MLK 6 2014

Page 1

BES T SEL L ER !

384 str., 19,5 x 24 cm,

twarda lakierowana =â 720 RSUDZD ]ïRFHQLD + 5% VAT ISBN 978-83-7553-160-2

6SRVöE ZbMDNL SURIHVRU RGF]\WXMH SRF]ÈWNL 3ROVNL IDVF\QXMH MXĝ FKRÊE\ G]LÚNL ĝ\ZHM QDUUDFML LbSLÚNQHM SROV]F]\ěQLH ZïDĂFLZLH RGGDMÈFHM U]HF]\ VïRZR Į

$XWRU QLH OÚND VLÚ NUHĂOHQLD RVRELVWHM ZL]ML KLVWRU\F]Q\FK SRVWDFL Lb]MDZLVN WDN MDN QDMOHSVL QDVL G]LHMRSLVDU]H SU]HïRPX ;,; Lb ;; Z NWöU\FK UöZQLHĝ GODWHJR ]b ]DMÚFLHP F]\WDQR LbNWöU]\ SU]H] WR IRUPRZDOL QDV]H HOLW\ 7DF\ VÈ ZïDĂQLH SURI $QGU]HM 1RZDN LbSLHUZV]\ WRP MHJR ķ']LHMöZ 3ROVNLĵ &]HNDP\ QD NROHMQH Maciej Rosalak, „Do Rzeczy”

k s i ą ż k i

Tomasz Gdula, „Tygodnik Lokalny 7DNI”

7D NVLÈĝND WR QLH W\ONR WR FR ZLG]LP\ JRï\P RNLHP ļ ZVSDQLDOH Z\GDQ\ EDMHF]QLH LOXVWURZDQ\ ZROXPLQ DOH FRĂ ]QDF]QLH ZLÚFHM ļ NZLQWHVHQFMD SROVNRĂFL NWöUD G]LVLDM ļ ZbREOLF]X NU\]\VX WRĝVDPRĂFL QDURGRZ\FK ļ Z\PDJD SU]\SRPQLHQLD =bSHZQRĂFLÈ NDĝG\ ]bQDV RGF]\WXMÈF NROHMQH IUDJPHQW\ WHM NVLÈĝNL ]QDMG]LH RbZLHOH ZLÚFHM RVRELVW\FK SRZRGöZ GODF]HJR ZDUWR VLÚJQÈÊ SR QLÈ ,bQD W\P ZïDĂQLH SROHJD MHM VSHF\ğND GODWHJR QLH PRĝQD MHM SU]HJDSLÊ .U]\V]WRI :UöEOHZVNL NRQVHUZDW\]P SO

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

2 014

:RMFLHFK 6WDQLVïDZVNL „Rzeczpospolita”

CENA DETAL.

Nr 6/2014 (213) • czerwiec 2014 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

&]\WHOQLN WHM NVLÈĝNL VWDMH VLÚ MHM ZVSöïXF]HVWQLNLHP RGNU\ZDMÈF\P QD QRZR QLH W\ONR KLVWRULÚ ZïDVQHJR NUDMX DOH WDNĝH SRQLHNÈG VDPHJR VLHELH ]DNRU]HQLDMÈF VLÚ Zb SRQDGW\VLÈFOHWQLFK G]LHMDFK LbF]HUSLÈF ]b QLFK VLïÚ GR ZïDVQ\FK FRG]LHQQ\FK ]PDJDñ 7DNLFK PRQRJUDğL KLVWRU\F]Q\FK MHVW ZbFDïHM OLWHUDWXU]H QLHZLHOH Db MHĂOL LG]LH RbG]LHMH 3ROVNL G]LHïR SURI 1RZDND MXĝ MHVW NODV\NÈ FKRÊ GRSLHUR FR ]DGHELXWRZDïR QD U\QNX

Wojciech Wencel, „Gazeta Polska” 7X FK\ED PLHMVFH E\ ZVSRPQLHÊ Rb QDMEDUG]LHM FKDUDNWHU\VW\F]Q\P U\VLH Z\GDQ\FK ZïDĂQLH ķ']LHMöZ 3ROVNLĵ VLÚJDMÈF\P JïÚELHM QLĝ VSRVöE SURZDG]HQLD RSRZLHĂFL MHVW QLP SRZUDFDMÈFH VWDOH S\WDQLH QDP\Vï F]DVHP REDZD ļ Rb V]DQVH WUZDQLD 3ROVNL :WHG\ ļ VWÈG SRZUDFDMÈFH UR]ZDĝDQLD Rb UR]PDLW\FK ķSXQNWDFK NU\W\F]Q\FKĵ EOLVND KLVWRULL DOWHUQDW\ZQHM UHĠHNVMD QDG W\P MDN LQDF]HM PRJï\ VLÚ Zb UöĝQ\FK V\WXDFMDFK SRWRF]\Ê G]LHMH ļ DOH LbWHUD]

7RPDV] \VLDN ķZb6LHFLĵ

l i t e r a c k i

1LH VSRVöE RSU]HÊ VLÚ ZUDĝHQLX ĝH ZïDĂQLH G]LVLDM JG\ 3ROVNÈ WDUJDMÈ VSRU\ JG\ FRUD] WUXGQLHM EXGRZDÊ QDV]È WRĝVDPRĂÊ SRSU]H] SRGREQH UR]XPLHQLH W\FK GDZQ\FK SROVNLFK FQöW Lb ZDUWRĂFL ]RVWDZLDQ\FK QDP SU]H] SRSU]HGQLH SRNROHQLD ķ']LHMH 3ROVNLĵ SURI $QGU]HMD 1RZDND VÈ QDP SR SURVWX SRWU]HEQH 7R QLH MHVW ķ]Z\NïDĵ KLVWRULD 3ROVNL 7R KLVWRULD SROVNRĂFL

ISSN 1234-0200

c z e r w i e c

3LHUZV]\ WRP ķ']LHMöZ 3ROVNLĵ WR IDVF\QXMÈFD SRGUöĝ GR QDV]HJR ķG]LHMRZHJR PDWHF]QLNDĵ SUöED RGF]\WDQLD SRF]ÈWNöZ KLVWRU\F]QHM ZVSöOQRW\ NWöUD ]URG]LïD VLÚ QD WHUHQDFK G]LVLHMV]HM :LHONRSROVNL LbWUZD MXĝ SRQDG W\VLÈF ODW /HNWXUD RERZLÈ]NRZD ]ZïDV]F]D GOD W\FK NWöU]\ GR LGHL SLDVWRZVNLHM VLOQLH HNVSORDWRZDQHM SU]H] NRPXQLVW\F]QÈ SURSDJDQGÚ QDXF]\OL VLÚ SRGFKRG]LÊ ]b G\VWDQVHP &]\WDMÈF WÚ NVLÈĝNÚ PRĝHP\ VLÚJQÈÊ EH]SRĂUHGQLR GR ěUöGHï 2GQDOHěÊ ĝ\Z\ VHQV VïöZ ]DSLVDQ\FK Zb ķ5RFLHĵ 0DULL .RQRSQLFNLHM Lb SRF]XÊ VLÚ G]LHG]LFDPL ķNUöOHZVNLHJR V]F]HSX 3LDVWRZHJRĵ

m a g a z y n

:LHONLH Z\GDU]HQLH ZbSROVNLHM NXOWXU]H

9 771234 020140

06


Wydawnictwo Sonia Draga ࡨ R

„Wspomnienia o Toskanii przechowuj´ gł´boko w sercu Towarzyszà mi na ka˝dym kroku, poniewa˝ jestem tworem tej krainy, sumà mej przeszłoÊci, moich doÊwiadczeƒ i dzieci´cych marzeƒ”. Andrea Bocelli

www.wydawnictwoolesiejuk.pl

8A@1!/í$! > 2!6-õ$-<T 6'Ě2! A!>-83>!क़ - 83&A-22@$, 032*-0;Õ> 9!+!W 2!031-;! 363>-'ঔࣗ 3 >96ÕĚ-9;2-'2-< &>Õ$, 0<£;<8V '<836'/90-'/ - 23>3A'£!2&A0-$, !38@9Õ>W

;3 68A'6-9 2! 1-Ě3ঔࣗV /'&2! 0<$,!80! A !96-8!$/!1-T /'&'2 /<838 0320<89< 0<£-2!82'+3 - 9A$A@6;! 831!29<X !#!>2!T 9<#;'£2! - ^68A'6@9A2!\ 63>-'ঔࣗ 3 1-Ě392@$, 6'8@6'ধ!$, 3' !86'8W

'#-<; 830< > -'1$A'$,R 8A@6!&03>! A2!/313ঔࣗT 0;Õ8! 68A'8!&A! 9-õ > 68A@/!৷क़T 9;!/' 9-õ A!8!A'1 63$Aí;0-'1 039A1!8<W 39032!Ě@ ;,8-££'8 ;8A@1!/í$@ > 2!6-õ$-< &3 39;!;2-'/ 9;832@W

3 /<৹ 6-õ;2!9;! A2!031-;! 63>-'ঔࣗ A 9'8-- -2;'£-+'2;2-' A!6£!23>!2@$, - 1-9;8A3>903 63683>!&A32@$, 08@1-2!ĚÕ> A 2!/636<£!82-'/9Aí 6!2-í 6!;3£3+W 908Aí$! #Ě@903;£->@1- &-!£3+!1- - (!9$@2</í$@1- A>83;!1- !0$/-W

39032!Ě' ;'163 - 683>30!$@/2'T &8!9;@$A2' A!03क़$A'2-' g ৹!&'2 6-9!8A 2-' 63;8!) 6-9!ࣗ 3 #-'৹í$@$, >@&!8A'2-!$, 63£-;@$A2@$, A ;!0í 39;83ঔ$-í - (!2;!A/í /!0 £' !88ÌW 08Õ;$' > 0-2!$, '08!2-A!$/! A +>-!A&3890í 3#9!&íR

!9/32</í$! 63&8Õ৹ 63 2-'A2!2@$, (!0;!$, - ;!/'12-$!$, 908@>!2@$, > /'&2'/ A 2!/>!৹2-'/9A@$, +!£'8-- 9A;<0- 2! ঔ>-'$-'W ! 63>-'ঔࣗ 63A>!£! 2! 23>3 963/8A'ࣗ 2! A2!2' &A-'Ě! 1-9;8AÕ> - 3&$A@;!ࣗ <08@;' > 2-$, 68A'9Ě!2-!X

>>>W932-!&8!+!W6£T ;'£W ¥ ¤ >>>W(!$'#330W$31c @&!>2-$;>3 32-! 8!+!



Spis treści

W numerze   Z procentami

Numer 6 (213) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl

„Mamy przed sobą wzruszającą książkę. Nie, to za mało powiedziane. Książka jest wstrząsająca, poruszająca do głębi. Są to dzieje dwudziestokilkuletnich ludzi, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy kraju” – słowa te pochodzą z jednej z pierwszych recenzji książki „Kamienie na szaniec”. O wyjątkowych wydaniach dzieła Aleksandra Kamińskiego pisze Jacek A. Żurawski     20-21

Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski

Wszyscy chcą zabijać

Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4)  Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

b i b l i o t e k a

Nie boję się swoich książek Bywa, że jest jakiś plan, ale bohaterowie przejmują stery i w trakcie rozwoju akcji już czuć, że ten bohater, czy ta bohaterka nie zrobi tego, co autor zaplanował. Wtedy trzeba pozwolić decydować bohaterowi. Powieść czyta się w kilka godzin, ale pisze się o wiele, wiele dłużej. A kiedy pisze się ich dużo, to nie sposób spamiętać nazwisk, imion wszystkich bohaterów czy nawet faktów. Zdarzyło mi się, przyznaję, zapomnieć o zabiciu dwójki bohaterów. Ale… właściwie, ich śmierć nie była taka do końca pewna. Nie było jasno powiedziane, że to oni na pewno zginęli. Nie było można zidentyfikować zwłok. Pojawili się w innej powieści, co było zaskoczeniem nie tylko dla czytelników, ale szczerze mówiąc, i dla mnie – tak o swojej twórczości opowiada Graham Masterton w rozmowie z Urszulą Witkowską    24

Dwaj chłopcy z polskiej konspiracji

facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki

2

W najnowszym numerze Łukasz Gołębiewski przygląda się książkom wprowadzającym czytelnika w barwny świat mocnych alkoholi – koniaków, armaniaków i brandy, whisky i whiskey, nairozmaitszych trunków, nie pomijając oczywiście rodzimej produkcji. „Alkohol obecny jest w literaturze od tak dawna, odkąd obecny jest w życiu, jako element zabawy, symbol beztroski, afrodyzjak, eliksir na wszelkie smutki”. Nic więc dziwnego, że książki z procentami i o procentach spotykają się z dużym zainteresowaniem ze strony czytelników     14-17

a n a l i z

Wrocław przez niemal tydzień żył… morderstwami. Seryjni mordercy. Seryjni tropiciele zbrodni, detektywi czy profilerzy. Seryjni pisarze – w najnowszym numerze zamieszczamy relację Jacka Antczaka z Międzynarodowego Festiwalu Kryminałów we Wrocławiu oraz gali wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru     22-23

Książki miesiąca „Kogo śmierć nie sięgnie” Hilary Mantel i „Dzienniki. Tom 3. 1943-1845” Josepha Goebbelsa    26 „Tata mimo woli’ Stanisława Staszewskiego, Kazika Staszewskiego i Jarosława Dusia i „Dzieje Polski. Tom I do 1202” Andrzeja Nowaka     27

Proponujemy także Wydarzenia    6-8  •  Bestsellery    10-12  •  Czarne gawrony siedzą na antenach – wspomnienie Marka Nowakowskiego    18-19  •  Między wierszami    25  •  Felieton Marka Ławrynowicza    30 •  Recenzje    28-44 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4



Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumera-

2. Salony Biblioteki Narodowej: • Salon Pisarzy i Salon Wydawców

ta 900 zł. Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł.

Książki objęte patronatem (w ciągu 4 ostatnich miesięcy)

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

1. Albus •• Iwona Wierzba Metryka nocnika – VI 2014

„Przyszłość książki”

2. Lambook •• Jennifer Steil Rok w Jemenie – III 2014

Redakcja: Geoffrey Nunberg

3. Nasza Księgarnia •• Renata Kosin Tajemnice Luizy Bein – IV 2014 •• Anna Mulczyńska Powrót na Staromiejską – IV 2014 •• Wiesława Bancarzewska Zapiski z Annopola – VI 2014

Posłowie: Umberto Eco Wprowadzenie do polskiego wydania: Łukasz Gołębiewski Zebrane w tym zbiorze esejów głosy naukowców, bibliotekarzy, lingwistów, hi­storyków i literaturoznawców są wyrazem troski o przyszłość książki. Nie wieszczą jej rychłego odejścia. Przeciwnie, dają nadzieję na to, że pomimo zmian

4. O ficyna Wydawnicza Impuls •• Renata Nowakowska-Siuta Pedagogika porównawcza – II 2014

technologicznych i cywilizacyj­nych – książka przetrwa. Książka przetrwa jako ważny element kulturowej i twórczej wymiany, jako niepowtarzalna forma kontaktu mię­dzy twórcą

5. Żydowski Instytut Historyczny •• Jehudit Kafri Zosia. Od Doliny Jezreel do Czerwonej Orkiestry – I 2014 •• Piotr Pęziński Na rozdrożu. Młodzież żydowska w PRL 1956–1968 – II 2014

a odbiorcą, czytelnikiem. „Książka umacnia dialog społeczny”, dowodzi Patrick Bazin. A Umberto Eco zauważa, że: „Książki pozostaną nieodzowne nie tylko w przypadku literatury, lecz w każdym przypadku, który wymaga uważnej lektury oraz przemyśleń i refleksji na jej temat, a nie tylko dotarcia do in­formacji”.

Wydarzenia

Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po

Program społeczny Czytam sobie

okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie traktuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać

Konkursy

książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na pol-

Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych.

skim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bezpośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń.

Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej.

Cena 39 zł. „Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołę­ biewskiego, w którym autor wnika w internetową rze-

Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci.

czywistość, bada fenomen portali społecznościowych

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe

Nagroda im. Jana Długosza – promująca dzieła z dziedziny szeroko rozumianej humanistyki, napisane przez polskiego autora

scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, określa rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł. „Rynek książki w Polsce 2013” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, 8:%"8/*$58" r %:453:#6$+" r 10-*(3"'*" r 1"1*&3 r 8)0 *4 8)0

prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, W POLSCE

szczegółowo omówione największe wydawnictwa,

2013

hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp.

Łukasz Gołebiewski Paweł Waszczyk Bernard Jóźwiak

Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł, tomu V – 65 zł.

4

b i b l i o t e k a

Targi XIX Targi Edukacyjne w Kielcach, 26-28 III XX Targi Wydawców Katolickich, 3-6 IV V Warszawskie Targi Książki, 22-25 V

Piotr Dobrołęcki Ewa Tenderenda-Ożóg

5. Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży DOBRE

KOMPLEKSOWA

oferta

DLA WYDAWCÓW

www.antalis.pl

STRONY, 29 V-1 VI 18. Targi książki w Krakowie, 23-26 X

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Eliza, Judyta i Klara.

Każda z nich jest niepokorna… Czy spełnią swoje marzenia wbrew obowiązującym normom społecznym? Pierwszy tom trylogii o wyjątkowych kobietach, których zawiłe losy splatają się w scenerii młodopolskiego Krakowa.

Patroni media lni:

Barwna opowieść o miłości i sile rodzinnych więzi. Przeczytaj także

PATRONI MEDIALNI:


Wydarzenia   Kultura na widoku

Ponad 60 tys. odwiedzających

F

WSiP zwalnia

W

połowie maja Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne rozpoczęły proces negocjacji ze związkami zawodowymi, a finalizacja roz­mów przewidziana jest na pierwszą poło­wę czerwca. W trakcie negocjacji zo­stanie ustalona liczba osób, które zostaną zwolnione oraz szczegółowe warunki zwol­nień grupowych. „Ta decyzja jest smutną, rynkową ko­niecznością” – mówi Jerzy Garlicki, prezes WSiP. „I jest to dopiero początek proce­ su, o którym i wydawcy, i zewnętrzne or­ganizacje wielokrotnie wspominały: w wy­niku bezkompromisowych działań rządu pracę w ciągu najbliższych lat może stra­cić nawet kilka tysięcy osób w całej branży wydawniczej”. Przyczyną grupowych zwolnień w jednej z czołowych oficyn wydawniczych jest plan wprowadzenia od września 2014 roku darmowego podręcznika do nauki w klasach pierwszych szkoły podstawowej, zapowiedzi objęcia tym projektem całego segmentu klas 1-3 szkoły podstawowej oraz propozycje finansowania ze środków budżetowych podręczników dla kolejnych roczników, a także plan uruchomienia, w 2015 roku, kilkunastu podręczników cyfrowych, które mają być udostępnione uczniom polskich szkół za darmo. (pw)

6

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Warszawskie Targi Książki 2014

L

iczba odwiedzających piątą edycję Warszawskich Targów Książki, które w dniach 22-25 maja odbyły się na Stadionie Narodowym w Warszawie, przekroczyła 60 tys. uczestników. Jest to wynik zbliżony do ubiegłorocznego – wynika ze wstępnego podsumowania organizatorów targów. W trakcie wystawienniczej imprezy swoją ofertę zaprezentowało ponad 720 wystawców z ponad 20 krajów. Targi odwiedziło również blisko 700 autorów, a program towarzyszący obejmował ponad 1000 wydarzeń (dyskusji, premier książkowych, spotkań autorskich, ogłoszeń wyników konkursów itd.). Uroczyste otwarcie 5. Warszawskich Targów Książki i 8. Targów Książki Akademickiej i Naukowej Academia uświetniła obecność reprezentantów administracji centralnej i samorządowej oraz licznych przedstawicieli instytucji kultury oraz środowisk zawodowych związanych z książką. W gronie tym znaleźli się m.in.: wicemarszałek Sejmu RP Jerzy Wenderlich, Yusuf Ziya Özcan – ambasador Republiki Turcji i Małgorzata Omilanowska – podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Targi Książki to czas także na rozmowy o problemach, z którymi zmagają się aktualnie ludzie książki: kwestiach praw autorskich w dobie cyfryzacji, kryzysie ekonomicznym, książce edukacyjnej czy wreszcie sytuacji księgarzy wobec zmieniającego się modelu dystrybucji – zapewniła Małgorzata Omilanowska. Dodała, że minister Bogdan Zdrojewski w ramach Narodowego Programu Czytelnictwa planuje przeznaczenie 650 mln zł w ciągu sześciu lat na wsparcie m.in. dla bibliotek: zakupy nowości, cyfryzację, promocję czytelnictwa. Podczas otwarcia targów Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich wręczyło nagrody „Mistrz promocji czytelnictwa”. Pierwsza nagroda trafiła do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie, druga do Tarnogrodu, a trzecia powędrowała do Łodzi. Obecność Turcji na targach była związana z rocznicą 600-lecia nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy naszymi krajami. Nagrodę Fundacji Kultury Polskiej za promowanie polskiej książki w świecie dostał tłumacz polskiej literatury na język turecki, Osman Firat Bas, dzięki któremu w Turcji można przeczytać dzieła Zofii Nałkowskiej, Witolda Gombrowicza, a wkrótce także Ryszarda Kapuścińskiego. Jednym z punktów uroczystości otwarcia targów było wręczenie Honorowej Nagrody Warszawskich Targów Książki Ikar. Jej laureatem został Wiesław Myśliwski. – Jest to nagroda pełna ostrzeżenia: jeśli pycha nas wzbije za wysoko, to słońce spali nas i ściągnie i w dół. Zawsze było to moją troską, chociaż nie miałem dotąd Nagrody Ikara – powiedział pisarz. (pw) fot. Ewa Tenderenda-Ożóg

fot. Ela Tenderenda-Ożóg

undacja Legalna Kultura zainaugurowała ogólnopolski projekt Kultura Na Widoku, którego celem jest promocja legalnych źródeł kultury oraz uczczenie rocznicy 25-lecia Wolności. – Kultura to nasza tożsamość a internet to najwybitniejszy wynalazek ostatnich lat. Legalna Kultura jest przedsięwzięciem wskazującym dobrą, piękną stronę internetu – powiedział podczas inauguracji w warszawskim kinie Kultura Krzysztof Król z kancelarii Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który objął akcję swoim patronatem. Pierwszy wirtualny regał kulturalny stanął przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. W ciągu kilku następnych dni kolejne instalacje pojawią się w: Łodzi, Katowicach, Gdańsku, Gdyni, Opolu, Krakowie, Wrocławiu, Sopocie, Zakopanem, Kazimierzu Dolnym i Mrągowie. Na regałach znaleźć można ponad 600 zdigitalizowanych książek, filmów, gier i utworów muzycznych. „Kultura na widoku” potrwa do 15 sierpnia. (et)

Targi w Katowicach

T

egoroczna odsłona śląskiej imprezy targowej odbędzie się w dniach 21-23 listopada pod hasłem „Czytanie jest modne!”. Organizatorami kato­wickich targów są: Uniwersytet Śląski w Katowicach, Urząd Miasta Katowice oraz spół­ka Expo Silesia z Sosnowca. Partnerem jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Księgarzy. Jak informują organizatorzy, zeszłoroczną edycję targów odwiedziło ponad 8 tys. osób, w tym 530 biblioteka­rzy i 49 akredytowanych dziennikarzy, odbyły się 123 wydarzenia towarzyszące. (fran)

MDM na nowo

„P

o niespełna rocznej przerwie przywracamy uplasowane w historii Warszawy miejsce spotkań z książką, powracając jednocześnie do pierwotnej nazwy czyli Dom Książki MDM” – poinformował nowy właściciel placówki – firma ABE-IPS Sp. z o.o. Księgarnia MDM mieściła się na parterze zabytkowej kamienicy przy ulicy Pięknej 31/37, wejście od ulicy Koszykowej. Działała ponad 60 p r z e d s t a w i a

lat, do czasu głośnej likwidacji. Księgarnia MDM – teraz Dom Książki MDM – są trwale wpisane w krajobraz Śródmieścia Warszawy. Adres Piękna 31/37 jest świetnie znany studentom, pracownikom naukowym warszawskich wyższych uczelni, mieszkańcom Śródmieścia oraz całej Warszawy. Usytuowanie zabytkowego neonu pozostaje bez zmian, ale miejsce księgarni przeszło rewolucję, po której rozrosła się ona do trzypoziomowej wielojęzycznej księgarni. Nowi właściciele pragną zachować unikatowy klimat, za który cenili to miejsce stali klienci, wprowadzając jednocześnie pewną dozę nowoczesności. Na poziomie 1 (parter księgarni) znajdzie się bogaty księgozbiór literatury klasycznej i współczesnej, albumów, poradników, przewodników, widokówek. Specjalnie dla dzieci powstał oddzielny dział z książkami w języku polskim i angielskim. Nie zabraknie również podręczników i lektur szkolnych. Poziom 2 (pierwsze piętro) tak jak dotychczas jest zarezerwowany dla obcojęzycznych książek naukowych. Nowość stanowi wzbogacenie oferty o pozycje w języku polskim. Pracownicy naukowi, studenci, specjaliści i wszyscy chcący poszerzać swoją wiedzę

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Wydarzenia znajdą tutaj największy w Warszawie wybór specjalistycznych publikacji, podręczników oraz pomocy naukowych od renomowanych wydawnictw. Poziom -1 (podziemie księgarni) to miejsce można nazwać królestwem taniej książki, gdzie niektóre pozycje można kupić za kilka złotych. Dostępny jest również szeroki wybór artykułów papierniczych. (et)

Zgłoszono 293 książki

Nominowani do NIKE

T

radycyjnie podczas Warszawskich Targów Książki poznaliśmy tytuły dwudziestu ksią­żek nominowanych w bieżącej edycji do Nagrody Literackiej Nike. W tym roku zwycięz­cę wybiera jury w składzie: Tadeusz Nyczek (przewodniczący), Marek Beylin, Piotr Bratkowski, Mikołaj Grabowski, Stanisław Obirek, Maria Poprzęcka, Rafał Marsza­ łek, Irena Grudzińska-Gross oraz Ryszard Koziołek. Laureat Nike otrzymuje 100 tys. zł oraz statuetkę dłuta profesora Gustawa Zemły. Do bieżącej odsłony konkursu o Nagrodę Nike zgłoszono 293 książki. Grupę nominowanych zdominowały powieści – osiem, a dalej mamy pięć tomów poezji, trzy reportaże, dwie książki eseistyczne, jedną autobiografię oraz jeden dziennik. W dwudziestce znalazły się następujące książki: „Nocne zwierzęta” Patrycji Pustkowiak (W.A.B.), „Ostat­nie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego (Znak), „Nocne lisy” Justyny Bargielskiej (Czar­ne), „Wiedeń 1913” Piotra Szaroty (słowo/obraz terytoria), „Niebko” Brygidy Helbig (W.A.B.), „Jeden” Marcina Świetlickiego (EMG), „Bukareszt. Kurz i krew” Małgorzaty Rejmer (Czarne), „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach” Andrzeja Stasiuka (Czar­ne), „Gogol w czasach Google’a” Wacława Radziwinowicza (Agora), „Drugi dzien­nik” Jerzego Pilcha (Wydawnictwo Literackie), „Nadjeżdża” Szymona Słomczyńskie­go (Biuro Literackie), „Echa” Wojciecha Bonowicza (Biuro Literackie), „Szczęśliwa ziemia” Łukasza Orbitowskiego (Sine Qua Non), „Skarb piratów” Xaverego Stańczy­ka (Lampa i Iskra Boża), „Rozmowy z głuchym psem” Darka Foksa (Dom Literatury w Łodzi i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi), „Zajeździmy kobyłę histo­rii. Wyznania poobijanego jeźdźca” Karola Modzelewskiego (Iskry), „Ości” Ignacego Karpowicza (Wydawnictwo Literackie), „Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian” Ziemowita Szczerka (Korporacja Ha! art), „Ludzka rzecz” Pawła Potoroczy­na (W.A.B.) i „Wiele demonów” Jerzego Pilcha (Wielka Litera). (pw)

Gdynia z nową kategorią

W

Papcio Chmiel ministrem humoru

P

odczas tegorocznych Warszawskich Targów Książki odbyła się impreza Narodo-

b i b l i o t e k a

a n a l i z

fot. Murator Expo

tegorocznej edycji Nagrody Literackiej Gdynia kapituła wyłoniła nominowanych w czterech kategoriach. Do grona poezji, prozy, eseistyki włączono nową kategorię – przekład na język polski. W tym roku zgłoszono rekordową liczbę 426 tytułów, z których nominowano dwadzieścia. W kategorii „poezja” nominacje otrzymali: Darek Foks za „Rozmowy z głuchym psem” (Dom Literatury w Łodzi, Stowarzysze­nie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi), Szczepan Kopyt za „Kir” (Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Cen­trum Animacji Kultury w Poznaniu), Joanna Roszak za „Ladino” (Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu), Michał Sobol za „Pulsary” (Wydawnictwo Nisza), Marcin Świetlicki za „Jeden” (Wydawnictwo EMG). W kategorii „proza” wśród nominowanych znaleźli się: Krzysztof Jaworski za „Do szpiku kości. Ostatnia powieść awangardowa” (Biuro Literackie), Andrzej Muszyński za powieść „Miedza” (Wydawnictwo Czarne), Jerzy Pilch za „Wiele demonów” (Wielka Litera), Paweł Potoroczyn za powieść „Ludzka rzecz” (W.A.B.), Patrycja Pustkowiak za „Nocne zwierzęta” (W.A.B.). W kategorii „eseistyka” nominowani zostali: Jan Balbierz za „A propos inferna. Tradycje wynalezione i dyskursy nieczyste w kulturach modernizmu skandynawskiego” (Universitas), Ewa Graczyk za „Od Żmichowskiej do Masłowskiej. O pisarstwie w nadwiślańskim kraju” (Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego), Michał Książek za „Jakuck. Słownik miejsca” (Czarne), Wojciech Nowicki za „Salki” (Czarne), Arkadiusz Żychliński za „Wielkie nadzieje i dalsze rozważania” (Wydawnictwo Na­uka i Innowacje). W debiutującej w tym roku kategorii „przekład na język polski” nominacje otrzymały: „Pamiętniki króla Stanisława Augusta. Antologia” w przekładzie Wawrzyńca Brzozowskiego (Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie), „Wdrapałem się na piedestał. Nowa poezja rosyjska” – wybór wierszy szesnastu poetów rosyjskich w przekładzie Jerzego Czecha (Czarne), „Śnienie i życie” Gérarda de Nerval w przekładzie Ryszarda Engelkinga i Tomasza Swobody (słowo/obraz terytoria), „Poezje wszystkie” Katullusa w tłumaczeniu Grzegorza Franczaka i Aleksandry Klęczar (Homini), „Psalm i inne wiersze” Paula Celana w tłumaczeniu Ryszarda Krynickiego (Wydaw­nictwo a5). (pw)

wego Centrum Kultury pod nazwą „Czytanie Uczłowiecza” zrealizowana w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Najważniejszym bohaterem spotkania był Henryk Jerzy Chmielewski, czyli legendarny Papcio Chmiel. W trakcie spotkania twórca postaci komiksowego Tytusa de Zoo otrzymał honorowy tytuł Ministra Humoru. (pw)

I

nstytut Książki uruchomił program „Udostępnianie piśmiennictwa”. Jego celem jest nieodpłatne udostępnienie ważnych dzieł polskiego i światowego piśmiennictwa sze•

1,49 mln zł na spotkania czytelnicze

I

nstytut Książki rozstrzygnął nabór wniosków do programu Dysku­syjne Kluby Książki na rok 2014. Dofi­nansowanie przyznano 18 projektom na łączną kwotę 1,49 mln zł. (pw)

Nowy zarząd SWK

P

Udostępnianie piśmiennictwa

p r z e d s t a w i a

rokiemu gronu odbiorców. Instytut ma kupować prawa do dzieł rekomendowanych przez ekspertów powoła­nych przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego a podstawą do ułożenia listy dzieł przeznaczonych do wykupu będą zgłoszenia osób prywatnych, instytucji i orga­nizacji. Dzieła objęte programem będą udostępniane nieod­płatnie w Cyfrowej Bibliotece Narodowej Polona na pod­ stawie otwartej licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska bądź na podstawie innych licencji umożliwiających jak najszersze korzystanie z dzieła. (pw)

k s i ą ż k i

od koniec maja odbyło się walne zgromadzenie członków Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Udzielono absolutorium zarządowi kończącemu swoją kadencję. W wyniku decyzji członków SWK, prezesem zarządu stowarzyszenia (podobnie jak w latach poprzednich) został ks. Roman Szpakowski, dla którego jest to już trzecia kadencja •

c z e r w i e c

2 0 1 4

7


Wydarzenia na tym stanowisku. W tej kadencji do zarządu weszli również: ks. Tomasz Lubaś i ks. Leszek Skorupa jako wiceprezesi, Henryk Podolski – skarbnik oraz ks. Marek Otolski – sekretarz. W skład komisji rewizyjnej SWK weszli: Krzysztof Przestrzelski – przewodniczący, o. Wojciech Prus – sekretarz oraz Czesław Mauer – członek. (pw)

Nagrody

C

zytelnicy wybrali najbardziej wartościową i najpiękniej wydaną książkę dla dzieci w wieku 5-8 lat. W głosowaniu na stronie www.przecinekikropka.pl najwięcej głosów uzyskała książka „Wszystkie moje mamy”

Renaty Piątkowskiej z ilustracjami Macieja Szymanowicza Wydawnictwa Literatura. Oficjalne wyniki Konkursu – Najlepsza Książka Dziecięca „Przecinek i kropka” 2013 ogłoszono 22 maja podczas 5. Warszawskich Targów Książki. Organizatorem Konkursu jest Empik. Tegorocznym laureatem konkursu „Dobre Strony 2014” zosta-

Rozmowa z Marią Nurowską

Mam wroga w głowie fot. Adam Golec

–  Jak pani myśli, ile wcieleń jest w jednym człowieku? –  Na pewno dużo. To też zależy jakie to jest życie, jaki jest człowiek. Bo są ludzie, którzy mają tylko pół wcielenia. –  Czy trudno siebie polubić? O, bardzo trudno, na pewno w moim przypadku, bardzo, bardzo trudno. Ostatnio rozmawiałyśmy z córką, że ja mam wroga w głowie, czyli mózg. –  Ten wróg czasami pomaga… –  Ale jest mi z nim bardzo trudno. Bo jak się tylko czymś ucieszę, to zaraz wynajduję sobie jakiś problem. –  To podobnie pani działa na siebie jak Dostojewski… –  Żebym jeszcze miała taki talent jak on, to bym się na to godziła. – Pani ma ogromny talent. Dla Dostojewskiego pisanie było terapią… – Dla mnie pisanie nie jest terapią. Bo, wbrew pozorom, że niby wypisuję coś z siebie, to nie zamyka to jakiejś tam rany. Ona jest, to ja muszę sama sobie z nią poradzić. –  Pisze pani książki, które moim zdaniem niesłusznie zaszufladkowano do kategorii „literatura kobieca”. Skąd się to wzięło? – To zawsze działało na mnie jak płachta na byka. Uważam, że nie istnieje nic takiego. Istnieje albo dobra literatura, albo zła. A tak w ogóle to przyklejono mi „gębę” – pisarki romansów, co jest jakąś bzdurą, bo czy „Postscriptum” jest romansem? Moja ukochana książka „Tango dla trojga” też nie jest romansem. Jest bardzo dobrą powieścią psychologiczną. I kilka takich napisałam, niektóre mi się mniej udały. Ale naprawdę mam kilka ważnych książek. –  Czy to prawda, że historia z „Zabójcy” jest oparta na faktach? –  Tak, zgłosił się do mnie góral, który wrócił po dwudziestu latach z Ameryki, a właściwie z San Quentin, gdzie siedział za morderstwo. Chciał, aby o jego losie dowiedzieli się inni, ale z literatury, sam postanowił się nie ujawniać. Do tego byłam mu potrzebna. Ale kiedy już podpisałam umowę z wydawcą, stwierdził, że za swoje zwierzenia powinien coś dostać. To coś to była okrągła suma w dolarach. Tak więc zostałam nagle na lodzie. Ale znaleźliśmy researchera, który bardzo mi pomógł, wynalazł sporo materiałów o San Quentin, ja stworzyłam bohatera i książka się napisała. –  Czy jest pani zadowolona z książki „Matka i Córka w rozmowach z Martą Mizuro”? –  To była trudna decyzja, bo stosunki między matką a córką nigdy nie należą do łatwych. Ale mimo, że tak bałam się tej książki, nie żałuję, że powstała. –  Myślę, że ta książka może pomóc wielu matkom w kontaktach z dorastającymi córkami. –  Jeśli tak by się okazało, bardzo by mnie to cieszyło. Rozmawiała Małgorzata J. Berwid 8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

ło Wydawnictwo Miejskie Posnania, uhonorowane za książkę „Na wysokiej górze” Krystyny Miłobędzkiej i Iwony Chmielewskiej. Poeta i prozaik Dariusz Foks został uhono­rowany za całokształt twórczości przez jury Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. W kategorii „książka roku” nagrodę przyznano Mariuszowi Grzebalskiemu za tom „W innych okolicznościach” (EMG), a nagrodę za debiut otrzymała Martyna Buliżańska za tomik „Moja jest ta ziemia” (Biuro Literackie). W 12. edycji Nagrody im. Jerzego i Hanny Kuryłowiczów uhonorowano Piotra Rajcę za przekład książki Jona Ducketta „HTML i CSS. Zaprojektuj i zbuduj witrynę WWW” wydanej przez Wydawnictwo Helion S.A. Jury przyznało także dwa wyróżnienia: Bartłomiejowi Kucharzykowi za przekład książki Robina Dunbara „Nowa historia ewolucji człowieka” wydanej przez Wydawnictwo Copernicus Center Press oraz Elżbiecie Józefowicz za przekład książki pod redakcją Petera Millera „Terapia uzależnień. Metody oparte na dowodach naukowych” wydanej przez Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas spotkania wspominano Andrzeja Kuryłowicza, właściciela wydawnictwa Albatros, syna patronów nagrody i jej inicjatora, zmarłego 21 marca w Warszawie, niezwykle wyrazistej postaci na naszym rynku książki. Cztery główne nagrody w konkursie Złotego Gryfa, najbardziej prestiżowej nagrody przyznawanej w sektorze poligrafii, przypadły Drukarni Skleniarz z Krakowa. Po raz pierwszy w historii konkursu organizowanego od 1996 roku przez Polską Izbę Druku zdarzyło się, aby jedna drukarnia zwyciężyła aż w czterech kategoriach. Wśród nagrodzonych książek na szczególne uznanie zasłużył album fotograficzny Andrzeja Nowakowskiego zatytułowany „Skarb. Kopalnia Soli »Wieliczka«” (Universitas), wyróżniony w najbardziej wymagającej kategorii książkowej o nazwie „produkt wielobarwny w oprawie złożonej”. Złotego Gryfa odebrała Jolanta Polkowska, prezes Toruńskich Zakładów Graficznych Zapolex, za zwycięstwo w kategorii „czasopismo wielobarwne”. W kategorii „produkt informacyjno-reklamowy” zwyciężyła drukarnia Edica z Poznania. Włodzimierz Skleniarz, Jolanta Polkowska oraz Tadeusz Chęsy, twórca i prezes drukarni Pozkal w Inowrocławiu zostali też uhonorowani Diamentowymi Gryfami, które wręczane są laureatom kolejnych trzech Złotych Gryfów. Jednym z wydarzeń programu towarzyszącego tegorocznej edycji Warszawskich Targów Książki był plebiscyt Warszawska Premiera Targowa organizowany przez wortal Granice.pl i WTK. W plebiscycie oddano ponad 7500 głosów. Zwycięzcą okazała się powieść „Para w ruch” Terry’ego Pratchetta (Prószyński Media), która uzyskała 32 proc. głosów pokonując „Hotele dla owadów. 30 projektów do samodzielnego wykonania” (Multico) autorstwa Melanie von Orlow (30 proc.). 

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.

E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.

SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu


Bestsellery

Książki czerwca

Mniejszy Bóg i niefajny Papież „Jestem najpopularniejszą pisarką w tym kraju, bez względu na to, czy mnie ktoś lubi, czy nie lubi” utrzymuje Katarzyna Grochola, której najnowsze dzieło „Zagubione niebo” przoduje na naszej liście, tak jak biło rekordy powodzenia na Warszawskich Targach Książki. Co do mnie, darzę autorkę „Ja wam pokażę” sympatią, umiarkowaną jednak, bo jak ktoś mówi „w tym kraju” zamiast „w Polsce”, to mnie cholera bierze.

1

O „Rodzinie” Moniki Jaruzelskiej po pogrzebie ojca autorki, rozpisywać się nie będę. Wziąłem sobie do serca powtarzany wielokrotnie apel: „Ciszej nad tą trumną”.

2

Jarosław Sokołowski czyli „Masa” w książce „»Masa« o kobietach polskiej mafii” Artura Górskiego powiada, że wielu z jego znajomych – gangsterów swoje ksywy poznawała z… gazet. Proszę, jaka siła drzemie w mediach!

3

Czteroletni Colton Burpo, bohater książki „Niebo istnieje… Naprawdę! O chłopcu, który odwiedził niebo”, którą firmują Tod Burpo i Lynn Vincent, w swojej opowieści o miejscu, gdzie się znalazł wtedy, gdy w trakcie operacji wyrostka robaczkowego opuścił swoje ciało, twierdzi, że żadna z osób, które tam spotkał nie była stara i nie nosiła okularów. Jak dla mnie, to oferta zachęcająca. Pora się pakować!

4

Trzecia część superbestsellera Helen Fielding „Bridget Jones. Szalejąc za facetem” jest znacznie dłuższa od części poprzednich. A to niekoniecznie musi być jej zaletą.

5

„Przepis na sukces Ewy Chodakowskiej” przysporzy autorce nowych fanów. Do tej pory, podobno, zebrała ich milion!

6

Jake Fisher, bohater „Sześć lat później” Harlana Cobena na pogrzebie, na który przybył, nie może doszukać się wdowy po zmarłym. „Uznałem – czytamy – że to trochę dziwne. Wiedziałem, że różnie bywa. Zdarza się, że żona idzie na początku konduktu, tuż za trumną, czasem nawet trzymając na niej dłoń. Bywa też, że idzie na końcu, odczekawszy, aż kościół opustoszeje, zanim odważy się przejść przez nawę. Pamiętam, że moja matka na pogrzebie ojca nie chciała z nikim rozmawiać. Posunęła się do tego, że wymknęła się bocz-

7

10

b i b l i o t e k a

a n a l i z

nymi drzwiami, żeby uniknąć tłumu krewnych i przyjaciół”. Ale tu wdowy nie było, ani zbolałej ani w ogóle żadnej. Czy to aby był właściwy pogrzeb? „Jestem bardzo w rękach Bożych” Jana Pawła II – notatka datowana 7 lipca 1975 roku: „Adoracja Najświętszego Sakramentu: stwierdzenie radosne i podziękowanie za to, że Chrystus jest, a zarazem gorąca prośba, aby był ze mną we wszystkim, co pragnę w Nim niejako zakorzenić i z Niego wyprowadzić – pomimo całej mojej słabości, i choć »conscientia metuit« [sumienie niepokoi (się)]: ażeby On sam wyprowadzał właściwe dobro ponad moją słabością i nieudolnością”.

8

Odczytanie przez Markusa Zusaka, australijskiego autora „Złodziejki książek” tragedii II wojny światowej i holokaustu uznać można za wzorcowe, a to dlatego, że nikt nas tu nie mami rzekomą zgodnością przedstawianych wydarzeń z faktami. A powieść rządzi się swoimi prawami i więcej jej wolno. Ta jest dobrze napisana, nie obraża niczyjej inteligencji, a to już bardzo wiele.

9

Na dwutomową „Antologię polskiego reportażu 100/XX” pod redakcją Mariusza Szczygła składają się reportaże ponad 120 autorów: od roku 1901 do 2000, od Janusza Korczaka do Wojciecha Jagielskiego. Te nazwiska, oczywiście, nie dziwią, ale trafiamy na reportażystów zgoła zapomnianych. I to dla nich, przede wszystkim, warto sięgnąć po tę książkę. Dla Kazimierza Laskowskiego i Tadeusza Staniewskiego, Józefa Moszyńskiego, Lecha Pietrzaka, Jerzego Rossa i wielu, wielu innych.

10

„Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej to książka znakomita, ale lektura niesłychanie przygnębiająca. Dowiadujemy się z niej, na przykład, jak Zdzisław Beksiński sposobił się na przyjście na świat swojego syna, Tomasza: „Ohydne są psy, dzieci i kobiety w ciąży. Zdzisław brzydzi się nawet gipsowym dzieciątkiem Jezus w kościelnym żłóbku. Nie znosi słowa »matka« ani samego macierzyństwa. Odczuwa seksualny wstręt do ciężarnych i do kobiet, które kiedykolwiek miały dziecko. Jednym z jego natręctw jest uczucie, że w czasie stosunku trzyma w ręku trupa. Śpi z żoną w jednej sypialni, ale na oddzielnym łóżku. Prezerwatywy kupuje przez znajomą pielęgniarkę, bo się sam wstydzi

11

p r z e d s t a w i a

iść do apteki. Boi się, że jeśli Zosia urodzi dziecko, ich małżeństwo się rozpadnie”. Charlotte Link, autorkę „Czerwonej róży” pochlebcy porównują do angielskich twórców kryminałów, od lat uchodzących za niedoścignionych, co jednak ostatnio zanegowali Skandynawowie. Czy Niemcy w tym towarzystwie mają jakieś większe szanse? Chyba nie, choć odnotować warto, że akcję „Czerwonej róży” Link umieściła na brytyjskiej wyspie Guernsey.

12

Przesłanie „Zdrady” Paula Coelho jest krótkie i nieszczególnie oryginalne, za to typowe dla tego autora: „Lepiej nie żyć wcale niż nie kochać”.

13

Jacek Hugo Bader w książce „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak” przedstawia kulisy zakończonej tragicznie zeszłorocznej wyprawy polskich himalaistów, w której za zimowe wejście na Broad Peak dwóch z nich: Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka zapłaciło życiem. Autor „Długiego filmu o miłości” wziął udział w poszukiwaniu ich ciał. Znaleziono jedno. Na odpowiedzi wciąż czekają setki pytań.

14

Katarzyna Michalak w „Zaciszu Gosi” stawia przed czytelni(cz)kami poważne problemy: „Los tak przewrotnie kieruje ludzkimi krokami, że bezwiednie, czyniąc dokładnie to, co on chce, wchodzimy w jego pułapkę. Dlaczego Gosia Bielska, żona bogatego i wpływowego dyplomaty, zamiast udać się na spotkanie z przyjaciółkami taksówką, wsiadła tego ranka do londyńskiego metra?”.

15

Robert Langdon, bohater powieści Dana Browna „Inferno”, specjalista od szyfrów, kodów i symboli, okazuje się również znawcą literatury i chrześcijaństwa. Wywodzi, na przykład, tak: „Dante przedstawił w »Piekle« przerażającą wizję cierpienia i mąk, jakich do tej pory świat nie widział. Doskonałość jego warsztatu literackiego ukształtowała pojęcie piekła, które przetrwało do naszych czasów. (…) Możecie mi wierzyć, Kościół katolicki ma za co dziękować Dantemu Alighieri. Jego »Piekło« przerażało wiernych przez całe stulecia. Nie wątpię, że liczba uczęszczających na msze potroiła się po premierze tego dzieła”. Nie podobna nie cenić „Boskiej komedii”, ale to jednak przesada, choć wiara Browna w potęgę literatury jest nawet krzepiąca.

16

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

czerwiec 2014 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1

nowość

Liczba punktów

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Zagubione niebo

Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05359-1

433

2

27

2

Rodzina

Monika Jaruzelska

Czerwone i Czarne

978-83-7700-146-2

416

3

1

3

Masa o kobietach polskiej mafii

Artur Górski

Prószyński S-ka

978-83-7839-719-9

316

nowość

„Niebo istnieje… Naprawdę! O chłopcu, który odwiedził niebo”

Tod Burpo

Rafael

978-83-7569-258-7

285

3

Bridget Jones. Szalejąc za facetem

Helen Fielding

Zysk i S-ka

978-83-7785-392-4

258

Przepis na sukces Ewy Chodakowskiej

Ewa Chodakowska, Lefteris Kavoukis

K.E.Liber

978-83-63534-01-1

245

4 5

2

6

nowość

7

4

3

Sześć lat później

Harlan Coben

Albatros

978-83-7885-833-1

226

8

9

4

Jestem bardzo w rękach Bożych

Jan Paweł II

Znak

978-83-240-2990-7

222

9

5

4

Złodziejka książek

Markus Zusak

Nasza Księgarnia

978-83-10-12645-0

209

10

8

3

Antologia 100/XX

praca zbiorowa

Czarne

978-83-7536-723-2

185

11

3

4

Beksińscy. Portret podwójny

Magdalena Grzebałkowska

Znak

978-83-240-2874-0

174

12

nowość

Ciernista róża

Charlotte Link

Sonia Draga

978-83-7508-994-3

148

13

nowość

Zdrada

Paulo Coelho

Drzewo Babel

978-83-64488-16-0

141

14

nowość

Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak

Jacek Hugo-Bader

Znak

978-83-240-2993-8

133

nowość

Zacisze Gosi

Katarzyna Michalak

Znak

978-83-240-2509-1

132

16

15 14

9

Inferno

Dan Brown

Sonia Draga

978-83-7508-712-3

126

17

22

2

Niezgodna

Veronica Roth

Amber

978-83-241-4944-5

122

Jakie piękne samobójstwo

Rafał A. Ziemkiewicz

Fabryka Słów

978-83-7574-105-6

121

Botanika duszy

Elizabeth Gilbert

Rebis

978-83-7818-400-3

118

Między nami liberałami

Paweł Piskorski, Michał Majewski

Czerwone i Czarne

978-83-7700-152-3

116

18 19

nowość 20

20

2 nowość nowość

Drugi brzeg

Michał Gołkowski

Fabryka Słów

978-83-7574-993-9

109

nowość

Moja walka

Karl Ove Knausgård

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05347-8

108

23

nowość

Sońka

Ignacy Karpowicz

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05353-9

105

4

Bóg nigdy nie mruga

Regina Brett

Insignis Media

978-83-6142-835-0

104

nowość

Karolina na detoksie

Maciej Szaciłło,Karolina Kopocz

Agora

978-83-268-1322-1

103

Jesteś cudem

Regina Brett

Insignis Media

978-83-6394-424-7

101

24

25

25 26 27

nowość

Złodziejska magia

Trudi Canavan

Galeria Książki

978-83-64297-23-6

100

28

nowość

Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie

Marek Niedźwiecki

Wielka Litera

978-83-64142-67-3

95

29

nowość

Wszystko zależy od przyimka

Agora

978-83-268-1308-5

90

Nasza Księgarnia

978-83-10-12650-4

88

30

15

2

Dziennik cwaniaczka. Zezowate szczęście

Jeff Kiney

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2014

21 22

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar”, w serwisie swiatczytelnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

11


Bestsellery Trylogia fantasy „Niezgodna” Veroniki Roth dobrnęła do finału. Z dzieła możemy się dowiedzieć, między innymi że „duma zamyka ludziom oczy na prawdę o nich samych”.

17

„Jakie piękne samobójstwo” Rafała A. Ziemkiewicza nosi podtytuł: „narracja o wojnie, szaleństwie i cynizmie”. Po „Obłędzie” Piotra Zychowicza to kolejna książka odsyłająca znaczną część polityków II Rzeczypospolitej do psychiatry. A to za upowszechnienie przekonania, że przelana krew jest kapitałem, który da Polsce niepodległość. Przykro mi, ale wyżej cenię sobie słynne powiedzenie Jarosława Marka Rymkiewicza o tym, że „krew jest dobra”. Niezależnie od tego, że w całej rozciągłości solidaryzuję się z Ziemkiewiczem w ocenie Romana Dmowskiego. Sprawy wojskowe należy jednak pozostawić fachowcom i w tej materii racje Pana Marszałka stawiam wyżej ponad racjonalizm Pana Prezesa.

18

Bohaterką „Botaniki duszy” Elizabeth Gilbert jest dziewiętnastowieczna botaniczka Alma Whittaker, która z podziwu godną wytrwałością zgłębia tajemnice roślin i, niejako przy okazji, samej siebie. Ciekawe, choć szkoda, że to fikcja.

19

W „Między nami liberałami” Michał Majewski przepytuje znanego kiedyś polityka, eksprezydenta Warszawy, Pawła Piskorskiego. Bohater książki bardzo chce powrócić na polityczne salony, co mu się jednak – zważywszy na wyniki wyborów do europarlamentu – przynajmniej na razie nie udaje. Nic to, przed następnym sprawdzianem wyborczym będzie pewnie kolejna książka.

20

„Drugi brzeg” to kontynuacja „Ołowianego świtu” Michała Gołkowskiego, przerażającej opowieści o jeszcze bardziej przerażającym mieście Prypeć. Strach się bać – serio.

21

Karl Ove Knausgård po napisaniu „Mojej walki”, której pierwsza część ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Literackiego, przyrównywany bywa do Marcela Prousta, co świadczy jedynie o aberracyjnym stanie krytyki literackiej. Niemniej jednak ta autobiograficzna historia o życiu w cieniu despotycznego ojca ma swoje zasługujące na uwagę strony. Jak te, w których bez wielkich słów, za to niezwykle przekonująco, opowiada o swoich lękach i trudnych chwilach z dzieciństwa i młodości.

22

„Sońka” Ignacego Karpowicza jeszcze przed ukazaniem okrzyknięta została przez Salon Warszawski dziełem przełomowym dla literatury wolnej Polski. Słowem, ćwierć wieku czekaliśmy na to, co nam powie o naszej przeszłości i dniu te-

23

12

b i b l i o t e k a

a n a l i z

raźniejszym ulubieniec „Gazety Wyborczej” z Białostocczyzny rodem. Ściśle mówiąc, z białoruskiej Białostocczyzny. O tym, jak trudny był żywot takiego dziecka nie gorszego może, ale – jak czytamy – mniejszego Boga, opowiada pisarz kreśląc skrótową biografię jednego ze swoich bohaterów: „Ignacy szybko się nauczył, że jeśli chce mieć przyjaciół w szkole i na podwórku, to nie wolno mu mówić tak, jak mówią dziadkowie. Mówiąc jak dziadkowie miałby znajomych w wieku dziadków, a tacy to już nie łażą po drzewach i nie strzelają z procy w koty, i nie ciągną dziewczynek za warkocze z kokardką na końcu. I tak w szkole nie było łatwo. W pierwszych klasach wyszło na jaw, iż Ignacy otrzymał inny niż jego rówieśnicy przydział. Ignacy – przez chrzest i bierzmowanie razem w pakiecie, na dzień dobry w świecie – dostał się mniejszemu Bogu. Nie temu wielkiemu i czystemu, katolickiemu i polskiemu, nie temu, który wywoływał i przegrywał powstanie za powstaniem, upuszczał krew, że aż pisano wspaniałe wiersze, lecz tamtemu pomarszczonemu, starocerkiewnosłowiańskiemu, bełkoczącemu głosami wioskowych bab i mużyków w słodkim kadzidle i pociemniałych ikonach. Ten jego Bóg, karłowaty i wsiowy, prawosławny i złocony – sprawiał, iż koledzy i kolegów matki patrzyli na Ignacego z wysokości swej wykrochmalonej, antykomunistycznej wiary, z Piotrowego tronu wcale, a wcale nie tak fajnego Jana Pawła II. A z takiej wysokości Ignacy wydawał się podobny swemu Bogu, to jest wybrakowany, kolaborujący z Ruskimi, niepewny i gorszy”. Och, biedactwo. Żal chłopczyny, ale przez to, że po latach uzna polskiego Papieża za „niefajnego” zrobi w tej beznadziejnie katolickiej Polsce pisarską karierę. „Bóg nigdy nie mruga” Reginy Brett ma podtytuł: „50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu”. I te lekcje mogą być naprawdę przydatne. Jak bowiem nie przyznać racji autorce, gdy pisze: „Strasznie boli cię głowa, masz okropne skurcze albo poważne zapalenie zatok, przez które z trudem zwlekasz się z łóżka. Przez całą noc przewracasz się z boku na bok, zastanawiając się, czy z powodu choroby wziąć wolne w pracy. Weź. Jakie znaczenie będzie miało za pięć lat, że zrobiłeś sobie wolny dzień? Musisz złożyć referat, z którego nie jesteś w stu procentach zadowolony. Przygotowałeś go najlepiej, jak mogłeś, ale nie tak dobrze, jak planowałeś. Zamierzałeś napisać dziesięć stron, a wyszło tylko dziewięć. Wyluzuj się. Czy za pięć lat to będzie miało znaczenie?”.

24

Wbrew pozorom „Karolina na detoksie” Macieja Szaciłły i Karoliny Kopocz nie jest wstrząsającą relacją narkomanki lub alkoholiczki z przymusowej „wytrzeźwiałki” lecz poradnikiem, jak schud-

25

p r z e d s t a w i a

nąć, oczyszczając organizm z tego wszystkiego, co powoduje, że jedząc – tyjemy. A Karolina, proszę bardzo, dzięki Maćkowej diecie schudła całe dwadzieścia kilo. Już widzę to przyszłe społeczeństwo: szczuplutkie i czyściutkie. A gdzie je widzę? Przed oczyma duszy mojej… Regina Brett, autorka „Jesteś cudem” słynie z dawanych rad, zdaje się oczywistych, ale tylko „zdaje się”. Takich, na przykład: „Pomódl się za osobę, do której czujesz złość, nienawiść albo urazę – a będziesz wolny. Pomódl się, aby otrzymali wszystko ci, którzy nas krzywdzą, czego pragniesz dla siebie – a będziesz wolny. Pomódl się o ich zdrowie, powodzenie i szczęście – a będziesz wolny. Nawet jeśli w rzeczywistości im tego nie życzysz i wcale tak nie myślisz, nie przestawaj się modlić. Rób to codziennie, przez dwa tygodnie, a zorientujesz się, że zacząłeś w to wierzyć, że naprawdę im dobrze życzysz. Wtedy zrozumiesz, że dawną gorycz, niechęć i nienawiść zastąpiło w tobie współczucie, zrozumienie i miłość”.

26

Bohater „Złodziejskiej magii” Trudi Canavan, skądinąd archeolog, „nigdy wcześniej nie słyszał o człowieku zamienionym w książkę”. Obawiam się, że jeśli jeszcze parę lat czytać będę bestsellery, zamienię się – bo ja wiem w co – pewnie w wampira lub wilkołaka.

27

Marek Niedźwiecki w książce „Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie” opowiada o swoich korzeniach i o pasji, która zawiodła go przed radiowe mikrofony. A wszystko, jak pisze, zaczęło się od radia „Eroica”, bigbitu i listy przebojów Studia Rytm. Łza się w oku kręci, bo – co tu mówić – przyjemnie spojrzeć od czasu do czasu w telewizor i zobaczyć Pana Marka zapowiadającego stare i nowe klipy, ale to już nie to…

28

Andrzej Markowski, jeden z trzech – obok Jerzego Bralczyka i Jana Miodka – rozmówców Jerzego Sosnowskiego w książce „Wszystko zależy od przyimka” uważa, że wulgaryzmy nie są błędami językowymi lecz kulturowymi i choć ewidentnie ma rację, to należy załamać ręce nad ich rozmiarem i zasięgiem.

29

„Dziennik cwaniaczka. Zezowate szczęście” Jeffa Kinneya to już ósmy tom popularnej, miejscami zabawnej, serii dla młodzieży. No, młodszej młodzieży. Ponieważ zdecydowanie zaliczam się do młodzieży starszej, niespecjalnie przejąłem się smutnym faktem, że najlepszy przyjaciel Grega Heffneya, bohatera „Dziennika cwaniaczka” zostawił swego kumpla – i to dla kogo! – dla dziewczyny. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4



fot. Łukasz Gołębiewski

Z procentami

Książki o alkoholach mocnych

A

lkohol obecny jest w literaturze od tak

swoich bogów wina i zabawy, z Dionizosem i Bachusem na czele. Dionizos, syn Zeusa,

W Europie alkohol początkowo destylowali alchemicy, a zaraz potem mnisi, szczególnie cystersi i kartuzi (najstarsza receptura słynnego ziołowego likieru Chartreuse została opracowana przez francuskich kartuzów). Prawdopodobnie zaczęto destylować spirytus w XI lub XII wieku, choć Irlandczycy wierzą, że destylacji uis-

w twórczości ludowej. Dopiero w XVI wieku pojawiają się pierwsze traktaty na temat alkoholu (i jego wpływu zarówno na zdrowie, jak i problemy społeczne). Bodaj najświetniejsze przykłady w polskiej literaturze to: „Na pijaństwo nieposkromione i pijusów” Krzysztofa Opalińskiego, „Kostyra z pijanicą” i „Żywot człowieka po-

to jeden z najbardziej przyjaznych człowiekowi bogów, a Dionizje bez wątpienia należały do najprzyjemniejszych ze świąt.

ge beatha, czyli whiskey, nauczył ich żyjący w IV wieku święty Patryk. Początkowo mocny alkohol traktowany był jak

czciwego” Mikołaja Reja, „Iż pijaństwo jest rzecz sprosna a nieprzystojna człowiekowi” Jana Kochanowskiego oraz „Wódka

Sztuka destylacji mocnych alkoholi, w porównaniu do umiejętności warzenia

medykament, mieszany z ziołami i podawany jako lekarstwo. O leczniczych wła-

albo gorzałka” Jerzego Potańskiego. Ten ostatni pisał w 1614 roku:

piwa czy fermentacji wina, to stosunkowo młoda dziedzina. Jeden z pierwszych opisów destylacji – soli z wody morskiej

ściwościach świadczy łacińska nazwa alkoholu – aqua vitae, czyli woda życia. Od tego terminu pochodzą skandynawski

„Chocia w Polszcze gorzałkę od dawnych lat macie, A wżdy do niej takich cnót, jakie

– znajdziemy u Arystotelesa, wcześniej w starożytnym Egipcie destylowano won-

akwawit czy nasza swojska okowita. Termin spirytus odwołuje się z kolei do du-

ma, nie znacie, Przeczytajcież tę książkę Gorzałko-

ne olejki, jednak droga do uzyskania spirytusu, czyli ducha alkoholu, nadal była daleka. Pierwsi zaczęli destylować wino

chowości. Wódka narodziła się znacznie później, w formie dziś nam znanej dopiero w XIX wieku, wcześniej niejaki Aeneas Coffey musiał wynaleźć aparat do destyla-

pijowie, Obaczcie jaką moc ma ratować zdrowie”. W XIX i XX wieku mocny alkohol na do-

cji ciągłej, który wprowadził świat alkoholi

bre wkracza w świat literatury – prozy, po-

w czasy nowożytne. W literaturze antycznej alkohol nieodłącznie wiązał się z dionizyjskimi świętami, w średniowieczu pojawia się głównie

ezji, a też sztuk plastycznych. Wielkie dni przeżywają anyżówki i absynty, za sprawą francuskiej bohemy oraz malarstwa secesyjnych twórców, na czele z takimi

dawna, odkąd obecny jest w życiu, jako element zabawy, symbol beztroski, afrodyzjak, eliksir na wszelkie smutki. Mitologie basenu Morza Śródziemnego, od wieków znanego z upraw winorośli, miały

ryżowe Chińczycy, cóż nam jednak po tym, skoro droga do Chin Europejczykom długo jeszcze pozostawała nieznana. Nauczyliśmy się tego od Arabów, z języka arabskiego wywodzą się też takie terminy jak alkohol czy alembik.

14

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


artystami jak Alfons Mucha i Henri de

dzają czytelnika w barwny świat mocnych Toulouse-Lautrec, a w poezji przede wszyst- alkoholi. kim Charles Baudelaire. Lata dwudzieste Opus magnum to „Alkohole świata” XX wieku to już opilstwo pełną gębą, bez André Dominé (wydawnictwo Olesiejuk), skrępowania i bez umiaru. „Narkotyki” Sta- potężna książka, w której znajdziemy innisława Ignacego Witkiewicza są tu sztan- formacje o wszystkich najważniejszych mocnych alkoholach oraz o winach wzmacnianych, jest tu historia znanych marek, metody destylacji i starzenia, sposoby podawania, noty degustacyjne, przegląd najbardziej znanych koktajli itd., rzecz absolutnie niezbędna w biblioteczce każdego konesera wysokoprocentowych alkoholi. Imponuje wiedza autora, znajomość nie tylko trunków, ale też sposobu ich wytwarzania.

Pędzić nie wolno, ale czytać jak najbardziej  Nie brakuje na polskim rynku wartościowych pozycji na temat destylacji, czyli produkcji okowit – często domowym sposobem, a więc kolokwialnie mówiąc „pędzenia bimbru”. Polskie prawo na to nie zezwala, ale czytanie na szczęście nie jest zabronione. Znakomita książka austriackiego autora, Josefa Pischla „Destylaty owocowe” (Borus & InterPolonus), w wyjątkowo dobrym polskim przekładzie, przedstawia sposoby wytwarzania najlepszych jakościowo owocowych destylatów. Autor omawia wybór owoców, ich oczyszczanie, fermentację, destylację, oczywiście opisuje też urządzenia do destylacji i składniki przydatne w fermentacji (drożdże, enzymy etc), przedstawia wydajność

darowym przykładem opisu stanów „pod wpływem”. Do historii literatury przeszły takie dzieła jak: „Stracony weekend” Charlesa R. Jacksona (1944), „Pijak” Hansa Fallady (1944), „Pod wulkanem” Malcolma Lowry’ego (1947), „Moskwa-Pietuszki” Wieniedikta Jerofiejewa (1970), „Zostawiając Las Vegas” Johna O’Briena (1990), a z polskich autorów najbardziej sugestywnym studium pijaństwa jest dla mnie „Pętla” Marka Hłaski (1956), a z rzeczy nowszych – „Pod Mocnym Aniołem” Jerzego Pilcha (2000), natomiast w poezji niedoścignionym propagatorem uroków alkoholowych oparów postaje do dziś Julian Tuwim.

Autorski, subiektywny charakter ma „Encyklopedia alkoholi” Wojciecha Gogolińskiego, autor opisuje najważniejsze mocne trunki, daje liczne noty degustacyjne, bezsprzecznie jedna z ciekawszych pozycji o alkoholach polskiego autora. Znacznie słabsza jest wydana na początku lat 90., dziś dostępna głównie na Allegro, „Wielka księga alkoholi świata” Gliberta Delosa (Twój Styl) bardzo już przestarzała i bardzo frankofońska. „Nowe vademecum barmana” (wydawnictwo Galion) zmarłego wielkiego eksperta w dziedzinie mocnych alkoholi, Zdzisława T. Nowickiego, to zgodnie z tytułem, książka pisana z myślą o barmanach i oby wszyscy ją czytali, bo dobry barman musi nie tylko dobrze mieszać alkohole, ale także potrafić o nich opowiedzieć. Ta książka dostarcza zarówno

Czym zapełnić barek?  Pozostawmy jednak dzieła literackie i przyjrzyjmy się książkom, które wprowab i b l i o t e k a

a n a l i z

wiedzy, jak i umiejętności, choć nic nie zastąpi praktyki (w tym także organoleptycznej).

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

poszczególnych owoców, daje receptury jak przygotować dobry alkohol z gruszek, z czarnego bzu i innych owoców. Nie ma lepszej pozycji na temat destylatów owocowych, lektura obowiązkowa i to nie tylko dla tych, którzy sami destylują. Wydanie wzbogacono o informacje dotyczące naszych realiów. Kto nie ma cierpliwości na lekturę obszernej książki Pischla, ten może sięgnąć po zgrabnie napisany „Poradnik amatorów domowych alkoholi” Rafała Wawrowskiego i Marcina Szulakiewicza (Ares). Pozycja absolutnie obowiązkowa dla każdego homo bimbrownikusa, czy też dla tych wszystkich, którzy chcą destylować wodę do akwarium. Wydestylowanie alkoholu jest łatwiejsze niż nauczenie się tabliczki mnożenia, wystarczy podgrzać wino i je skroplić. Sztuką jest jednak zrobić alkohol, który będzie się nadawał do konsumpcji – i to nie tylko będzie miał elegancki aromat i dobry smak, ale może przede wszystkim – nie będzie trucizną. Z tego powodu każdy bimbrownik w zasadzie powinien legitymować się certyfikatem z przeczytania (dla tych, co potrafią pędzić a nie potrafią czytać, przydałby się audiobook). A tak zupełnie serio, w książce są wszystkie informacje o tym, jak zrobić dobry i zdrowy alkohol, a także jak to zrobić możliwie najtaniej. A zatem omówione są rodzaje dostępnych w sklepach drożdży, filtrów, enzymów, wiórków dębowych, a także •

c z e r w i e c

2 0 1 4

15


urządzeń do domowej destylacji. Napisano też jak się tym posługiwać, jak destylować żeby trunek smakował, które frakcje destylacji są trujące i bezwzględnie nie należy ich dla oszczędności mieszać z resztą alkoholi. Pamiętajmy – jeżeli alkohol cuchnie jak politura czy rozpuszczalnik, to nie nadaje się do konsumpcji, choćby nas bardzo piliło. Niestety, nie raz spotkałem bimbrownika-amatora, który z poradnikiem się nie zapoznał i próbował sprzedawać śmierdzącą berbeluchę, po której gigantyczny kac byłby najmniej przykrym z efektów. A jeszcze gorzej jak ktoś wydestyluje rozpuszczalnik i doprawi go ziołami czy miodem żeby nie było czuć zapachu, zamiast wylać świństwo jeśli nie do zlewu, to chociaż do ponownej destylacji. Czytajcie ten poradnik zanim zaczniecie eksperymentować z zacierem i ogniem!

Whisky czyli Uisge Beatha  Najwięcej jest na polskim rynku książek o whisky i whiskey. Cóż, nic dziwnego, wszak sprzedaż tego trunku notuje w ostatnich latach największe wzrosty. Najlepsza pozycja to bez wątpienia „Wielki atlas świata whisky” Dave’a Brooma (Buchmann). Autor pokazuje bogactwo smaków i aromatów, uczy jak się nim cieszyć, opowiada o gorzelniach dużych i małych, pokazuje je na mapach, zamieszcza masę bardzo ciekawych not degustacyjnych, w prosty sposób przedstawia tajniki powstawania whisky. Atutem co najmniej równym treści są jednak ilu-

Wielkim dziełem jest bez wątpienia „1001 whisky, których warto spróbować” pod redakcją Dominica Roskrowa (Muza), nie ma drugiej równie wyczerpującej publikacji o whisky po polsku. Tom ma ponad dwudziestu autorów i obejmuje whisky z całego świata, także blendowane. Książka pomyślana jest jako swego rodzaju leksykon, kompendium wiedzy, trunki podzielone są regionalnie (Szkocja, Irlandia, USA, Kanada, Japonia, Europa i reszta świata), a w obrębie regionów alfabetycznie. Każda z 1001 whisky jest szczegółowo omówiona i towarzyszy jej nota degustacyjna, wartością samą w sobie są zamieszczone tu fotografie (nie tylko butelek!). Jednym z największych autorytetów w dziedzinie whisky jest Charles MacLean (gościł niedawno w Polsce). Jego książka „Whisky” (Hachette Polska) przypomina przewodnik turystyczny i oprowadza czytelnika po świecie – od Szkocji, przez Irlandię, USA, Kanadę, Japonię, aż po Francję, Belgię czy Niemcy, czyli kraje bynajmniej nie słynące z whisky. Whisky uchodzi za trunek mężczyzn, ale coraz częściej do jej zestawiania (tzw. master of blending) zatrudniane są kobiety, obdarzone bardziej wyczulonymi zmysłami, zwłaszcza w zakresie rozpoznawania aromatów. Nic zatem dziwnego, że w grupie znanych degustatorów whisky jest kobieta, Helen Arthur, której dwie pozycje ukazały się po polsku. „Whisky Uisge Beatha” (Bellona) to zgrabnie napisana książka, przedstawiająca krótki zarys historii whisky, jej

stracje. Graficznie jest to chyba najpiękniejsza książka o whisky, prawdziwy atlas

marketing, produkcję, oczywiście także znane marki, także poza Szkocją, Irlandią,

ilustrowany.

USA i Japonią. Atutem są różne cytaty, odniesienia do literatury, a także bezpośrednie relacje z miejsc i od ludzi, którzy zajmują się produkcją whisky. Wartością samą w sobie są znakomite zdjęcia z destylarni, muzeów i archiwów. Niestety, polskie wydanie z 2008 roku oparte było na angielskiej edycji z 2000 roku. Od tamtego czasu w świecie whisky zmieniło się bardzo wiele, więc bieżące informacje są mocno nieaktualne. Historia jednak pozostaje historią i ta część jest najbardziej interesująca. Druga pozycja Helen Arthur to „Zostań koneserem whisky” (Wydawnictwo MWK). Tu

16

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

widzimy spojrzenie „innej płci”, niewiele znajdziemy w książce na temat procesów produkcyjnych, za to całkiem sporo na temat smaków i aromatów. Noty degustacyjne są największą wartością tej książki. Opisy destylarni właściwie ograniczają się do znanych faktów. Dwukrotnie wydana po polsku „Whisky leksykon smakosza” Davida Wisharta (Wydawnictwo RM) to książka wyłącznie o świecie szkockich single maltów, zawiera ciekawe opisy gorzelni i noty degustacyjne wybranych whisky. Wartością jest stworzona przez autora typologia profili smaków, która pozwala porównywać whisky z różnych destylarni. Niestety książka jest już mocno przestarzała, w 2013 roku ukazało się drugie polskie wydanie, które ma jedynie zmienioną okładkę, tak jak poprzednie opiera się na angielskim wydaniu z 2006 roku. Mamy też swoich amatorów whisky, którzy potrafią o niej interesująco pisać. Niedoścignionym wzorem są tu pozycje Jarosława Urbana, jego „Vademecum whisky” (Wydawnictwo Olesiejuk) oraz „Bourbon i inne whiskey Ameryki” (Wydawnictwo Aletheia). Pierwsza publikacja skoncentrowana jest głównie na szkockich single maltach, ale zahacza też o whisky blendowane oraz te pochodzące z innych stron świata, zawiera informacje o niezależnych dystrybutorach, każda szkocka gorzelnia przedstawiona jest zarówno w ujęciu historycznym, jak i współczesnym, a przede wszystkim są tu świetne noty degustacyjne autora i opisy samych whisky. Najlepsza książka o szkockiej whisky w języku polskim. Druga pozycja, napisana ze znawstwem i swadą, absolutnie kultowa książka o historii bourbona, najważniejszych producentach, markach, technologiach produkcji. Widać, że autor był w miejscach, które opisuje, rozmawiał z ludźmi i wypił nie jedną szklaneczkę złocistego trunku. Drugim popularyzatorem whisky w naszym kraju jest Jerzy Mazgaj. Jego „Whisky” (WIG-Press) to książka pełna anegdot. Czy były prezydent Lech Wałęsa ma szkockie korzenie? Jerzy Mazgaj bynajmniej nie rozstrzyga, ale zwraca uwagę, że wielu Szkotów o nazwisku Wallace w wiekach minionych do Polski przybywało. W przeciwieństwie do większości autorów, Mazgaj

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


nie skupił się na notach degustacyjnych, tych jest tu bardzo niewiele. Opisuje histo-

na koniec daje porady kulinarne i propo-

Łukasz Czajka zebrał informacje o królowej polskich wódek w książeczce „Star-

rię whisky, szerzej wpisaną w historię Szkocji, a nawet świata. Zebrał ciekawostki, któ-

zycje drinków z brandy de Jerez. Pozycja ukazała się w małym nakładzie i praktycznie dostępna jest dziś tylko jako an-

re innym autorom często umykają, opisał destylarnie, których już nie ma. Przystąpił do opisywania whisky z pasją badacza hi-

tykwaryczny rarytas, a szkoda. Zupełną nowością jest natomiast książka „Wino, Armagnac, Calvados” Ju-

tekstów, także z XIX wieku. I na koniec dwie pozycje o charakte-

storii i to jest niewątpliwa wartość. Nie jest to kompendium wiedzy, a raczej ładnie ilustrowany prezent dla kogoś, kto zaczyna

liana K. Hombeka (HEK Hombek Urban). Pisana przez amatora z wykształceniem

rze benedyktyńskim. Pierwsza to „Enographia Thalloris” Mirosława Kuleby (Fundacja Gloria Monte Verde), monografia

technicznym, jest w niej trochę błędów merytorycznych, trochę nieporadności językowej, ale to wszystko ma swój urok,

zielonogórskiego winiarstwa, dzieło nie mające w polskiej literaturze enologicznej odpowiednika. Wnętrze przypomina sa-

bo autor relacjonuje swoje upodobania ze skromnością, a jednocześnie radością

le muzealne, pełne jest reprodukcji eksponatów: rzeźb, dzbanów, butli, maszyn,

człowieka, który dzieli się pasją. Mniej tu zatem fachowej wiedzy, a więcej porad – jak kupić dobre wino i zapłacić za nie nie-

etykiet, starych dokumentów, są tu pipy, prasy, beczki, wnętrza piwnic, kielichy, puchary i herby firm winiarskich. To także

wiele, co warto obejrzeć przy okazji podróży do Gaskonii śladem armaniaku czy do Normandii, gdzie wytwarza się kalwados. Są też porady dotyczące degustacji, garść własnych wrażeń smakowych, ale

historia innych alkoholi, przede wszystkim tych, które z wina się wywodzą – winia-

przygodę z whisky i interesuje go coś więcej niż tylko jej aromat, smak i finisz.

Świat koniaków, armaniaków i brandy  Koniaki pija się od święta i zwykle długo leżą w barku, trunki te lubią długo dojrzewać i nie ma tu tak wielu nowinek, jak w świecie whisky. Hennessy, Remy Martin, Martell, Courvoisier, Camus czy Baron Otard od lat trzymają ten sam poziom. „Wielka księga koniaków” Gilberta Delosa (Twój Styl), pisana w połowie lat dziewięćdziesiątych, jest dobrym dowodem na to, że w świecie koniaków czas upływa wolniej niż gdzie indziej. Tego samego autora „Wielka księga whisky” wydana po polsku w 1997 roku to już zupełny staroć o wartości wyłącznie archiwalnej. Tymczasem księga o koniaku zdezaktualizowała się nieznacznie. Owszem, wypadło z rynku kilku producentów, jest kilku nowych, są nowe marki a z rynku globalnych inwestorów zniknął Seagram, są za to Diageo i Pernod Ricard, ale koniak powstaje tak samo jak w XIX wieku, z tych samych szczepów winogron, dojrzewa w takich samych beczkach, a liderami pozostają stare marki. I wciąż barki leniwie płyną po

ka – Perła w koronie polskich trunków” (Agapress). Znajdziemy tu wybór różnych

ków i koniaków zielonogórskich, jak i np. znakomitych zielonogórskich jarzębiaków.

niewiele, więcej o historii i geografii trunków. Informacje są wybiórcze – zebrane podług gustów autora, bez ambicji by opisać wszystko.

Trunki rodzime  Leszka Wiwały „Od gorzałki do wódki. Zarys historii polskiej wódki” (Wydawnictwo Leon) to najlepsza książka jaka powstała o historii polskiej wódki, prezentująca dzieje trunku i kulturę picia od czasów najdawniejszych po współczesność. Bogaty materiał dokumentacyjny, ciekawie napisane, dużo świetnie dobranych ilustracji. Autor jest prezesem Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, dyspo-

Druga ważna publikacja, to „Degustacyjny słownik winiarski” Wiktora Zastróżnego (Festus Sopockie Towarzystwo Wi-

nuje wielką wiedzą na temat polskiej wódki i umie się nią z czytelnikiem dzielić. „Gorzałka, czyli historia i zasady wypalania mocnych trunków” Jana Roga-

niarskie), książka z powodzeniem mogłaby

Absolutnie wyjątkową pozycją jest

li (Baobab) to książka popularyzatorska, zbierająca ciekawostki o historii alkoholi,

„Brandy de Jerez” Carlosa Marrodana Casasa (Ambasada Hiszpanii w Polsce) – bardzo osobista podróż po krainie pły-

a także informacje praktyczne o destylacji, jak i liczne przepisy na wódki gatunkowe, ziołowe czy owocowe. Rys historycz-

związanych z winem w różnych krajach. Jednocześnie wszystkie hasła zachowują słownikowy charakter, napisane są profe-

nącej sherry, napisana przez wybitnego tłumacza literatury hiszpańskiej na język

ny przedstawia dzieje gorzałki w dużym

rzece Charente, tylko zaczęto bardziej doceniać koniaki z uważanych kiedyś za pośledniejsze regionów: Fins Bois, Bon Bois czy Bois Ordinaire.

polski. Autor opisuje historię sherry i jej młodszej siostry, brandy de Jerez, sposoby produkcji, starzenia, degustowania,

skrócie i uproszczeniu, w drugiej części książki jest coś na kształt małego leksykonu najważniejszych mocnych trunków, nie wszystkie zebrane tu informacje są jednak

omawia kilka najbardziej znanych marek,

precyzyjne.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

ukazać się po włosku, hiszpańsku czy po francusku, jest to bowiem słownik kompletny, dający przegląd wszelkich terminów

sjonalnie, wyczerpująco, ale bez anegdot, bez elementów osobistych. Dużą wartością jest podanie angielskiego i francuskiego terminu przy każdym haśle. Jest tu charakterystyka najbardziej znanych odmian winorośli (znakomita!), a na końcu bardzo obszerna literatura związana z winem. 

Łukasz Gołębiewski •

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

17


Wspomnienie

Czarne gawrony siedzą na antenach Marek Nowakowski (2 marca 1935-16 maja 2014) maja w wieku 79 lat zmarł Marek Nowakowski, znakomity pisarz, mistrz krótkiej formy prozatorskiej, piewca Warszawy. Autor tak świetnych książek jak „Gdzie jest droga na Walne”, „Książę Nocy”, „Raport o stanie wojennym”, „Karnawał i post”, „Powidoki”. Zadebiutował w 1957 roku zbiorem opowiadań „Ten stary złodziej”. Odsłonił w nim i książkach następnych, takich jak „Benek Kwiaciarz”, świat peryferii, wcześniej pozostający poza zainteresowaniami peerelowskiej literatury. Na światło dzienne wydobył to wszystko, co działo się w zaułkach ulic mających złą sławę, w kamienicach, w których na listach lokatorów próżno było szukać przodowników walki i pracy, ba, nie podobna było nawet znaleźć takiej listy. A jego interesowali złodzieje i paserzy, lumpy, w najlepszym razie pracownicy szarej strefy, dorabiający gdzieś u „prywaciarzy”, osobnicy z mianem pasożytów społecznych, drobni geszefciarze. Łączyło ich jedno: niechęć, a często nienawiść i pogarda do systemu, który miał nas uszczęśliwić, a przyniósł same nieszczęścia. W latach PRL niejednokrotnie występował przeciw łamaniu praw człowieka i cenzurze, podpisywał listy protestacyjne. Publikował w paryskiej „Kulturze” i w drugim obiegu, w latach 80. był więźniem politycznym. Pamiętam, że o sławny „Raport o stanie wojennym” spierałem się z nim. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że ów „Raport…”, pisany na gorąco po tym, co generał Jaruzelski zafundował Polsce 13 grudnia 1981 roku, powstał po – moim zdaniem – najlepszych książkach Nowakowskiego powstałych w dekadzie gierkowskiej. Po takich opowiadaniach jak „Wesele raz jeszcze”, „Pracusie”, „Zdarzenie w Miasteczku”, „Gdzie jest droga na Walne”, „Hades”, „Książę Nocy”. A jednak „Raport o stanie wojennym”, im bardziej się od tamtego czasu oddalamy, szlachetnieje, stając się nie tylko wyjątkowo ważnym świadectwem, ale i literackim majstersztykiem. Ileż takich majstersztyków sprokurował ten niezwykły rzemieślnik słowa… W opowiadaniu „Mój Przyjaciel Pisarz” z tomu „Portret artysty z czasu dojrzałości” tak mówił o swoim dojrzewaniu pisarskim: 18

b i b l i o t e k a

a n a l i z

fot. Grzegorz Mazurowski

16

„Wiedziałem, że sztuka to nie żadna lekkość i bajeczna kraina uniesień, ale ciężka harówa, gdzie najważniejsza jest uczciwość wobec siebie i mozolne przedzieranie się przez gąszcz kłamliwych słów w poszukiwaniu tego jednego jedynego, które przylega do rzeczy jak skóra do ciała”. Pod hasłem „Stół” w „Moim słowniku PRL-u” Marka Nowakowskiego można było przeczytać: „Dopiero pod koniec PRL-u ustanowiony został okrągły stół i obrady przy nim uważane są za kres dawnej epoki i początek demokracji. Wkrótce nazwaliśmy się III Rzeczpospolitą. Jeżeli rzeczywiście nastąpił wtedy upadek totalitarnej państwowości, to miał charakter kontrolowany i nikt z rządzących nie został przygnieciony w sposób ostateczny”. W tym samym „Słowniku” znajdujemy interesujące wyjaśnienie rzadko dziś używanego słowa „plenum” (nawet SLD nie stosuje tej formy obrad): „Plenum to musi być od ruskiego brać w plen”. Od początku zdecydowanie opowiedział się za koniecznością przeprowadzep r z e d s t a w i a

nia powszechnej lustracji. Piętnował postkomunistów i liberałów, sprzeciwiał się okrągłostołowej taktyce obozu Solidarności. Ponieważ brał pełną odpowiedzialność za swoje słowa i czyny, domagał się tego i od innych. Choć, z drugiej strony, postawa Katona była mu z gruntu obca. „Temat więzienny – pisał w »Fabule« – dopadł mnie we wczesnych moich latach. Odtąd nieustannie rozpamiętywałem tamte doświadczenia. Nazywano tę wierność obsesją, monotonią. Niech będzie. Myślę jednak, że nade wszystko zafascynowała mnie kondensacja życia ludzkiego zawarta w sytuacji więzienej. Więzienie jest wszędzie. Więzienie nawyków, ceremonii, obowiązków. Więzienie środowiska. Nakazy i zakazy. Ile młodzieńczych uniesień ulega potem więziennej regulacji. Przechowałem ten »temat« przez lata i oto siedzę przy stole, patrzę w okno – mam przed sobą ten od lat znajomy widok dachów po przeciwnej stronie ulicy, czarne gawrony siedzą na antenach. Tak siedząc i patrząc, czuję się dożywotnio przypisany do czegoś,

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Wspomnienie co chciałbym porzucić, od czego chciałbym się uwolnić. Nie mogę. Tego muru nie przeskoczę”. Dosłownie w ostatnich dniach Iskry wydały jego ostatnią książkę, „Dziennik podróży w przeszłość”. Opisał w niej swoje lata najwcześniejsze, okres, w którym jego pisarstwo dopiero się zapowiadało. Tym samym zatoczył koło, wracając do punktu wyjścia. W „Dzienniku…” wyliczał lektury, które go kształtowały: „Grzebałem w starych księgozbiorach, odkrywałem tomy przygód Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, reportaży z Mongolii, krajów Maghrebu, Afryki Równikowej, pamiętniki syberyjskich zesłańców, żołnierzy Napoleona, tomiki poezji legionowej, bluźniercze wyznania ateistów, powieści Dumasa, Stevensona, Marczyńskiego, Romańskiego. Zdobyłem wówczas na własność drogą wymiany za skórzaną piłkę futbolową rocznik »Tygodnika Ilustrowanego« z 1904 roku, oprawny w płótno z brązowym grzbietem i tłoczonymi literami złotego koloru. Lekturze grubego, liczącego przeszło 1000 stron tomu oddawałem się wielokrotnie. Czytałem po kolei i na wyrywki”. Dopiero później przyszła kolej na Bunina, Manna, Hemingwaya i, najważniejszego chyba, Faulknera.

Fenomenem pisarstwa Marka Nowakowskiego jest długowieczność jego najwcześniejszych opowiadań. „Kwadratowego”, „Tapetę”, „Trzyczwartaka”, „Benka Kwiaciarza” przedrukowywali wydawcy kolejnych zbiorów pisarza, ukazujących się pół wieku po jego świetnym debiucie. Ale też trzeba oddać sprawiedliwość prozaikowi, wymieniając wśród największych jego osiągnięć takie opowiadania, jak „Jeden dzień w Europie” i „Zakon Kawalerów Mazowieckich” z lat osiemdziesiątych czy „Bożydar” z lat dziewięćdziesiątych. A już w XXI wieku wydał tak ważne książki jak „Nul”, „Stygmatycy”, „Czarna i Mała” czy autobiograficzne „Pióro”. Był Marek Nowakowski „pojedynkiem”, jak sam o sobie powiadał. Pisarzem osobnym. Nie oglądającym się na mody i trendy, przeciwnie, jak kiedyś zauważył Jan Walc – staromodnym. Odnośnie do formy pisarskiej, ale i do męskiej elegancji, do wyboru lektur, do określenia światopoglądu też. Pierwszą książką napisaną przez Nowakowskiego w III RP były „Strzały w motelu George”, przyjęte bez entuzjazmu, choć niebawem było już jasne, że autor bezbłędnie wyczuł nastrój nadchodzących czasów. Powstawała polska mafia, rodziła się też polska klasa średnia, a te-

S Seksualność ddzieci i młodzieży Pół wieku badań i refleksji

mu zjawisku poświęcił pisarz inną książkę, w tych dniach wznowioną przez Wydawnictwo Zysk i S-ka, „Homo polonicus”. Równocześnie coraz głębiej zanurzał się Nowakowski w przeszłości. To wtedy powstał bardzo cenny cykl „Powidoków”, obrazów Warszawy, której już nie było. Współczesność stolicy pokazywał w „Opowiadaniach ulicznych”, jej dzień wczorajszy w „Powidokach”, na podstawie których powstał zresztą dziewięcioodcinkowy serial telewizyjny, z Markiem w głównej roli warszawskiego cicerone. W roli tej czuł się coraz lepiej. „Miasto czyli świat” pisał, a to miasto znał jak własną kieszeń. Nic dziwnego, że pomagał w promocji Orkiestry Staśka Wielanka czy „Szwagierkolaski”, choć nie był specjalnym admiratorem Grzesiuka ani „warsiawskiego” folkloru. Ale to była jednak jakaś część jego świata, o którym ani nie chciał, ani nie potrafił zapomnieć. I dobrze się stało, że „Muniek” Staszczyk zaśpiewał nad jego mogiłą. Tak jak źle się stało, że zarówno władze państwowe jak, niestety, część środowiska literackiego ten pogrzeb zmarginalizowały, sprowadzając go do rangi lokalnej. A przecież umarł jeden z największych naszych pisarzy. W moim życiu nie spotkam już nikogo od niego ważniejszego. K rzysztof M asłoń

Diagnoza D i psychoterapia ssprawców przemocy ddomowej

Bezpieczeństwo i zmiana

Andrzej Jaczewski A Cena: 45 z¨ C

Dorota Dyjakon Cena: 42 z¨

Profesor Zbigniew Lew-Starowicz o książce Profesora Andrzeja Jaczewskiego:

Publikacja przedstawia główne założenia, cele i etapy pracy terapeutycznej ze sprawcami przemocy domowej.

Profesor Andrzej Jaczewski jest pionierem seksuologii wieku rozwojowego i edukacji seksualnej w Polsce. Na jego książkach wychowywały się pokolenia młodzieży. Nie ukrywam, że zalecałem je również moim dzieciom. Książka Profesora jest wielowątkowa i zapewne niektóre zawarte w niej poglądy będą oceniane jako kontrowersyjne. Oceniam to, jednak jako zaletę, a nie wadę, bowiem poglądy Profesora prowokują do przemyśleń, zaś kilka zasługuje na szczególną uwagę.

Difin Spółka Akcyjna, ul. Kostrzewskiego 1, 00−768 Warszawa tel. 22 851 45 61 wew. 110, 111, fax 22 841 98 91, www.difin.pl, e−mail: handlowy@difin.pl

Księgarnia internetowa

www.ksiegarnia.difin.pl


Rynek wydawniczy O pierwszych wydaniach „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego

Dwaj chłopcy z polskiej konspiracji „M

amy przed sobą wzruszającą książkę. Nie, to za mało powiedziane. Książka jest wstrząsająca, poruszająca do głębi. Są to dzieje dwudziestokilkuletnich ludzi, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy kraju. (…) Oto dzieje chłopców, którzy znaleźli zastosowanie w pracy sabotażowej i dywersyjnej i zapłacili za to śmiercią i torturami. Słynne odbicie więźniów pod Arsenałem to było właśnie odbicie jednego z nich” – słowa te pochodzą z jednej z pierwszych recenzji książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”, pomieszczonej w „Sprawach Narodu” nr 10-11 czerwiec-lipiec 1944. Pamiętam, jak w V klasie szkoły podstawowej na lekcji języka polskiego nauczycielka czytała nam fragmenty książki Kamińskiego poświęcone akcji przeciwko Paprockiemu oraz wojnie z Goebbelsem. Słuchaliśmy tego zafascynowani nieznaną – wówczas dwunastolatkom – historią. Jeszcze tego dnia przeczytałem książkę w domu. I tak zaczęła się moja przygoda z „Kamieniami na szaniec”. Przygoda, która stała się bibliofilską i trwa do dziś. Mniej więcej dziesięć lat później w jednym z warszawskich prywatnych antykwariatów buszowałem po półkach. Antykwariat był niewielki, mieścił się w pawilonach położonych w Śródmieściu Warszawy. Z racji małej powierzchni zawsze mogłem obejść wszystkie regały z książkami. I nagle na półce, gdzie stały lektury szkolne, zobaczyłem żółtą okładkę z czerwonym tytułem „Kamienie na szaniec. Wydanie drugie”. Książka zawierała czarno-białe ilustracje, z których jedna była uszkodzona. Cena nie była wygórowana – tyle kosztowała w połowie lat osiemdziesiątych dość popularna lektura szkolna. Od razu zapłaciłem. Naby-

20

b i b l i o t e k a

a n a l i z

łem rzeczywiście drugie wydanie książki. Drugie konspiracyjne, niestety bez kolorowej obwoluty. Jest to prawdopodobnie rzadziej spotykane wydanie niż pierwsze, gdyż było wydane niemalże w przededniu wybuchu Powstania Warszawskiego. Druk dwutysięcznego nakładu ukończono w lipcu 1944 roku. Następstwem tego zakupu było poszukiwanie kolejnych wydań „Kamieni na szaniec” z okresu okupacji. Po kilkunastu latach na aukcji warszawskiego antykwariatu TOM udało mi się nabyć pierwsze wydanie z 1943 roku. Pisane było, gdy jeszcze żył Tadeusz Zawadzki i nie zawierało opisu pierwsze wydanie akcji pod Sieczyemigracyjne chami. Kolejne edycje to pierwsze wydanie emigracyjne będące powtórzeniem II wydania konspiracyjnego oraz pierwsze wydanie w języku angielskim – obydwa z 1945 roku. Książka powstała w części w oparciu o pamiętnik Tadeusza Zawadzkiego. Aleksander Kamiński wprowadził do książki p r z e d s t a w i a

całe fragmenty pamiętnika oznaczając je cudzysłowem. Pamiętnik powstał po śmierci Jana Bytnara „Rudego” oraz Aleksego Dawidowskiego „Alka” – z inspiracji ojca „Zośki”, prof. Józefa Zawadzkiego. W książce zostało to opisane w następujący sposób „Ojciec podsunął mu pomysł spisania wspomnień o »Rudym«. Na wieś pojechali we trójkę: ojciec, syn i Hania, siostra »Zośki«. Hania była dwa lata starsza od »Zośki« i siedziała również gdzieś w konspiracji. »Zośka« pisał, chodził na spacer z Hanią lub ojcem. Wspomnienia o »Rudym« zajęły mu około dwudziestu stron maszynopisu. Pisząc przeżywał od nowa wszystko co zaszło. Profesor, ojciec »Zośki«, przewidywał jednak dobrze: były to wspomnienia wyzwalające. Gdy Zośka skończył, zaczął czuć się wyraźnie lepiej. Wspomnieniom swoim nadał tytuł »Kamienie rzucane na szaniec«. Kiedy kilka tygodni później spotkał się w Warszawie z kimś, kto pragnął napisać książkę o »Alku« i »Rudym« – »Zośka« nakłaniał do dania tej książce tytułu swoich wspomnień »Kamienie rzucane na szaniec«”. Pierwsze wydanie ukazało się w lipcu 1943 roku w nakładzie 2000 egzemplarzy. Okładkę wykonał inż. Stanisław Kunstetter „Krzysztof”, późniejszy profesor Politechniki Warszawskiej. Książka wyszła spod prasy Tajnych Wojskowych Zakładów Wydawniczych w drukarniach W-3, W-5 oraz W-9. Wydawcą był KOPR czyli Komisja Propagandy Biura Inpierwsze wydanie formacji i Propakonspiracyjne gandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Książka miała tytuł „Kamienie na szaniec. Opowiadanie o Wojtku i Czarnym”. Z przyczyn konspiracyjnych pseudonimy bohaterów zostały zmienione, podobnie jak nazwisko autora – książkę sygnował miejaki J[uliusz] Górecki, Aleksander Kamiński ujawił się dopiero po wojnie. Książka liczyła 68 stron i zawierała pięć rozdziałów: 1. „Słoneczne dni”,

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


2. â€žW burzy i we mgleâ€?, 3. „W sĹ‚uĹźbie maĹ‚ego sabotaĹźuâ€?, 4. „Dywersjaâ€?, 5. „Pod ArsenaĹ‚emâ€?. O wadze ksiÄ…Ĺźki mogÄ… Ĺ›wiadczyć recenzje, jakie ukazaĹ‚y siÄ™ w prasie konspiracyjnej. Autor recenzji zamieszczonej w piĹ›mie „Sztuka i NarĂłdâ€? opisywaĹ‚ ksiÄ…ĹźkÄ™ Aleksandra KamiĹ„skiego razem z wydanym w tym samym czasie w podziemiu „Dywizjonem 303â€? Arkadego Fiedlera. Druga recenzja („PĹ‚omienieâ€? nr 6 z 1944 roku) byĹ‚a nie tylko opisem ksiÄ…Ĺźki, ale takĹźe polemikÄ… z niektĂłrymi tezami wychowawczymi Aleksandra KamiĹ„skiego. Jednak mimo podzielonych gĹ‚osĂłw podziemnych recenzentĂłw ksiÄ…Ĺźka cieszyĹ‚a siÄ™ duĹźym zainteresowaniem czytelnikĂłw. JuĹź po zakoĹ„czeniu dziaĹ‚aĹ„ wojennych Tomasz Arciszewski w przedmowie do pierwszego wydania emigracyjnego (Londyn 1945) napisaĹ‚: „KsiÄ…Ĺźka ÂťKamienie na szaniecÂŤ jest opowieĹ›ciÄ… prawdziwÄ…, zrodzonÄ… w atmosferze powrzepierwsze wydanie Ĺ›niowej Warszaangielskie w y. Prawdziw y

jest klimat duchowy tej ksiÄ…Ĺźki. Wysoki poziom moralny bohaterĂłw, Ĺ›wiadoma praca samoksztaĹ‚ceniowa i wychowawcza oraz peĹ‚ne poczucie odpowiedzialnoĹ›ci za wykonanie nie tylko zadaĹ„ dzisiejszych, lecz takĹźe zadaĹ„ na okres odbudowy Polski – oto cechy charakterystyczne mĹ‚odego, demokratycznego bojownika Polski Podziemnej. WierzÄ™ gĹ‚Ä™boko, Ĺźe cechy te, tak wyraĹşnie nakreĹ›lone przez autora tej jedynej w swoim rodzaju ksiÄ…Ĺźki, nigdy wĹ›rĂłd mĹ‚odzieĹźy polskiej nie zaginÄ…â€?. Drugie konspiracyjne wydanie ksiÄ…Ĺźki ukazaĹ‚o siÄ™ w rok po pierwszym wydaniu w lipcu 1944 roku. Wydawcy w sĹ‚owie skierowanym do czytelnikĂłw napisali: „Okupacja narzucona nam przez wroga w obecnej wojnie jest pod wzglÄ™dem swej formy najbrutalniejszÄ… i najbezwzglÄ™dniejszÄ… przemocÄ…, jakÄ… zna historia. WrĂłg skazaĹ‚ narĂłd polski na wytÄ™pienie, posĹ‚ugujÄ…c siÄ™ w tym celu wszystkimi Ĺ›rodkami od stĹ‚umienia i unicestwienia Ĺźycia gospodarczego, spoĹ‚ecznego i kulturalnego, aĹź do aktĂłw krwawego terroru wĹ‚Ä…cznie. To konsekwentne dÄ…Ĺźenie musiaĹ‚o wywoĹ‚ać – i wywoĹ‚aĹ‚o – ĹźywioĹ‚owÄ… reakcjÄ™ ze strony najbardziej aktywnych elementĂłw w spoĹ‚eczeĹ„stwie, przeciwstawiĹ‚o okupantowi zorganizowany opĂłr. W podziemiach odrodziĹ‚o siÄ™ paĹ„stwo polskie, odĹźyĹ‚y – kosztem niesĹ‚ychanych ofiar – wszystkie dziedziny Ĺźycia spoĹ‚ecznego i kulturalnego. Pierwsze na bĂłj z wrogiem poszĹ‚o sĹ‚owo drukowaneâ€?.

KsiÄ…Ĺźka zostaĹ‚a wydana nie jako druk Biura Informacji i Propagandy, ale inicjatywa prywatna. WydawcÄ… byĹ‚ Podziemny Dom Wydawniczy M.K. i S-ka. InicjaĹ‚y M.K. oznaczaĹ‚y MichaĹ‚a KmitÄ™, pod ktĂłrym to pseudonimem dziaĹ‚aĹ‚ w konspiracji Jerzy Rutkowski. KsiÄ…Ĺźka zawieraĹ‚a dziesięć ilustracji Romana Hussarskiego, podpisanego w ksiÄ…Ĺźce jako StanisĹ‚aw Tukan. Druk i oprawÄ™ wykonaĹ‚y Tajne Wojskowe ZakĹ‚ady Wydawnicze w drukarniach W-2, W-5, W-9. W krĂłtkiej przedmowie Aleksander KamiĹ„ski napisaĹ‚: „Pierwsze wydanie ÂťKamieniÂŤ ukazaĹ‚o siÄ™ w sierpniu 1943 roku. Opowiadanie koncentrowaĹ‚o siÄ™ wokół Wojtka i Czarnego. ObejmowaĹ‚o wydarzenia do kwietnia 1943 roku z ArsenaĹ‚emÂŤ wĹ‚Ä…cznie. Drugie wydanie obejmuje wypadki do wrzeĹ›nia 1943 roku. Bieg zdarzeĹ„ pozwoliĹ‚ ujawnić trzeciÄ… sylwetkÄ™ tej opowieĹ›ci, ÂťStaĹ›kę. Jest wiÄ™c to wydanie nieco zmienione i uzupeĹ‚nione. Opowiadanie niniejsze jest we wszystkich szczegółach oparte na rzeczywistych faktach; jest dokumentem, ktĂłremu nadano formÄ™ opowieĹ›ci. Juliusz GĂłrecki, Warszawa, czerwiec 1944 rokuâ€?. PiszÄ…c o pierwszych wydaniach „Kamieniâ€? muszÄ™ wymienić jeszcze dwa – pierwsze wydanie emigracyjne, czyli jak napisano na stronie tytuĹ‚owej „wydanie trzecie, pierwsze na ObczyĹşnieâ€?. KsiÄ…Ĺźka ukazaĹ‚a siÄ™ po lutym 1945 roku nakĹ‚adem Wydawnictwa Ĺšwiatowego ZwiÄ…zku PolakĂłw z Zagranicy. W przedmowie podpisanej przez Komitet Naczelny ZwiÄ…zku Harcerstwa Polskiego czytamy: „KsiÄ…ĹźkÄ™ ÂťKamienie na szaniecÂŤ oddajemy w rÄ™ce PolakĂłw na obczyĹşnie. Niech krzepi serca w trudnych dniach. Niech Ĺźycie jej bohaterĂłw bÄ™dzie – zwĹ‚aszcza dla mĹ‚odzieĹźy – przykĹ‚adem SĹ‚uĹźbyâ€?. Wydanie londyĹ„skie byĹ‚o powtĂłrzeniem II wydania konspiracyjnego. RóşniĹ‚o siÄ™ tylko szatÄ… graficznÄ… – ilustracje byĹ‚y wplecione w tekst, a ich autorem byĹ‚ Artur Horowicz. Kolejna edycja ksiÄ…Ĺźki ukazaĹ‚a siÄ™ w jÄ™zyku angielskim w Londynie w 1945 roku nakĹ‚adem Stowarzyszenia Polskich Harcerzy i Harcerek. ByĹ‚a tĹ‚umaczeniem pierwszego wydania konspiracyjnego i miaĹ‚a podtytuĹ‚ „Historia o dwĂłch chĹ‚opcach z polskiej konspiracjiâ€? (Stones for the rampart. The story of two lads in the Polish underground movement). Podobnie jak pierwsze wydanie polskie koĹ„czyĹ‚a siÄ™ w momencie Ĺ›mierci „Rudegoâ€? i â€žAlkaâ€?. OkĹ‚adkÄ™ projektowaĹ‚ i ilustracje wykonaĹ‚ Artur Horowicz. ZaczynajÄ…c tekst napisaĹ‚em, Ĺźe moja przygoda z tÄ… ksiÄ…ĹźkÄ… trwa do dziĹ›. OpisaĹ‚em cztery pierwsze wydania „Kamieni na szaniecâ€?. Na mojej bibliofilskiej półce brakuje jeszcze jednego wydania – wydania Biblioteki OrĹ‚a BiaĹ‚ego II Korpusu z 1945 roku. MoĹźe kiedyĹ› uzupeĹ‚niÄ™ niniejszÄ… gawÄ™dÄ™ o opis tej edycji‌ Jacek A. Ĺťurawski

SU]\V]ĂŻRÄ‚ĂŠ NVLĂˆÄ?NL 3RG UHGDNFMĂˆ *HRIIUH\D 1XQEHUJD ] SRVĂŻRZLHP 8PEHUWR (FR :SURZDG]HQLH GR SROVNLHJR Z\GDQLD Â’XNDV] *RĂŻĂšELHZVNL b

KWWS ELEOLRWHND DQDOL] SO VNOHS

3DWURQL PHGLDOQL


Międzynarodowy Festiwal Kryminału Marcin Wroński z Nagrodą Wielkiego Kalibru

Wszyscy chcą zabijać eryjni mordercy. Seryjni tropiciele zbrodni, detektywi czy profilerzy. Seryjni pisarze. – Właśnie, dlaczego seryjni? Dlaczego swoje książki układacie w serie z tymi samymi bohaterami? – pytali jurorzy siedmiu autorów nominowanych do Nagrody Wielkiego Kalibru podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminałów we Wrocławiu, jedynego na świecie festiwalu, podczas którego w przeddzień wydania werdyktu/wyroku dochodzi do takiej konfrontacji, a w tym wypadku należałoby napisać „przesłuchania”. I to przy… czytelnikach. Autorzy zbrodniczych powieści (jakoś nikt w Polsce nie pisze kryminałów bez trupów) mówili o przywiązaniu czytelników, a nawet miłości do własnych bohaterów czy miejsc i czasów, gdzie toczy się akcja ich książek (np. dawny Lublin w przypadku absolwenta KUL Marcina Wrońskiego, czy starożytna Grecja u archeologa Jakuba Szamałka). Nawiązywali też do fenomenu kryminalnych seriali telewizyjnych. – A czy któryś z was pisze tylko dla pieniędzy i czy to prawda, że pan Marcin Wroński ma kontrakt na 10 książek o komisarzu Maciejewskim? – zapytała bez ogródek Janina Paradowska, przewodnicząca jury. – Prawda – potwierdził indagowany autor. – Ale przecież już Pawlikowska-Jasnorzewska mówiła, że nie dla pieniędzy piszą tylko grafomanii – dodał, choć podobnie jak inni autorzy i jedna autorka (Marta Guzowska, w 2013 roku nagrodzona za debiutancki

kryminał „Ofiara Polikseny”) zdecydowanie odciął się od słów „tylko”. Większość autorów ma swoją pracę, najczęściej związaną z pisaniem, a kryminały piszą „po godzinach”. Ale takich jak oni jest coraz więcej. Nie wiadomo czy dzięki skandynawskim mistrzom gatunku, czy z innych powodów, polskie kryminały uwiodły czytelników i zafascynowały piszących. Jak przyznał Piotr Bratkowski w 2004 roku, podczas pierwszego Międzynarodowego Festiwalu Kryminałów, jurorzy mogli wybierać spośród 9 książek kryminalnych, które ukazały się wtedy w Polsce (wygrał „Koniec świata w Breslau” Marka Krajewskiego). W 2013 roku ukazało się 126 takich pozycji, z tego ponad 60 zgłoszono do Nagrody Wielkiego Kalibru. Co tu dużo kryć, sam festiwal zrobił bardzo wiele dla popularyzacji gatunku, a nawet „wychował” sobie zarówno czytelników jak i autorów. W tym roku na kryminalne warsztaty pisarskie zgłosiło się prawie dwustu uczestników (wybrano dwudziestu), a mistrzowie gatunku, laureaci Nagród Wielkiego Kalibru z lat ubiegłych, Mariusz Czubaj i Zygmunt Miłoszewski, przeprowadzali lekcje o kryminałach we wrocławskich… gimnazjach. Z Miłoszewskim, autorem bestsellerów i wielkim odkryciem ostatnich lat, jest jednak kłopot. Podczas spotkania autorskiego we Wrocławiu zapowiedział nie tylko jesienną premierę kolejnej książki o prokuratorze Teodorze Szackim (roboczy tytuł „Gniew”), styczniową premierę ekraniza-

fot. Max Pflegel

S

fot. Max Pflegel

cji „Ziarna prawdy” ale i… rozbrat z kryminałem. – O przyczynach powiem pewnie za rok na festiwalu – zapowiedział Miłoszewski, wspomniał tylko, że nie zamierza budować dobrobytu swojej rodziny na opowiadaniu piórem mrocznych, pełnych okrucieństwa i przemocy historii. Chętnie tłumaczony, wydawany i dostrzeżony na całym świecie autor „Uwikłanego” i „Bezcennego”, ujawnił też, że po ukazaniu się w Stanach Zjednoczonych „Ziarna prawdy” udzielił amerykańskim dziennikarzom kilku wywiadów, które się… nie ukazały. – Problem był w tym, że nie chciałem potwierdzić ich tezy o polskim antysemityzmie. Teraz książka ukazuje się we Francji, więc szykuję się do batalii z tamtymi mediami. Nawet kupiłem kilka książek o niechlubnych epizodach z historii Francji – mówił Miłoszewski, przyznając, że zastanawia się nad rolą i odpowiedzialnością pisarzy, nawet specjalistów od literatury rozrywkowej, w promocji wizerunku Polski w świecie. – Przecież o życiu i problemach społecznych Skandynawii świat dowiaduje się przede wszystkim dzięki niezwykle popularnym książkom autorów powieści kryminalnych. Tak może być też z Polską – tłumaczy Miłoszewski.

Autor dzwoni sześć razy Za najlepszą książkę roku uznano „Pogrom w przyszły wtorek”, piąty z serii kryminałów retro, których bohaterem 22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Międzynarodowy Festiwal Kryminału Najlepsze polskie kryminały, czyli laureaci Nagrody Wielkiego Kalibru z lat 2004-14 2004 2005 2006 2007 2008 2009 2010 2011 2012 2013 2014

– – – – – – – – – – –

Marek Krajewski, „Koniec świata w Breslau” Paweł Jaszczuk, „Foresta Umbra” Marek Harny, „Pismak” Marcin Świetlicki, „Dwanaście” Zygmunt Miłoszewski, „Uwikłanie” Mariusz Czubaj, „21:37” Joanna Jodełka, „Polichromia” Gaja Grzegorzewska, „Topielica” Zygmunt Miłoszewski, „Ziarno prawdy” Marta Guzowska, „Ofiara Polikseny” Marcin Wroński, „Pogrom w przyszły wtorek”

jest komisarz Zygmunt Maciejewski (W.A.B.) Marcina Wrońskiego. Autora cyklu powieści, których akcja rozgrywa się w Lublinie, na ogół przedwojennym, a tym razem, tużpowojennym, nominowano do Nagrody Wielkiego Kalibru po raz… szósty. Ale tym razem „recydywista” rozbił bank, otrzymując również nagrodę czytelników oraz żartobliwe wyróżnienie pozostałych nominowanych. – „Pogrom…” to dla mnie ważna książka. Nigdy dotąd nie miałem tak emocjonalnego stosunku do powieści, którą pisałem – przyznał Marcin Wroński. Na wykraczającą poza literaturę istotność tej książki, jej tło społeczno-historyczno-polityczne (akcja rozgrywa się w nowej polskiej rzeczywistości, a komisarz Maciejewski nie tylko zajmuje sie tropieniem morderców, ale siedzi w więzieniu i kontaktuje się z Urzędem Bezpieczeństwa i rozpanoszonym w mieście NKWD), zwrócili uwagę jurorzy. Werdykt był jednogłośny. Niestety, na pięciodniowej imprezie nie mógł się pojawić laureat Honorowej Nagrody Wielkiego Kalibru, którym w tym roku został – nareszcie – Henning Mankell. Szwedzki autor, twórca cyklu powieści, których bohaterem jest Kurt Wallander, sprzedanych na całym świecie w nakładzie 40 mln egzemplarzy, ma nowotwór, przechodzi chemioterapię i nie był w stanie dotrzeć na wrocławską imprezę ani nawet nagrać podziękowań na wi-

deo. Za pośrednictwem konsul honorowej Szwecji podziękował organizatorom za uhonorowanie a polskim czytelnikom za atencję, jaką obdarzają jego twórczość. Przypomnijmy, że w poprzednich latach nagrodą za całokształt uhonorowano m.in. Norwega Jo Nesbø, Szwedkę Maj Sjöwall, Amerykankę Kathy Reichs, i polskich mistrzów kryminału: Joannę Chmielewską i Marka Krajewskiego.

Wrocław – miasto zbrodni Szwedzkiego guru twórców kryminałów we Wrocławiu nie było, ale na festiwalu, w końcu literackim, nie zabrakło niecodziennych gości. Byli słynni polscy, a właściwie należałoby napisać peerelowscy szpiedzy Aleksander Makowski i Vincent Severski (autor „Nielegalnych” i „Niewiernych”), prokuratorzy, profiler, nadinspektor Kloss i podinspektor Mała, czyli policjanci z wydziału kryminalnego, był medyk sądowy, antropolog zajmujący się zwłokami a nawet policyjny rysownik, który na oczach widzów – świadków nieco teatralnego morderstwa, sporządzał portret pamięciowy złoczyńcy. Była też „Droga do kryminału” – sesja naukowa na Uniwersytecie Wrocławskim, w której o kryminałach, jak się okazuje pisanych chyba nawet przed wynalazkiem Gutenberga, opowiadali literaturoznowcy, historycy i krytycy literaccy,

Laureaci Honorowej Nagrody Wielkiego Kalibru 2005 2006 2007 2008 2010 2011 2012 2013 2014

– – – – – – – – –

Aleksandra Marinina oraz Boris Akunin Joanna Chmielewska oraz Jeffery Deaver Marek Krajewski oraz Leonid Józefowicz Tatiana Polakowa Jo Nesbø Maj Sjöwall Anne Holt oraz Kathy Reichs Walter Mosley Henning Mankell

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

a nawet sam profesor Jan Miodek. Jeśli do tego doliczyć grę miejską oraz niezwykłą, realistyczną, wystawę ukazującą kryminalny Breslau z czasów, o których w swoich pierwszych powieściach opowiada Marek Krajewski, to stwierdzenie, że Wrocław przez niemal tydzień żył… morderstwami, nie będzie przesadą. Bo kryminalny festiwal, choć nagradza pisarzy, nie jest imprezą literacką. Tu nikogo nie dziwi, gdy na środku sceny wisi na sznurze piękna blondynka (spokojnie, manekin), a autentyczni prokuratorzy z równie prawdziwymi technikami sądowymi pokazują jak wygląda naprawdę zabezpieczenie miejsca zbrodni i przebieg śledztwa. Bo nie wygląda jak w „CSI. Kryminalnych zagadkach Las Vegas”. Swoją drogą zabawa z publicznością ujawniła, że tego wieczoru w codziennie wypełnionej po brzegi sali wrocławskiego kina Nowe Horyzonty blondynka nie popełniła samobójstwa, lecz została zamordowana, oczywiście na tle seksualnym. Smutny kontekst tej zabawie nadała jednak informacja, że w tym samym dniu we Wrocławiu dokonano prawdziwej, strasznej zbrodni, zamordowano cztery osoby.

Kto piękniej morduje Oczywiście na MFK w centrum uwagi są książki kryminalne i ich autorzy. Co prawda w tym roku zagranicę reprezentował tylko duński autor Michael Katz Krefeld, którego kryminał pt. „Wykolejony” właśnie ukazał się w Wydawnictwie Literackim, ale nie zabrakło wielu rodzimych mistrzów gatunku i wschodzących gwiazd. Na wspólnym spotkaniu autorskim Mariusza Czubaja (właśnie ukazało się „Martwe popołudnie”) i Katarzyny Bondy (na okładce „Pochłaniacza” Zygmunt Miłoszewski mianuje autorkę „królową kryminału”) oboje opowiadali o tym jak kiedyś nieświadomie pierwowzorem bohaterem ich książek („Sprawa Niny Frank” i „21:37”) stał się ten sam profiler, Bogdan Lach. I jak nawzajem z przerażeniem czytali w swoich powieściach opis tych samych pomieszczeń komendy policji w Katowicach. Nie przepadali za sobą, ale się nie pozabijali, a teraz akcje ich nowych powieści, z nowymi bohaterami profilerką Saszą Zaułską („Pochłaniacz”) czy byłym policjantem Markiem Hłasko („Martwe popołudnie”), rozgrywają się w zupełnie innych miejscach i opowiadają inne kryminalne historie. Łączy je jednak to, że zapowiadają się na bestsellery i za rok na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału 2015 mogą powalczyć o miano najlepszej polskiej zbrodniczej książki roku. Jacek A ntczak •

c z e r w i e c

2 0 1 4

23


Rozmowa numeru Rozmowa z Grahamem Mastertonem

Nie boję się swoich książek

–  Czy bywa tak, że to bohaterowie zmieniają bieg opowieści? Że żyją własnym życiem? Że ci się może… gubią? –  Bywa, że jest jakiś plan, ale bohaterowie przejmują stery i w trakcie rozwoju akcji już czuć, że ten bohater, czy ta bohaterka nie zrobi tego, co autor zaplanował. Wtedy trzeba pozwolić decydować bohaterowi. Moim zdaniem pisanie książki jest trochę jak układanie puzzli. Jeśli nie wiesz, co ma być dalej, trzeba wrócić do początku, przypomnieć sobie, przeczytać i wszystko stanie się jasne. Jeśli zaś chodzi o zguby… Większość ludzi uważa, że pisanie powieści to jest bardzo szybki proces. O dziwo… mniej więcej myślą o tym w tonacji czasu jej czytania. Niestety tak nie jest. Powieść czyta się w kilka godzin, ale pisze się o wiele, wiele dłużej. A kiedy pisze się ich dużo, to nie sposób spamiętać nazwisk, imion wszystkich bohaterów czy nawet faktów. Zdarzyło mi się, przyznaję, zapomnieć o zabiciu dwójki bohaterów. Ale… właściwie, ich śmierć nie była taka do końca pewna. Nie było jasno powiedziane, że to oni na pewno zginęli. Nie było można zidentyfikować zwłok. Pojawili się w innej powieści, co było zaskoczeniem nie tylko dla czytelników, ale szczerze mówiąc, i dla mnie. Raz mi się też zdarzyło napisać, że bohater miał sześciu braci, a okazało się, że to jednak były siostry… No cóż… (śmiech). –  A kiedy dla ciebie książka jest skończona? Przychodzi taki moment, w którym czujesz, że to już? –  Właściwie moje książki nigdy nie kończą się definitywnie. Zawsze jest możliwość dalszego ciągu. Zwykle jednak gdy kończę, nie zamierzam pisać kontynuacji. W sumie wiąże się z tym 24

b i b l i o t e k a

a n a l i z

tematem jedno małe wspomnienie. Kiedyś mój sąsiad po przeczytaniu jakiejś mojej książki podszedł do mnie i spytał: ej, a co będzie dalej? I prawdę mówiąc, nie umiałem odpowiedzieć. Bo nigdy nie wiem, co będzie dalej i czy będzie jakieś dalej. –  Opowiadasz o pisaniu, jakbyś robił to całe życie. Kiedy zaczęła się twoja przygoda z tworzeniem opowieści? –  Zacząłem pisać, gdy miałem cztery-pięć lat. Ale do tej pory uwielbiam też rysować. Nie pamiętam co było pierwsze, czy pisanie czy rysowanie, choć pamiętam, że pisywałem już wtedy krótkie, proste historie. Nie byłem pewien czy straszne, ale starałem się. Czytałem też od najmłodszych lat. Czytałem o dinozaurach, kowbojach, ale pierwszą książką, która zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie, była „Podróż do wnętrza Ziemi” Juliusza Verne’a.

fot. Urszula Witkowska

–  Ludzie często cię pytają o szczegóły dotyczące twoich książek. Pewnie nie lubisz takich pytań? –  Pytają bardzo często. Wiadomo, niektóre książki napisałem kilkadziesiąt lat temu, a ktoś przeczytał je tydzień temu czy poprzedniej nocy. Cóż… różnica jest znacząca. Czytelnik jest w o wiele lepszej pozycji. A mnie jest trudno przy takiej mnogości książek, postaci i wątków, pamiętać wszystko. Ale rozumiem te pytania i staram się cierpliwie na nie odpowiadać.

–  A gdybyś miał w pokoju szafę z Narnii i mógł przez nią przejść do dowolnego miejsca na ziemi bądź gdziekolwiek indziej, to jakie to byłoby miejsce? –  Hmmm… Wydaje mi się, że byłaby to plaża na Melediwach.

–  Czy to prawda, że z jej powstaniem łączy się pewna niezwykła historia? –  Rzeczywiście. Kiedy byłem chłopcem, w mojej dzielnicy stał straszny dom, a w nim mieszkała straszna kobieta. Budziła grozę… zdecydowanie! Często mijałem to miejsce. Aż pewnego dnia wybiegł z jej domu wielki, rudy kot. Zobaczyłem jak motocyklista go potrącił. Kobieta wpadła w rozpacz. A ja widziałem, że kot jeszcze żyje. Wszędzie było bardzo dużo krwi. Podniosłem go z ziemi, zaniosłem do weterynarza i okazało się, że kota można jednak uratować. Poszedłem, by powiedzieć o tym kobiecie, a ona spytała mnie, kim chcę być, gdy dorosnę. Odpowiedziałem, że pisarzem. Na co ona dała mi karteczkę z numerem telefonu i powiedziała, że jeśli kiedyś będę potrzebował pomysłu, mam zadzwonić pod ten numer. Później zapomniałem o tym. Wiadomo, działo się wiele, ale pewnego dnia postanowiłem, że zadzwonię i zobaczę, co się stanie. Raczej z ciekawości. Długo nikt nie odbierał, aż w końcu usłyszałem w słuchawce głos, stary głos. I wtedy usłyszałem słowa, które stały się momentem narodzin „Manitou”.

–  Podobno napisałeś „Manitou” w niecały tydzień. To prawda? –  W zasadzie pierwszą wersję. Ale tak, można tak powiedzieć. To wynikało też z tego, że po prostu nie miałem za wiele czasu na tę książkę, a chciałem ją napisać.

–  A teraz podobno możemy się spodziewać powrotu do tego tematu, czy tak? –  Tak, Dom Wydawniczy Rebis niedługo wyda „Inwazję”. Liczę, że powieść przypadnie do gustu czytelnikom. Możecie zacząć się bać. Rozmawiała Urszula Witkowska

–  Dlaczego nie byłeś pewien, czy twoje opowieści były straszne? –  Cóż, tak po prostu było. Ale pamiętam taką jedną sytuację… Kiedy byłem dzieckiem i pisywałem te swoje opowiastki, dawałem je później kolegom do czytania. Wiele lat później, podczas jednej z rozmów z dawnym kolegą, ten przyznał się mi, że gdy czytał je jako dziecko nie mógł spać, a jeśli już zasnął, to i tak miał koszmary. –  Mówisz, że kolega miewał koszmary, a ty, czy ty je miewasz? Czy się czasem czegoś boisz? –  Nie, nie miewam koszmarów. I nie boję się. Przynajmniej nie żadnej swojej książki.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Między wierszami

Deyna i Stadion P

rzed rokiem przeczytaĹ‚em z zainteresowaniem biografiÄ™ Kazimierza Deyny piĂłra Stefana SzczepĹ‚ka i nie przypuszczaĹ‚em, Ĺźe w şyciorysie piĹ‚karza pozostaĹ‚y jeszcze jakieĹ› biaĹ‚e plamy. ByĹ‚em w bĹ‚Ä™dzie, o czym przekonaĹ‚em siÄ™ w pubie zlokalizowanym pod trybunami stadionu Legii, gdzie oficyna The Facto zorganizowaĹ‚a wieczĂłr autorski Wiktora BoĹ‚by, zwiÄ…zany z edycjÄ… jego monografii „Deyna. Geniusz futbolu, ksiąşę nocyâ€?. „MajÄ…c status gwiazdy, ktĂłry pozwalaĹ‚ mu wybierać partnerki do seksualnych igraszek, najpiÄ™kniejsze kobiety w kraju, nie byĹ‚ wybredny. PociÄ…gaĹ‚a go cielesność, ktĂłrej ciekawość zaspokajaĹ‚ uparcie, przy kaĹźdej nadarzajÄ…cej siÄ™ okazji, braĹ‚ jednak jak leci. CzerpaĹ‚ ile siÄ™ daĹ‚o i gdzie siÄ™ daĹ‚o. ZaliczaĹ‚ coraz to nowe podboje. Nie szukaĹ‚ romansĂłw, myĹ›laĹ‚ raczej o nowych przygodach. Seks z przygodnie poznanymi partnerkami to byĹ‚a jego najwiÄ™ksza sĹ‚abośćâ€? – peroruje BoĹ‚ba, od niemal półwiecza kibic Legii, bywalec trybun stadionu przy ulicy Ĺ azienkowskiej 3 w Warszawie, dziennikarz klubowego periodyku „Nasza Legiaâ€? i kustosz muzeum dziesiÄ™ciokrotnego mistrza kraju w piĹ‚ce noĹźnej. Bohater ksiÄ…Ĺźki najlepsze lata kariery spÄ™dziĹ‚ w klubie podlegĹ‚ym Ludowemu Wojsku Polskiemu. Z racji niebagatelnych osiÄ…gnięć sportowych zwierzchnicy zasugerowali jego awans na stopieĹ„ oficerski. Ă“wczesny szef MON – gen. Wojciech Jaruzelski – wyraziĹ‚ zgodÄ™ pod warunkiem, Ĺźe kandydat zda maturÄ™. Niestety, zdolnoĹ›ci do nauki Deyna miaĹ‚ odwrotnie proporcjonalne do futbolowych. PomocnÄ… dĹ‚oĹ„ wyciÄ…gnÄ…Ĺ‚ do podporucznika in spe Bogdan FraĹ„czuk, dyrektor Centrum KsztaĹ‚cenia Ustawicznego. ByĹ‚ niekwestionowanÄ… gwiazdÄ… polskiego sportu. Do legendy przeszedĹ‚ jego wystÄ™p w â€žTele-Echuâ€? w 1969 roku. „OglÄ…dajÄ…c ten program pewnie nikomu do gĹ‚owy nie przyszĹ‚o, Ĺźe prowadzÄ…ca byĹ‚a nie tylko autorkÄ… pytaĹ„, ale i odpowiedzi. I şe rola goĹ›cia ograniczaĹ‚a siÄ™ do tego, by w sztucznie zaaranĹźowanej sytuacji zachowywać siÄ™ moĹźliwie naturalnie (‌). Ogółem tych pytaĹ„ pani Irena Dziedzic zadaĹ‚a 18 i pod kaĹźdym z nich widniejÄ… w scenariuszu odpowiedziâ€?. ZgoĹ‚a inaczej wybrnÄ…Ĺ‚ z kĹ‚opotu na amerykaĹ„skim lotnisku: „Przy wypeĹ‚nianiu kart wjazdowych do USA Kazio,

ktĂłry jeszcze nie znaĹ‚ angielskiego, Ĺ›ciÄ…gaĹ‚ od Jurka Gorgonia. Wszystko dobrze mu szĹ‚o, aĹź do momentu, gdy trzeba byĹ‚o podać zawĂłd. GorgoĹ„ wpisaĹ‚ gĂłrnik, Kazio sÄ…dziĹ‚, Ĺźe chodzi o klub i wpisaĹ‚ Legiaâ€? – opowiadaĹ‚ Andrzej Szarmach. Nie chcÄ™ deprecjonować pionierskiej ksiÄ…Ĺźki o Deynie, teĹź jest warta rekomendacji, ale co najmniej zdumiaĹ‚ mnie fakt, Ĺźe jej autor nie odwiedziĹ‚ archiwum IPN. Gdyby to uczyniĹ‚, on, a nie BoĹ‚ba odkryĹ‚by zainteresowanie graczem ze strony peerelowskich sĹ‚uĹźb specjalnych: „Zanim pozwolono mu opuĹ›cić kraj, WSW w najĹ›ciĹ›lejszej tajemnicy (‌) prowadziĹ‚a dziaĹ‚ania zmierzajÄ…ce do zdemaskowania zawodnika, jako‌ szpiega pracujÄ…cego na rzecz wywiadu Republiki Federalnych Niemiec. (‌) PrĂłbowano go strÄ…cić z piedestaĹ‚u zarzucajÄ…c mu wyjÄ…tkowÄ… chciwość i arogancjÄ™ wobec kolegĂłwâ€?. NajĹ‚adniejszÄ… bramkÄ™ w karierze nieszczÄ™sny egzekutor rzutu karnego w meczu z gospodarzami na argentyĹ„skim Mundialu strzeliĹ‚ w pucharowej konfrontacji legionistĂłw z AC Milan na Stadionie DziesiÄ™ciolecia. Od dwĂłch lat w miejscu dawnej konstrukcji zaprojektowanej przez prof. Jerzego Hryniewieckiego wznosi siÄ™ monumentalny Stadion Narodowy, znany takĹźe bibliofilom, gdyĹź tam wĹ‚aĹ›nie odbywajÄ… siÄ™ Warszawskie Targi KsiÄ…Ĺźki. ZaskoczyĹ‚o mnie wiÄ™c, Ĺźe promocja rzadkiej urody albumu pt. „Stadion Narodowy. Historia budowyâ€? (wydawnictwo Bosz) odbyĹ‚a siÄ™ pod innym adresem, a mianowicie w Muzeum Sportu i Turystyki. Spotkanie z autorami: tekstu – Januszem Kubickim, zdjęć – Jerzym KoĹ›nikiem i edytorem, jak zwykle eleganckim dyrektorem Bogdanem Szymanikiem, bardzo kompetentnie prowadziĹ‚ redaktor SzczepĹ‚ek. Publikacja, opatrzona wstÄ™pem Michela Platiniego, stanowi kronikarski zapis powstania jednego z najnowoczeĹ›niejszych obiektĂłw sportowych na Ĺ›wiecie. Wiernie rekonstruuje kolejne etapy budowy, prezentuje zastosowane technologie i nowatorskie rozwiÄ…zania. Jest opowieĹ›ciÄ… o bohaterach stadionu: architektach, inĹźynierach, konstruktorach, budowniczych‌ Jak sadzÄ™ wiele wody upĹ‚ynie jeszcze w WiĹ›le, gdy do tego zaszczytnego grona bÄ™dÄ… mogli doĹ‚Ä…czyć nasi piĹ‚karze. Tomasz Z. Zapert

Zero

pruderii, maksimum rock’n’rolla!

7\WXĂŻRZH NRELHW\ tR WDN QDSUDZGĂš ]ELĂśU

SU]HORWQ\FK URPDQVĂśZ ERKDWHUD PĂšÄ?F]\]Q\ NWĂśU\ ZLHF]QLH GR]QDMH UR]F]DURZDĂą L P\Ä‚OL Ä?H QLH SRWUDÄ&#x; VLĂš ]DNRFKDĂŠ $Ä? SR]QDMH *DEL WDMHPQLF]Ăˆ L Z\X]GDQĂˆ SLRVHQNDUNĂš NWĂśUD Z\ZUDFD GR JĂśU\ QRJDPL MHJR DOIDEHW\F] QLH XSRU]ĂˆGNRZDQ\ KDURPRQRJUDP GQL 6HNV SXQN DONRKRO L IDWDOQH ]DXURF]HQLH PATRONI:

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


proza obca

Książki miesiąca

Hilary Mantel

Kogo śmierć nie sięgnie tłum. Urszula Gardner, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 270, ISBN 978-83-7508-991-2

P

rzedrewolucyjna Francja. Król Ludwik XVI panuje miłościwie, podczas gdy jego królewska małżonka, znienawidzona Maria Antonia, niemiłosiernie szasta pieniędzmi. Dług publiczny rośnie, podobnie jak ceny chleba. Klęski nieurodzaju mnożą się w kolejnych latach. Lud głoduje. Wsie się wyludniają. A arystokracja się bawi. Każdy żyje z dnia na dzień, miesiąca na miesiąc. Pod tym względem trzej młodzi adwokaci Maximilien Robespierre, George Danton i Camille Desmoulins wcale nie różnią się od innych. Przystojny Desmoulins romansuje, łamiąc serca matek i córek. I nie tylko. Przecież płeć nie ma znowu takiego znaczenia. Liczy się to, by być zauważonym, obecnym, pożądanym, by jakoś zabić nudę. By bywać w stosownych kręgach i zbytnio się nie przemęczać pracą. Natomiast nijaki, nierzucający się w oczy, solidny, pracowity Robespierre haruje od świtu do nocy starając się zadowolić swoich klientów, miejscowych notabli prowincjonalnego miasteczka i rodzinę. Im dłużej siedzi w zawalonej aktami skromniutkiej kancelarii i im większe od-

nosi sukcesy na sali sądowej, tym łatwiej przychodzi mu udźwignąć bagaż gorzkich wspomnień. Nie kocha nikogo, a przywiązany jest jedynie do psa. Jedynie paskudnie oszpecony w dzieciństwie Danton o odpychającej aparycji zakłada rodzinę, żeniąc się z kobietą, którą zawsze podziwiał i której pragnie stworzyć dom, co mu się w pełni udaje. Jest wiernym mężem i oddanym ojcem. Ponadto wspaniałym mówcą i zręcznym adwokatem. Powoli wypracowuje sobie pozycję w paryskiej palestrze, stopniowo powiększając krąg klientów. Trudno o bardziej niepodobnych do siebie ludzi i o bardziej zróżnicowane charaktery oraz osobowości. A mimo to przypadają sobie do gustu, znajdując wspólny język. Szybko okazuje się, że mają jedną wspólną namiętność – władzę. To właśnie uwielbienie władzy każe im podburzyć niespokojne tłumy Paryżan, stanąć na ich czele i doprowadzić do pierwszego rozlewu krwi, która już w niedalekiej przyszłości za ich sprawą popłynie strumieniami, obryzgując wszystko i wszystkich. Nawet ich samych.

Hilary Mantel ponownie zachwyca znakomitą narracją. Wyczarowuje niepowtarzalną atmosferę pozornej gnuśności, która niepokoi, bo uświadamia, jak bardzo zwodniczy może być spokój i jak nie należy ufać ciszy. Sprawia, że cisza staje się złowroga. Czytając to pozornie senne, genialnie napisane preludium do jednej z najbardziej krwawych rewolucji, kręci się z niedowierzaniem głową, że tak niepostrzeżenie mogło dojść do aż takiej masakry. Autorka stwarza trzy znakomite postacie z krwi i kości, opisując i przedstawiając każdą z nich innymi środkami wyrazu. Tworzy przekonywujące i niezwykle sugestywne portrety trzech młodych mężczyzn, których nikt by nawet nie podejrzewał, że mogą wywołać większe zamieszanie niż kłótnię rodzinną. A jednak, gdy wybija godzina zabijania nie wahają się ani przez moment, choć tak naprawdę chyba zdają sobie sprawę, że wcale im nie po drodze z tymi, którzy ruszyli pod mury Bastylii… Prawdziwa perełka literacka, godna polecenia i miejsca w domowej bibliotece. Urszula Pawlik

historia

Joseph Goebbels

Dzienniki. Tom 3. 1943-1945 tłum. Eugeniusz Król, Świat Książki, Warszawa 2014, s. 848, ISBN 978-83-7943-356-8

T

rzeci i zarazem ostatni tom polskiej edycji notatek niemieckiego ministra propagandy obrazuje schyłkowy okres III Rzeszy. Autor nie kryje wiary w ocalenie hitleryzmu. Nadzieję na to pokłada w konflikcie Sowietów z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. Liczy, że pomoże w tym nagłośnienie odkrycia – wiosną 1943 roku w lesie katyńskim – masowych grobów polskich oficerów zamordowanych tam trzy lata wcześniej. Cieszy go, że następstwem odkopania zbiorowych mogił jest zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a ZSRR. Joseph Goebbels miał również własny pogląd na temat zgonu generała Sikorskiego. Uważał, że katastrofa w Gibraltarze stanowiła pokłosie sabotażu przeprowadzonego przez brytyjskie i sowieckie specsłużby. Jego uwadze nie uszły także potajemne negocjacje na temat sprawy polskiej prowadzone w Teheranie i Jałcie. Uznał, że Wielka Brytania i Stany Zjednoczone poświęciły los Polski na ołtarzu dobrych relacji z Kremlem.

26

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Polskiego czytelnika zainteresuje z pewnością opinia autora o Powstaniu Warszawskim. Był przekonany, że skorzystała na nim jedynie Moskwa, bo wykrwawienie polskiej armii podziemnej ułatwi jej zainstalowanie komunizmu nad Wisłą. Dziwił się niepomiernie, że powstańcze dowództwo – złożone przecież z wykwalifikowanych żołnierzy – widząc brak pomocy, zdecydowało się na hekatombę… Wiele miejsca poświęca autor też Italii. Nisko ocenia wkład żołnierzy włoskich w walki na froncie wschodnim, lecz ceni Duce jako wielkiego przywódcę. Odsunięcie ojca faszyzmu od władzy uważa za hańbę. Niezmiernie interesująco opisuje rewolucyjne wypadki towarzyszące obaleniu Benito Mussoliniego. Pieczołowicie obserwował Goebbels sytuację w Albionie. Odnotował pogrzeby Neville’a Chamberlaina czy Davida Lloyd George’a – podkreślając przy tym, że umierają w zapomnieniu i osamotnieniu. Podobny los wieszczył Winstonowi Churchillowi. Dostrzegł spadek jego p r z e d s t a w i a

wpływów na rzecz schorowanego i uległego Roosevelta oraz bezwzględnego Stalina. Utyskiwał na prosowiecką propagandę brytyjskich mediów i amerykańskie uwielbienie dla wujka Joe. Zapiski z wiosny 1945 roku dowodzą, że diarysta – podobnie jak jego pryncypał – stracił kontakt z rzeczywistością. Myśli intencyjnie. Rozprawia o Wunderwaffe. Śni o separatystycznym pokoju na froncie zachodnim. Twierdzi, że Polacy masowo popierają Niemców z powodu strachu przed bolszewizmem. Być może te teorie wynikają z astrologii. Coraz bardziej wierzy w jej moc. Na szczególne uznanie zasługują wnikliwe przypisy opracowane przez tłumacza – prof. Eugeniusza Cezarego Króla. Niejeden z nich to temat na reportaż. Tyle, że ten – ponoć najtrudniejszy gatunek dziennikarskiego rzemiosła – jest przez gros współczesnej prasy polskiej traktowany po macoszemu. Tomasz Zb. Zapert

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Biografie, wspomnienia

Książki miesiąca

Stanisław Staszewski, Kazik Staszewski, Jarosław Duś

Tata mimo woli

Kosmos Kosmos, Warszawa 2014, s. 544, 99,90 zł, ISBN 978-83-926991-5-6

Z

anim przeczytałam tę biografię, wydaną zresztą z niezwykłą starannością, wydawało mi się, że coś tam wiem na temat Stanisława Staszewskiego, architekta, barda, bon vivanta. Utwory z płyty „Tata Kazika” jego syna, Kazika Staszewskiego znam niemal na pamięć, doskonale pamiętam też film „Tata Kazika” z 1992 roku w reżyserii Jerzego Zalewskiego. Tymczasem z każdą stroną książki coraz więcej się o głównym bohaterze dowiadywałam i coraz słabiej pojmowałam, jaki był naprawdę. Syn, przy wsparciu Jarosława Dusia, opisuje ojca wnikliwie, odkrywczo i jednocześnie bardzo empatycznie. Trudno to zrozumieć, gdy z tyłu głowy brzmią wypowiedziane przez jego matkę słowa, że tata nie chciał, żeby się urodził. Gdy żona wyznała Stanisławowi, że jest w szóstym miesiącu ciąży, ten zareagował słowami: „To rujnuje mój światopogląd”. Krystyna Staszewska tak wspomina męża: „To był wspaniały człowiek, ale nie nadawał się do życia w rodzinie”. Z biografii czytelnik dowiaduje się, że jego niechęć do potomstwa wynikała z doświadczeń z obozu koncentracyjnego. Był więźniem

obozu Mauthausen-Ebensee, gdzie otarł się o śmierć, cudem został uratowany ze stosu trupów. Koszmarem, który go prześladował, była okropna zabawa obozowych strażników z dziećmi. To doświadczenie spaczyło mu spojrzenie na życie. „On życia nie spieprzył, to życie jemu zostało spieprzone” – wypowiadał się Kazik w książce „Kult Kazika” (2000, In Rock). Stanisław postanowił wyjechać do Paryża, niektórzy twierdzą, że „uciec”. Żona złożyła pozew o rozwód. Stanisław Staszewski wyjechał z Polski, gdy mały Kazio miał cztery lata, zmarł, gdy chłopiec miał lat 10. Razem z matką odwiedzili go w Paryżu raz, na dwa lata przed śmiercią ojca. Kazik Staszewski wyznaje, że miał złe zdanie o tacie, który właściwie nie uczestniczył w jego życiu, ale zmienił je, gdy natknął się na listy ojca z Paryża, które ten pisał do rodziny i przyjaciół od pierwszych dni na emigracji. Ich przedruki stanowią pokaźną część książki. Sekwencje z wypowiedziami o Staszewskim przeplatają się z rysunkami głównego bohatera, notatkami, artykułami i fotografiami. Do książki dołączona jest płyta CD z oryginal-

nymi wykonaniami utworów Stanisława Staszewskiego. Stanisław Staszewski był postacią niemal kultową. Był architektem, w tym naczelnym architektem Płocka, publicystą, prowadził dział architektury w „Przeglądzie Kulturalnym” i „Pegazie”. Niezwykły gawędziarz, bard z gitarą, dusza towarzystwa, kobieciarz, wreszcie emigrant tęskniący za normalnością. Ale miał też przeszłość niechlubną. Był działaczem komunistycznym i współpracownikiem bezpieki jako TW „Nowy”. Praca nad filmem „Tata Kazika”, a potem nad książką, uświadomiła liderowi „Kultu”, jaki naprawdę był jego ojciec. Z kolei dzięki płycie „Tata Kazika”, zrealizowanej na podstawie kasety z piosenkami Stanisława Staszewskiego, Kazik i jego zespół odniósł niebywały sukces komercyjny. Gdy czytałam ostatni list Staszewskiego, przejmującej lekturze towarzyszyły mi, jakże prawdziwe, stanowiące wyborny komentarz do książki, słowa ballady „Bal kreślarzy”: „Z tylu różnych dróg przez życie, każdy ma prawo wybrać źle”. Ewa Tenderenda-Ożóg

historia

Andrzej Nowak

Dzieje Polski. Tom I do 1202 Biały Kruk, Kraków 2014, s. 384, ISBN 978-83-7553-160-2

G

dy w listopadzie 1996 roku jury Nagrody im. prof. Jerzego Skowronka uhonorowało młodego, ale świetnie już zapowiadającego się badacza, jakim był wówczas dr Andrzej Nowak, za nowatorsko napisaną pracę o ciągle aktualnym – niestety – tytule „Jak rozbić rosyjskie imperium? Idee polskiej polityki wschodniej (17331921)”, można było oczekiwać, że przed laureatem nagrody otwarta jest wspaniała kariera naukowa. I tak też się stało, a jego pozycja jako cenionego profesora jest niepodważalna nie tylko w kręgach uniwersyteckich. Stworzenie przez jednego autora nowego i to wielotomowego wykładu historii Polski jest dziełem szczególnym i niespotykanym w naszych czasach. Tym bardziej należy cenić i docenić nie tylko sam zamysł, ale i jego wykonanie. Możemy się o tym dobitnie przekonać już po lekturze pierwszej części, która obejmuje okres od czasów najdawniejszych po rok 1202. Jest to nowa cezura w naszej historiografii, a jest to rok, na b i b l i o t e k a

a n a l i z

którym mistrz Wincenty Kadłubek zakończył swoją kronikę. Błyskotliwy tekst sięga daleko w głąb przeszłości, przedstawiając niezwykle trafne podsumowanie aktualnego stanu badań nie tylko historycznych, ale też archeologicznych i pokrewnych. Zwróćmy tutaj uwagę na jeden tylko z ogromnej liczby przedstawionych problemów naukowych. Od lat historycy prowadzą polemikę wokół testamentu Bolesława Krzywoustego, w wyniku którego doszło do podziału Polski na dzielnice. Autor nowego opracowania relacjonuje historię tej polemiki, aby następnie stwierdzić, że „z naturą ludzką trudniej walczyć. Nic lepszego chyba Bolesław nie mógł w każdym razie wymyślić, zwłaszcza, jeśli porównamy ten system z kompletnym chaosem wewnętrznych podziałów w rodzie Rurykowiczów, w jaki pogrążała się coraz bardziej cała Ruś, czy choćby ze stale odnawiającymi się podziałami i walkami w rodzie Przemyślidów w Czechach”. Widać z tego cytatu zaskakujące czasem psycho-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

logiczne podejście autora dla interpretacji dziejów, wsparte niewyobrażalną wręcz wiedzą naukową, która bez żadnego nadużycia pozwala nazwać go rzadko używanym słowem polihistor, co oznacza osobę posiadającą rozległą wiedzę z wielu różnych dziedzin. Dodajmy jeszcze świetny język, nie unikający – gdy potrzeba dla bardziej wyrazistej narracji – zwrotów bliskich mowie potocznej. Szukając podobnych przedsięwzięć w przeszłości, na myśl przychodzi w sposób naturalny dzieło Pawła Jasienicy, który przed laty zawładnął świadomością historyczną ludzi myślących w czasach PRL. Nie dane mu było jednak pisać w czasach wolnych od cenzury, co nie tylko krępowało jego wywody, ale też uniemożliwiało zajęcie się dziejami najnowszymi. Taką szansę wykorzysta z pewnością autor nowej historii zaplanowanej na sześć tomów sięgających aż po rok… 2019, jak zapowiada wydawca. Będziemy na nie cierpliwie czekać. Piotr Dobrołęcki •

c z e r w i e c

2 0 1 4

27


Recenzje Proza polska

Rozmowa z Renatą Kosin, autorką „Tajemnic Luizy Bein”

Co jest prawdą, a co fikcją

Jerzy Sosnowski

Spotkamy się w Honolulu

fot. zbigniew_ramsko_kozlowski

–  Czy pamięta pani moment, w którym zrodziła się myśl o napisaniu „Tajemnic Luizy Bein”? –  Bardzo dobrze pamiętam ten moment. To było tuż przed wydaniem mojej pierwszej powieści, „Mimo wszystko Wiktoria”. Wysyłałam wydawnictwu Nasza Księgarnia zdjęcia w związku z ogłoszonym wówczas konkursem, dotyczącym sagi „Cukiernia pod Amorem”. Miały one udokumentować podobieństwa miasteczka, w którym mieszkam, do tego stworzonego przez Małgorzatę Gutowską-Adamczyk na kartach powieści. W fikcyjnym Gutowie znaleziono w podziemiach szczątki młodej dziewczyny, natomiast w realnym Barczewie na starówce odkryto cmentarzysko mnichów, a pośród nich szkielet kobiety z dzieckiem w ramionach. Komentarz do zdjęcia podsumowałam zdaniem: „Idealny motyw na dobrą powieść”. Już po wysłaniu wiadomości pomyślałam, że może sama powinnam spróbować ją napisać? To był początek 2012 roku. Powieść „Tajemnice Luizy Bein” miała premierę w kwietniu 2014 roku, w dodatku kolejnym dziwnym zrządzeniem losu wydana została właśnie przez to wydawnictwo, dzięki któremu wpadłam na pomysł jej napisania. –  Dlaczego w pani powieści współczesne miasteczko Barczewo występuje jako Wartembork? Wartembork to prawdziwa, przedwojenna nazwa Barczewa, a właściwie jedna z kilku ich wersji. Zdecydowałam się na jej pozostawienie po to, by dać czytelnikowi sygnał, że nie wszystkie pozornie realne wydarzenia przedstawione w powieści takie właśnie są. Dla dobra fabuły pozwoliłam sobie zafałszować, poplątać i celowo poprzesuwać w czasie fakty, by wreszcie wymieszać je z fikcją. Powieściowy Wartembork, mimo że zewnętrznie bardzo podobny, tak naprawdę różni się od prawdziwego Barczewa. Chciałam, żeby czytający dostali w miarę jasny przekaz, że „Tajemnice Luizy Bein” to nie powieść historyczna, ale jedynie inspirowana regionalną historią. –  Wplotła pani do książki nieco faktów z przeszłości, ale także realne postaci. A jak często w pani powieściach pojawiają się bohaterowie, którzy mają swoje pierwowzory w pani najbliższym otoczeniu? –  „Tajemnice Luizy Bein” to powieść, która bardzo różni się od poprzednich. Wprowadzenie faktów historycznych i realnych postaci jest właśnie jedną z tych różnic. Wiem jednak już na pewno, że kolejne książki będą do niej podobne, również gatunkowo. Wymaga to, co prawda, znacznie więcej pracy i przygotowań, ale dzięki temu już samo pisanie daje sporo przyjemności i satysfakcji. Rekompensatą są też późniejsze emocje czytelników usiłujących rozpoznać, co jest prawdą, a co fikcją. Ich zdziwienie, kiedy okazuje się, że to, co wzięli za fikcję istnieje naprawę, i konsternacja, gdy powieściowa prawda okazuje się fałszem. Często potem komentują te wrażenia, a takie żywe reakcje są dla autora równie ciekawe, jak dla czytelnika napisana przez niego opowieść. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg

Pisarz i dziennikarz Radiowej Trójki Jerzy Sosnowski wraca po kilku latach przerwy z nową powieścią. Autora polubiłam za „Apokryf Agłai”, ostatnią z opublikowanych przez niego książek była znakomita „Instalacja Idziego”. Jak sam przyznał się w jednym z wywiadów, impulsem do napisania „Spotkamy się w Honolulu” była przypadkowa rozmowa z jedną z pacjentek w kolejce do lekarza. Tak zafascynowała go starsza pani, że postanowił wokół niej zbudować całą opowieść. I to jaką! Jerzy Sosnowski potrafi opowiadać, stwarzać niebanalne historie, które pozostawiają po sobie pewien niepokój. Główni bohaterowie to Roma i Piotr. Łącznie mają 120 lat, z czego więcej niż połowa należy do niej. Tym dwojgu przydarzyła się miłość niemożliwa. Poznają się właśnie w klinice, starsza pani była jedną z pacjentek, on towarzyszył matce. Roma była elegancka, szykowna, dowcipna, w przeciwieństwie do jego rodzicielki, która bez przerwy narzekała. Jedna promienna, ciesząca się życiem, druga to istna pesymistka, planująca własny pogrzeb. Od słowa do słowa między Romą a Piotrem zaczęło iskrzyć. Miłość może zdarzyć się w każdym wieku i bez względu na wiek może być ona równie upajająca, przekonuje pisarz. Roma próbuje podsumować swoje życie, wraca pamięcią do swoich lat młodzieńczych, do lat sześćdziesiątych. Wspomina polską muzykę, która wówczas królowała na parkietach, w jej pamięci wciąż żywe jest wydarzenie z 1962 roku, które na zawsze zmieniło jej życie, przekreśliło wspaniale zapowiadającą się przyjaźń. Autor określił swoją powieść jako „ekstrawagancki romans”, nie mylmy tego z banalną opowiastką, ta książka w sposób naturalny, nie prowokacyjny walczy z irracjonalnym uprzedzeniem ze względu na wiek. Pełna dociekliwych obserwacji i oryginalnych przemyśleń. (et) Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 340, 36,90 zł, ISBN 978-83-08-05351-5

Renata Kosin

Tajemnice Luizy Bein Renata Kosin ma na swoim koncie już dwie powieści obyczajowe „Mimo wszystko Wiktoria” i „Bluszcz prowincjonalny”, które bardzo ciepło zostały przyjęte przez czytelniczki. Ta jest zupełnie inna. Tu tajemnica goni tajemnicę, od których może zawirować w głowie. Autorka funduje niezły roller coaster, trzeba być uważnym, by nie pogubić się w natłoku postaci i zagadek. Wszystko zaczyna się od tajemniczego znaleziska na starówce Wartemborka (niem. Wartenburg in Ostpreussen). Gdy zaczęłam szukać lokalizacji tej miejscowości okazało się, że to współczesne Barczewo, miasto w województwie warmińsko-mazurskim. Z kolei na stronie internetowej miasta można odnaleźć informację z 2011 roku o odnalezieniu cmentarzyska w pobliżu kościoła. Bingo! W powieści archeolodzy odkrywają cmentarzysko klasztorne, a na nim szczątki kobiety pochowanej z dzieckiem. W rozdziale „Od autorki” Renata Kosin wyznaje, że wplotła nieco faktów z przeszłości, realne postaci – jak Gabriel Narutowicz czy Feliks Nowowiejski – i miejsca. Czyni to lekturę jeszcze bardziej intrygującą. Główna bohaterka, Klara Figiel, postanawia odkryć tajemnicę pochówku kobiety z dzieckiem. Trafia do Szwajcarii, do Alexa Biena, by przekazać mu wieść, że tajemniczą kobietą jest jego praprababka Luiza Bein, dziedziczka i filantropka, ale wciąż nie wiadomo z kim została pochowana. Przecież miała jednego syna, dzięki któremu zachowano ciągłość rodu. Alex i Klara prowadzą prywatne śledztwo w atmosferze niedomówień i złośliwości. Nic tu nie jest oczywiste ani schematyczne. Kiedy już czytelnik nabierze przekonania, że ten dobry z pozoru charakter tak naprawdę jest niezłą szują, autorka wywraca wszystko do góry nogami. Ale jedno jest pewne „bez korzeni 28

b i b l i o t e k a

a n a l i z

i bez poczucia przynależności człowiek istnieje tylko częściowo. Jest niekompletny”. Renata Kosin stworzyła zaskakującą i zagmatwaną intrygę, która wciąga od pierwszego do ostatniego wersu. (et) Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, 39,90 zł, s. 526, ISBN 978-83-10-12633-7

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje Joanna Szwechłowicz

Rozmowa z Wojciechem Chmielewskim, autorem „Najlepszej dentystki w Londynie”

Tajemnica szkoły dla panien

Warszawski czad

Przełom 1922 i 1923 roku. Prowincjonalne miasteczko Mańkowice w dawnym zaborze pruskim. W szkole dla dziewcząt jedna z podopiecznych powiesiła się. Ciało znajduje nauczycielka przyrody. Czy było to samobójstwo, czy morderstwo? Śledztwo prowadzi podkomisarz Hieronim Ratajczak, wielbiciel landrynek, koniunkturalista, który dotąd skupiał się na tropieniu skradzionych worków z cukrem. Z dnia na dzień wydarzenia nabierają tempa. Poznajemy kolejne fakty i postacie. Jedne dramatyczne, inne humorystyczne. I chociaż zagadka kryminalna zostaje w końcu rozwiązana, to najważniejsze w tej historii wcale nie jest to, kto zabił i dlaczego. „Tajemnica szkoły dla panien” to powieść obyczajowa ze znakomicie odmalowaną całą galerią bohaterów, na czele z egzaltowaną dziennikarką, „miejscowym bolszewikiem” oraz Towarzystwem Higieny Moralnej i Cielesnej. Kim są i jakie tajemnice kryją: burmistrz, lekarz, dyrektor szkoły i ich żony oraz ksiądz, księgarz, pani bibliotekarka a nawet Felicja Ratajczakowa, żona podkomisarza? Zbrodnia to zaledwie początek mrocznych opowieści… Powieść Joanny Szwechłowicz jest niewątpliwie udanym debiutem. Świetne pióro i styl. Wciągająca, barwna i wielowarstwowa historia przyprawiona inteligentnym humorem. (ap)

fot. Grażyna Bryk

– Po lekturze kolejnego tomu pana nowelistyki czytelnik utwierdza się w przekonaniu, że autor jest urodzonym varsavianistą… – Mieszkam tu od urodzenia, więc trudno mi wymyślić inne realia. A zresztą, po co miałbym coś wymyślać, przecież nie piszę science-fiction. Warszawa jest na pewno jednym z bohaterów moich opowiadań, traktować ją należy na równi z typami i typkami opisanymi w „Dentystce”. Oni mieszkają w Warszawie, ona wpływa na nich, a oni na nią, z mieszanki miłości i nienawiści rodzi się rodzaj czadu, którym oddychają. Czasami ten czad jest jak szampan – uderza do głowy, a czasami wywołuje skrajne zniechęcenie. Od czego to zależy? Nie mam pojęcia i chyba nigdy się nie dowiem, choć chciałbym. – Ważnym adresem stołecznym jest dla pana liceum im. Mikołaja Reja… – „And I’m never going back to my old school” – jak w kawałku Steely Dan. Bardzo lubiłem swoje liceum, przede wszystkim dzięki ludziom, których wtedy poznałem, i z którymi przyjaźnię się do dzisiaj. Jednak więcej Reja było w mojej poprzedniej książce, „Kawie u Doroty”. W najnowszej szkoła jest jedynie pewnym punktem odniesienia, przede wszystkim w opowiadaniach „Staszka” i „Nagrobek”, poświęconych nauczycielkom. Pochodzę z nauczycielskiej rodziny, dobrze znam to środowisko, więc myślę, że mogę o nim pisać. A moja babcia mawiała: „Najbardziej rozwydrzone są dzieci nauczycieli”. To było o mnie i do mnie. Może coś w tym jest. – Pracował pan jako nauczyciel? Tudzież w korporacji? Bo z tych perspektyw opisuje pan rzeczywistość… – Teściowa często mi powtarza: najważniejsze, żebyś miał pracę. Pracowało się tu i tam. Powinien mnie pan też zapytać, czy byłem menelem na Dworcu Zachodnim, czy leczyłem się w psychiatryku albo czy znałem Gertrud von Le Fort, bohaterkę jednego tekstu w książce, o której rozmawiamy. Nie, nie znałem. Ona zmarła w 1971 roku, a ja wtedy miałem 2 lata. – Jedno z opowiadań zadedykował pan Joli i Markowi Nowakowskim, którego stylistyka rezonuje w pańskiej prozie. – Będzie mi bardzo brakowało Marka (pisarz zmarł 16 maja – przyp. red.). Jego twórczość, ale i postać były dla mnie wielką inspiracją, dodawał mi odwagi do pisania. Mawiał na przykład: „Wojtku, napisz coś, może jakiś eseik?”. Chodziliśmy po ulicach, także po knajpach, był również czytelnikiem tego co napisałem, to była dla mnie wielka sprawa, zaszczyt. Już nie będzie drugiego takiego pisarza. A inne „punkty styczne”? Jest ich całe mnóstwo. Na przykład dzisiaj w autobusie pasażer chciał pobić kierowcę, zamachnął się przez okienko, kierowca wyskoczył z autobusu z okrzykiem: „Dojebać ci?”. Zaczęła się szarpanina na środku ulicy. Oczywiście także lektura: Orzeszkowa, Żeromski, Nowakowski, Orłoś, Filipowicz, Herling-Grudziński, Mauriac, Bobkowski, który nienawidził Mauriaka, Julien Green, mógłbym tak jeszcze długo z kraju i z zagranicy. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 344, ISBN 978-83-7839-691-8

Wojciech Chmielewski

Najlepsza dentystka w Londynie „Nienawidzę tego miasta. Po co tyle ludzi tu przyjeżdża? Absurd. Z ładnych miejsc, z Podlasia, Mazur, z Beskidów! Tylko po to, by pracować, wciągnąć się w tryby obłędnego systemu. Ja tym ludziom współczuję, ale i czuję niechęć, choć nie nienawiść, że odbierają mi moje miejsce – warszawiaka z dziada pradziada. Wypierają, rozpychają się, chcą mieć, pokazać przed swoimi, co zostali na wsi, że się udało. (…) Bo gdyby tam zostali, zapewne ich jedyną drogą byłoby picie wina ‘Tur wzmocniony’ pod spożywczakiem. Więc są tu piękne dziewczyny oddające się ostatnim kutasom za pracę w sekretariacie, ubrani w garnitury kolesie, stojący na ulicach i oferujący do sprzedania jakieś śmieci, liczący za dwa, trzy miesiące na coś lepszego. Ja tu jestem, choć chciałbym mieszkać w górach. Najlepiej chata w Beskidzie Niskim. Tam jeszcze jest dziko, ludzi najmniej. Zresztą wszystko jedno gdzie, mogą być Sudety. Byle tylko z dala od miasta, od marudzących starych i od ciągłego poszukiwania pracy. Marzy mi się proste życie” – pisze autor tego zbioru opowiadań, potwierdzając wyjątkowe miejsce w galerii polskiej nowelistyki, które zapewnił mu już literacki debiut „Biały bokser” a umocniła druga książka – ponoć przesądzająca o literackiej wartości pisarstwa – zatytułowana „Brzytwa”. „Najlepsza dentystka w Londynie” zawiera prozę silnie osadzoną w naszych realiach. Bohaterowie to osoby rozgoryczone, wyalienowane, sfrustrowane. Ukazani na tle Warszawy, zawsze silnie obecnej w twórczości Chmielewskiego. Ich ubóstwo materialne kontrastuje z bogactwem duchowym. Z swojej strony dostrzegam też muzyczne novum w życiorysie pisarza. Dawniej narracji towarzyszył zachwyt nad dokonaniami gitarzysty Genesis – a potem solisty – Steve’a Hacketta, ostatnio nad nagraniami grupy Steely Dan. Ponieważ koresponduje to z moim muzycznymi wyborami, tym bardziej tom – polecam. (to-rt) Arcana, Kraków 2014, s. 184, ISBN 9788360940594

Piotr Sender

Po drugiej stronie cienia Aleks ma wszystko – przy boku piękną, inteligentą i kochającą żonę, w sferze zawodowej wysoką pozycję i sporo pieniędzy na koncie. Mieszka w Olsztynie i trzeba przyznać, że prawdziwy z niego szczęściarz. Do czasu… Jego żona znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a Aleks nie potrafi się pozbierać. b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

29


Recenzje Mija rok, Aleks powoli zaczyna wracać do świata. Ale jeszcze nie wie, że Olsztyn ma swoją mroczną stronę, swoje odbicie… a po drugiej stronie cienia Miasto rządzi się zupełnie innymi prawami. Tam właśnie Aleks odnajdzie Magdę. I tam odkryje, czym tak naprawdę jest mrok i jakie tajemnice skrywa Podmiasto. „Po drugiej stronie cienia“ to trzecia już książka młodego pisarza, ale pierwsza w klimacie urban fantasy. Zwraca uwagę bogactwo świata powieściowego i jego niezwykłość, bo o ile odbicia miast czy cienie mają się całkiem dobrze w literaturze i nie są niczym odkrywczym, to już to, w jaki sposób Piotr Sender zaludnił swój powieściowy świat, daje powiew świeżości. I Olsztyn, który choć w powieści przyprawia o drżenie i jest tłem dla przerażających scen, opisany został w sposób tak intrygujący, że przez całe zło Podmiasta przebija mocne światło sympatii do tego grodu. Sporo też symboliki i smaczków dla czytelnika pojawia się w tekście. A i zakończenie zaskakuje, dając cień nadziei na ciąg dalszy tej historii. To powieść, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom „Nigdziebądź“ czy książek Siergieja Łukjanienki. I nieważne, gdzie mieszkacie – dzięki książce Piotra Sendera przekonacie się, że „ulice w mieście mają swoje niepowtarzalne historie. Niestety, większość tych, które się zapamiętuje, to opowieści o śmierci“. (uw) Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2014, s. 336, ISBN 978-83-280-0873-1

Proza obca Jean-Claude Carriére

Krąg łgarzy. T. 2 Druga część – pierwsza ukazała się pod tym samym tytułem w ubiegłym roku – kolekcji anegdot i opowieści o filozoficznym zabarwieniu, której zbieranie zajęło francuskiemu scenarzyście Jeanowi-Claude’owi Carriére’owi podobno ponad dziesięć lat. Są tu teksty o różnym statusie, zarówno przekazy historyczne dotyczące sławnych osób, przypowiastki o mędrcach z różnych stron świata, buddyjskich, muzułmańskich czy żydowskich mistrzach wskazujących swoim uczniom drogę do duchowej doskonałości, dowcipy i kawały mniej i bardziej śmieszne, a nawet spora kolekcja zagadek. Wszystkie one mają jednak wspólną cechę. Każą zastanowić się nad sobą i światem, nad paradoksalnością i nieoczywistością zwykłych, wydawałoby się spraw. Anegdoty przytaczane w zbiorze są niedługie, z pewnością nie do czytania ciurkiem, ale

Obrona Był Marek NowakowMünchhausena O dszedł ski. Pisarz dla mnie bar-

dzo ważny, choć nie z mojej literackiej bajki. Był realistą, a ja jeśli już ceniłem realizm to hrabalowski, podszyty absurdem, ironią, komizmem i rozpaczą. Niby obaj – i Nowakowski, i Hrabal opisywali rzeczywistości podobne, zwykłych ludzi, w mało efektowny ale heroiczny sposób walczących z otaczającym ich złem. Jednak Miłosz Pipka zawsze był mi bliższy od Benka Kwiaciarza. Mieliśmy z panem Markiem nieco wspólnego: nauczycielskie rodziny, wychowanie w podwarszawskich miejscowościach, mikroświa-

30

b i b l i o t e k a

a n a l i z

takie akurat do zrobienia sobie od czasu do czasu króciusieńkiej przerwy w codzienności i rutynie. Niektóre rzeczywiście smakowite: „Pewien uczeń miał do swojego guru tak całkowite zaufanie, że mógł, wymawiając jego imię, przejść na drugą stronę rzeki, idąc po powierzchni wody. Guru, kiedy mu o tym powiedziano, przyszedł zobaczyć ten cud, który dokonał się na jego oczach. Powiedział sobie: „Jak święty i potężny muszę być, skoro moje imię ma taką moc!”. Po czym sam z kolei pobiegł ku rzece, wołając: – Ja! Ja! I utopił się”. (jg) tłum. Wiktor Dłuski, Drzewo Babel, Warszawa 2014, s. 304, 49 zł, ISBN 978-83-6448-808-5

Michael Connelly

Piąty świadek To już dwudziesta trzecia książka autora „Prawnika z lincolna” i twórcy serii kryminałów z detektywem Harrym Boschem w roli głównej, oraz czwarty thriller prawniczy z udziałem Mickey’a Hallera. Trzeba przyznać, że jeden z lepszych. Haller, jak zawsze, żadnej pracy się nie boi i nie boi się też pobrudzić sobie rąk. Bierze sprawy klientów, których wina często jest ewidentna: narkotykowych dilerów, pijanych kierowców i recydywistów. Ale rachunki płacić trzeba, a kryzys gospodarczy jemu także dał się we znaki, więc Haller od niedawna reprezentuje ludzie, którzy nie są w stanie spłacać kredytów hipotecznych i grozi im eksmisja na bruk. Działalność prawniczą wciąż uprawia z tylnego siedzenia swojego lincolna, faks na baterie i laptop utrzymują klientów w iluzji, że jest świetnie zakotwiczoną papugą. Teraz musi jednak wynająć prawdziwe biuro, ponieważ szykuje się grubsza sprawa. Jedna z klientek Hallera, Lisa Trammel, została oskarżona o zabójstwo Mitchella Bonduranta, wiceprezesa banku WestLand, faceta od kredytów hipotecznych. Haller broni Lisy jak lew. Czy z zaciekłością godną lepszej sprawy? To się wkrótce okaże. Winna czy niewinna – nie ma dla niego znaczenia. Nigdy nie pytamy klienta o to, czy jest winny – przypomina swojej nieopierzonej podwładnej – to nas nie interesuje. Liczy się jedynie wyrok. Walka o uniewinnienie Lisy przeradza się w niebezpieczną grę. Hallera napada dwóch bandziorów, ląduje w szpitalu z ciężkimi obrażeniami. Jednak oczywiście nie ustaje w walce o oczyszczenie z zarzutów swojej klientki. Thrillery Connelly są jak świetnie uszyte garnitury od najlepszego krawca. Skrojone na miarę hollywoodzkich hitów księgarskich, a potem kinowych. Dynamiczne tempo, pojedynki między prawnikami, szermierka słowna, walka na kruczki prawne, czyli potyczki z sali sądowej na śmierć i życie bez rozlewu krwi – to niewątpliwe atuty tych

tach zapatrzonych w „światła wielkiego miasta”. Dorastaliśmy w różnych epokach, ale wśród takich samych ludzi, nawet w podobnym krajobrazie. Jednak to za mało by naprawdę głęboko się porozumieć. Podziwiałem go nie tyle za – świetne zresztą – opowiadania, ale za to jak umiał żyć. Na pozór nieefektownie. Mieszkanie pisarza było skromne, choć położone w znakomitym miejscu, przy ulicy Śniadeckich, on sam wyglądał też mało artystowsko, zdaje mi się, że widziałem go zawsze w tym samym paletku, z odkrytą głową, chodzącego pieszo. Ale jeśli ktoś mu się przyjrzał dokładniej, na pewno zauważył, że Nowakowski

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

zachowuje tak zalecaną przez Herberta „postawę wyprostowaną”, głowę nosi wysoko, patrzy przed siebie bez lęku, słowem to jest gość, który nie pęka, którego nie kupisz, na nic niecnego nie namówisz, który jest jaki jest, a jeśli ci się to nie podoba, to spadaj. To mi bardziej imponowało niż zaszczyty literackie. Od dziecka chciałem chodzić z podniesioną głową. I wydawało mi się, że to jest warte każdej ceny. Pan Marek tę cenę płacił, ale zdawało się, że nie zwraca na to uwagi. A może naprawdę tego nie zauważał, bo był akurat zajęty czym innym. Nie ma go. Ale dziękuję ci dobry Panie Boże, że był. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje książek. Także „Piątego świadka”. Dobra, inteligentna sensacja z zaskakującym finałem. Joanna Habiera

Paula Daly

Co z ciebie za matka?

Lisa Kallisto codziennie budzi się śmiertelnie zmęczona. Nie ma siły ani chęci na nic. Lekarz wystawia diagnozę – Lisa cierpi na chorobę zwaną żyGene Wolfe ciem. Rzeczywistość ją przerasta. Brak pieniędzy, Pokój brak czasu, brak perspektyw. Dlatego nie zwróciła uwagi, czy przyjaciółka córki została u nich na noc. W najstarszym domu na świecie mieszka niezwykły stary mężczyzna Przegapiła daty. Zapomniała o umówionym spoi opowie nam swoją historię, jeśli tylko sięgniemy po „Pokój” Gene’a tkaniu dziewczynek. Nie zadzwoniła do matki LuWolfe’a i damy szansę wybrzmieć tej powieści w nas. A to będzie zacindy i nie odwołała wizyty jej córki. A teraz trafia danie wymagające wytrwałości, skupienia i uwagi. I chociaż z pozoru pod społeczny pręgierz. Winna! – orzekli mieszmożna ulec złudzeniu, że to w zasadzie opowieść o zwykłym życiu starego człowieka, to szybko odczujemy, że daliśmy się zwieść… Bo kańcy miasteczka. Winna zaniedbania i bezduszności. Bo Lucinda znik„Pokój” to opowieść o życiu kogoś, kto zwyczajny z pewnością nie jest, nęła. Podobno spotykała się ze starszym mężczyzną… Od niedawna kto potrafi poruszać się w czasie tak swobodnie, jak tylko sobie tego w okolicy jakiś zboczeniec porywa nastolatki. Odurza je, gwałci i wyzażyczy, przeżył wiele i wiele widział. Alden Denis Weera – bo o nim wozi na pustkowie. Lucinda pochodzi ze tak zwanej dobrej rodziny – mowa – to człowiek, którego ciężko poznać, mimo, że jest narrato- bogatej, z tradycjami, szanowanej w miasteczku. Matka zaginionej, Kate, rem powieści. Wymyka się czytelnikowi. Niby pozwala podejść bliżej, jest wzorem do naśladowania dla Lisy. Ale pod płaszczykiem doskonałości kryją się brudy, o jakich nawet pani Dulskiej się nie śniło. Zdrady, ale tylko po to, by skryć się za kolejną historią. Ta książka ma w sobie dziwną moc przyciągania. Nie jest ani przy- obsesje, kłamstwa, a nawet… bigamia. A jednocześnie podział klasowy jemna (jeśli chodzi o sam proces czytania zdania, choć piękne, mają w iście angielskim stylu. Pochodzenie, rola społeczna i majątek odgryskomplikowaną składnię i wymagają skupienia), ani łatwa. A jednak, ob- wają tu sporą rolę. Mąż taksówkarz i brak towarzyskiego obycia skazują cując z „Pokojem” ma się pewność, że dotyka się dobrej literatury, która Lisę na pogardę i szyderstwa siostry Kate. Mnóstwo jest kobiet, które pozostanie na długi czas w umyśle czytającego. Można się w tej powieści próbując dowieść innym, jak mało są warte, by same się puszyć. Lisa zgubić, trzeba więc bardzo pilnować swoich myśli. Niezwykłe, że książka z przerażeniem odkryje, że otaczają ją ludzie, którzy udają – dobrych, z 1975 roku nie postarzała się ani o dzień. A wydana w świetnej serii Wy- praworządnych, miłych, oddanych i… normalnych. A wcale tacy nie są. dawnictwa Mag „Uczta Wyobraźni”– przykuwa wzrok świetną okładką. Wiecznie zakompleksiona i sfrustrowana Lisa będzie musiała przewarNie jestem w stanie opisać fabuły tej powieści. Alchemia, duchy, tościować swoje życie i priorytety. I nie jest powiedziane, że to ona jest dżiny, antykwariusz, który sprzedaje sfałszowane stare księgi, cyrk, przegraną w tej dramatycznej historii. Czy Lucinda odnajdzie się cała dzieciństwo bohatera… wciąż dzieje się coś zaskakującego! Nie moż- i zdrowa? Która rodzina ocaleje z tych dramatycznych wydarzeń? Jakiej na ufać narratorowi, a przecież trzeba. Manipuluje, zwodzi… Wpusz- odpowiedzi udzieli sobie Lisa na pytanie – co z ciebie za matka? Czy cza nas tylko do tych zakamarków, do których naprawdę chce, byśmy musisz mieć kasę i mnóstwo czasu dla dzieci, by czuć się wystarczająco dobra? Poświęcać im każdą chwilę? Być na każde ich skinienie? Wiele weszli. I ma w tym swój cel. Urszula Witkowska pytań pozostanie otwartych, ale paradoksalnie to Lisa okaże się najsilniejszą kobietą w tym układzie. I najlepszą, choć sfrustrowaną, matką. tłum. Anna Studniarek, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2014, s. 140, 978-83-7480-415-8 Debiutancka powieść Pauli Daly jest udanym thrillerem psychologiczno-obyczajowym, choć obyło się w niej bez trupów. Dynamiczna Françoise Chandernagor akcja, wiarygodne postaci, prosty język, wciągająca opowieść dostarDamy Rzymu cza mocnych wrażeń – przede wszystkim przepracowanym matkom Françoise Chandernagor na kartach swojej powie- nastoletnich córek. (hab) ści po raz kolejny ożywiła świat, którego już nie tłum. Janusz Ochab, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 418, ISBN 978-83-7839-630-7 ma. Malowniczo opowiada w niej o Wiecznym Mieście, blaskach i okrucieństwie minionej cywi- Kiran Desai lizacji oraz kontynuuje opowieść o losach Selene, Brzemię rzeczy utraconych córki Kleopatry i Marka Antoniusza. Powieść rozpoczyna się, kiedy Selene po pra- W jednym z wywiadów Kiran Desai stwierdza: każdemu przydałoby się wie rocznej podróży dociera do Rzymu. Księż- pobyć imigrantem. W powieści mówi właśnie o głębokiej rozbieżności niczka, jedyna ocalona z grupki dzieci Aleksandrii, między światem bogatym i biednym, o niestabilnej tożsamości imigranta trafia pod opiekę Oktawii, siostry nowego władcy wobec braku ojczyzny i bliskich. Autorka prowadzi czytelnika w teraźi „pierwszej damy” Rzymu. Ta, dostrzegając wielką inteligencję księż- niejszość i przeszłość: Kalimpang w indyjskim Sikkimie u stóp Himalaniczki, nie tylko mądrze ją wychowuje, ale też otacza czułością, coraz jów, Nowy Jork, Londyn w czasach imperium brytyjskiego. Fascynują lepiej rozumiejąc jej cierpienie. ją relacje między Wschodem a Zachodem, począwszy od czasów koloPodczas gdy cesarz Oktawian August narzucał światu swą wła- nializmu, a w szczególności poczucie ludzkiego zagubienia i izolacji wodzę, zwalczał spiskowców oraz decydował o losach dzieci ze swego bec konieczności dostosowania się do obcych reguł życia. Kiran Desai rodu, Selene chcąc nie chcąc stopniowo wchłaniała rzymską kultu- mówi o tych zjawiskach z własnej perspektywy outsidera a ten sposób rę. Jednak osierocona dziewczyna w skrytości ducha wciąż pamiętała pisania zawdzięcza zaprzyjaźnionemu Salmanowi Rushdiemu. o swoich przodkach, kraju, religii i marzyła o zemście… tym bardziej, Bohaterami powieści są: emerytowany indyjski sędzia Patel, nieże dorastała w kręgu intryg, skrytobójstw i zawiści. gdyś student w Cambridge, stary kucharz, jego syn Bidźiu, nielegalny „Damy Rzymu” to druga powieść z cyklu „Zapomniana królowa” pracownik nowojorskich knajp, szesnastoletnia wnuczka sędziego, Sai, po „Dzieciach Aleksandrii”. Autorka opierając się na starannie zebra- przeżywająca pierwszą miłość do jej korepetytora Gjana, zamieszanej dokumentacji, stworzyła dzieło, które z jednej strony jest dosko- nego w nacjonalistyczny ruch Gurkhów, leciwe siostry Lola i Noni. nałym źródłem wiedzy o minionej epoce a z drugiej niezwykle barw- Wszystkie te postacie, poddane wpływom kultury europejskiej, żyją ną i ciekawą powieścią historyczną. Ku zadowoleniu zapewne wielu wyobcowane ze swego środowiska. To jest główny problem powieczytelników, historia będzie miała swój ciąg dalszy. Zakończenie opo- ści. Emigrant, porzucając biedę w swoim kraju popada w biedę za wieści o smutnej księżniczce odnajdziemy w książce zatytułowanej granicą a mit bogactwa w Ameryce przynosi jedynie frustracje i po„Mężczyzna z Cezarei”. (ap) niżenie. Z kolei pojawia się kwestia wyobcowania we własnym kraju, to przypadek sędziego, Sai, dwóch sióstr i Gjana. Jak sugeruje tytuł, tłum. Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 344, każdy z bohaterów coś utracił w kontakcie z obcą kulturą: rodzimą ISBN 978-83-7508-884-7 tłum. Łukasz Praski, Albatros, Warszawa 2014, s. 512, ISBN 978-83-7885-730-3

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

31


Recenzje tożsamość, miłość, kontakt z rodakami. Przyczyny tego są różne – dziedzictwo kolonializmu, ekonomia, polityka, konflikty etniczne, los. Książka nie jest spójnym obrazem współczesnych Indii, autorce stale towarzyszy poczucie niepewności co do możliwości choćby częściowego uchwycenia złożonej problematyki. Historie wyjęte z życia bohaterów mają więc przybliżać skomplikowane, często bolesne dzieje tego wieloetnicznego kraju oraz indyjską codzienność. Juliusz Gromadzki

jak rozwiązywać kocie problemy, nie ingerując jednocześnie zbyt mocno w koci świat – bo one tego nie lubią. Jackson Galaxy pisze o własnym kocie, Bennym, który zmienił jego rozbujane życie, o ich wzajemnej miłości, bo kot potrafi odwzajemniać szczere uczucia. Trzeba jednak pamiętać o tym, że to my musimy dostosować siebie (a i umeblowanie mieszkania) do kota, nie liczyć, że kot dostosuje się do nas. Dostosuje, owszem, najpierw jednak musi poczuć komfort. Identyfikowanie się z kotem – oto Jacksona recepta na dobre relacje, choć oczywiście miłość jest najważniejsza. (ł)

tłum. Jerzy Kozłowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 530,

tłum. Barbara Grabska-Siwek, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 264, 34,90 zł,

ISBN 978-83-0805-255-6

ISBN 978-83-7778-765-6

George MacDonald Fraser

Sophie Hannah

Flashman jest postacią całkowicie fikcyjną. Wymyślił go Thomas Hughes i opisał w powieści „Tom Brown School Days”. Jego bohater to bezczelny zabijaka, który z fatalną opinią skończonego pijaka zostaje wyrzucony pod koniec lat trzydziestych XIX wieku z Rugby School. George MacDonald Fraser postanowił napisać ciąg dalszy i w 1969 roku przedstawił jego dalszą historię w formie pamiętników. Pierwsza część stała się tak popularna, że wydano kolejnych 11 tomów. Po ponad 40 latach polscy czytelnicy mogą przekonać się sami, jaki człowiek wyrósł z wulgarnego, pewnego siebie wazeliniarza, który dla zabawy bił słabszych od siebie i wył z bólu, kiedy sam dostawał lanie. „Flashman” to rozgrywająca się na przełomie trzydziestych i czterdziestych lat XIX wieku, powieść awanturnicza z elementami przygodowymi. Czytelnicy śledzą losy tchórzliwego fircyka, który zaciąga się do wojska, kupując sobie dystynkcje. Wybiera sobie przy tym pułk nie mający wiele wspólnego z tym, co dzieje się na froncie – i tak zaczyna się jego przygoda z armią. Jednak poza jazdą konną, rzucaniem dzidą oraz szybką nauką języków obcych nic nie potrafi. Na dodatek interesują go tylko uciechy cielesne. Zdarzenia zsyłają go do Indii, a później do Afganistanu, gdzie cudem (a może dlatego, że głupi zawsze ma szczęście) ratuje swój tyłek od śmierci. Jest łamaczem niewieścich serc. Kobiety traktuje jak głupiutkie gąski, wredne jędze lub też stworzone do uprawiania miłości maszyny. Brak mu szacunku do kogokolwiek i czegokolwiek, a na dodatek jest intrygantem i to bardzo sprytnym. Jak więc zostaje bohaterem? Tego nie zdradzę, ale dla zaostrzenia smaku zacytuję: „Gdyby mężczyzna miał żenić się z każdą dziewczyną, z którą zabawi się na łonie natury, na świecie nie byłoby starych panien, prawda?”, „Jeżeli za granicą chcecie porządnie nauczyć się obcego języka, uczcie się go w łóżku z miejscową dziewczyną”, „Jeżeli jesteś przyzwyczajona, że dżentelmeni w dowód sympatii ściskają twoje piersi, miałaś do czynienia z cholernie podejrzanymi dżentelmenami”. Książka z pewnością przypadnie do gustu panom, a czytelniczkom radzę na czas lektury porzucić feministyczne poglądy, gdyż nie o stosunki damsko-męskie tu chodzi, a o dobrą zabawę. (ap)

Główną bohaterką powieści jest Louise Beeston – żona Stuarta i matka siedmioletniego Josepha, który zamieszkał w internacie, ponieważ otrzymał prestiżowe stypendium i został chórzystą college`u w Cambridge. Kobieta jest dość wrażliwą osobą, bardzo ceni sobie spokój i uporządkowane życie. Za to jej sąsiad rozmiłowany jest w starym rocku i uporczywie nęka kobietę nocnymi balangami. Louise nie brak poczucia humoru i animuszu, jednak rozwój wydarzeń następujących po nieudanej interwencji sąsiedzkiej, pokazuje nam drugą stronę jej charakteru. Czyżby była paranoiczką? Kobieta po jakimś czasie nie tylko zaczyna słyszeć Freddiego Mercurego koncertującego u sąsiada, lecz także chóry chłopięce. Czy ma to związek z tym, że jej ukochany syn opuścił rodzinne pielesze dla chóru w elitarnej szkole? Najgorsze jest jednak to, że ta głośna muzyka przeszkadza tylko jej. Nie słyszy jej ani jej mąż, ani oddelegowana do zbadania sprawy osoba z urzędu. Czy wyjazd na wieś zapewni spokój kobiecie? „Chór sierot” to wielowymiarowa historia opowiedziana z perspektywy Louise. Śledzenie losów głównej bohaterki, przeplatanych jej wewnętrznymi monologami i pełnym paranoidalnego humoru „Dziennikiem hałasów”, jest dobrą zabawą. Powieść niesamowicie wciąga i zaskakuje. Autorka tak prowadzi fabułę, że naprawdę trudno domyślić się rozwiązania tej historii. A to przecież najbardziej cenimy w thrillerach. (ap)

Flashman. Z dzienników Flashmana 1839-1842

tłum. Piotr Kuś, Zysk i S-ka, Poznań 2013, s. 436, ISBN 978-83-7785-174-6

Jackson Galaxy

Kocia magia Jackson Galaxy, facet z aparycją gangstera i ciemną przeszłością, jest jednym z najlepszych kocich pedagogów (czy też kocich behawiorystów, bo tak sam się przedstawia) świata, co tylko dowodzi, że kot ocenia właściciela nie po wyglądzie, lecz po usposobieniu. Jackson Galaxy wygląda dokładnie tak, jak siebie opisuje: „Jestem solidnie wytatuowany. Głowę golę na łyso. Z obu uszu zwisają długie kolczyki, które sięgają mi do charakterystycznie przyciętej brody, a ta z kolei dochodzi do piersi”. Ten facet ma jednak bzika na punkcie kotów, którym potrafi okazywać czułość, zrozumienie, magnetyzuje je niczym puszka najlepszych przysmaków. Jego książkę powinien przeczytać każdy, kto ma własne koty, choćby po to by lepiej rozumieć kaprysy i złe nastroje swoich pupili, a przede wszystkim wiedzieć, 32

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Chór sierot

tłum. Magdalena Koziej, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 270, ISBN 978-83-7778-761-8

Mark Gimenez

Żona gubernatora Współczesny człowiek żyje, jakby po jego śmierci świat miał przestać istnieć. Myśli tylko o zaspokojeniu własnych potrzeb. Sens życia zamienia na pieniądze, ideały na zaszczyty, poczucie głębokiego szczęścia na zaspakajanie chorych ambicji. Jak Bode Bonner, gubernator Teksasu. Wie, że „biedni zagłosują na kogoś, kto obieca dać im więcej pieniędzy, a bogaci na tego, kto obieca, że mniej im zabierze”. Ale Lindsay Bonner nie chce już być żoną gubernatora. Ona pragnie być znowu pielęgniarką, człowiekiem potrzebnym ludziom, a nie manekinem, zdradzaną z sekretarką żoną polityka. Ucieka więc na „ziemie niczyje”, przy granicy Meksyku i USA, gdzie rządzi przemoc i kasa, a pielęgniarka jest naprawdę potrzebna. Tam na porządku dziennym jest śmierć, która zabiera małą dziewczynkę bawiąca się na brzegu rzeki, gdy trafia ją zbłąkana kula, i nastolatkę, która przeprowadza sama na sobie aborcję… wieszakiem. Lindsay przez przypadek ratuje życie synowi meksykańskiego bossa narkotykowego. Kilka dni później gubernator pozbawia chłopaka życia i publicznie się tym chełpi. Narkotykowy król niepodzielnie rządzi na ziemiach niczyich, własnoręcznie wykonuje wyrok śmierci na swoich niesubordynowanych żołnierzach, jeśli ośmielą się sprzedać narkotyki meksykańskim rodakom, podczas gdy mają one trafiać w ręce wyłącznie gringos. Zanim Bonner zrozumie, że nie jest namaszczonym przez samego Boga politykiem ratującym Amerykę, upłynie sporo czasu i krwi. Rzecz dla wielbicieli mocnych i szybkich thrillerów. „Żona gubernatora” może wydać się nieco zbyt zaangażowana społecznie i politycznie.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje nie. Autor „KolorĂłw prawaâ€? i â€žZwyczajnego prawnikaâ€? nie przepada za spektakularnymi poĹ›cigami, strzelaninÄ… i wybuchami (choć i tych tutaj nie zabrakĹ‚o), skupia siÄ™ na wiarygodnoĹ›ci intrygi i braniu pod lupÄ™ kondycji swojego kraju, w ktĂłrym politycy zamykajÄ… szkoĹ‚y i zwalniajÄ… nauczycieli, Ĺźeby zaĹ‚atać dziurÄ™ budĹźetowÄ…, lekkÄ… rÄ™kÄ… wydajÄ…c miliony na wĹ‚asne kampanie wyborcze, zaprzedajÄ…c siÄ™ bogatym sponsorom. W Teksasie rzÄ…dzi korupcja i bezduszni politycy. Widać, Ĺźe to bliskie i bolesne dla Gimeneza tematy. PalÄ…ce niczym teksaĹ„skie sĹ‚oĹ„ce. Dlatego wÄ…tek sensacyjno-kryminalny jest wpleciony w gĹ‚ĂłwnÄ… – spoĹ‚ecznÄ… oĹ› fabuĹ‚y, a nie odwrotnie. Sympatycy podkreĹ›lajÄ… podobieĹ„stwa Gimeneza do mistrza Grishama, wszak obaj porzucili prawo dla literatury i obaj od podszewki poznali amerykaĹ„ski wymiar sprawiedliwoĹ›ci oraz jego problemy. Dla wielbicieli thrillerĂłw ambitniejszych – pozycja obowiÄ…zkowa. (hab) tĹ‚um. RadosĹ‚aw Madejski, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 608,

Ĺźycie: juĹź to poprzez Ĺ›ledzenie go na kaĹźdym kroku, juĹź to zakĹ‚adajÄ…c podsĹ‚uchy w jego mieszkaniu, juĹź to uniemoĹźliwiajÄ…c normalne funkcjonowanie. Kiedy w akcjÄ™ wĹ‚Ä…czajÄ… siÄ™ takĹźe mieszkaĹ„cy Moskwy, Maxim zaczyna obawiać siÄ™ o wĹ‚asne Ĺźycie. Moskwianie chcÄ… bowiem sami pozbyć siÄ™ czĹ‚owieka, od ktĂłrego zaleĹźy Ĺźycie i bezpieczeĹ„stwo ich bliskich. Po kilku miesiÄ…cach od feralnej rozmowy Jermakow znajduje wreszcie sposĂłb, by wyplÄ…tać siÄ™ z caĹ‚ej sytuacji. Razem z kolegÄ… Wowanem planuje sfingować swojÄ… Ĺ›mierć‌ „Lekka gĹ‚owaâ€? to wciÄ…gajÄ…ca lektura sensacyjna, w ktĂłrej autorka sporo miejsca poĹ›wiÄ™ca na rozwaĹźania o roli jednostki w spoĹ‚eczeĹ„stwie, zwĹ‚aszcza temu, czy jako obywatele miasta, kraju, Ĺ›wiata mamy jedynie przywileje czy takĹźe obowiÄ…zki (wymagajÄ…ce czasem najwiÄ™kszego poĹ›wiÄ™cenia) wynikajÄ…ce z faktu Ĺźycia we wspĂłlnocie. Jak siÄ™ okazuje, nie jest to takie oczywiste. (mm)

ISBN 978-83-7508-888-5

tłum. Zofia Siewak-Sojka, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 352, ISBN 978-83-7508-881-6

Olga SĹ‚awnikowa

Lekka głowa

Jorge Molist

Spokojne, dostatnie Ĺźycie Maxima T. Jermakowa – dyrektora reklamy w fabryce czekolady – zmienia siÄ™ diametralnie kiedy pewnego dnia otrzymuje od urzÄ™dnikĂłw PaĹ„stwowego Komitetu Specjalnego ds. Prognozowania SpoĹ‚ecznego propozycjÄ™ nie do odrzucenia: by zbawić ludzkość i powstrzymać falÄ™ nieszczęść i katastrof, jakie nawiedzajÄ… ziemiÄ™, musi popeĹ‚nić rytualne samobĂłjstwo. Maxim zostaĹ‚ wytypowany do wykonania tego zadania poniewaĹź, jak twierdzÄ… urzÄ™dnicy, jest Obiektem Alfa – jednostkÄ…, od ktĂłrej w duĹźym stopniu zaleşą losy Ĺ›wiata. Zdumiony absurdalnÄ… propozycjÄ… Jermakow ani myĹ›li speĹ‚niać proĹ›by prognostĂłw. Zdania nie zmienia nawet wtedy, gdy urzÄ™dnicy za wszelkÄ… cenÄ™ starajÄ… siÄ™ uprzykrzyć mu

Akcja tej obszernej powieĹ›ci historyczno-przygodowej rozgrywa siÄ™ na przeĹ‚omie XV i XVI wieku, a rozpoczyna u schyĹ‚ku lata 1484 roku na kataloĹ„skim wybrzeĹźu nad Morzem ĹšrĂłdziemnym, gdzie dwĂłch mieszkaĹ„cĂłw wioski, ojciec Ramon Serra i jego syn 12-letni Joan, przyglÄ…dajÄ… siÄ™ piÄ™knemu zachodowi sĹ‚oĹ„ca. Jednak wraĹźenie sielanki koĹ„czy siÄ™ szybko. DostrzegajÄ… bowiem podÄ…ĹźajÄ…cy w ich kierunku okrÄ™t, ktĂłry okazuje siÄ™ pirackÄ… galerÄ…. Ramon stwierdza, Ĺźe galera (uznaje jÄ… za saraceĹ„skÄ…) pĹ‚ynie do nich w zĹ‚owrogich zamiarach i wszczyna alarm. Istotnie, przybysze atakujÄ… wioskÄ™, mordujÄ… część mieszkaĹ„cĂłw, a kobiety i dziewczÄ™ta – w tym siostry i matkÄ™ Joana – zabierajÄ… ze sobÄ… jako niewolnice. Ramon ginie w walce, a jego ostatnie sĹ‚owa skierowane do syna brzmiÄ…: „Obiecaj mi, Ĺźe bÄ™dziesz wolnyâ€?.

Obiecaj mi, şe będziesz wolny

12:2Äž&, :<'$:1,&7:$ 6%3 6(5,( /,7(5$&.,( '/$ '=,(&, , 0ĂĄ2'=,(ÄŞ< : 32/6&( : /$7$&+ 352'8.&-$ :<'$:1,&=$ , 8.6=7$ĂĄ72:$1,( ('<7256.,( (OÄŞELHWD -DPUy] 6WRODUVND 6HULD 1$8.$ ² '<'$.7<.$ ² 35$.7<.$ ,6%1

Celem niniejszej pracy jest prĂłba zarysowania obrazu serii liWHUDFNLFK GOD G]LHFL L PĂĄRG]LHÄŞ\ Z\GDZDQ\FK Z ODWDFK ] SXQNWX ZLG]HQLD ELEOLRORJLF]QHJR Âą RFHQD LFK SURGXNFML Z\GDZQLF]HM D WDNÄŞH DQDOL]D VWURQ\ HG\WRUVNLHM ÂŤ : NVLÄ…ÄŞFH ]JURPDG]RQR ERJDW\ PDWHULDĂĄ LNRQRJUDÂżF]Q\ GRNXPHQWXMÄ…F\ VHULH GOD PĂĄRG\FK F]\WHOQLNyZ Z\GDQH Z 3ROVFH /XGRZHM -HVW WR QLH]Z\NOH ZDÄŞQH GOD NROHMQ\FK EDGDÄ” NVLÄ…ÄŞHN G]LHFLÄŠF\FK ] GUXJLHM SRĂĄRZ\ ;; ZLHNX SRQLHZDÄŞ XOHJDMÄ… RQH VWRSQLRZHM GHJUDGDFML Z ]ZLÄ…]NX ] F]\P VÄ… VWDOH Z\FRI\ZDQH ] ELEOLRWHN &]HNDP\ QD ]DPyZLHQLD

']LDâ VSU]HGDÄŤ\ $O 1LHSRGOHJâRÄ&#x;FL :DUV]DZD WHO ZZZ VES SO H PDLO VSU]HGD]#VES SO


Recenzje Lata mijają, bohater dojrzewa. Autor pisze: „Joanowi brakowało zaledwie tygodnia do dwudziestki, był wysoki, wyglądał zdrowo i muskularnie. Golił się i nosił półdługie włosy zgodnie z barcelońską modą, ale gdy spoglądał w lustro, jego potężne brwi, nos, podbródek i kocie spojrzenie przypominały mu ojca”. Młodzian całe swoje życie skupił bowiem na jednym celu: na odnalezieniu sióstr i matki. Przemierza południową Europę na styku dwóch odmiennych epok, schyłku średniowiecza i raczkującego renesansu. Trwają krwawe konflikty feudalne, inkwizycja bezwzględnie tępi niepoprawność poglądową w zakresie wiary, na tron Piotrowy w Rzymie wstępuje pierwszy z Borgiów. Podążając niczym detektyw za śladami swoich najbliższych, Joan wplątuje się w skomplikowane intrygi, styka z postaciami historycznymi (m.in. z admirałem Bernatem de Vilamari), a także odkrywa drugie dno wydarzenia, które zaważyło na całym jego życiu: okazuje się, że piraci, którzy napadli na ich wioskę, nie byli wcale Saracenami, lecz… Nie zdradzę jednak, kim. Fabuła powieści posiada typową dla hiszpańskiej prozy historycznej rozwlekłość, dlatego porównywanie jej z „klimatem Kena Folletta” jest pewnym nieporozumieniem, co innego, gdy nota wydawnicza zestawia Molista z Ildefonsem Falconesem, autorem „Katedry w Barcelonie”, „Bosonogiej królowej” i „Ręki Fatimy”. (pk) tłum. Leszek Ługowski. Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2014, s. 686,

dziennikarze, i która też zdaje się obywać bez wieści z szerokiego i wąskiego świata. To Ukraina ludzi żyjących z dnia na dzień i z sezonu na sezon, często nie mających ani ambicji, ani marzeń o odmianie własnego losu, bo po prostu nie umiejących sobie wyobrazić, że ich los mógłby się kiedyś odmienić. Ludzi żyjących dzięki zdobyczom naturalnej gospodarki – tego co uda ukopać się w ogródku, udoić w owczarni, znaleźć w lesie czy rzece. Zatrudniających się przy ciężkich, wyniszczających i ryzykownych pracach, takich jak wyrąb lasu, po to, aby przez kilka dni harówki zarobić na kilka dni picia, odmierzających swoje życie takimi cyklami. Żyjących w nienawidzących się i wiecznie na siebie wrzeszczących małżeństwach, dlatego że lepsze to, niż usychanie z samotności. Wychowujących wrzaskiem i poszturchiwaniami zaniedbane dzieci, odejmujących sobie dla nich od ust w tym wyłącznie celu, żeby dzieci te podały im szklankę wody na stare lata. A jednocześnie Ukraina oszałamiającej przyrody, która właśnie dlatego może jeszcze być oszałamiająca, że zamieszkujący ją ludzie nie mają siły i energii, żeby ją zniszczyć. Oczywiście polski czytelnik odnajdzie w obrazach Prochaśki los nie tylko ukraińskich, ale i rodzimych ludzkich wysp, porzuconych i zapomnianych przez architektów pokomunistycznego ładu oraz przez tych, którym w tym ładzie powodzi się dobrze. Warto jednak wiedzieć, że takie wyspy są, odwiedzać je, choćby tylko podczas lektury. Jarosław Górski

ISBN 978-83-7885-667-2

tłum. Renata Rusnak, Czarne, Wołowiec 2024, s. 168, 34.90 zł, ISBN 978-83-7536-573-3

Ash E. Perker

Erik Axl Sund

Sięgając po „Suflet”, miałam mieszane uczucia. Czy to kolejna z książek, w których losy bohaterów będą się przeplatać z przepisami kucharskimi, jakich ostatnio wiele, lub gdzie gotowanie, podobnie jak robótki ręczne czy innego rodzaju hobby, stanie się psychoterapią po złamanym sercu? Zaczęłam czytać i… zapadłam się w tej lekturze niczym tytułowy suflet. Opowiedziane przez Ash Perker historie wciągnęły mnie bez reszty i poruszyły naprawdę głęboko. Wielokrotnie później wracałam do nich pamięcią, zastanawiając się, co ja zrobiłabym, będąc na miejscu Lilii, Marca czy Ferdy. Od początku szczerze żal było mi trójki głównych bohaterów, ale łzy pojawiły się dopiero na końcu. Dlaczego? Koniecznie sami musicie poznać losy przykładnej żony i matki z Nowego Jorku, która nauczyła się skutecznie tłumić swoje potrzeby i opiekuje się mężem po przebytym wylewie, zamkniętego w sobie właściciela galerii z komiksami z Paryża, który przeżywa głęboki wstrząs po śmierci ukochanej żony oraz pełnej wigoru pani domu ze Stambułu, która bierze pod swoją opiekę ekscentryczną i pogrążoną po wypadku w stanie odwiecznej hipochondrii matkę. Każda z historii ma swoje centralne miejsce akcji. To kuchnia, gdzie bohaterzy przygotowują dla siebie i innych posiłki. Ale nie jest to książka o tym, jak zrobić doskonały suflet. Zamiast przepisu na udany deser znajdziemy zranione uczucia, samotność, stracone nadzieje i marzenia, poszukiwanie siebie i nowych powodów do życia. Autorka historii opowiada, jak różnie radzimy sobie z bólem i codziennością w najcięższych momentach naszego życia i o tym, jak zwykła, lecz niezbędna w życiu czynność – przygotowywanie posiłków – może pomóc nam przetrwać to najgorsze. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego, w jaki sposób Ash Perker opowiada o największych ludzkich tragediach. Bez wielkich słów i przesady. Prosto, z wyczuciem i tak trafnie. (ap)

Człowiek w imię krzywdy potrafi zabić. Proporcjonalnie – im większa krzywda, tym okrutniejsza śmierć. Odebrać potworowi nie tylko życie, ale i człowieczeństwo. Wet za wet. Ból za ból. Jak pewien wpływowy biznesmen ze Sztokholmu, Per-Ole Silfveberg – zaszlachtowany jak świnia, wypatroszony i poćwiartowany, z wprawą i okrucieństwem. Śledztwo w sprawie morderstwa Silfveberga prowadzi już nam znana detektyw Jeanette Kihlberg. „Trauma” to bowiem druga część trylogii „Oblicza Victorii Bergmann”. Zaczyna się w momencie, gdy „Obłęd” się kończy. I znów w śledztwie pomaga psycholog, specjalistka od dziecięcych traum i konsultantka sądowa Sofia Zetterlund. Poszukiwana Victoria Bergmann jest naprawdę blisko. To przecież alter ego Sofii! Wszystkie tropy prowadzą Jeanette do ekskluzywnej szkoły z internatem w Sigtunie, gdzie uczyła się między innymi Victoria i jej podłe koleżanki. Niewątpliwie „Obłęd” i Trauma” wśród zalewu „mrożących krew w żyłach” thrillerów – mocno się wyróżniają. Zaburzenia osobowości, rozdwojenie jaźni, osobowości wielokrotne – bohaterowie zostali bogato wyposażeni. W mrocznych zakamarkach ludzkiego umysłu legną się najczarniejsze myśli, okrucieństwa, o jakim się nam nie śniło, zło w czystej postaci. Ile zdoła się przedostać na zewnątrz i zmaterializować w życiu? Sund nie daje nam zapomnieć, że dzieciństwo potrafi zniszczyć życie dorosłego, wypaczyć go, odrzeć z nadziei i dobroci.„Trauma” jest świetnym thrillerem psychologicznym, pokręconym, przerażającym, brutalnym i nieobliczalnym. Wbija w fotel. I może pozostawić traumę w naszej psychice. Potrzebujemy katharsis. By znów diaboliczna manipulacja osnuła nas niczym lepką pajęczą siecią. By znów ktoś okrutny bawił się ludzkim życiem. By znów pozwolić się wciągnąć w labirynt ludzkiej psychiki. Poczekamy do listopada na „Katharsis”, ostatni tom trylogii. (hab)

tłum. Ewa Borówka, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 328, ISBN 978-83-7508-875-5

tłum. Wojciech Łygaś, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 408,

Suflet

Trauma

ISBN 978-83-7508-934-9

Taras Prochaśko

W gazetach tego nie napiszą Wstrząsająca, choć bez sensacji, bez emocjonalnych fajerwerków i wygibasów, opowieść o dzisiejszej Ukrainie. Ale nie tej Ukrainie z pierwszych stron gazet, z kijowskiego Majdanu, kipiących politycznymi emocjami wschodnich i zachodnich miast, nie tej, która tak zdecydowanie potrafi opowiedzieć się za Europą albo za Eurazją. Ale tej z najgłuchszej prowincji, do której nie docierają ani europejscy, ani nawet ukraińscy 34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Historia Dawid Golik, Filip Musiał

Władysław Gurgacz – jezuita wyklęty O. Władysław Gurgacz, będąc bezkompromisowym kapłanem Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców, był dla komunistów przeciw-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


nikiem w dwójnasób. Po pierwsze jako duchowny, przeciwstawiający się materialistycznemu państwu, po drugie jako kapelan organizacji konspiracyjnej dysponującej własnym oddziałem zbrojnym. W działaniach przeciw o. Gurgaczowi jak w soczewce skupiała się aktywność reżimu komunistycznego wymierzona w duchowieństwo katolickie i „żołnierzy wyklętych”. Autorzy kreślą sylwetkę o. Władysława Gurgacza jako zakonnika, mistyka, malarza oraz dokumentują jego posługę jako kapelana PPAN. 2 lipca 1949 roku ks. Gurgacz został aresztowany przez bezpiekę. Śledztwo trwało bardzo szybko. Materiał zgromadzono w ciągu pięciu dni, a już 14 sierpnia 1949 roku wydano wyrok śmierci i tego samego dnia wyrok wykonano na podwórku więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie. Po roku 1989 stało się możliwe oficjalne przywrócenie ks. Gurgacza społecznej pamięci. Bożena Rytel Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 208, ISBN978-83-277-0036-0

Paweł Wieczorkiewicz

Historia polityczna Polski 1935-1945 Cenne wznowienie jednej z najbardziej kontrowersyjnych książek o najnowszej historii Polski i to książki, o której od pierwszego wydania było głośno. Jej trzy poprzednie edycje ukazały się w latach 2005, 2006 i 2010 w warszawskich Iskrach, co najlepiej świadczy o poczytności tej pracy. Książka obejmuje zasadniczo dzieje Polski w okresie II wojny światowej, jednak autor sięga do okresu wcześniejszego, aby przedstawić genezę wojennych wydarzeń. „Tragedia, jaką wojna stała się dla Polaków, wymaga dyskusji nad jej przyczynami. Nie zdobyła się na nią dotąd polska opinia, nie podjęła jej w sposób poważny polska historiografia”, stwierdza we wstępie autor, zmarły niestety w 2009 roku. Swą pracę rozpoczyna od wyznania: „długo się wahałem, czy pisać tę książkę”. Dobrze, że na to się jednak zdecydował, bo o tyle jesteśmy dzisiaj bogatsi w rozważaniach o naszej historii najnowszej, chociaż wiele jego twierdzeń i sądów nie tylko zaskakuje, ale i prowokuje do dyskusji, a przede wszystkim do myślenia. Z tego nurtu wyrosło już nowe pokolenie publicystów takich jak Piotr Zychowicz, uczeń prof. Pawła Wieczorkiewicza, który swymi dwiema książkami o pakcie Ribbentrop-Beck oraz o decyzjach, które doprowadziły do wybuchu powstania warszawskiego dobrze już „zamieszał” w historycznej dyskusji. Warto jeszcze zwrócić uwagę na fotografię zamieszczoną na okładce, która dobrze oddaje myśl autora – zamiast portretu jednego z polskich polityków czy wodzów z czasów wojny umieszczono tam złowróżbną dla Polski fotografię Stalina i Ribbentropa z sierpnia 1939 roku, obu uśmiechniętych i serdecznie ściskających swoje dłonie. (pd) Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 688, ISBN 978-83-7785-425-9

Dariusz Kuźmina

Wazowie a Kościół w Rzeczpospolitej Autor jest dyrektorem Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych Uniwersytetu Warszawskiego, która to instytucja jest wydawcą naukowym tej cennej rozprawy, wypełniającej lukę w literaturze poświęconej relatywnie długiemu, bo liczącemu 81 lat, okresowi panowania dynastii Wazów w Polsce. Na królewskim tronie zasiadali: Zygmunt III oraz dwaj jego synowie – najpierw Władysław IV, a potem Jan Kazimierz. Relacje między królami z dynastii Wazów a Kościołem były bardzo bliskie, chociaż i skomplikowane, co autor w sposób sugestywny przedstawia, podkreślając dla przykładu, że Zygmunt III „nie widział potrzeby oddalania różnowierców z dworu z powodu ich poglądów religijnych”, chociaż wywoływało to niezadowolenie zarówno królewskiej małżonki Anny Konstancji jak i katolickiej szlachty. Pamiętać przy tym warto, że Polska była za czasów Wazów wielowyznaniowym „państwem bez stosów”, jak ją nazwał prof. Janusz Tazbir, ale z drugiej strony uznawana była „w oczach ówczesnej Europy, a szczególnie papiestwa, za kraj przywiązany do wyznania rzymskiego”, a do tego „sami Wazowie wchodzili w skład duchowieństwa, przyjmując


Recenzje godności biskupie i kardynalskie”. Którzy to byli członkowie dynastii, dowiadujemy się z książki, pomimo że spełniającej wszystkie wymogi formalnej rozprawy naukowej, to napisanej językiem literackim, zaś jej lektura sprawi przyjemność nie tylko profesjonalnym badaczom, lecz każdemu miłośnikowi historii. Jedyna dostrzeżona, choć drobna usterka to brak odwołania do fundamentalnej lecz specjalistycznej pracy czyli do „Genealogii Domu Wazów w Polsce” autorstwa Zygmunta Wdowiszewskiego, wznowionej w 2005 roku. Nie umniejsza to w niczym faktu, że książka jest już dzisiaj podstawową pracą dla relacji między państwem a kościołem w XVI i XVII wieku, a każdemu czytelnikowi przyjdzie na myśl, gdy patrzyć będzie na słynne „Kazanie Skargi” mistrza Jana Matejki i zastanowi się nad postacią ukazanego tam w dość tajemniczy sposób króla Zygmunta III, tego samego króla, który z szablą w jednej ręce, a krzyżem w drugiej góruje, nad starą Warszawą z kolumny na Placu Zamkowym. (pd) Aspra-JR, Warszawa 2013, s. 360, ISBN 978-83-7545-490-1

Frank Westerman

Czysta biała rasa Autor wędruje przez Europę, a głównie przez tę część kontynentu, którą władał niegdyś najstarszy cesarz w Europie, Franciszek Józef, miłościwie panując swojemu wielonarodowemu społeczeństwu. Franka Westermana nie interesują jednak dzieje monarchii habsburskiej jako takie: tropi on historyczne losy lipicanów, końskiej rasy uznawanej za najszlachetniejszą i najczystszą, służącą przez wieki cesarzom, królom i dyktatorom. W tym ostatnim przypadku Fuehrerowi Rzeszy Wielkoniemieckiej Hitlerowi, który wprawdzie nigdy nie dosiadł lipicana (może bał się koni, tak samo jak morza), ale nakazywał sprowadzanie ich z krajów podbitych i troskliwe hodowanie w Niemczech na użytek własnych „reiterów”. Jeden z niemieckich hodowców z okresu II wojny światowej potrafił nawet wydobyć z Auschwitz byłego dyrektora przedwojennej polskiej stadniny, żeby posiłkować się jego wiedzą i doświadczeniem. Argument, że „on się zna na koniach i jest mi potrzebny”, wystarczył. Polaka zwolniono. Westerman śledzi dzieje tej rasy końskiej szukając odpowiedzi na pytanie: „co ludzie chcą wyrazić poprzez otaczanie się zwierzętami? Lub – jeśli chodzi o konie – czego są one ucieleśnieniem w oczach człowieka?”. Pisze dalej: „Uzmysłowiłem sobie, że w koniu skupia się wiele cech ludzkich. Przymioty te zostały mu narzucone, wtłoczone, przypisane, co nie zmienia faktu, że jest nimi przesiąknięty”. Odwiedza współczesnych hodowców, rozmawia z dawnymi, także tymi z epoki brunatnej dyktatury, również z potomkami pracowników dworskich hodowli Austro-Węgier. A ponieważ losy konia sprzęgnięte są z losami człowieka – w przypadku lipicanów z losami władców, magnatów i wodzów – opowieść autora to zarazem potężny kawał historii Europy Środkowej, pokazany nie tylko od strony stajni, ale i wojen, parad, ćwiczeń kawaleryjskich i zamachów. Jeśli chodzi o ten ostatni element to Westerman nie raz powołuje się na zabójstwo austriackiego następcy tronu arcyksięcia Ferdynanda, zastrzelonego w Sarajewie w czerwcu 1914 roku, co dało bezpośredni impuls do wybuchu I wojny światowej. Arcyksiążę wraz z żoną, Czeszką Zofią von Chotek, jechał początkowo powozem zaprzężonym we wspaniałe konie, kiedy dokonano pierwszej próby zamachu: rzucono bombę, która nie wybuchła. Książęca para zamiast przerwać podróż, do czego namawiali gospodarze Sarajewa, kontynuowała ją, ulegając natomiast prośbom o przeniesienie się do „automobilu”, jako rzekomo bezpieczniejszego. No i stało się… Lipicany stały się symbolem władzy, bogactwa i prestiżu. Były obiektem dumy i zazdrości. Razem z człowiekiem te i inne rasy końskie ginęły na polach bitwy, bo – jak stwierdza autor – w bitwach prowadzonych z siodeł ginęło zawsze więcej koni niż ludzi. Piotr Kitrasiewicz tłum. Jadwiga Jędryas, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014, s. 290, ISBN 978-83-7536-533-7

Jean des Cars

Kobiety, które zawładnęły Europą Dzieje panowania europejskich władczyń to w wielu przypadkach historia epok, jakie stworzyły pod swoimi rządami. Okres panowania Elż36

b i b l i o t e k a

a n a l i z

biety I z Tudorów (córki Henryka VIII i Anny Boleyn) zapisał się w dziejach jako epoka elżbietańska, w której żył i tworzył Szekspir, a Anglia zapanowała nad morzami pokonując najgroźniejszego rywala czyli flotę hiszpańską. Podobnej „epoki własnej” doczekała się jej następczyni Wiktoria, wielka zdobywczyni zamorskich terytoriów rękami swoich żołnierzy. Caryca Katarzyna II, pochodząca z podrzędnego arystokratycznego rodu niemieckiego, tak dalece zżyła się z krajem, którym rządziła żelazną ręką, że myślała w kategoriach imperialnych interesów Rosji, a nawet czuła się Rosjanką, podobnie zresztą jak Wiktoria, będąca również Niemką z urodzenia, ale czująca się Brytyjką od stóp do głów. Cesarzowa Austrii, Maria Teresa, wyklinana przez Mickiewicza, przeszła do historii jako dobra organizatorka życia państwowego i opiekunka poddanych. W formie niezbyt długich rozdziałów Jean des Cars snuje opowieści o życiu i panowaniu tych oraz innych koronowanych pań (m.in. królowej szwedzkiej Krystyny Wazy, tak bardzo odmiennej od ekranowego wizerunku wykreowanego przez Gretę Garbo w znanym filmie Roubena Mamouliana z 1933 roku), kończąc swój przegląd postacią obecnej królowej angielskiej, Elżbiety II. Historiozoficzna konkluzja płynąca z tej książki jest w zasadzie prosta: władczynie płci żeńskiej nie różniły się tak bardzo od władców – mężczyzn. One również prowadziły wojny, skazywały na śmierć, bywały okrutne lub łaskawe, w zależności od upodobania. Odznaczały się jednak większą zazdrością, zwłaszcza jeśli chodzi o inne kobiety, na przykład upudrowana na trupią biel Elżbieta I w zaawansowanym wieku dostawała histerii na widok młodych i atrakcyjnych pań na swoim dworze. Cóż, kobieto puchu marny, jak pisał poeta… (pk) tłum. Krystyna J. Dąbrowska, Muza, Warszawa 2014, s. 334, ISBN 978-7758-707-2

Zygmunt Nowakowski

Za zamkniętymi drzwiami Wznowiony, po osiemdziesięciu z górą latach, zbiór tekstów jednego z najpopularniejszych ludzi pióra międzywojnia – Zygmunta Nowakowskiego, aktora, reżysera, prozaika, dramaturga i publicysty, którego twórczość w PRL objęta była cenzorskim debitem, gdyż autor pozostał na emigracji i na łamach mediów polonijnych dawał wyraz swemu radykalnemu antykomunizmowi. Dopiero ponad dwie dekady po jego śmierci (1963 rok) władza ludowa umożliwiła inscenizację „Gałązki rozmarynu”, jego sztandarowej sztuki obrazującej dzieje legionistów Józefa Piłsudskiego. Niniejszy tom, którego podtytuł głosi „Wstrząsające reportaże z Niemiec z roku 1933”, stanowi plon niespełna miesięcznego pobytu autora u naszego zachodniego sąsiada – na przełomie marca i kwietnia. Adolf Hitler sprawuje już urząd kanclerski, nad Berlinem czuć jeszcze swąd spalonego Reichstagu, a NSDAP przygotowuje się na przejęcie całości władzy – co po prawdzie uda im się kilkanaście miesięcy później, po krwawej konsolidacji własnych szeregów, która przeszła do historii jako „Noc długich noży”. Teksty te drukował w odcinkach „Ilustrowany Kurier Codzienny”, chyba najpoczytniejszy dziennik II RP, którego Nowakowski był stałym współpracownikiem. Kilka miesięcy później złożył je w zbiorek „Niemcy a la minute”, opublikowany nakładem zasłużonej dla naszego księgarstwa oficyny Gebethner i Wolff. Sądził, że ostrzeże krajanów przed niebezpieczeństwem spod znaku swastyki. Ale książka nie wzbudziła wielkiego rezonansu, podobnie zresztą jak nieco późniejszy tom reporterski „Cywil w Berlinie”, pióra Antoniego Sobańskiego, też kilka lat temu przypomniany przez nieocenionego w kwestii relacji niemiecko-polskich prof. Tomasza Szarotę. Obraz Polaka w świadomości Niemców niewiele się chyba w ciągu przeszło trzech ćwiartek wieku zmienił: „Usłyszawszy naszą rozmowę po polsku »pianista« – jak to było do przewidzenia – zagrał coś z repertuaru warszawskiego. Naturalnie »Wołga, Wołga«… Skinieniem głowy dałem mu znak, że to nie to. Zdziwił się bardzo i zagrał coś czeskiego. Potem »Szumi Maryca«. Wreszcie jakiegoś krakowiaka. Trafił, Wtedy posłałem mu kieliszek wina”.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje Nowakowski widział przejawy antysemityzmu, jeszcze niezbyt brutalne, bo na ogół wyrażające się relegowaniem z pracy: „Nad niemieckim teatrem można od razu zaśpiewać requiem. Przecież gdzie tknąć, gdzie rzucić okiem, wszędzie – i to na stanowiskach najważniejszych są Żydzi. Od Reinhardta, recte Goldmanna, począwszy”. Konkluzję jego podróży do Berlina, Monachium, Kolonii i kilku innych miast niemieckich stanowi cytat z Tacyta, który w „Germanii” pisał: „Spokojny żywot nie odpowiada temu narodowi”. Czas pokaże, czy owe stwierdzenie jest jeszcze aktualne. Tomasz Z. Z apert

Rozmowa z Janem Kulmą, autorem „Dykteryjek przedśmiertnych”

Polska nie zaczęła się 25 lat temu fot. Malgorzata Berwid

–  Czytając „Dykteryjki przedśmiertne” często się uśmiechałam, fragmenty książki są bardzo zabawne. Czy takie było pana zamierzenie? Żeby „Dykteryjki…” były żartobliwe? –  Jest to forma samoobrony wobec świata. My żartem się bronimy, przed, niekiedy, okrutnym światem. Żart w czasie wojny panował w Warszawie. W PRL było zatrzęsienie kawałów. Same dykteryjki, jeżeli są żartobliwe, stanowią samoobronę przed światem, który jest teraz, a który nie bardzo mi się podoba. –  Przedstawia pan swój sposób na życie? – Pół żartem, pół serio. Jak sytuacje bywają tragiczne, to wtedy pół żartem nie wychodzi, ale przynajmniej trzeba zachować się pół serio. –  „Dykteryjki” są przeglądem historycznym Polski od lat trzydziestych XX wieku aż do chwili obecnej… –  Tak, to jest zabawne, że żyjemy w kraju, który według niektórych ma 25 lat wolności i chlubimy się tym. Otóż ja w dykteryjkach pokazałem moją Polskę, Polskę lat 30., 40., 50., 60., 70., 80., 90. i tak dalej. To była moja Polska, mój kraj, który nie zaczął się 25 lat temu. To jest trochę drażniące, dlatego moje dykteryjki są w pewnym sensie przeciwko temu co się dzisiaj dzieje. Ja czuję tę historię, która się zazębia o XIX wiek bo ja jeszcze widziałem powstańców z 1863 roku. Uważam, że Polska to coś więcej niż 25 lat. PRL to też była Polska. –  „Dykteryjki przedśmiertne” są także przeuroczym chwilami i zabawnym opisem niezwykłego małżeństwa Joanny i Jana Kulmów… –  Tak naprawdę to nie są moje dykteryjki, to są nasze dykteryjki, i dlatego na początku książki dałem portret Joanny, taki żartobliwy, żeby było jasne, że moja żona przez 61 lat pod tym wszystkim się podpisuje. – Szanuje pan zdanie pani Joanny… –  Jak Joanna mówiła, że cokolwiek inaczej pamięta, bo tak bywało, to wyrzucałem, bo nie mogło być coś takiego z zastrzeżeniem, że to już nie nasza historia, bo ja inaczej coś pamiętam. Jak są przygody, to nasze wspólne. – A ja czekam na książkę opisującą państwa niezwykłe podróże, po Polsce i po świecie. Ostatnia podróż miała miejsce miesiąc temu, lot do Paryża na kilka dni… – Nie, co się stało to się nie odstanie. Patrzymy zawsze w przyszłość, bo na tym polega życie, dopóty człowiek żyje, dopóki ma przyszłość przed sobą. Na tym polega siła ludzi wierzących, naprawdę wierzących, że oni mają przed sobą życie wieczne i to nieważne, czy to jest prawda czy nieprawda, ale jeśli ktoś ma naprawdę taką wiarę, to jest to duża siła. Rozmawiała Małgorzata J. Berwid

Bellona, Warszawa 2014, s. 300, ISBN 978-83-11-13157-6

religia Izabela Marszałek

Józef Tischner i filozoficzne koncepcje zła Ks. prof. Józef Tischner zło pojmował jako tajemnicę. „Jest tajemnica – mówił w jednej z audycji radiowych – która szczególnie natrętnie powraca do nas w czas rozterek: tajemnica zła. Kręcimy się wokół niej jak przestraszone ptaki, którym zniszczono gniazda. Nie wiemy, co należy sądzić o złu”. Tischner nie szukał przyczyn zła w ludzkiej naturze, szukał jej w przestrzeni relacji międzyludzkich. Wyróżniał rozmaite formy i logikę działania zła na podstawie analizy zachowań i postaw wobec drugiego człowieka. Ks. Tischner mówił o dramatyzmie kondycji ludzkiej, jednak stał na stanowisku, że tworzywo tego świata jest słabe, niemniej dobre. U Tischnera zło znajduje swoją granicę w tym człowieku, który pragnie być etycznie dobry, to znaczy jest gotowy wziąć na siebie nawet cudze winy. Jak pisze autorka tej książki, „zapoznając czytelnika z filozoficzną koncepcją zła dialogicznego Tischnera – nie idea sprawiedliwości, ale idea miłosierdzia Boskiego i ludzkiego oraz wzięcie odpowiedzialności za drugiego człowieka są najskuteczniejszą próbą radzenia sobie z mrokami zła”. Bożena Rytel Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 334, ISBN 978-83-277-0069-8

Biografie, wspomnienia Jan Kulma

Dykteryjki przedśmiertne Żołnierz AK, pisarz, filozof, matematyk, pianista, organista, reżyser… być może takie rozdrobnienie spowodowało, że autor tych wspomnień pozostaje szerzej nieznany. Jest głównie mężem swojej żony, poetki Joanny Kulmowej. Ale jego „Dykteryjki…” czytałem z zainteresowaniem, a wielokroć i przyjemnością. Ocierają się o wszystkie paradoksy polskiej historii dwudziestego wieku: okupacja, bierutowszczyzna, mała stabilizacja, dekada Gierka, euforia Solidarności, rozczarowanie III RP. Autor odczuł to wszystko na własnej skórze i kolorowo opisał z bardzo osobistej perspektywy. Wszystko w tej książce jest na opak, a całość zmierza do puenty najmniej oczekiwanej. Kulma ze swadą relacjonuje historyjki wzięte z życia tak nieprawdopodobnie powikłanego, jakby zostało wyjęte z wielowątkowej powieści. Kulmowie przez ponad cztery dekady mieszkali w poniemieckim gospodarstwie na skraju Puszczy Goleniowskiej. Towarzyszyła im zwierzęca menażeria. Psy znały się na zegarze (sic!). Patrząc na cyferblat chronometru ściennego określały czas liczbą szczeknięć. Wokoło żyli głównie repatrianci zabużańscy, m.in. spod Berdyczowa, sprowadzeni w 1946 roku – dopiero po interwencji u Stalina Wandy Wasilewskiej. Chociaż Żytomierszczyzna była poza granicami Polski od czasów I rozbioru, zachowali obyczajowość, język i wiarę przodków. Nie dali się zrusyfikować, ani za czasów carskich, ani bolszewickich. b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Dobrym znajomym małżeństwa był scenograf Janusz Krassowski, który zmarł w podejrzanych okolicznościach. Czyżby jego śmierć stanowiła rezultat nigdy niewyjaśnionego napadu na Bank pod Orłami: „Śmiertelne strzały z nagana zostały oddane z leżącego w rekwizytorni Teatru Polskiego, a broni tej – ze ślepakami – używano w scenograficznej inscenizacji Krassowskiego”. Tomasz Z. Z apert Wydawnictwo Jan Jakub Kopeć, Warszawa 2014, s. 354, ISBN 978-83-938617-3-6

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

37


Recenzje publicystyka Grzegorz Eberhardt

Świat jednak jest normalny Niełatwo jest recenzować opasłe tomisko publicystyki autora, z którym recenzenta dzieli wszystko, od przekonań religijnych i politycznych, po rozumienie – jak się podczas lektury okazuje – kolejnych słów i pojęć a także w ogóle tego, co to jest publicystyka i czym się ona różni od katechezy. Niełatwo jest dyskutować z tekstami, których autor na okładce tak pisze o swoich autorskich motywacjach: „Kilkanaście lat temu odkryłem, iż choć padła cenzura, zmieniła rzeczywistość, dalej jednak istnieją tematy, ba! całe obszary nieporuszane w naszej publicystyce. Nie interesuje mnie poszukiwanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Moja ambicja jest o wiele skromniejsza; dotrzeć do pierwotnego znaczenia pojęć, przywrócić im właściwy sens, proporcje”. Jakże tu z książką dyskutować, jakże brać się za lekturę w małostkowym zamiarze zapoznania się po prostu z jednym z wielu punktów widzenia na nieskończenie wieloznaczny świat, zamiast pochylić się w pokorze przed taką skromnością? I zamiast po prostu zapoznać się z zaprezentowanym tu właściwym sensem i proporcjami pojęć. No cóż, pozostaje więc przeczytać kolejne teksty poświęcone obszarom konsekwentnie nieporuszanym w naszej publicystyce: aborcji, etyce lekarskiej, moralności publicznej, zbrodniom stalinowskim, powstaniu warszawskiemu, współpracy ludzi kultury z komunistami… Szerokość zainteresowań autora może imponować, imponuje także pasja apostoła prawdy, który rzeczywiście gotów jest każdemu z pojęć ująć intelektualnej złożoności, aby odsłonić ich moralną prostotę. Takich sytuacji jak choćby ta, kiedy autor strofuje Jerzego Stempowskiego za stwierdzenie, że reżimy komunistyczne są rządami inteligencji a nie robotników. Furda tam socjologiczne i klasowe subtelności, furda historyczne statystyki, autor przecież czuje to całym sobą, że inteligencja to coś dobrego, a przecież nic dobrego nie może być w rządach reżimów komunistycznych. W przystępnej cenie grubo ponad sześćset stron solennego moralizowania – dla czytelników tego właśnie w publicystyce poszukujących jest to prawdziwa gratka. Jarosław Górski Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 632, 39.90 zł, ISBN 978-83-7785-258-3

z nich, schodząc ze szczytu, straciło życie. Latem zeszłego roku autor przebywał w bazie w Karakorum. Był jednym z czterech członków polskiej ekspedycji, która wyruszyła po zaginionych Kowalskiego i Berbekę. Udało się odnaleźć tylko ciało tego pierwszego. Zgodnie z alpinistyczną tradycją pochowano go w szczelinie lodowca. (to - rt) Znak, Kraków 2014, s. 340, ISBN 978-83-240-2993-8

Wacław Korabiewicz

Słońce na ambach Poznański wydawca nie po raz pierwszy przypomina zapomnianych, a wspaniałych autorów, którzy ze wszech miar zasługują, aby znowu czytać ich utwory. Autor tej książki był nie tylko świetnym pisarzem i pełnym energii podróżnikiem, ale ze swoimi nietypowymi działaniami nie pasował zupełnie do atmosfery narzucanej przez władze w czasach PRL-u. Jego najsłynniejszy reportaż zatytułowany „Mato Grosso” był wielkim przebojem wydawniczym i w latach 1959-1989 ukazały się nakładem Czytelnika trzy jego wydania w serii „Z żaglem”. Do tego z Etiopii przywiózł kolekcję krzyży koptyjskich, których wystawa w warszawskim Muzeum Narodowym w 1966 roku wywołała wielkie zainteresowanie. Teksty o Etiopii, które tworzą obecnie wydaną książkę, są jakby pierwowzorem słynnego „Cesarza” Ryszarda Kapuścińskiego, który z pewnością znał je i czerpał z nich wiadomości. Zaliczają się do najlepszych kart polskiego reportażu i dzisiaj nic nie straciły ze swej literackiej wartości. Dodajmy jeszcze pochwałę za wzbogacenie książki niezwykle ciekawym zestawem fotografii, ukazujących Etiopię w czasie, gdy podróżował po niej Wacław Korabiewicz. (pd) Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 365, 39,90 zł, ISBN 978-83-7785-439-6

esej Béla Hamvas

Filozofia wina Sándor Márai

Rzecz o węgierskich winach

reportaż Jacek Hugo-Bader

Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak Ten reportaż jest daleki od Himalajów gatunku, na które wspiął się autor w „Dzienniku kołymskim”. Ani to zapis samej wyprawy, ani zapis uczuć i emocji jej uczestników (nikt nie chciał z reporterem rozmawiać), ani – o co mam największe pretensje – próba ustalenia, jak to było naprawdę. Wszystko, co pojawiło się w tej książce, zostało powiedziane już wcześniej. Po zapowiedzi wydania tej książki Jacek Hugo-Bader otrzymał pocztą anonimową przesyłkę zawierającą krwawy kotlet mielony. Przekaz aż nadto czytelny. Kolejna hiena chce się karmić tragedią. W publikacji na szczęście nie znajdujemy epatowania dramatem. „Najbardziej interesuje mnie ten niepojęty obłęd, amok tych, co zginęli, i tych, co idą ich szukać. Chcę zrozumieć to coś, co wbrew wszelkiemu rozsądkowi pcha himalaistów do góry”. Reporter poszukuje źródeł owego „obłędu”. Bezskutecznie… Zdaje się sugerować, iż chyba właśnie w „amoku”, leży klucz do wyjaśnienia przyczyn tragedii, która zwieńczyła pierwsze zimowe wejście na dwunastą pod względem wielkości górę na świecie. 5 marca 2013 roku czterej polscy himalaiści: Maciej Berbeka, Tomasz Kowalski, Adam Bielecki i Artur Małek zdobyli Broad Peak. Dwóch 38

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Dwa szkice o winie napisane przez węgierskich intelektualistów, pisarzy, erudytów, dysydentów, postaci niesłychanie ważne w węgierskiej kulturze. Mniej w Polsce znany Béla Hamvas – (1897-1968), jego wczesne prace w formie rękopiśmiennej spłonęły podczas bombardowania Budapesztu w 1945 roku – w komunistycznych Węgrzech miał zakaz publikowania, jako antysocjalistyczny element został zesłany do prac przy budowie zapory i elektrowni wodnej na Cisie. Na dobrą sprawę jego twórczość, zarówno eseistyczna jak i literacka, została na nowo odkryta w latach 80. XX wieku. W poświęconym mu szkicu, Tadeusz Olszański, tłumacz „Filozofii wina”, w skrócie przedstawia dorobek tego człowieka, który uważał, że: „Oficjalna nauka, nikogo nie obrażając, jest obiektywnie nudna. Nikogo nie obraża, z wyjątkiem intelektu”. Jego traktat o winie intelektu nie obraża. To szkic filozoficzny, poświęcony harmonii człowieka i przyrody, radości obcowania nie tyle z trunkiem, co z dziełem rąk ludzkich, słońca, gleby, powietrza, czasu… Tę afirmującą życie opowieść Hamvas pisał w czasach najtrudniejszych, w 1945 roku, w zniszczonym, głodującym kraju. „Wino robi się z winogron i zakładam, że to jest dla każdego oczywiste” – pisał. „Winogrona są rośliną. Rośliny są zaś najcudowniejszą rzeczą na świecie. Virginia Woolf powiada, że bardziej kocha ludzi niż rośliny. Gdybym to ja miał się wypowiedzieć w tej kwestii, musiałbym się dłużej zastanowić. A kiedy pomyślę, że poczucie doskonałej harmonii ze światem nawiedza mnie tylko

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje wówczas, gdy jestem w lesie, ogrodzie bądź na łące, to chyba skłaniałbym się ku temu, że raczej roślina niż człowiek”. Sándor Márai (1900-1989) to pisarz tłumaczony wielokrotnie na język polski. Początkowo zafascynowany socjalizmem, szybko stał się dysydentem. Emigrant, pracownik Radia Wolna Europa, zmarł w Kalifornii. Uważany za jednego z najwybitniejszych węgierskich pisarzy. Jego „Rzecz o węgierskich winach”, to krótki szkic, ale cóż za afirmacja tego, co w Węgrzech najpiękniejsze. Przecież to kraj wielkiej równiny, kraj owoców i winorośli, słodycz Tokaju i cierpkość Egeru wspaniale się uzupełniają, zwłaszcza gdy pomiędzy nimi odkrywamy bogactwo węgierskiej kuchni. „Całą mądrość, jaką Węgier nabył z wina i swego wykształcenia, sprowadza się w końcu do jednego: trzeba kochać życie i nie przejmować się wyrokami losu. Reszta jest próżnością, a nawet fałszem”. Wspaniała, mądra książka wydana w formie albumu, a zdjęcia eksponujące winorośl świetnie korespondują z treścią. Jest też dostępna w formie audiobooka. (łg)

Klaus Hagmann, Birgit Essich

Destylaty alkoholowe z owoców Książka w skrótowej formie przedstawia technologię produkcji destylatów owocowych. Osoby szerzej zainteresowane tym tematem powinny raczej sięgnąć po obszerną i wydaną po polsku pracę Austriaka, Josefa Pischla pt. „Destylaty owocowe”, gdzie znajdą wszystko na temat doboru owoców, ich obróbki, fermentacji i destylacji. Pischl prezentuje nieco inną szkołę, bardziej perfekcyjne podejście, prawdopodobnie trudne do osiągnięcia dla polskiego wytwórcy, a i bardzo kosztowne. U nas wciąż brakuje ustawodawstwa, które ułatwiałoby rozwój regionalnej oferty alkoholi, choć owoców – zwłaszcza jabłek – mamy nadmiar i aż się prosi o ich zagospodarowanie. Nie tylko Niemcy, Austriacy i Francuzi osiągają w tym mistrzostwo, ale też: Czesi, Słowacy, a zwłaszcza Węgrzy. Pod względem prawnym bliżej nam w tym względzie do Rosji, niż do Unii Europejskiej. Dlatego nie wszystkie zawarte w książce informacje da się przenieść na nasz grunt i przydałyby się komentarze redaktora polskiego wydania. Autorzy przetłumaczonego poradnika przedstawiają m.in. najczęstsze wady destylacji i ich przyczyny, jak: noty przedgonu i pogonu, posmak octu, goryczy, zgnilizny czy pleśni itp. Klaus Hagmann ma bogatą praktykę, sam jest zarówno sadownikiem jak i gorzelnikiem, warto zatem skorzystać z jego doświadczenia. Największą wartość mają opisy cech sensorycznych dla destylatów z poszczególnych owoców oraz przykłady najczęstszych pomyłek podczas przygotowywania zacieru czy doboru owoców. (ł)

tłum. Tadeusz Olszański, Studio Emka, Warszawa 2013, s. 160, 59 zł,\ ISBN 978-83-63773-45-8

Tomasz Czerwiński

Polska wielu kultur i religii W znanej i cenionej serii „Ocalić od Zapomnienia” ukazał się tom prezentujący mniejszości narodowe, etniczne i religijne zamieszkujące Polskę od stuleci. Publikacja doskonale porządkuje wiedzę na temat obecności w naszym kraju przedstawicieli różnych nacji, w tym Łemków, Litwinów, Karaimów, Romów, Tatarów, Ormian i Żydów. Autor podkreśla ich znaczenie dla polskiej kultury. Pisze zajmująco, opowiada o historii i współczesnym życiu poszczególnych mniejszości na ziemiach polskich, przybliża sylwetki najważniejszych postaci (jak Nikifor czy Papusza) i budowli (np. meczet w Kruszynianach), jego opowieści dotyczą takich aspektów jak religia, wierzenia, zwyczaje, obrzędy, ubiór i kulinaria. W ramkach podane są nawet receptury na rozmaite rarytasy jak sękacz, cepeliny czy kołduny tatarskie. Dopełnieniem tekstu są ramki z przysłowiami, urywkami modlitw oraz słownik wyrażeń. Ogromnym walorem książki jest jej warstwa ilustracyjna. Liczba zdjęć aktualnych i archiwalnych robi wrażenie. Kolorowe fotografie, jak i zajmująca opowieść wprost zachęcają do odkrywania często zapomnianych zakątków naszego kraju, zamieszkiwanych przez nacje, które zapisały się na kartach historii naszego kraju i są częścią naszej kultury. (et)

tłum. Krystyna Mazur, Multico, Warszawa 2014, s. 120, 35 zł, ISBN 978-83-7763-267-3

kulinaria S. Anastazja Pustelnik FDC

113 dań siostry Anastazji. Potrawy jarskie i ryby Słynna krakowska zakonnica, która od lat łączy swoje powołanie z zamiłowaniem do pieczenia i gotowania, tym razem przygotowała przepisy dla miłośników zup, dań jarskich i ryb. Receptury podzielono na osiem grup. Początek stanowi oczywiście abecadło sztuki kulinarnej, czyli jak przygotować wywar warzywny, ciasto na pierogi i uszka oraz dodatki do zup (np. groszek ptysiowy). Siostra Anastazja nie uznaje półproduktów, jej filozofia to dobre, proste i wartościowe jedzenie. I tak też podane są receptury – prościutko, rzeczowo i konkretnie. Jak zauważa we wstępie ks. Stanisław Groń SJ, także fotografie umieszczone w książce, towarzyszące potrawom, są skromne i naturalne, bez ulepszaczy, „sztuczek” komputerowych. Kolejne rozdziały poświęcone są zupom, daniom z makaronem, knedlom, kopytkom i pyzom, pierogom i uszkom z najrozmaitszymi farszami, naleśnikom, omletom i kotletom. Znalazły się też przepisy na warzywa duszone, panierowane, zapiekane. Całości dopełniają dania rybne. Łącznie 113 dań na piątek, świątek i niedzielę. Po receptury ekspertki sztuki kulinarnej można sięgać w ciemno; jak można się domyślać, testowane były w jezuickiej wspólnocie, w której s. Anastazja gotuje, realizując swoje powołanie. (et)

Muza, Warszawa 2013, s. 402, 59,99 zł, ISBN 978-83-7758-475-0

Poradniki Stephen S. Ilardi

Pokonaj depresję Poradnik został opracowany przez dr. Stephena S. Ilardi, profesora psychologii klinicznej na Uniwersytecie w Kansas, autora ponad 40 prac naukowych na temat chorób psychicznych. Poświęcił on większość swojego życia na badania i leczenie depresji. Ludzkie umysły, niestety, nie są gotowe do życia na obrotach, które funduje nam XXI wiek, więc niemal każdy z nas ma problemy z równowagą nastroi, co często prowadzi do mniej lub bardziej postępującej depresji. W pierwszej części książki autor przedstawia czytelnikom „wroga”, a następnie swój opracowany program terapeutyczny oparty na sześciu krokach, doradzając m.in. aby jeść produkty bogate w kwasy tłuszczowe omega-3, wysypiać się i uprawiać sport. Poradnik i zawarte w nim alternatywne metody zwalczania depresji mogą przydać się nie tylko tym, którzy nie chcą truć się lekami, ale też tym, którym tradycyjne terapie nie przyniosły upragnionych rezultatów, ale każdemu kto pragnie zadbać o swoje zdrowie i spokój ducha. Anna Szcześniak

WAM, Kraków 2014, s. 272, ISBN 978-83-277-0052-0

Simonetta Agnello Hornby

Kropla oliwy

Oliwa jest dobra na wszystko. Złoto w kuchni, skarb, bez którego przygotowanie smakowitych potraw uważam po prostu za niemożliwe. Jest równie cennym produktem dla zdrowia, to podstawa zalecanej przez lekarzy diety śródziemnomorskiej. Dlatego z wielką ciekawością sięgnęłam po wspomnienia sycylijskiej pisarki i zaraz po otwarciu książki natknęłam się na takie zdanie: „W każdej sytuacji czymś bezcennym okazywała się kropla oliwy”. Bellisimmo! Każdą stronę napisaną przez bratnią mi duszę pochłaniałam niczym ulubioną, skąpaną oczywiście w oliwie, sałatkę capresse.

tłum. Jacek Majewski, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 320, ISBN 978-83-7778-498-3

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

39


Recenzje Pomysł na książkę, jak wyjaśnia autorka, pojawił się znienacka. Simonetta Agnello Hornby przymierzała się do stworzenia książki kucharskiej z przepisami jej babci. Gdy sięgnęła po babciny zeszyt, wróciły wspomnienia z dzieciństwa spędzanego w latach pięćdziesiątych w wiejskim domu w Mosè na Sycylii. Simonetta i jej siostra Chiara należą do piątego pokolenia rodziny, które zamieszkiwało te okolice. Rezydencja została zbombardowana w czasie drugiej wojny światowej, odbudował ją ich ojciec, baron Agnello. Obecnie Fattoria Mosè otworzyła swe podwoje dla turystów, zwłaszcza po sukcesie książki Simonetty Hornby. Wśród najbardziej żywych wspomnień autorki dominują te związane z zapachami, smakami i przygotowywaniem potraw. Kuchnia w domu małej Simonetty była z gruntu wegetariańska, to co pojawiało się na stole wyznaczone było rytmem pór roku. Sery, pomidory, bakłażany, cukinie i inne warzywa przerabiane na wiele sposób, migdały, gdy pojawiała się pora ich zbiorów oraz świeżo wypiekany chleb i oczywiście oliwa, główny produkt gospodarstwa. Nie mogło też zabraknąć deserów. Ta książka to również portret Sycylii w połowie XX wieku w rodzinie ziemiańskiej arystokracji. Autorka wydobywa z pamięci obrazy nie tylko członków rodziny czy rozmaitych gości, którzy często bywali w Mose, jak np. uczniów seminarium duchownego, ale także służbę. Smaku opowieści dodają fotografie, a „tą bezcenną kroplą oliwy” są naturalnie przepisy, zebrane przez siostrę pisarki, Chiarę. (et) tłum. Mateusz Salwa, Czarne, Wołowiec 2014, s. 236, 34,90 zł, ISBN 978-83-7536-781-2

Odlotowe łakocie

tłum. Alicja Skarbińska-Zielińska, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2014, CD-MP3, 34,90 zł,

W serii „Słodycze w roli głównej” tym razem możemy pofantazjować z deserami na co dzień i od święta. A przepisów w tej „słodkiej” książce jest kilkadziesiąt, w dodatku przejrzyście podanych i zilustrowanych. Oprócz wyszukanego deseru z kremem waniliowym, anyżowym czy miętowym, znajdziemy przepis na mus z melona, torcik z ricotty i grysiku, crostatę z czekoladą, korzenne ciasto z jabłkami i gruszkami, szarlotkę z pieczywa tostowego, ciasto z ananasami po kubańsku, ciastka mleczno-kakaowe czy herbatniki z gryki. Namawiam jednak do „Panna cotty z truskawkami” wszak trwa jeszcze sezon… Oprócz przepisów w oddzielnym rozdziale książki jest mowa o składnikach takich, jak: mąka, mleko, jajka, cukier, miód, tłuszcze, drożdże oraz o podstawowych rodzajach ciast i kremów. (br) tłum. Zofia Pająk, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s. 92, ISBN 978-83-7660-8-2-0

Owocowe fantazje Tym razem fantazje owocowe z naleśnikami, tortami i musami. Świeże owoce dostępne są cały rok. Dla tych, którzy mają trudności z ich wyborem oraz z przeznaczeniem do ciast, musów, jogurtów, lodów czy sałatek jest w książce specjalny rozdział, informujący w czym rzecz. Oprócz świeżych owoców i ich zastosowania w deserach w książce znajdziemy także przepisy na owoce w słoikach, czyli konfitury i dżemy czy np. na wiśnie w alkoholu. No i naleśniki w roli głównej: z figami i migdałami, z owocami leśnymi, z mandarynkami, z karmelizowanymi jabłkami. Dowiemy się też, jak zrobić kruche ciasto z owocami, strudel jabłkowy z lodami z ricotty, gruszki w winie, owocowe szaszłyki z miodem i limonką, owocowe wariacje z morelami i brzoskwiniami, galaretkę z owocami… (br) tłum. Zofia Pająk, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s. 92, ISBN 978-83-7660-801-3

książki audio Alice Munro

Uciekinierka Kolejny wydany po polsku tom opowiadań kanadyjskiej noblistki. Ich bohaterkami są dziewczyny i kobiety, którym życie nie układa się, przeżywają 40

b i b l i o t e k a

większe lub mniejsze tragedie, rozczarowania, a wszystkie nie oczekują wiele. Nie uciekają na poważnie, bo niełatwo się oderwać od pustki, od lęków, od towarzyskich ograniczeń, od samej siebie. A ich ucieczki są skazane na porażkę, uciekają pozornie, wracają również pozornie, bo nic ich nie trzyma, nic ich faktycznie nie pociąga, najwyżej złudzenia, które szybko zdarzają się z rzeczywistością. Nudną na ogół rzeczywistością. Bohaterka jednego z opowiadań wyznaje, że „pociągały ją, nawet zachwycały, obojętność, powtarzalność, beztroska i pogarda dla harmonii”. Oto jakimi podnietami żyją tytułowe uciekinierki. Najlepsze w tym zbiorze są najkrótsze opowiadania. Alice Munro nie potrafi snuć długiej opowieści, zaczyna meandrować, fabuła rozchodzi się w szwach. Bohaterki nie budzą sympatii, są nijakie, więc właściwie nic nie wciąga w świat tych historii. Jedyne, co budzi respekt, to umiejętność kończenia narracji, pozbawione puenty, otwarte zakończenia sprawiają, że te historie przechodzą jedna w drugą i trafnie podsumowują los opisanych kobiet. Trzecia książka jaką przeczytałem Alice Munro utwierdza mnie jednak w przekonaniu, że tej prozie bardzo daleko do Nobla. Umiejętność kreślenia szarego, ponurego świata to za mało na dobrą literaturę, ta bezwarunkowo musi czytelnika czymś zdobyć. Munro nie zdobywa i nie ma takich ambicji. Teraz ukazało się wydanie w formie audiobooka, w znacznie atrakcyjniejszej niż pierwsze polskie wydanie książki szacie graficznej. Czyta Anna Kwaśniewska-Komorowska, która dobrze interpretuje monotonną, nudną prozę Munro. Czy to jednak pociecha dla słuchającego? Łukasz Gołębiewski

a n a l i z

ISBN 978-83-7878-120-2

sport Juliet Macur

Wyścig kłamstw. Upadek Lance’a Armstronga Gdy miałem naście lat lubiłem zasiadać przed telewizorem w wakacyjne popołudnia i oglądać fragmenty etapów Tour de France. To wyścig magiczny, przyciągający tłumy swoim poziomem trudności ale też zapierającymi dech w piersiach widokami. Nitka trasy licząca ponad 3000 kilometrów wije się przez malownicze zakątki Francji, a dwustu facetów próbuje wspiąć się na alpejskie przełęcze w jak najkrótszym czasie po to, aby przy zjeździe rozpędzić się do niesamowitych prędkości na podparyskich równinach. W latach 1999-2005 Tour miał jednego, niekwestionowanego króla – był nim Lance Armstrong. Podejrzenia o doping ciągnęły się za nim już od pierwszego triumfu w Wielkiej Pętli. Jednak dopiero śledztwo amerykańskiej agencji antydopingowej trzynaście lat później było w stanie udowodnić, że symbol hartu ducha, woli walki i zwycięstwa, czyli niepokonany Lance jest najzwyczajniejszym oszustem. Swoje imperium zbudował w oparciu o zastraszanie, wymuszanie, poniżanie – był dyktatorem, z którym nikt nie mógł zadzierać. Te cechy były również obecne w jego życiu prywatnym choć nie przeszkodziło mu to w zbudowaniu wizerunku faceta z wartościami, człowieka, który się nie poddaje i przed nikim się nie ugnie. Tworząc zerojedynkowy system „jesteś albo ze mną albo przeciw mnie”, wierząc w pajęczynę kłamstw, którą utkał wokół siebie, i pokonując kolejnych oskarżycieli twierdzących, że używa niedozwolonych substancji aby wygrywać, Armstrong wydawał się niezniszczalny. Program dopingowy działający w jego drużynie był jednym z najbardziej zaawansowanych w sporcie zawodowym i pozwolił na osiągnięcie niespotykanych sukcesów. Skala tego przedsięwzięcia, świetnie opisana przez Macur powoduje, że chwilami podzielamy strach osób ze świata kolarskiego, którzy przerażeni pozycją Lance’a nie dopuszczali możliwości wyjawienia prawdy. Autorka gromadząc setki dokumentów, przeprowadzając dziesiątki rozmów z osobami z otoczenia Armstronga i śledząc jego drogę na szczyt oraz metody wy-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje zwiedzaniu nie wypada jednak pominąć celu ich stworzenia – pokornej, oddanej i zaangażowanej służbie Bogu i ludziom. (br)

korzystywane aby się na nim utrzymać, wykonała naprawdę świetną kronikarską pracę. „Wyścig kłamstw” jest napisany żywym językiem, przeplata wątki z życia prywatnego kolarza z historiami życiowymi jego partnerów z drużyny, jak również maluje obraz kolarstwa jako sportu do cna zepsutego, gdzie doping uchodził za konieczność i coś niezbędnego do ścigania się. Książka odziera Armstronga i całe ówczesne kolarstwo z resztek wiarygodności. Michał K ramar

Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s. 272, ISBN 978-83-7660-928-7

sztuka Justyna Martyniuk-Pęczek

tłum. Katarzyna Różycka, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 448,

Światła miasta

ISBN 978-83-7508-873-1

To wyjątkowe opracowanie skupia się na sztucznym oświetleniu w miejskiej przestrzeni, jego roli na przestrzeni wieków i współcześnie. Autorka prześwietla mroki średniowiecza w poszukiwaniu pierwszego latarnika, który z latarenką przeprowadzał mieszczan przez pogrążone w ciemnościach miasteczko, następnie przenosi czytelnika do epoki oświecenia, w której wreszcie rozproszono miejskie ciemności – wprowadzono stałe oświetlenie ulic, przypominając jednocześnie, że latarnie wykorzystywano również do innych celów – jako szubienice. Prawdziwie ulice rozbłysły w połowie XIX wieku, wraz z pojawieniem się światła elektrycznego w miejscach publicznych. Rola oświetlenia zaczęła ewoluować – od podstawowej funkcji użytkowej – zapewnienia bezpieczeństwa publicznego i ułatwienie nawigacji, po funkcje dekoracyjne, reklamowe, kreujące wizerunek konkretnego budynku, miejsca, miasta. Justyna Martyniuk-Pęczek prezentuje różne formy marketingu świetlnego, nie szczędząc również słów krytycznych, i słusznie, sporo uwagi poświęca współczesnym trendom oświetlenia, opisując konkretne przykłady. Autorka posiada solidny warsztat, jest autorką koncepcji urbanistycznych oraz strategii oświetlenia, projektów oświetlenia wnętrz publicznych i urbanistycznych oraz iluminacji obiektów. O podejściu do przedmiotu badań świadczy także imponująca bibliografia. Doskonałym uzupełnieniem tekstu są liczne, wysokiej jakości fotografie i rysunki. Ta książka to nieocenione źródło inspiracji zarówno dla architektów, jak i studentów. (et)

Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 216, ISBN978-83-7767-985-2

nauka

Jim Holt

Krótka historia niczego Pytanie o przyczyny powstania wszechświata nurtuje naukowców od dawna. Nawet dziś, w dobie niezwykle zaawansowanego postępu technologicznego, najtęższe umysły tego świata nie umieją dociec co (lub kto) przed 14 miliardami lat spowodowało Wielki Wybuch, w wyniku którego powstała przestrzeń kosmiczna, w której z kolei kilka miliardów lat później pojawiła się Ziemia. Domysły snują również w odniesieniu do celu do jakiego powołany został świat i tego co było – jeśli w ogóle coś było – zanim powstał. Amerykański filozof i dziennikarz Jim Holt postanowił przeprowadzić śledztwo, mające choć trochę przybliżyć go do rozwikłania jednej z największych zagadek z jaką zmagają się naukowcy (i zapewne każdy z nas). Do pomocy zaprosił wybitnych filozofów, matematyków i fizyków, którzy na co dzień zajmują się poszukiwaniem odpowiedzi na nurtujące egzystencjalne kwestie, m.in. Andrieja Lindego, Adolfa Grunbauma, Richarda Swinburne’a, Davida Deutscha czy Rogera Penrose’a. Wychodząc od pozornie banalnego pytania o to dlaczego jest raczej coś niż nic, zapoczątkowywał fascynujące dyskusje – o naturze nicości, o przyczynach (nie)istnienia Boga, o świadomości człowieka, powołując się przy tym na teorie uznanych myślicieli i naukowców, jak Platon, Heidegger, Glauck czy Hawking. Choć Holt nie znalazł odpowiedzi na pytanie o sens istnienia świata, z pewnością otworzył przed mniej obeznanym w kosmologicznych teoriach naukowych czytelnikiem fascynujący świat zaawansowanej fizyki, filozofii i matematyki, zapewniając mu tym samym intelektualną ucztę najwyższej klasy. (mm)

Marina, Wrocław 2014, s. 212, ISBN 978-83-61872-72-6

wywiady Ewa Siwicka

Ewa i jej goście Dowiadujemy się, że przed nakręceniem „Dekalogu” Krzysztof Kieślowski powiedział Arturowi Barcisiowi: „zagraj mi tajemnicę”, że Grażyna Barszczewska nie chciała zagrać Marleny Dietrich z powodu „inklinacji biseksulanych”, których nie mogła jej wybaczyć, że Ewa Bem wzięła ślub po szesnastu latach życia ze swoim mężem Ryszardem, którego nazywa Dindim, że Halina Frąckowiak była uczennicą technikum ekonomicznego, ale nie chciała zostać księgową, że Bogusław Kaczyński marzył o udziale w Konkursie Chopinowskim, że Zenon Laskowik przez jedenaście lat był listonoszem, bo chciał się „wyciszyć, złapać kontakt z sobą i dotykać prawdziwego życia”. I nie tylko tyle, i nie tylko o nich, bo w tomie zawarto rozmowy z wieloma jeszcze gwiazdami sceny, filmu i estrady. Autorka jest znaną i bardzo lubianą dziennikarką, i prezenterką, uznaną za ikonę poznańskiego ośrodka telewizyjnego. Prowadziła też „Wiadomości” w programie ogólnopolskim, a potem magazyn „Rzeczpospolita Samorządna”, w którym zasłynęła wywiadami z politykami. Jest również autorką wielu reportaży emitowanych w „Magazynie Ekspresu Reporterów”. Teraz prowadzi w poznańskiej TVP program autorski pod nazwą „Ewa i jej goście”, a zarejestrowane rozmowy z tego programu złożyły się na ten bardzo interesujący tom, stanowiący – poza wszystkim innym – dokumentację naszych czasów. (pd)

tłum. Mariusz Gądek, Dom Wydawniczy PWN, Warszawa 2014, s. 376, ISBN 978-83-7705-413-0

przewodniki Marcin Pielesz

Zabytkowe klasztory w Małopolsce Publikacja o charakterze przewodnika przedstawia zabytkowe klasztory usytuowane promieniście wokół Krakowa. Autor zwiedzanie proponuje zacząć od benedyktyńskiego Tyńca, jednego z najstarszych polskich klasztorów, następnie zaprasza m.in. do Miechowa, Tarnowa, Zakliczyna, Biecza, Starego Sącza, Wieliczki, Kalwarii Zebrzydowskiej, Kęt, Czernej czy Imbramowic. Przy każdej wędrówce do wytyczonego miejsca znajdują się informacje o historii bądź opactwa, bądź klasztoru. Ponadto zamieszczone są interesujące ilustracje sztuki sakralnej danych obiektów, także opisy poszczególnych kaplic, ołtarzy, krużganków. Autor zadbał o schematy map, podanie adresów, telefonów, adresów internetowych, godzin otwarcia muzeów. Klasztory i kościoły zakonne są skarbnicą sztuki sakralnej i często wybitnymi dziełami architektury. Przy b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 367, 35,90 zł, ISBN 978-83-7785-405-1

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

41


Recenzje Marek Nowakowski

Okopy świętej Trójcy Książka trafiła dokładnie w czas, ale niestety w czas żałoby po śmierci autora. Będzie go nam wszystkim, a zwłaszcza czytelnikom, bardzo brakowało, już brakuje. Dlatego jest to książka niezwykle cenna i wielkie uznanie należy się wydawcy, że zdecydował się na jej wydanie. Składają się na nią teksty rozmów opublikowanych w latach 2010-2012 na łamach „Tygodnika Solidarność”, jakie z Markiem Nowakowskim przeprowadzał Krzysztof Świątek. Tematyka tych wywiadów jest bardzo szeroka, a z tekstów tych wyłania się – szczególnie teraz po zebraniu ich w jeden tom – fascynująca postać pisarza, potwierdzająca opinię, że był jednym z najwybitniejszych twórców współczesnych. Wywiady te wspaniale uzupełniają wydany przez Iskry przed dwoma laty tom „Pióro. Autobiografia literacka” i, najnowszy, „Dziennik podróży w przeszłość”.. Nie sposób objąć tu w kilku zdaniach treści książki, więc wyjaśnijmy tylko, że tytuł nie jest nawiązaniem do czasów Konfederacji Barskiej lecz do tajemnych miejsc podziemnych wydawców w schyłkowych latach PRL-u, które kolejno znikały i dlatego autor nazywał je właśnie „Okopami Świętej Trójcy” – wyjaśniając, „że jakby okopuję się w ostatnich bastionach”. (pd) Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 228, ISBN 978-83-7785-479-2

estrada Marek Karewicz

Big-beat

kują do dalszych poszukiwań. W ten nurt wpisuje się także najnowsza książka Lotty Olsson. Jej pierwsza wydana w Polsce książka „Dziwne zwierzęta” chwyciła za serce wielu młodszych i starszych czytelników, podobnie jak „Inna podróż”. Mam nadzieję, że „Sens życia” powtórzy sukces czytelniczy. Książki Olsson zawsze są gwarantem dobrej zabawy, a jednocześnie prowokują do refleksji. W tym tomie oczywiście spotkamy dwójkę przyjaciół – mrówkojada i uwijającą się w kuchni orzesznicę. Sympatyczny zwierzak o długim języku ma nie lada problem – po pierwsze boi się samotności, a po drugie czuje się niepotrzebny. Postanawia napisać książkę o sensie życia, ale najpierw musi go znaleźć. Opowieść, która wciąga bez reszty, została zgrabnie ujęta w 14 rozdziałów. Historyjce towarzyszą świetne ilustracje Marii Nilsson Thore. Ten duet (zarówno jeśli chodzi o tandem autorsko-ilustratorski, jak i głównych bohaterów) dostarcza dobrej rozrywki dla całej rodziny. (et) tłum. Agnieszka Stróżyk, Zakmarki, Poznań 2014, s. 108, 34,90 zł, ISBN 978-83-7776-063-5

Mari Ono, Hiroaki Takai

Dinogami

Jeśli chcesz wykonać z papieru 25 modeli dinozaurów, to ta książka jest zdecydowania dla ciebie. Znajdziesz w niej wielkie i mniejsze dinozaury, żyjące w wodzie, na lądzie i w powietrzu. Mari Ono – współautorka książki pisze, żeby zaczynać od mniej skomplikowanych modeli i krok po kroku, opanowując sztukę origami, próbować swoich sił w bardziej złożonych projektach. „Przekonaj się – zachęca dalej–  że ty również możesz opanować tę niezwykłą umiejętność i tworzyć modele, których nie powstydziliby się nawet mistrzowie tej sztuki. Sztuka składania papieru jest doskonałym ćwiczeniem stymulującym prace umysłu oraz zręczność, jednak najwspanialszym jej aspektem jest świetna zabawa”. Każdy pomysł na origami opatrzony został prostymi instrukcjami i szczegółowymi zdjęciami, przedstawiającymi krok po kroku wykonanie poszczególnych modeli. (br) tłum. Karolina Tudruj, Jedność, Kielce 2014, s. 128, ISBN 978-83-7660-829-7

Autor tej książki znany jest przede wszystkim jako fotograficzny kronikarz polskiego jazzu. Na ten temat opublikował już niejeden album. Ale w zawodowym dorobku ma też liczne zdjęcia i okładki płyt rodzimych artystów mocnego uderzenia, jak ich wtedy określano. I im poświęcona jest ta bogato ilustrowana książka. Marek Karewicz dzieli się z czytelnikami obserwacjami i komentarzami często kontrowersyjnymi. To przezabawna, a zarazem fascynująca opowieść o tym jak w czasach absurdu i zniewolenia hartowała się polska estrada i kim byli ludzie, których przeboje pamiętamy po dzień dzisiejszy. Na kolejnych stronach „Big-beatu” znajdujemy soczyste i barwne opowieści o: Czesławie Niemenie, Karin Stanek, Marku Grechucie, Kasi Sobczyk, Krzysztofie Klenczonie, Helenie Majdaniec, Tadeuszu Nalepie, Adrianie Rusowicz, Józefie Skrzeku, Stanie Borysie, Wojciechu Gąssowskim. A także – uwaga! – o Franciszku Walickim, Karolu Wojtyle i Franciszku Macharskim. Karewicz opisuje też kulisy funkcjonowania wielu zespołów, m.in.: SBB, Czerwonych Gitar, Czerwono-  i Niebiesko-Czarnych, Breakoutów, Skaldów, Budki Suflera, No To Co, Klanu czy Testu. Szkoda, że wydawca do albumu nie dodał płyty przypominającej dorobek jego bohaterów. (to-rt) SQN, Kraków 2014, s. 176, ISBN 978-83-7924-155-2

Alicja w Krainie Czarów Wyjątkowe wydanie adaptacji powieści Lewisa Carolla. Nie da się – wręcz nie można – obok niego przejść obojętnie. Spośród innych edycji tej klasyki dziecięcej literatury światowej wyróżnia się przede wszystkim formatem (3036 cm), wysokiej jakości papierem, wyśmienitym opracowaniem graficznym. Ale największym walorem są fantastyczne ilustracje Manueli Adreani, które stawiają to wydanie na najwyższym poziomie edytorskim. Subtelne i delikatne, liryczne, pełne pastelowych barw. Wykreowane przez bardzo uzdolnioną włoską artystkę obrazy przenoszą w niezwykły, baśniowy świat czarów i magii, który zrodził się w wyobraźni małej dziewczynki. Książka powstała na podstawie oryginału Lewisa Carrolla, ale jest jego skróconą wersją, fabuła została uproszczona z myślą o młodszych odbiorcach. To książka rodzinna w najlepszym tego słowa znaczeniu. Wartościowa, piękna graficznie, gwarantuje doskonały start w literaturę piękną. A że gabarytowo wyróżnia się wśród innych, to tylko dobrze, przynamniej będzie o sobie często przypominać. (et) tłum. Lucyna Stetkiewicz, Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2014, s. 80, ISBN 978-83-274-1326-0

Dla dzieci i młodzieży Lotta Olsson

Sens życia Jeśli wasze pociechy poszukują odpowiedzi na fundamentalne pytania o uczucia, życie, sens istnienia, to Zakamarki mają wprost idealnie skrojoną ofertę dla ciekawskiego małoletniego. Począwszy od świetnych książek Oscara Brenifiera z serii „Dzieci filozofują”, które prowo42

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Philippe Nessmann

Co to jest? Układ Słoneczny, wszechświat, grawitacja, planeta

Co ma wspólnego chusteczka i atmosfera, albo latarka, pinezka i plastelina z odkrywaniem tajemnic Układu Słonecznego? Wyjaśnienia warto poszukać w książce wydanej w serii „Co to jest?”, która w ciekawy sposób wprowadza dzieci w naukę poprzez zabawę. W blisko dziewięćdziesięciostronicowym zeszycie ciekawy świata młody czytelnik znajdzie syntetyczne notki poświęcone Ziemi,

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Recenzje Księżycowi, Słońcu, planetom, gwiazdom i galaktykom. Informacje uzupełniają bezcenne ramki „Czy wiesz, że?”, a doskonałe uzupełnienie stanowią wesołe rysunki Pettera Allena oraz wysokiej jakości fotografie nieba i planet. Niektóre pochodzą z NASA. Ale najciekawszą część książki stanowią propozycje przeprowadzenia własnych doświadczeń, które objaśnić mają zjawiska zachodzące we wszechświecie. Łącznie 20 eksperymentów, które można przeprowadzić w domowych warunkach, czasem z niewielką pomocą dorosłego. Z niecierpliwością wyczekuję już kolejnych zeszytów z serii „Co to jest?”. (et)

Rozmowa z Rafałem Kosikiem, autorem „Amelii i Kuby. Godziny duchów”

Na dwa głosy

fot. a._mason

–  Pomysł napisania jednej powieści w dwu wersjach – z perspektywy dziewczęcej i chłopięcej – to dowód poparcia autora dla równouprawnienia? –  Chodziło mi o zwrócenie uwagi na rolę, jaką w naszym życiu odgrywa empatia oraz teoria umysłu. Wiele razy byłem świadkiem sytuacji, szczególnie konfliktowych, w których ludzie odbierali argumenty i motywacje strony przeciwnej jako błędne lub jednoznacznie moralnie złe. Dzieje się tak dlatego, że dostępny jest im wyłącznie ich własny punkt widzenia. Zaskakującym wnioskiem jest to, że zachowują się tak również ludzie z wykształceniem humanistycznym, którzy na pewno dobrze wiedzą, czym jest empatia. A jednak nie potrafią jej stosować. Celem, dla którego napisałem tę powieść w dwóch wersjach, jest pokazanie młodym ludziom, że nie ma jednej obiektywnej racji, a każdy człowiek widzi tę samą sytuację z innej perspektywy. –  Narracja i tytułowe postacie to wyłącznie owoc literackiej wyobraźni? –  Powieść na pewno nie jest oparta na faktach. Postacie, miejsca i wydarzenia są całkowicie fikcyjne. „Amelia i Kuba” oraz „Kuba i Amelia” to też efekt moich przemyśleń na temat postaw ludzkich, które każdy może obserwować na co dzień. Oczywiście wszystko to przedstawiłem w sposób przystępny dla uczniów podstawówki. Może dzięki temu nauczą się lepiej rozumieć świat. –  Najpierw powstała wersja jej czy też jego? –  Obie wersje powstawały równolegle. Czasem opisywałem kolejne scenki z punktu widzenia Amelii, potem zastanawiałem się, jak mógł tę sytuację zrozumieć Kuba; a czasem odwrotnie. Przerabiałem poszczególne fragmenty wiele razy, by lepiej pokazać różnice. –  Czy doczekamy się ciągu dalszego perypetii Amelii i Kuby? –  Sądzę, że tak. Pomysłów mam aż za dużo. W drugiej części bohaterowie trafią do nowej szkoły, a tam przydarzyć się może naprawdę wiele ciekawych przygód. –  To bardzo fotogeniczna proza – podobno będzie zekranizowana? –  Jeśli wierzyć recenzentom, to rzeczywiście bardzo filmowa historia. Dotychczas powstał treatment do scenariusza, który zresztą przydał się przy porządkowaniu powieściowej fabuły. Na razie nie chcę za dużo zdradzać, ale jest szansa na ekranizację. Bardzo brakuje polskich produkcji dla młodego widza. Z tego zresztą powodu pracujemy nad ekranizacją drugiej mojej serii dla nieco starszych nastolatków. Wygląda na to, że „Felix, Net i Nika” doczekają się ekranizacji wcześniej. –  Jak pan godzi twórczości dla młodzieży z science-fiction… –  Ostatnio właśnie z powodu prac nad dwuksiążką – jak nazwałem „Amelię i Kubę”–  musiałem odłożyć na bok projekty dorosłe. Moja powieść „Różaniec” o Warszawie przyszłości jest napisana do połowy i czeka na kilka miesięcy wolnego czasu, żebym mógł do niej wrócić. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

tłum. Maria i Ksenia Zawanowskie, Arkady, Wraszawa 2014, s. 88, 19,90 zł, ISBN 978-83-213-4843-8

Rafał Kosik

Amelia i Kuba. Godzina duchów Kuba i Amelia. Godzina duchów

Literackie novum na polskim rynku. Podwójna powieść adresowana do czytelników w wieku 7-11 lat, a więc do młodszego rodzeństwa fanów „Felixa, Neta i Niki”, sztandarowej sagi Rafała Kosika. Skądinąd prozaika o dwu obliczach: twórcy literatury fantastyczno-naukowej oraz dziecięcomłodzieżowej. Najnowsze jego dzieło nosi aż dwa tytuły, ponieważ opowiedziane jest z dwóch punktów widzenia: jedenastoletniego Kuby oraz jego rówieśniczki Amelii. Oto na nowe osiedle sprowadzają się kolejni mieszkańcy. Czwartoklasistka Amelia poznaje czwartoklasistę Kubę, a zwykła przeprowadzka okazuje się początkiem niezwykłej przygody, w którą zamieszane będą także postacie nietuzinkowe: szalony naukowiec, legwan Franek, sąsiadka – pani Kożuszek, nadpobudliwy pies Imbir, pewna nierozgarnięta Celebrytka, wybitnie inteligentny brat Amelii i postrzelona, złośliwa siostra Kuby. No, i jeszcze… duchy. Takie całkiem współczesne. Amelia i Kuba, Kuba i Amelia. Dwa różne spojrzenia na tę samą historię. Rynek pokaże czy ciąg dalszy nastąpi. (to-rt)

Powergraph, Warszawa 2014, s. 290, ISBN 978-83-64384-18-9

Beata Pawlikowska

Baśnie dla dzieci i dla dorosłych Krzysiu Kolumb jest niebieskim kotem z zielonymi oczami. Opowiada najwspanialsze historie na świecie, ale teraz jest niemile zaskoczony, ponieważ okazało się, że jego pani nie zna historii o Złotym Ptaku. Czytałam Frankowi opowieści o pięknym Złotym Ptaku o wspaniałym sercu i czarodziejskiej mocy naprawiania, czytam historię Walecznego Groszka, który mieszkał w zwykłym strączku z całą swoją rodziną, ale był zbyt ciekawy świata, żeby tam zostać, więc ruszył na poszukiwanie przygód. Czytałam też baśń o Leśnym Dzwonku, czyli małej Indiance, córce Szarego Wilka z plemienia Algonkinów, która nie chciała być taka jak inne dzieci, a jej wyśmiewana przez wszystkich pasja uratowała życie bratu. Beata Pawlikowska pięknie opowiada o prostych, ale najważniejszych sprawach. O tolerancji i ciekawości świata. O podążaniu własną drogą. O wielkiej odwadze, której wymaga życie w zgodzie z własnym sumieniem. Wielkiej odwagi wymaga też szczerość, uczciwość i chęć zmiany na lepsze. A także ciekawość świata. Takim wyzwaniom stawili czoła bohaterowie opowieści niebieskiego kota. To także opowieść o niezgłębionym kocim świecie i światopoglądzie. Czytając „Baśnie” wspominałam mojego srebrnego kota o zielonych oczach, który odszedł do kociego nieba kilka lat temu. On też – jak Krzysiu Kolumb – uważał, że ma swoje „tutaj” i to jego „tutaj” jest tylko jego własne. „Bo koty lubią mieć własne terytorium b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4

43


Recenzje i wtedy czują się królami całego świata”. Znana podróżniczka napisała wspaniałą filozoficzną opowieść o podążaniu przez życie. Czy wiecie, co buduje naszą siłę i zdrowie? A co ją niszczy? Odpowiedź znajdziecie w tej pięknej wydanej, kolorowej i mądrej książce. Lektura „Baśni” to dla dzieci wspaniała przygoda, a dla dorosłych podróż w krainę dzieciństwa. W tę podróż warto się wybrać razem. (hab)

Władysław Bełza

Katechizm polskiego dziecka

Motyw macierzyństwa pojawia się w kulturze od zarania dziejów i przedstawiany jest w różnych kontekstach. W wierszach Tadeusza Kubiaka, (1924-1979), poety, satyryka, autora książek i słuchowisk dla dzieci, brata sławnego eseisty Zygmunta Kubiaka, wyłania się portret matki idealnej. Matki czułej, łagodnej, dającej poczucie bezpieczeństwa, przynoszącej pocieszenie, pielęgnującej życie rodzinne i przydomowy ogród. Adresatka słów podmiotu lirycznego to ucieleśnienie dobroci i łagodności. Uwielbiana przez własne dziecko. Teksty mają wyrazistą, łatwą do zapamiętania melodię. Są przy tym wzruszające, liryczne, nastrojowe. Wyśmienicie z wierszami współgrają akwarelowe ilustracje Marcina Laszczaka. Cudnej urody zbiór wierszy warto podarować mamie. To wartościowy prezent nawet bez okazji. (et)

Wszyscy znamy: „Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały”, chociaż niewielu z nas zna imię i nazwisko autora tych kanonicznych słów. Wbrew pozorom wznowienie najbardziej popularnych utworów jednego z najważniejszych twórców podniosłej poezji nie jest skierowane tylko do najmłodszych, lecz stanowi niezwykle ciekawy przyczynek do niekończącej się dyskusji o polskim patriotyzmie. Sam autor jest dawno zapomniany, więc warto odnotować, że żył ponad sto lat temu (1847-1913), w czasach niezwykle trudnych i nie doczekał niepodległej Polski, która jest najważniejszą bohaterką jego utworów. Zaskoczeniem dla wielu czytelników będzie z pewnością dołączenie do wyboru umoralniających utworów obszernego cyklu zatytułowanego oryginalnie „Dawni królowie tej ziemi” (teraz zmienionego zasadnie na „naszej ziemi”), który zawiera „treść dziejów polskich dla dzieci opowiedziane wierszem”, a składają się na nie rymowane wizerunki 39 królów i książąt polskich, wspaniale korespondujące z najsłynniejszym pocztem polskich władców mistrza Jana Matejki. Do jego portretów udanie nawiązują ilustracje Agnieszki Traczyńskiej, dobrze przybliżające współczesnemu młodemu i starszemu czytelnikowi staroświecki charakter wierszy dawnego piewcy polskości. (pd)

Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 32, ISBN 978-83-7785-451-8

Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 80, 15 zł, ISBN 978-83-7506-822-1

Tadeusz Kubiak

Ute i Tilman Michalski

Zosia w zabawie leczy lalki, gdy urośnie, być może zostanie lekarką, Kasia teraz udaje, że uczy kotka, w przyszłości może będzie uczyć dzieci, Martusia z rysowniczki domków może przemieni się w projektantkę? Niewielki zeszycik zawiera krótkie rymowanki dla dzieci, które wyszły spod pióra zmarłego 35 lat temu poety Tadeusza Kubiaka. Wierszyki, pisane prostym‚ zrozumiałym językiem zachęcają najmłodszych do poznawania rozmaitych zawodów i zastanowienia się – kim ja chciałbym/ chciałabym być w przyszłości? Książeczka została barwnie zilustrowana przez Elżbietę Kidacką, uzupełnia ją wkładka do samodzielnego wykonania postaci, pokolorowania i dopasowania odpowiedniego stroju do wykonywanego zawodu. Doskonale, że wydawnictwo Zysk i S-ka przypomina zapomnianą poezję w uwspółcześnionej, przyjaznej formie. (et)

Książka prezentuje różnorodne techniki plastyczne dla dzieci, począwszy od rysowania ołówkiem, kredką, mazakiem, kredą olejną, kredką świecową, pastelową, tuszem, sgraffito. Następny etap przedstawiony w książce to malowanie farbami akwarelowymi, kryjącymi, proszkowymi, dyspersyjnymi, bejcą do drewna, itd. Kolejne techniki plastyczne, do których zaprasza się dzieci, to np. drukowanie, wycinanie i czerpanie papieru. Książka jest pełna pomysłów, zachęca do kreatywności, pracy indywidualnej, ale też i zespołowej. Szczegółowe wskazówki dotyczące materiałów potrzebnych do wykonania danego modelu umieszczone są na marginesach książki. Jeśli pragniesz rozwijać swoje artystyczne uzdolnienia, koniecznie zajrzyj do tej książki. (br)

Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 12, 8,90 zł, ISBN 978-83-7785-445-7

tłum. Edyta Panek, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s. 144, ISBN 978-83-7660-831-0

Anna Paszkiewicz

Więcej niż zabawa

Tytułowy Plosiaczek to różowa filcowa przytulanka, która pewnego dnia pojawiła się w domu małego Stasia. Przypominała prosiaczka, lecz mały chłopiec nie wymawiał dobrze „r” i tak już zostało. Plosiaczek jest narratorem opowieści, ma w sobie dziecięcą radość życia, którą potrafi zarażać. Jako towarzysz kilkulatka zawsze jest w centrum rodzinnych wydarzeń. W domu Stasia dzieje się wiele, zwłaszcza gdy chłopca pod swoje skrzydła bierze babcia, która ma odmienne metody wychowawcze niż mama. Babcia ordynuje leżenie w łóżku przy lekkim katarze, gdy nawet lekarz nie dał takiej dyspozycji, albo grzeczny spacer w eleganckim ubraniu, gdy wokół tyle kałuż. To musi się skończyć świetną zabawą dla Stasia i grozą dla babci. Świat dorosłych zaskakuje Plosiaczka, autorka doskonale uchwyciła tę nieskażoną ciekawość i zadziwienie światem dorosłych. Obserwacje bohatera wywołują w czytelnikach śmiech, ba, nawet salwy śmiechu. Czytanie tej książeczki dostarcza dużo frajdy, zarówno dzieciom, jak i dorosłym. (et)

Pierwsza część książki zawiera pomysły na samodzielne zrobienie lalek szmacianek, figurek akrobatów, włóczkowych myszek, Przytulanek, zasypianek, samochodzików, instrumentów muzycznych, wszelkiego rodzaju pojazdów lądowych, wodnych, powietrznych. Samodzielne wykonanie zabawek daje dziecku okazję do kreatywnego myślenia i tworzenia, uczy porządku i planowania pracy, pomaga w realizacji celu. Przynosi poza tym radość i satysfakcję. W drugiej części książki znalazły się pomysły na wspólne spędzanie czasu: zabawy ruchowe, gry planszowe, łamigłówki. Zaprezentowane tu gry strategiczne zmuszają do myślenia, wymagają logiki i pamięci, koncentracji, pewności siebie, chęci pokonywania trudności. Przede wszystkim zaś rozwijają osobowość dziecka, uczą cierpliwości, przyjaźni, dyscypliny i wytrwałości. Książka jest bogato ilustrowana oraz ciekawie zaprojektowana pod względem graficznym. (br)

Alegoria, Warszawa 2014, s. 64, ISBN 978-83-62248-29-2

tłum. Emilia Skibicka, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014,s. 200, ISBN 978-83-7660-727-6

Burda NG Polska, Warszawa 2014, s. 250, ISBN 978-83-7508-865-6

Tadeusz Kubiak

Kocham Ciebie, mamo

Kim będą?

Artysta w przedszkolu i szkole

Plosiaczek

44

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 4


Wydawnictwo Sonia Draga ࡨ R

„Wspomnienia o Toskanii przechowuj´ gł´boko w sercu Towarzyszà mi na ka˝dym kroku, poniewa˝ jestem tworem tej krainy, sumà mej przeszłoÊci, moich doÊwiadczeƒ i dzieci´cych marzeƒ”. Andrea Bocelli

www.wydawnictwoolesiejuk.pl

8A@1!/í$! > 2!6-õ$-<T 6'Ě2! A!>-83>!क़ - 83&A-22@$, 032*-0;Õ> 9!+!W 2!031-;! 363>-'ঔࣗ 3 >96ÕĚ-9;2-'2-< &>Õ$, 0<£;<8V '<836'/90-'/ - 23>3A'£!2&A0-$, !38@9Õ>W

;3 68A'6-9 2! 1-Ě3ঔࣗV /'&2! 0<$,!80! A !96-8!$/!1-T /'&'2 /<838 0320<89< 0<£-2!82'+3 - 9A$A@6;! 831!29<X !#!>2!T 9<#;'£2! - ^68A'6@9A2!\ 63>-'ঔࣗ 3 1-Ě392@$, 6'8@6'ধ!$, 3' !86'8W

'#-<; 830< > -'1$A'$,R 8A@6!&03>! A2!/313ঔࣗT 0;Õ8! 68A'8!&A! 9-õ > 68A@/!৷क़T 9;!/' 9-õ A!8!A'1 63$Aí;0-'1 039A1!8<W 39032!Ě@ ;,8-££'8 ;8A@1!/í$@ > 2!6-õ$-< &3 39;!;2-'/ 9;832@W

3 /<৹ 6-õ;2!9;! A2!031-;! 63>-'ঔࣗ A 9'8-- -2;'£-+'2;2-' A!6£!23>!2@$, - 1-9;8A3>903 63683>!&A32@$, 08@1-2!ĚÕ> A 2!/636<£!82-'/9Aí 6!2-í 6!;3£3+W 908Aí$! #Ě@903;£->@1- &-!£3+!1- - (!9$@2</í$@1- A>83;!1- !0$/-W

39032!Ě' ;'163 - 683>30!$@/2'T &8!9;@$A2' A!03क़$A'2-' g ৹!&'2 6-9!8A 2-' 63;8!) 6-9!ࣗ 3 #-'৹í$@$, >@&!8A'2-!$, 63£-;@$A2@$, A ;!0í 39;83ঔ$-í - (!2;!A/í /!0 £' !88ÌW 08Õ;$' > 0-2!$, '08!2-A!$/! A +>-!A&3890í 3#9!&íR

!9/32</í$! 63&8Õ৹ 63 2-'A2!2@$, (!0;!$, - ;!/'12-$!$, 908@>!2@$, > /'&2'/ A 2!/>!৹2-'/9A@$, +!£'8-- 9A;<0- 2! ঔ>-'$-'W ! 63>-'ঔࣗ 63A>!£! 2! 23>3 963/8A'ࣗ 2! A2!2' &A-'Ě! 1-9;8AÕ> - 3&$A@;!ࣗ <08@;' > 2-$, 68A'9Ě!2-!X

>>>W932-!&8!+!W6£T ;'£W ¥ ¤ >>>W(!$'#330W$31c @&!>2-$;>3 32-! 8!+!


BES T SEL L ER !

384 str., 19,5 x 24 cm,

twarda lakierowana =â 720 RSUDZD ]ïRFHQLD + 5% VAT ISBN 978-83-7553-160-2

6SRVöE ZbMDNL SURIHVRU RGF]\WXMH SRF]ÈWNL 3ROVNL IDVF\QXMH MXĝ FKRÊE\ G]LÚNL ĝ\ZHM QDUUDFML LbSLÚNQHM SROV]F]\ěQLH ZïDĂFLZLH RGGDMÈFHM U]HF]\ VïRZR Į

$XWRU QLH OÚND VLÚ NUHĂOHQLD RVRELVWHM ZL]ML KLVWRU\F]Q\FK SRVWDFL Lb]MDZLVN WDN MDN QDMOHSVL QDVL G]LHMRSLVDU]H SU]HïRPX ;,; Lb ;; Z NWöU\FK UöZQLHĝ GODWHJR ]b ]DMÚFLHP F]\WDQR LbNWöU]\ SU]H] WR IRUPRZDOL QDV]H HOLW\ 7DF\ VÈ ZïDĂQLH SURI $QGU]HM 1RZDN LbSLHUZV]\ WRP MHJR ķ']LHMöZ 3ROVNLĵ &]HNDP\ QD NROHMQH Maciej Rosalak, „Do Rzeczy”

k s i ą ż k i

Tomasz Gdula, „Tygodnik Lokalny 7DNI”

7D NVLÈĝND WR QLH W\ONR WR FR ZLG]LP\ JRï\P RNLHP ļ ZVSDQLDOH Z\GDQ\ EDMHF]QLH LOXVWURZDQ\ ZROXPLQ DOH FRĂ ]QDF]QLH ZLÚFHM ļ NZLQWHVHQFMD SROVNRĂFL NWöUD G]LVLDM ļ ZbREOLF]X NU\]\VX WRĝVDPRĂFL QDURGRZ\FK ļ Z\PDJD SU]\SRPQLHQLD =bSHZQRĂFLÈ NDĝG\ ]bQDV RGF]\WXMÈF NROHMQH IUDJPHQW\ WHM NVLÈĝNL ]QDMG]LH RbZLHOH ZLÚFHM RVRELVW\FK SRZRGöZ GODF]HJR ZDUWR VLÚJQÈÊ SR QLÈ ,bQD W\P ZïDĂQLH SROHJD MHM VSHF\ğND GODWHJR QLH PRĝQD MHM SU]HJDSLÊ .U]\V]WRI :UöEOHZVNL NRQVHUZDW\]P SO

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

2 014

:RMFLHFK 6WDQLVïDZVNL „Rzeczpospolita”

CENA DETAL.

Nr 6/2014 (213) • czerwiec 2014 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

&]\WHOQLN WHM NVLÈĝNL VWDMH VLÚ MHM ZVSöïXF]HVWQLNLHP RGNU\ZDMÈF\P QD QRZR QLH W\ONR KLVWRULÚ ZïDVQHJR NUDMX DOH WDNĝH SRQLHNÈG VDPHJR VLHELH ]DNRU]HQLDMÈF VLÚ Zb SRQDGW\VLÈFOHWQLFK G]LHMDFK LbF]HUSLÈF ]b QLFK VLïÚ GR ZïDVQ\FK FRG]LHQQ\FK ]PDJDñ 7DNLFK PRQRJUDğL KLVWRU\F]Q\FK MHVW ZbFDïHM OLWHUDWXU]H QLHZLHOH Db MHĂOL LG]LH RbG]LHMH 3ROVNL G]LHïR SURI 1RZDND MXĝ MHVW NODV\NÈ FKRÊ GRSLHUR FR ]DGHELXWRZDïR QD U\QNX

Wojciech Wencel, „Gazeta Polska” 7X FK\ED PLHMVFH E\ ZVSRPQLHÊ Rb QDMEDUG]LHM FKDUDNWHU\VW\F]Q\P U\VLH Z\GDQ\FK ZïDĂQLH ķ']LHMöZ 3ROVNLĵ VLÚJDMÈF\P JïÚELHM QLĝ VSRVöE SURZDG]HQLD RSRZLHĂFL MHVW QLP SRZUDFDMÈFH VWDOH S\WDQLH QDP\Vï F]DVHP REDZD ļ Rb V]DQVH WUZDQLD 3ROVNL :WHG\ ļ VWÈG SRZUDFDMÈFH UR]ZDĝDQLD Rb UR]PDLW\FK ķSXQNWDFK NU\W\F]Q\FKĵ EOLVND KLVWRULL DOWHUQDW\ZQHM UHĠHNVMD QDG W\P MDN LQDF]HM PRJï\ VLÚ Zb UöĝQ\FK V\WXDFMDFK SRWRF]\Ê G]LHMH ļ DOH LbWHUD]

7RPDV] \VLDN ķZb6LHFLĵ

l i t e r a c k i

1LH VSRVöE RSU]HÊ VLÚ ZUDĝHQLX ĝH ZïDĂQLH G]LVLDM JG\ 3ROVNÈ WDUJDMÈ VSRU\ JG\ FRUD] WUXGQLHM EXGRZDÊ QDV]È WRĝVDPRĂÊ SRSU]H] SRGREQH UR]XPLHQLH W\FK GDZQ\FK SROVNLFK FQöW Lb ZDUWRĂFL ]RVWDZLDQ\FK QDP SU]H] SRSU]HGQLH SRNROHQLD ķ']LHMH 3ROVNLĵ SURI $QGU]HMD 1RZDND VÈ QDP SR SURVWX SRWU]HEQH 7R QLH MHVW ķ]Z\NïDĵ KLVWRULD 3ROVNL 7R KLVWRULD SROVNRĂFL

ISSN 1234-0200

c z e r w i e c

3LHUZV]\ WRP ķ']LHMöZ 3ROVNLĵ WR IDVF\QXMÈFD SRGUöĝ GR QDV]HJR ķG]LHMRZHJR PDWHF]QLNDĵ SUöED RGF]\WDQLD SRF]ÈWNöZ KLVWRU\F]QHM ZVSöOQRW\ NWöUD ]URG]LïD VLÚ QD WHUHQDFK G]LVLHMV]HM :LHONRSROVNL LbWUZD MXĝ SRQDG W\VLÈF ODW /HNWXUD RERZLÈ]NRZD ]ZïDV]F]D GOD W\FK NWöU]\ GR LGHL SLDVWRZVNLHM VLOQLH HNVSORDWRZDQHM SU]H] NRPXQLVW\F]QÈ SURSDJDQGÚ QDXF]\OL VLÚ SRGFKRG]LÊ ]b G\VWDQVHP &]\WDMÈF WÚ NVLÈĝNÚ PRĝHP\ VLÚJQÈÊ EH]SRĂUHGQLR GR ěUöGHï 2GQDOHěÊ ĝ\Z\ VHQV VïöZ ]DSLVDQ\FK Zb ķ5RFLHĵ 0DULL .RQRSQLFNLHM Lb SRF]XÊ VLÚ G]LHG]LFDPL ķNUöOHZVNLHJR V]F]HSX 3LDVWRZHJRĵ

m a g a z y n

:LHONLH Z\GDU]HQLH ZbSROVNLHM NXOWXU]H

9 771234 020140

06


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.