MLK 6 2015

Page 1

Nr 6/2015 (225) • czerwiec 2015 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

G

G\E\ NWRĂ QD]ZDï WÚ NVLÈĝNÚ Felietonowa historia Polski 2008-2015 ZFDOH QLH PLMDïE\ VLÚ ]b SUDZGÈ ,OHĝ WX DXWHQW\F]Q\FK SRVWDFL Z\GDU]Hñ IDNWöZ ļ Db ZV]\VWNR RSDWU]RQH QLHE\ZDOH FHOQ\P VDW\U\F]Q\P NRPHQWDU]HP )HOLHWRQ\ SRZVWDZDï\ SRG ZSï\ZHP FKZLOL SXEOLNRZDQH E\ï\ QDMF]ÚĂFLHM Zb ķ7\JRGQLNX 6ROLGDUQRĂÊĵ DOH Lb Zb ķ']LHQQLNX 3ROVNLPĵ DbRVWDWQLR ZH ķZ6LHFLĵ 0LPR WR LQWHOLJHQWQH VSRVWU]HĝHQLD $XWRUD QDGDO SR]RVWDMÈ DNWXDOQH DbLbGRZFLS NWöU\P VNU]È VLÚ SRV]F]HJöOQH WHNVW\ QLH VWUDFLï QD ĂZLHĝRĂFL 1LH Rb VDP GRZFLS FKRÊE\ QDMEï\VNRWOLZV]\ MHGQDN WX FKRG]L OHF] RbWDN XNRFKDQÈ SU]H] -DQD 3LHWU]DND 2MF]\]QÚ ļ RbMHM VWDQ REHFQ\ LbV]DQVH QD SU]\V]ïRĂÊ 3LHWU]DN WR QLH]Z\NOH VSRVWU]HJDZF]\ VDW\U\N NWöU\ FHOQLH SRWUDğ Z\ĂPLDÊ Db QDZHW Z\V]\G]LÊ NDĝGH ]ïR GRW\NDMÈFH QDV] NUDM NDĝGHJR ïRWUD VLÚJDMÈFHJR SR ZïDG]Ú Lb SXEOLF]Q\ JURV] =QDNRPLFLH DQDOL]XMH Zb WHM NVLÈĝFH PHFKDQL]P\ PDWDF]HQLD SROLW\F]QHJR ]DNïDPDQLD P\GOHQLD RF]X KLSRNU\]ML ZĂUöG W]Z HOLW ZïDG]\ =DFKZ\FD WDNĝH W\OHĝ ODSLGDUQ\ FR NXQV]WRZQ\ VW\O IHOLHWRQöZ .VLÈĝND ]LOXVWURZDQD QLHPDO VHWNÈ ĂZLHWQLH NRUHVSRQGXMÈF\FK ]H VïRZHP GRZFLSQ\FK U\VXQNöZ $QGU]HMD .UDX]HJR RUD] GRNXPHQWDOQ\FK IRWRJUDğL MHVW SRQDGWR Z\ELWQ\P G]LHïHP HG\WRUVNLP &DïRĂÊ ]QDNRPLFLH X]XSHïQLD ZVWÚSHP SURIHVRU $QGU]HM 1RZDN ļ MHGHQ ]bQDMZ\ELWQLHMV]\FK SROVNLFK KLVWRU\NöZ LbDXWRU EHVWVHOOHUöZ

400 stron, 16,8 x 23,8 cm, oprawa twarda, laminowana obwoluta, 70 ilustracji ISBN: 978-83-7553-186-2 Cena detal. ]ï EUXWWR

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

ISSN 1234-0200

c z e r w i e c

5\VXQNL VDW\U\F]QH $QGU]HM .UDX]H

2 015

:VWÚS SURI $QGU]HM 1RZDN

9 771234 020157

06


BESTSELLEROWE POWIEĘ?CI

PIERDOMENICA BACCALARIA!

F FascynujÄ?ce przygody Niny cczytane przez dzieci na caÄžym Ĺ?wiecie! wiecie!

Wydawnictwo Sonia Draga åࢰ R

'Äš2! 1-Äš392@$, 68A'6@$,!2'0 - #Äš@903;ÂŁ->'+3 ,<138< 363>-'ŕŚ”ŕŁ— 3 2-'A!6312-!2'/ 23$@ 63ŕŚ”ÂŁ<#2'/ - 1-'9-Ă­$< 1-3&3>@1T 3 0;Ă•8@1 2!/ÂŁ'6-'/ #@Äš3#@ A!6312-'ࣗW

-'8>9A! $AĂľŕŚ”ŕŁ— #'9;9'ÂŁÂŁ'83>'+3 $@0ÂŁ< 3 A>!8-3>!2'/ ;8A@&A-'9;3ÂŁ!;$'W 8!>! &3 09-í৚0- 968A'&!23 &3 632!& ‰‡ 08!/Ă•>W 3>-'ŕŚ”ŕŁ— A'08!2-A3>!23T ! 83ÂŁĂľ '#'0- ÂŁ331>33& A!+8!Äš! 9ÂŁ! -9,'8W

!+<#-32@ 6-'8ŕŚ”$-32'0 A!8Ăľ$A@23>@T znaleziony telefon i roztrzepana 2!8A'$A32!W 3ÂŁ'/2! 831!2;@$A2! 031'&-! 631@Äš'0T 0;Ă•8! 63&239- 2! &<$,<W

9-í৚0! /'&2'/ A 2!/#!8&A-'/ <A2!2@$, -8ÂŁ!2&A0-$, 63>-'ŕŚ”$-36-9!8'0R 2!031-;! >->-9'0$/! 8'ÂŁ!$/- 1-Ăľ&A@ÂŁ<&A0-$,W -;'8!$0! 6'8'Äš0!R

!$,>@$!/Ă­$! 9!+! 23>3A'ÂŁ!2&A0!W ࢰ@$-' &>Ă•$, 83&A-2 A>-Ă­A!2@$, A' 93#Ă­ A8AĂ­&A'2-!1- 68A'>83;2'+3 ÂŁ39< - 68A'9AÄš3ŕŚ”ŕŁ—T 0;Ă•8! $-Ă­+ÂŁ' 3 93#-' 68A@631-2!W

8!2$<90- #'9;9'ÂŁÂŁ'8 63&#-/!/Ă­$@ 9'8$! $A@;'ÂŁ2-$A'0 2! $!Äš@1 ŕŚ”>-'$-'W !#!>2!T >A8<9A!/Ă­$! - 6'Äš2! 36;@1-A1< 63>-'ŕŚ”ŕŁ—W

Bestsellerowa trylogia jednej z najpopularniejszych francuskich pisarek! Lekkie piĂłro autorki, barwne, charyzmatyczne - 3&>!৚2' #3,!;'80- 968!>-!/Ă­T ৚' ÂŁ'0;<8! 09-í৚0- #Ăľ&A-' A 6'>23ŕŚ”$-Ă­ &39032!Ěí 83A8@>0Ă­W

www.soniadraga.pl, tel. 32 782 64 77, www.facebook.com/WydawnictwoSoniaDraga



Spis treści

W numerze   Za wiersze o Bogu Nobla nie dają Numer 6 (225) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert

1 czerwca minęła setna rocznica urodzin ks. Jana Twardowskiego. Krzysztof Masłoń i Tomasz Z. Zapert tak wspominają Księdza Jana: Ten autor dziesiątków tomów wydawanych w masowych nakładach był poetą osobnym. Trudno go wiązać z jakąkolwiek szkołą poetycką; we wczesnej twórczości najwięcej było w jego wierszach ze Skamandra, ze szczególnym uwzględnieniem Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, później wyraźny był wpływ hiszpańskiej mistyki i rodzimego baroku: Sępa-Szarzyńskiego, Andrzeja Morsztyna, ks. Baki. Ten ostatni pewnie był najważniejszy, bo i o śmierci pisał ks. Twardowski jak nikt inny. „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – te słowa zna każdy. Nawet ten, kto nie widział nigdy ich autora, nie słyszał jak mówi i… jak słucha. Bo tę sztukę też posiadł w zadziwiającym stopniu. Nie do przecenienia są zasługi twórcy „Miłości za Bóg zapłać” dla Kościoła, Polski i – też z dużej litery – Poezji. Wie o tym każdy czytelnik tych wierszy, zawsze pisanych do konkretnego człowieka, nigdy – do ludzkości jako takiej    16-18

Człowiek z owadziej perspektywy

Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg

Przez lata byłem dziennikarzem naukowym, ale nauka ma swoje granice. Science fiction pozwala pokonać te ograniczenia. Połączenie tych dwóch światów działa na podobnej zasadzie co mózg. Moim zdaniem wiedza to lewa półkula, a prawa to spirytualna wyobraźnia. Zawsze zależy mi, żeby pokazać świat z różnych punktów – w powiększeniu i pomniejszeniu – ale również z wielu perspektyw. Podobnie jak ma to miejsce w filmach, gdzie kamera ukazuje wydarzenia w różnych planach – z Bernardem Werberem, autorem trylogii „Mrówki”, rozmawia Tomasz Gardziński    19

Sekretariat: Ewa Zając Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl

New Adult

facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Wersja elektroniczna dostępna jest w e-sklepach: Virtualo.pl, Publio.pl i Koobe.pl Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski

Światowa moda na New Adult narodziła się z niebywałego sukcesu selfpublishingu. Czołowe autorki tego nurtu nie tylko świetnie piszą, ale również znakomicie radzą sobie z marketingiem. Wydawane przez nie od 2013 roku e-booki opanowały rynek i dzięki temu wielkie światowe wydawnictwa odważyły się na druk ich powieści w formie książkowej. Do Polski New Adult dotarł na początku 2014 roku, a pierwszym wydawnictwem, które dostrzegło ten fenomen literacki był Amber    9

Książki miesiąca

Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma

„Simona” Anny Kamińskiej i „Pływak” Joakima Zandera    23 „Listy z więzienia” Ireneusza Iredyńskiego i „Alkoholowe dzieje Polski” Jerzego Besali    24

2)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4)  Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Proponujemy także Wydarzenia    6-8  •  Zawód reporter – wspomnienie Krzysztofa Kąkolewskiego    10-11  •  Bestsellery    12-14•  Między wierszami    20  •  Podróż po miłość. Lilianna – fragment książki Doroty Ponińskiej    21  •  Na-molny książkowiec    22  •  Felieton Marka Ławrynowicza    28  •  Recenzje    26-40 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


BRANDON SANDERSON

STALOWE

SERCE KfUn n bUXY^ɢW]Ya 7U`Ua]hm ɯȲXnU k UXnm nUhfi U `iXn_]Y gYfWU" AcW _h fU gd mbɂ U bU kmVfUbmW\ b]Y iWnmb] U n b]W\ gidYfVc\Uh! Yf k" DcnVUk]Yb] YadUh]] 9d]Wm W]Ya]ɂɯcbY gdc YWnYɔghkc ] c[ `bU XY[YbYfUW^U" Kɢf X hfU[]WnbmW\ cnbU_ hY[c acfU`bY[c idUX_i km_]Y _ckU c n]Ufbc dfUkXn]kY[c aɂghkU"

BU^VUfXn]Y^ cWnY_]kUbY dfYa]Yfm hY[c fc_i SFEBLDKB J XZCØS

HFPSHF S S

NBSUJO

WIEZA ASÓW ;Yb]U`bU _cbhmbiUW^U 8n]_]W\ _Ufh ! ɢk]Yhb]Y dfnm^ɂhY^ Ubhc`c[]] ^YXbY[c ib]kYf! gia ;Xm dc == kc^b]Y ɢk]UhckY^ cVWm k]fig nUUhU_ckU `iXn_cɢȶ [Ufgh_U cWU`cbmW\ nXcVm U bUXbUhifU`bY acWY" K]YɯU Ug k cdck]UXU ]W\ \]ghcf]ɂ" Kɢf X Uihcf k K]Yɯm Ug k nbU^Xn]Yam dfUkXn]kmW\ Ö[][Ubh kÆ `]hYfUhifm gW]YbWY ÑWh]cb ] ZUbhUgm. Ö[ ;Ycf[YÈU F" F" AUfh]bU Fc[YfU NY`UnbmÈY[c DUh 7UX][Ub Wnm KU`hYfU >cbU K]``]UagU" kkk"nmg_"Wca"d`


Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze publikacje:

Miejsca objÄ™te patronatem 1. Klub KsiÄ™garza 2. Salony Biblioteki Narodowej: • Salon Pisarzy i Salon WydawcĂłw

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumera-

KsiÄ…Ĺźki objÄ™te patronatem (w ciÄ…gu 4 ostatnich miesiÄ™cy)

ta 900 zł.

1. A lbus •• Iwona Wierzba Wstydliwa historia majtek dla prawie dorosłych – IV 2015

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

„Apetyt na Melpomenę�

nr 1 (33) maj 2015

3. Egmont •• Zofia Stanecka Basia uczy i bawi. W krainie pociągów – VI 2016

Małgorzata Karolina Piekarska

K U R S

DZIENNIK ARST WA

Wyspa

Piotr Kitrasiewicz

2. Arkady •• Roderic Cave, Sara Ayad Historia ksiąşki – IV 2015

DLA SAMOUKĂ“W

nr 1 (33) maj 2015

http://biblioteka-analiz.pl/sklep

KsiÄ…Ĺźka jest zbiorem recenzji ze spektakli w teatrach war-

Marek Ĺ awrynowicz proza

Praca na temat praktycznych aspektĂłw wykonywania zawodu dziennikarza, napisana w luĹşnej, felietonowej formie, z propozycjami ćwiczeĹ„. Poradnik skierowany jest do osĂłb, ktĂłre chcÄ… zwiÄ…zać swojÄ… przyszĹ‚ość z radiem, gazetÄ… czy telewizjÄ…. Autorka odsĹ‚ania przed czytelnikami tajniki dziennikarskiej profesji. SwojÄ… wiedzÄ™ opiera na wieloletnim doĹ›wiadczeniu, jakie nabyĹ‚a, pracujÄ…c jako dziennikarka prasowa i telewizyjna oraz jako blogerka i pisarka.

Zbigniew Jerzyna poezja

Jerzy Górzański

szawskich z okresu ostatnich 10 lat. Autor z premedyta-

dziennik

Publikacja bÄ™dzie bez wÄ…tpienia poĹźytecznym podrÄ™cznikiem dla adeptĂłw sztuki dziennikarskiej. Nie zastÄ…pi pracy ani praktyki, ale na pewno pomoĹźe w wyrobieniu sprawnoĹ›ci w zbieraniu wiadomoĹ›ci i przygotowaniu ich dla czytelnikĂłw gazet, czasopism, portali internetowych.

Antoni Libera Tomasz Róşycki

wywiad

cją nawiązuje do szkoły recenzenckiej wypracowanej przez

Wojciech Kaliszewski

ġ&K\ED QLH F]\WDĂŻHP WDN Ä‚ZLHWQHJR SRGUĂšF]QLND G]LHQQLNDUVWZD ]ZLĂš]ĂŻHJR Z\F]HUSXMĂˆFHJR Lb]DUD]HP GRZFLSQHJR :LHP FR SLV]Ăš ER Z\NRQ\ZDĂŻHP WHQb]DZĂśG SU]H] ODW ZbUĂśÄ?Q\FK RNROLF]QRÄ‚FLDFK 6ĂˆG]Ăš Ä?H QDV]HM SURIHVML PRÄ?QD VLĂš QDXF]\ĂŠ W\ONR ZbSUDNW\FH 6DPRXF]HN 0DĂŻJRU]DW\ .DUROLQ\ 3LHNDUVNLHM G]LHQQLNDUNL WHOHZL]\MQHM ]H VSRU\P GRÄ‚ZLDGF]HQLHP DOH WDNÄ?H DXWRUNL SRF]\WQ\FK SRZLHÄ‚FL PRMHM NROHÄ?DQNL ZH ZĂŻDG]DFK 6WRZDU]\V]HQLD 3LVDU]\ 3ROVNLFK PRÄ?H E\ĂŠ GREUĂˆ SRGEXGRZĂˆ GR VDPRG]LHOQHJR VWDUWX 7RbEDUG]R GXÄ?R ]ZĂŻDV]F]D GOD DGHSWĂśZ SUDV\ ORNDOQHM JD]HW ZbPDĂŻ\FK PLHMVFRZRÄ‚FLDFK QD XF]HOQLDFK LbZbV]NRĂŻDFK DbWDNÄ?H SRUWDOL LQWHUQHWRZ\FKÄľ

przedwojennych mistrzów takich jak Tadeusz Boy-ŝeleński,

esej

Jarosław Bujny ilustracje

-$&(. 026.:$

G]LHQQLNDU] SUDVRZ\ LbWHOHZL]\MQ\ SLVDU]

ISSN 1897-2616 cena 9,99 zł (w tym 5% VAT) nakład 1000 egz.

01

Antoni Słonimski, Karol Irzykowski czy Jan Parandowski. Ksiąşka ta ma słuşyć delikatnej zachęcie do obcowania z muzą teatru – Melpomeną, która potrafi – w zaleşności od tego jaki „kapłan� ją reprezentuje – irytować, nudzić, złościć i zniechęcać, ale równieş zaciekawiać, zastanawiać, wciągać, współprzeşywać, pochłaniać, skłaniać do refleksji, prowokować emocje, zachęcać do przyjrzenia się bliźnim oraz samemu sobie.

Zbiór blisko 30 wywiadów publikowanych w dwutygodniku „Biblioteka Analiz� w 2014 roku. Bohaterami rozmów są przedstawiciele wydawnictw i księgarń, sektora poligraficznego i papierniczego, a takşe osoby kierujące waşnymi instytucjami kultury jak: ZAiKS, Copyright Polska czy Polska Sekcja IBBY. Rozmowy z przedstawicielami firm małych i duşych, z przedstawicielami sklepów internetowych, firm związanych z nowymi technologiami, z dystrybucją czy przygotowaniem treści cyfrowych.

Małgorzata Karolina Piekarska „Kurs dziennikarstwa dla samouków� Praca na temat praktycznych aspektów wykonywania zawodu dziennikarza napisana w luźnej, felietonowej formie, z propozycjami ćwiczeń. Autorka odsłania przed czytelnikami tajniki dziennikarskiej profesji. Swoją wiedzę opiera na wieloletnim doświadczeniu, jakie nabyła, pracując jako dziennikarka prasowa i telewizyjna oraz jako blogerka i pisarka. Publikacja będzie bez wątpienia poşytecznym podręcznikiem dla adeptów sztuki dziennikarskiej. Nie zastąpi pracy ani praktyki, ale na pewno pomoşe w wyrobieniu sprawności w zbieraniu wiadomości i przygotowaniu ich dla czytelników gazet, czasopism, portali internetowych.

b i b l i o t e k a

5. Jedność •• Pino Farinotti I odszedĹ‚ od niej anioĹ‚ – VI 2015 6. MG •• Agnieszka Tomczyszyn Ezotero. CĂłrka wiatru – V 2015 •• Stendhal Czerwone i czarne – V 2015 7. Muza •• Karolina Lijklema NINKA. Dziadku, chodĹş – III 2015 •• Karolina Lijklema NINKA. Patrzcie, morze â€“ III 2015 •• Maria Terlikowska Przygody kropli wody – III 2015 •• Maria Terlikowska Chodzi mucha po globusie – III 2015 •• Maria Terlikowska Drzewo do samego nieba – III 2015 •• Jakub Skworz Wampirek Alfred i pierwsza podróş – V 2015 8. Nasza KsiÄ™garnia •• Anna MulczyĹ„ska Przyjaciółki ze Staromiejskiej – III 2015 •• Renata Kosin KoĹ‚ysanka dla Rosalie – IV 2015

Rozmowy o rynku ksiÄ…Ĺźki 14

4

9 771897 261157

Mirosław Bańko, Stanisław Dłuski, Dariusz Dziurzyński, Jan Henzel, Karol Maliszewski, Paweł Mossakowski, Martin Pollack, Uta Przyboś, Jan Strękowski, Piotr Wojciechowski

4. Episteme •• Eda Ostrowska Edessy [poemat sowizdrzalski] – IV 2015

a n a l i z

9. Wydawnictwo Uniwersytetu Ĺ Ăłdzkiego •• Joanna Mikosz Sposoby promocji współczesnej prasy drukowanej – V 2015 ydarzenia W Program spoĹ‚eczny Czytam sobie Karl Dedecius. Literatura – Dialog – Europa Muzeum Miasta Ĺ odzi 20 maja-30 sierpnia 2015 Muzeum Miasta Ĺ odzi, Ĺ ĂłdĹş 24 wrzeĹ›nia-24 paĹşdziernika 2015 Collegium Polonicum, SĹ‚ubice/Frankfurt nad OdrÄ… Maj 2016 Deutsches Polen – Institut, Darmstadt Wystawa Ludzie Herberta – 25 czerwca-27 wrzeĹ›nia 2015, KrakĂłw, MOCAK Konkursy Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorĂłw i wydawcĂłw ksiÄ…Ĺźek historycznych. Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tĹ‚umaczy literatury niemieckojÄ™zycznej oraz niemieckich tĹ‚umaczy literatury polskiej. Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartoĹ›ciowych ksiÄ…Ĺźek dla dzieci. Nagroda Literacka m.st. Warszawy Nagroda im. Jana DĹ‚ugosza – promujÄ…ca dzieĹ‚a z dziedziny szeroko rozumianej humanistyki, napisane przez polskiego autora Konkurs na projekt ilustrowanej ksiÄ…Ĺźki dla dzieci JASNOWIDZE Literacki Debiut Roku – www.literackidebiutroku.pl Targi Targi KsiÄ…Ĺźki Kulinarnej, 24-26 lipca, Warszawa Festiwal KsiÄ…Ĺźki dla Dzieci i MĹ‚odzieĹźy „Czytajmyâ€?, 25-27 wrzeĹ›nia, Warszawa 19. MiÄ™dzynarodowe Targi KsiÄ…Ĺźki w Krakowie, 22-25 X

p r z e d s t a w i a

•

k s i Ä… Ĺź k i

•

c z e r w i e c

2 0 1 5


www.muza.com.pl

wydawnictwoakurat.pl

czytaj tylko dobre ksià˝ki


Wydarzenia   Książkowe wybory uczniów

R

edakcja miesięcznika „Biblioteka w Szkole” zorganizowała Ogólnopolskie Wybory Książek dla Szkół, w których uczniowie wskazywali na trzy ich zdaniem najciekawsze tytuły. Celem projektu było poznannie rzeczywistych zainteresowań czytelniczych uczniów. Również to, jak wypada percepcja obowiązkowych lektur w kontekście dyskusji o ich zmianie. Wybory przeprowadzono w terminie 7 stycznia-31 marca. W głosowaniu wzięło udział 447 tys. osób, w tym: 229,6 tys. uczniów szkół podstawowych, 106,5 tys. uczniów gimnazjów, 110,8 tys. uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Prezentujemy zestawienia „top 3” najpopularniejszych tytułów dla poszczególnych typów szkół. Szkoła podstawowa (klasy I-III): 1. „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, 2. „Baśnie” Hansa Christiana Andersena, 3. „Martynka” Gilberta Delahaye. Szkoła podstawowa (klasy IV-VI): 1. „Harry Potter” Joanne K. Rowling, 2. „Opowieści z Narnii” Carla S. Lewisa, 3. „Hobbit, czyli tam i z powrotem” J.R.R. Tolkiena. Gimnazjum: 1. „Gwiazd naszych wina” Johna Greena, 2. „Harry Potter” J.K. Rowling, 3. „Hobbit, czyli tam i z powrotem” J.R.R. Tolkiena. Szkoły ponadgimnazjalne: 1. „50 twarzy Greya” E.L. James, 2. „Wiedźmin: Saga o Wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego, 3. „Gwiazd naszych wina” Johna Greena. (pw)

Wyprawka szkolna

„M

inisterstwo Edukacji Narodowej nie tnie pieniędzy na wyprawkę szkolną. Pojawiające się na ten temat informacje medialne są nieprawdziwe” − deklaruje resort finansów. Z oficjalnych zapowiedzi wynika zatem, że w bieżącym roku budżet programu wsparcia dla uczniów z najbiedniejszych rodzin wyniesie 51 mln zł. „Podkreślamy, że każdy uprawniony do skorzystania z programu uczeń będzie mógł otrzymać i wykorzystać maksymalną kwotę wyprawki przewidzianej w programie. Pieniędzy wystarczy. Kalkulację łącznych środków na realizację programu oparto na danych o odsetku korzystających w ostatnich latach z niego uczniów i średnim wykorzystaniu poszczególnych kwot dofinansowania w skali kraju, która jest niższa od maksymalnej. Kwota 51 mln zł zabezpieczy, z wystarczająca rezerwą, wszystkie wydatki gmin” – podano w komunikacie na stronie MEN. (pw)

Inna data śmierci Janusza Korczaka marca 2015 roku Sąd Rejonowy w Lublinie wydał postanowienie, w którym uchylił swój wcześniejszy wyrok z 1954 roku i ustalił nową datę śmierci Janusza Korczaka. W postanowieniu Sąd Rejonowy uznał, że najbardziej prawdopodobną datą śmierci pisarza jest 7 sierpnia 1942 (godzina 24.00). „Zmiana daty śmierci Janusza Korczaka powoduje szereg konsekwencji prawnych. Mięb i b l i o t e k a

Rekordy na Stadionie Narodowym

T

egoroczna edycja stołecznej imprezy wystawienniczej okazała się pod wieloma względami rekordowa. Swoją ofertę wydawniczą i bogaty program wydarzeń towarzyszących zaprezentowało ponad 860 wystawców z Polski oraz 27 innych krajów i obszarów kulturowych jak: Armenia, Australia, Austria, Belgia, Białoruś, Bułgaria, Chiny (Tajwan), Czechy, Grecja, Hiszpania, Indie, Irak (Kurdystan), Kanada, Litwa, Niemcy, Rosja, Rumunia, Słowacja, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Ukraina, Węgry, Wielka Brytania i Włochy. Z wielbicielami książek i literatury spotkało się 800 zagranicznych i rodzimych autorów, a największe zainteresowanie czytelników wzbudziły spotkania z międzynarodowymi gwiazdami literatury (Erikiem Emmanuelem Schmittem), powieści dla młodzieży (Johnem Flanaganem) i nauki (prof. Philliphem Zimbardo). Większa niż w latach poprzednich była także powierzchnia udostępniona wystawcom i uczestnikom targowej imprezy, która rozrosła się z 15 do 20 tys. mkw. Ponadto w dziesięciu salach konferencyjnych oraz na trzech scenach partnerzy targów zorganizowali 320 wydarzeń. Na szczególne podkreślenie zasługuje prezentacja Gościa Honorowego, czyli Francji, na którą złożyła się m.in. reprezentacja ponad 30 autorów i innych osób na stoisku liczącym 300 mkw. Choć należy zaakcentować także istotny wkład, jaki w targowy program włożyły Rosja i Niemcy. A skoro jesteśmy już przy wątku wystawców zagranicznych, to już dziś warto pamiętać, że Gościem Honorowym kolejnych WTK będą Węgry. Tradycyjnie targom towarzyszyły też wirtualne e-targi, które zgromadziły ponad 240 wystawców. Kulminacją wszelkich targowych statystyk okazała się natomiast rekordowo wysoka frekwencja odwiedzających, która przekroczyła liczbę 72 tys. osób. Analiza statystyki targowych gości przynosi szczególnie pozytywne informacje dotyczące blisko dwukrotnego (w porównaniu z 2014 rokiem) wzrostu liczby odwiedzających targi księgarzy i bibliotekarzy (około 2100). Książkowe wydarzenie przyciągnęło nie tylko indywidualnych czytelników, ale też całe rodziny i grupy – sprzedane karnety rodzinne obejmują ponad 9100 osób (w 2014 było to 7000). Ponadto znaczne tendencje wzrostowe w każdym obszarze targów obserwowali najliczniejsi w historii wydarzenia przedstawiciele mediów – ponad 700 stacji radiowych i telewizyjnych oraz redakcji prasowych. Nowe pokolenie doby internetu reprezentowało 312 blogerów. (pw) dzy innymi od tej wcześniejszej daty należy liczyć termin ochrony praw autorskich do dzieł Janusza Korczaka. W wyniku postanowienia Sądu w Lublinie należy uznać, że autorskie prawa majątkowe wygasły już w dniu 31 grudnia 2012 roku. Zmiana jest szczególnie istotna w kontekście (wciąż obowiązujących) umów licencyjnych dotyczących eksploatacji dzieł pisarza, które Instytut Książki zawarł z polskimi i zagranicznymi podmiotami (głównie z wydawcami). Instytut Książki skontaktuje się z wszystkimi licencjobiorcami, aby ustalić najbardziej dogodny sposób rozwiązania istniejących umów” – czytamy w serwisie informacyjnym Instytutu. (pw)

Dobre Strony 2015

27

6

5. Warszawskie Targi Książki

a n a l i z

6

. Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży Dobre Strony odbyły się w pierwszym tygodniu czerwca we Wrocławskim Centrum Kongresowym Hali Stulecia. Tegoroczną edycję targów odwiedziło niemal 18 tys. czytelników. To prawie 2 tys. osób więcej niż podczas ubiegłorocznej edycji. W Dobrych Stronach udział wzięło 40 wydawnictw z całej Polski oferujących literaturę dla dzieci i młodzieży. p r z e d s t a w i a

Już po raz piąty przyznano i wręczono prestiżową nagrodę dla wydawców za najlepszą książkę dla dzieci lub młodzieży, ufundowaną przez Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza (30 tys. zł do wykorzystania na wydanie kolejnej książki dla młodych czytelników). Nagrodę Dobre Strony 2015 otrzymało Wydawnictwo Zakamarki z Poznania za książkę „Wróg” (Davide Cali, Serge Bloch). Jury przyznało także Nagrodę Specjalną, którą wyróżniono Wydawnictwo Tako z Torunia za książkę „Tokio” Taro Miury. (pw)

I

Literackie lato

nstytut Książki w tegorocznym sezonie letnim wspólnie z Radiową Trójką organizuje programy literackie na nieliterackich festiwalach (Malta, Open’er, T-Mobile Nowe Horyzonty i Off Festival), a także wspiera programy letnich wydarzeń literackich, jak Bieszczadzkie Lato z Książką czy festiwal Literacki Sopot. Podobnie jak w 2014 roku przedsięwzięciu towarzyszyć będzie cykl klipów filmowych poświęconych literaturze, emitowanych w TVP2, w których wypowiadać się będą uczestnicy

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Wydarzenia letnich festiwali, w tym nie tylko pisarze, ale również muzycy, aktorzy i artyści. Wybranym festiwalom towarzyszyć też będzie specjalna biblioteka stworzona przez Instytut Książki i Program 3 Polskiego Radia. W tym roku nową inicjatywą jest kampania promująca, w księgarniach i nie tylko, obecne na rynku, a często niezauważane i pomijane arcydzieła literatury światowej i polskiej, tzw. modern classics. (pw)

Miliony dla bibliotek

P

od koniec maja rząd przyjął przygotowany przez MEN program „Książki naszych marzeń”. „Jeszcze w tym roku na zakup książek do bibliotek szkolnych trafią w sumie 24 mln zł. To początek. Przed nami program wieloletni” – zadeklarowała po posiedzeniu rady ministrów, szefowa resortu edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Uściślając jej słowa, na rzecz programu MEN przeznaczy 20 mln zł, kolejne 4 mln dołożą samorządy. Wspomniane środki finansowe mają zostać przeznaczone na poprawę infrastruktury i zakupy nowości dla bibliotek szkolnych, przede wszystkim szkół podstawowych i gimnazjalnych. Natomiast na początku czerwca Biblioteka Narodowa uruchomiła program zakupu nowości dla bibliotek w roku bieżącym. Finansowanie programu na kwotę 25 mln zł gwarantuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. (pw)

Artur Domosławski ma przeprosić

D

ecyzją Sądu Okręgowego w Warszawie Artur Domosławski musi przeprosić wdowę po Ryszardzie Kapuścińskim za niektóre informacje, jakie znalazły się w jego książce o pisarzu zatytułowanej „Kapuściński Non-Fiction” – orzekł sąd, uwzględniając także częściowo żądanie zakazu wznowienia publikacji książki – chodzi o jeden z kwestionowanych przez powódkę rozdziałów. Jednocześnie sąd oddalił żądanie wdowy po pisarzu dotyczące wpłaty przez autora 50 tys. zł na Fundację im. Ryszarda Kapuścińskiego. (pw)

Książkowe promocje

5

255 promocji w gazetkach reklamowych sieci handlowych zanotowały książki w 2014 roku – wynika z analiz instytutu badawczego ABR SESTA. Oznacza to wzrost aktywności reklamowej dotyczącej tej kategorii produktowej o 14,9 proc. w stosunku do 2013 roku. Tytułem najbardziej promowanym w ubiegłym roku w sieciach handlowych była książka „Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską” (Burda Książki). Numer dwa to Jan Paweł II „Jestem bardzo w rękach Bożych. Notatki osobiste 1962-2003” (Znak), a numer trzy – Jarosław „Masa” Sokołowski, Artur Górski „’Masa’ o pieniądzach polskiej mafii” (Prószyński i S-ka). Z przywoływanego raportu b i b l i o t e k a

a n a l i z

Targi Książki Kulinarnej po raz trzeci

Gratka dla smakoszy

O

dbywające się już po raz trzeci Targi Książki Kulinarnej rozpoczną się 24 lipca i tradycyjnie potrwają trzy dni. Na dziedzińcu Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski pojawią się wydawnictwa oferujące najróżniejsze książki związane z gotowaniem i jedzeniem. W ubiegłorocznej edycji brały udział takie firmy wydawnicze jak: Muchomor, Wydawnictwo Literackie, Burda Książki, Nasza Księgarnia, Wydawnictwo Czarne, Wydawnictwo Buchmann, Jak Wam się podoba / Sklep z książkami, Wydawnictwo SBM, Hanami, Rea SJ, Wydawnictwo FILO, Muzeum Pałac w Wilanowie, Books For Cooks, Księgarnia Artystyczna Bookoff, Pascal, Pacific Kai, GO OUT, Antykwariat Piotruś Pan, Antykwariaty Książka dla Każdego, Pępek Sztuki, Antykwariat Warszawski. Targi Książki Kulinarnej organizowane przez Martę Gessler, właścicielkę restauracji Qchnia Artystyczna i autorskiej kwiaciarni Warsztat Woni, to jedyne w Polsce wydarzenie łączące książki i gotowanie. – Kulinarne doświadczenie zdobywamy gotując, rozmawiając o jedzeniu, spotykając się z ludźmi, siadając do posiłku. W dużej mierze czerpiemy je też z książek kulinarnych. Organizuję Targi Książki Kulinarnej, by umożliwić wymianę wiedzy między miłośnikami kuchni i zainspirować ich do twórczych poszukiwań – mówi Marta Gessler, inicjatorka wydarzenia. Podczas Targów Książki Kulinarnej odbędzie się wyjątkowa wystawa magazynów o jedzeniu z całego świata. Jak zapowiadają organizatorzy, będzie można zobaczyć najciekawsze pod względem formy i treści pisma m.in. z Libanu, Japonii, Norwegii, czy USA. Wystawa pozwoli skonfrontować myślenie o jedzeniu z różnych krajów, przyjrzeć się smakowemu obrazowaniu w czasem bardzo odległych od siebie kulturach i poszukać ponadnarodowej wspólnoty kuchennych doświadczeń. Wystawa stanie się także przyczynkiem do dyskusji o kulinarnej prawdzie, podczas której spróbujemy dowiedzieć się, kto dziś odpowiada za to, co jemy, kto kreuje żywnościowe trendy, kto decyduje o prawdziwości kulinarnego doświadczania – szefowie kuchni, blogerzy czy właśnie redaktorzy pism o jedzeniu. (et) wynika również, że połowę promocji książek organizuje Empik – jednak książkową ofertę sprzedają również supermarkety, dyskonty, drogerie, sklepy RTV/AGD, a nawet markety budowlane. Dla sieci oferta książkowa ma znaczenie wizerunkowe, a najwięcej promocji odnotowano w okolicy mikołajek i świąt Bożego Narodzenia. (pw)

E-zapowiedzi

N

a bardzo popularnym wśród cyfrowych czytelników blogu Świat Czytników pojawiła się nowa funkcjonalność, która stanowi odpowiedź na zgłaszany od dość dawna i często powtarzany postulat prezentacji zapowiedzi nowych e-booków. To również cenna informacja dla wydawców, którzy jak dotąd dość oszczędnie rozdysponowywali informację na temat planowanych premier swoich e-wydań. „Co jakiś czas powtarzają się pytania, kiedy konkretny tytuł będzie miał wersję elektroniczną. Czy warto czekać na e-booka, czy jednak trzeba kupić papier?” – pisze Robert Drózd, założyciel Świata Czytników. W praktyce najnowsza funkcja serwisu to kalendarz e-bookowych premier na kolejny tydzień. Jak rekomenduje twórca serwisu, listę można zresztą sortować według daty i alfabetycznie. (pw)

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Nagrody

P

odczas Warszawskich Targów Książki rozstrzygnięto Konkurs na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka 2014” organizowany przez firmę Empik. Zwycięzcą tegorocznej edycji została książka „Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem” Yvette Żółtowskiej-Darskiej, z ilustracjami Joanny Rusinek, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont Polska. Piotr Strzeżysz został laureatem 20. edycji Konkursu im. Arkadego Fiedlera o nagrodę „Bursztynowego Motyla”. Nagrodzono go za książkę „Powidoki” (Bezdroża). Wyróżniona pozycja zawiera wspomnienia z Polski, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Islandii, Indii, Gruzji, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Dotychczasowymi laureatami nagrody Bursztynowego Motyla są m.in. Ryszard Kapuściński, Jerzy Kukuczka, Marek Kamiński, Marcin Kydryński, Elżbieta Dzikowska, Michał Kruszona, Wojciech Cejrowski. Tegorocznej odsłonie Festiwalu Literatury dla Dzieci towarzyszyło ogólnopolskie głosowanie czytelników na „Najlepszą polską książką dla dzieci 2014”. Laureatką została publikacja „Licho i inni” Agnieszki Taborskiej z ilustracjami Lecha Majewskiego (Wydawnictwo Bosz). Nagrodę stanowi pamiątkowy dyplom autorstwa Józefa Wilkonia oraz gratyfikacja finansowa w wyso•

c z e r w i e c

2 0 1 5

7


Wydarzenia kości 10 tys. zł ufundowana przez Prezydenta Miasta Wrocławia. Wojciech Chmielarz otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru za powieść kryminalną „Przejęcie” (Wydawnictwo Czarne). Autor odebrał statuetkę oraz Nagrodę (25 tys. zł) z rąk Prezydenta Miasta Wrocławia Rafała Dutkiewicza podczas tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, który odbył się w dniach 26-31 maja we Wrocławiu. Tymczasem Nagroda Czytelników Wielkiego Kalibru powędrowała do rąk Katarzyny Bondy za powieść „Pochłaniacz” (Muza). Warto przypomnieć również, że laureatem Honorowej Nagrody Wielkiego Kalibru za całokształt

twórczości został w tym roku szwedzki pisarz Hakan Nesser. Jacek Podsiadło za całokształt twórczości, Marcin Sendecki za książkę roku, Michał Książek w kategorii „debiut roku” to tegoroczni laureaci Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Jury Nagrody za najlepszą książkę uznało „Przedmiar robót” Marcina Sendeckiego (Biuro Literackie), a w kategorii debiut roku został uhonorowany Michał Książek za tomik „Nauka o ptakach” (Fundacja Sąsiedzi). Zwycięzcy, oprócz statuetki Silesiusa, otrzymali nagrody pieniężne – 100 tys. zł za całokształt twórczości, 50 tys. zł za książkę roku i 20 tys. zł za debiut. Fundatorem nagród jest Prezydent

Rozmowa z Joanną Huebner-Wojciechowską

Personalia

Cudowne lata sześćdziesiąte fot. archiwum autorki

–  Patrząc na pani działania i osiągnięcia dochodzę do wniosku, że doktor historii sztuki ma bardzo ciekawe życie, które daje mu możliwość ciągłego rozwoju. Czy tak już jest w tym zawodzie, czy to pani tak pokierowała swoim życiem zawodowym? –  Myślę, że to jednak kwestia osobistych wyborów i ciekawości życia, która mnie zawsze cechowała. Nigdy nie bałam się zmian, także wtedy, gdy po czwartym roku studiów na wydziale historii sztuki Uniwersytetu Warszawskiego wyjechałam do Francji. Ryzykowałam skreślenie z listy studentów (takie to były czasy). A jednak udało się skończyć studia we Francji i w Polsce. Gdy po 10 latach pracy na stanowisku adiunkta odchodziłam z IS PAN do korporacji wydawniczych nie wiedziałam, czy sprawdzę się jako dyrektor ds. marketingu i promocji. Na początku lat dziewięćdziesiątych niemal każdy humanista miał szansę zaistnienia w biznesie, a specjalistów w nowych dziedzinach brakowało. Studia MBA pozwoliły mi w ciągu dwóch lat przeobrazić się z amatora w profesjonalistę. Ten zawodowy epizod trwał kolejne 10 lat (w tym czasie pracowałam m.in. w Wydawnictwie PWN).Tyle czasu potrzebowałam, żeby skonstatować, że moją pasją jest jednak sztuka. Ale jak wrócić do zawodu po takiej przerwie? Nie było łatwo, tym bardziej, że nie wyobrażałam już sobie pracy na etacie. Wtedy zrodził się pomysł otwarcia galerii-antykwariatu specjalizującego się w dawnych meblach gabinetowych. I tak z teoretyka sztuki stawałam się powoli praktykiem. Wiedza z zakresu historii sztuki, w połączeniu z doświadczeniem marszanda, zdobywanym w kolejnych latach prowadzenia galerii, zainspirowały mnie do popularyzacji zagadnień związanych z kolekcjonowaniem. Zaczęło się od serii artykułów w miesięczniku „Art&Business”, a później przyszedł pomysł na książkę. –  „Lata 60. XX wieku. Sztuka użytkowa. Przewodnik dla kolekcjonerów” nie jest pani pierwszą książką… –  To prawda, pierwszy był „Art deco. Przewodnik dla kolekcjonerów”. Z propozycją wydania książki zwróciłam się do wydawnictwa Arkady, gdzie ukazał się pierwszy tom zakrojonej na szerszą skalę serii przewodników dla kolekcjonerów zatytułowany „Biedermeier”. Materiał miałam zgromadzony, pozostawało zrobienie zdjęć, które są ważną częścią każdego przewodnika. I to było pasjonujące zadanie, wybór reprezentatywnych obiektów znajdujących się w ofercie polskich galerii oraz reprodukcji z czasopism, które należało wkomponować w tekst. –  „Lata 60.” doczekały się w krótkim czasie dodruku. Czy to znaczy, że tęsknimy za sztuką użytkową XX wieku? –  Myślę, że młodsze pokolenia zaczynają doceniać rzemiosło z lat sześćdziesiątych, czy to w wersji oryginalnej czy w reedycji. Mam tu na myśli ikony dizajnu tych lat, które są nadal produkowane przez firmy takie jak Vitra, Herman Miller czy Knoll. Na świecie moda na lata 60. panuje od wielu lat, a ceny np. autorskich mebli biją aukcyjne rekordy, Polska powoli, acz konsekwentnie goni Zachód. Znajomość polskich projektantów i ich realizacji rośnie z roku na rok. Mam nadzieję, że przewodnik po sztuce lat 60. poszerzy wiedzę na jej temat i ułatwi początkującym kolekcjonerom orientację w rynkowej ofercie i dokonywanie trafionych zakupów. Rozmawiała Małgorzata Janina Berwid 8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Wrocławia Rafał Dutkiewicz. W tym roku do konkursu Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius zgłoszono ponad 150 tytułów. Podczas 6. Warszawskich Targów Książki rozstrzygnięto 13. edycję konkursu dla tłumaczy literatury technicznej i naukowej – o nagrodę im. Jerzego i Hanny Kuryłowiczów. Nagrodę główną w wysokości 5 tys. zł otrzymali Ewa L. Łokas i Bogumił Beniok za przekład książki C.S. Carrolla „Cząstka na końcu wszechświata. Bozon Higginsa i nowa wizja rzeczywistości” (Prószyński i S-ka). Jury wyróżniło także Piotra Cieślaka za tłumaczenie pracy „Autodesk Inventor. Oficjalny podręcznik” (Helion) oraz Sebastiana Szymańskiego za przekład książki „Stulecie geniuszy. Bitwa o ogólną teorię względności” (Prószyński i S-ka).

W

ydawnictwo Edipresse Polska powołało do życia dział książek, którego pierwszym dyrektorem ds. książek została Iga Rembiszewska, do końca maja pełniąca obowiązki dyrektora wydawnictwa Burda Książki. Nowy dział Edipresse Polska ma zajmować się rozwojem oferty książek drukowanych, publikacji cyfrowych i audiobooków. Funkcjonować będzie obok działu projektów specjalnych i kolekcji. Na początku czerwca stanowisko dyrektora działu książek i kolekcji na Polskę i Czechy w Grupie Burda International objęła Katarzyna Sobańska-Helman. Poprzednio zajmowała ona stanowisko dyrektora generalnego w wydawnictwie RBA Polska, a wcześniej piastowała analogiczne stanowisko w Hachette Polska. Pracę na rynku wydawniczym rozpoczęła w Bertelsmann Media (Świat Książki), gdzie zarządzała i rozwijała sieć księgarni jako dyrektor sieci sprzedaży. Tradycyjnie na dzień przed rozpoczęciem Warszawskich Targów Książki, obyło się walne zgromadzenie członków Polskiej Izby Książki, podczas którego odbyły się m.in. wybory uzupełniające do Rady Izby oraz do Komisji Rewizyjnej. Po rezygnacji z członkostwa w Radzie dwóch jej członków – Katarzyny Barczyńskiej (Pearson) i Jarosława Perzyńskiego (Wydawnictwo WNT), do Rady przyjęto Jacka Popko z firmy Pearson jako reprezentanta I Kurii, natomiast reprezentantem III Kurii został Jerzy Okuniewski, prezes sieci księgarskiej Książnica Polska z Olsztyna. Na początku czerwca nastąpiły zasadnicze zmiany w składzie kadry zarządzającej Wydawnictwa Egmont Polska. Stanowisko dyrektora generalnego Egmont Polska & Central and Eastern Europe objął Martin Dusseldorp, dotychczasowy dyrektor finansowy firmy. Natomiast do ścisłego kierownictwa firmy dołączyła również Maria Deskur na stanowisku dyrektora zarządzającego w Pionie Książek, dotychczasowy dyrektor wydawniczy w Pionie Książek. Z kolei Jacek Bełdowski, dotychczasowy dyrektor generalny Egmont Polska awansował w ramach struktur międzynarodowych, obejmując funkcję dyrektora zarządzającego Global Content Development, jednego z dwóch kluczowych pionów międzynarodowych.

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Rynek wydawniczy Powieści dla Młodych Dorosłych w Wydawnictwie Amber

New Adult Ś

wiatowa moda na New Adult narodziła się z niebywałego sukcesu selfpublishingu. Czołowe autorki tego nurtu nie tylko świetnie piszą, ale również znakomicie radzą sobie z marketingiem. Wydawane przez nie od 2013 roku e-booki opanowały rynek i dzięki temu wielkie światowe wydawnictwa odważyły się na druk ich powieści w formie książkowej. Do Polski New Adult dotarł na początku 2014 roku, a pierwszym wydawnictwem, które dostrzegło ten fenomen literacki był Amber. Powieści New Adult wypełniają lukę między literaturą dla starszej młodzieży, a literaturą dla dojrzałych czytelników. Ich bohaterowie to ludzie młodzi, w wieku 18-25 lat, dopiero wkraczający w dorosłość, naznaczeni tragediami, które ich spotkały lub spotykają. Motywację i siłę do życia, a także swoje miejsce na świecie odnajdują dzięki miłości, ukazanej we wszystkich możliwych odcieniach: od romantycznej czułości po płomienny seks. To właśnie dramatyzm fabuły i erotyka odróżniają powieści New Adult od nurtu Young Adult – powieści dla nastolatków w wieku licealnym. O Young Adult pisał szerzej dr Michał Zając w specjalnym dodatku „Książki dla Dzieci i Młodzieży”, dołączonym do poprzedniego, majowego wydania „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”. Spostrzegł także, jak ważną rolę dla tego nurtu literatury odegrało wydawnictwo Amber. Amber jako jedyne polskie wydawnictwo zaproponowało czytelniczkom odrębną serię „New Adult” – o charakterystycznej, jednolitej szacie graficznej, wydając w niej powieści największych gwiazd gatunku: Jasindy Wilder, J. Lynn (Jennifer L. Armentrout), Jay Crownover i Sandi Lynn. Pierwszą powieść Amber wydał w lutym 2014 roku. Była to „Tylko Ty” Jasindy Wilder, autorki, której powieści sprzedane zostały na świecie w blisko 3 mln egzemplarzy.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

„Tylko Ty” to jeden z największych bestsellerów Amazonu w 2013 roku. Pod opisem książki w największym e-sklepie na świecie umieszczono 2300 recenzji. Z kolei na portalu Goodreads powieść otrzymała 40 tys. ocen (na 4,1) i blisko 4000 recenzji, natomiast w serwisie Lubimyczytac.pl polskie czytelniczki wystawiły 795 ocen i 129 opinii (dane z 15 czerwca). W następnym miesiącu ukazał się polski przekład „Zaczekaj na mnie” J. Lynn. Powieść przez pięć tygodni królowała na listach bestsellerów „New York Timesa” (z czego cztery w Top 10). Zdobyła ponad 85 tys. ocen (na 4,2) i 6200 recenzji na portalu Goodreads, ponad 1900 recenzji w Amazonie. W serwisie Lubimyczytac. pl otrzymała 1768 ocen i 246 opinii (dane z 15 czerwca). W kwietniu 2014 roku Amber wydał kolejną powieść z serii „New Adult” – „Buntownik” Jay Crownover. Książka miała blisko 70 tys. ocen (na 4,2) i 4500 recenzji na portalu Goodreads, 2 tys. recenzji w Amazonie, a na Lubimyczytac.pl. 1014 ocen i 112 opinii (dane z 15 czerwca). W sierpniu 2014 roku na polskim rynku pojawiła się powieść „Na zawsze” Sandi Lynn z serii, która na świecie została sprzedana w ponad 700 tys. egz. Dziś Amber kontynuuje wydawanie powieści „New Adult” – w każdym miesiącu proponuje polskim czytelniczkom dwa-trzy nowe tytuły, a seria liczy już ponad 30 tomów. „Ta powieść najpierw rozdziera serce, a potem je leczy”. „Wyciska łzy i zachwyca wizją pięknej, zmysłowej miłości”. „Jest wyładowana emocjami: bólem i rozpaczą, ale też miłością i seksem. Wręcz czujemy cierpienie bohaterów, łączącą ich namiętność, ich potrzebę bliskości i pragnienie szczęścia. Przypomina nam, jak cenne

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

jest życie, i że nawet najciemniejsze chwile rozjaśnia nadzieja” – tak powieści oceniają czytelniczki. – Seria „New Adult” od początku cieszy się niesłabnącym powodzeniem wśród czytelników. Ale to zupełnie nowy typ literatury i dystrybutorzy nie bardzo wiedzieli, jak ją traktować. Nie jest to klasyczna literatura młodzieżowa, nie jest to również literatura erotyczna ani też romans. To rodzaj literatury obyczajowej, która nie mieści się w przyjętych kategoriach. Dystrybutorzy i księgarze mieli problem z jej pozycjonowaniem, wyodrębnieniem wydzielonych półek, czy stworzeniem odrębnej kategorii w swojej ofercie. Dlatego te powieści znalazły się w kategorii „powieść obyczajowa” – wyjaśnia Małgorzata Cebo-Foniok, Dyrektor Literacki wydawnictwa. Mimo to seria „New Adult” Ambera odniosła sukces na polskim rynku. I ten sukces trwa. O powodzeniu powieści zadecydowało to, że świetnie się je czyta, a także konsekwencja, z jaką Amber kreował cykl, który szybko stał się rozpoznawalny. Problemy z pozycjonowaniem powieści nie przeszkodziły czytelnikom, którzy kupują książki „New Adult” i dopominają się o nowe tomy. Wszystkie powieści trafiają na listy najlepiej sprzedających się tytułów Empik.com. W ciągu roku Amber kilkukrotnie wznawiał i robił dodruki najlepiej sprzedających się tytułów. „Gatunek New Adult bardzo przypadł mi do gustu, bo opowiada historię ludzi takich jak ja, z którymi niekiedy mogę się utożsamić, i których problemy i postępowanie rozumiem” – to głos jednej z czytelniczek, który doskonale wyjaśnia, dlaczego powieści „New Adult” Ambera znikają z półek księgarń – niezależnie od tego, na jakiej półce stoją. Ewa Tenderenda-Ożóg

c z e r w i e c

2 0 1 5

9


Wspomnienie

Zawód reporter Krzysztof Kąkolewski (16 marca 1930-24 maja 2015) maja umarł Krzysztof Kąkolewski, wirtuoz reportażu. Miał 85 lat. Miejsce w panteonie literatury faktu zapewniły mu trzy tytuły: „Jak umierają nieśmiertelni” – zapis makabrycznego morderstwa dokonanego w Kalifornii przez sektę Charlesa Mansona na Sharon Tate (ówczesnej żonie Romana Polańskiego) oraz Wojciechu Frykowskim, czołowym playboyu ery małej stabilizacji; „Co u Pana słychać?” – zbiór rozmów z niemieckimi zbrodniarzami wojennymi (m.in. katem warszawskiej Woli w Powstaniu Warszawskim gen. Heinzem Reinefarthem) oraz „Wańkowicz krzepi” wywiad-rzeka ze świetnym pisarzem i swoim mentorem. Pozycję ugruntował dwoma tomami „Dziennika tematów”. Wszystkie powyższe tytuły opublikował w wydawnictwie Iskry, gdzie znalazł życzliwą duszę w osobie redaktor Krystyny Goldbergowej, „matki chrzestnej polskiego reportażu”. Ponadto pisał powieści. Najpoczytniejsza – „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię” doczekała się – za sprawą Janusza Majewskiego – brawurowej ekranizacji z Zygmuntem Hubnerem i Ryszardem Filipskim w rolach wiodących. Wcześniej z tym samym reżyserem stworzył obsypany nagrodami dokument „Album Fleischera”, o kronice II wojny światowej zawierającej fotografie pewnego hitlerowca. W innymi filmie wedle scenariusza napisanego wspólnie z Andrzejem Mularczykiem („Ktokolwiek wie…” reż. Kazimierz Kutz) zagrał samego siebie. U boku raczkującego przed kamerą Edwarda Lubaszenki. Dziennikarską przygodę zaczynał w dziale interwencyjnym „Sztandaru Młodych” (1950-58). Rozwijał ją, jako reporter kryminalny w „Kurierze Polskim” (1958-66). Potem ten gatunek wycyzelował do perfekcji na łamach „Kultury” oraz „Literatury”. Kres jego pracy redakcyjnej położył stan wojenny. To był schyłek Polski Ludowej. Na drugim roku Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie wtedy studiowałem, zaczęły się seminaria tematyczne. Te poświęcone reportażowi prowadził Kąkolewski. Wtedy poznałem go osobiście. Z twórczością autora „Co u pana słychać” zetknąłem się już w czasach licealnych, 10

b i b l i o t e k a

a n a l i z

fot. Agnieszka Herman

24

gdy na kanwie książek „Trzy złote za słowo”, „22 opowieści, które napisało życie” oraz „Baśnie udokumentowane” napisałem wypracowanie usiłujące udowodnić tezę, że los jest bezkonkurencyjnym scenarzystą. Nie wiem, czy zamiar się powiódł, niemniej otrzymałem ocenę celującą, czym nie omieszkałem się pochwalić swemu nowemu wykładowcy. Zachował kamienne oblicze, lecz z czasem przekonałem się, że mnie zapamiętał. A gdy zorientował się, że nie jestem entuzjastą twórczości Hanny Krall (z uwagi na jej monotematyczność), zaś moje reporterskie zainteresowania sprowadzają się nie tylko do lektury kolejnych tytułów, lecz też dotarcia do ich autorów, zaczął mnie nawet wyróżniać. Objawiało się to nie tylko rozp r z e d s t a w i a

mowami na temat tego, ponoć najtrudniejszego gatunku dziennikarstwa, ale też faktem, iż do zaliczenia prowadzonych przez niego ze swadą zajęć (w roli gości występowały inne filary polskiej szkoły reportażu: Andrzej Mularczyk, Aleksander Rowiński, Olgierd Budrewicz, Jerzy Janicki, Stefan Kozicki, Jerzy Ambroziewicz, Kazimierz Dziewanowski, Anna Strońska) musiałem – inaczej niż inni – zaznajomić się też z dorobkiem reporterów międzywojnia. Niemało godzin spędziłem tedy w bibliotece przy Koszykowej, wertując pożółkłe annały prasy międzywojnia w poszukiwaniu tekstów: Konrada Wrzosa, Wandy Melcer, Ferdynandów: Ossendowkiego i Goetla, Antoniego Sobańskiego, Zygmunta Nowakowskiego, Aleksandra

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Wspomnienie Janty-Połczyńskiego, Ksawerego Pruszyńskiego, Franciszka Gila, Melchiora Wańkowicza… Zdobywszy, za sprawą Bernarda Ładysza, który udostępnił mi przemycone z Zachodu emigracyjne wydanie, „Niemcewicza od przodu i od tyłu” pochwaliłem się znajomością tejże lektury Kąkolewskiemu. Wpisując mi do indeksu piątkę zarekomendował przy okazji nowość wydawniczą, napisaną przez – jak się wyraził – swą uczennicę największej nadziei. Upłynęło sporo wody w Wiśle nim zdobyłem – spod lady, rzecz jasna, takie były cienie czytelnictwa w peerelu – „Jaśniepanicza” Joanny Siedleckiej. Z miejsca stałem się jej zagorzałym fanem, pochłaniając łapczywie kolejne pozycje:. „Mahatmę Witkaca”, dwa tomy „Wypominków”, „Pana od poezji” (rzecz o Zbigniewie Herbercie), „Obławę” i „Kryptonim Liryka”. Równie niecierpliwie wyczekiwałem książek innych wychowanków Kąkolewskiego: Wiesława Budzyńskiego, pieczołowitego rekonstruktora losów Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Brunona Schulza oraz Barbary Stanisławczyk, niezrównanej biografistki Marka Hłaski, autorki wnikliwej rozmowy z Kąkolewskim.

Drążenie niewygodnych tematów (nigdy niewyjaśnione zabójstwa księży: Jerzego Popiełuszki, Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca, Sylwestra Zycha, eks-premiera Piotra Jaroszewicza, ministra Jacka Dębskiego, gen. Marka Papały i kilku innych oficerów, wypadek samochodowy ze skutkiem śmiertelnym szefa Najwyższej Izby Kontroli Waleriana Pańki, tajemniczy zgon Michała Falzmanna, urzędnika państwowego, który upublicznił aferę FOZZ) zapewniło w latach 90. Kąkolewskiemu wykluczenie z głównego nurtu debaty publicznej. Publikował w niszowej prasie i takiż wydawnictwach. Parę lat temu odkurzył go Robert Kaczmarek w cyklu TVP (z czasów rządów Bronisława Wildsteina, Andrzeja Urbańskiego i Piotra Farfała) „Errata do biografii”, współtworzonego przez piszącego te słowa. Tej wiosny na księgarskie półki trafiła ostatnia już, niestety, książka Kąkolewskiego pod chwytliwym tytułem „Za lustrem lustracji”. Na jej kartach odnosi się do rzekomego uwikłania we współpracę z komunistycznymi tajnymi służbami, co jakiś czas temu mu zarzucono. Przewlekle chorował od wielu lat. Otoczony troskliwą opieką urodziwej

żony Joanny – pełniącej również rolę researchera – nie opuszczał imponującego pokaźną biblioteką mieszkania w punktowcu przy rondzie Waszyngtona na warszawskiej Saskiej Kępie. Tylko z okien oglądał Park Skaryszewski. Wielokroć znajdował tam wytchnienie. Myślał o uwiecznieniu piórem Stanisława Dygata. Łączyły ich zażyłe relacje. Regularnie bywał w salonie towarzyskoartystycznym autora „Pożegnań” i jego małżonki Kaliny Jędrusik. Urodzony i mocno zakorzeniony w Warszawie był równie silnie związany z rodzinnym Suchedniowem. Przez dekady miał w tym mieście swoją sadybę. Ponieważ stamtąd wywodził się też Gustaw Herling-Grudziński, zdokumentował polski fragment jego życiorysu. Na kontynuację tej reporterskiej monografii nie pozwoliło Kąkolewskiemu zarówno zdrowie, jak i brak zainteresowania naszych edytorów, skąpiących grosza na wyjazd zagraniczny, bo przecież autor „Innego świata” gros życia spędził we Włoszech, a mieszkał też i w Londynie, i w Monachium. Czy ktoś pociągnie ten ze wszech miar zasługujący na rozwinięcie temat? Tomasz Zbigniew Zapert

MOTYWOWANIE PRACOWNIKÓW.

STYMULOWANIE INNOWACYJNOŚCI PRACOWNIKÓW.

WSKAZÓWKI DLA MENADŻERÓW

PROBLEMY PRAKTYCZNE

Agata Pietroń-Pyszczek

Pieniądze to nie wszystko! Jak motywować pracowników?

Agata Pietroń-Pyszczek, Katarzyna Piowowar-Sulej

Co robić, by uaktywnić i spożytkować potencjał twórczy pracowników?

Więcej na stronie www.e-marina.eu

Książki dostępne w księgarniach, na www.e-marina.eu i w sprzedaży wysyłkowej tel.: 71 368 68 50. Znajdź nas na Facebooku: Wydawnictwo MARINA


Bestsellery

Książki czerwca

Tyle planów, a tu bach Magdaleny Grzebałkowskiej „1945. Wojna i pokój” jest książką uniwersalną, to znaczy świetnie wpisującą się w zbiorową pamięć polską i niemiecką. Rosyjską jakby mniej, ale na obecnym etapie specjalnie się z tym nie liczymy. Kiedyś w nosie mieliśmy, co na nasze wspomnienia powiedzą Niemcy.

1

Dorota Kania, Jerzy Targalski i Maciej Marosz w książce „Resortowe dzieci. Służby” piszą m.in. o Stanisławie Kozieju. Tak, tym samym, do którego prezydent Komorowski na gościnnych występach w Japonii zwracał się per „szogunie”. Autorzy przypominają rolę, jaką ten szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (z nadania tegoż Komorowskiego) odegrał w niesłusznie zapomnianej akcji „Orzeł może”, zorganizowanej dwa lata temu przez „Gazetę Wyborczą” i radiową „Trójkę”. To wtedy organizatorzy wpadli na kuriozalny raczej pomysł wykonania godła narodowego z czekolady. „Gen. Koziej – czytamy – wydał wówczas dyspozycję użycia śmigłowców Sił Zbrojnych RP w celu rozrzucenia ok. 3 mln ulotek na ulicach Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania. Koziej, zwracając się do ministra obrony narodowej o zgodę na udział w akcji sił zbrojnych, wprowadził w błąd ministra argumentując, że to urząd Kancelarii Prezydenta jest głównym organizatorem inicjatywy »Orzeł może«. W rzeczywistości urząd prezydencki objął akcję mediów jedynie swoim patronatem.

2

Katarzyna Bonda w „Okularniku” popisuje się: „– Ludzie lubią upraszczać rzeczywistość – zauważyła Sasza. – Dzięki temu się w niej nie gubią. Stąd ostatnio tyle marszów narodowców. Cała Polska boryka się z tym problemem. Nacjonaliści, zwłaszcza ci najbardziej radykalni, wręcz faszyści, wyrośli na kontrze do poprzedniego systemu. Obecny ustrój na to zezwala. Każdy ma prawo manifestować swoje poglądy. Byle nie robił krzywdy innym. Ale na to jest osobny paragraf”. Rozumiem, że pani Bonda wolałaby, żeby paragraf był ten sam dla jednych i drugich. Ucieszyłem się też, że cała Polska boryka się z problemem narodowców. A ja myślałem, że więcej problemów dostarczają nam rządzący złodzieje. W każdym razie jednego jestem pewien: że z autorką „Okularnika” żyjemy w różnych państwach. Różnych Polskach.

3

Wojciech Sumliński napisał książkę „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Okazała się rzeczywi-

4

12

b i b l i o t e k a

a n a l i z

ście niebezpieczną – dla tytułowego bohatera. Z pewnością wśród książek wojennych ukazujących się w ostatnim czasie dominują pozycje poświęcone Powstaniu Warszawskiemu. A w następnej kolejności? Biorąc pod uwagę popularność kolejnych produkcji tandemu Artur Górski i Jarosław Sokołowski, w tym najnowszej – „»Masa« o porachunkach polskiej mafii”, na czoło wysuwa się historia wojny… pruszkowskowołomińskiej.

5

Piotr Żyłka pyta ks. Jana Kaczkowskiego w książce „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość”: „– Jak wygląda pierwszy kontakt chorego i jego rodziny z hospicjum rozumianym i jako instytucja, i jako personel? – Większość naszej pracy, może nawet trzy czwarte, to rozmowa. Uświadamianie, po co jesteśmy, co robimy, co możemy zaoferować. Nigdy, choćbyśmy mieli wielką pokusę, nie możemy obiecywać rzeczy niemożliwych, ponieważ ludzie straciliby do nas zaufanie. Człowiekowi można powiedzieć najtrudniejszą prawdę, ale z klasą, wspierając go, budując relację. Ode mnie usłyszałby pan taki komunikat: »Panie Piotrze, jest pan ciężko chory, nikt nie będzie udawać, że jest inaczej. Ale walka się nie skończyła. Zrobimy wszystko, żeby zachować możliwie wysoki poziom życia i przedłużyć życie. Czy jest coś, co dla pana dzisiaj jest największym problemem?«. Wtedy pewnie powiedziałby mi pan, że miał pan tyle planów, tyle do zrobienia, a tu bach. Dla mnie jest to moment pokusy. Chciałbym mieć w takich sytuacjach czarodziejską różdżkę i za jej pomocą odmienić los człowieka. To jest niemożliwe. Tak potrafi działać tylko Jezus. Jezus jest moim zaufanym przełożonym, żyjemy w przyjacielskich relacjach, ale nie mam na Niego aż takiego wpływu. – Nie ma co modlić się o cud? – O cud można się modlić, ale cudu nie należy się spodziewać. One nie dzieją się na zawołanie, ani nie można ich na Panu Bogu wymusić”.

6

Patryk Vega w książce „Złe psy. W imię zasad” w rozmowach z policjantami doczekał się podsumowania swej działalności: „Poświęciłeś policji 20 lat życia, a nikt tego, k… nie docenił”. Bez przesady.

7

Camilla Läckberg „Pogromca lwów”: przeszłość kładzie się cieniem na teraźniejszości. Odkrywcze to może nie jest,

8

p r z e d s t a w i a

ale z kryminałami dzieje się podobnie jak z piosenkami czy filmami. Lubimy te, które znamy albo – przynajmniej – bardzo do nich podobne. „Szczygieł” Donny Tartt, za którego w zeszłym roku autorka uhonorowana została Pulitzerem, to ponoć „największe wydarzenie literackie tej dekady”. Przynajmniej jako takie jest reklamowane. Sęk w tym, że o powieści dowiedzieć możemy się nie za wiele, za to krytycy (?) nasadzają się tym, że „Time” umieścił Donnę Tartt na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi, a ona świetnie się prezentuje w białych koszulach i czarnych marynarkach. A znakiem rozpoznawczym pisarki jest… szalik.

9

Umberto Eco w „Temacie na pierwszą stronę” dowodzi, że we współczesnych mediach wszystko staje się przedmiotem manipulacji, włącznie z horoskopami i krzyżówkami. Celowo zaniża się potencjalne możliwości odbiorcy; niestety, powiada powieściowy redaktor zarządzający przygotowywaną gazetą, „będziemy musieli układać krzyżówki w rodzaju, kto wylądował w Marsali. – I cieszyć się, jeśli czytelnik napisze »Garibaldi« – uśmiechnął się kpiąco Simei. – W krzyżówkach zagranicznych znajdujemy określenia zawierające w sobie grę słów. W pewnej francuskiej gazecie umieszczono kiedyś »ma głowę«, a nie chodziło o człowieka, lecz o kometę, bo także komety mają głowy. – To nie dla nas – powiedział Simei. – Nasz czytelnik może nawet nie wie, co to kometa, a z głową już na pewno jej nie skojarzy, prędzej z ogonem. Tylko Garibaldi albo »mąż Ewy«, albo »matka cielaka« – coś w tym rodzaju”. Czy myślicie Państwo, że w Polsce jest inaczej niż we Włoszech? Bogać tam…

10

Monika Jaruzelska wydając „Oddech”, zamknęła trylogię, której wcześniejszymi tomami była „Towarzyszka Panienka” i „Rodzina”. Pisać chce dalej, ale – sądzić należy – książki już innego rodzaju. I okaże się, czy ma tylko znane nazwisko, czy też coś do powiedzenia.

11

Obecność w rankingu bestsellerów tytułu „Zniszcz ten dziennik” Keri Smith, udającego książkę gadżetu, jest w istocie obrazą czytelnictwa. Na głupotę jednak, jak wiadomo, nie ma lekarstwa.

12

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

czerwiec 2015 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1 2

27 20

3 4

12

2 nowość

16

7 8

2 nowość

5 6

2

2 nowość

7

9

2 nowość

Tytuł

Liczba punktów

Autor

Wydawnictwo

ISBN

1945. Wojna i pokój

Magdalena Grzebałkowska

Agora

978-83-2682-215-5

399

Resortowe dzieci. Służby

Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz

Fronda

978-83-64095-71-9

398

Okularnik

Katarzyna Bonda

Muza

978-83-7758-980-9

350

Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego

Wojciech Sumliński

Wojciech Sumliński Reporter

978-83-9389-429-1

348

Masa o porachunkach polskiej mafii

Artur Górski, Jarosław Sokołowski

Prószyński i S-ka

978-83-7961-214-7

325

Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość

Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka

WAM

978-83-2771-012-3

318

Złe psy. W imię zasad

Patryk Vega

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-342-2

311

Pogromca lwów

Camilla Läckberg

Czarna Owca

978-83-8015-115-4

299

Szczygieł

Donna Tartt

Znak

978-83-2402-652-4

258

10

nowość

Temat na pierwszą stronę

Umberto Eco

Noir sur Blanc

978-83-7392-532-8

245

11

nowość

Oddech

Monika Jaruzelska

Czerwone i Czarne

978-83-7700-190-5

231

Zniszcz ten dziennik

Keri Smith

K.E. Liber

978-83-64853-00-5

224

Następczyni

Kiera Cass

Jaguar

978-83-7686-368-9

223

Nie oddam dzieci!

Katarzyna Michalak

Wydawnictwo Literackie

978-83-0805-529-8

222

12

1

13

nowość

14

28

15

15

16 17 18

7

2

Książka pod tytułem. Tom 1

Robert Trojanowski

Kaktus

978-83-6519-000-0

192

nowość

2

Tajne akta S

Jurgen Roth

Zysk i S-ka

978-83-7785-691-8

179

nowość

Jaśnie pan

Jaume Cabré

Marginesy

978-83-6470-033-0

175

Bóg nigdy nie mruga

Regina Brett

Insignis Media

978-83-6142-835-0

161

13

13

19

nowość

Gra cieni

Charlotte Link

Sonia Draga

978-83-7999-191-4

156

20

nowość

Malownicze. Tajemnica bzów

Magdalena Kordel

Znak

978-83-240-3400-0

153

Zamach na prawdę

Bogdan Rymanowski, Małgorzata Wassermann

Wydawnictwo M

978-83-7595-948-2

146

21

18

22

3

2

Andrzej Pilipiuk

Fabryka Słów

978-83-7964-055-3

136

nowość

Dziewczyny z Syberii

Anna Herbich

Znak

978-83-240-3053-8

135

24

nowość

Ćpałem, chlałem i przetrwałem

Maciej Maleńczuk, Barbara Burdzy

Czerwone i Czarne

978-83-7700-182-0

132

nowość

Koktajle dla zdrowia i urody

Katarzyna Błażejewska

Zwierciadło

978-83-64776-36-6

130

Dziennik cwaniaczka. Droga przez mękę

Jeff Kinney

Nasza Księgarnia

978-83-1012-868-3

128

Moja walka. Powieść 2

Karl Ove Knausgard

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05536-6

127

Umarli mają głos. Prawdziwe historie

Marek Krajewski, Jerzy Kawecki

Znak

978-83-240-3403-1

124

To nie książka

Keri Smith

K.E. Liber

978-83-6485-302-9

118

Kwitnący krzew tamaryszku

Wanda Majer-Pietraszak

Muza

978-83-7758-989-2

109

25 26

11

27

30

2 nowość

28 29

2

nowość 2

4 nowość

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2015

Oko Jelenia. Sowie zwierciadło

23

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar”, w serwisie Swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

13


Bestsellery „Następczyni” Kiery Cass to po „Elicie” i „Jedynej” kolejny klon „Rywalek”. Tym razem eliminacje mające na celu wyselekcjonowanie odpowiedniego kandydata na męża urządza księżniczka Eadlyn.

13

Tytuł nowej książki Katarzyny Michalak „Nie oddam dzieci!” mówi wszystko: w tym wypadku to owdowiały ojciec musi dołożyć wszelkich starań, dać z siebie wszystko i jeszcze trochę, by nie utracić prawa opieki nad dziećmi, po które wyciąga łapy zarówno bezduszne państwo, jak i, podobno, najbliżsi.

14

„Książka pod tytułem. Tom 1” Roberta Trojanowskiego to następny gadżet, tym razem w pełni rodzimej produkcji, wymarzony jako prezent dla tych, którzy czytać nie lubią, ale – jak Lech Wałęsa – jakąś książkę chcieliby mieć w domu. No, niech będzie, że nie książkę.

15

Kluczowe zdanie książki Jurgena Rotha „Tajne akta S.” brzmi następująco: „Nie ulega wątpliwości, że zachowanie oficjalnych instytucji po katastrofie smoleńskiej, zarówno rządu rosyjskiego, jak i polskiego, pozostawiało szerokie pole do snucia domysłów na temat przyczyn zaistniałych wydarzeń”. Reszta jest wyciągnięciem wniosków z tego zdania. I to właśnie zrobił niemiecki dziennikarz.

16

Jaume Cabré to dziś pisarz z samego topu literatury światowej. Na ten wierzchołek pomógł mu się dostać właśnie „Jaśnie pan”. Powieść dziejąca się w Barcelonie, w ostatnim roku XVIII wieku. A zaczynająca się od zabójstwa śpiewaczki i oskarżenia poety o zbrodnię. Nic dziwnego, sztuka i Katalonia to jedno i to samo.

17

Jedna ze złotych myśli Reginy Brett z książki „Bóg nigdy nie mruga”: „Jeśli o nic nie prosisz, niczego nie dostaniesz. Więc proś. Czasem usłyszysz »tak«, czasem »nie«. Ale jeśli nawet nie zapytasz, odpowiedź zawsze brzmi »nie«. Sam jej sobie udzieliłeś”.

18

„Gra cieni” to całkiem udana powieść popularnej niemieckiej pisarki Charlotte Link, trochę kryminał, poniekąd powieść psychologiczna, na pewno obyczajowa. Niestety, fragmentami także miłosna, a wtedy mamy takie dialogi jak ten: „– Chcę cię mieć. O, błagam, najdroższa, nie odtrącaj mnie! Tak bardzo cię pragnę! Ty… – Jego ręce sięgnęły ku niej pożądliwie, zadając jej ból swoją niecierpliwością i pośpiechem. Głośno dyszał jej do ucha”.

19

„Malownicze. Tajemnica bzów” Magdaleny Kordel to opowieść o sekrecie i miłości. Albo, jak kto woli, sekrecie miłości. Autorka ma już spore grono wier-

20

14

b i b l i o t e k a

a n a l i z

nych czytelniczek, które czytają jej książki z tego samego powodu, dla którego ona je pisze. Z potrzeby serca, proszę Szanownych Państwa! Bogdan Rymanowski w rozmowie z Małgorzatą Wassermann w książce „Zamach na prawdę” powiada: „– Kiedy zapraszałem do telewizji prokuratora Parulskiego, aby skomentował pani wniosek [o ekshumację ciała ojca – przyp. K.M.], odmówił. Powiedział, że »nie będzie zajmował się polityczną nekrofilią«”. Małgorzata Wassermann odpowiada: „– Poziom tej wypowiedzi zwalnia mnie od komentarza”. Ale czytelnik komentować może ten iście prokuratorski takt do woli. Zachęcam.

21

Andrzej Pilipiuk „Oko Jelenia. Sowie zwierciadło” – 1864 rok, Powstanie i już po Powstaniu, ale Moskali siecze się dalej. Umiarkowanie jednak, bo i oni to potrafią niezgorzej.

22

Rok po „Dziewczynach z Powstania” Anna Herbich wydała kolejny bestseller „Dziewczyny z Syberii”, historię dziesięciu kobiet, które trafiły na nieludzką ziemię z jednego, jedynego powodu. Otóż były Polkami.

23

Oto wyznanie bohatera naszych czasów, Macieja Maleńczuka, protagonisty opowieści napisanej przy współpracy Barbary Burdy, a wydanej przez Czerwone i Czarne pod jakże krzepiącym tytułem: „Ćpałem, chlałem i przetrwałem”.

24

Zalety książki Katarzyny Błażejewskiej „Koktajle dla zdrowia i urody” nie mogą przesłonić wiekopomnych pod tym względem zasług Wieniedikta Jerofiejewa, który w swym arcydzielnym utworze „Moskwa-Pietuszki” podał receptury na koktajle z wyraźnym akcentem metafizycznym, zawierające w sobie ideę i wzniosłość. A ponadto: • Balsam Kanaański: denaturat – 100 g, ciemne piwo – 200 g, oczyszczona politura – 100 g; • Duch Genewy: biały bez – 50 g, środek przeciw poceniu się stóp – 50 g, piwo żygulowskie – 200 g, lakier na spirytusie – 150 g; • Łzy komsomołki: lawenda – 15 g, werbena – 15 g, woda kolońska „Las” – 30 g, lakier do paznokci – 2 g, płyn do płukania ust – 150 g, lemoniada – 150 g; • Psiakrew: piwo żygulowskie – 100 g, szampon „Bogacz Sadko” – 30 g, rezol, płyn do zwalczania łupieżu – 70 g, klej BF = 13 g, płyn hamulcowy – 30 g, dezynsektal, środek owadobójczy – 20 g.

25

Lektura „Dziennika cwaniaczka. Drogi przez mękę” Jeffa Kinneya skłania do postawienia pytania: dlaczego

26

p r z e d s t a w i a

autorzy książek dla dzieci aż tak schlebiają gustom małolatów? W efekcie powstają knoty nie z tej ziemi. Powieść Karla Ove Knausgarda „Moja walka. Księga druga” przynosi materiał do różnorakich przemyśleń. Niekiedy nieoczekiwanych, wartych jednak zastanowienia się nad nimi. Wczytajmy się, dajmy na to, w ten fragment: „Możliwe, że kobiety angażujące się w pracę zawodową aż do czterdziestki i w ostatniej chwili rodzące dziecko, nad którym po kilku miesiącach przejmował opiekę mężczyzna, po czym umieszczano je w przedszkolu, aby oboje mogli wrócić do pracy, były szczęśliwsze od kobiet z poprzednich pokoleń. Możliwe, że życie mężczyzn rezygnujących na pół roku z pracy i opiekujących się niemowlętami stawało się dzięki temu bardziej intensywne. (…) Właśnie tak doszło do tego, że nowoczesny i sfeminizowany chodziłem ulicami Sztokholmu, nosząc w sobie wściekłego mężczyznę z dziewiętnastego wieku. W chwili gdy kładłem dłonie na rączce wózka, sposób, w jaki na mnie patrzono, zmieniał się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zawsze przyglądałem się mijanym kobietom, tak jak przyglądają się im wszyscy mężczyźni, co właściwie jest dość zagadkowym postępowaniem, bo przecież nie może prowadzić do niczego innego, jak tylko do odwzajemnionego przelotnego spojrzenia. (…) Kiedy pojawiałem się z wózkiem, żadna kobieta na mnie nie patrzyła, jakbym w ogóle nie istniał. (…) Czyżbym dostawał to, na co zasłużyłem? Usadzano mnie w miejscu? Jak możesz chodzić i patrzeć na kobiety, skoro masz już jedną w domu, i to taką, która urodziła twoje dziecko? Nie, to nie było dobre. Naprawdę nie było”.

27

Książka Marka Krajewskiego i Jerzego Kaweckiego „Umarli mają głos. Prawdziwe historie” to rzeczywiście opis dwunastu zbrodni, które miały miejsce. Tym razem autor „Festung Breslau”, korzystając z pomocy lekarza, biegłego sądowego, przełożył literaturę faktu ponad fikcję. Z dobrym skutkiem.

28

Zgodnie z tytułem drugiego już na liście dzieła Keri Smith – „To nie książka”. W takim razie co? Udzieliłbym odpowiedzi, ale w imię obrony dobrych obyczajów redaktorzy „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” skreśliliby ją. I mieliby rację, niestety.

29

Zaintrygował mnie tytuł powieści Wandy Majer-Pietraszak „Kwitnący krzew tamaryszku”. I dowiedziałem się, że wziął się z… ogrodu. To ci dopiero niespodzianka! R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5



Za wiersze o Bogu Nobla nie dają 1 czerwca minęła 100. rocznica urodzin ks. Jana Twardowskiego

T

akich tłumów, jakie zgromadził ksiądz Jan Twardowski na swym wieczorze autorskim, nie widzieliśmy w warszawskim Klubie Księgarza nigdy więcej. Przybyli nie tylko wypełnili cały lokal, ale też schody, korytarz na parterze (obok funkcjonującej jeszcze szatni, królestwa pana Rysia) oraz trotuar i ławki pod oknami staromiejskiej kamieniczki, bowiem szef instytucji Jan Rodzeń, widząc że zainteresowanie spotkaniem z poetą w sutannie przeszło wszelkie oczekiwania, ustawił na parapecie głośniki. Umilkły nawet hałaśliwe tony disco polo, które w tamtym czasie (początek ostatniej dekady ubiegłego stulecia) dobiegały zazwyczaj z kulinarnych ogródków Rynku Starego Miasta w Warszawie.

Granica Warszawy  W okolicach Dnia Dziecka 1990 roku najbardziej kochany poeta współczesnej Polski świętował 75-lecie urodzin. Jubileuszowe-

w tomiki podsuwane mu przez gości, opisał z detalami międzywojenny wygląd tej ulicy – jak podkreślał – wyznaczającej nieformalną granicę pomiędzy chrześcijańską a żydowską częścią stolicy. Wyliczał znajdujące się tam sklepy, przywoływał nieistniejące (Solna, Mirowska) albo zniekształcone po odbudowie (Zimna) przecznice. Opowiadał o swej szkole powszechnej numer 22 (Elektoralna nieopodal Przechodniej), „dziś jest tam szkoła, która wydała tragicznego młodego poetę” – dodał, mając na myśli Grzegorza Przemyka i Liceum im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego. Wspominał sąsiedztwo Melchiora Wańkowicza oraz przeprowadzkę autora „Na tropach Smętka” do jego znacznie obszerniejszego „Domeczku”.

żołtodziobów, między innymi Erwina Axera i Wojciecha Żukrowskiego (obu pozytywnie) oraz przeprowadzał wywiady z tuzami pióra, takimi jak Leopold Staff, Kazimierz Wierzyński, Michał Choromański, Swiatopełk Karpiński. Za sprawą tego ostatniego przyszły ksiądz poznał realia nocnego życia stolicy. Wybrali się z Pietrkiewiczem na „rajd znaczony przystankami w modnych przybytkach gastronomicznych, mając nadzieję na odnalezienie Karpińskiego, ich stałego bywalca. I tak się stało. Tyle, że

Napomknął o innym sąsiedzie, Jerzym Petersburskim, rzucając tytuły jego ponadczasowych tang (można było odnieść wrażenie, że w kameralniejszych warunkach byłby je

liśmy z kieszeni ostatnie zaskórniaki i opuściliśmy lokal, pomagając wtarabanić się Karpińskiemu – i jego druhowi po piórze,

zanucił). Przypomniał lata spędzone w Li-

mu spotkaniu zorganizowanemu pod auspicjami Duszpasterstwa Środowisk Twórczych patronował inny literacki kapłan, ks. Wiesław Niewęgłowski. Wiersze Twardowskie-

ceum im. Czackiego przy „zdeformowanej przez odbudowujących Warszawę ulicy Kapucyńskiej” (jakiś czas później przeniesiono tam pomnik Nike), widziane przez pryzmat

go recytowali: Hanna Skarżanka, Daria Tra-

kłopotów z matematyką. Zasygnalizował literackie pierwociny na łamach „Kuźni Mło-

fankowska, Gustaw Holoubek, Krzysztof Kolberger, że wymienimy jedynie tych grających już na niebiańskich scenach. Pytano księdza o dzieciństwo i młodość spędzone w kamienicy przy ul. Elektoralnej 49 (dziś mniej więcej w tym miejscu, u zbiegu z Aleją Jana Pawła II, wznosi się biurowiec Atrium). W ciągu kilkunastominutowej rozmowy, przerywanej wpisywaniem dedykacji

16

b i b l i o t e k a

a n a l i z

dych”, lecz czas nie pozwolił już na drążenie tego tematu.

Pożyczka poetycka  Po latach Jerzy Pietrkiewicz, autor raczkujący w tymże periodyku, opowiedział (Tomaszowi Z. Zapertowi – przyp. red.), że Twardowski oceniał tam teksty pisarskich p r z e d s t a w i a

satyryk spotkany przy kontuarze baru Narcyz przy ul. Kruczej był tak wstawiony, że z trudem sobie nas przypomniał. A gdy mu w tym pomogliśmy, poprosił nas o pożyczkę dla uregulowania rachunku. Wygrzeba-

Zygmuntowi Jurkowskiemu, który też ledwo trzymał się na nogach – do dorożki, a sami podrałowaliśmy do domów per pedes. Ale trzeba przyznać, że Karpiński oddał pożyczkę. Nawet z procentem, gdyż ofiarował nam swój tomik warszawski z frywolnymi dedykacjami”.

Poprawianie natury  Po maturze Twardowski wstąpił na wydział polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Chociaż obcował z lewicowymi kolegami (Jan Kott, Ryszard Matuszewski, Kazimierz Brandys, Ludwik Fryde) był impregnowany na komunistyczną ideologię. Dyplom obronił dopiero w czternaście lat po rozpoczęciu

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


edukacji. Sprawiło to nie tylko nieśpieszne studiowanie, ale przede wszystkim wojna.

mienie). W „Księdzu Paradoksie” znajduje się

ciach, o tym, co małe i bezbronne? Wobec

relacja dotycząca opuszczenia przez boha-

Nie ma chyba wątpliwości, że właśnie pod wpływem widzianego na własne oczy kata-

tera książki obozu przejściowego w Pruszkowie, dokąd trafił po Powstaniu Warszawskim: „Pomógł mu w tym kuzyn Stefan Twardowski, znający z boiska Marysię Kwa-

Boga wszyscy jesteśmy mali, a największy problem mamy z własną pychą, zaś jeśli chodzi o Boga, to – pisał w wierszu „Nie-

klizmu wybrał duchową drogę życiową. Niemal pół wieku spędził w skromnie wyposażonym – pozbawionym radia i telewizora, długi czas bez łazienki i centralnego ogrzewania – przyklasztornym mieszkanku przy ul. Karowej (zachowane w pierwotnym kształcie pełni dziś rolę nieoficjalnej izby pamięci), obok kościoła Wizytek, którego był wieloletnim rektorem. Z nieodłączną torbą na ramieniu peregrynował po Warszawie. „W Wigilię po wczesnej wieczerzy spacerował po mieście, obserwując przez okna jak mieszkańcy obchodzą Boże Narodzenie – opowiadał Tadeusz Olszewski, długoletni organista tego kościoła. – O ile lekceważył ubiór i wikt, o tyle pielęgnował fryzurę. Łysieć i siwieć zaczął u progu lat siedemdziesiątych, co go niepokoiło. Zaczesywał włosy, maskując coraz wyższe czoło, potem farbował je na skroniach, gdzie »szron« był najwidoczniejszy. Z czasem obszar »plastyczny« na głowie się powiększał, a łysinę zaczęła kamuflować treska. Dopiero w ostatnich miesiącach życia zezwolił się fotografować bez poprawek natury”.

Wróżbita  Pięć lat po śmierci kapelana (18 stycznia 2006) ukazała się jego wyczerpująca biografia – „Ksiądz Paradoks” Magdaleny Grzebałkowskiej. Szkoda jedynie, że autorka nie ujawniła tożsamości esbeka usiłującego nakłaniać na zwierzenia ks. Twardowskiego, zarejestrowanego w latach osiemdziesiątych zeszłego wieku jako TW „Poeta” (jak wynika z dokumentacji Instytutu Pamięci Narodowej nikomu nie zaszkodził, chociaż nieunikanie spotkań z esbekiem budzi, co najmniej, zdu-

śniewską, która w 1936 roku zdobyła na igrzyskach w Berlinie brązowy medal w rzucie oszczepem. Miała stamtąd zdjęcie z Hitlerem. I ono zapewne pomogło jej wyciągać ludzi z opresji, w tym Jana Twardowskiego”. Oraz informacja, że przez kilka kolejnych tygodni ksiądz in spe utrzymywał się z… chiro-

Najbardziej sceptyczny był chyba wobec… teologów, dziwiących się, „że do nieba prowadzi/ bezradny szczebiot wiary”.

Odjęte z krzyża ręce

Serce się tłucze

Dyskurs tyczący Księdza Jana został w pewnym momencie zdominowany przez, skąd-

Najmocniej kochali go wcale nie najgoręcej wierzący. Znakomicie trafiał do tych, którzy przeżywali i przeżywają najrozmaitsze wątpliwości, szukają wiary, zmagają się z nią. To nie znaczy, że był katolickim liberałem. A skąd! Z ironią pisał:

inąd ciekawe, perturbacje wokół jego twórczości, edycji utworów, praw autorskich czy miejsca pochówku (autor „Który stwarzasz jagody” spoczął w krypcie w Panteonie

„Teraz się rodzi poezja religijna co krok nawrócenia lepiej nie mówić kogo nastraszył buldog sumienia ale Ty co świecisz w oczach jak w Ostrej Bramie nie zapominaj że pisząc wiersze byłem Ci wierny w czasach Stalina”.

Za tę wierność zapłacił milczeniem. Jako poeta zadebiutował przecież przed wojną, w 1937 roku wydanym w… 40 egzemplarzach tomikiem „Powrót Andersena”, a następny zbiór – „Wiersze” ukazał się dopiero w 1959 roku. Wcześniej była AK-owska konspiracja, tajny kurs Seminarium Duchownego, udział w Powstaniu Warszawskim. Świę-

Wielkich Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej). Ale festiwal poetycki z księdzem Twardowskim w roli głównej rozpoczął się na dobre wraz z końcem komuny. W księgarniach, gdzie wcześniej książki tego autora były absolutnymi rarytasami, zaroiło się od kolejnych edycji, które w efekcie spowodowały przesyt wierszami wcześniej powie-

cenia kapłańskie przyjął w 1948 roku. Sławę zdobyły jego kazania, szczególnie te przeznaczone dla najmłodszych słuchaczy. Trafiał do dzieci bezbłędnie,

lanymi i przepisywanymi niczym najbardziej poszukiwane tytuły drugoobiegowe. Lata milczenia o tej poezji i o samym księdzu próbowano też zrekompensować nagrodami,

a niejako mimochodem do ich rodziców. Niekiedy zarzucano jego poezji niedostatki

nie zawsze przez nagradzanego przyjmowa-

ków ufności” potrafił o najtrudniejszych, najbardziej skomplikowanych kwestiach mówić językiem z prostych najprostszym. A że tak często pisał o mikrokosmosie: o żuczkach, kwiatkach, ptaszkach, dziea n a l i z

„Bóg jest tak wielki, że jest choć Go nie ma tak wszechmogący że potrafi nie być więc nieobecność Jego też się zdarza stąd czasem ciemno i serce się tłucze”.

mancji, gdyż: „nazwisko łączyło go z czarnoksiężnikiem i napędzało klientelę”.

intelektualne, zbytnią emocjonalność, brak przynależnego dystansu wobec poruszanych przez nią spraw. Pozory! Autor „Zna-

b i b l i o t e k a

obecny jest”:

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

nymi, i z dawna mu należnymi zaszczytami. M.in. w 1999 roku otrzymał doktorat honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Uniwersytet Warszawski, który przede wszystkim o tym jakże warszawskim poecie, powinien pamiętać – nie zdążył. W „Księdzu Paradoksie” Magdalena Grzebałkowska pisała: „Niestety senat uczelni podjął decyzję o uhonorowaniu poety •

c z e r w i e c

2 0 1 5

17


dopiero kilka godzin przed jego śmiercią. Profesor Jadwiga Puzynina miała być pro-

„O ile wcześniejsze liryki wywołały uśmiech, (…) ten po prostu mną wstrzą-

ki”, ale i tak znaczące książki poetyckie, jak: „Który stwarzasz jagody”, „Nie przy-

motorem przewodu doktorskiego księdza. Mówi: »Parokrotnie u nas stawała sprawa

snął – pisze Waldemar Smaszcz. – Obraz Jezusa, który – powtórzmy – »załamał odję-

szedłem pana nawracać”, „Sumienie ru-

nadania mu doktoratu. I zawsze upadała. Humanistyka jest u nas bardziej lewicowa, niechętnie go traktowano. Mówiono, że nie

te z krzyża ręce«, wydaje się bardziej przejmujący niż samo Ukrzyżowanie”. Profesor Górski powiedzieć miał wów-

jest to twórczość najwyższej klasy«”. No jasne, zabrakło tej poezji „błogosławieństwa” autorytetu Marii Janion czy ko-

czas polonistycznemu adeptowi: „Musi pan koniecznie zająć się twórczością księdza Twardowskiego. Jestem przekonany, że za

gokolwiek w tym guście. Swoją drogą, wiele lat wcześniej, bo w końcu lat sześćdziesią-

dwadzieścia lat będzie to nasz największy poeta”.

tych, ks. Twardowski miał kłopoty z wydaniem swego tomu wierszy. I nie byłoby „Znaków ufności”, gdyby nie „Spodek”

Powie ktoś: jak to? Mamy przecież noblistów, cóż znaczy wobec nich ksiądz od Wizytek? Cóż, ten poeta, rzekomo sławiący je-

z „Tygodnika Powszechnego” czyli Marek Skwarnicki, który miał odwagę upomnieć

dynie wróbelki i biedronki, odrzekł podobno pewnemu księdzu, który po Noblu dla Wi-

się o edycję książki autora już wówczas zdobywającego zdumiewającą popularność.

sławy Szymborskiej pytał go, kiedy na niego przyjdzie kolej: „Za wiersze o Bogu Nobla nie dają”.

Ale i później krytyka nie bardzo wiedziała, co począć z fenomenem poczytności utworów (nie tylko wierszy, bo i opowiadań) Księdza Jana. Należy tu przypomnieć charakterystyczną ocenę tej twórczości dokonaną w 1977 roku przez ówczesnego felietonistę „Polityki” Hamiltona (Jana Zbigniewa Słojewskiego): „Jego Bóg to wróbelek, który ćwierka. Żeby jeszcze w dużym parku. Ale on ćwierka na działce. Ksiądz nie może być poetą religijnym. Poeta religijny musi jak Mickiewicz buntować się przeciwko Bogu i szarpać papieża za rękaw, a księdzu tego robić nie wolno”. Ćwierkający wróbelek? Przyjaciel poety i znawca jego twórczości Waldemar Smaszcz w książce „Serce nie do pary” opowiada o swoim pierwszym zetknięciu z poezją Księdza Jana, które odbyło się za sprawą profesora Konrada Górskiego, który Smaszczowi, wtedy studentowi, wypożyczył na jedno popołudnie i wieczór (!) własny egzemplarz „Znaków ufności”. Z wierszem „Spojrzał”: „Spojrzał na gotyk co stale stroi średniowieczne miny na osiemnastowieczny ołtarz jak barokową trumnę na szczurzych łapkach na włochate dywany które zmieniają nasze kroki w skradające się koty na żyrandol jak dziedziczkę w krynolinie na jaśnie oświecony sufit na pyszne pokutne klęczniki […] stanął w kącie załamał odjęte z krzyża ręce i pomyślał chyba to wszystko nie dla mnie”.

18

b i b l i o t e k a

a n a l i z

szyło”. Wydaje się, że istoty wyjątkowości poezji autora „Niebieskich okularów” dotknął przed laty Jacek Trznadel, konstatując: „Liryka Jana Twardowskiego pisana jest w sposób, że zdaje się być świadoma i płacona życiem. Jest to poezja człowieka naprawdę nieszczęśliwego, a więc jest to poezja wszystkich ludzi. Jest to poezja kogoś jednak szczęśliwego, a więc jest to też poezja tych, którzy dążą do szczęścia lub zaznali go w jakimś innym mgnieniu oka”.

Twórcze zdziwienie  Ten autor dziesiątków tomów wydawanych w masowych nakładach był poetą osobnym. Trudno go wiązać z jakąkolwiek szkołą poetycką; we wczesnej twórczości najwięcej było w jego wierszach ze Skamandra, ze szczególnym uwzględnieniem PawlikowskiejJasnorzewskiej, później wyraźny był wpływ hiszpańskiej mistyki i rodzimego baroku: Sępa-Szarzyńskiego, Andrzeja Morsztyna, ks. Baki. Ten ostatni pewnie był najważniejszy, bo i o śmierci pisał ks. Twardowski jak nikt inny. „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko

Nie do przecenienia są zasługi twórcy „Miłości za Bóg zapłać” dla Kościoła, Polski i – też z dużej litery – Poezji. Wie o tym każdy czytelnik tych wierszy, zawsze pisanych do konkretnego człowieka, nigdy – do ludzkości jako takiej. Swojemu pisaniu wierszy jakby zawsze się dziwił. No bo przecież – tłumaczył – w wypełnio-

odchodzą” – te słowa zna każdy. Nawet ten, kto nie widział nigdy ich autora, nie słyszał jak mówi i… jak słucha. Bo tę sztukę też posiadł w zadziwiającym stopniu. Ileż jego wierszy znamy na pamięć! „Kochanowskiego przekład Psalmów”, „Wigilię przedwojenną”, „Dzieciństwo wiary”, „Matkę Boską Powstańczą”, „Do Jezusa z warszawskiej katedry”… Ta lista nie ma końca. A tomy poetyckie: te wszystkie „Zeszyty w kratkę”, „Patyki i patycz-

nym kościele mówię do wielu ludzi naraz, spowiedź ma zupełnie inny charakter – indywidualny, a poezja? Jak to jest, że ten sam wiersz trafia do tylu ludzi i do każdego z osobna? Czyżby była to swoista kokieteria poety-kapłana, no bo kto jak kto, ale on to musiał wiedzieć.

Krzysztof Masłoń Tomasz Z. Zapert p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Rozmowa numeru Rozmowa z Bernardem Werberem, autorem trylogii „Mrówki”

Człowiek z owadziej perspektywy

–  Łącznikiem między tymi kosmosami stają się jednak bohaterowie. –  Zawsze zależy mi, żeby pokazać świat z różnych punktów – w powiększeniu i pomniejszeniu – ale również z wielu perspektyw. Podobnie jak ma to miejsce w filmach, gdzie kamera ukazuje wydarzenia w różnych planach. –  Od powstania słynnej trylogii mrówczej życie tych owadów stało się kanwą pańskiego pisarstwa. Dlaczego na ich towarzysza wybrał pan kogoś takiego jak Edmund Wells i jego encyklopedia? –  Chciałem stworzyć nowy sposób opowiadania, który pozwoliłby na zgrabne wplecenie informacji ze świata nauki w świat przedstawiony i fabułę. Encyklopedia mi to ułatwiła. –  Utożsamia się pan z człowiekiem wiedzy, jakim jest Edmund? –  Wells to jestem ja. Ale dużo starszy. –  Realistyczne ukazanie życia w kopcu wymagało zapewne długich studiów? –  Dwanaście lat. Tyle pisałem swoją trylogię i przez cały ten czas uczyłem się czegoś nowego o mrówkach. –  Na ile zachowania mrówek rudnic w trylogii są rzeczywistym odwzorowaniem ich zwyczajów, a na ile zgrabną paralelą na ludzkie społeczeństwo? –  Nie da się rozdzielić tych dwóch zamierzeń. Próbowałem zrobić i jedno, i drugie.

książkach. Spośród nich najbardziej wyróżnia się 103 683, której przygody urastają wręcz do rangi epickiej odysei. Dlaczego właśnie ona stała się z czasem główną bohaterką? –  Nie piszę z jakąś ustaloną strategią. Powstający w trakcie tworzenia fabuły bohaterowie mają za zadanie wypełnić swoją rolę. Oczywiście są też przekaźnikiem pewnych wartości i wiedzy, ale nigdy w sposób z góry zamierzony.

fot. Sonia Draga

–  W swoich powieściach łączy pan świat metafizyczny z naukowym, a makrokosmos z mikrokosmosem. Z czego wynika ta fascynacja przeciwieństwami? –  Przez lata byłem dziennikarzem naukowym, ale nauka ma swoje granice. Science fiction pozwala pokonać te ograniczenia. Połączenie tych dwóch światów działa na podobnej zasadzie co mózg. Moim zdaniem wiedza to lewa półkula, a prawa to spirytualna wyobraźnia.

–  Symbolem jakich wartości jest 103? –  Ta mrówka to istota, która zastanawia się, w jakim świecie żyje. Interesuje ją, co znajduje się ponad nami. Podobnie jak mnie. Od zawsze zadawałem sobie to pytanie. –  Odpowiedź na nie możemy znaleźć w kolejnych powieściach? Bohaterowie pańskich serii pokonują drogę od człowieka, przez anioła, aż do boga-ucznia. Czym różnią się te transcendentalne byty? –  Droga ta jest odzwierciedleniem ewolucji cyfr. Im wyższa cyfra, tym wyższa świadomość. Bogów i aniołów tak naprawdę nie ma. Ludzie są tylko przyzwyczajeni do tych ukazujących dominację terminów. Bywa, że rodzic jest bogiem dziecka, a ono z kolei jest bogiem psa. Wszystko zamyka się w hierarchii świadomości.

–  To jaki jest człowiek z perspektywy mrówki? –  W porównaniu z nimi jesteśmy gatunkiem bardzo młodym. Mrówki żyją na Ziemi miliony lat dłużej od nas!

–  Pańskie książki łączą w sobie różne gatunki – horror, thriller a nawet traktat filozoficzny. Który styl sprawia panu największą przyjemność? –  Pragnę przechodzić swobodnie między różnymi gatunkami, a później łączyć je w systemy. Zamknięcie się na jeden wybrany styl, wydaje się dla mnie zbyt limitujące. Ja nie tworzę science fiction, a raczej philosophy fiction, ponieważ zależy mi na zmianie mentalności, nie technologii.

–  Pojedyncze mrówki są najbardziej interesującymi postaciami w pańskich

–  Zmieniał ją pan już w książkach o mrówkach, aniołach oraz szkole bo-

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

gów. Jaki świat czeka pańskich czytelników w przyszłości? –  W Polsce wciąż nie ukazała się jedna z moich trylogii pt. „Trzecia ludzkość”. Sądzę, że stanie się to jednak niebawem. Zwyczajowo następuje to co roku w moje urodziny, czyli pierwszego października. –  Honorowym gościem tegorocznych Warszawskich Targów Książki była Francja. Czy możemy w ostatnich latach mówić o powrocie literatury znad Sekwany na należny jej piedestał? –  Francuska literatura od dawna wymaga gruntownej odnowy. W moim kraju nadal pełno jest pisarzy z poprzedniej epoki, posługujących się swoją nomenklaturą, którzy blokują każdą nową inicjatywę. Niektórzy twórcy młodego pokolenia próbują przebić się przez ten mur, lecz jest to bardzo trudne. Czytelnicy oczekują literatury dynamicznej. Sukces swojej twórczości w tylu krajach zawdzięczam właśnie temu, że na takiej samej liczbie stron opowiadam więcej historii. –  Jednym z takich blokujących pisarzy jest Patrick Modiano? –  Właśnie nie. Często na przeszkodzie zmian stoją nie ci najbardziej znani, tylko pisarskie anonimy. Rozmawiał Tomasz Gardziński •

c z e r w i e c

2 0 1 5

19


Między wierszami

Co się komu śni? G

dzie mógł odbyć się wieczór autorski książki Katarzyny Madey „Leonard Pietraszak – Ucho od śledzia” (Muza), jeśli nie w kinie? Sala warszawskiego Atlantiku wypełniła się po brzegi. Jak wieść niesie, na tę okoliczność reaktywowała się nawet instytucja koników, bo impreza w jedynym międzywojennym kinie funkcjonującym do dziś w stolicy była biletowana. Niezapomniany pułkownik Krzysztof Dowgird z serialu „Czarne chmury” za młodu uprawiał pięściarstwo: „Boks w doskonałym technicznym wydaniu jest po prostu sportem, który dobrze się ogląda. Nie można tego niestety powiedzieć o różnych nowoczesnych wynalazkach, na przykład tych w rodzaju MMA. Tam jest młócka, jeden pada, potem drugi pada, krew się leje strumieniami”. Najlepiej zarabiał, grając dla amerykańskiej Polonii: „Janek Wojewódka zawsze meldował swoje grupy z Polski w samym centrum Broadwayu. Tuż obok wejścia do hotelu znajdował się mały żydowski kramik pod szyldem »Josele, Radio and Television«. Poszedłem tam. (…) Bardzo mi się spodobało, ale niepokoiło mnie, czy kupione radio będzie grało w Polsce. Josek spojrzał na mnie z dezaprobatą i powiedział: »Kochany, radio nie wi, gdzi ón jest«”. „Nie wierzę politykom” – deklarował przed kilkunastu laty w piosence Tomasz Lipiński. Potem zmienił zdanie, czego dowodem jego publiczne poparcie dla Platformy Obywatelskiej i Bronisława Komorowskiego. Na szczęście polityczne dygresje stanowią margines wywiadu przeprowadzonego z muzykiem przez Piotra Bratkowskiego. Promocja tomu

(The Facto) miała miejsce we foyer Domu Polonii, a eks-lider zespołu Tilt – coraz bardziej upodabniający się do swego ojca Eryka – zaprezentował przy okazji wycinek swych najnowszych nagrań, których z uwagą słuchali m.in. Joanna Rolińska, Paweł Dunin-Wąsowicz oraz Jacek Kalinowski. Inny Kalinowski – Grzegorz – debiutował jako powieściopisarz. Promocja jego prozy awanturniczo-obyczajowej zatytułowanej „Śmierć frajerom” (Muza), której akcja toczy się w Warszawie z początku zeszłego stulecia, odbyła się w restauracji „Kameralna”. Przy rozmaitych gatunkach piwa i różnorakich kanapkach goście (Marek Gaszyński, Dariusz Tuzimek, Andrzej Janisz) zastanawiali się czy książka powtórzy sukces ubiegłorocznego produktu literackiego dziennikarza NC Sport, czyli biografii Lucjana Brychczego, napisanej do spółki z Wiktorem Bołbą? Skoro o „Kicim” mowa, to pod jego okiem podnosił kwalifikacje futbolowe Dariusz Dziekanowski. Ten nie do końca spełniony piłkarz – przynajmniej w opinii kibiców – zeprezentował własną książkę „Dziekan” (Muza) w restauracji „Conspect”. Wieczór moderowany przez Michała Pola, ozdobiony laudacjami selekcjonerów Antoniego Piechniczka oraz Andrzeja Strejlaua ukoronowało wspólne oglądanie – na ogromnym telebimie – półfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów Barcelona – Bayern (3:0). Było na co popatrzeć – aczkolwiek wydawczyni Małgorzata Czarzasty miała chyba w tej kwestii odmienne zdanie, bo opuściła lokal po części oficjalnej – niemniej wielu gości narzekało, że zamiast komentarza

Dariusza Szpakowskiego z TVP woleliby usłyszeć głos sprawozdawców z Canal Plus, też transmitującego ów mecz. Nie narzekano za to na poradnik-odradnik „Na błędach” (Prószyński i S-ka). Zapewne dlatego, że nikt z gości przybyłych do Restauracji Filmowej nie zdążył przeczytać najnowszej książki Pauliny Młynarskiej. Niżej podpisanemu także – mimo uporczywych prób – to się nie udało. Sen okazywał się silniejszy. Ale młodsza z sióstr Młynarskich nigdy nie występowała w nim jako koszmar. Wręcz przeciwnie. „Co się komu śni” opisał przed laty Andrzej Mularczyk. Filar polskiej szkoły reportażu, scenarzysta tryptyku filmowego o Kargulach i Pawlakach oraz powieści radiowej „W Jezioranach”, a także współscenarzysta serialu „Dom” – na którego jubileusz TVP dziwnym trafem go nie zaprosiła – świętuje w czerwcu 85. urodziny. Z tej okazji wznowiono jego wymieniony wyżej tom (Instytut Reportażu). Ćwierćwiecze z kolei świętowała – przy okazji Międzynarodowych Targów Książki – hurtownia braci Olesiejuków. Okolicznościowe grill party celebrowano w ogrodzie restauracji „Villa Foksal”. A życzenia szacownemu jubilatowi składali między innymi renomowani edytorzy: Zbigniew Czerwiński, Waldemar Michalski, Andrzej Rosner, Józef Skrzypiec, Tomasz Szponder, Wiesław Uchański, Marek Rosiecki. Niżej podpisany również to uczynił, lecz – co wyznaję z ubolewaniem – dopiero po konsumpcji zupy rybnej, karkówki, tudzież drobiu i owoców morza w najprzeróżniejszych konfiguracjach, o słodyczach nie wspominając. (to-rt)

Zamów prenumeratę Magazynu Literackiego KSIĄŻKI tel. 22 828 36 31 e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma


Fragment książki Dorota Ponińska

Podróż po miłość. Lilianna Rozdział I. Londyn

P

rowadząca spotkanie wróciła do sali i znów stanęła przed audytorium. Ponownie uruchomiła rzutnik i popatrzyła na ekran, na ostatni slajd prezentacji, by wrócić do przerwanego wątku. Żelazna Victoria. Dyrektor public relations na Europę. Szefowa Marty i jej mentorka. Inteligentna, profesjonalna, skuteczna. A do tego posągowo piękna. Marta podziwiała ją od dawna, uczyła się, podpatrując jej metody pracy. Sama była dyrektorem PR polskiego oddziału firmy i traktowała swoją karierę bardzo poważnie. Spośród wielu znanych jej menedżerów to właśnie Victoria stanowiła dla niej niedościgniony wzór profesjonalizmu i zawodowej skuteczności. Ale czy rzeczywiście wciąż niedościgniony? − Jak wiecie, byliśmy ostatnio z Nigelem w Nowym Jorku na kwartalnym spotkaniu z inwestorami z Wall Street – wróciła do przerwanego wątku Victoria. – Spotkanie nie należało do przyjemnych, bo wyniki firmy za ostatni kwartał są znacznie poniżej ich oczekiwań. Ostatnia europejska kampania nie przyniosła takiego wzrostu, jak się spodziewaliśmy. Ton Victorii był tak poważny, że Marta mimo woli zaczęła się zastanawiać, czy mogła zrobić coś więcej, by wynik sprzedaży w Polsce okazał się trochę lepszy. − Przecież jest kryzys, czy oni tego nie wiedzą? Ludzie mniej kupują – zauważył Herman, dyrektor PR z Niemiec. Victoria spiorunowała go wzrokiem. − Wiedzą doskonale. Ale wiedzą też, że dobry menedżer potrafi zarabiać nawet w kryzysie. A kto nie potrafi, odpada – odparła szorstko, spoglądając Hermanowi w oczy. Victoria umiała być ostra, ale z jej zdaniem liczyli się nawet członkowie głównego zarządu firmy. Marta popatrzyła na nią z uznaniem. Oczywiście, że zasłanianie się kryzysem to zwykłe mazgajenie się. Liczy się skuteczność. − Czy jest już nowa koncepcja wizerunkowa, czy trzeba ją stworzyć? – zapytała Marta, gotowa natychmiast do burzy mózgów i wymyślania, jak przekonać europejskich konsumentów, by kupowali batony właśnie jej firmy. Victoria przeniosła wzrok na Martę. Bardziej łaskawy. − Jest. Stworzyliśmy ją razem z marketingiem. Ale marketing potrzebuje naszego wsparcia, silniejszego niż zwykle. A kieb i b l i o t e k a

a n a l i z

dy kilkanaście par oczu podniosło się na nią znad stołu, by poznać nowy koncept, Victoria znów gwałtownie odłożyła pilot do rzutnika. − Excuse me… I wyszła z sali. To się stawało trochę denerwujące, ale nikt z obecnych nie śmiał skrytykować szefowej. Tylko Nigel popatrzył wymownie na puste miejsce, gdzie przed chwilą stała Victoria, a potem spojrzał z uśmiechem na Martę. Odwzajemniła uśmiech. Nigel… Nigel był szefem brytyjskiej agencji PR, która obsługiwała ich firmę, i zawsze uczestniczył w spotkaniach europejskich PR-owców. Marta przyjaźniła się z nim od lat, odkąd podzielił się z nią, debiutantką, swoją wiedzą i pomógł odnieść spektakularny i zauważony w światowej centrali sukces. Lubiła jego kanarkowożółte i słodkoróżowe koszule noszone do czarnych garniturów, jego nonszalancję i brytyjską flegmę, przykrywające żelazną logikę wywodów. Podziwiała go za kreatywność i skuteczność, które sprawiały, że informację o nowym produkcie potrafił umieścić w głównym wydaniu wieczornych wiadomości w najbardziej niewiarygodnych kontekstach. Z przyjemnością współpracowałaby z nim na co dzień. Co znaczył ten uśmiech? I to spojrzenie? Czyżby Nigel sugerował, że byłaby już w stanie zastąpić Victorię? (…) Victoria wróciła. Stanęła znów na środku sali, a jej mina mówiła, że sama jest już znużona tymi ciągłymi przerwami, jakakolwiek byłaby ich przyczyna. − Więc jeszcze raz: inwestorzy nie są zachwyceni wynikami firmy – przypomniała. − Powiedzieli, że muszą więcej wycisnąć z rynku w Europie. Jeśli nie zrobimy lepszego wyniku, wycofają kapitał i cena akcji spadnie. Wiecie, co to oznacza. Wiedzieli. To zawsze oznaczało jedno: brak lukratywnych premii rocznych i zwolnienia. − Potrzebna jest idea, która przyciągnie nowych klientów i wypracuje lepszy wynik – ciągnęła Victoria. Teraz wszyscy patrzyli na nią uważnie, z długopisami w dłoniach gotowymi do notowania. Albo z palcami zawieszonymi nad klawiaturami laptopów. – Ustaliliśmy z marketingiem, że postawimy na zdrowie. Mamy nowy koncept: magnez! Nasze batony wzbogacimy magnezem i przekonamy target, że wspierają one koncentrację dzieci w szkole, ułatwiają naukę, i tak dalej. Sami wiecie. Dlate-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

go od dziś wszystkie światła na magnez! Sprawdźcie, co się w waszych krajach mówi i pisze o magnezie, znajdźcie specjalistów i pozyskajcie autorytety. Zaczynamy kampanię od dzieci, potem znajdziemy coś dla kobiet, mężczyzn i seniorów. Każda dobra matka w waszym kraju ma wiedzieć, że jeśli chce, żeby jej dziecko radziło sobie w szkole, to po prostu musi dać mu nasz baton z magnezem na drugie śniadanie. Czy to jest jasne? Tak, to było zupełnie jasne. Marta od razu zaczęła się zastanawiać, kogo wybrać na partnera projektu: Instytut Żywności i Żywienia? Wydział Dietetyki z SGGW? Akademię Medyczną? Instytut Matki i Dziecka? Marta wyszła z biura w doskonałym nastroju. Rozpierała ją duma! Projekt kampanii edukacyjnej promującej magnez sam zaczął jej się rysować w głowie. Lubiła nowe wyzwania. Znów poczuła to szczególne pulsowanie, ten zew ambicji, który kazał jej tak przygotować kampanię, żeby polska realizacja okazała się najlepsza w Europie. Był piątek. Przed nią krótki lot do Warszawy, weekend i już od poniedziałku będzie mogła się zabrać do nowego projektu. Co za przyjemna perspektywa! Lotnisko Heathrow było zatłoczone, jak zawsze w piątkowe popołudnia. Marta stała cierpliwie w kolejce do odprawy, gdy usłyszała pikanie esemesa. Kto to? Alex! Zdziwiła się, ale i ucieszyła. Alex nie odzywał się od tak dawna. Otworzyła wiadomość. Przeczytała: „Zapraszam Cię serdecznie na mój ślub, który odbędzie się za tydzień w…” Nie doczytała gdzie. Ślub?! Telefon o mało nie wypadł jej z rąk. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia •

c z e r w i e c

2 0 1 5

21


Na-molny książkowiec

Za Niemen (felieton kunsztowny, takoż patriotyczny) L

ata późne siedemdziesiąte, następnie wczesne osiemdziesiąte minionego stulecia. Odległa, przedinternetowa, epoka, wtedy czas płynął wolniej. Skrzykiwaliśmy zacne towarzystwo na śpiewanki wespół-wzespół w wolne prywatne wieczory. Mniejsza z tym, że niektórzy z nas (osobliwie zaś ja) śpiewać całkiem nie umieli. E tam, nie matura lecz chęć szczera bel canta robi oficera z fana amatorskich pień. Gromadziło się więc tu lub tam zaprzyjaźnione grono uniwersyteckich polonistów, z których kilkoro porobiło później nawet wcale duże kariery. Na przykład Andrzej Zieniewicz, dziś belwederski profesor oraz dyrektor Instytutu Polonicum, nie uczył jeszcze studentów zagranicznych zawiłości naszej mowy, jego zaś żona, Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, ani pewnie myślała o doktoracie z nauk społecznych i aktywnych dzisiejszych występach w telewizji. Oboje głos dawali raźno. Dziś już raczej nie dają… Wśród pieśni najchętniej wtedy przywoływanych znajdowały się przede wszystkim takie, które ożywiały w naszych młodych ciągle jeszcze duszyczkach narodową dawność. Znajdowały się tam i żurawiejki, i dumki, i pikantne tekściki z kręgu tzw. „kultury deserowej”. Kto ciekaw, ki diabeł, niechże sobie sprawdza, na przykład w Wikipedii. Ot, pustoty, zabawy z lat minionych. W śpiewaniach naszych osobliwie zaś często pojawiała się tęsknica, która bujnie wykwitała wśród zwrotek takich choćby staropolskich coverów, jak: „Ty pójdziesz górą, a ja doliną”, „Pieśń konfederatów barskich”, czy „Chciało się Zosi jagódek”. I tak dalej. Ale nigdy, przenigdy nie obywało się bez wykonań przecudnej urody dzieła wokalnego pt. „Za Niemen het precz”. Łatwo posłuchać na YouTube. Swoją drogą niesłychanie trudna linia melodyczna nadzwyczaj rzewnego utworu ośmiesza mnie wciąż jeszcze przed lustrem, kiedy mruczę wśród brzęczeń elektrycznej golarki: „Gdzie koń mój i zbroja, dziewczyno ty moja, uściśnij, daj miecz”. Lustro, bez najmniejszego 22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

obcyndalania się, odmrukuje, że choćbym nie wiem jak raźno śpieszył na zew, i tak nie znajdę chętnych dziew. Ot, życie. Przywołuję „Za Niemen het precz”, gdyż mało kto z młodzieży współczesnej zna ów hit kresowy napisany przez kompletnie dziś zapomnianego Augustyna Bielawskiego pod melodię dumki skomponowanej przez Stefana Pisarenkę w 1813 roku. A podobnie rzeczy się mają z wieloma księgami opiewającymi naszą Dawność. A imię ich Legion! Jeśli bowiem chętnie sięgamy do rozmaitych reportaży podróżniczych, którymi zajmowałem się już parokrotnie na łamach Magazynu Literackiego „KSIĄŻKI”, z rzadka tylko mamy świadomość, jak zasobna okazuje się w tym względzie skarbnica rodzima. Przy odkurzaniu oraz przywoływaniu polskich świadectw peregrynacyjnych zasługi nie do przecenienia kładzie zwłaszcza podwarszawska oficyna LTW, której roboty obserwuję wciąż z niesłabnącym zainteresowaniem. Może kiedyś napiszę o tej firmie uważniejszych słów kilka. Ale przecież trudno nie docenić wysiłków edukacyjnych także poznańskiego Zyska, no i stołecznej Bellony! Tekstów staropolskich i nowszych, lecz bardzo odległych istnieje przecież mnóstwo, po szczegóły odsyłam zaś do świetnego zbioru literackich szkiców Krzysztofa Masłonia „Puklerz Mohorta”. Lecz za każdym razem, gdy spotykam książki polskie pochodzące z dawnych lat we współczesnej ofercie innych niż przywołanych wydawnictw, niekiedy dzieł obecnych w produkcji firm mniej znanych i dopiero budujących siłę edytorskich sygnetów, budzi się we mnie specjalne rozczulenie. Bo to tak, jakbym wracał do dawnych polonistycznych posiadów z kresową pieśnią. Do tej grupy wydawnictw niewątpliwie trzeba zaliczyć krakowskie „Cztery Strony”. Czasami widujemy się podczas imprez branżowych, osobliwie zaś targów. W wyniku owych spotkań trafiają na moje biurko książki, rzekłbym, niespodziewane, o których istnieniu należy p r z e d s t a w i a

jednak koniecznie poinformować prawdziwych miłośników słowa drukowanego. Bo firmy mniejsze, wyspecjalizowane w konkretnej grupie druków, jak „Cztery Strony” właśnie, potrafią ujawniać z przepaści książkowego zapomnienia och, jakie perełki!!! Właśnie o dwóch takich poinformuję teraz. Z rozkoszą zatem zagłębiałem się w tom przesławnego etnografa Zygmunta Glogera „Dolinami rzek. Opis podróży wzdłuż Niemna, Wisły, Bugu i Biebrzy”. Rzetelność badawczą autora widać w każdym zdaniu, ale równocześnie dba Gloger, by dać czytelnikowi opowieść atrakcyjną. Wcale się nie dziwię, iż przedmową „reportaż nadniemeński” Glogera opatrzyła Eliza Orzeszkowa. Wydawca zaś współczesny zadbał o opracowanie, także o stosowny dobór materiału ilustracyjnego, ukazującego kraj, jakiego już nigdy nie zobaczymy na własne oczy… Już tylko w śpiewankach da się go przywołać z dawną emocjonalną siłą, a szkoda. Nacieszywszy się Glogerem, sięgnąłem po reportaż Leopolda Janikowskiego „W dżunglach Afryki. Wspomnienia z polskiej wyprawy afrykańskiej w latach 1882-1890”. I znowu, któż dzisiaj pamięta wędrówki w głąb Czarnego Lądu, jakie przedsiębrał był Stefan Scholtz-Rogoziński? Chyba tylko moje pokolenie, wychowane na młodzieżowych „Tomkach” pióra Alfreda Szklarskiego, bo on akurat, tzn. Szklarski, o Scholtzu pamiętał. Janikowski, towarzysz Rogozińskiego w wyprawach do Kamerunu w celu założenia polskiej kolonii (tak, tak, na długo przed powołaniem Ligi Morskiej i Kolonialnej!), prezentuje Afrykę, jaka także już nie istnieje. Coś o tym wiem, bo osobiście sprawdzałem po obu końcach tego kontynentu. A barwność opowieści urzeka nie mniej, niż współczesne doniesienia ze świata, a nawet ze światów. Rozkwitają pąki stareńkich białych róż, tylko trzeba się schylić i poszukać, by wyczuć ich aromat. Nawet jeśli przy pierwszych niuchach wyczujemy tylko zapach zadrukowanego papieru. Tadeusz Lewandowski

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


E

Oryginalna, wielokulturowa saga rodzinna. :\MÈWNRZD SR]\FMD QD SROVNLP U\QNX Z\GDZQLF]\P

liza, Judyta i Klara. Każda z nich jest niepokorna… Czy spełnią swoje marzenia wbrew obowiązującym normom społecznym?

Drugi tom trylogii o wyjątkowych kobietach, których zawiłe losy splatają się w scenerii młodopolskiego Krakowa.

Książki dostępne także jako e-booki

Przeczytaj także:

PAT RONI

M EDI A L NI :

Książki dostępne także jako e-booki

Patron media lny:


biografie

Książki miesiąca

Anna Kamińska

Simona

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 220, ISBN 978-83-08-05523-6

J

proza obca

ej ojcem był Jerzy Kossak, dziadkiem Wojciech Kossak, pradziadkiem Juliusz Kossak, ciotkami Magdalena Samozwaniec i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Z jej narodzin w 1943 roku rodzice nie byli zadowoleni; miała być chłopcem i jak przodkowie – malować konie. Została profesorem nauk leśnych. O Simonie Kossak, kobiecie niezwykłej, opowiada jej niezwykła biografia pióra Anny Kamińskiej. Książka odważna, krytyczna, której autorka nie kryje fascynacji swą bohaterką, ale też nie upiększa jej życiorysu. Trudnego, bolesnego, poharatanego. O rodzicielskiej miłości mogła jedynie pomarzyć. Ci, którzy znali stosunki panujące w Kossakówce, wspominają, że dziewczynce „wolno było nic lub prawie nic”, a pozbawiona macierzyńskiego instynktu matka swoje córki wychowywała „pod stołem, jak psy”. Ojciec dbał tylko o to, by mu nie przeszkadzano. W latach powojennych (zmarł w roku 1955) komunistyczne władze niszczyły go jako twórcę; nie zapomniano mu obrazu „Cud nad Wisłą”, więc usłużna krytyka zrobiła z niego epigona, pacykarza, co najwyżej marnego rzemieślnika.

Simona uczyła się słabo, jakoś jednak do matury dobrnęła. Na studia aktorskie nie dostała się, polonistykę porzuciła po jednym semestrze. W końcu za drugim podejściem dostała się na biologię i to, jak miało się okazać, był trafny wybór. Zwierzęta zresztą od dziecka kochała bardziej niż ludzi, a wychowywała się z psami i ptakami, których nigdy w Kossakówce nie brakowało. A w Białowieży „dzik będzie wchodził do jej łóżka, rysica będzie spała w nogach, jamniczka jadła z talerza, a oślica wyjmowała z ust papierosy. Gadający kruk będzie skubał jej włosy, a popielice będą chodziły po jej domu jak ptaki, z którymi zamieszka: sowa, puchacz czy czarny bocian. W środku puszczy Simona znajdzie też towarzysza życia, ale wszyscy będą ją pamiętać głównie w duecie ze zwierzętami”. Ale to wszystko będzie później, gdy wyjedzie już na stałe ze znienawidzonego Krakowa. Po zdobyciu dyplomu marzyć będzie o Bieszczadach, ale że nie znajdzie tam pracy, zdecyduje się na Białowieżę, gdzie odkryje miejsce dla siebie w Zakładzie Badań Ssaków Polskiej Akademii Nauk. Na początku ósmej dekady zeszłego wieku jechało się do Białowieży z Krakowa 13 godzin.

Od marca 1971 roku Simona mieszkała w leśniczówce odległej 6 kilometrów od Białowieży, z wygódką zamiast toalety, gdzie 170 mkw. dzieliła z przybyłym tam z Warszawy fotografikiem, Lechem Wilczkiem. Najpierw spoglądali na siebie nieufnie – jako przymusowi sublokatorzy, wkrótce nie potrafili już bez siebie żyć. Napisała doktorat „z saren”, habilitację także. Z hukiem zmieniła pracę, przenosząc się do Instytutu Badań Leśnictwa. Prowadziła kampanie (ona – Kossakówna!) przeciw polowaniom; dopuszczała jednak łowy, ale jedynie w celu zdobycia mięsa, o żadnych trofeach mowy być nie mogło. Tysiące słuchaczy zdobyły jej pogadanki radiowe, uwiodła też czytelników swą piękną książką „Saga Puszczy Białowieskiej”. Zmarła w 2007 roku, przed śmiercią jednając się z Bogiem swoich przodków (wcześniej była czynną buddystką). Spoczęła na cmentarzu w Porytem, w gminie Stawiski, niedaleko Łomży. W tamtejszym kościele przed laty wziął ślub jej dziadek – Wojciech Kossak z babką – Marią z Kisielnickich. I tak koło pewnej historii zamknęło się. K rzysztof M asłoń

Joakim Zander

Pływak

tłum. Wojciech Łygaś, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 360, ISBN 978-83-7999-187-7

P

oruszająca i znakomicie napisana książka, łącząca elementy thrillera, sensacji w stylu Alistaira MacLeana i political-fiction. Chyba obok sagi „Millennium” najlepszy z licznych kryminałów noir rodem ze Szwecji. Zander sugestywnie tworzy mroczny klimat, zaskakuje momentami liryzmem opisów stanu ducha postaci, bardzo powoli wprowadza w świat kolejne osoby – postaci równorzędne, bo ta niezwykła powieść nie ma głównego bohatera. Temat jest jak najbardziej polityczny, a wymowa wyraźnie antyamerykańska. Wysoko postawieni ludzie z USA chcą zatuszować sprawę znęcania się nad jeńcami w Afganistanie. Nagrany materiał zawiera odrażający zapis tortur. Żołnierz, który dysponuje tym nagraniem zostaje zamordowany przez agentów powiąza-

24

b i b l i o t e k a

a n a l i z

nych z CIA, ale przed śmiercią przekazuje informacje dawnemu koledze z oddziału, a obecnie autorowi publikacji na temat Afganistanu. Ten jednak również ginie. Agenci nie przebierają w środkach, a ich wpływy są tak rozległe, że wciągają do współpracy także szwedzką policję bezpieczeństwa SÄPO. W sprawę zamieszane są coraz bardziej przypadkowe osoby, nikt jednak nie jest bezpieczny, nie ma miejsc, w których można się ukryć. To książka o granicach ludzkiego strachu, o przekraczaniu tych granic i niezwykłej odwadze w sytuacjach ekstremalnych, ale też książka o granicach zła, o brudnej polityce, o korupcji, wreszcie o sztuce kompromisu. Śledzimy wiele wątków, fabuła toczy się w różnych miejscach, w różnym czasie, ma – jak p r z e d s t a w i a

wspomniałem – wielu bohaterów, wielokrotnie też następują niespodziewane zwroty akcji. Joakim Zander trzyma w napięciu, ale jednocześnie wcale nie pędzi do przodu, przeciwnie – z premedytacją nadużywa retardacji i retrospekcji, by czytelnik dłużej pozostawał w niepewności. Akcja przerywana jest analizą psychologiczną, raz jest to rachunek sumienia, innym razem próby przezwyciężenia strachu, albo złość, wściekłość, ale też wyciszenie, ból po stracie. Świetna galeria postaci, także drugoplanowych, do tego w końcowych partiach książki bardzo plastyczne opisy surowej nordyckiej przyrody na Szkierach. Dużo przemocy, ale autor nią nie epatuje, wpisuje się ona w ciemny, zły świat tej historii. Łukasz Gołębiewski

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


epistolografia

Książki miesiąca

Ireneusz Iredyński

Listy z więzienia Świat Książki, Warszawa 2015, s. 256, ISBN 978-83-7943-842-6

G

enezę tej wartościowej książki, rzucającej nowe światło na jednego z najwybitniejszych pisarzy doby PRL-u, stanowi przesyłka. Masza Iredyńska, plastyczka, pierwsza żona Ireneusza Iredyńskiego, przekazała jego przyjacielowi, plastykowi i pisarzowi (m.in. autorowi wyczerpującej książki o Michale Choromańskim) Markowi Sołtysikowi, listy od męża. Pisane z więzienia w Sztumie, gdzie pod koniec lat sześćdziesiątych odbywał karę trzech lat pozbawienia wolności za rzekomy gwałt. Sprawa, w rezultacie której za kratki trafił też literat i reżyser Edward Bernstein-Żebrowski, zaś Marek Piwowski odegrał w niej co najmniej dwuznaczna rolę, była misterną prowokacją Służby Bezpieczeństwa. Sołtysik gruntownie rekonstruuje tę mroczną historię. A opublikowane listy opatruje dogłębnymi przypisami i dygresjami. Na przykład informuje, że Iredyńskiego ochrzcił ksiądz Karol Wojtyła. Przyszłego literata relegowano z liceum „z powodu zgorszenia wywołanego zbyt bliskim kontaktem z przedstawicielką płci przeciwnej w niedokładnym ukryciu pod ławką”. W 1957 roku został Iredyński

naj­m łodszym członkiem Związku Literatów Polskich. Zamieszkał w związkowej kamienicy przy Krupniczej w Krakowie. Grał w „zośkę” z młodszym o cztery lata Wackiem Kisielewskim, mieszkającym po sąsiedzku, którego ojciec, Stefan, otrzymał w związku z tym oficjalne pismo podpisane przez prezesa miejscowego oddziału ZLP Stefana Otwinowskiego. Piszącego, iż „nie wypada, by członek Związku bawił się na podwórku z synem członka związku”. Jak przystało na wybrańca bogów Iredyński umarł przedwcześnie (46 lat), do czego bez wątpienia przyczynił się trawiący go przez dekady alkoholizm. W ostatnim przed śmiercią wywiadzie, udzielonym Ilonie Kondrat (żonie Marka) z tygodnika „Kobieta i Życie”, wyznał prowokująco, że kobiety traktuje jako naczynia na spermę… „Pogrzeb Irka wyglądał tak, jakby to on sam napisał do niego scenariusz – wspominał Janusz Anderman – ponieważ Irkowi przydzielono miejsce dość wysoko, pod katakumbą czekała rachityczna, zbita byle jak z żerdek drabina. Po długich wystąpieniach przed front wystąpił na lekko uginających się nogach jeden z przyja-

ciół, zwany Bombowcem; w kieszeniach kurtki, po bokach, zawsze na wszelki wypadek nosił po flaszce żytniej i stąd ten przydomek; zbliżył się do drabiny, ale ponieważ w rękach dzierżył ciężką urnę, musiał się wspiąć bez ich pomocy. (…) Chwilę kołysał się w zadumie na ostatnim szczeblu, a potem uznał widocznie, że urna powinna być wstawiona w najdalszy kąt, więc najpierw wcisnął w otwór głowę, potem ramiona, potem kufiasty brzuch, po chwili widać było już tylko podeszwy butów. Nieobecność żałobnika przedłużała się coraz bardziej, zebrani na dole zaczęli się niecierpliwić, myśląc, że może kolega przysnął, aż nagle uświadomiliśmy sobie ze zgrozą, że on się tam, w górze, po prostu zaklinował. Świadczyły o tym rozpaczliwe i konwulsyjne podrygi nóg i jakieś zduszone mamrotanie, które początkowo braliśmy za modlitwę. (…) Gdy wreszcie, wijąc się jak piskorz, wysunął się z grobu i stopami wymacał pod sobą szczebel i stanął na szczycie drabiny, utytłany w kurzu i wapnie, wyglądał jak człowiek, który naprawdę w ostatniej chwili umknął spod łopaty”. Tomasz Z. Zapert

historia

Jerzy Besala

Alkoholowe dzieje Polski Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 936, 59,90 zł, ISBN 978-83-7785-285-9

T

o pierwsza tak obszerna praca poświęcona obecności alkoholu na polskich stołach, począwszy od początków naszego państwa. Książka napisana ze swadą, nie stroniąca od anegdot, literackich odniesień, a przede wszystkim nie wolna od sarkazmu autora, który punktuje alkoholowe uzależnienie u królów, biskupów, magnatów, literatów czy posłów. Polska jest krajem miodem i piwem płynącym, a z czasem do zestawu dołącza gorzałka oraz drogie importowane wina (przez wieki na pierwszym miejscu węgrzyn i małmazja) – symbol gościnności i zamożności. Już Bolesław Chrobry był alkoholikiem i awanturnikiem, a jego następcy z dynastii Piastów często umierali wskutek przepicia i rozwiązłości. Jagiellonowie jakoby byli bardziej wstrzemięźliwi w piciu, choć nie wszyscy, jednak w przypadku tej dynastii do kieliszka chętniej zaglądali książęta b i b l i o t e k a

a n a l i z

i biskupi niż koronowani władcy. Władcy elekcyjni pić musieli, bo żeby zyskać poparcie rozpitej szlachty, należało wytoczyć niejedną beczułkę miodu, piwa i wina. Jak było za Sasa – każdy wie. Do opilstwa dołączyło obżarstwo. Nie jest to typowa rozprawa historyczna, przede wszystkim dlatego, że opiera się na dokumentach dotyczących obyczajowości, a te – jak wiadomo – rzadko są obiektywne, wszak różne są oceny tych samych zachowań. Stąd wiele domysłów, interpretacji autora, ale bynajmniej lekturze książki to nie szkodzi, czyta się wyśmienicie o pijackich wybrykach naszych możnych, tak świeckich, jak i duchownych. Przede wszystkim jednak jest to niewyczerpane źródło cytatów ze starych kronik, listów, relacji, utworów poetyckich i prozatorskich – o polskich obyczajach. A i o trunkach – o ich jakości, smaku, spo-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

sobie warzenia, fermentacji, destylacji, o recepturach. Z ironią autor odnotowuje dość powszechne przekonanie o zdrowotnym wpływie nalewek, miodów czy wódek ziołowych, podawanych także dzieciom. I kolejne powszechne przekonanie – że na złe samopoczucie najlepsza jest butelka, a na złe samopoczucie po nadużyciu alkoholu już nic innego nie pomoże jak kolejna porcja. „Popiłeś sobie wczora Dobrym winem z wieczora, Jeślić faluje głowa Pij znowu, będzie zdrowa”. Imponuje ogromna bibliografia jaką zebrał autor. Niecierpliwe czekam na kontynuację – Alkoholowe dzieje Polski pod zaborami i dalej, aż po czasy nam współczesne. Łukasz Gołębiewski •

c z e r w i e c

2 0 1 5

25


Recenzje Proza polska Remigiusz Mróz

Kasacja

Interesująca próba stworzenia polskiego kryminału sądowego, choć porównania z fabułami Donny Tartt czy Johna Grishama są nieco na wyrost. W powieści Mroza mamy całkiem udany opis starań prawników z reno­ mowanej kancelarii, którym przypadła obrona brutalnego i perwersyjnego mordercy pary młodych ludzi – kto bowiem poza osobą niespełna rozumu chciałby przebywać dziesięć dni w mieszkaniu z rozkładającymi się powoli zwłokami? Przekonująca narracja aż do rozwiązania, które stawia wszystko na głowie, ale nie dla­tego, że taki akurat finał byłby niedorzeczny – w prawniczych pojedynkach, zwłaszcza u nas, wszystko chyba jest możliwie, zresztą postępowanie bohaterów właśnie tego dowodzi. Autor zadał sobie sporo trudu, by uwiarygodnić koncepcję, i w zasadzie można mu wierzyć bez zastrzeżeń. Metody działania kancelarii – tak szeregowych wyrobników, jak i wspólników czy partnerów (mówię o stop­niach zależności korporacyjnej, nie powiązaniach prywatnych) – nie budzą moich wątpliwości, podoba mi się kuta na cztery nogi indywidualistka, jaką jest mecenas Joanna Chyłka, opiekunka („patronka” w gwarze kan­celarii) świeżo upieczonego aplikanta Kordiana Oryńskiego. Młodziak („Zordon”, jak go ochrzciła Chyłka) też zresztą potrafi wzbudzić sympatię czytelnika, nie jest to bowiem szmondak, którego poniewierają wszyscy kancelaryjni i sądowi prawnicy, ale potrafiący tupnąć nogą chłopak. Za to tupanie mało nie traci życia, dybią bowiem na niego zarówno ludzie w kancelarii, jak i prawdziwi złoczyńcy. Wątek ten jest kompletnie bała­mutny i nieprzekonujący, groźby wobec rodzin pozostają dosłownie papierowymi strachami. Mało to istot­ne, bo autor chyba pojął w pewnym momencie, że grozi mu klasyczny embarrasment of riches, nadmiar dóbr – trzeba jednak być praktykującym prawnikiem z zawodu, by móc napisać w pełni przekonujący krymi­nał sądowy. Skupił się w porę na samej procedurze, co słuszne, choć pozostawił wiele otwartych wątków – w tym jakże obiecujący (autor sam to przyrzekł) romans pary protagonistów. Na jego skonsumowanie przyjdzie czytelnikowi poczekać; okazja z pewnością się zdarzy, polskie prawo tak pełne jest niedoróbek, że para am­bitnych bohaterów będzie się mogła wykazać. „Prawo zostało odrealnione, oderwane od rzeczywistości – mówi Chyłka. – Nie chodzi już o to, by się na coś przydało. Nie jest instrumentem poprawiającym życie oby­wateli. Stało się narzędziem w rękach prawników, za pomocą którego możemy zapłacić za nasze chaty i sa­mochody”. A spektator – widz bądź czytelnik – może się gapić na to do woli. (gs) Czwarta Strona, Poznań 2014, s.494, ISBN 978-83-7976-247-7

Danuta Pytlak

Babie lato

b i b l i o t e k a

Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2015, s. 560, ISBN 978-83-7785-561-4

Renata Kosin

Kołysanka dla Rosalie Kontynuacja sensacyjno-przygodowej powieści „Tajemnice Luizy Bein”. Autorka, zafascynowana leżącym niedaleko Olsztyna Barczewem, postanowiła uwiecznić miejscowość w literaturze i właśnie tu osadziła akcję swoich dwóch książek. Właściwie w tekście nie pojawia się nazwa Barczewo ale Wartembork (niem. Wartenburg in Ostpreussen), czyli pierwotna nazwa miasteczka. Jeżeli ktoś nie czytał pierwszej części pt. „Tajemnice Luizy Bein” szybko pogubi się w fabule, ponieważ w „Kołysance” wiele wątków jest kontynuowanych. Główna bohaterka, Klara, jest współwłaścicielką pałacu, w którym po odrestaurowaniu postanowiła wynajmować pokoje. W nowej powieści pojawia się watek kryminalny – zostaje porwane dziecko. I mamy tu, jak u Agathy Christie, zamkniętą przestrzeń i ściśle ograniczony krąg podejrzanych oraz istną galerię osobowości. Czytelnik wciela się w rolę detektywa i stara się wytypować porywacza. Istotne jest jeszcze pytanie o motyw. Pałac był niegdyś siedzibą nazistów, a jak uda się ustalić Klarze, przeprowadzano w nim tajemnicze rytuały. Im dłużej zatapiamy się w lekturze, tym głębiej zapominamy o realnym świecie, przenosimy się w świat mistyków, masonów, różokrzyżowców. Pojawiający się pewien rodzaj magii i metafizyki czyni książkę bardziej wciągającą i niesamowitą. Nic tu nie jest oczywiste ani schematyczne. Renata Kosin wyznała, że do napisania tej książki zainspirował ją siedemnastowieczny tekst Johanna Valentina Andreae’sa „Alchemiczne zaślubiny Christiana Rosenkreutza”, opisujący alegoryczną podróż mitycznego założyciela pewnego tajemniczego bractwa. To samo dzieło doskonale jest znane Joanne K. Rowling, która, podobno, na nim oparła wszystkie części cyklu o Harrym Potterze. W tej powieści wiele się dzieje – są wątki kryminalne, sensacyjne, ale też miłosne, sporo tu odwołań do historii. Autorka coraz wyżej podnosi sobie poprzeczkę, „Kołysanka”, jak dla mnie jest lepsza od „Tajemnic Luizy Bein”. A coś mi się zdaje, że Renata Kosin nie postawiła jeszcze ostatniej kropki. (et) Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s. 456, 39,90 zł, ISBN 978-83-10-12814-0

Michalinę, główną bohaterkę, poznajemy w dość krytycznym dla niej czasie. Parę miesięcy wcześniej rozstała się z mężem, po tym jak odkryła, że jest hazardzistą i roztrwonił ich wspólny majątek. Pustkę po rozpadzie związku próbuje wypełnić pracą, ale ostatnio ciągle boli ją głowa, ma problem ze snem i koncentracją. Dzięki uporowi przyjaciółki udaje się do lekarza i robi badania. Po paru tygodniach już wie, że jej stan jest bardzo ciężki i musi jak najszybciej poddać się operacji. Jakby tego było mało, w tym samym czasie odzywa się jej mąż w sprawie rozwodu i podziału majątku, ponieważ ma poważne problemy finansowe. Idąc do szpitala Michalina nawet nie podejrzewa, jak bardzo odmieni się jej życie – kogo i co straci na zawsze, a kogo i co odzyska na nowo. Powieść Danuty Pytlak to piękna, emocjonująca i nietuzinkowa historia, która dostarcza czytelnikowi całej masy wrażeń. Dotyka najważniejszych spraw naszego życia – zdrowia, przyjaźni, rodzinnych więzi, miłości i umiejętności wybaczania. Nasza bohaterka pokona długą drogę, zarówno fizycznie, jak i psychicznie – w głąb siebie i do przeszłości. Czeka ją wiele trudnych i bolesnych doświadczeń. Będzie musiała na nowo odbudować swoje relacje z rodziną, a także swój 26

dom. Na jej drodze nie zabraknie jednak szczęścia, spotka niezwykłe istoty, nowe przyjaźnie i miłości. Wyjazd w rodzinne strony pozwoli jej poznać własną tożsamość, odkryć prawdę o swoich bliskich, odnaleźć utracone najbliższe osoby i zacieśnić rodzinne więzi. To wspaniała opowieść, która zachwyca od pierwszych stron. Naprawdę trudno się od niej oderwać. Napisana z wyobraźnią i pomysłem. Jestem przekonana, że na długo pozostanie w sercach swoich czytelniczek. (map)

a n a l i z

Mariusz Czubaj

Piąty Beatles Czwarty tom cyklu Mariusza Czubaja z komisarzem Rudolfem Heinzem, policyjnym profilerem, w roli głównej jest pisany z zadziwia­jącą jak na gatunek lekkością. Autor opanował narrację perfekcyjnie, zarówno opisy, jak dialogi są zwarte, pozbawione pustosłowia, nie stronią za to od ironii i humoru. A przy tym czujemy w nich codzienność, zwy­ czajny język, jakim porozumiewają się ludzie – kapitalna scena rozmowy prokuratora i złodzieja pozbawiona jest typowych dla podobnych konwersacji atrybutów: dominująca władza i idący w zaparte złoczyńca. Tu urzędnik państwowy nie bawi się w konwenanse, krótko i fachowo handluje z podejrzanym, przerzucają się paragrafami, do sedna sprawy dochodzą po minucie czy dwóch tej gry profesjonalistów. Game, set, and match. I w zasadzie cała narracja prowadzona jest w ten sposób, choć, pradoksalnie, czasokres akcji znacz­nie jest rozciągnięty, z różnych powodów poszukiwania mordercy przekraczają grubo rok. Nie dziwota, historia bowiem mocno jest zapętlona. Śmierć młodego chłopaka, muzyka, wywołana wychło­dzeniem organizmu, wydaje się początkowo zabójstwem z niczym niezwiązanym. Ale kolejne

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje morderstwo, również nietypowe – odwodnienie jako sposób na odebranie życia – skupia uwagę śledczych, konkretnie He­inza, na wodzie jako elemencie łączącym obydwie śmierci. I, jak pokazuje dalsze śledztwo, nawiązującym do znacznie wcześniejszego, nadal niewyjaśnionego zgonu wielce obiecującego muzyka. Heinz stuka-puka, ale wciąż nie tam gdzie trzeba, błędnie ocenia tropy, podejrzewa ludzi, do których zdążył się uprzedzić, coś mu się przypomina, coś wydaje… I bardzo, bardzo mozolnie łączy strzępki, przebłyski, ślady w coraz pełniejszy obraz tego, co się rzeczywiście wydarzyło. Zbyt późno motyw zemsty, w końcu nie tak znów nietypowy w hi­s toriach tego typu, zaczyna być rozpatrywany poważnie. Pozwolą jeszcze czytelnicy, że zacytuję samego autora: „Uprzedzając pytanie, czy to jest ostatni tom z Rudolfem Hein­zem, odpowiem: listonosz. Listonosz zabił”. Zapukał dwa razy, jak zawsze, i… (gs)

pijscy mają ukryte motywacje, o których nie mówią uczniom, a w tle działa dodatkowo tajemniczy bogobójca. Fabuła „Szkoły bogów” nie powala na kolana pod żadnym względem. Historia nie grzeszy pomysłem, tym bardziej oryginalnością. Bohaterowie są płascy, a ich rozterki mało pasjonujące. Najgorzej wypadają pod tym względem odpowiedniki greckich bogów. Ares, Hefajstos czy Afrodyta (w tej ostatniej, oczywiście, zakochuje się protagonista) przypominają raczej parodie brazylijskich seriali, niż symbole połączenia tego co ludzkie, z tym co transcendentalne. Reszta postaci drugoplanowych, na którą składają się Tanatonauci oraz słynni Francuzi (tylko Werber wie czemu pośród nich znaleźli się van Gogh, SkłodowskaCurie czy Mata Hari), stanowi mało zabawne tło dla poczynań Pinsona i Wellsa. Sytuacji nie ratują nawet wycinki z Encyklopedii. Chyba lepiej, żeby Werber wrócił tam gdzie czuje się najlepiej – do podziemnych kopców mrówek. Tomasz Gardziński

W.A.B., Warszawa 2015, s. 332, ISBN 978-83-280-1513-5

tłum. Lilia Teodorowska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 368, 37 zł,

Justyna Wydra

ISBN 978-83-7999-061-0

Esesman i Żydówka Jest kwiecień 1943 roku. Debora Singer ucieka z wagonu transportującego krakowskich Żydów. Niedoszła ofiara obozu koncentracyjnego Auschwitz trafia nagle na esesmana. I tu jej historia, jak wielu innych w tamtych czasach, mogłaby dobiec końca, ale autorka książki postanowiła spleść losy tych dwojga na dłużej. I to w czasach, gdy życie było koszmarem, gdy trudno o prawdziwe uczucia i emocje. Bruno Kramer rozpoznał w Żydówce sanitariuszkę, która uratowała mu życie po wybuchu miny. Odwdzięcza się darując jej życie, a nawet zawożąc do jej przyjaciół do Krakowa. Niezwykłymi zbiegami okoliczności kilkakrotnie jeszcze wpadną na siebie i to on wyratuje ją z opresji. Debora działa w podziemiu, w Żegocie, on jest wysoko postawionym oficerem SS. Kat i ofiara. Taka miłość się nie zdarza. Ona zdaje sobie sprawę, że naraża się na wielkie niebezpieczeństwo. Do niego dociera ogrom masowej zagłady rozpętanej przez Niemców. Ten niecodzienny romans, osadzony w realiach drugiej wojny światowej, czyta się szybko, ale nie bezrefleksyjnie. Wojenna zawierucha nikogo nie oszczędzała, plątała i komplikowała ludzkie losy. Autorka starała się skupić na relacjach międzyludzkich i emocjach, jakim podlegają bohaterowie. Powieść z pewnością spodoba się miłośniczkom serialu „Czas honoru”. (et)

Terry Pratchett

Smoki na zamku Ukruszon Niedawno zmarły Terry Pratchett to pionier gatunków fantasy i science fiction. Jego seria „Świat Dysku” podbiła serca czytelników na całym globie, a to dzięki wyszukanemu typowo angielskiemu poczuciu humoru, oryginalnym, interesującym postaciom i wartkiej akcji, których nie brakuje w żadnych z jego powieści. „Smoki na zamku Ukruszon” to zbiór czternastu opowiadań pisanych w okresie wczesnej twórczości Pratchetta, wydobyte z szuflady, lekko podrasowane i zebrane w postaci pełnego przygód i zabawnych postaci wydania. Książka przeznaczona jest głównie dla młodszych czytelników, lecz i dla starszych będzie świetną zabawą, a dla fanów Pratchetta oczywiście to pozycja obowiązkowa. Każde opowiadanie zawiera pozytywny przekaz, morał i wskazując karykaturalnie, absurdalnie negatywne wzorce ukazuje, jakie to tak naprawdę proste, żeby żyć bez konfliktów ze sobą i innymi. (kg) tłum. Maciej Szymański, Rebis, Poznań 2014, s. 290, ISBN 978-83-7818-637-3

Marcus Sakey

Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 290, 32,90 zł, ISBN 978-83-7785-630-7

Niebezpieczny dar Sakey stworzył świat, w którym nikt nie ma czystych rąk, ale niektórzy mają naprawdę brudne. Politycy wiedzą, że najłatwiej jest rządzić zastraszonymi obywatelami, podzielić ich i wmówić, że są oni lepsi i gorsi. Ludzie uwierzą w każde, odpowiednio często powtarzane słowo w telewizji, radiu, w gazetach. Obiektem, którego mają się bać i który mają nienawidzić są tutaj osoby obdarowane nieprzeciętnymi zdolnościami. Obdarowani stanowią jeden procent populacji. Większość posiada talenty czwartego i piątego poziomu: „fenomen kalendarzowy, szybkie czytanie, pamięć fotograficzna”. Jednemu śmiałkowi zdolności pomogły zgarnąć 300 miliardów dolarów, zanim nowojorska giełda ogłosiła upadłość. Obdarzona programistka „widzi kody”, dla niej najtrudniejsze algorytmy to bułka z masłem. Inna potrafi stawać się niewidzialna, ponieważ postrzega ludzi i pojazdy jako wektory. W specjalnych akademiach „odmieńcom” robi się wodę z mózgu, szczuje na siebie i szkoli na „porządnych obywateli”. Tak wygląda antyutopia w „Niebezpiecznym darze”, w której posiadanie szczególnych zdolności oznacza wykluczenie ze społeczeństwa. Jednym z uzdolnionych jest Nick Cooper, agent specjalny, członek DAR, czyli Departamentu Analiz i Reagowania. Długo wierzył w swoją misję chronienia ludzi przed odmieńcami. Ale pewnego dnia dowiedział się, że jego czteroletnia córeczka ma zdolności pierwszego poziomu. Cooper zrobi wszystko, by nie trafiła do akademii. Za

Proza obca Bernard Werber

Szkoła bogów Bernard Werber, czyli twórca słynnej trylogii mrówczej, to postać niezwykle kontrowersyjna. Powieści Francuza jednych zachwycają swą niecodzienną strukturą narracyjną, innych zaś irytują często pseudofilozoficznymi rozważaniami o wyższości mrówki nad człowiekiem. Nie sposób jednak odebrać Werberowi, że jego podejście do literatury science fiction miało posmak oryginalności. Do czasu. O ile trylogia mrówcza oddziaływała w równym stopniu na wyobraźnię, intelekt i emocje, o tyle „Szkoła bogów” należąca do cyklu „Tanatonautów” nie jest niczym więcej niż standardową fantastyką. W swej powieści Werber kontynuuje przygody Michaela Pinsona i pozostałych Tanatonautów, zawarte we wcześniejszych książkach cyklu. Pinson budzi się na nieznanej wyspie, która okazuje się miejscem nauki. Byli aniołowie szkoleni są tam przez greckie bóstwa. Główny bohater zostaje uczniem i bierze udział w konkursie na najlepszego boga. W tych działaniach wspiera go były mentor i przyjaciel Edmond Wells oraz V tom jego Encyklopedii (kolejne tomy to stały element twórczości Werbera). Jak łatwo się domyśleć, bogowie olimb i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

27


Recenzje wolność dziecka postanawia zapłacić własnym życiem Obiecuje, że zabije Johna Smitha, najgroźniejszego terrorystę na ziemi, który zlikwidował ponoć setki „normalnych”. Autor „Na krańcach miasta” i „Na ostrzu” napisał kolejny pasjonujący i niepokojąco aktualny thriller. Nieprzewidywalny i wciągający, z intrygującą fabułą rozgrywającą się w iście filmowym tempie. „Niebezpieczny dar” powinni zauważyć hollywoodzcy scenarzyści i na podstawie książki szybko nakręcić film, który miałby ogromną szansę stać się kinowym hitem. (hab) tłum. Robert Kędzierski, Anna Krochmal, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań, 2015, s. 488, ISBN: 978-83-7818-608-3

Diego Galdino

Zadbam o to, żeby cię nie stracić Przyznam szczerze – fabuła jest przewidywalna niemal od pierwszego zdania. Jak to w miłosnych historiach. Nie ma tu mowy o trzymającej w napięciu akcji. Ale mało mnie to obchodzi, gdy rzecz rozgrywa się w słonecznej Italii, w cudownym Rzymie, a zwłaszcza na mojej ulubionej Sycylii. Bohaterowie raczą się smakowitymi daniami, zasładzają się cannoli albo cassatą i popijają limoncello. A skoro o napojach wyskokowych mowa, to niemałą rolę w tej opowieści odgrywa rum, co prawda hiszpański, ale z żółwiem na etykiecie, a to właśnie niezwykłe narodziny tych gadów na plaży Morza Śródziemnego przyczynią się do szczęśliwego zakończenia romantycznej opowieści. Amerykański bohater, Clark Kent, jak na suberbohatera zaczytującego się w powieściach Jane Austen i Nicholasa Sparksa przystało, wyrywa ukochaną Lucię, cierpiącą na amnezję, z rąk niecnego Rosario. A nad wszystkim unosi się cudowny aromat kawy. Nieprzypadkowo zresztą. Autor książki na co dzień pracuje w rzymskim barze, gdzie podaje klientom najbardziej wymyślne rodzaje kaw. Ma za sobą już książkowy debiut. Jego powieść „Pierwsza kawa o poranku” podbiła serca czytelniczek na całym świecie. Fanki licznie przybywają do jego lokalu (o czym można przekonać się śledząc profil autora na Facebooku), bo jak to, być w Rzymie i nie spotkać Diego Galdino? Powieść o miłosnych perypetiach Lucii i Clarka rozgrywa się w pięknej scenerii. Jest zaproszeniem do podróży do krainy przyjemności. Lektura w sam raz na lato. (et) tłum. Tomasz Kwiecień, Rebis, Poznań 2015, s. 270, 32,90 zł, ISBN 978-83-7818-728-8

Obrona Walec Krzysztofa MasłoMünchhausena K siążka nia „Od glorii do infamii.

Sylwetki dwudziestowiecznych pisarzy” jest ważna nie tylko dlatego, że wyszła spod pióra cenionego i wywołującego emocje (co mało komu się zdarza) znawcy literatury. Istotny jest okres historyczny, który autor opisuje. Trzydziestu jeden autorów przedstawionych w książce to pokolenie, które debiutowało, zdobywało pierwsze laury przed drugą wojną światową i kontynuowało działalność literacką po niej. Jedni pozostali za granicą, pozbawiono ich czytelników, skazano na samotność, marginalność istnienia i nie wszy-

28

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Jaroslav Hašek

Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej

Trzecie tłumaczenie na język polski sławnej powieści Jaroslava Haška o przygodach „dobrego wojaka” czy też „dzielnego żołnierza” lub „dobrego żołnierza” Józefa Szwejka. Dokonał go w 2009 roku pisarz, etnograf i bohemista Antoni Kroh, a obecną edycję wydawnictwo Znak wypuściło na rynek w stulecie wymarszu literackiego bohatera na front Wielkiej Wojny czyli I światowej. We wstępie Kroh wyjaśnia meandry warsztatu translatorskiego, jakim posłużył się tłumacząc dzieło Haška. Nawiązuje przy tym – zdając sobie sprawę, że porównania same się narzucają – do pierwszego i zarazem najbardziej przyswojonego przez polską kulturę przekładu „Szwejka”, dokonanego przez Pawła Hulkę-Laskowskiego, opublikowanego po raz pierwszy w 1929 roku. Wyjaśnia, dlaczego zadomowionego w polszczyźnie „wojaka Szwejka” zastąpił „żołnierzem”. Po prostu czeski „vojak” to właśnie „żołnierz”, a nasze pojęcie słowa „wojak” ma zabarwienie sarkastyczne (moim zdaniem właśnie bardziej pasujące do postaci Szwejka niż „żołnierz”, ale tłumacz postanowił inaczej). Kroh pomija milczeniem tłumaczenie „Szwejka” z roku 1991 (jako „Dole i niedole dzielnego żołnierza Szwejka podczas wojny światowej”) dokonane przez wieloletniego redaktora „Literatury na Świecie” Józefa Waczkówa. Przekład ten wprawdzie nie zadomowił się w polskim odbiorze czytelniczym, ale przynajmniej wspomnieć o nim warto było. „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej” są więc trzecim tłumaczeniem powieści Haška w naszym kraju. Pod piórem Kroha fabuła wydaje się bardziej atrakcyjna niż w translatorskim dziele Hulki-Laskowskiego. Jest tak dzięki uwspółcześnionemu, aczkolwiek z zachowaniem pewnej archaizacji, językowi (np. pani Müllerova to „gosposia” Szwejka, a nie „posługaczka”),; większej dynamice i lekkości tłumaczenia. No i dzięki poprawieniu błędów Hulki-Laskowskiego. Tłumacz z lat dwudziestych pisał na przykład „nadporucznik”, dosłownie przenosząc na nasz grunt wojskowego „oberleutnanta”, podczas gdy w wojsku polskim taki stopień nie istnieje i nie istniał. Jest natomiast „podporucznik” czyli ówczesny austriacki „leutnant”, zaś dodanie do tego rzeczownika przedrostka „ober” (czyli „nad”) było u nas odbiciem „porucznika”. U nas „pod”, u nich „nad”, ale Kroh pisze konsekwentnie „porucznik”, no i dobrze. Nowe tłumaczenie „Szwejka” zaprasza kolejne pokolenie czytelników do zapoznania się z przygodami (a właściwie „losami” czyli „osudami”) tego osobliwego „wojaka” – wojującego z absurdami

scy byli w stanie temu doświadczeniu sprostać. Drudzy trwali w kraju, lub powrócili do komunistycznej Polski i ich los był kto wie czy nie tragiczniejszy. Nie chodzi nawet o liczne wierszowane peany na cześć Stalina, ale o utratę godności artysty, którą, kiedy już z wolna można było przechodzić od socrealizmu do egzystencjalizmu, niewielu zdołało odzyskać. Talent nie znika pod wpływem epoki, trwa i od czasu do czasu daje o sobie znać. Dla rozwoju kultury trzeba jednak czegoś więcej: starcia idei, stawiania ważnych pytań, poważnej debaty szanujących się wzajemnie, choć z gruntu odmiennych osobowości. Tego już nie było i zapewne być nie mo-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

gło. Dlatego kultura polska jest do dziś okaleczona: błaha, pełna gry pozorów, zapatrzona na zachód, którego nie rozumie, odwrócona plecami do wschodu, który rozumie jeszcze mniej. Wstydząca się siebie, zakompleksiona, a co najgorsze tchórzliwa, bojąca się własnego cienia i zmarszczenia brwi krytyka. To spuścizna epoki opisanej przez Krzysztofa Masłonia. Nie wszyscy się z nim zgodzą, ale zgadzać się nie muszą. Mogą zaprezentować światu własną opowieść, ale pod pewnym względem powinni brać z autora przykład – pisać o literaturze pięknie, mądrze, a nade wszystko interesująco. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje i grozą za pomocą pełnego dystansu humoru – albo raczej, jak życzy sobie translator, „żołnierza”. Piotr Kitrasiewicz

Rozmowa z Feliksem J. Palmą

Wells po metamorfozie

tłum. Antoni Kroh, Znak, Kraków 2015, s. 760, 39,90 zł, ISBN 978-83-240-3391-1

–  Czytając pańskie powieści nie trudno zgadnąć, którego pisarza darzy pan szczególną estymą, ale czy któraś z powieści H.G. Wellsa jest pana ulubioną? –  Zdecydowanie „Wehikuł czasu”. –  Jak duży wpływ wywarły na tworzenie pańskiej trylogii ta i pozostałe książki Anglika? –  Związki między moimi książkami, a powieściami Wellsa są tak silne, że te drugie stały się wręcz bohaterkami mojej trylogii. Każdej części odpowiada jedno dzieło Wellsa. „Mapę czasu” zacząłem pisać bezpośrednio po którejś z kolei lekturze „Wehikułu”, drugą część cyklu zainspirowała zaś „Wojna światów”. Zaczynając „Mapę chaosu”, zastanawiałem się nad wyborem między „Niewidzialnym człowiekiem” a „Wyspą doktora Moreau”. Doszedłem do wniosku, że powieść o Niewidzialnym człowieku będzie lepiej pasować do przewijających się tam wątków spirytystycznych. –  Dokładne oddanie realiów wiktoriańskiej Anglii wymagało długotrwałej pracy? –  Research zajął dużo czasu. Musiałem poznać tamtą epokę oraz biografie żyjących wtedy ludzi, którzy później mieli się stać niefikcyjnymi bohaterami mojej trylogii. Obejrzałem i przeczytałem też wszystkie wcześniejsze dzieła o podróżach w czasie. –  W „Mapie chaosu” podkreśla się, że to właśnie wyobraźnia odróżnia nas od zwierząt. Jaka w tym wszystkim jest rola pisarza? –  Pisarze to w pewnym sensie nauczyciele. Pomagają marzyć tym ludziom, którzy sami tego nie potrafią. Właśnie dla takich osób, zmęczonych po całym dniu pracy chcę pisać. Jedni twórcy zmuszają czytelnika do myślenia, inni – jak ja – do wyobrażania. –  Wspominani w pańskiej trylogii autorzy jak Wells, Conrad czy Mary Shelley wykorzystywali elementy nadnaturalne jako metaforę na kondycję ludzkiego sumienia. Podejmował pan podobne próby? –  Moja literatura powinna głównie bawić. To twórczość rozrywkowa. Nie chciałem jednak, żeby była pustą rozrywką. Dlatego na kartach moich powieści przewijają się różne wątki. Komediowe i romantyczne, ale także obyczajowe. Opisuję ludzkie uczucia, a to zawsze ma swoją wartość. Nie wspominając, o tym, że proza powinna być nie tylko wykładnikiem fabularnych zdarzeń, ale też przeżyciem estetycznym. –  Czy metamorfoza książkowego Wellsa w jakiś sposób koreluje z prawdziwym życiem tego pisarza? –  Rzeczywisty pisarz i jego książkowy odpowiednik nie są do siebie podobni. Znaczenie Wellsa dla powieści faktycznie ewoluuje. W pierwszej części jest bohaterem ledwie drugoplanowym, po czym jego rola systematycznie wzrasta, aż staje się protagonistą. Czułem, że Wellsa trzeba zhumanizować. Dotychczas, nawet jeśli pojawiał się w dziełach innych pisarzy, to miał w sobie tyle życia, ile jego strona w Wikipedii. Dlatego dałem Wellsowi w trylogii sporo własnych cech i moją wrażliwość. To bardziej ja, niż żyjący przed laty w Anglii H. G. Wells. Rozmawiał Tomasz Gardziński fot. CM.J._Baus

Felix J. Palma

Mapa nieba Mapa chaosu

Głównym motywem trylogii (wcześniej była „Mapa czasu”) hiszpańskiego pisarza Felixa J. Palmy jest zabawa z twórczością Herberta George Wellsa. Książki tego XIX-wiecznego pisarza, autora takich książek jak „Wehikuł czasu”, „Wojna światów” czy „Niewidzialny człowiek” stają się podstawą fabularnych wariacji, a sam Wells z każdą kolejną stroną urasta do roli głównego bohatera. Palma dokonał imponującego wysiłku i uważnie prześledził życiorysy rzeczywistych osób żyjących w epoce wiktoriańskiej. Jednocześnie książkowi Wells, Arthur Conan Doyle, Lewis Caroll i wielu innych to nie papierowe biografie ściągnięte z encyklopedii, a prawdziwe i żywe postaci. Mają swoje rozterki i motywacje. Wraz z wyimaginowanymi bohaterami tworzą całkiem interesującą mieszankę. Momentami aż żal, że tak udana dokumentacja trochę marnuje się na standardową bądź co bądź powieść science fiction, bo potencjał był naprawdę ogromny. Palmie nie zależało jednak na pogłębionej analizie stosunków społecznych i nadmiernym psychologizowaniu. Jego trylogia wiktoriańska to przede wszystkim przepustka do marzeń. Struktura pierwotnych dzieł Wellsa zostaje rozbita, a ich cel zmieniony wbrew woli powieściowego odpowiednika. Palma zadaje pytanie: Co by było, gdyby…? Gdyby ludzie posiedli umiejętność podróżowania w czasie, Marsjanie faktycznie najechali Ziemię, gdyby wytwory wyobraźni pisarzy żyły naprawdę w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Przed takimi wyzwaniami stawia swoich bohaterów. Trzeba przyznać, że całościowa fabuła sprawnie podąża wyznaczonym przez pisarza tropem. Poszczególne wątki, które w pierwszej chwili mogły nawet wydawać się nieistotnymi, łączą się w finale w zgrabną i sensowną całość. Niestety, pojedyncze książki nie bronią się już tak skutecznie. Czytając „Mapę nieba”, ma się wrażenie, że często ważniejsza od logiki wydarzeń jest chęć nawiązania do kolejnego dzieła popkultury od horroru „Coś” po „Terminatora”. Hiszpański twórca udanie przekazuje ogrom zniszczeń dokonanych przez inwazję kosmitów, ale zarazem odbiera wydarzeniom dramaturgię, gdyż wyraźnie dąży do szczęśliwego zakończenia. Klimatyczny początek dosyć szybko staje się odległym wspomnieniem. „Mapa chaosu” wiąże wątki z wcześniejszych części w logiczną całość, jednak pomysł alternatywnych rzeczywistości trudno uznać za innowacyjny. Fabuła ma swoje momenty, lecz występujące w niej postaci i ich alternatywne wersje mnożą się aż do przesady. Można się kłócić, czy narracyjny chaos w powieści poświęconej właśnie temu zagadnieniu jest wadą, lecz na pewno nie ułatwia czytelnikowi odbioru. Z tego wszystkiego najlepszą częścią pozostaje „Mapa czasu”, której ustabilizowana i skromniejsza fabuła tryumfuje ponad rozbuchanymi historiami o nadchodzącym końcu świata. Palma dobrze wpisuje się w nurt odprężającej fantastyki. Jego powieści bawią, ciekawią, a czasem są nawet w stanie wzruszyć. Hiszpan unika również banału (może poza nadmiernie wystylizowanymi wątkami miłosnymi, które chwilami przypominają najgorsze hollywoodzkie romansidła). Trylogia wiktoriańska to dobra rozrywka. Ni mniej, ni więcej. Tomasz Gardziński tłum. Patrycja Zarawska, Iwona Michałowska-Gabrych, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, „Mapa nieba” – s. 584, 44,90 zł, ISBN 978-83-7999-072-6; „Mapa chaosu” – 44,90 zł, ISBN 978-83-7999-184-6

Mogą i coraz częściej mają. „Pogromca lwów” – kolejny kryminał Camilli Läckberg jest naprawdę rzetelnie napisany. Dotyka problemów psychologicznych i socjologicznych, zwraca uwagę na nasze ułomności i zalety. Powieść, jak zwykle u tej autorki, trzyma w napięciu, morderstwa popełnione współcześnie swoje korzenie mają wiele lat wcześniej, a rzecz cała daje asumpt do rozmyślania nad dwoistością

Camilla Läckberg

Pogromca lwów Czytelnicy czytają thrillery, bo to co się dzieje na stronach książki jest dla nich odległe i irracjonalne. A czy mogą mieć wydźwięk głębszy? b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

29


Recenzje natury ludzkiej. W „Pogromcy lwów” znajdziemy również silny akcent polski. (mb)

Rozmowa z Patrickiem Deville

Literacki amalgamat

tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, Warszawa 2015, s. 448, ISBN 978-83-8015-115-4

Patrick Deville

–  Jak by pan zdefiniował gatunkowo swoje dwie książki, które zostały przetłumaczone na język polski? –  Zarówno „Dżuma&Cholera”, jak i „Pure Vida” wyłamują się – przynajmniej mam taką nadzieję – stylistycznemu zaszufladkowaniu. To pisarski amalgamat. Zawierający elementy monografii, szkicu, eseju, powieści, a nawet filozofii. Może dzięki takiemu urozmaiceniu zyskają więcej czytelników. –  Bohaterowie tych tytułów są w Polsce praktycznie anonimowi. Nie tylko w Polsce. Bakteriolog Aleksander Yerkin, który stworzył szczepionkę przeciwko dżumie, nie był wyłącznie lekarzem. Marzyło mu się coś więcej niźli działalność naukowa. Wiele podróżował po Afryce i Azji. Natomiast William Walker to polityczny utopista. Niespokojny duch, który poświęcił się misji wyzwoleńczej. Utworzył efemeryczną Republikę Dolnej Kalifornii i został jej prezydentem, następnie usiłował przejąć władzę w ogarniętej rewoltą Nikaragui… –  Zwłaszcza ta druga postać wydaje się mieć bardzo filmowy życiorys… –  Póki co, ani Gaumont, ani Hollywood się do mnie nie zgłosił. (śmiech) –  W przyszłym roku na półki polskich księgarń trafi kolejna pańska praca. Poświęcona włoskiemu odkrywcy Czarnego Lądu Pietro Paolo Savorgnan di Brazzy (stolicę Kongo nazwano Brazzaville właśnie na jego cześć) porównywalnym z Livingstonem i Stanleyem, ale znacznie mniej od nich znanym. Ufam, że moja książka także w Polsce spopularyzuje tę nietuzinkową postać. –  Afryka nadal znajduje się w kręgu pańskiego zainteresowania. –  Myślę o książce poświęconej Madagaskarowi, a co za tym idzie także Maurycemu Beniowskiemu, kolejnej postaci pokrytej pyłem niepamięci, którą zamierzam odkurzyć. W tym celu z pewnością sięgnę po polską literaturę i zapewne nie raz odwiedzę wasze archiwa. –  Wiele czasu spędza pan na walizkach. –  Podróże to mój sposób na życie. Od niemal czterdziestu lat usiłuję poznać ziemski glob. W szczególności najbardziej egzotyczne – dla Europejczyka – jego rejony. Mieszkałem w Algierii, Nigerii, Urugwaju, na Kubie, kilku krajach w Ameryce Środkowej… Ale to nie wszystkie moje adresy. Wierzę też, że zyskam nowe. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert fot. archiwum prywatne

Pure Vida

Dlaczego Ameryka Łacińska jest tak niestabilnym politycznie regionem – zastanawia się autor tej książki. I stara się odpowiedzieć na pytanie ukazując historię Williama Walkera. Ów Amerykanin o szkockiej genealogii, urodzony w 1824 roku w Nashville w stanie Tennessee, długo poszukiwał swego miejsca w życiu. Zrazu zamierzał zostać lekarzem, potem prawnikiem, liznął dziennikarstwa. Nieszczęśliwa miłość (narzeczona zmarła) sprawiła, że zainteresował się polityką. Zamarzyły mu się misje wyzwoleńcze. Postanowił zakończyć hegemonię Hiszpanów w Ameryce Środkowej i Południowej, tworząc tam kraje zarządzane przez potomków europejskich konkwistadorów oraz niedobitki Indian. Udało mu się oderwać od Meksyku jego północne rubieże, gdzie utworzył Republikę Dolnej Kalifornii, mianując się, oczywiście, jej władcą. Niestety nie był w stanie porozumiewać się z poddanymi, gdyż kiepsko władał językiem hiszpańskim, zaś oni nie znali angielskiego ogłoszonego oficjalnym narzeczem nowego państwa. Zanim Walker nauczył się mowy Cervantesa państwa już nie było, a jego mieszkańcy ponownie stali się Meksykanami. Niezrażony niepowodzeniem ruszył na południe ku ogarniętej wojną domową Nikaragui. Chciał zakończyć konflikt zbrojny i zostać prezydentem. Zamiar udał się połowicznie. Bratobójcza walka ustała, lecz Walkera przepędzono. Trafił do Hondurasu, gdzie wcale niemałe grono jego zwolenników zdziesiątkowała epidemia dżumy, a on sam został skazany na śmierć, gdyż przeszkodził w interesach prowadzonych tam przez Stany Zjednoczone, swą ojczyznę, której się sprzeniewierzył. (to-rt) tłum. Jan Maria Kłoczowski, Noir sur Blanc, Warszawa 2015, s. 232, ISBN 978-83-7392-546-5

Pierre Lemaitre

Koronkowa robota Koronkowa, w rzeczy samej. Lemaitre misternie dzierga osnowę, splata wątki, prowadzi do nieoczekiwanego rozwiązania. I nieważne, czy „ten rewelacyjny czarny kryminał koncentruje się na problemie zła”, jak chce jeden z recenzentów (nie koncentruje się, tak ja chcę), istotna jest właśnie ta koronkowa robota autora, wyciąganie morderczych motywów z powieści nie zawsze kryminalnych i łączenie ich w spójną fabułę. Przyznam, że pomysł może niezbyt oryginalny, ale wykonanie perfekcyjne, co mówię, mimo że razi mnie nadmiar odrażających szczegółów. Zbyt wydaje mi się to bliskie chorym perwersjom pewnego wrocławskiego autora, tyle że Lemaitre może łatwo sięgnąć po usprawiedliwienie: „Sorry, takie mamy powieści”. I na tym zasadza się autorska robota. Motywy z różnych narracji, które łączy brutalność i nietypowość dokonanych morderstw. Lemaitre wpadł na pomysł, by je wybrać, zebrać razem i oprzeć na nich fabułę. Do końca nie wiemy, kto jest mordercą, choć już na początku możemy się spodziewać, kto zginie czy, mówiąc górnolotnie, „zapłaci najwyższą cenę”. Kurduplasty komisarz (ma 145 cm wzrostu, co usprawiedliwia moje określenie) prowadzi śledztwo wbrew regułom, wbrew kolegom, nawet wbrew oficjalnym zakazom, ale oczywiście ma rację. Tyle że za późno i, co ważne, dostaje trochę po nosie – zbyt mało ceni swoich współpracowników. Czy im ufa? Nie wszystkim, niestety słusznie. Lemaitre dokonał czegoś dziwnego: stworzył bohatera, który jest niewiarygodną ale nader przekonującą postacią. Nie pierwszy to upierdliwiec w historii powieści kryminalnych, podkręcający nieustannie wąsy Poirot też był typem trudnym do wytrzymania, choć jednak całkowicie sztucznym – zabawnym, dostarczającym rozrywki czytelnikowi, tyle że papierowym albo ekranowym, jak kto woli. Komisarz Camille Verhoeven wydaje się, mimo swoich nieprawdopodobnych wręcz limitacji (wprawdzie kobiet w polskich służbach nie obowiązuje 30

b i b l i o t e k a

a n a l i z

już kryterium wzrostu, ale podejrzewam, że Verhoeven, choć mężczyzna, trafiłby u nas za biurko na portierni), gliniarzem z krwi i kości. Może zbyt myślącym, zbyt obojętnym na procedury, dla współpracowników często niezrozumiałym. Prawdę mówiąc, sam siebie nieraz nie rozumie, co przyznaje podczas bezsennych nocy. W niczym mu to oczywiście nie pomaga, a w końcu okropnie sprawy komplikuje. Dla czytelnika polskiego dodatkową komplikacją jest fakt, że „Koronkowa robota” jest „trzecią częścią trylogii” jedynie u nas, we Francji była to książka otwierająca cykl. Cóż, nie pierwszy już raz narzekam na poronione wybory i decyzje polskich wydawców. Nic dziwnego, że starają się teraz sprzedać historię jako niemal

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje kulminację cyklu. Ale o powodach takiego zachowania napiszę może kiedyś. Może. (gs)

część sagi Muirów – „Letni wiatr” – tym razem z Dorą w roli głównej. (hab)

tłum. Justyna Polachowska, Muza, Warszawa 2015, s. 414, ISBN 978-83-7758-996-0

tłum. Agnieszka Myśliwy, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 408, ISBN 978-83-7818-608-3

Mary Alice Monroe

Siostry na lato

Peter Robinson

„Rodzina nie cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej nie ma, samotnyś jak pies” – śpiewali Starsi Panowie. To prawda: rodzina jest najważniejsza. Marietta Muir zdaje sobie z tego sprawę, ale z bólem musi przyznać, że jej rodzina się rozpadła. Wiele lat temu pochowała męża i syna jedynaka, a niewidziane od dawna dorosłe wnuczki są sobie niemal obce, choć w dzieciństwie spędzały wszystkie wakacje u Buni w Morskiej Bryzie, letnim domku na Wyspie Sullivana w Karolinie Południowej. I właśnie o tym opowiada ta powieść, a właściwie familijna trylogia przesycona duchem Południa: o scalaniu rodziny. Bunia przeżyła już większość swojego życia, ale ma jeszcze sporo do zrobienia. Postanawia uświadomić Carson, Dorze i Harper, że siostrzana więź jest nierozerwalna. Choć miały różne matki, płynie w nich jedna krew – dumna krew Muirów. Bunia zaprasza więc wnuczki na swoje osiemdziesiąte urodziny i prośbą, groźbą, a nawet szantażem zatrzymuje je na trzy miesiące. To lato zmieni je wszystkie: niezależną Carson, znerwicowaną Dorę i nieśmiałą Harper. W każdej z trzech części Monroe skupia się na innej wnuczce. Główną bohaterką „Letnich sióstr” jest Carson, która walczy ze swoimi demonami, ze skłonnością do alkoholu i lękiem przed ludźmi, a sekunduje jej w tym pewien delfin i biolog morski. „Siostry na lato” to pełna empatii i kobiecej solidarności ciepła opowieść o zaufaniu, potrzebie miłości i zrozumienia, zagubieniu i szukaniu własnej drogi. A także o przebaczeniu, przede wszystkim sobie. Czytelniczki z niecierpliwością sięgną zapewne po drugą

Detektyw Banks ostatnio sporo przeżył. Jego córka została ranna. On sam odniósł poważne rany w pożarze własnego domu, w którym stracił cały dobytek, a przede wszystkim ukochaną kolekcję płyt. Szorstki i cyniczny inspektor o niekonwencjonalnych metodach śledczych zawsze działał na granicy prawa i lubił pracę w pojedynkę, ale ostatnio zrobił się z niego jeszcze większy odludek i dziwak. Nie dogaduje się z ludźmi, nawet z bliską przyjaciółką, detektyw Annie Cabbot. A szkoda, bo teraz naprawdę będzie potrzebował prawdziwych przyjaciół. Po pierwsze pewna zamordowana kobieta miała w kieszeni stary adres Banksa, po drugie zniknął jego brat, a po trzecie ktoś go szantażuje, a na dodatek próbuje zabić. Generalnie inspektorowi nie najlepiej się wiedzie. Peter Robinson to gwarancja jakości – raz na rok tworzy misterny thriller, klimatyczny, mocny i niebanalny, a przy tym od lat trzyma wysoki poziom. Wszystkie jego thrillery charakteryzuje przemyślana i wciągająca intryga, wysokie napięcie i godna podziwu dbałość o detale. Robinson się nie powtarza (choć to piętnasta część przygód Banksa po polsku, a jednocześnie dwudziesta trzecia z całej serii), za co czytelnicy są mu szczerze wdzięczni, podobnie jak za wiarygodność i wielowymiarowość bohaterów i fabuły. Autor „Przyjaciółki diabła” czy „Ukrytych w mroku” precyzyjnie splata wiele wątków, umiejętnie prowadzi nas przez zawiłości fabuły, a co

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Niebezpieczny romans

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

31


Recenzje za tym idzie: zapewnia kilka godzin wyśmienitej i inteligentnej rozrywki. (hab) tłum. Radosław Madejski, Wydaenictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 376, ISBN 978-83-7999-179-2

Emma Garcia

Zblogowani zakochani Vivienne i jej chłopak postanawiają „zrobić sobie przerwę”. Na trzy dni przed ślubem, po kilku latach w sumie udanego związku. Gdy ona czeka, aż Rob się opamięta i wróci do niej z podkulonym ogonem, on oświadcza się innej. A teraz Viv przez wszystkie przypadki odmienia „złamane serce”, „stara panna” i „porzucona”. Do odzyskania Roba wykorzystuje niezawodny internet. W międzyczasie łamie parę zasad: idzie do nieznanego fryzjera (katastrofa), a potem strasznie się upija na weselu znajomych i robi z siebie idiotkę w obecności Roba. Na szczęście ma przy swoim boku niezawodnego Maxa, artystę i przyjaciela na dobre i na złe. Wkrótce Viv przekona się na własnej skórze, jak prawdziwe jest powiedzenie: „uważaj o co prosisz, bo możesz to dostać”. Rob nigdy nie mówił, że jej upór jest uroczy, a Viv ma „najbardziej sprośny śmiech” na świecie. Jest bowiem ktoś jeszcze… Cóż, tylko od Viv zależy, czy zdąży zrozumieć, kto jest wart jej miłości. A to, że poszukiwania zaginionego ukochanego prowadzi przez Facebooka, pisze bloga, choć rzadko się zastanawia nad motywacją swoich czynów, uskutecznia głośne medialne akcje, czyta poradniki internetowe o złamanych sercach zamiast leczyć swoje – jest tylko dobitnym znakiem naszych pędzących na oślep czasów. A potem: żyli długo i szczęśliwie. Oczywiście w wirtualu. Oglądaliście film „Druhny”? Zachwyciła was książka „Jak być kobietą” Caitlin Moran? Lubicie romantyczne komedie z happy endem? To z przyjemnością przeczytacie „Zblogowanych zakochanych”, czyli zabawną, zaskakującą, lekką komedię o miłości złapanej w sieć omyłek. Z jakże potrzebną na okoliczność rozstania listą piosenek – utworów idealnych na smutek, gniew i gojenie się ran (przy czym „1000 Times Goodbye” Megadeth lepiej unikać „jeśli pała się chęcią zemsty”). (hab) tłum. Monika Wiśniewska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 400, ISBN 978-83-7999-276-8

Fredrik T. Olsson

Łańcuch zdarzeń Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, toby się położył – mawiała moja babcia. Ale jak długo musiałby leżeć? „Nikt nie wie, dokąd zmierzamy. Nawet czas. Teraz mówią, że się mylę, że czas wie, dokąd zmierza. Że jest wytyczona droga”. Bohaterowie „Łańcucha zdarzeń” wierzą, że dzięki poznaniu przyszłości, ocalą świat od katastrofy. Tymczasem może się okazać, że właśnie oni tę katastrofę sprowokują. Na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni… Kryptolog William Sandberg zostaje porwany i zamknięty w lochach alpejskiego zamku, by na rozkaz tajemniczej organizacji złamać tajemnicze kody i wysłać zaszyfrowaną wiadomość. Komu? Wkrótce Sandberg odkryje, że losy świata i ludzi zapisane są w naszym kodzie DNA: wszystkie katastrofy, kataklizmy, epidemie, wojny. Tymczasem świat zalewa śmiertelny wirus. Czy od Williama zależą losy świata, czy też jest on jedynie pionkiem w grze? Ten zgrabnie napisany i wciągający po uszy thriller psychologiczno-katastroficzny, czyta się jednym tchem. Można oczywiście kręcić nosem i zastanawiać się nad prawdopodobieństwem fabuły, można też z przyjemnością zatonąć w lekturze i o bożym świecie zapomnieć. Książkę zamyka w sumie optymistyczne przesłanie: ludzkość przetrwa niejedną przepowiednię końca świata, choć pojedynczy człowiek już niekoniecznie. U Olssona szklanka jest na 32

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Serie wydawnicze – Sonia Draga

Mrówcza trylogia: Imperium mrówek, Dzień mrówek, Rewolucja mrówek „Jak się ich pozbyć? Gdy mnie pytają, jak pozbyć się mrówek nawiedzających kuchnię, odpowiadam: jakie prawo pozwala wam sądzić, że kuchnia należy bardziej do was niż do mrówek?” – podobne zdanie nie brzmi szokująco w ustach Bernarda Werbera, człowieka, który napisał trylogię mrówczą. Francuz jak żaden autor przenosi swą literacką uwagę na miniaturowy wszechświat, nad którego istnieniem zwyczajowo się nie zastanawiamy. To rzeczywistość mrówek i innych owadów żyjących w podparyskim lesie Fontainebleau. Istnień żyjących na Ziemi wiele milionów lat dłużej od człowieka. Werber nie tylko uczynił mrówki głównymi bohaterkami swej trylogii, skutecznie je humanizując. W jego powieściach można się również zetknąć ze stwierdzeniem, że to ludzie powinni uczyć się od mrówek. Cywilizacja myrmeceńska (jak za greką nazywa społeczność tych owadów Werber) osiągnęła bowiem ewolucyjną zgodność niedostępną dla człowieka. W świecie mrówek nie ma miejsca na indywidualność, ale nie wyklucza to emocji i abstrakcyjnej myśli, choć ta dostępna jest jedynie płciowym, takim jak bohaterowie „Imperium mrówek” samiec 327 i samica 56. Pierwsza część trylogii stanowi wprowadzenie do brutalnego, ale fascynującego świata owadów z lasu Fontainebleau. Werber niezwykle sprawnie zanurza emocjonalnie czytelnika w życie mrówek rudnic. Naturalizm przedstawienia wydarzeń w kopcu koreluje z suspensem oraz iście kryminalną zagadką morderstwa. Francuski pisarz jest znany ze swojej niechęci do tradycyjnych form podziału narracji, stąd fragmenty poświęcone mrówkom przeplata wpisami encyklopedycznymi oraz historią rodziny Wellsów. „Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej” Edmunda Wellsa to oczko w głowie Werbera – kolejne tomy pojawiają się w większości książek Francuza. Jest też głównym powodem kontrowersji związanych z tym autorem. Wielu czytelników odrzuca wydumana i pseudointeligenta retoryka, którą Werber podsuwa pod przebraniem pozycji encyklopedycznej, podczas gdy pozostali chwalą oryginalne podejście do struktury opowiadania. Prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku – część podanych w trylogii mrówczej informacji to wiedza ciekawa i inspirująca, niektóre zaś sprawiają wrażenie wyssanych z palca. Znacznie gorzej wypadają fragmenty poświęcone ludzkim bohaterom. Występują oni w Imperium… niemal na siłę. Ich losy są przerażająco schematyczne, a język, którym przedstawia ich poczynania Werber przypomina bazgranie gimnazjalisty. Aż trudno uwierzyć, że napisał je ten sam twórca, który kilka stron wcześniej raczył nas żywymi i wciągającymi opisami przyrody z perspektywy mrówek. Niewiele lepiej pod tym względem wypada ostatnia część cyklu, czyli „Rewolucja mrówek”, gdzie schemat goni schemat. „Dzień mrówek” to zdecydowanie najlepsza część cyklu. Trylogia mrówcza ma swój osobliwy urok. A dowiadujemy się też: „Jeśli mimo wszystko postanowiliście się pozbyć tych maleńkich konkurentek, najmniej szkodliwą metodą jest bazylia. (…) Mrówki nie lubią woni bazylii i przeniosą się do sąsiada”. Tomasz Gardziński •

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje szczęście do poĹ‚owy peĹ‚na. CzĹ‚owiek, ktĂłry zgodnie z przepowiedniÄ… siÄ™ przewrĂłci, wstanie, otrzepie siÄ™ i pĂłjdzie dalej. Jak ludzkość. (hab)

brym kluczem, by z bardziej przyjaznej perspektywy spojrzeć na trudny, ale i szeroki problem polskiego socjalizmu. (Ĺ‚g) Wydawnictwo Nauka i Innowacje, PoznaĹ„ 2014, s. 270, 35 zĹ‚, ISBN 978-83-63795-65-8

tłum. Elşbieta Ptaszyńska-Sadowska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 536, ISBN 978-83-7999-178-5

Historia biografie, wspomnienia Marcin Giełzak

AntykomuniĹ›ci lewicy To juĹź druga w ostatnich latach biografia Lidii i Adama CioĹ‚koszĂłw, po znakomitej pracy Adama Friszke „Adam CioĹ‚kosz. Portret Polskiego Socjalistyâ€?. KsiÄ…Ĺźka Marcina GieĹ‚zaka w pewnym sensie jest uzupeĹ‚nieniem tej poprzedniej. Przede wszystkim autor znacznie wiÄ™cej uwagi poĹ›wiÄ™ca ideowej dziaĹ‚alnoĹ›ci maĹ‚ĹźeĹ„stwa CioĹ‚koszĂłw, a takĹźe ich publicystyce czy rozlegĹ‚emu pisarstwu historycznemu. „AntykomuniĹ›ci lewicyâ€? to w wiÄ™kszym stopniu ksiÄ…Ĺźka o idei niĹź o polityce, o przekonaniach niĹź o biografii. Szeroko GieĹ‚zak przedstawia uwarunkowania historyczne zwiÄ…zane z ruchem socjalistycznym w Polsce, konsekwentnie rozwijajÄ…cym siÄ™ w opozycji do modelu radzieckiego. Przypomina, Ĺźe w czasach ideowych wyborĂłw CioĹ‚koszĂłw „okreĹ›lenie socjalistyczny (‌) stanowiĹ‚o kategoriÄ™ moralnÄ…, nie ustrojowÄ…â€?. ByĹ‚o w tym oczywiĹ›cie wiele romantyzmu, ale teĹź w praktyce przekĹ‚adaĹ‚o siÄ™ na dziaĹ‚anie zwiÄ…zane z pomocÄ… wzajemnÄ…. Socjalistyczny znaczyĹ‚o tyle, co prospoĹ‚eczny. Bardzo szeroko autor przedstawia lewicowy antykomunizm i szereg róşnic o fundamentalnym charakterze dzielÄ…cych obydwie postawy. KsiÄ…Ĺźka, jak i poprzednia poĹ›wiÄ™cona maĹ‚ĹźeĹ„stwu CioĹ‚koszĂłw, stara siÄ™ przywrĂłcić chĹ‚odny, racjonalny dyskurs na temat roli ruchu socjalistycznego w miÄ™dzywojennej Polsce, sprawiedliwie ocenić postawy. DziaĹ‚alność Lidii i Adama CioĹ‚koszĂłw, przywĂłdcĂłw PPS na emigracji – pary ludzi niezĹ‚omnych, o wielkiej uczciwoĹ›ci, z piÄ™knÄ… patriotycznÄ… biografiÄ… i z ogromnym dorobkiem twĂłrczym – jest niewÄ…tpliwie do-

Antoni Kuczyński

Polacy w Kazachstanie Ocenia siÄ™, Ĺźe na terenie Kazachstanu Ĺźyje obecnie okoĹ‚o 35 tys. osĂłb polskiego pochodzenia. To potomkowie kilkuset tysiÄ™cy PolakĂłw sprowadzonych na te ziemie w okresie od koĹ„ca XIX wieku do lat czterdziestych XX wieku. W przewaĹźajÄ…cej mierze byli to skazaĹ„cy zesĹ‚ani na katorgÄ™ lub sĹ‚uĹźbÄ™ ĹźoĹ‚nierskÄ…, ktĂłrych po odbyciu kar przymusowo osiedlano na terenie Kazachstanu, nie brakowaĹ‚o jednakĹźe i takich (gĹ‚Ăłwnie chĹ‚opĂłw), ktĂłrzy do tego azjatyckiego kraju przybywali dobrowolnie, poszukujÄ…c lepszych warunkĂłw do Ĺźycia. Do tej pory problematyka historii zwiÄ…zkĂłw miÄ™dzy PolskÄ… a Kazachstanem byĹ‚a przez rodzimych historykĂłw traktowana po macoszemu. BrakowaĹ‚o rzetelnych opracowaĹ„ traktujÄ…cych o przyczynach obecnoĹ›ci PolakĂłw w Kazachstanie i ich Ĺźyciu na zesĹ‚aniu. LukÄ™ tÄ™ postanowiĹ‚ wypeĹ‚nić prof. Antoni KuczyĹ„ski. Historyk zwiÄ…zany z Uniwersytetem WrocĹ‚awskim od wielu lat zajmuje siÄ™ tematykÄ… Syberii i dziejami zesĹ‚aĹ„ w ten rejon. „Polacy w Kazachstanieâ€? to pokĹ‚osie jego wieloletnich badaĹ„ nad problematykÄ… stosunkĂłw polsko-kazachskich. KuczyĹ„ski szczegółowo opisuje trwajÄ…cy kilkadziesiÄ…t lat okres zsyĹ‚ania PolakĂłw na ziemie Kazachstanu. NakreĹ›la nie tylko okolicznoĹ›ci zsyĹ‚ki, ale i problemy, z jakimi na co dzieĹ„ borykali siÄ™ osiedleĹ„cy (srogie warunki klimatyczne, restrykcyjna polityka wĹ‚adz wobec zesĹ‚aĹ„cĂłw), a takĹźe udane prĂłby aklimatyzacji PolakĂłw na obczyĹşnie oraz ich (niemaĹ‚y) wkĹ‚ad w rozwĂłj rolnictwa czy gospodarki Kazachstanu (na kartach ksiÄ…Ĺźki przywoĹ‚uje zresztÄ… sylwetki najwybitniejszych i najbardziej zasĹ‚uĹźonych: naukowcĂłw, lekarzy, artystĂłw

*Â’8’ŗǔ‘ 8E˜ 8*‘ǔ(8 '—™

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Maecenas accumsan commodo leo, in vestibulum lacus Ç” 2 2

ĆŠ 2 Ĺ°ĆŠ

Âł consectetur vel. Phasellus eget lacinia nulla. Vivamus vitae Ćż* 5 š Ų Ĺ°ĆŠ

QLEK TXLV OLJXOD VHPSHU Ă€QLEXV YHO PDWWLV VDSLHQ 6HG JUD 2 6 2 ¾¾¾Ă‹ vida, neque a cursus semper, arcu mauris auctor ipsum, et Dorota Pietrzkiewicz Seria: Biblioteczka urna Poradnika Bibliotekarza, tincidunt maurisISBN ut978-83-64203-41-1 odio. Donec elementum felis purus, et˜ Ĺ°ĆŠ 53 3 3 6 2 Âł 2x 3 256 šŰ ƨ pretium justo volutpat et. Nullam sem augue, iaculis nec

6 5 5 362 6 Âł 2 5

53 ³ 5M 2 ³ 5 3 2 ³ 5x3 ³ 3 2 2 ³ 626 3 2 26 ³ 3 2 + 2 x2 6 63ƕ lorem consectetur, condimentum varius eros. Maecenas tri š 2 š 63ƕ + 3 2 5 36 ¾ (3 52 Ɗ 52 3 3 œ 2

3 6 ³ 3 3šM 2š 26 2 2 ³ 5 6

2

Âł 2 6 Âł 65 3 stique mi diam, sed elementum est luctus et. In 5 Âľ mauris lacus, 253

³ 3 5 š 5 5 6 ¾ xşš 2 Ű 53 ş ŰƊ

53 2 62 ž x³ 3 ¾ ş

2 3 2 Ĺź 3 2 6 Ĺ° 3š 2 65 5 2 6 3 2ĆŒ MĆŠ6 2 3 convallis suscipit nisi vitae, convallis sodales felis. Praesent 3 6 6 6 Âł 5 3 2 6 Âł 2 53

Âľ Â’ 2 3 Ĺ° Ç” 5 6

M 2 Ĺź x2 2 Ĺ° Ĺ° Ĺź 62 5 3 3 Ć• 3 MĆŠ6 2 2 ĆŠ 2 Ĺ°ĆŠ

3

Âľ ultricies mi ut justo condimentum, ac facilisis augue lobortis. Mauris scelerisque volutpat velit eu ultrices. Cras eu tortor eget mauris consequat faucibus eu ut purus. Donec sagittis sit Ç” 2 62 2 M 6 2. amet ipsum blandit fringilla. Donec lobortis tincidunt magna ˜ 2x 2ĆŠ Âś Âľ * 3 x3Ć• Âł ´ Â? 82 2 2 vitae posuere. Nam tortor felis, elementum vitae rutrum vel, 5 ¾œ Â? Â?Âł 5 ¾DŽ 2ÂœÂś ÂŽ Âľ š Âľ Âł ´ 2 Âś 2 9 š Âľ mattis iaculis arcu ornare 33 eu. b i b l iac o t eenim. k a a n aUt l i z congue p r z e d s t dui a w i a diam, • k s vitae i Ä… Ĺź k i • c z e r w i e c 2 0 1 5


Recenzje i księży). Wszystko to uzupełnione wypowiedziami i zdjęciami zesłańców oraz ich potomków – co daje jeszcze pełniejszy obraz opisywanej problematyki. Monografia Kuczyńskiego to pierwsza tak obszerna publikacja na temat obecności Polaków w Kazachstanie. Miejmy nadzieję, że da asumpt do kolejnych prac na ten pomijany przez historyków temat. (mo)

Rozmowa z Tadeuszem Zubińskim,

Jak zginął Lorca

fot. archiwum autora

–  Dlaczego tak wielu luminarzy sztuki i nauki popierało republikanów? – To mit. Gros hiszpańskich naukowców i artystów albo stanęła za powstańcami, albo zachowała postawę neutralną. Falanga zgrupowała wielu z nich. Natomiast hałaśliwa propaganda światowego lewactwa istotnie skłoniła do zaangażowania po stronie republikanów niemało znaczących postaci: Einsteina, Hemingwaya, Aragona, Malraux, Gide’a do pewnego momentu, braci Mannów czy nawet Orwella, który jednak stosunkowo szybko zdał sobie sprawę, że służy złu, co opisał w książce pt. „W hołdzie Katalonii”. –  Jaka jest prawda o Federico Garcii Lorce? –  Lorca i Josė Antonio Primo de Rivera znali się z czasów studiów uniwersyteckich w latach 1922–  1923, gdy grali w przeciwnych drużynach piłkarskich, Chociaż biograf Josė Antonio, pisarz falangistowski Felipe Ximénez de Sandoval błędnie twierdził, że stało się to dopiero na prapremierze sztuki Lorki „Krwawe gody”, 27 lutego 1935 w teatrze Coliseum. Po owym spektaklu Josė Antonio, Felipe i Federico mieli we trzech częściowo spędzić słynną noc pełną whisky w kabarecie Casablanca… Ximénez de Sandoval twierdził też, że opuścił w pewnym momencie biesiadę pozostawiając Josė Antonio i Federico bardzo zajętymi sobą. Pepín Bello, kochanek Lorki, wspominał, że Federico był oczarowany Josė Antonio i łączyły ich intymne związki. Dodał, że jego zdaniem Primo de Rivera był jedynym człowiekiem w Hiszpanii, który zdołał w pełni zrozumieć geniusz Federica. Podobne zdanie na ten temat miał dyplomata chilijski przy rządzie republikańskim Carlos Morla Lynch, autor znakomitych wspomnień pt. „En Espaňa con Federico García Lorca”, który napisał: „Federico i Josė Antonio byli kochankami”. Na początku 1936 roku José Antonio poprzez osoby trzecie miał zaproponować Federico wstąpienie do Falangi i kierowanie jej działem kulturalnym. Poeta na to nie przystał. Trzeba sprostować kolejny fałsz. To nie falangiści zamordowali Lorkę, ale żołdacy z Legii Cudzoziemskiej. Poza tym z jego śmiercią związane są: alkohol, zazdrość na tle seksualnym i – być może – próba ucieczki. –  Rządząca w tym czasie w Polsce sanacja zachowała neutralność wobec konfliktu na Półwyspie Pirenejskim, ale – po lekturze annałów prasy międzywojnia, zwłaszcza endeckiej – mam wrażenie, że większość Polaków kibicowała frankistom. –  Zdecydowanie tak, co nie dziwi zważywszy na okrucieństwa republikanów wobec kleru katolickiego oraz fakt, że Franco był szczerym i wytrwałym polonofilem. Globalny mainstream przyprawił mu gębę szwarccharaktera, lecz nie ulega wątpliwości, że dla swej ojczyzny był mężem opatrznościowym. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

Wydawnictwo Kubajak, Krzeszowice 2014, s. 544, ISBN 978-83-62501-20-5

Magdalena Grzebałkowska

Rok 1945

Przysłowia ludowe są mądrością narodu. Potwierdza się to w wypadku niniejszej pracy. Do trzech razy sztuka – chce się rzec po jej lekturze, mając w pamięci świetne monografie Magdaleny Grzebałkowskiej poświęcone księdzu Janowi Twardowskiemu oraz Zdzisławowi Beksińskiemu. Tym razem bowiem reporterka obniżyła – ufam, że chwilowo – loty. Z kalejdoskopu znajdujących się w tomie tekstów – w których nadzwyczaj eksponuje własną rodzinę – obrazujących rozmaite oblicza roku wieńczącego II wojnę światową na ziemiach polskich, zdecydowanie wyróżnia się ten zatytułowany „Czerwone znamię”. Traktujący – najogólniej mówiąc – o największej katastrofie morskiej w dziejach żeglugi, czyli storpedowaniu (styczeń 1945 rok) przez sowiecki okręt podwodny statku „Wilhelm Gustloff”, zapełnionego kilkoma tysiącami niemieckich uciekinierów z Prus Wschodnich oraz Pomorza. Tyle, że przed paroma laty czytałam ów wstrząsający tekst w „Gazecie Wyborczej”, z którą autorka jest związana. Nie rozumiem też, czemu na jednego z bohaterów roku 1945 wybrała akurat Bolesława Drobnera. Z pewnością znalazłaby się bardziej miarodajna postać z tamtego okresu zasługująca na odkurzenie. (to -rt) Agora, Warszawa 2015, s. 420, ISBN 978-83-268-2215-5

Tadeusz Zubiński

Wojna domowa w Hiszpanii Powszechne wyobrażenia o wojnie domowej w Hiszpanii (1936-1939) od dziesięcioleci kształtowane są niemal wyłącznie przez historyków i pisarzy lewicowych. Konflikt zbrojny ukazywany w ich interpretacji wygląda niczym starcie sił „postępu i światłości” z siłami „ciemności”. Te pierwsze reprezentowane są przez stronę republikańską, której patronuje natchniona Dolores Ibárruri – „La Pasionaria”, natomiast wcieleniem drugich stała się postać gen. Francisco Franco, ukazywanego jako symbol obskurantyzmu i ksenofobii, nacjonalizmu i faszyzmu. Wnikliwa dysertacja Tadeusza Zubińskiego próbuje odkłamać tę wizję, ukazać obydwie strony konfliktu w świetle faktów. Przypomina przemilczane epizody wojny, ujawnia postawy zajmowane wobec konfliktu nie tylko przez intelektualistów tamtej epoki. Akcentuje wciąż żywotną tradycję konfliktu hiszpańskiego. Hiszpańska wojna domowa była czymś więcej niż bratobójczymi walkami. W lipcu 1936 roku nikt nie mógł przewidzieć, że nieudany pucz wojskowy może zapoczątkować trzyletni zaciekły konflikt, przenikający granice państw i budzący namiętności, a także podziały na całym świecie. Tadeusz Zubiński skrupulatnie omawia krwawe walki na Półwyspie Pirenejskim podkreślając, że Hiszpanie do dziś nie otrząsnęli się z tej traumy. (to-rt) Wydawnictwo Poznańskie 2015, s. 520, ISBN 978-83-7177-973-2

Olaf Bergmann

Narodowa Demokracja a Żydzi 1918-1929 Autor obszernie omawia dzieje jednego z największych konfliktów w dziejach międzywojennej Rzeczypospolitej. Jego jedną stroną był potężny, polityczny, ogólnopolski ruch masowy skupiający „prawdziwych” Polaków czyli Narodowa Demokracja, drugą zaś – odmienna pod względem etnicznym i religijnym, niezwykle prężna i aktywna, a w pewnych dziedzinach dominująca, mniejszość żydowska. Historyk bada przejawy tego niezgodnego współżycia od odzyskania przez nasz kraj niepodległości w roku 1918 do rozpoczęcia światowego kryzysu czyli 1929 roku. 34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Dlaczego Bergmann zatrzymał się na progu lat trzydziestych? Pisze: „Miał on (Wielki kryzys – przyp. PK) niebagatelny wpływ również na kwestie stosunków polsko-żydowskich, przy czym w latach 30. stosunkowo jednolity w poprzedniej dekadzie obóz narodowy stopniowo ulegał istotnej dekompozycji, a poszczególne jego odłamy wyrażały wobec kwestii żydowskiej coraz bardziej różniące się opinie”. Trzonem książki jest obficie zaprezentowany przez autora „cały arsenał narodowodemokratycznych argumentów, podnoszonych

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje wet podczas okupacji, nieporównywalnej z okupacją nad Wisłą, dbały o szyk, urodę oraz modne odzienia. Bo stolica Francji, nawet pod niemiecką okupacją, nie przestała być stolicą europejskiej mody. Jednym z pierwszych kroków nowych władz wolnej Francji było rozliczenie kolaborantów. Wyroki śmierci wymierzano nie tylko politykom jawnie współpracującym z hitlerowcami (np. premierowi rządowi Vichy Pierre Lavalowi), ale także niektórym dziennikarzom pracującym dla wroga. Dochodziło do sytuacji kontrowersyjnych, jak w przypadku redaktora naczelnego jednego z czasopism, który wprawdzie nie wychwalał niemieckiego oręża, ale krytykował wojenną politykę Anglii, co uznano za zdradę narodową. Wyrok zapadł, chociaż za oskarżonym wstawiali się członkowie ruchu oporu, uznając karę śmierci za zbyt surową. Stosunkowo łagodnie potraktowano natomiast artystów, zwłaszcza aktorów występujących w okupacyjnych teatrach i filmach czy wyjeżdżających do Niemiec na gościnne występy. Czekał ich zwykle zakaz występowania na stołecznych scenach i krótka banicja gdzieś na prowincji. Pod tym względem podobnie było w Polsce, gdzie znacznie surowiej karano dziennikarzy pisujących do polskojęzycznych gadzinówek niemieckich, niż aktorów występujących w koncesjonowanych przez okupanta teatrzykach. We Francji wytworzyła się także swoista hipokryzja, polegająca na unikaniu w towarzyskich kręgach mówienia o okupacyjnej przeszłości. Zasadniczo, przez kilka pierwszych lat powojennych, głód i czarny rynek nie były niczym wyjątkowym, dopóki plan Marshalla, wdrażany nad Sekwaną od 1948 roku, nie postawił gospodarki państwa na nogi. W „ludowym” państwie nad Wisłą szansy tej nie było, bo usunięcie komunistów z rządu w zamian za amerykańskie dobrodziejstwa materialne, nie wchodziło w grę. W tym bowiem przypadku komuniści musieliby usunąć samych siebie. Piotr Kitrasiewicz

i skierowanych przeciwko narodowi żydowskiemu”. Zaczerpnął je z licznych źródeł, z prasą endecką na czele, z terenu całej przedwojennej Polski. Rozliczne, przytaczane fragmenty opatruje wnikliwymi, analitycznymi komentarzami. Oto przykładowy, wyrywkowy cytat, a po nim komentarz autora. Fragment pochodzi z artykułu zamieszczonego w „Kurierze Poznańskim” w grudniu 1926 roku: „W Polsce był czas, gdy Żydzi dążyli do zawładnięcia przemysłem i handlem. Obecnie im tego za mało. Z chwilą dojścia do rządu sfer liberalnych, przez ludzi oddanych żydostwu widzimy u nas jak gdyby początek dechrystianizacji”. Autor komentuje ten cytat w następujący sposób: „Nieśmiałe początki trendów laicyzacyjnych czy nawet dechrystianizacyjnych występowały nie tylko w Polsce już w okresie przedwojennym, a ich siłą napędową były idee i akcje propagowane przez najróżniejsze lewicowo»postępowe« sfery. W ich szeregach narodowi demokraci zawsze próbowali wskazać (notabene nie bez podstaw) Żydów lub też osoby żydowskiego pochodzenia, o czym już pisałem, zaznaczając, iż narodowe zarzuty mogły dotyczyć jedynie niewielkiej procentowo grupy osób pochodzenia żydowskiego, których związek z tradycyjnym środowiskiem żydowskim był nikły, a ich wrogość lub obojętność do religii obejmowała wszystkie wyznania i ich instytucje, nie wyłączając bynajmniej judaizmu”. Jest to drugie, poprawione i uzupełnione, wydanie pracy opublikowanej po raz pierwszy w 1998 roku. (pk) Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2015, s. 508, 44,90 zł, ISBN 978-83-7976-222-4

Adam Zamoyski

Święte szaleństwo Książka Adama Zamoyskiego, mieszkającego w Wielkiej Brytanii historyka, od wielu lat przybliżającego zachodniemu czytelnikowi dzieje naszego kraju oraz życiorysy wybitnych Polaków, to błyskotliwy esej historyczny tym razem dotyczący spraw nie tylko (choć także) polskich. „Święte szaleństwo” opowiada o roli, jaką w narodzinach nowoczesności odegrało posunięte aż do fanatyzmu i pogardy dla własnego i cudzego życia umiłowanie wolności. Zamoyski przygląda się niezliczonym w wybranym przez siebie stuleciu rewolucjom, rewoltom, insurekcjom, irredentom, powstaniom, wszystkim tym wydarzeniom, które powodowały, że inaczej niż do tej pory, o losach świata zaczęły decydować nie decyzje podejmowane w gabinetach władców, ale zrewoltowane tłumy. Zadziwiający to czas, w którym hasło wolności umiało łączyć ludzi o tak, wydawałoby się, odmiennych światopoglądach, jak polscy hiperkonserwatywni i bigoteryjni konfederaci barscy, amerykańscy protestanccy bojownicy o niepodległość Stanów Zjednoczonych i laiccy rewolucjoniści francuscy. Książka Zamoyskiego spodoba się z pewnością zwolennikom elitarnej i spirytualistycznej wizji dziejów. Autor widzi bowiem ruchy wolnościowe w sposób iście romantyczny: jako wytwór przede wszystkim idei i ducha pobudzającego do działania wybitne jednostki, które z kolei nadawały kierunek wystąpieniom masowym. Zwolennikom (takim jak niżej podpisany) bardziej materialistycznego myślenia o historii zabraknie tutaj wskazania procesów gospodarczych czy przemian technologicznych sublimujących w wolnościowe idee, jednak z pewnością docenią i badawczy rozmach, i literacką atrakcyjność książki, którą czyta się jednym tchem. (jg)

tłum. Jakub Małecki. Znak Horyzont, Kraków 2015, s. 510, 59,90 zł, ISBN 978-83-240-3054-5

literatura faktu Philip Houston, Michael Floyd, Susan Carnicero, Don Tennant

Anatomia kłamstwa

Jeśli wierzyć autorom, każdy z nas mija się z prawdą średnio dziesięć razy na dobę. Przy czym kłamstwem jest również niedomówienie i zatajenie prawdy. Często są to zupełnie niewinne kłamstewka, np. gdy nie chcemy kogoś zranić czy martwić. Czasem jednak kłamstwo dotyczy spraw naprawdę ważnych. Jak zatem wyeliminować fałszywych przyjaciół? Zdemaskować nieuczciwego współpracownika? Sprawdzić czy partner nas nie zdradza? Trójka najwybitniejszych specjalistów od odkrywania oszustw i kłamstw, a jednocześnie byłych agentów CIA ukazuje sekrety amerykańskiego wywiadu w czasie przesłuchań największych terrorystów świata i prezentuje model wykrywania kłamstw. Czy możliwe jest by rozpoznać kłamcę, tylko patrząc na daną osobę? Owszem. I choć nie jest to metoda pewna w 100 proc., należy do najbardziej wiarygodnych. Otóż podczas kłamania nasz organizm tak bardzo koncentruje się na zatajeniu prawdy, że odczuwamy dyskomfort. W naszym umyśle dokonuje się dysonans poznawczy. Przyspieszony puls, drapanie się, uciekanie wzrokiem, czerwienienie się – to tylko niektóre z czynników, które mogą zdradzić kłamcę. „Anatomia kłamstwa” to książka, która spodoba się wszystkim ciekawym „sztuki kłamania” oraz tym, którzy interesują się pracą policji czy służb specjalnych, jak amerykańska agencja rządowa. Jest w niej dużo informacji o autorach i ich osiągnięciach, a także bardzo ogólny opis zdarzeń, w których mieli okazje sprawdzać prawdomówność osób, używając określonych, nieopisanych i uznanych za tajne metod. Pozycję należy zaliczyć raczej do literatury faktu a nie poradników, ponieważ nawet najbardziej uważni czytelnicy nie staną się po jej lekturze specjalistami od wykrywania kłamstw. Jednak z pewnością łatwiej będzie im rozpoznać osobę próbującą ich oszukać. Warto zatem choć trochę się dokształcić. (map)

tłum. Michał Ronikier, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 730, 69,90 zł, ISBN 978-83-08-05497-0

Antony Beevor, Artemis Cooper

Paryż wyzwolony

Paryż wyzwoliły wojska alianckie w sierpniu 1944 roku po dwudniowych walkach. W tym czasie trwało wyniszczające powstanie w Warszawie, której historyczny pech polegał na tym, że zbliżały się do niej oddziały sowieckie, a nie anglo-amerykańskie. Wyzwolona stolica Francji miała zupełnie inne problemy niż zrujnowana i zalana krwią tysięcy ludzi stolica Polski. Nad Sekwaną odbudowywano demokrację, na czele powojennego rządu stanął bohater wojenny generał Charles de Gaulle, a połowicznym kłopotem był nadmiar „gości” mówiących po angielsku. Dzięki nim zresztą na paryski rynek trafiały konserwy i papierosy amerykańskie, tudzież pończochy i inne przedmioty użytkowe dla Francuzek, które nab i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

tłum. Iga Noszczyk, Wydawnictwo SQN, Kraków 2015, s. 300, ISBN 978-83-7924-320-4

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

35


Recenzje

Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.

E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.

SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu 36

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje Christian Eisert

Rozmowa z Tomaszem Lerskim

Tydzień w Korei

Na nieprzecięt(n)ej Polnej

Z lektury książki wynika, że nie trzeba opuszczać kuli ziemskiej, by znaleźć się na innej planecie. Gwarantuje to wizyta w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej. Nieliczni obcokrajowcy odwiedzający to najbardziej chyba egzotyczne państwo na świecie opuszczają je z przeświadczeniem odbytej podróży kosmicznej. Podróży do krainy, gdzie jednostka jest zerem – liczy się wyłącznie kolektyw, ustrój, oparty na ideologii Dżucze, można określić, jako komunistyczne niewolnictwo, a propaganda i terror kwitną. Bodaj nigdy w dziejach ludzkiego gatunku żaden kraj tak się nie wyobcował. W zasadzie niewiele wiadomo, co się tak naprawdę w nim dzieje. Dlatego każda informacja pochodząca od osoby oglądającej ideologiczny eksperyment firmowany przez dynastyczny tercet: Kim Ir Sen (Wielki Wódz), Kim Dzong Il (Ukochany przywódca) i Kim Dzong Un (Generał) przykuwa uwagę. Niemiecki dziennikarz Christian Eisert spędził przed dwoma laty w Korei Północnej siedem dni. I zdaje z tego skrupulatną relację. Wynika z niej na przykład, że tubylcy nie mogą nosić dżinsów oraz biżuterii, ani mieć styczności z zagraniczną prasą i książkami, a po pracy uczestniczą w rozmaitych zebraniach względnie pracach społecznych. Niezależnie od płci i wieku biorą regularnie udział w szkoleniu wojskowym. „W sierpniu 2013 roku Kim Dzong Un rozkazał rozstrzelać w obecności rodzin dwanaście tancerek – rzekomo z powodu nakręconej przez nie sekstaśmy oraz za posiadanie Biblii. Dwa miesiące później na stadionie w Wonsan – na oczach dziesiątek tysięcy widzów – stracono wielu ludzi za to, że oglądali południowoamerykańskie seriale”. Tamtej jesieni doszło też do potyczki zbrojnej między oddziałami Kima i zwolennikami jego wujka Jank Song Taeka, drugiego człowieka w państwie, który wkrótce został aresztowany i oskarżony o „potrójną przeklętą zdradę stanu”. Nie wiadomo, „czy egzekucja Janga odbyła się przy użyciu przeciwlotniczego karabinu maszynowego, wyrzutnika granatów czy stu dwudziestu wygłodniałych psów”. Tomasz Z. Z apert

–  Najważniejszą warszawską ulicą dla Marii Dąbrowskiej była Polna. Jakie inne stołeczne adresy były dla pisarki istotne? –  Oprócz, że tak powiem, jej macierzystej Polnej, częstokroć chadzała ulicą Marszałkowską – w międzywojniu godnie pełniącą funkcję reprezentacyjnej arterii stolicy Polski. Odwiedzała tam liczne sklepy, przybytki gastronomiczne, kina… Na przechadzki chodziła też w niedalekie Aleje Ujazdowskie oraz do przylegających do nich Łazienek Królewskich, niepodzielonych jeszcze wąwozem Trasy Łazienkowskiej. Oczywiście bywała również w miejscach kojarzonych z literaturą, kawiarniach: „Ziemiańska” przy Mazowieckiej, „Zodiak” przy Traugutta, „Instytut Propagandy Sztuki” oraz „Sztuka i Moda” przy Królewskiej. No i w okolicach skrzyżowania Świętokrzyskiej z Mazowiecką, gdzie funkcjonowały liczne księgarnie i antykwariaty. Nierzadko je odwiedzała, aby uzupełnić własną biblioteką. –  Polna współczesna mocno różni się od międzywojennej… –  Wprawdzie po II wojnie światowej ulicy nie przedłużono – jak Karmelickiej, nie skrócono – jak Krochmalnej, nie przesunięto – jak Białej, lecz w latach siedemdziesiątych została przecięta jezdniami Trasy Łazienkowskiej. Wcześniej rozebrano wypalone ruiny rotundy Lardellego, zabytkowej sali koncertowej o świetnej akustyce, oferującej też posiłki. Nadawała się do rekonstrukcji, ale urbaniści skupieni w Biurze Odbudowy Stolicy najwyraźniej uznali, że jej architektura koliduje z socrealistyczną zabudową pobliskiej Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, sztandarowej inwestycji bierutowszczyzny. Nawet ślady podków nie pozostały po torze wyścigów konnych, przylegającym przez dekady do nieparzystej strony Polnej. Ale to jeż nie skutek wojny czy też działalności socrealistycznych architektów. Przeprowadzka wierzchowców na Służewiec nastąpiła latem 1939 roku. –  Autorka „Nocy i dni” nie była rodowitą warszawianką, lecz w stolicy szybko i głęboko zapuściła korzenie. –  Czuła się w Warszawie jak u siebie, czego dobitnie dowodzą liczne wzmianki w „Dziennikach”, które skrupulatnie przytaczamy w książce. Zyskała tu niemało bratnich dusz. Niewątpliwie to było także jej miasto. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert

tłum. Bartosz Nowacki, Prószyński i S-ka Warszawa 2015, s. 224, ISBN 978-83-8069-006-6

Literaturoznawstwo Tomasz M. Lerski, Ewa Mianowiecka

Warszawa Marii Dąbrowskiej Polna 37. Taki adres figurował w dowodzie osobistym Marii Dąbrowskiej przez 37 lat. Od 1917 do 1954 roku. W mieszkaniu tym mieści się od lat jej muzeum, którego kustoszką jest współautorka tejże książki. Tomasza Lerskiego przedstawiam tylko dla formalności: varsavianista, najwybitniejszy znawca rodzimej fonografii oraz – last not but least – niestrudzony pogromca serc niewieścich. Ów tandem przygotował pracę szczegółowo prezentującą spuściznę literacką i publicystyczną pisarki, poświęconą Warszawie. W pisanych przez kilka dekad „Dziennikach”, z pewnością zaliczających się do diarystycznej czołówki nie tylko literatury krajowej, stołeczne zdarzenia, typy i miejsca znajdują niemało miejsca. Bez wątpienia codzienne obcowanie z syrenim grodem pozytywnie wpływało także na kreacyjną prozę Dąbrowskiej. Dość przypomnieć, że właśnie w lokum przy ulicy Polnej popełniła swe opus magnum „Noce i dnie”, na które swego czasu zwróciło uwagę nawet jury literackiej nagrody Nobla. Niestety ten laur ją ominął, podobnie jak Oscar – dla najlepszego filmu nieangielskojęzycznego – Jerzego Antczaka, reżysera kongenialnej adaptacji filmowej tej powieści z Jadwigą Barańską i Jerzym Bińczyckim w rolach wiodących. Skończyło się „tylko” na nominacji. Możemy jedynie gdybać, czy statuetka stałaby się ciałem, gdyby zdjęcia do ekranizacji zrobił Zygmunt Samosiuk, a w roli Bogumiła Niechcica wystąpił Stanisław Jasiukiewicz. Takie były pierwotne zamierzenia reżysera, lecz aktor, pomny śmiertelnej choroby, zrezygnował z roli, a operator odstąpił b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

od współpracy z Antczakiem, gdyż ten zamiast jego żony (Ireny Karel) zaangażował do filmu Annę Nehrebecką. (to-rt) PIW, Warszawa 2015, s. 296, ISBN 978-83-64822-15-5

Krzysztof Masłoń

Od glorii do infamii 31 sylwetek dwudziestowiecznych pisarzy (z jednej strony bracia Mackiewiczowie, Józef Łobodowski, Sergiusz Piasecki, Ferdynand Goetel, Stanisław Rembek, Kazimierz Wierzyński, Gustaw HerlingGrudziński, czy darzony przez autora szczególną estymą Jan Lechoń, z drugiej Julian Tuwim, Bruno Jasieński, Adam Ważyk, Mieczysław Jastrun, Kazimierz Brandys, Czesław Miłosz) odkurza ten najwybitniejszy krytyk literacki obecnej doby, szczególnie ceniony z racji nonkorformizmu, lekceważenia •

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

37


Recenzje literackich mód oraz nieliczenia się z political correctness. Teksty, łączące w sobie elementy eseju, szkicu, reportażu i felietonu, drukowane były uprzednio (w skróconej formie) na łamach tygodników „Uważam, Rze” oraz „Do Rzeczy. Historia”. Nie muszę dodawać, że czytelnicy rozpoczynają od nich lekturę tych pism (cykl jest kontynuowany, za jakiż czas możemy spodziewać się drugiego tomu). Wydawało mi się, że dobrze znam życiorysy i spuściznę opisywanych. Byłem w błędzie. Vide sylwetki: Stanisława Balińskiego, Michała Pawlikowskiego, Andrzeja Chciuka czy informacje o tym, że Stanisław Ryszard Stande był zięciem Adolfa Warskiego, w żyłach Litwina in spe – Oskara Miłosza płynęła pokaźna domieszka krwi żydowskiej, Paweł Jasienica chwalił Zbigniewa Nienackiego i deprecjonował Józefa Mackiewicza, zaś recenzję ze „Sztafety” Melchiora Wańkowicza Sławomir Mrożek zatytułował… „Zbrodnicze tomy”. O działalności dyplomatycznej u progu Polski Ludowej Jerzego Putramenta – którą, jak się kiedyś wyraził, rzucił z miłości do wędkarstwa – miałem mgliste pojęcie: „Wpadłem na myśl o zagranicy dlatego, że właśnie zaczęto formować nasze placówki dyplomatyczne. Przeczytałem komunikat – i jakby iskra przebiegła mi przez mózg. Dlaczegoż by nie? Że nie mam żadnego doświadczenia dyplomatycznego? A ten, właśnie mianowany, ma? (…) Przez pierwsze miesiące czułem się w Bernie straszliwie zabłąkany. Językiem żadnym (poza rosyjskim) nie władam, o praktyce dyplomatycznej żadnego pojęcia, kraju nie znam, nawet tego całego protokołu ni w ząb!” – pisał wieloletni sekretarz POP przy ZLP w swych obszernych memuarach „Pół wieku”. Szybko się okazało – dopowiada Masłoń – że wszystko, czego spodziewają się po nim jego mocodawcy to popieranie wszelkich inicjatyw szefa delegacji sowieckiej A. A. Ławryszczewa. Do służby dyplomatycznej skierowanego, a jakże, w 1937 roku. – A coście robili przedtem? – zapytał ciekawski literat w cylindrze ambasadora. – Pasłem krowy – szczerze, jak na czekistę przystało, odrzekł Ławryszczew. Nadzwyczaj cenna praca. Obfitująca w soczyste cytaty. Dobitnie konfrontująca patriotyzm z oportunizmem. Gwarantuję, że czas przeznaczony na jej lekturę nie pójdzie na marne. Tomasz Z. Z apert Zysk i S-ka, Poznań 2015, str. 352, ISBN 978-83-7785-640-6

Poradniki Jak przetrwać w korporacji Czy przeciętny człowiek może wytrzymać w korporacyjnej dżungli, pełnej wyzwań i stresu, nadmiernych oczekiwań ze strony przełożonych i wytężonej pracy ponad siły? W korporacji, gdzie współpracownicy podążający przed siebie w tzw. wyścigu szczurów, gotowi są utopić kolegę w łyżce wody, a zwierzchnicy wypruć z niego przysłowiowe flaki? Okazuje się, że tak. Jak to osiągnąć, pokazują autorzy prezentowanego poradnika. Są nimi ludzie „z branży”, między innymi – trener negocjacji Ewa Kastory, specjalista od wpływu technologii i pracy na psychikę Mirosław Konkel, trener i coach Jacek Rozenek, psycholog Natalia de Barbaro, pisarz i filozof Marcin Fabjański. Ten ostatni, powołując się na pisma Seneki, stwierdza, że krzywdzące słowa pod swoim adresem można przyjąć jako prezent, gdyż zamiast traktować mającą nastąpić rozmowę ze wzburzonym szefem jako niesprawiedliwy atak z jego strony, można wypracować w sobie przekonanie, że będzie to tylko kolejne „ćwiczenie z mądrości życia na poligonie treningowym”. Jak uczył rzymski filozof, w każdej trudnej sytuacji można dostrzec korzyści, chociażby poprzez kolejną okazję do „wykuwania postawy mędrca”. Trudno bowiem nie zgodzić się z Seneką, gdy pisze: „Lepsze cechy wykazuje taki mędrzec, któremu żadna niesprawiedliwość nie wyrządza szkody, niż taki, którego nie spotyka żadna niesprawiedliwość”. A więc dystans i jeszcze raz dystans: do szefa, otoczenia, a przede wszystkim do samego siebie. Takie nastawienie pomoże pokonać wiele przeszkód w życiu, nie tylko tych, stawianych przez instytucje biznesowe. (pk) Burda Książki, Warszawa 2015, s.160, 34,90 zł, ISBN 978-83-7778-906-3

38

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Alexander Loyd

Kody sukcesu Autor jest twórcą innowacyjnej, przełomowej metody na odkrycie szczęścia i osiągnięcie sukcesu. Nasz umysł jest jak komputer, a szkodliwe pliki na nim zapisywane skutkują wirusami. Podświadomość pamięta każde złe zdarzenie i to właśnie z tych trudnych chwil rodzą się nasze nerwy w przyszłości, a także uszczerbki na zdrowiu fizycznym. Da się jednak z tym walczyć, uświadamiając sobie zakodowane negatywne wzorce i przeprogramowywując je na miłość i szczęście. Książka jest świetnym narzędziem dla tych, którzy pragną wygrać najtrudniejszą z walk – tę z samym sobą. Nagroda jest warta świeczki, bo jest nią coś, czego każdy pragnie – życie ze zminimalizowanym stopniem krępujących ruchy lęków, spełnienie, satysfakcja, zburzenie murów więzienia własnego umysłu, a w efekcie zbliżenie do nieskażonego poczucia szczęścia. Krzysztof Gołębiewski tłum. Anna Boniszewska, Burda Książki, Warszawa 2015, s. 376, ISBN 978-83-7778-950-6

Ute Ehrhardt

Odwagi! Dasz radę Kobiety przez wpajany od zarania dziejów stereotyp, że są płcią słabszą, zakodowały w sobie poczucie gorszości. Ta książka pomaga uświadomić sobie, że nie ma nic bardziej mylnego. Na szczęście rewolucja w kobiecych umysłach postępuje i staje się coraz bardziej niezależna od czyichś opinii. Panie zaczynają wierzyć w swoje siły i przekonania i nie ulegają tak łatwo presji. Kobiety mają wiele atutów – wyczulona empatia, intuicja, dobra organizacja i zdolności do zachowania zimnej krwi w sytuacjach stresowych. To wszystko jednak na nic, jeżeli zabraknie wiary w posiadanie tych cech. Czas zacząć w końcu w pełni doceniać to, co się ma, stawiać coraz większe kroki i realizować cele. Każdy zasługuje na sukcesy w pracy, miłości, czy na tle duchowym, tylko nie każdy ma odwagę po nie sięgnąć. A więc odwagi! Dasz radę. Anna Szcześniak tłum. Barbara Tarnas, Burda Książki, Warszawa 2015, s. 268, ISBN 978-83-7778-945-2

Mustafa Djamgoz, Jane Plant

Pokonać raka

To bardzo ważna książka, która dostarcza kompletną i najnowszą wiedzę naukową na temat raka i sposobów jego leczenia. Ponieważ nie ma praktycznie rodziny, która w sposób pośredni lub bezpośredni nie jest lub była dotknięta chorobą nowotworową, a zachorowalność na raka jest coraz większa, uważam, że ten poradnik powinien przeczytać każdy z nas. Książka składa się z 10 rozdziałów, które odpowiadają dziesięciu krokom, które mają pomóc czytelnikom zrozumieć jak zapobiegać i walczyć z nowotworem. Jak przekonują autorzy, rak nie jest czymś, co można wyciąć i wiedzieć, że znikł na zawsze. To przewlekła choroba często odzwierciedlająca długotrwałe problemy z dietą i stylem życia. Pierwszym krokiem w walce z nią jest wiedza na temat komórek rakowych, drugim – odzyskanie wewnętrznej równowagi organizmu. Kolejne to: wybór najlepszych terapii konwencjonalnych, poznanie terapii uzupełniających, wybór właściwej diety, utrzymanie aktywności fizycznej, poznanie i świadomość środowiska w jakim żyjemy, pozytywne myślenie i pokonanie stresu, poszerzanie swojej wiedzy oraz bycie cały czas czujnym. To nie jest konwencjonalny poradnik o raku. Wiele informacji okaże się dla czytelników prawdziwym objawieniem, inne – zaskoczeniem, a niektóre mogą zwyczajnie szokować, jak ta, że: „Rak to

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


Recenzje tury dwudziestowiecznej. Po części dotyczącej Watykanu turysta dzięki przewodnikowi może zwiedzać Muzea Watykańskie z ich wszystkimi wspaniałościami. Ostatnia, trzecia część, zawiera niezbędne wiadomości praktyczne; jakie są wejścia do Watykanu, jak tam dojechać, godziny otwarcia muzeów czy wejścia na kopułę, telefony i e-maile. Poza tym znajdziemy w przewodniku adresy i telefony np. Domu św. Marty, Urzędu Dobroczynności Apostolskiej, Apteki Watykańskiej, Inspektoratu Bezpieczeństwa Publicznego przy Watykanie, księgarń, poczty, usług telefonicznych, papieskich akademii i instytutów, stowarzyszeń i fundacji. Z przewodnikiem zwiedzimy nie tylko całą Stolicę Apostolską od miejsc najznamienitszych, ale też te wręcz nieznane, które można zobaczyć tylko przy zachowaniu pewnych procedur. Bożena Rytel

wielki biznes. Leki generują olbrzymie zyski dla ich wytwórców, dystrybutorów, lobbystów i agencji PR. Gdy gra idzie o tak dużą stawkę, trudno usłyszeć głosy tych, którzy promują zapobieganie”. Książka napisana jest przystępnym językiem, zawiera dużo praktycznych i pomocnych informacji. Wszystkie są udokumentowane badaniami naukowymi i odwołują się do rzetelnej bibliografii. (map) tłum. Małgorzata Załoga, Burda Książki, Warszawa 2015, s. 392, ISBN 978-83-7778-941-4

Książki audio Zygmunt Miłoszewski

Bezcenny

Kapitalnie napisana sensacyjna powieść z erudycyjnymi smaczkami i wielkim malarstwem w tle. Nie ma nic górnolotnego w powiedzeniu, że to polski Dan Brown. Miłoszewski doskonale konstruuje akcję, panuje nad napięciem, retardacjami, suspensami, mnoży zagadki. Gdyby urodził się w USA, po książkę od razu sięgnąłby Hollywood i dziś byłby w gronie najlepiej zarabiających pisarzy świata. Ale pisze w Polsce, więc w książce jest też masa smaczków odnoszących się do rodzimej polityki (przezabawna scena u premiera Tuska), obyczajowości, działania służb specjalnych etc. I jeszcze jeden świeży powiew – Amerykanie w tej książce grają rolę złych facetów, Dan Brown by tego nie napisał! Miłoszewski nie dba o polityczną poprawność, jest błyskotliwy, dowcipny, ale przede wszystkim potrafi opowiadać. Powieść ukazała się w 2013 roku. Dołączył do niej audiobook, czytany przez Andrzeja Chyrę równie dynamicznie jak pisze autor, w dodatku świetnie rozdzielając role czwórki głównych bohaterów. (ł)

tłum. ks. Paweł Borto, ks. Rafał Dudała, Ewa Firewicz, Krzysztof Stopa, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2015, s. 478, ISBN 078-83-7660-976-8

esej (red.) Maciej Gdula, Lech M. Nijakowski

Oprogramowanie rzeczywistości społecznej W dziesięciu pracach, które zawiera publikacja, ich autorzy, a wśród nich redaktorzy Maciej Gdula i Lech M. Nijakowski, jak również Marta Bucholc i Andrzej W. Nowak, przedstawiają i przybliżają istotne nurty w socjologii, zarówno z perspektywy historii tej dziedziny, jak i w ujęciu współczesnym. Różnorodność poruszanej tematyki świadczy na korzyść tej zbiorowej pracy. Eseje stanowią bardzo solidny wstęp do dalszego zgłębiania omawianych zagadnień, począwszy od neomarksizmu po tzw. edynburski „mocny program”. Próby udzielenia odpowiedzi na stawiane pytania nie przesłaniają autorom chęci nakłonienia odbiorców do głębszej refleksji poprzez narzucenie tej jednej i „właściwej” interpretacji. Oferowane spojrzenia prowokują do zastanowienia i stawiania własnych pytań, prowadzenia indywidualnych poszukiwań. Wyróżnić należy przede wszystkim to, że eseje traktując nieraz o teoriach i postaciach fundamentalnych dla dziedziny socjologii, starają się o powiązanie tych rozważań z panującymi realiami społecznymi. Wspólnym mianownikiem wielu prac zbiorowych jest niestety nierówny poziom szczegółowości, poszczególnych tekstów. „Oprogramowanie…” też jest niespójne pod tym względem. Niektóre fragmenty, szczególnie dla początkującego entuzjasty, liczącego na przystępne wprowadzenie w meandry socjologii, mogą okazać się nie lada wyzwaniem, natomiast inne są napisane w sposób przyjazny nawet dla stawiającego w tej nauce pierwsze kroki. Może nie jest to minus, który przesłoniłby plusy, ale niżej podpisany radzi uzbroić się w sporo czasu i dobre źródła zewnętrzne przy lekturze kilku z zamieszczonych w książce esejów. Michał Kramar

Grupa Foksal, Warszawa 2014, CD-MP3, ISBN 978-83-7747-924-7

przewodniki Grzegorz Micuła, Marek Gaworski, Grzegorz Bobrowicz

Polska! Poland. Polsko-angielski przewodnik po zabytkach i przyrodzie

Wydawnictwo Arkady swoje publikacje zawsze, mówiąc kolokwialnie, dopieszcza. I to dopieszczanie obejmuje także czytelnika, który z przyjemnością bierze do rąk ich kolejną książkę. Tym razem jest to historia Polski w pigułce, przewodnik, w którym znajdziemy informacje o zabytkach i folklorze oraz trochę wiadomości z geografii. Przewodnik jest pięknie wydany, pełen ilustracji, zdjęć i podpowiedzi – dowiemy się m.in. gdzie mieszka suseł perełkowany lub gdzie znajduje się stadnina koni arabskich. A wszystko to w wydaniu dwujęzycznym. Oferta jest więc atrakcyjna dla rodaka, który może podszlifować swój angielski jak również dla zagranicznego turysty, który chciałby spróbować swoich sił w nauce trudnego, ale jakże pięknego języka polskiego. (mb)

Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014, s. 294, ISBN 978-83-64682-20-9

Arkady, Warszawa 2015, s. 136, ISBN 978-83-213-4883-4

Dla dzieci i młodzieży

(red.) Roberto Cassanelli

Przewodnik po Watykanie

Guy Bass

To pierwszy kompletny przewodnik po Watykanie od chwili powstania Państwa Watykańskiego. Opracowali go profesjonaliści poszczególnych instytucji watykańskich, głównie Fabryki św. Piotra i Muzeów Watykańskich. Przy czym informacje o dziełach czy monumentach przedstawione są w sposób jasny i prosty dla szerokiego grona odbiorców: turystów, pielgrzymów i badaczy. Z tym przewodnikiem możemy poznawać Watykan z jego murami i bramami, Bazyliką św. Piotra, Grotami Watykańskimi, biblioteką, tajnym archiwum, ogrodami, nekropoliami, itd. Przewodnik proponuje także trasy zwiedzania z dokładnymi opisami obiektów spotykanych po drodze, z przejrzyście oznakowanymi mapkami oraz fotografiami. Ukazane są tu również współczesne dzielnice (wschodnie i zachodnie) z interesującymi obiektami architek-

Na odwrocie książki jest napisane – „czytaj i się nie bój”. Faktycznie, z początku ponury klimat, straszydła i dziwadła rodem z dreszczowca mogą odstraszyć, jednak główny bohater, który jest szmacianą lalką pozszywaną przez szalonego naukowca Erazmusa, ma na to lekarstwo. Dzięki maści łagodności otaczające go potwory stają się potulne jak baranki. Wraz ze swoimi przyjaciółmi Pacynek znajduje pamiętnik słynnego pirata kapitana Kuternogi, z którego wynika, że on sam jest po części piratem, postanawia więc zaznać przygody na otwartym morzu.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Pacynek i oko pirata

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5

39


Recenzje Książka nie tylko jest pełna świetnego poczucia humoru i zabawnych ilustracji, ale przemyca w sobie również istotne wartości. Ukazuje jak ważna jest przyjaźń, przełamywanie własnych barier i lęków, odkrywanie swoich ukrytych talentów i czerpanie z życia pełnymi garściami. Pokazuje również, że inność to wcale nie jest powód do wstydu. (kg)

Serie wydawnicze – Muza

Agi Bagi

Agingi i Bagingi to dwa plemiona zamieszkujące planetę Agi Bagi. Planeta ma dwie strony: północną i południową. Wszystko, co się dzieje na Agi ma wpływ na to, co się wydarzy na Bagi i odwrotnie. Proste historyjki w przystępny i zabawny sposób przybliżają dzieciom podstawowe kwestie związane z przyrodą i harmonią natury. „Celowo – pokazując inny ekosystem – chciałbym sprowokować u dzieci myślenie porównawcze tak, by dostrzegły analogie miedzy Agi Bagi, a tym, co je otacza. Moim celem i marzeniem jest, żeby dzieciaki po kilku odcinkach dostrzegły fakt, że mimo zupełnie innych form życia, innej fauny i flory, ekosystem Agi Bagi – choć bardzo uproszczony – działa jednak podobnie do tego, który znają z otaczającego je świata” – wyjaśnia Tomek Niedźwiedź, producent kreatywny, a jednocześnie reżyser i scenarzysta. Bo „Agi Bagi” to przede wszystkim serial animowany dla młodszych przedszkolaków. Od kwietnia podbija serca małych widzów kanałów TVP ABC i Polsat Jim Jam, i odniósł już międzynarodowy sukces! Od wiosny serial jest emitowany w 40 krajach całego świata, takich jak Grecja, Węgry, Indonezja, Izrael, Włochy, Rosja, Republika Południowej Afryki, Tajlandia i Emiraty Arabskie. Zdaniem specjalistów z branży międzynarodowej to pierwszy tak wyjątkowy obraz z Polski, którego kolory i fabuła są idealnie dostosowane do grupy odbiorców i jeszcze nigdy w tej części Europy nie powstał tak skrupulatnie przygotowany projekt. Film otrzymał również dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Niedawno też wyszła specjalna aplikacja Agi Bagi (do pobrania na App Store i Google Play). W połowie czerwca nakładem wydawnictwa Muza ukazały się pierwsze książeczki edukacyjne na podstawie popularnego serialu dla młodszych dzieci: „Agi Bagi. Owocek”, „Agi Bagi. Psotny wiatr”, „Agi Bagi. Stos odpadków” i „Agi Bagi. Nowy lasek”. Scenariusz na potrzeby cyklu zaadoptowała Iwona Krynicka. Opracowanie graficzne jest dziełem Marcina Derewońko i Michała Migacza. Małym czytelnikom z pewnością spodobają się cukierkowe kolory i przyjazne stworki. Prościutkie opowiastki o przygodach kosmicznych bohaterów zawierają ważne elementy edukacyjne, dotykają tematu jak żyć w harmonii z naturą. Oczywiście w przyjazny i zrozumiały dla malucha sposób. Wszystkie książeczki mają po 10 stron, wydane są w twardej oprawie i niewiele kosztują. I mimo małej objętości, niosą istotny przekaz i dostarczają świetnej rozrywki. (et)

tłum. Barbara Górecka, Zielona Sowa, Warszawa 2015, s. 208, ISBN 978-83-7895-980-9

Urszula Witkowska, Iwonka Witkowska

Czytuś odkrywa tajemnice

Co się dzieje w bibliotece, gdy zapada noc? Czy książki śpią czy może rozbudzają swoją magiczną moc i niczym pyłkiem rozsiewają czary, pobudzają wyobraźnię? Na te i inne pytania czytelnik będzie szukał odpowiedzi wraz z autorkami tej baśniowej historii. A przy okazji zajrzy za kulisy procesu twórczego – od pomysłu w głowie, pracy twórczej, czyli przelania go na papier, poprzez proces edytorski, jak np. redagowanie czy drukowanie. Bardzo ładnie wydana książeczka, na satynowym papierze, z ilustracjami Kamila Iwańczyka, zawierająca nie tylko baśniowy świat z ogromem magii, jaki skrywa się pomiędzy okładkami książek, ale również strony „kreatywne”. Książka kończy się i jednocześnie zaczyna, gdyż każde dziecko może dopisać jej część dalszą. Na końcu znajduje się wiele zabaw, zgadywanek-rymowanek, które zadowolą każdego malucha. Książka będzie rozdawana w bibliotece, która jest jej wydawcą, przy okazji różnych wydarzeń z udziałem małych czytelników. (ł) Miejska Biblioteka Publiczna, Olsztyn 2015, s. 48, ISBN 978-83-938120-2-8

Joanna Papuzińska

Krasnale i olbrzymy To nie jest bajka, lecz w piękny i charakterystyczny dla autorki sposób opowiedziana prawdziwa historia dzieciństwa spędzonego w ukochanej Warszawie – małej ojczyźnie Joanny Papuzińskiej. Już nie Asiunia, ale trochę starsza Joasia, w towarzystwie koleżanek, prowadzi czytelnika przez Śródmieście, przypomina o ważnych wydarzeniach, które miały miejsce na pobliskich ulicach: Lwowskiej, Śniadeckich, Placu Politechniki, Placu Konstytucji. Opowiada o zmianach, które zachodziły w kulturze i w nauce. A wszystko to widziane oczami dziecka, bardzo spostrzegawczego, zapamiętującego szczegóły, umykające często dorosłym. Czytelnika i małego, i dużego, czeka niezwykle ciekawa podróż, w którą sama wyruszyłam ze wzruszeniem. Wrażenie wzmacniają ilustracje, a jest tu także jedno zdjęcie, które pokazuje „dziwadło” wybudowane przy Placu Konstytucji. Żeby się dowiedzieć o co chodzi i przypomnieć sobie lub poznać grę uliczną nazywaną „chłopek”, trzeba sięgnąć po książkę Joanny Papuzińskiej, do czego serdecznie zachęcam. (mb) Literatura, Muzeum Powstania Warszawskiego, Łódź, Warszawa 2015, s. 36, ISBN 978-83-64308-05-5, ISBN 978-83-7672-386-0

Małgorzata Warda

5 sekund do Io Work a Dream to nazwa nowej gry, o której wielu zapalonych graczy pewnie marzy. W tej grze odczuwa się nie tylko temperaturę powietrza, ale też zapachy, smaki, a także ból. Powieściowi gracze poruszają się w ciałach avatarów. Jedną z pierwszych posiadaczek konsoli w Polsce zostaje Mika Landowska. Policja wyrywa szesnastolatkę z domu opiekuńczego, funduje wyjazd do Gdyni i daje do ręki grę z zaznaczeniem, że ma grać brawurowo. A przy tym chodzić do szkoły jak gdyby nigdy nic i wtapiać się w tło. Każdy dobry gracz wie, że to jest awykonalne. Fabuła nowej gry wysysa z uczestników ostatnie soki. Kto się w porę nie odłączy, może umrzeć z wycieńczenia. Dlaczego właśnie ta dziewczyna? Bo przeżyła strzelaninę w szkole, a znany jej sprawca grał wcześniej w Work a Dream. 40

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Tytułowe Io to księżyc Jowisza, jeden z najbardziej aktywnych wulkanicznie księżyców w Układzie Słonecznym. W grze na tę planetę trafiają ludzie, aby ją zasiedlić po wybuchu epidemii eboli na Ziemi. I, jak to było do przewidzenia, wszystko wymyka się spod kontroli. Mika z mediatorki staje się wojowniczką. A poza wirtualnym światem kompletnie sobie nie radzi. Spotyka ją brak zrozumienia i zainteresowania ze strony dorosłych. Tymczasem jej młodsza siostra znajduje dom i kochających ludzi. Dziewczyna wybiera alternatywną rzeczywistość. Cała fabuła jest rozmyślnie skonstruowana. Autorka konsultowała się ze specjalistami, by jej opowieść była najbardziej wiarygodna. I udało się. Książka daje do myślenia, zwłaszcza na temat uzależnień, i nie pozwala o sobie szybko zapomnieć. (et) Media Rodzina, Poznań 2015, s. 344, 29 zł, ISBN 978-83-8008-043-0

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

c z e r w i e c

2 0 1 5


BESTSELLEROWE POWIEĘ?CI

PIERDOMENICA BACCALARIA!

F FascynujÄ?ce przygody Niny cczytane przez dzieci na caÄžym Ĺ?wiecie! wiecie!

Wydawnictwo Sonia Draga åࢰ R

'Äš2! 1-Äš392@$, 68A'6@$,!2'0 - #Äš@903;ÂŁ->'+3 ,<138< 363>-'ŕŚ”ŕŁ— 3 2-'A!6312-!2'/ 23$@ 63ŕŚ”ÂŁ<#2'/ - 1-'9-Ă­$< 1-3&3>@1T 3 0;Ă•8@1 2!/ÂŁ'6-'/ #@Äš3#@ A!6312-'ࣗW

-'8>9A! $AĂľŕŚ”ŕŁ— #'9;9'ÂŁÂŁ'83>'+3 $@0ÂŁ< 3 A>!8-3>!2'/ ;8A@&A-'9;3ÂŁ!;$'W 8!>! &3 09-í৚0- 968A'&!23 &3 632!& ‰‡ 08!/Ă•>W 3>-'ŕŚ”ŕŁ— A'08!2-A3>!23T ! 83ÂŁĂľ '#'0- ÂŁ331>33& A!+8!Äš! 9ÂŁ! -9,'8W

!+<#-32@ 6-'8ŕŚ”$-32'0 A!8Ăľ$A@23>@T znaleziony telefon i roztrzepana 2!8A'$A32!W 3ÂŁ'/2! 831!2;@$A2! 031'&-! 631@Äš'0T 0;Ă•8! 63&239- 2! &<$,<W

9-í৚0! /'&2'/ A 2!/#!8&A-'/ <A2!2@$, -8ÂŁ!2&A0-$, 63>-'ŕŚ”$-36-9!8'0R 2!031-;! >->-9'0$/! 8'ÂŁ!$/- 1-Ăľ&A@ÂŁ<&A0-$,W -;'8!$0! 6'8'Äš0!R

!$,>@$!/Ă­$! 9!+! 23>3A'ÂŁ!2&A0!W ࢰ@$-' &>Ă•$, 83&A-2 A>-Ă­A!2@$, A' 93#Ă­ A8AĂ­&A'2-!1- 68A'>83;2'+3 ÂŁ39< - 68A'9AÄš3ŕŚ”ŕŁ—T 0;Ă•8! $-Ă­+ÂŁ' 3 93#-' 68A@631-2!W

8!2$<90- #'9;9'ÂŁÂŁ'8 63&#-/!/Ă­$@ 9'8$! $A@;'ÂŁ2-$A'0 2! $!Äš@1 ŕŚ”>-'$-'W !#!>2!T >A8<9A!/Ă­$! - 6'Äš2! 36;@1-A1< 63>-'ŕŚ”ŕŁ—W

Bestsellerowa trylogia jednej z najpopularniejszych francuskich pisarek! Lekkie piĂłro autorki, barwne, charyzmatyczne - 3&>!৚2' #3,!;'80- 968!>-!/Ă­T ৚' ÂŁ'0;<8! 09-í৚0- #Ăľ&A-' A 6'>23ŕŚ”$-Ă­ &39032!Ěí 83A8@>0Ă­W

www.soniadraga.pl, tel. 32 782 64 77, www.facebook.com/WydawnictwoSoniaDraga


Nr 6/2015 (225) • czerwiec 2015 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

G

G\E\ NWRĂ QD]ZDï WÚ NVLÈĝNÚ Felietonowa historia Polski 2008-2015 ZFDOH QLH PLMDïE\ VLÚ ]b SUDZGÈ ,OHĝ WX DXWHQW\F]Q\FK SRVWDFL Z\GDU]Hñ IDNWöZ ļ Db ZV]\VWNR RSDWU]RQH QLHE\ZDOH FHOQ\P VDW\U\F]Q\P NRPHQWDU]HP )HOLHWRQ\ SRZVWDZDï\ SRG ZSï\ZHP FKZLOL SXEOLNRZDQH E\ï\ QDMF]ÚĂFLHM Zb ķ7\JRGQLNX 6ROLGDUQRĂÊĵ DOH Lb Zb ķ']LHQQLNX 3ROVNLPĵ DbRVWDWQLR ZH ķZ6LHFLĵ 0LPR WR LQWHOLJHQWQH VSRVWU]HĝHQLD $XWRUD QDGDO SR]RVWDMÈ DNWXDOQH DbLbGRZFLS NWöU\P VNU]È VLÚ SRV]F]HJöOQH WHNVW\ QLH VWUDFLï QD ĂZLHĝRĂFL 1LH Rb VDP GRZFLS FKRÊE\ QDMEï\VNRWOLZV]\ MHGQDN WX FKRG]L OHF] RbWDN XNRFKDQÈ SU]H] -DQD 3LHWU]DND 2MF]\]QÚ ļ RbMHM VWDQ REHFQ\ LbV]DQVH QD SU]\V]ïRĂÊ 3LHWU]DN WR QLH]Z\NOH VSRVWU]HJDZF]\ VDW\U\N NWöU\ FHOQLH SRWUDğ Z\ĂPLDÊ Db QDZHW Z\V]\G]LÊ NDĝGH ]ïR GRW\NDMÈFH QDV] NUDM NDĝGHJR ïRWUD VLÚJDMÈFHJR SR ZïDG]Ú Lb SXEOLF]Q\ JURV] =QDNRPLFLH DQDOL]XMH Zb WHM NVLÈĝFH PHFKDQL]P\ PDWDF]HQLD SROLW\F]QHJR ]DNïDPDQLD P\GOHQLD RF]X KLSRNU\]ML ZĂUöG W]Z HOLW ZïDG]\ =DFKZ\FD WDNĝH W\OHĝ ODSLGDUQ\ FR NXQV]WRZQ\ VW\O IHOLHWRQöZ .VLÈĝND ]LOXVWURZDQD QLHPDO VHWNÈ ĂZLHWQLH NRUHVSRQGXMÈF\FK ]H VïRZHP GRZFLSQ\FK U\VXQNöZ $QGU]HMD .UDX]HJR RUD] GRNXPHQWDOQ\FK IRWRJUDğL MHVW SRQDGWR Z\ELWQ\P G]LHïHP HG\WRUVNLP &DïRĂÊ ]QDNRPLFLH X]XSHïQLD ZVWÚSHP SURIHVRU $QGU]HM 1RZDN ļ MHGHQ ]bQDMZ\ELWQLHMV]\FK SROVNLFK KLVWRU\NöZ LbDXWRU EHVWVHOOHUöZ

400 stron, 16,8 x 23,8 cm, oprawa twarda, laminowana obwoluta, 70 ilustracji ISBN: 978-83-7553-186-2 Cena detal. ]ï EUXWWR

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

ISSN 1234-0200

c z e r w i e c

5\VXQNL VDW\U\F]QH $QGU]HM .UDX]H

2 015

:VWÚS SURI $QGU]HM 1RZDN

9 771234 020157

06


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.