sede vacante, przygotowania
nakreśloną sylwetkę nowego
ny przekaz z samego centrum wydarzeń, to
do konklawe, aż po pierwsze wystąpienia Ojca Świętego
papieża oraz jego zdjęcia także z czasów, gdy był biskupem,
zapis niezwykłych chwil, emo-
Franciszka, w tym Mszę św.
a potem metropolitą Buenos
cji i wrażeń, które towarzyszy-
inauguracyjną i Niedzielę
Aires. Zobaczymy m.in. jego
ły rezygnacji Benedykta XVI, wyborowi nowego papieża
Palmową. W „Pamiętniku konklawe 2013” mamy pięknie
spotkania z Janem Pawłem II i z Benedyktem XVI.
l i t e r a c k i
k s i ą ż k i
T
a książka to autentycz-
Nr 4/2013 (199) • kwiecień 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464
m a g a z y n
Prawdziwa relacja o nowym papieżu
Franciszka i pierwszym dniom jego pontyfikatu – aż do Świąt Wielkanocnych. Książka zawiera wszystkie homilie i przemówienia papieskie z tego okresu. Młodzi autorzy, Adam Sosnowski oraz fotograf Michał Klag, akredytowani przy Stolicy Apostolskiej, znaleźli się w gronie wybranych, którzy mieli dostęp niemal wszędzie. Mogli na przykład przebywać w Kaplicy Sykstyńskiej prawie do momentu
9 771234 020133
Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, tel.: 12/254 56 02, 260 32 90, 260 32 40, faks: 12/254 56 00, e-mail: handlowy@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl
2 013
kredowy, oprawa twarda lakierowana, obwoluta ISBN: 978-83-7553-147-3
ISSN 1234-0200
200 str., format albumowy, 20,5x26 cm, papier
k w i e c i e ń
dniu przebieg ostatnich wydarzeń z udziałem Benedykta XVI, okres
04
rozpoczęcia konklawe! Tekst ma formę wzruszającego, pełnego bystrych obserwacji pamiętnika, ubogaconego wypowiedziami wielu wybitnych ludzi, którzy przebywali wówczas w Rzymie. Wielką wartością książki są także fotografie – razem prawie 200 zdjęć! Śledzimy dzień po
77.000.000
Magazyn centralny: 05-850 Ożarów Mazowiecki ul. Poznańska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl
spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A.
WYŁĄCZNY DYSTRYBUTOR Firma Księgarska Olesiejuk www.fabryka.pl
Piękna historia zwykłej kobiety
JAK ZŁ MOŻE WYWRÓCIĆ ŻYCIE DO GÓRY NOGAMI...
Ewa Chodakowska Lefteris Kavoukis
Zmieñ swoje ¿ycie z Ew¹ Chodakowsk¹ Wydawnictwo K.E. LIBER Ksi¹¿ka Ewy Chodakowskiej, najpopularniejszej polskiej trenerki personalnej, która udowadnia, ¿e cia³o i umys³ to jednoœæ. Znana z programu Pytanie na œniadanie TVP 2, jako trenerka ca³ej Polski, wspó³pracuje z magazynem SHAPE, w pó³tora roku zdoby³a ponad 200 tysiêcy fanów na Facebooku. Ksi¹¿ka zawiera program kompleksowej metamorfozy: 30 dni, 30 treningów po 30 minut, 30 jad³ospisów. Krok po kroku prowadzi kobiety do osi¹gniêcia spektakularnej przemiany zewnêtrznej i wewnêtrznej. Motywacja na ka¿dy dzieñ, 90 æwiczeñ do ³¹czenia w zestawy treningowe, praktyczne wskazówki, porady dietetyczne oraz samodzielna kontrola efektów to przepis na sukces i przewodnik w drodze do szczêœcia wed³ug Ewy Chodakowskiej!
ewachodakowskapisze.pl Wydawnictwo K.E. LIBER 01-217 Warszawa, ul. Kolejowa 19/21 tel. (22) 862 38 22, tel./fax: (22) 862 38 24 www.keliber.com.pl, www.rodziceidzieci.pl
Spis treści
W numerze Książki dla turystów Numer 4 (199) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Kamila Bauman Kolportaż: Elżbieta Habiera
Patrzę na nagłówki naszych raportów o książce turystycznej z ostatnich lat, są monotematyczne: „Było źle, jest gorzej” (2012), „Tu kryzys się nie skończył” (2011), „Fatalny rok” (2010), „Nadchodzą trudne czasy” (2009). Ostatni raz, kiedy cieszyliśmy się z dobrej koniunktury, to był rok 2008. Najgorsze jest to, że ów „Fatalny rok” z 2010 roku był i tak zdecydowanie lepszy niż to, co na rynku publikacji turystycznych dzieje się obecnie – pisze Łukasz Gołębiewski w specjalnym dodatku poświęconym publikacjom turystycznym i kartograficznym. W 2012 roku łączna wartość oferty turystycznej (mapy, atlasy, przewodniki) spadła aż o 10,4 proc. i zamknęła się wartością 65,3 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to 72,9 mln zł, a w rekordowym 2008 roku – 94,3 mln zł. W ciągu czterech lat rynek turystyczny skurczył się o 31 proc.! W dodatku prezentujemy także laureatów piątej edycji Nagród Magellana
Oblicza Tuwima 27 grudnia 2013 roku minie sześćdziesiąta rocznica śmierci jednego z najchętniej czytanych polskich poetów XX wieku.To właśnie ta data była powodem ustanowienia przez Sejm Roku Tuwima. Koleje losu autora „Kwiatów polskich” są ciekawe i skomplikowane, a jego twórczość bogata i różnorodna. W Roku Tuwimowskim pokazujemy ją w nieco innym świetle. W numerze prezentujemy dwugłos Krzysztofa Masłonia i Jarosława Górskiego 14-23
Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50
W zawieszeniu Film „Syberiada polska”, oparty na podstawie mojej książki i pod tym samym tytułem z niej wziętym, oglądałem parę razy. I tu powiem od razu, że jestem widzem dość nietypowym, a przez to nieobiektywnym. Po pierwsze, bo jestem Sybirakiem, po drugie autorem książki, i dopieropo trzecie – widzem. I każdą z tych moich ról trzeba potraktować osobno… Na dziś i na gorąco nie tylko ja wiem na pewno, że ten film się ogląda. A najbardziej cieszy nas Sybiraków i naszych potomków, że wreszcie taki film powstał, że Polacy, w tym młodzież, licznie go oglądają i nie kryją wzruszenia – ze Zbigniewem Domino rozmawia Tomasz Zapert 24
Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1) Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.
2
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Książki miesiąca „Krok do wolności” Jolanty Drużyńskiej i „Co dalej, szary człowieku” Hansa Fallady 32 „Czarownica piętro niżej” Marcina Szczygielskiego i „Pamiętnik konklawe 2013” Adama Sosnowskiego i Michała Klaga 33
Proponujemy także Wydarzenia 6-8 • Bestsellery 10-12 • Koszyk z książkami 26 • Namolny książkowiec 28 Co czytają inni 29 • Między wierszami 31 Felieton Marka Ławrynowicza 36 • Recenzje 38-56 p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Nasze patronaty i nowości
Nowości wydawnicze
Patronaty
Polecamy inne nasze czasopisma:
Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza
Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumerata 900 zł.
2. Salony Biblioteki Narodowej:
Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł.
Książki objęte patronatem
• Salon Pisarzy i Salon Wydawców
(w ciągu 4 ostatnich miesięcy) 1. Azyl:
Wiadomości Księgarskie – kwartalnik, roczna prenumerata 36 zł.
•• Olis Nari Lang Kakrachan – IV 2013 2. Egmont:
•• Zoë Marriott Królestwo łabędzi – II 2013 •• Cornelia Funke Nieustraszony – IV 2013 •• Philippa Gregory Odmieniec – IV 2013 •• Marisa Meyer Scarlet – IV 2013
Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.
Andrzej Skrzypczak „Ruch wydawniczy we Lwowie w latach 1929-1939” – książka dr Andrzeja Skrzypczaka przedstawia znaczenie Lwowa w historii i kulturze Polski w tym jej aspekcie, który tyczy bogatego dorobku wydawniczego miasta, nie tylko w zakresie piśmiennictwa polskiego, ale też tych narodów, które tworzyły wspólną Rzeczypospolitą do czasów drugiej wojny światowej. Głównym zadaniem rozprawy jest przedstawienie ruchu wydawniczego Lwowa w okresie międzywojennym, jako fragmentu dziejów rynku książki w Polsce. Czytelnik znajdzie tu także charakterystykę czołowych firm wydawniczych, drukarskich i księgarskich miasta w którego herbie zamieszczona jest dewiza „Semper fidelis” (Zawsze wierny). Cena 25 zł.
3. Galeria Książki: •• Cinda Williams Chima Karmazynowa Korona – III 2013 4. Harmonia: •• NLP w logopedii – III 2013 5. Impuls:
•• red. nauk. Maria Czerepaniak-Walczak Fabryki dyplomów czy universitas? – II 2013 6. Jirafa Roja: •• Łukasz Gołębiewski Bandyci Rodriguez – II 2013 •• Dariusz Papież Dom Czwartego Przykazania – IV 2013 7. Lambook:
•• Joydeep Roy-Bhattacharya Bajarz z Marakeszu – III 2013 8. MG:
•• Leopold Tyrmand Cywilizacja komunizmu – II 2013 •• Elizabeth Gaskell Ruth – II 2013
Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie traktuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na polskim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bezpośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.
•• Katarzyna Enerlich Prowincja pełna smaków – II 2013 9. Novae Res:
•• Jolanta Kosowska-Strzelczyk Dejá vú – IV 2013 10. Zielona Sowa:
•• Marie Lu Legenda. Wybraniec – III 2013 •• Barbara Catchpole Prosiak i kupa śmiechu – III 2013 Konkursy Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców ksią-
„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołę biewskiego, w którym autor wnika w internetową rzeczywistość, bada fenomen portali społecznościowych oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, określa rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł.
„Rynek książki w Polsce 2012” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, szczegółowo omówione największe wydawnictwa, hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp. Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł, tomu V – 65 zł.
4
b i b l i o t e k a
a n a l i z
żek historycznych. Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej. Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci. Nagroda Literacka m.st. Warszawy. Ogólnopolski Konkurs Rymkiewiczowski. Targi książki w 2013 roku Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży, 15-17 III XIX Targi Wydawców Katolickich, 11-14 IV IV Warszawskie Targi Książki, 16-19 V 3. Targi Książki dla Dzieci w Krakowie, 7-9 VI 17. Targi Książki w Krakowie, 24-27 X
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Wydarzenia Ile MKiDN „łoży” na czytelnictwo?
Wyniki badań Biblioteki Narodowej
J
ak poinformowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, tegoroczny budżet Priorytetu „Promocja czytelnictwa”, realizowanego w ramach rządowego Programu „Promocja literatury i czytelnictwa” wynosi 7 mln 813 tys. zł. W porównaniu z rokiem 2012 (3,9 mln zł) oznacza to wzrost o 100 proc. Realizacja Programu „Promocja literatury i czytelnictwa” (priorytety: Literatura, Promocja czytelnictwa oraz Czasopisma) to jedno z działań Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rzecz rozwoju czytelnictwa w Polsce. Łącznie w 2013 roku na zakup książek, inwestycje w infrastrukturę, programy promocyjne, szkolenia bibliotekarzy, a także budżety Instytutu Książki i Biblioteki Narodowej resort kultury przeznaczy 175,5 mln zł ( dla porównania: 2012 rok – 166,2 mln zł, 2010 rok – 104,6 mln zł). W tym np. na zakup nowości dla bibliotek przeznaczonych zostanie od 20 do 30 mln zł. Ostateczna kwota będzie uzależniona od wydatków na inwestycje w infrastrukturę bibliotek. (pw)
Bieszczadzkie Lato z Książką
W
ydawnictwo Bosz organizuje w tym roku kolejną, siódmą edycję Bieszczadzkiego Lata z Książką – otwartej, skierowanej do wszystkich mieszkańców dużej imprezy kulturalnej. Składają się na nią spotkania z autorami, artystami – pisarzami, ilustratorami, projektantami, a także ludźmi książki i kultury – dziennikarzami, naukowcami, wydawcami. Impreza odbędzie się w dniach 8-9 czerwca w Sanoku i Przemyślu. Swoje uczestnictwo w tegorocznej edycji imprezy potwierdzili do tej pory: prof. Jerzy Bralczyk, Jerzy Iwaszkiewicz, Stefana Szczepek, Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Krystyna Sienkiewicz, Janusz Majewski i Renata Piątkowska. 8 czerwca będzie dniem czytelników. Na przemyskim rynku oraz w Przemyskim Centrum Kultury i Nauki odbywać się będą spotkania z zaproszonymi pisarzami. Towarzyszyć im będą całodniowe targi książki na miejskim rynku. Spotkania w Przemyślu zakończy wieczorny koncert na dziedzińcu zamku kazimierzowskiego. Kolejnego dnia Bieszczadzkie Lato z Książką przeniesie się do Sanoka, gdzie ponownie zorganizowane zostaną spotkania z autorami i mini-targi książki, zakończone wieczornym koncertem. Bieszczadzkie Lato z Książką to impreza, która ma na celu promocję czytelnictwa oraz kultury literackiej w regionie Podkarpacia. (pw)
Wyniki pilotażu
F 6
irma Legimi podsumowała trzymiesięczny okres pilotażowy projektu usługi „Czyb i b l i o t e k a
a n a l i z
Polacy czytają coraz mniej
B
iblioteka Narodowa zaprezentowała wyniki najnowszych badań czytelnictwa, zrealizowanych jesienią 2012 roku. Tylko 39 proc. ankietowanych przyznało się do przynajmniej jednokrotnego kontaktu z jakąkolwiek książką w ciągu roku, przy czym książkę zdefiniowano w tym badaniu szeroko – włączając do tej kategorii także albumy, poradniki, encyklopedie, słowniki, a także książki w formie elektronicznej. Taki wynik jest o 5 proc. gorszy niż ten odnotowany w 2010 roku, a zarazem tylko o 1 proc. lepszy niż w wydawałoby się dramatycznym pod tym względem 2008 roku. To jednak nie koniec złych wiadomości. Jeżeli przyjmiemy, że ilościową miarą bycia „rzeczywistym” czytelnikiem jest deklaracja przeczytania siedmiu lub więcej książek w ciągu roku, to należy z niepokojem odnotować, że takich „rzeczywistych” czytelników, było zaledwie 11 proc. Dla porównania w latach 1994-2004 odsetek takich osób wynosił 22-24 proc. Twórcy badania odnotowali wzrost czytelnictwa dłuższych tekstów. Począwszy od 2010 roku w badaniu zasięgowym zadawane jest pytanie o to, czy w ciągu ostatniego miesiąca respondent przeczytał jakikolwiek tekst o orientacyjnej objętości przynajmniej trzech stron wydruku, trzech ekranów komputera bądź dłuższego artykułu w gazecie. W 2012 roku twierdząco na to pytanie odpowiedziało 58 proc. badanych, czyli o 6 proc. więcej niż dwa lata wcześniej. O 9 proc. (z 32 do 41) wzrosła liczba Polaków, którzy w ciągu ostatniego roku nie czytali żadnej książki, a zarazem w ciągu ostatniego miesiąca zapoznali się z co najmniej trzystronicowym tekstem. Spadek czytelnictwa książek drukowanych nie przekłada się na automatyczny wzrost zainteresowania książkami elektronicznymi. Jak pokazało badanie, tylko 2 proc. osób nieczytających w 2012 roku kiedykolwiek czytało e-booka. Co więcej, korzystanie z e -booków charakteryzuje przede wszystkim tych, którzy czytają co najmniej siedem książek w ciągu roku. W tej grupie aż 20 proc. przynajmniej raz miało w przeszłości do czynienia z książką elektroniczną. Generalnie do lektury e-booków kiedykolwiek w życiu przyznało się 7 proc. badanych, a do słuchania audiobooka – 6 proc. Poziom czytelnictwa książek rośnie wraz z wykształceniem badanych. Z wyższym wykształceniem szczególnie wyraźnie wiąże się czytelnictwo bardziej systematyczne (od 1 do 6 książek rocznie czyta 30 proc czytelników ze średnim wykształceniem i 40 proc. z wyższym, powyżej 6 książek rocznie – tylko 11 proc. badanych ze średnim wykształceniem i 23 proc. z wyższym). Badanie przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową we współpracy z TNS Polska, zrealizowano na losowej reprezentatywnej próbie 3000 obywateli w wieku 15 lat i więcej. Interesowano się tym, jaka część społeczeństwa czyta i kupuje książki, jaka jest intensywność lektury i zakupów w ciągu roku, jakie książki są czytane i kupowane oraz jakie są źródła dostępu do nich. Maksymalny błąd statystyczny dla tej próby wynosi 1,8 proc. (p) taj bez limitu”. Projekt skierowany był do posiadaczy iPadów i iPhonów, a w ofercie e-czytelni dostępnych było 2000 tytułów. Użytkownicy pobrali łącznie 10 tys. książek. Liczba książek pobranych przez czytających bez limitu przekroczyła 10 tys. Najpopularniejszym e-tytułem była biografia Steve’a Jobsa (Insignis), chociaż znacznym zainteresowaniem czytelników cieszyły się także biografie Micka Jaggera, Andrzeja Iwana i Heleny Rubinstein. Z danych firmy Legimi wynika również, że posiadacze iPadów i iPhonów spędzają z książką średnio 10,5 minuty dziennie, najczęściej wieczorem, po godz. 23, choć daje się zaobserwować również wzmożoną poranną aktywność czytelniczą. Z kolei 20 marca usługa „Czytaj bez limitu” zadebiutowała także na urządzeniach obsługiwanych przez system operacyjny Android. Obecnie e-czytelnicy mogą dowolnie konfigurować zestawy urządzeń w rap r z e d s t a w i a
•
mach wykupionego dostępu (np. iPhone + tablet z Androidem lub smartfon z Androidem + iPad). Legimi prowadzi również prace nad aplikacjami na Windows Phone i Windows 8. (pw)
Kompromis „Pod Arkadami”
W
łaściciele wrocławskiej Księgarni „Pod Arkadami” porozumieli się w sprawie przyszłości księgarni. Zadłużenie księgarskiej placówki wobec Zarządu Zasobu Komunalnego Wrocławia wynosi 110 tys. zł. „Obiecaliśmy spłacić dług do końca kwietnia przyszłego roku” – stwierdził na łamach lokalnej prasy zarządzający księgarnią Przemysław Parzybok. Samą księgarnię czekają także zasadnicze zmiany – od maja 2013 roku ma działać w nowej odsłonie. W jednej części księgarni funkcjonować ma salon literacki, gdzie można będzie przeczytać książkę, napić się kawy czy wziąć udział w spotkaniu ze znanymi autorami książek.
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Wydarzenia W drugiej części operacyjną działalność handlową prowadzić będzie Książnica Polska z Olsztyna. Księgarnia „Pod Arkadami” ma więc rok na spłacenie długu, przeprowadzenie remontu i biznesowy start w nowej odsłonie. (pw)
CDP.pl „wchodzi” w e-książki
E
-booki, audiobooki oraz e-komiksy, to nowe pozycje w ofercie platformy cyfrowej dystrybucji CDP.pl. „W pięć miesięcy po starcie nasza platforma CDP.pl ma już w ofercie blisko 300 tytułów. Teraz pokazujemy, że cyfrowa dystrybucja to nie tylko gry i wprowadzamy zupełnie nowe kategorie produktów. Będziemy konsekwentnie pracować nad dalszym rozszerzeniem naszej oferty” – deklaruje dyrektor zarządzający CDP.pl Michał Gembicki. Wkrótce do oferty CDP.pl trafi saga wiedźmińska Andrzeja Sapkowskiego. Dzięki współpracy CDP.pl i wydawnictwa Supernova zostanie ona po raz pierwszy wydana w wersji elektronicznej. (pw)
E-czytnik z biblioteki
W
ojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie umożliwia czytelnikom bezpłatne wypożyczenie do domu e-czytnika. Do wypożyczenia przeznaczonych zostanie 30 urządzeń m.in. modele: Kindle, Onyx Boox, Pocket Book. Z kolejnych 30 urządzeń można skorzystać na miejscu w Artetece – agendzie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, w której gromadzone są publikacje na nośnikach elektronicznych. E-czytniki będą mogły wypożyczyć osoby pełnoletnie na okres dwóch tygodni. Bibliotekarz oprócz karty czytelnika będzie mógł poprosić o okazanie dokumentu tożsamości. (pw)
Więcej pieniędzy na modernizację BN
P
rawie 10 mln zł otrzyma dodatkowo Biblioteka Narodowa z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na prace związane z termomodernizacją budynków BN na Polu Mokotowskim. Łączna kwota dotacji z NFOŚiGW dla BN wyniesie ponad 20 mln zł. (pw)
Święto książki dziecięcej
T
egoroczne XII Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży zgromadziły 50 wystawców, w tym niemal wszystkich liczących się wydawców książki dziecięcej i młodzieżowej. Najważniejsze nagrody przyznawane w trakcie Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży czyli Statuetki Pegazika, które tradycyjnie „przyznawane są wybitnym twórcom oraz osobom i instytucjom szczególnie zasłużonym dla literatury dziecięcej i czytelnictwa” otrzymali: w kab i b l i o t e k a
a n a l i z
Beata Pawlikowska wciąż na topie
Sukcesy książek polskiej podróżniczki
W
ciągu miesiąca od premiery nowej książki Beaty Pawlikowskiej „W dżungli podświadomości” wydawnictwo G+J RBA sprzedało 40 tys. egz. Jest to pierwszy z poradników pozytywnego myślenia najbardziej popularnej, ale i najbardziej literacko płodnej polskiej podróżniczki. Pawlikowska odpowiada m.in. na pytania: „Skąd się bierze samotność, kłamstwa i zdrady?”, „Dlaczego zakochiwałam się w niewłaściwych facetach?”, „Skąd brały się uczucia i myśli, których nie chciałam mieć?”, a co najważniejsze pyta i zastanawia się nad tym wraz z czytelnikiem „Czy to można zmienić?”. Książka odniosła ogromny sukces, a już w czerwcu ukaże się druga część „W dżungli podświadomości. Księga Kodów”. W planie na przyszły rok są też dalsze pozycje: „W dżungli podświadomości. Kurs szczęścia”, „W dżungli podświadomości. Trening szczęścia” i „W dżungli podświadomości. Jestem bogiem”. Na ten rok zapowiadana jest też kontynuacja wydanej w styczniu innej optymistycznej książki „Planeta dobrych myśli” – drugi tom wyjdzie w listopadzie. Wydawca zapowiada też takie premierowe tytuły Beaty Pawlikowskiej jak: „Blondynka na Jawie”, „Blondynka na językach japoński”, „Blondynka na językach norweski”, „Blondynka na językach niderlandzki” czy „Kalendarz 2014 Beata Pawlikowska” oraz książkę o Londynie. Dotąd wydawnictwo G+J RBA sprzedało 1,3 mln egz. książek Beaty Pawlikowskiej. (ł) tegorii „Twórca Książki dla Dzieci i Młodzieży” – Krystyna Lipka-Sztarbałło, a w kategorii „Przyjaciel Książki dla Dzieci i Młodzieży” – prof. Grzegorz Leszczyński. Targom towarzyszył bogaty program, uwzględniający tegoroczne rocznice trojga wielkich twórców – Kazimiery Iłłakowiczówny, Juliana Tuwima i Jana Marcina Szancera. Odbyły się premiery rynkowe książek, spotkania z pisarzami i ilustratorami, warsztaty, występy sceniczne, pokazy filmów i wystawy. W cyklu „Mistrz Ilustracji” prezentowana była twórczość Krystyny Lipki-Sztarbałło. Na teren targów dzieci z rodzicami dowoził Bajkowy Tramwaj zaaranżowany przez Wydawnictwo Media Rodzina. (fran)
Weltbild.pl w Grupie PWN
G
rupa PWN zawarła porozumienie dotyczące przejęcia sklepu internetowego Weltbild.pl. To kolejny etap rozbudowy oferty Grupy w obszarze nowych technologii. Umowa przejęcia e-księgarni ma zostać sfinalizowana do końca czerwca. „Miesięczny zasięg serwisów Grupy PWN w internecie wynosi około 2 mln użytkowników. W najbliższych latach zamierzamy istotnie zwiększyć nasz udział w rynku zarówno pod względem przychodów, jak i zasięgu. Przejęcie Weltbild.pl jest elementem szerszej strategii budowania silnej pozycji Grupy w obszarze nowych technologii” – komentuje Andrzej Nadolski, prezes Grupy PWN. Grupa PWN aktywnie działa zarówno w e-commerce, jak i specjalizuje się w dostarczaniu dedykowanych platform i rozwią-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
zań z obszaru szeroko rozumianej edukacji. Posiada kilka własnych sklepów i księgarń on-line, internetowe bazy wiedzy i słowniki, dysponuje własną platformą dystrybucji treści elektronicznych iBUK.pl. W ramach Grupy działa również jedna z największych internetowych szkół językowych w Polsce – SuperMemo World oraz Wydawnictwo Szkolne PWN, posiadające dedykowaną platformę edukacyjną dla szkół. Częścią PWN jest również Wydawnictwo Lekarskie PZWL, które dysponuje szerokim spektrum serwisów internetowych dedykowanych poszczególnym grupom zagadnień medycznych, w tym jest właścicielem serwisu forumzdrowia.pl. (pw)
100 tys. skanów
K
rystyna Siechowska – wolontariuszka z zespołu Społecznej Pracowni Digitalizacji wykonała 100 tys. z 576 tys. skanów przygotowanych przez wolontariuszy na rzecz Śląskiej Biblioteki Cyfrowej. Krystyna Siechowska uczestniczy w pracach SPD od 2008 roku, tj. od utworzenia pilotażowej, kilkunastoosobowej grupy wolontariuszy – seniorów. Społeczna Pracownia Digitalizacji Śląskiej Biblioteki Cyfrowej została powołana przy Bibliotece Śląskiej. Do jej zadań należy m.in.: tworzenie zasobów cyfrowych w oparciu o zbiory uczestników ŚBC oraz wsparcie techniczne i merytoryczne dla instytucji – uczestników ŚBC. Łącznie w Społecznej Pracowni Digitalizacji wykonano już 703 tys. skanów, które współtworzą cyfrowy zasób liczący dziś 64 tys. publikacji. Miesięcznie Śląską Bibliotekę Cyfrową odwiedza ok. 90 tys. użytkowników z całego świata. (pw) •
k w i e c i e ń
2 0 1 3
7
Wydarzenia „Prezydenccy” profesorowie
Kolejne zbiory w BN
P
ezydent Bronisław Komorowski wręczył nominacje profesorskie. Wśród 54 mianowanych profesorów „belwederskich” byli Stefan Chwin – profesor nauk humanistycznych z Uniwersytetu Gdańskiego oraz Jacek Raciborski – profesor nauk humanistycznych z Uniwersytetu Warszawskiego. (fran)
Ruszyło Radio WL
W
jubileuszowym roku 60-lecia Wydawnictwa Literackiego oficyna uruchomiła Radio WL. Na stronie www.wydawnictwoliterackie.pl można już odsłuchać pierwsze audycje. „Będziemy tu prezentować wywiady z autorami, fragmenty audiobooków i relacje ze spotkań autorskich – z bogatych zasobów postanowiliśmy wybrać na początek: rozmowy z Jerzym Stuhrem, Ignacym Karpowiczem i Szczepanem Twardochem, fragmenty »Bajek robotów« Lema, »Trans-Atlantyku« Gombrowicza i »Niełatwego dnia« Marka Owena oraz obszerną relację ze spotkania poświęconego »Dziennikowi« Sławomira Mrożka, które odbyło się w ubiegłym tygodniu w Sali Mehofferowskiej” – poinformowała krakowska oficyna. Wydawnictwo Literackie jest pierwszym wydawcą w Polsce, który zdecydował się na publikację materiałów audio w formie kompletnych audycji – z własnymi sygnałami, zapowiedziami i spójną koncepcją programową. Wszystkie audycje Radia WL można odsłuchać oraz pobrać w popularnym serwisie Soundcloud: soundcloud.com/radiowl. (pw)
K
azimierz Orłoś, prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy i telewizyjny oraz autor słuchowisk radiowych, przekazał w darze Bibliotece Narodowej swoje archiwum literackie. Znajdują się w nim rękopisy i maszynopisy m.in.: „Cudownej meliny”, „Trzeciego kłamstwa”, „Pustyni Gobi”, „Przechowalniczy Historii Cudownej meliny”, książek wydawanych przed laty w paryskim Instytucie Literackim w ramach Biblioteki „Kultury” oraz publikowanych w krajowym drugim obiegu. Do BN trafiły również warsztatowe wersje książek z ostatnich lat, w tym zbioru opowiadań „Drewniane mosty” i powieści „Letnik z mierzei”. Pisarz dołączył do deponowanego zbioru maszynopisy artykułów i felietonów oraz wystąpień publicznych, a także maszynopisy słuchowisk radiowych i tekstów pisanych dla teatru i filmu (m.in. dramat „Piranie”) oraz maszynopis niepublikowanej noweli „Dobre życie”, emitowanej niegdyś przez Radio Wolna Europa. (pw)
Nagrody
A
merykański poeta, dramaturg i tłumacz William Stanley Merwin został laureatem pierwszej edycji Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta. Uroczystość wręczenia nagrody i czeku na 50 tys. dolarów odbędzie się 3 czerwca. Międzynarodowa Nagroda Literacka im. Zbigniewa Herberta jest pierwszą tego typu nagrodą o zasięgu światowym, wręczaną w Polsce. Wyróżnianie wybitnych
Rozmowa z Heleną Weissovą, autorką „Dziennika Helgi”
Ocalić od zapomnienia fot. Insignis
– Czemu pani dziennik został opublikowany dopiero ponad 60 lat po napisaniu? – Przez dwie pierwsze powojenne dekady – chyba nie tylko w Czechosłowacji – starano się zapomnieć o wojnie. Zapewne była to reakcja na jej niewyobrażalne okrucieństwo. Dopiero kiedy dorosło pokolenie powojenne, temat powrócił za sprawą ich pytań. Wtedy też drobne fragmenty moich zapisków wydano w zbiorze wojennych wspomnień. Nie przywiązywałam do tego wagi, bo notatki prowadziłam z myślą o sobie, a nie potomności. Dopiero moje dzieci i wnuki przekonały mnie, że warto upublicznić ich treść. – Okupacyjne doświadczenia nie tylko pani opisała, ale i zilustrowała. – Wtedy zaczęła się moja przygoda plastyczna. Właśnie od rysunków przedstawiających życie w okupowanej Pradze, a potem codzienność terezińskiego getta. Gdyby nie wojna może nie zostałabym malarką. – Z postaci opisanych przez panią przeżyli nieliczni… – I dlatego pragnę ocalić ich od zapomnienia. Ci, którzy przetrwali niemieckie piekło zazwyczaj mieszkają dziś na całym świecie. Większość opuściła Czechosłowację, bo czuła się tu jak na cmentarzysku. Na ogół wyjechali po procesie Rudolfa Slansky’ego, obawiając się komunistycznego antysemityzmu. Druga, mniejsza fala emigracji miała miejsce po stłumieniu Praskiej Wiosny przez Sowietów. Ale ja nigdy nie zastanawiałem się nad opuszczeniem rodzinnej Pragi. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert 8
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
dokonań artystycznych i intelektualnych nawiązujących do świata wartości, na którym opiera się twórczość Zbigniewa Herberta jest jej podstawowym celem. Uhonorowanie dorobku poetyckiego będzie przyznawane co roku w dziedzinie poezji za całokształt twórczości. Laureat został wybrany przez siedmioosobowe jury, w skład którego weszli wybitni twórcy i znawcy poezji, eseiści, tłumacze i wydawcy: Lidija Dimkovska (Macedonia/Słowenia), Edward Hirsch (USA), Wolfgang Matz (Niemcy), Jarosław Mikołajewski (Polska), Agneta Pleijel (Szwecja), Jaume Vallcorba Plana (Hiszpania) oraz Tomas Venclova (Litwa/USA). Rozstrzygnięto konkurs Złote Skrzydła na najlepsze publikacje o tematyce prawnej, organizowany przez redakcję „Dziennika Gazety Prawnej”. W szóstej edycji tej nagrody rywalizowało 40 książek wydanych w latach 2011-2012. W kategorii „prawo administracyjne” nagrodę główną przyznano Michałowi Miłoszowi za książkę „Bezczynność organu administracji publicznej w postępowaniu administracyjnym” (Wolters Kluwer Polska). W kategorii „prawo pracy i ubezpieczenia” nagrodzono Marcina Wujczyka za książkę „Prawo pracownika do ochrony prywatności” (Wolters Kluwer Polska). Kategoria „prawo gospodarcze” to wygrana Bartłomieja Glinieckiego, autora książki „Umowa deweloperska. Konstrukcja prawna i zabezpieczenie wzajemnych roszczeń stron” (Wolters Kluwer Polska). Natomiast zwycięzcą kategorii „prawo podatkowe” okazał się Dariusz Gibasiewicz, którego nagrodzono za książkę „Zasada neutralności podatku od wartości dodanej w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” (Wolters Kluwer Polska). Jakub Ekier, polski tłumacz literatury niemieckojęzycznej, oraz Bernhard Hartmann, niemiecki tłumacz polskiej literatury, otrzymali tegoroczną Nagrodę im. Karla Dedeciusa, przyznawaną przez Fundację im. Roberta Boscha. Obu tłumaczy wyróżniono za „wybitne osiągnięcia translatorskie oraz wkład na rzecz porozumienia między Polakami i Niemcami”. Uroczystość wręczenia nagród odbędzie się 24 maja w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie. Wysokość nagrody wynosi 10 tys. euro dla każdego laureata.
Personalia
A
nita Musioł objęła stanowisko dyrektora ds. zakupów i sprzedaży sieci Matras. Ma odpowiadać za cały asortyment towarowy oraz pełne wsparcie sprzedażowo-promocyjne. Anita Musioł jest związana z rynkiem książki od 1998 roku. Najpierw pracowała w Empiku, później jako wydawca w Egmoncie, a ostatnio w firmie Weltbild Polska, w której była odpowiedzialna zarówno za Wydawnictwo Świat Książki, jak i za zakupy książek do sieci sklepów oraz katalogu wysyłkowego.
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Bestsellery
Książki kwietnia
Jak są pieniądze, to można się i kochać – czemu nie? Bogactwo języka E.L. James zaprezentowane w „Nowym obliczu Greya” wręcz poraża: „– O kurwa – jęczę. To mnie chyba rozerwie na pół. – Tak, maleńka – syczy. – Proszę – błagam, ale sama nie wiem, o co: aby przestał, aby nie przestawał, aby jeszcze raz obrócił zatyczkę? Moje mięśnie zaciskają się wokół niego i zatyczki. – Właśnie tak – dyszy i daje mi mocnego klapsa w prawy pośladek. A ja dochodzę – i jeszcze, i jeszcze, opadając, opadając, wirując, pulsując wokół niego – a Christian delikatnie wysuwa zatyczkę. – Kurwa! – krzyczę, on zaś chwyta mnie za biodra i głośno szczytuje, unieruchamiając mnie w uścisku”.
1
Hasła bezpieczeństwa z „Pięćdziesięciu twarzy Greya” E.L. James. Hasło bezpieczeństwa »Żółte« zostanie użyte w celu zwrócenia uwagi Pana na fakt, iż Uległa znajduje się blisko granic wytrzymałości. Hasło bezpieczeństwa »Czerwone« zostanie użyte w celu zwrócenia uwagi Pana na fakt, iż Uległa nie jest w stanie znieść dalszych żądań. W przypadku wypowiedzenia tego hasła Pan natychmiast zaprzestaje wykonywania działań”. Jakiego hasła użyć, by E.L. James przestała pisać?
2
Wstrząsające wrażenie z lektury „Ciemniejszej strona Greya” E.L. James. „Gdy nasze usta się łączą, on chwyta mnie za biodra i nim dociera do mnie, co się dzieje, leżę pod nim. Nogami rozsuwa moje. Całuje mnie, mocno, a nasze języki splatają się ze sobą. Dłoń przesuwa w górę mego uda, po brzuchu aż do piersi, ściskając, ugniatając i zmysłowo pociągając za brodawkę. Jęczę i mimowolnie unoszę biodra w jego stronę, ocierając się rozkosznie o rozporek dżinsów i jego rosnącą erekcję. Przestaje mnie całować i patrzy na mnie zaskoczony. Brak mu tchu. Wypycha biodra, tak że napiera członkiem na mnie… Tak, właśnie tak. Zamykam oczy i jęczę”. Też jęczę. Bez zamykania oczu.
3
„Wyznaję”, autorstwa najwybitniejszego współczesnego pisarza katalońskiego, jakim jest Jaume Cabre, budzi podziw. Ta blisko 800-stronicowa powieść zakrojona została z nieprawdopodobnym
4
10
b i b l i o t e k a
a n a l i z
rozmachem. Obejmuje siedem wieków historii Europy, akcja rozgrywa się w kilku krajach, przenosząc się z Hiszpanii do Włoch, z byłej Jugosławii do Niemiec, zahacza nawet o Polskę, tyle, że o wyjątkowe miejsce – Oświęcim. Przewija się przez nią około dwustu ważnych postaci, z Heinrichem Himmlerem i Rudolfem Hossem, ale i z genialnym skrzypkiem Jaschą Heifetzem, i z historykiem idei Isaiahem Berlinem, cytowani są politycy, myśliciele i poeci włącznie z Wisławą Szymborską. Katarzyna Bosacka, autorka książki „Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie”, kilka lat temu, wspólnie z doktor Zdrówko stworzyła spis prawie wszystkiego, co nadaje się do jedzenia. Nie chwaląc się, zrobiłem to samo i to bez pomocy doktor Zdrówko. Moja lista była najkrótsza z możliwych, wyszło mi bowiem, że do jedzenia nic się nie nadaje. No to po co jem? Zagadki tego świata są nieprzeniknione.
5
Po Oskarze dla Jennifer Lawrence za rolę Tiffany w filmie „Poradnik pozytywnego myślenia”, będąca podstawą scenariusza książka Matthew Quicka musiała znaleźć się w naszym rankingu. Tak się też stało.
6
„Gdybyś mnie nie poznał, zostałbyś co najwyżej piekarzem” – wyrzucała Slobodanowi Miloseviciovi Mira. Podobno – o czym dowiadujemy się z „Kobiet dyktatorów II” Diane Ducret – negocjując z prezydentem USA pokój na Bałkanach, serbski przywódca dzwonił do niej co chwilę, upewniając się, czy nie poczynił zbyt dużych ustępstw. Wyszło na to, że był za mało twardy. Był a może byli?
7
„To co myślisz i to co robisz,/ czy jesteś zdrowy czy chory,/ czy jesteś szczęśliwy czy nie/ – to wszystko zależy od twojej podświadomości” – przekonuje Beata Pawlikowska w książce „W dżungli podświadomości”. Następnie puentuje: „A ja ci wyjaśnię jak to działa/ i jak to można zmienić”. Coś mi Pani Pawlikowska wygląda na kobietę renesansu.
8
Bohaterka „Płomienia Crossa” Sylvii Day deklaruje: „Wolę miłość zamiast bogactw każdego dnia, być może tak łatwo mi to powiedzieć bo zawsze miałam pieniądze – pokaźne portfolio inwestycyjne – na własność”. Co znaczy „być może”?! A jaka
9
p r z e d s t a w i a
•
jest dziś wartość tego portfolio i po jakim kursie? Sza, sza, to się rozumie samo przez się, to się wie. Jak są pieniądze, to można się i kochać – czemu nie? Wiktor Jerofiejew o książce Wacława Radziwinowicza „Gogol w czasach Google’a” napisał: „Sensacja! Okazuje się, że Rosję można zrozumieć! Wystarczy poczucie humoru i miłość do mojego zwariowanego kraju”.
10
Że pszenica uzależnia, nie wpadłbym na to. Ale że w swej zmodyfikowanej genetycznie odmianie szkodzi jak jasna cholera, to więcej niż pewne. Szczegóły w budzącej zaufanie książce Williama Davisa „Dieta bez pszenicy”.
11
„Opowiadając Lucjanowi moją historię – pisze Grażyna Jagielska, żona znanego dziennikarza w »Miłości z kamienia« – zwykle zaczynam od tego, że mamy udane życie, ja i mój mąż korespondent wojenny. To nieodmiennie bawi Lucjana. Przerywa mi na samym początku i sądzę, że właśnie dla tej takiego stwierdzenia. Ale ponieważ lada chwila się obrażę, przybiera na siłę poważny wyraz twarzy i już nie żartuje, mówi tylko, że to dziwnie brzmi w ustach kogoś, kto siedzi w zakładzie dla obłąkanych. Chyba to wyczuwam? Odpowiadam, że to nie jest zakład dla obłąkanych, tylko ośrodek zdrowia psychicznego, w recepcji jest wyraźnie napisane. Ale w gruncie rzeczy przyznaję mu rację i budzi to zamęt w moim umyśle. Dlaczego uważam, że miałam udane życie, skoro doprowadziło mnie ono do tego miejsca, gdzie nie wolno trzymać żywności z zewnątrz? Dlatego ulegam Lucjanowi i zaczynam opowiadać od początku, szukając pośród zgliszczy tego swojego udanego życia. Lucjanowi jest to potrzebne z zupełnie innego powodu, ale to zrozumiałam dużo później”. A czy to zrozumienie wykażą też czytelnicy? Mam nadzieję, ale pewności mi brak.
12
Trochę przypadkowo dobrał sobie Sławomir Koper bohaterki do swojego „Życia artystek w PRL”. Ale też każdy biogram pokazuje inne twarze wybranek muz i inne profile tamtego systemu. A najważniejsze, że książka ciekawa.
13
14
k s i ą ż k i
Oskary dają życie po życiu. Tak jak dały je „Życiu Pi” Yanna Martela. •
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”
kwiecień 2013 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście
Tytuł
Autor
Wydawnictwo
ISBN
Liczba punktów
1
1
4
Nowe oblicze Greya
E.L. James
Sonia Draga
978-83-7508-596-9
430
2
2
8
Pięćdziesiąt twarzy Greya
E.L. James
Sonia Draga
978-83-7508-556-3
390
3
3
5
Ciemniejsza strona Greya
E.L. James
Sonia Draga
978-83-7508-595-2
360
4 5
nowość 21
2
Wyznaję
Jaume Cabre
Marginesy
978-83-6365-624-9
311
Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie
Katarzyna Bosacka
Publicat
978-83-245-1951-4
305
6
nowość
Poradnik pozytywnego myslenia
Matthew Quick
Otwarte
978-83-7515-264-7
265
7
nowość
Kobiety dyktatorów II
Diane Ducret
Znak
978-83-240-2162-8
254
8
nowość
W dżungli podświadomości
Beata Pawlikowska
G+J
978-83-7778-402-0
217
Płomień Crossa
Sylvia Day
Wielka Litera
978-83-6338-774-7
206
nowość
Gogol w czasach Google'a
Wacław Radziwinowicz
Agora
978-83-268-1224-8
191
9
19
10 11
3
nowość
Dieta bez pszenicy
William Davis
Bukowy Las
978-83-62478-92-7
176
12
4
3
Miłość z kamienia
Grażyna Jagielska
Znak
978-83-240-2118-5
166
13
28
2
Życie artystek w PRL
Sławomir Koper
Czerwone i Czarne
978-83-7700-067-0
161
14
5
3
Życie Pi
Yann Martel
Albatros
978-83-7659-928-1
157
Katarzyna Michalak
Nasza Księgarnia
978-83-10-12027-4
156
Zysk i S-ka
978-83-7785-112-8
154
MG
978-83-7779-084-7
145
15
nowość
Sklepik z Niespodzianką. Lidka
16
nowość
Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki
17
nowość
Anna German o sobie
Mariola Pryzwan
18
nowość
Skąd się biorą dziury w serze? Historyjki dla ciekawskich dzieci
Christian Dreller, Petra Maria Schmitt Prószyński Media
978-83-7839-448-8
142
19
nowość
Syberiada polska
Zbigniew Domino
Studio Emka
978-83-63773-05-2
140
20
nowość
Granice
Liza Marklund
Czarna Owca
978-83-7554-570-8
138
21
nowość
Arabska księżniczka
Tanya Valko
Prószyński Media
978-83-7839-468-6
135
22
29
2
Pomnik cesarzowej Achai, tom 2
Andrzej Ziemiański
Fabryka Słów
978-83-7574-858-1
134
23
30
3
Kod uzdrawiania
Ben Johnson, Alexander Loyd
G+J
978-83-7778-114-2
130
nowość
Intryga małżeńska
Jeffrey Eugenides
Znak
978-83-240-2120-8
126
nowość
Pyszne 25
Anna Starmach
Znak
978-83-240-2390-5
125
2
Krok do szczęścia
Anna Ficner-Ogonowska
Znak
978-83-240-2219-9
122
27
nowość
Mózg Kennedy'ego
Henning Mankell
W.A.B.
978-83-7747-815-8
120
28
nowość
Wybrani
C.J. Daugherty
Otwarte
978-83-7515-220-3
115
29
nowość
Tajemnica szpitala
Martin Widmark, Helena Willis
Zakamarki
978-83-7776-037-6
113
Kto wiatr sieje...
Virginia C. Andrews
Świat Książki
978-83-273-0159-8
109
26
30
18
9
3
Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2013
24 25
Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar” oraz prezentowana w programie „Xsięgarnia” emitowanym w TVN24.
Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
11
Bestsellery Katarzyna Michalak nie daje o sobie zapomnieć swoim czytelniczkom. I słusznie, „Sklepik z Niespodzianką. Lidka” utrwala w pamięci postaci zaprzyjaźnionych ze sobą pań na czele z uroczą Bogusią. Ale, ale… Lidka zamierza mieć dziecko, a to w tych na pozór uporządkowanych, serdecznych relacjach może zmienić wszystko.
15
Rymowanki wydobyte z najdalszych pokładów pamięci: urocze i naiwne, głupawe i śmieszne, czasem straszne, ale znane, zapomniane i, kto wie, czy nie na nowo – przez które to już pokolenie – pokochane. Zachwyty nad „powtarzankami i śpiewankami”, wydanymi pod tytułem „Pan Pierdziołka spadł ze stołka” mocno wyciszają rysunki Katarzyny Cerazy. Najdelikatniej mówiąc, dyskusyjne.
16
Pozbierane z rozmaitych gazet i z nagrań wypowiedzi piosenkarki, której utwory przeżywają obecnie, za sprawą serialu ale nie tylko, renesans powodzenia. Generalnie jednak trudno książką Marioli Pryzwan „Anna German o sobie” być usatysfakcjonowanym.
17
Nie wiedzą Państwo przypadkiem, dlaczego wypadają mleczne zęby? No to sięgnijcie po książeczkę Christiana Drellera i Petry Marii Schmitt „Skąd się biorą dziury w serze?”. Proszę nie przejmować się za bardzo, że zawarto w niej dziewiętnaście „historyjek dla ciekawskich dzieci”. Dorośli też bywają ciekawscy, całkiem po dziecięcemu.
18
Opis podróży na wschód przesiedlonych w lutym 1940 roku Polaków z okolic Czortkowa, Zaleszczyk, Tarnopola: „Wszy objawiły się w transporcie niespodziewanie, jakby jednego dnia z nieba pospadały. I od razu we wszystkich możliwych gatunkach żerujących na człowieku: głowowe, odzieżowe. A nawet te łonowe »mendy« (…) – Coś trzeba robić, bo nas te wszy całkiem zjedzą! – A nie daj, Boże, jeszcze jakąś zarazę przywleką. – Tyfus plamisty albo dur brzuszny… U Ruskich wszów zawsze było dużo. Pamiętam, jak w pierwszą wojnę byłem tam w niewoli, to wszy my mieli, ho, ho! – Dajcie spokój, Malinowski, z tą waszą ruską niewolą! – Daniłowicz, jesteś komendantem wagonu czy nie? Zrób coś do cholery, zgłoś kowojowi, czy co. Daniłowicz zgłosił wszawicę pomocnikowi komendanta. – Wszy, mówisz, was gryzą? Niecharaszo, niecharaszo. A zdawał mi się, że Polaki to taki kulturnyj narod. Higieny nada przestrzegać” (Zbigniew Domino „Syberiada polska”).
19
12
b i b l i o t e k a
a n a l i z
W Polsce reporterów śledczych tacy „biznesmeni” jak pan Hajdarowicz wyrzucają z pracy, gdzie indziej wygląda to zupełnie inaczej, co nie znaczy, że życie takiej np. reporterki jak Annika Bengtzon, bohaterka „Granic” Lizy Marklund usłane jest różami. To już dziewiąta powieść z cyklu o dziennikarce, która jest równie dociekliwa, ile odważna. No, trochę szczęścia też ma.
20
„Arabska księżniczka” Tanyi Valko – dalsze losy Polki, która wyszła za mąż za Libijczyka. Tak czy inaczej Wanda, która nie chciała Niemca gorzej na tym wyszła, choć z czasem znalazła się w szkolnych czytankach.
21
Polskie wątki w drugim tomie „Pomnika cesarzowej Achai” Andrzeja Ziemiańskiego, wbrew oczekiwaniom, nie wzbudziły – jak się zdaje – entuzjazmu czytelników. Coś chyba jest na rzeczy, że w magiczne, fantastyczne światy niechętnie wpasowujemy Lechitów i ich przodków. Jakoś w magię nad Wisłą nie chce się wierzyć. Za to w Ruskich, Prusaków, Wołochów, Szwedów, Turków i Tatarów – jak najbardziej.
22
W „Kodzie uzdrawiania” Bena Johnsona i Alexandra Loyda czytamy: „Obecnie wiele kultur, religii oraz pojedynczych osób nadal zwraca się do Boga jako do jedynego źródła uzdrowienia. Niektórzy od lat wierzą, że moc modlitwy tkwi w niej samej, podczas gdy inni uważają, że źródłem nadprzyrodzonej interwencji jest jakaś potężniejsza siła. Ostatnimi czasy wiele badań naukowych dowodzi skuteczności modlitwy o uzdrowienie”. Z minionych dwunastu miesięcy osiem spędziłem w szpitalu, leczony przez specjalistów uchodzących za najlepszych w Polsce. W niczym nie pomogli. Od kilku dni zajmują się mną inni lekarze, tylko niewiele mniej sławni. Ciekawe, czy jak te słowa ukażą się drukiem, będą mi nadal pomagali, czy już ich pomoc okaże się zbędna. A jeśli chodzi o modlitwę, ta przyda się zawsze.
23
Jest początek lat 80., kończy się rewolucja seksualna, a troje bohaterów „Intrygi małżeńskiej” Jeffreya Eugenidesa wchodzi w dorosłe życie, w którym tak się wzajemnie zaplątują, ze rozwikłanie węzła ich łączącego staje się nieomal niemożliwe. Książka drażniąca, ale i niepodobna do innych, a to już coś.
24
Autorka książki „Pyszne 25” jest absolwentką francuskiej szkoły Le Cordon Bleu i jurorką MasterChefa. Niech to wystarczy za rekomendację, by sięgnąć po któryś z jej siedemdziesięciu przepisów na doskonałe, jakże by inaczej, potrawy. Podobno – zapewnia Anna Starmach – nie
25
p r z e d s t a w i a
•
trzeba być mistrzem, by w kuchni dokonać cudów. Naturalnie, z pomocą jej książki… Swego czasu pokpiwałem sobie z języka używanego przez jedną z głównych postaci „Kroku do szczęścia’” Anny FicnerOgonowskiej – niejakiej pani Irenki, która np. na pozdrowienie „Dobry wieczór”, odpowiada: „Oj, dobry, moja Hanuś, dobry. Wyszłam z kościoła i poczułam, że mnie jeszcze coś dobrego dziś spotka. Zwłaszcza, że całe rano Majorkowa mnie na spytki brała”. Tak się jednak złożyło, że ostatnio dłuższy czas przebywałem w czterech ścianach ze starszą wiekiem osobą, która odmieniała „pudełków” zamiast „pudełek”, używała formy „wy”, pytając np. „Skąd jesteście”, naturalnie mówiła „ino” a nie „tylko”, wszystko zaś co znajdowało się poza zasięgiem jej wzroku, było „tamoj”. No, „Chłopi” Reymonta w uwspółcześnionej wersji dla ubogich. Tyle, że jakoś na drugi dzień zorientowałem się, że ten pan Stanisław – co tu ukrywać, że chodzi o mężczyznę – nie tylko nie słyszał o redaktorze Kuźniarze, co od biedy jakoś można sobie przetłumaczyć, to i nie bardzo kojarzył redaktora Lisa. Tomasza, niedoszłego kandydata na prezydenta Najjaśniejszej. I jak cholernie w tej samej chwili pozazdrościłem panom Stasiom, paniom Irenkom i tym wszystkim, którzy nie dali się wkręcić w tryby ogłupiającej machiny u początku której jak i na końcu znajduje się to samo gówno.
26
Henning Mankell, twórca znanej w całej Europie postaci komisarza Wallendera co jakiś czas próbuje udowodnić, że potrafi pisać nie tylko kryminały o tym smętnym raczej detektywie. Tak właśnie czyni w „Mózgu Kennedy’ego” z takim sobie skutkiem.
27
Nazwisko C.J. Daugherty będziemy ponoć wymieniać jednym tchem ze Stephenie Meyer (autorką „Zmierzchu”), a to dlatego, że nową bestsellerową sagę, której „Wybrani” są pierwszym tomem, odkryła ta sama brytyjska redaktorka. Czy nie można by wysłać ją na jakąś przedwczesną za to bardzo szczodrą emeryturę?
28
Z powodów podanych powyżej (poz. 23), „Tajemnica szpitala” Martina Widmarka i Heleny Willis nie obchodzi mnie nic a nic.
29
W „Kto wiatr sieje…”, czwartej części bestsellerowej sagi Virginii C. Andrews „Kwiaty na poddaszu”, bohaterowie usiłują zrzucić z siebie brzemię kazirodczego związku ich rodziców. A poza tym dać sobie muszą radę z traumą spowodowaną uwięzieniem w dzieciństwie na poddaszu. Pamiętaj, dziecię drogie, strzeż się strychów? Piwnic zresztą też. R anking sporządziła K amila Bauman Komentarz Krzysztof Masłoń
30
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
fot. archiwum Wladyslawa Miernickiego
Oblicza Tuwima
Dwugłos w sprawie literatury
2
7 grudnia 2013 roku minie 60. rocznica śmierci jednego z najchętniej czytanych polskich poetów XX wieku. To właśnie ta data była powodem ustanowienia przez Sejm Roku Tuwima. Koleje losu autora „Kwiatów polskich” są ciekawe i skomplikowane, a jego twórczość bogata i różnorodna. W Roku Tuwimowskim pokazujemy ją w nieco innym świetle. Kim był Julian Tuwim?
jąc, ale i nie dostrzegając, czy – lepiej powiedzieć – nie odczuwając w nim tego, co jest jego istotą. Zarówno mądralińscy, ironiczni panowie, pokształceni na duchownych i świeckich uniwersytetach, jak i straszni mieszczanie międlący w ustach gazetową papkę, czy tutejsze idiotki wraz z miejscowymi kretynami wysiadujące plusz kinowych foteli nie dostrzegają w świecie Boga.
Epifanie Juliana Tuwima
Człowiek wepchnięty w profanum
ciągnięcie ręki, a którego doktryny religijne i filozoficzne, pycha dotychczasowych mistyków (wśród których nie brakuje i poetów), a także lenistwo i pokora prostaczków, uporczywie umieszczają w niby niedostępnej zwykłym ludziom sferze. Elitarna sztuka, podobnie jak hierarchiczna organizacja Kościołów, zamiast Boga ludziom przybliżać, zawłaszcza go dla artystów czy kapłanów, opisuje wyłącznie dla nich zrozumiałymi słowami, wpycha w im tylko dostępne kategorie.
Nie dostrzegają Boga, który jest wszystkim i jest wszędzie, a więc także jest każdemu człowiekowi dostępny na wy-
Boże, choć oni wszystko ustalą i ujmą, Scalą i w stal zakują w kuźniach swej potęgi, Ty dalej będziesz falą przetaczał się bujną
Juliana Tuwima martwi pewna właściwość wyobraźni, myślenia współczesnego człowieka. Ludzie patrzą na świat, nie tylko nic z niego nie rozumie-
14
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
W umiłowanym sercu płochego włóczęgi („Do Boga” z tomu „Treść gorejąca”)
– mówi poeta, choć wie, że „Samozwańcy Twojego imienia” (tamże) umieją serca maluczkich kształtować tak, by zadowalały się nie obcowaniem z Bogiem, ale słuchaniem pobożnych nauk. A maluczkim tylko w to graj: skoro tylko ci wielcy są Boga w stanie rozumieć, zostawmy im wzniosłe rozmyślania, a sami zajmijmy się spokojnym zarabianiem na chleb, trawieniem i reprodukcją. Bóg zostaje więc od ludzi odseparowany, oddzielony, nie tylko przez takich nadzwyczajnych pośredników, jak kapłani, uczeni mędrcy, natchnieni poeci, którzy jedynie z racji swojej nadzwyczajności mogą mieć do niego dostęp. Między człowiekiem a Bogiem jak nieprzebyty mur stoją powszechne przekonania o tym, że Bogu z racji jego ogromu należy się specjalny rytuał, że podchodzić do niego nie można inaczej, niż z pokornie spuszczoną głową i z powagą pełną lęku. Że ów lęk właśnie, to jest odczucie obecności Boga dostępne maluczkim. Człowiek zwyczajny musi wierzyć już nawet nie w Boga, ale w objawienia tego Boga, których świadectwo dają inni: dawni prorocy i natchnieni autorzy przefiltrowani jeszcze przez warstwy interpretatorów, uczonych w piśmie, wytrawnych znawców i kontynuatorów tradycji. On sam na boskie objawienie nie ma co liczyć, jest na nie jakoby za mały, za głupi, za słaby charakterem, wolą i wykształceniem. Został więc człowiek zwyczajny wepchnięty w jakąś sztucznie uformowaną sferę profanum, a Bóg, w równie sztucznie uformowaną, sferę sacrum. Może jest bezpieczniej, że sfery te nigdy się nie spotykają, że człowieka spętano tak, aby nawet głowy nie odwracał w kierunku, z którego przyjść może objawienie. Ale czy to nie woła o pomstę do nieba, że zwyczajnemu człowiekowi odebrano Boga? Że w wyobraźni zwyczajnego człowieka Świętość zamienia się w jakieś groteskowe teatrum? Że Dobro, Piękno, Prawb i b l i o t e k a
a n a l i z
bo tańczyć, pląsać w niezrozumiałym dla siebie, ale jednocześnie najbardziej oczywistym ruchu, który nie został wymyślony ani wyćwiczony, ale na skutek tego spotkania opanował ciało.
da przyjmują kształt łzawych wzruszeń litościwymi uczynkami, tandetnych pozłacanych figurek wypełniających wnętrza świątyń, przesądów przyjmowanych bez cienia refleksji ale za to bronionych świętym oburzeniem przed jakąkolwiek głębszą myślą?
– Poezja – jest to, proszę panów, skok, Skok barbarzyńcy, który poczuł Boga!
Pergaminowi święci, straszydła zasuszone, Siedzą w niebiosach kołem, jak na akademii. Puszy się żółty świętek, kiedy jest patronem, Nędzną radość imienin nasłuchując z ziemi.
Jest to pierwotny, czippewajski krzyk I chutna miłość do rodzącej ziemi, Zadowolony barbarzyńcy ryk, Gdy ujrzał Ogień oczy zdumionemi.
Byli dawniej majstrami, chorążymi cechów, Chodzili na majówki kasy pogrzebowej, Umierali w niedzielę – ważnie, bez uśmiechu
Wtedy – podskoczył! To – poezji Bóg! Skoczył – i krzyknął słowo obłąkańcze! Poświęcił Bogu chaty swojej próg, Poświęcił tańcem. Więc i ja też tańczę. („Poezja” z tomu „Czyhanie na Boga”)
Wydłużając się w laskę gromnicy woskowej. Przeczuwali, konając, panopticum boże, Gdy w kolistym prezydium niebiańskich zdechlaków Zaczną krążyć dostojnie, zmieniani przez zorze, Po tym kalendarzowym, świątecznym zodiaku. (…) I cieszą się, gdy szewcy, garbarze i zduny, Pieją modły dziękczynne fachowym patronom, I mruczą źli, gdy czasem poeta-astronom Zuchwale w niebo wbije oczy swe, pioruny. („Hagiografia” z tomu „Rzecz czarnoleska”)
Taniec pijaka, wariata, poety Czy to nie woła o pomstę do nieba, że potężny, wszechmogący i wszechobecny Bóg został przykrajany do rozmiaru „świętka”? Ależ woła. Dla poety nie ma nic bardziej oburzającego. Dla poety, który – mimo że sam czuje więzy wrzynające się w ciało – epifanii doświadcza, nieznośna jest zarówno pustka przenikająca dusze ludzi, jak i powszechna obojętność wobec żywego, osobowego i wszechobecnego Bóstwa. Poeta wie, że jego twórczość jest naturalną reakcją na epifanie. Nie ich opisem, nie świadectwem, nie nauką daną maluczkim, ale właśnie naturalnym odruchem człowieka, któremu rzeczywiście dane było Boga spotkać i poczuć siłę pozwalającą zerwać wszelkie więzy, w które wpychają go religijny rytuał, tradycja, ograniczenia języka czy artystycznej konwencji, nakazując mu określone zachowania i wmawiając mu określone uczucia. Taki poeta nie jest zdolny do przyjęcia nakazanej pozycji i nazwania tego, co mu się przytrafiło słowami, które zasłyszał od mędrców, kapłanów, mistrzów w poetyckim rzemiośle. On zaczyna wrzeszczeć. Al-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
U Tuwima taka metafora: poezji jako dzikiego wrzasku czy opętańczego tańca, jako niedającej się opanować fizjologicznej sekrecji, reakcji na spotkanie z Bóstwem cielesnej, a jednocześnie artystycznej, bo twórczej i pięknej, jest więcej niż częsta. To może zresztą działać w dwie strony: epifania może wyzwalać taniec czy wrzask, ale też taniec może otwierać oczy na Świętość rzeczy pozornie pospolitych i zwykłych. Sokrates, jak przesądziła apollińska wyrocznia, najmądrzejszy z ludzi, dopiero kiedy pijany doświadczył dzikiego, nierozumnego a także pełnego wulgarności tańca, zrozumiał, jak ulotne, nietrwałe i w końcu nieważne są prawdy zamknięte w kategoriach, w myślowych konstrukcjach, choćby i spojonych żelazną logiką: Idź, Cyrbeusie, uczniom powiedz, Że już trafiłem w samo sedno: Że cnotą jest – zlizywać pył Z ateńskich ulic! Lub im powiedz, Że cnotą jest w pęcherze dąć! Że cnotą jest – lać wodę w dzbany! Albo – wylewać! Wszystko jedno… (…) Bo cóż jest słowem, a co czynem, Bo cóż jest dobro, a co zło, Kiedym się złotym upił winem, A mam kosmatą głowę psa I w głowie zamęt obłąkańczy?! („Sokrates tańczący” z tomu „Sokrates tańczący”)
Nasz świat epifanii się boi. Wszelkiego autoramentu ludzie „zwyczajni” są tak przerażeni możliwością stanięcia twarzą w twarz z Bogiem, dostrzeżenia Świętości tam, gdzie ona jest (a więc gdziekolwiek), doświadczenia tego, co od nich •
k w i e c i e ń
2 0 1 3
15
samych większe, że stworzyli cywilizację, która eliminuje, wyśmiewa, bagatelizuje czy poniża litością wszystkich tych, którym do Boga bliżej. Stworzyli cywilizację, która zakazuje czy gardzi takimi stanami ludzkiej duszy, które otwierają ją na osobiste spotkanie ze Świętością. Wzgardzony pijak, „Sokrates tańczący”, zlekceważone dziecko, „Żydek obłąkany” („Żydek” z tomu „Słowa we krwi”), szaleniec, „Lunatyk we śnie krążący” („Rozmowa” z tomu „Słowa we krwi”) otoczony obłudnym współczuciem, i w końcu poeta, oni wszyscy swoim bełkotem, swoim tańcem, śpiewem, składaniem chwytanych w powietrzu słów, dają świadectwo temu, że Bóg istnieje, że obecny jest stale i wciąż także na tym świecie, że działa i przemawia do swojego stworzenia głosem wołającego na pustyni. To właśnie oni umieją wejść do świata, w którym (…) jest trwoga Chwiejna, blada podłoga I otchłań srebrnej nocy, I znikąd nie ma pomocy, Choć blisko do Pana Boga. („Rozmowa”)
To na nich w końcu spoczywa misja przekrzykiwania pokrętnych modlitw kapłanów, dowrzaskiwania się do zatkanych zapleśniałą woskowiną uszu strasznych mieszczan i dobijania się do móżdżków tutejszych idiotów, upartego lezienia w oczy obywatelom Aten i Warszawy, pięknym dystyngowanym damom i panom, którym wariacki taniec czy wiersze sklecone ze słów nie dość eleganckich i swojskich psują decorum małego, ślicznego i przewidywalnego światka, w którym wydaje im się, że żyją. To właśnie ci odrzuceni mają światu, który ich odrzuca dlatego, że odrzuca żywego Boga, wciąż się naprzykrzać z nowiną, wcale nie zawsze dobrą, że Bóg żyje, że działa, że jest widzialny i słyszalny. Poeta ma to szczęście, i to nieszczęście, że jest głosem, a może wrzaskiem Boga na ziemi, która uparcie nie chce Boga słyszeć. I ja i On w odwiecznej męce Miłością rozsadzamy świat, W niebie szaleją mściwe ręce I jego oczu gwiezdny grad.
16
b i b l i o t e k a
a n a l i z
A jeśli grom – to On, to On Na dół płonącą runął głową! A jeśli krzyk – to ja, to ja: Ludzkiego buntu boże słowo! (*** z tomu „Słowa we krwi”)
Objawienie jak gwałt Oczywiście, trudno się światu dziwić, że zamyka się na Boga. Epifanie, które są udziałem poety, nie mają przecież nic wspólnego z dostępnym powszechnej religijności doświadczeniem duchowego ciepełka. One zawsze są nieprzewidywalne i ekstatyczna rozkosz może tu sąsiadować z przerażającym cierpieniem, a może jest i tak, że jednego od drugiego nie da się w żaden sposób rozdzielić. Bóg bowiem, im bardziej objawia się śmiertelnikowi w swojej prawdziwej postaci, im mniej siebie ukrywa pod maską metafory, symbolu czy eufemizmu, tym bardziej przecież zadaje mu gwałt. Tak właśnie, Bóg Tuwimowski to Bóg jedyny, Bóg w rzeczy samej chrześcijański, wszechmogący i miłosierny, maluczkim objawiający się często w postaci Chrystusa, lecz objawiający się bezskutecznie, bo przez przyzwoitych, bezpiecznych, dbających o formę wiernych niezauważany, ignorowany. Czasem tylko poznają go, lecz przedtem zelżą i oplują, ci, którzy po pijanemu tańczą: Zbiry, katy, wyrzutki, Wisielce, prostytutki, Syfilitycy, nożownicy, Łotry, złodzieje, chlacze wódki. (…) Żebracy, ladacznice, Wariaci, chytre szpicle,\ (…) Psubraty!
Wskoczyłeś na mnie, jak zwierzę, Gęstą noc rozdarłeś pazurami, Oczy w oczy wbiłeś mi gwoździami, Pod twoim skowytem leżę Już na zawsze oddany, Wpleciony w gwałtu Twego okrucieństwo! (…) Dźwigam płód, który się we mnie rozrasta, A nigdy się nie urodzi. (…) Plotka chichotliwa za mną chodzi, Że dźwigam Antychrysta! („Do niego” z tomu „Czwarty tom wierszy”)
Doświadczenie Boga jest więc doświadczeniem świata takiego, jaki jest, niezafałszowanego, niezagadanego przez ludzki strach przed dostrzeżeniem jego istoty. A zadaniem poety jest właśnie taki świat, którego się doświadczyło, opowiedzieć, a przynajmniej poczynić mniej czy bardziej nieudolne starania, tym, którzy nie chcą o nim słuchać. Poeci więc to tacy właśnie boży szaleńcy, dotknięci darem albo przekleństwem widzenia Boga, a więc świata w swojej prawdziwej postaci: Myśmy ludzie prości, ludzie nieuczeni, Słowem-ogniem wszczęci, słowem-ogniem chrzczeni. Splotem słów chwytamy tajnię w śpiewnym rymie, U nas kwiatu – słońce, słońcu – kwiat na imię. Lecz w tej naszej mowie, w tym przedziwnym dziwie, Świat się tak nazywa, jakim jest prawdziwie. („Nasza mądrość” z tomu „Sokrates tańczący”)
Starcy rozpustni, stręczyciele, Wstydliwi samogwałciciele. („Chrystus miasta” z tomu „Czyhanie na Boga”)
Jednak Chrystus, mimo że i tak niezrozumiany, to wciąż jednak pewien eufemizm, Bóg który objawia się światu w postaci dla niego strawnej i dostępnej. To objawienie podobne do tych, którymi darzył swoje ziemskie wybranki Zeus, przemieniający się dla nich, ze względu na ich małość, słabość i kruchość, w złoty deszcz, w byka, osła czy łabędzia, albo w płomień ognia. Ale pop r z e d s t a w i a
ecie Bóg objawia się tak, czy raczej – wybacz, Gromowładny, jeślim się zapędził! – niemal tak, jak Zeus objawił się Semele: w swojej prawdziwej postaci. A takie spotkanie to gwałt. Gwałt w rzeczy samej, a więc akt okrutnej przemocy i niewydarzonej (bo boskie nasienie na śmiertelną pada glebę) kreacji:
•
Oczywiście, podkreślmy to raz jeszcze, doświadczania świata, doświadczania Boga, zazdrościć poecie się nie powinno, on sam przecież niejednokrotnie Boga prosi, aby ten oszczędził mu takiego przywileju. Śmiertelnik przecież ma oczy stworzone do oglądania zwyczajnego, śmiertelnego świata, i kiedy przez jakiś efekt anatomii, czy może boski kaprys, dostrzega w świecie rzeczy nieśmiertelne, musi zapłacić za to straszliwą cenę. Choć przecież z drugiej stro-
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
ny, a może właśnie z tej samej, skoro śmiertelnymi oczami ujrzał w świecie Świętość, nie będzie już nigdy mógł się pogodzić z perspektywą niedostrzegania Boga w świecie. I jak tu się dziwić, że z ust poety wychodzą modlitwy, będące błaganiem o zdjęcie z wątłych barków brzemienia doświadczania Boga i jednocześnie groźbą, by Bóg takiej prośby nie ważył się posłuchać: Ilem ja się nabłagał, Godzin moich rozkrwawił, Kiedym z Tobą się zmagał, Byś od siebie mnie zbawił! („Flectere si nequeo superos Acheronta movebo” z tomu „Słowa we krwi” – tytuł jest cytatem z „Eneidy” Wergiliusza, w wolnym przekładzie oznacza: „Jeśli nie uda mi się skłonić nieba, poruszę piekło”)
Cierpienie szczęścia Bo to właśnie tandetna, pergaminowozłocona powszechna wyobraźnia stwarza wizję Boga, wizję Szczęścia jako jakiegoś błogostanu, jakiegoś cieplutkiego rozczulenia nad stanem własnej maleńkiej duszy, której akurat właśnie nic nie brakuje. A Szczęście – co poeci, którym Boga w jego własnej postaci dane było spotkać, wiedzą doskonale – to przecież odczucie potworne, które niszczy i na zawsze już odbiera spokój, choć przecież tak pożądane, tak utęsknione. A poetycka twórczość, ten taniec, którym śmiertelne ciało reaguje na spotkanie Boga, to przecież spazm potwornego bólu, bezskuteczna próba przemówienia językiem śmiertelnych do Boga:
Kamienie raczej rąbać dla czerstwego chleba I żuć go, by znów siły zdobyć na rąbanie, Niż tak po ziemi chodzić i tak pragnąć nieba, I tak ze szczęścia cierpieć, jak ja cierpię, Panie! („Kamienie raczej rąbać…” z tomu „Rzecz czarnoleska”)
I chyba najbardziej przerażające jest to, że ten, komu Bóg postanowił się ukazywać, już nie może nigdzie oczu odwrócić, aby Boga nie dostrzec czy choćby nie przeczuć, że ta bezpieczna sfera profanum, w której można się ukryć, staje się coraz mniejsza, coraz odleglejsza, że to co pozornie do niej należy, tak naprawdę także okazuje się jedną z emanacji Nieskończonego. Spójrzmy choćby na taką, niby codzienną sytuację: Jesteś znowu! Mój Boże! Jak mi serce bije! Jak mi się wzrok owiośnił! Jak świat rozradował! Tylem nocy Cię w snach, nazbyt krótkich, całował! Tylem dni dzień ten tęsknił, co przyszedł i żyje! („Jesteś znowu” z tomu „Sokrates tańczący”)
Czy to Bogu została mocą poetyckiego języka nadana postać wytęsknionej kochanki, czy to w śmiertelnej, cielesnej kochance mistyk-poeta dostrzegł jedno z Bożych objawień? Bo w to, że to tylko taka lekka poetycka zabawa, wtrącenie w egzaltowane powitanie pospolitego, kolokwialnego okrzyku „Mój Boże!”, nikt, komu nieobce są Tuwimowskie epifanie, nie uwierzy.
Mistyk w pozłotce z mimozy Tuwim więc, to poeta-mistyk, czyhający na Boga, szukający Boga, który Bo-
Tuwim w nowym wydaniu
S
pecjalną publikację z okazji trwającego Roku Tuwima przygotowało Wydawnictwo Skrzat. W tomie „Wiersze dla dzieci” znalazły się najsłynniejsze utwory poety: „Lokomotywa”, „Bambo”, „Dwa Michały”, „Marzyciel”, „O Panu Tralalińskim”, „Okulary”, „Ptasie radio” czy „Pan Maluśkiewicz i wieloryb”. Nowatorskie wydanie wierszy Juliana Tuwima, to połączenie wciąż aktualnych, najpopularniejszych tekstów poety z współczesną, oryginalną grafiką autorstwa Artura Gulewicza. (et)
ga odnalazł i który z Bogiem jak równy z równym rozmawiał, poeta właśnie na wskroś religijny, i w dodatku misjonarz, bo uparcie i konsekwentnie ubierający swoje epifanie w słowa maluczkim dostępne, wciąż mający na względzie zmieniający się język prostego człowieka, jego zmienną i kapryśną wyobraźnię. Wciąż dbający o to, aby nie popaść w samozachwyt, w tak częste u poetów-mistyków przekonanie, że Boga tylko nieliczni mogą doświadczyć, że świat maluczkich to świat motłochu, do którego przemawiać trzeba a nie mówić. Tuwim jest właśnie przekonany, że sam jest takim samym maluczkim jak ci, do których mówi, i że Boga doświadczyć może każdy, choć wielu z różnych względów doświadczać go nie chce lub nie potrafi. Dlatego z ludźmi warto rozmawiać o Świętości, ich własnym językiem, ale bez przykrawania Boga do kształtu i rozmiaru pozłoconego świątka. I szkoda czasem, choć nic dziwnego, że polskim odbiorcom, z takim szacunkiem, z takim zaufaniem przez poetę traktowanym, zdarza się Tuwima i jego przerażające, wspaniałe świadectwo, potraktować tak, jak zwykło się w tym świecie traktować Boga: przyciąć do rozmiarów i kształtów pasujących do standardowej wyobraźni, upudrować tanim zachwytem, zedrzeć barwy niejasne i nieoczywiste, aby móc się delektować miłą czułemu serduszku pozłotką (której wszak w poezji Tuwima nie brakuje): tymi wszystkimi mimozami, konwaliami, zapachami wanilii w mleku i palonej kawy z kredensu. Że naszym bojącym się Boga (panicznie) rodakom zdarza się zaklejać Tuwima etykietką poety niepoważnego, lekkiego, takiego raczej dla dzieci niż dla poważnych dorosłych. Bo o chłopcach dziarskich acz tępych, którzy w tej poezji Boga nie zauważą, bo Bóg jest im potrzebny tylko do grawerki na kastecie, którzy w tej przebóstwionej twórczości umieją poszukiwać wyłącznie szmoncesu kalającego niby język, którego ani nie kochają, ani nie rozumieją, szkoda nawet wspominać.
Jarosław Górski
18
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Pomagamy uczyć Tradycyjnie i nowocześnie
• podręczniki • zeszyty ćwiczeń • e-ćwiczenia • multibooki • atlasy • e-diagnozy • słowniki • gry edukacyjne • płyty audio • e-testy • płyty DVD • interaktywne rozkłady materiału • poradniki metodyczne • podręczniki online • multimedia wSiP – edukacja w najlepszej formie
Julian Tuwim – funkcjonariusz od szlachetności
W
60. rocznicę śmierci autora „Kwiatów polskich” mamy – z racji Roku Tuwimowskiego – celebrować jego zasługi. A skoro tak, to warto uważnie przyjrzeć się lewemu profilowi poety, gdyż najbardziej zasłużył się on… komunizmowi. Pedantyczne, wnikliwe „śledztwo” autorskie, rekonstruujące skomplikowaną drogę autora „Kwiatów polskich” do komunizmu, przeprowadził Piotr Matywiecki w pod wieloma względami bardzo ciekawej książce „Twarz Tuwima”. Na drogę tę poeta by nie wstąpił, gdyby nie nienawiść do antysemityzmu. To ona dyktowała mu, między innymi, w 1941 roku słowa listu do siostry, w którym w imię walki z hitlerowcami gotów był przyjąć hitlerowskie metody („Trzeba te mordy bić nahajkami do krwi. (…) Powinniśmy więc hodować rasę Barczystych, Muskularnych Aniołów, zaopatrzonych w kastety, szpicruty i brauningi”). To jednak tylko słowa, dyktowane przez emocje przynależne czasowi, tak samo jak wiernopoddańcze akty strzeliste pod adresem Związku Sowieckiego czy rodzimych przywódców komunistycznych. Po drugiej stronie postawić trzeba czyny, a wśród nich i te kilka ludzkich żywotów, które poeta uchronił przed najgorszym. Owszem, wykorzystując swoje wpływy u „czerwonych”, bo tylko oni mieli wtedy w rękach moc decydowania o tym, co najważniejsze: życiu i śmierci. Nie zmienia to jednak faktu, że bywał Tuwim wstrętnie serwilistyczny. W 1992 roku w „Arce” w eseju Jana Prokopa „Lata Niby-Polski” znalazł się znamienny list Juliana Tuwima do pułkownika Różańskiego. „Szanowny i drogi panie Pułkowniku – czytamy w nim – żeby ten list napisać oderwałem się od pewnej pracy, która mnie od paru tygodni pochłania i jeszcze parę tygodni potrwa. Jest to przekład poematu Aleksandra Bezymień-
20
b i b l i o t e k a
a n a l i z
skiego pt. »Feliks« – poematu o Dzierżyńskim. Nie tłumaczę tego poematu na niczyje zamówienie, nikt mnie o to starego »liberała« wiadomego przedwojennego pokroju nie prosił. Zgłosiłem się sam, a zgłosiłem się dlatego, że zacząłem tłumaczyć »Feliksa«… – w roku 1938, jak Panu dobrze wiadomo w owym czasie w sfaszyzowanej na hitlerowskim pasku trzymanej sanacyjnej Polsce było rzeczą wykluczoną, aby płomienny pean sowieckiego poety na cześć wielkiego rewolucjonisty mógł być po polsku opublikowany (…)”. I tak dalej, i temu podobne obrzydliwości.
Walczyć i w bębny bić A skoro padło tu nazwisko sławnego oprawcy, to słów kilka warto poświęcić też jego bratu, zwłaszcza, że Julian Tuwim uczcił go liryczną strofą: Jerzy! Zabrakło czerwonych róż, Zabrakło i słów boleści! Schodziłeś w głąb, schodziłeś w grób, Cały w bojowej pieśni! Wyprostowany – bo w dalszy bój, W bój ostatni, zażarty, I szedł przy Tobie towarzysz Twój Sztandar Twojej Partii. Czerwieńszy on i piękniejszy W swej dawnej i przyszłej sławie, Niż wszystkie czerwone róże, Których nie mogłem złożyć Na trumnie komunisty Jerzego Borejszy, Bo ich zabrakło w Warszawie. Składam – Słowo Służące tej samej sprawie. Oto ona, ta sprawa: Walczyć! Walczyć! I w bębny bić!
Stylizował się Borejsza – pisał Czesław Miłosz – na rubasznego szlachciurę, co udawało mu się tak sobie, gdyż naprawdę nazywał się Beniamin Goldberg. Kim był ten przyjaciel mędrców i rymotwórców, w którego domu na Mazurach bywał sam laureat Nagrody Stalinowskiej, Pablo Neruda. Jednak nie p r z e d s t a w i a
•
wszystkich poetów i pisarzy Borejsza cenił jednakowo, jako że to on, nie kto inny, zadenuncjował w okupowanym przez Sowietów Lwowie Wacława Grubińskiego i Władysława Broniewskiego. Ale pisał nie tylko donosy, wydał z siebie także – na przykład – broszurę, która będzie podstawą scenariusza najbardziej stalinowskiego filmu w dziejach kinematografii polskiej, zrealizowanego przez Wandę Jakubowską „Żołnierza zwycięstwa”. Organizatorem był jednak przednim; we Lwowie w 1940 roku urządził huczne obchody 85. rocznicy śmierci Adama Mickiewicza, po wojnie z niczego stworzył wydawnicze imperium „Czytelnika”, wreszcie to jemu przypisano sukces (połowiczny zresztą) Światowego Kongresu Intelektualistów we Wrocławiu w roku 1948. Interesujące, że pozował na weterana wojny domowej w Hiszpanii, w której w istocie nie brał udziału. Z czasów gdy anarchokomunizował znał jednak legendarnego Buenaventurę Durrutiego, a w Paryżu przyjął go nawet dochodzący swoich dni sam Nestor Machno. Tacy byli idole młodości Jerzego Borejszy i dlatego dziś kwiaty na jego grobie kładą nawiedzeni lewacy uważający się za anarchistów. W komunistycznej Polsce był pierwszym cenzorem, redagował tzw. lubelską „Rzeczpospolitą”, potem „Odrodzenie”. Rozdawał posady, domy, stypendia, a że Partia „rzuciła go na odcinek kultury”, pisarze wchodzili mu w cztery litery. Miłosz przyznawał: „Byłem w jego stajni. Wszyscyśmy byli”. Może i miał rację nasz noblista, twierdząc, że prawdziwe życiorysy komunistów nigdy nie zostaną napisane. Ale co wiemy na pewno, to wiemy, niezależnie od ustaleń Eryka Krasuckiego zawartych w książce „Międzynarodowy komunista. Jerzy Borejsza – biografia polityczna” (Warszawa 2009) i od tego, czy Je-
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
rzy Borejsza pozostawał w dobrych stosunkach ze swoim bratem, ubeckim katem – Józefem Różańskim, czy wręcz nie chciał go znać. To nie Różański publikował w kierowanym przez siebie piśmie Żdanowa, to nie Różański wiódł pierwsze skrzypce w Związku Sowieckich Pisarzy Ukrainy, nie on przygotowywał okastrowane z patriotycznych treści podręczniki do nauczania literatury polskiej, nie jemu Sowieci zaoferowali dyrekcję Ossolineum we Lwowie i nie on w „Nowych Widnokręgach” zamieścił artykuł „Tragiczna karta katyńska”, w którym wersalikami wydrukowane zostało zdanie: „Katyń, który miał w myśl prowokacji hitlerowskiej poróżnić bratnie armie, staje się jeszcze jedną więzią, łączącą nas do wspólnej walki”. No i nie Różańskiemu Tuwim dedykował wiersze. Tylko liściki pisał do niego.
Wgląd w rząd Ubeckie paralele Tuwima nie przechodziły bez echa. Czesław Miłosz napisze: „Pod Pikadorem” hucząc nie odgadli Że gorzki w smaku bywa liść wawrzynu. Rozdymał nozdrza recytując Tuwim „Ca ira” wołał w Grodnie, w Tykocinie, I drżała sala tubylczej młodzieży Na dźwięk spóźniony z górą o sto lat, Aż entuzjastów, tych którzy przeżyli, Spotkać miał Tuwim na balu UB, Żeby zamknęło się ogniste koło I trwał, jak zawsze, Bal u Senatora.
Miłosz nie przesadzał; dwa dni przed nowym rokiem 1948 Tuwim namawiał siostrę i szwagra: „Na Sylwestra proszeni jesteśmy do MBP (Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, tzw. bezpieka) na rewię »Wgląd w rząd«. Myślę, Juleczku, że mógłbyś także postarać się o bilety (w MSZ) i strasznie bym chciał, żebyśmy byli razem”. W czasach, gdy często zmarły sześćdziesiąt lat temu Julian Tuwim postrzegany bywa głównie jako twórca kabaretowy i autor wierszyków dla dzieci, część krytyków upomina się o uznanie dla ponoć najważniejszej w jego pisarstwie – liryki. Niestety, nie zawsze mają rację. Tuwim jako autor liryków miłosnych adresowanych do swej przyszłej żony, Stefanii z domu Marchew,
22
b i b l i o t e k a
a n a l i z
bywa nieznośnie młodopolski, napuszony, śmieszny. A w przypisywanym Stefanowi Żeromskiemu powiedzeniu: „Ależ ten Tuwim wgryzł się w język polski, tak się wgryzł, że aż się przegryzł na drugą stronę” jest wiele słuszności. Wyłączywszy fragmenty „Kwiatów polskich” nie bywa wielkim poetą, a raczej poetyckim kuglarzem, za to na pewno wybitnym… kabareciarzem. Najlepiej wychodziły mu skecze, blackouty, piosenki. Ale cała jego powojenna liryka to literacka klęska. Nie stać go było na nic więcej niż na konstatację, że „dzielnych żołnierzy ma i generałów/ Generalissimus Stalin”. Bezkrytycznie jął chwalić nowy porządek, za co zarządcy ziemiami polskimi ze stalinowskiego nadania zapewnili mu status poety-dygnitarza. Nawet po śmierci pożegnano go sztywnymi formułami obowiązującymi przy pogrzebach dostojników państwowych i partyjnych.
Płacz na pogrzebie Witold Gombrowicz pisał: „Koniec Tuwima, te jego ostatnie lata w Polsce Ludowej, jakież to zasłużone! Ta słowiczość musiała źle się skończyć, musiała doprowadzić go tam, gdzie się jest już oficjalnie Poetą, dostawcą piękna, funkcjonariuszem od szlachetności. To nie był przypadek, że tralala zawiodło go do pałacykowatej willi w Aninie (pałacykowatej; nie pierwszy i nie ostatni ze Szlachetnych, pochylonych miłośnie nad niedolą proletariatu…)”. Tuwim fatalnie zniósł śmierć Gałczyńskiego, którego w grudniu 1953 roku przeżył ledwie o trzy tygodnie. Płakał na jego pogrzebie. Anatol Stern wspominał, że następnego dnia „pojechaliśmy, znów z Tuwimami, do Natalii. Kira bezgłośnie płakała w ramionach Tuwima. Gdy weszliśmy do pokoju Konstantego, Julek miał zaczerwienione oczy. Gładził ręce Natalii, potem zaczął krążyć po pokoju. Stanął przed biurkiem, na którym leżał przykryty czerwoną jak krew kiścią kaliny arkusik papieru z ostatnim niedokończonym przez Kostka wierszem… Nagle na stoliku obok dostrzegł pękatą, w skórę oprawioną księgę, na której po raz ostatni spoczęło spojrzenie Zmarłep r z e d s t a w i a
•
go. Był to stary, sławny słownik polskołaciński Knapiusza. Tuwim patrzył długo na otwarte stronice, jak gdyby chcąc zbadać, jakie to klejnoty polszczyzny przesypywał Konstanty w dłoniach na chwilę przed odejściem”. A jednak sześć lat wcześniej, po opublikowaniu przez Gałczyńskiego w „Przekroju” wiersza „Pochwalone niech będą ptaki”, nie kto inny a Tuwim pouczył go, że tak pisać nie należy. Nim przywołamy tamten tuwimowski list otwarty, przypomnę jedną ze strof postponowanego wiersza: Pochwalone niech będą ptaki i słońce, co im nóżki złoci, pochwalona chwila odwagi i zwątpienie w labiryntach samotności. (…) Pochwalone: grzesznik i święty. i serce ludzkie jak morze odkryte. A nade wszystko okręty Rzeczpospolitej.
Co miał Tuwim za złe swemu koledze po piórze? „Odpowiedzialność – pisał – oto pierwszy dziś, moim zdaniem, obowiązek poety. (…) Protestuję przeciw lekkomyślnemu pochwaleniu jednym tchem grzesznika i świętego. Świętego – tak. Ale grzesznikom nie wolno ci udzielać swego poetyckiego błogosławieństwa. Nie wolno nam, poetom, chodzić dziś po świecie z zamkniętymi oczyma i zapadać w franciszkański błogostan wszechmiłości i wszechprzebaczenia. Pozostaw to hipokrytom”. Na koniec zadaje pytanie retoryczne: „Zapytasz może, jak odróżniam szlachetnych od nikczemnych? Grzeszników od świętych? Odróżniam, przyjacielu. Stawało się to z trudem i powoli. Aż się stało ostatecznie, bez żadnych wahań, raz na zawsze. Stało się nad grobem mojej Matki, zamordowanej przez faszystów. Byli to grzesznicy, Konstanty, straszni grzesznicy”. A może stało się to jednak wcześniej, na przykład w końcu roku 1941 w Stanach Zjednoczonych? Tuwim bierze wówczas udział w zakonspirowanym zebraniu zorganizowanym przez Sekcję Polską Kongresu Słowian Amerykańskich czyli w istocie komunistyczną jaczejkę. W spotkaniu tym uczestniczą także m.in. polonijni działacze komunistycz-
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Ekstatyczne oklaski W „Dzienniku bez samogłosek” Aleksander Wat wspominał: „Poniżenie literatury polskiej. Do Warszawy raczył przyjechać Surkow (przewodniczący sowieckiego związku pisarzy – przyp. K.M.). Obecność obowiązkowa. Aktyw partyjny naradza się: czy sala ma powstać, czy tylko przywitać gościa gorącymi oklaskami.
(…) Putrament zdecydował, że wystarczy klaskać – dbał o godność pisarstwa polskiego. Zamykam oczy i widzę: (…) Sala klaszcze gorąco, ale z pierwszego rzędu zrywa się wielki poeta polski, podbiega do grafomana-czekisty i w ekstazie klaszcze mu przed samym nosem. Tak, ale poznałem w 1957 roku akowca, którego tenże wielki poeta odciął od stryczka. (…) Ta głowa przeważy na szali ostatecznej”. W istocie tych głów było przynajmniej sześć. We wrześniu 1946 roku po interwencji Tuwima prezydent Bolesław Bierut zamienił wydane wyroki śmierci na kary dziesięciu lat więzienia wszystkim oskarżonym w procesie „szpiegowskiej grupy” Jerzego Kozarzewskiego. W swoim apelu poeta podkreślał, że ideologia skazanych (Kozarzewski był oficerem NSZ) jest mu obca i wroga, ale powoływał się (znów!) na swoją zamordowaną przez – jak pisał – faszystów matkę, której rodzina głównego oskarżonego miała rzekomo pomagać podczas okupacji. Najciekawsze jest to, że Tuwim kłamał! Nic takiego nie miało miejsca, ale chciał być jak najbardziej przekonujący. I udało mu się.
Tuwim dla gimnazjalistów
L
iteracki Egmont uczcił Rok Tuwimowski wydaniem przeznaczonej dla starszych dzieci i młodszej młodzieży miniserii poetyckich książeczek autora „Kwiatów polskich”. Książeczka „Tuwim. Z głową w chmurach” zawiera wiersze „marzycielskie”, cechujące się dużym natężeniem emocjonalnym i ładunkiem liryzmu. Znajdziemy tu więc zarówno autotematyczne „Słowo i ciało”, jak i gniewny polityczny wiersz „Do prostego człowieka” czy przepełniony liryczną ironią poemat „Piotr Płaksin”. Książeczka „Tuwim. Wiersze na wagarach”, to zbiór utworów zarówno lirycznych i refleksyjnych, jak i tych z charakterystycznym dla twórczości poety wyraźnym akcentem satyrycznym. Tu znajdziemy między innymi tkliwy, sentymentalny wiersz „Przy okrągłym stole”, witalne „Rwanie bzu”, programowe, radosne i młodzieńcze „Do krytyków” czy ironicznie grające kiczem „Colloquium niedzielne na ulicy”. Książeczki serii mają przyjazny dla gimnazjalisty format i układ graficzny, są ilustrowane przepełnionymi wczesnogimnazjalnym poczuciem humoru rysunkami Marcina Wichy. Czy taka propozycja jest w stanie dotrzeć do unikających czytania (a zwłaszcza poezji) polskich „gimbusów”? Zobaczymy. (jg)
Monika Żeromska utrzymywała, że poeta niejednokrotnie jeszcze zwracał się do Bieruta o łaskę dla skazanych, aż w końcu powiedziano mu wyraźnie, żeby tego nie robił, bo nie po to tu przyjechał. To uratowane życie ludzkie nie ma swojej ceny i musi decydować o generalnej ocenie życia i twórczości Juliana Tuwima. Zaś co do matki poety, to zadziwiające, że ostatni raz widział ją w 1935(!) roku. Dlaczego? Nie o wszystkim da się i można powiedzieć, ale zacytować warto siostrę poety – Irenę Tuwim ze „Wspomnień o Julianie Tuwimie” (Warszawa 1963): „Choroba matki (…) zaczyna się udaremnioną cudem próbą zamachu samobójczego. Jednym z aspektów choroby matki jest lęk o Julka. Prześladowania, pogróżki pod jego adresem, bezustanne szczucia i napaści w prasie – to uparty kołowrót jej myśli. Oddajemy matkę do zakładu w Otwocku. Z początku nie wolno nam jej odwiedzać. Ten zakaz trwa rok. Po roku lekarze zezwalają na widzenie z dziećmi. Wybór, oczywiście, pada na mnie. O tym, żeby Julek zobaczył się z matką, nie ma mowy. Poza złym stanem jego zdrowia nie stać go było na to nerwowo. »Chcę ją zachować w pamięci taką, jaka była dawniej« – mówił. Po mojej bytności w Otwocku Julek wzywa mnie do siebie. Mam mu opowiedzieć jak najdokładniej przebieg mojej wizyty u matki. Chce wiedzieć wszystko, ale jednocześnie nie chce wiedzieć. Przechodzi to jego siły. Sama, wstrząśnięta do głębi zmienioną matką, lawiruję, jak mogę… Staram się być jak najbardziej oględna w relacjonowaniu mojej wizyty w zakładzie. Mimo to widzę, że Julek jest załamany. W tych to właśnie czasach zaczęło mnie w Julku wiele rzeczy niepokoić. Zaczął mi się coraz bardziej udziwniać, w rozmowach nagle jakby gdzieś odpływać, nieobecnieć”. A dziś reanimujemy go. Szkoda, że tak wybiórczo, że tak poprawnościowo, Ale jeśli lubimy w nieskończoność powtarzać peany i uczyć się na pamięć laurek, to proszę bardzo… Wolna droga. Lewa.
Krzysztof Masłoń b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
23
fot. Archiwum
ni: Leon Krzycki, Wojciech Harach, Bolesław Gebert. Wkrótce potem poeta zaczyna współpracować z nieformalną grupą skupioną wokół prof. Oskara Langego. „Podejmuje – stwierdza w tuwimowskim kalendarium prof. Janusz Stradecki – programowo na terenie USA działalność agitacyjno-propagandową na rzecz przyszłego Związku Patriotów Polskich w Moskwie, a następnie na rzecz programu PPR w kraju oraz poparcia dla Armii Ludowej i Krajowej Rady Narodowej”. W każdym razie nie tylko Adam Ważyk niszczył Gałczyńskiego, wcześniej robił to inny stalinista – Julian Tuwim. „Tuwim – stalinista”, jakże okrutnie brzmią te słowa, a przecież prawdziwie.
Rozmowa numeru Rozmowa ze Zbigniewem Domino
W zawieszeniu
24
b i b l i o t e k a
a n a l i z
udało mu się ujść z życiem. Zresztą potem wielokrotnie to w powieści podkreśla. – Czemu kamufluje pan wykładowców wojskowej szkoły prawniczej, którą ukończył Staszek Dolina? Skądinąd niektórych – chociażby Stanisława Zarako-Zarakowskiego czy Kryspina Mioduskiego – można łatwo rozpoznać. – Umówiliśmy się, co sam pan wcześniej podkreślił, że „Młode ciemności” to powieść i tylko powieść. A skoro tak, to nie mnie panu i czytelnikom tłumaczyć, że jako autor miałem prawo konstruować ją w oparciu o fakty, w tym i o nazwiska, prawdziwe bądź wymyślone. Powtórzę tu za Marcelem Proustem że „jedynie życie rzeczywiście przeżyte to literatura”. A myślę, że i Andrzej Mencwel zakwalifikowałby „Młode ciemności” do powieści „która naprawdę się dzieje”. – Schyłek lat czterdziestych ubiegłego stulecia to czas wzmożonej walki ideologicznej, co uwidoczniło się także w funkcjonowaniu szkoły prawniczej. Nie wszyscy koledzy Staszka dotrwali do dyplomu… – Tak, to niestety smutna prawda… Zresztą niewiele brakowało, a i Staszek Dolina podzieliłby los swoich kolegów wyrzuconych ze względu na swoje „klasowo obce, kułackie” pochodzenie i za to, że jemu i jego ojcu – Sybirakowi – nie podobały się kołchozy. – Dlaczego szkoła przeprowadziła się z Warszawy na Dolny Śląsk? – Nie wiem do dziś i nigdy mnie to specjalnie nie interesowało. Co prawda Staszek Dolina z kolegami snują na ten temat różne domysły, ale głównie dlatego, że żal im było opuszczać Warszawę. – Główny bohater „Młodych ciemności” jest pogromcą serc niewieścich – znając trochę jego alter ego specjalnie się temu nie dziwię… – Od razu aż „pogromca serc niewieścich”! A może ze Staszkiem było tak, jak w tej znanej piosence „…zapytaj ojca, zapytaj matki, jakie się wtedy ma sny”? Osiemnastoletni Staszek wchodził wtedy w wiek męski ze wszystkimi tego przypadłościami. A że dziewczyny pofot. Jerzy Paszkowski
– Pomimo poznania od podszewki bolszewizmu bohater pana powieści – moim zdaniem niewątpliwie autobiograficznej – kładzie podwaliny pod Polskę Ludową – to dość rzadkie zjawisko w gronie kresowiaków, zwłaszcza eksłagierników… – Myśli pan, że takie znów rzadkie? Niech pan spokojnie i obiektywnie rozejrzy się wśród mojego i starszego pokolenia Sybiraków, poczyta i posłucha wspomnień tych, którzy jeszcze żyją, bo w miarę upływu czasu coraz nas mniej… „Młode ciemności” kwalifikuje pan jako powieść autobiograficzną. Niech tam, choć mógłbym się posprzeczać. Wracając do pytania. Bohater książki – Staszek Dolina – wywieziony na Sybir w wieku dziesięciu lat, wrócił z zesłania do powojennej Polski jako szesnastoletni chłopak. Polska to był szczyt jego ówczesnego szczęścia i marzeń. A jaka? Czy nie za wiele pan od tego podrostka wymaga, żeby już wtedy umiał poznać i zdefiniować „bolszewizm” i zastanawiać się nad ustrojem powojennej Polski? Dorośli, doświadczeni politycy tego nie potrafili. Natomiast Staszek cieszył się Polską, że wreszcie do niej wrócił, chciał się uczyć i żyć, tak jak wtedy żyła większość jego rówieśników. – Akces do KBW i walka z „żołnierzami wyklętymi” chluby mu nie przynosi, aczkolwiek były to czasy, gdy ludzkie wybory nierzadko determinował przypadek… – Słusznie pan zauważa, że „były to czasy, gdy ludzkie wybory nierzadko determinował przypadek”. Wystarczy uważnie wczytać się w tę powieść, żeby pojąć, że Staszek Dolina, odrzucając wszystko inne na bok, chciał za wszelką cenę wyrwać się ze wsi, z biedy, nawet małą maturę zdawał w pożyczonej marynarce, a taką szansę dawało mu wojsko. Przypadek sprawił, że jako rekrut trafił do KBW… To dzisiaj, po latach historycznie politycznych przemyśleń opisuje się żołnierzy podziemia umownym określeniem „żołnierzy wyklętych”. A wtedy po lasach i jedni i drudzy do siebie strzelali. I wszyscy mniej lub bardziej świadomi, o co walczą. Nie Staszkowi Dolinie było wtedy takie dylematy rozstrzygać. Martwił się tym, ciesząc się jednocześnie, że z tego bratobójstwa
p r z e d s t a w i a
•
dobały mu się od zawsze i one widać od niego nie stroniły, więc było jak było. – Na ekrany kin wchodzi właśnie adaptacja filmowa „Syberiady polskiej”. Jak pan ją ocenia? Czemu nie przyłożył pan ręki do scenariusza? – Film „Syberiada polska”, oparty na podstawie mojej książki i pod tym samym tytułem z niej wziętym, oglądałem parę razy. I tu powiem od razu, że jestem widzem dość nietypowym, a przez to nieobiektywnym. Po pierwsze, bo jestem Sybirakiem, po drugie autorem książki, i dopiero po trzecie – widzem. I każdą z tych moich ról trzeba potraktować osobno… A ręki do scenariusza nie przyłożyłem, choć mi to proponowano, bo wychodzę z założenia, że pełnią mojej wizji o syberyjskim zesłaniu jest moja książka. A ta w całości na ekranie się nie zmieści, własnych dzieci się nie przerabia. Nie jestem krytykiem filmowym i nie do mnie należy ocena filmu jako osobnego dzieła reżysera Janusza Zaorskiego. Na dziś i na gorąco nie tylko ja wiem na pewno, że ten film się ogląda. A najbardziej cieszy nas Sybiraków i naszych potomków, że wreszcie taki film powstał, że Polacy, w tym młodzież, licznie go oglądają i nie kryją wzruszenia. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Zapert
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Długo oczekiwana powieść autorki bestsellerowego Hiszpańskiego smyczka!
Patroni medialni:
Ponuraki, drżyjcie! Zosia nie pozwoli Wam się nudzić!
patroni medialni:
K
OBOZY I KOLONIE
GIS.PL
Por tal Tur yst yk i Dziec ięcej
Koszyk z książkami
Koszyk bałkański Historycznie Bałkany kojarzyły się bardziej z kotłem, niż z koszykiem, jednak zawsze wywoływały zaciekawienie. Przedstawiamy kilka nowych książek odnoszących się do tego obszaru, który obejmuje dzisiaj jedenaście krajów – od Rumunii i Bułgarii po Albanię i Grecję, a nawet Turcję. (pd) Książka brytyjskiego historyka Leslie Bensona „Jugosławia. Historia w zarysie” przedstawia skomplikowane dzieje tego regionu, z odwołaniem do dawnych źródeł napięć i konfliktów. Autor wyjaśnia, jak doszło do zjednoczenia południowych Słowian u schyłku I wojny światowej, jakie konflikty wstrząsały królestwem Jugosławii w okresie międzywojennym, następnie jak krwawo i brutalnie konflikty te pchnęły Serbów, Chorwatów i Muzułmanów do wojny domowej w trakcie II wojny światowej, a potem jak doszło do rewolucji i powstania socjalistycznej Jugosławii, którą autorytarnie rządził Josip Broz Tito. Szczególnie cenna jest próba opisania ostatnich lat. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 39,90 zł W czarnej historii titowskiej Jugosławii szczególne miejsce zajmuje najcięższe więzienie czy bardziej obóz koncentracyjny na Golom otoku, jednej z mniejszych wysp u chorwackiego wybrzeża. Božidar Jezernik, wybitny słoweński antropolog, socjolog i historyk kultury, jest autorem książki „Naga Wyspa. Gułag Tity”. Naga Wyspa, bo tak brzmi przekład chorwackiej nazwy tego miejsca, ale też naga, bo pozbawiana wszelkiej roślinności, co w gorącym klimacie stało się szczególną torturą i przynosiło dodatkowe cierpienia wiezionym tam przeciwnikom titowskiego reżimu, który sprawę Nagiej Wyspy okrył głęboką tajemnicą. Czarne, 39,90 zł Traumy tamtych, ale też bardziej nam współczesnych czasów zapisane są również w nowej literaturze. Miljenko Jergović w autobiograficznej powieści „Ojciec” przedstawia swoje dzieciństwo i młodość w Sarajewie, stolicy Bośni i Hercegowiny, mieście, które za jego młodości było wspaniałym miejscem tradycyjnego, bo wielowiekowego współistnienia trzech narodowości: Muzułmanów, Serbów i Chorwatów. Autor rozlicza się nie tylko ze swoim (tytułowym) ojcem, ale też z tym, co się złego stało w jego mieście rodzinnym. Nie oszczędza przy tym też współczesnej Chorwacji, mimo że stał się znaczącą częścią jej kultury. Czarne, 34,90 zł Ze stolicą Serbii i dawnej Jugosławii związany jest Bora Ćosić, którego „Konsul w Belgradzie” jest autobiografią napisaną „na koniec wszystkiego”. Skąd jednak konsul? „Są to moje wspomnienia, wspomnienia obcokrajowca, który we własnym kraju był jak cudzoziemiec”, wyjaśnia autor powieści. Nazywa ją kroniką, która obejmuje lata „od 1937 do końcowego sezonu mojego życia tamże, w początkowej fazie rozpadu cesarstwa Jugosławii, socjalistycznej, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych”. Lektura tego tekstu pozwala czytelnikowi lepiej przybliżyć się do zrozumienia wielu tajemnych dla nas spraw południowej Słowiańszczyzny. Pogranicze, 39 zł
26
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Kolejna niespieszna opowieść o dawnych czasach, to „Miasto w lustrze” Mirko Kovača, tym razem chorwackiego pisarza, który urodził się w 1938 roku w Hercegowinie, a studiował w Belgradzie, co dobrze oddaje powiązania i zależności w krajach dawnej Jugosławii. Tytułowym miastem jest tutaj Dubrownik, do którego od dziesiątków lat pielgrzymują podróżnicy i turyści, bo dla wielu z nich jest to najpiękniejsze miejsce na świecie. Dla tych ambitniejszych jest to obowiązkowa lektura. Pogranicze, 45 zł Dla turystów przeznaczony jest zaskakujący odkrywczym spojrzeniem przewodnik „Bośnia i Hercegowina” Beaty Skrzypek i Pawła Pomykalskiego, nagrodzony w ubiegłym roku przez naszą redakcję nagrodą Magellana. Młodzi podróżnicy odważnie podjęli się próby opisania fascynującego kraju i próba bardzo im się udała. Nie tylko Sarajewo, ale też inne miasta i miejsca dzięki tej lekturze zaciekawią czytelników. Odwiedzą na pewno Mostar ze słynnym pięćsetletnim mostem, czy pobliski i niezwykle malowniczy Počitelj, który wygląda jak „dekoracja teatralna”, a może też Neum, dzisiaj niemiłosiernie zatłoczony turystyczny moloch. Rewasz, 32 zł Nie można wyobrazić sobie historii państw bałkańskich bez uwzględnienia pięciu wieków „tureckiej niewoli”, która najdalej na północ sięgała do Wiednia, spod którego sułtańską armię odpędził – jak dobrze wiemy – nasz król Jan III Sobieski, ale obecność Turcji na Bałkanach trwała aż do 1913 roku, do zakończenia II wojny bałkańskiej, która ostatecznie ustanowiła trwały układ terytorialny, a Turcji pozostawił tylko niewielki fragment Wschodniej Tracji. Nadal jednak w każdym zakątku Bałkanów odnajdziemy tureckie wpływy – w kuchni, języku czy architekturze. Dlatego warto przestudiować monumentalne opracowanie, jakim jest dwutomowa publikacja „Historia Imperium Osmańskiego i Republiki Tureckiej”. Wydawnictwo Akademickie Dialog, 37 zł + 45 zł Claudio Magris, coroczny „murowany” kandydat do Nagrody Nobla, może nie bardzo kojarzyć się z Bałkanami. Ale ten włoski pisarz jest trwale związany z rodzinnym Triestem, miastem leżącym u granic Półwyspu Bałkańskiego, skąd spojrzenie na sąsiednie – bałkańskie – kraje jest bardzo wyostrzone. Jego wspaniałe eseje często dotykają tak drażliwych kwestii jak dramatyczny los ludności włoskiej na przyznanym Jugosławii po II wojnie światowej pięknym i dobrze znanym turystom półwyspie Istria. Właśnie ukazał się kolejny zbiór jego esejów „Alfabety”, w którym pojawia się słoweński pisarz Boris Pahor, więzień obozu koncentracyjnego i autor „Nekropolii”, a także turecki noblista Orhan Pamuk. Pogranicze, 39 zł
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Na-molny książkowiec
Tanatokosmetologia D
alipan, nie pamiętam już, kto pierwszy użył zwrotu, który powinien przyświecać każdemu wydawcy dzienników i blogów: „Nic tak nie ożywia gazety, jak dobry nekrolog”. William Randolph Hearst? Równie zdolny Marian Dąbrowski (ten od Ikaca)? Jakiś inny łebski gość, który zrozumiał, na czym polega sukces w kontakcie via szpalty z masowym odbiorcą treści prasowych? Może zresztą ktoś zgoła całkiem nieznany wziął na swój warsztat zwischenruf przypisywany Hearstowi – „Jeśli chcecie podnieść nakład, dajcie trupa na pierwszą stronę” – następnie zaś przerobił go na jeszcze zgrabniejszą modłę? Et, wszystko jedno, w gruncie rzeczy liczy się piękny bon mot. Zabawne, że ten zwrocik, skierowany do twórców każdej gazety, więc najbardziej ulotnej reprezentantki gatunku słowa pisanego, z czasem, gdy się „jak figa ucukrował, jak tytuń uleżał”, stał się (poniekąd z automatu) jedną z cum, jakie łączą nas z tradycją, wchodząc do „nieśmiertelnej skarbnicy ludzkich mądrości”… Nie każdemu zdanku z dawnych lat surowy czas pozwala przetrwać, rezerwując dlań albo aktualność, albo choć atrakcyjność. Na ogół formy i słowa ulotne skazane zostają rychło na śmierć; niby skrzydlate, a topią się wraz z latami jak wosk spajający Ikarowe loty. Tak sobie wśród spóźnionej wiosny rozmyślam, pomny następstwa ludzi i ich spraw. Cóż, słowa zapisane są jak ludzie, odznaczają się bowiem powtarzalną dynamiką niepowtarzalnego losu. Żyją niby po swojemu, kąpiąc się w świetle spojrzeń, póki obchodzą sobie współczesnych ze względu na wartość, snobizm albo gdy są lansowane przez wpływowe w jakimś okresie koterie; lecz następnie, wraz ze śmiercią owych wartości, snobizmów, koterii przechodzą do czyśćca niepamięci, kurzą się i nudzą na półkach bibliotek, po czym na ogół tam smutno umierają, szepcząc na przykład piękny wers z wiersza starego Iwaszkiewicza: „I coraz łatwiej przychodzi powiedzieć, ze snu się budząc, wróćmy znów do snów”. Zdarza się jednak niekiedy, że ktoś, bibliofil albo poszukiwacz sensu w historii, sięgnie po dawne słowo, zdanie, tekst. I – ożywi znalezisko, oprawiając odkrycie w dobry nekrolog. Ba, nawet niekiedy obudzi do wtórnego życia samego bohatera nekrologu!
28
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Wydawcy, osobnicy nurkujący z własnymi ambicjami wśród zdań innych osób, od czasu do czasu z nikczemnej żądzy zysku chwytają w pazury coś z przepastnych zasobów bibiothecae mundi, aby ugrać swoje grosiki na nieboszczykach (im oraz ich spadkobiercom przy okazji czyniąc przysługę). Zawsze obserwuję takie działania z sympatią, jako balsamista oraz tanatokosmetolog literackich spraw z przeszłości. Tym więc chętniej przyjąłem poczynania wydawnictwa W.A.B., kiedy zabrało się, najpierw ostrożnie, potem z rosnącą werwą, do przypominania babek gorszycielek, nazywanych ongiś feministkami. Osobiści skłonny byłbym na przykład takiej Irenie Krzywickiej przypiąć łatkę nie tyle feministki, co osoby odważnej, wiedzącej, jak ugrać swoje punkty w społecznych grach, dzięki nałożeniu maski skandalistki. Nie tyle bowiem wielu skandalizującym paniom z przełomu epok chodziło o zburzenie obowiązujących reguł, co raczej o wejście w społeczną niszę przeznaczoną dla „artystów”. Vulgo: osobników, którym przystoi nieodpowiedzialność, jeśli zanadto nie burzą obowiązującej konwencji. W przeciwnym razie, przy nadmiernej brawurze postaw, kończyli jak Piotr Odmieniec Włast albo Stanisława Przybyszewska, buntowniczki niekłamane. Wspominając więc skandalistki, mam na myśli zarówno Irenę Krzywicką, jak i dwie inne pisarki płynące śmiało na falach epoki międzywojnia, która skracała spódnice i grzywki, pozwalała kobietom sięgać po papierosa, stroić miny femmes fatales, a także stroszyć piórka pociesznych nieskromniś. Konkretnie zaś obserwuję powrót do czytelnika współczesnego przyprószonych pyłem zapomnienia wielu tomów, które wyszły spod piór Magdaleny Samozwaniec i Izabelli Czajki Stachowicz. Bardzo się cieszę! Bardzo, gdyż jako osobnik dziś wiekowy, jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia bawiłem się pysznie w trakcie lektury takich książek, jak „Maleńkie karo karmiła mi żona”, „Mężowie i mężczyźni” (to Samozwaniec) albo „Córka czarownicy na huśtawce” czy „Król węży i salamandra” (to Czajka). Swoją drogą ciekawe jest obserwować, jak szefowa W.A.B. wraz z zespołem dobiera do kolekcji tomy obydwu starszych pań drzemiących jeszcze niedawno na półkach. Wydawczyni zwrap r z e d s t a w i a
•
ca uwagę przede wszystkim na „kobiece” aspekty zabaw męsko-żeńskich uprawianych kiedyś wedle innych przecież niźli teraz reguł. Zatem z dorobku Samozwaniec sięga Beata Stasińska w pierwszej kolejności nie do tomów brydżowych czy wspomnieniowo-biograficznych, lecz ostrzy edycję, kierując uwagę czytelnika w stronę aspektów obyczajowych. Wybiera „Z pamiętnika niemłodej już mężatki”, „Kartki z pamiętnika młodej mężatki”, „Tylko dla dziewcząt” lub ostatnio „Piękna pani i brzydki pan”. Przy Czajce dotykamy jej przejść z lat powojennych, z czasów wojny i getta („Ocalił mnie kowal”), ale również zerkamy w stronę obyczajów „skandalistek/feministek z dawnych lat” („Nigdy nie wyjdę za mąż”, „Małżeństwo po raz pierwszy”), z wypadem w stronę francuskich snobizmów („Dubo, Dubon, Dubonet”). Jak wspomniałem, te zabawne ramotki niekoniecznie wynikają z akcesu dawnych div literackiego Parnasiku do poważanego przez Stasińską feminizmu, choć zostały aktualnie w tę ramę poniekąd oprawione wyborem z dorobku autorek. Jednak wydawca ma prawo zwracać uwagę na jakiś aspekt czy specjalność, jeśli równocześnie głaszcze pisarza czule po nakładach. Bo każdy nekrolog brzmi dobrze, jeśli tylko ożywia. Niekoniecznie czytelnika gazet. Książki także wciąż mają swych fanów. Tadeusz Lewandowski
k s i ą ż k i
www.jirafaroja.pl •
k w i e c i e ń
2 0 1 3
HIT
Co czytają inni
Underground L
ondyński Underground ma 150 lat. Czarna dziura, labirynt korytarzy. Blisko 300 stacji, 402 kilometry torów. Ta najstarsza na świecie podziemna kolej była „pierwsza” na wielu polach: jako kolejka pod ulicami, jako zestaw wagonów ciągniętych przez elektryczną lokomotywę, jako zunifikowany system miejskiego transportu, jako model dla innych systemów – jest się czym chwalić. Anglicy lubią swoją „tube”, jak nazywają podziemną kolej. Klną na nią ile wlezie: że się spóźnia, że jest przepełniona, że stacje za ciasne, że droga jak cholera. Wszystko to prawda, ale bez „tube” komunikacja w Londynie byłaby nie do zniesienia albo wręcz niemożliwa – już teraz trudno się przedrzeć przez miasto nie tylko w godzinach szczytu, nie pomagają pasma dla autobusów i taksówek, przesiadka na rower nie dla każdego jest możliwa. Underground przewozi rocznie ponad miliard pasażerów, w porannym szczycie najbardziej oblężona jest stacja Waterloo: codziennie niemal 60 tys. wyruszających z niej pasażerów pcha się bezlitośnie, byle tylko dostać się do wagonów. Jubileusz 150-lecia stał się okazją do kilku wystaw, specjalnej serii znaczków pocztowych, tysięcy gadgetów i paru tytułów książkowych, od poświęconych historii podziemnej kolejki po historie z nią związane, choćby wyliczające, w ilu filmach „występowała”. Nieoceniony w takich okolicznościach Penguin opublikował tom Marka Ovendena „London Underground by design”, ukazujący dzieje londyńskiego metra z perspektywy… dizajnu. To ogromne przedsiębiorstwo, bo tak przecież trzeba nazwać oplatający Londyn system transportujący mieszkańców i gości, niemal od początku podlegało przemyślanemu i kontrolowanemu projektowi. Podkreślała to ówczesna prasa, zwracając uwagę na obecność na stacjach lamp gazowych (oświetlano nimi podziemia) i ławeczek utrzymanych w tym samym stylu. To samo tyczyło się wnętrz wagonów, kolorów lokomotyw, mundurów personelu, budynków stacji. Najsłabiej kontroli podlegały wszelkie materiały drukowane: bilety, rozkłady jazdy, ogłoszenia, plakaty reklamowe, nawet same oznaczenia stacji. Nic w tym dziwnego, każdą z pierwszych sześciu li-
nii, jakie powstały do końca XIX stulecia, prowadziła inna prywatna spółka, wskutek czego nie było ujednoliconego biletu ani też wygodnych podziemnych połączeń dla przesiadających się pasażerów. Coś mi się zdaje, że budowniczowie warszawskiego metra i ich koledzy z linii kolejowych właśnie na tym przykładzie opierają swoje działania… Tom Ovedena jest doskonale opracowanym, bogato ilustrowanym wykładem historycznym – zawężonym do historii „tube”, co wcale nie przeszkadza. Okazuje się bowiem, że poznawanie Londynu w ten sposób, zmian, jakie zachodziły w mieście, różnic społecznych, jest dziwnie wciągające. A dzieje się to dzięki ilustracjom – Ovenden przekopał archiwa Transport for London (instytucji, która zawiaduje dziś metrem) i London Transport Museum, uzyskał dostęp do prywatnych kolekcji i wydobył perełki: nigdzie nie publikowane zdjęcia pociągów i pasażerów, pocztówki i prasowe anonse, stare mapy, projekty architektoniczne, elementy PR-owskich kampanii. Kolejka w pewnym momencie stała się modna, wszyscy chcieli z niej korzystać, domagano się jak najszybszego rozszerzenia i wydłużenia linii. Świadomy branding, marka, datuje się na początek XX wieku – to wtedy w napisie „UndergrounD” pojawiły się wersaliki otwierające i zamykające hasło. Plakaty namawiały do podróży metrem niczym do wakacji za morzem – bo metrem łatwiej, szybciej i taniej można było dotrzeć do miejsc wartych poznania: Richmond Park, Hampstead Heath, Hounslow, Kew Bridge, Golders Green, Regents Park z pobliskim zoo, także centrum Londynu, „the heart of the shopping centres”. To działało. Metro rosło, było przykładem dla systemów w innych krajach, zwłaszcza gdy w 1908 roku jego managerem został prowincjonalny adwokat Frank Pick, wizjoner, który potrafił zaangażować typografa, by ten opracował wszechobejmujący system „corporate identity” (czcionka Edwarda Johnstona obowiązuje do dziś) i architekta odpowiedzialnego za projekty nowych stacji – do opowiedzenia zostało wiele, ale właśnie dojechałem do końca linii;). Grzegorz Sowula
PRAKTYCZNY PORADNIK DLA KAŻDEGO KIEROWCY!
„Przejechałem kilka milionów kilometrów, w tym wiele tysięcy w ekstremalnie trudnych, rajdowych warunkach. Zebrałem sporo, myślę, ciekawych doświadczeń i obserwacji, którymi staram się dzielić z innymi kierowcami przy każdej okazji. Jazda samochodem to wielka przyjemność, ale i ogromna odpowiedzialność. Za siebie i za innych. Mam nadzieję, że ta książka skłoni Was do refleksji nad swoim stylem jazdy i pomoże Wam stać się lepszymi kierowcami.”
PATRONI:
Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.
Między wierszami
Poeta trojga imion W
marcu na krajowym rynku wydawniczym padł osobliwy rekord. Niespełna tydzień po wyborze nowego biskupa Rzymu do polskich księgarń, dzięki wydawnictwu Znak, dodarła jego monografia. „Franciszka. Papieża wielkiej nadziei” napisał Grzegorz Polak, przy współpracy Aleksandry Bajki. Tom zaprezentowano w siedzibie Episkopatu. Autor, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej ujawnił, że kard. Jorge Mario Bergolio był jego „faworytem” podczas konklawe w 2005 roku, ale tym razem nie brał go pod uwagę głównie z uwagi na „emerytalny” wiek. Zafascynowała go jego osobowość, odmienność lokalnego Kościoła, w którym wzrastał oraz styl duszpasterski, zwłaszcza umiłowanie ubóstwa. „Nie zaistniałby w polskich warunkach, bo tu tylko jeden biskup jeździł na wizytacje kanoniczne PKS-em” – zauważył Polak. Jego książka opisuje nie tylko nowego Ojca Świętego, lecz także papieskie bezkrólewie po zdumiewającej rezygnacji z urzędu Benedykta XVI. Przy okazji promocji wyszło na jaw, że papież Franciszek ma już 4 mln fanów na świecie na portalach społecznościowych, w tym ponad 50 tys. Polaków, zaś nowy pontyfikat jest bardzo dobrze odbierany szczególnie przez młodzież, dla której liczy się prostota, żywa wiara, świadectwo… Ale także słowo, czego dowodzi zdecydowane odmłodzenie publiczności Klubu Księgarza, gdzie w przededniu Światowego Dnia Poezji, ustanowionego przez UNESCO na 22 marca, przedstawiono najnowszy numer periodyku „Poezja Dzisiaj”, poświęcony twórczości Juliusza Erazma Bolka, którego wiersze recytowali Maria Gładkowska i Maciej Rayzacher. To chyba najobszerniejsze kompendium wiedzy o 46-letnim poecie. Oficjalnie debiutował na niwie literatury w wieku nastoletnim, lecz – jak wieść niesie – pierwszy wiersz napisał już w przedszkolu. Podobno manuskrypt zatrzymała cenzura, może odnajdzie się w archiwalnych zasobach Instytutu Pamięci Narodowej… Gwoździem 96. numeru pisma jest bez wątpienia najsławniejszy poemat Bolka, zatytułowany. „Sekrety Życia. Kalendarz poetycki”. Przetłumaczono go na przeszło 30 języków (sic!). Takiego wyniku nie uzyskała nawet nasza literacka noblistka (Krystynę Gucewicz litościwie pomijam). Dorobek „najpopularniejszego poety stołecznej socjety” (copyright TZZ) oce-
niają – w superlatywach – między innymi ks. Jan Twardowski oraz Ernest Bryll. Niżej podpisany też należy do entuzjastów „poety trojga imion” – jak określają go zarówno zawistnicy, jak i przyjaciele. O przyjaciółkach (lista znana redakcji, na czele niezmiennie S.W.) taktownie, nie wspominając. Młodzieńcza widownia zdominowała też jedną z sal multikina Atlantic, gdzie Artur Wolski, niestrudzony animator kultury – filmu i książki w szczególności – dokonał inauguracji akcji pt. „Podryw na książkę/audiobooka”. Ten projekt stowarzyszenia oraz portalu Entropia Słowa i Audioteki propaguje czytelnictwo. Jego uczestnicy wybierają książkę i nagrywają jej fragmenty w formie audiobooka. „Resztę” utworu przeczyta wybrany lektor/aktor. Tak powstanie seria lektur, dostępna przez internet i telefony komórkowe, wydana w limitowanej edycji na stickach flashowych lub na gotowych odtwarzaczach mp3. W charytatywną inicjatywę zaangażowało się kilkoro celebrytów: Joanna Kulig, Katarzyna Kwiatkowska, Monika Richardson, Maria Sadowska, Grażyna Wolszczak, Małgorzata Zajączkowska, Przemysław Babiarz, Cezary Harasimowicz, Szymon Majewski, Maciej Orłoś, Łukasz Simlat, Bartłomiej Topa, Michał Urbaniak, Krzysztof Ziemiec, Zbigniew Zamachowski i Wojciech Fibak. Ten ostatni zdradził, że czyta głównie literaturę faktu, ostatnio choćby „Passę”. Z faktami ma ona niewiele wspólnego, ale skoro eks-tenisista zignorował niedawno obrażanie sióstr Radwańskich na izraelskim koncie, to mógł nie dostrzec też fałszu w konwersacji Jana Ordyńskiego i Daniela Passenta. Rozpocząłem rekordem, kończę odkryciem. Fundacja Okularnicy – ze swą pretensjonalną prezes na czele – od lat przekonuje, że jej patronka była najwybitniejszą polską tekściarką/poetką współczesną. Że także czołowym krajowym krytykiem filmowym usiłuje dowieść – równie bezskutecznie – wykopalisko prasowe pod redakcją Marty Dobromirskiej-Passent pt. „Filmidło” (Prószyński i S-ka), skompilowane z recenzji Agnieszki Osieckiej zamieszczanych w „Sztandarze Młodych” i „Filmie” przed ponad półwieczem. Wprawdzie wyróżniają się one intelektualną mizerią i wdziękiem ramotki, lecz niebywała hucpa towarzysząca publikacji i medialny lans mainstreamu mogą przecież udowodnić nawet najbardziej absurdalną hipotezę. Tomasz Zb. Zapert
literatura faktu
Książki miesiąca
Jolanta Drużyńska
Krok do wolności Rebis, Poznań 2013, s. 293, 29,90 zł, ISBN 978-83-7510-816-3
K
proza obca
olejna książka dziennikarki krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia, badającej tajemne wydarzenia z naszej najnowszej historii. Duże zainteresowanie wywołała książka „Ucieczki specjalnego znaczenia”, napisana wspólnie ze Stanisławem M. Janowskim, a wydana również przez Rebis. W pracy tej ujawniono wiele nieznanych szczegółów najgłośniejszych ucieczek z Polski w pierwszych latach PRL. Tym razem autorka opisuje nieudane próby przedarcia się na Zachód podejmowane przez zwykłych ludzi, którzy często z najbardziej przyziemnych powodów podjęli decyzje o ucieczce z kraju. Podstawą źródłową są przekazane do IPN przez jego czeskiego odpowiednika materiały o Polakach zabitych w trakcie forsowania głównie granicy czechosłowacko-austriackiej. Granica ta przez ponad dziesięć lat – w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku – była chroniona nie tylko podwójnym ogrodzeniem z drutów kolczastych, ale dodatkowo miedzy dwoma pasami tego
umocnienia położono przewód elektryczny, którym płynął prąd o napięciu 5000 V. Pomimo zadziwiającej łatwości, z jaką uciekinierzy przekraczali widocznie słabo strzeżoną granicę polsko-czechosłowacką, niemal wszystkie opisane próby kończyły się dramatycznie na następnej granicy, na tym zbrodniczym pasie umocnień, jaki oddzielał kraje należące do bloku sowieckiego od świata zachodniego, a który przeszedł do historii jako „żelazna kurtyna”. I w rzeczywistości był nią jak najbardziej materialnie. Władze czechosłowackie stworzyły skomplikowany i niestety skuteczny system kontroli na granicy z Austrią i Republiką Federalną Niemiec. Dowódcą czechosłowackiej służby granicznej był pułkownik Ludvík Hlavačka, stąd nazwa „blokada Hlavački”, której ofiarami było blisko 300 uciekinierów śmiertelnie porażonych prądem! Ostatnia z opisanych prób ucieczki miała inny charakter. Polski lotnik Dio-
nizy Bieliński próbował przelecieć nad Czechosłowacją samolotem typu An-2, popularnie zwanym Antkiem, z którego poprzednio rozsiewał nawozy sztuczne na pola czy opylał lasy w walce ze szkodnikami. Dosłownie na kilka kilometrów przed granicą austriacką dopadły go dwa wojskowe myśliwce armii czechosłowackiej, a pilotom wydano rozkaz zestrzelenia zbiega, co też się stało. Samolot się rozbił, polski pilot zginął. Z dokumentacji wynika, że odpowiedzialność za rozkaz o zestrzeleniu polskiego samolotu spada też na gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który po latach wyparł się tego i twierdził, że takiego polecenia nie mógł wydać. Z pewnością pod względem prawnym sprawa jest przedawniona, gdyż polski pilot zginął w 1975 roku, jednak na pewno pozostaje odpowiedzialność moralna, dla której nie ma zapomnienia. P iotr Dobrołęcki
Hans Fallada
Co dalej, szary człowieku tłum. Dariusz Guzik, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2013, s. 356, ISBN 978-83-7508-618-8
N
iemcy, lata trzydzieste. Szalejący kryzys i wychodzący powoli z cienia naziści. Druzgocące bezrobocie, jakiego do tej pory nie znała niemiecka historia, sprawia, że praca staje się najbardziej pożądanym, wręcz luksusowym towarem, a pracodawcy mają niemal nieograniczoną władzę nad człowiekiem pracy. Człowiekiem, któremu inflacja zżera ostatnie oszczędności, bieda zagląda w oczy, a niepewność jutra doprowadza do rozpaczy. W tej sytuacji dwudziestotrzyletni Johannes Pinnenberg jest gotów uczynić wszystko, by utrzymać się na posadzie w firmie handlującej produktami rolnymi, której zapijaczony właściciel tyranizuje pracowników, świadom faktu, że tylko od jego widzimisię zależy ich dalszy los. Ze strachem wyczekuje ostatniego dnia miesiąca, obawiając się wymówienia i kiedy pod koniec dnia okazuje się, że nie spełniły się jego najczarniejsze obawy, z ulgą opuszcza biuro. Znowu darowano mu miesiąc. Nie może być już gorzej, jak sądzi. A jednak może, gdy okazuje się, że jego dziewczyna spodziewa się dziecka. Pinnenberg poślubia poznaną zaledwie parę
32
b i b l i o t e k a
a n a l i z
tygodni wcześniej na niedzielnej wycieczce dziewczynę, choć decyzja przychodzi mu z trudem, bo oznacza, że nędzna pensja musi teraz starczyć dla dwojga, a nawet dla trojga. Jakby mało było kłopotów, na wieść o zmianie stanu cywilnego przez Pinnenberga, pracodawca zmienia jego status i z ostatnim dniem miesiąca młody małżonek z pracownika staje się byłym pracownikiem a zarazem petentem urzędu pracy. Na szczęście na pomoc przychodzi mu matka, oferując w Berlinie mieszkanie oraz pracę. Ale czy jest to rzeczywiście aż takie szczęście? O tym Pinnenberg i jego świeżo poślubiona żona mają okazję przekonać się zaraz po opuszczeniu berlińskiego dworca, gdy wpadają w rozpostarte ramiona mamusi i teściowej, mającej już co do młodych małżonków swoje plany… „Co dalej, szary człowieku” to znakomicie, z ironią, dystansem i zarazem zjadliwym poczuciem humoru, tak charakterystycznym dla Fallady – i wyjątkowo dobrze oddanym przez tłumacza – napisana książka, która autorowi przyniosła sławę, a znajdującemu się na krawędzi bankructwa wydawcy, ogromne pieniądze. „Szary p r z e d s t a w i a
•
człowiek” Fallady stał się w zawrotnym tempie powieścią kultową, wyrywaną sobie z rąk do rąk i znikającą z półek sklepowych, niczym przysłowiowe ciepłe bułeczki. W powieści zakochał się najpierw niemiecki czytelnik, zaraz potem Europa, a wkrótce świat, co uczyniło z szarego człowieka, jakim do tej pory był Fallada, sławnego, zamożnego i chętnie czytanego pisarza, o którego względy zaczęły zabiegać salony literackie, rozgłośnie radiowe, a przede wszystkim najbardziej renomowani wydawcy. Ta napisana przed ponad siedemdziesięciu laty powieść nic nie straciła na aktualności. Nadal jest czytana i wydawana. Nadal jest świeża. Nadal zastanawia i zmusza do refleksji. Czytając o dramatach ludzkich w wydaniu Fallady, potrafimy je przeżywać, utożsamiać się z bohaterem, ale i uśmiechać w cichości ducha, co najlepiej świadczy o wielkości tego wciąż wydawanego i wciąż trafiającego na światowe listy bestsellerów pisarza. Dziś już klasyka. Urszula Pawlik
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
dla dzieci i młodzieży
Książki miesiąca
Marcin Szczygielski
Czarownica piętro niżej Bajka, Warszawa 2013, s. 310, 34,90 zł, ISBN 978-83-61824-58-9
D
obry pisarz poradzi sobie ze wszystkim, nawet z powieścią dla dzieci. Może to truizm, ale i niepodważalny fakt. Marcin Szczygielski snuje swoją opowieść z taką wiarygodnością, z taką dziecięcą wrażliwością, ze aż trudno uwierzyć, że jest dojrzałym facetem a nie kilkulatką. Jego wyobraźnia szybuje w rozmaite rejony, a za nią nadążyć może chyba tylko podrostek. Tę książkę zaczął pisać 12 lat temu. Wtedy jednak nie miał tyle odwagi by ją opublikować, chyba czuł, że pisanie dla młodych to duża odpowiedzialność, że trzeba dojrzeć do tworzenia fikcyjnej rzeczywistości dla małoletnich, którzy wyczują każdy fałsz. Debiutował powieścią dla dorosłych „PL-BOY”, potem napisał kilka innych, w tym „Berek”, który został przeniesiony także na deski teatru, ale popularność i nagrody zyskał właśnie jako twórca dla młodych czytelników, dzięki książkom: „Omega”, „Czarny Młyn” i „Za niebieskimi drzwiami”. Zdo-
był także Grand Prix Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom. „Czarownica piętro niżej” to historia oparta częściowo na doświadczeniach życiowych autora, który jako dziecko często jeździł na wakacje do babci do Szczecina. Dziewięcioletnia Maja jest rezolutna, otwarta i bezpośrednia. Jest współczesną dziewczynką, wychowaną na programach telewizyjnych, od telewizji śniadaniowej po tasiemcowe seriale. Nagle, z powodów rodzinnych, zostaje wyrwana z dobrze znanego sobie świata i trafia do obcego miasta, do dziwnego domu ciabci, gdzie nie ma ani cyfrowej telewizji, internetu, ani pralki automatycznej. Skąd my to znamy? Z własnego dzieciństwa. Czy w takich warunkach można się nudzić? Oczywiście że nie! Niczym nieskrępowana wyobraźnia wreszcie może ożyć i rozwinąć skrzydła. Ale Maja i młody czytelnik jeszcze o tym nie wiedzą,
dom i ogród ciabci wydają się takie banalne. Krok po kroku czytelnik, podążając za bohaterką, dochodzi do niezwykłych historii. Odkryje, że na strychu przebywa duch, kot mówi ludzkim głosem, a w ogrodzie mieszka neurotyczna wiewiórka, która twierdzi, że jest lisem. A to dopiero początek. Autor wplata w codzienność, we współczesne realia, magiczne elementy czym podsyca czytelniczą ciekawość, trzyma w napięciu i rozbudza apetyt na więcej. A genialne rysunki Magdy Wosik doskonale uzupełniają się z tekstem, interpretują i nic ostatecznie nie dopowiadają. I wspaniale uwalniają wyobraźnię. Świetnie poprowadzona fabuła, wyraziste postacie, barwny język, wyśmienite poczucie humoru, wysoka estetyczna jakość. Jednym słowem – wielka czytelnicza przyjemność! Ewa Tenderenda-Ożóg
album
Adam Sosnowski, Michał Klag
Pamiętnik konklawe 2013 Biały Kruk, Kraków 2013, s. 200, ISBN 978-83-7553-147-3
B
ezprecedensowa zmiana w Stolicy Apostolskiej miała miejsce bardzo niedawno. Minęły zaledwie trzy miesiące od 11 lutego, gdy Benedykt XVI ogłosił zamiar ustąpienia. 28 lutego zakończył się jego pontyfikat i nastąpiło sede vacante. Konklawe rozpoczęło się 11 marca i dwa dni później, 13 marca, po zaledwie pięciu głosowaniach, wybrany został 266. z kolei papież, którego kardynałowie „szukali niemal na końcu świata”. I znaleźli – w Argentynie. Krakowski wydawca, nawiązując do swoich najlepszych osiągnięć z lat poprzednich, podjął się bardzo ambitnego zadania. Nie szukał zagranicznej publikacji, jaką wystarczyło starannie przetłumaczyć i szybko wydać, lecz na cały gorący okres delegował do Rzymu swoją ekipę. Dzięki temu powstała całkowicie własna publikacja, która z uwagi na swój poziom z pewnością przejdzie do historii nie tylko polskiej książki, ale też do historii Kościoła. Autorem ogólnej koncepcji jest – jak zawsze w Białym Kruku – Leszek Sosnowski, szef wydawnictwa, którego dob i b l i o t e k a
a n a l i z
robek obejmuje niemal 150 papieskich publikacji, jednak twórcą bardzo interesującego zapisu, tytułowego „pamiętnika”, został jego syn Adam, który już od kilku lat terminował u ojca, lecz tym razem wniósł całkiem samodzielnie dużą wartość do całego przedsięwzięcia. Drugim autorem jest Michał Klag, którego watykańskie fotografie stanowią drugi atut tego zamysłu. Materiał ilustracyjny został uzupełniony jeszcze z innych źródeł, co pozwoliło stworzyć zwartą i bardzo kompletną opowieść o tak bardzo szczególnym okresie, jakim był czas nieoczekiwanego konklawe. Nie wszędzie polscy wysłannicy mogli dotrzeć, ale – jak przyznaje autor tekstu – „ścieżki wydeptane głównie przez mistrza Adama Bujaka oraz prezesa wydawnictwa (i mojego ojca) Leszka Sosnowskiego służą także nam, młodej generacji. I trzeba przyznać, że szczególnie nazwisko Adama Bujaka budzi tu niezmienny respekt”. Opowieść tekstowa i fotograficzna tworzy jedną całość i wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Szczególną uwagę zwracają wręcz przypadko-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
we ujęcia mało znanego argentyńskiego kardynała Jorge Mario Bergoglio przed rozpoczęciem konklawe, zupełnie pomijanego na listach papieskich faworytów zwanych papabile. W końcu jednak się stało, habemus papam Franciscus! Skromny kardynał został papieżem i od pierwszych chwil „nie zapominał o biednych”, jak zapowiedział, i ukazał bardzo prosty sposób bycia. Radość pierwszych dni nowego pontyfikatu emanuje z fotografii, dzięki którym wręcz podążamy za nowym papieżem, widzimy go m.in. podczas wizyty u swego poprzednika, a obraz ten rejestruje niespotykane dotąd w dziejach spotkanie dwóch papieży. Dodajmy jeszcze, że jednym z pierwszych publicznych spotkań, oczywiście odnotowanym w „Pamiętniku”, była audiencja dla dziennikarzy, podczas której papież Franciszek powiedział: „Wasza praca domaga się szczególnej troski o prawdę”. I właśnie prawda słowa i obrazu jest główną myślą nowego – papieskiego – albumu. P iotr Dobrołęcki •
k w i e c i e ń
2 0 1 3
33
Recenzje ryzmów w rodzaju: „Pośpiech zniewala, poszukajmy sobie patrona powolności”. Tak też należy czytać te książkę: bez pośpiechu, powoli, wracać do stron, które już się przeczytało, odwlekać chwilę, w której doczyta się „Czarne notesy” do końca. (jd)
Proza polska Bogusława Latawiec
Wydawnictwo Forma, Książnica Pomorska, Szczecin, Bezrzecze 2012, s. 118,
Ciemnia
ISBN 978-83-87879-90-7, ISBN 978-83-60881-95-8
O stanie wojennym wypowiadają się najczęściej poważni historycy czy politycy, którzy w mądrych słowach próbują uchwycić sens i dokonać oceny, analizy tamtych wydarzeń. W dyskursie brakuje jednak świadectw o codziennej rzeczywistości stanu wojennego, opisu życia zwykłych obywateli, a więc elementu, który dopełniałby tak górnolotnie przedstawiany obraz wydarzeń z początku lat 80. Właśnie z tej perspektywy – szarego człowieka – opisuje stan wojenny Bogusława Latawiec. W latach 80. pracowała jako nauczycielka w jednym z poznańskich liceów i redaktorka w czasopiśmie literackim, była członkiem Związku Literatów Polskich, należała do opozycji, a w międzyczasie wiodła żywot zwykłego obywatela w PRL, mieszkając z mężem i psem-pekińczykiem na jednym z poznańskich osiedli. Z 13 grudnia 1981 roku zapamiętała smak i zapach jabłek, jaki obudził ją tego mroźnego zimowego dnia, dziesiątki wron kraczących na sąsiadujących z domem drzewach, a przede wszystkim narastający niepokój w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego (zaanonsowanego w telewizji przez umundurowanych spikerów). Kolejne dni, miesiące, które autorka opisuje w postaci luźno powiązanych opowiadań-obrazków, to czas zmian, dostosowywania się do nowej sytuacji (rewizji, aresztowań przyjaciół, wizyt na milicji, pogarszających się warunków życia, pracy) a jednocześnie desperackich prób zachowania normalności, godności. „Ciemnia” to obowiązkowa lektura nie tylko dla tych, którzy o stanie wojennym słyszeli na lekcjach historii, ale i tych, którzy chcieliby spojrzeć na ten czas oczami nie solidarnościowych przywódców, ale zwykłych ludzi. (mm) Forma, Szczecin-Bezrzecze 2012, s. 154, ISBN 978-83-60881-99-6
Dariusz Papież
Dom czwartego przykazania
Jirafa Roja, Warszawa 2013, s. 176, 24 zł, ISBN 978-83- 63879-05-1
Krzysztof Lisowski
Czarne notesy Akcja fabularna lapidarnych opowiadań Krzysztofa Lisowskiego, scenek rodzajowych, esejów, felietonów, zapisów rozgrywa się w rodzinnym Krakowie, ale także gdzieś w Polsce, gdzieś w świecie, czasem jest to prosto i jasno wyłożone gdzie, czasem trzeba tego się domyślać: w Wiedniu, w Pradze, w Budapeszcie, w Szwecji, w Portugalii, we Włoszech. W poszczególnych utworach Lisowski przywołuje ulubionych pisarzy, m.in. Franza Kafkę, Fernando Pessoę, Josepha Rotha, Alberta Camusa, Sándora Máraiego, Bruno Schulza, José Saramago, przytacza anegdoty z życia wielkich artystów, twórców, intelektualistów. W innych zapisuje codzienne zdarzenia, powszednie obserwacje, które zyskują nową wartość, gdy tylko się je zapisze, ubierze w słowa. Książkę wieńczy „Traktat o niekonieczności” zbiór na poły poetyckich, na poły filozoficznych zdań, konstatacji, uwag, sentencji, afob i b l i o t e k a
a n a l i z
Cyryl, dlaczego to zrobiłeś? Na satyryczną i groteskową, pełną ciężkiej zgryźliwości, ale także lekkiego humoru powieść Jarosława Jakubowskiego (rocznik 1974) składają się dwa wątki fabularne. Ten pierwszy to wątek dziennikarza i poety w jednej osobie Artura, samotnika i indywidualisty, trochę nawet nieudacznika, ten drugi zaś to wątek tytułowego Cyryla, demonicznego skandalisty, kontestatora współczesnej popkultury. Obydwa wątki się przeplatają i splatają, koniec końców Artur wkracza w życie Cyryla, Cyryl w życie Artura. W powieści „Cyryl, dlaczego to zrobiłeś?” Jakubowski kpi ile wlezie z gwiazd i gwiazdeczek polskiej kultury masowej, filmowej, muzycznej, telewizyjnej. Kpi z kolorowej prasy plotkarskiej, kpi z plotkarskich portali internetowych poświęconych rodzimym pożal się Boże celebrytom. Szydzi z wszystkiego, co we współczesnej kulturze sztuczne, zakłamane i skomercjalizowane, z wszelkiego pozerstwa i hucpy artystycznej, czy raczej pseudoartystycznej. Akcja powieści jest pełna zwrotów, pędzi na złamanie karku. Bez wątpienia jest to powieść z kluczem, ale nie powiem kogo pod jakim powieściowym pseudonimem autor sportretował, tę przyjemność zostawiam czytelnikom. Czytając tę napisaną swobodnie i z wdziękiem powieść, raz i drugi wybuchamy niepohamowanym śmiechem. Mnie osobiście najbardziej rozbawiła, pojawiająca się epizodycznie, postać wielkiego kompozytora Pandemońskiego komponującego requiem z okazji fuzji Banku Światowego z Microsoftem. Ale w trakcie lektury tej książki raz i drugi pomyślałem, że im śmieszniejsze jest to, o czym Jakubowski opowiada, z czego żartuje, tym tragiczniejsze, niestety. Janusz Drzewucki Instytut Wydawniczy Świadectwo, Bydgoszcz 2012, s. 136, ISBN 978-83-7456-213-3
Robert i Julia pracują w domu opieki społecznej. Obydwoje bardzo wrażliwi, szybko zakochują się w sobie. Julia ma męża i dwuletnią córkę, decyduje się jednak na rozwód, zwłaszcza że mąż coraz częściej zagląda do kieliszka i zachowuje się agresywnie. W tle wątku miłosnego śledzimy smutne życie pensjonariuszy domu opieki. Bezradność, samotność, starość, udręka. Tu się umiera. „Dom czwartego przykazania” to powieść o przemijaniu, o kruchości uczuć i samego życia. Autor stosuje bardzo oszczędny styl, sucha narracja, krótkie zdania, wciąż wracające imiona – podmioty, które zrównują bohaterów tej książki, bo przecież wszyscy jesteśmy równi wobec starości i śmierci. (ł)
34
Jarosław Jakubowski
Dorota Sumińska
Dalej na czterech łapach „Dalej na czterech łapach” to kontynuacja „Autobiografii na czterech łapach” autorstwa chyba najsławniejszej w Polsce pani weterynarz i miłośniczki zwierząt w jednej osobie. Sumińska opowiada o swoich przyjaciołach – czworonożnych, dwuskrzydłych, ogoniastych i pełzających, a także o ostatnich podróżach do Indonezji, jej ulubionego miejsca na ziemi, gdzie nie byłaby sobą, gdyby nie zaprzyjaźniła się z gekonem. Kocha nawet szerszenie i dzikie domowe myszy. Jej miłość jest bezwarunkowa i zaraźliwa. A zarazem uzdrawiająca, bowiem dzięki zwierzętom człowiek staje się lepszy. Przekonali się o tym więźniowie zakładu karnego, którzy dostali pod opiekę psy w ramach programu „Przyjaciele, czyli pies w celi”. Moja siostra płakała, gdy czytała ten rozdział, ja płakałam, czytając o śmierci kotki Marusi, która mieszkała pod wanną i stroniła od ludzi. Poznajemy wzruszające i często pouczające opowieści o zwierzętach. O psie Drapku, który z zabawnego nicponia stał się ponurakiem, gdy umarł jest przyjaciel i przybrany ojciec – Ciapek. O Piniu – pekińczyku z jednym okiem, który przyjaźni się z kotami i uwielbia przeżuwać ogonek kota Bolka, a w ramach rewanżu pozwala się kotom ujeżdżać. Wtedy „Wczepiają się w bujne futerko Pinia, a ten szarżuje jak prawdziwy bawół”. Kot Rudy ma duszę elektronika – sika do gniazdek elektrycznych „(…) wprost w dwa otworki. Ileż razy budziliśmy się bez prądu w środku zimy. Zaznacza swoją obecność z elektrycznym fasonem”. „Brygada sikawkowa” jest wykastrowana, ale ma swoje przyzwyczajenia i uczucia, gdy czuje się urażony – sika. A nietrudno jest urazić uczucia kota. Niedawno dołączył do rodziny jamnik Bobik, nazwany Bombardierem, bo puszcza głośne bąki i niestety mimo brzydkiego oddechu lubi całować swoją nową rodzinę.
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Recenzje Sumińska ma prawdziwy dar opowiadania i zaraźliwe poczucie humoru. Dzieli się z nami swoją pasją, wiedzą i pozytywną energią. Może teraz czytelnik spojrzy inaczej na swojego czworonoga. O czym marzy mój pies – pomyśli. I dwa razy zastanowi się, zanim urazi uczucia kota. Bo czy warto ryzykować odcięciem prądu? Joanna Habiera
nowe akty terroru, kolejne odwety za odwety. Susan Abulhawa opisuje ten konflikt z perspektywy arabskiej. Jej główną bohaterką-narratorką jest Amal, wnuczka Jehjy i Basimy, urodzona w obozie dla przesiedleńców w Dżeninie, na Zachodnim Brzegu. Po wojnie 1967 roku dostaje się do szkoły dla sierot w Jerozolimie, a następnie wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych na stypendium dla zdolnych uczniów. Można uznać, że wygrywa los na loterii, ale Amal traci przez wojnę prawie wszystkich bliskich, sama zostaje postrzelona przez izraelskiego snajpera i nigdy nie uda jej się przystosować do nowego życia za oceanem. Żyje przepełniona rozpaczą i nienawiścią do armii, która zabiła całą jej rodzinę. Ale mimo że historia ta opisuje katastrofę narodu palestyńskiego i jest przepełniona wrogością do najeźdźców, nie jest jednak historią zupełnie jednostronną. Jest w niej czas na przebaczenie i pojednanie. Amal znaczy po arabsku „nadzieja”. I choć konflikt trwa, choć nie ziściły się marzenia o powrocie do domu trzech pokoleń palestyńskich uchodźców, życie toczy się dalej. Sara, córka Amal, jej kuzyn Jakub, wychowany w Izraelu syn jej brata, porwanego jako niemowlę przez izraelskiego żołnierza, oraz Mansur, syn przyjaciółki Amal z dzieciństwa, mieszkają razem w domu wybudowanym przez Amal w Pensylwanii. Może będą pierwszym pokoleniem Palestyńczyków, którym uda się zacząć nowe życie… (kg)
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 288, ISBN 978-83-08-05010-1
Proza obca Susan Abulhawa
Wiatr z północy Susan Abulhawa zaczyna swoją opowieść osiem lat przed powstaniem państwa Izrael w 1948 roku. Opisuje sielską codzienność arabskiej wioski na wschód od Hajfy, żyjącej w rytmie corocznych zbiorów oliwek oraz ceremonii zaślubin i pogrzebów. Rodzina miejscowego fellaha, Jehjy i jego żony Basimy, która od wieków uprawia tę ziemię, przygotowuje się do zbiorów. Za kilka lat zostaną z niej wygnani, a ziemia przejdzie na własność nowego państwa, Izraela. Oni sami oraz tysiące innych zostaną przesiedleni do obozów, z nazwy przejściowych, ale które zamienią się z czasem w osady wegetujących w ubóstwie ludzi, uzależnionych od międzynarodowej pomocy. Wszyscy żyją nadzieją powrotu, ale ta nadzieja jest płonna. Nowi osadnicy już zajęli ich domy i budują kolejne. Od tamtej pory konflikt izraelsko-palestyński trwa i trudno wyobrazić siebie jego koniec. Obie strony mają uzasadnione prawa do tej ziemi, a spiralę terroru nakręcają coraz to
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 408, ISBN 978-83-7839-141-8
Michaił Jelizarow
Bibliotekarz
To taki pokraczny „Easy Rider” z domu Kaszpirowskich. Książka jest jak jej autor: urodził się na Ukrainie, wykształcił też, acz nostalgia za poszukiwaniem „prawdziwego człowieka radzieckiego” rzuciła go do Moskwy, gdzie pisząc po rosyjsku o sprawach wręcz metafizycznie sowieckich zdobył Rosyjskiego Bookera (2008).
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
35
Recenzje To historia ksiąg tajemnych, czy raczej ksiąg wtajemniczenia, jakimi okazują się być socrealistyczne powieści pewnego zapomnianego pisarza. W końcu dochodzimy do rozwikłania zagadki bytu, niejako mimochodem po drodze ku poszukiwaniu Sensu. Ale jedynym sensem okazuje się trwanie – trwanie tego nostalgicznie poszukiwanego „ustroju radzieckiego” (czy sowieckiego jak kto woli). I nie miejmy złudzeń – póki choć jeden strażnik czyta „święte księgi”, wciela się w rolę obrońcy sowieckiej Ojczyzny, a ona trwa i trwa… I tym raczej pesymistycznym akcentem kończę recenzję najbardziej szalonej książki, jaką ostatnio czytałem. (pcc) tłum. Izabela Korybut-Daszkiewicz, Muza, Warszawa 2012, s. 414, ISBN 978-83-7758-198-8
Bridget Boland
Doula
Jest to opowieść o dojrzewaniu do bycia świadomą kobietą. O tym wszystkim, z czym zmagają się kobiety we współczesnym świecie, kłopotach z samodzielnością emocjonalną, relacjami z matką, podążaniu za swoim powołaniem, trudnościach w związkach z mężczyznami, macierzyństwie, przyjaźni z innymi kobietami, niedostosowaniem wynikającym z nieuszanowania w świecie kobiecych wartości. Dla wychowanej w domu przedsiębiorców pogrzebowych Carolyn Connors śmierć jest codziennością. W wieku dwunastu lat dotknie ją i jej rodzinę. Prawie równocześnie jest świadkiem przerwania przez matkę niechcianej ciąży i straty ukochanego brata. Te dwa traumatyczne przeżycia odcisną głębokie piętno na jej życiu i sprawią, że zamknie się na jakiś czas na świat. Pomimo tego odważnie stawi czoło własnemu przeznaczeniu. W książce nie znajdziemy łatwych i banalnych rozwiązań, ani też – pomimo poruszanych tematów – żadnej feministycznej indoktrynacji. Znajdziemy za to piękną, ciepłą opowieść o magii codzienności, o tym, co warto w sobie pielęgnować, a z czym się pożegnać, o tym, że warto postawić na realizację własnych marzeń. Tytułowa doula to osoba pomagająca kobietom łagodnie przejść przez okres ciąży, porodu i połogu. Wybierając taką pracę dla siebie Carolyn chce zostawić za sobą śmierć i wejść głęboko tylko w sferę życia. Ale okazuje się, że obok pięknego mitu narodzin, i tu także obecna jest śmierć. Caro-
Obrona Czarodziejskie Münchhausena okulary
M
onika Milewska to poetka, delikatna i eteryczna, patrząc na nią należy się obawiać czy nie zostanie porwana przez niespodziewany poryw wiatru. Ma skłonność do fantazyjnych strojów, w których wygląda jak Dobra Wróżka z bajki, co jest uzasadnione, bo bajki też pisuje. Gdy już dałeś się czytelniku nabrać na ulotny wygląd pani Moniki oznajmiam ci, że ta oto osoba wydała właśnie gruby i poważny tom esejów pod tytułem „Bogowie u władzy”, którego bohaterami są Aleksander Macedoński, Juliusz Cezar, Kaligula, Napoleon, Le-
36
b i b l i o t e k a
a n a l i z
lyn-doula staje się akuszerką swego własnego szczęścia. Na jej przykładzie autorka pokazuje trudną i mało spektakularną, ale jedyną drogę wiodącą do spełnienia. Dowodząc, że życie w zgodzie ze sobą zostaje nagrodzone. (kg) tłum. Katarzyna Rosłan, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 520, ISBN 978-83-7839-388-7
J.M. Coetzee
Dzieciństwo Jezusa Czy można sobie wyobrazić świat, w którym wszyscy ludzie wyzbyci są pragnień? Na tym niby polegać ma ich szczęście – nie pragną więcej, niż dostają. A dostają niewiele: miejsce do spania, chleb, wodę, pracę, edukację, pomoc zdrowotną i bezpłatną komunikację. Mają przyporządkowane im miejsce, racje, oczekuje się od nich posłuszeństwa, współpracy i wzajemnej solidarności. Ta komuna nawet nieźle funkcjonuje, choć w sklepach nie ma mięsa, w domach nie ma miłości i nikt nie może opuścić tego „nowego życia”, jak się powszechnie mówi. Do tego sterylnego niczym laboratorium świata trafiają Simon i David. Obydwoje nie pamiętają, skąd przyszli, nie znają wcześniejszego życia, nie znają nawet swoich prawdziwych imion, ani wieku. Imiona dostali wraz z nowymi dokumentami, tu też wpisano w metryki ich wiek – Simon ma teraz 45 lat, David – 5. Starszy mężczyzna pełni rolę opiekuna chłopca i pomaga mu odnaleźć matkę. Odnaleziona kobieta nie jest biologiczną matką, ale godzi się pełnić nową rolę. Simon nie chce wyzbyć się pragnień, nie chce też całkowicie zapomnieć, że kiedyś był kim innym, choć nie wie kim, ale kierowany rozsądkiem gotów jest zaakceptować nową rzeczywistość i wtopić się w tło. Chłopiec jednak niczego nie akceptuje. A jego bunt jest totalny, wymierzony także przeciwko logice. Od siermiężnego świata bez pragnień chce uciec do świata magii i fantazji. Konsekwentnie udowadnia, że jest wyjątkowym dzieckiem, choć jest to wyjątkowość niemożliwa do zaakceptowania. Moralitet laureata literackiej nagrody Nobla przedstawia dwa wykluczające się światy, obydwa są sobie wrogie, obydwa też zdają się być abstrakcjami. „To wielka rzecz – życie. Największa ze wszystkich” – Simon tłumaczy swojemu młodemu wychowankowi, ten jednak chce więcej, samo życie nie wystarcza, liczy się także jego jakość. Gdy jednak jakość staje się mitem, gdy rozrasta się do nieskończonych granic świata marzeń, wówczas efekt jest równie jałowy, jak pogodzenie się z nijakością. Coetzee stawia wiele egzystencjalnych pytań, bynajmniej nie nowych. Filozoficzne przesłanie powieści jest przekonujące, natomiast na dyskursie bezwzględnie cierpi fabuła. Szkoda, bo autor „Hańby”
nin, Stalin, Hitler, Mussolini, Ceausescu i Kim Dzong Il. To naprawdę szokujące, że osoba o wyglądzie i manierach Dobrej Wróżki (choć skądinąd pani adiunkt na Uniwersytecie Gdańskim) napisała dzieło o tych w większości obrzydliwcach, łotrach i mordercach. Z zapałem zacząłem czytać, zastanawiając się równocześnie, co jeszcze o tych postaciach można napisać. Okazuje się, że można. Monika Milewska nie pisze bowiem z pozycji historyka, lecz antropologa historii. Nie fakty są tu najważniejsze (choć są), lecz wyobrażenia władców o sobie, a także to jak widzieli ich poddani. Spojrzenie na „nadludzi” w kontek-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
ście odwiecznych mitów, archetypów kulturowych i różnorodnych tradycji sprawia, że uzyskujemy odmienny od powszechnie znanego, bardzo interesujący obraz. Zachwycił mnie zwłaszcza esej o Stalinie jako człowieku ukrytym za swoim portretem. To portrety i posagi rządzą w jego imieniu imperium, wzbudzają strach i podziw, zamykają miliony w łagrach. I tak jest z każdym z tych esejów – autorka zawsze znajduje interesujący punkt widzenia. Warto spojrzeć na historię przez okulary mądrej pani adiunkt, która czasem dla żartu udaje Dobrą Wróżkę. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com
k w i e c i e ń
2 0 1 3
dawał się poznać nie tylko jako wrażliwy obserwator ludzkiej niedoli, ale też jako świetny narrator. „Dzieciństwo Jezusa” jest książką przegadaną, a świat wyzbyty z pragnień siłą rzeczy jest nieatrakcyjny – nie tylko dla jego mieszkańców, także dla czytelnika. (łg) tłum. Mieczysław Godyń, Znak, Kraków 2013, s. 302, 39,90 zł, ISBN 978-83-240-2127-7
Ayad Akhtar
Amerykański derwisz To proza świeża i bezpretensjonalna. Narratorem i głównym bohaterem jest Hayat, dorastający w pakistańskiej rodzinie w Stanach Zjednoczonych kilkunastoletni chłopiec. Historia zaczyna się, kiedy w życiu jego rodziny pojawia się przyjaciółka matki, Mina Ali, która przyjeżdża z Pakistanu by odzyskać siły po pełnym przemocy małżeństwie i rozwodzie. Mina jest niezwykle inteligentną, piękną i ciepłą kobietą oraz głęboko wierzącą muzułmanką. Łagodnie i mądrze zachęca Hayata do studiowania Koranu i modlitwy. Zafascynowany, także erotycznie, Miną Hayat postanawia zostać derwiszem, sufickim uczonym. Miłość Miny i Natana, żydowskiego przyjaciela ojca, wyzwala w chłopcu zazdrość i pragnienie zemsty. Hayat przyczynia się do rujnacji tego ekumenicznego związku, a osamotniona i załamana Mina nie widzi innego wyjścia jak tylko odwołać się do jedynego znanego sobie schematu, ortodoksyjnego, pełnego hipokryzji i przemocy świata tradycji. Autor podchodzi do niełatwych tematów z niezwykłą wrażliwością. Na przykładzie społeczności muzułmańskiej, powieść ukazuje uniwersalne dla współczesnego świata napięcie pomiędzy bezrefleksyjną religijnością a duchowością, pomiędzy okrucieństwem systemu patriarchalnego a światem kobiecej opresji, pomiędzy surowym tabu a budzącą się do życia seksualnością. Ta głęboko poruszająca swym humanizmem opowieść odświeża i uaktualnia być może najważniejszy dyskurs współczesnego świata. (kg)
MIŁOŚĆ NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY...
tłum. Urszula Gardner, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 368, ISBN 978-83-7508-472-6
Joydeep Roy-Bhattacharya
Bajarz z Marakeszu Plac Dżama El Fna to najsłynniejszy plac w Marakeszu, a w gruncie rzeczy w całym Maroku. Wieczorami jest tu tłoczniej niż w ciągu dnia, o chłodzie wylegają mieszkańcy oraz handlarze, kuglarze, akrobaci, muzycy i opowiadacze. Ten plac o niepowtarzalnym uroku „jest tyglem ludzi i idei. Jest mikrokosmosem świata” – wyjaśnia Hasan, główny narrator, słynny w mieście mistrz opowieści. Jeśli macie ochotę podkarmić swoją duszę, to koniecznie sięgnijcie po zmysłowe dzieło hinduskiego pisarza. Z łatwością, dzięki sprawnemu pióru autora, przeniesiecie się do cudownego magicznego świata, poczujecie atmosferę Orientu i podążycie za snutą przez gawędziarza opowieścią o tajemniczym zniknięciu pary cudzoziemców. Bajarz próbuje rozwikłać zagadkę, oddaje głos świadkom, jedno zdarzenie obserwujemy więc z perspektyw różnych osób. Dojście do tajemnicy staje się utrudnione, bo nikt już dokładnie nie wie, czy zaginiona była blondyną czy brunetką, była ładna czy brzydka, zła czy dobra. Hasan jako mistrz ceremonii ma dla słuchaczy wiele niespodzianek. Co chwilę otwiera nową szkatułkę z opowieścią, otwiera umysły i serca słuchaczy na świat berberyjski, muzułmański, na historię i kulturę Makhrebu. Gani też przy okazji cudzoziemców za to, że wielu z nich nie potrafi okazać szacunku, że obnoszą się ze swoimi zachodnimi obyczajami. Autor pisze o sile wyobraźni oraz o istocie prawdy, która „jest siostrą piękna”. Ta książka jest hołdem dla roli opowiadacza, dla roli pisarza. Jak przypomina autor za Arystotelesem, „sztuka zastępuje moralność”, a opowiadający może wszystko urzeczywistnić i sprawić, że wszystko wyda się prawdziwe. Warto dać się porwać magii słów bajarza z Marakeszu. (et) tłum. Anna Żarnecka, Lambook, Kraków 2013, s. 272, ISBN 978-83-6353-102-7
„
... Noc. Zasypiam. Głośny dźwięk komórki przerywa wszystko. Nie lubię telefonów o tej porze. Boję się ich. Wiem,że potrafią rozerwać czas na dwa, zupełnie niestykające się światy. Sięgam po komórkę, na ekranie wyświetla się napis: „Mama”. – Córeczko, nie dam już rady. Nie mam siły. Coś jest nie tak. Grażynko... przepraszam. – Mamo za co przepraszasz? Nie przepraszaj. Zaraz będę. Wytrzymaj! To nic... to minie... PATRONI:
Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.
„
Recenzje Philip K. Dick
Alex Connor
W znakomitej serii dzieł Philipa Dicka wydawanej przez Rebis ukazują się teraz powieści nieco mniej w Polsce znane (choć przecież już od lat dostępne), ale z całą pewnością warte przybliżenia naszemu czytelnikowi, a dla fanów twórczości „Dostojewskiego science fiction” stanowiące lekturę obowiązkową. Takie jak właśnie „Czas poza czasem”, powieść z 1959 roku, a więc jeszcze z okresu poprzedzającego najsłynniejsze dzieła pisarza. Ale, jak sądzę, w tej powieści odnajdziemy wskazówki do rozwikłania wielu zagadek dziwnego umysłu i niezwykłej twórczości Dicka. Bo oto dostaje czytelnik utwór, który rozpoczyna się, jak solenna obyczajowa powieść współczesna znakomicie zresztą oddająca koloryt swoich czasów. Zobaczymy tu więc rodziny z amerykańskiego przedmieścia końca lat 50., trawiące życie na zarabianiu pieniędzy i celebrowaniu, na ile tylko je stać, „american way of life”, konsumpcyjnej religijności, która swoich wiernych wyznawców raczyła drobnymi nagrodami, takimi jak zakup nowego auta, poranne espresso z domowej maszyny, uczta z rozmrożonej w piecyku włoskiej lasagne. W tym świecie żyje Ragle Gumm, człowiek o niepospolitej inteligencji i wiedzy, które umie spożytkować tylko na to, aby stać się mistrzem w rozwiązywaniu gazetowych quizów i zgarnianiu kilkudziesięciodolarowych wygranych. Ragle to dziwaczny niebieski ptak. Wstrętem napawa go myśl, że mógłby chodzić co dzień do biura lub z przyklejonym do twarzy sztucznym uśmiechem wciskać ludziom niepotrzebne towary. Swoim źródłem utrzymania na mieszczańskim poziomie uczynił więc gazetowe wygrane, co wymaga od niego większej skrupulatności i systematyczności, niż biurowe niewolnictwo. Jednak to właśnie Ragle zaczyna widzieć, że poukładany świat amerykańskiego cudu ma na swojej powierzchni wiele rys, które zaczynają sięgać coraz głębiej. I głębiej. Aż zaczyna się rozpadać. Jarosław Górski
Rynek dzieł sztuki ma spore powody do niepokoju. Dotyczy to w szczególności antykwariuszy handlujących dziełami starych mistrzów pędzla, gdyż nie dość, że na aukcję niezwykle rzadko trafiają warte fortunę płótna najznakomitszych malarzy, to jeszcze na dodatek coraz częściej dochodzi do skandali, gdyż okazuje się, że zamiast oryginału ktoś zapłacił ogromne pieniądze za zręcznie wykonany falsyfikat. Taki stan rzeczy sprawia, że coraz więcej znanych galerii popada w finansowe tarapaty i zmuszonych jest ogłaszać bankructwo. Sytuacji wcale nie poprawia fala brutalnych morderstw wśród najbardziej znanych handlarzy sztuką. Giną ci, którzy kiedykolwiek mieli w swoich atelier płótna Rembrandta, wystawiali je na aukcjach lub zetknęli się, choćby tylko przelotnie, z tymi najbardziej cenionymi na świecie i najbardziej chodliwymi obrazami. Wszystkie ofiary umierają w potwornych męczarniach, a każde z okrutnych morderstw można powiązać z konkretnym dziełem holenderskiego mistrza. Napięta atmosfera strachu i wzajemnej nieufności pogarsza się w chwili, gdy rozchodzi się plotka o rzekomych listach napisanych przez byłą kochankę Rembrandta, z którą malarz związał się po śmierci żony, Saskii, i której powierzał swoje tajemnice. Jedną z nich była wiedza o tym, jak w rzeczywistości powstawały obrazy, za które już współcześni w XVII wieku płacili grube pieniądze. Okazuje się, że na wielu z nich spod ręki Rembrandta wyszedł wyłącznie jego podpis. By ciemne sprawki najbardziej wziętego i świetnie prosperującego artysty nie wyszły na jaw, mistrz oskarżył byłą ukochaną o kradzież oraz rozpustę, co się skończyło dla nieszczęsnej kobiety zamknięciem w domu poprawczym. Nie przewidział tylko, że wzgardzona towarzyszka łoża, którą zastąpił kolejną wybranką, miała genialną pamięć, a do tego umiała pisać. Przepełniona żądzą zemsty sporządziła dokładny spis obrazów, które Rembrandt sprzedał przed wiekami jako swoje, a które w rzeczywistości namalowali jego uczniowie. Spis, który po ponad trzystu latach miał wstrząsnąć posadami świata sztuki i w imię którego co rusz ktoś tracił życie w straszliwych męczarniach. „Sekret…” to thriller trzymający w napięciu od pierwszej strony, pełen ciekawostek, anegdot i faktów z życia najbardziej znanego i cenionego malarza świata. Urszula Pawlik
Czas poza czasem
Sekret Rembrandta
tłum. Robert Reszke, Rebis, Poznań 2013, s. 270, 47,90 zł, ISBN 978-83-7510-835-4
Chris Carter
Egzekutor W jednym z kościołów w Los Angeles policja odkrywa zwłoki księdza. Podłoga spływa krwią, a ciało nie ma głowy. W jej miejsce morderca wstawił głowę psa. I napisał numer: 3. W drugim thrillerze Cartera czytelnicy znów spotykają policjantów z „Krucyfiksu” – Roberta Huntera, detektywa i psychologa oraz jego współpracownika i przyjaciela, Carlosa Garcię. Hunter podejrzewa, że ksiądz został zabity przez psychopatę i chodzi o zabójstwo rytualne, ale szybko zmienia zdanie, gdy pojawia się druga ofiara. A potem kolejna. Coś je łączyło – umarły w sposób, który je najbardziej przerażał. „Witaj w świecie swoich największych lęków. Wiem co śmiertelnie przeraża” – słyszą przed śmiercią „wybrańcy” Egzekutora. Ogień. Igła. Osy. Woda. Ból. Diabeł. Tak giną. Płoną. Toną. Cierpią niewyobrażalnie. Morderca ma najwyraźniej bujną wyobraźnię i ogromną wiedzę o swoich ofiarach. A nienawiść i okrucieństwo to jego broń i siła napędowa. „Dzieło sztuki czystego zła” – orzeka jeden z policjantów na widok stopionej twarzy Amandy Reilly, numeru cztery. Cóż, prawda okazuje się nieco bardziej „ludzka”. Siły piekielne nie maczały w tym palców, choć okazuje się, że człowiek potrafi zmienić się w diabła… Autor odważnie dołącza wątek parapsychologiczny w postaci obdarzonej niezwykłym darem Mollie – dziewczyny, która ma wizje i potrafi przewidzieć kolejny ruch mordercy… Carter potrafi omotać czytelnika i przekonac do zarwania nocy, byle tylko dowiedzieć się, co będzie dalej. „Egzekutor” to mocna rzecz. Z tych, co naprawdę wywołują dreszcz grozy, a nie zaledwie gęsią skórkę niepokoju. I Carter umiejętnie podsyca nasze lęki. A my przecież lubimy się bać. (hab)
Fascynująca rodzinna saga. Gęsta proza, bogactwo postaci i historia – poplątana jak korzenie oliwnego drzewa wydającego owoce, w których tkwi moc, zdaniem niektórych nawet tajemnica długiego i zdrowego życia. Tymczasem przedstawicielki rodu Kellerów mają zgoła inne tajemnice. Takie, których nie zdradzą mimo łączących ich więzi przed pozostałymi przedstawicielkami rodziny. Głową rodu jest Anna, która ma 112 lat i jest w pełni władz umysłowych i takoż fizycznych. Jej ojciec wskrzesił uprawę oliwek na terenie Kalifornii. Kobieta dogląda uprawy, a głowę jej zaprząta myśl o nieśmiertelności, skupia się na tym, aby zostać najdłużej żyjącą kobietą na ziemi. Zjawia się nawet badacz, aby odkryć sekret długowieczności nestorki roku. Pozostałe kobiety z rodziny skupiają się na swoich problemach, ale nie potrafią pomóc sobie nawzajem. Niepokojące dzieciństwo, frapująca dorosłość, nieodpowiedni mężczyźni, nieprzyjazne okoliczności… Czytelnik poznaje bohaterki stopniowo i z różnych perspektyw. Jeśli ktoś liczy na ciepłe opowieści rodzinne w kolorze sepii, niech lepiej po tę książkę nie sięga. Ta saga jest smutna, pełna niedomówień, tajemnic i destrukcyjnych emocji. To trudna opowieść, pełna drobnych przeskoków w przeszłość. Książka zachęca do życia w zgodzie z naturą, ale i w zgodzie z własnym sumieniem. (et)
tłum. Krzysztof Mazurek, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 416, ISBN 978-83-7508-623-2
tłum. Małgorzata Miłosz, Wielka Litera, Warszawa 2013, s. 368, ISBN 978-83-63387042-6
38
b i b l i o t e k a
a n a l i z
tłum. Alina Siewior-Kuś, Sonia Draga, Katowice 2012, s.414, ISBN: 978-83-7508-532-7
Courtney Miller Santo
Sekret drzewa oliwnego
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Spojrzenie
mężczyzny
Robert J. Szmidt
Apokalipsa według Pana Jana Jeśli wydaje Ci się, że przeżycie wojny atomowej to dobry pomysł – zastanów się jeszcze raz. Piekło kilkuset głowic atomowych obróciło wniwecz znany nam współcześnie świat. Jednak ludzie zdawali się być przygotowani na taki obrót historii. Dlatego na całym świecie powstał system schronów mających na celu ochronę najważniejszych osób w państwie, wybranych jednostek militarnych i rodzin najwyższych urzędników. Dzięki tym zabezpieczeniom mogli przetrwać apokalipsę i bezpiecznie czekać, aż radioaktywne pyły przestaną zabijać z każdym wdechem. Dane im było przeczekać urzeczywistnione najgorsze koszmary ludzkości. Tylko po to, by po przekroczeniu potężnych grodzi… znów stanąć do walki. I to oni nazwani zostaną Wyklętymi. To ci, którzy, jak żołnierze Bastionu z okolic Ślęży, wyjdą nietknięci radiacją i dowiedzą się czym jest gniew mieszkańców nowego świata. Bo przecież o niego właśnie chodzi – o świat pod nowymi, lepszymi rządami. Czy tajemniczy Pan Jan żyjący na zgliszczach Wrocławia ma w sobie tyle siły i charyzmy, by zjednoczyć rozbitą przez atomy Polskę? Czy będzie potrafił pójść najlepszą dla społeczeństwa ścieżką? A może to on jest niebezpiecznym niewypałem gorszym od największej nuklearnej głowicy? Bo przecież kiedy cywilizacji już nie ma, w ludziach budzą się ich największe pragnienia władzy, wymierzania sprawiedliwości i umiejętność rządzenia siłą. Człowiek okazuje się najgorszym ze zwierząt – mordercą własnej rasy. „Apokalipsa według Pana Jana” to rzeczywiście klasyka gatunku literatury postapokaliptycznej. Smaczku dodaje umiejscowienie jej akcji na ziemiach Rzeczypospolitej. To niezwykła opowieść o deprawacji człowieka i tym, do czego jesteśmy zdolni, kiedy dostaniemy do reki możliwość zmiany porządku świata. Szmidt zdaje się być kronikarzem błądzącym po ociekających wciąż radiacją ruinach naszej cywilizacji, zapisującym dokładnie wszelkie próby podniesienia się z popiołów. Oby nie okazał się profetą. (ko)
na sprawy kobiet,
tych szczęśliwych i tych poniżanych
HIT
Rebis, Poznań 2013, s. 328, ISBN 978-83-7510-972-6
Olis Nari Lang
Kakrachan Książka jest pierwszym tomem sagi zatytułowanej „Atlanci”. Olis Nari Lang to z kolei pseudonim autora, a może autorki, gdyż wydawca (także debiutant) konsekwentnie odmawia podawania personaliów. Jednak nie „problemy” z identyfikacją twórcy stanowią o wyjątkowości „Kakrachanu”. Tytuł ten mianowicie – będąc pełnokrwistą literaturą spod znaku SF – nawiązuje do gatunku zwanego „historical fiction”, chętnie odwołując się do artefaktów i monumentalnych budowli starożytnych cywilizacji. Historia losów głównych bohaterów rozgrywa się w scenerii mitycznej Atlantydy, a pierwszy tom w jednej z jej kolonii. Czytelnik wkracza w świat młodej Dalemy, która jak każdy młody człowiek kocha, pragnie zrozumienia i szuka swojej drogi w życiu. Jednak w 17. cyklu życia coś się zmienia, dziewczyna dowiaduje się o zdumiewających przedmiotach i budowlach, których istnienia nikt nie potrafi jej wyjaśnić. Zostaje z jednej strony otoczona ludźmi, którzy reprezentują ogromną wiedzę oraz władzę i nie boją się jej wykorzystywać, a z drugiej strony – spiskowcami, których motywów działania nie rozumie. Czytelnik łatwo może się domyślić, że Dalema będzie chciała poznać te tajemnice. I tu zaczyna się pasjonująca opowieść, napisana lekko, choć błyskotliwie, z polotem i ewidentnym słuchem językowym. Jeżeli takie mają być kolejne tomy „Atlantów”, to nie mogę się doczekać zarówno ich, jak i kolejnych książek tego… no właśnie. (kf) Wydawnictwo Azyl, Warszawa 2013, s. 592, ISBN 978-83-936753-3-3
Każda kobieta, niezależnie od posiadanego światopoglądu, chce wejść pod ramię mężczyzny, a każdy mężczyzna chce jej to ramię podać. I dotyczy to także najsilniejszych kobiet, które pełnią ważne funkcje społeczne i polityczne, chociaż one często nawet same przed sobą się do tego nie przyznają.
Ryszard Kalisz PATRONI:
Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.
Recenzje Adrian Tchaikovsky
Podniebna wojna To już ósmy tom sagi „Cienie pojętnych”. Świat owadopodobnych przeszedł na kartach powieści liczne transformacje, a losami jego mieszkańców targały wojny i międzyrasowe porachunki. Zdawać by się mogło, że to wszystko się skończyło, że czarno-złote imperium Os nie pała już żądzą podboju i zadawania cierpienia. Niektórzy mogliby powiedzieć, że nastał pokój. Tchaikovsky stworzył i wciąż rozwija fascynujące uniwersum. Wyraźnie czerpie z ciemnych części ludzkiej natury i przekazuje jej cechy swoim bohaterom. W tym świecie zaufanie to więcej niż słowo, a rasa może być wyrokiem śmierci. Bo pojętni to dawni służący, którzy nadal uczą się władać ogromnymi państwami. Jednak los czuwa nad równowagą świata, bo przecież niemożliwym jest by niepojętni całkowicie zniknęli. „Nadchodzi batalia, jakiej nie pamięta najstarszy z owadopodobnych” głoszą słowa na odwrocie książki. Jedno jest pewne, „Podniebnej wojny” nie zapomni nikt, kto weźmie w niej czytelniczy udział. (ko)
odmiennie są smutne. Czas pędzi, małe miasteczko na granicy Słowacji i Węgier, w którym cała czwórka dorastała, zmienia nazwy, przesuwają się granice państw, lecz nie stygną narodowe waśnie, a w grupie bohaterów jeden jest Słowakiem, drugi Węgrem, trzeci Żydem, a dziewczyna córką przedwojennego komunisty, po wojnie skazanego niesprawiedliwym wyrokiem na więzienie za kolaborację z wrogiem. W trudnych chwilach dopisuje im szczęście. Można powiedzieć, że zezowate szczęście, takie, które pozwala żyć dalej w niepewności. Sprawy osobiste nie układają się żadnemu z nich, ze sprawami zawodowymi bywa różnie, każde z nich napiętnowane jest jednak rozczarowaniem. Czy to z racji czasów i miejsca niefortunnego w środku kipiącej od politycznych namiętności Europy? Chyba nie tylko, choć autor bardziej koncentruje się na historii, niż na portretach psychologicznych swoich bohaterów. Historia obejmuje okres od września 1938 do września 1968 roku. Trzydzieści niespokojnych lat, trzydzieści lat zawiedzionych nadziei. Bohaterowie Rankova są straconym pokoleniem, ich rówieśnikom dzieje się równie przaśnie, drobnymi radościami próbują wypełnić brak perspektyw. Książka dostała Europejską Nagrodę Literacką za 2009 rok. (ł) tłum. Tomasz Grabiński, Wydawnictwo Good Books, Wrocław 2013, s. 466, ISBN 978-83-928051-6-8
tłum. Jarosław Rybski, Rebis, Poznań 2013, s. 696, 978-83-7510-925-2
Jonathan Littell
Cormac McCarthy
Zapiski z Homs
Sodoma i Gomora
tłum. Maciej Świerkocki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 440, 44,90 zł,
Czytelnicy „Łaskawych”, pełnego epickiego rozmachu arcydzieła powieściowej konstrukcji, mogli spodziewać się, że jej autor będzie próbował zdyskontować gigantyczny światowy sukces tej książki, i że wkrótce w księgarniach pojawi się kolejna wielka fabularna panorama. Tymczasem Littell fikcję na razie zarzucił. To co interesuje go najbardziej – kondycję człowieka w sytuacji zawieszenia mozolnie przez cywilizację wypracowywanych pokojowych norm, wojnę i okrucieństwo, bada teraz pisarz nie w archiwach i bibliotekach, ale w terenie, tam, gdzie właśnie wojna takie zawieszenie wymusza. Wypracowaną, wycyzelowaną formę artystycznej prozy zastępuje o wiele bardziej stosowna poszatkowana relacja na gorąco. Po podróży do zrujnowanej Czeczenii, Littell wybrał się do ogarniętej rewoltą Syrii. W styczniu 2012 roku spędził kilkanaście dni w Homs (znanym u nas jako Hims), mieście opanowanym przez powstańców walczących, przy zadziwiającej obojętności uwikłanego w geopolitykę świata, z reżimem Baszara Al-Assada. Książka Littella to w rzeczy samej zapiski. Czynione na gorąco, pozbawione konstrukcyjnej osi i niekoniecznie zmierzające do politycznych czy moralnych syntez. Ale właśnie im bardziej chaotyczne, tym lepiej oddające rzeczywistość miasta i kraju pogrążonego w chaosie. Przerażający jest świat, w którym nikt nie jest pewien, czy nie dosięgnie go kula snajpera albo odłamek z nie mającego żadnego militarnego sensu artyleryjskiego ostrzału. W którym człowiek ranny nie może liczyć na podstawową (jak się to nam, sytym Europejczykom zdaje) pomoc. W którym agenci tajnej policji porywają z ulicy kobiety, tylko po to, aby je zgwałcić. Ale w tym świecie ludzie jednak wciąż skrzykują się na demonstracje, mimo że nie wierzą ani w zagraniczną pomoc, ani w opamiętanie się tyrana. Chodzą, jeżdżą samochodami, po prostu żyją wśród stanowisk strzeleckich i pól ostrzału, tak jakby chcieli za wszelką cenę zachować wewnętrzną wolność. Mamy tu chaos, ale z przebijającym spod niego jakimś kiełkiem porządku. Niezwykła relacja. (jg)
ISBN 978-83-08-05062-0
tłum. Magdalena Kamińska-Maurugeon, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 280,
W wydawanym przez krakowskie Wydawnictwo Literackie cyklu dzieł jednego z najwybitniejszych żyjących pisarzy Stanów Zjednoczonych, Cormaca McCarthy’ego ukazuje się właśnie po raz pierwszy po polsku trzecia (po „Rączych koniach” i „Przeprawie”) część „Trylogii Pogranicza”. Rzecz dzieje się w latach 50. XX wieku na wciąż niedocywilizowanym pograniczu Teksasu z Meksykiem i jednym z zaskoczeń czytelnika, który do tych powieści sięgnie, będzie właśnie estetyka, scenografia i obyczajowość świata przedstawionego, bardziej kojarząca się z tą znaną z ukazujących surową rzeczywistość dziewiętnastowieczną westernów, niż ze znanym nam wizerunkiem amerykańskich sweet fifties ze skrzydlatymi krążownikami szos, bee bopem czy fryzurami utrwalanymi pomadą. W „Sodomie i Gomorze” bohater trylogii, Bill Parham po traumatycznych doświadczeniach dzieciństwa i wczesnej młodości w końcu znajduje swoje miejsce na ziemi. Prowadzi razem z kumplem Johnem Gradym gospodarstwo, zarabiając może skromnie, ale wystarczająco, aby żyć na jako takim poziomie i od czasu do czasu rozerwać się w miejscowym burdelu oferującym tłuste jak trzeba meksykańskie piękności. Niestety, podczas jednej z wizyt John wypatrzył tam świeży nabytek – kilkunastoletnią Magdalenę o twarzy dziecka i niepomny przestróg przyjaciela i wszystkich mądrzejszych od niego, zakochał się w niej, i to z wzajemnością. A przecież dziewczyna z burdelu nie jest swoją własnością. Nasi bohaterowie nie zaznają spokoju i stabilizacji, za którą tak tęsknili. McCarthy w „Sodomie i Gomorze” po raz kolejny zmaga się z amerykańską historią widzianą z perspektywy społecznych nizin i pogranicza, oferującego tym, którzy uwierzyli w jego mit, raczej krew i łzy, niż szanse i awans. I po raz kolejny pokazuje świat, w którym człowiek musi zmierzyć się z tym, co w nim i innych wcale nieludzkie: z namiętnościami i instynktami, a także ze ślepym losem. Jarosław Górski
34,90 zł, ISBN 978-83-08-05054-5
Pavol Rankov
Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)
Jeffrey Eugenides
Intryga małżeńska
Trzech przyjaciół zakochanych w tej samej dziewczynie, a w tle historia Czechosłowacji. Rok po roku, od pierwszego września do pierwszego września, Pavel Rankov opowiada o zdarzeniach, które nie40
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Powieść ma troje bohaterów, Madeleine, Leonarda i Mitchella. Wszyscy są studentami Uniwersytetu Browna w Providence w stanie Rhode Island. Jest początek lat 80. Dobiega końca rewolucja obyczajowa
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Recenzje w Stanach Zjednoczonych, a każdy z bohaterów jest zbuntowanym indywidualistą. Madeleine odcina się od rodziny, a wizyta rodziców, Altona i Phyllidy, w kampusie akademickim omal nie wyprowadza jej z równowagi. W jej życiu nie ma dla nich miejsca, czego oni wydają się zupełnie nie rozumieć. Młoda kobieta szuka spełnienia w seksie i w luźnych związkach z dwoma partnerami: Leonardem i Mitchellem. Pierwszy z nich jest swoistym geniuszem chorym na psychozę, drugi poszukuje sensu istnienia w dalekowschodnich religiach i wyrusza w daleką podróż: najpierw do Grecji, potem do Indii. Ale książka nie jest opowieścią o relacji pomiędzy kobietą i jej dwoma adoratorami, a w każdym razie nie tylko. Chodzi w niej o coś znacznie więcej. Powieść Jeffreya Eugenidesa, autora bestsellerowych i przeniesionych na ekran „Przekleństw niewinności”, jest w gruncie rzeczy opowieścią o literaturze i jej meandrach, głębiach i podtekstach. Bohaterowie chodzą na literaturoznawcze seminarium „Semiotyka 211” prowadzone przez „renegata” uczelni, profesora Michaela Zippersteina, będącego akademickim guru w zakresie rozumienia literatury. Razem ze swoim duchowym przywódcą tworzą elitarną, złożoną z dziesięciorga studentów grupę wtajemniczonych. Wspólnie penetrują zawiłe przekazy tytułowej „intrygi małżeńskiej” czyli fabularnego motywu występującego w powieści wiktoriańskiej. Zagłębiają się w ukryte znaczenia „Dumy i uprzedzenia” oraz „Rozważnej i romantycznej” Jane Austin, „Portretu damy” Henry’ego Jamesa, „Siostry Carrie” Theodore’a Dreisera. Czytają także Jamesa Fenimore Coopera, Siostry Bronte, Balzaka, Stendhala Levi-Straussa, Che Guevarę. Lista ich lektur, a także książek czytanych indywidualnie przez Madeleine jest wprost gigantyczna. Nazwiska pisarzy, intelektualistów, muzyków czy malarzy przewijają się przez cały utwór. A wypełniają go nie tylko działania bohaterów, ile przede wszystkim ich rozmowy, dyskusje, polemiki, wewnętrzne refleksje, rozważania, poszukiwania. Odbywają się one podczas imprez, spotkań towarzyskich, kontaktów seksualnych. Na naszych oczach bohate-
rowie spełniają się i frustrują, podejmują wyzwania i zrażają się do nich, metodą prób i błędów dochodzą do swoich celów – słowem, kreują siebie, budują swoje osobowości. „Intryga małżeńska” to powieść trudna, bardziej europejska niż amerykańska, bo silnie przesycona intelektualizmem i duchowością, dalekimi wędrówkami w obszary myśli. Jest peanem pod adresem wiedzy zawartej w literaturze, admiracją książki jako takiej, tak bardzo potrzebną – w czasach tabloidów, Internetu i obrazkowych opowieści – hołdem oddanym słowu pisanemu. Piotr Kitrasiewicz tłum. Jerzy Kozłowski, Znak, Kraków 2013, s. 494, 39,90 zł, ISBN 978-83-240-2120-8
poezja Witold Dąbrowski
Krajobraz z chmurą Obszernym wyborem wierszy „Krajobraz z chmurą” – wydanym jako tom szósty biblioteki poetyckiej „Zeszytów Literackich” pod redakcją Barbary Toruńczyk, której to serii znakiem jest nurek z Paestum – literatura polska odzyskuje nieco dziś zapomnianego, i to jak najbardziej niesłusznie zapomnianego, poetę Witolda Dąbrowskiego (1933-1978). Na tom zredagowany przez Justynę Dąbrowską składają się wiersze z czterech książek wydanych za życia autora, poczynając od „Rocznika 33” (1957), przez zbiory „Koncert hebanowy” (1966) i „Ognicha” (1971), kończąc na „Arrasowaniu” (1976). Do tego dochodzą wiersze z tomu „Portret trumienny”, wydanego już po śmierci poety, cudownym zbiegiem okoliczności, bo w roku 1982, a więc w stanie wojennym, a także zestaw około czterdziestu utworów zgromadzonych w dziale „Wiersze odnalezione”. Całość książki wieńczą trzy wspomnienia o poecie jego przyjaciół: poety i tłumacza Andrze-
17.Targi Książki w Krakowie
Kto czyta - nie pyta!
24-27paźdzernika 2013 www.ksiazka.krakow.pl
targi b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
41
Recenzje ja Mandaliana, kompozytora Edwarda Pałłasza oraz profesora Michała Głowińskiego, literaturoznawcy. Młodszemu czytelnikowi nazwisko Witolda Dąbrowskiego zapewne mówi niewiele, a był on jednym z najważniejszych przedstawicieli pokolenia „Współczesności”, zwanego także pokoleniem ’56, do którego należeli także Stanisław Grochowiak, Roman Śliwonik, Jerzy Harasymowicz, Halina Poświatowska czy Marek Hłasko. W latach 50., był współtwórcą Studenckiego Teatru Satyryków, a na początku lat 60., redaktorem naczelnym tygodnika „Współczesność”. Tłumaczył utwory Michaiła Bułhakowa, Bułata Okudżawy i Aleksandra Sołżenicyna, razem z Wiktorem Woroszylskim i wspomnianym wcześniej Andrzejem Mandalianem wydał w roku 1971 „Antologię nowoczesnej poezji rosyjskiej”. W roku 1976 był jednym z sygnatariuszy Memoriału 101, protestu polskich intelektualistów przeciwko planowanym zmianom w Konstytucji PRL, w ostatnich latach życia współpracował z wydawanym poza cenzurą Biuletynem Informacyjnym KOR. Zmarł nagle na zawał serca, miał ledwo 45 lat. Jakim był poetą? Siła by o tym mówić, na pewno poetą godnym obszernego szkicu krytycznoliterackiego. Mam nadzieję, że któryś z młodych literaturoznawców, jakiemu „Krajobraz z chmurą” trafił właśnie do rąk, taki szkic zaczął już pisać. Janusz Drzewucki Zeszyty Literackie, Wydawnictwo Waza, Warszawa 2012, s. 236, ISBN 978-60046-41-8
(który na swoim koncie ma nie tylko „Dojść do słonecznej strefy. Antologię współczesnej poezji węgierskiej”, ale także osobne wybory liryki tak wspaniałych poetów, jak János Pilinszky i Attila József). Szőcs (rocznik 1953) to pisarz z niezwykle dramatyczną biografią, którą Jerzy Snopek ze szczegółami prezentuje we wstępie do książki. Urodził się w 1953 roku w Siedmiogrodzie, w mieście Marosvásárhely (czyli w Tirgu Mures w Rumunii), studiował w mieście Kolożwar (czyli w Cluj-Napoca), był, że tak powiem, poddanym Nicolae Ceauşescu. Pierwszy tom wierszy wydał w 1975 w Bukareszcie. Szybko zaczął działać w opozycji, wydawał pismo samizdatowe, upominał się o prawa mniejszości węgierskiej w Rumunii, nic więc dziwnego, że prześladowała go tajna policja Securitate. Był wielokrotnie aresztowany i torturowany. W roku 1986 udało mu się wyjechać do Szwajcarii, w roku 1987 pojechał do USA, gdzie spotykał się w Sándorem Máraiem, największym pisarzem węgierskim XX wieku, tworzącym na emigracji. Podobnie jak Márai, związał się z Radiem Wolna Europa. W roku 1990 powrócił do Kolożwaru, przez dwa lata był sekretarzem generalnym Związku Demokratów Węgierskich w Siedmiogrodzie, potem przeprowadził się na Węgry, został wybrany senatorem. Obecnie jest prezesem węgierskiego PEN Clubu. Poezja Gézy Szőcsa jest polityczna, ale nie tylko, także metafizyczna i egzystencjalna, akcja liryczna tych wierszy rozgrywa się w Meksyku, w USA, w Walii, w Egipcie, biorą w niej udział św. Jan i Franz Kafka. (jd) tłum. Jerzy Snopek, Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 2013, s. 92,
Géza Szőcs
ISBN 978-83-63773-24-3
Poezje
Poezja węgierska cieszy się u nas uznaniem i popularnością. Po ważnych antologiach poezji węgierskiej XX stulecia Bohdana Zadury oraz Jerzego Snopka, po świetnym numerze węgierskim „Literatury na Świecie (nr 11-12/2012) zredagowanym przez Annę Górecką, spada nam z nieba pięknie wydany tom „Poezji” Gézy Szőcsa w przekładach Snopka
Jorie Graham
Prześwity Po tomach amerykańskich poetów tak znanych, jak John Ashbery i James Schuyler oraz Laurie Anderson, Biuro Literackie proponuje nam
17.Targi Książki w Krakowie
16. Konkurs o Nagrodę im. Jana Długosza
24-27paźdzernika 2013
24 paźdzernika 2013 ⓦPromocja polskiej nauki i kultury ⓦ Najwartościowsze książki i najwybitniejsi twórcy
Bogaty program seminaryjno-konferencyjny Liczne wydarzenia towarzyszące Targom na terenie całego Krakowa ⓦ Salony tematyczne:
Nagroda pieniężna dla autora najlepszej książki z dziedziny szeroko rozumianej humanistyki
• Salon Nowych Mediów • Salon Wydawców Akademickich • Salon Wydawców Katolickich • Salon Małe Ojczyzny – Kaszuby
Wyją inicjatkowa tywa
Patronat nad Salonem Małe Ojczyzny – Kaszuby: Urząd Miejski w Gdańsku Instytut Kaszubski Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie
Więcej informacji o Konkursie:
Więcej informacji o programie Targów:
www.ksiazka.krakow.pl 42
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
www.dlugosz.krakow.pl
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Recenzje tom autorki mniej w Polsce znanej, czyli Jorie Graham, która urodziła się w Nowym Jorku, w roku 1950. Jest poetką i antologistką, laureatką prestiżowych nagród, m.in. Pulitzera i MacArthur Genius Grant, przez kilka lat była rektorem Akademii Amerykańskich Poetów, obecnie pracuje jako profesor retoryki na Uniwersytecie Harvarda, czyli, że jest uniwersytecką koleżanką Stanisława Barańczaka. „Prześwity” to jej wiersze wybrane z lat 19802012. Na książkę składają się utwory z jedenastu tomików autorki, poczynając od debiutanckiego zbioru „Hybrids of Plants and of Ghosts” z roku 1980, a kończąc na jeszcze gorącym, bo z roku 2012 tomiku „Place”. Wierszom towarzyszy obszerny szkic „Na granicy poznania, zawsze pomiędzy”, w którym Ewa Chruściel pisze o fenomenie tej poezji, o jej jasnych i niejasnych znaczeniach. Jak wielu poetów amerykańskich, Graham operuje szerokim wersem, bardziej w rytmie prozy niż poezji, ze zrozumieniem jej tekstów czytelnik polski nie powinien mieć większych kłopotów, a jeśli już, to klucza do tej twórczości powinien szukać w programowym – jak się zdaje – wierszu zatytułowanym wprost „Do czytelnika”. (jd)
Maciej Niemiec był skrajnym indywidualistą, nie związał się z żadnym ugrupowaniem czy towarzystwem poetyckim, nie wpisał się w poetykę żadnej generacji, w żaden nurt literacki. Trzymał się na uboczu życia literackiego, od 1987 roku mieszkał i tworzył we Francji, do Polski przyjeżdżał stosunkowo rzadko, ale jego wierszy nie sposób było nie zauważyć. Publikował w „Twórczości”, w „Tygodniku Powszechnym”, ale nade wszystko w „Zeszytach Literackich”, nic więc dziwnego, że „Stan nasycenia” ukazał się jako tom siódmy serii poetyckiej „ZL” pod redakcją Barbary Toruńczyk. Wydał kilka znakomicie przyjętych przez krytykę literacką, krajową i emigracyjną, zbiorów wierszy, takich jak: „Cokolwiek, ponieważ” (1989), „Kwiaty akacji” (1994), „Ulica wód” (1996) czy „Dance or die” (2003). Był laureatem prestiżowych nagród: Kościelskich, Karla Dedeciusa, Zygmunta i Marii Zaleskich. Miał swoich czytelników, swoich recenzentów, nie pisał dla nikogo. Wybór wierszy obejmujący jego twórczość z ostatnich piętnastu lat przekonuje, że bardziej niż poezją polską, inspirował się liryką francuską i angielską, którą znał zresztą bardzo dobrze, o czym mogłem się przekonać kilka lat temu, w trakcie towarzyskiej rozmowy przy kawie w literackiej kawiarni „Czytelnika” przy ulicy Wiejskiej w Warszawie. Pisał szerokim wersem, wiersze rozbudowane pod względem strukturalnym, wieloczęściowe, układające się w tematyczne cykle. Był poetą głębokiego oddechu, długiego dystansu. Znakomicie panował nad słowem, jak to poeta dla którego nie ma życia poza poezją. (jd)
tłum. Ewa Chruściel i Miłosz Biedrzycki, Biuro Literackie, Wrocław 2013, s. 168, ISBN 978-83-63129-24-8
Maciej Niemiec
Stan nasycenia
Zeszyty Literackie, Warszawa 2012, s. 120, ISBN 978-60046-38-8
„Stan nasycenia” to ostatni zbiór wierszy Macieja Niemca, zmarłego śmiercią samobójczą w Paryżu 25 stycznia tego roku, powiększającego tym samym zastęp poetów przeklętych. Jak głosi podtytuł, książka ta oprócz wierszy z lat 1996-2010 zawiera także kilka przekładów poezji francuskiej, m.in. Charlesa Baudelaire’a, Paula Eluarda oraz Michela Deguy (nawiasem mówiąc, przyjaciela Edwarda Stachury), którego zresztą obszerny tom prozy poetyckiej „Temu co się nie kończy. Tren” ukazał się w Polsce równo dziesięć lat temu właśnie w tłumaczeniu Niemca.
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
Piotr Mitzner
W oku kuku Podziwiam konsekwencję z jaką Piotr Mitzner uprawia równocześnie eseistykę i poezję. Profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, redaktor ukazującego się w języku rosyjskim miesięcznika „Nowa Polsza”, jest autorem zbiorów eseistycznych „Gabinet
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
43
Recenzje cieni” i „Biedny język”, książki o Annie i Jarosławie Iwaszkiewiczach, ale także tomików poetyckich: „Myszoser”, „Pustosz”, „Podmiot domyślny”. Nie zaniedbuje żadnego z wybranych przez siebie rodzajów literackich. W roku 2009 wydał poemat „Niewidy”, zaś w roku 2012 tom szkiców „Droga do Rosji”, a teraz zbiorek wierszy pod przewrotnym tytułem „W oku kuku”. Wiersze Mitznera są skondensowane i lapidarne, wers w jego wierszu to zazwyczaj dwa, trzy słowa. Poeta pisze jasno i precyzyjnie, chociaż trzeba przyznać, że tym, co najciekawsze w jego poezji okazuje się nie to, co na zewnątrz wiersza, ale to, co wewnątrz. Liryka tego poety – czasami poważna, czasami niepoważna, najczęściej jednak ironiczna i autoironiczna – to liryka z drugim dnem i wbrew pozorom nie tak łatwo poddaje się krytycznoliterackiemu opisowi. Wcześniejsze książki tego autora nominowane były do prestiżowych nagród: Nike, Silesius, Cogito, ale żadnej z nich nie zdobyły. Pora docenić w Piotrze Mitznerze poetę. (jd)
się wydarzeń u tak wpływowego dziennikarza i uznanego obserwatora polskiej rzeczywistości nie tylko politycznej. Książka Gugały jest więc z jednej strony bardzo interesującym autoportretem wybitnego przedstawiciela medialnego establishmentu, obdarzonego dobrym piórem, choć w swoich poglądach, ujęciach i rozpoznaniach dość przewidywalnego liberała idealnego środka najgłówniejszego nurtu. Z drugiej strony czytanie polemik i przypominanie połajanek w sprawach dawno już przebrzmiałych i przewałkowanych dziesiątki razy, bazujących często na informacjach, które bieg rzeczy zweryfikował i sfalsyfikował, dostarcza umiarkowanych czytelniczych i poznawczych walorów. Ale z pewnością pasjonaci polityki powinni tę książkę kupić i przeczytać. Jedni odnajdą w niej bardzo dobrze i przejrzyście napisane potwierdzenie własnych poglądów, inni, szczególnie ci prawoskrętni, okazję do kolejnego, tak przecież przez nich lubianego, oburzenia. (jg) Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2012, s. 352, ISBN 978-83-7659-752-2
tCHu, Warszawa 2013, s. 96, ISBN 978-83-63104-04-7
Historia
Poradniki
Przemysław Semczuk
Harriet Lerner
Czarna Wołga
100 zasad udanego związku
Jerzy Nasierowski, Jan Gerhard i Zdzisław Marchwicki to tylko niektórzy bohaterowie tego zbioru nader zajmujących reportaży retro. Autor, obficie czerpiąc z archiwaliów, także tych przechowywanych
tłum. Aldona Możdżyńska, G+J, Warszawa 2013, s. 312, ISBN 978-83-7778-302-3
esej i felieton Jarosław Gugała
Doskonale a nawet gorzej Szef telewizyjnych polsatowskich „Informacji”, Jarosław Gugała, wydał właśnie zbiór swoich felietonów politycznych z ostatnich kilku lat. Przedsięwzięcie takie ma zarówno swoje wady i zalety. Felieton to forma ulotna, o bardzo krótkim terminie przydatności do spożycia, a czytanie o sporach czy politycznych przetasowaniach dawno już zapomnianych i przykrytych grubą warstwą kolejnych, może czytelnikowi dostarczać przyjemności podobnej, co konsumowanie wędlinki zapomnianej od miesięcy gdzieś na dnie lodówki. Z drugiej strony dobrze jest, kiedy możemy prześledzić sposób myślenia, reagowania na wydarzenia, ewolucję poglądów i punktów widzenia pod wpływem zmieniających 44
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
Przemysław Semczuk
Człowiek z cienia – Brak mi w książce dwu opowieści: o zabójstwie Bohdana Piaseckiego oraz o Władysławie Mazurkiewiczu… – Faktycznie o „sprawie Piaseckiego” wspomniałem zaledwie. Po pierwsze dlatego, że jest to sprawa polityczna, a nie zwykłe przestępstwo kryminalne. Nie ulega wątpliwości, że Bohdana zamordowano właśnie dlatego, że był synem działacza politycznego. Peter Raina wnikliwie to zbadał i opisał, choć niektórzy historycy twierdzą, że jego opracowania wymagają uzupełnień czy też korekt. O Mazurkiewiczu też napomknąłem. Wiele zbrodni z uwagi na ograniczoną objętość książki musiałem zupełnie pominąć. Materiału mam tyle, że nadrobię to w drugiej części – ukaże się za rok. – Przedstawia pan, jak istotną rolę w walce z pospolitymi przestępcami w PRL odgrywali T.W. i K.O. – Tajni Współpracownicy i Kontakty Operacyjne służyły różnym celom – nie tylko do rozprawy z opozycją, czy Kościołem. Agenturę wykorzystywały wszystkie piony MSW: dewizówka, obyczajówka, przestępstwa gospodarcze… – Czemu utajnia pan niektórych (anty)bohaterów? – Zmieniłem nazwiska tym, którzy odbyli kary, wyroki zostały zatarte i zgodnie z prawem nikt nie ma prawa ujawniać personaliów. Co więcej, nawet bliscy często nie znają ich przeszłości. – Książka poświęcona jest pamięci Grzegorza Sommera… – Niektóre z tych kryminalnych afer przypomniano w „Newsweeku”, gdy kierował on działem krajowym. Odszedł nagle. Bardzo go cieszyło odkrywanie historii. Teksty historyczne zyskały wtedy mocną pozycję na łamach tygodnika. Ale kierownik działu jest dla czytelników anonimowy. Dedykacja w książce być może sprawi, że czytelnik zainteresuje się, kim był Grześ Sommer, który zawsze pozostawał w cieniu. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert fot. Tomasz Mielech
Poradnik, który przedstawia podstawowe i proste zasady do bycia zgodną i udaną parą. Bardzo często przez prozę życia codziennego, stres zapominamy o nich, dlatego warto sięgnąć do tej książki, aby przeanalizować własne zachowanie i wprowadzić choćby drobne zmiany, poprawiając komfort życia swój i partnera. Autorka podpowiada jak rozwiązywać, łagodzić problemy na różnych etapach i w różnych sytuacjach życiowych. Czasami są to bardzo prozaiczne sytuacje, lecz właśnie z nich składa się nasze życie i przez nie może popsuć się nasz związek. Pierwszy rozdział „Bądź serdeczny” jest to podstawowa zasada relacji z drugim człowiekiem, o której jakże często zapominamy. Uświadomienie sobie właśnie takich małych rzeczy pozwoli nam lepiej funkcjonować w związku i spojrzeć na niego z innej perspektywy. Tak naprawdę bardzo dużo zależy od nas samych i chyba to jest główny cel tej książki. Zmiany powinniśmy zaczynać od siebie. Może mniej krytykować, bardziej słuchać partnera i nie stawiać na swoim przy każdej kłótni… Autorka porusza również bardzo trudne tematy, takie jak kontakt z przybranymi dziećmi czy zmiany w związku po urodzeniu dziecka. Książka została napisana w przystępny, zrozumiały sposób z wieloma przykładami sytuacyjnymi z doświadczenia terapeutycznego autorki, co jest wielkim atutem tego poradnika. Poza tym sama autorka obiecuje: „jeśli wybierzesz z tej książki dziesięć zasad (najistotniejszych i najcenniejszych dla ciebie) i będziesz je konsekwentnie stosował, dasz swojemu związkowi ogromną szansę na sukces”. Polecam i życzę powodzenia! (kb)
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej, odkurza sprawy, którymi przed laty żyła cała Polska. Ale także te mniej znane, jako choćby próby wyłudzenia okupu poprzez fałszywe alarmy bombowe w samolotach LOT-u, groźbę zatrucia jeleniogórskich wodociągów przy pomocy cyjanku potasu, kradzieże cennych dzieł sztuki z wrocławskich i szczecińskich muzeów, względnie fałszerstwa banknotów oraz monet. Teksty te w skróconych wersjach publikował na łamach „Newsweeka” Przemysław Semczuk, pracujący obecnie nad drugą częścią swego pitavalu. Czy znajdą się w nim opowieści o: Zygmuncie Bielaju vel Iwanie Ślezce, Czesławie Śliwie alias Jacku Ben Silbersteinie, Antonim Wronie, Januszu Dębińskim i Konstantym Federze, Janie Sojdzie i Józefie Adasiu, Mariuszu Trynkiewiczu tudzież Katarzynie Orzechowskiej? (to-rt) Znak, Kraków 2013, s. 400, ISBN 978-83-240-2129-1
Tadeusz M. Lupar
344 dni internowania Lecha Wałęsy Wspomnienia oficera BOR pilnującego internowanego Lecha Wałęsy, który od 13 grudnia 1981 roku spędził 11 miesięcy w odosobnieniu, ale i w komfortowych warunkach. Najpierw w Chylicach, potem Otwocku, na koniec w Arłamowie. Efekt pobytu tam, czyli nadwaga, do dziś mu doskwiera. „Objawy załamania Lecha przyszły 20 grudnia. Rano (…) oświadczył, że zaczyna głodówkę. Przeleżał do wieczora, w końcu (…) powiedział, że przerywa głodówkę i poprosił o kolację. Podano mu baleron, boczek, a następnie kaszankę i pasztetową, herbatę oraz wódkę i piwo – o co dodatkowo poprosił” – wspomina autor, ukazujący tamte dni od kuchni, gdzie: „pracowały dwie kucharki, a do stołu podawało dwóch kelnerów w marynarkach i muszkach. Używano wspaniałej zastawy stołowej. (…) Na śniadanie przygotowywano szwedzki stół, na obiad był wybór kilku dań, a kolacja – wedle życzenia. (…) Brak ruchu na świeżym powietrzu powodował powolną zmianę w wyglądzie Wałęsy. (…) Zaczął tyć w sposób coraz bardziej widoczny. (…) Byliśmy tu wszyscy na jednym garnuszku i każdy z nas jadł to samo. Z tym, że my codziennie biegaliśmy po parku i ćwiczyliśmy, żeby utrzymać tzw. kondycję bojową. Lechu uznawał tylko spacery – i to rzadko – częściej wędkowanie i ping-ponga. (…) Chodził w kapciach i dresie. Nie golił się. Broda (…) urosła tak jak i włosy. Przestał przykładać wagę do swego wyglądu”. Już wtedy uwidoczniła się pycha Wałęsy. „Dumny był z faktu zgłoszenia go do Nagrody Nobla, a oburzał się, że w komentarzach radiowych porównuje się go z Beginem. Pytał, dlaczego go raczej nie porównują z Matką Teresą z Kalkuty? Na to jeden z borowców odpalił: »bo masz wąsy«. I wszyscy ryknęli śmiechem”. Dowcip Wałęsy niewiele rozwinął się od czasu sztubackiego „żartu” z nasikaniem do chrzcielnicy, zrelacjonowanym przez Pawła Zyzaka w biografii pierwszego przywódcy Solidarności: „Zainteresował się stojącym w salonie telefonem rządowym. Niestety znalazł też spis telefonów. (…) Wtedy chyba przyszedł mu do głowy szatański pomysł. Dostał od nas pozwolenie na samotne poruszenia się po domu w strefie sypialnia-salon. (…) Nikomu z nas nie przyszło do głowy pilnować telefonu. Bomba wybuchła, gdy w gabinecie Rakowskiego zadzwoniła »rządówka«. On sam odebrał i w słuchawce usłyszał »Ty ch…«, po czym rozmowę przerwano”. Powrócono do niej siedem lat później, przy Okrągłym Stole. Bez pośrednictwa telekomunikacji i – chyba – epitetów. Tomasz Z. Z apert Bellona, Warszawa 2013, ISBN 978-83-11125-83-4
Albumy (red.) Dorota Folga-Januszewska
Muzea polskie
Nasz kraj jest pełen muzeów! We wrześniu ubiegłym roku wyróżniliśmy nagrodą „Książki Miesiąca” przewodnik prof. Doroty Folgi-Ja-
Recenzje nuszewskiej zatytułowany „1000 muzeów w Polsce”, a w nowej pracy opracowanej przez tę samą autorkę, czytamy, że „od 2000 roku przybywało średnio dziesięć muzeów rocznie, w tym nowe oddziały wielkich muzeów”! Obraz, jaki wyłania się z nowej książki, która z jednej strony zawiera wyczerpującą analizę obecnego stanu polskiego muzealnictwa, a z drugiej jest bardzo szczegółowym i jednocześnie albumowym przedstawieniem najciekawszych placówek i najważniejszych obiektów z ich zbiorów, jest imponujący. Grupa wybitnych specjalistów prezentuje wszystkie typy muzeów, o których wielu z nas nawet nie ma pojęcia: muzea narodowe i regionalne, kościelne, historyczne i archeologiczne, etnograficzne, a także uniwersyteckie i historii nauki, przyrodnicze i techniczne, a do tego także zlokalizowane zagranicą czy dawne rezydencje magnackie czy szlacheckie. Dodajmy jeszcze do tego tak nowe zjawiska jak Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, czy bardzo specyficzne placówki omówione w zamykającym album „Postscriptum” jak „muzea pamięci”, a wśród nich Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu czy Państwowe Muzeum na Majdanku w Lublinie albo Muzeum Powstania Warszawskiego czy powstające Muzeum Historii Żydów w Warszawie, a także muzea sztuki nowoczesnej, wśród których szczególne miejsce zajmuje krakowski MOCAK. Album jest wspaniałym osiągnięciem wydawcy i autorów projektu graficznego (prof. Lech Majewski i Eugeniusz Dominik Łukasiak), ale przede wszystkim Doroty Folgi-Januszewskiej, która w swym dorobku ma ponad 250 książek, katalogów, artykułów i opracowań oraz scenariusze 50 wystaw. Jest w muzealnictwie niewątpliwym autorytetem, związana była od 1979 roku z Muzeum Narodowym w Warszawie, którego była wicedyrektorem, a potem w latach 2007-2008 kierowała tą czołową instytucją muzealną w Polsce. Obecnie jest dyrektorem Instytutu Muzeologii na UKSW w Warszawie. (pd) Bosz, Olszanica 2012, s. 256, 99,90 zł, ISBN 978-83-7576-139-9
Marco Bussagli
Galerie Rzymu. Arcydzieła malarstwa Wspaniała książka z wielkiej serii! I do tego bardzo zaskakująca. Zawiera najwybitniejsze dzieła malarstwa światowego zgromadzone w dziewięciu rzymskich galeriach – sześciu państwowych i trzech prywatnych, należących do znakomitych rodów rzymskich. Eksponowane są w słynnych i okazałych budowlach – w willi Borgese oraz w pałacach: Colonna, Doria Pamphij, Barberinich, Corsinich, Pallavicini Rospigliosi czy Spada, a także Narodowej Galerii Sztuki Współczesnej i Pałacu Konserwatorów na kapitolińskim wzgórzu. Atmosferę pracy nad urzekającą publikacją dobrze oddaje zamykający ją dopisek Antonio Stelli, prezesa Magnus Edizioni, włoskiego wydawnictwa, edytora oryginalnej wersji albumu, który ogłasza, że jest „wdzięczny zwłaszcza księciu Prosperowi Colonnie, obdarzonemu niezwykłą kulturą i wrażliwością, który całkowicie bezinteresownie otworzył przed nami drzwi wspaniałych zbiorów rodowej galerii”. Autor albumu jest wytrawnym znawcą sztuki, twórcą wielu znaczących publikacji i inicjatorem ważnych wydarzeń artystycznych. Zadziwienie budzi jego szczególny dobór prezentowanych obrazów, jakże daleki od powszechnego obrazu muzeów Wiecznego Miasta, wśród których największą sławą cieszą się przecież zbiory watykańskie i kolekcje dzieł religijnych. Z pewnością publikacja polskiej wersji albumu przyczyni się do zainteresowania się innymi rzymskimi kolekcjami ze strony tak licznie odwiedzających Rzym polskich turystów. Gdy już obejrzą Muzeum Watykańskie, nawiedzą najważniejsze bazyliki, Forum Romanum i inne zabytkowe ruiny, na pewno z wielkim zadowoleniem, ale i zaskoczeniem, przyjmą zaproszenie do rzymskich galerii z tego szczególnego adresu. Z zaskoczeniem, bo znajdą w nich nie tylko sztukę bardzo klasyczną, ale też – czego mogą się zupełnie nie spodziewać w Rzymie – obrazy mistrzów dwóch ostatnich wieków – od Vin46
b i b l i o t e k a
a n a l i z
centa van Gogha, Claude’a Moneta przez Amedeo Modiglianiego, Pieta Mondriana, Marcela Duchampa, Wassily’a Kandinsky’ego po zamykającego tom Mana Raya i jego wieloznacznej pracy „Mr Knife and Mrs Fork”, która jest „asamblażem z przedmiotów kuchennych”. (pd) tłum. Hanna Borkowska, Arkady, Warszawa 2013, s. 440, ISBN 83-213-4793-6
Daniel Falconer
Hobbit. Niezwykła podróż. Kronika 1. Sztuka tworzenia filmu
Album towarzyszący premierze filmowego „Hobbita” to książka w pełni godna miana publikacji XXI wieku. Efektowna twarda oprawa zdobiona złoceniami skrywa prawdziwą skarbnicę wiedzy o filmie, w szczególności jego konceptualnej kuchni. W każdym z rozdziałów ukazano etapy tworzenia i powstawania kolejnych miejsc, postaci, przedmiotów, zdarzeń. Zaczynając zwykle od opisu genezy w formie wspomnień twórców – designerów, artystów rzemieślników zaangażowanych w ich wykonanie – poprzez szkice, kolorowe ilustracje projektowe po obrazy, jakie znamy z kinowego ekranu. Łącznie ponad tysiąc ilustracji. Autorem całości jest Daniel Falconer, starszy projektant koncepcyjny w Weta Workshop doskonale rozumiejący prezentowaną materię. Ponad połowę zajmuje prezentacja głównych bohaterów – hobbitów, krasnoludów (różnych epok), czarodziejów. Potem – tak jak w filmie – dzikie kraje, trolle, góry z olbrzymami, spotkanie z orkami i gollumem, atak wargów i… już! Ciąg dalszy zapewne w tomach kolejnych, towarzyszących kolejnym częściom obrazu kinowego. Jednak, jako że album powstawał równocześnie z procesem produkcji filmu znalazło się w nim kilka elementów zdradzających nieco przyszłe wątki. Dodatkowo na wyklejkach książki znaleźć można mapę Thorina i kontrakt Bilba. Takie smaczki dla prawdziwych fanów. Tomek Nowak tłum. Magdalena Ufland, Amber, Warszawa 2012, s. 208, 89,80 zł, ISBN: 978-83-241-4404-4
Biografie, wspomnienia Vaddley Ratner
W cieniu drzewa banianu O tragedii narodu Kambodży podczas dyktatury Czerwonych Khmerów (1975-79) napisano już wiele. Można powiedzieć, że książka Vaddley Ratner jest kolejną autobiograficzną opowieścią o tamtym czasie. Jednak wyróżnia ją sposób narracji i sama bohaterka, opisująca swoje przeżycia oczami dziecka, jakim wówczas była. Raami, pięcioletnia księżniczka wychowuje się w stolicy Kambodży Phnom Penh, w dobrobycie i w pięknym domu z ogrodem i rozłożystym drzewem banianu. Drzewo jest symbolem ukorzenienia, stabilizacji i piękna życia, które zarówno dla Raami i jej rodziny, jak i dla wielu innych rodzin w Kambodży przeminęło bezpowrotnie wraz z wkroczeniem Czerwonych Khmerów do Phnom Penh. Otaczana miłością rodziców, niani i służby, pięcioletnia dziewczynka została z dnia na dzień pozbawiona swojego dotychczasowego życia i przez kolejne cztery lata poddawana torturze głodu i niepewności. Opisuje swoje smutne doświadczenie pozornie nieprzystającym do tematu poetyckim, a zarazem prostym językiem. Językiem dziecka, które nie do końca ma świadomość, co dzieje się wokół, a jednak czuje i odbiera rzeczywistość niezwykle adekwatnie. Na pierwszy plan tej opowieści wysuwa się piękna relacja dziewczynki z ojcem, księciem Sisowathem. Wydaje się, iż to właśnie wspomnienie jego miłości i mądrości pozwoliło córce przetrwać. Choć ostateczna liczba ofiar reżimu nie jest znana, szacuje się, że wymordowano jedną piątą całego narodu. Do tej pory w Kambodży
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
trudno znaleźć rodzinę, która nie poniosła w tym czasie strat wśród bliskich. (kg) tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 408, ISBN 978-83-7839-393-1
FRANCISZEK
BIOGRAFIA PAPIEŻA
Krystyna Sienkiewicz
Cacko
Pierwsza książka „aktorska” tego roku, ale z pewnością nie ostatnia. Wyróżniająca się szatą graficzną, jak i bezpretensjonalną narracją. „To nie jest biografia. Nie ma tu dat, nie ma chronologii (…). To zaproszenie do świata lirycznej komediantki Krystyny Sienkiewicz. To podróż po życiowych drogach i bezdrożach pamięci. To również manifest urody życia i umiejętności cieszenia się z rzeczy małych i dużych, radzenia sobie w każdych okolicznościach oraz postrzegania wszystkiego w jasnych barwach” – zachęca do lektury autorka, której przodkowie pochodzą z Grodzieńszczyzny. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, a przygodę ze sceną teatralną rozpoczęła w połowie w lat 50. na deskach Studenckiego Teatru Satyryków. Uzyskawszy uprawnienia aktorskie, jako ekstern występowała w warszawskich teatrach: Ateneum, Rozmaitościach, Syrenie, Komedii, Polskim. Kreacje filmowe stworzyła w: „Motodramie”, „Rzeczpospolitej babskiej”, „Lekarstwie na miłość” oraz „Rodzinie Leśniewskich”. Najbardziej jednak jest chyba utożsamiana z kabaretem. Za sprawą Olgi Lipińskiej wraz z Barbarą Wrzesińską stworzyła niezapomniany duet – Siostry Sisters. Wywoływała salwy śmiechu jako wieloletnia asystentka ś.p. profesora mniemanologii stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego. Od lat mieszka w wyremontowanej wedle własnego projektu przedwojennej wilii na warszawskich Bielanach. Pomimo kłopotów ze wzrokiem wciąż jest czynna zawodowo. Skupia się na pomocy potrzebującym, niechcianym zwierzętom i chorym dzieciom. Jej motto to przesłanie Juliana Tuwima: „Żyj tak, żeby potem, jak ciebie zabraknie, ludziom było nudno”. (to-rt) Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 176, ISBN 978-83-7839-417-4
Helga Weissova
DZIECIŃSTWO, MŁODOŚĆ, KAPŁAŃSTWO. PASTERZ WŚRÓD UBOGICH BUENOS AIRES.
oprawa twarda z obwolutą s. 176, cena 29,90 zł
Dziennik Helgi Drugie – obok „Dziennika” Anny Frank – tak obszerne wspomnienia dziecka z pobytu w obozie koncentracyjnym. Autorka zaczęła pisać pamiętnik w 1938 roku. Miała osiem lat i mieszkała z rodzicami w Pradze. Dobrze im się wiodło, ale z racji żydowskiego pochodzenia stali się ofiarami niemieckiej inwazji. Ojciec stracił pracę, dziewczynka możliwość nauki. Niebawem rozpoczęły się deportacje. Razem z rodzicami Helga trafia do obozu w Terezinie, skąd po trzyletnim pobycie jej ojciec zostaje przetransportowany do Auschwitz. Helga z mamą wkrótce podążają za nim. Wcześniej wuj dziewczynki ukrywa jej pamiętnik, zamurowując go w ścianie. Nastolatce cudem udaje się przeżyć obozowe piekło. Powraca do Pragi, gdzie opracowuje swe wojenne notatki, pisane ołówkiem na kartkach zeszytu szkolnego i własnoręcznie ilustrowane. To właśnie plastyka stanie się wyborem życiowym Helgi. Została uznaną malarką. (to-rt)
ANDREA TORNIELLI biograf ostatnich papieży, słynny watykanista, ujawnia niezwykłą historię życia człowieka, który został Ojcem Świętym.
Patronat medialny:
tłum. Aleksander Kaczorowski, Insignis, Kraków 2013, s. 224, ISBN 978-83-63944-04-9
Tomasz Lach
Ostatni tacy przyjaciele Autor relacjonuje 16 miesięcy pobytu swojego ojczyma Krzysztofa Komedy w USA. Podkreśla, że znacznie gorzej niż w muzyce wiodło mu się w życiu prywatnym. Czemu wielki jazzman zmarł? Czy winny był wypadek podczas spaceru, czy opilstwo Marka Hłaski, który taszcząc pijanego przyjaciela, spuścił go z wysokości na asfalt? Pozostała po Komedzie nieprzemijająco piękna muzyka i legenda Pola-
dział sprzedaży 41 349 50 50
www.jednosc.com.pl
Recenzje ka, któremu Hollywood przychyliło nieba. Tymczasem z książki Tomasza Lacha wynika, iż potentaci fabryki snów na wieść o kłopotach zdrowotnych pracującego dla nich muzyka, odmówili finansowania jego leczenia. Najbardziej tragiczną postacią tej poruszającej prozy jest ten trzeci – Marek Niziński. To jego zdjęcia na zawsze zatrzymały w kadrze wzloty i upadki pozostałych przyjaciół. To on wspomagał pierwsze kroki w USA: Elżbiety Czyżewskiej, Romana Polańskiego, Jerzego Skolimowskiego, Witolda Kaczanowskiego… Lekturze, naszpikowanej gwiazdami Hollywood oraz atmosferą balang z alkoholem, papierosami, narkotykami i jazzem w tle,
przyświeca motto ze zbioru reportaży Krzysztofa Kąkolewskiego pt. „Jak umierają nieśmiertelni”: „To, co prezentuję czytelnikom, należy do gatunku, który nazywam »baśnią udokumentowaną«”. Autor zapowiada ciąg dalszy, na który czekam z niecierpliwością. (to - rt) Latarnik, Warszawa 2013, s. 656, ISBN 978-83-60000-98-4
Religia Jacek Święcicki
Na Ziemi Świętej
Tomasz Lach
Ten trzeci fot. archiwum
– Z tercetu bohaterów pańskiej książki jeden jest nieomal anonimowy… – O ile Krzysztof Komeda i Marek Hłasko, za sprawą swojej twórczości weszli do kanonu narodowej kultury, o tyle Marek Niziński kojarzony jest przez nielicznych. Rocznik 1936 – opuścił Polskę jako 20-latek – w ramach łączenia rodzin. Istniała taka możliwość przez kilka odwilżowych miesięcy. Ojciec Nizińskiego przed wojną renomowany i zamożny fryzjer, a podczas wojny kurier Armii Krajowej, zbiegł z komunistycznej Polski wkrótce po zakończeniu II wojny światowej. Osiadł w Wielkiej Brytanii i chciał się połączyć z rodziną. – Ale był już rozwiedziony z matką Marka – Ewą Krzyżanowską, z której wspomnień obficie pan czerpał… – Nie wiadomo czy rozstali się jeszcze przed, czy w trakcie wojny, dokumenty rozwodowe się nie zachowały, oficjalnie byli zatem małżeństwem i w takich okolicznościach Marek z matką wyjechali do Anglii. Opiekowałem się Ewą Krzyżanowską po jej powrocie do Polski w połowie lat 80. ubiegłego stulecia. Umarła w 1996 roku mając 91 lat. Wielokroć rozmawialiśmy o emigracyjnym życiu i artystycznych Polonusach. Nie chciała jedynie odsłaniać własnej przeszłości. Dowiedziałem się tylko, że za młodu marzyła o karierze aktorskiej, a całą rodzinę straciła podczas okupacji niemieckiej. Byli właścicielami kilku kamienic w Radomiu, oglądałem rodzinne albumy fotograficzne, które zniszczyła przed śmiercią. Była osobą wykształconą, znała języki obce: francuski, niemiecki, angielski, ale klęła w jidysz. Przypuszczam więc, że wywodziła się z zamożnego mieszczaństwa żydowskiego, zapewne zasymilowanego. Wątpię by nazwisko, którego używała, było jej rodowym. Tajemnic dotyczących biografii tej kobiety nie da się już chyba wyjaśnić. Zabrała je ze sobą do grobu, a raczej Bałtyku, bo tam – zgodnie z testamentem – rozsypałem jej prochy. – Z kolei Marek Niziński spoczął w Pacyfiku… – Tak zadecydowała jego matka po samobójczej śmierci tego metaloplastyka, prozaika, a zwłaszcza fotografika, który artystyczną drogę życia rozpoczął w sławnym zakopiańskim liceum plastycznym prowadzonym przez Antoniego Kenara. Niziński od lat młodzieńczych zmagał się z alkoholowym nałogiem. Nie pomogła przeprowadzka do lrlandii, a potem USA, ani kolejne małżeństwa. Samobójstwo było jego świadomym wyborem, o czym świadczy starannie przygotowana dawka medykamentów popitych alkoholem. Ten niezmiernie życzliwy i pomocny wielu polskim emigrantom człowiek powiadał, że czuje się już śmiertelnie zmęczony życiem. A miał zaledwie 36 lat. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert
Jacek Święcicki zaprasza w podróż życia, śladami biblijnych miejsc i postaci. Może być to podróż zorganizowana przez biuro turystyczne, szczególnie zalecana za pierwszym razem. Może też być wyprawą indywidualną, wcześniej zaplanowaną i opracowaną, pod kątem interesujących nas np. miejsc kultu, przyrody czy architektury. Autor proponuje, aby pielgrzym nie rzucał się na zobaczenie wszystkiego : „bo i tak nie da się zobaczyć wszystkich wartych odwiedzin świętych miejsc ani w tydzień, ani nawet w miesiąc”. Zaleca natomiast zamiast zwiedzania w nieprzytomnym tempie całego Izraela, a czasem i Synaju i Jordanii – skoncentrowanie się na samej Ziemi Świętej i na jej mieszkańcach. Może za kolejnym pielgrzymowaniem uda się zobaczyć więcej. Niemniej jednak autor ukazuje przed czytelnikiem piękno Ziemi Obiecanej, jej niezwykłą różnorodność, pełną kontrastów, kruchość harmonii. Oczywiście oprowadza po Jerozolimie, opowiada o jej siedmiu bramach, czterech dzielnicach, idzie z czytelnikiem Drogą Bolesną, przy czym odnosi się do tradycji staro i nowotestamentalnej, a czasem i do Koranu. Naturalnie zaprasza w niezwykłe miejsca, jak m.in. Ain Karem, Betlejem, Nazaret, Kafarnaum, Betania. Pokazuje studnię Jakubową, Kanę i Wieczernik, Synaj i krzew gorejący. Przechadza się śladami Mojżesza i Eliasza, a także śladami Błogosławieństw. W książce zamieszczony jest również cenny dla pielgrzymów rozdział „Praktyczna strona podróży do Ziemi Świętej”. Znaleźć w nim można niezbędne informacje dotyczące poruszania się po Izraelu i Jordanii, włącznie z podanymi stronami internetowymi. Dowiemy się również, kiedy najlepiej tam jechać, jak szukać biletów lotniczych, gdzie mieszkać i co jadać, w jakich godzinach otwarte są sanktuaria, muzea i strefy archeologiczne, itp. Książka wyjątkowo pięknie wydana, zawiera ponad sto kolorowych fotografii. Bożena Rytel Wydawnictwo WAM, Księża Jezuici, Kraków 2012, s. 256, ISBN 978-83-7767-060-6
Stanisław Biel SJ
Wiara jak ziarno gorczycy Pozycja ukazała się w serii „Verbum Domini” poświęconej refleksji nad słowem Bożym, rozważanym m.in. w liturgii Kościoła. W trwającym obecnie Roku Wiary, ogłoszonym przez Benedykta XVI, prezentowana książka przyczynić się może do głębszego i dojrzalszego pochylenia się nad słowem Bożym i wprowadzenia go w czyn codziennego życia. Niedzielne i świąteczne słowo medytowane w świątyniach, jak mówił Jan Paweł II w liście apostolskim „O świętowaniu niedzieli” ma szczególną wagę w sercu każdego zgromadzenia eucharystycznego. Zamieszczone w książce refleksje były w ciągu trzech lat systematycznie publikowane na jezuickim portalu deon.pl. Stanisław Biel SJ interpretując słowo życia opiera się nie tylko na własnych przemyśleniach, ale korzysta z bogatych źródeł współczesnych egzegetów i biblistów. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 410, ISBN 978-83-7767-811-4
48
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
sport Luís Miguel Pereira, Nuno Luz
Mourinho
To bynajmniej nie biografia bodaj najsłynniejszego i najlepszego dzisiaj trenera piłkarskiego świata, lecz jego portret psychologiczny, analiza wielce oryginalnej i bogatej osobowości. Analizy tej dokonali dwa portugalscy dziennikarze sportowi. Pereira napisał blisko trzydzieści biografii sportowych, a Luz zrealizował dwa słynne filmy: „Planeta Ronaldo” oraz „José Mourinho: najlepszy trener na świecie”. Do tej analizy posłużyli się wypowiedziami kilkudziesięciu piłkarzy (takich, jak np. Cristiano Ronaldo, Deco, Vítor Baía, Frank Lampard, John Terry, Marco Materazzi, Wesley Sneijder), których trenował Mourinho, ale nie tylko: udało im się namówić także kilka znakomitości piłkarskich do przedstawienia własnych i odrębnych charakterystyk Mourinho. Wśród autorów tychże charakterystyk są prezesi klubów, trenerzy, zawodnicy z poprzedniej epoki, m.in. Pinto da Costa, Massimo Moratti, Alex Ferguson, Zico, Hugo Sanchez, José Antonio Camacho, Diego Maradona. O Mourinho jako człowieku, a także jako trenerze oddanym bez reszty swojej pracy mówią również jego najbliżsi współpracownicy, asystenci Rui Faria i Silvino Louro. Do lektury tej książki wielbicieli talentu trenera FC Porto, Chelsea Londyn, Interu Mediolan, Realu Madryt, który zdobywał mistrzostwo Portugalii, Anglii, Włoch, Hiszpanii, który wygrał Puchar UEFA i dwa razy Ligę Mistrzów namawiać specjalnie nie trzeba. Warto jednak żeby po tę książkę sięgnęli wszyscy, którzy kierują wszelkimi zespołami ludzkimi, od dowódców wojskowych po dyrektorów banków, przez redaktorów naczelnych i szefów produkcji w dużych i małych fabrykach. Od Mourinho każdy z nich może nauczyć się jak rządzić, jak budować wspólnotę zespołu, jak motywować poszczególnych pracowników, jak wykorzystywać ich indywidualne ambicje dla wspólnego dobra, etc. Książka została dobrze zredagowana pod względem typograficznym, znajdziemy w niej świetnie dobrane stylowe czarno-białe fotografie. Jeśli do czegoś miałbym się przyczepić, to do anegdoty opowiedzianej przez zawodnika Maniche (na stronie 90): wspomina on, że w sezonie 2002/03 po wygraniu przez FC Porto pierwszego meczu z Polonią Warszawa 6-0, rewanż w Polsce grali tydzień później w potwornym upale i w rezerwowym składzie, bo tylko z nim i Helderem Postigą z podstawowej jedenastki w składzie. Tymczasem mecz ów, pamiętam to dobrze, rozegrany był dwa tygodnie później 3 października w deszczu na błotnistym stadionie w Płocku, a z podstawowego składu grali wtedy także: Paulo Ferreira, Ricardo Carvalho, Pedro Emanuel, Dymitr Alejniczew, Derlei, Capucho. Ten błąd w polskim wydaniu trzeba było jednak skorygować. Janusz Drzewucki
Martyna dla Dzieci Wiedzieliście, że słonie boją się myszy, mrówkojady mają język 10 razy dłuższyod ludzkiego i że można oswoić... hipopotama? Zastanawialiście się, jak mieszkają dzieci w innych miejscach na świecie? Czasem ich domy zrobione są z gliny, nie mają łóżek, śpią na podłodze, ale mimo wszystko są bardzo szczęśliwe! Pokochacie te historie!
setki ciekawostek i zagadek pomysły na gry oraz zabawy porady psychologa, jak rozmawiać z Dzieckiem
tłum. Barbara Baradyn, Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 256, ISBN 978-83-63248-65-9
Alex Fynn, Kevin Whitcher
Arsénal
Jeśli ktoś liczy, że kupując tę książkę, dostanie do ręki historię jednego z najlepszych i najpopularniejszych piłkarskich klubów w Anglii, ten się nieco pomyli. Radzę zwrócić uwagę, że tytuł książki brzmi nie „Arsenal”, lecz „Arsénal”, od imienia Arséne’a Wengera, od roku 1996 trenera Arsenalu. Arsenal istnieje od 1886 roku, szczyci się wspaniała historią, zaś trenerska kadencja Wengera uchodzi w dziejach klubu za najlepszą. Urodzony w 1949 we Francji Wenger, kawaler Legii Honorowej i Orderu Imperium Brytyjskiego wielkim piłkarzem nie był, ale jako trener AS Monaco oraz Grampus Eight Nagoya szybko zaczął odnosić sukcesy. Poliglota, absolwent ekonomii uniwersytetu w Strasbourgu, jako trener Arsenalu okazał się pierwszym niebrytyjskim
Więcej na:
www.dzieciakiswiata.pl, www.zwierzakiswiata.pl facebook.com/martynawojciechowska PATRON:
Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.
Recenzje trenerem, jakiemu udało się dwukrotnie zdobyć dublet, czyli mistrzostwo i puchar Anglii, co więcej jako jedyny w historii ligi angielskiej w jednym sezonie nie przegrał ani jednego meczu! Za jego kadencji Arsenal przeniósł się ze słynnego, ale przestarzałego stadionu Highbury na ultranowoczesny i pojemniejszy Emirates Stadium. Co więcej, klub stał się jedną z najbardziej dochodowych firm piłkarskich w Europie. Jest marką rozpoznawalną na całym świecie. Na dodatek marką lubianą. Autorami tej książki są Alex Flynn, znany doradca piłkarski, którego redakcja „The Sunday Times” określiła mianem „duchowego ojca chrzestnego Premier League” oraz Kevin Whitcher, dziennikarz fanzinu „The Gooner” (the Gooners – tak o sobie mówią najbardziej oddani kibice Arsenalu, którzy o swoich piłkarzach mówią the Gunners – Kanonierzy). Ich opowieść o najnowszej historii klubu, to rzecz nie tylko o sportowych zwycięstwach i porażkach (tych drugich jest zdecydowanie mniej) Kanonierów, ale także, może nawet – przede wszystkim o tym, jak doszło do tego, że Arsenal jest tak dobrze zorganizowanym i tak sprawnie zarządzanym przedsiębiorstwem, generującym niewyobrażalne zyski. Według magazynu „Forbes” uchodzi za trzeci – po Manchesterze United i Realu Madryt – pod względem rentowności klub piłkarski świata. Wiele w tym zakresie mówi nadtytuł książki „Historia zza kulis – od szatni do sali posiedzeń zarządu”. Co prawda, od kilku lat Arsenal nie potrafi odzyskać tytułu mistrza Anglii a od kilkunastu nie umie zdobyć żadnego europejskiego pucharu, ale jeśli panu Bogusławowi Leśnodorskiemu, nowemu prezesowi Legii Warszawa miałbym polecić jakąś książkę do natychmiastowej lektury, to poleciłbym właśnie tę oto. Janusz Drzewucki
rabiny maszynowe, zwykłe, pistolety, pistolety maszynowe, rewolwery, jak i broń przeciwpancerną oraz sprzęt: artylerię ciagnioną i samobieżną, czołgi i pojazdy opancerzone czy samoloty. Również znajdziemy tu broń białą (bagnety), a także granaty czy bronie specjalne (butelki zapalające czy nawet zasobniki zrzutowe). Osobny rozdział poświęcono umundurowaniu – w nim znajdziemy nawet powstańcze opaski. Każde hasło zajmuje dwie strony i poza opisem historii typu i danymi technicznymi (z konieczności dość fragmentarycznymi) mamy również przykład użycia w Powstaniu („Okiem Powstańca”), ciekawostkę oraz odesłanie do literatury tematu. Mamy fotografię zachowanego egzemplarza broni (zarówno z Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Wojska Polskiego, prywatnych kolekcji czy muzeów zagranicznych). Obok barwnej fotografii eksponatu mamy też oryginalną fotografię z Powstania na której widać użycie tej broni. „Użycie” to może zbyt daleka metafora – fotografie były często pozowane, „ustawiane” – na potrzeby fotoreportażu wojennego, ale broń była prawdziwa, powstańcy też, bohaterstwo również. Piotr Chmura-Cegiełkowski
tłum. Maciej Drewnowski, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2013, s. 384
Dubitatio
ISBN 978-83-7510-955-9
film Stephen Rebello
Alfred Hitchcock. Nieznana historia psychozy Seryjny zabójca Ed Gein zasłynął z nietypowego hobby. W jego domu znaleziono portmonetkę i bransoletkę z ludzkiej skóry, z niej także wykonano tapicerkę na krześle. Rekwizytów z tego tworzywa było zresztą znacznie więcej. Zbrodniarz, u którego zdiagnozowano zaburzenia umysłowe, opowiadał policji, że nie wypadało marnować „ludzkich pozostałości”. Dzieje psychopatyczego mordercy zainspirowały Roberta Blocha do napisania powieści pt. „Psychoza”, którą przeczytał m.in. Alfred Hitchcock. Dostrzegł w lekturze materiał na – jak powiadał – nowatorski dreszczowiec. I takowy stworzył, w czym pomogły kreacje Very Miles, Janet Leight i Anthony Perkinsa. Stephen Rebello podsuwa czytelnikowi nie tylko unikatowe wywiady z gwiazdami legendarnego thrillera, ale i umożliwia wgląd w prywatne zapiski samego reżysera. Pieczołowicie, krok po kroku, przedstawia pracę nad scenariuszem. Ta książka to jedyny klucz do motelu Normana Batesa. Na kanwie książki powstał film ilustrujący burzliwy związek reżysera z żoną, uchwycony na tle powstającej właśnie „Psychozy”. Główne role powierzono Anthony Hopkinsowi, Helen Mirren i Scarlett Johansson. Tomasz Z. Z apert tłum. Jarosław Rybski, Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 336, ISBN 978-83-63248-70-3
leksykony Barwa i broń na nowo czyli Leksykon Militariów Powstania Warszawskiego Kolorowe wydanie w kwadratowym formacie moze pełnić rolę podrecznego skarbczyka wiedzy o militariach użytych w Powstaniu – przez wszystkie walczące strony. Omówiono zarówno broń strzelecką: ka50
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Muzeum Powstania Warszawskiego i Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2012, s. 392, ISBN 978-83-60142-51-6
literaturoznawstwo Krzysztof Hoffmann Młody poznański literaturoznawca, Krzysztof Hoffmann, podjął się niełatwego zadania napisania krytycznej monografii twórczości Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, jednego z najbardziej dziś utytułowanych (m.in. laureata Nagrody Literackiej Miasta Gdyni, Nike, Silesiusa) i jednego z popularniejszych polskich współczesnych poetów, choć twórcy wcale niełatwego i nieschlebiającego publiczności. Rozprawa Hoffmanna to utwór skierowany raczej do kolegów-polonistów, niż do niefachowych miłośników poezji Dyckiego. Krytyk stara się w przedmiocie swoich refleksji odnaleźć głębokie, kulturowe, religijne i filozoficzne inspiracje i punkty odniesienia, zarówno te odległe – pochodzące z antycznej Grecji czy tradycji biblijnej – jak i bliższe – pochodzące od myślicieli współczesnych. Dostrzega ciągłe, uparte powracanie poezji Dyckiego do takich problemów, jak dom i przynależność, przyjaźń, schizofrenia, rozszczepienie świata i podmiotu, także cielesność i homoerotyzm. (jg) Wydawnictwo Forma, Fundacja Literatury im. H. Berezy, Szczecin, Bezrzecze 2012, s. 130, 28 zł, ISBN 978-83-63316-22-8
zdrowie Emilia Lichtenberg-Kokoszka, Ewa Janiuk (red.)
Ciąża i narodziny fundamentem przyszłości dziecka
Najpierw kilka miesięcy przygotowań. Badania, łykanie kwasu foliowego, oczekiwanie. Potem opieka prenatalna. USG, badania krwi, poziom cukru. Kolejne badania. Czuwanie na prawidłowym rozwojem dziecka, zanim pojawi się na świecie. Jakie zagrożenia czyhają na kobietę w ciąży? Jak ich uniknąć? Czy zdajemy sobie sprawę, jak ważny jest w życiu dziecka okres przed narodzinami? Na wiele pytań znajdziemy odpowiedź właśnie w tej książce będącej zbiorem referatów wygłoszonych podczas Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej pod tym samym tytułem, która odbyła się w 2012 roku. I choć brzmi to nieco „naukowo”, praca przeznaczona jest dla wszystkich. Napisana przystępnym językiem, porusza najważniejsze zagadnienia związane z ciążą i narodzinami. A co robić, jeśli nie wszystko przebiega szczęśliwie? W jednym z tekstów autorka pokazuje wpływ porodu przedwczesnego na
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
Recenzje funkcjonowanie dziecka, kolejny przedstawia wpływ straty dziecka w okresie prenatalnym na funkcjonowanie psychologiczne matek i ojców oraz kolejnych dzieci. W innym tekście zaprezentowano wypowiedzi psychoterapeuty na temat nieuświadomionych doświadczeń, które kształtują nasze życie. Położna pisze jak wygląda przed- i poporodowa rzeczywistość. Fizjoterapeutka przekonuje, jak ważna jest aktywność fizyczna przed, w trakcie ciąży i po porodzie, oraz zdrowa dieta. Krótko mówiąc – ta praca wyjaśnia, jak zrobić wszystko i na czym to „wszystko” polega, by ciąża przebiegała prawidłowo, bezpiecznie, aż do szczęśliwego rozwiązania i pojawienia się na świecie Małego Człowieka. (hab)
wywołują kryzys życiowy. Kryzys tożsamości. Czasem rodzice odgradzają się od takiego dziecka. Zamykają na nie. Inni próbują żyć normalnie i wypracować kompromis między potrzebami dziecka a dorosłych. A jeszcze inni czynią dziecko centrum swojego świata. Celem życia. „Interesują mnie zarówno pojedyncze światy macierzyństwa badanych matek, jak i wspólny świat ich macierzyńskich doświadczeń” – powiada autorka. A mówiąc naukowo: „stworzyła studium teoretyczno-diagnostyczne, w którym „wykorzystuje warsztat badawczy metodologii jakościowej, by odkryć znaczenia i sensy nadawane przez matki własnym doświadczeniom. Te biografie to zarazem studium indywidualnego cierpienia, studium osamotnienia, a jednocześnie pokory wobec losu”. (hab)
Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2012, s. 166, ISBN 978-83-7587-991-9
Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2012, s. 162, ISBN 978-83-7587-865-3
pedagogika
Dla dzieci i młodzieży
Iwona Lindyberg
Świat(y) „upośledzonego” macierzyństwa
Joanna Krzyżanek
Co to znaczy upośledzone macierzyństwo? Jest trudne, samotne, naznaczone cierpieniem. To miłość i akceptacja, miłość i niezrozumienie, miłość i poświęcenie, miłość i nienawiść, miłość i siła, miłość i poczucie winy. Ale „upośledzone” macierzyństwo jest przede wszystkim macierzyństwem takim jak każde inne. Staje się doświadczeniem matek dzieci wymagających specjalnej troski. Matek dzieci z zespołem Downa, z padaczką, upośledzonych umysłowo, opóźnionych w rozwoju, niepełnosprawnych intelektualnie. Dla matki upośledzenie dziecka jest porażką osobistą. Czym sobie zasłużyłam na to wszystko?, to kara za grzechy, czasami czuję się winna – mówią. Żyją jakby na osobnej planecie. „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne. Każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” – ten cytat z „Anny Kareniny” Tołstoja trafia w sedno. Narodziny dziecka upośledzonego
13 czerwca w Starym Knedelkowie jest szczególnie przepysznie. Tego dnia mieszkańcy świętują bowiem urodziny ulicy Naleśnikowej. Najważniejszą częścią obchodów jest konkurs na najsmaczniejsze naleśniki. Ciasto, smażone na oliwie, to oczywiście podstawa, ale dopełnieniem całości jest nadzienie – twarożek, truskawki, pieczarki, ser żółty, szpinak, szparagi… Ważna jest także forma podania – można zrobić przekładankę naleśnikową, kopertę, torcik, kominy, ruloniki, naleśniki w kształcie sukienki albo krowy. Pomysłowość mieszkańców Knedelkowa jest zaskakująca. Oczywiście najoryginalniejsze naleśniki przygotuje gąska Waleria – wykorzysta kawałki kolorowego filcu.
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
Cecylka Knedelek i ulica Naleśnikowa
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
51
Recenzje Bardzo inspirująca lektura, zachęca do wspólnego, rodzinnego gotowania. Dla początkujących to doskonałe wprowadzenie do świata kuchni, dania nie wymagają doświadczenia i pozwalają na dużą dowolność i kreatywność. Pyszna lektura! (et) Jedność, Kielce 2013, s. 58, ISBN 978-83-7660-212-7
Lucy Maud Montgomery
Ania z Zielonego Wzgórza Kiedy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Skrzat ma zamiar wydać „Anię z Zielonego Wzgórza”, z niecierpliwością czekałam na chociażby maleńką zapowiedź. Kiedy zobaczyłam samą okładkę, wiedziałam już, że będzie dobrze. Ilustratorka, Sylwia Kaczmarska zrobiła coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Na jej ilustracjach odbite są wszystkie uczucia. Radość, zachwyt, rozmarzenie i smutek. Wyrażają je barwy, mimika twarzy i gesty. Nie są to ilustracje krzykliwe, ostre. Jedynie intensywna rudość warkocza Ani daje o sobie znać. Ilustratorka zadbała o każdy najmniejszy szczegół. Twarz Ani nabiera odpowiednich rysów w zależności od sytuacji w jakiej się znajduje. Kiedy marzy i zbiera kwiaty jest małą dziewczynką, natomiast kiedy przybywa do Avonlea, czy kiedy żegna zmarłego Mateusza na jej buzi odbija się niezwykła dojrzałość. Piękniejszych obrazów nie mogłam sobie wymarzyć. Tłumaczenia podjął się znany twórca literatury dziecięcej Paweł Beręsewicz. Długi czas przed wydaniem zastanawiałam się, czy nowatorskie spojrzenie na ten wiekowy już tekst, przyniesie dobre efekty. Paweł Beręsewicz zdecydowanie stanął na wysokości zadania. WySerie wydawnicze – Zielona Sowa
P.Rosiak
Piotr Rosiak, w skrócie Prosiak, lat 12 – ten chłopiec sporo namiesza w tym sezonie. Wystarczy tylko rzut oka na tytuły poszczególnych tomów jego przygód, by domyśleć się, że mamy do czynienia z nieprzeciętnym cyklem: „P.Rosiak i kupa śmiechu”, „P.Rosiak i czadowe majtki”, „P.Rosiak i zabójczy bąk”, „P. Rosiak swata mamę”. Niezła konkurencja dla szkolnych lektur. Perypetie na linii szkoła-dom, niektóre scenki i cytaty, są jakby żywcem wyjęte z codziennego życia kilkunastoletnich uczniów. A nawet przejaskrawienie zdarzeń czy zachowań nie odbiera opowiadanym historiom nic z autentyzmu. Nie sposób nie wspomnieć i nie docenić pracy tłumacza, Patryka Gołębiowskiego, który potrafił tekst dostosowywać do polskich realiów, m.in. w przypadku potocznej mowy czy zabawy popkulturowymi ikonami. Bohater książek Barbary Catchpole ma odstające uszy, rude włosy. Wychowuje się bez ojca, mieszka z mamą, siostrą i chomikiem. Ma odlotowe pomysły i przydarzają mu się zwariowane, dziwaczne przygody – zupełnie jak w komedii omyłek. Duże litery, ciekawe rozwiązania graficzne, przezabawne obrazki i historie – to wszystko sprawia, że dzieci, a zwłaszcza chłopcy, z chęcią będą sięgać po przygody Prosiaka. Ba, będą chichrać się na całego. Konsole, tablety, smartfony niech idą w odstawkę. Opowiastki pochłania się szybko, każda z książeczek jest formatu zeszytu, śmiało zmieści się do szkolnego plecaka. (et) 52
b i b l i o t e k a
a n a l i z
chowałam się na tłumaczeniu Rozalii Bernsteinowej i jak do tej pory nie miałam zastrzeżeń. Teraz przyznaję, że Ani dobrze zrobiło świeże spojrzenie na tekst. Zyskała polot, wdzięk i bardziej poetycki język, który do rudowłosej marzycielki pasuje zdecydowanie. Autor nie posiłkował się żadnymi skrótami, jego tłumaczenie jest wierne oryginałowi i wzbogacone cennymi przypisami. W nowej „Ani z Zielonego Wzgórza” wszystko zdaje się idealnie ze sobą współgrać. „Charakterne” ilustracje, znakomite tłumaczenie, dzięki któremu jeszcze przyjemniej czyta się o wytworach wyobraźni i pięknych okolicznościach przyrody. Całości dopełnia cieszące oko wydanie. Gruby kredowy papier, twarda oprawa i ruda tasiemka do zakładania sprawiają, że książka syci duszę i oko. (mr) tłum. Paweł Beręsewicz, Skrzat, Kraków 2012, s. 368, 978-83-7437-826-0
Zoe Marriott
Królestwo łabędzi Magiczna opowieść o brzydkim kaczątku, które zmienia się w łabędzia. Nie ma tu wilkołaków, wampirów, aniołów i dystopii. To, co łączy tę powieść z innymi skierowanymi dla nastoletnich czytelniczek i czytelników to wciągająca historia, która przenosi do zupełnie innego świata i nietuzinkowe postacie. Aleksandra, narratorka powieści, uważa się za drugoplanową, więc mniej istotną postać. Jest marzycielką, lubi samotność, interesuje się, wspierana przez matkę, właściwościami roślin i życiem zwierząt, więc właściwie niczym ważnym. Pogodziła się już z tym, że jej ojciec, król dumny z trzech synów, rozczarowany jest przeciętnością córki, stracił nadzieję na jej korzystny mariaż. Życie dziewczyny uległo radykalnej zmianie chwilę po piętnastych urodzinach, gdy w tajemniczych okolicznościach ginie jej matka. Nagle na barki Aleksandry spada odpowiedzialność za przyszłość całego Królestwa. Jej – brzydkiego kaczątka. Pełne odkrycie swojej prawdziwej tożsamości zajmuje dziewczynie sporo czasu, a dochodzenie do prawdy czytelnik śledzi z zainteresowaniem. To zasługa talentu narracyjnego młodziutkiej autorki, która „Królestwem łabędzi” zadebiutowała jako pisarka. Zoe Marriott pisze z epickim rozmachem, sprawnie kreśli fabułę. W efekcie jej powieść daje przyjemność podążania za wciągającą historią, opowieścią o miłości, osamotnieniu, ale także o akceptacji inności, i oczywiście o tym, że nie wszyscy są tym, na kogo wyglądają. Z przyjemnością dawkowałam sobie magiczne chwile, do czego również zachęcam. (et) tłum. Monika Walendowska, Egmont, Warszawa 2013, s. 260, ISBN 978-83-237-5035-2
Barbara Park
Aloha-ha-ha Zuźka to siedmioletnia dziewczynka. Mówi głośno, zadaje wiele pytań, jak większość małych dziewczynek jest niecierpliwa, szczera do bólu i ciekawa świata. Na takie dzieci mówi się „żywe srebro”, i tylko ci niesympatyczni mogą zapytać „czy ona ma diabła za skórą?”. Wszystkie te cechy ściągają Zuźce na głowę sporo kłopotów. Tym razem bohaterka po raz pierwszy poleci samolotem! I to daleko, bo na Hawaje! A jej nauczyciel – pan Straszny daje jej prawdziwy aparat, żeby przygotowała dla klasy album z tej podróży. Najpierw dziewczynka kręci nosem, bo nie podoba się jej „praca domowa” na wakacjach, ale wywiązuje się z zadania znakomicie. Nie zaczyna się wprawdzie najlepiej – na początek dwie Zrzędy z samolotu, potem za małe dmuchane koło do pływania, które nie chce zejść z Zuźki, ale wszystko wynagradza bohaterce ptaszek, który usiadł jej na ramieniu… Na szczęście nie spełnia się przepowiednia zazdrosnej Majki i żaden wulkan na Hawajach nie wybucha. Co gwarantuje nam kolejną przygodę z naszym wulkanem energii, czyli Zuźką Zołzik, przyjaciółką dzieci na całym świecie, dziewczęcym wcieleniem łobuziaka Mikołajka. Dzieciaki uwielbiają te wesołe, interesujące i dowcipnie napisane historie, a dzięki dużej czcionce bez problemu mogą czytać je sa-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
modzielnie. Barbara Park od 1992 roku napisała dwadzieścia siedem książeczek o Zuźce, w Polsce ukazało się do tej pory dziesięć. (hab) tłum. Magdalena Koziej, Nasza Księgarnia, Warszawa 2013, s. 120, ISBN 978-83-10-12346-6
Emily Rodda
Pas Deltory: Góra grozy, Labirynt Bestii Kolejne tomy powieściowego cyklu fantasy „Pas Deltory” australijskiej pisarki to dzieje kolejnych etapów wyprawy dzielnej drużyny młodego Liefa w poszukiwaniu siedmiu skradzionych klejnotów, zdobiących magiczny pas. Tylko ich odzyskanie może wyzwolić Królestwo Deltory spod władania sił ciemności, osadzenie klejnotów na powrót w pasie umożliwi „odszukanie prawowitego następcy tronu i obalenie tyrana”, czyli Władcy Mroku. W piątym tomie zatytułowanym „Góra Grozy”, towarzyszymy bohaterom w ich trudach na rzecz odzyskania szmaragdu, będącego w posiadaniu odrażającego potwora Gellicka. Zanim drużyna zmierzy się z tą mroczną istotą, będzie musiała pokonać inne monstrum, Vraala, a także wrogo nastawione gnomy używające zatrutych strzał. W następnym tomie „Labirynt Bestii”, bohaterowie stają twarzą w twarz z jeszcze większym niebezpieczeństwem – tytułową bestią, ohydnym drapieżnym Glusem gnieżdżącym się w podziemnym legowisku-pułapce. Wcześniej na ich życie czyhają piraci, a przede wszystkim zdradliwe Olsy potrafiące przybierać dowolną postać. Emily Rodda umiejętności pisarskie niewątpliwie kształciła na prozie Tolkiena. Tworzy w swoim cyklu powieściowym tajemnicze światy i zaludnia je najróżniejszymi stworami. Jak zawsze w przypadku fantasy, światy te są wyraziście podzielone: jedne lokują się po stronie dobra, a drugie po stronie zła. Zło czai się wszędzie, opanowuje świat, ale dobro ostatecznie zwycięża, a to za sprawą garstki nieustraszonych wędrowców realizujących misję najwyższej wagi. Ewa Baniecka
BIBLIA
PRAWDZIWY PREZENT
NA PIERWSZĄ KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ
tłum. Piotr Jankowski, Egmont, Warszawa 2012, s. 164, ISBN 978-83-237-5319-3 tłum. Maciejka Mazan, Egmont, Warszawa 2012, s. 160, ISBN 978-83-237-5327-8
Christine Nöstlinger
Gwiżdżemy na króla ogóra Powieść znakomitej austriackiej autorki klimatem nieco przypomina książki Astrid Lindgren, zresztą autorka w 2003 roku uhonorowana została prestiżową nagrodą imienia słynnej pisarki – za walory artystyczne książek oraz promowanie praw dziecka. Ma też na koncie nagrodę im. Hansa Christiana Andersena, nazywaną „Małym Noblem”, a za „Gwiżdżemy na króla ogóra” otrzymała w 1973 roku Deutscher Jugendliteraturpreis. Warto zwrócić uwagę na twórczość Christine Nöstlinger, która w krajach niemieckojęzycznych święci tryumfy. Jej powieści pozbawione są dydaktyzmu, za to pełno w nich niepokornego humoru. Spójrzmy tylko na ten intrygujący tytuł – „Gwiżdżemy na króla ogóra”. Jak to tak? Gwizdać na króla? Ale ten król narobił niezłego rabanu, zwalając się na głowę w niedzielę wielkanocną rodzinie dwunastoletniego Wolfganga. Król Kumi-Ori Drugis był półmetrowym ogórkiem w koronie, wypędzonym przez poddanych. Jak się okazuje, pod tą zieloną skórką krył się istny tyran. Każe się wszystkim tytułować, żąda, by mu usługiwać. Z przymrużeniem oka czytamy o perypetiach rodziny z perspektywy kilkunastolatka i o zmianach zachodzących w domu państwa Hogelmannów. Autorka dowcipnie i z humorem opisuje wesołe, ale i z czasem jednak kłopotliwe czy wręcz groźne sytuacje, które wynikły w związku z wizytą niewdzięcznego gościa. To zabawna, ironiczna i mądra lektura. Szybko, miło się czyta. Duża w tym zasługa wprawnej tłumaczki, Krystyny Kornas. (et) tłum. Krystyna Kornas, Skrzat, Kraków 2013, s. 170, ISBN 978-83-7437-867-3
dział sprzedaży 41 349 50 50
www.jednosc.com.pl
Holly Webb
Mały Rubi w tarapatach Kasia marzy o piesku. Jej siostra Jola ma śliczną kocicę Pchełkę, więc gdy rodzice w końcu obiecują młodszej córce pieska, dziewczynka nie posiada się z radości. Nowy przyjaciel śni się jej w nocy – to puchaty brązowo-biały cocker spaniel. Jola niepokoi się o dorosłą i rozpieszczoną Pchełkę, która może nie zaakceptować nowego lokatora. Wkrótce w domu pojawia się Rubi. Mała piszcząca kulka. Czy Pchełce i Rubiemu uda się zaprzyjaźnić? Na początku nie idzie im za dobrze. Rubi ciągnie kotkę za ogon i jak na jej gust jest zbyt natarczywy i ruchliwy. Gdy Rubi niszczy ulubiony kocyk kotki, Pchełka postanawia uciec z domu. Na szczęście wszystko dobrze się kończy, Rubi wykaże się talentem psa gończego, a Pchełka odważy się go polubić. Po przeczytaniu tej książeczki każde dziecko zapragnie swojego zwierzaczka. A nawet dwóch – pieska i kotka – skoro tak świetnie się dogadują. Mały problem mogą mieć z tym marzeniem rodzice… Ci, którzy postanowią spełnić marzenie dziecka mogą skorzystać z rad Holly Webb. Ta książeczka pokazuje, w jaki sposób przygotować zwierzaka do spotkania z lokatorami i pomóc w aklimatyzacji w nowym miejscu. Autorka zwraca uwagę na problemy, jakie często wynikają wraz z pojawieniem się zwierzaka w domu, podpowiada także rozwiązania konfliktowych sytuacji. I pokazuje, jak miłość do zwierząt potrafi odmienić (i opromienić) życie. Na pewno ta pogodna, wzruszająca i ciepła opowieść o miłości, przyjaźni i odpowiedzialności spodoba się młodym czytelnikom (od 6 lat wzwyż). Warto dodać, że 1 proc. ze sprzedaży książek Webb (także „Kora jest samotna”) jest przekazywany na rzecz Towarzystwa Opieki na Zwierzętami. (hab) tłum. Jacek Drewnowski, Zielona Sowa, Kraków 2012, s. 128, ISBN 978-83-265-0138-8
Plastyka dla dzieci Czym jest punkt i linia? Co to jest kolor, faktura, kształt przestrzenny? Po co jest miara? Do czego mogą być przydatne bazgroły? To tylko niektóre z zagadek, jakie nurtują małych artystów (takich między 5 a 7 lat), a udzielenie na nie odpowiedzi nie zawsze przychodzi dorosłym łatwo. Najprościej posłużyć się przykładami. A od teraz można prościej – sięgając po wielką księgę wydawnictwa Arkady, która nie tylko wyjaśnia zagwostki plastyczne, ale także podsuwa ciekawe pomysły wspierające rozwój twórczości dzieci. Eksperymenty i ćwiczenia są bardzo oryginalne, do ich przeprowadzenia używa się przedmiotów dostępnych od ręki, jak np. gąbki do przygotowania gwiaździstego nieba, plastikowych kubków do zbudowania trójwymiarowej wieży czy rolki po papierze toaletowym do odróżniania zimnych i ciepłych kolorów. Przykłady zgromadzone w książce, jest ich ponad 70, przydadzą się zarówno rodzicom, którzy chcą zorganizować ciekawie czas swoim dzieciom, jak również nauczycielom, do przygotowania interesujących zajęć edukacyjnych. (et) tłum. Marta Basiak, Arkady, Warszawa 2012, s. 262, 49 zł, ISBN 978-83-213-4759-2
Anna-Clara Tidholm
Wymyśl coś!
„W czasie deszczu dzieci się nudzą” – śpiewali Starsi Panowie. Nie z książeczkami Anny-Clary Tidholm. Z lalką Lalą, Misiem Brysiem, Pieskiem Eskiem, Małpką Hopką i piłką Kulką, czyli wspaniałymi Wymyślaczami żaden deszcz i nuda niestraszne. Zabiorą maluchy na wycieczkę w daleki świat, a potem namówią do zbudowania imponującej wieży z klocków. A druga książeczka z serii – „A dlaczego?” – podpowie rodzicom, jak odpowiedzieć na trudne pytania… Dlaczego ptak lata? Dlaczego pies szczeka? Dlaczego pada deszcz? Wszyscy coś robią. Dlaczego? Po co?
Recenzje Książeczki z tej serii (wcześniej ukazały się „Jest tam kto?”, „Gdzie idziemy?”) są doskonałe dla maluchów. Budzą wyobraźnię i inspirują do zabawy. A to wszystko bez wychodzenia z dziecinnego pokoju. Staranne wydanie, przejrzyste kolory i formy idealne dla najmłodszych czytelników, bajecznie kolorowe ilustracje, twarde i śliskie tekturowe (nic im nie grozi ze strony małych paluszków) strony, w które głośno pukaliśmy z dwuletnim Frankiem w książeczce „Jest tam kto?”. Dzięki rytmicznie powtarzającym się obrazom i słowom można wpaść na fajne pomysły i znaleźć własne, równie trafne odpowiedzi na trudne pytania. Pomysłowe szwedzkie bestsellery dla jedno-, dwulatków polubiły także polskie maluchy. Rewelacyjny prezent na pierwsze lub drugie urodziny. (hab)
Serie wydawnicze – Egmont
Obrazki dla małych Taki prezent z pewnością spodoba się 3,5-letniej Ani, wielbicielce kolorowanek i kredek. Czeka ją sporo pracy i zabawy – w czterech książeczkach znajdzie wiele barwnych rysunków, które przecież trzeba pokolorować! Sowa, tukan, latawiec, truskawka czy wanna lub fotel nie mogą pozostać białe. Domagają się koloru. Nie ma obaw, że mała artystka „wyjedzie za linię” – bowiem kontury ciastolinowych figurek Play-Doh są grube i wyraźne, a rysunki odpowiednio duże. Gdy znudzi się kolorowanie można wykleić rysunki ciastoliną. Czemu nie? Nowa seria seria Play-Doh to doskonały sposób na wesołe i twórcze spędzanie czasu. Dzieci na podstawie ilustracji mogą stworzyć własne figurki – zwierzęta, owoce lub zabawki. Jednym słowem – rozwijać wyobraźnię, poczucie estetyki, a także koordynację wzrokowo-ruchową. Oczywiście mile widziana będzie również współpraca i pomoc rodziców. Zawsze fajnie jest robić coś razem. (hab)
tłum. Katarzyna Skalska, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2013, s. 28, ISBN 978-83-7776-033-8
Sabine Zett
Geniusz Kuba Kuba to wulkan energii i skarbnica pomysłów. I właśnie się zakochał. Śliczna Viola z siódmej klasy nie zwraca jednak na niego uwagi. Kuba musi jej czymś zaimponować! Czas zatem pomyśleć o autopromocji. Jako gwiazda futbolu Kuba na pewno podbije serce Violi. A jeśli nie piłka, to może… balet. Na szczęście z samooceną Kuba nie ma problemu. Jest geniuszem, asem sportu i najfajniejszym chłopakiem w szkole. Z Kubą na pewno nie sposób się nudzić, choć rodzice nie będą go raczej stawiać za wzór młodym czytelnikom, czyli 9-12-latkom, do których adresowana jest ta książka. Za to niesfornym chłopakom nowy kolega na pewno przypadnie do gustu, ma niesamowite pomysły, nie boi się nauczycieli i można się od niego uczyć pewności siebie. Książka niemieckiej pisarki jest niewątpliwie zabawna i zachęci do czytania nawet największych przeciwników słowa pisanego. A kiedy już przeczytają „Geniusza…”, to z pewnością z niecierpliwością będą czekać na kolejne tomy z wyczynami elokwentnego Kuby, które Nasza Księgarnia zamierza wkrótce wydać. (hab) tłum. Małgorzata Słabicka, Nasza Księgarnia, Warszawa 2013, s. 194, ISBN 978-83-10-12177-6
Gennifer Albin
Przędza
Przerażająca wizja świata. Obdarzona niezwykłym darem dziewczyna dostępuje niezwykłej tajemnicy – dowiaduje się, jak tak naprawdę wszystko funkcjonuje. Rzeczywistość to wielka tkanina, składająca się z misternie utkanych nici. Pokój i dobrobyt tkaniny Arrasu istnieją dzięki pracy przy krosnach Kądzielniczek – pięknych, uprzywilejowanych dziewcząt. Pełną kontrolę – nad pogodą, głodem, nad słabszymi jednostkami, nad urodzeniami – sprawuje Gildia. Można upatrywać w tej książce odwołania do nordyckiej mitologii, gdzie boginie przędły nić ludzkiego życia, dziewczyny z powieści to odpowiednik greckich Mojr. I nagle w samym centrum dowodzenia zjawia się niepokorna szesnastolatka Adelice, outsiderka, która sprzeciwia się przedmiotowemu traktowaniu i ograniczeniu jej prawa wyboru. Buntuje się życiu pod kontrolą. W tym świecie, gdy zrobisz coś źle, to twoja lub członka twojej rodziny nić zostanie po prostu spruta. Władze Arrasu obiecują Adelice, jak i innym Kądzielniczkom, wieczną młodość i piękno. Dziewczyna odkrywa, że Arras jest tylko na niby idealny, że wcześniej wydarzyła się wielka tragedia, która zniszczyła życie na Ziemi. Ale jeszcze nie wszystko stracone. Jej próby wyzwolenia się z matni obserwujemy z wypiekami na twarzy, czytelnik mocno kibicuje bohaterce. To zręcznie utkana historia, zgrabnie napisana antyutopia, będąca zarazem lekcją szacunku, tolerancji i przyjaźni. A to dopiero pierwsza część trylogii o losach Adelice. (et) tłum. Łukasz Małecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 320, 978-83-0805105-4
56
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Małgorzata Gintowt
W tajemniczej starej szafie Wyobraźnia ma ogromną moc. Jest lekarstwem na nudę i zły humor. Ma także moc czarodziejską… Przenosi nas w inne światy, sprawia, że zimą jest wiosna, a latem zima. Pozwala latać niczym ptak i zmieniać się w wojownika albo księżniczkę. To wyobraźnia sprawia, że stara szafa zmienia się w skarbnicę magii. Babcia Oli i Pawełka ma taką szafę. I postanowiła wyjawić wnuczętom jej tajemnicę. Otóż w środku mieszkają czarodziejskie zabawki. „Czary są dla małych dzieci. Piłka jak piłka. Każdy potrafi robić z nią sztuczki, a lalka jest na baterie” – Pawełek demonstruje swój sceptycyzm i kręci nosem. Na szczęście Ola jest zachwycona. Każdy chciałby mieć taki skarb na strychu, prawda? Niezwykła szafa jest o niebo lepsza niż telewizor i gry komputerowe. A taka książeczka lepsza przez snem niż animowana bajka – podaruje dziecku ciekawsze sny. Także rytmiczne, proste wierszyki i barwne ilustracje przyniosą małym czytelnikom wiele radości. I może się okazać, że czarodziejskie zabawki mieszkają nie tylko w starych szafach. Są we wszystkich skrzyniach i pojemnikach dziecięcego pokoju. Trzeba tylko znać zaklęcie. Czary nie pojawiają się tak po prostu – tłumaczy wnukom babcia. A kiedy? Przekonajcie się sami. (hab) Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2013, s. 22, ISBN 978-83-7587-885-1
Prawo, gospodarka
tłum. Jacek Drewnowski, Zielona Sowa, Kraków 2012, s. 128, ISBN 978-83-265-0138-8
Joanna Sieńczyło-Chlabicz
Unieważnienie i wygaśnięcie prawa z rejestracji wzoru przemysłowego Bez wątpienia książka autorstwa dr Joanny Sieńczyło-Chlabicz, profesor Uniwersytetu w Białymstoku, specjalistki prawa własności intelektualnej, obecnie sędzi NSA, to pierwsza w polskiej literaturze tak obszerna monografia na temat instytucji ustania prawa z rejestracji. Opracowanie rozpoczynają zawarte w rozdziale pierwszym uwagi o charakterze ogólnym dotyczące ustania prawa z rejestracji, następnie zaś autorka przechodzi do kwestii bardziej szczegółowych – omówienia przesłanek powodujących unieważnienie prawa z rejestracji, analizy postępowania spornego przed Urzędem Patentowym RP, wreszcie odrębny rozdział poświęca instytucji wygaśnięcia prawa z rejestracji wzoru przemysłowego oraz wzoru wspólnotowego. Książka ukazała się w cyklu „Monografie prawnicze”. (jh) C.H.Beck, Warszawa 2013, s. 426, 129 zł, ISBN 978-83-255-4653-3
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 3
77.000.000
Magazyn centralny: 05-850 Ożarów Mazowiecki ul. Poznańska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl
spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A.
WYŁĄCZNY DYSTRYBUTOR Firma Księgarska Olesiejuk www.fabryka.pl
Piękna historia zwykłej kobiety
JAK ZŁ MOŻE WYWRÓCIĆ ŻYCIE DO GÓRY NOGAMI...
sede vacante, przygotowania
nakreśloną sylwetkę nowego
ny przekaz z samego centrum wydarzeń, to
do konklawe, aż po pierwsze wystąpienia Ojca Świętego
papieża oraz jego zdjęcia także z czasów, gdy był biskupem,
zapis niezwykłych chwil, emo-
Franciszka, w tym Mszę św.
a potem metropolitą Buenos
cji i wrażeń, które towarzyszy-
inauguracyjną i Niedzielę
Aires. Zobaczymy m.in. jego
ły rezygnacji Benedykta XVI, wyborowi nowego papieża
Palmową. W „Pamiętniku konklawe 2013” mamy pięknie
spotkania z Janem Pawłem II i z Benedyktem XVI.
l i t e r a c k i
k s i ą ż k i
T
a książka to autentycz-
Nr 4/2013 (199) • kwiecień 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464
m a g a z y n
Prawdziwa relacja o nowym papieżu
Franciszka i pierwszym dniom jego pontyfikatu – aż do Świąt Wielkanocnych. Książka zawiera wszystkie homilie i przemówienia papieskie z tego okresu. Młodzi autorzy, Adam Sosnowski oraz fotograf Michał Klag, akredytowani przy Stolicy Apostolskiej, znaleźli się w gronie wybranych, którzy mieli dostęp niemal wszędzie. Mogli na przykład przebywać w Kaplicy Sykstyńskiej prawie do momentu
9 771234 020133
Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, tel.: 12/254 56 02, 260 32 90, 260 32 40, faks: 12/254 56 00, e-mail: handlowy@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl
2 013
kredowy, oprawa twarda lakierowana, obwoluta ISBN: 978-83-7553-147-3
ISSN 1234-0200
200 str., format albumowy, 20,5x26 cm, papier
k w i e c i e ń
dniu przebieg ostatnich wydarzeń z udziałem Benedykta XVI, okres
04
rozpoczęcia konklawe! Tekst ma formę wzruszającego, pełnego bystrych obserwacji pamiętnika, ubogaconego wypowiedziami wielu wybitnych ludzi, którzy przebywali wówczas w Rzymie. Wielką wartością książki są także fotografie – razem prawie 200 zdjęć! Śledzimy dzień po