MLK 10 2014

Page 1

Nr 10/2014 (217) • październik 2014 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

12:2¥m

/KȶF\[PCTQFQYG 6CTIK -UKȤʑMK Y -TCMQYKG

stoisko C29

144 str., 23 x 27 cm, SDSLHU NUHGRZ\ Eï\V]F]ÈF\ J WZDUGD RSUDZD ,6%1

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

2 014

lbum pokazuje zarówno dawne ]ZLÈ]NL 3DSLHĝD ] :DGRZLFDPL MDN L :DGRZLFH ZVSöïF]HVQH ļ SLÚNQLH RGQRZLRQH ]DGEDQH QDSUDZGÚ JRGQH PLDQD PLDVWD SDSLHVNLHJR .UHĂORQH VÈ WX GZD SRUWUHW\ MHGQRF]HĂQLH ļ PLDVWD RUD] ]ZLÈ]DQHJR ] QLP QLHUR]HUZDOQLH L QD ]DZV]H .DUROD :RMW\ï\ ļ -DQD 3DZïD ,, 8URNOLZH ]GMÚFLD Z\ELWQHJR IRWRJUDğND $GDPD %XMDND X]XSHïQLRQH ]RVWDï\ ZDGRZLFNLPL KRPLOLDPL 2MFD ¥ZLÚWHJR NDOHQGDULXP MHJR ĝ\FLD KLVWRULÈ :DGRZLF RUD] G]LHMDPL 'RPX 5RG]LQQHJR ĂZ -DQD 3DZïD ,, F]\OL QRZRF]HVQHJR PX]HXP SRĂZLÚFRQHJR ¥ZLÚWHPX

p a ź d z i e r n i k

A

]ï 9$7

ISSN 1234-0200

9 771234 020140

10


Wydawnictwo Sonia Draga рби рво R

├М┬г-? W !┬г1! A 83A1!$,'1 - 2-'A>@0─Ъ├н 968!>23ржФ$-├н ─Ъ├н$A@ >-0;38-!реШ90├н 8A'$A@>-9;3ржФргЧ A (!2;!9;@0├нW 32;@2<!$/! #'9;9'┬г┬г'83>'/ Mapy czasu.

8$@&A-'─Ъ3 ┬г-;'8!;<8@ ржФ>-!;3>'/R 3>-'ржФргЧ 2! ;@┬г' <2->'89!┬г2!T рз╣' 9;!─Ъ! 9-├╡ ржФ>-!;3>@1 #'9;9'┬г┬г'8'1 ┬Й┬З ┬г!; 63 ржФ1-'8$- !<;38!R

9-├нрз╣0! ┬г!<8'!;0- 63&>├Х/2'+3 330'8!R !┬г9A' ┬г39@ #3,!;'8├Х> -'┬г0-'/ '>3┬г<$/- 8!2$<90-'/W !9/32</├н$! 63>-'ржФргЧ ,-9;38@$A2!W

├брв░ !

!=-!23 A2!031-$-' ─Ъ├н$A@ ┬г-;'8!;<8├╡ A 68!$├н &A-'22-0!8A! ржФ┬г'&$A'+3T &'1!90</├н$ 1'$,!2-A1@ &A-!─Ъ!2-! 68A'9;├╡6$A3ржФ$- A38+!2-A3>!2'/ - 8@20< 2!803;@03>'+3W

39032!─Ъ! 68A'6┬г!;!20! ┬г<&A0-$, ┬г39├Х>W <;380! &3;@0! 2!/-9;3;2-'/9A@$, 0>'9ржз- 2!9A'+3 рз╣@$-!V 1-─Ъ3ржФ$-T ржФ1-'8$-T 68A@/!рз╖2-T 9!13;23ржФ$- - 9A$A├╡ржФ$-!W

3>-'ржФргЧ /'&2'+3 A 2!/#!8&A-'/ A2!2@$, - 2!/┬г'69A@$, ,-9A6!реШ90-$, 6-9!8A@W -'3$A'0->!2! ржФ1-'8ргЧ 2-'&39A─Ъ'/ 03$,!20- 9;!/' 9-├╡ &┬г! -0;38! 9A!29├н 2! 638A<$'2-' 2-$3ржФ$-X

8A'$- ;31 #'9;9'┬г┬г'83>'/ 9A>'&A0-'/ ;8@┬г3+-- Oblicza Victorii Bergman 968A'&!2'/ &3 ┬К┬М 08!/├Х>R 0!2&@2!>90- 08@1-2!─Ъ > 1-9;8A3>90-1 >@&!2-<W

>>>W932-!&8!+!W6┬гT ;'┬гW ┬К┬Й ┬Н┬е┬Й ┬д┬Л ┬Н┬НT >>>W(!$'#330W$31c @&!>2-$;>3 32-! 8!+!



Spis treści

W numerze   Ranking drukarń Numer 10 (217) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając Kolportaż: Elżbieta Habiera

Tak niedawno, jak się wydaje, ogłosiliśmy pierwszy ranking drukarni dziełowych „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”, a to było w 2004 roku. Teraz z radością prezentujemy już jedenastą edycję tej rywalizacji. Nasz ranking wskazuje największe zalety drukarń, a jednocześnie cele, które wymagają ciągłego udoskonalania. Mamy nadzieję, że ranking stanowi ważną wskazówkę dla wydawców przy wyborze partnera, który stworzy najwyższą jakość dla ich prac    16-18

Naszego hymnu niemal nie znamy! Nie zdajemy sobie w ogóle sprawy, jak bardzo nasza pieśń była popularna w Europie. Nie tylko jednoczyła, ale dawała też przykład, że można w ten sam sposób pokazać swoją narodowość. Na Ukrainie też się śpiewa „Szcze ne wmerła Ukrajiny”, czyli „Jeszcze Ukraina nie umarła” i tak się zaczyna ukraiński hymn, zupełnie jak pierwsze słowa „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” („Jeszcze Polska nie umarła…”). W dawnym hymnie jugosłowiańskim był też autentyczny cytat melodii „Mazurka Dąbrowskiego” – z Markiem Sewenem, twórcą pierwszych nagrań historycznych wersji „Mazurka Dąbrowskiego”, dołączonych na płycie CD do książki Małgorzaty Strzałkowskiej „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy”, rozmawia Piotr Dobrołęcki    22-23

Prenumerata: Ewa Zając

Wyłowione perły

Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50

Czy współczesne dzieci będą w przyszłości czytelnikami? Wszystko zależy od rodziców i dziadków, bo miłość do książki jest dziedziczna. Nie rodzimy się z potrzebą czytania, tę potrzebę się nabywa. Najważniejsze są pierwsze lektury, na których młody człowiek uczy się czytać. Ważna jest ich forma, atrakcyjność. Dobra lektura, która spodoba się dorosłemu (wszak to on decyduje o zakupie) i dziecku, to trudne wyzwanie dla wydawcy. Na rynku jest mnóstwo książek dla młodych, więc konkurencja jest ogromna. Bardzo odważną, wydaje się, decyzję podjęło w ubiegłym roku szefostwo wydawnictwa Muza, rozszerzając ofertę właśnie o literaturę dziecięcą – nowościom dla małoletnich przygląda się Ewa Tenderenda-Ożóg    20-21

Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: TYPO 2

Ulubiony pisarz Francuzów

Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4)  Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Wakacyjnym hitem na rynku księgarskim we Francji okrzyknięto dwie książki tego samego autora - „Le sens de ma vie” (Sens mojego życia) oraz „Le vin des morts” (Wino umarłych). Z pewnością dlatego, że Romain Gary cieszy się we Francji niesłabnącą popularnością od lat pięćdziesiątych. Jest jednym z najpoczytniejszych francuskich autorów. Jemu jedynemu, spośród wszystkich pisarzy, udało się zdobyć dwukrotnie prestiżową nagrodę literacką Goncourt. Prawdziwe jego nazwisko brzmi Roman Kacew. Urodził się w Wilnie w 1914 roku – Anna Napiórkowska kreśli sylwetkę popularnego francuskiego pisarza, który mieszkał w okresie dzieciństwa w Warszawie    25-27

Książki miesiąca „Łza i morze” Marcina Nowaka Lubeckiego i „Wnuczka Raguela” Krzysztofa Koehlera    30 „Okrutna miłość” Reyes Monforte i „Janczarzy Berlinga” Tadeusza A. Kisielewskiego    31

Proponujemy także Wydarzenia    6-10  •  Bestsellery z komentarzem Krzysztofa Masłonia    12-14  •  Na-molny książkowiec    28  •  Między wierszami    29  •  Felieton Marka Ławrynowicza    34  •  Recenzje    33-52 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4



Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumera-

2. Salony Biblioteki Narodowej:

ta 900 zł.

• Salon Pisarzy i Salon Wydawców

Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenume-

Książki objęte patronatem

rata 170 zł.

(w ciągu 4 ostatnich miesięcy)

1. Albus •• Iwona Wierzba Metryka nocnika – VI 2014

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

2. Biblioteka Akustyczna •• Joanna Olech Pompon w rodzinie Fisiów – IX 2014

„Przyszłość książki” Redakcja: Geoffrey Nunberg Posłowie: Umberto Eco Wprowadzenie do polskiego wydania:

3. Egmont •• Wileka księga przygód 2. Basia – VIII 2014 •• Basia i narty – VIII 2014

Łukasz Gołębiewski Zebrane w tym zbiorze esejów głosy naukowców, bibliotekarzy, lingwistów, hi­storyków i literaturoznawców są wy-

4. Nasza Księgarnia •• Wiesława Bancarzewska Zapiski z Annopola – VI 2014

razem troski o przyszłość książki. Nie wieszczą jej rychłego odejścia. Przeciwnie, dają nadzieję na to, że pomimo zmian technologicznych i cywilizacyj­nych – książka przetrwa. Książka przetrwa jako ważny element kulturowej i twórczej wy-

5. WAM •• Reyes Monforte Okrutna miłość – IX 2014

miany, jako niepowtarzalna forma kontaktu mię­dzy twórcą a odbiorcą, czytelnikiem. „Książka umacnia dialog społecz-

6. Zysk i S-ka •• Marek Ławrynowicz Patriotów 41 – IX 2014

ny”, dowodzi Patrick Bazin. A Umberto Eco zauważa, że: „Książki pozostaną nieodzowne nie tylko w przypadku literatury, lecz w każdym przypadku, który wymaga uważnej lektury oraz przemyśleń i refleksji na jej temat, a nie tylko

Wydarzenia

dotarcia do in­formacji”.

Program społeczny Czytam sobie

Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od

Konkursy

sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie trak-

Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów

tuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać

i wydawców książek historycznych.

książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na pol-

Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy

skim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bez-

literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy

pośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika

literatury polskiej.

i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.

Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbar-

„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołę­

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

biewskiego, w którym autor wnika w internetową rze-

Nagroda im. Jana Długosza – promująca dzieła z dzie-

czywistość, bada fenomen portali społecznościowych

dziny szeroko rozumianej humanistyki, napisane przez

oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe

polskiego autora

dziej wartościowych książek dla dzieci.

scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, określa rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł. Targi

„Rynek książki w Polsce 2013” – kompendium wie-

XIX Targi Edukacyjne w Kielcach, 26-28 III

dzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, 8:%"8/*$58" r %:453:#6$+" r 10-*(3"'*" r 1"1*&3 r 8)0 *4 8)0

prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku,

XX Targi Wydawców Katolickich, 3-6 IV W POLSCE

szczegółowo omówione największe wydawnictwa,

2013

hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp.

Łukasz Gołebiewski Paweł Waszczyk Bernard Jóźwiak

Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł,

Piotr Dobrołęcki Ewa Tenderenda-Ożóg KOMPLEKSOWA

oferta

DLA WYDAWCÓW

www.antalis.pl

tomu V – 65 zł.

4

b i b l i o t e k a

V Warszawskie Targi Książki, 22-25 V 5. Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży DOBRE STRONY, 29 V-1 VI

Festiwal Książki dla Dzieci i Młodzieży „Czytajmy” – 19-21 IX, Warszawa 18. Targi książki w Krakowie, 23-26 X

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4



Wydarzenia   Cappuccino z książką

„C

To CZY TAMto

W

ydawnictwo Literackie zainicjowało cykl To CZY TAMto – wideoblog, w którym Robert Kasprzycki wybiera, recenzuje i poleca książki. Program można obejrzeć na kanale YouTube krakowskiego wydawcy. „O nowym, świeżym cyklu internetowo-telewizyjnym myśleliśmy od dłuższego czasu. Będzie to w naszym zamyśle pierwszy cykliczny program o książkach produkowany przez wydawnictwo i zamieszczany w portalu YouTube. Najdłużej zastanawialiśmy się nad osobą prowadzącego, wreszcie wybór padł na Roberta Kasprzyckiego – znanego muzyka, autora tekstów, kompozytora, polonistę, felietonistę i ironistę. Robert na szczęście nie odmówił i co dwa tygodnie specjalnie dla widzów naszej Telewizji Literackiej prezentuje się jako znawca i smakosz literatury. To CZY TAMto – pięć minut, trzy książki. Co dwa tygodnie w czwartek – nowy odcinek” − informuje Wydawnictwo Literackie. Scenografię do programu zapewnia Księgarnia Pod Globusem. (et)

Targi Książki w „Spodku”

Polscy goście Andersena

„Dzienniki” wydarzeniem literackim

W

ydawnictwo Media Rodzina w ramach przygotowań do premiery polskiego wydania „Dzienników” Hansa Christiana Andersena, w wyborze i przekładzie Bogusławy Sochańskiej, zaprosiło grupę polskich dziennikarzy do odwiedzenia w Danii miejsc związanych z życiem, twórczością, jak też i kultem wielkiego pisarza. Piętnastoosobowa ekipa, w skład której wchodzili dziennikarze z wielu redakcji – prasowych, radiowych, telewizyjnych i internetowych, przez dwa wrześniowe dni miała okazję zobaczyć Kopenhagę i Odense, rodzinne miasto duńskiego Andersena, gdzie w Muzeum Andersena Marcin Walkowiak z wydawnictwa Media Rodzina wraz z Bogusławą Sochańską przekazali do muzealnych zbiorów polskie wydania dzieł Andersena. Zajrzano też do rodzinnego domku pisarza, gdzie odtworzono malutką izbę, w której przyszły pisarz mieszkał z matką i ojcem. Kulminacyjnym punktem pobytu było spotkanie w Bibliotece Królewskiej w Kopenhadze, gdzie przechowywana jest większość rękopisów wielkiego pisarza. – Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem pokazywałem manuskrypty Andersena, bo to było bardzo dawno – powiedział Bruno Svindborg z działu rękopisów Biblioteki Królewskiej w Kopenhadze. Interesujący wykład o swoich andersenowskich studiach przedstawiła Kirsten Drejer, wybitna badaczka spuścizny po wielkim Duńczyku. Nastrojowym uzupełnieniem wizyty były odwiedziny w trzech rezydencjach arystokracji, do których Andersen często bywał zapraszany i przebywał tam po wiele tygodni, dwóch na wyspie Fionia i jednej na wyspie Zelandia. Uczestnicy wyjazdu mieli okazję uczestniczyć podczas wspólnej podróży w wyjątkowym seminarium, jakie im zgotowała Bogusława Sochańska. Z wielkim zaangażowaniem opowiedziała o dylematach i trudnościach związanych z trudnym wyborem najciekawszych fragmentów „Dzienników”, które w oryginale liczą aż dziesięć tomów. Przedstawiła przy tym wiele szczegółów z niełatwego życia Hansa Christiana Andersena, pochodzącego z bardzo ubogiego środowiska, a który dzięki swej twórczości stał się jedną z najważniejszych osobistości swego kraju i jest znany i uwielbiany na całym świecie. (pd) fot. Piotr Dobrołęcki

appuccino z książką” to nowy program o książkach, który powstaje w koprodukcji z Instytutem Książki. Krytyczka literacka Anna Kałuża, pisarka Sylwia Chutnik i dziennikarka Karolina Sulej spotykają się przy kawie, żeby porozmawiać o wydawniczych nowościach i doniesieniach z życia literackiego. W cotygodniowym programie TVP Kultura będą omawiały książki, które zainteresują zarówno koneserów literatury, jak i amatorów lżejszych książek. „Formuła jest lekka, promująca czytanie jako rozrywkę, a nie koniecznie sztywne dywagacje na poważne tematy. Program ma na celu uświadomienie, że rozmowa o literaturze jest formą spędzania wolnego czasu, a jej miejsce jest również w kawiarniach czy na towarzyskich spotkaniach, a nie tylko na uniwersytetach. W każdym odcinku będzie gość specjalny związany z literaturą” − czytamy w oficjalnym komunikacie twórców programu. (et)

tkania z autorami, panele dyskusyjne, warsztaty i akcje czytelnicze oraz wiele innych atrakcji inspirowanych literaturą. Święto książki jest okazją, aby znaleźć lekturę idealną dla każdego, by oderwać się od codzienności i spotkać się, także przy kawie bądź herbacie, z autorami ulubionych książek. Organizatorzy oraz partnerzy wydarzenia w dużej mierze skupiają się na mi-

oszt każdej z czterech części podręcznika „Nasz elementarz” to 4,34 zł. Według Ministerstwa Edukacji Narodowej właśnie takiej kwoty zażądać może szkoła od rodziców ucznia w przypadku uszkodzenia, zniszczenia lub niezwrócenia podręcznika. (pw)

dniach 21-23 listopada 2014 roku Miasto Katowice, Uniwersytet Śląski oraz Centrum Targowo-Konferencyjne Expo Silesia zapraszają do udziału w IV edycji Targów Książki w Katowicach. Śląskie święto książki odbędzie się w Hali WidowiskowoSportowej „Spodek”. Honorowy patronat nad wydarzeniem objęła Małżonka Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Anna Komorowska. Targi Książki w Katowicach to wydarzenie, które na trzy dni przemienia „Spodek” w miejsce dyskusji o książkach, zabawy z książką, rozmów poważniejszych i tych nieco mniej poważnych o literaturze i jej znaczeniu w rozwoju, kształceniu, doświadczaniu świata. IV edycja targów będzie obfitować w bogaty program wydarzeń towarzyszących. Znajdą się w nim liczne spob i b l i o t e k a

a n a l i z

Koszt „Naszego Elementarza”

K

W

6

lusińskich poprzez aranżowanie wielu atrakcji, zabaw i konkursów związanych z książką. Targi Książki w Katowicach są znakomitą okazją by przekonać dziecko, że obcowanie z książkami może być przygodą, którą warto zacząć od najmłodszych lat. (n)

Nexto w rękach Presspubliki

R p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

uch został właścicielem 28 proc. akcji dystrybutora cyfrowej prasy e-Kiosk. W za•

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Wydarzenia

16. urodziny Empik.com

E

mpik.com obchodzi w tym roku 16. rocznicę swojego powstania. Z okazji jubileuszu serwis zaprezentował się klientom w odświeżonej odsłonie. W ramach obchodów urodzin, przygotowano również ofertę specjalną z tysiącami produktów w cenach obniżonych nawet o 80 proc. Początki działalności Empik.com sięgają lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Stworzony w 1998 roku empik.com wpisywał się w światowy boom internetowy. E-sklep szybko zdobył pozycję lidera branży i nieprzerwanie, od ponad półtorej dekady, utrzymuje się w czołówce najpopularniejszych i najczęściej rekomendowanych e-sklepów w Polsce, z deklarowaną znajomością marki wśród internautów na poziomie 88 proc. (badanie AC Nielsen Polska na zlecenie E-commerce Services). (pw)

Regionalnie i europejsko

Z

nany ze swej wielkiej aktywności Jerzy Okuniewski, prezes sieci księgarskiej Książnica Polska, tym razem zaangażował się w organizację cennej i interesującej imprezy, jaką był Przegląd Wydawnictw Regionalnych zatytułowany „Moje – Twoje – Nasze”. 19 września odbyła się szósta edycja tego barwnego kiermaszu w zabytkowym atrium Starego Ratusza w Olsztynie. W tym zmodernizowanym budynku mieści się Wojewódzka Biblioteka Publiczna, główny organizator Przeglądu, w pomieszczeniach której odbywały się spotkania towarzyszące i zaprezentowano wystawy. Jednym z wydarzeń imprezy był panel „Regionalny rynek wydawniczy”, podczas którego uczestnicy dyskutowali o różnicach i podobieństwach wielkiego i ustabilizowanego rynku niemieckiego z broniącym się przed zagrożeniami rynkiem polskim, który wprawdzie ma też swoją historię, ale kształtuje się od nowa dopiero od 25 lat. Najlepszymi przykładami ukazującymi ogromne różnice między obydwoma rynkami jest z jednej strony wielkość sprzedaży, która w Niemczech jest 15 razy większa niż w Polsce, a z drugiej tradycja, która ma ogromny wpływ na kształtowanie postaw rynkowych i kultury b i b l i o t e k a

a n a l i z

„Poczytajki Pomagajki”

Muza prezentuje nową serię książek dla dzieci

N

a początku września wydawnictwo Muza zaprezentowało pierwsze tomy z interesująco zapowiadającego się cyklu książek dla dzieci zatytułowanego „Poczytajki Pomagajki”. Jak informuje wydawca, celem serii „jest wsparcie dzieci, szczególnie w przełomowych dla nich momentach, kiedy sytuacja w rodzinie jest napięta, gdy z domowego zacisza trafiają do środowisk szkolnych lub przedszkolnych oraz gdy spotykają rówieśników, którzy różnią się od nich i których zachowanie czasem trudno zaakceptować”. Podczas premierowego spotkania, które bardzo udanie prowadziła Ewa Świerżewska z portalu Qlturka, przedstawiono czwórkę autorów pierwszych tomów z nowej serii: doświadczonego Grzegorza Kasdepke („Sama. Listy z piwnicy” z ilustracjami Kasi Kołodziej), Sylwię Chutnik, która debiutuje w sferze książki dziecięcej („Nieśmiałek” z ilustracjami Jony Jung), Agnieszkę Kalugę, autorkę bloga Zorkownia, która jest całkowitą debiutantką jako autorka książki („Chorowitek” z ilustracjami Marianny Jagody) oraz Joannę Olech, która z pewnością nie jest debiutantką („Arcybolek” z ilustracjami Iwony Całej). Iwona Krynicka, redaktor naczelna Redakcji Książki Dziecięcej w wydawnictwie Muza, z zadowoleniem stwierdziła, że „są to krótkie teksty, w których trafiamy w punkt, w konkretny problem”. Zapowiedziała też, że kolejne tomy mają się ukazać w styczniu lub lutym przyszłego roku, a autorami będą Barbara Kosmowska („Gadulska”) i Joanna Fabicka („Dokuczalska”), a może też Eliza Piotrowska i Michał Rusinek. (pd) fot. Piotr Dobrołęcki

mian spółka Presspublica − główny właściciel e-Kiosku − przejęła od Ruchu wszystkie udziały w sklepie Nexto.pl. Według zapowiedzi, współpraca obu spółek ma być korzystna dla wydawców i czytelników, ponieważ pozwoli bardziej efektywnie promować czytelnictwo zarówno prasy, jak i książek w mieszanym modelu „papierowo-cyfrowym”. „To przełomowe wydarzenie, które rozpoczyna nowy etap dynamicznego budowania rynku czytelnictwa prasy cyfrowej i publikacji cyfrowych w Polsce. Dzięki partnerstwu z Ruchem będziemy rozwijać i wdrażać najnowsze rozwiązania technologiczne, spełniając oczekiwane zarówno czytelników jak i wydawców. Istotnie rozszerza się również wachlarz działań promocyjnych dla e-prasy i e-booków, jakie można realizować w ścisłej współpracy z Ruchem” − ocenia Dariusz Bąk, prezes e-Kiosku. (pw)

handlu. Najbardziej jaskrawym przekładem tej różnicy były daty powołania najważniejszych organizacji branżowych – Polska Izba Książki została założona w 1990 roku, gdy jej niemiecki odpowiednik czyli Börsenverein des Deutschen Buchhandels powstał w roku 1825. (pw)

Grupa PWN konsoliduje e-commerce

W

skład e-commerce Grupy PWN wchodzą takie podmioty jak: Ravelo.pl, Lideria.pl, Księgarnia Internetowa PWN.pl, Ibuk. pl oraz serwis społecznościowy BiblioNETka. pl. Obecnie trwa konsolidacja wszystkich aktywów związanych z obszarem nowych technologii pod wspólną marką – Ravelo. Spółka Ravelo przejmuje zatem odpowiedzialność w Grupie PWN za sprzedaż w kanale internetowym oraz koordynację działań i projektów, związanych z e-commerce. 1 sierpnia na stanowisko prezesa zarządu spółki Ravelo Sp. z o.o. została powołana Dorota Bachman, która posiada wieloletnie doświadczenie w branży e-commerce, jako menedżer odpowiedzialny za kompleksowy rozwój serwisów i strategię marketingową: Empik.com, Smyk.com, Empikfoto.pl, Empiktravel.pl. Wcześniej zatrudniona była w Agora SA na stanowisku dyrektora ds. transakcji i e-commerce. (pw)

20 książek na 20-lecie

Ś

więtujące swój jubileusz Wydawnictwo Świat Książki wydaje ekskluzywną limitowa-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

ną kolekcję 20 książek polskich autorów. Wybrali je czytelnicy w trwającym ponad trzy miesiące głosowaniu. Plebiscyt „20 książek na 20lecie” był połączony z konkursem na hasło promujące wydawnictwo. Spośród nadesłanych propozycji jury wybrało hasło: „Świat Książki — piąta strona świata”. Zaproszenie czytelników do współtworzenia Kolekcji 20-lecia, jest podziękowaniem za trwanie przy wydawnictwie, któremu jeszcze niespełna dwa lata temu groziła likwidacja. Wierni czytelnicy, sympatycy i współpracownicy zaangażowali się wtedy w pomoc wydawnictwu, tworząc na portalu społecznościowym profil Ratujmy Świat Książki. „Dziś, kiedy możemy powiedzieć, że odbudowaliśmy stabilną pozycję w branży, w ten szczególny sposób chcieliśmy podziękować czytelnikom za zaangażowanie i lojalność. Dlatego postanowiliśmy oddać w ich ręce decyzję o doborze tytułów do kolekcji jubileuszowej. Znalazły się w niej książki polskich autorów niezwykle cenne z powodu walorów literackich oraz sympatii miłośników literatury” — mówi Daria Kielan, dyrektor wydawnictwa Świat Książki. Opracowaniem projektów okładek zajęli się cenieni graficy Przemek Dębowski i Wojtek Kwiecień-Janikowski. Pierwsze tytuły „Kolekcji 20-lecia” pojawiły się w księgarniach pod koniec września. Wszystkie 20 tytułów będzie można p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

7


Wydarzenia skompletować do końca listopada. Na „Kolekcję 20-lecia” Świata Książki składają się następując tytuły: „Marek Edelman: Bóg śpi” Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki, „Melancholia” Marka Bieńczyka, „Antyk po antyku” Jacka Bocheńskiego, „Kto chce, niech wierzy” Olgierda Budrewicza, „Kieszonkowy atlas kobiet” Sylwii Chutnik, „Gorączka latynoamerykańska” Artura Domosławskiego, „Ja, jako wykopalisko” Jacka Fedorowicza, „Sonia, która za dużo chciała” Janusza Głowackiego, „Miłość po polsku” Manueli Gretkowskiej, „Ocaleni z XX wieku” Mikołaja Grynberga, „Ku słońcu” Ingi Iwasiów, „Biała Maria” Hanny Krall, „Bidul” Mariusza Maślanki, „Nekropolis” Marka Nowakowskiego, „Zasy-

pie wszystko, zawieje…” Włodzimierza Odojewskiego, „Szopka” Zośki Papużanki, „Moje pierwsze samobójstwo” Jerzego Pilcha, „Halo, Wikta!” Katarzyny Pisarzewskiej, „Na grobli” Eustachego Rylskiego, „Łóżko” Janusza Leona Wiśniewskiego. (pw)

Nagroda im. Józefa Mackiewicza – nominacje

D

wa tomy wierszy, dwie powieści, trzy monografie, zbiór reportaży historycznych, tom wywiadów i książka eseistyczna – to zestaw książek, które znalazły się wśród

Rozmowa z Katarzyną Wolnik, autorką książki „Przystanek Barcelona”

Polaco znaczy catalán fot. Archiwum

–  Czy w Barcelonie najpierw trzeba ustawiać się w kolejkach do muzeów czy zacząć od podziwiania architektury secesyjnej? –  Ja zdecydowanie wolę architekturę, ale jest kilka muzeów w Barcelonie, które przypadły mi do gustu, np. muzeum morskie. W mieście jest wiele oryginalnych muzeów, np. sztuki iberyjskiej, perfum czy butów. Dla miłośników sztuki program obowiązkowy to Muzeum Picassa i Fundacja Joana Miró. Jeśli mamy mało czasu na zwiedzanie, wiele sztandarowych budynków modernizmu zobaczymy spacerując tylko Paseo de Gracia. W Barcelonie trzeba przejść wspaniałą Rambla Catalunya i fragmentem Diagonal, trzeba podziwiać miasto z Montjüic (np. z Miramar) i z Tibidabo, trzeba zobaczyć port, Sagradę Familię, wejść do Parku Güell, do kościoła Santa Maria del Mar. –  Opisuje pani miejsca, o których nie ma informacji w typowych przewodnikach, jak np. squot La Carboneria… –  Wiele jest miejsc, których znalezienie wymaga czasu i zainteresowania. Na to mogą sobie pozwolić tylko mieszkańcy. La Carboneria to najstarsza kamienica w L’Eixample. Budynek stoi na rogu ulic Urgell i Floridablanca. Fasadę zdobi olbrzymie graffiti, przedstawiające czarny miejski krajobraz z betonowymi budynkami skutymi łańcuchami, nad którymi fruwa kolorowy balon, który wyzwolił się z kajdanów – scena jest symbolem kampanii przeciw eksmisjom. –  Dlaczego Katalończycy mówią o sobie, że są Polakami? –  Jeśli nowopoznanemu Katalończykowi powiecie, że jesteście z Polski, na pewno odpowie wam: My też jesteśmy Polakami! Nie wiadomo dokładnie, dlaczego Hiszpanie nazywają Katalończyków Polakami, ale jest kilka hipotez. Katalończycy mówią odmiennym językiem i trudno ich zrozumieć tak jak nie można zrozumieć języka polskiego. Katalonia i Polska mają podobną historię, pełną romantycznych zrywów i walk niepodległościowych W 1939 roku Polskę zaatakowali naziści, a Katalonię zaczęły okupować wojska Franco. W niektórych słownikach hiszpańskich słowo polaco znaczy catalán, mallorquín. –  A czym jest barceloński street art, któremu poświęca pani w książce sporo uwagi? –  Prawdziwym zagłębiem sztuki ulicznej jest w Barcelonie Stare Miasto i Grácia. Jednymi z najciekawszych są serie portretów artystki, podpisującej się BToy. O street art w Barcelonie powstają książki, albumy. Organizowane są spacery szlakiem street art. Barcelona jest mekką dla grafficiarzy i artystów miejskich z całego świata. W mieście niemal wszystkie komercyjne lokale mają zdobione sprayem fasady. Nie ma mowy o bohomazach. Do malowania wynajmuje się profesjonalistów. –  To na koniec proszę jeszcze powiedzieć, gdzie można posłuchać rumby z Barcelony i co to jest? –  Rumba katalońska to połączenie flamenco, son, salsy i szczypty rock’n’rola. Tancerze i śpiewacy rytmicznie klaszczą w dłonie, a gitarzyści naprzemiennie szarpią struny gitary i uderzają dłonią o pudło, niczym o perkusję. Rumba katalońska to wspaniała, żywa, energetyczna muzyka, dziś czerpie z niej wiele zespołów, np. Estopa. W Barcelonie rumby można posłuchać w klubie La Rumbeta, w pobliżu Rambli. A zanim wybierzecie się na koncert, posłuchajcie np. Pereta. Rozmawiał Łukasz Gołębiewski

8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

dziesięciu pozycji nominowanych w tym roku do nagrody im. Józefa Mackiewicza. W gronie nominowanych powieści znalazły się: „Legion” Elżbiety Cherezińskiej (Zysk i S-ka) i „Ślady krwi” Jana Polkowskiego (Wydawnictwo M), tomiki wierszy: „Łączka” Przemysława Dakowicza (Arcana) i „Ballada o utraconym domu” Stanisława Wiatr-Partyki (Narodowe Centrum Kultury), zbiór reportaży historycznych Grzegorza Górnego „Ludzie z doliny śmierci” (AA), zbiór wywiadów „Intelektualna historia III RP” Andrzeja Nowaka (Sic!) oraz eseje Tomasza Antoniego Żaka „Dom za żelazną kurtyną. Listy do pani S.” (Agencja Fotograficzno-Wydawnicza Olszewski). Wśród nominowanych książek znalazły się też monografie historyczne: „Przeciwko dwóm zaborcom. Polityczna konspiracja piłsudczykowska w kraju w latach 1939-1947” Marka Gałęzowskiego (IPN), „Sokrates. Filozofia męża sprawiedliwego” Ryszarda Legutki (Zysk i S-ka) i „Dzieci operacji polskiej mówią” Tomasza Sommera (Wydawnictwo 3S Media). Do konkursu zgłaszane są zarówno utwory literackie jak i publicystyczne. Tradycyjnie nagroda im. Józefa Mackiewicza wręczana jest 11 listopada. Zwycięzca otrzymuje medal z podobizną patrona i cytatem z jego książki „Tylko prawda jest ciekawa” oraz nagrodę pieniężną w wysokości 10 tys. dolarów. (pw)

Łódzki Pegaz na nowo

„C

ztery lata temu przestała działać mieszcząca się na ulicy Piotrkowskiej 47 Księgarnia Pegaz, najstarsza w Łodzi, założona w 1882 roku przez znanego księgarza Ludwika Fiszera. Prowadzące ją panie Maria Szulich i Jadwiga Wieteska, ostatnie lokatorki rozsypującej się kamienicy, poległy w zmaganiach nie tylko z sypiącym się sufitem, wilgocią, ale też z sieciówkami prowadzącymi ostrą walkę cenową. Od dziesięciu dni charakterystyczny szyld cieszy oko nieopodal pierwotnej siedziby − przy ul. Narutowicza 4. Przechował go, a teraz wykorzystał Benedykt Wandachowicz, prezes Stowarzyszenia Księgarzy Polskich w Łodzi, który w 2011 roku zamknął istniejącą 53 lata Księgarnię Akademicką u zbiegu ul. Narutowicza i POW (jej klientami byli znani ekonomiści i prawnicy, np. Marek Belka). Księgarz planował przenieść się do Krakowa, bo tam jest lepszy klimat dla książki. Upatrzył nawet adres, ale powody osobiste plany te zmieniły. Pomysłem reanimowania Pegaza podzielił się z regionalistą i senatorem, Ryszardem Bonisławskim. Rozwiązaniem okazał się miejski konkurs na kreatywne przedsięwzięcia, oferujący preferencyjne stawki czynszu” − informuje Dzienniklodzki.pl. Księgarnia w nowej odsłonie, pod nową nazwą − Pegaz Tuwima – działa w lokalu przy ul. Narutowicza 4. Nazwa nawiązuje do książki „Pegaz dęba, czyli panopticum poetyckie”, ułożonej przez poetę z przez lata gromadzonych fragmentów grafomańskich utworów i zabaw słownych, palindromów i kalamburów. Jak donosi regionalne medium: „Taki ma być Pegaz Tuwima. Są tu obszerne działy o historii sztuki, filozofii i religii, powieści wielkich autorów (Mrożek, Mann), trochę literatury popularnej, •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Wielki powrรณt kultowej

6DJL RbNRWRรฏDNX!

'UDSLHฤ QD RSRZLHฤ ร RbEHVWLL NWรถUD SUDJQLH RVLร JQร ร F]รฏRZLHF]HรฑVWZR Wkrรณtce kolejne tomy!

PATRONI MEDIALNI:

.RQW\QXDFMD ฤ ZLDWRZHJR EHVWVHOOHUD Kot Bob i ja ยฒ FLรผJ GDOV]\ SUDZG]LZHM KLVWRULL QLH]Z\NรขHJR UXGHJR NRFXUD L MHJR F]รขRZLHND

ZZZ NRWERE QN FRP SO

PAT R O N I

M E DI A L N I :


Wydarzenia

Nagrody

L

Rozmowa z Markiem Ławrynowiczem, autorem powieści „Patriotów 41”

Odrobina godności –  „Patriotów 41” to powieść autobiograficzna? –  Razem z dwoma innymi moimi powieściami „Diabłem na dzwonnicy” i „Kinem ‘Szpak’” stanowi cykl oparty na autobiografii. Mieszkałem w tym domu, który ma zresztą inny numer. Część bohaterów ma odniesienia do rzeczywistych postaci, ale tu już mocno wkracza fikcja literacka, czyli na prawdziwym fundamencie jest zbudowana opowieść, nie do końca prawdziwa. Jest to zresztą rzeczywistość widziana oczami dziecka, czyli subiektywnie. –  Dom zamieszkują różni bohaterowie, począwszy od powstania tego domu, o czym też trochę piszesz. –  Dom został wybudowany przez grupę Żydów, którzy postanowili stworzyć dla siebie prywatny dom starców. Chcieli spędzić starość w spokoju i ciszy, wśród sosen, ale to był koniec lat trzydziestych i niedługo po wybudowaniu ich dom znalazł się na terenie getta. Odebrano im ostatnie marzenie i w końcu zamordowano w Treblince. Po wojnie zamieszkali w domu najróżniejsi ludzie, często o skomplikowanych życiorysach. –  Piszesz o czasach bardzo dla Polski i Polaków trudnych, o okresie stalinizmu. Natomiast w twojej opowieści jest dużo ciepła, sielskości. Wyrozumiałości dla bohaterów. –  Wydaje mi się, że w ludziach jest wymieszane dobro i zło, podłość i szlachetność, wielkość i małość. Jeśli chodzi o stalinizm widzę to tak: niezależnie od bestialstwa czasów ludzie próbują żyć, przetrwać, cieszyć się byle czym. Ktoś wynosi patefon, ludzie zaczynają tańczyć, ponieważ jest w nich ogromna potrzeba czegoś radosnego, starają się w sobie budować i chronić tą szlachetniejszą cząstkę. Myślę, że sprzyjał nieco temu Miedzeszyn: sosny, niewielkie domy, cisza spokój. Drobiazgi, ale z takich drobiazgów buduje się rzeczy ważniejsze od ideologii. To jest opowieść o ludziach, którzy starają się zachować w podłych czasach odrobinę godności. –  Sytuacje konfrontacji między tymi, którzy pilnują, żeby wszystko się działo zgodnie z ideologią a tymi, którzy są oponentami – wcale nie wobec ideologii, bo Mamcia chce tylko postawić znicz na grobie swojego syna – w twojej historii bywają często komiczne. Na przykład, gdy Mamcia gra ze swoim prześladowcą w karty. –  Ten system był okrutny i zbrodniczy, ale był zarazem głęboko absurdalny. Prześladowca Mamci to zwykły dzielnicowy, funkcjonariusz, który chciałby mieć spokojną niedzielę, ale kazali mu pilnować staruszki, żeby nie poszła na grób swojego syna. Musi wykonać rozkaz, ale wie, że pilnując jej wychodzi na kretyna, nudzi się, więc w końcu wpada na pomysł, żeby chociaż w tysiąca pograć. To absurdalne, irracjonalne, ale ludzkie. Właściwie oboje są ofiarami, ona – systemu, on głupoty i bezwzględności swoich przełożonych. Bo co szkodziło powiedzieć matkom pomordowanych: chcecie zrobić cmentarz, to zróbcie. Ale mordercy nadal są władzą i nie pozwolą ujawnić swoich zbrodni. Dzielnicowy w gruncie rzeczy jest po stronie Mamci. Tylko, że przypadła mu głupia rola. Gubi się w tym i dlatego jego okrucieństwo jest podszyte komizmem. Jak wszyscy jest igraszką losu. –  Czy duch świata, który opisujesz pozostał, czy widzisz jego ślady? –  Polska jest krajem, w którym człowieka mającego inne zdanie uważa się za wroga. To jest spuścizna stalinizmu. Totalitarne ślady w mentalności. Bardzo głębokie. Nie jesteśmy w stanie się z tego wyzwolić i obudzić w sobie pragnienia przyjaznej rozmowy. Wciąż mamy ten stalinowski stempel na sobie. Rozmawiała Anna Wysocka fot. Kasia Plichta-Szwarc

ale też rzadko spotykane wydawnictwa o Łodzi. Obok książek oferuje też bibeloty związane z książkami: secesyjne noże do kopert, popiersia poetów, zdobione szkatułki. Antykwariat ma być też miejscem spotkań literackich i pełnić rolę Izby Pamięci łódzkiego księgarstwa”. (pw)

aureatem Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida w kategorii literatura został nasz kolega redakcyjny Janusz Drzewucki za tom wierszy „Dwanaście dni” (Iskry). Nagrody zostały wręczone w środę 24 września na Zamku Królewskim w Warszawie. „To znakomity poeta, dziennikarz, ceniony krytyk literacki, redaktor licznych książek poetyckich oraz wydawca. Jego poezja wydaje się być prosta, tworzona z okruchów codzienności. Rzeczy wielkie, to w istocie wiele rzeczy mniejszych, często banalnie prostych” − ogłosiło jury. Nagrodę im. Cypriana Kamila Norwida otrzymują artyści z Mazowsza, którzy przyczyniają się do wzrostu rangi tego regionu. Ogłoszono nazwiska laureatów tegorocznej edycji Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. Główną Nagrodę otrzymał Cezary Zbierzchowski za powieść „Holocaust F”. Złote Wyróżnienie za powieść „Cienioryt” trafiło do Krzysztofa Piskorskiego, a Srebrne Wyróżnienie przyznano Adamowi Przechrzcie za książkę „Gambit Wielopolskiego”. Nagroda Literacka im. Jerzego Żuławskiego jest przyznawana od 2008 roku za wybitne dzieła literatury fantastycznej. Tegorocznym laureatem nagrody Found in Translation Award za rok 2013 został Philip Boehm za przekład „Chasing the King of Hearts” Hanny Krall. Książkę opublikowało wydawnictwo Peirene Press. Philip Boehm związany jest przede wszystkim z teatrem. Studiował w USA i w Polsce, napisał kilka własnych sztuk teatralnych, zajmuje się także reżyserią teatralną oraz przekładem z polskiego i niemieckiego. Jego przekład „Hanemanna” („Death in Danzig”) Stefana Chwina wyróżniony został Soeurette Diehl Fraser Award przyznawaną przez Teksański Instytut Literatury. Wręczenie nagrody odbędzie się 6 grudnia na festiwalu „New Literature from Europe” w Nowym Jorku (Austrian Cultural Forum, 11 East 52nd Street). Zaprezentowano finałową siódemkę autorów i książek nominowanych do tegorocznej edycji Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Ponadto po raz pierwszy w historii Angelusa czytelnicy będą mogli wybrać spośród nominowanych swojego laureata przyznając mu w głosowaniu internetowym Nagrodę Publiczności im. Natalii Gorbaniewskiej. W finale Angelusa 2014 znaleźli się: Jelena Czyżowa, „Czas kobiet”, przeł. Agnieszka Sowińska (Wydawnictwo Czarne) Rosja; Ołeksandr Irwaneć, „Choroba Libenkrafta”, przeł. Natalia Bryżko i Natalia Zapór (Biuro Literackie) Ukraina; Ismail Kadare, „Wypadek”, przeł. Dorota Horodyska (Świat Książki) Albania; Wiesław Myśliwski, „Ostatnie rozdanie” (Społeczny Instytut Wydawniczy Znak) Polska; Pavol Rankov, „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)” , przeł. Tomasz Grabiń-

ski (Książkowe Klimaty) Słowacja; Martin Šmaus, „Dziewczynko, roznieć ogieniek”, przeł. Dorota Dobrew (Książkowe Klimaty) Czechy; Jáchym Topol, „Warsztat diabła”, przeł. Leszek Engelking (W.A.B.) Czechy. Finałowa siódemka została wyłoniona z 14 książek, które zakwalifikowały się do półfinału. Laureatów Nagrody Głównej oraz przyznawanej po raz pierwszy Nagrody Publiczności im. Natalii Gorbaniewskiej poznamy podczas uroczystej gali 18 października. Fundatorem Nagrody jest Miasto Wrocław. Czytelnicy na dwa tygodnie przed ogłoszeniem zwycięzcy Angelusa 2014 będą mogli głosować na stronie internetowej www.angelus.com.pl i na fanpage’u nagrody na Facebooku.

10

p r z e d s t a w i a

b i b l i o t e k a

a n a l i z

k s i ą ż k i

Podczas zorganizowanego w BielskuBiałej Polconu wręczono Nagrodę im. Janusza A. Zajdla za rok 2013. Laureatami zostali Krzysztof Piskorski za powieść „Cienioryt” (Wydawnictwo Literackie) oraz Anna Kańtoch za opowiadanie „Człowiek nieciągły” (Powergraph). Nagroda im. Zajdla to najstarsze polskie wyróżnienie dla literatury fantastycznej. Jej plebiscyt odbył się już po raz 30. Tradycyjnie przyznaje się ją na konwencie fanów fantastyki Polcon, który co roku odbywa się w innym mieście. Nagroda przyznawana jest przez czytelników i jurorów. W finale znalazło się pięć powieści i siedem opowiadań opublikowanych w 2013 roku. (pw)  •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Literacka Nagroda Nobla

Nobel dla Patricka Modiano P

atrick Modiano, 69-letni francuski prozaik został 111. z kolei laureatem Literackiej Nagrody Nobla. To drugi w ostatnich sześciu latach literacki Nobel dla Francji (po Le Clézio), choć trudno wydarzenie to uznać za symptom odradzania się nad Sekwaną pisarskiej potęgi. Charakterystyczne, że królewscy akademicy ze Skandynawii nie nagrodzili któregoś z najgłośniejszych autorów francuskojęzycznych, choćby skandalisty Houllebecqa czy Littella, lecz pisarza środka, wyróżnionego już Nagrodą Akademii Francuskiej i Nagrodą Goncourtów, cenionego przez krytykę i czytelników, choć chyba żadna z jego książek nie osiągnęła statusu superbestsellera ani nie stała się przedmiotem jakiejś szczególnie pamiętnej debaty publicznej. W Polsce z trzydziestu jego tytułów znamy co piąty, przy czym – paradoksalnie, najchętniej czytana była, jak się zdaje, „Katarzynka”, a to głównie ze względu na ilustracje Jeana-Jacquesa Sempé’ego, od czasów „Mikołajka” kochanego przez naszych milusińskich, a jeszcze bardziej przez ich dziadków. „Katarzynkę” przełożyła na polski Regina Gręda, a książkę wydał Czuły Barbarzyńca. Inne książki przyswajali nam Eligia Bąkowska (w edycji Czytelnika), Katarzyna Skawina i Wiktor Dłuski (dla PIW), Ewa Bekier dla Wydawnictwa Łódzkiego i Joanna Polachowska dla Iskier. Za najważniejsze dzieło Patricka Modiano uchodzi „Ulica ciemnych skle-

b i b l i o t e k a

a n a l i z

pików”, choć literaturoznawcy nieprzypadkowo zwracają uwagę na zazębianie się tematów w książkach tego pisarza, powroty tych samych bohaterów czy wreszcie ostentacyjną autobiograficzność tytułów Modiano, która zawsze w pewnym momencie poddana zostaje w wątpliwość. Niektóre wątki powtarzają się jednak wręcz uporczywie, przede wszystkim ten dotyczący zagłady Żydów w czasie II wojny światowej. Patrick Modiano bardzo rzadko udziela wywiadów, niewiele też opowiedział o sobie, pewne fakty jednak ujawnił. Pisarz urodził się na przedmieściu Paryża, w Boulogne-Billancourt, w rodzinie o obcych korzeniach. Matka z pochodzenia była Belgijką, ojciec włoskim Żydem, który podobno przeżycie okupacji niemieckiej zawdzięczał nie bohaterom Ruchu Oporu, lecz – przeciwnie – aktywnym zwolennikom Vichy. Ojciec też, czy jego wspomnienie, pojawia się prawie w każdej książce autora „Wili Triste”. Ale dla czytelnika nie wprowadzonego w klimat tych powieści wydawać się on może postacią bez specjalnego znaczenia. W „Przejechał cyrk”, na przykład, dowiadujemy się o nim, że wyjechał do Szwajcarii, z jakiegoś powodu jednak bohater pytany o niego na policji mówi, że udał się do Belgii. Nie mamy pojęcia, dlaczego człowiek ten budzi zainteresowanie tak wielu osób, bo nie tylko policja ciekawa jest jego losu. Podobnie jak nie wiemy, kim naprawdę jest bohater ani jego tajemnicza kochanka i jej niepokojący znajomi. Aż na 119 stronie 127-stronicowej książki dowiadujemy się, że nękający ich ludzie „należą do służb specjalnych zajmujących się tropieniem ukrywających się Żydów”. Gdybyśmy przegapili to zdanie, fabuła byłaby nie do zrozumienia. Tylko że czy naprawdę Patrickowi Modiano chodzi o wiwisekcję czasów pogardy czy może ukazanie beznadziejnej atmosfery, w jakiej znajduje się człowiek ścigany, podejrzewany nie wiadomo o co, ale na pewno zagrożony i to bardzo poważnie. W lata pogardy przeniesiona jest również akcja dwóch znanych filmów zrealizowanych według scenariuszy Modiano:

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

„Lacombe Lucien” Louisa Malle’a z 1974 roku i „Bon voyage” Jeana-Paula Rappenau z 2003 roku. Peter Englund, sekretarz Akademii Szwedzkiej w krótkim uzasadnieniu przyznania tegorocznego Nobla powiedział o książkach Modiano, że „prowadzą one dialog ze sobą, w kolejnych dziełach można znaleźć echo poprzednich prac. To czyni jego twórczość czymś wyjątkowym. Można powiedzieć, że jest on kimś w rodzaj Marcela Prousta naszych czasów”. Jeśli tak, to jest to – w przeciwieństwie do swojego wielkiego poprzednika – pisarz świetnie czujący się w formie krótkiej i najkrótszej. 200-stronicowa objętość powieści stanowi dla niego barierę nie do przeskoczenia. Zapytany przed laty przez „Le Figaro”, czy przez cały czas pisze jedną i tę samą książkę, odpowiedział: „Tak sądzę. To z niezaspokojenia. Ciągle mam nadzieję napisać tę powieść tak, jak ją odczuwam. Zawsze mnie uderzało, że niektórzy pisarze pewnego dnia przestali tworzyć, na przykład Dashiel Hammet albo Salinger. Wydawało mi się, że powiedzieli już wszystko, co mieli do powiedzenia. To wydawało mi się cudowne – musieli mieć uczucie spokoju i radości. Nagle jednak zdałem sobie sprawę, że rzecz jest znacznie bardziej skomplikowana – to jest ciągłe niezaspokojenie, nigdy nie osiąga się pełni. I właśnie ma się ochotę kontynuować, to wręcz kwestia życia”. Począwszy od pierwszej swojej prozy, a był nią „Plac Gwiazdy” (1968), pisarz konsekwentnie oprowadza swojego czytelnika po Paryżu. Z pewnością teraz, po Noblu, zaroi się w stolicy Francji od turystów, którzy zwiedzać będą to miasto z książkami Patricka Modiano w ręku. K rzysztof M asłoń p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

11


Bestsellery

Książki października

Włoski stają dęba Wojciech Cejrowski, po wyprawach do Amazonii, w „Wyspie na prerii” powrócił na amerykańskie szlaki, do Stanów Zjednoczonych. Miejsce, które opisuje, rekomenduje następująco: „Rzecz dzieje się w Arizonie, tuż przy granicy z Meksykiem. Dziki Zachód dawno przestał być dziki, ale mieszkańcy prerii wciąż o tym zapominają. Preria jest trochę dzika, trochę współczesna. Nie jest zacofana! Po prostu poszła w inną stronę niż nasza cywilizacja”. Dobrze, że są jeszcze takie enklawy.

1

We „Władcy liczb” Marek Krajewski cofa się do roku 1956, a więc do czasów stosunkowo odległych, choć nie tak dawnych, o których pisał ostatnimi laty, przenosząc się wraz ze swym bohaterem – komisarzem Edwardem Popielskim do przedwojennego Lwowa. Teraz Popielski mieszka we Wrocławiu, gdzie pracuje w kancelarii mecenasa Becka, rzekomo jako pełnomocnik procesowy, a naprawdę jako prywatny detektyw, co samo w sobie w warunkach PRL-owskich jest zajęciem aż nadto ekscentrycznym. Ze swą kuzynką mieszka na Grunwaldzkiej, w wolnych chwilach czyta Cycerona i rozpamiętuje lwowską przeszłość. Ale że nic nie stoi w miejscu, i we Wrocławiu trafiają mu się sprawy z gatunku wyjątkowych, jak ta – dotycząca testamentu – którą zajmuje się we „Władcy liczb”. Odniosłem wrażenie, że naturalna dla Krajewskiego – urodzonego w roku 1966 – sceneria Wrocławia sprzyja jego pisarskiej wenie. Poruszając się we Lwowie, w którym autor jest zakochany równie jak piszący te słowa, starał się tak bardzo, by nie popełnić żadnego błędu historycznego czy topograficznego, że czytelnik mógł być tą pedantycznością nieco znużony. We Wrocławiu Krajewski jest u siebie, co wpływa na lekkość jego pióra.

2

Święta racja, pamiętajmy też, że do takich wniosków dochodzi obywatelka Szwajcarii, a to wiele tłumaczy. W Norwegii mieszka i pracuje coraz więcej Polaków, wielu też ma w planach emigrację do tego uchodzącego za spokojny i zamożny kraju. Na wszelki wypadek warto, by przedtem przeczytali powieść Jo Nesbø „Syn”. Opowiada on bowiem o Norwegii zupełnie nie przystającej do naszych wyobrażeń. Co prawda, większość Norwegów pewnie zdumiona była taką właśnie wizją życia w ich ojczyźnie, ale podczas lektury książki bezwiednie nasuwa się wspomnienie tragedii sprzed trzech lat, kiedy to Anders Breivik zamordował 77 osób. I, cholera, w sprawie tej był też wątek polski.

5

Marzą mi się tacy księgarze, jak przedstawiony przez Ninę George w „Lawendowym pokoju” Jean Perdu, który za pomocą książek chce „leczyć uczucia niezakwalifikowane jako cierpienie i niezdiagnozowane przez medycynę. Wszystkie owe śladowe emocje, porywy, którymi nie interesuje się żaden terapeuta, rzekomo właśnie z powodu ich znikomości czy nieuchwytności. Na przykład poczucie, że znów kończy się lato. Albo uświadomienie sobie, że nie ma się już całego życia na szukanie swojego miejsca”.

6

Bohaterka „Zdrady” Paula Coelho przyznaje, że jest „zmęczona szczęśliwym, idealnym życiem, a to niezawodnie świadczy o chorobie psychicznej”.

Natknąłem się na informację, że książka Amelii Jayne Larson „Woziłam arabskie księżniczki” to prawdziwa historia „szoferki z Hollywood”. Uczono mnie, że szoferka to miejsce dla kierowcy, charakterystyczne dla furgonetek i ciężarówek. Ale żyjemy w czasach, w których językoznawcy, byle tylko zaistnieć na szklanym ekranie, całkiem serio dywagują o prawidłowości używania formy „ministra” przez niedokształcone „polityczki”. A co opowiada „szoferka” po paru latach pracy za kółkiem w Los Angeles? „Wyobrażałam sobie, jak odrzucam zaproszenia i nie przyjmuję podarunków, wyrabiając sobie w ten sposób opinię osoby z silnym kręgosłupem moralnym. Wydawało mi się, że będę miała liczne okazje przedstawienia producentom swoich pomysłów na filmy i zalążków scenariuszy. Ale to wszystko okazało się mrzonką. Pracowałam niesamowicie długie godziny i byłam tak zmęczona niańczeniem podekscytowanych turystów, którzy całonocny maraton clubbingowy na Sunset Boulevard kończyli zawodami puszczania pawia, że w ciągu dnia

12

p r z e d s t a w i a

Bohaterka powieści Johna Greena „Gwiazd naszych wina” tak streszcza początki swojej bytności w grupie wsparcia, tworzonej przez chorych na to samo co ona: „Imię. Wiek. Diagnoza. I jak się dzisiaj czujemy. Jestem Hazel, mówiłam, gdy nadchodziła moja kolej. Szesnaście lat. Pierwotnie rak tarczycy, z imponującą satelitarną kolonią od dawna osiadłą na płucach. I czuję się dobrze”.

3

4

b i b l i o t e k a

a n a l i z

7

k s i ą ż k i

nie miałam siły zająć się tym, co naprawdę mnie interesowało”. Katarzyna Michalak swoją nową książkę zatytułowała „Dla ciebie wszystko”. Wszystko dla Ciebie, Droga Czytelniczko. Tęskniłaś do bohaterów „Wiśniowego Dworku”? Chciałaś? No to masz. I jeszcze Jabłoniowe Wzgórze. Też piękne.

8

Jaume Cabré uchodzi za najwybitniejszego pisarza katalońskiego. Czeka w kolejce po Nobla. W „Głosach Pamano” przedstawia trudną historię swego narodu, na której złowrogi cień położyła wojna domowa 1936 roku. I jej konsekwencje dla tych, którzy wzięli w niej udział. I dla ich rodzin, które przeżyły (jeśli przeżyły) piekło.

9

Paweł Majka w „Uniwersum. Metro 2033. Dzielnica obiecana” przedstawia wizję świata w dwadzieścia lat po atomowej zagładzie. Przetrwało niewiele i niewielu. I oto życie próbuje się odbudować nie gdzie indziej tylko w.. Nowej Hucie – XVIII Dzielnicy Krakowa. Birkut wiedziało co robi…

10

Tak naprawdę to w „Panu Mercedesie” Stephena Kinga najbardziej podobały mi się cytaty z Agathy Christie i Artura Conan Doyle’a. Bezbłędne.

11

1 sierpnia 1944 roku w Warszawie żyło pół miliona kobiet. Anna Herbich w „Dziewczynach z Powstania” opowiada o jedenastu z nich. Przejmująco.

12

Sophie Hannah została namaszczona przez wnuka Agathy Christie, który zezwolił jej na napisanie książki z Herkulesem Poirot w roli głównej. Tak powstały „Inicjały zbrodni”. Rzecz dla amatorów – względnie udana, choć – zdaje się – czytelnicy cieszą się głównie z tego, że mogło być gorzej. Doświadczenia z podobnymi próbami reaktywacji mamy bowiem smutne.

13

Jedna z najważniejszych lekcji udzielonych swoim czytelnikom przez Reginę Brett w książce „Bóg nigdy nie mruga” brzmi tak: „Zacznij odkładać dziesięć procent na emeryturę już od pierwszej wypłaty”.

14

15 •

Na co najtrudniej znaleźć lekarstwo? Zdaniem Katarzyny Grochop a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

październik 2014 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1

1

2

3 nowość

Liczba punktów

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Wyspa na prerii

Wojciech Cejrowski

Wydawnictwo Zysk i S-ka

978-83-7785-525-6

493

Władca liczb

Marek Krajewski

Znak

978-83-240-3219-8

374

3

3

4

Gwiazd naszych wina

John Green

Bukowy Las

978-83-64481-17-8

364

4

3

5

Zdrada

Paulo Coelho

Drzewo Babel

978-83-64488-16-0

362

978-83-271-5154-4

304

978-83-7515-307-1

298

5

2

4

Syn

Jo Nesbø

Wydawnictwo Dolnośląskie

6

9

2

Lawendowy pokój

Nina George

Wydawnictwo Otwarte

7

14

8 9

2 nowość

12

10

2 nowość

11

4

12

6

13

4 4 nowość

Woziłam arabskie księżniczki

Amelia Jayne Larson

Znak

978-83-240-2511-4

297

Dla ciebie wszystko

Katarzyna Michalak

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05399-7

294

Głosy Pamano

Jaume Cabré

Marginesy

978-83-63656-25-6

287

Uniwersum Metro 2033. Dzielnica obiecana

Paweł Majka

Insignis Media

978-83-63944-54-4

251

Pan Mercedes

Stephen King

Albatros

978-83-7885-937-6

218

Dziewczyny z Powstania

Anna Herbich

Znak

978-83-240-3009-5

201

Inicjały zbrodni

Sophie Hannah

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05391-1

200

14

17

7

Bóg nigdy nie mruga

Regina Brett

Insignis Media

978-83-6142-835-0

189

15

15

5

Zagubione niebo

Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05359-1

184

Kat. Biografia Huberta Wagnera

Grzegorz Wagner, Krzysztof Mecner

Agora

978-83-268-1353-5

158

16

nowość

17 18

nowość

19 20 21

Marcin Mastalerz

Dom Wydawniczy PWN 978-83-7705-665-3

135

Grand

Janusz L. Wiśniewski

Wielka Litera

978-83-64142-62-8

134

nowość

Jedyna

Kiera Cass

Jaguar

978-83-7686-287-3

132

Czesałam ciepłe króliki

Dariusz Zaborek, Alicja Gawlikowska-Świerczyńska

Czarne

978-83-7536-562-7

127

Najdłuższa podróż

Nicholas Sparks

Albatros

978-83-7885-795-2

125

Trzeba się bić

Leszek Balcerowicz, Marta Stremecka

Czerwone i Czarne

978-83-7700-160-8

124

Pochłaniacz

Katarzyna Bonda

Muza

978-83-7758-688-4

123

nowość 10

22 23

Miasto 44

4

13

4 nowość

29

2

7

3

Ten jedyny

Emily Giffin

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-302-6

121

8

2

Warszawa 1944. Tragiczne powstanie

Alexandra Richie

W.A.B.

978-83-280-0986-8

120

26

26

5

Zacisze Gosi

Katarzyna Michalak

Znak

978-83-240-2509-1

119

Podróż na sto stóp

Richard C. Morais

Bellona

978-83-11-13400-3

118

Niebo istnieje... Naprawdę! O chłopcu, który odwiedził niebo

Tod Burpo

Rafael

978-83-7569-258-7

117

27

nowość

28

4

29

nowość

Moje zdrowe przepisy

Beata Pawlikowska

Burda Polska

978-83-7778-624-6

115

30

nowość

Kompleks 7215

Bartek Biedrzycki

Fabryka Słów

978-83-7574-987-8

114

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2014

24 25

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar”, w serwisie swiatczytelnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

13


Bestsellery li, co wyartykułowała w „Zagubionym niebie” – na serce. Nie, nie na chorobę serca, lecz na jego podrażnienie. Premiera książki Grzegorza Wagnera i Krzysztofa Mecnera „Kat. Biografia Huberta Wagnera” przypadła na początek, tak świetnie dla nas zakończonych, mistrzostw świata w siatkówce. Kiedyś powstaną podobne wspomnieniowa o: Wlazłym, Zagumnym, Kłosie, Mice. A i trener Stéphane Antiga doczeka się pewnie biografii. Co ja mówię! Już pewnie jest pisana!

16

Film Jana Komasy „Miasto 44” odniósł ogromny sukces, na razie frekwencyjny. W ciągu pierwszych dziesięciu dni obejrzało go pół miliona widzów. Nic dziwnego, że na podstawie scenariusza Marcin Mastalerz napisał książkę pod tym samym tytułem.

17

Marian Szczepan Lichota z powieści Janusza L . Wiśniewskiego „Grand” zostaje zapytany, „czy czasem chce się panu płakać całym sobą albo się upić, aby nie płakać? – W kwestii upicia – odpowiada – to sprawa jest inna. Pić ze smutku to ja przestałem tylko na cztery miesiące. Na odwyku w Wejherowie. Potem wróciłem na ulicę i znowu zacząłem. Ale ostatnio kontroluję się z powodu bólu wątroby. Bo wie panienka, kiedy pod mostkiem boli, to jest mniej ważne, niż gdy boleje wątroba. Bo wątroba ważniejsza niż mostek. Albo może nawet ważniejsza niż serce. Na serce można przekręcić się szybciutko, a na wątrobę to trzeba się najpierw długo wycierpieć. A smutno? Smutno to mi jest na Wigilię i na pogrzebach”.

18

Kiera Cass w „Jedynej” stawia przed młodymi czytelniczkami pytanie: która z dwudziestu pięciu kandydatek zostanie księżniczką? Ta jedna będzie oczywiście „Jedyna”. Musi być zwycięzca, identycznie jak w „Tańcu z gwiazdami”.

19

Alicja Gawlikowska-Świerczyńska, 92-letnia bohaterka książki „Czesałam ciepłe króliki”, więźniarka Ravensbruck, poraża swym optymizmem. Rozmawiając z Dariuszem Zaborkiem, powiada: „Jest taka życiowa zasada – dopóki człowiek spełnia podstawowe czynności, chce się umyć, chce zjeść, chce się uczesać, chce się ubrać, to będzie żył. No, chyba że ma nadzwyczajnie zły los, tragiczną chorobę, coś ponad. Ale kiedy przestaje spełniać życiowe obowiązki wobec siebie samego, to koniec. Wiadomo, że z tego nie wyjdzie. To było ewidentne w obozie. Gdy źle się czułam, nic mi się już nie chciało, myślałam: »O, to zły sygnał«. Nie wolno! Trzeba wstać, trzeba się ubrać, trzeba

20

14

b i b l i o t e k a

a n a l i z

coś zjeść, trzeba wyjść na dwór, nawet jeżeli człowiekowi bardzo się nie chce. – Zasada święta do dziś: codziennie wstaję o szóstej i nie zjem śniadania, jeżeli nie jestem ubrana, uczesana, umalowana. – Nawet gdy jest pani w domu sama? – Oczywiście”. Jeżeli Czytelnikom nie przeszkadza, że bohatera nowego bestsellera Nicholasa Sparksa „Najdłuższej podróży” ocala przed śmiercią jego zmarła dziewięć lat wcześniej żona, to lektura powieści dostarczy im stosownej liczby wzruszeń.

21

Leszek Balcerowicz w „Trzeba się bić” opowiada Marcie Stremeckiej o tym, jak na piątym roku studiów wstąpił do PZPR, gdyż „bał się – jak twierdzi – że bez legitymacji partyjnej w kieszeni będzie dyskryminowany”. Przy tym przyznaje, że nie czuł, by „robił coś bardzo nagannego”. Czyli „bardzo” – nie, ale „nagannego” – i owszem.

22

Katarzyna Bonda w „Pochłaniaczu” emocje swojej bohaterki podkreśla zdaniem: „Poczuła, jak włoski na karku stają jej dęba”. Niegdyś to konie stawały dęba, od pewnego czasu coraz częściej przytrafia się to Pegazowi.

23

Jeśli wierzyć Emily Giffin, amerykańskiej autorce „Tego jedynego” najsmutniejszą piosenką, jaką kiedykolwiek nagrano jest „I Can’t Make You Love Me”. Nie byłbym tego pewien, w każdym razie „Ten jedyny” nie jest najsmutniejszą książką, jaką kiedykolwiek napisano.

24

W wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” Alexandra Richie, kanadyjski historyk, autorka książki „Warszawa 1944. Tragiczne powstanie” zauważa, że po Powstaniu Warszawskim mieszkańcy stolicy „opuszczając miasto nie mogli uwierzyć w kontrast pomiędzy piekłem Warszawy a względnym spokojem mijanych miejscowości, które przecież wciąż znajdowały się pod niemiecką okupacją. Dlatego warszawiakom wydawało się, że reszta kraju ich opuściła. Moim zdaniem jest to jeden z powodów, dla których tak wielu mieszkańców miasta wróciło po wojnie do Warszawy. Byli połączeni wspólną traumą. Reakcja na powstanie w różnych częściach Polski stanowi bardzo ciekawy problem badawczy, którego nigdy wcześniej nie zgłębiałam. Nie słyszałam też o nikim, kto zajmowałby się tą problematyką z poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, dlaczego reszta kraju nie zbuntowała się wraz z Warszawą”.

25

26

Katarzyna Michalak (patrz poz. 8) lubi ciągi dalsze. Był „Ogród Ka-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

mili”, teraz jest „Zacisze Gosi”. I tak można bez końca… Richarda C. Moraisa „Podróż na sto stóp” to kolejna powieść o jedzonku. W tym przypadku – hinduskim. Jak nie wiemy, co to jest machli ka salan (ryba w curry), daal (potrawa z soczewicy) czy naan (drożdżowy placek), to się dowiemy. A całą opowieść czyta się całkiem nieźle.

27

Tod Burpo w książce „Niebo istnieje… Naprawdę! O chłopcu, który odwiedził niebo” zapisuje swoją rozmowę z tytułowym bohaterem, skądinąd swoim czteroletnim synkiem: „– Colton, pamiętasz jak opowiadałeś w samochodzie, że widziałeś anioły i byłeś u Jezusa na kolanach? – zapytałem, siedzącego na podłodze malucha. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie. – Tak, a co? – Chciałem tylko zapytać, czy jeszcze coś się wtedy stało? – kontynuowałem, a Colton potakująco skinął głową. – Wiedziałeś, że Jezus ma kuzyna? Powiedział mi, że to ten kuzyn go ochrzcił – odpowiedział z rozradowanym błyskiem w oku. – Tak, masz rację – potwierdziłem. – W Biblii napisane jest, że ten kuzyn ma na imię Jan. Momentalnie skarciłem się w myślach. »Nie zarzucaj go informacjami, pozwól mu mówić!«. – Nie pamiętam już, jak się nazywał – powiedział beztrosko. – Ale jest bardzo miły. Jan Chrzciciel jest »miły«?! Jeszcze nie do końca dotarło do mnie, co sugerują słowa mojego syna – że spotkał Jana Chrzciciela – kiedy ten wygrzebał ze sterty zabawek plastikowego konia i zamachnął nim w moją stronę”.

28

Beata Pawlikowska w „Moich zdrowych przepisach” twierdzi, że „chiński lekarz różni się od polskiego lekarza tak samo, jak chiński pacjent różni się od polskiego pacjenta”. A czym różni się chiński czosnek od czosnku polskiego? Wszystkim – utrzymują koneserzy. Jedzcie więc polski czosnek, Drodzy Czytelnicy. I zdrowo, i poprawnie.

29

W „Kompleksie 7215” Bartka Biedrzyckiego znowu – patrz: poz. 10 – mamy krajobraz po wojnie nuklearnej. Tylko, że tu ludzie chronią się nie w podziemiach Nowej Huty lecz Warszawy. Atomowej Kwatery Dowodzenia szukają zaś w Puszczy Kampinoskiej. Tak to się nam marzy, że wreszcie zostaniemy pępkiem świata. Na razie wciąż jesteśmy jednak tylko pawiem narodów i papugą. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz K rzysztof M asłoń

30

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4



fot. Piotr Dobrołęcki

Bez reklamacji Ranking drukarń Magazynu Literackiego KSIĄŻKI

J

uż po raz jedenasty poprosiliśmy wydawców o ocenę współpracy z rodzimymi drukarniami dziełowymi. W odpowiedzi otrzymaliśmy blisko 90 głosów oddanych na 28 drukarń, za wszystkie bardzo dziękujemy. Każdy głos jest dla nas ważny, każda opinia jest cenna. Frekwencja w tym roku była wysoka i duża w tym zasługa samych drukarń, które motywowały swoich klientów do aktywnego udziału w rankingu. Poprosiliśmy przedstawicieli oficyn wydawniczych o przyznanie ocen współpracującym drukarniom w kategoriach: „jakość produkcji”, „terminowość realizacji zleceń”, „elastyczność na prośby i sugestie”, „jakość kontaktów interpersonalnych” oraz „satysfakcja z zakresu świadczonych usług”. Przyznane oceny (od 1 do 5) mnożone są przez tzw. wskaźnik wagi poszczególnych kategorii, za najważniejsze uznając jakość i terminowość, a za „najmniej istotne” — satysfakcję z zakresu usług. Specjalnie w rankingu pomijamy wskaźnik ceny usługi, gdyż celem zestawienia jest uhonorowanie najwyższej jakości.

Pierwsze miejsce w rankingu „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” na najlepszą w Polsce drukarnię dziełową zajął Opolgraf. Opolska drukarnia już po raz czwarty w historii naszego zestawienia staje na najwyższym podium. Przez dziewięć ostatnich edycji firma znajdowała się zawsze w czołówce. Po raz pierwszy liderem została w 2008, potem w 2009 roku, a następnie w 2012 roku. Drugie miejsce w rankingu na najlepszą w Polsce drukarnię dziełową zajęła drukarnia Interak z Czarnkowa, awansując tym samym z 12. miejsca w ubiegłorocznym notowaniu. Czołówkę rankingu najlepszych drukarń dziełowych zamyka Abedik, który niezmiennie od lat jest w czołówce. Jak wynika z naszego badania, wydawcy najczęściej zlecają druk zakładom, które oferują najkorzystniejszą cenę, ale jakość i zaufanie również się liczą. Co istotne, w ankietach zbieranych do rankingu drukarń wydawcy typują firmy, z którymi współpracują od wielu lat. Niewątpliwie dotychczasowa dobra współpraca buduje zaufanie,

16

p r z e d s t a w i a

b i b l i o t e k a

a n a l i z

k s i ą ż k i

które jest niezbędne przy wyborze partnera do realizacji kolejnych książek. Oto głos jednego z wydawców: „Wszystkie drukarnie, z którymi współpracujemy na stałe, gwarantują nam satysfakcję z zakresu świadczonych usług. Nie dopuszczamy systematycznej współpracy z drukarniami, co do których mielibyśmy wątpliwość co do zakresu usług. Zauważamy dążenie wszystkich drukarni do oferowania pełnego zakresu usług”. Inny ankietowany natomiast przyznaje: „Z reguły pracujemy z ograniczoną liczbą drukarń, by zapewnić wszystkim określony z naszej strony poziom produkcji, a tym samym zachować dobre ceny”. I jeszcze ważny głos, tym razem od jednego z wydawców edukacyjnych: „Produkcja ma dla nas charakter sezonowy, dlatego też terminowość jest w dużym stopniu czynnikiem warunkującym tempo sprzedaży. Cena jest istotna z uwagi na to, że w okresie zintensyfikowanej produkcji generowana jest większość kosztów – każdy oczywiście dąży do minimalizacji. Jakość jest niezmiernie ważna w kontekście •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


2010

2009

2008

2007

2006

2005

2004

Elastyczność na prośby i sugesti klienta

Jakość kontaktów interpersonalnych

Liczba punktów do zdobycia

Skuteczność

Liczba wskazań

3

2

1

1

3

2

8

13

Opolgraf (Opole)

1000

980

600

400

196

3176

3200

99%

10

2

12

8

Interak (Czarnków)

880

880

480

344

164

2748

2880

95%

9

3

4

3

1

1

3

3

6

9

4

5

Abedik (Poznań)

780

780

468

304

148

2480

2560

97%

8

4

Mazowieckie Centrum Poligrafii

760

780

468

312

152

2472

2560

97%

8

5

9

7

5

7

22

13

14

9

Drukarnia Wydawnicza im. W. Anczyca (Kraków)

580

590

360

240

116

1886

1920

98%

6

6

1

5

2

5

4

2

4

1

2

2

Olsztyńskie Zakłady Graficzne OZGraf

500

500

288

192

100

1580

1600

99%

5

7

3

14

21

10

16

9

26

21

6

4

Białostockie Zakłady Graficzne

480

420

240

160

88

1388

1600

87%

5

Drukarnia/ Kategoria

Liczba zdobytych punktów

2011

1

Satysfakcja z zakresu świadczonych usług

2012

2

Terminowość realizowania zleceń

2013

1

Jakość wykonywanej produkcji

2014

Ranking drukarń – wyniki za 2014 rok

8

10

4

4

4

2

4

1

5

9

6

Zakład Graficzny Colonel (Kraków)

300

300

168

120

60

948

960

99%

3

9

13

9

7

15

7

15

Edica S.A. (Poznań)

300

300

168

104

60

932

960

97%

3

10

5

12

9

Zapolex (Toruń)

260

240

156

112

104

872

960

91%

3

11

25

17

12

9

11

30

12

15

33

Dimograf (Bielsko Biała)

300

260

144

104

48

856

960

89%

3

12

_

18

20

Drukarnia im. Półtawskiego

200

200

120

80

40

640

640

100%

2

13

6

10

13

17

24

24

Drukarnia Skleniarz (Kraków)

200

200

108

72

40

620

640

97%

2

14

7

2

11

Drukarnia Read Me (Łódź)

200

180

120

80

36

616

640

96%

2

15

16

15

8

6

4

6

9

6

10

7

Druk-Intro (Inowrocław)

200

180

120

72

40

612

640

96%

2

16

27

6

22

11

8

5

7

3

36

47

Zakład Poligraficzno-Wydawniczy Pozkal (Inowrocław)

200

180

108

72

36

596

640

93%

2

17

15

Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN

170

180

120

80

36

586

640

92%

2

18

18

Lotos Poligrafia (Warszawa)

100

100

48

40

16

304

320

95%

1

19

19

Poligrafia Janusz Nowak (Przeźmierowo)

100

100

48

32

20

300

320

94%

1

19

23

Hornet (Łódź)

100

100

48

32

20

300

320

94%

1

20

12

22

15

15

18

Alnus (Kraków)

80

100

60

32

16

288

320

90%

1

21

25

Wydawnictwo i Drukarnia Bernardinum (Pelpin)

80

80

48

32

16

256

320

80%

1

22

22

Zakład Poligraficzny Moś i Łuczak (Poznań)

80

80

36

32

16

244

320

76%

1

23

Drukarnia GS (Kraków)

80

80

36

24

16

236

320

74%

1

24

17

21

Totem (Inowrocław)

80

80

36

24

12

232

320

73%

1

25

Poligrafia GREG Grzegorz Sitek (Warszawa)

40

100

12

24

4

180

320

56%

1

26

11

19

8

Konińska Drukarnia Dziełowa

20

100

24

16

4

164

320

51%

1

27

ESUS (Plewiska)

20

20

12

8

4

64

320

20%

1

braku reklamacji, które wydłużają czas przekazania wyrobu do dystrybucji. Elastyczność istotna jest głównie w kwestii regulowania terminu dostawy – czyli manewrowania z harmonogramem produkcji drukarni. Dotychczasowa historia współpracy ma ogromne znaczenie w kwestii zaufania co do kluczowych produkcji oraz wolumenu”. Apelujemy do właścicieli drukarń, za naszymi respondentami, o większą dbałość o kontakty interpersonalne. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich firm poligraficznych, ale jak zwrócił uwagę jeden z wydawców: „Ku naszemu zdziwieniu w wielu drukarniach osobami wyznaczonymi do kontaktów z nami są pracownicy biura obsługi klienta lub technologii a nie działu handlowego. Zab i b l i o t e k a

a n a l i z

zwyczaj sprawdza się to, ale w sytuacjach kryzysowych, reklamacji, negocjacji terminów lub cen utrudnia nam szybkie zamykanie decyzji. Ogólnie obserwujemy spadek jakości kontaktów interpersonalnych w większości drukarni. Kontakty osobiste stopniowo zostały zastąpione telefonicznymi a później e-mailowymi, co doprowadziło do znacznego osłabienia wzajemnych relacji i dużego ubezosobowienia. Coraz mniej liczy się wzajemna relacja w kontaktach biznesowych a znaczenia ma pozycja firmy w obrotach drukarni”. Ankietowani wydawcy chwalą lidera naszego rankingu, czyli Opolgraf, za jakość produkcji i oprawy. Wielokrotnie podkreślano, że w dotychczasowej historii współpracy nie zdarzyła się ani jedna reklamacja.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Opolska drukarnia jest otwarta na wszelkie propozycje klientów: „pełna swoboda działania ze strony wydawcy, zmiany dopuszczane są nawet w najmniej oczekiwanym momencie produkcji”, a przy tym: „najważniejsze, że pracownicy drukarni weryfikują jakościowo materiał wydawcy pod względem technologicznym, co ma bardzo duży wpływ na efekt końcowy tj. wydrukowanej książki”. Podobnie zresztą jest w przypadku drukarni Interak: „Zawsze można porozmawiać, być wysłuchanym a najważniejsze, że zawsze można liczyć na konkretne doradztwo i przedstawienie jak najlepszego rozwiązania dla klienta”. I kolejna pochwała: „jakość wybieranego surowca jest zawsze zgodna p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

17


z oczekiwaniami, jakość druku i wykończenia zawsze na pożądanym poziomie. Nawet trudne, mniej standardowe prace wykonywane są na bardzo dobrym poziomie”. Drukarnia z Czarnkowa, z którą współpracują czołowi wydawcy edukacyjni, zebrała wysokie noty za czas realizacji produkcji – „drukarnia z powodzeniem dokonuje wszelkich starań, aby dotrzymać umówionych terminów” oraz „bardzo elastycznie reaguje na potrzeby klienta zarówno pod względem terminów, jak i cen”. Współpraca powinna układać się na zasadach partnerskich. Potwierdza to Andrzej Krzewina, prezes zarządu Drukarni Interak, który tak wypowiedział się w publikacji „Rynek poligraficzny i opakowań z nadrukiem w Polsce”: „Pomimo niezwykle szybkiego rozwoju mediów elektronicznych i digitalizacji życia społecznego materiał drukowany wciąż może mieć przewagę nad wirtualnymi nośnikami informacji. (….) Ważne jest, żeby ze sobą współdziałać. Zarówno dostawcy innnowacyjnych technologii, maszyn i oprogramowania, działy badawczo-rozwojowe, uczelnie, jak i designerzy, graficy, wydawnictwa i w końcu twórcy druku muszą wspólnie tworzyć rozwiązania, produkty i usługi, które odpowiedzą nawet na najbardziej wysublimowane potrzeby odbiorców”. Abedik (miejsce trzecie w naszym rankingu) od wielu lat konsekwentnie buduje markę firmy stabilnej, nowoczesnej i dbającej o klientów poprzez zapewnienie bezpieczeństwa oraz satysfakcji ze świadczonych usług. Bardzo dobrze przyjęto inwestycję drukarni w linię do oprawy twardej. Rozszerzenie zakresu oprawy pozwoliło pozyskać nowe zlecania wśród klientów, którzy część zleceń musieli składać u konkurencji. Drukarnia Abedik jest polecana także w zakresie jakości druku czarno-białego (1+1), szczególnie rolowego. Po raz pierwszy w naszym zestawieniu pojawiło się Mazowieckie Centrum Poligrafii (czwarte miejsce). Zakład z Marek, specjalizujący się w druku cyfrowym, otrzymał pozytywne opinie za elastyczność i otwartość na wszelkie sugestie, inwencję – „Pracownicy Mazowieckiego Centrum Poligrafii wychodzili na przeciw wszystkim moim postulatom i umożliwiali mi tym samym osiągnięcie satysfakcji z dobrych efektów pracy.

18

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Co jest dla Państwa najważniejsze przy nawiązywaniu współpracy z drukarnią? Dotychczasowa historia współpracy 16%

Cena 21%

Elastyczność 6%

Terminowość 25% Jakość 32%

Te nietypowe działania to m.in. umożliwienie mi kilkakrotnej wizyty w drukarni w celu weryfikacji jakości drukowanych kolorowych wkładek, w celu sygnowania nakładu, czy też wstrzymanie pracy introligatorni, by wymienić jedną z ilustracji”. Inny z klientów firmy napisał natomiast: „Mazowieckie Centrum Poligrafii ratuje z opresji, gdy gonią terminy”, a jeden z wydawców ceni sobie możliwość negocjacji ceny. Na piątym miejscu plasowała się Drukarnia Wydawnicza im. W. Anczyca. Co zapewniło jej wysoką pozycję w tegorocznym rankingu? „Solidne wykonanie, zwłaszcza prac w oprawie twardej, satysfakcja pod względem jakości, terminowości i kontaktów z pracownikami”. Nie do przecenienia jest osoba właściciela, bardzo dobrze znanej postaci na rynku wydawniczym: „prezes Andrzej Janicki jest świetnym fachowcem, który znakomicie rozumie potrzeby i sytuację wydawców”. Szóste miejsce należy do Ozgrafu, który spadł z pierwszego miejsca w ubiegłorocznym notowaniu, a wynika to z mniejszej liczby wskazań, bo zakład cieszy się bardzo dobrą opinią: „Gdy mam na warsztacie poważną publikację, nawet nie pytam innych p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

zakładów o możliwości jej wykonania, pędzę do Ozgrafu”. Pierwszą dziesiątkę zamykają: Białostockie Zakłady Graficzne, Zakład Graficzny Colonel, Edica i Zapolex. W naszej ankiecie zapytaliśmy wydawców: Co jest dla Państwa najważniejsze przy nawiązywaniu współpracy z drukarnią? Najwięcej wskazań było na jakość (32 proc.), oraz terminowość (25 proc.) i cenę (21 proc.), w dalszej kolejności nasi respondenci wskazywali na dotychczasową historię współpracy (16 proc.), a na końcu elastyczność na potrzeby klienta (6 proc.). Zwycięża więc wysoki poziom edytorski. Istotna jest atrakcyjna cena, ale przy zachowaniu jakości druku i oprawy oraz terminowości realizacji zleceń i elastycznym reagowaniu na niestandardowe życzenia. Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom, które przyczyniły się do powstania zestawienia. Nasz ranking wskazuje największe zalety drukarń, a jednocześnie cele, które wymagają ciągłego udoskonalania. Mamy nadzieję, że będzie stanowił ważną wskazówkę dla wydawców przy wyborze partnera, który stworzy najwyższą jakość dla ich prac. Ewa Tenderenda-Ożóg •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4



Rynek wydawniczy Muza dla dzieci

Wyłowione perły C

zy współczesne dzieci będą w przyszłości czytelnikami? Wszystko zależy od rodziców i dziadków, bo miłość do książki jest dziedziczna. Nie rodzimy się z potrzebą czytania, tę potrzebę się nabywa. Najważniejsze – co podkreśla wielu ekspertów, są pierwsze lektury, na których młody człowiek uczy się czytać. Ważna jest ich forma, atrakcyjność. Książka powinna sprawiać dziecku radość, ale i być źródłem poznawania świata. Jak mawiał Jan Brzechwa: „Przez odpowiednią lekturę dla dzieci kształtuje się smak przyszłego czytelnika, któremu toruje się drogę do wielkiej poezji, do literatury klasycznej”. Dobra lektura, która spodoba się dorosłemu (wszak to on decyduje o zakupie) i dziecku, to trudne wyzwanie dla wydawcy. Na rynku jest mnóstwo książek dla młodych, więc konkurencja jest ogromna. Bardzo odważną, wydaje się, decyzję podjęło w ubiegłym roku szefostwo wydawnictwa Muza, rozszerzając ofertę właśnie o literaturę dziecięcą. Za pomysłem nowej linii i redakcji książek

dla dzieci w warszawskiej oficynie z wieloletnimi tradycjami stoi Iwona Krynicka, wcześniej związana przez kilkanaście lat z wydawnictwem Wilga. Wśród wydawców znana jest z tego, że dba o standardy książek dla dzieci. Współpracuje z najlepszymi polskimi pisarzami dziecięcymi i ilustratorami. Swoje szefowanie redakcji dziecięcej wydawnictwa Muza rozpoczęła serią: „Muzeum Książki Dziecięcej poleca”. I był to debiut z wysokiego C, ze wszech miar godny pochwał. Księgozbiór Muzeum Książki Dziecięcej, liczący 63 tys. woluminów, obejmuje polską literaturę dla dzieci i młodzieży od roku 1801 oraz bogatą literaturę naukową dotyczącą tego działu piśmiennictwa. Iwona Krynicka wraz z Ewą Grudą, szefową Muzeum, wyłowiły dawno zapomniane perły i przybliżyły je czytelnikom. Oczywiście, wiele z opisywanych realiów się zmieniło, natomiast sens opowieści jest ponadczasowy. Nazwa serii, jak przekonuje Iwona Krynicka, ma być gwarantem jakości włączonych do niej tytułów. W cyklu Muzy ukazują się książki, które mia-

20

p r z e d s t a w i a

b i b l i o t e k a

a n a l i z

k s i ą ż k i

ły swoje premiery w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a później, cóż, przykrył je kurz historii. Wśród odkrytych na nowo zapomnianych skarbów znalazły się: „Panna Kreseczka” i „Pan Motorek” Wandy Chotomskiej, ilustrowane ręką mistrza Bohdana Butenki, „Leonek i lew” Wandy Chotomskiej, wspaniale zilustrowany przez Teresę Wilbik, oraz „Przygoda z małpką” Stefanii Szuchowiej z ciepłymi ilustracjami Janiny Krzemińskiej, a także „Ściana zaczarowana” Joanny Papuzińskiej, okraszona rysunkami Bożeny Truchanowskiej i „Kolory” Joanny Kulmowej z grafiką Teresy Wilbik, laureatki medalu IBBY za całokształt twórczości. W druku jest „Pies z ulicy Bałamutów” duetu: Wanda Chotomska, Wacław Bisko, z mistrzowskimi ilustracjami Jerzego Flisaka. Wszystkie książki wydawane są w twardej oprawie, a jakość druku sprawia, że zyskują na urodzie i prezentują się jeszcze lepiej niż oryginały. Pyszny to cykl i wart polecenia, zwłaszcza w kontekście kształtowania smaku i gustu przyszłego czytelnika.

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Rynek wydawniczy Kolejną oryginalną serią jest „Kawalerowie Orderu Uśmiechu dzieciom”, w której prezentowane są dzieła autorów uhonorowanych wyjątkową nagrodą, przyznawaną tylko i wyłącznie przez dzieci. Od 1968 roku Orderem Uśmiechu odznaczono ponad 900 osób, m.in.: Jana Pawła II, Dalajlamę XIV, Stevena Spielberga, Tove Jansson, Astrid Lindgren i Joanne Rowling. Pierwszą książką wydaną w ramach serii są „Złote koniki” Doroty Gellner – jednej z najpogodniejszych i niosących radość czytelnikom pisarek. Jej najnowsza publikacja, w starannym opracowaniu graficznym, liczy 15 wierszowanych, poruszających wyobraźnię historyjek o aniołkach, krasnalach, wróżkach, kocie, smoku. Czarujące opowiastki wyzwalają uśmiech na dziecięcej twarzy, a uroczo uzupełniają je ilustracje Ewy Podleś. Dzięki pomysłom artystki na każdej stronie jest kolorowo i bajecznie. Niedawno w serii wyszedł także tom Wandy Chotomskiej „Wiersze ulubione”, w którym znalazły się teksty autorki wytypowane przez jej rodzinę, przyjaciół i wielbicieli. Doskonałe i nowoczesne opracowanie graficzne to zasługa Piotra Sochy. Natomiast najmłodsze dziecko autorki to „W kraju Patataju” w opracowaniu graficznym Moniki i Adama Świerżewskich.

Warto sięgnąć także po serię „Portal Qlturka poleca”, w której klienci znajdą literackie lub graficzne nowości. Rekomendacja szefowej Qlturki, Ewy Świerżewskiej, jest bardzo dobrą wskazówką dla rodziców poszukujących wartościowych tytułów dla swoich dzieci. Najciekawsze nowości serii to „Najmniejszy słoń świata” Macieja Szymanowicza (autorski debiut tego znanego ilustratora), Ireny Suchorzewskiej „Wiersze dla dzieci (grzecznych i niegrzecznych)” oraz „W Straszydłowie” i „Wiersze łaciate i jeden w kratę” Agnieszki Frączek.

w szkolnych, bo są świetnym pretekstem do rozmowy na ważne tematy i z pełną powagą traktują młodego odbiorcę. Mamy już także zapowiedź ostatniej nowości przed akcją Gwiazdka 2014. Będzie to autorski projekt Patrycji Woy-Wojciechowskiej oraz Pai Rasińskiej „A moja mama ma w torebce psa”. Ta książka zachwyca grafiką inną niż wszystkie, ale też ujęciem tematu. Bo w ciepłą opowieść sześcioletniej narratorki o jej rodzinie wpleciony został pomysł na wzmacnianie dziecięcych więzi. Kolejne rozdzialiki przeplatane są zadaniami do wykonania dla właścicielki książki oraz jej przyjaciółek. Więc to jest coś do wspólnego czytania, smakowania, bawienia się. Pomysł prosty, acz zachwycający.

W drugiej połowie roku za najciekawszą inicjatywę dziecięcą Muzy należy uznać absolutnie perełkową serię „Poczytajki Pomagajki”. Autorami pierwszych czterech tomów są: Grzegorz Kasdepke, Sylwia Chutnik, Joanna Olech i Agnieszka Kaluga. Iwona Krynicka z dumą stwierdziła, że „w serii mamy krótkie teksty, którymi trafiamy w punkt, w konkretny problem, i doskonałych ilustratorów, którzy wzmacniają przekaz książek”. Zapowiedziała też, że kolejne tomy mają się ukazać pod koniec stycznia przyszłego roku, a autorami będą Barbara Kosmowska („Gadulska”), Joanna Fabicka („Dokuczalska”), Eliza Piotrowska („Zmyślacz”) i Katarzyna Pruchnicka („Nowa”). Książki takie jak te powinny znaleźć się nie tylko w domowych biblioteczkach, ale także b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Ponad 40 nowości to efekt działań redakcji książki dziecięcej Muzy w roku 2014. Warto przyglądać się jej rozwojowi, zadać sobie trochę trudu, żeby znaleźć na półce tytuły opatrzone Muzowym M z czerwoną kropką. Ewa Tenderenda-Ożóg p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

21


Rozmowa numeru Z Markiem Sewenem, twórcą pierwszych nagrań historycznych wersji „Mazurka Dąbrowskiego”, dołączonych na płycie CD do książki Małgorzaty Strzałkowskiej „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy” (wydawnictwo Bajka), rozmawia Piotr Dobrołęcki

Naszego hymnu niemal nie znamy!

fot. Piotr Dobrołęcki

–  W 1987 roku dokonał pan rzeczy niebywałej i pionierskiej! Po blisko dwustu latach od powstania „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” po raz pierwszy ukazało się jej płytowe nagranie… –  Tak, nagranie zostało dokonane w 1987 roku, ale trzeba się nieco cofnąć, aby wyjaśnić, dlaczego w ogóle zaistniała potrzeba takiego nagrania. Otóż „Mazurek Dąbrowskiego” ustanowiono oficjalnie polskim hymnem państwowym w 1927 roku, ale dopiero w 1976 roku wprowadzono na ten temat odpowiedni zapis do Konstytucji. Pod zaborami i jeszcze blisko dekadę po odzyskaniu niepodległości traktowano tę pieśń podobnie jak „Bogurodzicę” czy „Boże, coś Polskę” – jako jedną z pieśni uważanych za narodowe. Pisze o tym w swojej książce pani Małgorzata Strzałkowska… W 1978 roku otwarto Muzeum Hymnu Narodowego i wtedy zaistniała potrzeba nagrania płyty z historycznymi wersjami „Mazurka Dąbrowskiego”, bo przez blisko dwa wieki pieśń ta ulegała przecież różnym przemianom. Ale aby obniżyć rangę tego przedsięwzięcia…

–  Obniżyć rangę? –  Tak, obniżyć! Dlatego nie zlecono tego zadania Polskim Nagraniom − przedsiębiorstwu, które było w PRL właściwie jedyną firmą nagrywającą płyty, z nielicznymi wyjątkami. Zlecenie otrzymał taki „karzeł” fonograficzny o nazwie Tonpress, który został stworzony przez Wydział Kultury Komitetu Warszawskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Firma ta nie nagrywała dużych płyt, lecz robiła tzw. single, czyli płytki tylko z dwoma utworami, po jednym z każdej strony. Muzeum Hymnu Narodowego przekazało materiał muzyczny, czyli tzw. prymkę – mówiąc inaczej: melodyjkę − do której Józef Wybicki napisał słowa „Pieśni Legionów”, a mnie powierzono opracowanie tej prymki. –  Czy wiemy, kto skomponował muzykę do „Mazurka Dąbrowskiego”? –  Wiadomo tylko tyle, że Wybicki musiał znać melodię, do której stworzył słowa. Ta melodia to mazurek, taniec często utożsamiany z oberkiem. Jednak

22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

oberki były tańczone bez śpiewu, zaś mazurki tańczono, śpiewając. I prawdopodobnie do melodii takiego właśnie tańczonego mazurka Józef Wybicki napisał słowa „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”. Aby oddać autentyczny klimat czasów, w jakich pieśń ta stawała się popularna – i poza jej patriotycznym przeznaczeniem – wchodziła także na europejskie salony, brzmienie orkiestry opracowałem w klimacie muzyki tworzonej w owym czasie przez klasyków wiedeńskich. Drugie nagranie to już czterozwrotkowy „Mazurek Dąbrowskiego” opracowany w klimacie pieśni narodowej, bliskiej hymnowi narodowemu. Te dwa utwory zostały nagrane w wykonaniu chóru Zespołu Pieśni i Tańca Politechniki Warszawskiej. Przygotowałem ich stronę muzyczną i nagraliśmy je w dość zakonspirowanym i maleńkim studiu gdzieś na warszawskim Żoliborzu, bo nie dostaliśmy zgody na nagranie w studiu radiowym ani w Filharmonii Narodowej, gdzie normalnie takie nagranie powinno się odbyć. •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Rozmowa numeru –  Zmieściła się tam cała orkiestra wraz z chórem? –  Nawciskaliśmy się tam wszyscy. Sam zespół muzyczny liczył ze dwadzieścia osób, bo była to klasyczna orkiestra jak z czasów Mozarta czy Haydna, dla której napisałem partyturę. A w drugiej wersji pojawiła się jeszcze perkusja oraz trąbka, która cały czas jej towarzyszy, pobudzając wyobraźnię słuchacza do marszu, do działania! Nagrania zostały wydane w ozdobnej obwolucie z opisem i zdjęciami, ale w maleńkim nakładzie, który w ogóle nie trafił na rynek. Wydawnictwo Bajka te nagrania odnalazło w Będominie, zrekonstruowało i umieściło na płycie CD bezpłatnie dołączonej do książki. –  Na tej płycie oprócz tych dwóch unikatowych nagrań znajduje się także ciekawe nagranie archiwalne z Polskiego Radia… –  Hymn, jaki w Polskim Radiu jest nadawany o północy, gdy kończy się dzień i zaczyna nowy, aż do 1958 roku miał wersję nagrania orkiestry dętej z 1933 roku. Władze ludowe bardzo długo posługiwały się tym „sanacyjnym” nagraniem. Dopiero w 1958 roku Polskie Radio zamówiło w Filharmonii Narodowej nagranie hymnu dla swoich potrzeb. Zwrócono się wówczas do profesora Kazimierza Sikorskiego, aby zinstrumentował tę melodię na orkiestrę symfoniczną. Brałem wtedy udział w nagraniu w Filharmonii Narodowej, a dyrygował Witold Rowicki, który nagrał hymn znakomicie, we wspaniałym tempie. Inaczej polskiego hymnu nie można sobie wyobrazić! Dla mnie jest to wykonanie wzorcowe! Dlatego przekonałem wydawcę, aby i to nagranie umieścić na płycie. Tym bardziej, że obecnie zostało ono zastąpione w Polskim Radiu wersją nowszą, ale nie tak dobrą. –  W Polskim Radiu odtwarzana jest tylko muzyka… –  Tak jest, tylko muzyka. Nie ma słów, jest jedynie wersja instrumentalna jednej zwrotki i dwa razy powtórzonego refrenu. Tak samo było w nagraniu Witolda Rowickiego. –  „Mazurek Dąbrowskiego” odegrał w dziejach Europy znaczącą rolę. Do jego melodii w wielu krajach słowiańskich śpiewa się pieśń zaczynającą się słowami „Hej! Słowianie”, co stało się bardzo popularne zwłaszcza od czasów Wiosny Ludów, kiedy w 1848 roku na Zjeździe Słowiańskim w Pradze uznano ją jako oficjalny hymn wszechsłowiański. W latach 1939-1945 była hymnem państwowym Słowacji, a po 1945 roku została przyjęta przez Socjalistyczną b i b l i o t e k a

a n a l i z

Federacyjną Republikę Jugosławii jako hymn państwowy. Dotrwała tak do 2006 roku, kiedy nastąpił rozdział Serbii i Czarnogóry, a wszystkie pojugosłowiańskie kraje przyjęły nowe hymny państwowe… –  Nie zdajemy sobie w ogóle sprawy, jak bardzo nasza pieśń była popularna w Europie. Nie tylko jednoczyła, ale dawała też przykład, że można w ten sam sposób pokazać swoją narodowość. Na Ukrainie też się śpiewa „Szcze ne wmerła Ukrajiny”, czyli „Jeszcze Ukraina nie umarła” i tak się zaczyna ukraiński hymn, zupełnie jak pierwsze słowa „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” („Jeszcze Polska nie umarła…”). W dawnym hymnie jugosłowiańskim był też autentyczny cytat melodii „Mazurka Dąbrowskiego”.

–  Mam zastrzeżenia do nut dołączonych do tej Ustawy, czyli załącznika nr 5. Są tam trzy wersje – jest sama melodia, potem jest wersja instrumentalna na dwie ręce na fortepianie i wreszcie trzecia wersja tego utworu na śpiew z fortepianem. Znałem osobiście profesora Kazimierza Sikorskiego, który był specjalistą od harmonizacji i kontrapunktu, studiowałem jego trzy opasłe tomy zatytułowane „Harmonia”, grałem jego utwory, ale zadziwia mnie ta notacja, bo nie pasuje do jego osobowości, gdyż był wielkim pedantem. A tam są błędy! Jest na przykład taki chwyt fortepianowy, który nie mieści się w prawej ręce! Trzeba byłoby zrobić skok dłonią, a tego nie można zagrać. Czy nie trzeba by do tej Ustawy zrobić korekty i dać przyzwoity zapis nutowy…?

–  Polski hymn ma jednak szybsze tempo… –  Bo to jest mazurek i takie jest właśnie jego tempo! Dodam jeszcze, że pieśń Józefa Wybickiego zainspirowała Ryszarda Wagnera, który napisał uwerturę „Polonia” jako utwór symfoniczny i jest w nim zacytowana cała melodia „Mazurka”. Również Karol Kurpiński opracował tę melodię, ale jako wersję fortepianową. Pojawia się też „Mazurek Dąbrowskiego” u wielu kompozytorów. U angielskiego kompozytora Edwarda Elgara, który również napisał poemat symfoniczny „Polonia”, też jest ten motyw. Gdybyśmy podjęli teraz trud szperania po muzyce poważnej, to motyw ten odnajdziemy w wielu miejscach.

–  W Ustawie napisano, że autorem harmonizacji jest Kazimierz Sikorski… –  To kolejna nieścisłość! Powinno być napisane: „opracowanie Kazimierza Sikorskiego”, bo to precyzyjnie oznacza jego dokonanie – w tym jest nie tylko harmonizacja, ale i poprowadzenie melodii. Laik się w tym nie orientuje, bo nie rozumie, co oznacza słowo „harmonizacja”. To chyba jakiś urzędnik napisał!

–  Zapis hymnu został skodyfikowany w Ustawie o godle, barwach i hymnie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przyjętej w 1980 roku…

–  Można powiedzieć, że temat hymnu jest w Polsce dość zaniedbany. –  To prawda! Dla mnie idea wydania książki o „Mazurku Dąbrowskiego” w wydawnictwie Bajka jest fantastyczna, bo przecież naszego hymnu niemal nie znamy! Nie umiemy go śpiewać, bo nie jesteśmy narodem rozśpiewanym i utalentowanym muzycznie. Ale choć jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, to wraz z tą publikacją pojawiła się okazja, byśmy o naszym hymnie dowiedzieli się więcej. 

Marek Sewen urodził się w 1930 roku w Poznaniu, jest altowiolinistą, kompo-

zytorem, dyrygentem i aranżerem. Studia muzyczne ukończył w 1955 roku w Poznańskiej Wyższej Szkole Muzycznej, gdzie studiował grę na altówce, kompozycję i dyrygenturę. Był członkiem Filharmonii Poznańskiej, potem współpracował z orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie. Współpracował też z MGM Studios w Hollywood podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Przy Warszawskim Towarzystwie Muzycznym zorganizował orkiestrę kameralną „Warszawskie Smyczki” złożoną z najwybitniejszych muzyków Filharmonii Narodowej. Następnie założył Kapelę Zamku Warszawskiego, czyli „Capella Arcis Varsoviensis”, przekształconą potem w „Warsaw Chamber Orchestra” − koncertuje ona z wielkimi sukcesami, występując na czterech kontynentach. Marek Sewen jest też twórcą zespołu „Warsaw Symphony Orchestra”, która uczestniczy w uroczystych koncertach i wydarzeniach artystycznych Warszawy. Jako kompozytor Marek Sewen tworzy muzykę osadzoną w nurcie neoklasycznym z elementami romantyzmu, a jego utwory uzyskały międzynarodowe uznanie na licznych konkursach i festiwalach muzycznych. Tworzy muzykę różnorodną: symfoniczną, dzieła solowe, kameralne, pieśni, muzykę dla dzieci, nagrania w radiu i telewizji, nagrania płytowe, muzykę filmową i teatralną, aranżacje i opracowania muzyki poważnej i ludowej, łącząc nowoczesność z czułą pamięcią o przeszłości.

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

23


Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.

E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.

SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu


Rynek zagraniczny Romain Gary

Ulubiony pisarz Francuzów W

akacyjnym hitem na rynku księgarskim we Francji okrzyknięto dwie książki tego samego autora, Romain Gary’go, „Le sens de ma vie” (Sens mojego życia) oraz „Le vin des morts” (Wino umarłych). Z pewnością dlatego, że Romain Gary cieszy się we Francji niesłabnącą popularnością od lat pięćdziesiątych. Jest jednym z najpoczytniejszych francuskich autorów. Jemu jedynemu, spośród wszystkich pisarzy, udało się zdobyć dwukrotnie prestiżową nagrodę literacką Goncourt. Prawdziwe jego nazwisko brzmi Roman Kacew. Urodził się w Wilnie w 1914 roku. Obie książki zostały opublikowane przez Gallimard z okazji setnej rocznicy urodzin Gary’go. „Le vin des morts” jest pierwszą powieścią autora, napisaną w 1937 roku, której do tej pory żaden wydawca nie odważył się opublikować. Jest tak ponura. To historia młodego człowieka o imieniu Tulipe, który desperacko szuka wyjścia z podziemnego świata zamieszkałego przez szkielety, demony i tym podobne mało pociągające figury. Tulipe w czasie swoich podróży przez podziemia uświadamia sobie, że ten świat niczym nie różni się od tego rzeczywistego, w którym żył do niedawna. Manuskrypt książki towarzyszył Gary’emu przez całe życie, bo to właśnie z tej książki czerpał inspiracje do każdej następnej, a napisał ich prawie trzydzieści. „Le sens de ma vie” jest zapisem ostatniego wywiadu, jaki Romain Gary udzielił Radiu Kanada, tuż przed samobójczą śmiercią w 1980 roku. Wspomina w nim swoje dzieciństwo, karierę literacką, a przede wszystkim opowiada o kobietach swojego życia. „Nie znałem żadnych innych wartości osobistych, jako filozof egzystencji, poza związkiem z kobietą, i moje książki są przede wszystkim książkami o miłości i prawie zawsze miłości do kobiet”.

Miłość matki Pierwszej i najważniejszej kobiecie swojego życia poświęcił powieść autobiograficzną zatytułowaną „Obietnica poranka” wydaną w 1960 roku. „Z miłością matki, życie każe nam zapomnieć obietnicę, której nigdy nie dotrzymuje” – napisał w książce. Kiedy tylko Roman się urodził, Mina Owczyńska b i b l i o t e k a

a n a l i z

wierzyła głęboko, że zostanie on wielkim artystą. Potem przekonała siebie i wszystkich wokół, że Roman zostanie ambasadorem Francji. „’Będziesz ambasadorem Francji’. Nie wiedziałem w ogóle co to znaczyło ale się zgodziłem. Miałem osiem lat, ale decyzja została już podjęta: wszystko, czego chce moja matka, ja jej to dam”. Mina, porzucona przez męża, kiedy Roman miał pięć lat, postanowiła zarabiać na ich utrzymanie projektując i szyjąc kapelusze. Nie była jednak w stanie zapewnić swojemu ukochanemu synowi poziomu życia, na jaki zasługiwał. Ponadto coraz częstsze antysemickie ataki na ludność żydowską Wilna sprowokowały ją do podjęcia decyzji wyjazdu do Francji. Po drodze zatrzymali się na dwa lata w Warszawie. „Chodziłem do liceum, gdzie każdego ranka, podczas przerwy o godz. 10 moja matka przynosiła mi czekoladę w termosie i kanapki z masłem. Robiła tysiące rzeczy, żebyśmy mogli utrzymać się na powierzchni. Kupowała i sprzedawała futra, antyki, biżuterię. I była, jak sądzę, pierwszą która miała pomysł, jak okazało się – bardzo lukratywny. Dawała ogłoszenia, że kupi zęby, te które wypełnione były złotem lub platyną, a następnie je sprzedawała z dużym zyskiem. (…) Nie mogłem chodzić do liceum francuskiego w Warszawie. Nauka kosztowała zbyt drogo. Poszedłem więc na dwa lata do polskiej szkoły, i jeszcze dziś mówię i czytam biegle po polsku. To piękny język. Mickiewicz pozostaje jednym z moich ulubionych poetów, i bardzo lubię Polskę, jak wszyscy Francuzi”. Roman Kacew wraz z matką przybył do Francji w 1928 roku. Postanowili zamieszkać w Nicei. Oficjalnym powodem ich przyjazdu było leczenie słabych płuc chłopca. Francuskie władze nie zgadzały się na pobyt stały i zatrudnianie imigrantów. Mina zmuszona więc była znaleźć pracę nielegalną. Podobnie jak w Warszawie zajęła się sprzedażą biżuterii. Odwiedzała hotele Wybrzeża Lazurowego prezentując ich gościom przyniesione w walizce pozostałości wielkich kosztowności arystokracji rosyjskiej. Talent aktorski i akcent wschodnioeuropejski ułatwiały jej granie roli arystokratki. Roman otrzymał francuskie obywatelstwo w 1935 roku. Rozpoczął studia na wydziale prawa najpierw Salon de

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

Provence, a następnie w Paryżu. Rzucił jednak te studia poświęcając się karierze literackiej. Prawie każdego tygodnia wysyłał do prasy swoje opowiadania. W 1939 roku został zmobilizowany i rozpoczął naukę w szkole pilotów. Jako jedyny absolwent tej szkoły nie otrzymał stopnia oficerskiego, mimo wysokiej oceny z egzaminów, ponieważ nie był prawdziwym Francuzem, ze swoim krótkim stażem obywatela Francji. Oboje z matką podziwiali generała de Gaulle. Kiedy więc w 1940 roku generał zaapelował do Francuzów o nie poddawanie się niemieckim najeźdźcom, Roman uciekł swoim samolotem do Algierii, żeby stamtąd przedostać się do Wielkiej Brytanii i wstąpić w szeregi francuskich wolnych sił powietrznych FAFL. Matka dumna z bohaterstwa syna wysyłała do niego raz w tygodniu list. Otrzymywał je do końca wojny. „Wspierała moją odwagę i siłę, żebym mógł przeżyć tę wojnę, mimo że nie żyła już od trzech lat. (…) W ciągu ostatnich dni przed śmiercią napisała prawie dwieście pięćdziesiąt listów, które przekazała swojej przyjaciółce w Szwajcarii, a ona wysyłała mi je regularnie”.

Marzenie o ambasadorze staje się rzeczywistością Tuż po wojnie ówczesny minister spraw zagranicznych Francji podjął decyzję przyjęcia do korpusu dyplomatycznego bohaterów II Wojny Światowej. Roman Kacew odznaczony za swoją walkę p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

25


Rynek zagraniczny w czasie wojny francuską Legią Honorową przyjął propozycję zostania dyplomatą, obiecał przecież swojej matce, że zostanie ambasadorem Francji. W tym czasie przyjął pseudonim literacki Romain Gary jako swoje oficjalne nazwisko. Przede wszystkim dlatego, że napotkał zdecydowaną niechęć swoich kolegów z pracy przeciwnych angażowaniu do dyplomacji ludzi niższego pochodzenia, a w szczególności Żydów. Korpus zasilali bowiem przedstawiciele francuskiej arystokracji. W 1946 roku Gary został wysłany z pierwszą misją dyplomatyczną do Bułgarii. Mówił biegle dwoma językami słowiańskimi – po rosyjsku i po polsku. W archiwach Ministerstwa zachowała się nota o nim. „Edukacja: dobra, trochę bohemy w jego sposobie bycia, co nie wyklucza wielkiej subtelności umysłu. Charakter – bardzo wprost. Ma bardzo rozbudzone poczucie sprawiedliwości i bezkompromisowość w tym, co dotyczy jego obowiązków”. Zwierzchnicy Gary’go postanowili wysłać go na placówkę do Moskwy. Moskwa zdecydowanie jednak odmówiła uzasadniając, że pisarz, który podobnie jak Sartre podważa wartości humanistyczne ludzkości nie może otrzymać rosyjskiej wizy. Stalinowskim władzom nie spodobała się pierwsza powieść Gary’go zatytułowana „Edukacja europejska” wydana w 1945 roku. Jest to opowieść o polskim ruch oporu w okolicach Wilna. Bohater powieści – Janek Twardowski, zmuszony przez ojca ukrywa się w lesie, żeby nie być wysłanym na front. Odnaleziony przez partyzantów podejmuje walkę, aż do momentu spotkania Zosi, która prostytuuje się, aby uzyskać cenne informacje od Niemców. Razem z Zosią postanawiają ukryć się w dawnej kryjówce Janka. Pewnego dnia Zosia jednak ginie, Janek zostaje z ich dzieckiem. Powieść otrzymała francuską Nagrodę Krytyki.

Ona miała lat czterdzieści jeden, on trzydzieści. Po pierwszej spędzonej wspólnie nocy postanowili razem zamieszkać, niedługo później wziąć ślub. Jej nietuzinkowa osobowość zainspirowała Romaina do napisania powieści zatytułowanej „Lady L”, wydanej w 1963 roku. : „Miała wielkie łóżko, absolutnie skandaliczne, miało się wrażenie bycia w haremie. Łóżko nieprawdopodobnych rozmiarów, złocone, z baldachimem i lustrem, które było tam nie wiadomo po co. Wszędzie wokół wisiały ikony rosyjskie i portrety wojowników tureckich z wielkim wąsami i brodami pochylonymi nad twarzami z wyrazem ekstazy. No i głowy zwierząt Lady L zostały namalowane na portretach rodzinnych Lorda L”.

Pocałunek w trąbę słonia

W 1944 roku na przyjęciu członków francuskich sił powietrznych pojawiła się Lesley Blanch, brytyjska dziennikarka, autorka wielu reportaży z Rosji i Kaukazu lat trzydziestych, późniejsza pisarka. Podczas wieczoru bacznie obserwowała „niedźwiedzia o niebieskich oczach”, który mówił z uwielbianym przez nią wschodnim akcentem. Romaina urzekły jej uroda, oczytanie, angielskie maniery, a przede wszystkim jej ekstrawagancki, pozbawiony jakichkolwiek konwenansów sposób życia.

W 1956 roku „Korzenie nieba” otrzymały Nagrodę Goncourt. Gary zapytany przez dziennikarza dlaczego napisał tę książkę, odpowiedział” „To jest książka o eksterminacji……słoni”. O swojej miłości do słoni wypowiadał się wielokrotnie. „To było w dziecięcym pokoju, prawie pół wieku temu, kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy. Dzieliliśmy to samo łóżko przez lata i nigdy nie usnąłem bez pocałowania twojej trąby i przytulenia cię do siebie. Aż pewnego dnia moja matka zabrała go mówiąc, że teraz już jestem zbyt dużym chłopcem, żeby bawić się słoniem”. Przed napisaniem tej książki Gary przeczytał raport z trzeciej międzynarodowej konferencji na temat Ochrony Fauny i Flory w Afryce, która odbyła się w 1953 roku w Kongo, byłej belgijskiej kolonii. Główny bohater powieści, Morel, został wzorowany na postaci Raphaela Matta, którego historię opisała francuska prasa. Rolnik w czasie Drugiej Wojny Światowej został ranny i w wyniku wybuchu miny utracił prawie całkowicie słuch. Po wojnie pracował w ogrodzie zoologicznym w Paryżu. Prezydent Francji wzruszony jego miłością do zwierząt, mianował Matta strażnikiem w rezerwacie na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Zaangażował się tam on w walkę o ochronę słoni masowo zabijanych przez poszukiwaczy kości słoniowej i zawodowych myśliwych. Jego los przewidział Gary w swojej powieści. W 1959 roku, podobnie jak bohater powieści „Korzenie nieba”, został on zamordowany przez Afrykańczyków przekupionych przez handlarzy kości słoniowej. Powieść Gary’go nie jest tylko prostą opowieścią o tragicznym losie słoni, ale głębszą refleksją o człowieku: „Oczywiście w końcu my Anglicy zrozumieliśmy

26

p r z e d s t a w i a

Lady L., czyli pierwsza żona pisarza

b i b l i o t e k a

a n a l i z

k s i ą ż k i

pewne rzeczy. Niektórzy byli w japońskich obozach koncentracyjnych. Były bombardowania Londynu, i ta straszna historia pieców krematoryjnych. Widzieliśmy w tym jedynie wydarzenia anormalne, straszne wypadki Historii. Żyliśmy długo w kokonie moralnym, ale naziści, Stalin podsunęli nam w końcu ideę, że to może oni znają prawdę o człowieku. (…) Możliwe, że to, co nazywamy cywilizacją polega na ogromnym i długim wysiłku oszukiwania ludzi na ich własny temat”.

Do utraty tchu – druga żona pisarza W 1960 roku Romain Gary jako konsul generalny w Los Angeles spotkał Jean Seberg, amerykańską aktorkę znaną głównie z filmu Jean-Luc Godarda „Do utraty tchu”, gdzie zagrała u boku Jeana Belmondo. Gary zachwycony urodą i młodzieńczym wdziękiem Jean, postanowił rozstać się z Lesley Blanch. Jean Seberg opuściła swojego męża, reżysera i producenta. Dwa lata później urodził im się syn Alexandre Diego. Szczęście rodzinne nie trwało jednak długo. W 1968 roku Gary dowiaduje się, że Jean ma romans z Clintem Eastwoodem. Wsiada w samolot, wpada na plan filmowy i wyzywa aktora na pojedynek rewolwerowy. Eastwood odmawia, dla niego, jak i innych aktorów, Jean jest krótką przygodą podczas pracy nad filmem. W 1970 roku, kiedy trwał proces rozwodowy Gary’go i Seberg, amerykański dziennik „Los Angeles Times” ujawnił, że aktorka jest w ciąży z przywódcą radykalnej organizacji politycznej Czarne Pantery, Hakim Abdullahem Jamallem. Informacji gazecie dostarczyli przedstawiciele FBI, którzy od wielu miesięcy podsłuchiwali rozmowy Seberg, mocno zaangażowanej w obronę praw czarnych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Po tej prasowej rewelacji Jean próbowała popełnić samobójstwo. Konsekwencją ten próby jest śmierć noworodka, dwa dni po przyjściu na świat. Romain Gary opublikował w prasie list otwarty w obronie byłej żony i zapewnił, że dziecko było jego. Jean Seberg popadła w narkotykowe i alkoholowe uzależnienie. Jej kolejne związki i małżeństwa kończyły się zawsze rozstaniem. W 1979 roku ciało aktorki zostało znalezione w bagażniku jej samochodu zaparkowanego tuż obok paryskiego mieszkania. W jej ręku była kartka ze słowami pożegnania. Oficjalna wersja jej śmierci brzmiała – przedawkowanie barbituranów i alkoholu. •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Rynek zagraniczny Powieść „Białe psy” napisana w 1969 roku jest w dużej części dokumentalnym zapisem historii małżeństwa z Jean i jej politycznego zaangażowania. Gary opowiedział o specjalnie szkolonych przez policję amerykańską psach do atakowania czarnej ludności. Te spokojne, łagodne psy reagowały z całą agresją na widok czarnego człowieka. Książka stała się również dla pisarza okazją do pogłębionej oceny amerykańskiego społeczeństwa: „Wzięty w tryby automatycznego społeczeństwa coraz bardziej dominującego i niszczącego, Amerykanin wciągany jest w świat sztucznej egzystencji. Zdezorientowany i pozbawiony możliwości samoakceptacji, staje się zwykłym żetonem rzuconym w obrót dystrybucji społecznej maszyny, ukształtowanym przez maszyny. Szuka więc w sobie elementarnych sił, które potrafiłyby go uspokoić, dać pewność siebie i nie widzi innej możliwości, jak w erekcji. (…) Ekshibicjonizm seksualny jest jednym z aspektów najbardziej komicznych »powrotu do źródeł«, i jednym z najstarszych marzeń człowieka – raju utraconego”. Pisarstwo Gary’go stało się problemem w jego karierze dyplomatycznej.

W 1960 roku został więc odesłany „na ławkę rezerwową”.

Wielka mistyfikacja Powieść „Życie przed sobą” Emile Ajara zdobyło Nagrodę Goncourt w 1975 roku. Na uroczystości rozdania nagród w roli Emila Ajara pojawił się Paul Pavlovitch, bliski kuzyn Romana Gary’go. „Życie przed sobą” jest opowieścią dziesięcioletniego arabskiego chłopca o imieniu Momo, którego matka oddała do nielegalnego pensjonatu Madame Rosa. Madame Rosa jest starą Żydówką, która przeżyła Auschwitz, potem została prostytutką, a na stare lata postanowiła pomóc swoim młodszym koleżankom w opiece nad ich dziećmi, żeby te nie trafiły do domu dziecka. „Nigdy nie zrozumiałem dlaczego nie pozwala się zarejestrowanym prostytutkom wychowywać dzieci. Madame Rosa uważa, że to z powodu wagi jaką się przywiązuje do tyłka we Francji. Nadaje mu się tym większej wagi, im bardziej jest on schowany. Madame Rosa mówi, że seks był najważniejszy we Francji za czasów Ludwika XIV i to

dlatego prostytutki są prześladowane, ponieważ uczciwe damy chcą zarezerwować go tylko dla siebie”. Powieść została sfilmowana dwa lata później i rolę Madame Rosa zagrała Simone Signoret. Na rynku księgarskim ukazały się jeszcze trzy powieści Emila Ajara „Gros Calin” (Wielkie przytulanie), „Pseudo”, „Lęki króla Salomona”. W 1980 roku, na kilka dni przed śmiercią, Romain Gary wysłał do wydawnictwa Gallimard manuskrypt powieści „Vie et mort d’Emile Ajar” (Życie i śmierć Emila Ajara) ujawniając w nim, że pod tym pseudonimem ukrywał się on sam. W ten sposób chciał zaprotestować przeciwko regule, zabraniającej pisarzowi otrzymanie Nagrody Goncourt więcej niż jeden raz. Powieść kończy się zdaniem „Dobrze się bawiłem. Dziękuję i do widzenia”. Kilka dni później Romain Gary popełnił samobójstwo, strzelając sobie z pistoletu w usta. Znaleziono przy nim kartkę: „Żadnego związku ze śmiercią Jean Seberg”. A nna Napiórkowska

no w ć

B

poleca:

ramy, za którymi jest inny świat, przekracza niewielu. Autor prowadzi nas tam przez granice, których nie ma na mapach. Dociera na Jawę i do amazońskiej dżungli, do dzikich plemion Etiopii, świątyń Gruzji, tajemniczego świata Inków i do Mali, gdzie szuka zaginionego podczas wojny przyjaciela. Poznaje nas z cypryjskim Turkiem, który nienawidzi Greków, i Kurdem, który nienawidzi Turków, z syryjskim terrorystą i jego piękną córką, z indyjskimi żebrakami i „świętymi mężami”. Lektura książek Tadeusza Biedzkiego to odkrywanie świata. Nierzadko – na nowo. W „Dziesięciu bramach…” zabiera on czytelnika w egzotyczne zakątki i maluje obrazy miejsc nieznanych. Wszystkie łączy jedno – Człowiek. Bo to on w tych historiach jest najważniejszy. Michał Nogaś, Program 3 Polskiego Radia Patronat medialny:

320 stron | 145 x 205 mm oprawa miękka szyta ze skrzydełkami cena 39,90 zł


Na-molny książkowiec

Uwagi dla redakcji N

ieodmiennie zastanawiam się, jak wielu zdolnych, twórczych pisarzy tracimy z pola widzenia wskutek szumu informacyjnego zakłócającego wartości oraz z powodu walk rozmaitych wpływowych tu albo tam koterii. Jeśli ktoś z piszących pozostaje, bez względu na powody, poza grą aktualnych interesów biznesowo-literackich, na ogół z kretesem przepada. Albo, gdy wreszcie kiedyś się cudem i z trudem przebije, jego wcześniejsze nieistnienie i tak trwa gorsząco długo, oprószając bardzo często teksty pyłem nieaktualności. Lub, kiedy ten ktoś okazuje się zapomnianym geniuszem, musi wiekami czekać na jakiegoś Miriama, który zakrzyknie do współczesnych sobie, aby mimo lenistwa dostrzegli dorobek Cypriana Kamila Norwida. Tylko że po stu latach Norwid właściwie nikogo zupełnie nie obchodzi. Poza rzeźbiarzami oczywiście, którzy mogą wydłubać wcale niezłą forsę z zamawianego pospiesznie przez jakieś aktualne Ministerstwo Kultury pomnika Wieszcza. Temat felietonu nasunął mi się, kiedy z wydawnictwa W.A.B. otrzymałem najnowszą powieść Barbary Kosmowskiej „Gorzko”. Autorkę znam, lubimy się, a nawet kolegujemy. Jednak nawet ja, pozostając z Basią w niejakiej komitywie, nie sądziłem, że opublikowała już piętnaście książek beletrystycznych! W przestrzeni medialnej właściwie bardziej szemrzą one niż krzyczą (jak to czynią w pewnym sensie dość podobne utwory Joanny Bator). Nie liczę w tym słuchowisk i rozpraw ściśle naukowych, gdyż Kosmowska jest adiunktem na wydziale filologiczno-historycznym Akademii Pomorskiej i publikuje również prace badawcze. Czyli twórczyni „Gorzko” to żadna debiutantka, raczej przeciwnie, wyjadaczka. Owszem, przyznaję, niektóre utwory tej pisarki nagradzane były w poważnych konkursach. Polska Sekcja IBBY w 2007 roku uznała jej „Pozłacaną rybkę” za książkę roku. Lecz tym bardziej, jak dotąd zna się Kosmowską raczej z publikacji dziecięco -młodzieżowych. Tymczasem ogromną część swych powieści dedykuje ona czytelnikom jak najbardziej dorosłym. A nie są to rzeczy błahe i zasługujące na przemiał w skołatanych umysłach krytyków. Nie wiem co prawda, jaki rezonans wywoła „Gorzko”, skądinąd rzecz fabularnie nieodkrywcza, gdyż opowia-

dająca sprawę znaną, mianowicie trudne wtajemniczenie w życie wrażliwej, niedostosowanej do realiów otoczenia kilkunastolatki. Bohaterka pochodzi z prowincjonalnego i obrzydliwego miasteczka, w którym nota bene dziewczę już na samym początku utworu traci cnotę w okolicznościach równie trywialnych, jak jej cała małomiasteczkowa egzystencja. Tutaj nie ma rewelacji. Ale przecież siła prozy Kosmowskiej polega nie na pomysłowości w rozwoju intrygi fabularnej. Zasadza się na kunsztownym „obtańcowywaniu” fabuły (termin ściągam ze znakomitej rozprawy Gracji Kerenyi, poświęcanej całkiem innym problemom). Tu nie mamy do czynienia z ujęciem typowym dla kryminałów albo romansów, w których liczy się na ogół przede wszystkim to, co jest zrobione (czytaj: fabuła), a nie jak jest to zrobione. Natomiast kiedy już wejść w świat (oj, niewesoły…!) bohaterów Kosmowskiej, trudno go opuszczać, gdyż wciąga – proszę wybaczyć dziwakowi – muchy naszych oczu, jak sprawnie rozsnuta pajęczyna. To są świetne, wywiedzione z polskiego życia, lecz także z uroków stylu polszczyzny powieści, doskonale skonstruowane. Tylko że istniejące dotąd obok głównego nurtu. Może właśnie dlatego, że autorka siedzi sobie skromnie w Słupsku i nie pali się do wkręcenia własnej osoby w krajowe targowisko literackiej próżności? Jeszcze wyraziściej widać to zjawisko na przykładzie mieszkającego od wielu lat w Malborku Marka Stokowskiego. Ten znów skromny autor popełnił do tej pory czternaście powieści i dopiero ostatnia, „Kino krótkich filmów” ma szansę przynieść mu szerszy rozgłos. Bynajmniej nie ze względu na niszowe Wydawnictwo Niecałe z Bytomia, choć ma ono w ofercie publikacje wcale ciekawych osób (np. Roman Gutek, Marcin Jakimowicz, Sławomir Oder, Maria Przełomiec, Mira Suchodolska, Tomasz Terlikowski, Krzysztof Ziemiec), lecz ponieważ radiowa Trójka wzięła jego tom do lektury. Po prawdzie dodam, że wcześniejszy „Stroiciel lasu” (Wydawnictwo Multico, 2010) nie tylko był czytany na antenie, ale przecież uzyskał nominację do Angelusa. I co? I nic. Zamknięty w malborskich murach szlachetny kustosz zamku o zasępionym obliczu z własnego zdaje się wyboru nie gra w ogólnopolskiej literackiej piaskownicy. Choć dla junackiej sławy powinien…

28

p r z e d s t a w i a

b i b l i o t e k a

a n a l i z

k s i ą ż k i

Nazwiskami takich pisarzy nie zachłystują się media, bo mówią za nich przede wszystkim teksty, oni zaś sami nie palą się do wyrywania siłą strzępów z owego postawu czerwonego sukna, którym jest polskie (zresztą nie tylko polskie) życie literackie. Ba, Kosmowska i Stokowski jeszcze jakoś mają szansę wypłynąć na szerokie wody, ich dotychczasowe działania teraz już zaczynają się (mimo obezwładniających warunków ciszy) przebijać. Ale co z tymi wszystkimi, którzy nie mają żadnych szans, bo dysponują mniejszym, więc i trudniej zauważalnym dorobkiem? Dla mnie osobiście kimś takim jest wysoce erudycyjny doktor iberystyki, zawodowy naukowiec oraz dyplomata, Leszek Biały. Co prawda potężny, nadzwyczaj kunsztowny tom „Źródło Mamerkusa” otrzymał Warszawską Premierę Literacką (czerwiec 2010), a „Magazyn Literacki KSIĄŻKI” zwrócił na Białego szczególną uwagę, lecz potem… cisza! Och, długo by wymieniać. Sufluję tedy przyjaciołom z „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” propozycję. Może Redakcja zorganizuje plebiscyt, w którym Czytelnicy podsunęliby niezauważone lub źle zauważone, a warte odnotowania nazwiska pisarzy krajowych. Niekoniecznie zresztą autorów wciąż aktywnie piszących. Ja bym na przykład chętnie do listy dołożył powieści Bohdana Ruthy. Z którym miałem liczne ciekawe przygody, ale to już całkiem inna historia. Tadeusz Lewandowski Eda Ostrowska

„Oto stoję w deszczu ciała” Poetycki dziennik dwudziestoletniej, ponadprzeciętnie wrażliwej dziewc z y ny, p e n s j o nariuszki szpitala psychiatrycznego. Opowieść snuta przez autorkę jest zapisem procesu dojrzewania, buntu przeciwko zastanej rzeczywistości, norm społecznych i relacji międzyludzkich, i ostatecznie – rozczarowania, które popycha do destrukcyjnych zachowań.

www.jirafaroja.pl •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Między wierszami

Jedność Przekazu N

ogi Aleksandry SzarĹ‚at to jedno z mych milszych wspomnieĹ„ studenckich, chociaĹź nie przypominam sobie czego nauczaĹ‚a – u progu lat dziewięćdziesiÄ…tych zeszĹ‚ego stulecia – na fakultecie dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego Ăłwczesna publicystka „Sztandaru MĹ‚odychâ€?. Od tamtego czasu kilkakrotnie zmieniĹ‚a barwy redakcyjne, a ostatnimi laty przeistoczyĹ‚a siÄ™ nawet w pisarkÄ™. JakiĹ› czas temu przedstawiĹ‚a sylwetki spikerek TVP, teraz zajęła siÄ™ peerelowskÄ… socjetÄ…. Raut z okazji premiery „CelebrytĂłw z tamtych latâ€? (Znak) miaĹ‚ miejsce w restauracji „Mozaikaâ€?, od niemal szeĹ›ciu dekad funkcjonujÄ…cej przy ul. PuĹ‚awskiej w Warszawie. Toast czystÄ… – serwowanÄ… w â€žliteratkachâ€?, pod Ĺ›ledzia z cebulkÄ…, jaja w majonezie oraz saĹ‚atkÄ™ jarzynowÄ… – wznieĹ›li za pomyĹ›lność autorki m.in. jej interlokutorzy: maĹ‚ĹźeĹ„stwo KoftĂłw, Wojciech GÄ…sowski, Daniel Olbrychski i Hanna BakuĹ‚a. DwieĹ›cie metrĂłw na poĹ‚udnie ulokowaĹ‚y siÄ™ zespoĹ‚y filmowe, skÄ…d na obiady niegdyĹ› wpadali do knajpy: Andrzej Munk, Jerzy Kawalerowicz, StanisĹ‚aw Róşewicz, Jerzy Passendorfer, Jan Rybkowski czy Bohdan PorÄ™ba, Ĺźe wspomnÄ™ jedynie reĹźyserĂłw pracujÄ…cych juĹź po przeciwnej stronie chmur. Przy „Mozaikowychâ€? stolikach towarzyszyĹ‚y im czasami przyszĹ‚e obsady ich produkcji. Nierzadko gwiazdorskie. I taki byĹ‚ chyba powĂłd zorganizowania w tych niewiele zmienionych wnÄ™trzach wieczoru promocyjnego ksiÄ…Ĺźki Aleksandry SzarĹ‚at, chociaĹź autorka nawet nie napomyka w niej o roli „Mozaikiâ€? w dziejach rodzimej kinematografii. Przytacza za to obszernie licznÄ… memuarystykÄ™ poĹ›wiÄ™conÄ… bardziej znanym adresom odwiedzanym przez high life w epokach tow. WiesĹ‚awa, Sztygara i GeneraĹ‚a. Przede wszystkim „Kameralnaâ€? – drzewiej trzylokalowa – dziĹ› usytuowana w dwĂłch miejscach, Klub Aktora w Alejach Ujazdowskich (szkoda, Ĺźe wciÄ…Ĺź nikt nie opisaĹ‚ jego drugiej placĂłwki, dziaĹ‚ajÄ…cej w latach 50. przy ul. Pankiewicza, gdzie zbieraĹ‚o siÄ™ gĹ‚Ăłwnie towarzystwo okoĹ‚omuzyczne) oraz „Ściekâ€?, czyli lokal Stowarzyszenia FilmowcĂłw Polskich, zajmujÄ…cy suterenÄ™ budynku mieszkalnego przy ulicy TrÄ™backiej, niestety od dwĂłch dekad nieistniejÄ…cy. Tyle, jeĹ›li chodzi o gastronomiÄ™. SzarĹ‚at cytuje takĹźe opinie o innych popularnych miejscach towarzyskich konwentykli postaci publicznych.

Latem byĹ‚ nim obowiÄ…zkowo basen Legii, po ktĂłrym nie pozostaĹ‚a nawet kropla wody, od wiosny do jesieni tory wyĹ›cigĂłw hipicznych na SĹ‚uĹźewcu (o dziwo, Andrzej Bohdanowicz – alias „KoĹ„â€? – bywaĹ‚ tam incydentalnie), a przez caĹ‚y sezon domy wypoczynkowe ZAiKS-u w: Zakopanem, Krynicy GĂłrskiej i Sopocie (a takĹźe, co niestety, uszĹ‚o uwadze autorki, pensjonaty Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w: Kazimierzu nad WisĹ‚Ä…, MiÄ™dzyzdrojach, GoĹ‚dapi i Posejnelach). NiemaĹ‚o ludzi kina zgromadziĹ‚o siÄ™ w gdyĹ„skim Teatrze Muzycznym, gdzie przy okazji 39. Festiwalu Polskich FilmĂłw Fabularnych zaprezentowano powieść Marcina Mastalerza „Miasto 44â€?, (PWN) powstaĹ‚Ä… na kanwie scenariusza filmu pod tym samym tytuĹ‚em w reĹźyserii Jana Komasy. Na pewno lepiej siÄ™ jÄ… czyta niĹşli oglÄ…da to filmowe curiosum, przypominajÄ…ce grÄ™ komputerowÄ…, okraszone histerycznÄ… grÄ… Zofii WichĹ‚acz. Nie jestem w stanie pojąć, jakim cudem tak niezdolne aktorsko – i niefotogeniczne, niestety – dziewczÄ™ uhonorowano nagrodÄ… za gĹ‚ĂłwnÄ… rolÄ™ kobiecÄ…. Być moĹźe tym sposobem jury chciaĹ‚o (?) uhonorować zasĹ‚uĹźonych dla rodzimej kinematografii rodzicĂłw aktorki: AnnÄ™ Seitz – dekoratorkÄ™ wnÄ™trz oraz Zbigniewa WichĹ‚acza – operatora. Aktorski epizod w şyciorysie ma teĹź Krzysztof Feusette. Po maturze przez rok studiowaĹ‚ w warszawskiej Akademii Teatralnej. Potem porzuciĹ‚ MelpomenÄ™ na rzecz dziennikarstwa. SĹ‚usznoĹ›ci wyboru dowiodĹ‚a jego publicystyka, zamieszczana przez lata na Ĺ‚amach „Rzeczpospolitejâ€?, a od kilkunastu miesiÄ™cy „W Sieciâ€?. Ostre widzenie realiĂłw i bezkompromisowość ocen zaowocowaĹ‚y przed kilkoma laty nagrodÄ… ZĹ‚otej Ryby im. Maciej RybiĹ„skiego (dla najlepszego felietonisty poniĹźej 40. roku Ĺźycia), co powiÄ™kszyĹ‚o laureatowi i tak pokaĹşnÄ… liczbÄ™ czytelnikĂłw. Podobnie stanie siÄ™ chyba za sprawÄ… „Alfabetu Salonuâ€? (Fronda), przedstawionego w Centrum Prasowym PAP ustami MichaĹ‚a Karnowskiego i Joanny Lichockiej. Autor kĹ‚uje w niej wytrawnym piĂłrem 80 ikon współczesnego, jak celnie okreĹ›la, Frontu JednoĹ›ci Przekazu (m.in. JaninÄ™ ParadowskÄ…, MonikÄ™ Olejnik, TomaszĂłw: Lisa i WoĹ‚ka, Jacka Ĺťakowskiego, prof. Ireneusza KrzemiĹ„skiego). Tomasz Z. Zapert

Zero

pruderii, maksimum rock’n’rolla!

7\WXĂŻRZH NRELHW\ tR WDN QDSUDZGĂš ]ELĂśU

SU]HORWQ\FK URPDQVĂśZ ERKDWHUD PĂšÄ?F]\]Q\ NWĂśU\ ZLHF]QLH GR]QDMH UR]F]DURZDĂą L P\Ä‚OL Ä?H QLH SRWUDÄ&#x; VLĂš ]DNRFKDĂŠ $Ä? SR]QDMH *DEL WDMHPQLF]Ăˆ L Z\X]GDQĂˆ SLRVHQNDUNĂš NWĂśUD Z\ZUDFD GR JĂśU\ QRJDPL MHJR DOIDEHW\F] QLH XSRU]ĂˆGNRZDQ\ KDURPRQRJUDP GQL 6HNV SXQN DONRKRO L IDWDOQH ]DXURF]HQLH PATRONI:

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL


proza polska

Książki miesiąca

Marcin Nowak Lubecki

Łza i morze

W.A.B., Warszawa 2014, s. 288, 39,90 zł, ISBN 978-83-280-0874-8

Ś

życie społeczne

wietnie zawiązana intryga, liczne odniesienia do dzieł i życia uznanych mistrzów, gęsta atmosfera, wyczucie klimatu i smaku miejsca szczególnego, jakim jest Wenecja. A do tego świetnie zarysowana postać bohatera, starego polskiego pisarza, który przyjeżdża do Wenecji, aby tam umrzeć. Czyli współczesna i przy tym polska, ale bardziej rozbudowana wersja „Śmierci w Wenecji” Thomasa Manna, który sam nie pojawia się na kartach tej książki, ale jego bohaterowie są obecni. Nawet polski pisarz we wspomnieniach z dzieciństwa wciela się w postać Tadzia, pięknego polskiego chłopca, wokół którego zawiązana jest intryga w opowiadaniu Manna. Treścią powieści są ostatnie dni pisarza, którego postać przypomina do złudzenia Jarosława Iwaszkiewicza, z jego dzisiaj już powszechnie znanymi, a poprzednio ukrywanymi skłonnościami seksualnymi, ukrywanymi na tyle nieskutecznie, że dla jego otoczenia, ale i dla wielu czytelników, sprawa była ewidentnie znana jeszcze za jego życia. Tutaj temat ten wychodzi na pierw-

szy plan, co może nieco razić, jednak jest główną osią narracji i na tym autor zbudował konstrukcję opowieści. Pojawiają się też sprawy związku literatów, na czele którego od lat stoi bohater, a zwłaszcza protest grupy pisarzy przeciw polityce władz. Na jego zażegnanie bohater chciałby przeczekać we Włoszech, pod pretekstem udziału w międzynarodowym kongresie, co było też jednym z rzeczywistych epizodów z życia Jarosława Iwaszkiewicza. Uciekł przed koniecznością politycznego opowiedzenia się, ale autor zastawił na niego pułapkę w postaci świetnie sportretowanego przedstawiciela polskiego konsulatu, który zaszantażował go i usidlił. I jeszcze sprawy finansowe, z którymi pisarz borykał się zagranicą, tutaj jeszcze popadłszy dodatkowo w tarapaty po utracie portfela z pieniędzmi. Wiemy jednak z zapisków Jarosława Iwaszkiewicza, że jego wielomiesięczne pobyty we Włoszech, co w czasach PRL było szczególnym luksusem i ewenementem, okupione były zawsze ograniczeniami finansowymi, mimo – jak się wydawało –

wsparcia krajowych władz i inkasowania honorariów od zagranicznych wydawców, które jednak nie były wcale duże. Ciekawym rozwiązaniem narracyjnym jest opis śmierci pisarza, trzykrotnej nawet, bo autor tym razem pułapkę zastawia na czytelnika i dwukrotnie zręcznie z niej się wycofuje po przekonywującym zrelacjonowaniu domniemanych ostatnich dni bohatera. Motyw zbliżającej się śmierci, przeniesiony w udany sposób z opowiadania Manna, przewija się od początku powieści i wiemy dobrze przez całą jej lekturę, że ona w końcu nastąpi. Trafnie też autor postrzega narcyzm bohatera, który cały czas układa swój wyimaginowany nekrolog, jaki najlepiej uhonorowałby go i zamknął długie życie, w którym daremnie oczekiwał najwyższego uznania go wielkim pisarzem. A my teraz czekamy oczywiście na potwierdzenie wartości pisarstwa autora „Łzy i morza” w następnych utworach. Piotr Dobrołęcki

Krzysztof Koehler

Wnuczka Raguela Wydawnictwo m, Kraków 2014, s. 248, 29,90 zł, ISBN 978-83-7595-826-3

B

oli ta książka niezmiernie. Lektura każdego opisu, każdego dialogu napawa czysto fizycznym bólem. Dotyka bowiem tych przejawów życia, które – jak się nam wydaje – znamy z ulic, klatek schodowych, dworców, ogródków działkowych. Zewsząd, gdzie napotykamy się na tych, których zazwyczaj omijamy szerokim łukiem – odrzuconych, bezdomnych. Meneli, jak najczęściej ich nazywamy. Alergicznie reagujemy na ich prośby o parę groszy, odsuwamy się od nich ze wstrętem, zatykamy nosy. Nie wnikamy w powody, dla których znaleźli się na ulicach, w kanałach, opuszczonych domostwach przeznaczonych do rozbiórki. W gruncie rzeczy zgadzamy się ze zdaniem: „Sami sobie zgotowali ten los”. Raz w roku oglądamy w telewizji łzawe obrazki z wigilii dla bezdomnych, ale do domu na wieczerzę nie wpuścilibyśmy przecież kogoś takiego. Bez przesady. Budzą w nas wstręt, tak jak wstrętni są bezdomni sportretowani przez Krzysztofa Koehlera we „Wnuczce Raguela”, tytułem nawiązującej do biblijnej Księgi Tobiasza.

Ale oto z tej ohydnej zbiorowości wyłania się chłopak, który nijak nie przystaje do naszej wiedzy o ludziach z marginesu. Zaciekawia go dziewczyna w zaawansowanej ciąży włócząca się z menelią. Na pozór taka sama jak wszyscy, głodna, brudna, pijana. W pewnym momencie zaczynają tworzyć parę, chłopak opiekuje się dziewczyną, a następnie również jej dzieckiem. Na przekór rozsądkowi, w arcytrudnych warunkach zajmują się maleństwem, karmią je, przewijają, usiłują zapewnić – co najważniejsze – ciepło. Ale cudów nie ma, ta historia nie może się dobrze skończyć, chociaż nie kończy się też źle. Zresztą, w takim życiu, jakiego zaznał bohater powieści Koehlera, nie wiadomo, co było złe, co bardzo złe, a co jeszcze gorsze. We „Wnuczce Raguela” nie ma żadnego fałszywego upiększania rzeczywistości. Wędrówka bohaterów powieści, bo przemieszczają się oni po Polsce, przypomina zwiedzanie kolejnych kręgów piekła. Przerażające jest nie tylko życie wykluczonych, niemniej przerażająca jest egzy-

30

p r z e d s t a w i a

b i b l i o t e k a

a n a l i z

k s i ą ż k i

stencja tych innych, rzekomo lepszych. Czasem dzieli ich naprawdę niewiele i natrętnie przypomina się prześmiewczy song Jacka Kleyffa o skrzypku Kaczorowskim, który „zszedł na dziady”, a teraz „każdy chętnie się pociesza, że ten dziad to jeszcze nie on”. No ale Kleyff swoją balladę pisał w PRL-u, a „Wnuczka Raguela” dzieje się współcześnie – w Polsce, która miała być lepsza, mądrzejsza, dostatnia i pamiętająca o opuszczonych, niezaradnych, niezauważalnych. Akurat! Brzydota pokazanej przez Koehlera Polski jest porażająca. Wyłania się oto przed nami krajobraz, jaki widzimy z okien pociągu na początku wiosny, gdy odwilż zdejmuje pokrywę śniegu z niezliczonych śmieci zalegających okolice torowisk. I w tym krajobrazie wychodzą nagle na otwartą przestrzeń ludzie. Bo to są ludzie. Gdybym jednym zdaniem miał podsumować „Wnuczkę Raguela”, rzekłbym, że jest to książka chrześcijańska. W każdym zdaniu, w każdym słowie. Krzysztof Masłoń •

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


literatura faktu

Książki miesiąca

Reyes Monforte

Okrutna miłość tłum. Zbigniew Zawadzki, WAM, Kraków 2014, s. 428, 978-83-277-0149-7

H

iszpańska pisarka i dziennikarka koncentruje się na dramatycznych historiach współczesnych kobiet. Jej poprzednia powieść, „Niewierna”, to wyjątkowe spojrzenie na relację między kulturą muzułmańską a światem Zachodu, na postępującą islamizację krajów europejskich. To wstrząsająca historia, oparta na prawdziwych wydarzeniach, z autentycznymi postaciami związanymi z islamskim terroryzmem, z Al Kaidą. „Okrutna miłość” również osnuta jest na historii, która niestety wydarzyła się naprawdę. Maria Jose Carrascosa odsiaduje wyrok w Bergen Country w New Jersey. Została skazana na 14 lat pozbawienia wolności przez sąd w Stanach Zjednoczonych. Ma już osiem lat więziennego piekła za sobą, pozostać ma tam do 2020 roku. Jej „zbrodnią” było to, że chroniąc wówczas ośmioletnią córkę, wyjechała razem z nią do rodzinnego kraju, do Hiszpanii. Postawiono jej osiem zarzutów związanych z naruszeniem praw ojca do opieki nad dzieckiem. Tymczasem władze hisz-

pańskie opowiedziały się po stronie Marii, zabroniły dziewczynce opuszczania Hiszpanii do chwili osiągnięcia przez nią wieku 18 lat. Matka czuje się ofiarą zastawionej na nią pułapki, wielokrotnie podkreśla, że była truta i oszukiwana przez byłego męża. Z rozżaleniem wyznaje, że prawo zamiast bronić, zaczyna zagrażać. Skarży się na amerykański wymiar sprawiedliwości, na bezdusznych sędziów, na rażące niesprawiedliwości w systemie penitencjarnym i korupcję oraz na złe traktowanie, co doprowadziło ją do pogorszenia stanu zdrowia. Jak twierdzi, za wszystkim stoi jej były mąż, który chce ją zniszczyć za wszelką cenę. Proces o odzyskanie córki jest tylko pretekstem, zemstą. Poznany za pośrednictwem serwisu randkowego mężczyzna okazał się sadystycznym łotrem, pozbawionym jakichkolwiek uczuć. Wystarczyły cztery lata, aby zmienił jej życie w piekło. Maria w więzieniu poznaje inne kobiety, które walczą o swoje dzieci, stara się im pomagać, wykorzystując swoje prawnicze

wykształcenie i dotychczasowe doświadczenie. Tymczasem jej córka Victoria wychowywana jest przez dziadków w Hiszpanii. Z matką kontaktuje się listownie. Siostra Marii walczy o nią na wiele sposobów, wystosowała nawet petycję do prezydenta Baracka Obamy i do papieża Franciszka, w której pisze: „Wierzymy, że umowy międzynarodowe muszą być przestrzegane w odniesieniu do praw człowieka. Moja siostra jest ofiarą złego traktowania w więzieniu w USA, gdzie cierpi fizycznie i psychicznie. Spodziewamy się od Stanów Zjednoczonych lepszego postępowania w obszarze przestrzegania praw człowieka”. To wstrząsająca opowieść. Boli, szokuje, irytuje naiwnością bohaterki, wreszcie doprowadza do łez. Pokazuje jak niewielka jest granica między miłością i nienawiścią. Ale jest też w niej wiara w ludzką umiejętność przetrwania i wytrwania w najgorszych warunkach. Ewa Tenderenda-Ożóg

historia

Tadeusz A. Kisielewski

Janczarzy Berlinga Rebis, Poznań 2014, s. 328, ISBN, 978-83-7818-549-9

K

olejna doskonała książka cenionego krakowskiego historyka, który w niedalekiej przeszłości i pod tym samym szyldem wydawniczym, opublikował kilka równie odkrywczych tytułów poświęconych okolicznościom zgonu premiera Władysława Sikorskiego. Tym razem autor poddał wiwisekcji 1. Armię Wojska Polskiego. Akcentuje, że miała się ona stać zbrojnym ramieniem polskich komunistów, a w PRL bohaterstwo zwykłego żołnierza tej jednostki, zazwyczaj rekrutującego się spośród polskich zabużan – łagierników, wykorzystano propagandowo. „Jest dość zabawne, konstatuje Tadeusz A. Kisielewski, że patronem 1. Dywizji był generał czczony przez Polaków za walkę zbrojną z Rosjanami. Zresztą za jeszcze większy żart historii można uznać nazwanie 3. Dywizji imieniem Romualda Traugutta, który nie tylko stanął na czele antyrosyjskiego powstania, ale i – jako były carski oficer – zdradził Rosję. Także patron 2. Dywizji, Jan Henryk Dąbrowski, patronka 1. Samodzielnego Batalionu Kobiecego Emilia Plater i patron 1. Brygady Artylerii Armat Józef b i b l i o t e k a

a n a l i z

Bem – wszyscy oni (…) walczyli z Rosjanami. Również patron 4. Dywizji warszawski szewc Jan Kiliński, jako przywódca powstania warszawskiego w kwietniu 1794 roku walczył (i zwyciężał) z Moskalami”. Kościuszkowcy walczyli nie tylko na froncie. Mieli politycznie podlegać Związkowi Patriotów Polskich, „lecz ich dowódca nie zamierzał pozwolić na ingerowanie w swoje kompetencje. Kiedy sąd dywizji skazał należącego do niej oficera sowieckiego na karę śmierci za kradzież, a pełniący funkcję prokuratora mjr Hilary Minc odmówił wykonania wyroku, Berling zdymisjonował Minca do stopnia plutonowego podchorążego i usunął go ze stanowiska, po czym Wasilewska zawiadomiła władze sowieckie, że Berling jest wrogiem ZSRR”. Ofiarą walk frakcyjnych padł „w grudniu 1943 Włodzimierz Sokorski. (…) Odwołany z funkcji zastępcy dowódcy I. Korpusu do spraw politycznych i w ogóle z wojska – z oskarżenia o ‘prowadzenie w armii polityki nacjonalistycznej i antysemickiej’. Ten ostatni zarzut – absurdalny – był zemstą za przeciwstawianie się towarzyszom z Cen-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

tralnego Biura Komunistów Polski”. Datę chrztu bojowego kościuszkowców (12 X 1943) w PRL celebrowano. Ale gdy kombatantom – pod wpływem trunków – rozwiązywały się języki, bitwa pod Leniono nie wyglądała na triumf. „Czy rzeczywiście ppłk Franciszek Adolfowicz Derks, odkomenderowany z Armii Czerwonej do 1. Dywizji był winien nieudolności w dowodzeniu, złemu przygotowaniu natarcia swego pułku, a na koniec dezercji z pola walki?” – pyta Tadeusz A. Kisielewski. Dowodzi też, że „zasadnicza różnica między Żymierskim a Berlingiem, polegała na tym, że pierwszy był oddanym i zaprzedanym agentem informatorem, a ten drugi całkowicie cynicznie próbował grać z NKWD ku własnej chwale i z nadzieją na wielką karierę, nigdy jednak – o ile wiadomo – nie zaparł się własnej przeszłości, ani nie stał się obcym agentem”. I być może dlatego został latem 1944 roku zdymisjonowany z funkcji dowódcy 1. Armii WP. Tomasz Zbigniew Zapert p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

31



Recenzje Proza polska

Marek Harny

Stąpanie po cienkim lodzie

Marek Harny

Dwie kochanki

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 632, ISBN 978-83-7961-023-5

Adam Bodor

Ptaki Wierchowiny Do mieściny, gdzie diabeł mówi dobranoc, komunistyczne władze zsyłają w czasach stalinowskich ludzi będących na bakier z prawem. Życie Wierchowiny podtrzymują źródła termalne i tama wodna, pilnowana przez mieszkających w starej chacie małżonków, których zadaniem jest utrzymywanie właściwego poziomu wody w zbiorniku przez cały rok. W zimie żyją odcięci od świata, a ich misja przy tamie kończy się w sposób drastyczny, bo pani zabija pana i wiesza go na drzewie w lesie, a obok niego wiesza psa. Innym razem piorun poraża siedem uczennic z ewangelickiej grupy wyznaniowej. Zgon stwierdza pielęgniarka, a jej łzy padają na dwie dziewczynki, które „ożywają”. Tego samego wieczora ktoś rani ją nożem w ciemności, a następnego ranka obie dziewczynki zostają znalezione martwe, uduszone kablem. Podejrzenie pada na parę ślusarzy, rodziców dwóch innych dziewczynek, które zginęły na miejscu od uderzenia pioruna, a ich ojciec miał pretensje do pielęgniarki, że nie „ożywiła” także ich córek. Wśród galerii postaci jest chodzący boso po śniegu Daniel, chłopak z poprawczaka, skierowany do mieściny na resocjalizację poprzez pracę, jest także pop Ambroży, prowadzący posługę w pobliskiej kolonii karnej, gdzie zesłano prostytutki. Pop ma cztery jądra i nie radzi sobie z nadmiernym popędem seksualnym, a jego bliski kontakt z penitentkami przynosi efekt daleki od zalecanego przez cerkiewne władze, które w końcu przysyłają biskupiego prokuratora do zbadania sprawy. Jest również brygadier Anatol Korkodus, oczekujący każdego b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

–  Jeden z bohaterów „Dwu kochanek” powiada, że czytelnicy nierzadko doszukują się w powieściach faktów. Czy w przypadku pana najnowszej książki jest to uzasadnione? –  I tak, i nie. „Dwie kochanki” nie są ani „powieścią z kluczem”, ani tym bardziej książką autobiograficzną. Można co prawda dopatrzyć się pewnej zbieżności losów mojego bohatera Marcina Cichego i moich, jednak podobieństwa są powierzchowne i mylące. Ale rzeczywiście, tak jak i w poprzednich powieściach, trochę mieszam fikcję literacką z wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce. Prawdziwa jest, na przykład, choć wygląda nieprawdopodobnie, historia radzieckiego partyzanta z gór Beskidu Sądeckiego, a równocześnie oficera NKWD, który został jakoby zlikwidowany przez podziemie niepodległościowe, by po wielu latach „zmartwychwstać”. Miał też miejsce fakt zabójstwa dwojga Czechów przez pijanego polskiego żołnierza w trakcie napaści wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w roku 1968. I tak dalej. Jeśli zaś chodzi o przeżycia Żydów, ukrywających się w czasie okupacji niemieckiej w wioskach Sądecczyzny, to zdaje pan sobie sprawę, że stąpałem po szczególnie cienkim lodzie. Sięgnąłem więc do relacji ocalonych z tego terenu, które znalazłem w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. To nie znaczy, że z nich przepisywałem, chodziło mi raczej o ustalenie, co w tamtych warunkach było możliwe, a co nie. –  Powieść zdaje się potwierdzać, że Holocaust Industry, że przywołam definicję prof. Normana Finkelsteina, ma się dobrze… –  Profesor Finkelstein, którego rodzice stracili wszystkich bliskich w niemieckich obozach zagłady, może mieć prawo do takich określeń. Ja byłbym z tym ostrożniejszy. Jak rozpoznać, kto chce pokazać kawałek prawdy, a komu przyświecają inne intencje? Granica jest cienka. Nie bez powodu pytano, czy po Holokauście literatura jest jeszcze możliwa, a zwłaszcza, czy jest możliwe pisanie o Zagładzie, a choćby nawiązywanie do niej, jak mnie się zdarza. Przed laty Jarosław Iwaszkiewicz wspominał, że kiedy niedługo po upadku powstania w getcie warszawskim Jerzy Andrzejewski na jakimś tajnym spotkaniu odczytał „Wielki Piątek”, swoje świeżo napisane opowiadanie na ten temat, zebrani przyjęli to z niesmakiem i oburzeniem, że tak się nie godzi. Z drugiej strony dziś już wiadomo, że milczenie, wynikające być może z nadmiernej powściągliwości, też nie prowadzi do niczego dobrego, jest tylko oddawaniem pola. Cały świat wie, że Żydów ratował dobry Niemiec Schindler, a na temat Ireny Sendlerowej Polacy milczeli powściągliwie przez pół wieku, aż musiały się o nią upomnieć dziewczynki z college’u w małej mieścinie w stanie Kansas, a potem amerykańska telewizja CBS. O rodzinę Ulmów i im podobne nie upomniał się do tej pory nikt. To wielki dla nas wstyd i wielka z naszej strony głupota. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert fot. archiwum

Nic tutaj nie jest takim, jakim się wydaje. Leśniczy Zawada powiada, na przykład, że „jakaś pani za okupacji udawała wielką patriotkę, a w Krakowie miała kochanka Niemca, do którego jeździła w każdą sobotę. Albo że za Stalina jakiś pan po cichu donosił na kolegów z lasu do UB, a naiwni koledzy z lasu dali mu potem Krzyż Partyzancki. Ciekawe, co ktoś równie złośliwy mógłby powiedzieć o nim? Bo jego rola podczas wojny też wcale nie była dla mnie taka jasna. Niby współpracował z partyzantką, równocześnie chodził z Niemcami na polowania i urządzał im bibki w swojej leśniczówce. Podobno robił to na rozkaz podziemia, ale co jeśli ktoś zechciałby być tak samo kąśliwy jak on?”. „Dwie kochanki” Marka Harnego nie są jednak, jak można by sądzić, powieścią o wojnie i okupacji. Owszem, fabuła co i rusz powraca do lat 40. zeszłego wieku, do partyzantki na Nowosądecczyźnie i kluczowych dla akcji książki losów Żydów, ukrywających się w okolicy po likwidacji w 1942 roku getta w Nowym Sączu. Ale szerokim łukiem przemieszcza się w lata 60., by następnie zakotwiczyć się w czasach całkiem współczesnych. Łączy je osoba prowadzącego narrację głównego bohatera – Siwego, pochodzącego z tych właśnie stron polskiego pisarza (z rocznika 1942, tego samego co autor, pamiętny z jednej z najlepszych powieści powstałych w wolnej Polsce – „Urodzonego z wiatru”). Bohater „Dwóch kochanek” od zawsze słyszał w domu, że „Żydzi, nie dość że zabili Pana Jezusa, to jeszcze się uwzięli na mojego ojca. Dobrze zapamiętałem, że kiedy wrobiono go w ten zamach na Griszę Sorokina, przesłuchiwał ojca ubek-Żyd, kary śmierci zażądał Żyd-prokurator, sąd zaś w składzie trzech Żydów orzekł ją bez wahania. To była jedna z nielicznych rzeczy, jakich się dowiedziałem o Żydach w dzieciństwie”. A teraz zwraca uwagę na młode pokolenie – bez żadnych zahamowań. To te wnuki i prawnuki tych, którzy Żydów jeszcze pamiętali, dziś leją krokodyle łzy nad ofiarami zagłady, z oburzeniem, jako mienie pożydowskie eksponują cukierniczki kupione przez rodziców w PDT-ach i uczą się śpiewać zapomnianych piosenek – w jidysz… Jak powiada jeden z nich: „żydowskie klimaty wciąż się dobrze sprzedają…”. I tylko to się dla niego liczy. K rzysztof Masłoń

dnia na przybycie kogoś z bezpieki, żeby go aresztować, co w końcu następuje. Jego przybranym synem jest Adam, także chłopak z poprawczaka, który relacjonuje swoje wrażenia, spostrzeżenia i refleksje o niesamowitym świecie Wierchowiny. Książka węgierskiego pisarza Adama Bodora łączy surowy naturalizm z realizmem magicznym oraz groteskowy absurd z gorzką ironią. Pod przenikającym wszystko strachem i poczuciem beznadziejności dają się zauważyć najprostsze ludzkie uczucia, takie jak potrzeba miłości, życzliwości, ciepła, a przede wszystkim nadziei. I tym, którym k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

33


Recenzje udaje się podtrzymać w sobie zwłaszcza tę ostatnią cechę, udaje się przejść przez piekło Wierchowiny i w końcu powrócić do innego świata. Piotr Kitrasiewicz tłum. Elżbieta Cegielska, Czarne, Wołowiec 2014, s. 240, 34,90 zł, ISBN 978-83-7536-817-8

Michel Bussi

Samolot bez niej Dzień przed Wigilią na szczycie Mont Terrible, na granicy francusko-szwajcarskiej, rozbił się samolot relacji Stambuł – Paryż. W katastrofie zginęło ponad stu sześćdziesięciu pasażerów. Ocalała jedynie trzymiesięczna dziewczynka, którą znaleziono obok wraku samolotu. Cud! A potem dramat! Okazało się, że na pokładzie leciały dwie maleńkie dziewczynki i tylko jedna z nich ocalała. Lyse-Rose czy Emilie? Bogata czy biedna? Dziedziczka czy wnuczka obwoźnych sprzedawców hamburgerów? O testach DNA nikt wówczas jeszcze nie słyszał. Więc Lylie (dziewczynkę ostatecznie nazwano połączeniem dwóch imion) mogła być córką bogatych de Carville’ów albo wnuczką biednych Vitralów. Siostrą Marca albo Malwiny. Kimkolwiek jest, życie obu rodzin zmienia się w pole walki. Mathilde de Carville osiemnaście lat płaciła fortunę prywatnemu detektywowi, by odkrył prawdę. Crédule Grand-Duc wywiązał się z zadania. Rozwiązanie zagadki odkrył w gazecie, która ukazała się osiemnaście lat po katastrofie. Przeszłość okłamała teraźniejszość… W dniu swoich osiemnastych urodzin Lylie podjęła szokującą decyzję. Jeśli Marc nie zdoła jej przekonać, ich życie zamieni się w piekło. Chłopak kocha ją wcale nie braterską miłością… Gdy przeczyta dziennik GrandDuca, odkryje prawdę, która wreszcie wyzwoli ich wszystkich. Wszystko toczy się szybko, w pulsującym od emocji rytmie, autor nieraz wyprowadza czytelnika na manowce, by za chwilę łaskawie nawrócić go na właściwą drogę. Kto pociąga za sznurki? Kto dysponuje zbawczą lub niszczącą prawdą? Kto uwolni zaplątanych w tę historię nieszczęśliwców? Zgrabnie skonstruowany thriller, z zawiłą zagadką i kilkoma morderstwami. Wciągający po koniuszki uszu, zaskakujący i oryginalnie skonstruowany, z pobudzającą dawką czarnego francuskiego humoru. „Samolot bez niej” okrzyknięto najlepszym francuskim thrillerem roku 2012, a Michel Bussi w tym roku znalazł się w czołówce najpopularniejszych autorów według dziennika „Le Figaro”. A czytelnicy mogą się już cieszyć na kinową wersję „Samolotu bez niej”. (hab) tłum. Magdalena Krzyżosiak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 464, ISBN 978-83-7943-250-9

Obrona Niespójność Dariusza Münchhausena K siążka borka „Czesałam

Zaciepłe k ról i k i. Roz mowa z A lic ją Gawli kowsk ą-Świerczyńską” to niezwykła opowieść o kobiecie, która przeżyła obóz koncentracyjny w Ravensbruck, a potem przez wiele lat pracowała i do dziś pracuje, jako lekarka. Ważne jest przesłanie tej książki: przetrwanie rzeczy nawet najpotworniejszych zależy od nastawienia, od spojrzenia na świat, optymizmu, nie tracenia w żadnych okolicznościach nadziei – słowem od konstrukcji duchowej człowieka. Obóz traktuje bohaterka nie jako piekło na ziemi, ale jako jedną z możli-

34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Mo Hayder

Granica mroku Tarot zapowiada nieszczęście. Karta Millie, córka Sally, jest zamazana i zniekształcona. Wkrótce potem policjanci znajdują zwłoki nastolatki. Nazywała się Lorne Wood. Morderca zgwałcił ją i udusił piłką tenisową… Czy następna będzie Millie? Zoe jest policjantką i siostrą Sally. Jedna ma problemy finansowe, a druga psychiczne i emocjonalne. Jedna musi zwrócić pieniądze, które jej córka pożyczyła od handlarza narkotyków. A druga zadaje sobie ból, tnąc swoje ciało. Nie ma tu dobrych gliniarzy, którzy bronią sprawiedliwości i bezpieczeństwa obywateli. Nie ma praworządnych obywateli, bo każdy ma coś na sumieniu. Tym światem rządzi przemoc. Przetrwa silniejszy i sprytniejszy. Sporo się wydarzy, zanim morderca zapłaci za zbrodnię. Sally zabije człowieka, Zoe zostanie zgwałcona. Błyskotliwa fabuła oraz pełnokrwiści bohaterowie tworzą doskonałą i mocną kompilację. Mo Hayder manipuluje czytelnikami, bezlitosna dla naszej wrażliwości. Wprowadza coraz to nowe wątki i pomysły, by za chwilę zagrać nam na nosie. Jeden trop prowadzi do agresywnego i nieokrzesanego Davida Goldraba, pracodawcy Sally, powiązanego z branżą pornograficzną. Drugi do agresywnego weterana wojennego, a kolejny w ślepą i mroczną uliczkę. A zakończenie mrozi krew w żyłach! (hab) tłum. Maria Kabat, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 440, ISBN 978-83-7508-886-1

Lene Kaaberbøl, Agnete Friis

Niewidzialny morderca Dwóch cygańskich nastolatków myszkuje w ruinach sowieckiej bazy wojskowej w północnych Węgrzech. Szukają czegokolwiek, co mogliby później sprzedać i pomóc matce. Niespodziewanie odkrywają niebezpieczny skarb, znajdują bowiem broń, która może zabić tysiące, jeśli nie miliony, ludzi. Za ich sprawą ten promieniotwórczy ładunek trafi do Danii, bo zawsze i wszędzie znajdzie się szaleniec marzący o potędze. W Danii napromieniowani ludzie umierają. Policja podejrzewa zamach terrorystyczny i grożącą krajowi katastrofę

wych rzeczywistości, w której też da się żyć. Trzeba się do tego – najgorszego z możliwych – życia przymusić: wstać, umyć się, spróbować się przyzwyczaić do pracy ponad siły. Nieco upraszczam, bo w felietonie brak miejsca na szczegółową analizę, ale warto wczytać się w to, co Alicja Gawlikowska-Świerczyńska mówi. To bardzo ważne. Przeżywając fascynację bohaterką byłem równocześnie pełen wątpliwości co do literackich kwalifikacji Dariusza Zaborka. W książce jest sporo niepotrzebnych powtórzeń. Pod koniec opowieść staje się po prostu nudna, a głównym wątkiem okazuje się natrętne wyliczanie alkoholi, którymi bohater•

k s i ą ż k i

ka częstuje swego rozmówcę. Pani Alicja jest, jak sądzę, osobą gościnną i serdeczną, ale autor powinien zrozumieć, że w ten sposób zmienia bohaterkę w wygłaszającą cokolwiek banalne prawdy o życiu babcię-alkoholiczkę, na co Alicja GawlikowskaŚwierczyńska z pewnością nie zasługuje. Dziwię się, że redaktorzy, znakomitego przecież, wydawnictwa Czarne nie zwrócili na to uwagi. Zapewne autor i wydawca powiedzą: o co chodzi? Przecież i tak jest sukces. Owszem, ale mógłby być większy, na przykład międzynarodowy. Tylko trochę staranności. Nic więcej. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje

ekologicznÄ…. Ale czy na pewno chodzi o spisek na skalÄ™ Ĺ›wiatowÄ…? Czy dwĂłch biednych CyganĂłw pragnie zagĹ‚ady Ĺ›wiata? Przypadkiem w aferÄ™ zaplÄ…tana zostaje Nina Borg, pielÄ™gniarka Czerwonego KrzyĹźa, znana juĹź polskim czytelnikom. PrĂłbujÄ…c leczyć grupÄ™ cudzoziemcĂłw, ktĂłrzy nielegalnie zajÄ™li jeden z kopenhaskich garaĹźy, zostaje napromieniowana. WkrĂłtce okazuje siÄ™, Ĺźe to najmniejszy z jej problemĂłw‌ Nina zostaje wplÄ…tana w miÄ™dzynarodowÄ… aferÄ™, ktĂłrej ofiarÄ… padnie jej rodzina. Wiele wÄ…tkĂłw, wiele postaci, wiele tropĂłw – wszystkie Ĺ‚Ä…czy Ĺ›miercionoĹ›na broĹ„ i dwĂłch mĹ‚odych CyganĂłw. Losy romskiego studenta, ukrywajÄ…cego swojÄ… toĹźsamość i marzÄ…cego o lepszym Ĺźyciu, wÄ™gierskiego policjanta, starego DuĹ„czyka oraz kopenhaskiej pielÄ™gniarki poĹ‚Ä…czy pragnienie ratowania niewinnych istnieĹ„. Niestety, los cygaĹ„skich uchodĹşcĂłw nikogo nie obchodzi. Nawet w Danii. Dyskryminacja i brak perspektyw zawsze popychajÄ… ludzi odrzuconych do desperackich czynĂłw. UciekajÄ…c przed biedÄ… w ojczystym kraju, na emigracji skazujÄ… siÄ™ na nieistnienie. WalczÄ… wiÄ™c w obronie wĹ‚asnego Ĺźycia. By nie zniknąć. Dla wielu Anders Breivik, ktĂłry w 2011 roku zabiĹ‚ 77 osĂłb, jest narodowym bohaterem skandynawskim – uwaĹźajÄ…, Ĺźe oczyĹ›ciĹ‚ ich krainÄ™ z brudu. Bezlitosna fikcja literacka miesza siÄ™ tu z okrutnÄ… rzeczywistoĹ›ciÄ…. Dwie Dunki napisaĹ‚y kolejny – po „ChĹ‚opcu w walizceâ€? – Ĺ›wietny thriller spoĹ‚eczny. Czekamy na trzeci z NinÄ… Borg w roli gĹ‚Ăłwnej. RĂłwnie ekscytujÄ…cy, sugestywny i poruszajÄ…cy. (hab) tĹ‚um. Robert. J. Szmidt, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 392, ISBN 978-83-7508-865-6

Stanisława Kuszelewska-Rayska

Kobiety

Kompletnie zapomniana w Polsce autorka tej prozy (w istocie na wolumin skĹ‚adajÄ… siÄ™ dwa tytuĹ‚y opublikowane przed ponad półwieczem na emigracji) byĹ‚a pisarkÄ…, ale przede wszystkim tĹ‚umaczkÄ… z jÄ™zyka angielskiego. PrzeĹ‚oĹźyĹ‚a na polski dzieĹ‚a Jacka Londona oraz Aldousa Huxleya. Za mĹ‚odu (ĹźyĹ‚a w latach 1894-1966) kĹ‚adĹ‚a podwaliny pod rodzime harcerstwo. Potem konspirowaĹ‚a w Polskiej Organizacji Wojskowej i uczestniczyĹ‚a w wojnie polsko-bolszewickiej. Jej pierwszy mÄ…Ĺź – piĹ‚sudczykowski polityk, minister Ignacy Matuszewski – porzuciĹ‚ jÄ… dla Haliny Konopackiej, pierwszej polskiej zĹ‚otej medalistki olimpijskiej (rzut dyskiem – igrzyska w roku 1928, Amsterdam). Po raz wtĂłry wyszĹ‚a za mÄ…Ĺź za generaĹ‚a Ludomira Rayskiego, dowĂłdcÄ™ polskiego lotnictwa w II RP, odsuniÄ™tego pod koniec lat trzydziestych na boczny tor przez sanacjÄ™, gdyĹź akcentowaĹ‚ konieczność wzrostu produkcji samolotĂłw kosztem likwidacji jednostek kawalerii. JednÄ… z bohaterek ksiÄ…Ĺźki jest cĂłrka autorki, Ewa Matuszewska ps. „Mewaâ€?. Podczas okupacji studiowaĹ‚a na Uniwersytecie Warszawskim, naleĹźaĹ‚a do Armii Krajowej, polegĹ‚a w Powstaniu Warszawskim. ByĹ‚a narzeczonÄ… socjologa i dziaĹ‚acza PPS-lewicy, Jana Strzeleckiego. Tak o twĂłrczoĹ›ci Kuszelewskiej-Rayskiej pisaĹ‚y tuzy naszej literatury emigracyjnej: „W ksiÄ…Ĺźce KobietyÂŤÂ prosta kobiecina prowincjonalna, ÂťmamuleczkaÂŤ, udziela reprymendy nie dosyć ostroĹźnemu wysokiemu dygnitarzowi konspiracji. ÂťPodziemny oficer odruchowo spręşyĹ‚ siÄ™ na baczność. I my tak robimy, zamykajÄ…c przeczytanÄ… ksiÄ…ĹźkÄ™â€? – to Melchior WaĹ„kowicz. Natomiast Jan LechoĹ„ zauwaĹźyĹ‚: „To prawdziwe pisarstwo, choć zarazem autentyczny dokument. Nie rozumiem, dlaczego ksiÄ…Ĺźka nie wyszĹ‚a dotÄ…d po angielskuâ€?. Tomasz Zbigniew Z apert Zysk i S-ka, PoznaĹ„ 2014, s. 430, ISBN 978-83-7785-508-9

Jaroslav Hasek

O Podhalu, Galicji i‌PiĹ‚sudskim Jaroslav Hasek zapewniĹ‚ sobie nieĹ›miertelność Szwejkiem. ByĹ‚ jednak przede wszystkim dziennikarzem. PisywaĹ‚ humoreski i felietony na kaĹźdy temat. Choć w wiÄ™kszoĹ›ci nie majÄ… one powaĹźniejszej wartoĹ›ci literackiej, bywajÄ… ciekawym dokumentem epoki. Nie stroniÄ… od polityki, szczegĂłlnie w pierwszych latach po zakoĹ„czeniu I wojny Ĺ›wiatowej, ktĂłre daĹ‚y Czechom, podobnie jak Polakom, niepodlegĹ‚ość. b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

•

35=(3,6< PORADY 027<:$&-$ m:,&=(1,$ 7:™- ='52:< 35=(3,6< PORADY 027<:$&-$ = $1,k /(:$1'2:6.k m:,&=(1,$ 35=(3,6< PORADY 027<:$&-$ m:,&=(1,$ 35=(3,6< PORADY 027<:$&-$ m:,&=(1,$ 35=(3,6< PORADY 027<:$&-$ m:,&=(1,$ 35=(3,6< PORADY 027<:$&-$ m:,&=(1,$ 35=(3,6< PORADY 02'$ 1$ ='52:< 67</ Âż<&,$ rozkwita, 027<:$&-$ DOH $QQD /HZDQGRZVND Z VZRMHM NVLĂˆÄ?FH EXQWXMH VLĂš SU]HFLZNR XÄ?\FLX VĂŻRZD ġPRGDÄľ SLV]ĂˆF Moda m:,&=(1,$ WR ]MDZLVNR NWĂśUH SU]HPLMD $ MD PDU]Ăš Ä?HE\ OXG]LH Ä?\MĂˆF\ ]GURZR VWDOL VLĂš ZLĂšNV]RÄ‚FLĂˆ Z VSRĂŻHF]HĂąVWZLH 35=(3,6< 1D VWDĂŻH 7DNLH Ä?\FLH VWDĂŻR VLĂš MHM SDVMĂˆ GR WDNLHJR LQVSLUXMH PORADY L PRW\ZXMH &]\WHOQLNĂśZ SRPDJDMĂˆF LP Z GREU\FK FRG]LHQQ\FK Z\ERUDFK Ä?\ZLHQLRZ\FK L ]DFKĂšFDMĂˆF 027<:$&-$ GR DNW\ZQRÄ‚FL Ä&#x; ]\F]QHM $ ZV]\VWNR WR Z]ERJDFD m:,&=(1,$ DXWRUVNLPL SU]HSLVDPL L ]HVWDZDPL ĂŠZLF]HĂą RSLQLDPL HNVSHUWĂśZ L SLĂšNQ\PL ]GMĂšFLDPL -HÄ‚OL FKFHV] ]PLHQLĂŠ 35=(3,6< ]ĂŻH QDZ\NL QD GREUH E\ĂŠ ]GURZ\P PLHĂŠ GREUH PORADY VDPRSRF]XFLH L FLHV]\ĂŠ VLĂš Ä?\FLHP Äź SU]HF]\WDM WĂš NVLĂˆÄ?NĂš 027<:$&-$ m:,&=(1,$

3/$1 1$ Âż<&,(

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO

k s i Ä… Ĺź k i

L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO •=QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL p a Ĺş d z i e r n i k 2 0 1 4

35


Recenzje Taki jest też haskovski „Diariusz podróżny marszałka Piłsudskiego”, między Odrą a Bugiem praktycznie nieznany. Stanowi reakcję na wizytę Komendanta w Paryżu w lutym 1921 roku. Oto fragmenty tego prześmiewczego tekstu: „Druga strona dziennika. Dzisiaj wyjechałem z Warszawy po uroczystym nabożeństwie odprawionym przez arcybiskupa. Przyjąłem ciało Pana. Potem był bankiet pożegnalny z rządem. Prezes rady ministrów pożyczył ode mnie 1000 marek polskich. Zanim pociągiem opuściłem granice Polski, odprawiono na ostatniej stacji granicznej mszę polową i ktoś mi dał szablę. Mam już takich szabli na pamiątkę ze 600. Na granicy czytałem sobie »Kuriera Warszawskiego« i dowiedziałem się, że marka polska znowu poszła w dół. Trzecia strona dziennika zalana jest czerwonym winem i tekst jest nieczytelny. Ocalał tylko nagłówek: Paris, Moulin-Rouge”. Kpiarski ton i wyraźny dystans wobec czołowej postaci europejskiej polityki tamtych lat odzwierciedla zapewne opinie czeskiej inteligencji, zwłaszcza jej lewicowych i liberalnych kręgów. Polskę i Czechosłowację dzieliła wtedy sprawa Śląska Cieszyńskiego, rozwiązywana drogą żmudnych negocjacji z udziałem mocarstw zachodnich. Ich sympatię czescy politycy pozyskali bez specjalnych problemów, a sprawna dyplomacja doprowadziła w końcu do korzystnych dla Pragi rozwiązań, które tak poważnie zaciążyły na stosunkach między naszymi państwami. Tomasz Z. Z apert

tu znakomicie nakreśleni bohaterowie, wartkość akcji i konstrukcja fabularna z miłosną intrygą. Szóste piętro kamienicy w Atenach. Dimitris i Damokles mieszkają obok siebie, a że obaj uwielbiają gotować, kuchenne zapachy przemieszczają się z jednego mieszkania do drugiego. Ale nie tylko wspólne sąsiedztwo i zamiłowanie do jedzenia ich łączy. Jest jeszcze Nana, skryta kochanka, która zręcznie lawiruje między sypialnią jednego a drugiego. Omotała ich niczym winorośl, ani jeden, ani drugi nie może żyć bez niej, w ogóle o sobie nie wiedząc. Gdy prawda wyszła na jaw, niemal skoczyli sobie do gardeł. Tymczasem kokietka każdego z osobna zapewniała o miłości, oni zaś gotowali dla niej jak szaleni. Jeśli ktoś ma ochotę trafić wybrance lub wybrankowi przez żołądek do serca, w książce ma gotowe pomysły do wykorzystania. Potrawka z królika, jagnięcina z groszkiem, ośmiornica w winie, dolmadakia, keftedes… Może poza recepturą na flaczki, których Nana, ale i pewnie wielu innych, nie tyka i nie łyka. Tak oto za sprawą świetnego greckiego powieściopisarza, który doskonale bawi się i nas, przenosimy się na widownię teatru, a na naszych oczach odbywa się istne szaleństwo. Wyobrażam sobie taką sztukę, w której aktorzy pitraszą i dokazują na oczach publiczności, a aromatyczne zapachy potraw spowijają widownię. Wszystkim udziela się doskonała atmosfera. Cudowna uczta! (et)

tłum. Anna Dorota Kamińska, Oficyna Wydawnicza Przybylik, Warszawa 2014, s. 320,

tłum. Ewa T. Szyler, Książkowe Klimaty, Wrocław 2014, s.136, 27 zł, ISBN 978-83-64169-03-8

ISBN978-83-93799-31-2

Sophie McKenzie

Radek Bieliński

Zamknij oczy

Good Morning korporacjo Praca w korporacji to temat ożywionych dyskusji w ostatnich latach. Ile głosów, tyle opinii i poglądów – jednak mało kto umiałby swoje spostrzeżenia i przemyślenia przekuć na tak wciągającą i przewrotną historię, jak ta, którą stworzył Bieliński. MaxiMind to fikcyjna korporacja, w której dzieje się akcja powieści. To miejsce, gdzie dwulicowość i absurd to zjawiska tak nagminne, że wszyscy akceptują je jako coś normalnego. Nazwy stanowiska są niezwykle zawiłe i koniecznie anglojęzyczne; każda czynność podlega skomplikowanej procedurze, a nowomowa i budowanie dziwnych struktur językowych, które nie mówią zupełnie nic, to komunikacyjny standard. Pracownicy wszystkich szczebli próbują sami przed sobą i przełożonymi udowodnić ogrom zaangażowania i żywotne zainteresowanie dobrobytem firmy. Zakłamując rzeczywistość, nie zastanawiają się nad tym, że ich dni wypełnione są jałową egzystencją. Ciągła rywalizacja o względy, a także trywialne problemy rozbuchane do niebotycznych rozmiarów, to chleb powszedni w MaxiMindzie. Jednak wydarzenia nabierają prawdziwie groteskowego charakteru, gdy jeden z managerów wpada na rewolucyjny pomysł zastąpienia dotychczasowej siły roboczej… Autor ma lekkie pióro (pomimo wiernego oddania komunikacyjnych nawyków panujących na open space’ach) i rzadką umiejętność stworzenia historii, która – pomimo częstego uśmiechu goszczącego na twarzy w trakcie czytania – zmusza do refleksji. Fabuła momentami zostawia nieco do życzenia, tak samo jak konstrukcja postaci; jednak mógł to być zamierzony zabieg, gdzie spłaszczone postaci zaludniające MaxiMind oddają płaskość i miałkość wykonywanej pracy. Bieliński parę lat przepracował w różnych korporacjach i pomimo zapewnienia, że powieść jest fikcją literacką, to niżej podpisany ma uzasadnione obawy, że granica pomiędzy fikcją, a rzeczywistością jest w tym wypadku wyjątkowo cienka i niejasna… Michał Kramar Wydawnictwo Inspiracje, Bielsko-Biała 2014, s. 248, ISBN 978-83-933539-3-4

Andreas Staikos

Niebezpieczne związki kulinarne Apetyt na seks, na jedzenie, na życie, a wszystko w greckim upalnym klimacie. Andreas Staikos zaprasza w podróż przez żołądek do łóżka. Serwowana przez niego miłosno-kulinarna historia szczerze rozbawia i relaksuje, ale w żadnej mierze nie mamy do czynienia z banalnym czytadłem. To fenomenalnie napisana, arcyzabawna komedia pomyłek. Są 36

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Osiem lat temu Gen urodziła martwą córeczkę. Ze szczęśliwej żony, znanej pisarki i spełnionej kobiety pozostał ledwie cień. Od śmierci Beth nie napisała już żadnej książki. Życie straciło smak. Dziś przyszła do niej obca kobieta i powiedziała jej, że córeczka żyje. A mąż Gen doskonale o tym wie. Gen nie może już mieć dzieci, kolejne próby zapłodnienia in vitro nie przyniosły efektu. Dlatego postanawia odnaleźć Beth. Art, jej mąż, traktuje postanowienie żony jak objaw choroby psychicznej. Ani matka, ani siostry, ani przyjaciele nie wierzą Gen, a ona znajduje coraz więcej dowodów, które potwierdzają przerażającą prawdę. Czy córeczkę ukradł położnik dla pieniędzy i sprzedał do adopcji? Dlaczego Art zataił przed nią, że ich Beth nie umarła? Dlaczego zgodził się na szopkę, jaką był pogrzeb ich dziecka? Gen odkrywa, że ludzie obecni przy jej porodzie, zginęli w podejrzanych okolicznościach. Znajduje dowody, film wideo, dokumenty… Wszyscy kłamią. Jedyną osobą, której Gen może ufać, jest znienawidzony przez Arta jego dawny przyjaciel, Lorcan. Ale czy na pewno? Czytelnikowi udziela się paranoja Gen. Choć przyjmuje także argumenty Arta i podejrzliwie przygląda się bohaterce. W narastającej atmosferze niepewności zmierzamy do zaskakującego finału. Autorka zaserwowała czytelnikom naprawdę mocne zakończenie. Aż ciarki przechodzą. Sophie McKenzie udało się stworzyć sugestywny klimat o toksycznie wciągającej fabule. (hab) tłum. Joanna Przybyła-Piątek, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 432, ISBN 978-83-7508-995-0

Izabela Sowa

Powrót

Jedna trąba powietrzna i można wylądować w magicznej krainie Oz i rozpocząć swoją niezwykłą przygodę. Nie, to nie ta opowieść, bohaterkę „Czarnoksiężnika z Krainy Oz” z bohaterką „Powrotu” łączy tylko imię – Dorotka. Chociaż może jest jeszcze coś – to „Over the Rainbow” (często określana jako „Somewhere Over the Rainbow”) – piosenka napisana przez Harolda Arlena i E. Y. Harburga do filmu „Czarnoksiężnik z Oz” z 1939 roku. Śpiewała ją Judy Garland, a potem wiele sław jak Ray Charles, Frank Sinatra, Jimi Hendrix, Guns N’ Roses czy Bob Marley. Melancholijna ballada przedstawia pragnienie dorastającej dziewczyny o ucieczce z beznadziejnego chaosu tego świata do jasnego, nowego świata ponad tęczą. •

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje Dorotka, bohaterka ksiÄ…Ĺźki Izabeli Sowy, ma trzydzieĹ›ci lat, jest zagubiona i nie radzi sobie z şyciem. RzuciĹ‚a studia na ASP, wĹ‚ĂłczyĹ‚a siÄ™ po Europie, aĹź wreszcie wraca do kraju. Niestety, tu problemy nie znikajÄ… w magiczny sposĂłb, nie topniejÄ… jak dropsy cytrynowe. Dorotka szuka pomysĹ‚u na siebie, ubiera siÄ™ w stylu pin-up, robi tatuaĹźe, jest wegankÄ…. Ma ciÄ™ty jÄ™zyk i barwne towarzystwo. Ĺťyje wspomnieniami, zĹ‚udzeniami i wcale nie czuje siÄ™ szczęśliwa. A jak pamiÄ™tamy z opowieĹ›ci L. Franka Bauma o krainie Oz, speĹ‚nienia swoich pragnieĹ„ naleĹźy szukać przede wszystkim w samym sobie. To nie od Czarnoksięşnika, ale od nas wiele zaleĹźy. Sowa opisuje Ĺ›wiat polskich trzydziestolatkĂłw, ktĂłrzy borykajÄ… siÄ™ z brakiem akceptacji w rodzinie, niskÄ… samoocenÄ…, rozpadem wiÄ™zi. „PowrĂłtâ€? to historia o współczesnej odmianie nihilizmu, obraz bojaĹşliwego, niezdecydowanego pokolenia. Autorka przyglÄ…da siÄ™ mikroĹ›wiatom, w ktĂłrych rozgrywajÄ… siÄ™ kobiece biografie. Celuje w analizÄ™ toksycznych relacji miÄ™dzy swoimi bohaterami, z ktĂłrymi i czytelnikowi trudno nawiÄ…zać więź. Rzecz najnowsza w dorobku pisarki to powieść peĹ‚na celnych refleksji, aktualnych komentarzy i dojrzaĹ‚ej ironii. Obyczajowa historia z ciekawym zakoĹ„czeniem. (et)

Pasja

pasja utrwalona QD ]GMĂšFLDFK

Znak, KrakĂłw 2014, s. 270, ISBN 978-83-2402-582-4

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak

Nie lubiÄ™ kotĂłw

Niebanalna, wciÄ…gajÄ…ca historia o Ĺ›wiecie pozorĂłw i odzieraniu ze zĹ‚udzeĹ„. Jeden dzieĹ„ z şycia szeĹ›ciorga przyjaciół. Wojtek robi karierÄ™ w niemieckiej korporacji i wbrew swoim standardom moralnym wdaje siÄ™ w romans z koleĹźankÄ…. W Warszawie czekajÄ… na niego Ĺźona i syn. Karolina nie moĹźe siÄ™ pogodzić ze zbliĹźajÄ…cÄ… siÄ™ Ĺ›mierciÄ… ojca, ktĂłry zawsze siÄ™ niÄ… opiekowaĹ‚. Teraz sama bÄ™dzie musiaĹ‚a poradzić sobie z nieoczekiwanÄ… ciąşą i skrywanym uczuciem do przyjaciela z dzieciĹ„stwa. Daniel, prawnik, zniszczyĹ‚ zawodowÄ… przyszĹ‚ość jedynej kobiety, ktĂłrÄ… kochaĹ‚. Niespodziewanie musi siÄ™ z niÄ… ponownie skonfrontować, a wyparte uczucia i lÄ™ki atakujÄ… z podwĂłjnÄ… siĹ‚Ä…. Dagmara, wykorzystana kiedyĹ› przez Daniela, ma wĹ‚aĹ›nie szansÄ™ wygrzebać siÄ™ z şycia za siedem zĹ‚otych na dzieĹ„, ale robi to kosztem sprzeniewierzenia siÄ™ wĹ‚asnemu talentowi. Konrad, bon vivant i kokainista, stara siÄ™ ukryć, Ĺźe kocha ĹźonÄ™ przyjaciela. Malina, Ĺźona Wojtka, nie jest juĹź w stanie grać dĹ‚uĹźej przed innymi kobiety perfekcyjnej w kaĹźdym calu. Jej Ĺźycie od dawna siÄ™ sypie. Losy bohaterĂłw, widziane oczyma kaĹźdego z nich po kolei, z róşnej perspektywy, nabierajÄ… nowych znaczeĹ„, a historia powoli staje siÄ™ wielowymiarowa. Wszystkie wÄ…tki splatajÄ… siÄ™ jednego wieczoru, kiedy tajemnice i ukryte powiÄ…zania wychodzÄ… na jaw. Ĺťaden z bohaterĂłw nie wie, czy czeka go katastrofa, czy oczyszczenie. PoruszajÄ…ca opowieść o mĹ‚odych ludziach, napisana współczesnym jÄ™zykiem, przemĂłwi do czytelnikĂłw w kaĹźdym wieku. (hab)

Bartosz wchodzi w osobistą relację z fotografowanym światem, co umoşliwia mu uchwycenie wyjątkowo rzadkich momentów (...). Trzymacie Państwo w swoich rękach prawdziwy skarb, efekt miłości do natury i wodnych stworzeń, fotografie oddające duszę i rytm tych tak wraşliwych obszarów naszej planety: Arktyki i Antarktyki.

Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, s. 380, ISBN 978-83-10-12628-3

Witold Wirpsza

Wagary

Wielkie sĹ‚owa uznania naleşą siÄ™ Instytutowi MikoĹ‚owskiemu za objÄ™cie opiekÄ… spuĹ›cizny Witolda Wirpszy (1918-1985) i wydawanie kolejnych tomĂłw poezji (niektĂłre z nich po raz pierwszy wĹ‚aĹ›nie teraz ujrzaĹ‚y Ĺ›wiatĹ‚o dzienne), i prozy tego niezwykle ciekawego, awangardowego twĂłrcy, przez wĹ‚adze komunistyczne skazanego na zapomnienie po emigracji do Niemiec w latach siedemdziesiÄ…tych, a w III RP nie zrehabilitowanego przez miĹ‚oĹ›ciwie nam panujÄ…cy wolny rynek. Wznowiona po niemal czterdziestu piÄ™ciu latach (pisana w latach 1964-1966, pierwsze wydanie w 1970 r.) powieść kryminalna „Wagaryâ€? to fantastyczna odtrutka na ksiÄ…Ĺźki produkowane dziĹ› w naszym kraju taĹ›mowo przez absolwentĂłw kursĂłw niekreatywnego pisania sztampowych, nieodróşnialnych od siebie i w peĹ‚ni przewidywalnych kryminaĹ‚Ăłw. WypadaĹ‚oby w recenzji powieĹ›ci kryminalnej dokonać krĂłtkiego streszczenia b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

•

Ernie Brooks PAT R O N I :

.VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO k s i Ä… Ĺź k i

•

=QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL p a Ĺş d z i e r n i k 2 0 1 4

37


Recenzje wprowadzenia w akcję i zarysowania tajemnicy, którą w biegu fabuły czytelnik będzie rozplątywać, ale w tym przypadku nie będzie to możliwe. Bo tutaj tajemnica zaplątana jest tak dokumentnie, że już od początku wiadomo, że nie uda się znaleźć żadnej nitki prowadzącej do kłębka. Które śledztwo jest śledztwem istotnym: czy to, które porucznik Primus prowadził w sprawie śmierci Tertiusa, czy też to, które prowadzone jest w sprawie tego śledztwa? A może zasadnicze rozwiązanie tajemnicy przyniesie śledztwo w sprawie śledztwa w sprawie zabójstwa? Które z rozważań narratora ma istotny związek ze śledztwem, a które jest tylko spontanicznym strumieniem świadomości, którego nie da się powstrzymać? Co właściwie dzieje się tu teraz, co już się działo, jak policzyć i rozróżnić plany czasowe? Tekst Wirpszy nie tylko nie daje czytelnikowi oddechu, wymaga od niego ciągłego skupienia uwagi i wytężenia intelektu, ale w pewnym momencie zaczyna z nim osobiście rozmawiać, nadawać mu specjalną rangę i znaczenie w fabularnym gąszczu. Czyste wariactwo! Jarosław Górski Instytut Mikołowski, Mikołów 2013, s. 192, ISBN 978-83-60949-15-3

Małgorzata Warda

Miasto z lodu

Pomysł na napisanie tej powieści autorka zaczerpnęła z życia. A konkretnie z internetu. Kto buszuje w sieci, z pewnością nie raz natknął się na obraźliwie, prowokacyjne i skrajnie krytyczne komentarze anonimowych osób, zwanych hejterami. Słowa mogą uczynić czasem większą krzywdę niż czyny. W powieści Małgorzaty Wardy ofiarą nienawiści internautów padła Teresa Tomaszewska, matka trzynastoletniej Agaty. Kobieta próbuje zbudować więź ze swoją córką. Obie wyjeżdżają z Gdyni na południe Polski, by w małym miasteczku rozpocząć nowe, wspólne życie. Trudne to na wiele sposobów, największą przeszkodę stanowi psychiczna choroba Teresy, która pod znakiem zapytania stawia możliwość opieki nad córką. Kłody pod nogi rzucają też im sami mieszkańcy, traktujący innych (czyt. odmiennych) jak wrogów. Gdy dochodzi do tragedii, społeczność bardzo szybko orzeka o winie, bez bliższego przyjrzenia się całej sprawie. Narratorką powieści jest pogrążona w śpiączce Agata, unieruchomiona na szpitalnym łóżku. Dziewczyna wspomina wspólne chwile z matką, te dobre, i te gorsze, gdy choroba atakowała. Czytelnik podążając za jej opowieścią, dowiaduje się, co tak naprawdę doprowadziło do nieszczęścia. Bohaterowie stworzeni przez autorkę wydają się być bardzo prawdziwi, przy tworzeniu postaci pisarka współpracowała z psychologiem. Bardzo lubię styl pisania Małgorzaty Wardy, gdy stosuje wyrafinowane niedomówienie, prowadzi czytelnika przez meandry uczuć i pisze tak sugestywnie, że nie sposób odciąć się od intymnych przeżyć bohaterki. „Miasto z lodu” jest pierwszą polską powieścią w Klubie „Kobiety to czytają”, zainicjowanym przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Na końcu książki umieszczono nawet pytania, które mogą być przyczynkiem ciekawej dyskusji. (et) Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 368, 33 zł, ISBN 978-83-7961-029-7

Proza obca Timur Vermes

On wrócił

Niebywale popularna w Niemczech książka, będąca ostrą satyrą na świat mediów, ale i polityki. 30 sierpnia 2011 roku ocknął się po długim niebycie Adolf Hitler. Nic się nie postarzał, nic nie zmądrzał. Obudził się w nowej rzeczywistości, w demokratycznym kraju, uczy się pomału nowej rzeczywistości, ale wciąż szuka analogii do dawnych doświadczeń Republiki Weimarskiej. Los zrządza, że wyglądającym jak Hitler i mówiącym jak Hitler człowiekiem bez dokumentów interesują się media. Dostaje swój pro38

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

gram w telewizji i szybko zaczyna bić rekordy oglądalności. Publiczność ogląda go jak komika, nikt nie traktuje go serio, choć on z przekonaniem wygłasza w TV swój narodowo-socjalistyczny program. Siłą rzeczy wkracza ponownie w świat polityki i jest tam powszechnie akceptowany. Niemcy przeglądają się w krzywym zwierciadle, powieść rozeszła się już w ponad milionie egzemplarzy, choć momentami jest niesmaczna, napisana schematycznie, niekonsekwentna w sposobie przedstawiania poglądów bohatera, a co może najmniej zabawne – napisana z wyraźną sympatią dla przywódcy NSDAP. Nie można jednak odmówić Vermesowi talentu satyrycznego, powieść bardziej należy rozpatrywać w kategoriach kabaretu niż literatury. Za moment do kin wchodzi ekranizacja książki. Czy będzie równie zabawna jak „Dyktator” z Chaplinem z 1940 roku? Wątpię. (ł) tłum. Eliza Borg, W.A.B., Warszawa 2014, s. 400, ISBN 978-83-7747-977-3

Félix J. Palma

Mapa czasu Do przyszłości czy do przeszłości? Któż nie chciałby choć raz wybrać się w niezwykłą podróż w czasie? Zapewne większość z nas na początek wybrałaby przeszłość, by móc, rzecz jasna, poprawić swoje błędy, skorygować plany, zmienić bieg wydarzeń. Tylko czy rzeczywiście zmiana przeszłości byłaby dobra? Czy znamy konsekwencje takich zmian? Co jest ważniejsze: prawda czy szczęście? XIX-wieczny, wiktoriański Londyn. Powieść rozpoczyna się historią próżnej i tragicznej miłości bogatego młodzieńca do prostytutki z londyńskiego Whitechapel, ostatniej ofiary Kuby Rozpruwacza. Następnie autor, niczym magik z kapelusza, wyczarowuje co rusz nowe historie z bohaterami, których ścieżki życia splatają się przypadkowo. Spotykamy zarówno postaci prawdziwe i wyimaginowane, poznając losy m.in.: młodego dżentelmena Andrew Harringtona, rozpaczającego po utracie ukochanej Marie Kelly i jego najlepszego przyjaciela, a zarazem kuzyna Charles’a Winslowa, Claire Haggerty, przebojowej dziewczyny, która uważa iż nie pasuje do epoki, w której przyszło jej żyć, przebiegłego i pomysłowego przedsiębiorcy Gilliama Murreya, prowadzącego biznes o intrygującej nazwie „Podróże w czasie Murreya”, pisarza H.G. Wellesa, młodego inspektora Sctotland Yardu oraz wiele innych. „Mapa czasu” splata wiele wątków, a od początku do końca prowadzi nas niezwykły, wszechwiedzący narrator. To on mentorskim tonem odsłania kolejne tajemnice i opisuje tamten zachwycający okres – wiek wynalazków i wolności ludzkiej wyobraźni. Również wiek prekursorów powieści naukowych, kryminalnych i fantastycznych, jak główny bohater, Georg H. Wells. To właśnie jego „Wehikuł czasu”, fascynacja czwartym wymiarem i podróżami w czasie, są główną osią powieści. Książka Palmy podzielona jest na trzy bardzo różne, ale ściśle ze sobą splecione części, które są w istocie historią o podróży w czasie: w teraźniejszość, w przeszłość i w przyszłość. Nie ukrywam, że na początku lektury byłam znużona. Następnie powieść zaskoczyła mnie i zdziwiła. Jednak najbardziej zapierającą dech w piersiach jest ostatnia część książki, gdzie wszystkie wątki się scalają i nagle wszystko staje się jasne. „Mapa czasu” jest jedną piękną opowieścią o podróży w czasie, którą trudno zaszufladkować. Łączy w sobie historię, tajemnicę, romans, przygodę i wątki fantastyczne. To ekscytująca, zabawna i unikalna książka, obfitująca w wiele zwrotów akcji. Przy tym Palma jest fantastycznym gawędziarzem, któremu udało się stworzyć pełnokrwistych bohaterów i niepowtarzalny klimat, oddający ducha tamtej epoki. Całość napisana jest pięknym językiem. Nie tylko wytrawnych czytelników zachwycą kunsztowne opisy i bogate zdania (w rozdziale: XLIII na str. 471-472 jedno zdanie ma ponad stronę!). Doskonale napisana i przetłumaczona książka, która jest pierwszą z trzech części cyklu. Czekamy zatem na kolejną fantastyczną przygodę. (ap) tłum. Patrycja Zarawska, Iwona Michałowska-Gabrych, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 480, ISBN 978-83-7508-868-7

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje Michelle Moran

Druga cesarzowa Ostatnie lata panowania cesarza Napoleona – czĹ‚owieka, ktĂłry trzÄ…sĹ‚ caĹ‚Ä… EuropÄ…, zwykĹ‚ego generaĹ‚a, ktĂłry na ruinach kraju zbudowaĹ‚ prawdziwe imperium i‌ wielkiego prostaka, ktĂłrego charakteryzowaĹ‚a niemal maniakalna ambicja. „Druga cesarzowaâ€? bezwstydnie obnaĹźa grubiaĹ„ski charakter cesarza i otwiera podwoje do pikantnych sekretĂłw francuskiego dworu. Maria Ludwika, dziewiÄ™tnastoletnia cĂłrka cesarza Austrii, zmuszona jest zawrzeć, typowe dla tamtych lat, polityczne maĹ‚ĹźeĹ„stwo ze nienawidzonym Bonaparte. Dla dobra wĹ‚asnego kraju, opuszcza rodzinne strony i męşczyznÄ™, ktĂłry nie byĹ‚ jej obojÄ™tny. Po dĹ‚ugiej, mÄ™czÄ…cej podróşy, juĹź pierwszego dnia, w caĹ‚ej okazaĹ‚oĹ›ci doĹ›wiadcza grubiaĹ„skich manier męşa. W ParyĹźu poznaje teĹź swojÄ… rywalkÄ™ w walce o wĹ‚adzÄ™ – PaulinÄ™. To siostra Napoleona, z ktĂłrÄ… utrzymywaĹ‚ on stosunki kazirodcze. Ta bardzo ambitna kobieta jest niezwykle lojalna wobec brata i przekonana, Ĺźe stanie siÄ™ on nowoczesnym faraonem. Jej najwiÄ™kszym marzeniem jest rzÄ…dzić razem z nim jako jego krĂłlowa-siostra. Nic zatem dziwnego, Ĺźe od poczÄ…tku prowadzi kampaniÄ™ przeciwko nowej cesarzowej. Ta jednak, mimo upokorzeĹ„, zachowuje swojÄ… godność i z pasjÄ… zastÄ™puje męşa podczas wojen. Tymczasem Napoleon staje siÄ™ coraz bardziej zdesperowany w kwestii spadkobiercy. JednoczeĹ›nie dochodzi do destabilizacji sytuacji w imperium i rodzina Marii Ludwiki jest zagroĹźona. Druga cesarzowa musi podjąć bardzo waĹźnÄ… decyzjÄ™. Bogate opisy przedstawianych sytuacji i miejsc doskonale przywoĹ‚ujÄ… obraz tamtej epoki. Michelle Moran pisze tak, Ĺźe postaci historyczne dosĹ‚ownie oĹźywajÄ…, a caĹ‚ość wciÄ…ga bez reszty. OgromnÄ… zaletÄ… powieĹ›ci jest przedstawienie caĹ‚ej historii z perspektywy trzech osĂłb: Marii Ludwiki, Pauliny i szambelana Paula Moreau. Warto teĹź zwrĂłcić uwagÄ™ na wszystkie ĹşrĂłdĹ‚a, ktĂłrymi posĹ‚ugiwaĹ‚a siÄ™ autorka, w celu odtworzenia ostatnich szeĹ›ciu lat panowania Napoleona. TysiÄ…ce dokumentĂłw, a nawet liczne zachowane listy, ktĂłrych fragmenty Moran przytoczyĹ‚a w swojej powieĹ›ci, szokujÄ… i dajÄ… prawdziwy wglÄ…d w kontrowersyjne Ĺźycie cesarza. To fascynujÄ…ca powieść w mistrzowski sposĂłb reprezentujÄ…ca swĂłj gatunek. (ap)

SZCZERZE AZ DO BOLU BIOGRAFIA JERZEGO FEDOROWICZA

tłum. Monika Wyrwas-Wiśniewska, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 288, ISBN 978-83-7999-042-9

Emma Garcia

ZĹ‚amane serca w sieci Vivienne i jej chĹ‚opak postanawiajÄ… „zrobić sobie przerwÄ™â€?. Na trzy dni przed Ĺ›lubem, po kilku latach w sumie udanego zwiÄ…zku. Gdy ona czeka, aĹź Rob siÄ™ opamiÄ™ta i wrĂłci do niej z podkulonym ogonem, on oĹ›wiadcza siÄ™ innej. A teraz Viv przez wszystkie przypadki odmienia „zĹ‚amane serceâ€?, „stara pannaâ€? i â€žporzuconaâ€?. Postanawia wykorzystać niezawodny internet, by odzyskać Roba. W miÄ™dzyczasie Ĺ‚amie parÄ™ zasad: idzie do nieznanego fryzjera (katastrofa), a potem strasznie siÄ™ upija na weselu znajomych i robi z siebie idiotkÄ™ w obecnoĹ›ci Roba. Na szczęście ma przy swoim boku niezawodnego Maxa, artystÄ™ i przyjaciela na dobre i na zĹ‚e. WkrĂłtce Viv siÄ™ przekona na wĹ‚asnej skĂłrze, jak prawdziwe jest powiedzenie: „uwaĹźaj o co prosisz, bo moĹźesz to dostaćâ€?. Rob nigdy nie mĂłwiĹ‚, Ĺźe jej upĂłr jest uroczy, a Viv ma „najbardziej sproĹ›ny Ĺ›miechâ€? na Ĺ›wiecie. Jest bowiem ktoĹ› jeszcze‌ Cóş, tylko od Viv zaleĹźy, czy zdÄ…Ĺźy zrozumieć, kto jest wart jej miĹ‚oĹ›ci. A to, Ĺźe poszukiwania zaginionego ukochanego prowadzi przez Facebooka, pisze bloga, choć rzadko siÄ™ zastanawia nad motywacjÄ… swoich czynĂłw, uskutecznia gĹ‚oĹ›ne medialne akcje, czyta poradniki internetowe o zĹ‚amanych sercach zamiast leczyć swoje – jest tylko dobitnym znakiem naszych pÄ™dzÄ…cych na oĹ›lep czasĂłw. A potem: Ĺźyli dĹ‚ugo i szczęśliwie. OczywiĹ›cie w wirtualu. b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

•

Kim naprawdÄ™ jest Jerzy Fedorowicz?

Politykiem i posĹ‚em na Sejm RP. Sympatycznym aktorem, znanym z kina, teatru i telewizji. SpoĹ‚ecznikiem, pracujÄ…cym z niepeĹ‚nosprawnymi i trudnÄ… mĹ‚odzieşą. Ĺšwietnym organizatorem. Wytrawnym tenisistÄ…. ZagorzaĹ‚ym kibicem. KochajÄ…cym męşem, dziadkiem i ojcem. Jednak przede wszystkim Fedor jest czĹ‚owiekiem z krwi i koĹ›ci. Targanym namiÄ™tnoĹ›ciami, nÄ™kanym poraĹźkami i sĹ‚aboĹ›ciami. CzĹ‚owiekiem, ktĂłry liczne talenty i sukcesy rĂłwnowaĹźy przywarami i potkniÄ™ciami. Ale nie wstydzi siÄ™ o tym wszystkim mĂłwić – szczerze, nie przebierajÄ…c w sĹ‚owach, prosto w oczy. .VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO k s i Ä… Ĺź k i

•

=QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL p a Ĺş d z i e r n i k 2 0 1 4

39


Recenzje Oglądaliście film „Druhny”? Zachwyciła was książka „Jak być kobietą” Caitlin Moran? Lubicie romantyczne komedie z happy endem? Z przyjemnością przeczytacie „Złamane serca…”, zabawną, zaskakującą, lekką komedią o miłości złapanej w sieć omyłek. Z jakże potrzebną na okoliczność rozstania listą piosenek – utworów idealnych na smutek, gniew i gojenie się ran (przy czym „1000 Times Goodbye” Megadeth lepiej unikać „jeśli pała się chęcią zemsty”). (hab) tłum. Monika Wiśniewska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 400, ISBN 978-83-7508-866-3

Dagmara Domińczyk

Kołysanka polskich dziewcząt Justyna – niepokorna, śliczna i seksowna; szybko wyleciała z liceum za ekscesy i zaszła w ciążę. Kamila – ta brzydsza, oczytana, wyszła za mąż za najlepszego przyjaciela, który okazał się gejem. Trzecia – Anna – była w ich gronie egzotyczna, cierpi na depresję, a jej kariera utknęła w miejscu. Kiedyś dziewczyny razem chodziły na trzepak. Razem piły wino. Razem słuchały muzyki z kaseciaka. Kochały się w tych samych chłopakach. A potem ich drogi się rozeszły. Anna wyjechała do Stanów i została aktorką. Kamila uciekła za granicę przed wstydem i cierpieniem. Justyna jako jedyna została w Kielcach, w ich starej kamienicy. Jej męża gach siostry zadźgał nożem. Została wdową, a jej mały synek półsierotą. To Justyna doprowadzi do spotkania przyjaciółek do latach. Nieoczekiwanie zdadzą sobie sprawę, że w głębi duszy pozostały marzycielskimi i niesfornymi nastolatkami. Anna postanawia wrócić do Polski, bo tutaj czuła się szczęśliwa. Podobną decyzję podejmuje także Kamila, która nie zdołała znaleźć sobie miejsca w Stanach i jakoś pogodziła się z homoseksualizmem męża. Swój literacki debiut amerykańsko-polska aktorka napisała po angielsku. Dagmara Domińczyk (wystąpiła m.in. w „Hrabim Monte Christo”, „Imigrantce” oraz w polskim filmie „Jack Strong”) pochodzi z Kielc, nic więc dziwnego, że czytelnicy podejrzewają, iż wiele faktów do swojej powieści zaczerpnęła z własnego życia. Ojciec autorki, podobnie jak ojciec Anny, był działaczem Solidarności. W tym samym roku (1983) wyjechała do Stanów. Niektóre rówieśniczki autorki zastanawiają się, czy życie nastolatek w latach osiemdziesiątych aż w takim stopniu kręciło się wokół seksu? Czy aż tak bluzgały? Były takie wyzwolone? Każdy zapamiętał inaczej swoje „lata chmurne i durne”. W sumie nieistotne, na ile „Kołysanka…” jest autobiograficzna, ważne, że dobrze i przyjemnie się ją czyta. „Cudowna opowieść o dojrzewaniu, tętniąca miłością, zdradami i chwilami wzruszeń” – zachwycał się książką recenzent „The New York Timesa”. Także w Polsce powieść ma szansę spodobać się czytelnikom. Lubimy wszak klimaty lat osiemdziesiątych, pamiętamy magnetofony kasetowe, pierwsze imprezy, siermiężność naszej Polski, której swojskość, zapach, krajobrazy urzekły bohaterkę „Kołysanki”. (hab) tłum. Ewa Penksyk-Kluczkowska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2014, s. 344, ISBN 978-83-7508-885-4

Colin Woodard

Republika piratów Dziesięcioletni okres na przełomie drugiej i trzeciej dekady XVIII wieku zwyczajowo nazywany jest „złotą erą piractwa”. Teatrem działań piratów były Karaiby i wschodnie wybrzeże dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, a do legendy przeszli kapitanowie tacy jak Edward „Czarnobrody” Thatch, Samuel „Czarny Sam” Bellamy czy „Calico Jack” Rackham. Setki książek i filmów powieliło pewien określony typ pirata – romantycznego okrutnika, który łupił i bawił się do upadłego, ale nad wszystko szanował wolność i braterstwo. Woodard, chcąc stworzyć książkę przede wszystkim historyczną, sięgnął do wielu źródeł, które zdają się z grubsza potwierdzać nasze 40

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

wyobrażenia na temat piratów. Jednak to, co odróżnia tę pozycję od pirackiej fikcji, to osadzenie głównych bohaterów w osiemnastowiecznej geopolitycznej rzeczywistości. Ciągłe konflikty pomiędzy Hiszpanią, Francją, Wielką Brytanią i Holandią, starcia o kolonie i dominację handlową oraz ogromny dystans pomiędzy ośrodkami decyzyjnymi w Europie a miejscem operacji piratów, stworzyły unikalny mikroklimat dla takiego działania. Piraci w „Republice” to ludzie z krwi i kości, którzy na drogę występku zeszli nie z potrzeby serca, a raczej z pobudek czysto materialnych i w reakcji na fatalne warunki, które spotykały marynarzy służących na legalnych jednostkach wojennych lub handlowych. Nadmienić jednak należy, że ścigający ich przedstawiciele Jego Królewskiej Mości króla Jerzego I sami nie są świętoszkami i nieobce są im układy z bandytami, których mają ująć. Plastyczne opisy miejsc i wydarzeń przenoszą nas na Bahamy, Jamajkę, do Karoliny Północnej i Massachusetts, świetnie dopełniając obrazu kreowanego przez autora. Stworzenie historycznej, ale równie interesującej co powieść książki, jest o tyle skomplikowane, że wymaga odpowiedniego zrównoważenia barwnych opisów z rzetelnym rysem konkretnych działań podjętych przez wybrane historyczne postaci. Woodard nie zawsze potrafi zachować tę delikatną równowagę, a bardziej niecierpliwi czytelnicy mogą być znużeni dokładnym przedstawieniem – wydawać by się mogło, że nieomal każdego – złupionego statku. Nie wpływa to jednak na tyle ujemnie na całość wrażeń z lektury, aby nie zachęcić do sięgnięcia po tę lekturę w chłodny, jesienny wieczór. Michał Kramar tłum. Bartosz Czartoryski, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2014, s. 364, ISBN 978-83-7924-233-7

Juan Esteban Constain

Calcio!

Chociaż tytuł książki nawiązuje do współczesnego włoskiego futbolu, kolumbijski autor przenosi nas w czasy znacznie odleglejsze. To fantazja historyczna z elementami literatury popularnej, o czym świadczy dedykacja dla Maradony. Osią dzieła jest zmyślony spór akademicki o to, czy ojczyzną dzisiejszej piłki nożnej jest Wielka Brytania, gdzie sto pięćdziesiąt dwa lata temu ustalono jej zasady, czy Italia, gdzie w piłkę grano już w starożytności. Książka ma formę pamiętników dotyczących dziejów tego zatargu, a narratorem jest Richard Sutcliffe z uniwersytetu w Oksfordzie, który składa w nich hołd przyjacielowi, wybitnemu historykowi, prof. Arnaldowi Momigliano, Żydowi, uciekinierowi z Piemontu, ogarniętego przez faszyzm. Tenże, na towarzyskiej, niejawnej sesji akademickiej w londyńskim zoo wygłosił improwizowany wykład o początkach piłki nożnej. Zobowiązany przez oburzoną część brytyjskich uczonych do publicznego udowodnienia poglądów, prowadzi kwerendę; wynika z niej, że pierwszy w dziejach mecz rozegrali Florentczycy z oblegającymi ich miasto wojskami hiszpańskimi cesarza Karola V w 1530 roku, a stawką była wolność republiki. Jego opracowania tworzą narrację powieści historycznej. Autor, obok faktów, przytacza fragmenty z nieistniejących dzieł rzeczywistych postaci: Machiavellego o piłce, pamiętnika konkwistadora Quesady, opis meczu według Paolo Giovia. Pomaga mu w tym wiedza historyka i filologa klasycznego. Przenosi przy tym znaną wszystkim atmosferę współczesnego meczu w czasy renesansu, co daje efekty komiczne. Spór o futbol, który udziela się z kolei współczesnym badaczom, jest w powieści echem odwiecznej rywalizacji między Północą a Południem Europy, sięgającej starożytności. Samą piłkę nożną autor traktuje jako konfrontację międzynarodową, wojnę ujętą w zasady sportowe, będącą rezultatem dawnych walk zbrojnych. Nie są więc istotne spory o pochodzenie gry, która powinna raczej łączyć niż dzielić. Takie jest chyba przesłanie książki. Juliusz Gromadzki tłum. Wojciech Charchalis, Rebis, Poznań 2014, s.198, ISBN 978-83-7818-525-3

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje Anna Gavalda

Billie

Opowieść rozpoczyna siÄ™ dość nietypowo, od koĹ„ca. Pewnej nocy Franck zostaje ranny w wÄ…wozie. Billie prĂłbuje go ratować. W oczekiwaniu na pomoc dziewczyna przytula siÄ™ do niego i rozpoczyna dĹ‚ugi monolog skierowany do maĹ‚ej gwiazdy na niebie. I tak poznajemy historiÄ™ Francka i Billie. HistoriÄ™ niezwykĹ‚ej przyjaĹşni. Poznali siÄ™ przypadkiem, gdy zostali wybrani do rĂłl gĹ‚Ăłwnych bohaterĂłw w sztuce „Nie zadzieraj z miĹ‚oĹ›ciÄ…â€? Alfreda de Musset. Od tego momentu stawali siÄ™ sobie coraz bardziej bliscy. OkazaĹ‚o siÄ™, Ĺźe oboje doĹ›wiadczyli w swym Ĺźyciu wiele zĹ‚ego. Billie mieszka w podejrzanej okolicy z ojcem alkoholikiem i paĹ‚ajÄ…cÄ… nienawiĹ›ciÄ… macochÄ…. Znajomość z Franckiem odmienia jej Ĺźycie. On z kolei z jednej strony jest dobrym uczniem, a z drugiej szkolnym poĹ›miewiskiem. Nie lubi dziewczyn, przejawia skĹ‚onnoĹ›ci homoseksualne i jest trochÄ™ „dziwnyâ€?. Oboje odrzuceni przez swoje Ĺ›rodowisko, ruszyli przez Ĺźycie róşnymi Ĺ›cieĹźkami, ale Ĺ‚Ä…czÄ…ca ich gĹ‚Ä™boka więź nigdy nie wygasĹ‚a. Ich losy krzyĹźowaĹ‚y siÄ™ wielokrotnie. A co byĹ‚o dalej? Tego nie mogÄ™ zdradzić. Powieść jest w duĹźej mierze monologiem gĹ‚Ăłwnej bohaterki. TytuĹ‚owa postać snuje w gawÄ™dziarskim stylu swojÄ… opowieść na temat Ĺźycia i swojej przyjaĹşni z Franckiem, wspomina o szkole, rodzinie i zwiÄ…zkach. Billie jest szczera do bĂłlu. I choć prĂłbuje podejść do swojej przeszĹ‚oĹ›ci z dystansem i odrobinÄ… humoru, to w jej gĹ‚osie pojawia siÄ™ sporo goryczy. To z jednej strony przejmujÄ…ca ksiÄ…Ĺźka o nietolerancji, a z drugiej piÄ™kna opowieść o przyjaĹşni, szacunku i miĹ‚oĹ›ci. PeĹ‚na wĹ›ciekĹ‚oĹ›ci i czuĹ‚oĹ›ci zarazem. NaprawdÄ™ warto jÄ… przeczytać i polecić innym. (ap)

MAJA :Â’26=&=2:6.$

2 52:(5=( Âż<&,8 , :$/&( 6$0(- =( 62%k

tłum. Paweł Šapiński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 222, ISBN 978-83-08-05365-2

poezja Kora

StojÄ™, czujÄ™ siÄ™ Ĺ›wietnie KsiÄ…Ĺźeczka zawiera teksty piosenek Olgi Jackowskiej, a obecnie Olgi Sipowicz, ktĂłre jako Kora, liderka zespoĹ‚u Maanam wyĹ›piewywaĹ‚a od 1980 roku, stajÄ…c siÄ™ zjawiskiem nie tylko w Ĺ›wiecie polskiej muzyki rockowej, ale w ogĂłle na obszarze rodzimej pop kultury. Teksty-wiersze przekazywane z towarzyszÄ…cÄ… im muzykÄ… robiĹ‚y wraĹźenie, zachÄ™caĹ‚y do refleksji, prowokowaĹ‚y emocje, emanowaĹ‚y lirycznÄ… wieloznacznoĹ›ciÄ… i modernistycznym klimatem. Okazjonalnie drukowaĹ‚y je rozmaite czasopisma, a Kora w wywiadach podkreĹ›laĹ‚a ich znaczenie jako integralnych noĹ›nikĂłw literackich, funkcjonujÄ…cych w sposĂłb w peĹ‚ni autonomiczny w oderwaniu od muzyki. Obecnie, dziÄ™ki Marcie PodgĂłrnik, ktĂłra z dorobku Kory wybraĹ‚a 33 utwory, moĹźemy w lekturze skonfrontować ich niezaleĹźny byt artystyczny i jego siĹ‚Ä™ oddziaĹ‚ywania. DoĹ›wiadczenia krytykĂłw w takich przypadkach bywajÄ… róşne. Odarte z muzycznego kontekstu teksty duetu Lennon&McCartney wykazaĹ‚y swojÄ… powierzchowność, infantylizm oraz ubogi zasĂłb sĹ‚ownictwa (z wyjÄ…tkiem „Eleanor Rigbyâ€? i kilku innych), natomiast utwory literackie Agnieszki Osieckiej do muzyki róşnych kompozytorĂłw staĹ‚y siÄ™ legendÄ… kultury masowej. A jak jest w przypadku tekstĂłw Kory? W zbiorze natrafiamy na utwory, z ktĂłrych wiÄ™kszość staĹ‚a siÄ™ piosenkowymi przebojami, a wiÄ™c takie jak „SzaĹ‚ niebieskich ciaĹ‚â€?, „Szare miraĹźeâ€?, „Nie poganiaj mnieâ€?, „Cykady na Cykladachâ€?, „Ta noc do innych jest nie podobnaâ€?, „Kreonâ€?. Mnie teksty-wiersze Kory zdecydowanie bardziej fascynowaĹ‚y w Ĺ›piewie niĹź w lekturze. CzytajÄ…c, trudno uwolnić siÄ™ od wraĹźenia ich wokalnego rodowodu, do czego w duĹźym stopniu przyczynia siÄ™ sĹ‚owna faktura (np. powtĂłrzenia pod rytm frazy muzycznej lub refrenu), ale sÄ… teĹź takie, na ktĂłrych nie wydaje siÄ™ ciÄ…Ĺźyć melodyczna proweniencja. KiedyĹ› artystka prĂłbowaĹ‚a je recytować jako wiersze sensu stricte, pokazywano to nawet w telewizji, ale efekt nie wypadĹ‚ imponujÄ…co. MoĹźe po prostu tak bardzo zroĹ›niÄ™te z Maanamem utwory nie potrafiÄ… dobitnie zaznaczyć swojej obecnoĹ›ci poza nim? b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

•

Nie jest to zwykĹ‚a biografia, nie jest to poradnik rowerowy, nie jest to typowa ksiÄ…Ĺźka motywacyjna... Znajdziesz tu historie z mojego Ĺźycia, ktĂłre sprawiĹ‚y, Ĺźe dotarĹ‚am na sportowe wyĹźyny. Znajdziesz szczegóły dotyczÄ…ce pracy sportowca, diety, radzenia sobie z presjÄ…. Przekonasz siÄ™, Ĺźe sport to chwile szczęścia na podium, ale takĹźe cięşka harĂłwka, bĂłl, Ĺ‚zy, kontuzje, szpitale i zmaganie siÄ™ z przeciwnoĹ›ciami. To teĹź trudne decyzje, w róşnych sprawach, a potem tych decyzji zĹ‚e lub dobre skutki. Nie tylko zwyciÄ™stwa, medale, wywiady i popularność, ale teĹź gorycz i samotność poraĹźek. .VLĂˆÄ?NL GRVWĂšSQH Z NVLĂšJDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO k s i Ä… Ĺź k i

•

=QDMGÄ› QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂˆÄ?NL p a Ĺş d z i e r n i k 2 0 1 4

41


Recenzje

wybór i posłowie Marta Podgórnik, Biuro Literackie, Wrocław 2014, s. 66, ISBN 978-83-63129-75-0

Desanka Maksimović

Poezje

Grzegorz Łatuszyński należy do naszych najpracowitszych tłumaczy. W tej pracowitości jest wręcz niezmordowany. Konia z rzędem temu, kto wyliczy który to już tom poetycki w jego przekładzie. Jak dowiadujemy się z podtytułu „Poezji” Desanki Maksimović, Łatuszyński nie tylko wybrał wiersze do tego tomu i je przełożył, ale także opatrzył posłowiem. Natychmiast dodam: kompetentnym posłowiem. Nie tylko zresztą posłowiem, ale również wyczerpującą notą biograficzną tej znakomitej serbskiej poetki. Desanka Maksimović (1898-1993) cieszy się opinią „pierwszej damy poezji serbskiej”. Debiutanckie wiersze ogłosiła w roku 1920, pierwszy zbiorek wydała w 1924 roku. W sumie na jej dorobek składa się ponad pięćdziesiąt zbiorów wierszy. Ale na jej talent zwrócono uwagę szerzej dopiero w 1955, po ukazaniu się tomu „Zapach ziemi”. W latach osiemdziesiątych kandydowała do literackiego Nobla, przyznano jej – jako pierwszej kobiecie poetce – Złoty Wieniec prestiżowego festiwalu poezji w Strudze, w Macedonii. Już za życia doczekała się pomnika. Ale gdy w roku 1990 odsłonięto go w jej rodzinnym Valjevie, była bardzo z tego powodu niezadowolona. Udobruchano ją wyjaśnieniem, że to pomnik poezji jako takiej. Drugi pomnik, już po jej śmierci, stanął w parku Tašmajdan w śródmieściu Belgradu. Co urzeka w jej liryce? Komunikatywność i jasność przekazu. Stoicki stosunek do otaczającej rzeczywistości, przyjacielska postawa wobec świata natury i kultury, pogodna melancholia bijąca wręcz z każdej strofy. „Poezje” Desanki Maksimović czytałem z rosnącym zainteresowaniem (tak jak kiedyś poezje Kazimiery Iłłakowiczówny), nie wiedząc, że na końcu książki czeka mnie nie lada niespodzianka – pięć cykli haiku, w rodzaju: „Przerzucił księżyc / kładkę przez potok / tylko dla oczu”. (jd) tłum. Grzegorz Łatuszyński, Oficyna Wydawnicza „Agawa”, Warszawa 2014, s. 158, ISBN 978-83-88571-74-2

Historia Łukasz Mieszkowski

Tajemnicza rana Rzecz dotyczy jednego z najtragiczniejszych epizodów Powstania Warszawskiego. 13 sierpnia 1944 roku w niedzielę – kilka minut po godzinie 18 na rogu ulic Podwale i Jana Kilińskiego – doszło do wybuchu niemieckiego pojazdu bojowego. W rezultacie potężnej eksplozji śmierć poniosło, jak ustalił autor, co najmniej 220 osób. „Pierwsi ludzie, w których uderzyła fala, stali w odległości kilkudziesięciu centymetrów. Przestali istnieć, wszelkie ślady ich fizycznej obecności zostały spalone i roztarte na proch pomiędzy młyńskimi kołami skompresowanych gazów i ognia. Następnych, znajdujących się w promieniu pięciu metrów od epicentrum, momentalnie rozerwał na strzępy podmuch wysokiego ciśnienia. Ich ocalałe szczątki – głównie fragmenty układu kostnego, ale też trwałe elementy ubioru, guziki, sprzączki, wojskowe orzełki – wraz z porwanymi z ziemi przez pęd powietrza kamieniami, kawałkami gruzu, drzazgami szkła i metalu – stworzyły kolejny, obok temperatury i ciśnienia, niszczycielski, zabójczy czynnik – rój odłamków wystrzelonych we wszystkich kierunkach z naddźwiękową prędkością. Ludzie stojący w odległości większej niż pięć metrów, gros śmiertelnych ofiar wybuchu, być może przed śmiercią ujrzeli błysk. Mimo, że temperatura i nacisk mas powietrza, rozchodząc się, osłabły już setki razy, wciąż momentalnie zabijały. Fala ciśnienia odrywała kończyny, rozrywała naczynia krwionośne, pęcherzyki płucne i komórki mózgu, żar palił powłoki skórne i układ oddechowy. Spustoszenie zaczęły siać odłamki 42

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Rozmowa z Łukaszem Mieszkowskim, autorem „Tajemniczej rany”

Ofiary tragicznego wypadku

– Demaskuje pan legendę o celowym podrzuceniu przez Niemców na Starówkę czołgu nafaszerowanego materiałem wybuchowym… – Teoria spiskowa, mówiąca o masakrze, jako konsekwencji umyślnego działania Niemców narodziła się tuż po tragedii. Większości świadków nie był wtedy znany kontekst zdobycia i wprowadzenia pojazdu, zrzucenie odpowiedzialności na Niemców – społeczne uosobienie zła – było czymś oczywistym. Prasa powstańcza usiłowała nawet wykorzystać to propagandowo – podstęp był dowodem na to, że Niemcy nie są w stanie pokonać Polaków w uczciwej, otwartej walce. Po wojnie na jaw wyszło wiele szczegółów, wskazujących, że faktycznymi sprawcami tragedii byli Polacy – oficerowie, żołnierze i cywile, którzy zignorowali jasne rozkazy, wprowadzili pojazd w środek powstańczej dzielnicy, a następnie – oczywiście nieumyślnie – zdetonowali ładunek pośrodku świętującego tłumu. Najprościej byłoby cały wypadek przemilczeć, nie pozwalały na to jednak rozmiary i makabryczny charakter masakry. W odróżnieniu od innych tragicznych epizodów staromiejskiej epopei – zbombardowania kościoła Sakramentek czy Pasażu Simonsa, których ofiary zniknęły, pogrzebane pod gruzami – w tym przypadku ich szczątki zostały rozrzucone dookoła, narażając ocalałych na traumatyzujący efekt ekspozycji ludzkiej śmiertelności. – Z pańskiej książki wynika, że liczbę ofiar znacznie zawyżono… – Zawyżanie liczby ofiar było jedną z technik mitologizacji. Liczba 500 zabitych, która widnieje na pomniku przy Kilińskiego, czy mówienie o „największej tragedii Powstania Warszawskiego” miało odwracać uwagę od jej faktycznych przyczyn. Na podstawie list ofiar ustaliłem ich ilość na co najmniej 220 osób, zmarłych tuż po wybuchu, w ciągu następnych tygodni w wyniku odniesionych ran, zamordowanych przez Niemców w masakrach staromiejskich szpitali w pierwszych dniach września. Mój krewny – Zdzich Szeliski przeżył, choć został poważnie ranny. Wybuch zerwał z niego mundur, w pokrwawionych strzępach znaleziono jego legitymację – tak trafił na listę zabitych. Na pewno jednak byli ludzie, którzy życie stracili, a w źródłach nie pozostał po nich najmniejszy ślad. Stąd określenie, „co najmniej 220 osób”. – Kto odpowiada za tę tragedię? – Dowódcy średniego i wyższego szczebla dosyć szybko – godzinę, dwie po zatrzymaniu pojazdu – odkryli kryjące się w nim niebezpieczeństwo i podjęli stosowne kroki: kategorycznie zakazali zbliżania się do pojazdu, który dopiero pod osłoną nocy miał być sprawdzony przez patrol pirotechniczny. Wbrew powszechnej opinii, wedle której oskarżać o błędy można jedynie oficerów ze sztabu AK, a szeregowych powstańców traktować jako bohaterów, stawiam tezę o powszechnej współodpowiedzialności wszystkich aktorów dramatu: od dowódców, którzy nie dopatrzyli wykonania swoich poleceń – w momencie wprowadzania pojazdu na barykadzie przy Podwalu nie było żadnego oficera – przez żołnierzy, którzy lekkomyślnie złamali wydane im rozkazy, po cywili, którzy w momencie euforii zapomnieli o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Większość z nich, poza oficerami, zapłaciła za swoje błędy cenę życia. Jednak analizując całe wydarzenie, trudno mi uznać, że oddali je w walce o wolność – raczej postradali w tragicznym wypadku. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert fot. Rafal Wielgus

Czy bez muzycznej ikry i kreatywnego wykonania wokalnego wydają się li tylko efektownym opakowaniem bez wnętrza? A może to właśnie one dawały wnętrze muzyce? Na pytania te odpowiedzieć nie potrafię, ale na pewno warto sięgnąć po książkę, chociażby po to, żeby skonfrontować jedno z drugim. Piotr Kitrasiewicz

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje rykoszetujące – o zachwianym środku ciężkości – koziołkując wewnątrz ludzkich ciał, powodowały straszliwe obrażenia. Podmuch dotarł do ścian kamienic, wprasował w nie stojących blisko ludzi” – spod pióra autora wyłania się obraz iście apokaliptyczny. Przez dekady masakra urosła do rangi symbolu. Po siedemdziesięciu latach Łukasz Mieszkowski, absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego, zbiera relacje, dokumenty i artykuły na temat wybuchu. Z ich konfrontacji wynika, że tego dramatu można było uniknąć. (to-rt) W.A.B., Warszawa 2014, s. 224, ISBN 978-83-280-0997-4

Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014, s. 392, ISBN 978-83-01-17806-2

Phil Buttar

Między mocarstwami

Krzysztof Skiba

Komisariat naszym domem Autor jest znanym, chociaż kontrowersyjnym performerem i muzykiem, liderem zespołu Big Cyc. Mało kto jednak wie, że w latach osiemdziesiątych był również jednym z twórców przewrotnych happeningów organizowanych w Łodzi i wymierzonych swym ośmieszającym ostrzem w ówczesną władzę. O łódzkich działaniach niewiele dotąd wiedziano, znacznie bardziej legendarna była wrocławska Pomarańczowa Alternatywa, której przewodził Waldemar Frydrych, czyli słynny „Major”. Wartka i ironiczna narracja wzbogacona została skrupulatnie dobranymi materiałami ilustracyjnymi, odkrywa przed szerszym kręgiem odbiorców niemal zapomniane wydarzenia z niedawnej przecież przeszłości, a tak bardzo różniącej się od obecnych realiów. „Jest to napisana z humorem opowieść o działającej w Łodzi w latach osiemdziesiątych Galerii Działań Maniakalnych, znanej także jako »łódzka diecezja Pomarańczowej Alternatywy«. Z książki wzbogaconej licznymi zdjęciami można dowiedzieć się m. in. o walce Milicji Obywatelskiej i ówczesnych tajnych służb z krasnoludkami, i o akcjach »pomarańczowych«, takich jak »Pomóż milicji, pobij się sam«” – wspomina Krzysztof Dudek, obecnie dyrektor Narodowego Centrum Kultury, a w opisanych czasach jeden z uczestników wydarzeń. (pd) Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2014, s. 216, 40 zł, ISBN 978-83-79820-15-3

Litwa, Łotwa i Estonia okupują czołowe lokaty na liście największych ofiar II wojny światowej. Zarówno Niemcom, jak i Sowietom była nie w smak ich niepodległość uzyskana po I wojnie światowej. Adolf Hitler i Józef Stalin zerkali na Pribałktykę coraz bardziej łakomie, toteż Litwini, Łotysze oraz Estończycy na własnej skórze odczuli obydwa totalitaryzmy. O tym wnikliwie traktuje niniejsza pozycja. Phil Buttar gruntownie opisuje historię podboju i wyzysku, śmierci i masowych deportacji, a także tragicznych losów ludzi zmuszanych do gorzkich wyborów i walki w szeregach armii okupantów. Opierając się na licznych źródłach, pracach historycznych, materiałach archiwalnych i relacjach uczestników wydarzeń, dogłębnie przedstawia przebieg działań na froncie wschodnim i krwawych walk w Kurlandii. Poznajemy dzieje trzech niewielkich narodów starających się zachować niezawisłość. Zdumiewa, że Buttar, znany polskiemu czytelnikowi z równiej interesującej pracy „Pole walki. Prusy”, nie jest profesjonalnym historykiem. Studiował medycynę w Oksfordzie i Londynie, a następnie wstąpił do armii brytyjskiej, gdzie był lekarzem. Zasiada w Brytyjskim Stowarzyszeniu Medycznym, regularnie pisuje do prasy medycznej, pojawia się w radiu i telewizji. Klio jednak najwyraźniej zdominowała w nim Eskulapa. Tomasz Z. Z apert tłum. Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki, Rebis, Poznań 2014,s. 480,

Bożena Fabiani

ISBN 978-83-7818-545-1

W kręgu Wazów Trzecie, ale poprawione i uzupełnione wydanie niezwykle cennej i cenionej publikacji wybitnej znawczyni kultury i obyczaju dawnej Polski, która to publikacja poprzednio była zatytułowana „Życie codzienne na Zamku Królewskim w epoce Wazów”. Wbrew panującej ostatnio modzie ukazywania niemal wyłącznie dawnych dziejów jako niekończącego się pasma skandali politycznych, a zwłaszcza obyczajowych, narracja tej książki jest spokojna i wyważona, czego oczekujemy zawsze od uznanych badaczy. A tematów trudnych i czasem pikantnych nie brakuje w treści tej pracy, bo takie były czasy – z jednej strony bigoteria i kontrreformacja, a z drugiej swoboda zachowań i staropolski rozmach niczym nieograniczonej wolności szlacheckiej, a zwłaszcza magnackiej. Bohaterami są nie tylko znane, ale też i zapomniane postaci z dynastii Wazów, z której pomimo elekcyjnego wyboru króla w Polsce, na tronie zasiadło kolejno trzech władców: Zygmunt III najbardziej znany z wizerunku na kolumnie na warszawskim Placu Zamkowym, dzięki czemu stał się jednym z najpopularniejszych symboli naszej stolicy, oraz dwóch jego synów: Władysław IV i Jan Kazimierz, których życiorysy z pewnością mogą posłużyć za scenariusze porywających filmów czy seriali, jeżeli znajdzie się dla nich twórca zdolny do ekranizacji na miarę niekończących się cykli o angielskim królu Henryku VIII czy dynastii Tudorów. Ale w rodzinie polskich Wazów, bo ród pochodził przecież ze Szwecji i tam rządziła miejscowa i wroga polskiej odnoga dynastii, było też wiele innych osobowości, nie tylko panowie, ale i liczne panie, z których trzy ważne dla Zygmunta III nosiły imię Anna: „ciotuchna, pani siostra i młoda żona”, jak je zgrabnie przedstawia autorka. Było też w królewskim otoczeniu wiele znaczących osób, nie tylko magnatów i szlachty, ale też artystów czy panien dworskich, z których najwyżej się wspięła pewna niezbyt posażna Francuzka, przechodząc wkrótce do historii jako Marysieńka, żona króla Jana III Sobieskiego. Warto jeszcze podkreślić, że autorka – jak sama pisze – „pozwoliła sobie na pewne akcenty osobiste” czyli b i b l i o t e k a

„anegdoty i dygresje związane z emocjami towarzyszącymi mi podczas tropienia przeszłości”, a sama przyznaje, że lubi „podpatrywać życie codzienne przed wiekami, życie toczące się w tak innym niż dziś rytmie”. I to właśnie nadaje tej książce niespotykanego rysu, a czytelnikowi pozwala śledzić proces twórczy i sposób dochodzenia do wielu ustaleń badawczych. (pd)

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Biografie, wspomnienia Tadeusz Płużański

Z otchłani

Wspomnieniowa książka jednej z pomnikowych, choć niekoniecznie znanych szerokiemu odbiorcy postaci naszej historii. Tadeusz Płużański jako dziewiętnastolatek i maturzysta wziął udział w kampanii wrześniowej, podczas której został ciężko ranny. Od samego początku okupacji uczestnik konspiracji w socjalistycznej Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (jednym z jej przywódców był Gustaw Herling-Grudziński) i Tajnej Armii Polskiej, został w 1940 roku aresztowany przez Gestapo i osadzony w obozie koncentracyjnym Stutthof, gdzie był więziony przez ponad cztery i pół roku do ostatniego dnia wojny. Także w kacecie Płużański współorganizował działalność konspiracyjną, jako więzień funkcyjny z długim stażem pomagał nowicjuszom, którym nieznajomość obozowej rzeczywistości w każdej chwili groziła śmiercią. Płużański natychmiast po wyzwoleniu znów zaangażował się w działalność konspiracyjną, tym razem antykomunistyczną. Współpracował z rotmistrzem Witoldem Pileckim, był kurierem jego organizacji, przekazywał meldunki między krajem a władzami polskimi na emigracji. W 1947 roku wraz z całą organizacją aresztowany, był torturowany i skazany na podwójną karę śmierci, której na szczęście nie wykonano. W więzieniu siedział aż do 1956 roku. Po uwolnieniu zajął się nauką. Choć magisterium zrobił dopiero po czterdziestce, został uznanym profesorem, historykiem filozofii i myśli religijnej. „Z otchłani” to wspomnienia o długim obozowym i więziennym epizodzie życia Płużańskiego. Napisane bez patosu, a tym bardziej bez samozadowolenia człowieka, który przecież świadom był swojej prawdziwie bohaterskiej karty. To przede wszystkim świadectwo k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

43


Recenzje tęsknoty więźnia, młodego człowieka, któremu zabrano długie ważne lata, za życiem we wszelkich jego przejawach. Za słońcem, kiełkującą i rozkwitającą roślinnością, dziewczyną, spacerem i zabawą. Ale też świadectwo tego, że dopóki nie da się stłumić tej tęsknoty, nie da się także stłumić samego życia. Książka momentami wstrząsająca, momentami krzepiąca, napisana znakomitym stylem. Warto przeczytać. Jarosław Górski Wydawnictwo 2 kolory, Warszawa 2014, s. 416, 45 zł, ISBN 978-83-64649-01-1

Anna Herbich

Dziewczyny z Powstania Kobiety odczuwają wojnę inaczej od mężczyzn. Taki wniosek nasuwa się po lekturze tej pracy, traktującej o jedenastu paniach przebywających podczas powstania w Warszawie. Od książek: „Dziewczęta z »Parasola«” Danuty Kaczyńskiej czy „Sierpniowe dziewczęta-’44” Patrycji Bujalskiej publikacja Anny Herbich różni się tym, że jej bohaterkami nie są wyłącznie konspiratorki. Same są narratorkami swych opowieści. Rekrutują się z rozmaitych środowisk, walczą, pielęgnują rannych, roznoszą meldunki i pocztę, ale też chronią się w piwnicach, nierzadko z małymi dziećmi (bo nastolatki rwą się do walki i nie sposób ich upilnować). Anna Branicka-Wolska, hrabianka z pałacu w Wilanowie, praktycznie całe powstanie była internowana w swym domu. Jadwiga Bałabuszko-Sławińska przybyła do Puszczy Kampinoskiej wraz ze Zgrupowaniem Stołpecko-Nalibockim pod dowództwem por. Alfreda Pilcha, a potem brała udział w bitwie pod Jaktorowem. Halina Wiśniewska z d. Rybak sprawiła wszystko, aby urodzony tuż przed Godziną „W” synek Stasio przeżył Powstanie. Teresa Łatyńska z d. Potulicka w ostatniej chwili przeszła kanałami z płonącej Starówki. A Jadwiga Łukasik jako kilkuletnie dziecko cudem ocalała z niemieckiej rzezi Woli. „Dziewczyny z Powstania” to także pasjonująca podróż do mitycznej II RP i zniewolonej – od 1945 roku – ojczyzny, pełnej kazamatów, często zarezerwowanych dla powstańców. Nie pojmuję jedynie, czemu pod tytułem wstawiono konterfekt aktorki z filmu „Miasto’44”. Wiarygodnością bije go reprodukowana w książce ikonografia archiwalna, a urodę fotka autorki zdobiąca tylną część okładki. Tomasz Z. Z apert Znak, Kraków 2014, s. 320, ISBN 978-83-240-3009-5

Jimi Hendrix

Sam o sobie Nie jest to typowa autobiografia, Jimi Hendrix jej nie napisał, żył muzyką, bez reszty nią oczarowany i jej oddany, zapominając, że poza gitarą jest życie prawdziwe. Nie pisał zatem, ale dużo mówił, powstał też film biograficzny o nim, zarejestrowany wówczas wielogodzinny materiał stał się w dużym stopniu materiałem do tej książki, wzbogaconej o wiele innych wypowiedzi. Na okładce jest nazwisko Hendrixa, nie ma jednak wątpliwości, że kawał dobrej roboty wykonał tu ghostwriter – czy też redaktor, bo to lepiej brzmi – Peter Neal. Kim jawi się Hendrix, mówiący „sam o sobie”? Chyba tym, kim był w rzeczywistości, średnio rozgarniętym nadwrażliwcem, uduchowionym egocentrykiem, ale przede wszystkim facetem wręcz opętanym muzyką – własną, cudzą, byle by było głośno. Był też marzycielem, wielkim dzieckiem, które wierzyło, że świat kiedyś będzie lepszy. Fani Hendrixa znajdą tu wiele bardzo ciekawych informacji dotyczących pracy nad kolejnymi utworami i płytami, przygotowaniami do koncertów, relacjami z ludźmi sceny. To bezcenny materiał z historii rocka. Przetykane jest to grafomańskimi przemyśleniami i hasłami silnie osadzonymi w kontestującej kontrkulturze lat 60. w rodzaju „Miłość nie wojna”. Nie jestem pewien, czy Hendrix chciał pozostawić po sobie jakikolwiek inny przekaz niż muzyka. „Kiedy umrę, słuchajcie tylko moich płyt”, taki jest jego testament. I trzeba przyznać, że te płyty, jak i zapisy muzyczne z koncertów, nic się nie starzeją. Był geniuszem 44

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

gitary. Człowiekiem był niedojrzałym, czego jednak wymagać, kiedy zmarł miał zaledwie 27 lat. (łg) tłum. Michał Juszkiewicz, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 260, 39,90 zł, ISBN 978-83-7778-788-5

Anna Czerwińska-Rydel

Opowieść o Wedlach i czekoladzie Jako dziecko bardzo lubiłem chodzić z mamą do staroświeckiego sklepu Wedla, usytuowanego – jakby kto nie wiedział – w Warszawie u zbiegu ulic Szpitalnej i Górskiego. Szczęśliwy świat dzieciństwa to świat smaków i zapachów, które pamiętamy całe życie. Ach, jakie to były cukierki: w pierwszym rzędzie Pierroty i Bajeczne. No i chałwa, sezamki. Wreszcie czekolada. Najbardziej gustowałem w tej z całymi laskowymi orzechami, której gruba tabliczka u schyłku Gierka kosztowała 36 złotych. Na jej etykiecie widniało: „wyprodukowano w Zakładach Przemysłu Cukierniczego im. 22 lipca d. E. Wedel”. Kiedy podczas pierwszej wizyty w RFN-ie (1976 r.) ujrzałem mój ulubiony smakołyk w tamtejszym supermarkecie, jako wytwórca figurował jedynie fantazyjny podpis E. Wedel. Tak firmowano eksportowe słodkości z fabryki przy ulicy Zamoyskiego na Pradze. Moje potomstwo też jest pod urokiem wedlowskiego asortymentu, toteż nie mam krzty wątpliwości, że w przerwie między konsumpcją kolejnych kafelków czekolady (raczej mlecznej niż nadziewanej, nigdy deserowej) sięgnie po tę, nader apetyczną, lekturę. „Moc czekolady” to niezwykle kształcąca książka o sile wyobraźni i pracowitości trzech pokoleń rodziny Wedlów, którzy z małej cukierni stworzyli nowoczesne czekoladowe imperium. Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz bywali w ich pijalni czekolady, a Zofia Stryjeńska projektowała opakowania wedlowskich słodyczy. To porcja pasjonującej historii z dodatkiem kilku smacznych czekoladowych przepisów. Tomasz Z. Z apert Muchomor, Warszawa 2014, s. 150, ISBN 978-83-89774-68-2

Anna Król (red.)

Spotkać Iwaszkiewicza. Nie-biografia Kiedy to ja „spotkałem” Iwaszkiewicza? Chyba w połowie lat 60. przeczytałem jego „Czerwone tarcze” – i nie mogłem wyjść z zachwytu. Powieść historyczna, pełna przygód, podróży, niespodzianek, ale jakże inna, z głębokim dylematem moralnym młodego księcia. I już mi ten wspaniały eseista, poeta, recen­zent, prozaik, a jak się wiele lat później okazało – także diarysta i pilny korespondent, pozostał bliski. Zmieniały się moje potrzeby kontaktów z Iwaszkiewiczem, kiedyś ciągnęła mnie jego proza, potem znów miałem okres zaczytywania się poezją, sięgałem po prozę podróżną. Ostatnie lata to jego dzien­niki i listy oraz biografie i książki jemu poświęcone. Tomik zredagowany przez Annę Król z pewnością należy do tych ostatnich, ale jest pracą nietypową, łączącą wypowiedzi osób bliskich bohaterowi (przybrany syn, córka) i dobrze go znających (gosposia), badaczy jego twórczości, wreszcie korespondentów. Niby klasyczne elementy każdej tego typu książki, różnica polega jednak na zbitce tekstów iście plotkarskich (Anna Król nie steruje tonem rozmów, po­ zwala swym gościom wygadać się i w zapisie zachowuje styl ich wypowiedzi) z zaskakującymi swą doj­r załością i głębokością. Tak jest np. z listami Karola Lipińskiego, pisanymi, gdy miał zaledwie 20 lat. Trzy (tyle z tej korespondencji ocalało) sążniste epistoły, w których autor ze swobodą przeskakuje z krytycznych omówień utworów Iwaszkiewicza poprzez dywagacje na temat faszyzmu i nacjonalizmu do wnikliwych i uderzających analiz filozoficznych postaw tak klasyków, jak i przyjaciół. Nic dziwnego, że stary pisarz swego fascynującego go korespondenta zachował dla potomnych (22-letni Lipiński zgi­nął w 1944 roku), czyniąc go jednym z bohaterów opowiadania „Stara cegielnia”. Korespondencja to często „materiał dowodowy”, który może nie być w smak rodzinie bądź badaczom. Bo w tym tomie na przykład Iwacha wychodzi na sknerę. Dobrze – człowieka oszczędnego. Miał się o co i o kogo troszczyć, Stawisko zawsze generowało spore •

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje wydatki, w czasie wojny przewijało się tam niemało ludzi, a i pomoc dla tych poza gniazdem też wymagała środków. Zgrzytnęło mi jednak zdanie z listu do kazimierskiego malarza Antoniego Michalika: „Dawno już obiecałem kościołowi nieduży ob­razek. Czybyś mi tego nie zrobił, licząc nie bardzo drogo?”. To pozostało do dziś: znamy się, więc zrób mi po kosztach. Bo artysta żyje przecież dla sztuki. Ta nie-biografia jest doskonałym wprowadzeniem do postaci – nie twórczości – Iwaszkiewicza. Zaostrza apetyt, by dowiedzieć się czegoś więcej, sięgnąć po jego dzienniki, listy, wspomnienia bliskich (jak tom Pra Ludwiki Włodek), biografie Marka Radziwona i Radosława Romaniuka. A przede wszyst­kim – jego utwory. „Posłuchaj słowa prostego mojego / Bo już nikt inny tak tobie nie powie”. To praw­da. Dlatego warto czytać Iwaszkiewicza. Grzegorz Sowula Wilk & Król, Warszawa 2014, s. 184, ISBN 978-83-935837-9-9

Poradniki Marek Kamiński

Odkryj, że biegun nosisz w sobie Nasza redakcja uhonorowała Marka Kamińskiego Nagrodą Magellana za 2013 rok, uzasadniając werdykt tym, że jego książki są wspaniałą pochwałą ludzkiej zuchwałości i dążenia do poznania oraz zrozumienia świata. Słynny podróżnik wciąż nie ustaje w poszukiwaniach. Jak sam przyznaje, „odkrywanie biegunów geograficznych, przejście pustyni, przepłynięcie oceanu to fascynująca i niebezpieczna droga, której przebycie pozwoliło mi odkryć metodę Biegun – sztuka odkrywania siebie i osiągania celów”. Jego najnowszy poradnik jest zaproszeniem do podróży… w głąb samego siebie. By odkryć swój biegun i go zdobyć. I nie ma znaczenia z jakiego punktu rozpoczyna się drogę, czy masz już wszystko i szukasz nowych wyzwań, czy jesteś w trudnej sytuacji życiowej. Ważny jest ten pierwszy krok. Marek Kamiński rozpoczął swoją drogę z Połczyna Zdroju. Teraz, w dziesięciu krokach, opisuje, jak zacząć działać w kierunku tego, czego się pragnie. Może to być dobre wychowanie dzieci, a może też osiągnięcie sławy lub opłynięcie globu ziemskiego. Dzieli się swym doświadczeniem, i opierając się na przykładach, motywuje do pracy nad sobą. „To droga tworzy ciebie, a nie ty drogę”. 2 proc. z każdego sprzedanego egzemplarza książki zostanie przekazane na statutową działalność Fundacji Marka Kamińskiego. (et) Burda Książki, Warszawa 2014, s. 212, 49,90 zł, 978-83-7596-491-2

365 stron życia Kalendarz i kompendium wiedzy w jednym – czy to możliwe? Już tak. Kieleckie wydawnictwo przygotowało poręczny, praktyczny, pożyteczny tom, adresowany do osób, które troszczą się o domowe potrzeby, lubią smaczną kuchnię i są ciekawi wszystkiego. Opracowanie zawiera informacje o imieninach, patronach dnia, wschodach i zachodach Słońca i Księżyca, fragmenty Pisma Świętego z komentarzem, porady, a także przepisy na smakowite i aromatyczne potrawy. Terminarz zawiera ponadto: ciekawostki, zagadki, miejsca do sporządzanie praktycznych notatek oraz zanotowania wydarzeń i rocznic rodzinnych, rubryki pozwalające opracować codzienne listy wydatków, z którymi można się wybrać do sklepu, zaś pod koniec tygodnia podsumować domowy budżet. Jak informuje wydawca, kalendarz z poradami wydany został po raz pierwszy w ubiegłym roku i spotkał się z dużym zainteresowaniem czytelników. (et) Jedność, Kielce 2014, s. 448, 978-83-7971-080-5

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

45


Recenzje książki audio Sławomir Shuty

Jaszczur

Wydany przed dwoma laty „Jaszczur” był książką bez pomysłu, stekiem narzekań, ironii i połajanek, przede wszystkim w stronę świata wydawniczego. Projekcją niespełnionych marzeń autora – o pieniądzach, sławie i chętnych młodych dupach. Apanaże go ominęły, nic dziwnego, bo na takie powieści jak „Jaszczur” nikt nie czeka z wypiekami, a po skończonej lekturze trudno choćby o cień sympatii do nienawidzącego świata autora-bohatera. Wydanie audio tej książki jest jednak bez porównania ciekawsze niż jadowita proza. Henryk Gołębiewski czyta ten tekst tak, jakby pierwszy raz dostał do ręki książkę, jakby z trudem składał zdania, mylił wyrazy, nie rozumiał ich znaczenia. W pierwszej chwili to drażni, zdumiewa, wprawia w konsternację, po kilkunastu minutach słuchacz jednak zdaje sobie sprawę, że ta konwencja idealnie pasuje do książki, równie niechlujnej w stylistyce jak lektor w jej czytaniu. To pasuje jak ulał, z czasem słuchałem zafascynowany, kiedy dzięki lektorowi literacki jad niespełnionego donżuana zmienił się w pijacki bełkot menela, już nie żenujący, lecz na swój sposób rozpaczliwie przekonujący, do tego stopnia, że zamiast wzgardy dla bohatera pojawia się współczucie. Wydaje się, że nie o to wprawdzie chodziło autorowi, ale Henryk Gołębiewski dał tej słabej powieści drugie życie, a być może szansę na upragnione wyróżnienie. (ł) Ha!art, Kraków 2014, MP3, ISBN 978-83-62574-44-3

George R.R. Martin

Starcie królów Pierwszy tom sagi „Pieśń lodu i ognia” George’a R.R. Martina, czyli „Gra o tron”, doczekał się w języku polskim wspaniałej adaptacji audio, w formie słuchowiska z udziałem blisko dziewięćdziesięciu zaproszonych aktorów. Był to jeden z najlepszych audiobooków jakie kiedykolwiek zrealizowano. Tom drugi przy tamtej produkcji wypada nader skromnie, czyta samotnie Krzysztof Banaszyk. Niestety, obu edycji nie da się porównywać, bo to jakby stawiać w jednej konkurencji film z Hollywood i kino offowe. Niby jedno i drugie to ruchome obrazy z dźwiękiem, ale na tym podobieństwa się kończą. Szkoda, bo serial HBO na podstawie cyklu przysporzył Martinowi wielu nowych fanów. Co do samej książki, to znaczna część fabuły jest „ciszą przed burzą”, zaledwie interludium do przyszłych zdarzeń, które czytelnik poznaje w kolejnym tomie, „Nawałnicy mieczy” (dotychczas Martin napisał pięć części, w przygotowaniu są dwie następne). Akcja toczy się wolno, strony konfliktu zbierają siły. Na scenę wchodzi kilku nowych bohaterów, przede wszystkim król Stanis i towarzysząca mu kapłanka Melisandre, ale też dzielna Brienne z Tarthu, której losy będziemy śledzić w dalszych częściach, czy rozsądny „Cebulowy rycerz”, Davos. Ginie kandydat do korony, Renly Baratheon, Theon Greyjoy okazuje się być nikczemnikiem, a Tyrion Lannister nie tylko świetnym politykiem, ale też walecznym przywódcą. George R.R. Martin świetnie potrafi stopniować napięcie, jest mistrzem retardacji, wycisza akcję by niespodziewanie podkręcić tempo. Zmienna, poszarpana narracja, daje też pole dla wyobraźni czytelnika, co zresztą znakomicie wykorzystano przy scenariuszu serialu. (ł) tłum. Michał Jakuszewski, Zysk i S-ka, Poznań 2014, 2 CD-MP3, ISBN 978-83-7785-383-2

Mariusz Czubaj

Martwe popołudnie Najlepsza jak dotąd powieść Mariusza Czubaja, sensacyjno-kryminalna, z masą trupów, z krwią tryskającą fontannami jak na filmach Tarantino, z wybuchami, ze smakowitym drugim tłem polityczno-obyczajowym. Właściwie gotowy materiał na film. Mało tego, bohater książki, prywatny tajny detektyw Marcin Hłasko, to postać budząca sympatię, najlepsza jaką Czubaj dotąd stworzył. Nieustraszony, na swój sposób prawy, zrównoważony, o dziwo bez nałogów i bez żadnych miłosnych rozterek. Zasygnalizowany temat zagubionego ojca bohatera aż się prosi o kontynuację w kolejnych częściach, a te na pewno powstaną, bo żaden rasowy pisarz takiego bohatera już łatwo nie wypuści. Świetnie pokazana jest też współczesna Warszawa, zarówno topograficznie, jak i obyczajowo. Czubaj wreszcie stworzył współczesny polski kryminał, który z powodzeniem wytrzymuje konkurencję z powieściami w stylu retro Marcina Wrońskiego czy nawet Marka Krajewskiego. A jednocześnie współczesność intrygująco przeplata się z historią, mroczną, wstydliwą, związaną z plądrowaniem grobów przez tzw. kopaczy w latach 40. XX wieku. Do tego dodajmy jeszcze ironiczne spojrzenie na polską scenę polityczną. Naprawdę bardzo dobra książka. We współpracy z Wydawnictwem Olesiejuk ukazało się wydanie audio tej powieści. Tekst znakomicie czyta Krzysztof Banaszyk, który jako lektor zachowuje spokój godny bohatera tej książki. Nagranie trwa ponad siedem godzin. (ł) Albatros / Wydawnictwo Olesiejuk, CD-MP3, Warszawa 2014, ISBN 978-83-7885-437-1

teatr, balet Sally Banes

Terpsychora w tenisówkach Ta niezwykła książka to esej, który jest rozważaniem nad tańcem współczesnym. Dzięki programom telewizyjnym poświęconym tańcu i wielu klubom, gdzie można przyjść „z ulicy” żeby się nauczyć najmodniejszych tanecznych kroków – taniec stał się bliski wszystkim – i przedszkolakom i emerytom. Bo przecież ruch mamy w sobie, tylko musimy nauczyć się odczuwać własne ciało i własny ruch. Książka jest ciekawym opisem wydarzeń tanecznych amerykańskiej awangardy. Oprócz błyskotliwych interpretacji, które uzupełniają opisy przedstawień, z przyjemnością się czyta wypowiedzi twórców, a zdjęcia są dopełnieniem całości. Zdajemy sobie sprawę, że ciało w drugiej połowie XX wieku jest obecne w przestrzeni intelektualnej i estetycznej nowoczesnego człowieka. Ta książka jest dla tych, którzy kochają taniec, sami tańczą lub są nauczycielami tańca. (mb) ISBN IMiT 978-83-932955-8-6, ISBN PWM 977-83-224-8

Pompon w rodzinie Fisiów Opowiastka o udomowionym smoku, który pewnego dnia wynurzył się z odpływu umywalki w domu Państwa Fisiów i odtąd stał się pełnoprawnym członkiem rodziny. Najpierw był tajemnicą dwójki rodzeństwa, ale ponieważ okazał się być typem niepokornym, szybko wydało się, z kim młodzi Fisiowie spędzają wolny czas. Pompon, bo tak smok miał na b i b l i o t e k a

Biblioteka Akustyczna, CD MP3, ISBN 978-83-7818-75

tłum. Artur Grabowski, Jadwiga Majewska, PWM Edition, Instytut Muzyki i Tańca, Kraków,

Joanna Olech

46

imię, miał charakterek i skłonności do wpakowywania się w kłopoty. Gniewosz i Malwina uwielbiali jego niewyparzoną mordkę, szczerość i bystrość. Rodzice szybko zaakceptowali zielonego stwora, przy którym każdy dzień był przygodą. Joanna Olech to doskonała autorka i ilustratorka. Jej „Dynastia Miziołków” została zaliczona do kultowych pozycji w literaturze dla dzieci i młodzieży, znajduje się na liście lektur do klasy trzeciej szkoły podstawowej. „Pompon w rodzinie Fisiów” w druku swą premierę miał w 2007 roku. W wersji aubiobookowej tekst czyta wspaniale Krzysztof Tyniec. Całość trwa blisko trzy godziny, i z całą pewnością będzie to doskonale spędzony czasu. (et)

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Kazimierz Braun

Mój teatr Norwida W rok po opublikowaniu tomu opisującego dzieje długoletniej przygody z dramaturgią Tadeusza Różewicza – Kazimierz Braun zaprasza do lektury zbioru poświęconego jego pracom Norwidowskim. Twórczość Norwida bowiem to równoległa, obok dramaturgii Różewicza, dziedzina pasji •

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje inscenizacyjnych Brauna. Dość powiedzieć, że wraz z przerwaniem prac reżysera nad twórczością autora „Pierścienia wielkiej damy”, po jego wyjeździe do USA, zainteresowanie tą dramaturgią w Polsce znacznie spadło. Doliczyć się można zaledwie kilku inscenizacji w ostatnich dziesięcioleciach. Z tego punktu widzenia mogą dziwić utyskiwania autora na PRL, kiedy jednak Norwida grywano, nawet jeśli to wymagało pewnych zabiegów. Braun zasłużył sobie na imię ambasadora teatru Norwida, czemu już wcześniej dawał dowody nie tylko premierami, ale i jedną z najważniejszych książek polskiej norwidologii „Cypriana Norwida teatr bez teatru” (1971). Zbiór „Mój teatr Norwida” wzbogaca tę publikację sprzed 40 lat o dokumentację inscenizacji Norwidowskich Brauna (wraz z fragmentami recenzji i fotosami), a było ich czternaście, a także o kolekcję rozproszonych szkiców reżysera o estetyce i poszczególnych utworach dramatycznych Cypriana Norwida. Teksty te uświadamiają, jak poważny wymiar kulturowy niosą ze sobą dramaty Norwida, a także wzbogacają ich analizę. Na uwagę zasługuje w szczególności szkic „Kleopatra i Cezar wobec historii i współczesności”. Warto zwrócić uwagę również na krotki szkic biograficzny „Nad życiorysem Norwida”, w którym Braun akcentuje przemożny wpływ ubóstwa Norwida na jego życie i stosunek do świata, w tym bolesnego doświadczenia amerykańskiego, kiedy „rzuciwszy się za Ocean” daremnie żywił nadzieję na odmianę swego losu. Tom zamyka monodram „Powrót Norwida”, będący w dużej mierze montażem tekstów samego Norwida, pochodzących głównie z jego listów, ale i utworów artystycznych. Monodram daje wyobrażenie o kondycji psychicznej poety u kresu życia, kiedy znalazł ostatnią przystań w paryskim przytułku, Zakładzie św. Kazimierza. Kończą go znamienne słowa: „Jak w życiu, tak po śmierci pozostał bezdomny. Dziś w waszych sercach dom znajduje”. Może to nazbyt silna nadzieja, że sprawi to ten monodram, który wciąż nie doczekał się premiery. Tomasz Miłkowski

Warszawa 2014, s. 352, ISBN 978-83-64142-59-8

podróże

Tadeusz Biedzki

Dziesięć bram świata

Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2014, s. 276,

Autor jest podróżnikiem z zamiłowania i najwyraźniej lubi wyzwania. Potrzeba przeżycia przygody, podążanie nieutartym szlakiem z dala od turystów, pragnienie zrozumienia podłoża konfliktów między narodowościami i ciekawość gnają go w najodleglejsze rejony. Zapuszcza się w niebezpieczne strefy, dociera m.in. na Jawę, w miejsce, gdzie górnicy z narażeniem życia wydobywają siarkę z dna wulkanu, w Etiopii poznaje dzikie plamiona, był nawet obiektem ataku – w slumsach w Brazylii i w Indiach, chwilę grozy przeżył, gdy znalazł się na linii ognia w Izraelu, a na jego oczach postrzelona została dziewczyna. Książka jest zbiorem reportaży z wypraw do miejsc niebezpiecznych. Etiopia, Izrael, Indie, Indonezja, Brazylia, Boliwia, Nikozja, Gruzja… Autor do tomu wybrał historie z dziesięciu wypraw, które wywarły na nim największe wrażenie. I za każdym razem w centrum jego zainteresowania znajdzie się człowiek. Książka obfituje w mnóstwo ciekawych opisów zaskakujących wydarzeń i interesujących postaci. Tadeusz Biedzki spotykał na swojej drodze wielu ludzi, którzy chętnie opowiadali o swoim świecie, o bólach i radościach, traumach i marzeniach. „Dziesięć bram świata” to fascynująca opowieść napisana ze swadą, ale i dystansem do siebie. Autor dopełnia ją licznymi zdjęciami, a wyobraźnia czytelnika pracuje na szybszych obrotach. Przy lekturze tej książki oderwiecie się myślami od tego świata i nic już nie będzie takie, jak dawniej. (et)

ISBN 978-83-7338-959-5

Bernardinum, Pelpin 2014, s. 320, 978-83-7823-446-3


Recenzje Łukasz Wierzbicki

Machiną przez Chiny Tym razem to nie rower, jak było w przypadku poprzedniej książki Łukasza Wierzbickiego, ale prawdziwa machina, motocykl angielskiej produkcji, posiadający dziesięć koni mechanicznych, powiózł młodą parę w podróż. Podróż niezwykłą, bo do Chin, przez Turcję i Indie. Po drodze podróżnicy natrafiają na różne kłopoty i przygody. Okazało się na przykład, że do Turcji nie można wjechać motocyklem, to co tu zrobić? No cóż, z każdego kłopotu jest jakieś wyjście, byle nie ulegać panice. Bohaterowie znajdują rozwiązanie i to dosyć zabawne, aż trudno uwierzyć! Ale żeby nie odbierać czytelnikom przyjemności poznania tej historii, to zachęcam do przeczytania książki Łukasza Wierzbickiego. To świetna lektura rodzinna. Bogato ilustrowana fotografiami i rysunkami, a także kolażami wykonanymi przez wrażliwą Mariannę Oklejak. Ta książka spełnia wszystkie wymogi dobrej książki przygodowo-poznawczej. (mb) Poradnia K, Warszawa 2014, s. 176, 978-83-9334-208-2

Beata Pawlikowska

Blondynka na Rio Negro Jak jest na końcu świata? Bez telefonu, internetu, elektryczności i jedzenia? Bez widoków na dalszą podróż? Wydawać by się mogło, że beznadziejnie, gdy trzeba czekać na to, co przyniesie los. Ale nie dla Beaty Pawlikowskiej, która z każdej sytuacji czerpie naukę: „Lubię sposoby, w jakie życie uczy mnie pokory i rozumienia pewnych spraw”. I w oczekiwaniu na łódź, która zabierze ją w nieznane, odrabia lekcje z cierpliwości. Tym razem słynna blondynka postanowiła wybrać się w samotną podróż rzeczną z Wenezueli do Brazylii. Z Orinoko dopływami łączącymi się z Rio Negro do Amazonki. I jak postanowiła, tak zrobiła. A ile po drodze było przygód! Ilu poznanych ciekawych ludzi, ile smaków i obyczajów! ile sytuacji, które uczą pokory! Podróżniczka pisze bardzo emocjonalnie, dużo w jej opowieści wykrzykników, zachwytów, że aż radosny klimat udziela się z czasem i czytelnikowi. Autorka wyznaje, że uwielbia samotnie i oryginalnie podróżować, poznawać nowe miejsca, ludzi i zapachy: „Czasem muszę za to zapłacić cenę niewygody, głodu, tropikalnych dreszczy, albo jedzenia tego, czego nie lubię”. Efektem dwumiesięcznej wyprawy jest pełna pasji i szczerości, osobista i spontaniczna opowieść oraz całe mnóstwo barwnych fotografii, które w tym albumie prezentują się wspaniale. (et) Burda Książki, Warszawa 2014, s. 304, 49,90 zł, 978-83-7596-602-2

Renata Gorczyńska

Szkice portugalskie Pomysłodawcy serii „Podróży” dałbym, gdyby to ode mnie zależało, wiele rozmaitych nagród – za pomysł, za bogactwo tematów, za zróżnicowanie fabuł i narracji, za szlachetność formy. Niestety, niewiele ode mnie za­leży, a już na pewno nie nagrody książkowe, szczególnie w tej działce. Nie bez powodu tu właśnie ukazały się „Szkice portugalskie”, idiosynkratyczne, nietypowe, niby opowiadające o kraju, ale bardziej o autorce – nader życzliwej, ciekawej ludzi i miejsc, łagodnej, czasem bałaganiarskiej, o historii, tu akurat bardzo bogatej, mówiącej bez zawziętości, głębokiej powagi, smętku, odnosząc się do przyjętego wcześniej założenia. Gorczyńska wyruszyła na podbój Portugalii na pałę, by tak rzec, wpraszając się, jak sama mówi. Miała pomysł, gorzej z możliwościami: „Skoro to taki nieduży kraj, wy­s tarczy spędzić parę tygodni w podróży i posmakować wszystkiego po trochu”. Bez języka, bez doświadcze­nia, czasem nawet bez mapy. Bo też nie chciała ona poznawać i opowiadać o Luzytanii jak wielu autorów przed nią, wolała podsunąć czytelnikowi współczesne „notatki niespiesznego przechodnia”. Dlatego pośród klasycznych baedekerowych narracji przeczytamy również o XIII-wiecznym uniwersytecie w Coimbrze (a może by tu postudiować?, zastanawia się autorka), poznamy losy polskich dyplomatów czasu wojny, sporo czasu spędzimy w pewnej księgarni w Porto. Co tu dużo mówić – „Szkice portugalskie” to opowieść o wiele mocniej związana z literaturą niż z geografią. Mnie to odpowiada, powiem egoistycznie. I bardzo chciałbym, żeby Renata Gorczyńska wybrała się jeszcze do Brazylii, na co ochotę w jednym 48

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

z rozdziałów deklaruje. Pe­wien jestem, że po tej podróży nawet pan Balcer okazałby się normalnym facetem. Grzegorz Sowula Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2014, s. 138, ISBN 978-83-64648-08-3

kulinaria Jerzy Bralczyk

Jeść!

To książka z gatunku oczywistych – aż dziw, że nikt się wcześniej do niej nie zasadził. Bo w zasadzie każdy (z przymrużeniem oka), kto lubi jedzenie i lekturę, mógłby być jej autorem. Ale bądźmy wdzięczni, że temat wziął na warsztat profesor Jerzy Bralczyk, bo dostaliśmy dzięki temu tom napisany lekko i z humorem cha­rakterystycznym dla autora, przy tym pełen informacji o języku: etymologii poszczególnych haseł, ich wersji w dialektach i językach zapomnianych. Schemat prosty: nazwy wybranych potraw, dań, składników, posiłków, elementów kuchni. Ułożone alfabe­tycznie, przyozdobione obrazkami, rozwinięte w opisie o konotacje historyczne, literackie związki, odniesie­nia do codziennej mowy i współczesnego słownictwa. I tyle. Niezbyt dużo, ale jak smacznie podane! Każde hasło to właściwie dłuższa anegdota, burząca nieraz nasze wyobrażenia, kierująca uwagę na obszary niezna­ne, podsuwająca skojarzenia. „Grzyb: etymolodzy łączą tę nazwę nieprzyjemnie – albo ma coś wspólnego z grzebaniem, wtedy wskazuje się na pomarszczenie suszonego grzyba, albo wiąże się z czymś oślizgłym, lep­kim i kleistym, co określane było jako gliva w prasłowiańskim. I tak, i tak niedobrze”. No i po jakiego grzyba ten nadmiar nieprzyjemnych asocjacji, skoro grzybek wyjątkowe miejsce w kuchni i na stole zajmuje? I tak przez 200 stron. A mogłoby ich być znacznie więcej… Grzegorz Sowula Bosz, Olszanica 2014, s. 200, ISBN 978-83-7576-218-1

film Barbara Hollender

Od Wajdy do Komasy Eseistyczne konterfekty czołowych twórców rodzimej kinematografii. Ich autorka, od przeszło dwu dekad recenzentka filmowa „Rzeczpospolitej”, a także przewodnicząca Koła Piśmiennictwa przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich (polskiej sekcji FIPRESCI), członek Europejskiej Akademii Filmowej, współautorka książek „Gwiazdy w zbliżeniu”, „Studio Tor” (razem z Zofią Turowską) oraz – uwaga! – tłumaczka na język polski kilku powieści, m.in. „Waszyngton za zamkniętymi drzwiami”, akcentuje subiektywność swego wyboru. Kryterium jest tylko jedno. Z wszystkim opisanymi zetknęła się osobiście. Ale zarazem na stronie tytułowej widnieje: tom 1. Czy zatem doczekamy się szkiców poświeconych: Jerzemu Hoffmanowi, Wiesławowi Saniewskiemu, Andrzejowi Barańskiemu, Waldemarowi Krzystkowi, Sylwestrowi Chęcińskiemu, Tadeuszowi Chmielewskiemu, braciom Kondratiukom, Witoldowi Leszczyńskiemu, Łukaszowi Palkowskiemu, Jerzemu Passendorferowi, Grzegorzowi Królikiewiczowi, Andrzejowi Konicowi, Wojciechowi Hasowi, Andrzejowi Trzos-Rastawieckiemu, Jerzemu Gruzie, Kazimierzowi Kutzowi, względnie reżyserom browarnianych, jak w środowisku określa się Marka Piwowskiego i Radosława Piwowarskiego, których w książce brak? Ciekawym, czy Barbara Hollender odważy się wziąć pod pióro Romana Wionczka, Mieczysława Waśkowskiego, Bohdana Porębę, małżeństwo Petelskich tudzież Antoniego Krauzego, wyklętego od czasu prac nad realizacją filmu „Smoleńsk”? Z tomu dowiadujemy się, że Wojciech Smarzowski rozpoczął prace nad ekranizacją prozy Stanisława Srokowskiego (roboczy tytuł filmu to „Wołyń”, planowana premiera – jesień przyszłego roku), •

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje Janusz Majewski za kilka miesięcy stanie na planie filmowym adaptacji powieści Włodzimierza Kowalewskiego pt. „Ekscentrycy”, a Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze mają nadzieję w końcu – po siedmiu latach starań – przenieść na ekran „afrykańską” prozę Wojciecha Albińskiego. Z całego serca kibicuję tym projektom. Tomasz Z. Z apert

czy gmach Szkoły Głównej Handlowej przy ul. Rakowieckiej albo ukryta na warszawskiej skarpie willa słynnego architekta Bohdana Pniewskiego, w której mieści się obecnie część zbiorów Muzeum Ziemi. Aby przypomnieć sobie więcej miejsc i sprawdzić, jak wyglądały przed kilkudziesięciu laty, warto sięgnąć po tę cenną i pełna uroku pracę. (pd) Dom Wydawniczy PWN, s. 256, 89 zł, ISBN 978-83-7705-616-5

Proszyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 416, ISBN 978-83-7961-010-5

popularnonaukowe

edukacja

Reza Aslan

Jordi Lorente, Oriol Ripoll

Nie ma Boga oprócz Allaha

Wielki podręcznik dla nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych

Ta bardzo obszerna publikacja dostarcza pedagogom gotowych pomysłów na zajęcia z dziećmi. Zabawy i gry nadają się zarówno do wykorzystania na świeżym powietrzu, jak i w zamkniętych pomieszczeniach. Można je wykonywać z mniejszą, jak i większą grupą uczestników, na lekcji, w sali przedszkolnej, w świetlicy czy na koloniach. A nawet na urodzinach. Książka adresowana jest do nauczycieli i wychowawców, ale skorzystają z niej animatorzy i rodzice, którzy chcieliby spędzić ze swoimi pociechami twórczo czas. Można tu znaleźć zabawy dla dzieci przedszkolnych, a także dla uczniów szkoły podstawowej. Książkę należy traktować jako źródło inspiracji, wiele pomysłów w niej zebranych można modyfikować na własny użytek. Uwzględniono w niej zabawy różnego typu – ruchowe, językowe, matematyczne, ćwiczące umiejętność logicznego myślenia, rozwijające pamięć, uczące współdziałania. (et) Jedność, Kielce 2014, s. 588, 79 zł, ISBN 978-83-7660-999-7

Varsaviana

Po zamachu na World Trade Center i budynek Pentagonu, ponad 13 lat temu, 11 września 2001 roku, znacząco zmieniło się postrzeganie islamu i muzułmanów. Dotychczas była to religia jak inne na świecie, nagle zaczęła być kojarzona z terrorystami z Al-Kaidy, z Osamą bin Ladenem, dżihadem, z agresją i przemocą, z fundamentalizmem i fanatykami religijnymi, którzy w imię szerzenia swojej religii są zdolni zabijać niewinnych ludzi. Reza Aslan, badacz kultur, wnikliwy obserwator, religioznawca, komentator polityczny i pisarz, swoim obszernym opracowaniem przekonuje, że „w islamie nie ma nic szczególnego ani niezwykłego, że te same historyczne, kulturowe i geograficzne uwarunkowania, które wpłynęły na rozwój każdej religii w każdym zakątku świata, w podobny sposób wpłynęły na rozwój islamu, czyniąc z niego jedno z najbardziej eklektycznych i zróżnicowanych wyznań w historii religii”. Nie ma powodów, by bać się każdego wyznawcy islamu i postrzegać jako zagrożenie wszystkich muzułmanów. Ale, jak pisze, być może musi przeminąć kolejne pokolenie by postrzeganie Zachodu się zmieniło. Jego książka jest zaproszeniem do podróży śladami historii islamu, od jego genezy po perspektywy. Pisze zajmująco, nie unika trudnych pytań. Przybliża myślenie i tradycję kultury arabsko-muzułmańskiej, zastanawia się nad przyszłością islamu. tłum. Patryk Gołębiowski, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 500, 49,90 zł, ISBN 978-83-7778-787-8

Maria Barbasiewicz

Warszawa. Perła północy Niewiele miast w historii przeżyło tak tragiczną katastrofę jak Warszawa. Po licznych zniszczeniach i pożarach w trakcie jej oblężenia we wrześniu 1939 roku, a potem po 63 dniach walk w trakcie Powstania Warszawskiego, jej dzielnice centralne były jeszcze systematycznie i planowo burzone i podpalane przez specjalne oddziały niemieckie. Ludność przymusowo wysiedlono i miasto całkowicie opustoszało. Dopiero po zajęciu Warszawy przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku życie miasta zaczęło gwałtownie się odradzać i dzisiaj po niemal siedemdziesięciu latach mamy stolicę jaką mamy – z nieszczęsnym Pałacem Kultury i Nauki i lasem wieżowców w środku miasta, ale też z wieloma pozytywnymi zmianami. Dlatego niezwykle trudno wyobrazić sobie, jakim miastem była Warszawa międzywojenna – z jednej strony wspaniały „Paryż północy”, a z drugiej niemałe obszary biedy, z najgęściej zamieszkałą dzielnicą północną, którą uznawano za światową stolicę języka jidisz, jakim powszechnie posługiwała się liczna zbiorowość żydowska. I dlatego niezwykle pomocna i cenna jest publikacja ukazująca urodę Warszawy, a przy tym nie ukrywająca brzydoty jej fragmentów i narastających konfliktów społecznych. Autorka opisuje miasto, jakiego już nie ma, ale jakie pokochała, co wyraźnie wyłania się z jej tekstu, wzbogaconego niezwykle interesująco wybranym zestawem fotografii z tamtej epoki, na których z radością odkrywamy wiele jeszcze zachowanych gmachów. Były to często wybitne rozwiązania architektoniczne, jak niegdyś najwyższy w Warszawie budynek towarzystwa Prudential, po wojnie zamieniony na hotel Warszawa, a teraz opustoszały i czekający cierpliwie na nowe przeznaczenie i straszący swym zaniedbaniem. Przetrwał też gmach Sejmu z charakterystyczną rotundą sali posiedzeń, jak i kilka innych mniej eksponowanych obiektów, jak kompleks ministerstwa komunikacji przy ul. Chałubińskiego b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

religia Bp Grzegorz Ryś

Wiara z lewej, prawej i Bożej strony Podtytuł książki „Zapis drogi z ćwierćwiecza” informuje czytelnika, że ponad pięćdziesiąt rozważań, zawartych w sześciu rozdziałach tej pracy: „Powołanie w Kościele”, „Radość spotkania – Maryja i Elżbieta”, „Marta, Maria i Judasz”, „Skarby Kościoła”, „Misja wspólnoty” oraz „Grzech w objęciach Miłosierdzia” autor wygłosił, nim został biskupem. Niezwykłe te rozważania zawierają m.in. szerokie spojrzenie na człowieka, zwłaszcza tego o innym myśleniu, odbierającym świat nie tak, jak człowiek wierzący. Książka uczy wzajemnego szacunku i miłości do braci i sióstr różnej opcji światopoglądowej. Zaś czytelnik, przyswajając sobie twórcze wnioski autora rozważań, pragnie takiego samego Kościoła, spojrzenia na człowieka i rzeczywistość, jak bp Ryś. Książkę czyta się jednym tchem, myślę że m.in. dlatego, ponieważ autor karmi słuchaczy tym, czym sam żyje. Jest to lektura autentyczna, oparta w każdym rozważaniu na tekście Pisma Świętego. Ks. biskup nikogo do niczego nie zmusza, natomiast przedstawia Boga w taki sposób, że człowiek sam pragnie się nawracać do pierwotnej miłości i gorliwości. W tekstach biskupa Rysia można rozpoznać Kościół, który nas boli, ale też Boga, który na każdy człowieczy ból niesie lekarstwo. Opierając się np. na fragmencie Listu do Efezjan 5,25-27, autor tak pisze o Kościele: k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

49


Recenzje „Chrystus wydaje się za Kościół, który nie jest nieskalany. Ma tysiące zmarszczek i tysiące skaz. Taki był i taki jest. (…) Chrystus wydaje się za Kościół nie dlatego, że on jest święty, ale po to, by go świętym uczynić”. A gdzie indziej mówi: „Trzeba mieć w sobie wiele pokory, żeby umieć przebić się przez taką postać Kościoła, jaka do nas przychodzi- postać nieraz bardzo biedną i grzeszną”. Lektura godna polecenia, inspirująca do twórczych przemyśleń. Bożena Rytel

Literaturoznawstwo Wiesław Juszczak

Poeta i mit

tłum. Jacek Sikora, Burda Książki / National Geographic, Warszawa 2014, s. 272, 41,90 zł,

Szkic Wiesława Juszczaka to wędrówka w poszukiwaniu źródeł poezji. Poezji rozumianej w znaczeniu dzisiejszym, jako sztuka słowa i znaczenia, jak i w znaczeniu etymologicznym, jako ludzka twórczość i wytwórczość, zwłaszcza ta, której udaje się przekroczyć, przewyższyć samego twórcę. Autora interesuje właśnie ów transcendentny, ponadindywidualny aspekt poezji, która nawet jeśli tworzona jest przez podpisującą się z imienia i nazwiska jednostkę, jest w stanie dotknąć tajemnic, do których pojedynczy śmiertelnicy nie mają dostępu. Skąd się ta nadzwyczajna właściwość poezji – nie każdej oczywiście – bierze? Czy ze spotkania poety ze światem zmarłych, czy z epifanii, których on sam może nie być świadom, czy z jakiegoś intuicyjnego kontaktu z kolejnymi warstwami zbiorowego doświadczenia poprzednich pokoleń? Szkic to wymagający uważnej lektury, niezwykle erudycyjny, gęsty od celnie dobranych cytatów i przywołań – refleksji poetów, badaczy: antropologów, filologów, filozofów, a nawet filmów dokumentalnych i fabularnych – które pozwalają czytelnikowi wraz z autorem zbliżyć się do istoty tego niezwykłego zjawiska, o którym tak w swojej mowie noblowskiej mówił przywoływany tu Saint-John Perse: „Poezja, związana własnym przeznaczeniem, uznaje się za równą życiu, które nie musi się tłumaczyć ani usprawiedliwiać ze swojego istnienia. Ciemność, jaką się jej zarzuca, nie wynika z jej własnej natury – jej przeznaczeniem jest bowiem niesienie światła – lecz z samej nocy, którą bada i winna badać: z nocy duszy i mroków tajemnicy, w której nurza się człowiek”. Jarosław Górski

ISBN 978-83-7596-486-8

Czarne, Wołowiec 2014, s. 96, 29,90 zł, ISBN 978-83-7536-783-6

Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s.308, ISBN 978-83-7767-877-0

przewodniki Sekrety parków narodowych USA Śmiała pozycja, zważywszy na grupę docelową odbiorców w Polsce, bo USA to wciąż dla nas większa egzotyka niż Dominikana czy Wietnam, nie ma żadnych ułatwień wizowych dla turystów, więc nie ma też prawie wcale zorganizowanej turystyki. A szkoda. Przewodnik jest znakomity, zarówno jeśli chodzi o zdjęcia, jak i pomysł edytorski oraz zbiór ciekawych informacji. Możemy oglądać na fotografiach to wszystko, czego zapewne większość z nas nigdy nie zobaczy w naturze, zwłaszcza, że zdjęcia do maksimum wykorzystują efekty światła i długiego czasu naświetlania, przez co krajobrazy parków narodowych USA wyglądają baśniowo niczym Narnia. Może zatem po tę książkę będziemy sięgać nie jak po przewodnik turystyczny, lecz jak po księgę marzeń, źródło inspiracji i zadziwień nad niezwykłą urodą świata? (ł)

wywiady

życie społeczne

Życie to podróż, to ocean

Rebecca Jane

Artur Cieślar, który swego czasu, pod tym samym adresem, opublikował interesującą relację o egzotycznej wyspie na Pacyfiku, para się też poezją. Tym razem nakłonił do zwierzeń poetkę Julię Hartwig. „W jej wierszach nie ma rozdzierania szat ani rozterek tak charakterystycznych dla niektórych poetów niepogodzonych ze światem, Bogiem, Absolutem, ze sobą wreszcie. Poetka dostrzega świat w odsłonach piękna, ale i jego marności. Przyjmuje go takim, jaki jest. Prawda o rzeczach tego świata, o tym, jak one się przejawiają, jest przez nią jedynie rejestrowana. Bo przecież w naszej świadomości, a dalej pamięci, może zagościć tylko to, czego doświadczyliśmy. Każdy samodzielnie będzie musiał tego dokonać na własny użytek” – czytamy we wstępie. Życiowy bagaż Julii Hartwig sprawia, że z pewnością ma ona o czym opowiadać. W roku 1947, gdy Hartwig przybyła do nadsekwańskiej metropolii miała nieco więcej wiosen na koncie. Była już mężatką. Mariaż z Zygmuntem Kałużyńskim okazał się jednak krótkotrwały. Niewiele dłużej trwał związek z Ksawerym Pruszyńskim. Tym razem na przeszkodzie stanęła śmierć reportera w służbie dyplomatycznej Polski Ludowej. Poetka nie wierzy, że jego śmiertelny wypadek samochodowy był dziełem przypadku. Jej trzecim mężem – przez bez mała pół wieku – był Artur Międzyrzecki. Poznali się bliżej, gdy spod jego pióra wyszedł najpopularniejszy chyba tekst pt. „Trzej przyjaciele z boiska”. Ubrany w nuty przez Władysława Szpilmana spopularyzowali rewelersi z Chóru Czejanda. Wraz z Międzyrzeckim poetka uczestniczyła w International Writing Program w USA w latach 1970-74, a potem wykładała na kanadyjskim uniwersytecie. Owocem pobytu za Atlantykiem była też wspólna z mężem praca translatorska. Przełożyli na język polski gros wierszy amerykańskim i kanadyjskich poetów. Do dziś zresztą Stany Zjednoczone są bliskie serca Hartwig, ponieważ osiadła tam jej córka. (tzz)

Zdradziłeś swoją dziewczynę? Okłamujesz żonę? Jeśli tak, to strzeż się niewierny. Prędzej czy późnej wytropi cię któryś z detektywów. Kto wie, może śledzić cię będzie sama Rebecca Jane. Rebecca Jane zaszła w ciążę jeszcze przed ślubem. I chociaż przeczuwała, że wiąże się z nieodpowiednim mężczyzną, nie posłuchała głosu rozsądku i stanęła na ślubnym kobiercu, mając niewiele ponad 20 lat. Kiedy skończyła się w ich związku sielanka, a młoda żona chciała dowiedzieć się, co jej mąż takiego robi, kiedy znika z domu – próbowała wynająć detektywa. Niestety, nikt nie potraktował jej poważnie. Postanowiła zatem śledzić go sama wraz z przyjaciółkami. Rozwiodła się, kiedy przyłapała męża na zdradzie. W wieku 24 lat została sama z niespełna trzyletnią córeczką. Pewnego dnia Jane przyszło do głowy założenie Damskiej Agencji Detektywistycznej. Przecież takich kobiet jak ona mogło być wiele. Dlaczego nie miałaby im pomóc? Namówiła przyjaciółki i tak to się zaczęło. I chociaż początki były trudne, to wszystko bardzo szybko zaczęło się rozkręcać. W ten oto sposób doświadczona przez los kobieta stała się powiernikiem innych zranionych pań, dla których została nieustępliwą tropicielką wiarołomnych mężów, opieszałych alimenciarzy czy potencjalnie niewiernych partnerów. Jak działa Damska Agencja Detektywistyczna? Nie zdradzając szczegółów, powiem jedynie, że ta sprytna grupa pań jest naprawdę dobra w tym, co robi. Styl w jakim napisana jest książka, jak i sama jej treść powodują, że czyta się ją szybko. Kolejne rozdziały i nowe sprawy pojawiają się i znikają z zawrotną prędkością. Autobiograficzna opowieść Rebeki Jane stanowi doskonałą lekturę, lecz nie ma co ukrywać, że głównie dla kobiet. Miłość, zdrada, przyjaźń, humor i zagadki. A przy okazji dowiemy się, po czym rozpoznać zdradzającego nas partnera. Czegóż chcieć więcej, drogie panie. (ap)

Zysk i S-ka, Poznań 2014 s. 144, ISBN 978-83-7785-450-1

ISBN 978-83-08-05377-5

50

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

W szpilkach na tropie

tłum. Marta Kisiel-Małecka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 344,

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Recenzje Naga małpa sie bawi Czy możliwe jest opracowanie urządzenia, które uczyni nas niewidzialnymi? Skąd się wzięło yeti? Jakie są pozytywne, a jakie negatywne strony współczesnego systemu edukacyjnego w Polsce? Po co nam twitter? Te z pozoru banalne pytania mogą przynieść bardzo interesujące i zaskakujące odpowiedzi, o czym przekonują autorzy tomiku „Naga małpa się bawi”. W książeczce znalazło się piętnaście esejów na tematy przeróżne, które poszerzają wiedzę o wybranych zjawiskach, trendach we współczesnym świecie. Wart uwagi jest zwłaszcza temat dotyczący metod nauczania stosowanych w polskich szkołach. Okazuje się, że przekazywanie wiedzy tradycyjnymi metodami (opartymi na podręcznikach, wykładach) jest we współczesnych czasach, naszpikowanych nowoczesnymi technologiami, pozbawione racji bytu. Aby dotrzeć do umysłów dzisiejszych uczniów wiedzę należy przekazywać posiłkując się internetem, zachęcać ich do zespołowej pracy projektowej. Takie umiejętności są bowiem niezbędne, by poradzić sobie w życiu zawodowym i funkcjonować w społeczeństwie. Ciekawe są także przytoczone wyniki badań dotyczących korelacji między upodobaniami politycznymi a rodzajem słuchanej muzyki, a także związków pomiędzy słuchaną przez nas muzyką a sposobami odżywiania. Interesujące spojrzenie na współczesność daje esej na temat dzisiejszego pojmowania dekalogu. Jego autorka zauważa, że zasady będące ważnym elementem fundamentu jednej z postaw cywilizacji łacińskiej zostały ostatnio strywializowane przez świat reklamy. Niepozorna książeczka idealnie sprawdzi się jako wakacyjna lektura, choć nie tylko. Zawarte w niej informacje z pewnością staną się inspiracją do własnych poszukiwań odpowiedzi na pozornie banalne pytania. (mm) Burda Książki, Warszawa 2014, s. 118, ISBN 978-83-7778-414-3

Bogdan Chazan

Prawo do życia bez kompromisu W rozmowie z Maciejem Mullerem – dziennikarzem portalu Medycyny Praktycznej i członkiem Zespołu Laboratorium Więzi – prof. Chazan odpiera zarzuty i przedstawia opis krytycznego przypadku, kiedy w kwietniu 2014 roku – jako dyrektor Szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie – odmówił wykonania zabiegu aborcji. Szczegółowo wyjaśnia jak było: „ Ja osobiście nie udzieliłem pacjentce wspomnianej informacji (dokonania aborcji przyp. BR), ale szpital to zrobił. Okazało się, że doktor Maciej Gawlak, opiekujący się kobietą będącą w ciąży, udzielił jej informacji, gdzie może wykonać aborcję”. O zwolnieniu z pracy profesor dowiedział się z telewizji, przebywał wówczas na zaplanowanym od roku urlopie w szpitalu uzdrowiskowym. Decyzja prof. Chazana wywołała medialną burzę. W rozmowie z Maciejem Mullerem nie tylko wyjaśnia krytykującym go swoje stanowisko, ale dziękuje wspierającym, a wszystkich zaprasza do dyskusji bez uprzedzeń. Ponadto mówi o powołaniu lekarza, antykoncepcji, opiece medycznej nad kobietą w ciąży, diagnostyce prenatalnej, porodzie, również o aborcji i klauzurze sumienia. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s.166,ISBN 978-83-277-0150-3

Marzena Nykie

Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 314, ISBN 978-83-7595-880-5

Joanna Chełstowska, Ludwik Kozłowski

Riko i my

Gdy tylko ujrzałam okładkę z urzekającą kocią mordką i bardzo mądrymi oczyskami, patrzącymi uważnie, a zarazem ironicznie, momentalnie sięgnęłam po książkę. A upewniwszy się, że bohaterem rzeczywiście jest kot, już jej nie wypuściłam z ręki. „Riko i my” to pełna ciepła opowieść o niezwykłym kocie – zresztą, czy na świecie są w ogóle jakieś zwykłe koty? – mającym za sobą kilka srogich, głodnych zim, mnóstwo niedobrych doświadczeń, twardą walkę o przetrwanie i do tego zero powodów, żeby ufać ludziom. Mimo to, gdy odkrywa, że do nowo wybudowanego domu wprowadziła się dziwaczna para, nie potrafi opanować ciekawości. Zainteresowanie Rikiego zdecydowanie wzrasta, gdy natyka się na tarasie na miseczkę z kocim żarciem, jakiego w całym swoim ciężkim życiu jeszcze nie zakosztował. A już w prawdziwe osłupienie wprowadza go widok śpiącego w łóżku czarnego kota, którego zauważył zaglądając przez okno. Dodając dobre jedzenie do rozwalającego się w pościeli kota, potężny kocur dochodzi do wniosku, że chyba nie ma się czego bać. A przynajmniej nie za bardzo. Poza tym nie zaszkodzi zachować ostrożność, mieć się na baczności i cierpliwie poobserwować, z kim ma się do czynienia. Tym sposobem stopniowo nawiązuje się przyjaźń pomiędzy wojowniczym kocurem, Rikim, innym niż wszystkie koty, jego rodziną i mieszkańcami domu. Przyjaźń, na której zyskały obie strony – ludzie, a przede wszystkim gromadka zwierząt, którym stworzono bezpieczny koci raj w rozległym ogrodzie. Historia, jak sami autorzy twierdzą, jest prawdziwa w każdym szczególe, momentami smutna, momentami zabawna, momentami przerażająca i tragiczna, ale też napawająca optymizmem. Ucząca szacunku dla naszych mniejszych braci, dla ich mądrości i wielkiego oddania, którym odpłacają z nawiązką za okazaną dobroć. (up) Wydawnictwo Pierwsze, Warszawa 2013, s. 224, ISBN 978-83-927952-92

Pułapka gender Od jakiegoś czasu próbuje nam się wmówić, że gender oznacza płeć kulturową – naukowcy z nurtu gender studies badają, jak w różnych kulturach i społeczeństwach rozumiana jest kobiecość i męskość. A skoro jest to dziedzina nauki to – jak można przypuszczać – posiłkuje się ona danymi empirycznymi i jest wolna od wszelkich religijnych, i ideologicznych uprzedzeń. Według Marzeny Nykiel gender studies to rodzaj pseudonaukowości, która stała się doskonałą formą kamuflażu. b i b l i o t e k a

Spór o gender nadal trwa, mimo iż, jak twierdzą niektóre media i propagatorzy tej ideologii, wszyscy mają go już dość. O co w tej batalii tak naprawdę chodzi? O ustalenia naukowe czy o strategie ideologiczne? Czy świat gender, w którym akcentuje się zmiany dotyczące pojmowania tradycyjnych ról społecznych kobiet i mężczyzn służy dobru człowieka? Czy jest w tym świecie miejsce na wartości, którymi żyliśmy od zawsze a które są fundamentem rodziny? Autorka publikacji uhonorowana w tym roku tytułem Ambasadora Życia i Rodziny podjęła się próby wytłumaczenia o co toczy się walka i co możemy w niej stracić. Kluczowe wydaje się być zrozumienie istoty problemu: w sporze o gender nie chodzi tylko o równość płci, czy parytety ale o nową koncepcję człowieka, który może sobie płeć nie tylko wybrać ale wybierać ją może w nieskończoność. Chodzi zatem o fundament naszej tożsamości, o to, kim będziemy i jaką przyszłość zapewnimy naszym dzieciom. Czuje się w książce trud zebrania oraz opisania najbardziej wyrazistych elementów składających się na obraz ideologii gender. Jan Pospieszalski rekomendujący książkę widzi w publikacji szczegółową diagnozę problemu, a w jego opinii ocena zagrożenia to pierwszy krok do tego, by podjąć odpowiednie działania obronne. „Ta wojna toczy się o duszę człowieka, wspólnoty i narodu” – przekonuje publicysta. Co zrobić by ocalić to co najważniejsze, najcenniejsze, by nie pozostać ślepym karłem przytłoczonym własną niemocą? Po pierwsze, nie dać się uśpić w rozpoznawaniu intencji wroga, zrozumieć zagrożenie, zjednoczyć siły i działać. K atarzyna Domańska

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Michał Matys, Piotr Lipiński

Absurdy PRL-u

16 świetnych reportaży. Książka stanowi pokłosie cyklu dokumentalnego TVP „Zagadki tamtych lat”. Michał Matys i Piotr Lipiński, którzy poprzednimi książkami zjednali już sobie wielu czytelników (nie mówiąc o krytyce), tym razem usiłują wyjaśnić m. in. następujące kwestie: k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4

51


Recenzje Czemu w PRL brakowało cukru? Gdzie się wtedy podziewał papier toaletowy? Skąd się wzięli badylarze? Jak to było z Wedlem, a jak z Syrenką? Dlaczego napad na Bank pod Orłami pozostał niewyjaśniony? Kto nam zjadał mięso? Tan ostatni tekst – moim zdaniem gwóźdź tego reporterskiego zbiorku – inkrustują dowcipy: „Podobno aresztowano ‘Trubadurów’. Przed mięsnym śpiewali: ‘Znamy się tylko z widzenia’”. „Gierek przejeżdża samochodem obok wielkiej kolejki po mięso. Wysiada i mówi: ‘Pomogliście mnie to i ja wam pomogę’. Godzinę później podjeżdża ciężarówka. Wyładowują krzesła”. „Na zjazd PZPR zaproszono Indirę Ghandi, aby nauczyła karmić Polaków bez wołowiny oraz Goldę Meir, aby opowiedziała jak odżywiać się bez wieprzowiny”. „Polskę podzielono na 49 województw, żeby w totolotku losować, do którego rzucić mięso”. „Dlaczego w sklepach nie ma wieprzowiny? Bo wszystkie świnie zapisały się do PZPR”. Tomasz Z. Z apert

Warto zwrócić uwagę na klimatyczne obrazy Elżbiety Gaudasińskiej, artystki, która ma na swoim koncie ponad 50 książek dla wydawnictw krajowych i zagranicznych, współpracowała ze „Świerszczykiem”, „Misiem”, „Płomykiem” i „Ciuchcią”, ilustrowała m.in. „Czerwonego Kapturka” Charlesa Perraulta i „Calineczkę” Hansa Christiana Andersena. Mądry tekst wraz z pełnymi ciepłych kolorów ilustracjami Elżbiety Gaudasińskiej tworzą unikalną całość. (et) Wexel, Września 2014, s. 24, 19,90 zł, ISBN 978-83-8949-450-4

J.M. Barrie

Piotruś Pan i Wanda

Postać Piotrusia Pana już na stałe wkradła się do naszego życia. Takiego określenia używa się wobec mężczyzny zachowującego się jak niedojrzały chłopiec. Zjawisko psychologiczne opisał nawet szczegółowo Dan Kiley w książce „Syndrom Piotrusia Pana”. DW PWN, Warszawa 2014, s. 320, 978-83-7705-646-2 Wydawnictwo Zysk i S-ka przybliża kolejnemu pokoleniu klasyczną powieść Sir Jamesa Matthew Barriego. Przypomnijmy, że Piotruś Pan narodził się jako bohater opowieści, które opoDla dzieci i młodzieży wiadał synom swej bliskiej przyjaciółki Sylvii Llewelyn Davies. Imię postaci jest połączeniem imienia najmłodszego z chłopców, Petera, oraz greckiego boga lasów i pasterzy Pana. Dobos Edit Postać wiecznego chłopca po raz pierwszy pojawiła się w druŁatuś ku w 1902 roku, w powieści „The Little White Bird”, fabularyzowanej Łatuś jest sympatycznym małym pieskiem. Pewne- historii przyjaźni Barriego i dzieci Llewelyn Daviesów. Fragment tej go dnia dołącza do grupy przyjaciół: Ryżyka (dzik), książki stał się w 1906 roku podstawą książki dla dzieci „Piotruś Pan Bzyczka (pszczółka) i Mruczka (kot). Wszystkie w Ogrodach Kensingtońskich”. 27 grudnia 1904 roku w Duke of Yorzwierzątka mają właściwe sobie cechy charakte- k’s Theatre w Londynie odbyła się premiera sztuki „Peter Pan; or, The ru, które powodują, że co i raz albo żyją w zgo- Boy Who Wouldn’t Grow Up” (Piotruś Pan, czyli chłopiec, który nie dzie, albo się spierają. Tak Ryżyk jest dobrodusz- chciał dorosnąć). Jej wielki sukces sprawił, że w 1911 roku Barrie dony, ale niezdarny, Pszczółka Bzyczek ciekawska i konał adaptacji tekstu sztuki na powieść. W języku polskim książka po zadzierająca nosa, a Mruczek wyjątkowo uparty, raz pierwszy ukazała się już w 1913 roku. „Piotruś Pan i Wanda” to utwór, który wszedł do światowego kaale bystry. Łatuś za to stara się, dzięki swojemu urokowi, łagodzić obyczaje… Oczywiście zwie- nonu literatury dziecięcej. Już od stu lat kolejne pokolenia czytelników rzęta mają też przeróżne ciekawe przygody, które zazwyczaj szczę- dają się uwieść magii opowieści o dorastaniu i przyjaźni. Io wiecznym śliwie i wesoło się kończą. Poznają las i inne zwierzęta, potrafią sobie chłopcu. Czarującym, dowcipnym i… kompletnie niegodnym zaufapomagać, kiedy nadchodzi jakaś niespodziewana zawierucha, a przede nia. Nowe wydanie, w tłumaczeniu Władysława Jerzyńskiego, jest wszystkim przebywanie razem w grupie uczy je przyjaźni i wrażliwości okazją, by przenieść się razem z Wandą i jej braćmi Jasiem i Michana potrzeby drugiego. (br) siem do Nibylandii, gdzie spełniają się wszystkie marzenia. (et) tłum. Karolina Tudruj, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s. 48, ISBN 978-83-7660-954-6 tłum. Władysław Jerzyński, Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 244, ISBN 978-83-7785-195-1

Danuta Mikołajewska

Motylka

Agnieszka Tyszka

Owadzi świat jest fascynujący: piękne motyle, pracowite pszczoły, dzielne mrówki, leniwe trutnie i wesołe świerszcze. Insekty mają wiele sekretów, a bogactwo ich uniwersum jest godne podziwu. Danuta Mikołajewska uchyla przed czytelnikami nieco rąbka tajemnicy i pozwala zajrzeć w głąb łąk, mrowisk, uli. I jak przekonuje autorka, owadzi mikrokosmos jest całkiem podobny do naszego ludzkiego świata. Mała Motylka, zafascynowana tańczącym rojem pszczółek, oddaliła się od rodziców. Zrozpaczona mama Motylia i tata Motylion nawet się nie domyślają, że ich córka została wcielona w szeregi robotnic. Na szczęście Motylka została wybawiona z opresji, bo na swojej drodze spotkała Królową Matkę i dobre owady. Lecz cała historia mogła się zakończyć inaczej. Nie tylko w motylej rodzinie zapanowała szczęśliwość, cała owadzia kraina tryskała radością, ponieważ jak zaordynowała Królowa – „radości przybywa, gdy się ją dzieli”. Danuta Mikołajewska, dotychczas znana jako autorka książek dla dorosłych, w tym powieści „Reanimacja”, zwraca uwagę młodszych czytelników, że nie wolno lekceważyć poleceń rodziców. Z tej książki przebija też inne przesłanie – o szacunku do starszych osób. Pisarka na co dzień jest lekarką, a jej recepta dla wszystkich, niezależnie od wieku jest prosta – kochać i kochanym być.

„Kroniki z Szumińskich Łąk” są bardzo udaną polską odpowiedzią na zachodnie barwne latające kucyki. Też traktują o przyjaźni ale w bardziej przyjaznej, swojskiej atmosferze. Bohaterami książeczek Agnieszki Tyszki są koniki ze stajni Szumińskie Łąki oraz zajmujące się nimi dzieci. W każdym tomie narratorem jest dziecko i jego czworonożny przyjaciel. Tytułowy August to islandzki kucyk, którym opiekuje się bardzo pomysłowa i wesoła Klara. Wkrótce ta para stanie się słynna w całym Szumowie, bo nie dość, że uratuje dom przed pożarem, to jeszcze odmieni los innego konia – Rokiego i sprawi, że pewna nadąsana dziewczynka zmieni się w wesołą Paulinkę i uwierzy w moc dobroci i bezinteresownej pomocy. A młodzi czytelnicy przy okazji dowiedzą się, jaka jest przewaga wsi nad miastem i że nawet z najtrudniejszej sytuacji można znaleźć wyjście. Bardzo ciekawa, zabawna i życiowa lektura dla dzieci w wieku 9-12 lat, i dla rodziców lubiących podczytywać swoim pociechom dobre książki. I jeszcze świetnie zilustrowana przez Martę Krzywicką. Polecam kolejne tomy: „Marcysia” i „Roki”. (et)

52

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

August

Egmont Polska, Warszawa 2014, s. 164, ISBN 978-83-237-7017-6

k s i ą ż k i

p a ź d z i e r n i k

2 0 1 4


Wydawnictwo Sonia Draga рби рво R

├М┬г-? W !┬г1! A 83A1!$,'1 - 2-'A>@0─Ъ├н 968!>23ржФ$-├н ─Ъ├н$A@ >-0;38-!реШ90├н 8A'$A@>-9;3ржФргЧ A (!2;!9;@0├нW 32;@2<!$/! #'9;9'┬г┬г'83>'/ Mapy czasu.

8$@&A-'─Ъ3 ┬г-;'8!;<8@ ржФ>-!;3>'/R 3>-'ржФргЧ 2! ;@┬г' <2->'89!┬г2!T рз╣' 9;!─Ъ! 9-├╡ ржФ>-!;3>@1 #'9;9'┬г┬г'8'1 ┬Й┬З ┬г!; 63 ржФ1-'8$- !<;38!R

9-├нрз╣0! ┬г!<8'!;0- 63&>├Х/2'+3 330'8!R !┬г9A' ┬г39@ #3,!;'8├Х> -'┬г0-'/ '>3┬г<$/- 8!2$<90-'/W !9/32</├н$! 63>-'ржФргЧ ,-9;38@$A2!W

├брв░ !

!=-!23 A2!031-$-' ─Ъ├н$A@ ┬г-;'8!;<8├╡ A 68!$├н &A-'22-0!8A! ржФ┬г'&$A'+3T &'1!90</├н$ 1'$,!2-A1@ &A-!─Ъ!2-! 68A'9;├╡6$A3ржФ$- A38+!2-A3>!2'/ - 8@20< 2!803;@03>'+3W

39032!─Ъ! 68A'6┬г!;!20! ┬г<&A0-$, ┬г39├Х>W <;380! &3;@0! 2!/-9;3;2-'/9A@$, 0>'9ржз- 2!9A'+3 рз╣@$-!V 1-─Ъ3ржФ$-T ржФ1-'8$-T 68A@/!рз╖2-T 9!13;23ржФ$- - 9A$A├╡ржФ$-!W

3>-'ржФргЧ /'&2'+3 A 2!/#!8&A-'/ A2!2@$, - 2!/┬г'69A@$, ,-9A6!реШ90-$, 6-9!8A@W -'3$A'0->!2! ржФ1-'8ргЧ 2-'&39A─Ъ'/ 03$,!20- 9;!/' 9-├╡ &┬г! -0;38! 9A!29├н 2! 638A<$'2-' 2-$3ржФ$-X

8A'$- ;31 #'9;9'┬г┬г'83>'/ 9A>'&A0-'/ ;8@┬г3+-- Oblicza Victorii Bergman 968A'&!2'/ &3 ┬К┬М 08!/├Х>R 0!2&@2!>90- 08@1-2!─Ъ > 1-9;8A3>90-1 >@&!2-<W

>>>W932-!&8!+!W6┬гT ;'┬гW ┬К┬Й ┬Н┬е┬Й ┬д┬Л ┬Н┬НT >>>W(!$'#330W$31c @&!>2-$;>3 32-! 8!+!


Nr 10/2014 (217) • październik 2014 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

12:2¥m

/KȶF\[PCTQFQYG 6CTIK -UKȤʑMK Y -TCMQYKG

stoisko C29

144 str., 23 x 27 cm, SDSLHU NUHGRZ\ Eï\V]F]ÈF\ J WZDUGD RSUDZD ,6%1

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

2 014

lbum pokazuje zarówno dawne ]ZLÈ]NL 3DSLHĝD ] :DGRZLFDPL MDN L :DGRZLFH ZVSöïF]HVQH ļ SLÚNQLH RGQRZLRQH ]DGEDQH QDSUDZGÚ JRGQH PLDQD PLDVWD SDSLHVNLHJR .UHĂORQH VÈ WX GZD SRUWUHW\ MHGQRF]HĂQLH ļ PLDVWD RUD] ]ZLÈ]DQHJR ] QLP QLHUR]HUZDOQLH L QD ]DZV]H .DUROD :RMW\ï\ ļ -DQD 3DZïD ,, 8URNOLZH ]GMÚFLD Z\ELWQHJR IRWRJUDğND $GDPD %XMDND X]XSHïQLRQH ]RVWDï\ ZDGRZLFNLPL KRPLOLDPL 2MFD ¥ZLÚWHJR NDOHQGDULXP MHJR ĝ\FLD KLVWRULÈ :DGRZLF RUD] G]LHMDPL 'RPX 5RG]LQQHJR ĂZ -DQD 3DZïD ,, F]\OL QRZRF]HVQHJR PX]HXP SRĂZLÚFRQHJR ¥ZLÚWHPX

p a ź d z i e r n i k

A

]ï 9$7

ISSN 1234-0200

9 771234 020140

10


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.