w dawnych epokach literackich, jak i nam współczesnych. Wysławiają oni Maryję jako Matkę Kościoła, towarzyszącą ludowi Bożemu w wędrówce wiary, czy jako Tę, która wstawia się za swoimi dziećmi, wysłuchując ich próśb. Maryja, według św. Germana z Konstantynopola, jest Boską rosą, deszczem od Boga zesłanym na jego wyschłe serce, podporą w słabości. Zaś według św. Bernarda z Clairvaux jest Matką Słowa, która nie opuści nikogo, kto się do Niej zwróci. Paul Claudel dziękuje Maryi za istnienie, śpiewając Jej „ z serca przepełnionego miłością, że jest najdoskonalszym stworzeniem, jakie wyszło z rąk Stwórcy”. Kard. Stefan Wyszyński w „Krótkim akcie oddania się Matce Bożej w Niewolę Miłości” pisze: „Chcę odtąd czynić wszystko z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twego Syna i zawsze zwyciężasz”. Nie sposób wymieniać i cytować wszystkich autorów. Zbiorek jest interesujący chociażby ze względu na obszerny przekrój różnorodnych modlitw, litanii, czy nowenn. Zamieszczono tu również, pod numerem 99,wschodni hymn „ Akatyst ku czci Bogurodzicy’’, w którym między innymi jawi się Maryja jako „wyciągająca z otchłani niewiedzy”, „odpędzająca tego, co dusze uwodzi”, czy „przebaczenie niosąca dla wielu grzeszników”. Zbiorek kończy równie poetycka „Modlitwa bizantyjska do Matki Boga”. Bożena Rytel Wydawnictwo Promic, Warszawa 2012, s. 216, ISBN 978-83-7502-334-3

Socjologia

tradycja, ciągłość, z drugiej – twórczy bunt, potrzeba zmian, eksperymentowania, gotowość do modyfikacji. „Kultura z konieczności generuje ciągła zmianę, choć może to czynić wyłącznie przez tworzenie nowych porządków”. Dialektyczna istota kultury stanowi o jej sile, trwałości i świeżości. Ale też, co rozwija Bauman w przedmowie, wielość wartości „wprowadza dziś w życie człowieka niepewność i utrudnia dokonywanie wyborów”. W tym spojrzeniu po latach na własny tekst jest znacznie mniej optymizmu niż w oryginale, gdy Bauman pisał: „Kultura jest zjawiskiem przynależnym wyłącznie człowiekowi w tym sensie, że ze wszystkich żywych istot tylko człowiek posiada zdolność do kwestionowania swojej rzeczywistości i żądania znaczenia, sprawiedliwości, wolności i dobra – jednostkowego lub zbiorowego”. Człowiek „ponowoczesny” jest pogubiony i szuka dróg na skróty, co być może stanowi największe zagrożenie dla kultury, zwłaszcza w ujęciu praxis, czyli m.in. jej kultywowania. (ł) tłum. Jacek Konieczny, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, s. 352, ISBN 978-83-01-16910-7

Psychologia Steve Biddulph

Męskość. Nowe spojrzenie Steve Biddulph, amerykański psycholog i psychoterapeuta, jest autorem wielu znakomitych książek poświęconych problemom współczesnych mężczyzn z ich tożsamością i odgrywaniem męskich ról. W swojej nowej książce (kontynuacji i rozwinięciu znakomitej „Męskości” wydanej w Polsce w 2005 roku) potwierdza swoją diagnozę dotyczącą współczesnego kryzysu męskości zarówno jako wartości, jak i bardzo ważnego składnika psychiki i duchowości człowieka. Jak zauważa autor, od kilku pokoleń mężczyzna nie wie, nie rozumie i nawet w głębi siebie nie przeczuwa, czym jest męskość. Był najczęściej jako chłopiec wychowywany przez kobiety: matkę, babkę, wychowawczynie w przedszkolu i nauczycielki w szkole, nie mogąc obserwować dorosłych mężczyzn – którzy spędzali większość dnia w pracy, do domu przynosząc tylko zmęczenie i frustrację – w codziennych zmaganiach z rzeczywistością, nie mogąc z nimi rozmawiać, konfrontować własnych problemów i marzeń. Dlatego, wchodząc w dorosłość, próbuje przywdziewać maski, które podpatrzył u gwiazd filmu czy telewizji, albo u nieco starszych rówieśników. Tyle że za takimi maskami nie kryje się żadna treść, służą one tylko temu, aby przykryć pustkę. Biddulph proponuje mężczyźnie zdjęcie maski i przyjrzenie się swoim własnym uczuciom. Twierdzi, że mężczyzna nie musi i nie powinien zadowalać się tym, co zewnętrzne, że może ze swojej męskości czerpać radość i satysfakcję, a potem przekazywać ją innym: synom, córkom, partnerkom i innym ludziom. Biddulph jako praktykujący psycholog, i to w dodatku amerykański, nie ogranicza się do diagnoz, ale proponuje rozwiązania służące pogłębieniu przez mężczyznę własnej tożsamości i samoświadomości a także relacji z najbliższymi, o tworzeniu satysfakcjonujących związków miłosnych, przyjaźni, wychowywaniu dzieci, o dostrzeganiu sensu pracy i innych życiowych aktywności. Znakomita książka, godna polecenia tym mężczyznom, którym nie wystarcza odtwarzanie cudzych ról. Jarosław Górski tłum. Agnieszka Jacewicz, Rebis, Poznań 2012, s. 280, 37,90 zł, ISBN 978-83-7510-852-1

Zygmunt Bauman

Kultura jako praxis Wznowioną po trzech dekadach głośną pracę „Kultura jako praxis” Zygmunt Bauman poprzedził rozbudowanym wstępem, który stanowi trzecią część obecnej całości. Wstęp ten zarówno aktualizuje treść, poszerza o nowe głosy i polemiki, ale i broni głównej tezy – że nie ma jednego znaczenia terminu „kultura”, że „kultura (…) jest w równym stopniu sprawczym podmiotem nieporządku, jak i narzędziem porządku; czynnikiem napędzającym proces starzenia się oraz zanikania, jak i gwarantem niezmienności”. Kultura to z jednej strony wzorzec, 42

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Nauka James Gleick

Informacja To niezwykle erudycyjna książka o tym jak informacja pozwala przedstawiać świat i, z drugiej strony, jak umożliwia deformowania rzeczywistości. To także historia zmagań z ułomnością pamięci i z trudami komunikacji. Książka o barierach i ich przełamywaniu. O tym jak usiłowano

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje dostarczać informację, wprowadzać dezinformację i ukrywać prawdziwą treść. Książka niezwykła, bo bit informacji z powrotem sprowadza do pełnoprawnego bytu, umiejscawiając ją w historii, nauce i technologii. A jednocześnie pokazująca jak rzeczywistość zamienić na binarny układ cyfr 010101… Świetnie napisana, odwołująca się w równym stopniu do literatury i sztuki, jak do matematyki i inżynierii. (ł) tłum. Grzegorz Siwek, Znak, Kraków 2012, s. 464, 49,90 zł, ISBN 978-83-240-2249-6

Pedagogika Anna Błasiak

Oddziaływania wychowawcze w rodzinie Zamysłem autorki tej publikacji jest popularyzacja wiedzy z zakresu pedagogiki rodziny. Wiedzy, która wpłynie na kompetencje wychowawcze rodziców, podnosząc ich kulturę pedagogiczną. Konieczne to w XXI wieku, stawiającym przed rodzicami zadania i wyzwania obce poprzednim pokoleniom. Autorka wiele miejsca poświęca najpierw relacjom małżeńskim, które warunkują trwanie rodziny, by następnie przejść do autorytetu rodzicielskiego. Dzieci uznające autorytet rodzicielski łatwiej prowadzić. Zaś rodzic z autorytetem jest konsekwentny i zdecydowany w swoim postępowaniu, co – jak zauważa autorka – sprzyja kształtowaniu poczucia bezpieczeństwa. Gdy rodzice nie są autorytetem dla swojego dziecka, ich miejsce zajmuje ktoś inny; nieformalna grupa czy sekta, fałszywi prorocy, podejrzani przywódcy grupy, czy dziwaczni i ekscentryczni idole. Sporo miejsca autorka przeznacza omówieniu znaczenia ojca i matki w rozwoju i wychowaniu dziecka, wychowaniu zgodnym z potrzebami płci, fazom życia środowiska rodzinnego, sile więzi rodzinnych i ich budowaniu. Mówi też o konfliktach rodzinnych, które mogą być szansą ku konstruktywnym zmianom. „ Wszędzie – pisze Anna Błasik – gdzie żyją obok siebie ludzie, muszą występować konflikty. Nie oznaczają one klęski, są naturalnym momentem w życiu, w którym sprawdza się człowiek i jego miłość”. Rozdziały godne polecenia dotyczą również między innymi metod i środków wychowawczych w rodzinie, kształtowania emocji dziecka, wychowania ekonomicznego, kształtowania zainteresowań dziecka, trudnych sytuacji w życiu rodzinnym czy wychowaniu dziecka w rodzinie niepełnej. Bożena Rytel Wydawnictwo WAM, Akademia Ignatianum, Kraków 2012, s.178, ISBN 978 83-7505-905-2(WAM), ISBN 978-83-7614-039-1 (Ignatianum)

Vincent J. Monastra

Na pomoc! Moje dziecko ma ADHD Autor tej cennej pozycji jako psycholog klinista specjalizuje się w terapii dzieci, nastolatków i dorosłych dotkniętych syndromem ADHD. Jego nowatorskie metody leczenia są znane na całym świecie. W prezentowanej książce rodzice zainteresowani syndromem ADHD otrzymają 10 lekcji, dzięki którym mogą rozwiązać swoje problemy oraz swojego dziecka. Lekcje te dotyczą m.in. uświadomienia sobie, że lekarstwa nie leczą ADHD, ale mogą pomóc, że wychowanie nie powoduje ADHD – tylko geny, że przy ADHD ogromne znaczenia ma dieta, harmonogram zajęć, właściwa motywacja do pracy, itd. „Chcę wam pomóc – zwraca się do rodziców autor – w zdobyciu tych życiowych umiejętności, które przyczynią się do większych sukcesów waszego dziecka w przedszkolu, szkole, w przyszłej pracy, a także, kiedyś, w pełnieniu przez nie roli współmałżonka i rodzica”. Vincent J. Monastra omawia również pozytywnie rokujące terapie psychologiczne, które mogą sprzyjać rozwojowi poznawczemu i społecznemu dziecka. Bożena Rytel

Poradniki Diana Kirschner

Miłość w 90 dni W dzisiejszych czasach stworzenie normalnego, zdrowego związku, opartego na szacunku i zaufaniu to nie lada wyzwanie. Bywa że ze strachu przed samotnością bierzemy to, co podtyka los, zapominając o naszych prawdziwych potrzebach. Zadowalamy się byle czym i usprawiedliwiamy swojego mocno nieidealnego partnera, tworząc iluzję udanego związku. Dlaczego tak się dzieje? Gdzie tkwi problem? Odpowiedź jest banalnie prosta – w naszej głowie. Poradnik „Miłość w 90 dni” to trzymiesięczny program, który, jak głosi hasło z okładki, pomoże kobietom znaleźć „księcia wśród ropuch”. Książka składa się z trzech rozdziałów – każdy z nich to kolejny etap kursu. Autorka wyznaczyła czytelniczkom konkretne zadania, które muszą zrealizować w poszczególnych miesiącach. Czytelniczki będą zmuszone odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań, które pomogą ustalić, o co właściwie im w życiu chodzi. Aby trzeźwo i z dystansem ocenić mężczyzn, z którymi się spotykamy, Diana Kirschner proponuje wprowadzić w życie program randek z trzema. Polega on na tym, że spotykamy się jednocześnie z trzema mężczyznami i spokojnie ich ze sobą porównujemy. Dzięki temu nie angażujemy się i nie uzależniamy od żadnego z nich i bez presji możemy zdecydować, który najbardziej nam odpowiada. I jedna bardzo ważna zasada – z żadnym nie idziemy do łóżka! To grozi przedwczesnym, niekontrolowanym przywiązaniem! Miłość nie jest przyjemnością tylko dla wybranych, każdy na nią zasługuje! W jednym z rozdziałów autorka zdradza sekrety miłości dla kilku grup kobiet – samotnych matek, kobiet wykształconych, odnoszących sukcesy w życiu zawodowym oraz czterdziestopięcioletnich i starszych. Tego typu „komplikacje” wcale nie oznaczają, Serie wydawnicze – G+J Książki

Uwierzyłbyś że…

Seria autorstwa Richarda Platt’a licząca kilkanaście tytułów to zbiór nieprawdopodobnych ciekawostek. Każda pozycja dotyczy innej dziedziny. W „Szaleństwie mody” czytelnik dowiaduje się, do jakich skrajnych posunięć zdolni są ludzie, aby podkreślić swój indywidualizm, bądź odwrotnie – nie posiadać własnego zdania i podążać ślepo za wyznaczonymi trendami. „Cuda medycyny” ukazują z kolei przedziwne środki i metody, jakich używano w przeszłości do leczenia pacjentów. W dzisiejszych czasach meczom piłkarskim towarzyszą wielkie emocje i mimo psychologów sportowych piłkarze na spotkaniach o wielką stawkę z pewnością przeżywają stres, jednak nijak to się ma do piłki granej przez starożytnych Majów, którzy graczy z przegranej drużyny składali w ofierze bogom, o czym możemy się dowiedzieć z części „Niebezpieczne rozrywki”. Z „Osiągnięć komunikacji” czytelnik dowie się na przykład, że zostały już skonstruowane latające samochody. Tytuł „Wymarzone prace” jest ironiczny, gdyż książka ukazuje najcięższe możliwe zajęcia w najtrudniejszych warunkach. Wytknięto tutaj wady nawet z pozoru bajecznej pracy jak tester łóżek, któremu płacą za spanie!!! Seria zawiera jeszcze następujące tytuły: „Zadziwiające fakty o jedzeniu” „Ciekawostki o miastach”, „Zalety nauki”, „Niezwykłe rozrywki” i „Rodzinne przyjemności”. Ten zbiór niesamowitych faktów powinien poruszyć, otworzyć umysł, pobudzić wyobraźnię i dać do myślenia o tym, że na świecie dzieją się tak niesłychane rzeczy. (kg)

tłum. Paulina Zaborek, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2012, s. 272, ISBN 978-83-7660-192-2

b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

• k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

43 43


Recenzje że szansa na uczucie już nie istnieje. Wystarczy tylko odpowiednie nastawienie. Osobiście uważam, że sekretu udanego związku nie da się zawrzeć w kilkunastu regułach, miłości nie można opanować i z pewnością nie ma ona nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Mimo wszystko poradnik warto przeczytać, choćby po to, aby spojrzeć na swój „przypadek” z innej perspektywy. (hk) tłum. Anna Broniszewska, G+J Książki, Warszawa 2012, s. 360, ISBN 978-83-7778-158-6

Lillian Glass

Toksyczni mężczyźni Toksyczni mężczyźni… Co to właściwie za gatunek? Czym się charakteryzują i jaki wpływ mają na swoje partnerki? W jaki sposób ich rozpoznać i przede wszystkim jak się przed nimi ustrzec? Lillian Glass – specjalistka w dziedzinie komunikacji i mowy ciała, udziela szczegółowych odpowiedzi na te i wiele innych pytań. A wszystko po to, aby kobiety w końcu nauczyły się rozpoznawać destrukcyjne typy mężczyzn i nie angażowały się w związki, które nie mają przyszłości! Toksyczny mężczyzna to, według autorki, taki człowiek, który nie traktuje swojej partnerki z należytym szacunkiem, kobieta czuje się przez niego nieszczęśliwa i traci poczucie własnej wartości. Jego ofiarą może paść każda dziewczyna, bez względu na wiek, wygląd, status społeczny czy wykształcenie. Ale, co ważniejsze – to, co dla jednej z nas będzie toksyczne, wcale nie musi być takie dla kogoś innego. Wszystko jak zwykle jest kwestią charakteru. Lillian Glass wyróżnia 11 typów toksycznych mężczyzn – zazdrosny rywal, drzemiący wulkan, arogancki mądrala, manipulant, dręczyciel i maniak kontroli, wtrącalski, ofiara, mięczak, narcyz, emocjonalna chłodnia i socjo-psychopata. Dlaczego kobiety decydują się na związki z osobnikami, którzy później niszczą je psychicznie? Według Lillian Glass przyczyną jest tzw. „proces wdrukowania”, który rozpoczyna się już od najmłodszych lat. Dziewczęta przyzwyczajają się do cech charakteru, jakie posiadają osoby z ich najbliższego otoczenia i później, w dorosłym życiu, poszukują tego samego u partnerów. Bez względu na to, czy są to cechy pozytywne czy negatywne. Autorka potwierdza teorię Freuda – „To, czego nie rozwiązaliśmy, często powtarzamy”. W kolejnych rozdziałach Glass wyjaśnia, dlaczego kobiety przyciągają toksycznych mężczyzn i przedstawia kilka technik, jak sobie poradzić z poszczególnymi typami. Poradnik zawiera także liczne pytania, które pomogą ustalić czytelniczkom czy mężczyzna, z którym są związane lub planują się związać, posiada toksyczne cechy. Szczególnie polecam podrozdział „Jak w sieci rozpoznać toksycznego mężczyznę” – idealny dla wielbicielek wirtualnych znajomości. A na samym końcu coś optymistycznego – autorka przygotowała dla nas profil normalnego, „Tego Właściwego” mężczyzny – cóż, pozostaje mieć nadzieję, że tacy też istnieją… (hk) tłum. Justyna Woldańska, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012, s. 270, ISBN 978-83-7510-833-0

Medycyna wokół nas Poradnik, który ułatwić ma nam, zwykłym ludziom, zrozumienie zawiłej dziedziny nauki, z którą spotykamy się na co dzień. Autorzy podjęli się opisania w zabawny i ciekawy sposób odkryć naukowych, które ułatwiają nam życie. Czytelnicy dowiedzą się jak ustrzec się przeziębienia i co zrobić z wakacyjną plagą owadów żyjących w polskich lasach. Eksperci podpowiadają parę sprawdzonych metod pozbycia się bólów głowy czy złego samopoczucia bez zażywania leków. Jeszcze jednej zaletą książki jest jej niewielki rozmiar, który pozwoli zawsze mieć ją przy sobie (bo tak naprawdę w każdej chwili może okazać się przydatna). (kg) G+J Książki, Warszawa 2012, s. 128, ISBN 978-83-7778-139-5

44

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Przewodniki Stephen Brook

Praga i Czechy Ten przewodnik po Czechach ma jedną zasadniczą przewagę nad większością bedekerów pisanych przez polskich autorów. Stosuje czeskie nazwy własne – miejscowości, dzielnic, regionów geograficznych, rzek etc. Wydawałoby się to oczywiste, tymczasem polscy autorzy mają nieznośną manierę stosowania w przewodnikach po Czechach, Słowacji i Litwie nazw wyłącznie polskich, co zdecydowanie obniża ich użyteczność w podróży. Dobrze wiedzieć, że Olomouc to Ołomuniec, ale na mapie samochodowej próżno szukać polskich nazw, o nawigacji GPS nie wspominając. Tu są nazwy oryginalne w tytułach podrozdziałów i w indeksie, ale też polskie w samych opisach atrakcji (zasługa tłumaczki). To nie jedyna zaleta. Jak na kieszonkowy przewodnik, ten objął większość tego, co naprawdę warto zobaczyć. Niedosyt będą mieli miłośnicy górskich wycieczek, ale dla nich są inne przewodniki. Osoby, które jadą do Pragi plus dodatkowo chcą spędzić kilka dni w Czechach otrzymują reprezentatywne propozycje zwiedzania, a także informacje o kraju, o kuchni, piwie, literaturze, sztuce itd. I znakomite zdjęcia. (ł) tłum. Barbara Gadomska, G+J/ National Geographic, Warszawa 2012, 31,90 zł, ISBN 978-83-7596-296-3

Anna Kłosowska

Europa za pół ceny Ciekawy i z polotem napisany przewodnik, który powinien składać się z dwóch tomów, gdyż tytułowa „Europa” to tylko wybrane przez autorkę kraje, nie ma m.in.: Holandii, Słowacji, Słowenii, Ukrainy, Rosji, Łotwy, Estonii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Czarnogóry, Serbii, Bośni, Albanii, Białorusi itd., itd. Są natomiast naprawdę cenne porady i to dla każdego, nie tylko dla studentów czy globtroterów. Informacje dotyczą tego jak tanio podróżować, nie ważne czy samochodem, samolotem, autostopem czy rowerem, gdzie i co tanio kupić, jak znajdować okazyjne noclegi, jak taniej zwiedzać muzea itp. Jednym słowem, autorka pokazuje nam, gdzie łapać okazje, na których stronach internetowych rezerwować tańsze atrakcje, gdzie szukać informacji o promocjach itd. Poza tym pisze o obyczajach poszczególnych krajów, a przy okazji – o tym, co ile kosztuje, ile napoje, ile jedzenie, ile bilety. Dzięki temu wiemy, kiedy przepłacamy, a kiedy mamy naprawdę dobrą cenę i warto korzystać. Całość została wzbogacona o świetne zdjęcia i podstawowe informacje dotyczące atrakcji turystycznych. (ł) G+J RBA/ National Geographic, Warszawa 2012, s. 378, 31,90 zł, ISBN 978-83-7596-367-0

Rosemary Bailey

Francja

„W mieście jest wielu producentów, proponujących darmową degustację, ale najlepsza jest Distillerie Otard” – pisze o mieście Cognac Rosemary Bailey w przewodniku „Francja”. Ale w czym najlepsza? Co na to właściciele tak potężnych marek z Cognacu jak: Hennessy, Remy Martin, Martell, Courvoisier czy Camus? Czy aby wytłuszczony w tekście przewodnika Otard to nie product placement? Oczywiście to szczegół dla koneserów. Co do przewodnika, to wydaje mi się, że Francja jest zbyt dużym krajem dla kieszonkowej serii „Wakacje na walizkach” i po prostu nie da się jej solidnie opisać na czterystu gęsto inkrustowanych zdjęciami stronach. Siłą rzeczy opisy mega atrakcji są zbyt lakoniczne. Miasto, którego zwiedzaniu można poświęcić weekend i odjechać z poczuciem niedosytu, kwitowane jest kilkunastoma zdaniami. To sprawia, że nie jest to przewodnik do zabrania ze sobą w podróż. Moim zdaniem to

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje przewodnik inspirujący, rozbudzający pragnienia, uruchamiający marzenia. I wcale nie dzięki opisom Rosemary Bailey, bo one niewiele więcej mówią o cudach Francji niż o koniaku. Prawdziwym atutem są zdjęcia, niezwykłe ujęcia, które zachwycają bogactwem, różnorodnością, wielowiekową historią kraju. Lista autorów zdjęć zajmuje całą stroną zadrukowaną maczkiem i to oni są prawdziwymi autorami przewodnika. Są to reporterzy związani z „National Geographic”, renomowaną marką na rynku fotografii podróżniczej. (ł) tłum. Piotr Amsterdamski, G+J RBA/National Geographic, Warszawa 2012, s. 400, 31,90 zł, ISBN 978-83-7596-288-8

Albumy Grzegorz Górny (tekst), Janusz Rosikoń (fotografie)

Świadkowie Tajemnicy

Podwarszawskie wydawnictwo od lat publikuje interesujące albumy związane z historią i sztuką. A że chrześcijaństwo związane jest niejako organicznie z historią europejską, w tym roku wydawca zdążył z opublikowaniem albumu związanego z Męką Pańską właśnie na Wielkanoc. W ciągu dwóch lat pracy autorzy korzystali z wielu zasobów archiwalnych i bibliotecznych oraz zbiorów klasztornych i prywatnych zlokalizowanych głównie w Europie (Włochy, Francja, Hiszpania), przeprowadzali rozmowy z uczonymi zajmującymi się badaniem śladów materialnych przy pomocy nowoczesnych narzędzi technicznych. Odwiedzali też świątynie będące depozytariuszami relikwii, z których część można uznać za autentyki, a część to przedmioty o skomplikowanej historii i niejasnym pochodzeniu jednak czczone przez stulecia jako dowody męki Chrystusa. Taka wyprawa w świat materialny, związany z uznawanym przez katolików za najważniejsze wydarzenie, podawane im do wierzenia, może wywoływać kontrowersje u innych wyznawców chrześcijaństwa i innych religii, może wywoływać kpiny i nazywanie takiej formy wiary zabobonami. Jednak autorzy tego albumu docierają do miejsc i poglądów mało znanych szerszej opinii publicznej. Album składa się z 12 rozdziałów, z których dziesięć dotyczy konkretnych przedmiotów związanych z męczeństwem i śmiercią Chrystusa, jedenasty rozdział poświęcony jest relikwiom uznawanym za pamiątki po Jezusie, ale, jak piszą autorzy, nie są one dokładnie zbadane przez naukowców. Najbardziej znane z pierwszych rozdziałów są: całun turyński, krzyż święty, chusta św. Weroniki i korona cierniowa. Na końcu autorzy zadają relacje z miejsc ukrzyżowania i pochowania Jezusa w Jerozolimie. Obszerny album zawiera przeszło 400 fotografii, wiele z nich ukazuje mało znane szczegóły, wychwycone przez dokładne fotografie cyfrowe i mikrofotografie. Takie połączenie opisów i ilustracji jest rzeczywiście dobrze zaplanowanym śledztwem i wskazuje na łączność nauki i wiary. Wielu przywoływanych współczesnych syndonologów i uczonych z innych dziedzin zajmujących się relikwiami po Jezusie deklaruje swoje żydowskie pochodzenie. Bogdan Klukowski Rosikon Press, Warszawa 2012, s. 336, 79,80 zł, ISBN 978-83-62981-32-8

Fotografia

wystawie w warszawskiej Zachęcie, ale także omawianych w tej książce), że fotografia wyraża ekspresję wyłącznie poprzez abstrakcyjną formę. Fotografia operuje obrazem. Jej zaletą jest możliwość natychmiastowego zatrzymania chwili, ale poprzez ustawienie świateł, inscenizację, choreografię, makijaż i wiele innych elementów, także technicznych jak czas naświetlania i głębia ostrości, sama kreuje rzeczywistość, buduje nastrój, wprowadza symbolikę, wywołuje szereg skojarzeń. Tytuł zdjęcia, opis zdarzenia, kontekst historyczny – to wszystko dodaje znaczeń, na początku jednak jest wizja. Książka nie jest poradnikiem, jak wcześniejsze publikacje Freemana, lecz albumem. Autor przedstawia masę zdjęć najwybitniejszych fotografów i tłumaczy na czym polega ich wyjątkowość. Cytuje też mistrzów fotografii, którzy zdradzają okoliczności, w jakich powstawały ich prace, mówią też wiele o samym procesie twórczym i o miejscu fotografii w galerii sztuki. Miejscu szczególnym, bo przecież fotografia jest najbardziej masową ze sztuk, a przez to być może tym trudniej o wybitność, zwłaszcza gdy utożsamiamy ją z wyjątkowością dzieła. (Ł) tłum. Maciej Jabłoński, G+J RBA/National Geographic, Warszawa 2012, s. 192, 51,90 zł, ISBN 978-83-7596-279-6

Muzyka Marta Wesołowska

Gagaku. Dzieje i symbolika japońskiej muzyki dworskiej Tradycja japońskiej muzyki gagaku liczy już ponad tysiąc czterysta lat, ale wciąż jest żywa i kultywowana przez kolejne pokolenia muzyków. Elegancka i podniosła muzyka, jak wierzą jej wykonawcy i słuchacze, ma nie tylko walory estetyczne, ale oddaje także naturę świata, dobroczynnie wpływając na tych, którzy z nią obcują. Nieprzyzwyczajonym do niej i nierozumiejących jej, a przede wszystkim przywiązanym do zachodniej harmonii polskim melomanom może początkowo wydawać się dziwna czy wręcz nieprzyjemna, piszcząca i chaotyczna, a jednak przy dłuższym słuchaniu (czego piszący te słowa doświadczył) ujawnia swoją niezwykłość, oryginalność i hipnotyczny potencjał. Dlatego też warto sięgnąć do podstawowego kompendium wiedzy o tej muzyce wydanego właśnie przez wydawnictwo Trio. Autorka przystępnie i z polotem przedstawia słuchaczom historię gagaku w kontekście dziejów muzyki japońskiej i dalekowschodniej, a także w szerokim kontekście historii politycznej i kulturowej regionu. Ukazuje wewnętrzne zróżnicowanie i bogactwo gatunku, wyjaśniając subtelne różnice pomiędzy poszczególnymi odmianami. Ukazuje nadzwyczajną konsekwencję i porządek dźwięków (a także towarzyszących wykonywaniu muzyki gestów i ruchów muzyków i tancerzy), które nieobytemu słuchaczowi mogą się wydawać przypadkowe. I to, co najniezwyklejsze: związek muzyki z koncepcjami religijnymi i filozoficznymi rozwijającymi się Japonii: sintoizmem, konfucjanizmem, taoizmem czy buddyzmem. Lektura obowiązkowa nie tylko dla melomanów, miłośników tańca i teatru, pasjonatów kultury japońskiej, ale także dla tych, którzy lubią odkrywać precyzyjny zamysł w pozornym chaosie. Jarosław Górski Trio, Warszawa 2012, s. 184 + tablice barwne, 29 zł, ISBN 978-83-7436-302-0

Michael Freeman

Satyra

Wizja fotografa Znakomita książka, pokazuje co sprawia, że fotografowanie zasługuje na miano sztuki. Nie decydują o tym ani obiektyw, ani matryca aparatu, ani nawet biegłość w posługiwaniu się sprzętem. Prawdziwie wielkie zdjęcia narodziły się w głowie fotografa (choć szczęście, odpowiednia chwila, są tu nie bez znaczenia), często nie są one odwzorowaniem rzeczywistości, lecz jej kreacją. Bywa nawet, jak np. w pracach Wolfganga Tillmansa (niedawno prezentowanych na dużej b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

Jerzy Dobrowolski

Decybel

Audycja pod tym tytułem to wizytówka Programu Trzeciego Polskiego Radia. Powstała „dawno, dawno temu, kiedy była cenzura a nie było autocenzury” – jak brzmi motto książki. Niestety nie ma jej w zbiorach archiwalnych rozgłośni, gdyż taśmy skasowano w stanie wojennym. A ponieważ dla obecnego kierownictwa rozgłośni jej historię inauguruje pierwsze wydanie Listy Przebojów, dobrze się więc stało, że za sprawą nieocenionego Romana Dziewońskiego, od lat pielęgnującego pamięć o Jerzym Dobrowolskim, otrzymujemy zapis „Decybela”, emitowanego ze studia • k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

45 45


Recenzje przy ulicy Myśliwieckiej 3/5/7 w Warszawie przez niemal dwa lata (marzec 1970 – luty 1972). Alfą i omegą przedsięwzięcia był oczywiście Dobrowolski, korzystający także z tekstów Stanisława Tyma, Anatola Potemkowskiego, Antoniego Marianowicza oraz Wojciecha Młynarskiego – kwitującego comiesięczne odcinki piosenką z własnym tekstem i we własnym wykonaniu. Lapidarne monologi i skecze drwiły z ówczesnych realiów. Nie da się ukryć, że nie wszystkie wytrzymały próbę czasu, zapewne lepiej brzmiałyby w uszach (zwłaszcza, że interpretowali je tej miary komicy, co: Bogdan Łazuka, Wojciech Pokora, Krzysztof Kowalewski, czy Andrzejowie: Fedorowicz oraz Stockinger). Czy zatem będą zrozumiałe dla dzisiejszych czytelników? Poniższe „informacje” z pewnością: „Po zmianie dyrektora Biura Meteorologicznego pogoda wyraźnie się poprawiła”; „Jak podaje agencja PAP, na ulicy Solec w Warszawie pojawiła się, po raz drugi w tym sezonie, ciepła woda. Miejscowi górale wróżą na tej podstawie długą i ciepłą jesień”; „W najbliższym czasie zostanie wystrzelony polski załogowy statek kosmiczny – takie przypuszczenia snują zagraniczni korespondenci OPIERAJĄC SWE DOMNIEMANIE NA FAKCIE, ŻE U NAS W KRAJU NIC SIĘ NA TEN TEMAT NIE MÓWI I NIE PISZE” (tekst wersalikami skreślony przez cenzora). Tomasz Z. Z apert LTW, Warszawa 2012, s. 240, ISBN 978-83-7565-220-8

Stephen R. Covey

7 nawyków skutecznego działania Stephen R. Covey – ojciec dziewięciorga dzieci i dziadek pięćdziesięciu jeden wnucząt, jeden z najbardziej wpływowych Amerykanów według magazynu „Time”. Jego bestsellerowy poradnik promuje życiowy optymizm, wiarę w ludzi i empatię. Jest w tym dużo idealizmu, ale w końcu wzorce osobowe muszą być czymś więcej niż przeciętność. Jego siedem nawyków to: 1. Bądź pro aktywny, 2. Zaczynaj z wizją końca, 3. Najpierw rzeczy najważniejsze, 4. Myśl w kategoriach wygrana-wygrana, 5. Staraj się najpierw zrozumieć, później być zrozumianym, 6. Synergia i 7. Ostrzenie piły. Ostatnia zasada dotyczy ciągłej dbałości o rozwój w czterech obszarach: duchowym, fizycznym, społecznym i umysłowym. Polskie tłumaczenie książki wyszło nakładem wydawnictwa Rebis bodaj w 2006 roku. Teraz ukazuje się wydanie audio nagrane przez wydawnictwo Aleksandria. Wydanie staranne, bardzo dobrze czytane przez Ireneusza Załoga. Książka zawiera nie tylko motywacyjne porady, ale także ćwiczenia, do których niezbędne są obrazki, te wydrukowane są wewnątrz pudełka z płytą CD. (Ł) tłum. Iwona Majewska-Opiełka, Aleksandria, Katowice 2012, CD-MP3, ISBN 978-83-60313-56-5

Książki audio

Dla dzieci i młodzieży

Aleksandra Marinina

Marcin Mortka

Nie jestem miłośnikiem kryminałów Aleksandry Marininy. Urodzona we Lwowie pisarka wprowadza zbyt wiele równoległych wątków, zbyt wiele postaci i detali, przez co czytelnik łatwo gubi się w toku śledztwa i ma problem z samodzielnym poszukiwaniem motywów i winnych, a to przecież istota kryminału. U Marininy od intrygi ważniejsza jest drobiazgowość opisów policyjnego rzemiosła. Mnie to nie pociąga. Za to bohaterka jej kryminalnego cyklu, tropiąca zbrodnie Anastazja Kamieńska, jest pociągająca jak najbardziej – dystyngowana, inteligentna, bezkompromisowa i na dodatek ładna. W kryminale „Za wszystko trzeba płacić” Kamieńska wpada we własne sidła, zostaje zawieszona w obowiązkach i posądzona o współpracę z mafią. Jednocześnie mamy zagmatwaną i wielowątkową narrację, zaczyna się niczym thriller medyczny, potem jednak do głosu dochodzą chciwość, pragnienie zemsty, konieczność uciszenia świadków, na to jeszcze nakładają się przypadkowe zbiegi okoliczności, które sprawiają, że winni stają się ofiarami. Wersja audio, pomimo zagmatwanej intrygi, wciąga słuchacza w tok rozumowania Kamieńskiej, duża w tym zasługa czytającego Rocha Siemianowskiego. W pierwszej chwili jego nadmierna interpretacja tekstu może przeszkadzać, ale po kilku godzinach słuchania widać, że przyjęta przez lektora formuła ułatwia skupienie nad zawiłą fabułą. Bardzo udana realizacja audio wcale nienajlepszej książki. (Ł)

Istnieje wiele dowodów na to, iż pisarze tworzący dla dorosłych nie zawsze radzą sobie równie dobrze z literacką materią kierowaną do czytelników młodszych. Mortce to się udało. W magicznym Szepczącym Lesie mieszka wiking Tappi. Nie jest typowym, srogim przedstawicielem ludów Północy, a raczej przyjacielskim, jowialnym „bratem łatą” wszystkich okolicznych stworzeń. No, może poza złośliwymi trollami i olbrzymami. Życie codzienne płynie w Lesie nader spokojnie, dlatego każde, najmniejsze wydarzenie stanowi zalążek niesamowitej przygody, a te Tappi chwyta w mig. No i w końcu odzywa się w nim wikińska tęsknota za daleką wyprawą, na jaką wyrusza z reniferkiem Chichotkiem. Będzie to podróż pełna niebezpieczeństw, która przywiedzie groźbę dla wszystkich mieszkańców Lasu. Od czegóż jednak ma się tak wielu przyjaciół?… Ciepła, pozytywna książeczka o ciekawych przygodach miłych bohaterów stających oko w oko z niekiedy bardzo złymi przeciwnikami. Nie niesie może nadmiernie głębokiego przesłania, ale młodych czytelników niewątpliwe wciągnie i napoi optymizmem. Spora w tym też zasługa przyjemnych dla oka, bezpretensjonalnych ilustracji Marty Kurczewskiej, które zdecydowanie umilają lekturę. (ton)

Za wszystko trzeba płacić

Przygody Tapiego z Szepczącego Lasu

tłum. Aleksandra Stronka, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2012, CD-MP3, 34,90 zł, ISBN 978-83-63162-34-4

Zielona Sowa, Warszawa 2012, s. 160, ISBN 978-83-265-0360-3

Gdzie się podziały smerfy? Smerfunku! Gargamel znowu dopadł smerfy! I do tego w Nowym Jorku. Co się stało wcześniej? Na niebie ukazał się Błękitny Księżyc, który pojawia się raz na trzysta sześćdziesiąt pięć dni, by wypełnić świat smerfów magią, miłością i błękitem. Wszystkie smerfy szykowały się do Święta Błękitnego

Nasze książki mówią same… za siebie Znajdziesz u nas książki do słuchania i słuchowiska z udziałem najlepszych polskich aktorów. Książki dostępne są na CD oraz na kasetach. 46

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Recenzje Księżyca. I Pracuś, i Ważniak, Smerfetka, Farmer i Łasuch, Maruda i Śmiałek… A Ciamajda sprowadził do ich wioski Gargamela. Ale pech! Magia Błękitnego Księżyca sprawiła, że wszyscy wpadli do tajemniczego portalu… i wylądowali w Nowym Jorku. Nawet Klakier. Smerfy poznały nowych przyjaciół – Patricka i Grace Winslow. A teraz Papa Smerf próbuje wysmerfować Błękitny Księżyc i zabrać swoje niebieskie stadko do domu. Czy mu się uda? Jedno jest pewne – w Nowym Jorku przeżyją moc przygód. Po raz pierwszy pojadą taksówką, trafią do sklepu z zabawkami w poszukiwaniu gwiazdołapa, wszystkie dzieci będą chciały kupić smerfa Ciamajdę, który przekona się, że też jest w czymś dobry, a Gargamel znowu dostanie po nosie. To kolorowe wydanie opowieści filmowej ilustrowane kadrami z filmu- bowiem nowojorską przygodę można także obejrzeć na dużym (lub domowym) ekranie. Przygody niebieskich krasnoludków „wzrostu trzech jabłek”, już od kilku pokoleń bawią najmłodszych i starszych widzów, telewidzów i czytelników. Nic dziwnego – są smerfastyczne! (hab) tłum. Liliana Fabisińska, Papilon, Poznań 2012, s. 174, ISBN 978-83-245-9706-2

Michael Grant

Gone. Faza piąta: Ciemność Superczadowa! – brzmi najkrótsza recenzja młodych czytelników sagi „Gone” i „Fazy Piątej”. Genialna, nieobliczalna, zaskakująca – dodają inni. Wreszcie tak wyczekiwany powrót do Perdido Beach w Kalifornii, do uwięzionej pod dziwną kopułą grupy młodzieży i dzieci. Wielu z nich zginęło. Wielu jeszcze zginie. Niektórych czeka los jeszcze straszniejszy. Tak odległy wydaje się moment, gdy wiele miesięcy wcześniej w ciągu jednej sekundy zniknęli wszyscy mieszkańcy powyżej piętnastego roku życia. Rodzice, siostry, bracia, przyjaciele… Czytelnicy są zgodni – od tej książki nie sposób się oderwać. Świat przestaje istnieć. Jest tylko ETAP. Źle się dzieje w Perdido Beach. Diana jest w ciąży. Jej dziecko będzie mutantem – w brzuchu ma już trzy kreski i jego moc rośnie. Wszyscy stają się dojrzalsi. I coraz mniej szczęśliwi. Nad Perdido Beach powoli znika światło. Bariera pokrywa się czarnymi plamami. Kojoty są głodne, zębaki też. Bezcielesny Pete, niczym bóg, bawi się ludźmi, dotykając ich palcem i przemieniając mimowolnie w potwory. Ciemność rośnie w siłę. Gaiaphage szuka ludzkiego ciała, w którym się odrodzi. Piątka to chyba najbardziej przerażająca część sagi. I dla coraz starszego grona czytelników. Okrucieństwo, do jakiego zdolna jest Penny, mrozi krew w żyłach nawet dorosłego człowieka. I po raz pierwszy (co Grant zasygnalizował w finale tomu czwartego) przechodzimy na drugą stronę – do świata dorosłych. Oprócz innego rodzaju okrucieństwa, nie ma tam nic ciekawego. Apokaliptyczna wizja świata napawa grozą, wciąga jak wir i uzależnia. Został jeszcze jeden etap. Jego tytuł napawa nadzieją – „Light” czyli „Jasność”. Ukaże się w przyszłym roku. Joanna Habiera tłum. Natalia Mętrak, Jaguar, Warszawa 2012, s. 464, ISBN 978-83-7510-435-6

Tajana Gessler

Klinika dla zwierząt: Na ratunek sarenkom Marysia i Majka kochają zwierzęta. Są przyjaciółkami. Marysia jest córką weterynarza i często asystuje tacie w lecznicy. Potrafi zbadać królika i określić jego płeć, wie, kiedy kotka spodziewa się małych, umie zmierzyć zwierzęciu temperaturę i założyć opatrunek. I oczywiście pragnie zostać weterynarzem. Majka świetnie zna się na koniach. Dziewczynki często wybierają się na przejażdżki. Siadają we trójkę (licząc psa) na grzbiecie wiernego Pana Hubera i ruszają w poszukiwaniu przygód. Pomagają rannej sarence i wpadają na trop kłusownika. On zabija dzika. I więzi dorosłe sarny! Marysia i Majka oraz niezastąpiona suczka Stracciatella odkrywają kryjówkę tego łajdaka i zamierzają go zdemaskować. Niestety, kłusownik pierwszy odkrywa obecność dziewczynek i robi się nieprzyjemnie…Na szczęście bohaterki mogą liczyć na pomoc nowego przyjaciela, Marka. „Klinika dla zwierząt” to seria b i bb ll ii oo t t ee k ka a

a an na al il zi z

p pr zr ez de sd t sa t wa i wa i a •

przygodowa dla dzieci od ośmiu do stu lat. Uczy młodych czytelników empatii i wrażliwości na los zwierząt. Zwraca uwagę na ich cierpienie i nierówną walkę z człowiekiem. I dostarcza wielu emocji i wzruszeń. Taka niepozorna książeczka mieści tyle zalet! Joanna Habiera tłum. Hanna Odziemkowska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 144, ISBN 978-83-10-12181-3

Kubuś i Przyjaciele. Baśnie do czytania i słuchania Ponadczasowe opowieści o przygodach Kubusia Puchatka i jego przyjaciół z pewnością nigdy nie wyjdą z mody. Mimo że Kubuś jest Misiem o Bardzo Małym Rozumku zawsze wpadnie na jakiś przebiegły plan, aby pozyskać ukochany miód. Stosuje różne chwyty i fortele, co ostatecznie owocuje pełnym sukcesem czyli pełnym brzuszkiem. Książeczka jest pięknie wydana, pełna dużych barwnych ilustracji i zawiera kilka krótkich opowiastek z życia Stuwiekowego Lasu. Dodatkowo do książki dołączona jest płyta z audiobookiem, który czyta Maria Lewicka. Dzieci, które nie potrafią jeszcze czytać mogą dzięki temu samodzielnie wybrać się w podróż z Kubusiem słuchając i przeglądając obrazki. (kg) tłum. Anna Niedźwiecka, Egmont, Warszawa 2012, s. 56, ISBN 978-83-237-5613-2

Prawo, gospodarka Stefan Jaworski

Apelacje cywilne i karne. 69 wzorów pism z omówieniami Niezwykle przydatna z punktu widzenia prawnikapraktyka publikacja. Autor przedstawia kilkadziesiąt wzorów apelacji (zarówno w sprawach cywilnych jak i karnych), dotyczących różnych stanów faktycznych, opatrzonych obszernymi wyjaśnieniami. Dodatkowym atutem jest zamieszczenie w trzeciej części książki wyciągu z aktów prawnych, których znajomość jest niezbędna do sporządzenia tego środka zaskarżenia (m.in. z ustawy o kosztach sądowych, kodeksu postępowania cywilnego czy kodeksu postępowania karnego). Książka przeznaczona jest przede wszystkim dla prawników wykonujących zawód adwokata bądź radcy prawnego, a także dla aplikantów, którzy przygotowują się do wykonywania tych zawodów. Autor jest adwokatem, specjalizującym się w prawie sądowym z zakresu prawa cywilnego i karnego. (jmr) Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2012, s.338, 129 zł, ISBN 978-83-255-3683-8

Ryszard A. Stefański

Pisma procesowe w sprawach karnych z objaśnieniami Publikacja ukazała się w serii wydawniczej „Wzory Pism Becka”. Książka bardzo praktyczna, zawiera szereg – aż 486 – wzorów pism przydatnych na każdym etapie postępowania karnego. Każdy wzór opatrzony jest objaśnieniem pozwalającym w przystępny sposób rozwiązać problemy, które pojawiają się przy sporządzeniu pisma procesowego i rozwiązywaniu konkretnych spraw. Autor jest byłym Zastępcą Prokuratora Generalnego, wybitnym specjalistą – praktykiem z zakresu prawa karnego. Publikacja jest dedykowana zarówno praktykom, jak i osobom chcącym samodzielnie sporządzić określone pismo. (jmr) Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2012, s.974, 179 zł, ISBN 978-83-255-4012-8

(red.) Andrzej Zieliński

Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz Wydanie szóste komentarza do Kodeksu postępowania cywilnego, pod redakcją prof. UKSW dr hab. Andrzeja Zielińskiego, stanowi doskonałą odpowiedź na nowelizację procedury cywilnej dokonaną ustawą z dnia 16 września 2011 roku o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 233, poz. 1381), • k s ki ąs żi ką iż k i •

• k w li ei pc i e ńc

2 0 01 5 2

47 47


Recenzje Lista bestsellerów Księgarni Ekonomicznej K. Leki www.ksiegarnia-ekonomiczna.com.pl 1

Zarządzanie XXI wieku – wyzwania, P.F. Drucker, MT Biznes 2009, s. 212, 59,90 zł

2

Droga innowacji, S. Lachowski, Studio Emka 2010, s. 454, 59 zł

3

Psychologia i życie. Wydanie nowe, R.J. Gerrig, P.G. Zimbardo,WN PWN 2012, s. 698, 135 zł

4

Polski rynek usług transportowych. Funkcjonowanie – przemiany – rozwój, red. nauk. D. Rucińska, PWE 2012, s. 334, 54,90 zł

5

Prezent. Ten podarunek gwarantuje szczęście i sukcesy w życiu i w pracy, S. Johnson, Studio Emka 2003, s. 102, 29 zł

6

Jednominutowy menedżer. Najpopularniejsza na świecie metoda zarządzania, K. Blanchard, S. Johnson, MT Biznes 2011, s. 98, 24,90 zł

7

Strategiczna karta wyników. Jak przełożyć strategię na działanie, R.S. Kaplan, D.P. Norton, WN PWN 2009, s. 274, 54,90 zł

8

Ocena przedsiębiorstwa według standardów światowych, M. Sierpińska, T. Jachna, WN PWN 2004, s. 406, 49,90 zł

9

Ubezpieczenia obowiązkowe, M. Orlicki, Wolters Kluwer 2011, s. 562, 149 zł

10

Uzdrowiska i ich funkcja turystyczno-lecznicza, red. A.R. Szromka, Proksenia 2012,, s. 338, 49,90 zł

a która weszła w przeważającej większości w życie 3 maja 2012 roku. Przedmiotowa nowelizacja wprowadziła wiele zmian w zakresie postępowania cywilnego, dlatego też publikacja omawiająca nowe regulacje będzie niezwykle cenna dla każdego praktyka. Stanowi bardzo dobrą pomoc w rozwiązywaniu problemów procesowych, powstających na tle stosowania Kodeksu postępowania cywilnego. Oprócz omówienia spraw teoretycznych, autorzy przy konkretnych zagadnieniach powołują bogaty dorobek orzecznictwa i nauki przedmiotu. Przytaczana literatura ułatwia Czytelnikom jeszcze większe zgłębienie wiedzy z zakresu procedury cywilnej. Zamieszczony na końcu książki indeks rzeczowy umożliwia sprawne poszukiwanie zagadnień interesujących konkretnego czytelnika. (SSZ)

Dariusz Szostek

Nowe ujęcie dokumentu w polskim prawie prywatnym ze szczególnym uwzględnieniem dokumentu w postaci elektronicznej Jedna z pierwszych publikacji obejmujących swoim zakresem tematykę dowodu z dokumentu jako środka dowodowego przewidzianego przez kodeks postępowania cywilnego. Autor publikacji przybliża tematykę dokumentu w formie elektronicznej, jako dokumentu co raz częściej wykorzystywanego przez strony w postępowaniu cywilnym. Monografia polecana jest przede wszystkim adwokatom, radcom prawnym oraz sędziom. (mnb)

Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2012, s. 1745, 349 zł, ISBN 978-83-255-3796-8

C.H.Beck, Warszawa 2012, s. 243, 89 zł, ISBN 978-83-255-4030-2

Kodeks spółek handlowych. Komentarz Komentarz zawiera omówienie przepisów Kodeksu spółek handlowych, zarówno tych odnoszących się do wszystkich spółek handlowych, jak i szczegółowe regulacje poszczególnych form prawnych. Kolejne już wydanie niniejszego komentarza uwzględnia m.in. nowelizację Kodeksu spółek handlowych w zakresie implementacji dyrektywy 2007/36/WE dotyczącej wykonywania niektórych praw akcjonariuszy spółek notowanych na rynku regulowanym, liberalizacji obowiązków związanych z procesami łączenia i podziału spółek, itd. Oprócz omówienia zagadnień teoretycznych, autorzy przy konkretnych zagadnieniach powołują bogaty dorobek doktryny i judykatury. Przedmiotowa publikacja kierowana jest przede wszystkim do praktyków, radców prawnych, adwokatów, sędziów oraz aplikantów zawodów prawniczych. (ssz)

Joanna Nowak-Kubiak

Ustawa o działalności leczniczej. Komentarz W dniu 1 lipca 2011 roku weszła w życie ustawa z 15 kwietnia 2011 roku o działalności leczniczej, która wprowadziła duże zmiany m.in. w funkcjonowaniu zakładów opieki zdrowotnej, sposobach ich zakładania i finansowania. Ustawodawca wprowadził także nowe pojęcia i ich definicje, takie jak: działalność lecznicza, podmiot wykonujący taką działalność, podmiot leczniczy czy praktyka zawodowa. Autorka, specjalizująca się w prawie ochrony zdrowia, w sposób kompleksowy oraz praktyczny omawia powyższe zagadnienia. Publikacja polecana jest głównie praktykom obsługującym podmioty lecznicze. (mnb)

Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2012, s.1976, 279 zł, ISBN 978-83-255-3563-6

C.H.Beck, Warszawa 2012, s. 454, 129 zł, ISBN 978-83-255-3436-3

Ustawa o radcach prawnych oraz przepisy wprowadzające

Piotr Zimmerman

Poręczne wydanie tekstu ustawy, uwzględniającego ostatnie nowelizacje (stan prawny na dzień 22 marca 2012 roku). Oprócz ustawy o radcach prawnych, w publikacji znajduje się szereg aktów wykonawczych, dzięki czemu zawiera kompleksowy wybór przepisów prawa regulujących status zawodu radcy prawnego w Polsce. Hasła w nawiasach kwadratowych, przypisy z opisem poszczególnych nowelizacji, indeks rzeczowy oraz pogrubienie ostatnich zmian sprawiają, że czytelnik z łatwością znajdzie interesujący go przepis. Publikacja ukazała się w serii wydawniczej „Twoje Prawo”. (jmr)

Komentarz zawiera dokładne omówienie przepisów dotyczących zagadnień: ogólnych o postępowaniu upadłościowym i jego skutkach, z zakresu międzynarodowego postępowania upadłościowego oraz odrębnego postępowania upadłościowego, a także postępowania naprawczego w razie zagrożenia niewypłacalnością. Autor niniejszej publikacji, specjalista z zakresu prawa upadłościowego, udziela jasnych odpowiedzi na pytania i wątpliwości pojawiające się przy stosowaniu przepisów z tej dziedziny oraz przedstawia możliwości zastosowania konkretnych rozwiązań. Komentarz uwzględnia stan prawny na dzień 11.2.2012 roku. (mnb)

Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2012, s. 172, 12,9 zł, ISBN 978-83-255-3666-4

C.H.Beck, Warszawa 2012, s. 1084, 199 zł, ISBN 978-83-255-3091-4

48

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Prawo upadłościowe i naprawcze. Komentarz

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l i p i e c

2 0 1 2


Czy istnieje przepis na miłość? Książka dostępna także jako E-BOOK PATRONI MEDIALNI:

PIEŚŃ

ABORYGENKI

PODRÓŻ

W GŁĄB DUSZY

AUSTRALII patroni medialni


10-lecie konsekracji bazyliki w łagiewnikach

wersje językowe:

176 stron

20,5x25 cm papier kredowy 150 g twarda oprawa lakierowana obwoluta ISBN: 978-83-7553-135-0

J

an Paweł II konsekrował bazylikę Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 r. Po 10 latach od tamtego momentu do sanktuarium przybywa co roku ponad 1,5 miliona pielgrzymów z wszystkich kontynentów! Bazylika gości wydarzenia religijne o randze światowej, zaś sanktuarium stało się miejscem zbiorowego przeżywania radości i smutków całego narodu. W albumie tym wspaniały rozkwit Światowego Centrum Kultu Bożego Miłosierdzia ukazał jego wieloletni świadek i wybitny artysta, krakowianin Adam Bujak na swych niezrównanych fotografiach. Obrazowi wtórują słowa ks. prałata Franciszka Ślusarczyka, zastępcy rektora sanktuarium opisujące dzieje łagiewnickiego kompleksu sakralnego, dzieje kultu Bożego Miłosierdzia oraz dzieje św. Siostry Faustyny.

Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, tel.: 12/254 56 02, 260 32 90, 260 32 40, faks: 12/254 56 00, e-mail: handlowy@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.