Magazyn Literacki KSIĄŻKI 5/2014

Page 1

k s i ฤ ลผ k i

Nr 5/2014 (212) โ ข maj 2014 Cena 14,50 zล (8% VAT) โ ข ISSN 2083-7747 โ ข Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

:LHONLH Z\GDU]HQLH ZbSROVNLHM NXOWXU]H

384 str., 19,5 x 24 cm, twarda lakierowana RSUDZD ]รฏRFHQLD

ISBN 978-83-7553-160-2

&(1$ '(7$/ =รข 720

+ 5% VAT

%LDรฏ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNรถZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

ISSN 1234-0200

2 014

Pierwszy tom pomnikowych Dziejรณw Polski, napisanych SU]H] Z\ELWQHJR KLVWRU\ND ]b 8QLZHUV\WHWX -DJLHOORรฑVNLHJR Lb3ROVNLHM $NDGHPLL 1DXN SURI $QGU]HMD 1RZDND REHMPXMH RNUHV RG SRF]ร WNรถZ SDรฑVWZD SROVNLHJR GR U ฤ PLHUร 0LHV]ND ,,, 6WDUHJR %ร G]LH RQ F]ร ฤ FLร ]DSODQRZDQHM QD V]Hฤ ร WRPรถZ PRQXPHQWDOQHM SDQRUDP\ G]LHMรถZ QDV]HJR QDUR QDURGX RG MHJR F]DVรถZ QDMGDZQLHMV]\FK Dฤ GR ZVSรถรฏF]HVQ\FK .ROHMQH WRP\ Eร Gร VLร XND]\ZDร UD] Z URNX 2VRED DXWRUD JZDUDQWXMH SXEOLNDFMร QD QDMZ\ฤ V]\P SR]LRPLH QDXNRZ\P LbOLWHUDFNLP QDSLVDQร ZรฏDฤ FLZ\P GOD SURI 1RZDND SLร NQ\P Db MHGQRF]Hฤ QLH SU]\VWร SQ\P Mร ]\NLHP %ร G]LH WR WHฤ MHGQD ]bQLHZLHOX QD QDV]\P U\QNX NVLร ฤ NRZ\P QLH]DNรฏDPDQ\FK KLVWRULL 3ROVNL ZROQD RG FHQ]XU\ LbSROLW\F]QHM SRSUDZQRฤ FL ]D WR SU]HVLร NQLร WD GXFKHP PLรฏRฤ FL GR 2MF]\]Q\ LbMHM G]LHMรถZ

m a j

Tom 1 6Nร G QDV] UรถG GR URNX Tom 2 Krรณlestwo ]Z\FLร VNLHJR RUรฏD ฤผ

Tom 3 5]HF]SRVSROLWD ฤผ Z\]ZDQLD ZROQRฤ FL ฤผ Tom 4 ,PSHULD LbQLHSRGOHJรฏRฤ ร ฤผ Tom 5 Walka R ,, 5]HF]SRVSROLWร ฤผ Tom 6 =Pร F]HQLH LbSRZVWDZDQLH ฤผ

9 771234 020140

05


Wydawnictwo Sonia Draga ࡨ R

'9;9'££'83>! 63>-'ঔࣗ 3;>-'8!/í$! $@0£ ;8A'$, 09-í৹'0 3 2-'A>@0Ě'/ 68A@/!৷2-T 3 &í৹'2-< &3 >@'1!2$@63>!2-! 9-õ A 3;!$A!/í$'/ 8A'$A@>-9;3ঔ$-W

9;8Aí9!/í$@ ;,8-££'8W ';'0;@> <#Ì2 !£&'8Õ2 - 2&-!20! A £<&< !6<$A' 2! ;836-' 368!>$Õ> A $A!9Õ> /<2;@ >3/903>'/ > 8+'2;@2-'W

-9;38-! &8<+-'+3 1!Ě৹'क़9;>! !63£'32! 32!6!8;' A 1Ě3&A-<;0í !8-í <&>-0íW õ;2-í$! 03£38!1-T 68A'6-õ02-' 2!6-9!2! 63>-'ঔࣗ ,-9;38@$A2!W

!#!>2!T >A8<9A!/í$! - 6'Ě2! 36;@1-A1< 63>-'ঔࣗT 0;Õ8! A&3#@Ě! /<৹ 9'8$! (8!2$<90-$, $A@;'£2-$A'0T ! ;'8!A 9A;<81'1 63&#-/! 03£'/2' ঔ>-!;3>' 8@20-W -'$3&A-'22' 68A@+3&@ 9A!£32'/ <£-'T 2-'6368!>2'/ 831!2;@$A0-T 0;Õ8! 2-$A@1 1!+2'9 68A@$-í+! >9A'£0-'+3 83&A!/< 0Ě363;@X

!6-;!2 '22@ 8-'99'£ 63& 68'9/í 1'&-Õ> - 68A'Ě3৹32@$, 639A<0</' 92!/6'8! 63£</í$'+3 2! 63£-$/!2;Õ>W ,8-££'8 #'9;9'££'83>'+3 !<;38! A W

83$A2! ;!/'12-$! /'&2'/ A 2!/>!৹2-'/9A@$, 8'£-0>-- $,8A'ঔ$-/!क़9;>! - 9'8@/2@ 138&'8$! +8!9</í$@ > 39 2+'£'9W 3 Ěí$A@ ;' &>-' ,-9;38-'S

3£-;@0!T 138&'89;>! - #!;!£-' 9í&3>' > 8'!£-!$, 9038<163>!2'+3T 183$A2'+3 '09!9<R 2!031-;@ ;,8-££'8 9í&3>@ 2!9;õ6$@ 8-9,!1!W

>>>W932-!&8!+!W6£T ;'£W ¥ ¤ T >>>W(!$'#330W$31c>@&!>2-$;>3 32-! 8!+!



Spis treści

W numerze   Książki dla dzieci i młodzieży Numer 5 (212) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50

facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1) Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

b i b l i o t e k a

Kolejny słabszy rok Tematem przewodnim majowego numeru jest tradycyjnie książka turystyczna. Kryzys w książce turystycznej trwa, choć w 2013 roku spadki nie były tak duże jak w latach wcześniejszych. Łączny spadek sprzedaży dla przewodników i kartografii turystycznej wyniósł 4,8 proc., podczas gdy rok wcześniej – 10,4 proc. Wartość rynku to 62,2 mln zł, podczas gdy rok wcześniej – 65,3 mln zł, ale w rekordowym 2008 roku było aż 94,3 mln zł, a więc w ciągu pięciu lat ubyło 32 mln zł, to jest jedna trzecia – pisze w raporcie Łukasz Gołębiewski. W numerze przeczytać można także rozmowę z Januszem Przeorkiem i Rafałem Tyksińskim, współwłaścicielami wydawnictwa ExpressMap; w tym wydaniu prezentujemy również laureatów Nagrody Magellana dla najlepszych publikacji turystycznych 16-33

„Mazurek” we mnie gra!

Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl

2

Pisanie o polskim rynku książki dla dzieci i młodzieży staje się z roku na rok coraz mniej pasjonującym zajęciem. Gdzie bowiem te czasy, kiedy właśnie z tego sektora płynęły najbardziej elektryzujące newsy: wyraźne mody, odkrycia przekuwane na setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy, nowe gwiazdy, nieoczekiwane powroty, wyczekiwane ekranizacje. Książki dla niedorosłych trafiały przecież na pierwsze strony gazet i okładki tygodników opinii: Harry Potter, nowe „Mikołajki”, saga „Zmierzch”, sequel do „Kubusia Puchatka”, prequel do „Ani z Zielonego Wzgórza”. Od dobrych dwóch lat właściwie nie mamy w Polsce tego rodzaju sensacji. Czy taka diagnoza miałaby prowadzić do zapowiedzi poważniejszego kryzysu? Jak się wydaje, bardziej uprawnione byłoby mówienie o powrocie do pewnej przeciętności. Zapraszamy do lektury dodatku poświęconego książkom dla dzieci i młodzieży, w którym znajdziecie Państwo artykuł Michała Zająca, a także fragment książki, ciekawe rozmowy i recenzje

a n a l i z

Z wykształcenia jestem bibliografem i wydawcą naukowym. Szukanie w dokumentach, szperanie i… znajdowanie to fascynujące zajęcie! (Podobnie jak szukanie rymów!). Przeczytałam wiele książek, zrobiłam mnóstwo notatek, spisałam masę pytań… Bardzo pracochłonne było gromadzenie materiałów. Ale jeszcze bardziej pracochłonna była ich weryfikacja. Niektóre źródła już na pierwszy rzut oka nie wzbudzają zaufania. Rozpoznanie tego to czasami kwestia wprawy. Przykład? Proszę bardzo! Na stronie internetowej, opisującej jedną z występujących w książce postaci zamieszczone jest zdjęcie grobu, na którym widnieje data śmierci. Zaś w tekście data jest całkiem inna. Ale niestety czasami dojście do prawdy wymaga żmudnych poszukiwań… Czy Wybicki był posłem na Sejm Czteroletni? Nawet Encyklopedia PWN podaje, że tak! A jednak okazało się, że nie był… Pracowałam nad tą książką rok. Jak widać, tyle czasu potrzeba, aby rzetelnie napisać… 64 strony – z Małgorzatą Strzałkowską, autorką książki „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy”, rozmawia Piotr Dobrołęcki 35-37

Książki miesiąca „Instytut młodych naukowców” Matthew Pearla i „Geniusz i świnie” Piotra Lipińskiego 46 „Mazurek Dąbrowskiego” Małgorzaty Strzałkowskiej i Adama Pękalskiego oraz „Człowiek krzyża” Alfredo Tradigo 47

Proponujemy także Wydarzenia 6-10 • Bestsellery 12-14 • Kolebka Światowego Dnia Książki – spojrzenie z Katalonii 34 • Poeta nieufny i zadufany – wspomnienie Tadeusza Różewicza 38-39 • Otwarte oczy dziecka – wspomnienie Gabriela Garcíi Márqueza 40-41 • Na-molny książkowiec 43 • Felieton Marka Ławrynowicza 44 • Między wierszami 45 • Recenzje 48-64 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4



nasze patronaty i nowości

nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumera-

2. Salony Biblioteki Narodowej: • Salon Pisarzy i Salon Wydawców

ta 900 zł. Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenume-

Książki objęte patronatem (w ciągu 4 ostatnich miesięcy)

rata 170 zł. Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

1. Biblioteka Analiz • Przyszłość książki – I 2014

„Przyszłość książki”

2. Lambook • Jennifer Steil Rok w Jemenie – III 2014

Redakcja: Geoffrey Nunberg

3. Nasza Księgarnia • Renata Kosin Tajemnice Luizy Bein – IV 2014 • Anna Mulczyńska Powrót na Staromiejską – IV 2014

Posłowie: Umberto Eco Wprowadzenie do polskiego wydania: Łukasz Gołębiewski Zebrane w tym zbiorze esejów głosy naukowców, biblio-

4. Oficyna Wydawnicza Impuls • Renata Nowakowska-Siuta Pedagogika porównawcza – II 2014

tekarzy, lingwistów, historyków i literaturoznawców są wyrazem troski o przyszłość książki. Nie wieszczą jej rychłego odejścia. Przeciwnie, dają nadzieję na to, że pomimo zmian

5. WAM • Angela Hunt Wiadomość – V 2014

technologicznych i cywilizacyjnych – książka przetrwa. Książka przetrwa jako ważny element kulturowej i twórczej wymiany, jako niepowtarzalna forma kontaktu między twórcą

6. Żydowski Instytut Historyczny • Jehudit Kafri Zosia. Od Doliny Jezreel do Czerwonej Orkiestry – I 2014 • Piotr Pęziński Na rozdrożu. Młodzież żydowska w PRL 1956–1968 – II 2014

a odbiorcą, czytelnikiem. „Książka umacnia dialog społeczny”, dowodzi Patrick Bazin. A Umberto Eco zauważa, że: „Książki pozostaną nieodzowne nie tylko w przypadku literatury, lecz w każdym przypadku, który wymaga uważnej lektury oraz przemyśleń i refleksji na jej temat, a nie tylko

Wydarzenia

dotarcia do informacji”.

Program społeczny Czytam sobie Lato z książką

Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po

26-29 VII, Łeba

okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od

2-5 VIII, Mikołajki

sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie trak-

9-12 VIII, Szczyrk

tuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na pol-

LATO Z KSIĄŻKĄ

skim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bez-

Konkursy

pośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika

Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych.

i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.

Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej.

„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołębiewskiego, w którym autor wnika w internetową rzeczywistość, bada fenomen portali społecznościowych

Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci.

oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, okre-

Nagroda im. Jana Długosza – promująca dzieła z dziedziny szeroko rozumianej humanistyki, napisane przez polskiego autora

śla rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł. „Rynek książki w Polsce 2013” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, 8:%"8/*$58" r %:453:#6$+" r 10-*(3"'*" r 1"1*&3 r 8)0 *4 8)0

prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, W POLSCE

szczegółowo omówione największe wydawnictwa,

2013

hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp.

Łukasz Gołebiewski Paweł Waszczyk Bernard Jóźwiak

Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł, tomu V – 65 zł.

4

b i b l i o t e k a

Targi XIX Targi Edukacyjne w Kielcach, 26-28 III XX Targi Wydawców Katolickich, 3-6 IV V Warszawskie Targi Książki, 22-25 V

Piotr Dobrołęcki Ewa Tenderenda-Ożóg

5. Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży DOBRE STRONY,

KOMPLEKSOWA

oferta

DLA WYDAWCÓW

www.antalis.pl

29 V-1 VI 18. Targi książki w Krakowie, 23-26 X

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4



Wydarzenia   Darmowy podręcznik  ujawniony

nAGRODA LiteRAcKA M. St. WARSzAWy  DLA WieSłAWA MyŚLiWSKieGO

M

inisterstwo edukacji zaprezentowało w połowie kwietnia darmowy podręcznik dla uczniów pierwszej klasy szkoły podstawowej zatytułowany „Nasz elementarz”. Podręcznik zostanie wydrukowany przez Centrum Usług Wspólnych – instytucję gospodarki budżetowej podległą szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Główna autorka „Naszego elementarza” – Maria Lorek – za przygotowanie wszystkich czterech części otrzyma 134 792 zł (brutto). Lidia Wollman, odpowiedzialna za część przyrodniczą, 18 681 zł (brutto). Maria Twardowska przygotowująca część matematyczną (od drugiej części podręcznika) – 35 000 zł (brutto). MEN ogłosił już także przetarg na kolportaż książek do szkół. Zdaniem Marii Lorek, jednym z głównych celów przygotowanego przez nią podręcznika jest aktywizowanie uczennic i uczniów. „Starałam się, aby pytania czy polecenia były inspiracją. Podręcznik ma być zachętą do aktywności dzieci. Chcieliśmy, aby treści zawarte w elementarzu stworzyły uczniom okazję do działania, stymulowały ich wyobraźnię i ekspresję. Dzieciom trzeba stworzyć przestrzeń do edukacji. Nie musi to być sala lekcyjna. Chodzi o to, by pewne propozycje co do sposobu prowadzenia zajęć, wspólnej pracy wychodziły zarówno od nauczyciela, jak i od dzieci” – relacjonowała prace zespołu, którym kieruje. „Nasz elementarz” będzie się składał z czterech części, zostanie również „obudowany” materiałami dla nauczycieli. (pw)

fot. Rafal Motyl

Nie wypada pisać byle jak, kiedy się mieszka w stolicy. Mieszkając w Warszawie przez pięćdziesiąt lat, starałem się sprostać temu zadaniu. Nagroda ta jest znakiem mojego miejsca na Ziemi – mówił podczas uroczystości wręczenia Nagrody Literackiej m. st. Warszawy Wiesław Myśliwski, uhonorowany w kategorii Warszawski Twórca. Gala odbyła się 23 kwietnia w Bibliotece Narodowej, w pięknej Sali Kariatyd Pałacu Rzeczpospolitej, i uświetniła obchody Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich. Tym samym autor powieści takich jak nagrodzone Literacką Nagrodę Nike „Widnokrąg” i „Traktat o łuskaniu fasoli” czy wydane w 2013 roku „Ostatnie rozdanie” dołączył do grona twórców, w którym wcześniej znaleźli się Joanna Kulmowa (2013), Janusz Tazbir (2012), Janusz Głowacki (2011), Marek Nowakowski (2010), Józef Hen (2009) i Tadeusz Konwicki (2008). Oprócz najwyższego wyróżnienia nagroda przyznawana jest również w czterech innych kategoriach. W kategorii „proza” nominacje otrzymały książki: „Małe lisy” Justyny Bargielskiej (Czarne), „Umarł mi” Ingi Iwasiów (Czarne) i „Ości” Ignacego Karpowicza (Wydawnictwo Literackie), które okazały się zwycięzcą. W kategorii „książka dla dzieci” rywalizowały: „Fotel czasu” Anny Czerwińskiej z ilustracjami Doroty Łoskot-Cichockiej (Fundacja Rodu Szeptyckich), „Pionierzy. Poczet niewiarygodnie pracowitych Polaków” Marty Dzienkiewicz z ilustracjami Joanny Rzezak i Piotra Karskiego (Dwie Siostry) oraz „Proszę mnie przytulić” Przemysława Wechterowicza z ilustracjami Emilii Dziubak (Agencja Edytorska Ezop). I właśnie tej ostatniej pozycji przypadła nagroda. W kategorii „poezja” bezkonkurencyjny okazał się tom „Pomiędzy” Tadeusza Dąbrowskiego (Wydawnictwo a5), który pokonał następujące pozycje: „Teoria wiersza polskiego” Przemysława Dakowicza (Towarzystwo Przyjaciół Sopotu) oraz „Języki obce” Jacka Dehnela (Biuro Literackie). Natomiast w kategorii „edycja warszawska” nominowano książki: „Rozmowy o dzieciństwie” Joanny Rolińskiej (Burda Książki), „Zośkowiec” Jarosława Wróblewskiego (Fronda) oraz album „Przedwojenne Kamionek, Grochów i Saska Kępa” Jarosława Zielińskiego (RM), a palma pierwszeństwa przypadła publikacji „Rozmowy o dzieciństwie” Joanny Rolińskiej. (pw)

Międzynarodowe    czytanie w Bieszczadach gwiazdy w Warszawie

W

dniach 13-15 czerwca odbędzie się kolejna edycja Bieszczadzkiego Lata z Książką, którego głównym organizatorem jest Wydawnictwo Bosz. Tym razem z mieszkańcami Podkarpacia spotkają sie m.in.: Hanna Bakuła, prof. Jerzy Bralczyk, Barbara Bursztynowicz, Janusz Głowacki, Katarzyna Grochola, Jerzy Iwaszkiewicz, Iwona Kienzler, Barbara Kosmowska, Krzysztof Łoszewski, Jan Nowicki, Janusz Majewski, Grzegorz Miecugow, Marek Przybylik, Janusz Szuber i Wojciech Widłak. Pierwsze spotkania z autorami zorganizowane zostaną w piątek 13 czerwca w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Lesku. W sobotę 14 czerwca autorzy wezmą udział w całodniowych spotkaniach z czytelnikami, które odbywać się będą w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Przemyślu. 15 czerwca spotkania autorskie zorganizowane zostaną również w Sanoku. Wydarzeniu patronuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (pw)

6

b i b l i o t e k a

testy nowego  systemu iSBn

„T

o jedyny taki festiwal w Polsce: międzynarodowy, całkowicie otwarty, tworzony wspólnie, angażujący i zaskakujący. Podczas dwóch dni w 15 miejscach Warszawy odbywa się 50 wydarzeń podzielonych na 10 bloków tematycznych. Udział w nim bierze ponad 100 gości i blisko 10 tys. uczestników. Ponownie w czerwcu na dwa dni Warszawa stanie się miastem czytelników” – informują organizatorzy Big Book Festiwal, którego druga edycja odbędzie się w dniach 14-15 czerwca. Wśród tegorocznych zagranicznych gości festiwalu znaleźli się pisarze i poeci, a także naukowcy, muzycy, badacze, aktorzy, politycy, dziennikarze, eksperci i twórcy. W tym roku z czytelnikami spotkają sie m.in.: Karl Ove Knausgård (Norwegia), Jonas Gardell (Szwecja), Salwa an-Nu’ajmi (Syria), Timur Vermes (Niemcy), Gavin Extence (Wielka Brytania), Steven Poole (Wielka Brytania), Shana Penn (USA), Tomáš Sedláček (Czechy). (pw)

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

B

iblioteka Narodowa przygotowała nowy elektroniczny system nadawania numerów ISBN. W kolejnych tygodniach będzie on testowany przez wybraną, reprezentatywną dla środowiska wydawniczego grupę oficyn. Test systemu jest niezwykle ważny dla jego sprawnego funkcjonowania oraz bezpiecznego zbierania podstawowych danych, a udział wydawców w tych pracach pozwoli im wywrzeć wpływ na ostateczny kształt systemu oraz zestaw danych, jaki będzie wymagany w celu otrzymania numeru ISBN. Ponadto dane zbierane przez nowy system e-ISBN będą mogły być – zgodnie z oczekiwaniami branży i ustaleniami – wykorzystywane przez organizacje branżowe rynku wydawniczego. (pw)

Rekord w święto książki

W

Światowym Dniu Książki liczba zbiorów w zasobach cyfrowej biblioteki

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4



Wydarzenia POLONA przekroczyła ćwierć miliona publikacji. Wśród nowości dostępnych w jej zasobach szczególną uwagę zwraca kolekcja elementarzy z XVIII, XIX i początku XX wieku, czyli podręczników, które wprowadziły pokolenia Polaków w świat książki i czytelnictwa. (pw)

Rozmowa z Arturem Andrusem, autorem „Blogu osławionego między niewiastami”

Mój nieduży smuteczek fot. archiwum autota

–  Zanim pojawiła się papierowa wersja twojej książki, to od 2006 roku pisałeś bloga… – Przez pierwszy okres nawet nie miałem pojęcia, że prowadzę blog, bo to była taka, wydawało mi się, normalna zawodowa propozycja. Portal internetowy zaproponował mi napisanie tekstów, umówiliśmy się, że raz w tygodniu pojawi się tekst na ich stronach. Zrozumiałem, że chodzi o taką formę, jak się kiedyś pisało do gazet, tylko teraz się pisze do internetu. Zacząłem, a po mniej więcej pół roku ktoś zaczął mnie wypytywać o mój blog właśnie. Więc się zainteresowałem; co to jest w ogóle ten blog i dowiedziałem się, że to forma pamiętnika, często poświęconego jakiejś konkretnej sprawie. A często nie, bo na przykład polegającego tylko na tym, że się pisze: rano wyszedłem po bułki, bułki zjadłem… I wtedy stwierdziłem, że to moje to do końca takim blogiem nie jest, ale, jeśli się tak nazywa taką formę, to niech sobie będzie blogiem. – Książce dałeś tytuł „Blog osławiony między niewiastami”… –  Stwierdziłem, że tytuł może będzie zapadał ludziom w pamięć, albo będzie się rzucał w oczy, a potem sobie pomyślałem, że wymyślę całą ideologię. Mam nadzieję, że jest „nieosławiony” i to nie tylko między niewiastami, ale w ogóle między wszystkimi. Tytuł jest po to, żeby się rzucał w oczy. Akurat w moim „pisarstwie” mądry być nie musi. – Z Marią Czubaszek tworzycie zgrany duet. Zastanawiałam się, czy nie warto nagrać audiobooka. – Ale tak naprawdę to chyba jest pierwszy w historii „drukowany audiobook”! Marysia jest postacią znaną z głosu, w radiu spędziła kawał swojego życia i tam się pojawiają teksty, które pisała do radia dla aktorów. Jak mi się udało ustalić kto wykonywał ten tekst, to dodawałem taką informację , i sam się złapałem na tym, że wiedząc, że występują: Irena Kwiatkowska i Jerzy Dobrowolski… –  to słyszysz ich… – … tak, słyszę ich głosy. Zresztą myślę, że ta książka nie trafia do przypadkowych osób. –  A ja słyszę w twoim głosie nutkę nostalgii. – No bo ją mam. Oczywiście, że tak. Mam w sobie troszkę taki jakiś „smuteczek nieduży”, jak to pisał Przybora. I myślę, że każdemu się taki przydaje. Jak pytają mnie, czy jestem optymistą, odpowiadam, że nie jestem ani optymistą, ani pesymistą. Staram się być realistą w życiu. – Czy szykujesz kolejną książkową niespodziankę? – Pewnie ukaże się późną wiosną dalszy ciąg blogu. Będą też felietony. Już do policyjnej gazety nie piszę, piszę do gazety lekarskiej. Książka nie będzie już taka gruba, chociaż wydawnictwo mówi, że grube lepiej się sprzedają. To na grubą trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. – A napiszesz coś dla dzieci? – Jeszcze żadnych konkretnych planów nie mam. Ale, jeżeli już, to spróbowałbym napisać rymowanki. – Dziękuję za rozmowę i życzę udanych rymów. – Ja cię pytam a ty mi mów… –  ??? –  No życzyłaś mi rymów, to od razu wymyśliłem: –  Życzę ci udanych rymów – Ja cię pytam a ty mi mów. Rozmawiała Małgorzata J. Berwid

Konsolidacja szansą dla rynku

„P

olski rynek wydawniczy jest mocno rozdrobniony i niedokapitalizowany, przez co jego rozwój jest mocno ograniczony” – stwierdził na łamach tygodnika „Wprost” prezes zarządu sieci Empik, Olaf Szymanowski. „Uważamy, że jego konsolidacja jest konieczna, aby poprawić kondycję książki i na pewno będzie ona postępować. My jako grupa bierzemy w niej aktywny udział” – deklaruje. Jego zdaniem pojawienie się na polskim rynku dużego zagranicznego gracza spowoduje zmiany. W takiej sytuacji przetrwają tylko najsilniejsze podmioty i te, które zawczasu przewidziały, jak będzie ewoluował rynek. „Są księgarnie na rynku na granicy zyskowności i w przypadku wejścia Amazona, prowadzącego agresywną wojną cenową, mogą mieć duże problemy. Wszyscy na rynku będą pod kolosalną presją ceny – uderzy to zwłaszcza w wydawców i część z nich może tego nie przetrwać” – przekonuje szef Empiku. (pw)

Dobre Strony po raz piąty

O

d 29 maja do 1 czerwca we Wrocławiu odbędą się 5. Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży Dobre Strony. Z każdą kolejną edycją impreza jest coraz większa, a w tym roku dodatkowo targi czeka ważna zmiana – zagoszczą w nowej, bardziej komfortowej i atrakcyjnej przestrzeni. Po raz pierwszy w swojej historii wrocławskie spotkania z książką dla młodych czytelników, zamiast w namiocie wystawienniczym, odbędą się w zabytkowych wnętrzach odrestaurowanego budynku Dworca Wrocław Główny. Organizatorzy postanowili przenieść tam Dobre Strony ze względu na ogromny sukces zimowych Wrocławskich Targów Dobrych Książek, które w grudniu 2013 roku jako pierwsze i jedyne targi w Polsce odbyły się na dworcu.

Tradycyjnie podczas targów zostanie przyznana prestiżowa nagroda Dobre Strony ufundowana przez Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Nagroda w wysokości 30 tys. zł trafiai do wydawcy, którego książka zostanie uznana przez jury za doskonałą pod względem literackim, plastycznym, merytorycznym i edy-

8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

torskim. Targom patronuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (p)

Odbiór w kiosku Ruchu

S

ieć księgarska Matras dzięki współpracy z jednym z liderów rynku dystrybucji

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4



Wydarzenia prasy, siecią Ruch, zaproponowała swoim klientom dodatkowe 2500 punktów odbioru książek zakupionych w e-księgarni Matras. pl. – Klienci Matrasa w większości wolą od-

bierać swoje przesyłki w najbliższej księgarni Matras, jednakże w niektórych przypadkach musieli oni do niej dojechać, a teraz swoje zamówienie będą mogli odebrać tuż za ro-

Przyjaciół poznajemy w archiwach IPN fot. Sławomir Kamiński

–  Czy porównanie Jacka Karpińskiego z Billem Gatesem czy Stevem Jobsem jest równouprawnione? –  Niestety nie. Sam się przyczyniłem do takiej interpretacji, dając filmowi tytuł „Co się stało z polskim Billem Gatesem?”. Zaintrygowało mnie porównanie użyte przez jednego z moich rozmówców, że gdyby Amerykanie skazali na śmierć cywilną Gatesa, to byłoby to czymś podobnym do tego, co w PRL-u zrobiono z Karpińskim. Ale żeby być Gatesem, nie wystarczyło być świetnym informatykiem. Należało być jeszcze fenomenalnym biznesmenem, a z tym Karpiński kiepsko sobie radził. Jeszcze bardziej odległy był od Jobsa, który dla odmiany nie był wybitnym informatykiem, ale za to perfekcyjnym biznesmenem i marketingowcem. Karpiński prawdopodobnie najlepiej dogadałby się z drugim współzałożycielem Apple, Stevem Wozniakiem. Obaj byli skoncentrowani głównie na informatyce, do biznesu się nie nadawali. –  Najpierw film, potem książka – to coraz częste zjawisko we współczesnej kulturze… –  Racja. Zwykle jednak takie książki są jedynie nieco bardziej rozwiniętą formą scenariusza, a „Geniusz i świnie” to opowieść idąca zdecydowanie dalej. Praca nad filmem trwała kilka tygodni, nad książką – kilka lat. Zbierając materiały ciągle coś odkrywałem, choćby niesamowitą historię taty Jacka. –  Ojca polskiego himalaizmu. –  W 1939 roku kierował pierwszą polską wyprawą w Himalaje. Polacy zdobyli szczyt Nanda Devi. O klątwie tej góry zaczęto mówić, gdy zaginęli wszyscy czterej polscy wspinacze, którzy ją zdobyli. Nigdy nie odnaleziono ich ciał, żadnego z nich nie można było pochować. Ostatnią ofiarą klątwy Nanda Devi miał być brat Jacka, Marek. Zginął w Tatrach w roku 1957. Od tego momentu bohater mojej książki coraz rzadziej chodził w góry. –  Za to niebawem został TW „Stanisławem”. Nie mieści się w głowie, że na taki krok zdecydował się konspirator Szarych Szeregów, podkomendy „Rudego”, świadek śmierci „Zośki” i powstaniec warszawski. –  Prawdopodobnie wykorzystano właśnie jego patriotyzm, a właściwie patriotyczną naiwność. Co jest dość smutne, bo pokazuje, jak nawet wybitnie inteligentnym człowiekiem można manipulować, grając jego przekonaniami i słabościami. Przedstawiciel wywiadu zaproponował Karpińskiemu tajną współpracę, która miała nie mieć niczego wspólnego z polityką, a jedynie z rozpracowywaniem zachodnich technologii na polskie potrzeby. I Karpiński rzeczywiście pracował dla PRL-owskiego wywiadu, ale nikogo z Zachodu nie werbował, a w Polsce na nikogo nie donosił. –  I SB desygnowała wkrótce swego człowieka do inwigilacji inżyniera. –  Przyjaciół poznajemy w archiwach IPN. Jeden ze znajoPełna wersja mych Karpińskiego, Ryszard Lassota, okazał się donosicielem wywiadu szczególnie gorliwie informującym Służbę Bezpieczeństwa o działaniach inżyniera. Na dokładkę jego donosy były pełne rad, jak należało walczyć z Karpińskim. Była w nich niezrozumiała potrzeba zaszkodzenia mu. Lassota sugerował, żeby wykorzystać informacje z życia prywatnego informatyka dla wywołania skandalu. To był już okres, kiedy całkowicie wygasły związki Karpińskiego z wywiadem. Ze współpracownika SB stał się jej ofiarą. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Magazyn na milion książek

„G

Rozmowa z Piotrem Lipińskim, autorem biografii inżyniera Jacka Karpińskiego „Geniusz i świnie”

10

giem – mówi Mariusz Rutowicz, prezes Matrasa.

oodman wynajął Bonito.pl, jednej z największych księgarni internetowych w Polsce, magazyn o powierzchni 4060 mkw. w ramach Kraków Airport Logistics Centre. Z nowego centrum dystrybucyjnego Bonito.pl może teraz wysłać książki do klienta nawet po 15 minutach od złożenia zamówienia. Nowy obiekt pozwoli także Bonito.pl na skokowe zwiększenie skali działalności” – czytamy w komunikacie firmy Goodman. Obiekt wynajęty przez Bonito.pl obejmuje 3501 mkw. powierzchni magazynowej oraz 559 mkw. powierzchni biurowej. W magazynie może się pomieścić 1 mln egz. książek. Każdego miesiąca firma wysyła swoim klientom 300 tys. książek, a w szczytowych okresach liczba ta sięga nawet od 500 do 800 tys. egz. (pw)

Nowość w Krakowie

N

a mapie Krakowa, a tym samym również krajowej mapie imprez wystawienniczych, pojawił się adres ul. Galicyjska 9, czyli nowy adres spółki Targi w Krakowie. Pojawiła się też nowa ulica, która prowadzi do Międzynarodowego Centrum Targowo-Kongresowego EXPO Kraków, nowo powstałej siedziby Targów w Krakowie. Najważniejszą zaletą nowego obiektu jest wielofunkcyjność. Duża (13 tys. mkw.) i niczym nieograniczona przestrzeń (dwie hale – 4 i 5 tys. mkw.) z powodzeniem pełni zarówno funkcję obiektu targowego, jak i centrum konferencyjnego. (pw)

Nagrody

W

kwietniu minister kultury Bogdan Zdrojewski odznaczył kilkunastu ludzi kultury medalami „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. W gronie tym znaleźli sie m.in. Hanna Krall, która otrzymała Złoty Medal „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis” oraz Jarosław Mikołajewski i Andrzej Sapkowski, którzy otrzymali Srebrne Medale. Ponadto Medal Brązowy otrzymała dziennikarka Katarzyna Janowska. TVP Kultura przyznała swoje doroczne nagrody pod nazwą Gwarancje Kultury. W kategorii „literatura” zwyciężyła Małgorzata Rejmer uhonorowana za zbiór reportaży „Bukareszt. Kurz i krew”. Ponadto twórczyni i szefowa wydawnictwa Czarne, Monika Sznajderman otrzymała zaszczytny tytuł Menadżera Kultury. Laureatem 11 edycji Nagrody Instytutu Cervantesa w Polsce za Tłumaczenie Literackie 2013 roku został Czesław Ratka za przekład „Araukany” Alonso de Ercilli y Zúñigi.  k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Fantastyczny debiut literacki W przygotowaniu

patroni medialni:

Dla młodych poszukiwaczy przygód! KONKURS BIBLIOTECZNY WYDAWNICTWA NASZA KSIĘGARNIA.

Atrakcyjne nagrody dla bibliotek i młodych czytelników! Szczegóły na www.TajemniceStaregoPalacu.nk.com.pl PATRONI MEDIALNI:

K

GIS.PL OBOZY I KOLONIE

Por tal Tur yst y k i Dzie cię ce j

<ƐŝČǏŬĂ ĚŽƐƚħƉŶĂ ƚĂŬǏĞ ũĂŬŽ Ͳ KK<


Bestsellery

Książki maja

come back Wandy Wasilewskiej Na czele listy „»Masa« o kobietach polskiej mafii” Artura Górskiego. I kto powiedział, że Polacy nie czytają książek.

1

Powodzenie „Bridget Jones. Sza2 lejąc za facetem” Helen Fielding dowodzi, że kogo jak kogo, ale bohaterki tej książki nie lubić się nie da. Po prostu. W „Beksińskich. Portrecie po3 dwójnym” Magdaleny Grzebałkowskiej trafiamy na taki opis wychowawczych działań Zdzisława Beksińskiego wobec swego syna, Tomasza: „Podobno ojciec kupuje mu w kiosku worek tandetnych plastikowych misiów. Podobno wręcza młotek i poucza, że w chwili wściekłości ma brać misia do ogrodu i walić w niego młotkiem, dopóki złość nie minie. Tomek na pewno wpada w złość bardzo szybko. Jerzy Lewczyński zapamięta, że chłopca potrafiła wyprowadzić z równowagi nawet niedobra zupa. Wspomina: »Wygadywał wtedy na Zosię, że nie będzie tego świństwa jadł. To był neurastenik, wrażliwy bardzo«. Zdenerwowany Tomek przeklina, płacze, wybiega z domu do ogrodu, grozi śmiercią ludziom, przez których się zdenerwował. Zdzisław Beksiński pisze do przyjaciela: »Tomek jest fantastą z kompleksem niższości. Gada sto razy więcej, niż może (z powodu licznych tabu) i chce zrobić. Staram się go czasem skompromitować przed nim samym. Już raz na przykład szliśmy zabić nożem (nóż wziąłem z kuchni), zarżnąć kierownika szkoły, a raz rozbić pysk kierownikowi elektrowni. Bo on nie jest gwałtowny, tylko gada na wyrost, a możliwość faktycznej realizacji uruchamia tabu. Oduczam go w ten sposób rzucania słów na wiatr”. Może i było to skuteczne, ale że z bagażem takich wspomnień z dzieciństwa niełatwo żyć, to więcej niż pewne. Bohater powieści Harlana Cobena „Sześć lat później” upiera się, by dojść prawdy o kobiecie, którą jakiś czas temu kochał nad życie. I wpada w poważne tarapaty. Ale skoro kocha się nad życie, to potem się ma właśnie tak.

4

5 12

Liesel, tytułowa „Złodziejka książek” Markusa Zusaka czytać nab i b l i o t e k a

uczyła się z „Podręcznika grabarza”. Niezbadane są drogi, po których przechadza się myśl ludzka. Przyznam się, że nie nadążam już za pisarstwem Sławomira Kopra, autora „Skandalistów PRL”. Jeśli chodzi o bohaterów tej książki, to powiem jedynie: bez zaskoczeń.

6

Wśród receptur znajdujących się w książce „Pyszne 25. Nowa porcja przepisów” Anny Starmach trafiamy na tartę, która – podobno – jest grzechu warta. Niby jak to tarta, ale ta jest z cukinią, kabaczkiem i kozim serem, który rzekomo po zapiekaniu jest lepszy (czy też jeszcze lepszy). Nie do uwierzenia.

7

Na „Antologię 100/XX” składa się sto, podobno najlepszych, polskich reportaży napisanych w dwudziestym stuleciu. Wybrał je Mariusz Szczygieł. Jakby ktoś był ciekawy, to w tej złotej setce są m.in. teksty Wandy Wasilewskiej. Aż tak wybitne?

8

„Jestem bardzo w rękach Bożych” Jana Pawła II po kanonizacji polskiego papieża będzie wyżej, choć to tytuł nie najnowszy.

9

„Doradca smaku” Michela Morana zawiera 80 przepisów na przeróżne dania, m.in. na kolorowe szaszłyki z polędwiczki wieprzowej. Wystarczająco denerwujące są już – tak szczególnie w Warszawie rozpowszechnione – masełka, serki, kiełbaski, zdrobnienia, którymi oswajamy żarcie (bo nie żadne jedzonko). Dlatego wkurzają mnie polędwiczki, z których nie wiadomo dlaczego powstają szaszłyki – nie szaszłyczki.

10

„Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie” to już dziewiąta książka Jacka Piekary o przygodach Mordimera Madderdina. Fani będą zadowoleni, choć – zdaje się – wyglądają już końca serii.

11

„Podobno nie ma nic gorszego niż 12 spełniające się marzenie – pisze w »Znakach szczególnych« Paulina Wilk. – Trzeba natychmiast wymyślić nowe. Moi rówieśnicy, którzy odnieśli sukces albo przeciwnie – utknęli w drodze do niego, podejmują ciągle próby. Odchodzą z dużych firm, zakładają własne.

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Spuszczają chybotliwe łupiny na wodę i starają się nie płynąć z konsumenckim prądem. I ja, po utracie pracy w medialnej korporacji poszłam na swoje. Razem z przyjaciółką, która studiowała wiedzę o teatrze, a jednocześnie zbierała wszechstronne doświadczenie, przez dziesięć lat pracując w agencjach public relations, prowadzimy teraz małą firmę i fundację. Organizujemy wydarzenia kulturalne, promujemy literaturę. Mniej zarabiamy i mniej śpimy, ale odkąd współtworzymy życie społeczne, mamy poczucie bycia we właściwym miejscu – tam gdzie nagromadzone przez lata kompetencje, samodzielność i wyćwiczona pracowitość potrzebne są najbardziej, a pieniądze liczą się mniej. Rozstanie z wyobrażeniem kariery w dużej firmie okazało się pożegnaniem iluzorycznego bezpieczeństwa. Nie mam gabinetu w oszklonym wieżowcu i nie chodzę na lunch do restauracji. Wynajmujemy biuro w starej kamienicy, gotujemy same. Mojej przyszłości nie ochrania żaden pakiet ubezpieczeniowy przypisany do pensji. Nie obciąża jej też żaden kredyt. Uczę się żyć z niepewnością i z wiarą we własne siły”. Nie wątpię w siły autorki, ale spoza jej słów najmocniej przebija jednak rozczarowanie. W gruncie rzeczy niewesoła to konstatacja, ukazująca miejsce w jakim znalazła się generacja Pauliny Wilk. A to jej pokolenie powinno dziś przejmować w Polsce władzę, zacząć sprawować rządy ciał i dusz. Tymczasem kurczowo trzyma się nadziei, bo i co mu pozostało? „Resortowe dzieci” Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza wciąż mają nowych nabywców. A przecież podpora „Gazety Wyborczej”, Paweł Wroński, napisał błyskotliwy tekst pod jeszcze bardziej błyskotliwym tytułem „Jak będziesz fikał, to Kania zlustruje teścia, stryja i rodowód chomika”. Obśmiałem się, że użyję porównania Wojciecha Młynarskiego, jak norka.

13

W „Inferno” Dana Browna czytamy: „Dla Langdona kolejny kod był czymś znajomym – bezpieczną przystanią pośród wzburzonego morza. Historia sztuki i starożytne tajemnice były mu bowiem o wiele bliższe niż hermetyczne pojemniki na broń biologiczną i strzelaniny”. Po, powiedzmy, jeszcze dwóch lub trzech książkach tego autora

14

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSiążKi”

maj 2014 Miejsce Liczba  w poprzednim notowań  Poz. notowaniu na liście Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Liczba punktów

1

17

2

Masa o kobietach polskiej mafi i

Artur Górski

Prószyński S-ka

978-83-7839-719-9

531

2

3

2

Bridget jones. Szalejąc za facetem

helen Fielding

zysk i S-ka

978-83-7785-392-4

471

3

1

3

Beksińscy. Portret podwójny

Magdalena Grzebałkowska

znak

978-83-240-2874-0

439

4

4

2

Sześć lat później

Harlan Coben

Albatros

978-83-7885-833-1

375

5

5

3

Złodziejka książek

Markus Zusak

Nasza Księgarnia

978-83-10-12645-0

331

Skandaliści PRL

Sławomir Koper

Czerwone i Czarne

978-83-7700-144-8

274

6

nowość

7

8

3

Pyszne 25. Nowa porcja przepisów

Anna Starmach

Znak

978-83-240-2528-2

235

8

7

2

Antologia 100/XX

praca zbiorowa

Czarne

978-83-7536-723-2

225

9

2

3

Jestem bardzo w rękach Bożych

Jan Paweł II

Znak

978-83-240-2990-7

221

Doradca smaku

Michel Moran

Muza

978-83-7758-672-3

186

Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie

Jacek Piekara

Fabryka Słów

978-83-7574-973-1

178

Znaki szczególne

Paulina Wilk

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05330-0

174

10 11

nowość 9

12

2 nowość

13

6

4

Resortowe dzieci. Media

Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz

Fronda

978-83-640-9509-2

171

14

7

8

Inferno

Dan Brown

Sonia Draga

978-83-7508-712-3

165

Dziennik cwaniaczka. Zezowate szczęście

Jeff Kiney

Nasza Księgarnia

978-83-10-12650-4

154

Rycerz Siedmiu Królestw

George R.R. Martin

Zysk i S-ka

978-83-7785-323-8

152

15 16

nowość 10

17

3

Wszystko zostaje w rodzinie

Aneta Jadowska

Fabryka Słów

978-83-7574-952-6

147

18

27

nowość 2

Mroczny anioł

Virginia C. Andrews

Prószyński S-ka

978-83-7839-724-3

136

19

18

3

Wilk z Wall Street

Jordan Belfort

Świat Książki

978-83-7943-219-6

128

20

nowość

Botanika duszy

Elizabeth Gilbert

Rebis

978-83-7818-400-3

127

21

nowość

Droga do zapomnienia

Eric Lomax

Znak

978-83-240-2430-8

119

22

nowość

Niezgodna

Veronica Roth

Amber

978-83-241-4944-5

115

23

nowość

Kot Bob i ja

James Bowen

Nasza Księgarnia

978-83-10-12544-6

111

23

2

Transsyberyjska

Piotr Milewski

Znak

978-83-240-2503-9

108

25

26

3

Bóg nigdy nie mruga

Regina Brett

Insignis Media

978-83-6142-835-0

107

26

14

2

Prawie siostry

Maria Ulatowska

Prószyński S-ka

978-83-7839-694-9

105

27

nowość

Rodzina

Monika Jaruzelska

Czerwone i Czarne

978-83-7700-146-2

104

28

nowość

Czas tęsknoty

Adrian Grzegorzewski

Znak

978-83-240-2526-8

99

29 30

nowość 15

4

Jestem Bogiem podświadomości

Beata Pawlikowska

Burda Książki

978-83-7778-436-5

97

Anioły jedzą trzy razy dziennie

Grażyna Jagielska

Znak

978-83-240-2870-2

78

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2014

24

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar”, w serwisie swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSiążKi”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

13


Bestsellery my też będziemy mówili szyfrem, bo szyfrologię opanujemy w stopniu doskonałym. Nawet wydaje mi się, że już niemała część naszych polityków i komentatorów politycznych w mowie i piśmie posiłkuje się język iem, którego bez znajomości stosownego kodu zrozumieć nie podobna. Ale to może i lepiej. Grega, bohatera serii książek Jeffa Kineya w „Dzienniku cwaniaczka. Zezowatym szczęściu” spotyka nieszczęście. Zostawia go najlepszy przyjaciel i to dla wiarołomnej Abigall. Straszne, co odnosi się tak że do fabuły „Dzienniczka…”.

15

Oberżystka z „Wędrownego rycerza”, jednej z trzech opowieści składających się na „Rycerza Siedmiu Królestw” George’a R.R. Martina, jest kobietą praktycznie podchodzącą do życia, a w związku z tym nie mającą zbyt wygórowanego mniemania o rycerskim stanie. „Rycerze – twierdzi – są zbudowani tak samo jak inni mężczyźni. Turnieje zaczynają się i kończą, a jajka od tego nie tanieją”.

16

„Wszystko zostaje w rodzinie” Anety Jadowskiej to czwarty tom opowieści o Dorze Wilk, policjantce i wiedźmie w jednym. Miłej lektury.

17

Bohaterka „Mrocznego anioła” Virginii C. Andrews opowiada o swojej babci: „Kobiety z gór zawsze konkurowały ze sobą, która najwcześniej zostanie babcią. Chwaliły się tym, a wnuki były ich chlubą. Babunia miała dwadzieścia osiem lat, gdy po raz pierwszy została babcią, choć pierwszy wnuk nie przeżył nawet roku. Mimo to w wieku pięćdziesięciu lat wyglądała na dziewięćdziesiąt”.

18

Warto przeczytać „Wilka z Wall Street” Jordana Belforta. I obejrzeć ekranizację książki dokonaną przez Martina Scorsese, przekonując się, że film ten w oskarowej rywalizacji ewidentnie został skrzywdzony.

19

„Botanika duszy” Elizabeth Gilbert to fikcyjna historia dziewiętnastowiecznej sawantki i feministki, która w dziedzinie nauki, jaką się zajmowała czyli botanice, szczególną uwagę zwróciła na inteligencję… mchów. Recenzenci akcentują zaś fakt, że autorka światowego hitu, jakim stała się książka Gilbert „Jedz, módl się i kochaj”, mogłaby odcinać kupony od swego powodzenia, pisząc podobne ecie pecie, a tymczasem porwała się na powieść jak Bóg przykazał, z oddechem i całkiem niezłą

20

14

b i b l i o t e k a

podbudową faktograficzną. Przyjemne zaskoczenie. Eric Lomax, zmarły dwa lata temu w wieku 93 lat autor „Drogi do zapomnienia”, w połowie lat 90. spotkał swego oprawcę z czasów wojny, kiedy to dostał się do niewoli japońskiej (budował sławną, syjamsko-birmańską kolej śmierci). I przebaczył mu, co znowu nie jest ani aż tak dziwne, ani wyjątkowe. Gdyby ofiara i kat zetknęli się twarzą w twarz ze trzydzieści lat wcześniej, o wybaczenie byłoby trudniej.

21

W „Niezgodnej” Veroniki Roth – cytuję za Anną Dereszowską – „jest wszystko, czego nastoletni czytelnik może poszukiwać. Wartka akcja, suspens, czasem brutalne sceny, pierwsze zauroczenia i doznania erotyczne. To wszystko osadzone w precyzyjnie wymyślonym świecie niedookreślonej przyszłości”. Jasne, wymarzona lektura dla nastolatka, np. dla jedenastolatka.

22

„Kot Bob i ja” Jamesa Bowena czyli poruszająca – a ponoć i prawdziwa – historia o tym, jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy. Choć jednym się udało…

23

Piotr Milewski o swojej podróży życia opowiedział w ksią żce „Transsyberyjska”, będącej relacją o żelaznej drodze wiodącej przez Rosję i dalej. A zaczęła się ona stereotypowo, rzekłbym: „Mińsk Mazowiecki, Mrozy, Siedlce, Łuków, Miedzyrzec Podlaski, Biała Podlaska, Terespol”.

24

„Bóg nigdy nie mruga” Reginy 25 Brett to składnica złotych myśli. Takich, na przykład: „Płacz w towarzystwie przynosi większą ulgę niż płacz w samotności”. Albo: „Trzeba być silnym, żeby płakać. A jeszcze silniejszym, żeby dać innym zobaczyć te łzy”. Może już wystarczy? Maria Ulatowska pisarką stała się na… emeryturze. Tyle, że już jej pierwsza książka – „Sosnowe dziedzictwo” stała się bestsellerem. „Prawie siostry” powinny powtórzyć tamten sukces.

26

Tak mnie zniesmaczyła telewizyjna rozmowa z obłożnie chorym (?) Wojciechem Jaruzelskim na papieskie tematy, w związku z kanonizacją Jana Pawła II, że „Rodziny” Moniki Jaruzelskiej nie chciało mi się już czytać. Może gdyby miała inny tytuł…

a n a l i z

27

28

Na punkcie naszych Ziem Utraconych do końca normalny na pewp r z e d s t a w i a

no nie jestem, tym bardziej więc zainteresował mnie „Czas tęsknoty” Adriana Grzegorzewskiego, dziejąca się na Kresach historia pewnej trudnej miłości: Piotra i Swiety, Polaka i Ukrainki. A rok był 1939. „Czy pamiętasz co pisałam o rodzicach w poprzednich książkach – pyta Beata Pawlikowska w »Jestem Bogiem podświadomości«. – Że niechcący zaszczepili w twoich myślach rzeczy, które utrudniają ci życie. Takie jak choćby brak pewności siebie, przymus żebrania o akceptację czy poczucie mniejszości. Nie zrobili tego celowo. Kochali ciebie całym sercem. Ale we własnej podświadomości nosili sprzeczne komunikaty, które przepisały się na twoje fałszywe kody.

29

Dokładnie to samo stało się w państwie. Nie mówię teraz konkretnie o Polsce. Mam na myśli każde państwo jako większą formę rodziny. Państwo – czy społeczeństwo – także tworzy pewne zapisy, które przekładają się na twoje ciało i umysł. W zdrowym państwie kierowanym przez osoby o zdrowej podświadomości powstają zdrowe zasady i mechanizmy, dzięki którym człowiek żyje w nim zdrowo i pomyślnie. W chaotycznym państwie rządzonym przez osoby kierujące się fałszywymi kodami podświadomości, życie będzie chaotyczne i nieracjonalne, a ludzie chorzy i przestraszeni”. Mam pytanie: jakimi kodami podświadomości kieruje się Donald Tusk? „Nie możemy być razem – powiada o swej żonie Biały, jeden z bohaterów książki Grażyny Jagielskiej »Anioły jedzą trzy razy dziennie« – jeżeli jej nie powiem, co było w Afganistanie. Długo to trwało, zanim zrozumiałem, ze dwie hospitalizacje. Ale jak mam jej o tym powiedzieć? Może: Rybko, k****, przysiądź tu na chwilę, powiem ci, co zrobiłem w Afganie? Napijemy się wina, a potem powiem ci, co zrobiłem w Afganie. Albo co tam widziałem. Najbardziej wstydzę się tego, co tam widziałem. Co ludzie robią na wojnie. Czasem przyjeżdżaliśmy na miejsce i zastawaliśmy takie rzeczy… Ten wstyd jest gorszy niż wspomnienie tego, co zrobiłem. Wstydzę się tego, w czym uczestniczyłem, nawet jeżeli to nie była nasza robota. Ale my też tam byliśmy, należeliśmy do tych, co to zrobili. Wyglądaliśmy tak samo. Jeżeli nie powiem tego żonie, nigdy nie będziemy razem. Już się nie dogadamy”. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4



fot. Ewa Tenderenda-Ożóg

Kolejny słabszy rok Raport o książce turystycznej ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

K

ryzys w książce turystycznej trwa, choć w 2013 roku spadki nie były tak duże jak w latach wcześniejszych. Łączny spadek sprzedaży dla przewodników i kartografii turystycznej wyniósł 4,8 proc., podczas gdy rok wcześniej – 10,4 proc. Wartość rynku to 62,2 mln zł, podczas gdy rok wcześniej – 65,3 mln zł, ale w rekordowym 2008 roku było aż 94,3 mln zł, a więc w ciągu pięciu lat ubyło 32 mln zł, to jest jedna trzecia. Spadła też liczba sprzedanych egzemplarzy – z 6,6 mln do 6,1 mln egz. (spadek o 7,6 proc.), w porównaniu do liczby sprzed pięciu lat, kiedy sprzedano 11,1 mln egz., spadek sięga 45 proc. Wzrosła natomiast

16

b i b l i o t e k a

w 2013 roku średnia cena detaliczna publikacji turystycznej – z 9,90 do 10,20 zł wg cen producenta, w księgarni jest to ok. 20 zł. Patrząc na rynek pod względem tematyki, ok. 36 proc. przypada na przewodniki po Europie, 10 proc. na przewodniki po Polsce i 9 proc. na przewodniki po innych niż Europa częściach świata, 17 proc. na atlasy i 28 proc. na mapy. Wciąż obserwujemy duże zainteresowanie literaturą podróżniczą, relacjami z wypraw i reportażem, tych publikacji jednak raport nie obejmuje. Ostatnie lata były też czasem ważnych przetasowań na rynku. Przede wszystkim konkurencja jest coraz mniej-

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

sza. Z wydawania przewodników turystycznych całkowicie wycofały się: PWN i Carta Blanca, Langenscheidt, Hachette, Siedmioróg, Galaktyka. Zaledwie pojedyncze pozycje wydają jeszcze Muza i RM. Wielu wydawców, w tym liderzy, ograniczyło liczbę nowości. W 2013 roku prawie nie wprowadzano nowych serii. Na rynku map i atlasów dwa wydawnictwa – Demart i ExpressMap – mają już ponad 50 proc. rynku, wypadł dawny lider, PPWK, dawno już z map zrezygnował Pascal, praktycznie przestała liczyć się oferta konsorcjum Cartomedia czy wydawnictwa Mapy Ścienne Beata Piętka. Od lat nie pojawił się tu żaden nowy gracz.

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


2009

2010

33,3 28,9

2008

34,5 30,8

2007

39,7 33,2

46,7 33,9

2006

45,6 36,5

53,1 41,2

2005

44,1 43,9

2004

36,3 46,0

2003

33,1 44,0

2002

26,8 33,5

25,4 33,4

2001

25,0 33,5

29,5 37,6

Podział rynku przychody (w mln zł) przewodniki kartografia turystyczna

2011

2012

2013

2,3 8,6

2,9 8,2

2,5 6,0

2,2 6,1

1,9 5,3

1,6 5,0

1,6 4,5

2003

1,9 8,7

1,3 7,1

2002

1,7 7,7

1,1 7,4

2001

1,4 6,9

1,2 7,9

Podział rynku. Sprzedaż egzemplarzowa (w mln egz.) przewodniki kartografia turystyczna

2005

2006

2007

2008

2009

2010

2011

2012

2013

2004

Sytuacja na rynku przewodników Łączna wartość sprzedaży przewodników turystycznych w 2013 roku to 33,3 mln zł, rok wcześniej było to 34,5 mln zł, a pięć lat temu – 53,1 mln zł. W 2013 roku spadek wartości sprzedaży wyniósł 3 proc., a w stosunku do 2008 roku spadek sięga 37 proc. Sprzedano 1,6 mln egz. przewodników, podobnie do roku poprzedniego, ale w 2008 roku sprzedawano 2,9 mln egz. Średnia cena przewodnika w 2013 roku wynosiła w zbycie 20,81 zł i była niższa niż rok wcześniej, kiedy wynosiła 21,56 zł. Różnica jest efektem zmian w strukturze oferty, więcej wprowadzano tańszych, kieszonkowych wydań, nie było też nowych tytułów w najbardziej luksusowej i najdroższej serii „Przewodników Wiedzy i Życia”. b i b l i o t e k a

a n a l i z

Największy udział w rynku przewodników niezmiennie ma Pascal, który w 2013 roku był beneficjentem słabości konkurencji i choć miał mniej niż rok wcześniej nowości (51 tytułów), to zwiększył przychody. Udział Pascala pod względem wartości rynku wyniósł w 2013 roku 41,5 proc., podczas gdy rok wcześniej było to 37 proc. Pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy Pascal ma podobnie wysoki udział – 42 proc. (rok wcześniej 39 proc.). Najlepiej sprzedawanym tytułem pozostaje tom „Polska na weekend”, aktualizowany raz na trzy lata. Najnowsza edycja ukazała się właśnie w dwóch wersjach: pełnej (52 trasy) i skróconej (20 tras). W maju 2014 roku ukaże się także w aplikacji mobilnej na smartfony i tablety w trzech podstawowych systemach: Android, Windows Phone i IOS. Wprowadzono też zupełnie nową serię przewodników rowerowych („Beskidy i Śląsk na rowerze”, „Kraków p r z e d s t a w i a

i okolice na rowerze”, „Trójmiasto i okolice na rowerze”, „Warszawa i okolice na rowerze”, „Wrocław i okolice na rowerze”), a także nowe przewodniki ilustrowane we wspólnie firmowanej serii z biurem turystycznym Itaka. Drugie miejsce na rynku przewodników pod względem wartości sprzedaży jeszcze zajmuje Hachette, wydawca ten jednak w 2013 roku zrezygnował z kontynuowania serii turystycznych, w tym sztandarowej serii „Przewodników Wiedzy i Życia” na licencji Dorling Kindersley, które miały ugruntowaną pozycję i wielu amatorów (także kolekcjonerów). Wysoka cena licencji na tę serię jak na razie nikogo nie zachęciła do jej przejęcia po Hachette. Tymczasem w 2013 roku wydawca spokojnie wyprzedawał zapasy, bez nagłych przecen, zachowując wciąż ważną pozycję na półkach w Empiku – obok Pascala i marki National Geographic. Pomimo braku nowości (nie licząc tytułów wprowadzonych do maja), Hachette miało w 2013 roku 9,5 proc. udziału w rynku pod względem wartości sprzedaży (w 2012 roku 12 proc.). Znacznie niżej Hachette plasuje się pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy za 2013 rok, bo dopiero na miejscu piątym, z udziałem w rynku wynoszącym 5 proc. (rok wcześniej było to 6 proc.). Pomimo spadku przychodów, trzecie miejsce, zarówno pod względem wartości, jak i liczby sprzedanych egzemplarzy, zajmują Bezdroża. W 2013 roku edytor ten wprowadził zaledwie 36 nowych tytułów turystycznych. Najlepiej sprzedawały się publikacje poświęcone Polsce. W 2014 roku zapoczątkowano nową serię „Travelbooki”, w której planowanych jest aż 31 tytułów po Polsce i świecie (m.in.: Malta, Dubaj, Gruzja, Czarnogóra, Kenia), zapowiadane są też dwie nowości w serii „Przewodniki Bezdroży” (Azja Środkowa i Serbia) i siedem nowości w serii „Michelin” (Moskwa, Bruksela, Sztokholm, Mediolan, Hongkong, Rio de Janeiro, Lazurowe Wybrzeże), a także przewodnik rowerowy po Górnym Śląsku i przewodnik „Tatry z dzieckiem”. Udział w rynku Bezdroży pod względem wartości sprzedaży w 2013 roku wyniósł ponad 8 proc.

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

17


(w 2012 roku było to 9 proc.), pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy ponad 7 proc. (10 proc. w 2012). Po raz pierwszy w czołówce wśród wydawców przewodników uplasował się ExpressMap – na czwartym miejscu zarówno pod względem przychodów, jak i liczby sprzedanych egzemplarzy. Na 2014 rok edytor ten zapowiada nową serię „2w1 Map&Guide XL” – jest to przewodnik i mapa, a w niej dziesięć tytułów po Polsce i Europie, ukażą się też nowe przewodniki w serii „3w1”. Udział ExpressMapu w wartości rynku przewodników to 6,5 proc. (4 proc. w 2012 roku) i 5,5 proc. pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy (4 proc. w 2012). Ze swoimi ilustrowanymi przewodnikami ExpressMap skutecznie zajął miejsce, jakie zwolniło się po wypadnięciu z rynku takich serii jak „Berlitz” (Langenscheidt Polska) i „Rough Guides” (PWN). Wydawnictwo Burda Książki, działające do końca 2013 roku pod nazwą G+J RBA i dysponujące marką National Geographic, zajęło w 2013 roku piątą pozycję pod względem wartości sprzedaży (ponad 5 proc. udziału w rynku, 6 proc. w 2012 roku) oraz podobnie jak rok wcześniej, drugie miejsce pod względem liczby sprzedawanych egzemplarzy (9 proc. udziału w rynku, rok wcześniej było to 10 proc.). Wydawnictwo wprowadziło w 2013 roku 15 nowych pozycji w seriach kieszonkowych oraz sztandarowej „z żółtą ramką”. Zapowiedzi na 2014 rok to: kolejne pozycje z serii „Wakacje na Walizkach” (Szkocja, Szwajcaria, Miami, Wiedeń, Turyn i Piemont), w serii „Spacerem po…” ukażą się Amsterdam i Barcelona, poza tym przewodniki po Polsce oraz kolejne duże tytuły ilustrowane: „San Francisco, „Sydney”, „Brazylia” i „Rio de Janeiro”. Te dwa ostatnie w związku z tegorocznymi Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej w Brazylii, które na pewno spowodują wzrost zainteresowania egzotycznym dla nas krajem. Na dalszych pozycjach są tacy wydawcy jak: Agora, Demart, Muza czy Region. Daunpol, który przejął od Pascala wydawanie serii „Baedeker” (od razu wprowadzono 18 pozycji) oraz „Marco

18

b i b l i o t e k a

Udział w rynku przewodników turystycznych pod względem wartości sprzedaży (bez kolekcji prasowych) Pozostali Pascal

28,8% 41,5%

%

5,3

National Geographic (Burda)

%

6,6

ExpressMap

8,2%

9,6%

Bezdroża

Hachette

Udział w rynku przewodników turystycznych pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy (bez kolekcji prasowych) National Geographic (Burda) 8,9% Pascal

42,0%

7,3%

Bezdroża

5,4% 5,0%

ExpressMap Hachette

31,4% Pozostali

Polo” (20 tytułów) i zadebiutował z serią kieszonkową „Dumont” (aż 28 tytułów), nie tylko nie odniósł sukcesu, ale jego udział w rynku nieprzekraczający 2 proc. uznać należy za porażkę. Wydawnictwa: Langenscheidt, PWN i Carta Blanca właściwie wyprzedawały jedynie zapasy przewodników wydanych w latach poprzednich, większość z nich trafiło zresztą do punktów z tanią książką. Tytuły mniejszych wydawnictw, na które warto zwrócić uwagę to: „Puszcza Białowieska” i „Kraina Wielkich Jezior Mazurskich” Agencji TD, „Bieszczady” wydawnictwa Bosz (ciekawostka, na ten rok wydawca ten zapowiedział przewodnik po Węgrzech), „Urlop w Bieszczadach” oraz „Wokół Beskidu Śląskiego” wydawnictwa Compass (w tym roku firma planuje mocne uderzenie w segmencie dla aktywnych i publikację czterech przewodników rowerowych, a także przewodniki „Główny Szlak Sudecki” i „Jura

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Krakowsko-Częstochowska”), odświeżony „Przewodnik Polska Niezwykła XXL” wydawnictwa Demart czy takie pozycje wydawnictwa Rewasz jak: „Bieszczady”, „Beskid Niski”, „Góry Sowie” (w tym roku będzie aktualizacja), „Roztocze”, „Beskid Sądecki”, „Beskid Wyspowy” czy „Beskid Żywiecki”). Z ciekawych pozycji zapowiadanych na 2014 rok warto jeszcze zwrócić uwagę na przewodnik „Sudety polskie i czeskie” wydawnictwa Ekograf. Małe i ambitne wydawnictwo Rewasz coraz śmielej sięga poza Polskę, a na 2014 rok zapowiada przewodniki: „Litwa”, „Słowenia”, „Ukraińskie Karpaty t. 2”, „Łotwa” czy „Rumunia – przewodnik historyczny”.

Mapy i atlasy W 2013 roku sprzedano map i atlasów o łącznej wartości (w cenach zbytu wydawców) 28,9 mln zł. Rok wcześniej było to 30,8 mln zł, spadek

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


wyniósł 6 proc. Pięć lat temu przychody ze sprzedaży kartografii sięgały 41,2 mln zł, o 30 proc. więcej niż obecnie. Zapaść w segmencie map i atlasów trwa zresztą dłużej, najlepszy był 2006 rok (46 mln zł), a potem już było coraz gorzej. Spada też systematycznie liczba sprzedawanych egzemplarzy. W 2013 roku sprzedano 4,5 mln egz. publikacji z zakresu kartografii turystycznej, podczas gdy w 2012 roku 5 mln egz., czyli spadek wyniósł aż 10 proc. W porównaniu do 2008 roku liczba sprzedawanych egzemplarzy spadła z 8,2 mln egz., zaś w rekordowym 2006 roku było to 8,7 mln egz. Czyli można powiedzieć, że rynek zmniejszył się o połowę. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest oczywista – Google Maps i przenośne urządzenia GPS (przede wszystkim telefony komórkowe i tablety) zabierają klientów producentom map turystycznych, zaś nawigacja samochodowa dobija wydawców atlasów dla kierowców. Technologie są wyjątkowo nieprzyjazne dla papierowej mapy, a kolejne firmy znikają z rynku nie tylko w Polsce, ten sam problem występuje wszędzie. Odpowiedzią wydawców są bardziej szczegółowe mapy, łączące elementy typowe dla przewodników, wprowadza się coraz bardziej dokładną skalę, nanosi coraz więcej punktów. Google nie daje już nawet zarobić polskim wydawcom, o ile do końca 2012 roku korzystało z map Polski dostarczanych przez PPWK (aktualizowanych z ogromnym opóźnieniem), to teraz ma niemal natychmiastowo aktualizowane zasoby dotyczące Polski dostarczane z Niemiec, przez GeoBasis-DE we współpracy z niemieckim rządowym instytutem kartograficzno-geodezyjnym– BKG (Bundesamt für Kartographie und Geodäsie). Średnia cena zbytu kartografii turystycznej w 2013 roku wynosiła 6,42 zł (rok wcześniej 6,16 zł, wzrost o 5 proc.). Ceny będą rosły, jest to nieuniknione wraz z poprawą jakości map, ich lepszą skalą, większą liczbą zaznaczanych punktów. Poprawia się jakość poligraficzna, często mapy są laminowane, zwłaszcza te dla aktywnych turystów.

19

b i b l i o t e k a

Udział w rynku kartografii turystycznej pod względem wartości sprzedaży (mapy i atlasy) Pozostali

Demart 25,0%

31,2%

4,3%

Plan

%

6,3

Compass

10

,0%

2%

23,

Daunpol

ExpressMap

Udział w rynku kartografii turystycznej pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy (mapy i atlasy) Pozostali

Demart

28,1%

Plan

28,7%

5,7%

15,5%

10

,2%

Daunpol

ExpressMap 11,8% Compass

Liderem w segmencie kartografii jest Demart, który od kilku lat największe obroty realizuje na atlasach samochodowych, ich łączna oferta kartograficzna to jednak ponad 300 tytułów (zaledwie 19 nowości w 2013 roku). Niewątpliwym hitem jest „Atlas samochodowy Polski 1:300000”. Udział w rynku Demartu w 2013 roku wynosił pod względem wartości obrotu 31 proc. (30 proc. w 2012 roku), a pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy 29 proc. (28 proc. rok wcześniej). Demart wciąż zyskuje, ale jeszcze bardziej zyskuje ExpressMap, szybko rosnący wicelider w obu kategoriach. Oferta ExpressMapu to 172 tytuły, w tym aż 66 nowości w 2013 roku. Najlepiej sprzedawały się mapy: „Polska 1:750000” (laminowana), „Polska midi” (laminowana), „Polska 1:700000” (papierowa), „Warszawa” (papierowa), „Europa” (papierowa) oraz „Tatry” (laminowana). W zapowiedziach na ten rok są m.in.: „Polska

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

– atrakcje turystyczne” (mapa Polski z atrakcjami historycznymi i współczesnymi wraz z mini przewodnikiem na odwrotnej stronie karty) oraz seria map turystycznych po polskich regionach (cztery tytuły). W 2013 roku udział w rynku ExpressMapu wyniósł pod względem wartości sprzedaży ponad 23 proc. (18 proc. rok wcześniej), a pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy 15,5 proc. (13 proc. w 2012 roku). Na trzecim miejscu pod względem wartości jest Daunpol liczony razem z marką MairDumont, której jest dystrybutorem. MairDumont to m.in.: atlasy ADAC, Falk, mapy Marco Polo, także przewodniki, których polskie wersje ma Daunpol, i o których wcześniej była mowa. Jest to największy w Europie wydawca kartografii, a po przejęciu marki Lonely Planet w ogóle największy europejski wydawca oferty turystycznej. To właściwie jedyna obecnie licząca się marka w kartografii użytkowej,

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4




szczególnie w atlasach samochodowych. Daunpol ma też pokaźną ofertę własnej kartografii po Polsce, na czele z serią „Pilot” i jest silnie obecny na rynku stacji paliw, którego wartość to ok. 2 mln zł. W 2013 roku Daunpol miał 10 proc. udziału w wartości rynku (podobnie jak rok wcześniej) i ponad 10 proc. pod względem liczby sprzedawanych egzemplarzy (tu ma miejsce czwarte, rok wcześniej jego udział w rynku sięgał 12 proc.). Na czwartym miejscu wartościowo i trzecim ilościowo w 2013 roku był krakowski Compass, a zaraz za nim lokuje się Wydawnictwo Turystyczne Plan z Jeleniej Góry. Firmy te wspólnie tworzą konsorcjum Galileos, wspólnie promują produkty cyfrowe i papierowe, mają wspólną politykę handlową, a ich łączna oferta to ponad 300 tytułów. Compass wydaje głównie mapy turystyczne, do najlepiej sprzedawanych w 2013 roku należały: „Bieszczady”, „Beskid Niski”, „Beskid Śląski i Żywiecki”, „Tatry Polskie” i „Ojcowski Park Narodowy”. W planach na ten rok są m.in. mapy: Polski, województw warmińsko-mazurskiego czy śląskiego w skalach 1:200000. Firma ma też produkty sprzedawane do nawigacji GPS dla tele-

fonów komórkowych TrekBuddy oraz cyfrowe mapy turystyczne dedykowane do różnych urządzeń: KaMap, TwoNav i Garmin. Firma ma ponad 6 proc. udziału pod względem wartości sprzedaży (podobnie jak rok wcześniej) i blisko 12 proc. pod względem wolumenu (rok temu 7 proc.). Wspólnie z wydawnictwem Plan – jako konsorcjum Galileos – mają 17,5 proc. udziału w rynku pod względem liczby sprzedawanych egzemplarzy ( rok wcześniej 13 proc.) i 10,5 proc. wartościowo (rok temu ponad 11 proc.), a zatem jako grupa są na miejscu trzecim. Sam Plan w 2013 roku zajmował piąte miejsce, mając ponad 4 proc. w wartości rynku i 5,5 proc. pod względem liczny sprzedawanych egzemplarzy. W zapowiedziach na 2014 rok jest m.in. komplet map turystycznych Wielkopolski. Spada sprzedaż innych firm, jak: Mapy Ścienne Beata Piętka, konsorcjum Cartomedia (Atikart z Białegostoku, Azymut z Łodzi, Eko-Kapio z Gdańska, Kartpol z Lublina, Pietruska & Mierkiewicz z Poznania, Rokart z Koszalina oraz Sygnatura z Zielonej Góry i Zakopanego), Carta Blanca z marką Kompas. Inni edytorzy mają bardzo skromną, choć ciekawą,

Andrzej Rosner

prezes zarządu wydawnictwa Pascal

W

2013 roku rynek książki turystycznej przechodził gwałtowne, zapoczątkowane zresztą znacznie wcześniej, zmiany, o których obszernie pisze Łukasz Gołębiewski. Może zasygnalizuję tylko kilka problemów, z którymi wydawcy książki turystycznej będą musieli skonfrontować się w tym roku. 1. Konieczność posiadania własnych treści. Ubiegły rok pokazał wyraźnie, że w naszej branży działalność oparta wyłącznie na licencjach jest skazana na niepowodzenie. I to zarówno z powodu niekorzystnych warunków finansowych i produkcyjnych, jakie usiłują nam narzucać licencjodawcy, jak i niedostosowania tych książek do potrzeb i oczekiwań polskiego czytelnika. 2. Wyraźne zmiany w dystrybucji książek turystycznych, które – poza księgarniami specjalistycznymi – coraz gorzej sprzedają się w tradycyjnych księgarniach. Pozostaje Empik, sprzedaż w sieciach księgarskich, ale też coraz częściej w sklepach innych sieci, nie związanych z książką. Oraz sprzedaż poprzez własną stronę internetową. 3. Stopniowe inwestowanie w aplikacje mobilne. To są duże inwestycje, które zapewne będą się zwracać przez kilka lat. Ale to jedyny sposób, aby sprostać konkurencji bezpłatnych treści dostępnych powszechnie w sieci.

22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

regionalną ofertę, np.: Eko-Graf („Plan Wrocławia” czy „Polska mapa zamków”, a w planach na ten rok m.in. mapy kajakowe: „Wda”, „Brda”, „Piława”), Agencja TD (w ofercie m.in. mapy „Puszcza Białowieska” i „Wielkie Jeziora Mazurskie”, a w zapowiedziach na ten rok: „Kurpie”, „Bagna Biebrzańskie” i „Podlaski Przełom Bugu”) czy Rewasz (np. mapa „Zabytkowe cerkwie południowo-wschodniej Polski”). Podobnie jest z firmą Amistad i jej marką PolskaTurystyczna.pl, w której ukazują się bardzo niszowe, choć dobrze narysowane, mapy regionalne, a ostatnio coraz więcej aplikacji turystycznych na urządzenia mobilne.

Co nas czeka? Rok temu pisałem, iż wydaje się, że gorzej już być nie może, tymczasem okazało się, że było gorzej. Kiedy w kwietniu ubiegłego roku kończyłem poprzedni raport o książce turystycznej, nikt nie podejrzewał, że niebawem Hachette Polska ogłosi, że wycofuje się z oferty turystycznej. Przeciwnie, wydawało się, że ich luksusowa seria stosunkowo dobrze radzi sobie w kryzysie. Jeśli chodzi o kraje i miasta Europy, oferta zdaje się być nasycona, zwłaszcza na najbardziej modnych trasach. Wciąż jednak brakuje przewodników po krajach, które pojawiły się w ofertach biur podróży (np. Etiopia czy Urugwaj), dawno nie ukazał się duży przewodnik po USA czy Rosji. Przewodnik po Urugwaju i Argentynie (w „Złotej Serii”) oraz trzy nowe przewodniki po USA zapowiada na jesień Pascal. Dystrybucja książek turystycznych, skazana na półki w Empiku, wygląda żałośnie. Jeżeli Empik miał kiedyś ambicję żeby prezentować szeroką ofertę, to dawno z niej zrezygnował. Mapy turystyczne dostępne są właściwie wyłącznie lokalnie oraz w specjalistycznych sklepach, oferta przewodników prezentowana jest wybiórczo. Najbardziej widoczny jest Pascal, inni od przypadku do przypadku, bez koncepcji ze strony największego detalisty, który z racji na profil klienta powinien stawiać na ofertę turystyczną. Klienci coraz częściej zaopatrują się w internecie. Wciąż rynek jest kanibalizowany

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


przez nadpodaż tytułów na taniej książce i przez wtórny rynek z Allegro na czele. Wydawców czekają poważne inwestycje w rozbudowę oferty elektronicznej. Ilu na to stać? Z własnych zasobów chyba nikogo, ale można w tej materii liczyć na wsparcie z wielu stron – od budżetów samorządowych zaczynając, przez firmy telekomunikacyjne, biura podróży, po dostawców sprzętu elektronicznego itp. Problem w tym, że coraz więcej wysokiej jakości treści można za darmo znaleźć w internecie. Google Maps jest tu najlepszym przykładem, ale też np. TripAdvisor jeśli szukamy ocen miejsc – hoteli, restauracji etc. Dlatego tak trudno jest zarabiać na jednostkowej sprzedaży aplikacji turystycznych – pomysłem na rozwój może być jednak preinstalacja aplikacji na nowych urządzeniach we współpracy z ich producentem lub dostawcą mobilnego internetu. Na rynku map jeszcze przez jakiś czas bronić się będą te najciekawsze, najbogatsze w treści. Im jednak łatwiejszy będzie dostęp do taniego mobilnego internetu, tym trudniej będzie konkurować z aplikacjami z nawigacją GPS, zwłaszcza, że technologie prowadzić będą do wtórnego kartograficznego analfabetyzmu. W przewodnikach obserwujemy zwrot ku wydaniom kieszonkowym, ale myślę, że wróci też zapotrzebowanie na obszerniejszy, bardziej luksusowy bedeker. Tu konkurencja nowych technologii jeszcze nie jest tak wyraźna, zwłaszcza że transfer danych w roamingu wciąż

Iga Rembiszewska

dyrektor ds. sprzedaży i marketingu działu książek Burda International Polska

R

ynek książek o tematyce turystycznej przechodzi przemiany związane z digitalizacją treści i upowszechnieniem się urządzeń mobilnych: smartfonów i tabletów. To znacznie ułatwia dostęp do bezpłatnego kontentu, którego wcześniej klienci poszukiwali w tradycyjnych publikacjach papierowych. Zastanawiająca jest także szerokość oferty dostępnej na rynku, wydaje się ona przewyższać faktyczny popyt na przewodniki w wydaniu papierowym. Działają tu fundamentalne prawa ekonomii, gdzie przerost podaży nad popytem wpływa na zachowania konsumenckie. Klienci kierują się w stronę kanałów sprzedaży alternatywnych do rynku księgarskiego, gdzie sezonowo istnieje możliwość zakupu przewodników po bardzo niskich cenach, często zbliżonych do kosztów produkcji i licencji. Wydawnictwo Burda NG, które wydaje przewodniki firmowane logo National Geographic, w 2014 roku koncentruje się na rozwoju swojej oferty. W tym roku wydaliśmy m.in. nowe tytuły z serii „Spacerem po…” w destynacjach Barcelona oraz Amsterdam, a także przewodniki po Polsce, które cieszą niesłabnącym zainteresowaniem naszych czytelników. Inwestujemy w nowe tytuły, aby zapełnić niszę na rynku, wydając takie destynacje, jak: Rio de Janeiro, San Francisco i Miami & Florida Keys.

jest bardzo drogi i trudno za granicą aktualizować zasoby aplikacji turystycznych, nie mówiąc o ściąganiu informacji bezpośrednio z sieci. Aby przetrwać, wydawcy będą musieli zarządzać dużymi bazami oryginalnych, własnych treści, wymagających ciągłej aktualizacji, a więc dużych wydatków. Pomysły na wykorzystanie do aktualizowania własnych zasobów turystów-amatorów (projekty Demartu czy Bezdroży) na razie sprawdzają się kiep-

SU]\V]ïRĂÊ NVLÈĝNL KWWS ELEOLRWHND DQDOL] SO VNOHS 3RG UHGDNFMÈ Geoffreya Nunberga, ] SRVïRZLHP 8PEHUWR (FR

:SURZDG]HQLH GR SROVNLHJR Z\GDQLD XNDV] *RïÚELHZVNL QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl

Czytaj w wersji elektronicznej (epub i mobi) już od 6,99 zł

sko. Ruch w internecie, a więc i darmowe zasoby tworzone przez amatorów, został w wielkim stopniu zawłaszczony przez największe ponadnarodowe firmy, takie jak: Google, Microsoft, Apple, Facebook, Wikipedia. To one mają największą wartość dodaną ze społecznikowskiej energii milionów amatorów. Wydawca trwałą wartość może uzyskać wciąż głównie dzięki profesjonalnej redakcji i selekcji informacji. 


Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.

E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.

SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu


Czytanie mapy

Rozmowa z Januszem Przeorkiem i Rafałem Tyksińskim, współwłaścicielami wydawnictwa ExpressMap fot. Piotr Dobrołęcki

– Segment turystyczny nie zarobił na organizacji w Polsce Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012. ExpressMap zainwestował nawet w oficjalną licencję i swoje produkty markował logo UEFA 2012. Jednak ten finansowy wysiłek nie przełożył się na oczekiwany poziom zysku. Janusz Przeorek: – Przyznam, że zbytnio na tym projekcie nie zarobiliśmy, ale mogę zapewnić, że również na nim nie straciliśmy… Rafał Tyksiński: – … a na pewno wygraliśmy na tym wizerunkowo. Naszym zasadniczym celem było wsparcie marki, również w skali europejskiej, i to się udało. Zresztą fakt, że byliśmy partnerem UEFA przy projekcie Euro 2012 wykorzystujemy w międzynarodowych kontaktach biznesowych, na przykład w naszych działaniach na rynku francuskim. JP: – Przypomnę panom tylko, że wiele potężnych firm finansowo na współpracy z Euro 2012 straciło. Nam udało się uniknąć straty finansowej. Jesteśmy pierwszą firmą w historii mistrzostw europejskich, która zakupiła licencję partnera UEFA na produkty kartograficzne. Ale jesteśmy też jedną z nielicznych firm, które w okresie, w którym cały rynek notuje drastyczny spadek wartości, realizuje dodatnią dynamikę przychodów ze sprzedaży, a to zobowiązuje.

jakości, przewodniki Hachette sprzedawały się raczej w niskich nakładach głównie z powodu wysokiej ceny... Poza tym, w zeszłym roku Wydawnictwo ExpressMap zdecydowanie umocniło swoją pozycję w segmencie map i atlasów. Wygląda na to, że sytuacja powoli się krystalizuje i postępuje dalsza konsolidacja rynku – podobnie jak w Europie. Z rynku znikają mniejsze wydawnictwa. W Polsce odnotowujemy spory spadek sprzedaży w segmencie wydawnictw turystycznych (nawet 16-20 proc. rocznie),

w obecnych czasach przejęcie dystrybucji przewodników na licencji Dorling Kindersley nie jest zbyt opłacalne. Firmy, których celem jest rozsądnie przewidywalny zysk, nie będą zbytnio zainteresowane wyprodukowaniem takiego contentu od nowa, głównie dlatego że opracowanie podobnej serii jest bardzo kosztowne i taka inwestycja, a właściwie zwrot z tej inwestycji musi być zaplanowany na kilka lat. Tymczasem rynek już teraz nie wygląda na rozwojowy, a nikt nie wie jak będzie wyglądał za kilka lat, zwłaszcza w kontekście rozwoju publi-

większy niż w Europie (ok. 5 proc. rocz-

kacji elektronicznych. Cały projekt wydaje się więc obarczony sporym ryzykiem.

nie). Jednak biorąc pod uwagę tylko mapy, rynek utrzymuje się na stałym poziomie, co może zaskakiwać na tle trendów w pozostałych segmentach turystycznych.

– Jak wygląda bieżąca sytuacja na rynku

– Jak dziś wygląda sprzedaż publikacji turystycznych? Kto jest tu najważniejszym graczem jeśli chodzi o dystrybucję?

publikacji turystycznych? Co zmieniło się w 2013 roku?

– Czy po zaprzestaniu przez Hachette wydawania bogato ilustrowanej serii przewodników pojawia się puste miej-

RT: – Dość głośnym wydarzeniem w segmencie przewodników była decyzja wydawnictwa Hachette o zakończeniu sprze-

sce, które można zagospodarować?

RT: – To ciekawe pytanie. Koncentrując się na jego drugiej części, trzeba przyznać, że dystrybucja jest bardzo ograniczona.

RT: – Okazuje się, że luki po Hachette nie

Tak naprawdę, nie ma dystrybutorów specjalizujących się wyłącznie w turystyce.

da się tak łatwo zastąpić. Po pierwsze, klienci przyzwyczajeni do tej oferty niechętnie sięgają po przewodniki z niższej półki.

Zarówno Empik, największy i najczęściej odwiedzany detalista w kraju, jak i Matras, drugi co do wielkości kanał sprzeda-

Jeśli chodzi o wydawców, wydaje się, że

ży, traktują tematykę turystyczną zbyt

daży w Polsce serii „Przewodników Wiedzy i Życia” na licencji brytyjskiej firmy Dorling Kindersley. Nie zmieniło to znacząco układu sił, ponieważ pomimo swojej uznawanej b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

25


sezonowo. Co prawda gros sprzedaży generowana jest w okresie od maja do wrze-

RT: – Moim zdaniem publikacje elektroniczne służą dobrze klientom, natomiast

śnia, ale szeroko rozumiana turystyka, szczególnie międzynarodowa, trwa w za-

dla wydawców są zarówno zagrożeniem, jak i szansą. Wszystko zależy od nas, wy-

sadzie cały rok i cieszy się w Polsce stałym wzrostem. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że w stosunku do pozostałych seg-

dawców, jak sobie z tym poradzimy. Myślę, że w dłuższej perspektywie cyfrowe publikacje otworzą nam nowe możliwo-

mentów rynku książki, turystyka stanowi skromną jego część. Pozostali dystrybutorzy, niestety, również postrzegają tury-

ści prezentowania treści. Content nadal pozostanie ten sam, zmieni się tylko forma, która pozwoli na ciekawszą i łatwiej-

stykę przez pryzmat udziału w ogólnych obrotach. Największy dystrybutor, hurto-

szą prezentację. Pozostaje otwarte pytanie: jak na tym zarabiać? Wiele zależy od

wy Azymut, stawia na swoją platformę, przez którą generuje sprzedaż do księgarń „niezależnych”. Niestety, księgar-

graczy globalnych, takich jak Google, oraz od wizji i kreatywności wydawców. Na przykład rynek muzyczny popełnił mnó-

nie te jeszcze bardziej „wyspecjalizowały się” w sprzedaży hitów, „topek” oraz

stwo błędów, zanim sytuacja się wyklarowała. Myślę, że podobnie będzie z mapa-

bestsellerów. Na palcach można policzyć punkty, które sprzedają turystykę w sposób przemyślany i zaplanowany (nie licząc akcji promocyjnych wydawców). W sensie „wyczucia produktu” najlepszymi odbiorcami – sprzedawcami naszych produktów – są wyspecjalizowane księgarnie, takie jak Sklep Podróżnika, Grupa 18 czy Podróżnik.

mi i przewodnikami. Przed nami mnóstwo eksperymentów. Można być pierwszym i wygrać lub poczekać aż inni coś wymyślą i naśladować ich, ucząc się na cudzych błędach. Myślę, że druga opcja jest bardziej bezpieczna. Znaczna część obecnych 40, 50 i 60-latków będzie nadal korzystała z tradycyjnych map i przewodników. Jest więc czas na stopniowe wchodzenie w nowe technologie.

– Czy sklepy internetowe są w stanie zrównoważyć spadki sprzedaży w Empiku? RT: – Na razie nie odczuwamy spadku sprzedaży w Empiku, wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, rozwój sprzedaży internetowej nie może na razie w zasadniczy sposób zastąpić sprzedaży tradycyjnej. Zrównoważenie ewentualnych spadków w największej sieci detalicznej poprzez sprzedaż przez internet na pewno nie będzie miało miejsca w najbliższym czasie, jednak udział sprzedaży w internecie będzie się stale zwiększał. – A jak wygląda rynek atlasów samocho-

– Oferta ExpressMap to głównie produkty papierowe, czy planujecie własne aplikacje turystyczne? RT: – O aplikacjach turystycznych myśli wielu wydawców, również ExpressMap. Jednak jak wspominałem, zmiana czy też uzupełnienie oferty o publikacje/aplikacje turystyczne będzie procesem stopniowym. Jest tutaj dużo błędów do popełnienia, więc będziemy starali się to robić stopniowo i ostrożnie.

że są nietrwałe i łatwo się drą oraz to, że trudno się je składa i rozkłada… Laminowanie papieru rozwiązało problem trwałości. Jednak paradoksalnie, zwykłe polaminowanie papieru jeszcze bardziej utrudnia jego składanie… Dopiero oprawa naszych map, ich charakterystyczne „zawiasy” w miejscach składania, które powstają po polaminowaniu naciętego papieru, rozwiązało problem składania i rozkładania mapy. Podsumowując, najważniejszą cechą naszych map nie jest fakt, że są „laminowane”, ale że są wygodne w użytkowaniu. Próba złożenia takiej mapy w samochodzie lub na ulicy, na wietrze, błyskawicznie podkreśla ich przewagę nad mapami tradycyjnymi. Nie bez kozery ochrzciliśmy je brandem „comfort! map”. Mapy „comfort! map” poszukiwane są przede wszystkim przez aktywnych turystów i podróżników. Klienci ci oczekują dokładnych, pewnych i trwałych produktów. Druga grupa klientów to osoby ceniące sobie ich wygodę składania i użytkowania. Pozwala nam to przezwyciężyć nieco tendencję spadkową w segmencie map drogowych – kierowcy często zamieniają posiadane mapy papierowe i wybierają „mapowy upgrade”. Jeżeli chodzi o dostępność naszych map, można je znaleźć w ofercie największych sieci w Polsce i za granicą. Dystrybucja, tak jak w przypadku książek, odbywa się tradycyjnymi kanałami sprzedaży. W pierwszej kolejności są to sieci detaliczne, jak Empik, Matras, sieci księgarskie (Domy Książki itp.), markety (Auchan, Real, Carrefour). Dalej mamy hurt i największych dystrybutorów, a w tej grupie: Azymut, FK Olesiejuk, Ateneum, Su-

– Czy wciąż jest popyt na mapy lamino-

per Siódemkę... Kolejny kanał stanowią sieci prasowe: InMedio, Relay, Ruch, Kolporter, Garmond...Za granicą z kolei sieci

wane? Kto je kupuje? Gdzie są dystrybuowane?

takie jak: francuski FNAC, Cultura, Furetdunord, włoski Libri Mondadori, dystrybu-

dowych? Czy w ogóle jest rozwojowy?

torzy tacy jak hiszpańska MapIberia, czy partnerzy wydawniczy jak deAgostini.

RT: – Ten segment rynku nie jest rozwojo-

JP: – No właśnie… przystańmy przez chwilę przy tym słowie „laminowane”, po-

wy i odnotowuje powolny spadek, zwłaszcza jeśli chodzi o atlasy miast…

nieważ wiąże się ono z pewnym nieporozumieniem jak i z fundamentalnym powodem

– Rynek publikacji turystycznych jest obecnie wyjątkowo mało przewidywal-

sukcesu rynkowego ExpressMap i faktu, że staliśmy się liderem rynku kartografii. Od wieków użytkownicy map papierowych na-

ny. Co decyduje o inwestycji w nowe tytuły przewodników? Bardziej popularność określonych destynacji czy oferta konku-

rzekali na dwa uniwersalne problemy: to,

rencji?

– W jakim stopniu publikacje elektroniczne szkodzą rynkowi publikacji turystycznych, a w jakim go wspierają?

26

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


RT: – Jedno i drugie, choć coraz częściej staramy się wybierać kierunki uniwersalne, które możemy oferować w kilku krajach i kilku językach. Jesteśmy chyba jedynym wydawnictwem turystycznym w Polsce, które publikuje w innych językach i dystrybuuje publikacje w innych krajach np. we Francji.

Czy w tym kierunku również zamierza inwestować ExpressMap?

rewolucji nawigacji GPS przeprowadzono RT: – Przyglądamy się również temu segmentowi. Mieliśmy kilka ciekawych i obiecujących propozycji autorskich i myślę, że moglibyśmy sobie poradzić również na

Pozostali wydawcy w Polsce sprzedają publikacje na licencji lub sprzedają własne publikacje wyłącznie na tutejszym rynku.

tym polu, jednak, na razie, nie chcemy się rozpraszać. Koncentrujemy się na obszarach, w których możemy zyskać najwię-

– Jak wygląda aktywność ExpressMap zagranicą? Jaką część przychodów realizu-

cej bez ponoszenia nadmiernych kosztów oraz ryzyka. Nie można być najlepszym we wszystkich dziedzinach. Ponadto, za-

jecie poza Polską? I jakie są plany w tym zakresie?

uważamy drastyczny spadek sprzedaży w tym segmencie w 2013 roku. Ozna-

RT: – Stale zwiększamy naszą obecność na rynkach europejskich. Naszym najważniejszym rynkiem zagranicznym jest obecnie Francja, gdzie posiadamy bardzo dobrą dystrybucję. W 2011 roku, przy wsparciu naszej przebojowej przedstawicielki handlowej, Justyny Herman, udowodniliśmy potencjał sprzedaży „comfort!map” na rynku paryskim. Ten sukces lokalny oraz kilkuletni wysiłek marketingowy zaowocowały bardzo dynamicznym wzrostem sprzedaży. Od roku 2012, kie-

czać to może, że rynek jest już w pewnym stopniu nasycony. Możliwe też, że tak silne dotychczasowe zainteresowanie literaturą podróżniczą jest tylko przejściową, choć trwającą już od kilku lat, modą i wynikać może, na przykład, z naszej stosunkowo młodej, polskiej przygody z zagranicznymi wojażami, której czas przemija wraz ze wzrostem własnych doświadczeń podróżniczych. Czas pokaże. Znaczną rolę odgrywają tu również nazwiska autorów, które niejednokrotnie przyciągają uwagę czytelników znacznie bardziej niż

dy wprowadziliśmy 50 tytułów na rynek francuski, do roku obecnego, kiedy po wprowadzeniu ponad 30 nowości, posiadamy ponad 180 tytułów, nasza sprzedaż wzrasta tam 100 proc. corocznie. W 2013 roku dogoniliśmy obrotami wydawnictwo Berlitz, piąte co do wielkości sprzedaży we Francji.

ny rozmówcy pytania o GPS. Jak to w życiu bywa, wszystko ma swoje miejsce. Po

sam temat, czy nawet jakość, publikacji. – Jak panów zdaniem będzie wyglądał rynek publikacji turystycznych za dziesięć lat? Czy papier przetrwa?

w USA i Japonii sporo badań nad przydatnością jednej lub drugiej pomocy orientacji w terenie. Wnioski są jednoznaczne: osoby korzystające z obydwu narzędzi nawigacji, czyli z map oraz GPSu, radziły sobie dużo lepiej i lepiej zapamiętywały dany teren, niż te używające tylko jednego. Powód jest dość banalny – każde narzędzie przedstawia inny poziom odwzorowania relacji przestrzennych: GPS bardziej szczegółowy, lecz cząstkowy, mapy zaś bardziej poglądowy i całościowy oraz pozwalający na bardzo swobodne przerzucanie wzroku od szczegółu do ogółu. Najlepszy jest złoty środek. GPS dla praktycznego „poprowadzenia nas za rękę” z punktu A do punktu B, a mapa dla łatwego i wygodnego „przeglądu” tego, jak wygląda świat dookoła nas. I właśnie tak przedstawiamy „comfort!map” – jako jakościowo godnego, a użytecznie idealnego partnera dla GPSu. RT: – Obecni 40-60-latkowie najczęściej korzystają z tradycyjnych map i przewodników. Za 10 lat nadal będą to robić, choć w coraz mniejszym zakresie. Ponadto często sam doświadczam, że podczas robienia zdjęcia w obcym mieście łatwiej korzysta mi się z małej, poręcznej

JP: – 10 lat temu rozmawialiśmy w firmie o zagrożeniach ze strony nowych technologii, co w przypadku segmentu turystycz-

mapy niż z tabletu czy smartfonu. Za dużo sprzętu – trzeba odłożyć aparat, wyjąć tablet lub telefon, włączyć odpowiednią

nego czy kartograficznego związane było przede wszystkim z systemem GPS. Po-

aplikację, wyszukać, wyłączyć, schować, sięgnąć po aparat... lub sięgnąć do kie-

wiedzieliśmy sobie wtedy, że pewnie jeszcze pięć lat uda nam się przetrwać i jeśli będziemy dobrzy, to nawet na spadającym rynku uda nam się utrzymać z powo-

szeni po mapkę, spojrzeć i gotowe. Pewnie część osób się ze mną nie zgodzi, ale ja uważam, że tak jest wygodniej. Z drugiej strony, aparaty analogowe zostały za-

dzeniem. Po 10 latach jesteśmy w szczy-

stąpione przez cyfrowe. Zapewne przyj-

z największymi i czasem solidnie „oko-

towej (jak dotąd) formie, odnotowujemy kolejne wzrosty sprzedaży, zdobywamy nowe rynki, idziemy do przodu – osiągając to wszystko na „kurczącym się” rynku.

dzie czas również na mapy i przewodniki. Wystarczy jedno nowatorskie rozwiązanie np. elastyczny elektroniczny wyświetlacz i zmiany mogą nabrać znacznego przy-

panymi” wydawcami; udaje się nam to jednak z coraz większym powodzeniem.

Myślę, że temat elektronika versus papier zasługuje na chwilę dodatkowej refleksji.

spieszenia. Ale stara dobra treść nadal będzie potrzebna i przez kolejne 10 lat ra-

– Na rynku obserwujemy coraz większe

Nie zdarzyło mi się ostatnimi laty wypowiedzieć słowa „mapy” czy „kartografia”, żeby w odpowiedzi nie usłyszeć ze stro-

czej czytać nie przestaniemy. ROZMAWIALI PIOTR DOBROŁĘCKI

Zwiększamy naszą aktywność również w innych krajach, ale to bardzo trudne i czasochłonne przedsięwzięcie. To typowa „praca u podstaw”, ale przejęcie nawet małego udziału w rynku daje bardzo satysfakcjonujące rezultaty, ponieważ rynki zachodnioeuropejskie są często wielokrotnie większe od rynku polskiego. Zdobycie ich jest za to o wiele trudniejsze, ponieważ są one mocno skonsolidowane i musimy konkurować

zainteresowanie literaturą podróżniczą. b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

I

m a j

PAWEŁ WASZCZYK 2 0 1 4

27


najlepsze publikacje turystyczne 2013 roku

Nagrody Magellana

R

edakcja „Magazynu Literackiego

z wykształcenia zarówno

stad Group), „Gruzja, Armenia i Azerbej-

KSIĄŻKI” już po raz szósty przy-

geografa, jak i historyka.

dżan” Sławomira Adamczaka (Pascal) oraz

znała doroczne Nagrody Magellana.

„Atlas wysp odległych”

„Serbia. Przewodnik krajoznawczy” Beaty

Ideą konkursu jest honorowanie wydawców

Judith Schalansky (Dwie

i Pawła Pomykalskich (Rewasz).

wartościowych publikacji, wyróżniających

Siostry) to wysmako-

Za najlepszy przewodnik ilustrowany ju-

się starannością o turystyczną jakość, roz-

wany album, niezwy-

ry uznało „Agrowypas” fotografa i podróż-

budzających pasję podróżowania oraz wy-

kłe połączenie literatu-

nika Dariusza Jędrze-

chowujących nowe pokolenia globtrotterów

ry i kartografii. Autorka barwnie opowiada

jewskiego, zachęcający

– miejmy nadzieję, że przyszłych czytelni-

o pięćdziesięciu niedostępnych lądach, od-

do odkrywania piękna

ków przewodników.

ległych wyspach rozsianych na pięciu oce-

w polskiej wsi. Wyróż-

Spośród 58 tytułów nadesłanych przez

anach, na których (jak dowiadujemy się

nienia w tej kategorii:

22 firmy wydawnicze jury w składzie: Krzysz-

z podtytułu) Schalansky nigdy nie była i się

„Beskid Śląski, Żywiecki

tof Rąpała – przewodniczący jury, Piotr Do-

nie wybiera. Całostronicowym mapom towa-

i Mały. Przewodnik-ce-

brołęcki, Łukasz Gołębiewski, Barbara Her-

rzyszą poetyckie miniatury.

lownik” (Bezdroża) oraz „Dubaj” Katarzyny

nas, Joanna Szyndler, Ewa Tenderenda-Ożóg

W tym roku pojawiła się nowa katego-

i Dawid Zaraziński wyłoniło zwycięzców za

ria – przewodniki tematyczne. Publikacje

Spośród przewodników kieszonkowych

rok 2013. Jury przyznało trzynaście nagród

uhonorowane przez jury łączą zaintereso-

nagrodzono nowoczesną i nowatorską se-

głównych, trzy nagrody specjalne i dwadzie-

wania z podróżami, także tymi w głąb hi-

rię „Pocket. Explore! Guide” (Express-

ścia jeden wyróżnień. Wśród nagrodzonych

storii naszego kraju. Zachęcają do spojrze-

Map) – starannie wyda-

i wyróżnionych tytułów królują zdecydowa-

nia na miejsca oczyma pisarzy i literackich

ne wyjątkowe połączenie

nie publikacje polskich autorów.

bohaterów, podążania szlakiem ulubionego

barwnych opisów i szcze-

Tytuł Wydarzenie Roku przypadł serii

klubu piłkarskiego, zmierzenia się z histo-

gółowych map. Korzy-

„Podróże” Zeszytów Literackich, wyróżnia-

rią oko w oko. Nagrodę główną w katego-

stanie z przewodników

jącej się dbałością o kulturę słowa, łączą-

rii „przewodnik tematycz-

ułatwiają: zwięzłe i kon-

cej literaturę z podróżami, zapraszającej do

ny” otrzymał „Sztokholm

kretne informacje, przej-

spoglądania na krajobrazy malowane sło-

śladami bohaterów Stie-

rzysty układ graficzny,

wem przez wybitnych twórców, takich jak:

ga Larssona” Wojcie-

poręczny format i lamino-

Zbigniew Herbert, Paweł Muratow, Claudio

cha Orlińskiego (Pascal).

wany plan miasta (osob-

Magris, Jerzy Stempowski, Tomas Venclova

Wyróżnienia przyznano

no wkładkowany) w ska-

czy Wojciech Karpiński. Ich relacje z podró-

dwóm książkom: „Bar-

li 1:20000 i drugi plan

ży literackich otwierają oczy na świat, kultu-

celona Blaugrana. Nie-

w książce wraz ze skoro-

rę i historię, inspirują do tworzenia własnych

zwykły przewodnik po mieście śladami FC

widzem ulic. Wyróżnienia

ścieżek. „Podróż – w świecie i na papierze

Barcelony” Carlesa Viñasa (SQN) oraz „Ma-

otrzymały dwa przewod-

– jest sama przez się wieczną preambułą,

łopolska. Szlak Frontu Wschodniego I Wojny

niki kieszonkowe: „Kraina

wstępem do czegoś, co ma nastąpić i co

Światowej” (Amistad Group).

Wielkich Jezior Mazur-

Najlepszym przewodnikiem tekstowym

jest tuż-tuż” – zauważa słusznie Claudio Ma-

Adamus (Pascal).

skich” Tomasza Darmo-

okazał się „Bajkał i góry Przybajkala” Alicji

chwała (TD Mapy) i „Nowy Jork. Pascal

W tym roku jury przyznało dwie nagrody

i Jędrzeja Łukowskich

Lajt” Adama Dylewskiego (Pascal).

specjalne książkom, które wymykały się ra-

(Sklep Podróżnika) – na-

W kategorii przewodnik dla aktywnych

mom gatunkowym, ale obie wyróżniają się

pisany z pasją i starannie

nagrodzono „Na nartach biegowych w War-

pomysłem i są zaproszeniem do podróży do

przemyślany przewod-

szawie i okolicach” Anny Haman (Sklep Po-

krainy wyobraźni. „Skarby kartografii” Jana

nik, uderzający dbałością

dróżnika) – doskonałe zaproszenie do ak-

Wendta (Arkady) to wspaniała encyklopedia

o szczegóły. Wyróżnienia

tywnego wypoczynku mieszkańców stolicy

kartografii, a równocześnie podręcznik histo-

w tej kategorii przyznano

na świeżym powietrzu i w najbliższej sobie

rii tej nauki. Do tego nie jest to praca zagra-

trzem przewodnikom: „Ponidzie. W święto-

okolicy. Poręczny przewodnik w kieszonko-

niczna, lecz osiągnięcie autora rodzimego,

krzyskim stepie” Michała Jureckiego (Ami-

wym formacie wygodnym do korzystania

gris w tomie „Podróż bez końca”.

28

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


w terenie, nawet dla

nie zwiedzał, smakował i obserwował. A po-

linijka, pocztówki oraz mapa gminy wraz

początkujących. W tej

tem to wszystko pasjonująco opowiedział

z planami poszczególnych miejscowości.

kategorii wyróżniono

w swojej książce. Wyróżnienia w tej kate-

W kategorii przewodnik mobilny na-

publikacje: „Rowerem

gorii otrzymały publikacje: „Stary, młodzi

grodę główną otrzymała aplikacja mobilna

przez Alpy. 50 najbar-

i morze. Od Antarktydy do Alaski. Wyprawa

„Questy. Kraina Rowerowa Greenways na

dziej atrakcyjnych tras

wokół obu Ameryk” Marcina Jamkowskiego

Lubelszczyźnie” (Amistad Group) łącząca

w Niemczech, Austrii,

i Jacka Wacławskiego (Bezdroża), „Rower

aktywny wypoczynek z edukacją i turystyką

Słowenii i Włoszech”

góral i na Ural” Dominika Szmajdy (Sorus)

odkrywczą i poznawczą. W aplikacji znajdu-

Rudolfa Gesera (Sklep Podróżnika) oraz

oraz „Kurs Czukotka” (Burda NG) i „Everest.

ją się propozycje wypraw pieszych i rowe-

„Podróżuj z dzieckiem. Poradnik prak-

Góra Gór” (Bezdroża), obie napisane przez

rowych, a także zadania do wykonania i za-

tyczny Anny i Krzysztofa Kobusów” (Bur-

Monikę Witkowską.

gadki związane z obiektami turystycznymi

Publikacja „Lizbona. Muzyka moich

da NG). Nagrodą główną w kategorii atlas turystyczny uhonorowano „Atlas gór świa-

ną w kategorii album.

ta.

Marcin Kydryński, po-

Szczyty

marzeń” (ExpressMap)

w danym regionie.

ulic” (Burda NG) otrzymała nagrodę głów-

– monumentalną publi-

pularny i ceniony dzien-

kację i kompendium wie-

nikarz Programu 3 Pol-

dzy o ponad 250 pa-

skiego Radia to, jak

smach, masywach i łań-

powszechnie wiadomo,

cuchach górskich sied-

także wybitny znawca muzyki, nic więc

miu kontynentów. Opisy

dziwnego, że właśnie muzyka jest jego

pasm są bardzo przy-

kluczem do stolicy Portugalii. Autor potra-

W kategorii reportaż nagrodę główną

stępne, zawierają m.in. wiadomości o do-

fi robić świetne zdjęcia, a o tym, co widzi

otrzymała książka „Może (morze) wróci”

stępności turystycznej, historii eksploracji,

i słyszy, pisze z pasją i z miłością. „»Li-

Bartka Sabeli (Bezdroża).

gospodarce, faunie i florze.

zbonę. Muzykę moich ulic« czytałem jako

Jego opowieść jest po-

W kategorii mapa i plan turystyczny

wyznanie miłości” – napisał w recenzji Ja-

chwałą ludzkiej zuchwało-

bezkonkurencyjna okazała się „Chorwacja

nusz Drzewucki. Wyróżnienia w tej kate-

ści i dążenia do poznania

i Czarnogóra. Mapa wybrzeża. Lamino-

gorii otrzymały dwa albumy: „Góry i mgła”

oraz zrozumienia świata.

wana mapa samocho-

ks. Zbigniewa Pytla (Buchers Design) oraz

Sabela potrafi zaintrygo-

dowo-turystyczna 1:

„Wielkie wyprawy. Przewodnik dla odważ-

wać. Dociera nie tylko do

300000” (ExpressMap)

nych” Jasminy Trifoni (Arkady).

miejsc znanych, opisywanych w przewodni-

– dwustronnie lamino-

Doskonale rozwija się kategoria prze-

kach, ale też do zapadłych dziur, gdzie też

wana, wygodna w uży-

wodników dla dzieci i młodzieży. Nagro-

można znaleźć coś ciekawego, choć trzeba

ciu i trwała mapa z bo-

dę główną zdobyła książka „Cztery ży-

patrzeć uważniej. Wyróżnienie w tej kategorii

gatą treścią turystyczną.

wioły i dwa koziołki” Agnieszki Idziak

otrzymał Maciej Jastrzębski za książkę „Ma-

Wyróżnienie w tej kate-

z ilustracjami Sylwii

trioszka Rosja i Jastrząb” (Bezdroża).

gorii otrzymały publika-

Mai Bartkowskiej (Al-

Wyróżnienie specjalne dla podróżni-

cje: „Ziemia Łomżyńska.

bus). Urocza i zajmu-

ka, który swą postawą kreuje modę na po-

Mapa turystyczna 1:100

jąca książeczka, a jed-

dróżowanie otrzymała w tym roku Monika

000” (TD Mapy) i „Mapa trekkingowa: Kau-

nocześnie przewodnik

Witkowska – zapalona podróżniczka (od-

kaz Gruziński” (TerraQuest).

po stolicy Wielkopolski. Nie tylko zacie-

wiedziła ponad 160 krajów świata), dzien-

Spośród książek podróżniczych naj-

kawia, przekazuje w sposób nowoczesny

nikarka pisząca o podróżach i aktywnym

lepsza okazała się opowieść „Wieczorem

i ciekawy wiedzę, ale i aktywizuje ma-

spędzaniu czasu, pilot wycieczek zagra-

przyjdź na zócalo” (Wy-

łych podróżników przez zabawę, rozwija

nicznych i przewodnik wypraw trekingo-

dawnictwo Literackie).

wrażliwość estetyczną i wyobraźnię. Po-

wych, żeglarka (w rejsach morskich i oce-

Michał

Głombiowski,

wszechność zamienia w niezwykłość. Wy-

anicznych przepłynęła ponad 30 tys. mil

dziennikarz, fotograf i po-

różnienie otrzymała publikacja „Gmina Re-

morskich), wielka miłośniczka gór. Ubie-

dróżnik, zaprasza w po-

wal. Bajkowy przewodnik dla dzieci” (Ad

głoroczna zdobywczyni Mount Everestu

dróż śladami kultury

Rem) z ciepłymi opowieściami Marii Nie-

(jako jedna z dziesięciu Polek). Wielokrot-

Majów w Ameryce Środ-

nartowicz, zawierająca również zagadki

nie nagradzana za swoje publikacje, książ-

kowej – przez Meksyk,

i propozycje zabaw podczas podróży oraz

ki i udział w wyprawach podróżniczych.

Gwatemalę, Salwador i Honduras. Autor

pobytu nad morzem. Dodatkowo do prze-

Prowadzi blog monikawitkowska.pl.

w czasie trzymiesięcznej podróży intensyw-

wodnika zostały dołączone kredki, notes,

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

EWA TENDERENDA-OŻÓG •

m a j

2 0 1 4

29


PODRóże Bill Hinchberger

Brazylia

Za chwilę w Brazylii rozpoczną się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, a w sieci sklepów Lidl można kupić brazylijską wołowinę. Gdy dobrze poszukać, można znaleźć oferty lotów do Brazylii w cenach ok. 2000 zł, coraz częściej też kraj ten pojawia się w ofertach biur podróży. A zatem najwyższy czas na dobry przewodnik turystyczny. Z czym poza wołowiną i piłką nożną kojarzymy Brazylię? Oczywiście z sambą i z wielkimi ulicznymi paradami, podczas których kobiety i mężczyźni mają okazję publicznie manifestować swoją seksualność. Powszechnie uważa się, że Brazylijki to gorące kochanki, choć raczej mało kto w Polsce miał okazję ciepła ich ust zasmakować. Brazylia to też Amazonka, dżungla, niezwykła przyroda. No i plaże, nie tylko Copa Cabana. Bill Hinchberger, autor obszernego przewodnika, dokłada do tego jeszcze niezwykle ciekawą kolonialną architekturę. Z czasów prekolumbijskich zachowało się jednak bardzo niewiele. Dzięki przewodnikowi poznać też można bogactwo kuchni, opartej w większym stopniu na warzywach niż mięsie. Autor przede wszystkim zakochany jest jednak w przyrodzie i, nie oszukujmy się, to ona najbardziej wabi do tego wielkiego, zróżnicowanego, kraju – i to zarówno puszcza, lasy tropikalne, jak i góry z niezwykłymi formacjami skalnymi, wodospadami, jak i najdłuższa rzeka świata, jak i długie wybrzeże nad Oceanem Atlantyckim. Dzikie zwierzęta, wspaniałe kolorowe ptaki, rzadkie gatunki ryb. Pakując walizkę warto pamiętać, że Brazylijczycy – w odróżnieniu od swoich sąsiadów – nie mówią po hiszpańsku, lecz po portugalsku. (ł) tłum. Jacek Sikora, Burda NG, Warszawa 2014, s. 320, 41,90 zł, ISBN 978-83-7596-476-9

chorwacja. Wybrzeże południowe Seria „Comfort! map&guide” rozrosła się do rozmiarów XL. Opracowanie, będące połączeniem mapy i miniprzewodnika, ma poręczną wielkość i jest wygodne w użytkowaniu, a oprócz tego trwałe – dzięki dwustronnemu laminowaniu. Nowa odsłona – XL – ma większy format i zawiera więcej treści. Najnowsza publikacja powstała w oparciu o sprawdzony przewodnik ExpressMapu „Chorwacja”. Na rewersie mapy w skali 1:300000 znalazły się opisy 24 najważniejszych atrakcji południowego wybrzeża Chorwacji, od wysp Rab i Pag, przez Park Narodowy Kornati, mekkę nurków Murter, rozrywkową riwierę Makarska, po adriatycką perłę – Dubrownik. Nie zabrakło również barwnych fotografii, najważniejszych informacji praktycznych, przydatnych adresów internetowych, wskazówek dotyczących lokalnej kuchni i zakupów oraz kalendarium najciekawszych imprez cyklicznych. (et) ExpressMap, Warszawa 2014, ISBN 978-83-7546-678-2

Mediolan i alpejskie jeziora Monumentalna katedra, fresk „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci, opera La Scala i butki największych projektantów mody to najsłynniejsze symbole miasta, ale atrakcji jest tu znacznie więcej. „Nie należy zatrzymywać się w Mediolanie przejazdem, tylko zamieszkać tu choćby na krótko, i to nie w którymś z banalnych hoteli w pobliżu dworca, lecz gdzieś w samym sercu dzielnicy staromiejskiej. (…) A przede wszystkim nie należy się spieszyć. Pobyt w Mediolanie może sprawić, że zdołamy przyzwyczaić się do Włoch współczesnych” – pisał Paweł Muratow w „Obrazach Włoch”. I warto tej rady posłuchać, a przygotowując się do wyjazdu i planując zwiedzanie, miasta sięgnąć po starannie przygotowany przewodnik

30

b i b l i o t e k a

a n a l i z

z logo Michelin, dzięki któremu, jak głosi nazwa serii w której się ukazał, mamy mieć „udane wakacje”. Publikacja ma czytelny układ. Podzielona została na trzy części: informacje praktyczne – jak dojechać, gdzie jeść, spać i oczywiście gdzie robić zakupy, część prezentująca informacje geograficzno-historyczne, dotyczące kultury i kulinariów oraz najobszerniejsza część zawierająca propozycje tras zwiedzania Mediolanu, a także oddalonego o 50 km Bergamo i okolicznych jezior: Lago Maggiore, Lago d`Orta, Lago di Como i Lago di Garda. Urodę miasta i okolic najlepiej pokazują liczne fotografie, a mapy ułatwią orientację. Przy opisywanych obiektach, jak na przewodnik Michelin przystało, umieszczono tradycyjnie gwiazdki (od jednej do trzech) czyli oceny rekomendacji turystycznych. (et) tłum. Justyna Nowakowska, Bezdroża, 2014, s. 144, 19,90 zł, ISBN 978-83-246-8621-6

Tomasz Duda

norwegia  Praktyczny, wyborowy informator o Norwegii. Nowoczesny i nowatorski, zaopatrzony w laminowaną mapę samochodową w skali 1:1000000 i szczegółowy atlas w skali 1:850000. Norwegia kusi dziką i trudno dostępną naturą, bogatą historią. Ojczyzna walecznych wikingów ma turystom wiele do zaoferowania, infrastruktura turystyczna stoi na bardzo wysokim, światowym poziomie, a kraj należy do jednych z najbezpieczniejszych. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu są niestety ceny. Pięknie ale drogo – to najczęściej pojawiające się opinie podróżujących Polaków. Sami Norwegowie z narzekania na drożyznę uczynili sport narodowy. Nasi rodacy, wyjeżdżający do Norwegii za chlebem, doskonale wiedzą, że jest tam atrakcyjny rynek pracy, a zarobki w koronach norweskich skutecznie rekompensują im rozstanie z ojczyzną. Niestety, kieszeń polskiego turysty po wyjeździe nad fiordy zostanie znacznie uszczuplona. Nie warto jednak z tego powodu rezygnować z odwiedzenia unikalnych w skali światowej miejsc, a jak sam autor przekonuje, Norwegię można poznawać na tysiące sposobów. Z myślą o czytelnikach skomponował listę przebojów, składającą się z 15 hitów tego kraju, a wśród nich: Nordkapp, zorza polarna, Lofoty, „Krzyk” Muncha, Park Trolli. Można jeszcze podróżować śladami słynnych norweskich sag i legend, odwołujących się do średniowiecznej historii czy ulubionych pisarzy – jak Knut Hamsun i Henrik Ibsen, albo też podążać szlakiem norweskich smaków i odkrywać najwyszukańsze sposoby przyrządzania ryb i owoców morza. Przewodnik zawiera informacje turystyczne, ciekawostki, przydatne adresy, godziny otwarcia muzeów itp. Ogromnym jego walorem są również znakomitej jakości fotografie, ukazujące piękno kraju. Seria „Explore! Guide. 3 w 1” gwarantuje doskonale i kompleksowe przygotowanie do podróży. (et) ExpressMap, Warszawa 2014, s. 444, ISBN 978-83-7546-582-2

Polska. Atrakcje turystyczne 1:685000 Jeśli nosicie się z zamiarem podróży po Polsce i zastanawiacie się, jakie atrakcje powinny się znaleźć w programie, to z tą mapą planowanie będzie łatwiejsze. Właściwie warto ją mieć pod ręką w samochodzie zawsze, bo nigdy nie wiadomo, czy nie znajdzie się chwila, by zboczyć z obranej trasy i odwiedzić ciekawe miejsce. Na mapę naniesiono rysunki najważniejszych zabytków naszego kraju, jedynych w swoim rodzaju miejsc w skali międzynarodowej. Symbolami oznaczone zostały także: parki narodowe i krajobrazowe, zabytkowe miejsca kultu religijnego, zamki udostępnione do zwiedzania, twierdze, pałace, zabytki techniki, muzea i skanseny, miejsca pamięci. Łącznie znalazło się tu ponad 2500 atrakcji turystycznych. Na rewersie mapy umieszczono natomiast

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


szczegółowe opisy ponad 160 tych najciekawszych, szczególnie wartych obejrzenia miejsc wraz z fotografiami. Doskonałe narzędzie do planowania krajoznawczego wyjazdu i do spontanicznych wypadów. (et) ExpressMap, Warszawa 2014, ISBN 978-83-7546-722-2

Polska. Atlas samochodowy 1:250000 Wydawnictwo ExpressMap zaktualizowało swój rewelacyjny atlas samochodowy, dodatkowo jeszcze dorzucając instrukcję pierwszej pomocy z 12 poglądowymi ilustracjami. W atlasie, obok mapy samochodowej, znalazły się plany 17 największych miast Polski, mapy tranzytowe największych aglomeracji, mapa samochodowa Europy w skali 1:4000000 i wykaz typów tablic rejestracyjnych stosowanych w naszym kraju. Skorowidz obejmuje ponad 71 tys. miejscowości z terenu Polski, wraz z informacją o województwie i powiecie. To najbardziej aktualny i przyjazny odbiorcy atlas, odzwierciedlający stan sieci drogowej, a także ukazujący drogi w budowie i planowane. Jak zapewnia wydawca, atlas jest zgodny z GPS i stanowi uzupełnienie nawigacji samochodowej. Dodatkowym jego atutem są informacje o atrakcjach turystycznych, które warto poznać w trakcie podróży po Polsce. To 23 tys. zaznaczonych miejsc, o których, przynajmniej na razie, miła pani czy pan z nawigacji nie są w stanie poinformować. Nawet najbardziej miłym głosem. (et) ExpressMap, Warszawa 2014, s. 330, ISBN 978-83-7546-725-3

Dariusz Jędrzejewski

je, uczy nas odkrywać własny kraj, jakby to górnolotnie nie brzmiało. Na przestrzeni tych wszystkich lat zjeździłem wiele tras z „Polską na Weekend” i nigdy nie byłem tą książką rozczarowany. Jeśli mi czegoś brakowało, to tylko tego, że nie obejmuje wszystkich regionów, np. w tegorocznym wydaniu nie ma: Kalisza, Rzeszowa, Opola, Radomia, czyli miast bądź co bądź ważnych. Ale to dlatego, że wydawca modyfikuje polecane trasy, oczywiście, w każdym wydaniu na przestrzeni tych lat był Toruń, ale nie w każdym znalazł się Grudziądz. Ale jeśli jechałem w opisywane miejsce, to cieszyłem się nie tylko aktualnością przewodnika, który zaskakująco dobrze wciąż konkuruje z internetem, ale przede wszystkim mądrym wyborem miejsc, które naprawdę trzeba zobaczyć, by nie być ignorantem. Kiedy jadę na spotkanie autorskie gdzieś do biblioteki w miejscu, w którym nigdy wcześniej nie byłem, czytam o historii i zabytkach w Wikipedii, ale zabieram ze sobą w podróż „Polskę na Weekend”, bo ona pokaże mi miejsce w sposób interesujący turystycznie. A to mimo wszystko nie to samo, co podać historię i fakty. Ta seria potrafi zaciekawiać. A wydanie najnowsze zachwyca mnie przede wszystkim bardzo wysokiej jakości zdjęciami, to nie są tanie agencyjne fotosy, które były setki razy publikowane, ale nowe i atrakcyjne ujęcia, które obrazują też jak zmienia się architektura polskich miast. Poza tym pochwalić trzeba mapy, może nie najładniej narysowane, ale za to są dokładne, a to nigdy nie było mocną stroną przewodników Pascala. Czy czegoś chcę więcej? Tak, poproszę o sto cztery trasy. Nowe trasy będą przybywać zapewne w aplikacji, bo „Polska na Weekend” doczeka się wkrótce wersji mobilnej. Tymczasem warto zwrócić uwagę, że ten pięknie wydany, liczący 800 stron tom, kosztuje tylko 49,90 zł. To tyle, ile kosztuje jeden tom bestsellerowej powieści dla młodzieży. (łg)

Polska na urlop

Pascal, Bielsko-Biała 2014, s. 798, 49,90 zł, ISBN 978-83-7642-305-0

Opasły tom „Polska na urlop” tytułem przypomina znaną serię „Polska na Weekend”, ale koncepcja merytoryczna jest zupełnie inna. Autor nie opisuje regionów, lecz próbuje zebrać w jednym tomie najważniejsze i najciekawsze propozycje wycieczek podzielonych tematycznie. Wydaje się, że kluczem jest możliwość dotarcia do jak najszerszej grupy odbiorców, a więc różnych pokoleń. Dla ludzi aktywnych są tu propozycje 15 rowerowych tras, dla starszego czytelnika – 20 najpiękniejszych uzdrowisk, dla każdego, w tym dla rodzin z małymi dziećmi – 15 najpiękniejszych parków narodowych i dla zapracowanych – 7 najciekawszych propozycji na urlop w mieście. Jednocześnie jednak autor stara się nie ograniczać nikogo sugestią spędzania wolnego czasu i w ramkach proponuje wiele alternatywnych możliwości, bo kto powiedział, że będąc w uzdrowisku, nie można przy okazji jeździć rowerem, a nawet wziąć udział w święcie motocyklistów. Bardzo dużo tu informacji krajoznawczych i praktycznych, ale też więcej niż w innych przekrojowych przewodnikach znajdziemy wiadomości o historii i o przyrodzie. Autor stara się zachęcać do poznawania, do zwiedzania, zgłębiania wiedzy, traktując turystykę jak formę świadomego doświadczania przygody. Bardzo mi się ten styl podoba. (ł)

Anna i Krzysztof Kobusowie

Polska pełna przygód Ta rodzina w podróży jest chyba od zawsze. Dosłownie nosi ich po świecie. Tym razem jednak Anna i Krzysztof Kobusowie wraz z dziećmi zachęcają do rodzinnego przemierzania naszego kraju i to koniecznie poza utartymi szlakami. Ich przewodnik jest zbiorem zupełnie nieoczywistych atrakcji. Wśród propozycji znalazły się m.in.: Muzeum Najmniejszych Książek Świata w Katowicach, Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach, Muzeum Animacji w Łodzi, Muzeum Strachów Polnych w Sołonce, Kopalnia Srebra w Tarnowskich Górach. Te oryginalne miejsca na polskiej mapie spodobają się z pewnością nie tylko najmłodszym, ale i dorosłym, którzy nie mieli w swoim dzieciństwie szansy znaleźć się w parkach rozrywki, parkach miniatur, wioskach tematycznych czy interaktywnych muzeach. Proponowane wyprawy gwarantują wiele wrażeń, łącząc przyjemne z pożytecznym. W publikacji nie zabrakło również informacji praktycznych, porad dotyczących podróży i rodzinnego wypoczynku, a ciekawość podsycają wysokiej jakości fotografie. (et) Burda NG, Warszawa 2014, s. 400, ISBN 978-83-7596-531-5

Burda NG, Warszawa 2014, s. 512, 49,90 zł, ISBN 978-83-7596-471-4

Dariusz Jędrzejewski

Polska na Weekend

Polska na wycieczkę

Seria „Polska na Weekend” jest znakomitą ilustracją tego, jak zmieniają się na przestrzeni lat standardy edytorskie. Każdy kolejny tom tej publikacji – teraz aktualizowanej co trzy lata – jest zupełnie inny, każdy bez wątpienia ładniejszy, każdy nowatorski. Zmienia się sposób ilustrowania książek turystycznych, wyobrażenie o ich przejrzystości, typografii, ikonografii, układzie tekstu, ale też o oczekiwaniach turysty. A wraz z serią zmienia się to, co najważniejsze – Polska, którą przecież ta książka promu-

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Autor jest wielkim entuzjastą wędrówek i odkrywania uroków naszego kraju. Na swoim koncie ma książki historyczne oraz kilka przewodników krajoznawczych, w tym bedekery z kieszonkowej serii „Polska Lista Przebojów”, które przedstawiają w krótkiej i przystępnej formie atrakcje naszego kraju: urokliwe miasta, małe miasteczka, wsie, zamki, twierdze, parki oraz miejsca dobrej zabawy i wypoczynku. Teraz wydawca postanowił część cyklu połączyć w jeden tom, co

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

31


Burda NG, Warszawa 2014, s. 272, 49,90 zł, ISBN 978-83-7596-472-1

Małgorzata Błońska, Adrian Chimiak

Pistacja w Krainie Smoków

Intrygujący tytuł. Bo, o co chodzi z tą pistacją? Co się kryje pod nazwą smacznego orzeszka, który ma tylko trzy kalorie? Jak się okaże po przeczytaniu książki - bardzo dużo informacji, w tym o ludzkich cechach. Ale nic więcej nie zdradzę, podpowiem jedynie, że odpowiedź czytelnik znajdzie na stronie 49. I na pewno nie będzie rozczarowany. Ta książka jest innym spojrzeniem na Chiny, niż to, które dotychczas spotkałam w literaturze. Ma pewne znamiona książki-przewodnika, ale bardziej jest to książka historiozoficzna, jak mawia mój ulubiony pisarz Józef Hen. Każdy rozdział odkrywa Chiny na nowo, bo Małgorzata Błońska nie patrzy na ten niezwykły kraj oczami tylko turystki. Autorka jest osobą, dla której Chiny odkrywają się w innym wymiarze, ponieważ zna obowiązujący urzędowo język chiński-mandaryński i studiowała w Chinach. Konfucjusz jest nadal wszechobecny i to cudownie, bo jego trafne i mądre sentencje bardzo pomagają żyć, także Europejczykom (np. taka: „Znajdź zajęcie, które kochasz, a nie będziesz musiał już nigdy więcej pracować”). Zachęcam do wybrania się w tę niezwykłą podróż po Chinach w imieniu autorów: Małgorzaty Błońskiej, na stałe zamieszkującej Pekin, i Adriana Chimiaka, dziennikarza opolskiej Rozgłośni Radiowej, świetnego reportażysty, który otoczył opieką merytoryczną całą historię. (mJB) BIS, Warszawa 2014, s. 276, ISBN 978-83-7551-377-6

Warszawa i okolice na rowerze Trudno właściwie porównywać nowy przewodnik rowerowy Pascala po Warszawie i okolicy z tym wydanym kilka lat temu. Dziś wydaje się, że jedyną zaletą tamtego było to… że był zgrzebny i mało czytelny. Nowa szata graficzna pozwala wygodnie korzystać z proponowanych tras, szkoda jedynie, że zrezygnowano ze spirali, która pozwala rozkładać sąsiadujące strony na kierownicy. Nie tylko szata graficzna się jednak zmieniła, są nowe trasy, a stare nie tylko zaktualizowano, ale też rozbudowano o dodatkowe ciekawostki. Naturalnie wykorzystano najbardziej aktualny stan zbudowanych ścieżek rowerowych (wciąż ich w Warszawie za mało!). Każdą trasę otwierają informacje o jej stopniu trudności, czasie trwania i liczbie kilometrów do poko-

32

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Rozmowa  z Adrianem chimiakiem, współautorem  „Pistacji w Krainie Smoków”

chińskie gadanie

– Słyszałam, że w Państwa wypadku, współpraca nad wspólnie pisaną książką nie była tak zupełnie typowa. – Sprawa była dość skomplikowana, ale tylko na pozór, bo z Małgosią Błońską poznaliśmy się w radiu. Kolega zwrócił moją uwagę na dziewczynę w studiu, ciekawie opowiadającą o Chinach. Pomyślał, że może chciałbym zrobić reportaż. Okazało się jednak, że reportaż o niej już nagrano, a poza tym, za moment Małgosia wylatuje do Chin. Zaproponowałem, że może byśmy napisali książkę o Chinach i pożegnaliśmy się. Wszystko trwało może dwie minuty. Trudno w to uwierzyć, ale tak to wyglądało. I od tej pory kontaktowaliśmy się tylko przy pomocy internetu. Tylko e-mailami. Co nie było do końca prostą sprawą, bo internet jest w Chinach nie do końca wolny. – Małgosia łączyła się przez Stany Zjednoczone? – Próbowała, jak doszło do rozdziałów o Tybecie. Nie chciała oczywiście o wszystkim opowiadać, niektóre fragmenty musieliśmy innymi kanałami przesyłać. Cała książka powstawała w ten sposób, że i ona miała jakieś pomysły, i ja też. Poprosiłem ją: – Małgosiu, chciałbym żebyś o tym i o tym mi opowiedziała, więc ona opisywała te swoje przeżycia, to, co w niej gdzieś tkwiło, i odsyłała do mnie. Ja wtedy przerabiałem to wszystko. To było dosyć ciekawe, bo musiałem włożyć wirtualną spódnicę. Pewne elementy oczywiście były pomijane, dodawane, odsyłałem jej, ona to później czytała, też coś jeszcze dopisywała, skreślała, poprawiała i tak kilka razy, aż stwierdziliśmy, w porządku, może być, nie jest najgorzej, i tak osiemdziesiąt razy. W ten sposób powstało osiemdziesiąt takich tekstów. – Szkoda, że w książce nie ma zdjęć… – Zdjęcia są na stronie radiowej. Do książki nie weszły, bo były zbyt słabej jakości. Rozmawiała małgoRzata J. BeRwid fot. archiwum autora

pozwala czytelnikowi zorganizować wycieczkę z szeregiem atrakcji. Turysta może więc wybierać spośród autorskich propozycji odwiedzenia 30 zamków, pałaców i rezydencji, 10 miejsc chwały, pamięci i zadumy, 26 urokliwych miast i miasteczek oraz zaplanować udział w oryginalnych imprezach kulturalnych. Dariusz Jędrzejewski unika wielkich metropolii jak Warszawa, Kraków, Poznań czy Gdańsk. Jego wycieczkowe typy są nieoczywiste, ale z pewnością zapewniają spotkanie z historią, tradycjami i skarbami kultury i sztuki, niepowtarzalnymi atrakcjami. Podlaski „Wersal” a może pomorska perełka Trzcińsko-Zdrój? Ostrów Lednicki, wyspa, gdzie powstało grodzisko słowiańskich Polan, Gniezno, Częstochowa, Grunwald, Oświęcim, ale i wieś Szczepanów, w której miał przyjść na świat św. Stanisław, jeden z głównych patronów Polski i Winna Góra, gdzie znajduje się Muzeum im. Jana Henryka Dąbrowskiego. Parada Parowozów w Wolsztynie, święto chmielu – Chmielaki – w Krasnystawie, Międzynarodowy Zjazd Saniami Rogatymi w Kowarach… W naszym kraju wiele się dzieje, wiele jest miejsc niesztampowych, publikację z powodzeniem można wykorzystać do planowania wolnego czasu. Gdyby jeszcze była zamieszczona mapa Polski z naniesionymi miejscowościami opisywanymi w książce, to planowanie byłoby prostsze… (et)

nania. Dalej układ jest bardzo czytelny, przewodnik po prostu pilotuje po trasie, wskazując na ciekawostki. Tu brakuje mi więcej informacji o historii mijanych miejsc, może warto też przy kolejnych wydaniach pomyśleć o kilku archiwalnych zdjęciach, pokazujących jak omawiane fragmenty miasta wyglądały przed II wojną światową, warto też w większym stopniu połączyć historię ze współczesnością, choćby więcej uwagi poświęcając tablicom pamiątkowym, których w mieście przybywa. Może przy następnym wydaniu warto będzie się pokusić o dodanie kodów QR, odsyłających do informacji zgromadzonych przez samorząd, których też przybywa na tablicach pamiątkowych i zabytkach. Brakuje mi też planów tras bardziej dowolnych, gdzie przewodnik nie prowadzi nas dokładnie wytyczonym szlakiem, warto byłoby pokazać ten wycinek terenu, a i całościowa mapa ze wszystkimi trasami jest potrzebna. Tak się przedstawia lista życzeń, zmiany można wprowadzić „kosztem” informacji ogólnodostępnych o bezpieczeństwie jazdy etc. Same trasy dobrano z głową, pozwalają zjeździć na dwóch kółkach miasto po obydwu brzegach Wisły i zapuścić się na kilka ciekawych wycieczek za miastem. Przewodnik jest

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


jednym z kilku w nowej serii „Pascal Bajk�, ukazały się w niej takşe przewodniki: „Beskidy i Śląsk na rowerze�, „Kraków i okolice na rowerze�, „Trójmiasto i okolice na rowerze� oraz „Wrocław i okolice na rowerze�. (ł) Pascal, Bielsko-Biała 2014, s. 204, 34,90 zł, ISBN 978-83-7642-294-4

Anna i Marcin Szymczakowie

tatry z dzieckiem

Wbrew obiegowym opiniom z dzieckiem moĹźna zdobywać szczyty. NiewaĹźne, czy sÄ… to szczyty cierpliwoĹ›ci, wyobraĹşni czy inne Ĺźyciowe wierzchoĹ‚ki. Posiadanie dziecka nie oznacza wyrzeczeĹ„ i pozbawienia siÄ™ marzeĹ„, zwĹ‚aszcza o podróşach. Udowodnili to juĹź ubiegĹ‚oroczni laureaci Nagrody Magellana przyznawanej przez „Magazyn Literacki KSIÄ„ĹťKIâ€? – Anna i Krzysztof Kobusowie – podróşujÄ…cy po Ĺ›wiecie ze swoimi dwoma maĹ‚oletnimi synami. Anna i Marcin Szymczakowie, autorzy kilku przewodnikĂłw, w tym po Boliwii, Tybecie i Sudetach, sÄ… wytrawnymi podróşnikami, z zamiĹ‚owania fotografami. Od przeszĹ‚o trzech lat wÄ™drujÄ… we trĂłjkÄ™ – z cĂłreczkÄ… IgÄ…. Ich najnowsza publikacja dotyczy wycieczek po Tatrach, polskich i sĹ‚owackich. Zebrali w niej doĹ›wiadczenia z wĹ‚asnych wypraw. ZnalazĹ‚o siÄ™ tu 39 opisĂłw tras, zarĂłwno Ĺ‚atwych, niewymagajÄ…cych tras spacerowych, dĹ‚uĹźszych tatrzaĹ„skich wypadĂłw, wreszcie szlakĂłw po wyĹźszych partiach gĂłr. KaĹźda jest szczegółowo opisana, aby uĹ‚atwić rodzicom wybĂłr (np. czas przejĹ›cia, trudnoĹ›ci, dojazd, powrĂłt) oraz uzupeĹ‚niona o ciekawostki i ramki zatytuĹ‚owane „Wspomnienia mamyâ€? zawierajÄ…ce historyjki, ktĂłre wydarzyĹ‚y siÄ™ na szlaku. Dodatkowym walorem sÄ… nieocenione rady, ktĂłrych nie znajdziemy w tradycyjnym bedekerze – gdzie zostawić wĂłzek, gdzie ewakuować siÄ™ w razie pogorszenia warunkĂłw pogodowych, gdzie moĹźna nakarmić dziecko. Przewodnik uzupeĹ‚niajÄ… fotografie, wesoĹ‚e rysunki oraz bardzo przydatne mapy z profilami wysokoĹ›ciowymi. KsiÄ…Ĺźka jest praktyczna w treĹ›ci, wygodna w uĹźyciu, ze spiralnym grzbietem. Zamiast wiÄ™c zaprzÄ…tać sobie myĹ›li tym, Ĺźe wyjazd z dzieckiem moĹźe być wielkÄ… niewiadomÄ…, lepiej skupić siÄ™ na rodzinnej przygodzie. (et)

Poznaj kobiece sztuczki nie tylko w biznesie 12:2ÂĽm

Bezdroşa, Gliwice 2014, s. 224, 34,90 zł, ISBN 978-83-246-8612-4

WÄ™gry Nowa seria Pascala „Przewodnik dla Zmotoryzowanychâ€? ma klasyczny ukĹ‚ad z trasami i odlegĹ‚oĹ›ciami, wzdĹ‚uĹź gĹ‚Ăłwnych szlakĂłw komunikacyjnych. Warto przypomnieć, Ĺźe takie przewodniki po Polsce powstawaĹ‚y jeszcze w czasach zapomnianej oficyny Sport i Turystyka. Idealna propozycja, nie tylko dla turystĂłw, czasami kaĹźdy ma ochotÄ™ zjechać z drogi, zaciekawiony drogowskazem, warto wiÄ™c mieć taki przewodnik gdzieĹ› za siedzeniem. W przypadku tej serii warto pochwalić jeszcze jednÄ… innowacjÄ™, otóş wprowadzono informacje o ciekawych miejscach leşących po drodze do opisywanego kraju. I tak np. w przewodniku „WÄ™gryâ€? przedstawiono ciekawostki przy dwĂłch drogach prowadzÄ…cych od granicy Polski w Korbielowie lub Boboszowie do Budapesztu, a zatem sÄ… to atrakcje na SĹ‚owacji, jak m.in.: BaĹ„ska Bystrzyca, Brno i BratysĹ‚awa. Podoba mi siÄ™ teĹź, Ĺźe propozycje dla zmotoryzowanych wykraczajÄ… poza gĹ‚Ăłwne szlaki, czasami nawet wiodÄ… drogami dla kierowcy maĹ‚o przyjaznymi – zwĹ‚aszcza w szczycie sezonu – jak zaproponowany tu, Ĺ›wietny szlak wokół Balatonu, po maĹ‚ych wypoczynkowych miasteczkach. ZaletÄ… sÄ… współrzÄ™dne GPS. Partner wydania, Ĺ koda, przygotowaĹ‚ porady dla kierowcĂłw. Jednego tylko nie rozumiem, dlaczego wewnÄ…trz skrzydeĹ‚kowych stron okĹ‚adek sÄ… te same mapy, przecieĹź jedna mogĹ‚aby zawierać wszystkie trasy na WÄ™grzech, druga trasy dojazdowe. (Ĺ‚) Pascal, Bielsko-BiaĹ‚a 2014, s. 192, 34,90 zĹ‚, ISBN 978-83-7642-305-0

&KFHV] E\ĂŠ NRELHWĂˆ VXNFHVX"

0DV] SRP\VĂŻ\ DOH QLH PDV] SLHQLĂšG]\ QD LFK UHDOL]DFMĂš" 7R ZĂŻDÄ‚FLZ\ PRPHQW E\ VLĂšJQĂˆĂŠ SR PRMĂˆ NVLĂˆÄ?NĂš

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


Książki na świecie Kolebka Światowego Dnia Książki – spojrzenie z Katalonii

Pęknięcie przez słowa o roku 23 kwietnia, w Dniu św. Jerzego, Barcelona jest jeszcze piękniejsza niż zwykle. Około trzy kilometry dwóch głównych ulic, ciągnących się od portu Vell w górę aż do prestiżowej dzielnicy Gracia, pełne są książek, bukietów czerwonych róż i tłumów Katalończyków. Zgodnie z tradycją mężczyźni kupują kobietom kwiaty, a kobiety podarowują im książki. – To jedyny dzień w roku kiedy ulica Las Ramblas należy do nas. Dziś jest tu równie wielki tłum Katalończyków, jak na co dzień turystów – mówi jeden z mieszkańców. Barcelończycy rzadko wybierają się do centrum miasta pełnego wycieczek, drogich sklepów i restauracji ze „specjalnymi” cenami dla turystów i kuchnią niewiele mającą wspólnego z katalońską tradycją. Sant Jordi, dzień, w którym trudno przebić się przez tłumy zatrzymujące się przy kolejnych straganach i przebierające w stertach książek, stanowi od tej reguły wyjątek.

Legenda o Jerzym i smoku Mitem założycielskim święta jest legenda o Jerzym Zwycięzcy. Żołnierz armii rzymskiej urodzony w drugiej połowie III wieku odegrał istotną rolę w różnych kulturach europejskich, które kilkaset lat po jego śmierci zaczęły włączać tę postać do wyobrażeń społecznych (widniejące na flagach Anglii i Gruzji krzyże to krzyże Świętego Jerzego). Jak to z legendami bywa, istnieją różne ich wersje. Ale co również dla nich charakterystyczne – pewne elementy pozostają niezmienne. W wersji katalońskiej dawno temu wielki smok założył swoje gniazdo na źródle wody, która zaopatrywała całą wioskę. Aby zaspokoić jego apetyt dawano mu owce, ale gdy te się skończyły, ludzie zmuszeni byli do wyboru, drogą losowania, jednej dziewczyny w roku, która musiała poświęcić swoje życie. Przewrotny los sprawił, że któregoś dnia padło na księżniczkę, a wtedy tuż przed pożarciem uratował ją Jerzy. Krew przebitego włócznią smoka wylała się na rosnące wokół róże, które pokryła intensywną czerwienią.

Ambasadorzy katalońskości Książki poszerzają świadomość, zapewniają życie bogatsze, bo nie tylko własne, dają wolność, bo dostęp do nieskończonej ilości opowieści o świecie – to od

34

b i b l i o t e k a

miłośników książek słyszymy od zawsze. W przypadku Katalonii związek literatury z wolnością zyskuje sens dodatkowy i wiąże się z dążeniami niepodległościowymi regionu. Kult św. Jerzego dawno temu na stałe utrwalił się w świadomości Katalończyków i ich kulturze. To dla nich bohater, symbol walki słabszego przeciwko potężniejszemu. Prosta metafora zwycięstwa dobra nad złem. W sam raz dla Katalończyków, zmuszonych do obrony odrębności w przeciągu całej swej historii. W 1926 roku Izba Książki w Barcelonie ustanawia 23 kwietnia Dniem Książki jako upamiętnienie daty śmierci Cervantesa i Szekspira. W 1964 roku Święto Książki przejmują inne kraje hiszpańskojęzyczne, a w 1995 UNESCO ogłasza ten dzień „Światowym Dniem Książki i Praw Autorskich”. Katalońskie święto szybko jednak staje się elementem ruchu na rzecz podkreślania wartości nie tyle książki w ogóle, co książki katalońskiej. A przez to również języka i kultury regionu. Przez długi czas ignorowana i marginalizowana na świecie literatura katalońska (często uważana po prostu za hiszpańską) promuje się sama, nie czekając na zaproszenie reszty Europy. Zarówno kult św. Jerzego, jak i nazwany na jego cześć dzień poświęcony literaturze, są częścią pielęgnowania narodowej kultury i języka.

Wymiana darów Sant Jordi to nie tylko historia i część strategii politycznej, to święto niezwykle żywotne, cieszy się ogromną popularnością Katalończyków i nie tylko tych, którzy na co dzień są miłośnikami literatury. Wyjście na ulicę to obowiązek. Obdarowuje się książkami tych, którzy są nam bliscy, kupuje róże nie tylko po to, aby wyrazić naszą sympatię, lecz również, aby wesprzeć cele dobroczynne. Znakomita większość sprzedających to wolontariusze, dochód ze sprzedaży przeznaczany jest na domy dziecka, schroniska dla zwierząt i inne instytucje pomocy. To także święto niezależnej przedsiębiorczości. Obok ogromnych stoisk wielkich księgarni wystawiają się drobni handlarze. W lokalnych gazetach można odnaleźć informacje o tym, na którym straganie spotkamy pisarza. W pobliskich barach przesiadują wydawcy, reporterzy, ilustratorzy, poeci i tłumacze. Spotykam kulturalnego dzienni-

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

fot. Angelina Kussy

C

karza radiowego zajmującego się kulturą, pisarkę książek dla dzieci i ilustratorkę, a także cuentacuentos (opowiadacza) zawodowo zajmującego się snuciem opowieści przed gronem słuchaczy w różnego rodzaju instytucjach, kawiarniach, na wydarzeniach kulturalnych. Tak następuje wymiana – kilku słów, historii i kontaktów. Wiele osób przyjeżdża tutaj właśnie w takim celu. Napiją się kawy, wezmą wizytówkę, umówią się na tłumaczenie katalońskiej czy hiszpańskiej literatury na swój rodzimy język. Porozmawiają o kupnie praw autorskich, o nowych pomysłach dotyczących rynku wydawniczego. Lletraferits (piękne katalońskie słowo składające się ze „słowa” i „rany” oznaczające: miłośnik literatury; zraniony, pęknięty przez słowa) z całego świata mają okazję do spotkania się w jednym miejscu. Tak ogromne i popularne wydarzenie musi grać ogromną rolę w promocji czytelnictwa – stwierdzam w towarzystwie Carmy Solé Vendrell, malarki i ilustratorki książek, laureatki Premio Nacional de Ilustración 2013, nagrody przyznawanej za najlepsze ilustracje do książek dla dzieci. Wzrost czytelnictwa? Raczej wzrost gospodarczy. Wątpię, aby książki kupowane w tym dniu były czymś więcej niż towarem. Jest to wymiana, rytuał społeczny, wręczanie darów i okazywanie sobie sympatii. Kupno książki nie gwarantuje jej późniejszego przeczytania. Raczej spotykamy się ze sobą nawzajem niż z literaturą – odpowiada Carma. A ngelina Kussy

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Rozmowa numeru Z Małgorzatą Strzałkowską, autorką książki „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy” rozmawia Piotr Dobrołęcki

„Mazurek” we mnie gra! –  Czy jest w tym też polityka? –  W pewnym sensie jest, chociaż książka nie ma absolutnie związku z żadną frakcją polityczną. Nie o to tu chodzi. Chodzi natomiast o politykę informacyjną wobec pewnych spraw i o politykę edukacyjną. –  Może bardziej o postawę? –  Słowo „polityka” ma jednak szersze znaczenie. To nie tylko postawa. To kierunek działania i sposoby realizacji zamierzonego celu. W tym konkretnym przypadku celem miałoby być przekazanie i utrwalenie rzetelnej wiedzy o najważniejszej pieśni całego narodu, wszystkich Polaków. I dlatego wielka szkoda, że w Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie nie pojawił się nigdy żaden premier! Chociaż był podobno jeden, jednak wtedy, kiedy już nie był premierem… –  Muzeum powstało w Będominie na Kaszubach, bo tam właśnie urodził się Józef Wybicki, twórca tekstu hymnu? Tak, Muzeum mieści się w dworku, w którym urodził się Józef Wybicki, choć sam dworek częściowo spłonął i dzisiaj wygląda trochę inaczej niż za jego czasów. Jest tam jednak dąb, który pamięta dzieciństwo twórcy hymnu… Niestety Muzeum Hymnu nie jest samodzielne, lecz podlega Muzeum Narodowemu w Gdańsku, a mnie się wydaje, że niezależnie od opcji politycznych powinno podlegać Prezydentowi albo Senatowi. –  Muzea nie podlegają Prezydentowi… –  Ale to jest wyjątkowe ze względu na swoją tematykę! Przecież obok godła i barw hymn jest jednym z symboli narodowych. Mimo to można odnieść wrażenie, że Muzeum będomińskie traktowane jest po macoszemu. W XXI wieku nie powinno wyglądać tak, jak wygląda. Powinno być pod szczególną opieką i dysponować funduszami, które pozwolą stworzyć bardzo nowoczesną ekspob i b l i o t e k a

a n a l i z

zycję – jak w Muzeum Powstania Warszawskiego czy Muzeum Chopina, które w sposób znakomity zostało unowocześnione. Ekspozycja musi być dostosowana do dzisiejszych czasów. Koniecznie trzeba o to zadbać, tym bardziej, że zgromadzone w Będominie eksponaty są bezcenne, a w Muzeum pracują prawdziwi pasjonaci! Tym bardziej serce im krwawi, gdy nie mogą dokonywać zakupów wszystkich interesujących obiektów, jakie wypływają na rynku czy pojawiają się na aukcjach, bo po prostu brak na to środków. Tak być nie może. –  Co zaliczyłaby pani do największych będomińskich skarbów? –  Na pewno nagrania historycznych wersji „Mazurka Dąbrowskiego”, szczególnie „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”, opracowanej przez Marka Sewena według rękopisu Józefa Wybickiego z 1797 roku i zapisu nutowego z 1800 roku. Dzisiejsza wersja „Mazurka” ma bardziej marszowy charakter. Ta najdawniejsza – to najprawdziwszy mazurek. Brzmi przepięknie i szczerze mówiąc, słuchałam jej z zachwytem! Chyba niewiele jest w Polsce osób, które znają tę wersję. A będzie ona udostępniona wszystkim, ponieważ – po rekonstrukcji – trafiła wśród innych wykonań na dołączoną do książki płytę. To prawdziwy rarytas! Bardzo interesujące są też pozytywki, wygrywające melodię „Mazurka” w dawnych polskich patriotycznych domach, wbrew zakazowi zaborców. Wielkie wzruszenie wywołał we mnie dźwięk starej, lekko zacinającej się pozytywki… Wyjątkowy i bardzo ciekawy jest też zbiór kart pocztowych z ilustrowanymi przez Kossaka kolejnymi zwrotkami „Pieśni Legionów” oraz dawne śpiewniki domowe, zawierające patriotyczne pieśni. To wszystko pokazuje nam, jak ważna była wolność dla naszych przodków, żyjących pod zaborami. –  Może chciałaby pani przenieść to Muzeum do Warszawy? –  Nie! To byłoby kompletnie bez sensu. Józef Wybicki urodził się w Będominie i z tego powodu to miejsce jest najbardziej odpowiednie. Zresztą malowniczo usytuowany dworek będomiński znajduje się na szlaku wielu szkolnych wycieczek. Szkoda tylko, że o Muzeum Hymnu Narodowego, do niedawna jedynego p r z e d s t a w i a

fot. archiwum autorki

–  Skąd się wziął pomysł na książkę o hymnie? –  Autorką pomysłu była pani Katarzyna Szantyr-Królikowska, czyli wydawnictwo Bajka, ale pomysł ten – jak sadzę – wypłynął z naszych rozmów. Bardzo zgadzamy się w sprawach dotyczących świata i polityki.

takiego muzeum na świecie, wiedzą nie wszyscy Polacy. A skoro wiele osób jest zdumionych na wieść o jego istnieniu, to z polityką informacyjną i edukacyjną w tym zakresie nie jest najlepiej… –  Czy pani książkę można nazwać edukacyjną? Do kogo jest ona adresowana? –  Tak, to jest książka edukacyjna. Można się z niej dowiedzieć o naszym hymnie tego, co najważniejsze. A skierowana jest tak naprawdę do wszystkich – od dzieci, poprzez młodzież, do osób dorosłych. Podzielona jest na dwie części. Pierwsza to „Co każdy Polak o hymnie wiedzieć powinien”, zaś druga przeznaczona jest „dla wnikliwych” i właśnie taki nosi tytuł. Pierwsza część zawiera nieco historii, opowiada o powstaniu „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”, omówione są w niej cztery zwrotki i refren naszego hymnu. Tę część kończy „wizyta” w Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie i krótkie kalendarium hymnu. W części „Dla wnikliwych” możemy zapoznać się z rękopisem Józefa Wybickiego, poznać i przeczytać omówienie dwóch zwrotek, które zostały pominięte. Tu znajduje się też „Kalendarium hymnu dla wnikliwych”, znacznie bogatsze, niż to z części pierwszej. Zebrane i przedstawione są też najważniejsze „Utwory pełniące w historii rolę polskiego hymnu narodowego”, poczynając od „Bogurodzicy”. Niezbędne wydało mi się również zamieszczenie krótkich notek „O ludziach występujących w książce, w tym szczególnie z hymnem związanych”. Książka zawiera też fragmenty

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

35


Rozmowa numeru „Ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej”, no i oczywiście bibliografię. Do książki dołączona jest płyta z unikatowymi nagraniami historycznych wersji „Mazurka Dąbrowskiego”. Nagrania współczesne są powszechnie dostępne na stronie internetowej www.mazurekdabrowskiego.pl. –  Dlaczego nie wybrała pani tak modnego dziś gatunku opowieści fabularnej? – Uważam, że forma fabularna w tym przypadku byłaby bez sensu. Można byłoby tak napisać, ale nawet mi to nie przyszło do głowy. Nam, czyli wydawcy i mnie, zupełnie nie o to chodziło. Chcieliśmy, aby powstała książka, w której szerokie spektrum czytelników otrzyma wiele informacji o najważniejszej pieśni naszej ojczyzny i dowie się o niej nie przez zbeletryzowaną opowieść, która zawsze musi zawierać fikcję literacką, czyli coś nieprawdziwego, lecz przez zbiór informacji prawdziwych. Nie, w żaden sposób nie powinno się tego fabularyzować. –  Wydawałoby się, że o hymnie jest spora literatura, ale chyba w większości są  to pozycje sprzed lat… – O hymnie powstało wiele tekstów, ale w większości są bardzo poważne i mało przystępne, zwłaszcza te publikowane drukiem. Natomiast te w Internecie są bardzo rozproszone i trudno jest je znaleźć. A takich, które zbierałyby w jednym miejscu wszystko to, co najważniejsze, nie ma wcale. Stąd zapewne powtarzające się rozpaczliwe wołania internautów: „Ludzie! Napiszcie, o czym jest hymn! Jak wytłumaczyć jego zwrotki?”. Na taki apel koledzy zamieszczają swoje odpowiedzi, niestety zazwyczaj metodą „kopiuj – wklej”, na ogół pochodzące z nierzetelnych źródeł i w dodatku z powtarzającymi się błędami. –  „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn  narodowy” to rzetelne, a zarazem przystępnie  napisane  kompendium  wiedzy  na temat polskiego hymnu. Po ’89 roku  to pierwsza taka publikacja, w dodatku  bardzo nowatorska! Czy łatwo było taką  książkę napisać? Nie jest pani przecież  historykiem. Jest pani… poetką. – Z wykształcenia jestem bibliografem i wydawcą naukowym. Szukanie w dokumentach, szperanie i… znajdowanie to fascynujące zajęcie! (Podobnie jak szukanie rymów!). Poza tym jestem również autorką miniserii opracowań o najwybitniejszych polskich naukowcach. Niestety ich nazwiska często są zupełnie nieznane przeciętnemu Polakowi, a o większości z nich milczą również podręczniki szkolne. Zestaw tych książeczek, przetłumaczony na język angielski, przedstawiciele Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego

36

b i b l i o t e k a

wręczają jako prezent swoim zagranicznym kolegom. Napisanie tego minicyklu również wymagało zbierania materiałów i ich starannej weryfikacji. Miałam więc wprawę. A poza tym, a może przede wszystkim… „Mazurek” we mnie gra! –  Pracę rozpoczęła pani rok temu… Tak, w maju zeszłego roku. Przeczytałam wiele książek, zrobiłam mnóstwo notatek, spisałam masę pytań… Razem z wydawcą odwiedziliśmy Będomin. Bardzo pracochłonne było gromadzenie materiałów. Ale jeszcze bardziej pracochłonna była ich weryfikacja. Niektóre źródła już na pierwszy rzut oka nie wzbudzają zaufania. Rozpoznanie tego to czasami kwestia wprawy. Przykład? Proszę bardzo! Na stronie internetowej, opisującej jedną z występujących w książce postaci zamieszczone jest zdjęcie grobu, na którym widnieje data śmierci. Zaś w tekście data jest całkiem inna. Ale niestety czasami dojście do prawdy wymaga żmudnych poszukiwań… Czy Wybicki był posłem na Sejm Czteroletni? Nawet Encyklopedia PWN podaje, że tak! A jednak okazało się, że nie był… Chociaż czasami trafiały się i miłe niespodzianki, jak ta, gdy w Internecie znalazłam potrzebne do potwierdzenia dat i opisów przedwojenne akty prawne, dotyczące „Mazurka Dąbrowskiego” lub stronę Państwowego Instytutu Geologicznego, na której autor, pan Andrzej Piotrowski, opisał przeprawę hetmana Czarnieckiego przez cieśninę Als Sund na wyspę Als, podając warunki geologiczne i atmosferyczne sprzed wieków. Pracowałam nad tą książką rok. Jak widać, tyle czasu potrzeba, aby rzetelnie napisać… 64 strony. –  Sądząc po podziękowaniach zamieszczonych w książce, wiele osób zaangażowało się w projekt.  – Tak. Okazało się, że wielu osobom ten lemat leży na sercu. Trudno sobie

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

wyobrazić, by bez zaangażowania pana Marka Sewena mogła powstać dołączona do książki płyta. Nieocenioną pomoc w sprawach historycznych zawdzięczamy Andrzejowi Dusiewiczowi, znawcy tego okresu. Cennymi wskazówkami służyli także państwo Aniela i Henryk Wawrzykowie z Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie. Chociaż nie obyło się również bez gorących dyskusji i kontrowersji, dotyczących na przykład barw tak zwanej „polskiej kokardy francuskiej” – czy były to barwy zapożyczone od Francuzów, czy polskie, a podobieństwo kolorów było jedynie przypadkiem? I tu rzecz ciekawa – na wiele tematów brakuje badań historycznych, a te, które są, czasami wykluczają się wzajemnie. Okazuje się, że w historii jest jeszcze wiele „białych plam”… Zdarzały się też zabawne i jednocześnie smutne sytuacje – zadzwoniłam do Muzeum Wojska Polskiego z pytaniem, czy w swoich zbiorach mają tarabany, a miły głos w słuchawce spytał, czy to są jakieś pojazdy… –  Czym więc są owe tarabany? – Tarabany to wojskowe bębny, używane dawniej w Rzeczypospolitej. To słowo jest wyjaśnione w książce, podobnie jak wiele innych słów, które wyszły z użycia lub mogą być niezrozumiałe dla współczesnego czytelnika. Na przykład „pono” (ponoć, podobno), „pałasz” (dawna broń sieczna i kłująca; jąwszy pałasza – chwyciwszy za broń), czy ów słynny „przewód”, który nie ma nic wspólnego z elektrycznością, jak czasem myślą dzieci (za twoim przewodem – pod twoim przewodnictwem). –  Czy udało się państwu znaleźć rozwiązanie zagadki, dlaczego tak często Polacy śpiewają swój hymn narodowy z błędem „Póki my żyjemy”? „Jeszcze Polska nie zginęła, / Kiedy my żyjemy” – tak zaczyna się nasz hymn dziś. Zaś początkowo zaczynał się słowami „Jeszcze Polska nie umarła, / Kiedy my żyjemy”. Słowa „póki” nie było tu nigdy! Wprawdzie w latach powojennych ukazywały się śpiewniki, gdzie to fatalne „póki” można znaleźć, ale był to ewidentny błąd. Słowa te mają zresztą nieco inne znaczenie – „póki” zakłada kres czegoś, a „kiedy” to trwanie. Niestety w trakcie pisania książki stwierdziłam, że przy podawaniu słów hymnu w Internecie ten błąd jest wielokrotnie powtarzany. Znalazłam nawet bardzo „poważną” stronę – nie będę wymieniała jej adresu – gdzie zamieszczono różne „wersje” hymnu i w niektórych pojawia się słowo „póki”. Dlaczego? Nie wiem. Strona jest podobno polecana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, dziwi więc, że nikt z ministerstwa nie sprawdził tekstów i nie nakazał wprowadzenia poprawek. Zapewne nie da się

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Rozmowa numeru stwierdzić, skąd wziął się ten często powtarzany błąd. Jak podejrzewam, to musiało przyjść komuś do głowy dlatego, że prościej jest śpiewać w takiej kolejności: spółgłoska – samogłoska – spółgłoska – samogłoska, czyli „p” to spółgłoska, „ó” – samogłoska”, „k” – spółgłoska oraz „i” − samogłoska. Natomiast „kiedy”, gdzie po spółgłosce „k” następują dwie samogłoski „i” oraz „e” , jest trudniejszym słowem do wyśpiewania. –  „Mazurek Dąbrowskiego” – hymn państwowy Rzeczypospolitej Polskiej – ma cztery zwrotki. Józef Wybicki zaś napisał ich sześć. W książce omawia Pani także te dwie pominięte. Dlaczego już nie śpiewamy „Niemiec, Moskal nie osiędzie…” oraz „Na to wszystkich jedne głosy…”? –  Józef Wybicki napisał „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech” w roku 1797 we włoskim mieście Reggio nell’Emilia. Inspiracją do napisania utworu było przybycie do miasta generała Jana Henryka Dąbrowskiego, który stał na czele Legionów. Polscy patrioci wiązali z Legionami olbrzymie nadzieje, wierząc, że walka u boku armii francuskiej zaowocuje wyzwoleniem ojczyzny spod zaborów. „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech” składała się z sześciu zwrotek i refrenu, a więc miała o dwie zwrotki więcej niż nasz dzisiejszy hymn. Dawna zwrotka czwarta „Niemiec, Moskal nie osiędzie, / Gdy jąwszy pałasza, / Hasłem wszystkich zgoda będzie / I ojczyzna nasza” cieszyła się chyba najmniejszą popularnością. Przemawiać może za tym fakt, że nie doczekała się językowego „wygładzenia” („gdy jąwszy pałasza hasłem wszystkich zgoda będzie”). Nie można też nie zauważyć, że śpiewanie jej na obczyźnie było czymś innym niż na ziemiach polskich, gdzie chyba lepiej było nie drażnić ani „Niemca”, ani „Moskala”. Poza tym okazało się również, że prędkie wyzwolenie nie nadeszło i to, że „Niemiec, Moskal nie osiędzie” przestało być już takie pewne. Niestety aż do roku 1918. Ostatnia, szósta zwrotka: „Na to wszystkich jedne głosy − / Dosyć tej niewoli! / Mamy Racławickie Kosy, / Kościuszkę Bóg pozwoli” straciła aktualność, gdy Tadeusz Kościuszko, mimo oczekiwań wielu Polaków, w tym samego generała Dąbrowskiego, nie zgodził się na objęcie dowództwa Legionów. Z tego powodu zaczęto tę zwrotkę pomijać, aż w końcu została całkiem zapomniana. –  Czy to wtedy właśnie „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech” została przemianowana na „Mazurek Dąbrowskiego”? –  W „Kalendarzyku kieszonkowym patriotycznym na rok 1807”, który ukazał się w Warszawie w roku 1806, wydrukowano cztery zwrotki i refren „Pieśni Legionów b i b l i o t e k a

a n a l i z

Polskich we Włoszech” pod nazwą „Piosenka patriotyczna”. Ta czterozwrotkowa pieśń szybko zdobyła niezwykłą popularność w Księstwie Warszawskim, równą popularności generała Jana Henryka Dąbrowskiego, uczestnika obrony Warszawy w 1794 roku, twórcy Legionów Polskich we Włoszech w 1797 roku, organizatora walk w Wielkopolsce i uczestnika kampanii napoleońskich, a przede wszystkim wielkiego patrioty, całym sercem oddanego ojczyźnie. I najprawdopodobniej w celu uhonorowania przywołanego w refrenie pieśni wielkiego generała zaczęto ją nazywać „Mazurkiem Dąbrowskiego”. –  Przez lata uważano, że Basia z trzeciej zwrotki „Mazurka” to młodziutka Barbara Chłapowska, która później została żoną generała Dąbrowskiego… –  To ładna legenda, ale tylko legenda. Gdy Jan Henryk Dąbrowski tworzył Legiony Polskie we Włoszech, nie znał jeszcze swojej przyszłej żony, Barbary. W chwili powstania „Pieśni Legionów” Barbara Chłapowska miała 14 lat i zapewne nic nie wiedziała o starszym od niej o 27 lat generale. Do ich pierwszego spotkania doszło dopiero w roku 1806, najpewniej podczas balu w poznańskim ratuszu. Ale cóż, ta romantyczna interpretacja działała na wyobraźnię… –  Czy taką legendą jest też wyczyn Czarnieckiego przywołany przez Wybickiego w trzeciej zwrotce? –  Nie, to już fakt historyczny, który zresztą przyniósł Stefanowi Czarnieckiemu niezwykłą sławę w ówczesnej Europie. Wydarzenie miało miejsce 14 grudnia 1658 roku. Złożony z około 6 tysięcy polskich żołnierzy oddział pod dowództwem Stefana Czarnieckiego walczył u boku Danii przeciwko wojskom szwedzkim. Kiedy Szwedzi zajęli duńską wyspę Als, uniemożliwiając jej odbicie, Czarniecki przeprowadził na wyspę konnicę przez cieśninę morską Als Sund! Przeprawa zakończyła się powodzeniem, a Szwedzi zostali pokonani. Na przytoczonej już przeze mnie internetowej stronie Państwowego Instytutu Geologicznego autor określił warunki, jakie panowały w owym czasie na tamtym terenie i stwierdził, że chociaż przeprawa mogła trwać nie więcej niż 10 minut, ze względu na temperaturę wody (podobno około 3 stopni Celsjusza!), prąd morski, spadki terenu i oblodzone brzegi, była nie lada wyczynem! Ech, ta praca badawcza to arcydzieło! Oby było ich więcej! –  Gdy przyjrzymy się wnikliwie rękopisowi Wybickiego, możemy być nieco zdziwieni… –  To prawda. Mamy wrażenie, że jest to brudnopis. I zapewne tak było. To był p r z e d s t a w i a

tekst zapisany odręcznie, z przekreśleniami. Słowa „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” zostały napisane pod wpływem bardzo silnego impulsu i wielkiej potrzeby. Niewątpliwie jednak nie był to tekst dopracowany, gotowy do druku. Rzut oka na kopię rękopisu pozwala zauważyć, że brakuje tam wielkich liter, znaków przestankowych. Poza tym, cóż… Józef Wybicki był politykiem i prawdziwym patriotą, ale miał trochę kłopotów z językiem polskim… Stąd wynikają też trudności z interpretacją tekstu w niektórych miejscach. Dobrym przykładem jest zwrotka, w której „ojciec do swej Basi mówi zapłakany”. Jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że Wybicki pisał „raczy”, „boży”, „włoski” zamiast „raczej”, „bożej”, „włoskiej”. Może więc zamiast słowa „zapłakany” powinno być „zapłakanej”? To zupełnie zmieniałoby przedstawiony nam przez autora tekstu obraz tej „sceny”! –  Niemniej rękopis ten należy do najważniejszych polskich skarbów narodowych. W książce pokazana jest jego reprodukcja… Gdzie jest oryginał? –  Odpowiedź nie jest prosta. Najprawdopodobniej istniały dwa oryginały „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”. Jeden, przechowywany w Bibliotece Narodowej w Warszawie wraz z tak zwanymi „Tekami Dąbrowskiego”, najpewniej spłonął w 1944 roku. Drugi, zdeponowany przez spadkobierców Józefa Wybickiego w banku III Rzeszy w Berlinie wraz z całym rodzinnym archiwum autora naszego hymnu, został zapewne wywieziony przez żołnierzy Armii Czerwonej do Związku Radzieckiego razem z innymi depozytami bankowymi. Przed laty jego poszukiwania rozpoczął Jan Nowak Jeziorański, dyrektor rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa, ale bez skutku. Po upadku ZSRR prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski prowadzili rozmowy na ten temat z prezydentami Borysem Jelcynem i Władimirem Putinem. Podobno Rosjanie szukali rękopisu w swoich archiwach i podobno go nie znaleźli. Cóż, czekamy… –  Czym jest „Mazurek Dąbrowskiego” dla pani osobiście? –  Przede wszystkim łącznikiem z historią mojej Ojczyzny, z dramatycznymi często losami dumnego, kochającego wolność narodu. Słychać w tej pieśni szczęk oręża, ale nie tylko. Jest tu i godność, i patriotyzm, i nadzieja, a nade wszystko − pamięć o minionych wiekach i o ludziach, którzy byli przed nami, czyli o naszych korzeniach. To dla mnie bardzo ważne. Bo przecież gdy naród traci swoje korzenie, zaczyna się chwiać, jak pozbawione oparcia drzewo… –  Dziękuję za rozmowę.

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

37


Wspomnienia

Poeta nieufny i zadufany Tadeusz Różewicz (9 października 1921-24 kwietnia 2014) kwietnia we Wrocławiu, w wieku 92 lat, zmarł Tadeusz Różewicz. Najpiękniej o jego poezji napisał przed laty Andrzej Kijowski („Różowe i czarne”, 1957): „Nieufność wobec sztuki, sceptycyzm wobec jej form i środków – oto cecha współczesnego artysty. (…) Oto także bardzo charakterystyczna cecha twórczości Różewicza. Te ciche, ciemne i chude wiersze zdają się samym sobie nie dowierzać i wciąż drżeć, czy jeszcze zbyt dużo słów nie zawierają, czy zbyt śmiałą i dowolną metaforą nie obrażają surowego świata”. W latach osiemdziesiątych ten „surowy świat” mocno doświadczył Poetę. Zadecydowała o tym jego postawa polityczna: nie pisywał w drugim obiegu, nie podpisywał protestów przeciw polityce władz, nie potępił stanu wojennego. Wywiadów praktycznie nie udzielał, robił jednak wyjątki – dla Urszuli Biełous i „Polityki”. Oczywiście, zostało mu to w końcu wybaczone, tak jak to się stało, tyle że pośmiertnie – z Iwaszkiewiczem: ze względu na rangę tej twórczości. Ale zżymałem się, gdy wśród najmłodszych pisarzy i krytyków dorabiało się Różewiczowi gębę peerelowskiego oportunisty, a z drugiej strony – ukazywało go jako twórcę apolitycznego, dla którego nic poza Formą nie istnieje. To piramidalna bzdura. Żaden, ale to żaden z dwudziestowiecznych poetów polskich – z Herbertem i Miłoszem na czele – nie był w takim stopniu twórcą odrębnym. Może i był Antypoetą, choć z kultem brzydoty, jaki mu zarzucał swego czasu Julian Przyboś, nie przesadzałbym. W szkicu „Uczeń czarnoksiężnika” (z „Przygotowania do wieczoru autorskiego”, 1971) Różewicz wykładał kawę na ławę: „Zdumiewajcie się, synowie Apollina. Tylko w chwilach zapomnienia pragnę wrócić do »ogrodów poezji«. Ale czasy się zmieniają. Funkcje poezji się zmieniają. Bawcie się więc, przyjaciele, dalej. Igrajcie w »ogrodach poezji«. Ja jeszcze zostanę pod murem. Poczekam. Na razie podejrzewam, że za murami znajdują się nie »ogrody«, ale »śmietniki«. Ja próbuję sadzić drzewa i kwiaty na »śmietnikach«. Czy to jest nihilizm? Nie. To trudna, brudna, zwykła robota”. Wszelkie ideologie odrzucał, przynajmniej werbalnie. A to dlatego, że – paradoksalnie – najbardziej związał się z jedną z nich: z faszyzmem. Zarażenie tym ostatnim widział wszędzie, w każdym zjawisku współczesności, w całej kulturze.

38

b i b l i o t e k a

Pamięć jest chorobą. W 2001 roku wydał Tadeusz Różewicz tom „nożyk profesora”, jeden z najlepszych w nowym tysiącleciu, w którym przytrafiły się Poecie także zbiory nieudane („Szara strefa”). I oto w „nożyku…” znów odjeżdżały pociągi „do Oświęcimia Auschwitzu/ Teresina Gross Rosen Dachau/ do Majdanka Treblinki/ do Sobiboru/ do historii”. „Czy to Treblinka?” – pytała narratora, przedstawiającego się partyzanckim pseudonimem Różewicza – Satyr, młoda dziewczyna, w której rozpoznawaliśmy znaną rzeźbiarkę Alinę Szapocznikow. Powracał też inny czas – rok 1968: „Słotny wieczór milicja zomo/ samochody suki białe pałki/ białe długie pałki we mgle/ hełmy tarcze”. Z profesorem Porębskim poeta wymieniał uwagi o Polakach i Niemcach, ale i o jajku Kolumba, pojawiały się wspomnienia o zmarłych. Na stole, przy którym przyjaciele pili herbatę, leżał nożyk – „mógł służyć do krojenia chleba/ nożyk z żelaznego wieku – pomyślałem – z obozu zagłady”. Przyjaciele liczyli swoje lata. Byli rówieśnikami, mieli ich razem 160. Skończył się wiek XX, jeden przyjechał do drugiego, „z pamięci w przeszłość”. Od tamtej pory mijały kolejne lata. Tadeusz Różewicz podobne rozmowy prowadził już z kimś innym, a przez cały czas rozmawiał ze sobą. O tym samym.

O pisaniu żółcią W kontaktach osobistych był nieufny, często nieprzyjemny, o czym najwięcej mogą powiedzieć dziennikarze, prawdopodobnie będący dla Poety współczesnym ucieleśnieniem Zła. Ale nie tylko żurnaliści postrzegali go jako zgryźliwego staruszka. Kiedyś Tomasz Jastrun wypalił wprost, że Różewicz jest antypatyczny. W przeciwieństwie do takiego, na przykład, Miłosza. No tak, rozmowa z Miłoszem to była rozkosz, z Różewiczem – męka. Ale nie za to kochamy poetów, że się ładnie uśmiechają i przy stole są duszą towarzystwa. Tadeusz Różewicz imponował swoim przegryzaniem się przez słowo i fakt, swoją dociekliwością, która nakazywała mu dochodzić do prawdy. Także tej wstrętnej, obrzydliwej, obmierzłej. To nieprawda, że poza Leopoldem Staffem nie cenił żadnego poety. Ale zapamiętano mu głównie to, że tuż po wojnie powracających do kraju poetów – a więc Tuwima,

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

fot. Piotr Dobrołęcki

24

Broniewskiego, Gałczyńskiego – nazwał „umarłymi”. W latach sześćdziesiątych powtórzył to samo określenie w odniesieniu do współczesnych sobie twórców. Obrażono się na niego, zarzucając pisarską pychę, no bo jak to, grzebie innych a sam wierszyki układa… Rozsądek zachował wówczas Jerzy Kwiatkowski, zwracając uwagę, że Różewicz „robi przecież to samo, co tylu innych poetów-programotwórców: pragnie narzucić wszystkim własny model pisarstwa”. „Przyznajmy – wywodził dalej – jest mniej sprawny w myśleniu teoretycznym, trochę bezradny i bezbronny. Pisze programy żółcią, brak mu dyskursywnej jasności Przybosia, szerokości kulturowych horyzontów Jarosława Marka Rymkiewicza czy Witolda Wirpszy. Ale trudno odmówić mu konsekwencji”. Tuż po śmierci poety Andrzej Horubała w „Do Rzeczy” przytomnie zauważył też, że to przecież Różewicz „w ramach reakcji przeciw poezji obywatelskiej patronował pokoleniu »brulionu« głoszącemu ostentacyjnie prywatność i osobność, to przecież on, od lat obecny w podręcznikach szkolnych, nim upomniano się o Miłosza i Herberta, niósł sugestywne wyobrażenie o nowoczesnym poecie, to jego odkrycia zrewolucjonizowały polską poezję oraz polski teatr i dźwięczą dziś w najlepszych przejawach polskiej sztuki”.

Na globalnym śmietniku Ćwierć wieku temu, gdy nad Polską rozbiła się postmodernistyczna bania,

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Tadeusz Róşewicz oznajmiĹ‚, Ĺźe to dla niego nic nowego. „Nie jestem prorokiem – zastrzegĹ‚ siÄ™ – (‌) ale pewne rzeczy przewidziaĹ‚em, jak na przykĹ‚ad w poemacie ÂťEt in Arcadia egoÂŤ. (‌) To dla mnie waĹźne, tu postkonsumpcja, postmodernizm staĹ‚y siÄ™ modne dopiero w ostatnich latach. Ja to podkreĹ›lam i jeĹ›li sÄ… jakieĹ› wartoĹ›ci w mojej pracy, to rĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe na te sprawy zwracaĹ‚em uwagÄ™ ćwierć wieku temuâ€?. Jakby tego byĹ‚o maĹ‚o, w tym samym wywiadzie, zapytany o to, co wysiedziaĹ‚a bohaterka jego dramatu „Stara kobieta wysiadujeâ€? z 1968 roku, odpowiedziaĹ‚: „WysiedziaĹ‚a globalny Ĺ›mietnik. Kiedy ja jÄ… stworzyĹ‚em, to jeszcze nie zauwaĹźono, Ĺźe Ĺźyjemy na Ĺ›mietniku, trzeba byĹ‚o trzydzieĹ›ci lat na to poczekać. Nie chcÄ™ mĂłwić, Ĺźe byĹ‚em wieszczem, wieszczem Ĺ›mietnikĂłw, ale miaĹ‚em do przodu wystawione czuĹ‚ki, ktĂłre reagowaĹ‚y na Ĺ›mieci albo na to szaleĹ„stwo konsumpcyjneâ€?. Nie minęło siedem lat, a Poeta poddaĹ‚ procesowi recyclingu takĹźe swoje wiersze. Wiersze-Ĺ›mieci? Cóş, niektĂłre z nich sÄ… programowo wrÄ™cz brzydkie. Ĺťe antypoetyckie, to wiÄ™cej niĹź pewne, ale niekiedy bywajÄ… wrÄ™cz prostackie, to teĹź prawda. ZwrĂłciĹ‚ na to uwagÄ™ tak przychylny przecieĹź poecie CzesĹ‚aw MiĹ‚osz, piszÄ…c w â€žHistorii literatury polskiejâ€?: „Czasem trudno siÄ™ zorientować, czy brak smaku u niego jest zamierzony, czy nie. NiektĂłrzy krytycy porĂłwnujÄ… jego poezjÄ™ do kolaĹźy robionych ze zrzynkĂłw papieru, sznurka i innych przypadkowo dobranych przedmiotĂłw. To, co my rozumiemy przez prymitywizm, nie dotyczy uĹźytego materiaĹ‚u, lecz jego organizacji, ktĂłra czÄ™sto jest nie dosyć dopracowanaâ€?. Raşący byĹ‚ ten belferski ton w gĹ‚osie MiĹ‚osza, trudno jednak przejść nad tymi uwagami do porzÄ…dku dziennego.

Faszyzm zagryza dzieci Ale wypisywano teĹź o Róşewiczu brednie naprawdÄ™ ponure. Powie ktoĹ›, jak o kaĹźdym wybitnym pisarzu, jak o kaĹźdym Ĺ›wietnym poecie. Tak, ale w czasach stalinowskich krytyka byĹ‚a wyrokiem, bez prawa apelacji. ToteĹź gdy MieczysĹ‚aw Jastrun nazwaĹ‚ go „Eluardem w butach z cholewamiâ€?, Tadeusz Róşewicz musiaĹ‚ dać odpĂłr i dowieść faĹ‚szywoĹ›ci tej konstatacji. DowodziĹ‚ wiÄ™c‌ PisaĹ‚ wiersze o robotniku podnoszÄ…cym Ĺ›rubkÄ™, o spotkaniu w Nowej Hucie, o zagĹ‚adzie atomowej, ktĂłrÄ… planuje ludzkoĹ›ci zbrojÄ…cy siÄ™ ZachĂłd‌ Akces Róşewicza do socrealizmu to zresztÄ… sprawa dość skomplikowana. Zdecydowanej wiÄ™kszoĹ›ci wierszy, ktĂłre wtedy napisaĹ‚, nie musiaĹ‚ siÄ™ ani wypierać, ani wstydzić. Przy tym, moĹźna podejrzewać,

Ĺźe poza wyjÄ…tkami, byĹ‚y to wiersze szczere. MiĹ‚osz utrzymywaĹ‚, Ĺźe te utwory z lat 1949-1955, „chociaĹź w formie nieortodoksyjne, mogĹ‚y być drukowane dziÄ™ki prawdziwej niezgodzie na zbrojenia atomowe i bronieniu pokoju, co utoĹźsamiaĹ‚ z racjami bloku komunistycznegoâ€?. A Witold Wirpsza opowiadaĹ‚ Jackowi Trznadlowi (w â€žHaĹ„bie domowejâ€?), jak to „pod koniec lat 40. do Szczecina przyjechaĹ‚ Róşewicz, po jakimĹ› pobycie na WÄ™grzech. I Ĺ›piewaĹ‚ hymny na cześć Rakosiego, Ĺźe to taki ojciec narodu. Pater patriae. Przypuszczam, Ĺźe mĂłwiĹ‚ to szczerze. Nie sÄ…dzÄ™, Ĺźeby kĹ‚amaĹ‚â€?. Ale teĹź w tomie „Czas, ktĂłry idzieâ€? (1951) moĹźna byĹ‚o przeczytać: „Odwróćmy od przeszĹ‚oĹ›ci nasze puste oczy. Nad nami biaĹ‚y goĹ‚Ä…b w Ĺ›wietle piĂłra moczy.â€? Dochodzi jeszcze, wielokrotnie nicowana, kwestia wiernoĹ›ci Tadeusza Róşewicza wobec swojej AK-owskiej przeszĹ‚oĹ›ci. BÄ…dĹş wyparcia siÄ™ Polski WalczÄ…cej‌ W dramacie „Do piachuâ€? pisaĹ‚: „Sienkiewicz w grobie siÄ™ przewraca, jak sĹ‚yszy, Ĺźe bandziory z NSZ-tu imiona z jego ksiÄ…Ĺźki biorÄ… i tak siÄ™ przedstawiajÄ… jak rycerze, na szyi ryngrafy z MatkÄ… BoskÄ… zamiast hitlerowskiej swastykiâ€?. W 1955 roku Tadeusz Róşewicz nagrodzony zostaĹ‚ NagrodÄ… PaĹ„stwowÄ… II stopnia – za tom wierszy „RĂłwninaâ€?. W tym teĹź roku napisaĹ‚ pierwszÄ… wersjÄ™ „Do piachuâ€?, dramat wystawiony dopiero w 1979 roku. WywoĹ‚aĹ‚ burzÄ™, przede wszystkim w Ĺ›rodowiskach kombatanckich. A nie byĹ‚ przecieĹź odosobniony w twĂłrczoĹ›ci tego autora, ktĂłry wielki AK-owski mit dezawuowaĹ‚ grubo wczeĹ›niej i to wielokrotnie. Wystarczy siÄ™gnąć do opowiadania „SpowiedĹşâ€? z tomu „Przerwany egzaminâ€? (1960), ktĂłrego chĹ‚opski bohater, poniĹźony przez partyzantĂłw, rozszyfrowuje litery „WPâ€? na ich biaĹ‚o-czerwonych opaskach jako „Wojsko PaĹ„skieâ€?. Tadeusz Róşewicz zachowywaĹ‚ gĹ‚Ä™bokÄ… nieufność wobec nowin i nowinek jakie przynosiĹ‚o Ĺźycie. Ale‌ z rÄ™kÄ… na sercu, ileĹź razy zdarza siÄ™ nam, niejako z zaĹ‚oĹźenia, odrzucać to, czego nie rozumiemy. IleĹź razy okazaliĹ›my pogardÄ™ dla „innegoâ€?, kreujÄ…c siÄ™ w wypoĹźyczone (za sĹ‚onÄ… cenÄ™) szaty i robiÄ…c wĹ‚adcze miny – my: lepsi, waĹźniejsi, doĹ›wiadczeni. Poeta ze swojÄ… nieufnoĹ›ciÄ…, z jakÄ… traktuje kulturÄ™ doszedĹ‚ do punktu, w ktĂłrym jasne siÄ™ staĹ‚o, Ĺźe obronÄ™ przed zalewem kultury – jak mu siÄ™ wydaje – gorszej i obcej szukać moĹźe jedynie w tej samej kulturze, ktĂłrÄ… wczeĹ›niej odrzuciĹ‚. I tak zamyka siÄ™, i to caĹ‚kiem logicznie, Róşewiczowskie koĹ‚o. Ten poeta chaosu byĹ‚, rzeczywiĹ›cie – jak niegdyĹ› zauwaĹźyĹ‚ MiĹ‚osz – „peĹ‚en tÄ™sknoty za Ĺ‚ademâ€?. K rzysztof M asĹ‚oĹ„

WYRUSZ = %($7k 3$:/,.2:6.k : 'Âż81*/} ZDROWIA

Nowy fantastyczny SRUDGQLN R Ä?\ZLHQLX

=PLHQLDĂŻDP VLĂš SRGF]DV SRGUĂśÄ?\ 2EVHUZRZDĂŻDP MDN G]LDĂŻD PRMH FLDĂŻR L XP\VĂŻ Z UĂśÄ?Q\FK NUDMDFK JG]LH LQDF]HM Ä?\MH VLĂš QD FR G]LHĂą XÄ?\ZD VLĂš LQQ\FK VNĂŻDGQLNĂśZ L SU]\SUDZ GR JRWRZDQLD MHG]HQLD : QLHNWĂśU\FK F]ÚĂFLDFK Ä‚ZLDWD OXG]LH E\OL V]F]XSOL ]ZLQQL L EDUG]R XZDÄ?QL : LQQ\FK Äź RW\OL SRZROQL L ]DWU]DÄ‚QLĂšFL Z VFKHPDWDFK 7R E\ĂŻR IDVF\QXMĂˆFH (NVSHU\PHQWRZDĂŻDP QD ZĂŻDVQ\P RUJD QL]PLH L RGNU\ZDĂŻDP FRUD] WR EDUG]LHM ]GXPLHZDMĂˆFH U]HF]\ 2G F]HJR ]DOHÄ?\ ]GURZLH VLĂŻD GXFKD L E\VWURÄ‚ĂŠ XP\VĂŻX"

POLECAMY

PATRON:

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


Wspomnienia

Otwarte oczy dziecka Gabriel García Márquez (6 marca 1927-17 kwietnia 2014) wieku 87 lat zmarł Gabriel García Márquez, jeden z najwybitniejszych pisarzy, którzy debiutowali po drugiej wojnie światowej. Nagrodzony w 1982 roku literacką Nagrodą Nobla, autor tak ważnych dla literatury dzieł jak „Sto lat samotności” i „Miłość w czasach zarazy”. Jego twórczość wymyka się szufladkowaniu, choć stawiany jest na półce zwanej „realizmem magicznym”, w istocie tworzył niekończącą się opowieść o meandrach ludzkiego życia, o pragnieniach, lękach, o starości, samotności, ale też o pierwszej inicjacji, o miłości, o pięknie.

Outsider Był najbardziej znanym Kolumbijczykiem, ale zmarł w Meksyku. Wielu krytyków wytykało mu jego poparcie dla Fidela Castro, lewicowe sympatie, częste odwiedziny na Kubie. Pisarz bronił swoich poglądów w wywiadach i książkach, konsekwentnie, ale mało przekonująco. Tak naprawdę uciekał od polityki, bardziej zafascynowany rewolucyjnym duchem poezji José Juliána Martí y Péreza, niż komunistyczną propagandą Castro. Tak naprawdę, mimo obyczajowej odwagi, Márquez w swojej twórczości, ale też wyobrażeniach sprawiedliwości społecznej, tkwił głęboko w XIX wieku. Także literacko, wydaje się że znacznie bliżej mu do Tomasza Manna niż Julio Cortázara. Nawet pisząc o historii erotycznego spotkania dziewięćdziesięcioletniego starca z nastoletnią dziewicą, Márquez pozostawał rozczulająco staromodny. Kochał świat, który przeminął, świat własnego dzieciństwa, i taki też obraz pokazywał w książkach. Stąd tak wiele w nich samotności, uczucia wyobcowania, potrzeby ucieczki we własny, wewnętrzny świat. W 1982 roku Márquez otrzymał literacką Nagrodę Nobla za „powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu”. To prawdziwe podsumowanie, jednak nie pełne. Márquez był przede wszystkim wspaniałym gawędziarzem, mógł snuć na dziesiątkach stron drugoplanowe historie, by w ten sposób budować atmosferę tej gęstej, ale też bardzo reporterskiej prozy. Dbał o szczegóły, zarówno w opisach miejsc, jak i ludzkich emocji, snów, ma-

40

b i b l i o t e k a

rzeń. Właśnie to stawia go w jednym rzędzie z Tomaszem Mannem, choć podobnie jak Argentyńczyk Jorge Luis Borges lubił penetrować podświadomość. Wbrew pozorom był dużo mniej rozpolitykowany niż jego wielki adwersarz i równie wybitny prozaik, też już nieżyjący Peruwiańczyk Mario Vargas Llosa, czy wybitni pisarze z Meksyku – Octavio Paz i Carlos Fuentes. Nie jest prawdą, że Márquez był politycznym radykałem, był outsiderem, a jako pisarz interesował się wnętrzem człowieka, a nie procesami dziejowymi.

fot. WikiCommons

W

Władza opiera się na strachu Choć nie zawsze, bo trzeba przypomnieć wczesne książki jak: „Szarańcza”, „Nie ma kto pisać do pułkownika”, a zwłaszcza genialna „Zła godzina”. Ta ostatnia powieść z 1962 roku była przenikliwą analizą nieudolności despotycznej i skorumpowanej władzy, która za wszelką cenę chce zachować przywileje, tak polityczne, jak i finansowe. Na drzwiach mieszkań ktoś nocą przykleja oskarżycielskie informacje, które burzą spokój wielu rodzinom. Sprawujący władzę w mieście ambitny alkad próbuje przywrócić ład, zaprowadzając godzinę policyjną i tropiąc winnego. Znajduje jednak zaledwie kozła ofiarnego, a bardziej niż śledztwo i ewentualne wymierzenie sprawiedliwości interesuje go stan konta. Z sytuacją w miasteczku nie radzą sobie też lokalne autorytety, sędzia Arcadio czy dobiegający emerytury ksiądz Angel. Każdy zresztą woli przymknąć oczy na zło. I choć w mieszkańcach narasta bunt, w istocie wszyscy są bezsilni, dlatego wielu decyduje się wyjechać, porzuciwszy domy. Márquez snuje swoją historię, pokazując losy kolejnych rodzin. Małe tragedie, lęki, skrywane grzechy. W Macondo (opisanym też pięć lat później w „Sto lat samotności”) nie ma ludzi szczęśliwych, są co najwyżej lepiej lub gorzej ustawieni, mniej lub bardziej targani wyrzutami sumienia. Ostatecznie nie ma jednak winnych, a kara jest przypadkowa. Władza opiera się tu bowiem na strachu, a nie na sprawiedliwości. Temat polityki i władzy po napisaniu „Stu lat samotności” schodzi już na drugi plan. Oczywiście jest on nadal ważny, ale jednak podporządkowany fabule, a ta eksponuje uczucia człowieka, nie grupy.

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Rzeczywistość ze świata snów Nad powieścią swojego życia, za którą dostał Nobla, pracował przez wiele lat. „Sto lat samotności” zaczął pisać już jako osiemnastolatek, a ukończył ją 15 lat później. Co ciekawe, sam nie uważał tej powieści za najważniejszej w swoim dorobku, przeciwnie, gniewał się w wywiadach, że jej sława przyćmiła jego inne książki. Gdyby jednak nie „Sto lat samotności” pewnie pozostawałby ubogim dziennikarzem. Gdy pracował nad książką był tak biedny, że – jak wspomina – „rzeźnik dawał mu mięso na kredyt, w ten sam sposób uzyskiwał chleb od piekarza, a właściciel mieszkania czekał dziewięć miesięcy na zapłatę czynszu”. „Sto lat samotności” należy do tych książek, które nie starzeją się nigdy. Może właśnie dlatego, że dużo w niej o ludziach, a mało o polityce. Ale to też wybitny w literaturze przykład szerokiego pejzażu prowincji, a też najbardziej metafizyczna – czy jak wolą niektórzy „magiczna” – z jego książek, bo uciekająca od świata realnego w obszar snu i podświadomości. Tu też najsilniej widać pokrewieństwa z Borgesem, choć pod względem stylu opowieści trudno o bardziej wyraźne antypody. Warto również tutaj

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


przywoĹ‚ać innego wielkiego iberoamerykaĹ„skiego twĂłrcÄ™, Alejo Carpentiera, i jego „Podróş do ĹşrĂłdeĹ‚ czasuâ€?, a zwĹ‚aszcza „KrĂłlestwo z tego Ĺ›wiataâ€?, obydwie powieĹ›ci napisane na wiele lat przed „Sto lat samotnoĹ›ciâ€?, ktĂłre dla MĂĄrqueza musiaĹ‚y stanowić ĹşrĂłdĹ‚o inspiracji. Akcja „KrĂłlestwa z tego Ĺ›wiataâ€? Carpentiera rozgrywa siÄ™ na Haiti na przeĹ‚omie XVIII i XIX wieku. Krwawe rzÄ…dy na wyspie sprawuje Henri Christoph, czarnoskĂłry kacyk bezlitoĹ›nie obchodzÄ…cy siÄ™ z miejscowÄ… ludnoĹ›ciÄ…. KluczowÄ… dla powieĹ›ci postaciÄ… jest jednak duchowy przywĂłdca indiaĹ„ski, Mackandal, ktĂłrego Ĺźywcem spalono na stosie, a jednak mieszkaĹ„cy Haiti wierzÄ…, Ĺźe on wciÄ…Ĺź Ĺźyje i wspiera swĂłj lud. Pozwala im to przetrwać upokorzenia i z fatalistycznym spokojem czekać dnia odrodzenia. TysiÄ…com ludzi pragnÄ…cych wolnoĹ›ci pozostaĹ‚a wiara w cuda, a Carpentier pokazuje jak cud miesza siÄ™ z rzeczywistoĹ›ciÄ…. Po ten sam schemat siÄ™gnÄ…Ĺ‚ MĂĄrquez, tworzÄ…c arcydzieĹ‚o, ktĂłre przyćmiĹ‚o dokonania Carpentiera. W â€žStu latach samotnoĹ›ciâ€? nastÄ™puje zwielokrotnione zderzenie cudĂłw z rzeczywistoĹ›ciÄ…, przy czym wymiar nie jest oczywisty, bo Macondo u MĂĄrqueza zdaje siÄ™ być zawieszone w baĹ›niowej, oderwanej od Ĺ›wiata, rzeczywistoĹ›ci. Czas podporzÄ…dkowany jest tu nie historii powszechnej, lecz lokalnym reguĹ‚om. Takie do dziĹ› sÄ… miasteczka w Ameryce PoĹ‚udniowej, o ile brutalnie nie wkracza do nich polityka. A w ten maĹ‚omiasteczkowy rytm wpisuje siÄ™ niezwykĹ‚y portret – opowiedziana przez MĂĄrqueza historia szeĹ›ciu pokoleĹ„ rodziny BuendiĂłw.

MiĹ‚ość i namiÄ™tność PorĂłwnywalny do „Stu lat samotnoĹ›ciâ€? sukces przyniosĹ‚a pisarzowi opublikowana w 1985 roku „MiĹ‚ość w czasach zarazyâ€?. To, obok „NiecierpliwoĹ›ci sercaâ€? Stefana Zweiga, najpiÄ™kniejsza współczesna powieść o miĹ‚oĹ›ci. Jest to ksiÄ…Ĺźka niezwykĹ‚a w dorobku pisarskim MĂĄrqueza, jakĹźe inna od „SzaraĹ„czyâ€?, „Stu lat samotnoĹ›ciâ€? czy „Kroniki zapowiedzianej Ĺ›mierciâ€?. MĹ‚ody biedak, Florentino Ariza, zakochuje siÄ™ nieszczęśliwie w cĂłrce miejscowego bogacza i miĹ‚ość tÄ™ kultywuje przez ponad 50 lat. Gdy wreszcie wyznaje swej wybrance uczucia, a ona gotowa jest przyjąć wyznanie, obydwoje sÄ… juĹź starcami. A jednak potrafiÄ… siÄ™ tÄ… późnÄ… miĹ‚oĹ›ciÄ… cieszyć. SÄ…czÄ…ca siÄ™ fabuĹ‚a jest przejmujÄ…cÄ… historiÄ… obĹ‚Ä…kaĹ„czej miĹ‚oĹ›ci, ktĂłra spala i rujnuje Ĺźycie, nie daje spokoju i nie pozwala przestać wierzyć. Najbardziej nieoczekiwane jednak jest szczęśliwe zakoĹ„czenie, ktĂłrego czytelnik ani przez chwilÄ™ siÄ™ nie spodziewa. Cóş z tego, Ĺźe szczęście trwa tak krĂłtko, sko-

ro na takÄ… chwilÄ™ warto byĹ‚o czekać caĹ‚e Ĺźycie. WÄ…tek miĹ‚oĹ›ci i staroĹ›ci przewrotnie powraca w jednej z jego ostatnich ksiÄ…Ĺźek, krĂłtkiej historii „Rzecz o mych smutnych dziwkachâ€?, skoncentrowanej wokół pragnienia pisarza pozbawienia dziewictwa nastolatki na swoje 90. urodziny. MĂĄrquez nie doĹźyĹ‚ dziewięćdziesiÄ…tki, choć byĹ‚ blisko, czytajÄ…c tÄ™ ksiÄ…ĹźkÄ™ trudno jednak nie ulec wraĹźeniu, Ĺźe pisaĹ‚ o wĹ‚asnych pragnieniach i namiÄ™tnoĹ›ciach. Wbrew tytuĹ‚owi, nie jest to historia bulwersujÄ…ca, przeciwnie – wzrusza szczeroĹ›ciÄ…, ale teĹź czuĹ‚oĹ›ciÄ…, delikatnoĹ›ciÄ…, przepeĹ‚niona jest lÄ™kiem, uczuciem utraconej na zawsze mĹ‚odoĹ›ci i nadchodzÄ…cej Ĺ›mierci.

POSTAW NA SPORT

ZAPLANUJ SWĂ“J TRENING

MARIUSZEM CZERKAWSKIM Z

Syn telegrafisty „Rzecz o mych smutnych dziwkachâ€? pokazuje nam juĹź starego, zmÄ™czonego, a mimo to wciÄ…Ĺź ciekawego Ĺźycia i drugiego czĹ‚owieka, pisarza. JakĹźe innego, niĹź ten, na jakiego kreowaĹ‚ siÄ™ MĂĄrquez w gĹ‚oĹ›nym tomie rozmĂłw z lat 80. XX wieku, odbytych z przyjacielem, pisarzem i dziennikarzem Plinio Apuleyo MendozÄ… (tom „Zapach owocu agawyâ€?). To waĹźny zbiĂłr dla poznania wyborĂłw politycznych, ale teĹź literackich opromienionego juĹź wĂłwczas sĹ‚awÄ… MĂĄrqueza. „W gruncie rzeczy nie jestem, ani nie bÄ™dÄ™, nikim wiÄ™cej, niĹź jednym z szesnaĹ›ciorga dzieci telegrafisty z Aracatacaâ€? – mĂłwi i chyba nie ma w tym kokieterii. Relacje Gabriela z ojcem byĹ‚y chĹ‚odne, za to matka byĹ‚a powierniczkÄ… i pierwszÄ… czytelniczkÄ… wszystkich ksiÄ…Ĺźek – to z jej zdaniem, a takĹźe Ĺźony Mercedes, pisarz liczyĹ‚ siÄ™ najbardziej. ZwiÄ…zki rodzinne i koleĹźeĹ„skie odgrywaĹ‚y wielkÄ… rolÄ™ w şyciu pisarza i widoczne sÄ… bardzo wyraĹşnie w jego twĂłrczoĹ›ci. MĂĄrquez mĂłwiĹ‚ teĹź zawsze o sobie jako o kochajÄ…cym ojcu i przykĹ‚adnym męşu. Literatura nie zdominowaĹ‚a jego Ĺźycia, zawsze znajdowaĹ‚ czas na spotkania z przyjaciółmi, podróşe, byĹ‚ czĹ‚owiekiem niesĹ‚ychanie towarzyskim. Gabriel GarcĂ­a MĂĄrquez czÄ™sto przyznawaĹ‚, Ĺźe w swoich ksiÄ…Ĺźkach portretuje przyjaciół, a bez rodziny nie byĹ‚oby historii BuendiĂłw opowiedzianej na kartach „Stu lat samotnoĹ›ciâ€?. WydawaĹ‚ siÄ™ być czĹ‚owiekiem speĹ‚nionym, szczęśliwym, choć jego proza zdradzaĹ‚a niepokĂłj, lÄ™ki i tĹ‚umione pragnienia. ZdawaĹ‚ siÄ™ jednak nie pragnąć sĹ‚awy i uznania krytykĂłw, lecz wiÄ™cej miĹ‚oĹ›ci, opieki i zrozumienia. Jakby nigdy nie wyzwoliĹ‚ siÄ™ spod opieki kochajÄ…cej matki, pozostaĹ‚ dzieckiem z otwartymi oczyma ciekawie chĹ‚onÄ…cym Ĺ›wiat. Ĺ ukasz GoĹ‚Ä™biewski

Mariusz Czerkawski

SU]HNRQXMH Ä?H QD VSRUWRZĂˆ DNW\ZQRÄ‚ĂŠ PRJĂˆ VRELH SR]ZROLĂŠ ZV]\VF\ $E\ E\ĂŠ ILW QLH WU]HED ERZLHP Z\FLVNDĂŠ] VLHELH OLWUĂśZ SRWX Z VLĂŻRZQL 1LH VĂˆ GR WHJR SRWU]HEQH ERLVND DQL VDOH ĂŠZLF]HĂą Äź Z\VWDUF]Ăˆ Z\FLHF]NL SLHV]H OXE URZHURZH 2SUDFRZDQH SU]H] 0DULXV]D &]HUNDZVNLHJR VHULH ĂŠZLF]HĂą SR]ZROĂˆ XĂŻRÄ?\ĂŠ LFK SODQ QD QD FDĂŻ\ URN =DWHP GR G]LHĂŻD

POLECAMY

PATRONI:

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


Seria Nobliści lektura obowiązkowa każdego inteligenta

Doboru tytułów dokonał Prof. Leszek Balcerowicz. Każda z książek została poprzedzona jego wprowadzeniem.


Na-molny ksiÄ…Ĺźkowiec

Biurko i szlak W

 jednej z przesyĹ‚ek sprzed miesiÄ…ca otrzymaĹ‚em Mariusza Wilka „Dom wĹ‚ĂłczÄ™giâ€?, siĂłdmy tom esejĂłw nietuzinkowego autora. Wilk zalicza siÄ™ do grona pisarzy noszÄ…cych w sobie jaskółczy niepokĂłj. To osobna kategoria twĂłrcĂłw, przyjmujÄ…cych postawÄ™ charakterystycznÄ… dla tych ludzi piĂłra, ktĂłrym trzeba faktograficznego miÄ™sa jako podniety, bo ich wyobraĹşnia podÄ…Ĺźa o trzy kroki z tyĹ‚u za ostrogÄ… realnoĹ›ci, wciÄ…Ĺź i wciÄ…Ĺź naglÄ…cÄ… do podróşy. Wcale nie tylko reporterĂłw charakteryzuje owa skĹ‚onność. PodziaĹ‚ na twĂłrcĂłw „podróşnychâ€? i â€žgabinetowychâ€? wĹ›rĂłd ludzi piĂłra rysuje siÄ™ nadzwyczaj wyraziĹ›cie. Z jednej strony wielki historyk Gibbon, ktĂłry swoje koncepty myĹ›lowe konstruowaĹ‚ za biurkiem, czytajÄ…c dokumenty zgromadzone przez innych, z drugiej BronisĹ‚aw Malinowski, tworzÄ…cy funkcjonalistycznÄ… socjologiÄ™ w trybie wieloletnich badaĹ„ terenowych. Z jednej strony Bruno Schulz, eksplorujÄ…cy gĹ‚Ăłwnie pokĹ‚ady wĹ‚asnej wyobraĹşni, z drugiej wĹ‚ĂłczÄ…cy siÄ™ tÄ™dy i owÄ™dy Melchior WaĹ„kowicz. Ciekawe, Ĺźe tendencja do wskazanej dychotomii bynajmniej nie sĹ‚abnie. Dzisiaj rĂłwnieĹź niektĂłrzy pisarze kurczowo trzymajÄ… siÄ™ blatĂłw wĹ‚asnych biurek, inni wprost przeciwnie, muszÄ… odjechać z chwilowego miejsca postoju, aby znaleźć siÄ™ u siebie. Lub, co rĂłwnie interesujÄ…ce, porzucajÄ… Ĺ›wiat miast, aby zaszyć siÄ™ w jakiejĹ› gĹ‚uszy, skÄ…d zresztÄ… co chwila wysuwajÄ… nos, wÄ™szÄ…c Ĺ‚akomie wĹ›rĂłd powabĂłw Ĺ›wiata. PrzykĹ‚adĂłw jest mnĂłstwo, kilka jednak szczegĂłlnie wyrazistych. WĹ›rĂłd podróşnikĂłw lub emigrantĂłw zmykajÄ…cych od współczesnej cywilizacji wymieniÄ™, poza Mariuszem Wilkiem, takĹźe Andrzeja Stasiuka. Szczęśliwcy, oni juĹź teraz mogÄ… sobie pozwolić na luksus oddalenia bez utraty korzyĹ›ci z istnienia w globalnej wspĂłlnocie. Bo dziÄ™ki Ĺ‚atwoĹ›ci komunikacyjnej, korzystajÄ…c z mediĂłw, i tak pozostajÄ… z rÄ™kÄ… na pulsie kaĹźdego kolejnego dnia. Chyba, Ĺźe akurat wyĹ‚Ä…czÄ… telefony, smartfony i tablety, odetnÄ… internet, nurkujÄ…c w pozbawione Ĺ‚Ä…cznoĹ›ci ostÄ™py. Oni, podróşnicy, Ĺ‚adujÄ… swe baterie twĂłrcze na dwa sposoby. Albo dziÄ™ki oderwaniu, albo znĂłw chciwie czerpiÄ…c impulsy z zasobĂłw wspĂłlnoty. Takiej albo innej wspĂłlnoty. W wybranych chwilach. PompujÄ… siÄ™, kiedy rusza-

jÄ… po wĹ‚asne emocje w podróş do ludzkich skupisk, skupisk zmienianych jak rÄ™kawiczki, rÄ™kawiczki gubione raz po raz, w gorÄ…czkowym poszukiwaniu straconego czasu. Jak sĹ‚usznie zwraca uwagÄ™ Wilk, tÄ™ kategoriÄ™ ludzi, pokÄ…sanych przez potrzebÄ™ zmiany miejsc, w Rosji nazywajÄ… biegunami. Sam siebie zalicza z peĹ‚nym uzasadnieniem do klanu biegunĂłw. Mieszka niby z şonÄ… i cĂłreczkÄ… na zakutej Syberii, nad jeziorem Onega, lecz wciÄ…Ĺź siÄ™ przemieszcza. A to myk do Polski, a to siup do Francji czy Szwajcarii, a to jeszcze gdzieĹ› w nieznane strony go oczy poniosÄ…. Podobnie Stasiuk. Porzuciwszy definitywnie rodzinnÄ… WarszawÄ™, wybraĹ‚ Beskid Niski. Jednak to ledwie punkt na mapie zmiennych poszukiwaĹ„. Bez przerwy gdzieĹ› gna, coĹ› w rozlicznych podróşach notuje, później dopiero, juĹź w wiejskiej sadybie, znajduje ostateczne sĹ‚owo nazywajÄ…ce wraĹźenia. A po przeciwnej stronie czyhajÄ… pisarze biurkowi. Powiedzmy przykĹ‚adowo: Marek Krajewski, Andrzej Pilipiuk, Andrzej Sapkowski. Tych podróşe nÄ™cÄ… znacznie mniej, a przede wszystkim kompletnie inaczej. Owszem, czasami muszÄ… wyjechać, aby spotkać siÄ™ z czytelnikami. Jednak Ĺ›rodowiskiem naturalnym pozostajÄ… dla nich cztery kÄ…ty pokoju. I nawet nie piec okazuje siÄ™ piÄ…ty, bo piecem dysponujÄ… na co dzieĹ„ raczej bieguni. PiÄ…tÄ… stronÄ… Ĺ›wiata dla biurkowcĂłw okazuje siÄ™ na ogół kaloryfer. Czy odmienne osadzenie przestrzenne coĹ› znaczy dla pisarstwa? Tak, myĹ›lÄ™, Ĺźe tak. SwoiĹ›cie nasÄ…cza gĹ‚owÄ™ miazmatami, wypluwanymi w swoistym rytmie. Oddech w prozie biegunĂłw pulsuje inaczej niĹź oddech biurowcĂłw; ten jest bowiem jakby ciaĹ›niejszy (lub lepiej uĹźyć sĹ‚owa: gÄ™stszy), odrÄ™bnie eksplorujÄ…cy przestrzeĹ„, poĹ›pieszniejszy i chyba bardziej skupiony. Inna rzecz, Ĺźe pozycje twĂłrcze potrafiÄ… siÄ™ wymieniać. Na przykĹ‚ad klasyczna ongiĹ› pani biegun, Joanna Bator, obecnie przeszĹ‚a do obozu biurkowcĂłw; ciekawe byĹ‚oby przeĹ›ledzić, jak to zmieniĹ‚o jej perspektywÄ™. Cóş, kaĹźdy pisarz w jakimĹ› trybie wÄ™druje sobie sam przez stulecia. KaĹźdy siÄ™ piĂłra jak brzytwy chwyta inaczej, uciekajÄ…c przed nicoĹ›ciÄ…. I kaĹźdy inaczej potem krwawi. Pewnie pisarzom smutno, Ĺźe istnieje ograniczona pula grup krwi. Tadeusz Lewandowski

Czy znacie jakiĹ› dobry sposĂłb na budowanie i wzmocnienie wiÄ™zi z dziećmi? Najlepsza jest bajka na dobranoc! W swojej ksiÄ…Ĺźce Piotr Rubik zabierze Was w magicznÄ…, peĹ‚nÄ… przygĂłd, a jednoczeĹ›nie ksztaĹ‚cÄ…cÄ… podróş po Zielonym Lesie. PodÄ…ĹźajÄ…c za HelenkÄ…, jej przyjacielem kameleonem Guciem i AlicjÄ…, dzieci poznajÄ… nie tylko Ĺ›wiat zwierzÄ…t, ale teĹź nauczÄ… siÄ™ wraĹźliwoĹ›ci i zobaczÄ…, jak Ĺ‚atwo jest rozwiÄ…zywać problemy, gdy ma siÄ™ wokół siebie grono oddanych przyjaciół.

RĂ“WNIEĹť WERSJA NA AU D I O B O O K U PATRONI:

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


Obrona Münchhausena Fantazji! Fantazji!

W

ydawnictwo Zysk i S-ka przypomniało książkę Karola Zbyszewskiego „Niemcewicz od przodu i tyłu”. Autor zapomniany, książka zapomniana, a i jej bohater, choć obecny w lekturach szkolnych, też bliski zapomnienia. Zajrzałem i doznałem rzadkiej ostatnio czytelniczej euforii. Książka Zbyszewskiego to kapitalny pamflet na epokę, skądinąd bardzo smutną – upadku Pierwszej Rzeczpospolitej. A co robi Zbyszewski? Kpi nieustannie ze wszystkiego i wszystkich, króla jegomości nie pomijając. No bo jakże inaczej oddać niebotyczną głupotę, upadek obyczajów, zdradę i daremność wy-

siłków ludzi szlachetnych, którzy nie mogą już niczego naprawić. To tragifarsa – najgorsze, że prawdziwa, bo książka Zbyszewskiego jest znakomicie źródłowo udokumentowana. Jednak nie tylko o czasy stanisławowskie mi chodzi. Ta książka przypomina nam o czymś, co dziś jest jeszcze bardziej zapomniane niż Zbyszewski z Niemcewiczem pospołu. O słynnej polskiej fantazji, skłonności do facecji i żartów, o ostrych językach panów braci, o sile śmiechu, który przecież jest oznaką błyskotliwej inteligencji. Jakże nam dziś tego brakuje. Bo co my dziś mamy: „Szkło kontaktowe”? Audycję rzekomo satyryczną, którą można oglądać przez godzinę i ani ra-

zu się nie uśmiechnąć? Nie panującego kompletnie nad emocjami redaktora Stasińskiego z „Gazety Wyborczej”, który z byle powodu rzuca się z wyszczerzonymi zębami na oponentów? A może wolą państwo ponury jak katafalk PiS? Jako dodatek możemy jeszcze dostać byłego boksera Adamka wypowiadającego się na tematy filozoficzne, albo posła Ryfińskiego, który na słowo „kościół” reaguje jak pies Pawłowa – długim zaciekłym ujadaniem. Otwórzcie moi mili książkę Zbyszewskiego i zachwyćcie się dowcipem, inteligencją i elegancją zapomnianej tradycji. Na chwilę pomaga. M arek Ławrynowicz www.szkielkoioko.com


Między wierszami

Ă€ la fourchette J

edno z ludowych przysĹ‚Ăłw, ktĂłre sÄ… ponoć mÄ…droĹ›ciÄ… narodu, gĹ‚osi, Ĺźe naleĹźy kuć Ĺźelazo pĂłki gorÄ…ce. ZnalazĹ‚o ono zastosowanie i na rynku ksiÄ™garskim. KilkanaĹ›cie miesiÄ™cy temu bielska oficyna Pascal, kierowana przez edytorskiego wyjadacza Andrzeja Rosnera, opublikowaĹ‚a „Odkopane Zakopaneâ€?, lifefstylowy bedeker Beaty SabaĹ‚y-ZieliĹ„skiej i Pauliny MĹ‚ynarskiej. Spektakularny sukces marketingowy publikacji sprawiĹ‚, Ĺźe wydawca – i autorki rzecz jasna – postanowiĹ‚ opublikować ciÄ…g dalszy. Taka jest geneza ksiÄ…Ĺźki „Zakopane. Nie ma przebaczâ€?, zaprezentowanej – podobnie jak, Ĺźe tak powiem, prequel – w Harendzie. Nie mam tu bynajmniej na myĹ›li tatrzaĹ„skiej sadyby Jana Kasprowicza, lecz znany od lat, zwĹ‚aszcza braci studenckiej z Uniwersytetu Warszawskiego i Akademii Sztuk PiÄ™knych, lokal gastronomiczny przy ulicy OboĹşnej. Przy grzaĹ„cu i przekÄ…skach Ă Â la fourchette bawiĹ‚a siÄ™ tam liczna czereda goĹ›ci (poĹ›rĂłd nich uznany prozaik Dominik Rutkowski oraz varsavianista i powieĹ›ciopisarz in spe – Alex KĹ‚oĹ›), nierzadko szklanoekranowych (Dorota Wellman, Zygmunt Chajzer), co zapewne przyciÄ…gnęło paparazzich. Urodziwe autorki takĹźe oczywiĹ›cie wielokroć wpadaĹ‚y w obiektyw, zaĹ› niĹźej podpisanemu wpadĹ‚a w oko Agnieszka Pietruszka, współtwĂłrczyni (razem z fotografikiem Andrzejem Wiktorem) projektu pt. „Dekalog wartoĹ›ciâ€?, skĹ‚adajÄ…cego siÄ™ z kilkudziesiÄ™ciu filozoficzno-spoĹ‚ecznych konwersacji z luminarzami rodzimej kultury, ozdobionych ich konterfektami. Wszystko to ma znaleźć siÄ™ w albumie. A, Ĺźe jest to inwestycja kosztowna, gdyĹź niekomercyjna, toteĹź ewentualni sponsorzy sÄ… bardzo mile widziani‌ Socjeta – w osobach m.in. Andrzeja Bobera, Andrzeja Bohdanowicza ps. „KoĹ„â€?, Jacka Kalinowskiego, Henryka Sawki, Jerzego Eislera, przybyĹ‚ teĹź redaktor – nomen omen – Przybylik – zdominowaĹ‚a salÄ™ restauracji Kameralna (przy Kopernika, a nie Foksal – bo sÄ… dwie), gdzie wydawnictwo The Facto zorganizowaĹ‚o wieczĂłr autorski Grzegorza Sieczkowskiego i jego ksiÄ…Ĺźki „Skandale PRL-uâ€?, skĹ‚adajÄ…cej siÄ™ z dwudziestu szeĹ›ciu rozdziaĹ‚Ăłw omawiajÄ…cych, gĹ‚Ăłwnie poprzez prasowe cytaty, takie cymelia jak: „dni bezmiÄ™sneâ€?, „czasowÄ… prohibicjÄ™â€?, „talonyâ€?, „FWP, „ORMOâ€?, o ktĂłrych osoby urodzone po roku 1989 majÄ… mgliste pojÄ™cie. OczekujÄ…c

w dĹ‚uuuuuuuuuuuuugiej – jak na opisywanÄ… epokÄ™ przystaĹ‚o – kolejce po autograf, zaciekawiĹ‚ mnie fragment ukazujÄ…cy kulisy odsĹ‚oniÄ™cia w roku 1984 na Placu KrasiĹ„skich pomnika PowstaĹ„cĂłw Warszawy. Socrealistyczny monument powstaĹ‚ wedle koncepcji Wincentego Kucmy i Jacka Budyna, plastykĂłw usĹ‚uĹźnych wĹ‚adzy ludowej, ktĂłra uniewaĹźniĹ‚a projekt wybrany przez spoĹ‚eczny komitet budowy pomnika Powstania Warszawskiego, autorstwa rzeĹşbiarza – wtedy jeszcze studenta warszawskiej ASP – Piotra Rzeczkowskiego. Zaintrygowany czytaĹ‚em teĹź poniĹźszy passus: „WiosnÄ… 1976 roku ukazaĹ‚a siÄ™ kolejna pĹ‚yta zespoĹ‚u Skaldowie, ktĂłry rĂłwnieĹź byĹ‚ popularny w ZwiÄ…zku Radzieckim. Nowy album grupy nosiĹ‚ tytuĹ‚ ÂťSzanujmy wspomnieniaÂŤ. I na okĹ‚adce miaĹ‚ jakieĹ› stare zdjÄ™cie rodzinne. KtoĹ› jednak uwaĹźnie popatrzyĹ‚ i dostrzegĹ‚, Ĺźe rodzina na zdjÄ™ciu to rodzina z maĹ‚ym WoĹ‚odiÄ…, ÂťdzieciÄ…tkiem LeninÂŤ jak siÄ™ potocznie mawiaĹ‚o. PĹ‚ytÄ™ wycofano ze sklepĂłw, okĹ‚adki oddano na przemiaĹ‚, a longplay wrĂłciĹ‚ do sprzedaĹźy juĹź ze zmienionÄ… szatÄ… graficznÄ…â€?. Niemal rokrocznie zmieniane jest miejsce, w ktĂłrym celebruje siÄ™ literackie varsaviana. LaureatĂłw VII edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy poznaliĹ›my 23 kwietnia w Bibliotece KrasiĹ„skich (wczeĹ›niej miaĹ‚o to miejsce m.in. w Arkadach Kubickiego i Teatrze Wielkim). To kontynuacja chwalebnej tradycji wyróşnienia o tej samej nazwie, przyznawanego przed magistrat w latach 1926-38. Pierwszym jego laureatem byĹ‚ najstarszy syn Adama Mickiewicza – WĹ‚adysĹ‚aw, ostatnim zaĹ› Leopold Staff. NagrodÄ… uhonorowano rĂłwnieĹź tak cenionych literatĂłw jak: WacĹ‚aw Berent, Tadeusz Boy-ĹťeleĹ„ski, Pola GojawiczyĹ„ska czy Maria Kuncewiczowa. Reaktywowana w roku 2007 zostaĹ‚a podzielona na pięć kategorii. TytuĹ‚ „Warszawski TwĂłrcaâ€? przyznano WiesĹ‚awowi MyĹ›liwskiemu. Cztery pierwsze kategorie „wycenionoâ€? w tym roku na 20 tys. zĹ‚, zaĹ› autor „WidnokrÄ™guâ€? zainkasowaĹ‚ kwotÄ™ wyĹźszÄ… o 150 proc. Wszyscy otrzymali za to identyczne medale pamiÄ…tkowe i pozostali na smakowitym bankiecie, Ĺ›wiÄ™tujÄ…c – w miĹ‚ym towarzystwie Joanny Dukaczewskiej, Krzysztofa BiaĹ‚eckiego i Tadeusza GĂłrnego – nie tyle laury, lecz imieniny wpółprowadzÄ…cego ceremoniÄ™ red. Jerzego Kisielewskiego. Tomasz Z. Zapert

Pokonaj swoje DEMONY! 12:2ÂĽm

,ORQD )HOLFMDĂąVND

WR SLHUZV]D ]QDQD 3ROND NWĂśUD R X]D OHÄ?QLHQLX PĂśZL ] SRGQLHVLRQĂˆ JĂŻRZĂˆ %H]NRPSURPLVRZD L V]F]HUD GR JUDQLF HNVKLELFMRQL]PX V]F]HJĂśOQLH ZREHF VLHELH -HM QDMQRZV]D NVLĂˆÄ?ND -DN E\ĂŠ QLH]QLV]F]DOQĂˆ 2 X]DOHÄ?QLHQLX GHSUHVML SU]HPRF\ SRND]XMH PHFKD QL]P\ X]DOHÄ?QLHQLD L ]JXEQĂˆ ĂŻDWZRÄ‚ĂŠ ] MDNĂˆ ZSDGDP\ Z QDĂŻĂśJ D ]DUD]HP RGF]DURZXMH ZL]HUXQHN DONRKROLND PHQHOD L EXU]\ VSRNĂśM GXFKD W\FK NWĂśU]\ ĂŻXG]Ăˆ VLĂš Ä?H SUREOHP MHV]F]H LFK QLH GRW\F]\ 3U]HGH ZV]\VWNLP MHGQDN ,ORQD )HOLFMDĂąVND QLHVLH QDG]LHMĂš RVRERP ERU\NDMĂˆF\P VLĂš ] DONRKRO L]PHP ZĂŻDVQ\P OXE EOLVNLFK ER SRND]XMH QD VZRLP SU]\NĂŻDG]LH Ä?H PRÄ?QD E\ĂŠ DONRKROLNLHP QLHSLMĂˆF\P L V]F]ÚĂOLZ\P PAT R O N I :

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


PROZA OBCA

Książki miesiąca

Matthew Pearl

instytut młodych naukowców tłum. zbigniew Kościuk, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 616, iSBn 978-83-7508-878-6

P

LITERATURA FAKTU

o kilku powieściach osnutych wokół zagadek literackich, Matthew Pearl lokuje akcję nowej książki na uczelni technicznej i z pasją przedstawia rewolucję technologiczną z drugiej połowy XIX wieku. Maszyny, które mogą zastąpić w pracy człowieka, dla jednych są szansą na lepszą jakość i tańszą produkcję, dla drugich – zagrożeniem utraty źródła dochodów. Przeciwko maszynom szczególnie protestują robotnicy i związki zawodowe, ale też elity patrzą sceptycznie na zachodzące zmiany. Nowa uczelnia w Bostonie, rodzący się Instytut Technologiczny, który w przyszłości ma stać się najbardziej prestiżową uczelnią na świecie – sławny MIT, czyli Massachusetts Institute of Technology – ma wielu wrogów, zwłaszcza, że pozwala kształcić się kobiecie. Grupa młodych technologów, najzdolniejszych studentów, zakłada bractwo i prowadzi prywatne śledztwo w związku z tajemniczymi wydarzeniami w mieście, bez wątpienia związanymi z techni-

ką. Chcąc rozwiązać zagadkę wplątują się w historię, która nie tylko zagraża bytowi uczelni, ale też przynosi coraz to nowe ofiary, także śmiertelne. Matthew Pearl upodobał sobie Boston, lokuje w tym mieście akcję kolejnej książki. Po mrocznych kryminałach, których nie powstydziłby się Marek Krajewski, napisał klasyczną powieść przygodową z wątkiem detektywistycznym. „Instytut młodych naukowców” to książka nawiązująca do literackich tradycji Juliusza Verne’a i Arthura Conan Doyle’a, mroczny klimat i tajemnicza aura przywodzą na myśl twórczość Carlosa Ruiza Zafóna. Postaci czwórki młodych bohaterów są świetnie nakreślone, łączą ich pasje, ale i determinacja, poza tym wszystko dzieli. Autorowi udało się odtworzyć atmosferę XIX-wiecznego przemysłowego miasta portowego, problemy ówczesnych ludzi są tak wyraziste, że czytelnik łatwo daje się wciągnąć w tę narrację, zwłaszcza że fabuła jest wielowątkowa, a fał-

szywe tropy sprawiają, że finał jest zupełnie niespodziewany. Pearl podporządkował swoją historię regułom powieści przygodowej, ale atutem książki nie jest sama akcja, lecz rozległe tło obyczajowe. Do głosu dochodzą oczekiwania kobiet. Młoda „pani profesor”, Ellen Swallow, znakomicie wyraża te aspiracje, nie jest to żadna feministyczna walka, a jedynie autentyczna i bardzo osobista potrzeba wiedzy. Matthew Pearl zachowuje dystans do czasów, o których pisze i unika irytującej – a jakże częstej w takich powieściach – maniery narratora wszystkowiedzącego. Powieść jest ciężka od emocji i czytelnik czuje, że zaraz wydarzy się coś ważnego. Niekoniecznie związanego z akcją, ze śledztwem, ale z czasem i miejscem, niezależnie od tego, jak się opowieść skończy, wiemy, że Boston już nigdy nie będzie tym samym miastem. łukasz gołębiEwski

Piotr Lipiński

Geniusz i świnie janka, Pruszków 2014, s. 260, iSBn 978-83-62247-30-1

T

en świetnie skrojony reportaż doskonale ilustruje jedno z kluczowych prawideł Peerelu. Brzmiące: „Nie wychylać się!”. Bo gdyby bohater fascynującej narracji Piotra Lipińskiego nie usiłował zrewolucjonizować rodzimej informatyki zapewne wiódłby spokojny – i stabilny ekonomicznie – żywot naukowca. A ponieważ osiągnął spektakularny sukces, z którym władza ludowa nie umiała sobie poradzić – tym bardziej, że krytycznie ocenił go Kreml, zamiast wdrażać kolejne innowacje informatyczne musiał – dla chleba – przeistoczyć się w rolnika. Jacek Karpiński jednak od dziecka miał niespokojną duszę. Być może skłonności do niekonwencjonalnych pomysłów odziedziczył w genach, po ojcu zwłaszcza, niespełnionym konstruktorze lotniczym, pionierze polskiego himalaizmu. Za młodu przyszły wynalazca komputerów parał się eksperymentami chemicznymi. Doświadczenia miały charakter militarny, gdyż jako żołnierz Szarych

46

b i b l i o t e k a

Szeregów usiłował modernizować granaty. W konspiracji jego dowódcą był Jan Bytnar ps. „Rudy”, jeden z bohaterów „Kamieni na szaniec”. Z racji nieco późniejszego urodzenia Karpiński był w tym środowisku postacią drugoplanową. Zajmował się w głównie małym sabotażem. Ale uczestniczył w akcji na posterunek niemieckiej żandarmerii w Sieczychach, podczas której poległ Tadeusz Zawadzki „Zośka”. Na Powstanie Warszawskie Karpiński – jak gros jego stołecznych rówieśników – czekał z nadzieją. Dorożka wioząca go wraz z kolegami z Mokotowa na Ochotę, gdzie wyznaczony był punkt koncentracji ich oddziału nie dotarła do celu. Kto wie, czy ten fakt nie uratował przyszłemu wynalazcy życia. Został „jedynie” ciężko ranny w kręgosłup, czego następstwem był częściowy paraliż. Dzięki niebywałemu hartowi ducha i mozolnej rehabilitacji stopniowo odzyskiwał sprawność. Gdy kilka lat po wojnie kończył studia, pamiątkę po urazie stanowiło tylko lekkie utykanie.

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Największą zagadką w życiorysie inżyniera jest dla mnie jego współpraca z SB. Jedynie na gruncie technologicznym, był bowiem klasycznym przykładem szpiega przemysłowego – ale jednak. Skłoniło go do tego swoiste pojmowane poczucie państwowości? Był to gwarant wyjazdów zagranicznych? A może podpisanie cyrografu z czerwonym diabłem stanowiło rezultat szantażu? Jedynym mankamentem frapującej opowieści Lipińskiego jest brak odniesienia do vie privée opisywanego. Na ten temat inżynier po prostu nie zdążył się wypowiedzieć. Śmierć okazała się szybsza. Może zatem warto wzbogacić drugie wydanie – nie wątpię, że szybko przyjdzie taka potrzeba – o wspomnienia potomstwa oraz, używając współczesnej terminologii, partnerek Karpińskiego. W legendzie stołecznej socjety pozostał przecież jako lew salonowy i macho, któremu mało która kobieta potrafiła się oprzeć. Tomasz zbigniEw zapERT

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Książki miesiąca

HISTORIA

Małgorzata Strzałkowska (tekst), Adam Pękalski (ilustracje)

Mazurek Dąbrowskiego Bajka, Warszawa 2014, s. 64, iSBn 978-83-978-61824-72-5

T

a niezwykle starannie napisana, opracowana i wydana książka przeznaczona jest dla każdego czytelnika – od najmłodszych po najstarszych, od wnuczków po dziadków, a do tego jest to pierwsza pozycja po 1989 roku poświecona tak ważnemu tematowi. Podzielona jest zgrabnie na dwie części. W pierwszej zatytułowanej „Co każdy Polak o hymnie wiedzieć powinien” autorka zestawiła podstawowe informacje o tekście naszego hymnu, omawiając zarówno tło historyczne od czasów jego powstania do czasów nam współczesnych, a także – co jest szczególnie ciekawe – szczegółowe interpretacje czterech zwrotek pieśni oraz jej refrenu. Wydawać mogłoby się, że wszyscy świetnie znamy tekst hymnu, lecz jak przychodzi do śpiewania, to okazuje się, że nie wszyscy pamiętają tekst, a przy tym wiele sformułowań jest trudnych do zrozumienia lub co najmniej niezbyt jasnych.

W bardzo przystępny sposób w książce ukazano atmosferę panującą w Legionach, jakie we Włoszech formował gen. Henryk Dąbrowski spośród tysięcy polskich emigrantów, którzy schronili się tam po trzecim rozbiorze Polski w 1795 roku. W podniosłym duchu i w atmosferze patriotycznego entuzjazmu Józef Wybicki napisał „Pieśń Legionów Polskich”. Kapitalną sprawą i zapewne zaskakującą dla większości czytelników jest stwierdzenie, że nie wiadomo, gdzie znajduje się oryginalny zapis tekstu hymnu uczyniony ręką Józefa Wybickiego. Rękopis ten był przechowywany w jednym z berlińskich (!) banków, skąd – jak wszystko wskazuje – został wywieziony po zdobyciu stolicy Niemiec przez wojska radzieckie w maju 1945 roku wraz z innymi archiwaliami i wszelkimi wojennymi trofeami – i słuch o nim zaginął. Czas się więc o ten narodowy skarb upomnieć!

Druga część książki nosi sugestywny tytuł „Dla wnikliwych” i stanowi rozwinięcie tematów jedynie sygnalizowanych w części pierwszej, a przy tym wyczerpujące uzupełnienie wiedzy o hymnie. Dodatkową wartością książki jest niewielkie objętościowo, lecz znaczące posłowie o stronie muzycznej hymnu autorstwa kompozytora Marka Sewena. Niezbędnym dodatkiem jest płyta CD z nagraniami najważniejszych pieśni w opracowaniu Marka Sewena. Szczególnego uroku książce dodają ilustracje Adama Pękalskiego, którego prace stawiają go w szeregu najwybitniejszych spadkobierców wspaniałych tradycji polskiej grafiki książkowej. Ten sam twórca jest też autorem wyróżniającego się opracowania typograficznego, które z pewnością będzie kandydować do najważniejszych nagród w konkursach edytorskich. p ioTR dobRołęcki

ALBUM

Alfredo tradigo

człowiek krzyża tłum. zbiorowe, jedność, Kielce 2014, s. 532, 100 zł, iSBn 978-83-7660-968-3

Z

całym przekonaniem można o tej książce – czy wręcz księdze – napisać, że jest wspaniała i to zarówno pod względem doniosłych treści, jak i wysmakowanej formy. Ks. kardynał Gianfranco Ravasi, jedna z najważniejszych postaci intelektualnych współczesnego Kościoła, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury, a przy tym częsty gość w naszym kraju, nazwał tę edycję „wspaniałym itinerarium ikonograficznym”, które autor „proponuje jako pewnego rodzaju artystyczną i duchową pielgrzymkę”. Tekst watykańskiego dostojnika jest wprowadzeniem do tomu, a jego tytuł brzmi „Krzyż Chrystusa w teologii i kulturze zachodu”. Pełne głębokich przemyśleń studium autor nazwał „swobodną refleksją o charakterze teologiczno-kulturalnym dotyczącym tego wielkiego chrześcijańskiego znaku”. Zasadnicza części książki składa się z ponad dwustu najwyższej jakości reprodukcji dzieł sztuki przedstawiających krzyż Chrystusa, tworzonych przez artystów od pierwszych wieków chrześcijaństwa po czasy nam najbliższe. Nie ma jednak układu chronologicznego, lecz najcenniejsze b i b l i o t e k a

a n a l i z

zabytki podzielone są pod względem ukazanych treści na cztery części kolejno zatytułowane: „Historia ukrzyżowanego”, „Ludzkość u stóp Golgoty”, „W uścisku z krzyżem” oraz „Symbol krzyża”. Autor celnie zestawia przy tym wizerunki z różnych epok, nie stroniąc przed odważnym zderzeniem dzieł wielkich mistrzów z dawnych wieków z szokującymi pracami z ostatnich dziesięcioleci takich twórców jak Salwador Dali czy mniej znany Gilberto Perlotto, którego „Krzyż włoski” według projektu słoweńskiego artysty o. Marko Ivana Rupnika wykonany został z „96 kawałków drewna”, dzięki czemu powstała „relikwia zbudowana z wielu relikwii”. Zgodnie z tytułem wprowadzenia autor prezentuje głównie wizerunki chrystusowego krzyża z zasobów Zachodu, co w sposób dominujący przekłada się na zabytki z Włoch uzupełnione przez znacznie mniej liczne obiekty z innych krajów Zachodniej Europy. Incydentalnie tylko pojawiają się dzieła sztuki z Budapesztu, Moskwy i ku naszemu zaskoczeniu z … Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie, p r z e d s t a w i a

chociaż reprodukowany zabytek nie pochodzi z Polski, lecz z Rumunii, a jest to obraz malarski na szkle nazwany „Mistyczna winna latorośl”. Z licznego przecież zasobu istniejących w Polsce wizerunków krzyża z pewnością moglibyśmy wskazać wiele, które zasługiwałyby na umieszczenie w książce, jak chociażby cudami słynący krzyż świętej królowej Jadwigi w wawelskiej katedrze, czy inny krakowski zabytek najwyższej próby czyli krucyfiks, będący dziełem Wita Stwosza z barokowego ołtarza w nawie południowej Kościoła Mariackiego w Krakowie. Może kielecki wydawca zdecyduje się na opublikowanie uzupełnienia, przedstawiającego również inne wizerunki krzyża z Polski i krajów nam najbliższych. Dodajmy jeszcze, że Alfredo Tradigo jest wybitnym badaczem i znawcą ikonografii chrześcijańskiej, nie tylko katolickiej. U nas zaistniał w 2011 roku jako autor równie olśniewającego albumu „Ikony i święci prawosławni”, jaki ukazał się nakładem warszawskiej oficyny Arkady. p ioTR dobRołęcki

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

47


Recenzje Proza polska

Rozmowa z Lilianą Arkuszewską

Mam trzy dusze

Anna Karpińska

Czasami jest tak, że gorzej już być nie może, o czym przekonała się Marta, której ustabilizowane życie w miłym domku z wypielęgnowanym ogrodem i doskonale zarabiającym mężem odeszło, a raczej odjechało z szybkością auta wyścigowego. Niemal z dnia na dzień stała się rozwódką, samotną matką z dwójką zbuntowanych nastolatków, obrażonych na nią, że nie zaakceptowała tatusiowego skoku w bok, z zaborczą mamusią domagającą się stuprocentowej uwagi i błyskawicznie zapadającą na różne dolegliwości, gdy uwaga ta spada choćby tylko o jeden punkt oraz młodszą siostrą, która uważa, że wszystko jej się należy, tylko dlatego, że jest młodsza. A do tego trzeba jeszcze dołożyć samochód wymagający wymiany na inny model, źle płatną pracę z realną perspektywą jej utraty oraz nieznośnego szefa. Całe szczęście, że istnieje Szymon, tajemniczy, poznany na facebooku nieznajomy, piszący pełne otuchy maile, do którego można się pożalić i zawsze można liczyć na zrozumienie. Cudowne antidotum na wyzwania codziennego dnia. Zgnębiona do granic, zagoniona, sterroryzowana przez stale mającą o coś pretensję rodzinę Marta, daje się namówić przyjaciółce na wzięcie udziału w konkursie na zaprojektowanie ogrodu, w którym główną nagrodą jest całkiem spora suma pieniędzy. Przecież gorzej i tak już być nie może, więc jeden dodatkowy kamień na szyi co najwyżej wpędzi ją do grobu, na co Marta w cichości ducha bardzo liczy. I nagle odkrywa, że to, czego tak bardzo się obawiała, sprawia jej przyjemność, że nieźle sobie radzi, że ma głowę pełną pomysłów, że potrzebuje nowej kiecki i ma ochotę pójść do kina. Nowe wyzwanie sprawia, że nabiera wiary w siebie. Wierzy, że ogród, który wymyśla, może stać się nowym pomysłem na życie. Tym bardziej, że porozrzucane kostki życiowej łamigłówki zaczynają się jakoś układać. To urocza opowieść dla wszystkich sądzących, że czterdziestka to powód do załamywania rąk, rozpad małżeństwa to koniec świata, mamuśka, której się wszystko należy to wyrok dożywotnego więzienia za całokształt, młodsza siostra, której zawsze trzeba ustępować i iść na rękę to kara za grzech zaniechania, a dzieci przed maturą to zemsta losu za własne przewinienia młodości. Czytając tę książkę nabiera się otuchy, wiary w siebie i przekonania, że czterdziestka to mądrzejsza wersja młodości. Urszula Pawlik Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 560, ISBN 978-83-7839-487-7

Liliana Arkuszewska

Czy było warto Autorka jest jednocześnie bohaterką swojej powieści. Pochodzi ze Szczecina, zdecydowała się jednak na odważne wyzwanie – wyjechała zagranicę i ostatecznie osiadła w kanadyjskiej stolicy Ottawie. W pewnym momencie zaczęła spisywać swoje przeżycia i nim się spostrzegła stała się pisarką. Potwierdziła to nie tylko tą książką, ale też spotykając się z polskimi czytelnikami podczas podróży po rodzinnym kraju. Dżinsowi Kolumbowie z podtytułu książki to epitet, jakim autorka obdarzyła swoje pokolenie i środowisko, zapewne będziemy do niego wracać przy kolejnych opisach tej zbiorowości z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Chociaż „Czy było warto” utrzymana jest w konwencji powieściowej, to ma niepodważalną wartość literatury faktu, czy wręcz dokumentu. To też jest zasługą talentu i umiejętności twórczych autorki, która mimo wielu lat spędzonych na emigracji prezentuje żywy i bogaty język, pełen trafnych porównań, ciekawych zwrotów i metafor. A czy było warto? Na 48

b i b l i o t e k a

a n a l i z

– Pani książka zatytułowana „Czy było warto” przedstawia życie „dżinsowych Kolumbów”. Kto się kryje pod tym określeniem? – Wielu z nas pamięta czasy, kiedy w Polsce panowała beznadzieja. Za miesięczną pensję kupowaliśmy parę dżinsowych portek, czekaliśmy latami na mieszkania, wystawaliśmy w długaśnych kolejkach za żywnością i podstawowymi środkami do życia. Pragnęliśmy być wolni, śniąc o lepszym bycie. Krzysztof Kolumb oprócz tego, że był podróżnikiem, był marzycielem. Podobnie dżinsowi Kolumbowie sięgali gwiazd, rwali się do spełniania marzeń – Polscy ryzykanci, którzy w latach osiemdziesiątych wyruszyli w świat w poszukiwaniu lepszego jutra. A czy znaleźli to czego szukali? Czy było warto? Właśnie o nich, o losach polskich emigrantów jest ta współczesna odyseja dżinsowych Kolumbów. – Na ile książka ma wątki autobiograficzne, na ile jest reportażem i czy jest w niej również kreacja literacka? – Gdy książka zaczęła pojawiać się w księgarniach, kręciłam głową ze zdumienia, widząc różne gatunki literackie do jakich ją zaklasyfikowano; do biografii, książki podróżniczej, obyczajowej, romansu, także do literatury pięknej. Trudno jest ją umieścić w kanony jednego gatunku. Nie jest reportażem, który według mnie jest czysto informacyjny i suchy. „Czy było warto” jest literaturą faktu, jednocześnie powieścią bardzo osobistą, intymną, pełną emocji, zarówno łez, jak i euforii. Wciąga czytelnika w odsłonięte historie życia, z każdą stroną żywa, szczera i prawdziwa. Myślę, że dlatego zdobywa serca czytelnków. A kreacji literackich nie brakuje. Są one w refleksjach i planach inspirowanych marzeniami. – Czuje się pani polską pisarką na emigracji czy Kanadyjką piszącą po polsku? Zwykłam mówić: mam trzy serca, trzy dusze i trzy razy więcej kochać muszę. Polska jest moją ojczyzną, Kanada moim domem, niemniej jednak jestem także mocno związana z Meksykiem. W zależności od pejzażu w jakim się znajduję, czuję się Polką bądź Kanadyjką, bądź wielką Szczęściarą. Nieważne jest pod jaką szerokością geograficzną człowiek żyje, ważne czego chce i co robi, by zrealizować swe cele i pragnienia. Jedno jest pewne – zawsze jestem i czuję się sobą. – Jak pani widzi dzisiejszą Polskę z kanadyjskiej perspektywy? – Miasta wypiękniały. Wspaniałe, wręcz imponujące, lecz tylko fasady. Po zaglądnięciu głębiej odbieram Polskę zatroskaną. Biegnącą w życia tempie, wręcz zagubioną. Rodacy niezgodni i zmęczeni. Brak entuzjazmu, a uśmiechniętych twarzy jak na lekarstwo. Nawet po zmianie ustroju w Polsce zjawisko emigracji nie przeminęło z wiatrem. Dylematy z jakimi borykała się moja generacja są wciąż żywe. Choć częściowo odmienne od tamtych sprzed lat, to przewodnie hasło „polepszyć sobie byt” dla rzeszy Polaków ciągle pozostało. Brakuje mi w Polsce pogody ducha, którą mam w Kanadzie i latynoskim świecie. A spodziewałam się, że będzie inaczej. Rozmawiał Piotr Dobrołęcki

p r z e d s t a w i a

fot. archiwum

Pozwól się uwieść

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Recenzje to pytanie każdy czytelnik musi sam sobie odpowiedzieć. Na pewno warto było przeczytać tę książkę! (pd) Novae Res, Gdynia 2013, s. 504, 39,90 zł, ISBN 978-83-7722-411-3

Kobiety to męska specjalność Brakuje nam rodzimej dobrej współczesnej powieści erotycznej, naturalnej i literacko wiarygodnej. A już w szczególności męskiej. Wprowadzającej czytelnika w świat najskrytszych pragnień. Najnowsza książka Łukasza Gołębiewskiego bez fałszywej pruderii i zahamowań opowiada o namiętności, pożądaniu i ludzkiej seksualności. „Kto odmawia siebie pożądającej go kobiecie, rani ją w najszlachetniejszych porywach” – takie motto z „Niecierpliwości serca” Stefana Zweiga towarzyszy opowieści pisarza, który na swoim koncie ma już kilkanaście książek, w tym „Xenna moja miłość”, „Melanże z Żyletką”, „Disorder i ja”. Te należą, jak określa je sam autor, do „brudnych” – ociekających seksem, alkoholem i punk rockiem. Powieść wciąga jak bagno. Zanim się zorientujesz, zostaniesz wciągnięty w świat Cypriana Bykowskiego po uszy. Bohater, lat 42, to średniej klasy pisarz, miłosny outsider, cyniczny i narcystyczny, smakosz alkoholi, bez reszty oddany punkowej muzyce i kotce Muho. Jego praca to „doświadczanie rozczarowań dla dobra literatury”. Kobiety budzą w nim pożądanie, jakiś niezaspokojony instynkt pcha ich do siebie, ale nie na długo, nie na zawsze. Bykowski ma jeszcze jedną cechę – nie umie sobie ułożyć życia, ale wszystko inne ma poukładane od A do Z. Swoje kochanki: od Agnieszki, przez Lily, Tinę po Zuzkę, ulubionych pisarzy: od Arendt do Zweiga, ulubione zespoły: Adolescents – Zounds, wreszcie ulubione alkohole: od absyntu przez grappę Nonino po rum Zacapa. Każdy rozdział to inna litera alfabetu, kobieta, alkohol, zespół, cytat z innego pisarza: jak Katarzyna to Kahlua, Franz Kafka, KSU, jak Monika – koniak Martell, Thomas Mann, zespół Meble. Najnowsza powieść Gołębiewskiego traktuje o niespełnionej miłości do kobiety i spełnionej miłości do alkoholu i punk rocka. Jest także powieścią o pisaniu i o pisarstwie. O kształtowaniu się twórczej wyobraźni. O doświadczaniu, które jest związane z odkrywaniem prawdy o sobie. Dojrzały pisarz niewątpliwie posiada warsztat pisarski. Czytelnika uwodzi precyzyjną kompozycją utworu, logiką narracji, naturalnym, spontanicznym stylem pisania. Kobiety…” to słodko-gorzka powieść rozbudzająca ciekawość, o zaskakującym finiszu i soczystym, nazywającym rzeczy po imieniu, ale nie wulgarnym języku. (et) Burda Książki, Warszawa 2014, s. 240, 31,90 zł, ISBN 978-83-7778-612-3

Marcin Wolski

7.27 do Smoleńska Światy alternatywne to symbol prozy Marcina Wolskiego. Vide „Jedna przegrana bitwa”, dyptyk – „Wallenrod/ Mocarstwo” i kilka innych powieści. Ich fabuła nawiązuje do istotnych momentów rodzimej historii najnowszej. Wszystkie wyróżniki specyficznego stylu autora znajdziemy także w najnowszej (czy to jeszcze aktualne?) powieści. Jej tytuł jednoznacznie określa treść. Pisarze byli dotychczas powściągliwi w wykorzystywaniu tragedii narodowej sprzed czterech lat. Okazali szacunek 96 ofiarom katastrofy – po prostu milcząc. Wolski przełamuje to środowiskowe milczenie. „7.27 do Smoleńska” stanowi próbę zmierzenia się nie tylko z samą katastrofą, ale i z mitem narosłym wokół niej. W moim przekonaniu niezbyt udaną. Jest to proza wartka, pomysłowa i wciągająca, lecz bezrefleksyjna niestety. Prolog jest następujący. W Rosji dochodzi do wypadku samochodowego, w którym ginie czwórka rosyjskich inżynierów. Kierowca b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Literatura z playlistą

–  Agnieszka, Barbara, Celina, Dorota, Edyta, Felicja, Gabi, Hanna, Iza, Julia, Katarzyna, Lilly, Monika, Nina, Ola, Patrycja, Renata, Sylwia, Tina, Ula, Weronika, Zuzka… Niezły wianuszek uzbierał twój bohater, zważywszy na jego ekscentryczną i introwertyczną naturę. Jakiej tajemniczej przynęty używa? Z pewnością nie literatury, bo wszystkie jego partnerki czytają tyle samo co statystyczny Polak… –  Nie wszystkie, jest przecież wśród nich prawdziwa molica książkowa, bibliotekarka, która nawet podczas seksu nie odrywa się od lektury. A co do tajemniczej przynęty, to czy naprawdę jest ona potrzebna? Czy trzeba opryskać się feromonami albo wystudiować NLP żeby uwodzić i zwodzić? Wystarczy mieć trochę wdzięku, odwagi i zdecydowania. No i najważniejsza cecha atrakcyjnego mężczyzny – nie być nudnym. A że bohater jest zblazowany? Według mnie to w podrywaniu nie przeszkadza. –  Czy tą książką żegnasz się, jak twój bohater, z „brudnymi” powieściami? Czy przywołanie postaci Zuzki z „Melanży” czy Disordera miało jakiś skryty cel? –  Na razie na pewno się żegnam. Następna powieść będzie się działa w 1490 roku, w Brabancji, a jednym z jej bohaterów będzie Hieronim Bosch. Kolejna powieść prawdopodobnie także będzie historyczna. Nie wiem jednak, czy za kilka lat nie powrócę do wyeksploatowanej już tematyki seksu, alkoholu i punk rocka. Pisanie takich książek to niezła zabawa, choć na pewno większą przygodą i doświadczeniem jest penetrowanie bardziej odległych miejsc i czasów. Pewnie dużo będzie zależało od samych czytelników, bo to przecież dla nich, nie dla siebie, piszę. Co do Zuzki z „Melanży”, jest to ukłon w stronę stałych czytelników, takich jak ty, którzy potrafią wyłowić smaczki. – „Kobiety to męska specjalność” to wbrew jej przypisanej łatce także powieść o pisaniu i o pisarstwie. O kształtowaniu się twórczej wyobraźni. Co sądzisz o wzajemnym oddziaływaniu literatury i życia? –  Życie jest dobrym materiałem dla literatury, własne życie daje łatwe kontrapunkty, zwłaszcza przy narracji pierwszoosobowej. To nie znaczy, że nie można pisać inaczej, i że nie można oderwać się od spraw bieżących. Wszystko jest kwestią przyjętej konwencji i zamysłu z jakim przystępuje się do pisania książki. To prawda, „Kobiety…” są też opowieścią o pisarstwie, a też o nieumiejętności wchodzenia w bliskie relacje i o jeszcze kilku innych sprawach, choć wyeksponowane są: seks, alkohol i punk rock. Kiedy siadam do pisania, mam gotowy scenariusz, rozpisane postaci, coś na kształt ścieżki fabularnej. Podczas pisania czasami zbaczam z tej rozpiski, czasami dochodzą nowe postaci i nowe wątki, ale od początku wiem, jak i o czym będę pisał. To na tym wstępnym etapie zapada też decyzja – jak wiele w książce będzie wyobraźni, jak dużo samego siebie, ile osób i zdarzeń podpatrzonych czy podsłuchanych. W tej powieści dochodzą jeszcze „wycieczki” w stronę książek innych autorów (warto zwrócić uwagę, że każdy z alfabetycznie uporządkowanych rozdziałów otwiera odpowiadający literze cytat z literatury), a także równie liczne odwołania do tekstów piosenek. Bez wątpienia jest to książka nie tylko z menu alkoholi, ale także z playlistą. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg fot. archiwum

Łukasz Gołębiewski

Rozmowa z Łukaszem Gołębiewskim

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

49


Recenzje był nietrzeźwy, a więc śledztwo zostaje umorzone. Jednak przyjaciel kwartetu Igor Rykow ma wątpliwości. Jego podejrzenia potwierdza wkrótce fakt, że jest śledzony. Decyduje się zbiec do Polski. Nieprzypadkowo wybiera ten kierunek, ponieważ jest jednym z ekipy serwisantów, pracujących nad polskim samolotem rządowym, który ma być wkrótce użyty w ważnej misji… (to-rt)

– rękodzieła, baletu, muzyki klasycznej i dobrej kuchni. Jej opowieść o Weronice to lektura naprawdę przyjemna, w sam raz na jedną ze słonecznych majówek. (ap)

Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 328, ISBN 978-83-7785-407-5

Gambit mocy

Jacek Piekara

Szubienicznik. Falsum et Verum Rzadko czekam na jakąś książkę z podobną niecierpliwością jak na drugi tom „Szubienicznika”. Nie tylko dlatego, że to świetna proza, ale przede wszystkim Piekara tak bezczelnie rozbudził ciekawość zakończeniem tomu pierwszego, że powinien – jak jeden z jego bohaterów – mieć zarezerwowane dla siebie miejsce w piekle. Drugi tom ani spraw znanych z pierwszego nie posuwa do przodu, ani tym bardziej niczego nie wyjaśnia, że o jakimkolwiek zakończeniu nie wspomnę, bo tego się nie spodziewałem. Szczęśliwie tym razem zakończenie autorowi mniej się udało, więc i moja cierpliwość przed tomem kolejnym będzie większa. Główni bohaterowie tej opowieści, Jacek Zaremba i stolnik Hieronim Ligęza, to gawędziarze jakich mało, a goszczący na dworze stolnika goście też lubią sobie pogadać, więc akcja meandruje niczym rzeka Niemen. Piekara jest mistrzem opowieści, dowcipnej, trzymającej w napięciu nawet wówczas, gdy zupełnie nic się nie dzieje. Pan Jacek kochany, jak zwraca się gospodarz do Zaremby, prowadzi wielowątkowe śledztwo, nie wyściubiając zbyt często nosa z chłodnej piwniczki z winami, wszak lato jest upalne. Stolnik hojną ręką raczy swoich gości a to maślaczem najprzedniejszym, a to miodem iście królewskim, a to oryginalnym tokajem z Węgier sprowadzonym, a to innym węgrzynem. I wyczekuje kolejnych gości, by ich przyjąć z magnackim gestem. Piekara maluje polski dwór szlachecki przełomu XVII i XVIII wieku, gdzie zdrowo się pije, a i jada niemało, gdzie czas płynie na gawędzie i wspominaniu bohaterskich dokonań. Mamy zatem w tle takie wydarzenia jak Odsiecz Wiedeńska czy bitwa pod Parkanami i ich historyczne oceny dokonywane przez rzekomych uczestników. Autor lekko drwi sobie ze swoich bohaterów, a zwłaszcza z ich poglądów, ale widać, że sam ma dla nich więcej sympatii niż potępienia, a sympatię tę podziela czytelnik, bo jak tych gadatliwych szlachciców nie lubić. To zdumiewające, że powstała rozpisana na tomy (ile ich będzie?) powieść o gadulstwie, która bynajmniej nie jest przegadana. Nawet powtórzenia, których w drugim tomie znaleźć można sporo w odniesieniu do pierwszego, bynajmniej nie przeszkadzają, w końcu każdy z nas wielokrotnie wraca przy trunkach do tych samych relacji, a choć goście już je słyszeli, nikt nie protestuje. Takie prawo libacji. Świetna książka. Łukasz Gołębiewski Znak, Kraków 2014, s. 400, ISBN 978-83-7515-298-2

Anna Mulczyńska

Powrót na Staromiejską 14 lutego, w Walentynki, Weronika Peterson napisała na swoim blogu: „Jestem ni pies, ni wydra, ani panna, ani mężatka. Dziś wieczorem zabrałam się do tworzenia pierwszego z bloków do Dear Jane, chociaż powinnam ją nazwać inaczej – nazwa Zakochana Kołderka byłaby idealna. (…) Będzie on formą terapii po nieudanym małżeństwie, zdradzie i złamanym sercu”. Po kilku latach spędzonych w Szwecji właśnie powróciła do Polski i w odziedziczonym po dziadku dawnym zakładzie zegarmistrzowskim przy ulicy Staromiejskiej otworzyła sklepik dla miłośniczek rękodzieła – Robótkowo. Dość szybko okazało się, że w mieście jest wiele kobiet, które mają tę samą pasję co ona. A w jej życiu pojawiły się nowe przyjaźnie. Jej nowy dom i sklep na Staromiejskiej okazały się być dla niej szczęśliwym miejscem, tym bardziej, że tuż obok odkryła swoją nową miłość, ale o tym sza. Anna Mulczyńska – blogerka, graficzka i redaktorka działu fotoedycji jest zakochana w szwedzkich widokach i smakach. W akcję swoich powieści stara się wpleść elementy wszystkich swoich pasji 50

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, s. 476, ISBN 978-83-10-12591-0

Piotr Muszyński

Gambit z włoskiego i w wolnym tłumaczeniu oznacza „podstawienie nóżki”. Jeśli iść tym tropem dalej, okazuje się, że jest to także nazwa otwarcia szachowego polegającego na tym, że gracz poświęca jednego pionka lub kilka, by uzyskać lepszą pozycję. Z tą wiedzą tytuł debiutanckiej powieści Piotra Muszyńskiego wiele powie o książce. Akcja powieści rozwija się na zasadzie kuli śniegowej i wciąga czytelnika w ponad 700-stronicową podróż do niezwykłych krain. Czarnoskrzydła księżniczka Samia z Silensil zostaje wygnana z rodzinnego królestwa. Mogło być gorzej. W zasadzie skrzydlata z czarnymi skrzydłami powinna umrzeć. Schronienie znajduje w Królestwie Dorianu. W drodze towarzyszyć jej będzie Serina, podobno najlepsza wojowniczka w królestwie (choć zdaje się, że pole bitwy to widziała jedynie na obrazach) oraz niepozorna Monika (która skrywa wiele tajemnic). Że Samia wcale nie ma zamiaru siedzieć cicho i ukrywać się przez światem, to już inna historia. Przecież to jasne, że ona powinna rządzić! Ale nie jest tak łatwo… Na władze czyhają czarodzieje, kapłani, nekromaci, magowie, impy, Władcy Ciemności, Bogowie, różnołaki, duchy, istoty nieśmiertelne, bestie, kapłani i księżniczka Julia. Siostra Samii… Narracja jest prowadzona wartko. Postaci są świetnie nakreślone, ewoluują, zaskakują. Nie ma krystalicznych bohaterów, postaci bez zarzutu. Nie ma sztywnych podziałów na białe i czarne. I rodzą się w miarę czytania kolejne wątpliwości… Kto w tej historii jest dobry, a kto zły? Jakie tajemnice kryje Monika? Jak potoczą się losy bohaterów? (uw) Wydawnictwo Oficynka, Gdańsk 2014, s. 704, ISBN 978-83-62465-79-8

Nadia Szagdaj

Zniknięcie Sary. Kroniki Klary Schulz Wrocławska pisarka nie traci tempa i nie zawodzi. Po udanej pierwszej powieści o młodej prywatnej detektyw z Breslau pt. „Sprawa Pechowca”, byłam bardzo ciekawa kolejnego kryminału w stylu retro. Moje drugie spotkanie z Klarą upewniło mnie w przekonaniu, że autorka jest bardzo kreatywna, pracowita, a ponadto lubi stare fotografie i dawno miniony klimat swojego miasta. Klara Schulz dostaje list, w którym wielbiciel wyznaje, że bardzo chciałby ją sfotografować. Zaprasza ją do swojej pracowni w Danzig. Klara poczuła się szczęśliwa, a jej ego zostaje mile połechtane, co usypia jej czujność. Klara zostawia męża i synka, rozgrzebaną sprawę tajemniczego zaginięcia młodziutkiej dziewczyny i wyjeżdża nad morze. Niemiła niespodzianka, którą zastaje na miejscu każde jej się szybko wycofać, niestety sprawca, który zastawił sidła, jest bardzo przebiegły. Klara wpada w pułapkę. Wraca do Breslau mocno odmieniona, a w tym czasem ginie kolejna dziewczyna, Sara, córka przełożonego jej męża. Prywatne śledztwo, które prowadzi ojciec Klary, staje w martwym punkcie, wszyscy oczekują z niepokojem, kiedy zdolna detektyw odzyska poczucie rzeczywistości i wróci do niej zdolność logicznego i błyskotliwego myślenia. „Zniknięcie Sary” to świetna powieść kryminalna, zaskakująca, mroczna i intrygująca, skonstruowana z wielką dbałością o detale. W książce umieszczono fotografie miejsc, które opisuje autorka, przywołując również dawne nazwy ulic. Tajemnicza atmosfera i sprawna narracja sprawiają, że z wypiekami na twarzy poznajemy losy bohaterki, która nie jest doskonała, krystalicznie czysta. Lektura przynosi pełnię doznań poznawczych i estetycznych. Mam wrażenie, że pisarka dopiero się rozkręca. Czekam z niecierpliwością na dalsze przygody detektyw w spódnicy z Breslau. (et) Bukowy Las, Wrocław 2014, s. 312, 34,90 zł, ISBN 978-83-63431-59-4

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Proza obca Elizabeth Gilbert

Botanika duszy Najnowsza powieść autorki bestsellerowego „Jedz, mĂłdl siÄ™, kochajâ€?. Jak informuje polski wydawca, do tej pory sprzedano ponad 400 tys. egzemplarzy tej ksiÄ…Ĺźki w Polsce. Czy „Botanika duszyâ€? powtĂłrzy ten spektakularny sukces? Tym razem Elizabeth Gilbert funduje podróş w czasie, lokujÄ…c akcjÄ™ powieĹ›ci w XIX-wiecznej Filadelfii. Trudno nawet sobie wyobrazić, jak wielkÄ… pracÄ™ musiaĹ‚a wykonać autorka, by z takim pietyzmem oddać opisywane przez siebie czasy i wydarzenia, zgĹ‚Ä™biajÄ…c przede wszystkim wiedzÄ™ o Ĺ›wiecie roĹ›linnym. Pisarka pochyliĹ‚a siÄ™ nad epokÄ… pÄ™du do zdobywania nowych lÄ…dĂłw, odkrywania zagadek biologii i tajemnic ludzkiej duszy. DÄ…Ĺźenia ludzi nauki, religii, sztuki do zrozumienia, jak dziaĹ‚a Ĺ›wiat. BohaterkÄ… ksiÄ…Ĺźki jest Alma Whittaker, kobieta wyprzedajÄ…ca swoje czasy, mocno zaangaĹźowana w dziaĹ‚alność naukowÄ…, ĹźeĹ„ski odpowiednik Darwina. Ciekawa Ĺ›wiata, zaradna, pracowita i inteligentna. OgarniÄ™ta pasjÄ… poszukiwania, taksonomii i klasyfikacji. ZgĹ‚Ä™biania najrozmaitszych teorii. Jej niczym niepohamowane pragnienie do odkrywania czegoĹ› nowego doprowadziĹ‚o jÄ… do poznania tajemnicy wĹ‚asnego ciaĹ‚a i tego, czym jest uzaleĹźniajÄ…ca rozkosz. Ta powieść buzuje zmiennymi nastrojami, czuć w niej grzech, pokusÄ™ i mrocznÄ… iluzjÄ™. Autorce udaĹ‚o siÄ™ stworzyć atmosferÄ™ peĹ‚nÄ… napiÄ™cia, w ktĂłrej emocje raz eksplodujÄ…, raz sÄ… skrywane pod maskÄ… opanowania. Nie moĹźna autorce odmĂłwić pisarskiego warsztatu, erudycji, a juĹź z pewnoĹ›ciÄ… imponujÄ…cej literackiej wyobraĹşni. Bardzo przyjemne zaskoczenie. (et)

Humorystyczne L EDUZQH RSRZLHÄ‚FL

Alicji 5HVLFK 0RGOLĂąVNLHM

tłum. Ewa Ledóchowicz, Rebis, Poznań 2014, s. 574, ISBN 978-83-7818-400-3

Barbara Rose Brooker

Singielka/Seniorka Udany seks ani zadowolenie z şycia nie zaleĹźy od wieku – przekonuje Anny Applebaum. To taka Carrie Bradshaw z â€žSeksu w wielkim mieĹ›cieâ€?, tyle Ĺźe po sześćdziesiÄ…tce. OdwaĹźna, seksowna, zabawna i oczywiĹ›cie piÄ™kna. Ma 66 lat i jednÄ… niezamęşnÄ… cĂłrkÄ™. Jest rozwĂłdkÄ… i marzycielkÄ… z otwartÄ… gĹ‚owÄ… oraz artystkÄ…, ktĂłra od lat marzy o wĹ‚asnej wystawie. Pisze felietony o şyciu seniorĂłw w â€žSan Francisco Timesâ€?. PoniewaĹź szefowa gazety chce jej odebrać rubrykÄ™, a co za tym idzie – staĹ‚y dochĂłd – Anny postanawia uczynić ze swoich felietonĂłw kroniki viagry. Jej pomysĹ‚ okazuje siÄ™ strzaĹ‚em w dziesiÄ…tkÄ™, poniewaĹź wĹ‚aĹ›nie ten niebieski wynalazek panowie w pewnym wieku okrzyknÄ™li najwaĹźniejszym odkryciem XX wieku. Anny rejestruje siÄ™ na serwisie randkowym, a Ĺ›wieĹźo nabyte doĹ›wiadczenia przekuwa na felietony. JuĹź na pierwszej randce wpadĹ‚a w sidĹ‚a miĹ‚oĹ›ci, a swoje uczucia i perypetie opisuje na Ĺ‚amach gazety. Okazuje siÄ™, Ĺźe temat jest gorÄ…cy. PiszÄ… do niej seniorki i seniorzy, dzielÄ… siÄ™ swoimi przemyĹ›leniami, pytajÄ… o radÄ™, chwalÄ… i wyklinają‌ Jeden senior szuka nowej Ĺźony trzy dni po Ĺ›mierci pierwszej. Inny z oszczÄ™dnoĹ›ci umawia siÄ™ tylko w tanich jadĹ‚odajniach. KupujÄ… sobie wypasione bryki i marzÄ… o Ĺ›licznych modelkach. „Viagra ich rozzuchwaliĹ‚aâ€? – zauwaĹźa Anny. Nie boi siÄ™ nowych doĹ›wiadczeĹ„ i uczuć. Nie boi siÄ™ zakochać w bogatym i przystojnym (choć ponad siedemdziesiÄ™cioletnim) Marvie, i cierpieć przez jego niewierność i niedojrzaĹ‚ość. Anny obala mit jakoby kobiety po sześćdziesiÄ…tce zasĹ‚ugiwaĹ‚y na miano zmurszaĹ‚ych staruszek. Ona wciÄ…Ĺź marzy o miĹ‚oĹ›ci. BagaĹź doĹ›wiadczeĹ„, siateczka zmarszczek, pajÄ™czynka na udach, zwyrodnienie krÄ™gosĹ‚upa – takie jest Ĺźycie, Anny nie walczy ze staroĹ›ciÄ…. Ona walczy z dyskryminacjÄ… staroĹ›ci. Ta oryginalna, zabawna powieść obyczajowa

2SRZLHÄ‚FL UDGLRZH L WHOHZL]\MQH – taki W\WXĂŻ PRÄ?H ]DSRZLDGDĂŠ SLNDQWQH GRQRV\ QD WHPDW ġ]QDQ\FK L OXELDQ\FKÄľ WX L ĂśZG]LH SRGODQH VRVHP ]ĂŻRÄ‚OLZRÄ‚FL L SRGHMU]DQHJR KXPRUX 7\PF]DVHP X $OLFML 5 0 GRQRVĂśZ EUDN KXPRU MHVW OHNNL L Ä&#x; QH]\MQ\ REVHUZDFMH QLH]Z\NOH WUDIQH D RSRZLHÄ‚FL EDUZQH L SHĂŻQH DXWRG\VWDQVX PAT R O N I :

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


Recenzje jest zarazem manifestem seniorów o prawo do spełniania własnych marzeń i pragnień. I o zrozumienie otoczenia. (hab) tłum. Maciejka Mazan, Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, s. 288, ISBN 978-83-10-12386-2

Stephanie Evanovich

Miłość w rozmiarze XXL Żyjemy w czasach, gdy ludzi ocenia się po wyglądzie, a standardy piękna wyznaczają chyba kosmici. Otyłość jest – jak się zdaje – na drugim miejscu po starości, najbardziej wstydliwą i brzydką „przypadłością”. Holly Brennan wprawdzie jest młoda, ale nigdy nie była szczupła, a teraz jest zdecydowanie otyła. Wszystko z rozpaczy. Zajada smutki. Jest nieszczęśliwa, gruba, samotna, sfrustrowana i… wszystko jej jedno. Niedawno została wdową. A przecież ma dopiero trzydzieści lat. Logan jest przystojny i umięśniony niczym młody bóg. Los sprawił, że ten bogaty właściciel klubów fitness i siłowni, osobisty trener wielu sportowych znakomitości, usiadł obok Holly w samolocie (kazali jej wykupić dwa miejsca ze względu na gabaryty). A potem od słowa do słowa… Holly trafia do piekła, w którym po trzech miesiącach traci 18 kilogramów. Wykroki, przysiady, skłony, biegi, podnoszenie ciężarów! Logan zostaje jej osobistym trenerem, a wkrótce także kochankiem. W tym momencie zwykle bajki się kończą, Holly schudła do rozmiarów modelki, Logan się z nią ożenił i żyli długo i szczęśliwie. Cóż, na drodze do szczęścia tej dwójki stoją słodkie batoniki, kubełki lodów, słabości i pokusy, kompleksy oraz ludzka zawiść. Co oczywiście nie oznacza, że Holly jest skazana na wieczną otyłość i samotność. Cóż wynika z jej historii? Trzeba ćwiczyć, bo wtedy człowiek zdrowszy jest i lepiej się czuje psychicznie, sport poprawia kondycję i nastrój, a to wszystko razem dodaje pewności siebie. „Miłość w rozmiarze XXL” pozwala zapomnieć o bożym świecie i się zrelaksować. To pełna potu i łez romantyczna opowieść o miłości, która nie zna granic ani rozmiarów. Odrobina pikanterii, namiętność i sceny erotyczne, świetny i oryginalny humor oraz spora dawka optymizmu sprawiają, że powieść czyta się z prawdziwą przyjemnością. (hab) tłum. Teresa Komłosz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 346, ISBN 978-83-7839-698-7

Jeffrey Archer

Krótko mówiąc Piętnaście bardzo różnych opowiadań Jeffreya Archera świetnie pokazuje możliwości narracyjne pisarza. Archer jest być może jednym z najskuteczniejszych rzemieślników w brytyjskiej literaturze, nie ma tu błysku geniuszu, jest za to odpowiedzialne kontrolowanie fabuły, umiejętność tworzenia postaci, intrygi, a przede wszystkim – zgodnie z tytułem – mówienia krótko o sprawach prawdziwych. Oto przykład tej umiejętności lapidarnego ujmowania ludzkiego losu, fragment dotyczy bezdomnego, sypiającego pod jednym z banków: „Był chyba jedyną osobą związaną z bankiem, która czytała »Financial Times« od deski do deski, i z pewnością jedyną, która go używała zamiast koca”. Wzmiankowany „Financial Times” czy „Daily Mail”, jak i wiele innych skarbów, bezdomny znajdował w koszach na śmieci. Ale w zbiorze są zarówno opowiadania o miłości, jak i historia kryminalna; Archer ze swobodą porusza się po literackich gatunkach. Potrafi pilnie obserwować, przede wszystkim jednak potrafi opowiadać. Nie będzie przesady, jeśli nazwiemy go kronikarzem swoich czasów, zwłaszcza że nie stroni też od polityki. Niezmiennie pozostaje jednak z boku – jako obserwator i właśnie brak zaangażowania narratora jest tym, co można mu zarzucić. Ta proza jest świetnie skonstruowana, ale sterylna, nawet gdy mowa o uczuciach, dystans opowiadającego jest wyraźny. Prawdopodobnie Archer byłby świetnym reporterem, dbającym o topografię, o wierne odwzorowanie miejsc, ludzkich zachowań, reguł typowych dla opisywanych środowisk. (ł) tłum. Danuta Sękalska, Rebis, Poznań 2014, s. 256, 32,90 zł, ISBN 978-83-7818-514-7

52

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Helen Fielding

Bridget Jones. Szalejąc za facetem Jak z góry i w ciemno można było przewidzieć, książka jest kolejnym sukcesem brytyjskiej autorki, której słynna bohaterka zawładnęła wyobraźnią milionów czytelniczek i mniejszej licznych czytelników (ale zawsze!), którzy na całym świecie kupili 15 mln egzemplarzy dwóch pierwszych tomów. Jeszcze bardziej zawładnęła wyobraźnią jeszcze większej rzeszy widzów obu dotychczas nakręconych wersji filmowych, a w postać tą – jak dobrze pamiętamy – wcieliła się niezrównana w tej roli Renée Zellweger. Nie często się zdarza, aby trzecia część cyklu nie ustępowała dwóm poprzednim, które ukazały się w 1996 i 1999 roku, a których tytuły gwoli przypomnienia odnotujmy: „Dziennik Bridget Jones” oraz „Bridget Jones. W pogoni za rozumem”. Teraz musieliśmy czekać znacznie dłużej na tom trzeci, ale było warto, jeżeli kocha się ten typ pisarstwa. Bohaterka również nie oparła się upływowi czasu i ma dzisiaj 51 lat (czy można to sobie wyobrazić? A jednak można!) i dwoje dzieci. Jest scenarzystką odnoszącą sukcesy, jednak straciła męża, który zginął w wyniku wybuchu miny w Sudanie. Poznała młodszego o 21 lat kochanka i ma problem, czy może z nim pojawić się na sześćdziesiątych urodzinach swojej najlepszej przyjaciółki. Ale pije jak dawniej, ciągle umawia się na randki i preferuje wypady do hipsterskich zapuszczonych lokali we wschodnim Londynie. Cieszmy się, że przyszło jej i nam żyć w takich czasach! (pd) tłum. Jan i Katarzyna Karłowscy, Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 584, 34,90 ISBN 978-83-7785-392-4

Marco Malvaldi

Gra w ciemno Debiutancka powieść i równocześnie doskonała zapowiedź zabawnej serii kryminalnej „we włoskim klimacie”. Bardzo dobrze, że polski wydawca książek Andrei Camilleriego postanowił przybliżyć nam także twórczość Marco Malvaldiego. Nie mogę się doczekać kolejnych jego kieszonkowych powieści, a wiem, że wydał ich już kilka. Życie mieszkańców sennej toskańskiej prowincji zostaje zakłócone tajemniczym morderstwem. Sprawę prowadzi komisarz Fusco, ale najwyraźniej nie radzi sobie ze śledztwem, co sprzyja niewybrednym komentarzom stałych bywalców baru Lume – czterech dziarskich staruszków. Leniwe letnie dni spędzają najchętniej na grze w briscolę przy kieliszeczku sambuki lub campari, przy okazji oddając się z lubością plotkowaniu i dowcipkowaniu. Wtykanie nosa w nieswoje sprawy jest w tym miasteczku niczym codzienny rytuał picia espresso – niezmienny, stały. A kawę, w co najmniej dziesięciu gatunkach, serwuje, o ile oczywiście ma ochotę, Massimo, właściciel baru o ponadprzeciętnej intuicji, bystrym umyśle i ciętym języku. I to właśnie ten męski odpowiednik panny Marple w toskańskim wydaniu odnajduje klucz do zagadki. Ale w tej książce wcale nie chodzi o samą intrygę i gorączkowe dochodzenie. Wszystko toczy się swoim tempem. Właściwie kryminalna sprawa to tylko przykrywka, pretekst, by zmalować zabawny obraz włoskiej prowincji. Ja w każdym razie w to wierzę, inne dywagacje na ten temat, parafrazując słowa głównego bohatera Massimo,„zmusiłyby mnie do zamknięcia książki, co z kolei zaliczałoby się do działań, które zwykłam klasyfikować jako zawracanie dupy”. (et) tłum. Paweł Bravo, Noir sur Blanc, Warszawa 2014, s. 172, 23 zł, ISBN 978-83-7392-469-7

Eric Lomax

Droga do zapomnienia Autobiograficzna opowieść o mierzeniu się z dramatyczną przeszłością na Antypodach, wydana 19 lat temu, trafiła w tym roku do kin. Także naszych. A że obsada tego wyciskacza łez w militarnymi retrospekcjami jest gwiazdorska (Colin Firth i Nicole Kidman), toteż niejeden kinoman

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


(o kinomankach nie wspominając) po zakończeniu seansu sięgnie po literacki pierwowzór. Bohater ociekającego patosem romansidła po zakończeniu wojny przez dekady wiódł żywot odludka. Maska introwertyka kryła bolesny sekret. W 1942 roku, kiedy Japończycy zdobyli Singapur, trafił do obozu jenieckiego, gdzie był torturowany i zmuszany do katorżniczej pracy. Wojenne reminiscencje powracały potem codziennie niczym bumerang (porównanie celowe, wszak narracja toczy się w Australii). Nocne koszmary, trudności w koncentracji, drażliwość, chorobliwa podejrzliwość, lęk przed ludźmi – to tylko niektóre objawy okupacyjnej traumy. Jednak gdy spotkał kobietę swojego życia, postanowił w końcu skonfrontować się z demonami przeszłości. Po wielu trudnościach odnajduje swego najbardziej okrutnego oprawcę. Naturalnie nie ujawnię jakie będą reperkusje tego spotkania po latach. Powiem jedynie, że podobną sytuację przeżywaliśmy już nieraz. I to zarówno w literaturze, jak i kinematografii (np. „Śmierć i dziewczyna” Ariela Dorfmana, przeniesiona na ekran przez Romana Polańskiego). Na mnie znacznie większe wrażenie od „Drogi do zapomnienia” wywarła zbliżona zagadnieniowo i sytuacyjnie proza Zofii Posmysz. „Pasażerka” to jednak dzieło kalekie, bo pracę nad filmem przerwała tragiczna śmierć w wypadku samochodowym reżysera Andrzeja Munka. Ale kreacje Aleksandry Śląskiej, Anny Ciepielewskiej oraz Marka Walczewskiego (którego z racji fryzury, trudno na pierwszy rzut oka rozpoznać) dowodzą, że mógł to być obraz wybitny. Tomasz Z. Z apert tłum. Dorota Malina, Znak, Kraków 2014, s. 352, ISBN 978-83-240-2430-8

Ellen Alpsten

Niewolnica Porwana przez Turków z rodzinnego dworu szesnastoletnia Węgierka Florence von Sass zostaje białą niewolnicą i wraz z innymi czarnoskórymi niewolnikami ma zostać sprzedana na targu w Imperium Osmańskim. Najbardziej obawia się, że trafi do sułtańskiego haremu, gdyż jest piękna, inteligentna i wykształcona. Handlarze spodziewają się otrzymać za nią wysoką sumę. I tak też się staje. Na szczęście jej nowy właściciel – angielski podróżnik, lord Sam White Baker, który marzy o wyprawie do źródeł Nilu, okazuje się prawdziwym jej wybawicielem. Proszę nie sugerować się tytułem książki, który trochę nijak ma się do samej jej treści. Florence dzięki Samowi Bakerowi odzyskuje wolność, ale postanawia razem z nim odbyć niebezpieczną wyprawę do Afryki. Powieść to opis podróży, której celem jest nie tylko odkrycie źródła Nilu, ale przede wszystkim granic własnych możliwości głównych bohaterów i poznanie samych siebie. Wraz z bohaterami książki czytelnik przemierza dziki i rozpalony od słońca Czarny Ląd, poznaje różne plemiona i przeżywa niejedną przygodę. Zaś była niewolnica i jej nowy właściciel, który nieoczekiwanie dla niej zwrócił jej wolność, wbrew ówczesnym konwenansom na zawsze pozostaną razem. Ciekawa i wzruszająca to historia, oparta na faktach z biografii Florence von Sass, która jako pierwsza biała kobieta dotarła do serca Afryki. (ap) tłum. Małgorzata Huber, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 296, ISBN 978-83-7508-702-4

Dorothy Koomson

Przyjaciółki

Serena i Poppy nigdy nie były przyjaciółkami (oryginalny tytuł brzmi „Ice Cream Girls”, czyli „Dziewczyny z lodami”). Miały tylko tego samego faceta. Obie traktował równie podle. Był ich nauczycielem, gwałcił je i bił. Żadna nie powiedziała o tym rodzicom, obie bezwolnie pozwalały się dręczyć. Do dnia, kiedy jedna z nich ugodziła go nożem. Poppy poszła do więzienia, odsiadując wyrok za zbrodnię, której nie popełniła. Jej rywalka ma szczęśliwą rodzinę, kochającego męża i dwoje dzieci. A przecież to Serena zabiła – tego Poppy jest pewna! Postanawia więc się zemścić, zniszczyć jej życie i odzyskać własne. Chce wydusić z Sereny wyznanie


Recenzje winy i odzyskać dobre imię, a przede wszystkim miłość i szacunek swego ojca. Czy potrafią sobie przebaczyć? Kto naprawdę zabił Marcusa? Obie przekonają się, że nienawiść nie jest dobrym doradcą, a Marcus nawet wiele lat po śmierci nimi manipuluje… To wciągająca historia, misternie utkana z tajemnic, niedomówień i pragnień, z wielowymiarowymi postaciami, które wzbudzają prawdziwe emocje. Każdą powieścią Koomson potwierdza swoją klasę i znajomość ludzkiej duszy. Pięknie opowiada historie o życiu, które niezależnie od tego jak skrupulatnie zaplanowane, pisze własny scenariusz. Od lat jestem wielbicielką jej książek. Jestem jej wdzięczna za niezapomniane wzruszenia, a do dziś na wspomnienie kilku scen „Dobranoc, kochanie” dostaję gęsiej skórki. (hab)

alistką, a siostrzana miłość często przegrywa we wzajemnej rywalizacji i pretensjach. Nawet nie zdają sobie sprawy, ile tajemnic skrywają przed sobą. Prawdziwie skomplikowany jest świat emocji tych kobiet uwikłanych w politykę i przygodne miłości. Ciekawa i intrygująca lektura. (ap)

tłum. Zofia Uhrynowska-Hanasz, Albatros, Warszawa 2014, s. 480, ISBN 978-83-7885-833-1

Thomas Amman, Stefan Aust

tłum. Marta Szafrańska-Brandt, Wydawnictwo Bona, Kraków 2013, s. 382, ISBN 978-83-62836-39-0

Biografie, wspomnienia Saga rodu Porsche

Trygve Gulbranssen

A lasy wiecznie śpiewają Tytułowa powieść, a także zamieszczona w tym samym tomie jej kontynuacja „Dziedzictwo na Bjöerndal”, to gratka dla miłośników literatury skandynawskiej i w ogóle mitu skandynawszczyzny, świata twardych ludzi żyjących wśród potężnej północnej przyrody, powściągliwych w okazywaniu uczuć, które jednak kłębią się w nich i nie dają okiełznać. Powieść Gulbranssena to wspaniała, rozległa w czasie i przestrzeni saga rodu Bjöerndalów. To ludzie żyjący w dzikich górach na północy Norwegii, w sporym oddaleniu od innych ludzkich siedzib, zresztą od lat, a może wieków, skonfliktowani z najbliższymi sąsiadami, mający u nich, w dużej mierze słuszną, opinię nieprzystępnych, mściwych i bezwzględnych. Bjöerndalowie, żyjący już w XIX i XX wieku, ale poza nowoczesnością, która do nich dociera z opóźnieniem, i której oni wcale do siebie nie zapraszają, w rzeczy samej na co dzień zmagają się z naturą. I naturą zewnętrzną, której trzeba wciąż wyrywać tereny do uprawy, pożywienie i opał, która każdą nieostrożność czy nieumiejętność karze w sposób bezwzględny (pierwsza powieść zaczyna się oszałamiającym opisem ogromnego niedźwiedzia-zabijaki, który później odegra istotną rolę w życiu bohaterów). Ale także z własną naturą, z namiętnościami, którym nie można dać ujścia, z pamięcią, która domaga się zemsty, ze słabością i z miłością, których ten świat nie wybacza. Powieść napisana pięknym epickim językiem (który nie stracił w tłumaczeniu), zadającym kłam twierdzeniu, że rozbudowane, wysmakowane opisy przyrody przeszkadzają w lekturze. Tutaj to właśnie one wciągają czytelnika, nie pozwalają oderwać się od tekstu. Jarosław Górski

Historia biura konstrukcyjnego Porsche zaczęła się w 1931 roku. Wtedy to Ferdynand Porsche założył w Stuttgarcie przedsiębiorstwo zajmujące się konstruowaniem samochodów i projektowaniem automobilowych rozwiązań technicznych. Jednym z pierwszych zleceń było pochodzące od niemieckiego rządu polecenie stworzenie samochodu dla przeciętnego obywatela III Rzeszy. Tak w 1939 roku powstał Volkswagen Garbus. Nie od dziś wiadomo, że Ferdynand Porsche uczestniczył w działaniach nazistowskiej machiny zbrodni. W roku 1920 na jednej z imprez wyścigowych spotkał Hitlera. Jako entuzjaści sportu motorowego szybko znaleźli wspólny język. Podczas wojny firma Porsche konstruowała pojazdy wojskowe, czołgi i komponenty do rakiet V1, a sam Porsche był honorowym oficerem SS. Znajomość z Hitlerem zaowocowała też inwestycją motoryzacyjną. W roku 1939 zbudowano Grossdeutschlandring, najszybszy tor wyścigowy na świecie, usytuowany w Saksonii, 85 kilometrów na południowy zachód od Zgorzelca. De facto nigdy nieużytkowany. Inżynier Porsche już wtedy wiedział, że wyścigi to najlepszy poligon doświadczalny dla samochodów, a posiadając najbardziej wymagający tor wyścigowy na świecie, mógł szybko zdominować sport motorowy. Plany pokrzyżował wybuch wojny. Hitler nie krył sympatii do Porsche, tak jak on „austriackiego Niemca”, udzielając mu wielokrotnie protekcji i faworyzując przy różnych okazjach. Flirt z nazizmem skończył się dla twórcy garbusa względnie łagodnie, bo tylko 11-miesięcznym więzieniem. Zmarł na początku 1951 roku z pełną świadomością odbudowy firmy przez swego syna, będąc zarazem naocznym świadkiem światowego triumfu VW Garbusa, uznanego najpopularniejszym autem XX stulecia. (to-rt) tłum. Małgorzata Huber, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 440, ISBN 978-83-7508-867-0

tłum. Henryk Goldman i Henryk Leśniewski, Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 558, 45 zł., ISBN 978-83-7785-343-6

Jennifer Steil

Rok w Jemenie

Ignacio Martinez de Pisón

Gierki

Hiszpania, przełom lat 70. i 80. ubiegłego wieku. W nocnym klubie White Horse, a właściwie domu rozpusty, umiera ojciec Marii, Carloty i Palomy. Jego nagła śmierć powoduje wiele zmian w życiu rodziny. Wdowa i matka trzech nastoletnich córek zmuszona jest podjąć pracę. Słabo radzi sobie z nową rzeczywistością, ale na szczęście ma oparcie w córkach, które zawsze starają się ją pocieszyć i z czasem próbują nawet ponownie wyswatać mamę. Najstarsza Maria (określana też jako mądra), czuje się najbardziej odpowiedzialna za matkę i postanawia przejąć obowiązki po ojcu, zajmując jego miejsce w firmie handlowej. Carlota, pobożna i miła, jako jedyna z sióstr wychodzi za mąż i sama zostaje matką. Najmłodsza Paloma uchodzi za piękność, jest najbardziej wyzwolona i tajemnicza. Ma na swoim koncie ucieczkę z domu i wiele podbojów miłosnych. Kochają się w niej wszyscy – starsi i młodsi, mężczyźni i kobiety. Na powieść składają się monologi trzech sióstr, które naprzemiennie opowiadają historię swojego życia (właściwie okresu swojego dojrzewania). Dla każdej z nich ma ono zupełnie inny smak. Trudno jednak powiedzieć, żeby któraś była naprawdę szczęśliwa. Siostry bardzo różnią się od siebie. Każda jest wyzwoloną i upartą indywidu54

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Sana, stolica Jemenu, stała się przez rok domem dla przebojowej Amerykanki Jennifer Steil, która za punkt honoru postawiła sobie nauczyć dziennikarskich standardów pracowników „Yemen Observer” i, kierując redakcją, przyłączyć się do bitwy o demokrację w świecie arabskim. To był trudny, ale i owocny rok, przyniósł naukę jej zespołowi, ale i jej samej. Wiekowe miasto, jak głosi legenda, zostało założone przez biblijnego Noego i od jego czasów, jak mawiają miejscowi, niewiele się zmieniło. Jemeńskie społeczeństwo jest biedne i mocno związane z tradycją, zarówno pod względem zachowania, stylu bycia, jak i ubioru. „Znalazłam się w świecie sprzed kolorów i mody, w świecie sprzed kultu jednostki i sprzed śmierci Boga” – pisze Steil. Tak jak inne kobiety musiała się dostosować do tamtejszych zwyczajów: od stóp do głów ubrać się w czerń, zasłaniać twarz. Ale najbardziej raziło ją to, jak niski status w krajach muzułmańskich ma płeć piękna. Praca dziennikarki jest tu znacznie trudniejsza, kobieta ma mniej praw niż jej redakcyjny kolega, nie może np. samodzielnie przeprowadzić wywiadu z mężczyzną, nie mówiąc już o tym, że musi mieć pozwolenie od rodziny na wykonywanie zawodu.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Recenzje Jennifer Steil zachwyciło piękno „piernikowej” Sany, chłonęła jemeńską kulturę, na swojej drodze spotykała wspaniałych przewodników, walczyła z przeciwnościami, głównie kłodami, które rzucali jej mężczyźni. Praca zawodowa mocno zawładnęła jej życiem, gazecie, która była niemal tubą władzy, należało przywrócić dobre imię, wzbudzić zaufanie czytelnika, a dziennikarzy przekonać do obiektywizmu. „Rok w Jemenie” to prawdziwa i wciągająca historia, zaciekawia inną kulturą i rozbudza wyobraźnię. To przede wszystkim jednak opowieść o naturze i mechanizmach władzy oraz o dziennikarskiej wierności zasadom wolności i służbie prawdzie. (et) tłum. Tomasz Illg, Lambook, Kraków 2014, s. 480, ISBN 978-83-63531-03-4

Andrzej Panufnik

Autobiografia Jesienią 1990 roku, dzięki protekcji Bernarda Ładysza, Andrzej Panufnik udzielił mi krótkiego wywiadu dla śp. „Expressu Wieczornego”. Opowiadał, iż nieprzypadkowo zacumował w hotelu Victoria, gdyż w czasie okupacji w tym miejscu mieściła się Sztuka i Moda. Kawiarnia, gdzie wraz ze swym kolegą ze studiów – Witoldem Lutosławskim grywali podczas okupacji na cztery ręce (na dwu fortepianach). Przypominał prof. Aleksandra Gieysztora, z którym siedział w jednej ławce gimnazjalnej oraz Kazimierza Rudzkiego i Janusza Minkiewicza, kolegów z kolejnej szkoły. A także innego kumpla klasowego – Stanisława Dygata, z którego siostrą Danutą wyswatał Lutosławskiego, Żalił się, że nie znalazł choćby śladu po rodzinnej kamienicy przy ulicy księdza Skorupki. Przetrwała za to willa Szustra na Mokotowie, gdzie mieszkała jego babcia, spadkobierczyni tej zasłużonej rodziny. Ocalała też mogiła na Powązkach, kryjąca prochy rodziców, brata

i córeczki muzyka – owoc pierwszego małżeństwa z Irlandką Scarlett, którą u schyłku lat czterdziestych odbił Adolfowi Rudnickiemu. Ślubu nowożeńcom w USC przy Nowym Świecie udzielał Andrzej Roman, któremu z racji niesłusznego rodowodu uniemożliwiono w zenicie bierutowszczyzny pracę dziennikarską, więc jako prawnik z wykształcenia zatrudnił się jako „cywilny ksiądz”. Rodzina ojca autora „Autobiografii” wywodziła się ze szlachty podlaskiej, jego wujem był ceniony pisarz Wacław Gąsiorowski. Matka kompozytora miała korzenie angielsko-niemieckie (kuzynem Andrzeja był Jerzy Waldorff). Panufnik, mając lat 11, wstąpił do Konserwatorium Warszawskiego (łączącego wówczas naukę na wszystkich poziomach, od podstawowego po wyższy), jednak gdy po roku na egzaminie dostał ataku tremy, został relegowany za… brak talentu. Powrócił tam jako 17-latek. W tym wieku debiutował w kompozytorskim fachu. Jego melodia tak się spodobała Marianowi Hemarowi, że ów opatrzył ją słowami i włączył do rewii. Taka jest geneza „Ach, pardon” z repertuaru Adolfa Dymszy. Na prawykonanie piosenki – na scenie „Qui pro Quo”– Panufnika nie wpuszczono, gdyż był nieletni. Późniejszy szlagier – słynne „Warszawskie dzieci” – do tekstu Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego, też usłyszał dopiero jakiś czas po premierze, ponieważ w czasie Powstania Warszawskiego był pod miastem opiekując się schorowaną matką. Nie chcąc ulec socrealizmowi opracowywał dawną muzykę polską. Z czasem czuł się coraz bardziej osaczony przez komunę. Skorzystał więc z zaproszenia do Szwajcarii i w 1954 roku „wybrał wolność”. Osiadł w Anglii, gdzie po rozwodzie poślubił Brytyjkę Camillę i doczekał się dwójki dzieci. A także tytułu szlacheckiego za działalność kompozytorko-dyrygencką od królowej Elżbiety II. Tomasz Z. Z apert tłum. Beata Bolesławska-Lewandowska, Marta Glińska, Marginesy, Warszawa 2014, s. 400, ISBN 978-83-63656-53-9

Biznesplan Pytania i odpowiedzi Tomasz Hermaniuk Cena: 46 z¨

W prezentowanej publikacji autor przedstawia od strony praktycznej proces tworzenia biznesplanu dla dowolnej organizacji gospodarczej. Nowatorską formułą książki jest jej układ składający się z pytań i odpowiedzi. Są to pytania, które najczęściej zadają sobie osoby po raz pierwszy przystępujące do samodzielnego tworzenia biznesplanu. Książka została nominowana do corocznej Nagrody „Economicus” dla najlepszej książki o tematyce ekonomiczno-biznesowej. Konkurs jest organizowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” pod patronatem Narodowego Banku Polskiego. Polecamy

Difin Spółka Akcyjna, ul. Kostrzewskiego 1, 00−768 Warszawa tel. 22 851 45 61 wew. 110, 111, fax 22 841 98 91, www.difin.pl, e−mail: handlowy@difin.pl

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Księgarnia internetowa

www.ksiegarnia.difin.pl k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

55


Recenzje Valerie Lawson

To ona napisała Mary Poppins Przygody Mary Poppins, niezwykłej niani, miały swój początek w czasach dzieciństwa Pameli Travers – powstały z jej samotności jako małej dziewczynki, ze snów na jawie, z charakteru jej dominujących, stryjecznych babek, z jej zasad życiowych, z jej miłości do AE czyli Georga Russella i tajemnic tworzenia, jakie od niego usłyszała, i tego, co wyczytała w wierszach Yeatsa i Blake’a, z kolejnych panów Banksów. Bo Pamela Travers przez większość swojego życia szukała swojego pana Banksa. Ta książka to niezwykła podróż, która pozwala poznać nie tylko twórczynię Mary Poppins, ale też jej otoczenie. Ludzi, którzy mieli przeogromny wpływ na rozwój literacki i duchowy poetki, a później pisarki, kobiety niezwykle samodzielnej i odważnej jak na swoje czasy. Zainteresowanie Pameli Travers teozofią, czyli mieszanką orientalizmu, filozofii hinduistycznej i okultyzmu, znajduje miejsce w jej twórczości. Jej ojciec duchowy George Russell, określał ją jako „błyskotliwie niebezpieczną”. To również on namawiał Pamelę, żeby napisała opowieść, w której wykorzystałaby całą swoją bujną wyobraźnię. Książka Valerie Lawson to nie jest zwykła biografia, to podróż przez kilka państw i miejsc, które Pamela odwiedza, z którymi jest związana emocjonalnie, które mają wpływ na jej rozwój. To głębokie spojrzenie na możliwości człowieka, to książka o poszukiwaniu, o dotarciu do pewnej granicy, po prostu bardzo ciekawa publikacja, z którą spędzony czas na pewno nie będzie czasem straconym. „Codzienne życie jest cudem” – taką teorię wyznawała Pamela i kiedy ruszyła disnejowska machina wokół Mary Poppins, napisała do autorów scenariusza, żeby nie pokazali bohaterki jako „chłopczycy” czy zwykłej służącej, bo co wtedy stanie się z magią? Właśnie prostota Mary, jej stosowność zachowania, bez odrobiny zawadiackości, jej spokój i opanowanie w trakcie najbardziej nieprawdopodobnych przygód sprawi, że film będzie śmieszny. Disney wysłał do niej depeszę, że zgodzi się na dwie sugestie, jeśli ją to uszczęśliwi. Nie zdradzę, jakie to sugestie, ale na pewno miały ogromny wpływ na całokształt filmu i na późniejszy jego sukces. „Mary Poppins” była jedną z kilku książek napisanych przez Pamelę Travers, ale na pewno tą, która zdominowała jej życie, a może także zapewniła jej dostatek. Wyniesiona jednak z dzieciństwa niepewność powodowała, że ciągle poszukiwała swojego guru. A przecież, gdyby wierzyła w siebie i uważniej przeczytała własne książki, zrozumiałaby, że dawno osiągnęła wewnętrzny spokój, a to, co przeszkadzało jej żyć, to tylko złe przyzwyczajenia, które bywają gorsze od natrętnej muchy. Nikt jej jednak tego nie uzmysłowił. Małgorzata Berwid tłum. Bogumiła Nawrot, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2014, s. 440,

z rozdziałów poświęcony jest cudowi, który zdecydował o Jego kanonizacji. Poza tym autor nie omieszka przy każdej okazji fascynująco opowiadać o niezwykłości Jana Pawła II, który dzierżąc papieską władzę, po raz pierwszy w historii zerwał z protokołem papieskim w przeróżnych sytuacjach danej mu posługi. Zrezygnował chociażby z lektyki, której używali wszyscy papieże od tysiąca pięciuset lat. Zamiast być noszonym ponad głowami wiernych, podchodził do nich, rozmawiał, błogosławił, a nawet przytulał. „ Ten człowiek – pisze Andreas Englisch – nie chciał niczego dla siebie, nie pragnął żadnych przywilejów i żadnych luksusów. Meble w apartamencie papieskim stały tam już za Pawła VI, Wojtyła wzbraniał się przed kupnem nowych, choć te były już stare i sfatygowane. Jego sutanna była w wielu miejscach pocerowana, nosił niezbyt markowe buty, a na nadgarstku tani zegarek. Po drodze do kaplicy zauważyłem maszynę do pisania, której najwyraźniej używał. Była tak stara, że każde rzymskie biuro już dawno wyrzuciłoby ją na złom. Ten papież chciał dawać, nie brać’’. Pozycja napisana jest żywym i barwnym językiem, czyta się ją jednym tchem, w dodatku wzbogacona jest interesującymi fotografiami. (br) tłum. Paulina Filippi-Lechowska, Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s.320, ISBN 978-83277-0010-0

Jacek Święcicki

Jan XXIII. Wypróbowany święty Angelo Roncalli, który został papieżem Janem XXIII, w liście do swojej bratanicy Henryki (młodej zakonnicy) napisał: „Świętość nie polega na umartwieniach i na dziwacznych praktykach, ale na poszukiwaniu we wszystkim woli Pana, na posłuszeństwie, na łagodności”. Natomiast w „Dzienniku duszy” stwierdził: „Świętość świętych nie polega na zdumiewających wydarzeniach, ale na małych rzeczach, które w oczach świata wydają się błahostkami”. Roncalli pochodził z wielodzietnej włoskiej rodziny, prowadził zwyczajne życie kapłańskie i biskupie, co nie oznacza, że bezproblemowe. Wielokrotnie stawał przed rozwiązaniem trudnych, choć całkiem prozaicznych problemów. Pracował przez wiele lat jako wizytator apostolski w Bułgarii, Turcji i Grecji, a także w Paryżu. W 1953 roku zostaje mianowany kardynałem i zaraz potem patriarchą weneckim. Daje się poznać jako promotor kultury i oddany wiernym duszpasterz. Pięć lat później wybrano go na papieża. To on jako Jan XXIII zwołuje sobór powszechny dla całego Kościoła, któremu nadaje charakter duszpastersko-ekumeniczny. Umiera w 1963 roku. Jacek Święcicki napisał bardzo ciekawą książkę o dobrym człowieku, który zostawił po sobie wiele śladów, świadczących o jego cichej, żmudnej często i wydawać by się mogło mało docenionej, w niektórych etapach jego życia, pracy. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s.236, ISBN 978-83-277-0092-6

ISBN 978-83-63656-37-9

Kard. Luis Antonio Gokim Tagle

Ludzie Wielkiej Nocy

religia Andreas Englisch

Uzdrowiciel. Cuda świętego Jana Pawła II Autor dotrzymał słowa, obiecanego Joaquinowi Navarro-Vallsowi, rzecznikowi prasowemu Stolicy Apostolskiej w Watykanie. Nie upowszechnił wcześniej wiedzy o nadprzyrodzonych zjawiskach, których był świadkiem w ciągu dwudziestu lat pracy w charakterze korespondenta watykańskiego. Towarzyszył Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II m.in. w rozlicznych podróżach, toteż widział jak papież pracuje, kiedy się modli, jak spędza czas, z kim się spotyka. Dotrzymał obietnicy aż do teraz, gdy wierni na całym świecie dziękują za kanonizację papieża Polaka. Cóż to za książka? Informuje o licznych uzdrowieniach, jakie wydarzyły się za przyczyną modlitwy wstawienniczej Jana Pawła II, zaś jeden 56

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Arcybiskup Manili to jeden z najciekawszych współczesnych hierarchów. Słynie z uśmiechu, bezpośredniości, prostoty. Nazwany jest też „Wojtyłą Azji”. Prezentowana książka to zbiór jego refleksji, w których ukazuje bliski mu ideał Kościoła – wspólnoty, upominając się przy tym o większą wiarę w Zmartwychwstanie. Podaje przykłady, jak to czynić. Przede wszystkim stawia na budowanie żywej wspólnoty chrześcijan, która jest znakiem wiary. Żyjemy – mówi Tagle – w czasach pełnym znaków rozpaczy (m.in. rośnie liczba ludzi samotnych, odizolowanych, zmarginalizowanych i odrzuconych), a wydarzenie Wielkiej Nocy, czyli tryumf Jezusa nad grzechem i śmiercią, otwiera przed człowiekiem nową przestrzeń życia: „Mamy nadzieję, że jako ludzie Wielkiej Nocy możemy dzielić się światłem, rozpraszając mrok wyobcowania, który ogarnął świat. Wiara w zmartwychwstałego Pana może być źródłem siły, dynamizującym życie wspólnoty. W istocie wspólnota pierwszych

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Recenzje chrześcijan narodziła się z wiary w Chrystusa zmartwychwstałego”. W swoich rozważaniach kard. Tagle przedstawia wizję Kościoła bliskiego ludziom, budującego autentyczne więzy, bazującego na ludzkiej przyjaźni, solidarności, wrażliwości na ludzką biedę. Książka stanowi piękne, proste świadectwo biskupa o gorącym sercu. (br)

Albert Vela

Pod skrzydłami aniołów Pięknie wydana książka o charakterze albumu, wzbogaconego ilustracjami najwspanialszych zabytkowych fresków, rzeźb, obrazów sztuki sakralnej, pochodzących z zabytkowego kompleksu bazyliki św. Antoniego w Padwie. Na każdy dzień proponowana jest krótka anielska refleksja, cytat, myśl autorstwa wielu znanych pisarzy, papieży, mistyków, ojców Kościoła czy Ewangelistów. Zwrócić można też uwagę na obfitą obecność tekstów św. Jana Pawła II. Jest to zatem „prawdziwa katecheza o aniołach”, gdzie widnieją dzieła Altichiera z Zevio, Stefana z Ferrary, Donatella, Bartolomea Bellano, Pietra Liberiego i wielu jeszcze innych artystów. Książka polecana nie tylko zainteresowanym tematyką, może być oryginalnym prezentem. (br) tłum. Krystyna Kozak, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014,s. 420, ISBN 978-83-7660-978-2

Joanna Wilkońska

Święty Jan Paweł II. Historia życia Książka autorstwa Joanny Wilkońskiej przedstawia drogę życia Karola Wojtyły. Składa się ona z pięciu części, które jasno, zwięźle i przystępnie informują czytelnika o kolejnych etapach jego życia. Czytelnik zatem dowiaduje się o dzieciństwie, latach młodzieńczych, o odkrywaniu własnego powołania oraz o późniejszej posłudze biskupa Krakowa i Rzymu (część I „Karol Wojtyła”). Kolejna część książki „Z życia Ojca Świętego” zawiera informacje, które odnoszą się do papieskiego posługiwania, od momentu wyboru na Stolicę Piotrową do pogrzebu. Tytuły części III i IV – „Z pielgrzymek Jana Pawła II po świecie” i „Pielgrzymki do Polski”, mówią same za siebie. W epilogu znajdziemy zapis wydarzeń, jakie miały miejsce po śmierci Jana Pawła II oraz wspomnienia znanych osób o papieżu. Ponadto w rozdziale tym mieści się Testament Jana Pawła II, opisy licznych uzdrowień sprzed i po śmierci, informacje, dotyczące procesu beatyfikacji oraz kanonizacji. Historia życia Ojca Świętego, przeplatana jest jego osobistymi wspomnieniami, wypowiedziami przyjaciół, listami, świadectwami, a także licznymi anegdotami. Ciekawa książka, rzetelnie zebrany materiał dokumentalny i ilustracyjny. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 438, ISBN 978-83-277-0065-0

Historia Paulina Sołowianiuk

Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej

Oskar Wojnowski, Jan Starża-Dzierzbicki, Wacław Pyfello, Józef Marcinkowski, Franciszek Prengel, Prosper Szmurło, Jan Guzik, Teofil Modrzejewski, Włodzimierz Badmajew i – last but not least – Stefan Ossowiecki – to persony znaczące w sferze rodzimej ezoteryki, którą pod mikroskop wzięła najurodziwsza iskrzana autorka obecnej doby. Paulina Sołowianiuk już drugą książkę z Warszawą w tle napisała z perspektywy Oslo. Dwa lata temu Iskry opublikowały jej równie zajmującą biografię egerii cyganerii literackiej międzywojnia Izabeli Czajki (de domo Szwarc, primo voto Hertz, secundo Gelbard, tertio Stachowicz). Widać kraina fiordów sprzyja piśmiennictwu. Bo, że muzyce, przekonał dobitnie Witold Lutosławski – w latach 70. i 80. przez kilka miesięcy w roku komponujący w norweskiej hutte (szałasie z kominkiem, ale i prądem) należącym do b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Uwierz w ducha

–  Wierzy pani w życie pozagrobowe? –  Trudno jest nie wierzyć, przyjąć, że nasz byt był bez znaczenia, skoro zasłużył na definitywny koniec. Większość z nas liczy chyba na jakąś kontynuację, obojętnie w jakiej formie. Coraz trudniej jest nam jednak określić, czym miałby być taki „ciąg dalszy”. Nie ufamy założeniom religii, nie godzimy się na indoktrynację, z drugiej strony brak nam ciekawości i woli, by duchową pustkę zapełnić materiałem wysokiej jakości. W efekcie wierzymy we wszystko i w nic. Ja nie jestem tu wyjątkiem. „Jasnowidz w salonie…” nie mierzy się bynajmniej z pytaniem, co czeka człowieka po śmierci. Ilustruje za to heroizm szukania prawdy o sprawach ostatecznych w dwudziestoleciu międzywojennym. Nowożytny spirytyzm, którego intensywny rozwój przypadł na drugą połowę XIX wieku zyskał wtedy poplecznika w powszechnym zainteresowaniu możliwościami ludzkiej psychiki i w ezoteryce. Wszelkie kurioza badano narzędziami wypracowanymi przez naukę. Choć dziś trudno w to uwierzyć, na rozwój tej dziedziny ówczesnej rzeczywistości wpłynęły elity. Trend przetrwał również wybuch wojny, gdyż osoby o rzekomych zdolnościach parapsychicznych zaczęto wykorzystywać do poszukiwania i odkrywania losów zaginionych, a w przepowiedniach szukano nadziei na zakończenie wojny. –  Palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie dzierżył Stefan Ossowiecki… –  Pochodził z dalekich Kresów Wschodnich. Większość życia spędził w Moskwie i mówił fatalną polszczyzną. Z zawodu był chemikiem. Przejawiał niezwykle zdolności metapsychiczne, które dziś nazwalibyśmy paranormalnymi. W latach młodzieńczych jego specjalnością była telekineza, później jasnowidzenie. Nie dziwi wiec fakt, ze zawsze otaczali go przyjaciele, w tym arystokracja, a także wianuszek kobiet. W roku 1918 osiadł w Warszawie. –  Największa jego zawodowa porażka wiąże się z pewnym generałem… –  Zaginięcie Włodzimierza Zagórskiego jest jedną z największych zagadek dwudziestolecia międzywojennego. Do dziś nierozwikłaną. Winą za zniknięcie generała obarczano ludzi Piłsudskiego, tymczasem Ossowiecki był serdecznym znajomym Marszalka. Do dziś nie wiadomo, czy milczenie jasnowidza było porażką, czy celowym działaniem mającym na celu bądź to ochronę obozu sanacji, bądź własnej skóry. –  W 1939 roku Ossowieckiemu zamknął usta kolejny marszałek… –  Jeśli wierzyć relacjom świadków, np. Jerzego Jacyny czy Janusza T. Dybowskiego, Ossowiecki przepowiedział wybuch II wojny światowej. Do opinii publicznej podawał jednak informację, że w jego mniemaniu w burzliwym roku 1939 Polska będzie ostoją spokoju i krajem dobrobytu. Podobno sam Edward Rydz-Śmigły dostał od Ossowieckiego słowo honoru, że informacja o spodziewanym wybuchu wojny nie ujrzy światła dziennego. –  Gros jasnowidzów zginęła tragicznie podczas II wojny światowej, co podważa wiarę w ich prorocze zdolności… –  Albo stawia nam pytanie, czy należy ingerować w swój los? Bądź też: czy jesteśmy w stanie na swój los w jakikolwiek sposób wpłynąć? Rozmawiał Tomasz Z. Z apert fot. archiwum

tłum. Marek Chojnacki, Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 194, ISBN 978-83-7767-893-0

Rozmowa z Pauliną Sołowianiuk

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

57


Recenzje pasierba, a ostatnio potwierdził to inny polski muzyk osiadły w ojczyźnie Dagny Przybyszewskiej – Zbyszek Ładysz. Jego zjawiskowy compact „Biopolarity” to muzyczna sensacja na rynku jazz-rocka AD 2014. Obecnie spirytyzm i paranormalność traktuje się z przymrużeniem oka, drzewiej było zgoła inaczej, o czym przekonują liczne przykłady przytoczone przez autorkę. Animatorem zjawisk nadprzyrodzonych nierzadko bywała elita intelektualna. Artyści, politycy, wojskowi, ziemianie, fabrykanci. Słowem osoby kształtujące oblicze II RP, zgodnie z duchem, do którego tak bardzo dziś tęsknimy. Czy komuś uda się go przywołać? (to-rt) Iskry, Warszawa 2014, s. 216, ISBN 978-83-244-0358-5

Jonathan Walker

III wojna światowa. Tajny plan wyrwania Polski z rąk Stalina

dę? Czy rzeczywiście fanatycznie wierzył w nieomylność Hitlera, czy jedynie wykorzystywał jego ideologię do własnych celów? Dlaczego popełnił samobójstwo, choć wcześniej sam zgłosił się do aliantów? Autor wnikliwie szuka odpowiedzi na te kwestie, dokumentując badania opiniami psychiatrów i psychologów oraz relacjami najbliższych współpracowników Himmlera. Jednocześnie dogłębnie analizuje narodowy socjalizm, jego struktury organizacyjne i wpływ na bieg wydarzeń i historię Trzeciej Rzeszy. W tle tej niebywale szczegółowej biografii pojawia się niezwykłe i jakże ważne dla Europy i świata pierwsze półwiecze XX wieku. Zamienione przez Himmlera w buchalterię śmierci – wykazy, plany, wykresy. I fantazje. Od nowej, antychrześcijańskiej religii, przez ideał teutońskiej rasy, przestrzeń życiową na Wschodzie, po plany komór gazowych i krematoriów. Rejestry wymordowanych narodów i ras. Nieludzki cynizm i chłód. Tomasz Z. Z apert tłum. Sebastian Szymański, Jarosław Skowroński, Prószynski i S-ka, Warszawa 2014, s. 960,

Temat poruszony przez autora tej książki przez dekady istniał jedynie w wyobraźni. Zaprzeczano, by Anglicy czy Amerykanie rozważali po pokonaniu III Rzeszy konflikt zbrojny z Sowietami. A przecież na nim właśnie budowała swe koncepcje polityczne znaczna część naszej emigracji. Na niego czekali Żołnierze Wyklęci. Z nim też łączył nadzieje na wolność i niezawisłość gros Polaków. „Jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa, jedna bomba, ale silna powrócimy i do Wilna” szeptano – bo UB nie miało poczucia humoru – po kątach w Polsce drugiej połowy lat czterdziestych ubiegłego wieku. Tymczasem okazuje się, ze Winston Churchill (a potem Clement Atlee) i Harry Truman rzeczywiście dopuszczali ewentualność wojny ze Stalinem. „Rozpętacie kolejną wojnę, zginie 25 milionów ludzi. Ale was to nie obchodzi!” – wrzeszczał na Mikołajczyka brytyjski premier jesienią 1944 roku. Ale wkrótce zlecił przygotowanie tajnego planu ataku na Sowietów. Odkrycie go przez Stalina oznaczałoby dla Polski wcielenie w skład sowieckiego imperium. W przypominającej szpiegowski thriller książce Jonathan Walker ujawnia po raz pierwszy sekrety brytyjskich archiwów. I odpowiada na następujące kwestie: 1. Jak blisko niewyobrażalnej wojny byliśmy w lecie 1945 roku? Odpowiedź na nie brzmi: dosyć daleko, bo Zachód miał dość wojny i nie traktował Stalina jako zbrodniarza, a komunizm uważał za ciekawy, choć nieudany, eksperyment ideologiczny. 2. Czy Polacy byliby w stanie walczyć ramię w ramię z nazistami przeciw Armii Czerwonej? Raczej tak, zwłaszcza kresowiacy z armii Andersa, bo przecież połowa Polski padła łupem Sowietów. Ponadto żołnierzy obowiązuje dyscyplina, podlegają rozkazom dowództwa. 3. Jak potoczyłby się los Polski, gdybyśmy tę wojnę wygrali? Znacznie lepiej niż w rzeczywistości. Odzyskalibyśmy Kresy Wschodnie, utrzymując Pomorze Gdańskie, Warmię, Mazury i obwód kaliningradzki (podzielony z Litwą), a może i granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej – gdyż Wielkiej Brytanii, Francji i USA zależałoby na ograniczeniu roli Niemiec w nowej Europie. W sumie wizja kusząca, choć – jak podkreśla autor – okupiona milionowymi stratami w ludziach. Bo w zwyciężeniu Sowietów zapewne pomogłyby bomby atomowe. (to-rt)

ISBN 978-83-7839-746-5

tłum. Łukasz Witczak, Znak, Kraków 2014, s. 280, ISBN 978-83-240-3003-3

Warbook, Ustroń 2014, s. 374, ISBN 798-83-64523-00-7

Peter Longerich

Jon Lee Anderson

Bohater – czy raczej antybohater – tej skrupulatnie udokumentowanej monografii jednym podpisem decydował o życiu lub śmierci milionów. Z dalekim od nordyckiego ideału wyglądem podrzędnego urzędniczyny stworzył rzekomą elitę rasową, którą miało być SS. Zabiegał o czystość moralną Niemców, a sam miał dziecko z własną sekretarką. Stworzył obozy zagłady, zaś jednocześnie był miłym, kulturalnym mężczyzną, nigdy nie podnoszącym głosu. Prawdopodobnie wiedział o planach zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu, lecz wobec fiaska operacji Walkiria kazał tropić i likwidować zamieszanych w spisek. Himmler do dziś kojarzy się z bezwzględną machiną policji politycznej, ludobójstwem i eksperymentami medycznymi na ludziach. Jaki był napraw-

Mimo względnego pokoju na świecie, sporo jest jeszcze miejsc na globie, w których plemiona, grupy etniczne czy narodowościowe walczą o oficjalne uznanie ich przynależności do konkretnego państwa czy oddanie zabranych im terenów lub praw. Światowe media chętnie pokazują te konflikty: partyzanci dysponujący skromnymi środkami obrony/ataku stający do walki przeciwko siłom rządowym wyposażonym w całą paletę narzędzi ucisku, to przecież atrakcyjny temat dla gazet czy stacji telewizyjnych. Tematyka ta nie jest obca również Jonowi Lee Andersonowi. Jego „Partyzanci” to reportaż będący efektem trzyletniej podróży amerykańskiego dziennikarza do miejsc ogarniętych walkami partyzanckimi, w których nieregularne wojsko, ludność od kilku, często kilkudziesięciu lat prowadzą wojny z okupantami czy najeźdźcami o „sprawiedliwość, pieniądze i boga”. Dziennikarz przyjrzał

Himmler. Buchalter śmierci

58

b i b l i o t e k a

a n a l i z

reportaż Władysław Wilk

Dziennik snajpera Władysław Wilk to polski saper, który w połowie lat 90. ubiegłego wieku przyłączył się do czeczeńskich separatystów walczących o niepodległość z rosyjskimi wojskami federalnymi w ramach pierwszej wojny czeczeńskiej. W dzienniku dokumentuje ostatnie dwa miesiące walk, które spędził na froncie pod Szatoj w górach Kaukazu. Wilk bardzo skrupulatnie odtwarza wydarzenia letnich miesięcy AD 1996 jakie rozgrywały się na terenach nieuznawanej przez Rosjan Republiki Czeczeńskiej. Na kartach książki odnotowuje nie tylko najważniejsze dla konfliktu daty, dowódców czy walki, ale szczegółowo opisuje trudy wojennego życia, współtowarzyszy broni, arsenał broni jakim dysponowały walczące strony, a nawet piękne acz niebezpieczne w warunkach wojennych kaukaskie góry. Co widzi czytelnik mający rzadką okazję spojrzeć na konflikt zbrojny z najbliższej możliwej perspektywy? Żołnierzy, partyzantów, których na front przygnały różne życiowe powody; wojenną rzeczywistość pełną niebezpieczeństw wynikających często również z prozaicznych problemów związanych na przykład z trudnościami w zaopatrzeniu; konflikty między żołnierzami jednej jednostki będące efektem różnic pokoleniowych czy odmiennych postaw życiowych, wreszcie śmierć i zniszczenie ukazane w brutalny, naturalistyczny sposób. Autor nie ucieka też od rozważań na tematy zasadnicze: refleksje na temat sensu wojny często dają asumpt do rozważań o celu ludzkiej egzystencji i istocie człowieczeństwa. Jak się okazuje, wojenna perspektywa zmienia sposób postrzegania tych kwestii, ale niekoniecznie daje odpowiedź na najbardziej nurtujące każdego człowieka pytania. (mm)

Partyzanci

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Recenzje się bliżej konfliktom prowadzonym przez mudżahedinów w Afganistanie, Front Wyzwolenia Narodowego w Salwadorze, Karenów w Birmie, front Polisario na Saharze Zachodniej i grupę Palestyńczyków walczących przeciw Izraelowi w Strefie Gazy. Historia i przebieg tych konfliktów stanowią w książce punkt wyjścia do rozważań nad samymi partyzantami. Autor przyglądając się z bliska walczącym żołnierzom zastanawia się kim są ludzie, którzy nieraz całe życie poświęcają walce o swoje prawa i miejsce na ziemi, jakie są ich cele, jaki sens nadają swoim działaniom, wreszcie – jaką widzą dla siebie przyszłość. Jak łatwo się domyślić, bez względu na szerokość geograficzną pod jaką konflikt się rozgrywa, dominującym pragnieniem są marzenia o wolności i normalnym życiu. Banalne, ale jakże cenne dla kogoś, kto musi o nie walczyć. (mm)

biet. A oprócz tego absurdalne przepisy typu zakaz przytulania się czy poniżająca rewizja osobista po odwiedzinach. Piper doskwiera tęsknota za bliskimi, ale daje radę. Znalazła się wśród kobiet w podobnej sytuacji. Nawiązała przyjaźnie, niektóre bardzo trwałe. W „Dziewczynach z Danbury” opowiedziała o nadużyciach strażników, bezduszności administracji i wadach systemu, który wypuszczone na wolność kobiety pozostawia samym sobie, gdy większość z nich jest kompletnie nieprzygotowana do samodzielnego życia. To opowieść o sile i determinacji, o kobiecej solidarności i wsparciu. A także o przemianie, do której nieuchronnie dochodzi w takich warunkach. Mimo poważnego tematu książka napisana została w lekkim stylu i z dużym poczuciem humoru. W ubiegłym roku na jej podstawie powstał serial „Orange Is the New Black” w reżyserii samej Jodie Foster. (hab)

tłum. Barbara Kopeć-Umiastowska, Wielka Litera, Warszawa 2013, s. 334,

tłum. Mateusz Fafiński, Replika, Poznań 2014, s. 360, ISBN 978-83-7674-193-2

ISBN 978-83-64142-11-6

Literatura faktu Martha Gellhorn

Martha Gellhorn była jedną z bardziej znanych dziennikarek, pisarek i korespondentek wojennych XX w. Z racji wykonywanych zawodów przez ponad sześćdziesiąt lat zjeździła niemal cały glob, dokumentując najważniejsze wydarzenia polityczne na świecie. Praca – mimo że chwilami niebezpieczna – sprawiała jej satysfakcję przede wszystkim z racji częstych podróży. Gellhorn, którą już od małego pociągało bycie w drodze i odkrywanie nieznanych lądów, zwiedziła łącznie ponad pięćdziesiąt krajów, wysp i krain (liczba nie obejmuje miejsc, w których była za krótko, by je wystarczająco poznać). Idąc za przykładem znanych podróżników postanowiła opublikować swoje wspomnienia z wojaży. Miast jednak rozpisywać się na temat pozytywnych aspektów podróżowania, na kartach książki uwieczniła te najbardziej przerażające i najstraszniejsze wyjazdy, skupiając się na opisywaniu niedogodności, barier w poznawaniu nowych miejsc czy ludzi. Jak się okazuje, nawet najlepiej zapowiadającą się podróż potrafią zamienić w horror nie tylko fatalne warunki atmosferyczne czy niedogodności związane z transportem, komunikacją, ale i zderzenie z obcą kulturą czy odmienną mentalnością, jak to miało miejsce w przypadku podróży do Afryki (w której autorka miała nadzieję zrozumieć naturę mieszkańców Czarnego Lądu) czy do Moskwy (w której poza spotkaniem z wybitną pisarką zobaczyła na własne oczy niemal wszystkie absurdy totalitarnego państwa). Bez względu jednak na to, jakiego rodzaju trudności towarzyszą naszym wojażom, prawdziwi podróżnicy nigdy nie tracą chęci do odkrywania świata, w stałej nadziei, że czekają ich następne wyprawy. (mm) tłum. Justyna Grzegorczyk, Zysk i S-ka, Poznań 2013, s. 368, ISBN 978-83-7785-345-0

Piper Kerman

Dziewczyny z Danbury

Gdy 25 lat temu u Penny Brohn zdiagnozowano nowotwór, zapytała: „Czy jest coś, co mogę zrobić, by zwiększyć moje szanse na zdrowie?”. Poszukiwanie odpowiedzi zaprowadziło ją i jej przyjaciółkę do ufundowania organizacji znanej dziś jako Penny Brohn Cancer Care. Ich filozofią było, by w radzeniu sobie z rakiem stosować podejście holistyczne, widzieć całego człowieka – i ten cel przyświeca im do dziś. Zdrowe żywienie pomaga – to prosty i skuteczny sposób, by wzmocnić naturalne siły obronne organizmu w walce z nowotworem. Badania naukowe dowodzą, że to, co jecie, może zarówno chronić przed nowotworem, jak i wywierać zdecydowany wpływ przed, w trakcie i po terapii. Zdrowe odżywianie to także styl życia. Odgrywa ogromną rolę, gdy żyjemy z nowotworem. We własnym ciele lub we własnym domu. Niedawno przekonałam się, ile pysznego soku dostarcza surowy brokuł (wcześniej nie przepadałam za tym warzywem). Pyszne placuszki z kaszy jaglanej można zrobić na żółto – z kurkumą, która stymuluje obumieranie komórek rakowych. Bardzo pomocna w dobieraniu składników jest tabela na początku książki, w której znalazłam listę warzyw, owoców, przypraw itd. oraz opisane ich właściwości zdrowotne. Smakowity kurczak smażony z nerkowcami, krewetki po sycylijsku, a na deser batony kakaowe z daktylami… Brzmi wspaniale, prawda? Ciastka migdałowe z imbirem i czekoladą pomagają zwalczać nudności, kokosowy pudding ryżowy pomoże na problemy trawienne, batoniki z nerkowców i ziaren poprawią apetyt… Znajdziemy tu przepisy na potrawy, które obfitują w składniki odżywcze i są łatwostrawne, ale też dostarczają energii na cały dzień. To źródło inspiracji i praktycznych informacji żywieniowych, które mogą zwiększyć szanse na zdrowie. Podstawowym krokiem do tego, by ciało stało się środowiskiem mniej przyjaznym dla nowotworów, jest więc wsparcie układu odpornościowego. Jedzmy więcej żywności prostej, przede wszystkim warzyw i owoców, a mniej produktów przetworzonych! I unikajmy cukru! (hab) tłum. Ewa Kapilewicz, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 162, ISBN 978-83-7778-320-7

Za błędy młodości trzeba zapłacić. Czasem odbijają się czkawką, a czasem więzieniem. Piper bawiła się w przemyt narkotyków. Była młoda, głupia, zakochana… Wkrótce dorosła, skończyła studia, znalazła pracę, zaręczyła się. A pewnego dnia zapukali do jej drzwi agenci federalni z aktem oskarżenia. O Piper upomniała się Temida, która uznała, że na karę i nauczkę nigdy nie jest za późno… Od wyroku sądowego do więzienia wiedzie daleka droga. Piper czekała pięć lat (!) na odsiadkę. Miała czas, żeby sobie wyobrazić, co ją czeka, ale gdy w końcu trafiła do federalnego więzienia dla kobiet w Danbury, w stanie Connecticut, rzeczywistość przerosła jej wyobrażenia. Za kratkami spędziła piętnaście miesięcy. Pierwsze zaskoczenie – pracujące więźniarki jeżdżą poza mury więzienia i nikt ich nie pilnuje. Po drugie – więzienny salon fryzjerski, sala kinowa, zajęcia jogi, nieźle zaopatrzony sklep, pieczenie sernika w… mikrofalówce oraz godna podziwu zaradność i pomysłowość koa n a l i z

Penny Brohn, Cancer Care i Christine Bailey

Zdrowe odżywianie w chorobie nowotworowej

Podróże z nim i samotnie

b i b l i o t e k a

Poradniki

p r z e d s t a w i a

Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 216, ISBN978-83-7767-985-2

Literaturoznawstwo

Paweł Dunin-Wąsowicz

Fantastyczny Kraków Paweł Dunin-Wąsowicz kilka lat po znakomitej „Warszawie fantastycznej” wydał podobną książkę o Krakowie. Jest to przewodnik po literackich – we wszelkich fantastycznych konwencjach – wyobrażeniach naszej pierwszej stolicy, nie tylko bardzo pieczołowicie i z wielkim znawstwem opracowany, ale i świetnie napisany, pozwalający czytelnikowi znakomicie bawić się przeglądem zarówno dobrej, jak •

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

59


Recenzje

Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2013, s. 200 + 8 il., 39 zł, ISBN 978-83-63631-88-8

Teresa Dąbrowska

Warszawa literacka lat międzywojennych Miasta opisanego w tej książce już nie ma. Silnie poranione bombami we wrześniu 1939 roku, zrujnowane w okresie Powstanie Warszawskiego, zostało ostatecznie unicestwione przez Biuro Odbudowy Stolicy, kreujące na gruzach nową, socrealistyczną, metropolię. Po syrenim grodzie, na wyrost nazywanym w II RP Paryżem Północy tudzież Wschodu, pozostało tyle, co kot napłakał. Niemniej pośród nielicznych ocalałych budowli autorka odnajduje te związane z rodzimym piśmiennictwem. Na przykład ocalały stołeczne adresy Bolesława Leśmiana i Stanisława Ignacego Witkiewicza – odpowiednio – ulice Marszałkowska na przeciwko Litewskiej oraz Bracka, obok Domu Handlowego Braci Jabłkowskich. Jest też lokum Marii Dąbrowskiej, dziś muzeum pisarki, przy Polnej – vis a vis jest zmodernizowany w tym stuleciu bazar. A także izba pamięci Andrzeja Struga (parzysta strona alei Niepodległości, przy Trasie Łazienkowskiej). Czy dom, w którym mieszkał Witold Gombrowicz, przy Chocimskiej. W ilustrowanym przewodniku – którego rangę obniżają niestety lapsusy (ulica Nowowiniarska zamiast Nowiniarska czy Andrzej Domagalik zamiast Domalik), podano też inne stołeczne miejsca związane z 16 literatami opisanymi przez Teresę Dąbrowską. Wędrówka takim prozatorskim – albo poetyckim – szlakiem to doskonała propozycja na rodzinny spacer. Nie tylko weekendowy. Czekam na ciąg dalszy publikacji, dotyczący też autorów okupacyjnych oraz tych z czasów PRL-u. (to-rt) Bellona, Warszawa 2014, s. 300, ISBN 978-83-11-13068-5

Rozmowa z Teresą Dąbrowską

Adresy piórem zapisane –  Skąd u pani wzięła się znajomość literackiej topografii Warszawy? –  Jestem przewodnikiem miejskim od pięciu lat. Miałam kilkakrotnie spacery o tematyce literackiej dla warszawiaków. Wchodziliśmy do muzeów mokotowskich: Muzeum Andrzeja Struga w al. Niepodległości i Muzeum Marii Dąbrowskiej na ul. Polnej. Były też autorskie spacery literackie na ul. Nowowiejskiej o Przybyszewskim, na ul. Marszałkowskiej o Leśmianie czy na Chocimskiej parokrotnie spacer o Gombrowiczu. Poczułam chęć utrwalenia tych varsavianów pisarskich. –  W Warszawie adresy związane z pisarzami międzywojnia są raczej wirtualne, niż rzeczywiste… –  Niemniej istnieją w pamięci ludzi. Stąd tablice pamiątkowe na domach czy nazwa luksusowego domu towarowego Vitkac na ulicy Brackiej. Koncentrowałam się na tym, co przetrwało. Dla mnie ta książka jest osobistym dopełnieniem tradycji Warszawy. Mamy przecież trasę literacką „Lalki” Bolesława Prusa. –  Czy mieszkanie którejś z szesnastu postaci opisanych w książce pozostało w rękach jej spadkobierców? –  Niestety te adresy nie są już zazwyczaj związane z rodzinami nieżyjących literatów. Nieżyjąca już pani Nelly Strugowa upamiętniła pamięć męża. Tak jak chciała, pod adresem, gdzie mieszkała z małżonkiem, jest muzeum tego pochodzącego z Lublina pisarza. Rodzina Leśmiana ze względów finansowych musiała się wyprowadzić z kamienicy przy Marszałkowskiej. Na pogrzebie Tetmajera w 1940 roku nie było nawet jego rodziny. Może na odrestaurowanym hotelu Europejskim pojawi się inskrypcja, że ów młodopolski poeta przez lata w nim mieszkał. Wojna zniszczyła wiele, ale nie pamięć. –  Co znajdziemy w drugim tomie? –  Oczywiście chciałabym kontynuować swą pracę: Lechoń i Podwale, Gałczyński i Towarowa, Hemar i Madalińskiego, Karol Irzykowski i Kolonia Staszica, Goetel i Targowa, Ossendowski i Niemcewicza, Makuszyński i Grottgera… Często słyszę opinie, że Warszawa jest brzydka i za Marią Dąbrowską chciałabym odpowiedzieć: Nie jest brzydka, jest tylko trudna. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert fot. archiwum

i – to jest dopiero atrakcja! – złej czy bardzo złej literatury, w której jednak odnajdujemy przebłyski wizjonerstwa, nieskrępowanej wyobraźni czy nawet proroczych wizji. Książka paradoksalna, bo znakomicie czyta się tu streszczenia powieści i opowiadań, choćby wygrzebanej z najniedostępniejszych antykwarycznych półek przedwojennej powieści utopijnej – w której Kraków jest miastem racjonalnie zorganizowanej szczęśliwości – „Za tysiąc lat” Michaliny Mossoczowej (kto z państwa zna taką autorkę?). Przeczytamy tu zarówno o wspaniałych, choć wariackich, próbach Stanisława Szukalskiego stworzenia nowej słowiańskiej mitologii odradzającej narodowego ducha, jak i zaskakująco (i przerażająco) obfitej produkcji fantastycznej – od fantasy, przez SF, historie alternatywne czy political-fiction – powstałej u schyłku PRL i w III RP. Kraków jako motyw, miejsce, tło wydarzeń, to znakomity pretekst do ukazania różnorodności naszej fantastyki i meandrów wyobraźni jej autorów. Jarosław Górski

Krzysztof Derdowski

Mistyka, zwierzęta i koany W roku 2012 ukazała się pod redakcją Krzysztofa Derdowskiego praca zbiorowa „Antropologia podmiotu lirycznego. Wokół ‘Nagiego ŻE’Stanisława Czerniaka”, w której znalazły się szkice m.in. Andrzeja Biskupskiego, Pawła Dybla, Krzysztofa Lisowskiego, Roberta Mielhorskiego, Henryka Pustkowskiego, Marka Kazimierza Siwca, Jerzego Suchanka, Leszka Szarugi, a także samego Derdowskiego poświęcone życiu i twórczości Stanisława Czerniaka, jednego z najbardziej niedocenionych i tajemniczych poetów współczesnych. Teraz Derdowski ogłasza osobną, w pełni autorską pracę na temat filozoficznej liryki tego twórcy. Urodzony w 1948 Czerniak jest historykiem filozofii związanym zawodowo z Polską Akademią Nauk. W latach 1990-1991 ogłosił trzy tomiki wierszy: „Samowiedza”, „Wnętrze” oraz „Impas”, w roku 2009 wydał wybór poezji, uzupełniony utworami nowymi z lat 1992-2008, zatytułowany „Nagie ŻE”. Wydaje się być poetą dla wtajemniczonych. 60

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Książka Derdowskiego, nawiasem mówiąc poety, prozaika, dramaturga i eseisty w jednej osobie, daje asumpt do szerszej dyskusji na temat tego nietuzinkowego twórcy. Dwie trzecie tomu zajmuje dziesięć szkiców Derdowskiego o zasadniczych tematach i podstawowych zagadnieniach liryki Czerniaka, a także o jego oryginalnym języku poetyckim, natomiast jedna trzecia tomu to dwa cykle wierszy Czerniaka. Ten pierwszy „Niagara” obejmuje utwory nowe, powstałe w ostatnim okresie, ten drugi „Szuflada” to zestaw najlepszych i najcelniejszych wierszy poety, będących przedmiotem analitycznych i interpretacyjnych rozważań Derdowskiego. O takich poetach jak Stanisław Czerniak zwykło się mówić: poeta przeklęty, poeta outsider lub poeta osobny. Kto znajdzie tę książkę czy może kogo ta książka odnajdzie, ten przeżyje niezapomnianą przygodę intelektualną i artystyczną. (jd) Wydawnictwo Rolewski, Nowa Wieś nad Drwęcą koło Torunia 2013, s. 450, ISBN 978-83-87479-59-6

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Recenzje Adrian Gleń

Marzenie, które czyni poetą Autorem tej książki jest pracownik naukowy Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa Uniwersytetu Opolskiego, ale także krytyk literacki i poeta. Adrian Gleń, bo o nim mowa, postacią Juliana Kornhausera, czołowego przedstawiciela pokolenia Nowej Fali, interesuje się od dawna. Szkice literackie i rozprawy naukowe poświęcone jego twórczości poetyckiej, prozatorskiej oraz eseistycznej publikował na łamach „Toposu”, „Odry”, „Stron”, „Przeglądu Filozoficzno-Literackiego”, a także w pracach zbiorowych. Jest pomysłodawcą i redaktorem tomu „Było nie minęło. Antologia tekstów krytycznych poświęconych twórczości Juliana Kornhausera” z 2011 roku. Twórczością autora „Kilku chwil” zajmuje się od dawna, zna ją jak rzadko kto, nie będzie przesadą stwierdzenie – na wylot. Tom „Marzenie, które czyni poetą” to naukowa analiza języka twórczości Kornhausera, a raczej języków tej twórczości, bowiem krakowski pisarz posługuje się kilkoma językami, nie tylko poetyckim, prozatorskim, eseistycznym czy naukowym, ale również odmianami każdego z nich, najrozmaitszymi idiomami. Gleń wyróżnia między innymi języki zaangażowania, epifanii, ironii, buntu i negacji, „języki empatii”, a nawet „języki nie-pamięci”. Jak się rzekło, jest to rzecz stricte naukowa, ale czytelnik interesujący się współczesną literaturą nie będzie miał problemów ze zrozumieniem przedstawionych w książce hipotez i tez, wywodów i dowodów. Książka Adriana Glenia ukazała się jako 23. tom serii „Krytyka XX i XXI wieku” pod redakcją Doroty Kozickiej, Macieja Urbanowskiego i Marty Wyki, w której wcześniej ogłoszono książki takich krytyków, jak: Jacek Łukasiewicz, Włodzimierz Bolecki, Leszek Szaruga, Lidia Burska, Tomasz Mizerkiewicz czy Krzysztof Biedrzycki. (jd) Wydawnictwo Universitas, Kraków 2014, s. 372, ISBN 978-83-242-2345-9

polityka Andrzej Poczobut

System Białoruś Dwadzieścia lat temu do władzy na Białorusi doszedł Alaksander Łukaszenka. Przez lata lekceważony przez społeczeństwo jako człowiek i działacz społeczny, w końcu stanął na czele państwa będącego ostatnią dyktaturą w Europie i zrealizował swój autorski projekt – System Białoruś. Andrzej Poczobut, człowiek-symbol niezależnego dziennikarstwa na Białorusi stworzył sylwetkę tej postaci oraz opisał realia tak bliskiego geograficznie nam państwa, a jednocześnie tak nieznanego. Na „System Białoruś” składają się opisy współczesnej Białorusi, analizy jej problemów w obszarach: gospodarczym, politycznym i w kwestii łamania praw człowieka. Poczobut nie poprzestaje jednak na własnych diagnozach i oddaje głos przeciętnym obywatelom, którzy na co dzień zmagają się z życiem w państwie bez gwarantowanych praw obywatelskich. Główną osią książki jest jednak studium postaci Alaksandra Łukaszenki. Chronologiczna narracja pozwala czytelnikowi śledzić losy przyszłego prezydenta od czasów jego dzieciństwa, poprzez studia, uczestnictwo w Komsomole, partii, pracę w szkole, parlamencie, aż po sprawowanie urzędu. Autor opisuje lata dyktatury, aby urwać opowieść w 2004 roku, kiedy Łukaszenka – po przeprowadzeniu referendum – zdecydował się kandydować na urząd prezydenta po raz trzeci. To jest bowiem moment, w którym – zdaniem autora – system, autorski, projekt Łukaszenki, został domknięty. Wybory z 2005 roku oraz represje, którym poddana została opozycja, były już logiczną konsekwencją listopadowego głosowania. Dla Poczobuta postać Łukaszenki jest spójna i logiczna, a każde jego działanie łatwe do wytłumaczenia. Jest to człowiek, który przez lata traktowany jako „dobry wujek ze wsi”, dzięki swojemu niezwykłemu uporowi, pracowitości oraz świadomości swoich możliwości – osiąga wszystko to, co sobie zamarzył. Nie jest to jednak prosta historia człowieka skazanego na sukces, jeśli można tak nazwać dyktatorskie rządy. W życiu Łukaszenki nie brakowało porażek, b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

upadków i częstych poniżeń. Bezwzględność doprowadziła go jednak do celu, kiedy w końcu mógł dać upust innym swoimi cechom kardynalnym – megalomanii, pasji władzy i okrucieństwu. Angelina Kussy Helion, Gliwice 2013, s. 248, ISBN 978-83-2467-321-6

kulinaria Anna Starmach

Pyszne 25. Nowa porcja przepisów Po wydanej w ubiegłym roku książce „Pyszne 25”, jest to nowa propozycja kulinarnych rozkoszy Anny Starmach, jurorki MasterChefa, laureatki organizowanego przez „Dzień dobry TVN” konkursu „Gotuj o wszystko”, autorskiego programu „Pyszne 25” na antenie TVN Style. Nowa książka i „nowa porcja przepisów”… Jakich? Zapewne nie na każdy gust, bo adresowanych do podniebień tych bardziej wyrafinowanych. Są więc propozycje „na słono” i „na słodko”, a wśród nich – polskie caprese z bundzem i podpłomykami, faszerowane kajzerki z panierowanymi boczniakami, oliwkowa tapenada na dwa sposoby, spaghetti carbonara z cukiniowymi wstążkami i wiele innych. Na przystawkę można spożyć tatara ze śledzia lub sałatkę z łososiem, a ponadto drugie danie poprzedzić zupą ze szpinakiem i paluszkami serowymi lub zupą z dyni z cynamonem. A na deser podelektować się babeczkami z czekoladą i chilli, odwróconą tartą z ananasem i malinami albo croissantami z migdałami. Mogą być również marchewkowe kocie oczka, kisiel porzeczkowy z czerwonym winem lub po prostu lody bananowe na patyku. A do popicia lemoniada malinowa – mocno schłodzona. „Książkę tę pisałam przez wiele tygodni, bardzo miłych tygodni, podczas których nie wychodziłam z kuchni: gotowałam, piekłam, eksperymentowałam i oto masz przed sobą efekty mojej pracy – kolejną porcję siedemdziesięciu przepisów” – pisze autorka deklarując, że produkty są niedrogie, łatwo dostępne, a przygotowanie ich nie powinno zająć więcej jak 25 minut. Bo właśnie od czasu przyrządzania, a nie od ilości przepisów (70), pochodzi tytuł „Pyszne 25”. A także od ich ceny, gdyż zdaniem Anny Starmach, nie powinna ona przekraczać kwoty 25 złotych. (pk) Znak Literanova, Kraków 2014, s. 172, 34,90 zł, ISBN 978-83-240-2528-2

sport Mike Carson

Menedżerowie. Jak myślą i pracują wielcy stratedzy piłki nożnej

Nigdy chyba trenerzy, a raczej menedżerowie piłkarscy nie byli tak ważni jak piłkarze. Oczywiście nie było i nie ma piłki nożnej bez trenerów, ale nigdy nie byli oni takimi gwiazdorami, jak sami zawodnicy. Zarabiają krocie, występują w reklamach, a to, co mają do powiedzenia przed meczem i po meczu wydaje się ważniejsze i ciekawsze od tego, co mają do powiedzenia sami piłkarze. Mourinho jest bożyszczem nie mniejszym niż Cristiano Ronaldo, a Guardiola stojąc przy ławce rezerwowych Barcelony czy Bayernu jest śledzony przez kamery telewizyjne z taką samą uwagą, jak uwijający się po boisku gracze Messi czy Ribery. Mike Carson, specjalista w zakresie zarządzania i kierowania, postanowił przyjrzeć się bliżej pracy najwybitniejszych dzisiaj trenerów. Z okładki spoglądają na nas marsowe miny José Mourinho, Arsène’a Wengera oraz Alexa Fergusona. Oprócz nich występują w książce: Carlo Ancelotti, Roberto Mancini, Harry Redknapp, Sam Allardyce, Mick McCarthy, ale także młodsi jak Brendan Rodgers czy André Villas-Boas. Carson opisuje nie tyle ich karierę, co metody szkolenia i dowodzenia, organizację kierowanej przez każdego z nich •

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

61


Recenzje drużyny, umiejętność pracy z zespołem, ale i z każdym zawodnikiem z osobna. A nie jest to prosta sprawa biorąc pod uwagę, że pracują oni z piłkarzami najlepszymi z najlepszych, opłacanymi najhojniej jak tylko się da, często przepłacanymi, z których każdy ma się za Bóg wie kogo. To książka niezwykle pouczająca, bowiem mówi o robocie wykonywanej w klubach zanim rozpocznie się mecz, który jest już tylko efektem tej roboty, i o robocie menedżera w trakcie meczu, bo nie jest tak, że podczas meczu stoi on przy linii bocznej, macha rękami i kłóci się z sędziami. Koniec końców książka ta opowiada o – tak to nazwijmy – alchemii futbolu. A z uwagi na to, że menedżerowie ci nad wyraz często występują przeciwko sobie, bo przeciwko sobie grają ich drużyny, jest to także książka o tym jak trenerzy próbują wywieść siebie nawzajem w pole, byle tylko wygrać. Zaryzykuję tezę, że przy lekturze „Menedżerów” Carsona pogodzą się prezes klubu piłkarskiego z dziennikarzem sportowym, gracz ekstraligi zi zawodnikiem A klasy, kibic z trybuny VIP z kibolem z trybuny ultras. (jd) Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2014, s. 400, ISBN 978-83-7818-506-2

Krzysztof Stanowski

Szamo

Legia Warszawa w ostatniej dekadzie XX wieku miała w swoich szeregach naprawdę wielu klasowych zawodników – Pisz, Kowalczyk, Zieliński to tylko niektórzy piłkarze, którzy na zawsze wpisali się do historii stołecznego klubu. Kibice z Łazienkowskiej mogli w tym czasie podziwiać występy świetnych bramkarzy, a na tej pozycji Grzegorz Szamotulski stał się postacią niemal legendarną. Jednak dobra gra między słupkami była tylko częścią składową tego, co wpłynęło na status Szamo. Piłkarski świat, jakim przedstawia go były reprezentant Polski, rzeczywiście odbiega od przeciętnych wyobrażeń o życiu sportowca. Pomimo tego, że tajemnicą poliszynela są historie o morzu wypijanego alkoholu, mało dżentelmeńskich relacjach z kolegami z drużyny i trenerami, tudzież ustawionych meczach, to jednak każda dykteryjka jest osadzona w dokładnym otoczeniu i czasie – co jest pewnym novum. Każdy miłośnik polskiej piłki trafi tu na znane nazwiska niekoniecznie w oczekiwanym kontekście, a ciężko wyobrazić sobie lepszego „gawędziarza” od zawodnika, któremu zdarzało się bronić na słowackich polanach, a kiedy indziej pozwolił sobie na niewymienienie się koszulkami z Thierym Henrym. Przez swój niewyparzony język Szamotulski miał problemy w praktycznie wszystkich klubach, w których występował. W książce ten język staje się sprawnym narzędziem służącym do przybliżenia zabawnych, dosadnych i szalonych anegdot. Piłkarze, trenerzy, działacze – oberwali wszyscy, ale bez złośliwości, tylko z typową dla Szamotulskiego swadą. Byłemu legioniście można zarzucić wiele, ale na pewno nie brak uczciwości. Być może właśnie ta cecha stanęła mu na przeszkodzie w zbudowaniu kariery, na którą zadatki dawały mu ponadprzeciętne boiskowe umiejętności. Koncepcja tej książki bazuje na jak najwierniejszym przedstawieniu kariery przez pryzmat kontaktów międzyludzkich, starć ze szkoleniowcami i walce o swoje prawa w niecierpliwym świecie futbolu. Krzysztof Stanowski wszystko to zebrał, zredagował i posortował tworząc zbiór krótkich historii, „płynących” na kształt pogawędki przy piwie. Teraz każdy może przeczytać, jakim wariatem był Adam Ledwoń, co najchętniej pijał Paweł Janas i dlaczego Amica Wronki to eksperyment, który na dłuższą metę nie mógł się udać. Czy zmieni to nasze spojrzenie na piłkę nożną? Niewykluczone. Ale nie to było chyba główną przyczyną powstania tej książki. Szamotulski najzwyczajniej w świecie chciał nam trochę opowiedzieć o tym, co widział, słyszał i robił będąc zawodowym piłkarzem. Miało też być śmiesznie. Spełnił te założenia w stu procentach i bądźmy mu za to wdzięczni. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie oszukiwano nas na co dzień, to książki nie dostarczałyby nam tyle zabawy, ile ta. Michał Kramar Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2013, s. 296, ISBN 978-83-7881-943-1

62

b i b l i o t e k a

a n a l i z

książki audio Aleksandra Marinina

Płotki giną pierwsze Kolejna bardzo słaba powieść rosyjskiej pisarki. Cieniutka intryga, papierowe postaci, psychologia na poziomie magazynu „Tina”, przemyślenia rodem z „Cosmopolitan”. Fragmenty dotyczące lakierowania paznokci czy doboru kreacji do uczesania może pasują do powieści Helen Fielding, ale czy tego oczekujemy od kryminału? Owszem, poza lakierem do paznokci są i trupy, jest ich nawet dużo, ale jak wyglądają?… O, to już musiało być dla autorki bardzo mało interesujące. Żenujące dialogi, nie tylko te o przewadze platynowej biżuterii nad złotą, także te milicyjne (bo tu milicja a nie policja jest bohaterem). Główna bohaterka powieści Marininy, Anastasja Kamieńska, nawet da się lubić, ale nie jako super mózg milicyjny, na jaką jest kreowana, lecz jako ciocia-klocia, słodka w swej durnowatej naiwności. Nie rozumiem, dlaczego ludzie to czytają, po co to jest tłumaczone na polski, tym bardziej nie rozumiem, po co to wydawać w formie audiobooka, zwłaszcza że czytający Roch Siemianowski z tymi drętwymi dialogami sobie nie radzi, próbuje ratować sztuczne konwersacje intonacją, ale to daje słaby efekt. (ł) tłum. Aleksandra Stronka, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2014, CD-MP3, 34,90 zł, ISBN 978-83-7878-116-5

Anatol France

Zbrodnia Sylwestra Bonnard Choć styl pisarski Anatola France’a może dziś wydawać się przyciężki, to jego otwarte spojrzenie na świat, ciekowość, lapidarna umiejętność zamykania prawd życiowych w aforyzmach, mają wymiar ponadczasowy i budzą respekt. Napisana w formie wyznań stojącego nad grobem starca „Zbrodnia Sylwestra Bonnard”, to książka na pograniczu powieści i traktatu humanistycznego, pokazuje jak żyć w zgodzie ze sobą i innymi, jak czerpać radość – choćby i ze starości, bo przecież, jak konkluduje tytułowy Bonnard, stary antykwariusz i erudyta: „zawsze znajdą się tacy, których kochać będzie można”. Wynotowałem też inne cytaty, jak choćby: „popłakana jest nędza ludzi bogatych” czy „kto mało żyje, ten mało się zmienia”, albo jakże przewrotne: „historia jest sztuką i powstaje tylko dzięki wyobraźni”. Nie jest to porywająca, ale jakże mądra lektura. W wydaniu audio czyta Zbigniew Borek – w sposób stonowany, pasujący do pamiętnikarskiego rytmu powieści. (ł) tłum. Jan Sten, Lissner Studio, Nadarzyn 2013, CD-MP3, ISBN 978-83-63-862-10-7

Jacek Piekara

Ja inkwizytor. Bicz boży W wydanej w 2011 roku powieści fani Mordimera Madderdina cofają się w czasie i poznają jego początki w służbie inkwizycji. Tym razem mamy pełnowymiarową powieść, nie opowiadania, bardziej śmiałą niż poprzednie, nie tylko zdecydowanie heretycką, antypapieską, ale też wyraźnie antykatolicką. To już nie są delikatne złośliwości okraszone heretycką interpretacją Biblii, ale otwarty atak bez autocenzury. Po wydaniu powieści „Przenajświętsza Rzeczpospolita” Piekara wyraźnie wyzbył się jakichkolwiek zahamowań. I jego proza na tym traci, staje się nadto publicystyczna. Oczywiście każdy, kto lubił Madderdina, a sam się do tej grupy zaliczam, pochłonie „Bicz boży” i nie raz wybuchnie śmiechem, bo Piekara ma wielki talent satyryczny, ale jednak ta powieść ustępuje wcześniejszym w serii – właśnie przez to, że jest pozbawiona w tej ironii jakiejkolwiek subtelności. Sam Madderdin staje się tym samym człowiekiem bardziej płaskim, jednowymiarowym, a przecież to jeden z najciekawszych bohaterów polskiej fantastyki. Już po napisaniu „Bicza bożego” Piekara popełnił jednak dwie znakomite powieści z innego cyklu („Szubienicznik”), więc choć pisze w tempie strzałów Kałasznikowa, wciąż jest w dobrej dyspozycji, może zatem ostatnia powieść o Madderdinie była tylko efektem twórczego zmęczenia. Teraz ukazała się w formie audio (jak większość książek Piekary),

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Recenzje w absolutnie mistrzowskiej interpretacji Janusza Zadury. To lektor, którego często ponosi, lubi zdecydowanie wkraczać w materię literacką z własną wizją bohaterów, ale robi to z talentem i rzadkim wyczuciem, wydaje się też, że sam dobrze się bawi czytając o występkach niemoralnego inkwizytora. (ł)

Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 216, ISBN978-83-7767-985-2

pedagogika

Renata Nowakowska-Siuta

Pedagogika porównawcza W Stanach Zjednoczonych rośnie liczba dzieci pobierających naukę w domu. Zapaść szkół publicznych i niemożność należytego wypełniania zadań edukacyjnych, opiekuńczych i wychowawczych to – jak widać – bolączka nie tylko naszego kraju. Taki „uczeń domowy” plasuje się średnio cztery klasy wyżej niż jego rówieśnik kształcony w systemie tradycyjnym. Daje to do myślenia, prawda? Renata Nowakowska-Siuta przedstawia sytuację uniwersytetów oraz systemy oświatowe i szkolnictwo wyższe naszych sąsiadów. Najkrócej rzecz ujmując – przybliża nam systemy edukacyjne. „Mam nadzieję, że niniejsza książka będzie służyła pomocą w odnajdywaniu różnic i podobieństw w organizacji oświaty w Polsce i innych krajach, pozwoli na »odczarowanie« wielu mitów dotyczących rozwiązań edukacyjnych i – wreszcie – umożliwi czytelnikowi dokonywanie analiz i wysnuwanie wniosków dotyczących racjonalności lub jej braku w kreowaniu współczesnej polskiej polityki oświatowej” – zachęca do lektury Nowakowska. W siedmiu rozdziałach zmieściły się podstawy teoretyczno-metodologiczne pedagogiki porównawczej jako dyscypliny naukowej, elementy struktury i funkcjonowania systemów oświatowych oraz rozważania na temat miejsca pedagogiki porównawczej w rozwoju nauk. Rzeczowy, profesjonalny, napisany przystępnym i zrozumiałym dla każdego językiem podręcznik stanowi kompendium wiedzy niezbędnej nie tylko studentom pedagogiki, a także socjologii i polityki oświatowej. Praca ukazała się w serii autorskich podręczników akademickich „Pedagogika Nauce i Praktyce” (m.in. „Pedagogika ogólna”, „Dydaktyka” oraz „Socjologia edukacji”). „Każdy z autorów, pracując nad zakresem tematycznym własnej subdyscypliny naukowej, łączy w akademickim i podręcznikowym zarazem przekazie teraźniejszość z przyszłością, która na naszych oczach i tak staje się już przeszłością” – prezentuje serię prof. Bogusław Śliwerski. (hab) Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2014, s. 344, ISBN 978-83-7587-912-4

Peg Dawson, Richard Guare

Zdolne, ale rozkojarzone Większość dzieci w przedszkolu jest w stanie usiedzieć 10 minut w kółku. Antek nie wytrzymuje nawet 10 sekund. Ciągle gubi rzeczy. Wpada w histerię w miejscach publicznych. Dlaczego? Mama Antka próbowała już wszystkiego. Przekupstwa, krzyków, próśb, tłumaczeń, gróźb i kar. Na darmo. A może to kwestia umiejętności? Może Antoś chce, ale nie potrafi? Co robić, gdy bystre, uzdolnione dziecko ma problemy z wykonywaniem codziennych zadań, takich jak odrabianie lekcji, odkładanie zabawek na miejsce czy słuchanie poleceń w szkole. Gdy dziecko nie umie się zorganizować, utrzymać koncentracji oraz kontrolować impulsyów i emocji. „Zdolne, ale rozkojarzone” dziecko może też mieć trudności z przyjmowaniem rozczarowań lub opanowaniem złości. Autorzy, którzy mają ponad trzydziestoletnie doświadczenie pracy z dziećmi z trudnościami w uczeniu się, zaburzeniami uwagi i innymi problemami behawioralnymi, poddają rodzicom w potrzebie łatwe do zastosowania strategie w celu zwiększenia naturalnych zdolności wykonawczych dziecka. Pokazują, jak rodzice sami mogą pomóc swojemu dziecku. Rozpoznać jego mocne i słabe strony oraz zastosować sprawdzone metody zwiększania b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Ostrożnie z testami

– W swojej książce omawia pani i poddaje analizie liczne problemy dotyczące edukacji we współczesnym świecie. Czy może pani wskazać trzy główne obszary wymagające największej uwagi? – Ze względu na możliwości finansowe, pedagogika porównawcza w krajach Europy Zachodniej może zdecydowanie lepiej rozwijać pola badawcze niż polska nauka. W mojej ocenie z pewnością większej uwagi wymagają problemy dotyczące kształcenia osób ze specjalnymi i specyficznymi problemami edukacyjnymi. Brakuje szczegółowych, pogłębionych analiz dotyczących tych kwestii. Drugim ważnym obszarem czekającym na porównawcze analizy naukowe jest kształcenie wielokulturowe w szkołach i systemach pozaszkolnych i wreszcie trzecim polem jest dokonująca się na naszych oczach zmiana programów kształcenia szkolnego, nowe rozwiązania metodyczne uwzględniające media elektroniczne i interaktywne oraz dbałość o jakość pracy szkoły. Warto przyglądać się, jak te kwestie rozwiązują inni, by nie popełniać niepotrzebnych błędów. – W ostatnim czasie szeroko poruszano w mediach wyniki badań PISA. Jakie znaczenie mają tego rodzaju badania? – Tezy o tym, że wyniki międzynarodowych badań kompetencji uczniów świadczą o poprawie jakości polskich gimnazjów należy przyjmować ostrożnie. Podporządkowywanie polityki edukacyjnej państwa nieustannemu sprawdzaniu, na którym miejscu znajduje się ono w tym rankingu, jest bezsensowne. O czym ma świadczyć to, czy w kolejnym pomiarze i rankingu uczniowie wypadli lepiej, czy gorzej? Czy o jakości wykształcenia społeczeństwa, czy też o sprawności uczenia „do testu”? Egzaminy i testy zewnętrzne w ściślejszy sposób powinny być powiązane z diagnozą indywidualnych potrzeb ucznia i wsparciem edukacyjnym. Obecnie w zdecydowanie większym zakresie stanowią narzędzie polityczne aniżeli pedagogiczne. Tylko 1/3 krajów europejskich kształtuje politykę ewaluacji w sposób respektujący potrzeby ucznia. Pozostałe kraje, w tym Polska, nadal traktują egzaminowanie jako narzędzie służące systemowi nie człowiekowi. – A w jaki sposób ocenia pani ostatnio proponowane w Polsce zmiany w edukacji? Jak wypadamy na tle Europy? – Od czasu transformacji ustrojowej mamy w Polsce do czynienia z edukacją patchworkową. Kolejni ministrowie „doklejają” do wcześniejszych rozwiązań własny pomysł, często zupełnie różny od poprzednich. Niestety pod wieloma aspektami jesteśmy w tyle za krajami Europy – zwłaszcza północnej i północno-zachodniej. Nowe technologie i metodyka szkolna opierająca się na ich wykorzystywaniu to w krajach skandynawskich czy w Holandii absolutny standard kształcenia. W Polsce co czwarty nauczyciel nie korzysta z żadnych technologii inforPełny wywiad matycznych. Propozycja podręcznika „statycznego”, w którym sześciolatek nie może nic narysować, wyciąć, zagiąć jest niestety obrazem szkoły, która również w dużej mierze w wielu miejscach w Polsce jest miejscem „do oglądania”, ale nie do aktywnego „użytkowania”. Rozmawiała Joanna Habiera

fot. archiwum autorki

Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2014, CD-MP3, 34,90 zł, ISBN 978-83-7878-122-6

Rozmowa z Renatą Nowakowską-Siuta

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4

63


Recenzje konkretnych umiejętności. Niewielkie zmiany mogą przynieść wielką poprawę. Ta inspirująca książka pokazuje, jak tego dokonać. Jak poprawić pamięć, pomóc zapanować nad emocjami, podnieść umiejętności utrzymywania uwagi, zwiększyć zdolności planowania i ustalania priorytetów, wyrabiać zdolność zarządzania czasem oraz dążenia do celu. Autorzy pomagają tym samym rodzicom w planowaniu wychowania dziecka, co bezpośrednio przekłada się na ich wyniki w nauce i stosunek do szkoły. Rozkojarzonemu trzeba stworzyć warunki, nie przeszkadzać w rozwoju i nauczyć choćby minimalnego przystosowania się do rzeczywistości. Od czegoś trzeba zacząć. Joanna Habiera Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013, s. 380, ISBN 978-83-233-3274-9

życie społeczne Karl Pilkington

Dalsze przygody idioty za granicą Karl Pilkington popularność zdobył 10 lat temu, współprowadząc satyryczną audycję w jednej z angielskich rozgłośni radiowych. W ostatnich latach dał się poznać również jako aktor, poeta, prowadzący program podróżniczy „Idiota za granicą”, a także pisarz, który opisuje zrealizowane przez siebie wyprawy. „Dalsze przygody..”. to kolejna część podróżniczej sagi, która powstała na bazie przygód, jakich Karl doświadczył w ramach realizacji „7 rzeczy do zrobienia przed śmiercią”. Na wyjątkowej liście znalazły się: noc na bezludnej wyspie, podróż koleją transsyberyjską, pływanie z delfinami, przejażdżka cadillackiem po słynnej Route 66 w USA, możliwość obserwowania wielorybów w ich naturalnym środowisku, spotkanie z gorylem górskim oraz wejście na najwyższy szczyt Japonii – Fudżi. Jak przystało na książkę podróżniczą, Karl realizując swoje przedśmiertne marzenia, ma na koncie sporo przygód: czasem zabawnych, czasem mrożących krew w żyłach. Książka nie różniłaby się od innych tego typu, gdyby nie osoba samego autora-bohatera książki. Tytułowy idiota to ciągle niezadowolony, marudzący typ, który najchętniej nie ruszałby się z kanapy. Niewyobrażalną trudność sprawia mu znajdowanie się w miejscach o zbyt wysokich/niskich temperaturach (w warunkach odbiegających od tych, które zna na co dzień), robienie rzeczy wymagających choć odrobiny wysiłku czy otwarcie na osoby, które myślą inaczej niż on. W efekcie czytelnik miast czytać opisy pięknych zakątków świata, w jakich znajduje się Karl czy przeżywać niezwykłe przygody, jakich doświadcza autor, otrzymują potężną dawkę zrzędzenia, wytykania niedoróbek, niedoskonałości i uchybień. Lektura tylko dla wytrwałych. (mm) tłum. Katarzyna Różycka, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 384, ISBN 978-83-7508-876-2

Tobias Rapp

Zagubieni w dźwięku. Berlin, techno i technoturyści

Stolica naszych zachodnich sąsiadów już od kilkunastu lat cieszy się niezwykłą renomą wśród wielbicieli techno, a od przeszło dekady jest uważana za jeden z głównych światowych ośrodków tej muzyki i narosłej wokół niej subkultury. Jakie są powody, dla których miasto po przejściach i ogromnych przemianach stało się tak popularne i poważane w świecie tego nurtu muzycznego? Co właściwie doprowadziło do tego, że ludzie z całego globu pielgrzymują do Berlina, żeby posłuchać lokalnych artystów, a tamtejsze kluby są wzorem do naśladowania? Tobias Rapp jest dziennikarzem, ale przede wszystkim uważnym obserwatorem i miłośnikiem kultury klubowej. Na kanwie pytań powyżej cytowanych oparł „Zagubionych w dźwięku” i wziął nas w prawdziwą podróż w poszukiwaniu odpowiedzi. Autor spędził 64

b i b l i o t e k a

a n a l i z

w Berlinie niemal dwadzieścia lat i brał czynny udział w tym, co miasto to oferowało spragnionym rozrywki, która – jeśli zna się odpowiednie miejsca – potrafi trwać, tak naprawdę, bez końca i bez przerw. Na szczęście dla czytelnika, uniknął pułapki opisywania kolejnych imprez i festiwali. Odpowiedzi osadził w kontekście europejskich transformacji gospodarczych, przyjrzał się starciu kultury z interesami rynku nieruchomości, przybliżył reakcje społeczne na polityczne propozycje rozwoju tkanki miejskiej, a wszystko uzupełnił wieloma rozmowami z przedstawicielami sceny techno. Te i inne aspekty wpływają na wielopłaszczyznowość opowieści, w której, rzecz jasna, nie zabrakło też bardzo konkretnych informacji na temat miejsc, wykonawców, wytwórni, czy trendów. Autor doskonale zna opisywaną przez siebie materię i w tę fascynację stylem życia, kulturą i samą muzyką chce wprowadzić swoich czytelników. „Zagubieni w dźwięku” to na naszym rynku wydawniczym (w Polsce książka ukazała się cztery lata po niemieckiej premierze) rodzynek traktujący o tej tematyce, i jako taki może trafić do szerokiego grona odbiorców – także osób, które nie śledzą tej sceny na bieżąco. Trzeba jednak przyznać, że wielowątkowość i umiejętnie pokazane bardzo rozległego spektrum wydarzeń, ocen i opinii stawią ją w pozycji głosu w debacie na temat zjawiska kulturowego, a nie tylko opisu »co, gdzie i jak«. Polecam! Michał Kramar tłum. Izabela Wilkosz, Fundacja Kultura Kolektiv, s. 298, Kraków 2013, ISBN 978-83-935226-0-6

komiks Sean Howe

Niezwykła historia Marvel Comics Książka Howe’a to prawdziwe kompendium wiedzy o wydawnictwie Marvel. Na ponad pięciuset stronach poznajemy firmę od jej nieśmiałych początków na raczkującym rynku komiksowym, aż do tryumfalnego wkroczenia na srebrny ekran i wielomilionowych produkcji filmowych z udziałem bohaterów, takich jak Iron Man, Spider Man czy Hulk. Wydawnictwo rozpoczynające działalność w przededniu II Wojny Światowej, bez skonkretyzowanego planu na przyszłość i rozwijające się organicznie to doskonały przykład wejścia sztuki niszowej, z założenia kierowanej do określonej grupy odbiorców, do ogólnej świadomości społecznej. Książka w swojej istocie jest konfrontacją czytelnika z ogromem zdarzeń i zależności obecnych na co dzień w tej i podobnych branżach artystycznych. Mamy więc do czynienia z ciągłymi zmianami, wzlotami i upadkami fikcyjnych postaci komiksowych, nierozerwalnie połączonych z osobistymi sukcesami i porażkami ich twórców, niekończącymi się sporami o to, czy pierwszeństwo przyznać maksymalizacji zysków czy wolności artystycznej, a to wszystko podlane sosem chaotycznych prób wprowadzenia ładu korporacyjnego, dramatycznych przejść twórców do konkurencji i spraw sądowych o ustalenie praw autorskich. Historia Marvela to nie tylko gotowy materiał na telenowelę (lub komiks!), ale również historia sporego okresu w dziejach Stanów Zjednoczonych. Nawiązania do aktualnych wydarzeń, napięć i konfliktów, znajdywały swoje odzwierciedlenie w powstających komiksach, a nierzadko prowadziły do zatargów w firmie. Ilość szczegółowych informacji o posunięciach, rozmowach i działaniach konkretnych pracowników może momentami przytłaczać. Jednak dla prawdziwych fanów wydawnictwa – a biorąc pod uwagę znaczenie Marvela na rynku komiksu, również dla wielbicieli tej gałęzi sztuki generalnie – to pozycja obowiązkowa. Michał Kramar tłum. Bartosz Czartoryski, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 510, ISBN 978-83-7924-081-4

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

m a j

2 0 1 4


Wydawnictwo Sonia Draga ࡨ R

'9;9'££'83>! 63>-'ঔࣗ 3;>-'8!/í$! $@0£ ;8A'$, 09-í৹'0 3 2-'A>@0Ě'/ 68A@/!৷2-T 3 &í৹'2-< &3 >@'1!2$@63>!2-! 9-õ A 3;!$A!/í$'/ 8A'$A@>-9;3ঔ$-W

9;8Aí9!/í$@ ;,8-££'8W ';'0;@> <#Ì2 !£&'8Õ2 - 2&-!20! A £<&< !6<$A' 2! ;836-' 368!>$Õ> A $A!9Õ> /<2;@ >3/903>'/ > 8+'2;@2-'W

-9;38-! &8<+-'+3 1!Ě৹'क़9;>! !63£'32! 32!6!8;' A 1Ě3&A-<;0í !8-í <&>-0íW õ;2-í$! 03£38!1-T 68A'6-õ02-' 2!6-9!2! 63>-'ঔࣗ ,-9;38@$A2!W

!#!>2!T >A8<9A!/í$! - 6'Ě2! 36;@1-A1< 63>-'ঔࣗT 0;Õ8! A&3#@Ě! /<৹ 9'8$! (8!2$<90-$, $A@;'£2-$A'0T ! ;'8!A 9A;<81'1 63&#-/! 03£'/2' ঔ>-!;3>' 8@20-W -'$3&A-'22' 68A@+3&@ 9A!£32'/ <£-'T 2-'6368!>2'/ 831!2;@$A0-T 0;Õ8! 2-$A@1 1!+2'9 68A@$-í+! >9A'£0-'+3 83&A!/< 0Ě363;@X

!6-;!2 '22@ 8-'99'£ 63& 68'9/í 1'&-Õ> - 68A'Ě3৹32@$, 639A<0</' 92!/6'8! 63£</í$'+3 2! 63£-$/!2;Õ>W ,8-££'8 #'9;9'££'83>'+3 !<;38! A W

83$A2! ;!/'12-$! /'&2'/ A 2!/>!৹2-'/9A@$, 8'£-0>-- $,8A'ঔ$-/!क़9;>! - 9'8@/2@ 138&'8$! +8!9</í$@ > 39 2+'£'9W 3 Ěí$A@ ;' &>-' ,-9;38-'S

3£-;@0!T 138&'89;>! - #!;!£-' 9í&3>' > 8'!£-!$, 9038<163>!2'+3T 183$A2'+3 '09!9<R 2!031-;@ ;,8-££'8 9í&3>@ 2!9;õ6$@ 8-9,!1!W

>>>W932-!&8!+!W6£T ;'£W ¥ ¤ T >>>W(!$'#330W$31c>@&!>2-$;>3 32-! 8!+!


k s i ฤ ลผ k i

Nr 5/2014 (212) โ ข maj 2014 Cena 14,50 zล (8% VAT) โ ข ISSN 2083-7747 โ ข Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

:LHONLH Z\GDU]HQLH ZbSROVNLHM NXOWXU]H

384 str., 19,5 x 24 cm, twarda lakierowana RSUDZD ]รฏRFHQLD

ISBN 978-83-7553-160-2

&(1$ '(7$/ =รข 720

+ 5% VAT

%LDรฏ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNรถZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

ISSN 1234-0200

2 014

Pierwszy tom pomnikowych Dziejรณw Polski, napisanych SU]H] Z\ELWQHJR KLVWRU\ND ]b 8QLZHUV\WHWX -DJLHOORรฑVNLHJR Lb3ROVNLHM $NDGHPLL 1DXN SURI $QGU]HMD 1RZDND REHMPXMH RNUHV RG SRF]ร WNรถZ SDรฑVWZD SROVNLHJR GR U ฤ PLHUร 0LHV]ND ,,, 6WDUHJR %ร G]LH RQ F]ร ฤ FLร ]DSODQRZDQHM QD V]Hฤ ร WRPรถZ PRQXPHQWDOQHM SDQRUDP\ G]LHMรถZ QDV]HJR QDUR QDURGX RG MHJR F]DVรถZ QDMGDZQLHMV]\FK Dฤ GR ZVSรถรฏF]HVQ\FK .ROHMQH WRP\ Eร Gร VLร XND]\ZDร UD] Z URNX 2VRED DXWRUD JZDUDQWXMH SXEOLNDFMร QD QDMZ\ฤ V]\P SR]LRPLH QDXNRZ\P LbOLWHUDFNLP QDSLVDQร ZรฏDฤ FLZ\P GOD SURI 1RZDND SLร NQ\P Db MHGQRF]Hฤ QLH SU]\VWร SQ\P Mร ]\NLHP %ร G]LH WR WHฤ MHGQD ]bQLHZLHOX QD QDV]\P U\QNX NVLร ฤ NRZ\P QLH]DNรฏDPDQ\FK KLVWRULL 3ROVNL ZROQD RG FHQ]XU\ LbSROLW\F]QHM SRSUDZQRฤ FL ]D WR SU]HVLร NQLร WD GXFKHP PLรฏRฤ FL GR 2MF]\]Q\ LbMHM G]LHMรถZ

m a j

Tom 1 6Nร G QDV] UรถG GR URNX Tom 2 Krรณlestwo ]Z\FLร VNLHJR RUรฏD ฤผ

Tom 3 5]HF]SRVSROLWD ฤผ Z\]ZDQLD ZROQRฤ FL ฤผ Tom 4 ,PSHULD LbQLHSRGOHJรฏRฤ ร ฤผ Tom 5 Walka R ,, 5]HF]SRVSROLWร ฤผ Tom 6 =Pร F]HQLH LbSRZVWDZDQLH ฤผ

9 771234 020140

05


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.