MLK 2/2013

Page 1

k s i ą ż k i m a g a z y n

l i t e r a c k i

Wspaniała pamiątka 1. Komunii Świętej w roku 2013

Nr 2/2013 (197) • luty 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

TO NIE SĄ ZWYKŁE AUDIOBOOKI...

TO SUPERPRODUKCJ E ! SPEKTAKULARNE I NIESAMOWITE

Premiera 12.03.2013

iSBN:

978-83-7553-146-6

184 str, duży format 24x28 cm, obwoluta, złocenia

W

2 013

ISSN 1234-0200

Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, tel.: 12/254 56 02, 260 32 90, 260 32 40, faks: 12/254 56 00, e-mail: handlowy@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl

l u t y

cena detal. 83 zł

02

N

9 771234 020133

okół Najświętszego Sakramentu rozbudowana została wspaniała liturgia i obrzędowość; od Pierwszej Komunii św. poprzez barwne, rozmodlone procesje, aż po bogatą działalność sanktuariów eucharystycznych. Hostia (co po łacinie oznacza: ofiara), z pozoru zwykły, okrągły opłatek – po konsekracji staje się prawdziwym ciałem Chrystusa. Dlatego też zamieszkuje we wspaniałych świątyniach, w przepięknych tabernakulach, w relikwiarzach będących prawdziwymi dziełami sztuki. Wszystko, co wiąże się z Sakramentem Ołtarza, postarał się uwiecznić mistrz fotografii sakralnej Adam Bujak. Zdjęcia pochodzą z różnych terenów Polski i częściowo ze świata. iektóre sekwencje są mocniej rozbudowane, np. o Sokółce albo o sanktuarium eucharystycznym w Poznaniu. Wychodząc naprzeciw licznym oczekiwaniom – w albumie znalazło się też sporo zdjęć Jana Pawła II i Benedykta XVI podczas sprawowania Eucharystii. Barwnie i żywo napisany tekst ks. prof. Waldemara Chrostowskiego pozwala Czytelnikowi zarazem pogłębić wiedzę w tym temacie, jak i zbliżyć się duchowo do Najświętszej Ofiary. Książka ku umocnieniu wiary i nadziei.


poleca

Wydawnictwo

DIETA BEZ PSZENICY

JAK POZBYĆ SIĘ PSZENNEGO BRZUCHA I BYĆ ZDROWYM

CZY WIESZ, CO JESZ? CZY WIESZ, CO CI SZKODZI I DLACZEGO? SPRÓBUJ ŻYCIA I DIETY BEZ PSZENICY!

Złożona i pasjonująca historia mistyfikacji i morderstw. Pełna napięcia powieść najsłynniejszej antropolog sądowej świata.

Już w księgarniach!

„(…) Nie jest to propozycja kolejnej diety cud, na której schudniemy w kilka tygodni, po czym ponownie przytyjemy zgodnie ze znanym efektem jo-jo. To raczej zachęta do zmiany stylu żywienia (a nawet życia). Książka napisana jest ciekawym i zrozumiałym językiem. Polecam tę lekturę każdemu, kto poszukuje przyczyn swoich dolegliwości zdrowotnych lub po prostu chce być szczupły i pełen energii”. MAŁGORZATA ŹRÓDLAK, prezes Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej

w w w. b u kow y l a s . p l

Patronat

WYĞāCZNY DYSTRYBUTOR Firma KsiĎgarska Olesiejuk spóğka z ograniczonĂ odpowiedzialnoıciĂ S.K.A.

Magazyn centralny: 05-850 OŃarów Mazowiecki ul. Poznaġska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl

Przygody początkującej aktorki Stacey Reiser w Hollywood. Mnóstwo intryg, jeszcze więcej miłości, a całość okraszona zdrową dawką dobrego humoru.

www.fabryka.pl

Zapis pasjonującej przygody rozgrywającej się na niedostępnej dzikiej Syberii − starcie człowieka z przerażającym drapieżnikiem!

Polityczny spisek w centrum amerykańskiej stolicy. Agent Scot Harvath musi ocalić Stany Zjednoczone przed najstraszliwszym zamachem terrorystycznym w historii. Niezwykła opowieść o miłości niebezpiecznej i zakazanej − miłości, która wymyka się wszelkim konwenansom.

Fascynująca podróż w gęste lasy i na warowne zamki dwunastowiecznej Saksonii. Dalsze losy młodej akuszerki, bohaterki Tajemnicy znachorki.



Spis treści

W numerze   Dla każdego coś fantastycznego Numer 2 (197) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Kamila Bauman Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4)  Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Polska fantastyka ma niezwykle silny filar w postaci nazwisk będących klasą samą dla siebie. Na scenie półkach od dawna pojawiają się przecież takie nazwiska jak Huberath, Grzędowicz, Ziemkiewicz, Piekara, Kres, Białołęcka, Kołodziejczak, Oramus, Dukaj i wielu innych. Jeśli zastanowimy się, w jakiej kondycji jest współczesna polska fantastyka pierwszą myślą przeciętnego polskiego zjadacza książek jest – coś jest wydawane, ale jak może to konkurować z Georgem R. R. Martinem czy Gainmannem? Otóż może i w wielu przypadkach jestem pewien, że polscy fantaści stając w szranki ze swoimi zagranicznymi kolegami po piórze najpierw deptaliby im po piętach a potem zostawili daleko w tyle – subiektywnego przeglądu polskiej literatury fantastycznej dokonuje Krzysztof Ożóg    18-21

Portret Redaktora z czasów młodości Jerzy Giedroyc raz w życiu wykorzystał protekcję: aby zdobyć lokum. Sam w każdym razie użył tego określenia. Kamienice przy ul. Brzozowej i Bugaj należały do PKO, którego dyrektorem był wówczas Henryk Gruber – niezwykle sprawny finansista o dużym, jakbyśmy dziś powiedzieli, marketingowym wyczuciu. Za jego sprawą w nowo powstałych kamienicach PKO na Starym Mieście mogli mieszkać nie tylko pracownicy banku, ale też osoby liczące się w świecie kultury – tu się przeprowadziła Monika Żeromska z matką, tu mieszkał Kornel Makuszyński. Zapewne ktoś z wpływowych przyjaciół Giedroycia zasugerował Gruberowi, że takim godnym mieszkania na Brzozowej „VIP-em” jest też redaktor „Buntu Młodych”. Tak się też stało. Ale była to sytuacja wyjątkowa – jak mówił Henryk Giedroyc, jego brat był w tej mierze bardzo rygorystyczny, zarówno, gdy szło o korzystanie z protekcji, jak i o udzielanie ich – z Markiem Żebrowskim, autorem książki „Jerzy Giedroyć. Życie przed ‘Kulturą’” rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert    22-23

Książki miesiąca „Planeta dobrych myśli” Beata Pawlikowska oraz „Teatry Warszawy 1944-1945” Tomasza Mościckiego    28 „Uczciwa oszustka” Tove Jansson oraz „Uporczywe upodobanie” Jerzego Stelmacha    29

Proponujemy także Wydarzenia 6 – 10 • Fotoreportaż 11-12 • Z przymróżeniem oka 13 • Bestsellery 14-16 • Co czytają inni 25 • Koszyk z książkami 26 • Między wierszami 27 • Felieton Marka Ławrynowicza 32 • Recenzje 30-48 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3



Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumerata 900 zł.

2. Salony Biblioteki Narodowej:

Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł.

Książki objęte patronatem

• Salon Pisarzy i Salon Wydawców

(w ciągu 4 ostatnich miesięcy) 1. Biblioteka Akustyczna

Wiadomości Księgarskie – kwartalnik, roczna prenumerata 36 zł.

• Lucy Maud Montgomery Ania z Zielonego Wzgórza

– II 2013 2. Jirafa Roja:

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

Andrzej Skrzypczak „Ruch wydawniczy we Lwowie w latach 1929-1939” – książka dr Andrzeja Skrzypczaka przedstawia znaczenie Lwowa w historii i kulturze Polski w tym jej aspekcie, który tyczy bogatego dorobku wydawniczego miasta, nie tylko w zakresie piśmiennictwa polskiego, ale też tych narodów, które tworzyły wspólną Rzeczypospolitą do czasów drugiej wojny światowej. Głównym zadaniem rozprawy jest przedstawienie ruchu wydawniczego Lwowa w okresie międzywojennym, jako fragmentu dziejów rynku książki w Polsce. Czytelnik znajdzie tu także charakterystykę czołowych firm wydawniczych, drukarskich i księgarskich miasta w którego herbie zamieszczona jest dewiza „Semper fidelis” (Zawsze wierny). Cena 25 zł.

Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie traktuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na polskim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bezpośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.

• Łukasz Gołębiewski Bandyci Rodriguez – II 2013 3. Egmont: • Zoë Marriott Królestwo łabędzi – II 2013 • Jennifer A. Nielsen Fałszywy książę – I 2013 • Damian Dibben Strażnicy historii. Circus Maximus – I 2013 • S.J. Kincaid Insygnia – I 2013 4. Impuls: • red. nauk. Maria Czerepaniak-Walczak Fabryki dyplomów

czy universitas? – II 2013 5. Bukowy Las: • Kathleen MacMahon Tak to się kończy – X 2012 6. MG:

•• Agata Tuszyńska Tyrmandowie. Romans amerykański – IX 2012 • Leopold Tyrmand Cywilizacja komunizmu – II 2013 • Elizabeth Gaskell Ruth – II 2013 • Katarzyna Enerlich Prowincja pełna smaków – II 2013 7. Amea: • Aida Amer Rantis – X 2012 8. Lambook: • Sabiha al-Khemir Błękitny Manuskrypt – X 2012 9. Skrzat: • Christine Nöstlinger, „Gwiżdżemy na króla ogóra” – I 2013

Konkursy

„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołę­ biewskiego, w którym autor wnika w internetową rzeczywistość, bada fenomen portali społecznościowych oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, określa rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł.

Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych. Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej. Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci.

„Rynek książki w Polsce 2012” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, szczegółowo omówione największe wydawnictwa, hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp. Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł, tomu V – 65 zł.

4

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Nagroda Literacka m.st. Warszawy. Ogólnopolski Konkurs Rymkiewiczowski.

Targi książki w 2013 roku XIX Targi Wydawców Katolickich, 11-14 IV IV Warszawskie Targi Książki, 16-19 V 3. Targi Książki dla Dzieci w Krakowie, 7-9 VI 17. Targi Książki w Krakowie, 24-27 X

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3



Wydarzenia   Powstała Grupa Wydawnicza Foksal

Wybór czytelników

Wręczono Bestsellery Empiku 2012

W

ostatnim dniu 2012 roku formalnie powołano do życia Grupę Wydawniczą Foksal Sp. z o.o., która łączy trzy obecne od lat i rozpoznawalne na polskim rynku marki wydawnicze: W.A.B., Wilga i Buchmann. „Jesteśmy przekonani, że połączone pod wspólnym szyldem Grupy Wydawniczej Foksal siły, pomogą nam docierać do coraz większej grupy czytelników z coraz ciekawszą, bardziej zróżnicowaną ofertą, na miarę cywilizacyjnych i technologicznych przemian na rynku książki. Czytelnikom, dziennikarzom i krytykom dziękujemy za życzliwość, licząc, że ich nie zabraknie na nowym etapie naszej wydawniczej przygody. Nie ma czytelników bez książek, a książki giną bez czytelników. Istnienie wydawnictwa pomaga urzeczywistnić te proste prawdy. Pod jednym szyldem dzielimy się zadaniami wydawców. Za program wydawniczy odpowiedzialna jest Beata Stasińska, za promocję i logistykę Maciej Płonczyński, a sprzedaż książek – Jan Wojniłko” – napisali w informacji dla mediów członkowie zarządu Grupy Wydawniczej Foksal. Na jego czele stanął Olaf Szymanowski, który jednocześnie pełni funkcję prezesa zarządu. (pw)

G

„Igrzyska śmierci” wśród najlepszych

W

styczniowym dodatku „Książki Roku 2012” do „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” opublikowaliśmy zestawienie najlepiej sprzedających się książek 2012 roku. Niestety zabrakło w nim informacji na temat sprzedaży w omawianym okresie trylogii „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins, które w Polsce ukazują się nakładem wydawnictwa Media Rodzina. I tak, łączna sprzedaż trylogii w 2012 roku przekroczyła 236 tys. egz., z czego na tom pierwszy zatytułowany „Igrzyska śmierci” przypadło ponad 90 tys. egz., jego kontynuację „W pierścieniu ognia” – 74,7 tys. egz., a na kończącą serię powieść „Kosogłos” – 71 tys. egz. W efekcie porównania tych wyników z rezultatami osiągniętymi przez inne z tytułów, które znalazły się w publikowanym zestawieniu bestsellerów, pierwsza powieść Suzanne Collins znalazła się w czołowej „dziesiątce” najpopularniejszych książek ubiegłego roku (pozycja 9). (pw)

Wydawnicza statystyka

B

iblioteka Narodowa poinformowała, że w 2012 roku w „Przewodniku Bibliograficznym” ogłoszono 36 755 tytułów książek, w tym: 18 044 publikacji wydanych w 2012 roku, 13 100 publikacji wyda6

b i b l i o t e k a

fot. archiwum Empik

łosowanie na Bestsellery Empiku trwa przez cały rok i odbywa się poprzez zakupy dokonywane przez klientów sieci salonów Empik. Najchętniej wybieranym tytułem minionego roku z działu „literatura polska” okazała się powieść „Houston, mamy problem” Katarzyny Grocholi (Wydawnictwo Literackie). Książka pokonała w tej kategorii „Lilkę” Małgorzaty Kalicińskiej (Zysk i S-ka), „Alibi na szczęście” Anny Ficner-Ogonowskiej (Znak), „Miłość oraz inne dysonanse” Janusza L. Wiśniewskiego i Irady Wownenko (Znak) oraz „Wystarczy” Wisławy Szymborskiej (a5). Warto podkreślić, że jest to już szósta statuetka Bestsellera Empiku dla Katarzyny Grocholi. W kategorii „literatura obca” bezkonkurencyjny okazał się pierwszy tom trylogii E.L. James „Pięćdziesiąt twarzy Greya” (Sonia Draga), który prześcignął „Ciemniejszą stronę Greya”, „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larssona (Czarna Owca), „Trafny wybór” J.K. Rowling (Znak) i „Więźnia nieba” Carlosa Ruiza Zafona (Muza). W kategorii „literatura faktu”, podobnie jak rok temu, zwyciężyła Danuta Wałęsowa i jej „Marzenia i tajemnice” (Wydawnictwo Literackie). W tej kategorii o miano bestsellera walczyły również „Kobiety dyktatorów” Diane Ducret (Znak), „Steve Jobs” Waltera Isaacsona (Insignis), „Tak sobie myślę…” Jerzego Stuhra (Wydawnictwo Literackie) oraz „Wałkowanie Ameryki” Marka Wałkuskiego (Helion). Szymon Hołownia drugi rok z rzędu triumfuje w kategorii „humanistyka”, tym razem dzięki książce „Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie” (Znak). Najchętniej kupowanym poradnikiem była publikacja „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy” Sherry Argov (G+J Książki). W kategorii „literatura dla młodzieży” zwyciężyły „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins (Media Rodzina). Pokonały dwie pozostałe części serii – „Kosogłos” i „W pierścieniu ognia” – oraz „McDusię” Małgorzaty Musierowicz (Akapit Press) i „Zeznania niekrytego krytyka” Macieja Fraczyka (Zielona Sowa). „Zezia i Giler” Agnieszki Chylińskiej (Pascal) to najlepiej sprzedawana książka dla dzieci. Cieszyła się większym powodzeniem niż „Magiczne drzewo. Pojedynek” Andrzeja Maleszki (Znak), „Dziennik Cwaniaczka” Jeffa Kinneya (Nasza Księgarnia), „Najnowsze przygody Mikołajka” (Znak) i „Na ratunek Rufiemu” Holly Webb (Zielona Sowa). W plebiscycie obejmującym rok 2012 zabrakło kategorii „e-book”, która zadebiutowała dopiero rok wcześniej. (et, pw) nych w 2011 roku i 2291 publikacji wydanych w 2010 roku. Przypomnijmy, że w ostatnich latach „Przewodnik Bibliograficzny” ogłosił: w 2009 roku 28 128 tytułów, w 2010 roku 29 539 tytułów, w 2011 roku 31 515 tytułów.

Większa rola polskiego biura Pearsona

O

Powrót Eureki

d roku 2007 warszawskie biuro Pearsona kieruje działaniami firmy w 14 krajach Europy Centralnej. W 2012 roku liczba krajów wchodzących w skład regionu wzrosła do 37, w związku z przekazaniem oddziałowi polskiemu odpowiedzialności za działania firmy również w Europie Wschodniej (włączając: Rosję, Grecję, Cypr i Maltę)” – poinformowało wydawnictwo Pearson Central Europe. Od stycznia 2013 roku Katarzyna Barczyńska, prezes na Europę Centralną i Wschodnią, objęła dodatkowe obowiązki obejmujące zarządzanie linią produktów i usług związanych z nauką języka angielskiego (ELT) w regionie EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afry-

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

ka). W związku z tymi zmianami w firmie powołano stanowisko dyrektora zarządzającego. Objął je Jacek Popko, który przez ostatnie 10 lat zarządzał lokalnym biurem Oxford University Press, gdzie odpowiadał za strategię działań marketingowych i wydawniczych. (pw)

W

lutym działalność operacyjną wznowiła świdnicka księgarnia Eureka, która jest własnością Barbary i Krzysztofa Zarembów. To zasłużone księgarskie małżeństwo prowadziło przed laty jedną z najlepszych księgarni niezależnych – księgarnię Eureka w Świdnicy przy ul. Długiej 1. Obecnie w księgarni znajdą się, jak dawniej, „literatura piękna, podręczniki, wydawnictwa naukowo-techniczne”. Księgarnia Eureka istniała od 1949 roku w strukturach Domu Książki, a po zmianach ekonomicznych zapoczątkowanych w 1989 roku oceniana była jako przykładowa księgarnia, która z sukcesem odnalazła się w nowej rzeczywistości ekonomicznej. Zarembowie organizowali liczne spotkania autorskie oraz

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


DĹ‚ugo oczekiwane wznowienie klasycznej serii fantasy

w przygotowaniu kolejne tomy

mapa: tomasz maroński

patroni medialni:


Wydarzenia wystawy ilustracji i obrazów malarzy regionalnych, a także otrzymali wiele nagród za działalność charytatywną, Nagrodę Sezonu Księgarsko-Wydawniczego „Ikar” oraz medal Zasłużony Dla Kultury Polskiej od ministra kultury i dziedzictwa narodowego. „Od 1 lutego 2008 roku wynajmowaliśmy lokal naszej księgarni sieci Empik, a sami zajmowaliśmy się wynajmem nieruchomości oraz w dalszym ciągu sprzedażą książek, ale na małą skalę. W ubiegłym roku Empik otworzył nowy salon w Galerii Świdnickiej i zrezygnował z naszego lokalu, gdzie właśnie wznawiamy własną działalność księgarską” – powiedział „Magazynowi Literackiemu KSIĄŻKI” Krzysztof Zaremba. (fran, pw)

Wydawnictwo Akurat – córka Muzy

Z

początkiem roku na rynku wydawniczym pojawił się nowy podmiot. Oficyna

Akurat to imprint wydawnictwa Muza SA. Tu mają ukazywać się książki z szeroko rozumianej literatury popularnej: thrillery, kryminały, science fiction i fantasy, literatura erotyczna, a także współczesna proza polska. W 2013 roku logo Akurat zagości na ok. 20 pozycjach, na rok 2014 i lata kolejne plan wydawniczy przewiduje 40-50 książek rocznie. Redaktorem naczelnym imprintu jest Arkadiusz Nakoniecznik. Wydawnictwo Akurat zadebiutowało thrillerem erotycznym Ilony Felicjańskiej „Wszystkie odcienie czerni”. Jeszcze w lutym ukaże się kolejny erotyk „Piekło Gabriela” oraz zmysłowa powieść „Tajemnice Emmy: początki”. (n)

Kolejna najpiękniejsza…

O

gólnopolski System Dystrybucji Wydawnictw Azymut oraz serwis społecznościowy Lubimycztać.pl rozstrzygnęły drugą edycję plebiscytu „Najpiękniejsze Księgarnie”. Tym ra-

Rodowity Dolnoślązak

Rozmowa z Jackiem Inglotem, autorem „Wypędzonego” fot. AndrzejGoworski

– Czy jest pan wrocławianinem? – bo powieść odczytałem jako hołd dla tego pięknego miasta. – Jestem rodowitym Dolnoślązakiem. Urodziłem się bowiem w Trzebnicy, dokąd trafiła moja matka, dowieziona z pobliskiej miejscowości do tutejszego szpitala powiatowego. Potem moja rodzina zamieszkała we wsi Pawłowice, położonej na obrzeżach Wrocławia. W 1971 roku miasto postanowiło Pawłowice przyłączyć, wieś weszła jako osiedle w skład dzielnicy Psie Pole. Nie przyjechałem zatem do Wrocławia, to Wrocław zjawił się u mnie. W ciągu jednego dnia, na mocy stosownej uchwały ówczesnej rady miejskiej, z wieśniaka stałem się mieszczuchem. I tak już zostało. – Główne postacie i intryga powieści są fikcyjne, ale w tle przewija się historia... – Pierwszy polski prezydent miasta Bolesław Drobner nie mógł się pogodzić z masowym grabieniem Wrocławia przez zwycięską Armię Czerwoną, która miała za nic swego polskiego „sojusznika”, traktując mienie poniemieckie – a teoretycznie już polskie – jako wojenną zdobycz. W połowie maja prezydent otrzymał informację, że Sowieci w ocalałych wrocławskich fabrykach pakują maszyny do skrzyń i szykują się do wywózki. Dopiero jego interwencja w Legnicy, gdzie stacjonowało dowództwo Armii Czerwonej, spowodowała przekazanie Polakom kontroli nad 45 zakładami. Co zresztą nie przeszkodziło Rosjanom grabić dalej, np. Linke-Hoffmann-Werke, późniejszy PaFaWag, wywożono dwukrotnie, drugi raz po odczekaniu, aż Polacy ponownie wyposażą zakład. Kompletnie nie przejmowali się przy tym potrzebami miasta, czego przykładem jest choćby demontaż podwrocławskiej elektrowni Kraftborn-Siechnice. Protestującego przeciwko tym praktykom Drobnera podobno – historycy odnotowują taką pogłoskę – spoliczkował sowiecki oficer. Wyobraziłem sobie, jak to mogło wyglądać i umieściłem taką scenę w powieści. A zjednoczenie Niemieckich Antyfaszystów (Vereinigung Deutscher Antifaschisten) istniało naprawdę. O ile „Antifa” gorliwie współpracowała z Sowietami, to VDA, kierowana przez niejakiego Paula Marzola, była bardziej skłonna do współdziałania z polskimi władzami. Opłaciło im się to, bowiem gdy przyszło do wysiedleń, jej działacze byli lepiej traktowani od innych Niemców. – Pisze pan nie tylko o ludziach... – Oblężenie Festung Breslau trwało trzy miesiące i miasto przeszło przez piekło. Uciekły wszystkie ptaki – te, które nie zginęły. Jeden z pionierów wspominał, jak na obecnym placu Strzegomskim, za bunkrem, natknął się na obszerny skwer zasłany martwym ptactwem. Ptaki ginęły od bomb tak jak ludzie. Pierwsze skowronki i wróble pojawiły się latem. A wrocławskie zoo otwarto ponownie dopiero w lipcu 1948 roku. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert 8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

zem internauci za najpiękniejszą uznali Księgarnię Edukacyjną z Zawiercia. W trwającym miesiąc plebiscycie zwycięzca zdobył 638 głosów, wyprzedzając tym samym Atenę z Kamiennej Góry (483 głosy) oraz Bonę z Krakowa (334 głosy). „Księgarnia Edukacyjna jest nie tylko sklepem z książkami, ale i przyjaznym miejsce spotkań. To wygodna i ładna księgarnia, w której przy kawie, na kanapie można przejrzeć najnowsze propozycje rynku wydawniczego: od beletrystyki poprzez literaturę popularnonaukową aż do nowości edukacyjnych” – piszą w swoim komunikacie organizatorzy konkursu. (pw)

Księgarnia PWE zamknięta

P

olskie Wydawnictwo Ekonomiczne zamknęło księgarnię firmową działającą do tej pory w siedzibie oficyny przy ul. Canaletta 4 w Warszawie. – Zamknęliśmy księgarnię z końcem ubiegłego roku, ale sprzedaż naszych książek zarówno hurtową, jak i detaliczną prowadzi dział sprzedaży, mieszczący się tak jak księgarnia na parterze naszego budynku – stwierdziła w rozmowie z „Magazynem Literackim KSIĄŻKI” Mariola Rozmus, dyrektor ds. edytorskich PWE. (fran)

Książka dziecięca pod Wawelem

R

uszyły przygotowania do 3. Targów Książki dla Dzieci, które odbędą się w dniach 7-9 czerwca w hali przy ul. Centralnej. Podczas ubiegłorocznej edycji bogatą ofertę przedstawiło 120 wystawców. Możliwość spotkań z ulubionymi pisarzami, ilustratorami, bohaterami literackimi, przyciągnęła blisko 10 tys. zwiedzających. (pw)

Świąteczna sprzedaż na Allegro

P

latforma aukcyjna Allegro.pl poinformowała, że w grudniu 2012 roku, w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia, za jej pośrednictwem dokonano sprzedaży ponad 589 tys. książek. (pw)

Rząd kupi prasę uczniom?

M

inister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski stwierdził w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”, że rząd być może zdecyduje się promować czytelnictwo prasy, sponsorując maturzystom przez rok prenumeratę wybranego tytułu. Taką możliwość zyskali już maturzyści we Francji. „Ten pomysł mi się podoba i w związku z tym wydałem polecenie, aby obliczyć, jaki to byłby koszt. I być może zdecydujemy się na taki ruch, aby w ramach programu czytelnictwa dać szansę młodym ludziom na wybranie, na przykład tygodnika, spośród pewnej listy” – twierdzi minister Bogdan Zdrojewski. (pw) k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Pomagamy uczyć Tradycyjnie i nowocześnie

• podręczniki • zeszyty ćwiczeń • e-ćwiczenia • multibooki • atlasy • e-diagnozy • słowniki • gry edukacyjne • płyty audio • e-testy • płyty DVD • interaktywne rozkłady materiału • poradniki metodyczne • podręczniki online • multimedia wSiP – edukacja w najlepszej formie


Wydarzenia ści (3327 placówek z całego kraju). Rocznie odwiedza je ponad 2,5 mln ludzi. Biblioteki, które będą chciały dołączyć do programu, do 11 marca 2013 roku powinny złożyć wnioski za pomocą portalu www.biblioteki.org. Do tej pory biblioteki uczestniczące w PRB otrzymały: 2784 komputery z oprogramowaniem, 2155 urządzeń wielofunkcyjnych, 557 drukarek, 281 laptopów, 281 projektorów i ekranów oraz 3327 aparatów cyfrowych. (pw)

fot. archiwum

Melpomena pod trzema gwiazdkami Rozmowa z Tomaszem Mościckim, autorem książki „Teatry Warszawy 1944-45”

– „Tylko świnie siedzą w kinie, te bogatsze to w teatrze” – konspiracyjny slogan tyleż był dźwięczny, co nieskuteczny. Dlaczego? – Ponieważ to zwyczajnie nie mogło się udać. Zygmunt Hubner napisał kiedyś bardzo mądrze, że społeczeństwu starano się narzucić standardy i zadania, którym zwyczajnie trudno było sprostać. Z relacji pozostałych po tamtym czasie, wyłania się obraz społeczeństwa, które mimo całej tragicznej nienormalności sytuacji wojennej – chce żyć. Chce czasem się cieszyć, często chce zapomnieć o grozie czyhającej każdego dnia, nie tylko na ulicy, ale i we własnym domu. A teatrzyki dawały taką chwilę zapomnienia. I nie można obwiniać ludzi o to, że do nich chodzili. Często zresztą na widowni zasiadali także inteligenci, jak i zaangażowana w konspirację młodzież. Podobnie rzecz się miała z publicznością kinową. – Czym kierowali się artyści, nieraz wybitni, jak Józef Węgrzyn, Kazimierz Junosza-Stępowski czy Józef Orwid, angażując się podczas okupacji do jawnych teatrów? Nie ma na to jednej odpowiedzi. Często było to widmo nędzy – nie wszyscy mogli pracować w kawiarniach! Czasem niemożność życia bez sceny. Co może robić aktor? Grać. Niekiedy była to „moral insanity”. – Sądy weryfikacyjne ZASP oceniały jedynie artystów występujących pod okupacją niemiecką, w roli oskarżycieli występowały osoby grające – nierzadko w antypolskim repertuarze – na scenach koncesjonowanych przez Sowietów, np. Jacek Woszczerowicz... Sądy ZASP nie miały politycznego nadania, by zająć się artystami grającymi w sowieckiej zonie okupacyjnej. Często gorsze rzeczy niż te grane w teatrzykach Warszawy – choćby „Bartosza Głowackiego” Wandy Wasilewskiej. – Najbardziej chyba skrzywdzono Andrzeja Szalawskiego oraz małżeństwo Irena Malkiewicz – Jerzy Pichelski... – ... także Romana Niewiarowicza. Krzywd było naprawdę sporo. Częstokroć wydawano wyroki na czynnych żołnierzy Państwa Podziemnego – bez wnikania w ich wojenne losy. Czyniono tak zarówno z niewiedzy, jak też ze złej woli, załatwiając sobie przy okazji własne sprawy. Często nakazywano czasowe występy pod trzema gwiazdkami, zastępującymi personalia artysty na afiszach i w programach teatralnych. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert

Wideoteka bibliotekarza

Większa pomoc dla bibliotek

N

2

a początku stycznia uruchomiony został nowy projekt Bibliosfery – biblioteczna telewizja internetowa Bibliosfera TV. Bibliotekarze będą mogli znaleźć w niej m.in. prezentacje i relacje z konferencji i innych imprez branżowych, reklamy bibliotek, spoty kampanii społecznych, porady i wywiady. W chwili uruchomienia dział zawierał ok. 80 klipów, ale do końca roku liczba ta ma zostać potrojona. (pw)

W Porcie i w Biurze

H

erta Müller, laureatka Literackiej Nagrody Nobla z 2009 roku, będzie jednym z zagranicznych gości 18. edycji Europejskiego Portu Literackiego Wrocław. Wizycie towarzyszyć będzie polska premiera książki „Kolaże”. Spotkanie z laureatką literackiej Nagrody Nobla stanie się głównym wydarzeniem pierwszego dnia festiwalu, który odbędzie się w dniach 19-21 kwietnia. Wydawcą książki i organizatorem Portu jest Biuro Literackie. (pw) 10

b i b l i o t e k a

Nagrody

T

egoroczny Paszport „Polityki” w kategorii „literatura” za powieść „Morfina” (Wydawnictwo Literackie) otrzymał Szczepan Twardoch, którego nagrodzono za „odważne i szalone studium o męskiej słabości i płynnej tożsamości narodowej, osadzone w realiach pierwszego miesiąca niemieckiej okupacji w 1939 roku”. W gronie nominowanych w kategorii „Literatura” znalazły się także: Kaja Malanowska za „Patrz na mnie, Klaro” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej) oraz Zosia Papużanka za powieść „Szopka” (Świat Książki). W jubileuszowej, 20. edycji nagrody laureatów wybrali czytelnicy tygodnika „Polityka”. Seria sztywnokartonowych książeczek z pacynką Wydawnictwa Olesiejuk została wyróżniona w X edycji konkursu Superprodukt „Mam Dziecko”, organizowanego przez miesięcznik „Mam Dziecko”. W konkursie wybierane są najlepsze produkty dla dzieci i rodziców. Do plebiscytu zgłoszono 236 propozycji, z czego jury wyłoniło 37. Seria została wyróżniona za wysoką jakość edytorską.

Personalia

W

8 stycznia rozpoczął się kolejny nabór do Programu Rozwoju Bibliotek. Pomoc może otrzymać nawet 450 placówek. Na biblioteki z małych miejscowości z całej Polski czekają komputery, drukarki, szkolenia, granty i mnóstwo inspiracji do nowych działań. Wszystko za sprawą zwiększenia budżetu Programu Rozwoju Bibliotek o 5 mln dolarów i – w rezultacie – przedłużenia PRB o jeden rok (do 2015 roku). Środki te pochodzą od fundatorów PRB: Fundacji Billa i Melindy Gates i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Jak dotąd, dzięki Programowi Rozwoju Bibliotek, unowocześniono ponad połowę bibliotek z małych miejscowo-

a n a l i z

ieloletnią współpracę z wydawnictwem Wilga zakończyła Iwona Krynicka. „Chciałabym podziękować wszystkim za lata niezwykłej przygody, jaką było tworzenie książek dla dzieci i młodzieży” – napisała w swoim komunikacie o rozstaniu. Iwona Krynicka od 1995 do 1999 roku pracowała w Wydawnictwie Naukowym PWN. Od maja 1999 roku związana była z wydawnictwem Wilga, ostatnio na stanowisku szefa redakcji książek dziecięcych. Od początku lutego stanowisko kierownika Zakładu-Wydawnictwa Biblioteki Narodowej objęła Katarzyna Niewczas. Dotychczasowa kierownik wydawnictwa, Joanna Nowicka, przeszła na emeryturę. Katarzyna Niewczas – starszy redaktor techniczny, w Wydawnictwie Biblioteki Narodowej pracuje od prawie 30 lat. W 1984 roku rozpoczęła pracę w Sekcji Drukarni, w 2002 przeszła do Sekcji Redakcji. Od roku 2011 pełniła funkcję zastępcy kierownika Zakładu.

Naszej Koleżance Joannie Góreckiej wyrazy serdecznego współczucia z powodu śmierci

Taty

składają, łącząc się w smutku z całą przyjaciele z wydawnictwa

p r z e d s t a w i a

Rodziną, Noir sur Blanc

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Książki Roku 2012 foto_Orlos

1. Książka Roku 2012

2. Książka Roku 2012

„Dom pod Lutnią” K azimierza Orłosia

„Pakt Ribbentrop-Beck” Piotra Zychowicza

Anna Zaremba-Michalska, prezes Wydawnictwa Literackiego i Kazimierz Orłoś

Piotr Zychowicz i Tomasz Szponder, prezes Domu Wydawniczego Rebis

3. Książka Roku 2012

4. Książka Roku 2012

„John Lennon. Listy” w tłumaczeniu Tomasza Wilusza

„Itinerarium” Jakuba Skiby

Anna Derengowska, wiceprezes wydawnictwa Prószyński Media i Tomasz Wilusz

Ks. Leszek Pachuta, dyrektor wydawnictwa Jedność

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

11


5. Książka Roku 2012

„Wiara” Adama Bujaka

6. Wydawca Roku 2012

Wydawnictwo Sonia Draga „nos wydawniczy”

za niezawodny

Jolanta Sosnowska i Adam Bujak

7. Wydarzenie Roku 2012

Wydawnictwo Sine Qua Non za błyskotliwy biznesowy debiut na rynku wydawniczym

Sonia Draga, właścicielka wydawnictwa

8. Nagroda Specjalna Wydarzenie Roku 2012 Wydawnictwo Biały Kruk za serię „Kościół na Straży Polskiej Wolności” Przemysław Romański, współwłaściciel wydawnictwa

Dziękujemy za udzielone wsparcie i pomoc w organizacji gali wręczenia nagród firmom:

12

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Z przymróżeniem oka

Wspaniały rok dla książki S

zykując się do najważniejszego wydarzenia, jakim co roku dla naszej redakcji jest uroczystość wręczenia Nagród „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” w Bibliotece Narodowej, w obecność ponad dwustu najznamienitszych przedstawicieli środowiska książki z całej Polski, znalazłem w internecie tekst podsumowujący już obecny rok! Całkiem zaskoczony taką sytuacją pozwoliłem sobie jednak treść tego zestawienia przedstawić szacownej publiczności, otwierając galę nagród, chociaż jego tezy brzmiały wyjątkowo nieprawdopodobnie. W pierwszej kolejności okazało się, że nasze władze zrozumiały błąd, do jakiego się dopuściły po 1 stycznia 2011 roku i podatek VAT na książki, i oczywiście na czasopisma specjalistyczne, wrócił do poziomu 0 proc., co natychmiast spowodowało, że czytelnictwo w Polsce wzrosło do 60, a może nawet do 70 proc., a biblioteki są oblegane przez czytelników. Niezwykle radosny jest fakt, że dystrybutorzy płacą przed terminem! Dzięki temu korzystają z bonusów za wcześniejszą płatność. Rok 2013 zapisze się jako przełomowy, bo powstała też zupełnie nowa sieć księgarska, która sprzedaje nie tylko bestsellery, ale też książki niskonakładowe i kompletnie nieciekawe – i to z sukcesem! Do tego Polska Izba Książki liczy już 2000 członków i stała się najważniejszą organizacją w sektorze kultury, a Instytut Książki najważniejszą agendą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Stosunki z administracją są tak dobre, że każdy minister przyjmuje przedstawicieli wydawców, jak tylko o to poproszą, nikt już nie pamięta o wielomiesięcznym oczekiwaniu na spotkanie, jak to było poprzednio, a decyzje podejmowane są szybko i zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Minister kultury przeznaczył na zakupy nowości w bibliotekach 300 mln zł, czyli 10 proc. ze-

szłorocznego rynku książki, którego wartość w tym roku wzrosła co najmniej dwukrotnie. Nie ma wprawdzie jeszcze potwierdzonych danych, chociaż Biblioteka Analiz otrzymuje je od wszystkich partnerów rynkowych bez opóźnienia i tajemnicy. W ślad za ministrem kultury poszła minister nauki i przyznała podwójną, a nawet potrójną dotację na podręczniki akademickie, natomiast minister edukacji zamówiła u wydawców wspaniałe e-podręczniki, zapewniając ich twórcom godziwą zapłatę. A także przyznała każdemu wydawcy nie tylko Medal Komisji Edukacji Narodowej, ale też … (tu były słowa nieczytelne, więc nie wiem, co pani minister mogła zrobić dla wydawców, ale na pewno coś bardzo miłego). I wreszcie, okazało się, że minister Michał Boni uznał racje wydawców i pomógł stworzyć całkiem nowy model biznesowy wydawnictwa, nieznany jeszcze zagranicą, który polskim wydawcom przynosi sukcesy finansowe i jest z wielkim powodzeniem kopiowany przez wydawców zagranicznych. I jeszcze jedno – polscy autorzy są masowo tłumaczeni i wydawani zagranicą, powstaje nowy gatunek polskiej powieści ekscentrycznej, która zdobywa rynki całego świata! Zaś drukarnie i dostawcy papieru sponsorują wszystkie nagrody edytorskie i projekty proczytelnicze, bo osiągają wspaniałe zyski na kwitnącym rynku książki w Polsce. Gdy dobrnąłem do końca znalezionego tekstu, zorientowałem się jednak, że to jest chyba jedynie wymysł mojej wyobraźni, podnieconej przygotowaniami do wręczenia nagród, bo w żaden sposób nie mogłem ponownie tego tekstu odnaleźć w sieci. Na szczęście zdążyłem go przedstawić publicznie, więc może nie będą to tylko pobożne życzenia, ale nasze marzenia, które – miejmy ciągle nadzieję – kiedyś się jednak spełnią! P iotr Dobrołęcki

Wydawnictwo Jirafa Roja poleca najnowszą powieść

ŁUKASZA GOŁĘBIEWSKIEGO

Autor m.in. bestsellerowej „Xenna moja miłość” znów w wielkim stylu. „Bandyci Rodriguez” to utopia porównywana do„W drodze” Jacka Kerouaca oraz „Bonnie i Clyde” Arthura Penna. Lata dziewięćdziesiąte. Brudne ulice Meksyku. W miejscu gdzie rządzi bezprawie, nędza i alkohol para bliźniaków Rosita i Ricardo okradają banki, mordują i uciekają. Wychowywani bez ojca i matki, dzieci ulicy. Chcą umrzeć z pieśnią na ustach. Walczą o lepsze życie, wolne i bez przymusu. Ta historia jest niczym korrida, pieśń o bohaterach żyjących poza prawem, występnych, ale przepełnionych namiętnością. Dariusz Papież, pisarz Patroni medialni:


Bestsellery

Książki lutego

Powolne, słodkie tortury „– Jesteś Afrodytą, Anastasio” – szepcze tytułowy bohater „Ciemniejszej strony Greya” E.L. James. „Ujmuję jego twarz, nachylam się i go całuję. Z jego gardła wydobywa się niski dźwięk. Gdy nasze usta się łączą, on chwyta mnie za biodra i nim dociera do mnie, co się dzieje, leżę pod nim. Nogami rozsuwa moje. Całuje mnie, mocno, a nasze języki splatają się ze sobą. Dłoń przesuwa w górę mego uda, po brzuchu aż do piersi, ściskając, ugniatając i zmysłowo pociągając za brodawkę. Jęczę i mimowolnie unoszę biodra w jego stronę, ocierając się rozkosznie o rozporek dżinsów i jego rosnącą erekcję. Przestaje mnie całować i patrzy na mnie zaskoczony. Brak mu tchu. Wypycha biodra, tak że napiera członkiem na mnie... Tak. Właśnie tak. Zamykam oczy i jęczę, a on robi to znowu, ale tym razem wychodzę mu na spotkanie, delektując się jego językiem. Znowu mnie całuje. Kontynuuje te powolne, słodkie tortury – ocierając się o mnie, raz za razem. I ma rację, zatracam się w nim tak, że wszystko inne przestaje się liczyć. Znikają wszystkie moje troski”. I to jest recepta na szczęście.

1

„Pięćdziesiąt twarzy Greya” E.L. James: „Ja go pieprzę. Ja rządzę. Jest mój, a ja jego. Ta myśl popycha mnie, jak obciążoną betonem, na skraj przepaści i dochodzę... krzycząc nieskładnie”. Ja cię pieprzę...

2

„Trafny wybór” J.K. Rowling kolejny miesiąc trzyma się czoła rankingu i kolejny raz... wyraźnie przegrywa z książkami E.L. James. Czyżby oznaczało to, że słono opłacony przez wydawcę hit wcale nie jest aż tak „murowany”?

3

„– Im pełniejszy masz pęcherz, tym bardziej intensywny orgazm” poucza tytułowy Seksekspert z „Nowego oblicza Greya” E.L. James. I co? Czyż święcąca triumfy na całym świecie trylogia nie jest dziełem kształcącym?

4

„Zamieć śnieżna i woń migdałów” Camilli Lackberg porównuje się do książek Agathy Christie, m.in. ze względu na zainteresowanie obu pań... truciznami. (Tytułowa „woń migdałów” to, oczywiście, charakterystyczny zapach cyjanowodoru powstającego po rozpuszczeniu cyjanku w wodzie). Zresztą, jeśli chodzi o Camillę Lackberg, to szwedzka pisarka z zadziwiającą szczerością wyznaje: „Zbrodnia była

5

14

b i b l i o t e k a

moją pasją od najwcześniejszych lat. Jako nastolatka miałam bardzo dziwaczne zainteresowania, czytałam sporo o prawdziwych przestępstwach, o znanych w świecie sprawach kryminalnych, pasjonowały mnie nowości z tej dziedziny nauki”. „Houston, mamy problem” Katarzyny Grocholi przekazuje jedną głęboką prawdę: „Kobiety takie są, wolą być rozwódkami niż pannami”. A tyle wysiłku włożono w reklamę singli i singielek. Na darmo?

6

„Kto wiatr sieje...” Virginii C. Andrews to czwarta część przebojowych „Kwiatów na poddaszu”. Młodzi bohaterowie zdążyli już dorosnąć, nie wyzwolili się jednak z traumy bezpośrednio łączącej się z kazirodczym związkiem ich rodziców. Rodzina, ach rodzina... Czesław Miłosz utrzymywał, że większość dziejącego się zła w niej właśnie ma swoje źródło.

7

Dziecięcy bohaterowie książki Agnieszki Chylińskiej „Zezia i Giler” mają na nazwisko, jak ich rodzice, Zezik. W przypadku Gilera da się wytrzymać, gorzej z Zuzią, pardon, Zezią. Zezia Zezik – śmiesznie, a żyć trzeba.

8

Wydawnictwo Iskry „Hobbita, czyli tam i z powrotem” J.R.R. Tolkiena wydało po raz pierwszy – uwaga! – w 1952 roku. Stalin umrze dopiero za rok. Ale wtedy „Hobbit” traktowany był jeszcze jako literatura dla dzieci a nie propedeutyka filozofii.

9

Z „Kodu uzdrawiania” Bena Johnsona i Alexandra Loyda: „Obecnie wiele kultur, religii oraz pojedynczych osób nadal zwraca się do Boga jako do jedynego źródła uzdrowienia. Niektórzy od lat wierzą, że moc modlitwy tkwi w niej samej, podczas gdy inni uważają, że źródłem nadprzyrodzonej interwencji jest jakaś potężniejsza siła. Ostatnimi czasy wiele badań naukowych dowodzi skuteczności modlitwy o uzdrowienie”.

10

11

„Atlas chmur” Davida Mitchella przenosi nas w różne światy, różne miejsca w różnym czasie. Niezmienny jest jedynie rozmach, z jakim autor kreśli poszczególne sceny. Powieść z tych, które pochłania się z przyjemnością.

a n a l i z

12

Okropnie zabrzmi to zdanie, ale naprawdę uważam, że edycję takich p r z e d s t a w i a

książek jak „Miłość z kamienia” Grażyny Jagielskiej uzasadniałaby jedynie śmierć jej małżonka, znakomitego reportera. A tak to czytam, na przykład, taki fragment: „Teraz boję się telefonów nawet wtedy, gdy Wojtek jest w domu. Jakby również podczas jego obecności ktoś mógł zadzwonić z wiadomością o jego śmierci. Jakby ta wiadomość gdzieś się zawieruszyła i przez zaniedbanie albo opieszałość urzędniczą otrzymujemy ją dopiero teraz.Któregoś dnia zdjęłam aparat z półki, już nie mogłam tego wytrzymać, i przeciągnąwszy kabel pod drzwiami, zamknęłam go w sąsiednim pokoju. Ale zdarzało się, że szłam tam i kładłam rękę na słuchawce. Chyba chciałam, żeby już zadzwonił”. Chyba nie chciałbym czytać takich zwierzeń. Tytułowy młody bohater „Życia Pi” Yanna Martela jako rozbitek przebywa na jednej tratwie z orangutanem, zebrą, hieną i tygrysem. Wytrzymają ze sobą cali i zdrowi? Podobno albo i wcale nie.

13

W czwartym tomie „Pana Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza niejaki Kruczy Cień przepowiada bohaterowi cyklu jego życiową drogę: „Nie wiadomo, czy dojdziesz do jej końca, nie wiadomo, czy gdzieś nie skręcisz albo czy ktoś cię z niej nie zepchnie. Przez krótką chwilę będziemy widzieli konar, po którym wędrujesz niczym robaczek. Lecz wiatr kołysze konarami, ptaki polują na robaczki, droga jest długa i często można spotkać gałązki, które obiecują łatwiejszą drogę donikąd...”.

14

Beata Pawlikowska w „Blondynce na językach. Angielski, brytyjski” pisze: „Pewnego dnia zorientowałam się, że języka obcego można się uczyć na zasadzie logicznej układanki”. Ciekawe jednak, z jakim efektem. Sądząc po wynikach sprzedaży książki, warto ją poznać i zastosować w praktyce. Nie tylko ze względu na osobę autorki.

15

16

„Dotyk Crossa” Sylvii Day, czyli porno dla mamusiek.

„Według zagranicznych źródeł właśnie teraz Mossad mierzy się z otwartą, jasno sprecyzowaną obietnicą irańskiego przywództwa, że zetrze Izrael z mapy świata. Mossad, tocząc z Iranem tajną wojnę przez sabotowanie instalacji jądrowych, mordowanie naukowców, dostarczanie do fabryk wadliwych urządzeń i niepełnowartościowych

17

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

luty 2013 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Liczba punktów

1

3

3

Ciemniejsza strona Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-595-2

2

2

6

Pięćdziesiąt twarzy Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-556-3

410

3

1

4

Trafny wybór

J.K. Rowling

Znak

978-83-240-2146-8

403

4

9

2

Nowe oblicze Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-596-9

375

5

6

2

Zamieć śnieżna i woń migdałów

Camilla Lackberg

Czarna Owca

978-83-7554-228-8

302

6

4

4

Houston, mamy problem

Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Literackie

978-83-0805-000-2

224

Kto wiatr sieje...

Virginia C. Andrews

Świat Książki

978-83-273-0159-8

219

Zezia i Giler

Agnieszka Chylińska

Pascal

978-83-7642-089-9

188

Hobbit, czyli tam i z powrotem

J.R.R. Tolkien

Iskry

978-83-244-0213-7

178

Kod uzdrawiania

Ben Johnson, Alexander Loyd

G+J

978-83-7778-114-2

167

7 8

nowość 5

9

3 nowość

10 11

Atlas chmur

David Mitchell

MAG

978-83-7480-278-9

158

12

nowość

Miłość z kamienia

Grażyna Jagielska

Znak

978-83-240-2118-5

157

13

nowość

Życie Pi

Yann Martel

Albatros

978-83-7659-928-1

150

14

7

10

2

433

3

15

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4

Jarosław Grzędowicz

Fabryka Słów

978-83-7574-751-5

145

Blondynka na językach. Angielski Brytyjski.

Beata Pawlikowska

G+J

978-83-7778-194-4

142

16

nowość

Dotyk Crossa

Sylvia Day

Wielka Litera

978-83-63387-40-2

141

17

nowość

Mossad. Najważniejsze misje izraelskich tajnych służb

Michael Bar-Zohar

Rebis

978-83-7510-898-9

135

18

12

2

Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno

Michele Fitoussi

Muza

978-83-7758-270-1

133

19

8

3

Miłość oraz inne dysonanse

Irada Wownenko, Janusz Leon Wiśniewski

Znak

978-83-240-2295-3

130

20

Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo

Benedykt XVI

Znak

978-83-240-2119-2

129

21

13

nowość 3

Trucizna

Andrzej Pilipiuk

Fabryka Słów

978-83-7574-707-2

128

22

24

7

Alibi na szczęście

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2247-2

127

23

21

5

Wałkowanie Ameryki

Marek Wałkuski

Editio, Wydawnictwo Helion

978-83-246-3594-8

124

14

2

Pierwsze damy II Rzeczpospolitej

Kamil Janicki

Znak

978-83-240-2201-4

123

25

3

Myśli nowoczesnego endeka

Rafał A. Ziemkiewicz

Fabryka Słów

978-83-7574-703-4

121

26

11

3

Matka Świętego

Milena Kindziuk

Znak

978-83-240-2194-9

120

27

nowość

Płomień Crossa

Sylvia Day

Wielka Litera

978-83-6338-774-7

117

28

nowość

Drugi przekręt Natalii

Olga Rudnicka

Prószyński Media

978-83-7839-410-5

114

29

nowość

Dlaczego mężczyźni kochają zołzy

Sherry Argov

G+J

978-83-62343-04-1

113

Spowiedź heretyka. Sacrum Profanum

Adam Nergal Darski, Krzysztof Azarewicz, Piotr Weltrowski

G+J

978-83-7778-197-5

110

30

30

2

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2012

24 25

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar” oraz prezentowana w programie „Xsięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

15


Bestsellery surowców poprzez fikcyjne przedsiębiorstwa, organizowanie dezercji wysokich rangą oficerów i głównych specjalistów od badań nuklearnych, wpuszczanie wirusów do irańskich systemów komputerowych, walczy z groźbą uzbrojonego w broń jądrową Iranu i tym, co niesie ona dla Stanów Zjednoczonych i reszty świata. Chociaż Mossad opóźnił o kilka lat zbudowanie bomby jądrowej przez Irańczyków, szczyt jego tajnej wojny nastąpi przed sięgnięciem po ostateczny środek – uderzenie wojskowe” – czytamy w książce Michaela Bar-Zohara i Nissima Mishala o tajnych służbach Izraela „Mossad. Najważniejsze misje izraelskie”. „Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno” Michelle Fitousi przybliża postać, która powinna być nam bliska. W końcu ta Żydówka z krakowskiego „Kaźmirza” wyemigrowała do Australii dopiero w wieku 24 lat.

18

„Miłość oraz inne dysonanse” Irady Wowrenko i Janusza L. Wiśniewskiego rozwiała resztkę moich złudzeń. Okazuje się, że „wierność sprowadzona do monogamii jest mrzonką, a monogamia jako taka jest absolutnie wbrew naturze. To, że około pięćdziesięciu procent par dochowuje sobie wierności przez całe życie, jest aktem wyrzeczenia. Z obu stron. I zdarza się wyłącznie gatunkowi homo sapiens oraz pewnemu pasożytowi rybnemu o nazwie diplozoon paradoxum. Już sama nazwa wskazuje, że jest to paradoks natury. W przypadku tego pasożyta samica i samiec spotykają się bardzo wcześnie w życiu i od momentu spotkania ich ciała zrastają się ze sobą. Z przyczyn, nazwijmy je cynicznie, technicznych nie mają możliwości ulec pokusie. Cała reszta stworzeń tego świata nie dochowuje wierności. Przysłowiowa wierność na przykład łabędzi to powoli odstawiana do lamusa legenda. Odkąd możliwe stało się ustalanie ojcostwa za pomocą testów DNA, okazało się, że w gniazdach łabędzi jest sporo ’kukułczych jaj’, z których wykluwają się młode, wcale niepoczęte przez partnera samicy łabędzia. W przypadku niektórych gatunków ptaków, które w ogólnym mniemaniu uchodzą za monogamiczne, ilość takich jaj sięga siedemdziesięciu procent. W przypadku ssaków monogamia, poza człowiekiem, w ogóle nie istnieje. Człowiek z natury także nie jest monogamiczny. Staje się takim w wyniku wyparcia się swoich instynktów. Ale tylko połowie z całej populacji się to udaje. Reszta prędzej lub później ulega pokusom. Penelopa i Odyseusz, Romeo i Julia, Orfeusz i Eurydyka to wyjątki, które mają swój przepiękny literacki przekaz, ale w realnym życiu pozostają jedynie niedoścignionymi wzorcami”.

19

20 16

W drugim tomie „Jezusa z Nazaretu” Benedykta XVI, którego tom wła-

b i b l i o t e k a

śnie się ukazał, papież omawia najważniejszy tydzień z życia Jezusa: od wjazdu do Jerozolimy w Niedzielę Palmową po Zmartwychwstanie. Scena z „Trucizny” Andrzeja Pilipiuka: „Po trzecim kopniaku drzwi runęły. Do wnętrza wmaszerował dziwny stwór. Na ramiona narzucony miał mundur generała policji. Cały korpus i kończyny zmontowane były z różnych przypadkowych części. Zamiast głowy automat nosił kask motocyklowy, spod zasłony sterczały dwa obiektywy aparatów fotograficznych. Całość napędzały dwa silniki motorowerów, robot rozwiewał zatem wokoło zjadliwą woń spalin. A „zamiast prawej dłoni miał piłę łańcuchową”. Ot, jakiego robota – czytamy – „gliniarstwo sobie zbudowało”. Co jak co, ale policję (bywało, że milicję) zawsze mieliśmy pomysłową. I jakby mało nowoczesną.

21

Jaka jest recepta na odzyskanie utraconego spokoju i wiary w miłość? Odpowiedź znajdujemy w „Alibi na szczęście” Anny Ficner-Ogonowskiej. Wystarczy, że na parapecie położymy dojrzewające pomidory, a w kuchni pachnieć ma szarlotką i sokiem malinowym. W żadnym wypadku innym.

22

Dowcip zaczerpnięty z „Wałkowania Ameryki” Marka Wałkuskiego: „Jak pokonać polską kawalerię? Wyłączyć karuzelę”. Możemy się jednak pocieszyć tym, że najpopopularniejszą wodą mineralną w USA jest „Poland Springs”.

23

„Pierwsze damy II Rzeczypospolitej” Kamila Janickiego skłaniają do porównań. Niewesołych.

24

Z „Myśli nowoczesnego endeka” Rafała A. Ziemkiewicza: „Pod rządami obecnego prawa, nakazującego finansowanie partii politycznych z budżetu państwa i narzucającego proporcjonalną ordynację wyborczą, sytuacja przypomina anegdotę Władimira Bukowskiego, jak to emisariusze Gorbaczowa namawiali go, żeby wrócił do Rosji, wstąpił do partii (bo tylko przez partię można działać) i wsparł w niej reformatorski, pierestrojkowy nurt. ‘Panowie – odpowiedział – to tak, jakbyście mnie namawiali, żebym spróbował spłodzić zdrowe dzieci z syfilityczką. Jej nic nie pomoże, dzieci, jeśli nawet będą, to nieuleczalnie chore, i tylko tyle, że sam się zarażę’. Dopóki działalność partii politycznych reguluje obecne prawo, są to organizacje chore, nieustannie oczyszczające się z jednostek ideowych i w jakikolwiek sposób wybitnych, a promujące giętkich lizusów i bezwolnych przydupasów, w najlepszym wypadku miernoty”.

a n a l i z

25

p r z e d s t a w i a

„... w sanktuarium św. Stanisława Kostki – czytamy w „Matce Świętego” Mileny Kindziuk – kończyła się Msza św. z okazji imienin bł. księdza Jerzego. (...) Na koniec uroczystości do Marianny Popiełuszko podszedł biskup Tadeusz Pikus i wręczył jej relikwiarz. Teraz może go zabrać do domu. Jest jej – na zawsze. ‘To musi być straszne, szczątki zamordowanego syna do domu zabierać!’ – skomentował ktoś z boku. Usłyszała. – Radosne, nie straszne! – odpowiedziała nieoczekiwanie. – Straszne to było, jak go porwali i zabili. A teraz to już radosne! Trzeba zrozumieć, po co relikwie są potrzebne. Jak ktoś prosi i chce się modlić, to daję mu obrazek księdza Jerzego z relikwiami”.

26

27

„Płomień Crossa” Sylvii Day czyli część druga porno dla mamusiek.

„Drugi przekręt Natalii” Olgi Rudnickiej streścić można następująco: pięć kobiet nie wie wzajemnie o swoim istnieniu, choć nazywają się tak samo i mają tego samego tatusia. Dopiero gdy ojczulek umiera, prawda wychodzi na jaw wraz z zapisem całkiem sporego majątku. Teraz już trzeba tylko żyć...

28

Wygodne usprawiedliwienie dla męskiego bałaganiarstwa znajdziemy w książce „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy” Sherry Argov. Otóż, „dlaczego mężczyzna nie sprząta porozrzucanych po całym dywanie skarpetek czy ubrań? Okazuje się, że wszystkiemu winna jest natura, tu znów chodzi o ten atawizm. Facet to polujący na zwierzynę łowca – to co się nie rusza, nie interesuje go, bo on tego nawet nie zauważa. Zatem wszelkie nieczystości, wór ze śmieciami, który ustawimy pod drzwiami czy sterta nieumytych naczyń w zlewie pozostanie niezauważona. To nie jest ich wina. Tak przysposobiła ich natura”.

29

W „Spowiedzi heretyka. Sacrum Profanum” Adama „Nargala” Darskiego od złotych myśli się roi. Zastanowiły mnie m.in. takie przemyślenia lidera „Behemothu”: „Kiedy myślę o Kościele, w głowie mam obraz zoo. Wszystko jest uporządkowane, wszędzie stoją klatki. W jednej siedzą małpy, w innej wielkie słonie, a w kolejnej żyrafy... Działanie Kościoła jest właśnie wsadzaniem do klatek, porządkowaniem na siłę. Różnica jest taka, że zoo jest przeważnie małe, a chrześcijaństwo to ideologia, która chce wsadzać za kraty cały świat”. Cały świat może nie, ale jakby jeden trafił za kraty, nie pogniewałbym się. R anking sporządziła K amila Bauman Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3



fot. Krzysztof Ożóg

Dla każdego coś fantastycznego Literatura fantastyczna nie jest oddzielnym gatunkiem.

Stanowi raczej swoisty pień drzewa, z którego wyrastają coraz to mniejsze, drobniejsze, odmienne pędy. Bo jak inaczej określić fenomen fantastyki?

O

k reślenie „fantastyka” mieści w sobie głównie science-fiction (historie, których akcja dzieje się zazwy-

nowszy tytuł Huberatha – „Portal zdobiony posągami” – to zdecydowanie fantastyczne ujęcie esejów z zakresu historii sztuki.

i zagadnień ludzkiego bytu. Fantastyka mówi o tym samym, co reportaże, czy literatura obyczajowa, a nawet romans – o tym co

czaj w dalekiej przyszłości), fantasy (fabuły osadzone w alternatywnej przeszłości lub

le dlaczego tak naprawdę czytamy fanA tastykę? Po co zanurzamy się w kolejne

drzemie w człowieku, o tym co to znaczy być człowiekiem, i jak radzimy sobie w sy-

wykreowanych światach) i horror (czyli literatura szeroko pojętej grozy). Nie wolno oczywiście zapominać o weird-fiction, ste-

strony wymysłów tych skrzywionych umysłów i pozwalamy im zasiać szybko kiełkujące ziarna wątpliwości w naszych głowach? Odpowiedź jest bardzo prosta – bo

tuacjach krytycznych. Ale to wszystko zamiast „u sąsiadów” dzieje się „w odległej galaktyce”, „kiedy słońce było bogiem”, albo „za zasłoną rzeczywistości”.

ampunku, cyberpunku, czy urban fantasy. Głowa może rozboleć dopiero w chwili, kiedy uświadomimy sobie jeszcze jedną, bardzo ważną, cechę fantastyki – uwielbia ewoluować i być kupażowana, tworząc bardzo interesujące światy. Bo jak inaczej określić dzieła E.A. Poe, jeśli nie kryminalnym horrorem, „Czarne oceany” Dukaja to horror wymieszany z cyberpunkiem, „Grillbar Galaktyka” M.L. Kossakowskiej to piękny mariaż fantasy i książki kucharskiej, a naj-

18

b i b l i o t e k a

wiemy, że mówią o rzeczach niezwykle

Podróż do nieznanego świata

dziwiamy obcą faunę. Zachłystujemy się tym wszystkim, czego nie mamy szans zo-

ie jest przecież nowym podejście mówiąN ce, że literatura fantastyczna stanowi odzwierciedlenie odwiecznych problemów

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Dodatkowo fantastyka pozwala nam oderwać się od szarej rzeczywistości. Zamiast myśleć o problemach w pracy czy w domu, przemierzamy cudowne lasy porośnięte wielobarwną roślinnością i po-

ważnych.

baczyć na co dzień. Odwiedzamy światy i miasta, których nie ma na żadnych mapach. Książka sama w sobie stanowi da-

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


leką podróż do nieznanego świata. W tych fantastycznych wypadkach jest podróżą

gnie po książkę, na której obraz się wzoro-

legami po piórze, najpierw deptaliby im po

wał. Stąd skok popularności J.R.R. Tolkie-

piętach, a potem zostawili daleko w tyle.

poza wszelkie horyzonty i krańce wszechświatów.

na (najpierw trylogia „Władca Pierścieni”, a teraz pierwsza część „Hobbita”) czy Suzanne Collins (trylogia „Igrzyska Śmierci”). Z drugiej strony mamy do czynienia z prze-

Może przemawia przeze mnie polska duma i literacki patriotyzm, ale jeśli spojrzymy na dzisiejsze możliwości czytelnika w naszym kraju to, niezależnie od wieku, znajdziemy

łożeniem popularności literackiego pierwo-

wyjątkowe kąski.

wzoru na film. J.K. Rowling i jej „Harry Potter” to już dziś saga, która urosła do rozmiarów symbolu, podobnie jest ze „Zmierzchem” Stephenie Meyer.

Pierwiastek niesamowitości

Ale literatura to nie tylko otoczenie, to także możliwość utożsamiania się z bohaterami przez ogromne „B”. Czujemy w dłoni ciężar legendarnego ostrza zapomnianej cywilizacji, krew krąży szybciej, kiedy zamiast pokoju widzimy kokpit potężnego okrętu międzygalaktycznego, włos jeży się na głowie w obawie przed tym, co kryje się w mroku. Fantastyka daje naszej wyobraźni pożywkę najwyższej jakości. Odkłada na bok wszelkie półśrodki i wrzuca czytelników w sam środek wydarzeń. Na długo po zamknięciu książki czujemy tego „czytelniczego kaca”, który nie pozwala nam wrócić do codzienności. Bo jak możemy żyć spokojnie, kiedy nasze mięśnie wciąż drżą z wysiłku po obronie Minas Thirith, każde krakanie kruka zwiastuje nową zbrodnię, a prawa robotyki Asimova powtarzamy niczym mantrę, podejrzliwie patrząc na technologiczne nowinki.

Dziś literatura fantastyczna nie zatrzymuje się na srebrnym ekranie, sięga dalej w cyfrową kulturę – wchodzi na ekrany konsol i komputerów. Dmitry Glukhovsky ze swoim uniwersum Metro 2033 oczarował czytelników grami komputerowymi („Metro 2033” i „Metro: Last Night”).

acznijmy od najmłodszych. Wydawnictwo Z Egmont stara się zadbać o najmłodszych odbiorców fantastyki. Seria „Czytam Sobie”, to zbiór książek z dużą czcionką, których historie przeznaczone są dla dzieci od trzech do siedmiu lat. Tytuły podzielone są na poziomy, które pozwalają stawiać przed najmłodszymi z czytelników coraz to większe wyzwania przy okazji kolejnych przy-

ierwsze spotkanie z fantastyką to dziś P „Hobbit” albo „Przygody pilota Pirxa”. Oba tytuły doczekały się niewdzięcznego miana szkolnej lektury. Gdzieś w podręcznikach przewijają się jeszcze „Bajki robotów”. To cieszy. Chociaż najlepszym spotkaniem z literaturą fantastyczną jest bez wątpie-

Jednocześnie, kto nie znał książek sięgnął po nie po grze. Podobnym fenomenem jest opus magnum Andrzeja Sapkowskiego – „Wiedźmin” – znane światowemu odbiorcy jako „The Witcher”. Sukces, jaki odniosła pierwsza odsłona gry, pokazał Polaków jako poważnych zawodników na światowym rynku rozrywkowym. To dowodzi, że polska literatura fantastyczna tak naprawdę nie ustępuje swoim konkurentom z zagranicy. Sztandarowym przykładem niech będzie wspomniany już „Wiedźmin”. Kiedy w 1990 roku nakładem Reportera ukazał się zbiór opowiadań „Wiedźmin”, w powietrzu czuć jeszcze było gorycz po niedawno zmarłym Januszu Zajdlu. Ale kiedy Andrzej Sapkowski odbierał nagrodę za opowiadanie „Mniejsze zło”, pol-

nia przypadkowe sięgnięcie po nią w czasie choroby. Wielu współczesnych autorów

scy miłośnicy fantastyki wiedzieli, że nadchodzi dla nich dobry czas. I mieli rację.

fantastycznych wspomina, jak podczas grypy czy innego choróbska sięgnęło po Lema i tak już im zostało. Czy możemy w ta-

Polska fantastyka ma niezwykle silny filar w postaci nazwisk będących klasą samą w sobie. Na księgarskich półkach od daw-

kim razie uznać fantastykę, jako dobry początek przygody z literaturą? Zdecydowa-

na pojawiają się przecież takie nazwiska jak: Huberath, Grzędowicz, Ziemkiewicz,

nie tak. Bo nic innego nie zachwyci dziecka tak mocno jak przygody dzielnych rycerzy i pięknych księżniczek czy też robotów

Piekara, Kres, Białołęcka, Kołodziejczak, Oramus, Dukaj i wielu innych. Jeśli zastanowimy się, w jakiej kondycji jest współ-

na obcych planetach. Warto też zwrócić uwagę, że dzisiejsze

czesna polska fantastyka, pierwszą myślą przeciętnego polskiego zjadacza książek

hity kinowe to głównie fantastyka – „Piraci z Karaibów”, „Avatar”, „The Avengers”, „Jestem Legendą”, „Władca Pierścieni” i wiele, wiele innych. To sprawia, że duża cześć wi-

jest – coś jest wydawane, ale jak może to konkurować z Georgem R.R. Martinem czy Gaimannem? Otóż może i w wielu przypadkach jestem pewien, że polscy fantaści sta-

Długą drogę przeszła trójka przyjaciół. Od

dzów, którym film sprawi przyjemność się-

jąc w szranki ze swoimi zagranicznymi ko-

odkrycie mrocznych sekretów pensjonatu

Klasa sama w sobie

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

gód nie z tej ziemi. Bajki, proponowane przez wielu polskich autorów, stanowią znakomity trening wyobraźni i umiejętności czytania. „Sekret ponurego Zamku”, „Kto polubi trolla”, czy „Skarb Arubaby” to świetna fantastyka na początek! We wrześniu ubiegłego roku swoją premierę miał obraz „Feliks, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa”. Film jest ekranizacją książki o przygodach trojki uczniów gimnazjum autorstwa Rafała Kosika. Bohaterami serii są Felix Polon, Net Bielecki oraz Nika Mickiewicz. Pierwszy tom sagi zatytułowany „Feliks, Net i Nika oraz Gang Znikających Ludzi” pojawił się w 2004 roku pod sztandarem wydawnictwa Powergraph. Od tamtej chwili średnio co roku autor daje swoim najmłodszym miłośnikom szansę na poznanie kolejnych przygód ich ulubionych bohaterów. Seria skierowana jest do starszego czytelnika niż propozycje Egmontu. Fabuła bywa zawiła, a chwile grozy zapadają w pamięć. uruchomienia dziwnego pierścienia w Instytucie Badań Nadzwyczajnych i podroży w czasie, poprzez wizytę w Podwarszawie,

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

19


„Trzy kuzynki”, po przeskakiwanie po światach alternatywnych. A to jeszcze nie koniec, bo w przygotowaniu jest już jedenasty tom cyklu. Nieco starsi miłośnicy polskiej fantastyki powinni zwrócić uwagę na twórczość Doroty Terakowskiej. Wykreowany przez nią świat w „Córce czarownic” pełen jest tytułowych wiedźm, strzyg, upiorów i innych nadnaturalnych bytów. W centrum całego rozgardiaszu spotykamy królewnę Luelle i wraz z nią przeżywamy trudy i niedostatki walki o władzę nad Wielkim Królestwem. Powieść znajduje się na Liście Honorowej Hansa Christiana Andersena wśród najlepszych książek świata dla dzieci i młodzieży. Skoro najmłodsi i młodzi mają już co czytać – zajmijmy się tymi, którzy jeszcze nie wiedzą, po co warto sięgnąć. Jeśli jeszcze nie czytaliście, na pewno warto zaznajomić się z Jakubem Wędrowyczem. Ten mieszkaniec Wojsławic na Lubelszczyźnie wyszedł spod pióra Andrzeja Pilipiuka i zasłynął w literackim świecie niecodziennym zestawem umiejętności. Otóż jest on bimbrownikiem, ale również egzorcystą amatorem. Za najlepszego kumpla ma kozaka, który doskonale pamięta carską Rosję, a spodnie wiąże krowiakiem. Zakała społeczeństwa stał się bohaterem kilku tomów opowiadań i jednej powieści. Pierwsze zbiory stoją na świetnym poziomie, późniejsze niestety podupadały coraz mocniej na mocy, ale nadal czuć w nich pierwiastek niesamowitości.

To również czytelny przykład, że fantasty-

wy klimat prozy Śmigla na zupełnie inny

ka to znacznie więcej niż jedynie rozrywka. Autor nie boi się krytykować ludzkiego za-

poziom. Działania autora na rzecz promowania i uatrakcyjniania literatury nie mogą

chowania czy systemu wierzeń. Przez swoje wywody zyskał przydomek „Antychrysta polskiej fantastyki”. To pobudza czytelnika do zastanowienia się, czy jego sys-

pozostać niezauważone. Jest pomysłodawcą i reżyserem kilku słuchowisk prezentujących teksty grozy i horrory. Niedawno wraz z przyjaciółmi z wydawnictwa Dobre Histo-

tem wartości jest gotowy do walki z tak po-

rie wydał antologie opowiadań w hołdzie

tężnym piórem, jakim dysponuje Przybyłek. Jedni z tego spotkania wyjdą pokonani, inni wręcz przeciwnie. Ale każdego ta seria wzbogaci.

H.P. Lovecraftowi. I nie byłoby w tym nic intrygującego, gdyby nie fakt, że obok tekstów Moore’a, Lee i Mastertona, pojawiła się kreacja Tomasza Drabarka, który jest je-

Podobnie, choć może nie tak obrazo-

dynym polskim autorem w antologii, zwy-

burczo, jest z najgłośniejszą w naszym kraju powieścią – „Panem Lodowego Ogrodu” autorstwa Jarosława Grzędowicza. Ten czterotomowy kolos, pisany przez pra-

cięzcą konkursu ogłoszonego przez wydawnictwo.

wie dekadę, pokazał z czego zrobieni są polscy fantaści. Ci, którzy już przeczytali całość, niejednokrotnie prześcigają się w peanach na cześć autora. Jedni mówią o „wiedźminie XXI wieku”, inni znów stawiają tę powieść na jednej półce z „Władcą pierścieni”. I faktycznie, mają rację. Rozmach i warsztat, jakimi Grzędowicz popisał się w swoim opus magnum sprawiają, że nie da się obok tego tytułu przejść obojętnie. Uwielbiany przez czytelników, kochany przez swoją żonę (zresztą również pisarkę fantastyki Maję Lidię Kossakowską) autor za I tom powieści został obsypany najważniejszymi branżowymi nagrodami w Polsce: Zajdlem, Nautilusem, Sfink-

Połączenie wody z ogniem Pora na damską prezentację polskich fantastycznych pisarzy. Niedawna premiera Elżbiety Cherezińskiej – „Korona śniegu i krwi” – zatrzęsła podstawami myślenia o polskim fantasy. Już z tyłu książki czytamy, że przez wydawcę porównywana jest do odpowiedzi na „Grę o tron”! I nie ma w tym przesady. Świetnie napisana, wybitnie skomponowana powieść, zabiera nas w niezapomnianą podróż w czasy rozbicia dzielnicowego. Do oczywistych rozpraw politycznych dochodzą silne aspekty fantastyczne, wypełniające się przepowiednie i niezwykle barwne postaci. Cherezińska na literackiej scenie gości z wysoką notą za styl, ale tym tytułem za-

Więcej niż rozrywka

sem i Śląkfą. Łukasz Śmigiel, polski pisarz grozy i kry-

Ciekawą serią, godną uwagi każdego miłośnika science-fiction jest „Gamedec” Mar-

minałów, zdobył popularność zbiorem opowiadań „Demony”, a później potwierdził swoją pozycję powieścią „Decathexis”.

cina Przybyłka. Ta oryginalna kreacja pokazana na już opublikowanych sześciu to-

Stworzył świat, w którym panującą religią jest… śmierć. W historię wplótł wyjątko-

mach jest bez wątpienia jedną z najczerwieńszych wisienek na literackim torcie fantastyki. Barwne postaci, zwroty ak-

wych bohaterów – młodego tanatologa Jona Pendergasta i szermierza królowej Danse Macabre. Budzące się przedwieczne zło

cji i fabuła, która wbija głęboko w fotel, to tylko kilka z argumentów przemawiających

prowadzi bohaterów do tytułowego decathexis, czyli chwili, w której ostatecznie go-

za tym, żeby zajrzeć na karty sagi. To jedyna w naszym kraju cyberpunkowa seria wydawnicza z tak cudownie wykorzystany-

dzimy się z tym, że osoba, którą kochaliśmy umarła i bezpowrotnie ją straciliśmy. Opowiadanie „Głowa do kochania” zo-

nominowana do Nike. Ogromną sławę przyniósł mu film „Katedra” Tomasza Bagińskiego. Obraz stworzony na podstawie opowiadania Dukaja był nominowany do Osca-

mi elementami gatunkowymi space opery.

stało zekranizowane, przenosząc wyjątko-

ra. To jeden z tych autorów, których okre-

20

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

skakuje wyjątkowo pozytywnie. Mówiąc o naszych narodowych fantastach, grzechem byłoby pominąć wspaniałego Jacka Dukaja. Autora tak wyraźnego, że wielu określa go mianem niestrawnego. W jego prozie nie ma półśrodków. Od 1996 roku jest nominowany do najważniejszych laurów fantastycznych. To sześciokrotny zdobywca nagrody im. Zajdla, a wydana w 2007 roku jego powieść „Lód” była

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


śla się mianem wizjonerów. Twórczość Dukaja skierowana jest do odbiorcy, który od

Lepsze bo zza oceanu?

literatury potrzebuje więcej niż tylko fabuły, czy dobrze skonstruowanych bohaterów.

Ebooki w Polsce nie cieszą się tak dużą popularnością jak na Zachodzie, ale na-

den z portali dla miłośników szeroko pojętej fantastyki. I tak do akcji „Cudze chwalicie, swego nie znacie” można się przyłączyć na

W jego prozie jest coś magicznego, co nie pozwala czytelnikowi oderwać się od książki.

si fantaści nie próżnują również w tej materii. Twórcy założonego niedawno serwi-

Facebooku. Od stycznia czytelnicy prześcigają się w czytaniu i recenzowaniu tekstów

su Fantastykapolska.pl postawili sobie za cel popularyzowanie elektronicznych książek. Cel realizują udostępnianiem czytelni-

polskich autorów. Akcja trwa do 31 grudnia 2013 roku, więc warto się jej przyjrzeć. Mając na wyciągnięcie ręki tak niezwy-

kom e-tekstów polskich fantastów. Serwis wciąż raczkuje ale już teraz znajdziemy tam teksty m.in.: Przybyłka, Dębskiego, Mort-

kłe historie stworzone przez naszych autorów, powinniśmy mieć więcej wiary w ich umiejętności pisarskie. Wielu z nich zabie-

ki, czy Szmidta. Pomysł na serwis zyskuje przy bliższym poznaniu – teksty udostęp-

rze nas w podróże, z których wrócimy odmienieni. Fantastyka ma jedną bardzo waż-

niane są za darmo w różnych formatach. Czyżby przyszłość była darmowa? Przy tak wielu tak dobrych tytułach, za-

ną, a nawet najważniejszą cechę – z pierwszą przeczytaną stroną zasadza w nas ziarno, które kiełkuje z każdą kolejną książką.

skakuje fakt bardzo częstego u czytelników nielubienia czy też nieczytania rodzimej

Wiele z tych nasion obumrze, bo fantastyka nie musi podobać się każdemu. Ale te, któ-

fantastyki. Jak przekonać literaturożerców, że polscy autorzy naprawdę stają na wysokości powierzonego im zadania? Rynek fantastyki w naszym kraju z powodzeniem zapewnia książkę na każdy wieczór w roku przez kilka lat. Oczywiście są tytuły lepsze i gorsze, ale nikt nie powiedział, że publikować należy tylko wybitne książki. Innej dyskusji należałoby poddać to, co w praktyce oznacza stwierdzenie „literatura wybitna”. Polska fantastyka traktowana jest przez czytelników po macoszemu. Chętniej sięgamy po zachodnie tytuły, bo uważamy, że są lepsze. Zastanawiam się, czy wynika to z ogólnego przekonania „lepsze bo zza

rym uda się wzrastać, wyrosną na mocne dęby, a kiedy wydadzą owoce, będziemy zaskoczeni nowym widzeniem rzeczywistości. Sposób w jaki literatura fantastyczna porusza naszą wyobraźnię, jest jedynym w swoim rodzaju. Nie na darmo opowiada o historiach „nie z tej ziemi”.

Fantaści od zawsze rzucali na barki swoich tekstów podejmowanie kwestii społecznych, politycznych, psychologicznych. Ale u Rafała Ziemkiewicza ta tendencja jest wyjątkowo widoczna. Autor opowiadań zawartych w niedawno wydanym zbiorze „Władca szczurów” wywodzi się z tej samej grupy pisarzy co Jarosław Grzędowicz. Można powiedzieć, że jest pisarzem świadomym pióra i talentu. Nie boi się swoimi tekstami krytykować otaczającego nas świata. To proza chwilami dziwna, ale z pewnością warta uwagi. Nawet jeśli miałaby się nie spodobać – grzechem byłoby nie spróbować. Dla miłośników wytrawnego hard SF, którego litery wykonane są z tytanu a znaki interpunkcyjne unoszą się w zerowej grawitacji bookazin „SF” przygotował prawdziwą ucztę. Opublikowana w ubiegłym roku powieść „Bogowie są śmiertelni” Grzegorza Drukarczyka łączy w sobie SF, fantasy, space operę i dreszczowiec. To swoiste połączenia wody z ogniem – połączenie zaskakująco udane. Oto Drukarczyk raz jeszcze pokazał, że za nic ma zasady. Napisał powieść, która bierze co najlepsze z literatury gatunkowej i okrasza całe literackie danie przyprawami nieznanego pochodzenia. Na pozór dostajemy zwykłą, dobrze napisaną powieść. Ale w tych zdaniach kryje się coś więcej.

oceanu”, które silnie pokutuje w naszej kulturze, czy z braku zaufania do polskich literatów, do których niejednokrotnie zraził nas system edukacji. Niemniej problem

fantastyki ruszył na początku tego roku je-

Wreszcie polska fantastyka ma zwyczaj celebrowania naszych narodowych spraw. Z uśmiechem na twarzy czytamy o Warsaw City, o czasie, kiedy Polska nie była jeszcze Polską, o pół-Polaku pół-Chorwacie, który leci na inną planetę z misją ratunkową. Wszyscy lubimy, kiedy aspekt narodowy pojawia się w literaturze. Chętnie czytamy o przygodach Polaków za granicą, czy na własnym podwórku. Myślę, że w fantastyce te akcenty brzmią jeszcze przyjemniej, jeszcze bardziej… fantastycznie.

Krzysztof Ożóg

jest poważny. Z akcją promowania polskiej

Bogusław Tobiszowski,

dyrektor ds. promocji Domu Wydawniczego Rebis

W

tym roku fanom fantastyki proponujemy kilka książek polskich autorów. Na poznański Pyrkon przygotowujemy „Apokalipsę według pana Jana” Roberta Szmidta. To trzecie już wydanie tej postapokaliptycznej powieści, ale po raz pierwszy w Rebisie. W kwietniu natomiast ukaże się drugi tom cyklu „Kroniki Arkadyjskie” Dominika Sokołowskiego zatytułowany „Adamantowy miecz”. W planach mamy też uruchomienie nowej serii polskiej literatury fantastycznej (druga połowa 2013 roku). Opiekunem tego przedsięwzięcia będzie wspomniany wcześniej Robert Szmidt. Chcemy, aby w serii tej pojawiły się znane nazwiska twórców fantastyki oraz ich nowe książki.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

21


Rozmowa numeru Rozmowa z Markiem Żebrowskim, autorem książki „Jerzy Giedroyć. Życie przed ‘Kulturą’”

–  Jerzy Giedroyc za młodu wiódł mało higieniczny tryb życia, palił nałogowo od 11 roku życia, co uniemożliwiło mu zrobienie kariery w harcerstwie, eksperymentował z opium i kokainą, co skutkowało bezsennością, inicjację alkoholową rozpoczął od likieru różanego, choć potem gustował w „złotej wodzie”, posmakował też pojedynku... –  Z tymi narkotykami to – przynajmniej według jego młodszego brata, Henryka – rzecz niepewna. Ale rzeczywiście, zwłaszcza w okresie szkoły i studiów, prowadził bardzo bujne życie towarzyskie. Niewątpliwie dobrze się czuł w tętniącej życiem przedwojennej Warszawie. –  Czy w międzywojniu trzymał dwie sroki za ogon – będąc urzędnikiem państwowym i dziennikarzem – z uwagi na finanse? –  Tak bym tego nie określił. Żył ze swej urzędniczej pensji, a jego działalność wydawnicza dochodowa raczej nie była. Ale też wykorzystywał wszystkie dostępne mu formy oddziaływania na życie publiczne i polityczne – inne ma przecież w tej mierze możliwości redaktor pisma, inne zaś sekretarz kolejnych ministrów, swoista szara eminencja. –  Był jednym z nielicznych Polaków, który zetknął się z baronem Piotrem Wranglem... –  Właśnie „zetknął się”, bo nawet trudno powiedzieć, by go poznał... Jako aktywny członek korporacji „Patria” działał też Giedroyc w organizacjach ogólnostudenckich, zajmując się m.in. współpracą międzynarodową. O kilkudniowej wizycie w Jugosławii, gdzie „biali” Rosjanie utworzyli wówczas „małą Rosję”, wspomina w „Autobiografii na cztery ręce”. Wrangel w Dubrowniku przyjął ponoć wspaniale polskich studentów. Działo się to zapewne około 1928 roku, kiedy dla Giedroycia ta studencka współpraca międzynarodowa była rzeczywiście chyba dość istotnym zagadnieniem. Równie istotne, jak się wydaje, były dla niego kontakty z emigracją rosyjską – w pewnym momencie został nawet warszawskim korespondentem białorosyjskiego pisma studenckiego, wydawanego w Pradze. –  Zaskakująco brzmią głoszone w II RP poglądy Redaktora na relacje polsko-żydowskie...

22

b i b l i o t e k a

fot. B. Kwasek

Portret Redaktora z czasów młodości

–  Trudno powiedzieć, jakie były poglądy jego samego, nie sposób więc je oceniać – znamy teksty, publikowane w wydawanych przez niego pismach czy książkach. Zwłaszcza w przypadku dłużej prowadzonych dyskusji były one bardzo zróżnicowane, zdarzały się też takie, które należy uznać za stricte antysemickie. Same natomiast pisma Giedroycia głosiły konieczność uznania pełni praw Żydów zasymilowanych, popierając zarazem ideę żydowskiej emigracji do Palestyny ze względu na wielkość diaspory. Najostrzej sprawę postawił Kazimierz Studentowicz w jednym z rozdziałów broszury „Polska idea imperialna”, w której proponował wywieranie wpływu na niezasymilowanych polskich Żydów tak, by skłonić ich do emigracji – za pomocą kroków ekonomicznych, ale też np. zakazu sprawowania części stanowisk państwowych. Nawiasem mówiąc dalece ważniejsza była dla Giedroycia w tym czasie zaogniona kwestia mniejszości ukraińskiej w Polsce. –  Dlaczego tak niewiele wiadomo o małżeństwie Redaktora? –  Przede wszystkim dlatego, że od kiedy już można o Giedroyciu mówić, nie ma kogo o to pytać. Ci, którzy znali państwa Tatianę i Jerzego Giedroyciów przed wojną, nie żyją. On sam unikał tego tematu i trudno mu się dziwić – nikt z nas nie lubi opowiadać o tym, co uważa za swoje niepowodzenie. A tak niewątpliwie myślał o swym małżeństwie. Samego sie-

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

bie zresztą w dużej mierze obarczał winą za jego rozpad. Zaabsorbowany działalnością zawodową i publiczną, chyba rzeczywiście niewiele czasu poświęcał młodej żonie. Znając jego tryb pracy, która nieodmiennie zajmowała mu kilkanaście godzin dziennie, nie jest to specjalnie zaskakujące. –  Platonicznie kochała się w nim też najbliższa przedwojenna współpracowniczka – Maria Prądzyńska. Nawet zamieszkała po sąsiedzku. –  Że zamieszkała po sąsiedzku? Prawdopodobnie skorzystała po prostu z tych samych kontaktów, dzięki którym mieszkanie na Brzozowej uzyskał Jerzy Giedroyc. Ale rzeczywiście, tak przynajmniej określał to Henryk Giedroyc, była to jedna z niewielu kobiet, która mogłaby być u boku jego brata szczęśliwa. Nie tylko w pełni podzielała jego pasje, lecz również gotowa była poświęcić własne życie prywatne dla realizacji jego celów publicznych i politycznych. –  Ponoć jedyny raz w życiu wykorzystał Jerzy Giedroyc protekcję: aby zdobyć lokum... –  Sam w każdym razie użył tego określenia. Kamienice przy ul. Brzozowej i Bugaj należały do PKO, którego dyrektorem był wówczas Henryk Gruber – niezwykle sprawny finansista o dużym, jakbyśmy dziś powiedzieli, marketingowym wyczuciu. Za jego sprawą w nowo powstałych kamienicach PKO na Starym Mie-

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Rozmowa numeru ście mogli mieszkać nie tylko pracownicy banku, ale też osoby liczące się w świecie kultury – tu się przeprowadziła Monika Żeromska z matką, tu mieszkał Kornel Makuszyński. Zapewne ktoś z wpływowych przyjaciół Giedroycia zasugerował Gruberowi, że takim godnym mieszkania na Brzozowej „VIP-em” jest też redaktor „Buntu Młodych”. Tak się też stało. Ale słusznie podkreśla pan, że była to sytuacja wyjątkowa – jak mówił Henryk Giedroyc, jego brat był w tej mierze bardzo rygorystyczny, zarówno, gdy szło o korzystanie z protekcji, jak i o udzielanie ich. –  W latach II wojny światowej Redaktor lawirował między piłsudczykami, a sikorszczykami... –  Nie, zdecydowanie nie możemy tu mówić o „lawirowaniu”. Przed wojną Giedroyc, związany tak politycznie, zawodowo, jak i towarzysko z obozem rządzącym, silnie go jednak krytykował i uważał się za „wewnętrzną opozycję”. Jego sympatia do tego środowiska wzrosła, gdy po Wrześniu stało się ono przedmiotem nie tylko krytyki, ale wręcz inwigilacji i prześladowania ze strony nowego rządu, utworzonego przez gen. Władysława Sikorskiego. Również sam Giedroyc był obiektem takiego „negatywnego zainteresowania” ludzi, którzy podejrzewali, że jest reprezentantem jakiejś tajnej organizacji piłsudczykowskiej. Dowodzić tego miały jego relacje z internowanymi w Rumunii przedstawicielami przedwrześniowej elity. A te z jednej strony wynikały z obowiązków służbowych Giedroycia, z drugiej zaś – jak on sam to określał – z jego „sympatii dla ludzi i spraw przegranych”. Taką sympatię poczuł wówczas między innymi do usiłującego zbiec z internowania i powrócić do kraju marszałka Rydza-Śmigłego, którego przed wojną bynajmniej niezbyt cenił. –  W wojennym Bukareszcie zetknął sie z niejakim Samsonem Mikicińskim… –  Istotnie, miał z nim do czynienia – na swoje nieszczęście. Mikiciński, który w jakiś sposób został pracownikiem poselstwa chilijskiego w Brukseli, a następnie przedstawiał się jako dyplomata chilijski w okupowanej już Warszawie, pojawił się też w 1940 roku w Bukareszcie. Nie ukrywał swoich kontaktów z Niemcami – wiemy, że współpracował z Abwehrą. To jednak nie przeszkadzało ludziom Sikorskiego, wysoko go cenić i zlecać mu rozmaite misje, wywożenia z okupowanej Warszawy ludzi, czy przewożenia rządowych pieniędzy. Szczególnym zaufaniem darzył go prof. Stanisław Kot, prawa ręka premiera. Swoją działalność – jak się wydaje – traktował Mikiciński czysto biznesowo. Z ramienia placówki chilijskiej, która przejęła opiekę nad obywatelami polskimi w Rumunii po ewakuacji ambasady RP, miał nadzorować działalność wydziału polskiego. Tam zaś pracob i b l i o t e k a

a n a l i z

wał Giedroyc, pozostawiony w tym celu w Bukareszcie przez ambasadora Raczyńskiego. Ich cele były tak różne, że nie mogło z tego nic dobrego wyniknąć. I rzeczywiście – dość szybko Mikiciński zwolnił Giedroycia i jego współpracowników. Ale ci nie zaprzestali swojego de facto nielegalnego urzędowania. Współpracowali z ambasadą angielską, która zresztą przestała uznawać kompetencje placówki chilijskiej w sprawach polskich, bowiem oficjalnie nadal tam istniejący wydział polski właściwie nie funkcjonował. I to Anglicy w końcu ewakuowali z Rumunii Giedroycia i jego ludzi. –  Via Stambuł trafił pod Tobruk, gdzie raczej urlopował, niż walczył... –  Tak sam to – z właściwą sobie ironią i poczuciem humoru – wspominał. Ale był to raczej odpoczynek psychiczny, chwilowa przerwa w braniu na swe barki ogromnej odpowiedzialności. Po bardzo dla niego trudnym okresie bukareszteńskim oddanie się w pełni do dyspozycji armii, pod rozkazy dowódców, z pewnością mogło być w jakiś sposób odstresowujące. Przyjmując tę ironiczną poetykę nie możemy jednak zapomnieć, że do wojska poszedł z własnej woli, że został zwykłym strzelcem, że w tym Tobruku tkwił pod niemieckim czy niemiecko-włoskim ostrzałem kilka miesięcy... Z naszej, normalnej perspektywy, trudno tu zatem mówić o urlopie. –  Z jakiej przyczyny nie doszło do podróży Giedroycia do Rosji? –  Szukano w wojsku ludzi ze znajomością rosyjskiego, więc Giedroyc – znający nie tylko język rosyjski, ale i tamtejszą kulturę – zgłosił się na ochotnika. Było to prawdopodobnie po podpisaniu układu Sikorski-Majski, gdy przystępowano do tworzenia armii polskiej w Związku Sowieckim. Podobny pomysł miał zresztą Adolf Bocheński. W obu wypadkach nic z tego nie wyszło, trudno powiedzieć czemu. Jeśliby nawet kandydatura Giedroycia była rozpatrywana, to zapewne nie chciałby z nim współpracować prof. Stanisław Kot, który wówczas był ambasadorem w Moskwie. Wcześniej zajmował się on u boku Sikorskiego tropieniem piłsudczyków i Giedroycia z pewnością pamiętał, choćby z okresu jego pracy u boku ambasadora Raczyńskiego w Bukareszcie. –  W swojej książce napomyka pan o Giedroyciowym pomyśle federacji polskoczechosłowackiej... –  Och, w koncepcjach politycznych Giedroycia zawsze istotne były rozmaite formy współpracy regionalnej, dlatego też z pewnością musiał zainteresować się rozmowami na temat takiej federacji, prowadzonymi przez rządy obu krajów. Ale nie był to wcale jego pomysł. Idea federacji polsko-czechosłowackiej sięgała swymi korzeniami nie tylko Dwudziestolecia, p r z e d s t a w i a

ale wręcz okresu pierwszej wojny światowej. W 1940 roku rządy Polski i Czechosłowacji na uchodźstwie rozpoczęły dość konkretne rozmowy na ten temat, ale cała sprawa upadła niecałe trzy lata później. Kilka tygodni po zerwaniu przez Stalina stosunków dyplomatycznych z Polską, Czesi poinformowali ministra Edwarda Raczyńskiego o zawieszeniu prac. –  Mało brakowało, aby bohater pańskiej książki uwikłał się w „Klimkowszczyznę”... –  Tu na szczęście zadziałał jego instynkt polityczny i z miejsca nieufnie potraktował „mafię” rotmistrza Klimkowskiego. Nie sposób zresztą wyjaśnić dzisiaj przyczyny jego popularności wśród podkomendnych gen. Władysława Andersa. Kluczem do zagadki musi być jego osobowość, bowiem opisane we wspomnieniach – choćby Józefa Czapskiego – propozycje „programowe” rotmistrza nie były niczym więcej, jak śmiesznym awanturnictwem, z daleka trącącym agenturalnością… –  Za co latem 1944 roku ukarano Giedroycia aresztem domowym? –  Był wówczas szefem wydawnictw wojskowych w oddziale propagandy i kultury II Korpusu, a najważniejszym bodaj jego osiągnięciem na tym stanowisku było zreformowanie „Orła Białego”, który stał się dobrze redagowanym, ciekawym, niepokornym wobec cenzorskich ołówków pismem. I w „Orle” właśnie opublikowany został artykuł Jana Bielatowicza, porównujący obronę Tobruku z bitwą o Monte Cassino sprzed kilku tygodni. Porównanie takie bardzo oburzyło zwierzchników Giedroycia, wciąż najwyraźniej upojonych niedawnym zwycięstwem. Skazali Giedroycia – oraz naczelnego „Orła” Józefa Poniatowskiego – na dwa tygodnie aresztu domowego. W uzasadnieniu tego rozkazu przeczytać można o „tendencyjnym i fałszywym zestawieniu faktów”, które miało na celu „umniejszenie krwawego wysiłku żołnierzy całego Korpusu”. –  Kilka miesięcy później przyszły szef „Kultury” proponował gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu zrzucenie do walczącej Warszawy. Na spadochronie. –  Może brzmi to dzisiaj melodramatycznie – straceńczy lot Naczelnego Wodza do powstańczej Warszawy – ale Giedroyc jeszcze po latach dowodził, że był to „zimno realistyczny” pomysł. Uważał, iż przyszłość rysuje się czarno i że w tej przyszłości – jako swoisty drogowskaz moralny – niezbędna będzie legenda Naczelnego Wojska i żołnierzy polskich z Zachodu, którzy w Warszawie ginęliby ręka w rękę z żołnierzami Armii Krajowej. Sam zgłosił się do tej misji na ochotnika. Na szczęście generał Sosnkowski – wobec decyzji o wybuchu Powstania niezwykle krytyczny – nie skorzystał z tej karkołomnej oferty. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Zapert

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

23


Derliczek czyli wędrówki literackie Joanna Papuzińska Seria: BIBLIOTEKI - DZIECI - MŁODZIEŻ ISBN: 978-83-61464-55-6

Jest to książka dla rodziców, nauczycieli i bibliotekarzy Profesor Joanna Papuzińska zabiera dorosłych czytelników do świata wyobraźni, baśni, dziecięcego folkloru oraz fascynujących autorskich wizji Bohdana Butenki i Astrid Lindgren. W serii szkiców literackich poznajemy sekrety Pana Kleksa, trzy żywoty Derliczka, a nawet ogród Tomka. Większość esejów opowiada dzieje jednego utworu lub jednego autora. Dzięki tekstom lekkim, pełnym błyskotliwych obserwacji prof. Papuzińska pokazuje szeroki wachlarz sposobów obcowania młodych z literaturą, poczynając od pierwszych kontaktów z baśnią, folklorem czy wierszykiem służącym zabawie, kończąc na lekturach młodzieńczych. Teksty, pierwotnie publikowane w kwartalniku „Guliwer”, na użytek tego zbioru zostały rozbudowane i poszerzone. Trudno o lepszy przewodnik po krainie dziecięcych lektur!

str. 148, format A-5 cena 39 zł, oprawa twarda

Czekamy na zamówienia: Dział Sprzedaży: Al. Niepodległości 213, 02-086 Warszawa tel.: 22 825 50 24, fax.: 22 825 53 49; www.sbp.pl, e-mail: sprzedaz@sbp.pl

Zamówienie prenumeraty faks (22) 827 93 50 Zamawiam prenumeratę miesięcznika „Magazyn Literacki KSIĄŻKI” począwszy od numeru …/2013 w promocyjnej cenie160 zł za 12 numerów. Tylko dla prenumeratorów – prenumerata elektroniczna gratis! Imię i nazwisko Nazwa firmy Adres korespondencyjny e-mail Adres do faktury Numer NIP Upoważniam firmę Biblioteka Analiz Sp. z o.o., ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416, 00-048 Warszawa, wydawcę „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” do wystawienia faktury VAT bez mojego podpisu oraz do wprowadzenia moich danych osobowych na listę prenumeratorów.

podpis Należność prosimy wpłacać na konto 55 1020 1156 0000 7302 0008 4921 w PKO BP o/Warszawa z dopiskiem: „Prenumerata Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”.


Co czytają inni

Cordon bleu inżyniera Mamonia D

wa tygodnie temu (piszę 28 stycznia) zmarła Katie Stewart. Wątpię, by czytelnikom „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” cokolwiek mówiło jej nazwisko – była brytyjską dziennikarką, przede wszystkim autorką książek kulinarnych. Różnych, i dla dzieci, i dla rodziców. Zasłynęła dwiema: „The Times Cookery Book” z 1972 roku i wydaną deka­d ę później „Katie Stewart’s Complete Cookbook”. Wspominam ją z kilku powodów: uczyłem się gotować na jej przepisach, które publikowała regularnie właśnie w „Timesie” i potem w „Guardianie”. Była au­torką niezwykle popularną i wpływową, jej teksty zawierały komentarze, uwagi, przydatne rady doty­ czące stylu, smaku, kultury stołu. I była Brytyjką (ze szkockiej rodziny, choć urodzona w Londynie), która – nie pierwsza zresztą – lekcje gotowania pobierała w Paryżu, w słynnej szkole Cordon Bleu. Co tak przyciągało Anglików, Amerykanów i inne nacje do tej kulinarnej akademii? Niewiara we własne możliwości, by to nazwać wprost. Francuzi mieli wyborny PR, potrafili wszystkim wmówić dziecko do brzucha, czyli przekonać resztę świata, że nikt tak jak oni nie potrafi gotować, smażyć, przyrządzać deserów, przystawek, produkować win, serów, konfitur, pieczywa, sosów i cholera wie czego jeszcze. Nawet café calva miała być lepsza od włoskiego corretto. Reszta świata wpadła w kompleksy, zaczęła oddawać pole walkowerem, wstydliwie upychać lokalne przepisy w głębi kuchennych szafek. Bigos? Jaki, kurna, bigos?! Choucroute, to jest potrawa! Też wprawdzie z kapustą i mięsem rozmaitym, ale francuska! Daję przykład z brzegu akurat polskiego, choć wzór obowiązywał na całym świecie. Rządzi­ło Cordon Bleu, kropka. Dużo czasu minęło, zanim kucharze/autorzy zaczęli traktować edukację we francuskich przybytkach kulinarnych jako dodatek, rodzaj studiów podyplomowych, nie zaś podstawo­we wykształcenie. Ale jedno trzeba Francuzom przyznać: potrafili przekonać, że liczy się fachowość, precyzja, dobre przygotowanie, nacisk na szczegół, inwencja. Zupę rybną, bouillabaisse, można prze­c ież zrobić zarówno na sposób marsylski, jak i buloński. A w innych krajach też łowi się ryby… Tyle że, patrzcie państwo, nie

zawsze wykorzystuje się je do zrobienia zupy rybnej. U nas też raczej robi się zupę „z ryb”, czyli z jednego gatunku. Do złapanych przez francuski PR należy również Rachel Khoo, młoda Brytyjka, która wpadła na pomysł, że wiele spraw rozwiąże jej kurs w Cordon Bleu. Miała akurat rację. Studiowała w dobrej – bardzo dobrej – londyńskiej szkole artystycznej, ale postanowiła spróbo­wać szczęścia w Paryżu. Właśnie jako kucharka. Zgodnie z obowiązującym w środowisku autorów, któ­rzy odnieśli sukces, mitem trudnych początków, także i ona zaczynała we Francji kompletnie zielona, bez znajomości języka. „Sześć lat później wciąż mieszka w Paryżu, przygotowując zestawy klasycznych francuskich dań z całego kraju, którym nadaje własny świeży, uwspółcześniony smak”, dowiadujemy się z blurbu na skrzydełku jej książki „The little Paris kitchen” (Mi­chael Joseph). „Little” oznacza maleńką jadłodajnię, na dwie osoby, jaką Khoo prowadziła w Paryżu w trakcie pisania książki – można powiedzieć, poletko doświadczalne, zresztą wcale się go nie wypiera. I chyba dlatego jej tom tak bardzo spodobał się czytelnikom – opowiada w nim o spotkaniach z „dinera­mi”, gośćmi wystawianymi na próbę jej kuchni, przypomina historie związane z odkrywaniem czy po­z yskiwaniem przepisów. Pokazuje, że marzenia są w za­sięgu ręki, realizowalne – trzeba chcieć, znaleźć w sobie wystarczająco determinacji, by doprowadzić projekty do końca. Przestraszonym czy niepewnym przypomina, że gdy zaczęła oferować posiłki dla publiczności, szybko odkryła, że miała powodzenie dzięki temu, że jej kuchnia była prosta, serwowała „dania domowe”, nie zaś dzieła sztuki kulinarnej. A zatem każdy może to robić na zadowalającym po­ ziomie – zachęca. Wniosek, który nasuwa się niemal natychmiast, jest jasny: lubimy te potrawy, które znamy. Czyli kuchnia cordon bleu inżyniera Mamonia. Nie ma sensu jednak nabijać się z autorki i jej książki – wykonała rzetelną robotę, 120 przepisów na każdą okazję, wypróbowanych i sprawdzonych, opisanych prosto, z uwagami i poradami. Na pewno wystarczy, żeby zachęcić do gotowania po francusku. Potem można szukać „big Paris kitchen”. Grzegorz Sowula

Nic nie jest takie jak się wydaje... Kobieta pytana przez mężczyznę o liczbę kochanków zawsze odejmuje kilku – rzekomo bardziej ceni się u płci pięknej niewielkie doświadczenie seksualne. A jeśli ta kobieta była luksusową prostytutką? Jej biegłość w sztuce miłosnej docenią bogaci klienci, ale czy kandydat na męża będzie myślał tak samo?

NOWOŚĆ

POLECAMY

PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl, www.fabryka.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Koszyk z książkami

Koszyk dla miłośników kotów Luty należy do kotów i zakochanych w kotach. W tym miesiącu obchodzony jest Światowy Dzień Kota. To piękne i inteligentne stworzenie, wspaniały przyjaciel, współlokator i podopieczny. Obecność tych zwierząt odnotowano w licznych bajkach i opowieściach bardzo wielu narodów. Poniżej kilka propozycji lektur dla zakoconych. (ET) Jako szczęśliwa posiadaczka kota z przyjemnością sięgnęłam po „Domek trzech kotów” Marka Nowakowskiego. To opowiastka z życia ludzi i zwierząt. Na podwórko pewnej kamienicy przybłąkała się kotka Biała i jej potomstwo. Bezdomną rodziną interesują się mieszkańcy. „Przez tę wspólną sprawę – czytamy – zbliżyliśmy się bardzo. Chętnie rozmawialiśmy nie tylko na koci temat. Poznawaliśmy się lepiej”. To nie jest pierwsza książka pisarza o kociej tematyce. 30 lat temu Marek Nowakowski napisał „Opowieść o kocie Gacku”. Świat Książki, 22 zł Ich dwoje i ona. Ricardo i Rosita to bohaterzy książki „Bandyci Rodriguez” Łukasza Gołębiewskiego. Dwoje bliźniąt przemierza Meksyk w poszukiwaniu przygód. Towarzyszy im kotka. „Muxo to moja radość, moja miłość, mój raj” – wyznaje señor Rodriguez z wąsem a’la Pancho Villa. Człowiek nieustraszony, wyjęty spod prawa, igrający ze śmiercią, mięknie przy zapachu kociego futerka, przy miarowym mruczeniu, przy spojrzeniu w jadeitowe tęczówki „swojej dziewczynki”. Kotka i siostra to dwie istoty, które pokochał najbardziej na świecie. I tylko im potrafi okazywać czułość. Jirafa Roja, 24 zł Jak na kociarza przystało, moją ulubioną postacią z „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carolla był oczywiście uśmiechnięty Kot z Cheshire. Kot, który potrafił pojawiać się i znikać. „Często widywałam kota bez uśmiechu – pomyślała Alicja – ale uśmiech bez kota? To najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam”. I oto klasyk wraca w fenomenalnym stylu. Mój ulubiony zwierzak w nowym tłumaczeniu Elżbiety Tabakowskiej otrzymuje imię Kot Znikot. A jego wizerunek, jak i cała Kraina Czarów zostały radykalnie odmienione – ilustracje do książki wyszły bowiem spod ręki samej Tove Jansson. Bona, 39,90 zł Publikacja „Każdy kot ma dwa końce” nie należy może do obszernych, ale jej siła wprawienia czytelnika w świetny humor jest ogromna. Przemek Wechterowicz wziął na warsztat polskie przysłowia i porzekadła i przerobił je w taki sposób, aby ich bohaterem stał się, jakże zasłużenie, kot. W ten oto sposób nabrały one nowego, oryginalnego znaczenia. Czyż nie ma prawdy w tym, że „jak sobie pościelisz, tak kot się wyśpi”? Albo, że „kot rośnie w miarę jedzenia” lub „z pustego i kot się nie napije”? Powiedzonkom towarzyszą wyjątkowej urody ilustracje, które wyszły spod ręki Anny Nowocińskiej-Kwiatkowskiej. Idealny prezent dla kociarzy. MG, 24,90 zł

26

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Podoba mi się każdy cal książki „Oto kot”! Przede wszystkim zaś tekst Pauliny Wierzby – syntetyczne, intrygujące informacje, ciekawostki, które zainteresują zarówno malca, jak i dorosłego czytelnika, wreszcie zagadki i quiz „Jakim kotem jesteś?”. Po drugie opracowanie graficzne i fantastyczne kolażowe ilustracje Marianny Sztymy. Malarka i ilustratorka jest miłośniczką kotów, doskonale zna więc ich naturę. Bawi się stylami, ukazuje piękno, wspaniałość i tajemniczość tych stworzeń. W wyniku niezwykłego połączenia tekstu i obrazu wyszło cudeńko. Albus, 36 zł „Kotostrofy czyli o kotach strofy” Agnieszki Frączek to przeuroczy tomik z wesołymi, bezpretensjonalnymi i łatwo wpadającymi w ucho wierszykami. Do ich powstania przyczyniły się oczywiście koty. Miałcząca gromadka pojawiła się znienacka w życiu poetki, podczas jej pobytu na Mazurach. I nagle autorka odkryła, że dostała kota na punkcie kotów. Miniaturowe rymowanki odsłaniają, że Agnieszka Frączek jest bystrą obserwatorką, uważną i wrażliwą. Książeczka dostarcza wiele radości i cieszy oko – cudne ilustracje wyszły spod ręki Iwony Całej. Bis, 27,90 zł Seria książek Holly Webb „Zaopiekuj się mną” o przyjaźni dzieci ze zwierzętami domowymi liczy już kilkanaście tytułów. Trudno przejść obok nich w księgarni obojętnie, z okładek spoglądają na czytelnika smutne wielkie oczy. Bardzo kibicuję cyklowi, każda opowieść uświadamia młodym czytelnikom jak ważna jest odpowiedzialność za czworonożnego przyjaciela. Tak jest w przypadku wzruszającej historii o kotce Pusi, bohaterce książeczek „Zagubiona w śniegu” i „Pusia zagubiona kotka”. Warto dodać, że 1 proc. ze sprzedaży każdego z tytułów zostaje przeznaczony na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Zielona Sowa, 12,59 zł Oto kotka, która stała się ikoną popkultury. Postać Hello Kitty, białej kotki z czerwoną kokardką została wymyślona i zaprojektowana przez artystkę Yoku Shimizu w 1974 roku w japońskiej firmie Sanrio. Po trzydziestu latach urocza Kitty podbiła serca dzieci, nastolatków oraz dorosłych. Wizerunek sympatycznego zwierzątka widnieje na ubraniach, artykułach szkolnych i na wielu gadżetach, np. telefonach. Nakładem wydawnictwa Egmont ukazała się niedawno seria „Angielski z Hello Kitty”, która w atrakcyjny sposób zachęca dzieci do nauki języka.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Między wierszami

Poniżej pasa

JEDEN Z NAJLEPSZYCH

P

NA ŚWIECIE!

oniedziałki od dawien dawna bywały w Polsce dniami odpoczynku dla aktorów. Za komuny spektakle wystawiał wtedy jedynie Teatr Telewizji, nierzadko transmitując przedstawienia na ekran bezpośrednio ze studia przy Placu Powstańców Warszawy. W IV RP, gdy i Melpomenę dopadła żądza pieniądza, zwyczaj ten zdaje się powoli zanikać. Niemniej sceny finansowane z kasy miasta czy państwa jeszcze go kultywują. Toteż w mroźny poniedziałkowy wieczór na wolnej w tym terminie Scenie Malarnia Teatru Studio zagościła książka. „Gabriela Gabi Kownacka” (Literackie Towarzystwo Wydawnicze), wytrawnego pióra Romana Dziewońskiego, to niezmiernie osobista opowieść o działalności artystycznej tej urodziwej i utalentowanej aktorki, zmarłej przedwcześnie na raka przed trzema laty. Właśnie w Studio ta absolwentka warszawskiej PWST święciła bodaj największy triumf teatralny. Mam tu na myśli farsę „Zagraj to jeszcze raz, Sam” Woody’ego Allena w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, przez siedem sezonów bawiącą widownię. I pomyśleć, że po niespełna ćwierć wieku inscenizacja tego scenicznego szlagieru (14 adaptacji na krajowych scenach) w tym samym gmachu Pałacu Kultury i Nauki, tyle że na 6. piętrze, zakończyła się spektakularną klapą. No, ale jeśli dyrektor Michał Żebrowski przystał na powierzenie roli głównej Kubie Wojewódzkiemu, to nie mogło stać się inaczej. Wracając do literatury: kunsztownie skomponowany wieczór składał się z przypomnienia fragmentów ról Kownackiej oraz jej wypowiedzi dla Polskiego Radia, inkrustowanych elegancką konferansjerką Dziewońskiego. Oklaskiwali go licznie przybyli przyjaciele bohaterki: Ewa Dałkowska, Krystyna „Kiksa” Kołodziejczyk, Wojciech Malajkat, Andrzej Fedorowicz. W ich wspomnieniach gwiazda Kownackiej jaśniała pełnym blaskiem. Błysk fleszy paparazzich towarzyszył promocji kolejnej – jak grozi autorka – nie ostatniej, książki Marty Grycan zatytułowanej „Moje Dolce Vita” (G+J Gruner + Jahr). Prowadząca rozmowę z restauratorką – note bene w restauracji „Dolce Vita” – Angieszka Jastrząbska potwierdziła, że w dowcipach o blondynkach tkwi źdźbło prawdy.

Goście – pośród których brylowali bywalcy wszelkiej maści imprez z darmowym bufetem – łapczywie pałaszowali nie tylko specjalności zakładu – dania kuchni włoskiej, ale przede wszystkim desery – z fenomenalnym jabłecznikiem z sosem waniliowym oraz sernikiem z konfiturami wiśniowymi w rolach wiodących. Niżej podpisany nie przypomina sobie tak kolosalnego zainteresowania literackim debiutem, jakiego doświadczyła Ilona Felicjańska. Prezentacja thrillera erotycznego seksownej modelki pt. „Wszystkie odcienie czerni” (enigmatyczne wydawnictwo Akurat), wieńcząca wernisaż fotografii Arkadiusa Mauritza, zgromadziła w klubie Flow tłum przedstawicieli mediów. Głównie tych pozbawionych działów kultury, ale za to prowadzących rubryki poradnictwa seksualnego. Nie dziwota, skoro w książce roi się od takowych opisów: „Rozpinam mu spodnie, ściągam razem z majtkami. Nie ma wzwodu, ale jest lekko powiększony, zaczyna budzić się do życia. Biorę go do ust i błyskawicznie rośnie, twardnieje. – Jestem brudny – protestuje. Nie obchodzi mnie to. Odrzucam jego ciuchy i uruchamiam prysznic. Wzdrygamy się od zimnej początkowo wody. Zanim zacznie płynąć ciepła, mijają trzy sekundy, może pięć. Drżymy najpierw z zimna, potem z rozkoszy, ociekamy wodą, całując się. Ja wciąż w bawełnianej koszulce, jak dziewczyna z deszczu. Moje piersi twardnieją pod koszulką, dzięki niej wydają się jeszcze bardziej nabrzmiałe, sutki sterczą jak wisienki na torcie. Pociera je, całuje, liże przez koszulkę, a mnie jest cholernie dobrze. Cholernie. Padam na kolana, znów jest w moich ustach, twardy jak kamień, pulsujący, gorący. Pocieram go dłonią, obejmuję ustami, znów dłonią i myślę, że jest dla mnie akurat, jakby wymarzony, idealny. Ani za duży, ani za mały”. Czy powieść zawiera wątki autobiograficzne? Niebanalnych epizodów ze sobą w roli głównej autorka ma chyba pod dostatkiem. A może zagra w ewentualnej ekranizacji tej prozy poniżej pasa? Niekoniecznie w duecie z Włodzimierzem Czarzastym, który w swoim niepowtarzalnym kanarkowym sweterku towarzyszył narodzinom nowej polskiej pisarki. Tomasz Z. Zapert

PORADNIKÓW

NOWOŚĆ

JEŹDZISZ RUCHOMYMI SCHODAMI CZY WCHODZISZ PO SCHODACH? CHCESZ OSIĄGNĄĆ SUKCES? WCHODŹ PO SCHODACH! Żyjesz w „świecie ruchomych schodów” – wybierasz drogi na skróty i łatwe rozwiązania. Drobiazgi rozpraszają twoją uwagę, odkładasz ważne sprawy na później i skazujesz się na przeciętność. A droga do sukcesu wcale nie jest trudna! PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl, www.fabryka.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


DZIENNIK

Książki miesiąca

Beata Pawlikowska

Planeta dobrych myśli G+J Książki, Warszawa 2013, s. 224, 39,90 zł, ISBN 978-83-7778-203-3

Z

Historia

godnie z tytułem, ta książka jest istotnie planetą dobrych myśli. Myśli o miłości, o wytrwałości, o otwarciu się na innych ludzi, na świat, na przyrodę, a ozdobnikami są pogodne rysunki autorki. Większość stron zapisanych jest w formie wierszy, ale to nie są wiersze, a raczej sentencje, czasami krótkie refleksje, małe obserwacje, małe radości, ale z tych drobiazgów składa się niesłychanie pozytywny przekaz. „Nie boję się jesieni Kiedyś czułam strach Że będzie zimno, szaro i deszcz Ale dziś czuję ciepło w sobie Wewnętrzny płomień który mnie ogrzewa przez cały rok” To jeden z najładniejszych zapisków w tym zbiorze. Książka jest bardzo oso-

bista, nie tylko motywuje i nie tylko wyraża radość. Pomiędzy wierszami czasami pojawia się lęk – przed bliskością, który autorka kategorycznie radzi odrzucić. Pojawiają się też słabości, nazwijmy je „słabszymi dniami”, bo choć wewnętrzny płomień ogrzewa przez cały rok, to jednak są dni lepsze i gorsze. I tak: „Życie czasem wciąga w czarna dziurę macham nogami i krzyczę ale zapadam się coraz głębiej myślę, czego nie chcę myśleć, mówię, czego nie chcę mówić, puchnę od zniecierpliwienia” Zaraz jednak znajduje się rada na te opuchnięcia. Beata Pawlikowska ze swoich zapisków jawi się jako kobieta delikatna, wrażliwa, żyjąca w harmonii ze światem, ale też poszukująca, odkrywająca…

nie koniecznie obce lądy, odkrywająca samą siebie w lustrze wyobraźni. „Życie jest jak wielkie lustro odbija to, co w sobie masz oraz to, czego ci brakuje” Jeśli brakuje, to można uzupełnić. Jednym z przesłań tej książki jest myśl, że wystarczy bardzo chcieć, że nic nas nie ogranicza. Nie potrzeba bogactwa by stać się bogatym duchowo. Własne wady trzeba rozpoznać i albo je polubić, albo przezwyciężyć, jak przezwyciężamy zniechęcenie. Uwierz w siebie – już teraz, nie zwlekaj, radzi Beata Pawlikowska. A by sukces łatwiej przyszedł, warto się skoncentrować na tym, co naprawdę ważne. Łukasz Gołębiewski

Tomasz Mościcki

Teatry Warszawy 1944-1945 Bellona, Fundacja Historia i Kultura, Warszawa 2012, s. 958, ISBN 978-83-11-12501-8

K

olejna (po monografii kabaretu Qui pro Quo oraz kronice ostatniego roku międzywojnia, ukazanego przez pryzmat stołecznych scen) wyśmienita książka Tomasza Mościckiego. Autor, jakby ktoś nie wiedział najwybitniejszy recenzent teatralny III RP (ex-aequo z Januszem R. Kowalczykiem) dogłębnie spenetrował skrzętnie omijany przez dekady temat – teatry stolicy w dobie niemieckiej okupacji. „W powszechnym przekonaniu (utrwalonym często przez naukowe nawet opracowania) jawne teatry były ośrodkami propagandy antypolskiej. Bez wątpienia sceny te były w niemieckim zamierzeniu częścią polityki zmierzającej do kulturowej i fizycznej eksterminacji Polaków, a także przekonania świata o naszej kulturalnej niższości wobec narodu panów. Bliższe przyjrzenie się ich repertuarowi każe jednak sądzić, że nie tylko nigdy nie był on antypolski (Niemcy tego zresztą nie wymagali), ale że wielu autorów, dyrektorów oraz reżyserów jawnych teatrów, a wśród nich i ci, którzy w pamięci przetrwali jedynie w aurze otaczającej ich po wojnie infamii, nie tylko starannie unikało akcentów antypolskich. Przeciwnie, starali się oni – w ramach bardzo wąskiego marginesu swobody zostawionego przez okupanta – przemycać w swoich programach zakamuflowane aluzje

28

b i b l i o t e k a

o antyniemieckiej wymowie” – przekonuje autor, posiłkując się wspomnieniami uczestników opisywanych wydarzeń i ich świadków, teatraliami z prasy gadzinowej, a także imponującą ikonografią. Właściwie nie wiemy, co w owych koncesjonowanych anrepryzach grano. Większość repertuaru przepadła. Znamy jedynie tytuły rewii, skeczów, piosenek. Wiadomo, że wykorzystywano także teksty przedwojenne. „Sprawa teatru czasów osobliwych miała swoją puentę spóźnioną o niemal dwie dekady” – przypomina Mościcki. »Pamiętnik Teatralny« w roku 1963 stał się bestsellerem i przyniósł redakcji sławę, jak się jednak miało okazać kłopotliwą. Oto po raz pierwszy podjęto dyskusję o dziejach polskiego teatru w latach 1939-1944. Pojawienie się tematyki życia teatralnego w Generalnym Gubernatorstwie przyniosło wściekłość rządzących. I to nie dlatego, że zamieszczane w periodyku teksty o teatrze konspiracyjnym wykazywały, że był on w dużej mierze tworzony przez ludzi nie najlepiej widzianych przez komunistyczne władze. Punkt zapalny stanowiły opublikowane repertuary i nazwiska występujących. W wykazie łatwo można było odnaleźć prominentne postacie powojennego życia kulturalnego – w tym i tak zwanych Budowniczych Polski Ludowej, któ-

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

rym wkrótce miano przypinać do piersi okolicznościowe ordery. Ukazanie się »wojennego« numeru pisma przypadkiem bowiem zbiegło się z okrągłą rocznicą Polski Ludowej (...) Nakładu nie można było zniszczyć, skierowano go już do kolportażu. Do legendy przeszli kupujący. Brali po kilka egzemplarzy. Nie byli to jednak czytelnicy. W punktach sprzedaży pojawili się funkcjonariusze bezpieki okazujący służbowe legitymacje, tą drogą wycofujący feralny zeszyt z rynku”. Nawiasem mówiąc ów numer na bazarach i w antykwariatach osiągał zawrotne ceny. Zyskał zasłużone miano białego kruka. Szczególną zasługą opus magnum Mościckiego (z wyjątkową kompetencją zredagowanego przez Marcina Rochowskiego) jest oddanie sprawiedliwości artystom skrzywdzonych przez komisje weryfikacyjne ZASP-u, częstokroć ferujące wyroki kierując się partykularyzmem. Taki los spotkał m.in.: Marię Malicką, Stanisławę Perzanowską, Irenę Malkiewicz, Jerzego Pichelskiego, Adolfa Dymszę a zwłaszcza Andrzeja Szalawskiego, któremu do śmierci (1986 rok) towarzyszył cień kolaboracji. Tomasz Zb. Zapert

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Książki miesiąca

Proza obca

Tove Jansson

Uczciwa oszustka tłum. Halina Thylwe, Nasza Księgarnia, Warszawa 2013, s. 230, 34,90 zł, ISBN 978-83-10-11967-4

W

historia sztuki

historii literatury Tove Jansson zapisała się jako trollmama, „pani od Muminków”. Jej opowieści o perypetiach i codziennym życiu magicznych bohaterów zawładnęły wyobraźnią czytelników niezależnie od wieku i na każdym kontynencie. Są kochane i podziwiane do dzisiaj. Tymczasem świat jakby zapomniał, że twórczyni legendarnego cyklu była także świetną malarką, i znakomitą pisarką, czego dowód otrzymujemy w jej „dorosłej” książce „Uczciwa oszustka”. Napisana w 1982 roku powieść dla dorosłych (Tove skończyła wówczas 68 lat) ukazuje się po raz pierwszy na polskim rynku. To gorzka historia dwóch kobiet, które połączyła dość dziwaczna relacja. Powieść ujmuje budowanym rozdział po rozdziale napięciem. Postać Anny Aemelin, uznanej ilustratorki, która stała się popularna dzięki cyklowi książeczek o kolorowej króliczej rodzinie, szczególnie budzi skojarzenia z życiem samej Tove Jansson. Artystka mieszka na uboczu małej miejscowości Västerby. Jest zima, więc Anna z utęsknieniem oczekuje wiosny,

by zacząć malować, zaczytuje się więc w opowieściach awanturniczo-przygodowych i z niechęcią zajmuje się odpisywaniem na listy dzieci, które wciąż pytają, czemu króliki są akurat w kwiatki. Ona lubi o sobie myśleć jako o odtwórczyni leśnego runa, ale cały świat podziwia ją właśnie za króliki. Dostaje całą masę korespondencji, więc trawią ją ogromne wyrzuty sumienia, że nie jest w stanie udzielić każdemu wyczerpującej odpowiedzi. Dochodzi do tego zarządzanie „króliczym przedsiębiorstwem”, zawieranie i pilnowanie umów, z czym sobie nie radzi. I wtedy zjawia się osobliwa Katri Kling, która z buciorami wdziera się nie tylko za próg domu, ale i do życia szanowanej ilustratorki. Robi to z premedytacją, ma swój cel. Pod jej wpływem Anna, która dotychczas uchodziła za osobę miłą i życzliwą, staje się nieufna i opryskliwa. Dała się łatwo zmanipulować, straciła wiarę w ludzi. W końcu wybucha: „wolę być oszukiwana, niż bez przerwy kogoś podejrzewać”. Która z nich jest tytułową „uczciwą oszustką”? Do czego mo-

że doprowadzić oszukiwanie siebie i innych? Pytania, które rodzą się podczas lektury zaczynają uwierać. Domagają się odpowiedzi, a odpowiedź jest trudna, bo obnaża ułomności ludzkiej natury: brak odwagi, szczerości, konformizm i oportunizm, asekuranctwo... To proza oszczędna w środkach artystycznych, za to niezwykle bogata w swoim wyrazie. I w tym tkwi mistrzostwo pióra fińskiej pisarki, że wystarczy jej kilka zdań, by zabrać czytelnika do świata swoich wyobrażeń, w głąb mrocznych zakątków ludzkiej duszy. „Bezlitosne spojrzenie na ludzką egzystencję jest w rzeczy samej jednym ze znaków rozpoznawczych jej twórczości dla dorosłych” – napisała Boel Westin, biografka Tove Jansson, w książce „Mama Muminków”. Pisarka zaś wyznała w jednym z wywiadów: „Kiedy się pisze książkę, człowiek robi to dla siebie, opisuje różne strony samego siebie”. Ewa Tenderenda-Ożóg

Jerzy Stelmach

Uporczywe upodobanie Bosz, Wolters Kluwer Polska, Olszanica, Warszawa 2013, s. 200, 39,90 zł, ISBN 978-83-264-4182-0

Sztuka istniała i przetrwała tylko dzięki kolekcjonerowi prywatnemu, dziś już przedstawicielowi ginącego gatunku, swoistej pozostałości epoki klasycznej i nowoczesnej” – to pesymistyczne stwierdzenie autora w najlepszy sposób oddaje główną myśl jego książki. Jest ona bowiem wielkim hołdem dla prawdziwego kolekcjonerstwa, jak też oczywiście dla prawdziwej sztuki. Trzeba tutaj zdecydowanie pokreślić, że właśnie dla sztuki prawdziwej, bo autor bezlitośnie rozprawia się z dziełami z lat ostatnich, nazwanych okresem ponowoczesności, nie widząc w nich niemal żadnych wartości. Dodajmy tu jeszcze zdecydowaną opozycję między kolekcjonerstwem a zbieractwem, jaka również stanowi jedną z głównych myśli zawartych w książce. Zbieractwo to pazerne gromadzenie rzeczy, a „zamiast kolekcji powstaje zbiór przedmiotów różnych, magazyn osobliwości, którego zawartość tak naprawdę nie spełnia żadnych artystycznych kryteriów”. Kolekcjonerstwo natomiast w odb i b l i o t e k a

a n a l i z

różnieniu od zbieractwa „musi odwoływać się zawsze do jakiejś zasady estetycznej, przyjętej już na samym początku; w grę może wchodzić oczywiście więcej niż jedna zasada”. Dalej czytamy jeszcze, że „kolekcjoner jest zjawiskiem zarówno ze sfery psychicznej, chcenia, woli posiadania, jak i ze sfery świadomości, naszych apriorycznych wyobrażeń na temat sztuki i piękna”. Z książki dowiadujemy się też, jakie są trzy powody kolekcjonowania: estetyczny – dla zaspokojenia elementarnej potrzeby piękna, terapeutyczny, aby „przetrwać w coraz bardziej skomplikowanym, absurdalnym i anonimowym świecie”, oraz lokacyjny i nie „udawajmy, że nie jest on istotny”, co podkreśla autor. Ten trzeci powód w Polsce jest jednak dość problematyczny, bo w udzielonym niedawno Januszowi Miliszkiewiczowi, autorytetowi w świecie kolekcjonerskim” wywiadzie, Jerzy Stelmach wyraźnie stwierdził, że „nie wykształciły się u nas mechanizmy ekonomiczne, które występują na dojrzałym rynku. Mówię p r z e d s t a w i a

o rynku sztuki, malarstwa, rzeźby, grafiki. Naszym rynkiem rządzi, często mam takie wrażenie, po prostu przypadek, a nie prawa popytu i podaży”. Jak przystało na książkę o sztuce, publikację wykonano z wielkim smakiem. Autorem opracowania graficznego jest wybitny projektant prof. Władysław Pluta, układ typograficzny odwołuje się do najlepszych tradycji sztuki edytorskiej, tekst wzbogacają interesująco dobrane reprodukcje. Nazwiska ich twórców pozwalają najlepiej zrozumieć myśl kolekcjonerską autora i określają jego gust estetyczny: Andrzej Wróblewski, Witold Wojtkiewicz, Tadeusz Makowski, Wacław Taranczewski, Stanisław Osostowicz, Leopold Lewicki, Adam Marczyński, Jerzy Panek, Marian Warzecha, Sławomir Karpowicz, Piotr Kidawski, Jarosław Kawiorski, Zbigniew Cebula i Stanisław Cukier. P iotr Dobrołęcki

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

29


Recenzje Proza polska

Tajemnica tożsamości Rozmowa z Melchiorem Medardem, autorem „Carskiej roszady”

Melchior Medard

Carska roszada Warszawa drugiej połowy XIX wieku. Pełna niepokoju po nieudanym spisku antycarskim. Nastroje pogarszają wieści o okrutnych morderstwach kobiet. Zagadkę tych makabrycznych zbrodni usiłuje rozwikłać Estar Pawłowicz Van Houten, tajny urzędnik carski do zadań specjalnych, przyjeżdżający z Petersburga. Ma doświadczenie w podobnych sprawach, niekonwencjonalny modus operandi, wykorzystuje najnowsze zdobycze nauki i techniki. Między innymi dzięki temu odnosi spektakularne sukcesy. W trakcie śledztwa odkrywa, że został zmanipulowany, a zabójstwa stanowią przykrywkę dla innej, znacznie poważniejszej, zbrodni, związanej z najwyższymi szczeblami władzy na europejskich dworach królewskich. Autor opisał dziewiętnastowieczną Warszawę, stolicę wielkich interesów, gdzie obok ekskluzywnych hoteli, wystawnych kolacji i sławnych spektakli toczy się życie w wielkim ubóstwie. Te kontrasty oraz barwny i chyba autentyczny język epoki, stworzyły specyficzny klimat powieści. Walorem prozy są też jej bohaterowie, nierzadko postacie niejednoznaczne, budzące niemałe emocje. Reasumując, ta wykwintna mieszanina kryminału, sensacji, powieści historycznej, politycznej i melodramatycznej smakuje coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. (to-rt) Instytut Wydawniczy Erica, Warszawa 2012, s. 392, ISBN 978-83-62329-51-9

Sylwia Chutnik

–  „Carska roszada” nasuwa liczne literackie skojarzenia… –  Nie zaprzeczam, że czytałem „Lalkę” Bolesława Prusa, opowiadania Iwana Turgieniewa, Antoniego Czechowa i obu Tołstojów, a zwłaszcza kryminały Borysa Akunina. –  Po lekturze nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest pan rusofilem. –  Nie jestem rusofilem – nie jestem też rusofobem. Nie jestem germanofilem i germanofobem. Uważam, że mamy wspaniałych sąsiadów, powinniśmy żyć z nimi w zgodzie, bo oni też tego pragną, i... wyciągać z tego korzyści. Do Polaków ciągle nie trafia, że Niemcy to państwo, które co roku rejestruje najwięcej patentów na świecie, a Rosja – czy się to komuś podoba, czy nie – jest wciąż mocarstwem. Mieszkałem zarówno w Niemczech, jak i w Rosji, pracowałem i tu i tam, toteż z całą mocą podkreślam – bliżej nam do Rosjan, czy Niemców, niż do Amerykanów. –  Czemu tak pilnie ukrywa pan swoją tożsamość, czyżby to temat na kryminał? –  Tożsamość autora pozostanie tajemnicą z wielu powodów – w tym służbowych. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert

Świetnie się czyta nową powieść Sylwii Chutnik z sugestywnie odmalowanym warszawskim klimatem, ze sposobem myślenia, mówienia i zachowania mieszkańców miasta. „Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka” – śpiewał warszawski bard Stanisław Grzesiuk. Jego postać i teksty piosenek przemykały mi często przez myśl podczas lektury stołecznej autorki, po której książki od czasu „Kieszonkowego atlasu kobiet” z przyjemnością sięgam. Jak wypada najnowsza – w zamierzeniu pisarki – powieść łotrzykowska inspirowana klimatem ballad Stanisława Grzesiuka? Szybkie i wściekłe cztery mieszkanki warszawskiego Mokotowa, z duszą hardą i niepokorną, wymierzają sprawiedliwość, „oczyszczają miasto z elementów męczących i zbędnych”, pod ich ciosami padają chuligani, łobuzy w autobusach, mężowie bijący żony. Wreszcie na celowniku Haliny, Celiny, Stefanii i Bronki znajduje się deweloper, który dręczy mieszkańców starej kamienicy. Skład Dream Team dość osobliwy, wśród fighterek jest kobieta w zaawansowanej ciąży, chora na raka i staruszka. Sprawa jest najważniejszej wagi, w końcu chodzi o akcję lokatorską. Pisarka w jednym z wywiadów wyznała: „W moich tekstach jest dużo społecznikostwa, zaangażowania w realne sprawy (prawa kobiet, ruch lokatorski)”. W tej książce widać to doskonale. Bez dwóch zdań, trzeba mieć duszę społecznika i trzeba kochać swoje miasto, żeby napisać taką książkę. Atrakcyjności „Cwaniarom” dodają ilustracje Marty Zabłockiej. (et)

o samotności, wyobcowaniu z wyboru, o ucieczce. Są w tej książce paskudne typy, jak Fotografer, Tatuator czy Nauczyciel Tańca, jest dużo seksu, dożo przekleństw, ale i dużo czułości. Czas kręci, wątki się mieszają, w świat realny przenikają widma, narracja jest rozchwiana, zmienia tempo, część o matce to jakby książka w książce. To wszystko jednak nie przeszkadza, Kolski wciąga bez reszty w swój brudny świat, znakomicie operuje słowem, tworzy pełnokrwiste postaci, zaskakuje natłokiem detali, światłocieni, kolorów, plastycznością tej prozy. Nie ma wątpliwości, że przynajmniej w trzech czwartych jest to książka autobiograficzna, bardzo odważna czy wręcz skandalizująca jeśli mielibyśmy ją czytać jako wyznanie, bardzo mroczna jeśli by przez jej pryzmat badać psychikę autora, bardzo osobista we fragmentach o rodzinnych Popielawach, o matce, o młodej kochance. Bohater – Sandow – tak jak autor jest uznanym reżyserem, ma po części tożsamą biografię, i kto wie jak wiele wspólnego z upodobań, także dewiacji. To czerpanie garściami z własnej biografii jednak nie przeszkadza, gdyż poza nielicznymi wyjątkami zachowany zostaje dystans wobec pierwszoosobowego narratora. Motto, najważniejsza myśl tej książki, zdaje się być wytatuowana na skórze Muszelki: „Największą w życiu mądrością jest kochać z wzajemnością”. Pomimo banalności tego stwierdzenia, jest w nim uniwersalna prawda, którą rzadko w pełni sobie uświadamiamy. Bohater książki też ma z tą świadomością problemy i choć lubi występować w roli mentora, to tak naprawdę młoda głupiutka Muszelka uczy go, jak patrzeć na świat przez pryzmat uczuć. Łukasz Gołębiewski

Świat Książki, Warszawa 2012, s. 240, ISBN 978-83-273-0187-1

Wielka Litera, Warszawa 2012, s. 480, ISBN 978-83-63387-27-3

Jan Jakub Kolski

Jacek Inglot

Znany reżyser zadebiutował jako prozaik – powieścią po części autobiograficzną, po części rozliczeniową, momentami wzruszającą, momentami brutalną, brudną. Kolski pisze o niespodziewanej miłości dojrzałego mężczyzny do młodej dziewczyny, pieszczotliwie nazywanej Muszelką, która zanim poznała bohatera była ekskluzywną prostytutką. Pisze o śmierci, o śmierci matki przede wszystkim – są to obszerne fragmenty, pełne ciepła, cierpienia i wyrzutów sumienia, ale też o własnym losie, w które wpisana jest śmierć. Pisze o holocauście, o najgorszych obliczach zbrodni, o tym jak nisko potrafi upaść człowiek, także współcześnie. Pisze wreszcie

Maj 1945 roku. Do dymiących jeszcze ruin nadodrzańskiej metropolii trafia Jan Korzycki, uciekający przed UB porucznik Armii Krajowej. Zacierając za sobą ślady, pod przybranym nazwiskiem wstępuje do milicji. Otrzymuje zadanie wytropienia „komendanta Festung Breslau”, jak podpisuje ulotki przywódca Werwolfu. Taki jest punkt wyjścia tej powieści, której kryminalna intryga stanowi, moim zdaniem, sztafaż dla ukazania mało znanych dziejów Wrocławia z drugiej połowy 1945 roku. Autor trafnie przedstawił ówczesne realia. Unika gloryfikacji Polaków czy dyskredytowania Niemców. Opisuje mieszkańców miasta z tamtych

Cwaniary

Egzamin z oddychania

30

b i b l i o t e k a

Wypędzony

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Recenzje dni podkreślając, jak wielkie piętno na ich losach odcisnęło koło historii. „Wypędzony” skłania czytelnika do myślenia, refleksji, być może również przewartościowania poglądów. Dowodzi, że zwycięzcy oraz pokonani to terminy niekiedy płynne. (to-rt)

Czekają na własną korridę Rozmowa z Łukaszem Gołębiewskim

Instytut Wydawniczy Erica, Warszawa 2012, s. 380, ISBN 978-83-6232-965-6

Bandyci Rodriguez. Korrida Tytułowa korrida nie jest walką byków, z którą nam się z pewnością to słowo od razu kojarzy, ale gatunkiem ballady, charakterystycznej dla meksykańskiej kultury, która opowiada „o bohaterskich czynach zwykłych ludzi, o rzeczywistych pragnieniach, o używkach, o bogactwie, o biedzie, o nierówności, korupcji, kłamstwie, bezprawiu w świecie polityki i biznesu”, jak czytamy w książce. Autor ustami jednego z bohaterów przyznaje też, że „korridy wyrażają tęsknotę za innym, lepszym życiem, życiem wolnym, życiem bez przymusu. Wyrażają moją tęsknotę, dlatego tak mnie poruszają”. Powieść zanurzoną w meksykańskich realiach, tak bliskich autorowi, czyta się świetnie. Przyjęta konwencja – dwoje narratorów, którymi są bohaterowie opowieści, rodzeństwo Rosy i Ricarda Rodriguezów, tych tytułowych bandytów Rodriguez, połączonych jeszcze do tego kazirodczym związkiem, a także jedność czasu, bo akcja dzieje się od soboty 12 października przed południem do poniedziałku 14 października 1996 roku wieczorem – nadaje książce szczególnych wartości i specyficznego uroku. A przy tym w treści znajdujemy wiele celnych stwierdzeń, które z pewnością trafią do księgi nowych cytatów literackich, jak chociażby: „życie uczy nas, że nie należy niczego żałować zbyt długo” czy „przygód szkoda, życia mniej”, albo jeszcze prawda wyrażona słowami bohaterki „mnie się kocha do śmierci. Ale proszę nie wymagać wzajemności”. I jeszcze, że „czasy zawsze są dobre dla bandytów”, jak też może najważniejsze stwierdzenie: „życie jest zbyt krótkie, by je tracić na tanią tequilę”. (pd) Jirafa Roja, Warszawa 2013, s. 166, 24 zł, ISBN 978-83-62948-95-6

Roma Ligocka

Dobre dziecko Ocalały z wojennej pożogi Kraków. Niedobre lata pięćdziesiąte szalejącego stalinizmu, kiedy to ludzie trafiali do więzienia za całokształt i siedzieli latami za niewinność. Koszmar lat okupacji zamieniony na horror budowy socjalizmu, w którym rzekomo wszyscy są równi i nie ma mowy o żadnej niesprawiedliwości społecznej. Poniekąd to prawda, bo wszyscy nieakceptujący i niemogący pogodzić się z nowym porządkiem dostają równo i sprawiedliwie po głowie. W tym dziwnym świecie, w którym ludzie jeszcze nie zdołali zrzucić z siebie wojennej traumy, w którym trudno o kompletną rodzinę, w którym nie ma pogodnych snów i w którym trudno o normalność, próbuje się odnaleźć cudem ocalała z pogromu mała żydowska dziewczynka i jej ciężko naznaczona przez okupacyjny los matka. Przeżyły, ale czy umieją żyć? Roma Ligocka snuje opowieść o matce nastoletniej córki, która już nie musi uciekać przed siepaczami w czarnych mundurach SS, ale nie potrafi uciec przed sobą. I o córce rozchwianej psychicznie matki. Dziewczynce, która już nie potrzebuje się ukrywać, ale wciąż nie może się odnaleźć. Mają tylko siebie, bo mąż i ojciec, odszedł. Nie, nie zginął, jak należałoby przypuszczać, z rąk hitlerowskich prześladowców wyznających obłąkaną teorię czystości rasy, w imię której wszystko jest dozwolone. Odszedł z tego świata we własnym łóżku, wyniszczony chorobą, która dopadła go w więzieniu, w wolnej rzekomo Polsce, której się doczekał wbrew zasadom rachunku prawdopodobieństwa. To relacja o cudem ocalonym życiu matki i córki. Ale czy dla rozgoryczonej wdowy, uwikłanej w związek z żonatym mężczyzną, który jest dla niej źródłem siły, błogosławieństwem i przekleństwem, to naprawdę cud? Albo dla zagubionej, wrażliwej dziewczynki, wyśmiewanej przez kob i b l i o t e k a

a n a l i z

–  To chyba już dziewiąta twoja książka literacka, a trzecia o Meksyku. Jeden reportaż, jaki powstał przy współpracy z Sonią Dragą, i dwie powieści. Twój związek z Meksykiem jest więc bardzo silny… –  Raczej nazwałbym to fascynacją, nie związkiem. I to nie tyle fascynacją samym Meksykiem, a innością. A Meksyk uosabia inność, egzotykę, kontrasty. Tam wszystko jest inne niż u nas, od wilgotności powietrza, przez zapachy, muzykę, kolory, formy wyrażania bliskości, po kwestie artystyczne, religijne i filozoficzne, mocno tkwiące w czasach prekolumbijskich. –  Nowa książka to opowieść łotrzykowska, a także powieść drogi, ale jeszcze bardziej ballada o tytułowych bandytach. W Meksyku ten gatunek nazywa się korrida, a słowo to umieściłeś w tytule… –  El Mariachi, czyli muzykanci, to nieodłączny element meksykańskiej codzienności. Bynajmniej nie folklor, jak u nas zespoły ludowe, bo Mariachi są wszechobecni, a korrid słucha też młodzież. Ciekawostką jest, że poza korridami miłosnymi, wiele z nich opiewa buntowników, ludzi wyjętych spod prawa. Jest osobna kategoria – narcocorridas – gloryfikująca przestępców z karteli narkotykowych. A historia, którą opowiadam, wpisuje się w ten nurt, mówi o wyjętych spod prawa brutalnych przestępcach, którzy czekają na własną korridę. –  Kapitalnym pomysłem autora, czyli ciebie, jest powierzenie opowieści obojgu bohaterom, którzy stają się na zmianę narratorami – siostrze i bratu, Rosie i Ricardo Rodriguezom… –  Pomysł to nie nowy w literaturze, także nie nowy w mojej twórczości. Lubię czasami przyjmować narrację kobiecą, a więc w jakiś sposób próbować wejść w skórę drugiej płci. Moja bohaterka opowiada swoją historię w jednym z rozdziałów powieści „Xenna moja miłość”, napisałem też opowiadanie, w którym kobieta jest narratorką. A już czysto technicznie – zmienna narracja nadaje tempa opowieści, a „Bandyci Rodriguez” to historia, w której zdarzenia następują szybko, musi mieć zatem odpowiedni rytm. –  I jest jeszcze trzeci bohater, a raczej bohaterka, która pojawia się na samym początku, ale też jest jej poświęcone zakończenie. To kotka o imieniu Muxo, obiekt nieustannych, a przy tym wzruszających czułości, jakie jej okazuje bezwzględny bandyta Ricardo… –  Bo bohaterowie tej historii są występni, często brutalni, ale też potrafią kochać, potrafią okazywać czułość. Jak większość Meksykanów są Metysami, w ich żyłach wymieszana jest buntownicza krew Indian, europejska brutalność i ogólnoludzka tęsknota za miłością. Rozmawiał Piotr Dobrołęcki fot. archiwum

Łukasz Gołębiewski

p r z e d s t a w i a

leżanki ze szkoły, dlatego że jest nie do końca taka jak one i odpychanej, co rusz, przez niezrównoważoną matkę? Dziewczynki, dla której marzeniem jest bożonarodzeniowa choinka, obca jej kulturze. To wstrząsająca opowieść o samotności, zagubieniu, braku zrozumienia, zadawaniu sobie ran. Dzieje toksycznego związku dwóch ofiar, którym zarazem całkiem nieźle wychodzi rola kata w stosunku do siebie, wzajemnie zadających sobie cierpienia Urszula Pawlik Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s.286, ISBN 978-83-08-04866-5

Marek Żak

Globalne ocieplenie Polski naukowiec Janek Mróz – specjalista od meteorologii – trafia, jako stypendysta do nowojorskiego instytutu klimatycznego i wkrótce odkry•

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

31


Recenzje wa stały wzrost temperatury na Florydzie. Taki jest punkt wyjścia tej wartkiej prozy – okraszonej miłosnymi rozterkami głównego bohatera – której przyświeca sztandarowy slogan raju na kredyt tow. Sztygara – Polak potrafi. Walorem napisanej z biglem powieści jest trafna ocena tytułowego zjawiska: „ – Jeśli dane się potwierdzą, na co liczymy, można będzie zmobilizować pewne organizacje, żeby zaczęły głosić walkę z ociepleniem. Na przykład przez nałożenie dodatkowych opłat za korzystanie ze środowiska, podatków ekologicznych, limitów produkcji dwutlenku węgla I tak dalej. Jakie organizacje? Oczywiście w Unii Europejskiej. Tam takich nawiedzonych zielonych lewaków jest dużo. (...) Swoją drogą czy myślisz, że Europejczycy się na to nabiorą? Myślę, że tak, ale trzeba nad tym popracować, zaktywizować paru nawiedzonych idiotów, przekonać polityków, że bronią środowiska w interesie wyborców i całego świata. Energia stanie się tam tak kosztowna, że wszystkie ich produkty będą znacznie droższe od amerykańskich”. (tzz) Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2012, s. 248, ISBN 978-83-7805-315-6

Zbuntowani Jakie czasy, taki bunt. Trzydzieści lat temu młodzież miała zupełnie inne powody do postawienia się rzeczywistości niż dzisiaj… Świadczą o tym choćby dawne teksty piosenek zespołów punk-rockowych, które nie traktowały jedynie o zaliczaniu kolejnych panienek i urokach nawalenia się do nieprzytomności (ach, to takie punk-rockowe!). Nie twierdzę, że dawni buntownicy byli ludźmi grzecznymi i cnotliwymi, o nie, ale mieli w sobie coś, czego brakuje wielu współczesnym punkom (jeśli o takim zjawisku w ogóle można mówić) – autentyczność, ideały, chęć do działania. Kilkadziesiąt lat temu bunt miał zupełnie inny charakter, ale trudno się dziwić – problemy też były inne. No właśnie, a jak wyglądają dzisiejsi buntownicy? Jakie mają problemy i troski? Zajrzyjmy do „Zbuntowanych”… „Zbuntowani” to zbiór siedmiu opowiadań autorów wydawnictwa Jirafa Roja. Ich bohaterami są w większości ludzie młodzi, którzy dopiero uczą się życia. Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że dla młodzieży ich małe-wielkie problemy są najpoważniejsze na świecie. Coś, co dorosłemu człowiekowi wydaje się błahostką, dla nich jest sprawą życia i śmierci. No tak, w pewnym wieku wszystko wygląda poważnie i my, dorośli, powinniśmy poważnie to traktować. A więc pierwszy istotny

Obrona Munchhausena

32

b i b l i o t e k a

Przypadek pisarza Grzegorczyka

J

ezus Chrystus nie jest cool ani trendy. Nie ma zbyt wiele lajków na Facebooku, nie prowadzi bloga. Na jego widok nikt nie krzyczy: „wow!”. Dokonania Jezusa przegrywają z popisami Batmana, Spidermana i agenta 007. Dlatego bardzo się dziwię pisarzowi Janowi Grzegorczykowi, który wciąż zajmuje się Jezusem, a ostatnio wydał książkę pod podejrzanym tytułem: „Jezus z Judenfeldu”. Akcja rozgrywa się wprawdzie w Austrii, ale bohaterami są polski ksiądz katolicki, niejaki Groser (o którym niepoprawny Grzegorczyk napisał już wcześniej trzy powieści), pastor protestancki Kono-

a n a l i z

problem pewnego „zbuntowanego” młodzieńca w wieku szkolnym – dlaczego Andzia nie chce odbyć z nim stosunku seksualnego, skoro krążą plotki, że daje wszystkim wkoło? Aby rozwiązać zagadkę domniemanej niewierności Andzi, jej chłopak podąży za nią aż do Częstochowy. Oczywiście nie mogło zabraknąć też historii nieszczęśliwej miłości autorstwa Dariusza Papieża – on ją tak bardzo kochał, a ona zdradziła go z innym w WC. Zła, niedobra dziewucha! Doprowadziła biednego narratora do utopienia w Warcie chińskiego drzewka szczęścia! Ale proszę się nie śmiać! Któż z nas nie miał kiedyś złamanego serca i nie posuwał się do tak ostatecznych czynów? Podobny dramat rozgrywa się w „Kopciuszku” – spotyka ją się na koncercie, później spędzają razem noc. Ale to nie może skończyć się dobrze – on ma dziewczynę, a ona przecież kieruje się w życiu pewnymi zasadami – nie spotyka się z zajętymi mężczyznami! A ten przypadkowy seks to jednorazowa akcja, pod wpływem impulsu… przecież tak bardzo potrzebowała czułości! „Przejście podziemne” to historia pewnego tragicznego w skutkach incydentu, którego kontynuacja dzieje się gdzieś między światem żywych i umarłych. Z kolei Buźka i Krystek, bohaterowie „Tramwaju za darmo”, będą mieli okazję spędzić kilka dni za granicą i zobaczyć, jak radzą sobie emigranci z Polski. Gerard z opowiadania „Mord w Galilei”, obecnie anestezjolog, a w przeszłości członek zespołu punk-rockowego, w absurdalny sposób, rodem z „Procesu” Kafki, wplątany zostanie w pewne morderstwo… I w końcu miła niespodzianka – w „A cup of tea and Toblerone” spotkałam starego znajomego – Mundka. Kto czytał „Dalej od gwiazd”, z pewnością wie, o kim mowa. Co w nim lubię? Talent do pakowania się w tarapaty, inteligencję, dystans do siebie i świata, i oczywiście urok osobisty, który niejeden raz ocalił mu skórę. Choć jego życie osobiste jest bardzo skomplikowane, a Mundkowi nie brakuje romantyzmu, nie użala się nadmiernie nad swym losem i do wszystkiego zdaje się podchodzić z uśmiechem na ustach i właściwą sobie ironią. (hk) Jirafa Roja, Warszawa 2012, s. 200, ISBS 978-83-62948-87-1

Proza obca Sophie Hannah

Zabójcze marzenia Conny nie ma najmniejszych powodów do niezadowolenia. Mieszka w ślicznym domu, urządzonym z pieczołowitością przez ukochane-

piuk (też były katolicki klecha) oraz była studentka Wydziału Teologicznego Agnieszka, obecnie żona pastora. Już widzę jak, Szanowny Czytelniku, ziewasz i łapiesz się za głowę. Powieść Grzegorczyka opowiada o wielu sprawach, ale mnie najbardziej zainteresowała modna w swoim czasie idea uczynienia Jezusa Chrystusa aryjczykiem. Wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania był Heinrich Himmler, dla którego Jezus jako Jezus był ewentualnie do zaakceptowania, ale Jezus jako Żyd już nie. W powieści znajdujemy historię zamurowanego ołtarza, na którym pokazano czysto aryjskiego Jezusa, a do obrazu pozował malarzowi miejscowy esesman. Ta opowieść sprawiła, że

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

doczytałem jakże niemodną powieść Grzegorczyka do końca i to jednym tchem. Następnego dnia obudziłem się z kacem i zapłakałem, że nie jestem super ani cool i nie pozostaje mi nic innego jak powiesić się, albo zostać pastorem. Mówiąc zaś poważnie, powieść Jana Grzegorczyka pokazuje ważną prawdę: Jezus Chrystus nigdy nikomu nie pasował. Zawsze przeszkadzał, uwierał, skłaniał ludzi w różnych epokach do podejmowania wysiłków by przeciągnąć go na swoją stronę. Moim zdaniem do tej pory nikomu się to nie udało. Twardy orzech do zgryzienia z tego Faceta na krzyżu. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com

l u t y

2 0 1 3


Recenzje go męża, z którym wspólnie prowadzi świetnie prosperującą firmę. Ma w pobliżu, troskliwych rodziców, u których dorabia w rodzinnej firmie, gotową do pomocy siostrę i sporo czasu dla siebie. Cała ta idylla zamienia się pewnej nocy w koszmar, gdy Conny wchodzi na stronę internetową agencji nieruchomości, wystawiającej na sprzedaż dom w Cambridge, będący od dawna przedmiotem jej zainteresowania. Podczas wirtualnej wędrówki po przestronnych pomieszczeniach willi, którą kiedyś zamierzali kupić z mężem i która obecnie znowu wystawiona jest na sprzedaż, Conny widzi zwłoki młodej kobiety w ogromnej kałuży krwi. Gdy obudzony mąż zasiada przy komputerze, ciało znika, a pokój sprawia przytulne wrażenie. Zdezorientowana Conny opowiada rodzinie o swoim nocnym znalezisku, a następnie udaje się na policję. Problem w tym, że nikt nie chce dać wiary temu co mówi, traktując ją jak niespełna rozumu, cierpiącą na urojenia histeryczkę. Ona jednak wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi upiera się, że widziała zwłoki kobiety w wystawionym na sprzedaż domu. W końcu zdesperowana postanawia sama rozwiązać zagadkę, by upewnić się, że z jej umysłem wszystko jest w porządku. Znakomicie i zarazem przewrotnie napisany thriller, w którym autorka w mistrzowski sposób bawi się z czytelnikiem, zadziwiając niemal na każdej stronie i wciągając w grę „po czyjej jesteś stronie” – zdrowego rozsądku i niezaprzeczalnych faktów, czy sugestywnej wyobraźni zniekształcającej prawdę oraz trudnego do wytłumaczenia braku jakichkolwiek dowodów w sytuacji, gdy nikt nie zaginął i niczego nie znaleziono. Czy wyobraźnia spłatała młodej kobiecie nieprzyjemnego figla? Czy troskliwy i zapobiegliwy mąż naprawdę niczego nie ukrywa? Dlaczego rodzice tak uparcie próbują jej wmówić, że nic się nie stało? Dlaczego tak bardzo kontrolują jej życie, uniemożliwiając córce pójście własną drogą i spełnienie marzeń? Jaki interes ma siostra uparcie trzymająca stronę rodziców? Jaki cel ma, dając wszystkim do zrozumienia, że dysponuje dowodami szaleństwa Conny? To pytania, na które odpowiedzi wydają się być w zasięgu ręki, tuż na następnej stronie. Lecz następna strona zamiast rozwiać wątpliwości, tylko je mnoży. Zamiast rozwikłać zagadkę, jeszcze bardziej ją komplikuje. Zamiast zaspokoić ciekawość, jeszcze bardziej ją rozbudza. I tak aż do ostatniej strony, do zaskakującego, a zarazem niezwykle oczywistego rozwiązania, którego nie sposób się domyśleć. Perfidne, a równocześnie jakie życiowe! Urszula Pawlik tłum. Piotr Kaliński, Wydawnictwo G + J Gruner + Jahr, Warszawa 2012, s.416, ISBN 978-83-7778-174-6

(red.) George R.R. Martin, Gardner Dozois

Chodząc nędznymi ulicami

a n a l i z

tłum. Marta Dziurosz, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012, s. 686, 59,90 zł, ISBN 978-83-7510-821-7

Harlan Coben

Schronienie Thriller przede wszystkim dla młodzieży i z młodzieżą w roli głównej. Nie ma wprawdzie „przybocznych” Myrona Bolitara, do których czytelnicy przez wiele lat przyjaźni z detektywem zdążyli się przywiązać – niezrównanej Esperanzy, Wina czy Wielkiej Cindy, za to pojawia się paczka Mickeya Bolitara – zabawny Łyżka i duża Ema. Bowiem to właśnie Mickey gra w „Schronieniu” pierwsze skrzypce. Bratanek Myrona Bolitara ma piętnaście lat, niedawno stracił ojca, a uzależniona od narkotyków matka trafiła do szpitala psychiatrycznego. Chłopak zamieszkał w domu stryja. Pewnego dnia słyszy od miejscowej dziwaczki zwanej Nietoperzycą: „Twój ojciec nie umarł”. Mniej więcej w tym samym czasie znika śliczna Ashley Kent. Poznał ją pierwszego dnia w nowej szkole. Mickey odkrywa, że z Ashley związany jest wizerunek dziwnego motyla. Przypomina sobie ten motyw także w związku ze swoim ojcem… Okazuje się, że państwo Kent nie mają córki, a Ashley ukrywała swoją tożsamość. Znikają także dowody na to, że kiedykolwiek istniała. Mickey oczywiście zaczyna śledztwo na własną rękę. Z Łyżką i Emą przy boku. I pakują się w całkiem dorosłe kłopoty. Na szczęście krew się nie leje. Trup także nie ściele się gęsto. Choć to zapewne kwestia czasu, bo Mickey wkrótce dorośnie do przygód większego kalibru. Czyta się, jak zwykle Cobena, jednym tchem. Thriller wciąga, trzyma w napięciu, bawi, intryguje… Harlan Coben zapewnia czytelnikom wszystko, do czego ich przed wiele lat przyzwyczaił – oprócz bohaterów, choć może to będą krótkie wakacje… Czytelników czeka przecież wkrótce kolejne spotkanie z Bolitarami. Tutaj Mickey wpada na trop zagadki związanej ze śmiercią swojego ojca. Zagadki, której początki sięgają II wojny światowej. W kolejnym tomie („Seconds Away”) znajdzie się zapewne odpowiedzi na wiele pytań. Joanna Habiera tłum. Zbigniew Królicki, Albatros, Warszawa 2012, s. 372, ISBN 978-83-7659-812-3

Tom zawiera 16 opowiadań utrzymanych w konwencji „urban fantasy” czyli gatunku fantasy wpisanego w klimat miejski. A konkretnie, w atmosferę rynsztoków, zaułków, spelun, podejrzanych hotelików, mrocznych dzielnic, dziwnych domów. W scenerii tej ujawniają się przerażające monstra, dokonują się okrutne czyny, krwawe działania psychopatów idą w parze z upiornym żniwem zbieranym przez demoniczne kreatury nie z tego świata. Niektóre z utworów mają rozwiązanie racjonalne, a ich bohaterowie poruszają się w ramach wyznaczonych przez klasyczny kryminał detektywistyczny. Tak jest z opowiadaniem „Mury i lemury” Stevena Taylora, autora znanego z powieści kryminalnych z fabułą wpisaną w świat starożytnego Rzymu lub Grecji. Tym razem akcja rozgrywa się w popadającym w ruinę Babilonie, gdzie podróżny z Rzymu bada sprawę upiora mordującego śmiałków wchodzących po zmroku do dawnej świątyni Isztar. Inną konwencję oraz postać odmiennego detektywa, bo współczesnego i czarnoskórego, proponuje w opowiadaniu „Krwawiący cień” Joe R. Lansdale, autor mało znany w Polsce. Jego bohater poszukuje zaginionego młodego, czarnoskórego gitarzysty bluesowego i idąc tropem płyty CD, na której nagrano demoniczną muzykę o niezwykłej mocy, odkrywa, że poszukiwany przez niego muzyk padł ofiarą piekielnych sił. Przed porwaniem do piekła ratuje go tylko (i to tymczasowo) nieustanne odtwarzanie 3-minutowej, przerażab i b l i o t e k a

jącej piosenki, bo ilekroć przestaje, ze ściany wychodzi monstrum, przy którym potwory z klasycznych horrorów wydają się być li tylko zabawkami dla dzieci. Brr! Opowiadania zawarte w tomie „Chodząc nędznymi ulicami” mają cechy horrorów (w typie gore), także thrillerów oraz samej fantasy w wyjątkowo krwawym wydaniu. Książka jest pozycją zaadresowaną do miłośników tego rodzaju literatury, i raczej tylko do nich, bo nawet wielbiciele typowego horroru, fantasy czy kryminału mogą poczuć się – mówiąc delikatnie – niekomfortowo. Piotr Kitrasiewicz

p r z e d s t a w i a

John Grisham

Kancelaria David Zinc jest wykształcony, bogaty i robi karierę. Któregoś dnia, zamiast do pracy w wielkiej firmie prawniczej, idzie do baru. Pije cały dzień, a pod wieczór zatrudnia się w kancelarii dwóch nieudaczników. To Oscar Finley i Wally Figg, którzy na dźwięk miażdżonej blachy rzucają się do okien, by po chwili, w poszukiwaniu klientów, popędzić na najbliższe skrzyżowanie, gdzie doszło do kolejnej krasy samochodowej. „Firmy ubezpieczeniowe drżą przed nami!” – reklamują się na kuponach do gry w bingo (na inne reklamy ich nie stać). Tkwią po uszy w długach. Jeden z nich to alkoholik (chwilowo niepijący), pozbawiony prawa jazdy (prowadził na podwójnym gazie), kobieciarz elastyczny moralnie. Drugi jest sfrustrowanym facetem, mężem z czterdziestoletnim stażem w unieszczęśliwiającym go małżeństwie. Specjalizują się w rozwodach i odszkodowaniach. Od lat marzą o dużej sprawie… Nadzieja przychodzi wraz z absolwentem elitarnego Harvardu Davidem Zinkiem. Miliony dolarów w zasięgu ręki… Szykuje się sprawa przeciwko producentowi leku na obniżanie poziomu cholesterolu, który podobno osłabia serce i wywołuje udar. Panowie porywają się z motyką na słońce. David, mimo niechybnej porażki z lekiem na cholesterol, realizuje swoje marzenia o wolności i ideałach. Na własną rękę prowadzi śledztwo i bada sprawę małego chłopca, który zatruł się rakotwórczym •

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

33


Recenzje ołowiem z pozornie niegroźnej zabawki – wampirzych ząbków. Nowy bohater Grishama przypomina trochę Erin Brockovich – ten sam urok i niezłomność w walce z wiatrakami w dobrej sprawie. Grisham znajduje się w doskonałej formie. Niezmiennie wciągający i niebanalny. Z plejadą barwnych postaci, wyrazistych charakterów i zgrabną fabułą. Zaserwował czytelnikom duża dawkę humoru, ironii, złośliwości z amerykańskiego systemu sądownictwa i swoich kolegów prawników. Kto już go czytał, nie zawiedzie się, kto nie czytał – na pewno sięgnie po inne książki autora „Raportu Pelikana” oraz „Firmy”. (hab) tłum. Krzysztof Obłucki, Albatros, Warszawa 2012, s. 512, ISBN 978-83-7659-633-4

dów sprawia poważne problemy, a rozbuchana wyobraźnia nie może ich zastąpić. Czasami, aby dowiedzieć się prawdy, trzeba zaryzykować. A nawet wtedy nie wiadomo, czy cena jaką zapłacimy nie okaże się za wysoka. „W otchłani Imatry” sadza czytelnika w fotelu i nie pozwala wstać jak duet kiszonego z czystą. Prawdziwie rosyjski nastrój, realistyczne postacie i nietuzinkowe spojrzenie na śledztwo sprawia, że książka jest idealnym kompanem na wieczór. Miłym było to pierwsze, ale niestety dość krótkie, spotkanie z Kobyłkinem. Całe szczęście, że to dopiero początek cyklu „Caryca Hunhuzów”. Tom drugi już w przygotowaniu. (ko) tłum. Agnieszka Papaj, Dobre Historie,Wrocław 2012, s. 254, 978-83-63667-99-5

William Brodrick

Judith Lennox

Dzień kłamstwa „Po dniu kłamstwa gromadźmy się w dobranym kole. Bijąc się w uda ze śmiechu, gdy wspomni kto nasze czyny” – książkę Brodnicka otwiera cytat z „Dziecięcia Europy” Miłosza. Powieść trudno nazwać klasycznym kryminałem lub thrillerem, w bibliotece mogłaby stanąć w dziale sensacyjnym, historycznym lub obyczajowym, albo zapoczątkować oddzielny dział: thriller sensacyjno-historyczno-obyczajowy. To pozycja tym ciekawsza dla polskiego czytelnika, że akcja rozgrywa się w naszym kraju i dotyczy naszej powojennej historii. Warto przekonać się, jak wypada rozliczanie się z polską przeszłością z brytyjskiej perspektywy, okiem cudzoziemca. Ojciec Anzelm Duffy, „jazzman, pszczelarz i badacz tajemnic życia”, podejmuje się karkołomnego i niebezpiecznego zadania. Na prośbę Johna Fieldinga, wieloletniego przyjaciela postanawia pojechać do Polski i w Warszawie odnaleźć pewną starszą panią. John poznał Różę Mojeską, gdy w latach osiemdziesiątych pracował w Warszawie jako reporter. Został aresztowany i wydalony z Polski w stanie wojennym. A teraz Róża zwróciła się do niego o pomoc, nie wiedząc, że wskutek wypadku stracił wzrok. Anzelm zamierza zgłębić tajemnicę, której korzenie sięgają wydarzeń rozgrywających się w latach 50. i 80. w Polsce. Zaglądając w zakamarki polskiej historii, odkrywa szokującą prawdę, która może zniszczyć życie wielu ludzi. Pani Mojeska nie zamierzała z nikim dzielić swojej tajemnicy. Zamierzała zabrać ją ze sobą do grobu. Jednak Sebastian Voight, młody i pełen zapału pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, przekonuje starszą panią do podróży w przeszłość. Autor „Szóstej lamentacji” utkał fabułę gęstą od wydarzeń, dat, faktów, biografii. Czytelnik wkracza w mroczną, niepokojącą atmosferę, świat donosicieli, zdrajców, czasy więzień i bezwzględności funkcjonariuszy służb specjalnych. Tempo jak u Toma Roba Smitha, atmosfera niczym z Johna le Carré. (hab) tłum. Anna Wolna, Hachette, Warszawa 2012, s. 506, ISBN 978-83-7739-912-5

Aleksander Ławrow

W otchłani Imatry Jeśli wydaje wam się, że tajemnicze okoliczności śmierci rosyjskiego milionera to wystarczająca przystawka do świetnej intrygi kryminalnej, to co powiecie na fakt, że znika również ktoś jeszcze? Ktoś, kto może stanowić klucz do tajemnicy. Może, ale czy rzeczywiście stanowi? „Był cichy czerwcowy wieczór. Dochodziła godzina jedenasta, gdy na peron stacji Imatra wjechał niewielki, niemal pusty pociąg”. Takimi słowami wita nas powieść Aleksandra Ławrowa. Wszystko zaczyna się niby zwyczajnie, ale jednak z nutą suspensu. Bardzo szybko jesteśmy uderzeni pierwszą częścią układanki – w tytułową otchłań Imatry, bez wyraźnego powodu, skacze Aleksiej Nikołajewicz Kudliński. Niedługo potem w innym pociągu na oczach własnej córki umiera Jegor Pawłowicz Worobiow. Na pozór wydaje się, że przyczyna śmierci jest naturalna. Sztylet w sercu naturalnie powoduje śmierć… Jednak nie ma ani sztyletu, ani ataku serca, a zagadka śmierci intryguje zaskakująco mocno. Wtedy na scenę wkracza sam Metody Kobyłkin. Znany w całej Rosji detektyw porównywany do francuskiego Vidocqua, brytyjskiego Holmesa, czy moskiewskiego Fandorina. Oczekujemy, że pojawi się dumnie na miejscu zbrodni, rzuci okiem na dowody i w błyskotliwy sposób rozwiąże zagadkę. Nic bardziej mylnego. Rzeczywistość jest brutalna, brak dowo34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Florenckie lato Siedemnastoletnia Tessa i jej o cztery lata młodsza siostra Freddie spędzają ostatnie beztroskie lato 1933 roku w pięknej Villi Millefiore w pobliżu Florencji. Tessa zakochuje się w przystojnym Włochu, poznaje smak pierwszych pocałunków i gorycz rozstania. Wkrótce matka panien Nicolson umrze na astmę, a one same opuszczą słoneczną Italię, by wrócić na stałe do Anglii. Cztery lata później Tessa jest wziętą modelką, kobietą piękną i wyzwoloną, a Freddie sumienną i ambitną uczennicą dobrej szkoły. Romans z żonatym mężczyzną i niechciana ciąża, a później tragiczny wypadek, przekreślają karierę Tessy. Odmieniają także życie Frieddie. Tessa chwilę przed wybuchem wojny wraca do Florencji, a Frieddie, która wyrusza za nią, spotyka miłość swojego życia. Minie jednak sporo czasu, zanim się o tym przekona. Druga wojna światowa, los i historia zadecydują o życiu sióstr Nicolson. Jest jeszcze trzecia bohaterka – Rebecca, żona niewiernego pisarza, która przyczynia się do tragedii Tessy, a przytłoczona poczuciem winy odchodzi od męża. Trzy niezależne kobiety. Wierne sobie, odważne i silne sportretowane wrażliwą ręką Judith Lennox. Autorka „Duchów przeszłości” i „Dziecka cienia” tworzy wyraziste, zapadające w pamięć postaci kobiece. Pięknie opowiada o miłości i zdradzie, uczuciach i tęsknotach. To imponujące, napisane z rozmachem czytadło – prawie sześćset stron pasjonującej historii, wielowątkowej, tętniącej życiem i pełnej emocji. (hab) tłum. Bożena Kucharuk, Prószyński Media, Warszawa 2012, s. 592, ISBN 978-83-7648-988-9

Michael Koryta

Pod cyprysami Stany Zjednoczone, lata 30. Arlen Wagner potrafi przewidzieć czyjąś śmierć. Nigdy się nie pomylił. Tym razem także zaufał swojej intuicji i wysiadł z pociągu, gdy w oczach współpasażerów dostrzegł ogień i dym. Namówił dziewiętnastoletniego Paula Brickhilla, by poszedł za nim. W pobliskim barze przysiadł się do nich mężczyzna o nazwisku Sorenson, który w przemycie odkrył dla siebie żyłę złota. Wzbogacił się również na prohibicji. Nowy znajomy zabiera ich na Florydę, do dziwnego pensjonatu Pod Cyprysami. Już pierwszego dnia zostają wplątani w morderstwo. Mają wątpliwą przyjemność poznać miejscowego szeryfa oraz sędziego. Arlen, rozjuszony panoszącą się w tym miasteczku bezprawia korupcją, przemocą i bezkarnością paru łotrów, postanawia zostać tu na dłużej. Piękna Rebecca, właścicielka pensjonatu, nie jest zachwycona obecnością dwóch obcych. Ale w obliczu zbliżającego się huraganu pozwala im zostać. Arlen dostrzega dym wydobywający się z oczu Paula i pragnąc chronić przyjaciela, nakazuje mu wyjechać. Paul tymczasem zdążył się zakochać w Rebece i ani myśli posłuchać Arlena. Postanawiają razem stawić czoła szeryfowi i jego bandzie. Trzeba przyznać autorowi, że potrafi zaintrygować czytelników, tworząc gęstą od tajemnicy atmosferę, aurę niesamowitości bez laserów, telefonów komórkowych i internetu, dorzucając przy tym szczyptę

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Recenzje Deana Koontza i Stephena Kinga. Misternie skonstruowana fabuła, dynamiczna akcja i wyraziści bohaterowie to niewątpliwe atuty tego thrillera sensacyjnego, powieści noir i parapsychologicznej w jednym. (hab) tłum. Joanna Piątek, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 450, ISBN 978-83-7508-480-1

Andrew Nicoll

Miłość i śmierć Cateriny Caterina była piękna. Szczupła, filigranowa, o twarzy anioła i kształtnych piersiach. Została zabita. Ale wcześniej zakochała się i napisała wspaniałą powieść. Na swoje nieszczęście pokochała pana Valdeza, przystojnego i sławnego pisarza. „Czy uczyniłem wystarczająco wiele, by zrobić na niej wrażenie? – zastanawia się pan Valdez. Zwykle wystarczy jedno słowo: „Piszę” i kobiety same pchają mu się do łóżka. Caterina także czci jego talent i mądrość. Żyją gdzieś w Ameryce Łacińskiej w bezimiennym państwie policyjnym. Tu słowo jest bronią, ma siłę i ludzie się z nim liczą, dlatego Valdez jest traktowany niemalże jak skarb narodowy. W tym kraju jedna nikt nie może czuć się bezpiecznie. Przyjaciele na siebie donoszą. Przed miejscowym funkcjonariuszem nic się nie ukryje. W państwie policyjnym nie dziwi zamach terrorystyczny. Przed uniwersytetem wybucha bomba. Zaskakujący jest jedynie powód. Nie polityczny, a uczuciowy – zawiedzona miłość. Chłopak detonuje bombę, by zrobić wrażenie na niewiernej dziewczynie. To paradoksalnie jedyny przejaw prawdziwej miłości w tej powieści. A tą dziewczyną jest Cateriną. Natomiast dla pana Valdeza Caterina może okazać się wybawieniem. On od dawna spogląda w przepaść. Od miesięcy napisał tylko jedno zdanie: „Chudy żółty kot przeszedł przez drogę i wślizgnął się do burdelu”. Pan Valdez musi pisać. Za wszelką cenę. Rola pisarza jest dla niego najważniejsza, bez niej jest nikim. Czy pan Valdez jest potworem? Pu-

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

stym, próżnym, egoistycznym? A może jest zwyczajnym człowiekiem, który potrzebuje podziwu i wpatrzonej w siebie kobiety… Wykorzysta ją i jej bezgraniczne oddanie, by odzyskać natchnienie. Ona jest tylko narzędziem. Nicolla nie interesuje dynamizm ani zaskoczenie czytelnika – wszak już na początku uprzedził o tragicznej śmierci Cateriny. Autor „Dobrego człowieka” urzeka słowem i poetyckim stylem. Napisał hipnotyczną powieść o namiętności i niespełnieniu, o podłości i zdradzie. W gruncie rzeczy to powieść o braku – nieobecności miłości, weny, człowieczeństwa. Joanna Habiera tłum. Anna Studniarek, Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 402, ISBN 978-83-10-12211-7

Robert Harris

Indeks strachu Doktor Alex Hoffmann, fizyk i matematyk, właściciel najbogatszego na świecie funduszu hedgingowego w Genewie, stworzył współczesnego Frankensteina, nowoczesny twór, w tym przypadku przełomowy system algorytmiczny, który w założeniu pozwala zyskownie grać na giełdzie. Owa sztuczna inteligencja przewiduje reakcje rynku, wynikające z ludzkiego strachu. Alex chce przekonać klientów, by zainwestowali w jego wynalazek, ale dzień przed prezentacją zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ktoś włamuje się do jego domu, zna kody dostępu, a w wyniku katastrofy samolotu firma Hoffmanna zarabia krocie. Algorytmiczny Frankenstein przewidział atak terrorystyczny! Naukowiec podejrzewa, że jego genialny wynalazek wyrwał się spod kontroli człowieka i przemienił w twór niebezpieczny i niezależny, działający na własną rękę… Harris walczy o swoje życie i tożsamość. Odchodzi od niego żona, pracownicy podejrzewają, że szef stracił zmysły. Frankenstein zdecydował się zniszczyć swego twórcę. Ale może być już za późno… „Indeks strachu” to thriller o świecie pozbawionym skrupułów. Opanowanym obsesją pieniądza, władzy, spekulacji i coraz bogatszym. Nagle

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

35


Recenzje wszystkie rynki finansowe, giełdy, kariery – zależą od bezdusznego mózgu komputera, który nie działa w imię niczyjego dobra. Harris napisał niezły techno-thriller o pułapce współczesnych marzeń. W epoce dzisiejszego kryzysu, szczególnie przerażający i sugestywny. (hab) tłum. Magdalena Słysz, Albatros, Warszawa 2012, s. 402, ISBN 978-83-7659-825-3

Jeffrey Archer

Za grzechy ojca Druga część „Kroniki Cliftonów”. Czytelnicy, którym spodobała się pełna zwrotów akcji część pierwsza, będą usatysfakcjonowani także częścią drugą. Poprzedni tom („Czas pokaże”) skończył się, gdy Harry Clifton wsiadał na statek płynący do Stanów. „Za grzechy ojca” rozpoczyna się w roku 1939 w Nowym Jorku. Za chwilę wybuchnie wojna. Harry szlachetnie postanawia uwolnić od siebie Emmę, ponieważ podejrzewa, że może być jej bratem. Pożycza tożsamość od niejakiego Tom Bradshawa i od razu wplątuje się w kłopoty, gdyż Bradshaw ścigany jest za zabicie brata, więc Harry od razu trafia do więzienia. Choć zarzut morderstwa zostaje oddalony, sędzia skazuje Harry’ego na sześć lat więzienia za dezercję. Harry mógłby dowieść, że jest niewinny, ale nie chce wyjawić swojej prawdziwej tożsamości. Na szczęście dzielna Emma wyrusza do Stanów, by odnaleźć narzeczonego, który w międzyczasie został także ojcem ich dziecka. Równoległe podły ojciec Emmy knuje swoje intrygi, matka Harry’go układa sobie życie, a Giles Barrington idzie na wojnę. Czy rozwiąże się zagadka – kto jest ojcem Harry’ego? Czy zostanie mężem Emmy? Kto będzie spadkobiercą rodu Barringtonów? Kto wyjdzie cało z wojennej zawieruchy? Na wiele pytań nie otrzymamy odpowiedzi. Przecież przed nami jeszcze trzy tomy „Kronik Cliftonów”. Oczywiście, każdą z części można czytać oddzielnie, ale lepiej nie odbierać sobie przyjemności z lektury całości. Fabuła w dobrym angielskim stylu, może ciut staroświecka, ale absolutnie nie trąci myszką, jest błyskotliwa, intrygująca i dystyngowana. Autor „Co do grosza” oraz „Kane’a i Abla” ma elegancki styl i arystokratyczne poczucie humoru. Wszak to sir Archer, jeden z lepszych pisarzy w Wielkiej Brytanii. (hab) tłum. Danuta Sękalska, Wiesław Mleczko, Rebis, Poznań 2012, s. 376, ISBN 978-83-7510-667-1

Paul Lieberman

Gangster squad Los Angeles, rok 1949. Miastem rządzi bezwzględny, urodzony na Brooklynie król mafii – Mickey Cohen (jego przodkowie pochodzili z Polski), czerpiąc nielegalne zyski z handlu narkotykami i bronią, z prostytucji i – o ile zdoła – z każdej jaskini hazardu na zachód od Chicago. Chronią go nie tylko sowicie opłacani bandyci, lecz również kontrolowana przez niego policja i politycy. To wystarcza, by zastraszyć nawet najodważniejszych i najbardziej doświadczonych policjantów… za wyjątkiem niewielkiego, tajnego oddziału policyjnych outsiderów z Los Angeles, dowodzonych przez Johna O’Marę i Jerry’ego Wootersa, którzy wspólnie usiłują zniszczyć stworzone przez Cohena imperium. I o tym dogłębnie opowiada ta proza, powstała na kanwie reportaży drukowanych w „Los Angeles Times”, które jej autorowi przyniosły nagrodę Pulitzera. Jego relacje wykorzystano w scenariuszu filmu pod tym samym tytułem, w którym zagrali m.in: Josh Brolin, Ryan Gosling, Sean Penn i Nick Nolte. Książka i film trafiają do księgarń i kin jednocześnie. To coraz częstsze zjawisko nie tylko na rodzimym rynku kulturalnym. (to-rt)

okładki, gdzie czeka zachęta, ukryta w słowach: „tę książkę czyta się jak powieść o dawnym Hollywood z jego czarami i mitami”. Cóż, każdy chce przyciągnąć jakimś zgrabnym hasłem jak największą liczbę czytelników. Tymczasem te słowa mają pokrycie! Otóż, ta niewielka książka przyciąga, uzależnia, rozjaśnia, poucza, ba!… bawi wieloma anegdotami opowiadającymi o gwiazdach pióra, scenografii i aktorstwa. Bo czy, na przykład, znane są okoliczności, w których Billy Wilder ukrył się w szafie? Osoby, których sylwetki autor nakreślił krążąc wokół jednego tytułu – „Śniadania u Tiffany’ego”, odsłaniają tajemnice męsko-damskie, ale przede wszystkim sekrety dzieciństwa każdego z bohaterów. A tajemnice z dzieciństwa mają wpływ na nasze dorosłe życie. Tak się dzieje w przypadku Trumana Capote’a, który pisał „Śniadanie u Tiffany’ego” z myślą o swojej matce. Jednak później, gdy planował powieść, skonstruował ją inaczej, wykorzystując swoje obserwacje i kontakty w eleganckim świecie. Pisał: „Głównym powodem, dla którego zdecydowałem się napisać o Holly – oczywiście oprócz tego, że bardzo ją lubię – było to, że jest ona symbolem tych wszystkich dziewczyn, które przybywają do Nowego Jorku, aby tu przez chwilę wirować w promieniach słońca jak stado jętek jednodniówek, a potem zniknąć bez śladu. Chciałem ocalić jedną z nich od anonimowości i zachować ją dla potomnych”. Sam Wasson w swojej książce odpowiada też na pytanie czy „Śniadanie u Tiffany’ego” okazało się fenomenem jako książka, czy jako film. Małgosia J. Berwid tłum. Agnieszka Lipska-Nakoniecznik, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2013, s. 256, ISBN 978-83-7799-907-3

Sophie Hannah

Zabójcze marzenia Nie pomyliła się. Na dywanie w kałuży krwi leży martwa kobieta. Gdyby kwadrans po pierwszej w nocy Connie spała, zamiast odwiedzać stronę internetową agencji nieruchomości, nie stałaby się świadkiem zbrodni. Zbrodni, w którą nikt oprócz niej nie wierzy. A wszystko przez tę obsesję. Kilka miesięcy wcześniej w GPS-ie jej męża był właśnie ten dom w Cambridge. Wyświetlił się jako „dom”. Dlatego oglądała go nocą w sieci. Dlatego szpieguje męża, posądzając go o romans. Dlatego chodzi do psycholożki homeopatki. Dlatego nęka policję swoimi podejrzeniami. Nikt jej nie wierzy. „Rozpadam się na kawałki” – myśli Connie. Opętana pragnieniem odkrycia prawdy, traci kontrolę nad własnym życiem i małżeństwem. Aż pojawia się druga kobieta, która także widziała zwłoki na dywanie. I wtedy sprawy komplikują się jeszcze bardziej. Okazuje się, że morderstwo jednak miało miejsce, ktoś przygotował szatański plan będący owocem chorych obsesji. Czy chodzi o Connie? Thrillery Hannah łączy tajemnica. Narastające poczucie zagrożenia. Misternie skonstruowana zagadka. I szokujące zakończenie. Mnogość wątków i postaci, dziwne dowody rzeczowe wtrącone w fabułę nie ułatwiają lektury. Można się pogubić, ale w finale wszystko nabiera sensu. Choć niejeden czytelnik przekartkuje książkę i przeczyta ponownie kilka kartek. Żeby zrozumieć. (hab) tłum. Piotr Kaliński, Wydawnictwo G+J Gruner + Jahr, Warszawa 2012, s. 418, ISBN 978-83-7778-174-6

Stella Duffy

Teodora – aktorka, kurtyzana, cesarzowa Piękna, inteligentna, mądra, dowcipna, odważna, utalentowana. Przedmiot zachwytów, marzeń, fascynacji, pożądania. Kobieta, którą natura wyposażyła we wszystkie możliwe przymioty, a los spłatał paskudnego figla, dając jej przyjść na świat w najbiedniejszej, i najbardziej pogardzanej warstwie społecznej. A na dodatek zafundował fatalny początek w postaci traumy, jaką była śmierć ukochanego ojca, tresera dzikich zwierząt, który zginął rozszarpany przez rozjuszonego niedźwiedzia na oczach małej Teodory.

tłum. Magda Witkowska, Jakub Małecki, Prószyński Media, Warszawa 2013, s. 544, ISBN 978-83-7839-418-1

Sam Wasson

Piąta aleja, piąta rano Orzeźwiająca, jak schłodzona mandarynka. Takie porównanie przyszło mi do głowy po przeczytaniu książki. Oczywiście, spojrzałam także na tył 36

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Ta straszna śmierć przypieczętowała życie dziewczynki i jej dwóch sióstr. Właśnie wtedy pięcioletnia Teodora została oddana do szkoły teatralno-cyrkowej, z której droga po latach niewolniczej pracy wiodła na scenę, będącej niczym innym, jak przedsionkiem gigantycznego burdelu, gdyż zaczynający się występami wieczór z reguły kończył się rozpasaną, ciągnącą się do rana orgietką. Także i tutaj trzeba było wykazać się nie lada umiejętnościami. W przeciwnym razie groził głód, baty, a nawet śmierć – będąca w owym czasie w tym zawodzie czymś zwyczajnym, spotykanym na każdym kroku. Jeśli dziewczyna nie skręciła karku na scenie, to prędzej czy później zachodziła w niepożądaną ciążę. Co często prowadziło do śmierci po brutalnie przeprowadzanym zabiegu, który świat współczesny nazywa aborcją. Taki właśnie los spotkał młodszą siostrę Teodory. I to nagłe odejście prześladować będzie przyszłą cesarzową do końca życia. Ono też pozostawia w jej psychice trwały ślad, którego nie potrafiło zatrzeć ani uwielbienie widzów, ani entuzjazm tłumów, jaki towarzyszył każdemu występowi Teodory, ani podziw ówczesnej elity Konstantynopola, ani hulaszcze noce w tawernach i gospodach, ani pierwsza miłość, która przyszła zupełnie nieoczekiwanie. A stanie się kolejnym przekleństwem pięknej kurtyzany. Znakomicie napisana, wspaniale oddająca realia epoki i atmosferę Konstantynopola z szóstego wieku naszej ery, powieść o pierwszych latach cesarzowej Teodory, kiedy to zmuszona była zarabiać na życie niewolniczą pracą, aktorstwem, tańcem i własnym ciałem. Autorka opowiadając o najbardziej nieprawdopodobnej drodze wiodącej na tron, prowadzi nas przez gwarne uliczki Konstantynopola, ubogie miasta Cyrenajki, tętniącą życiem Aleksandrię, spalone piaski Sahary, wzburzone morza i ciche pustelnie. Stella Duffy w swojej książce przedstawia nie tylko losy dziecka zmieniającego się w kobietę, ale również wewnętrzny rozwój i przemiany swojej bohaterki, kreśląc niebanalny portret psychologiczny jednej z najbardziej zniewalających i charyzmatycznych kobiet, jakie znała historia. Urszula Pawlik tłum. Paweł Jazłowiecki, Rebis, Poznań 2012, s.336, ISBN 978-83-7510-725-8

Lizzie Doron

Dlaczego nie przyjechałaś przed wojną W dwudziestu opowieściach Elżbieta ukazuje życie swojej matki Heleny – polskiej Żydówki, która jako jedyna z rodziny ocalała z Holocaustu a która w Izraelu uważana jest za dziwaczkę i osobę z problemami natury psychicznej. Każda z ukazanych scen przedstawia jej zachowania w różnych życiowych sytuacjach, które naznaczone są doświadczeniem wojny i życia w obozie, np. Helena od najmłodszych lat nazywa swoją córkę Elizabet i farbuje jej włosy na blond, gdyż boi się, że przez naturalny, ciemny kolor ktoś rozpozna w niej Żydówkę i ją zabierze. Robi zapasy na wypadek wojny i zaciemnia okna w mieszkaniu. Nienawidzi wszystkiego co jest niemieckie i pozbywa się każdej, nawet najcenniejszej rzeczy, która została wyprodukowana w Niemczech. Mimo iż upłynęło kilkanaście lat od zakończenia wojny, kobieta nadal odczuwa jedynie strach, rozpacz, żal i nieustannie tęskni za rodziną, która zginęła. Koszmary z przeszłości wciąż powracają i nie dają o sobie zapomnieć. Wojenne przeżycia determinują postępowanie bohaterki, ale także pokazują głębokie niezrozumienie przez otaczających ją ludzi, w tym przez jej własne dziecko. Elżbieta często wstydzi się zachowania matki, odczuwa złość i rozczarowanie. Dopiero jako dorosła kobieta, już świadoma zła, jakim jest wojna, próbuje zrozumieć zachowanie Heleny, zaczyna jej współczuć i uświadamia sobie, że to właśnie ona musi utrwalić pamięć o ofiarach Holocaustu, które go przeżyły. Najbardziej uderzające w tych opowieściach są niedopowiedzenia. Lizzie Doron nie mówi wprost o wojnie. Helenę i jej przyjaciółki nazywa kobietami „stamtąd”. O sprawie żydowskiej wspomina przy okazji, m.in. gdy Elżbieta anonsuje koleżanki matki, określając je obozowymi numerami. Dlatego po skończonej lekturze, długo nie można o niej zapomnieć. (ap) tłum. Magdalena Sommer, Muza SA, Warszawa 2012, s. 122, ISBN 978-83-7758-190-2

Oscar Hijuelos

Piękna Maria, zwierciadło mojej duszy Tytułowa piękność, o której śpiewali Mambo Kings, stając się prawdziwymi gwiazdorami nowojorskich klubów, to Maria Garcia y Cifu37


Recenzje entes – prosta dziewczyna z małej kubańskiej wioski. Już jako szesnastolatka wydostaje się spod rodzinnego jarzma i trafia do Hawany, gdzie zostaje tancerką w nocnych klubach. Szczególną uwagę zwraca na nią zamożny przedsiębiorca i zarazem gangster – Ignacio Fuentes. Maria szybko przywyka do jego bogactwa i nie potrafi z niego zrezygnować nawet dla namiętnego uczucia, które rodzi się między nią a biednym muzykiem Nestorem Castillo. Dopiero za sprawą miłosnego bolera „Piękna Maria, zwierciadło mojej duszy”, które staje się wielkim przebojem, dziewczyna pragnie powrócić do byłego kochanka. Los jednak chce inaczej. Pięknej Marii pozostaną już tylko wspomnienia o przystojnym muzyku z Hawany, które pielęgnować będzie do późnej starości. Czy żałuje, że nie posłuchała głosu swego serca? Wszyscy zachwyceni wcześniejszą powieścią Hijuelosa „Mambo Kings śpiewają o miłości”, za którą autor otrzymał Nagrodę Pulitzera, znajdą upragniony ciąg dalszy tamtej historii lub jej swoiste uzupełnienie. Oto prawdziwe losy pięknej Marii – tancerki, muzy i kochanki założyciela Mambo Kings. Najnowsza powieść Oscara Hijuelosa jest barwna i gorąca jak Kuba. Choć nie brak w niej szczęśliwych zdarzeń i zbiegów okoliczności, jest w gruncie rzeczy dość smutna. (ap) tłum. Magdalena Słysz, Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2012, s. 400, ISBN 978-83-7659-866-6

Michael Palmer

Ostatni chirurg „Zapłacono mi, abym panią zabił” – informuje swoje ofiary Franz Koller. Udaje dobrodusznego nauczyciela, a po godzinach z perfekcyjną wprawą zabija na zamówienie. Jego dziełem są cztery morderstwa uznane za nieszczęśliwe wypadki i samobójstwa. Tak się składa, że wszystkie ofiary należały do świata medycznego – pielęgniarka, utalentowany chirurg, anestezjolog. Wkrótce Koller zamierza się zająć pewnym chirurgiem. A Nick Garrity to prawdziwy facet po przejściach. Były lekarz wojskowy cierpiący na zespół stresu pourazowego. Nęka go bezsenność i obrazy śmierci ukochanej. Po zamachu terrorystycznym w Afganistanie, pracuje dla Fundacji „Pomocne Dłonie” w Baltimore, zajmującej się leczeniem bezdomnych. Od czterech lat poszukuje swego przyjaciela, porucznika Umberta Vasqueza, który powołany rzekomo do udziału w supertajnej misji rządowej, przepadł jak kamień w wodę. Tropy prowadzą do makabrycznej operacji, przeprowadzonej w szpitalu Shelby Stone Memorial przed kilkoma laty. Specjalnością Palmera (z wykształcenia lekarza) są thrillery medyczne. Autor ponad dwudziestu powieści (m.in. „Siostrzyczki” i zekranizowanej „Krytycznej terapii”) wyrobił sobie już kryminalne pióro. Więcej uwagi poświęca sensacjom i intrygom niż medycynie. Nieskomplikowany język i szybkie przejście do sedna akcji napędza fabułę, która toczy się szybko, bez zbędnych ceregieli. Palmer jest konkretny. Kto wie, czy nie dlatego jego książki czyta się jednym tchem. (hab) tłum. Barbara Gadomska, Albatros, Warszawa 2012, s. 432, ISBN 978-83-7659-903-8

Nora Roberts

Trzej bracia „Trzej bracia” to kontynuacja sagi MacGregorów. Senior rodu, Daniel, dzięki zręcznym intrygom niezwykle szczęśliwie wydał za mąż swoje trzy wnuczki. Ród może być spokojny o kontynuację, dobre geny i jedność. Teraz Nora Roberts kazała swojemu bohaterowi znaleźć równie udane partie dla trzech wnuków. Podobnie jak w „damskim” tomie każdy z młodzieńców jest synem innej pary. Te małżeństwa powstały zresztą też za sprawą starego Szkota – najpierw bowiem, przed laty, szczęśliwie pożenił swoje dzieci. Tak szczęśliwie, że do dziś kwitnie miłość, pożądanie i szacunek. Na kartach „męskiego” tomu poznajemy kulisy i skutki działania zażywnego staruszka, który postanowił pomóc losowi i doprowadzić do szczęśliwego ożenku wnuków. I znowu mamy bohaterów pięknych, bogatych i prawych, którzy z niejednego już drzewa jedli. Sprytny dziadek stawia na ich drodze równie piękne, niezwykłe, choć niekoniecznie bogate panny. Jest trochę problemów, nieporozumień i… trzy śluby. Zastosowana przez autorkę recepta na powieść miłosną jest stara jak świat, zakończenie znane jest przed otwarciem książki, a przecież w niczym nie 38

b i b l i o t e k a

a n a l i z

umniejsza nam to przyjemności czytania. Może lubimy bajki o królewiczach i królewnach? (bk) tłum. Monika Krasucka, Wydawnictwo Harlequin, Warszawa 2012, s. 464, ISBN 978-83-238-8426-2

poezja Jerzy Górzański

Festyn

Jerzy Górzański, pisarz dzisiaj 75-letni, to twórca, któremu należy się szczególna uwaga. Jest autorem świetnych słuchowisk radiowych, autorem skrzących się dowcipem opowiadań satyrycznych, wziętym felietonistą (niegdyś „Szpilek”, „Sportowca” i „Literatury”, ostatnio kwartalnika „Wyspa”), ale przede wszystkim poetą i to poetą pełną gębą. Po napisanym prozą poetycką tomie „Poza tym światem” (2011), Górzański proponuje nam dzisiaj tom złożony wyłącznie z wierszy, zatytułowany „Festyn”. Zostały one podzielone na trzy części: „Noc nie wyzwala się z nocy”, „Festyn” oraz „Zawracanie języka”. Całość poprzedza wiersz „Ruchy niewidzialne” wzorcowo wręcz wprowadzający w intelektualną atmosferę tej liryki. A trzeba zaznaczyć, że liryka tego autora jest z jednej strony refleksyjna, zaś z drugiej – konfesyjna, z jednej strony erudycyjna, natomiast z drugiej – intuicyjna. Poeta chętnie posługuje się cytatem, np. z Marie Ebner-Eschenbach, z Thomasa S. Eliota, ze Zbigniewa Herberta, czy z tak przez siebie ulubionego Henri Michauxa, w akcji lirycznej jego wierszy biorą udział wielcy artyści, poeci, malarze, filozofowie (Wergili, Goethe, Gautier, van Ostade, van Gogh, Degas, Bertolucci). Ale trzeba też dodać, że poeta nie zamyka się ani w bibliotece, ani w muzeum, interesuje go to, co dzieje się za oknem, na ulicy. Poeta wsłuchany jest w język codzienności, język naszych powszednich rozmów. Co istotne, posługuje się przy tym wyrafinowaną poetycka pointą, sentencją. Każdy, kto poświęci tej książce trochę czasu, zapewne znajdzie w tych niezwykle inteligentnych wierszach, niejedną linijkę, jaka została napisana także w jego imieniu. Janusz Drzewucki Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2012, s. 72, ISBN 978-83-7386-454-2

Miloš Crnjanski

Poezje

To pierwsza tak obszerna w Polsce prezentacja twórczości Miloša Crnjanskiego (1893-1977), jednego z najwybitniejszych poetów serbskich XX wieku. Urodził się na Węgrzech, uczył się w Rumunii, studiował w Rijece i we Wiedniu. Wziął udział w I wojnie światowej jako żołnierz wojsk austriackich, z odniesionych w boju ran leczył się w Krakowie (być może minął się gdzieś w tym mieście z austriackim poetą Georgem Traklem). Potem studiował w Belgradzie. Jako dziennikarz i dyplomata sporo czasu spędził w Niemczech i Włoszech. II wojnę światową przeżył w Portugalii i Anglii. Do Jugosławii wrócił dopiero w 1965 roku. Oprócz poezji, uprawiał prozę podróżniczą i dramat. Jego ostatnie dzieła, jakie ukazały się już po śmierci pisarza, to książka o Michale Aniele oraz dzienniki. Na tom „Poezje” składają się wiersze z cyklu „Liryka Itaki”, którym towarzyszą spisane językiem prozy, fascynujące w lekturze „Komentarze do «Liryki Itaki»”, potem mamy zestaw wierszy z lat 20. XX wieku pod tytułem „Przywidzenia”, po którym następują trzy poematy: „Stražilovo”, „Serbia” oraz „Lament nad Belgradem”. Co ciekawe, poematy te, które najchętniej nazwałbym „serbskimi”, powstały poza Serbią, na obczyźnie, odpowiednio w Fiesole (Włochy), na Korfu (Grecja), w Cooden Beach koło Johannesburga (RPA). Tłumacz – Grzegorz Łatuszyński, niezmordowany w popularyzowaniu w naszym kraju poetów z dawnej Jugosławii – opatrzył książkę krytycznoliterackim posłowiem „Doznanie nowe, nieznane wcześniej…” oraz poświęconą temu autorowi notą biograficzną. Obydwa teksty okazują się niezwykle przydatne w trakcie lektury oryginalnej i fascynującej poezji Miloša Crnjanskiego. (jd) wybór, przekład i posłowie Grzegorz Łatuszyński, Oficyna Wydawnicza Agawa, Warszawa 2012, s. 258, ISBN 978-83-85571-63-6

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Stanisław Chyczyński

Byłem pomyłką

Zilustrowany pracami Kazimierza Wiśniaka zbiór wierszy Stanisława Chyczyńskiego, jeśli dobrze zrozumiałem to, co autor napisał na czwartej stronie okładki w „nitce biograficznej” (tak w „nitce”, nie „notce”!), to jego ostatnia książka, po wydaniu której ma zamiar złamać pióro. Jak się dowiadujemy: Chyczyński „próbował zostać artystą malarzem”, „chciał być pisarzem”, ponadto „z uporem maniaka redagował nieregularnik ‘Nihil Novi’, wydał osiem zbiorów wierszy oraz tom szkiców o literaturze ‘Życie poza nawiasem’, ale jak sam przyznaje: ‘Nie odniósł żadnego sukcesu. Poległ w walce o swoje dobre imię’”. A mimo tego warto czytać jego wiersze, mimo, że ich autor stracił w nie całą swoją wiarę. Chyczyński to poeta utalentowany, znający dobrze poetyckie rzemiosło. Przekonująco pisze o tym we wstępie „Czy byliśmy pomyłką?” Herbert Oleschko. Zresztą, gdybym nie wierzył w talent Chyczyńskiego, nie napisałbym wstępu do wydanych w 2010 roku znakomitych „Sonetów kalwaryjskich” tego mieszkającego i tworzącego w Kalwarii Zebrzydowskiej twórcy (nawiasem mówiąc absolwenta filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego). Ów poeta, sam siebie przezywający w jednym z wierszy „kal-wariatem zebrzydowskim” znakomicie operuje słowem, rytmem i rymem, jego wiersze czyta się nie tylko z przyjemnością, ale także w radosnym natchnieniu, bowiem Stanisław Chyczyński to jeden z niewielu poetów, który nie stracił poczucia humoru. Nie ulega, przynajmniej jak dla mnie, żadnej wątpliwości: pióra nie złamie, będzie pisał aż do grobowej deski. (jd) Wydawnictwo Anty, Kraków 2012, s. 36, ISBN 978-83-78944-07-2

Historia Jerzy Samusik

Dwory i pałace na Kresach Wschodnich „Między Niemnem a Bugiem”, brzmi podtytuł do albumu starannie przygotowanego przez Fundację „Sąsiedzi”, który trafił do sprzedaży pod koniec ubiegłego roku. To nie pierwsze takie dokonanie w dorobku państwa Samusików (swoją drogą chciałbym za ileś lat w podobny sposób dzielić jakąś pasję ze swoją współmałżonką). Rezultatem zainteresowania historią siedzib szlacheckich z terenu Podlasia i pogranicza polsko-białoruskiego jest kilka wcześniejszych albumów i tekstów prasowych. Opisane i sfotografowane dawne rezydencje ziemiańskie znajdują się na terenach dzisiejszej Białorusi – i kiedy odwiedza się te miejsca, doprawdy żal wielki ogarnia serce na widok ich kondycji. Odrapane, zabite przysłowiowymi dechami, nierzadko pozbawione zadaszenia, nie mówiąc o drzwiach i oknach, trwają kolejne lata w ruinie. Niegdyś przejawy świetności ziemiańskich rodów, z których wywodziło się wielu wybitnych twórców rodzimej literatury w osobach: Adama Mickiewicza, Elizy Orzeszkowej czy Marii Rodziewiczówny, dziś po prostu straszą. Katarzyna i Jerzy Samusikowie drobiazgowo opisują historię każdej z posiadłości, unikając jednako upustu emocji, o które nie może być trudno, gdy konfrontuje się z tak pokazaną lekcją historii. Wiele z dworków i pałaców zostało bowiem splądrowanych, jak nie w trakcie pierwszej, to drugiej wojny, a przez późniejszego okupanta przerobionych na szkoły czy kołchozy (częściej), chociaż i to nie zawsze zdołało je uchronić przed totalną ruiną („Brak właściwych remontów, nie wspominając o prawidłowej konserwacji, doprowadził [dwór w Brzostowicy Murowanej] do takiego stanu, że nawet na szkolenie traktorzystów przestał się nadawać”). Dzieje Czachca, Linowa, Hremiaczy, to lektura przygnębiająca. „Kiedy oglądaliśmy dwór latem 2009 roku, nawet ta położona na nowo część dachu przedstawiała żałosny widok. Przez dziury w drzwiach i oknach zabitych deskami mogliśmy zobaczyć, co zostało z pięknie zdobionych kaflowych pieców, które istniały jeszcze w 2000 roku, jak zniszczone zostały żeliwne schody prowadzące niegdyś z sieni na mansardę”… (Hremiacze). Ot, gospodarze… Nieliczne dwory, jak Albertyn czy Prużana, zostały odbudowane i odrestaurowane. Reszta jest milczeniem. (kf) Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2012, s. 224, ISBN 978-83-934373-3-7


Recenzje (red. naukowy) Tomasz Łabuszewski

Śladami zbrodni

Ogromna, monumentalna, pomnikowa i fundamentalna księga dokumentująca 210 miejsc represji komunistycznej w całej Polsce. Jest wynikiem prac zespołu ponad 30 naukowców z IPN w ramach trwającego od 2006 roku programu edukacyjno-dokumentującego, którego celem było zachowanie i przedstawienie wiedzy o miejscach komunistycznych zbrodni w pierwszych latach powojennych, do czasu październikowego przełomu w 1956 roku. Dzisiaj w wielu miastach nikt już nie identyfikuje takich miejsc jako miejsc represji, czasem są tam urzędy czy prowadzi się działalność handlową, a w jednym miejscu działała nawet dyskoteka. A były to przecież budzące grozę okolicznych mieszkańców siedziby Wojewódzkich i Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa, a także więzienia i obozy, czasem tylko przejściowe. Wszędzie tam w trakcie śledztw powszechnie stosowano tortury, bicie i zastraszanie. Naukowcy ustalili także wiele miejsc pochówków ofiar, najczęściej tajnych i ukrytych przed rodzinami ofiar. Uwzględniono również siedziby placówek sowieckiego aparatu represji – NKWD, NKGB i Smiersz, a także siedziby organów polskich służb wojskowych. Autorzy wyraźnie stwierdzają, że represje nie były dziełem niewielkiej liczby degeneratów, lecz istniała powszechność zbrodni komunistycznych w całej Polsce i na skalę masową uczestniczyli w nich funkcjonariusze różnych szczebli. Liczba ofiar tych represji może sięgać 250 tys. osób, w tym 50 tys. osób zmarłych i zamordowanych. (pd) IPN, Warszawa 2012, s. 632, ISBN 978-83-7629-380-6

Stanisław M. Jankowski

Dziewczęta w maciejówkach Tradycja i romantyczny mit każą widzieć rolę kobiet w działaniach zmierzających do odzyskania przez Polskę niepodległości w sposób stereotypowy. Kobiety miały więc rodzić powstańców, opłakiwać ich śmierć lub niewolę, pielęgnować rannych, a w sytuacjach tak wyjątkowych, że aż potwierdzających regułę, w męskim przebraniu stawać na czele powstańczych partii, aby – jak Emilia Plater – zginąć i dać początek wzniosłej legendzie. Tymczasem polskie ruchy narodowowyzwoleńcze, przynajmniej od powstania styczniowego, nie były straceńcze, lecz zaskakująco dobrze przygotowane organizacyjnie i koncepcyjnie, do tego stopnia, że przewidywały aktywne uczestnictwo kobiet w działaniach zarówno stricte wojskowych czy partyzanckich, jak i pomocniczych. Stanisław M. Jankowski w swojej książce pokazuje dokładnie jeden z epizodów – właśnie ten, który przyniósł widoczny skutek – walki polskich kobiet o niepodległość. Przez pryzmat kilkunastu biografii uczestniczek rewolucji 1905 roku, Polskiej Organizacji Wojskowej, Legionów Polskich i Ochotniczej Legii Kobiet z czasów wojny polsko-ukraińskiej 1918-1919 roku i polsko-bolszewickiej 1919-1920 roku ukazuje całe spektrum kobiecych zadań, które przyczyniły się do odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Od tradycyjnych zajęć pielęgniarskich czy opiekuńczych, poprzez chętnie powierzane kobietom, które ze względu na stereotyp były mniej o nie podejrzewane, działania szpiegowskie i kurierskie, aż do czynnego, z pistoletem lub karabinem w ręku, uczestnictwa w działaniach bojowych. Wartość książki jest tym większa, że autor opisał biografie mało wśród szerokiej publiczności znanych kobiet, niezwykle skrupulatnie zbadał ich dzieje, zebrał i opracował mnóstwo dokumentów. Dzięki temu, że nie poprzestał wyłącznie na powstańczych i wojennych losach swoich bohaterek, ale śledził także ich późniejsze losy, książka ma również walor syntezy; ukazuje, że w Polsce właśnie działalność niepodległościowa była dla wielu kobiet – drogą ku emancypacji. (jg) Trio, Warszawa 2012, s. 480, 55 zł., ISBN 978-83-7436-289-4

kultura Michele Primi

Klątwa rock and rolla „Lepiej umrzeć młodo niż się zestarzeć”, śpiewał zespół The Who. „Żyj szybko, umieraj młodo”. Cóż jednak znaczy młodo? Michele Primi pi40

b i b l i o t e k a

a n a l i z

sze o gwiazdach, które odeszły za wcześnie. Na śmierć zawsze jest za wcześnie, czy jednak Bob Marley umarł młodo (46 lat)? A Whitney Houston (49 lat) i Michael Jackson (51 lat)? Conradowską smugę cienia przekroczyli. Primi przedstawił 63 biogramy muzyków, którzy zmarli względnie młodo a na pewno nie dożyli starości. Nie wszyscy byli rock’n’rollowcami, otwierający ten zestaw zmarły w 1938 roku Robert Johnson (27 lat) grał bluesa a świat wtedy nawet jeszcze nie znał terminu rock’n’roll. Są tu oczywiście członkowie niezbyt chlubnego „Klubu 27”, ci którzy zmarli w 27 roku życia, m.in.: Amy Whinehouse, Brian Jones, Janis Joplin, Jimi Hendrix, Jim Morrison, Ian Curtis, Kurt Cobain i kilku mniej znanych jak np. Dave Alexander z The Stooges czy Mia Zapata z The Gits. Byli też tacy, którzy odeszli w jeszcze młodszym wieku, jak Sid Vicious (21 lat). Cóż, żyli intensywnie, mieli problemy takie czy inne, ale też najwyraźniej zabrakło im sił. Keef Richards w przyszłym roku skończy 70 lat, ćpał, chlał, jeździł jak wariat, cudzołożył i jest w żywotnej formie. Mick Jagger jest jego rówieśnikiem. Dobre geny? Lou Reed już skończył 70 lat i ma się dobrze, nawet wygląda dobrze, Patti Smith ma lat 66, Charlie Harper 68 i wciąż gra punk rocka. David Bowie i Iggi Pop też mają ponad 65 lat. O siedemdziesięcioletnim Paulu McCartneyu nie wspominam bo on się względnie dobrze prowadził, ale pozostali – sex, drugs & rock’n’roll. Teza, że gwiazdy rocka żyją krótko wydaje się mocno naciągana, po prostu statystycznie gorzej się prowadzą. Michele Primi przywołuje jednak badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Liverpoolu, wedle których „u gwiazd rocka prawdopodobieństwo śmierci w młodym wieku jest dwukrotnie wyższe niż u reszty światowej populacji”. U dziennikarzy podobno jest dwukrotnie większe zagrożenie zawałem serca niż u reszty populacji. A książka? Cóż, tekst nie wykracza poza encyklopedyczną wiedzę, w Wikipedii można więcej przeczytać o każdym z jej bohaterów. Świetne są natomiast zdjęcia, rzecz jest więc bardziej do oglądania niż do czytania. (ł) tłum. Hanna Turczyn-Zalewska, G+J RBA, Warszawa 2012, s. 272, 59,90 zł, ISBN 978-83-7778-274-3

nauka Jarosław Włodarczyk

Księżyc w nauce i kulturze Zachodu W potężnej objętościowo i badawczo pracy Jarosław Włodarczyk zebrał prawdy, wierzenia, wyobrażenia, mity dotyczące naszego satelity, jakie pojawiały się w kulturze europejskiej od pradawnych czasów. Księżyc inspirował, fascynował, przerażał, w zależności od miejsca i czasu. Już dość wcześnie astronomowie i filozofowie uznali go za ciało podobne do Ziemi. „Księżyc jest w istocie drugą, mniejszą Ziemią czy też innym ciałem, które zostało ukształtowane w taki sam sposób jak Ziemia” – pisał ok. 1600 roku angielski badacz magnetyzmu William Gilbert. W XX wieku Księżyc stał się obiektem swoistego wyścigu technologicznego, ale też politycznego, pomiędzy USA i ZSRR. Wciąż kryje wiele tajemnic, wciąż też marzy nam się kolonizacja naszego satelity. I nie przestaje inspirować artystów, jest wdzięcznym tematem – od poezji po fotografię. Jarosław Włodarczyk zbiera wszystko, co ciekawego o księżycu znalazł – zarówno w literaturze pięknej, jak i naukowej, w tekstach religijnych, astronomicznych, filozoficznych. Z uwagą przygląda się też sztukom plastycznym, starym mapom nieba, a nawet przyrządom, które służyły do pomiarów i badań. Powstała książka fascynująca, bardzo erudycyjna, bogata w ilustracje i odesłania źródłowe, pełna ciekawostek, cytatów, historycznych prawd i zaledwie anegdot lub domniemań. A przecież do opisania pozostaje nie mniej fascynująca historia – Księżyca w nauce i kulturze Wschodu. (ł) Rebis, Poznań 2012, s. 486, 69,90 zł, ISBN 978-83-7510-095-02

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Recenzje Poradniki William Davies

Dieta bez pszenicy Uwaga, zjadacze chleba! Wasze ulubione pieczywo to wasz cichy wróg. Jeśli obwód waszej talii zwiększył się, macie podwyższony poziom złego cholesterolu, wysypkę, łuszczycę lub inne dolegliwości, to wielce prawdopodobne, że źródłem problemu nie jest wcale tłuszcz ani cukier. To mąka pszenna – przekonuje William Davies, amerykański lekarz kariolog. Jego zdaniem, jedzenie tego popularnego zboża, a także produktów wieloziarnistych nie przynosi takich skutków, jakich byśmy oczekiwali. Jako lekarz zatknął się z różnymi przypadkami, które omawia w książce. Jego obserwacje wskazują, że gluten jest często źle znoszony nie tylko przez osoby uczulone oraz chorych na celiakię. Dzisiejsze zboża są genetycznie modyfikowane, na ich produkcji zyskują jedynie producenci żywności. Jak na amerykański poradnik przystało, napisany jest lekko, dowcipnie, a jednocześnie dosadnie. Tezy Daviesa są bardzo przekonywujące. Autor podpowiada, jak powinnien wyglądać codzienny koszyk z zakupami, podaje przykłady posiłków. Sugerowane przez niego rozwiązanie, klucz do szczupłej oraz zgrabnej sylwetki to zmiana stylu żywienia, całkowita eliminacja z pożywienia produktów zawierających gluten. To niezwykle trudna sprawa, bo czai się on wszędzie, w żywności wysoko przetworzonej, mięsach konserwowych, parówkach, kiełbasach, ketchupie, musztardzie, lodach, prażonych orzechach, żelkach, herbacie aromatyzowanej. Trzeba nauczyć się uważnie czytać etykiety, co z pewnością wyjdzie nam na zdrowie, nie tylko przy tej diecie… (et) tłum. Roman Palewicz, Bukowy Las , Wrocław 2013, s. 328, ISBN 978-83-62478-92-7

Maja Sablewska

10 sposobów na modę Kiedyś trafiłam na zabawną stronę internetową prezentującą wykonane z ukrycia zdjęcia kobiet, które wyróżniały się na ulicy strojem. Zdjęcia, a dodatkowo podpisy pod nimi były śmieszne, ale obnażały jednocześnie bezguście i brak samokrytyki niektórych przedstawicielek płci pięknej. Maja Sablewska niewątpliwie wyróżnia się wśród tłumu, ale ma smak, ma styl, sama go stworzyła „poprzez różne sytuacje życiowe, ciągłą pracę, ucząc się na błędach”. Jest menedżerką muzyczną, doradza gwiazdom w dziedzinie wizerunku. A wizerunek, jak sama podkreśla, to coś więcej niż ubranie, ubiór z kolei odzwierciedla nasze wnętrze. Pomysł na poradnik wziął się z bloga, który prowadzi autorka. Maja Sablewska postanowiła zebrać najważniejsze rady w zwarty druk i podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat mody i dbałości o wygląd, uchylić drzwi do swojej szafy i pokazać, w jaki sposób bawić się stylem. Motto autorki brzmi: „Bez uśmiechu nigdy nie będziesz w pełni ubrana”. Maja Sablewska opowiada się za minimalizmem, rozwagą przy zakupach i w doborze kolorów. Szczególnie spodobała mi się jedna z jej rad – „porządek w szafie to porządek w głowie”. (et) G+J Gruner + Jahr, Warszawa 2012, s. 170, 29,90 zł, ISBN 978-83-7778-201-9

Dariusz Sidor

Ironman dla każdego Książka powstała na bazie wieloletnich doświadczeń autora – trenera sportów wytrzymałościowych, inicjatora znanego projektu IM2010, którego celem był wspólny start blisko 30 amatorów triathlonu w zawodach w au-

Terror w Polsce

– Analiza wybranych przypadków Krzysztof Liedel, Andrzej Mroczek Data wydania: 2013, liczba stron: 200, format: A5, cena: 37 zł

To unikatowa książka. Jej Autorzy to doświadczeni policjanci, uczestniczący w niejednym śledztwie, znający tajniki tej pracy nie z opisów i opracowań, lecz z własnej praktyki. Na jej kartach pojawiają się postaci, które absorbowały ekipy policyjne w całym kraju, wydarzenia, które przykuwały uwagę opinii publicznej, ale które pokazane zostały niejako od kulis, a więc z punktu widzenia, którego opinia publiczna nie znała dotychczas.

Organizacja systemu bezpieczeństwa społecznego Janusz Gierszewski Data wydania: 2013, liczba stron: 285, format: B5, cena: 52 zł

Doskonała analiza, jak państwo rozwiązuje liczne problemy związane z bezpieczeństwem publicznym i czy istnieje spójny system bezpieczeństwa w ramach obowiązujących przepisów.

Księgarnia internetowa

www.ksiegarnia.difin.pl

Difin Spółka Akcyjna, ul. Kostrzewskiego 1, 00−768 Warszawa tel. 22 851 45 61 wew. 110, 111, fax 22 841 98 91, www.difin.pl, e−mail: handlowy@difin.pl

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

41


Recenzje striackim Klagenfurcie na dystansie długim (3,8 km pływania, 180 km na rowerze i 42,195 km biegiem) w 2010 roku właśnie. Poradnik adresowany jest do każdego, kto nie będąc sportowcem, chciały zmierzyć się z tym morderczym wyzwaniem i… osiągnąć sukces, szczęśliwie stając na mecie. Dlatego oprócz porad związanych ze specyfiką treningu, doborem sprzętu, bezpieczeństwem (na to Sidor zwraca szczególną uwagę), odżywianiem, techniką (dotyczy to zwłaszcza pływania), w książce znalazł się rozpisany na trzy lata plan przygotowań do Ironmana, który dla wielu może stanowić inspirację lub punkt bazowy do ułożenia własnego planu – przy uwzględnieniu indywidualnych uwarunkowań związanych z możliwościami czasowymi, stopniem wytrenowania itp. Niezwykle cenne okażą się podpowiedzi autora, podparte praktyką nie tylko trenerską, ale również zawodniczną. Skorzystają z nich nie tylko początkujący triathloniści, ale i zaawansowani. Książka napisana jest zrozumiałym, komunikatywnym językiem, z fachową terminologią, sprowadzoną do absolutnego minimum. Przemawia przez nią także rozsądek autora, który bezsensownie nie zapala nieświadomych skali wyzwania amatorów. No i jest to pierwszy podręcznik triathlonu napisany przez Polaka – a już na pewno odpowiadający potrzebom współczesnych adeptów tej pięknej dyscypliny. Kuba Frołow

gorszenie się warunków życia (choć – „bez przesady!” – można powiedzieć znając losy innych polskich pisarzy tego czasu), nieuchronnie umykającą własną kobiecą atrakcyjność i nadchodzącą starość. A później jak grom z jasnego nieba przychodzi jeszcze mordercza choroba nowotworowa, z którą poetka walczyć nie umie i chyba nie bardzo chce. Reaguje więc rozżaleniem, frustracją, wszyscy wokoło drażnią ją i złoszczą, mało o kim chce się jej napisać choć jedno ciepłe słowo. A u czytelnika współczucie i zrozumienie walczy z zaskoczeniem, zadziwieniem i, co tu kryć, z irytacją, kiedy wbrew tytułowi nadanemu zapiskom, znajduje w nich coraz mniej ech trwającego akurat najkrwawszego z dziejowych kataklizmów, a w końcu – około 1941 roku, kiedy Anglii, a więc i samej autorce przestają zagrażać niemieckie bombardowania – wojna, zagłada, przewalanie się po Europie frontów i śmierć milionów ludzi znikają ze stronic niemal zupełnie, wyparte przez poczucie krzywdy i niesprawiedliwości losu, a także przez rozpaczliwe wspomnienia dawnego, piękniejszego świata. Smutna to książka, smutne po niej refleksje o losie, któremu tak łatwo przychodzi porzucać swoich ulubieńców. Jarosław Górski

Wydawnictwo StoBieg, Wrocław 2012, s. 504, ISBN 978-83-918756-4-3

Dziennik Mistrza i Małgorzaty

Carlota Manez, Maria Transito Lopez

Zioła w domu

Fitoterapia staje się coraz bardziej powszechna. Coraz więcej osób w trosce o własne zdrowie, urodę czy samopoczucie ucieka się do naturalnych sposobów. I wbrew pozorom nie jest to wcale trudne. Rośliny lecznicze kupić można w markecie, w aptece, w sklepach zielarskich. Można je hodować na balkonie, w ogrodzie, na kuchennym parapecie (jak np. pietruszkę, bazylię, miętę, lawendę). Czasem nawet nie wiemy, jak bardzo przyjazne są rośliny, które spożywamy. W świat najpopularniejszych ziół wprowadzają z wdziękiem i ze znawstwem dwie hiszpańskie autorki. Jedna z nich jest farmaceutką, technikiem żywienia, druga – dziennikarką z wieloletnim doświadczeniem w redagowaniu czasopism o zdrowiu i urodzie. Ich publikacja jest praktycznym, bogato ilustrowanym przewodnikiem po roślinach leczniczych. Charakterystyka każdego z bohaterów tomu, a jest ich blisko setka, zawiera opis sposobu działania, informacje o wyglądzie, miejscu występowania, składzie, co jest surowcem zielarskim (liście, kwiatostany, owoce czy korzenie) oraz przepisy na napary. Są też receptury na proste kosmetyki do przyrządzenia w warunkach domowych. Autorki wskazują, które rośliny są przyjazne kobietom, a które mężczyznom czy dzieciom, osobom starszym lub podróżnikom. (et) tłum. Karolina Sikora-Zachariasz, Jedność, Kielce 2012, s. 240, 39,90 zł, ISBN 978-83-76660-453-4

dzienniki Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Wojnę szatan spłodził. Zapiski 1939-1945 Wojenne, emigracyjne zapiski Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej to przejmująca lektura. Bo oto w króciutkich (i dosłownie kilku nieco dłuższych) notkach odsłania się przed czytelnikiem człowiek nieszczęśliwy do głębi, przeraźliwie cierpiąca dusza. Autorka, przed wojną twórczyni poezji mniej czy bardziej wybitnej, ale zawsze sprawiającej wrażenie lekkiej, zwiewnej i przychodzącej bez trudu, mająca wielkie powodzenie wśród publiczności, gwiazda polskiej literatury i salonów, nosicielka laurów, pereł i pelis, nagle znajduje się w sytuacji całkowicie odmiennej. Wraz z mężem przez Rumunię ucieka z ogarniętego wojną kraju i w końcu trafia do Anglii, gdzie mało kto ją zna, a nawet jeśli zna, to nie ma teraz głowy do adorowania minionej świetności. Pawlikowska-Jasnorzewska znosi fatalnie obojętność otoczenia, gwałtowne po42

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Agora, Warszawa 2012, s. 184, 39,99 zł, ISBN 978-83-268-0778-7

Jelena i Michaił Bułhakowowie

Poznali się, kiedy ona była małżonką wojskowego, a on aspirował do pisarskiego fachu. Obopólna fascynacja sprawiła, że porzucili dotychczasowe związki i zamieszkali pod jednym dachem. On stworzył swe opus vitae, ona była jego natchnieniem, dzięki któremu powieść „Mistrz i Małgorzata” zyskała ostateczny kształt. O relacjach łączących małżeństwo Bułhakowów opowiada dziennik. Ten wartościowy dokument epoki stalinizmu, daje świadectwo tragicznego losu artysty w państwie totalitarnym, przedstawiając zarazem życie artystyczne tamtych lat. Zapiski okraszają listy autora „Psiego serca” do władz ZSRR, przyjaciół i rodziny. Całość uzupełniają komentarze Wiktora Łosiewa, znawcy twórczości Bułhakowa. Sążniste tomiszcze składa się z dwu części. Pierwsza, to prowadzony od 1921 roku dziennik pisarza, w którym opisuje własną aklimatyzację w Moskwie. Zaskakuje w nim rejestracja detali tj. cen, zmian tras linii tramwajowych, kursów walut, nowych budowli i mody... Na część drugą składają się notatki Jeleny. Od 1933 roku aż do śmierci męża w 1940 roku – na jego prośbę i często pod jego dyktando – skrupulatnie prowadziła swoistą kronikę. Być może czytelnik znajdzie tam klucz do zrozumienia twórczości Bułhakowa. Tomasz Z. Z apert tłum. Margarita Bartosik, Muza, Warszawa 2013, s. 688, ISBN 978-83-7758-265-7

sztuka Banksy – Wojna na ściany Banksy – pod tym pseudonimem ukrywa się jeden z najwybitniejszych i najbardziej rozpoznawalnych współczesnych artystów na świecie. Choć jego bliższa sylwetka nie jest znana nikomu prócz garstki osób współpracujących z nim. Początkowo nie szło mu najlepiej malowanie graffiti, jednak pewnego razu, gdy uciekał przed policją i ukrył się pod pociągiem, ujrzał namalowany jego numer z szablonu i wtedy go olśniło jak malować szybko i tak, aby każdy element był dokładnie dopracowany. Na jego koncie są imponujące osiągnięcia, takie jak wydrukowanie swojej wersji banknotów pięciofuntowych z podobizną księżny Diany, które porozrzucał po całym Londynie, a jakiś czas później można było takie nabyć na aukcjach na Ebayu po 200 funtów, namalowanie pracy „Space girl & Bird”, która została rekordowo sprzedana za 288 tys. funtów i wiele, wiele innych. Ciężko uwierzyć w ilość wykonanych przez niego prac na ścianach całego świata, których część jest przedstawiona w albumie. Niesamowite są również miejsca, na których malował (alpiniści mogliby się głowić, jak się tam wdrapał z puszką farby) i pomysłowość (jak np. w przypadku gdzie wylał cienką stróżkę białej farby wijącą się przez pół miasta i koń-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Recenzje czącą się na ścianie, na której namalowany jest klęczący policjant wciągający ją do nosa). Banksy szczególnie umiłował sobie malowanie szczurów, które w różnych sytuacjach przedstawiają ludzkie wady. Główne przekazy jego sztuki to pacyfizm i anarchizm. Zagorzałym przeciwnikom graffiti ciężko nazwać jego prace wandalizmem, gdyż kamienice na których zostawia swój ślad wzrastają niebywale na wartości. Gorąco polecam album, a także odwiedzenie strony artysty na Facebooku, aby poznać jego świat, gdyż jest tego warty. (kg) tłum. Kamila Kamińska, Sine Qua Non, Kraków 2012, s. 210, ISBN 978-83-63248-39-0

Wojciech Kazimierz Orliński

Sztuka improwizacji jazzowej „Jazz warto grać. To muzyka ponadczasowa i międzynarodowa. Pozwala za pomocą dźwięków opowiadać o swoich uczuciach ludziom z siłą, której nie posiada żadna inna sztuka. Twórzmy więc swoją muzykę i przekazujmy ją w darze innym, jak wielcy twórcy przekazali ją nam” – tym słowami muzykolog Wojciech Kazimierz Olszewski, autor m.in. „Podstaw harmonii we współczesnej muzyce jazzowej i rozrywkowej” oraz „Sztuki aranżacji w muzyce jazzowej i rozrywkowej” wprowadza czytelnika w świat swojej najnowszej książki, tym razem dotyczącej jazzowej improwizacji. Dodajmy od razu – książki fachowej, specjalistycznej, adresowanej nie do laików, lecz studentów i pasjonatów sztuki jazzu, osób mających podstawy muzyczne, czytających nuty, znających pojęcia techniczne typu akordy, tonacje, skale, interwały, triole, oraz grających na instrumentach. Improwizacja to podstawa oraz urok jazzowych aranżacji, tworząca szczególny klimat zwłaszcza podczas występów grup jazzowych na żywo, kiedy kolejni muzycy włączają się do gry solisty i wzbogacają jego linię melodyczną wykreowanymi spontanicznie harmonijnymi dźwiękami. Autor opisuje rolę i znaczenie rytmu oraz harmonii w jazzie, omawia rodzaje skal i kształt melodii w improwizacjach, jak również sposoby rozwijania melodii i zawiązywania akordów, wyjaśnia na czym polega szczególnie trudna sztuka muzyczna określana jako „malowanie dźwiękiem”. Udziela wskazówek jak najlepiej stosować efekty specjalne i w jaki sposób przygotować się do występu i tak uczestniczyć w nim, żeby w pełni profesjonalny i satysfakcjonujący artystycznie sposób wykreować muzyczną improwizację przed publicznością. W aneksie autor zawarł tabele zawierające zestawienia: elementów budowania i rozwijania solówek; relacji skal z podstawowymi funkcjami harmonicznymi; najważniejszych skal. Jest także tabela z utworami oraz płytami jazzowymi. A dodatkiem do książki jest płyta CD z nagraniami muzycznymi ilustrującymi niektóre rodzaje omówionych technik i możliwości melodycznych. (pk) Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2012, s. 310, ISBN 978-83-224-0943-5

Religia

czy głód absolutu, a co wezwanie do milczenia. Na płaszczyźnie duchowej zatem każdy poszukujący odczyta na kartach tej książki swoje tęsknoty, marzenia i pragnienia. (br) tłum. Ewa Szwancenberg-Czerny, Promic, Warszawa 2012, s. 478, ISBN 978-83-75-363-3

Andrzej Napiórkowski OSPPE

Reforma i rozwój Kościoła Książka jest efektem wieloletnich refleksji autora nad misterium Kościoła, a powstała z potrzeby serca i z zatroskania o sprawy ludzkiego zbawienia, które urzeczywistniają się właśnie w Kościele. Andrzej Napiórkowski OSPPE mówi więc czytelnikowi nie tylko o tym jak kształtował się Kościół od starożytności po czasy współczesne, ale i przybliża tajemnicę Kościoła oraz budzi świadomość odpowiedzialności za ten Kościół, w którym chrześcijanin doświadcza Chrystusa. Sam autor powie o swojej pozycji: „W książce nie ma zbyt wielu akcentów polemicznych czy apologetycznych. Nie pasjonują mnie ani krytycy Kościoła, ani rzeczywiste jego grzechy i błędy. Moim zamiarem nie była bowiem obrona Kościoła wobec postępujących procesów sekularyzacji, którą klasyfikuję nie tylko jako pewną ateizację współczesnej Europy, lecz także jako etap religijnych poszukiwań ludzkości. Pragnąłem podzielić się doświadczeniem mojej miłości, którą jest Kościół Jezusa Chrystusa”. Pisząc o zagadnieniu rozwoju i reformy Kościoła, które wiążą się z kwestiami zmian instytucjonalnych, jak i spirytualnych, autor stwierdza, że domagają się one wewnętrznego nawrócenia osoby ludzkiej. Przy tym zwraca on uwagę, że to jednak instytucja jest wytworem i konsekwencją człowieczego stanu ducha. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, s. 304, ISBN 978- 83-7767-147-4

Lois Rock

Biblia i jej czasy Książka albumowa, starannie wydana na kredowym papierze, bogato zilustrowana. Stanowi pasjonującą podróż przez starożytność, podczas której poznajemy Biblię Starego i Nowego Testamentu oraz uwarunkowania historyczno–kulturowe, w jakich te Księgi powstawały. Tak więc od Księgi Rodzaju i prezentacji Abrahama, protoplasty wielkiego narodu, docieramy do chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim, Ewangelii i Dziejów Apostolskich, Listów i Apokalipsy św. Jana. Edycja może okazać się cenną pozycją dla miłośników map, fotografii oraz ilustracji, opartych na ówczesnych tradycjach i zwyczajach. Zatem mamy tu szczegółowo opisane ilustracje, dotyczące np. Namiotu Spotkania na pustyni, uprawy zdobytej ziemi Kanaan czy Jerozolimy pod panowaniem rzymskim, mapy związane z podróżami misyjnymi Pawła, fotografie pól, wzgórz i zabytków Ziemi Świętej. (br) tłum. Ryszard Zajączkowski, Jedność, Kielce 2012, s. 64, ISBN 978-83-7660-504-3

Henri Caffarel

Sto listów o modlitwie

Anselm Grun

Oto mamy przed sobą ucztę duchową na sto dni roku. Takie bowiem było zamierzenie Caffarela. Podpowiada on, że nie należy tekstów tej książki czytać jednym ciągiem, ponieważ groziłoby to pominięciem zawartego w nich przesłania. Zatem, „aby czytelnik nie czytał więcej niż jeden list dziennie i aby czytelnik czytał go tak, jak autor go pisał – w duchu modlitwy; aby każdy list stał się przedmiotem rozmyślania i wezwaniem do zażyłości z Bogiem”. Zarówno spotkanie z Bogiem, jak i zażyłość z Nim realizuje się głównie podczas modlitwy, toteż wprowadzenie chrześcijan w modlitwę i dopomożenie im w niej, zdaniem autora jest szczególnie pilnym zadaniem w dzisiejszych czasach, kiedy coraz mniejsza jest świadomość powołania apostolskiego i zwykłych codziennych obowiązków. Nie jest to książka podręcznikowa ani teologiczna, jest w niej coś z wymiany poglądów między dobrymi przyjaciółmi. A mniej i bardziej wtajemniczony czytelnik znajdzie tu m.in. odpowiedź na pytanie jak się modlić, czym jest modlitwa ubóstwa, jak się ma ateizm do modlitwy, co zna-

Autor zaprasza do czytania i rozważania Biblii. „Biblia – pisze – jest słowem, które Bóg kieruje do nas. Dla pobożnych Żydów i pierwszych chrześcijan tekst Biblii był zawsze słowem – balsamem i słowem – drogowskazem. Słowa Biblii otwierały im oczy, ażeby zrozumieli swoje dzieje i odnaleźli drogę do udanego życia. Żydzi i chrześcijanie doświadczają na sobie zbawczego działania tych słów. One dawały nadzieję, pocieszały, leczyły rany i dodawały odwagi, by po upadku powstać na nowo”. Zdając sobie jednak sprawę, że wielu chrześcijanom lektura Biblii przychodzi z trudem, autor postanawia udzielić parę rad, jak ją czytać. Anselm Grun OSB mówi o trzech postawach. Pierwsza (w dużym skrócie) polega na przyjmowaniu słowa Bożego, skierowanego do nas osobiście. Druga zachęca do postrzegania

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Nie bój się Biblii

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

43


Recenzje biblijnych słów jako obrazów naszego życia i jako obrazów Bożego działania w nas. W trzeciej postawie autor zwraca uwagę na to, że słowa Biblii są słowami życia, które należy wprowadzać w praktykę. Ponadto Grun mówi m.in. o sile uzdrowieńczej i nadającej wskazówkę, w którą stronę pójść mocą słowa Bożego w chwilach zamętu i ciemności. (br) tłum. Michał Szczepaniak, Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, s.208, ISBN 978-83-7767-053-8

hobby Ian Stewart

Gabinet matematycznych zagadek Książka prof. Iana Stewarta to zbiór zagadek, od których ciężko się oderwać. Z matematyką stykamy się tak naprawdę codziennie, na każdym kroku, więc warto być z nią za pan brat, a dzięki książce możemy zgłębić przydatne sekrety tej nauki, bawiąc się przy tym jednocześnie, gdyż publikacja w żaden sposób nie przypomina nudnego podręcznika. A jeśli niektóre z łamigłówek sprawią nam więcej trudu, to mamy do dyspozycji klucz z odpowiedziami, który nam wszystko wyjaśni i wzbogaci naszą wiedzę. (kg) tłum. Agnieszka Sobolewska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 400,

Serie wydawnicze – G+J

Spacerem po…

Nowa seria przewodników kieszonkowych National Geographic utrzymana jest w stylistyce graficznej dużych przewodników, wykorzystuje podobne pomysły na układ treści, zupełnie inny jest jednak sposób przedstawiania miast. To przewodniki dla osób, które mają mało czasu, chcą być prowadzone krok po kroku, a jednocześnie chcą mieć przy sobie lekką i funkcjonalną książkę, która spełniać też będzie rolę planu zwiedzanej części miasta. Autorzy sugerują wycieczki szlakiem największych atrakcji pokazanych na mapkach w formie cyfr – odnośników do opisów. Jest jednak masa informacji dodatkowych, nie związanych bezpośrednio z zabytkami i trasą wycieczki, a przedstawiających atmosferę miasta, obyczaje mieszkańców, ciekawostki, porady, wskazówki gastronomiczne. Równocześnie ukazały się cztery pozycje tych „spacerowników”, po: Londynie, Rzymie, Paryżu i Nowym Jorku, każdy po ok. 200 stron, kolorowe zdjęcia, wyraźne plany, w miękkiej oprawie i poręcznym formacie. (ł)

ISBN 978-83-08-04960-0

Podróże Katarzyna Pakosińska

Georgialiki

Oto Pakosińska jakiej nie znacie. Artystka kabaretowa o charakterystycznym perlistym śmiechu wyjawia, że wiele lat temu jej serce skradła Gruzja. I pewien Gruzin, ale romansowy wątek jest tylko wstępem do wielkiej opowieści o niedużym państwie na Kaukazie. Nie jest to ani przewodnik, ani reporterski zapis wędrówki, ale napisana barwnym, soczystym językiem opowieść o magicznych spotkaniach z ludźmi, z obrzędami, zwyczajami, z przepiękną architekturą, przyrodą, wreszcie o smakowaniu Gruzji i życia w Gruzji. To, co najbardziej pociąga w tej lekturze, to autentyzm przeżyć związanych z podróżą i z poznawaniem kraju. Polka, która wygląda jak najprawdziwsza Gruzinka jest serdecznie przyjmowana, zapraszana do kuchni, do stołu, do rozmowy, przed nią podwoje swej pracowni otworzył nawet gruziński artysta, samouk, Fridon Niżaradze, który zwykle izoluje się od ludzi. Gawęda, okraszona świetnymi fotografiami wciąga bez reszty, Katarzyna Pakosińska nie szczędzi anegdot, dowcipów – jak na satyryka przystało – ale jest też miejsce na powagę, na rozważania. Czasem aż trudno nadążyć za tokiem jej myśli. „Uwielbiam dygresje” – przyznaje z rozbrajającą szczerością. (et) Pascal, Bielsko-Biała 2012, s. 352, 39,90 zł, ISBN 978-83-7642-055-4

czej ucieczki z łagru miała należeć do Witolda Glińskiego, choć co do wiarygodności i jego relacji badacze do dzisiaj mają zastrzeżenia. Tomasz Grzywaczewski wraz z innym zaprawionym podróżnikiem Bartoszem Malinowskim i operatorem filmowym Filipem Drożdżem, nie zważając na kontrowersje, postanawiają wyruszyć w podróż przez Dziki Wschód, podążając śladami Glińskiego i wspomagając się opisami Rawicza. Chcą oddać hołd pamięci wszystkim ofiarom reżimów, a przede wszystkim tym, którzy w imię wolności byli w stanie dokonać nadludzkich wysiłków. „Przez Dziki Wschód” to reporterska relacja, w której czytelnik znajdzie opisy zarówno walki z żywiołami i własnym charakterem, jak i marszu przez stepy, góry, lasy i pustynie, gdzie w promieniu kilkuset kilometrów nie ma żywej duszy. Przy okazji licznych wizyt w jakuckich, mongolskich czy chińskich wsiach autor snuje rozważania o zwyczajach, polityce, magii, miejscowych patologiach, ale i życzliwości prostych ludzi. Książka, choć jak na zgromadzony materiał nieco zbyt przerośniętych rozmiarów, napisana jest w lekkim i angażującym czytelnika stylu. Historyczne i językowe ciekawostki, a także piękne zdjęcia dodatkowo umilają lekturę. Wyprawa młodych podróżników jest bez wątpienia imponująca i pełna podziwu. Ale jak zatem nazwać przeprawę Glińskiego, skoro tych trzech chłopaków, w przeciwieństwie do zdanych na samych siebie prawdziwych uciekinierów z gułagu, wyposażonych było w telefon satelitarny, rowery, leki, pieniądze, namioty, a także obdarzeni zostali ogromną pomocą ze strony tubylców? Angelina Kussy Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 439, 39,90 zł, ISBN 978-83-08-05007-1

Tomasz Grzywaczewski

Przez Dziki Wschód

Marek Kamiński

W 2010 roku Tomasz Grzywaczewski podczas zbierania materiałów do artykułu dla „Wprost” zapoznaje się z kontrowersjami wokół głośnej książki Sławomira Rawicza. Autor i zarazem główny bohater „Długiego Marszu” miał jakoby zbiec z syberyjskiego łagru i przedostać się wraz z kilkoma innymi więźniami 6000-kilometrowym marszem przez pustynię Gobi, Chiny, Mongolię i Indie do Iranu. Książka, która przez wiele lat była bestsellerem, symbolem ludzkiej odwagi i wytrwałości, została jednak uznana za mistyfikację, a Rawicz za oszusta, który podróż odbył najwyżej palcem po mapie. „Prawdziwa” historia morder-

Marek Kamiński to kolejna osoba, która udowadnia, że granice wytrzymałości nie istnieją oraz że Polak potrafi! Wyobraźmy sobie tylko ciągnięcie za sobą stutrzydziestokilogramowych sań przypiętych sznurem do pasa. I tak sunie się na nartach biegowych przez 1300 kilometrów przy temperaturze minus 60 stopni Celsjusza! On tego dokonał i jako pierwszy Polak zdobył w tym samym roku dwa bieguny, które później również pokazał niepełnosprawnemu chłopcu, a także zmierzył się z innymi najtrudniej dostępnymi zakątkami świata. Od dziecka był podróżnikiem z powołania, nie wyobrażając

44

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Warto podążać za marzeniami

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Recenzje sobie życia bez ciągłej wędrówki i zgłębiania tajemnic świata. W książce opisuje swoje przygody i przeżycia, zabiera czytelnika w rzeczywistość nie tolerującą żadnych barier. (kg) G+J RBA, Warszawa 2012, s. 190, 978-83-7596-424-0

literaturoznawstwo

wane według autorów (osobny dział aforyzmów anonimowych). Dołączono także bardzo przydatne indeksy osobowe i rzeczowe haseł. Dostajemy wydawnictwo bardzo przydatne zwłaszcza dla tych, którzy lubią błysnąć erudycją, choć nie zawsze mają czas i cierpliwość na jej poszerzanie. Jarosław Górski Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 324, 99 zł, ISBN 978-83-08-05015-6

Piotr Michałowski

Książki audio

Mikrokosmos wiersza W pędzącym przed siebie świecie, w którym w ciągu pięciu minut przebojem staje się głupawa rymowanka o pląsającej kobiecie albo gotowe recepty na szczęście, coraz mniej miejsca zostaje na prawdziwą poezję. Wymagającą refleksji i czasu. Więcej mamy dziś poetów niż czytelników poezji – zauważa autor. Jak znaleźć w powodzi wierszy te wartościowe i czy chce się nam w ogóle ich szukać… Autor, literaturoznawca, krytyk literacki teatralny oraz poeta jest o tym przekonany. Warto szukać utworów, które pozostawią jakiś niezatarty ślad w naszej wrażliwości i wyobraźni. A potem do nich wracać i czytać wciąż na nowo. Za każdym razem inaczej. W swojej pracy „Mikrokosmos wiersza” proponuje dwadzieścia trzy interpretacje wierszy dziewiętnastu autorów, wśród których znalazł się Miłosz, Herbert, Krynicki, Lipska, Podsiadło. Ale głównymi bohaterami tej książki są wiersze, a nie poeci. „Literatura to także portrety pojedynczych utworów, które warto kontemplować, a więc umożliwić im zaistnienie w pełni – w naszym czasie lektury i wrażliwości” – pisze we wstępie Michałowski. Wiersze wybierał według kryterium atrakcyjności tekstu poetyckiego – najcenniejsze są te stawiające czytelnikowi wyzwanie, prowokujące do zadawania pytań i formułowania hipotez, zmuszające do myślenia. Odkrywające bogactwo sensu. Będące dowodem, że warto obdarzyć poezję głębokim afektem i poświęcić jej tyle uwagi, na jaką zasługuje. Michałowski stara się zaszczepić w czytelnikach nawyk lektury wnikliwej i głębokiej. Oferuje przygodę dla intelektu i emocji. Przypomina, że poezja jest sztuką słowa. I do dwudziestu trzech podróży w mikrokosmos wiersza zaprasza polonistów, licealistów, studentów i wszystkich miłośników poezji. (hab) Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2012, s. 284, ISBN 978-83-7850-055-1

Henryk Markiewicz przy współudziale Marii Kotowskiej-Kachel i Andrzeja Romanowskiego

Skrzydlate słowa 2

Wybitny krakowski historyk i teoretyk literatury, prof. Henryk Markiewicz, jest także kolekcjonerem „skrzydlatych słów”, a więc wyrażeń, zwrotów, powiedzeń, fraz, zdań czy fragmentów szczególnie celnych, takich które trafiają w sedno, minimalną formą wyrażają maksymalną treść. Kolekcjonerstwo prof. Markiewicza ma tę zaletę, że obejmuje obiekty nie tylko oczywistej wartości, już uznane, docenione przez publiczność i zweryfikowane długą i częstą obecnością w polszczyźnie (tudzież innych językach), a więc takie, które weszły już do historii, mają już status sentencji, ale także takie, które dopiero mają potencjał, a których wiele niesie życie medialne, polityczne, społeczne i, zdaje się ostatnio coraz rzadziej, kulturalne. Znajdziemy więc tu nie tylko wzniosłe łacińskie „Tempus fugit, aeternitas manet”, ale i niezbyt wysokie, choć zgrabne zdanko Grzegorza Brauna „Czesław Miłosz to kieszonkowy autorytet ››Gazety Wyborczej‹‹”. Drugi zbiór „Skrzydlatych słów” to właśnie kolekcja prof. Markiewicza, nie tylko pieczołowicie zebrana, ale i opisana (każdy z obiektów został, o ile to możliwe, zaopatrzony w informację o tym, kiedy i w jakim kontekście się pojawił, jak zmieniło się jego znaczenie czy potoczne rozumienie). Hasła zostały uporządkob i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Alan Furst

Szpiedzy w Warszawie Przedwojenna Warszawa, francuski szpieg, a Alan Furst jest Amerykaninem, autorem kryminałów retro (m.in. książki pt. „Polski oficer”). Akcja przenosi się momentami do czeskiej Pragi, do Berlina, do Paryża, a autor dba o wierne oddanie szczegółów topograficznych i historycznych, które tworzą klimat powieści. Z dużą sympatią opisuje Polaków, przedwojenne warszawskie lokale, hotele, środowisko wyższych sfer, dyplomatów i oficerów. Ponieważ adresatem jest czytelnik Amerykański, więc wyjaśnia, kim jest Piłsudski, kim de Gaulle itd. W tle wielka polityka i wisząca groźba wybuchu wojny. Francuski oficer, na co dzień pracownik ambasady w Warszawie, prowadzi działalność wywiadowczą. Trafia na dokumenty, które świadczą o tym, że Niemcy zaatakują Francję z pominięciem granicznych fortyfikacji na linii Maginota. Przystojny Francuz ma romans z piękną Polką, ma też prywatne zatargi z nazistami. Akcja jest wielowątkowa, natomiast wydaje się, że autor zupełnie nie miał koncepcji jak zakończyć swoją historię i przerywa ją, kiedy akcja zdaje się rozkręcać. W wersji audio tekst świetnie czyta Wojciech Żołądkowicz, całość to 10,5 godziny. (ł) tłum. Ewa Penksyk-Kluczkowska, Sonia Draga, Katowice 2012, CD-MP3, 29,90 zł, ISBN 978-83-7508-647-8

Dorota Masłowska

Kochanie, zabiłam nasze koty Z jednej strony to pastisz na „Dziennik Bridget Jones”, z drugiej – oniryczny odjazd w klimacie „Rekwiem dla snu”, a przede wszystkim – znakomita satyra na media adresujące swoją ofertę do kobiet. Chciałem napisać media brukowe, ale bardziej precyzyjnie będzie określić je jako komercyjne, te wszystkie, które chcą coś wcisnąć, traktując odbiorczynię przekazu jako zakompleksioną idiotkę. Bohaterka historii Masłowskiej ewidentnie jest przygnieciona tą mass marketową papką, która zrobiła w jej głowie niezły bałagan. A, że przy okazji ma kompleksów co nie miara, to bałagan tym większy. Książkę dobrze przyjęła krytyka wcześniej Masłowskiej nieprzychylna, co mnie dziwi, bo „Kochanie zabiłam nasze koty” dokładnie wpisuje się w poetykę „Wojny polsko-ruskiej”, przedstawia inne środowisko, inne miejsca, ale jest ta sama polifoniczność narracji, elementy oniryczne zmieszane z najbardziej prostym, żeby nie powiedzieć chamskim przekazem ulicy. Tu mamy ulicę amerykańską, nie wejherowskie blokowisko, język reklam i gazetek w stylu „Yogalife” a nie dresiarzy, ale poczucie zagubienia dokładnie to samo. Współczesny bohater Masłowskiej nie umie się odnaleźć w świecie pozorów, w tym, który na co dzień kształtuje jego język i wyobrażenia, a nawet potrzeby. Wielki „dar ucha” ma Masłowska, to język, nie narracja, tworzą komizm i tragizm, czyli napięcie jej prozy. W wersji audio książkę moim zdaniem położyła lektorka Katarzyna Dąbrowska, która narzuca sposób interpretacji, nie pozostawia słuchaczowi dostatecznej przestrzeni dla własnego rozumienia tekstu, tak że może on czuć się równie niekomfortowo jak bohaterka książki. (łg) Noir Sur Blanc, Warszawa 2012, CD-MP3, ISBN 978-83-7392-397-3

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

45


Recenzje rock Brad Tolinski

Światło i cień Po wydaniu pod koniec ubiegłego roku na płytach CD i DVD koncertu grupy Led Zeppelin „Celebration Day” z roku 2007 świat znów słucha tej supergrupy z pierwszej połowy lat 70. O nieprzemijającej popularności tego zespołu najlepiej świadczy fakt, że koncert ów w Sali O2 w Londynie obejrzało i wysłuchało 18 tys. melomanów spośród 20 mln, którzy drogą internetową zgłosili chęć kupna biletu. Do rzeczy: „Światło i cień” to zapis rozmów jakie przeprowadził z Jimmym Pagem, gitarzystą, kompozytorem i jednym z dwu – obok wokalisty Roberta Planta – liderów Led Zeppelin Brad Tolinski, redaktor jednego z najbardziej prestiżowych pism poświęconych muzyce rockowej „Guitar World”. Trafił swój na swego. Tolinski wie o co pytać Page’a, natomiast Page wie, że warto Tolinskiemu udzielić wyczerpujących odpowiedzi, że nie da się go zbyć byle czym, czym można byłoby zbyć np. gryzipiórka z „Bravo”. Cóż, swój pierwszy wywiad z Pagem przeprowadził Tolinski już w roku 1993. Książka, którą dostajemy do rąk to nie jest jednak zbiór prasowych wywiadów, lecz świetnie skomponowany wywiad-rzeka, w którym Page opowiada o swoich początkach, o współpracy z grupami The Who i The Kinks, o grze w The Yardbirds, o założeniu i oszałamiającej karierze Led Zeppelin, wreszcie o solowej karierze, już po rozwiązaniu grupy po śmierci perkusisty Johna Bonhama (na koncercie „Celebration Day” na perkusji grał jego syn Jason). O tym wszystkim Page opowiada barwnie i ze swadą, a także z poczuciem humoru i dystansu wobec samego siebie. Na końcu książki znalazł się opis sprzętu (gitar i wzmacniaczy), jakiego używał i używa nadal Page – dla wielu: największy gitarzysta rockowy po śmierci Jimiego Hendrixa – a także rozmowa z Johnem Varvatosem, kreatorem mody męskiej na temat wizerunku scenicznego Page’a i astrologiczny portret muzyka sporządzony przez wróżkę Margaret Santangelo. (jd)

Waters, David Gilmour oraz Nick Mason tworzą dalej, każdy na własną rękę, o czym Blake pisze równie obrazowo i kompetentnie. „Pink Floyd. Prędzej świnie zaczną latać” to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chciałby być pewien, że o muzyce rockowej w jej najambitniejszym wydaniu wie więcej niż to i owo. (jd) tłum. Jakub Michalski, Sine Qua Non, Kraków 2012, s. 544, ISBN 978-83-63248-55-0

Epistolografia Korespondencja. Artur Międzyrzecki i Julia Hartwig

Czesław Miłosz

Jak słusznie zachwala wydawca, jest to „prawdziwe wydarzenie literackie!”. Julia Hartwig i jej mąż Artur Międzyrzecki, wieloletni prezes Polskiego PEN Clubu, od roku 1970 wymieniali listy z Czesławem Miłoszem. Najbardziej obfita była ich korespondencja z pierwszych lat siedemdziesiątych, gdy państwo Międzyrzeccy mieszkali w Stanach Zjednoczonych, więc ich listy nie były zagrożone cenzurą. Po tym, jak w 1996 roku zmarł Artur Międzyrzecki, jego żona kontynuowała korespondencję, która trwała niemal do ostatnich dni Czesława Miłosza. Niedawno ukazała się też korespondencja Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego z Anną i Jerzym Turowiczami. Dzięki tym dwóm niezwykle obfitym zbiorom, zredagowanym, jak wszystko wskazuje przez Julię Hartwig, otrzymaliśmy wspaniałą dokumentację życia i myśli polskiej elity intelektualnej ostatnich dziesięcioleci poprzedniego wieku. Czytamy tam i o życiu codziennym, ale przede wszystkim o sprawach ważnych dla tego środowiska. A dzięki listom z wydanego właśnie tomu dowiadujemy się też nowych szczegółów o wielkim polskim poecie uhonorowanym Nagrodą Nobla. (pd) Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 648, 59,90 zł, ISBN 978-83-08-05004-0

Dla dzieci i młodzieży

tłum. Jacek Sikora, Bukowy Las, Wrocław 2012, s. 312, ISBN 978-83-63431-00-6

Pavel Šrut

Mark Blake

Niedoparki

Pink Floyd Nie jest to pierwsza książka poświęcona grupie Pink Floyd jaka pojawiła się na naszym rynku wydawniczym. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu, że jedną z nich była wydana w roku 1991 pionierska wręcz praca Sławomira Orskiego „Pink Floyd. Psychodeliczny fenomen”. Ale dopiero o książce napisanej przez Marka Blake’a, dziennikarza „The Timesa”, „Billboardu” i „Daily Telegraph” da się powiedzieć: to jest dopiero to, co tygrysy lubią najbardziej. Tygrysy, czyli ci wszyscy, którzy uważają, że Pink Floyd to najlepszy rockowy zespół świata i wszechświata, lepszy od The Beatles i The Rolling Stones razem wziętych. Mimo, że historię Pink Floyd znam dość dobrze, to jednak czytałem tę książkę z zapartym tchem i z wypiekami na twarzy, mimo, żem stary koń, który słucha tego zespołu od równo czterdziestu lat, czyli od legendarnej już płyty „The Dark Side of the Moon”. Rzecz jednak nie tylko w tym, że Blake serwuje całą masę nie znanych dotąd szczegółów i szczególików z historii zespołu, ale w tym, że przy okazji analizuje jego fenomen, jego muzyczne nowatorstwo, jego artystyczną oryginalność. Z tej książki wyłania się również interesujący obraz Londynu jako światowego centrum muzyki rockowej i kultury masowej. Historia Pink Floyd rzecz jasna nie jest tak sensacyjna i pikantna jak historia Beatlesów czy Rolling Stonesów, ale jest równie dramatyczna i z punktu widzenia miłośnika muzyki rockowej, zwłaszcza jej psychodelicznej i progresywnej odmiany, więcej niż interesująca. Po śmierci gitarzysty Syda Barretta i pianisty Ricka Wrighta wiadomo już, że grupa Pink Floyd nie wróci już nigdy na scenę, ale jej pozostali członkowie: Roger 46

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Czy zdarza wam się gorączkowo przeszukiwać szufladę w poszukiwaniu drugiej skarpetki do pary? Mnie bardzo często, mimo że po praniu składam je w zgrabne kuleczki i teoretycznie nie mają prawa się pogubić. Dzisiaj mogę wam już wyjawić tajemnicę znikających skarpetek. To Niedoparki. Tak, to właśnie one są odpowiedzialne za to, że czasem zmuszeni jesteśmy założyć skarpetki nie do pary. To takie domowe stworki, które żyją gdzieś w ścianie za obrazem, kalendarzem, czy tapetą. Są ich całe miliony. Mieszkają w każdym domu, przyjmują przyzwyczajenia ludzi i odżywiają się ich skarpetkami. Oczywiście zabierają tylko jedną od pary i stąd tajemnicze zniknięcia. Niedoparki ciężko zauważyć, ponieważ potrafią świetnie zlewać się z tłem, a także zmieniać swój kształt i rozmiar. Wprawdzie takie rozciąganie i kurczenie sprawia im trochę bólu, ale czego nie robi się dla pysznej, wełnianej skarpeteczki, takiej, która pamięta jeszcze czasy, kiedy ludzie cerowali w niej dziury. Teoretycznie Niedoparek nie powinien pokazywać się człowiekowi, ale zdarzają się wyjątki w postaci Tulika i Ramika, którzy przez większość dnia potrafią robić psikusy profesorowi Kędziorkowi, wielkiemu badaczowi życia małych skarpetkożerców. To ci dwaj bracia, jednym ze swoich żartów rozpętają prawdziwą lawinę wydarzeń. Akcja zacznie pędzić jak w najlepszej powieści sensacyjnej, a na końcu czytelnik ukradkiem otrze łezkę wzruszenia i z czułością pogłaszcze rysunkowego Niedoparka. Nie dziwi mnie wcale fakt, że książka zdobyła tak wielką popularność wśród czeskich dzieci i dorosłych, a także doczekała się kontynuacji. Wspaniała ciepła historia o przyjaźni, poświęceniu i lojalności, którą zrozumie czytelnika w każdym wieku. Okraszona oryginalnymi, przezabawnymi rysunkami Galiny Miklínovej, z których spoziera na nas cała plejada Niedoparków. Czarna cieniowana kreska nadaje im wyrazistości i charakteru oraz sprawia, że te małe stworzonka wprost skaczą ze strony na

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


Recenzje stronę. Ja pokochałam je od pierwszego wejrzenia i myślę, że nie będę odosobniona w tym uczuciu. Marta R ajchel tłum. Julia Różewicz, Wydawnictwo Afera, Wrocław 2012, s. 232, ISBN 978-83-932120-3-3

Joanna Krzyżanek

Cecylka Knedelek i kanapki z kanapy Kanapki do szkoły to dla uczniów normalna sprawa. Ale nie dla gąski Walerki, która do szkoły wyrusza po raz pierwszy. Na śniadanie, zamiast pieczywa z żółtym serem, pomidorem i ogórkiem rozkoszna uczennica wtaszcza kanapę z żółtymi pomponikami, przyszytymi żabkami i czerwoną poduszką. Tak powiem odczytała polecenie nauczycielki, która poprosiła o przyniesienie kanapek, które będą miały coś żółtego, czerwonego i zielonego. I tak oto nauczyła się, że mała kanapka w szkole bardziej się przyda niż wielka kanapa. A jaka to wielka przyjemność codziennie rano rozkładać na serwetce na ławce pieczywo ze smakowitymi dodatkami. I w ten sposób przechodzimy do drugiej części książki, w której znajdują się rozmaite propozycje kanapek. I to jakich! Przepiórcze myszki na ciabatcie, żabki truskawkowo-ananasowe, francuskie cukierki ze szpinakiem, pomidorowe biedronki na grahamce. Czternaście niezwykle apetyczne wyglądających kanapeczek i wbrew pozorom łatwych w przygotowaniu. Wypróbowałam już kilka przepisów autorki – rewelacja! (et) Jedność, Kielce 2013, s. 60, 22,90 zł, ISBN 978-83-7660-002-4

Graham L. Banes

Życie na Ziemi

dzić dwuletnie wakacje na pewnej dzikiej, prymitywnej planecie... I tak wylądował, dzięki poczcie polskiej, w mieszkaniu Mai, Filipa i ich rodziców. Na kosmicie największe wrażenie robią przedmioty codziennego użytku, jak odkurzacz czy pralka. Dziwi się natomiast, że w polskim domu nie zastał słonych przymulów, ani dmuchanych powijańców, ani poprztykańców do gry w bososzczęki. Polecam bardzo na wspólne czytanie. A jeśli ktoś szczególnie upodobał sobie opowieści o kosmitach, to niech sięgnie po inną część z „Serii z Ufoludem” zatytułowaną „Bodzio i Pulpet”. (et) Nasza Księgarnia, Warszawa 2013, s. 64, 26,90 zł, ISBN 978-83-10-12370-1

Mary Norton

Kłopoty rodu Pożyczalskich Wielkie brawa dla Dwóch Sióstr, że wyciągają tak cudowne perełki klasyki światowej literatury. Po raz pierwszy „Kłopoty…” po polsku wydano w 1961 roku, z ilustracjami Andrzeja Strumiłły, potem w 1997 roku z ilustracjami Malwiny Wieczorek. Opowieść o kilkunastocentymetrowych ludzikach właśnie ukazała się w nowym wydaniu, z rewelacyjnymi ilustracjami Emilli Dziubak. Rodzina Pożyczalskich – Strączek, Dominika i ich córka Arietta – mieszka pod podłogą. Małe istotki potajemnie przywłaszczają sobie, czy też – jak wolą mówić – „pożyczają” od ludzi najpotrzebniejsze im rzeczy, głównie drobne przedmioty, których zniknięcie jest raczej mało odczuwalne. Kłopoty zaczynają się w dniu, w którym o ich istnieniu dowiaduje się Chłopiec. Cudowna opowieść! Ciepła, baśniowa, oczaruje z pewnością i młodszych, i starszych czytelników. Wystarczy się w nią wsłuchać i już niewiele trzeba, by przenieść się do wymyślonego przez Mary Norton świata pod podłogą. A może nawet ktoś da w końcu wiarę, że szpilka, guzik czy kawałek kartki wcale się nie zawieruszyły, ale były komuś pilnie potrzebne. (et)

Co roku odkrywa się ponad 18 tys. nowych gatunków. Język płetwala błękitnego waży 3,6 tony. Tłuszcz pozyskiwany z jesiotrów wykorzystywano kiedyś jako pa- tłum. Maria Wisłowska, Dwie Siostry, Warszawa 2012, s. 252, ISBN 978-83-608-5071-8 liwo dla statków. Te i jeszcze inne rewelacje przynosi lektura encyklopedii poświęconej faunie i florze naszej Robert Muchamore planety. Nie zapomniano oczywiście o najbardziej inwazyjnym mieszkańcu Ziemi – człowieku. Świat przy- Cherub. Republika rody jest fascynujący i warto poznać jego sekrety. AuCherub to supertajna brytyjska organizacja szkolątor publikacji pragnie skupić uwagę czytelnika na róż-13 ca i wypuszczająca na misje nieletnich agentów. Ich norodności gatunków żyjących na Ziemi oraz na dłuwyuczonej na treningach siły, zwinności i inteligencji gości ich życia. Tak też podzielono treść książki – poszczególne rozdziały to oraz gadżetów często mógłby pozazdrościć nawet przedziały czasowe. Od bakterii Lactococcus lactis, która żyje średnio 30 sam James Bond. Ponieważ nikt z przestępców nie minut po rafy koralowe, których wiek liczy się w milionach lat. To dość ciepodejrzewa dzieci o pracę w takiej instytucji, łatwiej kawa i atrakcyjna forma zwrócenia uwagi na różnice między stworzeniami. im o zakradnięcie się, podłożenie podsłuchu i zdoWielkim atutem publikacji są barwne dobrej jakości fotografie oraz graficzbycie tajnych informacji. W książkach tej serii czytelne dodatki – oś czasu, ramki z ciekawostkami, mapki. (et) nik przeczyta o rozpracowywaniu największych mafijnych karteli, znajdzie w tomach trzymającą w ciątłum. Leszek Karnas, Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2012, s. 160, głym napięciu fabułę, pościgi, wybuchy, innymi słowy akcję wyjętą z filmu ISBN 978-83-7770-813-2 sensacyjnego. W przeciwieństwie jednak do filmów, książka jest kierowana do młodszego odbiorcy, któremu na pewno dostarczy mnóstwo frajGrzegorz Kasdepke dy. Sam jako nastolatek przeczytałem kilka pierwszych części „Cheruba” Potworak i inne ko(s)miczne opowieści i muszę przyznać że trzynasta część nie wychodzi z formy, porywa i wciąTen pisarz nigdy nie zawodzi. Jest autorem kilku- ga tak, że trudno się od niej oderwać. (kg) dziesięciu książek dla dzieci, bajek i opowiadań, tek- tłum. Bartłomiej Ulatowski, Egmont, Warszawa 2012, s. 392, ISBN 978-83-237-5460-2 stów w antologiach i podręcznikach. Potrafi pasjonująco opowiadać, jego książki są pełne polotu i hu- Zenon Gierała moru, każda nowość z błyskiem w oku przyjmowana jest w równym stopniu przez małoletnich, jak Baśnie i legendy ziemi radomskiej i dorosłych. W wypowiedzi dla portalu Qlturka.pl Niezwykła pozycja, utrwalająca legendy i baśnie pozdradził swą tajemnicę: „Pisząc książki dla dzieci, słyszane od kilkudziesięciu wiekowych mieszkańców myślę przede wszystim o... ich rodzicach. Zwłaszwsi i miast ziemi radomskiej. Pomysł przedni, zmiecza o zmęczonych tatusiach. Dlaczego? Dlatego, że rzający do ocalenia bogatej kultury regionalnej z jej często to właśnie oni czytają swoim latoroślom. Jeżeli opowiadana przetradycją, obyczajem, etymologią nazw wiosek i miast. ze mnie historia znudzi rodzica, jego znudzenie przeleje się i na dziecPrzed czytelnikiem, zarówno w wieku szkolnym, jak ko. Jeżeli rodzic jest rozbawiony, zarazi wesołością i małoletniego słuchai dorosłym otwiera się zatem wielka księga przeszłocza. Książki dla dzieci powinny być tak napisane, żeby rodzice nie mogli ści ziemi radomskiej, przypominająca odległe wydasię od nich oderwać – nawet wówczas, gdy dzieci już śpią!”. Nie inaczej rzenia. Dowiadujemy się z niej o okolicznych zamjest z najnowszą książką, której najważniejszą osobistością, jak zapowiakach i dworkach, o miastach i wioskach, o rzekach da tytuł, jest Potworak. To przybysz z kosmosu, który postanowił spę- i jeziorach, wzgórzach i kopcach, o cmentarzach i przydrożnych mogiłach, Nowy bohater, nowa misja... Poznaj nowego rekruta CHERUBA

OFICJALNIE NIELETNI AGENCI NIE ISTNIEJÑ.

„Nie ma chłopca, który nie marzy o zostaniu szpiegiem; ta ksià˝ka oczaruje ka˝dego z nich”. The Bookseller

Ksià˝k´ polecajà:

www.seriacherub.pl

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Robert Muchamore

Ryan jest jednym z najnowszych nabytków CHERUBA. Ma dwanaÊcie lat, właÊnie przeszedł szkolenie podstawowe i jest zielony jak wiosenna trawa. Nareszcie dostał swojà pierwszà misj´ – ma zaprzyjaêniç si´ z Ethanem Aramowem, rozpieszczonym bogatym dzieciakiem z Kalifornii, który przypadkiem jest tak˝e wnukiem przywódczyni azjatyckiego imperium przest´pczego. Ryan nie ma poj´cia, ˝e jego rutynowa misja przemieni si´ w jednà z najpowa˝niejszych operacji w historii CHERUBA.

www.egmont.pl

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3

47


Recenzje Lista bestsellerów Księgarni Ekonomicznej K. Leki do MLK 1I-2013 www.ksiegarnia-ekonomiczna.com.pl 1

Statystyka w zarządzaniu, A.D. Aczel, PWN 2007, s. 998, 115 zł

2

Marketing, P. Kotler, K. Keller, Rebis 2012, s. 848, 99 zł

3

Podatki 2013 – ujednolicone przepisy. Stan prawny 2 stycznia 2013, Legis 2013, s. 428, 84 zł

4

Podatki 2013. Teksty ustaw, C.H. Beck 2013, s. 666, 89 zł

5

Zarządzanie zasobami ludzkimi. Tworzenie kapitału ludzkiego organizacji, H. Król, A. Ludwiczyński, PWN 2007, s. 704, 79,90 zł

6

Potencjał konkurencyjny marki. Jak zdobyć przewagę na rynku, P. Patkowski, Poltext 2010, s. 208, 41,90 zł

7

Skuteczna rekrutacja i selekcja pracowników. Wyd. 4, M. Dale, Wolters Kluwer Polska 2012, s. 308, 59 zł

8

Zarządzanie kadrami. Wyd. 4 zmienione, red. T. Listwan, C.H. Beck 2010, s. 544, 59 zł

9

Kto zabił zmianę? Stań się skutecznym Agentem Zmiany w twojej organizacji, K. Blanchard, J. Britt, J. Hoekstra, P. Zigarmi, MT Biznes 2012, s. 170, 24,90 zł

10

Zamknięcie roku 2012, Rachunkowość 2012, s. 486, 135 zł

kaplicach i świątkach, o młynach i karczmach, itd. A każda baśń i legenda okryte są tajemniczością, specyficznym nastrojem, oddziałującym na wyobraźnię czytelnika, czasem z oczekiwanym przez bohaterów szczęśliwym końcem. Zaznaczę, że pozycja ta jest starannie wydana pod względem merytorycznym, na końcu znajduje się komentarz do poszczególnych rozdziałów, posłowie oraz nazwiska osób, od których autor usłyszał baśnie i legendy (z datą ich urodzenia i miejscowością, z której pochodzą). Poza tym na uwagę zasługują interesujące ilustracje Jolanty Ziętal. Bożena Rytel Jedność, Kielce 2013, s. 288, ISBN 978-83-7660-697-2

Prawo, gospodarka Artur Dariusz Kubacki

Tłumaczenie poświadczone Jest to pierwsze w polskiej literaturze tak obszerne monograficzne opracowanie dotyczące zawodu tłumacza przysięgłego – jego statusu, kształcenia, warsztatu oraz odpowiedzialności. Autor – pracownik naukowy w Instytucie Filologii Germańskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz tłumacz przysięgły języka niemieckiego – dzieli się z czytelnikami szeregiem praktycznych przemyśleń i porad dotyczących metodologii pracy tłumacza przysięgłego, zarówno w zakresie wykonywania pisemnych tłumaczeń poświadczonych, jak i tłumaczeń ustnych stosowanych w różnego typu procedurach urzędowych. W załączniku na końcu książki zamieszczono wzory tłumaczeń poświadczonych. (jh) Wolters Kluwer, Warszawa 2012, s. 370, 79 zł, ISBN 978-83-264-3820-2

Ekonomia, Biznes

Rozmowy o rynku książki 12 43 rozmówców, 32 wywiady, ponad 300 stron tekstu na temat aktualnej sytuacji rynku książki w Polsce oraz problemów uniwersalnych dotykających przemysł książkowy. Rozmowy, które otwierały w 2012 roku każdy numer dwutygodnika „Biblioteka Analiz”, teraz znalazły się w jednym tomie. Ich lektura jest bardzo pouczająca i inspirująca, warto wrócić do ocen rynku stawianych wówczas przez fachowców, do ich diagnoz, pomysłów, propozycji na efektywny biznes i spojrzeć na nie, gdy czas zweryfi48

b i b l i o t e k a

a n a l i z

kował już niektóre z wypowiedzi i prognoz, a pewne koncepty zostały już zrealizowane. Bohaterami obszernych rozmów byli przedstawiciele firm związanych z wytworzeniem i wprowadzeniem książki na rynek, począwszy od dystrybutorów papieru, agentów literackich, przez oczywiście wydawców, po dystrybutorów książek w wersji tradycyjnej, w formie e -booków i audiobooków, a także inni uczestnicy rynku (twórcy serwisów o książkach, przedstawiciele organizacji branżowych itp.). Dzięki czemu otrzymujemy niezwykle szeroki i barwny obraz branży wydawniczej. Przeważającym w rozmowach wątkiem były zmiany czekające rynek – świadomość konieczności przekształceń i ciągłego dostosowywania się do potrzeb klienta. Warto sięgnąć po tę książkę, jak i pozostałe z serii, nie tylko po to, by poznać historię branży, ale też by łatwiej ją zrozumieć, skuteczniej funkcjonować, wreszcie by zdefiniować własne oczekiwania. „Chciałbym powiedzieć o tym, o czym rozmawiam z kolegami, o czym niby wszyscy wiedzą, ale nikt nie wypuszcza tego na zewnątrz” – mówi jeden z interlokutorów zespołu „Biblioteki Analiz”. (et) Biblioteka Analiz, Warszawa 2013, s. 322, 40 zł, ISBN 978-83-62948-97-0

Andrzej Karpowicz

Autor – wydawca. Poradnik prawa autorskiego Kolejne, już szóste, zmienione i zaktualizowane wydanie praktycznego poradnika o stosowaniu prawa autorskiego w relacjach wydawniczych, nie tylko pomiędzy tytułowym autorem a wydawcą, choć te relacje dominują jako przedmiot rozważań, ale również z grafikami, fotografami czy kartografami. Słowem, autor stara się objąć poradnikiem całokształt relacji prawnoautroskich nawiązywanych na rynku wydawniczym. Opracowanie ma ściśle praktyczny charakter – autor, adwokat specjalizujący się w prawie autorskim, niejednokrotnie dzieli się z czytelnikiem własnymi doświadczeniami zawodowymi, w tym z sali sądowej, co sprawia, że książkę czyta się jak dobrą powieść. W bardzo obszernym aneksie zamieszczono dwa podstawowe akty prawne z zakresu prawa autorskiego – ustawę z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz Akt paryski Konwencji berneńskiej. Ponadto znalazł się tam wybór wzorów umów stosowanych w różnych systemach prawnych. Niestety wobec propozycji umów dla wydawcy polskiego można mieć poważne zastrzeżenia. Joanna Hetman Wolters Kluwer, Warszawa 2012, s. 532, ISBN 978-83-264-4051-9, 79 zł

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

l u t y

2 0 1 3


poleca

Wydawnictwo

DIETA BEZ PSZENICY

JAK POZBYĆ SIĘ PSZENNEGO BRZUCHA I BYĆ ZDROWYM

CZY WIESZ, CO JESZ? CZY WIESZ, CO CI SZKODZI I DLACZEGO? SPRÓBUJ ŻYCIA I DIETY BEZ PSZENICY!

Złożona i pasjonująca historia mistyfikacji i morderstw. Pełna napięcia powieść najsłynniejszej antropolog sądowej świata.

Już w księgarniach!

„(…) Nie jest to propozycja kolejnej diety cud, na której schudniemy w kilka tygodni, po czym ponownie przytyjemy zgodnie ze znanym efektem jo-jo. To raczej zachęta do zmiany stylu żywienia (a nawet życia). Książka napisana jest ciekawym i zrozumiałym językiem. Polecam tę lekturę każdemu, kto poszukuje przyczyn swoich dolegliwości zdrowotnych lub po prostu chce być szczupły i pełen energii”. MAŁGORZATA ŹRÓDLAK, prezes Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej

w w w. b u kow y l a s . p l

Patronat

WYĞāCZNY DYSTRYBUTOR Firma KsiĎgarska Olesiejuk spóğka z ograniczonĂ odpowiedzialnoıciĂ S.K.A.

Magazyn centralny: 05-850 OŃarów Mazowiecki ul. Poznaġska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl

Przygody początkującej aktorki Stacey Reiser w Hollywood. Mnóstwo intryg, jeszcze więcej miłości, a całość okraszona zdrową dawką dobrego humoru.

www.fabryka.pl

Zapis pasjonującej przygody rozgrywającej się na niedostępnej dzikiej Syberii − starcie człowieka z przerażającym drapieżnikiem!

Polityczny spisek w centrum amerykańskiej stolicy. Agent Scot Harvath musi ocalić Stany Zjednoczone przed najstraszliwszym zamachem terrorystycznym w historii. Niezwykła opowieść o miłości niebezpiecznej i zakazanej − miłości, która wymyka się wszelkim konwenansom.

Fascynująca podróż w gęste lasy i na warowne zamki dwunastowiecznej Saksonii. Dalsze losy młodej akuszerki, bohaterki Tajemnicy znachorki.


k s i ą ż k i m a g a z y n

l i t e r a c k i

Wspaniała pamiątka 1. Komunii Świętej w roku 2013

Nr 2/2013 (197) • luty 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

TO NIE SĄ ZWYKŁE AUDIOBOOKI...

TO SUPERPRODUKCJ E ! SPEKTAKULARNE I NIESAMOWITE

Premiera 12.03.2013

iSBN:

978-83-7553-146-6

184 str, duży format 24x28 cm, obwoluta, złocenia

W

2 013

ISSN 1234-0200

Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, tel.: 12/254 56 02, 260 32 90, 260 32 40, faks: 12/254 56 00, e-mail: handlowy@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl

l u t y

cena detal. 83 zł

02

N

9 771234 020133

okół Najświętszego Sakramentu rozbudowana została wspaniała liturgia i obrzędowość; od Pierwszej Komunii św. poprzez barwne, rozmodlone procesje, aż po bogatą działalność sanktuariów eucharystycznych. Hostia (co po łacinie oznacza: ofiara), z pozoru zwykły, okrągły opłatek – po konsekracji staje się prawdziwym ciałem Chrystusa. Dlatego też zamieszkuje we wspaniałych świątyniach, w przepięknych tabernakulach, w relikwiarzach będących prawdziwymi dziełami sztuki. Wszystko, co wiąże się z Sakramentem Ołtarza, postarał się uwiecznić mistrz fotografii sakralnej Adam Bujak. Zdjęcia pochodzą z różnych terenów Polski i częściowo ze świata. iektóre sekwencje są mocniej rozbudowane, np. o Sokółce albo o sanktuarium eucharystycznym w Poznaniu. Wychodząc naprzeciw licznym oczekiwaniom – w albumie znalazło się też sporo zdjęć Jana Pawła II i Benedykta XVI podczas sprawowania Eucharystii. Barwnie i żywo napisany tekst ks. prof. Waldemara Chrostowskiego pozwala Czytelnikowi zarazem pogłębić wiedzę w tym temacie, jak i zbliżyć się duchowo do Najświętszej Ofiary. Książka ku umocnieniu wiary i nadziei.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.